![]() |
Mariusz Dzierżawski <pomagam@stopaborcji.pl>
![]() |
[Pisałem o tym na mym potalu wielokrotnie., Dodaję ten artykuł z Bochni. Mirosław Dakowski]
100.rocznica zwycięskiej bitwy nad bolszewikami w 1920 roku jest okazją by odnieść się do tego wydarzenia. Z perspektywy 100 lat i na podstawie analiz i badań historycznych widzieć możemy prawie cały obraz głównych wydarzeń, choć w szczegółach z powodu niedostępności dokumentów jest on jeszcze niepełny. Wbrew politycznej propagandzie i wysiłków wielu środowisk usiłujących wbijać w świadomość społeczną wielkość i wybitność Józefa Piłsudskiego jako zasłużonego w tej bitwie, sprawę trzeba przedstawić jasno – Józef Piłsudski nie jest bohaterem Bitwy Warszawskiej i w najważniejszych chwilach nie był w niej obecny. 12 sierpnia zwolnił się z funkcji Naczelnika Państwa i Wodza Naczelnego przedkładając stosowne pismo na ręce premiera Witosa.
Bitwa nazwana przez Edgara Vincent d’Abernon – brytyjskiego pisarza i dyplomatę wchodzącego w skład misji Ententy, 18-tą decydującą bitwą w dziejach świata, jak wiadomo nie została wystarczająco mocno doceniania przez inne kraje europejskie. Różne były tego przyczyny. Są historycy, którzy sugerują nawet, że Polakom pozwolono po I Wojnie Światowej zbudować własne państwo, gdyż wiedziano o zagrożeniu bolszewickim, a Polska stanowiłaby doskonały parawan odgradzający Europę od Sowieckiej Rosji. I to, idąc tym tropem, doskonale się udało. Impet bolszewickiej rewolucji rozbił się o Polskę, która i tak nie miała wyjścia i walczyć musiała. Europie, gdzie spora część polityków lekceważyła zagrożenie, włos z głowy nie spadł.
Rewolucja bolszewicka miała za zadanie nieść wypaczoną wizję świata i człowieka. Stworzona głównie przez Karola Marksa – Niemca żydowskiego pochodzenia przy współudziale Friedricha Engelsa, opierała się na nienawiści i walce klas. Miała także, w oczach jej amerykańskich i niemieckich sponsorów, przez swoje dzieło zniszczenia pozbyć się konkurencyjnych gospodarek Europy środkowo-wschodniej. Pierwotny zamysł wymknął się najwyraźniej – jak to bywa – spod kontroli. Najpierw jej ofiarą padła Rosja. Później bolszewicy postanowili jednak rozsiać swą ideologię na Europę i dalej na cały świat. Pędzący walec rewolucji komunistycznej miał m.in. obalić elity i podziały społeczne, zlikwidować pieniądz, rozkraść i zniszczyć majątki, upaństwowić je, znacjonalizować gospodarkę, zabić religię, zburzyć kościoły, złamać ludzkie charaktery, obalić indywidualność, własność, wolność myślenia i wolność gospodarczą. Miał zabić w ludziach jakiekolwiek indywidualne dążenia, sprowadzić wszystkich do jednej centralnie zarządzanej klasy chłopo – robotniczej pracującej w olbrzymim komunistycznym i przez komunistów zarządzanym kołchozie, gdzie własność prywatna i wolność indywidualnej inicjatywy były zabronione. Każdego kto wychylałby się poza ten schemat społeczny czy chciałby się temu nakazowi sprzeciwić, należało zdyskredytować, zamknąć, wywieźć do łagru czy najczęściej w okrutny sposób zamordować.
W 1920 roku bolszewicy byli zdeterminowani wprowadzić te rozwiązania w życie nie tylko w Rosji ale przenieść je na całą Europę. Gen. Michał Tuchaczewski – marszałek Związku Radzieckiego, dowódca armii sowieckiej, która zaatakowała Polskę wyraził to jasno: „Przez trupa Białej Polski prowadzi droga ku ogólnoświatowej pożodze”. „Po trupie Polski przez Warszawę przejdziemy do Europy”.
13 sierpnia 1920 roku sytuacja była na prawdę zła by nie powiedzieć tragiczna. Już wcześniej bo w kwietniu nie powiodła się zaplanowana przez Piłsudskiego wyprawa kijowska, gdzie pokładano nadzieję na zwycięskie starcie z armią czerwoną. Sowieci wycofali się. Obrona na linii Bugu i Narwi, także zaplanowana przez Piłsudskiego, załamała się. 19 lipca nacierający bolszewicy zajęli Grodno, 28 lipca Białystok, 31 lipca Brześć. 13 sierpnia wojna z Rosją Sowiecką toczona od lutego 1919 roku znalazła się punkcie w którym ważyły się losy Warszawy, Polski i całej Europy. Europy w której aktywne i rozsiane po różnych krajach organizacje i szajki komunistyczne przebierały nogami nie mogąc się doczekać armii sowieckiej. Aktywność sowieckiej armii, która od 29 maja rozpoczęła gwałtowny marsz na zachód, nie została jak dotąd powstrzymana. 13 sierpnia bolszewicy uderzając siłami dwóch dywizji na Radzymin, zdobyli go i podeszli pod samo miasto. Wojska bolszewickie ocierały się już wówczas o Pragę. W kolejnych dniach 14 i 15 sierpnia trwały zaciekłe walki na wschodnich i południowo wschodnich umocnieniach Warszawy. To właśnie walki toczone w tych dniach przesądziły o losach bitwy. Polakom, nie wdając się w szczegółowe opisy walk, które można znaleźć w wielu opracowaniach, udało się odeprzeć bolszewików (1).
Cały plan bitwy był opracowywany już wcześniej głównie między trzema osobami, które stworzyły sztab dowodzenia. Był to zawodowy, wybitny generał Tadeusz Rozwadowski mianowany przez Piłsudskiego w połowie lipca szefem Sztabu Generalnego, francuski generał Maxime Weygand z przysłanej do Warszawy misji państw Ententy oraz Naczelnik Państwa i Wódz Naczelny Józef Piłsudski. Cały główny trzon planu obrony Warszawy opracowany jednak został przez gen. Rozwadowskiego, który wraz z doświadczonymi wojskowymi pracował w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego i którego rozwiązania były konsultowane i korygowane. Generał współpracował tam z płk. Tadeuszem Piskorem i kpt. Bronisławem Regulskim. Przy czym zdanie gen. Weyganda liczyło się najmniej, a sam Francuz traktowany był bardziej jako obcy intruz przy którym „należało mówić po polsku”. [To wstyd. Był poważnym, sojusznikiem i wybitnym dowódcą. MD]
To gen. Rozwadowski 5 sierpnia ostatecznie przedłożył marszałkowi dwa warianty koncentracji głównej grupy uderzeniowej. Jeden zakładający koncentrację wojsk w Garwolinie, drugi bardziej ryzykowny, nad Wieprzem 140 km od Warszawy. Po konsultacjach ostatecznie wybrany został ten drugi i Piłsudski go zatwierdził. Dzień po tym – 6 sierpnia – szef sztabu gen. Rozwadowski wcielił to rozwiązanie w życie wydając rozkaz 8358/III w którym sprecyzowane były wszystkie posunięcia i rozkaz podpisał. Do 12 sierpnia wszystkie jednostki miały zająć wyznaczone pozycje. Rozwiązanie to było jeszcze przedmiotem korekt i poprawek oraz przedmiotem mocnej krytyki Piłsudskiego, który, jak podkreśla Henryk Nicpoń (autor książki „Polowanie na generała: Piłsudski kontra Rozwadowski”), „widać nie czuł się ich autorem”.
I tu zdarza się rzecz zaskakująca, a dla wielu wręcz szokująca. 12 sierpnia Józef Piłsudski składa pismo ze swoją dymisją z funkcji i Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza (sic!) na ręce premiera Witosa (treść dymisji publikujemy pod tekstem). 12 sierpnia to ten sam dzień kiedy wieczorem nawiązano pierwszy kontakt z nieprzyjacielem, który pojawił się już pod Radzyminem. Zdarzenie miało miejsce w obecności wicepremiera Ignacego Daszyńskiego oraz ministra spraw wewnętrznych Leopolda Skulskiego. Piłsudski odbył jeszcze spotkania z gen. Rozwadowskim, gen. Weygandem oraz kardynałem Kakowskim i opuścił Warszawę mając udać się do Puław, gdzie zorganizowano kwaterę główną, by objąć dowodzenie nad 4 Armią. Jak wiemy Piłsudski na front nie udał się od razu i zbytnio się nie spieszył. Nie podjął od razu zadań bojowych jakie na nim ciążyły. Zamiast na front pojechał do miejscowości Bobowa, niedaleko Gorlic, do swojej konkubiny Aleksandry Szczerbińskiej, przyszłej żony, z którą miał już dwoje dzieci. Z Bobowej także nie spieszył się do armii. Będąc już w Puławach, gdzie przybył otrzymawszy wiadomości o przełamaniu frontu, wieczorem 15 sierpnia brał udział w uroczystościach chrztu Józefa Minkiewicza, którego został ojcem chrzestnym. Między 13 a 15 sierpnia, kiedy decydowały się losy Warszawy, kraju i Europy, Piłsudski nie był na polu walki obecny. Słynne uderzenie znad Wieprza poprowadził w chwili, kiedy losy bitwy były już przesądzone – 16 sierpnia. Premier Witos, ani żaden z uczestników tych wydarzeń, nie ujawnili nikomu pisma z dymisją Piłsudskiego. Byli najwyraźniej świadomi jaki skutek dla morale wojska i nastrojów społecznych miałoby podanie takiej wiadomości publicznie. Pismo przetrwało w rękach premiera i wróciło do marszałka już po zakończeniu zwycięskich walk kiedy wrócił do Warszawy. Ale dotrwało do naszych czasów.
Dymisja Piłsudskiego w decydujących momentach wojny z bolszewikami wprawia wielu w konsternację, szczególnie w konfrontacji z nieskazitelnym obrazem wodza jaki od lat przedstawiany jest w oficjalnym obiegu dyskusji, licznych publikacjach i materiałach edukacyjnych. Co sądzić o Wodzu Naczelnym, który ze spokojem, w dosłownie kilka godzin przed bitwą, składa dymisję, zostawia przygotowanych do walki żołnierzy, oficerów, generałów, tysiące ludzi którzy na ochotnika zaciągnęli się do wojska by bronić kraju, i który w najbardziej newralgicznym momencie, zamiast na front do przydzielonej mu armii, wyjeżdża do swojej konkubiny, później nie spiesząc się uczestniczy w uroczystości chrztu, a na front rusza dopiero po trzech dniach, kiedy wynik bitwy jest już zdecydowany?
Są różne tłumaczenia takiego zachowania Piłsudskiego. Jedno z nich to załamanie nerwowe i niewiara w powodzenie – co trudno uznać za postawę godną marszałka i jak chcą niektóry – wielkiego wodza, zwłaszcza, że dzięki złamaniu przez majora Jana Kowalewskiego, już kilka miesięcy wcześniej, szyfrów radzieckich radiostacji, polski sztab znał dokładnie zamierzenia sowietów. Na załamanie nerwowe nie wskazuje także treść dymisji, która wydaje się być wcześniej zaplanowana i dobrze przemyślana. Inni obrońcy Piłsudskiego tłumaczą, że Piłsudski uległ naciskom i krytyce polityków państw zachodnich, którzy uzależnili jego dymisję od pomocy militarnej (konferencja w Hythe 8-9 sierpnia). Gdyby tak było, to Piłsudski podałby się do dymisji o wiele wcześniej. Wiemy jednak, że żadna pomoc i tak nie nadeszła, oprócz bardzo znaczącej pomocy z Węgier, które jako jedyne pomogły polskiej armii. Sam powód takiej decyzji nie jest w takim momencie istotny. Zanim uzasadnienie całej tej sytuacji – dymisji Piłsudskiego tuż przed bitwą – dotarłoby do zdeterminowanych walczyć żołnierzy i ludności, już dawno, po rozejściu się wieści o rezygnacji Naczelnego Wodza i Naczelnika Państwa ze swojej funkcji, negatywny i druzgocący impet takiej informacji zdezorganizowałby zapewne cały plan obrony i zdewastował całkowicie morale żołnierzy. Piłsudski był przecież dla wszystkich Wodzem Naczelnym! Kto wie czy wynik tej konfrontacji nie byłby odwrotny jeśli wiadomość ta rozeszłaby się po gotowych do obrony frontach. Bez względu więc na przyczyny podjęcia takiej decyzji, wycofanie się Piłsudskiego i ogłoszenie swojej dymisji tuż przed bitwą może mieć wyraźne znamiona sabotażu. Są także poszlaki wskazujące na ułożenie się Piłsudskiego z Leninem, z którym wymieniał korespondencję, a sam miał przecież korzenie rewolucyjne i chodził w czerwonych cholewach. W takiej wersji i układach Piłsudski nie musiał się więc zbytnio przejmować wynikiem bitwy będąc spokojnym o swój los, a być może i stanowisko w przyszłej – sowieckiej Polsce. Nie wierzył w powodzenie tej bitwy i postanowił „uwolnić się od więzów jakie łączyły go z „pańską Polską” – jak podkreślał Henryk Nicpoń podczas konferencji historycznej w Warszawie. Listy są jednak nie ujawnione i spoczywają za zamkniętymi drzwiami rosyjskich archiwów. (Podobnie jak część materiałów dotycząca Leopolda Okulickiego). Piłsudski mógł też myśleć asekuracyjnie. Wątpiąc w powodzenie nie chciał brać za klęskę odpowiedzialności. Jednak, kiedy tylko zmieniła się sytuacja na froncie na naszą korzyść od razu przystąpił do walki. Na to może wskazywać, późniejsze wyeliminowanie gen. Rozwadowskiego i ostateczne pozbawienie go życia, jako konkurenta do zachowania tytułu tzw. „ojca zwycięstwa”.
Sama też “kontrofensywa znad Wieprza”, tak często podkreślana i stawiana za decydujące w tej bitwie stracie 4 Armii dowodzonej przez Piłsudskiego, nie była wydarzeniem głównym i przesądzającym. Większość ciężkich walk miała miejsce jeszcze przed rozpoczęciem kontrofensywy – 14 i 15 sierpnia. 16 sierpnia, w dzień rozpoczęcia kontrataku, patrole Piłsudskiego zameldowały, że „w ogóle nie spotkały nieprzyjaciela”. Piłsudski sam pisał o tym w swoich pamiętnikach: Dnia 16-ego rozpocząłem atak, o ile w ogóle atakiem nazwać to można. Lekki i bardzo łatwy bój prowadziła przy wyjściu tylko 21-a dywizja (…) Inne dywizje szły prawie bez kontaktu z nieprzyjacielem, gdyż nieznacznych potyczek (…) z jakiemiś małemi grupkami (…) kontaktem nazwać bym się nie ośmielił.
Przyczyną tego był fakt, że główne siły Tuchaczewskiego skoncentrowały się na północny-wschód od Warszawy w rejonie Ciechanowa i Modlina. Z głównymi siłami armii sowieckiej zderzyły się więc wojska tej części frontu północnego, którymi dowodził gen. Latinik i gen. Sikorski, a nie marszałka Piłsudskiego. Wojska Józefa Piłsudskiego spotkały się w poważniejszych starciach z przeciwnikiem dopiero 17 sierpnia i to w momencie kiedy losy bitwy były już przesądzone. Wyzwolono wówczas Mińsk Mazowiecki i osiągnięto linię Biała Podlaska – Międzyrzec – Siedlce – Kałuszyn – Mińsk Mazowiecki. Kolejnego dnia Tuchaczewski ogłosił już całkowity odwrót.
Według relacji Płk. Dypl. Franciszka Arciszewskiego jednym najbardziej decydującym i przełomowym wydarzeniem w Bitwie Warszawskiej był rajd i atak na Ciechanów VIII brygady kawalerii pod gen. Aleksandrem Karnickim. Zdobycie Ciechanowa tak zaskoczyło i wprowadziło w panikę bolszewików, że tamtejszy dowódca 4 Armii przed ucieczką spalił radiostację, którą bolszewicy używali do kontaktów ze sztabem Tuchaczewskiego w Mińsku. Efektem było poważne zakłócenie płynności przekazywania przez bolszewików depesz i rozkazów, co uczyniło dowodzenie sowieckim wojskiem chaotycznym i improwizowanym. (Polacy przez dwie doby nadawali na tej częstotliwości treści Pisma Świętego). Główna grupa uderzeniowa, którą dowodził marszałek Józef Piłsudski nie musiała się już zbytnio trudzić. Na jej barkach spoczywało już bardziej ściganie wycofującego się wroga.[A robili to na piechotę i często boso – bo ich dowódca nie zapewnił ani podwód – ani butów. MD.]
Bohaterami tej bitwy, jeśli już o bohaterstwie wspomnieć, jest wiele osób. Z pewnością jest nim mjr. Jan Kowalewski, który w genialny sposób, inspirując się opowiadaniami amerykańskiego pisarza Edgara Allana Poe, zrozumiał w jaki sposób sowieci szyfrują przekazywane na front depesze. Niewątpliwie bohaterami są generałowie bezpośrednio dowodzący i biorący udział w bitwach obronnych Warszawy, gdzie miał miejsce główny impet sowieckiego uderzenia: gen. J. Haller, Sikorski, Rozwadowski, Latinik, Roj, Żeligowski, Raszewski, Weygand i wielu innych z determinacją i odwagą walczących na północnym frocie w bezpośrednich walkach w obronie stolicy. Są nimi wszyscy od najwyższych generałów po mniejszych stopniem oficerów i żołnierzy którzy mimo, wydawać by się mogło, beznadziejnej sytuacji, stawiali zaciekły opór wierząc w zwycięstwo. Jest nim także ta część ludności Warszawy i kraju, która tysiącami zaciągała się do Głównego Inspektoratu Ochotników pod dowództwem gen. Hallera, a ogólnie mówiąc podzieliła się na dwie części. Jedni poszli walczyć, inni klęczeli w kościołach z modlitwą na ustach. Ledwo wspominając o młodym księdzu Ignacym Skorupko, który dobrowolnie poszedł na front by być blisko walczących żołnierzy. Służył jako kapelan w I batalionie 36. Pułku Piechoty Legii Akademickiej walczącej pod Radzyminem i Ossowem.
Niewątpliwie za bohatera należy uznać gen. Tadeusza Rozwadowskiego, który nie tylko był głównym autorem planów obrony, konsultowanych w sztabie i zatwierdzanych przez marszałka. Odważnie i odpowiedzialnie zgodził się również na nominację na Szefa Sztabu miesiąc przed decydującą bitwą. To na jego barkach jako na Szefie Sztabu Generalnego, pod nieobecność marszałka, spoczywał ciężar decydujących walk z 14, 15 i 16 sierpnia i to on de facto, pod nieobecność Piłsudskiego, kierował bitwą, przemieszczał się między frontami obrony wraz z innymi dowódcami i był autorem rozkazu o numerze 10 000, korygującym ostatecznie kierunki działań frontowych. Emanował także zaciętym duchem walki i optymizmem czym inspirował i pomagał pokonywać zwątpienie i strach. Piłsudski dotarł do Warszawy dopiero 18 sierpnia, kiedy zarządzano już nie walką obronną ale pościgiem za wycofującymi się wojskami Tuchaczewskiego. Trudno nie docenić decyzji premiera Witosa, Ignacego Daszyńskiego oraz ministra Leopolda Skulskiego, którzy świadomi skutków, nie podali do wiadomości publicznej odejścia Piłsudskiego. Trzeba także wspomnieć o Węgrach, którzy jako jedyni przyszli nam z pokaźną pomocą przysyłając wsparcie w postaci 40 mln sztuk amunicji oraz 30 mln części zamiennych do karabinów Mauser. Z pewnością wymieniać można czarnoskórego Sam Sandi’ego walczącego w armii Wielkopolskiej pochodzącego z Kamerunu. Wymieniać można dalej.
Pozostaje jednak pytanie gdzie w takiej sytuacji umieścić Józefa Piłsudskiego, który 13, 14, 15 i 16 sierpnia z nikim się nie bił. Nie korygował także z gen. Rozwadowskim czy Weygandem planów toczącej się walki ani nie wydawał w tych dniach żadnych rozkazów? Nie pełnił w tych dniach także funkcji Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza gdyż już 12 sierpnia złożył dymisję i sam zwolnił się z tej funkcji.
Decyzja Piłsudskiego, szczególnie w świetle wcześniejszych jego niepowodzeń na Ukrainie i na linii Bugu i Narwi, a także w świetle porażki jaką w ogóle było dopuszczenie do wzmocnienia się w Rosji bolszewików na tyle by mogli podejść z armią pod Warszawę, może przestać być zaskakująca kiedy bliżej przyjrzymy się jego postaci. Nie przez pryzmat propagandy sanacji i jej odradzających się obecnie pokoleń. Ich celem zawsze było tak podkoloryzowywać i wykoślawić historię by za wszelką cenę wykreować i zachować nieskazitelny mit wielkiego wodza, a z kultu marszałka zrobić ideologię państwową. Ideologię mającą oczywiście sprzyjać konkretnemu ugrupowaniu czy partii. Piłsudski nie był zawodowym żołnierzem. Jego wykształcenie skończyło się na 1 roku medycyny podpartej maturą w I Gimnazjum wileńskim. Studiów wyższych ani żadnego przygotowania do zawodu Józef Piłsudski nie miał. Jego kwalifikacje wojskowe to doświadczenia partyzanckie w działalności rewolucyjnej i napadach.
W pracy doktorskiej o Piłsudskim, wydanej później jako książka pod tytułem „Lodowa Ściana”, Ryszard Świętek pisze: Do grupy tej [biednych emigrantów w Anglii – przyp. red.] zaliczał się i Józef Piłsudski, który często zaglądał wówczas do Londynu. Nie ukończył studiów, nie miał żadnego zawodu i nie umiał zarabiać pieniędzy. Majątek rodzinny na Litwie był już tylko wspomnieniem. Toteż żył w wielkim niedostatku, utrzymując się niemal wyłącznie z pieniędzy partyjnych.
A tak postać Piłsudskiego przedstawia Jędrzej Giertych w książce „O Piłsudskim”:
Piłsudski nigdy nie przeszedł wyszkolenia rekruckiego ani nie nabył wykształcenia oficerskiego. Nie był nigdy szeregowcem ani kapralem, ani sierżantem, ani podchorążym, ani porucznikiem, ani kapitanem, ani majorem. Miał on – nabyte w napadzie na pociąg pod Bezdenami i gdzie indziej – doświadczenia partyzanckie. Był także samoukiem, studiującym historię niektórych wojen. Ale nic więcej. Dowództwo austriackie mianowało go od razu dowódcą pułku, a po niecałych trzech miesiącach awansowało go na brygadiera. Innych stopni wojskowych Piłsudski nigdy do czasu otrzymania stopnia marszałka, nie miał.
Generał Puchalski, który jako generał austriacki był w roku 1916 z ramienia Austrii dowódcą Legionów Polskich (wszystkich trzech brygad) opowiadał później w Warszawie, już jako generał polski, że gdy został dowódcą Legionów, dla sprawdzenia wartości bojowej tych legionów przeprowadził badania, co są w tych legionach warci wyżsi dowódcy, a zwłaszcza dowódcy brygad. Przesłał potem do wyższych władz austriackich raport, w którym stwierdził, że Piłsudski żadnych kwalifikacji dowódczych nie ma. Władze te odpowiedziały mu, że armia austriacka ma dziesiątki generałów brygady, więc Piłsudski nie jest jej potrzebny jako jeszcze jeden taki brygadier. Jest jej natomiast potrzebny ze względów politycznych.
Józef Piłsudski mający zawsze pełne usta patriotycznych wypowiedzi jak choćby i ten kierowany do legionistów w Kaliszu: „Podczas kryzysów – powtarzam – szczerzcie się agentur. Idźcie w swoją stronę, służąc jedynie Polsce, miłując jedynie Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym” – wiedział co mówi. Sam był bowiem współpracownikiem trzech wywiadów i z pewnością posiadał ogromne w tej dziedzinie doświadczenie. W okresie walk o niepodległość współpracował z wywiadami Austrii, Niemiec i Japonii. Zagadnienie to porusza w wyżej wspomnianej książce „Lodowa Ściana” Ryszard Świętek. Do dziś nie są do końca znane treści jego lisów wymienianych z Leninem. Wiele dokumentów zaginęło, wiele jest nieujawnionych.
Po szerszej analizie dostępnych już dziś materiałów, opracowań i krytycznej analizie działalności Józefa Piłsudskiego, a także opinii jak choćby i tej wydanej przez gen. Puchalskiego można dojść do wniosku, że Józefa Piłsudskiego do władzy i stopnia marszałka mogła wyciągnąć ręka tej samej kategorii co ręka wyciągająca w 1990 roku Lecha Wałęsę z wydziału elektrycznego Stoczni Gdańskiej na fotel prezydenta. Równie spektakularny awans nie podparty żadnymi kompetencjami.
Jak widać zakamarki wojny w 1920 roku oraz postać Naczelnego Wodza i Naczelnika Państwa może zaskakiwać, szczególnie jeśli przestaniemy wierzyć w podawane nam na co dzień podręcznikowe i szkolne legendy. Zwłaszcza, że jest to przysłowiowy wierzchołek góry lodowej.
W książce „Orzeł biały, czerwona gwiazda” prof. Norman Davis, wspominając wątek gen. Weyganda witanego w Paryżu, pisze: „Legenda o wiktorii Weyganda stanowi doskonały przykład zasady, że w historii mniej ważne od tego, co się rzeczywiście zdarzyło, jest to, w co ludzie wierzą, że się zdarzyło”.
Bitwa Warszawska to nie jedyny moment w historii 20-lecia międzywojennego w którym oficjalna, podawana powszechnie biografia Józefa Piłsudskiego odbiega od faktów. W maju oraz we wrześniu w 2018 roku w Warszawie miały miejsce dwie konferencje historyczne poświęcone postaci Józefa Piłsudskiego. Jej owocem są dwa tomy książek w których zawarte są przemówienia zabierających głos ponad 20 prelegentów. Książki godne polecenia tym chcącym poznać prawdziwe i znane nam dziś kulisy nie tylko Operacji Warszawskiej w 1920 roku ale całego Dwudziestolecia Międzywojennego ze szczególnym uwzględnieniem postaci Józefa Piłsudskiego.
Piłsudski i Sanacja – prawda i mity, tom I i II, Centrum Edukacji i Rozwoju im. Bpa Kajetana Sołtyka, Warszawa 2018
Inne warte uwagi wydania i opracowania na temat Piłsudskiego i jego czasów:
Tomasz Ciołkowski: Józef Piłsudski – sfałszowana biografia, Bollinari Publishing Huouse 2018
Tomasz Ciołkowski: Józef Piłsudski – bez retuszu, Bollinari Publishing Huouse
Lodowa ściana – Ryszard Świętek, Kraków 1998
O Piłsudskim – Jędrzej Giertych, Dom Wydawniczy “Ostoja” 2013
Jak sanacja budowała socjalizm – Sławomir Suchodolski, 3S Media 2015
Czarna księga sanacji – Sławomir Suchodolski, Prohibita 2017
W krainie sanacyjnych absurdów – Sławomir Suchodolski, Prohibita 2019
Cud nad Wisłą – Płk. Dypl. Franciszek Adam Arciszewski, Wydawnictwo “Antyk” Marcin Dybowski
(1) Operacja warszawska której celem była obrona Warszawy i kraju przed sowieckim najazdem rozplanowana była na trzy fronty: północny – dowodzony przez gen. Józefa Hallera ciągnący się od Pułtuska nad Narwią do Dęblina nad Wisłą, który miał nie dopuścić by sowieci okrążyli stolicę i zaatakowali od zachodu. Drugi front – środkowy, podlegający Józefowi Piłsudskiemu, rozciągający się od Dęblina do Brogów w Galicji skąd miało nadejść decydujące uderzenie znad Wieprza i do którego miała dołączyć potajemnie przegrupowana centralna część armii gen. Sikorskiego – Grupa Manewrowa pod gen. Edwardem Śmigłym – Rydzem. Trzeci front – południowy, podlegał gen. Wacławowi Iwaszkiewiczowi. Miał bronić Małopolski i Lwowa oraz zapobiec połączeniu się sił sowieckich z tego rejonu z siłami Tuchaczewskiego.
Paweł Wieciech
Ps. W Warszawie tuż przy zachodnim wyjściu z Łazienek przy Belwederze, stoi pokaźny pomnik Józefa Piłsudskiego podpisany: Swojemu Obrońcy w Roku 1920, Warszawa. Czy aby na pewno fundatorzy wybrali właściwą osobę?
===================================
Oto pełny tekst dymisji zamieszczony w II tomie książki Piłsudski i Sanacja – prawda i mity, cytowany za: Antoni Położyński: Marszałek Józef Piłsudski odbrązowiony, Warszawa 2005, str. 92-94
Wielce Szanowny Panie Prezydencie
Przed swym wyjazdem na front, rozważywszy wszystkie okoliczności nasze wewnętrzne i zewnętrzne, przyszedłem do przekonania, że obowiązkiem moim wobec Ojczyzny jest zostawić w ręku Pana, Panie Prezydencie, moją dymisję ze stanowiska Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza Wojsk Polskich. Powody i przyczyny, które mnie do tego kroku skłoniły, są następujące:
1) Już na jednym z posiedzeń ROP (Rady Obrony Państwa – przyp. Wydawców) miałem zaszczyt wypowiedzieć jeden z najbardziej zasadniczych powodów. Sytuacja, w której Polska się znalazła, wymaga wzmocnienia poczucia odpowiedzialności, a przeciętna opinia słusznie żądać musi i coraz natarczywiej żądać będzie, aby ta odpowiedzialność nie była czczym frazesem tylko, lecz zupełnie realną rzeczą. Sądzę, że jestem odpowiedzialny zarówno za sławę i siłę Polski w dobie poprzedniej, jak i za bezsiłę oraz upokorzenie teraźniejsze. Przynajmniej do tej odpowiedzialności się poczuwam zawsze i dlatego naturalną konsekwencją dla mnie jest podanie się do dymisji. I chociaż ROP, gdy tę sprawę podniosłem, wyraziła mi pełne zaufanie i upoważniła w ten sposób do pozostania przy władzy, nie mogę ukryć, że pozostają we mnie i działają z wielką siłą te moralne motywy, które wyłuszczyłem przed ROP parę tygodni temu.
2) Byłem i jestem stronnikiem wojny „à outrance” z bolszewikami dlatego, że nie widzę najzupełniej gwarancji, aby te czy inne traktaty były przez nich dotrzymane. Staję więc z sobą teraz w ciągłej sprzeczności gdy zmuszony jestem do stałych ustępstw w tej dziedzinie, prowadzących w niniejszej sytuacji, zdaniem moim, do częstych upokorzeń zarówno Polski, a specjalnie dla mnie osobiście.
3) Po prawdopodobnym zerwaniu rokowań pokojowych w Mińsku pozostaje nam atut w rezerwie – atut Ententy. Warunki postawione przez nią są skierowane przeciwko funkcji państwowej, którą od dwu lat wypełniam. Ja i ROP, rząd czy Sejm, wszyscy mieliby do wyboru albo zostawić mnie przy jednej funkcji, albo usunąć zupełnie. Co do mnie wybieram drugą ewentualność. Jest ona zgodna z godnością osobistą i jest praktyczniejsza. Pozostawienie mnie na jednym z urzędów zmniejsza mój autorytet i tak silnie poderwany i doprowadza z konieczności do powolnego zniszczenia tej siły moralnej, którą dotąd jeszcze dla walki i dla kraju. Biorę następnie pod uwagę mój charakter bardzo niezależny i przyzwyczajenie do postępowania według własnego zdania, co z warunkami, postawionymi przez ententę nie zgadza się. Wreszcie przeczy to systemowi, któremu służyłem w Polsce od początku swojej pracy politycznej i społecznej, której podstawą zawsze była możliwie samodzielna praca nad odbudowaniem Ojczyzny, ta bowiem wydawała mi się jedynie wartościową i trwałą. Obawiam się więc, że przy pozostawieniu przy przodujących oraz przy moim charakterze i przyzwyczajeniach wyniknąć mogą ze szkodą dla kraju tarcia mniejsze i większe, które nie będąc przyjemne dla żadnej ze stron, wszystko jedno skończyć by się musiały moim usunięciem się. Wreszcie ostatnie. Rozumiem dobrze, że ta wartość, którą w Polsce reprezentuję nie należy do mnie, lecz do Ojczyzny całej. Dotąd rozporządzałem nią jak umiałem samodzielnie. Z chwilą napisania tego listu uważam, że ustać to musi i rozporządzalność moją osobą przejść musi do rządu, który szczęśliwie skleciłem z reprezentantów całej Polski. Dlatego też pozostawiam Panu, Panie Prezydencie, rozstrzygnięcie co do czasu opublikowania aktu mojej dymisji. Również Panu wraz z Jego Kolegami z Rządu pozostawiam sposób wprowadzenia w życie mojej dymisji i wreszcie oczekiwać będę rozkazu Rządu co do zużytkowania moich sił w tej czy innej pracy. Co do ostatniego proszę tylko nie krępować się ani wysoką szarżą, którą piastuję ani wysokim stanowiskiem, które posiadam. Nie chciałbym bowiem mnożyć swoją osobą licznej rzeszy ludzi, nie układających się w żaden system, czy to z powodu kaprysów i ambicji osobistej, czy to z powodu słabości charakteru polskiego, skłonnego wytwarzania najniepotrzebniejszych funkcji dla względem osobistych.
Proszę Pana Prezydenta przyjąć zapewnienie wysokiego szacunku i poważania z jakim pozostaję.
===========================================
Jest też, na razie, artykuł:
Jak to było możliwe?
Gdy w roku 2009 wybuchła w łódzkim pogotowiu afera “łowców skór”, polegająca na tym, że medycy zatrudnieni w pogotowiu mordowali pavulonem i potasem chorych ludzi- gdyż za każdą “skórę” (zwłoki) firmy pogrzebowe płaciły im kilkaset złotych- opinia publiczna poinformowana o tej potwornej zbrodni najpierw nie mogła w to uwierzyć zaś po okazaniu dowodów zbrodni ludzie w Łodzi byli gotowi dokonać samosądów na zwyrodnialcach, zaś ci bali się wyjeżdżać do wezwań gdyż byli atakowani fizycznie co często kończyło się interwencją policji.
Przez kilka lat wymordowano pavulonem i potasem tysiące ludzi, tylu ile dawek pawulonu i potasu pobrali zbrodniarze z apteki pogotowia.
Afera zakończyła się prawie niczym, skazano na kary więzienia 4 osoby, reszta zbrodniarzy uniknęła kary, choć powinni odpowiadać za współudział w zbrodni, (jeśli nie udało się im udowodnić czynnego udziału), gdyż wiedząc o zbrodni siedzieli cicho!
Gdy wydawać się mogło, że tak potworna zbrodnia w wykonaniu medyków nie może się nigdy powtórzyć, historia pokazała, że jednak powtórzyła się i to w skali całego kraju. Gdy tylko politycy zapewnili medykom bezkarność w mordowaniu ludzi ( w postaci ustawy “Dobrego Samarytanina”)i stworzyli pretekst ku temu w postaci tak zwanej pandemii, całe hordy medyków skoczyło do gardeł chorych ludzi, co zakończyło się zgonami 250 tysięcy Polaków (tak zwanymi “ponadnormatywnymi”) i nie wiadomo jaki będzie końcowy wynik tego ludobójstwa, gdyż zgony poszczepienne trwają i nie wiadomo kiedy sią zakończą!
Jak taki horror mógł się wydarzyć w warunkach pokojowych? Co spowodowało powszechne zbydlęcenie środowiska medycznego? Wyjaśnienie takie, że mordowali bo im za to politycy zapłacili (w sumie 7 mld złotych tak zwanych dodatków kowidowych) nie wydaje się być wystarczające. Coś zmieniło psychikę tych ludzi, czyniąc z nich krwiożercze bestie.
Jak to się stało, że środowisko medyczne (z jednostkowymi wyjątkami) stało się zbrodniczym ramieniem rządu warszawskiego? Zauważmy, że gdyby nie masowy udział w zbrodni kowidowej środowiska lekarskiego, to złoczyńcy rządowi byliby bezsilni i bezradni!
Dlaczego nakłonienie do zbrodni środowiska lekarskiego okazało się tak łatwym zadaniem? Samo skorumpowanie lekarzy i zapewnienie im bezkarności jeszcze nie do końca wyjaśnia ten przerażający fenomen.
Musimy sięgnąć do wyjaśnień psychologicznych.
Praca lekarzy należy do jednej z najbardziej odrażających profesji. Na co dzień stykają się oni z ludźmi wyniszczonymi chorobami, śmierdzącymi, niedomytymi, czasami unurzanymi fekaliami, zdeformowanymi, okropnie okaleczonymi w wypadkach ….listę okropności przynależnych zawodowi lekarza można mnożyć w nieskończoność.
By móc normalnie funkcjonować w takich realiach, musi nastąpić adaptacja. Polega ona najpierw na powstaniu znieczulicy wobec chorych u prawie każdego medyka, która przeradza się obrzydzenie do pacjentów a na koniec w nienawiść do nich!
Taki uformowany „materiał ludzki” można ulepić w każdą formę, na przykład morderców ludzi, co właśnie obserwujemy na co dzień.
Środowisko medyków nigdy nie zmyje hańby którą właśnie się okrywa! Tych ludzi powinien spotkać całkowity ostracyzm społeczny, bo o tym by ponieśli odpowiedzialność karną za ogrom zbrodni którą już popełnili i popełniają, nie ma co marzyć!
Pamiętam wizytę z kolegą w rzeźni, której jego ojciec był dyrektorem. Było to dla mnie traumatyczne przeżycie, utkwiło mi ono w pamięci na zawsze!
Dyrektor oprowadził nas po wszystkich wydziałach rzeźni w tym ubojni. Po raz pierwszy i ostatni widziałem płaczące krowy prowadzone na rzeź. Po tej makabrycznej “wycieczce” (miałem wówczas chyba 16 lat) dyrektor zrobił nam wykład o zasadach pracy w rzeźni z którego dowiedziałem się, ze istnieje opracowany (chyba przez jakiś komuszych naukowców?) system rotacyjnego przenoszenia pracowników z wydziału na wydział, tak aby praca na ubojni nie trwała dłużej niż 2 tygodnie. Podobno zbyt długie mordowanie zwierząt deformuje psychikę pracowników i mogą się oni stać niebezpieczni dla otoczenia.
Podobny system rotacji (czy może nawet częstych urlopów wypoczynkowych) powinien obowiązywać w służbie zdrowia, co być może zapobiegło by zbydlęceniu medyków!
Póki co, trzymajmy się od nich z daleka, te bestie w ludzkiej skórze są niebezpieczne, gdy tylko otrzymają przyzwolenie na następny atak, przeprowadzą go ku zgubie nieszczęśników którzy wpadną w ich śmiercionośne szpony!
Anthony Ivanowitz 7.11.2023r. www.pospoliteruszenie.org
=======================
=================================
pch24.pl/prezes-ordo-iuris-koniec-polski-i-poczatek-panstwa-europa
(Oprac. Pch24.pl)
Do Parlamentu Europejskiego skierowano 267 poprawek do traktatów UE. To rewolucyjna zmiana, która ma ostatecznie przekreślić suwerenność krajów członkowskich Unii Europejskiej we wszystkich strategicznych obszarach – alarmuje mec. Jerzy Kwaśniewski, prezes Ordo Iuris. Jak czytamy w newsletterze Instytutu, chodzi tu o sprawy życia, rodziny, wolności i narodowego interesu, które miałyby zostać uzależnione od decyzji podejmowanych na osi Paryż – Bruksela – Berlin.
Jak wskazuje mec. Kwaśniewski, zagrożenie jest duże, ale trzeba wiedzieć, że nawet szeroka koalicja liberałów i lewicy w nowym Sejmie nie będzie mogła doprowadzić do ratyfikacji rewolucyjnych zmian, o ile nie dojdzie do rażącego naruszenia Konstytucji. I o tym przypomina Ordo Iuris w swoich analizach prawnych.
Jeśli planowane zmiany traktatów UE zostałby przeforsowane, Polska straci prawo weta. „Przyjęty mechanizm liczenia większości głosów pozwoli na podejmowanie kluczowych decyzji nawet przy sprzeciwie połowy państw członkowskich UE – jeżeli za decyzją głosują państwa, w których żyje 50% ludności UE. To oznacza, że o polityce całej Unii decydować będzie koalicja Niemiec i Francji z kilkoma mniejszymi państwami UE. Sprzeciw Polski – nawet jeżeli poparty zostałby przez wiele państw członkowskich – nie będzie miał znaczenia” – wskazuje mec. Kwaśniewski. I wylicza obszary, w których Polska nie będzie miała nic do powiedzenia, takie jak polityka migracyjna, rolnictwo, gospodarka, sprawy międzynarodowe. Ale nie tylko, bowiem UE ma uzyskać „nowe kompetencje w zakresie polityki zdrowotnej, energetycznej, klimatycznej, przemysłowej i edukacyjnej. Polityka równości genderowej ma oficjalnie zastąpić politykę równości mężczyzn i kobiet”.
Jeśli taka polityka przywołuje skojarzenia z systemem komunistycznym, to jest to właściwa refleksja, gdyż „projekt poprawek wprost odwołuje się do komunistycznej wizji siłowego zjednoczenia Europy spisanej przez Altiero Spinellego”. To on w swoim „Manifeście z Ventotene” pisał, że „dyktatura partii rewolucyjnej stworzy nowe państwo, a wokół niego – nową, prawdziwą demokrację”.
O tym, że eurokraci wcielają idee Spinellego w życie ostrzegał portal PCh24.pl, a także eksperci Ordo Iuris. Obecnie widać wyraźnie, że te obawy były słuszne, a „przegłosowany 25 października dokument da eurokratom narzędzia umożliwiające wymuszanie na konserwatywnych narodach naszego regionu przyjęcia skrajnie ideologicznej agendy”.
„Wprowadzenie do traktatów koncepcji gender oraz przejęcie w poczet kompetencji Unii zagadnień polityki zdrowotnej oznacza przekazanie Brukseli decyzji w obszarach szczególnego zainteresowania lobby aborcyjnego i ideologów LGBT. Już wkrótce europejskie ustawodawstwo narzuci nam aborcję na życzenie, adopcję dzieci przez pary jednopłciowe, refundację procedur in vitro dla par jednopłciowych, wulgarną edukację seksualną bez poszanowania dla praw wychowawczych rodziców” – wskazuje prezes Ordo Iuris.
Więcej o zagrożeniach związanych ze zmianą traktatów oraz o działaniach Ordo Iuris w najnowszym newsletterze Instytutu.
Źródło: Ordo Iuris
MA
Dostałem taki zestaw, publikuję dla dociekliwych. MD
1.
Klub Inteligencji Polskiej 28/02/2021
Bardzo inteligentny rabin i 31 powodów, dla których nie weźmie szczepionki przeciw Covid-19
pkt.11
Trzy fakty, które należy połączyć:
Bill Gates reklamuje te szczepionki jako niezbędne dla przetrwania ludzkości.
Bill Gates uważa, że świat ma zbyt wielu ludzi i musi być „wyludniony”.
Bill Gates, być może najbogatszy człowiek na świecie, również nie został zaszczepiony.
Bez pośpiechu.
Uh, nie wezmę wszelkich zabiegów medycznych, które on chce abym przyjął.
a poniżej całość…
2.
Nie będzie żadnej kolejnej fali w tym sezonie.
Dr Zbigniew Martyka UJAWNIA: „Dokładnie to samo by się wydarzyło, gdybyśmy nie mieli żadnych obostrzeń”
3.
Klub Inteligencji Polskiej 07/05/2021
Wstrząsające! Komponenty wieży komórkowej 5G oznaczone jako „COV-19”
autor: Ethan Huffk Ludzie są wolni
Pojawiają się raporty , które pokazują, że niektóre komponenty elektryczne używane w instalacjach wież 5G mają oznaczenie „COV-19”, które tak się składa, że jest prawie identyczne z COVID-19, nazwą używaną do infekcji rzekomo spowodowanej przez koronawirus z Wuhan.
4.
http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2021/05/stepan-bandera-w-jednym-z-raportow-c-i-a-z-1951-roku/
Stepan Bandera zawodowy szpieg Hitlera, zarejestrowany przez Abwherę pod pseudonimem – „Konsul II”),
w czasie swojego pobytu w obozie KL Sachsenhausen, wysyłał stamtąd rozkazy dotyczące ludobójstwa, zarówno polskiej ludności Wołynia i Małopolski Wschodniej
5.
https://www.youtube.com/watch?v=NXwDpqNqN8U3
Jan Kulczyk – dlaczego musiał zginąć?
6.
przyszło z netu..:-)
Babka Tusk była prawa ręką Forstera, gubernatora Gdańska . ….
Ciocia Tuska zajmowała stanowisko szefowej kadr NSDAP …..
babka Tusk wysyłała dokumenty bezpośrednio na biurko Adolfa do Berlina.
7.
…… a tu cały wywiad z dr Mike Yeadon’em
Były wiceprezes firmy Pfizer: „Całkowicie możliwe, że szczepionki będą wykorzystane do depopulacji na masową skalę”
8.
Trzy pytania do Ministra Zdrowia w sprawie bezpieczeństwa i skuteczności szczepień na SARS-CoV-2.
Komentarz Jerzego Zięby w programie u Andy Choinskiego…
List Otwarty — Trzy pytania naukowców i lekarzy do Ministra Zdrowia w sprawie bezpieczeństwa i skuteczności szczepień na SARS-CoV-2
Bardzo ważne informacje | Jerzy Zięba, Andy i Ziggy z Texasu Na Żywo/ 04/05/21 |
https://www.youtube.com/watch?v=mLnCDxb681g
9.
agent-stasi-oscar-na-pomorza-donald-tusk
http://naszeblogi.pl/53744-%E2%80%8Bczy-agent-stasi-oscar-na-pomorza-donald-tusk
10.
Tłum żydów tańczy na lotnisku Chopina.
Gdzie jest epidemia?
Uśśś.. A gdzie PANDEMIA?? chyba pandebilemia..
https://www.youtube.com/watch?v=nckafYDcJGY
Video otrzymane od pracownika lotniska.
Sytuacja miała miejsce 21.04.2021
dwie i pół minuty
11. popatrz na fotki:
suche cyfry tak nie biją po oczach, iluś tam gdzieś zmarło…na s-rovid, po szczepionkach..
najgorsze są zdjęcia..
12.
Zobacz kto zmarł po szczepionkach
pamiętacie boksera Marvina Haglera?
na Gibraltarze 53 osoby w 10 dni
gorzej jak na wojnie..!!!
13.
To przejdzie do historii! W TVP odbył się sąd nad rządem i zarazą.
„Warto Rozmawiać” pokazuje prawdę…
dr Martyka, prof. Rutkowski, dr Hałat…
https://www.youtube.com/watch?v=ylROF3yqQS4
14.
CPK:
„To musi być straszny przekręt”. 20 wsi pójdzie pod nóż, choć budowa mija się z celem.
Miało być lotnisko za 30 mld, będzie za 200 mld zł.
Kamila Szałaj 13.01.2022r. https://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/aktualnosci_/musi-byc-straszny-przekret-20-wsi-pojdzie-pod-noz-choc-budowa-cpk-mija-sie-z-celem/
15.
dr Leszek Pietrzak
CPK: Mosad chce ulokować na nim swoją tajną ekspozyturę.. https://nczas.com/2020/05/29/dr-pietrzak-o-cpk-mosad-chce-ulokowac-na-nim-swoja-tajna-ekspozyture/ |
16.
dr Rogiewicz
17.
http://biotalerz.pl/dr-jerzy-jaskowski-procedury-medyczne-usmiercily-prezydenta-gdanska/
…Nie będę się również rozwodził na dwoma na biało ubranymi osobnikami w odzieży ochrony p. chemicznej lub p. radiacyjnej. Pomimo pracy w pogotowiu ratunkowym nigdy się nie spotkałem z takimi tworami, tak szybko na miejscu jakiegokolwiek wypadku.
Nie będę się również rozwodził, nad trwaniem spektaklu na scenie, w momencie kiedy to ekipy ratunkowe usiłowały walczyć o życie człowieka przez 30 minut??. Przecież ten spektakl trwał pomimo śmiertelnego wypadku, czyżby strzelające ognie miały utrudnić identyfikacje mordercy?
18.
Metody działań korporacji farmaceutycznych i logika, jaką się posługują, została wyjaśniona w poniższych artykułach:
–Były pracownik korporacji farmaceutycznej: szczepionka na HPV będzie największym skandalem medycyny!
–Medycyna akademicka, fabryka śmierci. Kto chce delegalizacji homeopatii?
–Niski poziom witaminy D może prowadzić do raka
–Tysiące agentów korporacji farmaceutycznych w Polsce korumpuje lekarzy
–Medycyna akademicka to największe kłamstwo świata. Nie leczy, a zabija
19.
ukraińscy dygnitarze..GŁUPIE NIE SĄ
20.
MD; Niestety, gnojki nie dały odnośnika do polskiej wersji. Muszę wiec dać całość:
skrót wywiadu i konferencji z dr Mike Yeadon b. szef przez 20 lat Pfizera
Mike Yeadon, były główny naukowiec firmy Pfizer, stwierdził, że jest już za późno, aby uratować osobę, której wstrzyknięto szczepionkę Covid-19.
Wzywa tych, którym jeszcze nie wstrzyknięto śmiercionośnego związku, do walki o przetrwanie ludzi i życie ich dzieci.
Znany na całym świecie immunolog opisuje dalej proces, który według niego zabije ogromną większość ludzi żyjących obecnie.
Bezpośrednio po pierwszym wstrzyknięciu około 0,8% ludzi umiera w ciągu 2 tygodni.
Osoby, które przeżyły, mają przed sobą średnią długość życia ok. 2 lata, która jednak zmniejszy się po każdym doładowaniu lub wstrzyknięciu „przypominającym”. Opracowywane są szczepionki uzupełniające, które rozkładają niektóre narządy, w tym serce, płuca i mózg. Profesor Yeadon, który przez dwie dekady był zaznajomiony z działaniami i celami badań i rozwoju w farmaceutycznym gigancie Pfizer, wyjaśnia, że ostatecznym celem obecnie podawanego schematu szczepionek może być tylko masowe wyludnienie, przy którym wszystkimi wojnami światowymi wydają się być jak Myszka Miki. „Miliardy są już skazane na pewne, nieodwołalne i pełne bólu zgony.
Każda osoba, która otrzymała zastrzyk, z pewnością umrze przedwcześnie, a 3 lata to zrobiona na wyrost ocena tego, jak długo prawdopodobnie będzie żyła”. ( max 2 lata!!)
Muszę jeszcze powrócić do kwestii „szczepionek uzupełniających” (zastrzyków przypominających), gdyż jest to cała nowa narracja, którą, obawiam się, wykorzysta się, aby nałożyć na nas nieznaną dotychczas kontrolę.
PROSZĘ ostrzec każdą osobę, aby nie myślała nawet, nie ulegała [ namowom ] do uzupełniających szczepionek. Nie ma takiej potrzeby. Ponieważ nie są one potrzebne, a mimo to są produkowane przez BigPharma, a organa regulacyjne siedzą cicho (brak testów bezpieczeństwa), mogę tylko wywnioskować, że zostaną użyte do nikczemnych celów.
Na przykład, jeśli ktoś chciałby skrzywdzić, lub zabić znaczną część światowej populacji w ciągu najbliższych kilku lat,( 2-3 lata) systemy, które są obecnie wdrażane, umożliwią to.
Uważam, że jest całkowicie możliwe, że zostanie to wykorzystane do wyludnienia na masową skalę.”
21.
Mike — Principia Scientific.com 6 lipca 2022 r.
What a coincidence! Greta Thunberg is related to the Rothschild Clan
Dom bankierów Rothschildów niechętnie potwierdza niezaprzeczalne. Greta Thunberg jest krewną osławionego łańcucha kupców narodów Rothschildów.
[—]
22.
nie ma takiego wirusa SARS – COV-2
Marcin Robert Zasadowski https://www.prawyglos.com
Za: Dziennik gajowego Maruchy (2022-01-15) | https://marucha.wordpress.com/2022/01/15/prawdziwa-skutecznosc-szczepionek-to-nie-95-a-1/ | – [Org. tytuł: «Prawdziwa skuteczność „szczepionek” to nie 95%, a 1%?!»]
23.
Klub Inteligencji Polskiej 28/07/2021
Grafen w szczepionkach, czyli zbrodnia doskonała, cd…
http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2021/07/grafen-w-szczepionkach-czyli-zbrodnia-doskonala-cd/
24.
25.
[niestety, niechluje nie dali adresu polskiej wersji. Każdy „musi” sam poszukać. MD
Niepodważalne dowody: Covid-19 zaplanowano po to, by zaprowadzić nowy porządek świata
[ Uwaga: To długie i poważne opracowanie szybko znika ze stron, czasem „nie przesyła się” mail’em.
Radzę skopiować na nośnik nie podłączony do sieci. ]
Rękopisy nie giną, ludzie – owszem. Wicemarszałek Sejmu Andrzej Lepper.
Przemówienie w Sejmie RP. Zginął 5 sierpnia 2011 roku.
[wg Wolanda czy Mandelsztama – rękopisy nie płoną..]
[Radzę więc takie teksty sobie drukować, lub zapisywać na pendrive]
—————————–
Z Viki:
19 października 2001 objął funkcję wicemarszałka Sejmu IV kadencji, jednak już 29 listopada tego samego roku został z niej odwołany, czego bezpośrednią przyczyną stały się obraźliwe wypowiedzi Andrzeja Leppera na temat ówczesnego ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza i jego ojca [11][12]. W trakcie debaty w tej sprawie oskarżył z mównicy sejmowej w formie pytającej pięciu polityków Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej: Pawła Piskorskiego, Jerzego Szmajdzińskiego, Donalda Tuska, Andrzeja Olechowskiego i Włodzimierza Cimoszewicza o popełnienie czynów korupcyjnych [13], za co został w 2006 prawomocnie skazany[14].
===========================
Andrzej Lepper zginął 5 sierpnia 2011 roku.
============================
„8 minut w Sejmie, które zabiło Andrzeja Leppera”
Oto centrum jego dłuższej wypowiedzi w Sejmie:
Transkrypcja:
Kto sprzedał FSM Bielsko Biała, straty według Najwyższej Izby Kontroli 20 miliardów 326 milionów złotych? Ojciec chrzestny, jeden z ojców chrzestnych Platformy Obywatelskiej. Czy postępowanie się toczy? Olechowski dopuścił się przestępstwa. Nie! Co to za przestępstwo? 20 miliardów? To przecież żadna kwota, brakuje to Sięga się do kieszeni wyborców, ludzi najbiedniejszych.
Kto odpowiada za prywatyzację PZU s.a. i PZU Życie ? – strata 37 do 40 miliardów złotych – pan Wąsacz. Nie ma go tu. Już nie od was jest, chyba z Samoobrony on jest? [śmiech na sali]
Kto sprzedał PKO SA? 10 mld w straty, TP SA pani Sowińska 4 mld straty. Stocznia Gdańska, Panie marszałku Płażyński! pana sprawa, pana sprawa, jak już powiedziałem, kolebki nie potrafiliście uratować, a wy Polskę chcecie ratować?
Zakłady w Kwidzyniu, pan Lewandowski i co ?? Półtora miliarda złotych, w tamtych latach. To dzisiaj razy dwa pomnożyć trzeba. Siedzi, podparty, spokojny – a jakże… dobrze się żyje , dobrze się żyje! Następnie Gerber, Alima , Polkolor – strata miliard. Pan Lewandowski ma szczęście, szczęście że trybunał wczoraj uchwalił, że immunitet przestępców chronić nie będzie.
Wy ich szukacie, w Samoobronie – my ich znajdziemy !!
My was znajdziemy! Przypomnijcie sobie moje słowa z tej trybuny !! My was znajdziemy – prokuratorzy wezmą się za was.
A pana postępowanie, panie Lewandowski w Krakowie, powinno być dawno wznowione. Jakąś wykładnie Trybunał dał, tylko teraz, kiedy w sejmie jest Samoobrona. Dlaczego nie zrobił tego wcześniej? Była jasna wykładnia. My mówiliśmy cały czas że była jasna ona, postępowanie musi się toczyć.
Czy ja kiedykolwiek powiedziałam że nie chcę sądzony być? Chcę! Pisma składałem do sądu, a wy jakoś nie składaliście przedtem. Nie wiem czego się baliście!
Ale wiadomo – jak nie wiemy o co chodzi to wiemy o co chodzi!
Browar Leżajsk – no to już Pan Kaczmarek.
I teraz ja chciałbym , powiem to co miałem… [przekłada dokumenty]. Więcej, więcej jest, ale to tak, tylko tak… przykłady rzucamy…
[Jakiś okrzyk z sali] Ale panie pośle , nie o to chodzi żeby teraz polemizować z panem.
Sprawa tych bogaczy polskich.
Ja chciałbym spytać, bo jestem w posiadaniu dokumentów, – dokumentów i świadków. I powtarzam: Jestem w posiadaniu. Ja nie jestem tutaj sędzią żeby mówić że są winni.
Panie pośle Piskorski, czy prawdą jest, że w hotelu Victoria spotykał się pan czterokrotnie z niejakim panem S. ? Było to 7 marca 98 roku i wtedy wręczył Panu 50 000 dolarów , drugi raz 16 lipca 99 roku wręczył panu 120 000 dolarów, trzeci raz 23 październik 110 000 i czwarty raz 17 kwiecień 2000 rok, 150 000.
[Tutaj pada ostrzeżenie Marszałka Borowskiego, czy Lepper jest pewny że to chce wygłosić. Czy jest pewien odpowiedzialności. Lepper potwierdza]
Ja pytam, ja jestem w posiadaniu dokumentów, które ujawnię prokuraturze.
[ prowadzący sesję Marszałek Borowski: do Leppera – Pan przecież nie pyta, pan stwierdza!]
Ja pytam!
Panie marszałku, przepraszam , Pan marszałek mnie nie słucha. Zapytałem czy jest prawdą. Tak było czy nie było?
Tak było dokładnie, chyba nagrane dokładne też jest.
[ do Leppera – Panie marszałku, Pan dobrze wie że są pytania które są stwierdzeniami i to właśnie pan w tej chwili robi.
Może pan to robić dalej, ja pana przecież głosu nie odbieram, ja tylko przestrzegam że to co pan w tej chwili robi jest zagrożone także sankcją karną. I nie wiem czy warto.]
Dziękuje, zrozumiałem.
Że pan Olechowski, 17 listopada 2000 roku o godzinie 18:00 w kawiarni czy restauracji u Grosslera przyjął, Gesslera – przepraszam.
Obojętnie, jak nie wiecie o co chodzi to wiecie o co chodzi. A – to dobrze że wiecie o co chodzi, myślałam że nie wiecie o co chodzi.
Kwotę, niech odpowie po prostu, bo prokurator spyta, ja zwrócę się do prokuratora bo ja, powtarzam, sędzią nie jestem. Przyjął kwotę około dwóch milionów dolarów na kampanię wyborczą. Wam nie trzeba pieniędzy na partię, wam na kampanię nie trzeba pieniędzy. No po co wam, te billboardy to wam z nieba spadają, aniołki płacą za to! Tak, te kampanie to też ciekawa sprawa z waszej strony. Po co wam pieniądze? – Wam nic nie trzeba.
A czy jest prawdą, że również , no niestety posłowie Sojuszu Lewicy, też zapytam prokuratora, pan minister Cimoszewicz w hotelu Victoria 4 marca 2001 roku. Tak, kiwajcie głowami, ja wiem co mówię. Zapuszkujecie mnie, pchajcie, znajdziecie dyspozycyjnych sędziów, tylko wysłuchajcie! 120 000 dolarów.
Następnie pan minister Szmajdziński – Carringtona pan zna? 50000, ja pytam czy tak było i do sądu do prokuratury te dokumenty trafią, co zrobi prokuratura, zobaczymy.
A może panowie by tak pojechali razem? Pan Szmajdziński, pan Tusk i pan Cimoszewicz na mecz do Wrocławia. Śląsk Wrocław. Pojedźcie tam, na ten mecz, tam w hotelu Wrocław między 9:00 a 9:30, 20 kwietnia 2001 roku jeden z was, nie wiecie który, to porozmawiajcie ze sobą. Podobno, ja nie twierdzę że tak było, podobno otrzymał kwotę 350 $ od niejakiego pana S. Jeszcze pan Schetyna, też widział to.
Panie Tusk, sprawa spotkania pana z nieżyjącym Pershingiem,nie wiem czy miała miejsce, może pan, zaprzeczycie na pewno temu. 10 lipca 98 roku, gdzie podobno pożyczył Panu 300000 zł.
Ja kończę, odpowiecie, na to że to nieprawda że to jest kicz, to jest nieprawda. To ten Lepper opowiada. No pewnie że tak odpowiecie, natomiast te dokumenty, na ten temat istnieją i mówię wam że są zdeponowane w odpowiednich miejscach. Obojętnie co by mnie się stało, bo pogróżki już były, te dokumenty ujrzą światło dzienne ujrzą światło dzienne !!
==================================
[Jedna partia była zdeponowana u mec. Żarskiej w Aninie. Zmarła 20 lipca 2011. Była wśród paru osób związanych z Andrzej Lepperem, które nagle zmarły w tym czasie. Viki: „Róża Żarska, zm. 20 lipca 2011[1]) – polska polityczka, radczyni prawna, adwokatka, była członkini Trybunału Stanu.”]
================================
mail od chirurga:
To oficjalna obdukcja była dopiero w poniedziałek. Ale już w pare godzin po “samobójstwie” wezwani lekarze stwierdzili, że w lewej stronie klatki piersiowej była ranka zadana wąskim narzędziem.
=========================================
Z: niedziela.p-Tajemnicze-katastrofy-i-tajemnicze-smierci :
Mówili, że Ciekawie wygląda również śmierć Andrzeja Leppera, szefa Samoobrony, posła, wicemarszałka Sejmu, wicepremiera i ministra rolnictwa w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Został znaleziony martwy w biurze Samoobrony 5 sierpnia 2011 r. Miał w najbliższych dniach przekazać ważne materiały Jarosławowi Kaczyńskiemu. Śledczy od razu przyjęli wersję samobójstwa przez powieszenie, a sekcję zwłok bez udziału osób trzecich wykonano dopiero na trzeci dzień. Należy dodać, że nieco wcześniej zmarli lub zginęli współpracownicy Leppera: dr Ryszard Kuciński, prawnik Andrzeja Leppera – zmarł w maju 2011 r.; Wiesław Podgórski, doradca Leppera jako ministra rolnictwa – został znaleziony martwy w biurze Samoobrony w czerwcu 2011 r. (jako przyczynę śmierci podano samobójstwo); Róża Żarska, adwokatka Leppera – zmarła w lipcu 2011 r. w Moskwie.
===================================
Parę wstrząsających filmików:
2 290 909 wyświetleń 13 wrz 2012
Za dwa tygodnie prokuratura zamierza zamknąć śledztwo w sprawie śmierci Andrzeja Leppera. Z założoną na początku tezą, że było to samobójstwo. W tej sprawie nadal jest wiele niewiadomych. Jeśli było to samobójstwo, to dlaczego? Czy nikt Lepperowi nie pomógł? Jak radził sobie bez władzy i polityki?
—————————————
Salve TV 3,3 mln wyświetleń. Transmisja odbyła się 6 lat temu
=============================
Rolnik Info https://www.youtube.com/watch?v=F3BXUKtDYRA
Andrzej Lepper zmarł 5 sierpnia 2011 roku. Oficjalne źródła wskazują, że powodem zgonu polityka było samobójstwo. Śmierć Andrzeja Leppera wciąż owiana jest tajemnicą. Według wielu bliskich nic nie wskazywało na to, że mógłby się targnąć na swoje życie. W tym wystąpieniu Andrzej Lepper wypunktował Prawo i Sprawiedliwość i braci Kaczyńskich, Platformę Obywatelską i Donalda Tuska, a także SLD (Lewicę), która wtedy rządziła w Polsce. Lepper mówił o twardych dowodach korupcji politycznej i o tym, że dostaje pogróżki!
============================
22 minuty które zabiły Leppera:
„Stonoga o Lepperze: https://www.youtube.com/watch?v=ECUB5IzyuPQ
=========================
mail od bliskiego znajomego Leppera:
Wieczorem przed “samobójstwem” powiedział żonie w telefonie, że szybciutko przyjedzie, bo czekała go pieczona kaczka z jabłkami, którą bardzo lubił.
========================
mail:
Stanisław Michalkiewicz tygodnik „Goniec” (Toronto) • 5 listopada 2023 michalkiewicz
Teraz wszyscy porozjeżdżali się po cmentarzach w związku ze świętem Wszystkich Świętych, które za pierwszej, a także i obecnej komuny nazywane jest też Dniem Zmarłych. Forsuje to głównie Judenrat „Gazety Wyborczej”, co jest całkowicie zrozumiałe, bo skąd wśród antenatów ścisłego kierownictwa miałby się znaleźć jakiś święty? Trudno by tam było nawet o świętego tureckiego, toteż Judenrat forsuje głównie halloween, w ramach których prezentuje się antenatów jako potwory. Coś niewątpliwie jest na rzeczy, bo jakże inaczej zaprezentować takich na przykład Budowniczych Polski Ludowej? Tymczasem przewielebne duchowieństwo, chociaż oczywiście nie całe, co to, to nie, bo duchowieństwo postępowe jeśli nawet nie chwali, to nabiera wody w usta, jako że wiadomo, iż najważniejsze jest, by nikogo nie urazić, no i oczywiście – wypić i zakąsić – ale część dopatruje się w tym „okultyzmu” i innych karygodnych myślozbrodni. Ciekawe, co w tej sprawie postanowi w przyszłym roku Synod o Synodalności – bo z listu skierowanego do szerokich mas ludowych nie wynikają żadne konkrety. Może właśnie to jednak zapowiadać jakieś paroksyzmy, o których Ojcowie Synodaliści nie chcą zawczasu nas informować, by nikogo nie płoszyć. Wiadomo już jednak, że za sól ziemi czarnej zostali chyba uznani sodomczykowie, jak i „kobiety” i że wszystkie sprawy Nieba i Ziemi będą roztrząsane pod tym właśnie kątem. Najwyraźniej nie mamy większych zmartwień, więc zanim zaczniemy głosować nogami, musimy przyjąć postawę wyczekującą.
Tym bardziej wypada ją przyjąć, że pan prezydent Duda termin pierwszego posiedzenia Sejmu wyznaczył na 13 czy może 14 listopada – dokładnie w 30 dni po wyborach. Z tymi wyborami jest jednak taka sprawa, że jeszcze nie wiadomo, czy będą one ważne, czy nie. Zgodnie bowiem z art. 101 konstytucji, ważność wyborów stwierdza Sąd Najwyższy – a jeszcze się w tej sprawie nie wypowiedział. Podobno jest on zasypany protestami wyborczymi, ale chociaż protestów wyborczych było wiele również poprzednio, to Sąd Najwyższy zawsze posłusznie stwierdzał ważność wyborów, stabilizując w ten sposób naszą młodą demokrację. Tym razem w grę może wchodzić jeszcze jeden czynnik. Mianowicie wielu Umiłowanych Przywódców, przede wszyskim z Volksdeutsche Partei, a także ze stronnictw sojuszniczych: Trzeciej Drogi, zwanej również przez złośliwców „Trzecią Nogą” oraz Lewicą, od dnia wyborów odgraża się, że gwoli przywrócenia „wolnych sądów” i w ogóle – „praworządności” – tak zwanych „sędziów dublerów”, czyli sędziów rekomendowanych przez „nową” Krajową Radę Sądownictwa, będzie dusić gołymi rękami. Bo ci „sędziowie dublerzy” tworzą partię sędziów rządowych, podczas gdy sędziowie rekomendowani przez „starą” Krajową Radę Sądownictwa, w której zasiadali sędziowie, co to, o ile już samego nie znali Stalina, to w każdym razie – generała Kiszczaka – tworzą partię sędziów nierządnych, która jest ostoją trwałości i mocy praworządności socjalistycznej. A tak się akurat składa, że w Sądzie Najwyższym jest sporo sędziów rządowych, którzy – jeśli nawet nie zostaną uduszeni gołymi rękami, to zawsze mogą gazem. W obliczu takiej perspektywy mogą wpaść na pomysł, by przynajmniej kilka protestów wyborczych nie tylko uznać za słuszne, ale i przyjąć, że miały one wpływ na wynik wyborów i na tej podstawie wybory unieważnić.
Wprawdzie nigdy jeszcze coś takiego się nie zdarzyło, ani za pierwszej komuny, ani za demokracji, czyli za komuny obecnej – ale zawsze kiedyś musi być ten pierwszy raz – o czym wiedzą chłopcy i dziewczęta, więc dlaczego niby nie mieliby wiedzieć o tym sędziowie? Jest rzeczą prawie pewną, że taka decyzja doprowadziłaby do rozruchów, tym bardziej, że i BND mogłaby zadaniować na tę okoliczność część licznej ukraińskiej diaspory do powtórki z wołynki, co zmusiłoby pana prezydenta, ku radości Naczelnika Państwa i jego ekipy – do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Podczas takiego stanu nie można bowiem skracać kadencji Sejmu, ani organizować wyborów – a także przynajmniej przez 90 dni od jego odwołania. Ponieważ w przypadku stwierdzenia nieważności wyborów, nowo wybrany Sejm też byłby nieważny, wszystko zostałoby po staremu, a „demokraci”, którzy już nie mogą doczekać się konfitur i rozliczeń – bo wiadomo, że zemsta jest rozkoszą bogów – zostaliby, jak to się mówi – z fiatem w garści. To znaczy – tylko na początku awantury, bo dla pełności obrazu warto dodać, że cały czas obowiązuje ustawa nr 1066, przewidująca, że w tłumieniu rozruchów na terenie Rzeczypospolitej – ot choćby takiej wołynki – mogą wziąć udział formacje zbrojne obcych państw, a konkretnie – państw członkowskich IV Rzeszy.
Bo Unia Europejska, a konkretnie Niemcy, kują żelazo, póki gorące, to znaczy – starają się maksymalnie wykorzystać pozwolenie na urządzanie Europy po niemiecku, jakiego w marcu udzielił kanclerzowi Scholzowi amerykański prezydent Józio Biden. Nie wiadomo przecież, kto w listopadzie przyszłego roku zostanie kolejnym amerykańskim prezydentem, ani też – co mu strzeli do głowy – toteż trzeba się spieszyć, by stworzyć fakty dokonane jeszcze przed 21 stycznia 2025 roku, kiedy to nowy prezydent obejmie w Ameryce władzę. W związku z tym w Unii Europejskiej nie tylko ma zostać zlikwidowane prawo weta, ale w dodatku – Rada Europejska, będąca organem prawodawczym Unii – ma zostać zmniejszona z 27 do 15 uczestników, co oznacza, że niektóre bantustany nie będą w ogóle w niej reprezentowane. W dodatku 65 obszarów decyzyjnych ma zostać formalnie przekazanych do wyłącznej kompetencji Unii Europejskiej. Krótko mówiąc – IV Rzesza tworzy się właśnie na naszych oczach – a w tej sytuacji wszystko wydaje się możliwe. Ot na przykład z dnia na dzień Niemcy zmienili zdanie we sprawie migrantów. Już nie witają ich chlebem i solą ani kwiatami, tylko właśnie uchwalili przepisy pozwalające na ich przyspieszoną deportację. Zawsze mówiłem, że Niemcy są narodem zdyscyplinowanym i jeśli, dajmy na to, dzisiaj jest rozkaz, że Żydów trzeba nosić na rękach, to nikomu nie pozwolą się wyprzedzić, ale jeśli pewnego dnia padnie inny rozkaz, to też nie pozwolą nikomu się wyprzedzić. Ciekawe, gdzie będą teraz tych migrantów deportowali – czy przypadkiem nie na wschód? Jeśli tak by się stało, to nie ma rady; trzeba by przygotować istniejącą infrastrukturę na ich przyjęcie, no i zorganizować techniczną stronę tego przesiedlenia.
Dlatego warto przyglądać się poczynaniom bezcennego Izraela w getcie zwanym „Strefą Gazy”, z której – jak powiedział premier Netanjahu – ma zostać „wysiedlone” ponad 2 miliony ludzi czy może jednak podludzi? Można to potraktować jako program pilotażowy ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej – bo myśl raz rzucona w powietrze, prędzej czy później znajdzie swego amatora.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
Stanisław Michalkiewicz 4 listopada 2023 michalkiewicz
Gdyby oglądać telewizje; rządową i nierządną, można by odnieść wrażenie, że kampania wyborcza nie tylko się nie skończyła, ale dopiero się rozkręca – z tym, że o ile w telewizji rządowej dominuje nurt katastroficzny, to w nierządnej – triumfalistyczny. Na ile i jeden i drugi jest uzasadniony – to osobna sprawa. Tymczasem Niemcy, skwapliwie korzystając z udzielonego im w marcu br. przez prezydenta USA Józia Bidena pozwolenia na urządzanie Europy po swojemu, nie zasypiają gruszek w popiele, tylko starają się stworzyć fakty dokonane jeszcze przed możliwą zmianą na stanowisku amerykańskiego prezydenta w listopadzie przyszłego roku. Nie tylko nie wiadomo, kto nim będzie, ale przede wszystkim nie wiadomo, co mu strzeli do głowy, więc trzeba korzystać z okazji i kuć żelazo póki gorące.
Ta sytuacja jest znakomitą ilustracją, że Niemcy są – mimo wszystko, to znaczy – mino wariactw ekologicznych i migracyjnych – państwem poważnym. Jak pamiętamy, w wieku XX, dwukrotnie próbowały zjednoczyć Europę metodami militarnymi – ale to im się nie udało. I za pierwszym i za drugim razem poniosły klęskę, zwłaszcza w drugiej wojnie światowej, kiedy to państwo niemieckie zostało zlikwidowane, Europa została skotłowana, całe narody znienawidziły Niemców, a kontrolę nad Europą przejęli Amerykanie do spółki z Sowietami, czego symbolem była Jałta. Toteż w tej sytuacji jakakolwiek rywalizacja między Niemcami i Francją, czy między Niemcami i Anglią o hegemonię w Europie, przestała mieć sens. Dlatego też, kiedy tylko gwoli stworzenia zapory przed sowiecką presją na Europę Zachodnią, Amerykanie w 1949 roku zdecydowali się na odtworzenie państwa niemieckiego, kanclerz Adenauer niezwłocznie porozumiał się w Francją, co do poczynań, jakie wydawały się wtedy niezbędne dla rozpoczęcia procesu odzyskiwania przez Europę politycznego znaczenia w świecie.
Żadne militarne metody oczywiście nie wchodziły w grę nie tylko ze względu na Stalina, ale również – ze względu na obecność w Niemczech amerykańskiego wojska okupacyjnego. Toteż Niemcy, w podskokach poddając się „denazyfikacji”, wyrzekły się militarnych prób jednoczenia Europy, w porozumieniu z Francją, a wkrótce również z Włochami, rozpoczynając żmudny proces pokojowego jednoczenia Europy poprzez korumpowanie biurokratycznych gangów, okupujących poszczególne kraje. Pierwszy krok zmierzał do odbudowy gospodarki państw europejskich, co paradoksalnie ułatwił Stalin, inspirując Amerykanów do ogłoszenia Planu Marshalla. Dzięki niemu oraz dzięki realizacji pomysłu, by w Europie ustanowić jednolity obszar celny w postaci Wspólnego Rynku, pokojowe jednoczenie Europy zyskało solidne podstawy.
Ale wszystko jedno – militarne, czy pokojowe – cały czas chodziło przecież od to samo, to znaczy – by Europę tak czy owak zjednoczyć, oczywiście pod kierownictwem niemieckim. Mówił o tym jeszcze w 1943 roku Adolf Hitler na spotkaniu z gauleiterami. Roztoczył przed nimi wizję przyszłej Europy, w której „małe państwa” nie będą miały racji bytu, bo Europą mogą prawidłowo pokierować tylko Niemcy. Ciekawe, że do podobnych wniosków doszedł Alfiero Spinelli, w odróżnieniu od Adolfa Hitlera, otoczony w Unii Europejskiej kultem. On z kolei uważał, że dla dobra przyszłej Europy trzeba zlikwidować tutejsze historyczne narody. Oczywiście nie w ten sposób, by je wymordować, tylko – żeby przerobić je na tak zwany nawóz historii, na którym wyrośnie nowa, tym razem już wymarzona komunistyczna Europa.
Przełomowym momentem w tym procesie było wejście w życie w roku 1993 traktatu z Maastricht, który w sposób zasadniczy zmienił formułę funkcjonowania wspólnot europejskich – a konfederacji, czyli związku państw – jakim Europa była pierwotnie – na federację, czyli państwo związkowe – jakim staje się na naszych oczach. Wspominam o tym, by pokazać, że żaden z naszych Umiłowanych Przywódców nie mógł w roku 2003, kiedy to u nas odbywało się referendum akcesyjne, o tym nie wiedzieć. Wszyscy wiedzieli, bo przypuszczenie, że nie, byłoby po prostu niegrzeczne.
Wiedzieli – a mimo wszystko Anschluss do Unii Europejskiej nam stręczyli. Że robili to liderzy Lewicy, to rzecz normalna; oni zawsze muszą mieć nad sobą jakiegoś fuhrera, któremu by służyli; jak nie Hitlera, to Stalina, jak nie Stalina, to Kohla – wszystko jedno kogo, byle tylko zagwarantował im on możliwość pasożytowania na historycznym narodzie tubylczym. Bo od 1944 roku nie ma już jednolitego narodu polskiego, tylko historyczny naród polski zmuszony został do dzielenia terytorium państwowego z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą, której lewica stanowi polityczną ekspozyturę. Transformacja ustrojowa niczego tu nie zmieniła, bo wywiad wojskowy, któremu Amerykanie i Sowieci przekazali uzgodniony przez siebie projekt do wykonania, zakręcił się jeszcze w drugiej połowie lat 80-tych wokół wyselekcjonowania takiej „reprezentacji społeczeństwa”, do której komunistyczna bezpieka miałaby zaufanie. Dlatego też przez ostatnie 30 lat każde „święto demokracji”, czyli wybory, mają charakter plebiscytowy; albo za jedną, albo za drugą frakcją owej „reprezentacji społeczeństwa”, do której w żadnym razie nie może doszlusować prawica, zwłaszcza narodowa. Pilnuje tego nie tylko bezpieka, ale również zainteresowane w takim właśnie ukształtowaniu sceny politycznej środowiska żydowskie w Polsce i poza nią, kontrolujące, a może nawet za pośrednictwem mediów, sprawujące rząd dusz w naszym bantustanie. Teoretycznie pretenduje do tego Kościół, ale chyba nie jest on w stanie wytrzymać tej konkurencji nie tylko ze względu na widoczny gołym okiem i pogłębiający się kryzys przywództwa we własnych szeregach, ale przede wszystkim ze względu na procesy zachodzące w samej jego Centrali, która coraz wyraźniej lokuje się w ariergardzie rewolucji komunistycznej. Świadczy o tym choćby ostatni dokument „synodu o synodalności”, którego intencją jest ostrożne przygotowanie katolickich mas do poddania się ideologicznemu kierownictwu promotorów komunistycznej rewolucji – tym razem pod pretekstem „otwarcia na słuchanie” i wystrzegania się „wykluczania kogokolwiek”, a zwłaszcza sodomczyków, najwyraźniej uznanych na tym etapie za sól ziemi czarnej.
Toteż nic dziwnego, że sytuacja dojrzała do tego, by historyczne europejskie narody w świetle jupiterów, za miskę soczewicy, a nawet gorzej – bo w zamian za pieniądze z Funduszu Odbudowy, które przecież – jako pożyczone w ich imieniu przez Komisję Europejską, będą musiały oddać – odstąpiły te resztki suwerenności, których jeszcze próbują się trzymać. Ale coraz słabiej – bo skoro w 2003 roku zdecydowały się na Anschluss, w nadziei, że Unia sypnie złotem i znowu będzie, jak za Gierka, to teraz już za późno na jakikolwiek sprzeciw. Toteż nikt się nie sprzeciwia, a tylko wykorzystuje tę sytuację propagandowo, do potępieńczych swarów – jakby kampania wyborcza nadal trwała.
Adam Wielomski konserwatyzm
Konflikt między Ukrainą i Polską nie jest o zboże. Spór ten jest tylko widocznym dla opinii publicznej symptomem zerwania w obustronnych stosunkach. Dodajmy, że nieuchronnego, co przewidział już ponad 100 lat temu Roman Dmowski, a czego politycy PiS nie potrafili czy nie chcieli dostrzec. Spór ten jest konieczny i wynika z mapy, czyli z geopolityki.
Przez ostatnie półtora roku ciągle czytałem o sobie, że jestem „ruską onucą”. Nawet nie dlatego, że popierałem rosyjską agresję na Ukrainę – bo nie popierałem jej jako wielce niekorzystnej dla Polski – ale dlatego, że nie rozczulałem się nad Ukrainą jak Szymon Hołownia nad konstytucją. Nie, nie rozczulałem się, gdyż byłem pewny, że Ukraina nie będzie przyjacielem Polski. Nawet nie ze względu na Wołyń i stare dzieje, ale z powodu mapy.
W 1908 roku Dmowski opublikował pracę „Niemcy, Rosja i kwestia polska”, w której dokonał niezwykle trzeźwej analizy geopolitycznych celów Niemiec. Wskazał, że Berlin posiada dwóch wrogów w swojej ekspansji na wschód: Polaków (jako naród, gdyż państwa wtedy nie mieliśmy), którzy zasiedlają ziemie przeznaczone dla niemieckich osadników, a także Rosję, która ogranicza niemiecki marsz na wschód militarnie i politycznie. Stąd pogląd Dmowskiego, że Niemcy staną na głowie, aby obudzić ukraiński nacjonalizm i doprowadzić do stworzenia państwa ukraińskiego, które od wschodu naciskałoby na Polaków, równocześnie wypychając Rosję z Europy. W oparciu o Ukrainę niemiecka gospodarka stworzy projekt, który kilka lat później sami niemieccy polityki określili Mitteleuropą.
Czy jeśli powstałoby państwo ukraińskie to Kijów zgodziłby się na ten projekt, stając się wasalem ekonomicznie i politycznie zależnym od Niemiec? Tak, bo nie miałby innego wyjścia. Ponieważ Rosja nie zgodzi się na państwo ukraińskie, stworzone kosztem jej historycznej kolebki (Ruś Kijowska) i wypchnięcia jej z Europy, to nie zawaha się podjąć wszelkie kroki, aby tę państwowość unicestwić, włącznie z wojną. W tej sytuacji rząd w Kijowie, mając do wyboru albo unicestwienie pod naporem rosyjskim, albo zachowanie państwowości za cenę niemieckiej kontroli i ekonomicznej eksploatacji, wybierze „mniejsze zło”, czyli hołd Berlinowi. I hołd taki Żeleński właśnie złożył Olafowi Scholzowi, czego wyrazem było publiczne poparcie niemieckich aspiracji do stałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.
Cała polityka rządów postsolidarnościowych, opierając się na mirażu stworzonym przez Giedroycia i rojeń piłsudczyzny o „Polsce federacyjnej”, polegała na wierze, że uda się Ukrainę nakłonić do stworzenia wielkiego sojuszu, albo i federalnego UkroPolu, które oprze się rosyjskiej ekspansji na zachód i niemieckiej na wschód. Ponieważ w przypływie resztek racjonalizmu w Warszawie zdawano sobie sprawę, że jest to sojusz dwóch państw słabych przeciw dwóm mocarstwom, to chciano ten projekt powiększać do rozmaitych Trójmórz, Międzymórz, etc., angażując przy okazji Stany Zjednoczone jako gwaranta jego istnienia. Ci, którzy czytają moje teksty wiedzą, że zawsze podchodziłem do tego pomysłu z głęboką rezerwą. Nie wierzyłem ani we wspólny interes kilkunastu podmiotów, które miały tę strukturę tworzyć; ani w ich potencjał (stąd określenie Nędzymorze), ani w trwałe zaangażowanie amerykańskie.
W Polsce jednak w ten projekt wierzono, a wszystkie głosy wyrażające wątpliwości klasyfikowane jako „onucyzm”. Innymi słowy, zaklinano rzeczywistość, aby nagięła się do ideału. Paradoksalnie, w Kijowie, gdzie tradycja dyplomatyczna i uprawiania polityki międzynarodowej prawie nie istnieje, w mrzonki te nie uwierzono, wybierając Realpolitik, by nie rzec, że czysty makiawelizm. Dlaczego?
Z bardzo prostego powodu. W projekty „nędzymorskie” głównie angażowała się Polska. Kijów stanął więc przed wyborem. Albo sojusz z państwem o średnim potencjale jak Polska przeciw Rosji i Niemcom równocześnie, albo sojusz z ekonomicznym mocarstwem jak Niemcy przeciwko Rosji i Polsce. Analiza typu SWOT (silne i słabe strony) jednoznacznie wskazywała, że lepiej być z Berlinem przeciwko Moskwie i Warszawie, niż ze słabą Warszawą przeciwko osi Moskwa-Berlin. Dlatego Kijów wydoił polską armię z całego możliwego do przejęcia uzbrojenia, po czym makiawelicznie odwrócił sojusze, dogadując się z Berlinem. Jako zwolennik Realpolitik nie potępiam Ukrainy, przeciwnie, podziwiam kunszt tej młodziutkiej i niedoświadczonej przecież dyplomacji i czekam na dymisję min. Raua jako politycznie odpowiedzialnego za klęskę polskiej polityki wschodniej, choć oczywiście nakreślono ją na Nowogrodzkiej w gabinecie rzekomo nieomylnego Prezesa.
Na naszych oczach projekt polskiego Międzymorza przekształcił się w projekt niemieckiej Mitteleuropy. W Polsce nikt się tego nie spodziewał, ponieważ media cały czas podtrzymywały mit rzekomego sojuszu niemiecko-rosyjskiego. Tak, sojusz taki istniał, ale do 2022 roku. W 2022 roku w Niemczech miano „słowa roku” przyznano Zeitenwende, czyli „przełomowi epok”. Niemieckie elity, po wahaniach przez pierwsze miesiące toczącej się wojny, ogłosiły poparcie dla Ukrainy i wojnę z sojuszem Rosja-Chiny. Widzi to każdy przeglądający niemieckie portale dotyczące spraw międzynarodowych, wystąpienia Scholza i niezbyt lotnej szefowej MSZ Annaleny Baerbock.
Polskie media fakt ten zignorowały całkowicie, naśmiewając się ze starych hełmów, które Niemcy podarowały Ukrainie, gdy my wysyłaliśmy „Twarde” i „Rosomaki”. Polskie media, a także wpatrzona w nie polska elitka polityczna, nie dostrzegły Zeitenwende niemieckiej polityki zagranicznej, która z sojuszu z Rosją przeszła do konfrontacji, a której celem jest budowa Mitteleuropy, której centralnymi punktami są: 1/ przyjęcie Ukrainy do UE; 2/ zmiana traktatów unijnych w kierunku państwa federalnego.
Właśnie dlatego Kijów, za wszelką cenę chcący uciec od zależności od Rosji, złożył hołd lenny Berlinowi i śmiało poszedł na konfrontację z Warszawą, której pisowski rząd takiej federalizacji jest mocno niechętny.
Roczny spadek liczby urodzeń w Polsce wyniósł 11%, tym samym osiągając po raz pierwszy dwucyfrowy format (NotesFromPoland.com, 26 października).
Pomiędzy styczniem i wrześniem 2023 liczba urodzeń wyniosła 210 tys., co stanowi spadek o 25 tys. (10,6%) mniej w porównaniu z tym samym okresem w 2022. Z kolei liczba zgonów we wspomnianym okresie wzrosła o 34 tys., osiągając poziom 303 000.
W 2022 liczba narodzeń osiągnęła najniższy poziom od czasów Drugiej Wojny Światowej, a liczba zgonów przewyższa liczbę narodzin już dziesiąty rok z rzędu.
Na przestrzeni sześciu lat liczba urodzeń zmalała o 30%.
Podczas gdy Franciszek i jego dekadencka świta obcują z homoseksualistami, w “katolickich” krajach UE możemy ‘poszczycić się’ następującymi współczynnikami płodności: Polska (1,33), Włochy (1.25), Hiszpania (1.19), Malta (1.13). Żaden z uczestników [s]eks-synodu nie był poruszony bym faktem.
W trakcie 8 lat sprawowania władzy partia Prawa i Sprawiedliwości stawiała sobie za cel poprawę takiego stanu rzeczy, wprowadzając różnego rodzaju programy socjalne, ale wszystko jak krew w piach.
Grafika: © Tjflex2, Flickr, CC BY-NC-ND, #newsSnxepxrlub
Zdjęcie powinno pokazywać króliki, a nie koty, wszak to Bergoglio zarzucił, że katolicy rozmnażają się jak króliki.
magnapolonia-nacpany-ukrainiec-przemycal-nachodzcow
Młody Ukrainiec przemycał nachodźców. “ Funkcjonariusze z Placówki SG w Zielonej Górze-Babimoście zatrzymali po pościgu za dostawczym busem młodego Ukraińca, który jednak nie zamierzał się poddać. Mężczyzna przyłapany na przemycie migrantów, będący pod wpływem narkotyków, groził nożem funkcjonariuszom SG i dopiero policyjny negocjator skłonił cudzoziemca do oddania się w ich ręce.” – czytamy w komunikacie Straży Granicznej.
Funkcjonariusze SG oddali strzały ostrzegawcze. Okazało się jednak, że kierowca nie zamierzał się poddać. “Wyjął nóż i zaczął grozić najpierw funkcjonariuszowi SG, następnie stwierdził, że sam się okaleczy. Na miejsce zdarzenia wezwano ratowników medycznych, policjantów z negocjatorem oraz straż pożarną. Po rozmowie z policyjnym negocjatorem mężczyzna odłożył nóż i został zatrzymany przez funkcjonariuszy” – podaje Straż Graniczna.
Okazało się, że kierowca pojazdu, 26-letni dezerter Ukrainy, w przestrzeni ładunkowej busa zamierzał dowieźć do Niemiec grupę łukaszenkowych nachodźców.
Funkcjonariusze SG po przeszukaniu samochodu znaleźli w drzwiach kierowcy woreczek z białą substancją (0,5 grama), która po sprawdzeniu narkotestem okazała się być kokainą. Badanie wykonane na obecność narkotyków w organizmie kuriera także dało wynik pozytywny.
Ukraińca zatrzymano i przedstawiono zarzuty organizowania przekroczenia wbrew przepisom polsko-niemieckiej granicy, niedostosowanie się do polecenia zatrzymania pojazdu, czynnej napaści na funkcjonariusza oraz prowadzenia pojazdu pod wpływem środka odurzającego. Decyzją sądu zastosowano wobec obywatela Ukrainy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Za popełnione przestępstwa mężczyźnie grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Co znamienne, obcokrajowcy stanowili aż 90% osób zatrzymanych w ubiegłym roku za pomoc przy nielegalnym przekraczaniu granicy. Wśród zatrzymanych było najwięcej Ukraińców i Gruzinów. Podobnie wyglądała sytuacja rok wcześniej. Także w 2021 roku 90% osób zatrzymanych za przemyt nielegalnych imigrantów stanowili cudzoziemcy. Wówczas w statystykach SG też dominowali obywatele Ukrainy i Gruzji. Jak informował portal Kresy.pl, najwięcej liczbowo, przestępstw popełniają w Polsce Ukraińcy.
NASZ KOMENTARZ: Jak zwykle w takich sytuacjach, domagamy się deportowania dezertera na Ukrainę, a nie utrzymywania go w więzieniu za polskie pieniądze. Niech zażyje swoje ulubione prochy i ruszy do mięsnego szturmu pod Robotyne lub inną Awdijiwką.
Anna Rogalska gospodarka.dziennik
Najnowszy raport dotyczący siły nabywczej mieszkańców Europy przedstawia budżet domowy, jakim dysponują Polacy na tle pozostałych mieszkańców Europy. Wnioski nie są optymistyczne. Nie dość, że zajmujemy bardzo odległe miejsce, to w samej Polsce, w zależności od miejsca zamieszkania zawartość naszych portfeli drastycznie się różni.
Najnowszy raport GfK określa średnią siłę nabywczą mieszkańców Europy. Oznacza to nic innego jak to, ile pieniędzy mamy na życie. Średnia kwota w Europie wynosi 17,6 tys. euro na rok na osobę. W Polsce to 10,9 tys. euro. W przeliczeniu na złotówki to równowartość około 49 tys. złotych.
Polska zajęła w tym roku 29. miejsce wśród 42 krajów. Awansowaliśmy tym samym o jedno miejsce w porównaniu z ubiegłym rokiem. Tak wygląda to na mapie:
GfK Purchasing Power Europe 2023, źródło: GfK / Materiały prasowe
Chociaż kwota 49 tys. złotych na rok nie wydaje się wcale mała, bo oznacza około 4 tys. zł do wydania miesięcznie na osobę, to jednak jest to średnia budżetu wszystkich mieszkańców Polski. Według raportu, tyle realnie przecięty mieszkaniec Polski ma do wydania w ciągu roku, uwzględniając świadczenia od państwa i po odliczeniu podatków. Patrząc jednak na poszczególne regiony widać drastyczne różnice.
Zauważają to autorzy raportu, którzy podsumowali sytuację w Polsce słowami: “Nadal istnieje szczególnie duża przepaść między regionami zamożnymi i nieuprzywilejowanymi”. Jak czytamy we wnioskach z badania – tylko 83 okręgi mają ponadprzeciętną siłę nabywczą na mieszkańca, podczas gdy 297 okręgów jest poniżej średniej krajowej. Najbliższy ogólnopolskiej polskiej średniej jest powiat sokołowski z kwotą 10 921 euro na mieszkańca.
W Warszawie dochody mieszkańców są prawie trzykrotnie wyższe (17 980 euro) niż w powiecie kolneńskim, który znajduje się na końcu zestawienia (765 euro). W stolicy średnia jest zbliżona do tej europejskiej. Najwyższym budżetem domowym dysponują mieszkańcy większości stolic regionów w Polsce. Obrazuje to poniższa mapa.
GfK Purchasing Power Poland 2023, źródło: GfK / Materiały prasowe
Kwoty, jakimi dysponują mieszkańcy krajów znajdujących się w europejskiej czołówce, z punktu widzenia Polski wydają się szokujące. Na pierwszym miejscu znalazł się Lichtenstein z budżetem 68 843 euro na osobę. Za nim jest Szwajcaria z kwotą 49 592 euro na mieszkańca rocznie. Na trzecim miejscu Luksemburg, którego mieszkańcy mają na życie 40 931 euro w ciągu roku.
Na końcu listy, bez zaskoczenia, znajduje się Ukraina. Tam siła nabywcza na mieszkańca wynosi 2 478 euro.
Agresja LGBT na paradzie w Bolesławcu |
Agresja LGBT na paradzie w Bolesławcu |
Ostatnia w tym sezonie parada LGBT odbyła się w Bolesławcu na Dolnym Śląsku. Nie zgromadziła wielu uczestników, ale okazała się wyjątkowo agresywna wobec obrońców życia i rodziny. Lobby LGBT puściły nerwy.
Byliśmy w Bolesławcu z lokalnymi oddziałami Fundacji, aby pokazać, że homoaktywiści dopuszczają się molestowania i gwałcenia dzieci. Po raz pierwszy pokazywaliśmy polski przypadek – Krzysztofa F., który był działaczem LGBT i politykiem Platformy Obywatelskiej. Częstował narkotykami i wykorzystał seksualnie nastoletniego chłopca, za co został skazany na karę więzienia wysokości 4 lata i 10 miesięcy. Wcześniej pełnił funkcję doradcy w gabinecie Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego, podawał się za psychoterapeutę, trenera rozwoju osobistego i specjalistę ds. uzależnień. Mógł mieć dostęp do licznych potencjalnych ofiar, gdyż pracował z osobami podatnymi na manipulację, dziećmi i młodzieżą w kryzysie. Chadzał na marsze równości i trzymał z sześciokolorowym środowiskiem. Bez przesady można powiedzieć, że Krzysztof F. to polski James Rennie.
W trakcie parady do znajomości z F. przyznała się m.in. Monika Tichy, skazana prawomocnie za lżenie Kai Godek na jednym z aborcyjnych strajków, zresztą Tichy była już wcześniej widywana na zdjęciach z homopedofilem.
Relację z kontry w Bolesławcu zobaczy Pan w poniższym materiale.
Oraz w serwisie Rumble: https://rumble.com/v3sn4mz-bolesawiec.-aktywistom-lgbt-puciy-nerwy.html
Szanowny Panie!
Po co parada LGBT już po wyborach? Otóż lewackie grupy poczuły się silne i teraz chcą wprowadzać swoją rewolucję. Już zapowiadają, że zaczną od uznawania ślubów homoseksualnych. I Pan, i ja dobrze wiemy, co to oznacza: wkrótce zechcą sięgnąć po dzieci – zażądają homopadopcji.
ŻiR od swojego powstania przestrzega przed lobby LGBT. Wskazujemy na związek pedofilii z innymi zboczeniami i nie zaprzestaniemy tych działań.
Także wtedy, gdy agresywni homodziałacze będą próbowali zmusić nas wszystkich, abyśmy dali im przywileje właściwe małżeństwom oraz dzieci na (pseudo)wychowanie.
Nie odpuścimy. Stoimy na straży. Patrzymy im na ręce i nie damy skrzywdzić polskich dzieci. Jesteśmy silni dzięki temu, że jest Pan z nami.
Serdecznie Pana pozdrawiam!
![]() Krzysztof Kasprzak ![]() Fundacja Życie i Rodzina www.RatujZycie.pl |
PS – Homolobby się rozbestwiło i trzeba stawiać im tamę. Proszę obserwować kolejne działania ŻiR-u, szczególnie w mediach społecznościowych (ikonki poniżej w stopce) oraz na naszym portaluwww.RatujZycie.pl.
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
PAP 28 października 2023, 17:13.
W 2023 r. średnia siła nabywcza mieszkańca Polski wynosi 10 903 euro. To wynik o 38 proc. poniżej średniej europejskiej — wynika z badania “GfK Purchasing Power Europe 2023”. Istnieją jednak ogromne różnice między regionami — w Warszawie dochód rozporządzalny netto jest prawie trzykrotnie wyższy niż w powiecie, który znalazł się na końcu listy.
Zgodnie z najnowszym badaniem mierzącym siłę nabywczą, Polska znalazła się na 29. pozycji z 42 analizowanych europejskich krajów. Oznacza to, że awansowaliśmy o jedno miejsce.
Siła nabywcza jest miarą dochodu rozporządzalnego po odliczeniu podatków i składek na cele charytatywne. Obejmuje też otrzymane świadczenia państwowe. Badanie GfK wskazuje na poziom siły nabywczej w przeliczeniu na osobę, na rok, w euro i jako indeks. Siła nabywcza GfK opiera się na nominalnym dochodzie rozporządzalnym ludności, co oznacza, że wartości nie są korygowane o inflację.
Jak wynika z raportu, w 2023 r. średnia siła nabywcza na mieszkańca Polski wynosi 10 903 euro. To wynik o około 38 proc. poniżej średniej europejskiej. Średnia europejska wynosi 17 688 euro. Innymi słowy, średnia siła nabywcza mieszkańca Polski to 62 proc. średniej europejskiej.
Z badanie wynika, że w podziale na regiony są jednak “ogromne” różnice. W Warszawie dochód rozporządzalny netto jest prawie trzykrotnie wyższy niż w znajdującym się na końcu listy powiecie kolneńskim.
Na szczycie polskiego rankingu zajmuje miasto stołeczne Warszawa z wynikiem 17 980 euro na mieszkańca; siła nabywcza jest tam o prawie 65 proc. wyższa niż średnia krajowa. Za Warszawą znalazł się Sopot, dalej Wrocław, Katowice, Poznań, Kraków, Bielsko-Biała, Gliwice, Piaseczno, a pierwszą dziesiątkę zamyka powiat Warszawski Zachodni.
Najniższa siła nabywcza w Polsce dotyczy powiatu kolneńskiego (woj. podlaskie) z wynikiem 6 765 euro. “Oznacza to, że mieszkańcy powiatu mają do dyspozycji o 38 proc. mniej funduszy na zakupy, czynsz, prąd i oszczędności niż przeciętny Polak” — czytamy.
Najbliżej wartości średniej siły nabywczej znalazł się z kolei powiat sokołowski ze średnim dochodem rozporządzalnym netto w wysokości 10 921 euro na mieszkańca, czyli o około 18 euro więcej niż średnia krajowa.
Agnieszka Szlaska-Bąk z GfK wskazuje, że ranking pokazuje, iż pomimo znaczącej poprawy poziomu życia w Polsce na przestrzeni ostatnich lat “nadal istnieje znacząca przepaść między regionami”. “Tylko 83 powiaty mają ponadprzeciętną siłę nabywczą per capita, podczas gdy dochód rozporządzalny netto 297 powiatów jest poniżej średniej krajowej” — wskazała.
Jak dodała, w porównaniu do ubiegłego roku, w 2023 r. nastąpiła tylko jedna zmiana w pierwszej dziesiątce. “Tychy tracą trzy miejsca i spadają na 13. pozycję, podczas gdy powiat warszawski zachodni znajduje się obecnie na 10. miejscu z dochodem rozporządzalnym netto w wysokości 13 768 euro na mieszkańca” — wyjaśniła Agnieszka Szlaska-Bąk.
Z badania GfK wynika, że łącznie Europejczycy w 2023 r. mają do wydania około 12,1 mld euro na żywność, mieszkania, usługi, koszty energii, prywatne emerytury, ubezpieczenia, wakacje, mobilność i zakupy konsumenckie.
“W przeliczeniu na mieszkańca oznacza to 5,8 proc. wzrostu w porównaniu ze skorygowanymi wartościami z poprzedniego roku. Jednak kwota, którą konsumenci faktycznie mają do dyspozycji na wydatki i oszczędności, różni się znacznie w zależności od kraju, a także zależy od tego, jak kształtują się ceny konsumpcyjne w 2023 r.” — tłumaczy GfK.
Jak dodano, podobnie jak w poprzednich latach, na szczycie rankingu siły nabywczej znalazł się niewielki Liechtenstein — siła nabywcza na mieszkańca tego kraju wynosi 68 843 euro, czyli prawie cztery razy więcej niż średnia europejska. Na drugim i trzecim miejscu uplasowały się Szwajcaria i Luksemburg. Podczas gdy siła nabywcza na mieszkańca Szwajcarii wynosi 49 592 euro — prawie trzy razy więcej niż średnia europejska — mieszkańcy Luksemburga mają rozporządzalny dochód netto w wysokości 40 931 euro na mieszkańca. To ponad dwa razy więcej niż średnia europejska.
Z badania wynika, że w 2023 r. największy awans w czołówce rankingu odnotowała Irlandia, która przesunęła się w górę o cztery pozycje w rankingu – z 10. na 6. miejsce.
Podobnie jak w poprzednich latach na dole zestawienia znajduje się pogrążona w wojnie Ukraina, gdzie siła nabywcza na mieszkańca wynosi 2 478 euro, czyli 14 proc. średniej europejskiej.
Cytowany w informacji Przemek Dwojak z GfK zauważa, że w tym roku kraje europejskie ponownie odnotowują znaczący wzrost siły nabywczej wynoszący średnio prawie 6 proc., ale nie jest to w stanie w pełni zrekompensować wciąż wysokiej inflacji. “Jednak siła nabywcza nie rozwija się w ten sam sposób w każdym kraju europejskim: na przykład, podczas gdy Irlandia wspięła się o cztery miejsca, sąsiednia Wielka Brytania spadła o trzy lokaty. Wiele wydarzyło się również wewnątrz poszczególnych krajów — na przykład w Czechach, gdzie rankingi są w tym roku bardzo zróżnicowane, lub w Polsce i Francji, gdzie przepaść między regionami staje się coraz większa” — zauważył.
Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto) • 29 października 2023 tekst
W „Rzeźni numer 5” Kurt Vonnegut użył ciekawego porównania; po orgazmie zwycięstwa mamy rodzaj łagodnej gry miłosnej, która nazywa się „przeczesywaniem terenu”. Myślę, że odnosi się ono nie tylko do batalii militarnych, ale również – politycznych. Po wyborach, które można porównać do kulminacyjnego momentu bitwy, po orgazmie zwycięstwa, prawdziwego lub udawanego, nadchodzi łagodna gra miłosna w postaci umizgów „programowych”, no i konsultacji, które właśnie rozpoczął pan prezydent. Zaczął od spotkania z PiS-em, a następna w kolejce była Koalicja Obywatelska, której trzon stanowi Volksdeutsche Partei, a wokół niej krążą „stronnictwa sojusznicze”. Jednocześnie trwają pokątne starania o przeciągnięcie na jedną lub drugą stronę Trzeciej Nogi, to znaczy, pardon – oczywiście Trzeciej Drogi. Te freudowskie pomyłki biorą się chyba ze wspomnień z czasów prezydentury Kukuńka. Jak pamiętamy, najpierw wspierał on prawą nogę, potem lewą, a w końcu został między nogami, czyli czymś w rodzaju „trzeciej nogi”.
Pan minister Czarnek właśnie powiedział, że jakieś rozmowy „trwają”. Może i „trwają”, bo czemu nie – ale z drugiej strony właśnie został ogłoszony skład „gabinetu cieni” z charyzmatycznym Donaldem Tuskiem jako premierem.
Ten „gabinet cieni” został ogłoszony chyba trochę na wyrost, bo – jak wiadomo, pan prezydent ma 30 dni od dnia wyborów na zwołanie pierwszego posiedzenia nowego Sejmu. Potem komuś – prawdopodobnie komuś z PiS – powierzy misję tworzenia rządu. Ten ktoś będzie miał 14 dni na ogłoszenie Sejmowi jego składu, a Sejm albo udzieli mu votum zaufania, albo nie. Jeśli PiS-owi uda się przeciągnąć na swoją stronę Trzecią No… – to znaczy, pardon; nie żadną Trzecią Nogę, tylko oczywiście – Trzecią Drogę, to wtedy votum zaufania wydaje się bardzo prawdopodobne. Jeśli nie – to następny ruch należy do pana prezydenta, który może zaproponować Sejmowi własny rząd – na przykład złożony z tzw. „fachowców spoza Sejmu”.
Precedens już był w postaci rządu pana premiera Marka Belki, do którego nie przyznawało się żadne ugrupowanie parlamentarne – a on rządził, jak-gdyby-nigdy-nic. No, ale pan Marek Belka miał aż dwa pseudonimy operacyjne, co wiele wyjaśnia. Jeśli jednak Sejm w zuchwałości swojej tę propozycję odrzuci i votum zaufania takiemu rządowi nie udzieli, to wtedy sam musi przeforsować jakiś rząd i udzielić mu votum zaufania, bo jak nie, to prezydent rozwiązuje ten cały Sejm i rozpisuje nowe wybory.
Opozycja skupiona wokół Donalda Tuska i Volksdeutsche Partei już nie może się doczekać, kiedy wreszcie dorwie się do władzy. Nietrudno ich zrozumieć; 8 lat ścisłego postu robi swoje, a tu konfitury władzy już-już w zasięgu ręki. Dlatego apelują do pana prezydenta by nie czekał 30 dni, tylko zwołał Sejm natychmiast – ale jak dotąd prezydent jest głuchy na te wołania i solennie celebruje konstytucyjne procedury, a nawet zwyczaje. Inna rzecz, że tego „gabinetu cieni” nie musimy brać na serio. Jak bowiem pamiętamy, w roku 2007 Platforma Obywatelska też miała „gabinet cieni”. Kogóż tam nie było! Kiedy jednak przyszło do tworzenia rządu, to z tego całego „gabinetu” stanowiska swoje objęły tylko dwie osoby: pan Drzewiecki został ministrem sportu i pani Ewa Kopacz – ministrem zdrowia. Inne resorty objęły zupełnie inne osoby. Na przykład ministrem obrony, zamiast pana Zdrojewskiego, został lekarz psychiatra Bogdan Klich. Kiedy słuchałem komentarzy niektórych generałów na temat wojny, jaką USA prowadzą na Ukrainie z Rosją do ostatniego Ukraińca, to dopiero teraz potraktowałem tę nominację z pełnym zrozumieniem. Dla niepoznaki pan Klich prowadził jakiś instytut studiów strategicznych, ale niech nas ta nazwa nie myli, bo zajmował się on takimi zagadnieniami, jak wpływ kultury żydowskiej na polską – i temu podobnymi. Zamiast pana Chlebowskiego ministrem finansów został brytyjski poddany z pierwszorzędnymi korzeniami, pan Rostowski, ministrem sprawiedliwości – zamiast pani Pitery – pan Ćwiąkalski – i tak dalej.
Tłumaczyłem sobie te zdumiewające zmiany tym, że do premiera Tuska, który też zastąpił na tym stanowisku Jana Marię Rokitę, przyszedł ktoś starszy i mądrzejszy i powiedział jemu tak: „wiecie, rozumiecie, Tusk. Macie tu papierek ze składem waszego gabinetu i nic nie kombinujcie, bo wynikną z tego same zgryzoty, a my będziemy musieli przypomnieć wam, skąd wyrastają wam nogi”.
Toteż i teraz wprawdzie wiemy, że w marcu br. prezydent Józio Biden pozwolił Niemcom, jako swojej europejskiej duszeńce, urządzać Europę po swojemu, ale zdaje się że chciałby zachować kontrolę nad naszą niezwyciężoną armią, której zresztą podesłał amerykański kontyngent – już chyba na stałe.
Zatem o ostatecznym składzie „gabinetu cieni” nie będzie decydował ani Donald Tusk, ani pan Hołownia z panem Kosiniakiem-Kamyszem, ani pan Czarzasty, tylko ludzie poważni. Skoro my to wiemy, to wie to tym bardziej pan prezydent Duda i dlatego te wszystkie gesty nie robią na nim specjalnego wrażenia. Wiadomo, że skoro spod kurateli amerykańskiej przechodzimy, niechby i częściowo, pod kuratelę niemiecką, to na scenie politycznej naszego bantustanu musi dokonać się podmianka na pozycji lidera – taka sama, jak w roku 2015, tyle, że w drugą stronę.
Niemcy już rozpoczęły urządzanie Europy po swojemu i na początek chcą zlikwidować prawo weta w Unii Europejskiej, nie tylko zastępując je głosowaniem większościowym, ale również ograniczając skład Rady Europejskiej, będącej organem władzy prawodawczej UE, z 27 do 15 przedstawicieli. W ten sposób na drodze budowy IV Rzeszy uczyniony zostanie kolejny milowy krok.
Musi to w działaczach Volksdeutsche Partei wzbudzać rozmaite nadzieje, bo zapowiadają surowe rozliczenia – że będą wszystkich dusić gołymi rękami – i tak dalej. W tej sytuacji bez ponownego uruchomienia chwilowo nieczynnych obozów koncentracyjnych się nie obejdzie, a kto wie, czy nie trzeba będzie budować nowych – bo winowajców zagrażających demokracji przez te 8 lat namnożyło się co niemiara. Warto w związku z tym przypomnieć, że pierwszy taki nowy obóz w Gostyninie uruchomiony został właśnie z inicjatywy pobożnego Jarosława Gowina, który w drugim rządzie Donalda był ministrem sprawiedliwości – więc taki precedens też jest. Wyobrażam sobie, jak na tę myśl musi zacierać ręce trzecie pokolenie ubowców, bo czekać ich będzie bardzo dużo wesołych miejsc pracy, w których można będzie dać upust instynktom w tak zwanym „majestacie prawa”.
I tylko Konfederacja zachowuje się tak, jakby utraciła wszelką nadzieję i jak dotąd, całą swoją aktywność kieruje do wewnątrz. Właśnie pod zarzutem „sabotowania kampanii” „zawiesiła” Janusza Korwin-Mikke, co w przełożeniu na język ludzki oznacza zakaz wypowiedzi publicznych – no i „wyrzuciła” go w Rady Liderów. Kto tam teraz w tej Radzie radzi, komu i co – tego nie wie nawet pan Grzegorz Braun, który na razie ani nie został zawieszony, ani wyrzucony – ale wszystko przed nami, bo dintojra dopiero się rozpoczęła. Może nie wyaresztują się nawzajem – jak to pisał Mrożek w dramacie ze sfer żandarmeryjnych – ale to chyba jedyna, nowa nadzieja.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
W 2024 roku zapłacimy państwu znacznie więcej danin niż w tym roku. Wiele opłat powiązanych jest z inflacją oraz wyższą płacą minimalną. W górę o 15 proc. pójdą m.in. podatki i opłaty lokalne. A likwidacja tarczy na żywność i podwyżki cen energii przyniosą skokowy wzrost cen w sklepach. Będą też nowe podatki. Sprawę opisał portal money.pl.
Gigantyczna podwyżka podatków już od stycznia. Inflacja w wysokości 15 proc. oraz skokowa podwyżka płacy minimalnej o 19 proc. będą miały swoje odbicie w wysokości podatków, opłat, mandatów, grzywien i składek ZUS. Pojawią się też nowe daniny, w związku z zobowiązaniami, które rząd PiS wziął z Brukseli.
Musimy liczyć się ze skokowym wzrostem cen żywności. Rząd PiS nie uwzględnił w przyszłorocznej ustawie budżetowej tarczy na podstawowe produkty żywnościowe, które objęte są stawką 5 proc. VAT. Jakby było mało, w górę średnio o 70% pójdą ceny energii, co oznacza, że wzrosną też podatki płacone przez producentów i dostawców żywności. Koszty standardowo bowiem zostaną przerzucone na konsumentów.
Rządząca ekipa zapowiedziała co prawda, że nie wprowadzi żadnych nowych danin, ale – z uwagi na zobowiązana, które rząd PiS-u złożył w Brukseli w związku z pieniędzmi na Krajowy Program Odbudowy – obietnicy tej nie uda się dotrzymać.
Zgodnie z podpisaną w listopadzie ubiegłego roku umową z Komisją Europejską dotyczącą tzw. kamieni milowych, PiS zobowiązał się wprowadzić w 2024 r. nowy podatek – jednorazową opłatę od pojazdów spalinowych. Uiszczą ją właściciele starych i wysokoemisyjnych aut. Jak czytamy w projekcie ustawy, jej stawka podstawowa będzie wynosiła 500 zł.
Również od nowego roku wejdzie w życie nowy podatek od plastiku. Wyniesie 25 groszy i pobiorą go przedsiębiorcy prowadzący handel detaliczny i hurtowy oraz punkty gastronomiczne, którzy sprzedadzą klientom produkty jednorazowe z tworzyw sztucznych.
Daniną tą będą również obarczeni przedsiębiorcy, którzy używają tworzyw sztucznych jednorazowego użytku.
Od stycznia 2024 roku zostanie także przywrócony podatek minimalny. To nowa danina wprowadzona przy okazji Polskiego Ładu. Będzie nakładana na spółki i grupy kapitałowe, które osiągnęły stratę lub niski poziom dochodowości. Wyniesie ona 10 proc. podstawy opodatkowania.
Co prawda rząd nie przewidział na 2024 r. nominalnych wzrostów podatków, opłat czy danin, ale i tak będzie dużo drożej niż jest w tym roku.
Z powodu podwyżki płacy minimalnej, która w przyszłym roku wzrośnie rekordowo, bo aż o 19 proc., przedsiębiorcy zapłacą wyższe składki ZUS. Obecnie podstawowy ZUS wynosi miesięcznie 1418,48 zł. W przyszłym roku będzie to już 1600,27 zł.
Od wysokości płacy minimalnej uzależnione są również górne limity mandatów skarbowych i grzywien. Podwyżki tych opłat będą dwukrotne, bo od 1 stycznia 2024 roku płaca minimalna wzrośnie do 4224 zł, a od 1 lipca do końca grudnia 4300 zł.
To oznacza, że od 1 stycznia 2024 roku mandaty skarbowe będą wynosiły od 422,40 zł do 21 120 zł, a od 1 lipca 2024 r. od 430 do 21 500 zł.
Grzywna za wykroczenie skarbowe wymierzana przez sąd wyniesie od 1 stycznia 2024 roku od 422,40 zł do nawet 84 480 zł, a od 1 lipca 2024 roku – od 430 zł do 86 tys. zł. Za przestępstwa skarbowe kary wymierzane przez sądy mogą natomiast sięgać 40,55 mln zł (do czerwca), a następnie do 41,28 mln zł.
Dla porównania, w tym roku maksymalna wartość mandatów skarbowych do końca czerwca tego roku wynosiła od 349 zł do 6980 zł, a od lipca 2023 roku – od 360 zł do 7200 zł.
Od przyszłego roku możemy spodziewać się również znaczących podwyżek podatków lokalnych oraz opłat, których wysokość powiązana jest z inflacją. Wzrosną one maksymalnie o 15 proc. Dla porównania, w tym roku były to podwyżki nieprzekraczające 12 proc.
Rady gmin i miast będą mogły po Nowym Roku podnieść stawki podatków od nieruchomości do maksymalnie 1,15 zł za m kw. – w przypadku prywatnej nieruchomości, a dla lokali, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza – do 33,10 zł za m kw. Przykładowo, właściciel małego sklepu o powierzchni 40 m kw. zapłaci w przyszłym roku 1324 zł, czyli o 172,8 zł więcej niż w tym roku.
Podatki od nieruchomości i gruntów są znaczącą pozycją w budżetach samorządów. W dużych aglomeracjach sięgają nawet 22 proc. wszystkich dochodów. Polski Ład i zachęcanie przez rząd przedsiębiorców do przechodzenia na ryczałt ewidencjonowany spowodowały znaczący ubytek w miejskich i gminnych kasach. Samorządy mają udział w PIT i CIT, ale nie od ryczałtu.
W 2024 roku zapłacimy nie tylko więcej za nieruchomość czy grunt, ale również za psa oraz stragan. Posiadanie pupila będzie wiązało się już z wydatkiem 173,57 zł. W tym roku opłata ta wynosiła 150,91 zł.
Również właściciele straganów odczują podwyżki. Opłata targowa wzrośnie do maksymalnie 1096,39 zł za dzień. Obecnie najwyższa stawka to 953,38 zł.
Drożej będzie również w uzdrowiskach i miejscowościach turystycznych. Gminy będą mogły pobierać opłaty uzdrowiskowe sięgające nawet 6,21 zł dziennie. W przypadku obszaru ochrony uzdrowiskowej będzie to 4,54 zł dziennie. Obecnie jest to odpowiednio: do 5,40 zł maksymalnie oraz do 2,80 zł za dzień.
Więcej zapłacą rolnicy i właściciele szklarni. 19 października GUS podał średnią cenę skupu żyta za 1 dt (kwintal, czyli 100 kg). Jest ona podstawą do ustalenia podatku rolnego. Wyniosła za ostatnie 11 kwartałów 89,63 zł, a w zeszłym roku było to 74,05 zł. To oznacza, że rolnicy w przyszłym roku zapłacą o 21 proc. podatku więcej niż w tym roku.
Z kolei podatek dla gruntów gospodarstw rolnych za hektar przeliczeniowy wyniesie 224,08 zł (obecnie jest to 185,13 zł), a za pozostałe grunty rolne – 448,15 zł (w tym roku opłata wynosi 370,25 zł).
Również właścicieli szklarni czekają podwyżki, tyle że 15-procentowe. Podatek od szklarni wyniesie 15,69 zł za mkw, w miejsce obecnej stawki w wysokości 13,64 zł za mkw.
W górę pójdą również opłaty za środki transportu. Przykładowo, od samochodu ciężarowego o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3,5 tony (ale poniżej 5,5 ton) podatek wyniesie 1173,19 zł, a powyżej 5,5 tony (ale mniej niż 9 ton) – 1957,12 zł. Za pojazd powyżej 9 ton opłata wrośnie już do 2348,52 zł.
Od nowego roku wzrośnie również akcyza na papierosy i to niemało, bo aż o 10 proc. oraz na alkohol – o 5 proc. Oznacza to, że za każdy tysiąc papierosów palacze zapłacą 303 zł, czyli o 27 zł więcej niż w tym roku.
NASZ KOMENTARZ: Pieniądze na rozwiązania socjalne i wdrażanie pomysłów eurokomunistów, nie biorą się z nieba. Jak wiadomo socjalizm = fiskalizm, dlatego Polacy będą jeszcze bardziej drenowani. Ku chwale Brukseli i patronującej jej idei komunistycznej.
Głupcy na swobodzie
Izabela BRODACKA
Wariat na swobodzie największą klęską jest w przyrodzie
” – przestrzegał Czesław Miłosz. Nie do końca zgadzam się z szacownym noblistą. Parafrazując jego słowa stwierdzam, że największą klęską w przyrodzie, w społeczeństwie i w polityce jest nie wariat lecz głupiec na swobodzie.
Pisałam już o tym lecz niektóre fakty warto przypominać.
Był to rok 1995. Obowiązywały wówczas egzaminy wstępne na wyższe uczelnie. Pewna znana mi nastolatka usiłowała dostać się na socjologię na UW. Egzaminy pisemne poszły jej znakomicie, z matematyki dostała najwyższą ocenę. Poległa na egzaminie ustnym. Postawiono jej pytanie: „świat z granicami czy bez granic?” Opowiedziała się za pozostawieniem granic, które jej zdaniem chronią przed przenoszeniem się chorób zakaźnych oraz przenikaniem w niekontrolowany sposób do kraju różnych niepożądanych osób, choćby przestępców, a także niepożądanych towarów, choćby narkotyków. „Ależ pani ma kosmatą wyobraźnię młoda damo” – powiedział jeden z zasiadających w komisji głupców z profesorskim tytułem i rozbawiony przekonywał ze swadą, że dzięki liberalnej demokracji wojen na świecie nie ma i już nigdy nie będzie, epidemie dawno zostały opanowane przez szczepienia i politykę zdrowotną, a imigranci to doskonali fachowcy, którzy wzbogacą naszą kulturę i pozytywnie wpłyną na rozwój gospodarki.
Nie dość, że głupi to dodatkowo źle poinformowany bo wprawdzie w lipcu 1995 roku skończyła się wojna domowa w Bośni I Hercegowinie, której efektem był rozpad dawnej Jugosławii, a Unia Europejska zdążyła już inkorporować 15 państw, nadal jednak trwała wojna domowa w Somali i nie było żadnych gwarancji że nie wybuchną w Afryce inne wojny. Poza tym w 1995 roku rozpoczęła się I Wojna czeczeńska. Ciekawe co powiedziałby pan profesor na temat trwającej obecnie wojny na Ukrainie oraz na temat pandemii, która – prawdziwa czy sztucznie wywołana – objęła cały świat, przenosząc się bez przeszkód z kraju do kraju.
Premier Polski zapowiedział ostatnio przywrócenie kontroli na granicy ze Słowacją, przez którą przeciekają podobno do Polski nielegalni imigranci. Już nikt nie próbuje obecnie twierdzić, że są to świetni fachowcy, inżynierowie i lekarze. To nie są również biedni ludzie, którzy jak twierdziła pewna idiotka poruszają się w zimie wpław graniczną rzeką jedząc korzonki i – jak zaprezentowała w filmie kolejna idiotka- popijając szkłem z termosu celowo rozbitego i podanego przez pogranicznika. A raczej nie idiotka lecz wredna kłamczucha, która przemyca swoje fantasmagorie jako wizję artystyczną, a pożyteczni idioci traktują to jako opis rzeczywistości.
Głupców na swobodzie dzielę na wrednych idiotów i -jak ich nazwał Lenin -pożytecznych idiotów. Pożytecznych oczywiście dla naszych wrogów a nie dla nas. Wredni idioci opowiadają kłamstwa czyli jak to się dzisiaj mówi prezentują różne nieprawdziwe narracje, a pożyteczni idioci wierzą w te kłamstwa.
Nasuwa się pytanie, którzy idiota jest gorszy – wredny czy pożyteczny?. Stalin zapytany co jest gorsze prawicowe czy lewicowe odchylenie w partii odpowiedział podobno: „ oba gorsze”. Za jego przykładem odpowiadam: „obaj gorsi”. Gdyby wredni głupcy jak Stalin i Hitler nie snuli wymyślonych przez ich spaczone umysły fantasmagorii świat nie doświadczyłby nieszczęścia stalinizmu i hitleryzmu. Gdyby nie oportunistyczni głupcy, którzy powielali i wcielali w życie te groźne brednie, niekoniecznie w nie wierząc, nie zginęłyby miliony niewinnych ludzi. Gdyby jednak liczni pożyteczni głupcy nie uwierzyli w te brednie ani Stalinowi ani Hitlerowi nie udałoby się przeprowadzić ich morderczych planów.
Nie dajmy się zwariować. Nie zapisujmy się do grona pożytecznych idiotów, którzy przełkną każdą brednię, nie zauważając oczywistych sprzeczności. Jeżeli Tusk chciał przyjąć tysiące imigrantów zaproszonych do Europy przez Merkel to jaki sens ma roztrząsanie przez niego sprawy kilkuset nielegalnie wydanych wiz? Jeżeli nasze władze pod pretekstem pandemii ograniczały liczbę uczestników rodzinnych spotkań i reglamentowały nawet dostęp do kościoła czy na cmentarz to zgodnie z jaką logiką przepuściły przez nasz kraj przeszło 7 milionów nieszczepionych i nieprzebadanych Ukraińców, a prawie dwóm milionom pozwoliły się osiedlić przyznając im pesel, prawa obywatelskie, bezpłatne leczenie, zasiłki i emerytury?
Albo zatem bzdurą była pandemia i nasze władze dobrze o tym wiedziały, albo przedkładają one interesy Ukraińców nad dobro obywateli własnego kraju. Jeżeli nawet to prawda, że nielegalnie wydane wizy uzyskiwano za łapówki to czy słynny doktor koperta, którego tylko immunitet chroni przed prokuratorem nie ośmiesza się bijąc w tej sprawie na alarm?
Niedoszła studentka socjologii skończyła studia przyrodnicze i zajmuje się dydaktyką. Uczy matematyki. Jest bardzo zadowolona, że nie musi uczyć historii czy biologii. Biologia została znowu, jak za czasów Miczurina i Łysenki, zindoktrynowana. Wprawdzie nie musimy już wierzyć w dziedzicznie cech nabytych (na przykład mrozoodporności) i możliwość hodowania gruszek na wierzbie lecz każą nam wierzyć w jeszcze gorsze brednie. Choćby w globalne ocieplenie i słuszność walki z emisją CO2, który jest przecież podstawowym surowcem asymilacji czyli gazem życia. Zmuszają również do popierania bredni genderowych.
Najlepszym dowodem pączkowania totalitaryzmu jest powrót obyczaju „rozrabiania” kolegów z pracy i ze studiów. Dokładnie jak za czasów Stalina gorliwi aktywiści uczelniani domagają się usunięcia ze studiów kolegów o niepoprawnych politycznie poglądach, a izba lekarska nagminnie odbiera prawo wykonywania zawodu lekarzom, którzy prezentowali inne niż obowiązujące poglądy na temat pandemii. Sądy, o których niezawisłość tak się troszczy UE skazują na karę bezwzględnego pozbawienia wolności dziewczynę, która wydarła innej szmacianą torbę tylko dlatego, że była to torba tęczowa, a więc niezwykle ideologicznie cenna. To czyste wariactwo.
Jeżeli jednak świat zwariował, jeżeli wokół nas są głupcy my musimy zachować zdrowy rozsądek.
„Parlament europejski”: Czwarta rzesza i kolejny rozbiór Polski stają się faktem….
Anna ZALEWSKA, z PiS, Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy
A Polacy dumnie 11 listopada pójdą na Marsz Niepodległość kraju, który jest nad przepaścią swojego istnienia i IV rozbioru Polski.
— Rafał 🇵🇱 (@_davoff994) October 25, 2023
Polska? Polski już nie ma… pic.twitter.com/1p18jbc3CD
Posłanka wyszła z posiedzenia „Parlamentu europejskiego” i relacjonuje :
„Właśnie wychodzę z komisji konstytucyjnej, gdzie stało się…
Przegłosowano większością zmianę w traktatach.
Dzisiaj podjęto decyzję o rozpoczęciu procedury zabrania kompetencji krajom członkowskim w kilkudziesięciu obszarach (m.in. : obronności, polityki zagranicznej, podatków, edukacji, zdrowia, energetyki, ochrony środowiska, lasów, wody). Widać radość i szczęście tej większości parlamentarnej, bo chcą jak najszybciej przeprowadzić na następnym posiedzeniu (w listopadzie) w parlamencie europejskim w Strassburgu rezolucję, która będzie potwierdzała tenże raport.
A w grudniu stanie już na radzie ministrów , radzie Unii Europejskiej.
Większość parlamentarna robi wszystko , by obejść traktat (który mówi o tym ,że „zmienia się trakty przez jednomyślność”).”
===================================
A Polacy dumnie 11 listopada pójdą na Marsz Niepodległość kraju, który jest nad przepaścią swojego istnienia i IV rozbioru Polski.
Polska? Polski już nie ma… ???
28 października 2023 r. | Nr 43/2023 (643) |
Misja i miska Szanowni Państwo! Kto jest predysponowany do przewodzenia ciemnym narodom europejskim? Odwieczni burzyciele zastanego tu porządku, rzecz jasna. Francuzi, począwszy od zburzenia Bastylii, a kończąc na spaleniu Notre Dame, zrobili już, co mogli na zgubę własną i cudzą. Niemcy nadal głodni są sukcesu. Wywołali dwie wojny światowe, które przegrali, czas więc na ostateczną rozgrywkę, w imię czegokolwiek. Detschland über Alles może być w klimacie, równości, praworządności. Nie ważne jak taką „misję” nazwać, byle zdobyć status IV Rzeszy i znowu z niemieckim perfekcjonizmem zabijać kogoś, albo demolować co popadnie. Nasi sąsiedzi, zarówno Niemcy, jak i Rosjanie skłonni są poświęcić wiele, może wszystko, w zamian za poczucie, że to oni są zamordystami, trzymającymi innych na krótkiej smyczy. Sypnęli groszem, pożyczonym oczywiście jedynie, ale to wystarczyło, żeby totalna targowica w Polsce okazała się nadspodziewanie skuteczna. Jej sukces ktoś lapidarnie tak ujął i zaprezentował wyborcom czynnym: „Jak zniknie miska sprzed pyska, to naród rozum odzyska”. Tylko proszę państwa, czy nie będzie za późno? Nie ważne bowiem co zawiera miska, jak nie można ściągnąć kagańca z pyska… Z pozdrowieniami Małgorzata Todd |
![]() |
fundusz-covidowy-wciaz-istnieje 27.10.2023
W imię „walki z koronawirusem” rząd PiS-u stworzył sobie „budżet poza budżetem” w postaci Fundusz Przeciwdziałania Covid-19. Na co rzeczywiście wydawano pieniądze?
Jak ujawnia „Rzeczpospolita”, z funduszu najwięcej pieniędzy poszło na szeroko rozumiane rekompensaty związane z wysoką inflacją w 2023 roku. W ciągu ośmiu miesięcy pozabudżetowy Fundusz Przeciwdziałania Covid-19 otrzymał około 31 mld zł, wydając ponad 31,5 mld zł. Możliwe było to dzięki zwrotowi ponad 2,2 mld zł niewykorzystanych środków przez różnych dysponentów.
Fundusz przestał już dawno alokować środki na bezpośrednie działania związane z pandemią. Początkowo utworzony w marcu 2020 r., rząd traktuje go szeroko, przeznaczając środki na różne dopłaty, wypłatę bonu turystycznego oraz rekompensaty związane z wysokimi cenami energii elektrycznej i gazu.
W bieżącym roku rząd pierwotnie zakładał wydatki w wysokości prawie 25 mld zł, ale po aktualizacji planu, której dokonano po sierpniu, kwota ta wzrosła do 40,2 mld zł. Zatwierdzenie planu funduszu, którego operatorem jest Bank Gospodarstwa Krajowego, pozwala na elastyczną reakcję na „potrzeby finansowe rządu”, jakkolwiek to rozumieć.
W 2023 roku planowano przeznaczyć prawie 17 mld zł na łatanie dziur po Polskim Ładzie i 22,4 mld zł na rekompensaty związane z energią. Rząd zrealizował część tych planów do września, wydając ponad 20 mld zł.
Fundusz Przeciwdziałania Covid-19, choć nie jest funduszem budżetowym, odnotowuje swoje zadłużenie. Wg informacji resortu finansów, wyniosło ono 165,4 mld zł po czerwcu. Najwyższa Izba Kontroli skrytykowała funkcjonowanie funduszu, wskazując na chaos, brak przejrzystych procedur i nieefektywne gospodarowanie środkami publicznymi.
W przyszłym roku planuje się wprowadzenie nowej rezerwy celowej w budżecie państwa z przeznaczeniem na wpłaty na rzecz Funduszu Przeciwdziałania Covid-19.