W wojsku pojawia się tylko jedno nazwisko – Grzegorz Braun

W wojsku pojawia się tylko jedno nazwisko – Grzegorz Braun

Autor: CzarnaLimuzyna, 11 grudnia 2025

YouTube

…ani KO, ani PiS nie istniałoby bez siebie nawzajem.

I w tym momencie, ja zawsze też zwracam uwagę na jedną rzecz. Pan Grzegorz Braun jest zawsze niedoszacowany w sondażach. Moim zdaniem te 10%, to jest tak naprawdę 13, może nawet już 14%, zwłaszcza, że jeżdżę po Polsce i proszę mi wierzyć, że zwłaszcza w wojsku pojawia się tylko jedno nazwisko.

I tutaj admiralicja, oni doskonale sobie zdają sprawę, Żołnierze wiedzą, że wojna jest przedłużeniem polityki. I ci obecnie rządzący, czy to będzie PiS, czy to będzie KO, doprowadzą finalnie do tej wojny, dlatego że stawiają na patronów z zewnątrz.

Dla nich jedynym wariantem i takim wentylem bezpieczeństwa jest ktoś, kto ten system rozwali. I jeśli to ma być pan Grzegorz Braun, to niech tak się stanie.

Podczas rozmowy Karoliny Pajączkowskiej i Łukasza Warzechy pojawiło się kilka wątków. W niektórych sprawach wspomniany duet ledwie otarł się o prawdę, lecz w wielu kwestiach stawiał prawidłowe diagnozy. Autorką cytowanych wypowiedzi jest Karolina Pajączkowska.

Wyborcy duopolu, popisu, wiedzą, że nie mamy jako kraj sprawczości, że jesteśmy de facto krajem na usługach innych. I poraża mnie to, że ci wyborcy nadal idą i głosują na te partie. (…) to jest chyba syndrom sztokholmski, czyli my po prostu kochamy naszych oprawców.

Wydaje mi się, że tutaj te pokolenia, które nadejdą, już są w polityce, tych młodszych raczej polityków. Bo tutaj rysuje się pewna taka, nie wiem czy widzisz, że im młodszy polityk, tym on bardziej widzi, że my jesteśmy częścią albo Niemiec, albo Stanów Zjednoczonych. Że my nie jesteśmy de facto w jakiś sposób suwerennym krajem.

Zamach na Mindicza, bliskiego współpracownika Zełenskiego. Ukrywa się w Izraelu

Zamach na bliskiego współpracownika Zełenskiego. Ukrywa się w Izraelu

10.12.2025 tysol/zamach-na-bliskiego-wspolpracownika-zelenskiego-ukrywa-sie-w-izraelu

W Izraelu doszło do nieudanego zamachu na Tymura Mindicza — biznesmena oskarżanego o zorganizowanie gigantycznej siatki korupcyjnej na Ukrainie i byłego współpracownika Wołodymyra Zełenskiego. Zamachowcy, przygotowani do zabójstwa, omyłkowo wtargnęli do niewłaściwego budynku, raniąc pokojówkę. Zostali zatrzymani.

Wołodymir Zełenski

Wołodymir Zełenski / PAP/Victor Kovalchuk

Nieudany zamach w Izraelu

Informację o próbie zabójstwa Mindicza ujawnił oligarcha Ihor Kołomojski podczas rozmowy z dziennikarzami w Sądzie Apelacyjnym w Kijowie. Do zdarzenia doszło 28 listopada w Izraelu, gdzie Mindicz ukrywa się po ucieczce z Ukrainy.

Kołomojski przekazał, że zamachowcy „weszli przez złe drzwi”, myląc dom biznesmena z sąsiednim budynkiem. W wyniku ataku obrażenia odniosła pokojówka pracująca w obiekcie. Sprawców szybko zatrzymano.

Mindicz — poszukiwany kluczowy podejrzany w aferze Enerhoatomu

Tymur Mindicz opuścił Ukrainę tuż przed rozpoczęciem przeszukań związanych z aferą korupcyjną w państwowym operatorze elektrowni jądrowych Enerhoatom. Granicę przekroczył przez Polskę, po czym udał się do Tel Awiwu, gdzie przebywa do dziś. Ukraiński sąd wydał za nim nakaz zatrzymania.

Śledczy oskarżają Mindicza o stworzenie rozbudowanej siatki korupcyjnej. Według ustaleń Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy, dzięki ujawnionym nagraniom postawiono zarzuty ośmiu osobom zamieszanym w proceder.

System łapówek i prania pieniędzy

Według ustaleń NABU, współpracownicy Mindicza mieli pobierać od kontrahentów Enerhoatomu łapówki w wysokości od 10 do 15 proc. wartości kontraktów. Pieniądze były następnie legalizowane w tzw. back office w centrum Kijowa, przez który przeszło około 100 mln dolarów.

Jak podaje „Kyiv Independent”, Mindicz „miał koordynować” cały mechanizm, używając zaszyfrowanych określeń i kryptonimów. W praniu środków pomagała mu grupa kierowana przez biznesmena Oleksandra Cukermana.

Kołomojski zapowiada ujawnienie szczegółów

Oligarcha zapowiedział, że podczas kolejnej rozprawy — związanej z jego własnymi zarzutami dotyczącymi prania pieniędzy i defraudacji — ujawni dodatkowe informacje w sprawie zamachu oraz działalności Mindicza.

Szpital dostał środki na sprzęt. Musi jednak przeprowadzić szkolenie dot. LGBT+

Szkolenie na temat LGBT, albo nie będzie unijnej kasy dla szpitala. Poseł PiS alarmuje: „To jest chore!”

Szpital w Choszcznie, który chciał otrzymać unijne środki na nowy sprzęt diagnostyczny, musi przygotować dla swoich pracowników specjalne szkolenia „w zakresie zagadnień dotyczących osób LGBT+”. Placówka pytana o sprawę podkreśliła, iż „nie jest to dowolna, fakultatywna inicjatywa Szpitala, lecz element wymagany w tym konkretnym konkursie”. To jest chore! – komentuje poseł PiS Dariusz Matecki.

Autor: Mateusz Mol https://niezalezna.pl/polityka/szkolenie-na-temat-lgbt-albo-nie-bedzie-unijnej-kasy-dla-szpitala-posel-pis-alarmuje-to-jest-chore/558668

Szpital dostał środki na sprzęt.

Musi jednak przeprowadzić szkolenie dot. LGBT+

O tej bulwersującej sprawie poseł Dariusz Matecki informował na koniec listopada br. 

Myślałem, że niewiele mnie już zaskoczy w dzisiejszej UE i uśmiechniętej Polsce. Szpital w Choszcznie ma otrzymać środki na sprzęt diagnostyczny. Ale co musi wykonać, żeby te środki otrzymać? „Szkolenie personelu medycznego oraz pracowników niemedycznych w AOS w zakresie zagadnień dotyczących osób LGBT+ – alarmował polityk PiS.

Odwrót ideologii LGBT?

Szczegółowe informacje na temat projektu zamieściła placówka na swojej stronie internetowej. Wskazano w niej, że w ramach projektu szpital otrzyma środki na modernizację jednego z obiektów, gdzie powstaną cztery specjalistyczne poradnie. Dodatkowo, przewidziano doposażenie poradni laryngologicznej, urologicznej oraz ginekologiczno-położniczej w nowoczesny, specjalistyczny sprzęt diagnostyczny.

Najciekawszy jest jednak fragment dotyczący szkolenia dotyczącego LGBT+, które ma być jednym z elementów całego przedsięwzięcia. 

W ramach projektu planujemy również przeprowadzić szkolenie personelu medycznego oraz pracowników niemedycznych w AOS w zakresie zagadnień dotyczących osób LGBT+. Szkolenie ma na celu zwiększenie kompetencji pracowników w zakresie rozumienia problemów i potrzeb tej grupy społecznej, a także promowanie postaw szacunku, empatii i profesjonalizmu w relacjach z pacjentami LGBT+

Poseł PiS zapowiedział, że podejmie w tej sprawie interwencję. Zadał placówce konkretne pytania. 

Dowiem się na czym ma to szkolenie polegać, kto na nim zarobi, czy szpital musi coś takiego robić żeby otrzymać środki? – informował.

Szpital się tłumaczy 

Dziś polityk przekazał, iż otrzymał odpowiedź na zadane pytania. Na pytanie „Czy przeprowadzenie szkolenia jest warunkiem otrzymania środków UE?” udzielono następującej odpowiedzi:

„Tak – zaplanowanie działań mających na celu poprawę dostępu do usług zdrowotnych dla osób ze środowisk LGBT+, w tym działań podnoszących świadomość personelu w odniesieniu do grup narażonych na dyskryminację, wynika wprost z dokumentacji konkursowej”

Dalej podkreślono, iż „oznacza to, że nie jest to dowolna, fakultatywna inicjatywa Szpitala, lecz element wymagany w tym konkretnym konkursie jako część kryteriów merytorycznych dopuszczających; brak zaplanowania tego typu działań skutkowałby niespełnieniem kryteriów oceny i odrzuceniem wniosku z dalszej oceny”. 

W sprawie samego obowiązku zaplanowania takich działań SP ZOZ w Choszcznie opierał się na publicznie dostępnej dokumentacji konkursowej (Regulamin naboru, Załącznik 1 Kryteria), publikowanej przez Instytucję Zarządzającą. Na dzień udzielenia odpowiedzi SPZOZ w Choszcznie nie prowadził odrębnej, dodatkowej korespondencji poświęconej wyłącznie temu szkoleniu. Ciężar wynika bezpośrednio z dokumentów naboru, a nie z indywidualnych zaleceń kierowanych do naszego Szpitala– podkreśliła placówka.

Filmowe śledztwo o Jagielskiej i jej szpitalu

https://pch24.pl/seryjna-aborterka-odchodzi-ze-szpitala-w-olesnicy-prawdopodobnym-powodem-film-obroncow-zycia

Seryjna aborterka odchodzi ze szpitala w Oleśnicy. Prawdopodobnym powodem – film obrońców życia [—]. Początek już opisałem:

Filmowe śledztwo o Jagielskiej i jej szpitalu

Wygrało życie. Gizela Jagielska od stycznia ostatecznie odchodzi ze szpitala w Oleśnicy. Jak sama mówi, nie była to jej decyzja – komentuje w mediach społecznościowych Kaja Godek, liderka Fundacji Życie i Rodzina. – Ja Państwu powiem, co się stało. Pracownicy byli i obecni w szpitala w Oleśnicy wypowiedzieli się wreszcie o tym, co dzieje się w murach placówki. Wypowiedzieli się do filmu „Oleśnica, śledztwo w sprawie zbrodni”. Filmu, który jest w tej chwili na końcowym etapie montażu – zapowiada działaczka pro-life.

Za chwilę cała Polska zobaczy, co naprawdę robiła Gizela Jagielska za murami tego szpitala. I już sam trailer, który wypuściliśmy trzy tygodnie temu, wystarczył, żeby w Oleśnicy zrozumieli, o jakich sytuacjach będzie mowa w filmie. Tak, szanowni państwo, powiedzieli ludzie, którzy byli wielokrotnie nakłaniani, zmuszani pośrednio i bezpośrednio do tego, żeby uczestniczyć w aborcjach i przynajmniej po tych aborcjach sprzątać, uczestniczyć w procedurach, które następują zaraz po. Widzieli zabite dzieci, widzieli, co z tymi dziećmi się działo. I ten film niedługo ujrzy światło dzienne. Dalej monitorujemy sytuację w Oleśnicy – podkreśla Kaja Godek.

Krótka zapowiedź dokumentalnego obrazu zawiera drobne fragmenty wypowiedzi świadków. Mówią oni między innymi:

– Było nam powiedziane, że maluszek nie żyje. Został podany chlorek potasu.

– To jest tak straszne… To jest dla nas tak obciążające…

– Na każdym dyżurze musiałyśmy w tym uczestniczyć…

Wstrząsające świadectwo położnej

Kilka miesięcy temu światło dzienne ujrzała relacja położnej ze szpitala w Oleśnicy. Kobieta ujawniła za pośrednictwem „Naszego Dziennika” szczegóły horroru trwającego za murami tej placówki. Między innymi instrukcje wydawane przez Gizelę Jagielską w kwestii zabijania z użyciem chlorku potasu. Według tego świadectwa, aborterka wyjaśniała, że substancję należy wstrzykiwać dziecku tak długo, aż jego serce przestanie bić, gdyż inaczej maluch zacznie uciekać i trzeba będzie „kłuć jeszcze raz”…

Zeznania ukazały też dwoiste reakcje matek, które przyjechały do Oleśnicy, by pozbawić życia własne potomstwo. Niektóre robiły sobie „pamiątki” dzieciobójstwa. Te zaś, do których świadomość dokonywanej zbrodni dotarła już na miejscu, płakały z rozpaczy na szpitalnych korytarzach bądź próbowały bezskutecznie odwrócić tragiczny bieg zdarzeń.

– Nieraz widziałam położne, które z racji współuczestnictwa w aborcji były kompletnie zdewastowane psychicznie. To trauma, której nie da się wyleczyć nawet przez wiele lat – opowiadała pani Magdalena.

Jagielska wykonywała aborcje na dzieciach po 22. tygodniu ciąży. One polegały więc nie na wyssaniu dziecka specjalnymi ssakami – jak to jest w przypadku młodszych dzieci – ale na wywołaniu porodu martwego dziecka. Dlatego my musiałyśmy przyjmować te porody – przyznała.

– To było coś, co spowodowało, że zwątpiłam w człowieczeństwo. W trakcie wywoływania czynności skurczowej kobieta wskazuje mi na ramkę i prosi, abym odcisnęła stópkę dziecka. To miała być pamiątka zabicia własnego dziecka. Koszmar, z którego do dziś nie potrafię się do końca otrząsnąć – wspominała.

Fundacja Pro-Prawo do Życia zwracała uwagę, że taki horror trwa w Oleśnicy od 2016 roku. Tylko pomiędzy 2016 a 2024 rokiem zabito tam poprzez aborcję, według oficjalnych danych aż 511 dzieci.

Zbrodnia nie pozostanie bezkarna

Obrońcy życia zapowiadają, że będą także w przyszłości patrzeć na ręce aborcjonistów. Tym bardziej, że przerwanie zmowy milczenia wokół cywilizacyjnej tragedii, jaką są próby normalizowania morderstw, przynosi coraz większe efekty. To zaś dobrze rokuje sprawie obrony życia w Polsce.

Dalej będziemy pod szpitalem. Będziemy zadawać pytania, czy dalej zabijają dzieci. I mam też informacje do innych aborterów w całej Polsce: obrońcy życia idą za Wami. I Wy już wiecie, że my wiemy. Będą pikiety, będą publiczne Różańce, będą pisma do szpitali. Jeśli nie będziecie odpowiadali, będą sprawy w sądach. Odpowiecie za każde zabite dziecko – przestrzega liderka Fundacji Życie i Rodzina.

We wpisie zamieszczonym na Twitterze (X) Kaja Godek zwróciła się jeszcze do tych osób, które zdecydowały się zrelacjonować na potrzeby filmu dokumentalnego to, co działo się i dzieje w publicznej placówce.

„A ja dziękuję osobom ze szpitala, które przerwały milczenie i wypowiedziały się do filmu Oleśnica. Śledztwo w sprawie zbrodni. Wiem, ile Was to kosztowało, by ujawnić, czego byliście świadkami i do czego Was przymuszano! I wystarczył trailer, aby w szpitalu zrozumieli, o czym będzie w filmie. I że za chwilę cała Polska zobaczy, co wyprawiała Jagielska z poczętymi dziećmi za zamkniętymi drzwiami, a czego szpital nie raportował w oficjalnych dokumentach. Dalej monitorujemy sytuacje w Oleśnicy. A wszystkim aborterom w Polsce powiem jedno: obrońcy życia idą za Wami. I odpowiecie za każde zabite dziecko – jeśli nie przed organami ścigania i sądami, które Was chwilowo chronią, to przed opinią publiczną” – czytamy.

Źródła: RatujZycie.pl, StronaZycia.pl, DoRzeczy.pl, Twitter (X), PCh24.pl

RoM

Nieujawnione zapisy strategii USA. „Odciągnąć Polskę od Unii Europejskiej, wspierać partie, ruchy oraz intelektualistów i działaczy kultury”

Nieujawnione zapisy strategii USA. „Odciągnąć Polskę od Unii Europejskiej, wspierać partie, ruchy oraz intelektualistów i działaczy kultury”

10.12.2025 https://nczas.info/2025/12/10/nieujawnione-zapisy-strategii-usa-odciagnac-polske-od-unii-europejskiej-wspierac-partie-ruchy-oraz-intelektualistow-i-dzialaczy-kultury/

Stany Zjednoczone powinny działać na rzecz odciągnięcia Polski, a także Austrii, Węgier i Włoch od Unii Europejskiej – napisał portal Defense One, powołując się na dłuższą wersję najnowszej strategii bezpieczeństwa narodowego USA.

W niepublikowanej wersji strategii „proponuje (się) też nowe sposoby sprawowania przywództwa na arenie międzynarodowej oraz inne podejście do wywierania wpływu na przyszłość Europy” – podał Defense One, założony w 2013 r. amerykański portal poświęcony obronności i bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych.

W przypadku Starego Kontynentu stosunki USA miałyby skoncentrować się na współpracy z kilkoma państwami „w celu odciągnięcia ich” od Unii Europejskiej. W grupie tych krajów znalazły się: Polska, Austria, Węgry i Włochy.

„Powinniśmy wspierać partie, ruchy oraz intelektualistów i działaczy kultury dążących do suwerenności i zachowania/przywrócenia tradycyjnego europejskiego stylu życia” – podkreślono w dokumencie cytowanym przez Defense One.

W niepublikowanej wersji strategii mowa jest też o stworzeniu nowego międzynarodowego formatu współpracy o nazwie Core 5 (C5), który obejmowałby USA, Chiny, Rosję, Indie i Japonię – bez udziału UE ani żadnego państwa wchodzącego w jej skład. Grupa miałaby zająć się m.in. kwestią bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie.

W oficjalnej, opublikowanej w piątek strategii bezpieczeństwa narodowego USA, podkreślono, że polityka USA w sprawie Europy powinna traktować jako priorytet m.in. powrót do stabilności strategicznej w relacjach z Rosją, umożliwienie Europie wzięcia odpowiedzialności za własną obronę i zapobieganie dalszemu rozszerzaniu NATO.

Minęły już czasy, kiedy Stany Zjednoczone podtrzymywały cały porządek światowy jak Atlas” – napisano w dokumencie, zapowiadając przeniesienie odpowiedzialności za bezpieczeństwo w poszczególnych regionach na sojuszników Ameryki.

W dokumencie mowa jest też o odrzuceniu „niefortunnej koncepcji globalnej dominacji” USA, przy równoczesnym zapewnieniu „równowagi sił”, by żadne inne mocarstwo nie osiągnęło pozycji dominującej. Dotyczy to również Europy, która w dokumencie jest mocno krytykowana.

Już konieczna jest praca od podstaw.

Praca od podstaw.

Fakty, które każdy Polak powinien znać!

Alina Czerniakowska https://wpolityce.pl/historia/747879-praca-od-podstaw-fakty-ktore-kazdy-polak-powinien-znac

„Obecna sytuacja wymaga pracy od podstaw, tak już bywało w naszej historii, teraz trzeba brać wzorce z tamtych trudnych lat. Przywrócić patriotyzm, dumę z polskości i na tych podstawach budować strategię gospodarczą.

Trzeba zacząć od najmniejszego pokolenia, od dzieci („Kto ty jesteś / Polak mały, …), młodzieży szkolnej i studenckiej. Przestać powtarzać w mediach prawicowych te bzdury nieudaczników obecnego rządu, bo „szkoda czasu i atłasu”, przecież oni nie mają pojęcia o zarządzaniu państwem, tak jak Trzaskowski nie ma pojęcia o zarządzaniu stolicą. Brak konkretnego wykształcenia, doświadczenia i wiedzy z zakresu ekonomii, zarządzania, a do tego spolegliwość, wasalstwo zaprzedanie. Patriotyzm, nasza narodowa racja stanu, imponderabilia historyczne, nie mają dla nich żadnego znaczenia, po prostu nie istnieją. Trzeba więc jak najszybciej zacząć pracę od podstaw”- skomentował naszą rzeczywistość Jerzy Makowiecki, ekonomista, przedsiębiorca, absolwent Ekonometrii na UW, wywodzący się z patriotycznej powstańczej rodziny. Jego ojciec inżynier Franciszek Makowiecki porucznik AK, przedwojenny właściciel fabryki wyrobów metalowych, w czasie okupacji zaangażowany w konspiracji. Właśnie w jego zakładzie zostały w konspiracji wyprodukowane słynne pistolety Błyskawica, ponad 10 tysięcy sztuk, które bardzo pomogły w czasie akcji zbrojnych polskiego podziemia. Po wojnie za to spotkała go „nagroda” od komunistów, więzienie ubeckie, utrata zdrowia i śmierć. Tak więc jego syn, Jerzy Makowiecki mając takie korzenie rodzinne i do tego wykształcenie i pracę w zakresie ekonomii i przedsiębiorczości, wie o czym mówi.

Nawiązując do powyższego komentarza Jerzego Makowieckiego – pracy od podstaw, chcę przypomnieć fakty, które wiążą się ściśle z obecnym podejściem rządzących do spraw reparacji od Niemiec.

Niszczenie na oczach świata

Grudzień 1944 roku był trzecim miesiącem wypalania, niszczenia, okradania opustoszałej, zamordowanej na oczach świata Warszawy. Po zakończeniu walk powstańczych Niemcy rozpoczęli planowe wyburzanie i palenie miasta – dom po domu, ulica po ulicy, tam, gdzie jeszcze stały domy.

„Łącznie w wyniku strat powstałych w sierpniu i wrześniu 1944 r. oraz zniszczeń, do których doszło w wyniku oblężenia miasta we wrześniu 1939 r. i zagłady warszawskiego getta, uległo destrukcji 84 proc. zabudowy lewobrzeżnej Warszawy, niemal 100 proc. Starówki. Ilość gruzów pokrywających Warszawę w 1945 r. oszacowana została na ok. 20 milionów metrów sześciennych!”

Anihilacja bezcennych zabytków

Barbarzyńskie niszczenie miasta to także anihilacja setek bezcennych zabytków oraz obiektów o wymiarze kulturowym, duchowym, wręcz symbolicznym.

„Niemcy jeszcze w trakcie powstania m.in. obalili Kolumnę Zygmunta (2 września), rozjechali czołgami płyty Grobu Nieznanego Żołnierza (4 września), wysadzili w powietrze ruiny zbombardowanego na początku wojny Zamku Królewskiego (połowa września). Wkrótce po poddaniu przez powstańców Starego Miasta hitlerowcy rozmyślnie spalili znajdujące się tam: Bibliotekę Ordynacji Zamojskiej (ul. Senatorska 37, 8 września), Archiwum Główne (ul. Długa 24), Archiwum Akt Dawnych (ul. Jezuicka 4) oraz Archiwum Skarbowe (ul. Podwale 5). Zagładzie uległo niemal 100 proc. przechowywanych tam zasobów archiwalnych. 25 października starannie spalono – od piwnic, piętro po piętrze – gmach Biblioteki Ordynacji Krasińskich, a w nim starodruki i największy w Polsce zbiór rękopisów, stanowiący główną podstawę źródłową historii polskiej”.

Ogień strawił tam ok. 2000 inkunabułów, 50 tys. rękopisów oraz 100 tys. starodruków i innych pozycji!

Zniszczyć wszelkie ślady polskości

Niemcy za wszelką cenę próbowali zniszczyć wszelkie ślady polskości, ale wszystko to, co uznali za cenne, po prostu kradli i wywozili do Reichu. Opuszczone mieszkania bądź budynki publiczne były systematycznie opróżniane z wszelkich wartościowych przedmiotów. Demontowano i wywożono maszyny, surowce, żywność i tekstylia. Rabowano futra, dywany, pieniądze, złote monety, złoto w sztabach, wszelkie kosztowności (np. zegarki, bransoletki czy pierścionki). Od połowy sierpnia do połowy grudnia 1944 r. wywieziono z Warszawy 1000 pociągów (45 tys. wagonów!) z tzw. „dobrami ewakuacyjnymi”!

Oprócz domów mieszkalnych i budynków użyteczności publicznej Niemcy zniszczyli także wszystkie urządzenia potrzebne do życia miasta: elektrownię na Powiślu, Stację Filtrów, Stację Pomp Rzecznych, gazownię, elektrownię tramwajową. Zablokowali kolej średnicową poprzez całkowite zniszczenie Dworca Głównego i Dworca Pocztowego oraz poważne uszkodzenie tunelu średnicowego. Zrujnowali lotnisko cywilne na Okęciu, a tabor komunikacji miejskiej (tramwaje i autobusy) spalili lub wywieźli do Niemiec. 100 dni znęcania się nad bezbronną, opustoszałą stolicą Polski!

Armia Czerwona

Zza Wisły patrzyła „przyjacielska” Armia Czerwona! Trudno nam dzisiaj wyobrazić sobie jak wyglądała Wigilia i Święta Bożego Narodzenia A.D. 1944 dla garstki niedobitków ukrytych w gruzach swojej ukochanej stolicy… To nie jest demagogia, to są fakty, które każdy Polak powinien znać!

Po ucieczce Niemców i zajęciu 17 stycznia 1945 r. zrujnowanej Warszawy przez Armię Czerwoną, do miasta powoli zaczęli powracać ocalali warszawiacy. Pośród gruzów spontanicznie zaczęli stawiać w miejscach egzekucji krzyże i tablice pamiątkowe. …

(O wstrząsającym barbarzyństwie niemieckim od września 1939 roku, w porozumieniu z okupantem rosyjskim (po 17 września i podziale Polski na zasadach Paktu Ribbentrop – Mołotow), można dowiedzieć się z filmu dokumentalnego pt. „W imieniu Warszawy”)

Proces Brauna – to masoni chcą doprowadzić do jego skazania. Chanuka, B’nai B’rith to nie religia judaizmu, lecz żydowska loża masońska.

Proces Brauna – to masoni mają doprowadzić do jego skazania – biegły sądowy jest z masonerii. To loża B’nai B’rith.

B’nai B’rith to nie religia judaizmu, lecz żydowska loża masońska.

Stefan Banach [Viki}

Stefan Banach (ur. 30 marca 1892 w Krakowie, zm. 31 sierpnia 1945 we Lwowie) – polski matematyk, czołowy przedstawiciel lwowskiej szkoły matematycznej[1], profesor zwyczajny związany z Uniwersytetem Lwowskim, członek Polskiej Akademii Umiejętności (PAU).

Banach to jeden z pionierów i klasyków analizy funkcjonalnej, znany m.in. z opisania twierdzenia o kontrakcji i przestrzeni Banacha. Zajmował się też teorią mnogości, w której podał paradoks rozkładu kuli razem z logikiem Alfredem Tarskim, a także był autorem podręczników szkolnych i akademickich do matematyki i mechaniki. Banacha upamiętniają nazwy terminów naukowych, instytucji, nagród oraz pomniki.

Życiorys

Młodość

Jego ojcem był góral z Ostrowska[2] lub Jordanowa[3], Stefan Greczek (służący jako żołnierz w wojsku austriackim, później pracujący jako urzędnik w Krakowie), a matką prawdopodobnie góralka Katarzyna Banach[2], pochodząca z Borównej. Wychowywał się w rodzinie zastępczej (właścicielki pralni, Franciszki Płowej, i jej córki, Marii Puchalskiej). Znał osobiście tylko swojego ojca i czasami się z nim spotykał. Zgodnie z obietnicą daną matce ojciec łożył na jego utrzymanie. Od dzieciństwa wykazywał nieprzeciętne zdolności matematyczne i lingwistyczne.

W latach 1902–1910 uczęszczał do IV c.k. Gimnazjum w Krakowie[4][5][6]. Po maturze pracował w księgarni krakowskiej. Matematykę studiował jako samouk. W latach 1911–1913 zaliczył egzaminem częściowym (tzw. półdyplom) dwa lata studiów na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Lwowskiej.

Po wybuchu I wojny światowej pracował jako nadzorca przy budowie dróg. Nie został wcielony do armii z powodu leworęczności i wady wzroku. Po powrocie do Krakowa zarabiał na życie korepetycjami. Nadal studiował samodzielnie.

Kariera naukowa

W 1916 dr Hugo Steinhaus zainteresował się przypadkowo spotkanym Banachem (przechodząc Plantami w Krakowie, usłyszał dwóch młodych ludzi rozmawiających o całce Lebesgue’a, zagadnieniu z zaawansowanej teorii miary i całki; byli to Banach i Otton Nikodym[3]). Spotkanie zaowocowało wspólną publikacją i wieloletnią współpracą. W 1920 dzięki wstawiennictwu Steinhausa Banach otrzymał asystenturę (do 1922) w Katedrze Matematyki na Wydziale Mechanicznym Politechniki Lwowskiej u prof. Antoniego Łomnickiego.

W 1920 (nie mając dyplomu ukończenia studiów) doktoryzował się na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie na podstawie rozprawy, której główne wyniki zostały potem opublikowane w pracy: Sur les opérations dans les ensembles abstraits et leur application aux équations intégrales (Fundamenta Mathematicae, III, 1922), w której zawarł podstawowe twierdzenia analizy funkcjonalnej, nowej dyscypliny matematyki. W rozprawie zawarł definicję „przestrzeni B”, którą Maurice Fréchet nazwał w 1926 r. „przestrzenią Banacha[7].

Popularna anegdota głosi[4][8][9][7], że Banachowi wystarczało, że zawodowo zajmował się ukochaną dziedziną nauki, stąd nie zamierzał nawet uzyskać stopnia magistra. Jego przełożeni uknuli intrygę, która miała mu zapewnić stopień doktora (z pominięciem tytułu magistra). Matematyk lubił bowiem atmosferę hałaśliwych lokali z wyszynkiem, tam rozwiązywał zawiłe problemy, pisząc na serwetkach lub skrawkach papieru. Wydelegowano więc dwóch asystentów, którzy nie odstępowali go na krok i systematycznie zbierali wszystkie jego notatki. Na ich podstawie napisali ww. pracę doktorską, która została uznana za dysertację Banacha.

Była to jednak połowa sukcesu, bo pracę należało jeszcze obronić, a matematyk nie zamierzał stawać przed żadną komisją egzaminacyjną. Profesor Andrzej Turowicz opisał to następująco[10][7]:

Pewnego dnia zaczepiono Banacha na korytarzu Uniwersytetu Jana Kazimierza: „Czy mógłby pan wpaść do dziekanatu, są tam jacyś ludzie, którzy mają pewne problemy matematyczne, a pan na pewno potrafi im wszystko wyjaśnić”. Banach udał się zatem do wskazanego pokoju i chętnie odpowiedział na wszystkie pytania, nieświadom tego, że właśnie zdaje egzamin doktorski przed komisją specjalnie w tym celu przybyłą z Warszawy.

Przytoczona anegdota została opowiedziana przez Turowicza w 1984 r. Nie był on jednak świadkiem tych zdarzeń, a jedynie relacjonował historię, którą opowiedział mu prof. Otton Nikodym[a].

W rzeczywistości Banach ukończył 4 lata studiów na Politechnice Lwowskiej, co w ówczesnych czasach uprawniało do starania się o nadanie stopnia doktora. Złożył on swoją dysertację w czerwcu 1920 r., kilka miesięcy po rozpoczęciu pracy na Politechnice Lwowskiej[b]. Recenzję napisali Steinhaus i Eustachy Żyliński. Wpłynęła ona 30.10.1920, a 3.11. Banach zdał egzamin doktorski z matematyki i fizyki, uzyskując jednomyślną ocenę celującą od wszystkich egzaminatorów (byli nimi dwaj recenzenci, dziekan, prof. Zygmunt Weyberg oraz prof. Stanisław Loria). Następnie, 11.12. zdał egzamin doktorski z filozofii (w komisji był dziekan oraz profesorowie filozofii, Kazimierz Twardowski i Mścisław Wartenberg). Ceremonia nadania stopnia doktora miała miejsce 22 stycznia 1921[7].

W 1922 habilitował się na Uniwersytecie Jana Kazimierza (decyzja Rady Wydziału z 30 czerwca) i 22 lipca tego roku otrzymał nominację na profesora nadzwyczajnego, a w 1927 na profesora zwyczajnego tego uniwersytetu. W 1924 został członkiem Polskiej Akademii Umiejętności. W latach 1922–1939 kierował jednym z zakładów w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Jana Kazimierza[11], rozwijając wielką działalność naukowo-badawczą. Stał się wkrótce największym autorytetem w analizie funkcjonalnej. Dookoła niego skoncentrowała się plejada młodych talentów dając początek lwowskiej szkole matematycznej. Wkrótce, bo już w 1929 r., grupa zaczęła wydawać własny organ poświęcony analizie funkcjonalnej Studia Mathematica. Matematycy spotykali się w kawiarni Szkockiej, zapisując problemy i ich rozwiązania na serwetkach i blatach stołów, w wyniku czego wiele z nich zostało utraconych. Później żona Banacha sprezentowała im zeszyt, w którym prowadzili swoje zapiski. Został on nazwany „Księgą szkocką[5][12][13].

W 1932 ukazało się w druku dzieło Banacha Théorie des opérations linéaires jako pierwszy tom nowego wydawnictwa Monografie Matematyczne, którego był jednym z założycieli. Dzieło to przyczyniło się w dużym stopniu do spopularyzowania osiągnięć Banacha wśród ogółu matematyków i do rozwoju analizy funkcjonalnej. O zainteresowaniu świata matematycznego osobą Banacha świadczy, między innymi, fakt powierzenia mu jednego z odczytów plenarnych na Międzynarodowym Kongresie Matematycznym w Oslo w 1936.

O uznaniu zasług Banacha w kraju świadczy też i to, że był kilkukrotnie laureatem nagród naukowych, a w 1939 został wybrany na prezesa Polskiego Towarzystwa Matematycznego. Był członkiem zwyczajnym Kasyna i Koła Literacko-Artystycznego we Lwowie[14].

Był autorem ponad 60 prac naukowych i twórcą twierdzeń o fundamentalnym znaczeniu dla wielu działów matematyki. Styl pracy Banacha, jego niezwykła intuicja naukowa, bezpośredniość i otwartość pozwoliły mu (wraz ze Steinhausem) na stworzenie Lwowskiej Szkoły Matematycznej. W 1924 został członkiem korespondentem Polskiej Akademii Umiejętności, od 1931 członkiem zwyczajnym Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, członkiem przybranym (1923) i członkiem czynnym (1927) Towarzystwa Naukowego we Lwowie, członkiem założycielem (1919) Polskiego Towarzystwa Matematycznego i jego wiceprezesem (1932–1936) oraz prezesem (1939–1945). W 1930 otrzymał nagrodę naukową miasta Lwowa. W latach 1936–1939 był wiceprzewodniczącym Komitetu Matematycznego Rady Nauk Ścisłych i Stosowanych. W 1939 otrzymał Nagrodę im. Janiny z Rychterów Mościckiej, przyznaną przez Polską Akademię Umiejętności[15].

II wojna światowa

Po zajęciu Lwowa przez wojska sowieckie (22 września 1939) był profesorem Uniwersytetu Lwowskiego, dziekanem Wydziału Matematyczno-Fizycznego. Chociaż stronił od polityki, zgodził się zostać delegatem do Lwowskiej Rady Miejskiej[16]. W czerwcu 1941 został wpisany na listę kandydatów na członków Akademii Nauk Ukraińskiej SRR[17].

W czasie okupacji niemieckiej Lwowa (1941–1944), z powodu zamknięcia przez Niemców uczelni, pozbawiony możliwości pracy zawodowej, wraz z wieloma innymi przedstawicielami nauki, kultury, członków ruchu oporu, młodzieży gimnazjalnej i akademickiej we Lwowie był (wraz z synem Stefanem, studentem medycyny) karmicielem wszy w Instytucie Badań nad Tyfusem Plamistym i Wirusami profesora Rudolfa Weigla, dzięki czemu posiadał dokument, który skutecznie chronił go przed represjami okupantów. Od 1942 do 1944 był wykładowcą matematyki na Państwowych Technicznych Kursach Zawodowych.

Grobowiec Riedlów na cmentarzu Łyczakowskim, w którym pochowany jest Stefan Banach.

Po ponownym zajęciu Lwowa przez Armię Czerwoną (27 lipca 1944) kontynuował swoją pracę na Uniwersytecie Lwowskim jako kierownik katedry matematyki. Wykładał też w Lwowskim Instytucie Politechnicznym. Mieszkał u zaprzyjaźnionej rodziny lwowskich kupców Riedlów w ich kamienicy przy ul. Dwernickiego 12. W styczniu 1945 zachorował na raka płuc, wywołanego wypalaniem pięciu paczek papierosów dziennie[18]. Przygotowywany był jego wyjazd na stałe do Krakowa, gdzie miał podjąć wykłady na UJ. Z powodu diagnozy wyjazd nie doszedł do skutku. Zmarł 31 sierpnia 1945, został pochowany w grobowcu Riedlów na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie tuż obok grobu Marii Konopnickiej. Jego pogrzeb, w którym wzięły udział tłumy mieszkańców Lwowa, był wielką manifestacją polskiego środowiska naukowego, które jeszcze pozostało we Lwowie. Na cmentarzu Łyczakowskim żegnało go 16 mówców.

Osiągnięcia zawodowe

Był wykładowcą, autorem podręczników, w tym podręczników matematycznych dla szkół średnich.

Pierwsze jego prace dotyczyły szeregów Fouriera (w pierwszej opublikowanej wspólnie ze Steinhausem pracy rozstrzygnął negatywnie problem zbieżności średniej sum częściowych szeregu Fouriera[19]), funkcji i szeregów ortogonalnych, równań Maxwella, funkcji pochodnych, funkcji mierzalnych, teorii miary.

W pracy doktorskiej (opublikowanej w 1922) i w monografii Théorie des opérations linéaires[20] podał pierwszą aksjomatyczną definicję przestrzeni nazwanych później jego nazwiskiem (przestrzeń Banacha), które sam określił jako przestrzenie typu B. Ugruntował ostatecznie podstawy niesłychanie ważnej w nowoczesnych zastosowaniach matematyki analizy funkcjonalnej. Podał jej fundamentalne twierdzenia, wprowadził jej terminologię, którą zaakceptowali matematycy na całym świecie.

Ordery i odznaczenia

Życie prywatne

19 października 1920[23] r. w Krakowie ożenił się z Łucją Janiną Braus. Mieli syna Stefana (1922–1999), neurochirurga[24].

Upamiętnienie

Ławka z figurami Ottona Nikodyma i Stefana Banacha na krakowskich Plantach (według projektu Stefana Dousy, odsłonięta 14 października 2016).

Polskie Towarzystwo Matematyczne ufundowało nagrodę naukową im. Banacha (1946), jego imieniem nazwano ulice w kilku miastach (są to m.in. ulica Stefana Banacha w Warszawie i ulica Stefana Banacha we Lwowie), w 1972 utworzono Międzynarodowe Centrum Matematyczne im. S. Banacha przy Instytucie Matematycznym Polskiej Akademii Nauk, a w 1992 – w stulecie urodzin – ustanowiono Medal im. Stefana Banacha za wybitne zasługi w dziedzinie nauk matematycznych[25]. Od 2009 przyznawana jest także Międzynarodowa Nagroda im. Stefana Banacha[26].

23 listopada 1982 Poczta Polska wprowadziła do obiegu pocztowego znaczek z wizerunkiem Stefana Banacha o numerze katalogowym 2691, o wartości 15 zł (w ramach serii pt. „Matematycy polscy”)[27].

Od 2001 planetoida o numerze 16856 oznaczona symbolem 1997YE8 nosi imię Stefana Banacha[28].

3 kwietnia 2012 Narodowy Bank Polski upamiętnił Stefana Banacha na złotej monecie 200 zł, srebrnej 10 zł i 2 zł ze stopu Nordic Gold. Monety zostały zaprojektowane przez Roberta Kotowicza[29].

14 października 2016 na krakowskich Plantach odsłonięto ławkę z figurami Stefana Banacha i Ottona Nikodyma upamiętniającą setną rocznicę rozmowy, jaką odbyli matematycy, przy okazji której doszło do spotkania z Hugonem Steinhausem[30][31][32].

Imię Stefana Banacha nosi kilka szkół, m.in. od 1977 roku Szkoła Podstawowa nr 172 w Łodzi[33], od 1 września 2018 XLIV Liceum Ogólnokształcące w Warszawie (poprzednio im. Antoniego Dobiszewskiego)[34], od marca 2018 II Liceum Ogólnokształcące w Świdnicy (poprzednio im. gen. Aleksandra Zawadzkiego) i X Liceum Ogólnokształcące im. prof. Stefana Banacha w Toruniu. Jego imię nosi też Zespół Szkół Technicznych i Ogólnokształcących w Jarosławiu[35], Liceum Ogólnokształcące w Żaganiu[36] oraz Szkoła Podstawowa nr 53 we Wrocławiu[37].

Stefanowi Banachowi poświęcono jeden z odcinków serii dokumentalnej o polskich naukowcach i wynalazcach Geniusze i marzyciele.

31 sierpnia 2025 r. w Ostrowsku, rodzinnej miejscowości ojca uczonego, odsłonięto pomnik prof. Stefana Banacha[38].

Publikacje

Zaszufladkowano do kategorii Nauka | Otagowano

Stefan Banach – samouk, geniusz, matematyk, #GameChanger

=======================

[Znalazłem film: Stefan Banach: Wielki syn polskiej nauki. Samouk, który zadziwił świat – geniusz mimo przeznaczenia. Gdyby Ktoś przesłał mi jego pisaną kopię – też umieszczę. Mirosław Dakowski]

Michał Lutak 17/06/2019

Stefan Banach – geniusz, matematyk, samouk, #GameChanger

Syn niepiśmiennej góralki, który stał się polskim Euklidesem.

Urodził się w 1892 roku jako nieślubne dziecko górala służącego w wojsku austriackim. Nazywał się Greczek. Niechciany i niekochany wychowywał się w rodzinie zastępczej u lwowskiej praczki. Do historii przeszedł pod nazwiskiem, które przyjął po swojej przybranej matce. Pozwól, że przedstawię Ci geniusza, którego życie nadaje się na scenariusz filmowy, i który wywarł jeden z największych wpływów na światową naukę w XX wieku. Oto Stefan Banach.

„Filmowa” droga #GameChangera – Stefana Banacha

Od ubogiego chłopaka, który nie miał nic do matematycznego geniusza, któremu stawia się pomniki. Tak w skrócie można nakreślić drogę naszego matematycznego #GameChangera.

Od dzieciństwa wykazywał ponadprzeciętne zdolności matematyczne. Tak bardzo „wzięła” go ta dyscyplina nauki, że w klasie maturalnej groziło mu aż 8 ocen niedostatecznych z innych przedmiotów. Udało mu się jednak w 1910 roku zdać maturę, by… zamiast rozwijać swoje niezwykłe umiejętności, rozpocząć pracę jako sprzedawca w księgarni.

Banach się jednak nie poddał. Mimo że nie kontynuował formalnej edukacji, tajniki matematyki starał się zgłębiać sam. Nagle, w zaledwie dwa lata po maturze, jednym egzaminem zaliczył dwa lata studiów na Wydziale Inżynierii Lądowej Politechniki Lwowskiej otrzymując tzw. pół-dyplom.

Jego plany zostają jednak znów pogrzebane – wybuchła pierwsza wojna światowa, a on zarabiał jako nadzorca przy budowie dróg. Cudem udało mu się jednak uniknąć wcielenia do armii. A właściwie nie cudem, ale dzięki własnym „dysfunkcjom” – leworęczność i wada wzroku zdyskwalifikowały go jako sprawnego żołnierza. Postanowił zatem wykorzystać daną mu od losu szansę i wciąż uczy się matematyki. Oczywiście na własną rękę.

Polskim Euklidesem został przez przypadek

Przychodzi rok 1916. Wojna jeszcze trwa, ale w Krakowie życie toczy się swoim torem. Po Plantach przechadzał się, jak gdyby nigdy nic, jeden z najwybitniejszych ówcześnie matematyków, dr Hugo Steinhaus.

Idąc letnim wieczorem roku 1916 wzdłuż plant, usłyszałem rozmowę, a raczej tylko kilka słów; wyrazy „całka Lebesgue’a” były tak nieoczekiwane, że zbliżyłem się do ławki i zapoznałem z dyskutantami: to Stefan Banach i Otto Nikodym rozmawiali o matematyce.

Wtedy uczony postanowił przedstawić spotkanemu przypadkiem Banachowi pewne zagadnienie, nad którym od dłuższego czasu pracował. Ku zdziwieniu Steinhausa, w parę dni później, nasz #GameChanger przyszedł do niego z gotowym rozwiązaniem.

Odkrycie Banacha było moim największym odkryciem naukowym” – mówił po latach Steinhaus.

Banach poczuł, że nareszcie może coś zmienić. Bez wahania przyjął asystenturę w Katedrze Matematyki na Wydziale Mechanicznym Politechniki Lwowskiej. I już w 1920 roku dokonał czegoś niemożliwego nie tylko ówcześnie, ale i dziś. Nie mając dyplomu ukończenia studiów, doktoryzował się na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, dzięki podstępowi swoich przełożonych.

Nasz #GameChanger rozwiązywał matematyczne problemy dosłownie wszędzie. Inspirację znajdował nawet w kawiarni, w której zawiłe funkcje spisywał na serwetkach lub przypadkowych skrawkach papieru. Wysłano więc za nim dwóch asystentów, skrupulatnie zbierających wszelkie notatki. Tak powstała rozprawa doktorska Banacha. Ten jednak nie zamierzał jej bronić. Liczyły się efekty, osiągnięcie celu, a nie spełnienie własnych naukowych ambicji.

Pewnego dnia zaczepiono Banacha na korytarzu Uniwersytetu Jana Kazimierza: „Czy mógłby pan wpaść do dziekanatu, są tam jacyś ludzie, którzy mają pewne problemy matematyczne, a pan na pewno potrafi im wszystko wyjaśnić?”. Banach udał się zatem do wskazanego pokoju i chętnie odpowiedział na wszystkie pytania, nieświadom tego, że właśnie zdaje egzamin doktorski przed komisją specjalnie w tym celu przybyłą z Warszawy.

Jeszcze w tym samym roku uzyskał nominację na profesora nadzwyczajnego, a w 5 lat później zwyczajnego, zostając najmłodszym profesorem w historii uniwersytetu.

Bezkompromisowość i pracowitość – tak działa prawdziwy #GameChanger

Na czym polega zapoczątkowana przez niego rewolucja? Banach nie tyle odmienił matematykę, co stworzył całkowicie nową dyscyplinę matematyczną: analizę funkcjonalną. Jej twierdzenia zaakceptowano na całym świecie. Napisał ok. 60 prac naukowych, a także skupił wokół siebie młode talenty, które dały początek tzw. lwowskiej szkole matematycznej.

Jego cel: „odmienić oblicze matematyki, a tym samym zmienić globalne myślenie i zapoczątkować nowe odkrycia”, liczył się ponad wszystko. Nie znosił skostniałych akademickich posiedzeń, na których omawiano wciąż te same zagadnienia. Gdy otrzymywał zaproszenie na takowe, mówił: „Wiem, gdzie nie będę”.

W okresie międzywojennym w Polsce trzykrotnie pojawiał się Von Naumann zwany „Gaussem XX wieku”. Na polecenie Norberta Wienera (twórcy cybernetyki) zawsze składał Banachowi tę samą propozycję: wyjazdu do Stanów Zjednoczonych i dołączenia do ekipy. Dał matematykowi nawet czek z wpisaną liczbą 1 oraz prośbą, by ten dopisał tyle zer ile chce. To wtedy nasz #GameChanger odpowiedział: „To za mała suma, aby opuścić Polskę”.

I tak wrócił do Kawiarni Lwowskiej, w której przesiadywał ze swoimi uczniami, wypisując na kawiarnianym blacie problematy matematyczne. Dzięki przebiegłości jego żony znalazły się one w końcu w Księdze, którą wziąć do ręki mógł każdy. A za poprawne rozwiązanie otrzymywał od matematyków nagrodę: od małej czarnej po żywą gęś.

To ta Księga właśnie została skopiowana i przesłana do Ameryki, skąd rozesłano ją po całym świecie. A Stefan Banach stał się obok Euklidesa najczęściej wymienianym nazwiskiem w świecie matematycznym.

#GameChanger, który ma swoją planetoidę

Determinacja pozwoliła mu osiągnąć sukces na skalę światową, a wyniki na miarę stulecia. Nie wahał się zostać karmicielem wszy podczas okupacji, by ochronić się przez represjami hitlerowców i móc kontynuować swoje badania. Jak wspominał Steinhaus: „umiał pracować zawsze i wszędzie. Nie był przyzwyczajony do wygód”.

Banach – mimo że nie ukończył studiów – był profesorem już w wieku 30 lat, przystojny, lubił się bawić i tańczyć, zdarzało się, że na wykłady przychodził prosto z balu. Przedwojenny Lwów był oburzony zachowaniem profesora, który potrafił pokazać się na mieście w koszuli z krótkim rękawem, (…) wolał mecz Pogoni-Lwów od koncertu w filharmonii. Kiedy zamykano kawiarnię, a on czuł potrzebę dalszych rozmyślań przy kielichu, udawał się na dworzec, gdzie piwo serwowano całą dobę.

Nie był jednak również marzycielem – był realistą aż do cynizmu, który skrupulatnie realizował swój cel. Prócz odmiany reguł w świecie matematyki, odmienił oblicze Polski na świecie: „Jego najważniejszą zasługą jest przełamanie raz na zawsze i zniszczenie do reszty kompleksu polegającego na poczuciu niższości Polaków w naukach ścisłych, maskującego się wywyższaniem jednostek miernych” – dodawał Steinhaus. Nic dziwnego, że odkryta w 1997 roku planetoida, w 2001 roku otrzymała nazwę polskiego matematyka, prawdziwego #GameChangera, Stefana Banacha.

================================

MD: Gdy Lwów dostał się w łapy sowietów, chciał i mógł wrócić do Krakowa, czekała katedra na UJ. Ale zmarł na raka płuc, jako nałogowiec palenia

Zaszufladkowano do kategorii Nauka | Otagowano

Zamykają porodówki. Nie zdążyła do szpitala, urodziła na stacji benzynowej.

Nie zdążyła do szpitala, urodziła na stacji benzynowej.

Porody „w trasie” będą w Polsce normą?

https://pch24.pl/nie-zdazyla-do-szpitala-urodzila-na-stacji-benzynowej-porody-w-trasie-beda-w-polsce-norma

Do niecodziennej sytuacji doszło 6 grudnia w miejscowości Harklowa k. Nowego Targu. Kobieta urodziła dziecko na stacji benzynowej. Poród pomogła odebrać położna, która akurat w tym czasie przyjechała zatankować swój samochód. Ostatecznie wszystko skończyło się szczęśliwie. Jednak zapowiedzi likwidacji kolejnych oddziałów ginekologiczno-położniczych w całej Polsce każą zapytać o to, czy do podobnych sytuacji będzie dochodzić częściej?

—————————————————–

Pierwsze skurcze pojawiły się u kobiety ok. godziny 15-tej. Do szpitala w Nowym Targu małżeństwo wyruszyło dwie godziny później. Sytuację znacznie pogorszyła gęsta mgła, utrudniająca sprawną jazdę. Jakby tego było mało, akcja porodowa niespodziewanie przyspieszyła, a kobieta zaczęła rodzić już w samochodzie. Zdesperowany ojciec zaparkował na najbliższej stacji benzynowej, skąd wezwał służby.

Najszybciej zareagowali funkcjonariusze Ochotniczej Straży Pożarnej, ale ich rola sprowadziła się do głównie zabezpieczenia miejsca porodu przed oczami ciekawskich.

Szczęśliwym trafem w tym samym czasie na stacji zatrzymała się położna by zatankować swój samochód.

Położna miała w torebce specjalistyczny sprzęt; klem do przytrzymania pępowiny, rękawiczki i maść. Pogotowie dotarło na miejsce kilka minut po narodzinach dziewczynki. Mama i córka zostały zabrane do szpitala w Nowym Targu.

Żaden z zaangażowanych w akcję pracowników ochrony zdrowia i strażaków nie przypominał sobie podobnej sytuacji. Czy jednak może zdarzyć się tak, że podobne informacje będą do nas docierały częściej? Jest bowiem obawa, że rodzące kobiety będą narażone na znaczne ograniczenie możliwości bezpiecznego dojazdu do szpitala. Wszystko za sprawą planów rządu, który z powodów finansowych zapowiedział likwidację kilkudziesięciu oddziałów szpitalnych, głównie o profilu ginekologiczno-położniczym. 

Oddziały będą zamykane m.in. w szpitalach w woj. podkarpackim, łódzkim, wielkopolskim czy podlaskim. Sytuację próbuje ratować Ministerstwo Zdrowia, które proponuje, aby szpitale urządzały punkty rodzenia przy szpitalnych oddziałach ratunkowych (SOR) lub izbach przyjęć. Dyżurująca położna miałaby oceniać, czy przyjąć poród, czy też przekierować pacjentkę do szpitala specjalistycznego. Planuje się również powołanie specjalnego transportu karetki pogotowia, wyposażonego w sprzęt do przyjęcia porodu.

Źródło: krakow.tvp.pl / polsatnews.pl

PR

Znowu chanuka; w Katowicach. „Kiedy nastąpi rozdział synagogi od państwa?”

Znowu chanuka w Katowicach za pieniądze podatników. „Kiedy nastąpi rozdział synagogi od państwa?”

10.12.2025 nczas/znowu-chanuka

Wnętrze kościoła oraz menora chanukowa z gaśnicą
NCZAS.INFO | Wnętrze kościoła oraz menora chanukowa z gaśnicą. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay (kolaż)

W Katowicach m.in. za pieniądze podatników po raz kolejny organizowany jest chanukowy spęd będący upamiętnieniem sukcesu swego rodzaju żydowskiej wojny domowej, którą w mainstreamie przedstawia się jako coś „chrześcijańskiego” czy istotnego dla ludzi. „Kiedy w końcu nastąpi rozdział synagogi od państwa?” – pyta redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” dr Tomasz Sommer.

„I oto w Katowicach jak co roku świętować będziemy to „święto” rasizmu i żymskiej [to forma obchodzenia cenzury dotyczącej Żydów w Internecie – red. nczas] supremacji / dominacji” – napisał na X Roman Fritz.

Udostępnił przy tym grafikę promującą chanukę. Organizatorami wydarzenia, jak wynika z grafiki są: Klub Niezależnych Stowarzyszeń Twórczych „Marchołt”, Gmina Wyznaniowa Żydowska w Katowicach, Województwo Śląskie, Biblioteka Śląska, Instytucja kultury Samorządu Województwa Śląskiego i AE Katowice. Ponadto Miasto Katowice objęło wydarzenie mecenatem.

Partnerami wydarzenia są m.in. US-Polish Trade Council, Centrum Macierz Polonii i Federacja Przedsiębiorców Polskich.

Chanukowy spęd odbędzie się w Bibliotece Śląskiej w Katowicach 18 grudnia. Z okazji odpalenia świec wykład wygłosi diakon Adam Dylus, oczywiście przekonując, że tzw. dialog Kościoła z judaizmem jest potrzebny. Odbędzie się też koncert zespołu Jarmuła Band.

Do zapowiedzi odniósł się również redaktor naczelny „Najwyższego Czasu!” dr Tomasz Sommer.

„Czy Województwo Śląskie, miasto Katowice i Biblioteka Śląska to żydowskie organizacje religijne? Kiedy w końcu nastąpi rozdział synagogi od państwa?” – zapytał dr Sommer.

Tron dla króla Anglii w Bazylice Świętego Pawła za Murami – w imię ekologii

——————————-

Dla Leona byłoby krępujące przypominać o katolickich męczennikach zamordowanych przez poligamicznego monarchę, począwszy od Johna Fishera i Thomasa More’a.

===================================================

Tron dla króla Anglii w Bazylice Świętego Pawła za Murami – w imię ekologii

Data: 22 ottobre 2025 Author: Uczta Baltazara babylonianempire/tron-dla-krola-anglii-w-bazylice-swietego-pawla-za-murami

FOTO: https://it.wikipedia.org/wiki/Basilica_di_San_Paolo_fuori_le_mura

Podczas wizyty Karola III w Rzymie, w Bazylice Świętego Pawła za Murami zostanie przyznany mu specjalny tron: drewniane siedzenie, wykonane specjalnie przez wspólnotę monastyczną Świętego Pawła, na którym wygrawerowany będzie herb królewski oraz łacińska fraza „Ut unum sint” („Aby byli jednym”), zaczerpnięta z Ewangelii według św. Jana.

Wydarzenie ma na celu promowanie jedności chrześcijan na całym świecie. Podczas celebracji, Król Karol usiądzie na tym tronie, który po zakończeniu uroczystości zostanie trwale umieszczony w absydzie bazyliki, gotowy do przyjęcia również jego następców.

Jest to dar towarzyszący tytułowi Royal Confrater Świętego Pawła, który zostanie nadany monarsze przez kardynała Jamesa Michaela Harveya i opata Donato Ogliariego, za aprobatą Papieża Leona XIV. https://www.funweek.it/roma-news-curiosita-eventi/re-carlo-roma-scranno-sovrano/

Abp Carlo Maria Viganò komentuje:

«Spotkanie między głową kościoła synodalnego i głową kościoła anglikańskiego będzie miało swój punkt kulminacyjny w postaci ekumenicznej modlitwy na rzecz troski o dzieło stworzenia w Kaplicy Sykstyńskiej, pod hasłem ekologicznej retoryki „krzyku ziemi” oraz „ekologicznego nawrócenia”.

Dwójka najwyższych autorytetów swoich „kościołów” identyfikuje się z ideologią ekologiczną i neomaltuzjanizmem Światowego Forum Ekonomicznego i Agendy 2030, i to właśnie na tej nowej religii opiera się dialog między synodalnymi a anglikanami.

Potwierdzając swoją ciągłość z ekumenizmem soborowym, Leon zaoferuje Karolowi „miejsce” (z tabliczką „Ut unum sint”) w bazylice św. Pawła za Murami, która już wcześniej była miejscem zwołania II Soboru Watykańskiego i od tamtego czasu jest świątynią ekumenizmu soborowego i synodalnego.

To nie przypadek, że nie ma tam miejsca dla wiary katolickiej: dla Leona byłoby krępujące przypominać o katolickich męczennikach zamordowanych przez poligamicznego monarchę, począwszy od Johna Fishera i Thomasa More’a.

Wyobraźcie sobie papieża Klemensa VII oferującego Henrykowi VIII miejsce w bazylice papieskiej…»

===========================

Putin: “USA kupują uran w Rosji; dlaczego innym zabrania się kupowania rosyjskich węglowodorów?”

Putin: “USA kupują uran w Rosji;

dlaczego innym zabrania się

kupowania rosyjskich węglowodorów?”

Data: 9 dicembre 2025 Author: Uczta Baltazara babylonianempire/putin-usa

Wskazując na hipokryzję Donalda Trumpa, prezydent Rosji Władimir Putin stwierdził, że Stany Zjednoczone nadal kupują od Rosji uran, kluczowy surowiec do produkcji paliwa do reaktorów jądrowych, jednocześnie wywierając presję na Indie, aby zaprzestały importu surowców energetycznych od Moskwy. W ekskluzywnym wywiadzie dla India Today, Putin, który przebywał w New Delhi z dwudniową wizytą, podkreślił, że Indie powinny cieszyć się tym samym przywilejem, jeśli Stany Zjednoczone mają prawo kupować paliwo od Rosji.

„Stany Zjednoczone nadal kupują od nas paliwo jądrowe do swoich elektrowni jądrowych. To również jest paliwo, surowiec energetyczny. To jest uran dla elektrowni jądrowych działających w Stanach Zjednoczonych” – powiedział Putin w wywiadzie przed swoją pierwszą od czterech lat wizytą w Indiach.

Rosja jest drugim co do wielkości dostawcą wzbogaconego uranu do Stanów Zjednoczonych, co stanowi około 25% jego sprzedaży. Oczekuje się, że w tym roku, Rosja zarobi około 1,2 miliarda dolarów na sprzedaży uranu do Ameryki. W 2024 roku, Rosja zarobiła około 800 milionów dolarów na eksporcie uranu do Stanów Zjednoczonych.

Przedstawiając tę kwestię jako problem sprawiedliwości i równowagi strategicznej, Putin powiedział, że omówi tę sprawę z Trumpem.

„Jeśli Stany Zjednoczone mają prawo kupować od nas paliwo, dlaczego Indie miałyby być pozbawione tego prawa? Jest to kwestia wymagająca dokładnego zbadania i jesteśmy gotowi omówić ją i przedyskutować z prezydentem Trumpem” – podkreślił Putin.

„SANKCJE NIE MAJĄ WPŁYWU NA WSPÓŁPRACĘ ENERGETYCZNĄ”

W wywiadzie Putin utrzymywał, że partnerstwo energetyczne Rosji z Indiami jest stabilne i nie ma na nie wpływu zachodnich sankcji. „Nasza współpraca energetyczna z Indiami pozostaje niezmieniona pomimo obecnej sytuacji, przejściowych zmian politycznych, a nawet tragicznych wydarzeń na Ukrainie” – zapewnił rosyjski przywódca.

Ostre uwagi Putina pojawiły się w momencie, gdy Indie znalazły się pod presją Trumpa, aby ograniczyć import rosyjskiej ropy. Stany Zjednoczone twierdzą, że umożliwia to Rosji wytrzymanie presji sankcji gospodarczych ze strony Zachodu i kontynuowanie wojny z Ukrainą, która wkracza w czwarty rok.

W sierpniu Trump nałożył na Indie dodatkowe cło w wysokości 25% za zakup rosyjskiej ropy, zwiększając łączną taryfę do 50%. Kwestia ta pogorszyła stosunki między dwoma sojusznikami, ale od tego czasu sytuacja uległa poprawie.

Rosja jest dostawcą 35% importowanej przez Indie ropy naftowej, w porównaniu z 1-2% sprzed wojny na Ukrainie.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwróciło wcześniej uwagę na podwójne standardy Stanów Zjednoczonych, wskazując, że Ameryka nadal importuje z Moskwy sześciofluorek uranu dla swojego przemysłu jądrowego oraz pallad do pojazdów elektrycznych.

CO PUTIN POWIEDZIAŁ O MODIM I WOJNIE NA UKRAINIE

Podczas 100-minutowego wywiadu Putin pochwalił również styl przywództwa premiera Modiego i jego inicjatywę „Make in India”, nazywając ją „praktyczną” i potężną siłą kształtującą współpracę między Rosją a Indiami. „Premier Modi jest bardzo wiarygodną osobą. Indie mają szczęście. On żyje Indiami” – powiedział Putin.

W kwestii wojny na Ukrainie Putin podkreślił, że to Kijów rozpoczął konflikt pod wpływem Zachodu, a Moskwa zakończy go po osiągnięciu swoich celów.

INFO: https://www.indiatoday.in/india/story/if-us-has-right-to-buy-fuel-from-us-why-shouldnt-india-have-the-same-privilege-putin-calls-out-hypocrisy-2830923-2025-12-04

https://babylonianempire.wordpress.com/2023/06/16/stany-zjednoczone-nadal-wydaja-miliardy-dolarow-na-rosyjski-uran/embed/#?secret=3QsOYVubPn#?secret=ky7zUJjbLZ

Condividi:

No i jak tu wątpić w profetyczne zdolności Radia Erewań?

Walka o pokój

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”    9 grudnia 2025 michalkiewicz

No i jak tu wątpić w profetyczne zdolności Radia Erewań? Jeszcze za głębokiej komuny zadzwonił tam zaniepokojony słuchacz pytając, czy będzie wojna. Radio Erewań odpowiedziało mu, że wojny oczywiście nie będzie, natomiast rozgorzeje taka walka o pokój, że nie zostanie nawet kamień na kamieniu. Dotychczas uważano powszechnie, że to tylko taki dowcip – ale wygląda na to, że właśnie znajdujemy się w przededniu tej metamorfozy – że mianowicie wojen już nie będzie, ale tylko dlatego, że ich miejsce zajmie walka o pokój, w następstwie której nie zostanie nawet kamień na kamieniu.

Oto w dniach ostatnich pojawiły się pogłoski, że Amerykanie opracowali zbawienny plan zakończenia wojny na Ukrainie, Składał się on aż z 28 punktów, wśród których znajdowały się postanowienia, że Ukraina zrzeknie się, chociaż chyba nieformalnie, 20 procent terytorium, aktualnie zajmowanego przez wojska Federacji Rosyjskiej, że porzuci myśl przystąpienia do NATO, że zredukuje armię do 600 tysięcy żołnierzy [hi,hi.. to „redukcja”? md] , nie będzie miała dalekosiężnej broni – i tak dalej i tak dalej.

Wkrótce okazało się, że plan ten, przygotowany ponoć przez pana Witkoffa, nie tylko autoryzował sam prezydent Trump, ale w dodatku wyznaczył prezydentowi Żełeńskiemu termin do 27 listopada, kiedy to w USA jest Święto Dziękczynienia – żeby do tego dnia się oświadczył, czy się zgadza, czy nie. Jeśli by się nie zgodził, to prezydent Trump dał mu do zrozumienia, że może sobie dalej wojować z Rosją, ile dusza zapragnie – ale już bez współpracy wywiadowczej ze strony USA i bez dostaw amerykańskiej broni. Na takie dictum prezydent Zełeński zwrócił się z orędziem do narodu, że stoi on przed alternatywą – albo utracić godność, albo utracić najważniejszego sojusznika.

Ale kiedy wydawało się, że prezydent Zełeński został przyparty do ściany, w sukurs ruszyła mu „Europa” to znaczy – Niemcy, Francja i Wielka Brytania, które pospiesznie urządziły spotkanie w Genewie. Z tego pospiechu, który – jak pamiętamy – jest wskazany tylko w dwóch przypadkach: przy biegunce i przy łapaniu pcheł – zapomniały doprosić obywatela Tuska Donalda. Najwyraźniej musiały uznać, że skoro jest tam nie tylko niemiecki kanclerz Merz, ale i Reichsfuhrerin Urszula Wodęleje, to nie ma co obywatela Tuska fatygować – bo i tak dowie się przecież z gazet, co tam w naszych, to znaczy – polskich sprawach – postanowiono.

A postanowiono, że w Polsce będą stacjonować „myśliwce NATO”. Jakaś dobra dusza wytłumaczyła obywatelu Tusku, że to może być pułapka, bo skoro mowa będzie tylko o „myśliwcach”, to ruscy szachiści zaraz zażądają, by z Polski wycofały się siły lądowe, czy tarcza antyrakietowa – i tak dalej. Tedy obywatel Tusk Donald buńczucznie oświadczył, że „nic o nas bez nas”, a kiedy – jak powiadają – poradził się teściowej, to uznał, ze tego punktu w zbawiennym planie pokojowym „nie ma”. Czy poinformował o tym od razu europejskich jego autorów, czy zrobił to dopiero, gdy w jednej koszuli wylądował na lotnisku w angolańskiej stolicy Luandzie – to nie jest do końca jasne.

Coś jednak mogło być na rzeczy, bo w rezultacie okazało się, że gdy narady nad ostateczną wersją zbawiennego planu pokojowego zaczęły się przeciągać, liczba punktów zmniejszyła się z 28 do 19. Ale ruscy szachiści na Kremlu powiedzieli, że oni tego nowego zbawiennego planu oficjalnie nie znają, więc nie będą komentowali medialnych doniesień na ten temat. Sprawiało to wrażenie, że bardziej odpowiada im pierwotna, amerykańska wersja, niż wersja genewsko-luandyjska – bo chyba tak można nazwać wersję drugą. To by się nawet zgadzało z nader krytycznymi ocenami wersji amerykańskiej, którą pan Jerzy Marek Nowakowski uznał w związku z tym za absolutnie nie do przyjęcia nie tylko przez Ukrainę, ale również – nasz nieszczęśliwy kraj. Najwyraźniej nasz nieszczęśliwy kraj stoi na nieubłaganym gruncie zbawiennego planu genewsko-luandyjskiego.

Dlaczego jednak „Europa” postanowiła przyjść w sukurs Ukrainie? Składa się na to szereg zagadkowych przyczyn, wśród których chciałbym wskazać na dwie. Oto po ostatniej aferze korupcyjnej na Ukrainie nasiliły się podejrzenia, iż prezydent Zełeński mógł nie tylko patrzeć przez palce na dokazywania tamtejszych parchów-oligarchów, ale że mógł również odpalać część środków, którymi futrowana była Ukraina, swoim europejskim przyjaciołom. Byłoby to nawet zgodne z ewangelicznym nakazem, by „czynić sobie przyjaciół niegodziwą mamoną” – ale nie można wykluczyć, że sprytny prezydent Zełeński mógł pójść nawet krok dalej i w kapowniku pozapisywał nie tylko z kim się forsą podzielił, ale również – gdzie tamten tę forsę schował. To by nawet rzucało światło na skwapliwość, z jaką Książę-Małżonek, jak tylko Timur Mindycz, co to przytulił 100 mln dolarów, uciekł do Izraela, natychmiast zaoferował, że „Polska” przekaże te 100 mln dolarów Ukrainie, żeby przynajmniej w papierach było gites-tenteges.

Druga przyczyna to taka, że od 1990 roku Niemcy i Francja próbują „europeizować Europę” – co mówiąc po chamsku, oznacza cierpliwe i metodyczne wypychanie Ameryki z polityki europejskiej. Niemcy bowiem pamiętają, że na skutek dwukrotnego wtrącenia się Ameryki do europejskiej polityki, przegrały dwie wojny, które przecież mogły wygrać, a z kolei Francja nie może Ameryce darować, że w XX wieku dwukrotnie widziała ją w sytuacji bez majtek. W takich okolicznościach każdy pretekst – niechby nawet i Ukraina – jest dobry, byle prowadził do celu w postaci wspomnianej „europeizacji”.

Co z tego wszystkiego może być? Zwróćmy uwagę, że w miarę przedłużania się dyskusji nad planem pokojowym, liczba punktów zdecydowanie się zmniejsza – a przecież ruscy szachiści jeszcze nawet do dyskusji nie przystąpili. Jaki może być zatem finał? Czy nie taki, że w rezultacie zbawienny plan pokojowy może pojawić się w dwóch alternatywnych wersjach; korzystnej dla Ukrainy i korzystnej dla Rosji. Nie tylko w dwóch wersjach – ale każda z nich będzie zawierała jeden punkt. Wersja korzystna dla Rosji – że Ukraina powinna podpisać bezwarunkową kapitulację, podczas gdy wersja korzystna dla Ukrainy – że bezwarunkową kapitulację będzie musiała podpisać Federacja Rosyjska.

Jak zatem mogą rozwinąć się wypadki? Ano – tylko tak, że wojna na Ukrainie będzie trwała nadal – ale nikt nie będzie mógł powiedzieć, że to jest kontynuacja „wojny” – bo przecież jej celem będzie walka o pokój, to znaczy – o pożądany kształt pokoju. Czyż nie dokładnie to przewidziało Radio Erewań w swojej profetycznej odpowiedzi na pytanie zaniepokojonego słuchacza?

W tej sytuacji powinien chyba zmienić się również nasz emocjonalny stosunek do tej sprawy. O ile bowiem wojnę można i trzeba potępiać i narody miłujące pokój nic innego nie robią, to czyż można potępiać szlachetną walkę o pokój, nawet jeśli w jej następstwie nie pozostanie nawet kamień na kamieniu?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

„Ali” i „Aiden”. Czy imiona „osób transpłciowych” zapisane są w Księdze Życia?

„Ali” i „Aiden”.

Czy imiona „osób transpłciowych”

zapisane są w Księdze Życia?

Anna Nowogrodzka-Patryarcha

(Oprac. PCh24.pl)

„Kiedy Bóg stwarzał świat, czynił to z mądrością, to jest zamysłem, porządkiem, celem (por. Prz 3,19). W Księdze Rodzaju czytamy, że Adam i Ewa, czyli pierwsi ludzie, powołani zostali do istnienia jako mężczyzna i kobieta. Żyli w bliskiej relacji z Bogiem do czasu swojego nieposłuszeństwa polegającego na spożyciu owocu z zakazanego drzewa. Na skutek ich buntu została skażona cała natura. To zaś oznacza, że grzech pierwszych rodziców zniekształcił w całości pierwotny projekt. Przychodzimy więc na świat ze skłonnością do sprzeciwu wobec zamysłów Stwórcy. Jeśli zatem Bóg ukształtował człowieka jako mężczyznę, a ten twierdzi, że jest kobietą, Biblia mówi, że to nieprawda.

Odrzucenie Bożego projektu to powiedzenie swojemu Stwórcy: „wiem lepiej”. I choć wybór ten usprawiedliwić będzie można tysiącem zdań, Księga Przysłów napomina: „Jest droga, która wydaje się człowiekowi słuszna, lecz w końcu prowadzi do śmierci” (14,12).

Gdy w 1992 roku ukazała się słynna książka Johna Graya pt. „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus”, mieszkańcy zachodniej części globu jeszcze rozumieli, że pomiędzy „Marsjanami” a „Wenusjankami” zionie – parafrazując jeden z biblijnych wersetów – biologiczna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać (por. Łk 16,26). Mężczyznę w kobiecych fatałaszkach nazywano wówczas transwestytą, a kobietę z brodą – mówiąc żartobliwie – odsyłano do cyrku.

Dziś na pytanie: „Kim jest kobieta?” spora grupa ludzi z powagą godną lepszej sprawy przekonuje, że „to ktoś, kto identyfikuje się jako kobieta”. Konia z rzędem temu, kto obroni taki wywód. W tym szaleństwie jest jednak metoda – chodzi o zmianę znaczenia słów, ponieważ – jak zauważył George Orwell w swojej słynnej powieści pt. „Rok 1984” – zmieniając znaczenie słów, ogranicza się ludzkie horyzonty myślowe, a więc i widzenie świata.

W przypadku zmian, które chcą osiągnąć propagatorzy transgenderowej narracji, mamy do czynienia z zakrojonym na szeroką skalę gaslightingiem skutkującym utratą zaufania do własnego osądu, a tym samym poczucia kontroli nad życiem. Stałe podważanie obrazu rzeczywistości sprawia, że poddawana tego typu manipulacjom osoba staje się podatna na wpływy i podporządkowana. Z takiego stanu wytrącić ją może moment „przebłysku”, w którym obnażony zostaje fałsz manipulatora. Prowadzi to czasem do sytuacji wręcz zabawnych. Podczas jednego z protestów liberalnej lewicy w Stanach Zjednoczonych zapytano kobietę, czego najbardziej boi się w nadchodzącym wówczas 2025 roku. W dostępnym na You Tube materiale słyszymy, że najpoważniejszą trudnością jest dla niej fakt, że ludzie nie odróżniają prawdy od kłamstwa. Na pytanie: „kim jest kobieta” miała odpowiedzieć: „To tak naprawdę nie ma znaczenia”. W trakcie innego z politycznych eventów lewicy poproszono uczestników o wyjaśnienie powodu swojej obecności. Jeden z nich stwierdził, że zależy mu na poważnym podejściu do ustaleń nauki. Dziennikarz dopytał, czy ma na myśli prawdę naukową mówiącą o tym, że istnieją tylko dwie płcie. W odpowiedzi miał jednak usłyszeć, że „jest w błędzie, myśląc, że istnieją tylko dwie”.

Ikoniczne stały się wręcz potyczki słowne Piersa Morgana, brytyjskiego dziennikarza i prezentera telewizyjnego, z tak zwanymi osobami transpłciowymi. W jednej z debat, którą prowadził na żywo, zwrócił się do uczestniczki deklarującej się jako „osoba niebinarna” z prośbą o wyjaśnienie pojęcia „niebinarność” i sens stosowania zaimków they/them. Naturalna z punktu widzenia prowadzącego dyskusję ciekawość okazała się dla zaproszonej „osobiście niewygodna”. Komentujący to spotkanie Andrew Klavan w rozmowie z Megan Kelly na jej kanale YT zauważył, że społeczność „osób transpłciowych” oderwana jest od rzeczywistości. Według amerykańskiego pisarza i komentatora politycznego, ludzie z mentalnymi zaburzeniami, a także stojąca za nimi agenda, zmuszają nas poprzez różnego rodzaju naciski do akceptacji swojej prawdy, która jest w istocie kłamstwem.

Odpowiedzialną za propagowanie nierealnej wizji świata ma być, zdaniem Klavana, lewica. Wykorzystuje ona bowiem problemy psychiczne innych do kolportowania kłamliwych treści mających na celu przekonanie opinii publicznej do poglądów sprzecznych ze stanem faktycznym. Jak mówił: „Ale faktem jest, że to jest wywoływane – wywoływane przez lewicę, głównie u młodych, często homoseksualnych ludzi, którzy nie wiedzą, kim są, są zdezorientowani, zmartwieni i przestraszeni. A lewica przychodzi i mówi im to kłamstwo, jak szatan ludziom mówi – że to sprawi, że poczują się lepiej, że będą silniejsi, jeśli zaakceptują to kłamstwo, zamiast żyć w rzeczywistości”.

Autor powieści kryminalnych powiedział też, że zapoznał się z książkami poruszającymi zagadnienie transpłciowości i są one, w jego ocenie, nieprawdziwe. „To opowieści przekonujące ludzi, że świat nie jest tym, czym jest” – mówił. Według rozmówcy Megan Kelly, upowszechnianie tego typu przekazów jest samo w sobie naganne, ponieważ – jak twierdził – „ludzie wpędzają zdezorientowaną młodzież w szaleństwo. Wywołana choroba psychiczna to coś naprawdę złego. Oznacza, że ktoś zrobił coś złego”.

Spostrzeżenia Andrew Klavana są cenne z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, obnażają kłamstwa trans-agendy. Po drugie zaś – zawarty w nich moralny osąd pozwala dostrzec w zjawisku tym niebezpieczeństwa mające realne następstwa w funkcjonowaniu młodego pokolenia. O wielu zagrożeniach, jakie wiążą się z przyjęciem i praktyczną realizacją głównego przesłania transgenderowej narracji – że zmiana płci jest skutecznym rozwiązaniem problemów osób cierpiących z powodu dysforii płciowej – mówił wielokrotnie w publicznych wystąpieniach Łukasz Sakowski, biolog, dziennikarz i bloger popularnonaukowy. W udzielonych jakiś czas temu wywiadach na „jutubowych” kanałach Moniki Jaruzelskiej i Bogdana Rymanowskiego opowiedział o swoich zmaganiach z brakiem akceptacji siebie jako homoseksualnego mężczyzny, którym próbowano zaradzić poprzez procedurę tak zwanej zmiany płci. Z podjętej decyzji o tranzycji wycofał się jednak, ponieważ jego zły stan psychiczny oraz niepożądane efekty podjętej „terapii” świadczyły o błędnym rozpoznaniu przyczyn sygnalizowanych trudności. Za skutki uboczne nieprawidłowych działań winił poznaną w sieci „osobę transpłciową”, a także lekarzy i psychologów będących częścią intratnej branży usług medycznych związanych z tranzycją. Tym samym przestrzegł przed bezkrytycznym przyjmowaniem poglądów transgenderowych aktywistów, wskazując na ich negatywny wpływ na młodych ludzi. Jak zauważył, istnieje zależność między popularyzacją określonych zachowań a skalą ich rozprzestrzeniania się, co w psychologii i socjologii określone jest mianem „zjawiska zaraźliwości społecznej”. Jako naukowiec stanowczo zaprzeczył też istnieniu więcej niż dwóch płci, argumentując, że u ssaków płeć jest zdeterminowana genetycznie.

Wśród krytycznych polemik z głównym przekazem trans-agendy rzadko pada argument o jego zgubnym wpływie na duchowość człowieka. Ciekawym odniesieniem do rozważenia tego problemu są udostępnione na platformie You Tube dwa wywiady. Zestawione relacje prowadzą do wniosku, że transgenderyzm jest ideologią stojącą w kontrze do Bożego zamysłu względem stworzenia, a jego przyjęcie stanowi formę buntu wobec Stwórcy.

W pierwszym z nich poznajemy „transpłciową kobietę” o imieniu Ali Weezy. Z rozmowy przeprowadzonej przez Bryca Crawforda, chrześcijańskiego podcastera, dowiadujemy się, że „Ali” jako chłopiec dorastał w religijnej rodzinie meksykańskich imigrantów w USA. W dzieciństwie miał zatem styczność najpierw z Kościołem Katolickim, później zaś związał się z chrześcijańskim ruchem z nurtu pentekostalizmu. Duchową potrzebę bliskości z Bogiem zaspokajał chodząc do kościoła, czuł się jednak odrzucony przez wspólnotę z powodu homoseksualnej orientacji. Jego wewnętrzny głos mówił mu, że Bóg go kocha i nie ocenia. Interpretował więc swoją chęć realizowania się jako kobieta w kluczu Bożej woli, ale jednocześnie słyszał, że za dokonane wybory „pójdzie do piekła”, albowiem uległ podszeptom diabła. Z tego powodu odsunął się od chrześcijańskich środowisk, samotnie zmagając się z brakiem rozumienia ukazanej w Słowie Bożym prawdy, że tożsamość istoty ludzkiej określona jest przez Boga, a nie w pełni konstruowana przez samego człowieka. Zdezorientowany wewnętrzną sprzecznością swoich najgłębszych pragnień miał zapytać prowadzącego rozmowę o to, co jest złego w jego stylu życia, w którym stara się nikogo nie krzywdzić.

Odpowiedź Crawforda w przystępny sposób wyjaśnia istotę chrześcijańskiej antropologii, a w kontekście naszych rozważań stanowi wstęp do zaprezentowania kolejnego świadectwa. W świetle przytoczonych przez amerykańskiego podcastera biblijnych prawd, zasadniczo nieróżniących od katolickiej wykładni, ukazany w Biblii grzech rozumieć należy nie tylko jako działanie, ale też stan świata. Gdy Bóg stwarzał świat, czynił to – jak mówi nam Księga Przysłów – z mądrością, to jest zamysłem, porządkiem, celem (por. Prz 3,19).

W Księdze Rodzaju czytamy, że Adam i Ewa, czyli pierwsi ludzie, powołani zostali do istnienia jako mężczyzna i kobieta, żyli w bliskiej relacji z Bogiem do czasu swojego nieposłuszeństwa polegającego na spożyciu owocu z zakazanego drzewa. Na skutek ich buntu została skażona cała natura. To zaś oznacza, że grzech pierwszych rodziców zniekształcił w całości pierwotny projekt Stwórcy. Przychodzimy więc na świat ze skłonnością do sprzeciwu wobec Boga, dlatego tak wiele ludzkich pragnień idzie na przekór Jego zamysłom. I dotyczy to każdego. W praktyce wygląda to tak: jeśli myślę, że mogę robić, co chcę, kochać, kogo chcę, czy definiować siebie według własnego uznania, Słowo Boże poucza nas, że to kolejna odsłona tego pierwotnego buntu.

Zatem, jeśli Bóg ukształtował człowieka z taką pieczołowitością w łonie jego matki, a ktoś urodzony jako mężczyzna twierdzi, że jest kobietą, Biblia mówi, że to nieprawda. Odrzucenie Bożego projektu to powiedzenie swojemu Stwórcy: „wiem lepiej”. I choć wybór ten usprawiedliwić będzie można tysiącem zdań, Księga Przysłów napomina: „Jest droga, która wydaje się człowiekowi słuszna, lecz w końcu prowadzi do śmierci” (14,12). Wiodącą do życia wyboistą i wąską ścieżyną idą jedynie ci, którzy chcą wypełnić wolę Boga. Wybór tej drogi wiąże się jednak z odrzuceniem oferty świata mówiącej: „rób, co chcesz” i bolesną konfrontacją z własnymi pragnieniami. Nadzieją wszystkich utrapionych i wątpiących w pomyślność obranego kierunku jest Boży Syn, który powiedział: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28). W Jezusie Chrystusie odnajdujemy zatem moc przemieniającą i zbawiającą pogubionego człowieka.

Objawienie tej rzeczywistości osobie zmagającej się z dysforią płciową może być podwójnie bolesne. Pragnienie miłości i akceptującej obecności Stwórcy zderza się tu bowiem z trudnym do spełnienia wymogiem rezygnacji z przyjętej dotąd wizji siebie i uznania Bożej prawdy o własnej tożsamości. Z taką sytuacją konfrontuje nas rozmówca Bryca Crawforda. Dla „Ali’ego” powrót do istnienia w ciele Raymunda, czyli tego, jakim chciał go widzieć Bóg, oznaczało wewnętrzny rozpad, zniknięcie tej istoty, którą uważał za siebie. W jego przekonaniu wolą kochającego Ojca nie może być cierpienie i śmierć dziecka. Ta perspektywa dystansuje go więc od religii, w której starał się odnaleźć sens i pokój. Na pytanie, czy porzuciłby styl swojego dotychczasowego życia, gdyby Bóg objawił mu, że grzech, w którym tkwi, tworzy głęboki wyłom w ich miłosnej relacji, miał oświadczyć, że nie nigdy dotąd nie stanął w obliczu takiego wydarzenia, a tym samym nie potrafi przewidzieć swojej odpowiedzi.

Zdumiewającym odniesieniem do powyższego pytania, a także zarysowanych wątków z historii bohatera podcastu Bryca Crawforda, jest dostępne na platformie cyfrowego giganta świadectwo Jessiki Rose, byłej transseksualistki, dla której wewnętrzny dialog ze Stwórcą okazał się życiodajnym przełomem. Wychowana bez ojca w wielodzietnej rodzinie pragnęła wieść życie mężczyzny o imieniu Aiden, nieświadoma przyczyn owego wyboru. Z powodu doznanych krzywd w dzieciństwie ze strony bliskich jej osób nie czuła się adekwatna w ciele kobiety, co ostatecznie skłoniło ją do podjęcia decyzji o zmianie płci. Pomimo wielu sukcesów zawodowych, licznych relacji z partnerkami, w tym z „żoną”, jej stan psychiczny wskazywał na głęboki kryzys tożsamości, w którym samotnie trwała do dnia samobójczej próby.

Dzięki rozmowom z terapeutą podczas szpitalnej obserwacji na oddziale psychiatrycznym odkryła podłoże trapiących ją problemów. Kilak miesięcy później oddała życie Jezusowi za sprawą spontanicznej modlitwy swojego szefa. Od tego momentu pozwoliła prowadzić się Duchowi Świętemu, jednocześnie zmagając się z decyzją o powrocie do prawdziwej identyfikacji.

Punktem zwrotnym w ostatecznym rozrachunku okazała się modlitwa, w czasie której miała usłyszeć wewnętrzne wołanie: „Aiden nie jest zapisany w Księdze Życia, bo Ja go nie stworzyłem”. „Jak mogłam z tym dyskutować? – mówiła dalej – Jak mogłam powiedzieć, że Bóg „to” stworzył? Skoro nie stworzył. Sama nadałam to imię na przerwie w McDonald’s. I wtedy powiedziałam: Dobrze, Boże, co mam robić?”. Po dwóch miesiącach wewnętrznej walki postanowiła wyznać publicznie prawdę.

Jak słyszymy w wywiadzie: „Powiedziałam więc moim bliskim: mamie, siostrze, przyjaciołom, pastorom, zespołowi uwielbienia, liderom młodych dorosłych. Powiedziałam wszystkim: Bóg mnie prowadzi. Jestem kobietą. Mam na imię Jessica. Chcę wrócić do Jess, bo to było moje ukochane przezwisko. Nie wiem, jak to ma wyglądać, ale chcę zgolić zarost na twarzy i chcę uszczęśliwić Boga”.

Jakże znamienne wobec tego niezwykłego świadectwa są wypowiedziane w domu Korneliusza słowa św. Piotra: „Teraz naprawdę pojmuję, że Bóg nie ma względu na osobę, lecz w każdym narodzie miły Mu jest ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10,34–35).

Anna Nowogrodzka-Patryarcha

Koniec makabry? Jagielska wyrzucona ze szpitala w Oleśnicy. „Nie była to moja decyzja”

Koniec makabry. Jagielska wyrzucona ze szpitala w Oleśnicy. „Nie była to moja decyzja”

10.12.2025

Gizela Jagielska.
NCZAS.INFO | Gizela Jagielska. / Fot. FB/babkibabkom

===========================================

Patrzę na to-to. Czy nie jest to spojrzenie diablicy? Pomódlmy się o nią, bo inaczej będzie dalej mordowała. Mirosław Dakowski]

=============================

Gizela Jagielska została zwolniona z oddziału położniczego w szpitalu w Oleśnicy. Poinformowała o tym w nagraniu w mediach społecznościowych, z którego bije rozgoryczenie. Jagielska przyznaje, że „nie była to jej decyzja”.

Wokół Gizeli Jagielskiej powstało wiele kontrowersji na wielu płaszczyznach. Niechlubnie zasłynęła z zamordowania 9-miesięcznego nienarodzonego dziecka.

Sama Jagielska skupiła na sobie uwagę mediów. Pisaliśmy o tym wielokrotnie.

=============================================================

Czytaj więcej:

Pół roku temu pojawiły się informacje o rzekomym zwolnieniu Jagielskiej ze szpitala w Oleśnicy. Jak się jednak okazało, wówczas sama zrezygnowała i tylko z funkcji kierowniczej, nie z pracy w ogóle. Więcej o tym przeczytacie w artykule poniżej.

https://nczas.info/2025/06/30/szpital-w-olesnicy-gizela-jagielska-nie-zrezygnowala-z-pracy/embed/#?secret=I73TAWWkPT#?secret=jxu7e11uI9

Tym razem jednak coś się zmieniło, gdyż rzeczywiście została zwolniona. Potwierdziła to Jagielska na nagraniu w mediach społecznościowych. Od 1 stycznia nie spotka się już jej w szpitalu w Oleśnicy.

– Nie jest to moja decyzja, bo gdyby była moja, to kontynuowałabym to, co robię nadal – podkreśliła.

Jednak nadal będzie pracować w zawodzie. Zapowiedziała, że wkrótce „zdradzę, gdzie będziecie mogli mnie zobaczyć w przyszłym roku”.

– Tym, którzy sprawili, że muszę stamtąd odejść, życzę powodzenia w zarządzaniu samemu, samej oddziałem, który został nie przez was stworzony – dodała Jagielska.

– Czy jestem zawiedziona? Tak, trochę tak. Natomiast jak to zawsze bywa, mierzę wszystkich swoją miarą i nie miałam świadomości, że można mieć tyle tupetu i posunąć się do takich rzeczy. Ale jak widać, pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz okazało się, że jestem naiwna – przyznała.

Zaznaczyła, że „nadal zostaje u siebie” i można ją „spotkać w Kiełczowie”, a od nowego roku będzie też „w innym oddziale”.

https://www.facebook.com/plugins/video.php?height=476&href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Freel%2F1415754313283392%2F&show_text=true&width=267&t=0

Prokuratura Rejonowa w Oleśnicy prowadziła śledztwo w w sprawie aborcji wykonanej przez Gizelę Jagielską w 37 tygodniu ciąży. Śledztwo prowadzono na podstawie art. 152 Kodeksu karnego dotyczącego zamordowania nienarodzonego dziecka, gdy te osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem matki.

Grozi za to od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. We wtorek pojawiła się informacja, że śledztwo zostało umorzone.

Jagielska mordowała nienarodzone dzieci m.in. poprzez zastrzyk trucizny prosto w serce.

=======================

No i – będzie mordowała, ma już reklamę, i poparcie „władz”… md

„O wojnie” Clausewitza. Dlaczego nie jestem patriotą.

„O wojnie” Clausewitza. Dlaczego nie jestem patriotą


=================================================================

Carl Phillip Gottlieb von Clausewitz (ur. 1780, zm. 1831)

Powszechnie znane są jego powiedzenia: Wojna jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami.

oraz: Pokój to zawieszenie broni pomiędzy dwiema wojnami.

================================================

kelkeszos


https://www.salon24.pl/u/qqc1968/1477356,o-wojnie-dlaczego-nie-jestem-patriota

O dziele ca słyszał chyba każdy, choćby zdawkowo zainteresowany historią, mało jednak osób wie, że pierwsze polskie tłumaczenie tej fundamentalnej dla rozumienia kwestii wojny pracy, dostaliśmy dopiero w 1928r.

W tym czasie przemyślenia Clausewitza zdążyły już zrobić furorę w całym cywilizowanym świecie, w samych Niemczech książka doczekała się ośmiu wydań, a przedmowę do piątego, w 1905r. osobiście napisał  Alfred von Schlieffen.

Być może jakaś część polskich myślicieli korzystała z oryginału niemieckiego, albo tłumaczeń na inne od ojczystego języki, tym niemniej znajomość pracy Clausewitza, w całym kluczowym dla dziejów narodowych okresie – była marginalna. Jedyny wykrywalny ślad rodzimej wiedzy o zasadach pruskiego stratega, to wydana w Berlinie w 1844r. analiza słynnego generała Wojciecha Chrzanowskiego „Wyciągi z celniejszych dzieł o wyższej części sztuki wojskowej „, zawierająca cytaty z Clausewitza.

Ta oczywista ułomność naszej świadomości czym w istocie jest wojna, miała i swoje głębokie przyczyny i daleko idące skutki, aktualne po dziś dzień. W czasach gdy polskie elity jak jeden mąż wmawiały światu i narodowi, że Polska jest „Chrystusem narodów”, a jej głównym zadaniem jest zginąć w walce, aby swoim cierpieniem zbawiać świat, inni działali według wbitej im przez Clausewitza zasady:

„Wojna jest aktem przemocy, mającym na celu zmuszenie przeciwnika do spełnienia naszej woli”  i dalej „Przemoc i to przemoc fizyczna [ …] jest tedy środkiem, gdy celem jest narzucenie swej woli wrogowi. Aby cel ten osiągnąć, musimy wroga rozbroić – i to stanowi bezpośredni cel czynności wojennych”.

Konsekwencją tej prostej i niedającej się zbić obserwacji jest konieczny wniosek: 

„Dusze miłosierne mogłyby może łatwo mniemać , że możliwe jest sztuczne rozbrojenie lub powalenie przeciwnika bez zadawania wielu ran, i że do tego powinna zmierzać sztuka wojenna . Choć brzmi to bardzo pięknie, jednak błąd ten sprostować należy; w rzeczach bowiem tak niebezpiecznych jak wojna, najgorsze są błędy , wypływające z dobroduszności „.

Oczywiście, aby osiągnąć cel wojny musimy doprowadzić po swojej stronie do „krańcowego napięcia sił”, będącego sumą posiadanych środków wojny i „napięcia siły woli”. W innym wypadku – przegrywamy i nie mając pewności, że jesteśmy po swojej stronie owo „krańcowe napięcie sił” wywołać, powinniśmy wojny unikać. Ta jest wprawdzie przedłużeniem polityki, ale tylko na zasadzie sprzężenia zwrotnego – polityka to bowiem prowadzenie wojny niemilitarnymi środkami.

Gdy zatem nie jesteśmy w stanie już wojną osiągnąć jej celu, czyli narzucenia wrogowi naszej woli, musimy zacząć negocjacje pokojowe.

Strona niezdolna do „krańcowego napięcia sił” przegrywa, a znamiona klęski są najczęściej widoczne poprzez oznaki braku „napięcia siły woli”, objawiające się najczęściej hordami dezerterów i dekowników, a także skorumpowaniem i złodziejstwem dowództwa wojska i polityków zarządzających krajem. To są zazwyczaj symptomy niemożności wygrania wojny, a raczej przesłanki poniesienia w niej całkowitej klęski.

Polacy jako naród skrajnie pacyfistyczny, w zakresie wzniecania wojny nie mają praktycznie żadnych doświadczeń, poza wywołaniem Powstania Listopadowego i Powstania Krakowskiego. Obydwa te zrywy różnią się skalą, choć nie swoim bezsensem w rozumieniu zasad sztuki wojennej i jej ścisłego, nierozerwalnego związku z polityką.

Obydwa przy tym dają najlepsze świadectwo tego, że polskie ówczesne elity ( tu obawiam się, że niewiele uległo zmianie ), nadal uważają, że parzący nas płomień z ogniska, nie jest efektem intensywnego procesu utleniania, tylko działalności złego ducha ukrytego w palenisku. I według takiej wiedzy o świecie działały i działają.

Jakie cele zakładali przywódcy tych dwóch powstań? Wzniecenie i wygranie wojny, czyli obezwładnienie wroga. Jakimi środkami? Insurekcji krakowskiej udało się zgromadzić według różnych szacunków około dwóch tysięcy ludzi i przy pomocy tej siły, rzucić wyzwanie Austrii, Rosji i Prusom. Skutek znamy. Bratobójcza tragiczna rzeź „myśmy wszystko zapomnieli, mego ojca piłą rżnęli”.

Powstanie Listopadowe to już wojna w „obronie konstytucji”. Jego przywódcy niemal na samym jej początku określili cele tak ekstremalne i tak niemożliwe do zrealizowania, że tylko ludzie głęboko rozminięci z rzeczywistością, mogą rozważać tu jakieś szanse.

Przypomnijmy: 25 stycznia 1831r. Sejm Królestwa Polskiego zdetronizował króla – Mikołaja I. Konstytucja nie przewidywała takiej możliwości, co więcej na zasadzie swoich artykułów 1 i 3 przewidywała, że królem mógł być tylko rosyjski car, panujący w zgodzie z wydaną w 1797r. przez Pawła I „Ustawą o rodzinie carskiej”.

Czyli konstytucję posłowie wyrzucili do śmieci, zdając sobie sprawę, że w tej sytuacji wywołują wojnę nie tylko z Rosją, ale z całą legitymistyczną Europą, bo samo istnienie Królestwa Polskiego było oparte na włączonych jako załączniki do „Aktu Finalnego Wiedeńskiego” traktatów z dnia 30 kwietnia 1815r. , zawartych między Rosją i Austrią oraz Rosją i Prusami. W tej sytuacji detronizacja Mikołaja I ” w obronie konstytucji”, była zniszczeniem całego ładu po-wiedeńskiego, ze wszystkimi konsekwencjami.

Takie działanie wymaga siły zdolnej do skrajnego przeprowadzenia „aktu przemocy”, aby zmusić przeciwnika, a raczej w tym wypadku kilku, do spełnienia naszej woli. Jeśli się takich środków nie posiada, wezwanie „do broni” jest wezwaniem do rzezi. To rozumiał Clausewitz dokładnie w tych samym czasie, gdy wyznaczający cele ekstremalne polskiemu powstaniu patrioci, najbardziej cierpieli, że Warszawa we wrześniu 1831r. została przez Krukowieckiego i Prądzyńskiego poddana, a nie zagrzebana z całą ludnością we własnych ruinach.

Nie sądzę abyśmy z tych wszystkich naszych nieszczęść potrafili wyciągać wnioski. Może społecznie, instynktownie – tak, bo publiczność do wojny się nie garnie, ale już nasze narodowe elity – wręcz przeciwnie. I choć wiara w Chrystusa mocno już współcześnie zwątlała, to nadal te nauki „Wieszczów” tkwią mocno w głowach naszych elit. Polska już może nie tyle „Chrystusem narodów”, ale sumieniem to tak.

Może dla otrzeźwienia różnych wielkich geostrategów winno się wprowadzić do kanonu lektur na wyższych uczelniach Clausewitza, a już z pewnością „Dzieje głupoty w Polsce”. Nawet jeśli to by nie otrzeźwiło naszych elit, to przynajmniej potem, w trakcie różnych procesów, różni wielcy gadacze, nie mogliby się powoływać, na nieznajomość zasad.

Póki co, osobnikom takim jak ja, mającym w głębokim niepoważaniu polskich romantyków, „wieszczów”, rewolucjonistów non stop krzyczących „za mną” i „do broni”, musi wystarczać bolesna świadomość, że nie zaliczamy się do grona patriotów.

Trudno, pożyjemy i zobaczymy, czy i jak pożyjemy. Lepiej by było abyśmy trwali z jakąś możliwością działania, bo w Polsce najwięksi bohaterowie nigdy się nie zastanawiają, kto i jak ma karmić pozostałe po wojnie wdowy i sieroty, najczęściej przy tym zdane na niełaskę zwycięzców.

Niedziela. Biłgoraj, Warszawa – comiesięczne Msze Święte za Ojczyznę i Pokutne Marsze Różańcowe

14.12.25 Biłgoraj, Warszawa – comiesięczne Msze Święte za Ojczyznę i Pokutne Marsze Różańcowe

10/12/2025 przez antyk2013

Z Maryją Królową Polski modlić się będziemy o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu

BIŁGORAJ – w każdą drugą niedzielę miesiąca w kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny o godz. 18.00 Msza Święta za Ojczyznę i Pokutny Marsz Różańcowy!

=================================================================

WARSZAWA – zapraszamy na comiesięczny Pokutny Marsz Różańcowy, który już od 9 lat odbywa się w stolicy. Rozpoczynamy Mszą Świętą o godz. 8.00 w kościele św. Andrzeja Apostoła i św. Brata Alberta na pl. Teatralnym 20, po niej udajemy się ulicami Warszawy pod Sejm RP.

Zgodnie ze słowami Najświętszej Dziewicy Maryi (zawartych we wszystkich uznanych objawieniach) modlitwa na Różańcu Świętym jest ostatnim ratunkiem dla świata. To jest FAKT – władze tego świata, odrzucają Boga a na Jego miejsce intronizują zachcianki człowieka (lub w najlepszym wypadku sentymentalnie celebrują humanizm).

Trasa naszego comiesięcznego Pokutnego Marszu Różańcowego w Warszawie: 

 Po drodze z placu Teatralnego idziemy ogarniając modlitwą Różańca Świętego ważne instytucje i ministerstwa położone przy Krakowskim Przedmieściu, modlimy się za Prezydenta RP pod jego siedzibą, skręcamy w  ul. Świętokrzyską by modlić się pod Ministerstwem Finansów, później przy pl. Powstańców Warszawskich 7 dochodzimy do budynku TVP, gdzie mieszczą się główne studia informacyjne telewizji publicznej (przez dziesięciolecia komunizmu i liberalizmu siejących nienawiść oraz kłamstwa).

Modlić się będziemy o konieczne zmiany w mediach i nawrócenie środowisk dziennikarskich.

Kierujemy się później w stronę placu Trzech Krzyży i na ul. Wiejską aby ogarnąć modlitwą władze ustawodawcze naszego Kraju. Zakończenie Pokutnego Marszu Różańcowego będzie pod Sejmem i Senatem RP (wcześniej podejdziemy pod ambasadę Kanady, gdzie Panu Bogu i Jego Matce zawierzać będziemy Mary Wagner, która toczy samotny bój o przestrzeganie prawa Bożego w Kanadzie).

Będziemy się modlić o ustanie kłamliwych ataków na nasz Kościół i Ojczyznę, o nawrócenie nieprzyjaciół i pojednanie ludzi, narodów i państw na fundamencie prawdy, aby wobec ofiar zbrodni i ludobójstwa nastąpiło sprawiedliwe zadośćuczynienie za zło jakiego doświadczyli od prześladowców. Będziemy modlić się także o to by dla wszystkich narodów, dawniej i dziś zamieszkujących ziemie Rzeczypospolitej i Europę Środkowo Wschodnią, Jezus Chrystus był  j e d y n ą  Drogą, Prawdą i Życiem, o to też by na ziemiach nasączonych krwią ofiarną poprzednich pokoleń umocniona została święta wiara katolicka, poza którą nie ma zbawienia, by porzucone zostały błędne wyznania i religie wiodące na bezdroża nienawiści

Przewodnik po piekle

Przewodnik po piekle

Autor książki: Sławomir M. Kozak

https://www.poczytaj.pl/ksiazka/przewodnik-po-piekle-slawomir-m-kozak,633788

Opis książki:

Ameryka zachłystuje się ujawnionymi ostatnio aktami sprawy Epsteina. W czołowych mediach pojawiają się nazwiska celebrytów i, co gorsza, polityków mających bliskie relacje z najsłynniejszym pedofilem świata. () Media demokratyczne w tym sensie, że opanowane przez ludzi związanych z obozem Demokratów i zwolenników krótkiej ścieżki dla nas wszystkich, prześcigają się w uwypuklaniu w owym zestawie zamieszanych w sprawę najpoważniejszego ich rywala, czyli Donalda Trumpa. Nie stanie się on naturalnie przeciwnikiem globalnych zmian, ale z pewnością je spowolni i być może, zmieni ich wektor na taki, który kilku krajom, w tym Polsce, pozwoli uniknąć całkowitej anihilacji. Paradoksalnie, jako przychylny lubawiczerom, stał się przy tej okazji mimowolnym sprawcą bezprecedensowego na nich ataku.

Przeciętny Amerykanin nie pojmie potęgi tej organizacji, ale nam Polakom wystarczy przypomnieć, że najsłynniejszego przywódcę tego ruchu (z kilkunastoma najbliższymi współpracownikami), jesienią 1939 r., wywozili z okupowanej Polski, w tajemnicy przed Gestapo, oficerowie Abwehry. Nie do obozu zagłady, ale do odległych Stanów Zjednoczonych, w których silny już wtedy Chabad umocnił się dzięki temu jeszcze bardziej.

***

Przyzwyczajeni do medialnej narracji Zachodu, książek szpiegowskich i filmów, na ogół zresztą bardzo dobrych, przywykliśmy uważać, że w efekcie zmagań wywiadów giną tylko jednostki, a agenci służb eliminują je w ograniczonej ilości i zawsze dla ochrony demokracji oraz w obronie społeczeństw, którym rzekomo służą. Tymczasem, zapewne niewiele osób ma świadomość, że w wyniku poczynań CIA, tylko do końca 1987 r., zginęło na świecie ponad 6 mln ludzi. Dzięki uruchomieniu takich propagandowych działań, jak opisywana przeze mnie operacja Mockingbird, odbiorcy medialnej papki nie mają o tym pojęcia.

Były analityk Departamentu Stanu William Blum, który porzucił pracę w proteście wobec amerykańskiej polityki w Wietnamie, określił efekty działalności CIA mianem amerykańskiego holokaustu. Jego opinia była tym ważniejsza i trudna do zbicia przez potencjalnych oponentów, że Blum był uznanym felietonistą i autorem książki Państwo zła. Przewodnik po mrocznym Imperium, której lekturę polecał Amerykanom rzekomo sam Osama Bin Laden, natomiast z całą pewnością znany filozof i działacz polityczny Noam Chomsky nazwał inną pozycję jego autorstwa (Killing Hope) traktującą o zagranicznych interwencjach USA, bez wątpienia najlepszą książką napisaną na ten temat.

Musimy pamiętać o tym, że od 1987 r. minęły trzy dekady, w czasie których miały miejsce wszystkie wojny z terroryzmem, bombardowanie Jugosławii i wszelkie kolorowe rewolucje. Część z nich nadal trwa i rozwija się na naszych oczach.

***

Zwracam na to uwagę nie tylko zwolennikom wojny o Ukrainę, ale też ludziom idealizującym dziś Rosję, jako rzekomą przeciwwagę dla globalistów zanurzonych w satanistycznych planach depopulacji świata. Nie ma sztucznej inteligencji. Są sztuczni inteligenci próbujący wmówić nam, że to wszystko dookoła dzieje się naprawdę. Że Rosja prowadzi wojnę z USA i resztą globu, któremu za chwilę urządzi atomowy Armagedon.

Dziś otwierają nową narrację o globalnej wojnie z tzw. terroryzmem wewnętrznym, zainicjowaną 6.01.2021 r. w USA. () Walczące na śmierć i życie państwa nie tylko wysłały 4 marca z centrum Kennedy Space trzech amerykańskich astronautów i jednego rosyjskiego kosmonautę na Międzynarodową Stację Kosmiczną, statkiem Space X, ale 23 marca z kosmodromu Bajkonur dosłały im rakietą Sojuz kolejnego Amerykanina, Rosjanina i, dla osłody Białorusinkę.

Książka „Przewodnik po piekle” – Sławomir M. Kozak – oprawa miękka – Wydawnictwo Oficyna Aurora. Książka posiada 298 stron i została wydana w 2025 r. Cena 61.69 zł. Zapraszamy na zakupy! Zapewniamy szybką realizację zamówienia.

Chorał gregoriański. Najpiękniejsze, łacińskie śpiewy chorałowe

Chorał gregoriański. Najpiękniejsze, łacińskie śpiewy chorałowe [Opactwo Benedyktynów w Tyńcu]

Opactwo Benedyktynów w Tyńcu 71,9 tys. subskrybentów 1 413 092 wyświetlenia 11 paź 2018

Chorał gregoriański to śpiew liturgiczny Kościoła rzymskokatolickiego, który przez wieki uchodził za najczystszą i najbardziej duchową formę muzyki sakralnej. Jego istota tkwi w nierozerwalnym związku między melodią a słowem – melodia nie tylko ilustruje tekst, ale jakby wypływa z jego sensu, prowadząc słuchacza ku spotkaniu z Tajemnicą.

Choć trudno go jednoznacznie zdefiniować, chorał jawi się jako coś więcej niż muzyka – jako żywy nośnik teologii, przestrzeń spotkania człowieka z Bogiem. Jego korzenie sięgają starożytnej tradycji żydowskiej i wczesnochrześcijańskiej kantylacji, a w swej dojrzałej postaci – ukształtowanej między VII a IX wiekiem – stanowi syntezę śpiewów rzymskich i gallikańskich.

Tradycja przypisuje jego ostateczne skodyfikowanie papieżowi Grzegorzowi I Wielkiemu, od którego imienia pochodzi jego nazwa. Znaczenie chorału gregoriańskiego dla kultury europejskiej trudno przecenić – jest on nie tylko źródłem i wzorcem całej późniejszej muzyki liturgicznej, ale również matrycą rozwoju muzyki Zachodu w ogóle.

Tradycja chorału to nieprzerwany dialog z Pismem Świętym, prowadzony przez modlitwę i kontemplację, co nadaje mu charakter niemal mistyczny. Przez wieki stanowił serce liturgii, a jego prostota, spójność i głębia sprawiły, że przetrwał mimo zmieniających się epok.

Jego oddziaływanie nie ogranicza się do Kościoła – chorał żyje także poza liturgią, inspirując muzyków, badaczy i słuchaczy na całym świecie. W epoce hałasu i rozproszenia jawi się jako niezwykle potrzebna przestrzeń ciszy, skupienia i duchowego piękna, które wciąż przyciąga i porusza.

🔥 Utwory pochodzą z płyt dostępnych w naszym wydawnictwie:

👉 Gemma Caelestis – http://tyniec.com.pl/choral-i-multime…

👉 Barwy Chorału ton pierwszy – http://tyniec.com.pl/choral-i-multime… 👉 Barwy Chorału ton drugi – http://tyniec.com.pl/choral-i-multime…

👉 Barwy Chorału ton trzeci – http://tyniec.com.pl/choral-i-multime…

📚 Publikacje na temat chorału gregoriańskiego – http://tyniec.com.pl/15-choral-i-mult… Zdjęcia: Paweł Krzan

Pozdrawiamy Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC https://tyniec.com.pl