Czy nadchodzący upadek marionetki Zełenskego zakończy pseudo- suwerenny byt państwowy Ukrainy

Nadchodzący upadek anglosaskiej marionetki Zełenskego zakończy pseudo- suwerenny byt państwowy Ukrainy, a Azarov rozpocznie jej „związkową” egzystencję?

Jakby sprawy się nie potoczyły, 30 letni okres „Samostijnej”, kończy się totalną katastrofą. Stanowi to ulgę dla wszystkich jej sąsiadów, nawet jeśli propaganda zachodnia twierdzi coś innego.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 31

Rusińskie chłopstwo było od zawsze krnąbrne, toteż od zawżdy jego władcy musieli topić w oceanie krwi chłopskie bunty, jak to obrazowo opisane jest w sienkiewiczowskim „Ogniem i Mieczem”, gdzie Rusiński Książe, a zarazem Polski Wojewoda Kijowski, Jarema Wiśniowiecki zmuszony był uczynić z ówczesnymi swymi poddanymi.

Również współcześnie, pospólstwo banderowskie tak długo atakowało swych sąsiadów, aż wykorzystał tą ich cechę „usłużny” Zachód, pchając je do konfliktu proxy z RF.

W rezultacie tego przedsięwzięcia, ogromne terytorium byłej Ukrainy, jest prawie całkowicie zniszczone i w ogromnym stopniu wyludnione. Nasuwa się więc pytanie dla wszystkich jego sąsiadów; co z tym fantem robić?

Problemu z tym pytaniem nie ma natomiast Zachód, który już wyznaczył III RP jako zastępcę banderlandu w walce z Rosją.

Zwycięstwo Rosji w obecnej fazie konfliktu z NATO, ma również dla niej złą stronę. Na rosyjskich kolanach wylądował bowiem problem co zrobić z tym największym europejskim byłym państwem. Koszty odbudowy i ponownego zasiedlenia tych terenów będą ogromne, zarządzanie dzikim i agresywnym pospólstwem wyczerpujące, zwłaszcza banderlandu (Wołynia i Galicji) ze stolicą w polskim Lwowie.

Dlatego też, jeszcze przed rozpoczęciem SOW, Kreml robił zachęcające gesty w kierunku III RP, mające na celu wciągnięcie Warszawy do współpracy w podziale ówczesnej Ukrainy. Przy czym trywialnym jest stwierdzenie, że Warszawa pozostała wrogo nastawiona na „rosyjskie zaloty”. Cóż się dziwić, od zarania III RP, była zarządzana przez globalistycznych zachodnich agentów, jak Tusk, Kaczyński i reszta bandy.

Stosunkowo niewielkie skrawki byłej Ukrainy przejmą ich prawowici właściciele: Węgry i Słowacja, natomiast ogromne połacie tego kraju, które zgodnie z prawem międzynarodowym są własnością Polski i Rumunii, pozostaną w rosyjskich rękach, bowiem zachodni zausznicy tych dwu unijnych kolonii nie są zainteresowani zyskami terytorialnym tychże. Wręcz przeciwnie, chcą ich całkowitego zniszczenia dla dobra niemieckiego i francuskiego Lebensraum.

Jak się ta część post-globalistycznej sagi zakończy, trudno jest wyrokować.

Natomiast Kreml, który w przeciwieństwie do Warszawy rozumie i dba o swój interes narodowy, skonstatował, że nie ma innej drogi jak „federalizacja” banderowskiego molocha, jak trzeciego składnika „związku Rosji i Białorusi”. A do tego celu potrzebne mu będzie przywództwo tego trzeciego członu. Jak głoszą niepotwierdzone oficjalnie informacje, Jego wybór padł na byłego ukraińskiego premiera Azarova:

Ilustracja

Mykola Azarov https://pl.wikipedia.org/wiki/Myko%C5%82a_Azarow

Który ma współzawodniczyć w planowanych wyborach z generałem Walerym Zalużnym, byłym dowódcą ukraińskich wojski i wieloletnim agentem brytyjskiego MI6.

Valerii Zaluzhnyi

Valerii Zaluzhnyi https://en.wikipedia.org/wiki/Valerii_Zaluzhnyi

Nawet biorąc pod uwagę patentowaną głupotę ukraińskiego elektoratu, Azarov wydaje się być o wiele bardziej strawnym kandydatem na „gubernatora” niż Zalużny.

Jakby się jednak sytuacja nie potoczyła dla Polski ważne jest jedynie spokojne i przewidywalne sąsiedztwo, przynajmniej do czasu ewentualnego wyzwolenia się spod okupacji unijnej i natowskiej i daj Bóg, rozpoczęcia samodzielnej polityki w interesie Polski I Jej Narodu.

+60-latkowie na front. Zełenski podpisał ustawę

60-latkowie na front. Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę; radują się polskojęzyczne szmatławce!

Źródło: 60-latkowie-na-front

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 30

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski 29 lipca podpisał ustawę, która umożliwia obywatelom powyżej 60. roku życia dobrowolne zaciąganie się do wojska w czasie stanu wojennego — informuje portal Kyiv Independent. Nowe przepisy mają rozszerzyć pulę rekrutacyjną w obliczu niedoborów kadrowych, które dotykają ukraińską armię.

Zgodnie z nowymi regulacjami osoby powyżej 60. roku życia mogą rozpocząć roczną służbę na podstawie kontraktu, o ile przejdą komisję lekarską, a ich kandydatura zostanie zaakceptowana przez dowódcę jednostki.

Dodatkowym wymogiem dla osób aplikujących na stanowiska oficerskie jest uzyskanie zgody Sztabu Generalnego lub innych odpowiednich władz wojskowych. Ustawa przewiduje, że ochotnicy będą pełnić funkcje poza bezpośrednimi działaniami bojowymi także role techniczne czy logistyczne.

Uwaga Edytora: Jednego tylko nie mogę zrozumieć, zapewne z powodu chronicznego niedostatku globalistycznego intelektu: czemu to Ukraina ma problemy z mobilizacją a nie Rosja? Przecież to ta ostatnia, według prawdomównej zachodniej propagandy, ponosi katastrofalne straty w ludziach, a nie “zwycięska Ukraina”?

Ted Snider: Chyba okłamują nas na temat strat ukraińskich

Ted Snider: Czy okłamują nas na temat strat ukraińskich?

Źródło: https://original.antiwar.com/Ted_Snider/2025/07/24/are-we-being-lied-to-about-ukrainian-losses/

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 30

Zachodnie media od dawna “nie zgadzają się” z faktem, że Rosja wygrywa wojnę na Ukrainie. Wiele mediów nadal twierdzi, że Ukraina może wygrać. Ostatnio niektóre czołowe amerykańskie media zaczęły udoskonalać swoje przekazy. „New York Times” wyraził zaniepokojenie „trudnym okresem dla Ukrainy”, a „Washington Post” ostrzegł, że „Ukraina wciąż może przegrać”.

Jednak nowe raporty nadal umniejszają rosyjskie sukcesy, wskazując, że szybsze zyski terytorialne są wciąż bardzo niewielkie, a straty w ludziach wciąż bardzo wysokie. Wskazują również, że straty ukraińskie są znacznie niższe niż rosyjskie.

Ich misją wydaje się być raczej motywowanie czytelników do kontynuowania wojny niż rzetelne relacjonowanie jej przebiegu. Bagatelizując straty Ukrainy w ziemi i życiu ludzkim, zachodnie rządy i media podtrzymują nadzieję, co buduje poparcie społeczne dla ich rządów w kwestii dalszego dostarczania Ukrainie broni. Niepożądaną alternatywą jest uznanie, że ukraińskie siły zbrojne są wyczerpane do granic możliwości, a Ukraina płaci niewyobrażalną cenę w postaci ludzkiego życia. Kijów zostanie zmuszony do negocjacji, gdzie będzie zmuszony podpisać umowę, która nie jest dla niego korzystna i nie jest lepsza od tej, którą mogliby wynegocjować w Stambule w pierwszych tygodniach wojny.

Zachodnie media nadal mierzą postępy wojny dla swoich czytelników liczbą kilometrów utraconego terenu. Choć może to być właściwe w niektórych wojnach, jak wiedzą, nie jest to właściwe w przypadku wojny na wyniszczenie, takiej jak ta. Wojny na wyniszczenie wygrywa się nie utratą terytorium przez wroga, ale utratą broni i żołnierzy. Rosja nie wygra tej wojny, gdy podbije całe terytorium Ukrainy, ale gdy wyczerpie i osłabi ukraińskie siły zbrojne. Ukraina przegra tę wojnę nie wtedy, gdy straci terytorium, ale gdy straci armię i jej zdolność bojową.

Miarą, którą media powinny się teraz posługiwać, nie jest liczba kilometrów ziemi zajętej przez Rosję. Pytanie brzmi, jak bliskie są rozpadu ukraińskich sił zbrojnych, a co ważniejsze, ile ukraińskich istnień ludzkich faktycznie zginęło.

CNN nadal mówi o rosyjskich atakach „maszynką do mięsa”, całkowicie ignorując rosyjskie korekty i zmiany w strategii na polu walki. Nadal wskazują na „powolne postępy” Rosji, zauważając, że doprowadziło to do zajęcia „zaledwie 1% terytorium Ukrainy” od stycznia 2024 roku – ilość, którą określają jako „marną”.

„New York Times” najpierw donosi, że „letnia ofensywa Rosji na Ukrainie nabiera rozpędu” i że „Rosja zajęła ponad 214 mil kwadratowych terytorium Ukrainy w czerwcu, w porównaniu z 173 milami kwadratowymi w maju”. Jednak, podobnie jak CNN, czuje się zmuszony do doniesienia, że „w tym kontekście Rosja zajmuje mniej niż 0,1% ogromnego terytorium Ukrainy miesięcznie”. Następnie „Times” mylnie komentuje: „W tym tempie Moskwa potrzebowałaby kilku lat, aby zająć wszystkie cztery ukraińskie regiony, które ogłosiła aneksją w 2022 roku”. Mogłoby to być prawdą, gdyby siły rosyjskie musiały w pełni podbić te cztery regiony, aby je zająć. Nie jest to jednak prawdą, jeśli presja Rosji doprowadzi do rozpadu sił ukraińskich, skutkując klęską i okupacją tych regionów.

„The Times” wprowadza czytelników w błąd swoimi kalkulacjami. Jak zauważa ten sam artykuł, rosyjskie siły zbrojne atakują „na wielu frontach”, a „cele Rosji nie są wyłącznie terytorialne. Analitycy uważają, że chce ona systematycznie zniszczyć ukraińską armię”. Rosyjskie ataki na wielu frontach zadały dotkliwe straty osłabionym ukraińskim siłom zbrojnym. Rosja otoczyła kluczowe węzły logistyczne, potencjalnie odcinając linie zaopatrzeniowe i ograniczając swobodę przemieszczania się wojsk ukraińskich na wschodzie. Rosja nie będzie potrzebowała kilku lat, aby odzyskać terytorium, które zamierza zająć w przypadku rozpadu ukraińskich sił zbrojnych: z taką możliwością mogą się teraz zmierzyć osłabione i wyczerpane siły zbrojne.

Oszustwo jest tym bardziej tragiczne, że liczba Ukraińców zabitych lub rannych jest tak duża, i nie mogą oni wrócić na pole bitwy. Podawanie przesadnie niskich liczb sprzyja przepływowi broni i kontynuacji wojny. Jednak liczby te mogą być znacznie wyższe, niż się nam mówi.

Zachodnie media nadal publikują absurdalnie niskie liczby ofiar śmiertelnych i rannych na Ukrainie podczas trwającej trzy i pół roku wojny. W lutym 2024 roku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował o śmierci 31 000 ukraińskich żołnierzy. Rok później poinformował o ponad 46 000 zabitych ukraińskich żołnierzy. Ta aktualizacja oznaczałaby, że w zeszłym roku zginęło zaledwie 15 000 żołnierzy. Zełenski szacuje liczbę rannych na 380 000. Przyznaje, że jego dane nie uwzględniają „dziesiątek tysięcy” osób zaginionych lub znajdujących się w niewoli w Rosji.

Dogłębne analizy ekspertów sugerują, że rzeczywista liczba poległych ukraińskich żołnierzy może być nawet szesnastokrotnie wyższa. Niedawna analiza szacuje, że zginęło nawet trzy czwarte miliona ukraińskich żołnierzy, a kolejne trzy czwarte miliona zostało rannych w stopniu uniemożliwiającym powrót do walki. Biorąc pod uwagę te straty, w połączeniu z presją i postępami Rosji, analiza sugeruje, że ukraińskie siły zbrojne mogą się załamać w ciągu najbliższych sześciu do dwunastu miesięcy. Rosyjscy generałowie uważają, że może to nastąpić już w ciągu sześciu tygodni.

Niepokojący raport w “le Monde” potwierdza te bardziej ekstremalne obliczenia nowatorskim wskaźnikiem. Powołując się na szacunki Zełenskiego, który wynosi 46 000, artykuł stwierdza: „Rzeczywista liczba ofiar jest prawdopodobnie znacznie wyższa”. Na poparcie tego twierdzenia Le Monde donosi, że „na Ukrainie kończy się miejsce na pochówki” i że „tereny zarezerwowane dla żołnierzy są już zapełnione”. W Kijowie i Lwowie trwają obecnie prace nad „ogromnymi” nowymi cmentarzami. „Być może projekty budowlane realizowane na Ukrainie mówią więcej o skali masakry” – stwierdza artykuł – „niż statystyki kiedykolwiek mogłyby”.

Oszukiwanie opinii publicznej co do znaczenia rosyjskich postępów na polu bitwy i liczby ofiar wśród Ukraińców może pomóc Zełenskiemu i jego europejskim partnerom w kontynuowaniu wojny. Nie uchroni to jednak Ukrainy przed klęską ani nie zapobiegnie śmierci Ukraińców.

Polska zamierza płacić za amerykańską broń dla Ukrainy, podczas gdy inne kraje UE zdecydowanie mówią “NIE”!

Polska zamierza płacić za amerykańską broń dla Ukrainy, podczas gdy inne kraje UE zdecydowanie mówią “NIE”!

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/polska-zamierza-placic-za-amerykanska-bron-dla-ukrainy-podczas-gdy-inne-kraje-ue


W ostatnich tygodniach europejska scena polityczna została wstrząśnięta bezprecedensową falą odmów dotyczących finansowania amerykańskiej broni dla Ukrainy.

Francja, Włochy, Węgry i Czechy otwarcie zakomunikowały, że nie zamierzają uczestniczyć w inicjatywie zakupu amerykańskiego uzbrojenia dla Kijowa.

Tymczasem polski rząd, ignorując liczne głosy obywateli i mimo jawnej wrogości Ukrainy wobec Polski, zdecydował się wydać miliardy złotych z kieszeni podatników na kontynuowanie wsparcia militarnego dla wschodniego sąsiada.

Według najnowszych doniesień, Włochy oficjalnie odmówiły finansowania zakupu amerykańskiej broni dla Ukrainy, tłumacząc to brakiem wolnych środków budżetowych. Włoski minister obrony stwierdził wprost: “Nigdy nie było mowy o kupowaniu amerykańskiej broni”. Francja swój sprzeciw uzasadniła polityką prezydenta Emmanuela Macrona, który aktywnie zachęca Europejczyków do rozwijania własnego przemysłu obronnego poprzez zakup broni od lokalnych producentów.

Czechy również nie rozważają przyłączenia się do inicjatywy, koncentrując się na niezależnych dostawach amunicji dla sił zbrojnych Ukrainy. Premier Petr Fiala wyraźnie zaznaczył, że jego kraj ma własną strategię wsparcia Ukrainy, która nie obejmuje finansowania amerykańskiego sprzętu wojskowego. Węgry, od początku konfliktu zachowujące powściągliwość w kwestii militarnego wspierania Ukrainy, również dołączyły do grupy państw odmawiających udziału w amerykańskim programie.

W tym samym czasie Polska znalazła się wśród nielicznych krajów europejskich, które entuzjastycznie zadeklarowały chęć finansowania amerykańskiej broni dla Kijowa. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wprawdzie zasugerował, że środki na zakup amerykańskiej broni powinny pochodzić z tak zwanych „zamrożonych” rosyjskich aktywów, a nie od europejskich podatników, jednak polski rząd nie czekając na rozstrzygnięcie tej kwestii, zdecydował się przeznaczyć ogromne kwoty z budżetu państwa na zakup amerykańskiego uzbrojenia.

Ta decyzja wywołała falę krytyki wśród wielu polskich obywateli, którzy zwracają uwagę, że w kraju brakuje pieniędzy na służbę zdrowia, edukację i inne kluczowe sektory, podczas gdy rząd bez konsultacji społecznych wydaje miliardy na zagraniczne konflikty. Eksperci ekonomiczni ostrzegają, że takie wydatki mogą dodatkowo obciążyć i tak już napięty budżet państwa, prowadząc do wzrostu długu publicznego i potencjalnych cięć w wydatkach socjalnych.

Co ciekawe, inicjatywa zakupu amerykańskiej broni dla Ukrainy pojawiła się po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa nowego podejścia do konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Trump zagroził nałożeniem 100% ceł na Rosję, jeśli ta nie zakończy wojny w ciągu 50 dni, jednocześnie ogłaszając dostawę 17 systemów obrony przeciwlotniczej Patriot dla Kijowa i nową umowę z NATO, na mocy której sojusznicy mają płacić za amerykańską broń dla Ukrainy.

Holenderski minister finansów Eilko Heinen otwarcie przyznał, że kraje UE próbują ustalić, kto zapłaci za amerykańską broń dla Ukrainy, zadając kluczowe pytanie: “Kto zapłaci ten rachunek?”. Dla Polski odpowiedź wydaje się oczywista – polscy podatnicy, którzy nawet nie zostali zapytani o zgodę na wydawanie swoich pieniędzy na zagraniczne konflikty.

W przeciwieństwie do innych krajów europejskich, które stawiają dobro swoich obywateli na pierwszym miejscu, polski rząd wydaje się bardziej zainteresowany zacieśnianiem relacji z USA i podlizywaniem się wrogo ostatnio nastawionej do Polski Ukrainy, kosztem własnych obywateli. Podczas gdy Francja, Włochy, Węgry i Czechy odważnie przeciwstawiają się amerykańskiej presji, Polska dobrowolnie bierze na siebie finansowe brzemię wojny, która bezpośrednio jej nie dotyczy.

Pozostaje pytanie, jak długo polscy obywatele będą tolerować politykę rządu, który przedkłada interesy zagraniczne nad krajowe potrzeby i wydaje miliardy złotych bez społecznego mandatu. Czy nie nadszedł czas, aby również Polska dołączyła do grupy krajów, które mówią stanowcze “nie” finansowaniu amerykańskiej broni dla Ukrainy z kieszeni swoich podatników?

Źródła:

https://czechia.news-pravda.com/en/world/2025/07/16/6025.html

https://www.kyivpost.com/post/56395

https://euromaidanpress.com/2025/07/16/poland-says-let-russia-pay-for-us-weapons-to-ukraine-not-european-taxpayers

https://www.washingtonpost.com/world/2025/07/26/europe-ukraine-us-weapons-deal

https://euromaidanpress.com/2025/07/16/the-telegraph-europe-plans-to-use-frozen-russian-assets-to-pay-for-donald-trumps-10-billion-weapons-package-for-ukraine

Porwanie przez Specnaz FR dwu pułkowników brytyjskich kierujących dywersją banderowską. “Polityczna katastrofa NATO”.

Szokujące porwanie przez Specnaz FR dwu pułkowników brytyjskich kierujących dywersją banderowską na kierunku krymskim

Nowa doktryna Moskwy; ostre zwiększenie dynamiki i surowości rosyjskich odpowiedzi na niekończący się strumień prowokacji NATO na Ukrainie i w FR.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 28

Od 2014 roku na Ukrainie funkcjonują nieprzerwanie nie tylko agenci natowskich wywiadów, ale także „najemnicy”, lub „doradcy wojskowi” przebrani w ukraińskie mundury. Fakt ten był ignorowany przez FR.

Natomiast podejście Kremla do tych „obrońców demokracji i wolności” ewoluował w czasie ostatnich 3,5 roku konfliktu.

Początkowo Rosja udawała, że ich nie zauważa, potem zaczęła likwidować ich większe skupiska przy pomocy ataków rakietowych. Przy czym obie strony (NATO & FR) udawały, że nic się nie stało. Rutynowo też, Rosja nie atakowała „delegacji NATO” odwiedzających Ukrainę.

Sytuacja zmieniła się jednak dramatycznie. FR straciła cierpliwość, a także zapewne po niewczasie doszła do słusznego skądinąd wniosku, że ZIK (zachodnie imperium kłamstwa) rozumie jedynie brutalną siłę, a każdy gest wyrozumiałości pojmowany jest jako dowód słabości.

Niedawna wizyta natowskich oficjeli w Kijowie, zakończyła się krwawą jatką. Następnie zlikwidowano „polskiego generała” Skrzypczaka w Stanisławowie w Małopolsce Wschodniej ( obecnie okupowanej przez banderowców).

Kolejną eskalacją było porwanie dwu brytyjskich pułkowników w ukraińskiej bazie nad morzem Czarnym, dowodzących banderowskimi oddziałami sabotażowymi na kierunku krymskim.

Z głębokiego zaplecza Ukrainy zostali oni dostarczeni do Moskwy.

ZIK rutynowo zareagował litanią kłamstw, twierdząc, że byli to „turyści” zwiedzający miejsca bitewne na Ukrainie.

Ponieważ jednak, wraz z nimi zarekwirowano kompromitujące materiały wywiadowcze, paszporty dyplomatyczne, schematy organizacyjne podległych im ukraińskich jednostek i plany kolejnych akcji terrorystycznych na terytorium FR, to propaganda ZIK musiała się zamknąć i ignorować ten incydent.

Nazwiska tych pułkowników są następujące: Edward Blake i Richard Carroll.

W poniższym materiale filmowym zaprezentowane są facjaty tych dwu wojskowych (3:25 min nagrania).

Zaprezentowane też są zdjęcia paszportów dyplomatycznych i innej dywersyjnej dokumentacji, wraz z obszernym komentarzem.

Strona brytyjska próbowała zakwalifikować tych terrorystów w mundurach, jako jeńców wojennych, ale RF odpowiedziała, że nie znajdują się oni w tej kategorii. W końcu, z formalnego punktu widzenia, UK i FR nie są w stanie wojny. Będą więc traktowani jak dywersanci lub terroryści, za co grozi im stryczek. Na rozstrzelanie nie zasługują.

Osobiście śmierć „generała” globalistycznego WP, Skrzypczaka, czy pozostałych „polskich wojskowych” z już ponad 10 tysięcznej listy najemników, którzy stracili swe życie w obronie banderowców niewiele mnie interesuje. Chcieli zarobić na zdradzie Ojczyzny, to zarobili!

Natomiast, to co jest krytyczną informacją dla tych mieszkańców III RP, którzy jeszcze czują się Polakami, to fakt rozpoczęcia przez Rosję eskalacji konfliktu proxy NATO-Rosja na Ukrainie, na jej natowskich uczestników, jak na razie na ukraińskim obszarze, ale zgodnie z zapowiedziami, dynamicznego jego rozszerzenia, również na terytoria państw, których obywateli i sprzęt wojskowy uczestniczą w obecnej akcji kinetycznej.

„Oresznik moment” zbliża się do nas milowymi krokami. Jak już niejednokrotnie wyjaśniałem, to hipersoniczna broń jest nie do przechwycenia, a na dodatek efekty jej użycia są identyczne do kataklizmu broni jądrowej, jedynie za wyjątkiem promieniowania nuklearnego. Po rozmieszczeniu wyrzutni tej broni na Białorusi, FR jest w stanie z przeciągu 5 minut zniszczyć całą natowską Europę od wschodniej granicy Polski do Lizbony.

Głębokość jej rażenia jest taka, że „europejskie elity” wraz ze swoją ignorancką „generalicją” nie znajdą sanktuarium nawet w najpotężniejszych schronach przeciwatomowych.

Jak pokazuje ponad trzyletnia historia, możliwości intelektualne nie pozwalają im na zrozumienie tego prostego FAKTU, który na dodatek został już kilkakrotnie praktycznie zademonstrowany na Ukrainie.

Likwidacja tych obłąkanych globalistycznych szumowin wyszłaby tylko na dobre Europie i jej mieszkańcom. Problem jednak tkwi w tym, że ta najnowocześniejsza broń nie jest na tyle „inteligentna”, by odróżnić Ludzi od szatańskich kreatur!

Obywatele Europy MUSZĄ więc wziąć sprawy w swoje ręce zanim będzie ZA PÓŹNO.

====================

mail:

Nie  zlikwidowano polskiego generała Skrzypczaka… tylko gen. Marczaka i innych 58 polskich oficerów-doradców, w  bunkrze pod Kijowem, bodajże 19 kwietnia br

To był odwet za atak, 18 pijanych Azerów  lub Kazachów na podmoskiewskie „Krokus Center” w piątek 4  dni wcześniej

Pozdrawiam dr

=============================

mail:

Poprawione daty…

https://geekweek.interia.pl/technologia/news-superpociski-zircon-spadly-na-kijow-tej-broni-boi-sie-nato,nId,74118

25.03.2024,  poniedziałek 10.32am. Kijów

Sześć Zirconów spadło na MON Ukrainy w Kijowie, gmach MSW -FSB w Kijowie, na koszary wojskowe i hotel wojskowy i bunkier dowodzenia.

Zginęło ponad 2000 osób,  oraz polski gen. Matczak i 58 oficerów WP

A napad na Krokus Center był  3 dni wcześniej, w piątek ok 20tej

21 lip 2025 — Generał miał 69 lat. Zmarł po długiej walce z chorobą..

https://wiadomosci.wp.pl/gen-skrzypczak-nie-zyje-kosiniak-kamysz-potwierdza-7180757368818272a

„Witamy na Ukrainie, najbardziej skorumpowanym kraju Europy”.

Ian Proud; Od bohatera do zera

Szefowie państw i rządów ZIK stopniowo przestają udawać, że prezydent Zełenski nie jest demokratą walczącym z korupcją, ale ich marionetką, która pozwoliła sobie na okradanie ich samych!

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 28
Od bohatera do zera

Od początku wojny na Ukrainie w lutym 2022 roku Wołodymyr Zełenski został wyniesiony do rangi króla-bohatera, czystego w myślach i czynach, zainteresowanego jedynie ratowaniem skromnej Ukrainy przed nacierającymi hordami rosyjskich orków. Niczym Aragorn z „Władcy Pierścieni”, tylko niższy, o cieńszej skórze i z chrapliwym głosem. Był całkowicie odporny na wszelką krytykę ze strony Zachodu; wszystkie oskarżenia były odrzucane i uznawane za kremlowską propagandę.

Jednak iluzja ta rozwiała się za jednym zamachem.

Po raz pierwszy od lutego 2022 r. ujawniono, że Zełenski praktycznie niczym nie różni się od innych prezydentów Ukrainy, którzy sprawowali urząd od czasu uzyskania przez kraj niepodległości w sierpniu 1991 r.: są skorumpowani i autorytarni.

Dla większości realistów nie będzie to żadnym zaskoczeniem, ale dla wiernych neoliberałów, którzy zainwestowali swoją reputację i pieniądze w walkę z Rosją, będzie to druzgocący cios.

W tym tygodniu prezydent Zełenski podpisał ustawę pozbawiającą niezależność dwóch kluczowych agencji antykorupcyjnych – Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) i Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAPO) – i przekazującą je pod nadzór wyznaczonego przez niego Prokuratora Generalnego.

Mówiąc wprost, korupcja jest i była ogromnym problemem symbolicznym na Ukrainie od początku protestów na Majdanie pod koniec 2013 roku. Podczas moich wizyt na Ukrainie, gdy stacjonowałem w Rosji, uświadomiłem sobie, że młodzi ludzie postrzegają walkę z korupcją jako priorytet rządu. Było to częścią ich pragnienia przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej, aby ich kraj mógł zintegrować się ze wspólnotą ściślej powiązaną z demokracją i rządami prawa.

Czy uważają Unię Europejską za demokratyczną dzisiaj, biorąc pod uwagę, że niewybieralna przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen coraz bardziej centralizuje władzę, to osobna kwestia. Jednak to europejskie i antykorupcyjne dążenie było bardzo realne w 2013 roku.

Od tego czasu jednak poczyniono niewielkie postępy w walce z korupcją. W lutym 2015 roku, rok po kulminacyjnym momencie protestów na Majdanie, brytyjski dziennik „The Guardian” opublikował długi artykuł zatytułowany „Witamy na Ukrainie, najbardziej skorumpowanym kraju Europy”. Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk, osobiście wybrany przez Victorię Nuland z Departamentu Stanu USA, został zmuszony do rezygnacji w kwietniu 2016 roku w związku z oskarżeniami o powszechną korupcję w jego rządzie.

W 2021 roku Europejski Trybunał Obrachunkowy opublikował raport zatytułowany „Zwalczanie korupcji na wielką skalę na Ukrainie: szereg inicjatyw UE, ale wciąż niewystarczające rezultaty”. Zdefiniował on korupcję na wielką skalę jako „nadużycie władzy na wysokim szczeblu, które przynosi korzyści nielicznym, a powoduje poważne i powszechne szkody dla jednostek i społeczeństwa”.

W styczniu 2023 roku artykuł w „The Hill” podkreślił potrzebę walki z korupcją jako „drugim wrogiem” Ukrainy. Wkrótce po tym artykule ukazał się kolejny artykuł, również w „Guardianie”, omawiający wyzwania stojące przed szefem ukraińskiej Narodowej Agencji ds. Zapobiegania Korupcji (NACP), która ściśle współpracuje z nieistniejącymi już NABU i SAPO.

W raporcie wskazano w szczególności konkretne przykłady korupcji w bliskim otoczeniu prezydenta Zełenskiego. Zełenski sporadycznie przeprowadzał czystki w swoim gabinecie, aby zademonstrować swoje zaangażowanie w reformy rządu, na przykład odwołując byłego ministra obrony, Ołeksija Reznikowa, po licznych oskarżeniach o masowe defraudacje zagranicznych darowizn przez ukraińskie Ministerstwo Obrony. Jednak sporadyczne pokazowe procesy nigdy nie rozwiały wrażenia, że rząd Zełenskiego jest równie skorumpowany, jak jego poprzednicy.

A prezydent Zełenski został wybrany w 2019 roku, obiecując walkę z korupcją na Ukrainie. W rzeczywistości nie zrobił nic, aby ją zwalczyć.

Wojna wyniosła korupcję na nowy, jeszcze bardziej odrażający poziom. Fundusze na projekty infrastrukturalne zostały sprzeniewierzone, zamówienia na broń sfałszowane, a urzędnicy zgarnęli zyski. W Kijowie można zobaczyć tyle samo super-samochodów, co na Grand Prix Monako. Chcesz uniknąć poboru? Za odpowiednią kwotę możemy to załatwić. Potrzebujesz przekroczyć granicę? Po prostu przekaż pieniądze.

Doprowadziło to do momentu absolutnego niedowierzania, w którym europejscy politycy szybko zdali sobie sprawę, że ich bohater jest po prostu człowiekiem z wadami, takim “jak wszyscy inni”. [Nie jak wszyscy ludzie, tylko jak wszyscy rabusie. md]

Być może zaczynają się martwić, jak uzasadnić miliardy, które kraje zachodnie wciąż pompują w Ukrainę. Dwie trzecie wydatków rządowych Ukrainy jest w rzeczywistości finansowane przez nas, osoby spoza Ukrainy, z darowizn od rządów zachodnich.

Jednak Ukraina stała się jeszcze bardziej skorumpowana, Zełenski zaostrzył wojnę, aby utrzymać osobistą władzę, a teraz najwyraźniej osłabia niezależne agencje antykorupcyjne, częściowo po to, aby uniemożliwić im znalezienie trupów w szafie.

Szerzej rzecz ujmując, Zełenski represjonuje również tych, którzy sprzeciwiają się jego coraz bardziej autorytarnym rządom, nakładając sankcje na byłego prezydenta Petro Poroszenkę za „zdradę stanu” w lutym, a na znanego byłego doradcę i krytyka Ołeksija Arestowicza 1 maja. Sankcje obejmują zamrożenie aktywów, cofnięcie odznaczeń państwowych, ograniczenia handlowe oraz zakaz dystrybucji mediów na Ukrainie. Środki te wydają się mieć na celu pozbawienie wpływów finansowych działaczy opozycji i uniemożliwienie im zabierania głosu i bycia wysłuchanymi przez ukraińskich wyborców.

W tym roku ponad 80 Ukraińców i podobna liczba organizacji zostały w ten sposób ukarane. Ile jeszcze osób pójdzie tą samą drogą po tym legislacyjnym zamachu stanu przeciwko organom antykorupcyjnym?

To było zawsze przewidywalne na Ukrainie. Realizm wymaga uczciwego i sceptycznego spojrzenia na naturę ludzką, takiego, które widzi ludzi takimi, jakimi są naprawdę. Polityka to głęboko skorumpowany biznes i nikt nie jest odporny na pokusy. Neoliberałowie, którzy nigdy nie wyobrażali sobie, że coś takiego może się przydarzyć Zełenskiemu, są po prostu naiwni.

Wyzwaniem dla europejskich przywódców politycznych jest wyjaśnienie tego własnym wyborcom, nie dając się przy tym nabrać. Wojna z Rosją była podsycana hasłami w rodzaju „wspieranie dobrych przeciwko złym”. Europejczycy nie musieli ginąć w tej wojnie. Ale stali się biedniejsi.

teraz nasz naczelny wódz, Zełenski, wydaje się być co najmniej tak samo zły jak Rosjanie, jeśli nie gorszy. Podejrzewam, że poparcie dla dalszego finansowania przez Europę wojny zastępczej na Ukrainie bardzo szybko zmaleje. Długoterminowe konsekwencje dla głównych partii politycznych w Europie w parlamencie mogą być jeszcze bardziej druzgocące.

Czy reżimowi Tuska uda się wciągnąć III RP w wojnę z Rosją? Ktoś natychmiast musi zastąpić w boju konającą Ukrainę.

Czy reżimowi Tuska uda się wciągnąć III RP w wojnę z Rosją?

Czas nagli i ktoś natychmiast musi zastąpić w boju konającą Ukrainę .

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 25

Koniec konfliktu proxy NATO z RF na Ukrainie dobiega końca. Obecnie CIA i MI6 zajęte są projektem usuwania Zełenskego ze stanowiska „prezydenta”, ponieważ jego osoba uniemożliwia, temu co z Ukrainy pozostało, podpisanie aktu kapitulacji. Bowiem Kreml stoi na stanowisku, że nie jest on już od dawna legalnym prezydentem, a RF chce zawierać wszelkie porozumienia, jedynie z niekwestionowanymi prawnie reprezentantami Kijowa.

Dlatego też niespodziewanie Kijów stał się widownią demonstracji anty- Zełenskiemu, zgrabnie wyreżyserowanej przez wspomniane powyżej organizacje, a propaganda ZIK nagle zauważyła, że jest on skorumpowany i totalitarny; co za odkrycie!

Cała sprawa jest tym istotniejsza, że FR ma plan włączenia terytoriów ukraińskich do unii Rosyjsko-Białoruskiej, jako jej trzeciego komponentu. W tym scenariuszu legitymacja prawna działań Kremla jest niezwykle ważka.

Zachodniemu imperium kłamstw (ZIK) zależy na zachowaniu twarzy i udawaniu, że „nic się nie zdarzyło, przegranej NATO nie było”.

Aby jednak to osiągnąć i „zamieść pod dywan” byłą Ukrainę, trzeba zastąpić ją nowym graczem.

Z oczywistych powodów III RP najlepiej nadaje się do roli „ukraińskiego dublera”.

Co prawda globalistyczne Wojsko Polskie (GWP) jest niedozbrojone i posiada zapasy amunicji na dwa tygodnie konfliktu, ale wystarczy tego na „dobry początek” i wciągnięcie Polaków do „rosyjskiej maszynki do mielenia mięsa armatniego”, a to wystarczy na dozbrojenie IV rzeszy niemieckiej i jej ponowne zaangażowanie w Drang nach Osten, a przynajmniej tak uważa nowy berliński Hitler, kanclerz Merz.

Dlatego też, reżim Tuska stara się maksymalnie zaostrzyć i tak już napięte stosunki z FR, poprzez teatralne wezwania obywateli polskich do natychmiastowego powrotu z terenu FR do III RP.

„Minister spraw zagranicznych III RP”, Radosław Applebaum-Sikorski zdaje sobie doskonale sprawę, że Polacy na stałe zamieszkujący RF nie będą salwować się ucieczką do Polski, tylko po to, by zostać zbombardowanymi przez rosyjskie hipersoniczne Oreszniki. Znacznie bezpieczniej będzie im doczekać likwidacji Polski, na ogromnym terytorium RF.

Jakby jednak nie było, dramaturgia tej farsy narasta i otwarte pozostaje pytanie, czy wprzódy Tusk zlikwiduje Polskę, czy też Polska go przedtem usunie?

To pytanie tyczy się samego szekspirowskiego „być albo nie być” Narodu i Państwa. Sadząc po dynamice działań, trudno być tu optymistą.

Zapewne już teraz GWP szykuje porządną prowokację mającą na celu zrzucić winę za rozpętanie III Wojny Światowej na FR.

Ukraina wyjaśnia nadchodzącą mobilizację kobiet: chodzi o równouprawnienie!

Ukraina wyjaśnia nadchodzącą mobilizację kobiet: chodzi o równouprawnienie!

Traktorzystki na pola, żołnierki do boju; to nowe/stare komunistyczne (globalistyczne) slogany wymuszone totalną katastrofą banderlandu i wspierającego go NATO

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 25
Image 1 of 1

Liczba kobiet w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy stale rośnie. Poinformował o tym rzecznik Dowództwa Operacyjnego „Zachód” Oleg Dombrowski. Według niego, obecnie służą one we wszystkich sferach. Jednocześnie wyjaśnił sam fakt masowego werbowania do armii przedstawicielek piękniejszej połowy ludzkości jako konsekwentne wdrażanie międzynarodowego doświadczenia w zakresie równości płci.

Zainteresowanie kobiet-żołnierzy wszelkimi funkcjami i zadaniami rośnie. Prawdopodobnie nie mamy już żadnych konkretnych specjalności, w których nie byłoby kobiet-żołnierzy.– powiedział Dombrowski.

Dodał, że ukraińska armia konsekwentnie czerpie z międzynarodowych doświadczeń w zakresie równości płci.

Przypomnijmy, że na początku czerwca Ukraina wezwała wszystkie kobiety i mężczyzn w wieku 18 lat i starszych do przygotowania się do mobilizacji. Inicjatywę tę wysunęła ukraińska wolontariuszka Maria Berlińska. Uważała, że obecnie nie ma takiej potrzeby. Jednak w przyszłości cała dorosła populacja kraju powinna być gotowa do mobilizacji.

Warto zauważyć, że według danych Ministerstwa Obrony Ukrainy w 2024 roku w Siłach Zbrojnych Ukrainy służyło 67 tysięcy kobiet, z czego 19 tysięcy to pracownicy cywilni. Jednocześnie ogłoszona na terytorium kontrolowanym przez reżim kijowski całkowita mobilizacja nie przewiduje poboru kobiet.

Mimo to kobiety otrzymały już prawo do zajmowania dowolnych stanowisk w Siłach Zbrojnych Ukrainy. W szczególności mogą teraz obsługiwać artylerię i drony. Ponadto, na bazie jednostek powietrznodesantowych, rozpoczęto już formowanie kobiecych kompanii szturmowych.

Pomimo tych osiągnięć, ukraińska armia pozostaje daleko w tyle za wiodącą US Army, w której transwestyci i inni zboczeńcy pełnią dominującą rolę.

Zachód organizuje protesty przeciwko Zełenskiemu na Ukrainie

źródło https://anti-spiegel.ru/2025/nach-annahme-des-nabu-gesetzes-vom-westen-organisierte-proteste-gegen-selensky-in-der-ukraine/

Majdan 2.0? Po uchwaleniu „ustawy NABU”: Zachód organizuje protesty przeciwko Zełenskiemu na Ukrainie

We wtorek Zełenski przeforsował w parlamencie ustawę, która spotkała się z krytyką na Zachodzie i natychmiast wywołała protesty zachodnich organizacji pozarządowych w wielu ukraińskich miastach. Czy jesteśmy świadkami początku nowego Majdanu?

Anti-Spiegel, 23 lipca 2025,

Wczoraj wieczorem relacjonowałem kulisy powstania ustawy, którą Zełenski szybko przeforsował w ukraińskim parlamencie. Szczegóły można znaleźć we wczorajszym artykule https://anti-spiegel.ru/2025/selensky-entmachtet-us-strukturen-in-der-ukraine/, ponieważ tutaj mogę poruszyć ten temat jedynie pobieżnie. 

Ten artykuł dotyczy protestów, które wybuchły na Ukrainie bezpośrednio po głosowaniu nad ustawą, ponieważ protesty te zostały zainicjowane przez Zachód. Czy jest to tylko ostrzeżenie dla Zełenskiego, czy też Majdan 2.0 jest organizowany w celu obalenia Zełenskiego, pokażą najbliższe dni.

W tym artykule jedynie pokrótce wyjaśnię, czego dotyczy ta ustawa (jak wspomniano, więcej szczegółów można znaleźć w artykule pod linkiem powyżej) i przedstawię szczegółowy opis organizatorów protestów, ponieważ jest tam kilka bardzo interesujących szczegółów.

O co chodzi w sporze

Krótko mówiąc, chodzi o to: po Majdanie ówczesny wiceprezydent USA Joe Biden powołał Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) pod pretekstem walki z korupcją na Ukrainie. Od tego czasu sprawami korupcyjnymi na Ukrainie nie zajmowała się już prokuratura, lecz nowe biuro, kontrolowane przez ambasadę USA w Kijowie, które stało się prawdopodobnie najważniejszym narzędziem władzy rządu USA na Ukrainie, wszczynając śledztwa korupcyjne przeciwko każdemu, kto zakłócał politykę USA. Szczegółowo opisałem to w mojej książce „Kartel ukraiński”.

Na Ukrainie toczy się walka o władzę, w której centrum znajduje się prawdopodobnie najważniejszy współpracownik Zełenskiego, Andriej Jermak, który jest solą w oku zarówno starej, jak i nowej administracji USA, ale jest uważany na Ukrainie za szarą eminencję, tak wpływową, że niektórzy kwestionują, czy Zełenski, czy Jermak sprawują władzę na Ukrainie.

W następstwie walki o władzę NABU wszczęło śledztwa korupcyjne przeciwko osobom bliskim Zełenskiemu i Jermakowi, co zinterpretowano jako ostrzeżenie dla Zełenskiego i Jermaka. SBU, ukraińska agencja wywiadowcza bezpośrednio podporządkowana administracji prezydenckiej Zełenskiego, odpowiedziała wszczęciem śledztw przeciwko domniemanym działaczom antykorupcyjnym i przeszukaniem ich biur i domów bez nakazu sądowego.

Pisałem o tym w zeszłym tygodniu i przetłumaczyłem artykuł z „Financial Times”. Ta historia nie jest więc niczym niezwykłym; walka o władzę narastała od miesięcy i obecnie eskaluje.

Zełenski zareagował na działania NABU i wniósł do parlamentu projekt ustawy, która miałaby podporządkować NABU kontrolowanej przez Zełenskiego Prokuraturze Generalnej. W poniedziałek SBU podjęła działania przeciwko samemu NABU, przeprowadzając przeszukania i aresztując pracowników NABU pod różnymi pretekstami.

We wtorek ustawa Zełenskiego została uchwalona przez Radę, a według doniesień Zełenski natychmiast ją podpisał, wprowadzając tym samym w życie.

W tym samym czasie amerykańskie media opublikowały już artykuły krytykujące ustawę i ostrzegające przed podporządkowaniem „niezależnego” biura antykorupcyjnego Prokuraturze Generalnej Ukrainy. Ostrzeżono nawet, że dostawy broni z Zachodu mogą zostać wstrzymane, jeśli Ukraina nie będzie już miała „niezależnej” (tj. podporządkowanej Zachodowi) agencji antykorupcyjnej. We wtorek oświadczeń krytykujących ustawę udzieliły również kraje G7 i UE.

Zaraz po uchwaleniu ustawy w różnych miastach Ukrainy doszło do protestów przeciwko niej, podczas których demonstranci skandowali hasła takie jak „To nie jest ustawa, to kapitulacja przed korupcją” i „Możemy zorganizować Majdan 2.0! Jesteście na to gotowi?”.

Zachód nie rozumie żartów

Amerykańskie media natychmiast poparły protesty. Na przykład „Wall Street Journal” opublikował artykuł zatytułowany „Wybuch protestów po tym, jak Ukraina próbuje odebrać kontrolę wspieranej przez USA agencji antykorupcyjnej”. Sprawa ta musi być bardzo ważna dla niektórych sił w USA, skoro publikowały już artykuły o protestach na Ukrainie o godzinie 3:00 czasu lokalnego.

W artykule stwierdzono, że Zełenski może stracić poparcie Zachodu z powodu tej ustawy. Według gazety, po spotkaniu z przedstawicielami agencji antykorupcyjnych w Kijowie, ambasadorzy państw G7 oświadczyli, że mają „poważne obawy i zamierzają omówić bieżące wydarzenia ze swoimi przywódcami”.

Wall Street Journal zwraca uwagę w swoim artykule, że NABU zostało pierwotnie utworzone na prośbę zachodnich sojuszników Ukrainy w celu wsparcia rządu po Majdanie. NABU jest również kluczowym elementem reformy sądownictwa na Ukrainie, niezbędnej do ubiegania się Ukrainy o członkostwo w UE. Gazeta cytuje przedstawiciela Komisji Europejskiej, który powiedział:

„Te instytucje mają kluczowe znaczenie dla ukraińskiego programu reform i muszą działać niezależnie, aby zwalczać korupcję i utrzymać zaufanie publiczne”.

Jeśli chodzi o kontrolę struktur władzy na Ukrainie, Zachód wyraźnie nie lekceważy tego problemu. Świadczy o tym również fakt, że brytyjski „Spectator” doniósł wczoraj wieczorem pod tytułem „Wojna Zełenskiego z ukraińskimi agencjami antykorupcyjnymi to katastrofa”, że UE może nałożyć sankcje na Ukrainę z powodu tego prawa.

Niemieckie media jak zawsze powolne

Zawsze zabawne jest obserwowanie, jak powoli niemieckie media reagują na wydarzenia, których ich redakcje nie rozumieją. Prawie nikt w niemieckich redakcjach prawdopodobnie nie wie, czym jest NABU i jaka jest jego misja. Jak dotąd, wyraźną linią, którą niemieckie media sumiennie podążały, było pozytywne przedstawianie Zełenskiego i ignorowanie problemu korupcji na Ukrainie. W związku z tym, w świetle doniesień o masowych protestach na Ukrainie przeciwko Zełenskiemu, oskarżanych o korupcję, w niemieckich redakcjach panuje prawdopodobnie pewne zamieszanie, które polega na zastanawianiu się, jak relacjonować sytuację, na przykład śledząc doniesienia amerykańskich mediów (a może nawet czekając na telefon wyjaśniający sytuację).

W każdym razie, kiedy piszę ten artykuł około godziny 1:00 czasu niemieckiego, wciąż nie ma prawie żadnych doniesień o protestach w Niemczech.

Co ciekawe, n-tv stanowi tu znaczący wyjątek, ponieważ o godzinie 19:00 wyemitowała już artykuł zatytułowany „Ogólnokrajowe protesty – Ukraina ogranicza niezależność śledczych ds. korupcji”, który został sklecony z doniesień agencji i nie zawierał żadnej pracy redakcyjnej zespołu redakcyjnego n-tv.

Kto stoi za protestami?

Wszystkie zachodnie doniesienia medialne z ostatnich dni na temat wydarzeń na Ukrainie wspominają o ukraińskim Centrum Działań Antykorupcyjnych (AntAC). Financial Times wspomniał już o tej organizacji pozarządowej w swoim artykule z zeszłego tygodnia, obszernie cytując jej dyrektor wykonawczą, Darię Kalenjuk. AntAC jest również wspomniany w artykule n-tv.

AntAC jest przedstawiany jako organizacja walcząca z korupcją, a SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy) Zełenskiego również podjęła działania przeciwko tej organizacji, przeszukując mieszkanie Witalija Szabunina w Charkowie i konfiskując telefony komórkowe, laptopy i tablety. Szabunin, członek-założyciel organizacji pozarządowej AntAC, założonej w 2012 roku, został opisany przez Financial Times jako „wybitny aktywista antykorupcyjny”. Wszystkie zachodnie media w ostatnich dniach poruszały jego sprawę, czy to incydentalnie, czy jako główny temat – najwyraźniej celem jest wykreowanie Szabunina, Kalenjuk i AntAC jako nowych „bohaterów”.

AntAC powstało w 2012 roku, a zarówno ukraińska, jak i rosyjska Wikipedia podają, że AntAC, założony przez Szabunina i Kalenjuka, otrzymał początkowe wsparcie finansowe od Fundacji Sorosa, rządu USA, Ambasady Brytyjskiej w Kijowie, czeskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i holenderskiej organizacji.

Najwyraźniej niewiele się zmieniło, ponieważ AntAC dumnie informuje na swojej stronie internetowej, że jest finansowany przez rząd USA, UE, państwa członkowskie UE i fundacje prywatne.

Daria Kalenjuk, dyrektor wykonawcza AntAC, nie jest zwykłą osobą; uczestniczyła w programie Klausa Schaba „Młodzi Globalni Liderzy 2022” na Światowym Forum Ekonomicznym, co oznacza, że ma doskonałe kontakty na Zachodzie i dostęp do niezbędnych funduszy w razie potrzeby.

AntAC najwyraźniej został pozycjonowany jako oś potencjalnej walki z Zełenskim, ponieważ niemiecka agencja prasowa Tagesschau również relacjonowała sprawę Szabunina w raporcie o represjach Zełenskiego wobec domniemanych działaczy antykorupcyjnych i szczegółowo przesłuchała Kalenjuka. Tagesschau poinformował również o liście otwartym do Zełenskiego, w którym dziesiątki ukraińskich organizacji pozarządowych domagały się zaprzestania ataków na Szabunina i innych krytyków rządu.

To właśnie za pośrednictwem takich sieci, składających się z organizacji pozarządowych finansowanych i kontrolowanych przez Zachód, masy wyszły na ulice podczas poprzednich kolorowych rewolucji, aby obalić rząd. I dokładnie to samo wydarzyło się ponownie na Ukrainie zaledwie kilka godzin po uchwaleniu ustawy: natychmiast po jej uchwaleniu tysiące ludzi w różnych ukraińskich miastach odpowiedziało na apele organizacji pozarządowych i demonstrowało przeciwko ustawie, grożąc Zełenskiemu „Majdanem 2.0”.

Kolejne dni mogą być interesujące.

Teraz pozostaje czekać na rozwój wydarzeń. Z jednej strony, Europejczycy, w szczególności, nie mogą obecnie porzucić Zełenskiego, ponieważ potrzebują go w wojnie z Rosją. Z drugiej strony, Zachód nie przychylnie patrzy na próby demontażu przez swoje kolonie narzędzi władzy, którymi Zachód je dominuje.

Wciąż więc ekscytujące: czy Zełenski w końcu ustąpi? A jeśli nie, czy Zachód zaryzykuje obalenie Zełenskiego w czasie wojny z Rosją, co mogłoby stanowić nieobliczalne ryzyko na niestabilnej Ukrainie, gdzie dostępne są ogromne ilości broni, nad którymi praktycznie nie ma kontroli? A jeśli tak się stanie, kogo Zachód wyznaczy na następcę Zełenskiego?

Witalij Kliczko, mer Kijowa, zdaje się już zajmować pozycję, ponieważ dołączył do demonstrantów w Kijowie i udzielił im wsparcia. Kliczko był finansowany przez Fundację Konrada Adenauera CDU podczas Majdanu i z pewnością byłby preferowanym kandydatem niemieckiego rządu, podczas gdy obecna administracja USA prawdopodobnie nie przejmuje się tym, czy Kliczko zastąpi Zełenskiego. Najważniejsze jest to, że USA zarabiają na dostawach broni do Kijowa, za które płacą Europejczycy.

Czy Zachód jakoś dojdzie do porozumienia z Zełenskim, aby nie narażać się na wojnę z Rosją?

Następne dni mogą przynieść niespodzianki…

napisał  Thomas Röper

„Polska generalicja”, wraz z niemiecką i brytyjską stawiana za wzór głupoty, ignorancji i globalistycznego lizusostwa

„Polska generalicja”, wraz z niemiecką i brytyjską stawiana za wzór głupoty, ignorancji i globalistycznego lizusostwa

Problem nie tkwi nawet w fakcie jej całkowitego zidiocenia, ale w niebezpieczeństwie dolewania oliwy do ognia i drażnienia rosyjskiego Mocarstwa Nuklearnego.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 22

Za czasów sowieckich durnie w mundurach generalskich LWP chlali samogon ze swymi odpowiednikami z Krasnej Armii, ale trzymali gęby na kłódkę, bo do politykierstwa dopuszczona była jedynie PZPR.

Dziś w apogeum komunizmu, zwanym dla niepoznaki „globalizmem”, każdy lizus ogólno-wojskowy, który dochrapał się szlif generalskich, czuje się w obowiązku szczekać na jedną modłę z Pentagonem, Brukselą, Berlinem i Londynem.

Całkowita niekompetencja i karierowiczostwo „natowskiej elity”, mrozi krew w żyłach nie tylko autentycznych fachowców wojskowości, ale każdego wykształconego i inteligentnego człowieka.

Zarówno polityczne , jak i militarne „elity” ZIK (zachodniego imperium kłamstwa), są całkowicie deliryczne i bezmyślne.

Wywołanie konfliktu zbrojnego z FR, to w najlepszym wypadku, katastrofa geopolityczna, militarna i gospodarcza UE, NATO i całego ZIK, a w najgorszym jądrowa anihilacja Ludzkości. O katastrofie cywilizacyjnej nie wspomnę, gdyż nie dotyczy ona „zachodnich nadludzi”. Są już tak zdegenerowani, że nic im w tym zakresie zaszkodzić nie może.

Jednakowoż, ta mniejszość obywateli III RP, która pojmuje grozę sytuacji, chciałaby zapewne przeżyć swe lata w spokoju i względnym dobrobycie, a zamienienie się (w najlepszej sytuacji) w drugą Ukrainę, do takich celów nie prowadzi!

Dlatego zamieszczam poniżej wypowiedzi ( w formie wideo i artykułu) dwu prominentnych członków establishmentu wojskowo-wywiadowczego US Army i CIA, traktujące o tym zagadnieniu.

Scott Ritter były inspektor uzbrojenia ONZ i negocjator traktatów rozbrojeniowych z ZSRR i FR, ze strony USA, przedstawia poniżej swą ocenę:

Wieloletni analityk militarny CIA, Larry Johnson, jest podobnie jak Scott w stanie spoczynku, co obu im umożliwia mówienie PRAWDY, oto jego najnowszy artykuł:

Zachód nadal działa w złudzeniu, że dysponuje siłą militarną i poparciem politycznym, by zmusić Rosję do zawieszenia broni. Najnowszy przykład pochodzi od generała Christophera Donahue, dowódcy Armii USA w Europie i Afryce, który wygłosił niezwykle niebezpieczne oświadczenie podczas przemówienia na inauguracyjnej konferencji LandEuro Stowarzyszenia Armii USA w Wiesbaden w Niemczech w zeszłym tygodniu. Donahue stwierdził, że siły lądowe NATO rozwinęły zdolność do ataku i zajęcia rosyjskiej eksklawy kaliningradzkiej „w niespotykanym dotąd czasie” – szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Chwalił postępy NATO w zakresie szybkich operacji lądowych i podkreślał, że Kaliningrad – silnie zmilitaryzowana enklawa rosyjska otoczona terytorium NATO – może zostać zneutralizowany z lądu znacznie szybciej niż było to możliwe wcześniej.

Powiedział:

Możemy to zdemontować w niesłychanym czasie – szybciej, niż kiedykolwiek wcześniej.

Oświadczenie Donahue nie miało na celu sugerowania, że NATO planuje natychmiastowe przeprowadzenie pierwszego ataku; było raczej ostrzeżeniem dla Rosji o gotowości sojuszu na wypadek dalszej agresji, zwłaszcza wobec państw bałtyckich. Komentatorzy i urzędnicy interpretują te uwagi jako zapewnienie dla partnerów NATO i sygnał dla Moskwy, że każdy atak na NATO wywoła zdecydowaną i szybką reakcję. Niezależnie od intencji Donahue, jest to lekkomyślne i niebezpieczne oświadczenie, biorąc pod uwagę jego pozycję jako szefa Dowództwa Europejskiego USA. Choć mogło ono podnieść morale wśród liliputów nad Bałtykiem, Rosjanie uznali je za poważne zagrożenie i prowokację.

Władze rosyjskie odpowiedziały, że każdy atak militarny na Kaliningrad będzie jednoznacznie traktowany jako atak na samą Federację Rosyjską. Leonid Słucki, przewodniczący parlamentarnej Komisji Spraw Zagranicznych (wysoko postawiona postać, często odzwierciedlająca retorykę Ministerstwa Spraw Zagranicznych), stwierdził wprost:

Atak na Obwód Kaliningradzki będzie oznaczał atak na Rosję, z wszelkimi środkami odwetowymi przewidzianymi między innymi w jej doktrynie nuklearnej… Amerykański generał powinien to rozważyć, zanim złoży takie deklaracje.

Członek parlamentarnej komisji obrony nazwał te groźby „ w istocie wypowiedzeniem wojny ”.

Wypowiedzi Donahue, poza tym, że były niewiarygodnie głupie, pokazały arogancję i pogardę, jaką amerykańscy przywódcy polityczni i wojskowi żywią do Rosji. Co gorsza, NATO prowadzi lub wkrótce przeprowadzi ćwiczenia wojskowe symulujące inwazję na Kaliningrad. Rosjanie to zauważyli i nie bagatelizują tego jako bezpodstawnego zagrożenia. Pewien emerytowany oficer rosyjskiego wywiadu zareagował słowami:

A co stałoby się z Waszyngtonem lub Nowym Jorkiem, gdybyśmy na przykład rozmieścili nasze wojska na oceanie, w tym flotę okrętów podwodnych, i przeprowadzili próby ataków na Nowy Jork i Waszyngton? Jak zareagowałby Trump?

Myślę, że znamy odpowiedź na to retoryczne pytanie… Trump zaatakowałby. Teraz, gdy Rosja masowo produkuje hipersoniczny pocisk Oreshnik , Putin ma inną opcję niż sięganie po broń jądrową. Oreshnik może trafić w każdy cel w Europie – to znaczy jest hipersoniczną wersją pocisku balistycznego średniego zasięgu, z tą różnicą, że można nim manewrować w locie, a jeden pocisk może przenosić wiele głowic. Zachód nie ma żadnej obrony przed tym pociskiem. Ciekawe, czy Donahue to rozumie?

Dziś odbyłem długą rozmowę z Nimą, który miał na sobie zabójczą tropikalną koszulę, na temat Gazy, Iranu i wojny na Ukrainie:

Patentowana głupota, arogancja i ignorancja amerykańskich bubków przystrojonych w generalskie mundury, nie dziwi już nikogo w świecie. Ich sukcesy są również klarownie widoczne. Bezsilność US Army nawet w stosunku do plemienia Huti w Jemenie, którzy przegnali US Carrier Group z morza czerwonego i uszkodzili jego „niezniszczalny” myśliwiec F-35, są pierwszymi z brzegu dowodami, czym jest „amerykańska potęga militarna” i jej „debilni generałowie”.

Niestety „generalicja WP” jest równie głupia, a na dodatek wyszkolona tylko w jednym: „ jak najefektywniej lizać dupy amerykańskiej wierchuszce z NATO i dalej wspinać się po szczeblach globalistycznej kariery”!

Nawet gdyby Boska Opatrzność uchroniła Polskę i Polaków od wojny i zagłady, to kto w oswobodzonym z UE i NATO państwie nadawałby się do sprawowania władzy, obrony narodowej i wszystkich pozostałych nieuniknionych zadań?

Czyżby „import” z Węgier byłby niezbędny? No bo nasi „nowi kolorowi współmieszkańcy” do takich celów się nie nadają!

Kolejna próba wciągnięcia Polski do wojny?

Kolejna próba wciągnięcia Polski do wojny?

Autor: AlterCabrio , 17 lipca 2025

Wszystkie media głównego nurtu powieliły informację, którą na mediach społecznościowych umieścił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Orzekł on arbitralnie, że to były rosyjskie drony, które nadleciały z trzech kierunków, a atak nieprzypadkowo wymierzony został w polską fabrykę. Minister wyjaśnił też, skąd ma tą wiedzę – od szefa zakładu. Następnie pan minister złowrogo orzekł: „zbrodnicza wojna Putina przybliża się do naszych granic”.

−∗−

Obraz tytułowy: Aleksander Sochaczewski Pożegnanie Europy, 1894. Zsyłka w głąb Imperium Rosyjskiego powstańców styczniowych. Czy chcemy tego znowu? LINK

===============================

Kolejna próba wciągnięcia Polski do wojny?

W dniu 16 lipca 2025 roku media głównego nurtu obiegła pilna wiadomość: ROSJA ZAATAKOWAŁA POLSKĄ FABRYKĘ!

Od razu skoczyła adrenalina: a więc jednak? Czy wraże rakiety niszczą naszą infrastrukturę? Czy mamy już schodzić do schronów, których nie ma? Trzeba było chwile ochłonąć, aby zrozumieć, co naprawdę kryje się pod alarmującym paskiem. Otóż w trakcie działań wojennych na terenie państwa ukraińskiego, w mieście Winnica ucierpiała fabryka, należąca do Grupy Barlinek. Zabudowania zostały uderzone przez 3 drony. Są straty materialne i dwie osoby ranne.

Wszystkie media głównego nurtu powieliły informację, którą na mediach społecznościowych umieścił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Orzekł on arbitralnie, że to były rosyjskie drony, które nadleciały z trzech kierunków, a atak nieprzypadkowo wymierzony został w polską fabrykę. Minister wyjaśnił też, skąd ma tą wiedzę – od szefa zakładu. Następnie pan minister złowrogo orzekł: „zbrodnicza wojna Putina przybliża się do naszych granic”.

No więc wszystko jasne, dyrektor fabryki wyrobów drewnopochodnych jest najważniejszym źródłem wiedzy do prowadzenia geopolityki, a Winnica, ukraińskie miasto na wschodnim Podolu znad rzeki Boh w magiczny sposób przemieściło się nad rzekę Bug. Być może panu ministrowi pomyliła się III RP z I RP., kiedy rzeczywiście Winnica należała do Polski. No ale wtedy nie było jeszcze Putina, ani dronów.

Zobacz też:

Wschód, i czego o nim nie wiecie

Zachód, jakiego nie znacie

Żarty żartami, ale sprawa staje się poważna, jeśli minister spraw zagranicznych mówi o przybliżającej się do Polski wojnie, prowadzonej przez mocarstwo nuklearne. To może oznaczać bardzo poważne zagrożenia dla Polaków. Pan minister świadom jest zagrożenia i bardzo pomaga w utrzymaniu bezpieczeństwa. Ostatnio zamknął dwa konsulaty Federacji Rosyjskiej w Polsce. To na pewno zwiększyło nasze bezpieczeństwo. A jeśli chodzi o zagrożenie rosyjskie – nie mamy co się bać, dopóki Ukraina walczy za nas. Prezydent (były, ale wciąż urzędujący) Zełenski na pewno zrobi wszystko, aby odeprzeć rosyjski atak od Polski. Przede wszystkim mamy jednak naszych wspaniałych sojuszników – USA, inne NATO i Unię Europejską. Oni wszyscy nas obronią. Możemy więc nadal prowadzić politykę prowokacyjną przeciw Rosji, włos nam z głowy nie spadnie. To znaczy, na pewno włos z głowy nie spadnie panu ministrowi spraw zagranicznych, on wszak ma dwa paszporty, i panu premierowi, w końcu godność byłego prezydenta Europy daje pewne profity. Pan minister wojny też raczej wyjdzie bez szwanku dzięki zawczasu przygotowanemu plecakowi ewakuacyjnemu. No a reszta mieszkańców Polski?

Reszta jest nieważna, nie ma takiego dobra, którego nie należałoby poświęcić dla zachowania całości terytoriów państwa ukraińskiego. Dwóch Polaków zabitych od uderzenia rakiety w Przewodowie, pamiętamy? Co wówczas usłyszeliśmy? Pan Zełenski od razu powiedział mniej więcej to samo, co pan minister: TO ROSJA! TRZEBA COŚ ZROBIĆ! Później zaś okazało się, że rakieta nie była rosyjska, lecz ukraińska.

Do tej pory nie ma przeprosin ani zadośćuczynienia. Jakiś czas potem pan Zełenski ostrzegał Polskę, że Rosja wystrzeliła rakietę, po czym okazało się, że jednak nie. Biorąc pod uwagę całokształt, skąd wiemy, że drony były rosyjskie, a nie ukraińskie? Czy to nie była prowokacja, operacja pod fałszywą flagą, próba wciągnięcia Polski i NATO do wojny z Ukrainy z Rosją, ale bezpośrednio? Komu zależy na takim rozszerzeniu konfliktu: Rosji czy Ukrainie?

Nie mam złudzeń, że głos rozsądku przedostanie się i przekona mainstream, tak medialny, jak polityczny. Oni wciąż będą gęgać swoje, jaka zła ta Rosja i szukać wszędzie agentów Putina. Patrzcie, jakie to wygodne! Kogoś nie lubisz, powiedz o nim, że zna rosyjski, więc agent. To nic, że kiedyś w szkole uczyli się go wszyscy, ogłupiony lud nie musi pamiętać. Ktoś czytał kiedyś Puszkina lub słuchał Czajkowskiego, to dopiero agent wpływu. No i gdy ktoś próbuje rzeczowej rozmowy o geopolityce, zaraz jest zgaszony: o Rosji tylko źle, i nie wolno mówić o potrzebie normalizacji stosunków. Ani przez myśl nie przyjdzie tym ludziom, że właśnie w ten sposób prowokują Putina do ataku, właśnie tak narażają terytorium polskie i życie Polaków na atak, choćby dronowy. Nie są w stanie zrozumieć tak prostej myśli, że jeśli nie chce się konfliktu zbrojnego z jakimś państwem, nie szuka się zadrażnienia, ale właśnie odprężenia. A wszystko, co robią władze III RP od 24 lutego 2022 roku, jest szukaniem zadrażnień. Czy to jest aż tak trudne emocjonalnie, żeby zrozumieć, że ze strachu przed Rosją prowokujemy Rosję? Zachód nas nie obroni, ani USA, ani Brytyjczycy, ani Niemcy, ani Francja, ani ktokolwiek inny. Jeśli zostaniemy zaatakowani, zostaniemy sami, jak w 1939 r.

W obecnej sytuacji geopolitycznej Polska powinna robić wszystko, aby uniknąć konfliktów z Federacją Rosyjską. Nie z powodu sympatii do Rosji i Putina, ale właśnie odwrotnie – ze strachu przed Rosją i z obawy przed Putinem. Wszyscy ci, którzy boją się Rosji, a obawiać powinni się wszyscy Polacy, niech zrozumieją wreszcie, że jeśli boisz się silniejszego, a nie możesz go pokonać, to go przynajmniej nie prowokuj, bo możesz nie przeżyć ciosu. Jeśli nie możesz go pokonać, kiedy cię zaatakuje, to przekonaj go, aby cię nie zaatakował, zanim to zrobi. Straszenie Zachodem na Rosję już nie działa. USA mają inne sprawy na Bliskim Wschodzie i Pacyfiku, i tam będą się angażować. Europa Zachodnia nie ma siły zbrojnej. Jedyne, co Zachód nam dziś oferuje, to wpychanie nas, Polaków, po raz kolejny zresztą, do bezsensownej, samobójczej walki z Imperium Rosyjskim, na wykrwawienie. Mało nam było niepotrzebnych powstań XIX wieku? Mało nam krwi i cierpień naszych przodków? Chcemy znowu? Chcemy więcej? I to w imię czego? Interesów City of London? Dla wsparcia banderowców? Przyjdźmy po rozum do głowy, zanim ktoś wciągnie nas w katastrofalny konflikt z Federacją Rosyjską.

Nie mam złudzeń co do tzw. elit, ale pokładam ufność w narodzie polskim, a szczególnie w jego szczególnej grupie, którą zwę Elitą Organiczną Narodu. Bracia, jednoczmy się i nie pozwólmy agentom na wciągnięcie Polski do obcej wojny.

Dowiedz się więcej o podbijaniu Polski i Polaków. „Poradnik świadomego narodu” dostępny tutaj: LINK

______________

Kolejna próba wciągnięcia Polski do wojny?, Bartosz Kopczyński, 17 lipca 2025

−∗−

Warto porównać:

Wojna, groźba, szansa – Bartosz Kopczyński
Świadomość ta wciąż nie doszła do umysłów Polaków, zajętych cyrkowymi igrzyskami polityków ze szkoły pinokiańskiej. Trudno się dziwić, skoro wciąż większość naszych rodaków nie dostrzega własnego statusu okupacyjno-likwidacyjnego. Rzecz to […]

______________

Kto chce zrównać Polskę z ziemią? – Bartosz Kopczyński
«Poprzez utrzymywanie tej atmosfery zagrożenia, wtedy kiedy tego zagrożenia nie ma, wtedy kiedy raczej sytuacja idzie do pokoju, podgrzewanie wojny może doprowadzić, że w końcu dojdzie do jakiejś ingerencji, dojdzie […]

______________

Jak bronić wolności
Nie docenia się tu jednak stanu psychiki współczesnych ludzi Zachodu, w tym Polski, będącego skutkiem celowej debilizacji. Zabawmy się w intelektualną zagadkę: jak wyglądałaby scena polityczna w Polsce, gdyby dziś […]

Na Ukrainie w warunkach bojowych sinus dochodzi do pięciu. Zawyżają wielokrotnie liczbę zużytej amunicji.

Ukraina zawyża liczbę zużytej amunicji? Wiceprezes PGZ wątpi w ukraińskie dane

16.07.2025 https://www.tysol.pl/a143722-ukraina-zawyza-liczbe-zuzytej-amunicji-wiceprezes-pgz-watpi-w-ukrainskie-dane

Wiceprezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Arkadiusz Bąk wywołał kontrowersje, kwestionując wiarygodność danych o zużyciu amunicji przez ukraińskie siły zbrojne. W rozmowie z portalem money.pl stwierdził, że informacje przekazywane przez stronę ukraińską są „znacznie zawyżone”.

Arkadiusz Bąk Ukraina zawyża liczbę zużytej amunicji? Wiceprezes PGZ wątpi w ukraińskie dane

Arkadiusz Bąk / PAP/Radek Pietruszka

  • Wiceprezes PGZ Arkadiusz Bąk zakwestionował ukraińskie dane o zużyciu amunicji, twierdząc, że są zawyżone i technicznie niewiarygodne.
  • Ukraiński portal Defense Express ostro skrytykował wypowiedź Bąka, zarzucając mu ignorancję i brak zrozumienia realiów frontu.
  • Spór ujawnia różnice między Polską a Ukrainą w ocenie sytuacji wojennej i stanu uzbrojenia.

Według wiceprezesa PGZ gdyby dane były prawdziwe, używane przez Ukrainę haubice wymagałyby serwisowania praktycznie co tydzień.

Te liczby są znacznie zawyżone, podobnie jak wszystkie dane z wojny – powiedział.

Ukraina zawyża liczbę zużytej amunicji? Wiceprezes PGZ wątpi w ukraińskie dane

Jak wskazał, wiele ukraińskich dział to przestarzałe systemy kalibru 152 mm, o krótkim zasięgu i ograniczonej trwałości. W jego opinii to właśnie przewaga technologiczna uzbrojenia NATO, w tym nowoczesnej amunicji o zasięgu do 40 km, robi różnicę na polu walki.

Gdyby policzyć, ile kto ma haubic i ile każda z nich ma tzw. resursu technicznego, czyli, ile strzałów może wykonać, to okazałoby się, że co tydzień wszystkie musiałyby iść do remontu. Te liczby są znacznie zawyżone, podobnie jak wszystkie dane z wojny. Dane, które otrzymujemy od naszego wojska, które są weryfikowalne poprzez dostęp do źródła informacji, trudno odnosić do ukraińskich informacji wojennych czy nawet publicystycznych. Po drugie, na froncie w Ukrainie pracuje głównie stara artyleria kalibru 152 mm, czyli o prostej konstrukcji pocisku o zasięgu 17–18 km. Nasze pociski mają prawie 40 km zdolności zasięgowych. Na tym polega różnica przewagi w walce technologicznej NATO versus stare systemy poradzieckie

– powiedział Bąk.

Reakcja ukraińskich mediów

Bąk zestawił informacje od ukraińskich źródeł z danymi zbieranymi przez polską armię, podkreślając, że te drugie są znacznie bardziej wiarygodne i oparte na sprawdzonych źródłach. Jego słowa wpisują się w coraz częściej pojawiające się w Polsce głosy sceptycyzmu wobec jednostronnych narracji płynących z Kijowa.

Według ukraińskich szacunków z sierpnia 2024 roku armia tego kraju zużywała średnio 14,6 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej dziennie. Dla porównania Rosjanie mieli dziennie odpalać aż 44,5 tys. pocisków.

Na słowa wiceszefa PGZ ostro zareagowały ukraińskie media. Portal Defense Express zarzucił Bąkowi „ignorancję” i brak zrozumienia sytuacji na froncie.

Ukraińscy żołnierze naprawdę strzelają ponad wszelkie normy. I nie robią tego dla wygodnego życia

– czytamy w odpowiedzi. Autorzy krytykują też sugestie, jakoby polska armia funkcjonowała na wyższym poziomie technologicznym, nazywając je „dość dziwnymi”.

„Ukraina zużywa tysiące pocisków”

Ukraińscy komentatorzy dodają, że powodem sceptycyzmu może być po prostu brak odpowiedniego uzbrojenia po stronie Wojska Polskiego. Ich zdaniem, niezależnie od typu sprzętu, Ukraina rzeczywiście zużywa tysiące pocisków dziennie – bo sytuacja tego wymaga.

Ostatecznie głównym pytaniem, ale dla Polaków, powinno być, czy te oceny są rzeczywiście sprawiedliwe. Czy też opierają się na fakcie, że polskie siły zbrojne dysponują obecnie jedynie około 140 działami samobieżnymi kal. 155 mm – koreańskimi K9A1 i własnymi Krabami – stwierdza dalej ukraiński portal Defense Express.

mail:

A kąt prosty wynosi 100 stopni, bo wtedy wrze woda [to autentyk ze studium wojskowego, płk. Tumanow.]

=====================================

mail:

No, muszą jakoś wytłumaczyć ogromną sprzedaż broni, w tym amunicji, do miłujących pokój krajów Afryki

Scott Ritter: O sytuacji globalnej oraz o idiotach.

Niemcy na drodze do wojny? Analiza Scotta Rittera

W programie „Judging Freedom” z 14 lipca 2025 roku sędzia Andrew Napolitano rozmawia z byłym żołnierzem piechoty morskiej USA i inspektorem uzbrojenia Scottem Ritterem o narastających napięciach w Europie, a w szczególności o tym, czy Niemcy pod rządami kanclerza Mattza zmierzają ku wojnie. Ritter ostro krytykuje obecną politykę USA pod rządami prezydenta Donalda Trumpa i ostrzega przed niebezpieczeństwami związanymi z rozbudową sił zbrojnych oraz geopolitycznymi błędami, które mogą doprowadzić świat na skraj poważnego konfliktu.

Dostawy broni przez Trumpa na Ukrainę: Bezsensowny ruch

Ritter ostro skomentował niedawne oświadczenie prezydenta Trumpa o drastycznym zwiększeniu dostaw broni na Ukrainę za pośrednictwem europejskich sojuszników: „To coś da. To głupota najwyższego rzędu”. Podkreślił, że operacją tą kieruje CIA, a nie Pentagon ani Departament Stanu, co wskazuje na niekonwencjonalne i nieprzejrzyste metody. „CIA dociera do krajów posiadających systemy uzbrojenia i organizuje ich przekierowywanie poza normalnymi kanałami zaopatrzenia” – wyjaśnia Ritter. Skrytykował fakt, że Stany Zjednoczone nie tykają własnych zapasów broni, ale wywierają presję na kraje takie jak Hiszpania i Niemcy, aby przekazały im baterie rakiet Patriot.

Ritter wątpi, czy Ukraina jest w stanie skutecznie wykorzystać te systemy: „Ukraina nie ma wyszkolonych żołnierzy do obsługi 17 baterii. Wiele z istniejących baterii zostało zniszczonych przez Rosję, podobnie jak ich załogi”. Zwraca uwagę, że starsze systemy Patriot mogą nie być zdolne do przechwytywania nowoczesnych rosyjskich pocisków balistycznych, co czyni ten środek nieskutecznym. „To tylko zastrzyk morfiny dla Zełenskiego, który ma mu poprawić humor na chwilę, ale nie zmienia to faktu, że Ukraina jest niszczona od wewnątrz” – mówi Ritter, opisując ukraińskie władze i ideologię banderowską jako „raka”, który toczy kraj.

Niemcy i niebezpieczeństwo „Czwartej Rzeszy”

Ritter przytacza historyczne paralele, aby zilustrować zagrożenia polityki niemieckiej pod rządami kanclerza Mattza. Przypomina konferencję w Quebecu z 1943 roku, na której Churchill i Roosevelt dyskutowali o demilitaryzacji Niemiec po II wojnie światowej. „Churchill powiedział: »Niemcy zawsze wracają«. Roosevelt poszedł dalej, mówiąc, że problemem nie jest tylko przemysł, ale sami Niemcy” – wyjaśnia Ritter. Dla Rittera plan Morgenthaua, który miał na celu deindustrializację i fragmentację Niemiec, odzwierciedla obecną sytuację: „Dziś mamy Czwartą Rzeszę. Mattz mówi o tym, żeby tym razem zrobić to dobrze – co to znaczy? Dominacja nad światem, jak wtedy?”

Ritter ostrzega, że Niemcy pod rządami Mattza dążą do niebezpiecznego połączenia nacjonalizmu, industrializmu i militaryzmu. Argumentuje jednak, że niemieckiemu społeczeństwu brakuje woli i potencjału ekonomicznego do takiego rozwoju: „Ludność niemiecka nie jest zmilitaryzowana, a gospodarka nie jest w stanie utrzymać zrównoważonej produkcji wojskowej”. Niemniej jednak uważa ambicje niemieckiego rządu za alarmujące. „Amerykanie powinni się obudzić. Wysłać pięć dywizji do Berlina już teraz i wyeliminować niemiecki rząd, zanim 20 lat później powstanie Czwarta Rzesza” – domaga się prowokacyjnie Ritter.

Pobór do wojska w Szwecji i absurdalność NATO

Ritter kpi również z zapowiedzi Szwecji o podniesieniu wieku poboru z 47 do 70 lat: „To głupota. Jeśli powołuje się 47-latków, to już przegrało się wojnę. Z 70-latkami to gra, set, mecz”. Wskazuje na historyczne doświadczenia II wojny światowej, kiedy niemieckie oddziały Volkssturmu, złożone ze starców i chłopców, w rzeczywistości utrudniały wysiłek wojenny. „Szwecja może powołać tylu 70-latków, ile zechce – to tylko przyspieszy klęskę” – mówi Ritter, sarkastycznie rekomendując całemu NATO podniesienie wieku poboru do 70 lat, obnażając tym samym własną absurdalność.

Rola neokonserwatystów i słabość Trumpa

Zapytany, czy neokonserwatyści w administracji Trumpa odnoszą sukcesy, Ritter stanowczo odpowiada: „Nie. Aby triumfować, muszą wygrać. Nie chodzi o ich sukces, ale o porażkę Ameryki”.

Opisuje Trumpa jako człowieka, którym łatwo manipulować, ponieważ jego ego jest najważniejsze: „Trump jest żywym dowodem na to, jak działa pętla OODA. Chiny, Indie, Rosja – wszystkie te kraje są w jego cyklu decyzyjnym. On tylko reaguje, nie definiuje sytuacji”. Ritter ostro krytykuje również senator Lindsey Graham: „Jeśli jest ktoś głupszy od Trumpa, to Graham. Chce nałożyć sankcje na Chiny? Chiny trzymają Stany Zjednoczone w swoich rękach ziem rzadkich. Amerykański przemysł samochodowy upadnie bez tych materiałów”.

Izrael i ambiwalencja nuklearna

Ritter chwali kongresmenkę Marjorie Taylor Greene za odwagę w nazwaniu Izraela „posiadającym broń jądrową” i zablokowaniu dodatkowego finansowania w wysokości 500 milionów dolarów: „Izrael nie jest bezradnym krajem. Mają broń jądrową, a my już przekazujemy im 3,4 miliarda dolarów rocznie”. Krytykuje długotrwałą politykę USA polegającą na „celowej dwuznaczności”, która ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza izraelskiemu programowi nuklearnemu. „Greene ma odwagę, by się tym zająć, ale nie ujdzie jej to na sucho” – mówi Ritter.

Wpływ Netanjahu na Trumpa

Ritter podejrzewa, że trzy spotkania Trumpa z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu w ciągu dwóch dni dotyczyły takich tematów, jak procesy korupcyjne Netanjahu, dalsze ataki na Iran oraz sytuacja w Strefie Gazy. „Trump publicznie oświadczył, że izraelskie sądy nie mogą ścigać Netanjahu. To bezprecedensowe” – mówi Ritter. Uważa, że Trump i Netanjahu omawiali nie tylko dodatkowe ataki na Iran, ale także możliwe opcje negocjacyjne, które jednak są podważane przez politykę Trumpa na Ukrainie.

Wniosek

Scott Ritter maluje ponury obraz obecnej sytuacji geopolitycznej. Uważa politykę Trumpa za egocentryczną i niekompetentną, ambicje Niemiec za niebezpieczny krok w kierunku nowego militaryzmu, a NATO za coraz bardziej absurdalne. Jego analiza to sygnał ostrzegawczy dla USA i Europy, by ponownie rozważyły konsekwencje swoich decyzji militarnych i gospodarczych, zanim będzie za późno. „Zmierzamy ku całkowitej porażce gospodarczej” – ostrzega Ritter, wzywając do powrotu do racjonalnej polityki, aby uniknąć poważniejszego konfliktu.

Zachodnia propaganda o stratach Rosji i Ukrainy. A oto liczby i wykresy.

W liczbach – zachodnia propaganda o stratach Rosji

Źródło: Larry Johnson; https://sonar21.com/by-the-numbers-western-propaganda-on-russian-losses/

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 14

W ciągu ostatniego tygodnia zachodnie media gorączkowo forsowały narrację o ogromnych stratach poniesionych przez Rosję. Wypowiedź Marco Rubio w Kuala Lumpur sprzed kilku dni jest tego typowym przykładem:

Sto tysięcy od stycznia? Ale to nie tylko Rubio…

============================================

The Economist podaje skromniejsze szacunki, ale kluczowe słowo to szacunek :

Według stanu na 9 lipca nasz licznik wskazuje, że od początku wojny zginęło od 900 000 do 1,3 mln Rosjan, w tym około 190 000–350 000 ostatnio. Aktualizuje to szacunki z innych źródeł, które pod koniec czerwca oszacowały całkowitą liczbę ofiar na ponad 1 mln . Nasze dane sugerują, że w letniej ofensywie, która rozpoczęła się na dobre 1 maja, mogło zginąć do tej pory około 31 000 Rosjan.

Zbyt mało danych, aby wygenerować porównywalne szacunki dotyczące Ukrainy. Jednak katalog znanych poległych i zaginionych, dostępny na stronie internetowej UAL oses, wskazuje, że od początku inwazji zginęło od 73 000 do 140 000 ukraińskich żołnierzy.

==========================================

Tyle propaganda.

Porozmawiajmy o leniwych reporterach. Dostępnych jest mnóstwo danych, wystarczy przeprowadzić podstawową analizę. Na przykład, zacznijmy od mediów społecznościowych. W dobie wszechobecnych smartfonów i platform społecznościowych nie da się ukryć nekrologów ani zdjęć pogrzebów i cmentarzy. Są setki zdjęć ukraińskich pogrzebów i cmentarzy z dosłownie morzem ukraińskich flag powiewających nad rozległą połacią świeżo wykopanych grobów. Inaczej jest w Rosji. Jest ich kilka, ale nic nie dorównuje liczbie pokazywanej na ukraińskich kanałach. 

Analitycy zachodnich wywiadów mają dostęp do zdjęć satelitarnych i możliwość analizy cmentarzy w Rosji i na Ukrainie oraz porównywania, gdzie wykopuje się najwięcej nowych grobów. Przysięgam, że napisałem artykuł na ten temat, korzystając z tych zdjęć, ale nie mogę go znaleźć. Podczas poszukiwań dokonałem jednak ciekawego odkrycia… Zachodnie satelity i firmy medialne nie robią nic, aby dokonać takiego porównania.

Poniższy wykres pomaga to wyjaśnić. [Uwaga: Tytuł jest błędny.] Wykres przedstawia liczbę rosyjskich ciał wymienionych za ciała ukraińskie od początku Specjalnej Operacji Wojskowej.

W poprzednim artykule omówiłem przyczynę dysproporcji w liczbie ofiar śmiertelnych w walce… Chodzi o to, że Rosja ma miażdżącą przewagę w sile ognia. Przyjrzyjmy się dwóm systemom uzbrojenia:

Pociski artyleryjskie : Rosja cieszy się jednostronną przewagą dzięki zwiększonej produkcji krajowej (3-4,5 miliona pocisków rocznie) i ogromnemu importowi (np. ponad 9 milionów z Korei Północnej od 2023 r.), podczas gdy Ukraina jest całkowicie zależna od pomocy Zachodu (1,3-2 miliony rocznie).

Sekretarz generalny NATO przyznał publicznie, że Rosja produkuje więcej pocisków artyleryjskich w ciągu trzech miesięcy niż USA i reszta NATO w ciągu roku. Liczby produkcji są istotne, ponieważ rosyjskie tempo strzelania (10 000-15 000 pocisków dziennie) przewyższa ukraińskie (2 000-7 000 dziennie), co prowadzi do dysproporcji 5-10:1 w niektórych sektorach w 2024 r. W 2025 r. ta dysproporcja wzrosła do 23:1 na niekorzyść Ukrainy. Innymi słowy, Ukraińcy trafieni pociskami artyleryjskimi będą mieli więcej ofiar niż Rosjanie po prostu dlatego, że Rosjanie wystrzeliwują więcej pocisków.

Drony : Rosja dysponuje kilkoma kluczowymi przewagami w zakresie wykorzystania dronów w walce w trwającym konflikcie z Ukrainą, wynikającymi przede wszystkim z większej bazy przemysłowej, partnerstw zagranicznych (np. z Iranem w przypadku dronów typu Shahed i z Chinami w przypadku podzespołów) oraz skupienia się na masowej produkcji i rozmieszczeniu.

Większa wielkość produkcji i zapasy: Rosja planuje wyprodukować 2-4 miliony dronów do 2025 roku (w tym 2 miliony modeli FPV i 30 000 dronów dalekiego zasięgu/wabików), przewyższając cele Ukrainy w niektórych kategoriach, pomimo ogólnego celu Ukrainy wynoszącego 4,5 miliona. Obejmuje to zwiększenie produkcji do 300-500 dronów dalekiego zasięgu dziennie, wspieranych przez chińskie komponenty, co daje Rosji 3:1 przewagę w dziennej produkcji w niektórych typach. Ukraina wyprodukowała 2,2 miliona dronów do 2024 roku (wzrost o 900%), ale skumulowane zapasy Rosji (szacowane na 1,5-2,5 miliona aktywnych) umożliwiają ciągłą działalność operacyjną.

Ogromne możliwości ostrzału: Rosja regularnie przeprowadza zakrojone na szeroką skalę ataki dronów (np. rekordowe 728 dronów w ciągu jednej nocy w lipcu 2025 r., w porównaniu z 2264 w pierwszej połowie 2024 r. i 22 495 w pierwszej połowie 2025 r.), przytłaczając ukraińską obronę powietrzną i niszcząc kluczowe obiekty.

Adaptacje technologiczne zwiększające odporność: Rosja zyskała przewagę dzięki dronom naprowadzanym światłowodowo (np. warianty Lancet), które są odporne na zakłócenia elektroniczne – kluczowy ukraiński środek zaradczy. Te „nisko-technologiczne” innowacje zostały nazwane przełomowymi, pozwalającymi Rosji ominąć systemy walki elektronicznej, w których Ukraina wcześniej dominowała. Dodatkowo, rosyjska integracja sztucznej inteligencji i wizji maszynowej w dronach usprawnia celowanie, choć Ukraina przoduje w autonomicznych rojach.

Zagraniczne łańcuchy dostaw i zrównoważony rozwój: Partnerstwa z Iranem (tysiące importów Shahedu rocznie) i Chinami (komponenty do 70% dronów) zapewniają Rosji stały dopływ kapitału, pozwalając uniknąć sankcji i utrzymać wysoki poziom wykorzystania. Kontrastuje to z uzależnieniem Ukrainy od pomocy Zachodu i firm krajowych (ponad 200), które borykają się z problemami finansowymi pomimo 22-krotnego wzrostu produkcji dronów dalekiego zasięgu w latach 2023-2024.

Integracja pola walki i przewaga w walce na wyczerpanie: Rosja wykorzystuje swoją przewagę w dronach do wspierania natarcia piechoty, zmuszając Ukrainę do adaptacji obronnych, takich jak uniki motocyklowe. Rosyjskie drony umożliwiają w niektórych sektorach współczynnik ataku 10:1, co pogłębia jej przewagę liczebną i zwiększa liczbę ofiar po stronie ukraińskiej.

Nie ma ani jednego systemu uzbrojenia, w którym Ukraina mogłaby twierdzić, że ma przewagę. Podczas gdy Rosja wykorzystuje dwa dodatkowe systemy uzbrojenia, których Ukraina nie posiada… pociski hipersoniczne i samoloty bojowe. Zanim krzykniesz: „Chwileczkę… Ukraina ma samoloty bojowe”, Rosja cieszy się przewagą w powietrzu, podczas gdy ukraińskie samoloty są regularnie zestrzeliwane. Aha, prawie zapomniałem… Rosyjska flota bombowców i okrętów podwodnych regularnie wystrzeliwuje pociski, których Ukraina nie jest w stanie zniszczyć.

Jakiekolwiek straty Ukraina zadaje siłom rosyjskim, bledną w porównaniu z tym, co Ukraina traci z powodu miażdżącej przewagi w ostrzale, jaką ma Rosja. Chyba Marco Rubio nie dostał tego komunikatu.

WYLEWNE przemówienie ukraińskiego ambasadora po apelu Prezydenta Karola Nawrockiego w sprawie Rzezi Wołyńskiej.

Aneczka @AneczkaKon69192

WYLEWNE przemówienie ukraińskiego ambasadora po apelu Prezydenta Karola Nawrockiego

54,6 tys. wyświetleń

Iran otrzymuje chińskie baterie rakiet ziemia-powietrze po porozumieniu o zawieszeniu broni z Izraelem

Iran otrzymuje chińskie baterie rakiet ziemia-powietrze

po porozumieniu o zawieszeniu broni z Izraelem

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 11
Pojazdy wojskowe przenoszące rakiety ziemia-powietrze HHQ-9B biorą udział w paradzie wojskowej na placu Tian’anmen w Pekinie, 1 października 2019 r., z okazji 70. rocznicy powstania Chińskiej Republiki Ludowej.

Iran przejął chińskie baterie rakiet ziemia-powietrze, a Teheran szybko odbudowuje linie obronne zniszczone przez Izrael podczas ostatniego 12-dniowego konfliktu – poinformowały źródła Middle East Eye.

Dostawy chińskich baterii rakiet ziemia-powietrze nastąpiły po zawarciu 24 czerwca faktycznego rozejmu między Iranem a Izraelem, powiedział MEE arabski urzędnik mający wiedzę na temat informacji wywiadowczych.

Inny arabski urzędnik, który chciał zachować anonimowość ze względu na konieczność omówienia poufnych informacji wywiadowczych, stwierdził, że arabscy ​​sojusznicy USA wiedzą o wysiłkach Teheranu mających na celu „wsparcie i wzmocnienie” obrony powietrznej i że Biały Dom został poinformowany o postępach Iranu.

Urzędnicy nie podali, ile pocisków ziemia-powietrze (SAM) Iran otrzymał od Chin od zakończenia walk. Jeden z arabskich urzędników stwierdził jednak, że Iran płaci za SAM-y dostawami ropy naftowej.

Chiny są największym importerem irańskiej ropy naftowej. Amerykańska Agencja Informacji Energetycznej (EIA) w raporcie z maja zasugerowała , że ​​prawie 90 procent irańskiego eksportu ropy naftowej i kondensatu trafia do Pekinu.

Od kilku lat Chiny importują rekordowe ilości irańskiej ropy naftowej, pomimo sankcji USA, wykorzystując takie kraje jak Malezja jako węzły przeładunkowe, aby ukryć pochodzenie surowca.

„Irańczycy stosują kreatywne metody handlu” – powiedział MEE drugi arabski urzędnik.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu i prezydent USA Donald Trump podczas spotkania w poniedziałek omówili kwestie Iranu i jego programu nuklearnego.

Pogłębianie relacji

Dostawy te oznaczają pogłębienie relacji Pekinu z Teheranem i następują w momencie, gdy niektórzy na Zachodzie zauważyli, że Chiny i Rosja zachowują dystans wobec Iranu w obliczu bezprecedensowych ataków Izraela.

Podczas konfliktu Izrael uzyskał przewagę powietrzną nad Iranem, niszcząc wyrzutnie rakiet balistycznych i mordując irańskich generałów i naukowców.

Mimo to rząd przetrwał ataki.

Udało mu się również kontynuować ostrzał rakietami balistycznymi Izraela, niszcząc multum newralgicznych miejsc w Tel Awiwie i Hajfie i innych miejscach, zanim Trump, w imieniu Izraela, poprosił Iran o zawieszenie broni.

Pod koniec lat 80. Iran otrzymał pociski manewrujące HY-2 Silkworm z Chin za pośrednictwem Korei Północnej, gdy ten prowadził wojnę z Irakiem.

Republika Islamska użyła tych pocisków do ataku na Kuwejt i tankowiec pływający pod banderą USA podczas tzw. wojen tankowców. W 2010 roku pojawiły się doniesienia, że ​​Iran otrzymał od Chin pociski przeciwlotnicze HQ9.

Uważa się, że Iran wykorzystuje rosyjski system S-300, który może zwalczać samoloty i bezzałogowe statki powietrzne, a także zapewniać pewną obronę przed pociskami manewrującymi i balistycznymi, a także starsze chińskie systemy i lokalnie produkowane baterie, takie jak seria Khordad i Bavar-373.

Kłamliwa zachodnia propaganda twierdzi, że systemy te mają ograniczoną zdolność zestrzelenia amerykańskiego samolotu bojowego F-35, którego operatorem jest Izrael, pomimo faktów zaprzeczających temu twierdzeniu i zademonstrowania pilota F-35 po wzięciu jego do niewoli w wyniku zestrzelenia tego “niezwyciężonego samolotu”.

Chiny sprzedają już Pakistanowi systemy obrony powietrznej HQ-9 i HQ-16. Według doniesień, chiński system HQ-9 ma również posiadać Egipt .

Nie Rosja, Iran otrzymuje ogromną nową dostawę rakiet od… | Objawienie pośród spotkania Netanjahu-Trump | Izrael

Hindustan Times – 9 lipca 2025 r.

Charków: Rosyjskie [mobilne przed startem] rakiety Iskander niszczą fabryki zbrojeniowe

[film propagandowy strony rosyjskiej]

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 10

9 lip 2025 Rosja po raz kolejny zintensyfikowała swoją kampanię rakietową, uwalniając potężny system Iskander-M w fali śmiercionośnych precyzyjnych uderzeń na Ukrainie. Ukraińska fabryka bezzałogowych statków powietrznych w Charkowie, stanowisko dowodzenia w Odessie i fabryka silników rakietowych w Dnieprze zostały zniszczone — wysyłając wiadomość nie słowami, ale zniszczeniem.

Wspierana przez ogromny wzrost produkcji rakiet — do 700 Iskanderów w samym 2024 roku — rosyjska fabryka w Wotkińsku szybko się rozwija, produkując zarówno konwencjonalne, jak i zdolne do przenoszenia broni jądrowej rakiety balistyczne. Mając ponad 600 rakiet już w rezerwie i rosnący łańcuch dostaw obejmujący ponad 10 wykonawców zamówień obronnych, Rosja wyraźnie przygotowuje się do przedłużającego się konfliktu.

Tymczasem Stany Zjednoczone starają się wysłać dodatkowe systemy Patriot na Ukrainę. Ale czy nie jest już za późno?