Transparent „Wołyń PamiętaMY” na meczu Legia-Szachtar w Krakowie! Ukraińcy próbowali zablokować jego wniesienie.

Transparent „Wołyń PamiętaMY” na meczu Legia-Szachtar w Krakowie! Ukraińcy próbowali zablokować jego wniesienie.

https://wpolityce.pl/sport/743932-transparent-wolyn-pamietamy-na-meczu-legia-szachtar

Mecz Ligi Konferencji pomiędzy Szachtarem Donieck a Legią Warszawa odbywa się w Krakowie, gdyż ukraińskich zespół nie ma możliwości odbywać meczów w Doniecku.

Kibice „Wojskowych” zaprezentowali na tym spotkaniu transparent: „Wołyń PamiętaMY”, przypominając o ukraińskim ludobójstwie na Polakach. Ukraiński szef ds. bezpieczeństwa Szachtara jednak utrudniał kibicom Legii wniesienie tego transparentu i udało się to zrobić dopiero tuż przed końcem pierwszej połowy meczu.

Portal Weszło, powołując się na grupę kibiców Legii „Nieznani Sprawcy” podał, że ukraiński szef ds. bezpieczeństwa Szachtara nie pozwolił kibicom Legii wnieść na stadion transparentu: „Wołyń PamiętaMY”. Czyżby Ukraińcy aż tak bali się prawdy historycznej? Ostatecznie transparent pojawił się na stadionie tuż przed końcem pierwszej połowy.

Informację o całej sytuacji przekazali Nieznani Sprawcy, grupa kibiców Legii

Ukraińcy mogą być nacjonalistami, a my – u siebie! – nie możemy być patriotami, pamiętając o ofiarach na Wołyniu?!? „Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości” – taka prawda Marszałka Józefa Piłsudskiego — zauważył Roman Kołtoń, dziennikarz sportowy.

Roman Kołtoń @KoltonRoman

Ukraińcy mogą być nacjonalistami, a my – u siebie! – nie możemy być patriotami, pamiętając o ofiarach na Wołyniu?!? „Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości” – taka prawda Marszałka Józefa Piłsudskiego

Paweł Gołaszewski @golaszewski_pl.

Zdjęcie

160,1 tys. wyświetlenia

O nasze dzieci. „Władza” chce je zupełnie przejąć. Wyzwanie dla narodu.

Wyzwanie dla narodu – cywilizacyjna zmiana w edukacji – PCH24.pl

Roman Motoła


https://pch24.pl/marcin-musial-wyzwanie-dla-narodu-cywilizacyjna-zmiana-w-edukacji

Jeżeli nie możemy samodzielnie uczyć i wychowywać swoich dzieci we własnym domu, według własnych standardów, to znaczy, że nasze prawa rodzicielskie de facto nie istnieją i zostały nam odebrane.

W ostatnich miesiącach przez Polskę przetoczyła się burzliwa dyskusja na temat „edukacji zdrowotnej”, obecności lekcji religii w szkołach oraz zapowiedzianej przez rząd Tuska i Nowackiej wielkiej reformy oświaty, której częścią mają być również m.in. zmienione matury, modyfikacja systemu oceniania oraz nowe podstawy programowe.

Spójrzmy na to wszystko przez pryzmat odpowiedzi, jakiej Ministerstwo Edukacji Narodowej udzieliło niedawno na interpelację poselską w sprawie ograniczania rodzicom prawa do wychowania własnych dzieci oraz edukacji domowej. Warto, abyś Drogi Czytelniku poznał treść tego pisma oraz sposób myślenia MEN nawet jeśli nie prowadzisz edukacji domowej, a Twoje dzieci chodzą do szkoły. Bo nie o samą edukację domową tu gruncie rzeczy chodzi, a o Twoje fundamentalne prawa rodzicielskie i przyszłość Twojej rodziny.

Jedna szkoła, jeden program, wspólne „wartości”

Europoseł Grzegorz Braun wystąpił do MEN w sprawie planów ograniczenia edukacji domowej poprzez obcięcie finansowania dla szkół, które wspierają rodziców w homeschoolingu i umożliwiają taką formę nauki. Na początku października resort odpowiedział na interpelację. Na samym początku pisma wskazano na prawne, światopoglądowe i ideowe fundamenty aktualnie obowiązującego systemu oświaty w Polsce. Chodzi w tym momencie o całość funkcjonowania tego systemu. Zdaniem ministerstwa,

„edukacja jest i musi pozostać najistotniejszym zadaniem publicznym”.

Dalej MEN twierdzi, że „ochrona praw dziecka” to zasada ustrojowa Rzeczpospolitej, a pośród tych praw znajduje się prawo do nauki. Dlatego też:

„Sytuacja i interes dziecka jest i musi być bowiem chroniony adekwatnie, systemowo i nadzwyczajnie, zakładając ex ante, że nie wszyscy członkowie społeczności kierują się jednym, uniwersalnym wzorcem ideowym: dobrem wspólnym, interesem i dobrem osób (dzieci, rodziców)”.

Według MEN, istnienie powszechnego, obowiązkowego, centralnego i nadzorowanego przez urzędników systemu oświaty „jest częścią wielkiej zmiany cywilizacyjnej”.

Dalej urzędnicy przypominają, że w Polsce istnieje systemowy przymus edukacji i obowiązek szkolny. Chęć samodzielnego nauczania dzieci w domu przez rodziców jest natomiast wewnątrz tego systemu traktowana jako pewna specyficzna, określona i warunkowa sytuacja. Jak napisano,

„Na obecnym etapie rozwoju gospodarczego państwa i odpowiednio szeroko rozumianej sytuacji osobistej, pracowniczej obywateli (rodziców) możliwość wynikająca z art. 37 ustawy Prawo oświatowe [edukacja domowa] dotyczy nie każdej, ale wybranej, szczególnej ich grupy, mającej możliwości organizacyjne, wiedzę merytoryczną, by prowadzić systematyczny proces uczenia swojego dziecka”.

Dalej resort argumentuje:

„Ustanawiając powszechne wymogi edukacyjne (także podstawy programowe) Państwo gwarantuje i odpowiada za przekazywanie jednolitych treści, w tym także istotnych z punktu widzenia kształtowania tożsamości danej społeczności, wspólnych celów i wartości”.

Dopuszczenie rodziców do tego, aby mogli samodzielnie uczyć własne dzieci w domu, według MEN

„nie jest ustanowieniem równoległej czy konkurencyjnej ścieżki kształcenia”.

Aż w końcu czytamy:

należy mieć na uwadze, że wybór edukacji domowej oznacza przejęcie przez rodziców lub opiekunów prawnych głównej odpowiedzialności za proces nauczania dziecka – zarówno w zakresie organizacyjnym jak i merytorycznym”.

Oświata jak Kulturkampf

Przyjrzyjmy się bliżej całej tej powyższej argumentacji i spróbujmy nanieść ją na kontekst historyczny.

W historii naszej cywilizacji aż do XIX wieku odpowiedzialność za wychowanie i edukację dzieci zawsze spoczywała na rodzinie. Edukacja rozumiana jako zadanie publiczne oraz obejmująca jednakowo i pod przymusem wszystkie dzieci, była czymś nie do pomyślenia. Co więcej, taki postulat jest fundamentalnie sprzeczny z podstawami katolickiej etyki społecznej. Ta od zawsze podkreśla, że państwo ma wobec rodzin i jednostek charakter pomocniczy. W związku z tym może wesprzeć rodziny w procesie edukacji dzieci, ale nie może ich w tym wyręczać, ani tym bardziej przejąć odpowiedzialności za edukację i wychowanie. Zwracał na to uwagę m.in. Sługa Boży o. Jacek Woroniecki w swojej pracy „Państwo i szkoła. Rozprawa z etatyzmem kulturalnym”.

Trafnie więc podkreśliło MEN, że aktualnie obowiązujący system oświaty to „wielka zmiana cywilizacyjna”. Co należy wyraźnie podkreślić – chodzi przy tym o odejście od zasad cywilizacji łacińskiej.

Rządowa narracja wyraźnie wskazuje na uzurpację ze stronę władzy państwowej, która rości sobie prawo do przejęcia od rodziców odpowiedzialności za wychowanie i edukację dzieci. Pojawiają się przy tym bardzo pozytywnie brzmiące hasła, takie jak: „dobro wspólne”, „wspólne cele” i „wspólne wartości”. Powstaje przy tym jednak pytanie – ale jakie to są konkretnie te „wspólne wartości”? Kto ustala, co jest dobre, słuszne i godziwe, a co złe?

Ustala to państwo. A dokładnie urzędnik z nadania politycznego, czyli minister edukacji (docelowo mają to ustalać komisarze europejscy, gdyż w myśl forsowanych zmian, to UE ma przejąć kontrolę nad oświatą w krajach członkowskich, a rządy państw byłyby jedynie podwykonawcami wytycznych edukacyjnych płynących z Brukseli i Berlina).

Aktualnie obowiązujący w Polsce (i wielu innych krajach) system oświaty stanowi kontynuację XIX-wiecznego modelu pruskiego Kulturkampfu, który próbowano narzucić społeczeństwu za pomocą scentralizowanego, odgórnego i przymusowego systemu szkolnictwa. Wszystkie dzieci miały spełniać jednakowe standardy i wytyczne, aby być w przyszłości dobrymi Niemcami, protestantami, urzędnikami i żołnierzami. Podobnie jest dzisiaj. Jak zaznaczyło MEN, centralny i obowiązkowy system edukacji istnieje gdyż „nie wszyscy członkowie społeczności kierują się jednym, uniwersalnym wzorcem ideowym” (czyli np. rodzice katolicy, którzy nie chcą, aby ich dzieci były „edukowane zdrowotnie” poprzez oswajanie z masturbacją i rozwiązłością seksualną).

Jak przyznało ministerstwo, niemożliwa jest równoległa lub alternatywna ścieżka kształcenia dziecka niż to, do czego prawnie zmuszeni są uczniowie w ramach ustalonego przez polityków i urzędników systemu edukacji.

Oto dorobek 35 lat „wolnej Polski” pod postacią III RP – nie mogą istnieć szkoły niezależne od rządu, ministerstwa, kuratoriów i aktualnej polityki partyjnej.

Tej cywilizacyjnej odpowiedzi udzieliło ministerstwo kierowane przez Barbarę Nowacką, czyli jeden z resortów rządu Donalda Tuska. Narracja MEN wyraża przy tym ciągłość myślenia o nauczaniu i oświacie od PRL przez wszystkie dotychczasowe rządy po 1989 roku. Były i są one zgodne co do tego, że filarem edukacji ma być państwowe, przymusowe i etatystyczne szkolnictwo. Warto w tym momencie przypomnieć, że poprzedni rząd PiS prześladował placówki wspierające rodziny w edukacji domowej, przeforsował „edukację włączającą” oraz szereg innych działań, które pogłębiły etatyzm i centralizm.

W momencie pisania tych słów (październik 2025 r.) wiele wskazuje na to, że w kolejnych wyborach parlamentarnych dojdzie do zmiany władzy. Patrząc na obietnice wyborcze większości prawicowych i katolickich polityków aktualnej opozycji widać, że chcą oni utrzymania systemu oświaty w obecnej formie (socjalizm, centralizm, etatyzm, przymus, biurokracja, kontrola). Proponowane przez nich zmiany w ogóle nie dotyczą zaś kwestii istotowych i najbardziej fundamentalnych, tylko trzeciorzędnych przypadłości – takich jak treści podręczników lub liczby godzin takich czy innych przedmiotów.

Podsumowując – wbrew pozorom, nie o edukację domową w tym wszystkim chodzi. Jeżeli nie masz, Czytelniku prawa do tego, aby samodzielnie uczyć i wychowywać własne dzieci we własnym domu według własnych standardów, to znaczy, że Twoje prawa rodzicielskie de facto nie istnieją i zostały Ci odebrane.

Zaciskanie pętli wokół edukacji domowej to po prostu część domykania całego systemu nauczania w Polsce zgodnie z wytycznymi płynącymi z Zachodu, gdzie rewolucja oświatowa, społeczna i kulturowa zaszła już o wiele dalej niż u nas. Docelowo edukacja domowa ma być w Polsce zakazana (podobnie jak jest np. w Niemczech), przymus szkolny ma zostać wzmocniony (np. ograniczenie liczby dopuszczalnych nieobecności, o czym od dawna mówi resort Nowackiej), tak zwana edukacja seksualna ma być przedmiotem obowiązkowym i ocenianym, a wszystkie szkoły mają zmienić się w przechowalnie dzieci i młodzieży z daleka od własnych rodzin w celu indoktrynacji i demoralizacji młodego pokolenia Polaków.

Aktualny system nie służy dobru dzieci. Służy wyszarpaniu ich spod wpływu rodziców – przede wszystkim wpływu moralnego i wychowawczego. Ograniczanie edukacji domowej oraz pogłębianie tzw. reform w szkolnictwie ma to zrywanie więzów rodzinnych i międzypokoleniowych jeszcze bardziej nasilić.

Co w tej sytuacji robić?

Konieczna jest walka o niezależność edukacji i swobodę wychowania dzieci. Kluczowe punkty w tej walce to:

– zniesienie przymusu szkolnego, czyli wstępu do totalitarnej indoktrynacji i inwigilacji rodzin,

– likwidacja MEN i kuratoriów oświaty oraz nadzoru urzędników i polityków nad szkołami,

– umożliwienie Polakom swobodnego tworzenia szkół niezależnych od aktualnej władzy politycznej.

Ta walka to długofalowa praca cywilizacyjna, prawna, ustrojowa i społeczna, którą należy prowadzić dwutorowo:

1) Na poziomie rodziców – poprzez budowanie świadomości, przebudzenie sumień i mobilizowanie Polaków do tego, aby przejęli osobistą odpowiedzialność za wychowanie własnych dzieci. Aby aktywnie zaangażowali się w życie szkół (obecnie wielu rodziców nawet w szkołach katolickich tego nie robi). Aby tworzyli własne, liczne szkoły prywatne, odpowiadające katolickim celom wychowawczym i edukacyjnym (i aby były to szkoły prawdziwie katolickie „z ducha”, a nie tylko z szyldu i nazwy). Aby wspierali się w edukacji domowej tam, gdzie to możliwe. Aby budowali środowisko lokalne w swoim miejscu zamieszkania, które sprzyja wychowaniu dzieci (organizacje społeczne, inicjatywy, sport, harcerstwo, budująca rozrywka itp.)

2) Na poziomie politycznym – każdy program polityczny, który umacnia lub cementuje istniejący centralizm oświaty oraz nadzór polityków i urzędników nad szkołami, rodzinami i uczniami, powinien być co do zasady odrzucony przez środowiska katolickie, prawicowe i wolnościowe.

Konieczna jest przy tym wytężona praca mediów i środowisk społecznych, aby Polacy nie dawali się nabrać na kolejne obietnice wyborcze przewidujące naprawę edukacji polegającą na wymianie aktualnego ministra na bardziej „naszego”, pozmienianiu detali w treści podręczników szkolnych czy zwiększeniu godzin lekcyjnych „patriotycznych” przedmiotów. Taka „naprawa” to w swojej istocie nic innego jak pudrowanie trupa i „socjalizm z ludzką twarzą”, który w żaden sposób nie może przyczynić się do realnej zmiany społecznej i odwrócenia „wielkiej zmiany cywilizacyjnej”.

Należy również publicznie rozliczać polityków z tego, na ile gdy sprawują władzę lub urząd przyczynili się do uwolnienia edukacji, zmniejszenia biurokracji i ograniczenia kontroli państwa nad szkołami, rodzinami i uczniami. Rozliczać z tego, jak wiele wolności w zakresie wychowania, edukacji i nauczania politycy przywrócili rodzinom w trakcie swojej kadencji. Jeżeli nie przywrócili – czerwona kartka.

Jak trafnie zauważył niedawno na łamach pisma „Polonia Christiana” dr Jakub Majewski, do pewnej próby postawienia swojego rodzaju Pacta Conventa, pewnych bardzo ogólnych warunków politykom prawicy, doszło w Polsce przed ostatnimi wyborami prezydenckimi w ramach tzw. deklaracji toruńskiej. Historycznie, jak przypomniał dr Majewski:

„pacta conventa to dokumenty specyficzne dla polskiego ustroju, w którym szlachta decydowała o wyborze króla i w związku z tym mogła od niego oczekiwać spełnienia takich czy innych żądań”.

Stwórzmy więc takie Pacta Conventa w zakresie edukacji. Niech warunkiem poparcia dla danego polityka lub partii będzie obietnica uwolnienia edukacji spod ścisłego nadzoru ministrów, urzędników i biurokratów oraz umożliwienia Polakom tworzenia niezależnych szkół i swobody edukacji domowej.

A po wyborach – rozliczenie z tych obietnic. Szczegóły takiego „paktu” niech staną się przedmiotem debaty społecznej na prawicy. Da to nadzieję na przywrócenie choćby minimum wymagalności od klasy politycznej oraz odzyskania przez Polaków wolności w zakresie edukacji i wychowania własnych dzieci.

Marcin Musiał

Gorszący spektakl w Watykanie. Wikariusz Chrystusa przyjmuje szefa schizmatyków – króla-rozwodnika i jego konkubinę…

Gorszący spektakl w Watykanie. Wikariusz Chrystusa i szef schizmatyków – król-rozwodnik…

https://pch24.pl/chmielewski-gorszacy-spektakl-w-watykanie-wikariusz-chrystusa-i-rozwiedziony-szef-schizmatykow

(PAP/EPA/ANGELO CARCONI)

Ekumenizm przybiera w Kościele katolickim coraz bardziej kuriozalne oblicza. Do Watykanu przybył król Anglii, Karol III – w momencie największego chyba upadku wspólnoty anglikańskiej. 

Schizmy anglikańskiej być może nie byłoby, gdyby nie kwestia rozwodu. Henryk VIII poprosił papieża o dyspensę na małżeństwo pomimo faktu zawarcia małżeństwa już wcześniej. Król takiej zgody oczywiście nie otrzymał i w efekcie wypowiedział Rzymowi posłuszeństwo. Został w efekcie ekskomunikowany – ostatecznie, wszystko zaczęło się właśnie od sprawy rozwodu…

Od tego czasu angielski król, stojący formalnie na czele schizmatyckiej wspólnoty anglikańskiej, nie gościł u Ojca Świętego. Teraz zmieniło się to wraz z wizytą króla Karola III.

Problem w tym, że Karol III wziął ze sobą… Kamilę, swoją „drugą żonę”. W 1996 roku Karol rozwiódł się z Dianą. Diana zmarła w 1997 roku; ale nowa „żona” Karola III też miała wcześniej męża… Można byłoby powiedzieć, że przyjazd akurat tego króla do papieża jest swoistym chichotem historii – gdyby nie fakt, że nie chodzi tu o ślepy los, ale ludzkie decyzje. Tak właśnie wygląda dziś ekumenizm.

A przecież na tym jeszcze nie koniec. Wizyta zwierzchnika tzw. Kościoła Anglii w Rzymie odbywa się krótko po ogłoszeniu, że najważniejszą „duchowną” pozycję w anglikanizmie będzie mieć kobieta, pani Sarah Mullally. Niedawno mianowano ją tzw. „arcybiskupem Canterbury”.

W odpowiedzi na tę decyzję około 80 proc. anglikanów na świecie zerwało z Londynem, uznając, że Anglicy odeszli od biblijnej tradycji. Kościół katolicki nie uznaje sukcesji apostolskiej u anglikanów, co ogłosił papież Leon XIII w 1896 roku; niemniej jednak powierzenie urzędu tzw. arcybiskupa Canterbury właśnie pani Mullally dość jasno pokazuje, że dialog ekumeniczny z anglikanami nie skończy się żadną jednością. Trzeba pamiętać, że Mullally demonstrowała też swoją przychylność wobec legalnej aborcji. Poparła też w roku 2023 zgodę na błogosławienie pseudo-małżeństw homoseksualnych w ramach anglikańskiej liturgii.

Leon XIV spotkał się zatem z dawniej rozwiedzionym królem Anglii w momencie, w którym anglikanie znajdują się nieledwie na samym dnie gdy idzie o ich zerwanie z katolicką tradycją. Sama Sarah Mullally nie towarzyszyła królowi, bo formalnie obejmie urząd w Canterbury dopiero w przyszłym roku. Był za to tzw. arcybiskup Yorku, Stephen Cottrell – zresztą wielki zwolennik osadzenia w Canterbury właśnie pani Mullally.

Z okazji wizyty króla Karola zorganizowano wspólne katolicko-anglikańskie nabożeństwo w Kaplicy Sykstyńskiej. Na jednym tronie siedział biskup Rzymu, papież, Wikariusz Chrystusa, najwyższy zwierzchnik autentycznego Kościoła Chrystusowego. Na drugim – król schizmatyckiej Anglii i przywódca heretyckiego pseudo-kościoła, wraz ze swoją nieprawowitą żoną. Powiedziałoby się: gorszące, i to jak gorszące! Ale czy nas coś jeszcze dziś gorszy?…

Paweł Chmielewski

W Cieszynie Policja rozbiła Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji i aresztowała baner prolife.

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

W Cieszynie Policja rozbiła Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji i aresztowała baner prolife. To była przemoc i represje wobec spokojnych, modlących się ludzi.

Cieszyn to szczególne miasto. Przebiega przez nie granica między Polską a Czechami. Środowiska aborcyjne chwalą się, ze właśnie tamtędy przewożą ciężarne kobiety na aborcję w klinikach po drugiej stronie granicy. Niektóre z tych kliniki są specjalnie dedykowane klientkom z naszego kraju – personel mówi po polsku, a reklamy placówek wyświetlają się w Internecie na terenie Polski.

Jednak Policja przymyka oczy na ich morderczą działalność.

Zareagowała natomiast na modlitwę i zdjęcie z aborcji.

Wolno dokonywać, nie wolno pokazywać skutków – to filozofia, jaka przyświeca dziś organom ścigania. Przestępcy, którzy łamią prawo i mordują polskie dzieci – mogą spać spokojnie. A ludzie, którzy wołają do Boga o zakończenie zbrodni i ostrzegają innych, jak wygląda dziecko po aborcji – są traktowani jak niebezpieczni kryminaliści.

Szanowny Panie,

Aborcjoniści z pewnością chcieliby, aby miasta takie jak Cieszyn – punkt tranzytu matek na aborcję za granicą – stały się czymś w rodzaju strefy buforowej. Strefy takie istnieją już w tej chwili w Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Francji, do niedawna były także ostro egzekwowane w niektórych stanach USA.

W strefach tych – w odległości 100-200 metrów od ośrodków aborcyjnych – nie wolno prowadzić żadnych działań prolife – pokazywać zdjęć, modlić się, wywieszać plakatów, w żaden sposób nie wolno zniechęcać do aborcji.

W Szkocji lokalne władze posunęły się nawet do tego, że wysłały specjalne pismo właścicielom nieruchomości położonych w pobliżu klinik. W piśmie tym informowały, że zakaz aktywności w obronie życia dotyczy także posesji prywatnych – dróg wewnętrznych, przydomowych ogródków, balkonów, płotów, a nawet klatek schodowych, strychów, dachów, wnętrz mieszkań i domów.

Czy wyobraża Pan sobie, że ktoś wysyła Panu pismo z informacją, że we własnym domu nie może Pan modlić się w obronie życia, bo czynność ta może być uznana za zniechęcanie do zamordowania dziecka…???

A jednak strefy buforowe – bez obrońców życia, bez zdjęć z aborcji i bez modlitw za dzieci – to marzenie zwolenników zabijania, także w Polsce. Obecny rząd wyjątkowo sprzyja mordercom, zatem akcja Policji w Cieszynie mogła być po prostu odgórnie zlecona.

Nie ma jednak naszej zgody na cenzurę, nie ma zgody na strefy buforowe, które mają chronić aborcyjne mafie i pomagać im zbierać krwawe żniwo.

Będziemy w Cieszynie kolejny raz – w kolejną III sobotę miesiąca, czyli 15 listopada, punktualnie o 12:00 przy ul. Głębokiej – dokładnie tam, gdzie poprzednio. Ludzie muszą zobaczyć, że zbrodnia jest zbrodnią, tylko w taki sposób można uświadomić im, jak strasznie cierpią dzieci.

Idziemy prosto i trwamy – jak zawsze – na pierwszej linii.

Serdecznie Pana pozdrawiam,

Krzysztof KasprzakKrzysztof Kasprzak
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Wiem, że zdjęcia z aborcji niepokoją aborterów. Oni chcą, żeby ludzie myśleli, że aborcja jest ok. Nie da się mówić „to jest ok” pod zdjęciem martwego dziecka. Dlatego działamy.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

RatujŻycie.pl

Robert Bąkiewicz odpowiada na atak: Kosy na sztorc!

Robert Bąkiewicz odpowiada na atak: Kosy na sztorc!

23.10.2025 tysol/robert-bakiewicz-odpowiada-na-atak-kosy-na-sztorc

Robert Bąkiewicz zareagował na atak ze strony m.in. premiera Donalda Tuska i jego ministrów Radosława Sikorskiego oraz Marcina Kierwińskiego. „Cała lewacka szczujnia ruszyła z bezpardonowym atakiem” — napisał na platformie X lider Ruchu Obrony Granic.

Robert Bąkiewicz podczas wiecu PiS 11 października 2025 r.  Robert Bąkiewicz odpowiada na atak: Kosy na sztorc!

Robert Bąkiewicz podczas wiecu PiS 11 października 2025 r. / PAP/Radek Pietruszka


Wystąpienie Roberta Bąkiewicza na wiecu PiS 

Sprawa dotyczy wiecu PiS z 11 października, kiedy protestowano przeciwko nielegalnej migracji. Głos zabrał wówczas również zaproszony Robert Bąkiewicz. — Nie bójcie się prokuratur, sądów, ci ludzie zapłacą za to cenę. I ta droga na Grunwald musi być taka, że sprawiedliwość musi zapaść, że te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tę ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły — powiedział.

Rzucił też hasło „kosy na sztorc!”.

Sikorski: „Faszysta używa faszystowskiego języka” 

Radosław Sikorski, autor m.in. słynnego stwierdzenia o „dożynaniu watahy”, komentował wówczas: „Nie dziwi mnie to, że faszysta używa faszystowskiego języka. Dziwi tylko to, że trybunę udostępnia mu główna partia opozycyjna”.

Szef MSWiA Marcin Kierwiński nazwał wystąpienie „nienawistnym” i poinformował o reakcji prokuratury, która z urzędu podjęła czynności.

Natomiast premier Donald Tusk powiązał nawet wypowiedź Bąkiewicza z próbą podpalenia budynku z siedzibą PO.

Bąkiewicz: „Uderz w stół, a nożyce się odezwą”

Robert Bąkiewicz odniósł się do opinii członków rządu.

„Uderz w stół, a nożyce się odezwą” — mówi przysłowie. Gdy powiedziałem, że chwasty trzeba powyrywać z polskiej ziemi i nie dopuścić do ich powrotu („napalm rzucić…”), cała lewacka szczujnia ruszyła z bezpardonowym atakiem. Na czele tej nagonki stanęli naczelni hejterzy — Donald Tusk i, jak zwykle niezbyt trzeźwy, Marcin Kierwiński — a ich bezmyślni wyznawcy zawtórowali wyciem pełnym oburzenia. – napisał na platformie X.

Wytknął przy tym wcześniejsze określenia oburzonego premiera i jego ministrów.

„Oczywiście, co innego, gdy mowę ‚miłości’ wygłaszał Tusk, mówiąc o wieszaniu, albo inny arbiter elegancji, Sikorski, wzywający do ‚wyrzynania watahy’ — nie mówiąc już o ‚humanitarnym’ strząsaniu szarańczy czy ‚medycznym’ pokonaniu sepsy przez Owsika. Ton dyskursu publicznego nadają ‚sześćdziesięciolatkowie’ — zawsze ‚młodzi, wykształceni, z wielkich miast’. To oni przekształcili język debaty w bełkot meneli. Ważne, by z odpowiednim namaszczeniem wyrażać potępienia dla tych, którzy mają być potępieni, i wygłaszać pochwały wobec samych siebie”. 

„Powiedziałem bez owijania w bawełnę”

Robert Bąkiewicz wyjaśniał następnie zdecydowany ton swojej wypowiedzi z 11 października.

„Powiedziałem wprost — bez owijania w bawełnę — że król jest nagi, bo dziś Polska, tak jak w I Rzeczypospolitej, jest rozkładana od środka przez ludzi działających na rzecz obcych interesów. Wtedy jurgieltnicy i konfederaci nie ponieśli konsekwencji, a ich zdrada otworzyła drogę do rozbiorów i upadku państwa. Dziś musi być inaczej. Obecni zaprzańcy — politycy, część elit akademickich, medialnych i samorządowych — osłabiają naród, rozkładają państwo od środka i wyprzedają jego suwerenność”.

— podkreślił i dodał, że „to nie są abstrakcje, ale konkretni ludzie”.

„Niszczą naszą moralną i kulturową spójność, blokują strategiczne inwestycje, bronią zdegenerowanych sędziów, niszczą polski kod kulturowy w edukacji, pozbawiają młodzież dzieł kształtujących tożsamość narodową, odbudowują niemiecką narrację na ziemiach odzyskanych, podkopują fundamenty bezpieczeństwa Polski, promują postawy sprzeczne z naszą tradycją i przykładają rękę do demograficznej katastrofy naszego narodu. Tak jak w epoce saskiej państwo trawiła zdrada i sprzedajność, tak dziś mamy nowych kolaborantów. Tym razem jednak muszą ponieść odpowiedzialność. Historia nie może się powtórzyć”. — zaznaczył lider ROG.

„Każdy naród ma prawo nazywać zło złem”

Bąkiewicz podkreślił, że „każdy naród ma prawo się bronić. Ma prawo nazywać zło złem i dobro dobrem”.

Mamy obowiązek przeciwstawiać się działaniom, które godzą w naszą tożsamość, kulturę, wiarę i suwerenność. Dziś w Polsce zło rozpleniło się niczym chwasty — jeśli nie staniemy do walki, scenariusz z końca XVIII wieku z pewnością się powtórzy. Należy więc w sposób dobitny atakować zdradzieckie postawy i stosowanie mocnych metafor jest jak najbardziej na miejscu”.

„Kosy na sztorc!”

„Nie dajmy się zastraszyć! Działajmy w sposób godziwy, lecz odważny — nie obawiajmy się słów, które jasno opisują rzeczywistość. Miejmy w sobie siłę, męstwo i determinację w działaniu! Kosy na sztorc!” — podsumował Robert Bąkiewicz.

Jak wymiera Ukraina.

Te straszne dane są jeszcze przed wojną… obecnych danych nie mam, ale są one jeszcze zdecydowanie gorsze. Może ktoś znajdzie? Nie „oceny”, lecz dane wiarygodne.

==================

W 2021 r., jeszcze przed obecną fazą inwazji, sytuacja demograficzna Ukrainy była na tyle kryzysowa, że ONZ uznała kraj za jednego ze światowych liderów pod względem tempa spadku liczby ludności. Ukraińska populacja wykazuje tendencję malejącą od 1990 r., która wynika z wieloletniego ujemnego przyrostu naturalnego (śmiertelności znacznie przewyższającej rozrodczość) oraz z ogromnej skali migracji zarobkowej. W 1995 r. współczynnik przyrostu naturalnego (różnica między liczbą urodzeń i liczbą zgonów w stosunku do liczby ludności) wyniósł -5,8%, w 2000 – -7,6%, w 2005 – -7,6%, w 2010 – -4,4%, w 2015 – -4,2%, a w 2019 – -6,6% (dane Państwowej Służby Statystyki Ukrainy[3]). W 2021 r. ubytek ludności sięgnął 442 tys.[4], a w styczniu 2022 r. na 100 zgonów przypadło jedynie 39 narodzeń.

[to wyjątki z artykułu z 2023 roku: https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2023-07-11/ukraina-w-obliczu-katastrofy-demograficznej

USA odrzuciły opłatę klimatyczną za żeglugę i wywierają presję na UE ws. kontrowersyjnej [tj. idiotycznej] dyrektywy

USA odrzuciły opłatę klimatyczną za żeglugę i wywierają presję na UE ws. kontrowersyjnej dyrektywy CSDDD

23.10.2025 https://www.tysol.pl/a148292-usa-odrzucily-oplate-klimatyczna-za-zegluge-i-wywieraja-presje-na-ue-ws-kontrowersyjnej-dyrektywy-csddd

Administracja Trumpa zwiększa presję na Unię Europejską, aby uchyliła lub zreformowała rozporządzenie w sprawie zanieczyszczenia gazami cieplarnianymi przez korporacje – poinformował portal Politico. Wcześniej podobne stanowisko zajął Katar. Powodem jest unijna dyrektywa CSDDD, która narzuca firmom obowiązek wdrażania planów klimatycznych.

Stało się to niecały tydzień po tym, jak Stany Zjednoczone odniosły zaskakujące zwycięstwo nad proponowaną przez ONZ opłatą klimatyczną za żeglugę. Jeden z członków gabinetu Trumpa opisał to w środę jako lobbing „wszystkie ręce na pokład”.

Nie będzie zerowej emisji?

Państwa członkowskie Międzynarodowej Organizacji Morskiej (IMO) zgodziły się w 2023 r., że do około 2050 r. branża żeglugowa osiągnie zerową emisję netto – usuwając z atmosfery tyle gazu cieplarnianego, ile emituje.

Jednym ze środków zaproponowanych w ramach tego projektu był podatek od zanieczyszczenia klimatu przez przemysł. Branża żeglugowa wpłaciłaby podatek do funduszu utworzonego przez IMO, aby zachęcić do redukcji emisji i zebrać fundusze na działania klimatyczne. Kraje członkowskie IMO zatwierdziły podatek na chaotycznym kwietniowym spotkaniu, z którego Stany Zjednoczone zrezygnowały w połowie. Rozmowy październikowe miały na celu jego formalne przyjęcie.

Chociaż podatek poparli liczni członkowie, w tym Unia Europejska, Brazylia i małe państwa wyspiarskie, takie jak Vanuatu, kraje produkujące ropę naftową, w tym Stany Zjednoczone i Arabia Saudyjska, zdecydowanie się mu sprzeciwiły.

Administracja Trumpa przez tygodnie wzywała kraje do odrzucenia głosowania, przekonując, że Stany Zjednoczone „nie będą tolerować żadnych działań zwiększających koszty dla naszych obywateli, dostawców energii, przedsiębiorstw żeglugowych i ich klientów lub turystów”.

W piątek, dzięki naciskom ze strony USA, udało się udaremnić propozycję Międzynarodowej Organizacji Morskiej ONZ dotyczącą nałożenia pierwszego światowego podatku na zanieczyszczenie klimatu pochodzące z żeglugi. Powszechnie oczekiwano, że organ morski przyjmie opłatę za żeglugę na posiedzeniu w Londynie, ale zamiast tego odroczył inicjatywę o co najmniej rok.

Inni petrogiganci, Rosja i Arabia Saudyjska, lobbowali za przerwą, a członkowie UE, Grecja i Cypr, pomogli w tych wysiłkach, wstrzymując się od głosu końcowego.

Skutkiem byłby wzrost cen

Departament Energii USA przyłączył się do rządu Kataru, ostrzegając UE, że ryzykuje wyższymi cenami „krytycznych dostaw energii”, jeśli nie zmieni lub nie usunie dyrektywy w sprawie należytej staranności w zakresie zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw.

Jako sojusznicy i przyjaciele UE szczerze wierzymy, że CSDDD wyrządzi znaczne szkody UE i jej obywatelom, gdyż doprowadzi do wzrostu cen energii i innych towarów oraz będzie miało mrożący wpływ na inwestycje i handel

– oświadczyli departament i Katarczycy w otwartym liście wysłanym w środę do głów państw europejskich i członków UE.

Podczas późniejszej konferencji prasowej rzecznik Komisji Europejskiej Markus Lammert odmówił omówienia negocjacji Parlamentu Europejskiego w sprawie dyrektywy klimatycznej.

USA mówią o sukcesie

Amerykański sekretarz ds. energii Chris Wright i sekretarz ds. rolnictwa Brooke Rollins poinformowali w środę o presji, jaką wywarli, aby zablokować opłatę morską. Wright powiedział, że zadzwonił do 20 krajów, podczas gdy Rollins zajmowała się takimi krajami jak Jamajka, co określiła jako wysiłek „wszystkich rąk na pokładzie”. Wright powiedział, że w wysiłkach uczestniczyli także sekretarz handlu Howard Lutnick i sekretarz stanu Marco Rubio.

Wright dodał, że osobiście napisał wiadomość na Truth Social, którą Trump opublikował w noc poprzedzającą głosowanie, w której prezydent ostrzegł, że „Stany Zjednoczone NIE będą tolerować tego globalnego, zielonego nowego podatku od oszustw w żegludze”.

To zwycięstwo nie tylko Ameryki, to zwycięstwo świata – ocenił Wright.

UE nie zmieni polityki klimatycznej

UE już zapowiedziała, że nie zrezygnuje ze swojej dyrektywy klimatycznej dla przedsiębiorstw, choć może znieść przepis o odpowiedzialności cywilnej, aby uprościć prawo. Jednak rewizja dyrektywy stanowiła wyzwanie dla Europy, ponieważ prawodawcy są podzieleni co do tego, w jakim stopniu wycofać obowiązki przedsiębiorstw w zakresie sprawozdawczości na temat zrównoważonego rozwoju.

Zasada, którą UE wprowadziła w życie w zeszłym roku, ale która nadal musi zostać przyjęta przez państwa członkowskie, wymagałaby od przedsiębiorstw identyfikowania negatywnych skutków swoich działań w Europie i poza nią oraz zajmowania się nimi.

Rządy państw członkowskich UE są w sprawie dyrektywy CSDDD podzielone.

Niedziela: Siedlce – Msza święta i Pokutny Marsz Różańcowy za Ojczyznę

26.10.2025 Siedlce – Msza święta i Pokutny Marsz Różańcowy za Ojczyznę

21/10/2025 antyk2013

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica.
      Zapraszamy 26 października, niedziela, na 108 Pokutny Marsz Różańcowy ulicami Siedlec w intencji naszej kochanej Ojczyzny – Polski. Zaczynamy o godzinie 14:00, pod Pomnikiem Św. Jana Pawła II. Msza Święta w intencji Ojczyzny zostanie odprawiona w katedrze siedleckiej o godzinie 16:00. Uwielbiając Boga w Trójcy Świętej Jedynego, modlimy się razem z Maryją Królową Polski, o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu. Szczegóły na plakacie.

Z Panem Bogiem,

Andrzej Woroszyło

Piątek: Bielsko-Biała – Msza święta i Różańcowy Szturm do Nieba za Ojczyznę

24.10.2025 Bielsko-Biała – Msza święta i Różańcowy Szturm do Nieba za Ojczyznę

23/10/2025 antyk2013

Nasze Różańce święte uratują Polskę!

Zapraszamy do różańcowego szturmu modlitewnego za Kościół, naszą Ojczyznę i nasze rodziny – od godz.15.00 do Parafii Matki Boskiej Królowej Świata (Lasek Cygański).

Tylko modląc się na Różańcu Świętym i poprzez POKUTĘ możemy wybłagać tryumf Niepokalanego Serca Maryi Panny w Kościele, w Polsce, w naszych rodzinach i na całym świecie

Share

Holandia pozywa Słowację za twierdzenie, że istnieją tylko dwie płci – bunt w UE!

Holandia pozywa Słowację za twierdzenie, że istnieją tylko dwie płci – biologiczny bunt w UE!

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/holandia-pozywa-slowacje-za-twierdzenie-ze-istnieja-tylko-dwie-plci-biologiczny-bunt-w-ue


W ostatnich dniach Unia Europejska stała się areną ostrego konfliktu między Holandią a Słowacją, który może podważyć fundamenty wspólnotowego prawa. Holenderski parlament przyjął rezolucję wzywającą rząd do skierowania sprawy przeciwko Słowacji do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Powodem jest niedawna zmiana w słowackiej konstytucji, która uznaje istnienie tylko dwóch płci – męskiej i żeńskiej. Zdaniem holenderskich posłów, ta poprawka narusza traktaty UE, ograniczając prawa osób LGBT+ i podważając supremację prawa unijnego.

Zmiany w słowackiej konstytucji zostały przegłosowane 26 września 2025 roku przez parlament w Bratysławie. Poprawka nie tylko definiuje płeć jako męską lub żeńską, ale także ogranicza adopcję dzieci wyłącznie do małżeństw heteroseksualnych i zakazuje surogacji.

Ponadto, wprowadza zapis o pierwszeństwie prawa narodowego nad unijnym w kwestiach „tożsamości narodowej i kulturowo-etycznych”. Premier Robert Fico, lider populistyczno-nacjonalistycznej koalicji, nazwał to „wielką tamą przeciwko progresywizmowi”. Zmiany poparło 90 posłów w 150-osobowym parlamencie, w tym część opozycji, co wskazuje na szeroki konsensus w społeczeństwie słowackim.

Holenderska reakcja była szybka i zdecydowana. 16 października 2025 roku Izba Reprezentantów przyjęła rezolucję na podstawie artykułu 259 Traktatu o Unii Europejskiej, który pozwala jednemu państwu członkowskiemu pozwać inne za niewypełnianie zobowiązań. Inicjatorem był Laurens Dassen z liberalnej partii Volt, który wyraził nadzieję, że sąd „zatrzyma naruszenia praw LGBT+ przez Fico i nasze wspólne europejskie wolności”. Holenderskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło, że patrzy na te zmiany „z rozczarowaniem i troską”, ostrzegając przed podważeniem prymatu prawa UE. Jeśli Komisja Europejska nie zareaguje w ciągu trzech miesięcy, Holandia może samodzielnie skierować sprawę do Trybunału.

Ten spór wykracza poza kwestie prawne i dotyka fundamentalnych pytań o biologię i ideologię. Słowacka poprawka opiera się na naukowym konsensusie, że płeć biologiczna jest binarna, determinowana przez chromosomy i cechy fizyczne. Krytycy, w tym organizacje takie jak Amnesty International, twierdzą jednak, że to krok w stronę erozji praw człowieka, porównując Słowację do Węgier Orbána czy Rosji Putina. Amnesty ostrzega, że zmiany skomplikują życie osobom transpłciowym i niebinarnym, ograniczając ich prawa do prywatności i rodziny.

Eksperci prawni, jak słowacki analityk Radovan Geist, podkreślają, że jeśli Trybunał uzna Słowację za winną, mogą grozić jej kary finansowe, potrącane z funduszy unijnych. To mogłoby być precedensem, testującym granice suwerenności narodowej w obliczu unijnych wartości. Z drugiej strony, sukces Słowacji mógłby zachęcić inne kraje do podobnych kroków, kwestionując, czy traktaty UE naprawdę stoją w opozycji do faktów biologicznych.

Konflikt ten ujawnia głębsze pęknięcia w Unii. Podczas gdy Holandia, znana z progresywnych polityk, widzi w tym zagrożenie dla inkluzywności, Słowacja broni „tradycyjnych wartości” w obliczu spadających notowań rządu Fico.

Sprawa może stać się punktem zwrotnym, zmuszając UE do konfrontacji z rzeczywistością: czy prawo wspólnotowe może ignorować biologiczne fakty? Obserwatorzy czekają na rozwój wydarzeń, które mogą zdefiniować przyszłość integracji europejskiej.

Źródła:

https://spectator.sme.sk/politics-and-society/c/netherlands-urges-eu-co…
https://www.bbc.com/news/articles/c0m4kpg2nmmo
https://www.politico.eu/article/slovakia-two-gender-constitution-male-f…
https://www.amnesty.org/en/latest/news/2025/09/slovakia-parliaments-app…
https://www.pbs.org/newshour/world/slovakia-amends-constitution-to-reco…
https://www.aljazeera.com/news/2025/9/26/slovak-constitutional-change-p…
https://www.reuters.com/world/slovakia-amends-constitution-promote-nati…

Nowy prezydent „katolickiego” Uniwersytetu Georgetown: „Odrzucam nauczanie Kościoła na temat homoseksualności”

Nowy prezydent Georgetown: „Odrzucam nauczanie Kościoła na temat homoseksualności”

https://gloria.tv/post/rqtgEQTVcKQN3J97HJ3WqqWoi

Katolicki Uniwersytet Georgetown w Waszyngtonie wybrał 15 października apostatę Eduardo Peñalvera na swojego następnego rektora. Jego kadencja rozpocznie się 1 lipca 2026 roku. Georgetown, założony w 1789 roku, jest najstarszym jezuickim i katolickim uniwersytetem w Stanach Zjednoczonych.

Peñalver jest rektorem Uniwersytetu Seattle.

W eseju z 2014 roku dla Commonweal napisał: „Odrzucam nauki Kościoła na temat homoseksualności”. Poszedł dalej, chwaląc związki homoseksualne jako „moralnie wartościowe” i twierdząc, że czerpie inspirację dla własnego małżeństwa od „zaangażowanych par homoseksualnych”.

W 2017 roku, gdy prezydent Trump próbował ograniczyć transseksualistów w wojsku USA, Peñalver potępił tę politykę jako „bezprecedensowy krok wstecz”.

Po obaleniu przez Sąd Najwyższy orzeczenia w sprawie aborcji Roe przeciwko Wade w 2022 r., wyraził obawy, że „zaszkodzi to kobietom o niskich dochodach, kobietom kolorowym i osobom LGBTQ”.

Nominacja ta jest tylko najnowszym z długiej serii incydentów na Uniwersytecie Georgetown. Uniwersytet wielokrotnie gościł prelegentów proaborcyjnych i pro-homoseksualnych. W kwietniu 2024 r. i kwietniu 2025 r. uniwersytet był gospodarzem inauguracyjnego konkursu drag „Mx. Georgetown”.

W Watykanie za katolickie uniwersytety odpowiada kardynał José Tolentino de Mendonça, prefekt Kongregacji Edukacji. Mówi się jednak, że jest on również przychylny homoseksualistom.

Widmo ETS2 krąży nad Polską. Już niedługo wszyscy odczujemy je w kieszeniach. Biedni mają być coraz biedniejsi.

Widmo ETS2 krąży nad Polską.

Już niedługo wszyscy odczujemy je w kieszeniach.

Biedni mają być coraz biedniejsi.

https://pch24.pl/widmo-ets2-krazy-nad-polska-juz-niedlugo-wszyscy-odczujemy-je-w-kieszeniach

Wprowadzenie nowego systemu handlu emisjami CO2, co najprawdopodobniej nastąpi już w 2027 r., potężnie uderzy w domowy budżet każdego Polaka. Mechanizm przerzuca absurdalnie wysokie koszty transformacji energetycznej na konsumentów i całe społeczeństwo, a Polska z uwagi na wysokie zużycie węgla i gazu, zostanie przez system wyjątkowo mocno dotknięta.

Mimo prób uspokajania opinii publicznej przez rząd Donalda  Tuska, ETS2 wejdzie najprawdopodobniej z całą mocą już za dwa lata. W 2027 r. drastycznie wzrosną ceny emisji dwutlenku węgla, a co za tym idzie- koszty jakie będziemy musieli za nie ponosić. Nowy system obciąży nie tylko przemysł, ale również prywatny transport oraz m.in. budownictwo. 

Formalnie do zakupu certyfikatów emisyjnych będą zobowiązani dystrybutorzy energii. Nowe przepisy obejmą koncerny paliwowe, importerów surowców kopalnych, hurtownie, rafinerie oraz dostawców gazu. Jednak w praktyce koszt tych opłat zostanie przeniesiony na konsumentów poprzez wyższe ceny paliw, energii i ogrzewania.

Jak wyliczał dziennikarz Mariusz Piekarski, wprowadzenie ETS 2 może doprowadzić już w 2027 roku do wzrostu cen podstawowych surowców energetycznych – litr benzyny może zdrożeć o około 46 groszy, megawatogodzina gazu nawet o 90 zł, a tona węgla o blisko 400 zł. Oznacza to nie tylko wyższe rachunki dla gospodarstw domowych, ale też wzrost kosztów transportu i produkcji w wielu branżach.

Z kolei raport think tanku Warsaw Enterprise Institute (WEI) autorstwa Marka Lachowicza, podliczył, że przeciętne gospodarstwo domowe straci na ETS 2 od 1560 zł do 7000 zł rocznie. Eksperci ostrzegają, że skutki ekonomiczne wprowadzenia ETS 2 mogą być szczególnie dotkliwe dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polski. Dodatkowo większość opłat poniosą również osoby biedniejsze, które palą węglem lub gazem.

Najbardziej odczują to gospodarstwa domowe korzystające z gazu do ogrzewania mieszkań oraz kierowcy aut spalinowych, którzy zapłacą więcej za każdy litr paliwa. Podwyżki nie ograniczą się jednak tylko do energii – droższy transport przełoży się na wzrost cen żywności, usług i towarów codziennego użytku.

Eksperci zwracają uwagę, że ETS 2 w praktyce powiela niemiecki model BEHG, w którym to konsumenci ponoszą ekonomiczne skutki transformacji klimatycznej, a koszty emisji rozkładają się na całą gospodarkę, uderzając najbardziej w mniej zamożne grupy społeczne.

Źródło: własne PCh24.pl / gazetaprawna.pl
PR

Kolejny geolog o teorii zmian klimatycznych: „Największe oszustwo naukowe i finansowe w historii”

Geolog o teorii zmian klimatycznych: „Największe oszustwo naukowe i finansowe w historii”

23.10.2025 https://www.tysol.pl/a148290-geolog-o-teorii-zmian-klimatycznych-najwieksze-oszustwo-naukowe-i-finansowe-w-historii

Ian Plimer, australijski geolog i profesor Uniwersytetu w Adelajdzie, cytowany przez Telewizję Republika, nazwał zmiany klimatyczne „największym oszustwem naukowym i finansowym”.

Zdjęcie ilustracyjne Geolog o teorii zmian klimatycznych: „Największe oszustwo naukowe i finansowe w historii”

Powołując się na swoją wiedzę w temacie emisji CO2, stwierdził, że tylko 3% dwutlenku węgla w atmosferze pochodzi z działalności człowieka, a 97% z oceanów, oddychania zwierząt i aktywności wulkanów.

Skrytykował też polityki klimatyczne zwalczające paliwa kopalne jako opierające się na błędnych danych i ze względu na wysokie koszty szkodliwe dla społeczeństw.

Plimer, powołując się na dane satelitarne, wyjaśniał, że roślinność na Ziemi pochłania więcej CO₂, niż emitują ludzie, co zapewnia neutralny bilans emisji.

Możemy dokładnie zmierzyć emisje z węgla, ropy czy przemysłu, a dane pokazują, że roślinność neutralizuje ludzkie emisje.

Ktoś ma w tym interes?

Krytykując obecne polityki klimatyczne, Plimer uznał je za oparte na błędnych obliczeniach i inspirowane interesami ekonomicznymi.

Karmią nas fałszywą narracją

– powiedział, wskazując, że w przeszłości Ziemia miała wyższe stężenia CO2 bez katastrof klimatycznych, co podważa tezę, że CO2 jest głównym czynnikiem globalnego ocieplenia.

W ocenie naukowca ignorowanie danych geologicznych sugeruje absurdalne założenie, że „prawa fizyki i chemii kiedyś działały inaczej”. Plimer zauważył, że polityka klimatyczna generuje wielomiliardowy biznes, który pochłania wielkie sumy z pieniędzy obywateli.

Ta krucjata przeciwko węglowi kosztuje nas drogo, napędzając inflację, wzrost cen energii i kosztów życia, co bezpośrednio uderza w rodziny.

Konsensus to nie dowód

Teoria o wpływie CO2 na zmiany klimatyczne nigdy nie została udowodniona naukowo. Została przyjęta w drodze tzw. konsensusu naukowego. Podobnie zresztą jako konsensus zostało przyjęte antropogeniczne pochodzenie większości emitowanego CO2.

Plimer nie jest pierwszym naukowcem, który wskazuje na morza i oceany jako głównych emiterów CO2 – wskazywał na to swojego czasu prof. Jan Szyszko, profesor nauk leśnych. Już wówczas jednak w mainstreamowym przekazie zaczynała dominować fałszywa narracja dotycząca zmian klimatycznych.

W kręgach naukowych, w których się obracam, przytłaczająca większość jest sceptyczna wobec wpływu działalności człowieka na globalne ocieplenie. Wielu moich kolegów twierdzi, że mantra, według której to człowiek wywołał globalne ocieplenie, jest największym w historii naukowym oszustwem, za które przyjdzie drogo zapłacić przyszłym pokoleniom. Jeśli 97 proc. naukowców jest zgodna, że to działalność człowieka wywołała zmiany klimatu, mogłoby się wydawać, że zrobią oni wszystko, aby pokonać sceptyków klimatycznych w publicznej debacie. Tymczasem wielu naukowców i aktywistów reaguje oburzeniem na samą propozycją takiej debaty, ponieważ ich zdaniem ta kwestia przyczyn zmian klimatycznych została ostatecznie, naukowo potwierdzona. Wszak 97 proc. naukowców jest zgodna, że to emisje gazów cieplarnianych powodowane przez działalność człowieka powodują globalne ocieplenie, więc nie ma potrzeby dalszej dyskusji na ten temat – pisał wcześniej prof. Plimer w „The Australian”, największym australijskim dzienniku. 

Sceptycyzm leży u podstaw nauki. Nauka opiera się na powtarzalnych, potwierdzonych dowodach, a wnioski naukowe nie są formułowane na podstawie głosowania, kompromisu, polityki czy uczuć. Podobnie jak w przypadku prawników, bankierów, związkowców, polityków czy ludzi działających na wszelkich innych polach bycie naukowcem nie oznacza, że automatycznie jest się też uczciwym i honorowym. Istnieją rozmaite walczące między sobą kliki naukowców, które mają swoich liderów, zwolenników, outsiderów i wrogów. Naukowcy odróżniają się od innych profesji tym, że są rzekomo wyuczeni, aby być niezależnymi. O ile oczywiście nie pomacha im się przed oczami wielkim grantem badawczym na ”naukę” klimatyczną.

Rolnicy suplementują roślinom CO2

Warto zauważyć, iż związek między zwiększoną emisją CO2 a lepszym poziomem plonów rolnych zauważają rolnicy. Ci ostatni stosują dwutlenek węgla (CO2) do poprawy plonów, przede wszystkim w uprawach pod osłonami, takich jak szklarnie i growboxy. Dodawanie CO2 do atmosfery zwiększa wydajność fotosyntezy, przyspiesza wzrost roślin, pozwala na uzyskanie większych plonów i lepszej jakości owoców. Rośliny mogą także lepiej radzić sobie z niedoborem wody przy wyższym stężeniu CO2, ponieważ proces transpiracji jest ograniczony.

Łóżka przestały działać.. bo serwery padły! Zablokowały się w pozycji uniesionej i z włączonym podgrzewaniem.

Łóżka przestały działać bo serwery padły.

Kuriozalne skutki awarii chmury Amazon


Arkadiusz Ogończyk 22 października 2025 https://ithardware.pl/aktualnosci/lozka_przestaly_dzialac_awaria_chmura_amazon-46080.html

Poniedziałkowa awaria Amazon Web Services (AWS) spowodowała problemy w niemal każdej branży, ale jedna z konsekwencji okazała się szczególnie kuriozalna.

Właściciele inteligentnych materacy Eight Sleep nie mogli normalnie spać – ich łóżka zablokowały się w pozycji uniesionej i z włączonym podgrzewaniem.

Eight Sleep produkuje zaawansowane technologicznie nakładki na materace o nazwie „Pod”, kosztujące ponad 2000 dolarów. Urządzenia te pozwalają regulować temperaturę łóżka i jego nachylenie za pomocą aplikacji mobilnej. Problem w tym, że całość działa w oparciu o chmurę AWS – gdy ta przestała działać, użytkownicy stracili kontrolę nad swoimi łóżkami.

„Awaria AWS wpłynęła na część naszych użytkowników od wczorajszej nocy, zakłócając ich sen. To nie jest doświadczenie, które chcemy zapewnić i chcę za to przeprosić” – napisał na platformie X prezes Eight Sleep, Matteo Franceschetti.

The AWS outage has impacted some of our users since last night, disrupting their sleep. That is not the experience we want to provide and I want to apologize for it.

We are taking two main actions:
1) We are restoring all the features as AWS comes back. All devices are currently… — Matteo Franceschetti (@m_franceschetti) October 20, 2025

CEO obiecał, że jego zespół „będzie pracował całą noc”, aby stworzyć tryb umożliwiający działanie urządzeń podczas awarii. Wiele osób zwróciło uwagę, że brak trybu offline w tak drogim produkcie to poważne niedopatrzenie ze strony producenta.

Awaria AWS uniemożliwiła ludziom spanie

Użytkownicy w mediach społecznościowych narzekali, że ich łóżka zostały zablokowane w pozycji uniesionej, co uniemożliwiało normalne spanie. Niektórzy musieli spędzić noc w pozycji półsiedzącej, nie mogąc zmienić ustawień.

Franceschetti poinformował później, że problem został rozwiązany wraz z przywróceniem działania AWS. Firma zapowiedziała wprowadzenie zabezpieczeń, które mają uchronić użytkowników przed podobnymi sytuacjami w przyszłości.

Pamiętacie Ukraińców ze Stadionu Narodowego? Nie zostali deportowani. Zamiast tego domagają się azylu

Pamiętacie Ukraińców ze Stadionu Narodowego? Nie zostali deportowani. Zamiast tego domagają się azylu

23.10.2025 https://nczas.info/2025/10/23/pamietacie-ukraincow-ze-stadionu-narodowego-nie-zostali-deportowani-zamiast-tego-domagaja-sie-azylu/

Ukraińcy świetnie się bawili na koncercie Maksa Korża na Stadionie Narodowym w Warszawie. Tylko polski szkoda...
Ukraińcy świetnie się bawili na koncercie Maksa Korża na Stadionie Narodowym w Warszawie. Tylko polski szkoda…

Wstrzymano deportację trójki cudzoziemców zatrzymanych za udział w burdach na koncercie Maksa Korża na Stadionie Narodowym w Warszawie. Chcą w Polsce ochrony – czytamy w czwartkowej „Rzeczpospolitej”. Gazeta podała też, że nie będzie śledztwa w sprawie wniesienia na stadion flagi UPA.

„Rzeczpospolita” przypomniała, że finałem koncertu białoruskiego rapera 9 sierpnia było zatrzymanie 109 osób za liczne wykroczenia i przestępstwa, a premier Donald Tusk ogłosił, że zdecydowano o deportacji 63 cudzoziemców: 57 Ukraińców i sześciu Białorusinów.

„Nie wszyscy wyjechali z Polski. Dlaczego? Niepożądani w Polsce chcą u nas zostać” – czytamy w artykule, w którym podano, że dwóch obywateli Ukrainy oraz obywatel Białorusi zablokowało swoją deportację, składając wnioski o ochronę międzynarodową w Polsce.

– Wobec nich postępowanie w sprawie udzielenia ochrony międzynarodowej prowadzi Szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców. Postępowanie o zobowiązanie do powrotu zostało w związku z tym zawieszone – poinformował „Rz” rzecznik SG ppłk Andrzej Juźwiak.

Gazeta podała również, że odmową wszczęcia śledztwa zakończyła się sprawa wniesienia na koncert czerwono-czarnej flagi banderowskiej – symbolu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii. W ocenie prokuratury czyn ten nie zawierał „znamion czynu zabronionego”, a ponieważ od tej decyzji nikt się nie odwołał, to stała się ona prawomocna.

Ile Polska dała Ukrainie i jej obywatelom

Ile Polska dała Ukrainie i jej obywatelom

Stanisław Michalkiewicz „Magna Polonia” 23 października 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5915

Dzięki uprzejmości jednego z Czytelników, otrzymałem rządowy dokument, przedstawiający skalę polskiej pomocy finansowej i materialnej dla Ukrainy oraz jej obywateli. Dokumentowi patronuje Rada do spraw Współpracy z Ukrainą, funkcjonująca przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a konsultantami dokumentu są: pan Paweł Kowal, pani Bogumiła Berdychowska oraz pan Daniel Szeligowski.

Paweł Kowal jest wprawdzie funkcjonariuszem państwa polskiego, ale można odnieść wrażenie, że bardziej służy Ukrainie, niż Polsce. Pani Berdychowska za zasługi położone dla Ukrainy udekorowana została Orderem Księżnej Olgi, a z kolei pan Szeligowski poświęca się Ukrainie w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych. Dokument w całej rozciągłości potwierdza opinię wygłoszoną jeszcze za poprzedniego reżymu, to znaczy – za reżymu Naczelnika Państwa Jarosława Kaczyńskiego – przez ówczesnego rzecznika MSZ, pana Łukasza Jasinę – że „Polska jest sługą narodu ukraińskiego”.

Taka sytuacja byłaby chyba niemożliwa, bez zorganizowanej i wpływowej ukraińskiej agentury, która najwyraźniej – oczywiście w uzgodnieniu z Naszymi Umiłowanymi Sojusznikami – wyznacza linię polityczną kolejnych rządów Rzeczypospolitej Polskiej.

Dokument obejmuje świadczenia, jakie Polska poczyniła na rzecz Ukrainy w latach 2022 i 2023, a więc nie powiedziano w nim wszystkiego, ponieważ opodatkowanie Polski na rzecz Ukrainy jest kontynuowane również w roku 2024 i roku bieżącym – a na tym z pewnością się nie skończy, zwłaszcza w świetle deklaracji obywatela Tuska Donalda, że wojna na Ukrainie jest „naszą wojną”.

Otóż we wspomnianych latach wydatki rządu polskiego na rzecz Ukrainy wyniosły 106 mld złotych, a wartość świadczeń udzielonych Ukrainie i Ukraińcom przez polskie społeczeństwo szacowana jest na 20 mld złotych. Świadczenia rządowe obejmują przede wszystkim pomoc wojskową, na która składają się koszty przeszkolenia ukraińskich żołnierzy na terenie Polski oraz dostawy broni, sprzętu i amunicji. Okazuje się, że Polska dostarczyła Ukrainie 585 pojazdów opancerzonych, 137 systemów artyleryjskich oraz 318 czołgów. Ponadto Ukraina dostała od Polski 10 śmigłowców MI 24, 10 myśliwców MIG 29 oraz 100 mln sztuk amunicji.

Niezależnie od tego koszt pomocy tzw. „humanitarnej” dla obywateli Ukrainy, którzy wykorzystali okazję w postaci wojny, by przeprowadzić się z rodzinami na obszar Unii Europejskiej oraz USA i Kanady, wyniósł około 90 mld złotych.

Z danych przytoczonych w dokumencie wynika, że tylko w roku 2022 do Polski przyjechało 8 mln 653 tys osób, a wyjechało 6 mln 811 tys. Wynika z tego, że zaledwie w roku 2022 w Polsce zostało około 2 mln Ukraińców. Z tego półtora miliona obywateli Ukrainy otrzymało w Polsce numery PESEL oraz „status UKR” umożliwiający skorzystanie ze wsparcia finansowego polskiego rządu. W roku 2023 numer PESEL i wspomniany status uzyskało dodatkowo 228 tys osób. Trzeba zaznaczyć, że te liczby obejmują tylko osoby, które wystąpiły z wnioskiem o nadanie im numeru PESEL, w związku z tym prawdziwa skala napływu do Polski obywateli Ukrainy w omawianym okresie z pewnością jest znacznie wyższa.

Koszty tej pomocy, finansowanej z Funduszu Pomocy dla Ukrainy, w roku 2022 kształtowały się na poziomie 13, 87 mld złotych, a w roku 2023 – na poziomie 14,78 mld złotych. W tym celu rząd RP zaciągnął pożyczkę w Banku Gospodarstwa Krajowego, z której finansowana była i jest ta pomoc w latach następnych i w roku bieżącym. Do wydatków rządowych należy doliczyć wydatki pozostałych szczebli administracji oraz wydatki obywateli świadczących pomoc dobrowolnie.

Np. koszt nadania numerów PESEL wyniósł w omawianych latach 26,6 mln złotych. Zbiorowe punkty zakwaterowania i wyżywienia ukraińskich uchodźców kosztowały w omawianym okresie 3,55 mld złotych. Koszty transportu do miejsc zakwaterowania wyniosły w latach 2022 i 2023 prawie 50 mln złotych. Koszty dofinansowania zakwaterowania i wyżywienia (40 zł dziennie na osobę), wyniosły w omawianym okresie 3,94 mld złotych. Koszty dofinansowania transportu kolejowego wyniosły tylko w roku 2022 13 mln złotych, a w roku 2023 – prawie 38 mln złotych. Rekompensaty dla Straży Pożarnej za pracę na rzecz ukraińskich uchodźców wyniosły ok. 11,5 mln złotych w roku 2022 i 1,3 mln złotych w roku 2023. Kwoty te nie obejmują kosztów sprzętu przekazanego Ukrainie przez Państwową Straż Pożarną. Koszty pomocy zdrowotnej dla obywateli Ukrainy w roku 2022 wyniosły 514,6 mln złotych, a w roku 2023 – 848 mln złotych.

Niezależnie do tego centra krwiodawstwa i krwiolecznictwa przekazały Ukrainie sprzęt i materiały na kwotę 859,5 mln złotych w roku 2022 oraz ponad 4,5 mln złotych w roku 2023. Kwoty te nie obejmują kosztów opieki porodowej ani szczepień ochronnych – a tymczasem tylko na leczenie pacjentów cierpiących na HIV wydano prawie 169 mln złotych. Koszty leków w programach lekowych wyniosły w roku 2022 42,5 mln złotych, a w roku 2023 – już ponad 97 mln złotych. Koszty leczenia rannych (żołnierzy i cywilów) z Ukrainy wyniosły w roku na jeden transport pociągiem medycznym (12 transportów w roku 2022) – koszt jednego transportu – 78,7 tys złotych; w 2023 – jeden takie transport. Dokument stwierdza, że że później rząd ukraiński już nie zgłaszał takiego zapotrzebowania.

Wreszcie pomoc socjalna. W roku 2022 w ramach programu „Rodzina 800”, wypłacono obywatelom Ukrainy ponad 1 miliard 737 mln złotych, a w roku 2023 – miliard 445 mln złotych. W ramach programu „Dobry Start” wypłacono obywatelom Ukrainy w roku 2022 44,5 mln złotych, a w roku 2023 – 37,3 mln złotych. W ramach programu „Rodzinny Kapitał Opiekuńczy” w roku 2022 wypłacono obywatelom Ukrainy 97,15 mln złotych, a w roku 2023 – 57,188 mln złotych. Dofinansowanie do pobytu dziecka w żłobku wyniosło w roku 2022 2,477 mln złotych, a w roku 2023 – ponad 5 mln złotych. Na zasiłki rodzinne, świadczenia rodzicielskie, zasiłki pielęgnacyjne i świadczenia pielęgnacyjne, w roku 2022 wydatkowano 147,152 mln złotych, a w roku 2023 – 242,246 mln złotych. Na wsparcie dla samorządów w zakresie pomocy edukacyjnej dla obywateli Ukrainy w roku 2022 wydano 1,591 mld złotych, a w roku 2023 – już 2,625 mld złotych.

Przedstawione powyżej informacje nie obejmują wydatków z tytułu innych form wsparcia dla obywateli Ukrainy, m.in. na pomoc prawną, wsparcie dla ukraińskich spółek itp – a przede wszystkim – nie obejmują strat, jakie z powodu konieczności sfinansowania tych wydatków ponieśli i ponoszą polscy podatnicy, na których barki rząd firmowany przez Jarosława Kaczyńskiego oraz firmowany przez obywatela Tuska Donalda te wszystkie koszty przerzucił.

Stanisław Michalkiewicz

Plemię uważające się za wybrane – w ulubionej akcji. MEM-y II.

[to, jak rozumiem, jakaś parodia Różana.. md]

=========================

[ afera wokół zatrudnienia przez minister kultury Martę Cienkowską fryzjera z Woli. Przemysław Lubiński trafił do gabinetu politycznego Cienkowskiej. Podwładna Donalda Tuska zarzeka się, że pan Przemysław nie czesze jej za publiczne pieniądze]

=================================

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Jak Demony gryzą się w Dolinie Krzemowej. Serio??

Dolina Krzemowa, z Peterem Thielem, przyjmuje „chrześcijański nacjonalizm” Donalda Trumpa

Alfredo Jalife-Rahme https://www.voltairenet.org/article223017.html

To rewolucja intelektualna wstrząsająca Doliną Krzemową: według supermiliardera Petera Thiela, przez pół wieku główne światowe mocarstwa wymyśliły formę globalizacji, która jest niczym więcej niż panowaniem Antychrysta. Narody znikają na rzecz instytucji takich jak Międzynarodowy Trybunał Karny i Organizacja Narodów Zjednoczonych, podczas gdy innowacje naukowe, takie jak sztuczna inteligencja, są spowalniane.

Dzisiaj konflikt geostrategiczny przeciwstawia trzy największe mocarstwa Drogi Mlecznej, które konfigurują „strategiczną stabilność” – Stany Zjednoczone/Rosja/Chiny – do której Indie mogą być z powodzeniem dodane dzięki niedawnemu przejęciu koncepcji RIC Primakova (Rosja/Indie/Chiny), która, krótko mówiąc, dałaby nowy porządek tetrapolarny.

Na Zachodzie, głównie w anglosferze prowadzonej przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską, toczy się prawdziwa kosmogoniczna i teologiczna bitwa między upadkiem globalistycznej sorosokracji Światowego Forum Ekonomicznego w Davos, którego tymczasowym prezesem jest Larry Fink, wielki szef BlackRock, z jego kontrowersyjną Agendą 2030/przebudzony/zielony, a powrotem „chrześcijańskiego nacjonalizmu” typu suwerennego/reaganowskiego z projektem Dziedzictwo 2025.

Niemiecko-amerykański multimilioner Peter Thiel (PT) wygłosił w San Francisco cztery „prywatne” konferencje o charakterze apokaliptycznym/eschatologicznym – których treść została ujawniona przez Washington Post – w których atakuje krytyków sztucznej inteligencji (AI) Doliny Krzemowej, których opisuje jako „Legionistów Antychrysta”.

Thiel, lat 58, współzałożyciel Palantir Technologies, PayPal, Founders Fund i zewnętrzny inwestor Facebooka, z majątkiem w wysokości 26 miliardów dolarów, jest wielkim sojusznikiem wiceprezydenta JD Vance’a, „chrześcijańskiego nacjonalisty” pokolenia Y i mentora Charliego Kirka, niedawno zamordowanego.

Peter Thiel atakuje Gretę Thunberg, osławioną wyznawczynię globalistycznej sorosokracji, i Eliezera Yudkowsky’ego, krytyka dereglementacji sztucznej inteligencji w Dolinie Krzemowej, którą opisuje jako „ministranci Antychrysta XXI wieku”. Gerrit de Vynck z Washington Post nie omieszka podkreślać, że konferencje Petera Thiela to „zbieg okoliczności z powstaniem chrześcijańskiego nacjonalizmu w Stanach Zjednoczonych”. Gerrit de Vynck komentuje, że „Chrześcijanie mają różne interpretacje biblijnego Antychrysta, ale jego obraz jest często rozumiany jako wizerunek przeciwnika Boga, który pojawia się na końcu czasu”.

Reuters, rzecznik Anglo-sfery, ujawnił już niektóre z konferencji Petera Thiela w San Francisco, dodając, że obecny zwolennik Trumpa zasugerował swojemu byłemu partnerowi Elonowi Muskowi, aby nie wpadał w naiwną pułapkę oddawania swojej fortuny „lewicowym organizacjom non-profit, które zostałyby wybrane przez Billa Gatesa, według niego jednego z liderów rządu światowego” i najbliższego „Antychrysta”.

Według Gerrita de Vyncka, „jeden z najbardziej wpływowych liderów w branży sztucznej inteligencji opiera się inwigilacji rozwoju technologicznego jako religijnej bitwie, która może zintensyfikować krucjatę branżową”, przyciągająca uwagę jako „przekonujący pokaz religijności w branży, która zawsze była świecka”. Chrześcijaństwo ugruntowało ostatnio znaczącą obecność w niektórych wpływowych kręgach technologicznych, częściowo dzięki ACTS 17 Collective, organizacji non-profit zajmującej się upowszechnianiem chrześcijańskich zasad w branży technologicznej, która organizowała konferencje Thiela”.

Nawiasem mówiąc, ACTS 17 Collective bierze swoją nazwę od ACTS 17 (Akta Apostolskie 17 – to Dzieje Apostolskie), tekstu odnoszącego się do kazań apostoła Pawła do elit Aten. ACTS 17 to również akronim od Uznanie Chrystusa w Technologii i Społeczeństwie.

W marcu zeszłego roku Lauren Goode z portalu naukowego Wired opisała „Chrześcijan z Doliny Krzemowej jako tych, którzy chcą zbudować raj na ziemi”. Gerrit de Vynck wyjaśnia, że Peter Thiele „był częścią sieci elit technologicznych, które pomogły zainstalować Vance’a, jego protegowanego, na stanowisko wiceprezydenta”.

Moim zdaniem „Antychryst” Petera Thiele jest bardzo potężną manichejską metaforą biblijnej kosmogonii w Stanach Zjednoczonych, która ma głębokie konsekwencje wyborcze.

======================

Wycierają sobie gęby pojęciem „chrześcijańskich zasad”… Na ile serio?? Zobaczymy?? md