JKM: Należy odebrać im wszelkie zasiłki, a wówczas będą omijać Polskę szerokim łukiem.

Korwin-Mikke wydał oświadczenie. Chodzi o imigrantów. „Normalna imigracja jest wtedy, gdy przyjeżdża…”

3.07.2025 normalna-imigracja-jest-wtedy

Janusz Korwin-Mikke na konwencji Grzegorza Brauna.
Janusz Korwin-Mikke na konwencji Grzegorza Brauna. / Fot. banbye.pl/screen

Janusz Korwin-Mikke opublikował na X oświadczenie w sprawie przyczyn problemów z imigrantami. Jak stwierdził, należy odebrać im wszelkie zasiłki, a wówczas będą omijać Polskę szerokim łukiem.

Nestor polskiej prawicy wolnościowej opublikował oświadczenie dotyczące imigrantów w Polsce.

„Problemy z imigrantami mamy, bo sami je stworzyliśmy dając im zasiłki, mieszkania i utrzymanie. Rozwiązanie jest proste: przestać dawać im jakiekolwiek pieniądze, przestać zapewniać mieszkania i wyżywienie. Wtedy natychmiast się z Polski wyniosą – bo nawet teraz, gdy dostają to wszystko, często uciekają z powrotem do Niemiec” – napisał w oświadczeniu na X Janusz Korwin-Mikke.

„Rząd odbierając swoim obywatelom pod przymusem pieniądze i wydając je na nieznanych nam ludzi, którzy w dodatku często stwarzają dla nas zagrożenie – popełnia przestępstwo, za które członkowie rządu poniosą, mam nadzieję, stosowną karę” – stwierdził prezes partii KORWiN.

W komentarzu podał też przykład, jego zdaniem „normalnej imigracji”.

Normalna imigracja jest wtedy, gdy przyjeżdża p.Kazunga M’Babele, który o Polsce coś słyszał, chce tu pracować i sam się utrzymywać; imigracja socjalistyczna: przyjeżdża pakiet 20.000 ludzi, o których nic nie wiemy, którzy nie wiedzą, gdzie przyjechali, a my mamy ich utrzymywać” – napisał Janusz Korwin-Mikke.

KE zawarła porozumienie handlowe z Ukrainą! Bez porozumienia z Polską.

KE zawarła porozumienie handlowe z Ukrainą!

Autor:Andrzej Bąk 1 lipca 2025 https://agroprofil.pl/wiadomosci/komisja-europejska-zawarla-porozumienie-handlowe-z-ukraina/

KE zawarła porozumienie handlowe z Ukrainą

Komisja Europejska zawarła porozumienie handlowe z Ukrainą w ostatnim dniu polskiej prezydencji w UE. Porozumienie handlowe z Ukrainą zawarto bez konsultacji z Polską i zapewne pozostałymi krajami członkowskimi UE, ale też bez konsultacji z organizacjami rolniczymi.

30 czerwca 2025 r. Komisarze UE Maroš Šefčovič (handel i bezpieczeństwo gospodarcze) i Christophe Hansen (rolnictwo i żywność) poinformowali na konferencji prasowej o zakończeniu negocjacji z Ukrainą w sprawie przeglądu warunków handlu na podstawie artykułu 29 Układu o stowarzyszeniu. Proponowane porozumienie handlowe z Ukrainą ma jeszcze podlegać obróbce prawno-językowej i będzie przekazane do zatwierdzenia państwom członkowskim UE. Rada UE będzie podejmować decyzję w tej sprawie większością kwalifikowaną. W ogólnych warunkach porozumienia nie podano wielkości kontyngentów eksportowych (jeśli takie zostaną).

Porozumienie handlowe z Ukrainą – stanowisko Ministra Siekierskiego

„Z rozczarowaniem przyjąłem sposób, w jaki KE poinformowała państwa członkowskie o zakończeniu negocjacji z Ukrainą w ostatnim dniu polskiej prezydencji w Radzie UE. Jako przewodniczący Rady UE ds. rolnictwa i rybołówstwa (AGRIFISH) zwracałem wielokrotnie uwagę na potrzebę prowadzenia przez Komisję Europejską negocjacji handlowych w sposób bardziej transparentny i w dialogu rolnikami. Tymczasem Komisja podjęła decyzję o zakończeniu negocjacji bez uprzedniej konsultacji ani z państwami członkowskimi UE, ani z organizacjami rolniczymi – oświadczył Minister Czesław Siekierski”.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi przeanalizuje tekst proponowanego porozumienia handlowego z Ukrainą po jego przekazaniu przez Komisję Europejską i będzie współpracować z Ministerstwem Rozwoju i Technologii w kwestiach dotyczących stanowiska Rządu RP.

Porozumienie handlowe z Ukrainą – Informacja Komisji Europejskiej

[dalej biurokratyczne bla-bla.. dłuuugie… md]

Polacy stają w obronie granic – nie godzimy się na nielegalną migrację

Polacy stają w obronie granic –

nie godzimy się na nielegalną migrację

Polacy stają w obronie granic – nie godzimy się na nielegalną migrację

Rafał Topolski | 1/07/2025 https://polskakatolicka.org/pl/artykuly/polacy-staja-w-obronie-granic–nie-godzimy-sie-na-nielegalna-migracje

Niemcy przerzucają migrantów do Polski

Sytuacja na polsko-niemieckiej granicy staje się coraz bardziej napięta. Niemiecka policja regularnie odsyła nielegalnych migrantów do Polski, niejednokrotnie bez właściwego powiadomienia polskich służb. Według niepotwierdzonych, ale coraz częściej powtarzanych informacji, do Polski mogło już zostać przerzuconych kilkanaście tysięcy nielegalnych migrantów. Podobne działania Niemcy prowadzą również wobec innych państw, między innymi wobec Holandii.

Polacy, którzy monitorują sytuację, dokumentują te przypadki i nagłaśniają je w mediach społecznościowych, wskazując, że jesteśmy świadkami systematycznego przerzucania nielegalnych migrantów przez naszych zachodnich sąsiadów. Niestety, polskie władze nie reagują wystarczająco stanowczo, a wręcz podejmują niepokojące decyzje, takie jak umieszczanie nielegalnych migrantów w polskich domach dziecka.

Relokacja to nie pomoc, to zagrożenie

Pod płaszczykiem unijnej solidarności forsuje się dziś Pakt Migracyjny, który zakłada przymusową relokację migrantów między państwami członkowskimi. Dla Polski oznacza to ryzyko przyjęcia tysięcy osób z odmiennych kultur, często nieakceptujących naszej cywilizacji chrześcijańskiej.

Doświadczenia krajów Europy Zachodniej pokazują, że taka polityka prowadzi do wzrostu przestępczości, chaosu społecznego i islamizacji, a w konsekwencji do dechrystianizacji życia publicznego. W Polsce widzimy już pierwsze niepokojące symptomy – w domach dziecka nielegalni migranci żądać mają od polskich dziewcząt podporządkowania się muzułmańskim zasadom dotyczącym stroju, narzucając tym samym elementy prawa szariatu. W Warszawie imigrant brutalnie pobił polskiego ochroniarza za zwrócenie uwagi, a w Toruniu po ataku nielegalnego imigranta kobieta zmarła w szpitalu. To nie są incydenty – to ostrzeżenie.

Lekcja z Europy Zachodniej – jak wygląda dechrystianizacja w praktyce

W Europie Zachodniej skutki masowej migracji są już widoczne gołym okiem. Włochy, Belgia, Niemcy i kraje skandynawskie coraz częściej rezygnują z chrześcijańskich symboli, by „nie urazić” muzułmańskich przybyszów. W szkołach usuwane są choinki, świąteczne jasełka są przekształcane w neutralne „zimowe wydarzenia”, a na jarmarkach bożonarodzeniowych pojawiają się betonowe bariery – nie po to, by świętować, ale by chronić się przed zagrożeniem terrorystycznym.

W Brukseli tradycyjną choinkę zastąpiono nowoczesną konstrukcją świetlną, a w Bolzano (Włochy) choinki całkowicie usunięto ze szkół, by „nie obrażać wrażliwości muzułmanów”. W niektórych placówkach podczas chrześcijańskich świąt wprowadza się elementy Koranu. To nie jest tolerancja – to kapitulacja kulturowa i duchowa.

Kryzys migracyjny w Europie – poważne zagrożenie i brak skutecznej kontroli

Cicha islamizacja – zagrożenie dla chrześcijańskiej Europy

Według wielu ekspertów, jak dr Yehuda Balanga, Europa już dziś doświadcza procesu tzw. cichej islamizacji. To stopniowe budowanie równoległych struktur społecznych, w których zaczynają dominować muzułmańskie normy i wartości. Bractwo Muzułmańskie i inne organizacje systematycznie wpływają na sferę edukacji, kultury i prawa, a niektóre z nich korzystają z finansowania także z unijnych środków.

Migracja stała się nie tylko wyzwaniem społecznym, ale także narzędziem walki ideologicznej i religijnej. Otwieranie granic bez skutecznych zabezpieczeń sprzyja nie tylko przemytnikom, ale i środowiskom ekstremistycznym, które wykorzystują te szlaki, by realizować własne cele.

Polska musi powiedzieć: dość!

Jako katolicy nie możemy milczeć. Obrona granic to dziś nie tylko kwestia bezpieczeństwa, to obrona naszej chrześcijańskiej tożsamości, polskiej kultury i przyszłości naszych dzieci. Nasz sprzeciw wobec przymusowej relokacji migrantów nie jest brakiem miłosierdzia, ale odpowiedzialnością.

Pomagajmy tym, których jesteśmy w stanie bezpiecznie przyjąć – jak naszym braciom z Ukrainy – ale nie pozwólmy, by Polska stała się kolejnym państwem Zachodu, które zatraca swoje chrześcijańskie fundamenty.

Petycja w obronie Polski

Dlatego prowadzimy petycję „Relokacja Imigrantów to dechrystianizacja Polski”. Wzywamy wszystkich katolików i patriotów do stanowczego sprzeciwu wobec Paktu Migracyjnego Unii Europejskiej. To nie jest sprawa polityczna – to sprawa duchowa, narodowa i moralna.

Brońmy granic, brońmy naszych rodzin, brońmy Chrystusa w przestrzeni publicznej. Jeśli nie my, to kto? Jeśli nie teraz, to kiedy?

Zgrzebny Rambo vs Policja. A “władza” patrzy i się chichra.

[środa rano: wreszcie sam morderca się chyba znudził- i popełnił samobója

A czemu “władza” patrzy i się chichra? Bo ten spektakl, jak i “dramatyczne” wielogodzinne akcje Sądu Najwyższego w sprawie formalnej, trywialnej – zatwierdzenie stanu faktycznego po wyborach – to skecze ukrywające najważniejsze – przyjęcie wyszkolonych dżihadystów i rozlokowanie w Polsce. Pewnie coś jeszcze ukry-wają.. md]

..pewien polityk mawiał że, “państwo Polskie istnieje teoretycznie” lub “ch#j, dupa i kamieni kupa”

Duda dalej prowadzi 1:0 ze służbami mundurowymi. Byłem w weekend w Limanowej i co? I nic, działania medialne , jak dogrywanie scen pościgu , już po jego zakończeniu bo media przyjechały za późno.

Państwo sprawdza się w ściganiu dzieci sprzedających dziadkowe jabłka, w wystawieniu mandatu kierowcom, w odbieraniu dzieci polskim rodzinom na rozkaz zagranicy. Mówią, że lata black hawk , zapomnieli dodać , że na pokaz na chwilkę, bo godzina lotu za dużo kosztuje.

Co innego ścigać lekarzy za szczepienia , za wyjście z domu za covida, albo wbijać so emerytki krytykującej Owsika o 6 rano. Na to jest kasa. Na malowanie radiowozów na kolory wspólne dla Unii jest kasa.

MASOŃSKI PLAN DLA EUROPY – PRZERZUT ISLAMSKICH TERRORYSTÓW a POLOWANIE NA DUDĘ

globalna/masonski-plan-dla-europy-przerzut-islamskich-terrorystow

[Bardzo rzadko z tego portalu korzystam. Ale to – jest rozsądne. MD]

Zobaczyłem tłumy żołnierzy, którzy przyprawiają się do Europy przez morze, na czółenkach — nie byli z naszego kontynentu. Przyszli od południa, brunatni na ciele, lecz zacięci i okrutni w walce. Zalały się ziemie nasze morzem ludzi obcych.”

( Ojciec Czesław Klimuszko, jasnowidz)

Uważam, że od wielu już lat są osiedlani tutaj żołnierze dż!hadu. Jest ich już miliony, a od kilku lat, a już szczególnie teraz, przybywają prawie wyłącznie młodzi mężczyźni w wieku poborowym.

Nabuzowani testosteronem, nandrolonem, trenbolonem i dziką agresją wobec nas. Młode, wypasione byki ściągane tu do walki z nami. Ktoś im przecież nawkładał strasznych rzeczy do głowy i zapewnił bezkarność. Ktoś im dał zapas gotówki (duży zapas), smartfony, mapy. Ktoś im wyprał mózgi, dał im rozkazy do przemieszczenia się, przegrupowania, stworzenia nowych struktur i czekania na kolejny rozkaz.

Rozkaz rozpoczynający „Event X”, czyli wydarzenie, które może zdestabilizować cały nasz kontynent i przy okazji, rykoszetem, połowę świata.

Czemu polska policja, straż graniczna i rząd są zupełnie bezradni wobec inwazji mężczyzn w wieku poborowym na zachodniej granicy? To jest zupełna bezradność, tak jakby państwa polskiego w ogóle nie było, jakby się ono rozpadło. Dlaczego ich traktuje się jak święte krowy, daje miejsce do mieszkania, wyżywienie, 8000 zł zasiłków za nic nie robienie?

Dlaczego ci, którzy szturmują naszą zachodnią granicę to praktycznie wyłącznie młode, napakowane testosteronem, agresją i anabolikami byki płci męskiej, w wieku poborowym? Gdzie są te kobiety i dzieci rzekomo uciekające przed reżimem / wojną?

Gdy zaczynasz łączyć kropki, i dochodzić do coraz głębszych warstw zakulisowych planów i powiązań, to wniosek może być tylko jeden. Tutaj chodzi o zniszczenie cywilizacji białego człowieka i zastąpienie jej mieszaniną Azjatów i Afrykanów. Dlaczego?

Tu już można wierzyć w różne wytłumaczenia, dlaczego tak się dzieje. Np w dość rozsądne wytłumaczenia (że biały człowiek stał się za mądry i trudno nim manipulować i rządzić, no i zbyt wiele chce od życia), aż po ultra-odjechane wytłumaczenia (że mamy do czynienia z wojną trwającą tysiące lat, pod wodzą Chin, z wykonawcami w postaci Xydów i kolorowych).

W internecie możecie przeczytać na stronach pro systemowych, że Kalergi nie był Xydem, a plan Kalergi to teoria spiskowa. [To potomek pani Kalergis, tej muzy naszych poetów z XIX wieku. Ale to wysokiego wtajemniczania mason, chyba bez chazarskiego przodka; japońskiego – tak. md]. To, czy był tej narodowości czy nie, nie ma żadnego znaczenia. Nawet to, czy jest to teoria spiskowa czy nie nie ma znaczenia. Dlaczego? Bo ważne jest co innego – że ten plan, kogokolwiek on jest, jest realizowany z żelazną precyzją, punkt po punkcie.

To nie jest tak, że Niemcy pozbywają się niechcianych imigrantów! To jest zorganizowana i solidnie opłacana akcja przerzucania do Polski  desantu bojowego żołnierzy do walki z naszym państwem, w ramach zbliżającego się islamskiego dżihadu w Europie. Na Zachodzie Europy setki tysięcy, jeśli nie więcej, żołnierzy państwa islamskiego czeka na rozkaz do ataku / dżihadu.

Ten rząd w ogóle nie walczy z tym zjawiskiem. Państwa polskiego w ogóle nie ma, jakby się rozpadło, i nikt za nic nie odpowiadał. Wszystkie służby stoją sparaliżowane (rozkazem z Warszawy zapewne), przyglądają się i nic nie robią.

Akcje przerzutu do Polski islamskich bojowników organizują urzędnicy unijni w Polsce i w Brukseli we współpracy z organizacjami działającymi  w Afryce i Azji opłacanymi przez G. Sorosa i Fundusze Norweskie (i inne z ramienia ONZ). To jest przerzut tysięcy osobników, którym zorganizowano podróż przez morze i ląd, wyposażono w smartfony i sprzęt, w mapy (!?), poinformowano do kogo mają się kierować, jak podawać fałszywe dane (wszyscy urodzeni w dniu 1 stycznia), itp. Proszę się dowiedzieć o co chodzi z wdrażaniem Agendy 2030!

Prawie 60-letni cywil z problemami psychicznymi i alkoholowymi, od wielu dni ucieka ścigającym go ludziom. I są to nie byle jacy ludzie – 500 policjantów, żołnierze, żandarmeria wojskowa, a nawet Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Czyli prawie że 1000 mundurowych chłopa, wyposażonych w bezzałogowe aparaty latające, kamery termowizyjne, helikoptery, i wszelki inny specjalistyczny sprzęt. Pomaga im nawet drużyna z psami tropiącymi.

I nie mogą go znaleźć już piąty dzień. A co by się stało, gdyby do Polski przeniknęła np grupa znakomicie wyszkolonych i wyposażonych dywersantów, np pod pozorem bycia imigrantami? A są podejrzenia, że w samych Niemczech skrywa się ponad 400.000 zakamuflowanych żołnierzy państwa islamskiego, i że tacy ludzie zaczynają się osiedlać w Polsce, czekając na europejski rozkaz do ataku.

===========================================

mail:

Nareszcie wiadomo, po co kanclerz Merkel sprowadzała gości zza morza.

Chamy i Żydy w skali światowej

Chamy i Żydy w skali światowej

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”    1 lipca 2025 michalkiewicz

No i stało się. Mimo wydanego przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa bezcennemu Izraelowi zakazu atakowania złowrogiego Iranu, bezcenny Izrael zlekceważył ten solenni zakaz i wykonał nagłe uderzenie na złowrogi Iran. Celem tego ataku, który rozpoczął kolejną wojnę na Bliskim i Środkowym Wschodzie, jest – jak wynika z deklaracji premiera rządu jedności narodowej bezcennego Izraela Beniamina Netanjahu – uniemożliwienie złowrogiemu Iranowi wejścia w posiadanie broni jądrowej, która groziłaby bezcennemu Izraelowi powtórką z holokaustu, a poza tym – doprowadzenie do zmiany złowrogiego reżymu ajatollahów na jakiś inny, bardziej odpowiadający bezcennemu Izraelowi, a także miłującym pokój, wolność i sprawiedliwość społeczną pozostałym cywilizowanym państwom.

Atak bezcennego Izraela na złowrogi Iran został przyjęty przez miłujący pokój, wolność i sprawiedliwość społeczną świat, a konkretnie – tę jego część, która wspomnianych wyżej wartości broni – z pełnym aprobaty zrozumieniem. Z jednej strony jest to jakby oczywista oczywistość, chociaż z drugiej strony niepodobna nie zauważyć, iż motywy napaści bezcennego Izraela na złowrogi Iran są bardzo podobne, jeśli nawet nie takie same, jakie w swoim czasie podał zimny ruski czekista Putin na uzasadnienie specjalnej operacji wojskowej, rozpoczętej przez Rosję przeciwko Ukrainie. Tam też chodziło o uchronienie Rosji przed możliwym holokaustem, który niewątpliwie by nastąpił, gdyby Ukraina została przyjęta do NATO – co, jak się wydaje, obiecał był prezydentowi Zełeńskiemu prezydent Stanów Zjednoczonych Józio Biden – no i „denazyfikacja” Ukrainy, w której z szybkością płomienia szerzy się kult Stefana Bandery, uznany nawet przez naszą Jabłoneczkę z pierwszorzędnymi korzeniami, czyli Małżonkę naszego Księcia- Małżonka – za niezbywalny a nawet nieodzowny składnik ukraińskiej tożsamości narodowej. Jak pamiętamy, zimny ruski czekista z tego właśnie powodu został przez Senat USA uznany za „zbrodniarza wojennego”, a Rosja – obłożona różnorakimi sankcjami przez miłującą pokój i sprawiedliwość społeczność część świata, a konkretnie – przez wasali Stanów Zjednoczonych nie tylko w Europie, ale i poza nią.

Z tej asymetrii wypływa wiele wniosków, które powinniśmy chyba rozebrać sobie z uwagą – według kolejności.

A więc – po pierwsze – wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler, co to głosił, jakoby na świecie były rasy wyższe i niższe, najwyraźniej miał trochę racji. Weźmy dla przykładu taką broń jądrową. Nikomu chyba nie przyszłoby do głowy, by kwestionować prawo Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, czy Francji do posiadania nuklearnych arsenałów. Najwyraźniej musi panować powszechny consensus, że wymienione państwa mają przyrodzone prawo do posiadania tej broni. Skąd bierze się ten consensus, jeśli nie z przekonania, że wymienione państwa reprezentują rasę wyższą, której nie wypada podejrzewać, że mogą tę broń wykorzystać w niewłaściwym celu – pod rygorem natychmiastowej utraty przyzwoitości? Toteż Stany Zjednoczone mają ponad 5 tysięcy głowic jądrowych, zaś Wielka Brytania i Francja – po jakieś 270 – i ani nikt się temu nie dziwuje, ani się z tego powodu nie gorszy. Pewne wątpliwości powstają w sytuacji, gdy w 5 tys. głowic jądrowych wyposażyła się Rosja, czy takie Chiny, co to mają ich ponad 900. Ale Rosja, chociaż popadała w sprośne błędy Niebu obrzydłe, tradycyjnie zaliczana jest chyba do rasy wyższej, znaczy się – do rasy panów. – chociaż bywały momenty dziejowe, gdy jej przynależność do tej rasy bywała podważana. Podobnie Chiny, które są starcem wśród narodów, wobec którego taki, dajmy na to, naród amerykański, może uchodzić za oseska.

Wynika stąd poszlaka, że między narodami należącymi do rasy panów i narodami należącymi do rasy chamów, granica nie jest ostra. Powiem więcej – wygląda na to, że przynależność jakiegoś narodu do jednej, czy drugiej rasy, to znaczy – do rasy panów, czy chamów, nie jest ostatecznie zdeterminowana. Weźmy taki naród koreański. „Powinien” on wprawdzie należeć do rasy chamów, ale tak się akurat złożyło, że wyposażył się nie tylko w skromny, bo skromny, niemniej jednak obejmujący 50 głowic arsenał nuklearny, a także środki ich przenoszenia, wśród których są podobno pociski międzykontynentalne. Z tego powodu jednym susem wskoczył do rasy panów i – w odróżnieniu od złowrogiego Iranu – nikt prawa północnych Koreańczyków do posiadania arsenału jądrowego nie kwestionuje. Podobnie jest z Pakistanem i Indiami. Za czasów Imperium Brytyjskiego, obydwa narody zaliczane były do rasy chamów i to nie tylko przez władców tego Imperium ale i przez resztę świata. Jednak najpierw Indie, a potem również Pakistan, którego prezydent uwziął się, by wejść w posiadanie broni jądrowej „nawet gdyby przyszło nam jeść trawę” – najwyraźniej awansowały do rasy panów – bo przecież nikomu nie przychodzi do głowy, by pozbawić jednych i drugich tych 170 głowic jądrowych, których posiadaniem tak się chlubią.

W tej sytuacji kwestionować spostrzeżenie wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera o istnieniu rasy panów i rasy chamów, może tylko człowiek pozbawiony elementarnej spostrzegawczości – chociaż do jego rewolucyjnej teorii musimy wnieść poprawkę, że przynależność jakiegoś narodu do jednej, czy drugiej rasy nie jest raz na zawsze zdeterminowana. Zresztą i Adolfowi Hitlerowi intuicja musiała coś takiego podpowiadać, skoro takich na przykład Japończyków zaliczał do „Aryjczyków” czyli rasy panów, „honorowych”.

Niestety – po drugie – wybitny przywódca socjalistyczny, chociaż zasadniczo myślał prawidłowo – popełnił niewybaczalny błąd uznając, że rasą panów, czyli Herrenvolkiem, są Niemcy. Tymczasem nic podobnego! Okazało się bowiem – a cały postępowy świat przyjął to do aprobującej wiadomości – że narodem panów, czyli Herrenvolkiem, nie są żadni tam Niemcy, tylko Żydowie. O ile bowiem Adolf Hitler utwierdzał się w swoim błędnym mniemaniu pod wpływem rozmaitych pseudonaukowych teorii, kolportowanych przez szarlatanów, to Żydowie już w starożytności złapali byka za rogi, uzasadniając swoją niekwestionowaną pozycję, rodzaj przewodniej roli w razie panów, geszeftem, jaki Stwórca Wszechświata miał zawrzeć z pewnym mezopotamskim koczownikiem.

Sprawdzić tego nikt dzisiaj nie jest w stanie – i o to właśnie chodzi, że skoro tak, to nie ma rady – trzeba w to wierzyć – chyba, że ktoś nie wierzy. Ponieważ jednak półtora miliarda ludzi, a może nawet dwa razy tyle, bo przecież i bisurmanie są „ludem Księgi”, w której o geszefcie stoi expressis verbis – to większość Ludzkości, może poza „bałwochwalcami” (spis ludności przedwojennego Wilna ujawnił aż sześciu „bałwochwalców” w tym, mieście), nie kwestionuje prawa bezcennego Izraela do posiadania 90 głowić jądrowych. Wprawdzie modestia skłania bezcenny Izrael do utrzymywania, że on broni jądrowej „nie ma” – ale dodatkowym argumentem na rzecz przewodniej roli bezcennego Izraela w rasie panów jest powszechnie znany fakt, iż wszyscy udają, że w to wierzą. Do tego stopnia, że nawet kiedy amerykańska bezpieka namierzyła niejakiego Pollarda, który na polecenie rządu bezcennego Izraela wykonywał zadanie szpiegowskie w USA właśnie w newralgicznym sektorze broni jądrowej, to wprawdzie USA zapakowało go do więzienia, ale w niczym nie zmieniło to stosunku zależności Ameryki od bezcennego Izraela.

Bo – po trzecie – jak zauważył Patryk Buchanan, co to w swoim czasie nawet kandydował na prezydenta USA – Waszyngton – a więc miejsce, gdzie mają siedziby najważniejsze władze Ameryki – stanowi „terytorium okupowane przez Izrael” Gdyby tak nie było, to jakże inaczej wyjaśnić przyczynę, dla której każdy nowo wybrany prezydent USA, zaraz po zaprzysiężeniu na Biblię, uroczyście oświadcza, że będzie bronił bezpieczeństwa Izraela, jak źrenicy oka i to bez względu na to, co bezcenny Izrael akurat robi? Jeśli taka deklaracja nie jest rodzajem hołdu lennego, to ja jestem chińskim mandarynem.

Wynika z tego, że Stany Zjednoczone są „sługą narodu żydowskiego”, podobnie jak Polska, która jest sługą narody ukraińskiego, żydowskiego, a obecnie – również niemieckiego. Stany Zjednoczone narodowi ukraińskiemu raczej nie służą, bo trudno nazwać służbą prowadzenie wojny z Rosją na Ukrainie do ostatniego Ukraińca. W przypadku Żydów sytuacja jest całkiem inna, więc nic dziwnego, że wszyscy amerykańscy twardziele, skaczą przed Żydami z gałęzi na gałąź – a największy twardziel w osobie prezydenta Donalda Trumpa właśnie na oczach całego świata został przez premiera bezcennego Izraela nie tylko olany ciepłym moczem, ale nawet nie wolno mu zauważyć, że został olany. Toteż, żeby nie stracić prestiżu, teraz odgraża się, że zmusi złowrogi Iran do „bezwarunkowej kapitulacji”. Zmusi – albo i nie zmusi – bo już wiemy, że o tym, co będzie robił, nie zadecyduje on, tylko jakieś grono cadyków z Tel Awivu. I chociaż prezydent Trump buńczucznie oświadcza, że „nikt” nie wie, co on zrobi, to jest to prawdą o tyle, że on sam tego nie wie – bo cadykowie przecież wiedzą. Zrobi, co akurat będzie trzeba. W przeciwnym razie amerykańscy Żydowie zrobią z Donalda Trumpa marmoladę – a i tak będzie on zadowolony, jeśli tylko na tym się skończy.

I na koniec – po czwarte – słoń a sprawa polska. Jak wiadomo, bezcenny Izrael i złowrogi Iran, okładają się na odległość rakietowymi kartaczami. Taki jeden kartacz kosztuje sporo szmalcu, więc kiedy wojna bezcennego Izraela ze złowrogim Iranem tak czy owak się zakończy, to bezcenny Izrael będzie potrzebował szmalcu, choćby po to, by odbudować swój kartaczowy arsenał. W tym celu pewnie wydoi Amerykę – ale po ostatnich napięciach między Elonem Muskiem a prezydentem Trumpem wiemy, że amerykańskie finanse są, delikatnie mówiąc, też napięte.

W tej sytuacji bezcenny Izrael może podkręcić amerykańskich twardzieli („wiecie, rozumiecie, amerykańscy twardzieje…”), żeby zmłotowali Polskę na tak zwane „roszczenia”, o których mówi ustawa nr 447, podpisana nie przez kogo innego, jak właśnie prezydenta Donalda Trumpa w roku 2018. Czyż nie w tym właśnie celu szykowana jest w naszym nieszczęśliwym kraju kolejna odsłona wojny o praworządność, będąca odpryskiem wyborów prezydenckich? Szykuje się u nas niezły burdel, a cóż lepiej sprzyja wyszlamowaniu jakiegoś chamskiego kraju, jak nie wtrącenie go w stan permanentnego burdelu, jak w wieku XVIII?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Polacy wychodzą na ulice. Manifestacja w Zgorzelcu przeciwko imigrantom podrzucanym przez Niemcy

Polacy wychodzą na ulice. Manifestacja w Zgorzelcu przeciwko imigrantom podrzucanym przez Niemcy

29.06.2025 polacy-wychodza-na-ulice-manifestacja-w-zgorzelcu

Manifestacja w Zgorzelcu przeciwko imigrantom podrzucanym przez Niemcy.
Manifestacja w Zgorzelcu przeciwko imigrantom podrzucanym przez Niemcy. / Fot. Komenda Powiatowa Policji w Zgorzelcu

Polacy coraz mocniej buntują się przeciwko podrzucaniu przez Niemców imigrantów nad Wisłę. W Zgorzelcu kilkaset osób zgromadziło się na proteście przeciwko nielegalnej migracji, domagając się skutecznej ochrony polskich granic.

Tutaj widzimy ruch obrony granic działa, działają inne stowarzyszenia, także fajnie, bo cała Polska się budzi, no i wszyscy Polacy, już dotarło do każdego, co się dzieje, no i będziemy bronić naszego kraju – mówił Rafał Podejma ze Stowarzyszenia Patrole Obywatelskie. To jeden z organizatorów manifestacji w Zgorzelcu.

Protest odbył się w symbolicznym miejscu – przy moście Jana Pawła II w Zgorzelcu, gdzie regularnie dochodzi do incydentów związanych z przerzucaniem migrantów przez niemieckie służby na stronę polską. Demonstranci wyrażali sprzeciw wobec „nielegalnych push-backów”, które ich zdaniem stanowią naruszenie polskiej suwerenności.

Maciej Jóźwiak z Ruchu Narodowego wchodzącego w skład Konfederacji Wolność i Niepodległość jasno określił cele protestu. – Zebraliśmy się, żeby zaprotestować przeciwko nielegalnym push-backom. Niemcy zwracają nam migrantów, nasza granica jest szturmowana. Nie możemy na to pozwolić, będziemy blokować granicę. To zgromadzenie ma charakter manifestacji, aby nie dochodziło do tego, co w Europie Zachodniej, czyli gwałty, morderstwa, terroryzm, niepokoje społeczne – akcentował.

Głos zabrała także pani Magdalena, która zaznaczyła, że przez 14 lat mieszkała w Anglii. – Widząc, co tam się dzieje, jestem bardzo zaniepokojona tym, co dzieje się w Polsce. Politycy powinni się tym zająć, bo chodzi o bezpieczeństwo kobiet, dzieci i osób starszych – powiedziała.

Protest przebiegł w sposób pokojowy i zorganizowany. Komenda Powiatowa Policji w Zgorzelcu poinformowała, że „wydarzenie przebiegło spokojnie i bez żadnych incydentów”, a priorytetem służb „było zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom zgromadzenia oraz wszystkim mieszkańcom miasta”.

Protest w Zgorzelcu to kolejna odsłona rosnącego ruchu obywatelskiego w obronie granic. Wcześniej podobne manifestacje odbyły się w Słubicach oraz innych miejscowościach przygranicznych.

AZOW-iec nowym szefem ukraińskiego IPN. Wcześniej bronił m.in. Waffen-SS „Galizien”

Azowiec nowym szefem ukraińskiego IPN. Wcześniej bronił m.in. Waffen-SS „Galizien”

29.06.2025 azowiec-nowym-szefem-ukrainskiego-ipn-bronil-m-in-waffen-ss-galizien

oleksandr alfiorow ipn
Ołeksandr Ałfiorow / fot. Fb / O. Ałfiorow

Ukraiński „historyk” i oficer 3. brygady szturmowej pochodzącej od Pułku Azow Ołeksandr Ałfiorow został nowym szefem Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Wcześniej publicznie relatywizował rolę ukraińskiej Waffen-SS Galizien pracującej dla III Rzeszy Niemieckiej.

W piątek Rada Ministrów Ukrainy powołała Ołeksandra Ałfiorowa na szefa Ukraińskiego IPN. Poinformowało o tym Ministerstwo Kultury i Komunikacji Strategicznej Ukrainy.

Poprzedni szef ukraińskiego IPN Anton Drobowycz został odwołany 13 grudnia 2023 roku z powodu zakończenia kadencji.

„Ałfiorow jest historykiem, dziennikarzem telewizyjnym i radiowym, a także działaczem społecznym i wojskowym. Od 2010 roku pracował jako pracownik naukowy w Instytucie Historii Ukrainy Narodowej Akademii Nauk. Jest autorem, współautorem i redaktorem 15 książek oraz ponad 100 artykułów naukowych” – podaje portal kresy.pl.

Po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej w 2022 roku obecny szef ukraińskiego IPN wstąpił do Sił Operacji Specjalnych „Azow-Kijów”, powiązanej ściśle z Pułkiem Azow. Od września tego samego roku służył w wywodzącej się bezpośrednio z Azowa 3. Samodzielnej Brygadzie Szturmowej. Jako oficer odpowiadał m.in. za zabezpieczenie informacyjne w ramach zespołu wsparcia psychologicznego personelu.

Posiada stopień majora rezerwy. Kierował grupą ekspercką ds. „derusyfikacji”.

Jest znany wśród ekspertów jako gloryfikator nazizmu. Dr Marta Hawryszko wskazała, że „Ałfiorow w przeszłości gloryfikował ukraińską, ochotniczą, kolaboracyjną dywizję Waffen-SS Galizien”. Gdy służył w 3. SBS, jeden z pododdziałów zaczął używać neobanderowskiej symboliki opartej o symbole dirlewangerowców.

Portal kresy.pl opisywał sprawę w sierpniu 2023 roku. Wówczas „ukraińska 3. samodzielna brygada szturmowa, sformowana na bazie oddziału ‘azowców’, dekorowała swoich żołnierzy własnymi odznaczeniami, wzorowanymi na nazistowskim emblemacie 36 Dywizji Grenadierów SS ‘Dirlewanger’ – oddziału złożonego z kryminalistów i zwyrodnialców, który m.in. pacyfikował warszawską Wolę podczas Powstania Warszawskiego”.

„Chodzi o charakterystyczne dwa białe skrzyżowane granaty na czarnym tle. W przypadku opisywanych odznaczeń, dodano do nich na środku trzeci granat. Dodajmy, że sam emblemat dywizji Dirlewangera jest używany przez neonazistów” – czytamy.

Ponadto Ałfiorow w 2023 roku na antenie Radia Hromadśke bronił „dobrego imienia” Waffen-SS. I posłużył się argumentem „a u was murzynów biją” wskazując, że w Waffen-SS służyli też Białorusini, Rosjanie czy ochotnicy z Europy Zachodniej i Skandynawii i sugerował, że większości z nich nie wypomina się tego.

Istniał silny radziecki mit o zbrodniarzach z SS. (…) Kwestia kolaboracji nie była poruszana na świecie od bardzo dawna. Podnosi ją tylko jeden kraj, Federacja Rosyjska. To manipulacja polityczna, jeden z elementów wojny – przekonywał.

SKĄD SIĘ WZIĘLI? Krzysztof Baliński

SKĄD SIĘ WZIĘLI?

Krzysztof Baliński

Czas zacząć nazywać rzeczy po imieniu. Nie jest prawdą, że Polska przyjęła milion ukraińskich uchodźców, bo Polska przyjęła miliony ukraińskich imigrantów. Ustawa z 12 marca 2022 roku o „pomocy obywatelom Ukrainy” nie jest ustawą pomocową, ale osiedleńczą. Trwająca i nabierająca coraz większego tempa akcja ma wszelkie znamiona podmiany ludności i radykalnej zmiany struktury etnicznej Polski. Otwarcie 22 lutego 2022 roku na oścież granicy z Ukrainą, przez którą przedarło się 9 milionów Ukraińców, Azjatów, Żydów i Cyganów, to nie przypadek. To zaplanowana, przemyślana i doskonale skoordynowana akcja, wynik zakulisowych uzgodnień i tajnych planów.

No bo, kto wygenerował ruch na granicy? Kto nim sterował? Kto stworzył popyt na „uchodźców”? Kto robił wszystko, żeby zostali w Polsce na zawsze? Kto na miesiąc przed rosyjską inwazją oświadczył „Jesteśmy gotowi na przyjęcie 4-5 milionów uchodźców”? – Mateusz Jakub Morawiecki. „Obywatele Ukrainy zostaną z nami dłużej” – to słowa Michała Dworczyka, szefa kancelarii premiera. Kto na kilka tygodni przed wojną złożył deklarację: „Przyjmujemy wszystkich, kto będzie chciał”? – szef bezpieki Mariusz Kamiński. Kto powiedział: „Nas stać na ich (uchodźców) utrzymanie, bo jesteśmy 3 razy bogatsi od Ukrainy”? – Jarosław Kaczyński. Kto zapowiedział, że „Ukraińcy będą przyszłą elitą Polski”? – wicepremier Jarosław Gowin. Kto zniósł kwarantannę graniczną oraz obowiązek testowania i Ukraińcy wlewający się do Polski przez otwarte, jak wrota do stodoły, nie podlegali żadnym restrykcjom epidemiologicznym i nie umierali, jak polscy pacjenci, czekając na wynik testu? Kto oddał im szpitale zamknięte przez prawie dwa lata dla Polaków? – minister zdrowia Adam Niedzielski. Kto złożył zobowiązanie: „Polskie szkoły przyjmą 700 tysięcy ukraińskich uczniów”, i kto dopuścił do tego, że aby zostać studentem, profesorem, lekarzem, Ukrainiec nie musi spełniać żadnych warunków. Nie musi mieć matury, indeksu, dyplomu, nawet słowa umieć po polsku?

Zamysł z zalaniem Polski imigrantami ma dużo wcześniejszą historię. „Będę starał się, by nastąpiło przyjazne zaproszenie kilkuset tysięcy ukraińskich pracowników do Polski” – zadeklarował w 2016 roku, na Forum Ekonomicznym w Krynicy, Mateusz Jakub Morawiecki (i dodał: „Jeśli Ukraińcy tu przyjadą, to część z nich założy rodziny i zostanie tu”). Sekundował mu wiceminister Bartosz Marczuk: „Do 2050 r. musimy przyjąć 5 milionów emigrantów” (a wypowiedź tą skomentował bloger: „Marczuk to nazwisko UPAlińskie”). Swoje dorzucił Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, nawołując:  „Należy umożliwić legalny, stały pobyt dla około 1 miliona Ukraińców, by ratować naszą demografię i gospodarkę”. Zarzucił też polskim placówkom dyplomatycznym i Straży Granicznej utrudnianie Ukraińcom pracy w Polsce, i ostrzegł, że jedyne, co Polska robi źle, to kopiuje modele państw, które korzystały z pracy cudzoziemców bez osiedlania ich u siebie na stałe.

Nic, dosłownie nic im nie wychodzi, ale w budowie skundlonej etnicznie Polski okazali się niezwykle sprawni. Po czerwcu 1989 mieliśmy szokową transformację gospodarczą Balcerowicza. Po lutym 2022 mieliśmy szokową transformację etniczną Morawieckiego. Do niedawna zajmował się tym Triumwirat Kaczyński-Duda-Morawiecki (pod hasłem „Bóg, Honor, Ojczyzna”). Dziś (pod hasłem „Polska to nienormalność”) i przy błogosławieństwie Dudy, Triumwirat Tusk-Siemoniak-Bodnar. Krótko mówiąc – wszyscy biorą udział w tym przestępczym dziele. Wszyscy grają po tamtej stronie. Rozdzielili tylko między sobą role.

Od stanu wojennego do dziś, z Polski wygnali osiem milionów Polaków, 20% całej populacji. Straciliśmy więcej ludności, niż podczas II wojny światowej. Systemowa ekspatriacja Polaków rozpoczęła się w stanie wojennym, kiedy to Kiszczak, za namową Geremka i Michnika, wyrzucił z Polski ponad miliona młodych ludzi (i pamiętajmy, że to, a nie zatrzymanie na kilka godzin na posterunku MO młodego Morawieckiego było największą zbrodnią). Liczby porażają – z Polski, uciekając przed „Zieloną Wyspą” Tuska a potem „Dobrą Zmianą” Morawieckiego, wyemigrowało 4 miliony Polaków.

W 2007 roku Sejm uchwalił ustawę o Karcie Polaka z myślą o tych, którzy po wojnie zostali za wschodnią granicą lub w miejscach, dokąd trafili w wyniku sowieckich wywózek. Miała poświadczać ich narodowość, ułatwiać kontakty z Ojczyzną i stanowiła jasno: „Jest to dokument potwierdzający przynależność do Narodu Polskiego”. Tymczasem przy jej wydawaniu dochodzi do wielu nadużyć i dostają ją głównie Ukraińcy. Za korupcyjnym geszeftem stoją polscy konsulowie, czyli funkcjonariusze służb specjalnych, bo to oni faktycznie nadzorują i obsadzają konsulaty. Wśród posiadaczy Karty ponad 10% oficjalnie deklaruje inną narodowość niż polska. Są też odwołujący się publicznie do ideologii UPA.

Proceder opisała (z wyraźną satysfakcją) niemiecka „Die Welt”: „Ukraińcy otrzymują karty w przyspieszonym trybie. Mogą od razu złożyć wniosek o stały pobyt, a rok pobytu wystarcza, by mieć polskie obywatelstwo. Możliwość uzyskania Karty ma każdy, kto pochodzi z kraju wchodzącego kiedyś w skład Związku Radzieckiego i mówi trochę po polsku. Polskie korzenie nie zawsze są nieodzowne. A zatem kwalifikować może się niemal każdy i później sprowadzić swoją rodzinę”. Polski MSZ wystawił już kilkaset tysięcy takich dokumentów, służby konsularne pracują nad ponad milionem nowych wniosków, a zalecania MSZ dla konsulów są: żadnych utrudnień, żadnych sprawdzeń, brać wszystkich jak leci.

W sierpniu 2012 roku weszła w życie ustawa, która daje możliwość nabywania obywatelstwa tym, którzy mają przodka z polskim obywatelstwem. A więc także wnukowi Romana Szuchewycza i potomkom tych, którzy służyli w SS Galizien. Prawo do polskiego paszportu nabywają automatycznie ich dzieci i wnuki. Zgodnie z ustawą przyznanie obywatelstwa nie jest przywilejem, ale prawem, które można dochodzić przed sądem. Wcześniej o obywatelstwie decydował prezydent, teraz obywatelstwo „uznaje” każdy z 16 wojewodów, a jeśli odmówi, delikwent może odwołać się do sądu administracyjnego. Praktycznie każdy, komu przyznano kartę stałego pobytu, spełnia warunki i ma do obywatelstwa ustawowo zagwarantowane prawo. W rezultacie, Ukraińcowi łatwiej jest dziś zdobyć polski paszport, niż Polakowi prawo jazdy.

Gdy w lipcu 2022 r. Grzegorz Braun opublikował broszurę „Stop ukrainizacji Polski”, zwracając uwagę, że przybysze z Ukrainy będą mogli ubiegać się o prawo stałego pobytu, a wkrótce po tym o obywatelstwo, został oskarżony o antyukraińską fobię. Tymczasem Paweł Szefernaker, wiceminister spraw wewnętrznych ogłosił, że „Ukraińcy, którzy po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji przybyli do Polski, mogą od 1 kwietnia występować o pobyt stały w Polsce”. Jeszcze bardziej złowieszczą zapowiedź złożył cytowany wcześniej Michał Dworczyk: „Rząd rozpoczyna prace nad rozwiązaniami, które pozwolą na uproszczenie procedur i możliwości związanych z osiedleniem się w Polsce wszystkich potomków mieszkańców I i II Rzeczypospolitej, którzy deklarują związek z Polską”. Wyraźnie mówił o „potomkach obywateli”, a nie potomkach obywateli narodowości polskiej, co jednoznacznie oznaczało, że celem jest ułatwienie masowego osiedlania się w Polsce Ukraińców i innych niepolskich nacji.

Za rządów Michała Dworczyka powstał projekt „Ustawy o cudzoziemcach”. Prowadzone nad nią w trybie pilnym prace były ściśle tajne. Ale coś nieco dowiedzieliśmy się z gazet. „Rząd chce zachęcać Ukraińców do osiedlania się w Polsce. Chodzi o zachęcanie do uzyskiwania kart stałego pobytu oraz obywatelstwa” – informował „Dziennik Gazeta Prawna”. „Nowa polityka migracyjna ma być nastawiona głównie na Ukraińców. Ułatwi im osiedlania się w Polsce” – ujawnił „Dziennik Gazeta Polska”. I wiadomość z ostatniej chwili – ustawa została miesiąc temu zatwierdzona przez Sejm i Senat i podpisana przez Dudę.

Kto jeszcze jest za przyjmowaniem wszelkiej maści imigrantów? Komu to służy? Prof. Jan Hartman, wnuk rabina Izaaka Kramsztyka i członek żydowskiej loży Synów Przymierza cieszy się, że „w Polsce za 20 lat może być więcej meczetów niż kościołów”. Tygodnik „Polityka”, organ prasowy uchodźców (ale tych przybyłych w taborach Armii Czerwonej, w większości niemówiących nawet po polsku) pisze: „Polska za 25 lat będzie normalnym europejskim krajem, z kosmopolityczną stolicą, pełnym cudzoziemców, a przez centra dużych miast przepływać będzie każdego dnia kolorowy, wielojęzyczny tłum”. A kto twierdzi, że „niechęć wobec imigrantów prowadzi do holocaustu”? – Agnieszka Holland. A kto oskarża niechętnych imigrantom: „Ohydne oblicze Polaków pochodzi jeszcze z czasów nazistowskich, czy Polacy nie mają w ogóle wstydu”? – Jan T. Gross. No i kto żądał „Wpuśćcie tych ludzi do Polski! Kim są, ustali się później”? – Iwona Hartwich.

W tym miejscu kilka refleksji:

1. Zarówno PiS jak i PO przemawiają w tych sprawach jednym głosem, manifestując jednomyślność nieznaną od czasów Okrągłego Stołu. Drobne animozje wynikają jedynie z licytowania się, kto jest bardziej proukraiński oraz w prześciganiu w deklaracjach o wielkości pomocy, jaką Polska powinna ukraińskim osadnikom udzielić. Krótko mówiąc, rząd Tuska sprowadza Azjatów z Zachodu czyli z Niemiec, a rząd Morawieckiego sprowadzał Azjatów ze Wschodu czyli z Ukrainy. Ot i cała różnica.

2. Dziwna wojna na Wschodzie toczy się też z Polską i o Polskę. Chodzi o ukrainizację naszego kraju, wepchnięcie go w strefę chaosu i charakterystycznych dla Dzikich Pół konfliktów etnicznych. No i – ponownie osadzenie Polski na Wschodzie.

Co robić?

Wbrew nakazom poprawności politycznej, mówić o narodowość polityków, i pytać: Kto podmienił stosunki polsko-ukraińskie na stosunki ukraińsko-ukraińskie? Jak to jest, że prezydentem RP jest wnuk dowódcy sotni UPA, że marszałek Sejmu domaga się, aby Niemcy w ramach reparacji dla Polski uzbroili Ukrainę, że koordynatorem służb specjalnych i przełożonym Policji Polskiej oraz Straży Granicznej został członek władz Związku Ukraińców w Polsce? W tym miejscu przypomnijmy, że uchwała Krajowego Prowidu OUN (podjęta 22.VI.1990, przesłana do Sejmu i MSZ przez Agencję Konsularną RP we Lwowie i opublikowana przez „Polskę Zbrojną”) zawiera postulat: Odbudować tajną sieć OUN i zacząć kontrolować wszystkie dziedziny życia Rzeczypospolitej. Pytajmy też, z jakich to tajemniczych powodów ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym został Adam Bodnar, który postuluje, aby ukraińscy przesiedleńcy mieli prawo głosu w wyborach (a na stopień generała brygady prezydent RP mianował płk. Mirosława Bodnara)? Bo informacja, że jest wychowankiem i pupilkiem Sorosa wszystkiego nie wyjaśnia.

Jak to jest, że „najbogatszym Polakiem” jest Michał Sołowiew. Co powodowało „ministrą” kultury i dziedzictwa narodowego, że powołała na stanowisko dyrektora Teatru Narodowego Jana Klatę, znanego ze skrajnie antypolskich inscenizacji Ukraińca? Czy przypadkiem było, że Morawiecki na szefa swej kancelarii dobrał sobie osobnika, który pierwotnie nazywał się Mychajło Dworczuk, a ten obsadził swymi ziomkami wszystkie konsulaty i fundacje ustawowo zajmujące się „pomocą Polakom na Wschodzie”, a środki przeznaczone na ten cel trafiały wyłącznie do Ukraińców na Wschodzie? Z innych zasług Mychajło: Przeprowadził proces uchwalenia w ekstraordynaryjnym tempie poprawionej ustawy o IPN, z której usunięto paragraf penalizujący gloryfikowanie ukraińskich zbrodniarzy z UPA; Kierując akcją „goszczenia” Ukraińców w Polsce robił wszystko, żeby zostali u nas na zawsze, bo to on stał za nadaniem przybyszom ogromnych przywilejów. I jeszcze jedno – w Wałbrzychu osiągnął b. dobry wynik w ostatnich wyborach do Sejmu.

Czy przypadkiem jest, że przewodniczącym Rady Współpracy z Ukrainą został obrzydliwie i ostentacyjnie proukraiński Paweł Kowal, dla którego liczy się tylko Ukraina, którego nazwisko pojawia się wszędzie tam, gdzie pojawia się interes Ukrainy i naruszany interes Polski (i który oświadczył: „Dla mnie nie ma, jeśli chodzi o kwestie wojskowe, różnicy pomiędzy interesem Polski i Ukrainy”). A wiedzieć przy tym trzeba, że wcześniej działał w Kancelarii Lecha Kaczyńskiego, był z ramienia PiS sekretarzem stanu w MSZ i deputowanym w PE, gdzie (też z ramienia PiS) głosował przeciw rezolucji potępiającej uhonorowanie Bandery tytułem „Bohatera Ukrainy”. A co do MSZ, pytajmy: Czy tylko przypadkiem, za czasów Geremka, sprawy wzięła w łapy (i trzyma do dziś) jednolita etnicznie ekipa dzieci i wnuków działaczy Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, a w jego słynnym notesie znalazła się mniejszość ukraińska? I czy nie dlatego polskie placówki dyplomatyczne na Wschodzie zamieniły się w obcoplemienne enklawy, większość dyplomatów jest – jak powiedział poeta – „Nie z Ojczyzny mojej”, a konsul generalny podaje się we Lwowie za Ukraińca, a w Warszawie za Polaka?

Co robić, żeby Polak i tym razem nie okazał się przed szkodą i po szkodzie głupi? Koniunktury na wypchnięcie z ośrodków, które powinny dbać o polski interes narodowy, zaprzańców oraz wymiecenie ich żelazną miotłą z wojska i policji, nie ma. Ale można uciec się do sprawdzonej podczas niemieckiej okupacji metody, kiedy to dziwkom zadającym się z okupantami podziemie goliło głowy:

Golić łby poprzez sporządzanie list z nazwiskami tych, którzy przyczynili się do upodlenia Polski. No i: Uczynić ukrainizację Polski tematem numer jeden w kampanii wyborczej. Pytać kandydatów na urząd prezydenta: Czy powstrzymają inwazję z Dzikich Pól? Czy odwojują podbity kraj? Czy oddadzą Ukrainie Ukraińców?

Albo, po prostu, oddać głos na tego, który głosi: „Stop ukrainizacji Polski”  i nawołuje: Precz z komuną! Precz z eurokomuną! Precz z żydokomuną!

Krzysztof Baliński

Apel Bosaka do wyborców “Koalicji 13 Grudnia”. Zacznijcie otwarcie krytykować zeszmacenie Waszych liderów!

Apel Krzysztofa Bosaka do wyborców Koalicji 13 Grudnia. No to zacznijcie otwarcie krytykować to zeszmacenie Waszych liderów!

https://dorzeczy.pl/opinie/744636/niemcy-podrzucaja-migrantow-krzysztof-bosak-zrobili-z-polski-pojemnik-na-odrzuty.html 25-06-24

Do Polski może trafić dosłownie ktokolwiek, a jeżeli przekaże, że jest np. 15-latkiem to dorosły mężczyzna może zostać skierowany choćby o domu dziecka.

Po tych doniesieniach Bosak nie wytrzymał: Zeszmacenie liderów koalicji

Niemcy przerzucają coraz większe liczby migrantów do Polski. Biernością władz państwa polskiego jest oburzony Krzysztof Bosak.

PiS i Konfederacja od dłuższego czasu alarmują, że działania rządu Donalda Tuska mające rzekomo zatrzymać imigrantów na granicy zachodniej są pozorowane. W poniedziałek poseł Dariusz Matecki ujawnił dokumenty, jakie dostają nielegalni migranci przewożeni przez Niemców do Szczecina. Okazuje się, że polskie służby nie są w stanie w żaden sposób zweryfikować zawartych w nich danych.

Do Polski może trafić dosłownie ktokolwiek, a jeżeli przekaże, że jest np. 15-latkiem to dorosły mężczyzna może zostać skierowany choćby o domu dziecka.

Zachowaniem służby niemieckich, które przerzucają do polski nielegalnych migrantów, oraz biernością polskich władz, które wręcz pomagają Berlinowi w tym zadaniu, jest oburzony Krzysztof Bosak.

Bosak: Zrobili z Polski pojemnik na odrzuty

Bosak ocenia, że rząd PO-PSL-PL2050-Lewicy zrobił z Polski „bufor ludnościowy dla Niemiec. Pojemnik na odrzuty”.

Poseł zastanawia się, w którym momencie zaczną pojawiać się głosy wyborców tych partii, którzy wzywają je do zmiany polityki rządu.

Rząd PO-PSL-PL2050-Lewicy zrobił z Polski bufor ludnościowy dla Niemiec. Pojemnik na odrzuty.

Zastanawiam się czy i w którym momencie przeczytam wpisy wyborców tych partii, którzy wzywają je do zmiany polityki rządu. Przecież to się Wam nie może podobać. Chcieliście Polski… https://t.co/vNF1UsEuS4 — Krzysztof Bosak ?? (@krzysztofbosak) June 24, 2025

„Przecież to się Wam nie może podobać. Chcieliście Polski która jest partnerem dla Niemiec, a nie podnóżkiem, tak? No to zacznijcie otwarcie krytykować to zeszmacenie Waszych liderów! To Wasz rząd obecnie zmusza Straż Graniczną i administrację do prowadzenia antynarodowej i destabilizującej państwo polityki, więc protestujcie! Gdzie jest Wasz głos? Ciągle nie możecie uwierzyć, że to naprawdę, że w ten sposób, że bez żadnej koncepcji, informacji i po cichu? No to czas przyjąć to do wiadomości. Oni wiedzą, że źle robią, dlatego udają że nic się nie dzieje. Nie mają żadnej koncepcji. I nie przejmują się Wami. W sumie większość z nich woli nic nie wiedzieć, żeby w 2027 mogli powiedzieć „To nie ja, to tamci”. Dacie się nabrać po raz kolejny?” – pisze wyraźnie wzburzony polityk Konfederacji.

Dobro wspólne, suwerenny pieniądz, dobrotyka, etykonomia a niepodległość Polski

Dobro wspólne, suwerenny pieniądz,

dobrotyka, etykonomia

a niepodległość Polski

Autor: NISS , 21 czerwca 2025

Istota tego systemu polega przede wszystkim na grabieży(…) Ten system jest oparty na permanentnym konflikcie. Cały system partyjny stworzony jest właśnie w taki sposób, że partie ze sobą walczą o przejęcie władzy i tak naprawdę komunikują się ze społeczeństwem raz na cztery albo raz na pięć lat, w zależności czy są to wybory prezydenckie czy wybory parlamentarne, po to, żeby legitymizować swoje działania, żeby przez wybory, przez frekwencję, przez to, że dostały określoną liczbę głosów, uzasadniało to ich działanie na polu gospodarczym, na polu politycznym. Natomiast nie ma to nic wspólnego z tworzeniem dla ludzi przestrzeni do samorozwoju czy dobrobytu.

−∗−

Dobro wspólne, suwerenny pieniądz, dobrotyka, etykonomia kluczem do odzyskania niepodległości Polski

∗−https://youtu.be/Wy5T5s2WNm4

Warto porównać:

Zamień kapitał na wiedzę a odzyskasz wolność – NISS / Salon Ludzi Wolnych
W Stanach Zjednoczonych są bardzo duże kręgi, które też lubią Polaków. I dodam jeszcze więcej. Najbardziej Polaków nie lubią Polacy albo pewne środowiska polskie i to już jest element pewnej […]

−∗−

PO CO WAM EKSHUMACJE OFIAR, KIEDY MACIE USTAWĘ

PO CO WAM EKSHUMACJE OFIAR, KIEDY MACIE USTAWĘ

Krzysztof Baliński

Kiedy Sejm przyjął ustawę ustanawiającą Dzień Pamięci o Polakach – ofiarach ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej, pojawiły się entuzjastyczne głosy: Prawda historyczna zwycięża; Wielka chwila dla Polski; Prawda wreszcie przebiła się przez mur milczenia; To przełomowy moment dla wszystkich, którzy przez dekady domagali się prawdy; Niech zadrży sumienie Europy. Był też głos: Nawet Knesejm można za coś pochwalić. 

Tymczasem, to nie żaden przełom. To mistyfikacja. To zasłona dymna. To pozorowane działania. To teatralny spektakl wystawiony za przyzwoleniem Ukraińców, potajemnie uzgodniony z Zełenskim (a nawet gorzej – z ambasadorem Ukrainy, bo sam Zełenski nie uważa Tuska za równorzędnego partnera, a z Polską lub raczej o Polsce rozmawia w Berlinie). Ponadto Sejm de facto zakłamał ludobójstwo, bo ono zostało dokonane przez ukraińskich sąsiadów i ukraińską czerń, a UPA tylko organizacyjnie pomagała.

Czy nie dziwi, że projekt ustawy do procedowania (a nie do zamrażarki, jak ma w swoim zwyczaju) skierował ukraiński marszałek polskiego Sejmu Szymon Hołownia, który domagał się, żeby Niemcy, zamiast wypłacić reparacje dla Polski, uzbroili Ukrainę? Czy podejrzanym nie jest, że za ustawą głosował Władysław KosiniakKamysz, który opowiada się za  utworzeniem unii polsko-ukraińskiej, i ukraiński poseł Adam Bodnar, który postuluje, aby potomkowie sprawców rzezi mieli prawo głosu w polskich wyborach i który, zamiast nakazać podlegającym mu prokuratorom karanie jeszcze żyjących zbrodniarzy, prześladuje jeszcze żyjących świadków tej zbrodni? Czy nie daje do myślenia, że „za” głosował ukraiński poseł Tomasz Siemoniak, który jako minister obrony wydał decyzję, aby szkolić dowódców nazistowskich formacji Azow, Ajdar i batalionu imienia „OUN” oraz wprowadzał w życie doktrynę wojenną: „Po co nam armia polska, kiedy ma armię ukraińską”? I tu pytanie: czy wywindowany kilka tygodni temu na dowódcę wojsk dronowych i na stopień generała brat Adama Bodnara, nie wyznaje doktryny: „Po co nam drony polskie, kiedy mamy drony ukraińskie”?

Za ustawą głosował Radek Sikorski, który w Sejmie wrzeszczał kiedyś: „Nie upokarzajmy Ukraińców. Słowa o ludobójstwie mogą utrudnić zabiegi Ukrainy o przyjęcie do UE, co ma epokowe znaczenie, także dla Polski” i który „za działalność wzmacniającą pozycję Polski na arenie międzynarodowej” uhonorował prezesa ukraińskiego IPN, gdy instytucja ta właśnie wstrzymała ekshumacje. Obok Radka ustawę poparł poseł Paweł Kowal, który sprzeciwiał się jakiemukolwiek upamiętnieniu ofiar rzezi wołyńskiej, który na żądania potępienia ludobójstwa reagował: „Ukraińcy muszą dojrzeć do samooceny tak, jak Polacy dojrzeli do samooceny w Jedwabnem”, który (gdy był eurodeputowanym) głosował przeciw rezolucji potępiającej uhonorowanie Bandery tytułem „Bohatera Ukrainy” i którego nazwisko pojawia się wszędzie tam, gdzie broniony jest interes Ukrainy i gdzie naruszany jest interes Polski.

Za ustawą była Barbara Nowacka, która wprowadza dla ukraińskich dzieci uczących się w polskich szkołach program nauczania obejmujący gloryfikację Bandery oraz Anna Żukowska, która ofiary wołyńskiego ludobójstwa określiła mianem „starych trupów” (a którą my nazwaliśmy „starą kurwą”). Chociaż w jej przypadku można to tłumaczyć tym, że to zaciekła syjonistka i tak, jak prof. Barbara Engelking uważa, że śmierć „dla Polaków to była kwestia biologiczna, naturalna. A dla Żydów (czyli holokaustowych „starych trupów”) to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym”. Czy nie dziwi, że za ustawą głosowała (wraz z wieloma innymi posłami ukraińskiego pochodzenia, którymi naszpikowany jest polski Sejm) Klaudia Jachira, córka popa i ukraińskiej Żydówki, którą do Polski przerzuciła NKWD w ramach repatriacji Polaków?

Za ustawą głosowali nie tylko posłowie „stronnictwa zdrady i zaprzaństwa”. Głosowali także „płomienni patrioci”, posłowie partii, która w kwestii upamiętnienia rzezi wołyńskiej ma bardzo dużo na sumieniu, która przez 8 lat rządów nie zrobiła nic, jest odpowiedzialna za zaniechania w upamiętnianiu zbrodni, a o konieczności godnościowej polityki wobec Ukrainy przypomina sobie tylko przed wyborami. Za ustawą głosował Mateusz Morawiecki, który wpuścił do Polski 3 miliony, jeśli nie potomków to ziomków sprawców rzezi. Czy nie podejrzanym jest, że uchwałę poparł ukraiński poseł z Przemyśla Marek Kuchciński, wiceprezes PiS, który, gdy był wojewodą podkarpackim, dopuścił do wzniesienia kilkunastu pomników UPA i załatwił pochówek na polskim cmentarzu wojennym dla bandytów z UPA zabitych podczas napadu na Birczę? Za ustawą głosował też Zbigniew Rau, którego rzecznik złożył niespotykaną w dyplomacji deklarację: „Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”.

Czy nie dziwi, że ustawę poparł Antek Macierewicz, który odpowiedzialność za Rzeź Wołyńską przerzucił z UPA na Rosjan: „Prawdziwym wrogiem, który rozpoczął, i który użył ukraińskich sił nacjonalistycznych do tej straszliwej zbrodni ludobójstwa jest Rosja. To tam jest źródło tego straszliwego nieszczęścia”? A powiedział to w czasie, kiedy Kijów w swej polityce historycznej zaczął utrzymywać, że na Wołyniu miała miejsca wojna polsko-ukraińska sprowokowana przez Polaków, że Ukraińcy tylko się bronili, a Polacy współpracowali z Sowietami. To on zawarł z Ukrainą tajne porozumienie jednostronnie zobowiązujące do nieodpłatnego przekazania Ukrainie (czyli także batalionom Azow i Ajdar) wszystkich zasobów armii polskiej. I tu pytanie: skąd u posła Antka tyle pobłażliwości wobec Ukraińców, którzy roszczą sobie pretensje od jednej trzeciej terytorium Polski, a skąd tyle zawziętości wobec Rosji, która żadnych pretensji terytorialnych wobec Polski nie ma?

Czy nie dziwi, że za ustawą głosował poseł Piotr Gliński, który (jak i rząd, w którym był ministrem kultury) nie tylko nie żądał potępienia zbrodni wołyńskiej i zaprzestania kultu Bandery, a wprost przeciwnie – aktywnie służył (i przysłużył się) polityce historycznej Ukrainy gloryfikującej zbrodniarzy. Bo to on wyasygnował na ten cel 5 milionów euro, a dla porównania – na dziedzictwo kulturalne polskich Kresów przeznaczał rocznie 10 milionów złotych, czyli dwa razy mniej (i 10 razy mniej niż na dziedzictwo żydowskie, to jest na renowację żydowskiego cmentarza w Warszawie). Nie dał też ani grosza na pomnik w Domosławie. I mało tego – robił wszystko, żeby taki pomnik nie powstał.

„Za” głosował Jarosław Kaczyński, którego otorbili ukraińscy nacjonaliści, w tym Bogumiła Berdychowska, inicjatorka zbierania podpisów pod apelem ws. niedopuszczenia do budowy pomnika ku czci ofiar zbrodni ukraińskich nacjonalistów. W składzie ukraińskiej jaczejki w PiS jest Adam Bielan, który będąc europosłem był za odrzuceniem projektu uchwały uznającej zbrodnie UPA za akt ludobójstwa. Przypomnijmy też, że Kaczyński jeździł na Majdan w czasie, gdy pogrobowcy morderców wrzeszczeli: „Smert Lachom”, „Riazy Lachiw”. A wszystko to pod kabotyńskim okrzykiem „Herojom sława”, którym zakończył swe przemówienie na Majdanie (wyglądając spod pachy oberbanderowca Kliczko), co pomogło wygrać Juszczence, a ten z bandytów UPA zrobił bohaterów narodowych i postawił im setki pomników.

Z Brukseli, z poparciem dla ustawy pośpieszył Michał Dworczyk, europoseł z ramienia PiS, który będąc ministrem ds. ukrainizacji w rządzie Morawieckiego, ambasadorem RP w Kijowie zrobił osobnika, który rzeź wołyńską nazwał: „Epizod bratobójczej walki między Ukraińcami a Polakami” a akcję „Wisła” opisał: „Strona polska również nie jest bez winy, bo reakcja polska w latach 1944/45 była brutalna i również naznaczona akcjami o charakterze zbrodni wojennych”. Przy okazji Dworczyk zdemaskował się inną intrygą. W sieci „ktoś” zamieścił dokument, rzekomo podpisany przez ministra kultury Ukrainy, w który mowa, że Kijów wstrzymuje poszukiwania szczątków w Puźnikach w związku z ustawą polskiego Sejmu. Mychajło ostrzegł: „Uwaga na rosyjską prowokację! Proszę o podanie dalej. Po sieci krąży fałszywy dokument dotyczący rzekomo wstrzymania poszukiwań i ekshumacji w Puźnikach. Przed chwilą otrzymałem potwierdzenie od ministra kultury Ukrainy, że nie podpisał żadnego takiego dokumentu i że to rosyjska prowokacja!”. Innymi słowy: za fałszywką stoi Rosja i największym zagrożeniem dla Polaków jest Putin, a nie V kolumna ukraińska w Polsce.

Czy nikogo nie zdziwiło, że ustawę poparła „Gazeta Wyborcza”, która za winietę mogłaby mieć napis: „Ukraiński głos w twoim domu”, na której łamach Anne Applebaum, połowica posła Radka Sikorskiego zrównała Rzeź Wołyńską z akcją „Wisła”: „W końcu czerwca 1947 siłom interwencyjnym udało się wreszcie, część z liczącej sobie 140 tys. społeczności ukraińskiej wypędzić z jej siedzib, wepchnąć do brudnych bydlęcych wagonów i przesiedlić na północ i zachód Polski. To był krwawy i bezwzględny proces, tak samo krwawy i bezwzględny jak wymordowanie mieszkańców Wołynia trzy lata wcześniej”.

Podobnie zachowała się ukraińska gazeta dla Polaków mającą w tytule „Polska”, która przekonywała, że UPA to tacy polscy żołnierze wyklęci, którzy razem z AK na Wołyniu walczyli z Rosjanami i która ze swej redakcji wyrzuciła ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, niezmordowanie walczącego o upamiętnienie ofiar rzezi wołyńskiej. Warto też przypomnieć, iż to „Gazeta Polska” stała za nagonką na abp. Stanisława Wielgusa, którego jedyną „zbrodnią” było zobowiązanie do informowania polskiego MSW o aktywności diaspory banderowskiej w Niemczech. I jeszcze jedno – inicjatorem ustawy był poseł PSL Tadeusz Samborski, a redaktorzy gazety nie krzyczeli, że to „ruska onuca”, chociaż mieliby ułatwione zadanie, bo to absolwent moskiewskiej uczelni. Nie krzyczeli też, że za ustawą stoi Moskwa.

Sytuacja niebywała – „za” był ten, dla którego „Polska to nienormalność” i ci, którzy niejednokrotnie pokazali, że nie identyfikują się z Polską, ale z Ukrainą (nawet więcej niż sami Ukraińcy), którzy za swój przyjęli interes ukraiński, którzy rządząc Polską przez trzy dekady nie tylko nie zbudowali polskiej tożsamości, ale ją zniszczyli i pomogli Ukrainie zbudować tożsamość banderowską. „Za” byli ci, którzy rządzili do niedawna i ci, którzy rządzą dziś, którzy przemawiają jednym głosem i dla Ukraińców są gotowi uczynić wszystko, którzy nawzajem nakręcają się w nawoływaniu do wojny z Rosją i którzy zdołali skutecznie wmówić Polakom, że chazarski żydek z Krzywego Rogu broni Polski i cywilizacji chrześcijańskiej przed Azjatą Putinem.

Na koniec pytanie: Czemu to ma służyć?

– Ustawa pozwala Ukraińcom, aby w zamian za zgodę na ustawę, mogli dalej doić Polskę i wysuwać kolejne żądania. Usuwa też ostatnią przeszkodę, aby wysłać polską młodzież na wojnę a w jej miejsce osadzić w Polsce młodzież ukraińską, czego dowodem oświadczenie ukraińskiego MSZ, które po raz setny wyznacza cel: „Mamy wspólnego wroga – Rosję”. Przypomina to intrygę z nowelizacją ustawy o IPN, kiedy to w „Wyborczej” ukazał się artykuł pod tytułem „Ukraińskie wątki w ustawie o IPN. Nie chciano by Moskwa była zakłopotana”, w którym Ukrainiec o nazwisku Czech oskarżał, że składający ustawą o IPN zakazującą propagowania symboli banderowskich, działają w interesie Rosji, aby skłócić Polaków z Ukraińcami, i że inicjatywa jest „pisana rosyjska cyrylicą”.

– To kolejna próba spacyfikowania nastrojów antyukraińskich, bo w ostatnich wyborach uświadomili sobie, że z tego powodu utracili wiele głosów na rzecz Grzegorza Brauna. Przypomnijmy, że zgoda na „ekshumację” w Puźnikachwywołana została przez sondaże pokazujące, że bierność w tej sprawie zraża sporą część wyborców coraz wyraźniej zniecierpliwionych ukraińską butą i nieustępliwością. Potwierdza to Kosiniak-Kamysz, który o decyzji Sejmu napisał na platformie X: „PSL wychodzi w ten sposób na przeciw oczekiwaniom środowisk kresowych, o których głosy zawsze zabiega” (drugą część wpisu, że „poprawi to relacje polsko-ukraińskie”, pomińmy milczeniem).

– Chodzi o uprzedzenie Karola Nawrockiego, który o rzezi powiedział: „Była ludobójstwem dokonanym na polskim narodzie. Była zbrodnią sąsiedzką, bo sąsiedzi mordowali sąsiadów. Metody mordowania Polaków były okrutne. Zbrodnia jest dla Polski narodową traumą, która nie spotkała się ze zrozumieniem narodu ukraińskiego i prezydenta. Mówimy o 1500 miejscowościach, które zostały zmazane z mapy świata. Miejscowościach, w których zostali zamordowani Polki, Polacy, polskie dzieci, 120 tysięcy naszych rodaków”.

– Ustawa wzmocniła ukraińską propagandę, czego dowodem oświadczenie MSZ Ukrainy i wpis lidera OUN Bohdana Czerwaka: Podczas wydarzeń na Wołyniu w 1943 r. zginęło 20 000 Ukraińców. Podczas akcji „Wisła” deportowano, uwięziono, zamordowano i stracono 147 000 Ukraińców. Ukraińcy mają wszelkie powody, aby ustanowić „Dzień zagłady Ukraińców przez polskich szowinistów”. Przypomnijmy też, że nie tak dawno grupa Ukraińców protestująca pod ambasadą RP w Brukseli wystawił Polsce rachunek: „Polska musi zrozumieć, że pomoc, którą udziela Ukrainie, to tak naprawdę ‘zwrot długu’, za zbrodnie przeszłości. Za naruszenie międzynarodowego obowiązku stworzenia autonomii we Wschodniej Galicji. Za represje wobec ludności, która miała wczoraj europejskie obywatelstwo. Za pacyfikację w Galicji. Za obozy koncentracyjne. Za operację Wisła”. No i jeszcze jedno: Chodziło o pokazanie po raz kolejny, że z Polakami można zrobić wszystko i wmówić im wszystko. No i jeszcze drugie: Wszystko to potwierdza, że w Sejmie nie może być żadnej ustawy bez zgody Zełenskiego.

Ale to nie koniec, bo „Nasi” dopiero się rozkręcają, a to oznacza, że dla przeproszenia Ukraińców za zuchwałą ustawę zbudują 100 pomników Bandery w miejscach wskazanych przez ambasadora Ukrainy, a dla udobruchania potomków rezunów zwrócą Ukraińcom lasy w Bieszczadach. Tu z kolei przypomnijmy, że gdy po I wojnie Żydzi rozpętali kampanię oskarżającą Polaków o pogromy to towarzyszyła temu żydowska propaganda wspierająca Ukraińców w konflikcie z Polakami, a Konferencja Pokojowa w Wersalu narzuciła Polsce przywileje dla mniejszości. I czy dzisiaj, z podobnymi żądaniami, nie wystąpi Komisja Europejska, również uzasadniając je prześladowaniami, tym razem mniejszości ukraińskiej? Przypomnijmy też, że Hitler napaść na Polskę uzasadniał „prześladowaniem niemieckiej mniejszości”. I czy dzisiaj kanclerz Niemiec nie oskarży Polaków o prześladowanie innej mniejszości, tym razem ukraińskiej? Zapowiada to publikacja niemieckiej gazety, która cytuje ukraińskiego „uchodźcę” biadolącego nad tym, że w Polsce eksponowane są transparenty z treścią „Wołyń 1943” i są one dyskryminujące i rasistowskie dla Ukraińców.

Krzysztof Baliński

Powiesił polską flagę, zdjął ukraińską. Tajniacy zwinęli go na oczach dzieci, skutego doprowadzili do prokuratury. Absurdalne zarzuty

Powiesił polską flagę, zdjął ukraińską. Tajniacy zwinęli go na oczach dzieci, skutego doprowadzili do prokuratury. Absurdalne zarzuty [VIDEO w oryginale md]

19.06.2025 Dominik Cwikla powiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-i-skuli

nazar krakow
Nazar zatrzymany na festynie i po wyjściu na wolność / fot. TikTok / nazar471981 (kolaż)

Mężczyzna, który w Krakowie zdejmował niesłusznie wywieszane ukraińskie flagi z publicznych budynków i zamieniał je na polskie flagi, został aresztowany podczas festynu w przedszkolu na oczach rodziny przez „tajniaków”. Postawiono mu zarzuty, w tym jeden wybitnie absurdalny. Wyszedł już na wolność i zapowiedział kontynuowanie swoich działań.

Pod kątem oznaczania uległości wobec obcego państwa, rząd Donalda Tuska twardo podtrzymuje działania rządu PiS. Ukraińskie flagi bezpodstawnie i niepotrzebnie wiszą na wielu budynkach, w tym urzędach, co zwyczajnie wkurza Polaków.

Dzięki działaniom Grzegorza Brauna, rośnie aktywny opór. Użytkownik tiktoka nazar471981 od jakiegoś czasu, nie ukrywając twarzy, nagrywa i publikuje, jak zdejmuje ukraińskie flagi z budynków i zastępuje je polskimi.

https://www.tiktok.com/embed/v2/7515909070629506326?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

https://www.tiktok.com/embed/v2/7515912502870363414?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

https://www.tiktok.com/embed/v2/7516414395539344662?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

Najwyraźniej jednak służbami w Polsce dowodzą Ukraińcy i bezkarnie dbają o wizerunek Ukrainy. Nie da się inaczej wytłumaczyć faktu, że został zatrzymany i usłyszał zarzuty.

– W związku z incydentami zdejmowania flag z krakowskich budynków przez osobę nieuprawnioną, do których doszło w ostatnich dniach, krakowska policja podjęła intensywne działania – przekazała Katarzyna Cisło, rzecznik prasowa małopolskiej policji cytowana przez portal lovekrakow.pl.

Dumnie ogłoszono, że „śledczy ustalili personalia mężczyzny”, który działa oficjalnie i bez ukrywania twarzy. Mało tego – zatrzymania dokonał funkcjonariusz jako tajniak podczas festynu. Zabrano go na oczach jego dzieci.

https://www.tiktok.com/embed/v2/7516851560891059478?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

https://www.tiktok.com/embed/v2/7516904050055515414?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

– Na obecną chwilę czyn kwalifikuje się do artykułu 193 kodeksu karnego, czyli naruszenia miru. Aczkolwiek, jeszcze analizujemy sprawę, więc niewykluczone, że może się ta kwalifikacja zmienić. Czynności są między innymi prowadzone pod kątem ustalenia osoby, która za to odpowiada – skomentował „Onetowi” sierżant sztabowy Piotr Szpiech z KMP w Krakowie.

Portal lovekrakow.pl podaje, że „Nazar” „odpowie m.in. za naruszenie miru domowego oraz zmuszanie do określonego zachowania”. Ten drugi zarzut jest szczególnie absurdalny i pokazuje, że służby mają po prostu złą wolę wobec tego człowieka.

Przepis o „zmuszaniu do określonego zachowania”, czyli art. 191 Kodeksu karnego przewiduje karę do trzech lat więzienia dla tego, „kto, stosując przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną, zmusza ją lub inną osobę do określonego działania, zaniechania lub znoszenia”, lub kto „w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia stosuje przemoc innego rodzaju uporczywie lub w sposób istotnie utrudniający innej osobie korzystanie z zajmowanego lokalu mieszkalnego”.

Ponadto ściganie tego przestępstwa „następuje na wniosek oskarżonego”, więc albo ktoś wniósł skargę twierdząc, że mieszka np. w teatrze, albo po prostu służby bezprawnie próbują zastraszyć człowieka.

Media skupiają się na zdjęciu flagi Ukrainy z Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „SOKÓŁ”. To raczej nie jest „lokal mieszkalny”.

https://www.tiktok.com/embed/v2/7515845588798147863?lang=pl&referrer=https%3A%2F%2Fnczas.info%2F2025%2F06%2F19%2Fpowiesil-polska-flage-zdjal-ukrainska-tajniacy-zwineli-go-na-oczach-dzieci-skutego-doprowadzili-do-prokuratury-absurdalne-zarzuty-video%2F

Mieszkańcy Krakowa organizowali spontaniczny protest przeciwko terroryzowaniu przez władzę „Nazara”. Obecnie mężczyzna wyszedł na wolność, ale – jak poinformował na TikToku – jest „na zakazie”. Mimo tego nie zamierza rezygnować ze swojej działalności.

Dominik Cwikła

Grzegorz Braun jako przykład wzorowego obywatela

Grzegorz Braun jako przykład wzorowego obywatela

16 czerwca 2025

Grzegorz Braun jako przykład wzorowego obywatela

Paweł Lisicki i Jerzy Kwaśniewski o ideologii zła

Dlaczego Sejm ma być miejscem promowania szkodliwej, głupiej dla Polski ideologii? Dlaczego Sejm ma promować  to, co jest coraz częściej już odrzucane, coraz częściej wypychane właśnie jako coś, co jest skrajnie szkodliwe i niewłaściwe.

Myślę, że tutaj trzeba by przyznać Grzegorzowi Braunowi, w tym przypadku, uznać, że to jest postawa wręcz takiego wzorowego obywatela.

Wystawy aktywistów LGBT w Sejmie to nie informowanie albo promocja, ale zawłaszczanie przestrzeni. Plakaty stoją tam jako wyzwanie dla normalności. Nic więcej, jak agresywne znaczenie terytorium. Z czasem powszednieją. I o to właśnie chodzi. To ma być znak, że Sejm (centrum władzy w demokracji) uznaje ideologię za normę i będzie jej bronił. To normalizacja moralnego zła – to ci ideolodzy chcą przecież przyzwolenia na okaleczanie dzieci w tranzycji i demoralizacji w szkolnej seks-edukacji.

Jeżeli jedni symbolicznie zawłaszczają przestrzeń, to inni symbolicznie tę przestrzeń odwojowują. Reakcja symetryczna do akcji. Z tym, że reagujący po prostu wchodzi w konwencję walki o przestrzeń narzuconą przez organizatorów wystawy. Na przyszłość najlepiej po prostu nie zezwalać w Sejmie na cyrki aktywistów i ideologów.

Jerzy Kwaśniewski/ Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris/X

Mjr Andrzej Kiszka, ps. “Dąb”. „Człowiek z bunkra”. Jeden z najdłużej ukrywających się Żołnierzy Niezłomnych

Tadeusz Płużański: „Człowiek z bunkra”. Jeden z najdłużej ukrywających się Żołnierzy Niezłomnych

14.6.2025 tysol/czlowiek-z-bunkra-jeden-z-najdluzej-ukrywajacych-sie-zolnierzy-niezlomnych

14 czerwca 2017 r. zmarł w wieku 95 lat w Gryficach w zachodniopomorskim mjr Andrzej Kiszka, ps. “Dąb”, żołnierz Armii Krajowej i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. Na mocy amnestii z 1947 r. ujawnił się, ale zagrożony aresztowaniem powrócił do walki z czerwonymi okupantami Polski, którą kontynuował przez następne 15 lat – do grudnia 1961 r. Wtedy, na skutek zdrady, został zatrzymany przez milicję w bunkrze, w którym się ukrywał. Komuniści skazali go na dożywocie, zamienione ostatecznie na 15 lat więzienia.

Andrzej Kiszka, ps.

Andrzej Kiszka, ps. “Dąb” / Wikipedia CC BY-SA 4,0 Przemo9051

Co musisz wiedzieć?

  • Andrzej Kiszka był żołnierzem Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i Narodowego Zjednoczenia Wojskowego.
  • Ujawnił się po ogłoszeniu “amnestii” w 1947 roku, ale zagrożony aresztowaniem wrócił do podziemia.
  • W małej ziemiance w okolicach Biłgoraja ukrywał się do do 1961 roku, kiedy wpadł w wyniku zdrady.

Ujęcie Kiszki nastąpiło 30 grudnia 1961 r., po kilkugodzinnym przeczesywaniu okolic wsi Ciosmy koło Huty Krzeszowskiej (powiat Biłgoraj). Komunistyczna grupa operacyjna miała informacje od agenta, który wskazał miejsce przebywania żołnierza. Kapusiem okazał się krewny “Dęba” – mimo wcześniejszej odmowy współpracy został złamany przez SB.

Kiszka słysząc, jak rozkopywany jest śnieg przy wejściu do bunkra, nie stawiał oporu. Zorientowawszy się w sytuacji, nie próbował się bronić, mimo dużego arsenału broni, który zgromadził. “Dąb” pozwolił się wyciągnąć ze schronu. Przewieziono go na posterunek milicji w Biłgoraju, a stamtąd do Komedy Wojewódzkiej MO w Lublinie.

Rozmawiał sam ze sobą 

Leśny schron, który zbudował dzięki pomocy dwóch znajomych, znajdował się na stoku niewielkiego wzniesienia. Szeroka na półtora metra ziemianka miała dwa metry wysokości i trzy metry długości. Zamaskowano ją mchem i posadzonymi świerkami. Wnętrze oświetlała lampa naftowa.

Umeblowanie stanowiły łóżko i półki. Z żelaznej beczki zrobiono ubikację. Nie zapomniano o otworach dostarczających powietrze.

Kiszka ukrywał się tu przez 9 lat, od końca 1952 r. Sam ze sobą grał w karty i sam ze sobą rozmawiał. Z biegiem czasu „rozmowy” coraz częściej ograniczały się do grzecznościowych zwrotów: „Dzień dobry”, „Dobranoc”, „Smacznego”, „Zdrowie”. Jedną zimę „przegadał” z myszą, którą wpadła do słoika.

– Nie było tak, że on tej „nory” nigdy nie opuszczał. W okresie, kiedy się ukrywał, był nawet u dentysty. Nikt nie poznał, że Kiszka to ktoś z „innego świata”. On starał się nie wyróżniać wyglądem, nie zapuszczał brody ani długich włosów- mówił Roman Sokal, regionalista, były burmistrz Biłgoraja.

Zimą Kiszka rzadko wychodził z kryjówki – nie chciał zostawiać śladów na śniegu. Przetrwać pomagali mu zaufani ludzie, głównie brat, który przynosił mu żywność.

 – Na zimę miałem zapasy: ziemniaki, trochę makaronu, suchy chleb. Tłuszcz był z upolowanych koziołków, mięso było ugotowane i zalane smalcem. (…) Gotowałem dwa razy dziennie na maszynce spirytusowej, na okres zimy miałem 40 litrów tego paliwa. (…) Wiosną i latem byłem panem swoich lasów. To one mnie ratowały- opowiadał „Tygodnikowi Nadwiślańskiemu”.

– Uderza to, z jaką skrupulatnością zorganizował sobie to życie- podkreślał Roman Sokal.

– W tak ekstremalnej sytuacji, w warunkach odosobnienia i sfingowanej rzeczywistości poradził sobie w sposób świadczący o niezwykłej odporności psychicznej. Pewnie miał świadomość, że prędzej czy później go znajdą, a jednak zachował człowieczeństwo, nie zdegenerował się, godnie przeżywał ten czas.

U “Ojca Jana” i “Wołyniaka”

Andrzej Kiszka urodził się w 1921 r. we wsi Maziarnia, ówczesnego powiatu biłgorajskiego. Rodzice, Anna i Jan, gospodarowali na pięciu hektarach. Miał czworo rodzeństwa. 

Młody Andrzej sezonowo pracował jako robotnik leśny. Walkę z okupantami rozpoczął w 1941 r. wstępując do Batalionów Chłopskich. W 1942 r. złożył przysięgę na ręce Stanisława Bednarskiego, komendanta placówki Armii Krajowej w Hucie Krzeszowskiej. Kiedy rok później AK scaliła się z Narodową Organizacją Wojskową, służył w oddziale Franciszka Przysiężniaka „Ojca Jana”.

Na rozkaz dowództwa latem 1944 r. wstąpił do nowotworzonego posterunku Milicji Obywatelskiej w Hucie Krzeszowskiej. Dzięki temu przekazywał podziemiu informacje o planowanych akcjach Sowietów i aparatu bezpieczeństwa.

W listopadzie 1944 r., sam zagrożony wywózką na Sybir, wrócił do lasu. Zaciągnął się do oddziału NZW kpt. Józefa Zadzierskiego „Wołyniaka”, który tragicznie zginął w grudniu 1946 r.

Pułapka amnestii

Po ogłoszeniu amnestii w lutym 1947 r. Andrzej Kiszka (konspiracyjne pseudonimy: „Leszczyna”, „Dąb”, „Bogucki”) ujawnił się i wrócił na gospodarstwo rodziców. Wkrótce okazało się, że również w jego przypadku komunistyczna akcja ujawnieniowa była pułapką. Bezpieka zadecydowała o aresztowaniu Kiszki.

Funkcjonariusze UB z Biłgoraja urządzili zasadzkę we wsi Maziarnia koło Huty Krzeszowskiej. „Dąb” okazał się sprytniejszy, uciekł mimo ostrzału. Nie miał wyjścia – musiał wrócić do konspiracji.

Jesienią 1949 r. trafił do grupy Adama Kusza, „Garbatego”, który pochodził z Sierakowa niedaleko Maziarni i był kolegą Kiszki. Oddział operował na styku obecnego Podkarpacia i Lubelszczyzny.

– Mieliśmy bunkry w lasach, różne kryjówki, bo wciąż nas tropiono – wspominał Kiszka – Nie było się już jak bić. Tylko czasem porządek zrobiliśmy z pepeerowcami dając im w tyłek, albo z takimi co donosili. Bo donosicielstwo stawało się częstsze, a komuniści za byle co zamykali w więzieniu. Ludzie byli nam przychylni, ale już się bali.

Nieliczny już, kilkunastoosobowy oddział „Garbatego” komuniści rozbili w sierpniu 1950 r. W kompleksie leśnym pod Janowem Lubelskim przeprowadzono wielką obławę, na którą przywieziono ciężarówkami z Rzeszowa pododdziały KBW. Zginął wtedy m.in. Adam Kusz. Wśród kilku jego partyzantów, którzy wydostali się z okrążenia, był Andrzej Kiszka.

– Stanąłem w gęstych świerkach. Uratowało nas to, że tam, gdzie świerki rosły gęsto, żołnierze nie szli tyralierą, tylko gęsiego. I mnie ominęli.- opowiadał po latach na łamach „Focusa”.

Pomimo ograniczonych już możliwości działania, wspólnie z niedobitkami grup partyzanckich, próbował kontynuować walkę przeciwko narzuconemu Polsce reżimowi. Po śmierci swoich współtowarzyszy ukrywał się sam we wspomnianym bunkrze.

Jesienią 1954 r. udał się wraz z obstawą do Jana Łukasika, lokalnego sekretarza PZPR, mieszkającego w wiosce Rataj Ordynacki.

– Miałem zamiar wymierzyć mu karę chłosty i ostrzec go, by zaprzestał wydawać UB żołnierzy podziemia. Spał, gdy wszedłem sięgnął po pistolet, który miał pod poduszką. Ja byłem szybszy – ratując swe życie, oddałem celny strzał – tłumaczył Kiszka w 2007 r. – Według obowiązującego dzisiaj prawa, gdyby on mnie zabił, byłaby to zbrodnia komunistyczna, a skoro ja do niego strzelałem, to zostałem >>bandytą<<. Na nic zdały się zeznania świadków.

III RP: radość i upokorzenie

Komuniści ścigali Kiszkę listami gończymi. W końcu dopadli go 30 grudnia 1961 r.

– Wiadomość o schwytaniu partyzanta lotem błyskawicy rozeszła się wśród okolicznych mieszkańców. Pusty już bunkier był oblegany przez tłumy ciekawskich. Każdy chciał wejść do środka, i zobaczyć na własne oczy kryjówkę człowieka, o którym krążyły legendy. Po kilku dniach wzgórze było stratowane.- pisał dziennikarz Krzysztof Kąkolewski.

W akcie oskarżenia zarzucono Kiszce, że od 1947 do 1961 r. w kilku powiatach województwa rzeszowskiego “wraz z innymi osobami brał udział w związku mającym na celu gromadzenie broni oraz dokonywanie napadów rabunkowych i zabójstw”. Prokurator żądał kary śmierci. Sąd Wojewódzki w Lublinie skazał Kiszkę na dożywocie. Później Sąd Najwyższy zmniejszył karę do 15 lat.

Na wolność – warunkowo – wyszedł w 1971 r., po niespełna 10 latach spędzonych w więzieniu w Potulicach (większą część kary odbył w Strzelcach Opolskich). Na krótko wrócił do Maziarni, po czym wyjechał aż pod Szczecin i tam się osiedlił.

Kiszka ożenił się z wdową po swoim młodszym bracie. Był bardzo ostrożny, nawet sąsiadów nie wtajemniczał w swoje życie. Cieszył się z tego, że dożył wolnej Polski. Nie krył wzruszenia odbierając przyznany mu przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2007 r. Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. W 2016 r. otrzymał awans na majora. III RP jednak także upokorzyła go. Co prawda wyrok, który wydano na niego w PRL-u, w 1998 r. został unieważniony, ale tylko częściowo.

Pełna rehabilitacja Andrzeja Kiszki nastąpiła dopiero w 2018 r. – kilkanaście miesięcy po jego śmierci. Decyzją ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza Andrzej Kiszka, ps. “Dąb”, “Leszczyna”, „Bogucki”, został – również pośmiertnie – mianowany na stopień podpułkownika. Nieco wcześniej, w miejscu dawnego bunkra postawiono pamiątkowy głaz, krzyż i tablicę.

Spoczął na Cmentarzu Komunalnym w Rogowie, parafia Radowo Małe w zachodniopomorskim.

ZUS musi dopłacać Ukraińcom. Lawinowy wzrost świadczeń

ZUS musi dopłacać Ukraińcom. Lawinowy wzrost świadczeń

zus-musi-doplacac-ukraincom-lawinowy-wzrost-swiadczen

Jeśli Ukrainiec w wieku senioralnym zamieszka w Polsce, ZUS będzie ma obowiązek wypłacać mu różnicę między emeryturą pobieraną z Ukrainy a minimalną polską. Minimalna emerytura ukraińska wynosi obecnie od 2725 do 3370 hrywien (od ok. 260 do 320 zł). Oznacza to dopłatę rzędu ponad 1,5 tys. zł miesięcznie.

Polska stanie się senioralnym eldorado dla naszych sąsiadów zza wschodniej granicy

W grudniu 2024 r. ponad 20 tys. cudzoziemców otrzymało emerytury i renty z ZUS, na łączną sumę ok. 27,6 mln zł (jest to pula miesięczna). W analogicznym okresie 2023 r. świadczenia te wypłacano 15,3 tys. osób (21,5 mln zł), a w 2022 r. – 12,2 tys. osób (16,5 mln zł). Wychodzi na to, że co roku ZUS wydaje z tego tytułu co najmniej o 5 mln zł więcej – czytamy w “Dzienniku Gazecie Prawnej”.

Według gazety eksperci wieszczą, że zjawisko będzie narastać, a za 10-20 lat Polska stanie się senioralnym eldorado dla naszych sąsiadów zza wschodniej granicy.

Jak podaje “DGP” zasadniczo cudzoziemcy wykonujący u nas aktywność zawodową podlegają z tego tytułu ubezpieczeniom społecznym i zdrowotnemu. Na 31 grudnia 2024 r. było to ok. 1,2 mln obcokrajowców zgłoszonych do ubezpieczeń emerytalnych i rentowych. Najliczniejszą nację podlegającą u nas ubezpieczeniom społecznym stanowią Ukraińcy 787,5 tys., a także Białorusini 134,9 tys. i Gruzini 25,7 tys. (dane na koniec 2024 r.).

ZUS będzie musiał dopłacać do ukraińskich emerytur

Cytowany przez dziennik dr Marcin Krajewski z Uniwersytetu Łódzkiego (Centrum Nietypowych Stosunków Zatrudnienia) ocenił, że od 2015 r. statystyki Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pokazują rosnącą liczbę osób ubezpieczonych pochodzenia ukraińskiego czy białoruskiego, a agresja Rosji na Ukrainę przyspieszyła ten proces. Na koniec 2023 r. niemal 7 proc. ubezpieczonych posiadało obywatelstwo inne niż polskie, a ok. 5 proc. przychodów FUS pochodziło z ich składek.

“Jeśli Ukrainiec w wieku senioralnym zamieszka w Polsce, to często ZUS będzie miał obowiązek wypłacać mu różnicę między emeryturą pobieraną z Ukrainy a minimalną polską” – tłumaczy dr Marcin Krajewski.

Według eksperta takie wyrównania to niebagatelne kwoty.

Minimalna emerytura ukraińska wynosi obecnie od 2725 do 3370 hrywien (od ok. 260 do 320 zł). Oznacza to dopłatę rzędu ponad 1,5 tys. zł miesięcznie.

Według cytowanej przez dziennik Katarzyny Kalaty z Kancelarii Kalata postępująca liczba cudzoziemców zatrudnionych w Polsce, którzy regularnie odprowadzają składki do ZUS, oznacza, że w przyszłości będą ubiegać się o swoje świadczenia.

Zdaniem Andrzeja Radzisława, radcy prawnego w Kancelarii Goźlińska, Petryk i Wspólnicy, przyczyni się do tego również liberalizm naszych przepisów emerytalnych, działających wg zasady: za opłacaną “dziś” składkę (choćby jedną) “jutro” ma być emerytura. Według eksperta nie wymagają one uzbierania minimalnego stażu zapewniającego emeryturę, a powinny go zastrzec na poziomie co najmniej 10 lat.

Żałosna postawa Krzysztofa Bosaka

Żałosna postawa Krzysztofa Bosaka

Autor: CzarnaLimuzyna , 13 czerwca 2025

Postawa Krzysztofa Bosak wobec demontażu (demontażu, nie zniszczenia) wystawy lgbt w Sejmie jest postawą typową dla polityków zachodniej chadecji, którzy na przełomie XX i XXI wieku pozwolili radykalnej lewicy zalać ideologicznym szambem Europę Zachodnią. Tak się stało. Zgodnie z obietnicą zachodnich neomarksistów ulice i instytucje Zachodniej Europy – cuchną. Cuchną w przenośni i dosłownie. Cuchnie również przestrzeń publiczna w Polsce upstrzona ideologicznymi odchodami.

Różnica pomiędzy radykalną a umiarkowaną prawicą

Dokładnie 10 lat temu napisałem:

„Różnica pomiędzy radykalną a umiarkowaną prawicą opiera się głównie na tym, że ta druga (umiarkowana) wykazuje się daleko zaawansowanym umiarkowaniem w myśleniu i działaniu. Związana z tym powściągliwość (w myśleniu i działaniu) jest na tyle stabilna, że dość często powoduje wrażenie poważnego niedostatku w tym zakresie. W ostatnim okresie, w niektórych przypadkach, ów  niedostatek należałoby nazwać po imieniu, czyli po prostu brakiem działania i myślenia w kluczowych aspektach”.

Postawa Krzysztofa Bosaka jest postawą charakterystyczną dla prawicy umiarkowanej, którą od lat udaje PiS. W przypadku Bosaka jest to duże rozczarowanie, tym bardziej, że ten inteligentny polityk nie tylko potrafi myśleć, ale wielokrotnie deklarował, że jego formacja ma być „prawicą ideową”.

Kult wszelkiej aberracji

Kult wszelkiej aberracji jako ciąg dalszy rewolucji neokomunistycznej jest kultem zła zadawanego samemu sobie i innym. Człowiek cywilizowany w moralnym odruchu sprzeciwia się słowem i czynem. Słowo bez uczynków, tak jak wiara, staje się martwe.

Martwe słowa Krzysztofa Bosaka:

Redaktor: Grzegorz Braun z zakazem wejścia do Sejmu.

Krzysztof Bosak: Marszałek Sejmu podjąć taką decyzję.

Redaktor: Słusznie?

Krzysztof Bosak: Moim zdaniem w Sejmie nie jest miejscem na wybryki i na niszczenie różnych rzeczy.

Redaktor: Czyli potępia pan ten akt wandalizmu Grzegorza Brauna?

Krzysztof Bosak: Potępiam zachowania niezgodne z regulaminem i potępiam też robienie ideologicznych wystaw w Sejmie, które wpisują się w negatywne trendy ideowe. Jedno i drugie. Uważam, że takich wystaw nie ma po co robić w Sejmie.

Ostatnie zdanie Bosaka brzmiało:

Natomiast oczywiście  polemizować i walczyć z tym należy metodami cywilizowanymi /PolskieRadio24_pl/

Dzięki temu mniej rozgarnięty słuchacz utrwali sobie, że metody walki Grzegorza Brauna są niecywilizowane, a walczyć z nieumiarkowanym złem czyli z rewolucją należy w sposób umiarkowany – wielce powściągliwy w czynach, bo taka właśnie jest rekomendacja Krzysztofa Bosaka. Ten typ walki, w praktyce walki pozornej, doprowadził nas do utrwalonego stanu bezbronności wobec zła. 

Wieloletni dyrektor Parku Narodowego wyrzucony. Powodem spotkanie gospodyń wiejskich z Martą Nawrocką, o którym nawet nie wiedział.

Wieloletni dyrektor parku wyrzucony. Powodem spotkanie z Martą Nawrocką, o którym nawet nie wiedział?

https://wpolityce.pl/polityka/732174-dyrektor-parku-wyrzucony-powodem-spotkanie-z-nawrocka

Ministerstwo Klimatu i Środowiska podjęło decyzję o zwolnieniu z funkcji dyrektora Poleskiego Parku Narodowego Jarosława Szymańskiego, który piastował tę funkcję od… 15 lat. Według pracowników powodem tej decyzji jest to, że na terenie parku doszło podczas kampanii wyborczej do… spotkania z Martą Nawrocką, które zorganizowało lokalne Koło Gospodyń Wiejskich. Co więcej, według nich dyrektor parku nawet nie wiedział o tym spotkaniu.

Sprawę w mediach społecznościowych skomentował poseł PiS Paweł Sałek.

Oczywiście w czasach Donalda Tuska, Rafała Trzaskowskiego, Minister Pauliny Hennig-Kloski to, że na finiszu kampanii wyborczej zwolnienie Dyrektora Poleskiego Parku Narodowego i zwykła turystyczna wizyta Marty Nawrockiej w Poleskim Parku Narodowym, nie mają żadnego związku

— wskazał.

To jedynie przypadek, że z dnia na dzień wieloletni dyrektor Parku został wyrzucony z pracy. Marta Nawrocka odwiedzając Poleski Park Narodowy przebywała na zaproszenie lokalnego Koła Gospodyń Wiejskich i spacerowała ścieżkami dydaktycznymi parku
-dodał.

Ciekawe czy jak Marta Nawrocka była kilka dni później na Giewoncie to czy dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego też został zwolniony? Bo Marta Nawrocka weszła na Giewont szlakiem turystycznym i jeszcze przy Krzyżu na szczycie Giewontu ma zdjęcie z polską flagą

— zaznaczył.

Oświadczenie pracowników

Pracownicy Poleskiego Parku Narodowego wydali oświadczenie, w którym wyrazili swój sprzeciw wobec decyzji o odwołaniu ze stanowiska dyrektora Jarosława Szymańskiego.

[———————]

Trzy błędy Andrzeja Dudy. Jeden – dramatyczny

Trzy błędy Andrzeja Dudy. Jeden – dramatyczny

https://pch24.pl/trzy-bledy-andrzeja-dudy-jeden-dramatyczny

Dobiega końca w sumie dziesięcioletnia prezydentura Andrzeja Dudy. Mimo różnych potknięć i błędów nie można byłoby jej oceniać źle. Niestety, dwa lata temu prezydent podjął nieoczekiwanie decyzję brzemienną w fatalne konsekwencje.

Prezydent Andrzej Duda – piszę to z niemałym żalem – zawiódł wierzących wyborców, a przede wszystkim zawiódł Kościół katolicki. Owszem, wielokrotnie stawał w obronie naturalnego ładu, odrzucając lewicowe pomysły, które pojawiały się w przestrzeni publicznej. Niestety, trzy razy nie chciał albo nie potrafił przeciwstawić się złu, co w jednym wypadku przyniosło opłakane skutki. Mam głęboką nadzieję, że jego następca w Pałacu Prezydenckim da podczas swoich rządów wyraz niezłomnego przywiązania do wiary Kościoła.

Dziwna chęć zmiany konstytucji

W 2015 roku II tura wyborów prezydenckich stawiała przed wierzącymi Polakami dość pozorny wybór.  Bronisław Komorowski nie jawił się wprawdzie jako specjalnie gorliwy tęczowy rewolucjonista; był jednak eksponentem łże-konserwatyzmu Platformy Obywatelskiej. Dał zresztą tego dobitny wyraz, na krótko przed końcem swojej kadencji podpisując ustawę o in vitro, która pozwalała opłacać z budżetu państwa tę okropną procedurę, która wiąże się w nierozerwalny sposób z zamrażaniem ludzkich zarodków, a ostatecznie – z ich zabijaniem. Dlatego tak, jak pewnie większość katolickich wyborców, oddałem wówczas głos właśnie na kandydata PiS.

Początkowo nie było powodów do narzekań, oczywiście z perspektywy dbałości o moralność publiczną. Coś dziwnego stało się dopiero w 2019 roku. Wówczas prezydent ogłosił, że chciałby wpisać do polskiej konstytucji przynależność do Unii Europejskiej i NATO. NATO to sojusz wojskowy i nasza w nim obecność ma swoje niewątpliwe zalety, choć czy trzeba to zapisywać w konstytucji – to osobna kwestia. Ale… Unia Europejska?! Przecież w 2015 roku było już dla każdego oczywiste, że Bruksela dąży do jak najsilniejszego ograniczenia polskiej suwerenności i zaszczepienia nam całej rewolucyjnej, liberalnej agendy – od pozbawienia nas polskiej złotówki, przez narzucenie homoseksualnych pseudo-małżeństw aż po rozbuchany aborcjonizm. Jak odpowiedzialny, katolicki prezydent mógłby popierać wpisanie naszego członkostwa w tej organizacji do konstytucji, choć w oczywisty sposób osłabiłoby to naszą pozycję w negocjacjach z urzędnikami UE?

Na szczęście – nic z tego nie wyszło, nie znalazła się po temu odpowiednia większość, a temat żył w sumie dość krótko. Po latach można tę inicjatywę traktować bardziej jako propagandowy gest, obliczony na uciszenie tych wszystkich, którzy twierdzili, że PiS lada chwila „wyprowadzi Polskę z UE”. Być może Andrzej Duda nigdy nie myślał poważnie o realizacji swojej propozycji, choć, przyznam, serce mi wówczas zadrżało…

Nieszczęśliwy projekt ustawy w sprawie aborcji

Również w 2020 roku wybór w II turze w gruncie rzeczy nie istniał. Pomimo kompromitacji ze sprawą Unii Europejskiej, Andrzej Duda jawił się jako nieporównywalnie lepszy kandydat niż skrajny lewicowy aktywista, Rafał Trzaskowski. Dlatego trzeba było zrobić to samo, co pięć lat wcześniej: poprzez Andrzeja Dudę, w nadziei, że jako wierzący katolik będzie stał na straży cywilizacyjnego ładu.

Niestety, w tej drugiej kadencji prezydent poważnie zawiódł – i to dwukrotnie. Pierwszy wielki sprawdzian przyszedł po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 roku, który rozstrzygnął o niezgodności z konstytucją zabijania chorych dzieci. W obliczu szalonych czarnych protestów prezydent bronił wprawdzie decyzji Trybunału, ale zarazem… skierował do Sejmu ustawę, która wprowadziłaby możliwość zabijania dzieci w przypadku stwierdzenia u nich wad letalnych.

Gdyby została przyjęta, aborcjoniści mogli uśmiercać dzieci, jeżeli lekarze stwierdziliby, że dziecko i tak by nie przeżyło. Teoretycznie rzecz miała wychodzić naprzeciw tym kobietom, które mogłyby ulec traumatyzacji słysząc, że w ciąży stały się „trumnami” – takim językiem posługiwała się wówczas proaborcyjna kilka nadająca ton całej lewej stronie debaty. Życia jednak nie wolno odbierać – nigdy, w żadnej sytuacji, nawet jeżeli lekarze podejrzewają dziecko o śmiertelną chorobę. Tym więcej, że te podejrzenia nie zawsze się sprawdzają. Zdarza się, że dziecko, które miało urodzić się z ciężkimi wadami i za chwilę umrzeć – rodzi się zupełnie zdrowe.

Ustawą prezydenta ostatecznie w ogóle się nie zajęto i stąd jego propozycja nie weszła w życie. Dziś można powiedzieć, że na tle znacznej części PiS Andrzej Duda i tak wykazał się „konserwatyzmem”: część działaczy partii Jarosława Kaczyńskiego twierdzi, że wyrok Trybunału był błędem i należałoby przywrócić „kompromis” aborcyjny, który pozwalał swobodnie zabijać na przykład dzieci chore na zespół Downa. W 2023 roku to zresztą w podległym PiS resorcie zdrowia dotyczące uznania zagrożenia zdrowia psychicznego kobiety za przesłankę wystarczającą do zabicia dziecka, o czym wprost mówił ówczesny minister Adam Niedzielski.

Andrzej Duda nie chciał iść tak daleko, ale – tak czy inaczej – jego propozycja jesienią zmierzała do pogorszenia ochrony życia względem stanu wprowadzonego przez Trybunał. Domyślam się, co kierowało głową państwa: była to najpewniej chęć uspokojenia niezwykle rozbuchanych emocji części społeczeństwa. Problem w tym, że emocje te rozgorzały tak bardzo, bo decyzja Trybunału zapadła bez odpowiedniego przygotowania opinii publicznej. Rolą prezydenta nie może być ochrona porządku publicznego, jeżeli ceną miałoby być życie choćby jednego obywateli, niechby i nienarodzonego i chorego.

Bioetyczna katastrofa

Prawdziwy dramat rozegrał się w 2023 roku, już po wyborach parlamentarnych, które wygrała nieszczęsna koalicja 13 grudnia. Sejmowa większość – z udziałem lewicowej frakcji PiS – przyjęła 29 listopada ustawę o finansowaniu in vitro z budżetu państwa.

Wydawało się oczywiste, że Andrzej Duda – członek Kościoła katolickiego – nie podpisze tej ustawy. Jeszcze w 2015 roku krytykował Bronisława Komorowskiego za to, że on in vitro wsparł.

Do prezydenta zresztą specjalny list wysłał arcybiskup Stanisław Gądecki, wówczas przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. W tekście metropolita Poznania bardzo jednoznacznie wyjaśnił, na czym polega zło metody in vitro. Przypomniał przede wszystkim o tym, że metoda ta jest nierozerwalnie związana z zabijaniem ludzi – w postaci niszczenia embrionów. „W ramach metod, które pozornie mają służyć życiu, mamy do czynienia z zamierzoną selektywną aborcją” – pisał metropolita Poznania. Powoływał się zarówno na prawo naturalne, dostępną dziś wiedzę medyczną jak i nauczanie papieży, w tym Piusa XII i św. Jana Pawła II. Zwrócił też uwagę, że ustawa parlamentu mówi o „leczeniu niepłodności”, choć in vitro zupełnie niczego nie leczy. Dlatego arcybiskup prosił prezydenta, by ustawę albo zawetował – albo skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego.

Andrzej Duda nie zrobił ani jednego, ani drugiego. Ustawę po prostu podpisał… Zgodnie z nią minister zdrowia musi każdego roku przeznaczyć co najmniej 500 mln złotych z budżetu swojego resortu na „program polityki zdrowotnej leczenia niepłodności obejmujący procedury medycznie wspomaganej prokreacji, w tym zapłodnienie pozaustrojowe”.

Innymi słowy za sprawą prezydenta Andrzeja Dudy każdego roku pieniądze z naszych podatków są przeznaczane na to, by w laboratoriach tworzyć embriony, a następnie część z nich zamrażać, co oznacza odwleczoną w czasie śmierć stworzonych w ten sposób istot ludzkich.

Nie jestem w stanie stwierdzić, jakimi przesłankami kierował się w tej sprawie prezydent – praktykujący katolik, wezwany przez przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski do konkretnego działania, choćby do skierowania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Zamiast postawić opór woli parlamentu, zdominowanego przez ludzi głęboko gardzących Polską, Kościołem i samym Panem Bogiem, Andrzej Duda na ustawę się zgodził. To jeden z największych dramatów ostatnich lat polskiej polityki.

Polska wierna Bogu?

Zmienić ten fatalny stan rzecz będzie mogła dopiero nowa większość parlamentarna, która może powstać na skutek upadku rządu Donalda Tuska albo po wyborach w 2027 roku. Pytanie tylko, czy kogokolwiek ta sprawa będzie jeszcze interesować. Niestety, w Polsce doszło do całkowicie irracjonalnej znieczulicy w sprawie in vitro. Środowiska konserwatywne w znacznej mierze dały sobie narzucić narrację lewicy, która traktuje sztuczne zapłodnienie jako normalną formę wspomagania prokreacji. Tymczasem nic, co wiąże się z zamrażaniem i niszczeniem embrionów, nie jest normalne. In vitro jest procedurą całkowicie niegodziwą – i nie można mieć co do tego żadnych wątpliwości, o czym przypominał abp Stanisław Gądecki idąc za papieżami, w tym Karolem Wojtyła.

Mam głęboką nadzieję, że prezydentura Karola Nawrockiego będzie całkowicie wolna od mniejszych lub większych zdrad sprawy katolickiej. Z wymierzoną w Boży porządek rewolucją po prostu nie wolno kolaborować, w żaden sposób. Polska nie potrzebuje konstytucyjnego zagwarantowania swojej obecności w Unii Europejskiej; nie potrzebuje zabijania dzieci podejrzanych przez lekarzy o chorobę śmiertelną; a nade wszystko nie potrzebuje zamrażania ludzkich embrionów w majestacie prawa – i z publicznych pieniędzy.

Prezydent Karol Nawrocki jest zobowiązany przecież nie tylko do tego, by wiernie służyć Polakom – ale przede wszystkim do tego, by wiernie służyć Bogu. Dlatego w ślad za ks. Piotrem Skargą módlmy się, by nasza Ojczyzna, kierowana przez nowego prezydenta, była zawsze wierna Bogu, wolna od kłamstw, fałszywych kompromisów i obłudy „umiarkowanego katolicyzmu”.

Katolicyzm nigdy nie jest umiarkowany – albo jest Chrystusowy, albo nie ma go wcale.

Paweł Chmielewski