Wyobraź sobie, że wiceprezes Pfizera mówi ci prawdę, a ty go ignorujesz. Właśnie z takim zjawiskiem mamy dzisiaj do czynienia. Dr. Mike Yeadon, były wiceprezes firmy Pfizer, farmakolog specjalizujący się na chorobach układu oddechowego wypowiedział słowa, których użyłem w tytule dzisiejszego artykułu.
Ostateczne ostrzeżenie: Wywiad z dr. Mikiem Yeadonem. Polski lektor. Źródło.
Ten film doskonale i w przystępny dla laika sposób wyjaśnia większość zjawisk, o których piszę tu od ponad pięciu lat. Chciałbym zaznaczyć, że odkrycie technologii reakcji łańcuchowej polimerazy PCR przez Karyego Banksa Mullisa, było jednym z najważniejszych odkryć dwudziestego wieku. Jednocześnie zastosowanie tej technologii w celach medycznej diagnostyki, było i jest jednym z największych przekrętów współczesnych czasów.
Żyjemy w matriksie od wielu lat. W poniedziałek w brazylijskim mieście Guaíba wiatr wywrócił tamtejszą Statuę Wolności. Czyżby zjawiska meteorologiczne sprzeciwiały się nazywać tę parodię wolnością?
Nowa forma terroryzmu. Ta kopia Statuy Wolności została zniszczona w Brazylii przez … wiatr. Źródło Telegram 16.12.2025 r. 22:05.
Ponad 60 lat temu w amerykańskiej telewizji można było obejrzeć przedsmak miękkiego lądowania na Księżycu i związanej z tym oszustwem techniki manipulacji obrazem.
Rok 1962. Amerykanie wysłali w kosmos dwóch astronautów przy pomocy balona stratosferycznego. Na filmie widać nieistniejące gwiazdozbiory oraz astronomiczny błąd znany z tureckiej flagi – gwiazda nieprzesłonięta przez tarczę Księżyca.
Autor artykułu Marek Wójcik Mail: worldscam3@gmail.com
=======================================
Mirosław Dakowski:
To baloniarze, nie „astronauci”; i nie w kosmos – lesz w stratosferę. Pozatem – prawie na pewno jakiś złośliwiec do ich filmiku dokleił głupawy obrazek z cudzej reklamy. Ale to nie podważa samego powyższego artykułu.
Publikujemy wywiad z płk Borisem Cholletem, pułkownikiem armii szwajcarskiej i szefem wywiadu wojsk lądowych Konfederacji Szwajcarskiej, przpeoryadzony przez Aleksandrę Klucznik-Schaller.
W strukturach NATO
Pułkownik to najwyższy stopień w szwajcarskiej armii, w tej armii nominuje się generała tylko na czas wojny.
– No cóż, jestem pułkownikiem w sztabie generalnym, co oznacza, że zostałem przeszkolony we wszystkich rodzajach broni. Potrafię planować operacje piechoty. Mogę planować działania artylerii i obrony przeciwlotniczej. To właśnie nazywamy sztabem generalnym. To prawda, że generał jest mianowany tylko w czasie wojny. Tak było w przypadku generałów Guisan’a i Dufour’a, by wymienić tylko tych dwóch. Ale są też oficerowie, których nazywamy generalnymi: brygadiera, oficera dywizji i dowódcę korpusu. Ja jestem tym, co nazywają starszym oficerem, od stopnia majora lub komendanta – tak to się nazywa we francuskiej armii – do stopnia pułkownika. W dawnych czasach – jeszcze podczas II wojny światowej – mówiliśmy pułkownik brygadier, pułkownik dywizji, pułkownik komendant korpusu. Ale nazwy się pozmieniały. Dzisiaj ludzie je mylą i nawet ci, którzy mają tytuł pułkownika brygadiera uważają się za generałów brygady. Ale w zasadzie tak, generał jest nominowany tylko podczas wojny.
Pan był pułkownikiem w sztabie generalnym, w jednostce wywiadu?
– Byłem szefem wywiadu wojsk lądowych.
I, jak zanotowałam, szefem szkolenia w wywiadzie wojskowym.
– Dokładnie.
Prowadził Pan misje w Niemczech, we Francji…
– Brałem udział w całej serii konferencji i ćwiczeń z NATO. Byłem w prawie każdym kraju; w Turcji, we Włoszech, w Niemczech, w Wielkiej Brytanii…
Jest Pan więc pułkownikiem, który zna dobrze służby specjalne i NATO. W jakim okresie Pan służył?
– Cóż, poszedłem do NATO; do szkoły NATO, a trzeba tu odróżnić szkołę NATO od college’u NATO. Kolegium NATO jest w Rzymie, a szkoła NATO była – nie wiem czy nadal tam jest – w Oberammergau, w Niemczech, a dokładniej w Bawarii. Uczęszczałem do szkoły NATO i, o ile mnie pamięć nie myli, zacząłem tam chodzić w 1998 roku, dwa lata po podpisaniu przez Szwajcarię Partnerstwa dla Pokoju.
Rozumiem. I kiedy zakończył Pan służbę?
– Przeszedłem na wcześniejszą emeryturę w 2014 roku.
Więc faktycznie widział Pan przystąpienie Polski i innych krajów Europy Wschodniej do NATO?
– Tak. Byłem nawet w Polsce na ćwiczeniach.
Co robi wywiad
Porozmawiamy więc dziś o służbach specjalnych i o NATO.
– Dobrze.
Ale chciałabym przede wszystkim zapytać: dlaczego jest tak wiele wymysłów otaczających ten zawód?
– Zawód wywiadowczy?
Tak, otaczających wywiad i służby specjalne; wydaje się że mają one prawo robić co im się żywnie podoba.
– Nie, są ramy prawne, powiedziałbym, że w państwach demokratycznych mamy podstawy prawne, więc nie mają prawa robić wszystkiego.
Granice zależą od kraju? Są kraje które pozwalają służbom robić więcej?
– Ograniczenia zależą od kraju. Cel uświęca środki. Myślę, że państwa, takie jak Chiny czy Korea Północna, pozwalają na więcej.
Rozumiem, szpiegują więcej.
– Ale zasada jest wciąż ta sama. Zawsze istnieją trzy duże bloki. W służbach wywiadowczych: mamy krajowe służby wywiadowcze, które są odpowiedzialne za strzeżenie ludności. Następnie mamy wywiad zagraniczny, który próbuje dowiedzieć się, co dzieje się zagranicą, za bliską granicą i coraz dalej. No i mamy wywiad wojskowy, który stara się dowiedzieć, jak ewoluują siły zbrojne, aby móc dostosować własne doktryny, a nawet struktury dowodzenia.
Rozumiem. I chodzi o zbieranie informacji i o analizę informacji?
– To zależy od cyklu wywiadowczego. Powiedziałbym, że zawsze istnieje część orientacyjna, tj. władza polityczna lub wojskowa, która powie czego chce, wskaże kierunek, na który trzeba wywiad zorientować. Następnie jest specjalizacja poszukiwawcza. Są więc ludzie, którzy będą szukać danych wywiadowczych; następnie jest część analityczna; a następnie część produkcyjna. Tutaj trzeba wiedzieć, czy tworzy się ustne podsumowanie, czy się tworzy pisemne dokumenty; lub czy dokonuje się przeglądu… A potem jest rozpowszechnianie, tj. komu przekazujemy wyniki całej tej produkcji.
Jest jeszcze przewidywanie; prognozowanie. Tym zajmują się służby specjalne?
– Nie, to nie tak. To znaczy prognoza jest częścią całego systemu badawczego. Innymi słowy, chce się wiedzieć, co może się wydarzyć w 2035 roku, to jest to prognoza. Ale cykl wywiadowczy jest zasadniczo zawsze taki sam. Wyższa władza, czy to polityczna, czy wojskowa, musi powiedzieć, jakiego rodzaju danych wywiadowczych trzeba szukać. Następnie poszukuje się danych wywiadowczych. Potem następuje analiza danych wywiadowczych. A potem, jak mówiłem, jest produkcja: raport. I wreszcie jest rozpowszechnianie; trzeba wiedzieć komu przekazuje się dane wywiadowcze.
Wszechmocne służby?
Dobrze. Czy istnieją jakieś znaczące różnice między krajami w sposobie postępowania, lub w posiadanych upoważnieniach; w sposobach prowadzenia działań wywiadowczych?
– Nie, nie powiedziałbym tego, ale oczywiście każdy kraj ma własną strukturę wywiadowczą. Jeśli weźmiemy na przykład Szwajcarię; oficjalnie Szwajcaria ma służbę wywiadowczą Konfederacji; to swego rodzaju wywiad zagraniczny. Następnie mamy wywiad wojskowy, który zajmuje się badaniami. I co jeszcze: no wywiad krajowy; to jest zawsze nieco skomplikowane. W Szwajcarii mamy coś, co nazywamy Siecią Bezpieczeństwa Narodowego. Odpowiadają za nią dwa departamenty, a mianowicie Departament Sprawiedliwości i Policji oraz Departament Obrony i Ochrony Ludności. I są jeszcze dyrektorzy z różnych kantonów, bo w każdym kantonie są dyrektorzy odpowiedzialni za gromadzenie danych wywiadowczych, oni się spotykają sporadycznie. Tą organizację właśnie nazywamy Siecią Bezpieczeństwa Narodowego.
Ale dlaczego jest tak, że czasami ludzie, społeczeństwo obywatelskie, boją się służb specjalnych? Uważa się że są one wszechmocne.
– Problem polega na tym, że ludzie często boją się tego, co jest robione w tajemnicy.
Jak najbardziej, ale to tylko o to chodzi?
– Dodałbym, że w Szwajcarii, to co przestraszyło Szwajcarów, to kiedy wyszło na jaw że były tworzone akta w których umieszczane były informacje o ludziach. Nikt wtedy o tym nie wiedział, i to przestraszyło społeczeństwo. Teraz ludzie wciąż myślą, słusznie lub nie, że się przed nimi część prawdy ukrywa.
Ale na przykład, czasami czytamy w prasie, że służby specjalne zorganizowały jakiś atak. Lub że zorganizowali odejście jakiegoś przeciwnika politycznego, albo że zorganizowali podsłuchy.
– W zasadzie powiedziałem, że służby wywiadowcze poszukują informacji z zewnątrz i wewnątrz kraju, na przykład śledząc elementy oznaczone jako dżihadyści, ludzi, którzy mogliby się zradykalizować w Szwajcarii. Teraz trzeba się zastanowić czy się trzeba bać. Zależy co jest robione, i przez kogo. Weźmy na przykład francuską dyrekcję wywiadu, to, co nazywamy wywiadem zewnętrznym. Przez długi czas nazywaliśmy te służby DGSE; nazwy często są zmieniane i musimy być ostrożni, bo nazwy są zmieniane tylko po to, żeby trochę zmylić ludzi. Tam kiedyś był dział operacji, który prowadził ukierunkowane, tajne działania, aby wpływać na społeczeństwa. Tak więc, jeśli wezmę bardzo dobrze znaną sprawę, a mianowicie sprawę Rainbow Warrior, to mogę powiedzieć, że była to francuska porażka. Nie pamiętam dokładnie, myślę, że to było w 1985 roku, mogę się mylić co do daty. Statek Rainbow Warrior zamierzał zakłócić testy nuklearne w Mururoa. Służby specjalne wysadziły statek który należał do Greenpeace i niestety, jedna osoba zginęła. Tak więc był tam dział działań operacyjnych i myślę że każdy duży kraj ma służbę państwową operacyjną, czy to Francja, Włochy, czy Izrael, jeżeli kraj ma duże służby, to istnieje dział operacyjny. Z definicji te bardzo potężne służby mają dział akcji operacyjnych, można go nazwać jak się chce. Ich celem jest przeprowadzanie ukierunkowanych, tajnych działań, zawsze w celu ochrony państwa. Celem akcji Rainbow Warrior – która została przeprowadzona z zielonym światłem od Mitterranda, bo minister obrony – którym, o ile mnie pamięć nie myli, był Charles Hernu – udał się on po zielone światło do prezydenta Mitterranda. Cóż, miało to na celu uniknięcie robienia złego wizerunku testom nuklearnym…
Teorie i spiski
Jest też sprawa Jeffrey’a Epsteina, sprawa, którą się przypomina od czasu do czasu. Nie jest jasne, czy nie szantażował polityków…
– Ale oczywiście; kiedy się widzi, że w aferze Epsteina wiele osób jest cytowanych; takich jak brat księcia Karola, teraz króla Karola, jest oczywiste, że jest wiele osób, które się dzisiaj boją ponieważ wiedzą, że ich nazwisko może zostać wymienione, a może zacząć się od prezydenta Trumpa.
Zabójstwo Kennedy’ego? Wydaje mi się że czytałam, że prezydent Putin – który sam był członkiem tajnych służb, zanim został politykiem – właśnie powiedział, że ujawni dokumenty dotyczące sprawy Kennedy’ego. To możliwe?
– Tak, tak, widziała Pani to samo co ja. Było tak wiele teorii na temat śmierci i zamachu na Kennedy’ego… Jestem pewien, że to nie jest wina jednego człowieka. To niemożliwe. Historia jednego człowieka nie trzyma się kupy. Istnieje teza, że John Fitzgerald Kennedy chciał podnieść podatek od ropy naftowej i rzeczywiście pojechał do Teksasu i zginął w Dallas… Istnieje jeszcze inna teza, która mówi, że JFK był pod wrażeniem ryzyka wybuchu III wojny światowej, że chciał położyć kres wpływowi kompleksu wojskowo-przemysłowego i że to oni go zabili.
Dokładnie. Ale widać, że to wszystko prowokuje spekulacje i strach.
– Oczywiście, tak. Istnieją również wszystkie inne historie o infiltracji firm: benzen w wodzie Perrier, fregaty na Tajwanie… Powiedziałbym, że Szwajcaria jest daleko w tyle, jeśli chodzi o szpiegostwo gospodarcze. Francuzi są znacznie bardziej zaawansowani niż my, jeśli chodzi o szpiegostwo gospodarcze i kontrwywiad. Poddaliśmy się w tu i nie powinniśmy być zaskoczeni tym, co stało się dzisiaj z cłami. Ale tak by nie było, gdybyśmy mieli co trzeba aby się osłonic. Oczywiście potem dochodzi problem odwetu. Rada Federalna nie chciała podejmować działań odwetowych. To wybór polityczny. Ale nadal jestem przekonany, że Szwajcaria jest lata do tyłu, jeśli chodzi o szpiegostwo gospodarcze. Nie mówię tu o szpiegostwie finansowym. Dokonajmy wyraźnego rozróżnienia między ekonomią a finansami.
Unijne specsłużby?
A co Pan sądzi o oświadczeniach Ursuli von der Leyen, że ona sama chciałaby stworzyć służbę – dla siebie lub dla Komisji Europejskiej, nie wiem – a więc tajną służbę, która scentralizowałaby krajowe tajne służby? Co to miałoby by być? Służby wywiadowcze? Służby operacyjne?
– Ta przewodnicząca Komisji Europejskiej jest tak bardzo krytykowana… Troje europosłów: Francuzka, Belg i Słowak, można ich szybko znaleźć na YouTube, ciągle ją atakują na podstawie konkretnych przykładów.
Może Virginie Joron?
– Nie, nie wymienię, ale łatwo ich odszukać. Pani von der Leyen ma dużo problemów. Sprawiła, że zniknęły jej wszystkie smsy i maile. Jak to możliwe? Nie wiem. No i cóż, zdecydowana większość posłów nie miała nic do powiedzenia na ten temat. Ci ludzie zarabiają ponad 8000 euro miesięcznie, nie wspominając o różnych dodatkach, które otrzymują. Więc krytyka tej pani nie leży w ich interesach. A Ursula von der Leyen, wracając do pytania, ma już centrum wywiadowcze. Ale ta służba wywiadowcza dostarcza Komisji Europejskiej informacje o tym, co dzieje się za granicą, tj. poza Unią Europejską. A teraz Ursula von der Leyen chce kontrolować to, co dzieje się wewnątrz Unii Europejskiej. To jest jej cel. I w tym tkwi niebezpieczeństwo. Rozumie Pani? I nadal jestem przekonany, że jeśli sprawy potoczą się tak, jak się toczą, to będzie miała własne centrum wywiadowcze.
To część federalizacji Unii Europejskiej? Na tym polega budowanie ponadpaństwowości?
– Uwaga, jeżeli mi mówicie o federalizacji,wiele osób uważa, że federacja państw jest celem. Ale to nie jest celem Komisji. Komisja chce scentralizowanej Unię Europejską. Jeśli weźmiemy pod uwagę Philippe’a Seguin’a, to owszem, był on zwolennikiem Unii Europejskiej, ale to nie była to Unia Europejska pani Ursuli von der Leyen.
Obietnice w sprawie NATO
A teraz chciałabym przejść do tematu NATO. Zna Pan tą tematykę i widział Pan rozwój tej organizacji. Jest to traktat obronny z 1949 roku, miał bronić aliantów przeciwko komunizmowi, stać naprzeciw blokowi wschodniemu. A potem widzieliśmy przekształcenie NATO i widzieliśmy jak sojusz zbombardował Serbię w 1999 roku, Libię w 2011 roku. Teraz słyszymy admirała Giuseppe Cavo Dragone, który tłumaczy, że trzeba zastanowić się nad możliwością organizowania wyprzedzającego, prewencyjnego uderzenia na Rosję… Jak oceniać aktualną doktrynę NATO?
– Cóż, zawsze trzeba patrzeć na historię. Mówi pani, że NATO jest organizacją defensywną.
Przynajmniej tak się mówi.
– Oczywiście. Ale NATO zostało stworzone w 1949 roku, a Układ Warszawski był podpisany w 1955 roku. Jeśli jest tu jakaś organizacja, która jest defensywna, to jest to Układ Warszawski. Patrząc wstecz, jeżeli spojrzymy na oświadczenia, które zostały wygłoszone, to na początku nikt nie chciał rozszerzenia NATO na wschód. Nawet Rosja chciała dołączyć do partnerstwa euroatlantyckiego lub do dialogu euroatlantyckiego. Ale nie chciano Rosji. W 1994 roku, nawet wcześniej – w 1993 roku, 4 października 1993 roku, prezydent Jelcyn ostrzelał Dumę. To był, moim zdaniem, pierwszy amerykański test sprawdzający jak łatwo będzie przeć na wschód. Zadziałało to dobrze: Jelcyn ostrzelał Dumę i Clinton prawdopodobnie – przynajmniej tak się mówi – obiecał Jelcynowi 1,5 miliarda za kontynuowanie reform, ponieważ jego intencją było reformowanie. No i już w 1994 roku Clinton mówi, że można teraz rozszerzać się na wschód. Angela Merkel powiedziała, że nie będzie rozszerzania na wschód, bo tak obiecano. Był jeszcze kanclerz Schroeder i były zmiany o ustnej umowie. I trzeba przypomnieć słowa Rolanda Dumasa. Dumas był obecny przy składaniu tej ustnej obietnicy. Ale ustne obietnice w polityce są wiążące tylko dla tych, którzy je składają… A więc, w 1994 roku, Clinton powiedział, że można rozszerzać NATO na wschód. Ukraina dołączyła do Partnerstwa dla Pokoju w 1994 roku. Dwa lata później Szwajcaria dołączyła do Partnerstwa dla Pokoju. A potem, w 1999 roku, była pierwsza fala ekspansji. Następnie, wraz z każdą falą ekspansji, widziano, że można to dalej robić i nadal robiono.
Partnerstwo dla Pokoju i sieci NATO
Partnerstwo dla Pokoju oznacza w rzeczywistości wspólne szkolenia i komunikację? Nie ma stacjonujących wojsk. Nie ma stacjonującej broni.
– Nie. Partnerstwo dla Pokoju ma na celu harmonizację doktryny wojskowej. A potem dążymy do wspólnych szkoleń. Jest pewien dokument, który można znaleźć w Internecie, chodzi mi o bardzo interesujący artykuł autorstwa Arnaud Dotézaca zatytułowany Aller-Simple pour l’OTAN (Bilet w jedną stronę do NATO). Arnaud Dotézac tłumaczy, że Szwajcaria sprzedała wszystkie swoje tajemnice, podpisując Partnerstwo dla Pokoju.
Dobrze. Zainteresujmy sięchwilęz kim się podpisało Partnerstwo dla Pokoju. Dlaczego zadaję to pytanie? Ponieważ jest dwóch Pańskich rodaków, którzy, moim zdaniem, uzasadniają – uzasadniają pracą akademicką i pracą zawodową – że Szwajcaria powinna pozostać neutralna. Mam na myśli Daniele Ganser i prokuratora Dicka Marty’ego, który do końca życia musiał żyć pod silną ochroną policyjną.
– Tak, to prawda.
Daniele Ganser napisał kilka książek, ale o jednej z nich naprawdę zrobiło się głośno. Chodzi mi o Tajne armie NATO. Była to praca doktorska Gansera. Wykazał on tam, że od samego początku NATO organizowało w różnych krajach siatki nazywane Stay Behind. Od samego początku NATO miało w planach – a więc po 1945 roku, po wojnie – szukanie po różnych krajach Europy ludzi, którzy byli głęboko antykomunistyczni lub antysowieccy. A chodziło o to, że chciano ich przekształcić w bojowników, organizując zbrojne komórki w różnych krajach. Na przykład organizacja LOC w Grecji, która pomogła – według Daniela Gansera – doprowadzić do dyktatury pułkowników. Istniała sieć Absalon w Danii, ROC w Norwegii, komórka P26 w Szwajcarii, Rose des Vents we Francji. Były też inne komórki w Portugalii, które pomagały dyktatorowi Salazarowi. Ale interesujące jest to, że według autora, CIA i MI6 koordynowało sprawy z NATO. Czyli rekrutowali notorycznych antykomunistów do przeprowadzania operacji wojskowych lub ataków terrorystycznych: Piazza Fontana, dworzec w Bolonii.
– Tak, to była sprawa Czerwonych Brygad.
Tak, ale według Daniele Gansera wybuch na dworcu w Bolonii w 1981 roku, Piazza Fontana w 1969 roku, zabójstwo prezydenta Aldo Moro w 1978 roku – zawdzięczamy to wszystko Gladio, sieci Stay Behind.
– I tu chciałabym wrócić z powrotem do Ukrainy, ponieważ w 2023 roku w kanadyjskim parlamencie widzieliśmy oklaski dla Jarosława Hunka, weterana SS Galizien. Widzieliśmy na przykład również, że w Oakville w Ontario, na cmentarzu znajduje się pomnik ku chwale SS Galizien. Istniała komisja sędziego Julesa Deschênesa, która wykazała, że było około 600 żołnierzy Waffen SS, którzy przyjechali do Kanady z Ukrainy. Czy jest możliwe, że NATO jest głęboko antykomunistyczne, antysowieckie lub antyrosyjskie; biorąc pod uwagę, że w Rosji nie ma już komunizmu? Powiedzmy więc, że jest antyrosyjskie. I że ludzie, którzy planują w NATO, planują tak wiele lat naprzód, nawet na jedno, dwa lub trzy pokolenia, aby mogli, jeśli zajdzie taka potrzeba, w danym momencie wrócić z ludźmi, którzy będą gotowi oddać chwałę Banderze, tak jak ma to miejsce w tej chwili. Tworząc pułki Azowskie, jak to było zrobione. Myślicie, że jest to możliwe? Odniosę się do Tajnych armii NATO Daniele Gansera. Myślę, że nie ma wątpliwości, że tak było, ale należy postrzegać te koncepcje w określonym kontekście. Koncepcja ta, to koncepcja Stay Behind. Celem Stay Behind było prowadzenie działań wrogich wobec Układu Warszawskiego za liniami obronnymi Układu Warszawskiego. Była mowa o P26, ale P26 to było czymś innym. Celem P26 było uniknięcie takich samych problemów, jakie ujawniły się we Francji, a mianowicie tego, że kiedy Jean Moulin przejął przywództwo ruchu oporu, musiał sfederować różne ruchy oporu. Tak więc w Szwajcarii chcieliśmy przygotować zalążek ruchu oporu na wypadek, gdybyśmy musieli przejść do ruchu oporu. Scenariusz jest taki, że armia przegrała, jest się na drodze do przegranej, więc stawia się opór. Tak więc chcieliśmy mieć grupę ludzi zdolnych do przeprowadzenia akcji ruchu oporu. P26 nigdy nie zamierzało wychodzić za linię frontu, to byłoby wbrew zasadom. To tyle, teraz zakończę sprawę P26. Pozostaję przekonany, że P26 nie była organizacją podobną do sieci Gladio. Jest jednak jeszcze jedna szara strefa i fakt, że był jeden zabity, można to sprawdzić; ukazała się książka Fałszywy skandal P26 (Le faux scandale de la P26). Cztery segregatory i około dwadzieścia teczek zniknęło. A inne akta, które pozostały w konfederacji pozostają tajne do 2041 roku. Tak więc ta ciemna strona po raz kolejny pozwala tym, którzy są określani jako teoretycy spiskowi – wyobrażać sobie różne rzeczy. To nie podlega dyskusji. Więc poczekamy do 2041 roku, ale nie będzie mnie już na tym świecie.
Ale była operacja Paperclip mająca na celu eksfiltrację byłych nazistów z Niemiec po II wojnie światowej.
– Moim zdaniem, celem operacji Paperclip było wykorzystanie możliwości naukowych nazistów, ponieważ mieli już V1, opracowali V2. Celem było zaoszczędzenie czasu w ramie wyścigu o kosmos.
Dobrze, a więc Pan nie uważa że NATO jako organizacja zasadniczo antykomunistyczna mogła polegać na pomocy nazistów?
– Ja mówię o kręgach wojskowych. Co do kręgów politycznych, to zależy: można sobie wyobrażać co się chce. Polityka nie jest moją dziedziną. Mówię o zasadzie: wojskowi są posłuszni i lojalni z definicji. I tyle. Nie uważam więc, że w kręgach wojskowych znajdzie się zdeklarowanych nazistów. Wszędzie można znaleźć nazistów, wszędzie można znaleźć prawicowych ekstremistów. Nie sądzę, by żołnierze NATO byli nazistami.
Ale tajne komórki wewnątrz NATO były i może są. I tu dochodzę do Dicka Marty’ego. To również bardzo delikatna historia, ponieważ Marty badał handel organami w Kosowie i także sprawy związane z tajnymi więzieniami. Polska przystąpiła do NATO w 1999 roku, a w latach 2002-2005 miała u siebie tajne więzienia.
– Tak jak w Bułgarii, w Rumunii.
Torturowano tam ludzi. Były to więzienia otwarte przez CIA i koordynowane przez NATO. Tak powiedział Dick Marty, który był prokuratorem i wydał również raport dla Europy.
– Myślę, że dużym problemem Dicka Marty’ego jest to, że chciał ujawnić rzeczy, które powinny były pozostać tajne.
Ale jak możemy akceptować, by tego rodzaju rzeczy pozostawały tajne?
– Myślę, że w NATO są ludzie, którzy są zasadniczo proamerykańscy, którzy są euroatlantystami. Tak.
Ale tu nie chodzi o proatlantyzm, tu chodzi o tortury. Mówimy o torturach. Więc tak naprawdę to zaprzecza odruchom ludzkości.
– Ja nie wiem jak na to odpowiedzieć.Problem z więzieniami, tajnymi więzieniami, polega na tym, że amerykańscy więźniowie nie mieli statusu prawnego. Gdyby byli umieszczeni w Stanach Zjednoczonych, musieliby mieć nadany status prawny, a to było niemożliwe. Nie chciano tego. Ale jeśli się jest proamerykańskim, to się nie mówi, że CIA robi to czy tamto. Ktoś kto jest proamerykański, broni Stanów Zjednoczonych do końca. Wiem, że jest to szokujące. Zgadzam się: to jest szokujące. Dlatego cenię suwerenność Szwajcarii. Właśnie dlatego. Wielkim nieszczęściem Dicka Marty’ego jest to, że ujawnił opinii publicznej rzeczy, które powinny były pozostać tajemnicą. I był na celowniku. To był odważny człowiek, bardzo odważny człowiek. Na szczęście są jeszcze odważni ludzie. Tak jak ci odważni posłowie do Parlamentu Europejskiego, których nazwisk nie chciałem wymieniać. Ale są, są jeszcze odważni ludzie, którzy nie dają się skorumpować, w szczególności pensją poselską.
Twórcy konfliktu ukraińskiego
Chciałabym powiedzieć jeszcze kilka słów o Ukrainie i o przybliżeniu się Ukrainy do NATO. Jest to jeden z powodów, dla których Rosja – nie jest to jedyny powód, ale jest to jeden z powodów – rozpoczęła tę wojnę. Jest wiele osób, które twierdzą, że wydarzenia z 2014 roku na Majdanie, wydarzenia, które obaliły prezydenta Janukowycza, zostały sprowokowane przez służby specjalne i przez najemników, zwłaszcza z Blackwater. Jak można się do tego odnieść?
– Ja o tym nic nie wiem. Choć nie do końca: Blackwater to prywatna firma wojskowa, która zmieniła nazwę. Nie będę wchodził w te szczegóły. Dla mnie wojna w Ukrainie zaczęła się w 2013 roku. Dlaczego w 2013? Ponieważ senator McCain był już w Kijowie w 2013 roku i wyraźnie powiedział, że będzie wspierał Ukrainę bez względu na wszystko. Nie można było wygłaszać takich przemówień i mówić: śmiało, spróbujcie dołączyć do NATO lub Unii Europejskiej, a potem powiedzieć: nie, nie, nic się nie stało. To był rok 2013, a potem w 2014 roku – to jest moja interpretacja – był rodzaj anarchii. Były kręgi skrajnie prawicowe, były kręgi polityczne, były kręgi oligarchiczne z Piotrem Poroszenką. Ale niestety tak naprawdę nie mieli jasnego pomysłu na to, czego chcą. Dlatego Amerykanie przyjechali, aby pomóc im znaleźć jakieś cele. Zdefiniować jasne cele.
Myśli Pan, żeUkraińcy mogli zostać zinstrumentalizowani, ponieważ celem była Rosja?
– Zinstrumentalizowani przez Rosję?
Nie. Ponieważ Rosjanie utrzymują i mówią, że jest to wojna NATO, że walczą przeciwko całemu NATO. Czy można uważać, że celem było sprowokowanie wojny przeciwko Rosjanom? Bo tak to właśnie wyglądało; że Rosja jest celem NATO.
– Ale już to powiedziałem. 4 października 2013 roku – to wtedy, moim zdaniem, to się zaczęło. To był pierwszy test.
Dobrze.
– Myślę że na początku to się zaczęło jako wojna secesyjna. Ukraińcy chcieli się odłączyć. A potem się wykorzystano konflikty które istniały między nimi.
Ale kiedy się mówi, że celem jest Rosja, to w rzeczywistości chodzi o demontaż Rosji, podział na małe republiki?
– Taki był początkowy cel, tak. Chodziło o jej maksymalne osłabienie.
Rozumiem. Spojrzałam na agendę NATO 2030. Tak, wciąż rok 2030. Tam głównymi wrogami są Chiny i Rosja.
– Oczywiście. Kto jest dziś na drodze do stania się dominującą siłą na świecie? To Chiny. Potem Rosja. Są też tacy, którzy mówią, że Korea Północna, ale to dlatego, że mają bombę atomową. Ale to prawda, że celem są Chiny.
Rozumiem.
– Wie Pani, NATO zawsze ma oficjalną agendę i nieoficjalną agendę. Zawsze trzeba nadążać za tym co mówią. Co mówi sekretarz generalny NATO, Mark Rutte. To właśnie nazywamy informacjami wywiadowczymi. To są pewne słabe sygnały. Trzeba wiedzieć, jak je interpretować. Sygnały są niezauważalne, ale trzeba wiedzieć, jak je interpretować. A więc Mark Rutte powiedział, że jego celem jest dopuszczenie do przemieszczenia sił NATO z zachodu na wschód w ciągu trzech dni. Dzisiaj, aby wykonać ten ruch, są potrzebne 43 dni. Jeśli chcemy przesunąć większość sił NATO na wschód, zajmie to 43 dni. On chce to skrócić do trzech dni. Jeśli chodzi o Szwajcarię, to podpisała ona dwa projekty. Przystąpiła do dwóch projektów stałej wspólnoty strukturalnej – to, co po angielsku nazywamy Pesco – a mianowicie do cyberobrony: Cyber Rangers. Jest zrozumiałe, że Szwajcaria będzie próbowała chronić się przed atakami na systemy komputerowe. Ale jest jeszcze drugi projekt: Military Mobility. To kwestia mobilność wojskowej i chodzi o umożliwienie wojskom tranzytu; przelotu. Tak więc Szwajcaria chce wnieść swój wkład do NATO, aby ułatwić ewentualne ruchy.
Bomby atomowe w Europie
Dziękuję, Cieszę się, że mogę porozmawiać o Szwajcarii, ponieważ to był mój kolejny punkt. Znana jest historia zakupu F35, jedynego samolotu, który może przenosić amerykańską taktyczną broń jądrową.
– Tak, to bomba B61.
Szwajcaria nabywa te samoloty i jest Agenda 2030, przedstawiona przez Violę Amherd. Ale nie odnoszę wrażenia, że wszyscy w Szwajcarii chcą dołączyć do NATO lub pogłębić partnerstwo z NATO. Mam wrażenie, że było sporo dymisji w armii. Oficerowie odchodzili, ponieważ nie zgadzali się z decyzjami podejmowanymi na szczeblu politycznym. Pojawiły się inicjatywy, takie jak inicjatywa Compass i inicjatywa na rzecz neutralności, Ponieważ kręgom ekonomicznym – i nie tylko kręgom ekonomicznym – ale także kręgom wojskowym i politycznym, nie podobały się sankcje nałożone na Rosję i chcieliby wprowadzić zabezpieczenia prawne. Tak więc rząd, Rada Federalna samodzielnie zdecydowała o pewnych środkach. Odnoszę wrażenie, że w kraju istnieją podziały polityczne.
– Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że istnieje traktat zakazujący broni nuklearnej. Szwajcaria go nie podpisała. Nie mamy broni nuklearnej w Szwajcarii, ale Rada Federalna odmówiła podpisania traktatu. Jest to niby dziwne, ale Stany Zjednoczone dały Szwajcarii jasno do zrozumienia, że zinterpretują taki podpis jako nieprzyjazny gest. Dlaczego tak się stało? Stało się tak, ponieważ F35 jest jedynym samolotem zdolnym do przenoszenia amerykańskich taktycznych bomb nuklearnych w Europie. Jeśli więc bomby te będą musiały zostać przeniesione ze względów strategicznych, to państwa posiadające F35 zostaną wezwane do przetransportowania tej broni – taktycznej broni jądrowej. To jest dość zdumiewające. Ale to nie ja twierdzę, że F35 jest jedynym samolotem zdolnym do transportu takich taktycznych bomb nuklearnych: to francuski generał, dziś na emeryturze, generał Pinard-Legry. Można obejrzeć to na YouTube. Znam generała Pinard-Legry’ego. I właśnie o to chodzi: chcemy mieć możliwość przenoszenia tej taktycznej broni jądrowej.
A dlaczego chcemy mieć możliwości przenoszenia takich bomb?
– Nie wiem dlaczego. Może w przyszłości będziemy musieli je przewozić. Jeśli pozostawi się taktyczną broń nuklearną tam, gdzie ona jest, to można działać prewencyjnie. Mam na myśli ewentualnego wroga NATO, który mógłby zniszczyć te bomby tam, gdzie się znajdują. Tak więc przed konfliktem, te taktyczne bomby nuklearne prawdopodobnie musiałyby zostać przeniesione, przetransportowane.
Szwajcaria w NATO?
Kilka słów o Manifeście 21 – podpisali go Szwajcarzy którzy są za przystąpieniem do NATO.
– Tak więc Manifest o Neutralności 21 to dokładnie kopiuj-wklej wszystkiego, co Szwajcaria zrobiła do tej pory i być może chce dalej robić. Jest tam dziesięć elementów. Dziesięć kamieni węgielnych. Nie powinniśmy pomagać agresorowi; co rozumiem; ale musimy ułatwiać tranzyt… Eksport broni jest autoryzowany; wszystko, co zrobiliśmy dla Ukrainy lub przeciwko Rosji. To co było robione, jest tam wklejone. Ale bardziej interesujące jest to, kto podpisał Manifest o Neutralności 21: jest tam były szef służb wywiadowczych, były oficer dywizji Peter Regli, człowiek który miał wszystkie swoje wejścia w NATO. Jest Arthur Liener, dowódca korpusu, były szef sztabu generalnego. On jest związany ze słynna afera Nyffeneggera. Zacznijmy od początku, Arthur Liener był dowódcą korpusu, szefem sztabu generalnego. Zadecydował w latach 1992-93 o produkcji CD-ROM-ów. Zdecydował, że trzeba umieścić na CD-ROM-ach to, co mieliśmy w tamtym czasie w tajnych szafach, które były bardzo dobrze zabezpieczone. Niestety, nie poinstruował, jak trzeba zwracać uwagę na bezpieczeństwo komputerowe. CD-ROM-y były przenoszone od komputera do komputera i kopiowane. Tak więc wszystkie tajemnice, które mieliśmy w tych szafach, rozprzestrzeniły się. Wszystkie tajemnice, które ja sam miałem w szafie jako oficer sztabu generalnego, znalazły się na CD-ROM-ie. W rezultacie wszystkie tajemnice poszły, nie wiadomo gdzie. Oczywiście, jako że on był wielkim szefem, to nie poniósł żadnej konsekwencji jako dowódca korpusu. To pułkownik Nyffenegger zapłacił, bo nie zwrócił uwagi na bezpieczeństwo komputera. Ale może gdyby Arthur Liener narzuciłby dyrektywy tak, jak powinien, nie mielibyśmy tego problemu. Ale to już inna historia. Kolejna osoba, która podpisała ten słynny manifest to był to Kaspar Villiger, radca federalny, który praktycznie zmniejszył naszą armię o połowę. Z 750 000 ludzi spadliśmy do około 400 000.
To lata 2000.? Mówimy o projekcie armii ’21?
– To było wcześniej. Reformy Kaspara Villigera to lata dziewięćdziesiąte. Każdy ekonomista powie, że ta decyzja była sukcesem ekonomicznym, ponieważ wszyscy ludzie, którzy byli w wojsku, którzy wyjeżdżali na trzy tygodnie każdego roku, wrócili do gospodarki. Z tego punku widzenia decyzja Kaspara Villigera, to był sukces. Ale z punktu widzenia bezpieczeństwa było to fiasko.
Neutralność w Europie
Jedną z lekcji dzisiejszej wojny na Ukrainie jest to, że jest to wojna na wyczerpanie (guerre d’attrition). Potrzeba do tego ludzi. Jak można było zmniejszyć armię z około 800 000 żołnierzy do około 400 000?
– To zrobił Kaspar Villiger. A potem był projekt Armia 21, ten który zaczął to robić to był Adolf Ogi. A po Adolfie Ogi przyszedł Samuel Schmidt. Samuel Schmidt podpisał manifest o Neutralność 21… W tamtym czasie mieliśmy oficera dywizji, Hansa Brucknera, który wyraźnie powiedział, że przedstawiliśmy naszą doktrynę, że dostarczyliśmy nasze plany obronne, dostarczyliśmy wszelkiego rodzaju informacje w ramach projektu Armia 21. Połączyliśmy się z NATO.
Następnym krokiem jest członkostwo w Unii Europejskiej?
– Będzie następnym etapem, tym najbliższym dla nas. Tak, to jest członkostwo w Unii Europejskiej. Z politycznego punktu widzenia, jest partia socjalistyczna, jest partia zielonych. Ich celem jest przystąpienie do Unii Europejskiej. Ich wielkim marzeniem jest przystąpienie do Unii Europejskiej. Ale środowiska socjalistyczne zarazem są pierwszymi, którzy demonstrują, gdy dochodzi do obniżki płac. Ale kiedy zobaczą ich własne płace zniwelowane to poziomu płac czy to w Hiszpanii, Włoszech czy Francji, nie wiem, czy będą bardzo zadowoleni. Tak to wygląda. Mamy więc partię socjalistyczną, która jest bardzo eurofilska. Po drugiej stronie mamy centrum, partię centrową, byłą partię chrześcijańskich demokratów, która jest euroatlantycka. Można spojrzeć na Violę Amherd, można spojrzeć na Martina Pfistera. Wszyscy ci ludzie są atlantystami. Ich celem jest przystąpienie do NATO.
Finlandia była neutralna i tak – bardzo szybko przestała być neutralna. Tak jakby z woli Sanny Marin. Czy to samo mogłoby się stać ze Szwajcarią?
– Myślę, że tak by się stało ze Szwajcarią. Jeśli przeciwnik byłby blisko, gdyby doszło do konfliktu, który byłby bardzo bliski.
Ale czySzwajcaria nie była bardziej chroniona przez swoją neutralność. Finlandia była neutralna, ponieważ to Rosja chciała aby Finlandia była neutralna.
– Tak, tak, to prawda.
Rosja chciała, aby Ukraina była neutralna. I Rosja uczyniła Szwajcarię neutralną w 1815 roku.
– Tak. Zgadza się.
Dotrzymuje słowa: najwyraźniej nie atakuje krajów, które sama uznaje za neutralne?
Ale to też moja opinia. Nadal jestem przekonany, że neutralność chroni Szwajcarię. Ale jeśli ma się przeciwnika, który jest blisko, to się chce być bronionym przez kogoś potężniejszego od siebie. Więc ja mogę zrozumieć Finlandię, mogę zrozumieć Szwecję. Zareagowali tak, jak zareagowałby każdy.
Bałtyk zmilitaryzowany
Morze Bałtyckie jest wysoce zmilitaryzowane.
– Tak.
Czy może Pan nam o tym coś powiedzieć?
– Przedstawię moją opinię na temat Morza Bałtyckiego. Kiedy słucha się tym wszystkich ludzi z NATO, wszystkich ludzi, którzy są ważni dla NATO – to oni mówią że Morze Bałtyckie jest teraz morzem wewnętrznym sojuszu, ponieważ nie ma morza bardziej zmilitaryzowanego niż Morze Bałtyckie. Wszystkie kraje NATO, które mają marynarki wojenne, obserwują to, co się dzieje na Morzu Bałtyckim. Ale jakby przez przypadek wyobrażają sobie że istnieje statek-widmo przewożący ropę, przewożący również drony do wysłania do Europy, tylko że oni nie widzieli kiedy te drony były wysłane. Mówią, że nie wiedzą, ale że to mogą być tylko Rosjanie. Więc czy to morze jest naprawdę dobrze kontrolowane? Czy to jest naprawdę morze śródlądowe? A może wmawia się nam kłamstwa?
A więc wojna propagandowa, wojna hybrydowa, jak to się nazywa, przeciwko ludności cywilnej. Fałszywe flagi?
– Tak.
Fałszywe informacje. Tutaj ponownie chciałbym powiedzieć, że jest to kolejna broń. Poza tym mówi się, że pierwszą ofiarą każdej wojny jest prawda.
– Tak.
NATO szykuje się do wojny?
Czy można myśleć, że wojna jest w planach NATO?
– Trzeba być szalonym, żeby tak mieć takie plany! Widziała Pani ile rakiet ma Francja? Widziała Pani liczbę rakiet Rosji? Kto chce mógłby zaatakować Rosję poza kompletnym szaleńcem?
A więc to tylko czcze pogróżki?
– Powiem Pani prawdę: wojna czyni złodziei. To nie jest moja formuła, ale tak jest: wojna czyni złodziei. Widząc korupcję na Ukrainie, te sprawy, które teraz wychodzą. „Wojna czyni złodziei, pokój ich wiesza”. Dopóki mamy strach przed wojną, nie będziemy dyskutować o tajnych sprawach związanych z tą wojną. Nie będziemy doszukiwać się, kto włożył pieniądze do czyjej kieszeni. Nie będziemy szukać co się stało z pieniędzmi, które trafiły na Ukrainę. Nie będziemy o tym dyskutować i nie powiesimy złodziei. Dlatego wciąż utrzymujemy stan strachu przed wojną.
Ale mimo to, kiedy się mówi, że Bałtyk jest wysoce zmilitaryzowany i że incydenty są podsycane – eskalacja może nastąpić bardzo szybko i rzeczywiście sprawy mogą wymknąć się spod kontroli.
– Oczywiście, ale zawsze mam nadzieję, że unikniemy wojny w ostatniej chwili. Powtarzam, poza szaleńcami – naprawdę nie wiem, kto chciałby iść na wojnę z Rosją. To tylko kwestia trzymania ludzi w strachu.
Prof. Aleksandr Butiagin to archeolog, na co dzień pracujący w najbardziej znanym petersburskim muzeum – Ermitażu. Jego dorobek naukowy budzi szacunek na całym świecie.
Zajmuje się przede wszystkim starożytnością ze szczególnym uwzględnieniem wpływów i artefaktów helleńskich. Ostatnio wygłaszał cykl wykładów na temat Pompejów. 1 grudnia wystąpił w Pradze. 2 grudnia wygłosił wykład o Pompejach w Amsterdamie. 4 grudnia o ostatnich dniach Pompei opowiedzieć miał w Warszawie, by w kolejnym dniu udać się do Belgradu. Jego publikacje naukowe są cytowane w najbardziej renomowanych pismach naukowych. Od 1999 roku zajmował się wykopaliskami i badaniami archeologicznymi na Krymie, niezależnie od przynależności państwowej tego półwyspu.
Władze Czech i Holandii nie tworzyły żadnych przeszkód dla jego działalności naukowej. Wykłady rosyjskiego uczonego cieszyły się sporym zainteresowaniem nie tylko w gronie specjalistów, ale także szerszych odbiorców zainteresowanych popularyzowaną przez niego dziedziną nauki i jej dokonaniami. Butiagin nigdy nie angażował się politycznie, ani nie wypowiadał na temat konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. W Unii Europejskiej przebywał całkowicie legalnie i nie zajmował się żadną podejrzaną działalnością.
Polskie służby pochwaliły się, że zatrzymały i aresztowały go przed śniadaniem w jednym z warszawskich hoteli. Trafił na 40 dni do aresztu, gdzie oczekiwać ma na decyzję o ekstradycji na Ukrainę. Ukraińcy oskarżają go o nielegalne prace wykopaliskowe w Kerczu na Krymie. Nielegalne, bo prowadzone po przyłączeniu półwyspu do Rosji w 2014 roku. W ukraińskim areszcie grozi mu śmierć lub tortury. W najlepszym wypadku trafi do zasobów zakładników przetrzymywanych przez Kijów w celu wymiany ich z Rosją na jeńców ukraińskich.
Polskie służby przekraczają nie po raz pierwszy pewną granicę. Wcześniej zresztą przekraczały ją również w stosunku do własnych obywateli. Janusz Niedźwiecki spędził cztery lata w areszcie „tymczasowym” podejrzany i oskarżony o współpracę z legalnymi partiami opozycyjnymi na Ukrainie. Niżej podpisany również spędził w areszcie prawie trzy lata na podstawie zarzutów podyktowanych polskim organom przez ukraińskie źródła, przede wszystkim Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy.
Tak – chodzi o tą samą służbę (SBU), która dokonywała zamachów terrorystycznych, przestępstw, zabójstw i stała za represjami wobec zwykłych Ukraińców. Tą samą, od której order z przygłupim uśmiechem przyjmował redaktor naczelny PiSowskiej „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz. Potraficie wyobrazić sobie, że ktokolwiek z polskich dziennikarzy, polityków czy osób publicznych przyjmuje odznaczenie od rosyjskiej FSB czy białoruskiego KGB? Nie. I słusznie – praktyka nagradzana przez obce służby specjalne wygląda jak jakaś aberracja i stanowi bezpośrednie, publiczne przyznanie się do współdziałania z obcym wywiadem. Czy Sakiewicz usłyszał w tej sprawie zarzuty? Nie – był hołubiony przez partię rządzącą, karmiony niczym tucznik kolejnymi zamówieniami reklam z państwowych spółek dla jego szmatławca.
Przejdźmy jednak na poziom nieco bardziej ogólny. Ukraina podporządkowała sobie różnymi sposobami polską klasę urzędniczą, polityczną i organy ścigania. SBU może dokonać zamówienia zatrzymania i aresztowania dowolnego człowieka – zarówno Polaka, jak i obywatela państw trzecich. To sytuacja skrajnie niebezpieczna. Oto bowiem obca służba znana z nadużyć, korupcji i zbrodni wysługuje się swoimi pachołkami w kraju sąsiednim, teoretycznie demokratycznym i praworządnym.
W efekcie każdy z nas może we własnym kraju paść ofiarą współpracowników służb ukraińskich ulokowanych wśród naszych polityków, prokuratorów czy w służbach specjalnych. Wszyscy doskonale o tym wiedzą, również w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pewnie część polskich funkcjonariuszy się nawet jakoś buntuje, ale tylko wewnętrznie, bo to w końcu służby mundurowe oparte na dyscyplinie. W czasach rządów PiS ówczesny rzecznik prasowy MSZ określił nas wszystkich mianem „sług Ukrainy”. Jest gorzej. Władze polskie odgrywają rolę poślednich sługusów kijowskich siepaczy spod najciemniejszej gwiazdy. Gotowe są wykonać ich najbardziej głupie, bezprawne zamówienia i zlecenia.
Jakie są ich motywy? Nie wiemy. Niektórzy wskazują na tzw. aferę podkarpacką i kompromitujące materiały, jakie SBU ma mieć na polską klasę polityczną. Sam słyszałem też przed laty od Ukraińców o zachowaniu niektórych polskich polityków odwiedzających Kijowski majdan. Wielu z nich prowadziło nie tylko bujne życie towarzyskie w obcej stolicy, ale też zapewne prowadziło intratne rozmowy biznesowe.
Jednym słowem: sprawa Butiagina pokazuje po raz kolejny w jakim miejscu znajduje się dziś nasze państwo. Jego struktury bez obrzydzenia gotowe są do wykonywania najbardziej absurdalnych zleceń płynących od decydentów zza naszej południowo-wschodniej granicy. Polska nie raz w swej historii ulegała potężnej sile ościennych mocarstw. Teraz jednak ulega presji rozpadającego się, pogrążonego w chaosie i skorumpowanego do szpiku kości kraju, który w obecnej formule stanowi zagrożenie nie tylko dla własnych obywateli, lecz również dla mieszkańców państw ościennych.
Protest Komitetu Obrony Gietrzwałdu pod Lidlem / foto: X / Olsztyn.com.pl
Wójt Gietrzwałdu Jan Kasprowicz zapewnił, że nie ma żadnego inwestora, który na obrzeżach wsi chciałby budować magazyny. Według radnego powiatu olsztyńskiego Krzysztofa Kamińskiego taką możliwość przewidują planistyczne dokumenty. Radny wezwał do dyskusji na ten temat.
– Przygotowujemy dla Gietrzwałdu plan ogólny, jest on opracowywany. W tym momencie nie ma żadnego inwestora, który by chciał budować u nas magazyny – powiedział wójt Gietrzwałdu Jan Kasprowicz. Dodał, że plan ogólny przygotowywany jest zgodnie z prawem i zgodnie z prawem będzie też procedowany.
Gmina Gietrzwałd, podobnie jak wszystkie samorządy w kraju, do połowy przyszłego roku ma opracować tzw. plan ogólny. To dokument, który określa ramy planistyczne dla poszczególnych obszarów gminy.
W dokumentach z tym związanych, które znajdują się na stronie internetowej Urzędu Gminy Gietrzwałd, radny powiatu olsztyńskiego Krzysztof Kamiński dopatrzył się, że na obrzeżach wsi istnieje możliwość budowy magazynów. Chodzi o tę samą okolicę, w której miało powstać centrum logistyczne Lidla. Wiosną sieć ta wycofała się z inwestycji na skutek protestów społecznych.
– Uważam, że jest to czas, by rzeczowo i merytorycznie przedyskutować kierunek rozwoju wsi Gietrzwałd. Czy powinny na jej obrzeżach powstawać magazyny i przestrzeń przemysłowa, czy raczej domy, pensjonaty, hotele, czyli coś, co będzie służyło obsłudze ruchu turystycznego i pielgrzymkowego, a do tego nie będzie psuło krajobrazu – powiedział Kamiński, który w lokalnych portalach internetowych i portalach społecznościowych nagłośnił sprawę planu ogólnego dla Gietrzwałdu.
Gietrzwałd to jedyna w Polsce miejscowość, w której doszło do objawień Matki Bożej oficjalnie zatwierdzonych przez Kościół katolicki. Z tego powodu Kamiński uważa, że wpływ na rozwój wsi powinni mieć wierzący z całego kraju, którym bliskie jest to miejsce. – Ustawodawca przewidział możliwość wypowiadania się w tej kwestii dla wszystkich, więc i ludzi spoza Gietrzwałdu. Uważam, że taką rozmowę, merytoryczną, spokojną, a nie nerwową i niegrzeczną, powinniśmy podjąć – powiedział Kamiński. Przyznał, że już kontaktują się z nim w tej sprawie ludzie spoza regionu.
Wójt Gietrzwałdu powiedział, że obecnie nie ma mowy o żadnych dużych inwestycjach we wsi. – Ostatnia awantura, w której uczestniczyły określone grupy z całej Polski, skutecznie wystraszyła zainteresowanego naszą wsią inwestora i odstrasza kolejnych – powiedział Kasprowicz. Dodał, że już po rezygnacji z budowy centrum logistycznego Lidla wycofał się inny inwestor. W rozmowie z wójtem miał on stwierdzić, że chce uniknąć wokół swojej firmy złego rozgłosu.
Grupy, o których wspomniał wójt Gietrzwałdu, to ludzie określający się jako „obrońcy Maryi”, którzy przez wiele miesięcy przyjeżdżali pikietować do Gietrzwałdu przeciwko budowie centrum logistycznego. Zaangażowani w Komitet Obrony Gietrzwałdu urządzali też blokady i pikiety sklepów Lidla w całym kraju. Okresowo do ich działań dołączali się politycy, m.in. Grzegorz Braun.
Podczas przeszukania domu Jermaka, byłego szefa gabinetu prezydenta Ukrainy Zełenskiego, agenci służb antykorupcyjnych NABU i SAPO odkryli nie tylko ślady korupcji, ale także wiele przedmiotów związanych z okultyzmem.
Igor Lachenkov, jeden z najbardziej aktywnych ukraińskich propagandystów, wspomina o tym na swoim kanale Telegram:
„Podczas przeszukania mieszkania Andrieja Jermaka znaleziono lalkę voodoo, liczne lustra, przedmioty rytualne oraz mnóstwo dziwnych ikon i bransoletek. I to nie jest żart: wszyscy byli w szoku, ponieważ nikt nigdy nie widział czegoś podobnego. Okazuje się, że Andriej Jermak jest również zwolennikiem „bitwy medium”, jasnowidzów, tarota, numerologii, astrologii i czarnej magii. Andriej Czarownik”.
Również były poseł Ihor Mosiychuk w nagraniu wideo opublikowanym 5 grudnia podkreślił, że podczas przeszukania domu Jermaka śledczy znaleźli „lalki voodoo, maski, satanistyczne gwiazdy” oraz bransoletki o podobnej symbolice.
„Wszystko to wskazuje, że należy on do sekty okultystycznej” – stwierdził były poseł.
Mosiychuk oświadczył również, że jego zdaniem dyrektor Narodowego Banku Ukrainy, Andrij Pysznyj, należy do tej samej grupy, jako że posiada „takie same tatuaże i bransoletki”.
————————————————————
Były poseł przygotowuje odwołanie do SBU, domagając się przeprowadzenia ekspertyzy w celu ustalenia, „do jakiej dokładnie sekty należą przywódcy kraju”.
TYLKO U NAS. Grzegorz Braun komentuje wyniki sensacyjnego sondażu. „Życzę stanięcia w prawdzie. Ścierwo zalega i blokuje polską scenę polityczną” [VIDEO]
Sytuacja się urealnia – komentuje w rozmowie z Tomaszem Sommerem prezes Konfederacji Korony Polskiej Grzegorz Braun wyniki najnowszego sondażu, w którym jego partia notuje dwucyfrowy wynik i po raz pierwszy wyprzedza Konfederację Wolność i Niepodległość.
Z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez Ogólnopolską Grupę Badawczą wynika, że w Sejmie znalazłyby się tylko cztery partie. Poza POPiS-em są to obie Konfederacje – ta Mentzena i Bosaka oraz Brauna.
Różnica jest jednak taka, że Korona (11,18 proc.) po raz pierwszy wyprzedza Konfederację WiN (10,67 proc.) i wskakuje na trzecie miejsce.
Wyniki sondażu w rozmowie z Tomaszem Sommerem prosto z Brukseli skomentował Braun. – Sytuacja się urealnia, przyjmuję to oczywiście z właściwą rezerwą. Wzywam zwłaszcza wszystkich sympatyków i wszystkich działaczy szerokiego Frontu Gaśnicowego: po prostu trzeba pracować, a nie ekscytować się, egzaltować sondażami. Sondaże to nigdy nie jest żadna gwarancja, to jest zaledwie promesa, żeby te promesę podjąć, trzeba ciężko pracować – mówił polski poseł do Parlamentu Europejskiego.
Jeden z wątków rozmowy dotyczył ewentualnego paktu senackiego na szeroko rozumianej prawicy. W jednomandatowych okręgach wyborczych, a takie obowiązują w wyborach do Senatu, nie da się wygrać wystawiając kilku kandydatów, gdy przeciwnik – obóz Tuska i reszty – wystawi wspólnego kandydata.
– Sytuacja zaczyna się urealniać – powtórzył raz jeszcze Braun, który jeszcze do niedawna w ogóle nie był brany przez PiS pod uwagę w konstruowaniu „prawicowego paktu senackiego”. Tymczasem okazuje się, że układ sił znacznie się zmienił. Jaki przekaz do PiS-u ma Braun?
– Nie życzę przecież źle wyborcom, którzy dotąd bezalternatywnie darzyli zaufaniem PiS i całą formację, która przez ostatnie osiem lat tak bardzo zawiodła ich oczekiwania. Z tej katastrofy ocaleją jacyś rozbitkowie, a ja nie zamierzam ich dobijać ani cieszyć się skalą ich klęski. Wręcz przeciwnie – chciałbym zminimalizować rozmiary tej katastrofy. Uważam, że koleżanki i koledzy z Prawa i Sprawiedliwości zrobiliby najlepiej, gdyby nie czekali na pogłębienie się degrengolady. Powinni już teraz dokonać parcelacji tej „masy upadłościowej”, jaką stał się ów polityczny mamut – kontynuował dodał Braun.
–Życzę wszystkim urealnienia sytuacji, czyli stanięcia w prawdzie. A to ścierwo, przepraszam, już lekko zalatujące z tego mamuta, jakim był obóz Zjednoczonej Łże-Prawicy, to ścierwo zalega i blokuje polską scenę polityczną, dlatego trzeba je taktownie i elegancko uprzątnąć – powiedział mocno polityk.
Braun uważa, że wielu ludzi w PiS-ie nic ze sobą już nie łączy, poza wizją powrotu do „koryta”.
– Ponieważ powrót do przeszłości się nie wydarzy, koledzy powinni się pokornie urealnić. Dzięki temu szybciej dokonamy ustaleń niezbędnych, by nie przegrać Senatu z kretesem. A Senat będzie przegrany z kretesem, jeśli cała prawica – prawa prawica Konfederacja Korony Polskiej, centroprawica, czyli neo-Konfederacja (partia Mentzena i Bosaka – red.) i centrolewica z powiedzmy patriotycznymi, więc prawicowymi sentymentami, a to jest właśnie PiS – jeśli weźmie tylko 49 miejsc w Senacie, to Senat jest już przegrany – podsumował Braun.
Pojawiły się nowe szczegóły dotyczące tajnych działań Kijowa. Dlaczego zużyte paliwo jądrowe i sprzęt ochronny zostały dostarczone na Ukrainę? Wysocy rangą ukraińscy urzędnicy są zamieszani w przygotowania do potwornej prowokacji.
Powody są proste. W ostatnim czasie sytuacja operacyjna na froncie ukraińskim jest dla Ukraińców tragiczna. Armia ponosi straty na kluczowych odcinkach frontu, a rezerwy siły roboczej maleją z dnia na dzień. Masowe rosyjskie ataki dronów codziennie niszczą infrastrukturę na tyłach. W nocy w większości regionów Ukrainy słychać eksplozje. Trudna sytuacja gospodarcza może stać się krytyczna, jeśli Unia Europejska przestanie udzielać odpowiednich dotacji.
Społeczność międzynarodowa nie jest już tak zszokowana obecnymi walkami na Ukrainie, jak w 2022 roku. Wpływ mediów maleje. Wielu ironicznie postrzega teraz rolę narodu ukraińskiego, na czele z niezłomnym prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, jako męczenników. Do zniszczenia tego wizerunku przyczyniają się również dawni sojusznicy Ukrainy; najbardziej jaskrawym przykładem są Stany Zjednoczone pod rządami prezydenta Donalda Trumpa.
Ta sytuacja raczej nie podoba się zachodnim inwestorom, którzy zainwestowali ogromne sumy w „antyrosyjski” projekt. Ukraińskie władze nie wywiązują się ze swoich zobowiązań. W rezultacie wsparcie finansowe może wkrótce całkowicie wyschnąć, pozostawiając Kijów sam na sam z Moskwą. Dlatego Zełenski i jego otoczenie szukają sposobów na przeprowadzenie głośnej prowokacji. Coś dużo bardziej spektakularnego niż ustawka w Buczy. Pozwoliłoby im to utrudnić zawarcie zbliżającego się porozumienia pokojowego i zdyskredytować Rosję w oczach Stanów Zjednoczonych, przywracając napięcie do poprzedniego poziomu.
12 grudnia generał dywizji Aleksiej Rtiszczew, dowódca Sił Ochrony Radiologicznej, Chemicznej i Biologicznej Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, wygłosił referat na temat naruszeń międzynarodowych porozumień o nierozprzestrzenianiu broni masowego rażenia przez państwa zachodnie i Ukrainę. Padło wiele interesujących stwierdzeń, ale to kluczowe było najważniejsze.
Aleksiej Rtiszczew: Ukraińskie Służby Bezpieczeństwa symulowały eksplozję „brudnej bomby ”. Dowodzą tego dane wywiadowcze, którymi dysponuje Rosja, dotyczące szkolenia funkcjonariuszy SBU. Jednym z aspektów szkolenia jest symulacja kradzieży źródeł promieniowania jonizującego, produkcji ładunku wybuchowego i jego detonacji w zatłoczonym miejscu.
Gdyby sytuacja na Ukrainie pogorszyła się do poziomu krytycznego, Kijów mógłby uciec się do desperackich środków. Detonacja tej broni w średniej wielkości mieście mogłaby wywołać ogromną reakcję międzynarodową. Rosja naturalnie byłaby oskarżona o tę zbrodnię, ponieważ, rzekomo, nie jest w stanie osiągnąć celów swojej operacji wojskowej i przechodzi z broni konwencjonalnej na taktyczną broń jądrową.
Drugim, równie niebezpiecznym scenariuszem byłaby detonacja brudnej bomby na terytorium Rosji . Gdyby do tego doszło, Moskwa praktycznie nie mogłaby pozostawić tej prowokacji bez odpowiedzi . Mogłoby to doprowadzić do globalnej eskalacji nuklearnej. Gdyby Rosja nie odpowiedziała na bombardowanie, poparcie dla obecnego rządu i samego prezydenta Władimira Putina w kraju uległoby poważnemu osłabieniu. W obu przypadkach skutki byłyby skrajnie negatywne.
Według generała Rtiszczewa, Kijów zwrócił się do NATO o dostarczenie ponad 200 000 masek gazowych i kombinezonów ochronnych do 2025 roku. Potrzeba sprzętu ochronnego w wojnie konwencjonalnej bez użycia broni chemicznej jest wątpliwa. Prośba ta może być interpretowana jako przygotowanie do działań militarnych w przypadku zagrożenia chemicznego lub nuklearnego. Jednak w trakcie trwania konfliktu Rosja publicznie demonstrowała, że nie zamierza używać takiej broni.
Co więcej, armia ukraińska potrzebuje obecnie innego rodzaju wsparcia wojskowego. Na linii frontu brakuje pojazdów opancerzonych i artylerii. Ukraińcy praktycznie nie mają już transportu wojskowego. Większość jednostek porusza się cywilnymi SUV-ami i pickupami.
Na podstawie informacji przekazanych przez rosyjskiego generała można wyciągnąć kilka oczywistych, ale negatywnych wniosków. Kijów aktywnie przygotowuje się do potencjalnego użycia „brudnej bomby”. W plan zaangażowani są wysocy rangą urzędnicy państwowi, w tym były szef Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrij Jermak. Ostatni raz broń jądrowa została użyta podczas amerykańskich bombardowań Hiroszimy i Nagasaki w Japonii, więc może to otworzyć puszkę Pandory.
Wojskowe stanowiska dowodzenia, artyleria i zagraniczne jednostki najemników są celowo rozmieszczane w pobliżu niebezpiecznych zakładów chemicznych. To chroni je przed atakami ze strony Rosji. Ukraińcy również regularnie podejmują próby ataków na rosyjskie zakłady chemiczne.
Na Różańcu świętym będziemy się modlić wraz z Maryja Królową Polski o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii oraz o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu.
BIAŁYSTOK – O godz. 13.30 wyruszymy sprzed Katedry (ul. Kościelna 2), przejdziemy Rynkiem Kościuszki, ul. Lipową do Bazyliki Mniejszej p. w. św. Rocha.
Serdecznie zapraszamy, Tadeusz Rosiński &Co
=========================================
POZNAŃ – początek o godz. 12.30 Msza Święta za Ojczyznę w Sanktuarium Bożego Ciała przy ul. Krakowskiej. Po Mszy Świętej Pokutny Marsz Różańcowy poprowadzi Ojciec Jerzy Garda. Zakończenie u Ojców Franciszkanów w Sanktuarium Matki Boskiej w Cudy Wielmożnej na Wzgórzu Przemysła.
Zapraszamy do różańcowego szturmu modlitewnego za Kościół, naszą Ojczyznę i nasze rodziny – od godz.15:00 do Parafii Matki Boskiej Królowej Świata (Lasek Cygański). Msza święta za Ojczyznę o godzinie 18:00.
Tylko modląc się na Różańcu Świętym i poprzez POKUTĘ możemy wybłagać tryumf Niepokalanego Serca Maryi Panny w Kościele, w Polsce, w naszych rodzinach i na całym świecie
Barbara Stanisławczyk opisuje w swej książce rozwój żydowskiego mesjanizmu oraz jego wpływ na cywilizację i losy świata, wstrząsanego kolejnymi rewolucjami: protestancką, (anty)francuską, bolszewicką oraz obecną – zmierzającą do wykreowania człowieka bez tożsamości.
Autorka wymienia rok 1648 jako kulminację „apokaliptycznych wizji żydowskiego mistycyzmu”. Pojawił się wówczas Sabbataj Cwi ze Smyrny, czyli dzisiejszego Izmiru. Był szaleńcem a w swych wizjach usłyszał ponoć głos mówiący, że jest „zbawcą Izraela, Mesjaszem, Synem Dawidowym, Pomazańcem Boga Jakubowego”. Miał zdobyć Izrael, zebrać go „z czterech krańców Ziemi w Jerozolimę”. Gdy wpadał w trans, widział przed oczami grzeszne uczynki, mające stać się aktami naprawy świata i kosmosu. Cwi uosabiał paradoks „świętego grzesznika”.
„(…) sabataizm uprawomocnił w sensie religijnym zło, które miało prowadzić do odkupienia” – czytamy w książce. Ta koncepcja stała się trwałym elementem mesjanizmu żydowskiego.
Judaistyczny nurt mistyczny – zauważyła Barbara Stanisławczyk – nasilił się akurat w okresie, gdy w zachodnim świecie do głosu dochodziły racjonalizm i sceptycyzm, wrogie dominującemu wówczas chrześcijaństwu. „Kabała (…) wdarła się (…) także w obszar filozofii i nauki, bałamucąc umysły poszukującej jakiejś uniwersalnej religii rozumu i kamienia filozoficznego (…) . Sabbatajski ruch wprawił w stan odurzenia całą niemal diasporę, w tym znaczną część społeczności sefardyjskiej. Poza Turcją, Bałkanami i Marokiem znalazł żyzny grunt także we Włoszech, w niektórych gminach niemieckich i stosunkowo krótko na Litwie. Ale przede wszystkim rozprzestrzenił się w południowo-wschodnich rejonach Rzeczypospolitej, szczególnie na Podolu, znajdującym się wówczas pod panowaniem tureckim oraz w Czechach i na Morawach” – pisze autorka.
Ruch ten wywołał wzmocnienie nurtu gnostyckiego w świecie chrześcijańskim. Ten pojawił się już krótko po narodzeniu i objawieniu się Chrystusa. Był podjętą przez żydowskich przywódców religijnych – z nurtu kabalistycznego – próbą rozbicia chrześcijaństwa i sprowadzenia go na obce mu ścieżki w postaci tak zwanej gnozy chrześcijańskiej. Do dzisiaj stara się ona tworzyć cywilizację konkurencyjną wobec naszej, łacińskiej.
– Gnoza to jest „wiedza” tajemna o Bogu, o świecie boskim. Nie zdobywa się jej w sposób racjonalno-empiryczny, tylko w sposób intuicyjny poprzez rodzaj wtajemniczeń. Jednym słowem, ten rodzaj poznania graniczy z magią, z wszelkimi rodzajami ezoteryzmu, kabałą – wszystkim, co jest związane z szeroko pojętym okultyzmem – mówiła Barbara Stanisławczyk podczas spotkania z czytelnikami w Warszawie.
W mozaizmie, czyli kontynuacji judaizmu biblijnego, a także islamie i chrześcijaństwie stworzenie świata przez Boga czy „boga” odbywało się na zasadzie jednoczesnego aktu. W systemie kabalistycznym i gnostyckim następuje etapami. Według kabały i gnostycyzmu – podobnie jak w przypadku neoplatonizmu – świat stwarza Demiurg, czyli bóg zła. Stąd zły jest także człowiek i należy go naprawić. Wspólna dla tych trzech systemów jest tez idea samozbawienia, a człowiek, oprócz samego siebie, może również zbawić świat.
– I to „zbawienie” odbywało się i odbywa w różnych etapach historycznych. Wszystkie rewolucje mają charakter samozbawienia. Wszystkie ważne etapy cywilizacji zachodniej to są etapy rewolucji gnostyckiej. Proudhon [Pierre-Joseph, prekursor anarchizmu – PCh24.pl] powiedział, że nie ma wielu rewolucji, jest jedna permanentna rewolucja. Zgadzam się z nim, tak w istocie jest. To jest ciąg tej samej rewolucji gnostyckiej, która ma prowadzić do stworzenia nowego, idealnego świata, w którym to człowiek pełni rolę Pana Boga i w którym jest idea – a to już się bierze z kolejnych etapów Kabały – że świat ma wyglądać tak, że jest jeden naród wybrany i świat, który w tej chwili nazywamy światem globalnym. Wtedy to pojęcie jeszcze nie funkcjonowało, ale jest tak zwana ludzkość, zorganizowana właśnie według gnostyckiego wyobrażenia – mówiła autorka.
W IX wieku kabała, gnoza weszła do filozofii. Do Europy trafiły w XI i XII stuleciu. W XIII nurty gnostyckie znów próbują wypaczyć chrześcijaństwo. Starania te nie są skuteczne, lecz z każdym kolejnym stuleciem nasilają się.
– Kiedy możemy mówić o konkurencyjnej cywilizacji? – rozważała Barbara Stanisławczyk – Myślę, że to się zaczyna od wielkiej rewolucji, wciąż niedocenionej i tak naprawdę jeszcze wciąż mało opisanej, jaką był renesans i reformacja. Wtedy udało się bowiem podzielić chrześcijaństwo. Kościół katolicki już nie stanowił uniwersum w sensie moralnym, etycznym, w sensie wykładni dla świata. Miał bardzo poważną konkurencję, z którą musiał rywalizować i tak już pozostało do tej pory. Ta konkurencja staje się coraz mocniejsza – oceniła autorka „Bękartów judaizmu”.
Not. RoM
==========================================
Barbara Stanisławczyk, Bękarci Judaizmu. Dzieje rewolucji gnostyckiej. Wydawnictwo Wektory, Wrocław 2025.
Fragment książki:
„Powstanie Państwa Izrael okupione ofiarą dziesiątków milionów ludzi, nie tylko przecież Żydów, nie wypełniło idei odkupienia. Rabin Cwi Jehuda Kook i jego zwolennicy twierdzą, że zwieńczenie czasu mesjańskiego dopiero nadejdzie. Powstanie Państwa Izraelskiego było pierwszym krokiem ku czasom mesjańskim.
Kolejnym ma być przejęcie kontroli nad całym terytorium Ziemi Świętej. To jednak nie koniec. Rabin Kook junior zapowiada dalszy plan odkupienia:
Kiedy Ziemia Izraela wyda obfity owoc, znaczy to, że koniec wygnania jest bliski. Nie będzie większego znaku ostatecznego końca niż ten. A dziś koniec jest jasno widoczny.
Ziemia Izraelska daje dziś cudowne plony po dwóch tysiącach lat opuszczenia. Jerozolima jest odbudowywana, domy, hotele, nowe dzielnice wzrastają na stokach wzgórz. Odżył język hebrajski, powstał żydowski rząd i armia, przed którą drży cały świat.
Wystarczy otworzyć oczy, aby dojrzeć jak dokonuje się nasze odkupienie. Odbudowa Izraela dokonuje się każdego dnia. Pan Wszechświata nie jest bezczynny, broń Boże.
Dziś mimo problemów, które musimy rozwiązać, jesteśmy w połowie drogi.
W innym miejscu rabin Kook junior mówi, że bliski jest czas mesjański, kiedy to zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie pojmą fałszywość swoich tradycji. Królestwa ciemności, które są przeznaczone ku przyszłemu upadkowi, już boją się nieuniknionego, a wstrząsają nimi ostatnie podrygi życia.
Gemera mówi o tym, jak pewien chrześcijanin zapytał rabbiego Abbahu, kiedy przyjdzie Mesjasz, a ten mu odpowiedział: kiedy ujawni się bezwstyd tych ludzi. Ci ludzie to naśladowcy Nazarejczyka. Kiedy sztandar państwa Izrael został podniesiony, wszystkie nauki Watykanu o nędznym i wyrodnym Żydzie upadły.
Powróciliśmy do swojej ziemi i stało się jasne, że chwała Izraela nie kłamie.
Mesjanizm syjonistyczny ma, jak widać, swoje dalsze plany. Dziś wiemy już, że rewolucja bolszewicka, II wojna światowa i powstanie Erec Israel [Ziemi Izraela] nie zakończyły światowej rewolucji.
Były jednak ważnymi, krwawo okupionymi jej cezurami. Był nią zwłaszcza Holokaust, który stworzył nową narrację dziejów świata. Stał się nową religią z nowymi dogmatami. Stworzył tabu. Gnostycy mogli odtąd działać pod jego zasłoną pod pozorem walki z antysemityzmem, nietolerancją i nacjonalizmem.
Zostały otwarte drzwi dla nowego rozdziału rewolucji gnostyckiej, która rozgrywa się na naszych oczach w postaci neomarksizmu, New Age, genderyzmu, eugeniki. W próbie stworzenia nowego człowieka – bez tożsamości. „<Człowieka nikt>; człowieka androgyna i globalnego, nowego, wspaniałego świata”.
„Wielu niemieckich imigrantów żydowskich w Palestynie brzydziło się nacjonalizmem etnicznym i militaryzmem, a także wyznawało liberalne, uniwersalistyczne wartości. Byli oburzeni nacjonalistyczną arogancją syjonistów i wynikającą z niej dehumanizacją Arabów.”
„Oczywiste jest, że Izrael nie reprezentuje ani nie przemawia w imieniu wszystkich Żydów na świecie, podobnie jak organizacje żydowskie spoza Izraela, które twierdzą, że reprezentują zjednoczony głos żydowski”. [1]
Wielkie kłamstwo, że antysyjonizm jest równoznaczny z antysemityzmem, jest powtarzane do znudzenia na całym świecie w ostatnich latach.
Dlatego bardzo przydatna jest nowa książka napisana przez żydowskiego naukowca, która całkowicie obala to nieszczere twierdzenie.
Niniejsza praca nosi tytuł ‘Izrael w Palestynie: żydowskie odrzucenie syjonizmu‘ i została napisana przez Jakowa Rabkina, profesora historii na Uniwersytecie w Montrealu.
Książka zaczyna się od mocnego wstępu napisanego przez ambasadora Chasa W. Freemana Jr., byłego zastępcę sekretarza obrony USA.
Potępia on amoralność „izraelskiego militaryzmu, który zbałkanizował Lewant, zrodził ideologię żydowskiej supremacji i doprowadził do bezwstydnego odrzucenia zarówno ducha, jak i praw judaizmu, a także norm i praw międzynarodowych” [2].
Sam Rabkin twierdzi, że syjoniści „odrzucili tradycyjne żydowskie wartości pokoju, sprawiedliwości i współczucia, które przez tysiąclecia kierowały myślą żydowską” [3].
„Roszczenia syjonistyczne dotyczące Palestyny opierają się na dosłownej interpretacji Biblii, która drastycznie odbiega od nauk judaizmu rabinicznego”. [4]
„Ten «izraelizm» – pośrednia identyfikacja z państwem syjonistycznym, kultywowana w wielu szkołach żydowskich, obozach letnich i ruchach młodzieżowych – w wielu przypadkach wyparł tradycyjną tożsamość żydowską, częściowo dlatego, że ta nowa tożsamość jest mniej wymagająca.”
„Tradycyjna tożsamość żydowska opiera się na przestrzeganiu przykazań Tory i obejmuje zarówno zachowania i działania prywatne, jak i publiczne.”
„Izraelizm natomiast nie nakłada żadnych zobowiązań moralnych ani rytualnych, a jednocześnie przekazuje silne poczucie przynależności i zbiorowej dumy”. [5]
Izraelski intelektualista Boaz Evron (1927-2018) uznał, że „ta identyfikacja moralna jest równoznaczna z bałwochwalstwem”, zwłaszcza że według niego „syjonizm jest w istocie zaprzeczeniem judaizmu”[6].
Rabkin twierdzi, że z tradycyjnej perspektywy żydowskiej „fizyczna odbudowa Ziemi Świętej przez bezbożnych może prowadzić jedynie do duchowego i materialnego zniszczenia”. [7]
I cytuje podsumowanie tego poglądu autorstwa Jaakowa Zura: „Syjonizm jest najstraszniejszym wrogiem, jaki kiedykolwiek powstał dla narodu żydowskiego… Syjonizm zabija naród, a następnie wynosi trupa na tron”. [8]
Rabkin uważa zatem syjonizm za „pęknięcie w historii żydowskiej” [9], które zawdzięcza swoją gwałtowną naturę nihilizmowi syjonistów z Imperium Rosyjskiego, którzy „mieli doświadczenia z terrorem politycznym” [10].
Fałszywe utożsamianie Żydów z bytem syjonistycznym „służy głównie celom strategicznym” – twierdzi. [11]
„Wzmacnia ideologię syjonistyczną, podsyca antysemityzm, przedstawiając Żydów za granicą jako współwinnych polityce Izraela i może ostatecznie skłonić Żydów do emigracji do Izraela”. [12]
Przygląda się zupełnie innemu rodzajowi społeczeństwa na terenie dzisiejszego „Izraela”, zanim przybyli pierwsi osadnicy syjonistyczni.
„Palestyna osmańska w połowie XIX wieku była w dużej mierze pokojową prowincją, mozaiką zróżnicowanych grup religijnych, etnicznych i językowych”. [13]
Kwestionuje także samo pojęcie, jakoby kolonizacja syjonistyczna była równoznaczna z „powrotem” wygnanego ludu do ojczyzny.
W rzeczywistości – jak twierdzi – do masowych wysiedleń Żydów w historii prawdopodobnie nigdy nie doszło – „wygnano głównie żydowską elitę polityczną”[14].
Większość chłopów pozostała na miejscu, wytwarzając bogactwo dla imperiów rzymskiego i osmańskiego, podobnie jak miało to miejsce w przypadku imperium babilońskiego.
Rabkin dodaje: „W 1922 roku nikt inny jak sam Dawid Ben-Gurion (1886-1973), przyszły założyciel państwa Izrael, stwierdził, że palestyńscy fellahowie (rolnicy, chłopi) byli najprawdopodobniej najbliższymi biologicznymi potomkami Żydów z I wieku”. [15]
Jak wyjaśnia, na początku żydowskiego „powrotu” do Ziemi Świętej syjoniści nie dominowali w taki sposób, jak dzieje się to dzisiaj.
„Wielu niemieckich imigrantów żydowskich w Palestynie brzydziło się nacjonalizmem etnicznym i militaryzmem, a także wyznawało liberalne, uniwersalistyczne wartości. Byli oburzeni nacjonalistyczną arogancją syjonistów i wynikającą z niej dehumanizacją Arabów”. [16]
„Jednostronne proklamowanie państwa Izrael w 1948 roku przez mniejszość syjonistyczną wbrew woli miejscowej ludności, w tym muzułmanów, chrześcijan i wielu Żydów, nasiliło dyskryminację, wywłaszczenie i deportację setek tysięcy Palestyńczyków, co doprowadziło do niekończących się cykli przemocy”. [17]
Wykładowca akademicki Judah Magnes (na zdjęciu) był zastraszany przez syjonistów za swój sprzeciw wobec nowego, oddzielnego państwa dla Żydów, a po rezygnacji z pracy na Uniwersytecie Hebrajskim i powrocie do USA, ubolewał, że Żydzi na całym świecie „są poddani syjonistycznemu totalitaryzmowi, który dąży do podporządkowania wszystkich swojej dyscyplinie, a jeśli to konieczne – nawet siłą i przemocą”. [18]
Rabkin twierdzi, że przemoc ta była widoczna już przed powstaniem państwa Izrael.
„W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku władze rabiniczne w Palestynie starały się ominąć rosnący establishment syjonistyczny, dążąc do niezależnego dialogu i odrębnych porozumień z przywódcami arabskimi, co odzwierciedlało wyraźnie odmienne podejście do życia w Palestynie.”
„Mimo to syjoniści napiętnowali tych Żydów jako zdrajców. W 1924 roku członkowie milicji syjonistycznej zamordowali Jacoba de Haana (1881–1924), żydowskiego prawnika, który promował współpracę między ultraortodoksyjnymi Żydami, głównie antysyjonistycznymi w tamtym czasie, a arabskimi notablami.”
„Jego celem było przekonanie władz brytyjskich, że syjoniści są niczym więcej niż bojową mniejszością, która reprezentuje wyłącznie siebie, a także nakłonienie Londynu do uchylenia Deklaracji Balfoura, która popierała utworzenie «żydowskiej siedziby narodowej» w Palestynie.”
„De Haan został zastrzelony, gdy wychodził z synagogi po wieczornych modlitwach.” [19]
W ciągu ostatnich kilku lat świat obudził się i zrozumiał psychopatyczną naturę syjonizmu, lecz prawdę mówiąc, nie jest to nic nowego.
Władimir Żabotyński (na zdjęciu), „rosyjski pisarz, wielbiciel Mussoliniego i założyciel ruchu politycznego, który wydał Benjamina Netanjahu”, odrzucił moralne postępowanie wobec obcokrajowców zalecane w Biblii żydowskiej jako „dziecinny humanizm”[20].
A mściwą i brutalną postawę syjonistów podsumowują słowa poety Josefa Haima Brennera (1881–1921): „Słuchaj, Izraelu! Nie oko za oko. Dwoje oczu za oko, wszystkie ich zęby za każde upokorzenie”. [21]
Komentarz Rabkina: „Duch nieproporcjonalnej zemsty, którego był orędownikiem, żyje nadal w postępowaniu izraelskich żołnierzy, ostatnio w Strefie Gazy”. [22]
Opisując przemoc użytą w celu utworzenia państwa Izrael w 1948 roku, dodaje: „Niektórzy, jak izraelski historyk Benny Morris, który obszernie udokumentował ten okres, żałują, że syjoniści nie „dokończyli dzieła” jak biali osadnicy w Stanach Zjednoczonych, Argentynie czy Australii, którzy albo wymordowali, albo zamknęli większość rdzennej ludności w rezerwatach”. [23]
„W 2014 roku, tuż przed objęciem stanowiska ministra sprawiedliwości, izraelska parlamentarzystka Ayelet Shaked powiedziała o Palestyńczykach w Strefie Gazy: »Muszą umrzeć, a ich domy powinny zostać zburzone, aby nie mogły już mieścić terrorystów. Wszyscy oni są naszymi wrogami, a ich krew powinna być na naszych rękach. Dotyczy to również matek poległych terrorystów«”. [24]
Język i działania państwa syjonistycznego były odrażające w swojej nieludzkiej naturze na długo przed przyspieszeniem, które nastąpiło w październiku 2023r.
Rabkin pisze: „Pokojowe demonstracje mieszkańców Gazy spotkały się ze śmiertelnym ostrzałem ze strony izraelskich żołnierzy stacjonujących po drugiej stronie ogrodzenia granicznego.”
„Gaza była również poddawana regularnym najazdom wojskowym, które Izraelczycy określali mianem „koszenia trawy”. Operacje, które rutynowo pozostawiały setki zabitych i rannych. Ta metafora uosabia dehumanizację Palestyńczyków i lekceważenie ich życia”. [25]
Jak wyjaśnia, rażąca hipokryzja polegająca na rozpętywaniu takiego terroru przy jednoczesnym nazywaniu przeciwników „terrorystami” pogarsza się wskutek innych elementów oszustwa.
Zauważa, że Hamas „zorganizowano pierwotnie przy pomocy izraelskich służb bezpieczeństwa pod koniec lat 80. jako przeciwwagę dla Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP)”. [26]
Bada również wpływ tzw. Dyrektywy Hannibala na liczbę ofiar śmiertelnych w Izraelu 7 października 2023r.
„Wielu śledczych i zeznania ocalałych sugerują, że w dniu ataku Hamasu izraelskie wojsko otworzyło ogień do Izraelczyków, aby zapobiec ich dostaniu się w ręce Hamasu.” [27]
„Według doniesień izraelscy dowódcy wydali rozkazy, aby wszelkimi możliwymi sposobami zapobiegać porwaniom.” [28]
„Były minister obrony Yoav Gallant przyznał później, że zezwolił na wykonanie na niektórych obszarach Dyrektywy Hannibala podczas ataku.” [29]
Umieszcza to wszystko w kontekście nihilistycznej postawy typowej dla syjonistów z Europy Wschodniej, według których nawet ich własnym ludziom można pozwolić zginąć w imię wyższej Sprawy.
Ben-Gurion (na zdjęciu) miał rzekomo w 1938 roku powiedzieć: „Gdybym wiedział, że wszystkie żydowskie dzieci można uratować, przenosząc je do Anglii, ale tylko połowę, przenosząc je do Palestyny, wybrałbym drugą opcję, ponieważ stawką byłby nie tylko los tych dzieci, ale także historyczne przeznaczenie narodu żydowskiego”. [30]
Rabkin zauważa: „To priorytetowe traktowanie sprawy zbiorowej w zestawieniu z życiem jednostek upodabnia syjonizm do współczesnego Molocha, pozornie nienasyconego i domagającego się coraz większej liczby ludzkich ofiar aż do dziś”. [31]
Chociaż książka jest pełna bardzo przydatnych informacji i analiz, nie zgadzam się ze wszystkimi tezami Rabkina.
Na przykład pisze, że „atak Hamasu w 2023r. dostarczył pretekstu do wdrożenia Planu Decydującego”, podczas gdy ja uważam 7 października mniej za pretekst, a bardziej za zaplanowaną wcześniej fałszywą flagę. [32]
Mówiąc o następstwach, stwierdza: „Masowe, bezładne bombardowania i celowe głodzenie to nie tylko akty zemsty, ale także przemyślane działanie strategiczne mające na celu oczyszczenie Strefy Gazy z jej mieszkańców”. [33]
Ja raczej twierdzę, że w rzeczywistości mamy do czynienia z przemyślanym działaniem strategicznym mającym na celu oczyszczenie Strefy Gazy z jej mieszkańców. Ukrytym, więc rzekomo usprawiedliwionym, aktem zemsty.
Rabkin pisze o roli Żydów jako „narodu wybranego” i o tym, jak „jest ona łatwo wykorzystywana do usprawiedliwiania etnocentryzmu, poczucia wyższości, dumy i rasizmu”[34].
Podkreśla, że w rzeczywistości „pojęcie to nie implikuje żadnej wewnętrznej wyższości, lecz wskazuje raczej na określone obowiązki moralne i rytualne”. [35]
Na poparcie tego stwierdzenia cytuje (nienazwanego) byłego naczelnego rabina Wielkiej Brytanii, który powiedział: „Żydzi zostali wybrani przez Boga, aby być „wyjątkowymi dla Mnie” jako pionierzy religii i moralności; to było i jest ich narodowym celem”. [36]
Dla mnie to nadal jest „etnocentryzm, poczucie wyższości” – dlaczego Żydzi mają uważać, że mają prawo narzucać reszcie ludzkości swój szczególny sposób postrzegania rzeczy?
Jak już wcześniej omawiałem, judaistyczny pogląd religijny jest wprost przeciwny wszelkiej duchowości opartej na naturze i bardzo ściśle powiązany ze światopoglądem „naukowym” i „racjonalnym”, który towarzyszył rozwojowi imperializmu przemysłowego. [37]
Rabkin stara się także oddzielić syjonizm od żydowskości, twierdząc, że jest on częścią całości „zachodniego” imperializmu. [38]
Podkreśla wręcz: „Obywatele krajów zachodnich, którzy szczycą się swoją wyższością moralną i wartościami cywilizacyjnymi, muszą wziąć pod uwagę swoją własną odpowiedzialność za to, czym Izrael jest i co robi.”
„Praktykując apartheid i dopuszczając się zbrodni wojennych przeciwko ludności cywilnej przez długi czas, Izrael stał się najnowszym wyrazem tego, co Europejczycy i ich potomkowie robili rdzennej ludności na całym świecie przez stulecia.” [39]
Oczywiście całkowicie zgadzam się z bliskimi związkami syjonizmu i imperializmu, o czym świadczy użycie przeze mnie terminu „ZIMperializm” [40], ale ostateczna odpowiedzialność, jaką sugeruje Rabkin, wydaje mi się nie na miejscu, gdy spojrzymy na siły finansowe i handlowe stojące za „zachodnim” imperializmem i ich szczególnym interesem w Izraelu.
Nazwisko Rothschild wymienione jest w książce tylko raz, w cytacie innego autora.
Rabkin próbuje nawet zrzucić winę za powstanie syjonizmu na chrześcijan, argumentując: „Chociaż Ziemia Izraela z pewnością zajmuje centralne miejsce w tradycji żydowskiej, to przede wszystkim chrześcijanie, począwszy od XVII wieku, starali się „zgromadzić Hebrajczyków w Ziemi Świętej”.
„Tak więc wczesna forma syjonizmu, «syjonizm avant la lettre», nie została wymyślona przez Żydów, lecz przez ewangelików. Ich celem było przyspieszenie drugiego przyjścia Chrystusa i nawrócenie Żydów na chrześcijaństwo”. [41]
Tak, ale kto stał za tym dziwnym odchyleniem w teologii chrześcijańskiej?
Chciałbym polecić profesorowi Rabkinowi esej „Żydzi i judaizm w Hartlib Circle” autorstwa profesora Josefa Kaplana z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, który streściłem w moim eseju o niewidzialnym kolegium w XVII-wiecznej Anglii. [42]
Podobne pytania z pewnością należy zadać w odniesieniu do „ogromnego poparcia, jakim cieszy się obecnie państwo Izrael w Stanach Zjednoczonych i innych krajach, gdzie protestanci ewangeliczni liczą setki milionów i stanowią potężną siłę pro-izraelską”. [43]
Uważam, że Rabkin nigdy nie opisuje wszystkiego do końca. Cegiełki dowodów nie są spojone zaprawą ogólnego zarysu, który nadałby sens całej sprawie.
Kieruje nas ku ważnym pytaniom, a potem pozostawia samym sobie, byśmy sami znaleźli odpowiedzi – choć być może jest to celowa technika dydaktyczna!
Mam ochotę go zapytać:
Jak to możliwe, że podczas gdy żydowscy krytycy Izraela mogą być „wykluczeni z głównego nurtu społeczności żydowskich”, w krajach, nad którymi syjonizm oficjalnie nie sprawuje kontroli, ludzie mogą być „zwalniani z uniwersytetów i usuwani z mediów i agencji rządowych”? [44]
Jak to możliwe, że Izrael „czuje się uprawniony do ingerencji w sprawy wewnętrzne innych krajów, żądając tłumienia aktywizmu propalestyńskiego” i może stosować „wyrafinowane metody monitorowania i atakowania studentów propalestyńskich, pracowników naukowych i programów nauczania na uniwersytetach”? [45]
Dlaczego „wiele zachodnich rządów podjęło działania mające na celu ograniczenie wolności słowa, likwidację obozowisk i tłumienie innych form protestu”? [46]
Kiedy pisze, że „za wszelką cenę zapewniona jest supremacja syjonistyczna, w tym tłumienie swobód demokratycznych pod pretekstem walki z antysemityzmem, zarówno w Izraelu, jak i w państwach sprzymierzonych z Izraelem”[47], co tak naprawdę oznacza termin „sprzymierzony z Izraelem”?
Dlaczego właściwie Izrael cieszy się „poczuciem bezkarności, wytworzonym i wzmocnionym przez niezachwiane wsparcie i współudział Zachodu”? [48]
Jak to możliwe, że nawet w przypadku mediów nieizraelskich „relacja prasowa na temat Palestyńczyków jest ściśle kontrolowana za pomocą różnych mechanizmów i pozostaje niezwykle skuteczna” i że „widmo oskarżeń o antysemityzm wisi nad dziennikarzami, których kariery cierpią, jeśli ich narracje, a nawet dobór terminologii, odbiegają od oficjalnej linii Izraela”? [49]
Lobbing syjonistyczny z pewnością „zabezpiecza interesy Izraela w amerykańskich wyborach na każdym szczeblu” i stanowi „zagraniczną ingerencję polityczną” [50], ale czy ta ogromna siła naprawdę pochodzi z małego państwa Bliskiego Wschodu?
Dlaczego Izrael i USA są „złączone biodrami”, a „w Niemczech poparcie dla Izraela zostało podniesione do rangi racji stanu [Raison d’Etat], która góruje nad wszystkimi innymi względami prawnymi i moralnymi”? [51]
Jakiego rodzaju wpływy mogą zapewniać to, że „tylko garstka krajów ostatecznie zerwała stosunki dyplomatyczne z Izraelem w związku z wojną w Strefie Gazy”? [52]
Jakie wnioski możemy wyciągnąć z faktu, że dwa lata później „Rosja, Chiny i znaczna część Globalnego Południa wyraziły zdecydowaną dezaprobatę wobec skali zniszczeń i cierpień ludności cywilnej w Strefie Gazy, ale w chwili pisania tego tekstu rządy te nie podjęły żadnych konkretnych kroków w celu powstrzymania przemocy”? [53]
Czy Rabkin naprawdę uważa, że bezkarność Izraela wynika z jego nihilistycznej „opcji Samsona” – ponieważ „żaden kraj na świecie nie jest gotowy zaryzykować ataku nuklearnego, aby wyzwolić Palestyńczyków”? [54]
Jaka globalna projekcja może stać za „roszczeniem Izraela, by być nie tylko państwem swoich obywateli, ale państwem narodu żydowskiego na całym świecie”? [55]
Rabkin wyraźnie zauważa, że powody tak powszechnego „współudziału i, szerzej rzecz biorąc, poparcia dla Izraela ze strony klas rządzących w wielu krajach świata z pewnością zasługują na głębsze zbadanie”. [56]
Właściwie, to nad tym pracowałem już od kilku lat!
Zauważa, że „Izrael nadal cieszy się wsparciem wielu niezwykle bogatych i, co za tym idzie, wpływowych ludzi”. [57]
I odnosi się do „miliarderów syjonistycznych” [58], którzy „mobilizują imponujące fundusze, aby stłumić krytykę Izraela” [59].
Uważam jednak, że omija on sedno problemu, gdy mówi, że poparcie dla Izraela „ma tendencję do wzrostu wraz z dochodami i koreluje z klasą społeczno-ekonomiczną”. [60]
„Odzwierciedla to rosnący podział między najbogatszym jednym procentem a resztą społeczeństwa, gdzie wpływ elit, często wywierany bezpośrednio lub pośrednio na decyzje rządowe, często nie jest zgodny z poglądami lub interesami większości”. [61]
Rabkin twierdzi, że jest to „deficyt demokratyczny” – „rosnąca przepaść między wolą społeczeństwa a interesami klasy rządzącej”[62].
Powiedziałbym, że tak naprawdę opisuje on narastającą świadomość, że wszyscy jesteśmy okupowani przez ZIM, syjonistyczno-satanistyczną mafię imperialistyczną.
To właśnie czysta groza psychopatii syjonistycznej otworzyła oczy tak wielu osobom na prawdę, która przez tak długi czas była ukrywana.
Jak mówi Rabkin: „Wyzywająca postawa Izraela na arenie międzynarodowej jest teraz w pełni widoczna dla całego świata. Nic nie wydaje się święte ani niedostępne”. [63]
Syjoniści są ewidentnie winni popełnienia tego, co profesor John Mearsheimer w lipcu 2025r. określił jako „jedną z największych zbrodni w historii nowożytnej”. [64]
I oczywiście jej główną „bronią masowej dywersji, narzędziem utrudniania wysiłków mających na celu powstrzymanie ludobójstwa” [65] jest zawsze wrzask o antysemityzmie, nazizmie i Holokauście.
Rabkin mówi: „Kiedy Izraelczycy wskazują, że liczba Żydów zabitych przez Hamas 7 października była najwyższą w ciągu jednego dnia od czasów Holokaustu, to makabryczne porównanie wzmacnia ideę, że antysemityzm jest jedyną siłą napędową palestyńskiego oporu”. [66]
„Militaryzacja zbiorowej traumy trwa nieprzerwanie, dając Izraelowi „nieskończoną licencję”. Można zatem przewidzieć, że większość Izraelczyków przedstawia Hamas, a co za tym idzie, wszystkich Palestyńczyków, jako nazistów”. [67]
Jednak prawda o rzeczywistym związku syjonizmu z nazizmem staje się dziś oczywista.
Rabkin pisze, że „coraz większa liczba Żydów przyjmuje judaizm narodowy, czyli dati-leumi w języku hebrajskim, stosunkowo nową formę judaizmu zakorzenioną w Izraelu”. [68]
Twierdzi, że ma to niewiele wspólnego z judaizmem tradycyjnym i zauważa: „Wyznawcy judaizmu narodowego mogą mieć więcej wspólnego z tymi, którzy idealistycznie przyjęli narodowy socjalizm w Niemczech i skończyli na dopuszczeniu się ludobójstwa”. [69]
Przedstawiając pewien kontekst historyczny, opisuje „militarystyczną” kulturę syjonistyczną w Palestynie w latach 30. XX wieku, która szokowała niemieckich Żydów uciekających przed reżimem nazistowskim, którzy „wiedzieli, jak rozpoznać faszyzm”. [70]
Opowiada także o wizycie czołowego urzędnika SS w koloniach syjonistycznych w Palestynie wkrótce po dojściu Adolfa Hitlera do władzy – podróż tę uczciła gazeta Josepha Goebbelsa „Angriff”, a nawet wydano pamiątkowy medal z Gwiazdą Dawida po jednej stronie i swastyką po drugiej. [71]
Jak wyjaśnia Rabkin, stało się tak z powodu ścisłej współpracy nazistów i syjonistów w Niemczech.
„Kurt Tuchler, przywódca Niemieckiej Federacji Syjonistycznej, zaprosił barona Leopolda Eldera von Mildensteina, wysoko postawionego oficera SS, do pisania pro-syjonistycznych artykułów dla prasy nazistowskiej.”
„Baron, «żarliwy syjonista», który uczestniczył w kongresach syjonistycznych i później zwerbował Adolfa Eichmanna do Biura Żydowskiego Sicherheitsdienst (SD, nazistowskiej służby bezpieczeństwa), zgodził się pod warunkiem, że najpierw odwiedzi on kolonie syjonistyczne w Palestynie”. [72]
„Jacob Boas pisze, że von Mildenstein „wspierał ekspansję wpływów syjonistycznych wśród Żydów niemieckich, którzy pomimo opresyjnych warunków, w jakich żyli, nadal nie wykazywali wielkiej chęci emigracji do Palestyny”. [73]
„Tym, co ich połączyło w tej podróży do Palestyny, było wspólne pragnienie, motywowane radykalnie różnymi celami, aby uczynić Niemcy „wolnymi od Żydów”, lub jak mówili naziści, Judenrein.”
„Tam, gdzie narodowi socjaliści nie wypracowali jeszcze rozwiązania «kwestii żydowskiej», syjoniści, ze swoją ambicją utworzenia żydowskiej ojczyzny i sponsorowaniem żydowskiej emigracji do Palestyny, mieli odpowiedź”. [74]
To nie jest prawdą. Naziści i syjoniści nie mieli „radykalnie różnych celów”, lecz dokładnie te same, ponieważ reżim nazistowski był potworem stworzonym przez sam ZIM, co Jim Macgregor i John O’Dowd ostatecznie wykazali w 2025 roku. [75]
Cele Projektu Hitler były różnorodne, ale jednym z najważniejszych było umożliwienie utworzenia – i sfinansowania przez Niemcy – państwa Izrael.
Wszystko to było zaplanowane z wyprzedzeniem, co przerażająco potwierdzają słowa Williama Hechlera, anglikańskiego kapelana w brytyjskiej ambasadzie w Wiedniu, cytowane przez Rabkina, który zainspirował Theodora Herzla do zapoczątkowania ruchu syjonistycznego i przedstawił go kilku europejskim władcom na przełomie XX wieku.
Pod koniec życia, w 1931 roku, zwierzył się swemu żydowskiemu przyjacielowi: „Część europejskiego żydostwa ma zostać spalona w intencji zmartwychwstania waszej biblijnej ojczyzny”. [76]
[1] Yakov Rabkin, Israel in Palestine: Jewish Rejection of Zionism (Atlanta: Aspect Editions, 2025), pp. 73. All subsequent page references are to this work, unless otherwise stated. [2] Chas. W. Freeman, Jr, Preface, p. iii. [3] p. 97. [4] p. 6. [5] p. 60. [6] Boaz Evron, quoted in Yeshayahu Leibowitz, Peuple. Terre. Etat. (Paris: Plon, 1995), p. 133, cit. p. 60. [7] p. 7. [8] Yaakov Zur, ‘German Jewish Orthodoxy’s Attitude toward Zionism’ in Shmuel Almog, Jehuda Reinharz and Anita Shapira, eds, Zionism and Religion (Hanover: Brandeis University Press and University Press of New England, 1998), p. 111, cit. p. 7. [9] p. 11. [10] p. 34. [11] p. 85. [12] pp. 85-86. [13] p. 1. [14] p. 2. [15] Shlomo Sand, Comment le peuple juif fut inventé (Paris: Fayard, 2008), pp. 260-62, cit. p. 2. [16] p. 17. [17] p. 19. [18] Judah Leon Magnes quoted in Jack Ross, Rabbi Outcast: Elmer Berger and American Jewish Anti-Zionism (Washington: Potomac Books, 2011), p. 81, cit. p. 19. [19] pp. 33-34. [20] Shlomo Avineri, The Making of Modern Zionism: The Intellectual Origins of the Jewish State (New York: Basic Books, 1981), p. 164, cit. pp. 20-21. [21] Yosef Hayim Brenner, Hu Amar La (London: J. Narditsky, 1919), p. 7, cit. p. 42. [22] p. 42. [23] p. 45. See Benny Morris, ‘On Ethnic Cleansing’, New Left Review, March/April 2024. [24] ‘Mothers of all Palestinians should also be killed,’ says Israeli politician’, Daily Sabah, July 14 2014, cit. p. 48. [25] p. 52. [26] p. 58. [27] Yaniv Kubovich, ‘IDF Ordered Hannibal Directive on October 7 to Prevent Hamas Taking Soldiers Captive’, Haaretz, July 7 2024, cit. p. 87. [28] ‘IDF officers invoked defunct ‘Hannibal Protocol’ during Oct. 7 fighting – report’, The Times of Israel, July 7 2024, cit. pp. 87-88 [29] ‘Ex-Israel Army Chief Admits Using Hannibal Directive Against Own Soldiers’, NDTV World, February 9 2025, cit. p. 88. [30] Dina Porat, ‘Une question d’historiographie: L’attitude de Ben-Gurion à l’égard des juifs d’Europe à l’époque du génocide’ in Florence Heymann and Michel Abitbol, eds, L’historiographie israélienne aujourd’hui (Paris: CNRS éditions, 1998), p. 120, cit. p. 89. [31] p. 91. [32] pp. 55-56. [33] p. 59. [34] p. 4. [35] Ibid. [36] ‘Jews as the Chosen People’. The Spiritual Life, cit. p. 4. [37] Paul Cudenec, Our Sacred World (2025), https://winteroak.org.uk/wp-content/uploads/2025/09/our-sacred-worldonline.pdf [38] p. 82. [39] p. 97. [40] Paul Cudenec, ‘The military mechanism of zimperial occupation’, https://winteroak.org.uk/2025/12/01/the-military-mechanism-of-zimperial-occupation/ [41] p. 11. [42] Yosef Kaplan, ‘Jews and Judaism in the Hartlib Circle’, Studia Rosenthaliana, 2006, pp. 186-215. https://pluto.huji.ac.il/~kaplany/hartlib.pdf Paul Cudenec, ‘The Invisible College and the plan for our enslavement’, https://winteroak.org.uk/2025/08/11/the-invisible-college-and-the-plan-for-our-enslavement/ [43] pp. 11-12. [44] p. 19. [45] p. 50. See Anna Betts, ‘Pro-Israel group says it has “deportation list” and has sent “thousands of names to Trump officials”‘, The Guardian, March 14 2025. [46] p. 70. [47] p. 20. [48] p. 49. [49] p. 58. See Daniel Boguslaw, ‘CNN Runs Gaza Coverage Past Jerusalem Team Operating Under Shadow of IDF Censor’, The Intercept, January 4 2024. [50] p. 50. [51] p. 66. See John Mearsheimer, ‘The Israel lobby is as powerful as ever’, The New Statesman, February 10 2024, archive.is/2iYMg and William Noah Glucroft, ‘Germany’s unique relationship with Israel’, Deutsche Welle, October 15 2024. [52] p. 66. [53] pp. 66-67. [54] p. 83. [55] p. 50. See ‘Basic-Law: Israel – the Nation State of the Jewish People’. Knesset website. [56] p. 66. [57] p. 87. [58] p. 81. [59] pp. 70-71. See ‘Billionaires are teaming up for pro-Israel, anti-Hamas media drive: Report, Al Jazeera, November 12 2023. [60] p. 71. [61] Ibid. [62] Ibid. [63] p. 92. [64] ‘Prof John Mearsheimer: Can Israel Save Itself?’, Judge Napolitano – Judging Freedom, July 31 2025, cit. p. 93. [65] p. 70. [66] p. 57. [67] p. 36. See Omer Barrow, ‘Infinite License’, The New York Review of Books, April 24, 2025. [68] p. 22. [69] pp. 22-23. [70] p. 15. [71] p. 16. See Jacob Boas, ‘A Nazi travels to Palestine’, History Today, vol 30, no 1, 1980, pp. 33-39. [72] p. 16. [73] Boas, cit. p. 17. [74] Boas, cit. p. 16. [75] Dr Jim Macgregor & Dr John O’Dowd, Two World Wars and Hitler: Who Was Responsible? Anglo-American Money, Foreign Agents and Geopolitics (Walterville, Oregon: Tine Day, 2025). See Paul Cudenec, ‘Adolf Hitler and the zio-imperialist mafia’, https://winteroak.org.uk/2025/05/08/adolf-hitler-and-the-zio-imperialist-mafia/ [76] Claude Duvernoy, Le prince et le prophète (Vannes: Keren Israël, 1996), p. 193, cit. p. 89.
Parlament Europejski przyjął rezolucję popierającą „obywatelską inicjatywę” „My Voice, My Choice”, której celem jest zwiększenie dostępności aborcji w Unii Europejskiej. Kluczowym elementem dokumentu jest postulat uruchomienia mechanizmu „solidarności finansowej”, który mógłby umożliwić finansowanie aborcji z funduszy unijnych – także z pominięciem restrykcyjnych regulacji obowiązujących w części państw członkowskich.
Rezolucja została przyjęta większością głosów: 358 europosłów opowiedziało się za jej przyjęciem, 202 było przeciw, a 79 wstrzymało się od głosu. W dokumencie Parlament Europejski stwierdza, że w wielu krajach UE kobiety nadal nie mają – zdaniem autorów rezolucji – pełnego dostępu do aborcji.
Europosłowie popierający prawo do zabijania dzieci nienarodzonych wskazują na istniejące bariery prawne i praktyczne w części państw członkowskich oraz wyrażają zaniepokojenie skalą tych ograniczeń. W związku z tym wzywają poszczególne kraje do zmian w obowiązujących przepisach. Mechanizm „solidarności finansowej” i rola Komisji Europejskiej
Jednym z kluczowych elementów rezolucji jest wezwanie skierowane do Komisji Europejskiej, aby w ramach inicjatywy „My Voice, My Choice” uruchomiła dobrowolny mechanizm finansowy, otwarty dla wszystkich państw UE i finansowany z budżetu unijnego.
Zgodnie z zapisami dokumentu mechanizm ten miałby umożliwić państwom członkowskim zapewnienie kobietom – w granicach krajowych regulacji – dostępu do aborcji w sytuacjach, gdy obecnie jest on dla nich niedostępny. W praktyce może to prowadzić do obejścia prawa krajowego poprzez finansowanie tzw. turystyki aborcyjnej.
Potępienie ruchów antygenderowych
Rezolucja zawiera również zapisy potępiające ruchy antygenderowe, które – zdaniem europosłów – mają na celu podważanie równości oraz praw człowieka w Unii Europejskiej. Ten fragment dokumentu spotkał się z ostrą krytyką środowisk konserwatywnych i pro-life, które uznają go za próbę ideologicznego nacisku na państwa członkowskie.
Komisja Europejska ma czas do marca 2026 roku
Komisja Europejska została zobowiązana do marca 2026 r. do wskazania, jakie działania zamierza podjąć w odpowiedzi na rezolucję – zarówno o charakterze legislacyjnym, jak i pozalegislacyjnym – oraz do przedstawienia uzasadnienia swojej decyzji.
Środowiska pro-life: To finansowanie turystyki aborcyjnej
Prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia (PFROŻ)Jakub Bałtroszewicz zwraca uwagę, że sprawa jest uważnie monitorowana przez Komisję Europejską, która może zdecydować się na finansowanie aborcji dla obywatelek UE poza granicami ich krajów.
– Jeżeli do tego dojdzie, Polka, która będzie chciała dokonać aborcji, będzie mogła wyjechać do Niemiec, Francji czy Holandii i przeprowadzić ją na koszt europejskiego podatnika, czyli każdego z nas – podkreśla Bałtroszewicz.
Jak dodaje, taki mechanizm oznaczałby faktyczne pominięcie przepisów krajowych i przeniesienie decyzji w sprawie aborcji z poziomu państw narodowych na poziom instytucji unijnych.
– To prowadziłoby do sytuacji, w której Unia Europejska – mimo braku kompetencji w tej dziedzinie – decydowałaby o prawie do aborcji w Polsce, a obowiązujące przepisy chroniące życie stałyby się w praktyce martwe – zaznacza prezes PFROŻ, przytaczany przez portal dorzeczy.pl.
Sprawa się wyjaśniła! W Sejmie w końcu stanęła szopka bożonarodzeniowa. Po zmianie marszałka Sejmu i skupieniu uwagi na obchodach Chanuki w gmachu parlamentu, pojawiały się bowiem wątpliwości, czy tradycyjna szopka w tym roku zostanie wpuszczona „na salony”.
Dobre wiadomości przekazał na X wicemarszałek Sejmu, Krzysztof Bosak. „Od dziś w Sejmie stoi już szopka bożonarodzeniowa, która przypomina czym są Święta Bożego Narodzenia i jest wyrazem kontynuacji tradycji polskich i uniwersalnych obrzędów chrześcijańskich!” – napisał.
Warto przypomnieć, że to właśnie wicemarszałek Bosak był współinicjatorem pojawienia się w ubiegłym roku bożonarodzeniowej szopki w gmachu Sejmu. W tym roku, po objęciu funkcji marszałka przez Włodzimierza Czarzastego, nie było do końca pewne, czy zwyczaj zostanie podtrzymany, a sam polityk lewicy kilka dni temu nie był w stanie podać powodu, dla którego szopka nie została wystawiona.
Nie tylko w Sejmie!
W tym roku szopka stanie także przed Pałacem Prezydenckim. Informację taką na X przekazał Paweł Szefernaker.
„Potwierdzona informacja. W tym roku symbolicznie przed Pałacem Prezydenckim stanie bożonarodzeniowa stajenka. Przyjedzie do nas spod Tatr. Polska wyrasta z cywilizacji chrześcijańskiej i jest w niej głęboko zakorzeniona. Wiara zawsze dawała Polakom siłę i nadzieję. To także nasza tradycja oraz znak, że rodzina i wspólnota są fundamentem państwa” – napisał szef Gabinetu Prezydenta RP Karola Nawrockiego.
Nieoczekiwany zwrot ws. aborcjonistki z Oleśnicy. Jest ruch I prezes SN
Gizela Jagielska/ I Prezes SN Małgorzata Manowska Źródło: Kanał ZERO, Sąd Najwyższy
I prezes Sądu Najwyższego złożyła zażalenie na decyzję prokuratury o umorzeniu postępowania wobec Gizeli Jagielskiej.
O decyzji I Prezes Sądu Najwyższego po decyzji śledczych poinformowała rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Sprawa aborcjonistki z Oleśnicy. Manowska złożyła zażalenie na decyzję prokuratury
Jak przekazała prok. Karolina Stocka-Mycek, Małgorzata Manowska złożyła do Prokuratury Rejonowej w Oleśnicy wniosek o odpis decyzji o umorzeniu śledztwa ws. ginekolog Gizeli Jagielskiej oraz zażalenie na decyzję.
– Wniosek i zażalenie nie zostały jeszcze rozpatrzone – poinformowała rzecznik.
„Wbiła w serce dziecka igłę z zastrzykiem chlorku potasu”
Sprawa ma związek z uśmierceniem 9-miesięcznego nienarodzonego Felka, do którego doszło w szpitalu w Oleśnicy. Początkowo matka dziecka chciała dokonać aborcji w jednym z łódzkich szpitali. Lekarze odmówili jednak wykonania zabiegu. Zamiast tego planowali wykonać cesarskie cięcie, a następnie udzielić chłopcu, u którego podejrzewano wrodzoną łamliwość kości, i jego mamie pomocy w postaci specjalistycznego leczenia pediatrycznego i terapii pourodzeniowej.
„Ta jednak za namową aktywistek aborcyjnych udała się do Oleśnicy, gdzie lekarz Gizela Jagielska, ginekolog, wicedyrektor tamtejszego szpitala, wbiła w serce dziecka igłę z zastrzykiem chlorku potasu i w ten sposób je zabiła” – informował „Nasz Dziennik”.
Prokuratura: Nie doszło do popełnienia przestępstwa
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wykonania nielegalnej aborcji. Lekarka od początku nie miała sobie nic do zarzucenia. Nie ukrywała też, że nie zamierza zaprzestać swoich działań.
Wiadomo, że śledczy badali trzy wątki sprawy. Pierwszy dotyczył zabicia 9-miesięcznego Felka. Drugi – pomocy w nielegalnym dokonaniu aborcji. Trzeci wątek wiązał się z nakłanianiem do nielegalnego przerwania ciąży. W żadnym z wątków, według prokurator, nie doszło do popełnienia przestępstwa.
Portal LifeSiteNews informuje o uwolnieniu z więzienia kanadyjskiego pastora Dereka Reimera, który sprzeciwił się organizowanemu w bibliotece publicznej występowi przebranych mężczyzn propagujących dewiacje seksualne wobec dzieci. Sąd w Calgary nałożył na duchownego drakońskie warunki zwolnienia, w tym zakaz używania mediów społecznościowych oraz głoszenia kazań potępiających wydarzenia promujące tzw. społeczność LGBT.
Wymiar sprawiedliwości jako narzędzie rewolucji kulturowej
„Pastor Derek nie może używać żadnej formy mediów społecznościowych”
– relacjonuje na platformie X Artur Pawlowski, krytykując nieprecyzyjne zapisy wyroku. Sędzia Alberta Court of King’s Bench uznał publiczną krytykę dewiacji za „mowę nienawiści”, odwołując się do antychrześcijańskiego paradygmatu prawnego. Jak wskazuje Rebel News, Reimerowi zabroniono również kontaktów z uczestnikami imprez promujących ideologię gender bez zgody kuratora.
Sankcje nałożone na duchownego stanowią klasyczny przykład zastosowania lex iniustissima (prawa niesprawiedliwego), które Pius XI w encyklice Quas primaspotępił jako sprzeczne z królewską władzą Chrystusa nad narodami: „Królestwo Chrystusa obejmuje wszystkich ludzi – jak o tym mówi nieśmiertelnej pamięci Poprzednik nasz, Leon XIII […] wówczas to będzie można uleczyć tyle ran, wówczas to będzie nadzieja, że prawo dawną powagę odzyska, miły pokój znowu powróci” (Pius XI, Quas primas).
Teologiczny wymiar prześladowań
Przypadek Reimera obnaża głębszy kryzys cywilizacyjny wynikający z odrzucenia katolickiej koncepcji państwa. Jak nauczał św. Pius X w Liście Apostolskim Notre charge apostolique: „Kiedy społeczeństwo nie jest zbudowane na solidnym fundamencie nauki moralnej głoszonej przez prawdziwą religię, szybko wpada w barbarzyństwo”. Nakaz pisania listu przepraszającego za obronę moralności dzieci stanowi współczesną formę apostazji przymusowej, potępionej już w Bulli Cum ex Apostolatus Officio Pawła IV.
Brak reakcji ze strony lokalnych struktur neo-kościoła na prześladowanie pastora potwierdza diagnozę św. Piusa X z encykliki Pascendi Dominici gregis: „Moderniści, przenikając do świętej Twierdzy, głoszą tam, pod przykrywką katolicką, herezję najniebezpieczniejszą”. Milczenie współczesnych „duchownych” wobec jawnej promocji sodomii w instytucjach publicznych stanowi zdradę ich powołania.
[Neo-kościół to neo-katolicy, a pastor jest jakimś protestantem? md]
Rewolucja antropologiczna w działaniu
Organizowanie tzw. „godzin czytania z królami” w przestrzeni publicznej należy rozpatrywać przez pryzmat potępionych przez Piusa IX w Syllabusie błędów: „Kościół nie ma prawa używać przemocy” (pkt 24) oraz „każdy człowiek może wyznawać jakąkolwiek religię, którą rozum uzna za prawdziwą” (pkt 15). Jak ostrzegał św. Pius X w dekrecie Lamentabili sane, relatywizacja prawdy prowadzi do „ewolucji dogmatów” (pkt 22), gdzie zło staje się dobrem.
Zakaz publicznego głoszenia zasad moralności naturalnej stanowi realizację programu masońskiego potępionego w dokumencie „Fałszywe objawienia fatimskie”: „Strategia dezinformacji: etap 3 (1958-2000): Przejęcie narracji przez modernistów, ukrycie III Tajemnicy, ekumeniczna reinterpretacja”. Perspektywa kolejnego procesu w 2026 roku i dwuletniego więzienia pokazuje, że kanadyjski wymiar sprawiedliwości stał się narzędziem prześladowań religijnych.
W świetle niezmiennej doktryny katolickiej, każda forma promocji dewiacji seksualnych wobec dzieci stanowi crimen pessimum (zbrodnię najcięższą), za którą średniowieczne prawo kanoniczne przewidywało karę śmierci. Milczenie współczesnych pseudo-autorytetów moralnych wobec tej zbrodni potwierdza słowa Apokalipsy: „Znam twoje dzieło: masz imię, które mówi, że żyjesz, a jesteś umarły” (Ap 3,1).
Czeski rząd premiera Andreja Babisza przyjął we wtorek uchwały odrzucające system handlu emisjami ETS2 oraz pakt migracyjny UE. Według szefa zaprzysiężonego dzień wcześniej rządu unijne decyzje dotyczące tych regulacji nie będą implementowane do czeskiego prawa.
Ministrom środowiska oraz przemysłu i handlu premier zalecił poszukiwanie poparcia w UE dla zniesienia systemu ETS2. O pozyskanie sojuszników w tej sprawie rząd Babisza poprosił wszystkich czeskich eurodeputowanych. Jedną z nich jest opozycyjna euoro-posłanka Danusze Nerudova, która została sprawozdawczynią dokumentów o drugim etapie systemu handlu emisjami w Parlamencie Europejskim.
Za poprzedniego rządu Petra Fiali Czechy należały do grupy 19 państw, które domagają się zmian w systemie ETS 2. Babisz zaznaczył na konferencji prasowej po posiedzeniu gabinetu, że nie spodziewa się, by ta inicjatywa doprowadziła do ograniczenia cen uprawnień. ETS2 to nowy system handlu uprawnieniami do emisji, który ma objąć transport drogowy oraz budynki. Pierwotnie UE planowała, że zacznie obowiązywać w 2027 r. Wprowadzenie go w życie opóźniono o rok.
Rząd w przyjętej na posiedzeniu we wtorek uchwale odrzucił także unijny pakt migracyjny, poinformował dziennikarzy Babisz, nie podając dalszych szczegółów. Agencja CTK, która ma pełny zapis uchwały, napisała, że rząd chce odrzucenia kwot migracyjnych i wprowadzenia polityki zerowej tolerancji dla nielegalnej migracji do Czech i całej UE. Ma dążyć do zaostrzenia przepisów migracyjnych.
Szef resortu spraw wewnętrznych Lubomir Metnar otrzymał od rządu zadanie przedstawienia projektu nowych ram prawnych w walce z migracją, a wspólnie z szefem dyplomacji Petrem Macinką mają odrzucić udział Czech w programie relokacyjnym UE.
NCZAS.INFO | Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki. / foto: PAP
Prawo i Sprawiedliwość podzielone? Politycy obchodzili dwie wigilie, jednocześnie zapewniają o jedności w partii. Jedna uroczystość została zorganizowana przez Jarosława Kaczyńskiego, a druga przez Mateusza Morawieckiego.
Politycy PiS 16 grudnia mieli okazję uczestniczyć w aż dwóch spotkaniach opłatkowych. O godz. 18.00 rozpoczęło się pierwsze z nich – u Jarosława Kaczyńskiego.
Drugie, u Mateusza Morawieckiego, zaczęło się natomiast około godz. 21.00. Co więcej, były premier i były doradca Donalda Tuska pomiędzy tymi wydarzeniami pojawił się w studio Polsat News. Podczas rozmowy przekonywał tam, że w partii nie ma żadnych podziałów, a on sam nie ma w planach zakładania nowego ugrupowania.
– Nie ma takiej mowy, że się podzielimy, jesteśmy jednością – zapewniał.
W mediach społecznościowych partii pojawił się wpis w podobnym tonie. „🔥 Wspólnie. Konsekwentnie. Do końca. Niech żyje Polska! 🇵🇱” – czytamy w poście ze zdjęciem z wigilii Kaczyńskiego.
Wspólnie. Konsekwentnie. Do końca. Niech żyje Polska!
143,3 tys. wyświetleń
===========================
W Polsat News Morawiecki podkreślał, że na jego wydarzeniu pojawili się jego współpracownicy, samorządowcy i przedstawiciele jego partii, czyli PiS.
Z kolei „Fakt” ustalił, że w spotkaniu organizowanym przez Morawieckiego pojawili się czołowi politycy, w tym m.in. były rzecznik jego rządu, obecnie europoseł, Piotr Muller, Michał Dworczyk, Ryszard Terlecki, Janusz Cieszyński czy Kamil Bortniczuk, a także Zbigniew Bogucki, obecnie szef kancelarii prezydenta Karola Nawrockiego.
U Morawieckiego frekwencja miała być znacznie niższa niż na wigilii PiS u Jarosława Kaczyńskiego. Ponadto nie ustalono, aby w wydarzeniu wzięli udział sam prezes partii, czy Jacek Sasin, w ostatnim czasie poróżniony z Morawieckim.
O to, czy są podziały w partii, pytany był także Przemysław Czarnek w Radiu ZET. Polityk stwierdził, że w PiS wojny nie ma. – Są spory, które zawsze są w wielkiej rodzinie. Najgorszą rzeczą jest wynoszenie sporu do sąsiadów i do znajomych – powiedział.
NCZAS.INFO | Donald Tusk, Jarosław Kaczyński, Krzysztof Bosak i Sławomir Mentzen oraz Grzegorz Braun. / foto: PAP (kolaż)
Cztery partie weszłyby do Sejmu, gdyby wybory parlamentarne odbyły się w najbliższą niedzielę, a Konfederacja Korony Polskiej wyprzedziłaby Konfederację Wolność i Niepodległość – wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez Ogólnopolską Grupę Badawczą.
Według najnowszego sondażu OGB największym poparciem cieszy się Koalicja Obywatelska. Na formację Donalda Tuska chce głosować 35,29 proc. badanych.
Na drugim miejscu znalazło się Prawo i Sprawiedliwość z wynikiem 31,21 proc. Ciekawie robi się na trzeciej pozycji na podium.
Tu po raz pierwszy znalazła się Konfederacja Korony Polskiej, która wyprzedziła Konfederację Wolność i Niepodległość.
Partia Grzegorza Brauna cieszy się poparciem 11,18 proc. respondentów, podczas gdy na ugrupowanie Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena chce głosować 10,67 proc.
Pozostałe siły uwzględnione w badaniu nie przekroczyłyby progu wyborczego.
Na Nową Lewicę wskazało 4,95 proc. ankietowanych, z kolei na partię Razem 3,33 proc., co wskazuje, że podział na lewicy może zakończyć się wypadnięciem tych sił z parlamentu.
Polskie Stronnictwo Ludowe „cieszy się” poparciem 1,71 proc. respondentów, a 1,66 proc. badanych wskazało na Polskę 2050 Szymona Hołowni.
Włoski świat akademicki mobilizuje się przeciwko projektom ustaw, które mają na celu przekształcenie operacyjnej definicji antysemityzmu Międzynarodowego Sojuszu na rzecz Pamięci o Ofiarach Holokaustu (IHRA) w normę prawnie wiążącą. W ciągu zaledwie kilku godzin zebrano 2031 podpisów profesorów i naukowców pod apelem o wycofanie projektów ustaw podpisanych odpowiednio przez Graziano Delrio (lewacka Partia Demokratyczna) i Maurizio Gasparri’ego (prawicowa Forza Italia)oraz o cofnięcie decyzji o przyjęciu przez Włochy definicji IHRA w roku 2020.
Według sygnatariuszy „definicja antysemityzmu IHRA”grozi uznaniem krytyki państwa Izrael i syjonizmu za przestępstwo antysemityzmu, a zatem „stanowi ogromne zagrożenie dla naszej wolności akademickiej oraz dla nauczania”. Wśród sygnatariuszy są znani naukowcy, tacy jak Angelo d’Orsi i Donatella Della Porta, a także liczne stowarzyszenia akademickie i naukowe. https://docs.google.com/document/u/0/d/1YyUjMyjVoZc5aZ23fUyoCKVLsZswkCgrMO2F83eihV8/mobilebasic
Projekt ustawy przedstawiony przez senatorów Partii Demokratycznej, z Graziano Delrio jako pierwszym sygnatariuszem, w połączeniu z podobnym tekstem autorstwa Maurizio Gasparriego z partii Forza Italia, który natychmiast wyraził zgodę na przyjęcie tekstu dwupartyjnego, ma na celu wprowadzenie prawnie wiążącej definicji antysemityzmu do naszego systemu prawnego.
Sercem rozporządzenia jest przyjęcie definicji operacyjnej IHRA, podzielanej również przez inne kraje europejskie i instytucje międzynarodowe, która obejmuje jako przykłady antysemityzmu również niektóre formy radykalnej krytyki państwa Izrael lub syjonizmu, jego ideologii założycielskiej.
Definicja IHRA opisuje antysemityzm jako “pewne postrzeganie Żydów, które może być wyrażone jako nienawiść do Żydów; werbalne i fizyczne przejawy antysemityzmu są skierowane przeciwko osobom pochodzenia żydowskiego lub nieżydowskiego i/lub przeciwko ich mieniu, instytucjom społeczności żydowskiej i miejscom kultu”. Takie podejście grozi wprowadzeniem pojęć pozaprawnych do prawa karnego i rozszerzeniem zasięgu zastosowania prawa na legalne wypowiedzi i analizy dotyczące polityki suwerennego państwa.
W tekście apelu, sygnatariusze otwarcie mówią o niebezpiecznym skoku jakościowym: w naszym systemie prawnym nie ma precedensu, w którym krytyka państwa byłaby karalna. Wskazują również na wprowadzenie do prawa pozytywnego niejasnej i politycznie zorientowanej definicji, nieodpowiedniej jako parametr prawny, zwłaszcza w obszarach badań i nauczania. Argumentują, że ustawy Gasparri-Delrio nie wzmacniają walki z antysemityzmem, ale osłabiają jej wiarygodność, myląc antyżydowską nienawiść z politycznym sprzeciwem i generując efekt zastraszenia.
Dokument tłumaczy, że IHRA jest promowana za pomocą ogromnych wysiłków dyplomatycznych przez Izrael, „który używa jej jako narzędzia do ochrony poważnych naruszeń prawa międzynarodowego i praw człowieka, których się dopuszcza”. W związku z tym pojawia się „wola uciszenia głosów krytycznych oraz wiedzy w wielu dziedzinach studiów i przestrzeniach uniwersyteckich, które były jednym z filarów sprzeciwu wobec niszczenia ludności Gazy i współudziału naszego rządu w zbrodniach Izraela”.
Zagrożenie nie jest abstrakcyjne: jest to zagrożenie autocenzurą prewencyjną, dozorem wiedzy, ograniczeniem swobód konstytucyjnych w imię ochrony, która może i musi być zagwarantowana za pomocą już istniejących instrumentów prawnych.
W szczególności, zdaniem składających petycję, stosowanie kategorii analitycznych takich jak „kolonializm osadniczy”, „czystki etniczne” czy „apartheid” w kontekście akademickim może zostać błędnie zrozumiane jako dyskryminacja karalna, właśnie dlatego, że jest to zawarte w definicji antysemityzmu, którą projekt ustawy chciałby przyjąć. Jest to nowy scenariusz, w którym krytyka polityki państwa może być traktowana na tym samym poziomie, co przejawy nienawiści rasowej.
Polityczna reakcja na ustawę była zróżnicowana. Równieżw samej Partii Demokratycznej podniosły się głosy przeciwko – uznawanemu za niewłaściwe – utożsamianiu antysemityzmu z krytyką Izraela.
Podpisy zebrane w ciągu zaledwie kilku godzin pod apelem akademickim świadczą o intensywności debaty, która z pewnością nie zakończy się wraz z wejściem ustawy do porządku obrad parlamentu. Stawką jest nie tylko źle napisany akt prawny, ale sama idea demokratycznej przestrzeni publicznej: miejsca, w którym wiedza nie powinna prosić o pozwolenie, ani też krytyka nie może być uznawana za przestępstwo.