Spędził 25 lat w masonerii. „Udają chrześcijan, ale to brudne pogaństwo”

Spędził 25 lat w masonerii. „Udają chrześcijan, ale to brudne pogaństwo”, ostrzega

Paweł Chmielewski 25-lat-w-masonerii–udaja-chrzescijan

 Christophe Flipo był członkiem masonerii przez 25 lat. Odszedł z wolnomularstwa, bo nawrócił się na katolicyzm. O swoich doświadczeniach oraz o niezgodności między ideologią masońską i wiarą Kościoła mówił w rozmowie z „National Catholic Register”.

=====================

Flipo był mistrzem masońskim we Francji. W jego loży praktykowano synkretyczny, deistyczny kult religijny. W 2011 roku Flipo odwiedził wraz z żoną sanktuarium Notre-Dame de Rocamadour na południu Francji. To doświadczenie nim wstrząsnęło. Po trzech latach wraz z żoną przyjął katolicyzm. Wystąpił po 25 latach z masonerii.

– Przez te lata przeszedłem przez wszystkie stopnie, byłem szanowanym mistrzem Grande Loge traditionelle et symbolique Opéra – powiedział Flipo. Jak stwierdził, we Francji większości lóż przyświeca idea budowy «lepszego świata» opartego o zasadę tak zwanej «wolności sumienia». Ukierunkowanie tych lóż jest głęboko polityczne, w duchu ateistyczno-republikańskim. On osobiście praktykował anglosaski typ masonerii, stąd wyznawał deizm. – Masoneria anglosaska, którą ja praktykowałem, a którą znamy ze Stanów Zjednoczonych i Anglii, jest o wiele bardziej uduchowioną masonerią, która przyjmuje deistyczne podejście. Uznaje Wielkiego Architekta Wszechświata, uznaje, że są rzeczy poza nami. Za Leibnizem pyta, dlaczego istnieje raczej coś niż nic. […] Nie jesteśmy chrześcijanami, muzułmanami ani buddystami; po prostu szukamy w życiu znaczenia – powiedział.

– Wielki Wschód Francji oraz przytłaczająca większość Wielkiej Loży Francji chce zmienić społeczeństwo, bo to ateiści. Gdy jest się ateistą, nie ma nadziei; duchowość zostaje zredukowana do budowy lepszego świata – wskazał.

Jak mówi Flipo, po jego nawróceniu na katolicyzm zajęło mu kilka lat rozpoznanie niekompatybilności masonerii z chrześcijaństwem. Gdy wstępował do loży, musiał przysięgać na Biblię, mówić o Wielkim Architekcie, który stworzył Wszechświat. Sprawiało to wrażenie chrześcijańskie, stąd wydawało się, że da się to połączyć.

– Problem zaczyna się na wyższych stopniach, gdy ma się rok, pięć, 10, 15, 20 czy 25 lat doświadczenia. Stopniowo rytu przejścia zaczynają trywializować boskie światło: to już nie jest światło Chrystusa; ale światło Druidów, Greków, alchemii, czasem nawet tradycji egipskiej. Zaczynamy mieszać te rzeczy razem. Czyni się porównania pomiędzy dwunastoma pracami Herkulesa a dwunastoma plemionami Izraela i dalej w tym absurdalnym duchu – powiedział.

Jeden z rytuałów nazywa się emulacją (naśladownictwem). Trzeba odwołać się już nie do Wielkiego Architekta, ale do mitycznego bożka, który jest połączeniem syryjskiego Baala, egipskiego Ra oraz Jehowy. – Wszystko kończy się pogaństwem – stwierdził.

– Opieramy się na zestawie tradycji, ale Ewangelia jest tylko ich częścią, taką samą, jak inne teksty […]. Jest nawet loża św. Jana, ale absolutnie nie jest chrześcijańska; jest pełna alchemicznych odniesień – wskazał. W masońskiej alchemii chodzi o transformację osoby: celem jest wszechmoc, wszechmoc bez Boga czy religii.

– Mówię moim “braciom chrześcijanom-masonom”: bądźcie spójni, wy, chrześcijanie. Przeczytajcie raz jeszcze teksty i zmierzcie się twarzą w twarz z wiarą Ewangelii i Chrystusa. Tak się składa, że pierwszym zdaniem, jakie Jezus wypowiada w Ewangelii św. Jana, gdy zwraca się do dwóch uczniów, którzy idą za Nim, jest: «Czego szukacie?». Oto klucz. Jeżeli jesteś masonem, musisz zadać sobie pytanie: Czego tak właściwie szukasz, masonie? Oni są na wyprawie. Jeżeli jesteś chrześcijaninem, już znalazłeś światło. Czego więc jeszcze szukasz w misteriach religii Egiptu czy zmartwychwstaniu Ozyrysa? – zapytał.

Pytany o wpływ masonerii stwierdził, że jest trudny do oceny z prostej przyczyny: dzisiaj i tak większość polityków ma masońskie poglądy, czy są wolnomularzami, czy nie. W takim kraju jak Francja prawie wszyscy deputowani do parlamentu są modernistami i mają ateistyczne podejście do społeczeństwa.

Źródło: ncregister.com

“Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego

Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego

Opublikowano na17 Maj 2023bywobroniekrzyza

Ukaże się 25 maja
stron 352
cena detaliczna 46,00 zł
2 egzemplarze 70,00 zł
5 egzemplarzy 150 zł
zamówienia:
tel.601-519-847
e-mail: savoir@savoir-vivre.com.pl

To najbardziej przerażająca książka jaką napisałem i jaką przeczytałem. I to nie jest science fiction tylko opis tego z czym już, w znacznej mierze, mamy do czynienia, a co w całej pełni nadchodzi wielkimi krokami.
Totalna inwigilacja: inteligentna biżuteria i inteligentne okulary, „lalki donosiciele” przesłuchujące dzieci
Czipy w mózgu – perspektywy pełnej kontroli
Inteligentne pigułki, inteligentny pył i odczytywanie myśli
Sztuczne Inteligencje – klucz do władzy masonerii nad światem
Przygotowanie czipów „zdrowotnych” dla całej populacji
Czy poddadzą nas wszystkich działaniu narkotyków?
Plan wytworzenia różnych gatunków ludzi – nadludzie i ludzie-bogowie
Szczepionki, genetyczne nożyce, manipulacje DNA
Masoni chcą być nieśmiertelni
Harari i rosyjski transhumanizm
Kompostowanie ludzkich zwłok i larwy w naszej diecie
Trzecia wojna światowa – alternatywa na czarną godzinę
Aleksander Dugin i Aleister Crowley
Masońska wizja świata po Wielkim Resecie i Wielkim Przebudzeniu
Likwidacja własności prywatnej
95% bezrobotnych i upokarzająca zależność
Likwidacja pieniędzy i System Punktowy
Inteligentne Miasta czy Inteligentne Obozy Koncentracyjne
Czy to będzie Królestwo Szatana?

Spis treści:
Wstęp
Rozdział I Wielki plan Szatana i pierwszy etap jego realizacji
1. Masoneria i pomocnicy szatana na Ziemi
2. Powstanie planu, który jest realizowany przez masonów
3. Kościół Scjentologiczny jako klucz do zrozumienia masonerii
4. Masoneria i reinkarnacja
5. To jest plan Szatana
6. Szatańskie przygotowania na przyjście Chrystusa
7. Szatańskie próby zatrzymania pochodu chrześcijaństwa i niszczenia jego owoców
8. Medyceusze, Rothschildowie, System Rezerwy Federalnej
9. System Rezerwy Federalnej – narzędzie przejęcia bogactwa i władzy
Rozdział II Wielki przekręt masonerii – skutki Konferencji w Bretton Woods
1. To była śmiertelna pułapka
2. Równia pochyła – od standardu złota do złotej kotwicy – cywilizacja może ulec zagładzie
3. Czy masoni planowali III wojnę światową już w XX w.?
4. Plan doprowadzenia do Wielkiego Krachu
5. „Raport z Żelaznej Góry” i pomysł Zielonego Ładu
6. New age, satanizm, demoralizacja, narkotyki – narodziny masońskiego świata w perspektywie moralnej i duchowej
Rozdział III Przejęcie przez masonerię świata finansów
1. Na scenę wkracza Paul Volcker
2. Kontrolowany rozpad gospodarki światowej
3. Świat nowego pieniądza – pieniądz bez pokrycia i poza kontrolą państw
4. „Zabieramy biednym i rozdajemy bogatym”
5. Jak kiedyś funkcjonowały banki?
6. Dziś: finansowe ubezwłasnowolnienie obywatela
7. Jak kiedyś funkcjonowały weksle i listy zastawne?
8. Czy świat finansowy jest zdominowany przez weksle?
Rozdział IV Rabunek w majestacie prawa
1.Produkcja prywatnych pieniędzy na niebywałą skalę
2. Prawo stało się sprzeczne z żywotnymi interesami państw
3. Islandia próbuje się wyłamać
4. Nowa cywilizacja długu
5. Dwa rabunkowe „podatki bankowe”
6. Jak poprzez inflację rabują nasze dochody
7. Dlaczego przez wiele lat inflacja była tak niska
8. Bomba z opóźnionym zapłonem
Rozdział V Techniki neutralizowania pustego pieniądza
1. Cywilizacja rzeczy do wyrzucenia
2. „Teologia” konsumpcjonizmu
3. Dyktatura mody
4. Jedną z największych wartości staje się nowoczesność
5. Porządek „doskonałości” i postępu technicznego
6. Porządek niskiej jakości i krótkiego „życia” towarów przemysłowych
7. Sprzedaż tego, co ludziom niepotrzebne
8. Nowe finansowe i konsumpcyjne wyzwania – kupowanie tego czego w istocie, w sensie materialnym, nie ma
Rozdział VI MacŚwiat, HollyWorld – nowe towary i usługi
1. Nowa, masońska, forma gospodarki
2. McŚwiat i koniec demokracji
3. Masoński „kulturowy Czarnobyl”
4. Uniformizacja i „komercyjny totalitaryzm”
5. Tyrania Szatana
6. Szatan i Hollyworld
7. Koncerny, Szatan i rząd dusz
8. Reklama dźwignią… prania mózgów
9. Sport jako narzędzie zniewolenia
10. Masoni osiągnęli swój cel duchowy – przerobili ludzi na swoje kopyto
Rozdział VII Masoński system finansowy zaczyna się sypać
1. Plany Regana i zamach na niego
2. „Gwiezdne wojny” i wojny lokalne – pierwsze tymczasowe rozwiązanie
3. Otwarcie nowych rynków zbytu – drugie tymczasowe rozwiązanie
4. USA stawia na chiński rynek – trzecie tymczasowe rozwiązanie
5. Wojna w Iranie i wojna w Afganistanie – czwarte tymczasowe rozwiązanie
Rozdział VIII Coraz większe kłopoty masonerii i kolejne jej zwycięstwa
1. Kryzys finansowy w latach 2007-2009 – kto i dlaczego go wywołał
2. Przebieg kryzysu i jego skutki
3. Skutki kryzysu w Polsce
4. Gwałtowne wzbogacenie się elit masońskich
5. Przypadek Steve Mnuchina
6. Najbogatsi masoni i sieć fundacji
7. Co wiemy o najbogatszych masonach
Rozdział IX Przedostatni etap realizacji masońskiego planu – pierwsze lata
1. Najważniejsze wydarzenia – masoni zmieniają obraz świata
2. Destabilizacja Bliskiego Wschodu i fala uchodźców – zniszczenia świata islamskiego i dezintegracja Europy
3. Soros, Rothschildowie, Brzeziński i Rockefeller
4. Europa popełnia samobójstwo
Rozdział X Przedostatni etap realizacji masońskiego planu – wojny pomiędzy masonami
1. Wojna masonów na Ukrainie prawdziwa czy pozorowana?
2. Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Baracka Obamy i Hilary Clinton
3. Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – być albo nie być Izraela
4. Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Rosji i Chin
5. Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Wielkiego Krachu
6. Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – walka o przywództwo w masonerii
7. Wojna Trumpa z masonami – masoni dochodzą do porozumienia na wszystkich frontach
Rozdział XI Plan masonerii
1. Sytuacja w 2019 roku
2. Wielki Reset zamiast Wielkiego Krachu
3. Świat po Wielkim Resecie – powstanie masońskiej doktryny
4. Aldous Huxley – powieściopisarz czy masoński ideolog?
Rozdział XII Świat po Wielkim Resecie – prawo, rodzina, własność prywatna, kultura
1.Wszechobecne prawo
2. Zniszczenie małżeństwa i rodziny oraz likwidacja własności prywatnej
3.Nowe media i nowa cenzura
4. Przekreślanie historii i zniszczenie kultury
Rozdział XIII Świat przed i po Wielkim Resecie – standaryzacja ludzi i warunkowanie społeczne
1. Standaryzacja ludzi i warunkowanie społeczne – socjotechniki
2. Początki eugeniki i masoneria
3. Eugenika Huxley`a
4. Rozwój eugeniki, Niemcy hitlerowskie i masoneria
5. Eugenika i genetyka – program manipulacji genetycznej
6. Standaryzacja ludzi i warunkowanie społeczne – „metoda chemiczna” (rola substancji psychoaktywnych)
7. Ograniczenie populacji ludzi
Rozdział XIV Świat przed Wielkim Resetem – przygotowania do totalnej inwigilacji i kontroli
1. Inwigilacja i kontrola przed Wielkim Resetem
2. Ciemna strona internetu
3. Karty płatnicze, telefony, smartfony i GPS – oprogramowania i aplikacje szpiegowskie
4. Czipy – zastosowania w odniesieniu do towarów i zwierząt
5. Czipy wszczepiane ludziom – pierwsze zastosowania
6. Czipy płatnicze – czy tylko płatnicze?
Rozdział XV Świat po Wielkim Resecie – totalna inwigilacja i kontrola
1. Życie po Wielkim Resecie – kilka podstawowych informacji
2. Inteligentne Miasta przyszłości to obozy koncentracyjne
3. Czy Inteligentnym Miastom grozi rewolucja?
4. Inne technologie wszczepialne – smartfony „wbudowane” w ciało ludzkie i „inteligentne tatuaże”
5. Wearable, czyli zaczipowane i skomputeryzowane ubrania i dodatki
6. Inteligentna biżuteria i inteligentne okulary
7. Inteligentne pigułki, „ptaki”, „węże”, „owady”, lalki-donosiciele
8. Czipy w mózgu – perspektywy pełnej kontroli
9. Piekło inwigilacji i kontroli
Rozdział XVI Inteligentny pył i odczytywanie myśli
1. Inteligentny pył – najnowsza i najbardziej skuteczna metoda inwigilacji i kontroli
2. Przygotowania do odczytywania ludzkich myśli
3. Metody odczytywania ludzkich myśli
4. Informacja to siła i władza
Rozdział XVII Sztuczne inteligencje – klucz do władzy masonerii nad światem
1. Czym jest Sztuczna Inteligencja
2. Sztuczna Inteligencja ChatGPT i jej „ojcowie”
3. Przedziwne zachowania ChatGPT i zagrożenia, które stwarza w wielu perspektywach
4. Wielcy tego świata bronią ChatGPT
5. ChatGPT – Sztuczna Inteligencja ma swój poprawny politycznie (i masoński) światopogląd
6. W ciągu kilku pierwszych miesięcy 2023 roku dokonała się wielka rewolucja
7. Czy to był falstart czy to już początek nowej masońskiej ery?
8. GPT-4 – „Sztuczna inteligencja już wymknęła się spod kontroli”?
9. GPT-4 niebezpieczne dla porządku publicznego w USA i we Włoszech
10. Żądanie wstrzymania „eksperymentów AI” czy tylko uspokojenie nastrojów?
11. Jak myślą masoni i Sztuczne Inteligencje – klucz do zrozumienia tego, co się dzieje
12. Masoneria, Sztuczna Inteligencja i „prawa robotów” – czy Sztuczna Inteligencja może zabijać ludzi?
Rozdział XVIII Świat po wielkim Resecie – nowa religia
1. Ujęcie Platona – religia elit i religia dla „motłochu”
2. Huxley – likwidacja chrześcijaństwa i nowa religia państwowa
3. Satanistyczna liturgia nowej religii
4.Czarne msze i „sakralne” orgie w masonerii – Bill Gates
5. Czy New Age będzie światową religią po Wielkim Resecie?
6. A może Wicca będzie światową religią po Wielkim Resecie?
7. Czy rzymski politeizm będzie, według masonów, religią przyszłości?
8. Jedyna „prawdziwa” religia po Wielkim Resecie, czyli „odnowa” w duchu… masońskim
Rozdział XIX Masoneria i manipulacja chemiczna
1. „Wszystkiemu winny jest tylko wirus”
2. Działania masonerii w latach 2020-2021 i przygotowania do Wielkiego Resetu
3. Przygotowanie czipów „zdrowotnych” dla całej populacji
4. Czy poddadzą nas wszystkich działaniu narkotyków? Czy w ten sposób chcą zmienić ludzkość?
5. Juwal Noach Harari o roli narkotyków w życiu społeczeństw po Wielkim Resecie
6. Narkotyki, czipy i szczepionki, czyli masońska metoda na pacyfikację społeczeństw
Rozdział XX Masoneria i manipulacja genetyczna
1. Dlaczego chcieli wszystkich zaszczepić?
2. Plan wytworzenia różnych gatunków ludzi
3. Pierwszy produkt manipulacji genetycznej: homo sapiens – rasa podludzi
4. Drugi produkt manipulacji genetycznej: homo deus – masońska rasa nadludzi, czyli ludzi-bogów
5. Masoni chcą być nieśmiertelni
6. Harari i rosyjski transhumanizm
7. Czy wytwarzanie nowych ras ludzi jest dziś możliwe?
Rozdział XXI Masoneria i nowa nacjonalizacja
1. Wirus kontra przedsiębiorczość
2. Kolejny podatek służący nowej nacjonalizacji – inflacja
3. Tajemnicza sprawa – państwowe obligacje – czy będą wyprzedawać państwowy majątek
4. Wojna potrzebna jak powietrze – manipulowanie przez masonerię wojną na Ukrainie
5. Trzecia wojna światowa – alternatywa na czarną godzinę
Rozdział XXII Zielony Ład – ostatni gwóźdź do trumny własności prywatnej i sposób na obniżenie kosztów utrzymania „motłochu”
1. 1967 rok – powstanie koncepcji Zielonego Ładu
2. Recepta Billa Gatesa na Zielony Ład dla świata
3. Czy Biden wypełnia polecenia Billa Gatesa?
4. Zielona Rewolucja w ujęciu Billa Gatesa
5. Zagrożenie klimatyczne to ewidentne oszustwo
6. Zielona ideologia, w centrum której jest nienawiść do ludzi i cywilizacji
7. Kompostowanie ludzkich zwłok – „trzeba oszczędzać planetę”
8. Największym zagrożeniem są… krowy
9. Zaczyna się epoka konsumpcji insektów i larw
10. Dlaczego chcą nas karmić insektami i larwami
11. W jaki sposób zmuszą nas do jedzenia „robali”
12. Zielny Ład uczyni z nas pariasów
Rozdział XXIII Wielkie Przebudzenie przeciwko Wielkiemu Resetowi
1. Roberto de Mattei contra abp Carlo Maria Viganò
2. Ważne pytania – jak na nie odpowiedzieć?
3. Aleksander Dugin i Aleister Crowley
4. Dugin kusi przeciwników globalizmu
5. Globaliści i Rosja – dwa oblicza Szatana?
6. Na czym polega Wielkie Przebudzenie
7. „Manifest Wielkiego Przebudzenia” i „Manifest komunistyczny” – czy historia się powtarza?
8. Nowe hasło masonerii rytu francuskiego – wielobiegunowość
9. Wielkie Przebudzenie – międzynarodówka zwykłych ludzi czy międzynarodówka państw?
Rozdział XXIV Masońska wizja świata po Wielkim Resecie i Wielkim Przebudzeniu
1. Czy doktryna Wielkiego Przebudzenia jest realizacją masońskiej wizji Rządu Światowego?
2. Wielka Wojna może w każdej chwili wybuchnąć
3. Jak będzie wyglądał świat po Wielkim Przebudzeniu?
4. Co stałoby się z Polską, gdyby znalazła się w strefie Wielkiego Przebudzenia?
5. Czy Wielki Reset ma objąć cały świat?
Rozdział XXV Życie codzienne po Wielkim Resecie
1. Życie po Wielkim Resecie według Marka Romano
2. Życie po Wielkim Resecie według Grzegorza Osińskiego
3. Nie będziemy mieli nic do powiedzenia
4. Życie w Inteligentnym Domu
5. Obcy w „naszym” domu
6. Opieka zdrowotna w świecie po Wielkim Resecie
7. Świat po Wielkim Resecie – kraina totalnego bezrobocia
8. Ograniczenia w przemieszczaniu się
9. Szpitale psychiatryczne, przymusowe podawanie „lekarstw”, manipulacja genetyczna
10. Małżeństwo, rodzina, dzieci – sztuczne macice czy surogatki?
11. To będzie Królestwo Szatana na Ziemi
Zakończenie – PiS i PO w służbie Wielkiego Resetu – czy Polska pozostanie na mapie świata?

Wymyślili abstrakcje: „człowieka” oraz „obywatela”. To „nowoczesne bożki demoliberalnego Lelum-Polelum”

Wymyślili abstrakcje: „człowieka” oraz „obywatela”. To „nowoczesne bożki demoliberalnego Lelum-Polelum”

Prof. Bartyzel o „równości” w demokracji. „Stan konta bankowego jedynym kryterium zróżnicowania ??”

o-rownosci-w-demokracji

Profesor Jacek Bartyzel pisał o abstrakcyjnym rozumieniu człowieka, które ukuła „masońsko-rewolucyjna myśl polityczna” oraz „obywatela”. Jak podkreślił, są to „nowoczesne bożki demoliberalnego Lelum-Polelum”, które zamiast w Boga wierzą w „Deklarację Praw Człowieka i Obywatela”.

——————————

– Masońsko-rewolucyjna myśl polityczna wymyśliła nie tylko abstrakcyjnego „CZŁOWIEKA”, którego nikt dotąd (jak pisał de Maistre) nie znał, bo znano jedynie Francuzów, Włochów, Rosjan czy choćby z lektury Monteskiusza Persów.

Zrobiła ona również wynalazek abstrakcyjnego OBYWATELA, toteż obie te figury nowoczesnych bożków, demoliberalnego Lelum-Polelum, zastępują Boga w sławetnej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela – napisał na Facebooku prof. Jacek Bartyzel.

– Ów citoyen pojawił się jak królik z kapelusza po to, żeby zniknęli realni ludzie w zróżnicowaniu swoich tożsamości stanowych i prowincjonalnych. Jest więc wytworem tej samej, mechanicystycznej logiki, która powołała do życia państwo-maszynę, śmiertelnego boga Lewiatana, zastępującego corpus mysticum politicum, a każdy „obywatel” jest tą anonimową i identyczną z innymi główką w łuskowatym cielsku Lewiatana na sławnym frontispisie drugiego wydania traktatu Hobbesa – dodał prof. Bartyzel.

Dalej wskazał, że „citoyens” są sobie równi, ponieważ „zanika wszelkie zróżnicowanie”.

Ale równi w czym?

– We wszystkim, odpowiada z patosem doktryna egalitarna, z wyjątkiem stanu konta bankowego, co staje się jedynym kryterium zróżnicowania – podsumował prof. Jacek Bartyzel.

Dopiero chrześcijaństwo wprowadziło dzielenie się wiedzą, wiadomościami, nauką i technologią. II. GENEZA MASONERII

II. GENEZA MASONERII

Ks. Michał Poradowski, PALIMPSEST,

Wyd. Agencja „ARMEL”, Stare Jatki 24

Istnieje związek między masonerią i cechami. Cechy, jako organizacje zawodowe, powstają w najdawniejszych cywilizacjach przed chrześcijańskich, a więc w okresie kiedy jeszcze wiedza, nauka i technika zawodowa były traktowane jako tajemnice, a więc sekrety dające Władzę.

Nie należy zapominać, że to dopiero chrześcijaństwo wprowadziło zwyczaj dzielenia się wiedzą, wiadomościami, nauką i technologią, a przed chrześcijaństwem traktowano wiedzę jako tajemnicę, a naukę jako wtajemniczenie. Pierwotnie, w czasach jeszcze prymitywnych cywilizacji, wiedza zawodowa była głównie tajemnicą rodzinną, czyli przechodziła z ojca na syna, zwłaszcza gdy syn oddawał się zawodowi ojca. Zresztą przetrwało to w wielu wypadkach aż do dziś (np. tajemnica farbowania włókien, aby nie traciły koloru przez pranie, lub będąc wystawione na słońce).

Ta wiedza związana z zawodami była przez nie troskliwie chowana, jako największy skarb człowieka, a udzielana jedynie członkom stowarzyszenia zawodowego. Jedną z najważniejszych nauk była matematyka jako podstawa architektury, czyli budownictwa, stąd też cechy czyli związki i stowarzyszenia zawodowe związane z architekturą i budownictwem, a także ze sztuką, utrzymywały w tajemnicy wiedzę matematyczną, a również geometrię, fizykę, chemię i wszystkie inne nauki niezbędnie dla architektury.

Murarze i architekci byli ludźmi najbardziej wykształconymi, a często jednocześnie przynależeli do kasty kapłańskiej jako budowniczowie świątyń wtajemniczanie w wiedzę, przekazywaną przez związki zawodowe, było stopniowe, czyli w miarę zajmowania wyższych stanowisk w hierarchii organizacji społecznej i zawodowej. Podział na mistrzów i czeladników, a więc nauczycieli i uczniów, był podstawą skomplikowanej hierarchii zawodowej, która w ciągu wieków rosła i różnicowała się, aby ci co byli obarczeni wyższym stopniem władzy i odpowiedzialności mogli także dysponować, większą wiedzą. Budownictwo materialne (świątynie, pałace, wieże obronne, fortyfikacje, drogi, mosty, akwedukty itd.) łączyło się także z “budownictwem” społecznym, kulturalnym, religijnym i politycznym. Awans w wiedzy i władzy był zależny od wtajemniczenia w naukę w doświadczenia i w historię. Jednak w wielu wypadkach, władza polityczna i społeczna zaczyna się wyzwalać i uniezależniać od związków zawodowych, a to głównie przez podbicia jednych społeczeństw przez drugie. Konkwistadorzy stają się warstwą górną społeczeństwa nie przez awans, lecz przez siłę zbrojną. Prawie wszystkie kraje są wielokrotnie zdobywane przez kolejne najazdy różnych plemion, a każdy najeźdźca narzuca swoje organizacje zawodowe mniej lub więcej o strukturze jawnej czy tajemniczej.

Przykładem, może być Anglia, która bardziej niż inne kraje europejskie (z wyjątkiem Hiszpanii), jest wielokrotnie zdobywana, a kolejni zdobywcy stają się warstwą górną.

Polska zaś jest wyjątkowo krajem europejskim, który przez prawie osiem wieków, bo od swego zarania aż do rozbiorów, nie był nigdy zdobyty i ujarzmiony przez zdobywców, a więc nie uległ żadnej konkwiście, choć był wielokrotnie najeżdżany.

To w tych cechach murarskich rodzi się masoneria, jako stowarzyszenie “filozoficzne”, oddane “wolnej myśli”, stąd też ich nazwa „wolnomularze” którzy zachowują symbole murarstwa, choć już nie oddają się architekturze jako takiej, lecz “budownictwu” społeczeństwa, jego kultury, polityki, ustroju itd.

Kasty kapłańskie starych pogańskich wierzeń szukają schronienia w cechach murarskich, przyjmując ich ubiory, zwyczaje, tradycje i symbole, ale oddając się na swych zebraniach zagadnieniom kulturalnym, “filozoficznym”, a przede wszystkim politycznym. W miarę jak chrześcijaństwo wychodzi z ukrycia i staje się religią panującą, pogańskie kasty kapłańskie szukają schronienia w związkach zawodowych, prawie wyłącznie murarskich, spiskując przeciwko swemu wrogowi, jakim jest Kościół Chrystusowy, który pozbawił ich władzy w społeczeństwie, w religii iw całym życiu społecznym.

Od czasów Konstantyna, który nie tylko uznał władzę kościelną, lecz oddał się na jej usługi, kasta poganizmu rzymskiego stopniowo chroni się w cechach, głównie murarskich i w nich wegetuje aż do czasów, kiedy prądy pogańskie odzywają w społeczeństwie chrześcijańskim, tak iż w początkach osiemnastego wieku mogą zaczynać w niektórych krajach działalność publiczną, ujawniając się jako “loże murarskie”, czyli jako “wolni murarze”. Wobec publiczności deklarują się oni jako “filozofowie”, a więc jako towarzystwo szukające doskonalenia osobistego, które, ich zdaniem można osiągnąć głównie przez wtajemniczenia w wiedzy tajemniczej, przekazywanej w sekrecie w ich stowarzyszeniach, jako tradycji okultystycznych, przekazanych z dawnych przed- chrześcijańskich religii babilońskich, egipskich, Dalekiego Wschodu, żydowskich, zwanych Kabałą i Gnozą. Charakteryzuje ich solidarność na skalę międzynarodową i wzajemna pomoc.

Charakteryzuje ją tajemniczość, a zwłaszcza tzw. “sekret”, który usiłują zbagatelizować w opinii publicznej, twierdząc, że „tym sekretem jest brak sekretu”, ale niektórzy wtajemniczeni przyznają, iż tym sekretem jest ich kult szatana i walka z chrześcijaństwem.

Faktem też jest, że do wszystkich lóż mają dostęp Żydzi, ale do lóż żydowskich nie mają dostępu “goje” (a więc nieobrzezani). Co więcej, istnieje opinia, że loże wyłącznie żydowskie, zwane “Synowie Przymierza”, czyli B’nai B’rith, kierują lożami gojów, a co najmniej są lożami najwyższej kategorii, a więc szczytem Masonerii.

Jak powstał anty-Kościół. Druidzi. Dzieło szatańskie. Personalizacja Zła. Cz.I.

PRAWDOPODOBNA GENEZA MASONERII.

Ks. Michał Poradowski, PALIMPSEST,

Wyd. Agencja „ARMEL”, Stare Jatki 24

Pierwotnie poganizm niemal wszechstronnie i wszechwładnie panował w duszy człowieka. Pogański światopogląd był jedynym, totalnym, monopolistycznym Jego formą organizacyjną była kasta kapłanów elita społeczna, warstwa rządząca w każdej cywilizacji, warstwa górna kierownicza, półjawna dla lepszego trzymania w swym ręku władzy. Wyłom w tym stanie rzeczy stanowi właściwie tylko mozaizm.

Istota jego polega na biegunowym przeciwstawieniu się poganizmowi jako światopoglądowi i jako instytucji Mozaizm jest wiarą w Boga Jedynego, Wszechmogącego jest Jego domeną wpływów w świecie człowieka. Podtrzymuje nadzieję Zbawienia, przyjścia Odkupiciela, oczekiwania Zbawcy, stąd też mozaizm jest wrogiem poganizmu i jego konkurentem w rządzie dusz .

Mozaizm, jako wiara w istnienie Jedynego Boga rozpościera się prawdopodobnie niemal tylko (w formie konkretnej i wykrystalizowanej) wśród ludu żydowskiego. Stąd zażarta, na śmierć i życie, walka judaizmu (poganizmu żydowskiego) z mozaizmem.

W jakiej mierze mozaizm był boski, w takiej też, można przypuszczać, judaizm był szatański.

Ale zasadniczy konflikt między poganizmem i wiarą w istnienie Boga Jedynego zaczyna się z chwilą narodzenia się Kościoła, a więc od momentu Wcielenia Słowa Bożego, Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej, czyli Boga Jedynego, a Więc z narodzeniem się Chrystusa Pana i ustanowienia przez niego Kościoła Powszechnego (Katolickiego). Jezus z Nazaretu, jako Bóg- Człowiek, staje się głównym przeciwnikiem całego poganizmu, a przede wszystkim judaizmu. Judaizm pragnie zniszczyć swego konkurenta, którego powodzenie może złamać stan monopolu pogańskiego rządu dusz. Akt zamordowania Chrystusa Pana jest usiłowaniem zduszenia w zarodku rodzącego się Kościoła. Jest to akt Bogobójstwa, dokonany przez ludzi, ale niewątpliwie przy współdziałaniu szatana.

Chrześcijaństwo jednak rozwijało się błyskawicznie. Zamordowany Chrystus zmartwychwstał, a Jego Kościół poszedł na podbój świata i świat ten powoli zdobywa. W miarę jak chrześcijaństwo wychodziło z podziemi, poganizm wchodził w podziemia. Kasta pogańskich kapłanów- rządców państw, od dawna zorganizowana półjawnie, Ww nowej sytuacji staje się coraz bardziej tajną.

Kościół staje się jej jedynym istotnym wrogiem, stąd jej potworna nienawiść do Kościoła. Te tajne organizacje pogańskich kapłanów- polityków, elity poganizmu, coraz bardziej wykrystalizowują się, petryfikują się, stabilizują się, stając się jedną, hierarchiczną, karną, tajną organizacją walki z Kościołem.

Solidaryzm walki z chrześcijaństwem dawnych kast kapłanów – polityków, przeróżnych państw, krajów i ludów, rodzi masonerię, jako przeciw-Kościół, jako formę organizacyjną poganizmu. Jedną ze szczególnie aktywnych, bo najbardziej i najbezpośredniej zaangażowanych przez akt zbrodni Bogobójstwa, staje się grupa judaistyczna, będąc jednak tylko jedną z wielu, ale nie jedyną.

Szczególniejszą też rolę odgrywa grupa druidystyczna. Druidzi byli to kapłani celtyccy. Była to elita Galów; kapłani uczeni, politycy, zorganizowani półjawnie, hierarchicznie, ze stopniami wtajemniczenia i obrzędowością przesiąkniętą mistycyzmem i krwawymi ofiarami ludzkimi W okresie supremacji rzymskiej nad imperium celtyckim, warstwa ta stopniowo przechodzi na służbę Rzymu, stając się rzymską warstwą rządzącą, kierowniczą, elitarną. Część jej zaś, bardziej nastawiona negatywnie do Rzymu, zagnieździ się w Anglii. Druidzi w chrześcijaństwie widzą swego największego wroga. Rzym pogański zdołali w dużej mierze opanować, ale nie udaje się to im w stosunku do Rzymu chrześcijańskiego, stąd też z nim walczą, a w walce tej bardziej jeszcze się zrastają, hartują, stają się jeszcze bardziej zwartą, karną, tajną organizacją kapłanów-polityków. To z nich rodzi się pre-masoneria celtycka, zwana później “szkocką”.

Tak więc z nienawiści do Rzymu chrześcijańskiego rodzi się masoneria europejska. Wielu z tych ludzi zapewne, jako z dawna przyzwyczajonych do życia w konspiracji, wejdzie poufnie do Kościoła, pozornie się nawracając, a w gruncie rzeczy aby Kościół od wewnątrz opanować. Poradzą oni sobie wkrótce z warstwą dawnych pogańskich kapłanów -polityków rzymskich. Pogański kler rzymski też przecież był jednocześnie warstwą dostojników państwowych, ludźmi polityki i rządów. Nie wszyscy się szczerze nawrócili na wiarę chrześcijańską, wielu pozostało poganami z nienawiścią w sercu do tego Kościoła, który odebrał im władzę, znaczenie, dostojeństwo. Zejdą w podziemia, gdy chrześcijaństwo z tych podziemi wyjdzie. W walce z Kościołem i papiestwem, jako ze wspólnym wrogiem, podadzą sobie ręce z podobnymi organizacjami innych krajów. Podobnie będzie w krajach germańskich, które zrodzą masonerię staropruską. Masoneria więc, jako organizacja, jako przeciw-Kościół, wyrosła w różnych środowiskach i z różnych warstw kapłanów-polityków, nie będzie więc całkiem jednolitą organizacyjnie. Stąd też jej nieraz daleko i ce różnice organizacyjne i obrządkowe. Ale jest masoneria w tym sensie jednolitą, że wszystkie te organizacje tajne religijno-polityczne wyrosły z okazji walki ze wspólnym wrogiem: z Kościołem. To je łączy i scala, to je zrodziło, to stanowi ich istotę, cel i treść negatywną. Pozytywnie zaś są one ośrodkiem usiłującym rządzić światem niepodzielnie, na swój pogański sposób, wierząc w możliwość zbudowania na ziemi raju bez Boga, a nawet przeciw Bogu i w walce z Bogiem.

Niewątpliwie masoneria jest sataniczna. Tylko satanizm, głęboko ukryty pod pokrywką laicyzmu, może tłumaczyć jej żywotność, siłę, potęgę i bezmiar nienawiści do chrześcijaństwa i Kościoła. Bez satanizmu ani psychologicznie, ani socjologicznie nie da się w pełni wyjaśnić tej nienawiści do chrześcijaństwa, nawet, gdy się przyjmie za pewnik, że właśnie z tej walki z Kościołem masoneria, historycznie rzecz biorąc, zrodziła się.

Logika także wymaga, aby Kościół, jako dzieło Boga, miał za przeciwnika – dla należytej przeciwwagi – masonerię, jako dzieło szatańskie. Masoneria byłaby zbyt małym, śmiesznym i nieproporcjonalnym przeciwnikiem Kościoła, gdyby była tylko i wyłącznie ludzka. Temu, co stanowi Corpus Misticum Christi może się “godnie” przeciwstawić tylko to, co jest „corpus misticum satani”.

Dla człowieka wierzącego to jest jasne. Inne bowiem ujęcie, a więc negujące satanizm masonerii, byłoby niezrozumiałe i bezsensowne. Dzieje świata, jako walka poganizmu z chrześcijaństwem, masonerii z Kościołem, nie miałyby sensu ni powagi, gdyby Kościołowi, jako Ciału Mistycznemu Chrystusa Pana nie przeciwstawiała się masoneria jako personalizacja Zła.

Kto to neguje, na próżno się wysila, aby zrozumieć sens dziejów świata i głębię częstych potworności, na które patrzy. Nie ma też żadnych podstaw do tego, aby wątpić w ciągłość organizacyjną masonerii Jeśli masoneria zrodziła się w dzisiejszej swej postaci w walce z powstającym chrześcijaństwem, z Kościołem, to mogła tak samo organizacyjnie skrzepnąć, jak się to stało z Kościołem. Dziwnym byłoby, gdyby miało być inaczej. Co więcej, należy raczej przypuszczać, że przyjęła formy organizacyjne jeszcze ściślejsze i praktyczniejsze od kościelnych, jako iż warunki rozwoju socjologicznego miała inne, bardziej sprzyjające wytworzeniu form Masoneria zrodziła się w walce z chrześcijaństwem i Kościołem i jej działalność sprowadza się głównie do tej walki, stąd też zawsze popiera wszelkie prądy i ruchy które mogą przyczyniać się do osłabienia lub niszczenia wiary chrześcijańskiej i obyczajów chrześcijańskich. oświecenie, porywając serce, ożywiając wiarę, udzielając łaski; a pośrednio działa przez instytucję Kościoła.

I szatan, małpujący Boga, chcąc mieć “rząd dusz” też działa dwojako: bezpośrednio budząc w sercu wątpliwości, złe żądze, niewiarę, rozpacz, grzech – a pośrednio poprzez oddane mu organizacje, jak masoneria. Polityk to człowiek, który usiłuje wpływać na istniejącą rzeczywistość, kształtować ją na swój sposób, musi więc on brać pod uwagę działanie wszystkich sił i prądów występujących w świecie; musi przeto także brać pod uwagę istnienie i działanie masonerii

„Dramat 3-go Maja. Cztery przestrogi z XVIII-go wieku”. Adam Doboszyński.

„Dramat 3-go Maja w świetle najnowszych badań. Cztery przestrogi z XVIII-go wieku”

Adam Doboszyński: O Konstytucji 3 Maja

Dramat 3-go Maja w świetle najnowszych badań. Cztery przestrogi z XVIII-go wieku”

– odczyt Adama Doboszyńskiego, wygłoszony 24 maja 1939 roku w sali Stowarzyszenia Techników w Warszawie staraniem redakcji tygodnika literacko-społecznego „Prosto z Mostu”.

Projekt włoskiego przybłędy”

Rok temu, w więzieniu lwowskim, wpadła mi w ręce książka wypożyczona jednemu z moich współwięźniów z biblioteki więziennej, napisana przez Józefa Bielińskiego w r. 1905 pod tytułem: „Żywot ks. Adama Czartoryskiego”.

Przypadkowo wziąłem tę książkę do ręki i zwróciłem uwagę na pewien niezmiernie charakterystyczny ustęp. Autor książki wspomina o memoriale, który ma się znajdować w archiwum Czartoryskich w Krakowie, memoriale podyktowanym w Paryżu w r. 1788 młodemu ks. Czartoryskiemu przez ks. Piattolego, włoskiego przybłędę, wówczas wychowawcę młodego Lubomirskiego, a następnie sekretarza Króla Stanisława Augusta i jedną z najwybitniejszych osobistości Polski w okresie Sejmu 4-letniego. Ks. Piattoli podyktował młodemu Czartoryskiemu schemat poczynań konspiracyjnych, które miały na celu przeprowadzenie w Polsce reform. Na czele tej konspiracji miał stać Quatuorvirat – czterech mężów, związanych przysięgą i tajemnicą. Mieli to być ludzie bardzo wpływowi, dobrzy patrioci, bogaci, światli.

Do pomocy tym Quatuorvirom miano wybrać 8 członków, również wpływowych i możnych. Ta dwunastka stanowiłaby Kongres patriotyczny, który miał przeprowadzić zmianę ustroju w Polsce. Pierwszym zadaniem tego Kongresu byłoby skonfederowanie wszystkich województw, zawładnięcie wojskiem przy eliminowaniu zupełnym ówczesnego rządu, następnie przeprowadzenie wyborów do sejmu skonfederowanego. Sejm ten powinien był postanowić stworzenie stutysięcznej armii, wyznaczyć dwóch regimentarzów, jednego dla Korony, drugiego dla Litwy i wreszcie ustanowić Komitet Nadzwyczajny, który by kierował sprawami publicznymi na prawach dyktatorskich. Zamierzano poza tym utworzyć komisję, która zażąda od obywateli państwa przedstawienia sobie planów, projektów, myśli dotyczących przyszłej reformy. Z tych referatów miał się wyłonić projekt przyszłej konstytucji, która miała być uchwalona przez Sejm. Poza tym mieli Quatuorviri w tajemnicy przed królem i rządem rozesłać swoich zaufanych mężów do wszystkich państw Europy w charakterze nieoficjalnych ambasadorów Polski. Na tych ambasadorów kwalifikowaliby się ludzie wyższych sfer, światli, towarzyscy i odpowiednio pod względem dyplomatycznym przygotowani. Wreszcie Komitet ten miał zawrzeć odpowiednie traktaty i ustalić politykę zagraniczną.

Masońskie kariery

Przeczytawszy o tym projekcie Piattolego puściłem wodze wyobraźni i starałem się odtworzyć dzieje tego tak brzemiennego w następstwa czterolecia, 1788 do 1792. Wyobrażałem sobie postać Piattolego, który stał się z czasem sekretarzem królewskim, a wówczas był wychowawcą młodego Lubomirskiego. Że Piattoli w ogóle dostał się do Polski i na to stanowisko dowodzi tylko, iż musiał należeć do masonerii. Znamy z dzieła K. M. Morawskiego analogiczną karierę Lucchesiniego, również włoskiego przybłędy, który się dostał do masonerii, został powołany do Berlina, wkradł się w łaski Fryderyka i został posłem pruskim w Warszawie. Kariera Piattolego szła podobnie: dostał się do Warszawy, dostał się na dwór polski i jako preceptor jednego z młodych Lubomirskich wyjechał do Paryża. W Paryżu nastąpiło zapewne wtajemniczenie go do wyższych stopni masońskich.

I wówczas Piattoli w tej stolicy ówczesnego świata, w której przygotowywała się rewolucja, podyktował młodemu Czartoryskiemu plan opanowania Polski, przeprowadzenia analogicznej imprezy, jaką masoneria zamierzała wykonać we Francji. Bo uprzytomnijmy sobie, kiedy to było. Jest to rok 1788. O dwa lata wcześniej we Frankfurcie odbył się zjazd zakonu masońskiego Illuminatów, na którym to zjeździe, jak to dzisiejsi historycy stwierdzają, zapadła uchwała zniesienia we Francji monarchii i jakoby zapadł również wyrok śmierci na Ludwika XVI.

Nie będzie zapewne dalekie od prawdy przypuszczenie, iż równocześnie z postanowieniem wywołania we Francji rewolucji musiano postanowić wywołanie analogicznej rewolucji i w Polsce. Świadczy o tym zupełna synchronizacja rewolucji francuskiej i bezkrwawej rewolucji, jaką był Sejm Czteroletni. W roku 1788 – a więc w dwa lata po frankfurckiej decyzji wywołania rewolucji – czynione są we Francji przygotowania do zwołania Stanów Generalnych, a w rok później zostały zwołane te Stany, poprzedzone zarządzeniem przedłożenia przez wszystkie gminy tzw. „cahiers de doleances”, zażaleń i wniosków poprawy. Rzecz ciekawa, iż Piattoli w swoim memoriale proponuje również zażądanie od obywateli Rzpltej przedstawienia Komisji projektów dotyczących przyszłej reformy. Widzimy daleko idącą analogię. Jest rzeczą zupełnie jasną nie tylko dziś, ale musiało być jasne i wówczas, iż żądanie od każdej gminy w kraju przedstawienia projektów naprawy konstytucji jest rzeczą całkowicie utopijną i może mieć jedynie na celu wywołania nastrojów rewolucyjnych.

Quatuorvirat

Zastanawiałem się, kto mógł należeć do tego Quatuorviratu, kierującego losami Polski i skojarzyłem sobie w głowie projekt Piattolego z jednym ze sprawozdań, które w czasie Sejmu Czteroletniego wysłał do króla pruskiego jego wysłannik w Warszawie Lucchesini. Otóż Lucchesini pisze, że ówczesna Polska, jej polityka, a w szczególności działalność Sejmu Czteroletniego zależy od ściśle zakonspirowanej czwórki ludzi, do których należą Potoccy Ignacy i Stanisław, marszałek Stanisław Małachowski, i reprezentant Małopolski, będącej pod zaborem austriackim, Ignacy Morski. Tych czterech ludzi było tak zakonspirowanych, iż o tej czwórce kierującej nie wiedział król polski…, ale wie o nich ambasador króla pruskiego Lucchesini. Lucchesini zawiadamia swego monarchę, jakie będą posunięcia tych zakonspirowanych Quatuorvirów, daje im rady i wskazówki i nawet w liście skierowanym do króla pruskiego zapowiada, jakie będą przyszłe posunięcia tych zakonspirowanych władców Polski. Szczegół ten zaczerpnąłem z książki Jędrzeja Giertycha, który wziął go z Kalinki piszącego przed pięćdziesięciu laty. Giertych wyciąga wniosek, iż ludzie ci obdarzali Lucchesiniego swoim zaufaniem dlatego, iż był to ambasador sprzymierzeńca Polski. Mam wrażenie, iż podstawy zaufania rządzących Polską Quatuorvirów do Lucchesiniego nie tworzył fakt, iż Lucchesini był ambasadorem Prus, tylko, że Lucchesini był wysokiego wtajemniczenia masonem. Tak czy owak możemy stwierdzić fakt już dzisiaj niewątpliwy, ustalony historycznie, iż Polską z czasów Sejmu Czteroletniego kierowało, może mówię za silnie, w każdym razie w tej Polsce decydującą rolę odgrywało dwóch przybłędów, nie mających z Polską nic wspólnego: jednym z tych ludzi był Lucchesini, drugim był Piattoli. Doszło do tego, iż projekt Konstytucji 3-go Maja spisano po francusku, gdyż Piattoli językiem polskim nie władał i potem dopiero przetłumaczono ten projekt na język polski.

Czy obalać mit?

Tyle jako wstęp do tych rzeczy, które chciałbym Państwu dziś wieczorem powiedzieć. Przyznaję się, iż przemyśliwując te dziwne okoliczności Sejmu Czteroletniego i Konstytucji 3-go Maja popadłem w poważną rozterkę. Zastanawiałem się nad tym, czy w ogóle posuwać się po tej drodze, czy interesować się kulisami tych zdarzeń, czy też raczej stanąć na stanowisku, na jakim Polska stoi od lat stu, na stanowisku nie tykania mitu 3-go Maja.

Przecież na tym micie chowało się w Polsce szereg pokoleń, ten mit za czasów rozbiorów zagrzewał ludzi do wysiłków, ten mit rozgrzewał zesłańców wędrujących na Sybir – i wielu, wielu jest ludzi w Polsce, dla których ten mit stanowi rzecz bardzo szacowną i drogą. Mówię tutaj oczywiście o ludziach dobrej woli. Poza tym jest wielu ludzi, dla których ten mit stanowi broń, którą z pełną świadomością i cynizmem operują. Że ten mit działa, to widzimy co roku w dniu 3-go maja. Zastanawiając się nad rolą Lucchesiniego i Piattolego, zastanawiałem się nad tym, czy należy ten mit obalać, czy należy iść dalej po drodze, którą szło w Polsce wielu badaczy: i Kalinka przed 50 laty, i K. M. Morawski, po części prof. Skałkowski i wielu innych.

Zastanawiałem się, czy my mamy dziś po odzyskaniu niepodległości burzyć ten mit, czy powinniśmy go zachować. Warunkiem zachowania tego mitu jest zaprzestanie wszelkich dalszych badań na ten temat i zaprzestanie popularyzowania rewelacyjnych wyników tych badań. I tu uprzytomniłem sobie dwa rodzaje zarzutów, które wysuwają przeciwnicy burzenia mitu 3-go Maja. Jeden zarzut klasyczny, znany wszystkim, o którym wie każda służąca i każdy dorożkarz, tj. zarzut szargania świętości: święto 3-go Maja, to święto narodowe. Nie wolno tego tykać. Zarzut ten łączy się w bardzo ciekawy sposób z tak żywą w ostatnich czasach dyskusją na temat bronzowienia i odbronzawiania wielkich ludzi i wielkich zdarzeń. Bywają mity pewnych faktów historycznych i bywają mity ludzi, i tak jak bronzowić i odbronzawiać można ludzi, tak również można ubronzawiać i odbronzawiać pewne fakty historyczne. Weźmy na przykład mit Unii lubelskiej, mit również działający potężnie na umysły i wyobraźnię. Nie trudno byłoby przypuszczam ten mit w takiej czy innej formie odbronzować i wiem, iż w tym kierunku przedsiębrane są próby. Można by zbadać, jak to było w Lublinie, można by spróbować ten fakt historyczny umniejszyć, odbrązowić, ośmieszyć.

Czytałem niedawno książkę, która wprowadza za kulisy wyprawy wiedeńskiej. Ale jeżeli chodzi o kwestię ubronzowania pewnych faktów historycznych, to zdaje mi się, że sprawa 3-go Maja stanowi tutaj wypadek zupełnie klasyczny. Naród stoi dziś wobec dylematu, czy dalej bronzować akt 3-go Maja, czy puścić snop światła i starać się wykryć prawdę, prawdę historyczną, tyczącą się Sejmu Czteroletniego, w szczególności aktu 3-go Maja. Jest jeszcze druga strona tego medalu. Chodzi o rzecz bardzo dziś modną w psychologii i to zarówno indywidualnej, jak i zbiorowej: o kwestię kompleksu niższości. Pytanie wygląda tak: czy należy w narodzie, który cierpi chronicznie od lat 200 na kompleks niższości, ten kompleks niższości pogłębiać przez dewaluowanie pewnych zdarzeń, które przywykliśmy uważać za zdarzenia wielkiej miary w życiu narodu? Czy nie jest niezręczna taktycznie chęć, by ten wspaniały zryw patriotyczny, tę wspaniałą reformę, którą zwykliśmy wielbić, nagle detronizować? Czy nie dojdzie wówczas naród do tego wniosku, iż skoro nawet tak wzniosły fakt okazuje się w rezultacie faktem ujemnym, i skoro największe nasze zrywy, że tak powiem, państwowotwórcze zostały w ciągu ostatnich dwustu lat inicjowane i wyreżyserowane przez ręce obce, ręce przynajmniej obojętne, jeżeli nie wrogie – czy uświadomienie sobie przez naród takiego faktu nie pogłębi w nim tej rozterki duchowej, w której naród polski od dwustu lat się znajduje? Czy w chwili, kiedy prężymy się do skoku, w chwili skupienia wszystkich sił psychicznych, moralnych i intelektualnych, tego rodzaju podważanie pewnych wszczepianych w umysły Polaków pojęć nie jest rzeczą po prostu karygodną? Wiem, iż wychodząc z tej sali będziecie się Państwo w rozmowach swoich nad tym zastanawiali, czy jest rzeczą dobrą czy złą, że ten temat dziś poruszam? Jestem przekonany, że zdania na ten temat będą rozbieżne. Jednak chcę stwierdzić, że zdaję sobie sprawę z tego, iż te próby odbronzawiania aktu 3-go Maja mogą tylko wówczas być usprawiedliwione, jeśli potrafi się wykazać, że ten mit w życiu narodu stał się szkodliwy. I to jest celem dzisiejszego odczytu.

Szkodliwy mit

Jestem najgłębiej przekonany, iż mit 3-go Maja, mit tego „masowego zrywu, którym naród polski zadokumentował jakoby przed światem swoją wolę do samoistnego bytu i swą umiejętność stworzenia nowych form życia państwowego”, stał się dziś szkodliwy. Uważam, iż w miejsce tego mitu powinna przyjść prawda. Dlaczego? Przyznam się, iż już dość dawno, może od lat dwudziestu, nie rozumiem w pełni ludzi, którzy mówią, że to jest takie niesłychanie krzepiące dla naszej świadomości narodowej poczucie, iż na dwa lata przed upadkiem zdobyliśmy się na tak wspaniały zryw. Przyznam się, że to rozumowanie nie trafia mi do przekonania. Gdybym wiedział, że Polska upadła w chwili największej depresji, największego wyczerpania sił twórczych, gdybym mał przekonanie, że Polska upadła dlatego, bo wszyscy wielcy ludzie w narodzie byli zgnici, bo Polska nie miała ani ludzi ofiarnych, ani dobrej woli, to wówczas można by powiedzieć, że była to rzecz nieunikniona: Polska musiała upaść.

Ale ta myśl, iż znalazło się wielu ludzi światłych, ofiarnych, że znalazła się elita, grono wybrane, które zdobyło się na to, by naród wprowadzić na drogę świetlanego rozwoju i że naród zdobył się nawet na rzecz wiekopomną, którą zaimponował całemu światu, a w półtora roku później Polska upadła i to upadła w sposób haniebny, nie bójmy się tego wyrazu – kampania Poniatowskiego i Kościuszki, którzy mieli bronić Konstytucji 3-go Maja, miała przebieg niesłychanie żałosny; król i Kołłątaj w haniebny sposób zgłaszają swój akces do Targowicy – ta myśl o niechlubnym końcu niepodległego bytu Polski jest potworna.

Odpowiada się na to: zrehabilitowało nas powstanie Kościuszki. Powstaniem Kościuszki Polska jakoby zadokumentowała, iż broni nie tylko swojej niepodległości, ale i idei wyrażonych w Konstytucji 3-go Maja. Czy to twierdzenie jest aby słuszne? Dla mnie cały problem naszych powstań łączy się psychologicznie ściśle z problemem Konstytucji 3-go Maja. Wielbię i podziwiam twórców, inicjatorów i wykonawców naszych powstań, uczestników powstania Kościuszki, uczestników Legionów, uczestników powstania w r. 1830, uczestników powstania w r. 1863, uchylam czoła również przed krwią ofiarnie przelaną w r. 1905, nie kwestionuję faktu, że z najtragiczniejszych nawet klęsk naród wyciągał duże korzyści moralne, krzepiące go do dalszej walki, ale te wszystkie zdarzenia historyczne pogłębiają we mnie jeszcze ten kompleks niższości. Ja mówię sobie: jeżeli tylokrotnie najlepsi członkowie naszego narodu, najbardziej ofiarni, najbardziej bohaterscy zdobywali się na walkę o niepodległość – tyle razy z takim poświęceniem, z taką ofiarą, i jeżeli zawsze ta rzecz paliła na panewce, jeżeli nasze powstania nie dały nam niepodległości, mimo iż niekiedy byliśmy od tej niepodległości bardzo niedaleko, to mam wrażenie, że bronzowanie tych wszystkich mitów jest niecelowe. I jest celowe i pożądane oświetlenie, dlaczego wysiłki najlepszych synów narodu polskiego na przestrzeni 150 lat prowadziły z reguły do przegranej. Uważam, że jeżeli się da to oświetlenie, i jeżeli w mózgi ogółu Polaków wrazi się myśl, iż był jakiś powód konkretny, wyraźny, dla którego wysiłki najlepszych synów narodu przez 150 lat nie doprowadziły do zwycięstwa, uważam, że jeżeli się myśl taka w umysłach ogółu Polaków wryje, to wówczas nasz kompleks niższości nie tylko się nie pogłębi, ale przeciwnie zniknie: poczujemy się na siłach do stawiania czoła niebezpieczeństwom, gdy będziemy wiedzieli, czego unikać, by zamiast tryumfu wszelkie nasze wysiłki nie kończyły się tragicznie.

Problem bronzowienia

Mówi się o szarganiu świętości, o symbolach, mówi się o autorytetach. Pamiętamy wszyscy niedawną dyskusję na temat bronzowienia Mickiewicza, na temat odbronzawiania Sobieskiego – opinia publiczna doszła wówczas mniej więcej do takiego wniosku: Każdy wielki człowiek ma swoje małe strony, ma swoje śmieszności, miał w życiu chwile, których się wstydzi, ma swoje zakamarki, do których nierad zagląda. Problem wygląda w ten sposób: czy te ujemne momenty, w życiu wielkiego człowieka nieuniknione, czy te ujemne strony równoważą jego zasługi, które w opinii polskiej zostały ubronzowane? Innymi słowy, czy zasługi Mickiewicza, o których wie każdy dwunastoletni czy czternastoletni Polak, czy te zasługi nikną w porównaniu z pewnymi ujemnymi cechami charakteru czy epizodami życia?

Weźmy postać Sobieskiego. Sobieski w umyśle ogółu Polaków jest postacią rycerską, symbolizującą rolę Polski jako przedmurza chrześcijaństwa, Sobieski to jest wielki wódz, to jest nieustraszony rycerz, to jest wielki katolik. I pamiętamy wszyscy niedawno wydaną książkę, oświetlającą życie zakulisowe, oświetlającą od tyłu życie Sobieskiego. Książka ta napsuła bardzo dużo krwi. I znowu wyłania się pytanie: czy pewne ciekawostki z życia Sobieskiego, które mogą rzucić na niego światło nieprzychylne, podrywają kontury postaci Sobieskiego, jakie się wyryły w mózgach i przede wszystkim w sercu każdego Polaka? Mam wrażenie, że nie podrywają. Tak samo, jeżeli chodzi o rewelacje o Mickiewiczu mam wrażenie, że nie podrywają bynajmniej zasadniczego obrazu tego najgenialniejszego moim zdaniem człowieka, którego wydały dzieje Polski.

Problem bronzowienia czy odbronzowiania łączy się więc ściśle z problemem narastania pewnych świętości, pewnych autorytetów w życiu narodu. I może ustalimy tutaj pewne zasady: możemy powiedzieć, że jeżeli pewne mity osnuły się dokoła wielkich postaci i zdarzeń historycznych, jeżeli jakiś mit mający wielkie walory jest w ogólnych zarysach prawdziwy, wówczas mamy prawo żądać, by zbyt natarczywie nie szukano dziur na całym, by zbyt natarczywie nie zaglądano za kulisy ludzi i wypadków. Ale bywają wypadki, kiedy mity są w swym ogólnym zrębie nieprawdziwe, jak to jest z mitem 3-go Maja. Uważam, że skoro badania historyczne doprowadzają do wniosku, iż dany mit w ogólnym swoim zarysie jest nieprawdziwy, to nie jest celowe i nie jest wskazane ten mit bronzowić, przeciwnie – należy dążyć do prawdy.

Przez lat 150 z Sejmu Czteroletniego i z Konstytucji 3-go Maja tworzono pewien symbol. Cel był podwójny. Jeden był cel, który przyświecał ludziom dobrej woli, aby naród w swej walce o niepodległość miał siłę motoryczną, która by zagrzewała serca i wyobraźnię.

Drugi był cel jeszcze wyraźniejszy, cel masoński. Sejm Czteroletni i Konstytucja 3-go Maja, to typowe osiągnięcia masonerii, to nie tylko tryumf masonerii jako takiej, ale tryumf ducha masońskiego i metod masońskich w życiu polskim. Jest rzeczą jasną, iż masoneria, która rządzi Polską od lat dwustu, była zainteresowana w tym, by ten mit podsycać – i jest nadal zainteresowana. I ostrzegam Państwa przed wszelkimi próbami, czynionymi już od lat wielu, podważenia, podrywania i ośmieszenia wszelkich usiłowań, dążących do rzucenia światła na kulisy 3-go Maja. Powtarzam jeszcze raz: jest w Polsce dużo ludzi, którzy w dobrej wierze starają się ten mit galwanizować i utrzymywać. Ale mit ten stał się zupełnie wyraźnie określoną bronią i jednym z narzędzi masonerii dla utrzymania jej wpływów w Polsce. W tym sensie mit ten jest narzędziem bieżącej polityki i narzędzie to musi być z rąk masonerii wytrącone. (Oklaski).

Reformy Czartoryskich czy 3-ci Maj?

Antyrosyjski sojusz Rzeczypospolitej z Prusami, wspieranymi przez Wielką Brytanię (29.03.1790) był samobójczym błędem Polaków. Spośród Polaków najbardziej wpływowym działaczem był w epoce Sejmu Czteroletniego ks. Kołłątaj. Obok Kołłątaja znamy wiele nazwisk myślicieli, publicystów, działaczy politycznych i społecznych, widzimy imponującą plejadę ludzi dążących do naprawy Rzeczypospolitej. I utarło się u nas mniemanie, że Konstytucja 3-go Maja, że cały dorobek Sejmu Czteroletniego, to był przewrót, to był przełom w duchowym życiu Polski. Uczono nas, że po dwustu latach nierządu dopiero w latach 1788/92 skierowano wreszcie nawę Rzeczypospolitej na tory odrodzenia i odrzucono to wszystko, co w Polsce było zgniłym i rozszarpano wreszcie te węzły ustrojowe, które przeszkadzały narodowi w duchowym renesansie. W moim przekonaniu mniemanie to jest błędne. Nasze oficjalne dziejopisarstwo waha się z zajęciem stanowiska na ten temat. Mógłbym się jednak powołać na profesora Uniwersytetu Poznańskiego, Skałkowskiego, który rzucił tę myśl – myśl, którą podchwytuję, i która moim zdaniem powinna się stać w Polsce własnością szerokiego ogółu, myśl, że okres, w którym Polska weszła na drogę przełomowych reform, to był okres wcześniejszy o ćwierć wieku od Konstytucji 3-go Maja, okres reform Czartoryskich w latach 1764-1768. Ponieważ rzecz tę uważam za niezmiernie ważną, więc pozwolę sobie trochę szerzej na ten temat tutaj pomówić.

Choroba saska

Musimy sięgnąć do czasów saskich, do czasów najgłębszego upadku. Polska jest wówczas ciężko chora. Trawi ją od stu lat gorączka złotej wolności, choruje na demokratyzm, zanik władzy i autorytetu, choruje na nieodłączny od liberalnej demokracji pacyfizm, który zabija w narodzie cechy rycerskie i naród towarzyszów pancernych przemienia w naród hreczkosiejów. Choruje Polska na materializm – ciężkie niedomaganie, prowadzące do rozhartowania charakterów i do zaniku cnót obywatelskich. Prawda, że w tych ciężkich czasach zacieśniają się więzy, łączące polskość z katolicyzmem. Ale nie jest to już, niestety, katolicyzm Oleśnickich i Hozjuszów, a tym bardziej nie jest to surowy i zdobywczy katolicyzm średniowiecza, wiara gorąca jak płomień, w której ogniu przetapiają się przywary osobiste i niesprawiedliwości społeczne. Katolicyzm XVIII wieku jest chory. I to jest jednym z„Projekt włoskiego przybłędy”

Rok temu, w więzieniu lwowskim, wpadła mi w ręce książka wypożyczona jednemu z moich współwięźniów z biblioteki więziennej, napisana przez Józefa Bielińskiego w r. 1905 pod tytułem: „Żywot ks. Adama Czartoryskiego”.

Przypadkowo wziąłem tę książkę do ręki i zwróciłem uwagę na pewien niezmiernie charakterystyczny ustęp. Autor książki wspomina o memoriale, który ma się znajdować w archiwum Czartoryskich w Krakowie, memoriale podyktowanym w Paryżu w r. 1788 młodemu ks. Czartoryskiemu przez ks. Piattolego, włoskiego przybłędę, wówczas wychowawcę młodego Lubomirskiego, a następnie sekretarza Króla Stanisława Augusta i jedną z najwybitniejszych osobistości Polski w okresie Sejmu 4-letniego. Ks. Piattoli podyktował młodemu Czartoryskiemu schemat poczynań konspiracyjnych, które miały na celu przeprowadzenie w Polsce reform. Na czele tej konspiracji miał stać Quatuorvirat – czterech mężów, związanych przysięgą i tajemnicą. Mieli to być ludzie bardzo wpływowi, dobrzy patrioci, bogaci, światli. Do pomocy tym Quatuorvirom miano wybrać 8 członków, również wpływowych i możnych. Ta dwunastka stanowiłaby Kongres patriotyczny, który miał przeprowadzić zmianę ustroju w Polsce. Pierwszym zadaniem tego Kongresu byłoby skonfederowanie wszystkich województw, zawładnięcie wojskiem przy eliminowaniu zupełnym ówczesnego rządu, następnie przeprowadzenie wyborów do sejmu skonfederowanego. Sejm ten powinien był postanowić stworzenie stutysięcznej armii, wyznaczyć dwóch regimentarzów, jednego dla Korony, drugiego dla Litwy i wreszcie ustanowić Komitet Nadzwyczajny, który by kierował sprawami publicznymi na prawach dyktatorskich. Zamierzano poza tym utworzyć komisję, która zażąda od obywateli państwa przedstawienia sobie planów, projektów, myśli dotyczących przyszłej reformy. Z tych referatów miał się wyłonić projekt przyszłej konstytucji, która miała być uchwalona przez Sejm. Poza tym mieli Quatuorviri w tajemnicy przed królem i rządem rozesłać swoich zaufanych mężów do wszystkich państw Europy w charakterze nieoficjalnych ambasadorów Polski. Na tych ambasadorów kwalifikowaliby się ludzie wyższych sfer, światli, towarzyscy i odpowiednio pod względem dyplomatycznym przygotowani. Wreszcie Komitet ten miał zawrzeć odpowiednie traktaty i ustalić politykę zagraniczną.

Z ducha i potrzeb narodu

Ale epoka saska nie jest tylko epoką upadku i marazmu. Zawsze tak bywa, że gdy naród osiągnie dno upadku, wówczas widzimy już narastające siły, które mają, o ile naród nie jest przeznaczony na zagładę, wyprowadzić go z powrotem na drogę wielkości. W upadku saskim budzi się w narodzie polskim świadomość klęski i potrzeba odrodzenia. Dwu braci Czartoryskich, Michał i August, organizują stronnictwo zwane „familią”, stronnictwo, które niewątpliwie wypływa z ducha narodu polskiego, stronnictwo, które nie szukało inspiracji z zewnątrz, które co prawda szukało nieraz pomocy na zewnątrz kraju, które pod koniec swojej działalności sprzymierzyło się nawet z Rosją, ale które było wyrazem ducha i potrzeb narodu. Obok Czartoryskich wysuwają się na czoło w tym stronnictwie kanclerz Zamoyski i ks. Konarski. Idee ich krążą po kraju, zastępy ich zwolenników są zwarte i liczne. I wreszcie przychodzi chwila pomyślna, w której Czartoryscy mogą przystąpić do wykonania swoich reform. August III umiera, Stanisław August Poniatowski, siostrzeniec Czartoryskich, zostaje królem. I wówczas to na sejmie r. 1764 Czartoryscy przystępują do reform zdaniem moim głębszych, dalej sięgających niż reformy, których dokonał Sejm Czteroletni. Przede wszystkim do reform przemyślanych, do reform dojrzałych. Reformy Czartoryskich są dojrzałe, przeprowadzane ręką mistrzowską. Nie będę się tutaj wdawał w szczegółową historię. Muszę stwierdzić, iż w najważniejszych dla życia polskiego sprawach, a więc w sprawie mieszczańskiej, w sprawie żydowskiej i w sprawie ustroju – Czartoryscy rzucili podwaliny pod odrodzenie Polski. Weźmy kwestię Żydów, tak chętnie przemilczaną przez naszych historyków. Czartoryscy przeprowadzili w r. 1764 na sejmie rozwiązanie sejmu żydowskiego, tzw. sejmu czterech prowincji, który od lat 150 rządził żydostwem w Polsce. Trzeba pamiętać, iż w latach minionych większość sejmów polskich zerwano za poduszczeniem Żydów. Czartoryscy położyli kres rozwojowi żydowskiej potęgi: rozwiązali sejm żydowski, skasowali automatyczną nobilitację chrzczonych Żydów, nałożyli na Żydów pogłówne. Wreszcie w r. 1763 wyszedł dekret, który mógł był rozwiązać problem żydowski: wydano nakaz zawierania przez Żydów paktu z każdym miastem polskim, przy czym jeżeli miasto paktu nie zawrze, to Żydom nie wolno działać i mieszkać w danym mieście. Jak widzimy, problem żydowski wszedł w reformach Czartoryskich na drogę radykalnego załatwienia. To samo, jeśli chodzi o sprawę mieszczan. Nie będę się wdawał w szczegóły. Muszę stwierdzić tylko, że renesans miast polskich datuje się już od reform lat 1764-68. Sejm Czteroletni przychodzi do gotowego, zastaje miasta zregenerowane, a jednak dopuszcza przedstawicieli miast do Sejmu tylko z głosem doradczym. Można powiedzieć, iż Sejm Czteroletni na punkcie mieszczan, ich prerogatyw okazał się o wiele mniej śmiałym i odważnym niż książęta Czartoryscy, pomimo, iż za czasów Sejmu Czteroletniego przewodnicy mieszczaństwa polskiego zorganizowali się w masonerii i dzięki temu mogli liczyć na większe uwzględnienie swoich dezyderatów. Jeżeli chodzi o kwestię chłopów, to w r. 1767 uchwalił sejm karę śmierci na szlachcica, zabijającego chłopa. Jest to bodaj od czasów Kazimierza  Wielkiego pierwsza ustawa na korzyść chłopa w Polsce, ustawa, która bierze chłopa pod opiekę prawa, która daje mu prawa ludzkie.

Należy stwierdzić, iż Sejm Czteroletni, w szczególności Konstytucja 3-go Maja nie zrobiły dla chłopa nic. Wreszcie kwestia ustroju. Liberum veto jak rak toczyło Polskę do stu lat. Należy stwierdzić rzecz bezwarunkową i w naszej historii dziwnie mało podkreślaną, iż właśnie Czartoryskim zawdzięcza Polska faktyczne zniesienie liberum veto. Na sejmie elekcyjnym w r. 1764 Czartoryscy przeforsowali, iż wszystkie następne sejmy będą nadal odbywały się pod węzłem konferencji. Ustrój polski wymagał, jak wiadomo, do uchwał sejmowych jednomyślności, ale przewidywał instytucję konfederacji. Gdy naród polski był w niebezpieczeństwie, kiedy groziła mu katastrofa, wówczas zawiązywał konfederację, a w tej konfederacji obowiązywała zwykła większość głosów. Z reguły stawało się to z chwilą śmierci króla. Sejmy tzw. konwokacyjne, a następnie elekcyjne odbywały się od czasów Zygmunta Augusta pod węzłem konfederacji, tzn. decydowała większość głosów. Czartoryscy przeprowadzili swą reformę ustroju w sposób klasyczny, usuwając zło, a pozostając w ramach tradycyjnego ustroju Rzpltej. Zwalczyli liberum veto w ten sposób, że na przyszłość wszystkie sejmy miały się odbywać pod węzłem konfederacji, tym samym na przyszłość wszystkie sejmy miały rozstrzygać większością głosów.

Najgłębsza tragedia naszych dziejów

Gdyby ta reforma się była utrzymała, wówczas konstytucja polska, ustrój Polski, byłby w 95 % raz na zawsze uzdrowiony. Niestety, wróg czuwał. Katarzyna zorientowała się poniewczasie do czego dążą Czartoryscy i zażądała wycofania głównych reform, a w szczególności zażądała rozwiązania konfederacji. I tutaj następuje tragedia, jedna z najgłębszych tragedii naszych dziejów, tragedia, do której opisania nie wziął się do tej pory żaden pisarz, nie znalazł się dramaturg, który by ją wniósł na deski teatralne. Tragedia, z której płynie dla nas bardzo głęboka nauka. Tragedia tym większa, iż król Stanisław August, człowiek słabego charakteru, wiotki jak trzcina, człowiek, o którym historycy wydają jak najbardziej ujemny sąd, jednak zdecydował się na otwarty konflikt z Katarzyną i wydał odpowiednie rozkazy wojsku. Niestety, Czartoryscy ustąpili i przyjęli gwarancję Katarzyny. Obaj Czartoryscy, starcy liczący już wówczas grubo powyżej 60 lat, ludzie krwi jagiellońskiej, fortun ogromnych, przyzwyczajeni od lat kilkudziesięciu do rzucania swego głosu na szalę wszystkich wydarzeń w Polsce, ludzie, za którymi szła większość patriotów polskich, ludzie, którzy dla przeprowadzenia w Polsce reform nie wahali się posłużyć Rosją wbrew własnym interesom Rosji, wielcy politycy, którzy własnymi rękoma położyli zrąb swoich reform, którzy wprowadzili Polskę na drogę wiodącą do odrodzenia – natknąwszy się na sprzeciw Katarzyny załamali się i ustąpili.

Pierwsza przestroga

Są to rzeczy zbyt mało znane i dlatego uważałem za mój obowiązek szeroko Państwu tu o nich opowiedzieć, gdyż płynie z nich pierwsza przestroga, jaką musimy wynieść z tych bolesnych czasów, przestroga jakże aktualna dla dzisiejszej epoki. Okazuje się, iż nie wystarczy jasny pogląd na potrzeby kraju, bo tego Czartoryskim nie brakowało. Nie wystarczą dobre chęci, nie wystarczy zapał i patriotyzm – potrzeba hartu. Ludzie, stojący na czele narodu, muszą być twardzi i nieustępliwi, bohaterscy i ofiarni, nie zdemoralizowani posługiwaniem się zagranicznymi ideami i zagranicznym oparciem. Kierownicy narodu muszą mieć charaktery hartowne! Tylko wówczas naród może być pewny dobrej przyszłości, jeżeli ma to przekonanie, iż ludzie kierujący nim są hartowni jak stal! (Oklaski).

Ostatni zryw

Na gwarancję Rosji, która najbardziej ślepym z Polaków otworzyła wreszcie oczy, na dokonaną już faktycznie utratę niepodległości, odpowiedział naród konfederacją barską. Zapamiętajmy to sobie dobrze: Bar, to ostatni niezależny zryw narodu aż po nowożytny, obecny ruch narodowy. Ostatni.

Podkreślam jeszcze raz to, o czym mówiłem na początku mego odczytu, iż uchylam jak każdy Polak czoło przed bohaterstwem i ofiarnością ludzi, którzy do bojów o niepodległość Polski w tylu heroicznych zrywach powstawali, ale stwierdzam, iż ostatnim zrywem podyktowanym duchem czysto polskim, nie skażonym obcymi ideami, a w szczególności ideami masońskimi, iż ostatnim czysto narodowym zrywem aż po czasy nowoczesnego ruchu narodowego, to był Bar.

Wszystko, co się dziać będzie z Polską między epoką księdza Marka Karmelity, a czasami Romana Dmowskiego, to poczynania wyrosłe z ideologii obcej duchowi polskiemu, po części i z inspiracji obcej, choćby te poczynania były jak najbardziej ofiarne i bohaterskie. Polska była heroiczna, ale inspiracja, ale sposób myślenia, ale duch był obcy. Bar, to po nasze czasy ostatni samodzielny poryw ducha narodowego, poryw tak trudny do rozgryzienia dla masońskich historiografów, bo irracjonalny, nie usiłujący  realizować jakiegoś programu, ale samozachowawczy, poczęty z najgłębszego ducha duszy polskiej, chcącej bronić swej swoistości, swej najgłębszej  narodowej więzi psychicznej i swej wiary przed brutalnym dotykiem łap azjatyckiego najeźdźcy. I może dlatego, że walka ta szła nie o materialną stronę życia, ale o jego treść najgłębszą, zrozumieli do gruntu u nas epokę barską jak dotąd tylko poeci. Nie mogę czytać bez wzruszenia pieśni konfederatów, przypominających raczej hymny religijne, niż piosenki bojowe. Iluż poetów natchnęła promienna postać księdza Marka! Czasy te tak silny rzucają urok, że nie znam dziś nawet historyka, który by potrafił ustosunkować się do nich z beznamiętnym obiektywizmem. Jeśli kiedy, to niewątpliwie wówczas mogła Polska nagłym zrywem nawrócić na drogę, wiodącą do naprawy i zachowania niepodległości bytu. Nie 3-go Maja, bo wówczas Polska nie była już sobą, duch narodu był skażony.

Nie 3-go Maja, nie w czasie Sejmu Czteroletniego, lecz w czasie Baru mieliśmy ostatnią szansę ratunku. Czytając te dzieje, widzi się to, czuje przez skórę. Przecież ówczesna Polska to jeszcze po obu stronach barykady ludzie myślący naprawdę narodowymi kategoriami: z jednej strony obóz Czartoryskich, którzy wzięli na swe barki ciężki trud wyprowadzenia z błota ugrzęźniętego wozu Rzeczypospolitej, z drugiej strony Pułascy, Krasiński, ludzie dążący, choć może chwilami po omacku, do tego samego celu. Niech się te dwa zwaśnione obozy ze sobą pogodzą, niech dojdzie rzeczywiście do zjednoczenia narodu na platformie wspólnej walki z Rosją, a zwycięstwo wydaje się niewątpliwe. Kilkakrotnie w ciągu tych długich czterech lat bojów konfederackich zjednoczenie to wydaje się tak bliskie, że tylko rękę wyciągnąć: zjednoczenie wydaje się być kwestią miesięcy czy tygodni.

Ręka masońska

Niestety, wówczas jak i dziś, wróg czuwa. Na podstawie najnowszych badań nie wolno nam wątpić, że to masońskie intrygi, konszachty i zabiegi udaremniły zgodę między konfederatami, a obozem króla i Czartoryskich. Badania Kazimierza Mariana Morawskiego wykazały, iż dwukrotnie w czteroletnich dziejach konfederacji barskiej zdawało się już dochodzić do zjednoczenia narodu, do zjednoczenia króla i Czartoryskich z Barem. W trzecim roku istnienia konfederacji przyjeżdża z Paryża płk. Dumouriez, delegowany przez rząd francuski na politycznego doradcę i wodza konfederacji. Płk. Dumouriez dostaje oficjalne polecenie doprowadzenia do zgody między królem a konfederacją. Przyjeżdża do Polski, i nagle z jego wpływu Generalność konfederacji ogłasza detronizację króla. Grom z jasnego nieba, niszczący w zarodku wszelkie możliwości porozumienia. Przez półtora wieku fakt ten był niezrozumiały.

Obecnie Kazimierz Marian Morawski wyjaśnił, że poza oficjalnym ministerstwem spraw zagranicznych działał w Paryżu jeszcze tzw. „sekret królewski” Ludwika XV, instytucja obsadzona przez masonów. Ten „sekret królewski” wydał Dumouriez’owi polecenie doprowadzenia do detronizacji Stanisława Augusta, a tym samym do śmiertelnego skłócenia narodu polskiego. Widzimy więc tutaj rękę masonerii, łapiemy ją in flagranti, widzimy jak niechętnie patrzała na wszystko, co zmierzało do zjednoczenia. A chęć do  zjednoczenia się u Polaków była tak silna, że w rok później i konfederaci mimo dawniejszej urazy wydają się dochodzić ponownie do zgody i porozumienia. I tu znów pada grom: tajemnicze i nieudane porwanie króla  Stanisława Augusta przez konfederatów.

Kazimierz Marian Morawski twierdzi, że i tu działała inicjatywa masońska. Ten drugi epizod nie jest może tak dalece wyświetlony jak pierwszy z „sekretem królewskim”, mamy jednak uzasadnione wątpliwości, czy i tutaj nie była w grze ręka masońska. Przypatrzmy się czteroletnim dziejom konfederacji barskiej, które każdy z Państwa studiował w szkole. Przypominamy sobie, że przedstawiają się one chaotycznie, jakoś dziwnie bezplanowo. Dla mnie dzieje konfederacji barskiej stanowią analogię do dziejów powstania 1830-31 r. Nie znam bardziej tragicznej i niepokojącej lekcji, jak dzieje powstania w 1830-31 r. To samo jest z konfederacją barską: jakiś chaos, jakaś tragiczna bezplanowość. Ludzie energiczni skądinąd i zdecydowani nagle zamieniają się w kunktatorów.

Co chwila przestaje się rozumieć, o co chodzi, przestaje się rozumieć te wszystkie zwłoki, nie rozumie się dlaczego ludzie mądrzy robią rzeczy głupie, dlaczego ludzie porządni robią rzeczy podłe. Słyszałem niedawno zdanie – wydaje mi się – słuszne: jeżeli się widzi, że ktoś mądry robi rzeczy rażąco głupie, ktoś porządny robi jakieś świństwo, to wtedy można na pewno przypuszczać, iż tym kimś kieruje loża czy konspiracja. Pamiętając o tej zasadzie, zrozumiemy dzieje konfederacji barskiej i dzieje powstania 1831 r. Te rzeczy, których się uczymy w szkole, to jest jakby zewnętrzna fasada. Jeśli chodzi o konfederację barską, to niewątpliwie był to zryw powstały z najgłębszych pokładów ducha narodu. Cóż, kiedy wśród bohaterskich i szlachetnych ludzi zaczęła działać szeroko intryga masońska. Wielu masonów znajduje teren działania w konfederacji barskiej: obok licznych Polaków, spotykamy tam jubilera Poncet, Francuza, następnie Heykinga, Niemca, inicjatora loży „Cnotliwy Wędrowiec” w Preszowie, wywierającej decydujący wpływ na Generalność konfederacji. Niewątpliwie zdarzają się tarcia i między ludźmi ofiarnymi i ideowymi, ale masońska intryga działając konsekwentnie przez 4 lata toczących się bojów spaczyła przebieg i ducha konfederacji.

Druga przestroga

Stąd wynika dla nas przestroga druga, zasadnicza, niesłychanie aktualna. Naród polski wciśnięty pomiędzy dwu potężnych sąsiadów dążył do zjednoczenia, dążył widomymi wysiłkami swoich najlepszych synów, ale nic z tego nie wyszło, bo nie umiano się ustrzec tych ciemnych rąk, które zrywały nić zjednoczenia z chwilą, gdy zaczynała się nawiązywać. Więc przestroga druga, niesłychanie aktualna nauka z dziejów XVIII stulecia: jeżeli chcemy, by naród polski w obliczu niebezpieczeństwa się zjednoczył, patrzmy bacznie, komu powierzamy dzieło tego zjednoczenia. (Oklaski).

150 lat rządów masonerii

Po Barze nastąpił pierwszy rozbiór, ale gorzej jeszcze niż rozbiór, bo katastrofa ducha narodu. Od r. 1772 aż po dojrzenie nowoczesnego ruchu narodowego w ostatnich latach, przypomina naród polski ciało bez ducha. Upadek konfederacji barskiej to koniec na wiek cały idei narodowej, idei samodzielnej drogi polskiego narodu. Naród wpada w stan zupełnej prostracji [załamania, zwątpienia], w stan wyjałowienia psychiki narodu z elementów rodzimych. W powstałą po wywiezieniu na Sybir konfederatów i po usunięciu się Czartoryskich próżnię wciśnie się teraz duch masoński. Droga dla niego wolna. On to opanuje niepodzielnie serca i umysły Polaków. Najlepsi synowie Polski stają się teraz masonami. Nie da się tego zaprzeczyć, jest to faktem stwierdzonym, iż przez 150 lat od pierwszego rozbioru wszyscy najlepsi synowie narodu polskiego byli masonami. I masoni próbują ten argument obrócić na swoją korzyść.

Argument ten jednak nie jest na korzyść masonerii, bo możemy stwierdzić, iż te czasy, kiedy najlepsi synowie narodu polskiego wyznawali ideały masońskie, były najtragiczniejszą epoką w tysiącletnich dziejach Polski. To jest fakt. Jeżeli chcemy, aby naród polski rozwinął skrzydła do lotu, by wzbił się na drogi wiodące ku wielkości, to musimy zerwać z tym, co kaziło duszę narodu przez 150 lat, musimy w miejsce idei masońskiej wziąć ideę narodową. (Oklaski). Po Barze staje się rzecz tragiczna: nie tylko starsi, dojrzali mężowie tracą ducha narodowego, ale dzieje się rzecz szczególnie groźna dla przyszłości narodu: jego młode pokolenia zaczynają chować się w duchu obcym, a nawet wrogim wszystkiemu, co długie wieki zwykły uważać za istotę polskości. Weźmy Komisję Edukacji Narodowej. Pozwolę sobie zatrzymać się przez chwilę nad tą instytucją. Głoszono nam, ze dopiero od tej chwili, kiedy zaczęliśmy czerpać wzory od encyklopedystów masońskich, kiedy duchem Woltera i Rousseau zaczęliśmy przepajać wychowanie młodzieży, zaczął się renesans Rzpltej. Niestety widzimy, iż renesans ten był tragiczny. Dlatego pozwolę sobie zacytować sąd Mickiewicza o Komisji Edukacji Narodowej, wypowiedziany w Wykładach o literaturze słowiańskiej: „Ale cała ta popiętrowana budowa oświaty (Komisja Edukacyjna) czyli instrukcji publicznej, nie miała podstawy w żadnej prawdzie moralnej, w żadnym dogmacie ogólnym. Nasprowadzano z zagranicy dzieł, które miały służyć za elementarne. Książki te, pisane przez filozofów encyklopedystów, znajdowały się w dziwnej sprzeczności z wychowaniem religijnym, zostawionym jeszcze w rękach duchowieństwa.

Logika, umiejętności ścisłe i wszystko, czego uczono w szkołach, było już wykładane podług widoków materializmu. Podrzędne zbiory historii, wyciągane z dzieł cudzoziemskich republikanów, wpajały maksymy, tchnące nienawiścią przeciw monarchiii, a obok tego starano się wystawiać uczniom dziedziczną władzę królestwa jako jedyny środek zbawienia Rzeczypospolitej”. Dziwna to była nauka. Z jednej strony starano się najmłodsze pokolenie polskie przerabiać w szkole na republikanów, z drugiej strony mówiono, iż tylko dziedziczna monarchia może uczynić Polskę silną; z jednej strony kazano młodzieży być gorliwymi katolikami, z drugiej strony przepajano ją duchem racjonalizmu. Czytając monografię Collegium Nobilium widzimy, iż księża pijarzy w pocie czoła tłumaczą wszystkie tragedie Woltera i każą je odgrywać wychowankom. Patrząc na to oczyma dzisiejszego człowieka ma się wrażenie jakiejś aberacji. Nic dziwnego, że oba pokolenia wychowane w takiej szkole (to jest pokolenie Sejmu 4-letniego i pokolenie powstania 1830 r.) to ludzie zupełnie zdezorientowani, pozbawieni busoli intelektualnej i moralnej, ludzie, którzy własnymi rękami wbrew swym najlepszym chęciom grzebali własną Ojczyznę.

Trzecia przestroga

Tutaj nasuwa się znów przestroga płynąca z tych czasów, przestroga, by wychowywać młodzież, która ma w przyszłości ująć w swe ręce los narodu z dala od wpływów obcego ducha. Przypomnijmy sobie dzieje wychowania w Polsce w ciągu ostatnich lat dziesięciu. Jeżeli Komisja Edukacji Narodowej łączyła się z nazwiskami takimi, jak ks. Kołłątaja, ks. Piramowicza, jak Czackiego, Ignacego Potockiego i innych, to reforma wychowania ostatnich lat dziesięciu łączy się z nazwiskami ks. Żongołłowicza i braci Jędrzejewiczów. Uważam, iż przestrogi płynące z głębi naszych dziejów są niezwykle aktualne. Uważam, iż rozpamiętywanie żałosnej historii pokolenia, które wyszło ze szkół Komisji Edukacji Narodowej powinno nas nakłonić do walki o to, by wychowanie w dzisiejszej Polsce przepojone było ideami i duchem narodowym. (Oklaski).

W dyspozycji masońskiej

Dochodzimy z powrotem do Konstytucji 3-go Maja. Konstytucję tę stworzyło – jak wiemy – pokolenie wychowane w duchu masońskim, ludzie ujęci w karby konspiracji masońskiej, kierowani przez masońskich przybłędów, którzy robią przymierze z królem pruskim nie tyle w przeświadczeniu, iż król pruski jest rzeczywiście przyjacielem Polski, ale dlatego, iż król pruski był masonem i że obowiązuje ich solidarność masońska. Fryderyk II, zwany Wielkim, był jak wiemy, jednym z najwyższych członków zakonu Illuminatów; masoni całego świata byli do jego dyspozycji. Nic dziwnego, że masoni polscy byli również do jego dyspozycji.

Próbowano operować argumentem, że po stronie zwolenników Rosji znaleźli się również masoni. Zjawisko to normalne. Masoneria dąży zawsze do rozszczepienia swoich sił, do rzucenia swoich ludzi na obie strony barykady. Jest jednak faktem dowiedzionym, że w chwili, kiedy rozstrzygnęły się losy narodu polskiego, to co było w narodzie polskim najlepszego sprzymierzyło się z królem pruskim. To Polskę musiało prostą drogą doprowadzić do katastrofy. Na szczęście nie ma tutaj analogii z dzisiejszymi czasami, gdyż Polska na 5 minut przed dwunastą zawróciła z drogi, na której doszłaby ponownie do katastrofy rozbioru. Konstytucja 3-go Maja uczy nas jeszcze czegoś innego. W jaki sposób doszło do uchwalenia tej konstytucji? Rzeczy te są ogólnie znane. Wszyscy już wiemy o tym, że Konstytucja 3-go Maja została uchwalona przez zaskoczenie. Konspiracja była ścisła, reżyseria była staranna. Obrano datę 3-go maja jako leżącą tuż po świętach Wielkiej Nocy i korzystając z tego, iż większość posłów była poza Warszawą, ucieknięto się do oszustwa, fabrykując z pełną świadomością ich nieprawdziwości depesze zagraniczne, mające wpływać na wahających się posłów i nakłonić niezdecydowanych do uchwalenia reform.

Zaniedbano przeprowadzić głębszej agitacji w kraju, w szczególności zlekceważono wolę bardzo wyraźną narodu, wyrażoną w sejmikach, tam gdzie chodziło o kwestię dziedziczenia tronu. Bezpośrednio przed Konstytucją 3-go Maja zwrócono się do sejmików z propozycją przyjęcia tronu dziedzicznego i wyboru następcy po Stanisławie Auguście za jego życia. Sejmiki odrzuciły dziedziczność tronu, lecz zgodziły się na wybór vivente rege jego następcy. Był to niesłychany wyłom w polskiej tradycji konstytucyjnej, równie może wielkiej wagi, jak swego czasu rozciągnięcie konfederacji na wszystkie sejmy. Sejm Czteroletni, zamiast na tym poprzestać, uchwalił wbrew wyraźnej woli narodu tron dziedziczny. Gdy się patrzy dziś na te posunięcia, na uchwałę o dziedziczności tronu wbrew woli sejmików i wbrew woli dynastii saskiej, na uchwałę o 100.000 wojsku, co do której było jasną rzeczą dla wszystkich polityków, iż w ówczesnych warunkach polskich zrealizować się nie da, gdy widzi się jak podstępnymi metodami narzucono narodowi te reformy, dochodzi się do wniosku, że przywódcy Sejmu Czteroletniego albo działali niesłychanie lekkomyślnie, albo popychały nimi jakieś ręce, które ryzykując te wszystkie karkołomne posunięcia dążyły nie do naprawy Rzeczypospolitej, ale do jej ponownego rozbioru, do tej ostatecznej zguby.

To, że ludzie mądrzy robili źle, że ludzie stateczni robili lekkomyślnie, bo przecież reżyseria Sejmu Czteroletniego, będąca w rękach ludzi mądrych, była niesłychanie lekkomyślna, budzi podejrzenie, iż działały tutaj siły, którym zależało na zgubie Rzeczypospolitej. I rzeczywiście zguba ta nadeszła rychlej niż się spodziewano. Polska zginęła. Ginąc zostawiła nam nauki, przestrogi.

Dziedzictwo historii

Jeżeli mówimy dziś otwarcie o tym, jak te rzeczy działy się na Sejmie Czteroletnim, jak powstała Konstytucja 3-go Maja, to mówimy o tym dlatego, by wykorzystać te nauki, aby nie popaść z powrotem w dawne błędy. Jest to rzecz bolesna, jest to rozdrapywanie ran, które wolelibyśmy widzieć zabliźnione, ale jest to zabieg konieczny. Roman Dmowski w słynnym ustępie, zaczynającym się od słów: „Jestem Polakiem”, wyjętym z książki pod tytułem: „Myśli nowoczesnego Polaka” – pisał: „Jestem Polakiem – to znaczy, że należę do narodu polskiego na całym jego obszarze i przez cały czas jego istnienia…, to znaczy, że czuję swą ścisłą łączność z całą Polską: z dzisiejszą…, z przeszłą – z tą, która przed tysiącleciem dźwignęła się dopiero…, i z tą, która w połowie przebytej drogi dziejowej rozpościerała się szeroko…, i z tą, która później staczała się ku upadkowi, grzęzła w cywilizacyjnym zastoju, gotując sobie rozkład sił narodowych i zagładę państwa… Wszystko, co polskie, jest moje: niczego się wyrzec nie mogę. Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to, co jest w nim marne”.

Jesteśmy dziedzicami i spadkobiercami nie tylko Grunwaldów, nie tylko Kircholmów, Kłuszynów, Chocimów, Wiedniów, ale jesteśmy również spadkobiercami ponurych chwil upadku, chwil poniżenia. Nie możemy się od nich oddzielić. Jesteśmy ich spadkobiercami, ale jesteśmy spadkobiercami nie tylko hańby, ale i nauki, która płynie z tych czasów.

Czwarta przestroga

Nauka, która płynie z Sejmu Czteroletniego jest następująca: Naród nie może być oddany pod zależność ani obcych podszeptów, ani rozkazów, ani nie może być uzależniony od obcego ducha. Naród musi wytyczyć swoją własną drogę i tylko po niej może dążyć do wielkości. Ta nauka, choć może bolesna, jest nauką krzepiącą. Trzeba z tych przeżyć narodu polskiego umieć wyciągnąć należyte wnioski i odnieść z tego korzyści wielkie, korzyści szczególnie aktualne w dzisiejszej epoce. Stoimy bowiem w przededniu wielkich wypadków, w obliczu zawieruchy dziejowej, na początku wielkiego dramatu dziejowego, właśnie zaczynającego się rozgrywać, dramatu, o którym wiadomo, jak się zaczyna, ale nie wiadomo, jak się skończy. Naród polski przypomina w tej chwili okręt miotany burzą wśród mroków, okręt, który chcąc utrzymać właściwy kurs, musi mieć pewnych sterników i niezawodną busolę. Busolą tą, która nas przeprowadzi przez burze i zawieruchy dziejowe, może być tylko idea narodowa. (Oklaski). Armia i idea narodowa Jeżeli ludzie, którzy starali się uratować Polskę w epoce Sejmu Czteroletniego, doprowadzili ją do zguby i upadku, to dlatego, że nie potrafili zrealizować dwóch podstawowych rzeczy w życiu narodu: nie potrafili zorganizować armii i nie potrafili wytworzyć idei narodowej. My jesteśmy dziś w tym szczęśliwym położeniu, że mamy obie te rzeczy, których brak było naszym przodkom. Mamy silną armię i mamy ideę narodową. (Oklaski). I dlatego w chwili, gdy zaczyna się dramat dziejowy, naród polski mając armię i mając ideę narodową może być przekonany, że ten dramat nie zakończy się dla niego tragicznie, jak się zakończył tragicznie dramat 3-go Maja, ale dramat, który zaczynamy przeżywać, zakończy się finałem zwycięskim! (Burzliwe oklaski).”

„Prosto z Mostu” nr 31(252)/1939, z dn. 30.07.1939 r.

GWIEZDNE WROTA II. Kosmiczny odlot. Filozofia wieczysta –> kosmologia kabalistyczna. ABSOLUT. Mediumizm – grzyby halucynogenne. キャッチャー

Filozofia wieczysta – kosmologia kabalistyczna. ABSOLUT. Mediumizm – grzyby halucynogenne. キャッチャー

GWIEZDNE WROTA II. Kosmiczny odlot.

34 minuty

=========================

Cz. I jest tu: GWIEZDNE WROTA 1 : Powrót Starożytnych Kosmitów

==============================

Drugi odcinek serii o istotach pozaziemskich, kontaktach z nimi oraz osobach, które stworzyły ich współczesne postrzeganie czyli wpłynęły na obecną kulturę oraz obraz w zbiorowej wyobraźni.

W oryginale odnośniki do książek i artykułów.

MASON, KTÓRY NAPISAŁ „DRACULĘ” – Bram Stoker. O wampirach, sławnych pedałach, masonach, ich syfilisie i satanistach. Deska lożowa.

O wampirach, sławnych pedałach, masonach i satanistach. Deska lożowa.

[Profan nie może tego oryginału skopiować – spróbujcie. Treści tego, skąd czerpię [powyżej] , nie obrazka poniżej] . A, dla moich czytelników, cała ta treść jest odszyfrowana, przetłumaczona na język “tubylców”, tj. polski: MD]

—————————————————-

MASON, KTÓRY NAPISAŁ „DRACULĘ” – BRAM STOKER

Druga połowa XIX i początek XX wieku to okres, w którym na świat przyszło wiele genialnych jednostek, które błyszczały w sztukach wyzwolonych. Bram Stoker był pisarzem i masonem, który pozostawił nam nieśmiertelną spuściznę w postaci powieści gotyckiej “Hrabia Dracula”.

————————-

Stoker urodził się w Dublinie w 1847 roku i uczęszczał do Trinity College, gdzie w 1870 roku otrzymał tytuł licencjata nauk ścisłych, a później magistra matematyki. Wyznał, że do siódmego roku życia nie potrafił prawidłowo stanąć na nogach, a jednak wyzdrowiał i zmienił się w silnego, serdecznego, wysportowanego mężczyznę, z ogromną ochotą na pracę, oraz niezwykłą aparycją.

Stoker rozpoczął karierę w irlandzkiej służbie cywilnej, pracując jako urzędnik. Jednak jego namiętne zainteresowanie sztuką dramatyczną doprowadziło go do podjęcia nieodpłatnej pracy jako krytyk teatralny dla Dublin Evening Mail.

W grudniu 1876 roku, po przedstawieniu Hamleta, w którym uczestniczył i które znakomicie zrecenzował, Stoker został zaproszony na spotkanie z głównym aktorem. To wydarzenie zapoczątkowało 28-letni związek Stokera z najbardziej dominującą, w każdym sensie tego słowa, osobowością jego życia, legendarnym angielskim aktorem Johnem Henrym Broadribbem, znanym lepiej pod pseudonimem scenicznym Henry Irving.

Kiedy w 1879 roku Irving zaprosił Stokera do zarządzania zarówno jego karierą sceniczną, jak i prowadzeniem Lyceum Theatre w Covent Garden w Londynie, Stoker rzucił wszystko w Dublinie i pobiegł, aby pomóc – dosłownie i we wszystkim – człowiekowi, którego wielbił, a który z kolei wykorzystał sytuację na swoją korzyść.

W jednym z nekrologów czytamy:

Nigdy nie znałem takiego zaabsorbowania człowieka życiem innego człowieka, jak Stoker był zaabsorbowany życiem Irvinga. W ich związku było coś nierozerwalnego, jakby syjamskiego.

STOKER – MASON

Zarówno Stoker jak i Irving byli masonami, choć inicjowanymi w różnych lożach.

Akta Wielkiej Loży Anglii identyfikują Stokera jako członka Buckingham and Chandos No1150, loży założonej w 1867 r. i zrzeszającej oficerów i sierżantów 1 Middlesex Artillery Volunteers.

Stoker został inicjowany w lutym 1883 roku i został wywyższony 20 czerwca tego roku. Nie wydaje się, by pełnił jakikolwiek urząd w Loży.

Poza Johnem Irvingiem, inne znaczące postacie, które były obecne w życiu Brama Stokera to Oscar Wilde, Sir Conan Doyle i William Gilbert – ze słynnej muzycznej spółki Gilbert & Sullivan – wszyscy oni byli również masonami.

MARIAŻ

Oscar Wilde

William Gilbert

Bram Stoker i Florence Balcombe[1] dorastali w Dublinie i okolicach, a ślub wzięli w kościele św. Anny w 1878 roku. Florence była uznawana za najpiękniejszą kobietę w mieście. Ze znanych osób w otoczeniu Stokera , Oscar Wilde miał mały romans z młodą Florence. Oscar był studentem na Uniwersytecie Oksfordzkim, kiedy został jej przedstawiony i pomimo tego, że spotkali się podobno tylko kilka razy, irlandzki poeta i dramaturg – którego sławę rozpoczęła powieść The Picture of Dorian Gray – podobno miał złamane serce, kiedy dowiedział się, że Florence wyszła za mąż. Później poprosił Florence o zwrot małego złotego krzyżyka, który jej podarował, obiecując, że zachowa go na pamiątkę “dwóch wspaniałych lat – najsłodszych ze wszystkich lat mojej młodości”, które spędził na zalotach do niej. Kiedy Oscar zmienił orientację seksualną, jego żarliwość dla Florence skończyła się, a po niej nastąpiła długotrwała przyjaźń z rodziną Stokerów[2].

Conan Doyle

W kilka dni po ślubie Bram zabrał Florence do Londynu, gdzie otrzymał kierownicze stanowisko, pracując z – i dla – Henry’ego Irvinga.

Florence Stoker

William Parker Stoker, potomek rodziny, pracował jako pisarz i redaktor dla Bram Stoker Estate i napisał, że Florence nosiła w sobie urazę do Irvinga. Był on zrażony do swojej żony – i Florence czuła się rozgoryczona, że ciągle odciągał jej męża od obowiązków małżeńskich i życia rodzinnego, którego by sobie życzyła, na rzecz długich godzin spędzanych razem w teatrze Lyceum. Stoker i Irving wyjeżdżali nawet do Ameryki w celach zarobkowych i spędzali tam razem kilka miesięcy, podczas gdy Florence pozostawała w Londynie, żyjąc w nędzy. Wiemy jednak, że Bram przekonał swoją starszą siostrę Matyldę, aby zamieszkała z nimi w Southampton Row, a później w Cheyne Walk w Londynie, aby złagodzić kłopoty Florence.

WIKTORIANIE

Jak pokazują liczne publiczne skandale XIX wieku, Wiktorianie czerpali przyjemność z aktywności seksualnej tak samo jak my. Ale byli być może bardziej świadomi ich możliwych negatywnych skutków.

Wielu purytanów było zszokowanych doniesieniami o aktywności homoseksualnej, które pojawiły się podczas procesu Oscara Wilde’a, czego najbardziej niepokojącym dowodem były poplamione prześcieradła w hotelu Savoy.

Możesz być również zaskoczony, gdy dowiesz się, że niektóre z postaci, które były praktycznie czczone w historii Wielkiej Brytanii i przedstawiane jako wspaniałe przykłady męskości, w rzeczywistości miały grzesznie dewiacyjne skłonności seksualne.

Lord Alfred Douglas (1870-1945) , z którym Oscar Wilde miał ziązek, zaznaczył: “Robiłem z nim – i pozwalałem mu na to – to, co robiono wśród chłopców w Winchester (szkoła Douglasa) i w Oxfordzie…”. Wydaje się również, że obaj mężczyźni mieli upodobanie do poszukiwania młodych męskich prostytutek, które były tak obficie dostępne w wiktoriańskim Londynie.

Lord Alfred Douglas

W 1889 roku miała miejsce policyjna obława na homoseksualny burdel przy N.19 Cleveland Street, na północ od Soho. W sprawę zamieszani byli różni grandziarze, w tym Earl of Euston, syn księcia Grafton, i Lord Arthur Somerset, służący księcia Clarence (najstarszego syna księcia Walii). Było to zaledwie kilka nazwisk z długiej listy arystokratów i zamożnych homoseksualistów odnotowanych w historii Wielkiej Brytanii.

Cecil Rhodes wolał otaczać się męską służbą, a jego romans z Neville’em Pickeringiem, pierwszym sekretarzem De Beers Diamond Corporation, przedstawia nam przypadek najściślejszego homoseksualnego związku z tamtych czasów. Obaj mężczyźni mieszkali razem i według Franka Harrisa[3], Rhodes powiedział kiedyś, że czas spędzony z bliskim przyjacielem Neville’em upłynął mu “jak chłopcu wśród chłopców”.

Cecil Rhodes:

Frank Harris był irlandzko-amerykańskim dziennikarzem i wydawcą, który przyjaźnił się z wieloma znanymi postaciami swoich czasów. Lubił plotkować i pisał o erotycznych skłonnościach Cecila Rhodesa, określając je jako “godne Oscara Wilde’a”.

—————————

Frank Harris:

Istnieją również pogłoski, że zarówno mason, założyciel ruchu skautów, Baden-Powell, jak i Lord Kitchener lubili czasem wybrać się na „spacer po odmiennej stronie’, a Lord Curzon powiedział pewnej damie, która wyznała mu, że szuka młodego mężczyzny do poślubienia, że “nie ma zamiłowania do kobiet”, będąc “wtajemniczonym” w inną praktykę przez Lorda Kitchenera.

Robert Baden-Powell

Istnieje wiele książek o życiu Brama Stokera, ale David J. Skal jest jedynym biografem, który rzucił światło na nieujawnione wcześniej aspekty życia autora Hrabiego Draculi. W książce ‘Something in the Blood: The Untold Story of Bram Stoker, the Man Who Wrote Dracula‘ [4] odkopał mnóstwo szokujących materiałów.

“Skrzydła Stokera były ciemne i skórzaste i były inkubowane przez długi czas, kiedy w końcu wykiełkowało”.

Sir Thomas Henry Hall Caine, doświadczył za życia niespotykanej popularności. Był brytyjskim powieściopisarzem, poetą i krytykiem, z którym Stoker miał romans.

Thomas Henry Hall Caine:

Oddanie Caine’a Stokerowi w jednym z jego listów jest niemal greckie[5], homoerotyczne, w swoim nieskrywanym opisie przyjaźni.

I aż do śmierci Stokera obaj mężczyźni wymieniali listy, które były pisane nie tylko po to, by pomagać sobie zawodowo.

Walt Whitman był amerykańskim poetą, eseistą i dziennikarzem, którego Stoker poznał w Ameryce i który jako jedyny nigdy nie zadeklarował publicznie swojego homoseksualizmu. Ale namiętny list Stokera do niego pokazuje zaskakujący dowód na osobną preferencję seksualną obu mężczyzn. Oto fragment:

Stoker i Walter Whitman

Chciałbym nazwać Cię towarzyszem i porozmawiać z Tobą tak, jak nieczęsto rozmawiają mężczyźni, którzy nie są poetami. Myślę, że na początku człowiek by się wstydził, bo człowiek nie może w jednej chwili zerwać z nawykiem względnej powściągliwości, która stała się jego drugą naturą; ale wiem, że nie wstydziłbym się długo być naturalnym przed Tobą. Jesteś prawdziwym mężczyzną, a ja sam chciałbym nim być, więc byłbym wobec ciebie jak brat i jak uczeń wobec swego mistrza. W tym wieku żaden człowiek nie staje się godny tego miana bez wysiłku. Ty zrzuciłeś kajdany i twoje skrzydła są wolne. Ja mam jeszcze kajdany na ramionach – ale nie mam skrzydeł.[6]

CHOROBA I ŚMIERĆ

Stoker mieszkał w Chelsea przez ponad trzydzieści lat, aż do przeprowadzki na Pimlico, gdzie zmarł 20 kwietnia 1912 roku. W swoim życiu cierpiał na podagrę, a w 1905 roku, gdy miał 58 lat, miał pierwszy udar.

Przyczyna śmierci na świadectwie Stokera przedstawionym przez jedynego syna Brama, Noela Stokera, brzmi :

Ataksja ruchowa – 6 miesięcy

Ziarnisty skurcz nerek.

Wycieńczenie

—————–

Ta przyczyna śmierci może wydawać się całkiem wiarygodna i uzasadniona, ale “diabeł tkwi w szczegółach” i tutaj diabeł tkwi w pierwszych dwóch słowach certyfikatu : Ataksja Lokomotoryczna.

Ataksja jest postępującą chorobą, która może rozwinąć się w każdym wieku i jest zwykle spowodowana uszkodzeniem części mózgu znanej jako móżdżek, ale może być również spowodowana uszkodzeniem rdzenia kręgowego lub innych nerwów. Dla dr Dicka Collinsa [7] ta druga diagnoza jest bardziej wiarygodna. W swoim artykule z 2008 roku “The Devil and Daniel Farson: How did Bram Stoker die? wyjaśnia. Pacjenci cierpiący na kiłę mogą również mieć ataksję wraz z objawami neurologicznymi, takimi jak bóle głowy, drgawki, utrata słuchu. W XIX wieku Ataksja Lokomocyjna, była jedynie eufemizmem dla hańby śmierci z powodu choroby przenoszonej drogą płciową “kiły”, która podobno zabiła Oscara Wilde’a. Syfilis nie był uleczalny, a ostatnie fazy choroby określały się ciężką degeneracją psychiczną i fizyczną.

Pomysł na powieść przyszedł Stokerowi po wypożyczeniu w 1890 roku z londyńskiej biblioteki w pobliżu Piccadilly Circus następujących publikacji:

The Book of Werevolves (autorstwa Sabine Baring Gould)

Round about the Carpathians (Andrew Crosse)

Account of the Principalities of Wallachia and Moldavia (autorstwa Williama Wilkinsona).

W swoich notatkach Stoker napisał:

Listy prawnika

Wilki

Przyjazd do zamku

Samotność i pocałunek (a w cudzysłowie: “ten człowiek należy do mnie!”).

To ostatnie było wyraźnie inspirowane konkretną fantazją seksualną i rzeczywiście postać Draculi jest częściowo związana z dominacją i zależnością, jak w związku seksualnym.

Ale niezależnie od tego, jaka była prawdziwa seksualność Stokera i czy był on zaangażowanym masonem, z pewnością dał światu jedyne w swoim rodzaju dzieło suspensu i grozy.

Rozwinął mit Draculi i Van Helsinga oraz przedstawił uniwersalne prawo dwoistości obecne w Dobru i Złu, Ciemności i Świetle, Śmierci i Nieśmiertelności, występujące również w naukach masońskich.

Na zakończenie chcę potępić to, co uważam za etycznie niewłaściwe, tzn. że fakty powinny być zatajane lub zmieniane przez biografów w celu ochrony reputacji. Nieetyczne jest również pozwalanie historykom na wymazywanie z pamięci kontrowersyjnych prawd, aby niektóre narody mogły pielęgnować poczucie rzekomej wyższości swojego narodu.

Pomijając jednak te rozważania, jestem przekonany, że miliony czytelników podzielają mój całkowity podziw dla twórczej błyskotliwości takiego brata.

przez De La Riviere

================================


NOTES

[1] the daughter of Lt. Col. James Balcombe and Phillippa Anne Marshall

[2] Bram Stoker had been a classmate of Oscar’s brother Willie Wilde

[3] Frank Harris  (14 February 1855 – 26 August 1931) was an Irish-American editor, novelist, short story writer, journalist and publisher

[4]  [9781631522741, 672 pp.  Hardcover:  October 2016 Paperback: October 2017]

[5] Grecian is a term originally used by classicists to describe the primarily homoerotic customs, practices, and attitudes of the ancient Greeks. It was frequently used as a euphemism for homosexuality and pederasty.

[6]  From “ Something in the Blood: The Untold Story of Bram Stoker, the Man Who Wrote Dracula Hardcover – by David J. Skal, 2016

[7] A graduate of Cambridge (Trinity), Dr. Richard Collins has produced editions of two books (The String of Pearls and Wagner and the Were-wolf) with a third (The Necromancer) forthcoming. He is retired and lives in County Cork, Ireland.

[8] Daniel Farson’s biography, Bram Stoker: The Man Who Wrote Dracula, first appeared in 1975. Much of it consists of quotation from Stoker’s Personal Reminiscences of Henry Irving (1906), together with lengthy expositions of his novels and short stories. Farson was the grandson of Bram’s brother, Thomas.

SOURCES

https://arena.londonmasons.org

Freemasonry.bcy.ca/biography/stoker_b/stoker_b.html

Bramstokerestate.com/florence-anne-lemon-balcombe

Wilde’s Women by Eleanor Fitzsimons , published by Duckworth Overlook in October 2015.

Tom Cardamone   October 31, 2017

Moneysorter.co.uk

Pglm.org.uk/theatreland-article

A masonic connection to the Dracula story and to Theatreland in Covent Garden by W Bro Stan Marut, News Editor for the Media Team

Stoker and Terry by W. Bro Stan Marut

100 years ago today: the death of Bram Stoker By Roger Luckhurst , April 20th 2012 – (https://blog.oup.com/2012/04/bram-stoker-death-centenary-dracula/ )

PEWNE JEST TO, ŻE TEOLOGIA MASOŃSKA ODPOWIADA dość DOKŁADNIE TEOLOGII KABAŁY. ZWIASTUN NARODU-WODZA.

ZWIASTUN NARODU-WODZA. POWSZECHNE PRZYMIERZE IZRAELSKIE

Nie będziesz cierpiał nad sobą żadnej obcej prasy, abyś długo panował nad gojami. Zawładnijmy prasą, a wnet będziemy rządzić i kierować losami całej Europy.

PEWNE JEST TO, ŻE TEOLOGIA MASOŃSKA ODPOWIADA dość DOKŁADNIE TEOLOGII KABAŁY.

=================

Epiphanius, Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata.…

Ukryta-strona-dziejow, str. 138

W 1872 r. Ulysses Grant, bohater Północy w Wojnie Secesyjnej, został ponownie wybrany prezydentem Stanów Zjednoczonych. [Ulysses Grant, generał wojsk Północy, był wolnomularzem i wrogiem katolicyzmu. W 1854 r. ten były pułkownik zawodowy został wydalony z armii za pijaństwo. Przyjaźnił się z bankierami żydowskimi Seligmanami; był wykorzystywany jako figurant i człowiek do specjalnych poruczeń przez tajne towarzystwa w USA; por. J. Lombard, op. cit., t. III, str. 364-371.]

W tym samym roku wygłosił przemówienie zawierające zapowiedź przyszłej „przewodniej roli” narodu amerykańskiego w umacnianiu demokracji, która to rola została ostatecznie usankcjonowana w Traktacie Wersalskim z 1919 roku: „Cywilizowany świat zmierza w kierunku republikanizmu – tj. rządów narodu, których sprawowanie powierza on wyłonionym przez siebie przedstawicielom; a nasza wielka Republika powołana jest aby służyć jako przewodnik wszystkim pozostałym […]. Nasz Stwórca przygotowuje świat na to ażeby w stosownym czasie stał się on jednym wielkim narodem, mówiącym jednym językiem, gdzie ani armia, ani flota wojenna nie będą już potrzebne ”

W tym samym roku przenosi się do Nowego Jorku Międzynarodówka Komunistyczna założona przez Żyda Karola Marksa. Już od 1867 r. swoją siedzibę w tym mieście ma Powszechne Przymierze Republikańskie Mazziniego, a od 1843 r. działa tam bardzo wpływowa żydowska organizacja masońska B’nai Brith, czyli „ściśle tajny zakon przeznaczony wyłącznie dla Żydów sprawujących Odpowiedzialne funkcje.”

W dniu 12 września 1874 r. B’nai B’rith zawarł z Radami Najwyższymi Rytu Szkockiego porozumienie O wzajemnym uznawaniu (tzw. konkordat). Podpisy pod dokumentem złożyli. Armand Levy z ramienia B’nai Brith oraz Albert Pike jako szef Najwyższego Dyrektoriatu Dogmatycznego Rytu Szkockiego – w imieniu Masonerii Powszechnej.

Przy czym nie chodziło tylko o wzajemne uznawanie intencji, ale przede wszystkim o wspólnotę doktryn. Co się tyczy strony masońskiej, Pike skodyfikował je już w swoim opasłym traktacie „Morals and Dogma”:

„Wszystkie prawdziwe religie dogmatyczne wywodzą się z Kabały i do niej powracają; wszystko co wielkie i naukowe w myśli religijnej wszystkich iluminatów: Jakuba Boehme, Swedenborga, Saint- Martina i pozostałych – bierze się z Kabały; jej zawdzięczają swe sekrety 1 symbole wszelkie stowarzyszenia masońskie ”.

Podobną tezę wyakcentował rabin Livorno Elia Benamozegh. W swoim dziele uważanym za kwintesencję współczesnej myśli żydowskiej, pt. Izrael a Ludzkość: „PEWNE JEST TO, ŻE TEOLOGIA MASOŃSKA ODPOWIADA dość DOKŁADNIE TEOLOGII KABAŁY.

Zresztą fundamentalne dzieła rabinistyczne z pierwszych wieków ery chrześcijańskiej dostarczają wielu dowodów na to, że Haggada była ludowa wersja nauki tajemnej, która pod względem metod inicjacyjnych wykazuje zaskakujące podobieństwa z instytucją masońska. Kto zada sobie trud, aby przyjrzeć się baczniej stosunkom między judaizmem a Masonerią filozoficzną i ogólnie – misteriami, pozbędzie się przynajmniej częściowo swego pogardliwego stosunku do Kabały.

W wydaniu francuskim z 1961 r. znajdujemy w przypisie następujący komentarz rabina kabalisty Elio Toaffa do zdania wydrukowanego powyżej dużymi literami: „Osobom, które mogą być zaskoczone powyższym stwierdzeniem, należy wyjaśnić, iż teologia masońska istnieje w takim sensie, że w Masonerii kultywowana jest tajna doktryna religijna wprowadzona przez gnostyckich Różokrzyżowców w momencie ich połączenia z Wolnymi Mularzami w 1717 r. Owa tajna doktryna, czyli gnoza, jest w wyłącznym posiadaniu Masonerii Wysokich Stopni, tj. Masonerii filozoficznej”.

Salvatore Farina, mason 33 st., nie przeczy temu, choć wypowiada się bardziej hermetycznie: „To, co Masoneria Szkocka zawdzięcza Kabale, to alegoria świętego słowa, która napełni nasze ręce pełnią gnozy, oraz panowanie nad wszechświatem.

Zresztą już W 1861 r. pojawiają się zapewnienia strony żydowskiej, że [jej] stosunki z masoneria „ ściślejsze, niż się na ogół sadzi. Judaizm winien żywić do całej masonerii głęboką sympatię, i nic, co dzieje się w tej potężnej instytucji nie powinno być mu obojętne. [.] Duchem masonerii jest duch judaizmu w jego najbardziej fundamentalnych przekonaniach; to jego idee, jego język, nieomal jego organizacja.”

Jeszcze jaśniej ujął to ojciec rabina z B’nai Brith Stephana S. Wise’a, który w 1873 r. założył Unię Kongregacji Żydów Amerykańskich:

„Masoneria jest instytucją żydowską, której historia, stopnie, funkcje, hasła i katechizm są żydowskie od początku do końca, za wyjątkiem jednego pośredniego stopnia i kilku słów wypowiadanych podczas wtajemniczenia.

Powyższe tezy podsumowuje Izrael Mair Lau, obecny Wielki Rabin i największy autorytet religijny Izraela w swojej wypowiedzi z okazji czterdziestej rocznicy założenia Wielkiej Loży Masońskiej Państwa Izrael: „wszystkie zasady masonerii są zawarte w księdze narodu żydowskiego.” (nie chodzi o Biblię, lecz o Talmud — przypisek redakcji) .

Jeżeli ktoś nadal jest skłonny sądzić, że zbitka „judaizm-masoneria” to efekt tendencyjnej i naciąganej interpretacji, niech zapozna się z poniższym stwierdzeniem Żyda E. Helbronnera: „Kwestia żydowsko – masońska to moim zdaniem […] nie jest żadna bujda. Można ją zasadnie podnosić, ponieważ od dwudziestu lat (czyli jeszcze przed 1916 rokiem — przypisek redakcji) wszystkimi ruchami rewolucyjnymi kierowali z reguły Żydzi bezpaństwowcy, mający wsparcie lóż masońskich. Rozstrzygające wydaje się stwierdzenie rabina i masona Magnina zamieszczone w „B’nai B’rith Magazine”, tom XLIII, str. 8:

„B’nai B’rith to jedynie wybieg. Wszędzie, gdzie masoneria może przyznać się swobodnie, że jest żydowska zarówno z samej natury jak ze względu na realizowane założenia, to z punktu widzenia naszego celu wystarczają zwykłe reguły.

A wracając do porozumienia z 1874 r., do którego doprowadził Albert Pike (który przy tej okazji posłużył się swym masońskim imieniem Limoude Ainchhoff) i Armand Levy, oto jego brzmienie:

„My, Wielki Mistrz, Konserwator Świętego Palladium, Najwyższy Patriarcha masonerii całego Wszechświata, za zgodą wielkiego i Dostojnego Kolegium Zasłużonych Masonów, zgodnie z aktem Konkordatu zawartego między Nami a trzema federalnymi Konsystorzami Ameryki, Anglii i Niemiec, przez nas dziś podpisanego, przyjęliśmy jedno postanowienie: „W dniu dzisiejszym, zgodnie z zasadami określonymi w Konkordacie, zostaje założona Generalna Konfederacja Izraelskich Tajnych Lóż.” Zaprzysiężono pod Świętym Sklepieniem Wielkiego Wschodu Charleston w dolinie drogiej sercu Boskiego Mistrza, w pierwszym dniu Księżyca Tikshru 12 czerwca siódmego miesiąca roku 00874 (=1874 przypisek redakcji) Prawdziwego Światła.”

Jak dodaje Emmanuel Ratier, mogło to być powodem, dla którego B’nai B’rith przez długi czas powstrzymywał się od krytykowania Ku Klux Klanu. Założony de facto przez Pike,a – generała wojsk konfederatów – i przez przedstawicieli wysokich stopni masonerii Południa, liczący w latach dwudziestych 3-5 mln członków Ku Klux Klan nie napotykał na sprzeciwy ze strony ADL (Anti-Defamation League, oficjalnie działającej organizacji, będącej narzędziem B’nai Brith) ani samego B”nai Brith. W styczniu 1923 r. B’nai B’rith oświadczył wręcz: „Ku Klux Klan może stać się instrumentem postępu i filantropii, pożytecznym zarówno dla państw, jak i dla ich obywateli, o ile pozbędzie się kilku tysięcy fanatyków, którzy spychają go na drogę nietolerancji, nikczemności i zbrodni.”

Kiedy w Ameryce wspomniane stosunki zaczęły się zacieśniać i „nabierać rumieńców”, w Europie – a konkretnie w Paryżu – dzięki ogromnemu wsparciu finansowemu Rotszyldów i bogatego bankiera Mojżesza Montefiore powstała w 1860r. nowa Międzynarodówka: Powszechne Przymierze Izraelskie.

Izaak Mojżesz Cremieux zwany Adolfem (1796-1880) był współzałożycielem i jedną z najznamienitszych osobistości tej organizacji. Był on francuskim adwokatem związanym z Rotszyldami, wiceprzewodniczącym Żydowskiego Konsystorza w Paryżu, ministrem sprawiedliwości (1848). W 1870 r., po okresie Drugiej Republiki, otrzymał tytuł Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Francji, zanim został mianowany (w dn. 8 marca 1869 r.) Suwerennym Wielkim Komandorem Rady Najwyższej Francji.

Cremieux, który już w tamtym czasie dostrzegał znaczenie mediów jako narzędzia wpływania na tak zwaną „opinię publiczną”, zasłynął z maksymy: „Pieniądz i wszystko inne miejcie za nic. Jeżeli posiadacie prasę, posiądziecie całą resztę.”

Tę maksymę sparafrazował na swój sposób angielski rabin Mojżesz Montefiore: „Dopóki dzienniki na całym świecie nie będą w naszych rękach, wszystko na nic się nie zda. Miejmy stale W pamięci jedenaste przykazanie: „Nie będziesz cierpiał nad sobą żadnej obcej prasy, abyś długo panował nad gojami. Zawładnijmy prasą, a wnet będziemy rządzić i kierować losami całej Europy”.

Powszechne Przymierze Izraelskie – nowa Międzynarodówka otwarta w duchu kosmopolityzmu na wszystkich Żydów niezależnie od ich kraju pochodzenia i religii („Żydzi ze Wschodu i z Zachodu, z Północy i z Południa, wszyscy stano— wimy społeczność podtrzymująca świętą, niezniszczalną więź’” — oświadczy 12 maja 1872 r. Cremieux) istotnie dążyło do zjednoczenia wszystkich Żydów diaspory w imię ich żywotnych interesów, przy czym spoiwem miał tu być mocno akcentowany synkretyzm, który został scharakteryzowany przez samego Crćmieux w 1861 r. na łamach oficjalnego organu Przymierza, kierowanego przez Isidore’a Kahna: „Powszechne Przymierze Izraelskie nie ogranicza się do naszego wyznania; jest ono adresowane do wszystkich wyznań; pragnie przenikać wszystkie religie – podobnie, jak przenika wszystkie kraje. Niechaj światli ludzie, niezależnie od swoje- go wyznania, wstępują do tego Powszechnego Przymierza Izraelskiego, którego cel jest tak szlachetny i pro-cywilizacyjny. Chodzi o to, by wyciągnąć rękę do tych wszystkich, którzy wychowawszy się w innej niż nasza wierze wyciągają ku nam swoją braterską dłoń, uznając, że wszystkie religie oparte na moralności, która ma swoje zakorzenienie wXBogu, powinny odnosić się do siebie przyjaźnie i usuwać bariery rozdzielające to, co pewnego dnia ma zostać połączone. Oto jest, panowie, piękne i wzniosłe posłannictwo naszego Powszechnego Przymierza Izraelskiego.” („Archiwa Izraelskie”, XXV, str. 51445346)

Również W 1861 r. Archiwa Izraelskie, francuski periodyk żydowski, zapowiedziały uroczyście rychłe nadejście „Nowego Jeruzalem, święcie posadowionego między Wschodem a Zachodem, a które ma zastąpić podwójne miasto Cesarzy i Papieży.” (XXV, str. 600, 1861) dając tym samym do zrozumienia, jaki los ma spotkać Wieczne Miasto — Stolicę Piotrową i ośrodek Chrześcijaństwa.

Jeszcze dziś rozlegają się echa tej wyroczni — np. w organie British Israel „Wake Up!”, gdzie W artykule noszącym znamienny tytuł „Uwaga – Rzym zmie— rza nieuchronnie ku swojemu przeznaczeniu” (numer styczniowo—lutowy 1994) przypomniano przepowiednię Roberta Fleminga Jr, przyjaciela i zausznika Wilhelma III (1650-1702), dotyczącą ostatecznego upadku Rzymu, który miałby zbiegać się kabalistycznie z końcem tysiąclecia: Tysiąclecie (tysiącletnie królowanie świętych) zacznie się po tym, jak dojdzie do ostatecznego i doszczętnego zniszczenia Rzymu papieży […] koło roku 2000; […] samemu Chrystusowi przypadnie zaszczyt zgładzenia wielkiego wroga – a stanie się to w momencie Jego ponownego, nadzwyczajnego przyjścia […]”. (Robert Fleming Jr, „The Rise and Fall of Rome Papal”, Londyn, 1701, str. 44)

Bardzo aktualne: Mason GARIBALDI: BICZ NA KOŚCIÓŁ I NA CYWILIZACJĘ CHRZEŚCIJAŃSKĄ

Mason GARIBALDI: BICZ NA KOŚCIÓŁ I NA CYWILIZACJĘ CHRZEŚCIJAŃSKĄ

Epiphanius, Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata.…

Ukryta-strona-dziejow, str. 132

Jednym ze stałych motywów apologetyki Risorgimento jest postać Giuseppe Garibaldiego, przedstawianego w barwach czystego idealisty i heroicznego bojownika, zawsze gotowego chwycić za broń w obronie uciśnionych wszędzie tam, gdzie wolność (oczywiście rozumiana po masońsku) była deptana lub zagrożona. Nimb chwały jakim otoczono tę legendarną już dzisiaj postać, sprawił, że nie było we Włoszech miasta, miasteczka ani wsi, gdzie nie nazwanoby jego imieniem placu ulicy, dworca itp. ( co więcej, „mówienie źle o Garibaldim” stało się sformułowaniem, które weszło nadługo do języka potocznego jako określenie mające zganić kogoś, kto w tępym uporze nie chce przyjąć do wiadomości oczywistych faktów).

Ale minął ponad wiek od tamtych wydarzeń i rzeka prawdy, którą usiłowano przykryć jakby całunem, rozlała się na tysiąc strumieni — pomimo czujności i trwaniu w nieustannym pogotowiu stróżów oficjalnej wykładni. Wyidealizowane postaci w nieskazitelnych apostołów, odważnych polityków i niezmordowanych wodzów zaczęły się rozwiewać, ukazując drugi szereg mniej znanych, za to o wiele potężniejszych kondotierów.

„W latach 1815 – 1870 istniały obok siebie dwie Europy: jedna – oficjalna, i druga, licząca zaledwie kilka tysięcy osób wyznających podobne ideały i które łączył duch odnowy społecznej. Osoby te siłą rzeczy, ale też siłą własnej determinacji dużo podróżowały i obracały się w szczególnych środowiskach […]. To one miały wkrótce zadecydować o nowym obliczu Kontynentu.”

Jeśli przyjrzeć się bliżej życiu i działalności Garibaldiego okaże się m.in., że w Urugwaju (po niespodziewanym przejściu do przeciwnego obozu) wolał on walczyć o zagwarantowanie Brytyjskiemu Imperium monopolu handlowego na Rio de Plata, występując przeciwko hegemonii katolicko-iberyjskiej.

I właśnie w Montewidco, rozpoczęła się w 1844 r. jego masońska kariera, zwieńczona stopniem Rytu Szkockiego – który otrzymał w Turynie dnia 17 marca 1844 i najwyższą godnością Wielkiego Hierofanta Rytu Egipskiego Memfis- Misraim (1881). Nigdy by tego nie osiągnął bez pomocy opiekuńczego boga w postaci brytyjskiej masonerii.

Nawet oficjalny historyk masonerii włoskiej, Aldo Alessandro Mola, uznał za stosowne podkreślić niezwykłą rolę tego czynnika: „[…] Wyprawa tysiąca odbywała się od początku aż do końca pod egidą brytyjską lub, jeśli kto woli, pod patronatem masonerii brytyjskiej.”

Czyniąc aluzję do szczególnej troskliwości Braci, którym udało się przy pomocy Adriana Lemmiego zwietrzyć spisek mający doprowadzić do zdyskredytowania, a być może nawet do zgładzenia Garibaldiego, A. Mola zaznacza, iż ten ledwo co wrócił „z „oficjalnej wizyty” w Wielkiej Brytanii, gdzie powitano go z wielkimi honorami, jakie dotąd nie przypadły w udziale żadnemu zwykłemu obywatelowi.

Giulio di Vita dodaje: „W wyniku przeglądania archiwów i czasopism edynburskich udało mi się ustalić fakt wypłacenia Garibaldiernu naprawdę niebagatelnej sumy pieniędzy podczas jego krótkiego pobytu w Genui, gdzie zawinęła do portu jego Ekspedycja. Była to dokładnie wymieniona kwota trzech mln franków francuskich, przekazana Garibaldiemu w złotych piastrach tureckich.

Trudno jest obecnie oszacować finansową wartość tej kwoty. Porównując ją z wartością innych walut ówczesnej Europy i odnosząc do dochodu narodowego, można powiedzieć w dużym przybliżeniu, iż stanowi ona ekwiwalent kilku milionów dzisiejszych dolarów. […] Potwierdzenie istnienia tajnej kasy Ekspedycji znajdujemy w liście Ippolita Nievo, oficjalnego szefa Intendentury, do jego siostry. Intendentura dysponowała m.in. rezerwą złota i innymi walorami na potrzeby wyprawy wojennej. Nievo pisze, że z przezorności trzyma sporą ilość „mieszków złota” pod siennikiem w swoim mieszkaniu.

Ów szczegół może rzucać interesujące światło na hipotezy dotyczące okoliczności śmierci Ippolita Nievo oraz na zniknięcie parowca „Ercole”, którym ten płynął z Palermo do Neapolu. Nievo, który po zakończeniu epopei Tysiąca miał zgłOsić się do Kwatery Głównej Armii Królewskiej i do ministerstwa Wojny, miał przy sobie całą dokumentację finansową Ekspedycji. Nie mogło w niej oczywiście brakować szczegółowych danych na temat sposobu wykorzystania złota otrzymanego przez Garibaldiego tuż przed jego wyprawa. Jak wiadomo, parowiec „Ercole” zatonął podczas krótkiego rejsu na Morzu Tyrreńskim. Inne jednostki pływające w tym rejonie nie natrafiły na sztorm. Wkrótce zaczęto snuć domysły o akcie sabotażu, który miał doprowadzić do wybuchu kotłów. Zdają się to potwierdzać niedawne oględziny wraku. Trzeba pamiętać. że piastr turecki. czyli waluta Imperium. które Utl Itilltn wieków panowało nad połową wybrzeży środziemno-morskich, był ceniony i uznawany w całym basenie Morza Śródziemnego, a zwłaszcza na takich wyspach. jak Sycylia. Malta, Kreta i Cypr.

Nie możemy formułować wprost oskarżeń o korumpowanie władz administracyjnych i cywilnych Królestwa Obojga Sycylii. Jednak nie ulega wątpliwości, że iście triumfalny pochód legionów Garibaldiego od Zatoki Palermo do Wezuwiusza znakomicie ułatwiał fakt nagłego nawrócenia możnych dostojników burbońskich z Sanfedyzmu na demokrację liberalną. Nie jest też nonsensowną teza, że katalizatorem tego olśnienia, przywodzącego na myśl zdarzenia Pięćdziesiątnicy, było złoto. […]

Istniały prawdopodobnie dwie linie strategii politycznej. Celem pierwszej było uderzenie w Papiestwo w jego wymiarze doczesnym – czyli bezpośrednio we Włoszech – a tym samym stworzenie warunków dla powstania państwa laickiego.

[…] Wyprawa Tysiąca pozostaje wydarzeniem, które wywarło wpływ na kształt nowożytnej Europy. Zbiegła się ona w czasie z Wojną Secesyjną w USA, z rewolucją przemysłową oraz z budową Kanału Sueskiego i przyczyniła się do uruchomienia procesu destabilizacji i przebudowy (przypomina to masońskie dewizy: „solve et coagula” i „ordo ab chao” — przypisek redakcji) w regionie Morza Śródziemnego, który trwa do dziś.

Równiez Giacinto de Sivo (1814—1867), autor o sympatiach pro-burbońskich, demaskuje w cytowanym dziele „machinę intryg i korupcji, przy pomocy której Anglicy i Piemontczycy przekupili cały rząd Franciszka II, w tym premiera Liboria Romano, a także znaczną część dowódców i urzędników, czyniąc jedna z najpotężniejszych na Półwyspie armii i niemniej potężną marynarkę wojenną praktycznie bezbronnymi W obliczu tysiąca kiepsko uzbrojonych ochotników.”

Z kolei Alianello przyglądając się wydatkom poniesionym podczas Wyprawy Tysiąca stawia pytanie: „gdzie podziało się pięć milionów dukatów wypłaconych legalnie lub wyprowadzonych po cichu z Banku w Palermo przez jasnowłosego wyzwoliciela? Tę sprawę spowija mrok tajemnicy […]. Nie przeniknie go nawet wzrok Argusa.”

Inna kwestia, nad którą podręczniki historii zazwyczaj „prześlizgują się”, dotyczy posiłków, które w ciągu trzech miesięcy od wyruszenia tysiąca ochotników na słynną wyprawę dotarły do Sycylii, by wzmocnić liczebnie oddziały Garibaldiego. Były to aż 22 tys. żołnierzy, na ogół służących wcześniej w woj sku sardyńskim, z którego bądż zostali zwolnieni, bądź pozwolono im zdezerterować3l7. Garibaldi poświęcił swoje życie na dechrystianizację narodów, w tym zwłaszcza narodu włoskiego, na bezpardonową walkę z Kościołem i papieżem Piusem IX, którego ośmielił się nawet nazwać „kubikiem gnoju”, na uderzanie w Papiestwo – „nieprzejednanego wroga Włoch i Jedności” i w księdza, w którym widział on „największego szkodnika spośród wszystkich stworzeń, będącego główną przeszkodą w urzeczywistnianiu postępu ludzkości oraz idei braterstwa między ludźmi i narodami.”,

W swoim liście z 1869 r. do loży Prawdziwy Postęp Społeczny w Genui mason 33 st. Garibaldi oznajmia: „[…] Tak! Zadaniem Masonerii, która niesie Powszechne Przymierze Demokratycznego i ludzkiego Braterstwa, jest zwalczanie despotyzmu i kleru – obu tych reprezentantów obskurantyzmu, niewolnictwa i nędzy.”

W dążeniu do celu, jakim była laicyzacja Włoch, nie przebierał w środkach. Mimo swoich republikańskich przekonań nie zawahał się wstąpić w szeregi Domu Sabaudzkiego: „Gdyby powstały zastępy demonów chcące zwalczać despotyzm i księży, zaciągnąłbym się do nich.”

To jego zawzięty antyklerykalizm doprowadził (już po proklamowaniu Królestwa Włoch) do batalii o zapewnienie protestantom i Żydom równych praw, do zlaicyzowania szkolnictwa podstawowego, do objęcia księży obowiązkową służbą wojskową, do zniesienia szkół kościelnych, a wreszcie do prób upowszechnienia praktyki kremacji zwłok, by odebrać Kościołowi możliwość „żerowania na zmarłych.”

Garibaldi dokonał żywota 2 czerwca 1882 r. Wcześniej wyraża w testamencie wolę, aby jego zwłoki zostały spalone. Oświadcza też, Że nie życzy sobie „kiedykolwiek odrażających, godnych pogardy i łajdackich usług księży, których uważam za okrutnych wrogów rodzaju ludzkiego, w tym szczególnie Włoch.”

A zatem w wyniku ostrzelania z armat słynnej Porta Pia stało się rzeczywiście tak, że władza doczesna Papieży legła w gruzach. Masoneria tryumfuje: „Skończył się czas zabobonów, czyli myślenia religijnego. Oto Papiestwo jest pogrążone również jako władza duchowa, w ślad za upadkiem jego władzy doczesnej. To tryumf wolnej myśli ludzkiej,”

Rzym jest nie tylko stolicą Włoch, ale także masonerii. Przewidział to Albert Pike, wskazując na ten kraj jako na drugą siedzibę „Rytu Palladycznego”, jeszcze zanim ustanowił Adriana Lemmiego swoim następcą na stanowisku szefa światowego dyrektoriatu Rad Najwyższych 33 stopnia. Fakt ten nastąpił w 1894 r. i dyrektoriat Rytu Palladycznego przeniósł swoją siedzibę do Rzymu. W tym czasie proces destrukcji władzy doczesnej papieża wydaje się przesądzony: samowole i napaści, okradanie i poniżanie katolików będą na terytoriach „wyzwolonych” przez lata na porządku dziennym – przy zupełnej obojętności t.zw. katolickich mocarstw.

Można mówić wręcz, bez obawy o przesadę, o nowym „Sacco di Roma” (złupieniu Rzymu). Nastąpią grabieże na ogromną skalę, kasata zakonów, konfiskata dóbr kościelnych na rzecz liberalnego rządu. Będzie dochodizić do plądrowania kościołów i profanowania Eucharystii; rozpętają się prześladowania kleru i religijnych rodzin. Ale szczyt bestialstwa następuje w nocy 13 lipca 1881 r., kiedy rozpasana hałastra, podżegana przez masonów, usiłuje wrzucić ciało Piusa IX do Tybru, podczas przeniesienia jego szczątków do Bazyliki Św. Wawrzyńca .

Przewodniczący Rady Agostino Depretis (mason 33st) i minister spraw zagranicznych Stanislao Mancini od razu obarczyli winą za ten haniebny czyn samych katolików. Nic nowego pod słońcem! Mason Depretis oczywiście nie zauważył, co „brat” Alberto Mario (1825 – 1883), pisarz i dziennikarz spod znaku Mazziniego, napisał nazajutrz po tym zajściu w masońskiej gazecie codziennej „La lega della Democrazia”:

Przenoszono wczoraj ścierwo Piusa IX; jego zabalsamowane zwłoki zostały złożone do krypty wśród gwizdów tłumu. Gdyby nie bagnety żołnierzy i rewolwery policjantów, zostałyby one zrzucone z żałobnego rydwanu […]. Nasze serca odpowiadały echem na te gwizdy. Pius IX był durniem. Uosabiał Kościół Katolicki, który jest dziś zredukowany do monstrualnego głupstwa. Rzymskim klerykałom dostało się za przenosiny tego Papieża ojcobójcy i pajaca. Zostali wygwizdani. Witamy te gwizdy z zadowoleniem. Ale spotkałyby się one z jeszcze większym aplauzem z naszej strony, gdyby szczątki tego wielkiego imbecyla zostały wrzucone z Mostu Św. Anioła do Tybru.”

Trzydzieści lat po wydarzeniach pod Porta Pia Leon XIII skonstatuje: „Ograbienie z suwerenności państwowej dokonało się po to, by wykańczać po trochu władzę duchową Głowy Kościoła. W tamtych czasach budowano pracowicie jeszcze jeden mit, mit o Trzecim Rzymie: po pierwszym Rzymie – starożytnym, i drugim – papieskim, miał nastać Rzym laicki i pogański, odrodzony dla wartości „obywatelskich”, demokratyczny, wolny od wszelkiego jarzma i przymusu doktrynalnego. Wróg (który dziś wdarł się do serca Chrześcijaństwa) będzie musiał czekać prawie sto lat – dzięki niestrudzonemu oporowi papieży przedsoborowych – na to, by wślizgnąć się do wewnątrz i zatknąć na dachu Kościoła „insygnia Wdowy”.

STRUKTURA TAJNYCH STOWARZYSZEŃ. Epiphanius.

STRUKTURA TAJNYCH STOWARZYSZEŃ

Epiphanius, Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata.…

ukryta-strona-dziejow

——————————

ROZDZIAŁ XXXIV str. 569 i nn.

Świat dzieli się na trzy kategorie ludzi: nieliczną

grupę tych, którzy powodują wydarzenia; nieco

liczniejszą grupę tych, którzy czuwają nad ich

przebiegiem i uczestniczą w realizacji; wreszcie

zdecydowaną większość pozostałych, którzy nigdy

się nie dowiedzą, co tak naprawdę się wydarzyło.”

Dr Nicholas Murray BUTLER

Niech naszym przewodnikiem po tych mrocznych ostępach będzie po raz kolejny Pierre Mariel, niekwestionowany znawca tematu. Dokonana przezeń klasyfikacja tajnych towarzystw jest bardzo klasyczna:

I. Niższe tajne stowarzyszenia, dość szeroko znane – np. trzy pierwsze stopnie masonerii (tzw. błękitne) lub zewnętrzne kręgi Towarzystwa Teozoficznego.

Pozyskiwanie adeptów odbywa się tam w drodze kooptacji. Najczęściej są to ludzie działający w dobrej wierze, hołdujący jakimś ideałom religijnym, filozoficznym lub politycznym. Nowicjusze są Obserwowani, i jeśli „nie przejawiają zdolności adaptacji, kierowani są na boczny tor; natomiast jeśli okazują się podatnym materiałem, pozwala się im przejść do towarzystw drugiego stopnia.”

Stephen Knight ujawnia w swoim dziele pt. „The Brotherhood ”, że tylko 1/5 masońskich Mistrzów (tytuł uzyskiwany na 3. stopniu) dochodzi do tzw. „Łuku Królewskiego” (Holy Royal Arch) będącego bramą, przez którą posiadacz trzeciego

stopnia może przejść na wyższy poziom. Im wyżej, tym selekcja robi się ostrzejsza: np. w Anglii 31. stopień, czyli tytuł „Komandora Wielkiego Inspektora Inkwizytora”, posiada około 400 członków masonerii, stopień 32. („Wzniosły Książę Królewskiej Tajemnicy”) jest przywilejem ok. 180 „braci”, zaś tytuł „Wielkiego Inspektora Generalnego” (33) należy w sumie do 75 masonów”.

II. Pośrednie tajne stowarzyszenia (tzw. kadra) — stowarzyszenia naprawdę tajne, których członkowie nie są znani osobom należącym do niższych stowarzyszeń. „Jest się do nich wybieranym w sposób autorytarny: osoba, która nie przyjmie zaproszenia, naraża się na trudne do przewidzenia sankcje. Musi ona od tej pory był posłuszna perinde ac cadaver, czyli aż do śmierci, a jakakolwiek niedyskrecja czy nieostrożność jest surowo karana. Jeśli sytuacja tego wymaga, te średnie tajne kręgi zmieniają swoją nazwę, a nawet strukturę. Dzięki temu nie sposób ich wykryć, chyba, że dopiero po ich rozwiązaniu lub przekształceniu”. “

Dokładnie tak, jak w przypadku Iluminatów Bawarskich…

Próżne satysfakcje czerpane z sentymentalnych ideologii pozostawiają one drobnicy z tajnych stowarzyszeń niższego stopnia. Same kierują się realizmem i ponad Dobrem i Złem […] kontrolują najważniejsze mechanizmy państw oraz wielkie organizacje światowe, zarówno polityczne, jak i gospodarcze […]. Jednak te stowarzyszenia w większym stopniu pełnią funkcje wykonawcze niż kierownicze. Opracowywanie planów należy do tajnych stowarzyszeń trzeciego stopnia.”

Wyższe tajne stowarzyszenia. Są one zupełnie nieznane, nawet tajnym stowarzyszeniom niższego stopnia; natomiast dla pośrednich tajnych stowarzyszeń stanowią one „temat tabu”.

„[…] Ten międzynarodowy sztab składa się z bardzo wąskiego grona wtajemniczonych, z których część, dobrze zakonspirowaną, wiedzie żywot ascetyczny, z dala od światowego zgiełku. Wszyscy ci ludzie dysponują olbrzymią władzą. Wydaje się, że ożywia ich wyłącznie pragnienie potęgi, a może – kto wie? – wiara w uniwersalną misję […]. Wyższe tajne stowarzyszenia współpracują z siłami

irracjonalnymi, które w pewnym uproszczeniu można utożsamiać z magią i z okultyzmem […]. Karykaturalne wyobrażenia o tych niezwykłych siłach pozostawiają profanom i głupcom. Wolne od jakiegokolwiek sentymentalizmu, potrafią one oddzielać dobre nasienie od kąkolu, czyli przesądy od rzeczywistości.”

=================

Mariel pisze też o podziale ludzkości na cztery koncentryczne kręgi, jakiego dokonał słynny rosyjski czarnoksiężnik Gurdijew, kolega Stalina z seminarium w Aleksandropolu.

Ich opis rozpoczyna od wewnętrznego kręgu, „obejmującego ludzi całkowicie przebudzonych („odrodzonych” przez magię, wysoko wtajemniczonych, magów przypisek redakcji) i zdolnych przebudzić tych, których wybrali. Między tymi adeptami nie może być rozdźwięków. Ich działania są ściśle skoordynowane i prowadzą ku wspólnemu celowi, bez jakichkolwiek odstępstw i [potrzeby stosowania] przymusu.”

Kolejny krąg, to krąg mezoteryczny, pośredni, którego członkowie znają cele, do których trzeba Dążyć, ale jeszcze nie są zdolni przemieniać ich w działanie.

Mariel stwierdza, że ci ludzie „wiedzą więcej, niż robią”.

Trzeci krąg – egzoteryczny – to „zewnętrzny krąg wewnętrznej części ludzkości”. Należący do niego ludzie mają „niemały zakres wiedzy wspólny z osobami należącymi do wcześniej wymienionych kręgów, ale ich poznanie inicjatyczne jest bardziej abstrakcyjne w stosunku do tego, jakie posiadają ludzie z kręgu mezoterycznego”; jednocześnie to oni „potrafią najlepiej kalkulować” i są najsprawniejszymi wykonawcami.

Czwarty krąg, to zgodnie z typologią Gurdijewa krąg zewnętrzny, „krąg Babel” charakteryzujący się pomieszaniem języków. To ludzkość pogrążona we śnie, niewtajemniczeni, czy też – by posłużyć się określeniem Arthura Machena – „zaniedbywalni”.

Ludzie z tego kręgu, to stado baranów z historyjki, którą Gurdijew lubił opowiadać swoim uczniom. Oto ona:

Był sobie kiedyś bogaty i skąpy mag, posiadający wiele stad baranów. Nie miał on pasterzy i nie grodził swoich pastwisk. Barany błądziły w lesie, wpadały do wąwozów, a przede wszystkim uciekały na widok maga, albowiem przeczuwały, co chce on zrobić z ich mięsem i runem. W końcu mag znalazł na nie skuteczny sposób. Zahipnotyzował barany i wmówił im, że są nieśmiertelne i że odarcie ich ze skóry jest korzystne dla ich zdrowia. Następnie wmówił im, że jest dobrym pasterzem, gotowym poświęcić się za swoje, drogie barany, nie będące już baranami. Wreszcie wmówił im, że są lwami, orłami, a nawet magami. Tak oto nasz mag mógł zacząć wieść beztroskie życie. Barany przez cały czas trzymały się stada i z ufnością czekały na moment, w którym mag przyjdzie ostrzyc je i poderżnąć im gardło.”

Na interesujące nas tutaj kwestie sporo światła rzuca myśl polskiego matematyka Hoene – Wrońskiego (1778 – 1853), członka Kabalistycznego Zakonu Różo-Krzyża i maga, który miał niemały wpływ na Eliphasa Leviego. Wyjaśnia on ten mechanizm osmozy, dzięki któremu postaciom ze szczytu synarchicznej piramidy udaje się oddziaływać na świadomość osób znajdujących się na niższych szczeblach:

Wszystkie tajne towarzystwa, jakie kiedykolwiek istniały i nadal istnieją na naszej Ziemi, a poruszane tajemniczymi sprężynami, które sprawiają, że panują one nad światem niezależnie od rządów, powstają w oparciu o mistyczny scenariusz.

Te tajne towarzystwa, tworzone w miarę potrzeb, są podzielone na ugrupowania z pozoru odrębne, a nawet przeciwstawne. Każdorazowo reprezentują one najbardziej skrajne w danym kontekście historycznym opinie, by móc osobno skutecznie kierować wszystkimi odłamami politycznymi, religijnymi, gospodarczymi, literackimi; niemniej podporządkowują się one wspólnemu centrum – skoro przychodzi czas na wykonywanie rozkazów jednolitego kierownictwa. ”

Znowu powracamy do kwintesencji doktryny masońskiej, czyli Ordo ab Chao, scharakteryzowanej też niezwykle trafnie przez wysoko wtajemniczonego Rene Guenona:

Raz jeszcze przypomnijmy, bez przywiązywania do tego nadmiernej wagi o innej wartości szczególnej natury [. .] a mianowicie o wykorzystywaniu do realizacji całościowego planu – zewnętrznych organizacji nieświadomych tego planu i z pozoru antagonistycznych, lecz podlegających jednolitemu, „niewidzialnemu” przywództwu, które jest ponad wszelkim antagonizmem […]. Same antagonizmy, dzięki wywoływanym przez nie niezbornym działaniom, stanowią coś w rodzaju „chaosu” (w sensie „materii”, na którą oddziałuje „duch” reprezentowany przez najwyższe, wewnętrzne organizacje inicjatyczne), jaki towarzyszy realizacji ogólnegoładu” [. .] Aby tak istotnie było, to, co nadaje kształt owemu „ładowi”, musi spełniać funkcję nieruchomego motoru względem zewnętrznego świata” .

Powtórzmy: błędem byłoby sądzić, że wszyscy członkowie tajnego towarzystwa są świadomi jego skrzętnie skrywanych celów. Wiadomo na przykład, że duże znaczenie ma przyciągnięcie „autorytetów moralnych”, służących jako przykrywka. Mogą być do tego użyte różne preteksty: dobroczynność, studia filozoficzne, literackie, artystyczne itp. Do takiego uwiarygodniania [organizacji masońskiej] służą nieformalne, lecz mające jawny charakter posiedzenia „zacnych gremiów” w rodzaju Klubów Bilderberg, na których pojawiają się znane i powszechnie szanowane osobistości. Poza tym w tę strategię mogą wpisywać się takie wydarzenia, jak wręczenie Matce Teresie Pokojowej Nagrody Nobla (bo tak się składa, że znakomita większość pozostałych laureatów tej nagrody to wysokiej rangi masoni).

Również w tym przypadku powołamy się na autorytet Guenona:

„[…] wielu Masonom, jeżeli nie większości – nawet tym, którzy mogą poszczycić się posiadaniem wysokich stopni – nie jest dane prawdziwe poznanie Masonerii.

=============================

BIAŁY DOM, NA CZARNEJ SKALE

BIAŁY DOM, NA CZARNEJ SKALE

Jak „iskra mająca zmienić losy globu wyjdzie z Polski” ?

2023-02-03 Sławomir M. Kozak https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/bialy-dom-na-czarnej-skale,

Mimo usilnych starań kreatorów dzisiejszej rzeczywistości, byśmy żyli w błogim stanie nieświadomości ich istnienia, nie udaje im się jednak czynić tego skutecznie. Paradoksalnie, dzieje się tak dzięki Internetowi, sieci o wojskowych jeszcze korzeniach, „uwolnionej” swego czasu przez DARPA, dla umożliwienia sterowania umysłami ludzi na skalę globalną. Jestem przekonany, że nie osiągnięto by stanu obecnej bezradności i dezorientacji u kilku miliardów osób, kierowanych w jednym czasie i jedną narracją, gdyby nie ta właśnie platforma wymiany informacji na skalę globalną, na żywo.

Ale, ten miecz jest przecież obosieczny. Dlatego też, dostęp do niego nie będzie trwał wiecznie i już niedługo, pod dowolnym, w miarę wiarygodnym pozorem, wytrącą nam go z rąk, a jeśli pozwolą kiedykolwiek podnieść ponownie, będzie już miał ostrą krawędź z jednej tylko strony. Póki co jednak, korzystamy z jego dobrodziejstw i tniemy na odlew, póki jest sposobność. 

Wbrew temu, co mówi się coraz częściej, że świat nie może dłużej pozostać jednobiegunowy, bo kończy się hegemonia mocarstwa amerykańskiego i okoliczności wymuszają polityczną dwubiegunowość, wiele wskazuje na to, iż realizowane jest dążenie owych kreatorów do powołania jednego, światowego rządu. Obserwujemy te próby od wielu już lat, choć przez kilka dekad nie traktowaliśmy ich zbyt poważnie. Dla mnie, znaczącą cezurą wyznaczającą ten zwrot, choć wydawać się wówczas mogło, że tylko symboliczną, była decyzja o architektonicznym kształcie odbudowywanego, po atakach 11 września 2001 roku, kompleksu WTC. Niewątpliwie, była ona symboliczna, bo też ci, którzy ją podejmowali, uwielbiają tego typu gesty, ale też całkiem konkretna, jak betonowy fundament, na którym stanęła nowa konstrukcja. Podobnie, przez wieki całe, tzw. wolni mularze budowali katedry, acz dla chwały swojego „Architekta”.

Tą swoistą, masońską sygnaturą, była w tym przypadku wysokość całkowita budynku, nazwanego roboczo „Freedom Tower” (!), wynosząca 1776 stóp, dla upamiętnienia daty, wolnomularskiej przecież, Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Jeśli przyjrzeć mu się stojąc u jego podstawy, widać  wzbijającą się ku niebu, gigantyczną piramidę! Za wskazanie kierunku, w jakim rozpoczęto prowadzić ludzkość z początkiem XXI wieku, uważam właśnie decyzję o budowie, w miejscu dwóch „upadłych” latarni dotychczasowej stolicy finansowej świata,  dominującego,   jednego wieżowca – One World Trade Center. Pozostałe budynki kompleksu są już zdecydowanie niższe.

Tym prostym zabiegiem wymazano z nowojorskiego krajobrazu i przyzwyczajenia wielu ludzi fakt długoletniego istnienia dwóch wież, zredukowano do minimum kompleks wpisany w historię Ameryki, bo oto nadszedł czas jednoczenia.Czas, w którym z tysięcy małych firm całego świata stworzono w ciągu niewielu lat setki międzynarodowych spółek, scalonych wkrótce w dziesiątki koncernów, które wchłonęły pojedyncze, gigantyczne korporacje, będące dziś własnością już tylko kilku najbardziej wpływowych rodzin. Przykład nowojorskich wież nie jest tu niczym szczególnym, ukazuje jednak doskonale to nowe podejście dzisiejszych władców świata do biznesu i ich stosunek, już nie do współobywateli czy pracowników, ale zgodnie z obowiązującą nowomową, zasobów ludzkich. Zastraszonych, podsłuchiwanych, podglądanych, nagrywanych, sprawdzanych, skanowanych we wszystkich możliwych miejscach swojego życia, od czasu do czasu informowanych o nowych zagrożeniach, by wiedzieli, iż „wszystko to czynione jest dla ich dobra i bezpieczeństwa”. 

Budynek oficjalnie otwarto w roku 2014, w czasie początków czwartej rewolucji przemysłowej, powszechnie już dziś znanej pod nazwą „Wielkiego Resetu”, czyli prób utworzenia jednego, światowego rządu. 

Internet, a za jego pośrednictwem media niezależne, dają nam szansę zorientowania się w tym, jak błyskawicznie przebiega ten konsekwentny proces resetowania świata. Na szczycie dzisiejszych jego „właścicieli”, pozostały w zasadzie cztery fundusze skupiające aktywa większości firm – BlackRockVanguardFidelity Investments i State Street, choć ten pierwszy ma udziały w pozostałych. Co szczególnie niepokojące, to ich obecność w tegorocznym spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), zresztą w towarzystwie reprezentantów rządów, największych banków, firm ubezpieczeniowych, mediów, FBI, EuropoluInterpolu, Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, ONZ, UNICEFUN-HabitatUNIDOUNFPAWFPWHOWTO, producentów szczepionek (nadal na etapie testów) i całej rzeszy wiernopoddańczych wspólników.

Nie mogło zabraknąć głównego prowodyra zamieszania, czyli właściciela stowarzyszenia o nazwie Światowe Forum Ekonomiczne –  ze wspólnikami, czyli córką i synem (przedstawiciel WEF w Pekinie) oraz żony, szefowej Schwab Foundation. Tak, państwo Schwab rujnujący lekką ręką większość firm globu, funkcjonują w rodzinnym biznesie, gwarantującym dożywotnio miejsce w zarządzie kolejnym przedstawicielom rodu. Lista uczestników tegorocznego zjazdu liczyła 77 stron, z adnotacją, iż informacje o nich są ściśle tajne, co gwarantuje im zarówno odpowiednie rozporządzenie unijne, jak i prawo szwajcarskie. Tymczasem, to samo towarzystwo planuje już umożliwienie innej prywatnej organizacji, jaką  jest WHO, ujawniania naszych danych osobowych dotyczących zdrowia. 

Niejaki Al Gore, współtwórca teorii globalnego ocieplenia, które na obecnym etapie przechrzczono na „zmiany klimatyczne”, skarżył się wręcz podczas obrad, że istnieją jeszcze media niezależne, które informują o ich poczynaniach, podejmowanych dla dobra ludzkości. Bardzo musi ich to niepokoić, skoro przyspieszają w swych wysiłkach, w coraz bardziej zwartych szeregach. A wystarczyło, żeby tych 5000 żołnierzy i 2000 policjantów, zagonionych do pilnowania tej imprezy, zrobiło w tył zwrot. I to dosłownie. Bo to przed tą szajką należy chronić resztę świata.

Żyjemy w letargu, czytając, słuchając i oglądając brednie serwowane przez  media głównego ścieku. Nie znajdziemy tam informacji o dokumencie  podpisanym już w listopadzie 2022 roku przez administrację naszego sojusznika, który ogłosił rozszerzenie Światowego Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Zdrowotnego, którego zresztą pierwsze zdania, niczym wyuczoną formułkę, zacytował na spotkaniu w Davos szef prywatnego stowarzyszenia, mieniącego się światową organizacją zdrowia. Warto pochylić się nad tymi słowami i uwierzyć wreszcie, że nie tylko wpadliśmy w czarną dziurę, ale wygląda, jakbyśmy zaczynali się już w niej urządzać. A czerni wokół nas coraz więcej…

Najpotężniejsi gracze upodobali sobie w tym kolorze szczególnie, tworząc przez lata spółki typu BlackwaterBlackstoneBlack Cube, czy właśnie BlackRock, która ma powiązania z tymi wcześniejszymi. To ten gigant finansowy, zarządzający firmami bankowymi, transportowymi, technologicznymi, farmaceutycznymi i zbrojeniowymi został wybrany przez Biały Dom w Waszyngtonie, by „ratować” świat przed zbliżającym się kryzysem, a opracowany przezeń plan ratunkowy, nazwany „Going Direct”, powstał jeszcze w sierpniu roku 2019, a więc na pół roku przed tak zwaną pandemią! 

Prezes BlackRock, Laurence Douglas Fink doradza w Białym Domu oraz zasiada we władzach  Światowego Forum Ekonomicznego. A my nosimy w sobie przeświadczenie, powtarzane z pokolenia na pokolenie, że „iskra mająca zmienić losy globu wyjdzie z Polski”. Chciałbym bardzo w to wierzyć, że na lepsze. Tymczasem, tak się póki co układa, że babcia szefa BlackRock – Rywka Rebeka Litwak, urodziła się w ukraińskim obecnie Czernihowie, ale już dziadek – Israel Avigdor Fink, przyszedł na świat w polskiej miejscowości Krynki, gdzie mieszkał jego ojciec i matka Dyna Cohen, pochodząca z Białegostoku.

Oby to nie był zły omen.

Sławomir M. Kozak

Czemu socjalizujący lewicowcy „robią” za partie prawicowe, katolickie?? Pół godziny.

Czemu socjalizujący lewicowcy „robią” za partie prawicowe, katolickie?

Czemu wepchnęli nas do UE [Lizbona]?

GRZECHY I ZBRODNIE JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO .

Stanisław Krajski TV

pół godziny.

Czemu socjalizujący lewicowcy „robią” za partie prawicowe, katolickie? Jan Olszewski: Bo lewica jest już zagospodarowana.

———————-

Autentyczna anegdotka: Niedawno [2021?] w tłumie, więc przypadkiem, na korytarzu sądu spotkali się J. Kaczyński z Wałęsą. Wałęsa spytał: „czemu ja pana zrobiłem ministrem?” JK odpowiedział: „A czemu ja pana zrobiłem prezydentem?”.

Wiele ustaw o gender i aborcji powstaje w lożach masońskich

Mocne słowa hiszpańskiego naukowca: Wiele ustaw o gender i aborcji powstaje w lożach masońskich

Wiele ustaw procedowanych obecnie na świecie dotyczących spraw gender i aborcji powstaje w lożach masońskich, uważa prof. Alberto Bárcena, wykładowca historii na madryckim uniwersytecie CEU San Pablo.

Prof. Alberto Bárcena, autor książki „Kościół i masoneria” wskazał, że w Hiszpanii i w wielu państwach Zachodu masoni wpływają na prawodawstwo oraz inicjują proces stanowienia nowego prawa.

Zdaniem historyka realizujące „dyktaturę relatywizmu” wolnomularstwo „próbuje wykorzenić chrześcijaństwo z kultury Zachodu i stworzyć nowego człowieka”, który nie akceptuje żadnych dogmatów. „W Hiszpanii wielką bronią członków lóż jest przedstawianie swojego środowiska jako ofiary frankizmu” – wskazał naukowiec, podkreślając, że „pozują oni na ojców hiszpańskiej demokracji”.

Według profesora w przypadku państw takich, jak Francja i Stany Zjednoczone masoneria ma duży wpływ na proces ustawodawczy. Zwrócił on uwagę, że francuską ustawę o niekaralności i legalizacji aborcji przygotowali członkowie jednej z paryskich lóż wolnomularskich.

Prof. Alberto Bárcena oświadczył, iż masoneria z powodu wyznawanego przez siebie relatywizmu stanowi zagrożenie dla społeczeństwa, gdyż promuje systemy wartości pasujące do sposobu myślenia poszczególnych lóż, a ich zróżnicowanie stanowi dodatkowe zagrożenie. Dla jednych masonów „wielkim architektem” może być Bóg, dla innych zaś może być nim diabeł – podsumował wykładowca historii na uniwersytecie CEU San Pablo.

  Źródło: KAI, hispanidad.com

Uzupełnienia i wyjaśnienia do generała-księdza-masona-teozofa Tokarzewskiego – i o sukcesji apostolskiej.

Uzupełnienia i wyjaśnienia do generała-księdza-masona-teozofa Tokarzewskiego i o sukcesji apostolskiej.

Andrzej Sarwa

[tytuł – MD, z trzech maili AS]

Do ustępu:

Jej współpracownikiem w różnych wywrotowych dziełach był generał Michał Tokarzewski-Karaszewicz. Został m.in. on „kapłanem” utworzonego przez Dynowską „Liberalnego Kościoła Katolickiego”, który miał na celu forsowanie masońskiego założenia rozmywania religii na bazie „wolności religijnej” i działań „ekumenicznych”.”
Nie trzeba daleko szukać ani studiować dzieł naukowych, wystarczy sięgnąć do tej jakże wyśmiewanej Wikipedii, żeby się dowiedzieć, że to nie Dynowska tworzyła Liberalny Kościół Katolicki, ani tym bardziej z gen. Tokarzewskim, lecz powstał on w innym miejscu, innym czasie i kto inny go tworzył.
Założycielem, twórcą i pierwszym zwierzchnikiem Liberalnego Kościoła Katolickiego był James Ingall Wedgwood (24 marca 1883 – 13 marca 1951). Pierwotnie anglikanin, który za przystąpienie do Towarzystwa Teozoficznego założonego przez Bławacką i Olcotta, a po śmierci Bławackiej do odłamu, którym kierowała Annie Besant i płk Henry Olcott, został z Kościoła anglikańskiego usunięty.
Wtedy Wedgwood po nawiązaniu kontaktu z arcybiskupem Arnoldem Harrisem Mathew, który posiadał ważną i niekwestionowana sakrę biskupią otrzymaną od hierarchów Kościoła Starobiskupiego Kleru w Holandii (potem Starokatolickiego) został – po dość długim badaniu – do Kościoła Starokatolickiego przyjęty, w roku 1913 ponownie ochrzczony i ponownie bierzmowany [sub-conditione], a następnie otrzymał niższe święcenia aż do subdiakonatu. Potem został wyświęcony na diakona, a wreszcie zaś w dniu 22 lipca 1913 r. w Londynie na kapłana.
Ostatecznie jednak rozstał się z biskupem Mathew, gdy ten zażądał od swoich księży, aby wyrzekli się teozofii. Wtedy oczy Wedgwood zwróciły się w stronę biskupa Fredericka Samuela Willoughby, którego za skandale homoseksualne Mathew ekskomunikował. Willoughby konsekrował Wedgwood na biskupa, a ten utworzył wtedy Liberalny Kościół Katolicki.

Konsekracja Wedgwood przez Willoughby’ego, Kinga i Gauntletta, 13 lutego 1916 r.:


„Wiernym” tegoż Kościoła był gen. Michał Tokarzewski-Karaszewicz, w tym też Kościele został duchownym, a święceń kapłańskich w dniu 14 listopada 1926 udzielił mu w Warszawie biskup James Ingall Wedgwood. Prócz niego biskup ów wyświęcił wtedy jeszcze dwóch mężczyzn – Tadeusza Bibro i Władysława Bocheńskiego. [por. https://docplayer.pl/67790595-Materialy-wladyslaw-bochenski-wolnomularstwa.html ]. ZAKON WSZECHŚWIATOWEGO ZJEDNOCZONEGO Wolnomularstwa „LE DROIT HUMAIN” .

W Warszawie funkcjonowały dwa oratoria, w których odprawiano msze i inne nabożeństwa.

==========================

(Gen. Tokarzewski) W maju 1964 roku wyjechał do Maroko na leczenie. Zmarł 22 maja 1964 roku w Casablance. Pogrzeb generała odbył się na cmentarzu Brompton w Londynie, bez ceremonii pogrzebowej, a nawet bez oficjalnego udziału duchowieństwa. Okazało się bowiem, że generał był masonem i to najwyższego  33. stopnia wtajemniczenia. Jeszcze w 1921 roku wstąpił do wileńskiej loży masońskiej im. Tomasza Zana. Skłoniły go do tego socjalistyczne poglądy i pragnienie dokonania zmian społecznych przez ukształtowanie postaw obywatelskich. Był jednym ze współzałożycieli Polskiego Towarzystwa Teozoficznego, którym zarządzał w Polsce i na uchodźstwie. W 1926 r. został wyświęcony na księdza, kapłana Kościoła liberalno-katolickiego, przez holenderskiego biskupa Jamesa Ingalla Wedwooda i do końca życia odprawiał msze święte oraz inne nabożeństwa w obrządku liberalnym. (podkr. moje). Był jednym z najaktywniejszych polskich wolnomularzy. Należał do Wielkiej Loży Narodowej Polski i Zakonu Le Droit Humain. Był współzałożycielem i członkiem lóż: „Tomasz Zan”, „Orzeł Biały”, „Święty Graal” i „Św. Michał Archanioł”.

We wrześniu 1992 roku urnę z jego prochami przewieziono na Cmentarz Powązkowski w Warszawie, gdzie spoczęły przy pomniku Gloria Victis. (za SŁOWNIK  BIOGRAFICZNY Żołnierzy 2 Korpusu Polskiego [w:] “Znaki Pamięci”, [w:] http://indeks2kp.pl/biogramy-zolnierzy/entry/691/ dostęp 3 grudnia 2022 r.)

=========================

MD:

Facet, który prowadził 9 czerwca 2019 mszę na Paradzie Równości w Warszawie w asyście mężczyzny z durszlakiem na głowie, co jest znakiem Kościoła Latającego Potwora Spaghetti, to „aktywista LGBT” Szymon Niemiec, jak piszą oficjalnie: <były prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek oraz biskup „Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego w Polsce”.

Otóż on uzyskał sakrę biskupią naprawdę, w jakiejś sekcie, ale mającej sukcesję apostolską poprawną!! Nie należy więc przy nim pisać „ biskup” [ w cudzysłowie]. Księdzem czy biskupem jest się na wieczność, [nie tylko„do śmierci” – jak małżonkowie]. Apostata ma dalej ważne święcenia!!

Sataniści do swych bluźnierczych mszy też potrzebują kapłana poprawnie wyświęconego, by swe bluźnierstwa popełniać nad Prawdziwym Ciałem Chrystusa. Szatan przecież wie [nie tylko wierzy!!}, że Hostia to Ciało Chrystusa.

====

Podstawowe znaczenie wolnej woli dla przetrwania ludzkości wobec czynów i planów masonów.

Modus Operandi 2

Podstawowe znaczenie wolnej woli dla przetrwania ludzkości

ano- nim…

Istota ludzka zawiera w sobie zarówno dobro, jak i zło. Dlatego możemy powiedzieć, że wyższa natura człowieka współistnieje z jego gorszą naturą. Ważne jest, który z tych aspektów budzi się w nas i wzmacnia. Bez zagłębiania się w filozoficzne komentarze i obserwacje, w zasadzie pojęcie dobra można rozumieć jako brak zła. Oczywiście, kierując się tą samą logiką – zło jest to brak dobra. Chrześcijaństwo łączy te dwa aspekty z niebem i piekłem. Ale poza subtelnymi płaszczyznami manifestacji, z którymi związane są niebo i piekło – lub ogólnie mówiąc dobro i zło – te dwa przeciwieństwa można znaleźć w bardzo zniuansowanym życiu każdego człowieka. Dlatego niektórzy ludzie – w swojej nędzy, a nie przez przypadek – nazywają swoje życie piekłem, podczas gdy inni, będąc bardzo szczęśliwi, odnoszą się do swojego życia jak do raju. Jeśli ktoś zdecyduje się czynić zło, bez wątpienia pójdzie do piekła, a wtedy, w pewien sposób, przez niego objawi się piekło. Blask i wpływ takiej osoby będą wtedy złe i będą trzymać ją z dala od dobra i szczęścia.

Ci, którzy wybierają zło, tak naprawdę nie rozumieją, że sens ich życia polega na doskonaleniu się, więc zaciekle walczą z dobrem, harmonią, miłością i pięknem. Warto jednak wiedzieć, że człowiek ma całkowitą swobodę wyboru między dwoma skrajnościami: dobrem i złem. Nikt nie jest zmuszany ani zobowiązany. To wyłącznie wybór. Tutaj oczywiście wielki wpływ mają osobiste przeznaczenie i pewne bardzo głębokie podświadome tendencje; ale nawet jeśli siła i determinacja tych impulsów wydaje się nie do pokonania, wciąż pozostaje pewien procent wolnej woli, która nigdy całkowicie nie znika. Gdyby tak się stało, człowiek byłby tylko marionetką w rękach jakichś niejasnych sił zewnętrznych. Dlatego – nawet w najbardziej dramatycznych sytuacjach – ludzie mają swobodę wyboru. Mają wtedy możliwość wyboru dobra. Stąd krok po kroku mogą przerobić swoje życie, wychodząc z zupełnie innej przesłanki.

Prawdą jest też, że każdy wybór dobra wiąże się z poświęceniem. Czy słyszałeś kiedyś, żeby ktoś poświęcił się, by czynić zło? Zło jest zawsze łatwo uczynić i opiera się na bezwładności, powolności i ignorancji, ponieważ nie pociąga za sobą żadnego wysiłku. Dlatego mówi się, że bardzo łatwo jest wyrządzić krzywdę, a bardzo trudno zrobić dobro. Kiedy człowiek „poświęca” swoją nieudolność i działa w sposób harmonijny, dąży do innego stanu i stylu życia. Ewoluuje, ponieważ poświęca się, co oznacza, że ​​rezygnuje z tego, co gorsze, aby uzyskać dostęp do tego, co lepsze. Mimo to wiele osób nie ma tej wewnętrznej siły, która jest potrzebna, aby porzucić szkodliwe nawyki i dlatego – na poziomie globalnym – istnieje rosnąca tendencja do regresu z nasilonym złem i perwersją. Oznacza to, że elita masońska używa dokładnie tej inercji, lenistwa i mentalnej niejasności, która charakteryzuje większość ludzi, aby kontrolować światową populację!

Masoni z łatwością manipulują energią przejawiającą się u większości ludzi na bardzo niskich poziomach życia poprzez brak reakcji, powolność, bezwładność i zaciemnienie. W takich sytuacjach masoni praktycznie wytwarzają niemal rzeczywisty stan zbiorowej „senności”, który najlepiej służy ich interesom. Bardzo ważne jest prawidłowe zrozumienie tego aspektu sposobu, w jaki działają masoni. Przeważnie te działania – które w pewnych bardzo wysokich kręgach masońskich wiążą się z rytuałami czarnej magii – podejmowane są z dystansu; a ludzie otwarci na tego rodzaju energie – które mają tendencję do przytłaczania i przykuwania was – łatwo stają się ofiarami, zapadając w dziwny sen. Chodzi tutaj nie tylko o fizyczne zjawisko snu, ale także pewien stan, w którym ludzie są przejmowani, kiedy stają się bardzo ulegli i zachowują się jak marionetki. Są to idealne warunki, w których można ich kontrolować i prowadzić bez świadomego oporu z ich strony.

Jednym z głównych celów masońskich jest dążenie, aby ten marazm i uśpienie wystąpiły na całym poziomie planetarnym. Z innej perspektywy musimy mieć świadomość, że ten „sen”, przez który przechodzą ludzie, jest sposobem ochrony sił zła, które wykorzystują go w celu uniemożliwienia ujawnienienia się pewnych duchowych prawd. Jeśli uważnie przyjrzysz się, jak ludzie reagują na bardzo wzniosłe, duchowe i wartościowe aspekty ich życia i ewolucji – z zaskoczeniem zauważysz, że większość z nich doświadcza dziwnej senności. Oczywiście taki stan bezwładności wyklucza jakiekolwiek lepsze zrozumienie, konstruktywną postawę czy reakcję.

Organizacja masońska jest właścicielem i inspiratorem wszystkich znaczących działań w społeczeństwie, używanych do dzielenia i efektywnej kontroli narodów. Dlatego należy korzystać z wszelkich dostępnych sposobów – duchowych, autentycznych i wzniosłych – dążąc w ten sposób do przekształcenia ludzkości w żywy mechanizm, w którym ludzie mogliby działać i rządzić zgodnie z własną wolą. Niestety, ludzie stają się jak „roboty”, słuchając tylko wydawanych poleceń i dokładnie je wykonując. Siła dobra jest ogromna i każde działanie w tym zakresie może okazać się niezwykle skuteczne. Zawsze jest nadzieja. Musisz tylko wiedzieć, jak ją karmić z wielką wiarą i czystością. To wyostrzy twoją uwagę i pomoże ci działać we właściwy sposób. Miej świadomość, że nawet masoni mają swoje słabości.

Na całym świecie istnieją rzekomo spory między lóżami masońskimi. Jeśli to prawda, oznaczałoby to, że sami są podzieleni i bezsilni. Jedną z największych fars masońskiej elity jest skuteczne sprawianie wrażenia, że ​​dwie lub więcej lóż masońskich walczą ze sobą. W rzeczywistości – poza swoją piramidalną strukturą – wielcy masońscy mistrzowie bardzo dobrze się ze sobą rozumieją. Jednak – dla obserwatora z zewnątrz – u podstawy konstrukcji wydają się być wrogami. Chodzi o to, aby powodować celowe zamieszanie i wprowadzać w błąd, ponieważ dobrze wiadomo, że te taktyki mogą oszukać czujność zwykłych ludzi. W rzeczywistości jest to tylko zła siła. Ten, kto się na to nabierze, bo nie został ostrzeżony, nie wybierze jednej z loży, myśląc, że nie jest właściwa. Zamiast tego wybierze inną – tę, którą uważa za tę dobrą. Tak jest tylko pozornie, ponieważ w rzeczywistości masoni nadal są tacy sami, bez względu na sztuczki, jakich używają, by oszukać zwykłych ludzi.

Jeżeli naprawdę chcesz podjąć wyzwanie, musisz mieć wiarę i wytrwać w swoich dobroczynnych działaniach. W ostatecznym rachunku nawet siły zła są podporządkowane siłom dobra. Wielką uniwersalną tajemnicą jest sposób, w jaki siły zła odgrywają swoją okultystyczną rolę w odniesieniu do ewolucji; w szczególności – sposób, w jaki zło pojawia się w ekonomii stworzenia.

Zło ma bardzo ważne znaczenie w naszym życiu

Aby właściwie zrozumieć to – zdawałoby się nielogiczne stwierdzenie – trzeba mieć umysł otwarty i wolny od uprzedzeń. Fanatyzm, zwłaszcza religijny lub ideologiczny, nie idzie w parze z ewolucją duchową. Fakt, że we wszechświecie mamy zarówno dobro, jak i zło, jest dostatecznie wymownym dowodem świadczącym o istnieniu wolności wyboru – sposobu na indywidualne korzystanie z wolnej woli. Innymi słowy, działając z niewiedzy, człowiek może postanowić dokonania samozniszczenia, zaprzeczając w ten sposób swojemu człowieczeństwu. Dlatego – przy dokładniejszej analizie – wybór zła oznacza wybór walki z samym sobą, co w końcu prowadzi do autodestrukcji. Pogłębia to tajemniczy sposób relacji dobra i zła, ponieważ wiąże się z faktem, że siły zła mają ukryty cel we wszechświecie, a także w życiu każdego człowieka.

Sens istnienia i postęp duchowy

Ewolucja człowieka oznacza przede wszystkim powrót do pierwotnego, czysto duchowego źródła, z którego pochodzimy. Wyobraź sobie na razie, że to pochodzenie samo w sobie jest wieczną rzeczywistością wzniosłego szczęścia, którego pragnie każdy człowiek. Ten powrót istoty do duchowych źródeł musi być w pełni świadomy i wolny od jakiejkolwiek niższej pokusy, wszystkiego, co mogłoby oznaczać iluzję, przymus i uprzedzenia. Jeśli właściwie zrozumiesz ten aspekt, możesz powiedzieć, że rozumiesz, dlaczego zło jest potrzebne w boskim planie stworzenia. Gdyby zło nie istniało, nie moglibyśmy uświadomić sobie konieczności powrotu do źródła i bez końca błąkalibyśmy się po zakątkach wszechświata. W ten sposób jednak głównym celem roli zła w tworzeniu wszechświata jest testowanie istot ludzkich. Tak sprawdzany jest poziom wiedzy, duchowej ewolucji i zdolności do miłości każdego człowieka. W związku z dokonywanymi wyborami można określić, czy zdało się ten test życiowy, czy nie – podobnie jak egzaminy na uniwersytecie lub te w branży zawodowej. Jedyna różnica polega na tym, że chociaż te pierwsze są iluzoryczne i efemeryczne – będąc częścią ograniczonej domeny czasoprzestrzennej – testy życiowe lub egzaminy mają znaczenie duchowe i reprezentują kroki o wielkim znaczeniu w naszej osobistej ewolucji. Pomyślne przejście jednego z tego rodzaju testów może oznaczać ważne zwycięstwo w walce o dominację nad niższą naturą istot ludzkich; a to zwycięstwo może urzeczywistnić się w zwiększonej zdolności rozumienia pewnych subtelnych aspektów życia, skutkując stopniowym przebudzeniem duchowej dojrzałości i rozeznania lub w wielu innych korzystnych i pozytywnych aspektach.

Większość egzaminów życiowych sprawdza twoją wiarę i osąd. Ale często – z powodu własnej ignorancji – ludzie traktują te testy jako wielkie nieszczęścia, jako straszną rzecz lub wyrządzoną im krzywdę, która sprawia, że ​​chwieją się na nogach. W takich przypadkach zło objawia się głównie, aby wypróbować i oczyścić istoty ludzkie. Podczas naszej ewolucji nikt nie może uciec przed różnego rodzaju testami, lekcjami i egzaminami życiowymi. Praktycznie mówiąc – testy to nasza własna konfrontacja z siłami zła, które są realną demoniczną i satanistyczną siłą w opozycji do subtelnych planów stworzenia. Dotyczy to zarówno osób indywidualnych, par małżeńskich, społeczności, a nawet narodów.

Często pomagają nam inni, gdy przeżywamy trudne chwile lub gdy prosimy ich o radę w bardzo skomplikowanym problemie życiowym. Kto zatem zdaje egzamin: my czy ci, którzy nam pomagają? Pomagać nie oznacza zmuszać. Można komuś doradzić i poprowadzić we właściwym kierunku, ale człowiek otrzymujący pomoc wciąż ma własną wolną wolę. Korzystanie z wolnej woli i możliwość wyboru oznacza, że ​​człowiek jest świadomy i odpowiedzialny za swoją wolność. Człowiekowi można i należy pomagać, wspierać, popychać, ale poza tym wszystkim leży wolność wyboru między dostępnymi opcjami. Jeśli człowiek była[by zmuszony do podążania określoną ścieżką – nawet bardzo korzystną – to jego wolność jest faktycznie anulowana. Dlatego bardzo ważne jest prawo wyboru, ale na jakość tego wyboru będzie miał wpływ stopień świadomości i rozeznania, które posiada każda istota.

Globalne zaangażowanie masonów i świadomość straszliwej planetarnej bitwy między dobrem a złem.

W każdej chwili możesz wybrać, po czyjej stronie chcesz być. Jeśli dzięki swojej wewnętrznej strukturze wybierzesz dobro – będziesz nadal działał w tym kierunku i wytrwasz w walce z masońskimi planami. To samo dotyczy wszystkich innych ludzi; tylko większość z nich nie zna nawet prawdy o tym, czym w rzeczywistości jest plan masoński. Dla wielu osób podstawowym problemem jest zdolność rozeznania dobra i zła. Sposób działania sił zła jest tak wypaczony, że przenika wszędzie, gdzie znajdzie „podatne” miejsce, wszędzie tam, gdzie pojawia się wystarczająco słabe lub skażone sumienie. Taka słabość i skażenie objawia się, gdy ktoś głośno wypowiada się z teorią, że otaczają nas tylko ataki, spiski, manipulacje i zakulisowe zabawy, podczas gdy w rzeczywistości nic z tego nie istnieje i wszystko jest w porządku i toczy się zgodnie z naturalnymi prawami. W rzeczywistości, ​​takie zachowanie jest typowe dla osoby dręczonej wieloma demonicznymi wpływami, które zmuszają ją do grania według innych zasad, niż wskazałby zakłócony głos wewnętrzny. Jeśli ta konkretna osoba należy do elity intelektualnej lub jeśli jest naukowcem, pisarzem lub publicystą – tym lepiej dla planów masońskich. Niefortunna opinia osoby tego rodzaju – o której można powiedzieć, że ma pewien autorytet intelektualny – może mieć ogromny wpływ na wyobrażenia wielu innych ludzi.

Jedną z największych fars szatana jest przekonanie ludzi, że nie ma diabła, że ​​sam szatan nie istnieje. Jest to mniej więcej ten sam sposób, w jaki funkcjonują organizacje masońskie, co sprawia wrażenie, że robią i życzą ludzkości tylko dobra. Ostatecznie wszystko jest tylko maską, ponieważ w rzeczywistości ich ciemne machinacje są mniej lub bardziej jawne jako przeciwne dobru, religii, wierze i duchowości.

Zdumiewające, że istoty ludzkie żyją w tym ogromnym spisku i nie zdają sobie sprawy z jego istnienia. Wszyscy widzą, że wiele rzeczy jest nie tak, ale ludzie nie podchodzą do sprawy w sposób bardziej dojrzały. Teraz znasz prawdę, a twoja dobra natura sprawia, że ​​chcesz wstać i podzielić się tą informacją z innymi. Pierwszym krokiem, jaki należy podjąć, jest zwrócenie uwagi opinii publicznej na otaczającą rzeczywistość. To tak, jakbyś uderzał w dzwony w niedzielę wczesnym rankiem w śpiącym mieście. Ludzie zaczną się stopniowo budzić i pytać o więcej szczegółów. Ale jeszcze ważniejsze jest to, że zwracają większą uwagę na to, co dzieje się wokół nich, a nawet na całym świecie, ponieważ mają już silne zasoby informacji. Ich czujność jest pierwszym i bardzo ciężkim ciosem dla masonów, ponieważ czujną istotę znacznie trudniej oszukać, manipulować lub kontrolować. Następnie uformuje się cały nurt tej samej opinii. W ten sposób większość planów i inicjatyw masonów zostanie zniszczona jeszcze przed ich rozpoczęciem lub w trakcie realizacji.

Większość proroctw mówi, że w końcu zwyciężą dobre siły. Z drugiej strony walka jest niezwykle trudna. Masoni, jako straszna hydra, są tymi, którzy prowadzą wszystkie demoniczne orientacje dotyczące wszystkich ludzi na tej planecie. Biedni ludzie są trzymani w ignorancji i manipulowani od stuleci. Nawet nie podejrzewają przyczyny tragedii, którą przeżywają. Gdyby ta hydra została pokonana, moglibyśmy być świadkami bardzo szybkiej regeneracji całej planety. Niestety, ogromna większość ludzi na Zachodzie nie zwraca uwagi na sposoby manipulacji masonów – niektóre z nich są naprawdę oczywiste. Obserwujemy postępujący upadek cywilizacji łacińskiej. Apatyczni i samolubni, większość z nich raczej izoluje się w dziwnej miejskiej „hibernacji” błędnie myśląc, że rządzą własnym życiem. Nawet jeśli dowiadują się o diabelskich działaniach masonów, postanawiają temu zaprzeczyć lub polegać na tym, że inni podejmą działania w ich miejsce. Co więcej, nieświadomie uczestniczą w pewnych demonicznych orientacjach stale karmionych i wspieranych przez Masonów poprzez uwolnioną muzykę rockową, narkotyki, alkohol, tytoń i materialistyczny pogląd. W tych warunkach stopniowej ale pewnej degradacji człowieka, który w ten sposób traci własną wolę i determinację, masonom dość łatwo jest realizować swoje plany.

Wielkie tchórzostwo i duże odstępstwo od najbardziej elementarnego kodeksu moralnego

Niestety, poniżająca sytuacja moralna jest taka sama we wszystkich krajach. Ludzie „śpią”, mimo, że są przytomni. Opublikowano wielokrotnie pewne fundamentalne elementy dotyczące masonów i ich planów światowych, lecz dramatyczna „senność” i bezwładność ludzi –również skorelowana ze „snem rozsądku” – została tak bardzo wzmocniona, że niewielu wierzy że to, co mówi się o masonach, jest prawdą. To w rzeczywistości jest straszna rzeczywistość. Wszystko wydaje im się tak straszne i niewiarygodne, że działając podświadomie pod wpływem strachu i instynktu samozachowawczego, wolą wierzyć, że może sytuacja nie jest tak zła, jak się wydaje. Może tego rodzaju informacje tylko oczerniają działania jakichś oszałamiających sił opanowanych przez nie wiadomo kogo, nie wiadomo z jakich powodów. Dlatego raczej zamykają się we własnej skorupie i nadal pozostają w wbezwładniającym stanie nieudolności. Ten stan jest jeszcze gorszy, niż wówczas, gdy nie mieli pojęcia o demonicznych planach masonów, ponieważ wiedzieć, a wciąż nie reagować, to wielkie tchórzostwo i duże odstępstwo od najbardziej elementarnego kodeksu moralnego. W takiej sytuacji to nie ten, który nie wie, ale ten który wie i nie postępuje zgodnie z posiadaną wiedzą, jest głupcem. Dlatego pierwszym i najważniejszym etapem jest przebudzenie sumienia ludzi z tej okropnej senności. Jeśli nie staną się przytomni, nigdy nie zrozumieją, dlaczego ich standardy życia są tak niskie lub dlaczego codziennie dzieje się tak wiele niezwykłych niegatywnych rzeczy. Dzieje się tak również dlatego, że w większości przypadków istota działań masonów jest dobrze ukryta w okultystycznych symbolach.

Ukryta i widoczna symbolika masońska

Masoni używają pewnych symboli w swoich rytuałach, aby wpłynąć skuteczniej na wyniki swoich demonicznych planów. Rzeczywiście istnieją pewne symbole masońskie bardzo dobrze znane, takie jak kompas i kielnia. Inne są jednak znacznie bardziej ukryte. Na przykład piramida z „wszystkowidzącym okiem” na szczycie nie jest przypadkowo umieszczona na banknocie jednodolarowym. Obok symboli, bardzo ważne dla wyznawców lóż masońskich są hasła masońskie – znacznie mniej znane przez ludzi. Np. na tej samej jednodolarówce widnieje łacińskie motto E Pluribus Unum, które w zgrubnym tłumaczeniu oznacza Jedno z Wielu, co może sugerować o wiele więcej znaczeń. Jeśli spójnie przeanalizujesz sposób, w jaki sprawy mają się teraz na świecie z perspektywy społecznej, ekonomicznej i politycznej, łatwo zdasz sobie sprawę, jak ten chaos jest skonstruowany, aby stopniowo zapewnić ustanowienie Nowego Porządku Świata, który nie nazywa się Nowym Porządkiem Masońskim – żeby ignoranci nie wiedzieli, kim są jego twórcy – ale tylko The New World Order. Służy temu inne hasło: Ordo ab Chao – z chaosu porządek…

Inną zasadą ściśle przestrzeganą przez masonów – szczególnie w lożach i ich „braterstwie” – jest imperatyw „Wszyscy za jednego i jeden za wszystkich.” Może wydawać się to dziwne, ale ich posłuszeństwo nadaje im stan jedności a także znaczną siłę i wytrwałość. Z tego punktu widzenia należy przyznać, że gdyby ludność Polski lub jakiejkolwiek innej części świata wykazywała tę samą wytrwałość, tę samą siłę działania i ten sam systematyczny związek, co masoni – ale oczywiście skierowane głęboko korzystnie i pozytywnie – wtedy obecna sytuacja ludzkości, a przynajmniej jej części, byłaby zupełnie inna. Podczas gdy zwykły człowiek zawsze ma możliwość wyboru, za masonami stoją głębokie demoniczne siły, które odciskają w członkach tej organizacji pewien stan terroru i postawę podporządkowania – jak w wojsku. To sprawia, że ​​ci, którzy działają w masońskich grupach lub lożach, są prawie nieubłagani w swoich decyzjach. Z poleceniami zakonu masońskiego nie można dyskutować, ponieważ w momencie inicjacji i przyjęcia do organizacji, kandydaci składają straszliwą przysięgę i przechodzą perwersyjny rytuał, w którym zobowiązują się do całkowitego poddania się i posłuszeństwa – zostaną zabici, jeśli postąpią inaczej. Oznacza to, że – poza swoimi działaniami na planie fizycznym – masoni stosują również pewne złowieszcze okultystyczne metody i rytuały.

Są one nieodłączną częścią ich praktycznego i ideologicznego systemu, ale tylko od pewnego poziomu w górę. Aby lepiej zrozumieć, złowrogie rytuały i inwokacje są realizowane tylko przez tych członków, którzy osiągnęli pewną bardzo wysoką rangę lub pozycję w loży, do której należą. Zwykle publikowane informacje o masonach nie zawierają subtelnego lub paranormalnego wpływu wywieranego na tych, którzy do niej dołączają. Właśnie dlatego dla zwykłych ludzi, którzy dowiadują się o tym tylko pewnych prawd, masoni to nic innego jak grupa często przypominająca bandę oszustów. Mimo to dołączenie do masonów ma silne okultystyczne negatywne skutki, które stoją w rezonansie z charakterystycznymi cechami grupy. W rzeczywistości połączenie wszystkich tych energii w wyniku przynależności do grupy masońskiej powoduje tak głębokie negatywne zmiany w aurze osoby, że porównanie jej z poprzednim stanem zmusi ją do przyznania się do złowrogiej natury orientacji masonerii.

Pakt z siłami demonicznymi

Masoni są obecnie jedną z najpotężniejszych grup w podstawowych dziedzinach współczesnego życia, takich jak ekonomia i polityka. Jest to jedyna okultystyczna grupa o celach politycznych. Wszystkie inne grupy lub organizacje okultystyczne zwykle mają cele duchowe, nie starają się wygłaszać oświadczeń politycznych, ponieważ ich zdaniem są to rzeczy efemeryczne. Jednak w przypadku masonów sytuacja jest inna. Bardzo nalegają na polityczne zaangażowanie, aby ci, którzy do nich dołączają, działali na tym poziomie w związku z wpływem i władzą, jaką mają nad dużą liczbą ludzi. To demoniczne działanie prowadzi do tak zwanego „łamania duszy” dla tych, którzy wchodzą do ich grup. To naturalne, że masoni postępują w ten sposób, ponieważ oferowane przez nich okultystyczne inicjacje nie prowadzą do żadnego rozwoju ani wrażliwości w duszy przystępującego. Gdyby przebudziła się dusza tej konkretnej osoby, nie można by nią manipulować i zmuszać do realizacji wielu działań, które są już w oczywisty sposób złowrogie i demoniczne. Z tego punktu widzenia, uczucia takie jak empatia, dobroć, sympatia i współczucie są dla masona zupełnie nieznane, ponieważ z tymi uczuciami nie mógłby wykonywać wszystkich rozkazów. Poprzez okultystyczny rytuał inicjacyjny ten, kto wchodzi do organizacji, zostaje „pozbawiony” wszystkich tych uczuć, ponieważ zawiera rodzaj paktu z siłami demonicznymi. Niestety, w większości przypadków istota wstępująca do tego kręgu nie jest nawet świadoma tego strasznego niepowodzenia, które ma miejsce.

Kiedy elita masońska awansuje członka loży na bardzo wysokie i ważne stanowisko w organizacji, ma pewne subtelne kryteria, które „powiedzą”, czy ta osoba zmieniła się wystarczająco w demonicznym kierunku. To prawie niewiarygodne, jak wiele ludzkiej nędzy może znajdować się na szczycie hierarchicznej piramidy. Ale wszystko jest pozłacane i wygląda na błyszczące i szlachetne dzięki ich niezwykłemu bogactwu, powiązaniom, wpływom i kontroli na całym świecie. Biorąc pod uwagę fakt, że są ekspertami w testowaniu tych, którzy do nich przychodzą lub tych, których promują na bardzo wysokie stanowiska w swojej organizacji, naiwnością jest wierzyć, że potrafisz oszukać masonów, chyba że masz wystarczająco silną siłę duchową i rozeznanie, aby zrozumieć straszną prawdę o nich bez ulegania pokusie ich nęcącej oferty.

Masoni nie są głupcami. Wręcz przeciwnie, posiadają wielką inteligencję, ale ma ona przewrotną, a nawet demoniczną naturę, ponieważ wykorzystują ją do realizacji swoich złowrogich planów. Co więcej, na najwyższych poziomach swojej hierarchii często używają okultystycznych energii natury, ale tylko tych, które są złe lub bardzo niskie i gorszego rodzaju. W pewnych ekstremalnych sytuacjach mogą udawać głupców, jeśli im to odpowiada w dążeniu do celu. Wiedzą dokładnie, co powiedzieć, jak się zachowywać, jak zaproponować współpracę i jak kusić, aby kandydat zaakceptował ofertę.

Bardzo dobrze znają proroctwa dotyczące najbliższej przyszłości Polski i że najwięcej problemów będą mieli w tej dziedzinie. Dlatego bardzo interesują się wokół, jak i wewnątrz naszego kraju. W ten sposób ich zakulisowe działania w polskiej gospodarce i polityce polegają na zapewnieniu sobie kontroli i stworzeniu przeróżnych dziwnych grup, wspieranych i często finansowanych ogromnymi pieniędzmi. Do tych organizacji zwabili i wciąż wabią ludzi naiwnych, słabych z natury, pragnących łatwych pieniędzy, gotowych sprzedać swoje dusze, by dostać się do tak zwanych wyższych sfer wśród ludzi bogatych. Głównym celem tych mini-organizacji jest blokowanie wszelkich prób duchowego rozwoju czy warunków społecznej i ekonomicznej normalności ludzi, stwarzając jednocześnie fałszywe wrażenie, że ich działania nastawione są szczególnie na rozwiązywanie tych problemów.

Bardzo ważne jest, aby ludzie poznali przyczyny, które determinują sytuację w kraju i na świecie. Wtedy możesz być pewien, że ci, którzy mają pewną otwartość, będą w stanie „przebudzić” innych, powodując efekt lawinowy. Po osiągnięciu pewnego punktu krytycznego – około 5% ludności kraju – jego rozwój jest prawie wykładniczy, jak śnieżna kula, która na początku jest niewielka; a potem, gdy zaczyna się toczyć, gromadzi więcej śniegu i bardzo szybko staje się nie do opanowania. W swojej niewiedzy wiele osób mimowolnie postępuje w zgodzie z zaleceniami masonów, nie podejrzewając nawet, że w ten sposób grają tylko w brudne gry masonów. Te gry, wykorzystujące intruzów, są bardzo zjadliwe i zdradzieckie. Metoda intruzów – którzy są wtedy jak mięso armatnie – jest bardzo stara i często stosowana w masońskim sposobie osiągania celów. Dzięki temu mogą odmówić ponoszenia jakiejkolwiek odpowiedzialności w przypadku, gdyby sprawy nie potoczyły się zgodnie z planem. Wówczas obwiniane będzie źródło pośrednie a prawdziwy inspirator pozostanie w cieniu.

Najlepsze sposoby na zneutralizowanie złowrogiej siły i demonicznych planów masonów

Najbardziej praktycznym sposobem, w obecnym kontekście, jest najpierw ujawnienie złych czynów masonów wszystkim ludziom z naszego otoczenia: poprzez dyskusję bezpośrednią, albo poprzez publikacje. W ten sposób powstaje wspólny front tych, którzy nie są zaangażowani w grupy masońskie, co spowoduje, że wiele planów i działań masonów zostanie ujawnionych. Jest oczywiste, że ich działania były i nadal są bardzo podstępne, głównie nastawione na zablokowanie jakichkolwiek genialnych pomysłów, niezwykłych wynalazków lub jakichkolwiek odkryć lub postępów, które mogłyby poprawić jakość życia ludzi. To oni dają wszelkie wskazówki do przeciwdziałania wynalazkom, rozdrażnienia wynalazcy i sprowadzenia totalnego bagna, stresu i impotencji. Dlatego wielu raczej wyjedzie z kraju i wykorzysta swój potencjał intelektualny w innych częściach świata. W pewnym sensie jest to paradoksalna sytuacja, która chyba nie ma miejsca w innych krajach. Chociaż masoni – ogólnie rzecz biorąc – starają się promować niewartości i unicestwić lub nawet wyeliminować każdego szczególnego człowieka, można powiedzieć, że w naszym kraju ten plan jest bardzo bliski finalnej realizacji i wyjątkowo dobrze stosowany. Ponadto, sytuacja polityczna i gospodarcza dowodzi, że masoni postępują dokładnie tak, jak przedstawiono powyżej. Robią wszystko w swojej mocy, aby promować głównie „strachy na wróble”, skorumpowanych ludzi, a nawet stworzyć ogólny stan korupcji, aby zapewnić sukces ich brudnych gier.

Gdyby ludzie uparci i ludzie dobrej woli zostali umieszczeni na kluczowych stanowiskach, odmówiliby udziału w masońskich intrygach, grach i zakulisowych nieszczęściach, które – jak dobrze wiemy – przejęły władzę polityczną i gospodarczą kraju. Ci dobrzy ludzie nie podążaliby już za wskazówkami masonów; i wkrótce wielka zmiana nastąpiłaby w życiu każdego z nas. Fakt, że sprawy nie idą w ten sposób – pomimo różnych prób, zmian, przetasowań lub podjętych zobowiązań i złożonych obietnic – wystarczy, aby pokazać prawdę o wpływie masońskim, który celowo utrzymuje napięty stan w kraju poprzez kłamstwa i hipokryzję. Im szybciej ludzie staną się bardziej świadomi planów masonów, tym szybciej będą sprzeciwiać się ich brudnym machinacjom. potrzebne jest pilne publiczne ujawnienie ich złych planów i intencji. Ujawnienie jest bardzo przydatnym narzędziem w walce z masonami. Już teraz większość ich działań jest oczywista dla wszystkich.

Ważna rola polskiej diaspory

Przykład masowego exodusu inteligencji z Polski wystarczy, aby zwrócić uwagę na sposób, w jaki masoni manipulują ludźmi. Wielu zauważyło ten exodus, wyrazili swoje zaniepokojenie tym zjawiskiem, ale nadal nie znają prawdziwej przyczyny fali wyjazdów intelektualnych „uciekinierów” za granicę. Nie wiedząc nic lub prawie nic o masonach, tłumaczą to ubóstwem i pragnieniem wzbogacenia się osób o wielkich zdolnościach intelektualnych, którzy wyjeżdżają do pracy za granicę. Jednak gdy taka sytuacja trwa wiele lat, konieczne jest spojrzenie na problem z innej perspektywy. W rzeczywistości masoni często zwabiają ludzi o wyjątkowych zdolnościach intelektualnych do kuszącego, łatwego życia, bez obaw o jutro w zachodnich instytutach lub firmach badawczych. W ten sposób setki i tysiące utalentowanych „mózgów” z Polski wyjeżdżają, a masonom udaje się kolejny raz realizować nikczemny plan unicestwienia duchowego przebudzenia, które musi nastąpić w Polsce, a do którego ofiary tego drenażu mózgów miałyby znaczny wkład.

Duchowe przebudzenie jest niezbędne, aby uświadomić ludziom sens życia w obecnych trudnych okolicznościach. Daje nawet ludziom siłę, by znieść pewne zmiany, które zbliżają się do okresu, przez który przechodzi Polska i pozostać w swoim środowisku, aby pomóc przebudzić się także innym. Jednak każdy exodus wyjątkowych istot ludzkich może opóźnić duchowe przebudzenie. Stop złota jest tym cenniejszy im większa w nim zawartość metalu szlachetnego – w tym przypadku złota. Jeśli ta ilość maleje, to maleje również wartość materiału.

Duchowe przebudzenie narodu polskiego może zostać trochę opóźnione, ale bez wątpienia nastąpi, nawet jeśli zaciekły wysiłek masonów będzie próbował je unicestwić. Przemiana duchowa jest nieunikniona, nawet jeśli ludzie o negarywnym nastawieniu rezonują z negatywnymi ideami masonów i wyrażają swoje wątpliwości, a nawet przekonanie, że nigdy nie wygramy. Ta wywrotowa polityka – diabolicznie prowadzona przez masonów – ma przede wszystkim stworzyć zły rezonans z brakiem nadziei ludzi i nieufnością w nadzwyczajne i dobroczynne siły, przez co cały naród może stracić całą nadzieję. Kiedy jednak masa ludzi ma nadzieję, którą entuzjastycznie podtrzymują i karmią, myśląc o niej w sposób twórczy, pozytywny – wówczas ta nadzieja tworzy gigantyczny nurt siły duchowej, który znacznie przyspiesza spełnienie wspólnego dążenia. Jeśli głęboko korzystna i duchowa idea zostanie przyjęta przez masy, generuje ogromną falę energii, która może być kluczowym punktem transformacji każdego narodu.

Jednym z najważniejszych korzystnych zjawisk społecznych byłoby obudzenie się 80 procent populacji z „głębokiego snu” narzuconego przez masonów i stanie się świadomym, aby zdecydowanie działać z zupełnie innej perspektywy, z lepszym zrozumieniem ogólnej sytuacji. Sytuacja jest pozbawiona nadziei, gdy masy przyjmują negatywną ideę. Najlepszy przykład – wyrafinowane techniki manipulacji społecznej obserwowane na dzisiejszej Ukrainie. Zasada rezonansu jest taka sama, ale natura energii, która jest następnie nadmiernie wzmacniana, jest głęboko destrukcyjna i szkodliwa. Daje ludziom stan bagna, brak nadziei, brak pewności siebie; a co gorsza – jest silnie zanieczyszczona, generując stan lenistwa i braku pozytywnego zaangażowania. W takiej sytuacji oczywiste jest, że nikczemne gry masonów można łatwo rozegrać zgodnie z ich wolą. To tłumaczy, dlaczego niezwykle silnie i z maksymalną determinacją reagują za pośrednictwem środków masowego przekazu, gdy pewne osoby lub grupy duchowe ujawniają całemu światu straszliwą prawdę o ich planach i działaniach. W takich sytuacjach najstarsi masoni próbują w jakikolwiek sposób zniszczyć tych ludzi lub organizacje, wykorzystując naiwność zwykłych ludzi, którą można łatwo manipulować.

Dlatego celem świadomych Polaków winna być śmierć medialna masonerii, włącznie z ich przedsionkami dla naiwnych: Rotary Club i Lions Club.

Abp. Viganò: The universal Masonic brotherhood fears the power of the Holy Rosary

https://www.lifesitenews.com/opinion/abp-vigano-the-universal-masonic-brotherhood-fears-the-power-of-the-holy-rosary

Hold in your hands that Rosary that some consider a symbol of ‘religious radicalism,’ thereby seeking to disarm you and weaken your defense. But it is precisely this fear of the Holy Rosary that must lead us to hold on to it with even greater conviction.

===========================

Dear friends,

The President of Our Warpath, Joseph Rigi, invited me to speak at this first National March for Catholics, organized on the feast of St. Michael the Archangel – which the Church celebrates on September 29 – to gather under the banner of the Cross the army of those who, by virtue of the sacrament of Confirmation, have become soldiers of Christ. May all of you therefore receive my greetings, my encouragement and the assurance of my prayers.

In a society that has neither ideals nor the capacity to fight for anything, in which the hypocritical pacifism of those who are cowardly surrenders its weapons in the face of the violence of the tyrant, you are called, as true Catholics, to bear witness to the Gospel and to show the world that Kingdom of Heaven which is conquered by the heroism of virtue and by love of God and neighbor. Hold in your hands that Rosary that some consider a symbol of “religious radicalism,” thereby seeking to disarm you and weaken your defense. But it is precisely this fear of the Holy Rosary that must lead us to hold on to it with even greater conviction.

Behold, they are finally here. Behold, they have finally come out into the open, the proponents of the universal Masonic brotherhood, to spew their hatred for the Most Holy Rosary, which in the prayer to the Virgin of Pompeii we call a “tower of salvation in the assaults of hell, safe harbor in the common shipwreck.” And it could not be otherwise: in a war involving the spiritual and material worlds, we have the confirmation once again that what lays behind the globalist mirage is the tyranny of Satan and his satellites.

“The State is secular,” they say. As if it were possible for contemporary man to deny God’s authority and refuse to submit individuals, families, societies, and nations to His Lordship. But this State, which calls itself secular, is in reality irreligious and ungodly, because while it chooses to profess atheism or religious indifference, it in fact offends the Divine Majesty by lowering Him to the level of idols and superstitions; it does violence to the Truth, placing it on the same level as lies and error; it maliciously deceives people, making them believe that we can be observant in private and secular in public without denying the One who created us not to “realize ourselves” or “walk together,” but to worship, serve, give glory to, and obey our Creator and Redeemer, to Whom each of us belongs and without Whom we would not have been created and saved.

This ungodly and anti-Catholic “secular State” does not consider the prayer of the Holy Rosary as a “papist superstition” – these are the generic accusations of anti-clericals and “free thinkers” – but as a real weapon whose power terrifies them. It hates the Catholic Mass, but not its conciliar parody. It hates Catholic doctrine, but not the “magisterium” of Santa Marta. It hates Catholic morality, but praises Bergoglio for his interventions in favor of sodomy, climate and immigration. It hates prayer, and in particular the Rosary, which places at the head of our small formation Our Lady under her title of Nikopéia, She who is the Bearer of Victories, the One who – invoked by Christianity as Queen of the Holy Rosary – allowed the fleet of Lepanto to defeat the followers of Muhammad. This “secular state,” which is secular in name only, but in reality is intrinsically rebellious to Our Lord, knows what the supernatural power of grace is, what the power of prayer and fasting is, and it knows the infinite value of the Holy Sacrifice of the Mass. This is why it wants to prevent any public manifestation of religion, and to brand as extremists – “radical traditionalists” – Catholics who wield the invincible weapon of the Rosary or who kneel before God but do not kneel for Black Lives Matter. It is no surprise that the servants of the enemy share with him this furious aversion to the Holy Rosary: every Hail Mary that ascends to Heaven to honor the Mother of God and asks Her to intercede “for us sinners,” adds a dart to the quivers of the Angels and crumbles the precarious power of the Prince of this world, who is in reality a usurping prince who appropriates the civil and ecclesiastical authority by means of deception, knowing well that his end is near and his tyranny is close to defeat.

The world of the Great Reset and the Agenda 2030, the world of Davos and the UN, the world of the WHO and usurious finance seem to have won. After the resignation of Benedict XVI and the electoral fraud of the American presidential elections, two figures of the katèchon were missing, the former a spiritual authority and the latter a temporal authority which could oppose the advent of the Antichrist. In their place were installed two people who are totally irreconcilable with the role they play – to use a euphemism – one chosen by the St. Gallen Mafia and the other by the American deep state and the elite of the New World Order. They are also united by their choice of corrupt and perverted friends and collaborators. The Catholic Church is eclipsed today by the deep church and the United States are eclipsed by the deep state. Both use their authority against the purpose for which they have been instituted: the salus animarum for the Church and the bonum commune for the State. And we find the leaders of the State and the Church significantly allied in the destruction of both: they meet, praise, buy and sell each other, and prostitute themselves to the elite in the hope of not being wiped out when they are no longer needed. And to show that they are devoted to the globalist Leviathan, they destroy everything that recalls the society born of Christian civilization.

We are the “control group” of the traditional world in a globalist society, just as those non-subjected to gene serum are the “control group” that disavows the pandemic narrative. What is the control group? It is a group of subjects who, during an experiment, are kept in the same conditions as those under examination, but do not undergo the treatment that is the subject of the trial. The function of the “control group” is to exclude alternative explanations of the results and to ensure that the data from the experimental group are actually due to the variable being tested and not to unknown external influences.

This is why they want to cancel us, make us invisible, and censor us. Our very existence is a point of comparison that reveals fraud and denounces its culprits. Resist, then: as Catholics and as Americans! Resist as you did by refusing mandatory vaccination, because your state of health, the fact that you do not suffer from myocarditis, that you have not been made sterile, and that you do not suffer from sudden illnesses, is evidence of the correlation between the inoculation of the experimental serum and the adverse effects.

The Bergoglian Sanhedrin and the public authority are once again in agreement in sending Our Lord to death, for the same “crime” as they did long ago: for having declared His Kingship. Those who recognize Jesus Christ as King are enemies of the deep state and the deep church, since both of these refuse to submit to His empire and obey His Law, and they know full well that where Christ reigns, there is no room for either bad shepherds or bad rulers.

At the end of the Holy Mass, after the Last Gospel, the prayer is recited to St. Michael, invoking him as “Prince of the Heavenly Host” and begging him to drive back to Hell Satan and the other evil spirits who prowl about the world seeking the ruin of souls. In the prayer that precedes it, the priest asks for the intervention of God pro libertate et exsaltatione Sanctæ Matris Ecclesiæ, for the freedom and triumph of Holy Mother Church. For this reason we pray to the glorious Archangel; for this reason we venerate the Mother of God with the prayer of the Holy Rosary and with pious devotions; for this reason priests celebrate Holy Mass every day, pouring out on this misguided world the infinite Graces of the Passion of Our Lord.

Americans! American Catholics! If the civil law recognizes the right to defend your homeland with weapons, the law of the Lord requires you to fight this epochal battle with the spiritual weapons that the Holy Church makes available to you: an inexhaustible arsenal. Take up the Holy Rosary, kneel down – you too, men and children! – and show your strength, your courage, and your honor as Christians by praying. It will not be our human forces that will overcome the enemy, but the tremendous phalanx of the Angels and Saints, behind the banner of the Cross held by the Archangel Michael and under the protection of the Virgin who is Auxilium Christianorum, Help of Christians. We are only asked to choose what side we are on and to fulfill our duty according to our state.

Pray, do penance, fast. Live in the Grace of God by confessing your sins often and receiving Holy Communion. Never stop keeping yourselves closely bound to Our Lady by means of the Holy Rosary: if in the past Europe was saved from the Muslim invasion thanks to this prayer, the world will be saved all the more, if the simple and holy words of the Hail Mary continue to rise to Heaven from every part of the earth.

I bless you all.

+ Carlo Maria Viganò, Archbishop

Już nawet ‘postępowi katolicy” piszą o roli masonów w „wiośnie Kościoła” i V2. O kryzysie Kościoła na podstawie „Morderstwa 33. stopnia” o śmierci Jana Pawła I

Infiltracja czy sympatia dla masońskich idei? Lisicki o kryzysie Kościoła na podstawie „Morderstwa 33. stopnia” o śmierci Jana Pawła I

Z pewnością po przeczytaniu „Morderstwa 33. stopnia” nie sposób tak po prostu uznać wspomnień ks. Charlesa Murra za konfabulację. Chociaż, nie ukrywam, wiele wątpliwości pozostajepodkreśla Paweł Lisicki, komentując publikację ujawniającą infiltrację najwyższych szczebli watykańskich przez członków masonerii.

Książka stanowiąca opis spotkań i rozmów między autorem – ks. Murrem, a arcybiskupem Gagnonem, kardynałem Giovannim Benellim (arcybiskupem Florencji, wcześniej zastępcą watykańskiego sekretarza stanu i jednym z najbliższych współpracowników Pawła VI) oraz prałatem Mario Marinim (późniejszym sekretarzem komisji Ecclesia Dei).

Choć żadna z wymienionych postaci nie może potwierdzić relacji ks. Murra, ponieważ wszyscy nie żyją, zdaniem redaktora naczelnego DoRzeczy, „dokładność opisów i szczegółów wskazuje raczej na autentyczność”.

Arcybiskup Gagnon miał zebrać niepodważalne dowody, że masonami było co najmniej trzech wysokich rangą urzędników watykańskich: sam ówczesny sekretarz stanu, kardynał Jean Villot, prefekt Kongregacji Biskupów Sebastiano Baggio oraz arcybiskup Annibale Bugnini, odpowiedzialny za przygotowanie i wprowadzenie Nowego Rytu Mszy, który w praktyce zastąpił dawną, klasyczną mszę łacińską.

Główna teza, jaką stawia autor dotyczy śmierci Jana Pawła I, będącą – w jego opinii – bezpośrednim następstwem burzliwej konfrontacji z jednym z masońskich hierarchów.

Choć zdaniem Pawła Lisickiego, zaletą książki jest szczegółowe ukazanie wewnętrznej walki pomiędzy różnymi frakcjami i koteriami watykańskimi, choć opis wydarzeń skłania ku nieco innemu pytaniu: czy rzeczywiście dramatyczny zwrot Kościoła rzymskiego, jaki dokonał się pod rządami Pawła VI, w stronę progresywizmu, jest efektem infiltracji przez masonów, a więc czynnika wobec papieża zewnętrznego?.

Przecież zarówno niepohamowane dążenie do aggiornamento jak i bezgraniczne zaufanie do dialogu i progresywizm były przecież właśnie głównymi cechami pontyfikatu samego Pawła VI i to w czasie, kiedy to jednym z głównych jego doradców i najbardziej zaufanych ludzi był prałat Benelli” – zauważa.

„Czy można zatem po prostu uznać, że winnymi owego stoczenia się Kościoła ku światowości byli tylko »masoni«, o których Paweł VI nic nie mógł wiedzieć? A może, co jest wnioskiem znacznie bardziej logicznym, liczba masonów na wysokich szczeblach kurii wynikała z nastawienia i aprobaty Pawła VI dla masońskich idei?

Być może właśnie ta sympatia sprawiła, że nawet dysponując dowodami winy swoich współpracowników wolał nic nie zrobić” – przekonuje.

Co jest zatem większym problemem: czy to, że papież Paweł VI narzucił Kościołowi nową, zrywającą z Tradycją liturgię, czy to, że jej autor był masonem?” – pyta, wskazując, że sam papież entuzjastycznie podszedł do całej reformy, mając świadomość elementów masońskich i protestanckich w nowej Mszy.

Tę zagadkę w opinii Lisickiego dużo lepiej wyjaśnia ks. Dominik Bourmaud w książce „Sto lat modernizmu”, który tajemniczy i często niezrozumiały pontyfikat uważa za służący „religii człowieka, który czyni się Bogiem” (świecki humanizm).

„Na ile robił to świadomie, a na ile dawał się zwieść swemu otoczeniu pozostaje pytaniem otwartym. Skutki jednak w obu przypadkach są równie opłakane” – konkluduje publicysta.

Źródło: dorzeczy.pl

Georgia Guidestones explosion: Blast has ‘destroyed a large portion’ of monument. [ZOBACZ]

Georgia Guidestones explosion: Blast has ‘destroyed a large portion’ of monument, police say

Georgia says monument known as ‘America’s Stonehenge’

https://www.foxnews.com/us/georgia-guidestones-explosion-elbert-county

“Known as America’s Stonehenge, this 19-foot-high monument displays a 10-part message espousing the conservation of mankind and future generations in 12 languages,” according to a description on the state of Georgia’s tourism website.  

===================================================

The site is about 7 miles north of Elberton, near the South Carolina state line. Granite quarrying is a top local industry.

The roadside attraction received renewed attention during Georgia’s May 24 gubernatorial primary when third-place Republican candidate Kandiss Taylor claimed the guidestones are satanic and made demolishing them part of her platform.

“The Guidestones also serve as an astronomical calendar, and every day at noon the sun shines through a narrow hole in the structure and illuminates the day’s date on an engraving,” the tourism website also said. 

“The names of four ancient languages are inscribed on the sides near the top: Babylonian cuneiform, Classical Greek, Sanskrit, and Egyptian Hieroglyphics, it added.

“The Guidestones are mysterious in origin, for no one knows the identity of a group of sponsors who provided its specifications. [hi, hi, hi… md]

Dlaczego tajemnicze zapisy na Georgia Guidestones w ogóle powstały? /123RF/PICSEL

==================

Całość przykryta jest [była] kolejną granitową płytą zawierającą krótką sentencję w językach wymarłych: babilońskim piśmie klinowym, starożytnej grece, sanskrycie i w egipskich hieroglifach:

Let these be guidestones to an Age of Reason [ 2 ]

(Niech będą to wskazania prowadzące ku Wiekowi Rozumu)

A shorter message appears on the four vertical surfaces of the capstone, again in a different language and script on each face. The explanatory tablet near the Guidestones identifies these languages/scripts as Babylonian Cuneiform (north), Classical Greek (east), Sanskrit (south), and Egyptian Hieroglyphics (west), and provides what is presumably an English translation: “Let these be guidestones to an age of reason.”

“Stała Instrukcja” Alta Vendita

https://docer.pl/doc/esv0xv0

[W 1846 roku papież Pius IX zezwolił na publikację dokumentów Alta Vendita. Powstała w 1819 roku.MD]

Poniżej publikujemy ją nie w całości, ale te fragmenty, które są najbardziej istotne dla naszej dyskusji.

W dokumencie czytamy:

Naszym ostatecznym celem jest cel Woltera i Rewolucji Francuskiej – ostateczne zniszczenie Katolicyzmu, a nawet idei chrześcijańskiej. Papież, kimkolwiek by nie był, nigdy nie zostanie członkiem tajnych stowarzyszeń; bo to właśnie ich zadaniem jest zrobienie pierwszego kroku w kierunku Kościoła, aby zawładnąć nim i papieżem. Zadanie, którego się podejmujemy, to praca nie na dzień, miesiąc czy rok; może trwać kilka lat, może nawet całe stulecie; ale w naszych szeregach żołnierz ginie a bitwa toczy się dalej.

Naszym zamiarem nie jest pozyskanie papieży dla naszej sprawy, uczynienie z nich wyznawców naszych zasad, propagatorów naszych idei. To byłoby absurdalne marzenie; i gdyby nawet tak się stało w jakimś stopniu, gdyby np. kardynałowie lub prałaci, z własnej woli lub niespodziewanie, poznali część naszych sekretów, nie może to być zachętą do pragnienia wyniesienia ich na Stolicę Piotrową.

To by nas zrujnowało. Sama ambicja doprowadziłaby ich do apostazji; żądza władzy zmusiłaby ich do poświęcenia nas. Tym o co musimy zabiegać, czego powinniśmy szukać i oczekiwać, tak jak żydzi oczekują na Mesjasza, to papież odpowiadający naszym potrzebom… Wtedy będziemy mogli o wiele pewniej maszerować do ataku na Kościół, niż jedynie z broszurami naszych francuskich braci, czy nawet z angielskim złotem.

Chcecie poznać powód? Chodzi o to, że po to by roztrzaskać skałę, na której Bóg zbudował swój Kościół, nie potrzebujemy ani octu Hannibala, ani prochu, ani nawet broni.

Żeby tylko któryś z następców Piotra zamoczył w spisku choćby mały palec; i ten mały palec będzie dla naszej krucjaty tak dobry, jak wszyscy Urbanowie II i wszyscy święci Bernardowie Chrześcijaństwa. Nie mamy żadnych wątpliwości, że dojdziemy do tego wzniosłego końca naszych wysiłków.

Ale kiedy? I jak? To co nieznane nadal jest nieujawnione. Tym niemniej, nic nie powinno nas odwieść od nakreślonego planu, a wręcz przeciwnie, wszystko powinno do niego dążyć, tak jak gdyby już jutro sukces miał ukoronować dopiero co naszkicowane dzieło, to pragniemy, poprzez tę instrukcję, która pozostanie tajna dla większości nowicjuszy, udzielić osobom kierującym naszą najwyższą Ventą [Lożą] pewnych rad, które powinni wpajać wszystkim braciom, w formie instrukcji albo memorandum… A zatem, aby zapewnić sobie papieża o odpowiednich cechach, należy najpierw ukształtować temu papieżowi pokolenie warte rządów o jakich marzymy.

Zostawcie na boku starców i ludzi dojrzałych; idźcie do młodych, a jeśli możliwe, nawet do dzieci… Wypracujecie sobie, niskim kosztem, reputację dobrych katolików i nieskazitelnych patriotów. Ta reputacja włoży nasze doktryny zarówno do młodego duchowieństwa, jak i głęboko do klasztorów.

Po kilku latach, siłą rzeczy, ci młodzi księża przejmą wszystkie funkcje; będą rządzić, utworzą papieską radę, zostaną wezwani do wyboru papieża, który będzie rządził. A ten papież, jak większość mu współczesnych, będzie musiał być mniej lub bardziej przesiąknięty zasadami włoskimi [rewolucyjnymi] i humanistycznymi, które właśnie zamierzamy puścić w obieg.

I to jest to maleńkie ziarenko gorczycy powierzone ziemi; ale słońce sprawiedliwości rozwinie z niego najwyższą władzę, aż pewnego dnia zobaczycie, jak wielkie żniwo przyniesie to małe ziarenko.

Na drodze jaką przygotowujemy naszym braciom, piętrzą się wielkie przeszkody do pokonania, więcej niż jednego rodzaju trudności do opanowania. Ale oni je pokonają dzięki swojemu doświadczeniu i wnikliwości; bo nasz cel jest tak wspaniały, że trzeba podnieść wszystkie żagle, aby go zrealizować.

Macie zrewolucjonizować Włochy, poszukać papieża, którego portret właśnie naszkicowaliśmy. Macie ustanowić panowanie wybranych na tronie nierządnicy Babilonu; niech kler maszeruje pod waszym sztandarem, cały czas wierząc, że maszeruje pod sztandarem kluczy apostolskich. Chcecie by zniknęły ostatnie ślady tyranów i ciemiężycieli; zarzućcie swoje sieci, jak Szymon Syn Jony; zarzućcie je raczej w zakrystiach, seminariach i zakonach, a nie na dnie morza: a jeżeli nie będziecie się spieszyć, obiecujemy wam połów bardziej cudowny, niż jego.

Rybak łowiący ryby stanie się rybakiem ludzi; zgromadzicie swych przyjaciół wokół Tronu Apostolskiego.

Będziecie głosić rewolucję w tiarze i kapie, maszerującą z krzyżem i sztandarem, rewolucję, którą trzeba będzie tylko lekko wzniecić, by wywołała pożar we wszystkich czterech krańcach świata”.

——————

Teraz pozostaje nam zbadać jak udany był ten plan. Oświecenie, mój przyjacielu, „rozwiewa wiatr”. Przez cały XIX wiek społeczeństwo coraz bardziej przesiąkało liberalnymi zasadami Oświecenia i Rewolucji Francuskiej, z wielką szkodą dla Wiary katolickiej i katolickiego państw…