Franciszek kontra Objawienie Chrystusa: Interpretujcie doktrynę „wedle potrzeb”

Papież ogłasza: Będziecie różnorodni. Interpretujcie doktrynę „wedle potrzeb”

Paweł Chmielewski https://pch24.pl/papiez-oglasza-bedziecie-roznorodni-interpretujcie-doktryne-wedle-potrzeb/

(PCh24.pl)

Dokument Finalny Synodu o Synodalności wyraża wolę Franciszka i trzeba go wdrażać w życie. Najważniejszym tego elementem jest różnorodność: Kościół ma mieć wprawdzie tę samą doktrynę, ale jej „interpretacja” będzie różna.

25 listopada Stolica Apostolska opublikowała „Notę” papieża Franciszka w sprawie Dokumentu Finalnego Synodu o Synodalności. Dokument, o którym mowa, został przyjęty 26 października 2024 roku przez zgromadzenie synodalne w Rzymie, a papież Franciszek uznał go za swój: złożył pod nim podpis i polecił tekst w całości opublikować. Portal PCh24.pl analizował treść dokumentu TUTAJ.

W „Nocie” papież napisał, że przedkłada teraz całemu Kościołowi „wskazania” zawarte w dokumencie finalnym. Wskazania te, jak się wyraził, mają stanowić „autorytatywny przewodnik dla życia i misji” Kościoła.

Wdrażanie synodalności to obowiązek

Franciszek zaznaczył, że Dokument Finalny – z racji na to, że złożył pod nim swój podpis – stanowi wyraz zwykłego nauczania następcy św. Piotra i powinien zostać jako taki zaakceptowany. Zgodnie z Katechizmem (par. 892) nie chodzi tu o nieomylne nauczanie, ale tak czy inaczej wierni powinni okazać mu „religijną uległość ich ducha”, która nie jest „uległością wiary”, ale stanowi „jej przedłużenie”. Nie mówimy zatem o nieomylnej woli Ojca Świętego, niemniej jednak biskupi i wierni na całym świecie są w zwykłym kościelnym porządku zobowiązani do wdrażania postanowień tekstu w życie.

Nie ma zatem wątpliwości, że papież Franciszek oczekuje realizacji postanowień Dokumentu Finalnego. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że nastręczy to biskupom bardzo poważnych problemów, jako że dokument ten rzadko jest konkretny. Owszem, mówi wiele o „synodalności” czy „synodalnym nawróceniu”, ale jeżeli ktoś chciałby wydobyć z niego twarde zalecenia, może mieć z tym znaczący problem. Tekst – dotykając rzeczywistości Kościoła powszechnego – w gruncie rzeczy tonie w ogólnikach, a różne szczegółowe kwestie pozostawia do dalszego omówienia przez specjalne grupy eksperckie, które powołał do życia Franciszek. Dokument jest raczej „podłożem”, na którym mają zostać przeprowadzone gruntowne reformy wypracowane przez tamte grupy.

Kto tu będzie decydować?

Nie oznacza to jednak, że nic się nie zmieni już teraz. Jak każdy doskonale rozumie, teksty ogólnikowe są bardzo wadliwe z perspektywy człowieka, który chce je samodzielnie interpretować i musi zastanawiać się, czy na pewno o to chodzi. Z drugiej strony są niezwykle wygodne z perspektywy tych, którzy mają władzę ich dookreślenia. Taka władza w tym wypadku istnieje.

W swojej nocie Franciszek napisał:

„W raporcie przewidzianym dla wizyty ad limina każdy biskup powinien zatroszczyć się o wskazanie decyzji, jakie podjęto w powierzonym mu Kościele lokalnym w odniesieniu do tego, co zaleca Dokument Finalny, a także jakie napotkał trudności i jakie osiągnął rezultaty”.

Kuria Rzymska, jako podmiot odpowiedzialny za rozmowy z biskupami w trakcie wizyt ad limina, będzie przyglądać się postępom synodalności w każdej z diecezji; dla wygody w większości przypadków będzie się pewnie oczekiwać postępów w danym kraju.

Franciszek wskazał też konkretnych nadzorców w ramach samej Kurii Rzymskiej:

„Zadanie towarzyszenia fazie implementacji podróży synodalnej, na bazie wytycznych przedstawionych przez Dokument Finalny, zostało powierzone Sekretariatowi Generalnemu Synodu razem z Dykasteriami Kurii Rzymskiej” – napisał.

Innymi słowy, jeżeli jakiś biskup czy też w ogóle biskupi w danym kraju chcą się dowiedzieć, co tak naprawdę powinni przedsięwziąć, żeby ich raport składany przy okazji wizyty ad limina został uznany za satysfakcjonujący, powinni zasięgnąć języka nade wszystko w Sekretariacie Synodu. Tym sekretariatem kieruje maltański kardynał Mario Grech; jego wiceszefem jest luksemburski kardynał Jean-Claude Hollerich. Ich poglądy są czytelnikom PCh24.pl dobrze znane: obaj są zwolennikami diakonatu kobiet, a Hollerich jest otwarty również na żeńskie kapłaństwo, zmiany w celibacie oraz zmianę Katechizmu odnośnie homoseksualistów. W przypadku Kościoła katolickiego w Polsce opinia Hollericha może być bardziej istotna, jako że to jego pieczy Franciszek powierzył kształtowanie procesu synodalnego w Europie. Nie musi to jednak działać automatycznie: jako że Franciszek powierzył zadanie towarzyszenia implementacji synodalności Sekretariatowi razem z Dykasteriami Kurii Rzymskiej, w praktyce realnym nadzorcą synodalnych zmian w Kościele w Polsce może być ktoś inny, w zależności od stosunku sił w całym tym układzie.

Na konferencjach prasowych po rzymskim synodzie w październiku tego roku polscy biskupi wskazywali zasadniczo na jeden kierunek zmian synodalnych: odnowienie funkcjonowania rad diecezjalnych oraz rad parafialnych, zarówno ekonomicznych jak i duszpasterskich. Dodatkowo abp Józef Górzyński wskazywał na możliwość rozbudowy szkół dla katechistów – posługa katechisty to nowa instytucja stworzona przez Franciszka w 2021 roku w motu proprio Antiquum ministerum, otwarta zarówno dla mężczyzn jak i kobiet. Sprawę budowania w Polsce synodalności biskupi omawiali podczas listopadowego zebrania plenarnego Episkopatu na Jasnej Górze. Nie podano publicznie żadnych szczegółów. Być może proces ożywiania rad diecezjalnych i parafialnych oraz rozbudowa sieci szkół dla katechistów będą tymi zmianami, które zadowolą watykańskiego nadzorcę.

Różnorodność jako podstawa Kościoła

Synodalna przebudowa Kościoła może wyglądać w różnych krajach bardzo odmiennie. W dokumencie finalnym Synodu o Synodalności mówi się wiele o różnorodności, kontekście kultury lokalnej, specyficznej kontekstowo implementacji ogólnych prawd doktrynalnych i moralnych, wreszcie nawet o różnym tempie Kościołów lokalnych na świecie. Papież Franciszek ze wszystkich zaleceń Dokumentu Finalnego wydobył na wierzch właśnie ten motyw, wskazując, że bardzo mocno zależy mu na umacnianiu różnorodności w Kościele. W nocie zacytował samego siebie, pisząc:

„Z przekonaniem przytaczam tutaj to, na co wskazałem na końcu drogi synodalnej, która doprowadziła do ogłoszenia Amoris laetitia (19 marca 2016): Nie wszystkie dyskusje doktrynalne, moralne czy duszpasterskie powinny być rozstrzygnięte interwencjami Magisterium. Oczywiście, w Kościele konieczna jest jedność doktryny i działania, ale to nie przeszkadza, by istniały różne sposoby interpretowania pewnych aspektów nauczania lub niektórych wynikających z niego konsekwencji. Będzie się tak działo, aż Duch nie doprowadzi nas do całej prawdy (por. J 16, 13), to znaczy, kiedy wprowadzi nas w pełni w tajemnicę Chrystusa i będziemy mogli widzieć wszystko Jego spojrzeniem. Poza tym, w każdym kraju lub regionie można szukać rozwiązań bardziej związanych z inkulturacją, wrażliwych na tradycje i na wyzwania lokalne (AL 3)”.

Decentralizacja pełną parą

Co ma to oznaczać w praktyce, teoretycznie nie wiadomo. Sam Dokument Finalny postuluje powołanie specjalnej grupy eksperckiej, która zbada zakres kompetencji episkopatów, tak, żeby rozstrzygnąć, jakie konkretne decyzje mogą podejmować biskupi, a jakie są zarezerwowane dla papieża. Wydaje się jednak, że Franciszkowi wcale nie chodzi o jakieś odgórne teoretyczne ustalenia; stawia na praktykę. Zwracam uwagę na przywołanie przez papieża cytatu z Ewangelii św. Jana 16, 13. Sugeruje to następujące przekonanie: Boskie tajemnice są wielkie, a ludzki rozum ograniczony, stąd możemy mieć tylko ogólne pojęcie na temat obiektywnej prawdy i rzeczywistych oczekiwań Bożych wobec ludzi; w związku z tym należy postawić na dowolność interpretacyjną w bardzo wielu obszarach, uznając, że trzeba zgadać się tylko w kilku punktach. To wizja pełnej anglikanizacji Kościoła katolickiego, gdzie zależnie od kraju i kultury lokalnej wiara jest inaczej rozumiana i przeżywana.

Za pontyfikatu Franciszka anglikanizacja stała się faktem: w praktyce istnieje w Kościele wielka różnorodność w podejściu do takich zagadnień jak rola świeckich, rozwód, antykoncepcja, homoseksualizm, ekumenizm czy dialog międzyreligijny. Dotąd można było powoływać się na różne dokumenty kościelne i twierdzić, że taka różnorodność jest wypaczeniem albo patologią i pojawia się tylko tam, gdzie mamy do czynienia z buntem wobec Stolicy Apostolskiej. Pontyfikat Franciszka pokazał, że – przynajmniej w jego ocenie – sytuacja różnorodności nie jest patologią, ale stanem pożądanym. Głoszenie kazań przez świeckich, w tym kobiety; przystępowanie do Komunii świętej przez rozwodników i protestantów; błogosławienie par LGBT i akceptowanie homoseksualizmu; zgoda na uznawanie innych religii za ścieżki prowadzące do Boga – to wszystko występuje już w różnych miejscach w Kościele i według Franciszka tak po prostu ma być. Przypomnienie o „różnorodności” doktrynalnej i moralnej przez papieża w jego „Nocie” jest mocnym głosem wsparcia dla tych, którzy biorą sprawy w swoje ręce i nie czekają na decyzje Watykanu, na przykład dla Niemców, ale przecież nie tylko dla nich.

Warto też podkreślić zasadniczą kwestię. Wielu konserwatystów wyjechało z październikowej sesji Synodu o Synodalności z uczuciem zadowolenia, bo udało im się zablokować wpisanie do Dokumentu Finalnego słów o „decentralizacji doktrynalnej”. Franciszek w „Nocie” pokazał, co o tym myśli: doktryna będzie wprawdzie jedna, ale interpretujcie ją sobie, jak chcecie. I tyle by było gdy idzie o „zwycięstwo”.

Nasza perspektywa

Co mogą zrobić zwykli wierni? Możliwości są w sposób naturalny bardzo ograniczone. Dokument Finalny został przyjęty, papież kolejny raz ogłosił decentralizację. Jeżeli jego pontyfikat jeszcze potrwa, a następca nie będzie miał radykalnie innej wizji przyszłości, atomizacja Kościoła powszechnego będzie rzeczą absolutnie nieuchronną. Nawet gdyby nowy papież postanowił zaprowadzać szerszą jedność w Kościele, wszystkiego już nie uratuje: wydarzyło się zbyt wiele. W tej sytuacji w przypadku Kościoła powszechnego pozostaje nam modlitwa i ufność w Bożą Opatrzność. Mamy natomiast realne możliwości oddziaływania na płaszczyźnie naszego własnego kraju. To także od nas, zwykłych wiernych, zależy, czy wiara katolicka będzie w Polsce nauczana w sposób zgodny z Tradycją, czy też raczej zostanie poddana Rewolucji. Nie sądzę, by dało się „uratować” wszystko: niewątpliwie ten czy inny biskup, zachęcony Franciszkowym pędem naprzód, będzie bardziej skłonny do liberalizowania katolicyzmu w swojej diecezji. W skali ogólnokrajowej, jak myślę, możliwe jest jednak zachowanie ortodoksji. Wszyscy musimy się zaangażować na rzecz realizacji tego celu, zaczynając od własnej parafii. Bez tego zaangażowania – katolicyzm w Polsce zaniknie. Do dzieła zatem!

Paweł Chmielewski

Homoseksualizm: Bergoglio znów oddaje się swojej zboczonej ideologii

Homoseksualizm: Bergoglio znów oddaje się swojej prywatnej ideologii

https://gloria.tv/post/4qpCdoiH3yMoAFwQ4Xia4i36q

Meksykański homoseksualista Nava Mau, lat 32, który ubiera się jak kobieta i jest aktorem w serialu Netflix Baby Reindeer (2024), spotkał się z homoseksualnym aktywistą Jorge Mario Bergoglio na prywatnym spotkaniu w Santa Marta.

Mau [poprawnie] opisał tę wizytę jako “jeden z najbardziej surrealistycznych momentów” w swoim życiu w tym roku.

Powiedział, że nigdy w życiu nie wyobrażał sobie, “że będę siedział obok papieża w jego rezydencji, nie mówiąc już o rozmowie z nim przez godzinę z sześcioma zwolennikami LGBTQ [= propagandystami homoseksualizmu] z całego świata”.

Mau opowiedział Bergoglio o swoim wychowaniu, rzekomej “przemocy”, której doświadczał przez całe życie oraz o “sposobie, w jaki społeczność [homoseksualna] była moją wiarą”.

He told Bergoglio about Baby Reindeer and what it meant to so many millions of people around the world to now know an “empowered, self-aware and loved” transvestite.

“Opowiedziałem mu o mojej babci, która była moją najlepszą przyjaciółką i byłaby ze mnie bardzo dumna. Była z nami tego dnia”.

Bergoglio życzył Mau “wszelkiej miłości i szczęścia” i poradził mu, by “nadal walczył” [o grzechy homoseksualistów].

KONTROLOWANY CHAOS

Komentarze Eleison

biskup williamson

Komentarze Eleison Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Ryszarda Williamsona


Komentarz Eleison nr CMVI (906)

23 listopada 2024 https://fsspxr.wordpress.com/komentarze-eleison/

KONTROLOWANY CHAOS

Jeśli istnieje jedno słowo, którym można opisać dzisiejszy stan Kościoła katolickiego, to z pewnością jest to „chaos”. Normalną strukturą Kościoła jest coś w rodzaju piramidy, z Bożym Autorytetem zstępującym przez papieża, kardynałów, biskupów i kapłanów, wszystkich ustanowionych przez Boga, aby opiekowali się Jego owcami, czyli świeckimi, na poziomie fundamentu. Hierarchia ta składa się z omylnych ludzi, od góry do dołu, więc na wszystkich poziomach można popełniać błędy. Jeśli jednak w normalnych okolicznościach przełożony w hierarchii zachowa się niewłaściwie, zwykle ma własnego przełożonego, do którego mogę się odwołać od jego niewłaściwego zachowania, ponieważ każdy przełożony w Kościele zazwyczaj podejmuje decyzje zgodnie z prawem kanonicznym i, przy minimum dobrej woli, zgodnie z prawdą i sprawiedliwością. Tak więc, w normalnych okolicznościach, z niższego szczebla mogę odwoływać się aż do Rzymu.

Co się jednak stanie, gdy omylny człowiek na szczycie tej piramidy straci poczucie prawdy i sprawiedliwości, a nawet dobrą wolę?  W Kościele może zapanować tylko chaos od góry do dołu, ponieważ Kościół Katolicki został zaprojektowany przez Boga jako monarchia, w której działa Jego Boski Autorytet w celu ochrony wielkich prawd dotyczących zbawienia, aby mógł zaludnić Niebo duszami, które będą mogły uczestniczyć w Jego szczęśliwości. Autorytet ten jest dostrzegany i sprawowany na wszystkich szczeblach hierarchii, ale przede wszystkim przez papieża, który nie ma nad sobą żadnego ludzkiego zwierzchnika, lecz jedynie Boga. Wynika z tego, że jeśli papież lub człowiek w bieli, który jest powszechnie uznawany za papieża, wydaje się tracić wszelkie poczucie Prawdy, dla której sam otrzymuje swój niesamowity Autorytet nad Kościołem, przyćmiewający wszystkie jedynie ludzkie autorytety, to Kościół pogrąża się w chaosie, od góry do dołu.

Pod tym względem Kościół katolicki przypomina lalkę na sznurku, składającą się z wielu kawałków kolorowego drewna, podtrzymywanych na sznurkach, które z kolei są trzymane przez lalkarza stojącego powyżej. Jeśli na choć jedną chwilę lalkarz puści sznurki, cała lalka rozpada się w stertę bezładnych kawałków drewna. Jeśli choć na chwilę Bóg Wszechmogący opuści papieża i kardynałów w Rzymie, biskupi, księża i świeccy zamienią się na całym świecie w bezładną stertę katolików, rozproszonych i podzielonych między sobą, z których wielu stara się odtworzyć w swoim małym zakątku pozory tego boskiego Autorytetu, który może pochodzić tylko od Boga. Cóż innego mogą zrobić?  Mądrzy katolicy uznają swoją fundamentalną bezsilność, dopóki Bóg nie przywróci katolickiego papieża. W międzyczasie katolicy muszą zrobić wszystko, co w ich mocy, aby odbudować katolickie zakątki i pomóc wszystkim innym katolikom zrobić to samo, o ile tylko wyznają katolicką wiarę (i niech nikt nie próbuje udawać, że jest nieomylny!).

A co z papieżem czy też rzekomym papieżem? Prawidłowe spojrzenie na historię ludzkości wskazuje, że z powodu grzechu pierworodnego każda z jej Siedmiu Epok jest zapoczątkowana przez kluczową postać, po której następuje okres upadku, aż do czasu, gdy kolejna kluczowa postać zostanie wyznaczona przez Boga, aby ponownie podnieść ludzkość, aż do chwili, gdy Antychryst zakończy Siódmą Epokę Historii Kościoła, który ustanowił sam Bóg wraz ze swoim Wcieleniem, około 2000 lat temu. Wcielenie samego Boga było punktem zwrotnym ludzkiej historii, punktem kulminacyjnym wszystkich wieków, ponieważ Wcielenie trwa od tamtej pory poprzez Kościół Katolicki, Pan Jezus nadal żyje i zbawia dusze na wieczność wśród wszystkich ras i narodów.

Ale Bóg, aby zaszczycić człowieka, postanowił powierzyć swój Kościół nie aniołom, ale omylnym ludziom, nie zamieniając ich w roboty poprzez odebranie im wolnej woli. Oznacza to, że sam z góry założył możliwość, że ludzcy duchowni Jego Kościoła mogą nadużyć swojej wolnej woli i zniszczyć Jego Kościół. Tak właśnie stało się podczas Soboru Watykańskiego II (1962-1965). W 1968 roku Bóg dał ludzkości jeszcze jedną szansę, gdy poprowadził Pawła VI do potępienia sztucznej kontroli urodzeń w encyklice Humanae Vitae. Ale cała ludzkość, nie tylko katolicy, powstała w buncie, aby potępić starego człowieka ubranego na biało, mieszkającego w Rzymie, który jakoby nic nie wiedział o małżeństwie.

Bóg Wszechmogący niejako powiedział wtedy: W porządku. Róbcie po swojemu. Nie chcecie mojego Kościoła. Macie swój własny i zobaczcie, jak wam się podoba. Na razie do widzenia. Odezwijcie się, jak tylko będziecie pragnęli odzyskać mój Kościół. W międzyczasie będę go podtrzymywał w strapieniu. Będę czekał na wieści od Was. Wciąż was kocham.

Kyrie eleison.

Koncepcja “Kościoła synodalnego” jest sprzeczna z katolickim rozumieniem Kościoła

Müller: Franciszek dopuszcza samo-relatywizację Kościoła

https://gloria.tv/post/1tSCFAp1i1g1DQAnSMURSug7f

Koncepcja “Kościoła synodalnego” jest sprzeczna z katolickim rozumieniem Kościoła, pisze kardynał Gerhard Müller na portalu FirstThings.com (22 listopada).

Tradycyjna zasada synodalności jako współpracy między biskupami została przejęta przez “frakcje o ukrytych motywach”, aby uczynić Kościół “zgodnym z neognostycką ideologią przebudzenia”, ostrzega Müller:

“Bezpośrednie boskie objawienie jest bronią, aby uczynić akceptowalną samo-relatywizację Kościoła Chrystusowego (“wszystkie religie są ścieżkami do Boga”)”. Cytat Müllera w nawiasie pochodzi z wrześniowej wizyty Franciszka w Singapurze.

Dla Müllera każdy, kto próbuje pogodzić nauczanie Kościoła z ideologią wrogą Bożemu objawieniu, jest winny “grzechu przeciwko Duchowi Świętemu”. Jest to “opór wobec znanej prawdy”.

“Papież nie może ani spełnić, ani zawieść nadziei na zmianę objawionych doktryn wiary, ponieważ jego urząd nauczycielski nie jest ponad Słowem Bożym (Dei Verbum, 10)”.

Kolejnym grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, według Müllera, jest “gdy pod pretekstem tak zwanej decentralizacji, jedność Kościoła w doktrynie wiary pozostawia się arbitralności i ignorancji lokalnych konferencji episkopatów, które rzekomo rozwijają się doktrynalnie w różnym tempie”.

Müller ostrzega również przed skreślaniem, a nawet sekularyzacją księży i biskupów “wyłącznie według własnego uznania, bez jakiejkolwiek procedury kanonicznej”. Wymienia obiektywne kryteria postępowania dyscyplinarnego wobec duchowieństwa, takie jak apostazja, schizma, herezja, wykroczenia moralne, rażąco nieduchowy styl życia i oczywista niezdolność do sprawowania urzędu.

Jako najbardziej aktualny grzech przeciwko Duchowi Świętemu, Müller identyfikuje zaprzeczanie nadprzyrodzonemu pochodzeniu i charakterowi chrześcijaństwa “w celu podporządkowania Kościoła Trójjedynego Boga celom i celom światowego projektu zbawienia, czy to eko-socjalistycznej neutralności klimatycznej, czy Agendy 2030 ‘globalistycznej elity'”.

Obraz: Gerhard Ludwig Müller © Michael Swan,

Decentralizacja Kościoła, czyli pojednanie z Rewolucją

Decentralizacja Kościoła, czyli pojednanie z Rewolucją

Paweł Chmielewski https://pch24.pl/decentralizacja-kosciola-czyli-pojednanie-z-rewolucja/

(Oprac. PCh24.pl)

Synod Biskupów o synodalności zakończony 27 października 2024 roku wyraził oczekiwanie zaprowadzania w Kościele katolickim głębokiej decentralizacji w oparciu o różnorodność. Oczekiwanie to jest zbieżne z wolą samego Franciszka, który prezentował decentralizację jako strategiczną drogę Kościoła już w 2013 roku. Jak poważne będą to zmiany i co konkretnie zmieni się w Kościele?

24 listopada 2013 roku Franciszek opublikował swój pierwszy, programowy dokument: adhortację apostolską Evangelii gaudium. Przedstawił w niej własną wizję “Kościoła katolickiego przyszłości”. Uwagę przykuwały wówczas zwłaszcza dwa stwierdzenia papieża: pierwsze dotyczące decentralizacji, drugie – różnorodności.

W paragrafie 16. Franciszek napisał:

„Nie uważam także, że należy oczekiwać od papieskiego nauczania definitywnego lub wyczerpującego słowa na temat wszystkich spraw dotyczących Kościoła i świata. Nie jest rzeczą stosowną, żeby Papież zastępował lokalne Episkopaty w rozeznaniu wszystkich problemów wyłaniających się na ich terytoriach. W tym sensie dostrzegam potrzebę przyjęcia zbawiennej decentralizacji”.

W paragrafie 40. stwierdził z kolei:

„[…] w obrębie Kościoła istnieją liczne kwestie, wokół których trwają badania i przeprowadza się refleksję z wielką wolnością. Różne prądy myślowe filozoficzne, teologiczne i duszpasterskie, jeśli pozwalają się zharmonizować przez Ducha w szacunku i prawdzie, mogą przyczynić się do wzrastania Kościoła, o ile pomagają lepiej wyrazić wielki skarb Słowa. Ludziom śniącym o monolitycznej doktrynie, bronionej bez żadnych wyjątków przez wszystkich, może się to wydawać niedoskonałym rozpraszaniem. Ale prawdą jest, że tego rodzaju różnorodność pomaga w ukazywaniu i lepszym pogłębianiu różnych aspektów niewyczerpanego bogactwa Ewangelii”.

Połączywszy jedno z drugim można było już wtedy, na początku papieskiej drogi Franciszka, stworzyć obraz Kościoła, w którym znacząco wzrasta różnorodność doktrynalna w Kościele.

Realizacja idei. Początek nowej ery

Autor cytowanych tu słów zaczął przekuwać powyższe idee w czyn już w lutym roku 2014, kiedy zwołał do Watykanu pierwszy konsystorz. O wygłoszenie przemówienia do zebranych kardynałów poprosił niemieckiego teologa, kard. Waltera Kaspera. Ten, ceniony jako myśliciel także przez poprzednika Franciszka, kard. Józefa Ratzingera/Benedykta XVI, stał wówczas na stanowisku konieczności „pchnięcia naprzód” sprawstwa biskupów w różnych zagadnieniach – zwłaszcza moralnych. Postulował między innymi wprowadzenie nowych zasad dotyczących rozeznawania sytuacji osób żyjących w tzw. związkach nieregularnych, w tym rozwodników. Według Kaspera, w wielu przypadkach, pomimo trwania w powtórnym związku niesakramentalnym i życia w nim more uxorio (utrzymywania relacji intymnych), możliwe byłoby dopuszczenie do Komunii świętej, wbrew wcześniejszemu nauczaniu Kościoła.

Kasper powoływał się w swojej argumentacji na rolę sumienia indywidualnego, nawiązując do filozoficznej koncepcji sumienia wprowadzonej do myśli niemieckiej przez Immanuela Kanta, a w kolejnych dekadach coraz chętniej przyjmowanej w kręgach katolickich, zwłaszcza od lat 60. XX wieku, co przypieczętował w 1971 roku ks. prof. Alfons Auer, publikując monumentalną pracę z zakresu teologii moralnej (Autonome Moral und christlicher Glaube).

Kasper, argumentując na rzecz nowej dyscypliny sakramentalnej oraz większej odpowiedzialności biskupów w dziedzinie jej regulowania, posiłkował się też koncepcją eklezjologiczną, która wychodzi od historycznego pierwszeństwa Kościołów lokalnych wobec Kościoła powszechnego pod ścisłym kierunkiem Rzymu. W opozycji do tej koncepcji stał Ratzinger, akcentując ontologiczne pierwszeństwo Kościoła powszechnego. Rozstrzygnięcie problemu ma dziś poważne implikacje dla zakresu autonomii krajowych konferencji episkopatów.

W latach 2014 i 2015 z inicjatywy Franciszka odbyły się w Rzymie dwa Synody Biskupów poświęcone rodzinie. Ojciec Święty zdecydował się podsumować synody własną adhortacją apostolską Amoris laetitia, w której zawarto zasadnicze koncepcje promowane przez kardynała Kaspera. W punkcie 37. papież pisał o konieczności stworzenia większej przestrzeni dla „sumienia wiernych”, którzy winni „rozwijać swoje własne rozeznanie”, podczas gdy duchowni mają te sumienia „kształtować”, a nie je „zastępować”. W punkcie 303. Autor adhortacji stwierdził, że sumienie może uznać, iż w danej sytuacji nie da się wypełnić normy ogólnej Kościoła i wystarczające jest wypełnienie czegoś, co do tej normy tylko dąży, pozostając poniekąd realistycznie odległe od ideału. Wreszcie pojawił się też słynny przypis nr 351, który sugerował możliwość dopuszczania rozwodników do Eucharystii, nawet jeżeli w nowym związku nie zachowują wstrzemięźliwości.

W dniu publikacji Amoris laetitia 19 marca 2016 roku rozpoczęła się w Kościele katolickim nowa era, zgodnie ze strategią decentralizacji i różnorodności wyłożoną niespełna trzy lata wcześniej w Evangelii gaudium. Nie jest przypadkiem, że w tym samym 2016 roku w Niemczech ponownie wydano wspomniane tu już Autonome Moral und christlicher Glaube zmarłego jedenaście lat wcześniej ks. prof. Alfonsa Auera. Kolejne konferencje episkopatu zaczęły wydawać własne wytyczne do Amoris laetitia. Niektóre decydowały się pójść za propozycją Kaspera (Niemcy, Malta, Filipiny, część Argentyny), inne – nie (Polska, Kanada, Ukraina). Sytuacja w pewnej mierze przypominała o tym, co wydarzyło się po ogłoszeniu przez św. Pawła VI 25 lipca 1968 roku encykliki Humanae vitae o godności życia ludzkiego i planowaniu rodziny. Część episkopatów wydała wtedy własne wytyczne, pozwalając wiernym na stosowanie antykoncepcji na gruncie decyzji swojego sumienia (Niemcy, Austria, Kanada i inne). Podczas gdy w 1968 roku odejście od nauki Kościoła i przyjęcie „różnorodnego” podejścia odbywało się wbrew woli papieża, w 2016 roku było dokładnie odwrotnie.

Ku pojednaniu z rewolucją oświecenia

Decyzje podejmowane przez Franciszka były w oczywisty sposób inspirowane przez zmarłego w 2012 roku jezuickiego kardynała, Carlo Marię Martiniego. Martini optował za przyjęciem w Kościele katolickim nowej perspektywy. W 1999 roku podczas zwołanego do Rzymu przez św. Jana Pawła II Synodu Biskupów o Europie wygłosił szeroko komentowane przemówienie.

Purpurat mówił wówczas o szczególnym marzeniu, jakie żywi: o Kościele, który zdolny byłby do wejścia w permanentny stan synodalny, tak, by biskupi w doskonalszy niż dotąd sposób korzystali z zasady kolegialności, podejmując decyzje na najważniejsze tematy doktrynalne i duszpasterskie.

Istnieje poczucie, że dla biskupów dnia dzisiejszego i dla biskupów jutra – w Kościele, który jest coraz bardziej zróżnicowany w swoim języku – byłoby dobre i użyteczne, gdyby powtórzono doświadczenie komunii, kolegialności i Ducha Świętego, które ich poprzednicy przeżyli podczas Vaticanum II, a które nie jest już obecnie żywym wspomnieniem, nie licząc kilku świadków – przekonywał. Martini stwierdził, że „zasadniczo głównym zadaniem jest pogłębienie i rozwinięcie eklezjologii komunii Soboru Watykańskiego II”. Kardynał wymienił też najważniejsze tematy, którymi – jego zdaniem – Kościół powinien zająć się priorytetowo, korzystając z nowych narzędzi budowania komunii i kolegialności między biskupami. Wskazał następujące zagadnienia: sposób rozumienia i przeżywania kapłaństwa w związku z dotykającym wiele krajów brakiem powołań; rola kobiety w społeczeństwie świeckim oraz w Kościele; dyscyplina małżeńska oraz katolicka wizja seksualności; praktyka penitencjarna; relacje z Kościołami wschodnimi; ożywienie nadziei ekumenicznych; nowe rozważenie stosunku, jaki Kościół ma do demokracji oraz związków między prawem moralnym a prawem cywilnym.

Zasadniczym trzonem koncepcji kardynała Martiniego na płaszczyźnie filozoficznej było pogodzenie Kościoła katolickiego z rewolucją intelektualną, jaka wydarzyła się na Zachodzie wraz z oświeceniem i jego późniejszymi mentalnymi reperkusjami. Martini wiele razy mówił, że Kościół katolicki jest zapóźniony względem świata o 200 lat. Papież Franciszek, który lubi cytować te słowa, rozpoczął wielką operację likwidacji tego „zapóźnienia” właśnie 19 marca 2016 roku. Wprowadzenie w Amoris laetitia nowej koncepcji sumienia, zgodne z wizją Kantowską, stanowiło fundamentalny element nawiązywania łączności pomiędzy Kościołem a światem współczesnym.

W cytowanych wyżej słowach Martiniego Czytelnik znajdzie też zarys koncepcji synodalnej, którą rozwija papież Franciszek. Nie ma tu miejsca na to, by malować analogię pomiędzy wizją włoskiego jezuity, określaną często jako „permanentna soborowość”, a synodalnością forsowaną przez Jorge Mario Bergoglia jako „konstytutywny wymiar Kościoła”. Trzeba jednak pamiętać, że Franciszek jest intelektualnie i kościelno-politycznie zależny od Martiniego nie tylko w obszarze filozofii, ale również w kwestii narzędzi używanych do jej implementacji.

Proces synodalny jako pogłębienie decentralizacji i różnorodności

W 2020 roku obecny papież zapowiedział zwołanie na kolejny rok Synodu Biskupów o synodalności. Plany zostały jednak zmienione; możliwe, że jednym z powodów był wybuch problemów sanitarnych na świecie. W każdym razie już rok później Franciszek przedstawił nową wizję Synodu Biskupów. Nie miało chodzić tym razem o jedno pojedyncze wydarzenie, ale o kilkustopniowy proces, który zakończyłby się wypracowaniem „mapy drogowej” dla Kościoła przyszłości tak, aby nabrał on cech synodalnych. Historia tego procesu ze wszystkimi jej trudnościami i niejasnościami jest zbyt długa, by przedstawiać ją tu choćby pobieżnie; Czytelnika odsyłam do innych swoich tekstów i książek, gdzie od samego początku analizowałem dokumenty watykańskie i wypowiedzi czołowych przedstawicieli synodalności z Kurii Rzymskiej. Tu zwrócę uwagę jedynie na efekt finalny, to znaczy – dokument końcowy przyjęty w Rzymie przez zgromadzenie synodalne 26 października 2024 roku, a zaakceptowany przez papieża Franciszka jako własny.

W punkcie 129., w nawiązaniu do Evangelii gaudium, tekst mówi o konieczności zaprowadzania „zdrowej decentralizacji” w Kościele w oparciu o „inkulturację wiary”. W punkcie 134. wskazano z kolei, że biskupi powinni mieć swobodę podejmowania pewnych decyzji o rozwiązywania niektórych kwestii. Jakich, ma to zostać dopiero ustalone w procesie rozróżnienia między kwestiami do przekazania biskupom, a tymi zarezerwowanymi dla Ojca Świętego (reservatio papalis).

W tekście dokumentu aż dwudziestokrotnie pojawia się słowo „różnorodność”. Synod wskazuje, że „różnorodność” realizują Jezus Chrystus i Duch Święty, a papież jest „gwarantem jedności w różnorodności”. Sugeruje się, że „różnorodność” jest tożsama z katolickością. „Jedność w różnorodności jest dokładnie tym, co rozumiemy przez katolickość Kościoła” – głosi tekst, dodając, że taka różnorodność polega na „pluralizmie Kościołów sui iuris”. W punkcie 39. wskazuje się, że „kontekst lokalny” Kościoła jest miejscem, gdzie „manifestuje się i wypełnia powszechne powołanie Boga”. Punkt 124. mówi o „rozpoznaniu i docenieniu partykularnego kontekstu każdego Kościoła lokalnego, razem z jego historią i tradycją”. Ten sam punkt wskazuje, że Kościół ma mieć różne „tempo”, zależnie od regionu. Czytamy dosłownie: „Styl synodalny pozwala Kościołom lokalnym poruszać się w różnym tempie. Różnice w tempie mogą być postrzegane jako wyraz uprawnionej różnorodności oraz jako okazja do dzielenia się darami i wzajemnym ubogaceniem”. Następny punkt, 125., wskazuje na możliwość „rewizji” roli krajowych konferencji episkopatów tak, aby mogły one „autentycznie nauczać wiary we właściwy i zinkulturowany sposób wewnątrz różnych kontekstów” w takich kwestiach jak liturgia, katecheza, dyscyplina, teologia pastoralna i duchowość. Sugeruje się, że decyzje konferencji episkopatu mogłyby „narzucać kościelne zobowiązanie na każdego biskupa, który uczestniczył w decyzji”.

Kardynała Németa zapowiedź przyszłych zmian

O konkretnym charakterze synodalnej decentralizacji mówił niedawno abp László Német, metropolita Belgradu, nominowany przez Franciszka do kardynalskiej purpury. Abp Német jest ważną postacią Kościoła europejskiego. Urodził się w Serbii w rodzinie węgierskiej, w miejscowości, która przed II wojną światową była zamieszkana głównie przez ludność przybyłą tam dwa wieki wcześniej z niemieckiego Schwarzwaldu. Niemieckie odniesienia abp. Németa nie sprowadzają się jedynie do jego nazwiska (po węgiersku oznacza ono po prostu „Niemiec”); biskup, choć skończył seminarium werbistów w polskim Pieniężnie, pracował przez pewien czas w Austrii i dobrze zna tamtejsze środowiska kościelne. Przez lata pełnił ważne funkcje w Kościele katolickim na Węgrzech, a do Serbii skierował go Benedykt XVI. Franciszek w roku 2022 uczynił go metropolitą Belgradu, w tym roku kreuje go kardynałem. Abp Német łączy w swojej osobie europejski wschód i zachód; od 2021 roku jest też wiceprzewodniczącym ważnej organizacji kościelnej CCEE, czyli Rady Konferencji Episkopatów Europy, której Franciszek powierzył przygotowanie procesu synodalnego na naszym kontynencie.

Német, który nie kryje swojej bliskości intelektualnej wobec germańskiego progresizmu, był uczestnikiem obu sesji Synodu Biskupów o synodalności w Rzymie. W rozmowie z portalem Katholisch.de, podsumowując dokument finalny synodu, ten wpływowy hierarcha wielokrotnie podkreślał przyjęty w Kościele kierunek decentralizacyjny. Wskazywał na dwie konkretne sprawy: rolę kobiety oraz podejście do fenomenu homoseksualizmu. W przypadku kobiet, jak powiedział, w Kościele zdecentralizowanym różne mogą być ich posługi i rola, zależnie od danego regionu – inne w Serbii, inne w Niemczech albo Szwajcarii. Podobnie gdy idzie o homoseksualizm. Abp Német odniósł się do recepcji deklaracji doktrynalnej Fiducia supplicans z 18 grudnia 2023 roku, która została na świecie przyjęta bardzo „różnorodnie”: podczas gdy episkopaty albo duże grupy biskupów w krajach zachodnich (nie tylko germańskich, także po części we Francji, Hiszpanii czy Włoszech) wypowiedziały się na ten temat pozytywnie i zapowiedziały swobodę w udzielaniu błogosławieństwa parom LGBT, to w innych miejscach hierarchowie zareagowali inaczej. Abp Német wskazał na przykład Czarnej Afryki, gdzie większość biskupów (choć nie wszyscy) odrzucili deklarację o błogosławieniu par jednopłciowych. Według abp. Németa, jest to właśnie przykład na funkcjonowanie zdecentralizowanego Kościoła w duchu synodalnym: papież wydaje jakieś zarządzenie, ale zależnie od lokalnego kontekstu jest ono różnie interpretowane, choć – zaznacza serbski hierarcha – z odrzucaniem takich zarządzeń nie można „przesadzać”, musi to mieć jakieś „granice”.

Podsumowanie

W lutym 2024 roku papież powołał 10 specjalnych komisji, które przygotowują szczegółową reformę Kościoła, zajmując się również tzw. tematami kontrowersyjnymi w obszarze doktryny i moralności. Dodatkowo pracują jeszcze dwa inne gremia, z których jedno opracowuje reformę prawa kanonicznego. Jest prawdopodobne, że wkrótce zostaną powołane kolejne, bo tego oczekiwali decydenci zgromadzeni na Synodzie Biskupów. Komisje mają zakończyć swoje prace w 2025 roku, a papież zrobi z tym, co zechce: wdroży w życie albo zwoła kolejne synody celem omówienia projektów reform.

Pewne jest jednak, że konstytutywnym elementem zmian synodalnych będą decentralizacja i różnorodność, tak, jak Franciszek ogłosił to 24 listopada 2013 roku w Evangelii gaudium, jak realizował to w praktyce poprzez Amoris laetitia z 19 marca 2016 roku i Fiducia supplicans z 18 grudnia 2023 roku, i tak wreszcie, jak wyraźnie oczekuje tego dokument finalny Synodu Biskupów o synodalności.

Specyfika Kościoła zdecentralizowanego może w najbliższych latach nie być na pierwszy rzut oka dostrzegalna w przeciętnej polskiej parafii czy nawet diecezji; jednak w perspektywie Kościoła powszechnego – już tak. Różnice pomiędzy poszczególnymi krajami oraz regionami, już dziś istniejące, będą tylko narastać, prowadząc do sytuacji, w której coraz większa liczba zagadnień poddana zostanie głębokiej „inkulturacji” zależnie od „lokalnego kontekstu”.

W ten sposób Franciszek umożliwia chętnym realizację projektu likwidacji sprzeczności pomiędzy Kościołem katolickim a filozoficzną i społeczną rewolucją zapoczątkowaną przez oświecenie, jednocześnie umożliwiając kroczenie „własnym tempem” tym lokalnym wspólnotom, które – z różnych przyczyn – nie chcą implementować u siebie całości tej rewolucji.

Jak wybiorą Polacy, czas pokaże.

Paweł Chmielewski

Dom Papieski i homoherezja.

Dom Papieski i homoherezja. Czas odpowiedzieć błądzącym

[ale w “domu papieskim” – to nie błądzący”, lecz satanistyczne pedały. MD]

pch24l/dom-papieski-i-homoherezja-czas-odpowiedziec

(Fot. PCh24.pl)

Nowy kaznodzieja Domu Papieskiego odrzuca nauczanie Pisma Świętego potępiające akty homoseksualne. Przekonuje, że Stary i Nowy Testament w ogóle nic na ten temat nie mówią. Jak odpowiedzieć na coraz silniejszą homoherezję w Kościele?

Od wielu lat w Kościele katolickim podejmowana jest próba zmiany oceny moralnej aktów homoseksualnych. Rzecz jest dyskutowana bardzo intensywnie z kilku zasadniczych względów.

Po pierwsze, Tradycja Kościoła potępia akty seksualne między osobami tej samej płci wyraźnie i dobitnie. Po drugie, kwestia homoseksualizmu jest elementem ostrego sporu politycznego w państwach świata Zachodu. Po trzecie, od moralnej oceny homoseksualizmu zależą również inne sprawy: jeżeli uznać akty homoseksualne za moralnie dopuszczalne, to w jaki sposób podejść do antykoncepcji, rozwodów, powtórnych związków etc.?

Do roku 2013 roku w Stolicy Apostolskiej panowała zgoda co do jednoznacznego odrzucenia progresywnych zapatrywań w tym względzie. Św. Paweł VI kategorycznie odrzucił możliwość utrzymywania relacji seksualnych poza małżeństwem, domagając się, by były one zawsze otwarte na przekazywanie życia. Zdecydowanie podtrzymywali to św. Jan Paweł II oraz Benedykt XVI.

Przeciwko papieżom występowali liczni teologowie, zwłaszcza ze Stanów Zjednoczonych i krajów niemieckojęzycznych. Wychodząc od historyczno-krytycznej egzegezy Pisma Świętego, twierdzeń współczesnej nauki oraz od filozoficznej koncepcji autonomii moralnej sugerowali, że należy zmienić moralną ocenę aktów homoseksualnych, o ile tylko mają one wymiar relacyjny. Sprawą zajmują się szczególnie chętnie teologowie rozwijający tzw. etykę relacyjną, głosząc, że każdy akt seksualny pomiędzy ludźmi może być dopuszczalny, o ile tylko ma on na celu umocnienie istniejącej między tymi ludźmi relacji oraz jest dokonywany za obopólną zgodą.

Od 2013 roku postawa Stolicy Apostolskiej zaczęła się zmieniać. Papież Franciszek chętnie otacza się ludźmi, którzy reprezentują w tej kwestii myślenie progresywne. Dotyczy to również kwestii homoseksualizmu. Czytelnikowi dobrze znane są liczne wypowiedzi Ojca Świętego wspierające środowisko LGBT. Postawa papieża kulminowała 18 grudnia 2023 roku, kiedy autoryzował ogłoszenie deklaracji doktrynalnej „Fiducia supplicans” o błogosławieniu par LGBT. W tekście tej deklaracji mówi się, że udzielenie błogosławieństwa parze jednopłciowej nie oznacza akceptacji homoseksualnej relacji seksualnej, ale w praktyce trudno taką tezę utrzymać.

Jesienią 2024 roku duże oburzenie u tradycyjnych katolików wywołał dominikanin o. Timothy Radcliffe, w międzyczasie nominowany przez Franciszka do godności kardynalskiej. Na łamach „L’Osservatore Romano” napisał, że nie wyobraża sobie, w jaki sposób młode osoby homoseksualne miałyby pozostać wierne nauczaniu Kościoła. Sugerował w ten sposób implicite, że należałoby przyjąć moralną dopuszczalność aktów seksualnych między osobami tej samej płci, przynajmniej u osób młodych.

Okazuje się, że postawy afirmujące nową ocenę moralną aktów homoseksualnych są w otoczeniu papieża Franciszka coraz wyraźniejsze. Ojciec Święty mianował na początku listopada nowego kaznodzieję Domu Papieskiego. 90-letniego kapucyna kard. Raniero Cantalamessę zastąpił inny kapucyn, 53-letni o. Roberto Pasolini. O. Pasolini uważa nauczanie Kościoła katolickiego na temat aktów homoseksualnych za nieadekwatne wobec rzeczywistości.

Kilka miesięcy temu wygłosił u kapucynów w Varese na północy Włoch wykład pt. „Homoseksualizm i życie chrześcijańskie”. Cały, prawie godzinny wykład w języku włoskim jest dostępny na YouTube. Portal PCh24.pl zapoznał się z treścią szczegółowo z treścią tego wystąpienia. Poniżej omawiamy jego najważniejsze punkty. Wydaje się, że o. Pasolini reprezentuje nurt myślenia odgrywający coraz większą rolę w Stolicy Apostolskiej. To oznacza, że argumenty, jakich używają jego przedstawiciele, trzeba koniecznie poznać, celem wypracowania zdecydowanej i dobrze uargumentowanej krytyki. W innym wypadku wszelka dyskusja teologiczna zostanie przez stronę stającą w obronie prawa naturalnego i Tradycji Kościoła przegrana.

Z polskiej perspektywy rzecz jest szczególnie paląca, bo cały czas toczy się debata nad prawnym zalegalizowaniem związków jednopłciowych. Politycy prawicowi mają wciąż w Kościele katolickim ważnego sojusznika przeciwko takim zamiarom, nawet jeżeli niektórzy hierarchowie ten sojusz wyraźnie naruszają (jak zrobił to niedawno kard. Kazimierz Nycz). Trzeba zadbać o to, by katolicyzm w Polsce był w stanie obronić się przed intelektualną ofensywą środowisk progresywnych, prowadzoną nie tylko przez teologów zachodnich. Już wiele lat temu pojawili się w Polsce duchowni, którzy powtarzają wyczytane w ich pracach argumenty, tacy jak o. Jacek Prusak SJ, o. Maciej Biskup OP czy ks. prof. Alfred Wierzbicki.

Co powiedział o. Roberto Pasolini?

Nowy kaznodzieja Domu Papieskiego wygłosił wykład u kapucynów w Varese na północy Włoch 2 lutego 2024 roku. Przedstawił w nim dekonstrukcję tradycyjnej interpretacji wypowiedzi Pisma Świętego na temat homoseksualizmu. Zasadniczy wniosek o. Pasoliniego brzmi: Stary i Nowy Testament nie mówią nic na temat homoseksualizmu tak, jak my dziś go rozumiemy. Należy zatem wypracować nową ocenę homoseksualizmu, wychodząc od relacyjnej natury człowieka, który został przez Boga stworzony po to, by żyć razem z innym.

O. Pasolini rozpoczął wykład od krótkiego omówienia Księgi Rodzaju. Starał się wykazać, że Pan Bóg stworzył człowieka jako istotę głęboko relacyjną, która nie może osiągnąć szczęścia żyjąc w samotności. Przedstawiwszy swoją optykę na tę kwestię rozpoczął dekonstrukcję zwykłego odczytywania Biblii w sprawie aktów homoseksualnych.

Na początek skupił się na kwestii Sodomy, łącząc ją z historią Lewity z Efraima opowiedzianą w Księdze Sędziów. O. Pasolini odrzucił tradycyjną interpretację losu Sodomy, zgodnie z którą została ukarana za grzech homoseksualny. Nowy kaznodzieja Domu Papieskiego mówił, że chodziło tutaj o rażące naruszenie praw gościnności. Do domu Lota przybyli dwaj goście, którzy w istocie byli aniołami. Mieszkańcy Sodomy podeszli pod dom Lota i domagali się wydania im przybyszów, chcąc z nimi fizycznie obcować. Lot zaoferował im w zamian swoje córki.

W przypadku Lewity z Efraima, mówił o. Pasolini, jest podobnie. Lewita podróżując znalazł schronienie w Gibea. Dom, w którym przebywał, został otoczony przez mieszkańców Gibea, którzy oczekiwali od gospodarza, że wyda im Lewitę w celu obcowania homoseksualnego. Gospodarz się na to nie zgodził, ale wyprowadził do nich żonę Lewity. Kobieta była gwałcona przez całą noc i umarła.

O. Pasolini przekonuje, że w obu wypadkach mamy do czynienia z tłumem, który chce dopuścić się aktu homoseksualnego. W obu przypadkach chce to jednak uczynić wobec człowieka objętego prawem gościnności i stąd wyjątkowo chronionego. Co więcej, twierdzi, w przypadku historii z Gibea ewidentne jest, że tłum nie jest homoseksualny w naszym rozumieniu tego zjawiska – to po prostu tłum rozpustników, którzy mogą gwałcić mężczyznę, ale równie dobrze kobietę i tak też czynią. Również w przypadku Sodomy oferta Lota wydania córek wskazuje, że tłumu nie postrzegano jako wyłącznie homoseksualnego, ale raczej jako po prostu rozpustny i gwałtowny. Według kaznodziei Domu Papieskiego nie da się zatem wyprowadzić z historii Sodomy, odczytanej razem z historią Lewity z Efraima, potępienia homoseksualizmu jako skłonności skutkującej tworzeniem trwałego związku przez dwie osoby tej samej płci. Zdaniem o. Pasoliniego tematem obu historii jest kwestia gościnności i radykalnych prób naruszenia tejże.

Według kapucyna inny jest przypadek prawa Mojżeszowego, które nakazuje karać śmiercią za obcowanie homoseksualne dwóch mężczyzn, podobnie jak kategorycznie odrzuca sytuację, w której kobieta nosiłaby męską szatę, a mężczyzna ubiór kobiecy. O. Pasolini sądzi, że w tym wszystkim nie chodzi o sam akt seksualny, ale o troskę o tożsamość. Należałoby czytać te przepisy w kontekście narodu, który dopiero uczy się żyć i otrzymuje instrukcje, jak przetrwać i nie wyginąć. Stąd tak duży nacisk na prokreację i wykluczenie wszystkiego, co nie służy prokreacji. Prawo według o. Pasoliniego celowo przytacza najbardziej rażące przypadki podejmowania aktywności seksualnej nieskutkującej prokreacją, żeby zwrócić na to uwagę. Jego zdaniem gdyby w tamtych czasach dostępna była antykoncepcja, pewnie prawo mówiłoby o tym. Dlatego znowu nie ma tu potępienia współczesnego fenomenu homoseksualizmu, a jedynie dbałość o biologiczne przetrwanie wspólnoty Izraela.

O. Pasolini zdekonstruował również tradycyjną wykładnię św. Pawła Apostoła, który dobitnie potępia homoseksualizm, wskazując, że mężczyźni współżyjący ze sobą nie odziedziczą Królestwa Niebieskiego. Kapucyn uważa, że św. Paweł potępiając takie akty seksualne potępiał lubieżność, pozostając w tradycji rozumienia homoseksualizmu jako perwersyjnego wypaczenia seksualności motywowanego wyłącznie aktem poszukiwania przyjemności. W tym sensie należy piętnować lubieżne akty nie tylko homoseksualne, ale również heteroseksualne. „W pismach Pawła nie mówimy o ludziach, którzy mają stałą skłonność do pragnienia aktów seksualnych z osobami tej samej płci. Mówimy o mężczyznach, którzy chcieliby mieć kobietę, ale zamiast tego okazjonalnie idą z mężczyznami i dopuszczają się haniebnych czynów” – powiedział zakonnik. Jak dodał, św. Paweł nie znał osób homoseksualnych, które chcą wieść pobożne życie; znał tylko takie sytuacje jak orgie, gdzie współżyły ze sobą również osoby tej samej płci.

Ojciec Pasolini zaczął się następnie zastanawiać, czy Pismo Święte daje jakieś przykłady par homoseksualnych. Wskazał tu na dwie możliwości: Dawida i Jonatana oraz rzymskiego setnika i jego sługę. Stwierdził, że w żadnym z tych wypadków nie można mówić z pewnością o łączącej ich relacji homoseksualnej i tak naprawdę jest to tylko swobodna interpretacja, której tekst wcale nie sugeruje; uznał jednak, że można podjąć po prostu eksperyment myślowy i zastanowić się, czy nie mogłoby tu chodzić o homoseksualizm. To powiedziawszy, stwierdził też, że są „najbardziej skrajne” opinie, które „posuwają się do hipotezy”, że mogłyby istnieć związki homoseksualne „między Jezusem a uczniami” albo „Jezusem i Łazarzem”. O. Pasolini odciął się od tego, ale bynajmniej nie kategorycznie, mówiąc tylko, że takie hipotezy nie mają uzasadnienia, bo Biblia o tym po prostu nie mówi. Nie wydaje się jednak, by całkowicie odrzucał podobne myśli.

Konkludując stwierdził, że w Piśmie Świętym „nie ma osądu na temat homoseksualizmu jako orientacji psychologicznej czy stanu egzystencjalnego”; jest jedynie osąd „epizodów” homoseksualnych. Zdaniem kapucyna Biblia porusza się w świecie, w którym nikt nawet nie myśli, że może istnieć tendencja inna niż heteroseksualna; dlatego czyny homoseksualne katalogowano zawsze jako dokonywane z pożądliwości. Według Pasoliniego nie należy wyciągać z tego pozytywnych wniosków na temat „bezczelnych demonstracji” czy „dumy gejowskiej”, ale po prostu ludzi, którzy mają takie skłonności. Biblia potępia ludzi „zdegradowanych do poziomu barbarzyńskiego, nieco nieludzkiego, o czym Paweł stara się przypominać z całą mocą”. Te potępiane zachowania, jak w Sodomie czy Gibea, należy odróżnić od tego, co my znamy jako stałe tendencje homoseksualne, czyli coś, co – jak powiedział o. Pasolini – wyraża się w związku „mającym na celu ucieleśnienie miłości międzyludzkiej”. W sumie, sądzi Pasolini, Biblia daje podstawy do potępienia homofobii, zarazem nie dając podstaw do pozytywnej oceny związków homoseksualnych. Dlatego należy wypracować podejście do takich związków wypracować własną odpowiedź na kanwie „naszej inteligencji, nauk humanistycznych i dialogu”.

Konkluzja. Błędy logiczne i anachronizm

Jak widać, narracja o. Roberto Pasoliniego jest bardzo dziurawa. W przypadku Sodomy i Gibea doszło niewątpliwie do naruszenia praw gościnności; nie oznacza to jednak w żadnej mierze, by nieznaczący był również sposób tego naruszenia. Lot i gospodarz Lewity z Efraima proponują rozpustnemu tłumowi wydanie kobiet, a nie jakichkolwiek innych mężczyzn, na przykład sług czy niewolników, co sugeruje, że jako ludzie pobożni kategorycznie odrzucali obcowanie homoseksualne. Nie można od tego abstrahować w dzisiejszej lekturze Pisma Świętego. Zastanawia też sposób „rozwiązania” problemu nakazów i zakazów prawa Mojżeszowego. O. Pasolini słusznie zauważa, że prawodawca troszczył się o biologiczne przetrwanie Izraela i potępiał wszystko, co mu szkodzi, w tym akty homoseksualne. Ponownie jednak nie przekreśla to w żaden sposób innych możliwych motywów dla potępienia takich aktów, zwłaszcza w związku z ich rażącą i ewidentną nienaturalnością. Próba sprowadzenia wyraźnego moralnego potępienia aktów homoseksualnych w Starym Testamencie do naruszania praw gościnności oraz troski o wykorzystywanie męskiej energii wyłącznie w celu prokreacyjnym może zostać oceniona jako nieudana, ze względu na niezrozumiałe zawężenie możliwych motywacji stojących za tym potępieniem. Równie nieprzekonujące jest sprowadzanie krytyki aktów homoseksualnych u św. Pawła do podążania za dawniejszą tradycją i potępiania wyłącznie pożądliwości. O. Pasolini najwyraźniej zapomniał, że Grecy i Rzymianie znali fenomen stałych tendencji homoseksualnych. Antyczna poezja liryczna i komedia opisuje takie zachowania od czasów Safony i Arystofanesa; zna je nawet historiografia, przynajmniej od czasów Tukidydesa, opisującego homoseksualnych kochanków Harmodiosa i Arystogejtona, tzw. tyranobójców. Twierdzić, że św. Paweł i świat antyczny w ogóle nie wiedzieli niczego na temat „homoseksualnych skłonności” jest kompletnie anachroniczne.[nie, to jest kłamliwe. md]

Praca teologów koniecznie potrzebna

To jednak tylko kilka ogólnych uwag ze strony skromnego dziennikarza. W obliczu faktu, że nową interpretację homoseksualizmu rozwijają dzisiaj prominentni teologowie, znajdując aprobatę nawet u nowego kaznodziei Domu Papieskiego, konieczne jest udzielenie profesjonalnej teologicznej odpowiedzi. Polscy teologowie powinni zapoznać się szczegółowo z głównymi pracami wspierającymi taką nową interpretację, by następnie gruntownie je skrytykować, tak, by nie pozwolić na zakorzenienie się protęczowej ideologii w łonie Kościoła katolickiego w Polsce.

Paweł Chmielewski

Spotkania Franciszka z satanistami. Kto następny?

Spotkania Franciszka z satanistami. Kto następny?

Autor: CzarnaLimuzyna , 9 listopada 2024

Dlaczego Bergoglio lubi satanistów?

Kiedy przeczytałem informację o spotkaniu Franciszka z jego diaboliczną znajomą przypomniałem sobie ostatni atak kardynała Rysia na wiernych i kapłanów, którym zarzucał grzechy przeciw pewnemu duchowi fałszywie nazywając go świętym. Kardynał w swoim wywodzie stworzył analogię między krytykowanym Franciszkiem a atakowanym Chrystusem, któremu żydzi zarzucali diabelską inspirację.

Pewnie i tym razem moderniści na czele z kardynałem Rysiem po raz kolejny rzuciliby się do obrony biskupa Rzymu, być może argumentując, że Franciszek również ma prawo do życia prywatnego. Być może niejednego z nich oburzyłoby słowo: diaboliczna

Diaboliczna przyjaciółka Bergoglio nazwana przez Franciszka “Wielką Włoszką”

  • Czy aborcje polegające na odsysaniu żyjących dzieci przy użyciu pompki rowerowej i wkładanie rozerwanego ciała do słoików po dżemie nie są diaboliczne?
  • Czy trwająca nieustannie od kilkudziesięciu lat nienawiść do Kościoła i wielu dobrych rzeczy jak rodzina i macierzyństwo nie jest diaboliczna?
  • Czy zajście w ciążę z zamiarem zamordowania własnego dziecka i jego zabicie nie jest diaboliczne?
  • Czy zachęcanie kobiet do zachodzenia w ciążę, aby następnie mogły dokonać aborcji nie jest diaboliczne?
  • Czy współpraca z agendą Sorosa, której celem jest niszczenie Europy nie jest diaboliczna?

Nie chodzi o sam fakt spotkania, lecz o dokonane przy tej okazji pozytywne wyróżnienie będące promocją i współdziałaniem w niektórych aspektach jak na przykład celowym zalewaniem Europy migracją barbarzyńców.

Nie trzeba kończyć teologii, aby wiedzieć, że promocja bezdzietności, legalizacja aborcji, a także dokonywanej, poza wolą i świadomością chorego, „eutanazji”, legalizacja eksperymentów na komórkach macierzystych z ludzkich embrionów jest działaniem diabolicznym.

Emma Bonino. Jest postacią historyczną włoskiego satanizmu, tego prawdziwego – mającego na koncie niezliczoną liczbę dzieci zamordowanych podczas aborcji.

O działalności politycznej nie będę się rozpisywać. Reprezentowała najgorszy typ lewactwa niszczący Europę. Była m.in. o zgrozo!  komisarzem europejskim ds.  zdrowia i ochrony konsumentów, wiceprzewodniczącą włoskiego Senatu oraz ministrem MSZ. Uczestniczka spotkań Grupy Bilderberg, jedna z głównych postaci tzw. Partii Radykalnej, która zmieniła nazwę na +Europa (Więcej Europy), co oznacza wzmocnienie neokomunistycznej UE. Kiedy miała stanąć przed sądem za swoje zbrodnie, uniknęła oskarżenia, uciekając do Francji, gdzie otrzymała azyl polityczny.

Informacje na temat jej działalności na rożnych portalach, w tym katolickich, są porażające. Nie sposób wymienić wszystkich nikczemności, których dokonała.

Informacje na podstawie m.in.: Statthalterin Sorosa, Emma Bonino poniosła porażkę w wyborach parlamentarnych

Po zalegalizowaniu we Włoszech morderstwa dzieci Bonino wróciła do Włoch bezkarnie i triumfalnie. Podczas swojej nieobecności została nominowana i wybrana w wyborach parlamentarnych w 1976 r. jako rzekoma „ofiara” „faszystów, patriarchów i Kościoła” przez Partię Radykalną.

W 2003 r. Bonino otrzymała Nagrodę Prezydenta Włoch za „zaangażowanie w promowanie praw człowieka na świecie – DOSTAŁA NAGRODĘ ZA SWOJE ZBRODNIE.

W 2004 roku, otrzymując Nagrodę Społeczeństwa Otwartego, stwierdziła, że ​​jej praca „zawsze służyła humanizmowi i Europie”.

Od Partii Radykalnej do +Europy (Więcej UE), sponsorowanej przez George’a Sorosa.

Apostoł nieograniczonej „gościnności”.

Namaszczenie przez Franciszka i nazwanie jej “Wielką Włoszką” spotkało się z protestem katolików, którzy napisali list La nostra lettera a Jorge Bergoglio: “No, la Bonino non è una grande!”

Emma Bonino z Franciszkiem, który wychwalał ją jako „wielką” i prosił, aby „działała dalej”

Od czasu wsparcia przez Franciszka, Emma Bonino może nawet wygłaszać odczyty w kościołach, w obronie „kultury gościnności”. Gościnności Nieograniczonej. W praktyce chodzi o zamysł zniszczenia demograficznego Europy poprzez promocje bezdzietności i nieograniczonej aborcji z równoczesną nieograniczoną gościnnością dla każdego barbarzyńcy – bez stosowania elementarnych norm moralnych i kulturowych.

Tak jak napisałem nie chodzi o fakt spotkania, lecz o dokonywanie, przy podobnych okazjach, pozytywnego wyróżnienia osób zaangażowanych w realizację diabolicznego planu zniszczenia Europy i jej rdzennych mieszkańców.

O autorze: CzarnaLimuzyna

Przeprowadzała masowe aborcje przy pomocy pompki rowerowej – dziś odwiedził ją Bergoglio z bukietem róż i czekoladkami

Przeprowadzała masowe aborcje przy pomocy pompki rowerowej – dziś odwiedził ją Bergoglio z bukietem róż i czekoladkami

babylonianempire

Data: 5 novembre 2024Author: Uczta Baltazara

Swe życzenia, eksponentce włoskiego radykalnego liberalizmu, papież złożył wraz z bukietem róż i czekoladkami; Bonino była co tylko hospitalizowana na oddziale intensywnej terapii z powodu poważnych problemów z oddychaniem. https://it.wikipedia.org/wiki/Emma_Bonino

Kiedy papież wyszedł z bramy domu, w którym mieszka leaderka radykałów, zatrzymało się przy nim kilka zaciekawionych osób. Na pytanie “Jak ma się Bonino?” – papież odpowiedział: “Ma się świetnie”.

https://youtube.com/watch?v=a4JpjtF_3Kw%3Ffeature%3Doembed

Bonino, mimo że stara i chora, walczy obecnie zaciekle o automatyczne obywatelstwo włoskie dla cudzoziemców rodzących się we Włoszech oraz o prawo do samobójstwa wspomaganego, czyli eutanazji.

Na swoich profilach społecznościowych Bonino napisała: “Dziś rano, z ogromnym zaskoczeniem i wzruszeniem, Jego Świątobliwość złożył mi bardzo mile widzianą wizytę. Niezwykły ludzki aspekt papieża Franciszka zawsze wyłania się na światło dzienne. Już z prezentów, które zapragnął mi podarować: wspaniały bukiet róż i czekoladki. Jestem pod wrażeniem siły i zrozumienia, jakie mi okazał, począwszy od typowego piemonckiego pozdrowienia “cerea”, ze względu na nasze wspólne pochodzenie. A także tego, że powiedział mi. iż jestem przykładem wolności i wytrzymałości, co napełniło mnie radością”.

Bergoglio i Emma Bonino spotkali się w przeszłości kilka razy, począwszy od 2015 roku, kiedy była minister spraw zagranicznych wzięła udział w środowej audiencji generalnej w Auli Pawła VI. W listopadzie 2016 roku papież przyjął polityk na prywatnej audiencji, a rozmowa koncentrowała się na kwestiach przepływów migracyjnych i przyjmowania migrantów.

……………………

Szczegółowo o potworności Emmy Bonino pod linkami:

https://web.archive.org/web/20170729001730/http://ram.neon24.pl/post/139497,tandem-bonino-bergoglio-czyli-jak-komuchy-niszcza-narody

https://web.archive.org/web/20170805152840/http://ram.neon24.pl/post/139539,aborcjonistka-glosi-kazanie-krzyz-i-tabernakulum-ukryte

………………….

INFO: https://www.ilgiornale.it/news/nazionale/papa-francesco-visita-emma-bonino-tornata-casa-ricovero-2391046.html

==========================

mail:

Franciszek mianuje “kardynałami” osobników popierających zboczenia seksualne.

Biskupi-sekretarze Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

Strona internetowa vkpatriarhat.org/pl/, adres email: byzcathpatriarchate@gmail.com


Chancellery Patriarchate <secretariat.patriarchate@gmail.com>

———————————————————————————-

BKP: Nieważne mianowanie 21 kardynałów

7 grudnia 2024 roku Jorge Bergoglio, publiczny heretyk, odstępca od Chrystusa i uzurpator stolicy św. Piotra ma ogłosić na konsystorzu 21 nowych kardynałów. Przypominamy, że zgodnie z nauką katolicką dotyczącą papieża-heretyka, konkretnie głoszoną przez nauczyciela kościoła św. Roberta Bellarmina i wyrażoną w bulli Pawła IV „Cum ex apostolatus officio”, a przede wszystkim zgodnie ze słowami apostoła Pawła (Ga 1,8-9) Bergoglio jest ipso facto ekskomunikowany z Kościoła katolickiego i wszystko, co robi, jest nieważne i nieskuteczne. Najwyższy czas, aby biskupi katoliccy opamiętali się i zaczęli respektować nauczanie ojców i nauczycieli Kościoła, a także bullę dogmatyczną papieża Pawła IV. Nadszedł czas, aby biskupi jako kolegium apostolskie publicznie skazali Bergoglio za herezję i apostazję. Następnie wystarczy jedynie stwierdzić fakt, że Bergoglio jest ipso facto ekskomunikowany z Kościoła.

W normalnych okolicznościach, czyli gdyby zamiast Bergoglio urząd papieski zajmował prawowity i prawowierny papież, mianowanie kardynałów oznaczałoby ogłoszenie nazwisk hierarchów, którzy mają mu aktywnie pomagać w ochronie integralności skarb wiary „depositum fidei” i moralności. Jednak mianowanie do rangi kardynała przez Bergoglio, uzurpatora władzy kościelnej, jest nieważne. Ci wybrańcy mają mu pomóc w dokończeniu diabolicznego dzieła przekształcenia Kościoła katolickiego w antykościół New Age, czyli nierządnicę antychrysta. Wszystko to dzieje się według modelu masońskiej koncepcji Kościoła bez Syna Bożego Jezusa Chrystusa, bez Ducha Świętego, bez łask i bez wiary. To przerażające, że biskupi milczą w tej sprawie.

Wśród 21 nominowanych jest dziewięciu, którzy otwarcie popierają bluźnierczą „Fiducia supplicans”, a zatem ideologię LGBTQ całkowicie sprzeczną z nauczaniem katolickim. Przykładem jest dominikanin Timothy Radcliffe, znany z propagowania ideologii LGBTQ i zaprzeczania nauczaniu katolickiemu.

W 2005 roku, po opublikowaniu dokumentu zabraniającego kandydatom o skłonnościach homoseksualnych wstępu do seminarium, Redcliffe ostro się temu sprzeciwił. Powiedział londyńskiemu „The Times”: „Głęboko zakorzenione uprzedzenia wobec innych, takie jak homofobia czy mizoginia, byłyby podstawą do odrzucenia kandydata do kapłaństwa, ale nie jego orientacja seksualna”.

Dla „The Tablet” napisał: „Nie mam wątpliwości, że Bóg powołuje homoseksualistów do kapłaństwa, a są oni jednymi z najbardziej oddanych i imponujących księży, jakich kiedykolwiek znałem”.

W 2012 roku powiedział „The Tablet”, że chociaż małżeństwa osób tej samej płci są niemożliwe, „nie jest to powód, aby lekceważyć oddaną miłość osób tej samej płci. Jej również należy szanować i wspierać, dlatego urzędnicy kościelni powoli zaczynają wspierać związki partnerskie osób tej samej płci. Bóg miłości może być obecny w każdej prawdziwej miłości”.

Po opublikowaniu „Fiducia supplicans” nie jest wcale zaskakujące, że Bergoglio nielegalnie mianuje hierarchów, którzy bezpośrednio popierają jego dokument i sami są zwolennikami perwersji seksualnych, które Bóg potępił jako obrzydliwość. Bóg karze ten grzech zarówno ogniem doczesnym, jak i wiecznym, więc wspieranie grzechu sodomii i ideologii LGBTQ jest otwartym buntem przeciwko Bogu.

Podsumowując, podkreślamy, że każdy z szeregów księży, biskupów, kardynałów – czy, jak jesteśmy dzisiaj świadkami, nawet uzurpator papiestwa, – który popiera LGBTQ oraz ideologię gender, czyli sodomską antyewangelię, podlega nie tylko ekskomunice latae sententiae, ale wykluczeniu z Mistycznego Ciała Chrystusa – anatemie Bożej według Gal 1,8-9.

Anatema Boża spada nie tylko na dominikanina Radcliffa, ale także na pozostałych 8 wymienionych, którzy aktywnie wspierają legalizację grzechu sodomii, związanego z „Fiducia supplicans”. Ale anatema spada także na pozostałych nominatów, którzy zgadzają się z programem „Fiducia supplicans”, czyli z buntem przeciw Bogu i samozagładą Kościoła. Należy wiedzieć, że ich nominacja jest kanonicznie i dogmatycznie nieważna i nieskuteczna. Wzywamy tych odstępczych hierarchów, aby szczerze pokutowali i wyraźnie nazwali grzech grzechem i herezję herezją. W przeciwnym razie, jeśli będą trwać w uporze aż do śmierci, zostaną potępieni na wieki w piekle, podobnie jak apostoł Judasz.

Nieważne mianowanie 21 kardynałów

https://vkpatriarhat.org/en/?p=24893  /english/

https://vkpatriarhat.org/fr/?p=18115  /français/

Renewing His Support for the Homosexual Movement, Francis Designates Homosexuality-Friendly Cardinals

Renewing His Support for the Homosexual Movement, pope Francis Designates Homosexuality-Friendly Cardinals

by Luiz Sérgio SolimeoOctober 21, 2024 renewing-his-support-for-the-homosexual-francis-designates-homosexuality-friendly-cardinals

Renewing His Support for the Homosexual Movement, Pope Francis Designates Homosexuality-Friendly Cardinals
Renewing His Support for the Homosexual Movement, Pope Francis Designates Homosexuality-Friendly Cardinals

The cardinals of the Holy Catholic Church are the pope’s main collaborators and advisors in governing the Universal Church. During the sede vacante period, after a pope dies, it is up to them to govern the Church and the Vatican State without any innovation. Then, their primary task is to elect the new pope.

Given their high position in the Church, they are called Eminence and wear scarlet red garments, symbolizing their willingness to shed their blood for the Faith. Since any of them can be elected pope, they are treated as crown princes in government ceremonies in many Catholic countries.

New Cardinals, New Style

Popes used to choose cardinals from among ecclesiastics who stood out for their piety and wisdom or presided over ancient or important dioceses.

In his choice of cardinals, Pope Francis has favored churchmen from the ”peripheries” and prelates with his ideological orientation, especially when it comes to sexual morality and homosexual practice.

According to various sources, several prelates among the new cardinals designated earlier this month, and who will receive their red hats on December 8, have shown support or sympathy for so-called “LGBTQ+,” which, in addition to practicing homosexuals, include so-called “transgenders” who deform their bodies and minds to present themselves as members of the opposite sex.

A “Number of LGBTQ-Positive New Cardinals”

New Ways Ministry, an organization that claims to be Catholic but defends homosexuality and transgenderism, published an article about the new cardinals titled: “Pope’s Next Consistory Will Have a Number of LGBTQ-Positive New Cardinals.”1

The author, Robert Shine, mentions several newly designated cardinals as sympathizers of the homosexual movement but highlights the activism of Father Timothy Radcliffe, O.P., who was Master of the Order of Preachers from 1992 to 2001.

Shine writes: “Father Timothy Radcliffe, OP: A theologian and former Master of the Dominican Order (top worldwide leader), Radcliffe has an LGBTQ+ record dating to the 1990s. Most recently, he has served as spiritual assistant to the Synod on Synodality’s General Assembly, where he has broached LGBTQ+ topics at least twice.” The author then names numerous pro-homosexual positions taken by this Dominican friar.2

Colombian Friar Nelson Medina, also a Dominican, says about Friar Radcliffe: “Just to quote one of his texts, in November 2005, he published an extensive article in The Tablet titled ‘Can Gays be Priests?’…Let’s quote one of his sentences: ‘A vocation is a call from God. Having worked with bishops and priests all over the world, I have no doubt that God does call homosexuals to the priesthood, and they are among the most dedicated and impressive priests I have met.’”3

A False Erotic-Homosexual Mysticism

What has most scandalized the faithful is the relationship that Fr. Radcliffe establishes between the homosexual act and the Eucharist.

The Church of England solicited his theological advice for its 2013 Pilling Report on human sexuality. He wrote: “How does all this bear on the question of gay sexuality? We cannot begin with the question of whether it is permitted or forbidden! We must ask what it means, and how far it is Eucharistic. Certainly it can be generous, vulnerable, tender, mutual and non-violent. So in many ways I think it can be expressive of Christ’s self-gift.”4

To understand this blasphemous statement better, it is worth reading what he wrote in the Church Times, a London-based Anglican publication, on April 16, 2008: “And so it was that when Jesus wished to establish the new covenant between God and humanity, he gathered the disciples for a meal. He blessed and broke the bread and shared it. Eating did not just become the ingestion of nutrition, but expressed the common life of divinity and humanity. So it is with sexual intercourse.”

Further on, he states: “At the heart of our religion is the gift of a body.”5 This is similar to what he wrote in the preface to the English edition of The Via Crucis of a Gay Man by the Italian homosexual writer Luigi Testa: “The goodness of our bodily existence is at the heart of the greatest Christian teachings: Creation, Incarnation, the gift of Christ’s body in the Eucharist, the resurrection of the dead.” He ends his preface by thanking God for the homosexual author’s insight: “Luigi’s Via Crucis tells of a gay Christian following the Lord in all the real complexity of a human life. Thanks be to God!”6

A Hidden Doctrine Behind the “Church’s Reformation”?

That Pope Francis called on Fr. Radcliffe to preach the retreats at the Vatican’s Synod on Synodality in 2023 and 2024 and has now designated him to be a cardinal shows an appreciation for his false mysticism and moral teaching.

Nevertheless, Fr. Radcliff’s pseudo-mysticism and morality contradict the Ten Commandments, Catholic morality, and the doctrine revealed and taught by the Church Magisterium. They seem to be a repackaged continuation of the Gnostic heresies of the Church’s early days.

Writing about the contempt of these Gnostic heresies for the Law of God, Fr. G. Bareille notes: “[Gnostic] metaphysics serves only as a shiny veil over the worst claims of sensuality. Skillfully presented to seduce spirits thirsty for science, it tends only to restore pagan morality… [In] the name of Christianity and using the Holy Scriptures, it seeks nothing but to put the Gospel at the service of lust.”7

“Behold, I Come Quickly”

In the sadness of our times, when shadows seem to veil the glorious light of the Church of Our Lord Jesus Christ, we must be sure that, just as calm follows the storm, so too will the Church shine again, and soon, in all her splendor, in a serene and radiant morning.

As the Apocalypse affirms, “Behold, I come quickly; and my reward is with me, to render to every man according to his works” (Apoc. 22:12).

Confident in the triumph of Christ the King and the Immaculate Heart of Mary, we should obey Saint Peter, who exhorts, “Resist ye, strong in faith” (1 Pet. 5:9).

Franciszek spotyka się z transami i “rozważa” zatwierdzenie operacji „zmiany płci”.

Prison Planet prisonplanet/papiez_spotyka_sie

Papież spotyka się z transami i rozważa zatwierdzenie operacji „zmiany płci”.
lifesitenews.com USA 2024-10-15
Kultura

Papież Franciszek spotkał się dziś prywatnie z grupą „transpłciowych, interseksualnych i innych będących w sojuszu katolików” podczas wydarzenia zorganizowanego przez dysydencką grupę LGBT New Ways Ministry, wobec której wieloletnia oficjalna krytyka Watykanu pozostaje w mocy, chociaż Franciszek wielokrotnie sygnalizował poparcie dla tej organizacji.

W wieczornym komunikacie prasowym w sobotę (czasu lokalnego) New Ways Ministry (NWM) ogłosiło, że sponsorowało grupę, która spotkała się z Franciszkiem w Watykanie, gdzie przeprowadzono ponad 90 minutową dyskusję.

https://www.prisonplanet.pl/files/bannery/kultura.zip/index.html

„Wezwali” Franciszka, „aby odszedł od negatywnego podejścia Kościoła do osób o zróżnicowanej płci i zachęcił przywódców Kościoła do uważniejszego słuchania życia i wiary osób LGBTQ+”.

BREAKING: #PopeFrancis met with group of “transgender, intersex,” LGBT people & @NewWaysMinistry at #Vatican today for nearly 90 mins.

Among other things in mtg, they asked him to approve sex change surgery.

“The pope was very receptive,” one participant said of the mtg. pic.twitter.com/X2usYgpUiT— Michael Haynes ???????? (@MLJHaynes) October 12, 2024

Według agencji Reuters – której korespondent watykański ma bliskie powiązania z NWM – Franciszek spotkał się z „prośbą o uchylenie zakazu Kościoła katolickiego dotyczącego opieki afirmującej płeć dla osób transpłciowych”, a mianowicie wezwaniami do uchylenia zakazu Kościoła dotyczącego operacji „zmiany płci”.

https://www.prisonplanet.pl/files/bannery/relig2.zip/index.html

W grupie 11 osób było pięć osób, które podzieliły się swoimi osobistymi relacjami z Franciszkiem:

– Nicole Santamaria, „kobieta interseksualna”.
– Michael Sennett, „mężczyzna transpłciowy” zaangażowany w posługę kościelną „przez wiele lat”.
– Diakon Raymond i Laurie Dever, rodzice „transpłciowej” dziewczynki, która próbowała popełnić samobójstwo po „tranzycji”.
– Dr Cynthia Herrick, lekarka wykonująca operacje zmiany płci.

NWM opisuje siebie jako „katolicką organizację, która edukuje i opowiada się za równością, włączeniem i sprawiedliwością dla osób LGBTQ+, wyposażając liderów w umiejętności budowania pomostów dialogu w Kościele i społeczeństwie obywatelskim”.

Link do oryginalnego artykułu: LINK

To, że Franciszek nakłania do błogosławienia par homoseksualnych, mieści się w logice – ale w logice diabelskiej.

Lisicki i Górny ostro oceniają nominacje kardynalskie. „Jak mafia”, „lekceważy Afrykę”

kardynalskie-jak-mafia-lekcewazy-afryke

Papież Franciszek działa zgodnie z logiką, która jest właściwa świeckim organizacjom. Mianuje swoich, a jeżeli się z nim nie zgadzają, zwalcza ich. Pomimo wielu słów o ubogim Kościele z peryferii Franciszek pokazuje też, że głęboko lekceważy Afrykę. Mówili o tym goście programu „Ja, Katolik. Ekstra” Krystiana Kratiuka, Paweł Lisicki i Grzegorz Górny.

W programie rozmawiano o nowych nominacjach kardynalskich. Wśród 21 wskazanych przez Franciszka hierarchów znalazło się wielu otwarcie progresywnych duchownych. 

Paweł Lisicki został zapytany przez Krystiana Kratiuka o nominację dla 79-letniego dominikanina, Timothy’ego Radcliffe’a, znanego z wielkiego zaangażowania na rzecz środowisk LGBT.

Jednym z najważniejszych elementów pontyfikatu Franciszka jest nowość wobec poprzednich pontyfikatów, czyli próba normalizacji homoseksualizmu. Ja pod tym kątem patrzę na różne wypowiedzi Franciszka. Można mówić o nowym poziomie zerwania z Tradycją Kościoła, z jego nauką, ze zdrowym rozsądkiem i prawem naturalnym. Właśnie w tym kluczy można interpretować tę nominację kardynalską – powiedział Paweł Lisicki.

Grzegorz Górny mówił z kolei o bardzo czytelnych kryteriach, jakimi kieruje się Franciszek. Obecnie to także stosunek do Fiducia supplicans. – Franciszek często mówi, że opowiada się za Kościołem ubogim, z peryferii. Jednak wśród 21 nominowanych kardynałów znalazł się tylko jeden Afrykanin, kardynał z Wybrzeża Kości Słoniowej. To jedyny z całego grona 21 nominatów, który miał odwagę przeciwstawić się Fiducia supplicans – podkreślił Górny. Jak dodał, Franciszek nominował jeszcze jednego hierarchę z Afryki – ale jest nim biały, Francuz posługujący w Algierze, który inaczej niż większość duchownych afrykańskich poparł Fiducia supplicans. Ten sam klucz można zastosować wobec grekokatolików. Papież po raz kolejny pominął abp. Światosława Szewczuka, który sprzeciwiał się Fiducia supplicans. Nominował za to 44-letniego biskupa grekokatolickiego z Australii, który ma niezwykle małe doświadczenie, bo jest biskupem od zaledwie czterech lat.

Jak stwierdził Paweł Lisicki, taki sposób postępowania mieści się w logice, którą można byłoby przypisać wielu organizmom świeckim, na przykład mafii albo radykalnej partii komunistycznej. – Lider komunistyczny też wybiera sobie sługusów, którzy będą realizować jego idee, a jeżeli tego nie robią – to się ich pozbywa – powiedział.

Sytuacja, w której papież Franciszek dopuszcza albo wręcz nakłania do błogosławienia par homoseksualnych, owszem, mieści się w logice – ale w logice diabelskiej. Ci, którzy mu w tym pomagają, przestają być de facto reprezentantami Magisterium; występują jako słudzy złych mocy. Istnieją moce zła i diabeł; a ten, kto błogosławi pary homoseksualnej, występuje właśnie jako ich rzecznik – dodał.

Rozmowa dotyczyła następnie wizyty papieża Franciszka w Belgii i ostrej krytyki, jaka ze strony Belgów spadła na Ojca Świętego ze względu na jego wypowiedzi o roli kobiet w społeczeństwie oraz o aborcji.

Grzegorz Górny zwrócił uwagę, że te reakcje na zupełnie zwyczajne z perspektywy kościelnej komentarze Franciszka pokazują, jak bardzo społeczeństwo Belgii odeszło od tradycji chrześcijańskiej; co więcej, dotyczy to nawet formalnie katolickich struktur, bo przecież przeciwko Franciszkowi wypowiedziały się władze katolickiego uniwersytetu, domagające się prawa kobiet do dzieciobójstwa prenatalnego.

Paweł Lisicki stwierdził z kolei, że papieskie wypowiedzi w Belgii nie były wcale tak katolickie, jak mogłoby się to wydawać: Franciszek nie odwoływał się wcale do Boga ani Jezusa Chrystusa. Jak dodał, papież mówi wprawdzie różnie do różnych środowisk, ale zasadniczo zawsze działa w kluczu rewolucyjnym. Według Lisickiego żeby dobrze zrozumieć obecny pontyfikat trzeba sięgnąć do kilku ostatnich dziesięcioleci historii Kościoła katolickiego. Ludzie nie zauważali długo, że dochodzi do rewolucji dogmatyczno-teoretycznej, co zaczęło się już w latach 50. i 60. Dopiero Franciszek przeniósł rewolucję z tych spraw na kwestie moralne i stąd zaczęło to być powszechnie zauważane.

W programie rozmawiano także o kondycji „Tygodnika Powszechnego”, zwłaszcza w kontekście tekstów Józefa Majewskiego, teologa, który głosi ewolucjonizm dogmatyczny, herezję potępianą przez papieży.

Więcej w nagraniu.

Źródło: PCh24 TV

Pach

“Kościół Konstytutywnie Synodalny” usiłuje zrabować nazwę – “Kościół Katolicki”.

Kościół Konstytutywnie Synodalny, czyli Rewolucja – albo śmierć

Pch24kosciol-konstytutywnie-synodalny-czyli-rewolucja-albo-smierc

Wolność, równość, braterstwo – albo śmierć. Znany slogan francuskich rewolucjonistów może wkrótce zostać na trwałe zaimplementowany w Kościele katolickim – nie w sensie czysto deklaratywnego przyjęcia rewolucyjnych ideałów, ale w postaci konkretnych zmian strukturalnych.

2 października rozpocznie się w Rzymie finalna sesja Synodu o Synodalności. 26 października uczestnicy przyjmą końcowy dokument, a dzień później papież Franciszek zamknie całe przedsięwzięcie uroczystą Mszą świętą. W ten sposób dobiegnie końca pierwszy wielki etap „synodalnej odnowy” Kościoła, który rozpoczął się trzy lata temu. Pomimo upływu wielu miesięcy absolutna większość katolików nie ma pojęcia, co się w ogóle dzieje; więcej nawet, z przebiegu spraw i celowości synodu nie zdają sobie sprawy nawet księża i biskupi. Przyczyna jest prosta: Stolica Apostolska używa tak niejasnego języka, że człowiek, który nie śledzi na bieżąco zapisów kolejnych synodalnych dokumentów, a jeszcze bardziej, wypowiedzi różnych jawnych i zakulisowych protagonistów synodu, po prostu nie ma możliwości zorientować się w całej sprawie.

Postawię na początku agresywną tezę, którą postaram się w dalszej części udowodnić. Na podstawie mojej znajomości tematyki synodalnej sądzę, że w całej tej operacji chodzi o zakopanie przepaści dzielącej Kościół katolicki od współczesnego świata uformowanego przez Rewolucję i Oświecenie; w tym sensie celem organizatorów synodu jest przyjęcie przez Kościół za własny sloganu rewolucji francuskiej „Liberté, égalité, fraternité, ou la mort” i stosowna do niego, bardzo gruntowna re-konstrukcja katolicyzmu, to znaczy stworzenie go na nowo.

Czytelnik, być może, będzie w tym miejscu oburzony i zarzuci mi absurdalną, prawicową teorię spiskową. Proszę jednak, by nie był tak pochopny; spieszę z wyjaśnieniem, dlaczego tę, przyznaję, brutalną tezę uważam za trafną. Zacznę od dwóch interesujących cytatów z samego Ojca Świętego, głównego inicjatora Synodu o Synodalności.

Otwierając ten Synod w październiku 2021 roku papież Franciszek odwołał się do znanych słów kardynała Yvesa Congara, jednego z najważniejszych ekspertów teologicznych II Soboru Watykańskiego, zdecydowanego reformisty, zwolennika interpretacji wydarzenia Vaticanum II jako cezury w historii katolicyzmu. „Nie ma potrzeby tworzyć nowego Kościoła. Wystarczy stworzyć odmienny Kościół” – brzmiał dosłownie cytat przytoczony przez Ojca Świętego.

Jaki miałby być ten „odmienny Kościół”, Franciszek powiedział już kilka lat wcześniej, cytując głośną wypowiedź innego wielkiego europejskiego kardynała, Carlo Marii Martiniego, również reformisty, nieformalnego przywódcy grupy z Sankt Gallen, która zrzeszała wielu progresywnie nastawionych purpuratów ze Starego Kontynentu. „Kościół jest opóźniony o 200 lat. Dlaczego się nie otrząśniemy. Czy się boimy?” – powiedział na krótko przed śmiercią w 2012 Martini, cytowany przez Franciszka w roku 2019.

„Odmienny” Kościół ma być zatem Kościołem, który nadrobi dwuwiekową „zaległość”; mowa zatem o zmianach, jakie zaszły w świecie na przełomie XVIII i XIX wieku. Niewątpliwie chodzi tu właśnie o ideały społeczne, filozoficzne i eklezjalne, jakie przyniosły francuska rewolucja i Oświecenie. [No i – praktyki MD]

Sądzę, że drogą do osiągnięcia celu „odmiany” Kościoła prowadzącej do gruntownego „aggiornamento” ma być właśnie proces synodalny. W przemówieniu z 2015 roku papież Franciszek ogłosił, że „synodalność jest konstytutywnym wymiarem Kościoła”, co powtórzył w konstytucji apostolskiej „Episcopalis communio” z 2019 roku. Przy żadnej z tych okazji nie została zaprezentowana jakakolwiek definicja pojęcia „synodalność”. Co ciekawe, nie zmieniło się to aż do teraz; nawet opublikowany latem 2024 roku dokument „Instrumentum laboris”, czyli tekst mający być przedmiotem dyskusji na finalnej sesji synodalnej, nie prezentuje takiej definicji. Mamy zatem do czynienia z sytuacją, w której rzekomy „konstytutywny wymiar” Kościoła pozostaje nie tyle „zadaniem”, co raczej swobodną kreacją – pojęciem wciąż pustym, które dopiero trzeba wypełnić treścią. Biorąc pod uwagę papieskie deklaracje, zgodnie z którymi Kościół ma być „odmienny” i „zaktualizowany o 200 lat”, można sądzić, że „synodalność” – wielokrotnie określana jako droga, która nie będzie mieć końca – jest właśnie sposobem na uzyskanie tej „odmienności” i „aktualizacji”.

Wracam do sloganu rewolucji francuskiej. W czym w ramach procesu synodalnego przejawia się zamiar implementacji „wolności”, „równości” i „braterstwa” oraz wykluczenia tych, którzy nie chcą się z tym zgadzać („albo śmierć”)?

1. Wolność

Zgodnie z duchem naszej epoki, człowiek współczesny potrzebuje „wyzwolenia”. Papież Franciszek wielokrotnie sygnalizował, że w jego ocenie katolicy bywają „zniewoleni” doktryną Kościoła, a raczej – w jego ujęciu – „rygorystycznym” implementowaniem tej doktryny. Tuż przed otwarciem finalnej sesji Synodu o Synodalności odbędzie się w Bazylice św. Piotra specjalna ceremonia pokutna pod przewodnictwem papieża. W jej ramach uczestnicy sesji synodalnej będą przepraszać w imieniu całego Kościoła za różnego rodzaju grzechy osobiste i strukturalne. Jednym z nich – jak poucza oficjalna strona Synodu Biskupów – jest grzech „stosowania doktryny jak kamieni, którymi można obrzucać innych”. Nawiązuje to do wielu wypowiedzi papieskich o praktycznie tej samej treści, wygłaszanych przez niego zwłaszcza w kontekście tradycyjnej katolickiej etyki małżeńskiej i seksualnej. O „rygorystycznej” doktrynie papież mówił między innymi podczas dyskusji wokół kwestii dopuszczenia do Komunii św. rozwodników w powtórnych związkach.

Dlatego w adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia” z 2016 roku wyraźnie zasugerował nowatorskie podejście, w myśl którego doktrynę należałoby stosować bardzo elastycznie, aż do uznania, że w pewnych sytuacjach obiektywnie grzeszny sposób życia może podobać się Bogu. „Sumienie może jednak uznać nie tylko to, że dana sytuacja nie odpowiada obiektywnie ogólnym postanowieniom Ewangelii. Może także szczerze i uczciwie uznać to, co w danej chwili jest odpowiedzią wielkoduszną, jaką można dać Bogu i odkryć z jakąś pewnością moralną, że jest to dar, jakiego wymaga sam Bóg pośród konkretnej złożoności ograniczeń, chociaż nie jest to jeszcze w pełni obiektywny ideał” – pisał w punkcie 303 tej adhortacji. Słowa te odnoszono zwykle do sytuacji rozwodników, którzy pomimo życia w powtórnym związku i utrzymywania relacji seksualnych mogliby w pewnej sytuacji (na gruncie własnej decyzji sumienia) przystępować do Komunii świętej. Można je jednak odnieść również do innych sytuacji, na przykład osób homoseksualnych.

W tym kierunku zmierza deklaracja „Fiducia supplicans” z grudnia 2023 roku, która pozwala na błogosławienie par jednopłciowych. Idea błogosławienia takich par zasadza się na przekonaniu, że osoby w związku homoseksualnym nie realizują wprawdzie ideału, ale „pośród konkretnej złożoności ograniczeń”, żyjąc w swoim związku, udzielają jedynej dla nich możliwej „wielkodusznej odpowiedzi”, która jest „darem, jakiego wymaga sam Bóg”. W ten sposób właśnie realizuje się rewolucyjna zasada „wolności” – w tym wypadku „wolności od” doktryny, którą w przeszłości miano by stosować rygorystycznie, a która teraz zostałaby sprowadzona do roli narratywnej sygnalizacji obiektywnego ideału, do którego trzeba dążyć, ale we własnym tempie, nie odrzucając od razu nawet obiektywnie grzesznego sposobu życia. Nie trudno zauważyć, że pozwala to na bliskie pojednanie z jednym z najważniejszym współcześnie prezentowanych celów „wyzwolenia”, jakim jest wyzwolenie seksualne od ograniczeń monogamii, heteroseksualności i tak dalej. Innymi słowy, poprzez „Amoris laetitia” i nowe rozumienie doktryny i sumienia, powstałby „odmienny” Kościół, który zasypał w kwestii etyki seksualnej dwuwiekową przepaść dzielącą go od świata. Proces synodalny jest pełen odniesień do tej problematyki; w wielu dokumentach synodalnych pojawiają się wzmianki o konieczności wypracowania „nowych dróg podejścia” do takich grup osób jak rozwodnicy, homoseksualiści czy nawet – w przypadku Afryki – osoby żyjące w związkach poligamicznych.

2. Równość

Problematyka egalitarna jest na Synodzie o Synodalności obecna w jeszcze większej mierze, niż libertyńska. Głównym obszarem synodalnego zmagania o równość jest kwestia kobiet, popychana naprzód zwłaszcza przez środowiska niemieckie (niem. Frauenfrage), ale obecna w dyskusjach niemal na całym świecie. Dokumenty synodalne z „kwestii kobiet” uczyniły jeden z najważniejszych tematów, a sam papież Franciszek podjął nawet decyzję, by poświęcić jej szereg spotkań elitarnej Rady Kardynałów. Dyskusja na ten temat ma trzy zasadnicze linie: dostęp kobiet do stanowisk kierowniczych w Kościele; dostęp do diakonatu; dostęp do sakramentu kapłaństwa. Nie ma wątpliwości, że rewolucyjnego celu pełnej równości płciowej nie osiągnie się inaczej, jak tylko obsadzając kobietę na urzędzie papieża; jakkolwiek wydaje się to skrajne, jest przecież naturalną konsekwencją postulatów dopuszczenia kobiet do sakramentu kapłaństwa. Z racji na zdecydowany sprzeciw konserwatywnej części Kościoła problem dostępu do kapłaństwa, choć wzmiankowany jako dalekosiężny cel, nie jest bezpośrednio dyskutowany. Inaczej diakonat oraz pozycje władzy. W drugim przypadku – piszę to na podstawie lektury niezliczonych wypowiedzi uczestników procesu synodalnego – istnieje już pełen konsensus; nie spotkałem żadnej wypowiedzi ważnego hierarchy Kościoła, który byłby przeciwny dopuszczaniu kobiet do pełnienia najwyższych nawet urzędów kościelnych niewymagających sakramentu święceń. Wszystko wskazuje na to, że Synod o Synodalności będzie silnym bodźcem do nakłaniania Kościołów lokalnych do zwiększania partycypacji kobiet w strukturach władzy. Problem diakonatu jest nierozstrzygnięty ze względu na bliskość sakramentowi kapłaństwa.

Drugim obszarem synodalnej walki o egalitarne oblicze Kościoła jest kapłaństwo. Dokumenty synodalne czynią z „klerykalizmu” jedną z największych przywar współczesnego katolicyzmu. Walka z klerykalizmem miałaby przebiegać poprzez dopuszczanie ludzi świeckich do kościelnych struktur władzy. Realizuje się to już dzisiaj, na przykład poprzez dopuszczanie świeckich do kierowania urzędami Kurii Rzymskiej. Dokumenty synodalne mówią również o przyszłej „synodalnej formacji” do kapłaństwa, która miałaby zasadzać się na rozwinięciu idei „powszechnego kapłaństwa ochrzczonych”. W praktyce mogłoby to oznaczać przekazywanie świeckim szerszych kompetencji w tria munera kapłana – docendi, sanctificandi, regendi, nauczania, uświęcania, rządzenia, na przykład poprzez dopuszczanie do głoszenia kazań (koncept z poparciem niemieckim), udzielania sakramentów (koncept z poparciem niemieckim i latynoamerykańskim) i zarządzania strukturą parafialną, diecezjalną czy nawet kontynentalną Kościoła (koncept z poparciem globalnym).

Trzecim obszarem osiągania „równości” jest rola i władza biskupa, w tym – biskupa Rzymu. Dokumenty synodalne wskazują, że biskupi w Kościele synodalnym powinni sprawować władzę bardziej synodalnie, to znaczy – biorąc pod uwagę opinię całej społeczności katolickiej, którą zarządzają. W „Instrumentum laboris” z lata tego roku wskazuje się, że biskup powinien mieć władzę samodzielnego decydowania, gdyby jednak podjął decyzję autorytarną, nie uwzględniając konsensusu, postąpiłby „niesynodalnie” i odciąłby się od wspólnoty. Jak łatwo się domyślić, biada temu biskupowi, który w Kościele konstytutywnie synodalnym byłby niesynodalny; do niego, sądzę, można zastosować rewolucyjne „albo śmierć”. Dotyczy to również biskupa Rzymu. W czerwcu Papieska Rada Jedności opublikowała dokument na temat posługi papieskiej, którą omawia w kluczu synodalnym, sugerując, że papież mógłby w wielu obszarach ograniczyć swoje sprawowanie władzy, celem docenienia kompetencji biskupów – zwłaszcza prawosławnych.

3. Braterstwo

Kościół synodalny ma być Kościołem inkluzywnym – dla wszystkich. Dokumenty synodalne od samego początku nie pozostawiają wątpliwości, że jednym z zasadniczych celów procesu synodalnego jest redefinicja tradycyjnej eklezjologii na rzecz nowej, która będzie wychodzić od koncepcji „Ludu Bożego” rozwijanej na II Soborze Watykańskim, ale w interpretacji rozszerzającej. Do synodalnego „Ludu Bożego” przyporządkowani zostają nie tylko praktykujący katolicy, ale także ci, którzy nie praktykują, a nawet nie wierzą (pionierem był Carlo Maria Martini organizujący w Mediolanie stałe forum dyskusji z ateistami); w czasie trwania procesu synodalnego we Włoszech ruszył też programowy dialog Kościoła katolickiego z wolnomularstwem, odbyło się już wiele spotkań z udziałem wpływowych biskupów, zwłaszcza szefa Papieskiej Akademii Teologicznego bp. Antonio Stagliano, a także byłego prefekta Rady ds. Tekstów Prawnych kard. Francesco Coccopalmerio.

Braterstwo oznacza również dialog z członkami innych wspólnot religijnych, przy czym dialog nie jest prowadzony w paradygmacie rozmowy o realizacji ewentualnych wspólnych celów przy zachowaniu własnej tożsamości i roszczenia do prawdy przez własną wspólnotę; chodzi o przyjęcie czysto modernistycznej tezy o religijności jako efekcie pierwotnej ludzkiej emocji, co prowadzi w konsekwencji do uznania wszystkich religii za równe sobie odrębne ścieżki prowadzące do immanentnie ograniczonego kontaktu z boskością. Franciszek dawał wielokrotnie wyraz tym tendencjom, od deklaracji z Abu Zabi, przez encyklikę „Fratelli tutti”, aż po deklarację indyferentyzmu religijnego z Singapuru, by ograniczyć się tylko do trzech najważniejszych przypadków.

Dodatkowym i ważnym elementem implementacji hasła o braterstwie jest „opcja preferencyjna na rzecz imigrantów”, która została na Synodzie o Synodalności wyrażona na przykład poprzez włączenie do katalogu nowych grzechów „grzechu przeciwko imigrantom”, za który przepraszać będą pokutnicy uczestniczący we wspomnianej wyżej ceremonii w Bazylice św. Piotra w przededniu otwarcia finalnej sesji synodalnej.

4. Albo śmierć

Jest oczywiste, że Kościół „odmieniony”, który dokona „aktualizacji” do Rewolucji i Oświecenia i który będzie „konstytutywnie synodalny” nie może tolerować w swoich szeregach ludzi, którzy nie są synodalni. Byłoby to wewnętrzną sprzecznością i groziłoby rozpadem tej nowej-starej wspólnoty eklezjalnej. Stąd zrozumiałe wymaganie, by wszyscy przyjmowali pryncypia synodalności. Na obecnym etapie szybkie tego wymuszenie jest niemożliwe, co pokazał na przykład opór względem „Fiducia supplicans” ze strony biskupów afrykańskich. Papież Franciszek i kard. Victor Manuel Fernández odpowiadając afrykańskim biskupom wyjaśnili jednak, że zostają oni zwolnieni z konieczności implementowania w swoich diecezjach błogosławienia par LGBT, ale wyłącznie ze względów kulturowych; innymi słowy, kiedy kultura afrykańska zostanie przekształcona i osiągnie ten sam stan moralny, który osiągnęła kultura zachodnia, zwolnienie zostanie cofnięte. Dotyczy to, jak można domniemywać na zasadzie analogii, także wszystkich innych synodalnych przemian. Jako że proces globalizacji w ostatnich dziesięcioleciach skutecznie przemienia kolejne społeczeństwa, narzucając wszystkim ten sam paradygmat rewolucyjno-oświeceniowy, można się spodziewać, że Kościół konstytutywnie synodalny przyjmie zasadę wspólnoty „wielu prędkości” – głosząc powszechną inkluzję jako obiektywny cel, który wszyscy muszą osiągnąć, jakkolwiek we własnym tempie.

Tak wygląda w mojej ocenie – w największym możliwym skrócie – rzeczywistość Synodu o Synodalności; można byłoby pisać jeszcze bardzo wiele na temat rozmaitych rozwiązań szczegółowych, takich na przykład, jak plan zacieśniania europejskiej integracji kościelnej poprzez powołania Europejskiego Zgromadzenia Kościelnego; albo jak promowanie nowatorskiej metody dyskusji w postaci „rozmowy w Duchu”, która zasadza się na wysłuchiwaniu bez żadnych komentarzy wielu sprzecznych opinii, by później, pod kierunkiem synodalnego eksperta, wypracować „konsensus” w duchu „jedności w różnorodności”; albo jak powołanie przez Franciszka 10 specjalnych Komisji Synodalnych, które już po zakończeniu synodu w Rzymie będą pracować nad implementacją różnych konkretnych kwestii w życie Kościoła; spodziewam się jednak, że wdając się w te rozważania nadwyrężyłbym cierpliwość Czytelnika. Zainteresowani znajdą zresztą wszystkie te kwestie w poprzednich tekstach publikowanych na łamach PCh24.pl.

Jedno jest pewne: 2 października rozpocznie się finalna faza budowy „odmiennego” Kościoła, a jego kształt w kwestiach zasadniczych opisali już zaczarowani filozofią oświeceniową myśliciele modernistyczni z przełomu XIX i XX wieku, ci sami, których refleksja teologiczna kształtuje dziś teorię i praktykę najważniejszych aktorów procesu nowego kościelnego „udzisiejszania”.

Paweł Chmielewski

=====================

mail;

Nihil novi sub sole:

L’homélie prononcée par Jean-Paul II au Bourget (le 3 juin 1980)

Après avoir retracé l’histoire chrétienne de la France, Jean-Paul Il affirme : ” Que n’ont pas fait les fils et les filles de votre nation pour la connaissance de l’homme, pour exprimer l’homme par la formulation de ses droits inaliénables ! On sait la place que l’idée de liberté, d’égalité et de fraternité tient dans votre culture, dans votre histoire. Au fond, ce sont là des idées chrétiennes. “

Rola Franciszka w kościele: Kawa i rogaliki

Poranek Franciszka w kościele: Kawa i rogaliki

Rola Franciszka w kościele: Kawa i rogaliki

Podczas pobytu w Brukseli Franciszek zjadł w sobotę śniadanie z 10 wybranymi migrantami i bezdomnymi w kościele St Gilles. Wypili kawę i zjedli rogaliki.

Posiłek zorganizował franciszkanin o. Benjamin Kabongo. Parafia zazwyczaj oferuje darmowe śniadania dla ludzi ulicy i migrantów.

Po posiłku w kościele Franciszek udał się do innego kościoła, Bazyliki Najświętszego Serca w Koekelberg w Brukseli, na spotkanie z biskupami, księżmi i zakonnikami. Wzięło w nim udział około 2 600 osób.

Bp Athanasius Schneider: Słowa Franciszka przeczą Bożemu Objawieniu

Bp Athanasius Schneider: Słowa Franciszka przeczą Bożemu Objawieniu

bp-athanasius-schneider-slowa-franciszka-przecza-bozemu-objawieniu

Słowa papieża Franciszka na temat różnorodności religijnej przeczą Bożemu Objawieniu – powiedział bp Athanasius Schneider. Musimy modlić się za papieża, aby doświadczył łaski, żałował i głosił zbawienie wyłącznie w Chrystusie, dodał

Papież Franciszek na spotkaniu z młodzieżą w Singapurze 13 września powiedział, że wszystkie religie są drogą do Boga, a sikhizm, islam, hinduizm i chrześcijaństwo to po prostu różne do Niego ścieżki.

Słowa te wywołały wielki skandal, bo w powszechnej ocenie katolików są sprzeczne z fundamentami wiary Kościoła katolickiego.

Nie ma mowy o przypadku, bo w sieci jest nagranie, na którym papież wypowiada te słowa; przytaczają je również oficjalne komunikaty na stronie Watykanu. 

Nie była to też jednorazowa pomyłka. Kilka dni wcześniej w Dżakarcie papież Franciszek mówił, że chrześcijaństwo oraz islam prowadzą do światła, a różnice między nimi są tylko na powierzchni.

Po powrocie z Azji wygłosił z kolei przemówienie do młodzieży zgromadzonej na kongresie w Albanii, stwierdzając, że istnienie wielu religii jest darem od Boga.

O słowa papieża Franciszka z Singapuru został zapytany bp Athanasius Schneider z Astany. Hierarcha powiedział w rozmowie z telewizją EWTN, że mamy do czynienia z zaprzeczeniem Bożemu Objawieniu.

Cytowane twierdzenie papieża Franciszka jest w ewidentny sposób sprzeczne z Bożym Objawieniem. Bezpośrednio zaprzecza pierwszemu przykazaniu Bożemu. To przykazanie obowiązuje zawsze: Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną. Jest to zupełnie jasne. Takie twierdzenie przeczy całej Ewangelii. Jezus Chrystus powiedział: Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie – wskazał bp Schneider.

Bóg dopuścił, by pierwszy papież – Szymon, Piotr – wyparł się Chrystusa. Wyparł się go trzy razy, a został przecież uczyniony wikariuszem Chrystusa. Piotr jednak żałował, bronił Chrystusa, wyznawał w Niego wiarę i oddał za Niego swoje życie jako męczennik. W naszej obecnej sytuacji musimy po prostu modlić się za papieża Franciszka, żeby otrzymał taką łaskę Pana, jaką otrzymał Piotr – pokuty; żeby jasno i odważnie wyznał, że nie dano ludziom żadnego innego imienia, w którym mogliby być zbawieni, poza Jezusem Chrystusem, wcielonym Synem Bożym, jedynym Odkupicielem ludzkości – stwierdził hierarcha.

Papieża skrytykowali także inni biskupi, między innymi Charles Chaput, były metropolita Filadelfii w USA; oraz Marian Eleganti, były biskup pomocniczy Chur w Szwajcarii.

Źródło: EWTN Pach

Franciszek przyjął i pobłogosławił cztery kurwy męskie, jak co miesiąc

Another Photo Session with Pope Francis for a Transvestite

Oczywiście nie żadne “women“, są z jajami… md

Po audiencji generalnej 18 września Franciszek przyjął czterech amerykańskich mężczyzn przebranych za kobiety.

Franciszek uścisnął dłoń całej czwórce i powiedział: “Niech Bóg pana błogosławi. Proszę się za mnie modlić”.

Jedna z czterech osób napisała o spotkaniu na Outreach.faith. Osoba ta zidentyfikowała się jako “Christine Zuba”. Jest on męskim pomocnikiem eucharystycznym w parafii św. Piotra i Pawła w Turnersville w stanie New Jersey.

Czteroosobowa grupa została przyprowadzona do Franciszka przez Don Andrea Conocchia z Torvaianica, miasta na wybrzeżu Morza Śródziemnego, około 75 minut od Watykanu. Don Andrea potwierdził, że Franciszek osobiście otrzymał e-mail z autobiograficznymi notatkami od każdego z czwórki z góry.

Since the Covid curfews in 2020, he has brought male transvestite prostitutes to meet Francis every month.

Pope Francis’ Modernist Indifferentism. Are all religions a “path to God” as he says? 

Pope Francis’ Modernist Indifferentism

by Luiz Sérgio Solimeo September 25, 2024 francis-modernist-indifferentism

Pope Francis' Modernist Indifferentism
Pope Francis’ Modernist Indifferentism
Photo Credit: © Long ThiênCC BY-SA 2.0

“There is one God, one faith, one baptism” (Eph 4:5.)

“Whoever is not with Me is against Me,

and whoever does not gather with me scatters.” (Lk 11:23.)

“Without a doubt, they will perish forever,

unless they hold the Catholic faith whole and inviolate.”  (Symbol of Saint Athanasius)

Pope Francis has taken advantage of his trips to countries with pagan, Muslim or Buddhist majorities to insist on his theory that God wants all religions, that all religions are good for leading people to salvation and fostering “reciprocal respect and mutual love.”1 On these occasions, he leaves aside the ambiguity that usually cloaks his statements.

This happened on February 3-5, 2019, during his trip to the United Arab Emirates when he signed the Abu Dhabi Declaration. In it, he affirms that “[t]he pluralism and the diversity of religions…are willed by God in His wisdom.”2

If God wills all religions, logically, they are all good since they come from God’s will. Therefore, it follows that all religions, however different they may be, form a whole that proceeds from God.

Different “Spiritual Sensibilities”

Francis made this idea clearer during his recent trip to Indonesia, Papua New Guinea, East Timor and Singapore from September 2 to 13, 2024.

Speaking at the Istiqlal Mosque in Indonesia’s capital, Jakarta,3 he referred to the “coexistence between religions and different spiritual sensibilities,” adding “that religious experiences may be reference points for a fraternal and peaceful society and never reasons for close-mindedness or confrontation.”

Talking about spiritual sensibilities and religious experiences in this context is reminiscent of the language of the Modernist heresy.4

The “Tunnel of Friendship,” the One Root Common to all “Religious Sensitivities

Continuing in his speech, he refers to the “underground tunnel…connecting the Istiqlal Mosque and the Cathedral of Saint Mary of the Assumption” so that “all of us, together, each cultivating his or her own spirituality and practicing his or her religion, may walk in search of God.” He goes on to say that, just as the cathedral and the mosque are connected by a tunnel, so also, underlying the different practices and rites of each religion that what lies ‘underneath’, what runs underground, like the ‘tunnel of friendship,’ is the one root common to all religious sensitivities.”

In the line of gestures, it is worth mentioning the blessing Francis gave, which he claimed was “valid for all religions.” In it, he did not make the sign of the cross nor mention the Holy Trinity.5

All Religions Are a Path to God

In a relaxed conversation with young people of different religions at the Catholic Junior College (Singapore) on Friday, September 13, 2024, Francis made his thoughts even clearer by saying that all religions are a way to reach God:

All religions are paths to God. I will use an analogy; they are like different languages that express the divine. But God is for everyone, and therefore, we are all God’s children. ‘But my God is more important than yours!’ Is this true? There is only one God, and religions are like languages, paths to reach God. Some Sikh, some Muslim, some Hindu, some Christian. Understood?”6

An Absurd Religious Theory

Francis’ religious theory, given above, can be summarized thus:

  1. God wants all religions (Abu Dhabi Declaration);
  2. Underlying all religions is a “tunnel of friendship” that connects them all;
  3. That tunnel is at the root of all religions;
  4. We shouldn’t say that one religion is truer or better than another;
  5. All religions are paths that lead to God (“some are Sikh, some Muslim, some Hindu, some Christian”…)

When Francis says that God wants all religions or that all religions are a path that leads to God, he makes no restrictions on the nature of the religion, its doctrine, morals, practices, etc. Thus, a religion that believes in the One and Triune God and worships the Holy Trinity would lead to God, as would one that denies this fundamental dogma of Catholicism, such as Mohammedanism, or a polytheistic religion such as popular Hinduism7 or a non-personal God, as in Buddhism, or animistic or pantheistic religions that worship the forces of nature, such as “mother earth” (as in the case of Pachamama, who was worshipped in the Vatican), etc.

Besides contradicting Divine Revelation and the whole of the Church’s bimillennial Magisterium, this theory also contradicts a fundamental principle of human thought, that of non-contradiction, whereby something cannot both be and not be at the same time and from the same point of view.

Therefore, one falls into contradiction by admitting a God who is both Trinitarian and unitary; a God that is only one (monotheism) and a plurality of gods (polytheism); a Personal God and another confused with nature and the natural forces of the universe. Such a “god” would not be the Supreme Wisdom, the subsistent Truth, the source of all truth. This “god” could not be Holy and the source of holiness. In a word, such a contradictory “god” could not exist.

Perverse Indifferentism

On his trip to Asia, by his words, deeds and omissions, Pope Francis preached religious indifferentism as condemned by Pope Gregory XVI (1831-1836) in the Encyclical Mirari Vos on Liberalism and Religious Indifferentism (1831):

“We consider another abundant source of the evils with which the Church is afflicted at present: indifferentism. This perverse opinion is spread on all sides by the fraud of the wicked who claim that it is possible to obtain the eternal salvation of the soul by the profession of any kind of religion, as long as morality is maintained. Surely, in so clear a matter, you [the bishops] will drive this deadly error far from the people committed to your care. With the admonition of the apostle that ‘there is one God, one faith, one baptism’ (Eph 4:5.) may those fear who contrive the notion that the safe harbor of salvation is open to persons of any religion whatever. They should consider the testimony of Christ Himself that ‘those who are not with Christ are against Him’ (Lk 11:23.) and that they disperse unhappily who do not gather with Him. Therefore ‘without a doubt, they will perish forever unless they hold the Catholic faith whole and inviolate. (Symbol .s. Athanasius).”8

Jesus, the Only Savior

While saying that all religions are “different languages that express the divine,” Francis fails to emphasize the role of Our Lord Jesus Christ and the Church in the Salvation of mankind, both of which are absent in Francis’ speeches and gestures during this trip.

Some bishops, such as Most Rev. Marian Eleganti, former bishop of Chur, Switzerland, have pointed this out. He wrote on his blog:

“Pope Francis speaks of the fact that there is only one God, the Creator, and that we are therefore already by nature as his creatures, brothers and children of God. Where is Jesus Christ in this relationship without which, in His own words, we do not have the Father (the Creator)? Where is the talk of Jesus Christ as the only door to the Father? Where is the talk that Jesus Christ has given us the power to become children of God? So that we are not without Him. Where is there talk that we pray in His Spirit, which He has given us: Abba, Father? Pope Francis conceals all this and also avoids the cross in blessing in order not to take over anyone, not to alienate feelings or to stimulate a debate in the sense of a critique of religion and a missionary impulse to face with the claim to absoluteness of Jesus. Today, we understand tolerance as a renunciation of beliefs and truth claims.”9

On September 13, 2024, based on Dominus Iesus, a document issued by the Congregation (now Dicastery) for the Doctrine of the Faith on August 6, 2000, Most Rev. J. Strickland, former bishop of Tyler, Texas, cut straight to the chase by commenting on social media:

Dominus Iesus, (The Lord Jesus). This is what the Catholic Church teaches regarding the unicity of Jesus Christ. The only way to God the Father is through His Son Jesus Christ. To deny this is to deny the Catholic faith, this is called heresy.”10

Criticizing theologians who present all religions as equal and leave aside the role of Christ and the Church, the aforementioned document Dominus Iesus says:

“These [thesis] are contrary to Catholic faith because they deny the unicity of the relationship which Christ and the Church have with the kingdom of God.”11

“Confirm Thy Brethren”

When warning the Apostle Peter of the temptations he would undergo during the Passion, Our Lord said to him, “But I have prayed for thee, that thy faith fail not: and thou, being once converted, confirm thy brethren12

This is the mission of every successor of Saint Peter: to confirm his brothers in the faith by transmitting the true doctrine of Jesus Christ and His Church and not be carried away by the world’s fantasies and errors. When he is not faithful to the mission he has received and to the graces of the Holy Spirit, the pope abandons his mission and, instead of confirming his brothers in the faith, leads them to eternal perdition.

But Our Lord watches over His Church, and every believer receives the graces necessary to keep to the true faith taught by the Church throughout her two thousand years of existence.

The “Sensus Fidei”

The “sensus fidei” or “sense of faith” is that marvelous help of grace that stems from fidelity to the virtue of faith and enables the faithful to distinguish between true and false or confusing teaching.

According to the Vatican’s International Theological Commission, “The sensus fidei fidelis arises, first and foremost, from the connaturality that the virtue of faith establishes between the believing subject and the authentic object of faith; namely, the truth of God revealed in Christ Jesus.”13

 The Theological Commission continues: “Alerted by their sensus fidei, ‘individual believers’ may deny assent even to the teaching of legitimate pastors if they do not recognize in that teaching the voice of Christ, the Good Shepherd… …For Saint Thomas, a believer, even without theological competence, can and even must resist, by virtue of the sensus fidei, his or her bishop if the latter preaches heterodoxy.14 In such a case, the believer does not treat himself or herself as the ultimate criterion of the truth of faith, but rather, faced with materially ‘authorized’ preaching which he or she finds troubling, without being able to explain exactly why, defers assent and appeals interiorly to the superior authority of the universal Church.”15

Confidence in Our Lady’s Fatima Promise

However difficult it is to live amid the reigning confusion—that is most likely part of the punishment Our Lady predicted at Fatima if people do not convert. In the face of this perspective, the faithful can be certain of the divine intervention the Blessed Mother promised in 1917: Finally, my Immaculate Heart will triumph.

Franciszek: Przedśmiertny nabór pedryli do Kongregacji Nauki Wiary

Franciszek mianuje kolejnego aktywistę homoseksualnego do Kongregacji Nauki Wiary

23 września Franciszek mianował księdza Maurizio Chiodiego jednym z długiej listy nowych “doradców” Kongregacji Nauki Wiary.

Chiodi jest aktywistą homoseksualnym, który wierzy, że akty homoseksualne i antykoncepcja mogą być czasami “moralnie dobre” (sic). Jego zdaniem: Grzechy homoseksualne mogą być “najbardziej owocnym sposobem” dla homoseksualistów “cieszenia się dobrymi relacjami”.

Ksiądz Chiodi jest kapłanem diecezji Bergamo we Włoszech i członkiem Papieskiej Akademii Przeciw Życiu od 2017 roku.

Kwestia schizmy i ekskomuniki w warunkach okupacji Kościoła katolickiego

BKP: Kilka przemyśleń z wywiadu C. M. Vigano z 13.08.2024

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=22463  https://maria-konsoller.wistia.com/medias/skvfqhe5dy

https://bcp-video.org/pl/z-wywiadu-vigano/  https://youtu.be/dKuVGunbHv8

https://rumble.com/v5fst5x-z-wywiadu-vigano.html  cos.tv/videos/play/55678193961833472

Arcybiskup Carlo Maria Vigano wyjaśnia, czym jest, a czym nie jest schizma:

„Schizma jest grzechem przeciwko jedności Kościoła. Dochodzi do niej wtedy, gdy ochrzczony odmawia podporządkowania się autorytetowi Papieża Rzymskiego i pozostania we wspólnocie wiary i miłości Kościoła katolickiego.

Ale co się stanie, jeśli na tronie Piotrowym zasiądzie – zamiast papieża, który broni i rządzi Kościołem – uzurpator, który systematycznie go niszczy i który został oszukańczo wybrany i mianowany przez mafię z Sankt Gallen właśnie w tym celu? Kościół katolicki jest obecnie okupowany przez obce ciało, które się na niego nakłada i zaciemnia go niczym zaćmienie: tym obcym ciałem nie jest Kościół, ale antykościół fałszywego proroka i jako takie nie jest możliwe pozostawanie z nim w komunii”.

Arcybiskup wskazuje na stanowisko współczesnych katolików, którzy stali się zakładnikami apostaty Bergoglio. Po wydaniu deklaracji „Fiducia supplicans” znaleźli się w synodalnym fałszerstwie Kościoła katolickiego, głoszącego sodomską antyewangelię:

Katolicy należą do Kościoła katolickiego, a nie do jego soborowego i synodalnego fałszerstwa, którego głową jest Bergoglio. I to Bergoglio jest w stanie schizmy z Kościołem, którego podaje się za papieża, a jako heretyk i schizmatyk nie ma i nie może sprawować żadnej władzy ani żądać posłuszeństwa”.

Arcybiskup Vigano mówi o nadużyciach sądów kościelnych:

„Jeszcze raz podkreślam, odnosząc się do nadużywania sądownictwa do celów politycznych, którego jesteśmy świadkami w sferze cywilnej, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych Ameryki, że te same mechanizmy działają w sferze kościelnej poprzez celowe i rzekomo kanoniczne sankcje”.

Arcybiskup wskazuje na precedensową, a jednocześnie nieważną karę, jaką Bergoglio zastrasza innych biskupów i księży, zmuszając ich do milczenia:

„Moja ekskomunika, choć oczywiście nieważna i nieskuteczna, jest formą tłumienia sprzeciwu i ma działać odstraszająco na innych. Jestem przekonany, że gdybym nadal milczał, poważnie zaniedbałbym swoje obowiązki biskupa i następcy apostołów, jak niestety czynią [prawie] wszyscy moi współbracia w posłudze biskupiej”.

Arcybiskup pokazuje, że wpływ szatana jest najskuteczniejszy, gdy może nadużyć oficjalne struktury:

„Chciałbym zwrócić uwagę na jeden zasadniczy i bardzo ważny element. Musimy zrozumieć, że do „mistrzowskiego udaru szatana”, zaprzysięgłego wroga Kościoła, doszło przez uzurpowanie sobie władzy i nadużycie autorytetu z nią związanego, aby jego zgubne działanie nosiło wszelkie znamiona przynajmniej formalnej legalności”.

Arcybiskup Vigano porównuje Sobór Watykański II do tykającej bomby zegarowej:

„Sobór Watykański II miał stać się instrumentem prawnym, za pomocą którego będzie można podłożyć dynamit w same fundamenty Kościoła, a następnie go zdetonować. Miał on wyglądać jak prawdziwy Sobór, miał sprawiać wrażenie posiadania takiego samego autorytetu jak Sobór Nicejski czy Trydencki, a jednocześnie nie mógł definiować jako prawdy wiary herezji, które zostali już potępione przez Magisterium Kościoła”.

Arcybiskup Vigano podkreśla metodę Soboru polegającą na ukrytym promowaniu herezji, a mianowicie dwuznaczność terminów:

„Złudzenia zatem narzucano za pomocą dwuznaczności – świadomie nieprecyzyjnych sformułowań, które w swoim czasie miały posłużyć za podstawę do realizacji rewolucji. Wciąż mówimy o „Soborze”, ale powinniśmy uczciwie przyznać, że dla „kościoła soborowego”, który narodził się wraz z Soborem Watykańskim II, istnieje tylko jeden „Sobór”, który swym autorytetem i znaczeniem przewyższa wszystkie dwadzieścia innych Soborów Powszechnych Kościoła katolickiego. To właśnie ten Sobór stanowi anomalię, gdyż został wykorzystany do celów wywrotowych pod formalnym pozorem uroczystego aktu kościelnego i z autorytatywnością (a także autorytetem) papieża i ojców Soboru”.

Arcybiskup Vigano ujawnia, że Sobór Watykański II stworzył warunki dla obecnej rewolucji bergogliańskiej w Kościele i dla przekształcenia Kościoła w antykościół New Age. To jest projekt masoński.

„Celem Soboru Watykańskiego II było stworzenie doktrynalnych przesłanek – niekoniecznie jednoznacznych i często ukrytych w dwuznacznych sformułowaniach – dla dokonania rewolucji w Kościele, dla jego protestantyzacji i sekularyzacji, aby doprowadzić go do synkretycznego zjednoczenia wszystkich religii. I to jest projekt masoński – ekumeniczna i inkluzywna religia ludzkości”.

Arcybiskup Vigano wskazuje na program ustanowiony przez Sobór, który polega na zrujnowaniu boskiego celu i istoty Kościoła:

„Sobór Watykański II rozprzestrzenił się w Kościele jak rak. Zmusił całe ciało kościelne – na każdym poziomie, we wszystkich instytucjach i strukturach, – do podważenia jego boskiego ustanowienia. Nowy katechizm, nowy kodeks prawa kanonicznego, nowa msza, nowe sakramenty, nauczanie w seminariach i na uniwersytetach, głoszenie kazań w parafiach, działalność stowarzyszeń katolickich, życie zakonne w klasztorach i wspólnotach zakonnych – wszystko zostało zmienione i przerobione zgodnie z soborowym paradygmat. Każdy może zobaczyć rezultaty”.

Arcybiskup podkreśla, że naruszając podstawową zasadę, czyli ostateczny cel istnienia Kościoła, Sobór zdyskwalifikował się.

„Tak jak władza papieża nie może zostać użyta do zniszczenia papiestwa, tak władza nauczycielska Soboru nie może być złośliwie wykorzystana do zniszczenia Kościoła. Sobór traci wówczas ipso facto swój autorytet, gdyż unieważnia swoje uzasadnienie, czyli swój ostateczny cel”.

Odrzucenie heretyckiego Soboru – zwłaszcza teraz, gdy już widzimy jego szkodliwe owoce – jest obowiązkiem każdego biskupa i każdego kapłana:

„Moje odrzucenie Soboru motywowane jest faktem, że Sobór ten zaprzecza nieomylnemu nauczaniu Kościoła i wszystkim dwudziestu poprzednim Soborom Powszechnym”.

Już 20 lat po Soborze ówczesny kardynał Ratzinger w rozmowie z Messori wskazywał na jego tragiczne owoce: zanikły powołania zakonne, a szczególnie kardynał przytoczył katastrofalne statystyki z Quebecu. Powodem było to, że w klasztorach modlitwę zastąpiono orientalnymi medytacjami, a życie duchowe – psychologią. Wszyscy odnosili się do Soboru Watykańskiego II. Szczególnie zakonnice popadły w kryzys egzystencjalny i masowo opuściły klasztory. Nowych powołań de facto nie było. Ale mówienie prawdy w taki sposób, w jaki można ją powiedzieć teraz, nie było jeszcze wówczas możliwe.

Dziś widzimy zgubny owoc, jakim jest przede wszystkim niszczycielska działalność Bergoglia, która nie spotyka się prawie z żadnym oporem ze strony biskupów. Jej kulminacją było ogłoszenie nowej antyewangelii i oddzielenie się poprzez „Fiducia supplicans” od nauczania prawowiernego, czyli od Kościoła Chrystusowego. Bergoglio w dalszym ciągu nadużywa najwyższej władzy Kościoła, doprowadzając go do samozagłady.

Takie są fakty i trzeba się nad nimi poważnie zastanowić i zidentyfikować zatruty korzeń, czyli Sobór Watykański II. Arcybiskup Carlo Maria Vigano publicznie i odważnie nazwał Sobór tym, czym był i czym jest, czyli heretyckim i nieważnym. Uczynił to z całą odpowiedzialnością i miłością do Kościoła katolickiego, z pragnienia jego wewnętrznej i zewnętrznej odnowy.

Sobór Watykański II:

1) otworzył drzwi panherezji modernizmu;

2) deklaracją „Nostra aetate” ustanowił zgubny synkretyzm z pogaństwem i wprowadził do Kościoła antymisję pogaństwa, związaną z grzechem przeciw pierwszemu przykazaniu;

3) stosował w dokumentach metodę terminów dwuznacznych, dając w ten sposób możliwość kwestionowania wszelkich prawd, na których stoi Kościół;

4) otworzył drzwi duchowi świata przez tak zwane aggiornamento i wypędził z wnętrza Kościoła Ducha prawdy, związanego z prawdziwą pokutą,

5) zakazał prawdziwej apologetyki Kościoła i w ten sposób dał miejsce masowemu szerzeniu herezji.

Bergoglio deklaruje, że on jedynie konsekwentnie realizuje program Soboru Watykańskiego II. Dlatego też zgodnie z duchem Soboru Watykańskiego II przekształcił Kościół katolicki w pseudo-kościół antychrysta poprzez tzw. deklarację dogmatyczną „Fiducia supplicans”. Nadszedł czas, aby okazać prawdziwą pokutę, powrócić do zdrowych źródeł nauki katolickiej, która zapewnia nam wieczne zbawienie, a zatem wyrzec się Bergoglio i jego sekty.

Co abp Vigano mówi wiernym?

„Pismo Święte ostrzega nas przed panowaniem antychrysta, który w czasach ostatecznych zapanuje na całym świecie, oraz przed fałszywym prorokiem, który będzie manipulował masami. Trudno nie dostrzec przygotowania do tego wszystkiego w ideologii globalistycznej, ucieleśniającej synarchiczny projekt masonerii, i w całkowitym poddaniu się temu projektowi kierownictwa kościoła bergogliańskiego”.

Arcybiskup podkreśla prawdziwą misję Kościoła, jaką jest zbawienie dusz i przywrócenie królestwa Chrystusowego.

„Nie mówimy tu o skomplikowanych kwestiach, ale o samych fundamentach wiary katolickiej: o wyjątkowości Kościoła jako narzędzia zbawienia, o jego misji zwracania dusz do Boga i o konieczności przywrócenia panowania społecznego Chrystusa Króla jako jedyną ochronę przed wszelką tyranią, zarówno świecką, jak i duchową”.

Na zakończenie arcybiskup przypomina o prześladowaniach, przewidzianych w Księdze Apokalipsy, i przestrzega przed fałszywymi prorokami, którzy prowadzą do jedności z duchem świata.

„Przed powtórnym przyjściem naszego Pana Kościół, będący Jego mistycznym ciałem, musi przejść przez cierpienia i ciężkie prześladowania. Wyraźnie nam to mówi Pismo Święte, zwłaszcza Apokalipsa Św. Jana. Powinno nam to pomóc zrozumieć wagę dawania świadectwa o Chrystusie i potępiania fałszywych proroków, którzy próbują nas przekonać, abyśmy dostosowali się do świata”.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metody OSBMr                  + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

13.09.2024

Kwestia schizmy i ekskomuniki w warunkach okupacji Kościoła katolickiego

bcp-video.org/vigano-s-interview/  /english/

bcp-video.org/fr/l-interview-de-vigano/  /français/

Antidotum na negowanie istnienia piekła

Zawsze Wierni nr 5/2024 (234) piusx.org.pl/zawsze_wierni

Antidotum na negowanie istnienia piekła

Za portalem Rorate Caeli tłumaczył Tomasz Maszczyk1.

Jak powinni zareagować wierni katolicy na skandaliczne słowa rzekomo wypowiedziane w Wielki Czwartek [2018 r.] przez papieża Franciszka w rozmowie z włoskim dziennikarzem Eugeniem Scalfarim: „Dusze osób, które nie żałują [za swe grzechy], a więc nie mogą otrzymać przebaczenia, po prostu znikną. Nie ma piekła, jest unicestwienie grzesznych dusz”? (Jak podkreślało wielu komentatorów, Scalfari donosił już wcześniej, że papież wysuwał tego rodzaju twierdzenia, a do tej pory Ojciec święty ani razu nie zdementował tych informacji.)

Pierwszą reakcją wiernych na owe przygnębiające doniesienia powinno być potwierdzenie swej wiary w katolicką doktrynę o piekle, do którego trafiają dusze potępionych.

Jak wyjaśnia tomista Edward Feser, doktryna o wiecznej karze piekła wynika logicznie i w sposób konieczny z doktryny o wiecznej nagrodzie w niebie. Pisze on:

Gdyby wola potępionych mogła zmieniać się po śmierci, wówczas mogłaby się zmieniać również wola zbawionych. Z tego wynika, że nie byliby oni zbawieni prawdziwie, podobnie jak ci pierwsi nie byliby prawdziwie potępieni. Zawsze groziłoby im niebezpieczeństwo ponownego upadku w grzech i poniesienia za to kary. Trudy i niepewność tego życia nie miałyby nigdy końca. Tak więc jeśli nie ma piekła, nie ma również nieba.

W innym eseju Feser wykazuje również, dlaczego teza o „unicestwieniu” [dusz grzeszników], którą Scalfari przypisuje papieżowi, jest pod względem logicznym nie do obrony.

Jednak wiara Kościoła w piekło opiera się przede wszystkim na wyraźnym i jednoznacznym świadectwie Pisma św. oraz na dwutysiącletnim świadectwie Magisterium, oraz jednomyślnej zgodzie ojców Kościoła. Poniżej przedstawiamy streszczenie objawionej i autorytatywnej doktryny Kościoła o piekle potępionych. […]

Świadectwo nieomylnych ksiąg Pisma św.:

I wyjdą, a ujrzą trupy mężów, którzy wystąpili przeciwko mnie; robak ich nie umrze, a ogień ich nie zagaśnie, i będą aż do sytości widzenia wszelkiemu ciału. (Iz 66, 24)

Biada narodowi, powstającemu na naród mój! Bo Pan wszechmogący będzie się mścił na nich, w dzień sądu nawiedzi ich. Bo da ogień i robaki na ciała ich, aby byli paleni i czuli aż na wieki! (Jud 16, 20–21)

Jeśli zaś ręka twoja albo noga twoja gorszy cię, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej ci jest ułomnym albo chromym wejść do życia, aniżeli mając dwie ręce albo dwie nogi, być wrzuconym w ogień wieczny. A jeśli oko twoje gorszy cię, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej ci jest z jednym okiem wejść do życia, aniżeli mając dwoje oczu, być wrzuconym do piekła ognistego. (Mt 18, 8–9)

Wtedy rzecze i tym, którzy po lewicy będą: Idźcie ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, który zgotowany jest diabłu i aniołom jego. Albowiem łaknąłem, a nie daliście mi jeść; pragnąłem, a nie daliście mi pić; byłem gościem, a nie przyjęliście mnie; nagim, a nie przyodzialiście mnie; niemocnym i w więzieniu, a nie nawiedziliście mnie. Wtedy mu odpowiedzą i oni, mówiąc: Panie! Kiedyż widzieliśmy cię łaknącym albo pragnącym, albo gościem, albo nagim, albo niemocnym, albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy tobie? Wtedy im odpowie, mówiąc: Zaprawdę powiadam wam, czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, a sprawiedliwi do życia wiecznego. (Mt 25, 41–46)

A jeśliby ręka twoja gorszyła cię, odetnij ją; lepiej ci jest wejść do życia ułomnym, niż mając obie ręce, iść do piekła w ogień nieugaszony, gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. I jeśli noga twoja gorszy cię, utnij ją; lepiej ci jest wejść chromym do życia wiecznego, niż mając obie nogi, być wrzuconym do piekła ognia nieugaszonego, gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. A jeśli oko twoje gorszy cię, wyłup je; lepiej ci jest wejść jednookim do królestwa Bożego, niż mając dwoje oczu, być wrzuconym do piekła ognistego, gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. (Mr 9, 42–47)

Umarł też i bogacz, i pogrzebany jest w piekle. A podniósłszy oczy swoje, gdy był w mękach, ujrzał Abrahama z daleka i Łazarza na łonie jego. A wołając, rzekł: Ojcze Abrahamie! Zmiłuj się nade mną, a poślij Łazarza, aby umoczył koniec palca swego we wodzie, i ochłodził język mój, bo cierpię męki w tym płomieniu. I rzekł mu Abraham: Synu, wspomnij, że za życia swego otrzymałeś dobra, a Łazarz przeciwnie – złe: a teraz on ma pociechę, a ty męki cierpisz. A nad to wszystko, między nami a wami wielka przepaść jest utwierdzona; aby ci, którzy chcą przejść stąd do was, nie mogli, ani stamtąd tutaj się przeprawić. I rzekł: Proszę cię więc, ojcze, abyś go posłał do domu ojca mego, bo mam pięciu braci, aby ich przestrzegł, żeby też i oni nie przyszli na to miejsce mąk. (Łk 16, 22–28)

Jeśli jednak sprawiedliwą jest rzeczą u Boga, żeby odpłacił uciskiem tym, co was uciskają, a wam, którzy uciśnieni jesteście, odpoczynkiem z nami, gdy się Pan Jezus objawi z nieba z aniołami swej potęgi, w płomieniu ognistym, wymierzając pomstę tym, co Boga nie znają i co nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa. Oni ponosić będą kary wieczne w zatraceniu – od oblicza Pana i od chwały mocy jego, gdy przyjdzie, aby być uwielbionym w świętych swoich i okazać się podziwienia godnym w ów dzień we wszystkich, co uwierzyli – ponieważ wierzyliście świadectwu naszemu do was. (2 Tes 1, 6–10)

I zstąpił ogień z nieba od Boga i pożarł ich, a diabeł, który ich zwodził, wrzucony został w jezioro ognia i siarki, gdzie i bestia, i fałszywy prorok będą męczeni we dnie i w nocy na wieki wieków. (Obj 20, 9–10)

Świadectwo nieomylnego Kościoła

Boże, od Ciebie Judasz otrzymał karę za swą zbrodnię, a łotr nagrodę za wyznanie winy; daj nam doznać skutków miłosierdzia Twego, a jak w czasie swojej męki Pan nasz Jezus Chrystus obydwom oddał różną zapłatę według ich uczynków, tak niech zgładzi w nas zastarzały błąd i udzieli nam łaski zmartwychwstania. (Kolekta na Wielki Czwartek)

A którzy dobrze czynili, pójdą na żywot wieczny, którzy zaś źle – na ogień wieczny. Ta jest wiara katolicka, której jeżeli kto wiernie i mocno nie wyznaje, zbawiony być nie może. (Zakończenie Wyznania wiary św. Atanazego, ok. 500 r.)

Jeśli ktoś twierdzi lub sądzi, że kara szatanów i złych ludzi jest tymczasowa i że kiedyś nastąpi jej koniec, czyli że nastąpi „apokatastaza” dla diabłów i bezbożnych ludzi – niech będzie wyklęty. (I Synod Konstantynopolitański, 543 r.; formalnie ponownie potwierdzone przez papieża Wigiliusza i II Sobór Konstantynopolitański, 553 r.)2

Karą grzechu pierworodnego jest pozbawienie oglądania Boga, karą zaś grzechu uczynkowego jest męka wiecznego ognia. (Św. Innocenty III, list do Imberta, abp. Arles, 1201 r.)3

Na końcu wieków [Jezus Chrystus] przyjdzie sądzić żywych i umarłych, każdemu odda według jego uczynków, zarówno odrzuconemu, jak i wybranemu. Wszyscy oni powstaną w swoich własnych ciałach, które teraz mają, aby otrzymać stosownie do swoich czynów, dobrych czy złych, jedni karę wieczną z diabłem, inni zaś wiekuistą chwałę z Chrystusem. (IV Sobór Laterański, 1215 r.)4

Jeśli zaś ktoś bez pokuty umiera w grzechu śmiertelnym, to bez wątpienia cierpi na zawsze męki ognia wieczystego piekła. (Innocenty IV, list do biskupa Tusculum, 1254 r.)5

Dusze zaś tych, którzy umierają w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom. (Sobór Florencki, Dekret dla Greków, 1439 r.)6

Tym zaś, którzy na lewicy staną, sprawiedliwości znaki okaże tymi słowy: „Idźcie ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, który zgotowany jest diabłu i aniołom jego”. W tych słowach „Idźcie ode mnie” znaczy się wielka męka, którą bezbożni ludzie karani będą, gdy od oblicza Boskiego daleko bardzo odrzuceni będą, ani żadną nadzieją cieszyć się nie mogą, żeby kiedy takowego dobra użyć mieli. Tę mękę doktorowie Pisma św. zowią męką szkody albo winy, dlatego że ludziom złośliwym światłość widzenia Boskiego w piekle wiekuiście odjęta będzie. Że zaś przydano: „przeklęci”, więc to dziwnie ich nędzę i uciśnienie pomnaża; bo gdy od Boskiego oblicza oddaleni być mają, jeżeliby kiedy jakim błogosławieństwem uraczeni byli, wielką by to im pociechę przynieść mogło, ale że się im nic takowego spodziewać nie trzeba, co by nędzę ich ulżyć mogło, więc słusznie sprawiedliwość Boska odłączając ich, wszystko przekleństwo na nich włoży. „W ogień wieczny”. I ten jest drugi sposób męki, który Nauczyciele święci męką czujną zowią dlatego, iż cielesnym czuciem poznawana bywa: jako w biciu, biczowaniu albo w którym innym ciężkim sposobie karania bywa, między którymi bez wątpienia męka ognia boleść największą czyni, do której gdy jeszcze to przystąpi, że trwać ma na wieki, więc się stąd okazuje, iż męka potępionych zamyka w sobie wszystkie utrapienia. Co też jaśniej pokazują one słowa, które na końcu wyroku są położone: „który zgotowany jest diabłu i aniołom jego”. Bo gdy to tak ludziom jest przyzwoita, iż wszystkie ciężkości łatwiej cierpimy, jeżeli w nich towarzysza i uczestnika mamy, za którego mądrością albo ludzkością moglibyśmy jakożkolwiek ratowani być: jakaż tedy będzie nędza potępionych ludzi, którzy w tak wielkim utrapieniu od przeklętych szatanów towarzystwa nigdy nie będą mogli być oddzieleni? Ten wyrok przeciwko bezbożnym od Pana naszego Zbawiciela sprawiedliwie wydany będzie; ponieważ wszystkich prawego miłosierdzia uczynków zaniedbali, a łaknącemu i pragnącemu ani pokarmu, ani napoju nie dawali, gościa nie przyjmowali, nagiego nie przyodziewali, ani więźnia, ani chorego nie nawiedzili. (Katechizm Rzymski według uchwały Soboru Trydenckiego, czcionkami drukarni L.D. Stoegera, Jasło 1866, s. 82–83.)

A po tym doczesnym życiu nie ma już miejsca na pokutę dla osiągnięcia usprawiedliwienia. Tak więc wszyscy, którzy umierają w uczynkowym grzechu śmiertelnym, wykluczeni są z Królestwa Bożego i będą cierpieli wieczne męki piekła, gdzie nie ma odkupienia. Również ci, którzy umierają z samym tylko grzechem pierworodnym, nie dostąpią nigdy oglądania Boga. (Schemat konstytucji dogmatycznej I Soboru Watykańskiego O głównych tajemnicach wiary [1870 r.])

Przed przyjęciem tego schematu Sobór zmuszony został zawiesić swe obrady, dokument ów wyraża jednak poprawnie wiarę i nauczanie Kościoła w tych kwestiach).

Doktryna ta nie została zmieniona nawet po II Soborze Watykańskim, co pokazują poniższe artykuły Katechizmu Kościoła Katolickiego z 1992 r.7:

1033. Nie możemy być zjednoczeni z Bogiem, jeśli nie wybieramy w sposób dobrowolny Jego miłości. Nie możemy jednak kochać Boga, jeśli grzeszymy ciężko przeciw Niemu, przeciw naszemu bliźniemu lub przeciw nam samym: „Kto nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego” (1 J 3, 14–15). Nasz Pan ostrzega nas, że zostaniemy od Niego oddzieleni, jeśli nie wyjdziemy naprzeciw ważnym potrzebom ubogich i maluczkich, którzy są Jego braćmi. Umrzeć w grzechu śmiertelnym, nie żałując za niego i nie przyjmując miłosiernej miłości Boga, oznacza pozostać z wolnego wyboru na zawsze oddzielonym od Niego. Ten stan ostatecznego samo-wykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi określa się słowem „piekło”.

1034. Jezus często mówi o „gehennie ognia nieugaszonego”, przeznaczonej dla tych, którzy do końca swego życia odrzucają wiarę i nawrócenie; mogą oni zatracić w niej zarazem ciało i duszę. Jezus zapowiada z surowością, że „pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego Królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony” (Mt 13, 41–42). On sam wypowie słowa potępienia: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny!” (Mt 25, 41).

1035. Nauczanie Kościoła stwierdza istnienie piekła i jego wieczność. Dusze tych, którzy umierają w stanie grzechu śmiertelnego, bezpośrednio po śmierci idą do piekła, gdzie cierpią męki, „ogień wieczny”. Zasadnicza kara piekła polega na wiecznym oddzieleniu od Boga; wyłącznie w Bogu człowiek może mieć życie i szczęście, dla których został stworzony i których pragnie.

1036. Stwierdzenia Pisma Świętego i nauczanie Kościoła na temat piekła są wezwaniem do odpowiedzialności, z jaką człowiek powinien wykorzystywać swoją wolność ze względu na swoje wieczne przeznaczenie. Stanowią one równocześnie naglące wezwanie do nawrócenia: „Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!” (Mt 7, 13–14):

Ponieważ nie znamy dnia ani godziny, musimy w myśl upomnienia Pańskiego czuwać ustawicznie, abyśmy zakończywszy jeden jedyny bieg naszego ziemskiego żywota, zasłużyli wejść razem z Panem na gody weselne i być zaliczeni do błogosławionych i aby nie kazano nam, jak sługom złym i leniwym, pójść w ogień wieczny, w ciemności zewnętrzne, gdzie „będzie płacz i zgrzytanie zębów”.

1037. Bóg nie przeznacza nikogo do piekła; dokonuje się to przez dobrowolne odwrócenie się od Boga (grzech śmiertelny) i trwanie w nim aż do końca życia. W liturgii eucharystycznej i w codziennych modlitwach swoich wiernych Kościół błaga o miłosierdzie Boga, który nie chce „niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2 P 3, 9):

„Prosimy Cię przeto, Panie, abyś tę ofiarę sług swoich i całej rodziny swojej miłościwie przyjął, dni życia naszego w pokoju swym ustalił i zechciał od wiecznego potępienia nas wybawić, i zaliczyć w poczet wybranych swoich. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen”. (Kanon rzymski)

Przypisy

  1. tinyurl.com/rc-antidotum [dostęp: 17.07.2024].
  2. Tekst polski za: Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, oprac. S. Głowa SI, I. Bieda SI, Księgarnia św. Wojciecha, Poznań 1988, s. 592.
  3. Tamże, s. 594.
  4. Tekst polski za: Dokumenty Soborów Powszechnych, t. 2, tłum. ks. A. Baron et al., WAM, Kraków 2003, s. 223.
  5. Tekst polski za: Breviarium fidei…, s. 595.
  6. Tekst polski za: Dokumenty Soborów Powszechnych, t. 3, tłum. ks. A. Baron et al., WAM, Kraków 2003, s. 475. tinyurl.com/KKK1992 [dostęp: 17.07.2024].