Miliony pszczół ginie w Brytanii, z powodu programu smug chemicznych

Miliony pszczół ginie w Brytanii,

z powodu programu smug chemicznych

Na polskim niebie, w dni bezchmurne, w dowolnym miejscu, wystarczy podnieść głowę, by zaobserwować chemtrails. Nikogo to nie obchodzi i program jest kontynuowany pod egidą zbrodniczych globalistów.

DR IGNACY NOWOPOLSKI APR 29

Na niebie nad Brytanią dzieje się coś nienaturalnego, co prowadzi do śmierci najważniejszych stworzeń na planecie.

Masowe wymieranie pszczół — niezbędnych zapylaczy niezbędnych do życia na Ziemi — rozprzestrzenia się w Wielkiej Brytanii tuż po tym, jak rząd oficjalnie ogłosił kontrowersyjny plan blokowania słońca w celu „walki ze zmianą klimatu”.

W całej Wielkiej Brytanii masowe wymieranie pszczół jest zgłaszane tuż po tym, jak rząd oficjalnie przyznaje się do złowrogiej nowej operacji: rozpylania chemikaliów w atmosferze w celu zablokowania słońca. Przypadek? Mało prawdopodobne.

Rząd Wielkiej Brytanii przyznał, że finansuje eksperymenty geoinżynierii słonecznej na dużą skalę , przeznaczając 50 milionów funtów za pośrednictwem Advanced Research and Invention Agency (ARIA) na ingerencję w promienie słoneczne. Techniki takie jak wtrysk aerozolu stratosferycznego i rozjaśnianie chmur morskich — kiedyś odrzucane jako teorie spiskowe — są obecnie aktywnie rozwijane.

Pszczelarze od Kentu do Highlands znajdują pola usłane martwymi pszczołami, opisując „roje spadające z nieba” i ule, które złowróżbni ucichły w nocy. Pszczoły są zależne od światła słonecznego, aby nawigować, odżywiać się i przetrwać. [No i nie znoszą tych chemikaliów…/ md]. Zakłócenie intensywności słońca i naturalnej równowagi atmosferycznej oznacza wyrok śmierci — nie tylko dla pszczół, ale dla całego łańcucha pokarmowego.

Tymczasem urzędnicy nadal manipulują opinią publiczną, udając, że te zgony są „tajemnicze” i zapewniając obywateli, że program geoinżynierii to „nieszkodliwe badania”.

Historia pokazuje jednak mroczniejszą stronę: gdy rządy ingerują w naturalny porządek bez ich zgody, nigdy nie chodzi o ratowanie planety, lecz o jej kontrolowanie.

Wielu badaczy i sygnalistów od dawna ostrzega, że ​​geoinżynieria nie dotyczy „zmiany klimatu” — chodzi o terraformowanie Ziemi w celu realizacji celów korporacyjnych i elitarnych, nawet kosztem masowego wymierania.

Pszczoły — odpowiedzialne za zapylanie 70% światowych upraw — są po prostu ubocznymi stratami w wojnie z samą naturą.

A społeczeństwu nigdy nie dano wyboru.

Bez głosowania, referendum i uczciwego ujawnienia ryzyka, niebo Brytanii stało się zagładą. Gdy pszczoły wymierają, a ekosystemy się załamują, architekci tego koszmaru naciskają — ukryci za kurtyną „postępu naukowego”.

Dowody już spadają. Jak długo jeszcze ludzie będą patrzeć w górę i udawać, że tego nie widzą?

==============================

[Pszczoły ginęły z “nieznanych przyczyn” już od dziesięcioleci- ale teraz “rząd” wyjaśnił, co to za przyczyna. MD]

Módlmy się o świętego papieża! Kolejna inicjatywa. To najważniejsza sprawa na świecie.

Chcę poznać szczegóły modlitwy! 

Szczęść Boże!
Szanowni Państwo,z ogromną troską o przyszłość Kościoła zapraszamy Państwa do udziału w modlitewnej inicjatywie, którą prowadzimy jako Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi: „Módlmy się o papieża”.

Pontyfikat Ojca Świętego Franciszka, pełen zamętu, niepewności i rewolucyjnych zmian, pozostawił w sercach wielu wiernych głębokie zatroskanie o los Kościoła.

W tej przełomowej chwili chcemy zanosić gorącą modlitwę do Boga, prosząc o wybór świętego, odważnego i wiernego papieża, który będzie prawdziwym pasterzem dla całego Ludu Bożego.
Kliknij tutaj, aby dołączyć do modlitwy! 
Na naszej stronie znajdą Państwo przepiękną modlitwę o wyproszenie świętych papieży, ułożoną przez biskupa Athanasiusa Schneidera.

Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi.

Deklaruję swoją modlitwę! 

PS: Bardzo prosimy — niech Państwo przekażą tę wiadomość bliskim i znajomym. Razem możemy wyprosić świętego papieża!
=======================

Modlitwa o wyproszenie świętych papieży

Kyrie eleison! Christe eleison! Kyrie eleison!

Panie Jezu Chryste, Ty jesteś Dobrym Pasterzem! Swą wszechmocną ręką wiedziesz swój Kościół pielgrzymujący przez burze każdej epoki.

Przyozdób Stolicę Apostolską świętymi papieżami, którzy nie boją się wielkich tego świata, ani nie idą na kompromis z duchem czasu, lecz zachowują, umocniają i bronią wiary katolickiej aż do przelania krwi oraz podtrzymują, chronią i przekazują czcigodną, liturgię Kościoła rzymskiego.

Panie, powróć do nas przez świętych papieży, którzy – rozpaleni gorliwością apostołów – głoszą całemu światu: „Zbawienia nie ma w nikim innym, jak tylko w Jezusie Chrystusie. Albowiem nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym mogliby być zbawieni” (por. Dz 4, 10-12).

Niech dzięki erze świętych papieży Stolica Apostolska, która jest ojczyzną dla wszystkich krzewicieli wiary katolickiej i apostolskiej, zawsze jaśnieje jako katedra prawdy dla całego świata.

Wysłuchaj nas, Panie, i przez wstawiennictwo Niepokalanego Serca Maryi, Matki Kościoła, daj nam świętych papieży, daj nam wielu świętych Papieży!

Zmiłuj się nad nami i wysłuchaj nas!

Amen.

Wyrok za “zakłócenie spokoju” Gizeli Jagielskiej. Morderczyni dziecka strasznie przeszkadza Różaniec na ulicy.


Wyrok za “zakłócenie spokoju” Gizeli Jagielskiej
Fundacja Pro-Prawo do życia
Szanowny Panie Mirosławie! Prawomocny wyrok sądu na ponad 1000 zł grzywny usłyszał nasz wolontariusz Adam za “zakłócenie spokoju” Gizeli Jagielskiej poprzez organizację publicznej modlitwy różańcowej pod wejściem do szpitala w Oleśnicy. Co najbardziej skandaliczne, wyrok dotyczy różańca, w trakcie którego nasi wolontariusze zostali napadnięci przez agresywnego mężczyznę i musieli się bronić z użyciem gazu. 
Adam został skazany, a w sprawie ataku bandyty sprawę umorzono.

Na jaw wyszły także szczegóły policyjnego aresztowania księdza Grzegorza z Podkarpacia – kapłan został wyprowadzony z domu w kajdankach i aresztowany za wysłanie pod wpływem silnych emocji e-maila do Jagielskiej dotyczącego zabójstwa Felka w 9-tym miesiącu ciąży. Z aresztu wywieziono księdza na drugi koniec Polski na przesłuchanie, po czym pozostawiono go na ulicy 500 kilometrów od parafii. Te SB-ckie metody, połączone z prześladowaniami sądowymi, to sposób Tuska i prokuratora generalnego Bodnara na eskalację konfliktu z własnym społeczeństwem oraz pacyfikację oporu wobec mordowania dzieci w łonach matek.
Trzeba mobilizować Polaków do oporu!
Adam skazany, napastnik niewinny [foto]Kilka dni temu Sąd Okręgowy we Wrocławiu podtrzymał wyrok pierwszej instancji, zgodnie z którym Adam, koordynator naszych akcji w Oleśnicy, musi zapłacić ponad 1000 zł grzywny za “zakłócenie spokoju” Gizeli Jagielskiej poprzez organizację publicznej modlitwy różańcowej pod jej szpitalem. 

Istotne w tym wyroku jest to, że sprawa dotyczy różańca, w trakcie którego doszło do głośnego napadu na naszych działaczy. Przypomnijmy – w trakcie modlitwy do naszej wolontariuszki Kasi podszedł agresywny mężczyzna. Złapał ją za rękę i usiłował wyrwać jej telefon. W jej obronie stanęli inni wolontariusze. Agresywny mężczyzna wdał się w szarpaninę z Adamem. Zaczął uderzać i popychać Adama, który w obronie siebie i innych użył gazu, co powstrzymało napastnika od kolejnych ataków. Napad nagrał się na naszej kamerze. 

Złożyliśmy zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, ale sprawa została umorzona, gdyż w ocenie sądu napad na naszych wolontariuszy był uzasadnionym elementem “konfliktu światopoglądowego” na temat aborcji. Skazany za to został Adam, gdyż poprzez pokojowe zgromadzenie modlitewne “zakłócił spokój” aborterki Jagielskiej.

Prześladowania za modlitwę i obronę życia nasilają się. W piątek Archidiecezja Przemyska opublikowała komunikat w sprawie aresztowania księdza Grzegorza z Podkarpacia,  który pod wpływem silnych emocji związanych ze sprawą zabójstwa Felka w 9-tym miesiącu ciąży wysłał prywatny e-mail na adres Jagielskiej.
Jak napisano w komunikacie kurii:

“wyrażamy stanowcze oburzenie sposobem potraktowania wspomnianego księdza przez organy ścigania, całkowicie niewspółmierne do wymogów sytuacji i skrajnie represyjne w stosunku do ewentualnej odpowiedzialności za zarzucany mu czyn (…) zatrzymywanie księdza w jego domu rodzinnym, zakucie w kajdanki, przeszukanie plebanii, umieszczenie w areszcie w Krośnie celem przewiezienia następnego dnia ponad 500 km do Oleśnicy, aby przeprowadzić czynności procesowe, które mogły być wykonane w Krośnie, oraz pozostawienie ostatecznie kapłana po wykonaniu czynności procesowych na ulicy w Oleśnicy, uważamy za środek nieusprawiedliwionej represji, nieuzasadnionej przemocy i poniżenia, a tym samym przejaw walki z Kościołem Katolickim.” 

Panie Mirosławie, przypomina to SB-ckie metody z czasów PRL. Celem takich działań jest wysłanie czytelnego komunikatu do prześladowanych osób – macie milczeć. 

Tusk i jego ministrowie, w szczególności szef MSWiA i prokurator generalny Adam Bodnar, chcą spacyfikować opór wobec aborcji i reakcję społeczeństwa na zabójstwo Felka w Oleśnicy. Zbrodnia ta wstrząsnęła setkami tysięcy Polaków. Dlatego służby usiłują uciszyć sprawę i zatuszować temat, co dla rządzących jest teraz szczególnie istotne z uwagi na zbliżające się wybory prezydenckie. Rafał Trzaskowski, kandydat aborcyjnej koalicji, popiera aborcję na żądanie, a ministrowie Tuska wspierają Jagielską i aborcje do końca ciąży. 

W tej sytuacji trzeba budzić Polaków i mobilizować kolejne osoby do zdecydowanego działania oraz bezkompromisowego oporu wobec mordowania dzieci w łonach matek. Już 10 maja w Oleśnicy nasza Fundacja organizuje duże wydarzenie: publiczną Drogę Krzyżową ulicami miasta w intencji nawrócenia Jagielskiej i zatrzymania aborcji. 
Po nabożeństwie odbędzie się wiec, na którym przedstawimy plan dalszych działań na rzecz powstrzymania aborcjonistów, w które każdy będzie mógł się włączyć. 

W związku z Drogą Krzyżową przygotowaliśmy plakat informacyjny z zaproszeniem na to wydarzenie, który można pobrać z naszej strony, samodzielnie wydrukować i powiesić w swoim miejscu zamieszkania. Zachęcamy do tego wszystkie osoby, szczególnie mieszkańców Śląska, aby zmobilizować jak najwięcej ludzi do przyjazdu w sobotę 10 maja do Oleśnicy. 
Na naszej stronie przygotowaliśmy także projekt ogłoszenia zapraszającego do udziału w Drodze Krzyżowej, które można np. wyczytać w najbliższą niedzielę 4 maja na ogłoszeniach parafialnych w kościołach. Przypominamy, że chętnym osobom udzielimy wsparcia z dojazdem do Oleśnicy (sfinansujemy autokar lub bus dla zorganizowanych grup). Wystarczy zgłosić nam taką potrzebę za pomocą formularza na naszej stronie. 

Równolegle w całej Polsce kontynuujemy walkę o życie, prawdę i sumienia Polaków. W kwietniu w całym kraju zorganizowaliśmy 50 publicznych różańców i ulicznych akcji informacyjnych. Do tego uruchomiliśmy nową kampanię wielkoformatowych billboardów oraz mobilne kampanie informacyjne z użyciem furgonetek. Trzeba intensyfikować te działania. Dlatego proszę Pana o wsparcie:
– organizacji Drogi Krzyżowej ulicami Oleśnicy (skupiamy się obecnie na promocji tego wydarzenia),
– prowadzenia kolejnych akcji informacyjnych i publicznych różańców w całej Polsce,
– obrony naszych wolontariuszy przed prześladowaniami sądowymi i policyjnymi.

Może Pan przekazać 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolną inną kwotę, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, i umożliwić nam kontynuowanie walki i mobilizowanie Polaków do opowiedzenia się przeciwko mordowaniu dzieci, bez jakichkolwiek kompromisów. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667

Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPWZ wyrazami szacunkuMariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Kościół abdykujący. Co naprawdę oznaczało odejście od koronacji papieskiej?

Kościół abdykujący.

Co naprawdę oznaczało odejście od koronacji papieskiej?

(Francesco Giordani, Public domain, via Wikimedia Commons)

Zniesienie koronacji z całą pewnością służy przemodelowaniu również misji papieskiej, a w każdym razie jej rozumienia. Mam na myśli to, że koronacja w sposób niezwykle mocny i dobitny wyraża władzę rządzenia Kościołem. Ta władza jest obowiązkiem Biskupa Rzymskiego. Kościół musi mieć kogoś, kto rządzi. Natomiast nowoczesna i postępowa teologia liberalna mówi o tzw. posłudze Piotrowej i próbuje sprowadzić rządzenie Kościołem do misji nauczycielskiej, misji zachęcania, podpowiadania, czy animowania ludu. Mówiąc krótko, po to się znosi koronację, żeby stworzyć wrażenie, iż dokonało się przeobrażenie władzy papieskiej poprzez odejście od rządzenia na rzecz nauczania. I to jest w największym skrócie sens porzucenia obrzędu koronacji – podkreśla prof. Marek Kornat. Rozmawia Tomasz D. Kolanek.

Szanowny Panie profesorze, pierwsza potwierdzona koronacja papieska odbyła się w roku 858, a ukoronowanym papieżem został Mikołaj I. Dlaczego dopiero osiem wieków po pierwszym papieżu, jakim był Święty Piotr, nastąpiła ceremonia koronacji papieskiej?

Wszystko powstawało w przeciągu czasu, w drodze ewolucji. To samo możemy przecież powiedzieć o samej liturgii naszego Kościoła, liturgii rzymskiej skodyfikowanej, jak wiemy, dopiero po wielu stuleciach, w XVI wieku, w 1570 roku, w Mszale Świętego Piusa V, ale w podstawach swoich „zorganizowanej” od czasów pontyfikatu św. Grzegorza Wlk. (590—604), chociaż Kanon Rzymski wywodzi się z doby jeszcze wcześniejszej i wiernie odzwierciedla nieomylną naukę apostolską, co potwierdził Sobór Trydencki. Tak było i z koronacją papieską. Chciałbym tylko dodać, iż nie tyle należy sądzić, iż pierwsza koronacja w ogóle jako taka dokonała się dopiero w połowie IX wieku, jak Pan to przypomniał, ale pierwsza poświadczona bezspornie w źródłach – tak, że historyk z całą odpowiedzialnością może powiedzieć, że tak było. Koronacje mogły mieć miejsce wcześniej, a ponieważ okres w dziejach Europy, jaki rozciąga się pomiędzy upadkiem Cesarstwa Zachodnio-Rzymskiego (VI w.), a wiekiem X, to czasy regresu cywilizacyjnego, a tzw. ciemne stulecia (VIII, IX, I połowa X) to swoisty szczyt tego upadku, stąd też mamy mało źródeł, aby udokumentować takie fakty jak forma (czy obrzęd) intronizacji papieża.

Z pewnością należy powiedzieć jedno: koronacja Biskupa Rzymu potrójną koroną, czyli tiarą, jest aktem nadania mu władzy nad Kościołem i również nad światem. Taki jest sens słów wypowiadanych przez koronatora, którym jest kardynał protodiakon w św. Kolegium: „Przyjmij tę tiarę ozdobioną trzema koronami i wiedz, że jesteś Ojcem książąt i królów, władcą świata, Wikariuszem naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, któremu cześć i chwała na wieki wieków”.  Tak oto mamy tu do czynienia z przywódcą i Kościoła, i świata; kimś stojącym powyżej monarchów sprawujących władzę jedynie doczesną. Papież sprawuje władzę nie z tego świata, bo jest wikariuszem Chrystusa Pana na Ziemi, ale równocześnie sprawuje w jakiejś mierze władzę także doczesną, rządząc Kościołem i nauczając narody. Wiąże na Ziemi to, co będzie i związane w niebie i rozwiązuje to, co będzie rozwiązane w niebie. Czyni to choćby poprzez swoją zgodę na koronacje królewskie.

Dlaczego, Panie Profesorze, koronacja papieska polega na nałożeniu na głowę Biskupa Rzymu potrójnej korony, czyli tiary, a nie „zwykłej korony”, „zwykłego diademu”?

Zwykły diadem jest symbolem władzy królewskiej. Taki otrzymał Bolesław Chrobry Wielki od cesarza rzymskiego Ottona III w r. 1000. Ale tu mamy do czynienia z „królem królów”, „panem panujących” i dlatego jest niezbędna korona potrójna.

Co symbolizują elementy papieskiej tiary? Chodzi o władzę nad ludem, władzę nad królami, władzę nad światem oraz to, że papież jest Namiestnikiem Chrystusa Króla?

Tak, aczkolwiek oczywiście władza Chrystusa Króla nie jest tego świata i nigdy Kościół nie może powiedzieć, że tu na ziemi powstało doskonałe królestwo, które jest Królestwem Chrystusowym w znaczeniu ziemskim. Kościół jednak jest królestwem nieprzemijającym, powszechnym i wiecznym. Jest królestwem, które założył Chrystus Pan jako Zbawiciel i tę naukę wyłożył we wspaniałej encyklice o Chrystusie Królu Pius XI. Mam na myśli „Quas primas” z 1925 roku, kiedy to wprowadzał Święto Chrystusa Króla, obchodzone w roku 1926 po raz pierwszy, w ostatnią niedzielę października, tak aby poprzedzało uroczystość Wszystkich Świętych.

Po pierwsze, chciałbym zaznaczyć, że encyklika „Quas primas”, potrójnie definiuje powody czy też przyczyny królewskiej godności Chrystusa, którego papież na ziemi oczywiście jest wikariuszem. Po pierwsze Chrystus Pan na Drzewie Krzyża pokonał szatana, a więc usunął uzurpatora, który podstępem zawładnął stworzeniem w skutek grzechu pierworodnego prarodziców naszych. W skutek grzechu pierworodnego szatan próbował wywłaszczyć Boga ze swojej własności, na jakiś czas zarządzając światem. Udaremniwszy to, Chrystus Pan dowiódł, że jest Królem. Papiestwo ma udział w tej królewskiej władzy, chociaż sprawuje ją człowiek grzeszny, niekiedy nader niegodny swego urzędu (czego przypadki podpowiada nam historia).

Po drugie: Chrystus Pan oczywiście jest Synem Ojca, Synem Stwórcy. I z tego powodu papież Pius XI uczy, że nowe królestwa powstają albo poprzez podbój, albo poprzez dziedziczenie. Chrystus Pan dokonał zbawczego podboju, bo usunął uzurpatora (szatana), pokonawszy go na Krzyżu, ale równocześnie jest prawowitym dziedzicem Boga Ojca.

I po trzecie: Chrystus założył na Krzyżu Kościół, dając mu sakramenty zbawienia.

To są trzy zasadnicze powody królewskiej władzy Zbawiciela. Jak widzimy, wyłożył je papież XX-wieczny, ale one tkwią niezmiernie głęboko w teologii Kościoła, rozwijającej się organicznie przez stulecia.

Powiedział Pan profesor, że Msza Święta również ewoluowała, o czym rozmawialiśmy wielokrotnie na łamach portalu PCh24.pl. A jak ewoluowała uroczystość koronacji papieskiej?

Istotnie trzeba tu mówić o ewolucji. Jednym ze znaczących momentów pozostaje wypadnięcie z obrzędów uroczystej przysięgi papieskiej po katastrofie, jaką była konfrontacja Bonifacego VIII i króla francuskiego Filipa Pięknego na początku XIII w. Powstało w tych warunkach tzw. papiestwo awiniońskie i kolejni papieże przysięgi już nie składali. Po powrocie papieża do Rzymu (Grzegorz XI), a potem po przezwyciężeniu Wielkiej Schizmy Zachodniej (na soborze w Konstancji, 1417) nie nastąpiło już wznowienie tego obrzędu. I tak już zostało.

Znaczenie przysięgi było poważne. Papież ślubował bowiem Kościołowi „nie zmieniać niczego z przekazanej mi tradycji ani niczego, co było przede mną strzeżone przez mych miłych Bogu poprzedników, ani nie naruszać, ani nie zmieniać, ani nie zezwalać na jakiekolwiek zmiany”. Papież zaciągał poza tym publiczne zobowiązanie, nałożenia „najsurowszej ekskomuniki” – na każdego – „czy to na Nas samych, czy to na kogokolwiek innego – kto ośmieliłby się powziąć cokolwiek nowego, co stałoby w sprzeczności z tą starożytną ewangeliczną Tradycją i czystością prawowiernej Wiary i religii chrześcijańskiej, albo kto chciałby coś zmienić poprzez swój czynny sprzeciw, lub też zgodziłby się z tymi, którzy podjęliby tak świętokradzkie przedsięwzięcie”. Były to niezmiernie dobitne, stanowcze i bardzo surowe słowa. Bonifacy VIII jako ostatni papież złożył taką przysięgę przy intronizacji swojej po wyborze na Boże Narodzenie 1294 r.

Jak przebiegał sam obrzęd koronacji?

Przypomnijmy, że przygotowywało go z największą starannością Kolegium Mistrzów Ceremonii Apostolskich, bo tak się nazywał ten urząd. Koronacja papieska musiała się odbywać w święto pierwszej klasy według Mszału Rzymskiego, czyli krótko mówiąc musi to być wielkie święto, albo święto drugiej klasy, czyli najlepiej, aby była niedziela okresu zwykłego (okres między Objawieniem Pańskim a W. Postem, jak i między Zesłaniem Ducha św. a Adwentem).  

Sam obrzęd zaczynał się uroczystą procesją. Papież wychodził niesiony w lektyce, którą są sedia gestatoria, przez Spiżową Bramę. Procesja robiła zakręt, kierując się ku Drzwiom Wielkim, które były otwarte na oścież w Bazylice Świętego Piotra i podążała w kierunku Konfesji Świętego Piotra. Trzy razy procesja się zatrzymywała robiąc stacje i trzy razy diakon śpiewał: Sancte Pater, sic transit gloria mundi. Unaoczniały one nowemu papieżowi przemijanie „chwały tego świata”. Wszystkie dobra tego świata są bowiem chwilowe, ale ten obrzęd ma jeszcze drugie znaczenie, mianowicie w społeczeństwie feudalnym, dojście do rządzenia wymagało określonego przywileju urodzenia. Tymczasem dobić się Tronu Papieskiego mógł człowiek również z nizin społecznych, bo przecież znamy takie przypadki. Pod tym względem Kościół nie bierze względu na osoby. Ma to drugą wielką wymowę i było to podkreślane przez współczesnych komentatorów, historyków, także teologów.

Podczas ceremonii koronacyjnej świętego Piusa X – jak opisał to w swoich wspomnieniach warszawski profesor historii Jan Karol Kochanowski – procesja skręcała w prawo (patrząc od Wielkich Drzwi) w kierunku Kaplicy Najświętszego Sakramentu (która jest usytuowana w nawie bocznej), gdzie papież modlił się przez chwilę przed tabernakulum, klęcząc. Także i podczas koronacji Jana XXIII w 1958 r. ten obrzędu był sprawowany. Stanowił akt apoteozy Eucharystii.

Po opuszczeniu Kaplicy Najśw. Sakramentu papież przyjmował drugie homagium kardynałów (pierwsze składali zaraz po ogłoszeniu wyboru conclave). Następowały modlitwy kardynałów-biskupów nad Najwyższym Kapłanem (super Summum Pontificem). Było ich trzy.

Po homagium, kardynał dziekan zakładał Ojcu Świętemu paliusz w asyście dwóch jeszcze kardynałów. Potem pierścień. Paliusz to oznaka władzy nad całym Kościołem, zaś pierścień oznacza zaślubiny z Kościołem. 

Następowało trzecie homagium. Najbardziej uroczyste. Kardynałowie biskupi schodzili do grobu św. Piotra, aby się chwilę modlić przed rozpoczęciem tej ceremonii. Formowała się procesja, a kardynałowie podchodzili do Tronu Ojca Św. w porządku według starszeństwa, czyli od tego, który ma najdłuższy staż kardynalski, do tego, który ma najkrótszy. Dziekan jako ostatni. Wielkie znaczenie miała litania do Wszystkich Świętych śpiewana w czasie tej ceremonii. Zawierała laudes regiae, czyli wezwania: „Tu illum adiuva” zamiast „Ora pro nobis”. Na osobne rozważania zasługiwałaby ta litania, ale nie ma na to miejsca. Powiedzmy może tylko tyle, że jest ona dziedzictwem monarchii karolińskiej. Taki obrzęd towarzyszył ceremoniom koronacyjnym królów karolińskich. Potem przeszedł na obrzędy inwestytury królów niemieckich i cesarzy rzymskich.

Przystępując do ołtarza papież miał na sobie szaty podkreślające godność Urzędu i uroczystość ceremonii. Alba, którą zakładał, była długa i wymagała podtrzymywania z tyłu podczas poruszania się. Dalmatyka i ornat to oczywiście strój liturgiczny. Ale dochodził jeszcze fanon. +     

Po dojściu do Ołtarza Wielkiego rozpoczynała się uroczysta Msza Święta. Papież oczywiście odmawiał modlitwy na stopniach ołtarza (Introibo ad altare Dei oraz Judaica me Deus) i okadzał ołtarz. Chór Kaplicy Sykstyńskiej wykonywał Introit i Kyrie. Dodać tu należy, że wielkie umysły muzyki podejmowały próbę kompozycji papieskiej mszy koronacyjnej. Wystarczy wspomnieć Palestrinę, który dla papieża Marcelego stworzył genialny utwór jako kompozytor. Marceli to jeden z kilku najwybitniejszych ojców Soboru Trydenckiego jako kard. Cervini. Na tronie Piotrowym panował jeszcze krócej niż Jan Paweł I w naszych czasach i umarł nagle w nocy po dwudziestu paru dniach od wyboru, w r. 1555. Ale utwór – nie wykonany podczas koronacji, bo z nią nawet nie zdążono – pozostał jako arcydzieło kultury europejskiej (Missa papae Marceli).

Papież intonował Gloria in excelsis Deo, czyli uroczysty hymn pochwalny ku czci Trójcy Przenajświętszej. Gdyby uroczystość koronacyjna wypadła nawet w Wielkim Poście, kiedy hymnu tego się nie śpiewa, a kolor biały jest nietolerowany przecież (z wyjątkiem takich świąt jak np. ku czci św. Józefa 19 marca czy Zwiastowania Najśw. Maryi Panny 25 marca), to hymn ten musi być wykonany i konieczny jest kolor biały. Pius XII tak odprawił koronację w 9 marca 1939 r. Była wówczas niedziela III Wielkiego Postu. W mszale nazywała się ona dominica scrutinium, czyli niedziela, w którą biskup w starożytnym Kościele egzaminował katechumenów. Gdyby koronacja wypadła w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, a to jest wielkie święto i musi być na czerwono, ale tym razem byłoby na pewno na biało. A więc zawsze na biało.

Śpiew Epistoły i Ewangelii następował wyjątkowo w dwóch językach, po łacinie i po grecku. Podczas koronacji Jana XXIII po łacinie śpiewał Ewangelię arcybiskup monachijski, kardynał Wendel. Był to następca kardynała Faulhabera (szafarza święceń prezbiteratu ks. Ratzingera) na tej stolicy. Epistołą mszy koronacyjnej było czytanie z pierwszego listu św. Piotra.  

Ewangelia przeznaczona przez Kościół na koronację papieską jest według świętego Mateusza. Jest to ten fragment, który opowiada o tym, kiedy Chrystus przyszedł do Cezarei Filipowej i zapytał apostołów, za kogo go uważają. Jak wiemy, Święty Piotr wyznał wówczas i to fenomenalnie wiarę w Jego Bóstwo, a Chrystus Pan obiecał mu w odpowiedzi, że będzie pasł jego trzodę, będzie kierował Kościołem. Zbuduje Kościół, „którego bramy piekielne nie przemogą”. Co „zwiąże na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiąże na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.  

We Mszy koronacyjnej – co warto podkreślić – nie było kazania. Papież nic nie mówił. Po odśpiewaniu Ewangelii po grecku następowało uroczyste wyznanie wiary, czyli Credo. Papież je intonował i podobnie jak Gloria tak i Credo było śpiewane na przemian z ludem. (Tak jak powinno być w każdej uroczystej Mszy).

Potem następowało Ofertorium. Cały czas asystę, jak w każdej Mszy Świętej papieskiej, sprawowali kardynałowie przy Ołtarzu Wielkim. Wielką rolę miał do odegrania główny mistrz ceremonii – a był to przy Piusie XII, Janie XXIII i Pawle VI niezwykły w skrupulatności prałat Enrico Dante (później, z woli Pawła VI kardynał).

Po Przeistoczeniu papież sprawował modlitwy wstawiennicze, potem śpiewał Pater noster. Następowało Agnus dei i rozgrzeszenie wiernych. Ale tu był jeszcze jeden gest, który może warto podkreślić. Mianowicie papież jako celebrans, nie spożywał przy ołtarzu Komunii Świętej sam sobie jej udzielając, tylko odchodził na tron. Komunikował na tronie, tak jak królowie podczas koronacji. Kardynał (sprawujący rolę diakona) brał konsekrowaną Hostię i Kielich, zanosząc papieżowi do tronu. Papież spożywał, odmawiając wszystkie modlitwy, tak jak każdy celebrans.

Papież śpiewał modlitwę po Komunii i następowała procesja na Balkon Wielki Bazyliki św. Piotra, gdzie dopełniał się akt koronacyjny.

Msza koronacyjna Biskupa Rzymskiego miała własne propria, czyli części zmienne, tj. kolektę, sekretę i postkomunię. Papież wymieniał w nich swoją osobę (tj. imię). 

Kolekta brzmiała w ten sposób: „Wszechmogący Wieczny Boże, Pasterzu i Rządco wszystkich wierzących, dozwól mnie niegodnemu słudze Twojemu (tu imię) tak sprawować władzę na ziemi, aby razem z powierzoną mi trzodą wejść do Królestwa Niebieskiego. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen”. 

Msza koronacyjna nigdy nie miała własnej prefacji. Ale papież używał prefacji o Apostołach, czyli tego tekstu, którego stosuje się na święta (wspomnienia) wszystkich apostołów w roku liturgicznym. Trudno nie znać go na pamięć. Celebrans zwraca się do Boga Ojca, mówiąc/śpiewając: „Ty wiekuisty Pasterzu, nie opuszczasz swojej owczarni, lecz przez świętych Apostołów otaczasz ją nieustanną opieką, aby kierowali nią ci zwierzchnicy, którym jako namiestnikom swojego Syna, zleciłeś władzę pasterską”.

Sam obrzęd koronacyjny wyglądał w ten sposób, że papież tronował. Kardynał Dziekan Świętego Kolegium, czyli ten kardynał, którego urząd zawsze powinien być w Kościele obsadzony, śpiewał modlitwy koronacyjne. Kardynał protodiakon wkładał koronę papieżowi na głowę. Chór wykonywał wtedy utwór wyłącznie przeznaczony na tę okazję: „Corona aurea super caput eius”.

Akt inwestytury Biskupa Rzymskiego nie wymaga namaszczenia olejami świętymi. Tego obrzędu więc nie było.

Papież błogosławił Urbi et orbi, śpiewając dłuższy tekst niż przy błogosławieństwie biskupim (to akurat do dzisiaj zachowano, chociaż obecny papież nigdy nie śpiewał – z nieznanych przyczyn). Błogosławieństwo to jest bardzo doniosłe swoją treścią. Papież prosił Boga o „odpuszczenie i przebaczenie wszystkich grzechów” ludu chrześcijańskiego, udzielenie czasu „na prawdziwą i owocną pokutę”, łaskę „serca zawsze skruszonego i poprawy życia” oraz „pociechę Ducha Świętego” jak i „wytrwanie do końca w dobrych uczynkach”.

Odzywały się dzwony Bazyliki św. Piotra i kościołów Wiecznego Miasta.

Z obrzędem intronizacji Ojca św. związany był zwyczaj udzielania przez niego odpustu zupełnego wiernym pod zwykłymi warunkami. Ogłaszał to kardynał protodiakon.

W całości uroczystość trwała do trzech godzin. Mimo braku kazania.

Ale przecież nie o czas tutaj chodzi, prawda?

Tak jest. Nie o czas oczywiście chodziło, chociaż trzeba przyznać, że uroczystość ta musiała być dość męcząca dla człowieka w podeszłym wieku, czy też schorowanego (albo jedno i drugie), gdy taki został wybrany. Nigdy jednak nikt niczego nie skracał z jakiegokolwiek powodu. Najprostsze bowiem – co widzimy obecnie z przerażającymi skutkami w dzisiejszej liturgii posoborowej – jest skracanie wszystkiego pod byle jakim pozorem.

Musiało wyglądać to przepięknie, majestatycznie i godnie. Dlaczego w związku z tym, z ostatnią koronacją papieską mieliśmy do czynienia 30 czerwca 1963 roku? Dlaczego ostatnim koronowanym papieżem był Paweł VI? 

Zniesienie koronacji z całą pewnością służy przemodelowaniu również misji papieskiej, a w każdym razie jej rozumienia. Mam na myśli to, że koronacja w sposób niezwykle mocny i dobitny wyraża władzę rządzenia Kościołem. Ta władza jest obowiązkiem Biskupa Rzymskiego. Kościół musi mieć kogoś, kto rządzi. Natomiast nowoczesna i postępowa teologia liberalna mówi o tzw. posłudze Piotrowej i próbuje sprowadzić rządzenie Kościołem do misji nauczycielskiej, misji zachęcania, podpowiadania, czy animowania ludu. Mówiąc krótko, po to się znosi koronację, żeby stworzyć wrażenie, iż dokonało się przeobrażenie władzy papieskiej poprzez odejście od rządzenia na rzecz nauczania. I to jest w największym skrócie sens porzucenia obrzędu koronacji.

Notabene porzucenie koronacji papieskiej nie jest definitywne, chociaż w Kościele posoborowym trudne do wyobrażenia. W każdym razie jej wznowienie nie jest zabronione. Niektórzy twierdzą, że konstytucja Jana Pawła II z 1996 r. Universi Dominici gregis znosi definitywnie koronację. Nie jest to ścisłe. Ten przywilej jest zostawiony swobodnej decyzji każdego elekta przy obejmowaniu urzędu. A więc papież nie musi w tym być związany jakąkolwiek normą ustanowioną wcześniej. To zresztą wynika z istoty władzy papieskiej.

Dlaczego w związku z tym żaden papież po Pawle VI nie zdecydował się na koronację?

Cóż ja mogę na to odpowiedzieć? Próbuje się w najoczywistszy sposób powiedzieć, że to jest symbol czegoś starego i minionego. Że jest to symbol wyrażający pretensje do władzy doczesnej, co jest nieporozumieniem oczywiście.  Tak oto powstało „papiestwo w mitrze”, co się rozpoczęło symbolicznym aktem sprzedania tiary przez Pawła VI, co wcześniej było niewyobrażalne. Chociaż ze względu na to, aby nie dopuścić do świętokradztwa, no bo tak by to było, gdyby papieską koronę przejęli wrogowie Kościoła, katolicy amerykańscy ją wykupili i znajduje się ona w tej chwili w Nowym Jorku. Mówię oczywiście o tiarze Pawła VI, która przypominała rakietę kosmiczną. Nie miała ozdobnych elementów. Natomiast watykańska tiara, którą był ukoronowany jeszcze Jan XXIII znajduje się w Muzeum Watykańskim.

Chciałbym jeszcze dodać, bo ważna jest ta kwestia, że w czasie liturgii Mszy Świętej sprawując ją uroczyście, papież nigdy nie zakładał tiary, bo Król jest tylko jeden. Msza jest oddaniem hołdu jednemu tylko Królowi, Królowi Niebieskiemu – przez Chrystusa. Tak i tiarę zakładał papież dopiero po niej. Zawsze tylko do końcowego błogosławieństwa. W procesji natomiast był niesiony do sprawowania uroczystej Mszy w wysokiej mitrze ozdobnej.

Mamy mitrę niską i mitrę wysoką. Mitrę niską zakładał biskup (tak i papież) w ceremoniach pogrzebowych albo w czasie Wielkiego Postu i Adwentu. Mitrę wysoką i ozdobną – w największe święta – i na uroczystość taką, jak np. uroczysta Msza koronacyjna. Jednak podczas koronacji papieski było nieco inaczej. Wychodząc w procesji, aby przybyć do Bazyliki św. Piotra papieżowi zakładało się mitrę wysoką, koloru białego, ale bez wszelkich ozdób. Dopiero przed przystąpieniem do Ołtarza zmieniano ją na wysoką, lecz ozdobną, również koloru białego.

Co zostało w dzisiejszej Mszy inaugurującej papiestwo, czy też pontyfikat z tego, co było?

Odpowiedź brzmieć musi: niewiele. Zasadniczo zachowano tylko trzy elementy. Uroczyste nałożenie pierścienia Rybaka, założenie paliusza i litanię do Wszystkich Świętych w czasie składania homagium, o czym już wspomniałem. 

Oczywiście nie byłbym ścisły, gdybym jeszcze nie zauważył, że również uroczysty hołd całego Świętego Kolegium Kardynalskiego został jednak zniesiony podczas mszy intronizacyjnej, na rzecz dziwnych obrzędów w to miejsce. Otóż ludzie świeccy, jacyś turyści-pielgrzymi nie wiadomo skąd, podchodzą do papieża i całują jego pierścień Rybaka, klękając przed nim. Ma to rzekomo wyrażać demokratyczność Kościoła (mają oni być przedstawicielami różnych stanów Kościoła). Niestety na przyjęcie takiego „homagium” zgodził się Benedykt XVI, a to że jego następca to również zaakceptował – nie może już dziwić.

Czyli całowanie przez świeckich to ma być powiedzmy show, tak? Że jesteśmy otwarci na świeckich.

Niestety, ale to w tym kierunku idzie.

Czy byłby Pan profesor za przywróceniem koronacji papieskiej?

Jestem za wszystkim, co służy odnowieniu Kościoła poprzez przylgnięcie do Tradycji, czyli również za przywróceniem koronacji papieskiej.

To jest bardzo ważne, co pan powiedział. „Za wszystkim”. Pojawiają się bowiem głosy, że wystarczy przywrócić tylko Mszę Wszech Czasów, żeby to była msza obowiązująca i już wszystko będzie naprawione, wszystko będzie pięknie.

Msza jest absolutnie sercem Kościoła. Bez Mszy nie ma życia. Jednak jest to tylko jeden z fundamentów walki o Kościół. Bez przywrócenia jedności nauczania, bez egzekwowania dyscypliny i bez powrotu do zdrowego nauczania społecznego Msza nie wystarczy.

Kiedy papież oprócz władzy duchowej zaczął sprawować również władzę polityczną, jaką było chociażby zarządzanie Państwem Kościelnym? Kiedy pojawiła się koncepcja papieża jako władcy również politycznego?

Bez wątpienia w związku z tzw. Donacją Konstantyna, która umożliwiła założenie Państwa Kościelnego. I tak trwało to długie stulecia. Warto jednak uświadomić sobie jedną zasadniczą rzecz. Otóż doczesne dobro, jakim jest państwo (z suwerennością terytorialną na jego obszarze) nie miało służyć niczemu innemu jak zapewnieniu Biskupowi Rzymskiemu wolności w jego służbie Kościołowi. Rezydując na terytorium innego (nie własnego) państwa, wolności tej zachować by on nie mógł. Nie miejmy złudzeń. Zwłaszcza historykowi mieć ich nie wolno! To jest sedno rzeczy. Z tego powodu katolicy nie mają powodu niczego się wstydzić tym, że istniało Państwo Kościelne, bo ostatecznie chodziło o wielką sprawę duchową. Nie tylko o władzę, czy pieniądze.

Czy wraz z upadkiem Państwa Kościelnego i – jakkolwiek to nie zabrzmi – powstaniem Watykanu koncepcja papieża-króla traciła rację bytu?

Nie, ponieważ Kościół nie wyrzekł się w r. 1870 teorii monarchicznej władzy papieskiej. Wystarczy powołać się na jeden szczegół. Wszystkie wizerunki (obrazy) i fotografie papieży (z okresu 1870—1958) zawsze dokumentują charakterystyczne wysunięcie prawej nogi do przodu na tronie. To jest gest czysto monarchiczny. Po drugie, nie znikła tiara, która jest koroną nad koronami. Po trzecie, papieże w tym czasie (a nawet jeszcze Jan XXIII i Paweł VI) wciąż używali i to konsekwentnie formy pluralis maiestatis, czyli: „Postanowiliśmy”, „orzekamy”, „oświadczamy”. Papieżowi wprost nie wolno było mówić publicznie w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Oczywiście prywatnie, kiedy spotykał się na przykład z osobami z rodziny swojej (braćmi, siostrami, bratankami, siostrzenicami itd.) nie musiało to już obowiązywać.

Czy Pius IX rzeczywiście był ostatnim papieżem królem? Jeśli tak, to kim w związku z tym byli jego następcy, którzy byli koronowani od Leona XIII do Pawła VI?

Ostatnim papieżem, który królewską formę rządów podnosił jako sztandar, był Pius XII. Wraz z Janem XXIII nastąpiło zerwanie. W ubiorze papieskim (jego szatach) się to nie wyrażało, bo Jan XXIII nie porzucił tych form, jakie zastał. Jednak potem, wraz z soborem, przyszła nowa teologia, głosząca kolegializm, demokratyzm, liberalizm. A przede wszystkim zatriumfowała paskudna propaganda „skromności” w kształtowaniu wizerunku papieża. Sprowadzało się to do porzucenia wspaniałych szat liturgicznych. Jest wielkim błędem modernistycznym narzucanie ludziom poglądu, że ponieważ Pan Jezus żył skromnie i ubogo, to liturgia ma być sprawowana w taki sposób, aby podkreślać to poślednimi szatami. (W dzisiejszym Kościele posoborowym, te szaty niejednokrotnie mają wręcz tandetny charakter).

Nic bardziej błędnego! To prawda, że Chrystus Pan nie upodobał sobie w bogactwie, ale wyznał przed Piłatem, że jest królem. I jego królewska godność domaga się wielkości i piękna, kiedy Go czcimy. Poza tym jeszcze jedno. Papież czy biskupi mogą swobodnie wybierać ubogie życie nad dobra tego świata. Będzie to chwalebne, kiedy tak zrobią, ale nie wolno, aby to przekładało się na liturgię, która wymaga dostojeństwa (zwłaszcza jeśli jest uroczysta). Jest ona bowiem opus gloriae. Żeby to twierdzenie zilustrować, pozwolę sobie na jeden przykład. Otóż Pius XII w testamencie swoim z maja 1956 (zmarł nieco ponad dwa lata później) napisał, że umierając nikomu niczego nie daje, bo niczego nie ma z wyjątkiem książek, które całe życie jako dyplomata i hierarcha kupował w różnych językach i różnych krajach. I książki te oddaje do swobodnego wykorzystania „najdroższej Matce” Stolicy Apostolskiej, której „wszystko zawdzięcza”.

Ale temu samemu wielkiemu przywódcy Kościoła nawet nie przyszło do głowy, aby liturgię ogołocić z dostojeństwa, wprowadzając prosty, możliwie tani i lichy, ubiór celebransa. Papież był przekonany, że tak nie wolno i nikt nie podołałby go w tej sprawie przekonać.

W sumie należy zatem powiedzieć, że jeżeli papież po 1870 roku przestał być królem, to jedynie w znaczeniu królestwa ziemskiego, bo utracił własne państwo.

Uprzejmie dziękuję za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

Globaliści chcą być zbawcami Zachodu?

Czy globaliści będą zbawcami Zachodu?

Autor: AlterCabrio, 28 kwietnia 2025

Ekonomicznie, społecznie, duchowo, kulturowo kontynent znajduje się w spirali śmierci. Nikt nie chce walczyć o to, czym jest dziś Europa, w tym miliony imigrantów z trzeciego świata, których zaprosili. Jeśli spróbują ustanowić scentralizowaną armię, będą musieli zwrócić się ku przymusowemu poborowi, co oznacza jeszcze większą tyranię.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Zmiana w antyamerykańskim nastawieniu Europy: czy globaliści będą teraz zbawcami Zachodu?

Nacjonalizm jest złowrogi, a globaliści są bohaterami? To przekaz propagandowy, który narasta od zakończenia II wojny światowej i powstania instytucji globalistycznych, takich jak ONZ, MFW, Banki Światowe itd. W latach 70. istniał już skoordynowany i niebezpieczny plan przystosowania świata zachodniego do współzależności. Nie tylko zależności od importu i eksportu, ale także zależności od handlu walutami, zakupów papierów wartościowych i międzybankowych systemów transferu bogactwa, takich jak SWIFT.

To była era, kiedy korporacje zaczęły zlecać zachodnią produkcję krajom trzeciego świata. To wtedy dolar został całkowicie oddzielony od złota. Kiedy MFW wprowadził system koszyka SDR. Kiedy rozpoczął się trwający dekadę kryzys stagflacyjny.

To było wtedy, gdy powstało Światowe Forum Ekonomiczne. Klub Rzymski i ich program dotyczący zmian klimatycznych. Kiedy liczni globaliści zaczęli mówić w elitarnych publikacjach i białych księgach o jednej światowej gospodarce i jednym światowym rządzie (oczywiście pod ich kontrolą). W latach 90. wszystko było już w zasadzie jawne, a plan był jasny:

Ich intencją było zniszczenie suwerenności narodowej i wprowadzenie ery całkowitej globalnej centralizacji. Jednym z najbardziej wymownych cytatów na temat tego planu jest wypowiedź zastępcy sekretarza stanu w administracji Clintona, Strobe’a Talbota, który w 1992r. stwierdził w magazynie Time, że:

„W następnym stuleciu państwa, jakie znamy, staną się przestarzałe. Wszystkie państwa uznają jedną, globalną władzę… Ostatecznie suwerenność narodowa nie była aż tak wspaniałym pomysłem.”

W tym samym artykule dodaje:

„… Wolny świat utworzył wielostronne instytucje finansowe, które są zależne od gotowości państw członkowskich do oddania pewnego stopnia suwerenności. Międzynarodowy Fundusz Walutowy może praktycznie dyktować politykę fiskalną, w tym nawet wysokość podatku, jaki rząd powinien nakładać na swoich obywateli. Ogólne Porozumienie w sprawie Taryf Celnych i Handlu reguluje wysokość cła, jakie państwo może nałożyć na import. Organizacje te można postrzegać jako proto-ministerstwa handlu, finansów i rozwoju dla zjednoczonego świata”.

Globaliści wykorzystują kontrolę handlu międzynarodowego jako sposób na usidlenie konkurencyjnych gospodarek, zmuszając je do stania się jednorodnymi. Odbierają niezależność narodów i wywierają na nie presję, aby dostosowały się do globalnych standardów handlowych. Ważne jest, aby zrozumieć, że postrzegają scentralizowaną dominację w handlu jako podstawowe narzędzie do ostatecznego uzyskania nowego porządku świata.

Pomysł, aby jakiś kraj ot tak zainicjował jednostronne cła, jest niesłychany. Pomysł, aby kraje produkowały własne artykuły pierwszej potrzeby, jest absurdalny. Przynajmniej tak było do 2025r.

Jednym z najbardziej zabawnych i zaskakujących efektów ubocznych wdrażania tej polityki przez administrację Trumpa jest próba po stronie lewicy politycznej (szczególnie w Europie) przedstawienia siebie jako „bohaterów rebeliantów walczących o wolność” w obliczu rzekomo despotycznej dyktatury. Oczywiście mamy do czynienia z globalistami i kulturowymi marksistami, więc ich definicje „wolności” i „tyranii” zostaną nieodwracalnie wypaczone.

Elity UE naprawdę straciły rozum, jeśli chodzi o ich przesłanie na temat „demokracji”. Obecnie wiele europejskich krajów pogrąża się w klasycznym autorytaryzmie, a mimo to udają, że toczą desperacką walkę o wolność.

Słyszałem, że autorytaryzm jest patologią uznania. Można też powiedzieć, że jest patologią afirmacji – nie wystarczy, że taki obraźliwy ruch zostanie uznany za dominujący, to ludność musi go przyjąć, i to radośnie, jakby była to jedyna rzecz, na której im zależy. To jest podstawowy cel globalizmu: zmusić masy, by kochały go jak religię.

Ale żeby ludzie ich kochali, muszą uwierzyć, że globalizm jest ich zbawcą. Muszą uwierzyć, że globaliści w jakiś sposób ratują świat. Zajrzyj do teatru nowego porządku świata, który przedstawia nam The Economist. Czasopismo, częściowo należące do rodziny Rothschildów, od dawna jest centrum propagandy globalizmu. Niedawno opublikowali artykuł zatytułowany „The Thing About Europe: It’s The Actual Land Of The Free Now”.

Tak, to śmieszne, biorąc pod uwagę fakt, że wiele rządów europejskich obecnie poluje i więzi ludzi za internetowy sprzeciw. Masowa otwarta imigracja dusi zachodnią kulturę na kontynencie. Przestępczość z użyciem przemocy gwałtownie rośnie. Nie wspominając o tym, że nowym trendem wśród rządów UE jest aresztowanie prawicowych przeciwników politycznych, aby uniemożliwić im wygranie wyborów.https://www.youtube.com/embed/-bMzFDpfDwc?si=jQ8iK8c1BhSOkAW1

Do diaska, w Europie można zostać aresztowanym za cichą modlitwę w pobliżu kliniki aborcyjnej. Wszyscy rozumiemy, jak absurdalne są twierdzenia The Economist. Ich argumentacja sprowadza się do tego: jeśli coś szkodzi globalizacji, jest zagrożeniem dla demokracji. To jest ta bajka, którą dziś opowiadają media.

Administracja Trumpa wprowadzająca politykę „Po pierwsze Ameryka” jest nazywana przez elity autorytarną, ponieważ takie działania kolidują z ICH planami, a nie dlatego, że Amerykanie są uciskani.

Pod wieloma względami europejska zmiana retoryki jest po prostu odzwierciedleniem długotrwałej strategii globalistów: przedstawiania nacjonalistów [narodowców] jako agentów chaosu i przedstawiania internacjonalistów jako obrońców porządku.

W niedawnym wywiadzie dla niemieckiej platformy informacyjnej Die Zeit Online, przewodnicząca UE Ursula von der Leyen zabrnęła z dezinformacją jeszcze dalej, twierdząc, że „w Europie nie ma oligarchii”. Innymi słowy, europejscy przywódcy są niewinnymi ofiarami ataków ze strony bogatych i nikczemnych nacjonalistów. Szczerze mówiąc, dla większości z nas jest to nowina, ponieważ rząd UE od dawna uważany jest za samą definicję bezimiennej i nieodpowiadającej przed nikim oligarchii. Twierdzi:

„ …Historia powraca, podobnie jak geopolityka. I widzimy, że to, co postrzegaliśmy jako porządek świata, staje się nieporządkiem, wywołanym nie tylko przez walkę o dominację między Chinami a Stanami Zjednoczonymi, ale oczywiście także przez imperialistyczne ambicje Putina. Dlatego potrzebujemy innej, nowej Unii Europejskiej, która jest gotowa wyjść na szeroki świat i odegrać bardzo aktywną rolę w kształtowaniu tego nowego porządku świata, który nadchodzi”.

Zauważ próbę przedstawienia Europy jako cnotliwego obserwatora zaplątanego w geopolityczne zamieszanie między USA, Chinami i Rosją. Nie wspomina się o ich trwającej roli w podżeganiu do szerszej wojny na Ukrainie, ich ingerencji w negocjacje pokojowe ani o fakcie, że globalizacja uczyniła ich zależnymi od importu energii do własnego przetrwania. To nie jest brak świadomości, to starannie opracowana propaganda. Prezydent UE kontynuuje:

„Gotowość wszystkich 27 państw członkowskich do wzmocnienia naszego wspólnego przemysłu obronnego byłaby nie do pomyślenia bez zmian w ostatnich tygodniach i miesiącach. To samo dotyczy gospodarki. Każdy chce naśladować nasz wspólny plan większej konkurencyjności, ponieważ wszyscy zrozumieli: musimy być nieustępliwi w dzisiejszym zglobalizowanym świecie…”

UE od jakiegoś czasu promuje ideę zjednoczonej armii europejskiej. To ma sens – aby jeszcze bardziej zatrzeć granice narodowe w Europie, trzeba ustanowić pojedynczą strukturę obronną. Oni po prostu wykorzystują wojnę na Ukrainie i amerykańskie odłączenie gospodarcze jako wymówkę. Kontynuuje:

„Dla mnie kluczowe jest, aby Europa odegrała silną rolę w kształtowaniu nowego porządku świata, który powoli się wyłania. I głęboko wierzę, że Europa może to zrobić. Spójrzmy wstecz na ostatnią dekadę: kryzys bankowy, kryzys migracyjny, Brexit, pandemia, kryzys energetyczny, wojna Rosji z Ukrainą. Wszystkie te kryzysy są poważne i naprawdę stały się dla nas wyzwaniem, ale Europa wyszła z każdego kryzysu większa i silniejsza…”

Ekonomicznie, społecznie, duchowo, kulturowo kontynent znajduje się w spirali śmierci. Nikt nie chce walczyć o to, czym jest dziś Europa, w tym miliony imigrantów z trzeciego świata, których zaprosili. Jeśli spróbują ustanowić scentralizowaną armię, będą musieli zwrócić się ku przymusowemu poborowi, co oznacza jeszcze większą tyranię. Jeśli chodzi o gospodarkę, stwierdza:

„Zachód, jaki znaliśmy, już nie istnieje. Świat stał się globusem również geopolitycznie, a dziś nasze sieci przyjaźni obejmują cały glob…”

„Wszyscy domagają się większego handlu z Europą – i nie chodzi tu tylko o więzi gospodarcze. Chodzi również o ustanowienie wspólnych zasad i przewidywalność. Europa jest znana ze swojej przewidywalności i niezawodności, co znów zaczyna być postrzegane jako coś bardzo cennego. Z jednej strony jest to bardzo satysfakcjonujące, z drugiej strony, istnieje również oczywiście ogromna odpowiedzialność, której musimy sprostać…”

Stany Zjednoczone odpowiadają za 30%-35% wszystkich światowych wydatków konsumenckich i są największym rynkiem konsumenckim na świecie.

Nie ma jasnych liczb dla całej Europy, ale Niemcy, największa gospodarka Europy, odpowiadają za zaledwie 3% światowych wydatków konsumenckich. Niemcy są również trzecią co do wielkości gospodarką na świecie, zaraz po Chinach. Innymi słowy, Europa NIE MA ŻADNEJ zdolności, aby wypełnić pustkę w handlu pozostawioną przez Stany Zjednoczone. Jeśli gospodarka USA odłączy się od Europy lub jeśli gospodarka USA ulegnie załamaniu, Europa również ulegnie załamaniu. To jest fakt.

Von der Leyen następnie odrzuca rolę globalizmu w napędzaniu ruchów populistycznych przeciwko UE. Stwierdza:

„Jest jedna rzecz, której nie powinniśmy lekceważyć: polaryzacja jest w części silnie organizowana z zewnątrz. Poprzez media społecznościowe Rosja, jak również inne państwa autokratyczne, celowo ingerują w nasze społeczeństwo…”

„Poglądy obu stron są wzmacniane, ponieważ prawdziwym celem jest polaryzacja i podział naszych otwartych społeczeństw. Ale Unia Europejska ma również dużą przewagę. Nierówności są tutaj mniej widoczne, częściowo dlatego, że mamy społeczną gospodarkę rynkową i ponieważ mechanizmy władzy są szerzej rozproszone”.

Rosja jest winna temu, że miliony Europejczyków chce zakończenia globalistycznej polityki multikulturowej? Przyjmując raczej marksistowskie stanowisko, twierdzi, że podziały populistyczne muszą być sztuczne, ponieważ Europa jest ekonomicznie „sprawiedliwa”. Ale populiści nie walczą o parytet ekonomiczny, walczą o europejską tożsamość, która jest systematycznie wymazywana.

Na koniec porusza kwestię oligarchii:

„Europa nadal jest projektem pokojowym. Nie mamy kolesiów czy oligarchów, którzy tworzą przepisy. Nie napadamy na naszych sąsiadów i nie karzemy ich…”

„Kontrowersyjne debaty są dozwolone na naszych uniwersytetach. To i wiele innych wartości, których należy bronić i które pokazują, że Europa to coś więcej niż tylko związek. Europa to nasz dom”.

Rząd UE jest czystą oligarchią z niemal zerową odpowiedzialnością i aktywnie próbuje stłumić i zniszczyć każdą partię narodową o konserwatywnych poglądach. Popierają uciszanie wszelkich sprzeciwów wśród rolników, pozwalając jedynie na debatę za zamkniętymi drzwiami uczelni, ponieważ wiedzą, że akademicy nadzorują swoich. Im bardziej społeczeństwo zmierza w kierunku globalizacji, tym mniej będzie wolne.

Postrzegam ten przekaz jako rodzaj prymitywnego szkicu dla nadchodzących spektakli teatralnych. Nie dopracowali jeszcze swojej historii, ale mają już podstawowe elementy na miejscu. Twierdzi się, że suwerenność narodowa stanowi zagrożenie dla „demokracji”. Nie wolności, ale demokracji. A globalistyczna koncepcja demokracji to postępowe rządy w imię subiektywnego większego dobra, którego tak naprawdę nie potrafią zdefiniować.

Czuję sympatię do przeciętnego Europejczyka, wielu z nich pragnie wolnego społeczeństwa zbudowanego na tradycyjnych zachodnich zasadach. To przyszłość, która nigdy się nie zmaterializuje, przynajmniej nie bez rewolucji. Ci ludzie są w epicentrum śmierci świata zachodniego, a wielu z nich nawet o tym nie wie. W międzyczasie mówi się im, że Ameryka ich rujnuje. Nie mogę mówić za wszystkich, ale wielu z nas chciałoby ich uratować. Nie można pozwolić, aby upadek Zachodu w stronę globalizmu trwał.

__________________

Europe’s Anti-American Shift: Now Globalists Are The Saviors Of The West?, Brandon Smith, April 25, 2025

Nowenna przed konklawe

Nowenna przed konklawe

Ponieważ niebawem zbiorą się kardynałowie, żeby wybrać nowego papieża, ks. Dawid Pagliarani FSSPX, przełożony generalny Bractwa św. Piusa X, wezwał jego członków do nowenny.

W dniach od 28 kwietnia do 6 maja będą się oni modlili do Ducha Świętego, codziennie odmawiając hymn Veni Creator Spiritus, kolektę ze Mszy wotywnej o wybór papieża oraz trzy inwokacje. Zachęcamy wiernych do włączenia się do tej nowenny.

Veni Creátor Spíritus,
Mentes tuórum vísita,
Imple supérna grátia,
Quæ tu creásti péctora.

Qui díceris Paráclitus,
Altíssimi donum Dei,
Fons vivus, ignis, cáritas,
Et spiritális únctio.

Tu septifórmis múnere,
Dígitus patérnæ déxteræ,
Tu rite promíssum Patris,
Sermóne ditans gúttura.

Accénde lumen sénsibus:
Infúnde amórem córdibus:
Infírma nostri córporis
Virtúte firmans pérpeti.

Hostem repéllas lóngius,
Pacémque dones prótinus:
Ductóre sic te prǽvio
Vitémus omne nóxium.

Per te sciámus da Patrem,
Noscámus atque Fílium,
Teque utriúsque Spíritum
Credámus omni témpore.

Deo Patri sit glória,
Et Fílio, qui a mórtuis
Surréxit, ac Paráclito,
In sæculórum sǽcula. Amen.

℣. Emítte Spíritum tuum, et creabúntur:
℟. Et renovábis fáciem terræ.

Orémus. Súpplici, Dómine, humilitáte depóscimus: ut sacrosánctæ Románæ Ecclésiæ concédat Pontíficem illum tua imménsa pietas; qui et pio in nos stúdio semper tibi plácitus, et tuo pópulo pro salúbri regímine sit assídue ad glóriam tui nóminis reveréndus. Per Dóminum.

℣. Cor Maríæ dolorósum et immaculátum.
℟. Ora pro nobis.
℣. Sancte Pie V.
℟. Ora pro nobis.
℣. Sancte Pie X.
℟. Ora pro nobis.


O Stworzycielu Duchu przyjdź,
Nawiedź dusz wiernych Tobie krąg.
Niebieską łaskę zesłać racz Sercom,
co dziełem są Twych rąk.

Pocieszycielem jesteś zwan,
I Najwyższego Boga dar,
Tyś namaszczenie naszych dusz,
Zdrój żywy, miłość, ognia żar.

Ty darzysz łaską siedemkroć,
Bo moc z prawicy Ojca masz,
Przez Ojca obiecany nam,
Mową wzbogacasz język nasz.

Światłem rozjaśnij naszą myśl,
W serca nam miłość świętą wlej,
I wątłą słabość naszych ciał
Pokrzep stałością mocy swej.

Nieprzyjaciela odpędź w dal
I Twym pokojem obdarz wraz,
Niech w drodze za przewodem Twym
Miniemy zło, co kusi nas.

Daj nam przez Ciebie Ojca znać,
Daj, by i Syn poznany był,
I Ciebie, jedno Tchnienie Dwóch,
Niech wyznajemy z wszystkich sił.

Niech Bogu Ojcu chwała brzmi,
Synowi, który zmartwychwstał,
i Temu, co pociesza nas,
niech hołd wieczystych płynie chwał. Amen.

℣. Ześlij Ducha Twego, a powstanie życie (O. W. Alleluja).
℟. I odnowisz oblicze ziemi (O. W. Alleluja).

Módlmy się. Pokornie błagamy Cię, Panie, abyś w swojej niezmierzonej dobroci
raczył dać świętemu Kościołowi rzymskiemu papieża, który by się Tobie
podobał dzięki swej gorliwej troskliwości względem nas, a pośród swego
ludu cieszył się stałą czcią dla Twego Imienia dzięki swym mądrym
rządom. Przez naszego Pana…

℣. Bolesne i Niepokalane Serce Maryi
℟. Módl się za nami.
℣. Święty Piusie V
℟. Módl się za nami.
℣. Święty Piusie X
℟. Módl się za nami.

Klaus Schwab “pomógł” zwyciężyć Trumpowi? Jak pycha kroczy przed upadkiem.

Klaus Schwab pomógł zwyciężyć Trumpowi?

„Rzeczpospolita” o abdykacji twarzy globalizmu

pch/schwab-pomogl-zwyciezyc-trumpowi

Obraz współczesnego liberalnego globalnego świata, który reprezentowali Klaus Schwab i tak zwani ludzie z Davos przyczynił się do odrodzenia prawicy w wielu krajach, ze Stanami Zjednoczonymi na czele – uważa Marek A. Cichocki, felietonista „Rzeczpospolitej”. 

88-latek poinformował o rezygnacji z przywództwa Światowego Forum Ekonomicznemu w zeszłym tygodniu. Decyzja Niemca zapadła w atmosferze skandali i oskarżeń o nadużywanie władzy. Cichocki zauważa, że nikt – nawet jego najbliżsi współpracownicy – za bardzo „nie rozpacza” po czołowym moderatorze dyskusji na temat kierunku globalizacji.

Felietonista „Rzeczpospolitej” przekonuje, że historia Klausa Schwaba doskonale obrazuje kryzys zachodniego liberalizmu i technokratycznych elit, które cechowało „przekonanie o swej nieomylności, wręcz boskości, chciwość i pragnienie nieograniczonej władzy, pozbawiona refleksji wiara w naukę i technologię jako instrumenty totalnej zmiany rzeczywistości, całkowity elitaryzm, uprzywilejowanie i pogarda dla demokracji”.

To właśnie ujawnienie szerokim masom prawdziwej, totalitarnej twarzy zachodniego globalizmu miało niebagatelny wpływ na odrodzenie „populizmu”; jak w lewicowo-liberalnych mediach pogardliwie określa się postawy o charakterze patriotycznym i suwerennościowym, ufundowane najczęściej na prawicowym i konserwatywnym obrazie świata.

„Historia Schwaba to jeszcze jedna opowieść, znana od wieków, o tym, jak pycha kroczy przed upadkiem. Ale ta historia upadku jest również wpisana w obecną dynamikę rozpadu całego zachodniego, liberalnego porządku świata. Losy Davos są jeszcze jedną ilustracją tej zachodzącej fundamentalnej zmiany, ale także jej przyczyn” – zauważa Cichocki. I jak przekonuje, rozpad demoliberalnego porządku świata bierze się przede wszystkim z „niezdolności do opanowania własnych, destrukcyjnych popędów”.

Można dodać, że popędów, które kazały pochwalić się planem przymusowego „zbawienia” ludzkości. Jednocześnie przekreślającą 50 lat mozolnej, zakulisowej mrówczej pracy poza blaskiem reflektorów i światłem kamer.

Źródło: rp.pl PR

Population Control versus Population Growth. Both dynamics can not be true.

Population Control versus Population Growth 

Both dynamics can not be true

ROBERT W MALONE MD, MS APR 28

I am not an economist, and I don’t claim to be. But I am a scientist and as such, I have a pretty darn good BS detector. Frankly, I have become profoundly distrustful of the whole modeling industry, whether it be for public health, astrophysics, epidemiology, or economics. All are driven by dogmas in paradigms that don’t shift easily and are influenced by the politics and power structures within the discipline, as outlined by Thomas Kuhn in his seminal book “The Structure of Scientific Revolutions.”

Within the hallowed halls of the United Nations, population control and redistribution models of migration are based on the economic model that population growth is necessary for the financial stability of industrialized societies. These models are then used to justify their various edicts and agendas, such as the Agenda 2030 treaty and the UN office of population dynamics. In my opinion, these core treaties and programs rely on flawed and outdated modeling. 

A core principle of economics has long been that a growing working-age population is linked to increased economic prosperity, while an aging or shrinking workforce strains social support systems.

John Maynard Keynes was one of the first in the 20th century to emphasize population growth as a stimulus for economic growth. Declining populations, he argued, risk underconsumption and economic stagnation due to reduced labor and a growing consumer base. His solution was a mix of democratic socialism and high government involvement in markets. He argued for a “comprehensive socialization of investment” and translated that argument into practical applications by becoming involved with socialist politicians and groups like the Fabian Society.

The Fabian Society was founded in London in 1884. Its primary aim was and is establishing a democratic socialist state in Great Britain through gradual, reformist, and democratic means rather than through revolution or violent upheaval. They call for a system of immigration, that is, in their words,  pro-prosperity.  This, of course, is aligned with Keynesian principles. 

Of note, John Maynard Keynes profoundly influenced the formation of the United Nations. His most direct relationship with the United Nations was as the leader of the British delegation to the United Nations Monetary and Financial Conference, commonly known as the Bretton Woods Conference, held in July 1944. Keynes was one of two principal architects of the conference’s outcomes, which included the creation of the International Monetary Fund (IMF) and the World Bank. 

Keynes was deeply interested in population issues and advocated for government intervention in population control, influenced by Malthusian and eugenic ideas, particularly in the early 20th century234. He believed that unchecked population growth, especially in countries like India, Egypt, and China, could undermine economic well-being and advocated for policies to regulate both the size and “quality” of populations234. Keynes was also involved in birth control movements and collaborated with leading figures such as Margaret Sanger and Marie Stopes.

-From CHAT-GP3

Recycling Keynesian Principles at the UN

The United Nations Population Fund (UNFPA) is the UN office dedicated to population issues. The website lays out its core tenets in the following screenshot:

Of course, this is precisely what John Maynard Keynes projected with his analyses.

In 2018, the United Nations formulated a foundational document that addresses principles and recommendations for population redistribution based on Keynesian principles of population growth driving economic prosperity in Western nations. This document incorporates many of the ‘accepted conventional wisdom” beliefs traceable to Malthusian/Neo-Malthusian concepts (eg, “Tragedy of the Commons”) regarding overpopulation. 

The text of this document includes edicts for the redistribution of populations. This perspective suggests that there is a net economic benefit when young adults from disadvantaged countries are moved to more prosperous ones.

That document is called the Global Compact for Safe, Orderly, and Regular Migrationand lays out a series of objectives, which include the following:

OBJECTIVE 5: Enhance availability and flexibility of pathways for regular migration. We commit to adapt options and pathways for regular migration in a manner that facilitates labour mobility and decent work reflecting demographic and labour market realities, optimizes education opportunities, upholds the right to family life, and responds to the needs of migrants in a situation of vulnerability, with a view to expanding and diversifying availability of pathways for safe, orderly and regular migration.

Review and revise existing options and pathways for regular migration,

Develop flexible, rights-based and gender-responsive labour mobility schemes for migrants,

United Nations Agenda 2030 discusses planned and equitable regional development, urbanization, internal migration, and international cooperation in population redistribution of peoples, which they view as necessary for economic stability and population control. 

This is all predicated on the Keynesian and Malthusian principles that migration of people is necessary to 1) increase economic prosperity in industrialized nations and 2) a decrease the earth’s population is necessary for the earth’s to be “sustainable.”

This is all based on flawed economic theories and modeling.

In a Nature article published in 2023, studies of 19 countries with shrinking populations show gross domestic product (GDP) and per capita GDP growth often increase alongside declining populations. This is attributed to higher labor participation rates and productivity gains. 

Furthermore, the economies of the 21th century are vastly different from those of the 20st century. New technologies such as robotics, artificial intelligence, and even the internet have made it so people need to work less to maintain a certain standard of living. AI will likely automate a significant portion of work tasks in the future, meaning that technically, each person living in such a society will need to work less. Despite recent setbacks, quality-adjusted life expectancy (QALE) has improved over the past several decades, meaning that people will lead healthier lives for a longer period of time. Hence, the working population may even increase past the normal retirement age. All of this means that those old, antiquated models that advocate for increasing the population to increase economic growth need to be rethought.

Implicit in Agenda 2030 and the various UN population redistribution plans is the idea that wealthier nations have a moral responsibility to assist poorer nations. This is rooted in the philosophy of common humanity: those whose basic needs are met should help those suffering from hunger, disease, and poverty. There is also a built-in bias in the United Nations that much of the wealth in richer countries has historically been built, in part, through exploitation, unfair trade, and environmental harm that disproportionately affects poorer countries. Therefore, the United Nations seeks resources from wealthier nations to redress and globalize social justice in the name of equity. Another name for these types of societal systems is socialism.

The core thesis is that wealthy nations must feed, clothe, and provide energy and money to poorer countries. This course is being promoted as a form of social justice. Yet, around the world, such programs have ended in dismal failure. A corrupt nation is not going to redistribute such wealth equitably. Instead, those in power will take those resources for themselves.

Programs to redistribute land and wealth in Africa-especially in South Africa, Tanzania, and Zimbabwe-have largely been unsuccessful. The general pattern is missed targets, corruption, failed projects, and persistent or worsening inequality. 

There is a growing consensus that wealthy nations can not feed the world to lower poverty rates. Food assistance programs are often seen as opportunities used to empower political allies, feed one ethnic group over another, and often have done little to reduce hunger. What these food assistance programs have often done is to decimate localized food production and destroy traditional farming practices, which are frequently much more environmentally friendly since they have stood the test of time in each local environment and context.

Another recent example that demonstrates the lie in this unproven belief system involves the redistribution of secondhand clothing. The naive thesis is that the economies of poorer (primarily African) nations will benefit from an influx of cheap, second-hand clothing from Western countries. The vast amounts of clothing sent over have overwhelmed local markets, making it difficult for domestic textile and garment industries to compete. This has led to massive declines in local manufacturing, job losses, and stunted growth of homegrown clothing manufacturers in Ghana, Kenya, and Nigeria.

In many cultures, children are expected to care for their elderly parents. It is an obligation and a moral duty. It then makes sense that having more children in such a society is paramount to a prosperous retirement. So, what happens when a culture that traditionally has little energy resources, which means food is more challenging to grow, suddenly has a lot of free food dropped off in their village each month? The answer is obvious: it can lead to population growth- in reality a population explosion.

Here are a few summary charts that illustrate the point:

The poorest nations in the world have the highest birth rates.

The top ten countries in the world with the highest birth rate (all found in Africa)

The top ten countries in the world with the lowest birth rate:

To put this in perspective, there were 10.5 births per 1,000 total population in the USA in 2024.

Quantity Versus Quality

The USDA has emphasized quantity over quantity of food to reduce poverty both in the USA and worldwide. This policy has been an abject failure. In this country, it has led to a chronic disease epidemic, as people have been trained to eat vast amounts of simple carbohydrates and sugar – brewed together in a toxic mix of industrial food dyes, preservatives, seed oils, and additives. Synthetic foods have become normalized in the name of safety and necessity.

Furthermore, to the extent that USAID has succeeded in reducing birth rates, it has not been by providing cheap food but by providing contraceptives and contraceptive services. Instead, USAID touted that their programs have had significant humanitarian, health, and socioeconomic benefits, making these programs a critical component of global development and stability. But truth be told, there is scant evidence for that. 

Research suggests that food aid and foreign assistance have generally not led to lower African population growth rates. Instead, population growth remains high, and in most cases, foreign aid has been associated with higher fertility and population growth.

To be blunt, food drops and foreign assistance programs create an imbalance within economic and societal systems. More cheap food leads to population growth, not less. Then, the UN and other international organizations work to redistribute that excess population into wealthier nations, based on the false premise that this is a win-win solution – as if this population of untrained, uneducated, and often malnourished immigrants could solve the economic woes of aging, industrialized, and post-industrial highly developed nations.

Sovereign Nations

The Westphalian Doctrine refers to state sovereignty and non-interference principles established by the Peace of Westphalia treaties in 1648, which ended the Thirty Years’ War in Europe. It laid the foundation for the modern international system of sovereign states, each possessing exclusive authority over its territory and domestic affairs without external interference.

The sovereignty of nations, as opposed to a globalized governance system, is at the heart of The United States Constitution. 

Let’s assume that most US Citizens wish tTheo ensure that our nation continues to have nice things, such as a healthy environment, food, and shelter. In that case, we need to protect our environment by not allowing unrestricted growth based on immigration. If we wish to preserve our American culture, we need to ensure that we are picky about who becomes a newly minted American via the immigration process. That means that we don’t open the floodgates to everyone.

Instead of worrying about feeding the world, we need to turn inward.

We need to worry about ensuring a strong people by building a strong and stable economy. Not by importing people but rather by building resiliency, health, skills, and capabilities of our own citizens. This is the best way to ensure the health and wealth of our great nation.


The American Renaissance

In recent years, immigration has become the primary driver of U.S. population growth, especially as birthrates have declined. Furthermore, as a nation, we have developed a uniquely American culture that immigrants cannot readily replace. Our national heritage and beliefs need to be nurtured and protected.

Yet here we are – our native-born population is not reproducing at the replacement level for our population. Importing people, like cattle, to ensure economic growth is not a viable solution.

As President Trump grapples with that stagnant birthrate and what that means for the United States, it is essential to remember that this is not just about population but also national heritage. 

Luckily, many young adults are challenging the old notion that having more than two children is somehow morally wrong. And they are right to do so. These adults are searching for ways to stretch their money and become more sovereign so that having more children doesn’t break their pocketbook. 

Also, if people are hopeful about the future, having children is a natural progression. There is a misconception that having a family is impossible due to the economic conditions within the United States. That is a fallacy, promoted by mainstream media. In fact, many now advocate that women might consider staying at home to have children earlier in life – and then building a career later. This is a very viable strategy. Of course, small, family-owned businesses are often the financial heart of a successful marriage – particularly when one partner works in a trade.

This means now is the time to teach children and young adults about the importance of money management and how to live off of one income. This can be surprisingly cost-effective by incorporating some basic ideas such as having a one car- one family, eating at home, building a career in the trades or starting a small business, buying second-hand clothes, saving, not relying on babysitters and daycare, learning to make-do, just as our parents, grandparents, and great-grandparents did. Pursuing this model means simplifying life down to healthy living.

Just as we must encourage children to consider the trades as a career choice, we must teach children/young adults how to make wise decisions regarding relationships and future partners. So many children now come from broken homes; how do we, as a nation, support these children in learning how to have healthy relationships? How do you build the skills and maturity to have a successful marriage? Learning how to navigate a marriage does require a skill set that kids growing up in a single (primarily female) parent household aren’t learning. 

In the end, our future is in the hands of our children. So, let’s make healthy children and healthy families, which will then build strong communities. The weft of a sovereign nation must always be built on uniquely American values – passed from one generation to the next.

And if the population of the United States begins to shrink, let’s stop viewing it as the end of civilization as we know it. Our economy can survive and even thrive without a growing population. Our core values can remain strong. Our country can remain a sovereign and strong nation. And maybe, just maybe, having a stable population isn’t to be feared and isn’t such a bad thing, after all. 

Despite the outdated 20th-century logic of John Maynard Keynes. It is long past time to leave 20th-century disputes behind. We must look forward and focus on developing creative, adaptive, 21st-century solutions for 21st-century problems.

Dołącz do modlitwy kardynała Raymonda L. Burke’a w intencji Konklawe.

Wkrótce konklawe.

Dołącz do modlitwy kardynała Raymonda L. Burke’a

w intencji Kolegium Kardynałów

(Matka Boska z Guadalupe)

Kardynał Raymond Leo Burke ułożył modlitwę do Matki Bożej z Guadalupe w intencji kardynałów, którzy wkrótce – oby kierując się natchnieniem Ducha Świętego – wybiorą nowego papieża Kościoła katolickiego.

„W tym burzliwym dla Kościoła i świata czasie uproś u swojego Boskiego Syna, aby kardynałowie Świętego Kościoła Rzymskiego, Jego Mistycznego Ciała, z pokorą podporządkowali się natchnieniom Ducha Świętego” – głosi tekst modlitwy sformułowanej przez jednego z niezachwianych obrońców Kościoła naszych czasów. Kardynał Raymond Burke, czciciel Matki Bożej z Guadalupe, zwraca się do Niej – jak napisał – gdy Kościół jest „poddawany wielkiej próbie i znajduje się w niebezpieczeństwie”.

***

Nowenna w intencji Kolegium Kardynałów Świętego Kościoła Rzymskiego

zgromadzonego na konklawe w celu wyboru Ojca Świętego

26 kwietnia – 5 maja 2025 r.

Klękam przed Tobą, Niepokalana Dziewico, Matko Boża z Guadalupe, współczująca Matko wszystkich, którzy Cię miłują, wołają do Ciebie, szukają Cię i pokładają ufność w Tobie. Modlę się za Kościół w czasie, gdy jest on poddawany wielkiej próbie i znajduje się w niebezpieczeństwie. Podobnie jak w 1531 roku przyszłaś z pomocą Kościołowi w Tepeyac, wstaw się za Kolegium Kardynałów zgromadzonym w Rzymie w celu wyłonienia następcy Świętego Piotra, Namiestnika Chrystusa, Pasterza Kościoła Powszechnego.

W tym burzliwym dla Kościoła i świata czasie uproś u swojego Boskiego Syna, aby kardynałowie Świętego Kościoła Rzymskiego, Jego Mistycznego Ciała, z pokorą podporządkowali się natchnieniom Ducha Świętego.

Przez Twoje wstawiennictwo niech wybiorą najbardziej godnego człowieka, by stał się Namiestnikiem Chrystusa na ziemi. Wraz z Tobą pokładam całą moją ufność w Tym, który jest naszą jedyną pomocą i zbawieniem. Amen.

Serce Jezusa, zbawienie ufających w Tobie, zmiłuj się nad nami!

Matko Boża z Guadalupe, Dziewicza Matko Boga i Matko Łaski Bożej, módl się za nami!

Kardynał Raymond Leo Burke

Źródło: guadalupeshrine.org PCh24.pl

=============================

Braun o Netanjahu, Putinie i geopolityce. Na pytania jakiegoś dupka.

braun-podczas-debaty-prezydenckiej

[Umieszczam istotny kawałek. Jednocześnie składam kondolencje właścicielowi NCz! za dobór autorów. Może im aż tak źle płaci? MD]

W drugiej rundzie Zandberg wezwał do pulpitu Brauna. Zapytał, dlaczego bez problemu uznaje Izrael za państwo zbrodnicze, premiera Netanjahu za zbrodniarza, a tego samego nie chce powiedzieć o Władimirze Putinie.

Po pierwsze, chwała Bogu nie graniczymy z żydowskim państwem położonym w Palestynie, bo wówczas ludobójcza polityka reklamowana przez ministrów, rabinów i generałów państwa Izrael mogłaby łatwo zwrócić się przeciw nam. Państwo Izrael jest Polakom stręczone jako sojusznik, jako jakiś lotniskowiec cywilizacji europejskiej. W tamtych stronach na Bliskim Wschodzie, kiedy posłuchamy tych generałów i rabinów, jak mówią, że Palestyńczycy to nie ludzie, jak posłuchamy, jak mówią, że goje jak zwierzęta są od tego, żeby służyć Żydom, no to widzimy kontrfaktyczność takiej koncepcji – rozpoczął Braun.

[miodek ! kontrfaktyczność ! – nigdy bym na takie słowo nie wpadł md]

Natomiast, chwała Bogu również, nikt nam Rosji nie stręczy jako naszego serdecznego przyjaciela, jako delegata naszej cywilizacji w te rejony, w których Moskwa leży. I to jest różnica. Kolejna różnica taka, że z Rosją granicząc powinniśmy dążyć do normalizacji relacji. Nie po to, żeby zapraszać się wzajemnie na jakieś festiwale przyjaźni, ale po to, żeby robić dobre interesy – odpowiedział Braun.

Zdaniem Zandberga Braun „nie skorzystał z okazji, żeby odciąć się od Putina”. – A ten Putin jest w tym studio razem z panem? – odpowiedział łagodnie Braun.

Obecny upadek WEF obnaża dziedzictwo totalitaryzmu, oszustw finansowych i zbrodni przeciwko ludzkości

Obecny upadek Światowego Forum Ekonomicznego obnaża dziedzictwo totalitaryzmu, oszustw finansowych i zbrodni przeciwko ludzkości

Źródło: https://www.naturalnews.com/2025-04-25-wef-current-downfall-exposes-legacy-of-totalitarianism.html

DR IGNACY NOWOPOLSKI APR 28

Światowe Forum Ekonomiczne (WEF), niegdyś lśniące centrum globalistycznej strategii, jest obecnie epicentrum rozpadającego się imperium . Uwikłane w kryzysy finansowe i moralne, upadek WEF ujawnia dekady handlu wpływami i jego prawdziwą misję: totalitarne przejęcie władzy pod przykrywką „postępu”. Przez lata organizacja opowiadała się za polityką, która stawia zysk i kontrolę ponad wolnościami człowieka — spuścizna ta jest obecnie pod lupą, ponieważ Schwab odchodzi w niesławie .

• WEF stoi w obliczu upadku, ponieważ założyciel Klaus Schwab rezygnuje w związku z dochodzeniami w sprawie niewłaściwego wykorzystania funduszy, dyskryminacji rasowej i tworzenia toksycznego środowiska pracy.[a może to jest odwrotnie – Główny Szczur ucieka z okrętu, który tonie? MD]

• Dziesięciolecia antyludzkiej polityki — od obowiązkowych szczepień po państwa policyjne — podkreślają autorytarne korzenie Forum.

• Wolni i niezależni myśliciele twierdzą, że program „Wielkiego Resetu” Światowego Forum Ekonomicznego ma na celu wykorzystanie kryzysów, takich jak pandemie, do centralizacji globalnej kontroli.

Historyczne zbrodnie przeciwko ludzkości powiązane z agendą Światowego Forum Ekonomicznego

Odciski palców WEF są na niektórych z najbardziej kontrowersyjnych polityk XXI wieku. Jego kampania Great Reset, uruchomiona w czasie pandemii, promowała brutalne blokady, nakazy szczepień i wymuszoną digitalizację. Krytycy twierdzą, że ta agenda wzbogaca elity biotechnologiczne i technologiczne, jednocześnie destabilizując gospodarki i systemy opieki zdrowotnej.

Agenda Wielkiego Resetu Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), kładąca nacisk na scentralizowaną kontrolę i zarządzanie technokratyczne , odzwierciedla historyczne systemy, które priorytetowo traktowały programy elit ponad prawa człowieka. Jeden wątek biegnie od ruchów eugenicznych do współczesnych nakazów szczepień. Na początku XX wieku eugenika — pseudonauka popierana przez elity takie jak Rockefellerowie i Carnegie — uzasadniała przymusowe sterylizacje w USA i nazistowskich Niemczech. Dziś krytycy twierdzą, że nakazy szczepień zgodne z WEF odzwierciedlają ten etos, przedstawiając środki zdrowia publicznego jako nakazy, często bez świadomej zgody. Wezwanie Schwaba po pandemii do „lepszej odbudowy ” wywołało porównania do historycznych kryzysów wykorzystywanych do kontroli społecznej, podobnie jak wzrost popularności Mussoliniego podczas załamania gospodarczego we Włoszech.

Nacisk WEF na „inflację węglową” i prywatyzację energii również pokrywa się z ciemnymi rozdziałami w historii rozwoju. Polityka wydobycia zasobów w epoce kolonialnej wysiedliła społeczności tubylcze i doprowadziła do głodu, jak to miało miejsce za rządów brytyjskich w kolonialnych Indiach, gdzie władze kolonialne priorytetowo traktowały eksport upraw towarowych nad bezpieczeństwem żywnościowym, co zaostrzyło Wielki Głód w latach 1876–1878. Podobnie współczesna „zielona” polityka stłumiła lokalne rolnictwo w Afryce i Ameryce Południowej, wysiedlając społeczności pod pozorem ochrony środowiska. Sojusz CEO Climate Leaders WEF zainwestował w programy rekompensaty emisji dwutlenku węgla krytykowane za przejmowanie ziemi, wzbogacając elity, a jednocześnie niszcząc rolników produkujących na własne potrzeby — przypominające XIX-wiecznych baronów kauczukowych w Kongo, którzy zniewalali miejscowych dla zysku.

Lockdowny i nakazy digitalizacji, kolejny filar Wielkiego Resetu, przypominają nieetyczne praktyki kwarantanny. Podczas Czarnej Śmierci w XIV wieku władze europejskie wprowadziły niesprawiedliwe kwarantanny, które zwiększyły śmiertelność, izolując biednych bez pomocy. Dzisiejsze lockdowny, choć początkowo miały na celu spłaszczenie krzywych, zostały wykorzystane jako broń do podważania swobód obywatelskich, nieproporcjonalnie szkodząc marginalizowanym populacjom, których nie stać na pracę zdalną ani narzędzia cyfrowe. Psycholog Thomas Szasz ostrzegał w latach 70., że psychiatria ryzykuje, że stanie się narzędziem kontroli społecznej — teraz, jak twierdzą krytycy, cyfrowy nadzór i śledzenie biometryczne w ramach „Wielkiego Resetu” Światowego Forum Ekonomicznego spełniają jego dystopijną wizję.

Wzrost oporu i chwiejny uścisk elity

Opór wobec programu WEF wzrósł, ponieważ jego słabości obnażyły ​​pęknięcia w elitarnej władzy. Druga kadencja prezydenta Trumpa wzmocniła sceptycyzm wobec globalizmu, a przywódcy tacy jak Bolsonaro i Modi otwarcie odrzucili zasady WEF. Malejąca frekwencja w Davos — o 30% mniej od 2019 r. — sygnalizuje zmieniające się trendy geopolityczne, ponieważ narody stawiają suwerenność ponad dyplomację korporacyjną. Tymczasem ruchy oddolne nabrały tempa na całym świecie: kampanie anty-CRT w szkołach w USA, protesty Kenii przeciwko walucie cyfrowej i sprzeciw rolników z Indii wobec paszportów szczepionkowych — wszystko to odzwierciedla wstręt do rządów globalistycznych.

Narzędzia decentralizacji inspirowane cyberpunkiem, takie jak kryptowaluty i sieci kratowe, umożliwiają omijanie systemów zdominowanych przez gigantów technologicznych powiązanych z WEF. Wzrost bitcoina w 2023 r., pomimo wrogości głównych mediów, pokazał nieufność społeczeństwa do scentralizowanych finansów. Sygnaliści jeszcze bardziej podważają wiarygodność elit. Wyciekłe e-maile ujawniające współpracę między WEF a rządami w celu pomniejszenia informacji o autentycznym źródle pandemii, takie jak dokument HC3 Global Health Security Initiative, podsycały narracje spiskowe i wątpliwości głównego nurtu. Nawet w wewnętrznych kręgach WEF rośnie sprzeciw. Byli członkowie zarządu, tacy jak Lynn Stuart, potępili programy kredytu społecznego jako „niebezpieczną nieodpowiedzialność”, ujawniając wewnętrzne pęknięcia.

Zmiany kulturowe przyspieszają tę reakcję. Dążenie pokolenia Z do lokalnych, opartych na społeczności rozwiązań — widoczne w ruchach perma-kulturowych i sieciach pomocy wzajemnej — ostro kontrastuje z technokratyczną utopią Schwaba . Historycznie taki opór odzwierciedlał antykolonialne powstania z lat 60.; dziś manifestuje się w aktywizmie TikToka przeciwko Big Pharma i ruchom „DAO” Ethereum. Wyzwania prawne, takie jak orzeczenia UE zakazujące masowego nadzoru biometrycznego, sygnalizują instytucjonalny opór, który wcześniej był nie do pomyślenia.

Wraz z odejściem Schwaba słabnący wpływ WEF podkreśla szerszą prawdę: gdy instytucje stawiają kontrolę ponad społecznością, systemy destabilizują się od wewnątrz — lekcja od upadku Romanowów do dzisiejszych kryptobuntów.

Rozpad WEF to coś więcej niż korporacyjne złe zarządzanie; to głos społeczeństwa przeciwko scentralizowanej tyranii . Od algorytmicznego buntu TikToka po bloki handlowe Morza Czarnego odrzucające zielone nakazy WEF, ludzkość odmawia cofnięcia się do mroczniejszych rozdziałów historii. Gdy spuścizna Schwaba się rozpada, pytanie pozostaje: kto naprawdę trzyma społeczeństwo w całości? Nie korporacje ani algorytmy — ale ludzie, którzy na nowo się buntują.

Roger Stone rozpętał miażdżący atak na nieżyjącego papieża Franciszka

Roger Stone: „Papież Franciszek płonie w piekle”

Roger Stone, katolik od urodzenia, rozpętał miażdżący atak na nieżyjącego papieża Franciszka, ogłaszając na X, że papież „smaży się w piekle” za swoje czyny. 

DR IGNACY NOWOPOLSKI APR 28

[Umieszczam, choć z ich tytułową, główną konkluzją Autorów zdecydowanie się nie zgadzam:

Tylko Pan Bóg był jego sędzią, a niezbadane są Wyroki Boskie. Jaki był stan jego [F.] duszy przed konaniem – nie wiemy. i nie dowiemy się na tym świecie.

Tak samo, jak błędne i głupie są westchnienia neo-katolików o kimś, że “poszedł do Domu Ojca” . Ja od lat modlę się codziennie za dusze sześciu osób mi bliskich, które popełniły samobójstwo. Bo przecież Czas Boga jest inny niż nasz, więc teraz mogę prosić np. o Apolinarego, który wyskoczył z trzeciego piętra w 1912 roku. Może te modlitwy wyproszą, że w locie pożałował [wg. znów naszego czasu]. i jęknął o Zmiłowanie.

Reszta poniższej analizy – czyli właściwie jej całość – jest poprawna.

Ale musiałem zajrzeć do wiki, by się dowiedzieć, kto to Roger Stone… Poza tym – tylko katolik może usiłować “sądzić” papieża. Inni – pewnie nie wiedzą, o co chodzi.

Mirosław Dakowski]

===============================================

Oburzenie Stone’a koncentruje się na złym traktowaniu przez Franciszka emerytowanego kardynała Josepha Zena i jego ustępstwach wobec Komunistycznej Partii Chin (KPCh).

Stone potępił papieża Franciszka za przyznanie Komunistycznej Partii Chin wpływu na mianowanie biskupów katolickich w Chinach, co nazwał grzesznym porozumieniem ze złem. Potępił również traktowanie kardynała Zena przez papieża jako „skandaliczne”, twierdząc, że sąd boski potępił Franciszka za te wykroczenia. [pfuj, jeszcze raz muszę wyrazić swój niesmak za tę – ludzką przecież, więc nieuzasadnioną diagnozę. md]

===========================

Roger Stone@RogerJStoneJr
Pope Francis essentially gave the CCP veto power over who the bishops of the Catholic Church could be in China. The Pope’s abuse of Cardinal Joseph Zen was outrageous and sinful. Because God’s judgment is perfect Pope Francis burns in hell for his accommodation with evil.

Diane Montagna@dianemontagna
EXCLUSIVE: Cardinal Joseph Zen of Hong Kong is challenging the decision—communicated to the Cardinals in a letter earlier today—to hold the first meeting of the General Congregations of the College of Cardinals tomorrow morning (Tuesday, April 22) at 9am at the Vatican. His short statement, just sent to me for immediate release, states: “Cardinal Zen would like to know why the first session of the General Congregations has to start so early. How are the old men from the peripheries supposed to arrive on time? There is the kind word [in the letter] reminding them that they are not obliged to attend, but do they have the right to do so — yes or no?” In Italian: “A Cardinal Zen piacerebbe sapere perché la prima seduta della Congregazioni Generali debba iniziare così presto. Come fanno ad arrivare in tempo gli anziani della periferia. C’è la gentile parola che ricorda loro che non hanno il dovere di parteciparvi, ma ne hanno il diritto — sì o no?”

Portal Independentsentinel.com podaje: Komunistyczna Partia Chin przepisała [sfałszowała md] Biblię, aby zniszczyć chrześcijaństwo w Chinach.

Prezes i założyciel ChinaAid Bob Fu ujawnił niektóre ze skrajnych kroków, jakie podjęła Komunistyczna Partia Chin (KPCh) w celu „wymazania chrześcijaństwa z Chin”, w tym wymierzanie wysokich grzywien i kar więzienia.

Ekskomunikował” konserwatywnych hierarchów Kościoła.

Papież Franciszek ekskomunikował arcybiskupa Carlo Marię Viganò w lipcu 2024 r. z powodu jego uporczywej i ostrej krytyki papieża. Zmarły papież ekskomunikował wielu lojalnych innych hierarchów i wypełnił 80% Kolegium Kardynalskiego ludźmi lewicy.

Arcybiskup Vigano sprzeciwiał się nakazom COVID-19, które naruszały prawa jednostki i rzekomo utrudniały wybory. Krytykował papieża za poparcie dla Światowego Forum Ekonomicznego i Wielkiego Resetu.

Arcybiskup Viganò nazywał go nie-papieżem i anty-papieżem. Uważał go za heretyka.

Wśród swoich nauk Bergoglio powiedział, że grzeszne dusze nie są karane. Nie ma piekła. Ich dusze znikają. To prawdopodobnie herezja. Przynajmniej nie jest to, czego naucza Kościół.

Arcybiskup uważa, że ​​papież Franciszek, którego nazywa Bergoglio, zostanie ukarany.

Jezuici są bardzo liberalni. Jeśli nie chcesz czuć się winnym po zrobieniu czegoś złego, powinieneś porozmawiać z jezuitą.

Papież Franciszek nie posłuchał słów Jezusa: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. Popierał otwarte granice, łamiąc tym samym prawa różnych państw.

===============================

[Znów – trochę infantylny argument. Za duże były szkody dla Kościoła i świata ze strony F. i jego ekipy, by konkludować artykuł czymś tak jednak miałkim. MD]

Blackout w Europie. Hiszpania i Portugalia bez prądu. Francję też uderzyło. Nie działają windy, metro i telefony. Co gorsze – Iga nie gra…

Blackout w Europie. Hiszpania i Portugalia bez prądu.

Nie działają windy, metro i telefony. Iga nie gra…

Eryk Kielak 28 kwietnia 2025, blackout-w-europie-hiszpania-portugalia-i-francja-bez-pradu

Awaria zasilania pozbawiła prądu prawie połowę Hiszpanii. Problemy z zasileniem występują też w niektórych regionach Portugalii i Francji..

[oczywiście dzieje się dzień, nie w nocy..md]

Hiszpania bez prądu

Przerwa w dostawie prądu dotknęła duże miasta, takie, jak: Walencja, Madryt, Barcelona i Sewilla. W Walencji nie działa sygnalizacja świetlna na ulicach, nie ma dostępu do Internetu, nie działa łączność komórkowa, nie jeżdżą windy w wieżowcach, nie jeździ metro i tramwaje.

https://twitter.com/i/status/1916806595889041636

Podobne problemy występują w Madrycie, gdzie ewakuowane jest metro. Nagła przerwa w dostawie prądu zakłóciła także działanie szybkiej kolei. Niektóre pociągu utknęły w środku trasy. W szpitalach włączono generatory.

https://twitter.com/i/status/1916807934215864641

Wielka awaria na Półwyspie Iberyjskim

“Ogromna, naprawdę ogromna, przerwa w dostawie prądu dotknęła Hiszpanię, gdzie znaczna część kraju cierpi z powodu przerw w dostawie prądu (w tym Madryt i Barcelona)” – pisze dziennikarz Bloomberg Javier Blas. “Dane z krajowej sieci energetycznej Hiszpanii pokazują stratę 10 GW mocy, z 26 GW spadło do 12 GW w ciągu kilku sekund. Powód nieznany” – dodaje. “We współpracy z przedsiębiorstwami z sektora uruchomiono plany przywrócenia dostaw energii elektrycznej po wystąpieniu przerw w dostawach prądu w systemie półwyspowym. Przyczyny są analizowane i wszystkie zasoby są przeznaczane na ich rozwiązanie” – potwierdził krajowy operator Red Eléctrica. [A to- bełkot urzędników md]

Portugalia też ma problem z przerwami dostaw energii

Hiszpańskie media opisują, że przerwy w dostawie prądu odnotowano także w Portugalii. Portugalczycy potwierdzili awarię w: Faro, Loulé, Olhão, Tavira, Lizbonie, Margem Sul, Aveiro.

Nie dotknęła jednak regionów autonomicznych: Azorów i Madery. [Dupku! przecież na wyspy nie wożą prądu – tam mają własne źródła md]

Podobnie jak w przypadku m.in. Madrytu – w Porto nie działa metro, a ludzi są z niego ewakuowani. Tak jak w Hiszpanii nie wiadomo, dlaczego doszło do awarii. 

Mieszkańcy Andory i niektórych regionów Francji graniczących z Hiszpanią również zgłosili, że zostali dotknięci przerwą w dostawie prądu.

[ Z telefonów od znajomych w południowej Francji – awaria jest ogromna . Są też doniesienia o blackaut w Belgii. Chyba nie histeria? md]

Elitarne pasożyty czyli pięć filarów obłąkanego umysłu

Elitarne pasożyty czyli pięć filarów obłąkanego umysłu

Autor: AlterCabrio, 27 kwietnia 2025

Jednakże byłoby poważnym błędem wykluczyć globalistów jako zbiór okropnych jednostek działających w izolacji. Skrupulatnie skonstruowali całą kulturę dewiacji, dobrze naoliwioną machinę zorganizowanego zła, która stanowi egzystencjalne zagrożenie dla samej tkanki naszej cywilizacji. To nie jest problem, który można zignorować lub odrzucić. Wymaga on naszej bezpośredniej uwagi i zdecydowanych działań.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Pięć filarów obłąkanego umysłu elitarnego pasożyta

Nie będziesz miał sumienia, godności ani uczciwości, i będziesz rządził światem.

Naiwne masy trzymają się pocieszającego złudzenia, że ​​„zło” jest subiektywnym, niejednoznacznym pojęciem, rozpaczliwie chcąc wierzyć, że wszelkie destrukcyjne i złośliwe zachowania wynikają ze złego środowiska, złego wychowania lub choroby psychicznej. Uważają to za bardziej strawne, gdy dewiacja jest popełniana w imię błędnego „zysku” lub „statusu”, o ile istnieje łatwo zrozumiały powód.

To, co naprawdę przeraża przeciętnego człowieka, to nie odrażający akt przestępczości sam w sobie, ale przestępczość bez łatwo definiowalnego motywu. Możliwość, że niektórzy ludzie wyrządzają krzywdę innym nie z powodu złego traktowania przez rodziców lub niedostatków psychicznych zaciemniających ich osąd, ale dlatego, że w pełni i świadomie rozkoszują się swoimi czynami, jest koncepcją zbyt niepokojącą, by większość mogła ją rozważyć.

Nasze społeczeństwo rozpaczliwie szuka wymówek dla potworów pośród nas, być może dlatego, że przyznanie się do istnienia ciemnej strony ludzkości, która, jeśli nie zostanie powstrzymana, może przejąć kontrolę w sposób celowy i wyrachowany, jest zbyt niepokojące, by to znieść. Ta celowa ślepota wyjaśnia, dlaczego największe zbrodnie naszych czasów często pozostają niezauważone przez opinię publiczną.

Pogląd, że międzynarodowi finansiści i elity polityczne celowo organizowaliby dysproporcje ekonomiczne, chaos społeczny i wojnę światową z powodu pokręconego pragnienia scentralizowanej władzy i zaburzonego poczucia wyższości, jest po prostu zbyt przytłaczający, aby wielu go zaakceptowało. Woleliby trzymać się pocieszającej iluzji, że te straszne wydarzenia w całej historii nowożytnej są jedynie wynikiem przypadkowego zbiegu okoliczności i błędu ludzkiego.

Jednakże jest to dalekie od prawdy. W rzeczywistości większość przypadków katastrofalnej polityki kulturowej i tragedii można bezpośrednio powiązać z konkretną grupą osób, które nadużywają swoich wpływowych pozycji do nikczemnych celów, świadomie projektując nieszczęście nie tylko dla osobistych korzyści, ale dla dobra swojej „klasy społecznej”.

Na tym portalu [substack] często nazywamy tę grupę „globalistami” lub „elitami” — a czasami „pasożytami”. Infiltrują najwyższe szczeble w naszym kraju, posiadając kulturę całkowicie odrębną i odmienną od naszej. Po zbadaniu ich literatury, inicjatyw i motywów można odkryć świat napędzany dziwacznymi celami i jeszcze dziwniejszym rodzajem religijnego zapału.

Ci ludzie nie są dobroczynnymi liderami, za jakich się podają. Są raczej wyrachowanymi manipulatorami, którzy wykorzystują masy dla własnych korzyści, nie zważając na cierpienie, jakie pozostawiają po sobie. Czas, aby społeczeństwo się obudziło i rozpoznało prawdziwą naturę tych elit, zamiast usprawiedliwiać ich działania lub całkowicie odrzucać ich istnienie. Tylko poprzez zrozumienie, jak działają ich umysły, możemy mieć nadzieję na rozmontowanie ich struktur władzy i stworzenie bardziej sprawiedliwego i równego społeczeństwa.

KSENO”-FASZYZM

Globalne Elity, w swojej niepohamowanej arogancji, postrzegają siebie jako wyższą rasę istot ludzkich, klasę wyniesioną ponad resztę z nas, zwykłych śmiertelników. Wyobrażają sobie siebie jako współczesne wcielenie platońskich „Królów Filozofów”, wierząc, że tylko oni posiadają genetyczne predyspozycje do przywództwa, podczas gdy przeciętny człowiek jest intelektualnie zbyt opóźniony, aby decydować o swoim losie.

Ci samozwańczy władcy postrzegają ludzkość jako nic więcej niż tylko puste płótno, na którym oni, jako mistrzowie sztuki, mają prawo narzucać swoją wolę. Starają się kształtować społeczeństwo według swoich kaprysów i manipulować społecznymi dychotomiami, aby służyły ich własnym interesom, wszystko pod pozorem życzliwego przewodnictwa.

W rzeczywistości te elity nie są bardziej inteligentni niż reszta z nas. Ich domniemana wyższość wynika wyłącznie z odziedziczonego bogactwa i wpływów, które mylą z wrodzoną wielkością. Ich zdolność do kształtowania społeczeństwa nie jest wynikiem ich intelektualnych osiągnięć, ale raczej produktem ich ogromnych zasobów finansowych i całkowitego braku ograniczeń moralnych. Gdyby nie ich przynależność do 0,1% najbogatszych ludzi na świecie, ich czyny słusznie zostałyby potępione jako czyny zwykłych przestępców. Jednak w naszym głęboko wadliwym społeczeństwie pieniądze zbyt często kupują niesłuszny szacunek i nietykalność.

Aby naprawdę zrozumieć naturę tych globalnych elit, trzeba sobie wyobrazić prywatny klub składający się z osób z moralnym zepsuciem Johna Wayne Gacy’ego lub Charlesa Mansona, ale dysponujących 80% światowego bogactwa i środkami na zakup dobrej reklamy i immunitetu prawnego. To przerażająca rzeczywistość, z którą się mierzymy. Kliką psychopatów podszywających się pod wizjonerów, chronionych przez swoje ogromne fortuny i skorumpowany system, który stworzyli, aby służył ich interesom.

„Stopniowo, poprzez selektywną hodowlę, wrodzone różnice między rządzącymi i rządzonymi będą się zwiększać, aż staną się one niemal różnymi gatunkami. Bunt plebsu stałby się do tego stopnia nie do pomyślenia, jak zorganizowany bunt owiec przeciwko zwyczajowi jedzenia baraniny.” — Bertrand Russell, Wpływ nauki na społeczeństwo (1953), str. 49-59

„Mówiąc o przyszłości, która nastąpi najwyżej za kilka dziesięcioleci, eksperymentator w zakresie kontroli inteligencji stwierdził: „Przewiduję czasy, gdy będziemy dysponować środkami, a zatem nieuchronnie, również pokusą manipulowania zachowaniem i funkcjonowaniem intelektualnym wszystkich ludzi poprzez środowiskową i biochemiczną manipulację mózgiem” — Zbigniew Brezinski, Between Two Ages, America’s Role in the Technotronic Era 1970

DĄŻENIE DO ZEROWEGO SUMIENIA

Elity zaczęły postrzegać sumienie jako przeszkodę w osiągnięciu sukcesu, a nie cnotę, którą należy pielęgnować. Świadomie porzucają swój kompas moralny, widząc w nim nienaturalne ograniczenie, które utrudnia im osiągnięcie celów.

Jednak sumienie tak naprawdę nigdy nie znika i aby pogodzić swój naganny sposób myślenia z odległym, dręczącym poczuciem winy, uciekają się do nudnego usprawiedliwienia, że ​​ich działania służą „większemu dobru”. Rozpaczliwie trzymają się przekonania, że ​​są architektami przyszłości ludzkości i że powinniśmy być wdzięczni za ich surowe kierownictwo, nawet jeśli ich działania zdradzają głęboko zakorzenioną złą wolę.

W wypaczonej próbie złagodzenia własnej dysfunkcji moralnej, elity dążą do normalizacji przestępczości i podważają same fundamenty moralności. Starają się przekonać masy, że dobro i zło to jedynie subiektywne konstrukcje, otwarte na interpretację i podlegające kaprysom tych, którzy sprawują władzę. Podważając wrodzony kompas moralny, który tkwi w każdym z nas, mają nadzieję stworzyć świat, w którym ich własne monstrum stanie się akceptowaną normą, a ci, którzy przestrzegają wyższych standardów moralnych, zostaną uznani za wyrzutków i przestępców.

Aby utrzymać fasadę prawości, elity często owijają się płaszczem konkretnego systemu wierzeń, odgrywając rolę dobroczynnego zbawiciela, podczas gdy ich prawdziwa natura pozostaje ukryta. Angażują się w wyszukany teatr, prezentując światu starannie wykreowany wizerunek, cały czas pracując nad umocnieniem swojej władzy i kontroli. Maska zaczyna się zsuwać dopiero wtedy, gdy uwierzą, że ich pozycja jest niepodważalna, ujawniając prawdziwą głębię ich zepsucia.

Elity postrzegają sumienie jako kajdany dla ich wolności osobistej, buntując się przeciwko niemu, jakby było formą zniewolenia. W swojej krótkowzroczności nie dostrzegają, że sumienie jest darem, który do tej pory powstrzymał ludzkość przed pogrążeniem się w otchłani samozniszczenia. Nie jest więzieniem, ale raczej zabezpieczeniem przed naszymi najgorszymi impulsami.

To dążenie do zerowego sumienia jest nie tylko poważnym zagrożeniem dla moralnej tkanki społeczeństwa, ale także bezpośrednim atakiem na samą istotę tego, co znaczy być człowiekiem. Jest to światopogląd, który sprowadza jednostki do roli pionków w grze o władzę, pozbawionych swojej sprawczości i godności. Jest to filozofia, która stawia pragnienia wybranych ponad dobrostan wielu i jest to ścieżka, która może prowadzić jedynie do erozji zaufania, rozpadu więzi społecznych i ostatecznego upadku cywilizowanego społeczeństwa.

KOLEKTYWIZM

Najwięksi globaliści, choć żarliwie promują kolektywizm dla mas, często przyjmują ekstremalną formę indywidualizmu dla siebie. Rzadko dyskutują o swoim wypaczonym ideale „czystego indywidualizmu” pozbawionego samodyscypliny, zamiast tego decydują się publicznie bronić kolektywistycznego stylu życia, potępiając indywidualizm wśród zwykłych ludzi jako „samolubny” lub „narcystyczny”. Ta jaskrawa hipokryzja służy utrzymaniu ich władzy i kontroli, ponieważ manipulują masami, aby oddały swoją autonomię dla rzekomego większego dobra.

Wiele osób błędnie utożsamia „kolektywizm” ze „wspólnotą”, co jest pomieszaniem wynikającym z braku zrozumienia i doświadczenia. Społeczność to dobrowolne stowarzyszenie osób, które łączą się w celu wzajemnej pomocy i wsparcia, podczas gdy kolektywizm to wymuszona agregacja ludzi, często pod groźbą przemocy lub straty, w celu skonsolidowania władzy w rękach nielicznych.

To systematyczne niszczenie indywidualizmu pod pozorem „ochrony grupy”. We współczesnej Ameryce prawdziwa wspólnota szybko zanika, podczas gdy globalne elity zachwalają rzekome „korzyści” kolektywizmu.

Przekonując populację, że są jedynie produktami swojego środowiska, pozbawionymi wrodzonych cech i charakterystyki, elity mogą manipulować masami, aby oddały całą władzę tym, którzy obiecują najbardziej sprzyjające okoliczności. Kiedy jednostki tracą wiarę we własną sprawczość i odpowiedzialność, nieuchronnie szukają ochrony u zewnętrznych źródeł, często w formie rządu opiekuńczego lub dyktatury.

Ten podstępny proces pozbawiania społeczeństwa prawa do samostanowienia ma złowrogi cel: ustanowienie Rządu Światowego i osiągnięcie całkowitej dominacji.

Promocja kolektywizmu przez globalistów nie jest dobroczynnym przedsięwzięciem, ale raczej wyrachowaną strategią mającą na celu podważenie wolności jednostki i umocnienie własnej władzy. Poprzez promowanie kultury zależności i konformizmu, dążą do stworzenia populacji, którą łatwo kontrolować i manipulować, takiej, która chętnie odda swoje swobody za iluzję bezpieczeństwa i stabilności.

Aby zwalczać tę agendę, musimy ponownie podkreślić wartość indywidualizmu i samodzielności, a jednocześnie wspierać prawdziwe społeczności oparte na dobrowolnej współpracy i wzajemnym szacunku. Musimy odrzucić fałszywą dychotomię kolektywizmu kontra egoizm, uznając, że prawdziwy indywidualizm nie polega na narcyzmie, ale raczej na braniu odpowiedzialności za własne życie i wnoszeniu wkładu do społeczeństwa na własnych warunkach.

„W następnym stuleciu narody, jakie znamy, staną się przestarzałe. Wszystkie państwa uznają jedną, globalną władzę. Suwerenność narodowa nie była wcale takim wspaniałym pomysłem ” — Strobe Talbot, zastępca sekretarza stanu prezydenta Clintona, cytowany w Time, 20 lipca 1992r.

„SZLACHETNE KŁAMSTWO”

Koncepcja „szlachetnego kłamstwa”, tak żarliwie przyjmowana przez elity, jest zgubnym i protekcjonalnym pojęciem, które podważa samą strukturę prawdy i zaufania w społeczeństwie. Ta idea, która twierdzi, że okłamywanie mas jest dopuszczalne, jeśli służy rzekomo „pozytywnemu celowi”, jest niczym więcej niż błędną próbą klasy rządzącej manipulowania i kontrolowania populacji.

Elity, w swojej niepohamowanej arogancji, wierzą, że przeciętny obywatel jest zbyt naiwny, aby pojąć złożoność kwestii politycznych i społecznych, a zatem musi być oszukiwany dla własnego dobra. Oczywiście, ich definicja tego, co jest najlepsze dla społeczeństwa, zawsze wydaje się idealnie zgodna z ich własnymi egoistycznymi interesami.

To szlachetne kłamstwo jest błędem logicznym o tak ogromnych rozmiarach, że trudno powstrzymać się od pytania, czy globalne elity naprawdę wierzą w jego zasadność, czy też po prostu serwują własne, fałszywe kłamstwa.

Jeśli idea wymaga oszustwa, aby uzyskać akceptację, to logiczne, że musi być w niej coś fundamentalnie wadliwego i nagannego. Idee, które posiadają autentyczną siłę i integralność, nie muszą być „sprzedawane” opinii publicznej za pomocą podstępnych taktyk i manipulacji. Prawda ma sposób, aby bronić się sama i rezonować z wrodzonym ludzkim poczuciem rozsądku i moralności. Tylko destrukcyjne i złośliwe filozofie wymagają fundamentu kłamstw i propagandy, aby zakorzenić się i rozprzestrzeniać swój wpływ.

Użycie szlachetnego kłamstwa jest znakiem rozpoznawczym reżimów totalitarnych w całej historii, od machin propagandowych nazistowskich Niemiec po kult jednostki otaczający komunistycznych dyktatorów. Te opresyjne systemy polegały na systematycznym rozpowszechnianiu fałszu, aby utrzymać władzę, osłabiając zdolność społeczeństwa do odróżniania prawdy od fikcji i sprzyjając klimatowi strachu i zamieszania.

Przyjęcie szlachetnego kłamstwa przez klasę rządzącą jest nie tylko zniewagą dla zasad uczciwości i integralności, ale także poważnym zagrożeniem dla samych fundamentów demokracji. Społeczeństwo zbudowane na sieci oszustw nie może długo trwać, ponieważ zaufanie między rządzonymi a rządzącymi ulega erozji, a umowa społeczna rozpada się.

„Obecnie pracujemy dyskretnie i z całą mocą, aby wyrwać tę tajemniczą siłę zwaną suwerennością ze szponów lokalnych państw narodowych świata. Cały czas ustami zaprzeczamy temu, co robimy rękami” — profesor Arnold Toynbee w przemówieniu wygłoszonym w czerwcu 1931r. przed Instytutem Studiów nad Sprawami Międzynarodowymi w Kopenhadze.

„Naszym zadaniem jest dawać ludziom nie to, czego chcą, ale to, co według nas powinni dostać”. — Richard Salent, były prezydent, CBS News, Bill Clinton: przyjaciel czy wróg

KONTROLA POPULACJI

Koncepcja redukcji populacji, centralna zasada religii globalistycznej, jest niepokojącym i cynicznym światopoglądem, który ujawnia prawdziwą naturę elitarnego sposobu myślenia. Ci samozwańczy władcy nie tylko uważają się za gatunek wyższy z genetyczną predyspozycją do przywództwa, ale także postrzegają resztę ludzkości jako coś nie więcej niźli karaluchy i „bezużytecznych zjadaczy” – stado, które należy wybić.

Gorzką ironią redukcjonistów populacji jest to, że zawsze opowiadają się za śmiercią innych, aby rzekomo uratować planetę, ale nigdy nie poświęcają własnego życia w ofierze dla swojego tak zwanego „większego dobra”. Ta hipokryzja wynika z ich aroganckiego przekonania, że ​​są „zbyt ważni”, aby można ich było skreślić, często powołując się na swoją rzekomą inteligencję jako uzasadnienie, jednocześnie odrzucając życie mas jako błahe i jednorazowe.

Pojęcie przeludnienia jest jednak mitem, który został całkowicie obalony w licznych kręgach naukowych. Jest to przesadzona narracja forsowana przez tych, którzy mają zamiar kontrolować i manipulować.

W rzeczywistości ekspansja populacji nie jest z natury negatywna. Niesie ze sobą wiele korzyści. Rosnąca populacja oznacza więcej umysłów pracujących razem, aby rozwiązywać problemy, napędzać postęp technologiczny i pobudzać innowacje poprzez imperatyw przetrwania. Zmusza nas do rozwijania bardziej wydajnych metod produkcji i zarządzania zasobami, co ostatecznie prowadzi do postępu i lepszej jakości życia dla wszystkich. Zalety wzrostu są liczne i nie można ich zignorować tylko dlatego, że nie są zgodne z dystopijną wizją elit.

W swej istocie globalne elity nie przejmują się tak naprawdę Ziemią ani jej mieszkańcami. Ich wezwania do redukcji populacji nie są motywowane chęcią zmniejszenia zanieczyszczenia, zminimalizowania naszego śladu węglowego, ochrony zagrożonych gatunków czy zachowania ograniczonych zasobów. Zamiast tego ich prawdziwe motywy są o wiele bardziej złowrogie.

Przede wszystkim są eugenikami, którzy wierzą we wrodzoną wyższość pewnych linii genetycznych i dążą do wyeliminowania tych, których uważają za gorszych. Po drugie, uznają, że populację wyselekcjonowaną łatwiej kontrolować i nad nią dominować. Zmniejszając liczbę umysłów współpracujących ze sobą w celu rozwiązywania problemów i kwestionowania status quo, mogą skuteczniej konsolidować swoją władzę i tłumić wszelki opór wobec ich autorytarnych rządów.

„Całkowita populacja świata wynosząca 250–300 milionów ludzi, czyli spadek o 95% w stosunku do obecnego poziomu, byłaby idealna” — magazyn Audubon, wywiad z Tedem Turnerem, 1996

„Program sterylizacji kobiet po urodzeniu drugiego lub trzeciego dziecka, pomimo stosunkowo większej trudności zabiegu niż wazektomia, może być łatwiejszy do wdrożenia niż próba sterylizacji mężczyzn. […] Opracowanie długoterminowej kapsułki sterylizującej, którą można wszczepić pod skórę i usunąć, gdy chce się zajść w ciążę, otwiera dodatkowe możliwości przymusowej kontroli płodności. Kapsułkę można wszczepić w okresie dojrzewania i można ją usunąć, za oficjalnym pozwoleniem, w przypadku ograniczonej liczby urodzeń”. — John P. Holdren (główny doradca naukowy Baracka Obamy)

„Z pełnego spektrum ludzkiej osobowości jedna czwarta wybiera transcendencję… Jedna czwarta jest gotowa tak wybrać, biorąc przykład z drugiej… Jedna czwarta opiera się wyborowi. Nie pociąga ich życie, które ciągle ewoluuje. Jedna czwarta jest destrukcyjna. Rodzą się źli na Boga… Są wadliwymi nasionami… Zawsze istniały wadliwe nasiona. W przeszłości pozwolono im umrzeć „naturalną śmiercią”… My, starszyzna, cierpliwie czekaliśmy do ostatniej chwili przed transformacją kwantową, aby podjąć działania w celu wycięcia tego zepsutego i psującego [innych] elementu w ciele ludzkości. To jak obserwowanie rozwoju raka… Teraz, gdy zbliżamy się do kwantowej przemiany z człowieka-stworzenia na człowieka współtworzącego, który jest dziedzicem mocy boskich — destrukcyjna jedna czwarta musi zostać wyeliminowana z ciała społecznego. Nie mamy wyboru, kochani. Na szczęście wy, kochani, nie jesteście odpowiedzialni za ten czyn. My jesteśmy. Jesteśmy odpowiedzialni za proces selekcji Bożej dla planety Ziemia. On wybiera, my niszczymy. Jesteśmy jeźdźcami płowego konia, Śmierci. Przychodzimy, aby przynieść śmierć tym, którzy nie są w stanie poznać Boga… Jeźdźcy płowego konia wkrótce przejdą pośród was. Ponurzy żniwiarze, oddzielą ziarno od plew. To najboleśniejszy okres w historii ludzkości…” — futurystka Barbara Marx Hubbard (występująca w filmie „THRIVE”, kolektywistycznym dziele propagandowym fałszywie przedstawionym jako atak na elitarny establishment.)

Globaliści, choć są znaczącym źródłem naszych problemów społecznych, nie są jedynymi winowajcami odpowiedzialnymi za nasze zbiorowe cierpienie. My również musimy uznać naszą własną rolę w umożliwianiu ich złowrogiego planu.

Kiedy przestajemy zachowywać czujność, kiedy taplamy się we własnej ignorancji i odrzucamy edukację, kiedy oszukujemy samych siebie i przedkładamy powierzchowne pragnienia nad dobro ogółu, w praktyce rozkładamy czerwony dywan, aby siły zła mogły zinfiltrować nasze społeczeństwo.

Ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że w każdym z nas drzemie zdolność do czynienia zarówno dobra, jak i zła, a naszym indywidualnym i zbiorowym obowiązkiem jest pielęgnowanie tego pierwszego i aktywne przeciwstawianie się drugiemu.

Jednakże byłoby poważnym błędem wykluczyć globalistów jako zbiór okropnych jednostek działających w izolacji. Skrupulatnie skonstruowali całą kulturę dewiacji, dobrze naoliwioną machinę zorganizowanego zła, która stanowi egzystencjalne zagrożenie dla samej tkanki naszej cywilizacji. To nie jest problem, który można zignorować lub odrzucić. Wymaga on naszej bezpośredniej uwagi i zdecydowanych działań.

Prawdziwych bohaterów definiuje nie tylko ich niezachwiane oddanie wewnętrznemu głosowi prawdy, ale także odwaga, by zająć stanowisko, gdy prawda ta jest atakowana. Musimy stanąć na wysokości zadania i stawić czoła temu wyzwaniu, uzbrojeni w moc wiedzy i przekonanie o słuszności naszych zasad. Naszym obowiązkiem jest edukowanie innych, uświadamianie im podstępnej natury globalistycznej agendy i mobilizowanie ich do obrony naszych wspólnych wartości.

Kiedy nadejdzie czas, a nadejdzie, musimy być gotowi narażać się na niebezpieczeństwo, aby wyciąć globalistycznego raka z naszego społeczeństwa, zanim dokona przerzutów i pochłonie wszystko, co jest nam drogie. Nie możemy pozwolić sobie na bierne obserwowanie, jak uwalniają swój szalejący elitarny zapał, pozostawiając po sobie tylko zniszczenie i rozpacz.

Walka z globalistami nie jest dla osób o słabym sercu, ani nie jest bitwą, którą można wygrać za pomocą półśrodków i kompromisów. Wymaga niezachwianej determinacji, jasności moralnej i gotowości do konfrontacji z niewygodnymi prawdami. Musimy być przygotowani na wyzwanie zakorzenionych struktur władzy, które umożliwiają ich wpływ, nawet jeśli oznacza to stawianie czoła ośmieszaniu, ostracyzmowi lub czemuś gorszemu.

Czy podejmiemy wyzwanie i odzyskamy nasze przeznaczenie, czy też ulegniemy samozadowoleniu i pozwolimy globalistom poprowadzić nas ścieżką ruiny? Wybór należy do nas, a historia osądzi nas na podstawie działań, które podejmiemy w tym decydującym momencie.

Czerpmy siłę z wiedzy, że jesteśmy po właściwej stronie historii, że nasza sprawa jest słuszna i że prawda ostatecznie zwycięży. Stańmy razem, zjednoczeni w naszej determinacji, aby ujawnić globalistyczną agendę i zbudować lepszy świat dla siebie i przyszłych pokoleń. Droga przed nami może być długa i trudna, ale z odwagą, przekonaniem i niezachwianym zaangażowaniem w prawdę, zwyciężymy nad siłami zorganizowanego zła i zapewnimy jaśniejszą przyszłość dla wszystkich.

__________________

The Five Pillars of the Elitist Parasite’s Deranged Mindset, A Lily Bit, May 09, 2024

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!

komentarze

  1. AlterCabrio 27 kwietnia 2025
  2. Chyba jedyna definicja.Ksenofaszyzm
  3. CzarnaLimuzyna 28 kwietnia 2025   – w odpowiedzi do: AlterCabrio 23:09
  4. Dobry artykuł zbieżny z intuicją i poglądami kilku współczesnych polskich myślicieli
  5. Ksenofaszyzm… Jak to ostatecznie rozumie autor w tym kontekście? Pejoratywnie. Przytoczona definicja wydaje się opisywać też pejoratywnie – “całkowicie niszczy wolność przez jej ochronę”. Bo jeżeli autor odnosi się do faszyzmu globalistów, to przedrostek kseno raczej nie powinien być stosowany… chyba że “kseno”- faszyzm
  6. Dlatego, że kojarzy jako coś wykreowanego – sprzecznego z Ksenofilią – bezkrytycznym manifestowaniem otwartości i sympatii wobec wszystkiego, co odmienne, obce w rodzimej kulturze, cywilizacji, sprzeczne z systemem moralnym, a także w konsekwencji z interesem politycznym, racją stanu narodu.
  7. Sprzeciw wobec ksenofilii i podobnych wynaturzeń jest określany u nas mianem: ksenofobii, faszyzmu, nacjonalizmu, mowy nienawiści, antysemityzmu, islamofobii.
  8. Takie podejście lansowane jest przez ksenofilów i qrwofilów (wspólnota poglądów w wielu kwestiach).

Czarni sprowadzani na „czarno”

W cieniu kampanii prezydenckiej.

Czarni sprowadzani na „czarno”

28.04.2025 Marek Skalski nczas/w-cieniu-kampanii-prezydenckiej-czarni

Imigranci w Hiszpanii.
Imigranci – zdj. ilustracyjne. / Fot. PAP/EPA

W cieniu kampanii wyborczej bez większego hałasu i praktycznie bez sprzeciwu społecznego realizowana jest unijna agenda dotycząca sprowadzenia i umieszczenia na stałe w naszym kraju setek tysięcy migrantów z obcych nam kręgów kulturowych. Kandydaci startujący w wyścigu na urząd Prezydenta RP – poza kilkoma wyjątkami – unikają tego tematu lub stosują uniki.

11 kwietnia portal interia.pl opublikował informację, że w ciągu 14 miesięcy władze niemieckie zawróciły do Polski ponad 10 tysięcy migrantów. Są to oficjalne dane, które dziennikarze Interii otrzymali od niemieckiej Policji Federalnej.

Jak czytamy:

Teoretycznie są dwie procedury przekazywania migrantów Polsce. Pierwsza to porozumienie dublińskie. Dotyczy migrantów, którzy złożyli wniosek azylowy w Polsce i następnie wyjechali do Niemiec. Procedura dublińska obowiązuje od ponad dekady i na jej podstawie Niemcy mogą nam takie osoby odsyłać.

Proces jest czasochłonny i wymaga udziału polskiego Urzędu do Spraw Cudzoziemców. Szybszym rozwiązaniem jest procedura readmisji, która dzieli się na pełną i uproszczoną. Dotyczy migrantów, którzy przebywają w Niemczech nielegalnie, a wcześniej byli w Polsce. Readmisja odbywa się na podstawie porozumienia polsko-niemieckiego”.

Procedura „readmisji” to furtka, która politykom koalicji rządowej daje możliwość uniknięcia zarzutów o sprowadzenie do Polski nielegalnych migrantów. Zawsze mogą argumentować, że wszystko jest legalne. Wypełnianie zapisów umowy dwustronnej umowy polsko-niemieckiej sprawia, że ci przybysze stają się jak najbardziej legalni i to – jak mawiał klasyk – „w oparciu o trzy instytucje”. Na podstawie procedury dublińskiej i procedury readmisji zawrócono do naszego kroju około 1,5 tysiąca osób. Myliłby się jednak ten, który by założył, że to wyczerpuje temat.

Jest jeszcze trzecia furtka…

Okazuje się jednak i jest to mimo wszystko nie małe zaskoczenie, do Polski w ciągu ostatniego roku trafiło faktycznie tysiące nielegalnych migrantów. O ich przerzucie do naszego kraju nasze służby graniczne w ogóle nie są informowane! Obecnie bowiem na niemieckich granicach obowiązują tymczasowe, wyrywkowe kontrole. Mechanizm ich przeprowadzania w rozmowie z polskimi dziennikarzami tłumaczy pani Franziska Gorski z Policji Federalnej Niemiec:

„Policja Federalna może elastycznie i w zależności od bieżącej oceny sytuacji wyznaczać punkty kontrolne, a także wdrażać sprawdzone środki przeszukania mobilnej policji granicznej”.

Efekt jest taki, że kontrola niemieckich funkcjonariuszy wcale nie musi odbywać się w strefie przygranicznej. To ważne, bo jeśli danemu migrantowi udało się przejechać przez Polskę i dotrzeć do Niemiec, to w teorii powinien móc tam złożyć wniosek o azyl. Natomiast jeśli został złapany przez tak zwaną „mobilną” kontrolę graniczną, to z punktu widzenia Niemców po prostu odmówiono mu wjazdu na ich terytorium.

W takiej sytuacji przybysze „wyłapani” przez niemiecką policję są po prostu przerzucani do Polski. Skala tego procederu nie jest znana. Z pewnością można założyć, że chodzi o tysiące osób.

– Taki migrant trafia więc z powrotem na otwartą granicę z Polską, a Niemcy – w ramach kontroli granicznej – nie muszą informować naszych służb, że kogoś zawracają do Polski – potwierdził rzecznik Straży Granicznej ppłk Andrzej Juźwiak, na słowa którego powołują się dziennikarze Interii.

W czerwcu ubiegłego roku polskie MSWiA udostępniło statystyki Policji Federalnej Niemiec za okres od stycznia do końca maja 2024. Wówczas w ramach kontroli granicznej zawrócono do Polski aż 4 617 osób.

Tymczasem w okresie od czerwca 2024 do końca lutego 2025 to z kolei 5726 osobom odmówiono wjazdu na granicy lądowej. Zatem łącznie w ciągu 14 miesięcy do Polski zawrócono 10 343 migrantów, w przypadku których Niemcy uznali, że osoby te nie mają prawa wjazdu na ich terytorium. W praktyce są to ludzie odsyłani do Polski jako do pierwszego kraju tranzytowego. Co z tymi ludźmi dzieje się u nas? Nie wiadomo – większość zapewne ponownie próbuje przedostać się do Niemiec.

Klub Sześciu Kontynentów

Jeśli chodzi o dane etniczne przybyszów, to większych niespodzianek nie znajdziemy. W danych za pierwsze półrocze 2024 roku największą grupę zawracanych migrantów stanowili Ukraińcy. Najnowsze statystyki wskazują podobny trend. Dziennikarze Interii publikują dane za okres od 1 czerwca 2024 do 28 lutego 2025. Dominuje pięć największych grup narodowościowych migrantów zawracanych do Polski.

  • Ukraińcy – 2907 osób;
  • Afgańczycy – 275 osób;
  • Gruzini – 217 osób;
  • Kolumbijczycy – 180 osób;
  • Erytrejczycy – 154 osoby.

Ci ludzie są praktycznie poza systemem polskiego nadzoru. Czy uda się ich pozbyć z Polski? Biorąc pod uwagę stosunek do migracji obecnych polskich władz, wydaje się to mało prawdopodobne.

Centra Dezintegracji Nachodźców

Nieco więcej szumu medialnego wywołuje kwestia tak zwanych Centrów Integracji Cudzoziemców. Zgodnie z tzw. „dyrektywą migracyjną” Komisji Europejskiej każdy kraj członkowski musi takie obiekty przystosować, wyposażyć i przygotować na przyjęcie legalnych migrantów. Pisaliśmy o tym kilkakrotnie na tych łamach.

W Polsce powstało, względnie wkrótce powstanie, około 40 takich placówek. Ostatnio spory skandal wywołały filmy, które przedstawiały uchodźców z terenów subsaharyjskich raczących się sutymi posiłkami w ośrodku w podwarszawskiej Lesznowoli.

W niektórych miejscowościach doszło do społecznych protestów, które wsparli lokalni radni. Taka sytuacja miała na przykład miejsce w Suwałkach. Jeszcze w lutym również rada miejska w Suwałkach przegłosowała uchwałę sprzeciwiającą się tej inicjatywie. Podobne protesty miały miejsce w miejscowości Czerwony Bór pod Łomżą.

Jak się okazuje, uchwały radnych nie spodobały się naszym rządzącym. Jak podał dziennikwschodni.pl, radni miasta Zamość mają anulować swoją własną uchwałę, w której sprzeciwili się uruchomieniu CIC w mieście założonym przez kanclerza Jana Zamoyskiego.

Jak czytamy w treści uchwały: „Sprzeciw jest rezultatem licznych sygnałów napływających od mieszkańców, którzy wyrażają uzasadnione obawy związane z potencjalnymi skutkami pojawienia się dużych grup osób obcych kulturowo, w większości młodych mężczyzn, których tożsamość i przeszłość jest całkowicie nieznana. Wskazywane przez mieszkańców niepokoje odnoszą się w szczególności do obniżenia poziomu bezpieczeństwa oraz powstania napięć i konfliktów społecznych”.

Jednak, jak z satysfakcją odnotowały lewicowe media, radni pod naciskiem władz wojewódzkich postanowiły się z własnej uchwały wycofać.

Powodem miały być nieformalne naciski ze strony władz wojewódzkich, które – mówiąc wprost – zagroziły radnym cofnięciem dotacji.

Jak pisze serwis tokfm.pl:

„Wszystko dlatego, że Komisja Europejska stawia sprawę jasno – unijne wsparcie mogą dostawać tylko te samorządy, które nikogo nie dyskryminują i które przestrzegają unijnych wartości, w tym Karty Praw Podstawowych”.

– Po sesji Rady miasta z 31 marca wydział, którym kieruję, przeanalizował podjętą uchwałę. Z naszych ustaleń wynika, że sprawa ewentualnej utraty środków finansowych jest obarczona dużym ryzykiem, ale nie chcę tego ostatecznie osądzać, w jaki sposób podeszłaby do tego Komisja Europejska. Ja mogę powiedzieć, że z tego, co się orientuję, to jak najbardziej jest to uchwała dyskryminująca. A to się wiąże oczywiście z utratą dofinansowania wstecz czy nawet ubiegania się o przyszłe dofinansowanie, w tym jeśli chodzi o tzw. ZITy, czyli programy w ramach Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych – powiedział Tomasz Kossowski, dyrektor Wydziału Rozwoju i Funduszy Zewnętrznych Urzędu Miasta Zamość.

Szantaż, w którym władza grozi zakręceniem kurka z pieniędzmi, po raz kolejny okazał się skuteczny. To rodzi pytanie, czy mieszkańcy polskich miast nie woleli się obejść bez kolejnego nowego stadionu czy kolejnego Domu Kultury, w którym i tak będzie prowadzona działalność, której celem będzie deprawowanie ich dzieci.

Czemu zawrzała gniewem posągowa marszałkini Senatu

Wielkanoc – ale wszystko jak zawsze

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)    27 kwietnia 2025 michalkiewicz

19 kwietnia, jak co roku przypadła rocznica powstania w Getcie Warszawskim. Za sprawą – nazwijmy to – nieporozumień – powstanie w Getcie Warszawski wiosną 1943 roku, jest na świecie utożsamiane z Powstaniem Warszawskim, które rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 roku. Jednak na skutek przewagi żydowskiego lobby na froncie propagandowym, o powstaniu w Getcie Warszawskim świat wie więcej niż o Powstaniu Warszawskim, o którym wie się mniej więcej tyle, że to Żydowie powstali przeciwko Niemcom – no i skończyło się, jak zawsze. To nawet zgadza się z aktualną „komcepcją” najnowszej historii – jak powiedziałby Kukuniek, któremu – jak wiadomo – „komcepcje” lęgną się w głowie, jak króliki – według której mniej wartościowy naród polski kolaborował z Niemcami i kto wie, do czego by doszło, gdyby nie Żydowie, którzy wszczęli w Getcie powstanie i w ten sposób zainspirowali głupich polskich gojów, żeby zrobili to samo.

Oczywiście tym razem też wyszło, jak zawsze – ale nie o to chodzi, tylko o to, że forsowanie obchodów rocznicy powstania w Getcie Warszawskim wpisuje się w skoordynowaną politykę historyczną niemiecką i żydowską, której celem jest z jednej strony pokazanie światu narodu polskiego jako zastępczego winowajcy masakry europejskich Żydów podczas II wojny światowej, której „dobrzy Niemcy” przyglądali się z niedowierzaniem i wstrętem, a poza tym – po drugie – do tak zwanej „pedagogiki wstydu”, to znaczy – do wzbudzenia w polskim społeczeństwie bliżej nieokreślonego poczucia winy wobec Żydów – żeby już nigdy, pod żadnym pozorem, Polacy w żadnej sprawie nie odważyli się Żydom sprzeciwiać.

Nietrudno się domyślić, że doprowadzenie Polaków do stanu takiej psychicznej bezbronności ma ułatwić bezproblemowe przeprowadzenie operacji wyegzekwowania tak zwanych żydowskich „roszczeń”, dotyczących tak zwanej „własności bezdziedzicznej”.

W związku z przypadającą kolejną rocznicą powstania w Getcie Warszawskim, wszyscy funkcjonariusze biorący pieniądze od rządu, czy to pośrednio, czy to bezpośrednio, poprzypinali sobie albo do klap marynarek, albo do wezbranych piersi – w przypadku kobiet płci żeńskiej – papierowych żonkili które były im rozdawane przez „wolontariuszy”. Skąd „wolontariusze” wzięli te żonkile, kto zapłacił za ich produkcję i dystrybucję – bo wiadomo, że „wolontariusze” za darmo nie kiwną nawet palcem – tajemnica to wielka. Nie o to jednak chodzi, tylko o to, kto właściwie wydał rozkaz, by funkcjonariusze 19 kwietnia przystroili się w żonkile. To tajemnica jeszcze większa, która od razu obrosła mitem w postaci fałszywych pogłosek, jakoby sprawdzana była lista obecności, to znaczy – nie tyle może „obecności”, chociaż na rocznicowych uroczystościach zameldowali się posłusznie wszyscy funkcjonariusze, robiący aktualnie kariery, czy to w vaginiecie obywatela Tuska Donalda, czy to w rządowych agendach, które vaginetowi podlegają – co przy pomocy „Pegasusa” – dokonywany był przegląd żonkili – kto sobie przypiął, a kto nie. Oczywiście w tych fałszywych pogłoskach nie ma ani słowa prawdy, bo słowo prawdy pochodzi albo od Judenratu „Gazety Wyborczej”, albo ze sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego. Tymczasem w tej sprawie Judenrat na razie się nie wypowiedział, podobnie jak sztab wyborczy Rafała Trzaskowskiego, który najwyraźniej albo rozjechał się na Święta, albo – każdy sztabskapitan na własną rękę próbuje wypić i zakąsić, w związku z czym wszelkie prace dla Polski zostały zawieszone ad calendas Craecas.

Tymczasem sceną polityczną wstrząsnęła deklaracja pana wicemarszałka Senatu, Michała Kamińskiego, który dawniej, przynajmniej zewnętrznie, podobny był do prosięcia. Teraz pan Kamiński zmienił się nie do poznania i na zewnątrz żadnego podobieństwa do prosięcia nie wykazuje, za to od wewnątrz – ale ani słowa więcej, bo jeden proces mi wystarczy. Ale nie o to chodzi, tylko o to, że pan wicemarszałek podał do wiadomości, że jego kierowca otrzymał rozkaz, żeby na niego donosić – gdzie jeździ, po co – i jakie bliskie spotkania III stopnia odbywa – ale nie tylko odmówił, ale w dodatku pana wicemarszałka poinformował. Zawrzała gniewem posągowa marszałkini Senatu, pani Małgorzata Kidawa-Błońska – ale koleżanka pana wicemarszałka Kamińskiego, pani wicemarszałek Senatu Magdalena Biejat, natychmiast zwietrzyła okazję ożywienia swojej niemrawej kampanii prezydenckiej i zapowiedziała przeprowadzenie „energicznego śledztwa” w tej sprawie. Czy cokolwiek z tego będzie – to mało prawdopodobne, bo bardziej prawdopodobna jest telefoniczna wiadomość z wiadomej centrali: „wiecie, rozumiecie Biejat, wam jeszcze mało żeście żywa i zdrowa? Jeszcze wam mało, że kandydujecie na prezydenta? Czego wy jeszcze chcecie od życia? Opamiętajcie się, bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa”.

Warto poza tym pamiętać, że pani Biejat też ma kierowcę, który na temat rozkazu dostarczania informacji na jej temat dotychczas się nie zwierzył. A jak powiadają Rosjanie – nikt nie jest bez grzechu wobec Boga, ani bez winy wobec cara. Nikt – a więc pani Magdalena Biejat chyba też?. Jeśli chodzi o pana Kamińskiego, to pojawiły się fałszywe pogłoski, że jego szofer dostał taki rozkaz z powodu wątpliwości, jakie pan wicemarszałek Kamiński podniósł w sprawie wyborczych szans marszałka Sejmu Szymona Hołowni. Ja w te fałszywe pogłoski nie wierzę, bo trudno mi sobie wyobrazić, by jakikolwiek bezpieczniak, który chyba musi mieć choćby minimalne poczucie rzeczywistości, mógł mieć jakiekolwiek złudzenia co do pana marszałka Szymona Hołowni?

Przecież każde dziecko wie, że jest on wynalazkiem pana Michała Kobosko, który oczywiście ma swój ciężar gatunkowy, to znaczy – miał – ale za kadencji poprzedniej administracji amerykańskiej, jako związany z prestiżowym waszyngtońskim think-tankiem „Rada Atlantycka” – no a jak to jest teraz, przy prezydencie Trumpie?

Tymczasem na naszych oczach potwierdza się porzekadło, że pierwszą ofiarą wojny jest prawda. W przeddzień Świąt Wielkanocnych dowiedzieliśmy się, że zimny ruski czekista Putin proklamował dwudniowe zawieszenie broni. Jednak już w niedzielę wielkanocną okazało się, że zaatakowany został obwód doniecki. Prezydent Zełeński nie ma wątpliwości, że sprawcami tego ataku są ruscy szachiści, ale na świecie jest wielu innych ludzi, niektórych nawet wpływowych, którzy tej pewności prezydenta Zełeńskiego nie podzielają.

W każdym razie na Wschodzie, podobnie jak na Zachodzie – bez zmian – a to z kolei jakby potwierdzało doniesienia agencji Bloomberg z Paryża, ze USA przedstawiły projekt zakończenia wojny na Ukrainie w postaci zamrożenia konfliktu i odmrożenia gospodarczych kontaktów Rosji ze światem. Już wkrótce przekonamy się czy te fałszywe pogłoski się potwierdzą, a jeśli tak – z jakiego klucza będą ćwierkać funkcjonariusze Propaganda Abteilung, uplasowani przez stare kiejkuty w niezależnych mediach głównego nurtu?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Ostrzeżenie przed szkodliwymi bredniami portalu “Klub Inteligencji Polskiej”.

Ostrzeżenie przed szkodliwymi bredniami

portalu Klub Inteligencji Polskiej.

Mirosław Dakowski

Od lat pewna odmiana moich czytelników triumfalnie przesyła mi „pełne optymizmu” oraz „Zwycięstwa Dobra” artykuły z portalu Klub Inteligencji Polskiej.

Po pierwszych trzech czy pięciu, przed wielu laty, zauważyłem, że nic się z tych informacji nie sprawdza.

Prosiłem już moich czytelników, by mi więcej tego szamba nie przysyłali.

Jest jednak grupa, pań pobożnych i naiwnych, czy panów pobożnych a impotentów.

To nie inwektywa – lecz stwierdzenie, że sami żadnej walki nie mogą, nie potrafią zorganizować. To ostatnie wielokrotnie sprawdzałem. Trudno….

Taka łatwowierność jest grzechem !

================================

Przykład:

Ja chciałem dać tylko ich adres, a tu widzę, że podstępem wpieprzyli cały [chyba] artykuł. Może i dobrze macie przykład… MD

=====================================

Radzę NIGDY nie otwierać tej strony. Oraz ostrzegać innych. Tam są cyniczni kłamcy oraz wariaci – fantaści. Ci pierwsi zarządzają, ci drudzy – wykonują. Oczywiście mocodawcy tych pierwszych dbają, by im pieniędzy, choćby niewielkich, nie zabrakło. Agenci prowadzący – upewniają tych fantastów, że w ten sposób, magicznie, można zmienić Rzeczywistość.

A NIGDY mi ich pierdułów nie przysyłać

z Panem Bogiem

MD