
————————————–

———————————————————–

————————————–

————————————–

————————————————-

—————————————————————–

—————————–

——————————————-

————————————–

————————————————-

—————————————-

————————————————


————————————–

———————————————————–

————————————–

————————————–

————————————————-

—————————————————————–

—————————–

——————————————-

————————————–

————————————————-

—————————————-

————————————————


———————————————

————————————————–

————————————————–

—————————————————-

———————————————————————–

———————–

———————————————-

—————————————————————–

—————————————


—————————————–

————————————–

—————————–

——————————————————-

———————————

———————————

————————————–

—————————————–

——————————–

————————————————————————–


———————————

————————————-

—————————————

—————————————-

————————————-

———————————————-

———————

————————————————-

22.12.2025 tysol/karol-nawrocki-wzywa-donalda-tuska-do-budowy-mniejszosci-blokujacej-ws-umowy-z-marcosur
„Akceptacja dla tej umowy to katastrofa. Panie Premierze, trzeba budować mniejszość blokującą, a nie gadać!” – pisze na platformie X prezydent Karol Nawrocki, apelując do premiera Tuska ws. umowy z Mercosur.

Karol Nawrocki
Na początku wpis Karol Nawrocki podkreśla, że umowa z Mercosur „ma charakter globalny, obejmuje tysiące produktów, które mogą zalać Polskę, zniszczyć polskie rolnictwo i inne branże”. Wskazuje również, iż proponowane klauzule ochronne na kilkanaście grup produktów niczego nie zmienią, gdyż jest to jak „rozkładanie parawanu przed tsunami”.
Od początku mówię twarde „NIE” dla umowy UE z MERCOSUR. Obrona polskiego rolnictwa przed jej efektami znalazła się w mojej inicjatywie ustawodawczej złożonej w sierpniu 2025 roku. Mówiłem o tym w Paryżu podczas spotkania z prezydentem Macronem, rozmawiałem o tym we Włoszech podczas spotkania z premier Meloni, nasze argumenty geopolityczne w kontekście tej umowy i używaniu w krajach Ameryki Południowej rosyjskich środków do produkcji rolnej przedstawiłem niemieckiemu Kanclerzowi Friedrichowi Merzowi. Niebezpieczeństwa wynikające z umowy z krajami Mercosur wskazałem podczas mojego wykładu na Uniwersytecie Karola w Pradze – wylicza prezydent.
Karol Nawrocki podkreśla, że „zawieranie umów handlowych na produkty wytwarzane w Polsce i Europie to błąd – oznacza nieuczciwą konkurencję i niższą jakość”.
Taki błąd popełniono wiele lat temu w relacjach handlowych z Chinami. Teraz ofiarą mają być polscy rolnicy i polskie firmy. Bezpieczeństwo żywnościowe to produkcja blisko konsumenta, a nie import żywności z odległości 10 tys. km. Nie do przyjęcia jest import żywności produkowanej przy użyciu substancji zakazanych w UE od 20 lat, szkodliwych dla zdrowia Polaków – wskazuje prezydent.
W podsumowaniu Karol Nawrocki stwierdza, że do 2023 r. istniała mniejszość blokująca umowę UE-Mercosur, jednak ostatni czas – także w trakcie polskiej prezydencji – to jej roztrwonienie.
Teraz świętujecie klauzule, które są iluzją. Akceptacja dla tej umowy to katastrofa. Panie Premierze, trzeba budować mniejszość blokującą, a nie gadać! – podsumował Karol Nawrocki.
W Brukseli trwa dyskusja dotycząca umowy handlowej pomiędzy Unią Europejską a blokiem krajów Mercosur, w skład którego wchodzą Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Boliwia i Urugwaj. Umowa ma ustanowić preferencje celne dla niektórych produktów rolnych z tych państw, takich jak wołowina, drób, nabiał, cukier i etanol. W zamian rynki tych krajów otworzą się na europejski przemysł. Umowa miała być podpisana w grudniu, obecnie mowa jest o styczniu. W ubiegły czwartek przez Brukselę przetaczały się manifestacje rolników z różnych krajów Europy, w tym z Polski, Włoch i Francji. Farmerzy protestowali m.in. przeciwko umowie w obawie przed tym, że wprowadzenie preferencyjnych ceł na niektóre produkty rolne z Mercosuru w nich uderzy.
Protesty były brutalnie pacyfikowane przez służby, przeciwko czemu ostro protestowała NSZZ „Solidarność”.
W poniedziałek rano unijni ambasadorowie zdecydowali, że decyzja ws. klauzul ochronnych dla rolników w umowie handlowej z Mercosurem, pierwotnie planowana na ten dzień, zostanie przełożona na styczeń. Według medialnych doniesień UE planuje podpisać porozumienie handlowe z blokiem krajów południowoamerykańskich 12 stycznia.
Użycie siły wobec obywateli, którzy domagają się dialogu i bronią swojego bytu, jest skandalem i jawnym zaprzeczeniem wartości, na które tak chętnie powołują się instytucje Unii Europejskiej. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla przemocy wobec pokojowych protestów. Gdy władza zamiast rozmowy sięga po przemoc, pokazuje jedynie swoją słabość. Takie działania kompromitują UE nie tylko w sferze politycznej, ale także moralnej, podważając jej wiarygodność w oczach obywateli państw Europy – napisali członkowie Prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
W piątek, tuż po szczycie UE w Brukseli, premier Donald Tusk powiedział dziennikarzom, że Polska podtrzyma negatywne stanowisko wobec umowy. Dodał, że przesunięcie podpisania porozumienia na styczeń da Komisji czas na opracowanie dodatkowych zabezpieczeń.

(Fot. Wikipedia)
Teoria celowego zastąpienia białej populacji Europy przez obcy kulturowo żywioł z Afryki i Bliskiego Wschodu, do niedawna uchodziła w mainstreamie za jedną z „teorii spiskowych”. Jak się okazuje, dzisiaj przed zagrożeniem wynarodowienia, islamizacji i utraty tożsamości ostrzegają Europę Stany Zjednoczone w najnowszej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego – zauważa belgijski polityk partii Vlaams Belang, Filip Dewinter.
„Czy Trump nie ma po prostu racji, twierdząc, że Europa podupada, jest słabo zarządzana i traci swoją tożsamość, spójność, tożsamość kulturową i jednorodność etniczną z powodu imigracji, wokeizmu i islamizacji?” – pyta retorycznie Dewinter.
Polityk przypomina, że administracja Trumpa w swoim dokumencie odnosi się do „polityki migracyjnej, która zmienia kontynent i wywołuje konflikty”.
„Potwierdza to oczywiste twierdzenie, że rdzenna ludność europejska jest zastępowana obcym żywiołem. Łącząc inwazję imigrantów ze spadkiem liczby urodzeń i utratą tożsamości narodowej i pewności siebie, Trump w pełni popiera tę analizę (…) a koncepcja zastępowania populacji ewoluowała od teorii spiskowej do polityki rządu amerykańskiego” – zauważa polityk Vlaams Belang.
W ocenie Dewintera, stosunek Trumpa wobec masowej imigracji i jego bezkompromisowa polityka zagraniczna stanowią dla Europy „wyjątkową okazję do odzyskania bezpieczeństwa i cywilizacyjnej pewności siebie”.
Wbrew lewicowo-liberalnej narracji, każącej widzieć w administracji Trumpa przeciwnika Europejczyków, belgijski polityk nie ma wątpliwości, że w kwestii walki z masową migracją, Waszyngton jest dużo lepszym sprzymierzeńcem niż Bruksela.
„My, rdzenni Europejczycy, stajemy się mniejszością we własnych krajach. Czas działać, zanim będzie za późno… Ameryka nie jest przeciwnikiem, ale sojusznikiem. Ameryka Trumpa nie jest przeciwnikiem, ale sojusznikiem w naszej walce o przetrwanie Europy. Prawdziwymi wrogami Europy są elity UE w Brukseli, które zaślepione ideologią i sparaliżowane poczuciem winy odmawiają wyznaczenia jakichkolwiek granic” – konkluduje.
Źródło: theliberum.com
PR
pch24.pl/studenci-uksw-wyjasniaja-bledy-teologow-kul-chodzi-o-celebracje-chanuki

(Chanuka / Źródło: Pixabay)
Czujemy się w obowiązku jako spadkobiercy Akademii Teologii Katolickiej założonej przez Kardynała Stefana Wyszyńskiego odpowiedzieć na modernistyczne sofizmaty teologów KUL – piszą studenci UKSW w Warszawie, w reakcji na – jak określono – „haniebne oświadczenie” studentów i doktorantów KUL ws. celebracji żydowskiego święta Chanuki.
PREZENTUJEMY CAŁOŚĆ LISTU:
Odpowiedź studentów UKSW na stanowisko teologów KUL w sprawie obchodzenia Chanuki na podstawie Magisterium Kościoła katolickiego i w duchu teologii scholastycznej.
Jako wierni Kościoła katolickiego zdumieni brakiem reakcji hierarchów na haniebne oświadczenie studentów i doktorantów KUL, kierowani Sensus Catholicus, czujemy się w obowiązku dać odpór atakowi na katolicką doktrynę.
1. Kościół katolicki jest prawdziwym Domem Izraela, jak wskazują na to encykliki papieskie np. Qui plubirus Piusa IX, jest prawdziwym i nowym Izraelem, który zastąpił ten stary. Pisze o tym św. Paweł w Liście do Hebrajczyków 8, 6-7.
2. Co do jakichkolwiek form obchodzenia świąt religijnych starego przymierza przez katolików, niech wypowie się Doktor Anielski, którego Summa Teologiczna jest źródłem wiedzy czystej i nieskażonej błędem: „Apostoł mówi (Ga 5,2): Jeżeli poddacie się obrzezaniu, Chrystus, na nic nie przyda. Lecz nic nie udaremnia w nas łaski Chrystusa prócz grzechu śmiertelnego. Dlatego od czasu męki Chrystusa obrzezanie i przestrzeganie innych obrządków Starego Przymierza jest grzechem śmiertelnym”. (Summa teologiczna, I-II, q. 103. a. 4.)
3. Całkowicie nieuprawnione są wnioski jakoby judaizm rabiniczny był odpowiedzią Ducha Bożego na zburzenie Świątyni Jerozolimskiej przez Rzymian.
Od czasów Pana Jezusa zgodnie z teologią św. Pawła zawartą w liście do Koryntian sam Zbawiciel jest fundamentem Świątyni: „Według danej mi łaski Bożej jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus”. (Za Biblią Tysiąclecia 1 Kor 3, 10-11).
A zatem jak można twierdzić, że fundament religii, który nie byłby zbudowany na Chrystusie jest adekwatną odpowiedzią na zburzenie Świątyni?
Autor: MeMy, 22 grudnia 2025

X

Lewicowa poprawność nie pozwala porównywać komunistów do nazistów. Pomimo że zamordowali więcej Europejczyków, to w pewnych środowiskach ich polityczne złogi są nietykalne. Rzecz dotyczy również kolaborantów.
Punkt widzenia na sprawę zależy jednak od miejsca siedzenia – bliżej lub dalej od korytka. Obydwie konkurencyjne formacje: PiS i KO brzydzą się byłymi komunistami tylko i wyłącznie w jednym przypadku, gdy pracują oni dla konkurencji. Komuna i neokomuna w Polsce dzieli się na „naszą” i „nie naszą”. Nasza przynależy do naszej partii, a nie nasza do partii nie naszej.
Ostatni przypadek dotyczy byłego członka organizacji komunistycznej ZSMP, który na dodatek zapisał się do ORMO, co po latach ułożyło się w następujący algorytm: Byłeś w ZOMO, byłeś w ORMO, teraz jesteś za Platformą.
Młodszemu pokoleniu należy przypomnieć, że ZOMO to odziały służące do pacyfikacji antykomunistycznych demonstracji, mające na swoim koncie niejednego zakatowanego Polaka. Jednak najbardziej pogardzanymi byli tzw. ormowcy – Ochotnicze Rezerwy Milicji Obywatelskiej. Co robiło ORMO? Ormowcy „kierowali ruchem” podczas strajków i demonstracji studenckich. Kierowali ruchem za pomocą milicyjnych pałek. A co robił ormowiec od Siemoniaka? Podobno kierował ruchem ulicznym za pomocą lizaka (o ile w ogóle)
To nie jest coś, co bardzo mocno obciąża jego działalność. Z tego, co wiem, to pełnił tam [tj. w ORMO – przy. red.] zupełnie nieznaczącą funkcję, o ile w ogóle. Ja tej sprawy dobrze nie znam.
Adam Szłapka podkreślił, że jest “bardzo zadowolony” z pracy Dobrzyńskiego jako rzecznika koordynatora służb specjalnych. – Myślę, że robi kawał dobrej roboty… (o ile w ogóle – przypis red.) /link/
Ormowcy byli traktowani jak folksdojcze systemu służący na ochotnika totalitarnemu państwu. Czas to zmienić. Skoro dziś mordercy nazywani są ludźmi honoru, to tym bardziej, co zawinił niewinny ormowiec? W takim razie należą mu się dwa medale – jeden za “antykomunistyczną przeszłość”, a drugi za dzisiejszą “walkę o praworządność”.

Piotr Kaszuwara 2025-11-12 postpravda/pravda/raporty/timur-mindicz-afera-korupcyjna-ukraina
Główny podejrzewany – Timur Mindicz, były współpracownik prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego jeszcze z czasów telewizyjnych, zdołał wyjechać z Ukrainy zanim detektywi postawili mu zarzuty i przeszukali dom. Ślady śledztwa NABU i SAP prowadzą do najważniejszych osób w państwie. 10 listopada ujawnienie przez organy ścigania wielkiej afery korupcyjnej wstrząsnęło Ukrainą. Do tego stopnia, że ze stanowisk mają odejść ministrowie sprawiedliwości i energetyki. Chodzi o przestępczy schemat, który pomagał grupie kilku osób, wyprowadzać ogromne kwoty z państwowej spółki Energoatom, która zarządza elektrowniami jądrowymi w kraju.
W poniedziałek rano NABU i SAP weszły do domów dwóch osób – obecnego ministra sprawiedliwości Hermana Hałuszczenko (byłego szefa Ministerstwa Energetyki) oraz do domu Timura Mindicza, wpływowego i bliskiego prezydentowi Wołodymyrowi Zełeńskiemu współwłaściciela studia filmowego Kwartał 95.
Pierwsi poinformowali o tym deputowani Rady Najwyższej Ukrainy Jarosław Żelezniak i gazeta „Ukraińska Prawda”. Zarówno Hałuszczenko, jak i Mindicz, według źródeł BBC, są obwiniani w sprawie o korupcję w sektorze energetycznym i obronnym, ujawnioną przez funkcjonariuszy NABU i SAP. Przeszukania przeprowadzono również w państwowym koncernie „Energoatom”, gdzie rzekomo miały miejsce główne działania korupcyjne. NABU opublikowało trzy serie materiałów ze sprawy i fragmenty rozmów między podejrzewanymi, które ukraińskie media już nazwały „taśmami Mindicza”.
Timur Mindicz na kilka godzin przed tym, jak służby antykorupcyjne miały go zatrzymać zdołał wyjechać z kraju. Według Straży Granicznej posiadał on wszelkie niezbędne dokumenty do przekroczenia granicy, wyjechał legalnie, a służby nie miały informacji o tym, by go zatrzymać lub nie zezwalać na opuszczenie kraju. Oleksandr Abakumow, szef wydziału śledczego NABU twierdzi, że Mindicz jest w Izraelu i przebywa w Tel-Awiwie. Prowadzone są działania by sprowadzić go do kraju, ale ekstradycje obywateli Izraela do innych krajów są niezwykle rzadkie.

– Osoby należące do organizacji przestępczej bardzo umiejętnie wykorzystywały metody konspiracji i zmieniły wiele środków transportu, środków komunikacji itd. Jesteśmy bardzo niezadowoleni, że (Mindicz – red.) najprawdopodobniej dowiedział się, że jego dom zostanie przeszukany i dlatego wyjechał z Ukrainy. Zrobimy wszystko, aby spróbować go sprowadzić do kraju – powiedział Abakumow.
Ukraińskie media podają, że właśnie ta afera miała być głównym powodem zaproponowanych latem 2025 roku zmian w prawie, które miały ograniczyć niezależność NABU i SAP. Protesty społeczne oraz interwencja zachodnich partnerów Ukrainy sprawiły jednak, że politycy wycofali się z tej kontrowersyjnej reformy. Już wtedy docierały do dziennikarzy głosy, że ma chodzić o nagrane przez NABU i SAP rozmowy Timura Mindicza, z których miał wynikać korupcyjny schemat na szczytach władzy.
Timur Mindicz to ukraiński przedsiębiorca z branży rozrywkowej, bliski przyjaciel Wołodymyra Zełeńskiego. Zanim obecny prezydent Ukrainy wygrał wybory Mindicz był dyrektorem finansowym i udziałowcem jego studia producenckiego Kwartał 95. Mindicz urodził się w Dniepropietrowsku, obecnie Dnipro, w którym istnieje potężna i wpływowa społeczność żydowska, do której należał Mindicz. Według niepotwierdzonych pogłosek to właśnie on miał zapoznać Zełeńskiego z innym wpływowym człowiekiem z Dnipra, biznesmenem i oligarchą żydowskiego pochodzenia Igorem Kołomojskim, przez niektórych uważanym za ojca sukcesu obecnego prezydenta Ukrainy. Igor Kołomojski od dwóch lat przebywa w areszcie.
Timur Mindicz oprócz tego, że jest współwłaścicielem studia Kwartał 95, jest także współudziałowcem cypryjskiej firmy Green Family Ltd, z którą Wołodymyr Zełeński związany jest od wielu lat. „To nic innego jak partnerstwo” – tak Igor Kołomojski charakteryzował stosunki między Mindiczem a Zełeńskim w maju 2019 roku. Podczas ówczesnej kampanii wyborczej kandydat na prezydenta jeździł samochodem zarejestrowanym na Timura Mindicza – co odnotowały ukraińskie media.
Odkąd Zełeński został prezydentem Ukrainy, Mindicz zaczął wygrywać intratne przetargi państwowe także we wrażliwych branżach dla kraju np. związane z produkcją dronów.

W sierpniu 2025 roku The Kyiv Independent informował, że NABU prowadzi dochodzenie w sprawie działań firmy Fire Point związanych z możliwym zawyżaniem cen dronów i wolumenów dostaw dla Ministerstwa Obrony. Dziennikarze zapewniają, że ich źródła potwierdziły związek przedstawicieli tej firmy z Timurem Mindiczem. Później jednak NABU zaprzeczyło, jakoby Narodowe Biuro Antykorupcyjne i Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna prowadziły śledztwo w sprawie rakiet Flamingo.
Główny projektant Fire Point, Denis Shtilerman oświadczył w wywiadzie dla ZN, że Mindicz nie ma żadnego wpływu i nie jest współwłaścicielem firmy produkującej drony uderzeniowe FP-1 oraz rakiety Flamingo. Dodał jednak, że gdy firma wygrała testy dronów na poligonie, Mindicz przyszedł do nich i wyraził chęć znalezienia się na liście akcjonariuszy. „Ale nic z tego nie wyszło, bo odmówiliśmy. To było wiosną 2024 roku” – wyjaśnił główny inżynier Fire Point. Według Stillermana, później popadł on w konflikt z Mindiczem na tle osobistych kwestii, ale tylko dlatego, że „obaj jesteśmy Żydami, ale nie w kwestiach towarzyskich”. Sam Mindicz nie skomentował nigdy ani sytuacji z Flamingo i Fire Point, ani wizyt w izraelskim biurze Igora Kołomojskiego, ani innych wysuwanych w jego kierunku zarzutów.
Po południu 10 listopada NABU ogłosiło, że wspólnie z wyspecjalizowaną prokuraturą antykorupcyjną prowadzi operację Midas, zakrojoną na szeroką skalę, mającą na celu ujawnienie korupcji w sektorze energetycznym. Według śledczych mogło zostać skradzionych około 100 milionów dolarów. Część tych pieniędzy, według NABU, została przekazana Rosji.
„15 miesięcy pracy i 1000 godzin nagrań audio. Udokumentowano działalność wysoko postawionej organizacji przestępczej” – czytamy w raporcie NABU i SAP. Opublikowano także ponad 20-minutowy film opisujący schematy wpływu na strategiczne przedsiębiorstwa państwowe, w szczególności na spółkę Energoatom, która zarządza całym krajowym przemysłem energetyki jądrowej.
Prosimy o zaakceptowanie zgody na pliki cookie
Jak wynika z ustaleń śledztwa, uczestnicy procederu systematycznie otrzymywali „łapówki” od kontrahentów Energoatomu w wysokości od 10 do 15 procent wartości kontraktów.
Kontrahenci byli w rzeczywistości zmuszani do płacenia „łapówki”. Jeśli odmówili, zarządzający przestępczym procederem mogli zablokować płatności za wykonane usługi lub za dostarczone produkty (ściąganie należności od Energoatomu jest zabronione w stanie wojennym) lub po prostu zniknąć z list partnerów biznesowych Energoatomu.
Praktyka ta nazywana była „slagbaum”, jak twierdzą śledczy, czyli „szlabanem”. Energoatom potwierdził, że w biurze spółki trwały czynności śledcze prowadzone przez przedstawicieli NABU i SAPO i zapewnił, że spółka pomaga w prowadzeniu dochodzenia. „Energoatom w pełni współpracuje z organami, dostarcza wszelkie wymagane materiały i przyczynia się do obiektywnego i przejrzystego śledztwa. Spółka nie utrudnia prowadzenia czynności procesowych i jest zainteresowana kompleksowym wyjaśnieniem wszystkich okoliczności” – oświadczył Energoatom.
Czytaj także: Korupcja w Ukrainie zatrzymuje pomoc humanitarną. Gdzie ginie najwięcej sprzętu
We wtorek 11 listopada NABU zatrzymało pięć osób i zgłosiło władzom siedmiu domniemanych członków organizacji przestępczej, w tym:
Według NABU i SAP głównymi postaciami w sprawie są osoby określane jako „Rocket” i „Tenor”, którzy byli odpowiedzialni za zbieranie środków od kontrahentów Energoatomu.
„Rocket”, jak twierdzi NABU, był wiceszefem funduszu majątku państwowego i asystentem byłego deputowanego Rady Najwyższej Andrija Derkacza, który jest obecnie senatorem Federacji Rosyjskiej i jest poszukiwany w związku z jedną ze spraw prowadzonych przez NABU. W latach 2023–2025 był on doradcą ministra energii Hermana Hałuszczenko.
NABU w nagraniu wideo opublikowało również nagrania rozmów „Rocket” i „Tenora”. Rozmawiali oni m.in. o mechanizmie wywierania presji na kontrahentów w celu uzyskania „łapówki”, a także o kwotach, jakie mieli otrzymać uczestnicy procederu. Najwięcej emocji w walczącej z Rosją Ukrainie wzbudza dyskusja na temat budowy konstrukcji ochronnych w obiektach energetycznych. „Szczerze mówiąc, to strata pieniędzy i czasu” – mówi „Rocket”. Rozmawiają o „łapówkach” z budowy konstrukcji ochronnych o wartości 4 miliardów hrywien w stacjach transformatorowych AT-2 i AT330 i narzekają, że z poprzedniego kontraktu o wartości 3 miliardów hrywien otrzymali tylko 90 – NABU nie ustaliło, czy były to tysiące dolarów czy miliony hrywien.
Według śledztwa, 10 października, gdy prezydent Wołodymyr Zełenski zwołał spotkanie w sprawie przywrócenia dostaw energii elektrycznej, Rocket i Tenor planowali zwiększyć kwotę „łapówki” z 10 do 15 procent na budowę obiektów ochronnych w elektrowni jądrowej w Chmielnickim.

„Profesor” i „Carlson” – to osoby nazwane przez śledczych takimi pseudonimami, miały kierować korupcyjną siatką. BBC zdołało potwierdzić w NABU, że „Profesorem” jest obecny minister sprawiedliwości Herman Hałuszczenko, a „Carlsonem” osoba z otoczenia prezydenta Zełenskiego, współwłaściciel studia filmowego Kwartał 95 Timur Mindicz.
Informacje te zostały potwierdzone przez prokuratorów SAP. „W 2025 roku ustalono fakty przestępczej działalności Mindicza w sektorze energetycznym poprzez wpływ na ministra energii Hałuszczenko oraz w sektorze obronnym poprzez wpływ na ministra obrony Umerowa” – wskazała prokuratura. Obecny sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, Rustem Umerow, odniósł się już do tych informacji: „Wszelkie próby łączenia mojej pracy w Ministerstwie Obrony z „wpływami” niektórych osób są bezpodstawne. Jako minister regularnie spotykałem się z producentami i dostawcami sprzętu i broni, lobbystami itp. Odbyło się spotkanie z Timurem Mindiczem, na którym poruszono kwestię kamizelek kuloodpornych w ramach kontraktu. W rezultacie kontrakt został rozwiązany z powodu niespełnienia wymagań i nie dostarczono żadnego produktu”.
Prokuratorzy poinformowali również, że były wicepremier ds. jedności narodowej, Ołeksij Czernyszow, rzekomo posługujący się pseudonimem „Cze Guewara”, mógł brać udział w procederze. NABU poświęciło mu czwartą serię nagrań wideo z tego śledztwa, która ukazała się 11 listopada. Oprócz samego Czernyszowa, w procederze korupcyjnym miała brać udział również jego żona, wykładowczyni Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki.
Wieczorem 11 listopada NABU poinformowało Czernyszowa o podejrzeniach wobec niego o nielegalne wzbogacenie się w ramach tego procederu. „Detektywi udokumentowali przekazanie podejrzanemu i jego pełnomocnikowi ponad 1,2 miliona dolarów i prawie 100 000 euro w gotówce” – czytamy w oświadczeniu.
Według śledztwa to właśnie „Carlson”, czyli Timur Mindicz, kontrolował operacje prania brudnych pieniędzy w Kijowie ze swojego mieszkania przy ulicy Hruszewskiego 9. Niewykluczone, że prezydent Wołodymyr Zełenski obchodził tam kiedyś swoje urodziny. „To właśnie tam ustalano komu i w jakich kwotach miały zostać przekazane środki finansowe. Co więcej, wskazane mieszkanie służyło jako miejsce, w którym „Carlson” wywierał wpływ podczas osobistych spotkań z szefami centralnych organów wykonawczych, bez żadnych podstaw prawnych, w celu zaspokojenia prywatnych interesów w sektorze energetycznym i obronnym” – czytamy w materiałach NABU i SAP.
W związku ze skandalem korupcyjnym w Energoatomie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski domaga się od rządu dymisji ministra sprawiedliwości Hermana Hałuszczenko i minister energetyki Switłany Hrynczuk. „Uważam, że minister sprawiedliwości i minister energetyki nie mogą pozostać na swoich stanowiskach. To w szczególności kwestia zaufania. Jeśli pojawiają się oskarżenia, należy na nie odpowiedzieć. Decyzja o ich odwołaniu powinna być szybka, najszybsza. Zwróciłem się do pani premier z prośbą o podanie się tych ministrów do dymisji. Zwracam się do deputowanych Rady Najwyższej o poparcie tych decyzji. A potem wszystko powinno zostać rozstrzygnięte na płaszczyźnie prawnej” – powiedział w przemówieniu Zełenski.
Według ukraińskich mediów do dymisji ministrów może dojść 18 listopada.

Date: 22 dicembre 2025 Uczta Baltazara babylonianempire./general-flynn-twierdzi-ze-cia-pracuje-przeciwko-trumpowi-przygotowujac-rychla-wojne-w-europie
=======================================================
Michael Flynn, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA, oskarżył CIA o zmowę z europejskimi służbami wywiadowczymi w celu utrudnienia prezydentowi Donaldowi Trumpowi pracy na rzecz osiągnięcia negocjowanego pokoju na Ukrainie.
W poście opublikowanym w niedzielę na X, Flynn stwierdził, że CIA „współdziała z MI6 i innymi członkami społeczności wywiadowczej UE” – powtarzając swoje ostrzeżenie, że „głębokie państwo” spiskuje przeciwko Trumpowi. Swój wpis zatytułował: “BREAKING: RYCHŁA WOJNA W EUROPIE!”
„UE, tj. NATO (bez USA), desperacko chce wojny z Rosją” – napisał Flynn, dodając, że „podżegacze wojenni w naszej administracji i w Kongresie chcą wiecznej pierdolonej wojny”. Jego uwagi nawiązują do niedawnych wypowiedzi dyrektor Wywiadu Krajowego USA, Tulsi Gabbard, która oskarżyła agencję Reuters o rozpowszechnianie „kłamstw i propagandy” na temat rosyjskich intencji w celu osłabienia działań dyplomatycznych Trumpa i sprzyjania eskalacji.
“Osobiście mam tego dość. To już ponad dziesięć (10) lat! Należy pamiętać, że byliśmy w AFG i Iraku przez dwadzieścia lat i kosztowało nas to biliony wraz z ogromną utratą prestiżu” – dodał.
Następny akapit wpisu generała nosi tytuł:
“TO GÓWNO MUSI SIĘ SKOŃCZYĆ!”
Flynn wezwał w nim Trumpa do odrzucenia narracji promowanych przez europejskich popleczników Kijowa: „Powinien Pan zająć stanowisko w sprawie sytuacji w Europie Wschodniej i nonsensów rozpowszechnianych przez Europę i część USIC (United States Intelligence Community)”.
Były doradca skrytykował również to, co nazwał marnowaniem pieniędzy amerykańskich podatników na finansowanie Kijowa, oskarżając ukraińskiego przywódcę Wołodymyra Zełenskiego o represjonowanie opozycji i odkładanie wyborów pod pretekstem konfliktu.
“My, obywatele Stanów Zjednoczonych, nie chcemy już tej wojny. Nie chcemy wydawać ani grosza na tandetnego dyktatora, który tłumi głosy opozycji, także we własnym parlamencie i mediach” – oświadczył Flynn.

BREAKING: IMMINENT WAR IN EUROPE! The EU aka NATO (minus the United States) desperately wants war with Russia.
can speak for herself and does in her typically courageous way (read below). First, our CIA is in cahoots with MI6 and others in the EU IC community. These and other warmongers in our own administration as well as the Congress want perpetual f’ing war. I’m personally sick of it. It’s been over ten (10) years now! Keep in mind we were in AFG and Iraq for twenty years and it cost us trillions along with a massive loss of prestige. THIS SH!T HAS TO STOP!
sir, you need to put your foot down on the situation in Eastern Europe and the total bs you’re being fed by Europe and parts of the USIC. Russia is pulling resources from the FEMD (Far East Military District) and has been for some time now. Russian’s ambitions (and conventional capabilities) are the complete opposite of what is being presented in the media that is salivating for expanding the war. Russia has neither the A$$ nor the desire to go any further. If they did, it would be over by now. We the People of the United States NO LONGER want this war. We don’t want to spend another penny on a tin pot dictator who arrests opposition voices to include in his own Rada (Congress) and the media. ENOUGH IS ENOUGH!

DNI Tulsi Gabbard

@DNIGabbard 20 gru
No, this is a lie and propaganda @Reuters is willingly pushing on behalf of warmongers who want to undermine President Trump’s tireless efforts to end this bloody war that has resulted in more than a million casualties on both sides. Dangerously, you are promoting this false x.com/erinbanco/stat…
Goran Andrijanić wpolityce/wazna-i-wcale-niemala-wygrana-prezydenta-nawrockiego
Prezydent Karol Nawrocki znowu pojawił się na Kanale Zero, udzielając wywiadu redaktorowi Krzysztofowi Stanowskiemu.
Była to, jak zwykle, ciekawa rozmowa. Piszę „jak zwykle “, bo jest jasne, że obóz konserwatywny, ale i cała Polska, dostali prezydenta, który po prostu zna się na mediach.
Jeśli do jego wrodzonego talentu komunikacyjnego dodamy towarzystwo Stanowskiego, dziennikarza, z którym Nawrockiego łączy naprawdę bliska, pełna szacunku, relacja, to nie trzeba się dziwić, że otrzymaliśmy wywiad, który był cytowany w większości mediów.
Wybaczcie mi, drodzy czytelnicy, że zwrócę tutaj uwagę na jeden szczegół z tego wywiadu, który z punktu widzenia szerszej sytuacji politycznej może nie mieć większego znaczenia. Wiem, to nie jest godne komentatora politycznego, ale nie mogę nic na to poradzić.
W pewnym momencie rozmowy prezydent przypomniał Stanowskiemu jego obietnicę daną mu, kiedy rozmawiali jeszcze przed wyborami. Chodziło o to, że jeśli Nawrocki wygra, Stanowski pójdzie do spowiedzi, u której nie był od lat.
Był pan redaktor? — zapytał prezydent.
Byłem, dałem słowo. Było ciężko, było długo, ale się udało — odpowiedział dziennikarz.
Natychmiast przypomniała mi się ta pierwsza rozmowa.
Uśmiechnięty Nawrocki wyjaśnia Stanowskiemu, jak wiele może dać człowiekowi spowiedź i jak wiele prawdziwego spokoju może mu przynieść. Dziennikarz machnął wtedy ręką i odpowiedział, że „to nie dla niego”. Pamiętam, jak bardzo mnie to zasmuciło, jak zawsze, gdy widzę człowieka, który zachowuje się tak, jakby zrezygnował z Boga.
Stanowski wyczuł niezręczność sytuacji i zażartował, że jeśli Nawrocki zostanie prezydentem, potraktuje spowiedź jako zobowiązanie. Nawrocki mógł zapomnieć o „żarcie”, ale wziął obietnicę na poważnie, czego dowiódł, dzwoniąc do dziennikarza pierwszego dnia po swoim zwycięstwie i przypomniał mu o tym, co Stanowski opisał w mediach społecznościowych.
Stanowski poszedł do spowiedzi.
Pięknie, dziękuję, czyli mam dobry uczynek — powiedział teraz prezydent.
Tak jest, to się panu udało — odparł dziennikarz.
Nie wątpię, że ktoś teraz powie, że to wszystko jest tylko „na pokaz”. Nie sądzę. Właściwie jestem pewien, że nie. Nie rozumiem, dlaczego Stanowski miałby czegoś takiego potrzebować. Co więcej, myślę, że dziennikarzowi było dość trudno publicznie przyznać, że poszedł do spowiedzi, bo coś takiego w ogóle nie pasowało do jego wizerunku.
A więc tutaj wydarzyła się autentycznie ważna duchowo rzecz. Ktoś, kto „zmagał się” z Bogiem, po długim czasie przystąpił do sakramentu pojednania. Nie mam prawa oceniać życia duchowego znanego dziennikarza i nie zamierzam tego robić. Oczywiście cieszę się, że poszedł do spowiedzi. Ale chodzi o coś innego, co mnie równie cieszy.
To, że wciąż żyjemy w kraju, w którym możliwe jest to, że prezydent kraju „namawia” jednego z najsłynniejszych dziennikarzy do spowiedzi w jednym z najpopularniejszych programów medialnych.
Żyjemy w świecie, w którym coś takiego, gdyby wydarzyło się w jakimkolwiek kraju naszego kręgu kulturowego, w którym wiara chrześcijańska jest zepchnięta na margines niczym nieprzyjemne wspomnienie, zostałoby uznane za nieistotne, a nawet niesmaczne.
W Polsce, Bogu niech będą dzięki, takie rzeczy wciąż mają miejsce. Znani i wpływowi ludzie nadal dyskutują o wierze katolickiej, uznają jej znaczenie i są gotowi o niej świadczyć (nawet jak Stanowski, który być może został do tego „zmuszony”, ale był szczery i zgodził się o tym mówić).
Oprócz pomocy swojemu bratu w Chrystusie, Nawrocki udowodnił nam wszystkim, że o wierze i Bogu nadal należy mówić. W ciągu tych pierwszych kilku miesięcy prezydent odniósł kilka ważnych zwycięstw. Tę wygraną uważam również za ważną i wcale niemałą.

Date: 21 dicembre 2025 babylonianempire/blackrock-chce-zmusic-nas-do-placenia-za-wojne-i-za-pokoj
FOTO: Zelenski i Larry Fink (siedzący na czele stołu) podczas spotkania z amerykańskimi spekulantami, alias biznesmenami.
Wczoraj, w poście poświęconym pro-wojennej głupocie UE, wspomniałem na samym końcu o roli globalnych kręgów finansowych w bezprecedensowej, chaotycznej i nielogicznej europejskiej agresywności. Nie chciałem, by tamten wpis był zbyt długi, ale dziś, koniecznie należy doprecyzować kwestię: owa niepokojąca obecność nie zawsze kryje się za kulisami, od czasu do czasu, szare eminencje pokazują się również na scenie.
Można na przykład zapytać, co Larry Fink, prezes BlackRock’a, giganta finansowego – który zarządza mniej więcej 10 bilionami dolarów – ma wspólnego z rozmowami pokojowymi i z Zelensky’m? bloomberg/blackrock-larry-fink-joins-trump-team-talks-to-rebuild-ukraine
Otóż ma i to bardzo wiele, jako że często telefonuje do kijowskiego duce, i z pewnością nie jest przypadkiem, że kanclerz Niemiec – Merz, człowiek wywodzący się właśnie z BlackRock’a (był szefem rady nadzorczej BlackRock Deutschland), stał się największym orędownikiem wojny.
Faktem jest, że już w jesieni 2022 roku, Larry Fink podpisał pakt z Zełenskim dotyczący odbudowy Ukrainy, ale który tak naprawdę przewiduje wykorzystanie publiczno-prywatnych spółek joint venture do robienia dużych interesów.
babylonianempire/na-fladze-ukrainy-pojawi-sie-logo-blackrock
Oczywiście, im więcej zostanie zniszczone w trakcie konfliktu, tym większy będzie “tort” do pożarcia: możemy więc założyć, że Fink i jego kolesie czekają na moment, w którym będą mogli zarobić jak więcej na kraju, który dostarczył materiał ludzki – jednocześnie nie dopuszczając do rozprzestrzenienia się rosyjskiego natarcia, które mogłoby “rozbić jajka w koszyku” lub wzbudzić w samych Ukraińcach uczucia wstrętu do tych, którzy wykorzystali ich jako mięso armatnie.
Jest więc prawdopodobne, żeby nie powiedzieć pewne, że Fink będzie głównym graczem w negocjacjach, tak jak był głównym graczem podczas wojny. Obecnie nadchodzi czas na odbudowę wszystkiego, co ocaleje w kraju, od sieci energetycznej po rolnictwo, przemysł, sam aparat państwowy, który obecnie znajduje się w rękach nazistów i oligarchów, którzy kradną, ile tylko mogą. Oznacza to, że w grę wchodzi co najmniej 600 miliardów euro, które już są przekierowywane na tworzone ad hoc instrumenty finansowe: wszystko to jest wyraźnie widoczne w tak zwanym planie pokojowym sformułowanym przez Trumpa, a czytając klauzule dotyczące „okresu powojennego”, wydaje się, że z zakamarków Białego Domu docierają do nas szepty wspomnianych szarych eminencji.
Ostatecznie, jak na to wygląda, cały kraj będzie niczym innym, jak ładnym placem zabaw w rękach finansjery. Należy jednak sprecyzować, że znaczna część pieniędzy będzie pochodzić ze środków publicznych, tj. zostaną one zabrane z kieszeni obywateli, zwłaszcza Europejczyków, tak że za sprawą masakry, którą sprokurowali ze skrajnym cynizmem, bogaci staną się jeszcze bogatsi.
Kiedy zdali sobie sprawę, że nie mogą pokonać Rosji ich sankcjami, skupili się na rozkręceniu gigantycznego biznesu. To, czy jest on splamiony krwią nie ma dla nich większego znaczenia. Wyrażenie mówiące o „śnie sprawiedliwych„ jest rażąco błędne: sprawiedliwi dręczą się wątpliwościami; to niesprawiedliwi nie dopuszczają do siebie jakichkolwiek refleksji.
Przez chwilę wydawało się, że część owych pieniędzy mogłaby pochodzić z rabunku rosyjskich funduszy, ale kiedy stało się jasne, że podzieliłoby to UE, być może nieodwracalnie, i że w każdym razie MFW ma poważne wątpliwości co do teo rodzaju operacji, wsadzili łapy w coraz to uboższe kieszenie obywateli, aby wydłubać z nich 90 miliardów euro i dać je skorumpowanemu Kijowowi: są to pieniądze przeznaczone do rozkradnięcia, które na nic się nie przydadzą na wojnie. Problemy Ukrainy polegają głównie na braku ludzi i wyszkolenia, a częściowo na niskiej jakości i stratosferycznych kosztach broni produkowanej przez Zachód.
Oto wyjaśnienie na konkretnym przykładzie: Rosjanie co miesiąc wystrzeliwują wiele dziesiątek pocisków hipersonicznych na cele wojskowe, energetyczne czy przemysłowe na Ukrainie – ale żeby mieć 12% szans na ich przechwycenie, trzeba wystrzelić co najmniej 4 Patrioty w kierunku każdego z nadlatujących rosyjskich pocisków, czyli potrzebne jest w sumie 16 mln dolarów, żeby mieć jakiekolwiek szanse na obronę. Aby następnie mieć całą baterię owych miernych pocisków przeciwlotniczych (w Arabii Saudyjskiej udało im się złapać tylko kilka dronów Houti) wyposażoną w radar, centra kontroli, generatory i wszystko inne, co jest potrzebne, wydatek wynosi miliard w stosunku do bardzo skromnej skuteczności.
Tak więc 90 miliardów wydaje się dużo i faktycznie jest to dużo; wręcz za dużo, dla krajów pogrążonych w dramatycznym kryzysie gospodarczym, ale w rzeczywistości to za mało, aby zorganizować skuteczną obronę w warunkach, w jakich obecnie znajduje się ukraińska armia: sama obrona powietrzna na jeden rok pochłonęłaby prawie wszystkie te środki. Nie wspominając już o tym, że Kijów jest całkowitym bankrutem i by utrzymać cały ten barak na nogach potrzebne jest 150 miliardów.
Wiadomo jednak, że Fink i jego trupa spekulantów uwielbiają owe rzeki pieniędzy, ponieważ generują one odsetki, które następnie trafiają do ich kieszeni. Rusofobia, wpajana każdego dnia, na każdym mainstreamowym kanale lub w każdej gazecie, służy właśnie temu: aby przepływ pieniędzy nie ustał. I właśnie dlatego interweniują bezpośrednio w negocjacje – nie ufając zbytnio swym słupom w Brukseli, wybranym właśnie ze względu na ich ograniczoność i/lub podatność na szantaż.
W liście otwartym do kanclerza Merza, ekonomista Jeffrey Sachs oskarża go o wykraczanie poza schematy historii, dyplomacji, zdrowego rozsądku i wiarygodności https://scheerpost.com/2025/12/18/jeffrey-sachs-an-open-letter-to-chancellor-friedrich-merz-security-is-indivisible-and-history-matters/. Powinien jednak wiedzieć, że w modelu ekonomicznym, w którym żyjemy, zysk nie liczy się z nikim, a tym bardziej z historią. Oczywiście, dopóki historia nie zadecyduje, że nadszedł koniec jego hegemonii.

Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський @ZelenskyyUa
Together with our team, I held a productive discussion with the American side –
@jaredkushner , and Larry Fink. In fact, this could be considered the first meeting of the group that will work on a document concerning reconstruction and economic recovery of Ukraine. We discussed key elements for recovery, various mechanisms, and visions for reconstruction. There are many ideas that, with the right approach, could succeed in Ukraine. We have also updated our reflections on the 20 points of the framework document for ending the war. It is overall security that will determine economic security and underpin safe business environment. We have also agreed on the next contacts between our teams. As always, there will be no delays on our side. We are working to deliver results. I thank President Trump and his team for their substantive work and support.
======================================
INFO: https://ilsimplicissimus2.com/2025/12/21/blackrock-vuol-farci-pagare-la-guerra-e-la-pace/
https://babylonianempire.wordpress.com/?s=Larry+Fink https://babylonianempire.wordpress.com/?s=BlackRock
| DR IGNACY NOWOPOLSKI DEC 22 |
Plan A zakładał splądrowanie rosyjskiego majątku państwowego i przekazanie go skorumpowanemu ukraińskiemu reżimowi neonazistowskiemu, aby kontynuować wojnę zastępczą z Rosją. Ursula von der Leyen i klika rusofobicznych euro-elit forsowały ten napad od miesięcy. Pomimo zwodniczej retoryki prawnej o „pożyczce reparacyjnej”, plan był nie do zaakceptowania dla kilku państw UE, które uznały go za bezwzględną kradzież na masową skalę.
Nawet Europejski Bank Centralny i MFW ostrzegały przed tym planem, gdyż podważyłby on wiarygodność i długoterminową stabilność finansową Unii Europejskiej.
W tym tygodniu przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i inni niewybieralni eurokraci, tacy jak przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa, bezskutecznie próbowali przekonać wszystkie 27 państw członkowskich do zaakceptowania ich planu grabieży rosyjskich aktywów o wartości 200 miliardów euro. Te rosyjskie aktywa są nielegalnie przechowywane w europejskich bankach od wybuchu wspieranej przez NATO wojny zastępczej na Ukrainie w 2022 roku. Fanatyczną obsesję von der Leyen popierają kanclerz Niemiec Friedrich Merz, premier Polski Donald Tusk i inni globalistyczni tzw. przywódcy.
Po wielogodzinnych negocjacjach na szczycie Rady Europejskiej w czwartek, unijni grabieżcy aktywów ponieśli porażkę. Belgia, Czechy, Węgry, Włochy, Malta i Słowacja odmówiły udziału w kradzieży. Belgia, która przechowuje większość zamrożonych rosyjskich aktywów, obawiała się, że Rosja pociągnie ją do odpowiedzialności za kradzież. Moskwa wszczęła już międzynarodowe postępowanie arbitrażowe, domagając się odszkodowania za zamrożone aktywa. Rosja mogłaby potencjalnie przejąć równoważne europejskie aktywa znajdujące się w Rosji w odwecie, jeśli jej własne aktywa nie zostaną zwrócone.
Fantazyjny plan grabieży przewidywał udzielenie Ukrainie pożyczek w wysokości do 135 miliardów euro, wykorzystując jako zabezpieczenie nabyte przez Rosję aktywa. Pożyczki miały zostać spłacone po wojnie w ramach rosyjskich „reparacji”. Nie ma mowy o tym, by Moskwa zapłaciła reparacje za konflikt, który uważa nie za jego początek, lecz za wojnę zastępczą zainicjowaną przez NATO. Wręcz przeciwnie, sama Rosja będzie domagać się reparacji – zwłaszcza za utratę dochodów z odsetek od jej zagranicznych aktywów przechowywanych w europejskich bankach oraz za śmierć i zniszczenia wyrządzone jej narodowi.
Plan B.
W Planie B zamrożone fundusze Rosji pozostają nietknięte, mimo że nadal są nielegalnie wstrzymywane. Zamiast tego ciężar długu, który umożliwia udzielenie pożyczki reżimowi w Kijowie, zostaje przerzucony na obywateli Europy – obciążenie dla przyszłych pokoleń.
Trzy kraje – Węgry, Słowacja i Czechy – mądrze odmówiły udziału w nowej „pożyczce reparacyjnej”. Wyjaśniają, że ich obywatele nie powinni płacić za pieniądze zmarnowane przez ukraińską korupcję i przedłużanie przegranej, krwawej wojny.
Tak czy inaczej, bezczelność grabieży finansowej dokonywanej przez europejskie elity zapiera dech w piersiach. Jawny rabunek w celu sfinansowania wojny z Rosją, posiadającą broń jądrową, idzie w parze z finansowaniem korupcji przez neonazistowski reżim, którego przywódcy zgromadzili miliardy w zagranicznych nieruchomościach, zerwaniem jakiejkolwiek odpowiedzialności demokratycznej i prawnej wobec obywateli europejskich oraz tłumieniem wolności słowa i informacji w całej UE. UE straciła wszelkie pozory demokracji i przekształciła się w autokratyczny reżim rządzony przez elity.
Niesamowite, że obywatelom Unii Europejskiej odmawia się dostępu do artykułów takich jak ten i innych publikacji Fundacji Kultury Strategicznej, a także do artykułów o fałszywych doniesieniach o porwaniach dzieci w Rosji i innych materiałów informacyjnych rosyjskich mediów – z powodu zakazów internetowych nałożonych przez biurokrację UE. Alfred de Zayas i inni zauważyli, że ten regres w prawie publicznym do informacji oznacza śmierć demokracji w UE.
Jednak kradzież funduszy publicznych na finansowanie wojny i korupcji jest chyba najwyraźniejszym sygnałem, że elity UE wymknęły się spod kontroli. Von der Leyen była już uwikłana w skandale korupcyjne, gdy autokratycznie i bez ponoszenia odpowiedzialności nabyła od wielkich koncernów farmaceutycznych szczepionki przeciwko COVID-19 o wartości miliardów euro. Podobne tajne układy z funduszami publicznymi prowadziła, będąc ministrem obrony Niemiec.
Jest ona jedynie symbolem całej wyższej ligi elit i polityków UE, którzy wdrażają środki nie podlegając żadnej odpowiedzialności prawnej ani demokratycznej.
Rzeczywiście, mamy do czynienia z „re-bolszewizacją Europy”. Euro-elity są w zmowie z neonazistami w Kijowie (na czele z żydowskim oszustem). Te „elity”, takie jak von der Leyen i niemiecki Merz, mają nazistowskich przodków. Ich podobnie myślący odpowiednicy w innych państwach europejskich byli gorliwymi kolaborantami III Rzeszy. Dziś w państwach bałtyckich odsłaniane są pomniki gloryfikujące kolaborantów z SS i masowych morderców. Europejscy przywódcy NATO, tacy jak były premier Holandii Mark Rutte, wzywają cywilów, by byli gotowi umrzeć w wojnie z Rosją.
Podstawową polityką III Rzeszy było wykorzystywanie grabieży finansowej podbitych państw europejskich poprzez systematyczne i „legalne” rabowanie banków centralnych.
Tacy ludzie już raz zniszczyli Europę. Teraz robią to ponownie.
[Powinno brzmieć: gminy żydowskiej w Polsce…]
22.12.2025 kardynal-rys-spotkal-sie-z-naczelnym-rabinem

Kardynał Grzegorz Ryś spotkał się w niedzielę, w Pałacu Arcybiskupim w Krakowie, z naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem. [Powinno brzmieć: gminy żydowskiej w Polsce…]
To jedno z pierwszych spotkań, jakie odbył kardynał Ryś jako nowy metropolita krakowski.
O wizycie poinformował PAP rabin Schudrich. Również krakowska kuria potwierdziła, że doszło do takiego spotkania.
Według informacji rabina, duchowni rozmawiali o zadaniach, jakie mają do spełnienia w świecie „ludzie wiary”, a także o konieczności utrzymania i wzmocnienia dialogu między religiami. Spotkanie w okresie Chanuki i niedługo przed świętami Bożego Narodzenia było także okazją do wymiany życzeń.
Po spotkaniu rabin Schudrich odniósł się do zwyczaju zapalania świec chanukowych, przywołując słowa rabina Irvinga Greenberga: „odpowiedzią na ciemność nie jest przeklinanie jej, lecz zapalenie świecy. Tego nas uczą nasze wiary”.
To jedno z pierwszych spotkań, jakie odbył kardynał Ryś jako nowy metropolita krakowski. Jego uroczysty ingres odbył się w sobotę w katedrze wawelskiej. Tego samego dnia po południu arcybiskup wziął udział w świątecznym spotkaniu Stowarzyszenia „Siemacha”, a w niedzielę uczestniczył w wigilii dla bezdomnych i potrzebujących.
====================================
mail:
Szanowny Panie Profesorze,
To tytuł artykułu na Pańskiej stronie..
Kardynał Ryś spotkał się z naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem. „Odpowiedź na ciemność”
Błagam nie piszcie, że to jest naczelny rabin Polski!!!
To jest naczelny rabin, ale gminy żydowskiej w Polsce, to jest ogromna różnica!
Pozdrawiam
dr
22/12/2025 – zmianynaziemi/polska-zostala-wykluczona-z-rozmow-o-ukrainie-europa-szuka-dialogu-z-rosja-bez-warszawy
W czasie gdy europejscy liderzy coraz aktywniej angażują się w poszukiwanie dróg dialogu z Rosją, Polska pozostaje na marginesie kluczowych rozmów dotyczących zakończenia wojny na Ukrainie. Ostatnie doniesienia medialne wskazują, że Warszawa została wykluczona z istotnego szczytu w Londynie, gdzie europejscy przywódcy omawiali amerykańskie wysiłki zmierzające do zakończenia rosyjskiej agresji.
Według informacji przekazanych przez ukraińskie media, Polska nie otrzymała zaproszenia na londyńskie spotkanie, mimo że jego tematyka bezpośrednio dotyczy bezpieczeństwa państw wschodniej flanki NATO. Ta sytuacja wywołała konsternację w Warszawie, zwłaszcza że Polska od początku konfliktu należy do najaktywniejszych sojuszników Ukrainy.
Nie jest to pierwszy przypadek pominięcia Polski w rozmowach na temat przyszłości regionu. Wcześniej podobna sytuacja miała miejsce podczas spotkania w Berlinie, gdzie rozmawiali przedstawiciele USA, Niemiec i Francji. Warszawa oficjalnie określiła to wykluczenie jako „błąd”. Rzecznik polskiego rządu stwierdził wówczas, że „żadne rozmowy o bezpieczeństwie Europy Wschodniej nie powinny odbywać się bez udziału Polski i Ukrainy”.
Równocześnie obserwujemy wyraźną zmianę tonu wśród zachodnioeuropejskich liderów. Prezydent Francji Emmanuel Macron otwarcie wezwał do wznowienia dialogu z Władimirem Putinem. Jego zdaniem, jeśli amerykańskie negocjacje nie przyniosą rezultatów, Europa powinna być gotowa do bezpośrednich rozmów z rosyjskim przywódcą. „Będzie przydatne znów rozmawiać z Władimirem Putinem” – miał stwierdzić Macron, krytykując jednocześnie wykluczenie Europy z głównego procesu negocjacyjnego.
Niemcy, choć oficjalnie zachowują dystans wobec bezpośrednich kontaktów z Moskwą, utrzymują nieformalne kanały komunikacji. Media donoszą o spotkaniach byłych wysokich rangą polityków niemieckich z przedstawicielami Kremla w Abu Zabi i Baku. Te półoficjalne rozmowy mogą świadczyć o niemieckich próbach przygotowania gruntu pod ewentualne wznowienie formalnego dialogu.
Jeszcze dalej w kontaktach z Rosją posunęły się Węgry i Słowacja. Premier Viktor Orbán wielokrotnie spotykał się z Putinem w ostatnim czasie, omawiając kwestie energetyczne i możliwości pokojowego rozwiązania konfliktu. Węgry oferowały nawet Budapeszt jako miejsce potencjalnego spotkania Trumpa z Putinem. Premier Słowacji Robert Fico również utrzymuje bliskie relacje z Moskwą, konsekwentnie krytykując sankcje i blokując niektóre inicjatywy UE wspierające Ukrainę.
Na tym tle polska strategia całkowitego zerwania kontaktów z Rosją staje się coraz bardziej odosobniona. Rząd w Warszawie konsekwentnie podkreśla, że dialog z Moskwą będzie możliwy dopiero po całkowitym wycofaniu rosyjskich wojsk z terytorium Ukrainy i rozliczeniu zbrodni wojennych. Ta bezkompromisowa postawa, choć wydaje się być zgodna z zasadami prawa międzynarodowego, prowadzi do paradoksalnej sytuacji – kraj najbardziej zaangażowany w pomoc Ukrainie traci wpływ na kształt potencjalnego porozumienia pokojowego.
Eksperci ds. bezpieczeństwa zwracają uwagę, że wykluczenie Polski z kluczowych formatów negocjacyjnych może mieć poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa regionu. „Żadne trwałe rozwiązanie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego nie będzie możliwe bez uwzględnienia interesów państw graniczących bezpośrednio z obszarem konfliktu” – podkreślają analitycy.
Tymczasem Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, która niedawno otworzyła spotkanie w Polsce, stanowczo potępiła rosyjską agresję na Ukrainę. To kolejny dowód na to, że mimo rosnącej gotowości do dialogu z Moskwą, Europa wciąż oficjalnie potępia działania Rosji.
W najbliższych miesiącach kluczowe będzie, czy Polsce uda się przełamać swoją izolację i włączyć się w proces negocjacyjny, czy też rozmowy o przyszłości Europy Wschodniej będą toczyć się bez udziału Warszawy. Jedno jest pewne – wykluczenie Polski z tych rozmów rodzi pytania o spójność europejskiej polityki wobec Rosji i skuteczność dotychczasowych działań wspólnoty międzynarodowej.
Źródła:
https://english.nv.ua/nation/poland-excluded-from-key-london-talks-on-ending-russia-s-war-in-ukra…
https://www.msn.com/en-us/news/world/poland-left-out-of-ukraine-russia-peace-discussions-media/ar…
https://www.reuters.com/world/europe/excluding-poland-ukraine-talks-berlin-was-mistake-says-warsa…
https://www.pbs.org/newshour/world/europe-security-meeting-opens-with-condemnation-of-russias-war…
Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto) • 21 grudnia 2025 michalkiewicz
A to się narobiło! Jak wiadomo, prezydent Lech Kaczyński, którego kult szerzy w naszym nieszczęśliwym kraju jego brat, Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński, zapoczątkował nową świecką tradycję zapalania chanukowych świeczek w Pałacu Namiestnikowskim, który jest siedzibą prezydenta. Zachowało się nawet zdjęcie prezydenta Kaczyńskiego, jak w jarmułce na głowie, w towarzystwie rabina Schuldricha, też ustrojonego w jarmułkę, zapala chanukowe świeczki. Te świeczki zapalane są na pamiątkę jakiegoś wydarzenia w plemiennej historii żydowskiej, które – podobnie jak wiele, a może nawet wszystkie wydarzenia- zostały okraszone gęstym, quasi-religijnym sosem.
Obecnie rocznicę tego wydarzenia obchodzi w Polsce żydowska sekta Chabad Lubawicz, która czci swojego, nieżyjącego już, cadyka. Ten cadyk miał bardzo oryginalne poglądy – na przykład że „żydowskie ciało” jest zupełnie inne, niż ciało jakiegoś głupiego goja, toteż Żydowie należą do jednego gatunku, podczas gdy głupie goje – do drugiego, a może nawet trzeciego.
Ciekawe, że podobne poglądy głosili hitlerowcy – na przykład, że Żydowie mają zupełnie inną krew – ale poglądy hitlerowców zostały potępione, podczas gdy identyczne, tyle, że odwrócone o 180 st. poglądy sekty Chabad Lubawicz doznają głębokiej czci nie tylko w przypadku prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale również byłego marszałka Sejmu Marka Jurka, który pozwolił sekcie Chabad Lubawicz zapalać chanukowe świeczki w gmachu Sejmu – w związku z czym poseł Grzegorz Braun, zbulwersowany objawami tego rasistowskiego kultu, któremu patronował portret wspomnianego cadyka, zgasił te iluminacje gaśnicą proszkową, za co teraz, to znaczy – 8 grudnia – został zaciągnięty przed nienawistny sąd.
Wspominam o tych zaszłościach z udziałem szabesgojów w osobach Lecha Kaczyńskiego i Marka Jurka, bo dopiero na tym tle można ocenić decyzję pana prezydenta Karola Nawrockiego, który żadnego cadyka do Pałacu Namiestnikowskiego na zapalanie chanuki nie zaprosił, no i sam też żadnych świeczek na menorze nie zapalał.
W związku z tym w Sejmie, wybrany niedawno przez Wielce Czcigodnych posłów marszałkiem Włodzimierz Czarzasty, urządził w tym – bądź co bądź – domu publicznym, coś w rodzaju nabożeństwa wynagradzającego – oczywiście z udziałem rabina Schuldricha i delegata Stwórcy Wszechświata na Polskę w osobie reprezentanta sekty Chabad Lubawicz. W tym nabożeństwie wynagradzającym, którego kulminacyjnym momentem było oczywiście zapalenie chanukowych świeczek na menorze, wzięli udział również inni Żydowie, m.in. Jego Ekscelencja pan Róża, ambasador USA w naszym nieszczęśliwym kraju oraz rzesze szabesgojów, wśród których wyróżniał się wiceminister spraw zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski. Wspominam o nim, bo jest on synem Władysława Bartoszewskiego, nazywanego „profesorem” od czasu, gdy zaproszono go na wykład do Monachium i – jak to u akuratnych Niemców – wyniknęła kwestia, według jakiej stawki mu zapłacić. Rada w radę uradzono, że według profesorskiej – no i odtąd Władysław Bartoszewski nazywany był „profesorem”, przeciwko czemu nie protestował. Otóż Władysław Bartoszewski na tle innych szabesgojów wyróżniał się zdecydowanie większym stopniem żydofilii, do której miał prawdziwą zapamiętałość, niczym Jacek Kuroń do wódki – a jego syn, Władysław Teofil Bartoszewski, najwyraźniej tę zapamiętałość do żydofilii po nim odziedziczył. Warto, by zainteresowały się tą sprawą środowiska medyczne, bo skoro jest możliwość, że żydofilia jest dziedziczna, to warto by poznać mechanizm tego dziedziczenia – no i jak to się ma do opinii wspomnianego cadyka o gatunkowej różnicy między Żydami i głupimi gojami.
Ale ekspiacyjne nabożeństwo, jakie pan marszałek Czarzasty urządził w Sejmie, który – bądź co bądź – jest domem publicznym, stworzyło również okazję innym osobistościom do podlizania się Żydom w nadziei, że zostanie to zauważone gdzie trzeba i przyczyni sie do politycznego wyleczenia. Nie mam tu na myśli pana marszałka Czarzastego, bo w jego przypadku mamy do czynienia z następstwem kultów przynoszących korzyści. Żyją jeszcze ludzie pamiętający, jak pan Włodzimierz Czarzasty krzewił w szerokich masach kult Włodzimierza Lenina, który – mówiąc nawiasem – też był Żydem ze strony matki, której dziadek był kupcem zbożowym w Starokonstantynowie na Wołyniu – no a teraz, kiedy zmienił się etap, przestawił się na inny kult i kto wie, czy gwoli lepszej prezentacji nie przeprowadzi sobie drobnej operacji chirurgicznej, która przydałaby się również Wielce Czcigodnemu Giertychu Romanu – bo chyba dopiero wtedy przekonałby wszystkich iż nieodwracalnie zerwał z grzechami młodości.
Mam przede wszystkim na myśli obywatela Tuska Donalda, który w słowach pełnych goryczy skrytykował decyzję, a właściwie na tyle decyzję, ile prezydenta Nawrockiego zupełnie w stylu hitlerowskiego „Der Sturmera”, że bliżej mu do Grzegorza Brauna, jako antysemitnika. Najwyraźniej obywatelu Tusk Donald ma nadzieję, że przez ostentacyjne demonstrowanie porażenia żydofilią, wyleczy się politycznie z innych dolegliwości – na przykład z traktowania go przez prezydenta Trumpa, jak powietrze, a nawet – jak doskonałą próżnię, czy z lekceważenia go przez europejsów, którzy nie tylko nie dopuszczają go do konfidencji w żadnych sprawach, nawet gdy namawiają się z prezydentem Żełeńskim. Właśnie te rozmowy się zakończyły, w związku z czym obywatel Tusk Donald poleciał do Berlina w nadziei, że starsi i mądrzejsi powiedzą mu, co tam zostało postanowione i jakie zadania w związku z tym Donaldu Tusku zostaną przydzielone. Czy nadzieje obywatela Tuska Donalda na polityczne wyzdrowienie są realne – to inna sprawa – ale oczywiste jest, że będzie się wokół tego uwijał – no bo cóż innego może zrobić?
Z kolei pan marszałek Czarzasty, któremu w przemówieniu wygłoszonym 13 grudnia na Placu Piłsudskiego pan prezydent Nawrockie nieubłaganym palcem wytknął komunistyczne korzonki nerwowe i niewielkie poparcie w wyborach w 2023 roku (uzyskał niewiele ponad 22 tys głosów) – że został drugą osobą w państwie wskutek partyjnych siucht – zarzucił prezydentowi Nawrockiemu odchylenie nacjonalistyczne i zapowiedział nieubłaganą walkę „weto za weto”.
Wspiera go w tym postanowieniu Tajny Współpracownik SB „Alek”, czyli były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który wypisz-wymaluj pasuje do jednego z portretów imion Kazimiery Iłłakowiczówny: „Można zeń wszystko zrobić i w każdą formę ulepić” – ale pod warunkiem, że nie przetnie się korzonków, którymi obywatel Kwaśniewski Aleksander dyskretnie sięga do gnilnej, krwawej masy, w którą jego duchowy protoplasta, obywatel Kwasek Edmund, w UB przerabiał polskich patriotów. Toteż panu marszałkowi Czarzastemu można być zarzucić odchylenie internacjonalistyczne, gdyby w ogóle miał on jakieś poglądy – może z wyjątkiem kultu Złotego Cielca, który zbliża go z Żydami, więc chanukowe świeczki może zapalać bez większej abominacji.
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
Autor: AlterCabrio, 22 grudnia 2025
−∗−
Alternatywnie w serwisie banbye: LINK
◊
Warto porównać:
O obowiązku użycia siły wobec tych, którzy pragną zniszczyć Chrześcijaństwo – ks. prof. Stanisław Koczwara
Użycia siły wobec tych wszystkich, którzy usiłują zniszczyć Chrześcijaństwo, a wraz z nim wolność. Wśród wrogów dwaj wiodą prym: islam i barbarzyńskie, zepsute do cna lewactwo. (…) Używam terminu ‘lewactwo’ […]
__________
‘Postanowiono zabić Polskę…’ – ks. prof. St. Koczwara
Mamy prawo i obowiązek zapytać: co z Polską? Na jakim etapie wydarzeń paschalnych znajduje się teraz? I czynimy to z ambony, bo to jedyne miejsce gdzie jeszcze można takie pytanie […]
__________
Gdzie miłość Ojczyzny gaśnie tam przychodzą rządy łotrów i szaleńców – ks. prof. Stanisław Koczwara
Żeby ci, którzy są na wyższym miejscu byli zawsze tylko sługami Boga i narodu ku dobremu, a nigdy narzędziem w ręku ludzi złych – ku złemu. Jakżeż to dzisiaj aktualne. […]
Takie rzeczy dzieją się w kaszubskim Kielnie gmina Szemud w szkole podstawowej.
Zgłaszający potrzebują wsparcia w tej sprawie. Boją się że są sami i boją sie szykan ze strony szkoły do której chodzi ich dziecko. Taką wiadomość otrzymałem od syna, mieszkającego w Kielnie.
Czy możesz przekazać ten sygnał do posła ….. [Koniecznie !! md]
Jedna nauczycielka jawnie profanuje krzyż wbrew dzieciom które ten krzyż zrobiły na drukarce 3D i go powiesiły w klasie. Nauczycielka która wrzuciła go do kosza uczy angielskiego. W tej klasie regularnie ktoś usuwa godło państwowe i nie wiadomo kto bo nikogo nie złapano. Ale krzyż wrzuciła do kosza przy uczniach.
Myślę że to sprawa nie mniejszej rangi niż ta w Gietrzwałdzie bo po rozgrzewce w walce o Matkę Bożą, przyszedł czas zawalczyć o godność Jej Syna.

Grzegorz GPS Świderski
salon24/gps65/o-miekkich-kalifatach-europy-i-dlaczego-polska-to-przezwyciezy
Według danych statystycznych państw Zachodu oraz ośrodków badawczych zajmujących się demografią religijną, udział ludności muzułmańskiej w takich krajach jak Niemcy, Francja, Belgia czy Wielka Brytania w perspektywie dwóch–trzech dekad może sięgnąć poziomu 20–30 procent. To nie oznacza jeszcze większości, ale oznacza przekroczenie progu krytycznego, po którym zaczynają działać mechanizmy władzy niezależne od nominalnej liczby ludności.
Wspólnoty narodowe nie rozpadają się dlatego, że ktoś ogłasza wojnę. Rozpadają się wtedy, gdy przestają dominować terytorialnie oraz psują prawo publiczne i lojalność cywilizacyjną. Dziś uruchamiają się dwa sprzężone ze sobą mechanizmy: polityczno-wyborczy oraz terytorialno-secesyjny. Oba są już dziś widoczne na Zachodzie, choć wciąż nazywane są eufemistycznie „wyzwaniami integracyjnymi”.
W systemach większościowych – takich jak brytyjski FPTP czy różne odmiany JOW-ów – władza nie jest funkcją większości narodowej, lecz koncentracji głosów w konkretnych okręgach. Jeżeli dana grupa jest skupiona przestrzennie i głosuje blokowo, to 15–25 procent w skali państwa może przełożyć się na faktyczną dominację polityczną na poziomie lokalnym. Tym bardziej, gdy reszta elektoratu jest rozproszona między wiele partii, frakcji i ideologii.
[JOW nie ma „odmian”. Jeden poseł z okręgu. „Odmiany” to celowe szkodnictwo. md]
To nie jest teoria. To dokładnie to, co obserwuje się w wybranych dzielnicach Londynu, Birmingham, Brukseli czy miast północnej Anglii. Lokalne rady, burmistrzowie i administracja uczą się tam jednego: nie rządzi ten, kto ma rację, tylko ten, kto potrafi zmobilizować ulicę i głosowanie blokowe. Islamskie struktury społeczne – meczety, rady starszych, lokalne sieci lojalności – działają jak doskonale zdyscyplinowane maszyny wyborcze. Wystarczy kilka takich okręgów, by stać się języczkiem u wagi w koalicjach z lewicą, która w imię antydyskryminacji gotowa jest oddać realną władzę w zamian za moralne samopoczucie.
Nie trzeba wygrywać wyborów w skali kraju. Wystarczy kontrolować newralgiczne węzły: dzielnice, rady, urzędy, szkoły, policję lokalną.
Równolegle działa mechanizm drugi – znacznie groźniejszy, bo dotyczący samej istoty terytorialnej cywilizacji. Chodzi o powstawanie stref „no-go”, czyli obszarów, gdzie cywilizacyjny model prawa i jego egzekwowanie ulega faktycznemu zawieszeniu. Policja wchodzi tam niechętnie albo tylko w dużych grupach, prawo działa wybiórczo, a normy społeczne egzekwowane są przez lokalną wspólnotę z odmiennie inną moralnością.
W praktyce są to już miękkie kalifaty. Obowiązuje tam inny porządek normatywny: mieszanka szariatu, prawa zwyczajowego i kodeksu gangów. Kobiety dostosowują się do lokalnych norm nie dlatego, że państwo je do tego zmusza, ale dlatego, że presja społeczna jest skuteczniejsza niż kodeks karny. Państwo udaje, że tego nie widzi, bo wejście z całą konsekwencją oznaczałoby eskalację, na którą nie ma ani odwagi politycznej, ani społecznego mandatu. Jak widać, państwo nawet do tego się nie nadaje.
W Wielkiej Brytanii funkcjonują oficjalnie niewiążące rady szariackie. Formalnie to tylko arbitraż religijny. Faktycznie – równoległy system prawa rodzinnego i majątkowego, którego decyzje są egzekwowane społecznie. Państwo toleruje to w imię „różnorodności”, choć w praktyce oznacza to kapitulację przed innym porządkiem.
To jest secesja cywilizacyjna. Bez flag, bez referendów, bez ogłoszeń w Dzienniku Ustaw. Z udziałem 20 procent w skali kraju, ale 60–80 procent w wybranych dzielnicach, możliwe jest jednoczesne:
Czy ktoś musi ogłosić kalifat? Nie. Kalifat nie jest aktem prawnym. Jest stanem faktycznym. Jeśli państwo boi się wejść na swoje terytorium, to suwerenność już została utracona – niezależnie od tego, co zapisano w konstytucji.
W Polsce ten mechanizm dziś nie zadziała. Nie dlatego, że jesteśmy lepsi, tylko dlatego, że nie spełniamy warunków brzegowych: nie mamy dużej, skoncentrowanej diaspory muzułmańskiej, nie mamy kolonialnej przeszłości generującej roszczenia, a społeczne przyzwolenie na ustępstwa kulturowe jest znacznie mniejsze. Coraz więcej ludzi widzi, czym kończy się polityka wielokulturowości na Zachodzie, i reaguje instynktem obronnym.
To właśnie dlatego rosną notowania ugrupowań, które otwarcie mówią o zagrożeniu islamizacją — czyli głównie Konfederacji. Nie dlatego, że są radykalne, tylko dlatego, że nazywają rzeczy po imieniu, gdy inni boją się słów.
I tu pojawia się paradoks. Proces islamizacji na Zachodzie przyspieszy – bo rdzenne społeczeństwa będą się kurczyć nie tylko demograficznie, ale też przez ucieczkę. Do Europy Środkowej, do Międzymorza, będą migrować ludzie bogaci, wykształceni i kulturowo kompatybilni. Ci, którzy nie chcą żyć w miękkich kalifatach, ale też nie wierzą już w zdolność Zachodu do samoobrony.
Taka migracja nie jest zagrożeniem. Jest wzmocnieniem. Historia zna ten mechanizm. Próby germanizacji ziem polskich w czasach zaborów przez osadnictwo kończyły się polonizacją osadników. To nie my staliśmy się Niemcami – to oni stawali się Polakami. Asymilacja działa zawsze w stronę silniejszej kultury. Głównie dlatego, że osadnicy niemieccy to byli mężczyźni i oni żenili się z Polkami. A to matka plus szkoła wychowuje dziecko, nadając mu narodowość. Więc prawie wszyscy potomkowie Niemców stali się Polakami.
[Podobnie było we Lwowie: Austriacy, Żydzi, Niemcy się polonizowali. Ukraińcy – o wiele mniej.. MD]
I tak samo będzie tym razem. Uciekinierzy przed kalifatami nie przyniosą nam islamizacji. Przyniosą kapitał, kompetencje i potwierdzenie, że cywilizacja, której bronimy, nadal ma sens.
Pojawia się tu jeszcze jeden lęk, często podnoszony przez ludzi, którzy intuicyjnie czują zagrożenie, ale mylą mechanizmy. Chodzi o obawę, że masowa imigracja zachodnich Europejczyków do Polski doprowadzi do efektu „kalifornizacji” – zjawiska, które opisałem wcześniej jako wirus lewicowego postępu, przenoszony przez migrację wewnątrz-cywilizacyjną: https://niepoprawni.pl/blog/gps65/kalifornizacja-wirus-lewicowego-postepu. To realne zjawisko, ale w tym przypadku analogia jest błędna.
Kalifornizacja i islamizacja to dwa zupełnie różne procesy, działające według innych praw. Żeby kalifornizacja mogła zadziałać, muszą być spełnione jednocześnie dwa warunki. Po pierwsze: napływ masy wyborców niosących ze sobą spójny pakiet ideologiczny – progresywny, lewicowy, antytradycyjny. Po drugie: instytucjonalne otwarcie systemu politycznego, które pozwala im ten pakiet natychmiast przełożyć na władzę, czyli pełne prawa wyborcze, niskie bariery obywatelstwa i gotowe do przejęcia struktury.
W przypadku zachodnich Europejczyków uciekających przed islamizacją te warunki nie są spełnione. Ci ludzie nie będą migrować dlatego, że marzą o eksportowaniu lewicowego postępu. Oni migrują dlatego, że ten postęp doprowadzi ich kraje do stanu miękkich kalifatów. Z definicji będą więc w ogromnej części antyislamscy, sceptyczni wobec multikulturalizmu i wrogo nastawieni do polityki ustępstw. Ich obecność nie osłabi twardych postaw wobec islamizacji – ona je raczej wzmocni.
Druga różnica jest jeszcze ważniejsza. Kalifornizacja działa tam, gdzie migranci zachowują pełnię praw politycznych i mogą natychmiast głosować, zmieniać prawo i przejmować instytucje. W Polsce ten mechanizm nie istnieje. Nawet jeśli dojdzie do masowej migracji Niemców czy Francuzów, proces uzyskiwania obywatelstwa i praw wyborczych będzie długi, selektywny i rozciągnięty w czasie. To nie jest natychmiastowa zmiana elektoratu, tylko powolna asymilacja. Dlatego ważne jest, by u nas nie przyspieszać procesu nadawania obywatelstwa.
Krótko mówiąc: kalifornizacja to import ideologii wraz z prawami politycznymi, a islamizacja to import odrębnego porządku cywilizacyjnego wraz z roszczeniem do autonomii. To nie są zjawiska symetryczne ani porównywalne.
Dlatego migracja Zachodnich Europejczyków uciekających przed kalifatami nie stanowi dla Polski zagrożenia systemowego. Przyjadą ci, którzy jeszcze rozumieją, czym jest cywilizacja, prawo i granice. Reszta zostanie tam, gdzie już dziś państwo oddaje swoje dzielnice bez jednego strzału.
Historia pokazuje jasno, że kultura silniejsza asymiluje słabszą. Polskość jest ciągle silna, lewactwo nas jeszcze nie zniszczyło, mimo że niestety sowiecka mentalność dominuje. Jednak duch dawnych swobód i wolności nadal w nas tkwi, jak już nie w naszych głowach, to w naszej tradycji i kulturze, więc jeszcze się odrodzimy.
Nas uratują nasze wady narodowe, co opisałem kiedyś tu: https://niepoprawni.pl/comment/1562301
=========================================================
perfidia21 grudnia 2025,
============
Autor ten notki uprawia klasyczne wishful thinking. Wcale nie musi być tak jak on tu pisze. Ja jego optymizmu absolutnie nie podzielam bo uważam że jest on oparty na historycznie prawdziwych ale nie przenoszących się na współczesność przykładach.
1. Przede wszystkim opór przeciwko islamowi w Polsce ma jedynie charakter deklaratywny i nigdy nie został sprawdzony w praktyce. Przede wszystkim dlatego, że nie mamy mniejszości islamskiej.
Ale patrząc na przykład „obsłużenia” przez lud „kwestii ukraińskiej” – panie Autorze – ja to widzę bardzo kiepsko gdy w Polsce pojawi się element islamski który mówi po polsku i który podejmie się „ewangelizacji” w duchu islamu.
Przypuszczam, że bardzo szybko znajdą się liczni etnicznie polscy miłośnicy Proroka i jego religii.
A na dodatek jak to z resztą waćpan zauważył – władza państwowa bardzo szybko stanie po stronie „nachodźców” szaleńczo walcząc z tym którym obecność Semitów nie będzie się podobać
2. Podobnie błędnie interpretuje waćpan problem migracji odwrotnej szczególnie na tle kontekstu historycznego.
Współcześni Polacy nie posiadają absolutnie żadnej odporności na obcego bakcyla. Powszechną polską religią jest oszalałe służalstwo wobec obcych z dowolnego kierunku.
Tutaj nie ma żadnej analogii do obcych migracji w czasach historycznych. Kiedy Polska była mocarstwem regionalnym z prawdziwego zdarzenia a ówczesny szlachecki naród polski był z jednej strony niezwykle hermetyczny wewnętrznie a z drugiej tolerancyjny wobec wyraźnie oznaczonego obcego elementu.
W żadnym wypadku nie może Autor liczyć na to, że ci którzy przyjadą tutaj z zachodu nie podejmą się budowania lokalnych nie-polskich (choć też i nie-islamskich) społeczności.
Niestety dekady pedagogiki wstydu oraz przyzwolenia na szkodzenie Polsce pod sztandarami już nie tyle obcych państw co ideologii i nurtów politycznych uczyniło z Polaków bezbronną plastelinę napakowaną dodatkowo ostrymi szklanymi odłamkami lokalnych niezwykle łatwych do pozyskania kolaborantów.
krzysztof mielewczyk salon24.pl/u/kmiel/europa-zmeczona-ukraina
Miniony tydzień pokazał w konkretnych odsłonach rzeczywisty stosunek państw Unii do Ukraińców. Konflikt z Rosją Kijów usilnie kreuje zagrożeniem wspólnym. Przyjęciem do UE Żeleński ma zatuszować mega-korupcję swojego obozu do spółki z Brukselą. Dlatego nie chce skończyć tej wojny.
Ostatnie godziny pokazują prezydenta Żeleńskiego, jako człowieka zastanawiająco zmiennego. W sobotę wyraził chęć podjęcia na propozycję USA rozmów trójstronnych z Rosją. Dziś już obwarował to dołączeniem krajów europejskich do takich negocjacji. Sęk w tym, że po totalnym fiasku szczytu w Berlinie w ostatni czwartek, gdzie odmówiono przekazanie Ukrainie rosyjskiego depozytu z równoczesnym rozpadem tak zwanej koalicji chętnych nawet niemieckie media nie mają wątpliwości, że ich społeczeństwo nie zgodzi się składać na pożyczkę 90 mld euro nie do oddania. Lista krajów z takim nastawieniem pięknie się wydłuża. I tylko Donald Tusk gotów jest zabrać bez pytania podatki Polaków i utopić w kieszeni swego kumpla Wałodii z Ciamajdanu. Po to ostatecznie został clown telewizyjny prezydentem, żeby wszyscy konkreti oligarchowie jeszcze bardziej się upaśli.
Bredzący coraz wyraźniej niczym zdziecinniały emeryt premier marzy dobić do końca kadencji, żeby pospłacać zaciągnięte zobowiązania. Jest bardziej, niż nerwowo, bo wybory w Stanach wygrał Trump, a jeszcze gorzej wybrali Polacy. Z trzech stron, a w zasadzie licząc z obozem prezydenckim, PiS i obydwie Konfederacje nawet w stanie ostrej niedyspozycji zaciskają jelita Koalicji Obywatelskiej.
Kiedy pan premier i świta wyskoczą z tematem pożyczki, który wcześniej ma wielką szansę rozpłynąć się po europejskich salonach, nastąpi powrót do skutków ,,ustawy łańcuchowej,, i rząd pokąsany kłami ulicy z podartą godnością też się rozpłynie. Każde sankcje Brukseli wobec Moskwy przy spadku temperatury społecznego poparcia dla Kijowa mają wymiar ciekawostki na miarę odkryć badaczy sanskrytu.
Wiadomo z historii, że Ukraina sama z siebie nic nie urodzi poza nacjonalistycznym warczeniem. Co tam dziś stoi pobudował Lenin, Stalin. I za niewdzięczność jeszcze osamotniona sromotnie zapłaci.