Abp Héctor Aguer: Kościół zmierza ku panowaniu Antychrysta. W tle masoneria.

Abp Héctor Aguer: Kościół zmierza ku panowaniu Antychrysta.

Antyliturgiczna obsesja Franciszka to papieska tyrania. W tle jest masoneria.

antyliturgiczna-obsesja-franciszka-to-tyrania-masonerii

Abp Héctor Aguer, arcybiskup La Platy w Argentynie w latach 2000-2018, wskazuje na infiltrację Watykanu przez masonerię. W jego ocenie to między innymi z tego wynika antyliturgiczna rewolucja, którą prowadzi dziś Watykan – podobnie jak próby zadekretowania „poganizacji” liturgii.

Arcybiskup pisał na ten temat na łamach „Rorate Caeli”.

„Rzym powinien zadać sobie pytanie, dlaczego coraz więcej księży i świeckich – przede wszystkim tych drugich – skłania się z czcią ku starożytnemu obrządkowi. Obsesja antyliturgiczna jest ideologią, która w przestrzeni kanonicznej staje się tyranią. Zakaz używania Mszału Jana XXIII nie jest respektowany przez młodych ludzi, którzy pragną kultu odpowiadającego prawdzie wiary: kultu Boga, a nie człowieka. Rzym ze swej strony nadal trzyma się „die anthropologische Wende (zwrot antropologiczny)” Karla Rahnera” – stwierdził hierarcha, odwołując się do Traditionis custodes oraz niedawnego Reskryptu Dykasterii ds. Kultu Bożego.

Według arcybiskupa w ostatniej dekadzie doszło jeszcze do tego pewne jezuickie, aliturgiczne skrzywienie. Wypiera się liturgię, wprowadza się relatywistyczny moralizm.

Hierarcha wskazał, że on sam celebruje Mszę świętą w nowym rycie. Z biegiem lat dostrzegł jednak, że posoborowe zmiany liturgiczne nie miały swojej adekwatności względem Soboru Watykańskiego II. Jak wskazał, wola Ojców Soboru wyrażona w konstytucji o liturgii Sacrosanctum concilium mogłaby zostać wypełniona przy niewielkich zmianach Rytu Rzymskiego; chodziło tak naprawdę o realne „przywrócenie” czystości rytu, nie o dramatyczne zmiany. Paweł VI podjął jednak inne, niezwykle brzemienne w skutki decyzje.

Zdaniem arcybiskupa papież Benedykt XVI z kolei podjął decyzję iście salomonową, ogłaszając motu proprio Summorum pontificum; mógł w ten sposób zaspokoić zarówno środowiska przywiązane do Tradycji, jak i wskazać [zasugerować.. md] błąd tych, którzy odmawiają prawomocności Mszy Pawła VI.

Zmienił ten stan rzeczy papież Franciszek. „Linia otwarta przez motu proprio Franciszka została ostatnio ratyfikowana i pogłębiona przez «Reskrypt», który nakłada na biskupów obowiązek uzyskania papieskiej zgody przed zezwoleniem na użycie Mszy Wszechczasów. Te niebywałe wymogi podważają tak bardzo zachwalaną «synodalność»; autorytet biskupów został ograniczony w zasadniczym obszarze ich munus jako Następców Apostołów” – napisał hierarcha.

„Antyliturgiczna obsesja, o której już wspomniałem, posuwa się do skrajnego bojkotu synodalności. Biskup, aby upoważnić księdza do odprawiania Mszału Jana XXIII – czyli Mszy Wszechczasów – musi prosić o pozwolenie Rzym. Taki jest wydźwięk ostatniego «Reskryptu»: to regularna papieska tyrania, która pozbawia następców Apostołów możliwości wypełniania ich posługi w tak fundamentalnej sprawie” .

Zwrócił następnie uwagę na problem jezuicki – oraz masoński.

„Towarzystwo Jezusowe zawsze było siłą na rzecz ponownego zakorzenienia Kościoła w społeczeństwie, spierając się z masonerią. Dzisiejszy Watykan jest jednak pełen masonów, a papież próbuje ich wykorzystać [?? md] . Dziwi mnie samozadowolenie papieża z dziesięciolecia rządów i fikcyjne przypisywanie sukcesów swoim współpracownikom; pokora była jednak chronicznym problemem Towarzystwa” – zauważył.

Następnie nawiązał do prób „poganizacji” liturgii.

„Prześladuje się tradycjonalistów, ale wyraża się zgodę na włączenie do Rytu Rzymskiego «rytów perkusyjnych i tanecznych» oraz przyjęcie obrzędów pogańskich, hinduskich czy buddyjskich, zgodnie z zasadami Nowego Porządku Świata […]. Za dopuszczalne uznaje się wprowadzanie do liturgii obrzędów plemiennych, związanych z kultem przodków. W ten sposób deformacja kultu Bożego graniczy z bałwochwalstwem” – stwierdził.

Następnie odwołał się do dokumentu z Abu Zhabi oraz innych inicjatyw watykańskich, które wskazują na indyferentyzm religijny.

Nie byłoby to możliwe, gdyby Watykan nie był już infiltrowany przez masonerię. Z tej perspektywy można zrozumieć włączenie pogańskich obrzędów do liturgii. Wyjaśnia to również prześladowanie tradycjonalistów, którzy przez swoją postawę utrudniają pełne wprowadzenie Kościoła do Nowego Porządku Świata; w ten sposób Kościół zmierza ku panowaniu Antychrysta. Konsekwencją tego jest zamieszanie wśród wiernych; jest to mysterium iniquitatis realizowane przez diabła” – podkreślił.

 Źródło: rorate-caeli.blogspot.com Pach

==============

======================================

mail:

=====================

Watykan. Wykonawcy PROCESU.

Watykan. Wykonawcy PROCESU.

Dom smagany wiatrem; Malachi Martin, str. 98 i nn. Wyd. ANTYK

Powieść watykańska. O Trzeciej tajemnicy z Fatimy. [fragment dotyczy 1990 roku md]

————————————-

[z Archiwum. Wchodźcie sami, warto! MD]

===========================

Wydarzenia tego poranka poranka, wywołane telefonem z Sainte Baume, po raz kolejny utwierdziły kardynała w przekonaniu o całkowitej nieprzydatności obecnego papieża, jeśli chodzi o wprowadzenie Kościoła w nadchodzący Nowy Porządek Światowy. Kardynał pielęgnował w pamięci postać innego papieża, Dobrego papieża. Kościół potrzebował nowego papieża, który, podobnie jak dobry papież Jan, posiadałby nie tylko dojrzałość duchową, ale i zdolności dyplomatyczne, i nadzwyczajną mądrość tego świata. Mądrość. Oto był klucz do wszystkiego. Nie mając na to najmniejszej ochoty, Maestroianni musiał się jednak zajmować obecnym papieżem. Przynajmniej na razie. 0, doskonale rozumiał myśli tego człowieka, w każdym razie potrafił przewidzieć strategię papieskich działań, a następnie jak nikt inny przeciwdziałać ich skutkom pośród hierarchii.

Rozumiał przede wszystkim, że papież obarczony jest bagażem dawnych rzymskokatolickich wyobrażeń o Chrystusie i jego boskim królowaniu, o Królowej Maryi, o przeznaczeniu człowieka w trójkącie piekło ziemia niebo Papież dostrzegał poza siłami historii rękę Chrystusa jako Króla rodzaju ludzkiego oraz Zbawiciela ludzi od grzechu i mąk piekielnych.

W rzeczy samej kardynał Maestroianni bynajmniej nie uważał się za zdrajcę i odstępcę od Kościoła katolickiego. Był przeświadczony, że wiara, jaką uzyskał w kurczącym się obecnie bastionie starego Kościoła, została obecnie oczyszczona i oświecona, została zhumanizowana. Urealniona w konkretnych warunkach dwudziestego wieku. A ileż to rzeczy, które niegdyś uważał za oczywiste, okazało się jedynie elementami różnych okresów kulturowych, przez które przeszedł Kościół w swojej historii.

Ten bagaż przeszłości nie miał nic wspólnego z bieżącą sytuacją. Nie miał nic wspólnego z Procesem. Kardynał nauczył się rozumieć historię i zbawienie rodzaju ludzkiego w sposób, którego ten słowiański papież nigdy nie pojmie. Rozumiał, że kategorie myślenia, jakimi kierował się obecny i papież, nie powinny mieć najmniejszego wpływu na życie i funkcjonowanie Kościoła.

Proszę sobie wyobrazić, co by było, gdyby on, Maestroianni, na konferencji helsińskiej 1975 roku zaczął mówić do prezydentów i ministrów spraw zagranicznych o św. Marii Magdalenie adorującej zmartwychwstałego Chrystusa, jak to właśnie czyni w Sainte Baume papież Polak. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że wsadzono by go w kaftan bezpieczeństwa!

Albowiem prawdziwa rola Kościoła, jak to teraz wiedział, polegała na tym, by być jednym z graczy w warunkach szerszej ewolucji szerszego Procesu – którego słowiański papież najwyraźniej nie ogarniał. Chodziło o szeroki całkowicie naturalny proces, którego punktem początkowym było jasne rozpoznanie faktu, że najważniejszą przyczyną wszystkich nieszczęść rodziny ludzkiej nie było to, co ujmowano w prymitywnym pojęciu grzechu pierworodnego, lecz tylko i wyłącznie bieda, niedostatek i brak edukacji. Proces, który nareszcie uwolni ludzkość od tych kłopotów i wprowadzi harmonię między duchem ludzkim, Bogiem i Kosmosem. Kiedy się ten Proces zakończy i powstanie nowy polityczny porządek ludzkości, Kościół i świat będą stanowić jedno. Bo tylko wówczas Kościół będzie mógł zająć należne mu dumne miejsce w dziedzictwie ludzkości jako czynnik stabilizujący Nowy Porządek Świata. Jako prawdziwe i niezmącone lustro beztroskiej myśli Bożej. Kardynał bardzo żałował, że dobry papież tak szybko przeszedł do tego, 😮 sam dla siebie nazywał “zimnym milczeniem wieczności”.

A jeszcze bardziej Jego Eminencja żałował, że w ostatnim dziesięcioleciu dwudziestego wieku przychodzi mu pracować z zacofanym papieżem, który nie jest w stanie zrozumieć prawdziwej mocy ukrytej za siłami historii. Z drugiej strony, skupiwszy w swoim ręku, jako watykański sekretarz stanu, maksimum władzy, Maestroianni użył całej machiny administracyjnej Kościoła rzymskokatolickiego, by skierować go na tory zbieżne z Procesem. Wszystko, co schodziło z biurka papieża, przechodziło przez gabinet sekretarza stanu. Jego władza dawała się odczuć we wszystkich dykasteriach watykańskich. Jego wola szanowana była przez narodowe i regionalne konferencje episkopatów na całym świecie. Gdyż w rzeczy samej wielu jego kolegów duchownych przeszło tę samą transformację mentalną, co on sam.

Zmiany we Mszy świętej?? Mówią o „celebracjach liturgicznych”. Grillo w akcji. Co planuje Watykan?

Zmiany we Mszy świętej?? Mówią o „celebracjach liturgicznych”. Grillo w akcji.

Co planuje Watykan?

#Liturgia #Msza Święta #msza trydencka #papież #synodalność #Watykan

Stolica Apostolska planuje wprowadzenie zmian w katolickiej liturgii. Jakich? Chodzi podobno o to, aby stała się ona bardziej „synodalna” i „inkluzywna”. Ma być „przestrzenią spotkania” i „czerpania energii”. „Celebracje liturgiczne” mają pozwalać na „włączenie” tych, którzy są „wykluczeni” i redukować „protagonizm celebransa”, pozwalając na „prawdziwie aktywne uczestnictwo” wiernych. Co to może oznaczać w praktyce?

Transsubstancjacja… to nie dogmat?

W 2017 roku włoski liturgista, profesor Andrea Grillo z Papieskiego Uniwersytetu San’Anselmo w Rzymie napisał w mediach społecznościowych, że „transsubstancjacja nie jest dogmatem”, jako że „przeczy metafizyce”. Ktoś powie: opinia jednego z wielu liturgistów, w dodatku jakiegoś ewidentnego modernisty albo krypto-protestanta – czy warto się tym zajmować? Warto, jak najbardziej, bo prof. Grillo jest jednym z czołowych ideologów liturgicznych pontyfikatu obecnego papieża. To on na kilka lat przed ogłoszeniem Traditionis custodes zapowiedział, że Franciszek tylko „czeka na śmierć” Benedykta XVI, żeby „odwołać Summorum pontificum”. Grillo na długo zanim światło dzienne ujrzało motu proprio faktycznie spychające Mszę tradycyjną do narożnika, pisał też, jak powinna zostać uregulowana kwestia liturgii i jakie należy wprowadzić restrykcje… Cóż, nie był prorokiem – ale człowiekiem bezpośrednio zaangażowanym w prace na tym obszarze. Kiedy w styczniu 2021 roku papież przyjął wymuszoną wiekiem rezygnację kard. Roberta Saraha z urzędu prefekta Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, droga do uderzenia w liturgię trydencką stanęła otworem. Stery w Kongregacji przejął abp Arthur Roche (od 2022 roku kardynał), człowiek wielkiego elektora Jorge Marii Bergoglia, czyli kardynała Cormaca Murphy-O’Connora. To również jeden ze spadkobierców abp. Annibale Bugniniego, autora posoborowej „reformy” – kard. Roche nosi na palcu jego pierścień biskupi. Niższe funkcje w Kongregacji przejęli natychmiast ludzie związani z Anselmianum, a więc duchowni koledzy Grilla. Dlatego gdy profesor ogłosił w 2017 roku, iż „transsubstancjacja nie jest dogmatem”, część watykanistów – jak bezkompromisowy Marco Tosatti – ostrzegła: to dowód, że na ten temat rozmawia się w najbardziej wpływowych rzymskich kręgach liturgicznych.

Dobrze więc, ale dlaczego przypominać o tym właśnie teraz? Innymi słowy, jaki związek słowa Grilla o transsubstancjacji mogą mieć z rzeczywistymi planami watykańskimi? Cóż: fundamentalny, bo na gruncie trwającego od 2021 roku Synodu o Synodalności Kościół katolicki czekają duże zmiany – i to na wielu polach. Jednym z nich będzie właśnie liturgia, o czym pouczył nas skrzętnie przygotowany przez ekipę synodalnych rewolucjonistów Dokument Kontynentalny z 24 października 2022 roku. Chodzi o tekst, jaki opublikował Sekretariat Synodu na podstawie ankiet spływających z całego świata. Tekst ten stanowi podstawę debat biskupów i świeckich w ramach grup kontynentalnych, które mają w zasadniczy sposób ukierunkować późniejsze obrady dwóch Synodów Biskupów w Rzymie.

Teraz przyjrzymy się krótko zapisom Dokumentu Kontynentalnego na temat liturgii, by w dalszej części wyjaśnić, co może to oznaczać w praktyce i jaki jest związek tego tekstu z „antytranssubstancjalną” narracją profesora Grillo.

Dokument Kontynentalny. Treść

Kwestii liturgicznych dotyczą bezpośrednio punkty 88 – 97 Dokumentu Kontynentalnego. Podobnie jak w całym tekście – ani razu nie pada tam określenie „ofiara”; słowo „Msza” pojawia się tylko raz jeden – odnośnie Mszy świętej w rycie przedsoborowym (pkt. 92). Zamiast tego tekst mówi niemal wyłącznie o „celebracjach liturgicznych”. Jest to samo w sobie określenie dla Kościoła ostatnich dziesięcioleci zwyczajne. Trudno jednak nie zauważyć jego otwartości interpretacyjnej i istotowej podatności na zręczne modelowanie w kierunku założonym przez jakąś grupę ideologiczną.

Pkt 89 Dokumentu Kontynentalnego mówi, że „Eucharystia… jest źródłem i szczytem dynamizmu synodalnego w Kościele”. II Sobór Watykański nauczał, że jest „źródłem i szczytem” całego „życia chrześcijańskiego”. Teraz „życie chrześcijańskie” zostaje zamienione na „dynamizm synodalny”, choć konia z rzędem temu, kto potrafiłby tę frazę racjonalnie i kategorycznie wyjaśnić, nie popadając w mętną paplaninę, która nie ma żadnego właściwego i obiektywnego sensu.

Ten sam pkt 89 głosi, iż „celebracja liturgiczna i modlitwa są przeżywane jako siła jedności i mobilizacji energii ludzkich i duchowych. Dominuje pogląd, że modlitwa sprzyja radości życia i poczuciu wspólnoty, ponieważ jest postrzegana jako punkt odniesienia, miejsce siły i oaza spokoju”. Podobnie brzmi pkt. 97, gdzie na podstawie syntez urugwajskich czytamy:

„Wszystkie otrzymane wypowiedzi mówią o celebracjach jako przestrzeniach, które mogą oferować natchnienie i pomoc w przeżywaniu wiary w życiu osobistym, rodzinnym i zawodowym, w dzielnicy i w samej wspólnocie”.

Punkt 91 mówi z kolei o „synodalnym stylu celebracji liturgicznej”, który będzie pozwalał na „na aktywny udział wszystkich wiernych w przyjęciu wszystkich różnic, docenieniu wszystkich posług i uznaniu wszystkich charyzmatów”. Miałoby to oznaczać szersze dopuszczenie do „aktywności” liturgicznej osób świeckich; Dokument zaleca refleksję „nad liturgią, która jest zbyt skoncentrowana na celebransie” a także nad sposobami „aktywnego uczestnictwa świeckich” czy też nad „dostępem kobiet do ról ministerialnych”. „Celebracja liturgiczna” ma stać się „bardziej żywa”, tak, by uczestniczyła w niej „cała wspólnota liturgiczna”, tj. kapłani, świeccy, młodzież i dzieci.

Tak jak wskazano wcześniej, w punkcie 92 mowa o sytuacjach „konfliktowych” i stwarzających „napięcia”. W tym kontekście Dokument Kontynentalny wskazuje na takie kwestie jak „wspólne sprawowanie Eucharystii” z niekatolikami oraz przede wszystkim na „relację do obrzędów przedsoborowych”. Dokument zwraca uwagę, że „Eucharystia… nie może stać się powodem konfrontacji, ideologii, rozdźwięku czy podziału”.

Zgodnie z pkt. 93 istnieją „wady praktyki celebracji”, które – uwaga – „zaciemniają jej synodalną skuteczność”. Główną wadą ma być „liturgiczny protagonizm kapłana” oraz „bierność uczestników” jak i „dystans przepowiadania od konkretu życia” czy też niska jakość homilii.

Dalej czytamy o „niepokojących sytuacjach”, które wiążą się z „utrudnieniem” lub „uniemożliwieniem” dostępu do Eucharystii. Obok takich kwestii jak brak kapłanów lub „opłaty za dostęp do celebracji” (?) pojawiają się tutaj wątki… rozwodników w nowych związkach oraz poligamistów (pkt 94).

Kolejny punkt (95) przekonuje czytelnika o możliwości „zróżnicowania liturgii na korzyść celebracji Słowa czyli momentów modlitwy, które w centrum stawiają medytację nad tekstami biblijnymi”.

We wcześniejszych punktach, niedotyczących wprost liturgii, można było też przeczytać o „powszechnym wołaniu” o dopuszczenie kobiet do diakonatu oraz o pojawiających się głosach na rzecz kapłaństwa kobiet. Wskazano również na możliwość tworzenia „nowych posług” dla osób świeckich.

Omówienie krytyczne treści Dokumentu Kontynentalnego

Dokument Kontynentalny wskazuje tym samym na ogólny kierunek modyfikacji, jakie miałyby być wprowadzane w liturgii. W kontekście wcześniej prowadzonych w Kościele debat na temat możliwych zmian w tym zakresie można wskazać na następujące postulaty:

– postrzegania „celebracji eucharystycznych” w większym stopniu jako okazji do spotkania lokalnej wspólnoty (najpewniej kosztem charakteru ofiarnego Mszy);

– włączania do tej wspólnoty „celebracyjnej” także tych katolików, którzy żyją w niezgodzie z nauczaniem Kościoła lub zgoła osób, które wcale do Kościoła katolickiego nie należą (wątek ekumeniczny);

– odejścia od skupienia się na Sakramencie Ołtarza, który jest postrzegany przez niektóre grupy jako „wykluczający” (rozwodnicy, poligamiści, niekatolicy; również homoseksualiści, o których mówi Dokument Kontynentalny w innym punkcie – 51);

– zmniejszenia liturgicznej roli kapłana, który miałby być w kolejnych aktach liturgicznych zastępowany przez osoby świeckie, a zwłaszcza przez kobiety mające otrzymać możliwość zostawania co najmniej diakonisami;

– zwiększenia „aktywnego” i „radosnego” wymiaru liturgii kosztem wymiaru kontemplatywnego, dziękczynnego i ofiarnego;

– zaostrzania restrykcji nałożonych na Mszę świętą w rycie przedsoborowym, bo katolicy z nią związani są postrzegani jako „ideolodzy”, którzy „wprowadzają podziały”.

Jak to wszystko mogłoby wyglądać w praktyce? O tym za chwilę, ale najpierw przyjrzymy się „problemowi” Eucharystii.

Co z Eucharystią?

Wróćmy najpierw do twierdzenia profesora Grillo o rzekomej niedogmatyczności transsubstancjacji. Jak wiadomo, transsubstancjację odrzucają protestanci. Wiąże się to w ogóle z ich spojrzeniem na liturgię. Jak wiadomo, dla Marcina Lutra i innych nauczycieli pseudo-reformacji Msza święta jako Najświętsza Ofiara była „największym zgorszeniem”, czy zgoła – przepraszam za słownictwo, ale to język herezjarchów – „obrzydliwością papistowską” czy wręcz „bałwochwalstwem rzymskiego Antychrysta”. Uważali oni, że Msza nie jest Ofiarą, bowiem Jezus Chrystus złożył taką ofiarę raz jeden i na zawsze, stąd nie można jej powtarzać.

Nadto protestanci negowali i negują samą istotę sprawowania Najświętszej Ofiary składanej przez kapłana w osobie Chrystusa, bo negują kapłaństwo urzędowe. Ich zdaniem wszyscy członkowie wspólnoty ochrzczonych mają identyczny status kapłański, więc można mówić tylko o „przewodniku”, „głównym celebransie”, który został oddelegowany przez formalny dekret wspólnoty do szczegółowego udziału w czynnościach liturgicznych, ale mógłby w gruncie rzeczy zostać zastąpiony przez każdego innego uczestnika wspólnoty.

Wreszcie – i tu docieramy do sedna idei Grilla – według protestantów, nie ma transsubstancjacji. Marcin Luter odrzucał prawdę na ten temat, twierdząc, iż jest scholastycznym „absurdem” nauka Kościoła, iż pod postaciami eucharystycznymi obecny jest nasz Zbawiciel w tym sensie, iż postacie te zachowują przypadłości, ale tracą swoją substancję na rzecz substancji Ciała i Krwi Chrystusa. Luter nie wyjaśniał tego zbyt szczegółowo; dziś często pisze się w tym kontekście o konsubstancjacji, czyli o jednoczesnym współistnieniu substancji chleba i Ciała Pańskiego oraz wina i Krwi Pańskiej. Inni protestanci nie uznali nauki Lutra, przyjmując interpretację duchową (Kalwin) lub czysto symboliczną (Zwingli, Bucer, anglikanie). Dzisiaj większość światowych protestantów traktuje Eucharystię wyłącznie symbolicznie, idąc w tym za nauką zwingliańską, zwłaszcza w jej wersji anglikańskiej, spopularyzowanej później przez „kościoły” zielonoświątkowe, zwłaszcza te wyrastające z pnia metodystycznego. Tym samym dla wszystkich tych herezjarchów nauczanie Kościoła katolickiego jest błędne i gorszące, toteż nie chcieliby oni uczestniczyć we Mszy świętej (chyba, że mają to po prostu w głębokim poważaniu, jak na przykład protestanci w Niemczech, którym obojętnie jest, kto i kiedy rozdaje im „opłatki”).

Jesteśmy zatem w sytuacji, w której Msza święta Kościoła katolickiego bardzo silnie przeszkadza protestantom i nie pozwala na „postępy ekumeniczne”. Na tym jednak nie koniec: Msza święta wadzi też rozwodnikom, poligamistom, homoseksualistom i innym, którzy nie mogą przyjmować Komunii świętej, bo nie chcą żyć w zgodzie z nauką Kościoła.

Nowe nabożeństwa?

Stąd wydaje się możliwe i na gruncie pseudo-logiki rewolucyjnej w pełni uzasadnione, by utworzyć nowe synodalne nabożeństwa, które nie będą nikogo wykluczały. Odrzucenie nauki o transsubstancjacji jest mimo wszystko mało prawdopodobne, bo została z całą mocą wyłożona przez Sobór Trydencki, pod groźbą ekskomuniki dla każdego, kto by ją negował (co z Grillem?). Dlatego rozwiązaniem zadowalającym stronę rewolucyjną może być wprowadzenie nowego synodalno-ekumeniczno-inkluzywnego nabożeństwa, które:

– nie zachowa Eucharystii, albo Eucharystia będzie jedynie na marginesie „dla chętnych” już po nabożeństwie;

– nie będzie w niej kapłana, a jedynie przewodnik spotkania, dowolnej płci czy orientacji seksualnej;

– w centrum stać ma czytanie Pisma Świętego oraz nowatorskie obrzędy podkreślające „celebrację wspólnotowości”;

– obrzęd nie będzie wykluczać nikogo tak, aby tworzyć prawdziwie inkluzywną „dynamikę synodalną”.

A może zmiany we Mszy świętej?

W gruncie rzeczy stworzenie takiego nabożeństwa nie byłoby jeszcze najgorszym, co może nas spotkać. Oczywiście, stanowiłoby tragedię i niejednokrotnie prowadziłoby najpewniej do wielkich zgorszeń. Zachowana zostałaby jednak pewna jasność: tu jest katolicka Msza święta, a tu synodalno-inkluzywne spotkania celebracyjne. Pozwalałoby to katolikom na dystansowanie się od wynalazków środowisk rewolucyjnych i w miarę spokojne uczestnictwo we Mszy.

Nie można jednak wykluczyć, że plan jest bardziej „ambitny”, to znaczy obliczony na przekształcenie samej Mszy. Nie wiadomo obecnie nic na temat opracowywania jakichś nowych ksiąg liturgicznych, a zwłaszcza nowego Mszału, który moglibyśmy nazwać, antycypując – Mszałem Rzymsko-Synodalnym. Nie, takich informacji nie ma. Są za to konkretne zmiany. Po pierwsze, wskutek decyzji papieża Franciszka do kilku posług liturgicznych zostały dopuszczone kobiety – jako akolitki i lektorki. Na gruncie Synodu o Synodalności jest możliwe wprowadzenie dodatkowo diakonatu kobiet, a ponadto – zupełnie nowych posług. Sprawią one, że zachowany będzie, by tak rzec, znany nam schemat instytucjonalno-formalny liturgii, ale dokonana zostanie przy tym subwersywna wymiana treści. Będziemy mieć zatem osoby świeckie obojga płci i w różnym w wieku wykonujące rozmaite czynności, które dotąd sprawowali wyłącznie kapłani.

Niewykluczone są jednak również inne modyfikacje, bardziej strukturalne. Od 2020 roku pracuje specjalna komisja liturgiczna, która opracowuje nowy ryt – dla Amazonii. Wydaje się, że ten ryt może być eksperymentem mającym pokazać sposób nowej „inkulturacji” liturgii. Nie chodzi o to, byśmy mieli na Mszy świętej (czy na „celebracjach liturgicznych”) biegać w pióropuszach i oddawać hołd duchom przodków; raczej o to, by zaszczepić liturgii zasadę głębokiego czerpania z lokalnej kultury. W efekcie można byłoby zaakceptować – na przykład – liturgiczne błogosławienie związków jednopłciowych w Belgii, Holandii czy Niemczech (a może kiedyś i w Polsce?), bo to przecież odpowiada „lokalnej kulturze”. I tak dalej.

Czy tak musi być?

Powstaje pytanie: czy te lub inne zmiany w liturgii są nieuchronne? Wydaje się, że o ile możemy zastanawiać się nad skalą i kierunkiem poszczególnych zmian, to nie ulega wątpliwości sam fakt podjęcia dążeń do jakiejś przebudowy liturgii. Jak to się wyrazi, pozostaje otwartym, choć kierunki starałem się wyżej zarysować. W związku z tym istnieje poważne niebezpieczeństwo, że wielki chaos liturgiczny, który pojawił się w Kościele katolickim po 1970 roku, nie był bynajmniej ostatnim aktem bitwy o tradycję modlitwy Kościoła. Czekają nas kolejne, może ostrzejsze jeszcze trudności. Ktoś mógłby na to odpowiedzieć: dobrze, ale to problem tych, którzy chodzą na „posoborową” Mszę; na Vetus Ordo takich kłopotów nie ma. Bezpośrednio, tak – ale chcemy przecież jedności w Kościele. Dlatego to problem wszystkich bez wyjątku katolików – problem, a zarazem zadanie.

Paweł Chmielewski

Zagadka “znikającego” papieża. To Leon II (682-683). Ks. Bugnini w akcji…

Zagadka “znikającego” papieża. To Leon II (682-683). Ks. Bugnini w akcji…

Dr Carol Byrne

https://www.traditioninaction.org/HotTopics/f173_Dialogue_89.htmKiedy kalendarz na rok 1960 został opublikowany przez papieża Jana XXIII, z niewyjaśnionych przyczyn zabrakło w nim jednego z jego świętych poprzedników: Leona II (682-683), którego święto przypadało na dzień 3 lipca. Jaki pretekst mógłby usprawiedliwić usunięcie papieża o nieskazitelnej ortodoksji, którego Liber Pontificalis (Księga Papieska) opisuje jako “człowieka o wielkiej elokwencji, kompetentnego w Piśmie Świętym, biegłego w języku greckim i łacińskim, odznaczającego się śpiewem i psalmodią”? (1)

Tajemnica jest tym większa, gdy weźmiemy pod uwagę, że ten wybitny papież został  usunięty z Kalendarza Ogólnego przez jednego ze swoich następców,  bez żadnego uzasadnienia.

W żaden sposób nie można było w tym przypadku zastosować fabrykowanych przez ks. Bugniniego kryteriów  świąt do postaci Św. Leona II. Tym razem nie było mowy o dublowaniu: Było to jedyna uroczystość Św. Leona II w kalendarzu. Nie można też było go odrzucić z powodu “niehistoryczności”: Panowanie papieża Leona było dobrze udokumentowane, a jego pisma zachowane.Każda próba zniesienia święta z powodu “braku uniwersalnego znaczenia” (kolejny pretekst Bugniniego do użycia topora wojennego) byłaby skazana na niepowodzenie: Zatwierdzenie przez papieża Leona, decyzji VI Soboru Ekumenicznego (680-681) dotyczyło kwestii doktrynalnych, które pozostały wiążące dla wszystkich przyszłych papieży.Sytuacja wymagała oczywiście wykorzystania całej pomysłowości Bugniniego i zastosowania techniki, w której był szczególnie uzdolniony – zręczności ręki, która zwodzi oko.

Zabawa w “liturgiczne” krzesła

Plan zakładał, że 3 świętych – Leon II, Ireneusz i Tomasz Apostoł – będą rywalizować o 2 daty w kalendarzu: 28 czerwca i 3 lipca, przy czym tylko jeden święty mógł zajmować któryś z tych dni.Przed rokiem 1960, 28 czerwca był uroczystością Św. Ireneusza (2), a 3 lipca Świętego Leona II. (3) Ale w reformie z 1960 r. Św. Ireneusz został przeniesiony na 3 lipca pod pretekstem, że 28 czerwca (Wigilia św. Piotra i Pawła) powinien pozostać wolny, więc Św. Leon został całkowicie wyparty.Jednak w 1969, bez wyraźnej przyczyny, Ireneuszowi przywrócono 28 czerwca, co pokazuje, że nie było potrzeby, aby to święto w ogóle przenosić, natomiast Leonowi (który był już wtedy taktownie zapomniany przez większość ludzi) nie przywrócono 3 lipca. Zamiast tego, przydzielono ten dzień Tomaszowi Apostołowi, który został przeniesiony ze swojej tradycyjnej daty, 21 grudnia.

W efekcie okazało się, że Leon II został na stałe pozbawiony swojego miejsca w kalendarzu, co było stratą dla Kościoła, w dużej mierze w tamtych czasach niezauważoną. Kto teraz obchodzi święto Św. Leona II, albo nawet wie, że największym osiągnięciem jego pontyfikatu było potwierdzenie pośmiertnej ekskomuniki papieża Honoriusza I za współudział w herezji? (4) Pozostaje pytanie, dlaczego Św. Leon musiał zostać usunięty z Kalendarza?

Kiedy przychodzi nam zbadać tło reform z 1960 r., widzimy, że Św. Leon II był już przegrany w grze o “liturgiczne” krzesła, jeszcze zanim zaczęła grać muzyka.

W obronie papieża Leona II

Ale najpierw kilka słów o Leonie II. Wykluczając Honoriusza z Kościoła przy poparciu Soboru Ekumenicznego, papież Leon II wypełniał po prostu najwyższy obowiązek Urzędu Piotrowego czyli utrzymanie nadprzyrodzonej jedności Wiary w całym Kościele dla dobra dusz. Ponieważ zbawienie dusz jest przyczyną powstania i istnienia Kościoła, żaden papież, który nie podejmuje skutecznych kroków przeciwko tym, którzy szerzą błędy doktrynalne, nie może być uznany za wypełniającego obowiązki swojego urzędu. (5)

Taki był zarzut wobec papieża Honoriusza – zaniedbanie obowiązków. Został on obłożony anatemą przez Szósty Sobór Ekumeniczny i przez papieża Leona II, nie za to, że sam nauczał herezji, ale za bierne przyzwolenie i niewykorzystanie swojej władzy do jej stłumienia. Mówiąc słowami papieża Leona II, “nie uświęcił  Kościoła apostolskiego nauczaniem Tradycji apostolskiej, ale bluźnierczą zdradą pozwolił na splamienie jego czystości.” (6)Werdykt ten potwierdził teolog i Doktor Kościoła, Św. Alfons Liguori. (7)

Różnica między Leonem II a Janem XXIII

Różnica polega z jednej strony na solidnej, tradycyjnej odmowie Leona II tolerowania tych, którzy szerzyli herezję lub pozwalali jej zakorzenić się w Kościele, a z drugiej strony na radykalnie zmienionej teologii rządów papieskich Jana XXIII (miękkie podejście  do błędu). Jan XXIII w przemówieniu otwierającym Sobór oświadczył, że Kościół “woli dziś korzystać z lekarstwa miłosierdzia, niż z oręża surowości” i postępować “wykazując słuszność swego nauczania, a nie wydając potępienia.”

Romano Amerio, znany komentator o SW II, zauważył, że to stanowisko dotyczące błędu doktrynalnego było “zdecydowaną nowością i jest otwarcie głoszone jako nowe podejście  Kościoła.” (8)To podejście było odejściem od autentycznej nauki i praktyki katolickiej. Nowość polegała na przedstawieniu potępienia błędu – i ukarania jego sprawców – jako sprzecznego z miłosierdziem. Ponieważ jednak misją Kościoła jest walka ze złem i ratowanie dusz przez nawrócenie ich do Prawdy, potępienie błędu przez papieża Leona II było samo w sobie uczynkiem miłosierdzia – w istocie jednym z siedmiu Uczynków  Miłosierdzia względem duszy.

Romano Amerio, powtarzając odwieczne nauczanie Kościoła, zaznaczył: “Do utrzymania prawdy potrzebne są dwie rzeczy. Po pierwsze: usunąć błąd ze sfery doktrynalnej, co dokonuje się przez obalenie błędnych argumentów i wykazanie, że nie są one przekonujące. Po drugie: usunąć osobę tkwiącą w błędzie, czyli pozbawić ją urzędu, co dokonuje się aktem władzy kościelnej.” (9)Ta rozbieżność między dwoma papieżami pokazuje, do jakiego stopnia “nowa teologia” SW II jest nie do pogodzenia z tradycyjną obroną doktryny katolickiej, której przykładem był papież Leon II.

Papieże SW II miękko traktują herezje

Papież Paweł VI ubolewał nad masową i otwartą niezgodą Hierarchii na nauczanie Magisterium. Mimo tego, odstępcy wśród biskupów, księży, teologów i profesorów seminariów zostali pozostawieni na swoich miejscach, by dalej publicznie krytykować i podważać nauczanie Kościoła, i prowadzić niezliczone dusze na manowce.

Amerio wyjaśnił, jak papież Paweł VI radził sobie z tymi, którzy odrzucali Magisterium: “Paweł VI wolał wygłaszać przemówienia i ostrzeżenia, które przypominały ludziom o ich obowiązkach bez potępiania ich, uświadamiały im coś bez nakładania na nich obowiązku, dawały wskazówki bez nalegania na ich przestrzeganie.” (10

)Większości katolików umyka dziś, że niechęć papieża do stosowania kar wobec dysydentów jest częściowym powodem, dla którego trwali oni w swoich błędach.Wszystkie dowody wskazują na to, że nowa polityka unikania dyscyplinowania i usuwania dysydenckich duchownych, przyniosła następujące skutki:

– Dała winowajcom jednoznaczny sygnał, że pozostaną bezkarni; – Doprowadziło to do ignorowania autorytetu przez tych, którzy są zobowiązani do posłuszeństwa wobec niego;

– Doprowadziło to do kompromitacji władzy;

– Zapoczątkowało to panowanie liberalizmu w teologii dogmatycznej i moralnej;

– W sprawach dogmatycznych i moralnych zapanowała anarchia.Przed SW II, popieranie herezji przez papieża było uważane za wykroczenie podlegające ekskomunice. (11)

Ale od tego czasu, w niezliczonych przypadkach, papieże nagradzali postępowców, a ignorowali lub nawet potępiali obrońców Wiary katolickiej.

Usunięcie Leona II

Kwestią leżącą u podstaw wyrzucenia papieża Leona z Kalendarza jest zmieniona koncepcja papiestwa. Ten papież z VII wieku nie tylko upominał, ale podejmował zdecydowane działania przeciwko źródłom herezji i jej rozprzestrzenianiu, nie oszczędzając jednego ze swoich poprzedników. Był więc “znakiem sprzeciwu”, bezpośrednim afrontem wobec papieży SW II, którzy pozwolili mrowiu herezji wtargnąć do Kościoła i zamieszkać w nim – a wszystko to w imię ekumenizmu, wolności religijnej i kolegialności.

Wraz ze zniknięciem ze sceny liturgicznej Św. Leona II, mało kto dostrzega dziś związek między widoczną wokół nas zapaścią dogmatyczną i moralną a nieudolnością współczesnych papieży w skutecznym radzeniu sobie z kryzysem.W tej nowej sytuacji trzeba dokonać wyboru. Czy jesteśmy za wiarą katolicką, czy przeciwko niej? Czy jesteśmy za przeciwstawieniem się Honoriuszowi (i jego współczesnym odpowiednikom), czy za pozwoleniem im na utrwalanie błędu i herezji? Czy jesteśmy za obroną Kościoła, czy za ugodą z tymi, którzy chcą go zniszczyć? Nie ma tu żadnej możliwej drogi pośredniej. To właśnie tutaj wisi miecz Św. Michała Archanioła.

c.d.n.

===========================================================

Dr Carol Byrne tłum. Sławomir Soja

1. “Vir eloquentissimus, in divinis Scripturis sufficienter instructus, greca latinaque lingua eruditus, cantelena ac psalmodia praecipuus”. Zob. Louis Duchesne (red.), Le Liber Pontificalis, Paris, 1886-1892, t. 1, s. 3592. 

=================================

2. Tak było dopiero od 1921 roku, kiedy papież Benedykt XV rozszerzył jego święto (wcześniej obchodzone w Lyonie) na Kalendarz Ogólny. Według Martyrologium Rzymskiego,  28 czerwca był tradycyjnie uroczystością Św. Leona II w Rzymie.

3. Jak na ironię, 3 lipca (1982) był dniem śmierci arcybiskupa Bugniniego. W obecnym stanie Kościoła nie jest wykluczone, że pewnego dnia zostanie on “kanonizowany” i że ta data stanie się świętem “świętego Annibale”.

4. Była to herezja monoteletycka, która powstała wśród patriarchów Konstantynopola w VII wieku. Uznawali oni ortodoksyjną naukę o dwóch naturach Chrystusa (boskiej i ludzkiej), ale ich doktryna, że miał On tylko jedną wolę, wspólną dla obu natur, została potępiona jako heretycka przez VI Sobór Ekumeniczny w 681 roku.

5. O tym, jak poważnie Kościół traktował  Urząd Piotrowy, mogą świadczyć słowa poprzednika papieża Leona, papieża Św. Agatona (678-681), który zwrócił się do VI Soboru Ekumenicznego w ten sposób:”Biada mi, jeśli zaniedbam głoszenie prawdy mojego Pana, którą oni [papieże rzymscy] głosili ze szczerością. Biada mi, jeśli prawdę tę zakryję milczeniem… Co powiem na  przyszłym Sądzie samego Chrystusa, jeśli się tutaj zawstydzę (czego niech Bóg broni!) głoszenia  Prawdy Jego słów? Jaki pożytek będę miał dla siebie, jaki dla dusz mi powierzonych, gdy On zażąda ścisłego rozliczenia się z otrzymanego urzędu?”

6. Napisał też do biskupów hiszpańskich, obwiniając Honoriusza o to, że nie ugasił, jak przystało na jego apostolski autorytet papieża, płomieni heretyckiej doktryny na początku, ale podsycał je przez swoje zaniedbania.Warto zauważyć, że jeden z poprzedników Leona II, papież Marcin I (649-655), zginął śmiercią męczeńską z rąk cesarza bizantyjskiego Konstansa II za to, że bronił Kościoła przed herezją monoteletycką, której zwalczania odmówił papież Honoriusz.

7. Św. Alfons stwierdził: “Honoriusz ma wszelkie prawo być oczyszczony z herezji monoteletyckiej, ale mimo to został słusznie potępiony przez Sobór, jako sprzyjający heretykom i za swoje zaniedbania w tłumieniu błędu”. Zob. The History of Heresies, and their Refutation, or the Triumph of the Church, 2 vols., Dublin: James Duffy, 1847, t. 1, s. 199.

8. Romano Amerio, Iota Unum: A Study of Changes in the Catholic Church in the 20th Century, Angelus Press, 1999, s. 80.

9. Tamże, s. 14510. Tamże, s. 14611. Św. Alfons Liguori zgodził się, że papież Honoriusz “został bardzo słusznie potępiony [przez Leona II], gdyż zarówno zwolennicy herezji, jak i jej autorzy są w równym stopniu winni.” (The History of Heresies, and their Refutation, or the Triumph of the Church, s. 194)

Nieważne zniesienie kary dla masonów przez Jana Pawła II – i konsekwencje 

BKP: Nieważne zniesienie kary dla masonów przez Jana Pawła II i konsekwencje 

wideo: http://vkpatriarhat.org/pl/?p=19882  https://emeritus-puspokok.wistia.com/medias/zsemp6nzin

https://rumble.com/v1oriir-mason.html  cos.tv/videos/play/39759252086625280

bitchute.com/video/750B6i7SeVf7/

Jan Paweł II w 1983 roku potwierdził zmiany w kodeksie, a tym samym przyjął do Kościoła masonów. Zwłaszcza we Włoszech jest ich dużo. Zniesienie ekskomuniki kościelnej było przestępstwem nie tylko przeciwko Kościołowi, ale także przeciwko samym masonom. Jan Paweł II w ten sposób zablokował im drogę do prawdziwej pokuty, czyli wiecznego zbawienia. Wielu masonów żyje w złudzeniu, że mogą teraz uważać się za katolików, mimo to, że swoje dusze podczas wstępnej masonskiej inicjacji zaprzedali diabłu. W rezultacie należy im również odmówić pochówku katolickiego. Dziś masoni już kontrolują Watykan głównie przez swojego powiernika, pseudopapieża Francisa Bergoglio.

Jeśli któryś z masonów chce ratować swoją duszę i nie chce iść do piekła, czyli do wiecznego cierpienia, które nigdy się nie kończy, musi prawdziwie pokutować, a zatem musi wiedzieć, że decyzja Jana Pawła II jest nieważna. W godzinie śmierci i przed sądem Bożym nie pomoże mu odwoływanie się na ten fałszywy dokument.

 Masońska organizacja wymaga od swoich członków poszczególnych stopni inicjacji. W pewnym stopniu musi już wyraźnie wyrzec się Chrystusa i poświęcić się diabłu. Dlatego wszystkich masonów nadal dotyczy kara ekskomuniki latae sententiae. Jednocześnie sprowadzili na siebie Bożą anatemę, czyli wykluczenie z Mistycznego Ciała Chrystusa. Boża anatema (Ga 1:8-9) spada za głoszenie lub przyjmowanie innej ewangelii niż tą, którą głosił Chrystus i posłał głosić apostołów.

Antyewangelia masonów zaprzecza zbawczej wierze w jej istocie, a jednocześnie zaprzecza podstawom zasad moralnych i przykazań Bożych. Nie jest możliwe zjednoczenie drogi, prowadzącej do wiecznej zagłady, z drogą Chrystusowej Ewangelii, która prowadzi do życia wiecznego. To absolutny nonsens. Ta organizacja czci i służy innemu bogu, a w rzeczywistości diabłu.

Każdy z jej członków, jeśli nie będę w porę pokutować i umrze w zatwardziałości, będzie wiecznie potępiony. To stwierdzenie opiera się na samej istocie Ewangelii. Z tego słowa w godzinie śmierci będzie sądzony każdy ochrzczony i nieochrzczony mason. Jezus do każdego z nich teraz wypowiada swoje wiecznie ważne słowo: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy zginiecie” (Łk 13,3).

Przez to, że Jan Paweł II zdjął ekskomunikę na masonów, popełnił rażącą zbrodnię przeciwko istocie Ewangelii. Powszechnie wiadomo, że każdy mason przy wstąpieniu do tej organizacji pozwoli położyć na szyję miecz. Symbolizuje to, że za wierność antyboskiej nauce i programowi jest gotów stracić sumienie, zaprzeczyć zdrowym zasadom rozumu, a nawet poświęcić swoje życie. Jeśli nie dotrzyma obietnicy, wie, że ta organizacja zajmie się jego moralną lub fizyczną likwidacją.

Przyłożenie miecza do szyi – to gest związany z przysięgą. Podczas niej każdy mason sam siebie przeklina za możliwą zdradę przysięgi. Jest to gest antychrztu, czyli publiczne wyrzeczenie się jedynego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Można to porównać do antychrztu cesarza Juliana Apostaty (IV wiek), który kazał wylać na siebie krew byka. Droga powrotna nie jest łatwa, nawet jeśli dana osoba w momencie składania przysięgi nie była w pełni świadoma konsekwencji. Jeśli chodzi o pokutę, nie wystarczy tylko słowem wyrzec się ducha i programu tej organizacji, ale należy wykonać odpowiedni anty-gest, w obecności przynajmniej dwóch świadków.

Były mason, który pokutuje, musi liczyć się z tym, że diabeł i jego słudzy będą również usiłować o jego fizyczną śmierć. Musi to potraktować poważnie jako część prawdziwej pokuty, która zapewni mu wieczne zbawienie, czyli życie wieczne i zbawienie od wiecznych mąk w piekle.

Nie mówimy tutaj o wyższych inicjacjach, kiedy mason de facto staje się medium demonów i diabła i nie jest już w stanie, być może z pewnymi wyjątkami, czynić pokutę. Taka osoba jest już żyjącym kandydatem piekła, której celem jest zaciągnąć do niego jak największą liczbę dusz.

Czyli fakt, że Jan Paweł II odwołał ekskomunikę kościelną na masonów poprzez tzw. poprawkę w nowym kodeksie, jest ze strony tego papieża wielką zdradą. W dniu jego tak zwanej beatyfikacji, 1 maja 2011 r., na niego była pośmiertnie ogłoszona Boża anatema za jego zbrodnie przeciwko Ewangelii Chrystusa, a zwłaszcza za jego odstępcze gesty w Asyżu w 1986 r.

A co do masonów: błagamy, zejdźcie z tej drogi, prowadzącej do wiecznej zagłady! Niech każdy z was osobiście uświadomi sobie, że ma nieśmiertelną duszę. My nie chcemy, żeby twoja dusza skończyła w piekle.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr              + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

Nieważne zniesienie kary dla masonów przez Jana Pawła II i konsekwencje

vkpatriarhat.org/en/?p=22038  /english/

vkpatriarhat.org/it/?p=9026  /italiano/

vkpatriarhat.org/fr/?p=15439  /français/

vkpatriarhat.org/es/?p=12188  /español/

vkpatriarhat.org/pg/o-levantamento-nulo-e-sem/  /português/

———————————————-

Zapisz się do naszego newsletter  bit.ly/3PJRfYs

Kościół i masoneria. Dlaczego Watykan dialoguje z wolnomularstwem? „Drodzy bracia masoni”.

Kościół i masoneria. Dlaczego Watykan dialoguje z wolnomularstwem? „Drodzy bracia masoni”. Chmielewski w „Na Straży”

Jak wyglądają współczesne relacje Kościoła katolickiego z masonerią? Nie są bynajmniej wrogie; wprost przeciwnie. O szczegółach wydarzeń rozgrywających się za pontyfikatu papieża Franciszka mówił w programie PCh24 TV „Na Straży” red. Paweł Chmielewski.

Paweł Chmielewski wyszedł od pozornie zaskakującego spotkania, do którego doszło 27 września 2022 roku w mieście Terni niedaleko Rzymu. Otwierano wówczas z celebrą nowe wejście do siedziby Wielkiego Wschodu Włoch. W ceremonii uczestniczył ordynariusz miejsca, bp Francesco Soddu. Było to tak naprawdę jedynie jednym z wielu katolicko-masońskich spotkań, które odbywają się w ostatnich latach.

Kościół katolicki w XVIII wieku jednoznacznie potępił masonerię. Jej złowrogie cele względem Kościoła opisał szczególnie precyzyjnie papież Leon XIII w encyklice Humanum genus. W Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1917 roku za przynależność do masonerii przewidywano ekskomunikę. Niestety, ta jasna postawa zaczęła zmieniać się po II Soborze Watykańskim. Papież Paweł VI, mówił red. Chmielewski, ogłosił w encyklice Ecclesiam suam z 1964 roku wejście na drogę dialogu – i dialog ten objął również masonerię. Na gruncie tego dialogu w 1980 roku biskupi z Niemiec wydali dokument, w którym z jednej strony pisali o niezgodności masonerii z katolicyzmem, ale z drugiej zachęcili do współpracy na kilku płaszczyznach.

Za pontyfikatów Jana Pawła II i Benedykta XVI ten dialog z masonerią nie był rozwijany. To zmieniło się za pontyfikatu papieża Franciszka.

Jak podkreślił red. Chmielewski, w 2016 roku ogłoszona została tzw. doktryna Ravasiego. Chodzi o wizję, którą zaprezentował kard. Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury w latach 2007 – 2022. Ravasi opublikował artykuł pt. „Drodzy bracia masoni”, w którym zachęcił do współpracy katolicko-masońskiej. Kardynał oparł się w dużej mierze na dokumencie niemieckich biskupów z 1980 roku. Wskazał dodatkowo na trzy szczególne płaszczyzny współpracy: kwestię wolności sumienia, równości praw, teistycznej wiary w Boga. Jak powiedział red. Paweł Chmielewski, widać, że ta doktryna jest bardzo bliska papieżowi Franciszkowi. Choćby w jego encyklice Fratelli tutti z 2021 roku, która nosi przecież tytuł przez wielu interpretowany jako utrzymany w duchu masońskim, obecne są w centrum właśnie te kwestie: wolności sumienia człowieka, równości praw i wiary w Boga, niekoniecznie chrześcijańskiej. Encyklika jest bowiem pisana w kluczu dialogu międzyreligijnego.

Można, oczywiście, na różne sposoby tłumaczyć te zbieżności. Red. Chmielewski przypomniał jednak, iż jest faktem, że w latach 70. Środowiska masońskie bardzo intensywnie operowały na Watykanie, choćby w obszarze bankowości; dobrze znana jest historia zaangażowania loży Propaganda Due w prace Banku Watykańskiego i w Banco Ambrosiano. Przypomniał też, że wiarygodne doniesienia takich księży, jak choćby ks. Charles T. Murr, wskazują na przynależność do masonerii niektórych wysoko postawionych hierarchów w latach 60. i 70.; tu wymienia się zwykle abp. Annibale Bugininiego oraz kard. Sebastiano Baggia.

Zdaniem red. Pawła Chmielewskiego należy mieć nadzieję, że następca papieża Franciszka wróci do jednoznacznie antymasońskiej linii poprzednich papieży, nie kontynuując linii „dialogu” zadekretowanej przez Pawła VI i kontynuowanej przez obecnego Ojca Świętego.

Więcej w programie.

Źródło: PCh24 TV

Pogański papa: Wołanie Matki Ziemi, nawrócenie ekologiczne i modlitwa za COP27. Nowe orędzie Franciszka

Nowe orędzie Franciszka

Zachęcając do „wsłuchania się w głos stworzenia” oraz „gorzki krzyk matki Ziemi”, papież Franciszek wzywa do podjęcia wyzwań jakie stwarza „nawrócenie ekologiczne”, zarówno w obszarze indywidualnym jak i wspólnotowym, poprzez wspieranie ONZ-owskich agend skupionych na problemie globalnego ocieplenia.

Na stronie Projektu Caritas Laudato Si opublikowano orędzie Franciszka na obchody Światowego Dnia Modlitw o Ochronę Świata Stworzonego 1 września 2022 r. „Jeśli uczymy się słuchać głosu stworzenia, to zauważamy w nim swoisty dysonans. Z jednej strony jest to słodka pieśń wychwalająca naszego umiłowanego Stwórcę, z drugiej zaś gorzki krzyk, który żali się przez nasze ludzkie złe traktowanie” – zauważa papież.

„Słodka pieśń stworzenia zaprasza nas do praktykowania duchowości ekologicznej(Enc. Laudato si’, 216), wrażliwej na obecność Boga w świecie przyrody. Jest to zachęta do oparcia naszej duchowości na „miłującej świadomości, że nie jesteśmy odłączeni od innych stworzeń, tworząc z innymi istotami wszechświata wspaniałą powszechną komunię” (tamże, 220). Szczególnie w uczniach Chrystusa, takie wspaniałe doświadczenie wzmacnia świadomość, że „wszystko przez Niego się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” ( J 1, 3). W tym Czasie dla Stworzenia podejmijmy na nowo modlitwę w wielkiej katedrze stworzenia, ciesząc się „wzniosłym chórem kosmicznym” [2] niezliczonych stworzeń wyśpiewujących Bogu chwałę” – zachęca.

Jak podkreśla Franciszek, „tej słodkiej pieśni” towarzyszy jednak „gorzkie wołanie”.

„Jako pierwsza woła nasza siostra matka Ziemia. Zdana na łaskę naszych konsumpcyjnych ekscesów, jęczy i błaga nas o zaprzestanie naszych nadużyć i jej niszczenia. Następnie wołają różne stworzenia. Zdane na łaskę despotycznego antropocentryzmu (Laudato si’, 68)” – przekonuje.

W proteście wołają do nieba również najbardziej dotknięci skutkami kryzysu klimatycznego „najubożsi spośród nas”, „bracia i siostry” z rdzennych narodów oraz „zagrożona krótkowzrocznym egoizmem” strajkująca młodzież.

„Słysząc te gorzkie wołania, musimy okazać skruchę i zmienić szkodliwe style życia i mechanizmy” – podkreśla Franciszek, odnosząc ewangeliczne wezwanie do nawrócenia nie tyko do zmiany relacji z Bogiem i drugim człowiekiem, ale również i Stworzeniem. Co więcej, w opinii papieża „stan degradacji naszego wspólnego domu zasługuje na taką samą uwagę jak inne globalne wyzwania, takie jak poważne kryzysy zdrowotne czy konflikty zbrojne”.

Dlatego walka z globalnymi wyzwaniami wymaga nie tylko indywidualnych zmian w życiu osobistym, ale również zaangażowania na poziomie wspólnotowym.

„W tej perspektywie, do zaangażowania się wezwana jest również wspólnota narodów, zwłaszcza podczas spotkań Organizacji Narodów Zjednoczonych, poświęconych zagadnieniom środowiskowym, w duchu jak największej współpracy” – podkreśla, wskazując na zbliżające się szczyty klimatyczne COP27 w Egipcie i poświęcony bioróżnorodności COP15 w Kanadzie.

Jednak „osiągnięcie celu paryskiego, jakim jest ograniczenie wzrostu temperatury do 1,5°C, jest sporym wyzwaniem i wymaga odpowiedzialnej współpracy między wszystkimi narodami”. Papież wymienia konkretnie „przestawienie” wzorców konsumpcji i produkcji, a także stylu życia, w kierunku bardziej szanującym stworzenie i integralny rozwój ludzki wszystkich narodów obecnych i przyszłych, rozwój oparty na odpowiedzialności, roztropności/przezorności, solidarności i trosce o ubogich i o przyszłe pokolenia”.

Przekonując o niezmazywalności „długu ekologicznego” narodów bogatszych gospodarczo, które „w ostatnich dwóch stuleciach najbardziej powodowały zanieczyszczenie”; papież, wraz z wspólnotą międzynarodową wymaga od nich „podjęcia ambitniejszych kroków zarówno podczas COP27, jak i COP15”.

„Pociąga to za sobą, oprócz zdecydowanych działań w obrębie ich granic, dotrzymanie obietnic, dotyczących wsparcia finansowego i technicznego dla krajów uboższych gospodarczo, które już teraz ponoszą większy ciężar kryzysu klimatycznego” – podkreśla.

W tym Czasie dla Stworzenia módlmy się, aby szczyty COP27 i COP15 mogły zjednoczyć rodzinę ludzką (por. tamże, 13) dla zdecydowanego zmierzenia się z podwójnym kryzysem: związanym z klimatem i zmniejszeniem różnorodności biologicznej. Przypominając zachętę św. Pawła, aby radować się z tymi, którzy się radują i płakać z tymi, którzy płaczą (por. Rz 12, 15), płaczmy z gorzkim krzykiem stworzenia, słuchajmy go i odpowiadajmy czynami, abyśmy my i przyszłe pokolenia mogli nadal radować się słodkim śpiewem życia i nadziei stworzeń” – papież konkluduje swoje przesłanie.

Źródło: laudatosi.caritas.pl PR

How Pope Francis’s Canadian Trip Undermines the Catholic Concept of the Missions

July 27, 2022 | John Horvat II  https://www.tfp.org/how-pope-franciss-canadian-trip-undermines-the-traditional-catholic-concept-of-the-missions/?PKG=TFPE22253

Pope Francis’s trip to Canada frames American Indian missionary work as an instrument of European oppression and the suppression of tribal cultures.

How Pope Francis’s Canadian Trip Undermines the Traditional Catholic Concept of the Missions

For decades, „progressive Catholics” have tried to change the notion of Catholic missions, especially among the more primitive peoples. Thus, Pope Francis’s trip to Canada highlights the dominance of this current that frames American Indian missionary work as an instrument of European oppression and the suppression of tribal cultures.

Armed with notions of Rousseau’s “noble savage” and liberation theology errors, this progressive wing of the Church even claims that tribal peoples did not need evangelization and might teach the West about living in harmony with nature.

Such a rewriting of history distorts the traditional Catholic concept of the missions. It denigrates the heroic work of saints and missionaries who endured great hardships in their thirst for souls.

It likewise ignores many atrocious customs, conditions and superstitions that crippled pagan cultures and wrought untold suffering upon these peoples.

Prof. Plinio Corrêa de Oliveira denounces this maneuver to destroy the notion of the missions in his prophetic book, Indian Tribalism: The Communist-Missionary Ideal for Brazil in the Twenty-First Century. Today the partisans of this heterodox theory can be found among the Pachamama-venerating partisans of Amazonian “spirituality” and all Mother Earth (aka Gaia) worshippers among Indians throughout the Americas.

The Traditional Concept of the Missions

The obligation to evangelize came from the Great Commission when Christ said: “Going therefore, teach ye all nations: baptizing them in the name of the Father and of the Son and of the Holy Spirit. Teaching them to observe all things whatsoever I have commanded you (Matt. 28: 18-20). Christ did not order the Apostles to impose their Jewish culture upon the peoples. Rather, He called upon the Apostles to teach the universal truths of the Gospel so that those who heard the “Good News” and believed might have access to eternal life.

Because of Original Sin, fallen humanity can fall into the worst depravity. Those who evangelized the world found it sunk in sin, vice and superstitions. There were no peoples on the earth that did not suffer from barbaric practices, constant warfare, famine, witchcraft, slavery and impurity.

Mission comes from the Latin word “missio,” which comes from “mitto,” which means “I send.” Thus, the missionary was “sent” by Christ, through the Church, to free these poor souls from slavery to the devil. It was not a Jewish, Roman or later European project that transformed the pagan landscape. The primitive barbarians occupying Europe during antiquity were as cruel and savage as the tribes later found in the Americas. Both needed evangelization.

Thus, this missionary activity was often disruptive, as can be seen by the early Christian saints who overturned the idols, chopped down the sacred oak groves or forbade human sacrifice, infanticide or cannibalism. However, God blessed these efforts, and many peoples recognizing the misery of their situation, abandoned their erroneous ways and begged the missionaries to enlighten them. Whole peoples converted to the Faith as a result. Wherever the Church went, she preserved what was good in the culture and removed what was evil, always building an authentic Christian culture.

Aim of the Catholic Mission

Thus, the Catholic Mission model, developed over twenty centuries, was always very defined. Missionaries aimed for the salvation of souls so that they might receive the happiness of heaven and thereby give glory to God for all eternity.

Prof. Corrêa de Oliveira states, “The Church teaches that the normal way for a man to be saved consists in being baptized, believing and professing the doctrine and law of Jesus Christ.” It also consists in observing God’s law.

This description is familiar to all who have read the lives of saints and missionaries and how they suffered hardship and martyrdom to bring souls to the Faith.

The Temporal Effects of the Mission

While the final goal of the missionary work is eternal salvation for souls immersed in the darkness of sin, the missions also had the added benefits of improving the earthly life of the new Christians as they learned to love God and neighbor.

Prof. Corrêa de Oliveira dares to state the Church’s traditional position that “To Christianize and to civilize are thus correlated terms. It is impossible to Christianize seriously without civilizing. Likewise and reciprocally, it is impossible to de-Christianize without disordering, brutalizing and forcing a return to barbarity.”

With the Gospel and the practice of the Ten Commandments, Christian order reigns, and society progresses materially, intellectually and culturally. The superstitions and barbaric customs that enslaved pagan peoples no longer tormented or left them in unhappy stagnation.

The Indian Evangelization

The Indian evangelization differed from the barbarian conversions after the fall of the Roman Empire. These latter peoples converted to the Faith and formed Catholic nations where the Church could influence the whole culture without outside corrosive elements.

The later Indian evangelizations, however, were hampered by contact with decadent and modern neo-pagan explorers who had a corrosive influence on the converted populations. Protestant powers and bad Catholics often destroyed the beneficial work of the Catholic missions. Enlightenment ideas further darkened minds to the Truth. These influences made the Indians subject to many injustices that must be denounced. The work of the missionaries was harder by having to fight these corrupt Western elements in addition to the superstitions of pagan religions.

Nevertheless, the influence of the Church still benefited the Indians by opening to them the means of eternal salvation. Whole tribes were converted and baptized. These peoples often advanced materially and enjoyed the benefits of progress. Wherever the Church went, she alleviated the suffering, educated the youth and preserved native languages. Today the Church joyfully invokes the names of Native American saints from these populations, such as Saint Kateri Tekakwitha, Saint Juan Diego and Saint Martin de Porres. Our Lady of Guadalupe came to Mexico and brought about the conversion of millions.

The Modern Post-Communist Missionary Rejects Evangelization

Prof. Corrêa de Oliveira’s book outlines how “updated” missionaries have rejected the mission tradition and flipped the narrative to see the Indian peoples as “the true evangelizers of the world.” They have rejected Christ’s mandate to go and teach all nations and provide them with baptism as a means of salvation. Indeed, Fr. Corrado Dalmolego, an Italian Consolata priest directing the Catrimani mission in Brazil, bragged that his mission had not baptized anyone in over fifty-three years!

Some partisans of this new “Church with an Amazonian face” seek to reinstate the practices of idolatry (Pachamama), nudity and immorality that enslaved their ancestors. The Indians are often expected to adopt communitarian lifestyles without private property, which shackles them in abject poverty.

The neo-missionary narrative fits well with liberation theology ideas that turn everything into a class struggle framework of oppressors and oppressed. It idolizes a primitive, Marxist, utopian ideal that never existed in Indian culture but is presented as a utopian model for the West.

The trip of Pope Francis to Canada serves as an occasion to further this subversive narrative much more by images than words. It is not to say that injustices did not happen. However, the focus of the criticism is couched in terms that favor revolution and resentment. The traditional concept of the mission’s salvific role has been abandoned in favor of a sociological and leftist perspective that greatly harms both Native Americans and North Americans of all ethnic backgrounds.

Prof. Plinio Corrêa de Oliveira claims that the central focus must be “the power and kindness of the Savior,” Our Lord Jesus Christ, not the Antichrist represented by the modern neo-pagan tribal world. “Our Lord Jesus Christ is infinitely more powerful than the anti-Christ.” May all nations believe in Him and be baptized, so His prayer in the Our Father will be fulfilled “Thy kingdom come, Thy will be done, on earth, as it is in heaven.”

Już nawet ‘postępowi katolicy” piszą o roli masonów w „wiośnie Kościoła” i V2. O kryzysie Kościoła na podstawie „Morderstwa 33. stopnia” o śmierci Jana Pawła I

Infiltracja czy sympatia dla masońskich idei? Lisicki o kryzysie Kościoła na podstawie „Morderstwa 33. stopnia” o śmierci Jana Pawła I

Z pewnością po przeczytaniu „Morderstwa 33. stopnia” nie sposób tak po prostu uznać wspomnień ks. Charlesa Murra za konfabulację. Chociaż, nie ukrywam, wiele wątpliwości pozostajepodkreśla Paweł Lisicki, komentując publikację ujawniającą infiltrację najwyższych szczebli watykańskich przez członków masonerii.

Książka stanowiąca opis spotkań i rozmów między autorem – ks. Murrem, a arcybiskupem Gagnonem, kardynałem Giovannim Benellim (arcybiskupem Florencji, wcześniej zastępcą watykańskiego sekretarza stanu i jednym z najbliższych współpracowników Pawła VI) oraz prałatem Mario Marinim (późniejszym sekretarzem komisji Ecclesia Dei).

Choć żadna z wymienionych postaci nie może potwierdzić relacji ks. Murra, ponieważ wszyscy nie żyją, zdaniem redaktora naczelnego DoRzeczy, „dokładność opisów i szczegółów wskazuje raczej na autentyczność”.

Arcybiskup Gagnon miał zebrać niepodważalne dowody, że masonami było co najmniej trzech wysokich rangą urzędników watykańskich: sam ówczesny sekretarz stanu, kardynał Jean Villot, prefekt Kongregacji Biskupów Sebastiano Baggio oraz arcybiskup Annibale Bugnini, odpowiedzialny za przygotowanie i wprowadzenie Nowego Rytu Mszy, który w praktyce zastąpił dawną, klasyczną mszę łacińską.

Główna teza, jaką stawia autor dotyczy śmierci Jana Pawła I, będącą – w jego opinii – bezpośrednim następstwem burzliwej konfrontacji z jednym z masońskich hierarchów.

Choć zdaniem Pawła Lisickiego, zaletą książki jest szczegółowe ukazanie wewnętrznej walki pomiędzy różnymi frakcjami i koteriami watykańskimi, choć opis wydarzeń skłania ku nieco innemu pytaniu: czy rzeczywiście dramatyczny zwrot Kościoła rzymskiego, jaki dokonał się pod rządami Pawła VI, w stronę progresywizmu, jest efektem infiltracji przez masonów, a więc czynnika wobec papieża zewnętrznego?.

Przecież zarówno niepohamowane dążenie do aggiornamento jak i bezgraniczne zaufanie do dialogu i progresywizm były przecież właśnie głównymi cechami pontyfikatu samego Pawła VI i to w czasie, kiedy to jednym z głównych jego doradców i najbardziej zaufanych ludzi był prałat Benelli” – zauważa.

„Czy można zatem po prostu uznać, że winnymi owego stoczenia się Kościoła ku światowości byli tylko »masoni«, o których Paweł VI nic nie mógł wiedzieć? A może, co jest wnioskiem znacznie bardziej logicznym, liczba masonów na wysokich szczeblach kurii wynikała z nastawienia i aprobaty Pawła VI dla masońskich idei?

Być może właśnie ta sympatia sprawiła, że nawet dysponując dowodami winy swoich współpracowników wolał nic nie zrobić” – przekonuje.

Co jest zatem większym problemem: czy to, że papież Paweł VI narzucił Kościołowi nową, zrywającą z Tradycją liturgię, czy to, że jej autor był masonem?” – pyta, wskazując, że sam papież entuzjastycznie podszedł do całej reformy, mając świadomość elementów masońskich i protestanckich w nowej Mszy.

Tę zagadkę w opinii Lisickiego dużo lepiej wyjaśnia ks. Dominik Bourmaud w książce „Sto lat modernizmu”, który tajemniczy i często niezrozumiały pontyfikat uważa za służący „religii człowieka, który czyni się Bogiem” (świecki humanizm).

„Na ile robił to świadomie, a na ile dawał się zwieść swemu otoczeniu pozostaje pytaniem otwartym. Skutki jednak w obu przypadkach są równie opłakane” – konkluduje publicysta.

Źródło: dorzeczy.pl

Pope Francis’s Warm Welcome to Nancy Pelosi: A (not so) Subtle Message of Support for Abortionists

https://www.tfp.org/pope-franciss-warm-welcome-to-nancy-pelosi-a-not-so-subtle-message-of-support-for-abortionists/?PKG=TFPE22238

July 6, 2022 | Luiz Sérgio Solimeo  Pope Francis’s Warm Welcome to Nancy Pelosi: A (not so) Subtle Message of Support for Abortionists

Pope Francis’s Warm Welcome to Nancy Pelosi: A (not so) Subtle Message of Support for Abortionists

Pope Francis remained silent as anti-abortion Catholics (and non-Catholics) around the world joyfully celebrated the Supreme Court’s landmark decision overturning Roe v. Wade, giving the impression he was at least uncomfortable if not displeased with it.

Pope Francis’s Warm Welcome for Nancy Pelosi . . .

Then, on June 29, the Solemnity of the Holy Apostles Peter and Paul, he broke his silence not with words but with a symbolic gesture: he greeted and blessed the pro-abortion representative Nancy Pelosi in St. Peter’s Basilica. After that brief meeting, the House Speaker attended Mass and received Communion.1

Although the pope did not give her Holy Communion (due to health reasons, he did not celebrate Mass but attended next to the altar), he must have known Mrs. Pelosi was going to receive Holy Communion, as she normally does.

And the Vatican protocol office gave her a place of honor.

Indeed, Nicole Winfield writing for the Associated Press reports that at the Mass, “She was seated in a VIP diplomatic section of the basilica and received communion along with the rest of the congregants, according to two people who witnessed the moment.”2

. . . Sends a Message of Support to Abortionists

Pope Francis showed no sign of contentment with the pro-life movement’s great victory with the Supreme Court’s Dobbs ruling, which drastically restricts the crime (and sin) of abortion.

On the contrary, he welcomed a politician who publicly criticized that ruling and who is an outspoken supporter of abortion.

How not to interpret his attitude as support for pro-abortion Catholics?

“Worthiness to Receive Holy Communion”

It must be recalled that, after numerous private warnings, Most Rev. Salvatore Cordileone, Archbishop of San Francisco, published a notice forbidding abortionist leader Nancy Pelosi to receive Holy Communion in his archdiocese “until such time as you publicly repudiate your advocacy for the legitimacy of abortion and confess and receive absolution of this grave sin in the sacrament of Penance.”3

Nancy Pelosi, who insists on calling herself Catholic, ignored her pastor’s serious communication founded on Church doctrine, Canon Law, and the Worthiness to Receive Holy Communion Memorandum (2004) by Joseph Cardinal Ratzinger. In it, the then-Prefect of the Congregation for the Doctrine of the Faith reaffirmed the principle of refusing Communion to pro-abortion Catholic politicians.4

She has not “publicly repudiated” her abortionist activism. On the contrary, the very day of the Supreme Court ruling, the Speaker of the House gave an impassioned speech, saying, among other things:

“Today, the Republican-controlled Supreme Court has achieved the GOP’s dark and extreme goal of ripping away women’s right to make their own reproductive health decisions. . . . A woman’s fundamental health decisions are her own to make, in consultation with her doctor and her loved ones – not to be dictated by far-right politicians. While Republicans seek to punish and control women, Democrats will keep fighting ferociously to enshrine Roe v. Wade into law.5

Abortion and Homosexuality Go Hand in Hand

Pelosi not only expressed her contempt for the Church’s teaching on abortion, but she also took a scandalous stance on the sin of homosexuality.

The next day, June 25, she spoke at San Francisco’s Pride Brunch 2022, where she again attacked the victory against abortion and championed same-sex “marriage.”6 On Sunday, the 26th, she participated in the San Francisco Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender Pride Parade.7 That was not the first time she supported the homosexual movement. She always votes in their favor.8 Several days earlier, on June 10, she participated in a “Drag Queen” show during which she stated, “Your freedom of expression, of yourselves in drag, is what America is all about. I say that all the time to my friends in drag.”9

Despite all this, Pope Francis greeted the Speaker of the House with a smile, as shown in a photo released by the Vatican. She said he gave her a blessing before she attended Mass at St. Peter’s and received Communion.10

An Innocuous Statement

The Vatican statement on Dobbs came from a well-known liberal close to the homosexual movement, Archbishop Vincenzo Paglia, president of the Pontifical Academy for Life.

The Pontifical Academy’s communique stated, among other things, that it is “important to reopen the non-ideological debate” on protecting life “without falling into a priori ideological positions.” It goes on to recommend “adequate sexual education,” guaranteed “health care accessible to all,” and “legislative measures to protect the family and motherhood, overcoming existing inequalities.”11

What does the Pontifical Academy mean by avoiding “a priori ideological positions” in the fight against abortion? It is unclear. Could it be abandoning Catholic morals and the principles of natural law, which “a priori” forbid exterminating the innocent in their mother’s womb?

The least that can be said is that this innocuous statement shows not the slightest joy and gratitude to God for having allowed this ruling, which prevents numerous sins that transgress both the Divine and natural law.

The Pope Should Show Gratitude

With this great victory, Pope Francis should express joy and thank the American pro-life movement. It kept the flame of morals and natural law alive for many decades. Year after year, the March for Life brings together huge crowds in the dead of winter, while dedicated pro-lifers pray in front of abortion clinics and convince poor disoriented mothers not to sacrifice their children. How many have been arrested in this heroic struggle, but they were never discouraged and never withdrew from the fight!

In addition, the pontiff should also thank the Supreme Court Justices who, facing abortionists’ furious threats, have ruled according to law and justice, fulfilling their duty to their country.

The fight against abortion has not ended with the Supreme Court’s decision. The struggle for morality, a sense of good and evil, and the natural law continues with the grace of God and the protection of the Virgo Potens.

The TFP participated in every March for Life in Washington and many others around the country with its ruby red standards unfurled in the wind and crimson capes. To the sound of their marching band, the TFP members distributed literature highlighting the reasons to fight abortion.

TFP Student Action has been tireless in its campaigns against abortion on universities, facing the fury of disheveled feminists and receiving support from students of both sexes.

Supported by Catholic enthusiasts across the country, TFP and America Needs Fatima have promoted thousands of Public Square Rosary Rallies to end abortion.

Post-Scriptum

This article was already written when the Argentine pontiff’s interview with journalist Philip Pullella came to light.

In it, Pope Francis reiterated his condemnation of abortion. However, when asked about the Supreme Court’s decision overturning Roe v. Wade, “Francis said he respected the decision but did not have enough information to speak about it from a juridical point of view.”12

Regarding the Archbishop of San Francisco banning Nancy Pelosi from receiving Communion in the archdiocese until she changes her pro-abortion stance, Pope Francis had strong criticism for the zealous prelate and not for the obstinate Speaker of the House. He said:

“When the Church loses its pastoral nature, when a bishop loses his pastoral nature, it causes a political problem,” the pope said. “That’s all I can say.”13

Despite his criticism of abortion, the interview reinforces the impression that he was at least uncomfortable if not displeased with the Supreme Court’s ruling. And his criticism about the barring of Nancy Pelosi from Communion constitutes yet another message of support for the abortion movement.

Saint Paul warns:

“[A]nd so anyone who eats the bread or drinks the cup of the Lord unworthily will be behaving unworthily towards the body and blood of the Lord.
Everyone is to recollect himself before eating this bread and drinking this cup;
because a person who eats and drinks without recognizing the Body is eating and drinking his own condemnation.”14

https://www.facebook.com/v11.0/plugins/page.php?adapt_container_width=true&app_id=&channel=https%3A%2F%2Fstaticxx.facebook.com%2Fx%2Fconnect%2Fxd_arbiter%2F%3Fversion%3D46%23cb%3Df1ea193a4ea6e2%26domain%3Dwww.tfp.org%26is_canvas%3Dfalse%26origin%3Dhttps%253A%252F%252Fwww.tfp.org%252Ffabc2307148864%26relation%3Dparent.parent&container_width=0&height=130&hide_cover=true&hide_cta=false&href=https%3A%2F%2Ffacebook.com%2FTradition.Family.Property.TFP%2F&locale=nl_NL&sdk=joey&show_facepile=false&small_header=true&width=400

Photo Credit:  Maria Grazia Picciarella / Alamy Stock Photo

Footnotes

  1. Nicole Winfield, “Pelosi receives Communion in Vatican amid abortion debate,” AP News, June 29, 2022, https://apnews.com/article/abortion-pope-francis-politics-religion-nancy-pelosi-249a32b2af9de647f1bae94aacb60c6e, accessed June 30, 2022; John L. Allen, Jr., “Communion for Pelosi at the Vatican no surprise, but possibly a harbinger,” Crux, June 30, 2022, https://cruxnow.com/news-analysis/2022/06/communion-for-pelosi-at-the-vatican-no-surprise-but-possibly-a-harbinger, accessed July 1, 2022.
  2. Nicole Winfield, “Pelosi,” Ibid.
  3. Archbishop Salvatore Cordileone, “Full Text: Archbishop Cordileone’s Letter to Nancy Pelosi Banning Her From Holy Communion,” National Catholic Register, May 20, 2022, https://www.ncregister.com/news/full-text-archbishop-cordileone-s-letter-to-nancy-pelosi-banning-her-from-holy-communion , accessed June 30, 2022.
  4. Joseph Cardinal Ratzinger, Prefect of the Congregation for the Doctrine of the Faith, “Worthiness to Receive Holy Communion: General Principles,” July 1, 2004, available at https://www.priestsforlife.org/library/749-worthiness-to-receive-holy-communion, accessed July 1, 2022.
  5. Nancy Pelosi, Speaker of The House, “Pelosi Statement on Supreme Court Overturning Roe v. Wade,” Press Release, June 24, 2022, https://www.speaker.gov/newsroom/62422-1, accessed June30, 2022.
  6. “Speaker Nancy Pelosi at Pride Brunch 2022,” San Francisco Bay Times, https://sfbaytimes.com/speaker-nancy-pelosi-at-pride-brunch-2022/, accessed June 29, 2022.
  7. Douglas Zimmerman, “Speaker of the House Nancy Pelosi on her parade float at San Francisco Pride on June 26, 2022,” SFGATE, https://www.sfgate.com/local/article/best-photos-from-San-Francisco-Pride-2022-17263710.php, accessed June 30, 2022.
  8. Chris Johnson and Joey DiGuglielmo, “12 times Nancy Pelosi was there for LGBT community,” Washington Blade, January 10, 2019, https://www.washingtonblade.com/2019/01/10/12-times-nancy-pelosi-was-there-for-lgbt-community/, accessed June 30, 2022.
  9. Ryan Foley, “Nancy Pelosi claims drag queens are ‘what America is all about’ on RuPaul’s ‘Drag Race,’” The Christian Post, June 14, 2022, https://www.christianpost.com/news/nancy-pelosi-drag-queens-are-what-america-is-all-about.html, accessed July 1, 2022.
  10. Nicole Winfield, “Pelosi,” supra.
  11. Pontifical Academy for Life statement, Vatican City, June 24, 2022, via Twitter, https://twitter.com/PontAcadLife/status/1540373646786678784, accessed July 1, 2022.
  12. Philip Pullella, “Pope Francis denies he is planning to resign soon,” Reuters, July 4, 2022, https://www.aol.com/news/exclusive-pope-francis-denies-planning-080456572-113832897.html, accessed July 4, 2022.
  13. Ibid.
  14. 1 Cor. 11:27-29, The Jerusalem Bible.

Boże Ciało. Franciszek chciał przenieść święto. Odwołał procesję. Każdy pretekst jest dlań dobry…

https://dorzeczy.pl/religia/312793/w-watykanie-odwolano-procesje-bozego-ciala-oto-powod.html

Między innymi z powodu złego stanu zdrowia papieża Franciszka w Watykanie odwołano procesję Bożego Ciała.

“Ze względu na ograniczenia nałożone na papieża w związku z bólem kolana i specyficzne potrzeby liturgiczne tej celebracji, w uroczystość Bożego Ciała nie zostaną odprawione Msza św. i procesja z błogosławieństwem eucharystycznym” – poinformowało Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej.

Problemy zdrowotne papieża

Pod koniec maja dziennikarka Franca Giansoldati na łamach włoskiego dziennika “Il Mattino” pisała o dwugodzinnej rozmowie Ojca Świętego z biskupami włoskimi w auli Pawła VI, podczas której papież miał tłumaczyć, że nie chciałby teraz ponownie trafić na salę operacyjną. Ból kolana i biodra ma nadzieję rozwiązać za pomocą serii zastrzyków i próbując zastosować się do zaleceń ortopedów.

Boże Ciało. Franciszek chciał przenieść święto

Boże Ciało jest tradycyjnym świętem dla Rzymu, które dawniej odbywało się w czwartki, z Mszą św. w bazylice św. Jana na Lateranie, procesją eucharystyczną przemierzającą Via Merulana i błogosławieństwem eucharystycznym przy bazylice Santa Maria Maggiore.

Papież Franciszek wielokrotnie domagał się przeniesienia jej w inne miejsca i na niedzielę, „aby zachęcić wiernych do udziału”. W 2018 r. celebrował ją w Ostii, w 2019 r. w parafii Santa Maria Consolatrice w Casal Bertone. Następnie w związku z ograniczeniami związanymi z pandemią 6 czerwca 2021 r. papież Franciszek odprawił Mszę św. przy ołtarzu katedry w Bazylice św. Piotra, przy ograniczonej liczbie wiernych.

….By następne konklawe wybrało papieżem Klausa Schwaba….

Lisicki w „Ja, Katolik. Ekstra”: proponuję, by następne konklawe wybrało papieżem Klausa Schwaba

#czwarta rewolucja przemysłowa #davos #Klaus Schwab #Kosciół #panreligia #papiestwo #papież #światowe forum ekonomiczne #wef #wielki reset #zrównoważony rozwój

– Forum w Davos tworzą ludzie niewybierani, lecz zapraszani i urabiani. Postrzegam jego rozwój jako jedno z głównych niebezpieczeństw współczesnej wolności. Grupa pozornych ekspertów zabiera się za kształtowanie od nowa ludzkości i próbuje wygenerować nam całkowicie nowy świat polityki, świat społeczny, świat moralności, wprowadzając w życie różnego rodzaju formy utopizmu. Nie dziwi mnie, że Watykan próbuje do tego projektu dołączyć, ponieważ chce być „departamentem ds. etyki ludzkości” w tym „panludzkim kościele” zorganizowanym wokół Davos – powiedział Paweł Lisicki w programie „Ja, Katolik. Extra”.

Uczestnicy rozmowy z red. Krystianem Kratiukiem rozmawiali między innymi o zbieżności pewnych aspektów programu globalistów z sygnałami wysyłanymi przez Watykan.

Proponuję żeby następne konklawe wybrało Klausa Schwaba na papieża. Myślę, że to jest doskonałe rozwiązanie, które pogodziłoby ze sobą wszystkie frakcje. Mielibyśmy pełną łączność „Kościoła przyszłości” i świata przyszłości; Klausa Schwaba, który reprezentuje wiedzę ekonomiczną i globalną, i mógłby ją również zasilić w Kościele. W ten sposób rozwiązalibyśmy wszystkie problemy – ironizował Paweł Lisicki.

Co więcej, nie wydaje mi się, że to jest całkowicie absurdalne. Może jeszcze nie w tej epoce, ale biorąc pod uwagę tempo zmian nie wykluczam, że być może następne konklawe za kilkanaście lat kogoś podobnego, następnego szefa Davos mogłoby wybrać. To byłoby doskonałe połączenie personalne – mówił redaktor naczelny „Do Rzeczy”.

Rozumiem oczywiście, że Klaus Schwab nie ma święceń kapłańskich, ale przypomnę, że w okresie renesansu czasem wybierano papieży w ten sposób, że kandydat najpierw został wybrany, a potem przyjmował wszystkie święcenia. Wprawdzie Kościół przeciwko temu protestował, ale papież Franciszek powiedział nam, że kwestie prawne nie są najistotniejsze, ważniejsze są znaki ducha –  żartował pisarz i publicysta.

Paweł Lisicki przypomniał, że Forum z Davos słusznie kojarzy się z projektem globalistycznym.  – To oznacza dążenie wręcz do stworzenia jednolitego centrum władzy, można powiedzieć, rządu światowego. W czasie tak zwanej pandemii doskonale było widać, że łączy się to z takim przekonaniem, że potrzebny jest jeden ośrodek przywódczy, ważniejszy niż poszczególne państwa narodowe. Przez globalizm można rozumieć, że jest jeden rząd światowy, państwa narodowe są przeżytkiem, który musi zostać przezwyciężony, zaś suwerenność, jeśli w ogóle ma jakakolwiek zostać zachowana, to tylko w bardzo wąskim zakresie – wyjaśniał. 

W rozmowie przewijał się wątek tzw. zrównoważonego rozwoju, który jest nieodłącznym elementem programu globalistów. – Wolność osobista, jednostkowa i obywatelska jest w myśl tej koncepcji „wartością poślednią” , marginalną, ponieważ tak naprawdę liczą się wielkie plany „stworzenia” ludzkości od nowa. Klaus Schwab zresztą nawet tego nie ukrywa. W Davos jednoosobową „kongregacją wiary” jest pan Yuval Noah Harari, który przedstawia te wizje w sposób podlany sosem filozoficznym (…). Mamy tam do czynienia z projektem transhumanizmu, w myśl którego ludzkość zostanie przekształcona, wszyscy będą żyli dłużej, będą szczęśliwi – opisywał tę koncepcje Paweł Lisicki.

Redaktor „Do Rzeczy” przywołał wypowiedź Klausa Schwaba, który zastanawiał się jak pogodzić z etyką i moralnością sytuację, w której „zachipowany” i nieustannie monitorowany człowiek będzie podlegał nieustannej zmianie, oraz czy kontrola nad jednostką nie będzie zbyt wielka, i kto będzie ją sprawował. – No i odpowiedź jest prosta: robić to będzie Forum z Davos. Ono będzie miało instrumenty, które będą tym zarządzały, i to wszystko będzie „tak jak trzeba” – uważa szef Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), cytowany przez red. Lisickiego.

– Forum w Davos to ludzie niewybierani, lecz zapraszani i urabiani. Postrzegam jego rozwój jako jedno z głównych niebezpieczeństw współczesnej wolności. Grupa pozornych ekspertów (będących ekspertami w swoich wąskich dziedzinach) zabiera się za kształtowanie od nowa świata i próbuje wygenerować nam całkowicie nowy świat polityki, świat społeczny, świat moralności, wprowadzając w życie różnego rodzaju formy utopizmu. to strasznie niebezpieczne. Nie dziwi mnie, oczywiście, ze Watykan próbuje do tego dołączyć, ponieważ chce być „departamentem ds. etyki ludzkości” w tym „panludzkim kościele” zorganizowanym w Davos – komentował publicysta.

Z kolei, jak przypomniał Grzegorz Górny, „każda ideologia ma jakąś swoją wizję, którą próbuje zrealizować”. – Ta dzisiejsza utopia globalistyczno-liberalna ma wizję zaklętą w postaci programu zrównoważonego rozwoju, który ma przynieść ludzkości doczesną szczęśliwość. Często było tak, że te ideologie z jednej strony otwarcie występowały przeciwko Kościołowi, zaś z drugiej usiłowały prowadzić z nim dialog i próbując go kaptować, przeciągnąć go na swoją stronę – wskazał.

Było tak m.in. w czasach komunistycznych. Z jednej strony prowadzone były wobec wierzących represje, a z drugiej prowadzono tzw. dialog katolicko-marksistowski. Najczęściej jednak kończył się on nie tym, że komuniści nawracali się. To oni przeciągali na swoją stronę reprezentantów Kościoła. W naszych czasach takie przypadki nasiliły się w czasach pontyfikatu Pawła VI. Dotyczyły duchownych czy świeckich naiwnie postrzegających komunizm, marksizm, komentował Górny. – Dzisiaj też bardzo mocno zaznacza się, zwłaszcza w Rzymie, takie podejście pełne złudzeń. Widać to choćby w odniesieniu do Rosji, Chin, ale też w odniesieniu do tych globalistycznych wizji, m.in. zrównoważonego rozwoju. Przykładem tego były liczne międzynarodowe konferencje, sympozja organizowane choćby przez Papieską Akademię Nauk Społecznych. Byli na nie zapraszani ideolodzy zrównoważonego rozwoju, zwolennicy programów depopulacyjnych, proaborcyjnych, np. Paul Ehrlich – mówił publicysta.

Jak zauważył, wizja zrównoważonego rozwoju wiąże się z ideą depopulacji, propagując aborcję, antykoncepcję i sterylizację. Nie sposób więc pogodzić jej z katolicyzmem. Jednak takie próby są wciąż podejmowane, podkreślał redaktor Górny. 

Źródło: PCh24TV Not. RoM

https://youtube.com/watch?v=ntw_yy37V0s%3Ffeature%3Doembed

Motywy ukrywania Trzeciej Tajemnicy z Fatimy (I)

Ostatnia bitwa Szatana (7)

Orędzie Fatimskie, rozumiane w tradycyjnym katolickim sensie, nie da się pogodzić z podejmowanymi od II Soboru Watykańskiego decyzjami, które zmieniają całą orientację Kościoła.

[Dzielę ten wielki materiał na dwie części . Poniżej- pierwsza. MD]

https://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7810&Itemid=46

The Devil’s Final Battleo. Paul Kramer i Stowarzyszenie Misjonarzy (2002)
http://www.devilsfinalbattle.com/content2.htm
Tłumaczenie Ola Gordon

Ojciec Joaquin Alonso, posiadacz doktoratów z teologii i filozofii Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, profesor teologii w Rzymie, Madrycie i Lizbonie, był oficjalnym archiwistą Fatimy przez 16 lat, wyznaczony przez biskupa Fatimy do przygotowania krytycznego i definitywnego studium na temat zdarzeń, jakie miały tam miejsce.
Jest on prawdopodobnie najwybitniejszym ekspertem ds Fatimy w naszych czasach.
A jednak to nie on, lecz o. Eduard Dhanis, współautor “Holenderskiego Katechizmu”, który zrobił karierę na podważaniu objawień, był jedynym “ekspertem” wymienionym przez kard. Ratzingera w dokumencie z 26 czerwca 2006 zatytułowanym “Przesłanie z Fatimy”. 

O. Alonso wielokrotnie rozmawiał z s. Łucją, ostatnim żyjącym z trojga dzieci fatimskich. Twierdzi on, iż według s. Łucji “Nawrócenie Rosji nie ograniczy się do odrzucenia sowieckiego marksistowskiego ateizmu i powrotu narodu rosyjskiego do chrześcijaństwa prawosławnego, lecz oznaczać będzie po prostu całkowitą konwersję Rosji na wiarę jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego – Kościoła Katolickiego.”

ROZDZIAŁ  5  – POJAWIENIE SIĘ MOTYWU

Jak napisaliśmy we Wprowadzeniu, zbrodnia przeciwko Kościołowi i światu, którą zamierzamy wykazać w tej książce, obejmuje “systematyczne próby, od roku 1960, ukrywania, przekręcania i negowania autentyczności tego przekazu – Orędzia Fatimskiego – nawet jeśli jego alarmujące proroctwa spełniają się na naszych oczach”.

Ale dlaczego osoby na najwyższych stanowiskach władzy w Kościele popełniają taką zbrodnię? Jak zauważył Arystoteles, żeby zrozumieć działanie, należy przyjrzeć się motywowi. I to zrobimy w tym rozdziale.

Oczywiście wykazanie motywu jest zawsze trudną sprawą, bo nie można czytać w cudzych myślach, a tym bardziej osądzać stan duszy innego człowieka. W podjęciu decyzji, co do motywu, jak czyni każde jury w procesie cywilnym, można oprzeć swoją decyzję na zewnętrznych działaniach oskarżonego, w świetle występujących okoliczności. Kiedy jury uzna, że człowiek zamordował żonę z powodu na przykład chęci uzyskania pieniędzy z ubezpieczenia, opiera swój osąd na rozsądnych wnioskach wyciągniętych z kontekstu tego czynu. Rzadko zabójca  otwarcie przyzna się: “zabiłem ją dla ubezpieczenia”. Zamiast tego motyw można wywnioskować z takich rzeczy,  jak niedawny zakup przez męża dużej polisy ubezpieczeniowej dla żony. Nikt nie może oskarżyć jury o “pochopny osąd”, jeśli wnioskuje z okoliczności, że mąż w naszej hipotetycznej sprawie miał zamiar zabić żonę dla pieniędzy.

W przypadku Fatimy motywy można również wywnioskować z okoliczności; to nie jest ”pochopny osąd”, jeśli dochodzimy do pewnych konkluzji w oparciu o to, co sami oskarżeni powiedzieli i co uczynili. Co więcej, jak wykażemy, mamy do czynienia z ekwiwalentem przyznania się do motywów zbrodni [tłumienia przesłania z Fatimy] – oskarżeni nie kryli się z tym, co aprobują i jakie mają zamiary w tej sprawie.

Nowa i rujnująca orientacja Kościoła

Jak zarzuciliśmy we Wprowadzeniu, motyw w tej sprawie powstaje ze zdania sobie przez oskarżonych sprawy, iż Orędzie Fatimskie, rozumiane w tradycyjnym katolickim sensie, nie da się pogodzić z podejmowanymi przez nich od II Soboru Watykańskiego decyzjami, które zmieniają całą orientację Kościoła Katolickiego.

Oznacza to, że Orędzie stanowi przeszkodę  w ich wysiłkach czynienia dokładnie tego, co przewidział papież Pius XII w momencie ponad naturalnej jasności: przekształcenia Kościoła na instytucję zorientowaną w kierunku świata.

Szalejące obecnie wśród duchowieństwa katolickiego skandale są tylko jednym z symptomów zabójczych wysiłków “unowocześniania” Kościoła Katolickiego. Inaczej – można powiedzieć, że obecna sytuacja Kościoła Katolickiego jest wynikiem bezprecedensowego ataku na Kościół przez liberalizm.

Przypominamy ponownie te prorocze słowa kard. Pacelli (przyszłego papieża Piusa XII) wypowiedziane w świetle Orędzia Fatimskiego:

Niepokoją mnie przekazy Matki Bożej do Łucji z Fatimy. Ta uporczywość Maryi, z którą ostrzega nas przed niebezpieczeństwami zagrażającymi Kościołowi jest bożym ostrzeżeniem przed samobójstwem zmian w jego wierze, liturgii, teologii i duszy. . . Wokół mnie słyszę innowatorów chcących rozebrać Świętą Kaplicę, zniszczyć uniwersalny płomień Kościoła, odrzucić jego ornamenty i uczynić go winnym za jego przeszłość historyczną.

Nadejdzie dzień, kiedy cywilizowany świat wyprze się swojego Boga, kiedy Kościół zwątpi tak, jak zwątpił Piotr. Kościół będzie kuszony by uwierzyć, że człowiek stał się Bogiem. W naszych kościołach  chrześcijanie na próżno będą szukać czerwonego światełka gdzie oczekuje na nich Bóg. Tak jak Maria Magdalena, płacząc przed pustym grobem, będą pytać “Dokąd Go zabrali?”  

We Wprowadzeniu napisaliśmy także, że ta wielka zmiana orientacji w Kościele – w “jego liturgii, teologii, duszy”, jak ujął to przyszły papież Pius XII – była od dawna oczekiwanym celem zorganizowanych sił, od wieków spiskujących przeciwko Kościołowi; tych samych sił, które działały w Portugalii w roku 1917, lecz odepchniętych przez poświęcenie tego narodu Niepokalanemu Sercu Maryi w 1931 roku. Odparcie tych sił na całym świecie było powodem, iż z samego Nieba zesłano do Fatimy Matkę Bożą w raz z lekiem – zaleceniem poświęcenia Rosji. Siły te wkrótce stały się główną bronią szatana w długiej wojnie z Kościołem. Naprawdę, rezultat wojny Szatana z Kościołem zależy od bitwy o wypełnienie Orędzia Fatimskiego.

Nasze przedstawienie dowodów świadczących, jakie były motywy tłumienia Orędzia z Fatimy– a mianowicie chęć nadania Kościołowi nowej orientacji z wykluczeniem Orędzia – wymaga przedstawienia pewnego tła historycznego. Zainteresuje ono nie tylko katolików, ale także niekatolików, którzy chcą zrozumieć, co wydarzyło się w Kościele Katolickim od II Soboru Watykańskiego.

Cel zorganizowanej masonerii: neutralizacja i “instrumentalizacja” Kościoła Katolickiego

Jak widzieliśmy na przykładzie Portugalii w roku 1917, siły masonerii (i jej komunistycznych towarzyszy podróży) spiskowały, by uniemożliwić spełnienie Orędzia Fatimskiego w Portugalii. Orędzie nazywano oszustwem albo dziecinnym urojeniem; wizjonerów prześladowano, a nawet grożono im śmiercią. Taka była nienawiść owych sił wobec Kościoła Katolickiego i Matki Bożej.

Siły te nic się nie zmieniły w naszych czasach. Nie potrzeba wchodzić w bagna teorii spiskowych, by sprawdzić, że przed rokiem 1960 papieże wydali więcej potępień i ostrzeżeń o spiskach masońskich i komunistycznych przeciwko Kościołowi, niż na każdy inny temat w historii Kościoła.

W tym miejscu nie można nie rozważyć niesławnej Permanent Instruction of the Alta Vendita [Stała instrukcja Alta Vendita], masońskiego dokumentu zawierającego cały plan infiltracji i korupcji Kościoła Katolickiego w XX wieku [1].

Podczas gdy od II Soboru stały się modne kpiny z istnienia takiego spisku, to trzeba zauważyć, że tajne dokumenty Alta Vendita (włoskie tajne stowarzyszenie), łącznie ze “Stałą instrukcją”, wpadły w ręce papieża Grzegorza XVI. “Stałą instrukcję” na prośbę błogosławionego papieża Piusa IX opublikował kard. Cretineau-Joly w pracy The Roman Church and Revolution [Kościół Katolicki i rewolucja ] [2]. Listem aprobującym z 5 lutego 1861 (zaadresowanym do autora) papież Pius IX gwarantował autentyczność “Stałej instrukcji” i innych masońskich dokumentów, ale nie pozwolił nikomu ujawnić prawdziwych nazwisk członków Alta Vendita występujących w tym dokumencie.

Papież Leon XIII także poprosił o ich publikację. Obaj papieże niewątpliwie działali w celu zapobieżenia takiej tragedii. Ci wielcy papieże wiedzieli, że takie nieszczęście nie było niemożliwe. (Papież Pius XII także o tym wiedział, co możemy zobaczyć w jego proroczych wypowiedziach, kiedy był jeszcze watykańskim sekretarzem stanu.)

Pełny tekst Stałej instrukcji jest także w książce bpa George’a E Dillona Grand Orient Freemasonry Unmasked  [Zdemaskowanie masonerii wielkiego wschodu] [3]. Kiedy papieżowi Leonowi XIII sprezentowano egzemplarz książki Dillona, był tak zachwycony, że nakazał na własny koszt wykonanie i publikację jej włoskiej wersji [4].

Alta Venditabyła najwyższą lożą karbonariuszy, włoskiego tajnego stowarzyszenia o związkach z masonerią, która, razem z masonerią, została potępiona przez Kościół Katolicki [5]. Szanowany włoski historyk, o. E Cahill, SJ, który na pewno nie jest “maniakiem spiskowym”, twierdzi w swoim dziele Freemasonry and the Anti-Christian Movement [Masoneria i ruch antychrześcijański], że Alta Vendita “miała rzekomo być w tym czasie ośrodkiem rządzącym europejskiej masonerii” [6]. Karbonariusze byli najbardziej aktywni we Włoszech i we Francji.

W książce Athanasius and the Church of Our Time [Atanazy i współczesny Kościół] (1974), bp Rudolph Graber, kolejny obiektywny autorytet piszący po II Soborze, zacytował prominentnego masona, który oświadczył, że celem (masonerii) już nie jest zniszczenie Kościoła, lecz wykorzystanie go poprzez infiltrację [7].

Inaczej mówiąc, skoro masoneria nie może całkowicie wymazać Kościoła Chrystusowego, to planuje nie tylko wykorzenić wpływ katolicyzmu na społeczeństwo, ale wykorzystać strukturę Kościoła, jako narzędzie “odnowienia”, “postępu” i “oświecenia” – tzn. jako środka do realizacji własnych zasad i celów.

Omawiając masońską wizję społeczeństwa i świata, bp Graber wprowadza pojęcie synarchii:

Mamy tu do czynienia ze zsumowaną liczbą różnych tajnych sił we wszystkich ‘zakonach’ i szkołach, które połączyły się razem, by ustanowić niewidzialny rząd światowy. W sensie politycznym celem synarchii jest integracja wszystkich sił finansowych i społecznych, która ma wspierać i promować rząd światowy, oczywiście pod przywództwem socjalistycznym. Katolicyzm, jak wszystkie religie, w rezultacie zostałby wchłonięty w uniwersalny synkretyzm. Bardziej niż stłumiony, zostanie zintegrowany w procesie, który już jest ukierunkowywany zasadą wspólnoty między duchownymi (różnych religii)”.

Strategia rozwinięta w “Stałej instrukcji” do osiągnięcia tego celu jest zaskakująca w swojej zuchwałości i sprycie. Od początku dokument opowiada o procesie, którego realizacja będzie trwała dekady. Ci, którzy sporządzili ten dokument wiedzieli, że nie doczekają się jego realizacji. Rozpoczęli pracę, która będzie prowadzona przez kolejne pokolenia wtajemniczonych. “Stała instrukcja” mówi: W naszych szeregach żołnierz umiera, a bitwa toczy się dalej“.

Instrukcja” wzywała do upowszechniania liberalnych idei i aksjomatów w społeczeństwie w instytucjach Kościoła Katolickiego, żeby świeccy, seminarzyści, księża i biskupi, z biegiem czasu, stopniowo byli przesiąknięci postępowymi zasadami. Z czasem, ta nowa mentalność stanie się tak rozpowszechniona, że księża będą wyświęcani, biskupi konsekrowani i kardynałowie nominowani – ale tacy, których myślenie było zgodne z nowoczesną myślą zakorzenioną w “Principles of 1789” [Zasady z 1789] (czyli zasadami masońskimi, które zainspirowały rewolucję francuską) – a mianowicie pluralizm, równość wszystkich religii, oddzielenie Kościoła od państwa, nieokiełznana wolność wypowiedzi itp.

W końcu spośród tych szeregów zostanie wybrany papież, który wprowadzi Kościół na ścieżkę “oświecenia i odnowy”.

Należy tu podkreślić, że ich celem nie było umieszczenie masona na tronie Piotra. Ich celem było zdobycie wpływu na otoczenie i doprowadzenie do wyboru takiego papieża i powstanie takiej hierarchii, którzy przekonani będą do idei katolicyzmu liberalnego – lecz cały czas uważających się za wiernych katolików.

Wówczas zliberalizowani przywódcy katoliccy nie będą się już sprzeciwiać nowoczesnym ideom rewolucji (co było powszechną praktyką papieży od 1789 do 1958, jednogłośnie potępiających zasady liberalne), lecz będą  owe idea włączać, “chrzcić” je dla Kościoła. Rezultatem tego będzie katolicki kler i świeccy, maszerujący pod sztandarem “oświecenia’, ale cały czas myślący, że maszerują pod sztandarem kluczy apostolskich.

Nie ulega wątpliwości, że mając na myśli “Stałą instrukcję“, papież Leon XIII w Humanum Genus wzywał przywódców katolickich do “zdarcia maski z masonerii i pokazania wszystkim jaka jest naprawdę” [8]. Publikacja dokumentów Alta Vendita była sposobem “zdzierania maski”.

Żeby nie było żadnych oskarżeń, że źle scharakteryzowaliśmy “Stała instrukcję“, poniżej obszerny z niej cytat. To nie jest cała “Instrukcja“, ale fragment najbardziej istotny dla naszego dowodu. W dokumencie czytamy:

Papież, kimkolwiek by nie był, nigdy nie stanie się członkiem tajnych stowarzyszeń, bo to właśnie ich zadaniem jest zrobienie pierwszego kroku w kierunku Kościoła, aby zawładnąć nim i papieżem.

Zadanie, którego się podejmujemy, to praca nie na dzień, miesiąc czy rok; to może trwać kilka lat, może nawet całe stulecie; ale w naszych szeregach żołnierz umiera, a bitwa toczy się dalej.

Nie jest naszym zamiarem pozyskiwanie papieży dla naszej sprawy, uczynienie z nich wyznawców naszych zasad, czy propagatorów naszych idei. To byłoby absurdalnym marzeniem – i gdyby nawet stało się tak w jakimś stopniu, jeśli by np. kardynałowie lub prałaci, przykładowo, z własnej woli lub niespodziewanie, posiedli część naszych sekretów, nie może być to zachętą dla pragnienia wyniesienia ich na Stolicę Piotrową. Takie wyniesienie by nas zrujnowało. Sama ambicja doprowadziłaby ich do apostazji, a wymagania władzy zmusiłyby ich do poświęcenia nas. To, o co musimy zabiegać, czego powinniśmy szukać i czego oczekiwać, tak jak Żydzi oczekują Mesjasza, to papieża odpowiedniego do naszych potrzeb…

Będziemy mogli wtedy o wiele pewniej maszerować do ataku na Kościół, niż dzierżąc jedynie broszury naszych francuskich braci, czy nawet posiadając złoto Anglii. Chcecie wiedzieć dlaczego? Chodzi o to, że aby roztrzaskać skałę, na której Bóg zbudował swój Kościół, nie potrzebujemy ani octu Hanibala, ani prochu, ani nawet naszych wojsk. Wystarczy, aby tylko któryś z następców Piotra zamoczył w spisku choćby swój mały palec; a ten mały palec będzie dla naszej krucjaty tak dobry, jak wszyscy ci Urbanowie II i wszyscy ci święci Bernardowie chrześcijaństwa.

Nie mamy żadnych wątpliwości, że dojdziemy kiedyś do tego wzniosłego celu naszych wysiłków. Ale kiedy? Ale jak? Te niewiadome pozostają wciąż niewyjawione. Tym niemniej, tak jak nic nie powinno nas odwieść od nakreślonego planu, a wręcz przeciwnie, wszystko powinno dążyć do jego spełnienia, tak jak gdyby już jutro sukces miał ukoronować dzieło dopiero co naszkicowane – pragniemy, poprzez tę instrukcję, która pozostanie tajemnicą dla większości nowicjuszy, dać urzędnikom w służbie naszej najwyższej sektyVente pewne rady, które powinni wpajać wszystkim braciom, w formie instrukcji lub też memorandum…

I tak, aby zapewnić sobie papieża wymaganej miary, należy wpierw ukształtować dla niego, dla tego papieża, generację, wartą królestwa, o którym marzymy.  Zostawmy na boku starców i ludzi dojrzałych; idźmy do młodych  i, jeśli to możliwe, nawet do dzieci… Stworzycie sobie  niskim kosztem [dobrą] reputację jako dobrzy katolicy i prawdziwi patrioci.

Reputacja ta z kolei sprawi, że doktryny nasze dotrą zarówno do młodych kleryków, jak i głęboko do klasztorów. Po kilku latach, siłą rzeczy, ci młodzi księża przejmą wszystkie funkcje [w hierarchi]; będą rządzić, administrować, sądzić, zorganizują najwyższe zgromadzenie, zostaną powołani, aby wybrać papieża, który będzie rządzić. A papież ten, jak wielu mu współczesnych, będzie z konieczności mniej lub bardziej nasiąknięty włoskimi i humanitarnymi zasadami, które właśnie zamierzamy puścić w obieg. To jest maleńkie ziarenko gorczycy, które powierzamy ziemi; ale słońce sprawiedliwości rozwinie z niego najpotężniejszą władzę, aż pewnego dnia zobaczycie, jak wielkie żniwo to małe ziarenko da.

Na drodze, którą przygotowujemy naszym braciom, piętrzą się wielkie przeszkody do zdobycia, trudności nie jednego rodzaju, z którymi musimy się borykać. Ale oni je pokonają, dzięki swojemu doświadczeniu i wnikliwości; cel nasz jest bowiem tak wspaniały, że trzeba postawić wszystkie żagle na wiatr, aby go osiągnąć.

Jeśli chcecie zrewolucjonizować Włochy, szukajcie papieża, którego portret właśnie naszkicowaliśmy. Jeśli chcecie ustanowić rządy wybranych na tronie nierządnicy Babilonu, pozwólcie, aby księża maszerowali pod waszym sztandarem, zawsze wierząc, że maszerują pod sztandarem apostolskich kluczy. Jeśli pragniecie, aby zniknęły ostatnie ślady tyranów i ciemiężycieli, zastawcie swoje pułapki, jak Simon Barjone; zastawcie je raczej w zakrystiach, seminariach i zakonach, niż na dnie morza: a jeżeli nie będziecie się spieszyć, obiecuję wam połów bardziej cudowny, niż Jego. Rybak łowiący ryby stanie się rybakiem ludzi; zgromadzicie swych przyjaciół wokół Tronu Apostolskiego. Będziecie głosić rewolucję tiary i kapy, maszerującą z krzyżem i sztandarem, rewolucję, którą trzeba będzie tylko lekko wzniecić, aby wywołała pożar na wszystkich czterech krańcach świata [9].

[źródło http://www.piusx.org.pl/kryzys/oni-Jego-zdetronizowali/21]

Powstanie katolicyzmu liberalnego

Jak wykazaliśmy, celem masonerii nie było zniszczenie Kościoła, co masoni wiedzieli, że było niemożliwe, ale zneutralizowanie i zinstrumentalizowanie Kościoła – czyli z ludzkiego elementu Kościoła zrobienie narzędzia do realizacji masońskich celów, poprzez skłonienie członków Kościoła do przyjęcia idei liberalnych.

Zliberalizowana hierarchia chętnie będzie pracować nad ustanowieniem masońskiego ideału nowego porządku świata (novus ordo seclorum) – fałszywego wszech-religijnego “braterstwa”, w którym Kościół porzuci swoje twierdzenie bycia jedyną arką zbawienia i skończy sprzeciwiać się siłom światowym. Pierwszy etap tego procesu pokazano w XIX wieku, kiedy społeczeństwo stało się bardziej przesycone liberalnymi zasadami rewolucji francuskiej. Nawet w połowie lat 1800 ten program już wywoływał wielki uszczerbek dla wiary katolickiej i katolickiego państwa. Rzekomo “milsze i delikatniejsze” pojęcia pluralizmu, religijnego indyferentyzmu, demokracji, która uważa, że wszelka władza pochodzi od ludu, fałszywe pojęcia wolności, zgromadzeń międzywyznaniowych, oddzielenia Kościoła od państwa i inne nowości pochłaniały umysły po-oświeceniowej Europy, skażające zarówno mężów stanu jak i duchownych.

[Dzielę ten wielki materiał na dwie części . Powyżej- pierwsza. md]

“Stała Instrukcja” Alta Vendita

https://docer.pl/doc/esv0xv0

[W 1846 roku papież Pius IX zezwolił na publikację dokumentów Alta Vendita. Powstała w 1819 roku.MD]

Poniżej publikujemy ją nie w całości, ale te fragmenty, które są najbardziej istotne dla naszej dyskusji.

W dokumencie czytamy:

Naszym ostatecznym celem jest cel Woltera i Rewolucji Francuskiej – ostateczne zniszczenie Katolicyzmu, a nawet idei chrześcijańskiej. Papież, kimkolwiek by nie był, nigdy nie zostanie członkiem tajnych stowarzyszeń; bo to właśnie ich zadaniem jest zrobienie pierwszego kroku w kierunku Kościoła, aby zawładnąć nim i papieżem. Zadanie, którego się podejmujemy, to praca nie na dzień, miesiąc czy rok; może trwać kilka lat, może nawet całe stulecie; ale w naszych szeregach żołnierz ginie a bitwa toczy się dalej.

Naszym zamiarem nie jest pozyskanie papieży dla naszej sprawy, uczynienie z nich wyznawców naszych zasad, propagatorów naszych idei. To byłoby absurdalne marzenie; i gdyby nawet tak się stało w jakimś stopniu, gdyby np. kardynałowie lub prałaci, z własnej woli lub niespodziewanie, poznali część naszych sekretów, nie może to być zachętą do pragnienia wyniesienia ich na Stolicę Piotrową.

To by nas zrujnowało. Sama ambicja doprowadziłaby ich do apostazji; żądza władzy zmusiłaby ich do poświęcenia nas. Tym o co musimy zabiegać, czego powinniśmy szukać i oczekiwać, tak jak żydzi oczekują na Mesjasza, to papież odpowiadający naszym potrzebom… Wtedy będziemy mogli o wiele pewniej maszerować do ataku na Kościół, niż jedynie z broszurami naszych francuskich braci, czy nawet z angielskim złotem.

Chcecie poznać powód? Chodzi o to, że po to by roztrzaskać skałę, na której Bóg zbudował swój Kościół, nie potrzebujemy ani octu Hannibala, ani prochu, ani nawet broni.

Żeby tylko któryś z następców Piotra zamoczył w spisku choćby mały palec; i ten mały palec będzie dla naszej krucjaty tak dobry, jak wszyscy Urbanowie II i wszyscy święci Bernardowie Chrześcijaństwa. Nie mamy żadnych wątpliwości, że dojdziemy do tego wzniosłego końca naszych wysiłków.

Ale kiedy? I jak? To co nieznane nadal jest nieujawnione. Tym niemniej, nic nie powinno nas odwieść od nakreślonego planu, a wręcz przeciwnie, wszystko powinno do niego dążyć, tak jak gdyby już jutro sukces miał ukoronować dopiero co naszkicowane dzieło, to pragniemy, poprzez tę instrukcję, która pozostanie tajna dla większości nowicjuszy, udzielić osobom kierującym naszą najwyższą Ventą [Lożą] pewnych rad, które powinni wpajać wszystkim braciom, w formie instrukcji albo memorandum… A zatem, aby zapewnić sobie papieża o odpowiednich cechach, należy najpierw ukształtować temu papieżowi pokolenie warte rządów o jakich marzymy.

Zostawcie na boku starców i ludzi dojrzałych; idźcie do młodych, a jeśli możliwe, nawet do dzieci… Wypracujecie sobie, niskim kosztem, reputację dobrych katolików i nieskazitelnych patriotów. Ta reputacja włoży nasze doktryny zarówno do młodego duchowieństwa, jak i głęboko do klasztorów.

Po kilku latach, siłą rzeczy, ci młodzi księża przejmą wszystkie funkcje; będą rządzić, utworzą papieską radę, zostaną wezwani do wyboru papieża, który będzie rządził. A ten papież, jak większość mu współczesnych, będzie musiał być mniej lub bardziej przesiąknięty zasadami włoskimi [rewolucyjnymi] i humanistycznymi, które właśnie zamierzamy puścić w obieg.

I to jest to maleńkie ziarenko gorczycy powierzone ziemi; ale słońce sprawiedliwości rozwinie z niego najwyższą władzę, aż pewnego dnia zobaczycie, jak wielkie żniwo przyniesie to małe ziarenko.

Na drodze jaką przygotowujemy naszym braciom, piętrzą się wielkie przeszkody do pokonania, więcej niż jednego rodzaju trudności do opanowania. Ale oni je pokonają dzięki swojemu doświadczeniu i wnikliwości; bo nasz cel jest tak wspaniały, że trzeba podnieść wszystkie żagle, aby go zrealizować.

Macie zrewolucjonizować Włochy, poszukać papieża, którego portret właśnie naszkicowaliśmy. Macie ustanowić panowanie wybranych na tronie nierządnicy Babilonu; niech kler maszeruje pod waszym sztandarem, cały czas wierząc, że maszeruje pod sztandarem kluczy apostolskich. Chcecie by zniknęły ostatnie ślady tyranów i ciemiężycieli; zarzućcie swoje sieci, jak Szymon Syn Jony; zarzućcie je raczej w zakrystiach, seminariach i zakonach, a nie na dnie morza: a jeżeli nie będziecie się spieszyć, obiecujemy wam połów bardziej cudowny, niż jego.

Rybak łowiący ryby stanie się rybakiem ludzi; zgromadzicie swych przyjaciół wokół Tronu Apostolskiego.

Będziecie głosić rewolucję w tiarze i kapie, maszerującą z krzyżem i sztandarem, rewolucję, którą trzeba będzie tylko lekko wzniecić, by wywołała pożar we wszystkich czterech krańcach świata”.

——————

Teraz pozostaje nam zbadać jak udany był ten plan. Oświecenie, mój przyjacielu, „rozwiewa wiatr”. Przez cały XIX wiek społeczeństwo coraz bardziej przesiąkało liberalnymi zasadami Oświecenia i Rewolucji Francuskiej, z wielką szkodą dla Wiary katolickiej i katolickiego państw…

Sojusz masonów z komunizmem. Motywy ukrywania Trzeciej Tajemnicy z Fatimy

Przysięga Anty-modernistyczna, modernizm, a “Końcowa bitwa” Szatana

Ostatnia bitwa Szatana (7), cz. II

Cz. I patrz pod: Motywy ukrywania Trzeciej Tajemnicy z Fatimy (I)

Orędzie Fatimskie, rozumiane w tradycyjnym katolickim sensie, nie da się pogodzić z podejmowanymi przez oskarżonych od II Soboru Watykańskiego decyzjami, które zmieniają całą orientację Kościoła Katolickiego

https://web.archive.org/web/20131025091740/https://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=7811&Itemid=46

The Devil’s Final Battleo. Paul Kramer i Stowarzyszenie Misjonarzy (2002)
http://www.devilsfinalbattle.com/content2.htm
Tłumaczenie Ola Gordon

Potępienie katolicyzmu liberalnego

XIX- i XX-wieczni papieże prowadzili w pełni zbroi wojnę z tymi niebezpiecznymi trendami. Dzięki przytomności umysłu zakorzenionej w bezkompromisowej pewności wiary, ci papieże nie dawali się oszukać. Wiedzieli, że złe zasady, bez względu na to, w jaki honorowy sposób mogą się pojawić, nie mogą dać dobrego owocu, że były to złe zasady w najgorszym wydaniu, ponieważ były zakorzenione nie tylko w herezji, ale apostazji. Jak dowodzący generałowie, którzy mają obowiązek utrzymania terenu za wszelką cenę, papieże tak celowali potężne armaty na błędy współczesnego świata i nieustannie strzelali. Ich encykliki były ich pociskami i nigdy nie pudłowali.

Najbardziej niszczący cios przyszedł w formie monumentalnego Syllabus errorum [katalog błędów] błogosławionego papieża Piusa IX, który włączył w encyklikę Quanta Cura (1864). Kiedy rozwiał się dym, wszyscy zaangażowani w bitwie nie mieli żadnych wątpliwości co do tego, kto był po której stronie. Jasno wytyczono linię demarkacyjną. W Programie, Pius IX potępił główne błędy współczesnego świata, nie dlatego że były nowoczesne, ale ponieważ te idee pochodziły z naturalizmu panteistycznego, a zatem były niezgodne z doktryną katolicką, destrukcyjne dla społeczeństwa.

Nauki zawarte w Programie były sprzeczne z liberalizmem, a zasady liberalizmu były sprzeczne z Programem. To uznawały wszystkie strony. O. Denis Fahey odniósł się do tej ostatecznej rozgrywki w “Pius IX vs. the Pantheistic Deification of Man” [Pius IX kontra panteistyczna deifikacja człowieka] [10].

Wypowiadając się za druga stronę, francuski mason Ferdinand Buissont oświadczył podobnie: “Szkoła nie może pozostać neutralna między Programem i  Deklaracją praw człowieka“.

Ale XIX wiek przyniósł nowy typ katolika, który szukał utopijnego kompromisu między obu stronami. Ci ludzie szukali tego, co uważali za “dobre” w zasadach z 1789 roku i próbowali wprowadzić je do Kościoła. Wielu duchownych, skażonych duchem epoki, złapało się w sieć “zarzuconą na zakrystie i seminaria” przez masonerię. Ci ludzie stali się znani, jako katolicy liberalni. Błogosławiony papież Pius IX patrzył na nich z absolutnym horrorem. Powiedział, że ci “liberalni katolicy” byli “najgorszymi wrogami Kościoła”. W liście z 18 czerwca 1871 roku do francuskiej delegacji z biskupem Nevers na czele, Pius IX oświadczył:

Obawiam się nie komuny paryskiej, ale katolicyzmu liberalnego. . . Ponad 40 razy mówiłem, i powtarzam to do was teraz, z miłości, jaką do was czuję. Prawdziwą plagą Francji jest katolicyzm liberalny, który stara się połączyć dwie zasady tak ze sobą niezgodne jak ogień i woda [12].

Powstanie modernizmu

Ale pomimo tego, liczba katolików liberalnych stale wzrastała. Kryzys osiągnął punkt kulminacyjny pod koniec stulecia, kiedy liberalizm z 1789 roku, który “z wiejącego wiatru” przekształcił się w tornado modernizmu. O. Vincent Miceli tę herezję określił jako taką opisując “trójcę rodziców” modernizmu. Napisał:

Jej przodkiem religijnym jest protestancka reformacja. . . jej rodzicem filozoficznym jest oświecenie. . . jej rodowód polityczny pochodzi od rewolucji francuskiej” [13].

Co oznacza “modernizm”? Modernizm to nic więcej ani mniej, niż synteza czy kombinacja wszystkich błędów liberalnego katolicyzmu we wszechstronnym systemie filozoficznym i teologicznym, którego skutkiem jest osłabienie czystości całej wiary katolickiej.

Ponieważ pełne zbadanie ogromnego systemu modernistycznego wychodzi poza cel tej książki, to wystarczy powiedzieć, że przez różne subtelne błędy, modernista neguje albo podważa boskość i boskie objawienia Chrystusa, ustanowienie przez Niego jedynego prawdziwego Kościoła, i absolutna niezmienność katolickiej doktryny (która według modernisty może “rozwijać się” zgodnie ze zmieniającą się sytuacją).

Modernista uznaje również i promuje liberalne pojęcia takie jak “wolność wypowiedzi”, “wolność sumienia” i błąd religijnego indyferentyzmu, który uważa, że wszystkie religie są mniej lub bardziej dobre i godne pochwały, gdyż pochodzą z tzw. “religijnego poczucia” w człowieku – błąd, który, oczywiście, bezwzględnie neguje prawdziwość grzechu pierworodnego, sugerując, że wszyscy ludzie mogą być naprawdę religijni i mogą znaleźć zbawienie w różnych religiach, jakie wymyślą, bez potrzeby chrztu, wiary i sakramentów Kościoła Katolickiego.

Św. Pius X tłumi modernistyczny bunt

Papież św. Pius X, który zasiadł na tronie papieskim w 1903 roku, uznał modernizm za najbardziej niebezpieczną plagę, którą należy zatrzymać. Św. Pius X toczył wojnę z modernizmem poprzez systematyczne izolowanie, definiowanie i potępianie jego licznych błędnych propozycji. Św. Pius X wydał monumentalną encyklikę przeciwko modernizmowi (Pascendi) i Program błędów modernistycznych (Lamentabili). W encyklice Pascendi ten wielki papież napisał: “Nie ma żadnej części prawdy katolickiej, którą pozostawią nietkniętą, żadnej, której nie starają się zniszczyć”. W tej samej encyklice modernizm nazwał “syntezą wszystkich herezji”, oświadczając, że najważniejszym obowiązkiem papieża jest zapewnienie czystości i niezmienności katolickiej doktryny, i że gdyby nic nie robił, to nie wywiązałby się ze swojego głównego obowiązku” [14].

Ale papież św. Pius X nie poprzestał na tym. Kilka lat po Pascendi, uznając że modernistów należało zniszczyć zanim powstaną i wywołają zamęt w Kościele, ten święty papież napisał list Sacrorum antistitum, który nakazał składanie Anty-modernistycznej przysięgi przez wszystkich księży i nauczycieli. [tekst tutaj: Św. Pius X. Sacrorum antistitum – Przysięga antymodernistyczna

Nadzorował czystkę modernistów w seminariach i na uniwersytetach i ekskomunikował upartych i nieskruszonych. Św. Pius X wiedział, że moderniści atakowali sam charakter Kościoła i w swojej bezczelności teraz działali otwarcie żeby obalić katolicki dogmat i tradycję:

Powaga zła z każdym dniem rośnie i musi być hamowana za wszelką cenę. Nie mamy już do czynienia, jak na początku, z przeciwnikami ‘w owczej skórze’, ale z otwartymi i o odsłoniętych twarzach wrogami w samym naszym domu, którzy zawarli pakt z głównymi wrogami Kościoła [tj. masonami, liberałami, protestantami, żydami, muzułmanami, itd.] i są zdecydowani na obalenie wiary… Oni chcą ją odnowić, tak jakby została zniszczona starością, zwiększyć ją i dostosować ją do gustu światowego, postępu i wygód, jak gdyby była przeciwna nie tylko frywolności nielicznych, ale dla dobra społeczeństwa… Nigdy nie będzie wystarczającej czujności i stanowczości ze strony tych, którym powierzono wierne zachowanie świętego depozytu doktryny ewangelicznej i tradycji kościelnej, żeby przeciwstawić się tym atakom przeciwko nim [15]

Św. Pius X skutecznie powstrzymał szerzenie się modernizmu w jego czasach. Ale mówi się, że kiedy gratulowano mu usunięcia tego wielkiego błędu, papież św. Pius X natychmiast odpowiedział, że pomimo wszystkich swoich wysiłków, nie udało mu się zabić tej bestii, a tylko wpędził ją w podziemie. Ostrzegł, że jeśli przywódcy Kościoła nie będą czujni, powróci ona w przyszłości bardziej zjadliwa niż kiedykolwiek [16]. Jak wykażemy, przepowiednia św. Piusa X okazała się prawdą – z podwójną siłą.

Modernizm pokazuje się ponownie

Mało znany dramat, który pojawił się za panowania papieża Piusa XI pokazuje, że podziemny nurt myśli modernistycznej miał się całkiem dobrze w okresie zaraz po panowaniu św. Piusa X.

O. Raymond Dulac opowiada, że na tajnym konsystorzu 23 maja 1923 roku, papież Pius XI przepytywał trzydziestu kardynałów z Kurii o terminie zwołania soboru ekumenicznego. Obecni byli znakomici prałaci, tacy jak Merry del Val, De Lai, Gasparri, Boggiani i Billot. Kardynałowie odradzili mu. Kard. Billot ostrzegał: “nie da się ukryć istnienia głębokich różnic wewnątrz samego episkopatu. . . [Oni] ryzykują ustąpieniem miejsca dyskusji, która będzie bezterminowo przedłużana”.

Boggiani odwołał się do modernistycznych teorii, z wyznawania których, jak powiedział, część kleru i hierarchii nie jest wykluczona.

Ta mentalność może skłaniać niektórych ojców do przedstawiania wniosków, by wprowadzić metody niezgodne z tradycjami katolickimi”.

Billot był nawet bardziej precyzyjny. Wyraził obawę, że sobór zostanie “wmanewrowany” przez “największych wrogów Kościoła, modernistów, którzy już są gotowi, co pokazują pewne oznaki, do wywołania rewolucji w Kościele, nowego roku 1789″ [17].

Masońskie prognozy o przełomie modernistycznym na soborze ekumenicznym

Zniechęcając do idei soboru z takich powodów, ci kardynałowie okazali się bardziej skłonni do rozpoznawania “znaków czasów”, niż wszyscy postsoborowi teolodzy razem. Ale ich ostrożność mogła być zakorzeniona w czymś głębszym. Mogli być również wystraszeni pismami niesławnego iluminata, ekskomunikowanego kanonika Roca (1830-1893), który głosił rewolucję i “reformę” Kościoła, i w niezwykle precyzyjnych szczegółach przewidział przewrót w Kościele wywołany poprzez sobór.

W  Athanasius and the Church of Our Time [Atanazy i współczesny Kościół], bp Graber cytuje prognozę Roca o “nowo oświeconym kościele”, który byłby pod wpływem “socjalizmu Jezusa” [18]. W połowie XIX wieku, Roca przewidział, że

“Nowy kościół, który może nie być w stanie zachować nic ze scholastycznej doktryny i oryginalnej formy byłego Kościoła, otrzyma konsekrację i sądownictwo kanoniczne z Rzymu”

Roca również, dosyć zdumiewająco, przewidział “reformę” liturgiczną po II Soborze Watykańskim:

“Boski kult w formie kierowanej przez liturgię, ceremoniał, rytuał i przepisy Kościoła Rzymskiego, wkrótce przejdą transformację podczas soboru ekumenicznego, która przywróci mu szlachetną prostotę złotego wieku apostołów, zgodnie z nakazami sumienia i nowoczesnej cywilizacji”.

Roca przewidział, że dzięki temu soborowi zapanuje

pełna zgoda między ideałami nowoczesnej cywilizacji i ideałem Chrystusa i Jego Ewangelii. To będzie konsekracją Nowego Porządku Społecznego i uroczystym chrztem nowoczesnej cywilizacji”.

Inaczej mówiąc, ten sobór wpuści triumf masońskiego planu przewrotu do Kościoła. Roca powiedział również o przyszłości papiestwa. Napisał:

Na horyzoncie widać ofiarę, która przedstawia uroczysty akt ekspiacji. . . Papiestwo upadnie; umrze pod uświęconym nożem, który wykują ojcowie ostatniego soboru. Papieski cezar jest gospodarzem [ofiarą] koronowanym na ofiarę”.

Roca entuzjastycznie przewidział “nową religię, nowy dogmat, nowy rytuał, nowe kapłaństwo”. Nowych księży nazwał “postępowcami” i mówił o “tłumieniu” sutanny i “małżeństwie księży” [19].

Wskazując na pisma francuskiego herezjarchy, przeora Melinge (który używał pseudonimu dr Alta), bp Graber ostrzegł o rewolucyjnym programie “zastąpienia wiary rzymskiej pontyfikatem ‘wielo -konfesjonalnym’, mogącym przyjąć ekumenizm uniwersalny, taki jaki obecnie widzimy ustanowiony we wspólnych uroczystościach księży i protestanckich pastorów”. (Melinge odnosił się do pewnych księży-renegatów; ale obecnie sam papież przewodniczy wspólnym nabożeństwom, łącznie z nieszporami, z protestanckimi “biskupami”.) [20]

Mrożące echa Roca, Melinge i Alta Vendita można znaleźć w słowach różokrzyżowca dr Rudolpha Steinera, który w roku 1910 oświadczył:

Potrzebujemy soboru i papieża by to ogłosił” [21].

Sojusz masonów z komunizmem

Należy zauważyć, że w swoim dążeniu do tych celów, masoni byli spokrewnieni z komunistami, którzy spiskowali wraz z nimi w obaleniu zarówno Kościoła jak i państwa. Jak zauważył papież Leon XIII w Humanum Genus (1884), swojej monumentalnej encyklice o zagrożeniach ze strony stowarzyszeń masońskich:

Tak, ta zmiana i obalenie są umyślnie planowane i realizowane przez wiele stowarzyszeń komunistów i socjalistów; a względem ich działań sekta masońska nie jest wroga, lecz chciwie sprzyja ich planom, i zachowuje wspólne z nimi główne opcje”.

Jak dowiedzieliśmy się od licznych niezależnych świadków, infiltracja komunistyczna w Kościele [22] rozpoczęła się już w latach 1930. Sam Lenin (założyciel rosyjskiego komunizmu) oświadczył w latach 1920, że on zinfiltruje Kościół Katolicki, a zwłaszcza Watykan. Dowody historyczne w tej kwestii podsumowało szanowane czasopismo Christian Order:

Były komunista i słynny konwertyta Douglas Hyde ujawnił dawno temu w latach 1930, że przywództwo komunistyczne wydało dyrektywę światową o infiltracji Kościoła Katolickiego. Jeszcze w latach 1950 pani Bella Dodd również ujawniła szczegółowe wyjaśnienie w sprawie obalenia Kościoła. Wypowiadając się, jako były wysokiego szczebla funkcjonariusz Amerykańskiej Partii Komunistycznej, p. Dodd powiedziała:

W latach 1930 w szeregach księży umieściliśmy 1.100 mężczyzn, w celu zniszczenia Kościoła od wewnątrz“. Idea była taka, żeby tych ludzi wyświęcono i awansowano na stanowiska wpływu i władzy, jako prałatów i biskupów. Kilkanaście lat przed II Soborem Watykańskim oświadczyła: “Już teraz oni zajmują najwyższe stanowiska w Kościele” – gdzie pracowali nad wprowadzeniem zmian w celu osłabienia skuteczności Kościoła przeciwko komunizmowi. Powiedziała również, że te zmiany będą tak drastyczne, że “nie rozpoznacie Kościoła Katolickiego” [23].

Jak pokazuje Christian Order, istnienie komunistycznego spisku infiltracji Kościoła zostało w dużym stopniu potwierdzone nie tylko przez byłych komunistów Dodd i Hyde, ale także przez sowieckich zbiegów:

Były oficer KGB, Anatoli Golicyn, który uciekł w roku 1961, i w 1984 z 94% dokładnością przewidział wszystkie zdumiewające wydarzenia w bloku komunistycznym od tego czasu, potwierdził kilka lat temu, że ta “penetracja katolickiego i innych kościołów jest częścią ‘ogólnej linii’ partyjnej [tzn. niezmiennej polityki] w walce z religią”. Faktycznie setki teczek przemyconych na zachód przez byłego archiwistę KGB Wasilego Mitrochina i opublikowane w roku 1999 mówią o podobnych historiach, o KGB utrzymującej najbliższe możliwie relacje z ‘postępowymi’ katolikami i finansującej ich działalność. Jednym ze zidentyfikowanych  lewicowych organów była mała katolicka agencja prasowa Adista, która od dziesięcioleci promowała każdą wyobrażalną post-soborową sprawę lub “reformę”, a której dyrektora nazwały The Mitrokhin Archive [Archiwa Mitrochina] płatnym agentem KGB.

Pani Dodd, która nawróciła się na krótko przed śmiercią, była doradcą prawnym Komunistycznej Partii USA. Złożyła obszerne zeznania o komunistycznej infiltracji Kościoła i państwa przed zorganizowaną przez Izbę Komisją ds. Nieamerykańskich Działań w latach 1950. Jakby w celu odpokutowania za swoją rolę w obalaniu Kościoła, Dodd wygłosiła serię wykładów na Uniwersytecie Fordham i w innych miejscach w latach przed II Soborem Watykańskim. Christian Order przywołuje świadectwo mnicha, który był obecny na tych wykładach we wczesnych latach 1950:

Godzinami słuchałem tej kobiety i włosy stawały mi dęba na głowie. Wszystko o czym mówiła spełniło się dokładnie. Można by pomyśleć, że była największa prorokinią na świecie, ale nie była żadną prorokinią. Ujawniała tylko krok -po -kroku plan bojowy komunistycznej subwersji Kościoła Katolickiego. Tłumaczyła, że spośród wszystkich religii świata, Kościół Katolicki był jedynym, którego bali się komuniści, bo był to jego jedyny skuteczny przeciwnik.

Cała idea polegała na niszczeniu nie instytucji Kościoła, ale raczej wiary ludzi, a nawet wykorzystaniu instytucji Kościoła, jeśli możliwe, żeby zniszczyć wiarę przez promowanie pseudo-religii: czegoś co przypominało katolicyzm, ale nim nie było. Kiedy zniszczy się wiarę, tłumaczyła, do Kościoła zostanie wprowadzone poczucie winy… żeby oczerniać ‘Kościół przeszłości’ jako opresyjny, autorytarny, pełen uprzedzeń, arogancji, uważający się za jedynego posiadacza prawdy i odpowiedzialny za podziały religijne na przestrzeni wieków. To będzie konieczne w celu zawstydzania przywódców Kościoła, by stał się on ‘otwarty na świat’ i przybrał bardziej elastyczną postawę wobec wszystkich religii i filozofii. Wtedy komuniści wykorzystają tę otwartość po to, by osłabić Kościół [24].

Gdyby wrogom Kościoła powiodły się te plany, które właśnie przedstawiliśmy, w Kościele zobaczylibyśmy następujące zjawiska:

  • Po pierwsze, byłby, jak przepowiedział Roca, zamęt na soborze ekumenicznym o takim zasięgu, że cały świat zdałby sobie sprawę z tego, że Kościół Katolicki przeszedł rewolucję zgodnie z nowoczesnymi ideami. Byłoby jasne dla wszystkich, że dokonało się “uaktualnianie” Kościoła.
  • Po drugie, wprowadzona byłaby nowa “teologia”, która skłaniałaby się do przeciwstawienia wcześniejszym naukom.
  • Po trzecie, sami masoni i komuniści opowiadaliby o triumfie, uważając, że Kościół Katolicki w końcu “dojrzał światło” w takich sprawach jak pluralizm, państwo świeckie, równość religii, i o wszystkich innych osiągniętych kompromisach.
  • Po czwarte, w wyniku tej subwersji, nowa orientacja Kościoła będzie ważniejsza od dogmatu i tradycji w jego naukach i praktyce – łącznie z Orędziem Fatimskim, które będzie musiało być “zaktualizowane”, albo pogrzebane żeby przystosować się do nowej orientacji.

Teraz pozostaje nam wykazać, w jakim stopniu udał się ten projekt obalenia Kościoła i jak to zrodziło motyw do popełnionej strasznej zbrodni: próby unieważnienia autentycznego Orędzia Fatimskiego. Poprzez tę zbrodnię oskarżeni opuścili Kościół i narazili świat na najpoważniejsze możliwe niebezpieczeństwa, w tym zniszczenia różnych narodów i utratę milionów dusz. Naprawdę jest to zbrodnia nie tylko wobec Kościoła, ale i przeciw ludzkości.

W tej powszechnie uznanej książce, Athanasius and the Church of Our Time [Atanazy i współczesny Kościół], opublikowanej w 1974 roku, bp Rudolph Graber z Regensburga, Niemcy, profesor teologii od 1941 roku i wyświęcony na biskupa w roku 1962, wylicza ujawnione cele wrogów Kościoła, zniszczenia go poprzez sobór ekumeniczny. Cytuje ekskomunikowanego, rewolucyjnego księdza kanonika Roca, który przepowiedział sobór, który wpuści “nowa religię, nowy dogmat, nowy rytuał, nowe duchowieństwo”.

Bp Graber cytuje również masońskiego różokrzyżowca dr Rudolpha Steinera, który oświadczył w 1910 roku:

Potrzebujemy soboru i papieża by to ogłosił”.

Bp Graber, komentując te przepowiednie, mówi:

Kilka lat temu byłoby to jeszcze nieprawdopodobne, ale dzisiaj. . .?”

Przypisy

1. Broszura nt. związków między Alta Vendita i nową orientacją Kościoła od soboru, zob. John Vennari, The Permanent Instruction of the Alta Vendita [Stała instrukcja Alta Vedita] (TAN Books and Publishers, 1999).

2. t. II, wyd. oryginalne, 1859, wznowione przez Circle of the French Renaissance, Paryż 1976; Bp Delassus opracował te dokumenty ponownie w swojej pracy The Anti-Christian Conspiracy [Spisek przeciwko chrześcijaństwu], DDB, 1910, t. III, s. 1035-1092.

3. Bp Dillon, Grand Orient Freemasonry Unmasked [Zdemaskowany masoński wielki wschód] s. 51-56, pełny tekst  Alta Vendita — Christian Book Club, Palmdale, California.

4. Michael Davies, Pope John’s Council [Sobór papieża Jana], (Angelus Press, Kansas City, Missouri, 1992) s. 166.

5. The Catholic Encyclopedia, t. 3, (New York Encyclopedia Press, 1913) s. 330-331.

6. Rev. E. Cahill, SJ, Freemasonry and the Anti-Christian Movement [Masoneria I ruch anty-chrześcijański] (Dublin: Gill, 1959) s. 101.

7. Bp Graber, Atanazy I współczesny Kościół, (Christian Book Club, Palmdale, California, 1974) s. 39.

8. Papież Leon XIII, Humanum Genus, (TAN Books and Publishers, Rockford, Illinois) para. 31.

9. Bp Dillon, Zdemaskowany masoński wielki wschód, s. 51-56, pełny tekst Alta Vendita(Christian Book Club, Palmdale, California).

10. O. Denis Fahey, Mystical Body of Christ in the Modern World [Mistyczne ciało Chrystusa](Regina Publications, Dublin, Irlandia, 1939) Rozdział VII.

11. Ibid., s. 116.

12. Cyt. z The Catholic Doctrine [Doktryna katolicka]o. Michael Muller, (Benzinger, 1888) s. 282.

13. O. Vincent Miceli, The Antichrist, (Roman Catholic Books, Harrison, Nowy Jork, 1981)s. 133.

14. Papież Pius X, Pascendi Dominici Gregis (On the Doctrine of the Modernists) [O doktrynie modernistów], 8.09.1907.

15. Pascendi.

16. O. Vincent Miceli, The Antichrist, wykład, Keep the Faith [Zachowaj wiarę] Inc. Ramsey, NJ.

17. Raymond Dulac, Episcopal Collegiality at the Second Council of the Vatican[Kolegialność biskupia na II soborze Wtykańskim] (Paryż: Cedre, 1979) s. 9-10.

18. Atanazy i współczesny Kościół, s. 34.

19. Pełny zapis wszystkich cytatów Roca drukowany tutaj jest w Atanazy i współczesny Kościół, s. 31-40.

s quotes printed here is found in Athanasius and the Church of Our Time, pp. 31-40.

20. Joint Catholic-Lutheran Vespers at Vatican [Wspólne katolicko-luterańskie nieszpory w Watykanie] CWNews.com, 13.11.1999: “Arcybiskupi GH Hammar i Jukka Paarma – luterańscy prymasi Szwecji I Finlandii, i biskupi Anders Arborelius ze Sztokholmu i Czesław Kozon z Kopenhagi dołączyli do Ojca Świętego w nieszporach. Kilku innych luterańskich biskupów z krajów skandynawskich byli obecni na uroczystości, łącznie z dwu biskupami-kobietami”.

21. Atanazy i współczesny Kościół, s. 36.

22. Zob. The Secret Red Plan to Take Over the Catholic Church [Tajny czerwony plan przejęcia Koscioła Katolickiego,opublikowany w czerwonych Chinach w 1959 roku. Po angielsku opublikowany w The Fatima Crusader, Nr 19, luty-kwiecień 1986, s. 6. Zob. The Prophecy of Bella Dodd [Przepowiednia Belli Dodd],  Chris Ferrara (www.fatima.org/perspective235.asp); ta przepowiednia jest także w tej książce. Zob. o. Paul Kramer, The ‘Party Line’ in Relation to Fatima [Linia partii w odniesieniu do Fatimy],The Fatima Crusader, Nr 69, zima 2002, s. 10ff.

23. The Greatest Conspiracy [Największy spisek], Christian Order, listopad 2000.

24. Kolejny były komunista, p. Manning Johnson złożył podobne swiadectwo. W 1953 roku przed Komitetem Działań Nieamerykańskich Izby, Manning powiedział: “Kiedy Kreml zorganizował taktykę infiltracji organizacji religijnych. . . komuniści odkryli, że niszczenie religii mogło odbywać się dużo szybciej dzięki infiltracji Kościoła przez komunistów działających w samym Kożciele”. Później oowiedział: “Ta polityka infiltracji seminariów udała się nawet poza oczekwania komunistów”. Mówiąc o infiltracji instytucji religijnych ogólnie, Manning Johnson wyjaśnił: “. . . główny spisek przejęcia organizacji religijnych począł się w tym zczególnym okresie (1935), i fakt, że komuniści w nagłówkach Daily Worker, mogą pochwalić się wspierającymi ich 2.300 protestanckimi pastoram, jest wynikiem tej części, która rozpoczęła się w latach 1930, kiedy byłem członkiem partii komunistycznej”. Zeznanie Manninga Johnsona,

Investigation of Communist Activities in the New York CityArea [Śledztwo ws. Działań nieamerykańskich, Izba Reprezentantów] – cz. 7, 83 Kongres, I Sesja, 8.07.1953, (Government Printing Office, Waszyngton, 1953) s. 2214. Zbiór cytatów byłych komunistów i infiltracja Kościoła w John Vennari Heaven’s Request for Reparation to the Holy Face of Jesus [Prośba niebios o wynagradzanie Najświętszego Oblicza Jezusa], cz. III, Catholic Family News, sierpień 2001.

—————

Cóż znaczą fakty, dokumenty, świadectwa dla posoborowej hołoty umysłowej, dla której masońskie autorstwo nowej “mszy” jest sprawą nieistotną, plugawienie Pierwszego Przykazania w Asyżu to “genialny pomysł”, Jan Paweł II jest większym teologiem niż Św. Tomasz z Akwinu – a II Sobór Watykański to “odrodzenie Kościoła”.


Yves Marsaudon (33 stopień ∆): “Można powiedzieć, iż ekumenizm jest prawowitym synem masonerii”

Reformy tolerancji V2Radość masonów i komunistów

Ostatnia bitwa Szatana (8)

Posted by Marucha 2012-12-03  http://marucha.wordpress.com/2012/12/03/ostatnia-bitwa-szatana-8

[Umieszczam fragmenty wg. książki, ale nie w kolejności. Nie mam sił, by porządkować. Ale najważniejsze jest, by zdążyć z największą częścią tych analiz, bo CZAS się nieubłaganie zbliża. MD ]

[W pod-rozdziale „Porzucenie Społecznego Królowania Chrystusa” mamy precyzyjną analizę przyczyn, dla których rządzący KEP-em tak zwalczają Intronizację Jezusa jako Króla Polski . MD]

The Devil’s Final Battle
o. Paul Kramer i Stowarzyszenie Misjonarzy (2002)
http://www.devilsfinalbattle.com/content2.htm
Tłumaczenie Ola Gordon

Poprzednie odcinki: 

ROZDZIAŁ 6 – MOTYW SIĘ UMACNIA

Kard. Alfredo Ottaviani był sekretarzem Najwyższej Świętej Kongregacji Świętego Oficjum za czasów Piusa XII, Jana XXIII i Pawła VI. Znał Trzecią Tajemnicę Fatimską i potwierdził, iż była zapisana na jednej kartce papieru. Przesłuchiwał siostrę Łucję w imieniu papieża Piusa XII. Poświadczył, iż Trzecia Tajemnica jest prawdziwym proroctwem, a także potwierdził, iż raport Neues Europa (s. 185, 186 i przypis 18 na s. 311-312) zawiera istotne jej fragmenty. W raporcie tym można przeczytać, iż kardynał będzie przeciwstawiał się kardynałowi, a biskup biskupowi, co oczywiście odnosi się do doktrynalnego kryzysu w Kościele.

Kardynał Ottaviani w latach poprzedzających II Sobór Watykański, słusznie poskramiał nowoczesnych teologów, jak o. Karl Rahner. Mimo to, Karl Rahner (na dolnym zdjęciu obok młodego o. Josepha Ratzingera – w oryg. MD) znalazł się wśród progresywistów, którzy nadali definitywną orientację II Soborowi Watykańskiemu, choć nigdy nie zmienił swych modernistycznych poglądów.

Około roku 1948, papież Pius XII, na prośbę żarliwie ortodoksyjnego kard. Ruffini, rozważał zwołanie soboru generalnego, a nawet spędził kilka lat na przygotowywaniu go. Istnieją dowody na to, że elementy postępowe w Rzymie odradziły papieżowi Piusowi XII jego realizację, gdyż sobór okazywał zdecydowane oznaki bycia w zgodzie z encykliką Humani Generis i jej potępieniem modernistycznych błędów. Jak ta wspaniała encyklika z 1950 roku, nowy sobór walczyłby z “fałszywymi opiniami zagrażającymi osłabieniem fundamentów katolickiej doktryny” [1].

W tym samym czasie “błędy Rosji”, do których nawiązywała Matka Boża Fatimska, przenikały do samego Kościoła. Różne katolickie zakony religijne podlegały infiltracji. Na przykład tzw. ruch “Katolickich Księży-Robotników” był tak wyraźnie zinfiltrowany przez komunistów, że papież Pius XII w latach 1950 wezwał do zakończenia tego procesu.

Na nieszczęście,  papież Pius XII był przekonany, iż jest za stary, żeby podjąć się doniosłego zadania stojącego przed Soborem – walki z rosnącymi szeregami wrogów Kościoła – i podjął decyzję, że “zostawi to swojemu następcy” [2]. Pius XII zmarł 9 października 1958 roku.

I teraz doszliśmy bardzo blisko do krytycznego dla naszej sprawy roku –  do roku 1958, dwa lata przed rokiem 1960, w którym Trzecia Tajemnica miała zostać ujawniona zgodnie z życzeniem Matki Bożej Fatimskiej, jak zeznała s. Łucja. Przez cały pontyfikat papieża Piusa XII, Święte Oficjum pod kierownictwem kard. Ottavianiego, zachowywało bezpieczny katolicki obraz przez utrzymywanie dzikich koni modernizmu mocno na wodzy. Wielu z dzisiejszych modernistycznych teologów pogardliwie opowiada, jak oni i ich przyjaciele mieli wtedy nałożony “kaganiec”.

Ale nawet kard. Ottaviani nie mógł zapobiec temu, co wydarzyło się w roku 1958. Na tronie papieskim zasiądzie nowy typ papieża “którego postępowcy uważali za sprzymierzeńca” [3] i zmusi niechętnego kard. Ottavianiego do usunięcia zasuwki, otworzenia zagrody i przygotowania do masowego wypuszczenia koni modernizmu. Ale takiego przebiegu wydarzeń nie przewidziano. Po ogłoszeniu śmierci papieża Piusa XII, stary Dom Lambert Beauduin, przyjaciel Roncalliego (przyszłego papieża Jana XXIII) zwierzył się o. Bouyer: “Jeśli wybiorą Roncalliego, uratuje się wszystko; on będzie w stanie zwołać sobór i wyświęcić ekumenizm” [4].

W tym miejscu naszej prezentacji musimy podkreślić, zwłaszcza dla niekatolickich czytelników, że zmiany w podstawowej orientacji Kościoła, o których mamy dyskutować, są całkowicie bezprecedensowe i przedstawiają, być może, największy kryzys w jego historii. Wnikliwe badanie tego, co nastąpiło, wyjaśni, dlaczego Orędzie Fatimskie, z jego wołaniem o poświęcenie i nawrócenie Rosji jako zwiastunów światowego pokoju, stało się nie do zaakceptowania przez poprawnych politycznie, zliberalizowanych duchownych w okresie po II Soborze.

Te bezprecedensowe zmiany w Kościele Katolickim nie są żadną łaską, a wielką krzywdą wobec niekatolików, bo rezultat “aktualizacji” Kościoła obejmował nie tylko klerykalne skandale jakie teraz widzimy, ale fiasko czynnika ludzkiego Kościoła w dokonaniu jednej czynności – uroczystego poświęcenia Rosji – które byłoby korzystne dla całej ludzkości.

Sobór zwołany podczas ataków na Orędzie Fatimskie

I właśnie stało się to co przepowiedział Dom Lambert. Roncalli został wybrany na papieża Jana XXIII, zwołał sobór i wyświęcił ekumenizm. Przewidziana przez Alta Vendita “rewolucja tiary i kapy” weszła w fazę realizacji.

I jednym z pierwszych faktów rewolucji było pozbycie się Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej. Przeciwnie do oczekiwań całego świata, 8 lutego 1960 roku (zaledwie rok po zwołaniu soboru), przez agencję informacyjną ANI Watykan wydano następujący anonimowy komunikat:

Vatican City, 8.02.1960 (ANI) – Jest prawdopodobne, że “Tajemnica Fatimska” nigdy nie zostanie upubliczniona. Wiarygodne kręgi watykańskie wysokiego szczebla właśnie oświadczyły przedstawicielowi United Press International [UPI], że najbardziej możliwe jest to, że nigdy nie zostanie otwarty list, w którym s. Łucja spisała słowa Matki Bożej wypowiedziane trójce pastuszków w Cova da Iria. . . Najprawdopodobniej “Tajemnica Fatimska” na zawsze pozostanie zalakowana.

I w tym samym komunikacie widzimy pierwszy bezpośredni atak ze strony źródeł watykańskich na wiarygodność Orędzia Fatimskiego jako całości:

Chociaż Kościół uznaje objawienia fatimskie, nie zobowiązuje się do udzielenia gwarancji prawdziwości słów, które, jak twierdzi trójka pastuszków, usłyszeli od Panny Najświętszej.

Twierdzą, że usłyszeli? Czy może być jakaś wątpliwość w prawdziwość ich świadectw po cudzie słońca? Czy można kwestionować to, że otrzymali autentyczne proroctwo z niebios, biorąc pod uwagę całkowite spełnienie do tej pory każdego proroctwa zawartego w Orędziu – od bliskiego zakończenia I wojny światowej, do szerzenia błędów Rosji, do II wojny światowej i wyboru papieża Piusa XI?

Ten pierwszy pochodzący z watykańskiego aparatu publiczny atak na Orędzie Fatimskie pojawia się w roku 1960, kiedy Watykan wszczyna dążenia do nowej orientacji Kościoła, która zaistnieje (jak wkrótce zobaczymy) na II Soborze Watykańskim. Rozważmy te zmiany otaczające komunikat z 8.02.1960:

  • Komunikat publicznie kwestionuje prawdomówność Łucji, Hiacynty i Franciszka.
  • Począwszy od 1960 roku, aparat watykański nakazuje s. Łucji milczenie [5], aby nie mogła bronić się przed oskarżeniami, że jej świadectwo jest niewiarygodne.
  • Dokumenty w oficjalnych archiwach fatimskich, które o. Alonso gromadzi w latach 1965-1976 (ponad 5.000 dokumentów w 24 tomach) obejmie zakaz publikacji, mimo że dokumenty te potwierdzają, iż proroctwa fatimskie z pierwszych dwu części Tajemnicy (wybór papieża Piusa XI, nadchodząca II wojna światowa, szerzenie komunizmu na świecie itp.) zostały ujawnione prywatnie przez s. Łucję na długo przed ich spełnieniem, oraz że jej świadectwo było całkowicie dokładne i wiarygodne.

To był początek zbrodni. Teraz motyw tej zbrodni – chęć zmiany orientacji Kościoła, odejścia od jego pewności w kwestii Orędzia Fatimskiego w kierunku “oświeconego” nastawienia wobec świata – rozpocznie się na dobre wraz z początkiem II Soboru Watykańskiego 11 października 1962 roku. Przypominamy ponownie słowa s. Łucji, że nasza Pani chciała ujawnienia Trzeciej Tajemnicy w 1960 roku, gdyż ona “będzie wtedy wyraźniejsza (mais claro)”. Teraz stanie się ona, istotnie, jeszcze wyraźniejsza.

Błędy Rosji” przedostają się do Kościoła

Najpierw tuż przed rozpoczęciem soboru będzie miała miejsce kolejna zdrada Orędzia Fatimskiego, zapowiedź wielu bezprecedensowych, mających się wydarzyć rzeczy. Wiosną 1962 roku w Metzu we Francji kard. Eugene Tisserant miał spotkanie z nikim innym, niż metropolitą Nikodemem z Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego – agentem KGB, tak jak inni prawosławni hierarchowie. Na tym spotkaniu Tisserant i Nikodem negocjowali to, co później znane było jako Pakt z Metzu, lub bardziej powszechnie, Porozumienie Watykan-Moskwa [6]. Istnienie tego porozumienia jest niezaprzeczalnym faktem historycznym, potwierdzonym we wszystkich jego szczegółach przez biskupa Roche, ówczesnego osobistego sekretarza kard. Tisseranta.

Porozumienie to było następujące: papież Jan, zgodnie z jego życzeniem, dostanie “wsparcie” obecnością dwu rosyjskich prawosławnych obserwatorów na soborze. Za to Kościół Katolicki zgodzi się, by II Sobór powstrzymał się od wszelkiego potępienia sowieckiego komunizmu czy sowieckiej Rosji. W istocie sobór pójdzie na kompromis z moralnością Kościoła Katolickiego, udając, że najbardziej usystematyzowana forma ludzkiego zła w historii ludzkości nie istniała – mimo, że w chwili otwarcia soboru, sowieci prześladowali, więzili, a nawet mordowali miliony katolików.

Mając ograniczoną w ten sposób wolność w targowaniu się z komunistami, soborowi nie udało się nawet wspomnieć o komunizmie. Przez to fiasko sobór odszedł od nauk papieża Leona XIII, bł. Piusa IX, św. Piusa X , jak również papieża Piusa XI, który przypomniał Kościołowi, że nie powinniśmy odchodzić od potępiania tego niezrównanego zła. Jak powiedział w Divini Redemptoris:

Tym zbyt bliskim niebezpieczeństwem, Czcigodni Bracia, jak już domyśliliście się, jest bolszewicki i ateistyczny komunizm, który ma na celu naruszenie porządku społecznego i podważenie samych podstaw cywilizacji chrześcijańskiej. W obliczu takiego zagrożenia Kościół Katolicki nie mógł i nie może milczeć. Ta Stolica Apostolska przede wszystkim nie powstrzymała się przed podnoszeniem swojego głosu, bo wie, że jej właściwym i specjalnym zadaniem jest obrona prawdy, sprawiedliwości i wszystkich tych wiecznych wartości, które komunizm ignoruje lub atakuje” [7].

A jednak sobór nie powiedział ani słowa o sowieckim komunizmie, a zamiast tego rozpoczął “dialog” z tymi siłami, którym wcześniej Kościół się sprzeciwiał.

Dlaczego tak się stało? Z pewnością nie było “przypadkiem” to, że milczenie soboru na temat komunizmu było bardzo dobrze zsynchronizowane z komunistyczną infiltracją Kościoła Katolickiego, która, jak wykazaliśmy w poprzednim rozdziale, została ujawniona tuż przed II Soborem przez kluczowych świadków, nie mających powodów do kłamstw (Dodd, Hyde, Golicyn, Mitrochin i inni). Nawet bez takich świadectw, zdrowy rozsądek powinien mówić, że siły komunizmu (działając wspólnie z masońskimi), będą nieuchronnie próbowały zniszczyć Kościół Katolicki od wewnątrz. Szatan jest na tyle inteligentny, żeby wiedzieć, iż Kościół Katolicki jest twierdzą, którą musi zaatakować po to, żeby zdobyć cały świat dla królestwa ciemności.

A zatem sytuacja w Kościele w tamtym czasie była taka, że II Sobór był niesłusznie ograniczany, by zachować haniebne milczenie w kwestii zła komunizmu. I jasne jest to, że zgodnie z Porozumieniem Watykan-Moskwa, poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi przez ojców soboru po to, żeby spowodować jej nawrócenie, było absolutnie wykluczone. Ta wczesna zmiana w kierunku nowej orientacji Kościoła, którą sobór przyspieszył w najbardziej dramatyczny sposób, już stała w konflikcie z Orędziem Fatimskim.

I tak było od czasu spotkania w Metz, które dało początek soborowemu i posoborowemu prowadzeniu Ostpolitik, polityki realizowanej przez watykańskiego sekretarza stanu, zgodnie z którą Kościół zaprzestał wszelkiego potępienia i sprzeciwu wobec reżimów komunistycznych, na rzecz “dialogu” i “cichej dyplomacji” – polityki, która do dnia dzisiejszego uciszała Watykan w kwestii okrutnych prześladowań Kościoła w czerwonych Chinach.

Tak więc 12 października 1962 roku, dwaj duchowni przedstawiciele kościoła prawosławnego opuścili pokład samolotu na lotnisku Fiumicino by wziąć udział w II Soborze. Sobór rozpoczął się w obecności prawosławnych obserwatorów śledzących jego posiedzenia, zapewniających w ten sposób przestrzeganie Porozumienia Watykan-Moskwa. Napisana przez 450 ojców soboru interwencja przeciwko komunizmowi została tajemniczo “zagubiona” po doręczeniu jej sekretariatowi. Ojcom soboru, którzy upomnieli się o potępienie komunizmu, uprzejmie nakazano siedzieć i milczeć [8].

Przywódcy Kościoła opuścili most zwodzony dla komunistów, kiedy jednocześnie komuniści i masoni próbowali niszczyć Kościół od wewnątrz (żeby przypomnieć prognozy Belli Dodd):

  • zachęcanie do “promowania pseudoreligii: czegoś co przypominało katolicyzm, ale nie było rzeczą prawdziwą”
  • etykietowanie “Kościoła w przeszłości” jako opresyjny, autorytarny, pełen uprzedzeń, arogancki w uznawaniu się za posiadacza prawdy, i odpowiedzialny za podziały w organach religijnych przez stulecia”
  • zawstydzanie przywódców Kościoła w celu wymuszenia na nim “otwartości wobec świata”, i bardziej elastycznej postawy wobec wszystkich religii i filozofii”.

I w końcu, jak przewidziała Dodd, “wtedy komuniści wykorzystają tę otwartość do osłabienia Kościoła”.

Ten wielki wysiłek osłabiania miał obejmować przede wszystkim przewagę “teologii” modernistycznej na ekumenicznym soborze – tak jak przechwalali się kanonik Roca i inni oświeceni masoni.

Triumf neomodernistów na II Soborze Watykańskim

W przeddzień przybycia na sobór dwu komunistycznych obserwatorów, 13 października 1962 roku, i w rocznicę cudu słońca w Fatimie, historia Kościoła i świata uległa głębokiej zmianie dzięki nawet niewielkim wydarzeniom. Kard. Liénart z Francji schwycił mikrofon w słynnym incydencie i zażądał, by kandydaci zaproponowani przez Kurię Rzymską na szefów komisji soborowych zostali odwołani i żeby sporządzono nową listę kandydatów.

Żądanie spełniono i wybory przełożono. Kiedy wreszcie przeprowadzono wybory, liberałowie zostali wybrani większością głosów i prawie większością do komisji soborowych – wielu z nich spośród ”innowatorów” potępionych przez papieża Piusa XII.

Tradycyjnie formułowane plany przygotowawcze dla soboru zostały odrzucone i sobór rozpoczął się dosłownie bez napisanego porządku obrad, pozostawiając otwartą drogę do napisania przez liberałów zupełnie nowych dokumentów.

Jest powszechnie znane i znakomicie udokumentowane [9] to, że wtedy klika liberalnych periti (ekspertów) i biskupów dokonała zamachu na sobór przy pomocy programu, który miał przerobić Kościół zgodnie z ich zamysłem poprzez wprowadzenie “nowej teologii”.

Zarówno krytycy jak i obrońcy tego soboru są w tej kwestii zgodni. W książce Vatican II Revisited [Badanie II Soboru], bp Aloysius J Wycislo (entuzjastyczny obrońca rewolucji II Soboru Watykańskiego) oświadcza z przyprawiającym o zawrót głowy zachwytem że “teolodzy i badacze biblijni, którzy od lat byli ‘pod chmurą’ [podejrzani o herezje – admin], pokazali się jako periti (eksperci teologiczni doradzający biskupom na soborze), a ich posoborowe książki i komentarze stały się popularną lekturą” [10].

Napisał również, że “encyklika Humani Generis papieża Piusa XII miała. . . niszczycielski skutek dla prac wielu teologów przedsoborowych” [11]  i wyjaśnia, że “podczas wczesnych przygotowań soboru, ci teolodzy (głównie francuscy, oraz pewni niemieccy), których działalność ograniczył papież Pius XII, byli nadal podejrzani. Papież Jan spokojnie zniósł te ograniczenia dotyczące niektórych z najbardziej wpływowych osób. Ale pewna ich liczba pozostała podejrzana dla urzędników ze Świętego Oficjum” [12].

W tym punkcie zeznanie naocznego świadka, bpa Rudolfa Bandasa, soborowego peritusa, ma decydujące znaczenie dla naszej sprawy:

Niewątpliwie „dobry papież Jan” uważał, że ci podejrzani teolodzy naprawią swoje błędy i przysłużą się Kościołowi. Ale wydarzyło się coś wręcz odwrotnego. Popierani przez pewnych nadreńskich ojców soboru i często działając w sposób definitywnie chamski, dokonali odwrotu i krzyknęli: “To my jesteśmy ekspertami, i nasze pomysły zostały potwierdzone”. . .  Kiedy wszedłem do soborowego trybunału, w pierwszym dniu czwartej sesji, pierwsze ogłoszenie ze strony sekretarza stanu było następujące: “Nie będzie żadnych więcej mianowanych periti“. Ale było już za późno. Trwała wielka dezorientacja. Już było widoczne, że nie pozwoli się na to, by ani Trydent, ani Watykan, ani żadna encyklika jej nie utrudniały. [13].

Faktycznie, sam papież Jan XXIII był szczęśliwy ogłaszając, że począwszy od tego soboru, Kościół, ni stąd ni zowąd, przestanie potępiać błędy i przestanie martwić się straszną sytuacją świata:

Obecnie. . . małżonka Chrystusa woli stosować lek miłosierdzia, a nie broń surowości. Uważa ona, że spełnia potrzeby teraźniejszości, pokazując ważność jej nauki, zamiast wydawania potępień. . . Uważamy, że nie wolno nam zgadzać się z tymi prorokami ciemności, którzy zawsze przepowiadają nieszczęście, jakby zbliżał się koniec świata” [14].

Ale optymizm papieża Jana XXIII był dosyć sprzeczny z głębokim alarmem nad stanem świata, jaki spostrzega się w wielu wypowiedziach jego poprzedników (nie wspominając samego Orędzia Fatimskiego). Rozważmy kilka następujących przykładów:

Papież św. Pius X:

Odczuliśmy rodzaj terroru biorąc pod uwagę katastrofalną sytuację ludzkości w tej chwili. Czy możemy ignorować tak głębokie i straszne zło, które w tej chwili w dużo większym stopniu, niż w przeszłości, działa w samym szpiku i prowadzi do jego ruiny?. . . Naprawdę, ktokolwiek zastanawia się nad tymi rzeczami, musi koniecznie i stanowczo obawiać się, czy takie wypaczenie umysłu nie jest znakiem ogłoszenia i początku ostatnich czasów. . .” [E Supremi].

Papież Pius XI:

Kiedy Bóg i Jezus Chrystus są wyłączeni z życia politycznego, kiedy autorytet pochodzi nie od Boga, ale od człowieka, . . . został wyeliminowany główny powód rozróżniania władcy od poddanego. Rezultat tego jest taki, że społeczeństwo na chwiejnych nogach zmierza do swojej ruiny, gdyż nie ma już bezpiecznego i solidnego fundamentu” [Quas Primas].

Papież Pius XII (po zakończeniu II wojny światowej):

“Jesteśmy przytłoczeni smutkiem i bólem, widząc jak wielka niegodziwość przewrotnych ludzi osiągnęła stopień bezbożności, który był niewiarygodny i całkowicie nieznany w innych czasach” [list z 11.02.1949].

“Czcigodni bracia, dobrze wiecie o tym, że dzisiaj niemal cała ludzkość pozwala sobie na ustawianie się w dwu przeciwnych obozach: za Chrystusem albo przeciwko Chrystusowi. Obecnie ludzkość uczestniczy w największym kryzysie, z którego albo wyjdzie przez Chrystusa, albo się zniszczy” [Evangeli Praecones, 1951].

Oczywiście, podczas II Soboru będą toczyły się niezliczone bitwy między międzynarodową grupą jego ojców, którzy walczyli o zachowanie dogmatów wiary i tradycji katolickiej – i postępową grupą nadreńską. Ale niestety, przeważył liberalny i modernistyczny element, rozpętany przez optymizm papieża Jana XXIII, że prawda zwycięży sama, bez pomocy żadnych leczniczych potępień przez Magisterium. Wycislo wyśpiewuje pochwały dla triumfujących postępowców, takich jak Hans Küng, Karl Rahner, John Courtney Murray, Yves Congar, Henri de Lubac, Edward Schillebeeckx i Gregory Baum, których uważano za podejrzanych przed soborem (nie bez powodu) , a którzy teraz są głównym światłem teologii posoborowej [15].

W rezultacie ci, których papież Pius XII uważał za niezasługujących na chodzenie ulicami katolicyzmu, teraz rządzili miastem. A żeby ukoronować ich osiągnięcia, po zakończeniu soboru po cichu zlikwidowano Przysięgę Antymodernistyczną i Indeks Książek Zakazanych – decyzja, którą bp Gaber nazwał “niezrozumiałą” [16]. Prognoza papieża Piusa X była poprawna. Brak czujności władzy sprowokował powrót modernizmu ze zdwojoną siłą.

Dwa prominentne przykłady “zrehabilitowanych” neomodernistów

Rozważmy dwa przykłady “nowych” teologów, których spuszczono z uwięzi,  by dokonali w Kościele dzieła zniszczenia: Dominque Chenu i Hans Küng.

Chenu był obrońcą nowej teologii rozsławionej przez Henri de Lubaca. W roku 1942 Chenu dostał naganę od papieża Piusa XII za postępowe idee [17]. Jego książkę Une ecole de theologie [Szkoła teologii] umieszczono na Indeksie książek zakazanych, a autor stracił stanowisko rektora w Kolegium Dominikańskim w Le Saulchoir [18]. Ojciec David Greenstock pisząc w Tomist w roku 1950 przeciwko nowej teologii Chenu i de Lubaca, wyjaśnił niebezpieczeństwa ich systemu i powód ich potępienia. Greenstock wykazał, że zwolennicy nowej teologii odrzucają filozofię arystotelesowsko-tomistyczną na rzecz filozofii nowoczesnych. To należy zrobić, uważają, żeby zaapelować do “nowoczesnego człowieka”, dla którego filozofia tomistyczna jest “nieistotna”. W rezultacie teologia katolicka zrzucona zostaje z solidnego, filozoficznego fundamentu i przeniesiona na płynne systemy filozoficzne XX wieku, z których większość opiera się na ateizmie i agnostycyzmie.

Chenu odrzucał również niezmienność katolickiej doktryny, twierdząc, że źródłem wszelkiej teologii nie jest stały dogmat, a raczej istotne życie Kościoła w jego członkach, którego nie da się oddzielić od historii. W ten sposób, mówiąc jasno, mówi Greenstock, Chenu uważał, że “teologia jest życiem członków Kościoła, a nie serią wniosków wyciągniętych z ujawnionych danych przy pomocy rozumu” – zasada, która jest śliska, nieskładna i błędna. W związku z tym Chenu uważał, że religia może się zmieniać z biegiem czasu, i powinna się zmieniać w czasie, zgodnie z wymogami sytuacji.

Greenstock wyjaśniał, że zwolennicy nowej teologii są zarówno nieortodoksyjni jak i kłamliwi.

“Główną tezą zwolenników tego nowego ruchu”, napisał Greenstock, “jest to, że teologia, aby pozostać żywą, musi iść z duchem czasu. Jednocześnie są bardzo ostrożni i powtarzają wszystkie podstawowe twierdzenia tradycyjnej teologii tak, jakby nie mieli żadnego zamiaru jej atakować. To jest bardzo prawdziwe w przypadku takich pisarzy, jak ojcowie de Lubac, Daniélou, Rahner, . . z których każdy bez wątpienia jest w samym centrum tego ruchu” [20].

Znakomity dominikański teolog, o. Reginald Garrigou-Lagrange, w słynnym eseju z 1946 roku Where is the New Theology Taking Us? [Dokąd prowadzi nowa teologia?] [21], wykazał, że twórcy nowej teologii (Blondel, de Lubac, Chenu) całkowicie wypaczają pojęcie niezmienności prawdy. Tym samym, ostrzegał, nowa teologia może prowadzić tylko w jednym kierunku – prosto do modernizmu.

Kiedy to wszystko miało miejsce, o. Chenu i o. de Lubac otrzymywali zakulisową ochronę i zachętę od kard. Suharda, arcybiskupa Paryża. Suhard powiedział Chenu, by się nie martwił, gdyż “za 20 lat każdy w Kościele będzie mówił tak jak ty”.

Jak widzimy, kardynał dokładnie przewidział inwazję Kościoła przez neomodernistyczne myślenie. Obecnie większość duchownych mówi jak Chenu. Na początku lat 1960, o. Chenu był jednym z wielu radykalnych teologów zaproszonych na II Sobór przez papieża Jana XXIII. W końcu, dzięki postępowej orientacji soboru, o. Chenu ujrzał wiele z jego formalnie potępionych teorii przyjętych jako część nowych nauk II Soboru, zwłaszcza w Gaudium et Spes. Chenu radośnie opowiada, że właśnie te punkty, za które jego pracę potępiono w 1942 roku, są dokładnie tymi, które promowali członkowie hierarchii na soborze. [22].

Jeśli chodzi o Hansa Künga, owo “główne światło” okresu posoborowego, na soborze współpracował on z innymi radykałami takimi jak Congar, Ratzinger, Rahner i Schillebeeckx. Ale w latach 1970, ponieważ Küng posunął się “zbyt daleko”, Watykan ocenzurował go ze względu na jego pewne heretyckie poglądy, w tym odrzucenie nieomylności Kościoła; twierdzenie, iż biskupi nie otrzymują swojej władzy nauczania od Chrystusa; sugestia że każda ochrzczona osoba świecka ma moc sprawowania Eucharystii; negowanie “współistotności” Chrystusa z Ojcem; podważanie doktryn dotyczących Maryi Dziewicy [23].

Należy zauważyć, że są to tylko niektóre z heretyckich poglądów Künga, ale były jedynymi wspomnianymi w watykańskich sankcjach. W ten sposób Watykan pozostawił inne heterodoksyjne zasady Künga nietknięte. Na przykład w jednej z jego słynnych książek zatytułowanej On Being a Christian [O byciu chrześcijaninem] Hans Küng:

1) neguje boskość Chrystusa (s. 130)
2) odrzuca cuda w Ewangelii (s. 233)
3) neguje cielesne zmartwychwstanie Jezusa (s.350)
4) neguje ustanowienie Kościoła przez Chrystusa (s. 109)
5) neguje przedstawianie Golgoty przez Mszę (s. 323) [24]

Küng nigdy nie wycofał się z tych nieortodoksyjnych i heretyckich twierdzeń. Ponadto Küng publicznie nawoływał do rewizji nauki Kościoła w kwestiach takich, jak papieska nieomylność, kontrola urodzeń, obowiązkowy celibat księży i kobiety-księża. Pomimo otwartego odrzucenia nauk Chrystusa, jedyną karą nałożoną w ogóle przez Watykan na Künga było to, że “nie pozwolono”, by uważano go za katolickiego teologa, i jako takiemu, nie pozwalano mu nauczać teologii na katolickim uniwersytecie. Tę “karę” udało się obejść, kiedy Uniwersytet Tübingen, uczelnia Künga, zatrudnił go na stanowisku nauczającego profesora przy pomocy zrestrukturyzowania części uniwersytetu tak, aby stała się ona szkołą “świecką” i żeby Küng, wielki celebryta, mógł nadal w niej nauczać.

Watykan nigdy nie potępił Künga, jako heretyka, nigdy go nie ekskomunikował, (co przewiduje prawo kanoniczne), nigdy nie nakazał usunięcia jego książek z bibliotek katolickich seminariów i uniwersytetów (gdzie nadal jest ich wiele), nigdy nie zakazał mu wygłaszania gościnnych wykładów w katolickich instytucjach, nigdy nie przeszkadzał mu w publikacji artykułów w Concilium czy innych postępowych wydawnictwach “katolickich”. O. Hans Küng nie został nawet zawieszony. Zamiast tego, do chwili obecnej nadal jest księdzem o dobrej opinii w diecezji Bazylei, bez żadnych nałożonych na niego kanonicznych kar.

Oznacza to, że księdzu, który nadal wyrzuca z siebie heretycką truciznę na każdego w zasięgu ręki, pozwala się odprawiać publiczną liturgię, wygłaszać homilie i udzielać rad w konfesjonale. Nie zajmuje się nim watykańska Kongregacja ds. Duchowieństwa pod kierownictwem kard. Castrillóna Hoyosa. Dlatego pomimo słabego “potępienia” przez Watykan, Küng ma nadal dostęp do szerokiego wyboru wpływowych “planowanych opracowań” żeby rozpowszechniać w Kościele swoją trującą doktrynę. W rzeczywistości mówi się, że “teologiczne nowości” Hansa Künga na temat charakteru Kościoła stanowiły “teologiczną podstawę” umożliwiającą zawarcie porozumienia “luterańsko-katolickiego” w roku 1999.

W 1998 roku watykański sekretarz stanu, kard. Sodano, najpotężniejszy kardynał w Kościele, w wypowiedzi publicznej na Lateranie pochwalił Künga, kiedy wynosił jego “piękne strony dedykowane chrześcijańskiej tajemnicy” [25]. Kard. Sodano mówił także o Küngu jako “niemieckim teologu”, mimo że ten został rzekomo pozbawiony tego tytułu. (To ten sam kard. Angelo Sodano, który stoi za obecnym prześladowaniem o. Nicholasa Grunera i jego apostolatu fatimskiego, co zobaczymy w dalszej części książki).

Potępienie przez Watykan o. Chenu było dużo ostrzejsze, niż w przypadku Künga. Ale Chenu nie tylko przetrwał, ale stał się wiodącym światłem soborowego Kościoła nawet bez zmiany swych błędnych poglądów.

To samo odnosi się do Rahnera, Congara, de Lubaca i von Balthasara, którzy byli teologicznie podejrzanymi przed soborem, ale zdobyli wielki prestiż – mimo że nigdy nie porzucili nawet jednej ze swoich heterodoksyjnych opinii. Nawet taki człowiek jak Küng ma podstawy by wierzyć, że każde łagodne potępienie, jakie go dotyka, jest tylko chwilową niewygodą, denerwującą wpadką, losem wymierzonym wobec wszystkich prawdziwych “proroków”. Skoro Chenu doczekał się zwycięstwa swoich heretyckich poglądów dzięki rewolucyjnemu soborowi, tak Küng może mieć nadzieję, że jego błędy, w niedalekiej przyszłości, w końcu pokażą się jako “główny nurt” katolicyzmu de facto, nawet jeśli nie przez naukę prawdziwego Magisterium, który nigdy nie mógłby obowiązywać w Kościele.

Na II Soborze Watykańskim neomoderniści obwieszczają “nowy” kościół

Nie bez powodu postępowcy tacy jak kard. Suenens, Küng, Louis Bouyer i Yves Congar, uważali II Sobór za rewolucję, koniec jednej i początek nowej epoki:

  • kard. Suenses, który miał wielki wpływ na papieża Pawła VI, ulubieniec tych, którzy w Kościele nazywają się “charyzmatykami”, radowali się, że sobór był końcem epoki trydenckiej i epoki I Soboru Watykańskiego [26]
  • Hans Küng triumfował: “W porównaniu z potrydencką epoką kontrreformacji, swoimi podstawowymi cechami II Sobór Watykański to obrót o 180 stopni. . . jest to nowy kościół, który powstał na II Soborze” [27]
  • o. Bouyer, francuski peritus na soborze, wykrzyknął z ulgą, że antyprotestancki, antymodernistyczny aspekt Kościoła Katolickiego “może równie dobrze umrzeć” [28]
  • podobnie rzymskie czasopismo jezuickie La Civiltà Cattolica, także wykrzyknęło radośnie: “dzięki II Soborowi, dla Kościoła zamknęła się era trydencka” [29].

Twierdzenia te są szczególnie bezczelne, kiedy weźmiemy pod uwagę to, że sobory Trydencki i I Watykański były soborami dogmatycznymi, których nauk nigdy nie można zmienić, odrzucić czy przeinterpretować dla “głębszego zrozumienia”. I Sobór Watykański oświadczył nieomylnie:

Znaczenie Świętych Dogmatów, które zawsze muszą być zachowane, jest takie, jak określiła Święta Matka – Kościół. Nigdy nie pozwoli się na odejście od tego dla głębszego zrozumienia [30].

Ale moderniści, jak ostrzegł papież św. Pius X, nie akceptują niczego, co jest ustalone czy niezmienne. Główną zasadą jest “ewolucja dogmatu”. Opowiadają się za tym, że religia musi się zmieniać dla dobra zmieniających się czasów. W tej kwestii, jak i w wielu innych, osoby kierujące Watykanem pokazują się przesiąknięte błędem modernizmu.

Radość masonów i komunistów

Poza neomodernistami, z rezultatów soboru radowali się masoni i komuniści. Tak jak oczekiwali autorzy “Stałej instrukcji Alta Vendita“, tak jak oczekiwali komunistyczni infiltratorzy o których mówiła Bella Dodd, pojęcia liberalnej kultury wreszcie zdobyły przychylność u głównych graczy w katolickiej hierarchii. Masoni i komuniści świętowali zdumiewający zwrot wydarzeń wywołany przez sobór. Radowali się z tego, że w końcu katolicy “ujrzeli światło” oraz z tego, że Kościół usankcjonował wiele masońskich zasad.

Na przykład Yves Marsaudon ze szkockiego rytu w książce Ecumenism Viewed by a Traditional Freemason [[Ekumenizm w oczach tradycyjnego masona] chwalił ekumenizm ustanowiony na II Soborze. Powiedział:

Katolikom. . . nie wolno zapominać o tym, że wszystkie drogi prowadzą do Boga. I będą musieli pogodzić się z tym, że ta odważna idea wolnego myślenia, którą naprawdę można nazwać rewolucją, wylewającą się z naszych masońskich lóż, wspaniale się szerzyła pod kopułą św. Piotra [31].

Yves Marsaudon był tym zachwycony i dodał, że “Można powiedzieć, iż ekumenizm jest prawowitym synem masonerii” [32].

Posoborowy duch wątpliwości i rewolucji oczywiście rozgrzał serce francuskiego masona Jacquesa Mitteranda, który napisał z aprobatą:

W Kościele coś się zmieniło – i udzielona przez papieża odpowiedź na najpilniejsze pytania, takie, jak celibat duchownych i kontrola urodzeń, są gorąco dyskutowane w samym Kościele; słowo suwerennego papieża kwestionują biskupi, księża i wierni. Dla masona, człowiek który kwestionuje dogmaty, już jest masonem, choć bez fartuszka [33].

Marcel Prelot, senator z francuskiego regionu Doubs, prawdopodobnie najdokładniej opisał to co się naprawdę wydarzyło. Napisał:

Od stulecia walczyliśmy o to, żeby nasze poglądy przeważyły w Kościele, i to nam się nie udało. W końcu przyszedł II Sobór Watykański i odnieśliśmy zwycięstwo. Od tego czasu propozycje zasad liberalnego katolicyzmu zostały ostatecznie i oficjalnie przyjęte przez Święty Kościół [34].

Komuniści byli równie zachwyceni rezultatem soboru. Jak zadeklarowała włoska Partia Komunistyczna na XI kongresie w 1964 roku:

“Nadzwyczajne “obudzenie się ” soboru, które słusznie porównuje się ze Stanami Generalnymi z roku 1789, pokazało całemu światu, że zatrzęsły się fundamenty starej polityczno-religijnej Bastylii” [35].

L’Unita, oficjalny dziennik włoskiej Partii Komunistycznej, bezczelnie doradził papieżowi Pawłowi VI w kwestii abpa Marcel Lefebvre, który przewodził tradycjonalistycznej opozycji przeciwko ugodowym liberałom i walczył o potępienie przez sobór komunizmu:

Bądź świadom niebezpieczeństwa, jakie przedstawia Lefebvre. I kontynuuj wspaniały ruch bliskości rozpoczęty przez ekumenizm II Soboru Watykańskiego” [36].

Nowa “orientacja” dla Kościoła

Publiczne okrzyki zachwytu z powodu II Soboru ze strony neomodernistycznych luminarzy, komunistów i masonów nie powinny dziwić. Było to oczywiste dla każdego, kto miał oczy żeby dojrzeć to, że sobór wydawał się przyjąć idee wcześniej potępione przez bł. papieża Piusa IX w Programie błędów, ale w zgodzie z myślą modernistyczną. (Jak omówimy dalej, sam kard. Ratzinger pewne aspekty nauk soborowych nazwał “kontrprogramowymi”.)

To nie wydarzyło się przez przypadek, ale zgodnie z planem. Postępowcy na soborze chcieli uniknąć bezpośrednich oświadczeń, które łatwo byłyby postrzegane jako potępione błędy modernistyczne. Oni także umyślnie umieścili niejasności w tekstach soborowych, które zamierzali wykorzystać po soborze [37].

Posługując się umyślnymi dwuznacznościami, dokumenty soborowe promowały ekumenizm potępiony przez papieża Piusa XI, wolność religijną dla fałszywych sekt potępionych przez papieży XIX wieku (zwłaszcza bł. Piusa IX), nową liturgię podobną do protestanckiej i ekumenicznej, co abp Bugnini [38] nazwał “głównym podbojem Kościoła Katolickiego”, kolegialność uderzającą w serce prymatu papieża, i “nową postawę wobec świata” – szczególnie w jednym z najbardziej radykalnych dokumentów soborowych, Gaudium et Spes. Nawet kard. Ratzinger przyznał, że Gaudium et Spes jest przesiąknięta duchem Teilharda de Chardina [39].

Wynikiem tego wszystkiego była całkowicie nowa orientacja Kościoła, albo jak nazwał to papież Paweł VI “otwarciem na świat”. Jak musiał przyznać sam Paweł VI, otwarcie na świat okazało się być katastrofalnym przeliczeniem się.

Papież Paweł VI przyznaje: Kościół zaatakowany przez doczesny sposób myślenia

Jak przyznał Paweł VI tylko osiem lat po soborze, “otwartość na świat stała się prawdziwą inwazją doczesnego sposobu myślenia na Kościół. Być może byliśmy zbyt słabi i bezmyślni”. Tylko trzy lata po soborze, Paweł VI przyznał, że “Kościół jest w burzliwym okresie samokrytyki, albo co można lepiej nazwać samozniszczenia” [40]. A w 1972 roku, w być może najbardziej zdumiewającej wypowiedzi jakiegokolwiek rzymskiego papieża, lamentował, iż “jakimś sposobem dym szatana przedostał się do świątyni Boga” [41].

Kościół “otwiera się” na “dialog” z wrogami komunistycznymi i masońskimi

Od II Soboru rozpoczęło się wielkie przedsięwzięcie kolaboracji z siłami świata, wielkie otwarcie na świat. Nigdzie nie jest to bardziej widoczne, niż w samej Gaudium et Spes, która oświadcza: “Poprzez nieustanne badania, oni” –co oznacza, że każdy ksiądz w Kościele Katolickim, każdy biskup, każdy członek hierarchii – “powinni mieć swoją rolę w ustanowieniu dialogu ze światem i z ludźmi o wszelkiego rodzaju poglądach“.

Teraz zostanie postawiony zarzut: co jest złego w pokojowej kolaboracji i dialogu z osobami o wszelkiego rodzaju poglądach w tych dziedzinach, w których Kościół może znaleźć jakiś rodzaj podstawowego porozumienia? I tu znowu papieże przedsoborowi ostrzegali nas przed jedną z pułapek i urojeń pod pozorem dobra. Mówiąc konkretnie o tym wezwaniu do kolaboracji i dialogu z komunistami w sprawach, które rzekomo są wspólne dla całej ludzkości – co jest naprawdę wołaniem szatana by Kościół odłożył swoją broń i dołączył do wroga – papież Pius XI w Divini Redemptoris ostrzegł w następujący sposób:

Na początku komunizm ukazywał siebie takim, jakim był rzeczywiście, w całej swej potworności. Szybko jednak zauważył, że w ten sposób zniechęca do siebie narody, a więc zmienił swą taktykę i ukrywając swe prawdziwe zamiary, próbował pozyskać dla siebie tłumy za pomocą wszelkiego rodzaju podstępów oraz haseł, które same w sobie były dobre i pociągające. . . . Pod różnymi nazwami, które zdają się nie mieć żadnego związku z komunizmem. . . podstępem starają się przeniknąć nawet do stowarzyszeń katolickich i religijnych. . . zapraszają katolików do wspólnego działania na polu humanitarnym czy – jak mówią – charytatywnym. Niekiedy proponują nawet działania całkowicie zgodne z duchem chrześcijańskim i z nauką Kościoła. . . Starajcie się, Czcigodni Bracia, najusilniej o to, aby wierni nie dali się zwieść. Komunizm jest zły w samej swej istocie i w żadnej dziedzinie nie może z nim współpracować ten, kto pragnie ocalić cywilizację chrześcijańską [42].

[tekst z witryny http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/divini_redemptoris_19031937.html]

Papież Pius XI nie mógł wyrazić się jaśniej o obowiązku unikania “dialogu” i współpracy z komunistami. A dlaczego? Włosi mają powiedzenie: Dimmi con chi vai, e ti diro che sei – “Powiedz mi z kim się zadajesz, a powiem ci kim jesteś”. Jak rozumiał papież Pius XI, jeśli ktoś zadaje się z pewną klasą ludzi, może ulec ich wpływowi, by stać się takimi jak oni, wbrew sobie. Jeśli się współpracuje z siłami świata, będą starały się go zdobyć i stanie się jednym z nich. Jeśli Kościół otwiera się na świat z poczuciem zaprzestania sprzeciwu wobec sił, którym wcześniej się sprzeciwiał, i jeśli mówi, że teraz Kościół będzie współpracował i dialogował z wrogami, to jego członkowie z czasem staną się jak ci, którym się kiedyś sprzeciwiali. A w wyniku otwarcia na świat Kościół stanie się jak świat, jak sam papież Paweł VI musiał przyznać w powyższym oświadczeniu.

Pojednanie” Kościoła z liberalizmem

“Konserwatyści” negujący to, że Watykan zerwał z tradycją, albo że zaprzecza pierwotnej nauce, nie słuchają soborowych ludzi czynu, którzy bezwstydnie uznają prawdę. Yves Congar, jeden z soborowych “ekspertów” i szef wśród rzemieślników soborowych reform, zauważył z cichą satysfakcją, że “Kościół miał swoją pokojową rewolucję październikową” [43]. Congar przyznał także, jakby było to powodem dumy, że Declaration on Religious Liberty [Deklaracja wolności religijnej] II Soboru jest sprzeczna z Programem papieża Piusa IX [44]. Powiedział:

Nie można zaprzeczać, że afirmacja wolności religijnej przez II Sobór mówi istotnie coś innego niż Program z 1864 roku, a nawet coś wręcz przeciwnego wobec propozycji 16, 17 i 18 niniejszego dokumentu [45].

Tym sposobem Congar beztrosko sugeruje, że sobór wycofał się z nieomylnego papieskiego potępienia błędu.

Najbardziej na uwagę zasługują oświadczenia postępowca kard. Suenensa, jednego z najbardziej liberalnych prałatów XX wieku, ojca soboru, który entuzjastycznie wypowiadał się o upadłych starych reżimach. Użyte przez niego słowa pochwały dla soboru są niezwykle wymowne, może najchłodniejsze i najbardziej potępiające ze wszystkich. Suenens oświadczył: “II Sobór Watykański to rewolucja francuska Kościoła” [46].

A zaledwie kilka lat wcześniej, nikt inny niż kard. Ratzinger, najwyraźniej nieporuszony takimi twierdzeniami, dodał własne. Według niego soborowy tekst Gaudium et Spes jest tylko “kontr-Programem“. Powiedział:

Jeśli chce się przedstawić diagnozę tekstu (Gaudium et Spes) jako całości, to można powiedzieć, że (w połączeniu z tekstami o wolności religijnej i religii światowych) jest to rewizja Programu Piusa IX, rodzaj kontr-Programu. . . Możemy zadowolić się tym, żeby powiedzieć tutaj, iż tekst ten służy jako kontr-Program, i jako taki, przedstawia ze strony Kościoła, próbę oficjalnego pojednania z nową erą rozpoczętą w roku 1789. . . jednostronne stanowisko przyjęte przez Kościół za Piusa IX i Piusa X w odpowiedzi na sytuację stworzoną przez nowy etap historii zainaugurowany przez rewolucję francuską, zostało, w dużym stopniu, skorygowane via facti, zwłaszcza w Europie środkowej, ale jeszcze nie było podstawowego oświadczenia w kwestii relacji, które powinny istnieć między Kościołem i światem, który zaistniał po 1789 roku. W rzeczywistości, postawa, która była w dużej mierze przedrewolucyjna, istniała nadal w krajach o mocnych większościach katolickich. Mało kto dzisiaj zaprzeczy temu, że konkordaty hiszpański i włoski chcą zachować zbyt duży pogląd na świat, który już nie odpowiadał faktom. Mało kto dzisiaj zaprzeczy temu, że w dziedzinie edukacji i w stosunku do historyczno-krytycznej metody w nowoczesnej nauce, istniały anachronizmy, które ściśle odpowiadały temu przestrzeganiu przestarzałych relacji Kościół-państwo [47].

Zastanówmy się nad samą zuchwałością kardynała nazywającego dwóch największych papieży w historii Kościoła “jednostronnymi” w ich wysiłkach ochrony Kościoła przed błędami liberalizmu i modernizmu! Według samego kard. Ratzingera, na II Soborze Kościół dokonał “próby” “korekty” i “sprzeciwu” wobec nauk bł. papieża Piusa IX i papieża św. Piusa X, i zamiast tego pojednania Kościoła z rewolucją francuską i oświeceniem.

I to było prawdziwym celem Stałej instrukcji, masońskiego planu zniszczenia Kościoła! I to właśnie dlatego w Syllabus of Errors [Program błędów] bł. Pius IX potępił propozycję, że “Rzymski papież może i powinien pogodzić się w sobie i pogodzić się z postępem, liberalizmem i nowoczesną cywilizacją” (potępiona propozycja Nr 80). A św. Pius X w liście apostolskim Notre Charge Apostolique, potępionym przez francuski ruch Sillon, skarcił jego członków, gdyż “Oni nie boją się dokonywać bluźnierczych pojednań Ewangelii z rewolucją”.

Ale według kard. Ratzingera “nie może być żadnego powrotu do Programu, co mogło oznaczać pierwszy etap konfrontacji z liberalizmem, ale nie może być ostatnim etapem” [48]. A jaki jest ten ostatni “etap” w “konfrontacji z liberalizmem”? Najwyraźniej, według kard. Ratzingera jest to akceptacja przez Kościół idei, które Kościół sam wcześniej potępił! Konfrontacja z liberalizmem przez pojednanie z nim to bełkot. “Konfrontacja” Ratzingera z liberalizmem jest niczym innym niż nikczemną kapitulacją.

Co więcej, według kard Ratzingera, za przestarzałe trzeba uznać nie tylko potępienia liberalizmu w Programie bł. papieża Piusa IX, ale także antymodernistyczne nauki papieża św. Piusa X w Pascendi. W 1990 roku Kongregacja ds. Doktryny Wiary opublikowała “Instruction on the Theologian’s Ecclesiastical Vocation” [Instrukcja o powołaniu teologa kościelnego]. Wyjaśniając “Instrukcję” prasie, kard. Ratzinger stwierdził, że pewnych nauk Magisterium “nie uważano za końcowe słowo na ten temat, jako takie, a raczej jako zacumowanie w problemie, a przede wszystkim jako wyraz duszpasterskiej rozwagi, rodzajem rozporządzenia tymczasowego” [49]. Jako przykłady tych “rozporządzeń tymczasowych”, kard. Ratzinger przywołał “Oświadczenia papieży w minionym stuleciu o wolności religijnej, a także antymodernistyczne decyzje z początku tego stulecia. . .” [50] – czyli antymodernistyczne nauki św. Piusa X z początku lat 1900.

Te komentarze kard. Ratzingera powinny zaniepokoić każdego katolika, nie tylko dlatego, że przyznają, iż sobór przyjął ważny cel wrogów Kościoła, ale ponieważ pochodzą one od człowieka, który jako szef Kongregacji ds. Doktryny Wiary (CDF), ma strzec zachowania czystości katolickiej doktryny. I to, jak wkrótce zobaczymy, jest ten sam człowiek, który dowodził atakiem zniszczenia tradycyjnego katolickiego rozumienia Orędzia Fatimskiego.

Porzucenie nauki o tym, że Kościół Rzymsko-Katolicki jest jedynym prawdziwym Kościołem Chrystusa

Skoro wysiłki pogodzenia się Kościoła z zasadami rewolucji francuskiej mogły zneutralizować wcześniej zaciekły sprzeciw Kościoła wobec błędów nowoczesnego wieku, tak samo “impreza ekumeniczna” rozpoczęta na soborze mogłaby wkrótce spowodować de facto porzucenie wszystkich wysiłków nawracania protestantów i schizmatyków na wiarę katolicką – tak jak nawrócenie Rosji.

W tym samym czasie sobór przyjął “ruch ekumeniczny” – tylko po 35 latach po potępieniu go przez papieża Piusa XI w encyklice Mortalium Animos – dokument soborowy Lumen Gentium spowodował pomylenie całej doktryny Kościoła Katolickiego jako jedynego prawdziwego Kościoła. Zgodnie z Lumen Gentium “Kościół Chrystusowy. . . istnieje w Kościele Katolickim”.

To wywołuje dezorientację. Dlaczego ten dokument wyraźnie nie ogłosi tego czego zawsze nauczał Kościół Katolicki, jak pokazują encykliki papieża Piusa XII – a mianowicie, że jedynym prawdziwym Kościołem Chrystusa jest Kościół Katolicki? [51] Dlaczego używa się sprzyjającego postępowemu błędowi określenia, że Kościół Chrystusa jest faktycznie większy od Kościoła Katolickiego, żeby sekty schizmatyckie i protestanckie były “w jakiś tajemniczy sposób” częścią (lub powiązane z) Kościoła Chrystusa? Ten błąd, bazujący na wykorzystaniu przez sobór wyrazu “istnieje”, jest głoszony przez o. Avery Dullesa, niedawno mianowanego przez Jana Pawła II kardynała:

Kościół Jezusa Chrystusa nie jest ekskluzywnie identyczny z Kościołem Rzymsko-Katolickim. Faktycznie istnieje w rzymskim katolicyzmie, ale jest również obecny w różnych formach i stopniach w innych społecznościach chrześcijańskich do tego stopnia, że one też są tym, co Bóg zainicjował w Jezusie i są posłuszne wobec natchnienia ducha Chrystusa. W wyniku ich wspólnej rzeczywistości jednego Kościoła, kilka społeczności chrześcijańskich zawsze tworzyły realną choć nieidealną wspólnotę [52].

Tak samo kard. Ratzinger jeszcze raz akceptuje poglądy “nowej teologii”. W wywiadzie dla niemieckiego dziennika Frankfurter Allgemeine, powiedział, co następuje:

Kiedy ojcowie soboru zastąpili wyraz “is” [jest] wyrazem “subsistit” [istnieje], zrobili to z bardzo dokładnego powodu. Pojęcie wyrażane przez “is” [być] jest dużo szersze niż wyrażane przez “istnieć”. “Istnieć” jest bardzo precyzyjnym sposobem bycia, tzn. być przedmiotem, który istnieje sam w sobie. Dlatego ojcowie soboru chcieli powiedzieć, że byt Kościoła jako taki jest szerszym bytem, niż Kościół Rzymsko-Katolicki, ale przez ten drugi nabywa, w nieporównywalny sposób, charakteru prawdziwego i właściwego podmiotu [53].

Kard. Ratzinger twierdzi, że ojcowie soboru zamierzali powiedzieć, że “byt” Kościoła jest szerszy od Kościoła Katolickiego, ale to twierdzenie jest fałszywe. Ogół ojców soboru nie miał zamiaru sprzeciwiania się naukom papieża Piusa XII, że Kościołem Chrystusa jest Kościół Katolicki, nie jakiś nieokreślony “byt”, który jest “szerszy” niż Kościół Katolicki.

W rzeczywistości, zamiarem Ratzingera było użycie dwuznaczności, żeby podważyć tradycyjną naukę, że jedynym Kościołem Chrystusa jest Kościół Katolicki – zamiarem, który dzielił ze zwolennikami “nowej teologii” II Soboru. Wiemy o tym, gdyż to sam o. Ratzinger, jako peritus na soborze, wprowadził określenie “subsistit” (istnieje) do tekstu dokumentu soborowego Lumen Gentium. Wprowadził to określenie w wyniku sugestii protestanckiego pastora Schmidta z Niemiec.

Jeśli wyjaśnienie kard. Ratzingera odnośnie użycia określenia “subsistit” (istnieć) jest dla czytelnika mylące, to proszę wiedzieć, że to tak właśnie miało być. Ale “istnieć” i “być” oznaczają to samo, odwrotnie do sugestii kard. Ratzingera. W celu zachowania dokładności, która powinna cechować każdy dokument soborowy, sobór powinien był oświadczyć jasno, że “Kościół Chrystusa istnieje tylko w Kościele Katolickim”. Ale jak przyznał inny soborowy peritus, o. Edward Schillebeeckx, jego liberalni współbracia umyślnie zamieścili wieloznaczności w innych tekstach soborowych [54], wiedząc, iż po soborze będą mogli interpretować je w sposób heterodoksyjny.

I to jest dokładnie, co kard. Ratzinger teraz robi z dwuznacznym określeniem “subsistit” (istnieć). Faktycznie, jak zauważyli dwaj prominentni katoliccy komentatorzy w niedawnym badaniu zmian posoborowych w Kościele, oryginalny niemiecki tekst wspomnianego powyżej wywiadu we Frankfurter Allgemeine pokazuje, że kard. Ratzinger jest jeszcze bardziej radykalny w swoim odejściu od nauki papieża Piusa XII: “. . . die Konzilsväter das von Pius XII gebrauchte Wort ‘ist’ durch ‘subsistit’ ersetzten” – co oznacza: “. . . ojcowie soboru zamienili słowo “jest” użyte przez Piusa XII, na słowo ‘istnieć’”. \

To znaczy kard. Ratzinger przyznaje, że II Sobór zastąpił terminologię papieża Piusa XII – dzięki nikomu innemu jak kard. Ratzingerowi i jego protestanckiemu przyjacielowi pastorowi! Nawet gorzej, oryginalny język niemiecki stwierdza również: “So wollten die Väter sagen: Das Sein der Kirche als solches reicht viel weiter als die römisch-katholische Kirche”, co znaczy: “W ten sposób ojcowie mieli powiedzieć: istnienie Kościoła, jako takiego sięga dużo dalej niż Kościół Rzymsko-Katolicki” [55]. W ten sposób Dulles i Ratzinger kategorycznie zaprzeczają wieloletnim naukom katolickim, że Kościół Chrystusa istnieje wyłącznie w Kościele Katolickim. Ale ich pogląd jest teraz bardziej powszechną interpretacją II Soboru.

Kościół już nie dąży do nawracania i powrotu heretyków i schizmatyków

Dzięki temu nowemu poglądowi iż “Kościół Chrystusa” jest czymś większym od Kościoła Rzymsko-Katolickiego, nie należy się dziwić temu, że po 40 latach “działalności ekumenicznej”, nawet biskupi watykańscy teraz otwarcie odżegnują się od powrotu protestantów i schizmatyków do Rzymu.

Jednym z istotnych przykładów tego odchodzenia od tradycyjnej nauki jest niedawne oświadczenie kard. Waltera Kaspera, byłego sekretarza prominentnego heretyka posoborowego Hansa Künga. Kasper, którego modernistyczne poglądy są dobrze znane w Kościele, został mianowany kardynałem przez papieża Jana Pawła II w lutym 2001 roku i teraz cieszy się stanowiskiem prefekta Watykańskiej Rady Papieskiej ds. Promowania Jedności Chrześcijańskiej. Kasper powiedział:

. . . obecnie ekumenizmu nie rozumiemy już w sensie powrotu, przez który inni mieliby zostać “nawracani” i wracać do bycia ‘katolikami’. To zostało wyraźnie porzucone na II Soborze [56].

W rzeczywistości oświadczenie Kaspera lekceważy trzy razy zdefiniowany nieomylny dogmat, że “poza Kościołem nie ma zbawienia” (extra ecclesia nulla salus). Prawdziwy tekst tych trzech poważnych, nieomylnych (i dlatego niemożliwych do zmiany) [57] definicji, w które mają obowiązek wierzyć wszyscy katolicy [58] (niezależnie od stopnia, łącznie z kardynałami i papieżami), pod groźbą automatycznej ekskomuniki (wykluczenia z Kościoła Katolickiego) jest następujący:

Jest tylko jeden powszechny Kościół wierzących, poza którym nikt w ogóle nie jest zbawiony (papież Innocenty III, IV Sobór Laterański, 1215)

Oświadczamy, mówimy, definiujemy i ogłaszamy, że do zbawienia każdego stworzenia ludzkiego absolutnie konieczna jest podległość rzymskiemu papieżowi (papież Bonifacy VIII, bulla Unam Sanctam, 1302)

Święty Kościół Rzymski stanowczo wierzy, wyznaje i głosi, że nikt z poza Kościoła Katolickiego, nie tylko poganie, ale także żydzi i heretycy i schizmatycy, nie może mieć życia wiecznego; ale że oni pójdą do ognia wiecznego przygotowanego dla szatana i jego aniołów, jeśli przed śmiercią do niego nie dołączy; i dlatego ważna jest jedność tego ciała eklezjalnego, z której tylko ci pozostali w tej jedności mogą skorzystać dla zbawienia przez sakramenty Kościoła, i że tylko oni mogą otrzymać wieczną nagrodę za swoje posty, jałmużny i inne dzieła chrześcijańskiej pobożności i obowiązki chrześcijańskiego żołnierza. Nikt inny, nawet jeśli jego jałmużna jest tak wielka jak może być, nikt, nawet jeśli przelewa swoją krew w imię Chrystusa, nie może zostać zbawiony, jeśli nie pozostanie w łonie i w jedności Kościoła Katolickiego (papież Eugeniusz IV, bulla Cantate Domino, 1442)

Tej nauki nie można rozumieć jako wykluczającej możliwość zbawienia nieformalnych członków Kościoła Katolickiego, jeśli nie ze swojej winy nie wiedzą o swoim obiektywnym obowiązku dokonania tego. Niestety, bł. papież Pius IX uczył w Singulari Quadem, że katolikom nie wolno zajmować się pustą spekulacją o zbawieniu tych, którzy nie są formalnymi członkami Kościoła, gdyż tylko Bóg wie, kogo zbawi (w nadzwyczajny sposób) spośród ogromnej masy ludzkości, która zewnętrznie nie wyznawała religii katolickiej. Z tego powodu bł. papież Pius IX – którego beatyfikował sam papież Jan Paweł II – napominał wiernych do zachowywania dogmatu “poza Kościołem nie ma zbawienia” i kontynuowania z większą żarliwością bosko mianowanego dzieła Kościoła w nauczaniu wszystkich narodów. Tych którzy pozostają poza widzialnym Kościołem, Jego Świątobliwość ostrzegł, że “wszelkie dalsze postępowanie jest niezgodne z prawem”.

Kto może wątpić w mądrość ostrzeżenia bł. papieża Piusa IX? Faktycznie, Kościół stale i nieomylnie uczył również, że nikt na tym świecie (pozbawiony specjalnego objawienia prywatnego) nie zna z absolutną pewnością subiektywnego stanu żadnej duszy, jeszcze mniej tego czy ta dusza, nawet własna – znajduje się wśród tych wybranych. Ponieważ niemożliwe jest żeby Kościół zakładał, że każdy jest albo zbawiony albo potępiony, duchowni Kościoła mają obowiązek dążenia do zbawienia każdego człowieka, kobiety i dziecka na ziemi, zgodnie z nakazem Boga: “Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28:19-20). “Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16:16).

Oświadczając, że protestanci nie potrzebują już nawracać się na katolicyzm, kard. Kasper bezczelnie zaprzecza nieomylności nauk Magisterium i przykazań samego Boga. Opinia Kaspera także kategorycznie zaprzecza stałej nauce Kościoła, że jedynym sposobem jedności chrześcijańskiej jest powrót dysydentów do Kościoła Katolickiego poprzez nawrócenie. W pochodzącym z roku 1949 stwierdzeniu Świętego Oficjum papieża Piusa XII na temat “ruchu ekumenicznego”, ostrzeżono biskupów, że we wszelkich autoryzowanych przez nich dyskusjach “ekumenicznych”, muszą przedstawiać “katolicką prawdę” i “nauczać encyklik rzymskich papieży o powrocie dysydentów do Kościoła” [59]. Katolicką doktrynę powrotu dysydentów podkreślił także sam papież Pius XII w dniu 20 grudnia 1949 roku: “Należy proponować i przedstawiać zupełnie i w całości doktrynę katolicką:

Katolicką doktrynę powrotu dysydentów podkreślił ponownie sam papież Pius XII 20 grudnia 1949 roku:

katolicka doktryna będzie musiała być proponowana i ujawniana zupełnie i w całości: czego naucza Kościół o prawdziwym charakterze i sposobach uzasadnienia, o konstytucji Kościoła, o prymacie jurysdykcji rzymskiego papieża, o jedynej prawdziwej jedności realizowanej przez powrót dysydentów do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusa, i nie wolno przekazywać jej w milczeniu czy ukrywać dwuznacznymi słowami” [60].

Kasper przynajmniej otwarcie mówi to, w co większość współczesnych dostojników wydaje się wierzyć, ale ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza. Ale polityka Kaspera faktycznie przedstawia dominujący “duch II Soboru”. Potwierdził to nikt inny jak kard. Ratzinger, kiedy jeszcze był o. Ratzingerem, w książce z 1966 roku Theological Highlights of Vatican II [Najważniejsze momenty II Soboru Watykańskiego]. W książce tej Ratzinger twierdzi, że sobór dał Kościołowi nową orientację wobec nie-katolików, która kończy z wołaniem o ich nawrócenie:

Kościół Katolicki nie ma prawa absorbować innych kościołów. . . podstawowa jedność – kościołów które pozostają kościołami, ale stają się jednym kościołem – musi zastąpić ideę nawracania, mimo że nawracanie zachowuje swoją sensowność dla tych, którzy chcą jej z powodu sumienia [61].

Tę książkę Ratzinger napisał w trakcie soboru. Jako współpracownik Karla Rahnera, bardzo zaangażował się w tworzenie dokumentów soborowych. Ma możliwość powiedzenia nam jakie były faktyczne zamiary “architektów” II Soboru, czego nie należy mylić z zamiarem samych ojców soboru. I oświadcza, że nauka II Soboru, według tych, którzy pisali dokumenty, była taka, że nawrócenie jest opcją [62]. Oznacza to, według Ratzingera, że niekatolicy nie potrzebują nawracania się do prawdziwego Kościoła – ani do zbawienia, ani dla jedności.

Ten pogląd nie jest mniej radykalny niż o. Edwarda Schillebeeckxa, innego postępowego peritusa soborowego, którego Watykan obserwował po soborze (ale nigdy nie zdyscyplinował) za otwarte odrzucanie różnych dogmatów katolickich. Schillebeeckx okazywał radość z tego, że “na II Soborze Kościół Katolicki oficjalnie porzucił swój monopol w religii chrześcijańskiej” [63].

Podobnie czasopismo “katolickie” z rzymskiego Biura Dokumentacji Międzynarodowej Żydowsko-Chrześcijańskiej (SIDIC) [64] powiedziało o nowej orientacji II Soboru wobec niekatolików. W 1999 roku opisało co uważa za “główny problem” dla tzw. “tradycyjnych katolików”, łącznie z abpem Lefebvre:

Odmowa akceptacji przez Lefebvre ekumenizmu pochodzi z jasnych nauk Magisterium: encykliki Satis Cognitum Leona XIII (1896); encykliki Mortalium Animos Piusa XI (1928); instrukcja Świętego Oficjum z 20 grudnia 1949 roku w kwestii ekumenizmu. Jedynym ekumenizmem akceptowanym przez Lefebvre’a i jego zwolenników jest ten, który dąży do bezwarunkowego powrotu członków innych wyznań do jednego Kościoła Chrystusa, Kościoła Rzymsko-Katolickiego. To zatwardziałe sekciarstwo jest dokładnie rodzajem logiki, której przyjęcia II Sobór odmówił, dzięki głębokiemu zastanowieniu się nad charakterem Kościoła. . . [65]

Nowe twierdzenie, że niekatolicy nie potrzebują się nawracać, ponieważ oni są “w jakiś tajemniczy sposób” częścią Kościoła Chrystusa [66] lekceważy wieloletnie nauki Kościoła o konieczności porzucenia błędów przez niekatolików i powrotu do jedynego prawdziwego Kościoła Jezusa Chrystusa, jak jednomyślnie nauczali przedsoborowi papieże.

Mówi się o przypadkach, kiedy watykańscy kardynałowie aktywnie zniechęcają niekatolików, którzy chcą nawrócić się na katolicyzm, widocznie trzymając się tej samej błędnej interpretacji soborowej. Catholic Family News opublikował historię o. Linusa Dragu Popiana, wychowanego w rumuńskiej religii prawosławnej. W 1975 roku zaryzykował życiem ucieczką z komunistycznej Rumunii i w Watykanie przedstawił się jako kleryk, chcący nawrócić się na katolicyzm. Ówczesny sekretarz stanu, kard. Villot, oraz inni watykańscy kardynałowie, byli przerażeni. Powiedzieli młodemu Popianowi, że nie musi uciekać od komunizmu i nie musi przechodzić na katolicyzm, ponieważ to zaszkodziłoby relacjom Watykanu z komunistyczną Rumunią i rumuńskim Kościołem Prawosławnym [67].

Od tego czasu niewiele zmieniło się w Rzymie. Bp Fellay z Towarzystwa św. Piusa X opowiedział w niedawnym wywiadzie, że spotkał schizmatycznego [prawosławnego] biskupa, który chciał nawrócić się na katolicyzm. Bp Fellay doradził mu żeby zgłosił się z tym bezpośrednio do Rzymu. Kiedy prawosławny biskup powiedział Watykanowi, że chciał zostać katolikiem, “nastąpiła panika. Następnego dnia kard. Neves, prefekt Kongregacji Biskupów, powiedział schizmatycznemu biskupowi: ‘Wasza Ekscelencjo, nawrócenie nie jest konieczne. Od soboru rzeczy uległy zmianie! Nie ma już potrzeby nawracania się” [68].

Ta celowa odmowa pozwolenia schizmatycznemu biskupowi prawosławnemu na powrót do Rzymu jest absolutnie zgodna z Deklaracją z Balamand z roku 1993, wynegocjowaną między pewnymi dostojnikami watykańskimi i różnymi kościołami prawosławnymi. W tym dokumencie przedstawiciel Watykanu (kard. Cassidy z Papieskiej Rady ds. “Jedności Chrześcijańskiej”) faktycznie uzgodnił, że ze względu na “radykalnie zmienione perspektywy, a tym samym postawy” dokonane na II Soborze, Kościół Katolicki będzie szkolił nowych księży “torujących drogę przyszłym relacjom między dwoma kościołami, sięgających poza przestarzałą eklezjologię powrotu do Kościoła Katolickiego” [69].

Twierdzenie, że niezmienne nauki Magisterium o powrocie dysydentów (heretyków i schizmatyków) do jedynego prawdziwego Kościoła, jako jedyny sposób prawdziwej jedności chrześcijańskiej są teraz “przestarzałą eklezjologią”, jest herezją, gdyż jest to sprzeczne nie tylko z nauką Kościoła o powrocie dysydentów, ale także nieomylnie określonym dogmatem katolickim, że poza Kościołem nie ma zbawienia.

Porzucenie tradycyjnej nauki Kościoła w tej dziedzinie nie przedstawia “miłosierdzia” wobec oddzielonych braci, a raczej ucieczkę od obowiązku Kościoła mówienia im prostej prawdy. I znowu rezultatem tego nie jest żadna łaska da niekatolików, a raczej osłabiony, pogrążony w skandalu Kościół, który ledwo może służyć jako zaczyn społeczeństwa jakim miał być. Podczas gdy Kościół, będąc boską, jak również ludzką instytucją, nieuchronnie odzyska swoją wcześniejszą żywotność, tak jak było w kryzysach w przeszłości, Kościół i świat będą doznawać wielkich cierpień, aż zakończy się kryzys wiary.

Porzucenie Społecznego Królowania Chrystusa

W wyniku bezprecedensowej nowej orientacji Kościoła od II Soboru, miała miejsce również de facto rezygnacja ze stałej nauki Kościoła o Społecznym Królowaniu Chrystusa. Zgodnie z tą nauką, nie tylko poszczególne osoby, ale całe narody, mają obowiązek oddania się Chrystusowi i przestrzegania Jego nauk. To nauka Chrystusa, a nie “dialog” z niewierzącymi, przyniesie pokój światu; to Jego Kościół musi służyć jako główny instrument światowego pokoju. Ta stała nauka Kościoła o tej doktrynie jest podsumowana z godna podziwu zwięzłością przez papieża Piusa XI w encyklice Ubi Arcano Dei:

Ponieważ Kościół jest bezpiecznym i pewnym przewodnikiem sumienia, gdyż jemu przekazano przechowanie doktryn i obietnicy pomocy Chrystusa, on może nie tylko przynieść teraz prawdziwy pokój Chrystusowy, ale może, lepiej niż każdy inny organ, jaki znamy, mieć wielki wkład w zabezpieczeniu tego samego pokoju w przyszłości, czyniąc wojnę niemożliwą w przyszłości. Bo Kościół (na mocy ustanowienia i posłannictwa Bożego) uczy, że nie tylko nasze działania jako jednostek, ale także jako grup i narodów, muszą być zgodne z odwiecznym prawem Bożym. . . W zasadzie dużo ważniejsze jest to, żeby działania narodów były zgodne z prawem Bożym, gdyż to naród ma dużo większą odpowiedzialność za konsekwencje swoich działań, niż jednostka.

A zatem, jeśli rządy i narody we wszystkich swoich działaniach przestrzegają praw Bożych, czy to państwowych, czy międzynarodowych, z dyktatem sumienia zakorzenionym w naukach, pojęciach i przykładzie Jezusa Chrystusa, a które obowiązują każdego człowieka, tylko wtedy możemy wierzyć słowu innego człowieka i ufać w pokojowe rozwiązanie problemów i kontrowersji, które mogą pojawić się w wyniku różnic w poglądach lub sprzeczności interesów [70].

Mówiąc o wysiłkach osiągnięcia pokoju na świecie podejmowanych przez Ligę Narodów, papież Pius XI oświadczył:

Wysiłki w tym kierunku podejmowano i się podejmuje; ale ich wyniki są niemal znikome, zwłaszcza jeśli można uznać, że wpływają na te główne problemy, które poważnie dzielą i służą do powstawania jednego narodu przeciwko drugiemu. Obecnie żadna ludzka instytucja nie może odnieść sukcesów w wymyśleniu kompletu praw międzynarodowych, które będą w harmonii z sytuacją na świecie tak, jak średniowiecze posiadało tę prawdziwą Ligę Narodów, chrześcijaństwo. Nie można zaprzeczać temu, że w średniowieczu to prawo często naruszano; ale nadal istniało jako ideał, zgodnie z którym można było osądzać działania narodów i sygnalizator świetlny wzywający tych którzy zgubili ścieżkę do bezpiecznej drogi [71].

W celu wzmocnienia tej nauki, papież Pius XI w swojej encyklice Quas Primas zainicjował Święto Chrystusa Króla:

Wskutek tej wspólnej nauki ksiąg świętych musiało zaiste wyniknąć, żeby Kościół katolicki, to królestwo Chrystusa na ziemi, mające się rozszerzyć na wszystkich ludzi i na wszystkie krainy, uwielbił sprawcę swego i założyciela, pomnażając oznaki swej czci w dorocznym cyklu świętej liturgii, jako Króla i Pana i Króla królów. . . Przeto królestwo naszego Odkupiciela obejmuje wszystkich ludzi; jak o tym mówi poprzednik Nasz, nieśmiertelnej pamięci Leon XIII, którego słowa chętnie przytaczamy: “Panowanie Jego mianowicie rozciąga się nie tylko na ludy katolickie, lub jedynie na tych, którzy obmyci w sakramencie chrztu, w rzeczywistości prawnie należą do Kościoła, chociaż albo błędne mniemania uwiodły ich na bezdroża albo niezgoda rozdziela od miłości: lecz obejmuje ono także wszystkich niechrześcijan, tak że cały ród ludzki prawdziwie należy do królestwa Jezusa Chrystusa” (Encyklika Annum Sacrum). I nie ma tu żadnej różnicy między jednostkami, rodzinami czy państwami, ponieważ ludzie złączeni w społeczeństwie niemniej podlegają władzy Chrystusa, jak jednostki [72].

[http://www.nonpossumus.pl/encykliki/Pius_XI/quas_primas/qp.php]

Cywilizacja miłości” zastępuje nawracanie pogan

Ale po II Soborze Watykańskim, Społeczne Królowanie Chrystusa zastąpiono czymś zwanym “cywilizacją miłości” – określeniem wymyślonym przez papieża Pawła VI dla opisania utopijnego pojęcia, że “dialog ze światem” mógłby doprowadzić do światowego braterstwa religii, które w ogóle nie byłoby wyraźnie chrześcijańskie. Od tej pory hasło “cywilizacja miłości” powtarzano nieustannie. Jak to nowe pojęcie opisał papież Jan Paweł II w przemówieniu na Światowym Dniu Pokoju w 2001 roku:

Dialog pozwala dostrzec, że różnorodność jest bogactwem, i skłania umysły ludzi do wzajemnej akceptacji, prowadzącej do autentycznej współpracy, zgodnej z pierwotnym powołaniem całej ludzkiej rodziny do jedności. Dialog jest zatem znakomitym narzędziem budowania cywilizacji miłości i pokoju, wskazanej przez mego czcigodnego poprzednika, papieża Pawła VI, jako ideał, na którym winno się wzorować życie kulturalne, społeczne, polityczne i ekonomiczne naszej epoki. . . Także różne religie mogą i powinny wnosić w to istotny wkład. Doświadczenie, które tylekroć przeżywałem podczas spotkań z przedstawicielami innych religii — wspominam zwłaszcza spotkanie w Asyżu w 1986 r. oraz na placu św. Piotra w 1999 r. — utwierdza mnie w przekonaniu, że wzajemna otwartość wyznawców różnych religii może przynieść wielkie korzyści sprawie pokoju i przysłużyć się wspólnemu dobru ludzkości [73].

Nawet obecnego papieża skłoniono by uważał, że międzywyznaniowe spotkania religijne takie jak te w Asyżu w latach 1986 i 2002 należą do środków, którymi ma być realizowane to utopijne pojęcie. Ale widok takich spektakli przeraziłby papieża Piusa XI i każdego z jego poprzedników. Tymczasem Społeczne Królowanie Chrystusa w katolickim porządku społecznym jest de facto wykluczone z nowej orientacji.

Oczywiście, nowej “ekumenicznej” i “międzywyznaniowej” orientacji Kościoła nie można w żaden sposób pogodzić z Orędziem Fatimskim, i to tłumaczy dlaczego, począwszy od II Soboru Watykańskiego, podejmowano próby rewizji Orędzia zgodnie z nową orientacją, jeśli nie całkowitego zakopania go.

Czy katolicy muszą przyjąć nową orientację Kościoła?

Katolicy mają obowiązek poddania się ustanowionym w Kościele naukom w kwestii wiary i moralności; nie mają obowiązku przyjmowania nowych postaw i orientacji zliberalizowanych ludzi kościoła, którzy teraz mówią i dokonują rzeczy niesłyszanych w całej historii Kościoła.

A zatem katolicy mają prawo, a nawet obowiązek, sprzeciwiać się tej nowej orientacji pochodzącej z wieloznaczności soboru i opinii o “nowej teologii”, które są sprzeczne z odwiecznym i nieomylnym Magisterium.

Przez wiele lat katolicy ulegali temu nieporozumieniu, że muszą zaakceptować pastoralny II Sobór, z takim samym aktem wiary jak wobec soborów dogmatycznych. Ale był to sobór, który nie zajmował się definiowaniem wiary, ale środkami w zakresie praktycznego i ostrożnościowego osądu – takiego jak rozpoczęcie “imprezy ekumenicznej”. Dokument soborowy, “Uwaga wstępna (łac. Nota Praevia) do Lumen Gentium“, wyraźnie oświadcza co następuje:

Ze względu na soborową praktykę i pastoralny cel obecnego soboru, święty sobór definiuje sprawy wiary i moralności jako obowiązujące w Kościele tylko, kiedy sobór sam otwarcie to oświadczy” [74].

Żadna sprawa wiary i moralności nie została zdefiniowana “jako obowiązująca Kościół” odnośnie nowej “orientacji ekumenicznej”, ani żadne z innych nowych “pastoralnych” sformułowań w języku dokumentów soborowych.

To, że II Sobór Watykański był gorszy pod względem autorytetu od soboru dogmatycznego, potwierdza świadectwo ojca soboru, bpa Thomasa Morrisa. Na jego własną prośbę, to świadectwo ujawniono dopiero po jego śmierci:

Poczułem ulgę, kiedy powiedziano nam, że sobór nie postawił sobie za cel definiowanie czy wydanie ostatecznych twierdzeń na temat doktryny, ponieważ oświadczenie o doktrynie ma być sformułowane bardzo ostrożnie, i uznałbym dokumenty soborowe za niepewne i nadające się do reformy [75].

Jest też ważne świadectwo sekretarza soboru, abpa (później kardynała) Pericle Felici. Na zakończenie II Soboru, biskupi poprosili abpa Felici o to co teolodzy nazywają “uwagą teologiczną” soboru – czyli “znaczenie” doktrynalne jego nauk. Abp Felici odpowiedział:

Z uwagi na soborową praktykę i pastoralny cel obecnego soboru, ten święty sobór definiuje sprawy wiary i moralności, jako obowiązujące w Kościele tylko, jeśli sam tak zadeklaruje [76].

Powiedział również:

Musimy rozróżnić zgodnie ze schematami i rozdziałami te, które już były przedmiotem definicji dogmatycznych w przeszłości; jeśli chodzi o deklaracje mające nowy charakter, musimy zachować zastrzeżenia [77].

Sam papież Paweł VI zauważył, że

Biorąc pod uwagę pastoralny charakter soboru, uniknął on ogłoszenia w nadzwyczajny sposób dogmatów zawierających nutę nieomylności” [78].

A zatem, w odróżnieniu od soboru dogmatycznego, II Sobór nie wymaga bezwarunkowego aktu wiary. Wieloznaczne i rozwlekłe dokumenty soborowe nie zgadzają się z doktrynalnymi ogłoszeniami przeszłych soborów. Nowości II Soboru nie są dla wiernych bezwarunkowo obowiązujące, ani sam sobór nigdy nie powiedział, iż są takimi.

I jeszcze wieloznaczne nauki soboru i nowa posoborowa orientacja Kościoła, nie spowodowały nic poza tym, jak zobaczymy, co sam kard. Ratzinger nazwał “burzeniem bastionów” Kościoła – łącznie z burzeniem Orędzia Fatimskiego. Jak teraz wykażemy, to destrukcyjne przedsięwzięcie w dużym stopniu spełniło marzenia wrogów Kościoła  i prorocze ostrzeżenia Orędzia Fatimskiego, o których mówił papież Pius XII.

Liberalni teolodzy tacy jak Karl Rahner, Yves Congar i Henri de Lubac widzieli swe prace wyciszane za panowania papieża Piusa XII. Ale w latach 1960-tych postępowym opiniom tych samych “teologów” nadano szeroki wpływ na II Soborze Watykańskim.

Dwaj inni liberalni, modernistyczni “teolodzy”: o. Dominique Chenu i Hans Kung podczas II Soboru Watykańskiego.

[ w oryg. ich zdjęcia MD]

Przypisy

[1] Pełny zapis tej fascynującej historii w “Cała prawda o Fatimie” – t. III, o. Michela ze Świętej Trójcy, s. 257-304.

[2] Ibid., s. 298.

[3] Wicehrabia Leon de Poncins, Freemasonry and the Vatican [Masoneria i Watykan] (Christian Book Club, Palmdale, California, 1968) s. 14.

[4] L Bouyer, Dom Lambert Beauduin, a Man of the Church [Dom Lambert Beauduin, człowiek Kościoła] Casterman, 1964, s. 180-181, cyt. przez o. Dilder Bonneterre w The Liturgical Movement [Ruch liturgiczny] Ed. Fideliter, 1980, s. 119.

[5] Jezuita o. Aparicio był spowiednikiem i kierownikiem duchowym s. Łucji w latach 1926-1938. Następnie wysłano go do Brazylii jako misjonarza i korespondował z s. Łucją przez wiele lat. W roku 1950 wrócił do Portugalii i odwiedał s. Łucję w latach 1950-1951 bez żadnych przeszkód. O. Aparicio zeznał, że w sierpniu 1960 roku, podczas miesiąc trwającej wizyty w Portugalii, nie pozwolono mu rozmawiać z s. Łucją: “Nie mogłem rozmawiać z s. Łucją, gdyż nie dostałem pozwolenia od arcybiskupa na spotkanie z nią. Warunki odizolowania w których się znajduje zostały nałożone przez Stolice Apostolską. Dlatego nikt nie może z nią rozmawiać bez pozwolenia z Rzymu. Arcybiskup ma bardzo ograniczoną liczbę tych pozwoleń” (Fatima: Tragedia i triumf], Immaculate Heart Publications, 1994, s. 33-34).

Od tego czasu sytuacja nie uległa zmianie. 16 lutego 1983 roku o. Joseph de Sainte-Marie, OC, napisał do szanowanego katolickiego świeckiego Hamisha Frasera informując go że: “Ponadto przypominam ci – ona (s. Łucja) sama przypomniała mi niedawno w odpowiedzi na moją prośbę – że s. Łucja (Lucy) nie może rozmawiać z nikim na temat objawień bez wyraźnego pozwolenia od Świętej Kongregacji ds. Doktryny Wiary albo samego Ojca Świętego” (The Fatima Crusader, Nr 13-14, s. 13). I 19 marca 1983 roku s. Łucja powiedziała nuncjuszowi papieskiemu w Portugalii, najczcigodniejszemu Sante Portalupi, że nie mogła wcześniej skomentować nieodpowiedniości ceremonii poświęcenia w roku 1982 (świata, a nie Rosji), gdyż Stolica Apostolska nie udzieliła jej na to pozwolenia: “Poświęcenie Rosji nie zostało dokonane w sposób zażądany przez Matkę Bożą. Nie mogłam powiedzieć tego (wcześniej), gdyz nie miałam pozwolenia Stolicy Apostolskiej” (Ibid. s. 3, i The Fatima Crusader, Nr 16, wrzesień-październik 1984, s. 22ff, przedruk artykułu o. Pierre Caillona w Fidelite Catholique, 1983).

19 lutego 1990, prałat A Duarte de Almeida, kapelan zakonu Coimbra Carmel, oświadczył co następuje:

żeby spotkać się z s. Łucją, konieczne jest posiadanie pozwolenia od kard. Ratzingera” (David Boyce, “Fatima Inquest – August 1990” [Śledztwo fatimskie – sierpień 1990], The Fatima Crusader, Nr 35, zima 1990-1991, s. 13).

Nie dalej jak w rzekomym “wywiadzie” z s. Łucją z kard. Bertone 17 listopada 2001 roku, kard. Bertone przyznał (w komunikacie nt. wywiadu), że został on przeprowadzony za zgodą kard. Ratzingera. A zatem, już w 2001 roku nawet wysokiego szczebla prałat watykański potrzebował pozwolenia Stolicy Apostolskiej na rozmowę z s. Łucją.

[6] Zob. Jean Madiran, “The Vatican-Moscow Agreement” [Porozumienie Watykan-Moskwa], The Fatima Crusader, Nr 16, wrzesień-październik 1984, s. 5. Także artykuły na s. 4, 7, i 11 in The Fatima Crusader, Nr 17, luty-kwiecień 1985. Zob. także Atila Sinke Guimarães, “The Metz Pact” [Pakt z Metzu], Catholic Family News, wrzesień 2001.

[7] Papież Pius XI, Divini Redemptoris, encyklika o ateistycznym komuniźmie, 19.03.1937. Zob. także cyt. s. 61 w przypisie 42 tego rozdziału.

[8] Dokładniejszy zapis tego w The Rhine flows into the Tiber [Ren wpływa do Tybru] o. Ralph Wiltgen, (Nowy Jork: Hawthorne, 1967; TAN, 1985) s. 272-278.

[9] “Ren wpływa do Tybru” o. Ralph Wiltgen; Pope John’s Council [Sobór papieża Jana] Michael Davies (Angelus Press, Kansas City, Missouri); a nawet Vatican II Revisited, (zob. następny przypis) który wyśpiewuje pochwały reformy.

[10] Czcigodny Aloysius Wycislo SJ, Vatican II Revisited, Reflections By One Who Was There [Refleksje jego uczestnika], s. x, Alba House, Staten Island, Nowy Jork.

[11] Ibid., s. 33.

[12] Ibid., s. 27.

[13] The Wanderer, 31.08.1967, s. 7.

[14] Council Daybook, National Catholic Welfare Conference, Waszyngton, DC, t. 1, s. 25, 27.

[15] Vatican II Revisited, Reflections By One Who Was There, s. 27-34.

[16] Bp Graber, Atanazy I współczesny Kościół, s. 54.

[17] Atila Sinke Guimarães, Animus Delendi (The Desire to Destroy – Żądza niszczenia), (Tradition in Action, Los Angeles, California, 2001) s. 128. Dokładny tytuł: Animus Delendi – I (pierwsza z dwu książek pod tym samym tytułem).

[18] Ibid.

[19] “Istotne życie” wydaje się być kolejnym określeniem “istotnej groźby” potepionej przez encyklikę przeciwko modernizmowi Pascendi, papieża Piusa X, zob. s. 8, ang. przekładu Newman Press.

[20] Greenstock David, “Thomism and the New Theology” [Tomizm i nowa teologia], The Thomist [Tomista] (październik 1950). Warto przeczytać jeśli chce się poznać błędny charakter “nowe teologii”.

[21] Opublikowany w Angelicum, 1946. Pierwsze tłumaczenie ang. w Catholic Family News, sierpień 1997, “Where is the New Theology Taking Us?” [Dokąd prowadzi nas nowa teologia?]

[22] Animus Delendi – I, s. 129.

[23] Ibid., s. 146-149.

[24] Obserwacje pochodzą z książki prałata Kelly The Battle for the American Church [Bitwa o amerykański kościół] cyt. przez John Vennari w “Vatican Praises Purveyor of Heresy” [Watykan chwali twórcę herezji], The Fatima Crusader, wiosna-lato 1998.

[25] Ibid.

[26] Cyt. z Guimarães, Animus Delendi – I, s. 60.

[27] Ibid., s. 61.

[28] Ibid., s. 59.

[29] Ibid., s. 62.

[30] Vatican I, Sesja III, Rozdz. IV, Faith and Reason [Wiara i rozum].

[31] Cyt. z Open Letter to Confused Catholics [List otwarty do zmylonych katolików] s. 88-89.

[32] Yves Marsaudon, Oecumènisme vu par un Maçon de Tradition [Ekumenizm widziany przez tradycję masońską] (s. 119-120).

[33] Cyt. z “Listu otwartego do zmylonych katolików”, s. 88-89.

[34] Ibid., s. 100.

[35] Bp Graber, Atanazy i współczesny Kościół, s. 64.

[36] Abp Marcel Lefebvre, They Have Uncrowned Him [Oni pozbawili Go korony] (Kansas City, Missouri: Angelus Press, 1988) s. 229. Tutaj abp Lefebvre zauważa także, iż komunistyczna gazeta Izvestia zażadała, by papież Paweł VI potępił jego i jego seminarium w Ecône.

[37] Postępowi periti soborowi mówili: “Wyrazimy to w sposób dyplomatyczny, a po soborze przedstawimy ukryte w nim wnioski”. W książce o. Ralpha Wiltgena “Ren wpływa do Tybru”, s. 242.

[38] Postępowy abp Annibale Bugnini był naczelnym architektem reqolucji liturgicznej, której kulminacją była nowa msza (Novus Ordo). Ostatecznie został wypędzony z Watykanu do Iranu, ponieważ papieżowi Pawłowi VI pokazano dokumenty ujawniające, że Bugnini był masonem. Michael Davies poświęca cały rozdział abp Bugnini w Pope Paul’s New Mass [Nowa masza papieża Pawła] (Angelus Press, Kansas City, 1992) Rozdz. 24.

[39] Kard. Joseph Ratzinger, Principles of Catholic Theology [Zasady teologii katolickiej] (Ignatius Press, San Francisco, 1987) s. 334.

[40] Przemówienie w Lombard College, 7.12.1968.

[41] Przemówienie 30.06.1972.

[42] Papież Pius XI, Divini Redemptoris, Encyklika nt. ateistycznego komunizmu, 19.03.1937.

[43] Yves Congar, OP, “Le Concile au jours le jours deuxième section” [Sobór dzień opo dniu, II sesja] (Paryż, Cerf, 1964) s. 115.

[44] Nie może być czegoś takiego jak “kontr-program”, gdyż Syllabus [Program] bł. papieża Piusa IX z 1864 roku jest wyraźnie poważną, definitywna nauką obowiązującą wszystkich katolików (can. 750 § 2). W para. 6 encykliki Quanta Cura, wydanej z “Programem” 8.12.1964 roku, bł. papież Pius IX oświadczył uroczyście:

W tak wielkiej zaś różnorodności występnych opinii My, dobrze pamiętając o Naszym Apostolskim obowiązku i zatroskani o naszą najświętszą religię, a także o zdrową naukę i zbawienie dusz ludzkich nam powierzonych oraz o dobro samej społeczności ludzkiej, postanowiliśmy raz jeszcze głos zabrać w imieniu Stolicy Apostolskiej. A przeto wszystkie i każda z osobna przewrotną opinię i naukę oddzielnie wymieniając w tym Piśmie, Naszą powagą Apostolską je odrzucamy, piętnujemy i potępiamy, a chcemy oraz polecamy, by one przez wszystkich katolickiego Kościoła synów uznane były za odrzucone, napiętnowane i potępione. Cyt. z The Popes Against Modern Errors [Papieże przeciwko nowoczesnym błędom] (TAN Books and Publishers, Rockford, Illinois, 1999) s. 21. [http://www.tradycja.koc.pl/QuantaCura.htm]

[45] Yves Congar, La Crise d’Eglise et Msgr. Lefebvre [Kryzys Kościoła I abp Lefebvre] (Paryż, Cerf, 1977) s. 54.

[46] Cyt. z “List otwarty do zmylonych katolików”. s. 100.

[47] Kard. Joseph Ratzinger, “Zasady teologii katolickiej”, s. 381-382.

[48] Ibid., s. 191.

[49] L’Osservatore Romano, wyd. ang. 2.07.1990, s. 5.

[50] Ibid.

[51] W encyklice z roku 1943 Mystici Corporis, papież Pius XII nauczał, że “prawdziwym Kościołem Jezusa Chrystusa. . . jest jedyny, święty, katolicki, apostolski Kośció Rzymski”. To wyraźnie oznacza, że Kościół Chrystusowy nie składa się z Kościoła Katolickiego i innych wyznań “chrześcijańskich”. Papież Pius XII powtórzył tę doktrynę w encyklice z 1950 roku Humani Generis: “Mistyczne Cało Chrystusa i Kościół Rzymsko-Katolicki są jedną i tą samą rzeczą”.

[52] Cyt. z Vatican II, the Work That Needs to Be Done [II Sobór, prace które należy wykonać] pod red. Davida Tracy, Hansa Künga i Johanna Metz (Concillium, Seabury Press, NY, 1978) s. 91.

[53] L’Osservatore Romano, wyd. włoskie, 8.10.2000, s. 4: “Quando i Padri conciliar sostituirono la parola ‘è’ con la parola ‘subsistit’ lo fecera con un scopo ben preciso. Il concetto espresso da ‘è’ (essere) è piu ampio di quello espresso da ‘sussistere.’ ‘Sussistere’ un modo ben preciso di essere, ossia essere come soggeto che esiste in sé. I Padri conciliari dunque intendevano dire che l’essere della Chiesa in quanto tale è un entità piu ampia della Chiesa cattolica romana.”

[54] Zob. oświadczenia o. Schillebeeckx w czasopiśmie holenderskim De Bauzuin, Nr 16, 1965, cyt. w przekładzie francuskim w Itineraires, Nr 155, 1971, s. 40.

[55] Frankfurter Allgemeine, 22.09.2000; włoski przekład w L’Osservatore Romano, 8.10.2000.

[56] Adista, 26.02.2001. Ang. przekład cyt. z “Where Have They Hidden the Body?” [Gdzie ukryli ciało?] Christopher Ferrara, The Remnant, 30.06.2001.

[57] “Za zgodą świętego soboru, nauczamy i definiujemy, że jest to bosko objawony dogmat: że rzymski papież, kiedy mówi ex cathedra, tzn. kiedy działa z urzędu pasterza i nauczyciela wszystkich chrześcijan, definiuje, na mocy swojego apostolskiego autorytetu, doktrynę dotyczącą wiary i moralności jakie ma zachować powszechny Kościół, posiada oprzez boską pomoc obiecana mu w osobie św. Piotra, nieomylność z którą boski Zbawiciel ustanowił swój Kościół, by był wyposażony w definiującą doktrynę dotyczącą wiary czy moralności; i że takie definicje rzymskiego papieża są dlatego niefeformowalne z powodu ich charakteru, a nie z powodu zgody Kościoła” (D.S. 1839).

[58] “Ale gdyby ktoś ośmielił się sprzeciwić tej naszej definicji (broń Boże by to zrobił): niech będzie przeklęty” (D.S. 1840)

[59]. AAS 42-142.

[60] “On the Ecumenical Movement” [O ruchu ekumenicznym] 20.12.1949.

[61] Theological Highlights of Vatican II, o. Joseph Ratzinger [Paulist Press, Nowy Jork, 1966], s. 65-66. Ta część książki skupia się umyślnej podstawie ekumenicznej, na której opiera się dokument soborowy Lumen Gentium. Więcej szczegółów o dyskusji o książce o. Ratzingera zob. “Vatican II vs. the Unity Willed by Christ” [II Sobór a jedność z woli Chrystusa] J Vennari, Catholic Family News, grudzień 2000.

[62] Nawet gdyby kard. Ratzinger mógł zmienić całkowicie swoje poglądy na bardziej ortodoksyjne, same teksty II Soboru pozostałyby wieloznaczne, niedokładne, i wyglądały na zorientowane w kierunku nieortodoksyjnego ekumenizmu, który nie chce nawracania niekatolików na katolicyzm.

[63] E Schillebeeckx, OP, Igreja ou igrejas?, [Kościół czy kościoły?] w Igreja ou igrejas?, Cinco problemas que desafiam a Igreja hoje [Pięć problemów dzisiejszego Kościoła] s. 26f. Cyt. z In the Murky Waters of Vatican II W mętnych wodach II Soboru], Atila Sinke Guimarães, (Maeta, Metairie, 1997) s. 243.

[64] SIDIC – stowarzyszenie uważające się za katolickie, które było “założone w Rzymie w 1965 roku na prośbę grupy ekspertów II Soboru po opublikowaniu Nostra Aetate”, w celu promowania “dialogu” katlicko-żydowskiego. Rzymski SIDIC ma przedstwicieli w następujących krajach: Australia, Belgia, Kanada, Anglia, Francja, Holandia, Izrael, Włochy i USA.

[65] Pełny cytat brzmi: “Odmowa przez Lefebvre przyjęcia ekumenizmu pochodzi z wyraźnych nauk Magisterium: encykliki Satis Cognitum Leona XIII (1896); encykliki Mortalium Animos Piusa XI (1928); z 20.12.1949, Instrukcji Świętego Oficjum dot. ekumenizmu. Jedynym przyjmowanym przez Lefebvre ekumenizmem jest ten, który dąży do bezwarunkowego powrotu członków innych wyznań do jednego Kościoła Chrystusowego, Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Ten zatwardziały sektarianizm jest dokładnie rodzajem logiki, której przyjęcia odmówił II Sobór, dzięki głębokiemu zastanowieniu się nad charakterem Kościoła. Chociaż zakorzeniony w tradycji [sic], zakres refleksji soboru był bezprecedensowy w historii chrześcijaństwa. Dla integralistów, ekumenizm jest jedną z fundamentalnych zdrad dokonanych przez II Sobór” – Service International de Documentation Judéo-Chrètienne [SIDIC] Rzym, [wyd. ang. z Waszyngtonu DC, t. XXXII, Nr 3, 1999, s. 22.

[66] Słowna wieloznaczność wykorzystana na II Soborze w celu realizacji fałszywego pojęcia znajduje się w Lumen Gentium 8, gdzie mówi: “Kościół Chrystusowy istnieje w Kościele Katolickim” a nie definicja papieża Piusa XII, że Kościół Chrystusowy jest Kościołem Katolickim [Mystici Corporis, papież Pius XII]. Zob. wcześniejszą dyskusję i przypisy w tym rozdziale nt. pochodzenia i wpływu tej wieloznaczności, co przyznał kard. Joseph Ratzinger.

[67] Krótki zapis historii o. Popiana zob. “Vatican says, Do Not Convert to Catholicism” [Watykan mówi, nie wracaj do katolicyzmu], John Vennari, Catholic Family News, grudzień 2001. Zob. także “Vatican says, ‘You Must Not Become Catholic!’” [Watykan mówi: ‘nie wolno ci być katolikiem!’], John Vennari, The Fatima Crusader, Nr 69, zima 2002. Świadectwo o. Popiana na taśmie pt. “Vatican’s Ostpolitik and Ecumenism Tried to Prevent My Conversion to Catholicism” [Watykańska ostpolitik i ekumenizm usiłowały uniemożliwić mi nawrócenie na katolicyzm] dostępne w Fatima Center, 17000 State Route 30, Constable, NY 12926.

[68] “We are a Sign of Contradiction” [Jesteśmy znakiem sprzeciwu],wywiad z bpem Bernardem Fellayem, SSPX, czasopismo Latin Mass, jesień 2001, s. 11.

[69] Balamand Statement, nr 13 i 30. The Balamand Statement (1993) cyt.aprobująco przez papieża Jana Pawła II w Ut Unum Sint, Nr 59.

[70] Papież Pius XI, Ubi Arcano Dei, List o Pokoju Chrystusowym w Jego Królestwie, 23.12.1922.

[71] Ibid.

[72] Papież Pius XI, Quas Primas, Encyklika o Królowaniu Chrystusa, 11.12.1925.

[73] Papież Jan Paweł II – przekaz na światowy Dzień Pokoju, 1.01. 2991.“Dialogue Between Cultures for a Civilization of Love and Peace” [Dialog między kulturami dla cywilizacji miłości i pokoju].

[74] Addenda do Lumen Gentium, nota wyjaśniająca Komisji Teologicznej, w Walter M. Abbott, SJ, red., The Documents of Vatican II [Dokumenty II Soboru] (Nowy Jork: America Press, 1966) s. 97-98.

[75] Osobiste świadectwo bpa Morrisa opublikowane w artykule Kierona Wooda, Catholic World News, 22.01.1997.

[76] Dokumenty II Soboru, red. Walter Abbott, SJ, s. 98.

[77] Cyt. z Listu otwartego do zmylonych katolików, s. 107.

[78] Papież Paweł VI, audiencja generalna 12.01.1966, w Inseganmenti di Paolo VI, t. 4, s. 700, cyt. z Atila Sinke Guimarães, W mętnych wodach Watykanu, Metairie, Louisiana: Maeta, 1997; TAN 1999, s. 111-112.

http://gazetawarszawska.com

“Morderstwo 33 stopnia”. Arcybiskup Bugnini i kardynał Baggio – masoni w Watykanie.

Kardynał Baggio mianował wszystkich biskupów świata w latach 1972-1984.

Wywiad z ks. Murrem, autorem książki „Morderstwo 33 stopnia”

Ks. Charles Murr wydał właśnie swoją długo oczekiwaną książkę o śledztwie w sprawie masonerii watykańskiej, które w latach 70. prowadził arcybiskup Edouard Gagnon. Książka zatytułowana „Morderstwo 33 stopnia” obejmuje lata, w których ks. Murr pracował w Rzymie. Z okresu, kiedy był asystentem arcybiskupa Gagnona, skoncentrował się szczególnie na roku 1978 – „roku trzech papieży”.

Po raz pierwszy zetknęłam się z ks. Murrem po przeczytaniu jego zachwycającej książki The Godmother: Madre Pascalina, A Feminine Tour de Force. Ostatnio miałam zaszczyt rozmawiać z nim przez Skype’a, aby zadać kilka pytań na temat jego nowej fascynującej książki:

Kathy Clubb (KC): Dziękuję, że zgodził się Ksiądz na rozmowę ze mną. Chociaż napisał Ksiądz książki na różne tematy, to jest to druga książka, której tematem są intrygi kłębiące się wokół Watykanu w latach 70-tych. Co skłoniło Księdza do napisania książki, która koncentruje się na kontrowersyjnym temacie masonów w Kurii Rzymskiej?

Ksiądz. Murr (KM): Co dziwne, to o. Malachi Martin zachęcił mnie do napisania tej książki. Kilka razy jedliśmy razem obiad w Nowym Jorku i powiedziałem mu, co wiem o dochodzeniu arcybiskupa Gagnona. Powiedział mi, że jeśli ja jej nie napiszę, to on to zrobi! Po tym wydarzeniu poczułem, że mam obowiązek przekazać to, co wiem, do kroniki kryzysu w Kościele.

(KC): Przez wiele lat krążyły pogłoski, że arcybiskup Bugnini i kardynał Baggio byli związani z masonerią, ale zawsze pozostawały pewne wątpliwości. Nawet wielki Michael Davies uważał, że nie da się udowodnić ich zaangażowania.  Książka Księdza rozwiewa te wątpliwości – ale czy tylko arcybiskup Gagnon i trzej papieże, którym się zwierzał, znali prawdę?

(KM):  Po raz pierwszy Paweł VI dowiedział się o tym od kardynałów Staffy i Oddiego w 1975 r., kilka lat po jego słynnym komentarzu o „dymie szatana”. W tym czasie kardynał Staffa był prefektem Sygnatury Apostolskiej (watykańskiego „Sądu Najwyższego”) i dowiedział się o tym, że Bugnini był masonem we włoskiej loży. Wykorzystując swoje kontakty w Interpolu i włoskim wywiadzie, Staffa był w stanie zweryfikować zaangażowanie Bugniniego. Obaj kardynałowie udali się z dowodami do Pawła VI, co doprowadziło do wysłania Bugniniego do Iranu jako nuncjusza – był to „awans boczny”, zgodnie z być może błędną polityką Watykanu, który zawsze zachowywał się w sposób krańcowo taktowny.

Staffa i Oddi dość otwarcie mówili o związkach Bugniniego z masonerią, do tego stopnia, że rozpoczęto kampanię dezinformacyjną, aby ich zdyskredytować. Mniej więcej w tym czasie opublikowano listę ponad stu rzekomych masonów watykańskich: na tej długiej liście fałszywych masonów, być może trzy lub cztery nazwiska były prawdziwe.

(KC): Czy może Ksiądz wyjaśnić, jak przebiegało dochodzenie i jak zostało odebrane przez członków Kurii?

(KM): Po ujawnieniu tych informacji przez kardynałów, Paweł VI poprosił swojego zastępcę sekretarza stanu, kardynała Giovanniego Benellego, o dalsze zbadanie tych zarzutów. Benelli był w stanie potwierdzić, że Bugnini był masonem i zasugerował, by papież zezwolił na przeprowadzenie dochodzenia w całej Kurii. Polecił arcybiskupowi Gagnonowi przeprowadzenie dochodzenia, co ten uczynił, pod warunkiem, że zapewni mu się całkowitą niezależność w tej sprawie.

Gagnon był człowiekiem bardzo sumiennym i niezwykle dyskretnym. Chociaż dochodzenie, oficjalnie znane jako „wizytacja apostolska”, zostało ogłoszone przez papieża Pawła, tylko Gagnon i papież znali jego ostateczny cel – czyli odkrycie, kto był związany z masonerią. Gagnon spędził trzy lata pracując w pełnym wymiarze godzin; przeprowadził wywiady z każdym pracownikiem Watykanu – nawet z odźwiernymi.

Musiało to kogoś zaniepokoić, ponieważ mniej więcej w połowie śledztwa włamano się do pokoju Gagnona w Canadian College i splądrowano go. Gagnon nie martwił się o siebie, ale  o bezpieczeństwo pozostałych mieszkańców. W związku z tym przeniósł się do rezydencji libańskiej, w której i ja przebywałem, ponieważ miała ona najściślejszą ochronę w Rzymie.

(KC): Jakie były główne obawy arcybiskupa Gagnona związane ze wszystkimi implikacjami spowodowanymi obecnością masonów na najwyższym szczeblu w Watykanie?

(KM): Głównym zmartwieniem Gagnona był fakt, że kardynał Baggio mianował wszystkich biskupów świata w latach 1972-1984. W 1975 r. papież Paweł VI zarządził, że biskupi powinni przechodzić na emeryturę w wieku 75 lat, co oznaczało, że wielu z nich trzeba było w krótkim czasie zastąpić nowymi. Baggio mógł więc w tych latach mianować wielu biskupów o liberalnych poglądach, w tym Theodore’a McCarricka. [Pedofil i pederasta. Jawny. Latami bezkarny. MD]

(KC):  Co według Księdza jest najważniejszą częścią książki?

(KM): Dla mnie najważniejszą częścią jest moment, w którym zdałem sobie sprawę z konsekwencji tego, że architektem Nowej Mszy jest mason. W mojej książce wspomniałem rozmowę, którą odbyłem z moim przyjacielem, monsignorem Marinim – a musicie pamiętać, że było to w czasach przed rewizją Kodeksu Prawa Kanonicznego. Wspomniałem Mariniemu: „Innymi słowy, nowa Msza, Novus Ordo, została stworzona przez masona, człowieka ekskomunikowanego, który, jeśli umrze bez skruchy, stanie przed Bogiem już potępiony w piekle”. Monsignor Marini odpowiedział: „Nie, nie ‘innymi słowami’ – to są właściwe słowa!”.

(KC): Z pewnością szokująca jest myśl, że mason zaprojektował obrzęd, który towarzyszy powszechnej utracie wiary, katastrofalnemu spadkowi powołań i zanikowi czci dla Najświętszego Sakramentu. Ksiądz zauważył również, że Bugnini miał swój udział w zmianie wszystkich sakramentów. Może mógłby Ksiądz wyjaśnić, jak to się stało, że mało brakowało, a na stolicy Piotrowej zasiadłby mason?

(KM): Po śmierci Pawła VI w 1978 r. pojawiło się trzech mocnych pretendentów do papiestwa: Kardynałowie Benelli, Siri i Baggio! Nie było w tym nic dziwnego, ponieważ Baggio mianował wielu biskupów, którzy później zostali kardynałami z prawem głosu.

W pewnym momencie konklawe doszło do patowej sytuacji, ponieważ żaden z kandydatów nie miał wymaganej większości dwóch trzecich głosów. Nie jest powszechnie znany wśród tradycjonalistów fakt, że kardynał Siri odmówił oddania swoich głosów na rzecz Benellego. Był zdecydowany i chciał wygrać. Aby nie dopuścić do zwycięstwa Baggio, Benelli udzielił całego swojego poparcia Lucianiemu (papieżowi Janowi Pawłowi I), co dało mu papiestwo.

(KC)Dość niepokojące jest to, że raport arcybiskupa Gagnona został zignorowany przez trzech kolejnych papieży: Pawła VI, Jana Pawła I i Jana Pawła II. Który z nich sprawił Księdzu największe rozczarowanie?

(KM): Najbardziej rozczarowała mnie bezczynność papieża Jana Pawła II. Był w najlepszej sytuacji, by coś zrobić, ale nie podjął działania. Cały swój wysiłek wkładał w podróże, a podróże nie są podstawowym obowiązkiem papieża. Przed każdą podróżą poświęcał trzy miesiące na przygotowania: uczenie się nowego języka, zapoznawanie się z biskupami z kraju docelowego itd. Podejrzany element w Watykanie uwielbiał to.

Po tym, jak został postrzelony i zaprosił Gagnona do pracy w Rzymie, Jan Paweł II nadal tolerował Baggio w Watykanie przez kolejne dwa lata, już wiedząc o tym, że jest on masonem.

(KC): Chociaż książka Księdza nosi tytuł „Morderstwo 33 stopnia”, Ksiądz nie wierzy, że papież Jan Paweł I został zamordowany. Czy może Ksiądz wyjaśnić znaczenie tego tytułu?

(KM): Jak wiadomo, papież Jan Paweł I panował tylko przez trzydzieści trzy dni i choć cieszył się dość dobrym zdrowiem, wiadomo było, że miał problemy z sercem. Po koronacji papież poprosił kardynała Benellego, aby został jego sekretarzem stanu. Benelli zgodził się pod warunkiem, że papież osobiście załatwi sprawę z kardynałem Baggio. Baggio zgodził się na spotkanie z papieżem, po tym jak wcześniej zuchwale odmówił.

Spotkanie odbyło się wieczorem, co jest niespotykane w Watykanie. Gwardziści Szwajcarscy, którzy stali przed drzwiami, zeznali, że słyszeli, jak Baggio krzyczał na papieża podczas rozmowy, a Baggio był w rzeczywistości ostatnią osobą, która widziała papieża żywego. Tak więc, chociaż Baggio nie podniósł ręki na papieża, stres, jaki przeżył Jan Paweł I podczas feralnego spotkania, doprowadził go do ataku serca. Tak więc mason Baggio był pośrednio odpowiedzialny za śmierć papieża.

(KC): Wygląda na to, że Opatrzność stała za bliską przyjaźnią Księdza z arcybiskupem Gagnonem, monsignorem Marinim i innymi wielkimi ludźmi, którzy pracowali w Kurii w latach 70. To naprawdę zrządzenie Opatrzności, że mógł być Ksiądz bezpośrednim świadkiem tych wydarzeń, a następnie oświecać wiernych na temat masońskiej infiltracji Watykanu.

(KM): Miałem niezwykłe życie i niezwykłe kapłaństwo. To będzie moja ostatnia książka, więc częścią mojego dziedzictwa jest poinformowanie świata o tym, że Paweł VI rozpoczął dochodzenie w sprawie masonerii, w nadziei na to, że rzuci to trochę światła na bałagan, w jakim znajduje się teraz Kościół.

Kathy Clubb Tłum. Sławomir Soja

Źródło: The Remnant (May 2, 2022 ) – „Interview with Fr. Murr, Author of „Murder in the 33rd Degree: The Gagnon Investigation into Vatican Freemasonry””

Wesprzyj naszą działalność [Bibuły. MD]