Trójca teozoficzna. „Dom Ojca, Królestwo Boga i Ludzkość”.

Trójca teozoficzna. Dom Ojca, Królestwo Boga i Ludzkość.

[Plan ten polega na MOCNYM PROMOWANIU RZĄDU ŚWIATOWEGO ]

[Stąd ten „Dom Ojca” nazywany przez ezoteryków „Szambala” – w „posoborowiu”. Md]

Epiphanius, Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata.…

Ukryta-strona-dziejow, str.463 i nn.

Aby lepiej zrozumieć to, co kryje się za ową ideą, trzeba przyjrzeć się bliżej Trójcy teozoficznej. Jest to: Dom Ojca, Królestwo Boga i Ludzkość.

Dom Ojca jest siedzibą Hypertheosa, Sanata Kumary, Pana świata, który jest „stróżem woli Boga” i bywa też nazywany „Ojcem wszystkich” lub „Przedwiecznym”.

Co ciekawe, postać ta pojawia się również na obrazie Williama Blake’a, angielskiego poety żyjącego w latach 1757 – 1827, któremu nie były obce praktyki satanistyczne. Mowa tu o obrazie przedstawiającym starca o długiej, rozwianej brodzie, który z obłoków pochyla się nad ziemią, trzymając w ręku cyrkiel – emblemat platońskiego pomiaru świata.

Tę mądrość i wiedzę potrafimy już zidentyfikować. Z pewnością pod przewodem rządu światowego i w ramach światowej, ujednoliconej religii stanie się ona przedmiotem nauczania w ramach nowego, globalnego systemu oświaty. Ale kim jest Sanat Kumara? By się tego dowiedzieć, wystarczy zauważyć, że pierwszy element tej nazwy jest anagramem słowa Satan (Szatan). Dodajmy też, że „Dom Ojca” jest nazywany przez ezoteryków „Szambala”. To inaczej święty szczyt – Evola, czyli miejsce, w którym „znana jest wola Boga”.

„Mądrość, Światło i Dźwięk”, Rockefeller Center.

==========================

Na temat jego położenia geograficznego toczyły się poważne debaty ekspertów, takich, jak Bławatska, Hutin, Ossendowski, Guenon i in. Większość skłania się do tego, że leży on gdzieś W centralnej Azji, między Tybetem a pustynią Gobi. Wydaje się jednak, że w miarę zbliżania się Nowej Ery możliwe jest jego przesunięcie bardziej na Zachód, być może nawet do Europy. W Szambali zasiada na swym tronie majestatyczny Pan Świata ze świętym klejnotem W kształcie lotosu na piersi. Otaczają go pomocnicy: siedem „Wielkich Istot”,’które przekazują inspiracje dotyczące „Planu”. Brzmi to, jak powieść fantastyczna albo jeden z mitów Wschodu. Ale u wrót skowyczy rzeczywistość: Wiemy dziś z absolutną pewnością, że nazizm czerpał swe natchnienie z doktryn teozoficznych , zaś mason 33 Rytu Szkockiego F.D. Roosevelt cieszył się sympatią Alice Bailey, która nazywała go „Wielkim, mądrym człowiekiem”; teozofia była mu prawdopodobnie bliska, skoro W 1935 r. zgodził się na wyemkitowanie nowego banknotu jednodolarowego z symbolami ezoterycznymi o wyraźnie teozoficznym przesłaniu. Peter Blackwood zapewnia, że w nowojorskie bibliotece Lucis Trustu znajdują się książki i roczniki Instytutu Biozoficznego. Niektóre artykuły mają być autorstwa Henry”ego Wallace”a, Alberta Einsteina i Franklina D. Roosevelta. Roerich wraz ze swą żoną był członkiem Towarzystwa Teozoficznego i Szkoły Arkana Alice Bailey. Nie należy się przeto dziwić, że jest on dzisiaj zaliczany do sztandarowych postaci New Age. Królestwo Boga – czyli drugi element Trójcy – bywa opisywane przez Teozofów jako centrum Mistrzów Mądrości lub jako „Wielka Biała Loża”, gdzie przejawia się miłość Boga. Jednak częściej rozumie się pod tym określeniem „Hierarchię” albo ogół „Wielkich Istot” (no to właściwie jak – nazwa ta nie jest zastrzeżona dla siedmiu Istot z Domu Ojca?) wykonujących „Plan”.

Na szczycie „Hierarchii” stoi dwóch zwierzchników: jeden dla świata Zachodniego, zwany „Chrystusem” (którego powrót miałby wkrótce nastąpić), a drugi dla Wschodu, zwany Buddą – co wydaje się rzeczywiście bardziej uwzględniać oczekiwania tej części świata. Podobno ten pierwszy ma pewną przewagę nad tym drugim. W każdym razie obaj odbywają co roku „spotkania na szczycie” – wszystko według owego „Planu”.

Foster Bailey, który do spółki ze swoją żoną założył „Dobrą Wolę «Światową”, napisał W 1972 r. książkę o intrygującym tytule „Running God 's Plan” (Realizacja Bożego Planu). Zawiera ona opis „Planu”, który ma tę zaletę, że nadaje mocno zatłoczonemu Olimpowi rozmiary bardziej dostosowane do naszej ograniczonej zdolności rozumienia owych niezwykłych rzeczy. Zanim przejdziemy do paru szczegółów tego opisu, warto zastanowić się nad samą koncepcją „Bożego Planu”, która narodziła się na posiedzeniach Rady Najwyższej 33 st. USA. Została ona przedstawiona w oficjalnym organie amerykańskiej Nowej Ery „The New Age Magazine ” (numer z września 1950, str. 551): „Boży plan ma służyć zjednoczeniu wszystkich ras, religii i wierzeń. Ten plan, mający na celu nowy porządek rzeczy, polega na uczynieniu wszystkich rzeczy nowymi: nowego narodu, nowej rasy, nowej cywilizacji i nowej religii niesekciarskiej, która została już rozpoznana i nazwana religią „Wielkiego Światła”.

Mason 33o Foster Bailey, który musiał znać to stanowisko, potrafi jednak opisywać te rzeczy dużo bardziej plastycznie i konkretnie. I tak dowiadujemy się od niego, że członkami Hierarchii, a więc Mistrzami Mądrości (którym hołd oddaje dewiza stanowiąca dopełnienie pomnika Prometeusza przy Rockefeller Center). są – któż by w to powątpiewał! – wysoko wtajemniczeni, w większości bezcieleśni i oczyszczeni dzięki kolejnym metempsychozom, lecz wśród których jest jednak pewna liczba „żyjących obecnie w ich fizycznym ciele”, a nawet żyjących w związkach małżeńskich.

Możemy nawet zapoznać się z ich bliższą charakterystyką. Otóż jest to „grupa przywódców, ekspertów i specjalistów z różnych dziedzin […] niezwykle sprawnych w posługiwaniu się czynnikiem czasu”, w pełni oddanych sprawie „zwalczania herezji, jaką są podziały między ludźmi”, a tym samym bardzo wyczulonych i zwracających „przede wszystkim uwagę na trzy aspekty spraw ludzkich: na religię, oświatę i na rządy”. A mówi to Foster Bailey, wysoki dygnitarz masonerii Rytu Szkockiego.

Siła ciężkości AUTORYTETU niezbędnego do realizacji „PLANU” znajduje się po stronie magów czyli w tej części Hierarchii która istnieje fizycznie, w ciele.

Foster Bailey nazywa ową siłę Autorytetu „Dobrą Wolą”, przy czym – jak można się zorientować – znaczenie nadawane temu wyrażeniu jest zgoła odmienne od potocznego. Sam F Bailey czyli człowiek najbardziej kompetentny, bo będący założycielem „Dobrej Woli Światowej” , precyzuje, że chodzi tu o „energię czerpiącą maksymalnie w nauczania ezoterycznego” i „przepływającą wzdłuż kanału komunikacyjnego” od Mistrzów Mądrości do ludzi. Z tego łatwo wywnioskować, że ci „cieleśni” Mistrzowie Mądrości są nie tylko ekspertami z różnych dziedzin. Są to zarazem ezoterycy posługujący się „mocami”, którymi darzy ich łaskawie „siódmy Promień” – a więc Zaklęciami, Magią i Rytuałem. Nie będzie też intelektualnym nadużyciem stwierdzenie, że mamy tu w istocie do czynienia z magami, którzy kontaktują się bezpośrednio z siłami określanymi przez Katechizm Kościoła katolickiego jako demoniczne.

Przeto zwierzchnikiem teozoficznej Hierarchii jest „Chrystus”, człowiek, który dzięki swym 200 inkarnacjom „przekroczył najwyższe inicjacje” i który niedługo pojawi się znowu na Ziemi. Teza ta wsparta jest dwoma argumentami: stanie się tak, ponieważ ów „Chrystus” jest posłany z wysoka przez Sanata Kumarę et consortes, a po drugie dlatego, że jest usilnie przyzywany „z dołu”. Jego powrót „nastąpi poprzez rozpoznanie kierowniczej mocy na podstawie dynamicznych, ale logicznych (więc jednak logika istnieje!) zmian w sprawach świata. Jest to niezwykle cenna wskazówka dla kogoś, kto usiłuje dociec praprzyczyny obecnych wstrząsów i zawirowań, choć akurat katolik nie powinien być specjalnie zaskoczony, a raczej powinien być utwierdzony w Prawdzie, przypominając sobie słowa św. Jana: „Wiemy, że jesteśmy z Boga, cały zaś świat leży w mocy Złego” (I J, 5, 19). „Chrystus” teozofów jawi się raczej jako przywódca religijny pretendujący do tego, by zostać – co wydaje się dość oryginalne – „Instruktorem Świata”; oryginalne tym bardziej, że „nie interesuje go religia, do jakiej należą ludzie”. Miałby on odmawiać codziennie „ Wielka Inwokację”, aby przyjść z pomocą Hierarchii. Jest to modlitwa, którą jedynie on sam był władny przekazać ludziom podczas pełni księżyca w czerwcu 1945 roku. Jego indywidualne możliwości nie wydają się więc aż tak duże, a na pewno nie są one na miarę istoty boskiej. A. Bailey przyznaje, że bez swoich uczniów nie jest on w stanie niczego zdziałać, gdyż – jak podkreśla – „nie jest mu znane inne doświadczenie poza doświadczeniem … „świadomości grupowej’ .

=========================

Inna kopia tego Blake’a:

Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata. Nowy Ład Ekonomiczny. Globalizm. Epiphanius. Bardzo aktualne.

Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata. Nowy Ład Ekonomiczny. Globalizm…

ukryta-strona-dziejow

[Kolejny raz czytam tę monumentalną książkę wydaną w 2008 roku – przerażające, jak aktualną. Każdy, kto chce mieć swój pogląd na to, co dzieje się na świecie, w Kościele – i co będzie się działo – powinien ją mieć, czytywać co jakiś czas. Mirosław Dakowski]

Cena 100 zł

Książka, której oryginał włoski ukazał się w 2008 roku. Najlepiej udokumentowana, napisana przez jednego z najlepszych znawców tematu, praca na temat globalistycznych planów związanych z narzuceniem ludziom Rządu Światowego, Nowego Porządku światowego i Nowego Ładu Ekonomicznego. Bogaty materiał naukowy i dowodowy. Ponad 1480 przypisów. Ilustracje. Prace sygnowane przez autora o pseudonimie Epiphanius są od wielu lat uważane na Zachodzie za najlepsze i najbardziej kompetentne opracowania dotyczace historii i teorii spisków.

Oto jedna z recenzji, jaka po ukazaniu sie polskiej edycji znajduje się w internecie: Encyklopedia wiedzy o globalnym spisku.

Wydawnictwo Antyk w osobie zasłużonego dla walki wyzwoleńczej Polaków Marcina Dybowskiego zaatakowało globalny establishment (zorganizowany w tajnych stowarzyszeniach) polskim tłumaczeniem gigantycznej książki „Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata. Nowy Ład Ekonomiczny. Globalizm.” autorstwa osoby kryjącej się pod pseudonimem Epiphanius. Ta gigantyczna (ponad 700 stronicowa) praca bogata w przypisy, ilustracje, na każdej stronie przywołuje dziesiątki nazwisk, nazw organizacji, wzajemnych powiązań i ideowych fundamentów. Praca Epiphaniusa jest niewątpliwie encyklopedią spiskowej teorii [raczej: rzeczywistości MD] dziejów.

Gnoza zdaniem Epiphaniusa jest podstawą działania wszystkich tajnych stowarzyszeń (które są platformą porozumienia globalnych oligarchów). Gnoza jest wiedzą tajemną, synkretyczną doktryną powstałą w czasie narodzin chrześcijaństwa w środowisku żydowskim. Gnoza zakłada że poznanie to dostrzeżenie pierwiastka boskiego uwięzionego we własnym ciele. To poznanie dostępne jest nielicznej elicie, boży pierwiastek nie jest dany wszystkim. Boży pierwiastek dany jest tylko elicie a reszta pozbawiona bożego pierwiastka jest gorsza (niektórzy z nich nie posiadają nawet duszy). Gnoza jest więc fundamentem pogardy elit dla reszty ludzkości. Ciało wiążące w sobie boski pierwiastek jest stworzone przez gorszego boga, którego wyznawcami są chrześcijanie. Poznanie pozwala się wyzwolić się z niewoli chrześcijańskiego boga (tyrana, stwórcę świata materialnego).

Najlepszym bogiem dla gnostyków była Praprzyczyna, z niej to wyłoniły się byty mniej doskonale Eony (emanacje boga pierwotnego), z Eonów wyłoniły się kolejne mniej doskonałe od Eonów byty. Jezus według gnostyków został wysłany by wyzwolić ludzi z tyranii „gorszego boga”, by dać ludziom boży pierwiastek (który odmawiał ludziom Jahwe). Gnostycki Jezus (odmienny od chrześcijańskiego) przekazał gnozę wybranym – gnostykom. Gnoza neguje potrzebę czynienia dobra (jest to konsekwencja gnostyckiej wiary w brak zbawienia). Jest tylko przynależność do elity (posiadającej pierwiastek boży) lub motłochu (pozbawionego boskiego pierwiastka). Oświecony człowiek wyzwolony jest od dobra i zła, od odpowiedzialności (do tej idei po części odwołuje się Luter i Freud).

Dla gnostyków niezwykle ważne stało się (w celu doznania oświecenia) intuicyjne poznanie boskości na drodze magii i astrologii.

Kabała

– Gnoza ponownie powróciła na arenę dziejów w późnym średniowieczu pod postacią kabały. Kabała była owocem infiltracji żydowskiej diaspory przez gnostyków którzy głosili że Jahwe to zły bóg Demiurg, Owocem tej infiltracji była kabała spisana w księdze Zohar. Dla kabalistów Biblia nie była dosłownym przesłaniem boga ale zaszyfrowaną formacją która mogli zdekodować kabaliści.

Różokrzyżowcy, Masoneria i Iluminaci

Kolejnymi spadkobiercami gnostyków byli różokrzyżowcy. Celem różokrzyżowców była synarchia czyli połączenie władzy politycznej i religijnej (do dziś celem większości tajnych stowarzyszeń jest globalna tyrania synarchiczna). Największym wrogiem różokrzyżowców był Kościół katolicki. Swoją działalność różokrzyżowcy kontynuowali pod szyldem masonerii. Masoneria w swoich wierzeniach uznawała za szkodliwy zabobon katolicyzm, a za prawdziwą wiarę gnozę i okultyzm (połączanie gnozy, spirytyzmu, kabały, teozofii, wierzeń różokrzyżowców, parapsychologii). Masoni dążyli do stworzenia globalnej religii mającej być instrumentem walki z katolicyzmem. Reformatorem amerykańskiej masonerii był generał konfederacji Albert Pike współzałożyciel wraz z innymi masonami Ku Klux Klanu.

XIX wiek był czasem tryumfu masonerii w Europie. W Niemczech Bismarck realizował masońską politykę niszczenia katolicyzmu i prześladowania katolików. W zjednoczonych przez masonów Włoszech znacjonalizowane kościelne majątki przejmowali latyfundyści którzy doprowadzali do ruiny chłopstwo (chłopi przez wieki byli przez kościół bronieni przed samowolą bogaczy), zlikwidowano zakony, konfiskowano majątek kościoła, plądrowano świątynie, znieważano eucharystie, prześladowano i mordowano katolików, zlaicyzowano szkolnictwo.

Pod koniec XVIII wieku masonerie zinfiltrowali iluminaci. Celem tego stowarzyszenia była likwidacja: dotychczasowych władz, własności prywatnej, dziedziczenia, patriotyzmu, armii narodowych, instytucji rodziny, przynależności dzieci do rodziców, małżeństwa, moralności i religii. Iluminaci dążyli do rozpłynięcia się jednostki w kolektywie. Dziedzicem iluminatów stał się komunizm, Marks skodyfikował i uwspółcześnił program iluminatów. Iluminaci finansowani przez oligarchów realizowali swoje cele organizując wszelkie rewolucje w XIX wieku.

Druga fala tajnych stowarzyszeń

W drugiej połowie XIX wieku miała miejsce druga fala tajnych stowarzyszeń. Tym razem kładących nacisk na okultyzm. Powstało O.T.O. – Ordo Ordo Templi Orientis stawiające sobie za cel zniszczenie chrześcijaństwa, rozbudzenie seksualne dzieci poprzez edukacje seksualną i praktykowanie magii seksualnej (tantry). Jego twórcą był Edward Aleksander Alister Crowley, mason, gnostyk i satanista, parający się czarną magia seksualną. W 1947 Crowley wyrażał swoją sympatie do sir Oswalda Mosleya członka Fabian Society i szefa brytyjskich faszystów.

Równie okultystyczne było Hermeneutyczne Bractwo Złotego Brzasku które w Niemczech zrzeszał nazistowską elitę, działał swobodnie w III Rzeszy i był ezoterycznym źródłem nazizmu. Członkami bractwa byli H. G. Wells, Bernard Shaw, T. S. Eliot, Aldous Huxley (pisarz i wielki piewca LSD), Bram Stocker [autor Drakuli] .

Innym okultystycznym tajnym stowarzyszeniem był Kabalistyczny Zakon Różokrzyża promujący antropozofię. Zakon łączył idee masonerii, synarchii, buddyzmu i hinduizmu. Jego odłam Katolicki Zakon Różokrzyża promował syntezę katolicyzmu i okultyzmu. Zakonem związane było OTO i Towarzystwo Antropozoficzne Rudolfa Steinera. Nauki Steinera realizują szkoły waldorfowskie. Steiner był jednocześnie wraz z Heleną Bławatską założycielem Towarzystwa Teozoficznego. Celem Steinera było zniszczenie klasycznego chrześcijaństwa poprzez przekształcenie go w duchu ezoteryzmu, buddyzmu i antropozofii.

Socjalizm i komunizm

Idealnym instrumentem do realizacji celów gnozy i masonerii stał się socjalizm. Bardzo skuteczny plan zdobycia władzy przez socjalistów stworzyło pod koniec XIX wieku Fabian Society. Drogą rewolucji miała być nie walka ale infiltracja instytucji, wykorzystanie edukacji, stopniowe nacjonalizowanie i centralizowanie przemysłu, intelektualne inspirowanie całej sceny politycznej od lewicy do prawicy. Dodatkowo planowano wykorzystanie imperializmu silnych narodów w celu eksportu socjalizmu. Celem stowarzyszenia był globalny socjalizm i globalna gospodarka planowa. Równocześnie, do działań zakulisowych, w Rosji wywołano rewolucję komunistyczną. Rewolucje sfinansowała amerykańska i europejska finansjera. Niemcy wysłali do Rosji Lenina wraz 31 towarzyszami oraz kredytem wysokości 40 milionów franków w złocie. Amerykanie statkiem wysłali do Rosji Trockiego z 275 towarzyszami (na Trockiego i towarzyszy finansjera wydała 36 milionów dolarów). Rewolucja okazała się doskonałą inwestycją. Tylko od 1918 do 1922 Lenin zwrócił bankowi Kuhn i Loeb 600 milionów rubli w złocie (450 milionów dolarów). Należący do Rockefellera Standard Oil przejął kontrole nad znacjonalizowaną kaukaską ropą. Charakterystyczną rzeczą dla bolszewickiej Rosji stał się udział żydów we władzach komunistycznych. Dzięki rewolucji uzależniono Rosję od międzynarodowej finansjery, Rosja zaczęła wyprzedawać swoje surowce, spacyfikowano Rosjan poprzez wpędzenie ich w nędze. Z czasem rozpoczęto ujednolicanie gospodarki zachodu i wschodu, dokonując globalnej koncentracji gospodarki i podporządkowania jej technokratom.

Nazizm i faszyzm

Odrodzenie gospodarcze Niemiec po I wojnie światowej sfinansował kapitał z USA i WB. Za anglosaskie pieniądze utworzono trzy gigantyczne koncerny: stalowy Vereinigte Stahlwerke (w 1939 roku połowę produkcji przeznaczający na rzecz wojska, chemiczny IG Farben (w przededniu wojny 95% produkcji na rzecz armii), elektryczny AEG. W czasie przyłączenia Czech do Niemiec Bank Anglii kredytował nazistowskie Niemcy. Do 1949 kontrolowany przez Morgan Bank Bendix Aviation dostarczał do Niemiec awionikę do niemieckiego lotnictwa. Od 1934 do 1935 Wielka Brytania wyeksportowała do nazistowskich Niemiec 12.000 nowoczesnych silników elektrycznych. Przed przyłączeniem się USA do działań wojennych Niemcy otrzymywały z USA wyposażenie do 110 samolotów. Dwie największe fabryki czołgów wybudował w Niemczech Opel należący do General Motors i Forda. ITT za pośrednictwem AEG kontrolowało niemiecką łączność (koncern współpracował z nazistami do 1944 roku).

W czasie II wojny światowej lotnictwo USA i Wielkiej Brytanii nie bombardowało fabryk należących do kapitału z tych krajów, pomimo że były to główne fabryki produkujące uzbrojenie. Równocześnie alianci bombardowali ludność cywilną. Mianowani na honorowych Aryjczyków bankierzy Oppenheimowie administrowali nazistowskich depozytów srebra i biżuterii zrabowanych żydom przez nazistów przed II wś (zarobili na tym 500 milionów marek).

Epiphanius stwierdza, ukazuje też w swojej książce, że wywołanie wojny było celem elit politycznych USA. sprowokowały Japonię do rozpoczynając wojny wprowadzając embargo na towary sprowadzane przez Japonię z Filipin i żądając wycofania się Japonii z nie japońskich części Azji oraz z sojuszu z Niemcami i Włochami. By mieć odpowiedni pretekst do wojny władze USA nie ostrzegły marynarzy USA o ataku japońskim na Perl Harbor. Wojnę zakończyło zrzucenie bomby atomowej na japońskie miasto Nagasaki – skupisko japońskich katolików bez znaczenia militarnego (co umożliwiło likwidacje prawie 300.000 japońskich katolików).

Współczesne tajne organizacje oligarchów

Według Epiphaniusa współcześnie spadkobiercami gnostyków, kabalistów, różokrzyżowców, masonów i iluminatów jest szereg wzajemnie powiązanych tajnych stowarzyszeń zrzeszających oligarchów. Jedną z najważniejszych takich organizacji w opinii zwolenników „spiskowych teorii dziejów” jest CFR Instytut Spraw Międzynarodowych. CFR ma swoją siedzibę w USA i odpowiedniki na całym świecie. Instytut zrzesza elity rządzące przynależne do tajnych stowarzyszeń podległych B’nai B’rith. Kolejnym forum tajnych stowarzyszeń ma być Komisja Trójstronna sprawująca władze ekonomiczna w stosunkach USA – UE – Japonii.

Klub Rzymski zrzeszający naukowców, filozofów, humanistów i bankierów, członków innych tajnych organizacji, finansowany przez finansjerę zaangażowana w finansowanie innych tajnych organizacji i ich ekspozytur. Dziełem Klubu Rzymskiego są apokaliptyczne prognozy nawołujące między innymi do depopulacji. Dla establishmentu USA bardzo ważną organizacją jest Skull and Bones działające z uniwersytetu Johna Hopkinsa. Ta korporacja obecnych i przyszłych władców imperium amerykańskiego ma łączyć new age z elementami satanizmu.

Najważniejszą jednak zdaniem Epiphaniusa organizacja jest B’nai B’rith. Tą masonerię tylko dla żydów założyli w Nowym Jorku w 1843 Żydzi masoni z Niemiec. Bardzo szybko zaczęła się ona rozwijać w USA i w krajach Europy Środkowej. Celem B’nai B’rith stała się „walka z antysemityzmem” (jawnym lub utajonym), podtrzymywanie tradycji i kultury żydowskiej, działalność wśród młodzieży. Zdaniem Epiphaniusa – Masoneria, Pilgryms Society, Komisja Trójstronna i CFR -są jedynie pasami transmisyjnymi dla arystokracji żydowskiej jaką jest B’nai B’rith. W działalności B’nai B’rith widoczny ma być mesjanizm żydowski zakładający że żydzi – w oczekiwaniu na czasy mesjańskie, kiedy to nastąpi ubóstwienie narodu żydowskiego, mają pewną duchową misje do spełnienia względem gojów (tzn. nie Żydów), a mianowicie ”oświecenie” ich poprzez wpojenie im pewnych zasad Talmudu. B’nai B’rith widzi więc swoja rolę w byciu pasterzami ludzkości. B’nai B’rith liczyć ma 600 tysięcy członków w 58 krajach, jest akredytowana przy ONZ i Radzie Europy (gdzie ma głos doradczy), ma bardzo bliskie kontakty z Watykanem, dyktuje warunki na amerykańskiej scenie politycznej. Instrumentem B’nai B’rith jest Anti-Defamation League (Liga Przeciw Zniesławieniu). ADL zbiera dane o aktach które uznaje za antysemickie, antysyjonistyczne i stanowiących przeszkodę w realizacji polityki B’nai B’rith. Działalność ta skutecznie zakneblowała usta krytykom polityki Izraela. Działania ADL prócz monitoringu przeciwników obejmują propagandę, edukacje, kontakty z władzami i establishmentem.

Globalizacja

W geopolityce celem tajnych stowarzyszeń ma być globalizacja.

Pierwszą międzynarodową instytucją tworzenia globalnej tyrani zdaniem Epiphaniusa stała się Organizacja Narodów Zjednoczonych. Celem powstania ONZ miało być przejście od nacjonalizmu do uniwersalnego socjalizmu (na zachodzie w postaci technokratycznej, na wschodzie w postaci rewolucyjno komunistycznej). Agenda ONZ UNESCO promować ma: ateistyczny humanizm, tworzenie jednej globalnej tożsamości (co wiąże się z likwidacja dotychczasowych tożsamości), edukacje opartą na założeniach psychoanalizy, kontrole urodzin, pokojowe współistnienie z komunizmem i pacyfizm. Agencja zajmująca się żywnością i rolnictwem FAO ma promować depopulacje ziemi (liczba ludzi wg nich rośnie szybciej niż produkcja żywności). Instrumentem do walki z przeludnieniem stała się dla ONZ antykoncepcja, dobrowolna i przymusowa aborcja oraz sterylizacja (hojnie finansowane przez oligarchów).

Etapem na drodze globalizacji ma być zjednoczenie Europy w ramach Unii Europejskiej. Podobną role ma odgrywać ekumenizm i tworzenie jednej globalnej religii. Instrumentem tajnych stowarzyszeń mają być też ruchy ekologiczne, feministyczne, promujące wielokulturowość, gejowskie, new age. Finansjera zresztą zaangażowana ma być i w wielomiliardowe dotacje dla organizacji ekologicznej i równocześnie w niszczenie środowiska (w latach 60 i 70 Bank Światowy i MFW miał nakazać Brazylii starającej się o kredyty w tych instytucjach wycinanie puszczy Amazońskiej by Brazylia swoją gospodarkę oparła na własnej biomasie).

Do zniszczenia relacji społecznych spadkobiercy gnostyków wszczęli rewolucje seksualną. Według gnostyków sex przypadkowy i oderwany od prokreacji ma umożliwiać oświecenie. Propagowanie przypadkowej sex konsumpcji ma nie dopuścić do tworzenia bliskich relacji międzyludzkich – co umożliwi globalnej tyranii zniewalanie ludzi. Rewolucje seksualną finansował porno biznes (dzięki ogromnym zyskom z małych inwestycji). Rewolucje seksualną rozpoczęło czasopismo Playboy publikujące teksty wyszydzające instytucje rodziny i tradycyjne wartości. Część zysków czasopisma była kierowana do fundacji Playboya która ma zdaniem Epiphaniusa promować (również poprzez finansowanie innych organizacji pozarządowych) aborcje, homoseksualizm i legalizacje narkotyków. W wydawanie edycji czasopisma na całym świecie zaangażować miała się światowa finansjera.

W… „Mennicy Polskiej” biją i sprzedają OBECNIE „monety kolekcjonerskie” z Lilith, Belzebubem, Mefisto, Szatanem itp. Idealne na czarne msze. Niedrogo…Już się w ogóle nie kryją

W… „Mennicy Polskiej” biją OBECNIE „monety kolekcjonerskie” z Lilith, Belzebubem, Mefisto, itp. Niedrogo…

[Na podstawie: Szatańskie nasienie http://pioter.szkolanawigatorow.pl/szatanskie-nasienie MD]

Kamerun zamawia satanistyczne monety, medale w… „Mennicy Polskiej” Czy istnieje jako państwo? 

[pytanie dotyczy tak Kamerunu, jak Polski. Poniższy tekst głównie powielam, niektóre zdania uważam za zbyt łagodne. Mirosław Dakowski].

===========================================

Tu już nie chodzi o to, że koncesję na wyrób świecidełek udających monety sprzedano jakim szemranym firmom. Takie rzeczy działy się w różnych miejscach i w różnym czasie, nawet w Polsce w latach 80-tych. Zawsze jednak należało z władzami wydającymi koncesje uzgadniać końcowe efekty. A Kamerun nie ma już żadnego wpływu na to, co się na monetach opatrzonych ich godłem znajduje.

Nakłady są niewielkie. 500 sztuk tylko. Ale to jest przełamanie pewnego tabu, które nie powinno być nigdy naruszone. Bo nawet jeśli kiedyś pokazywano na monetach demony, to było to zawsze w takiej formie, że osoby postronne nie były w stanie tego stwierdzić. W Kamerunie natomiast wszystko jest jasne.

. Na wszystko znajdą się kupcy. I zawsze znajdą się ludzie, którzy będą próbowali zarobić na tym.

Przenoszenie jednak demonologii do numizmatyki do niczego dobrego nie doprowadzi.

Czym innym bowiem są różnego rodzaju żetony czy medale. Ich funkcja jest bowiem nagrodowa czy rozpoznawcza. A czym innym są monety – nawet tylko takie błyskotki – które z definicji mają umarzać zobowiązania. Ale w tym wypadku żadne zobowiązania podlegać umorzeniu nie będą. Z demonami bowiem nie można nie można dyskutować o pięknie, prawdzie czy też użyteczności. Nie można z nimi wogóle dyskutować, bo wszelka dyskusja jest tylko złudzeniem.

Te monety pojawiały się w ofercie różnych firm numizmatycznych od 2020 roku.

 Co roku wybijano jeden model w Mennicy Polskiej w Warszawie. Wszystkie są srebrne o wadze 2 uncji (62 g). I pewnie znajdują nabywców, bo inaczej by z tego precederu zrezygnowano.

==================================

MD: Przykład z reklamy w „Mennicy Polskiej”:

Mefistofeles, 2000 franków CFA, Seria: Diabły i Demony

Seria: Diabły i Demony

Cena produktu:

1 119,00 zł

Opis

Oto mroczny król podziemia

  • Nowoczesny projekt
  • Najwyższy kunszt sztuki mincerskiej
  • Dwie uncje srebra próby
  • Ponadczasowe zdobienia

Fascynują Cię ciemne moce? Belzebub, utożsamiany z Lucyferem, synonim diabła i uosobienie wszelkiego zła, przedstawiany jest jako demon bądź władca much. Ten upadły anioł i piekielny książę zajmuje ważne miejsce w ikonografii wielu kultur. Chciałbyś widzieć go w swojej kolekcji?

=================================

===================================

W Warszawie potrzebni są egzorcyści.

I zapadł zmierzch… Udział satanistów i markizy de Montespan w spisku na życie króla Ludwika XIV. WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (38)

I zapadł zmierzch… Udział markizy de Montespan w spisku na życie króla.

[Zachowały się dokumenty sądowe i prokuratorskie opisujące te sprawy. Ale – są „trudno dostępne”, nawet w laickiej Francji. Mirosław Dakowski]

Andrzej Juliusz Sarwa

WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (38)

I zapadł zmierzch…

Po wysłuchaniu mszy, w paryskim kościele Notre-Dame de Bonne-Nouvelle, dnia 12 marca 1679, została aresztowana La Voisin…

Afera nabrała rozgłosu…

Wszczęto śledztwo…

Ponieważ zataczało ono coraz szersze kręgi, a na liście winowajców pojawiły się nazwiska osób z najwyższych sfer arystokracji francuskiej, uznano, że nie ma wyjścia i musi się powiadomić o tym wszystkim króla.

Ten ostatni zaś, mimo że zirytował się doniesieniami, jednakowoż na razie uznał za ważniejsze, by się jakimś cudem uwolnić od zaborczej tłustej wampirzycy, jaką bez wątpienia była de Montespan (której rola w aferze trucicielskiej naówczas jeszcze nie była mu znaną), a ponieważ i pani de Maintenon też mu już nie mniej doskwierała niż jej konkurentka, więc postanowił znaleźć jakiekolwiek wyjście z owej męczącej go i przyprawiającej o ból głowy sytuacji.

I chociaż najwyraźniej była to dla Ludwika kwestia zbyt trudna do rozstrzygnięcia naprędce, nie chciał już dłużej odsuwać jej w czasie. Uczynił więc coś, co mu było najłatwiej uczynić i… w 1679 roku wziął sobie nową kochankę, młodziutką, bo zaledwie siedemnaście lat liczącą, pannę Marie Angélique de Scorailles, księżnę de Fontanges.

Odmłodniał przy niej, odżył, odzyskał werwę i humor.

Obsypał ją złotem i klejnotami. No i oczywiście też zapłodnił.

Młodziuchna metresa w roku 1680 przedwcześnie urodziła królowi martwego syna, sama zaś niestety zapadła na dziwną, wyniszczającą chorobę, objawiającą się częstymi i obfitymi krwotokami z dróg rodnych. Mówiono, że to pewnie na skutek poronienia, że może został w niej kawałek łożyska… Ale mówiono też co innego, że ktoś wydał na nią wyrok śmierci, a choroba nie ma bynajmniej naturalnego charakteru…

Nie wiadomo, czy to król odsunął się od niej, zniechęcony jej złym stanem zdrowia, czy też ona odsunęła się od króla. Ale wkrótce po owym nieszczęśliwym porodzie zamknęła się w murach paryskiego opactwa Chelles. W niecały rok później, gdy nagle dopadła ją silna i wyniszczająca gorączka, przeniesiono ją do innego, wygodniejszego z paryskich opactw – Port-Royal.

I tam zmarła w nocy z 28 na 29 czerwca 1681 roku…

Ponieważ w tym czasie śledztwo w sprawie afery trucicielskiej osiągnęło kulminację, król – zapewne po to, by poznać prawdę – zarządził jej autopsję.

Nieboszczka miała zgniłe płuca i stłuszczoną wątrobę… Nie wskazywało to w żaden sposób na pozostawienie fragmentu łożyska w macicy… ale i nie potwierdzało działania trucizny… Sprawa panny de Fontanges niejako zawisła w próżni… Zwinna, szczupła, zaprawiona w konnej jeździe dziewiętnastolatka miała stłuszczoną wątrobę… niczym jakiś stary, otyły pijak. Dziwnie to wyglądało… Dziś już wiadomo, że dość rzadka przypadłość, jaką jest ostre stłuszczenie wątroby ciężarnych, może wystąpić tuż po porodzie i w skrajnych przypadkach nawet doprowadzić do śmierci kobiety… Wtenczas tego nie wiedziano… Zatem? Sprawę uznano za nieczystą…

Dlatego też po zgonie młodziuchnej królewskiej kochanki zaczęto już nie szeptać, ale mówić w głos, że ta śliczna, niemająca jeszcze dwudziestu lat dziewczyna, to kolejna ofiara trucizny… A kogo wskazywano jako tę, która wydała na nią wyrok śmierci? Mściwą i bezlitosną markizę de Montespan!

Już dłużej nie można było zamiatać pewnych spraw pod dywan…

* * *

Rewizja w domu La Voisin, przy rue de la Tannerie, przyniosła nie tylko przełom w sprawie, ale wiele osób, nawet i twardych, niejedno już w życiu widzących, stróżów prawa, przyprawiło o psychiczny wstrząs.

W samym domu natrafiono na rozliczne przedmioty służące do sprawowania czarnomagicznego kultu, na wielki zapas afrodyzjaków i trucizn najrozmaitszych, fragmenty dziecięcych i zwierzęcych ciał do produkcji tychże specyfików służących, na poddaszu zaś odkryto izbę, w której wiedźma wykonywała aborcje i wielki piec, w którym spalała płody wyrwane z wnętrzności wyrodnych matek…

Nie lepiej prezentowały się piwnice, z ołtarzem do odprawiania czarnych mszy i trupami pozakopywanymi przy ścianach, trupami, które były zbyt duże, by je w całości spalić, a nikomu nie chciało się ich kawałkować…

Piec jednak nie nadążał ze spopielaniem szczątek, poza tym było to chyba za drogie, bo przecież chrustu i drew nie rozdają za darmo, więc – jak przechwalając się – wyznała La Voisin, większość trupków pochodzących z aborcji, jak też i zwłok dzieci kupowanych, lub porywanych na ulicach Paryża, a służących jako ofiary składane w demonicznych obrzędach, było zakopywane w przydomowym ogrodzie.

Policja przeszukała więc i ów ogród, w którym znalazła zagrzebane w płytkich grobach ponad dwa i pół tysiąca dziecięcych szczątków, w różnych stadiach rozkładu, od całkiem świeżych, po gołe szkieleciki…

* * *

Na La Voisin nawet nie trzeba było naciskać ani wymuszać zeznań torturami. Śledztwo trwało. Uzależnionej od alkoholu czarownicy trunków nie skąpiono, bo po pijanemu nie umiała powściągnąć języka i nie tylko przyznawała się do niezliczonych, potwierdzonych później przez śledczych, w czasie rewizji i konfrontacji, zbrodni, ale i sypała nazwiskami jak z rękawa. I to jakimi nazwiskami!

Jednego tylko nigdy nie wymieniła – nazwiska królewskiej nałożnicy, pani de Montespan… pewnie się lękała, że jeśli wyszłyby na jaw jej plany zamordowania króla, nie mogłaby już liczyć na żaden ratunek, z jakiekolwiek strony… I to chyba dlatego przyznawała się do niezliczonych okropieństw, jakby chcąc w ten sposób odwrócić uwagę śledczych od planowanego królobójstwa, mając jednocześnie nadzieję, że któryś z możnych przyjaciół wyciągnie ją – mimo wszystko – z tarapatów… Przeliczyła się…

Król, któremu przedstawiono dwie listy, jedną z nazwiskami ofiar, drugą zaś z nazwiskami zleceniodawców zbrodni, aż pobladł z wrażenia i przerażenia zarazem.

Sprawę trzeba było tedy jak najszybciej zakończyć, jednocześnie srogo karząc winnych. Dlatego też władca już 27 grudnia 1679 roku nakazał unicestwienie całej tej trucicielskiej pajęczyny oraz ukaranie zbrodniarzy, jak również wszystkich ich klientów za pomocą wszelkich możliwych i prawnych środków i to niezależnie od rangi, płci i wieku osób zamieszanych w owe zbrodnie…

Nikt i nic nie mogło uratować La Voisin…

Dodatkowo oskarżona została bowiem przez własną córkę Marguerite Monvoisins, która między innymi zeznała i to, iż urodziwszy dziecko, uciekła z domu, obawiając się, że jej matka i własnego wnuka nie oszczędzi, składając go na ofiarę diabłu.

Oskarżona została była i przez księdza Guibourga, który upierał się, że on żadnego dziecka nie zabił, a zabijała je osobiście La Voisin i podawała mu je już martwe. On zaś tylko każde z nich przed zarżnięciem chrzcił, iżby mogło trafić prosto do Raju. I chociaż nie do końca (poza owym chrzczeniem) było owo prawdą, to udano, że dano temu wiarę, iżby możliwie jak najbardziej zminimalizować udział katolickiego księdza w owych okropieństwach. Dzięki temu ocalił głowę, ale gnił w więzieniu aż do samej śmierci, do roku 1686.

Tak więc La Voisin została skazana na spalenie żywcem na placu de Greve. Termin egzekucji wyznaczono na dzień 22 lutego 1680 roku.

Noc przed egzekucją spędziła wesoło, na obżarstwie, pijaństwie, śpiewaniu sprośnych piosenek, aż do czasu, gdy świt rozświetlił niebo…

Wtedy to przybył do celi spowiednik, lecz stara, pijana wiedźma obrzuciła go najgrubszymi obelgami, a na widok krzyża zareagowała nieopisaną furią.

Powieziono ją zatem na miejsce kaźni, gdzie nie chciała zejść z wózka, czepiając się go z całej siły tak, że trudno było oderwać jej palce od desek. Ostatecznie zawleczono ją na stos, a ona ryczała przeklinając, bluźniąc i złorzecząc… Przykuto ją więc łańcuchami do pala, obłożonego stertą drew i chrustu, który podpalono.

La Voisin bluźniła i przeklinała aż do chwili, gdy ją dym udusił. Dopiero wówczas zamilkła.

A później przerażony tłum już w milczeniu słuchał tylko buzowania płomieni, trzasków palących się szczap i odgłosów pękających od żaru kości…

Popioły rozwiał wiatr…

* * *

W wyniku śledztwa i procesu dotyczącego afery trucicielskiej ustalono, że było w nią zamieszane ponad czterysta czterdzieści osób, z których blisko połowę aresztowano. Na śmierć skazano oprócz La Voisin aż trzydzieści sześć i wykonano wyroki. Pięć trafiło na galery, dwadzieścia trzy ukarano banicją…

Nie wszyscy jednakże, którzy na to zasłużyli, stanęli przed sądem, jedni popełnili samobójstwo, inni zaś zostali oszczędzeni, bo gdyby ich nazwiska trafiły do opinii publicznej, we Francji mogłaby wręcz wybuchnąć rewolta… z takich pochodzili rodów… Po prostu na podstawie dowiedzionej im bądź wielce prawdopodobnej winy, bez wyroku, dożywotnio pozamykano ich w więzieniach… Ale były i takie osoby, które nigdy nie poniosły najmniejszych nawet konsekwencji…

I taki był koniec owej potwornej afery…

Wszelkie dotyczące jej akta król utajnił… rok 1682 dobiegł końca…

* * *

Zdawało się, że Ludwik teraz wreszcie odetchnie. Ale nie odetchnął. Chociaż bowiem druga z faworyt królewskich pani de Maintenon, wespół z ministrem króla, Jean-Baptiste Colbertem, wyciszyli i zatuszowali sprawę udziału markizy de Montespan w spisku na życie króla, bo jakżeby to wyglądało w oczach społeczeństwa, że matka aż siedmiorga królewskich dzieci chciała zamordować ich ojca? To by dopiero był skandal!

Musiał więc król przełknąć tę bardzo gorzką pigułkę i udawać, że w stosunkach między nim a markizą nic nie uległo zmianie. Można sobie wyobrazić, ile go to musiało kosztować.

Tymczasem do tamtych zmartwień, problemów i kłopotów doszedł kolejny – oto dnia 30 lipca 1683 roku zmarła w Wersalu żona Ludwika XIV, María Teresa de Austria y Borbón. Chociaż król jej nigdy nie kochał, to przecie zawsze mógł liczyć na jej lojalność i wsparcie, a tego mu teraz właśnie bardzo było trzeba…

Żałoby po zmarłej królowej nie przechowywał jednak przesadnie długo w swym sercu, bo już 9 października tego samego roku pojął za żonę dotychczasową opiekunkę swoich bękartów i jednocześnie kochankę Françoise d’Aubigné, markizę de Maintenon. Było to, co prawda małżeństwo morganatyczne, ale Ludwikowi było to już obojętne. Przy licznej gromadzie uznanych dzieci, następstwo tronu Francji miał zapewnione. Mógł więc sobie na tę morganatyczną małżonkę pozwolić… A dawało mu to jeszcze jeden pożytek, że już tam nowa małżonka zadba o to, by markiza de Montespan trzymała się od króla jak najdalej.

Co prawda ta ostatnia zniknęła z dworu dopiero w roku 1691, oddalając się do klasztoru Córek św. Józefa, gdzie ponoć ciężko pokutowała, jednocześnie rozdając olbrzymie sumy ze swego majątku na biednych, przytułki i szpitale.

Gdy 27 maja 1707 roku wyzionęła ducha, król zabronił nawet ich wspólnym dzieciom nosić po niej żałobę…

Książkę w wersji papierowej można kupić tu:

Wydawnictwo Armoryka

wydawnictwo.armoryka@armoryka.pl

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierza

e-book tu:

https://virtualo.pl/ebook/wieszczba-krwawej-glowy-i235158/

audiobook tu:

https://virtualo.pl/audiobook/wieszczba-krwawej-glowy-i246215/

POTWORY WOKÓŁ NAS

POTWORY WOKÓŁ NAS
Sławomir M. Kozak

www.oficyna-aurora.pl https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/potwory-wokol-nas,p1000706956 2023-01-13

Być może nie wszyscy wiedzą, jaki potwór kryje się pod nazwą Kraken. To określenie  legendarnego stwora morskiego, o którym od setek lat krążą legendy, a jego pierwowzorem była prawdopodobnie kałamarnica olbrzymia, mająca 10 ramion (z czego 2 dłuższe, z haczykowatymi przyssawkami), której długość dochodzi do 18 metrów!

W opowieściach o tych potworach mówiono, że były one tak wielkie, iż marynarze brali je za wyspy, a kiedy schodzili na taki „ląd” Kraken się budził i zanurzał, wciągając pod powierzchnię wody załogę wraz ze statkiem. W literaturze odnaleźć można wzmianki o tym monstrum choćby u Juliusza Verne, w książce „Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi”. Ale dzisiejsza młodzież zna je raczej z licznych filmów, jak „Piraci z Karaibów”, czy „Zmierzch Tytanów” lub gier komputerowych typu „Tomb Raider”, „Wiedźmin”, czy „World of Warships”.

Niestety, gry coraz częściej zastępują młodym ludziom inne formy rozrywki, o czym zapominają rodzice, ale z pewnością nie producenci. Tego, że gry wpływają na postrzeganie świata przez dzieci i młodzież, nikomu tłumaczyć nie trzeba. Do prawie stałego ich repertuaru należy przemoc i budowanie u gracza przeświadczenia o tym, że błąd, w takiej na przykład „strzelance”, niewiele kosztuje, ponieważ grę można w każdej chwili „odpalić” na nowo, a żyje się dalej.

Obawiam się, że tego typu gry zaczynają właśnie powoli zbierać swe śmiertelne żniwo w całkiem realnym świecie, ale dziś nie o tym. Na rynku pojawiła się gra, która ma oswajać najmłodszych (dozwolona od lat 9 wzwyż) z życiem w świecie nieustannej pandemii. Ma nieskomplikowaną nazwę „Pandemia: gra planszowa”, choć występuje także w wersji na oba popularne systemy operacyjne dla smartfonów lub tabletów, jak iOS i Android. W opisie dla rodziców można przeczytać, że grający kierują w niej zespołem ekspertów, którzy próbują powstrzymać rozprzestrzenianie się czterech śmiertelnych chorób. „Gracze podróżują do miast na całej mapie, lecząc chorych i eliminując, jeśli to możliwe, choroby. Celem jest likwidacja zagrożeń mogących doprowadzić do masowej pandemii”. Dalej można przeczytać, że w grze, jak w walce z prawdziwą pandemią, można wygrać, ale można też przegrać – „często spektakularnie – właśnie wtedy, gdy miało się wyleczyć ostatnią chorobę”.

Jest też informacja o tym, że „gra jest trudna do wygrania i może być frustrująca dla młodszych dzieci”. W taki oto sposób mąci się w głowach młodszym, a potwór, od którego zacząłem pojawia się właśnie w opowieści dla dorosłych. Daily Mail podaje, że „według Światowej Organizacji Zdrowia nowy szczep wirusa Covid o nazwie ‘Kraken’ jest najbardziej zakaźnym podwariantem, jaki dotychczas wykryto”. Dalej czytamy, iż ten „najnowszy podwariant – kolejny odłam Omicronu – opanował już USA, gdzie uważa się, że odpowiada za około 70 procent nowych zakażeń w najbardziej dotkniętych obszarach (…)”.

Doktor Maria Van Kerkhove, „prowadząca” kwestie związane z Covid w Światowej Organizacji Zdrowia, powiedziała na konferencji prasowej, że zaniepokojenie budzi wzrost przypadków nowego wariantu w „niektórych krajach Europy i w USA”. To ta specjalistka prowadzi wykłady w londyńskim Imperial College, z którego wywodzi się  główny do 2020 r.   epidemiolog rządu brytyjskiego, skompromitowany już na początku pandemii przyjmowaniem w domu partnerki, w czasie ścisłej izolacji. Dziś nie ma o nim nawet wzmianki na stronach tej szacownej instytucji. Jak zatem widzimy – pandemia nie odpuszcza. I nie ma prawa, bo zbyt wiele w nią zainwestowano, a oczekiwania pozostają nadal ogromne.

Dzieje się to wszystko w czasie, kiedy „zamiatane” są pod dywan niespotykane nigdy wcześniej w takiej skali, zgony ludzi młodych, na ogół aktywnych, nierzadko sportowców. Widzimy to przecież wszyscy, ale oficjalnie nikt nie łączy tych zdarzeń z przyjmowaniem eksperymentów medycznych. Mało tego, jak widzimy, brnie się dalej w tym samym kierunku.

———————–

mail:

Określenie „eksperyment medyczny” zmniejsza odpowiedzialność 
sprawców. Po skutkach widać, że to nie był nawet eksperyment (zabronimy przez prawo)
ale świadome działanie mordercze.

=======================================

A fakty są porażające. Choćby tylko te z grudnia ubiegłego roku, najgłośniejsze, oczywiście nie w naszych mediach. 21 grudnia zmarł nagle popularny w Stanach, 30-letni Jon Veal, współzałożyciel i dyrektor Alt Space Chicago, organizacji mającej przekształcać to miasto poprzez sztukę. Był również członkiem zarządu Muzeum Projektów. Podano, że wystąpiły u niego „komplikacje  związane z sercem”. Tego samego dnia, 

stewardessa linii lotniczej Air Albania, po lądowaniu samolotu lecącego z Tirany do Londynu, upadła i zmarła na atak serca. Miała 24 lata. 

16-letni hokeista z Minnesoty (USA) odszedł z tego świata w wyniku udaru w dniu Bożego Narodzenia. Dzień później, to samo spotkało 

18-letnią, wschodząca gwiazdę mieszanych sztuk walki (MMA). 28 grudnia, w wieku 31 lat, zmarł we własnym samochodzie 

piosenkarz reggae Jo Mersa, wnuk znanego na całym świecie legendarnego Boba Marley’a. 

Nikt w mediach głównego nurtu nie ma cywilnej odwagi, by wiązać te wypadki z działalnością przestępców w białych kołnierzykach. Są jednak na szczęście tacy, których głos dociera do szerokich rzeszy, jak na przykład John Stockton, były koszykarz amerykański, członek Koszykarskiej Galerii Sław, dwukrotny mistrz olimpijski, który od początku sprzeciwiał się poddawaniu ludzi, a szczególnie sportowców, eksperymentom medycznym. Głośno mówi o tym, że 

„tysiące sportowców zmarło po szczepieniu”. I twierdzi, że ma na to dowody.

Przypomnę słowa indywiduum, [zajrzałem: To Jacques Attali, taki żyd francuski. MD] o którym niegdyś wspominałem w jednym z felietonów, członka tej organizacji, w obradach której udział biorą również „nasi” przedstawiciele:

Przyszłość będzie polegała na znalezieniu sposobu na zmniejszenie populacji… Oczywiście,  nie będziemy mogli wykonywać egzekucji na ludziach, ani budować obozów. Pozbędziemy się ich, sprawiając, że uwierzą, iż to dla ich własnego dobra. Znajdziemy lub wywołamy coś, pandemię wymierzoną w określonych ludzi, prawdziwy kryzys gospodarczy, wirus działający na osoby starsze, to nie ma znaczenia, słabi i bojaźliwi ulegną temu. Głupi uwierzą w to i poproszą o leczenie. My zajmiemy się tym, bo będziemy mieli lekarstwo, które będzie rozwiązaniem. Selekcja idiotów odbędzie się zatem sama; pójdą do rzeźni sami.”

Sławomir M. Kozak

CZAROWNICE a WIZJONERKI. WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (36).

[Musze wyjaśnić, że opisane niżej okropności są oparte o raporty sądów. Raporty są, choć z trudem, dostępne. Oficjalna Francja, nawet ta masońska, laicka, się tego wstydzi i wypiera. Ale FAKTÓW nie da się ukryć zupełnie. Mirosław Dakowski]

================================================

Andrzej Juliusz Sarwa

WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (36)

CZAROWNICE I WIZJONERKI

Serca gorejące

Był wieczór, dosyć chłodny, mrok jął wypełzać z wszelkich zakamarków – z załomów murów, gąszczy zarośli, głuchych okien pozamykanych już kościołów. Był wieczór, zmrok jął się rozpościerać nad Paryżem.

Marnie wybrukowaną uliczką, rue de la Tannerie, toczył się powóz bez herbu na drzwiczkach, za to ze szczelnie zasłoniętymi firankami.

Po jakimś czasie zaczął zwalniać, aż w końcu woźnica ściągnął lejce i konie stanęły. Fagas w liberii, siedzący obok woźnicy na koźle, zwinnie zeskoczył na ziemię i otworzywszy drzwi karocy, kłaniając się w pół, pomógł wysiąść jakiejś zakwefionej damie, która bez słowa oddaliła się w kierunku domu, czy może raczej pałacyku, usadowionego w pewnej odległości od ulicy, gdzie niektóre okna ziały czarną pustką, a niektóre były rzęsiście oświetlone.

Pośrodku podworca zatrzymała się, jakby niezdecydowana, co robić, czy iść dalej, czy może jednak zawrócić. Tę chwilę wahania wykorzystał przystojny mężczyzna, z wyglądu mogący mieć nie więcej niż czterdzieści lat, odziany skromnie, lecz wyjątkowo elegancko. Już na pierwszy rzut oka widać było, iż ubranie ma uszyte przez znakomitego krawca z najlepszych gatunków tkanin.

Madame, dwornie skłonił się przed zakwefioną niewiastą. – Jestem markiz Montferrat, hrabia de Saint-Germain. Może, pani, potrzebujesz przewodnika?

– Daruj, panie, że zachowam anonimowość… ale przewodnik rzeczywiście, bardzo by mi się przydał.

– A zatem… – markiz podał ramię damie i ruszyli wprost ku drzwiom wejściowym.

Montferrat najwyraźniej dobrze był znany służbie, bo bez słowa otwarto przed nim drzwi i wpuszczono go wraz z towarzyszką do środka.

Ta ostatnia stanęła jakby zagubiona w obszernym i bogato urządzonym holu, bezradnie rozglądając się wokół.

– Zapewne chciałabyś, markizo, spotkać się z panią tego domu?

Kobieta gwałtownie odwróciła głowę i spojrzała w twarz. – A skądże pan wiesz, że jestem markizą?

Madame, ja… wiele wiem… więcej niż byś to mogła ogarnąć swoim rozumem.

Monsieur, pan mnie obraża!

– Nie, pani, musiałabyś bowiem mieć pamięć setek i setek pokoleń, jakie tu żyły od czasów Kaina, aż do dzisiaj…

– A pan ma taką pamięć? Czyżbyś więc był, markizie, nieśmiertelny?

Lecz Montferrat nie zareagował na ostatnie pytanie damy tak, jakby tego oczekiwała, tylko skłonił się dwornie i odparł:

– Och! Markizo, chyba nie po to tu przybyłaś, iżby prowadzić takie czcze rozmowy! Lepiej chodźmy.

Poszli więc. Mężczyzna doskonale orientował się w rozkładzie domu. Minąwszy salon pełen rozbawionych gości, i to nie byle kogo, lecz samej arystokratycznej śmietanki towarzyskiej Paryża, śród której nie brakowało przedstawicieli najmożniejszych rodów, a nawet i książąt krwi, mrocznymi schodami jęli się wspinać na wyższą kondygnację.

Montferrat, zatrzymawszy się przed jednymi z drzwi, zapukał we framugę. Nie było jednak na to żadnej reakcji.

– Zaczekaj tu, madame. Za chwil parę przyprowadzę panią domu.

I rzeczywiście. Wkrótce dało się słyszeć skrzypnięcie drzwi na poddaszu, a potem przyciszoną rozmowę mężczyzny i kobiety. Ale słów nie można było zrozumieć.

Zakwefionej damie chwile dłużyły się niemiłosiernie, tym bardziej, że musiała stać prawie w głębokim mroku, opierając się tylko plecami o ścianę. Dopiero po jakimś kwadransie posłyszała niepewne kroki kogoś, kto schodził na dół. Minęła ją słaniająca się na nogach dziewczyna, w której rozpoznała jedną z dam dworu królowej, ale mimo iż się doskonale znały, nie zagadnęła do niej, lecz odwrotnie, jeszcze bardziej skryła twarz, odwracając ją do ściany w taki sposób, by nie padało na nią światło kaganka, stojącego na gzymsie naprzeciwko poręczy schodów.

Ale dziewczyna nawet nie zerknęła na nią. Pojękiwała tylko z cicha i wlokła się z trudem, jakby doskwierało jej wielkie cierpienie, jakiś ból straszny. Spod sukni, spomiędzy nóg pociekła jej stróżka krwi, znacząc kroplami białe marmurowe stopnie.

W ślad za panną podążał markiz, a zaraz za nim ta, z którą dama chciała się spotkać – znana i sławna bardzo z ogromnego bogactwa w całym Paryżu – Catherine Monvoisin1, zwana La Voisin – dobrodziejka niewiernych żon i rozpustnych panien, dobrodziejka tych, którzy szybko chcieli stać się czyimiś spadkobiercami. Ale i tych, którzy pragnęli cudze serca zniewolić, uwikłać, omotać.

La Voisin minęła oczekującą, otworzyła drzwi jednego z pokojów i zaprosiła ją gestem do środka. Dama weszła, a w ślad za nią podążył i Montferrat.

– Panie! – zaprotestowała dama – mam poufną sprawę do omówienia! Proszę stąd wyjść.

– Jeśli markiz wyjdzie to i wy, pani, wraz z nim – opryskliwie ozwała się La Voisin – wasza wola.

Tajemnicza dama, słysząc takie słowa, bezradnie rozłożyła ręce.

– Cóż… to szantaż…

– Nie ja ciebie szukałam, tylko ty mnie. Kim jesteś i po co przyszłaś? – zapytała La Voisin.

– Jestem Françoise Athénaïs de Rochechouart de Mortemart2, markiza de Montespan…

– Ach! dwórka królowej! A cóż cię, pani, do mnie sprowadza?

– Rozpacz, pani. Rozpacz, wściekłość i zazdrość!

– I czemuż to?

– Chcę, by król pozbył się tej dewotki, tej głupiej Louise de la Valliere.

– Ponieważ ty, pani, chcesz zająć jej miejsce?

– Właśnie.

– Jest jeszcze żona monarchy – powiedziała La Voisin.

– Więc niech i ona zniknie z życia króla!

– Czy wiesz, czego ode mnie żądasz? – spytała czarownica.

– Wiem.

– A czy zdajesz sobie sprawę, co będziesz musiała uczynić, jakim rytuałom poddać? Kogo, prócz mnie, poprosić o pomoc?

– Nie. Alem na wszystko gotowa… byle go mieć… byle go tylko mieć… inaczej moje serce spłonie od ognia miłości nieugaszonej…

Zapadło milczenie. Przerwał je markiz.

– Zdejmij pani woalkę, łatwiej się nam będzie rozmawiać. Ty widzisz nasze twarze, my twojej nie. A to dość… krępujące. Skoro i tak już nam ujawniłaś swoją tożsamość i intencje, to po co skrywać lico?…

– Niechże będzie.

Pani de Montespan zdjęła zasłonę. Była młoda i piękna, zdecydowanie przewyższała urodą tę, którą chciała zastąpić w królewskiej łożnicy.

De la Valliere płeć miała bielszą, nos i usta okazalsze, a błękitne niczym majowe niebo oczy szerzej rozstawione. Była dostojna i chyba nadto poważna, de Montespan zaś, o smaglejszej cerze, nosie prostym i kształtnym, ciemnych oczach o migdałowym kształcie, krótszej szyi i mniejszych piersiach, miała też mniejsze, lecz wręcz domagające się pocałunków, cudownie wykrojone usta.

Jej uroda bardziej przykuwała wzrok niż uroda de la Valiere. Jej twarz skupiała na sobie uwagę każdego, kto na nią spojrzał. Ciemnoblond włosy ufryzowane w spiralne, długie loki spływały jej na plecy, od góry zaś miała do nich dopiętą treskę puszystości i barwy wiewiórczego ogona. Z treską ową znakomicie komponowała się makowa suknia przy ramionach i dekolcie wykończona zwiewnym i przeźroczystym niczym mgiełka kremowym szyfonem, spiętym na ramionach przy dekolcie różami z tej samej materii uformowanymi.

Markiz nie umiał powstrzymać się od komplementów i pochlebstw, zaś La Voisin ordynarnie zwróciła się do przybyłej.

– No i co? Czego tak naprawdę chcesz? Wykończyć tę de la Valliere?

– Jeśli będzie trzeba?… Może jednak spróbujmy najpierw jakich afrodyzjaków?…

– To i dobrze się składa, bo jeden mogę ci przygotować już dzisiejszej nocy, tyle że trzeba będzie na niego zaczekać parę godzin. Zechcesz tu na nas wyczekiwać, czy pójdziesz ze mną i z markizem przyjrzeć się pewnemu obrzędowi, dzięki któremu zdobędziemy eliksir, którego tak potrzebujesz? Chyba iż się lękasz, iż przerazi cię to, co zobaczysz – czarownica roześmiała się chrapliwie. – Lecz skoroś przed chwilą oświadczyła, że jesteś gotowa nawet śmierć komuś zadać, to chodź, oswajaj się z grozą.

– Pani markizo…

– Panie markizie… – pani de Montespan przyjęła ramię, które podał jej towarzysz.

Nie śpiesząc się, zeszli do piwnic.

* * *

Zatrzymali się wpodle drzwi, a potem weszli do sporych rozmiarów pomieszczenia o beczkowato sklepionym suficie, pomieszczenia pozbawionego okien.

Pani de Montespan z ciekawością podszytą lękiem rozglądała się po krypcie.

Markiz nachylił się i półgłosem objaśniał damę.

– Spójrz, madame, owo podwyższenie pośrodku, nakryte materacem, z rozłożonym na nim czarnym obrusem, pełni funkcję ołtarzowego antepedium.

– A gdzie mensa?

– Spokojnie. I do mensy dojdziemy. Psyt!

Na sekundę umilkł, a potem ciągnął prawie szeptem:

– To młode dziewczę, które stoi pośrodku to Marianne Charmillon, córka jednego z paryskich aplikantów adwokackich. Młodzieniec o twarzy rzezimieszka stojący obok niej to Sebault, subdiakon z kościoła Notre-Dame de Bourges, który przywlókł się do Paryża z nadzieją, iż zrobi tu karierę i że się wzbogaci, ale też, że i poużywa. Zamieszkał u Charmillona, uwiódł Marianne, po czym sprokurował jej dwójkę dzieci, nie opuszczając jednak bynajmniej stanu duchownego. Ponieważ nic mu jednak, prócz tych dzieci, w życiu nie wyszło, żadnej prebendy nie otrzymał, a jego Bóg go nie raczył wysłuchiwać i bynajmniej nie obsypał złotem, zdecydował, że trzeba chyba raczej zwrócić się do boga innego, do Szatana, oddając mu się na własność. Co też niniejszym zamierza uczynić i do czego przymusił swoją kochankę. Będziesz, pani, świadkiem zawierania paktu z diabłem… Zaznaczyć pragnę, iż niezwykle widowiskowego…

Markiza de Montespan wzdrygnęła się na te słowa, ale siląc się na spokój, zapytała:

– A kto jest ów drugi mężczyzna i owa druga kobieta?

– To ważne persony, bez nich obrzęd nie mógłby się odbyć… Mężczyzna ów to Guignard, wikary z tej samej świątyni, co i subdiakon, ważnie wyświęcony ksiądz, a niewiasta, nazwiskiem Lefebvre, jest jego nałożnicą.

– A owo dziewczę, drżące od strachu?

– To trzynastoletnia żebraczka, którą tu podstępnie zwabiono, aby oddać ją Szatanowi. Ale właśnie wybija północ… zaraz się zacznie…

Celebrans, ubrany w humerał, albę, cingulum, stułę, ornat skrzypcowy, manipularz – wszystko to było barwy białej, a zwierzchnie szaty dodatkowo ozdobne kunsztownym czarnym haftem wyobrażającym sosnowe szyszki i diabelskie symbole, dał znak, na który Sebault i Marianne rozebrawszy się do naga, usiłowali rozebrać też ową trzynastolatkę, ale ta nie wytrzymawszy napięcia i lęku, z przerażenia wyzionęła ducha. Odciągnięto tedy trupa w najodleglejszy kąt i kontynuowano obrzęd.

Marianne położyła się na podwyższeniu.

– Oto i masz, markizo, mensę ołtarzową, której ci brakowało.

– Jak to?

– Mensa to ciało Marianne, ale psyt! Patrz dalej.

– Ksiądz na brzuchu nagiej dziewczyny rozłożył korporał, postawił na nim kielich mszalny i patenę. Do kielicha nalał wina, do którego wpuścił kilka kropel wody, a na patenie położył hostię.

Kapłan zaczął odprawiać mszę, do której służył mu za ministranta nagi subdiakon.

Kiedy zgodnie z rubrykami celebrans miał całować ołtarz, całował nagą Marianne w intymne miejsce, a gdy było już po konsekracji, wepchnął hostię w jej przyrodzenie i natychmiast po tej „komunii” wszedł w nią subdiakon Sebault, który po stosunku dokonał konsekrowanym winem puryfikacji intymnej części ciała kochanki. A to, co z niej wyciekło, zebrał na powrót do kielicha, skąd przelał je do kryształowej ampułki.

Wówczas ksiądz Guignard oraz markiz rozebrali się do naga i na zmianę jęli kopulować z drugą obecną tam kobietą, nazwiskiem Lefebvre, kochanką celebransa. Jedynie La Voisin i markiza nie brały udziały w tej odrażającej ceremonii, będąc wyłącznie biernymi obserwatorkami.

Gdy obrzędy się skończyły, zmarłą z przerażenia dziewczynkę zagrzebano w jamie wyrytej w tejże piwnicy, po czym wszyscy udali się na górę, by wziąć udział w rozpasanej orgiastycznej uczcie, jaka odbywała się w salonie urządzonym z niebywałym przepychem.

Jedna tylko pani de Montespan odmówiła. Była nadto wzruszona. Ba! Wręcz wzburzona nawet. A poza tym… chyba nie chodziło jej tylko o władzę, znaczenie i przywileje…

Zwróciła się przeto do La Voisin z prośbą, by ta jej dała ów afrodyzjak, który miał odebrać króla rywalce i rzucić go w jej ramiona.

Czarownica z szyderczym uśmiechem podała jej fiolkę z resztką konsekrowanego wina, którego subdiakon użył do obmycia przyrodzenia swojej kochanki i powiedziała:

– Dodaj do tego parę kropli swej krwi miesięcznej, zmieszaj z najprzedniejszym trunkiem, który król najbardziej lubi i spraw, by się owej mikstury napił, a… będzie twój. Ale czy ty… ty… naprawdę go kochasz?

– O, tak! O, tak! Moje serce płonie do Ludwika tak wielką miłością, że już nie mogę powstrzymać w sobie jej żaru i jeśli nie spełnią się moje pragnienia, wybuchnie żywym ogniem, a ten spopieli nie tylko mnie, lecz i wszystko… wszystko dookoła… To, po co przyszłam, to ledwo zwiastun i przedświt tego, co mogę i co zechcę uczynić i ofiarować, iżby moje serce zlało się w jedno z sercem króla w nadzmysłowym związku naszych dusz i ciał. O, tak! Jakże ja go kocham! Wielbię go tak bardzo, że moja miłość zdolna jest pchnąć mnie aż do zadania śmierci…

Ordynarna prostaczka, obrzydliwa wiedźma, która nie cofała się przed żadnym z najokrutniejszych okropieństwem, słysząc te słowa pobladła i zadrżała, bo wiedziała, że oto stoi przed nią ktoś, kto w złu ją przewyższa i że może lepiej by było odesłać tę damę do diabła i nie zadawać się z nią więcej. Jednakowoż chęć zysku, sławy, poważania, podziwu i mniemanej bezkarności zwyciężyła, dlatego rzekła:

– Możesz, pani markizo, zawsze liczyć na mnie.

* * *

Przez kilka miesięcy pani de Montespan próbowała zająć miejsce w królewskiej sypialni, po wyrugowaniu stamtąd dotychczasowej metresy. Pewnie robiła to niezbyt udolnie, bo czy to nie była wprawiona w intrygach, czy też może miłość do króla ją zaślepiała do tego stopnia, że traciła miarę i rozsądek w zabiegach i chęci przypodobania się władcy, tak czy inaczej stała się pośmiewiskiem zarówno królowej, jak i panny de la Valliere.

Szczególnie ta ostatnia szydziła z markizy, będąc pewną swojej pozycji, a w markizie nie widząc najmniejszego nawet zagrożenia.

I był to błąd obydwu dam, królowej i kochanki. Kiedy bowiem tak się złożyło, iż obydwie król zapłodnił i zaciążyły, do towarzystwa podsunęły mu panią de Montespan, mając ją za głupią gęś, z którą król co najwyżej prześpi się raz czy drugi, ale która jest zbyt tępa na to, iżby go omotać i uwieść, zatrzymując przy sobie na dłużej.

Jakież tedy było ich zdumienie, gdy okazało się, że młodej ambitnej markizy absolutnie nie doceniły. Król odsunął od siebie de la Valliere, chociaż przez jakiś czas tak urządził swoją sypialnię, że miał swobodny dostęp do łóżek zarówno starej, jak i nowej metresy, korzystając z nich wedle kaprysu. Potem jednakowoż zaczął Louise poniżać i w wyjątkowo wyrafinowany sposób znęcać się nad nią psychicznie, by ta, koniec końców, po ciężkich cierpieniach i fizycznych i duchowych, załamana i zniechęcona do życia, w roku 1670 w końcu zwróciła się do religii. Wtedy to właśnie spod jej pióra wyszło dziełko Réflexions sur la miséricorde de DieuRefleksje o miłosierdziu Boga. Aż ostatecznie odeszła do surowego karmelitańskiego klasztoru, w którym przybrała imię siostry Ludwiki od Miłosierdzia i w którym miała już do śmierci pokutować za swoje występki… z których największym było to, że uległa królowi… a uległa, bo go szczerze i głęboko za dni naiwnej młodości pokochała…

De Montespan na placu boju została sama. Ziściło się jej pragnienie… Ba! Zdobyła taką władzę nad duszą, sercem i umysłem Ludwika, że nawet królowa musiała się jej obawiać i się z nią liczyć.

Markiza została kochanką króla w maju 1667 roku.

Dwudziestosześcioletnia Françoise Athénaïs de Rochechouart de Mortemart, markiza de Montespan weszła na ścieżkę, która wiodła ją nie ku jasnym i przejrzystym wodom, lecz wprost w mroczne odmęty, przesycone szlamem i zgniłym wodorostem…

* * *

Marguerite-Marie Alacoque3, która przyszła na świat w roku Pańskim 1647 w Verosvres, jako piąte dziecko notariusza królewskiego, Claude’a Alacoque i jego małżonki Philiberte’y Lamyn dziwna jakaś była. Nie wiadomo dokładnie, ile miała lat, cztery czy pięć, a już w kościele ofiarowała się na własność Panu Jezusowi…

Czy była świadoma tego, co robi, czy też nie – tego się już nie dowiemy. Z późniejszych zdarzeń możemy jednak domniemywać, iż chyba była świadoma, skoro Pan Jezus ofiarę dziecka potraktował poważnie…

Tak czy inaczej, życie dziewczyny wychowywanej trochę w domu, trochę w klasztorze, w chorobie trapiącej ją przez lat kilka, kiedy to nie mogła nawet podźwignąć się z łóżka, a z której – jak uważała – została cudownie uzdrowiona, bynajmniej nie było równe duchowo. Zdarzały się w nim bowiem okresy szczególnej pobożności i mistycznych nieomal uniesień, które przeplatały się – po wyzdrowieniu – z okresami beztroskich, chociaż bynajmniej nie grzesznych, światowych zabaw.

I tak to się działo, aż do dnia jej osiemnastych, czy też dziewiętnastych urodzin, kiedy to matka stwierdziła, iż najwyższa pora wydać pannę za mąż. I szło ku temu, a jakże. I prawdopodobnie do zamęścia by doszło, gdyby jakoś tak, w kilka, czy kilkanaście miesięcy od decyzji matki, nie przyszło do niezwykłego wydarzenia.

Oto bowiem objawił się dziewczynie Pan Jezus zbroczony krwią i jakby dopiero co okrutnie ubiczowany. Marguerite zadrżała i wpatrywała się w Zbawiciela, nie umiejąc wydobyć z gardła ni słowa, choć w głowie kłębiło się jej ono: czemu… czemu… czemu?...

– Czemu? – pytaniem odpowiedział Jezus na niezadane pytanie – Przyjrzyj się sobie, swoim uczynkom… to tyś mnie doprowadziła do tej okrutnej, do tej bolesnej męki…

Marguerite zadrżała. Jej umysł, jej serce, rozdarł piekący ból. Już nie myślała o świecie, o zabawach, o zamążpójściu – oddała się srogiej, wynagradzającej pokucie. Lecz i tego Jezusowi było mało.

– Nie, Marguerite, powiedział, ponownie się jej, za czas jakiś, ukazując w jeszcze – o ile rzec tak można – intensywniejszej wizji. Nie tego chcę, lecz chcę, byś się stała cząstką mego miłosierdzia i mojej miłości…

– I czemuż to, Panie? – wyszeptała nieśmiało.

– Bom cię wybrał na swoją oblubienicę. A ty, zamiast mnie, zapragnęłaś teraz innego oblubieńca. Czyż nie pojmujesz, że chcesz mi tym wyrządzić obelgę? Jeśli wybierzesz innego oblubieńca, ja odejdę od ciebie… na zawsze… jeśli zaś wytrwasz przy mnie, nigdy cię nie opuszczę…

– Panie! – wykrzyknęła Marguerite. – Panie!

I niczego więcej nie była już w stanie wypowiedzieć. Jej gardło ścisnął potężny skurcz i tylko z jej piersi wyrwał się krótki szloch.

Był rok 1667… czy to był maj… może… tego nie wiemy… Dwudziestoletnia Marguerite-Marie Alacoque, niezamożna dziewczyna z prowincji, z małej, zapyziałej burgundzkiej mieściny Verosvres, weszła na ścieżkę, która wiodła ją przez upokorzenie i cierpienie ku jasnym i przejrzystym wodom Bożej miłości, wprost ku słodkiej toni przesyconej słonecznym blaskiem, ku kwietnym ogrodom cudownie rozwonionym i grającym feerią najczystszych barw, tyle że owe kwiaty maskowały ciernie, które miały zniknąć dopiero na drugim brzegu żywota… tymczasem jednak wchodząc w kwietny ogród, zanurzała się w cierpieniu…

* * *

A zatem markiza de Montespan była górą! De la Vallière w klasztorze, królowa ją akceptująca, bo i cóż innego mogła zrobić, prócz zaaprobowania nowej metresy męża?

Czas upływał – na miłosnych bitwach, na balach, na zabawach. Pan Jean-Baptiste Lully komponował swoje motety, swoje opery, swoje balety, uwertury i tragedie liryczne, a król przebierał się za Słońce, z głową całą obsypaną złotym pyłem, zwieńczoną pozłocistymi promieniami i tańczył – nie jak król, a raczej jak błazen, któremu jednak dokoła bito brawo, a do jego uszu dolatywały szczere i nieszczere ochy i achy. Bo Ludwik XIV w swojej pysze usiłował dorównać samemu Diabłu i nawet mu się owo dość zręcznie udawało. Gdy się urodził, nazwano go DieudonnéOd Boga Dany. Ale dość rychło on sam uznał się za boga? Och! Za boga… za wszechmocnego…

Bo czyż człowiek mający wszystko: władzę, siłę, bogactwo, zdrowie, kobiety, a liczący sobie lat dwadzieścia dziewięć, bo tyle sobie liczył w owym roku 1667, choćby przez chwilę pomyśli, że i on przeminie? Że kiedyś starość osłabi mu kolana, skróci oddech, z mięśni i ścięgien wyssie moc, zamgli wzrok, wysuszy mózg? Nie, absolutnie nie! Dlatego sam siebie nazwał Wielkim lub Królem Słońce… Lubił też powiadać, że Francja to My! On, Ludwik XIV rzeczywiście był niczym bóg w swym francuskim wymiarze… Bo do Boga było mu daleko, bardzo daleko…

A więc bale i uczty, uczty i bale… wyrafinowanie… we wszystkim i w rozpuście też… I już nie w ponurym Luwrze, ale w przewspaniałym, pełnym przepychu pałacu w Wersalu.

Tymczasem czas nie stał w miejscu…

Pani de Montespan płodna była niczym królica. Pierwsze dziecko, niewiadomej płci, urodziła w sekrecie w 1669 roku, potem, w 1670 na świat przyszła córka – Louise-Auguste, w 1672 syn – Louis-César…

Po trzech ciążach i porodach markiza brzydła. I tyła. A król otyłych kobiet nie znosił. Znalazł sobie de la Vallière, bo była absolutnym przeciwieństwem jego grubej żony. A teraz los spłatał mu paskudnego figla i zamiast jednej, miał w łożu dwie tłuste baby!

Coraz częściej więc pani de Montespan musiała we wściekłej zazdrości zagryzać wargi i hamować się, żeby nie wybuchnąć. Ale przecież nie była głupia i wiedziała, że prędzej czy później zostanie odtrącona. Ale ona nie miała zamiaru zamykać się w klasztorze. O nie!

Toteż o zapobieżeniu najgorszemu pomyślała już zawczasu. Kiedy więc w 1672 urodził się Louis-César, a ona prawdopodobnie znów była w ciąży, postanowiła podjąć radykalne kroki, byle tylko zatrzymać Ludwika XIV przy sobie…

* * *

La Voisin wpatrywała się bacznie w twarz pani de Montespan. Jakże teraz była ona inna niż przed pięciu laty, gdy ją spotkała pierwszy raz. Spoglądała w twarz dość mocno już nalaną, o rysującym się drugim podbródku, obficie przypudrowaną, w twarz, której nie żałowano też ni różu, ni szminki, ni czernidła na brwi. Wyobraziła sobie jej, poznaczone fioletowymi żyłkami, tłuste uda, wielki tyłek, z którego pewnie wychylały się nabrzmiałe hemoroidy, obwisłe cyce, fałdy i rozstępy na brzuchu… No, może wyobraźnia zaprowadziła ją za daleko, ale jeszcze dwoje-troje dzieci i tak markiza będzie wyglądać. I to bez najmniejszej wątpliwości.

Tak – pomyślała sobie La Voisin, nic dziwnego, że już tu jest. Brzydnie w ogromnym tempie. Ma świadomość, iż chyba niezbyt długo, jeśli nie będzie stosować żadnych sztuczek, utrzyma króla przy sobie. Zatem? Nie poskąpi złota. O tak! Nie poskąpi złota!

– Pani… – La Voisin zawiesiła głos, w oczekiwaniu, że przybyła dama sama zechce wyjawić, jakie ma oczekiwania.

– Tak… tak… właśnie – odparła roztargniona z zamyślenia markiza. – Potrzebuję twojej pomocy.

La Voisin milczała dłuższą chwilę, aż w końcu chrapliwym szeptem powiedziała:

– Miej, pani, świadomość, że tu już nie wystarczą zwykłe lubczyki, afrodyzjaki…

– Co zatem?

– Najpotężniejsza magia.

– Czyli?

– To, czegoś już kiedyś była świadkiem… pamiętasz pewnie… tam, w piwnicy…

Markiza zadrżała.

– Pamiętam. Opłacę wszystko, szukaj dziewczyny…

– O nie, to zbyt mało.

– Jak to?

– Obca dziewczyna tutaj nie pomoże.

– Więc kto?

– Ty sama, pani.

– Ja?

– I owszem.

– Przenigdy!

– Zatem – La Voisin wstała z krzesła – zatem żegnaj, madame.

– Nie, nie!… zaczekaj…

La Voisin na powrót usiadła.

– Niechże będzie. Zgadzam się. Nie mam innego wyjścia.

– Aż tak źle jest między tobą, pani, a królem?

– Niestety.

– Więc należy temu zaradzić. I zaradzimy.

Usłyszawszy to, pani de Montespan z fałdów sukni wydobyła sporą giemzową sakiewkę, ciężką od złota.

– To zaliczka. Jeśli mi pomożesz – rzekła do wiedźmy – dostaniesz dużo, dużo więcej.

– Nie zawiodę cię, madame.

* * *

Ksiądz Étienne Guibourg z kościoła Saint-Marcel w Saint-Denis w roku 1672 miał już lat 62, więc na owe czasy uchodził raczej za starca. Nadal jednakowoż był jurny i trzymał kochankę, niejaką Jeanne Chanfrain, z którą spłodził całkiem spore stadko dzieci. Kiedy jego skandale stały się nazbyt widoczne, a biskupowi trudno było go dalej kryć, więc zrobił to, co powinien był zrobić przed laty – suspendował duchownego, czyli zakazał mu pełnienia funkcji kapłańskich.

Guibourg lekceważył i Kościół i biskupa i jego suspensy. Jako kapłan, czarownik i alchemista, nawiązał ścisłą współpracę z La Voisin. Z czego oboje mieli korzyści. Chociaż trucicielka, dzieciobójczyni i wiedźma nie z nim jednym zawarła pakt, bo również inni księża też z nią współpracowali.

Teraz czekała Guibourga bodaj najważniejsza msza, jaką miał odprawić w swoim życiu.

W odludnym zameczku, z dala od Paryża, nie na tyle jednak, że nie dałoby się w jedną noc obrócić w tę i z powrotem, w specjalnie urządzonej kaplicy, szykował się do bluźnierczego nabożeństwa.

Na kamiennym ołtarzu rozciągnięty był czarny, aksamitny obrus bogato zahaftowany srebrną nicią w okultystyczne symbole i jakieś dziwaczne fantastyczne stwory jakby wypełzłe z przerażających sennych majaków. Do ołtarza powoli podeszła pani de Montespan, rozebrana do naga i położyła się na nim.

Pomocnica celebransa, również naga La Voisin, zapaliła cztery świece z wosku zabarwionego na czarno, które stały na ołtarzu, tak trochę z tyłu, za nagą markizą. Leciuchny przeciąg kołysał ich płomykami, budząc fantastyczne groźne cienie na ścianach kaplicy.

Ksiądz Guibourg ubrany jak do mszy, tyle że w biały ornat pokryty czarnymi haftami magicznych i diabolicznych symboli i znaków, w tym i szyszek sosnowych, z nakrytym welonem i bursą kielichem mszalnym w rękach, dostojnie zbliżył się do ołtarza.

Ściszonym głosem odmawiał modlitwy u jego stopni… nagi ministrant mu odpowiadał… celebrans postąpił w górę… na brzuchu markizy rozłożył korporał, na nim patenę z hostią i kielich, który napełnił winem i odrobiną wody… wszystko zgodnie z rubrykami…

Msza się odprawiała.

Offertorium… Ministrant odebrał z rąk La Voisin niemowlę kupione od jakieś prostytutki… Guibourg nie będąc pewnym czy było chrzczone, ochrzcił je sub conditione4… a następnie ofiarował nie Bogu, lecz Diabłu i ponownie przekazał je ministrantowi.

Guibourg głośnym szeptem wymawiał słowa konsekracji:

– Hoc est enim corpus meum… Hic est enim calix sangunis mei… To jest bowiemciałomoje… To jest bowiemkrewmoja...

Guibourg okadził Najświętszy Sakrament i, przy okazji niejako, nagą markizę. Po kaplicy rozszedł się dziwny i drażniący zapach ziela bagna, asafetydy, obrzydliwa woń końskiego łajna, i dusząca – smoły i siarki…

Gdy wrzucił do kielicha z Krwią Przenajświętszą cząstkę konsekrowanej Hostii, wyciągnął ręce po niemowlę. Zakwiliło. Celebrans zdecydowanym ruchem schwycił je za główkę, odciągając ją jednocześnie do tyłu. Gdy maleńka szyjka znalazła się nad kielichem, ostrym ceremonialnym magicznym sztyletem wykonał szybkie cięcie, podrzynając gardło dzieciątka, aż żelazo zachrzęściło o kość. Świeża krew zmieszała się z konsekrowanym Winem…

Czym prędzej oddał martwe ciałko La Voisin, a ona wrzuciła je do kominka, w którym płonęły grube, bukowe szczapy. Zaskwierczało, płomień najpierw przygasł, a potem buchnął ze zdwojoną mocą, zasilony tłuszczem niemowlęcia…

Gdy ofiara okrutnego mordu gorzała, celebrans wygłosił inkantację do demonów Asztarot i Asmodeusza, błagając ich o miłość króla do markizy de Montespan, o miłość, która nigdy by nie ustała.

Msza dobiegła końca. Lecz, by czar zadziałał, mszy takich musiało się odbyć trzy…

La Voisin mosiężnym pogrzebaczem wyciągnęła zwęglone kostki niemowlaka, roztarła je w moździerzu na pył i podając je markizie, w misternie wyrzezanym z kości słoniowej puzderku, rzekła:

– Pamiętaj, madame. Codziennie król musi spożyć szczyptę tego proszku. Nie zapomnij, codziennie…

De Montespan w milczeniu skinęła głową. Przekroczyła ostatnią granicę, sprzed której mogła jeszcze się cofnąć. Teraz nie było już dla niej odwrotu…

* * *

Kościół Panien Wizytek w niewielkim miasteczku Paray-le-Monial przystrojony był odświętnie. Bo też i ten dzień, 6 listopada 1672 roku, był dniem szczególnie ważnym, nie tylko dla krnąbrnej nowicjuszki, chadzającej własnymi ścieżkami duchowości, za jaką uważano pannę Marguerite-Marie Alacoque, ale i dla Francji i dla całego Kościoła Świętego.

Oto bowiem – przełamując wszelkie opory i zastrzeżenia – matka przełożona zezwoliła, by Marguerite-Marie złożyła śluby wieczyste.

Łacińskie śpiewy celebransa, nieomal anielski w brzmieniu zaśpiew zakonnic… chorał przecudny… kłęby kadzideł… ostatnie jesienne kwiaty na ołtarzu… jakieś słowa kapłana… jakieś odpowiedzi… Jezus stojący tuż obok…

Marguerite-Marie… te słowa… z jej ust… i ślubuję… czystość… ubóstwo… posłuszeństwo…

Gromkie Te Deum jakby ją nieco ocuciło. Pan Jezus miał twarz poważną, choć usta ułożone jakby do uśmiechu…

– Czy zawsze, czy bezwarunkowo będziesz do mnie należeć? – zapytał.

Alacoque w milczeniu skinęła głową. Przekroczyła ostatnią granicę, sprzed której mogła jeszcze się cofnąć. Teraz nie było już dla niej odwrotu…

* * *

Minęło niewiele czasu, nadszedł był bowiem rok 1673, a markiza de Montespan znów musiała kłaść się na ołtarzu, aby uratować miłość, a może tylko przyzwyczajenie króla do niej… Teraz ceremonia odbywała się w domu La Voisin, która zrobiła się tak bezczelna w poczuciu bezkarności, że z czymś takim nawet się już nie kryła. Zresztą… Paryż jadł jej z ręki – księżne, markizy, hrabiny, ich mężowie i kochankowie, a nawet krewni monarchy bywali w jej salonie, gdzie oddawano się uciechom stołu i łoża, nawet najbardziej wyrafinowanym i plugawym.

Ową czarną mszę celebrował ten sam ksiądz – Guibourg… Tym razem jednak, zanim dziecko poświęcone demonom spalono w piecu, La Voisin wydobyła zeń serce i wnętrzności, z których miała przygotować magiczny proszek dla króla. Straszliwy. Wyjątkowy. Mocny. Zniewalający. Proszek, który markiza miała ustawicznie dosypywać mu do jadła…

Pani de Montespan w 1673 urodziła królowi córkę Louise-Françoise…

* * *

Marguerite-Marie Alacoque, dwudziestosześcioletnia zakonnica, wizytka, szczupła, o regularnych rysach twarzy, z których wyczytać można było ból wielki i cierpienie, ale jednocześnie też wielkie szczęście – prawdziwe, ogromne, spełnione, klęczała w chórze zatopiona w modlitwie i rozmyślaniu.

Owa szczupła dziewczyna chroniła się tu, ilekroć było to tylko możliwe. Tak było i tego dnia… 27 grudnia roku Pańskiego 1673. I oto naraz… chociaż Pan Jezus już nie jeden raz się jej objawiał, tym razem ukazał jej w wizji, coś, czego jeszcze nigdy dotąd jej nie pokazywał – Swoje Najświętsze Boskie Serce…

– Moje serce – powiedział Zbawiciel – przepełnia taki ogrom miłości do ludzi, iż chcę jej płomienny żar rozlać na nich, a ciebiem wybrał na pośredniczkę…

I ukazał jej w wizji Serce swoje jakby na tronie z płomieni od słonecznego blasku jaśniejszych i od najszlachetniejszego kryształu przejrzystszych. Miało jednakowoż ono otwartą ranę, a okalała je korona z cierni – ludzkich grzechów i niegodziwości.

A potem Pan w wizji wyjął serce młodej zakonnicy z jej piersi i umieścił je w piersi swojej, a gdy je ponownie umieścił w jego pierwotnym miejscu, dziewczyna zadrżała, albowiem było ono teraz uformowane nie z ciała, ale przyjęło formę ognia płomienistego i palącego.

– Marguerite – rzekł Pan – Marguerite, pragnę i żądam, iżby obraz Mojego Serca jął odbierać cześć publiczną, a na tych, którzy go wystawiać i czcić będą, wyleję moje błogosławieństwo i łaski niezmierzone i wydrę te osoby z szatańskich szponów i królestwo Boże zagości w ich sercach…

* * *

Françoise Athénaïs de Rochechouart de Mortemart, markiza de Montespan zaprzyjaźniła się serdecznie z nową królewską drugorzędną metresą, z Claude de Vin des Oeillets, zwaną Mademoiselle des Oeillets, ponad trzydzieści lat już liczącą, ale piękną jeszcze bardzo, powabną i pociągającą. Markiza nie uznała jej za przeciwniczkę i konkurentkę, lecz wręcz odwrotnie, uczyniła ją swoją powiernicą, dopuszczając do najskrytszych i najstraszniejszych sekretów.

Kiedy nastał więc czas i trzeba było wziąć udział w trzeciej czarnej mszy w domu przy rue de la Tannerie, de Montespan zabrała ją ze sobą.

Gdy bluźnierczy obrzęd dobiegł końca, La Voisin stwierdziła, że domieszanie do konsekrowanego Wina jedynie krwi niewiniątka, które – jak zwykle – dopalało się w piecu, nie wystarczy. Uznała, że aby powstała naprawdę skuteczna mikstura magiczna, należy ją wzbogacić o niewieścią krew miesięczną i nasienie mężczyzny.

Niestety, markiza nie miała wonczas periodu… I – wtedy w sukurs jej przyszła Mademoiselle des Oeillets, która właśnie miała swój czas. Wzięła tedy z rąk księdza kielich mszalny, wsadziła go pod suknię i wpuściwszy doń krople swojej krwi, na powrót podała kapłanowi, który niezwłocznie oddał do niego swoje nasienie.

Pani de Montespan w roku 1674 urodziła królowi córkę – Louise-Marie-Anne…

Ale od tamtej pory, w zastępstwie markizy, po napoje magiczne biegała panna des Oeillets, bo markiza, coraz bardziej otyła, zaczęła unikać domu przy rue de la Tannerie i kontaktów z La Voisin, zaś des Oeillets od tej pory wiele, wiele razy udawała się do czarownicy i dzieciobójczyni po proszki, eliksiry i coraz mocniejsze afrodyzjaki, którymi de Montespan nieustannie faszerowała króla, podając mu je w jadle i napojach…

* * *

2 lipca roku Pańskiego 1674 siostra Marguerite-Marie Alacoque, klęczała przed tabernakulum, modląc się żarliwie. I oto naraz stanął przed nią Pan Jezus. Od jego postaci rozchodził się nadziemski blask, a z Jego pięciu ran wydobywała się światłość, słoneczną światłość przewyższająca.

– Och! Czemuż to ludzie są tak niewdzięczni? Wszak oddałem za nich życie. Gdybyż okazali mi, choć odrobinę miłości, zlałbym na nich wszelkie możliwe łaski, ale nie, oni za dobro, jakie im zsyłam, nie płacą mi wdzięcznością, lecz odtrąceniem i wzgardą. Tak… ludzie mną pogardzają… Więc chociaż ty, przyjaciółko moja, staraj się, jak dalece możesz, jak dalece starczy ci sił, dawać mi zadośćuczynienie za niewdzięczność innych…

Książkę w wersji papierowej można kupić tu:

Wydawnictwo Armoryka

wydawnictwo.armoryka@armoryka.pl

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierza

e-book tu:

https://virtualo.pl/ebook/wieszczba-krwawej-glowy-i235158/

audiobook tu:

https://virtualo.pl/audiobook/wieszczba-krwawej-glowy-i246215/

1Catherine Monvoisin, Catherine Montvoisin z domu Deshayes znana jako La Voisin lub Catherine Voisin (ok. 1640-1680) – francuska trucicielka i wróżbitka, organizatorka satanistycznych czarnych mszy, dokonująca aborcji na masową wręcz skalę.

2Françoise Athénaïs de Rochechouart de Mortemart (1640-1707) oficjalna kochanka króla Ludwika XIV, matka 7 jego dzieci.

3Święta Małgorzata Maria Alacoque (1647-1690) – francuska wizytka i mistyczka, znana przede wszystkim z propagowania nabożeństwa ku czci Najświętszego Serca Jezusowego.

4Warunkowo.

Można metodami ziemskimi obalić plany NWO, satanistów, antychrystów.

Można metodami ziemskimi obalić plany NWO, satanistów, antychrystów.

Mirosław Dakowski. Styczeń 2023

Nawet t. zw. „uczciwe portale”, nie tylko oficjalna propaganda, piszą w trybie oznajmującym, ale katastroficznie, że NWO, UE [itp] „wprowadzą, nakażą, zrealizują”. A tymczasem „tamci” głównie „zapowiadają”, straszą. Dotyczy to najróżniejszych, ewidentnie szkodliwych i głupich wymysłów i mrzonek.

==========================

Dodaję:

Starają się nas zaszokować, ale jednocześnie przyzwyczaić do różnych potworności. W swoim czasie mówiono o przygotowanych w Stanach Zjednoczonych stadionach czy obozach dla internowania milionów ludzi. Szokują nas również tym, że powiadają iż w najbliższym czasie będziemy musieli jeść głównie jakieś robaki… na filmikach pokazują te robaki. Ostatnio czytałem o „fabryce dzieci” w której te dzieci będą taśmowo „wykonane”: najpierw będą sztuczne zapłodnienia, potem karmienie tych malutkich jeszcze dzieci chemikaliami, a później wychowywanie – zgodnie z zasadami tej diabelskiej wiary. Przecież opisywał to już znany pisarz, narkoman, propagator LSD, przed 90 laty: Nowy wspaniały świat (Brave New World) – powieść Aldousa Huxleya napisana w 1931. Był „humanistą i pacyfistą”, blisko związanym z satanistą Aleisterem Crowleyem. W książce „Drzwi percepcji” Huxley opisuje skutki i efekty działania meskaliny. Dzieło bywało nazywane „biblią hipisów”. Swą śmierć – i zapewne spotkanie ze „swoim Panem” – przyspieszył przez LSD – 100 µg i godzinę później kolejne 100 µg.

———————————-

O tym wszystkim staram się nie pisać, żeby ludzie, moi czytelnicy do takich okropności, horrorów nie przywykli. Bo kto przywyknie, to jeśli potem zdarzy się w rzeczywistości coś podobnego, ale mniejszego, to odetchnie z ulgą: „Oj, to nie jest jednak tak straszne jak to co obiecywali”. O planach konc-łagrów pod tytułem „15 minutowe miasta” musiałem jednak napisać, bo od kilku lat łobuzeria rządząca Warszawą już to wykonuje.

=========================

Dla nas istotne jest byśmy ich potwornych planów nie brali za „już wykonane czy łatwe do wykonania”. 

============================

Te sformułowania, to słownictwo, ludzi przeraża, otumania ich, nakłania do poddania się i bierności. Odbiera nadzieję.

Zobaczmy, czy jest to uzasadnione.

Wiemy, to zostało przez Feliksa Konecznego jednoznacznie udowodnione, że mieszanki cywilizacyjne są stanami chorobliwymi, nietrwałymi. Wiemy także, że cywilizacje powstają i rozwijają się, w walkach oczywiście, ale w drodze zmian naturalnych, często nie zauważanych przez ich uczestników. Jednak plany budowy sztucznych, „nowych, najlepszych” cywilizacji od tysiącleci były z uporem wprowadzane w życie plemion, społeczności, grup narodów.

Przypomnę plany Platona [„Państwo”, dyktatura „filozofów”], czy ucznia Arystotelesa – Macedończyka Aleksandra, lubiącego nazywać siebie „Wielkim”. Już Grecy i Macedończycy, zjednoczeni przez Aleksandra militarnie, wychowywali się, żyli w bardzo różnych, często nieprzystających do siebie, ustrojach życia zbiorowego czyli cywilizacjach. Jednak Aleksander, po podbiciu Mezopotamii, Persji, królestwa obecnego Uzbekistanu, po zbrojnym wejściu do Indii, postanowił stworzyć super- cywilizację synkretyczną, ujednoliconą z kilku już istniejącymi, azjatyckimi. Koniecznie więc było też narzucenie religii „ogólnoludzkiej”. Ku zaskoczeniu wodza wszystkie członki [tak greckie jak i perskie] tego nowego przedsięwzięcia stawiły opór, głównie zaś uwielbiający go wcześniej wojacy jego zwycięskich armii.

Pięknie i prosto, zrozumiale opisuje ten proces Feliks Koneczny w dziele Cywilizacja Bizantyńska. Takich prób syntezy cywilizacji było sporo, wspomnę Antoniusza, Cezara, kajzarów bizantyńskich, którzy [szczerze !] próbowali połączyć państwo, katolicyzm, chrześcijaństwo, swą „rzymskość’ – na przykład z silnym, zwycięskim wtedy islamem.

Plany „Tysiącletniej Rzeszy”, wspierane przez tybetańskich lamów i czarowników, były bardziej realistyczne, bo oparte o powszechną germańską żądzę podboju, zdobyczy. Wypaliły się po 12 latach.

Lenin i Trocki, wykonawcy planu globalistów umiejscowionych wtedy głównie w Ameryce Północnej, chcieli użyć proletariatu jako „motłoch sprawczy” [sic!]. W pysze i głupocie swojej zaczęli od Rosji, gdzie robotników było przecież niewielu. Ale na 70 lat tych zbrodniczych sił wystarczyło.

W skrócie, dalej i później:

Przeflancowanie czerwonego komunizmu do Europy Zachodniej i USA, „długi marsz przez instytucje” włoskiego komunisty Antonio Gramsciego, przemalowanie na zielono komunizmu w UE, zrównanie ludzi ze zwierzętami [Gaja, ekologizm oraz nowe płcie, nobilitacja i kanonizacje zboczeń ] zajęło kolejne dziesięciolecia. Żeby zwiększyć ilość swoich wojowników [„pożyteczny motłoch” jak mówią o nich ich „władcy”], przez posiadane media i propagandę – kłamliwie podnoszą realną ilość zboczeń, która [bez ich propagandy] wynosi pół procenta, a podnoszą ją wielokrotnie. Są więc ludzie [ofiary], którzy dla kariery na przykład w TV, czy poddając się sztucznie kreowanej modzie, uważają się za „wesołków” – gejów. Tym można pomóc np. realistycznym opisem „Mięsaka Kaposiego” [nie zaglądaj, jeśli nie musisz] i skutków rozpadu mięśni odbytu. Działa, sprawdziliśmy. „Wesołek” trzeźwieje.

O całej tej, planowanej pokoleniami gnostyków i satanistów – cywilizacji planetarnej, synkretycznej pisałem przed laty. Por:.Czy cywilizacja globalistów jest naturalnym rozwojem, czy sztucznym piekielnym planem. Tam odsyłam czytelnika po szczegóły. Tam jest szkic, czy krótka diagnoza. Warto, by ktoś młody rozszerzył, zilustrował przykładami, doprowadził analizę do obecnego czasu.

Tu przypomnę tylko, że lansowana ostatnio przez różnych pseudo-proroków, [ostatnio to Schwab i Harari, Illuminaci] – „cywilizacja” jest dokładnie antycywilizacją do cywilizacji Łacińskiej: Zamiast prawdy lansuje wygodne kłamstwo, zamiast dobra – zło, zamiast piękna – brzydotę, zamiast dobrobytu – dobrobyt dla siebie i niewielu wybranych, a nędzę dla 95% „motłochu”. W dziedzinie zdrowia – szczepienia, kowidy, kagańce. To ostatnie [kagańce] głównie, ale nie tylko dosłownie – lecz także w dziedzinie myśli, religii, sztuki, nauki, nawet nauk ścisłych [sic!].

Ponawiam pytanie:

Czy więc, tak planowana od stuleci, ciągle uszczegółowiana, „nowa” synkretyczna cywilizacja może zwyciężyć, może zapanować na planecie? Analiza historyczna wskazuje, że cywilizacje mechanistyczne, sztuczne, planowane, zawsze padały w klęsce, w katastrofie. Oczywiście pociągały w katastrofę często ogromne ilości niewinnych ludzi, ofiar.

Powinniśmy sobie jasno uświadomić, że po stronie głównego Planisty są różne nurty: Globaliści, klimatyści, masoni bardzo różnych obediencji, illuminaci, wybrani uczniowie World Economic Forum od Schwaba.

Czy globaliści [lub masoni] chińscy [silni !!] mogą przyjaźnie współdziałać z Chabad-lubawicz, czy Rockefellerami? Jak długo? Oni wszyscy się wzajemnie nienawidzą, intrygują, szkodzą. Już wielokrotnie takie plany wspólnego ataku były przez wewnętrzne nienawiści niweczone.

Inne, realny obraz tego stanu: Piekło oparte jest o wzajemną nienawiść, wrogość. Działania spójne może wymusić jedynie ich Szef. Więc – tylko na jakiś czas. Potem musi sklejać inne koalicje.

Przypominam: Analizy, szczególnie Feliksa Konecznego, prowadzą do jednoznacznego wniosku, że cywilizacje synkretyczne, „łączące pozytywne cechy” wszystkich dotychczasowych cywilizacji, nie mogą powstać.

Powtarzam :

Jeśli będą się dalej tak pchali, to powstanie jedynie delirium maximum, ogromny stan a-cywilizacyjny.

Wielu mądrych ludzi, myślicieli zastanawia się, jak tego uniknąć, jak zablokować czy zabić tego potworka, póki mały. Wielu szuka jednego zaklęcia, jednego pocałunku Księcia, by zaklęta księżniczka się obudziła. To zaklęcie miałoby być dla globalizmu pocałunkiem Almanzora.

Takiego zaklęcia chyba nie znaleziono, ale mamy potężną broń: Powszechny opór, stałe wyślizgiwanie się im i wyśmiewanie ich. MEM -y grają tu dużą rolę. Tak dla nas, jak dla nich.

Sądzę, że będzie tu właściwe przypomnienie sentencji rosyjskich wesołków z pierwszych lat krwawego terroru CzeKa:

Спасение утопающих в руках самих утопающих. 

W latach 90-tych zeszłego wieku tłumaczył nam mądry, znany Włoch, na czym polegał sukces gospodarczy Włochów. Przecież kilkadziesiąt procent obuwia, torebek, kosmetyków, szczególnie w Europie, to produkty włoskie. Zbiurokratyzowane państwo, ogromne podatki, były takim hamulcem dla gospodarki, że przedsiębiorcy oddawali się pod parasol ochronny różnych odłamów mafii. Mafiosi wyznaczali o wiele niższe opłaty, niż państwo i zapewniali ochronę produkcji oraz eksportu. Zwano to „szarą strefą”, znana i tolerowaną przez administrację. Nie wiem jak to wygląda obecnie.

————

Nie słuchać tchórzy, piętnować zdrajców i agentów. ONI naprawdę – i słusznie – się tego boją.

Władców, planistów globalizmu należy podgryzać, podskubywać równocześnie ze wszystkich stron, tak, jak stada piranii atakują lekkomyślnego pływaka. Jeśli atakujących lub choćby utrudniających płynięcie będzie dużo, to wykrwawi się i utonie on szybciej. Jeśli zaś zdecydowanych na podgryzanie będzie mniej, to skutkiem jego pływania, działalności, będzie więcej ofiar a spektakularne utonięcie odsunie się w czasie, trochę się opóźni. Jest ono jednak nieuniknione.

Na tę piekielną, różnych nurtów zarazę, nie ma panaceum. Ale są liczne środki rozproszone. Powszechnego oporu i pogardy bardzo się boją.

I najważniejsze – trzymać się stanowczo poglądów, zwyczajów cywilizacji łacińskiej – Zachować ten pięcioksztat życia zbiorowego. O to anty-cywilizacja wydumana medytacyjnie musi się rozbić, rozkruszyć.

Tyle od strony świeckiej.

Bo od strony duchowej – modlimy się o przyjście Zbawiciela.

Modlimy się tak od dwóch tysięcy lat.

Ale kiedy to nastąpi?

=====================================

Ten tekst umieszczono też na Legionie św. Ekspedyta. Dzięki.

Oto tam komentarz:

CzarnaLimuzyna 13 stycznia 2023

Tak jak już napisałem: Bóg nie pomoże ani głupcom ani niewolnikom. W tym sensie metoda ziemska stanowi cześć składową działania. Husaria modliła się, a potem zabijała wrogów. Naturalna kolej działania.

Aktualnie, jak widzę, wielu Polaków nie stać nawet na symboliczny lub bierny opór. Pomijam głupców, ale ludzie bardziej świadomi nie powinni zgadzać się na tresurę. Nie zakładać masek, nie płacić kartą, nie udostępniać danych, ograniczać łączenie swojego mózgu z siecią, mówić prawdę. Dbać o siebie, o swoją rodzinę, przyjaciół, dbać o swój rozwój, NIE ŻREĆ BYLE CZEGO

„Dobry Klub” – miliarderzy spotykają się potajemnie, aby omówić „przeludnienie świata”. To banda psychopatów i socjopatów.

Dobry Klub” – miliarderzy spotykają się potajemnie, aby omówić „przeludnienie świata”. Wszyscy oni mogą być bandą psychopatów lub socjopatów.

Antyhumanizm antropocenu czyli bunt przeciwko ludzkości

Kategoria: Archiwum, Biologia, medycyna, Co piszą inni, Filozofia, Kontrowersyjne, Polecane, Polityka, Polska, Świat, Ważne

Autor: AlterCabrio https://ekspedyt.org/2023/01/09/antyhumanizm-antropocenu-czyli-bunt-przeciwko-ludzkosci/

Od sal konferencyjnych Doliny Krzemowej, przez wiejskie gminy, po akademickie wydziały filozofii, poważnie dyskutuje się nad pozornie niewyobrażalną ideą: że koniec panowania ludzkości na Ziemi jest bliski i że powinniśmy go powitać. Bunt przeciwko ludzkości jest wciąż na tyle nowy, że wydaje się dziwaczny, ale już rozprzestrzenił się poza margines świata intelektualnego, a w nadchodzących latach i dziesięcioleciach ma potencjał do głębokiej przemiany polityki i społeczeństwa.

−∗−

„Dobry Klub” – miliarderzy spotykają się potajemnie, aby omówić „przeludnienie świata”

Potajemne spotkania, w których biorą udział najbogatsi ludzie na świecie, w celu omówienia problemu przeludnienia świata brzmią jak dobry wątek fabularny do nowej książki lub filmu, prawda? Przecież niektórzy z najpotężniejszych ludzi na świecie nie siedzą przy jednym stole, dyskutując o tym, jak zmienić przyszłość planety. „To tylko teoria spiskowa”.

Tyle tylko, że nią nie jest.

Pierwsze wzmianki o samozwańczym „Dobrym Klubie” pojawiły się w 2009 roku, kiedy to „Times” i „Guardian” donosiły o ujawnionych szczegółach. I, jak w przypadku wszystkich dobrych teorii spiskowych, media głównego nurtu były zszokowane.

ABC News oświadczyło: „pozostaje tyle samo pytań dotyczących szczegółów spotkania, co logistyki stojącej za jego organizacją. W jaki sposób niektóre z najbardziej publicznych osób na świecie skoordynowały swoje harmonogramy, podróże i bezpieczeństwo, skoro nikt w mediach o tym nie wiedział?”

Hm, też się zastanawiam.

Wśród uczestników tajnego spotkania, ufundowanego przez Billa Gatesa, i w którym sam brał udział:

  • George Soros
  • Warren Buffett
  • David Rockefeller
  • Ted Turner (założyciel CNN)
  • Eli Broad
  • Edythe Broad
  • Michael Bloomberg
  • Oprah Winfrey
  • Peter Peterson
  • Julian Robertson Jr
  • John Morgridge (dyrektor generalny Cisco)
  • Tashia Morgridge
  • Patty Stonesifer

Spotkanie odbyło się w domu Sir Paula Nurse’a na Manhattanie w dniu 5 maja 2009r. Najwyraźniej był wtedy nieobecny, ale pozwolił klubowi korzystać z jego domu.

Dziwne, chciałbym być w domu, gdy najbogatsi ludzie na świecie przyjeżdżają na herbatkę.

Sir Nurse jest brytyjskim biochemikiem, laureatem Nagrody Nobla, a w tamtym czasie był rektorem Uniwersytetu Rockefellera. Nagrodę Nobla otrzymał za wspólne odkrycie cząsteczek białek, które kontrolują podział komórki w cyklu komórkowym. Rok później Nurse został prezesem Towarzystwa Królewskiego w Wielkiej Brytanii.

Obecnie jest szefem zarządu i dyrektorem w Instytucie Francisa Cricka. Instytut ściśle współpracuje z wieloma organizacjami, w tym Wellcome Trust i Imperial College London.

(Przypadkowo spotkanie odbyło się w momencie, gdy rozpoczynał się kryzys związany ze świńską grypą, a panu Gatesowi doradzał Neil Ferguson z Imperial College. Tak, ten Neil Ferguson. Neil oszacował, że 65 000 osób w Wielkiej Brytanii umrze na świńską grypę, ale w końcu pochłonął tylko 457 istnień ludzkich).

Instytut Cricka nosi imię Francisa Cricka, jednego z naukowców, który odkrył DNA. Posiada zupełnie nowy budynek w Londynie, określany jako „ołtarz nauk biomedycznych” i jest największym ośrodkiem badań biomedycznych w Europie.

Dziwię się, że w tej kulturze „przebudzenia” [wokeness] wciąż można go nazywać Instytutem Cricka wziąwszy pod uwagę eugeniczne poglądy Francisa. Pan Crick uważał, że naziści przysporzyli eugenice „złej sławy”. I w tym samym liście z 1971 roku dodał: „Myślę, że nadszedł czas, aby coś zrobić, aby [eugenika] znów była szanowana”.

Crick uważał również, że jest prawdopodobne, iż „ponad połowa różnicy między średnim IQ białych Amerykanów i Murzynów wynika z przyczyn genetycznych i nie zostanie wyeliminowana przez żadne przewidywalne zmiany w środowisku”. Powiedział również, że „dowody na równość różnych ras tak naprawdę nie istnieją. W rzeczywistości, nawet tak niewiele dowodów jednak wskazywało na różnice rasowe”.

W innym liście z 1970 roku Crick zasugerował, że próbując rozwiązać problem ludzi słabo wyposażonych genetycznie, „jedyną odpowiedzią jest sterylizacja i zrobiłbym to przekupstwem”.

Tak czy owak, bo rozproszyła mnie eugenika, wracamy do spotkania.

==========================

Uznano to za tak tajne, że doradcom miliarderów powiedziano, że są na „odprawach bezpieczeństwa”. Najwyraźniej nie chcieli być postrzegani jako globalna koteria, więc dyskrecja była sprawą najwyższej wagi.

Każdy uczestnik miał 15 minut na wypowiedź, a następnie omówili podejście „umbrella cause”, które mogłoby objąć wszystkie ich zainteresowania. Omówiono szereg kwestii, ale „wziąwszy przykład z Gatesa, zgodzili się, że przeludnienie jest priorytetem”.

Inny z gości powiedział, że „nie ma nic bardziej prymitywnego niż głosowanie”, ale pojawił się konsensus, że poprą strategię, w której wzrost liczby ludności będzie traktowany jako potencjalnie katastrofalne zagrożenie środowiskowe, społeczne i przemysłowe.

„To jest coś tak koszmarnego, że wszyscy w tej grupie zgodzili się, że kwestia wymaga odpowiedzi osób ponadprzeciętnych” – powiedział gość. „Muszą być niezależni od agencji rządowych, które nie są w stanie zapobiec zbliżającej się katastrofie”.

Tak więc miliarderzy siedzący przy stole i dyskutujący o swoim poglądzie, że na Ziemi jest i będzie zbyt wielu ludzi, nie jest teorią spiskową. I oczywiście powinniśmy się martwić. Ich neomaltuzjańskie poglądy będą w niedalekiej przyszłości głównym problemem dla świata (no chyba, że ​​jesteś bardzo bogaty).

Przy tak niewiarygodnym bogactwie i przy tak niesamowitym postępie technologicznym, „Dobry Klub” powinien budzić obawy. Mogą zrobić prawie wszystko, co chcą, a doskonałym tego przykładem jest Bill Gates, który planuje zablokować słońce, rozpylając pył w atmosferze.

Z tego, co wiemy, wszyscy oni mogą być bandą psychopatów lub socjopatów (aby osiągnąć pozycje, które zajmują, jest to całkiem prawdopodobne). Co jeśli tak jest i wierzą, że świat jest przeludniony? To niepokojąca myśl. Z pewnością, gdyby wszystko, co robili, polegało na planowaniu, jak uratować świat, byliby transparentni i zachęcali wszystkich do pomocy w ich misji.

Być może należą do grupy odmiennych myślicieli, którzy chcą, aby ludzie zniknęli w całości? Niedawny artykuł w „The Atlantic” podkreśla, że ​​kwestia ta jest dyskutowana przez coraz większą liczbę osób:

Od sal konferencyjnych Doliny Krzemowej, przez wiejskie gminy, po akademickie wydziały filozofii, poważnie dyskutuje się nad pozornie niewyobrażalną ideą: że koniec panowania ludzkości na Ziemi jest bliski i że powinniśmy go powitać. Bunt przeciwko ludzkości jest wciąż na tyle nowy, że wydaje się dziwaczny, ale już rozprzestrzenił się poza margines świata intelektualnego, a w nadchodzących latach i dziesięcioleciach ma potencjał do głębokiej przemiany polityki i społeczeństwa.

Nazywa się to antyhumanizmem antropocenu, „zainspirowanym odrazą do niszczenia środowiska naturalnego przez ludzkość”. Z tego, co wiemy, ci miliarderzy mogą być częścią tego kultu i wpływać na politykę opartą na tych poglądach.

W XXI wieku antyhumanizm antropocenu oferuje znacznie bardziej radykalną odpowiedź na znacznie głębszy kryzys ekologiczny. Mówi, że nasze samozniszczenie jest teraz nieuniknione i że powinniśmy powitać je jako wyrok, który słusznie na siebie wydaliśmy. Niektórzy antyhumanistyczni myśliciele oczekują wyginięcia naszego gatunku, podczas gdy inni przewidują, że nawet jeśli niektórzy ludzie przeżyją nadchodzącą apokalipsę środowiskową, i tak cała cywilizacja jest skazana na zagładę. Jak wszystkie prawdziwie radykalne ruchy, antyhumanizm antropocenu zaczyna się nie od programu politycznego, ale od idei filozoficznej. Jest to odrzucenie tradycyjnej roli ludzkości jako protagonisty Ziemi, najważniejszej istoty w stworzeniu.

A na przeciwległym końcu tego spektrum jest transhumanizm. Możliwe, że należą do tej ideologii.

Z kolei transhumanizm gloryfikuje niektóre rzeczy, które potępia antyhumanizm – postęp naukowy i technologiczny, wyższość rozumu. Uważa jednak, że jedyną drogą naprzód dla ludzkości jest stworzenie nowych inteligentnych form życia, które nie będą już Homo Sapiens. Niektórzy transhumaniści wierzą, że inżynieria genetyczna i nanotechnologia pozwolą nam tak głęboko zmienić nasze mózgi i ciała, że ​​unikniemy ludzkich ograniczeń, takich jak śmiertelność i zamknięcie w fizycznym ciele. Inni czekają z nadzieją lub niepokojem na wynalazek sztucznej inteligencji nieskończenie przewyższającej naszą własną. Istoty te zdegradują ludzkość do rangi, jaką przypisujemy zwierzętom – chyba że zdecydują, że ich celom lepiej posłuży całkowite wytępienie nas.

Problem polega na tym, że utrzymując ich spotkanie i program w tajemnicy, możemy mieć tylko nadzieję, że chcą działać w interesie wszystkich. Osobiście wolałbym przyjąć bardziej ostrożne podejście i myśleć, że to psychopaci planujący najgorsze, dopóki nie zostanie udowodnione, że jest inaczej. Zwłaszcza, gdy rośnie liczba osób, które myślą w poniższy sposób:

Bunt przeciwko ludzkości ma przed sobą wielką przyszłość, ponieważ przemawia do ludzi, którzy są jednocześnie oddani nauce i rozumowi, ale tęsknią za jasnością i celem absolutnego imperatywu moralnego. Mówi, że możemy poruszyć planetę, a może nawet wszechświat, w kierunku dobra, pod jednym warunkiem — że utracimy własne istnienie jako gatunku.

Obydwie strony [antyhumaniści, jak i transhumaniści] nawołują do drastycznych form samoograniczenia człowieka – czy przez zniszczenie cywilizacji, wyrzeczenie się rodzenia dzieci, czy też zastąpienie istot ludzkich maszynami. Takie ofiary są sposobami wyrażania wysokich ambicji etycznych, które nie mają miejsca w naszym zwykłym, hedonistycznym życiu: współczucie dla cierpiącej natury, nadzieja na panowanie nad kosmosem, umiłowanie wiedzy. To zasadnicze podobieństwo między antyhumanistami i transhumanistami oznacza, że ​​często mogą oni znaleźć się po tej samej stronie w nadchodzących zmaganiach politycznych i społecznych.

Nie wiemy dokładnie, o czym rozmawiano w ramach „Dobrego Klubu” i nie wiemy, czy spotkali się ponownie. Ja jestem przekonany, że tak, a Guardian napisał: „wszystko wskazuje na to, że jeszcze się spotkają”. Jednak powinniśmy być głęboko zaniepokojeni, że ludzie o tak radykalnych poglądach i tak wielkim bogactwie próbują planować naszą przyszłość.

Zwłaszcza, gdy prawie ta sama grupa miliarderów pojawia się dziesięć lat później, aby uczestniczyć w Event 201 i próbować wpływać na politykę pandemiczną poszczególnych krajów i wprowadzanie szczepionek.

Pozostaje proste pytanie – jeśli ta grupa jest altruistyczna, wyznająca etyczne i cnotliwe ideały, to po co ta tajemnica? Nawet jeśli w tamtym czasie był to błąd, dlaczego nie wyjść, gdy już spotkanie zostało odkryte i powiedzieć: „przyznajemy się, spotkaliśmy się prywatnie z tych powodów, prawdopodobnie nie jest to najlepszy sposób, ale martwimy się o ‘X’ i proponujemy zrobić ‘X’, aby rozwiązać problem. Mam nadzieję, że wszyscy w to wejdziecie i wymyślicie inne pomocne pomysły. Jest to problem globalny, dlatego potrzebujemy, aby wszyscy na planecie przedstawili rozwiązania”.

________________

The ‘Good Club’ – Billionaires meet in secret to discuss the ‘Over-populated world’, Naked Emperor, January 9, 2023

−∗−

BONUS – film z kanału Grega Reese

DeFacto Satanism and the Great Work

‘EGO jest prawdziwym bóstwem satanizmu. Osobnikiem ‘de facto‘ satanistycznym jest ktoś, kto w ten szczególny sposób myśli, ale sam siebie nie uważa za satanistę.’

‘Zorganizowany satanizm stoi w sprzeczności z tym rodzajem oświecenia. Wierzą, że ludzka psychologia oraz prawa natury powinny pozostać ukryte przed społecznością i używane do zdobywania i zachowania władzy nad masami przez utrzymywanie ich w ignorancji co do tego jak działa umysł i emocje, a jednocześnie używając tej wiedzy do manipulowania masami i zniewalania ich.
Dzieje się to głównie przez kultywowanie satanistycznego sposobu myślenia [mindset] wśród mas poprzez przemianę ignorantów i nieświadomych w faktycznych satanistów [defacto satanists]. «Jak myślimy, takimi się stajemy»’

Cztery dogmaty myślenia satanistycznego [mindset]

1. Egoizm / egotyzm [narcyzm]

2. Relatywizm moralny

3. Darwinizm społeczny

4. Eugenika / dysgenika

−∗−

Powiązane tematycznie:

Homo Deus – ponura wizja genetycznego resetu
Yuval Noah Harari podobno lewa ręka Klausa Schwaba, prawą włada, od momentu podpisania cyrografu, profesor Diabelski. Otóż tenże Harari i jego promowane fantazje stały się przedmiotem analizy innego profesora, Adama […]

__________

Transhumanizm chrześcijański czyli co się nie uda Klausowi
Transhumanizm stał się fenomenem. Społeczeństwo zachodnie staje się coraz bardziej zsekularyzowane, z wykładniczym wzrostem liczby młodych „bezreligijnych”. Taka zmiana społeczna ma swoje konsekwencje. Usunięcie Boga z ludzkiej tożsamości przynosi bezsensowność […]

__________

Poczekamy, zobaczymy czyli tu zawsze chodziło o kontrolę
Jak moglibyśmy przeciwstawić się przymusowemu leczeniu, jeśli kiedyś poddaliśmy się eksperymentalnej terapii genowej? Jak możemy walczyć z programowalną cyfrową walutą, jeśli już zaakceptowaliśmy kasy z płatnościami „tylko kartą” i dostosowaliśmy […]

__________

Oddaj wolność albo giń czyli kto wskoczy do arki Harariego
Ludzie nie muszą podróżować na wakacje na odległe wyspy, aby być szczęśliwymi i nie muszą wydawać pieniędzy na kosmetyki, które szkodzą środowisku, aby czuć się dobrze. Zasadniczo sugeruje on, aby […]

__________

Piątka z psychologii czyli jak nas kontrolują
Świat to zagmatwane miejsce. Ludzie robią rzeczy, które nie mają żadnego sensu, myślą o rzeczach, które nie są poparte faktami, znoszą rzeczy, których nie muszą znosić, i zaciekle atakują tych, […]

Satanic child abuse ring shut victims in oven, forced them to kill animals and filmed themselves gang raping them.

Satanic child abuse ring shut victims in oven, forced them to kill animals and filmed themselves gang raping them, court hears.

https://www.dailymail.co.uk/news/article-11607643/Satanic-child-abuse-ring-shut-victims-oven-filmed-gang-raping-court-hears.html 6 January 2023

  • A total of 11 people have been accused of being members of a paedophile ring
  • The group is alleged to have abused children in Glasgow over course of 10 years
  • It is claimed members of the group raped and abused three young children
  • Glasgow High Court heard the children were forced to take part in witchcraft too

A satanic child abuse ring tortured children by putting them in an oven, forcing them to kill animals and gang raping them, a court has heard.

Seven men and four women are accused of abusing three young children over the course of 10 years in Glasgow which saw them attempt to 'call on spirits and demons’. 

Two girls – one of whom was allegedly shut in a microwave, fridge, oven and freezer in an attempted to kill her – and one boy were forced to kill animals as well as being sexually abused by the group, it is claimed.

Members of the group have been charged with 43 offences with among the most serious being attempted murder and rape of young children.

A hearing at the High Court in Glasgow, pictured, was told on Friday that on child was allegedly shut in a microwave, fridge, oven and freezer in an attempted to kill her

Iain Owens, 44, Elaine Lannery, 38, Lesley Williams, 41, Paul Brannan, 40, Marianne Gallagher, 38, Scott Forbes, 49, Barry Watson, 46, Mark Carr, 49, Richard Gachagan, 45, Leona Laing, 50, and John Clark, 46, all deny the offences.

Four other people alleged to have been involved in the ring –  Maureen Goudie, Steven McHendrie, Robert Brown, James McLean and Douglas Gachagan – have since died, according to court papers.

The High Court in Glasgow was told on Friday that the offences took place between January 2010 and March 2020 at a number of addresses in the city.

The group are alleged to have run a wheelchair over the legs of one of the girls, as well as putting a plastic bag over her head. It’s claimed she was made to eat cat food, as well as take drugs and alcohol, with the other girl also made to eat pet food.

The second girl was allegedly chased by an adult wearing a devil mask and hung by her jumper from a nail on the wall. This culminated with her being pushed into and trapped inside a microwave, an oven, a fridge freezer and various cupboards, the court heard.

It is claimed one of the girls was threatened with being sent to Turkey with a male stranger, while the boy was put in a bath which they said was filled with blood. 

The boy and older girl are alleged to have been made to take part in 'seances (and) use a Ouija board…to call on spirits and demons’.

The children were also involved in 'witchcraft’ leading them to believe that they themselves had 'metamorphosed into animals’.

The 11 are further said to have worn cloaks and devil horns as well making the young boy stab a budgie to death. The group are also accused of killing a number of dogs including getting the children to attack the animals.

It is claimed that all three children were raped and sexually assaulted by members of the ring, with some cheering and clapping while recording the offences.

Prosecutors allege that some members of the group paid for 'sexual services’ from three of the children.

The court heard that when the older girl called the police she was threatened by members of the group and had her call disconnected. 

Maureen Goudie – also known as Maureen McLellan – had been linked to the group but died before the case made it to trial

It is also said attempts were made to 'pressurise’ two of the youngsters around the time of police interviews.

Judge Lord Beckett estimated the full trial could take up to seven weeks, with several of the defence lawyers agreeing this was 'realistic’.

The judge told the court: 'There are so many people in the case there could be an unusual level of disruption.’ Advocate depute Kath Harper estimated the Crown case alone would last up to three weeks.

At Friday’s hearing – where none of the accused were present – several defence lawyers raised concerns over a video posted on social media in relation to the trial hours before the case was called.

Gary Allan KC described the content as 'accusatory’ and having 'derogatory terms’ directed towards the accused, and said it was 'potentially prejudicial’.

Brian McConnachie KC told the court: 'We need to speak to this person and tell them to stop what they are doing… There will be some future video uploaded.’

Lord Beckett responded to the lawyers’ concerns, saying: 'The Crown has the resources to tackle this and I would encourage the Crown to do so.’

The case was continued to the full trial hearing in September.

Młodziankowie naszych czasów, ofiary Molocha i Bafometa

Młodziankowie naszych czasów, ofiary Molocha i Bafometa

Roman Motoła https://pch24.pl/mlodziankowie-naszych-czasow-ofiary-molocha-i-bafometa/

Historia świętych młodzianków, których ofiara nakarmiła strach i morderczą żądzę władzy Heroda, ma dzisiaj swą kontynuację i tragiczny wyraz w postaci milionów dzieci zabijanych przez aborcjonistów. Krwawemu kultowi sprzyja szerokie lobby przemysłu śmierci, skupiające wielkie potęgi tego świata, a usypiające czujność i moralną wrażliwość mas poddawanych ciągłej indoktrynacji.

Ogłoszony niemal pół wieku temu wyrok w amerykańskim procesie Roe ve. Wade otworzył tamę zorganizowanemu, legalnemu przemysłowi śmierci. [Sąd Najwyższy uchylił to orzeczenie w czerwcu 2022.md]. Do dzisiaj rozlewa się po świecie falą tak szeroką, że miejsca, w których każde nienarodzone dziecko jest naprawdę bezpieczne, to już zaledwie pojedyncze wyspy. To oczywiście efekt kulturowego i politycznego wpływu lewicowo-liberalnych prądów idących od największego światowego mocarstwa, jakim wciąż pozostają jeszcze Stany Zjednoczone. Na ich obszarze toczy się wciąż prawdziwa wojna na śmierć i życie. Obrońcy „najmniejszych” (Mt 25, 40) mają przeciwko sobie potęgę mediów, kina i całej popkultury oraz zdemoralizowanych bądź „tylko” wybierających opcję oportunizmu tak zwanych osób publicznych. Ten oddech Molocha idzie w parze z tragicznymi plonami światowego komunizmu.

Ochrona życia, niestety, coraz bardziej przypomina dziś partyzantkę. To już nie tylko stawanie naprzeciw potędze popkultury, która w dużej mierze skutecznie doprowadziła do „odczłowieczenia” nienarodzonych. Dzisiaj trudno już znaleźć polityków czy ugrupowania traktujące tę fundamentalną kwestię jako coś więcej niż paliwo doraźnej odpowiedzi na aktualne zapotrzebowanie społeczne bądź wręcz jako element kampanii wyborczej.

W naszym kraju, w związku z tragicznym post-peerelowskim dziedzictwem prawnym i kulturowym, kwestia ochrony nienarodzonych ma swoją własną, osobną historię. Jej ostatnim bardzo znaczącym akcentem jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku. Usunął on eugeniczną przesłankę aborcyjną, ale nie rozwiązał w całości problemu legalnych zagrożeń życia poczętego.

Dzięki długo przeciąganemu w czasie orzeczeniu, rządzący pozbyli się problemu w postaci dużej presji społecznej. Owszem środowiskom pro-life udało się zmobilizować głównie katolicką część publicznej do silnego wystąpienia przeciwko prawu, które skazywało na śmierć dzieci podejrzewane o chorobę bądź niepełnosprawność. Dla wielu osób radosny moment opublikowania werdyktu TK oznaczał jednak poczucie, że sprawa jest załatwiona i nic więcej nie trzeba robić. Nie słychać z politycznych ław, foteli i kanap mocnych głosów w obronie tych, których poczęcie nastąpiło w wyniku przestępstw – gwałtów czy współżycia nieletnich. Zapewne nikt nie chce się w tej kwestii wychylać bo problem niemal nie istnieje w społecznej świadomości. Być może dopiero widoczne powszechnie kampanie podejmujące temat prawa do życia tych osób ośmieliłyby parlamentarzystów aby wyraźnie opowiedzieli się za bezbronnymi.

Ważnych problemów dotyczących prawa do życia jest więcej. Władze administracyjne bardzo opornie odnoszą się do konieczności położenia tamy jawnemu procederowi szerzenia aborcji farmakologicznej. Różnego rodzaju killing-teamy cieszą się najwyraźniej uzasadnionym poczuciem bezkarności. Bez oporów publicznie ogłaszają zdesperowanym, niedojrzałym matkom swoje numery telefonów i oferują wyłącznie jeden rodzaj „wsparcia”. Z kolei eugenicy w białych kitlach mogą rozciągać przesłankę mówiącą o zagrożeniu życia lub zdrowia matki na przykład na… zdrowie emocjonalne i wykazywać, że „donoszenie ciąży oznaczać będzie dla desperatki potężny cios wymierzony w jej psychikę”. Stąd prosta droga do zakamuflowanej aborcji „na życzenie”.

Aby zapobiec takim zjawiskom potrzebna jest ciągły społeczny nacisk. Ten zaś może ukształtować się pod wpływem nieustannej, systematycznej pracy informacyjnej i formacyjnej wszystkich środowisk przyjaznych życiu. Ich zadaniem jest w pewnym sensie „przywrócenie człowieczeństwa” niewinnym najmniejszym ludziom, zdehumanizowanym przez antykulturę, media i przeważającą część klasy politycznej. Z kolei rolą dziennikarzy i twórców, którzy nie wyzbyli się sumienia, jest nagłaśnianie postaw afirmujących życie: przede wszystkim matek nieulegających proaborcyjnym naciskom pseudolekarzy i własnego otoczenia. Na wiele pozytywnego hałasu zasługuje też praca osób na różne sposoby wspierających ciężarne kobiety pozbawione pomocy ze strony najbliższych.

Niedawno, akurat na krótko przed świętami Bożego Narodzenia katolicy otrzymali z Watykanu mocny sygnał świadczący o tym, że niezłomna postawa pro-life może oznaczać potężne kłopoty w kolejnej sferze. Suspendowanie księdza Franka Pavone, który jako jeden z niezbyt licznych duchownych miał odwagę napominać proaborcyjnych polityków z pierwszych stron gazet, świadczy dobitnie o tym, że duch tego świata, duch Bafometa i Molocha odnosi dzisiaj sukcesy tam, gdzie jeszcze niedawno nie miał wstępu.

Diabeł Bafomet w Białym Domu? Tak Jill Biden „uczciła” Boże Narodzenie

Diabeł Bafomet w Białym Domu? Tak Jill Biden „uczciła” Boże Narodzenie

#baphomet #Biały Dom #boże narodzenie #Jill Biden #joe biden #okultyzm #prawo do życia #prezydent usa #satanizm #USA

(Fot. Twitter)

Wizerunek głowy kozła – według interpretacji Taylora Marshalla w istocie diabła Bafometa – znalazł się w centralnym punkcie dekoracji, którą, rzekomo z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia, zaprezentowała Jill Biden, żona prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Osobliwe zdarzenie opisał i skomentował w swym podcaście dr Taylor Marshall, katolicki pisarz i publicysta, autor m.in. książki „Infiltracja”, traktującej o wieloletniej strategii przejęcia struktur Kościoła katolickiego przez masonerię. Jak zwrócił uwagę, „świąteczny” wpis umieszczony na twitterowym profilu żony prezydenta USA został „wyprany” z wszelkich chrześcijańskich odniesień.

„Mamy nadzieję, że podczas tegorocznych ferii [holidays] w Białym Domu uchwycimy ducha zawartego w samej idei Ameryki: We the People [My, Naród]. Gdy nasz kraj gromadzi się na święta, tradycje mogą się różnić, ale nasze wspólne amerykańskie wartości – wiara w możliwości, optymizm i jedność — trwają cały czas. Pokój po pokoju odwiedzający [Biały Dom] będą przypominać sobie o tym, co nas łączy w czasie ferii i przez cały rok” – napisała Jill Biden.

Zobacz nowe Tweety

Rozmowa

Jill Biden@FLOTUS·United States government officialFor this year’s holidays at the White House, we hope to capture the spirit embodied in the very idea of America: We the People.Jill Biden@FLOTUSUnited States government officialAs our country gathers for the holidays, traditions may vary, but our shared American values — a belief in possibility, optimism, and unity — endure each season. Room by room, visitors will be reminded of what brings us together during the holidays, and throughout the year.Przetłumacz Tweeta

Jak łatwo sprawdzić w mediach społecznościowych, amerykańska pierwsza dama składając życzenia muzułmanom nie miała problemu by nazwać islamskie święto po imieniu. Nie wspominała też o „feriach” czy „wakacjach” (holidays) jak przy okazji Bożego Narodzenia. Na przykład 21 kwietnia ubiegłego roku na jej oficjalnym profilu mogliśmy przeczytać: „Błogosławionego Ramadanu [Ramadan Mubarak] społeczności muzułmańskiej w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie. Obyście wraz ze swymi rodzinami spotkali błogosławieństwo, pokój i szczęście”.

Nowy wpis został zilustrowanymi „świątecznymi” dekoracjami zdobiącymi sale Białego Domu. Są one, podobnie jak tekst twitterowego komentarza, niemal pozbawione jakichkolwiek chrześcijańskich akcentów. Nie ma szopki, postaci Świętej Rodziny ani samego Dzieciątka Jezus. Na jednej z fotografii widnieje jedynie tekst życzeń: „Radosnych Świąt Bożego Narodzenia od naszej rodziny dla wszystkich Was”.

Uwagę Marshalla zwrócił jednak pewien detal. Otóż nad główną częścią wystroju, ponad ciemnozielonym wieńcem góruje w centralnym punkcie, znajdujący się na eleganckim obramowaniu lustra… motyw głowy kozła. Zdaniem Taylora Marshalla do złudzenia przypomina on znany z ikonografii wizerunek diabła Bafometa.

– Kto to zrobił, kto dekoruje swój dom głowami kozłów? Najwyraźniej zrobili to Bidenowie – komentuje publicysta. – Kim jest Bafomet i dlaczego Bidenowie mieliby go tam umieścić? – zastanawia się.

Autor podcastu wyjaśnia następnie znaczenie postaci Bafometa. To dwupłciowa, odrażająca osoba, jeden z najważniejszych złych duchów w całej diabelskiej hierarchii. Według amerykańskiego filozofa i egzorcysty, księdza Chada Rippergera, Baal „odpowiada” w niej za seksualną nieczystość, Asmodeusz jest demonem sodomii, męskiego homoseksualizmu, zaś Lewiatan i Lilith – skłonności lesbijskich. Domeną Baphometa są natomiast ofiary z dzieci, w tym tak zwana aborcja.

Chociaż Joe i Jill Biden twierdzą, że są pobożnymi katolikami, to promują aborcję, składanie ofiar z dzieci. Opowiadają się za aborcją na poziomie prawnym i przeznaczają pieniądze z naszych podatków na promowanie oraz wspieranie aborcji, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i za granicą. Nigdy w przeszłości nie było bardziej proaborcyjnego prezydenta Ameryki – ocenił Marshall.

– Słyszeliście tak zwane teorie spiskowe o tym, że ludzie z Białego Domu, z Hollywood, z przemysłu muzycznego i modowego, są oddani satanizmowi, okultyzmowi. Tak, to niestety prawda. Spójrz na ich rodzinę, „po owocach ich poznasz” – podkreślił.

Taylor Marshall wezwał do modlitwy o to, by w nadchodzących latach Ameryka mogła cieszyć się prezydentem kochającym Boga i bojącym się Go.

Módlmy się też o nawrócenie Joe i Jill Bidenów, którzy udają katolików, lecz promują to, co jest chore i złe. A owocem tego jest morderstwo – śmierć milionów małych dzieci wszystkich ras w całej Ameryce i na całym świecie – powiedział publicysta.

Źródła: Dr Taylor Marshall/You Tube, Twitter RoM

==============================

Bp Strickland: Każdy chrześcijanin musi energicznie potępiać bluźnierstwa Światowego Forum Ekonomicznego

Bp Strickland: Każdy chrześcijanin musi energicznie potępiać bluźnierstwa Światowego Forum Ekonomicznego

https://pch24.pl/bp-strickland-kazdy-chrzescijanin-musi-energicznie-potepiac-bluznierstwa-swiatowego-forum-ekonomicznego/ 28 listopada 2022

Bp Joseph Strickland z diecezji Tyler w Teksasie zareagował na film ukazujący skalę arogancji samozwańczych „bogów” ze Światowego Forum Ekonomicznego. Słynący z odważnych wypowiedzi hierarcha wezwał wszystkich chrześcijan do oporu przeciwko zorganizowanemu złu tzw. „Wielkiego Resetu”.

Brytyjski kanał The People’s Voice opublikował na YouTubie materiał na temat „boskich” aspiracji Światowego Forum Ekonomicznego (World Economic Forum – WEF). „Bóg umarł”, a WEF zyskuje „boskie moce” – tak prowadzący streścił aktualny przekaz Klausa Schwaba i jego satelitów, na czele z „prorokiem globalistów”, sodomitą Yuvalem Noahem Hararim.

Wśród kompilacji wypowiedzi widzimy przewodniczącego WEF, Klausa Schwaba, jak bez ogródek relacjonuje w jednym z wywiadów, jak udało mu się zinfiltrować połowę rządów na świecie, które wykonują agendę jego forum. – Ci tyrani stają się teraz aroganccy i przekonani o własnym sukcesie. Nie ukrywają się już więcej w cieniu, pociągając za sznurki zza kurtyny – komentuje narrator filmu.

Pojawiły się w nim również fragmenty wypowiedzi Harariego, m. in. jak komentował swoją książkę, w której stwierdził, że „Bóg umarł, tylko trudno mu się pozbyć ciała”. O cokolwiek temu szaleńcowi chodziło, to istotne słowa padły później, gdy stwierdził, że to Światowe Forum Ekonomiczne „zyskuje teraz boskie moce” i będzie ono „awansowało ludzi na bogów”.

Materiał brytyjskiego medium udostępnił na swoim Twitterze bp Joseph Strickland. Każdy wierzący chrześcijanin powinien energicznie to potępiać. Głosy Światowego Forum Ekonomicznego wypowiadają bluźnierstwa przeciwko Bogu Wszechmogącemu, Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu, i muszą być potępione. Musimy na każdym kroku stawiać opór im oraz złu „wielkiego resetu” – napisał hierarcha.

Źródło: Twitter / YouTube

FO

https://pch24.pl/kim-pan-jest-panie-schwab-odkrywamy-prawde-o-autorze-idei-poprawiania-swiata-przez-globalny-zarzad/

Ezoteryczne źródła komunizmu. MARKSIZM, SATANIZM I EZOTERYKA.

22 MINUTY

#marksizm #Rosja #ezoteryka

Związki komunizmu z satanizmem są ewidentne, jednak mało znane. W niniejszym materiale omówiono inspiracje Marksa i innych ideologów komunistycznych na podstawie cytatów z nich samych. Poruszono także kwestię ezoteryki, która inspirowała elity ZSRR.

Materiał na podstawie tekstu ZENONA CHOCIMSKIEGO: https://www.fronda.pl/a/satanistyczny… Komunizm oznacza rewolucję, czyli bunt przeciwko wszelkiemu zastanemu porządkowi: Bożemu, naturalnemu, społecznemu, politycznemu. W przekonaniu Marksa motorem wszelkich działań, pojedynczych jednostek, jak i klas, jest walka. Wojna jest fundamentem wszystkiego. Wraz z nastaniem komunizmu ma się ona skończyć, ale droga do niego wiedzie przez dyktaturę proletariatu, terror, zniszczenie wrogów. Gdziekolwiek komuniści dochodzili do władzy, i mogli sobie na to pozwolić (nie mówimy o krajach demokratycznych), tam dochodziło do masowych morderstw, a nawet do ludobójstwa. Jednym z wielu przykładów jest Kambodża. Rządy czerwonych Khmerów pod kierownictwem Pol Pota, który poznał myśl komunistyczną na studiach w Europie, doprowadziła do pozbawienia życia jednej trzeciej obywateli tego państwa.

Śmierć królowej Anglii i powołanie Karola. Pedofilia, nekrofilia, depopulacja, NWO.

Śmierć królowej Anglii i powołanie Karola.
https://www.prisonplanet.pl/polityka/smierc_krolowej_anglii,p1165046627 Prisonplanet.pl Polska 2022-09-10

Jak od lat piszemy na temat anglo-amerykańskiego establishmentu niewiele z tego co podają media głównego nurtu o rodzinie królewskiej jest istotne. Aby tylko naszkicować co się dzieje wokół brytyjskiego tronu to obecnie zmarła królowa Elżbieta II pochodziła z Niemieckiej, pro-faszystowskiej rodziny Saxe Coburg-Gotha; w sieci są nawet filmy jak jako dziecko salutowała Heil Hitler. Ta rodzina była głównym sponsorem rewolucyjnego masońskiego ruchu Iluminatów bawarskich. Oprócz tego, co może bardziej istotne to fakt, iż królowa należała do kościoła druidycznego.

Królowa należy do zboru [„kościoła” md] druidycznego:

Jej mąż książę Edynburga Filip był promotorem depopulacji poprzez programy sterylizacyjne i ekologiczne, a jego wypowiedzianym publicznie marzeniem było reinkarnowanie w wirusa, który dokona depopulacji większości ludzkiej populacji.

 Oprócz tego był on bliskim przyjacielem ze znanym pedofilem, nekrofilem Jimmym Saville z którym wspólnie odbywali wiele spotkań w m.in. zamku Balmoral w którym zmarła Elżbieta II oraz w zamku Buckingham. Był on oskarżany przez m.in swojego asystenta o pedofilię. Książę był również prominentnym członkiem masońskiego klubu Bohemian Grove, w którym elity świata Zachodu odprawiają okultystyczne rytuały modląc się m.in. do pogańskich bogów.  

Z tej okultystycznej królewskiej pary rządzącej imperium brytyjskim wyszło dwóch synów Karol i Andrzej

Książę Andrzej jak wiadomo z publikowanych od kilku lat skandalicznych informacji na temat siatki pedofila Jeffreya Epsteina wielokrotnie bywał w miejscach orgii z nieletnimi i jest obecnie oskarżany przez wiele, już teraz dorosłych kobiet, o gwałty na nich. Andrzeja i Jeffreya łączyła bliska wieloletnia przyjaźń a Epstein bywał często na królewskim dworze.

Na poniższych zdjęciach Karol i Filip z Mountbattenem:

Obecnie już ukoronowany na króla Karol był wychowankiem lorda Mountbattena, który był sam pedofilem, homoseksualistą i bliskim członkiem rodziny. Należy nadmienić, iż również Karol był bardzo bliskim przyjacielem Jimmiego Savile, który dosłownie przed dekady bezkarnie gwałcił dzieci w całej Brytanii i lubił odwiedzać kostnice zbierając różnego rodzaju części ciał jako trofea do biżuterii. Co jednak jest naprawdę ciekawe to fakt, iż Karol kultywuje swoje dalekie korzenie rodzinne sięgające do Drakuli –  Włada Palownika znanego z historii krwawego władcy mordującego masowo dorosłych i dzieci. Karol wykupił na własny koszt zamek Drakuli w Rumunii gdzie spędzał do tej pory dużą część roku. Nie wiemy co tam robił ale patrząc na tendencje rodzinne możemy się domyślać.

Obecnie Karol przejmuje schedę imperialną po matce a wraz z nią kontrolę nad całym Zachodnim światem kontrolowanym nieformalnie przez masonerię i wywiad, globalne banki mające swoje centrum w londyńskim City, ONZ, CFR, globalne programy ekologiczne i setki innych programów sterujących naszym światem.

Wydaje się, iż głównym obszarem zainteresowania Karola jest od dekad ekologia, będąca zasłoną dla przejścia postindustrialnego i powiązanymi z nią planami drastycznej depopulacji Ziemi do około 1 miliarda. Tak czy inaczej przyszłość pokaże jakich „wspaniałych czynów” dokona Karol, jednak patrząc na otoczenie rodzinne, przyjaciół i ich wierzenia nie należy być dobrej myśli.  

Propozycje „światowego pedała” Harari: Oddaj wolność albo giń.

Oddaj wolność albo giń czyli kto wskoczy do arki Harariego

AlterCabrio https://www.ekspedyt.org/2022/09/16/oddaj-wolnosc-albo-gin-czyli-kto-wskoczy-do-arki-harariego/

Ludzie nie muszą podróżować na wakacje na odległe wyspy, aby być szczęśliwymi i nie muszą wydawać pieniędzy na kosmetyki, które szkodzą środowisku, aby czuć się dobrze. Zasadniczo sugeruje on, aby przeciętny człowiek zrezygnował z podstawowych rzeczy, które mu się podobają, w zamian za alternatywy, które establishment uznał za bardziej „przyjazne dla środowiska”.

−∗−

Tłumaczenie tekstu z serwisu News Punch, który jest relacją z wystąpienia doradcy Światowego Forum Ekonomicznego Yuvala Noaha Harariego na Szczycie Ekonomicznym w Warwick. /AlterCabrio/

______________***______________

WEF: „Przekaż swoją suwerenność elicie albo zgiń”

Poplecznik [henchman] Światowego Forum Ekonomicznego, Yuval Noah Harari, ostrzegł w piątek ludzkość, że jeśli odmówią przekazania swojej suwerenności elicie, grozi jej zagłada.

Przemawiając na Szczycie Ekonomicznym w Warwick w 2022r., Harari zaczął od powtórzenia zwykłych skrajnie lewicowych punktów dyskusji na temat zmian klimatycznych i wezwania narodów świata do płacenia dodatkowych 2 procent PKB rocznie, aby zapobiec „katastrofalnym” wydarzeniom klimatycznym. 

Jak donosi Infowars.com: Jednym z elementów krytyki, z jaką wystąpił Harari, było to, że politycy często przekazują duże kwoty pieniędzy swoich krajów na wojsko w czasie wojny, i argumentował, że mogą zrobić to samo, aby walczyć ze zmianami klimatu.

Później podczas szczytu Harari promował ideę, że ludzie nie muszą podróżować na wakacje na odległe wyspy, aby być szczęśliwymi i że nie muszą wydawać pieniędzy na kosmetyki, które szkodzą środowisku, aby czuć się dobrze.

Zasadniczo sugeruje on, aby przeciętny człowiek zrezygnował z podstawowych rzeczy, które mu się podobają, w zamian za alternatywy, które establishment uznał za bardziej „przyjazne dla środowiska”.

Oczywiście wszelakie Brady Pitty, Leonardy DiCaprio czy Yuvale Noahy Harari tego świata będą nadal latać prywatnymi odrzutowcami, podczas gdy lemingi zmuszone będą pozostać w domu, aby pomóc „ratować Ziemię”.

Doradca WEF twierdził również, że najpotężniejsze i najbogatsze narody świata są najbardziej odpowiedzialne za rzekomy kryzys klimatyczny, ale nie zwrócił uwagi na zanieczyszczenie powodowane przez wiele najbiedniejszych krajów planety i bogatych obywateli.

Jeśli chodzi o Amerykę, Harari powiedział, że Stany Zjednoczone już zrezygnowały z pozycji światowego lidera, dodając, że „nikt tak naprawdę nie czyni starań, aby wypełnić tę próżnię”.

Według Harari’ego, wykorzystując rzekome usunięcie Ameryki z pozycji światowego lidera pod „przywództwem” Joe Bidena, organizacje takie jak WEF i WHO wkroczą, aby wprowadzić planetę w globalną technokratyczną i medyczną dyktaturę.

„Tak naprawdę nie potrzebujemy jednego kraju by spełniał rolę lidera. Idealnie byłoby, gdyby wiele krajów, wiele organizacji na poziomie podstawowym, każde z nich wnosiło swoje pomysły, motywację do wspólnego projektu” – powiedział.

Gospodarzem dyskusji był Bill Weir z CNN, który zapytał Harariego, czy nowe technologie pomogą ludzkości w rozwoju bez szkody dla Ziemi.

Sługus [minion] Klausa Schwaba odpowiedział Weirowi, przyznając, że technologia jest „mieczem obosiecznym”, którym można ludzi zranić lub im pomóc.

Ostrzegł również, że elita nie powinna polegać na technologii typu „Arka Noego”, aby ocalić siebie przed katastrofalnym wydarzeniem globalnym.

Harari w zasadzie jednak przyznał, że elita będzie gromadzić technologię, aby się uratować, podczas gdy większość ludzi ucierpi.

„Istnieje bardzo duże niebezpieczeństwo, że przy zmianach klimatycznych, kiedy ludzie mówią o tym, jaka będzie nasza przyszłość, nie ma „nas”. Nie ma „naszej przyszłości”. Ludzkość może podzielić się na większość – być może – ludzi, którzy strasznie ucierpią, i mniejszość, która będzie miała zasoby, bogactwo, [i] technologie, aby się chronić, a nawet rozkwitać w jakiejś technologicznej arce Noego. To bardzo niebezpieczne” – powiedział Weir’owi.

Później, podczas dyskusji, Harari przypisał „wzrost populistów i ultranacjonalistycznych partii w różnych częściach świata” politykom straszącym ludzi „fantazjami, że za kilkadziesiąt lat zastąpią was imigranci i obcokrajowcy”.

„Pomimo, że prawdopodobnie nie jest to prawdą, i mimo że jest to kwestią czterdziestu czy pięćdziesięciu lat i chociaż opiera się na skomplikowanej demografii, to i tak jest wystarczająco potężne, aby katapultować do władzy wszelkiego rodzaju ultra-nacjonalistów i populistów” – wyjaśnił.

Chociaż zauważył, że nie lubi tego „rodzaju polityki”, Harari zasugerował globalnemu establishmentowi wykorzystanie populistycznych strategii do „mobilizowania ludzi wokół długoterminowego, mglistego projektu” w walce ze zmianami klimatycznymi.

Jeden z widzów szczytu zapytał Harariego, co globaliści mogą zrobić z dyktatorami takimi jak Xi Jinping w Chinach, którzy mogą nie zgadzać się z lewicowym ruchem zielonych.

W odpowiedzi doradca WEF zasugerował, że obywatele nadal mają możliwość wprowadzania zmian nawet w krajach takich jak Chiny.

Kończąc, Harari zwrócił się do ludzkości słowami, że „nie mamy zbyt dużo czasu”, aby dostosować nasze priorytety tak, aby wszyscy mieszkańcy świata, a nie tylko elity, mogli mieć „każdy swoją przyszłość”.

Oczywiście jego rozwiązaniem jest konsolidacja globalnej władzy w rękach tej samej elity, która chce zredukować populację świata, by stworzyć klasę parobków.

______________

WEF: ‘Hand Over Your Sovereignty to the Elite or Die’, Sean Adl-Tabatabai, September 13, 2022

−∗−

Powiązane tematycznie:

Ekologia redukcyjna czyli jak uzyskać „liczbę łatwiejszą do opanowania”
Ich program jest przebrany za ekologię, aby wszystkich, którzy teraz się temu sprzeciwiają, można było zawstydzić. A kiedy masowy głód zacznie przytłaczać ludzi, będzie można obwinić ckliwych ekologów. […]

______________

Wakacje czyli co robią zbulwersowane elity
Do 2000r. lub niedługo po tym nastąpi całkowity upadek cywilizacji i jedyne, co może go powstrzymać, to poważne cięcia w populacji ludzkiej, zaprzestanie rozwoju technologicznego i ekonomicznego, eliminacja mięsa z […]

______________

Ratuj gospodarkę! Zabij się dla wnusia
Jak mogliśmy pozwolić tym ludziom posunąć się tak daleko i zaatakować naszych najbardziej bezbronnych? Ponad 40 lat temu, kiedy dopuścili, aby aborcja zabijała najbardziej niewinnych spośród nas, wielu ludzi twierdziło, […]

Ex-kapłan Satanizmu Mark Passio ujawnia… Ich bogiem jest Ego. Głęboko zakorzenione Ego.

Joanna M.Wiórkiewicz https://niemcy.neon24.info/post/163631,ex-kaplan-satanizmu-mark-passio-mowi

„Ci ludzie pracują razem dążąc do wspólnego celu, którym jest zwiększenie ich władzy kosztem wolności, praw i majątków wszystkich pozostałych ludzi. „

Wychowałem się w całkiem zwyczajnej katolickiej rodzinie w południowej Filadelfii. Moja rodzina ma włosko-amerykańskie korzenie, otrzymałem standardowe wychowanie.

W mojej rodzinie nie ma tradycji kwestionowania zastanej rzeczywistości, wszyscy akceptują status quo. To ludzie, którzy się nie wychylają, wtapiają się w tłum. To nie są źli ludzie, po prostu nie mają nawyku kwestionowania zbyt wielu rzeczy ani wychodzenia poza ustalony paradygmat.

W młodości otrzymałem więc to kulturowe programowanie i też raczej go nie kwestionowałem, zaakceptowałem je jako oczywiste. „Tak nauczyli nas rodzice, więc tak też uczymy nasze dzieci”.

I tak właśnie było w moim przypadku. Wpojono mi wiele dogmatów dotyczących kultury i religii, choć nie nazwałbym moich krewnych jakoś przesadnie religijnymi. To po prostu zwykli ludzie, nie zadający zbyt wielu pytań, nie kwestionujący narzuconego odgórnie porządku rzeczy.

Pod koniec podstawówki i na początku liceum zacząłem kwestionować wiele z tych dogmatycznych przekonań wpojonych mi w procesie kulturowej indoktrynacji przez rodziców, członków rodziny, nauczycieli. Ale moja ograniczona wiedza uniemożliwiała mi zrozumienie religii jako międzykulturowej ramy porównawczej. Nie znałem jeszcze wtedy astroteologii, a więc zasadniczo nie rozumiałem czym tak naprawdę jest religia. Gdy wreszcie zacząłem rozumieć, że religia to system kontroli, mający powstrzymywać ludzi od zadawania pytań i poszerzania swej wiedzy i uniemożliwić im zrozumienie, jak potężny jest system kontroli umysłu nad ludźmi na tej planecie, moim dociekaniom o naturę indoktrynacji religijnejnej brakowało pewnej perspektywy i w rezultacie nie poszło to w pozytywnym kierunku. Zaamiast tego, moje pytania zmieniły się w głęboki gniew.

I w swej złości i braku wiedzy zacząłem skłaniać się ku temu, co w mym rozumieniu było antytezą tych religijnych ram. Więc znazłem to w satanizmie i w mrocznym okultyzmie.

Podszedłem do tematu intelektualnie, czytałem książki na ten temat, pogłębiałem swą wiedzę na temat mrocznego okultyzmu ogólnie, a satanizmu w szczególności.Zgłębiałem satanizm jako religijną ideologię. I stopniowo zacząłem identyfikować się z nią i rozpowszechniać ją w swych artykułach dla różnych fanzinów i magazynów oraz w muzyce różnych zespołów, w których grałem.

W końcu moja praca została zauważona przez założyciela współczesnej ideologii tudzież religii satanistycznej, Antona LaVey, który był w tamtym czasie arcykapłanem kościoła na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych znanej jako Kościół Szatana, z siedzibą w San Francisco w Kalifornii.

LaVey docenił moją pracę, spodobały mu się moje artykuły, muzyka, teksty piosenek, itp. i uznał, że jego organizacja mogłaby wykorzystać je do swych celów. Napisał do mnie i mianował mnie kapłanem w organizacji Kościoła Szatana w 1996 roku.

Choć miałem rangę księdza, tak naprawdę byłem zaangażowany na niskim poziomie w tej organizacji, ale wzrosło moje zaangażowanie w wiele różnych ugrupowań satanistycznych.

I stopniowo zacząłem zdawać sobie sprawę, że tak naprawdę to nie jest jakaś mała wyizolowana grupa osób używających wiedzy okultystycznej z osobistych pobudek.

W rzeczywistości to bardzo eklektyczna grupa ludzi z przeróżnych dziedzin życia, która przeniknęła do wszystkich instytucji kulturowych i społecznych na Ziemi, pozostająca w bardzo ścisłej współpracy i zjednoczona wokół wspólnego, bardzo jasno określonego celu, wokół bardzo konkretnej agendy.

Ta grupa obejmuje polityków, bankierów, organy ścigania, służby porządkowe, wojsko, media, przemysł rozrywkowy, edukację, medycynę, technologię…

Wskaż dowolny sektor ludzkiej działalności, dowolną instytucję kulturalną lub społeczną, znajdziesz tam ludzi zajmujących wysokie stanowiska, ludzi z wpływami i władzą, zaangażowanych w satanizm.

Ci ludzie nie pracują oddzielnie, oni pracują razem dążąc do wspólnego celu, którym jest zwiększenie swej władzy jako bytu grupowego kosztem wolności, praw i majątków wszystkich pozostałych ludzi. Kosztem wszystkiego, co tylko da się ludziom odebrać, by wzmocnić swą pozycję, władzę i kontrolę nad nimi.

Cóż, ja sam zwróciłem się ku okultyzmowi z potrzeby buntu przeciw religijnej indoktrynacji jaką otrzymałem połączonego z moim ówczesnym stanem umysłu, moją postawą skupienia na własnym Ego. Pragnąłem doświadczyć osobistego wpływu na innych, władzy nad nimi. I ideologia satanistyczna obiecywała właśnie ten rodzaj potęgi. Okultyści nazywają to ’Ścieżką Lewej Ręki’: zgłębiasz wiedzę, dowiadujesz się rzeczy, których inni nie rozumieją. Stąd nazwa „okultyzm”, oznaczająca wiedzę ukrytą przed ludźmi – „occult” czyli „ukryty”.

Zetknąwszy się po raz pierwszy z ciemnym okultyzmem, tak właśnie o nim myślałem – jako o osobistym narzędziu. Nie zdawałem sobie sprawy, w jak wielkim stopniu ta tajna wiedza jest wykorzystywana przez zorganizowaną grupę ludzi piastujących najwyższe stanowiska w instytucjach społecznych jako narzędzie zniewalania ludzkości.

Moje pobudki były być może samolubne, pragnąłem mieć nad ludźmi przewagę, ale nigdy nie pragnąłem ich zniewolenia. Moja wrażliwość moralna nigdy nie była aż tak wypaczona, choć przyznaję, że w młodości była bardzo zdegradowana.

Ale nie aż w takim stopniu, bym pragnął zniewolenia innych ludzi.

Tak więc moje sumienie nie pozwalało mi brnąć w to głębiej i zacząłem się wycofywać. Zaczęło do mnie docierać, że te satanistyczne organizacje niższego szczebla, tzw. Grotto, w rzeczywistości pełnią funkcję werbunkową. Ich zadaniem jest psychologiczna weryfikacja, odsiew. Mówię tu o grupach na niskim poziomie hierarchii, bo z nimi miałem do czynienia.

Nie chcę, by ludzie wyobrażali sobie, że wspiąłem się na jakiś super-wysoki szczebel hierarchii mrocznego okultyzmu. Nigdy nie byłem członkiem Bohemian Club, nie uczestniczyłem w ceremoniach w Bohemian Grove. Nie należałem do grupy, którą ludzie nazywają 'Illuminati’ ani do innych elitarnych grup lucyferiańskich wysokiego szczebla. Ja byłem na szczeblu, na którym satanizm stykał się z opinią publiczną.

W moim odczuciu, ich zadaniem była weryfikacja ludzi pod kątem pewnych cech psychologicznych. Szukali ludzi będących na krawędzi wtórnej psychopatii, osób o skłonnościach psychopatycznych, ale nie w pełni rozwiniętych. Ludzi posłusznie wykonujących rozkazy w zamian za obietnicę władzy lub wpływów.

To był system filtracji psychologicznej, wyłapywania jednostek z określonym nastawieniem, cechami i umiejętnościami, zwłaszcza komunikacyjnymi.Myślę, że to dlatego wzięli mnie pod swoje skrzydła i przez jakiś czas przysposabiali.

Określenie „kult religijny” nie jest tu właściwe.

Ich bogiem jest Ego. Głęboko zakorzenione Ego.

Wiele osób słysząc, że byłem członkiem Kościoła Szatana, myśli, że to bardzo nieszkodliwa grupa. I w pewnym sensie mają rację. Większość członków to zwykli ludzie, tacy jak ja, którzy w pewnym sensie zgadzają się ideologicznie z niektórymi założeniami tej filozofii, ale nie rozumieją, że tak naprawdę ta ideologia rządzi tą planetą. Część problemu polega na tym, że ogół populacji nie rozumie, czym naprawdę jest satanizm. Wydaje im się, że wiedzą czym on jest, mają o nim pewne wyobrażenia, przy czym wyobrażenia te zaczerpnięte są z hollywoodzkich filmów, alegorii lub dzieł literatury.

Ale tak naprawdę nigdy nie zetknęli się z rzeczywistą ideologią współczesnego satanizmu. A jest ona zupełnie inna od tego, co ludziom się wydaje. Nie ma nic wspólnego z kultem znanej z Chrześcijaństwa postaci Diabła lub Szatana. Owszem, Szatan jest używany jako symbol, archetypowa figura mająca reprezentować przeciwieństwo boskiego stanu umysłu, świętości, kodeksu moralnego, moralnej tradycji. Satanizm jest diametralnym przeciwieństwem tej boskości, jej przeciwległym biegunem, dlatego czerpie swą symbolikę z chrześcijańskiego wyobrażenia Szatana, Lucyfera, czy Diabła.

Satanistyczne rytuały opierają się w dużej mierze na psychodramie i służą transferowi energii. Oparte są na wierze w przenoszenie energii i manipulację subtelnymi energiami. Nazywają to Magią lub 'Ścieżką Lewej Ręki’ .

Mógłbym tu rozwinąć temat koncepcji Mistrza, używanej w niektórych Grotto, w których byłem,

Pierwsza jego doktryna mówi, że Własne Ja stoi ponad wszystkim.

Nie istnieje siła wyższa niż Własne Ja, a zatem – skoro jaźń, czyli ego, jest zasadniczo Bogiem w tej tzw. Religii, naczelnym dążeniem jednostki jest samoprzetrwanie.Jest jej głównym celem i najwyższym prawem. (Talmud? -przyp.JMW)Przetrwanie fizycznej istoty, przetrwanie ciała i Ego znajduje się na piedestale ponad wszystkim innym. I nie ma znaczenia, co musisz zrobić, aby zapewnić sobie to przetrwanie. Ani co musisz zrobić, by zapewnić utrzymanie swego statusu społecznego.

Możesz zdeptać ludzi pod tobą, możesz być tak bezwzględny jak chcesz. Brak skrupułów, bezpardonowa walka – wszystkie chwyty dozwolone, byle tylko zapewnić sobie przetrwanie.

To pierwsza zasada – uwielbienie samego siebie i samoprzetrwanie ponad wszystko, a zwłaszcza ponad moralność, w jakiejkolwiek postaci. Rób co musisz aby iść do przodu, a jeśli ktokolwiek z tego powodu ucierpi, niech tak będzie.

I gdy się spojrzy już tylko na tę pierwszą zasadę i rozejrzy się dokoła, bardzo prędko dojdzie się do wniosku, że nasz świat jest opanowany przez satanistyczny sposób myślenia. Większość ludzi na świecie myśli właśnie tymi kategoriami.Można by to nazwać społecznym darwinizmem.Który zresztą jest jedną z kolejnych doktryn, ale o tym za chwilę.

Drugą naczelną zasadą ideologii satanistycznej jest relatywizm moralny.

Jest to bardzo, bardzo niebezpieczna idea, bardzo niebezpieczny system wierzeń. Relatywizm moralny postuluje, że nie istnieje coś takiego jak obiektywne dobro i zło. Dobro i zło to w rozumieniu moralnego relatywizmu jedynie konstrukty ludzkiego umysłu. Nie istnieją w świecie przyrody, nie da się ich obiektywnie zmierzyć, nie wpisują się w żadne obiektywne standardy. Człowiek może sobie wybrać i decydować, co jest dla niego dobre, a co złe. A więc jeśli coś, co jest dla mnie korzystne, wiąże się z krzywdą bardzo wielu innych ludzi, jest to dobre. Ponieważ dobro i zło to wartości względne. Nie ma znaczenia, czy łamane są prawa innych ludzi, czy ich wolność jest niszczona.Nieważne, czy w ich oczach będę bandytą -dopóki coś jest dobre dla mnie, powinno trwać dalej.Tak rozumujemoralny relatywista. Nie uznaje żadnych obiektywnych norm etycznych,żadnej obiektywnej różnicy między dobrem a złem. To właśnie druga naczelna zasada satanizmu i widać, że idzie w parze z pierwszą zasadą – samoprzetrwanie ponad wszystko, łącznie z etyką.

Trzecią główną zasadą, jest społeczny darwinizm.

Jest to rozszerzenie mikrobiologicznej darwinowskiej teorii ewolucji, zapoczątkowanej przez Charlesa Darwina,a następnie rozwiniętej przez Daltonów i innych współczesnych mu specjalistów odinżynierii kulturowej i społecznej oraz eugeników, i wprowadzonej do ludzkiej sfery społecznejw formie społecznego darwinizmu, który postuluje, że ludzie osiągają władzę i wysoką pozycję z powodu swej genetycznej przewagi nad resztą ludzkości. Czyli ci najbardziej bezwzględni, posiadający geny niezbędne do wspięcia się na najwyższe warstwy społeczeństwa, są lepsi z definicji i zostali wybrani przez samą naturę, by poprzez adaptację wspięli się na najwyższe pozycje władzy i rządzili całą resztą. Ci najbardziej okrutni i bezwzględni. I to jest w porządku, tak powinno być i nie podlega to jakiejkolwiek ocenie etycznej. To właśnie społeczny darwinizm. Można go zaobserwować u wielu pracowników korporacji, u wielu członków społeczeństwa ogólnie.

Patrząc na te trzy dewizy, jasno widać, że ogromna część populacji wyznaje ideologię satanistyczną i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Wydaje im się, że są normalnymi osobami, ze swoim własnym systemem przekonań, ale to, w co wierzą – i to wierzą w bardzo głęboki sposób – to w rzeczywistości satanizm, choć go tak nie nazywają.

Czwartym i ostatnim filarem satanizmu jest eugenika.

Gdy się weźmie te trzy pierwsze doktryny i spojrzy się dokąd prowadzą, co jest ich logicznym rozwinięciem, będzie nim właśnie eugenika, czyli następujące przekonanie: „Ponieważ to my jesteśmy najlepsi, to my mamy największą władzę, to my decydujemy co jest dla nas dobre a co złe, to my zasiadamy na najwyższym poziomie społeczeństwa i rządzimy nim, ustanowiliśmy siebie jako klasę rządzącą, tak więc to my możemy decydować kto żyje, a kto umiera. Kto przekazuje swoje geny dalej, a kto nie. Kto może się rozmnażać, a kto nie. Możemy zasadniczo bawić się w Boga i decydować, czyja pula genetyczna przetrwa. ” To jest właśnie eugenika.

Te cztery założenia razem wzięte tworzą podstawowe ramy ideologiczne satanizmu.

Analizując je wedle współczesnych kryteriów socjologicznych i psychologicznych, można rzec, że spełniają one definicję osobowości socjopatycznej, a nawet psychopatycznej. Uważam, że psychopaci kierują tymi instytucjami, stoją na czele tej religii. Szukają ludzi z psychopatycznymi skłonnościami i cechami, ludzi zdradzających objawy psychopatii wtórnej.

Osoby z psychopatią pierwotną same instynktownie lgną do pozycji zapewniających władzę: do stanowisk rządowych, do profesji dających im kontrolę nad innymi jednostkami, gdzie ich decyzje wpływają w znacznym stopniu na życie innych osób. I dlatego w sposób naturalny lgną do instytucji społecznych i organizacji okultystycznych.

Tak więc absolutnie, psychopatia odgrywa tu kluczową rolę.

Wchodzą w kontakt ze społeczeństwem by zidentyfikować jednostki wtórnie psychopatyczne, posiadające umiejętności, które mogą wykorzystać na swoją korzyść i na potrzeby swej agendy. 

W czasie, gdy zaangażowałem się w mroczny okultyzm, nie byłem wtórnym psychopatą. Bardzo możliwe, że w przyszłości przeszedłbym w pełni na stronę w psychopatii wtórnej, gdyby nie zwrot, jaki dokonał się w mym życiu. Powiedziałbym raczej, że miałem tendencje socjopatyczne tudzież psychopatyczne, ale nigdy nie przerodziły się one w pełną psychopatię wtórną, poniważ wciąż miałem jakieś sumienie i kodeks moralny, standardy etyczne.

Może i pragnąłem wpływu i kontroli nad innymi ludźmi w mym bardzo ignoranckim i egoistycznym stanie umysłu w tamtym czasie, ale niewolnictwa ludzi nie pragnąłem nigdy. Nigdy.

Gdy więc zdałem sobie sprawę, że prawdziwym celem satanistów było zniewolenie ludzkości, i utrzymywanie ludzkości w tej niewoli, bez końca, moje sumienie, te resztki sumienia które wciąż miałem, nie pozwoliło mi dalej trwać w szeregach tej organizacji.

A gdy ich o tym poinformowałem, nie było z ich strony żadnego sprzeciwu, żadnego protestu. Gdy przedstawiłem swe stanowisko ludziom na nieco wyższym szczeblu hierarchii w tych organizacjach i Grotto – 'Grotto’ to określenie odnoszące się do lokalnych komórek sabatowych -nie było żadnych prób powstrzymania mnie. Usłyszałem:

„W porządku, chłopczyku. Znudziło ci się już? Tam są drzwi, uważaj by na odchodnym nie walnęły cię w dupsko”

„Myślisz, że cię potrzebujemy? Już mamy cały świat pod kontrolą.. Jesteśmy jego właścicielami. Właścicielami i zarządcami. Planowaliśmy podzielić się z tobą kawałkiem tego tortu. Przygotowywaliśmy cię do objęcia stanowiska w naszej hierarchii, w kontroli instytucjonalnej.Ale skoro tego nie chcesz,to żegnaj i powodzenia.”

Nie było z ich strony absolutnie żadnej troski, zero obaw, o to, co mógłbym zrobić, co mógłbym ujawnić. Jeden z nich wręcz powiedział mi wprost: „Śmiało, idź i powiedz wszystkim całą prawdę, jak działamy, co robimy, jak potężną kontrolę sprawujemy nad całą ludzką kulturą.. Nie tylko nie zrozumieją tego co im powiesz, nie zaakceptują tego z twoich ust,ale nawet gdybyśmy my sami im to powiedzieli, nie pojęliby tego ani nie zaakceptowali.Nawet gdybyśmy powiedzieli im wprost,kim jesteśmy i co robimy.Tak wielką kontrolę sprawujemy nad umysłami ludzi“

Jedna z tych osób powiedziała mi:

Możesz do końca życia walić głową w mur próbując otworzyć ludziom oczy. Nic nie wskórasz. Odrzucasz swe potencjalnie wspaniałe życie, po to by próbować uświadomić to plugawe bydło, te parszywe ludzkie hordy.A oni i tak nie będą chcieli cię słuchać. Ale proszę bardzo, idź i próbuj.”

Słyszałem podobne słowa wiele razy. A gdy odszedłem, nie było z ich strony żadnej komunikacji, absolutnie żadnej próby sprowadzenia mnie z powrotem. Jakbym przestał istnieć.

Koniec cz. 1 (cz. 2 19.09.2021)

Wywiad z Markiem Passio został przeprowadzony we wrześniu 2014 r. przez  Alfreda Lambremonta Webre .
Do opracowania jego wypowiedzi w formie pisemnej użyłam transkrypcji zrobionej przez Georginę Orwell, która mi ją uprzejmie udostępniła, Cały wywiad w
wersji filmowej (z polskimi napisami) jest do obejrzenia na kanale Georgini Orwell  na BitChute  tutaj : www.bitchute.com/video/46dlB6tcvYTV/

Powstrzymajmy WHO przed promocją ideologii gender

CitizenGO zaczął tę petycję do Tedros Adhanom Ghebreyesus – 26.07.2022 https://citizengo.org/pl/lf/208585-powstrzymajmy-who-przed-promocja-ideologii-gender?

Światowa Organizacja Zdrowia znów dopuszcza się ideologicznej indoktrynacji!

Ogłosiła, że ich szeroko stosowany podręcznik „Gender mainstreaming dla menedżerów zdrowia: podejście praktyczne” zostanie zaktualizowany. Zmiany skupią się między innymi na aktualizacji kluczowych pojęć dotyczących płci, aby uwzględnić pomysl, że „tożsamość płciowa istnieje jako kontinuum” co oznacza, że płeć biologiczna „nie jest ograniczona do mężczyzny lub kobiety”.

W tej chwili trwają prace nad ostatecznym projektem podręcznika! Począwszy od sierpnia, podręcznik zostanie zatwierdzony i zaczną się warsztaty pilotażowe. Następnie WHO zacznie aktywnie promować podręcznik na wszystkich swoich istotnych spotkaniach i w grupach roboczych oraz poprzez różne kanały komunikacji, do których ma dostęp. Musimy się natychmiast zmobilizować w celu powstrzymania publikacji i promocji zaktualizowanego podręcznika!

Wielu naukowców wyraziło swój sprzeciw wobec tych nowych wytycznych WHO. Podobnie obrońcy praw kobiet, którzy są zaniepokojeni tym, jak wytyczne mogą wpłynąć na usługi opieki zdrowotnej dla kobiet.

Profesor Jenny Gamble, ekspert w dziedzinie położnictwa z Coventry University, określiła zmianę WHO jako „problematyczną”.

Jest to odrzucenie podstaw biologii – i błąd. Biologia jest kluczowym wyznacznikiem zdrowia i choroby”.

To nie pierwszy raz, kiedy WHO wykazuje oznaki większego przywiązania do ideologii gender, a nie nauki opartej na faktach. W swojej polityce nieustannie próbuje promować idee, które dehumanizują kobiety. Ponadto, ostatnie wytyczne dotyczące aborcji uznają, że aborcja jest podstawową usługą zdrowotną, a dostęp do opieki aborcyjnej jest prawem człowieka.

Ostatecznie, celem jest wymazanie z rzeczywistości i świadomości społecznej zarówno mężczyzn jak i kobiety, zastępując ich jakąś płynną kategorią płci, która w danym momencie pasuje do ideologicznej agendy.

Jest oczywiste, że WHO już dawno przestało być oddane dobru wszystkich ludzi oraz kierować się nauką, jak opowiada o sobie na swojej stronie internetowej. Wybrało raczej stronę progresywnej ideologii, która kieruje się zupełnie nienaukowymi, a często wprost szalonymi pomysłami.

Jakie są konsekwencje tych idei? Przyjmując błędne założenia oparte na ideologii i oderwane od rzeczywistości, zdrowie milionów rzeczywistych mężczyzn i kobiet może być naprawdę zagrożone.

Prosimy o podpisanie petycji, zanim będzie za późno, aby powstrzymać WHO przed wdrożeniem nowych wytycznych!

===========================

Stop promowaniu ideologii i podważaniu nauki!

Sz.P. Dyrektor Generalny Światowej Organizacji Zdrowia dr Tedros Adhanom Ghebreyesus

Z niepokojem dowiadujemy się, że aktualizacje powszechnie stosowanego podręcznika WHO będą zawierały pewne nienaukowe i niebezpieczne społecznie twierdzenia, takie jak idea, że „tożsamość płciowa istnieje jako kontinuum” oraz, że płeć biologiczna „nie jest ograniczona do męskiej lub żeńskiej”.

Zmiany, które WHO próbuje wdrożyć i promować, odzwierciedlają odrzucenie podstaw biologii i opowiedzenie się po stronie ideologicznie motywowanej inżynierii społecznej.

WHO powinna promować dobrostan światowej populacji, a nie próbować usuwać pojęcie mężczyzny i kobiety z rzeczywistości i świadomości społecznej stwarzając realne zagrożenie zdrowia dla miliardów ludzi poprzez szerzenie błędów i ideologicznych fałszerstw w swoich wytycznych.

Proszę, przestańcie promować ideologię tam, gdzie powinniście promować i chronić ludzkie zdrowie!

[Imię i nazwisko]

[ adres WHO – w oryginale MD]

Spiskowa praktyka dziejów. Kto projektuje nam przyszłość?

Roman Motoła https://pch24.pl/spiskowa-praktyka-dziejow-kto-projektuje-nam-przyszlosc/ #globalizm #NWO #przyszłość #technologia

Według Jana Białka, autora książki „Tech. Krytyka rozwoju środowiska technologicznego”, co najmniej od 50 lat w książkach, raportach, analizach i innych różnego rodzaju opracowaniach zamieszczane są realizowane obecnie „scenariusze dla ludzkości”. Nie są to publikacje wychodzące spod piór anonimowych tropicieli i kreatorów sensacji. Ich wydawcami są poważne instytucje w rodzaju renomowanych fundacji, służb wywiadowczych światowych potęg czy tak zwane think-tanki.

O ile przed około wiekiem ludzkość wchodziła w erę „industrialną” (elektryfikacja, budowa fabryk, powstawanie wielkich miast itp., mechanizacja), to obecnie, aż do 2050 roku mamy i mieć będziemy do czynienia z „przejściem postindustrialnym”. Zmiany, zarówno tamte, jak i dzisiejsze, a także dokonujące się na przestrzeni ostatniego stulecia, projektowane były w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Istotą rewolucji sprzed wieku była kontrola produkcji a drogą do jej osiągnięcia – stworzenie i wcielenie w życie ideologii komunistycznej.

Dzisiaj globaliści dążą już do bezpośredniej kontroli człowieka. Ludzie mają zostać wypchnięci ze swych środowisk pracy m.in. poprzez automatyzację procesów produkcyjnych. Jeśli plany globalistów się zrealizują, państwa narodowe przestaną istnieć. Radykalnie zredukowana liczebnie, zmodyfikowana genetycznie ludzkość będzie stanowić zarządzaną przez elity jednolitą, zdalnie sterowaną masę, poddaną transhumanizmowi i wyznającą kult „matki Ziemi”.

To wizja zawarta w wydanej kilka lat temu książce Jana Białka. Nie jest produktem wyobraźni autora, lecz efektem badań nad oficjalnie wydawanymi publikacjami architektów i promotorów nowego porządku.

– Mamy badania korporacyjne sprzed 10 lat wskazujące na to, że oni wszystko zaplanowali – mówił autor pod koniec zeszłego roku w wywiadzie dla kanału You Tube „Buntownik Jutra”. Chodziło tu o przebudowę światowego systemu energetycznego do roku 2050. Zgodnie ze scenariuszem ujawnionym przed dekadą, mniej więcej do roku 2040 ceny prądu czy gazu będą wciąż raptownie szły do góry, aż osiągną niebotyczne poziomy. Dopiero około 2050 roku spadną do wartości z okresu, w którym powstała prognoza, czyli początków poprzedniej dekady.  

Jak podkreślał Jan Białek, głównym problemem przebudowy systemu z punktu widzenia globalistów nie będzie sam ten proces, lecz przerzucenie jego kosztów na zwykłych ludzi, czyli na społeczeństwa. W najbliższych latach Zachód proponuje nam kolejne 20–30 lat kolejnych kryzysów na każdym poziomie, łącznie z brakami żywności. Dlatego co bardziej wpływowi na świecie ludzie skupują ziemię już co najmniej od 10 lat. Duże przedsiębiorstwa pozyskują gigantyczne połacie gruntów w Europie, Afryce, Stanach Zjednoczonych.

Autor w swej książce cytuje dane pochodzące z kilkuset dokumentów. Informacje nie są tajne, lecz są rozproszone. Instytucje, które planują naszą przyszłość, powołali 100 lat temu ówcześni bilionerzy, czyli osoby nominowane przez ogarniającą świat koronę brytyjską do ról monopolistów w handlu złotem, tytoniem, herbatą czy opium. Właśnie mniej więcej przed stuleciem, w perspektywie „zwijania” z mapy świata imperium, jego finansowe elity postanowiły utrzymywać własne wpływy za pomocą formowanych przez siebie lokalnych namiestników.

Z tej właśnie grupy wyłonił się największy think-tank na świecie, to jest Chatham House (dawniej: Royal Society of International Affairs). Na bieżąco wydawane są też tak zwane white papers czy też blue prints międzynarodowych organizacji typu ONZ, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy. Swoje opracowania publikują również organizacje w rodzaju Fundacji Rockefellera czy Carnegie.

Szczegóły projektów dla świata wyłaniają się też m.in. z publikacji wywiadów potęg anglosaskich.

– W dokumentach z 2010 roku pisali, że jeżeli ludzie będą chcieli wrócić do państw narodowych, czyli będzie się zwijać Unia Europejska, czy różnego rodzaju inne unie międzynarodowej współpracy, a globaliści będą tracić swą siłę, wywiady zapowiedziały przeprowadzenie trzech głównych uderzeń mających na celu utrzymanie globalnego systemu kontroli: będzie to epidemia, masowe migracje i konflikty wokół Arktyki –mówił Jan Białek we wspomnianym wywiadzie.

Gospodarz audycji zwrócił uwagę na wprowadzany na całym świecie przez Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone porządek cywilizacyjny, narzucający po II wojnie światowej poszczególnym krajom zasady życia społecznego. Jednym z ich głównych filozoficznych wyznaczników jest – obok darwinizmu – tak zwana krytyczna teoria zasobów zawarta w wydanej na początku XIX stulecia książce Thomasa Malthusa. Zgodnie z tą koncepcją, na świecie żyje zbyt wielu ludzi, w związku z czym Ziemi grozi zagłada. Wyjściem z sytuacji jest konsekwentna, prowadzona na różnych poziomach polityka depopulacyjna. Szeroko rozumiana kontrola ludności stanowi jedną z kluczowych kwestii dla nowego porządku.

W sukurs ideologom idzie dzisiejsza „nauka” zdolna do udowodnienia wszystkiego, czego życzą sobie zleceniodawcy. Jej rola jest kluczowa dla przebudowy świata. Naukowcy przejąć mają rolę religijnych  kapłanów, ich wskazania to nowe dogmaty niepodlegające krytyce.

Prorocy nowego porządku

Wśród autorów w ten sposób postrzegających kształt przyszłej ludzkości są między innymi: Julian i Aldous Huxleyowie, Herbert George Wells, Bertrand Russell. Określali oni nowy system jako socjalizm naukowy.

Jeden z uznanych „dobroczyńców ludzkości”, twórca szczepionki na polio Jonas Salk to autor wydanej w latach 60. minionego wieku książki „Przetrwanie najmądrzejszych”. Dzieli on ludzkość na mędrców i polluters („zaśmiecaczy”). Tych drugich uważał za nadających się co najwyżej do wykorzystania w eksperymentach. Zapowiedział nadejście „niedługo” nowej ery, której przejawem będzie przemiana człowieka wywołana mutacją – albo naturalną, albo genetyczną, poprzez zastrzyki.

Swego rodzaju „podręczniki dla elit” nowego świata tworzyli też Carroll Quigley, wykładowca z Georgetown („Tragedia i nadzieja”) czy Anthony Sutton. Ten ostatni opisał między innymi zaprojektowanie przez zachodnich demiurgów zbrodniczych systemów: sowieckiego oraz hitlerowskiego. [Ale on przed konsekwencjami OSTRZEGAŁ. MD]

Wiele szczegółów projektu nowego świata ujawniał Jacques Attali, prognozujący m.in. masowe migracje, wojny, różnego rodzaju przewroty. Ich celem jest doprowadzenie świata do chaosu, z czasem totalnej anarchii, czego przedsmak obserwujemy już dzisiaj chociażby na przedmieściach francuskich miast. Ludzkość dotknąć ma powszechna bieda i bezprawie. W końcu mieszkańcy zwrócą swój gniew przeciwko władzom państw, które staną się bezradne wobec wszechobecnej anarchii. Nie będą też w stanie zapewnić ludziom bezpieczeństwa socjalnego na elementarnym poziomie. W takiej sytuacji pojawią się z ofertą nie do odrzucenia, „całe na biało” prywatne firmy ubezpieczeniowe. Zagwarantują one ludziom byt ekonomiczny w zamian za osobistą wolność.

Rządzące elity będą mogły zarządzać światem z dowolnego miejsca. Stąd niezbędna jest totalna cyfryzacja i budowa systemu zarządzania technologicznego, teleinformatycznego, dzięki któremu staną się nieosiągalne dla potencjalnie zbuntowanych społeczeństw.

Krwio-obiegiem świata będą korporacje i banki wyzwolone z ograniczeń nakładanych dziś przez państwa. Stąd rozwój i promocja informatyki, nanokomputerów, dążenie do kontroli percepcji i biologii człowieka.

Od zainteresowania projektantów przyszłości nie jest wolna też sfera religijna. Klub Rzymski zaplanował zmianę do 2050 roku religii chrześcijańskiej w „kult Ziemi”. Attali i jego ideowi koledzy odpowiedzi na religijną potrzebę ludzkości upatrują w transhumanizmie, dzięki któremu człowiek dokonać ma zbiorowego „samozbawienia” przybierając bliższą rzekomo doskonałości formę siebie.

Przewidziano „produkowanie” człowieka genetycznie zmodyfikowanego już około 2030 roku.

Jak podkreśla Jan Białek, system technokratyczny zmierza do odebrania państwom narodowym władzy nad ważnymi dziedzinami w poszczególnych krajach. Władza przejdzie w ręce specjalistów –  ponadnarodowych agend, think-tanków itp. „Eksperci” podlegać mają elitom.

W przekonaniu autora książki, jedynym wyjściem ratującym państwa oparte na wspólnocie narodowej jest objęcie nadzorem prawa korporacji, opodatkowanie ich w taki sposób by nie dawać paliwa do ich totalnej emancypacji, a tym samym rosnącej, niekontrolowanej władzy.

Jan Białek, „Tech. Krytyka rozwoju środowiska technologicznego”, Wydawnictwo Garda, Warszawa 2017.

Websites that help kids commit suicide must be stopped! 

07/20/2022
Dear Prof. Miroslaw Dakowski,

At a school board meeting recently in Pennsylvania addressing an After School Satan Club, one concerned mother recounted the story of her daughter who was aided to commit suicide by a satanic website. Her daughter was walked through the steps by a person on the site.
How many sites are there like that? How many people have committed suicide because of sites like that? How can you fight them?
Please read:
Fighting Websites Designed to Make Young People Comfortable with Suicide11,440 signatures have been collected thanking a pro-life insurance company for doing the opposite of what most companies have been doing. Instead of helping their employees kill their children, Buffer Insurance is assisting their employees that choose life. Please help us reach our new goal of 14,000 by signing and sharing with your family and friends.
Sign Now to Thank Buffer Insurance for Defending Life“I studied Marx, so I know how stupid [socialism] is” was one of the many expressions of support our ten TFP volunteers received in Miami Florida on the St. Anthony Mary Claret Caravan to crush socialism. Please read:
TFP Visits Miami in Florida Tour Against SocialismPope Leo XIII crushed Americanism and Modernism in one blow. This article is an excerpt from the book Liberation Theology: How Marxism Infiltrated the Catholic Church written by Julio Loredo de Izcue.
Read the fascinating story of the Americanist heresy and the reaction to it.
Leo XIII Condemns AmericanismPhotoUntil next time, I remain
Sincerely yours,Signature
Gary J. Isbell
Tradition Family Property
www.tfp.orgP.S. – If you are happy with the work of the American TFP, please consider giving a small tax deductible gift today so we can expand our spiritual crusades. Thank you! May God bless you.

Zielone bankructwo czyli kto następny po Sri Lance […toć to CEJLON…]. Może neo-PRL???

AlterCabrio https://www.ekspedyt.org/2022/07/14/zielone-bankructwo-czyli-kto-nastepny-po-sri-lance/

Według WEF na Sri Lance wszystko szło świetnie, ale co widzimy cztery lata później: bankructwa, inflację, niewypłacalność, braki żywności, braki towarów, braki paliwa i przemoc na ulicach.

−∗−

Tłumaczenie artykułu z serwisu RAIR Foundation USA na temat przyczyn kryzysu na Sri Lance i wniosków jakie z tego mogą płynąć dla innych państw.

____________***____________

Globaliści świętują doskonale wykonane zniszczenie Sri Lanki – czy twój kraj będzie następny (wideo)

Według WEF na Sri Lance wszystko szło świetnie, ale co widzimy cztery lata później: bankructwa, inflację, niewypłacalność, braki żywności, braki towarów, braki paliwa i przemoc na ulicach.

Premier Sri Lanki ogłosił stan wyjątkowy po tym, jak prezydent Rajapaksa i jego żona uciekli na Malediwy na kilka godzin przed swoim ustąpieniem. Kraj boryka się z najgorszym kryzysem gospodarczym od czasu uzyskania niepodległości 4 lutego 1948 roku.

Dla światowej elity gospodarczej Sri Lanka była perłą Azji, wyjaśnia Glenn Beck. W 2018 roku Światowe Forum Ekonomiczne [WEF] chwaliło ten kraj w artykule zatytułowanym: “W ten sposób uczynię Sri Lankę bogatą do 2025 roku”.

Nic dziwnego, że artykuł został również po cichu usunięty [Artykuł jeszcze jest osiągalny pod innymi adresami, np. tutaj -tłum.]. Tak jak usunęli pochwały i związki z Władimirem Putinem:[w oryg. MD]

„Tak było cztery lata temu, a teraz są bankrutami” – wyjaśnia Beck. “Więc co się stało? Cóż, zwykłe bzdury, które słyszymy od władców w Davos… Sri Lanka miała skoncentrować się na ekonomii społecznej, wydając miliony na transformację do nowego rodzaju kapitalizmu.

Podwoili wysiłki dla zielonej energii, cokolwiek z tego brzmi znajomo?

Co powiesz na to, że Sri Lanka obniżyła podatki, ale też nie obniżyła wydatków. W rzeczywistości, aby napędzać Wielki Reset swojej gospodarki, zaczęli drukować gotówkę na niespotykanym dotąd poziomie. Ponieważ mieli tzw. zieloną gospodarkę, nie mieli po prostu wyjścia.

A ponieważ wszystko w kraju stało się ekologiczne, a potrzebowali wszystkiego natychmiast, wywrócili swoje rolnictwo i produkcję rolną do góry nogami. Czy coś z tego brzmi znajomo? Wszystko musiało być organiczne i wszystko musiało być uprawiane według nowych zasad.

Według Światowego Forum Ekonomicznego wszystko było w porządku, ale co widzimy cztery lata później: bankructwa, inflację, niewypłacalność, braki żywności, braki towarów, braki paliwa i przemoc na ulicach.

A teraz, kiedy ich kraj upada, organizacje, które ich wspierały i popychały w tym kierunku – organizacje, które forsowały tę „transformację”, w tym MFW (Międzynarodowy Fundusz Walutowy) i Światowe Forum Ekonomiczne, właśnie się wycofały.

Beck ostrzega wszystkich, aby pamiętali, co globaliści zrobili Sri Lance. „Następnym razem, gdy usłyszysz Klausa Schwaba jak mówi, że teraz nadszedł czas na Wielki Reset. Ilekroć słyszysz, jak to mówi, ilekroć słyszysz o Build Back Better [Odbuduj Lepiej], ilekroć słyszysz o naszym przemyśle rolniczym, który musi stać się ekologiczny, ilekroć słyszysz o tym, jak Rosja przyczynia się do cen gazu, chcę, żebyś pomyślał o Sri Lance.

____________

Globalists Celebrate Their Perfectly Executed Destruction of Sri Lanka – Is Your Country Next (Video), Amy Mek, July 13, 2022

−∗−

Powiązane tematycznie:

‘Build Back Better’ czyli ‘Ordo ex Chao’ na nowo?
Ta „fundamentalna transformacja gospodarcza” zostanie dokonana bez zgody suwerennych państw narodowych, dziejąc się „nawet poza rządami światowych przywódców”. (…) ta transformacja będzie kosztować „biliony, a nie miliardy dolarów” i będzie […]

____________

Schwab’o mi albo kto nam to robi
W menu na dziś tekst o pomysłodawcy szalonego i groźnego projektu, zwanego Wielkim Resetem. Temat tej osoby przewijał się na łamach portalu wielokrotnie, ale zawsze jako temat poboczny. Poniżej artykuł […]

____________

Great Reset dla opornych
„Wielki Reset” jest niczym innym jak skoordynowaną kampanią propagandową okrytą płaszczem nieuchronności. (…) Każdy kraj, od Stanów Zjednoczonych po Chiny, musi uczestniczyć w programie, a każda branża, od ropy i […]

____________

Kto nam zbudował plac zabaw czyli czytajcie Suttona
Sutton nie zajmował się jakimiś nierealnymi spekulacjami. Był wybitnym badaczem akademickim, który w kilku pracach nienagannie udokumentował swoje wnioski. Nie będąc w stanie przeciwstawić się jego badaniom, establishment (w tym […]