Ceremonia otwarcia igrzysk. Analiza, cz. V: Wielki kozioł

Bartosz Kopczyński 3 sierpnia 2024 wtowarzystwie.pl/ceremonia-otwarcia-igrzysk-analiza-cz-v-wielki-koziol

Obraz Francisco de Goyi „Wielki kozioł”, 1797-1798. Prefiguracja ceremonii otwarcia Igrzysk w Paryżu. Intencja Republiki Antyfrancuskiej i samych Anty-Francuzów. Robią to, czego pragną, służą, komu chcą, co zawsze prowadzi do tego samego skutku. https://picryl.com/media/goya-el-aquelarre-museo-lazaro-galdiano-madrid-1797-98-51a1ad

Ceremonia, czy raczej rytuał otwarcia Igrzysk XXXIII Olimpiady w Paryżu w 2024 przeszła już do historii. Teraz czas na analizy i refleksje. Można być pewnym, że znaczenie tego spektaklu jest dużo większe, niż się wydaje, a jego skutki będą doniosłe.

Proszę najpierw przeczytać cz.I:

Ceremonia otwarcia Igrzysk. Analiza, cz I – Ca-ira.

Następnie proszę przeczytać cz.II:

Ceremonia otwarcia Igrzysk. Analiza, cz. II – Wściekłość gilotyny.

Potem cz. III:

Ceremonia otwarcia igrzysk. Analiza, cz. III – Narzeczone-gilotyny

Dalej cz. IV:

Ceremonia otwarcia Igrzysk. Analiza, cz. IV – Odlot-czarowników




OTO WIĘC CZĘŚĆ PIĄTA

SOLIDARITE – SOLIDARNI Z BESTIĄ

Mroczna postać w czarno – srebrnej zbroi, z flagą olimpijską jako peleryną, przemierzająca ciemne odmęty wód na srebrnym, mechanicznym szkielecie konia łączy w sobie kilka znaczeń. Należy zacząć od tego, czego jakoś nikt nie dostrzegł, w jakim celu ta kreatura została wpleciona w rytuał. Z początku wydawało się, ze rolą jeźdźca jest dostarczenie flagi – peleryny przed trybunę honorową, gdzie umieszczono maszt flagowy. Jednak wciągnięto inną flagę, nie tą z peleryny, lecz tą, która czekała na miejscu, a którą jeździec otrzymał i przeniósł zaledwie kilkadziesiąt metrów. Po co więc był jego rajd po Sekwanie? Widzom wydawało się, że ceremonia czeka na flagę, tymczasem rozkład znaczeń jest odwrotny – to nie jeździec był dla flagi, tylko flaga dla jeźdźca.

Różne interpretacje tej postaci nie muszą się wykluczać, lecz mogą uzupełniać. Z wyglądu przypomina Nazgula, upiora Pierścienia z tolkienowskiej sagi „Władca pierścieni”. Nazgule byli niegdyś dumnymi władcami ludzi, których opanowała żądza władzy i moc Jedynego Pierścienia. Tolkienowska opowieść pełna jest symboli, Władca Pierścieni jest więc figurą szatana, a Nazgule najpotężniejszymi i najwierniejszymi spośród ziemskich sług, coś jakby najwyższe kręgi Bestii.

Najczęściej wskazywaną interpretacją był czwarty jeździec Apokalipsy, na bladym koniu, któremu towarzyszy Otchłań, a którego imię Śmierć. To, że czwarty interpretuje się z tego, że w ostatnich czasach mieliśmy już trzech – wojnę, zarazę i głód, skoro więc pojawia się samotny jeździec, to musi być ten czwarty. Wszyscy zgromadzeni czekali na mroczną postać, która przybyła wodą. Na ląd wjechał jednak inny jeździec na innym koniu. Należy przyjąć, że powody były czysto praktyczne – gdyby technicy byli w stanie skonstruować sprawnego konia mechanicznego, który wskoczyłby z łodzi na brzeg, zapewne by go użyli. Musieli jednak użyć żywego zwierzęcia jako bardziej niezawodnego. Gdy Nazgul / Śmierć pojawił się na nabrzeżu, eskortowany przez republikańską armię francuską przedefilował przez szpaler narodów, symbolizowanych przez chorążych, niosących flagi państwowe. Następnie cała czereda flag ruszyła za jeźdźcem tam, dokąd ich poprowadził. Jeździec otrzymał skrzydła z neonów umieszczonych na Wieży Eiffla, co technicznie było majstersztykiem, szacunek dla realizatorów. Tą sztuczką gnostycy sami siebie i swoje twory uznają za nadprzyrodzone, i pragną, aby cała ludzkość traktowała ich jako boskie istoty, wznoszące się ponad ludzkimi ograniczeniami.

Za Nazgulem / Śmiercią podążyła cała ludzkość symbolizowana przez chorążych (poza Rosją i Białorusią, wykluczonymi przez organizatorów). Jest to dopełnienie obrzędu inicjacyjnego, odprawionego na moście Debilly. Tam symbolicznie wprowadzono ludy Ziemi do nowej, lucyferycznej religii. Nowej dla ludów, bo gnostyckie elity praktykują ją od wieków. Natomiast na Trocadero dokonano obrzędu politycznego, składając hołd Bestii z nieświadomym udziałem ludów Ziemi. Nazgul / Śmierć, jadąc wśród honorów wojskowych rewolucyjnej armii Republiki, dokładnie za sobą miał Wieżę Eiffla z neonami w kształcie skrzydeł. Jeździec znalazł się między nimi, tak, że wyglądał na postać uskrzydloną. Czwartemu jeźdźcowi Apokalipsy towarzyszyła otchłań, czeluść. W Objawieniu św. Jana aniołem przepaści, władcą otchłani jest Abbadon, po grecku Apollyon, niosący cierpienia tym ludziom, którzy nie mają pieczęci Boga na czołach. Poddawani będą cierpieniom i sami będą chcieli umrzeć, ale śmierć od nich ucieknie. Oznacza to, że do antykościoła Lucyfera zostanie przyjęta ta część ludzkości, która dobrowolnie wyrzeknie się Boga w Trójcy Jedynego. Sam rytuał więc nie wystarczy, musi być także wola ludzi, wyrażona przez zachowania. Na moście odbyła się więc część religijna zasadniczego rytuału, tycząca się władzy duchowej, natomiast na Trocadero przeprowadzono część polityczną, dotyczącą władzy ziemskiej. Widzieliśmy chorążych z flagami, podążających za Nazgulem / Śmiercią / Abbadonem, w kierunku władzy politycznej Bestii – struktury ludzkiej, tworzącej porządek polityczny, oparty na absolutnej i ukrytej władzy. Celem tej struktury w aspekcie doczesnym jest absolutna władza i absolutny wyzysk, natomiast w aspekcie duchowym – umożliwienie Lucyferowi realizacji jego celu, czyli potępienia ludzkości. Symbolem tej władzy stało się odwrócenie flagi olimpijskiej oraz to, co później działo się wokół Wieży Eiffla, o czym będzie dalej.

Symboliczna ludzkość, prowadzona przez jeźdźca (z wyjątkiem Rosji i Białorusi) została doprowadzona przed augura, którego funkcje podczas rytuału sprawował prezydent Macron. Jego pozycja jest porównywalna z pozycją kapłanki na moście Debilly – pełnili oni role mistrzów ceremonii, inicjujących pewne działania w obrębie rytuału, natomiast wobec świata rzeczywistego ich zabiegi mają znaczenie magiczno – symboliczne. O mocy wiążącej rytuału będzie dalej. Augur Macron wyrzekł uroczystą formułę, otwierającą Igrzyska. W ten sposób oznajmił urbi et orbi, że rytuał jest prawidłowy i godny – zabieg mający to samo znaczenie, co w Rzymie orzeczenie augurów o tym, czy są dies fasti, w których czynności oficjalne podobają się bogom, czy dies nefasti, w których czynności takie są bezbożne. Augur Macron orzekł, że nastały dies fasti, więc rytuał może zostać dokonany.

Gdy jeździec otrzymał flagę olimpijską, wstąpił z nią na podium – rampę w kształcie Wieży Eiffla, która też ma swoją symbolikę, o czym będzie dalej. Po drodze mijał wiwatujący tłum machający do niego flagami. On jednak, niewzruszony, z twarzą ze srebra, ledwo widoczną pod kapturem kroczył dalej bez wahania, aż dotarł do masztu i pocztu sztandarowego, po czym wręczył złożoną w kostkę flagę ciemnoskóremu oficerowi i zniknął ze sceny. Dalej nastąpiła rzecz pozornie przedziwna. Poczet, złożony z czterech oficerów francuskich sił zbrojnych rozwinął flagę według protokołu, przypiął do linki i wciągnął na maszt. I wtedy okazało się, że flaga wisi odwrotnie – dołem do góry. W komentarzach pisano, że była to wpadka. Jest to oczywiście możliwe, zdarzają się wpadki, sądzę jednak, że nie tu. Cały rytuał został dopracowany szczegółowo i zrealizowany dokładnie. Oficerowie pocztu sztandarowego nie przyglądali się fladze z dwóch powodów. Po pierwsze, musieliby wpierw rozwinąć cały złożony materiał, aby się zorientować, gdzie góra, gdzie dół. Po drugie – w tak ważnych uroczystościach flagę daje się tak ułożoną, aby została powieszona prawidłowo, i żaby poczet nie musiał się martwić jej ułożeniem. Pilnuje się tego ściśle, właśnie po to, aby uniknąć wpadek. Flagę mógł przekręcić Nazgul, ale tego nie zrobił. Tak, jak ją dostał, tak oddał. Człowiek, który wręczał flagę Nazgulowi też nie mógł jej przekręcić bez zwracania na siebie uwagi. Pomyłka musiała nastąpić na etapie składania flagi, na zapleczu. Jedynie tam było to możliwe. Biorąc jednak pod uwagę całość rytuału, wydaje się, że odwrócenie flagi było jego częścią. Komentatorzy uważają to za wpadkę, bo nie mieści im się w głowie, że organizatorzy mogliby to wykonać celowo. Jest to jednak logiczne. Tak dopracowana impreza, i nagle ktoś się myli przy czynności, która zawsze jest pod szczególnym nadzorem. Organizatorzy od samego początku pokazali, że mają swój własny scenariusz, realizujący ich własne cele. Jednym z nich jest odwrócenie idei olimpijskiej, ponieważ jest częścią tradycyjnej kultury europejskiej, a oni chcą stworzyć antykulturę dla Anty-Europy, muszą więc pozbyć się wszystkiego, co tradycyjne. Odwrócenie flagi jest więc kolejnym elementem antyolimpiady, nie ostatnim.

SOLENNITE – INAUGURACJA ZŁUDZENIA

Przemówienia oficjeli jak zwykle, dwa większe i jedno króciutkie. Tony Estanguet mówił o sporcie i zaangażowaniu, rywalizacji i dumie. Thomas Bach pozwolił sobie już na lennonowsko – masońskie wtręty o równości płci, ludzkości zjednoczonej w różnorodności i o wspólnym jej życiu jako jednego, żywego organizmu. Potem przemówił augur – prezydent rewolucyjnej Republiki Francuskiej Emmanuel Macron, wypowiadając ceremonialną kwestię – że Igrzyska XXXIII Olimpiady są otwarte.

Rota przysięgi olimpijskiej zawierała już nowe treści, dostosowane do wyznania wiary z mostu Debilly, czyli równość, inkluzywność i antydyskryminację. Jest to sprzeczne z ideą sportu wyczynowego – citius, altus, fortius – szybciej, wyżej, silniej. Sport wyczynowy jest nierówny – bo wygrywa najlepszy; ekskluzywny – bo nie każdy może być wyczynowym sportowcem; dyskryminacyjny – bo eliminuje tych, którzy przegrywają. Czego się jednak spodziewać po ludziach, którzy stawiają Olimpiadę na głowie – trucizna Bestii już się rozprzestrzenia w organizmie.

Pozostała jeszcze jedna czynność zwyczajowa, i jedna ceremonialna – fajerwerki po ogłoszeniu otwarcia Igrzysk, i zapalenie znicza olimpijskiego. Na podeście w kształcie Wieży Eiffla pojawił się znów Zinedine Zidane, powróciła też pochodnia, niesiona przez asasyna. Wyłonił się nagle z otworu w podeście, jakby spod ziemi. Pochodnia z ogniem (nie mamy pewności, czy olimpijskim – musimy na słowo wierzyć satanistom) ruszyła sztafetą olimpijczyków. Rozpoczął się oszałamiający pokaz świateł na Wieży Eiffla, o czym będzie dalej.

ETERNITE – PRAGNIENIE ZIEMSKIEJ WIECZNOŚCI

Grupa olimpijczyków powiększała się o kolejne osoby, niosące pochodnie. Przez ulice Paryża, z przystankiem przy piramidzie w Luwrze, aż do ogrodów Tuillerie, w których bracia Montgolfier po raz pierwszy wypuścili balon. Tam, pośrodku fontanny widzowie zobaczyli zakotwiczony balon z podczepioną gondolą, która okazała się zniczem olimpijskim. Stuletni biały olimpijczyk przekazał ogień dwójce młodych, silnych czarnoskórych sportowców, którzy podeszli uroczyście do balonu i podpalili jego gondolę, po czym cała konstrukcja uniosła się w przestworza, do wysokości ok. 60 metrów.

Reżyserzy i ich zleceniodawcy mają apetyty absolutne – pragną wszystkiego, czyli całego świata. Ich nowy, wspaniały świat, symbolizowany przez idealnie okrągłą kulę dźwiga jednak pokaźny bagaż obciążeń – stary świat, pełen dawnych idei, zwyczajów, pragnień, stereotypów. Czas najwyższy pozbyć się tego balastu, i wreszcie pojawiły się możliwości ku temu. Dotąd bowiem główne działania Rewolucji, chociaż wywodzące się z lucyferyczno – demonicznej duchowości, miały ograniczone możliwości przejęcia rządu dusz. Zawsze musiała ona używać przemocy – wojny, terroru, głodu, prześladowań, mordów, tortur, gwałtów, aby zmusić ludzi do posłuszeństwa. Ludzie świadomie lub instynktownie opierali się złemu. Teraz zaś Rewolucja opracowała metody, prowadzące do społecznej epidemii NDSP – nabytego debilizmu schizofreniczno – paranoicznego. To, co wcześniej Rewolucja musiała robić rękami wynajętych i opłacanych siepaczy, dziś ludzie robią sami, radują się tym, dumni są z tego, uznali to za swoje prawa. Nie chcą już walczyć w obronie swojego świata, ale walczą o to, żeby mogli ten świat niszczyć. W tym stanie dusz białych ludzi wystarczy tylko pod stary świat podłożyć pochodnię, aby zgorzał do szczętu, a wówczas nowy, wspaniały świat, lekki i wolny od krepujących go ciężarów wzniesie się do wiecznej chwały swoich twórców i ich pana. Jest więc ogień i są nowi Europejczycy, proletariat, nowy stan trzeci, który trzeba po marksistowsku uświadomić, wzmocnić i zradykalizować, a wówczas sami podłożą pochodnię pod świat białego człowieka – takie są marzenia gnostyckich reżyserów.

PRAKTYKA ZASTĄPIENIA

Tym nowym proletariatem są ci wszyscy, którym kultura białej Europy jest obca lub wroga. Do niedawna biali Europejczycy byli gotowi walczyć za swój świat, ale to było wtedy, gdy wierzyli w Boga. Gdy dali się lewicy namówić na apostazję, sami stali się lewakami. Zanurzyli się z życiu bezbożnym, rozpustnym, bezpłodnym, bezsensownym. Celem życia stał się dobrostan. Przestało im się chcieć czegokolwiek, jak myszkom w eksperymencie Calhouna, ogarnęła ich gnuśność, bezsens i beznadzieja. Pozwolili na to, aby elity władzy ich krajów stały się sługami Bestii, i obojętnie przyglądają się, jak ci zdrajcy sprowadzają miliony ludzi obcych pod każdym względem, z przewagą wyznawców islamu, tradycyjnie dążącemu do opanowania Europy. Frankowie obronili Francję pod Poitiers w 732 roku, Antyfrancuzom nie przeszkadza nawet, że nie ma już Francji, tylko Anty-Francja, i bardziej, niż islamskich rezunów obawiają się nacjonalizmu i chrześcijaństwa.

Neofrancuzi wyraźnie są promowani przez reżyserów rytuału paryskiego. Oni mają zastąpić białych, i jest to zgodne z założeniami planów unijnej integracji europejskiej. Realizuje ona projekt Paneuropy Richarda Koudenhove – Kalergi, który był zbieżny z zamiarami masonów i Bestii, dlatego dostał zielone światło i wsparcie z Ameryki. Antyfrancuzi, dumni ze swojej rewolucji i z tego, że ich przodkowie – sankiuloci obcinali głowy arystokratom i masakrowali katolików, śpiewając Ca ira, nie zdają sobie jeszcze sprawy z tego, że na kolejnym etapie Rewolucji to oni zajmą miejsce mordowanych arystokratów i katolików, to oni usłyszą Ca ira, rapowane przez Neofrancuzów, i to ich głowy potoczą się po paryskim bruku, obcięte maczetami. Wystarczy spojrzeć, kto w ramach rytuału paryskiego został ozłocony, kogo wyróżniono i kto kogo zastępuje. Neofrancuskie towarzystwo, buszujące po bibliotece; złote raperki, dyrygujące żołnierzami; złote bohaterki Rewolucji, egzotycznego pochodzenia; nowa Marianne; rapujący artyści; na końcu – komu ogień przekazuje biały starzec, kto podpala znicz. Nawet osiągnięcia nauki i techniki, z których wciąż dumni są Antyfrancuzi zostały przedstawione jako przeszłość – aby je zobaczyć, asasyn musiał wsiąść do wehikułu czasu.

SYNCHRONOCITE – REGULACJA MASOŃSKIEGO ZEGARA

To hasło pojawiła się na początku widowiska, ale jego wymowa widoczna jest dopiero po objawieniu dalszych części rytuału. Pokazano bowiem, jaka jest dopuszczalna forma funkcjonowania białych w nowym, wspaniałym, lucyferycznym świecie, zarządzanym przez Bestię. Na rusztowaniach odbudowywanej katedry Notre Dame pracowali ludzie w kaskach i kombinezonach roboczych. Odgłosy ich pracy ułożyły się w jeden rytm. Każda postać, symbolizująca świat pracy miała plamy złotej farby na stroju w tych samych miejscach – na rękawach, nogawkach i na ramionach. To miejsca na ciele ludzkim, szczególnie angażowane przy wykonywaniu pracy fizycznej. Chwilę później na nabrzeżu pokazano liczną grupę w codziennych strojach, używanych do prac domowych, umieszczoną na złotym tle. Ludzi ci imitowali czynności prac fizycznych i walki na pięści. Ich ruchy były skoordynowane z tańcem czarnoskórego tancerza na przeciwnym brzegu Sekwany. Swój występ wykonywał na złotym podium, ustawionym na dachu kamienicy, nadając rytm jak demiurg. Na końcu swojego występu cała grupa zastygła jak automaty, którym wyłączono prąd, w charakterystycznym geście – serduszkach – emotkach.

Wygląda więc na to, że biali ludzie będą mogli uniknąć eliminacji, pod warunkiem, że posłusznie będą wykonywać polecenia władz i wydajnie pracować na swoich panów. Oczywiście mowa tu o panach, należących do gnostyków i władzach, wykonujących ich polecenia. Wtedy zostaną docenieni i pozwoli im się żyć. Docenienie w rytuale paryskim symbolizuje kolor złoty. Osoby lub obiekty, przedstawione na złoto zostały wyróżnione jako narzędzia gnostyków. Próżno jednak łudzą się ci, którzy myślą, że jeśli będą użyteczni dla Bestii, zachowają pozycję lub ją wzmocnią. Wszyscy, których gnostycy dziś złocą, jutro będą chcieli wykorzystać jako sankiulotów w Paryżu i kolumny piekielne w Wandei, do zniszczenia tego, co przeszkadza Bestii. Po wykonaniu swojego zadania sami pójdą na szafot, a Bestia wyznaczy innych do ozłocenia. Rewolucja robi tak zawsze, i gdyby białym ludziom chciało uczyć się historii, wiedzieliby, co im grozi i jak to zwalczać.

TAJEMNICZE POSTACI

W trakcie rytuału pojawiły się dwie ważne dla dramaturgii postaci. Jedna – jeździec, czyli Nazgul / Śmierć / Abbadon została już omówiona. Druga to tajemniczy asasyn – skrytobójca, nosiciel pochodni z ogniem (podobno) olimpijskim. Zachodzi jakościowa różnica między tymi postaciami, widoczna dopiero w szczegółach. Jeździec ma twarz – zakrytą kapturem srebrną maskę. Natomiast asasyn jest postacią bez twarzy, przemykającą po dachach, ulicach i budynkach Paryża i momentach historii, na przemian pojawiającą się i znikającą. Tajemniczy świadek, a może raczej inspirator, który chce dla siebie zachować swoją tożsamość, a może już jej nie ma, bo realizując różne misje dla czarnego pana utracił ją, jak Nazgul.

Asasynowi powierzono przenoszenie ognia olimpijskiego, nie wiadomo jednak, jak wszedł w jego posiadanie. Ostatnimi nosicielami ognia, którym można przypisać sukcesję, była trójka dzieci z arabskim chłopcem na czele. Potem jednak one znikają, a pojawia się asasyn. Wygląda na to, że odebrał dzieciom pochodnię, być może zabił chłopca lub całą trójkę, w końcu to zabójca. Zanim przekazał pochodnię Zidanowi, pojawiał się i znikał, nie możemy więc powiedzieć, co się wtedy działo z ogniem. Jego pojawienie się na Trocadero było barokowym zabiegiem teatralnym, gdzie praktykowanym zwrotem akcji było pojawienie się „deus ex machina” – postaci jakiegoś boga z mitologii grecko – rzymskiej. W rytuale paryskim zastosowano zabieg „diabolus ex machina” – asasyn wyłania się spod ziemi z ogniem. Widzowie byli przekonani, że jest to wciąż ogień olimpijski, chociaż równie dobrze mógł to być ogień piekielny lub zwyczajny – odpalony od zapalniczki. Raczej to drugie, ponieważ, jak dowiedzieliśmy się dwa dni po ceremonii – rolę asasyna grało kilkanaście postaci, inaczej nie dałoby się umieścić go w tak różnych miejscach Paryża. Czy zadbano o to, aby w każdej pochodni, a szczególnie w ostatniej palił się prawdziwy ogień olimpijski – pozostaje tajemnicą organizatorów.

Pochodnię powierzono asasynowi nie po to, aby doniósł ją do znicza, ale by był przewodnikiem przez oficjalną i tajną historię Rewolucji. Ludzie Bestii ujawnili ludzkości, że zawsze, gdy dzieją się wydarzenia rewolucyjne, towarzyszą im jacyś asasyni bez twarzy. Masoneria zdradziła ludzkości szczegóły swojego modus operandi

GRYWALIZACJA MASOŃSKA

Skoro mowa już o tym jakże sympatycznym, ezoterycznym towarzystwie, wątki masońskie, użyte w rytuale nie powinny budzić wątpliwości. Podstawą dramaturgii rytuału była Rewolucja, szczególnie jej najważniejszy dla Anty-Francji i zachodniego świata moment – Wielka Rewolucja Antyfrancuska, z której wywodzą się republikańskie wartości Anty-Francji, Unii Europejskiej i oficjalnej części globalizmu. Moment ten został ściśle zaplanowany i rozpracowany, tak, że trudno było znaleźć wśród aktorów rewolucyjnej sceny kogoś, kto nie był masonem. Rewolucja posługiwała się ideologią, która nie zmieniła się od wieków. Od starożytnych gnostyków, poprzez herezje antykatolickie, różokrzyż, iluminatów bawarskich, masonów, jakobinów i inne ugrupowania Anty-Francji, karbonariuszy, socjalistów, komunistów, anarchistów, aż po globalistów, wciąż jest to ta sama ideologia – likwidacja religii i moralności chrześcijańskiej, Kościoła katolickiego, państw, narodów, rodzin, małżeństwa, własności prywatnej – marzenie Lennona w Imagine i zmysłowy śpiew Juliette Armanet przy płonącym fortepianie podczas rytuału paryskiego. Jego organizatorzy orzekli arbitralnie, że to Imagine jest hymnem olimpijskim, na razie jeszcze nieoficjalnym, pomimo, że od 1896 r. istnieje oficjalny. Jednak Rewolucja zmienia wszystko, hymny też. Tak sobie powiedzieli, a Przemysław Babiarz publicznie ich zdemaskował, co wywołało paniczną reakcję minionków (sługusów) Bestii.

Rozmach i jawność rytuału paryskiego można bardzo łatwo wytłumaczyć – jest to grywalizacja (wykorzystanie elementów gier w kontekście niezwiązanym z grami) między dwiema głównymi obediencjami masońskimi – masonerią regularną i nieregularną. Główną siłą masonerii regularnej jest Masoneria Rytu Szkockiego Dawnego i Uznanego, która od samego początku określała założenia ustrojowe i polityczne Stanów Zjednoczonych. Dąży ona do osiągnięcia swoich celów drogą ewolucyjną. Jej najważniejszą emanacją polityczną jest Towarzystwo Fabiańskie, z którego wyprowadzono szereg organizacji różnego typu, tworzących do teraz politykę Anglosasów. Działania takie zakładają dyskrecję i umiarkowane afiszowanie się ze swoimi osiągnięciami. Tradycyjnie najważniejszym ugrupowaniem masonerii nieregularnej jest Wielki Wschód Francji, od samego początku skupiający zadziorów i radykałów, dążących do realizacji celów szybko, nie bacząc na przeszkody i koszty. Dla nich właściwym sposobem działania jest Rewolucja, i to oni najprawdopodobniej zaplanowali rytuał paryski.

Między różnymi frakcjami tajnych organizacji wcale nie panuje pokój, do jakiego oficjalnie wzywają, lecz ukryta wojna, jaką faktycznie przynoszą. Od czasu I Wojny Światowej pałeczka polityki światowej przeszła do USA, a Europa została zmarginalizowana. Trudno to znieść francuskim megalomanom, którzy i bez masonerii uważają się za pępki świata. Nie powinno więc dziwić, że gdy dorwali się do globalnej imprezy, postanowili ją wykorzystać, aby odzyskać wpływy. Animozje między Wielkim Wschodem a Szkotami były widoczne w dwóch momentach: gdy asasyn leciał balonem w kosmosie, mijał pustynną planetę, porosłą z rzadka kaktusami, z której wyrastała Statua Wolności, symbol Nowego Yorku, (prezent od Francji nota bene). Statua miała wyraźnie oznaki korozji i opuszczenia. Drugi moment nastał wtedy, gdy rozpoczynała się antymsza na moście Debilly, ważny element religijny całego rytuału. Usłyszeliśmy wtedy piosenkę „Ca balance pas mal a Paris”, w której tekście wyraźnie zawarty jest bunt przeciw amerykańskiej hegemonii kulturowej i przeciwstawienie jej Paryża, który jest lepszy niż wszystko, co oferuje Ameryka. Być może znaczenie ma też numeracja – 33 olimpiada, 33 stopnie wtajemniczenia u Szkotów.

Nie jest to jedyny powód tak wielkiej jawności. Poza rywalizacją między sobą, ludzie spod znaku symbolicznej kielni czują się już tak pewni swego panowania nad rzeczywistością, ludźmi i naturą, że sami uwierzyli w to, że Boga nie ma, a oni mogą wszystko. Zbiega się to z widocznym coraz bardziej uwiądem intelektualnym ludzi, tworzących struktury Bestii. Między tymi dwiema grupami zachodzi ścisła korelacja i zależność, z tym, że Bestia stoi wyżej, niż masoneria, którą wykorzystuje jako jedno ze swoich licznych narzędzi. Teraz jednak obydwie grupy coraz bardziej przestają odróżniać, co jest rzeczywistością, a co ich wyobrażeniem. Zapewne właśnie dlatego od kilku lat tak jawnie głoszą światu swoje orędzie. Wystarczy spojrzeć na pozostałe głośne ceremonie – 2016 – hołd Spinelliemu na wyspie Ventotene – premier Włoch, prezydent Francji, kanclerz Niemiec; ten sam rok, otwarcie tunelu św. Gotarda – ta sama ekipa, plis kilku pomniejszych; 2021 – pożegnanie kanclerz Merkel; 2022 – Igrzyska Wspólnoty Narodów w Birmingham; 2024 – Eurowizja; ten sam rok – otwarcie Igrzysk Olimpijskich; 2020 – 2024 – prezydentura Joe Bidena. To tylko niektóre z cyrkowych przedstawień, urządzonych przez gnostyków.

Przedstawienia takowe mają zawsze kilka celów i kilka kręgów adresatów:

  • szeroka opinia publiczna – narody. Przekaz dla nich dzieli się na trzy rodzaje: triumfalizm gnostyków i poniżenie narodów – „jesteśmy potężni, i wszechmocni, a wy nic nie możecie”; dążenie do samosprawdzającej się prognozy – „musicie robić wszystko, co wam powiemy, inaczej nastąpi koniec świata”; fałszywa troska – „kochamy was i chcemy waszego dobra”.
  • Gnostycy – zacięta rywalizacja między grupami interesów, zarazem zwalczającymi się i współpracującymi. Ich działania mają zbudować przeświadczenie, że są najlepsi, najpotężniejsi, bezbłędni, najlepiej służący czarnemu panu. Każda licząca się grupa gnostyków chce o tym przekonać pozostałe grupy, swoich własnych podwładnych i samych siebie. Wynika z tego rosnąca tendencja do samooszukiwania i oderwania od rzeczywistości.
  • Czarny pan i jego demony. Różne koterie gnostyków próbują przekonać byty duchowe, z którymi mają kontakt, lub z którymi chcieliby nawiązać kontakt, lub co do których wydaje im się, że mają kontakt, że to właśnie ta, a nie inna grupa lepiej służyła, służy i będzie służyć swojemu panu.

Ciąg dalszy nastąpi.

Odwiedź także nasz profil na Facebooku i śledź naszą działalność na bieżąco.

Globalizm to niewolnictwo gospodarcze

https://www.zerohedge.com/geopolitical/globalism-economic-slavery

Globalizm to niewolnictwo gospodarcze

Życie w najbliższej przyszłości

DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 6
 
READ IN APP
 

Nigdy niczego nie będzie posiadał.   Wynajmuje swoją sypialnię, meble i skromne rozrywki. Co miesiąc  cyfrowe konto  powiązane z jego  cyfrowym identyfikatorem  otrzymuje określoną liczbę  jednostek waluty cyfrowej banku centralnego. To, ile otrzyma, zależy od liczby godzin przepracowanych w rządowej pracy, od tego, jak bardzo rząd ceni jego pracę, od tego, ile rząd opodatkowuje go za przywilej korzystania z publicznej infrastruktury i od tego, ile jego z dochodu rząd uzna za przeznaczone do redystrybucji dla innych obywateli w potrzebie. Po odliczeniu podatków, czynszów, mediów i innych różnorodnych opłat miejskich, stanowych, federalnych i międzynarodowych od jego zarobków, ma on niewielki — jeśli w ogóle — dochód dyskrecjonalny.  

Jeśli zdecyduje się zaoszczędzić dochód, aby zainwestować go w swoją przyszłość, rząd informuje go, że jego cyfrowe jednostki walutowe banku centralnego znikną w ciągu dziewięćdziesięciu dni.   Jeśli spróbuje kupić coś, co rząd zakazał, straci to, co obecnie posiada. Jeśli zrobi coś, co rząd uzna za sprzeczne z jego dobrostanem, jego  wynik oceny kredytowej społecznej spadnie, a część jego dochodu dyskrecjonalnego zniknie. Co kilka tygodni na ekranie wideo w jego mieszkaniu pojawia się cyfrowy lekarz (działający na sztucznej inteligencji) ze szczegółową listą wszystkich „niezdrowych” rzeczy, które zrobił od czasu ich ostatniej interakcji. Zostaje poinformowany, że część jego tymczasowych oszczędności zostanie przekazana obywatelom o zdrowszych nawykach. Jego monitor zdrowia AI informuje go, że musi natychmiast zgłosić się do najbliższego centrum dystrybucji farmaceutycznej, aby mógł otrzymać najnowsze „szczepionki”. Niedopełnienie tego obowiązku spowoduje dezaktywację wszystkich elektronicznych urządzeń rozrywkowych i trwały ślad w jego historii kredytowej społecznej.

Jest niezadowolony, a ponieważ nadzorca ds. sztucznej inteligencji w stanie wykrył jego niezadowolenie, monitor wyświetlacza w jego mieszkaniu zachęca go do znalezienia osobistego sensu poprzez „dołączenie do walki z globalnym ociepleniem”.   Przez jakiś czas właśnie to robi. Uczestniczy w spotkaniach społeczności w swoim budynku mieszkalnym, na których urzędnicy rządowi mówią o znaczeniu „ratowania planety” poprzez „nieposiadanie niczego”. Rozmawia z anonimowymi nieznajomymi (botami?) na platformie mediów społecznościowych stanu i wszyscy zgadzają się, że poświęcenia, których dokonują, aby uratować świat, są zdecydowanie tego warte. Pewnego ranka budzi się i odkrywa, że ​​jego ocena kredytowa wzrosła i że został nagrodzony kilkoma dodatkowymi jednostkami cyfrowej waluty banku centralnego. Mimo to nasz przyszły człowiek pozostaje niezadowolony.

Pewnego dnia syreny wyją, a na monitorze jego mieszkania migają wiadomości:  kraj jest w stanie wojny . Słucha uważnie, ale nie potrafi zorientować się, które obce narody atakują. Zaufani prezenterzy informują go, że pokój, dobrobyt i wolność są zagrożone. Wychodzi ze swojego małego mieszkania i widzi innych samotnych lokatorów, którzy są podekscytowani i rozmawiają z entuzjazmem o nadchodzących bitwach. Wraca do środka i widzi swojego przełożonego AI, który informuje go, że został osobiście wybrany do ochrony ojczyzny przed jej wrogami. Po raz pierwszy od wielu lat nasz przyszły człowiek czuje się żywy.  

Wkrótce trafia do obozu szkoleniowego, gdzie cieszy się regularnymi ćwiczeniami, dyscypliną i koleżeństwem. Sześć miesięcy później on i jego nowi przyjaciele zostają wysłani za granicę.   Dziwne, że przez cały ten czas nikt nie wyjaśnił, z kim właściwie będą walczyć. Wie tylko, że toczą wojnę z „autorytarnymi przywódcami”, którzy chcą „zabrać nam demokrację”. W jego obozie panuje oczekiwanie i niekończące się rozmowy o przygodach. Potem, gdy wszyscy najmniej się tego spodziewają, z góry atakuje grzmiący rój dronów. Nikt nie ma czasu, żeby zareagować. Eksplozje zdają się nadchodzić znikąd. Widzi ciała swoich przyjaciół rozrywane na strzępy. Potem wszystko robi się ciemne.

Budzi się w szpitalu ciężko ranny, zostaje nazwany bohaterem, a później odesłany do domu.   Kiedy przybywa, zauważa kolejki po chleb przed rządowymi centrami dystrybucji genetycznie zmodyfikowanej żywności, . Słyszy, jak żebrak na ulicy żartuje, że powinni nazywać je „ kolejkami owadów ”, ponieważ to wszystko, co jest do jedzenia.

   Dowiaduje się, że ktoś inny wprowadził się do jego starego mieszkania, ale ze względu na służbę wojskową oferuje mu się nowe. Jest mniejsze i ma jeszcze mniej mebli niż to, które stracił. Zdaje sobie sprawę, że większość jego byłych sąsiadów nigdy nie wróciła z wojny i że wielu przybyszów mieszkających teraz w ich mieszkaniach wygląda i brzmi jak ludzie, z którymi kazano mu walczyć za granicą. Nic nie ma sensu. Jego obrażenia go dręczą. Czuje się jeszcze bardziej zagubiony i samotny niż przed pójściem na wojnę. Jego przełożony AI informuje go, że został dodany do listy osób uważanych za „potencjalnych terrorystów krajowych”. Pozostanie na tej liście utrudni mu pracę i życie.

Pewnego dnia jego cyfrowy lekarz pyta, czy chciałby pomocy w pokojowym zakończeniu swojego życia.   „Możesz uratować innych”, mówi mu, „trwale zmniejszając swój ślad węglowy”. W agonii zastanawia się: „Jak do tego doszło?”

Najkrótsza odpowiedź dla naszego przyszłego przyjaciela brzmi tak:  rządy porzuciły solidne pieniądze . Zastąpiły złote monety papierowymi walutami. Uczyniły nielegalnym prowadzenie swobodnej działalności gospodarczej przez zwykłych obywateli i zażądały, aby w transakcjach gospodarczych używano banknotów emitowanych przez rząd. Następnie dali prywatnym bankom centralnym prawo do drukowania tych papierowych banknotów, kiedykolwiek uznają, że będzie to dobre dla gospodarki.  

Czyją gospodarkę  chronią bogaci bankierzy centralni — Wall Street czy obywateli?

   Choć rzekomo obciążone są obowiązkami finansowymi w celu maksymalizacji zatrudnienia i minimalizacji inflacji, banki centralne działają jako manipulatorzy rynkowi i drukarze pieniędzy dla rządów, które one wydają w nadmiarze. Zwiększając podaż papierowej waluty, cena dóbr konsumpcyjnych rośnie. Jednak cena akcji giełdowych również rośnie. Te aktywa kapitałowe nie zyskują żadnej realnej wartości, ale ich rosnące ceny dają iluzję wzrostu gospodarczego. Wiele złych firm, które nigdy nie przetrwałyby na wolnym rynku, staje się lukratywnymi okazjami inwestycyjnymi na fałszywych rynkach. Łatwe pieniądze utrzymują firmy, które nie generują żadnej wartości rynkowej. Kto traci najwięcej w tym sztucznym układzie? Najbiedniejsi ludzie, którzy nie mają akcji i tylko ograniczone oszczędności gotówkowe. Obserwowali, jak stu dolarowy banknot ukryty pod ich materacami traci większość swojej wartości w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat.

Ani waluty fiducjarne, ani banki centralne nie mają żadnego funkcjonalnego miejsca w wolnych społeczeństwach.   Rządy, które manipulują wartością pieniądza, manipulują rynkami i okradają pracujących biedaków. Najbogatsi kończą na posiadaniu wszystkiego, podczas gdy wszyscy inni próbują balansować na linie długów konsumenckich, kredytów hipotecznych, długoterminowych pożyczek i rosnącej perspektywy niewypłacalności.   Ten świat, który zbudowały elity finansowe i polityczne, jest niezrównoważony. Jest to również rodzaj niewolnictwa ekonomicznego.

Ponieważ jest niezrównoważony, ci, którzy odnieśli największe korzyści z jego powstania, zrobią wszystko, co konieczne, aby przetrwać jego upadek. Upadek dolara nie ma znaczenia, jeśli ci, którzy kontrolują dziś system finansowy, kontrolują cyfrowe waluty banku centralnego przyszłości. Rażące nierówności i szerząca się bieda nie mają znaczenia, jeśli rządy potrafią przekonać niezadowolonych obywateli, że zmiany klimatu, choroby i wojna wymagają od nich posiadania mniejszej ilości rzeczy i poświęcenia większej ich ilości. Rosnący gniew opinii publicznej nie ma znaczenia, jeśli ci, którzy mają armie, potrafią cenzurować wypowiedzi, ograniczać dostawy żywności, podżegać do wojen i więzić dysydentów.  

Zastanów się: ile z powyższej historii wydaje się obce, a ile boleśnie znajome? Twoja odpowiedź powie nam, ile czasu nam zostało.

Grzegorz Braun: “Projekt Globalizacji” tworzony celowo, to nie “wypadki przy pracy”. 16 minut.

O eurokołchozie i chrześcijaństwie. Grzegorz Braun wyjaśnia wątpliwości

Wystąpienie polskiego Posła do PE i Prezesa Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna podczas I Zjazdu Kobiet Prawicowych w dniach 24-25.08.2024 w Krakowie.

16 minut.

================================

Migawki:

Instytucje tworzące “Projekt Globalizacji” tworzą to celowo, to nie “wypadki przy pracy”.

Nieprawda, że “globalizacja da się naprawić!”.

Kij jest grubszy o wiele mocniejszy od marchewki.

MOC – dla niewielu, a fasadowo, dla sług – szeroka oferta korupcyjna


Co gorsze: Globalizm jedno czy wielobiegunowy?

Co gorsze dżuma czy cholera?

Czyli globalizm jedno czy wielobiegunowy?

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 15
 
READ IN APP
 

Idee globalizmu” są powszechnie postrzegane w swej „idealnej” formie, czyli jak w neobolszewickiej bajce:

·     Jeden komitet centralny globalnych oligarchów finansowych.

·     Jeden rząd administracyjny w formie przypominającej ONZ, z „ministerstwami” podobnymi do WEF, WHO, itd.

·     Z kierunkiem zarządzania od góry do dołu i wykonywania od dołu do góry.

Jest to oczywiście „model-marzenie” śniący się po nocach unijnym „komisarom z jewrosojuza”, ale tak nieosiągalny jak przysłowiowy komunistyczny „raj na ziemi”.

Bardzie realną formą jest „globalizm wielobiegunowy”, który powstaje na naszych oczach.

Jest to swoiste déjà vu z socjalistycznego post-stalinowskiego okresu, w którym każda nacja miała sobie znaleźć swoją drogę do komunizmu, zgodną z lokalną tradycją i cywilizacją. 

Na obecnym etapie globalizmu (czyli arcy-bolszewizmu) mamy zasadniczo dwa odłamy globalizmu:

·      Zachodni, pod przywództwem ameryki, składający się z unii europejskiej i zdegenerowanych odprysków tego anglosaskiego imperium: Australii, nowej Zelandii, Japonii, Korei Południowej, Kanady i W. Brytanii.

·      Wschodni, zwany skrótowo BRICS pod wspólnym przywództwem Rosji i Chin ludowych.

Każdy z tych bloków realizuje swoją specyficzną wersję globalizmu: 

·      Zachód to imperium kłamstwa, degeneracji, deprawacji i totalnego uwolnienia od nawet najelementarniejszych Boskich Reguł społecznego funkcjonowania.

·      Rosja i Chiny to systemy oparte na „narodowych tradycjach”.

Te dwa bloki, a konkretniej Rosja i nato prowadzą ze sobą wojnę zastępczą na terytorium rusi kijowskiej, w wyniku której kijowszczyzna została de facto unicestwiona.

Pomimo to, Rosja dysponująca obecnie najnowocześniejszą armią lądową i powietrzno- kosmiczną, (oceny te pochodzą od zachodnich niezależnych i „zależnych” ekspertów), posiadającą pod bronią ponad milion żołnierzy, nie jest w stanie zakończyć tego konfliktu totalną wiktorią! Mało tego, potrafi „przegrywać” lokalne konflikty z banderowcami np. w regionie kurskim!

Trudno jest wyrokować, czy sam Putin jest globalistą (jego wysoki poziom inteligencji sugerowałby coś odwrotnego), ale niewątpliwie kremlowski judeo-noebolszewicki reżim jest do szpiku kości „globalistyczny”.

Pomimo rosnącej oddolnej presji społeczeństwa rosyjskiego, ani wojna na rusi kijowskiej, ani inne problemy nie znajdują zwycięskiego finału. 

Armia FR kontynuuje swą „ofensywę” w tempie jednego metra na zachód na dobę.

Pomimo ogromnego społecznego niezadowolenia, Kreml utrzymuje szeroko otwarte wrota dla masowej emigracji z obszaru byłego imperium sowieckiego. 

Poziom „cyfryzacji” społeczeństwa daleko prześciga zachodnie „osiągnięcia” w tej dziedzinie i może być tylko porównywalnym z chińskim standardem.

FR znajduje się również w czołówce szprycowania ludności wszelkiego rodzaju „szczepionkami”. 

Podsumowując ten panoramiczny przegląd współczesnego globalizmu, jedno pytanie pozostaje otwarte:

Który z tych „bloków”, zachodni, czy wschodni, pierwszy stoczy się w przepaść piekielną?

No, ale na to pytanie odpowiedź może dać jedynie   Bóg Wszechmocny!

Obłąkane elity wpychają nas w otchłań piekielną !

Ludzkość w szatańskim potrzasku

Obłąkane elity wpychają nas w otchłań piekielną!

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 11
READ IN APP
 

Trudno jest dociec, kiedy proces globalizacji świata się zakończył.  Przy czym pod pojęciem jego „zakończenia”, mam na myśli ostateczne obsadzenie, w przygniatającej większości państw, kluczowych stanowisk przez globalistów.

Z całą pewnością było to przed rozpętaniem fałszywej pandemii Covida. Dopiero pełna kontrola wszystkich funkcji i organizacji międzynarodowych i państwowych, przez globalnych oligarchów finansowych, dała sygnał startu tego największego ludobójstwa w dotychczasowej historii świata.

Jak wiemy, agentura globalistyczna była dobierana według rygorystycznych kryteriów:

·     Bezwzględnie wszyscy oni musieli być pederastami i/lub pedofilami

·     Plusem był ich ewentualny satanizm i/lub transpłciowość

·     Kryminalna przeszłość, była dodatkowym atutem w karierze, gdyż dawała możliwość ewentualnego szantażu zbuntowanego osobnika

Przedstawione powyżej warunki, to niejako fundament kwalifikacyjny (paszport) do „rajskiego ogrodu elit”. TAKIMI SĄ ONE BEZ WYJĄTKU WE WSZYSTKICH PAŃSTWACH ZACHODU, włączając w to oczywiście III RP.  

Czy i w jakim stopniu różnią się one w innych obszarach cywilizacyjnych, trudno jest dywagować nie znając od podszewki specyfiki obyczajowo-cywilizacyjnej tamże.

Jednakowoż, elementem jednoczącym bez wyjątku globalistów całego świata są cechy pochodne wywodzące się niejako z tych FUNDAMENTALNYCH, wymienionych powyżej.

Do kluczowych należą następujące:

·     Całkowity brak sumienia

·     Skrajnie wąski horyzont myślowy

·     Wybujała pycha

·     Nieokiełznana żądza władzy, prominencji i tytułów

·     Całkowita ignorancja we wszystkich dziedzinach wiedzy i nauki

·     Patologiczna zachłanność

·     Bezwarunkowa uległość w odniesieniu do swych szatańskich pryncypałów

Ten powyższy zestaw „kwalifikacji”, zadecydował że pomimo TWARDYCH NAUKOWYCH DOWODÓW (jest ich tak ogromna ilość, że nie zacytuję odnośników) na rozmyślne i zamierzone ludobójstwo covidowe, którego ofiarami stały się miliony ofiar i dalsze miliony doszlusowują na bieżąco, żadnemu ze sprawców tej zbrodni, ani „decydentów’ ponadpaństwowych i państwowych NAWET WŁOS Z GŁOWY NIE SPADŁ. 

Chorzy umysłowo zbrodniarze, tacy jak Bill Gates, nadal trzymają stery korporacji i prywatnych ponad rządowych organizacji (WEF, WHO, etc.) bezprawnie decydując o losach Ludzkości i działaniach „niezależnych i demokratycznych rządów”.

A przecież fałszywa „pandemia”, to tylko jeden ze składników „menu”, jakimi raczą oni Ludzkość. 

Do innych krytycznych należą:

·     Walka ze „zmianami klimatycznymi” a w szczególności „gazami cieplarnianymi”, takimi jak CO2 , a także azotem, którego naturalny poziom w ziemskiej atmosferze wynosi 78%, w wyniku której likwiduje się rolnictwo, oraz przemysł na Planecie Ziemi.

·     Powszechne zatruwanie atmosfery i biosfery ( w tym ludzi)  przy pomocy tzw. „smug chemicznych”.

·     Niekontrolowane rozprzestrzenianie niszczycielskiego mRNA w „lekach”, „szczepionkach” i mięsie (poprzez „szczepienie” tymże bydła rzeźnego).

·     Geoinżynierię: wywoływanie trzęsień ziemi, huraganów i innych katastrofalnych zjawisk

·     Obłędne parcie do wojny jądrowej z FR, Chinami, Iranem, etc.

W realizacji tych i innych punktów programu globalistycznego, kluczową rolę odgrywają osobnicy zainstalowani w strukturach władzy na świecie. 

Gdyby osobnicy owi posiadali choć tyle poczytalności, wiedzy i instynktu samozachowawczego, co Lenin, Hitler, Stalin, czy Mao, to we własnym interesie zaprzestali by podcinania gałęzi na której również oni sami siedzą.   

Niestety nie posiadają oni nawet śladowych ilości tych cech, co paraliżuje Ludzkość w jakichkolwiek próbach wyrwania się z śmiertelnego uścisku szatana.

Na tym etapie możemy więc jedynie liczyć na Miłosierdzie Boskie!

Postępy globalizmu w putinowskiej Rosji.

Jak globalizm ma się w putinowskiej Rosji?

SPIEF ’24 – Wielobiegunowy Porządek Świata przybywa do Petersburga, aby wykonać testy PCR, i porozmawiać o zrównoważonym rozwoju i ekologicznej kontroli świata

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUN 7
 
READ IN APP
 

To się dzieje. Ponownie. Tak jest niestety co roku.

Mam tu oczywiście na myśli Międzynarodowe Forum Ekonomiczne w Petersburgu, które jest corocznym zgromadzeniem najbardziej antyglobalistycznych umysłów świata.

Zgodnie  z tradycją bez negatywnego wyniku testu PCR nie zostaną Państwo wpuszczeni na teren wydarzenia.

Najważniejszym  punktem programu  jest „przejście do wielobiegunowej gospodarki światowej”, tj. utworzenie „globalnego systemu regulacji emisji dwutlenku węgla”, który utoruje drogę dla długoterminowego „zrównoważonego rozwoju”:

Strategie rozwoju łańcuchów produkcyjnych i dostaw opracowywane są z uwzględnieniem globalnych celów Porozumienia paryskiego oraz krajowych planów redukcji emisji i adaptacji do zmian klimatycznych. Współmierne podejście i  tempo regulacji emisji wśród państw członkowskich EAEU, SCO i BRICS umożliwią zbudowanie globalnego systemu regulacji emisji dwutlenku węgla w oparciu o sprawiedliwą transformację energetyczną , w tym technologie przejściowe, oraz zgodny z zasadami wielostronnego systemu handlu i neutralność technologiczna. Dla EAEU zbieżność podejść do regulacji klimatu jest priorytetem długoterminowym. […]  Czy rynkowe mechanizmy ustalania cen emisji dwutlenku węgla pomogą osiągnąć cele klimatyczne w krajach SCO, EAEU i BRICS oraz jaka jest uczciwa cena za węgiel?

Ile powinien kosztować jeden kawałek BRICS-carbon? Pięć cyfrowych rubli? Może dziesięć? Jeśli przyjedziesz do Petersburga, będziesz mógł omówić ten ważny temat z niektórymi z  najbardziej znanych na świecie koneserów emisji dwutlenku węgla , w tym Ruslanem Edelgeriyevem, specjalnym przedstawicielem prezydenta Rosji ds. klimatycznych i Tatianą Zavyalovą, starszym wiceprezesem Sbierbanku ds. ESG.

Inny panel omówi  „finansowanie transformacji”  i inne zrównoważone działania, które ponad wszelką wątpliwość dowodzą, że „kraje BRICS aktywnie wspierają ruch na rzecz redukcji emisji w sektorach tradycyjnie wysokoemisyjnych”.

Eksperci  omówią także  , dlaczego nie ma powodów do obaw „szybkiego rozwoju” technologii biometrycznych w Rosji:

Światowy rynek technologii biometrycznych szybko się rozwija, a Rosja jest jednym z jego liderów. W kraju pojawia się coraz więcej usług wykorzystujących biometrię, a korzystanie z usług rządowych i komercyjnych dla Rosjan staje się coraz łatwiejsze i bardziej dostępne.  Jednak ludzie obawiają się tej nowej technologii. Niektórzy boją się oszustów, inni boją się wycieków. Dla innych oznacza całkowitą kontrolę państwa.  Te stereotypy utrudniają jego rozwój . Ale czym właściwie jest biometria? Czy potrzebujemy tej technologii i czy jest powód, aby się jej bać?

Ostatecznie konferencja ma na celu pomóc w wprowadzeniu niezwykle zrównoważonego porządku świata opartego na kredytach węglowych, biometrycznych znacznikach bydła i drogich prostytutkach.

KONKLUZJA:

W obecnym konflikcie militarnym, zderzają się ze sobą dwa molochy globalistyczne: NATO, oraz tandem Rosji i Chin. Zarówno Zachód (NATO), jak i Chińska Republika Ludowa, są liderami w globalistycznym totalitaryzmie. Putinowska Rosja szybko doszlusowuje do liderów, a przy okazji ukraińskiego konfliktu, obie strony składają kontrybucję globalistycznemu programowi depopulacji, w formie rzezi Słowian na obszarach Rosji i Ukrainy. Nasi “przywódcy” nie mogą się już doczekać, kiedy wciągną III RP do tej “militarnej maszynki do mielenia mięsa armatniego”

Gdańsk: Ukrainka z zespołem fałszowała polskie dokumenty na masową skalę. Globalizm w akcji.

Ukrainka fałszowała polskie dokumenty na masową skalę

magnapolonia

Straż Graniczna zatrzymała w Gdańsku 25-letnią “uchodźczynię” z Ukrainy, która trudniła się fałszowaniem polskich dokumentów urzędowych. W jej mieszkaniu zabezpieczono 2750 szt. “lewych” papierów. Gdyby wszystkie dokumenty trafiły do obrotu, polski skarb państwa straciłby nawet 14,5 miliona złotych.

Ukrainka fałszowała dokumenty przez kilak miesięcy, od stycznia 2024 roku. W miejscu jej zamieszkania na masową skalę podrabiano i przerabiano dokumenty, m.in. karty pobytu, polskie i zagraniczne dowody osobiste, prawa jazdy, paszporty i wizy. Według śledczych, pojedyncze dokumenty na czarnym rynku kosztowały nawet kilka tysięcy euro, w zależności od ich rodzaju oraz stopnia podrobienia. Komplet kosztował 11 tys. euro.

Strażnicy graniczni znaleźli sprzęt niezbędny do wytworzenia tego rodzaju dokumentów w postaci polskich pieczęci konsularnych, pieczęci urzędów wojewódzkich, egzaminatorów praw jazdy, lekarzy i policji. Były tam także gotowe pakiety z dokumentami przygotowane do wysyłki dla odbiorców zlokalizowanych na całym świecie. “Nie zabrakło również sprzętu w postaci laptopów, telefonów komórkowych, drukarek, gilotynek czy lampy do zdjęć” – informuje SG.

W trakcie przeszukania zatrzymano również śladowe ilości narkotyków, małą wagę oraz 23 tys. złotych w gotówce. Prowadzone czynności to konsekwencja zatrzymania obywatela Iraku, do którego doszło na początku lutego 2024 roku na gdańskim lotnisku. Mężczyzna usiłował wówczas przekroczyć granicę na podstawie sfałszowanych rumuńskich dokumentów: paszportu, dowodu osobistego i prawa jazdy.

Podejrzana o popełnienie przestępstwa Ukrainka została doprowadzona do Prokuratury Rejonowej Gdańsk Oliwa, gdzie usłyszała zarzuty podrabiania dokumentów. Grozi jej do pięciu lat pozbawienia wolności. Prokurator zastosował wobec niej środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji oraz zakazu opuszczania kraju.

=========================================

mail:

<<Strażnicy graniczni znaleźli sprzęt niezbędny do wytworzenia tego 
rodzaju dokumentów w postaci polskich pieczęci konsularnych,
pieczęci urzędów wojewódzkich, egzaminatorów praw jazdy, lekarzy i 
policji.>>

Sama tych pieczęci nie ukradła.

Zrozumieć globalną władzę. Cz. II: Procesy

Autor: AlterCabrio 3 kwietnia 2024 ekspedyt

Zrozumieć globalną władzę. Cz. II: procesy

W pierwszej części cyklu poznawaliśmy struktury, dzięki którym globaliści realizują swoje cele. W tej części przyjrzymy się sposobom ich realizacji, czyli procesom. Aby właściwie zrozumieć całość, należy zapoznać się z częścią pierwszą.

Wielce przydatna będzie też lektura artykułu: Zagrożenia polskiej suwerenności

Jako się rzekło, celem globalistów jest to, co zwykle, czyli władza. Żeby rządzić, trzeba mieć jak, czyli potrzeba struktur, mających siłę sprawczą i mogących egzekwować polecenia. Stąd wielu analizatorów spodziewa się, że w ramach NWO nastąpi jakiś Wielki Reset i objawi się jakiś Rząd Światowy. Wskazuje się na ONZ, WHO, Grupę Bilderberg. Jednak każda władza jawna ma taką wadę, że zawsze jest przez kogoś kontestowana i atakowana, słusznie lub niesłusznie. Każda władza, na każdym poziomie organizacji, od podstawowych relacji międzyludzkich aż po struktury globalne zawsze budzi zazdrość i konkurencję do jej przejęcia.

WPŁYW NA PAŃSTWA

Globalna władza nie potrzebuje takiego jawnego rządu, gdyż ma struktury, opisane w części I. Ich przegląd wskazuje na to, jak mogą być wykorzystane. Owszem, WHO szykuje się do przedstawienia traktatu pandemicznego, który poważnie ograniczy suwerenność państw. Jednak istotą działań WHO jest oficjalna dobrowolność. Nie wydaje ona nakazów ani nie ma żadnych oficjalnych służb egzekucyjnych. Oczywiście WHO, tak samo, jak ONZ i jej pozostałe agendy jest jedną z głównych struktur globalistów, jednak formalnie są to organizacje dobrowolne. Suwerenne państwa, przystępując do konwencji i umów międzynarodowych zobowiązują się do dostosowania swojego prawa. Również same rządy decydują o stosowaniu rekomendacji i zaleceń. Oficjalnie więc wygląda to tak, że suwerenne rządy podejmują suwerenne decyzje. Globalna władza działa, wykorzystując rządy państw i ich prerogatywy, ich aparat administracyjny i środki przymusu państwowego. Wydarzenia pandemii pokazały to dobitnie. WHO nie wydawało nakazu, tylko zalecenia, a lockdowny wprowadzały same rządy.

Wyłania się zagadnienie kluczowe, dlaczego suwerenne państwa prowadzą tak niesuwerenną politykę. Odpowiedź jest jasna – ponieważ de facto nie są w pełni suwerenne. Ograniczenia suwerenności można podzielić na dwa rodzaje: formalne i nieformalne. Formalne to przede wszystkim uczestnictwo w organizacjach ponadnarodowych, którym państwa przekazały część swojej suwerenności, czyli ONZ i Unia Europejska. Dla nas ta druga wydaje się ważniejsza, gdyż posiada pewne uprawnienia władzy państwowej, których używa coraz częściej i coraz mocniej przeciw państwom. Widać tu rosnącą determinację do naciągania i łamania traktatów, ale formalnie nadal jest to dobrowolne porozumienie państwa z organizacją. Strategiczna agenda UE jest zresztą zbieżna z agendami ONZ, co wskazuje na współpracę tych dwu organizacji, a historia ich powstania wskazuje na wspólne źródło.

Są też jednak nieformalne ograniczenia suwerenności. Można więc wyróżnić znane dobrze naciski polityczne państw mocniejszych na słabsze i wynikające z nich zobowiązania polityczne. Zjawisko na tyle znane, że nie wymaga specjalnych uwag. Są też jednak zobowiązania wobec podmiotów innych niż państwa, a które obecnie są powszechne, chociaż niedostrzegane przez opinię publiczną. Mowa o zobowiązaniach finansowych wobec instytucji pozapaństwowych. Zwykle są to grupy bankowe, mogą też występować pod innymi nazwami. Główną ich cechą jest dysponowanie dużymi możliwościami finansowymi, których potrzebują rządy.

Co najmniej od czasu wojen światowych większość państw świata jest skutecznie zadłużona w różnych instytucjach. Skutecznie oznacza, że państwo nie jest w stanie spłacić zadłużenia bez znaczących cięć wydatków i zwiększenia danin publicznych. Taki ruch zostałby negatywnie odebrany przez opinię publiczną, która jest coraz bardziej uzależniona od państwowego socjalu. Ponieważ obowiązują zasady demokracji liberalnej, niezadowolenie społeczne mogłoby doprowadzić do upadku rządu. Podobnie starając się o głosy wyborców, każda siła polityczna musi kupować głosy obietnicami kolejnego rozdawnictwa. W większości państw społeczeństwo, nawykłe do socjalizmu patrzy tylko, co może dostać, nie zastanawiając się, skąd się to bierze. A źródła takiego rozdawnictwa mogą być dwa – podniesienie danin lub pożyczki w instytucjach finansowych. One chętnie pomagają, pod warunkiem, że rząd taki spełni określone oczekiwania swoich globalnych wierzycieli. Wobec niepokornych rządów, chcących wyrwać się spod władzy globalnego kapitału można zastosować kilka strategii.

Można więc obniżyć rating wiarygodności kredytowej państwa, co dla kogoś, kto ma w kieszeni renomowane agencje ratingowe nie jest problemem. Wówczas następuje wzrost kosztów obsługi zadłużenia, pojawiają się problemy z płynnością i niepokoje społeczne. Można też poprzez rynkowe spekulacje zaatakować kurs waluty danego państwa, co prowadzi do takiego samego skutku. Można nawet rozpowszechnić plotkę na świecie, która wcale nie musi odpowiadać prawdzie, ważne jest bowiem to, czy ludzie w nią wierzą. Plotka może zmienić się w samosprawdzającą się prognozę.

Nie należy też zapominać o sięgającej starożytności praktyce osadzania na wysokich stanowiskach decyzyjnych w państwach agentów wpływu. Obecnie rozwija się instytucja liderów – globalnych, regionalnych, lokalnych. Mówił o takich ludziach sam Klaus Schwab. Zasadą jest, że liderzy robią błyskotliwe kariery w strukturach państwowych i pozapaństwowych. Właściwe osoby, umieszczone na stanowiskach decyzyjnych w państwach, w połączeniu z innymi procesami, generowanymi przez pozostałe struktury globalnej władzy dają niemal całkowitą pewność, że państwo będzie prowadziło politykę pożądaną przez globalistów.

Istotnym narzędziem wpływu na politykę państw są globalne problemy, nagłaśniane przez środowiska naukowe, media, organizacje ponadnarodowe i eksperckie, aktywistów, wszelką możliwą propagandę. Tworzy się sytuacja, w której wiele wpływowych ośrodków mówi to samo, wywierając wpływ na międzynarodową i krajową opinię publiczną, która z kolei wywiera wpływ na rząd. Powstają globalne strategie i konsensusy, następnie przygotowywane są konwencje, które podsuwane są rządom do podpisu, a parlamentom do ratyfikacji. Zawsze są piękne słowa, jednak zwykle skutki są odwrotne do deklarowanych.

Globalne problemy można podzielić na trzy główne kategorie. Pierwsza to zjawiska, całkowicie stworzone sztucznie, jak np. kwestie gender, mniejszości seksualnych, praw zwierząt, praw kobiet na Zachodzie. Częściowo służą odwróceniu uwagi od tych rzeczywistych, częściowo są po to, żeby społeczeństwo zastraszyć, sparaliżować i zmusić do określonego działania. Druga grupa to stany faktyczne, określane jako negatywne. Chodzi tu o sytuacje rzeczywiste, które mają jakiś niekorzystny wpływ. Propaganda globalnej władzy zawsze winą obciąża samych ludzi i każe im zmienić sposób życia. Ukrywa się przy tym, że te stany są spowodowane przez samą globalna władzę, a zalecane lekarstwo jest gorsze od choroby. Przykładem może być rabunkowa gospodarka wielkich globalnych korporacji, przedstawiana jako kapitalistyczna wada zwykłych ludzi.

Wreszcie trzeci rodzaj problemów to zjawiska i procesy, zachodzące w świecie. Fałszuje się jednak ich przyczyny i skutki, wzbudzając powszechne poruszenie. Najlepszym przykładem są kwestie klimatyczne. Globalna władza straszy ludzi, że w 2050 r. nastąpi katastrofa klimatyczna, trzeba więc natychmiast zmienić sposób życia i model gospodarczy. Pod wpływem strachu ludzie godzą się na kolejne obciążenia, myśląc, że ratują planetę. W rzeczywistości koncept katastrofy klimatycznej został wymyślony w 1967 r. w ramach prac zespołu ekspertów w schronie pod Żelazną Górą. Literacką analogią jest zaćmienie słońca z Faraona Bolesława Prusa, wykorzystane przez kapłanów do zarządzania tłumem.

Pokrótce przeanalizowaliśmy procesy, dzięki którym globalna władza używa władz państwowych do realizacji swojej agendy. Większość opinii publicznej nie ma tej świadomości i widzi tylko działania władzy państwowej, nie zdając sobie sprawy, jakie siły za nimi stoją. Gdy więc budzi się odruch oporu, zwykle kieruje energię buntu przeciwko państwu. Skłócenie społeczeństw z własną władzą jest wielkim sukcesem globalistów. Teraz ani państwo nie może być pewne swojego społeczeństwa, ani społeczeństwo nie może w pełni ufać władzy państwowej. Właściwym problemem nie jest jednak państwo i jego władze, lecz to, że ich polityka nie jest suwerenna. Jest tak dlatego, że społeczeństwa, mimo pozorów demokracji nie są suwerenne. A to jest skutkiem braku suwerennego myślenia. Problemem jest świadomość i wola jednostek, które tworzą społeczeństwo. Wbrew utartej opinii bardzo dużo zależy od ludzi. Ostatecznie o biegu spraw decyduje to, jak oni się zachowują. A to zależy od tego, jak myślą, co wiedzą, i czego pragną.

WPŁYW NA JEDNOSTKI

JAK BYĆ POWINNO.

Ludzie zawsze kierowali się swoim własnym interesem, bo taka jest natura świata ożywionego. Człowiek jednak jest bytem społecznym, i dla swego bezpieczeństwa fizycznego i komfortu życia potrzebuje jakiejś wspólnoty. Sprawy bardziej intymne zapewnia rodzina, a bardziej dalekosiężne – wspólnota narodowa i Kościół. Naród tworzy państwo, którego pierwszorzędnym celem powinna być ochrona swoich obywateli przed zagrożeniami. Mogą one być wewnętrzne – ze strony samych obywateli, naruszających normy współżycia, oraz zewnętrzne – pochodzące spoza państwa, np. ze strony innych państw lub organizacji ponadpaństwowych. Kościół powinien jednoczyć ludzi wspólnej wiary, wzmacniając kondycję człowieka, zapewniać zwartość rodzin, nadając spoistość narodom, jednocząc narody wokół wspólnego celu, jakim jest zbawienie duszy. Tak powinno być, chociaż obecnie tak nie jest. Z punktu widzenia dobra Kościoła, bezpieczeństwa państwa, suwerenności ludu, powszechnego dobrobytu, trwałości rodzin i wolności jednostki pożądane jest, aby poszczególni ludzie kierowali się trwałymi normami powszechnej etyki, przestrzegali zasad współżycia społecznego, sprzeciwiali się złu, tak w życiu prywatnym, jak też w społecznym, używali swych zdolności, wiedzy i umiejętności do twórczej i wydajnej pracy. Niezbędna do tego jest zdolność i umiejętność roztropnego rozeznania spraw, aby ocenić, co jest dobre, co złe, oraz etos pracy, obejmujący wiedzę, umiejętności i wewnętrzną motywację.

Takie cechy posiadają ludzie dorośli, którzy jednocześnie są dojrzali psychicznie i emocjonalnie oraz posiadają stosowne przygotowanie do życia. Dojrzałość oznacza, że człowiek używa rozumu i woli do panowania nad swoimi instynktami i emocjami, potrafi wyznaczać dalekosiężne cele i zmierzać do nich, a także nawiązywać konstruktywną współpracę. Środowisko pracy jest dla takich ludzi naturalnym obszarem działania. Od wieków, a szczególnie od upowszechnienia się chrześcijaństwa układ różnych oddziaływań, wpływających na człowieka wyznaczał taki właśnie wzorzec rozwoju. Jest to szczególnie istotne w okresie dla człowieka najbardziej newralgicznym – dzieciństwa, dojrzewania i dorastania. Wszystkie wzorce wychowawcze i oddziaływania kulturowe prowadziły od niedojrzałych dzieci do dojrzałych dorosłych, tworzących rodziny, narody, gospodarki, będących podporą państwa i Kościoła. Celem rozwoju człowieka była dojrzałość. Tak działał Kościół, rodzina, szkoła i wiodąca kultura. Tak ukształtował się aksjocentryczny model pedagogiczny, w którym to dziecko ma dojrzeć do świata powszechnych wartości etycznych.

JAK JEST.

Współcześnie widzimy jednak coś odmiennego. Jeśli przeanalizujemy nowoczesne filozofie, psychologie, wzorce wychowawcze, edukacyjne i kulturowe, dojdziemy do wniosku, że cel wyznaczono odwrotny – człowiek dorosły ma pozostać dzieckiem. Chociaż brzmi to atrakcyjnie, dzieciństwo kojarzy się bowiem z okresem beztroski i bujania w obłokach, to jako przyszłość dorosłego społeczeństwa zapowiada się ponuro. Dziecko z racji swej niedojrzałości ulega impulsom, kieruje się emocjami, nie ma długofalowego myślenia i zdolności koncentracji. Logiczne myślenie przyczynowo-skutkowe dopiero się u niego rozwija, długo więc pozostaje w kręgu myślenia magicznego. Tak samo ze zdolnością do wyrzeczeń i poświęceń. Często zmienia zdanie, ulegając emocjonalnym kaprysom. Nie ma także doświadczenia życiowego ani wiedzy o świecie, nie potrafi więc wyciągać własnych wniosków. Dziecko nie jest w stanie poradzić sobie samo z problemami, które są codziennością zwyczajnego życia. Dlatego właśnie dzieci pozostają pod władzą dorosłych, którzy stopniowo je wychowują i nauczają, wprowadzając w świat, aby z czasem dzieci te jako osoby dojrzałe przejęły ster spraw życiowych.

INFANTYLIZACJA.

Współczesne nauki psychopedagogiczne odwracają ten porządek. Stworzono pajdocentryczny model antypedagogiczny. Uznano, że dzieci są już dojrzałe, muszą tylko dorosnąć. Dziecko więc znajduje się w centrum wychowania i nauczania. Oznacza to, że celem nie jest, aby ono umiało coś pożytecznego, lecz żeby miało dobrostan, czyli stan zadowolenia psychofizycznego w danym momencie. Zabrania się wskazywania dziecku obiektywnych norm kulturowych i nauczania go wiedzy o świecie. To samo dziecko ma wszystko odkryć doświadczalnie, a dorosły ma być tylko facylitatorem i towarzyszem wspólnej drogi. Zabrania się jakiegokolwiek stresowania dziecka, uznając stres za przemoc, blokującą rozwój. Stresem nazwano każdy dyskomfort, także poznawczy. Nie można więc twierdzić, że dziecko czegoś nie umie i powinno się nauczyć. Przeciwnie, twierdzi się, że dziecko wszystko umie i potrafi, a tylko dorośli ze swoimi stereotypami są zbyt skostniali. Dorośli więc mają uczyć się od dzieci. Ale czegóż mieliby się uczyć, skoro dzieci wiedzy jeszcze nie mają? Otóż dla antypedagogiki wiedza nie jest istotna, bo ogranicza horyzonty, narzuca obcy punkt widzenia, stresuje, jest skutkiem wywierania przemocy przez patriarchalną władzę rodziców i nauczycieli. Wartością stała się dziecięca spontaniczność, nieskrępowana radość życia, autentyczne emocje, które według antypedagogiki czynią nas ludźmi. Ignorancja stała się dowodem wolności. Magiczne myślenie – cnotą filozoficzną. Rozwydrzenie – wyrazem dojrzałości. Należy afirmować każde zachowanie dziecka, uznając je za wyraz naturalnej, więc słusznej potrzeby. Komuś, kto nie czytał prac antypedagogów, wydaje się to absurdem (i słusznie), ale to właśnie te treści od lat 70-tych zdominowały wychowanie i edukację. Panują na uczelniach, przepełniają poradnictwo, są fundamentem psychologii, narzucają nauczycielom sposób postępowania z uczniami. Główną strukturą wprowadzającą ten antywychowawczy model do społeczeństwa jest psychopeda – przemysł psychologiczno-pedagogiczny. Bardzo wielu ludzi uwierzyło jego ekspertom i stosuje to w życiu, z fatalnym zwykle skutkiem, jednak wciąż to działanie nie jest dostrzegane przez opinię publiczną.

Zjawisko to nie ogranicza się tylko do szkoły i wychowania domowego, lecz projektowane jest na całą populację dorosłych. Wmawia się ludziom, że mają się samorealizować, podążać za swoimi pragnieniami, odkrywać siebie, zaspokajać potrzeby, uzewnętrzniać swoje autentycznie emocje, budować na tym relacje społeczne. Psychologia dla dorosłych, doradztwo lifestylowe, przemysł wellnes są na tym zbudowane. Dokładnie to samo, co dla dzieci. Celem stał się dobrostan. W ten sposób od wczesnego dzieciństwa przez całe życie promuje się niedojrzałość i egoizm. Infantylny dorosły myśli bowiem o swoich potrzebach, a jeżeli myśli o innych, to tylko jako o adresatach jego roszczeń do zaspokajania jego potrzeb.

Ten model wychowania śmiało można określić CHOWEM EGOTYCZNYM. Ma on dwie wersje – żeńską – „królewna świata”, i męską – „Piotruś Pan”. Natomiast model edukacji szkolnej, utrwalający ten proces to EDUKACJA WŁĄCZAJĄCA. Równocześnie zachodzi szereg innych doniosłych zdarzeń.

FEMINIZACJA.

Obecne roszczenia feministek daleko odbiegają od słusznych oczekiwań równych praw. Dziś to raczej żądania przywilejów i dyskryminacji mężczyzn. Tak jest w istocie – mężczyźni mają zostać wyeliminowani z życia publicznego i wpływu na wychowanie dzieci. Pożądana przez globalną władzę postać mężczyzny to Piotruś Pan – wieczny chłopiec. Feminizacja szkolnictwa poprzedziła i umożliwiła upowszechnienie chowu egotycznego. Wykorzystano naturalne emocje kobiet wobec dzieci, dzięki czemu dano im same prawa bez obowiązków. To zapoczątkowało proces chowu egotycznego w szkołach, co doprowadziło do ich dysfunkcji. To z kolei doprowadziło do wzmożonych frustracji nauczycielek, które jako pierwsze zebrały systemowe żniwo złego wychowania. Te frustracje środowisk szkolnych wykorzystuje się obecnie do epokowej zmiany szkoły. Ta edukacja, która naucza, wymaga, wychowuje do wartości powszechnych, kształtuje etos pracy jest obecnie zamieniana na Edukację Włączającą, czyli system odwrotny, pilnujący, żeby uczniowie się nie uczyli. Ich zachowania naturalne są przez złożony system psychomanipulacji wykorzystywane do formatowania pożądanego przez globalną władzę obywatela świata zrównoważonego rozwoju.

Feminizacja służy innym jeszcze celom. Prześladuje się mężczyzn, promuje kobiety. Buduje się sztuczne konflikty i nierówności, nastawia się kobiety przeciw mężczyznom. Ta akcja odwraca uwagę społeczeństwa od prawdziwych problemów, pobudzając je do walki wewnętrznej. Kobiety są usilnie namawiane do niezakładania rodzin, rozwodów, aborcji, rozwiązłości seksualnej. Cierpią na tym rodziny, wychowanie dzieci i spoistość społeczna. Skoro normalni mężczyźni są niszczeni, a promowani infantylni i zniewieściali, nie ma kto walczyć.

SEKSUALIZACJA.

Rewolucja seksualna dokonała wielkich zniszczeń społecznych. Seks jest potężnym instynktem, niezbędnym do przetrwania gatunku. Musi jednak znajdować się pod kontrola rozumu i norm obyczajowych, inaczej staje się narzędziem zniszczenia psychiki i tkanki społecznej. Tak też się dzieje. Całe otoczenie kulturowe jest przesycone seksem w najbardziej wulgarnej postaci. Przez to każdy kontakt męsko-damski od razu jest interpretowany jako potencjalne molestowanie lub propozycja. Niedługo mężczyzna nie będzie mógł nawet spojrzeć na kobietę, bo zostanie oskarżony o gwałt. Panosząca się pornografia i seksualna obsesja wpajają fałszywe wzorce zachowań i relacji, odciągają uwagę od rzeczywistych problemów, nie pozwalają się skupić, utrudniają naukę i pracę. Jednocześnie przesyt powoduje, że ludzie mają coraz mniejszą ochotę na nawiązywanie normalnych kontaktów, szukając mocniejszych podniet w nietypowych aktywnościach seksualnych.

KULTURA MASOWA I INTERNET.

Odkąd pojawił się smartfon, Internet stał się głównym nośnikiem kultury masowej, choć nadal duże znaczenie mają pozostałe media tradycyjne. Obecnie główny przekaz trafia drogą audiowizualną, redukując słowo pisane. Technologia umożliwia ludziom funkcjonowanie w charakterze analfabetów, posługujących się prostym przekazem emocjonalnej symboliki. Wypowiedzi, wysyłane w świat przez media społecznościowe coraz bardziej przypominają bełkot. Podłączona do personalnego Internetu ludność, szczególnie młoda chłonie to, co widzi na ekranach. Można tam znaleźć wszystko, treści bardzo wartościowe i szkodliwe, więc jeśli człowiek kieruje się dobrą wolą i rozumem, może się rozwijać. Jednak większość polega na algorytmach, które podsuwają treści takie, które pasują właścicielom algorytmów, a które jednocześnie dopasowane są do profilu konkretnej osoby. Tworzy się w ten sposób internetowy mainstream, który pomimo pozorów różnorodności przekazuje zbliżoną treść ogłupiającą. Wystarczyło, że każdy zyskał możliwość emitowania swoich własnych materiałów, i Internet stał się oceanem żenującej głupoty. Ustawienia algorytmów celowo wzmacniają i usprawniają ten proces. Ale to nie wszystko. Gdy autorytety społeczne zostały usunięte przez postmodernizm, pustkę aksjologiczną wypełnił celebrytyzm, z kultem popularnych osób i ich sposobów życia. W ten sposób powstał nieformalny kanał transferu do umysłów antykulturowych wzorców postępowania. Drugim takim kanałem są treści, tworzone celowo, czyli filmy, seriale, lifestyle i reklama. Większość zawiera treści mniej lub bardziej ukryte, wpływające na zachowania widzów. Kanały te kontrolowane są przez właścicieli tych mediów, którzy też posiadają narzędzia technologiczne do precyzyjnego doboru treści, wpływających na opinię publiczną. Cechą wiodącą tych mediów jest wpływ emocjonalny i techniki, powodujące uzależnienie psychiczne odbiorców.

SOCJALIZM.

Mamy więc populację coraz mniej dojrzałych, rozemocjonowanych ludzi, o coraz mniejszej zdolności do pracy, a więc do produkcji dobrobytu. Tymczasem to właśnie twarde wymogi życia wytracają ludzi z błogiego samozadowolenia i zmuszają do wysiłku. Zachód jednak jeszcze do tego nie dojrzał, cały czas trwa psucie psychofizyczne społeczeństwa. Biali ludzie masowo poświęcili się lewakowaniu – lewackiemu leżakowaniu połączonemu z lewitacją bez kontaktu z rzeczywistością. Jest to możliwe dzięki państwu opiekuńczemu. W latach 70-tych elity rządzące Zachodem uznały, że zalanie ludzi tanim lub wręcz darmowym dobrobytem doprowadzi do ich patologizacji, i tak też się stało. Dużą część produkcji wywieziono do Azji, gdzie można było produkować dużo i bardzo tanio. Ludność Zachodu straciła więc fabryki, ale zyskała dużo tanich towarów. Jednocześnie wprowadzono feminizację, chów egotyczny, a potem też Edukację Włączającą. Każdemu zapewniono dach nad głową, wikt, opierunek, edukację bez wymagań, kieszonkowe i smartfona. Pokolenie, które pamięta jeszcze ciężką pracę jest coraz mniej liczne, a przybywa ludzi, którzy nie wiedzą, skąd bierze się dobrobyt i nie znają pożytecznej lub zgoła żadnej pracy. Pogrążają się więc w gnuśności i problemach psychicznych. Skoro nie muszą walczyć z twardą rzeczywistością, walczą z problemami, które sami tworzą, lub które są im sprytnie wmawiane przez kulturę masową. Dlatego też młodzi ludzie Zachodu są tak podatni na fikcyjne problemy, wciskane im do głów przez globalną władzę. Czynnikami, które umożliwiają takie życie są: wyzysk pracowników w krajach taniej produkcji i zadłużanie państw.

IMIGRACJA.

Procesy migracyjne ostatnich lat są celowe i planowe. Wykorzystano celowo wywołaną destabilizację polityczną Afryki i Bliskiego Wschodu do transferu dużych mas ludzkich z tych obszarów do Europy. Głównie są to młodzi islamscy mężczyźni, nie mający żadnych umiejętności przydatnych na Zachodzie. Mają jednak rozbudzone roszczenia do socjalu i białych kobiet. Rządy Zachodu stwarzają im raj, przyjmując, dając pieniądze, mieszkania, utrzymanie, inwestując w ich rodziny i dzieci, zasadniczo nie domagając się integracji i użytecznej pracy, W tym samym czasie infantylni biali ludzie zajmują się swoim dobrostanem i problemami psychicznymi. Dlatego biali się nie rozmnażają, a obcy tak. Rezultat musi być jeden – wybuch przemocy islamsko-europejskiej i pogrążenie Zachodu w chaosie. Globalna władza będzie miała z tego pożytek, bo wtedy społeczeństwa, zagrożone okrutną przemocą nie będą w stanie dojść do żadnego porozumienia i zaakceptują autorytarną władzę, byle tylko uzyskać poczucie bezpieczeństwa.

GENDERYZACJA.

Początkowo propaganda promowała mniejszościowe grupy seksualne, przez długi czas opisując je skrótem „lgb”. Promocja ta stała się możliwa dzięki wielkim inwestycjom finansowym globalnej władzy. Osoby nienormatywne zaczęły pojawiać się z rosnącą częstotliwością w mediach, filmach, literaturze i innych przejawach kultury masowej. Dofinansowano też organizacje pozarządowe, walczące o prawa. Jest to oczywista strategia marksistowskiej rewolucji społecznej, a mniejszości stały się nowym proletariatem. Celem tej rewolucji było i nadal jest najpierw zrównanie normalności z aberracją, potem zrównanie w prawach rodzin i związków homoseksualnych, by finalnie dyskryminować i objąć kontrolą zwyczajne rodziny, które rodzą i wychowują dzieci. Od niedawna doszła jednak kolejna literka – „t”. O ile poprzednie aberracje nie przekraczały przynajmniej biologicznych granic natury, o tyle grupa trans jest kreatywna i innowacyjna. Można obecnie być, kim się chce, zarówno dzięki zabiegom medycznym, jak i prawnym. Coś tak podstawowego, jak płeć zostało uznane za płynne, w niektórych państwach Zachodu można mocą samego oświadczenia woli zmienić sobie płeć lub stworzyć sobie nową, a nawet uznać się za osobę pozapłciową. Co więcej, można zmusić do uznania swojej fantazji wszystkich obywateli i urzędy tego państwa. Zabroniona została krytyka i mówienie prawdy. Jeśli możliwe jest takie zaprzeczenie, to możliwe będzie każde inne, np. unieważnienie własności, wolności jednostki i życia. Najbardziej niepokojące są tu dwie okoliczności – że demokratyczne państwa Zachodu uznają to za jedną z podstawowych norm ustrojowych, oraz że ludzie niegdyś normalni i cywilizowani traktują to poważnie.

DEBILIZACJA.

Przegląd procesów, prowadzonych przez globalną władzę nie jest kompletny, ale już to wyliczenie wystarcza, by stwierdzić, że ludzie Zachodu są coraz bardziej dysfunkcyjni psychicznie i społecznie. Problemy psychiczne, jakie niegdyś były rzadkością nawet w domach dla obłąkanych stały się normą społeczną, a ulice kiedyś bezpiecznych metropolii Zachodu coraz bardziej przypominają zaułki upadłych miast Trzeciego Świata, i proces ten narasta. Jest to rezultat celowej polityki wychowawczej (chów egotyczny), edukacyjnej (Edukacja Włączająca), kulturalnej (antykultura masowa), ekonomicznej (socjalizm) i społecznej (feminizacja, seksualizacja, genderyzacja, imigracja). W rezultacie kolejne pokolenia białych ludzi są coraz bardziej infantylne i życiowo niesamodzielne. Analizując te zjawiska łącznie, najbardziej uprawniony wydaje się wniosek, że dla globalistów idealnym obywatelem Zachodu jest homo debilis, czyli człowiek dorosły zdebilizowany. Debilizm jest odpowiednikiem niepełnosprawności intelektualnej w stopniu lekkim. Oznacza człowieka dorosłego, znajdującego się na umysłowym poziomie dwunastolatka. Jest to bardzo korzystne z makroekonomicznego punktu widzenia. Osoby takie mając dorosłe ciała zdolne są do wydajnej pracy, ale jako umysłowe dzieci muszą znajdować się pod permanentną opieką, czyli kontrolą. Intelektualny poziom dwunastolatków pozwoli im na samodzielne wykonywanie nieskomplikowanych zadań, natomiast nie da zdolności do ich zrozumienia, ani tym bardziej do postawienia i realizacji samodzielnych celów. Populacja homo debilis nie będzie się buntować, nie sformuje suwerennego rządu, nie zorganizuje procesów produkcji, nie będzie walczyć o niepodległość. Znajdując się na poziomie dzieci, skupiać się będzie na swoim dobrostanie, akceptując każdą władzę, która go zapewni, choćby to był minimalny poziom egzystencji, np. dochód gwarantowany. Jeśli poczytamy takich autorów, jak Klaus Schwab czy Yuval Harari, znajdziemy tam zapowiedź takich właśnie projektów społecznych.

SOCJOFIZYKA.

Jest to termin, ukuty przez Alexa Pentlanda, wybitnego informatyka, związanego z MIT i globalnymi korporacjami branży Big Tech. Rozwinął on koncepcję Burrhusa F. Skinnera, behawiorysty, który z kolei rozwinął pomysły Johna B. Watsona, także psychologa behawioralnego. Jest to zaawansowany projekt zarządzania społeczeństwem, dostosowany do możliwości cybertechnologii. Zakłada on, że cały świat materialny jest scyfryzowany, czyli podłączony do sieci. Wszędzie są interaktywne czujniki, detektory i kamery, a wszystkie urządzenia podłączone do Internetu rzeczy. Każdy człowiek ma jakieś urządzenie, śledzące jego poruszanie się w przestrzeni fizycznej i wirtualnej. Śledzony jest każdy ruch w sieci, każde wyszukiwanie i wybór. Spersonalizowane aplikacje współpracują ze sobą i z siecią. Tworzy się tzw. nadwyżka behawioralna, która pozwala stworzyć dokładny profil psychologiczny użytkownika. Służy to do podsuwania spersonalizowanych treści, jednocześnie uwodzących, uzależniających i szpiegujących. W połączeniu z technologią GPS i programami śledzenia daje to możliwość mapowania ruchu ludzi w czasie rzeczywistym, a nawet przewidywania ich zachowań. O tym właśnie mówi model Skinnera i Pentlanda. Najpierw ludzi zwabić i wciągnąć do systemu, żeby nie chcieli być gdzie indziej. Następnie sprawić, żeby nie chcieli go opuszczać. Kolejny etap to sprawienie, żeby już nie mogli wyjść, nawet, gdyby chcieli.

W ten sposób stwarza się środowisko, oparte na masowym warunkowaniu behawioralnym sprawczym, zapewniające sprawną kontrolę i zarządzanie całą populacją z poziomu administratora systemu. Jego doskonałość nie ma polegać wyłącznie na technicznym zaawansowaniu, lecz przede wszystkim na braku świadomości jednostek zarządzanych. System ma być kombinacją kilku rodzajów wpływu. Po pierwsze, ograniczenia fizyczne, czyli sterowanie infrastrukturalne. Można iść tylko tam, gdzie jest fizyczny dostęp. Po drugie, ograniczenia formalne, czyli warunkowanie możliwości przez udzielenie formalnego dostępu. Po trzecie, możliwości wyboru narzucane przez układ aplikacji. Po czwarte, wybory sugerowane przez spersonalizowane treści, sterowane algorytmami. Po piąte, wpływ otoczenia, głównie poprzez media społecznościowe. Po szóste, warunkowanie behawioralne sprawcze, czyli zaawansowana tresura, bazująca na złożonych reakcjach trzyelementowego warunkowania instrumentalnego: bodziec – reakcja – konsekwencja. Technika ta wykorzystuje emocje, instynkty i popędy do zbudowania pożądanego modelu zachowań, utrwalonego w człowieku za pomocą warunkowania. Precyzyjna wiedza o modelu zachowań jednostki umożliwia sterowanie. Po siódme, psychoterapia jako metoda sprawowania władzy.

Ludzie mają w tym systemie zachowywać się pozornie niezależnie i samodzielnie, lecz w rzeczywistości realizować systemowe programy zachowań, na zasadzie roju biorobotów. Przy tym systemie nie ma znaczenia, jaka partia wygrała wybory. Nie da się inaczej określić tego systemu, jak hodowla niewolników. Wszystko wskazuje na to, że model Skinnera / Pentlanda jest już w fazie testów, a o jego użyciu mogą stanowić takie fakty, jak Arabska Wiosna, tzw. „strajk kobiet”, pandemia.

Oznacza to, że istnieje projekt zarządzania dużymi populacjami ludzkimi zdalnie, za pomocą struktur, opisanych w części I artykułu, i dzięki procesom, scharakteryzowanym powyżej. Wynika z tego, że koncepcja jakiejś nielicznej grupy, sterującej procesami nie jest tylko jedną z teorii spiskowych. Owszem, źródła i fakty wskazują, że istnieje grupa, istnieje projekt, istnieją środki, zostały podjęte działania. Pewne fakty każdy ma przed oczami – lgbt, gender, migracje, pandemia, wojna, NWO, WHO, ONZ, UE, WEF, Bilderberg itd. Moim zdaniem najbardziej przekonywującą przesłanką, przemawiającą na korzyść tej tezy jest stworzenie i usilne promowanie Edukacji Włączającej. To, że większość ludzi o tym nie wie, nie świadczy, że takie działanie nie ma miejsca. Tych, którzy z tego powodu tracą wszelką nadzieję i popadają w rozpacz, pragnę jednak pocieszyć. Nie wszystko wychodzi twórcom globalnej władzy tak, jak to zaplanowali. Lektura źródeł wskazuje, że przyjęli dogmat, że człowiek nie używa już rozumu i wolnej woli. Jest to bowiem warunek konieczny, aby system ten mógł działać w sposób trwały.

Dopóki tego warunku nie uda się spełnić i jakaś część ludzkości nie da się ogłupić, zdebilizować i odebrać sobie woli, dopóty będzie istniała szansa nie tylko na wyrwanie się z tego systemu, ale nawet jego pokonanie.

_____________

Zrozumieć globalną władzę. Cz. II: procesy, Bartosz Kopczyński, 13 września 2023

−∗−

[grafika w ikonie wpisu: voi.id / freepic]

Warto porównać:

Zagrożenia polskiej suwerenności
Słowem, które najlepiej obrazuje dzisiejszy stan społeczeństwa polskiego jest zobojętnienie. Podczas gdy ogromna część społeczeństwa zanurza się od prawie dwóch dekad w jałowym, kompletnie rujnującym polską wspólnotowość konflikcie politycznym między […]

_____________

Czerwony ład unijny czyli pełen wachlarz zakazów
Miesiąc miodowy z Unią Europejską już dawno za nami, a teraz rozwija się szara codzienność związku. Okazuje się więc, że związek ten nie jest ani z miłości, ani z rozsądku. […]

_____________

Rozpad Europy w dobie przemian kulturowo-politycznych
Cywilizacja powstała w wyniku ograniczenia ludzkiej seksualności. Społeczności, które najbardziej ograniczyły wolność seksualną, osiągnęły najwyższy stopień rozwoju kultury. Wyzwolenie seksualne stało się formą politycznej kontroli, którą stosuje władza, wykorzystując ludzkie […]

_____________

Trwa batalia o polską niepodległość. Otwórzmy oczy Polakom! – Ordo Iuris
Przed nami epokowe wyzwanie. Musimy dotrzeć do wszystkich Polaków z informacją, że referendum dotyczy w rzeczywistości oddania suwerenności; że utrata niepodległości to konkretne szkody dla każdego Polaka. I tylko powszechny […]

_____________

RaportPo co nam suwerenność?” [PDF]

_____________

Nowy Traktat UE ma być traktatem rozbiorowym Polski!
To nie będzie referendum pomiędzy Europą a stepami Azji. To będzie referendum, które będzie Traktatem Rozbiorowym po którym Polska może już na mapę świata nie wrócić. Ja nie mam cienia […]

−∗−

Tagi:Bartosz Kopczyński, Bilderberg, Davos, gender, globaliści, globalizm, Harari, NWO, ONZ, struktury rządzące, UE, w towarzystwie, who, Wielki Reset, wolność, władza

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!

Zrozumieć globalną władzę. Część I. Struktury.

Zrozumieć globalną władzę

Autor: AlterCabrio 3 kwietnia 2024

Bardziej świadoma część ludzkości kojarzy Grupę Bilderberg i Światowe Forum Ekonomiczne jako tzw. „rząd światowy”, co jest błędnym mniemaniem. Błędem jest myśleć o globalnej władzy w kategorii takiego rządu, jak państwowy, tylko rozciągniętego na cały świat. Pojawiąjące się oczekiwanie, że gdzieś ukonstytuuje się oficjalny rząd światowy jest celową dezinformacją. Po pierwsze po to, żeby ośmieszyć wszelkie próby dociekania prawdy jako tzw. teorie spiskowe, a po drugie, żeby zmylić czujność. Jeśli coś dostrzegamy i uważamy za „rząd światowy”, to z pewnością nim nie jest. Strukturą, najbliższą takiemu postrzeganiu rządu jest ONZ, i w pewien sposób tak ją możemy traktować. Z pewnością jednak to nie tam, ani w Bilderberg, ani w Davos nie zapadają kluczowe decyzje. Te organizacje służą jedynie temu, aby komunikować odbiorcom polecenia globalnej władzy oraz by skupiać na sobie uwagę.

−∗−

Zrozumieć globalną władzę. Cz. I: struktury

Kolejny raz sięgamy po tematykę globalizmu, lecz nie dziwota, skoro temat nośny, na czasie, i pomimo tak licznych publikacji, wciąż niezgłębiony. Dla naszej redakcji jest to sprawa honoru, gdyż przyjęliśmy za swe życiowe credo, by nie bacząc na jęki i utyskiwania, postawić tamę smutnym panom w garniturach. Badamy więc globalistyczne otchłanie, co prowadzi nas wciąż do zaskakujących odkryć, którymi z ochotą dzielimy się z szanownymi czytelnikami.

Wiedzcie, że to, co dotąd napisaliśmy, ledwie jest początkiem tego, co już wiemy, i niewielką częścią tego, co jeszcze spodziewamy się odkryć.

Dziś chciałbym opisać pokrótce sposoby działania globalnej władzy. Tak bowiem zamiennie nazywam panów globalistów, zważając na postępy, które już zdołali poczynić na swej drodze do celu. Tytuł artykułu wskazuje na narzędzia, którymi się posługują. Na razie biorę w nawias, kim oni są, skąd przybyli, jak się kształtowali historycznie. Co do ich celów, należy się osobne szerokie wyjaśnienie, tymczasem na użytek niniejszego artykułu wystarczy przyjąć, iż celem tym jest władza na obszarze całego globu, niczym nieskrępowana, nieograniczona, pozbawiona odpowiedzialności i nieuświadomiona przez poddaną jej ludzkość.

Warunkiem wstępnym tej władzy jest panowanie nad pieniądzem. Ta kwestia też wymaga osobnego wyjaśnienia, ponieważ pieniądz sam w sobie nie ma wartości, jeśli nie można go wymienić na inne dobra. Tę kwestię także biorę w nawias i tymczasowo wyjaśniam, że panowanie nad pieniądzem oznacza panowanie nad tym dobrem, które jest powszechnie potrzebne i pożądane.

Konieczna jest jednak uwaga wstępna, dotycząca wewnętrznej struktury globalnej władzy. To, co dziś dostrzegamy najczęściej, to postaci z czoła rankingu najbogatszych lub lansowane medialnie, np. Georg Soros, Jeff Besos, Bill Gates, Warren Buffet, Elon Musk. Kojarzymy firmy, związane z nimi, i zazwyczaj są to spółki, zajmujące się zaawansowanymi technologiami cybernetycznymi, biomedycznymi lub społecznymi. Należy jednak zawsze pamiętać, że każda z tych organizacji gospodarczych jest ściśle powiązana ze strukturami finansowymi poprzez zagmatwaną sieć funduszy i zapętleń korporacyjnych. Ma to sprawić wrażenie, jakby tym nikt nie kierował. W rzeczywistości świat ten ma charakter ekosystemu, dającego możliwości działania i bogacenia się pewnym ludziom, którzy jednak zawsze muszą być spójni ze wskazaniami tych, którzy stoją na szczycie łańcucha pokarmowego. A oni nie chcą być widzialni. Ich nazwiska są dobrze znane, lecz nauczeni doświadczeniem, woleli ukryć swoją pozycję za gąszczem ekosystemu. Wciąż jednak jest to ta sama grupa wielkich monopolistów, pracowicie budujących swoją pozycję w XIX w.

Przechodząc do meritum, narzędzia władzy globalistów można podzielić na dwa rodzaje: narzędzia w znaczeniu formalnym, czyli struktury, i w znaczeniu materialnym, czyli procesy. W niniejszej części przedstawię struktury globalnej władzy.

NARZĘDZIA W ZNACZENIU FORMALNYM oznaczają struktury, których globaliści używają, by przeprowadzać swoje działania, prowadzące ich do celu. Jest to tożsame z przyczyną sprawczą według nomenklatury Arystotelesa. Oznacza więc struktury i mechanizmy, dzięki którym wprawiają w ruch swoje zamysły. Postaram się je poniżej wyliczyć.

Globalne struktury finansowe. Bankowość, emisja waluty, wymiana pieniężna, kredyt. To najpierwsze i najważniejsze z narzędzi globalnych włodarzy, będące w ich ręku jeszcze zanim byli w stanie sięgnąć po globalną władzę. Dzięki niemu mają wpływ na politykę rządów, przedsiębiorstw i ludzi. Każdy, kto posiada zadłużenie, którego nie jest w stanie natychmiast spłacić bez znacznego uszczerbku dla swojej sytuacji, jest zależny od globalnej władzy. Ponieważ znaczna część zadłużenia jest ukrywana, opinia publiczna zwykle nie dostrzega tego narzędzia władzy.

Organizacje ponadnarodowe o politycznym charakterze, przede wszystkim ONZ i UE. Jest to formalny sposób powiązania umowami międzynarodowymi, więc narzędzie to jest jawne. Ukrywana jest jednak zależność tych struktur od globalnej władzy. Ponieważ struktury te są jawne i formalne, a globalna władza ma charakter niejawny, nieformalny i oficjalnie nie istnieje, większość publiki sądzi, że organizacje te mają charakter demokratyczny i rządzone są przez najsilniejsze państwa – członków. Pozycja państw oczywiście też ma znaczenie, jednak o polityce tych organizacji decyduje przede wszystkim ciemna materia globalnej władzy.

Organizacje branżowe, niedostrzegane przez większość opinii publicznej, np. WHO, WTO, MFW, ICAO. FAO, ILO, EASNIE i wiele innych. Część z nich jest formalnie powiązana z innymi organizacjami, głównie z UE i ONZ, część funkcjonuje formalnie poza innymi strukturami i ma charakter samorządowy. Zwykle jednak są powiązane nieformalnie z innymi organizacjami globalistów. Oficjalnie istnieją po to, by pomagać państwom – członkom w prowadzeniu działalności, kontaktach, wymianie. Zwykle na początku są pomocne, działając w granicach prawa międzynarodowego. Z czasem ustanawiają własne standardy i uzależniają państwa członkowskie od swoich struktur. Zwykle organizacje te stają się środkiem do wywierania nacisków i stosowania szantaży politycznych i ekonomicznych. Służą wtedy jako narzędzie odbierania suwerenności państwom.

Fora współpracy międzyrządowej, np. G8, G20, Komisja Trójstronna, na których zapadają decyzje dotyczące ich członków. W zależności od organizacji i statusu członków mają wymiar lokalny lub globalny. Zwykle służą temu, by narzucać niewidoczną wolę globalnej władzy państwom, a przez nie – innym państwom.

Wpływowe think-tanki, np. Grupa Bilderberg, Klub Rzymski, Światowe Forum Ekonomiczne (pot. Davos), Rada Stosunków Międzynarodowych. Mają różny status i siłę wpływu.

Środowiska naukowe. Celowo nie piszę: świat nauki, bo te grupy zawodowe, mimo, że posiadają tytuły naukowe często nie uprawiają nauki, lecz doktrynerstwo, bajkopisarstwo, magię i zabobony. Już w XIX w. możne rody przyszłych globalistów uzależniły od swoich dotacji wiodące uczelnie w USA, potem przeszło to do Europy i reszty świata. Zatrudniani na uczelniach i w instytutach naukowcy są ściśle zależni od globalistów poprzez system finansowania nauki, czyli granty i stypendia, oraz system punktacji publikacji naukowych. Nawet więc, gdy są solidnymi naukowcami, muszą prowadzić badania i uzyskiwać takie wyniki, za jakie są wynagradzani. Stąd na ten przykład mamy tzw. konsensusy naukowców dotyczące klimatu, CO2, gender, teorii ewolucji, postępu itd. Po bliższym oglądzie, co wymaga jednak wysiłku naukowego okazuje się, że jest to nauka w stylu Miczurina i Łysenki, czyli na modłę sowiecką. Jednocześnie struktury naukowe zazdrośnie strzegą swojej pozycji i kreują się na autorytety ostateczne i absolutne, czyli quasi-religijne. Pomagają im w tym media globalnej władzy.

Naukowcy uczciwi, próbujący głosić prawdę są marginalizowani, oczerniani, ośmieszani, oskarżani, usuwani, blokowani, pozbawiani funduszy. Jednocześnie promuje się naukowców – aktywistów, głoszących treści globalnej władzy jako prawdy naukowe. Jest to oczywistym oszustwem, jako nauka podawane są mity lub fałsze, a tacy naukowcy, będący w istocie doktrynerami zwykle nie mają kwalifikacji naukowych i nie powinni być naukowcami. Są jednak użyteczni i dlatego promowani. Jest to jeden z głównych powodów regresu naukowego w świecie białego człowieka.

Profderhaby, czyli pracownicy naukowi uczelni wyższych. Nazwa pochodzi od tytułów przed nazwiskami. Ponieważ są takie same, jak dla prawdziwych naukowców, trzeba było ich odróżnić. Pomiędzy profderhabami a naukowcami istnieje różnica, czasem trudna do uchwycenia. Naukowcy dążą do prawdy obiektywnej dla dobra ludzkości. Profderhaby robią to, czego oczekuje i za co im płaci globalna władza, niezależnie od obiektywnych skutków dla nauki i społeczeństwa. Szczególnie lubią nauki społeczne i humanistyczne, ścisłe kolonizować im trudniej, gdyż tam trzeba uzyskać wymierne wyniki. Ich destrukcyjny walor polega na tym, że uczą studentów i występują jako autorytety społeczne. W istocie są androidami globalnej władzy. Robią to, co trzeba nawet bez konieczności wydawania im poleceń służbowych.

Można ich podzielić na dwa podstawowe rodzaje: cwaniaków i tępaków. Cwaniaki mają dość inteligencji, by zrozumieć rzeczywistość, pojmują więc, że współpraca z wrogami ludzkości im się opłaca. Robią to więc dla mamony. Tępaki są zbyt ograniczone, by zrozumieć coś więcej niż zdania proste i nie powinni wyjść poza wykształcenie zawodowe, ale dzięki środowisku, tworzonemu przez cwaniaków pod kontrolą globalnej władzy dano im możliwość awansu. Korzystają więc z tego, a ponieważ nie nadają się do żadnych samodzielnych działań, od razu przyjmują lewackie poglądy i sposoby działania. Lewacki modus operandi ma bowiem taką właściwość, że są w stanie zrozumieć go i wykonywać nawet ludzie na poziomie idiotów. W polskich warunkach cwaniakami zwykle zostawali działacze, przybywający z głębin Rosji wraz z Armią Czerwoną. Jako utrwalacze władzy ludowej, po krótkim okresie pracy w strukturach siłowych przechodzili na uczelnie, gdzie usuwali starych profesorów, którzy przetrwali wojnę. Następnie zajmowali się hodowaniem narybku tępaków. Zwykle zostawili też swoje potomstwo jako kolejne pokolenie cwaniaków, pilnujących interesu. Po tzw. „końcu komunizmu 1989” ich struktury uczelniane bardzo łatwo weszły w kooperację z globalną władzą. Jest to jedna w licznych wskazówek, że sowiety były inwestycją globalistów.

Technologia i postęp. Rozwój technologiczny wymaga funduszy, więc stać nań bardzo bogatych. Nie ma bogatszych od tych, którzy wytwarzają pieniądze, więc główne spółki technologiczne, które wymagają dużego finansowania zależne są od strategicznych decyzji finansistów. Oznacza to, że większość świata nie ma dostępu do technologicznego postępu. Jest on zresztą zazdrośnie strzeżony. Globalna władza zamierza bowiem używać technologii do zarządzania ludźmi na skalę globalną. Nie może więc znieść ani tego, żeby ktoś inny dopracował się takich narzędzi, ani żeby rządzeni mieli narzędzia obrony przed technologia globalnej władzy. Przede wszystkim jednak, żeby rządzeni nie mieli wiedzy, jak technologia działa, jakie ma możliwości i ograniczenia. To ostatnie jest szczególnie istotne, ponieważ naukowcy globalnej władzy, współcześni uczeni w piśmie starają się przekonać ludzi, że nie ma alternatywy dla ich wizji postępu i użycia technologii. Głoszą przy tym mit, że technologia ma nieograniczone możliwości i wkrótce wyprze człowieka z większości spraw świata.

Wielkie korporacje o zasięgu światowym, pokrywające większość potrzeb ludzkich. H.G. Wells planował, że rząd światowy ma powstać przez konsolidację siły kapitału i przemysłu, a następnie wyprzeć wcześniejsze modele gospodarcze i suwerenne państwa. To od niego pochodzi pojęcie NWO. Nie przewidział, że myśl ta zostanie podjęta właśnie przez grupy, o których myślał, ale dla odwrotnego celu – nie uwolnienia ludzkości, ale zniewolenia. Wielkie korporacje, zależne od wielkich finansów dążą do monopoli nie tylko w przemyśle, ale w całości życia społecznego.

Ochrona zdrowia. Ponieważ na skutek rozlicznych działań globalistów większość białych ludzi porzuciła chrześcijaństwo, przyjęli wierzenia, które im podsunięto, czyli dobrostan. Dla ludzi dobrostanu najważniejszy jest ich stan zdrowia i samopoczucie, dla których zgodzą się na wszystko. Modele ochrony zdrowia i zagrożenia zdrowotne są obecnie określane przez organizacje globalistów i nagłaśniane przez ich media.

Media tradycyjne, czyli telewizja, kino, prasa. Do czasu upowszechnienia Internetu to one były głównym filarem kultury masowej i kształtowania opinii publicznej. Przejmowane przez globalistów już pod koniec XIX w, były w stanie wywołać wojnę, np. Wojnę amerykańsko – hiszpańską o Kubę w 1898 r. W dalszym ciągu mają wielkie znaczenie. Teoretyczne podstawy użycia kultury masowej i mass-mediów powstały już w 100 lat temu. Pomnikowy przykład to „Propaganda” Edwarda Bernaysa z 1928 r. Prace teoretyczne prowadzone są nadal, czego przykładem chociażby Szkoła z Birmingham.

Internet. Początkowo sprzedawany ludziom jako platforma nieograniczonej wymiany myśli i wielkiego rozwoju ludzkiej mądrości. Naiwni w to wierzyli, natomiast twórcy musieli przewidywać, że stanie się to medium, umożliwiającym masową debilizację ludzkości, środek samoogłupiania się i regresu kulturowo-cywilizacyjnego. Ma tę ciekawą właściwość, że jego skutki zależą od sposobu używania. Używany rozważnie, umożliwia rozwój mądrości. Większość ludzi jednak woli być głupsza, niż mądrzejsza. Przed erą Internetu i telewizji nie mogli tak łatwo się ogłupiać. Z konieczności, którą ludzie tego pokroju traktują jako przymus, otoczenie wymagało od nich rozwoju intelektualnego. Jednak wraz z rozwojem technologii, umożliwiających łatwy i tani dostęp do mass-mediów myśliciele, pisarze, artyści, politycy i inni liderzy społeczni w rozumieniu Gramsciego jęli głosić wyzwolenie jednostki od wszelkich przymusów i stereotypów. Uzasadnieniem była fikcyjna koncepcja, że człowiek jest doskonały z samego urodzenia, należy więc pozwalać mu na wszystko, czego chce i potrzebuje. Rychło okazało się, że duża część ludzkości pragnie być kretynami, o czym doskonale wiedzieli myśliciele chrześcijańscy. Tych jednak dziś się nie słucha, a masową debilizację przedstawia się jako proces naturalny, którego nie można powstrzymać, tylko należy się doń dostosować. W rzeczywistości proces ten został staranie zaplanowany, obliczony matematycznie, przygotowany, a następnie wdrażany konsekwentnie, etap po etapie. Internet wraz z mediami społecznościowymi jest platformą dwojakiego zastosowania: dokonuje debilizacji społecznej oraz pozwala zarządzać zasobem ludzkim.

Przemysł rozrywki, produkujący treści oglądane masowo. Ściśle związany z mass-mediami, coraz bardziej z nimi zespolony. Branża filmowa, pornograficzna, produkcja medialna. Początkowo to media były nośnikiem treści, tworzonych przez produkcję, dziś jest odwrotnie. Spora część tego przemysłu to sataniści, reszta to bezbożnicy, inni trafiają się okazjonalnie. Współcześnie rozrywka jest głównym sposobem formatowania kultury masowej. Dużą rolę pełnią w niej celebryci. Są to osoby, spełniające wymogi, określone przez globalną władzę za pomocą algorytmów. Należą tu celebryci różnych typów. Mamy więc tradycyjne gwiazdy i gwiazdki płci obojga – aktorzy, piosenkarki, raperzy i inne produkty, oraz nowe typy, wywodzące się z mediów społecznościowych – influencerzy, tiktokerki, instagramerki, jutuberów itp. Obecnie stare i nowe typy przenikają się. Funkcjonują jako androidy globalnej władzy na zasadzie roju. Jeśli nie robią tego, co trzeba nie otrzymują ofert zatrudnienia i zasięgów. Jest więc norma światowa celebrytyzmu – muszą być pro abo, klimatyczni, prozwierzęcy, feministyczni, tęczowi. Muszą też reagować na bieżąco na zmiany trendów, np. w odpowiednim momencie umieścić lub zdjąć niebiesko-żółte emblematy. W warunkach polskich dodatkowo wymaga się antypisu. Główną rolą celebrytów jest formatowanie młodych ludzi, którzy pod wpływem procesu debilizacji uznają ich za autorytety. Są więc idealnie sprzedajni, odtwórczy i przewidywalni.

Kultura i sztuka. Pojęć tych używam jedynie pro forma, gdyż treścią tej agendy jest antykultura i antysztuka. Jest to haniebna działalność grupy zaangażowanych marszandów, artystów, pseudoartystów, managerów kultury, profderhabów, polegająca na usunięciu ze świadomości społecznej prawdziwej kultury wysokiej jako służby dla prawdy, dobra i piękna. Zamiast tego umieścili tam karykaturę, służącą kłamstwu, złu i brzydocie. Początki tego procesu zaczęły się, jak większość współczesnej antykultury w czasie I Wojny Światowej, od działań fundacji globalistów. Stworzono środowisko antykultury poprzez wprowadzenie na odpowiednie stanowiska odpowiednich ludzi. Tak zorganizowane zaczęło promować lewactwo, a ponieważ za lewactwem zawsze idzie destrukcja i niekompetencja, mamy więc to, co mamy. Waga tej agendy polega na tym, że sztuka i kultura wysoka zawsze były punktem odniesienia dla opinii publicznej. Obraz sztuki danej epoki pokazuje obraz stanu psychicznego ludzi tego czasu. Obecnie tzw. kultura i sztuka realizuje trendy na zlecenie globalnej władzy: klimat, zwierzątka, tęczowość, prawa kobiet, patriarchat zły, facet zły, biały człowiek zły, Kościół zły.

Psychopeda. Tym terminem określam przemysł psychologiczno-pedagogiczny, doradzający ludziom, jak żyć. Ma on we współczesnym świecie faktyczny status religii, chociaż jego wyznawcy uważają go za naukę. Należą tu osoby naukowe, psycholodzy, terapeuci, trenerzy, coache, facylitatorzy i inne denominacje. Ich metody wywodzą się z trzech głównych nurtów: psychoanalizy Freuda, behawioryzmu Watsona i psychologii humanistycznej Rogersa. Mimo, że różne szkoły psychologiczne różnią się od siebie, a czasem nawet zwalczają, to zasadniczo cała współczesna psychologia wywodzi się z tego samego pnia i ma ten sam cel – poprzez psychomanipulację zapanować nad wolą człowieka, poddanego wpływowi psychologii. Nie jest ona w zasadzie nauką, tylko religią, ukrywającą się za zasłoną filozofii, opartej na mitach. Niemal od swoich początków psychologia i psychoterapia znalazła się w centrum zainteresowania fundacji Rockefellera i Carnegie. Zanim osiągnęła obecny wymiar, wchłonęła poza Freudem, Jungiem, Rogersem i Watsonem także neomarksizm i teorię krytyczną Szkoły Frankfurckiej, rewolucję seksualną Wilhelma Reicha, wierzenia Dalekiego Wschodu. Większość luminarzy psychologii i psychoterapii brała udział w projektach, zleconych przez armię USA, w których pracowano nad bronią psychologiczną. Włączono wtedy psychodelię, substancje psychoaktywne, techniki uzależnień. Najciekawszym miejscem takich eksperymentów był Instytut Esalen w Big Sur w Kalifornii. Spotykali się tam psychologowie, myśliciele, artyści, indyjscy guru, ludzie mediów, naukowcy. Testowano techniki, których użyto w czasie rewolucji kontrkulturowej lat 60-tych, i w zasadzie, po modyfikacjach, używa się nadal na społeczeństwach. Psychopeda działa poprzez media, poradnictwo, lifestyle, system opieki zdrowotnej, opieki społecznej, system edukacji. Wszystkie realizowane współcześnie modele wychowania i edukacji powstały w kręgach psychopedy i przez nią są prowadzone. Skutek praktyczny rujnuje społeczeństwa Zachodu.

System edukacji. Globalna władza bardzo się nim interesuje już od swoich prapoczątków. Jest to oczywiste – głównymi ośrodkami formowania białego człowieka są, a raczej były: rodzina, szkoła i Kościół. Dlatego globaliści usilnie i konsekwentnie dążą do wyparcia tradycyjnej edukacji i zamiany na swój system. Tradycyjna edukacja naucza obiektywnej wiedzy ludzkości, wymaga od uczniów pracy i dyscypliny, egzekwuje od nich tę pracę i ocenia ją. Sekret tkwi w tym, że człowiek, żeby móc nauczyć się czegokolwiek, musi przełamać swoje wrodzone lenistwo, wykonać pracę intelektualną sam nad sobą, a następnie stanąć przed wymogiem edukacyjnym i zasłużyć na ocenę. Staje więc przed twardą rzeczywistością życiową, ale w warunkach kontrolowanych i bezpiecznych. Dzięki temu szkoła wypuszcza co do zasady ludzi wykształconych i wychowanych, zdolnych do podjęcia samodzielnej pracy i życia, potrafiących zrozumieć rzeczywistość. Tacy ludzie dużo trudniej poddają się manipulacji, dlatego globaliści zwalczają taki model edukacji. Ich zaawansowany projekt edukacyjny zwie się Edukacją Włączającą i został już wdrożony w większości krajów białego człowieka.

Rządy państw. Obecnie żadne państwo nie jest suwerenne poprzez powiązania formalne – z organizacjami ponad- i międzynarodowymi, oraz powiązania nieformalne z globalnymi finansami, głównie poprzez zadłużenie. Poza tym istnieje cała sieć tradycyjnych i innowacyjnych nacisków. Najczęstszym jest korupcja, ale możliwy jest też szantaż i groźba. Globalna władza zdolna jest do wszystkiego, co jest możliwe fizycznie.

Ugrupowania polityczne. Większość partii politycznych zależna jest od finansowania państwowego, ale z chęcią przyjmują też dotacje zewnętrzne. Jest to zwykle ukrywane za mechanizmami, na które państwa wyraziły zgodę, a które nie są wprost dotacjami. Ukrywają one swój charakter pod różnymi formami działalności społecznej dla dobra ogólnego. Jednak zazwyczaj to, co nie pochodzi od samego społeczeństwa, jest korupcją na rzecz globalistów. Konsekwentną piątą kolumną globalnej władzy są partie lewackie. Noszą one co prawda różne nazwy, np. demokratyczne, liberalne, obywatelskie, co nie powinno mylić. Każda lewacka partia i organizacja jest narzędziem w rękach globalnej władzy, i trwa to już od czasów I Wojny Światowej.

Organizacje społeczne i pozarządowe. Wszystko, co wpisuje się w konstrukt „społeczeństwa otwartego” w myśl Karla Poppera zwykle jest finansowane przez fundusze i fundacje, należące do globalistów. Organizacje te mają trojaki cel. Po pierwsze, mają przejąć i skanalizować energię społeczną ludzi, którzy mają chęć do działania dla dobra wspólnego, a którzy, gdyby mieli rzetelna wiedzę i działali w innych organizacjach, byliby zagrożeniem dla globalnej władzy. Drugi cel to rozbijanie społeczeństw od środka, aby nie były w stanie sformułować własnej, narodowej racji stanu. Trzeci cel to uzyskanie wpływu na politykę rządu suwerennego państwa, aby ta polityka była zgodna z wolą globalnej władzy. Przykładowo: partia prawicowa oficjalnie zwalcza lewactwo, lecz nieoficjalnie umożliwia lub nie sprzeciwia się lewackim procesom społecznym. Po części jest to przez ignorancję polityków, po części przez korupcję, po części przez obawę o sondaże. Organizacje pozarządowe, wspierane przez media globalistów służą bowiem jako narzędzie wpływu na zdezorientowane społeczeństwo. Wśród organizacji panuje pewna reguła. Organizacja robi to, czego oczekuje grantodawca. Często jest tak, że jakaś organizacja zaczynała jako szczery zespół ludzi z dobrymi intencjami. Gdy zaczyna być widoczna i wpływowa, pojawiają się możliwości finansowania. Albo są to granty rządowe, albo sorosowe lub unijne. Po wzięciu grantu zmienia się polityka organizacji. Tak się korumpuje społeczeństwo.

Narzędzia demokracji liberalnej. Jest to ustrój, oparty na fikcjach. Fikcją jest, że ludzie wybierają swoich przedstawicieli, bo system partyjny w istocie narzuca swoich kandydatów. Fikcją jest, że każdy może przedstawić swój program i wygrać wybory, bo wygrywają ci, którzy mają pieniądze i media. Fikcją jest, że wyborcy wiedzą, nad czym głosują, bo w rzeczywistości większość się nie interesuje, a część społeczeństwa poddała się debilizacji. I tak głosują na to, co podpowiedzą emocje, i na tego, kto da więcej. Fikcją jest, że suweren wybiera, bo zwykle około połowy uprawnionych nie bierze udziału w wyborach. Ustrój demokracji liberalnej uważany jest za fetysz, i demokratyczna większość dobrowolnie nie wybierze innej formy rządów, chociaż ten wybór jest konieczny, żeby uwolnić się od globalnej władzy. Ta bowiem doskonale wie, że rządzi światem w dużej mierze dzięki demokracji liberalnej. System ten promują globaliści w świecie ale sami dla siebie mają stary, dobry patriarchat. I do tego muszą wrócić narody białych ludzi, jeśli chcą przetrwać.

Samorządy. Najważniejszą rolę pełnią tu samorządy terytorialne, mając największy wpływ na życie zwykłych ludzi i na to, co dzieje się na ich terytorium. Te są też najbardziej widoczne, ale oprócz nich istnieje wiele innych samorządów różnego rodzaju, np. zawodowe, branżowe, uczelniane. Globaliści dążą do tego, by zgodnie z zasadami demokracji liberalnej suwerenne państwo zrzekało się swoich prerogatyw na rzecz takich właśnie struktur, a z drugiej strony, żeby takie właśnie teoretycznie niezależne struktury przejmowały wyłączną władzę w swojej dziedzinie. Jest to także zgodne z postulatami liberałów i wolnościowców. Kolejnym etapem jest łączenie ze sobą samorządów tego samego rodzaju w organizacje ponadpaństwowe. Państwowe struktury władzy o orientacji pionowej przekształcają się w międzynarodowe struktury poziome. W teorii wygląda pięknie, w praktyce takie właśnie struktury umożliwiają globalnej władzy przejmowanie kontroli nad państwami i życiem obywateli. Te teoretycznie samorządowe struktury prędzej czy później stają się zależne od globalistów. Jest to możliwe dzięki swobodzie przepływu kapitału, która umożliwia finansowanie różnych działań wewnątrz suwerennego państwa przez pieniądze globalnej władzy. Przykładem dobitnym są lewackie samorządy terytorialne.

Liderzy. Istnieje kilka rang: globalni, regionalni, lokalni. Globalna władza wybiera sobie osoby znane, cieszące się zaufaniem, lub sama takich kreuje. Panuje duża różnorodność liderów – politycy, celebryci, aktorki, artyści, pisarze, naukowcy, przedsiębiorcy, aktywiści itd. Niektórzy z nich są powiązani pokoleniowo, np. Justin Trudeau, innych przejmuje się w trakcie kariery. Przejęte osoby zobowiązane są do posłuszeństwa, w zamian rozkwita ich kariera i apanaże tam, gdzie działają. Często widać kreowane na liderki atrakcyjne młode kobiety, które zwykle nie mają zaplecza intelektualnego, ale właściwą prezencję. Jest to dokładnie taki sam mechanizm, jak kreacja celebrytów. Liderzy nauczają zwykłych ludzi, jak należy postępować. Wożeni są z ewentu na ewent jak dawniej wożono osobliwe zwierzęta w klatkach ku uciesze gawiedzi. Dziś – Harari. Zawsze głoszą agendę globalnej władzy. Liderzy globalni są wzorem dla regionalnych, a ci – dla lokalnych. Globalna władza organizuje stypendia i akademie, pełniące rolę fabryk liderów. Musi wciąż to robić, ponieważ okres eksploatacji lidera/liderki jest ograniczony, a potrzeba terroryzowania za ich pomocą społeczeństw wciąż aktualna. Liderzy o krótkiej przydatności po wykorzystaniu są porzucani, jednostki o dłuższym użyciu są trzymani w stanie permanentnej gotowości. Można takiego awansować na lukratywną synekurę lub rzucić tłumom na pożarcie jako kozła ofiarnego. Główne cele liderów są bowiem dwa: prowadzić lud i odciągać jego uwagę od prawdziwej władzy.

KPW: Komunistyczna Partia Watykanu. Sprawa Kościoła Katolickiego jest niezwykle złożona, w dodatku dynamicznie się zmienia. Dla globalnej władzy zawsze priorytetem było zniesienie wpływów religii chrześcijańskiej, starali się więc zniszczyć Kościół od samego początku jego istnienia. Prawdopodobnie około 1934 r. przyjęli model zniszczenia Kościoła nie od zewnątrz, jak to próbował zrobić Bismarck podczas Kulturkampfu, ale od środka, poprzez wprowadzenie swoich ludzi dzięki pieniądzom i ziemskiej władzy i stopniową zmianę magisterium, aby to, co głosi Kościół było w pierwszej kolejności neutralne wobec globalistów, a w drugiej – aby służyło globalnej władzy.

Tym należy tłumaczyć inwazję herezji modernizmu, przebieg Soboru Watykańskiego II, zmianę liturgii, zmianę nauczania i wszystko, co wydarzyło się po Soborze. Obecny Papież Franciszek nie ukrywa swoich sympatii wobec komunizmu, masonerii, globalizmu i wszystkiego, co jest sprzeczne z katolicyzmem. Nie ukrywa też swoich powiązań z globalną władzą. Tymi powiązaniami należy też tłumaczyć jednoznaczną wrogość KPW wobec tradycyjnego katolicyzmu. Należy przy tym pamiętać, że KPW nie jest tożsama z Kościołem. Jest próbą wrogiego przejęcia z zewnątrz. Uzyskuje powodzenie z dwóch głównych powodów: posiada wsparcie globalnej władzy, a większość wiernych nie zdaje sobie z tego sprawy, ponieważ proces wrogiego przejęcia został rozpisany na kilkadziesiąt lat. Jednak pontyfikat Papieża Franciszka (on sam woli tytułować się biskupem Rzymu) wprowadza wyraźne przyspieszenie, dzięki czemu coraz więcej katolików orientuje się i odszukuje prawdziwą wiarę katolicką.

Bardziej świadoma część ludzkości kojarzy Grupę Bilderberg i Światowe Forum Ekonomiczne jako tzw. „rząd światowy”, co jest błędnym mniemaniem. Błędem jest myśleć o globalnej władzy w kategorii takiego rządu, jak państwowy, tylko rozciągniętego na cały świat. Pojawiąjące się oczekiwanie, że gdzieś ukonstytuuje się oficjalny rząd światowy jest celową dezinformacją. Po pierwsze po to, żeby ośmieszyć wszelkie próby dociekania prawdy jako tzw. teorie spiskowe, a po drugie, żeby zmylić czujność. Jeśli coś dostrzegamy i uważamy za „rząd światowy”, to z pewnością nim nie jest. Strukturą, najbliższą takiemu postrzeganiu rządu jest ONZ, i w pewien sposób tak ją możemy traktować. Z pewnością jednak to nie tam, ani w Bilderberg, ani w Davos nie zapadają kluczowe decyzje. Te organizacje służą jedynie temu, aby komunikować odbiorcom polecenia globalnej władzy oraz by skupiać na sobie uwagę. Rzeczywisty rząd światowy nie jest wybieralny ani widzialny i ma raczej charakter nieformalnej grupy dobrych znajomych, znających się od pokoleń, spotykających się od czasu do czasu w jakimś miłym miejscu, gdzie przynależność do grupy dziedziczy się z ojca na syna.

Przegląd narzędzi formalnych globalnej władzy pozwala wyodrębnić cechy szczególne. Większość tych struktur może istnieć dzięki temu, że:

  • następuje erozja suwerenności państw;
  • nastąpiło uzależnienie ludzi od pieniędzy z powodu przeniesienia celu ludzkiego życia na dobrostan psychofizyczny, co jest dziedzictwem liberalizmu obyczajowego;
  • nastąpiło uzależnienie rządów od zagranicznego zadłużenia;
  • następuje powszechna poganizacja białych ludzi;
  • występuje powszechna niewiedza co do globalnej władzy;
  • następuje powszechna debilizacja.

Cechy te mają charakter uniwersalny, to znaczy są zarówno skutkiem, jak i przyczyną. Są skutkiem podjętych celowo działań, i po swoim początkowym wystąpieniu prowadzą do pogłębienia się patologicznego stanu. Jednak myliłby się kto, gdyby myślał, że proglobalistyczne struktury są wszechmocne. Na 8 miliardów ludzi, gdyby zebrać globalistów i ich sługi, przy ogromie ludzkości byłaby to ledwie widoczna garstka, którą właściwie zorganizowana ludzkość nakryłaby naparstkiem.

Po objaśnieniu struktur, czyli głównych narzędzi sprawczych globalnej władzy możemy pójść dalej z rozważaniami, jakie procesy prowadzone są dzięki nim, czyli o narzędziach w znaczeniu materialnym. Będzie to wyjaśnienie działań globalistów od strony przyczyny celowej.

Ale o tym przeczytacie państwo w drugiej części artykułu.

Zagrożenia suwerenności. Część II: Globalizm

Zagrożenia polskiej suwerenności. Część II: Globalizm ekspedyt/zagrozenia-polskiej-suwerennosci

W przekazie głównego nurtu o globalizmie mówi się niewiele, stąd też mało kto postrzega go jako realne zagrożenie dla suwerenności państw i wolności narodów. Opinia publiczna, choć świadoma istnienia licznych ponadnarodowych organizacji, nie interesuje się kwestią kluczową, czyli do czego tak naprawdę organizacje te służą. Mało kto interesuje się też tekstami źródłowymi, a te są dla zrozumienia całego zagadnienia fundamentalne. Globalizm to nowa ideologia, która – podobnie jak wszystkie inne ideologie – dąży do hegemonii w sferze politycznej i społecznej.

Przede wszystkim należy rozpocząć od rozróżnienia pojęć globalizacji i globalizmu, które są ze sobą często mylone. Globalizacja to ogół zachodzących na świecie procesów, które prowadzą do większej współzależności państw, gospodarek, kultur, etc. Globalizm natomiast to – w interesującym nas kontekście – zbiór poglądów, który uznaje globalizację za najwłaściwszy kierunek polityczny i poprzez jej wykorzystanie chce doprowadzić do scalenia świata w jeden polityczny organizm lub szereg organizmów politycznych (np. bloków kontynentalnych) podległych instytucjom międzynarodowym.

Problem z globalizmem jest taki, że można go definiować na bardzo wiele różnych sposobów. Nas interesuje globalizm w kontekście politycznym. Trudno jest jednoznacznie orzec, czy współczesny globalizm jest ideologią, lecz stwierdzenie takie nie jest pozbawione sensu. Jeżeli przyjmiemy, że ideologia to zbiór światopoglądów, za pośrednictwem których dąży się do stworzenia holistycznej interpretacji świata oraz wizji jego przekształcenia, globalizm w nowoczesnym wydaniu zaczyna nabierać ideologicznego kształtu. Stąd też dla ułatwienia wywodu w dalszej części tekstu globalizm będzie przeze mnie określany ideologią lub neoideologią. To drugie pojęcie lepiej odzwierciedla stan jego rozwoju – podkreśla ono fakt, że globalizm to ideologia, która nie jest jeszcze w pełni wykrystalizowana, lecz cały czas formuje się pod wpływem ideologów.

Kim są z kolei ideolodzy współczesnego globalizmu? Na przestrzeni historii pojawiało się wiele postaci, które rozważały możliwość powstania czy to jednego światowego organizmu państwowego, czy też ponadnarodowej organizacji, która miałaby sprawować kontrolę nad teoretycznie niepodległymi, lecz w zasadzie całkowicie pozbawionymi suwerenności państwami. Ideowych korzeni współczesnego globalizmu można dopatrywać się już w XVIII wieku, jednakże dla lepszego zrozumienia tego czym jest globalizm współczesny, należy skupić się na ideologach globalistycznych XX i XXI wieku.

Współczesny globalizm jest bowiem ściśle powiązany z filozoficznym ruchem transhumanizmu i niemożliwe jest analizowanie tej ideologii bez wzięcia tego czynnika pod uwagę. Podobnie jak rozwój idei Marksa powiązany był ściśle z rozpowszechnieniem się rewolucji przemysłowej w państwach Zachodu, rozwój współczesnego globalizmu wiąże się z galopującym postępem technologicznym („czwartą rewolucją przemysłową” w terminologii Klausa Schwaba). Jest to bardzo istotne z tego względu, że rozwój technologiczny w dziedzinach takich jak informatyka, genetyka, implantologia czy medycyna stanowi dla globalistów jeden z najważniejszych obszarów zainteresowania. Rozwój ten ma też być kluczowym dowodem na to, że globalizm jako ideologia jest dziś potrzebny całemu światu.

W ostatnich latach naczelne miejsca wśród globalistycznych ideologów zajęli wspomniany wyżej Klaus Schwab, założyciel i prezes zarządu Światowego Forum Ekonomicznego, oraz Yuval Noah Harari, izraelski historyk i były stypendysta Fundacji Rotschildów. Choć trudno jest powiedzieć jaką rolę realnie odgrywają ci dwaj myśliciele w ruchu globalistycznym (nie musi być to wcale rola wiodąca), to należy poważnie traktować publikowane przez nich prace, gdyż łącząc je ze sobą, możemy ideologię neoglobalizmu spiąć w jedną logiczną całość. Schwab w swoich pracach tworzy podwaliny pod ideologię globalistyczną w wymiarze polityczno-ekonomicznym, natomiast Harari w wymiarze społeczno-kulturowym. Jeżeli weźmiemy w dodatku pod uwagę fakt, że Harari należy do grona doradców Schwaba i współpracuje ze Światowym Forum Ekonomicznym, to rozważanie poglądów tych dwóch autorów zbiorczo staje się tym bardziej uzasadnione.

Stąd też na naszych łamach globalizm nazywamy czasami zamiennie pojęciem schwabizm-hararizm, nawiązując w ten sposób do terminu marksizm-leninizm.

Następnie należy określić kim są sami globaliści. Co ciekawe, środowiska globalistyczne nie posiadają swojego formalnego politycznego przedstawicielstwa. W parlamentach krajów zachodnich nigdzie nie znajdziemy Partii Globalistów, gdyż takie partie nie istnieją. Nie istnieje też (przynajmniej oficjalnie) globalistyczna międzynarodówka, choć zdaje się, że do tej roli aspiruje kilka ponadnarodowych inicjatyw ze Światowym Forum Ekonomicznym (WEF) na czele. Nie oznacza to jednak, że nie ma na świecie partii, które służą globalistycznym interesom. Zastanawiający w tym kontekście może być fakt, że zarówno podczas corocznych spotkań WEF, jak i dwóch innych istotnych globalistycznych gremiów, czyli Grupy Bilderberg i Komisji Trójstronnej, pojawiają się politycy najróżniejszych opcji politycznych (we wszystkich tych gremiach pojawiają się często te same nazwiska), dzięki czemu widać, że globaliści preferują oddziaływanie na politykę poprzez jednostki. Wielu polityków sprawujących ważne stanowiska w Unii Europejskiej oraz państwach członkowskich Unii, w młodości było wspieranych finansowo przez rozmaite organizacje i fundacje promujące globalizm, stanowiące realne narzędzie do tzw. kreowania liderów, bo tak określają ten proces sami globaliści. O sposobie kreowania „liderów” lokalnych jako skutecznej strategii politycznej pisze w swoich książkach George Soros, prominentny globalista i promotor idei społeczeństwa otwartego.

Uzupełniając wywód na temat globalistów pozwolę sobie zacytować fragment tekstu mojego redakcyjnego kolegi Bartosza Kopczyńskiego. W tekście tym red. Kopczyński globalistów określa w następujący sposób:

„Jest to grupa międzynarodowych kapitalistów o globalnym zasięgu swych interesów. Niewiele pewnego możemy o nich powiedzieć, nie znamy bowiem szczegółowych ról i ustaleń. Musimy więc polegać na wiedzy historycznej i per analogiam transponować ją na współczesność. Wynika z tego, że globalną rewolucyjną grupę inicjatywną stanowią ludzie z kilkunastu rodzin bankierskich, o przeważającym pochodzeniu korzenno – anglosaskim, których główną siedzibą są Stany Zjednoczone i Londyn. Źródłem ich władzy jest zarządzanie kreacją, emisją, przepływem i wymianą pieniądza. Większość opinii publicznej nie ma świadomości, jak długo już trwają ich zmagania ze światem i ludzkością. Moja obecna wiedza pozwala na wskazanie tego momentu, w którym zwykli bankierzy stali się globalistami, i jest to początek XIX w. Ludzie ci przekazują sobie majątki, struktury władzy, wpływy i wiedzę z pokolenia na pokolenie. W globalistycznych rodach panuje wewnętrzny konserwatyzm obyczajowy, wyraźna struktura patriarchalna, wewnętrzna solidarność oraz współpraca między rodami. Jest to modus vivendi et operandi dokładnie przeciwny do tego, który aplikują wszystkim innym ludziom. Dzięki temu dokonali tak wielkiej kumulacji majątków, władzy i wpływów. Dzięki temu tak skutecznie ingerują w rozwój ludzkości.”

Ważne jest także to o czym red. Kopczyński wspomina w dalszej części swojego tekstu, wymieniając szereg ponadnarodowych organizacji, które służą globalistom jako narzędzia do realizacji panglobalnej polityki. Obok wspomnianych już przeze mnie Światowego Forum Ekonomicznego, Grupy Bilderberg, Komisji Trójstronnej i Unii Europejskiej, na tej liście znajdują się też instytucje takie jak ONZ, OECD, WHO, Bank Światowy, Klub Rzymski czy Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Znaczenie tych instytucji dla poszerzania globalistycznych wpływów na świecie zdaje się bardzo niedoceniane przez współczesne społeczeństwa Zachodu, które zdają się kompletnie nie rozumieć tego jaką rolę te instytucje w rzeczywistości odgrywają. Tymczasem jak pisze Klaus Schwab przyszłość należy właśnie do nich.

Schwab nie postuluje oficjalnie utworzenia rządu światowego, ale jest zwolennikiem rozwiązania, które de facto oznaczałoby ni mniej, ni więcej to samo. Według niego państwa narodowe nie są w stanie rozwiązywać współczesnych problemów globalnych związanych z m.in. zagrożeniami bezpieczeństwa, zmianami klimatu, terroryzmem, ryzykiem związanym z wymknięciem się spod kontroli rozwoju technologicznego. Z tego też względu państwa narodowe powinny się stopniowo zrzekać swoich własnych kompetencji na rzecz instytucji międzynarodowych, niekoniecznie tych już istniejących. Schwab nazywa to działaniem przez „wspólną platformę”. O możliwości powstania „rządu światowego” wprost pisze z kolei Harari.

Tzw. problemy globalne stanowią klucz do zrozumienia współczesnego globalizmu. Globalistyczna narracja głosi, że ludzkość w XXI wieku znajduje się w stanie permanentnego kryzysu, który jest tak naprawdę skutkiem jej działania. Problemy, które narosły w wyniku szkodliwej działalności człowieka stanowią zagrożenie egzystencjalne dla miliardów ludzi na całym świecie. Państwa narodowe w obliczu tych wszechobecnych zagrożeń przestają według globalistów spełniać taką rolę, jaką mogły odgrywać jeszcze 50 czy 100 lat temu. Nie są one bowiem w stanie rozwiązywać problemów globalnych, a co gorsza – narodowy egoizm utrudnia międzynarodową współpracę i prowadzenie skoordynowanych działań na rzecz walki z globalnymi problemami. Wobec tego świat powinien dostosować się do tej nowej rzeczywistości i odchodząc od archaicznej formy organizacji politycznej w postaci państw narodowych, wejść w erę globalnej, ponadnarodowej współpracy.

Globalne problemy mogą rozwiązać tylko globalnie działające instytucje. Państwa narodowe powinny więc przekazać swoje własne uprawnienia na rzecz tych instytucji, aby możliwe było rozwiązanie problemów zagrażających ludzkości. Stąd też np. aby skuteczniej walczyć z przyszłymi pandemiami (dla globalistów stanowi pewnik, że będą one miały miejsce, o czym wspominają zarówno Schwab, Bill Gates, jak i sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres), państwa narodowe powinny całkowicie podporządkować swoje systemy opieki zdrowotnej Międzynarodowej Organizacji Zdrowia (WHO), która mogłaby o wiele skuteczniej wprowadzać określone rozwiązania mające pandemiom zapobiegać, np. ogólnoświatowy lockdown czy ogólnoświatowy nakaz szczepień.

Jeżeli czytali Państwo część I niniejszego cyklu [powyżej -AC] to zapewne pamiętają Państwo, że podobny model działania przyjęła na naszym kontynencie Unia Europejska. Proces federalizacyjny, czyli przekształcenie Unii w superpaństwo miałby przebiegać w dokładnie ten sam sposób – państwa narodowe niezdolne do rozwiązywania problemów w skali europejskiej i globalnej (gdyż UE także posiada takie aspiracje) powinny delegować swoje kompetencje na rzecz Komisji Europejskiej, czy też innego organu, który miałby się z niej w przyszłości wyłonić, aby ta mogła „skuteczniej” zarządzać polityką europejską. Co istotne, tego rodzaju okoliczności zostały przewidziane w obowiązującej Konstytucji RP z roku 1997.

W artykule 9 punkt 2 czytamy: „Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach”.

Prawda jest jednakże taka, że globaliści już teraz posiadają ogromną kontrolę rozciągającą się na wielu kluczowych z punktu widzenia polityczno-ekonomicznego obszarach. Red. Kopczyński w swoim tekście wymienia pośród tych obszarów m.in.: organizacje ponadnarodowe, międzynarodowe, eksperckie, pozarządowe; system bankowy; globalne firmy wszystkich branż, czyli przemysł, handel, technologia; media i przemysł rozrywkowy. Poza tym wpływy globalizmu obecne są także na szeroką skalę w świecie nauki oraz w Kościele Katolickim.

Zagrożenie globalizmu dla suwerenności Polski, a w zasadzie wszystkich państw Zachodu wynika więc – podobnie jak w przypadku zagrożenia ze strony UE – z globalistycznych tendencji do demontażu państw narodowych poprzez odebranie przynależnych im kompetencji na rzecz organizacji międzynarodowych. Na ten moment nie chodzi więc o żadne proklamowanie światowego państwa czy rządu światowego, jak często w uproszczony sposób wyobrażają sobie ludzie świadomi zagrożenia ze strony globalizmu. Podobnie jak w przypadku UE jest to zagrożenie pełzające, które można by też przyrównać do powolnego gotowania żaby. Zagrożenie suwerenności państwa ze strony globalizmu nie jest gwałtowne i natychmiastowe, jak w przypadku zbrojnej agresji wrogiego państwa. To zagrożenie wynika z procesów zachodzących stopniowo, na przestrzeni wielu lat, a w obecnych czasach, w których międzynarodowy system finansowy charakteryzuje się nieustająco rosnącym zadłużeniem państw, globaliści posiadający dominujące wpływy w systemie bankowym posiadają wszelkie narzędzia ku temu, by procesy te jeszcze bardziej zintensyfikować.

Jeżeli zagrożenie wynikające z sukcesów globalizmu dotyczy państwa, to tak samo dotyczy narodu dane państwo zamieszkującego. Już dziś w warunkach systemu demoliberalnego naród posiada niewielki wpływ na to w jaki sposób kształtowane jest państwo. W warunkach globalizmu ten wpływ spadłby do zera. Oznacza to, że społeczeństwa w gruncie rzeczy zostałyby pozbawione możliwości decydowania o swoim losie, gdyż wszelkie wytyczne przychodziłyby z góry, do której nie byłoby możliwości się odwołać. Brzmi to abstrakcyjnie? Wystarczy, że wrócimy do osławionego przykładu WHO. Załóżmy, że faktycznie traktat pandemiczny WHO zostaje podpisany przez wszystkie państwa świata i w nadchodzących latach dochodzi do ogłoszenia stanu globalnej pandemii. WHO uznaje arbitralnie, że w Polsce należy wprowadzić lockdown. Jeżeli bowiem WHO posiadłoby takie kompetencje, rząd staje się tak naprawdę jedynie podwykonawcą i musi polecenia spełniać, bo traktatowo się do tego zobowiązał. Wyobraźmy sobie, że społeczeństwo polskie w zdecydowanej większości nie zgadza się z decyzją WHO, jednakże państwowe służby zobowiązane są do zaprowadzenia w narodzie posłuszeństwa. W takiej sytuacji społeczeństwo nie ma nawet możliwości wywarcia jakiejkolwiek presji na ośrodki decyzyjne, gdyż te, oddalone od Polski o tysiące kilometrów, nie za bardzo interesowałyby się zdaniem opinii publicznej.

Oczywiście jest to tylko scenariusz teoretyczny i – jak to zwykle z utopiami bywa – w praktyce niewiele miałby wspólnego z górnolotnymi założeniami. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę rozwój technologiczny i możliwości likwidowania wszelkiego oporu za pomocą narzędzi cyfrowych (tak jak Trudeau postąpił z protestującymi w Kanadzie), nie jest to coś niemożliwego. Tutaj należy postawić więc pytanie o to czy globalistyczna, utopijna wizja świata pod nadzorem wielkich organizacji ponadnarodowych jest w ogóle wykonalna. Otóż odpowiedź na to pytanie brzmi: tak – dokładnie tak samo, jak możliwe było realizowanie innej globalistycznej utopii, czyli komunizmu, którego globalizm jest w dużej mierze ideowym spadkobiercą. Utrzymanie w szyku dużych, niejednolitych kulturowo obszarów możliwe jest jedynie poprzez tyranię i w tym właśnie tkwi największe zagrożenie ze strony globalizmu, że pod postacią szlachetnych haseł walki o lepsze jutro planety i dobrobyt ludzkości, kryje się realna groźba cyfrowej, technologicznej tyranii na niespotykaną w historii świata skalę.

___________

Zagrożenia polskiej suwerenności. Część II: Globalizm, Dominik Liszkowski, 23 sierpnia 2023

−∗−

Warto porównać:

Trwa batalia o polską niepodległość. Otwórzmy oczy Polakom! – Ordo Iuris
Przed nami epokowe wyzwanie. Musimy dotrzeć do wszystkich Polaków z informacją, że referendum dotyczy w rzeczywistości oddania suwerenności; że utrata niepodległości to konkretne szkody dla każdego Polaka. I tylko powszechny […]

___________

Postaw czerwonego sukna czyli o farsie politycznej
Społeczeństwo III RP jest społeczeństwem, które z punktu widzenia politycznego, z punktu widzenia zdolności do realistycznej oceny politycznej sytuacji, jest społeczeństwem skrajnie infantylnym. Po pierwsze nie potrafi ono zidentyfikować, jakie […]

___________

Jak odzyskać niepodległość. Aspekty formalne, materialne i… nasze cechy
Naród jednak nie chce odzyskiwać niepodległości z powodu dwojakiej niewiedzy: nie wie, że ją utracił, i nie wie, że nie jest narodem. Jak to rozumieć? Wydaje się sprzeczne, jednak pozornie. […]

___________

Czas nowego antysystemu
Pojęcie antysystemu należy całkowicie zredefiniować. Nowy antysystem nie może odnosić się już tylko do kontestacji systemu politycznego państwa – musi on brać pod uwagę system globalny, którego dynamiczna ewolucja zmienia […]

___________

Czerwony ład unijny czyli pełen wachlarz zakazów
Miesiąc miodowy z Unią Europejską już dawno za nami, a teraz rozwija się szara codzienność związku. Okazuje się więc, że związek ten nie jest ani z miłości, ani z rozsądku. […]

−∗−

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!

Nienawiść do “nienawiści”

Nienawiść do “nienawiści”

Autor: CzarnaLimuzyna , 4 marca 2024 ekspedyt/a-na-drzewach-zamiast-lisci-beda-wisiec-globalisci

Szkolenia z nienawiści

W Polsce, w ostatnim czasie, ruszył nowy cykl szkoleń z nienawiści do prawdy.

Każdy kto jest w miarę bystry i zna historię wie, że rzeczą którą najbardziej nienawidzi lewica jest prawda. Chodzi również o prawdę o Żydach, Niemcach, Ukraińcach ze szczególnym uwzględnieniem paliwa komunistycznej rewolucji – środowiska Lgbt.

Wzbudzanie nieustannej nienawiści do prawdy u reszty normalnego społeczeństwa, wbrew pozorom i antysemickim potworom, nie jest łatwe. Nie jest łatwe, bo musi być połączone z nieustanną czujnością. Osiągnięcie stanu czujności ułatwia samodyscyplinę i uważną obserwację wydarzeń. W Polsce odpowiednie szkolenia odbywają się od wielu lat. Po stronie osób szkolących są biegli w nienawiści specjaliści, po stronie szkolonej zwykły urzędnik, dziennikarz, policjant, których trzeba uczyć odpowiednich reakcji.

Ochrona niegodziwości

Wierzchnia ochrona niegodziwości jest zawarta w otulinie czyli w fałszywych – niezgodnych z desygnatem słowach, które mają zasłonić intencję sprawców. Stary chwyt opisany przez Orwella. Najnowszym przykładem jest propaganda Wielkiego Resetu, którą posługują się globaliści (ziemska bestia) nazywając “zielonym ładem” ideologię i plan odebrania wolności i własności, skutkujący m.in. zniszczeniem rolnictwa.

Na tym poziomie prawda jest nazywana dezinformacją. Gdyby ktoś powiązał te knowania oraz pokrewne niegodziwości na przykład neomarksizm z narodowością pomysłodawców, prawda zostanie określona mianem antysemityzmu i mowy nienawiści.

Stan czujności o którym wspomniałem na początku umożliwia po pierwszym zapłonie (odruch Pawłowa- Michnika), na zasadzie mechanizmu projekcji, wzbudzenie w sobie nienawiści do osoby mówiącej prawdę. Potem jest już łatwo…

Czujący nienawiść do prawdy rozpoznają mowę nienawiści, nie u siebie, lecz w znienawidzonym obiekcie, w osobie lub grupie osób. Mogą to być osoby historyczne na przykład nieustannie wyklęci Żołnierze Niezłomni, wykreśleni ostatnio z podstawy programowej: Rotmistrz Witold Pilecki oraz kapłani katoliccy m.in. „antysemita”  św. Maksymilian Kolbe.

Nie ma nic bohaterskiego w okradaniu, terroryzowaniu i mordowaniu zwykłych ludzi. To żaden patriotyzm siedzieć w lesie, zamiast odbudowywać ojczyznę z powojennych zniszczeń. 1 marca nie jest dniem dumy dla Polski. NieMoiBohaterzy ŻołnierzeWyklęci – napisał jeden z lewicowych posłów o nazwisku Trela.

Obiekty mowy nienawiści (podsumowanie)

Obiektami nienawiści są:

  • na poziomie ogólnym- Prawda, wartości cywilizacji łacińskiej, idea niepodległości, Polska, Polacy
  • na poziomie konkretnym – postacie historyczne, poszczególni polscy patrioci, Marsz Niepodległości, poszczególne środowiska i grupy

Z nienawiści do “nienawiści”

Doskonałym przykładem „antysemityzmu” jest antysyjonistyczna i antyrasistowska interwencja poselska przedstawiciela polskiej mniejszości w Sejmie, Grzegorza Brauna u którego zdiagnozowano na zasadzie opisanej projekcji: „mowę nienawiści” i „faszyzm”.

“Nienawiść” trzeba napiętnować. Uczynił to m.in. nie kto inny, ale sam Mosze Turbowicz „narodowości nieznanej”, aktualnie Marian Turski, który ma już podobne doświadczenia z okresu stalinizmu, kiedy to występował w charakterze cenzora i aktywnego działacza komunistycznego. Turski  (z pochodzenia Mosze) stwierdził:

Grzegorz Braun ukazał swoje prawdziwe oblicze – polskiego faszysty.

[tak, to “profesor” Marian Turski… MD]

Na pierwszym planie występował również inny mistrz ceremonii określający w jednym z wywiadów armię izraelską mianem najbardziej humanitarnej na świecie.

sreenshot programu “czarno na białym” TVN

Obraźliwe napisy na murach, wybijanie szyb w lokalach, w których znajdowali się Niemcy, strzelanie z ukrycia- tak właśnie zachowywało się na terenie Warszawy antyniemieckie podziemie. Czy chcemy powrotu czasów nienawiści?

Mowa nienawiści jest dziś kierowana nie tylko do Żydów, ale również do Niemców. Wielu lajkuje, a nawet podaje dalej informacje o tym, że pieniądze z KPO trafiają z powrotem do Niemiec. A gdzie mają trafiać, do Putina?

Ekosocjopaci w Davos: AI wzmocni demokrację, a lepsza narracja pomoże w eko-cyfrowej transformacji świata

19 stycznia 2024 pch24/davos-ai

Davos: AI wzmocni demokrację, a lepsza narracja pomoże w eko-cyfrowej transformacji świata

Na czym ma polegać „odbudowa zaufania”, o której przez cały tydzień debatowano podczas forum w Davos? Dla jednych to konieczność zwiększenia różnorodności i uczestnictwa w demokracji. Dla innych oznacza cenzurę i wykluczanie pewnych kwestii z debaty publicznej. Jeszcze inni chcą systemowej zmiany społecznej. A na czym najbardziej zależy zwolennikom kapitalizmu interesariuszy i organizatorom Światowego Forum Ekonomicznego?

Więcej różnorodności

Atle Hetland, norweski socjolog z doświadczeniem w dyplomacji uważa, że sektor prywatny, którego reprezentanci uczestniczą w spotkaniach Światowego Forum Ekonomicznego, nie odegrał roli proaktywnej, aby przyczynić się do tworzenia lepszego i bardziej równego świata. Tymczasem, jak podkreśla, równość i różnorodność są niezbędne dla osiągnięcia pokoju, bezpieczeństwa oraz dobrobytu dla wszystkich.

Hetland chwalił poprawę standardu życia większej liczby osób, który nastąpił dzięki – jak to podkreśla – ograniczeniu wielkości rodziny. W ostatnich latach nastąpiły też duże zmiany pod względem różnorodności etnicznej, np. w Irlandii rządzi Leo Varadkar (44 l.), mający mieszane pochodzenie indyjskie i irlandzkie. We Francji premierem został Gabrial Attal (34 l.), który ma korzenie francuskie, rosyjskie oraz żydowsko-tunezyjskie. Czołowi politycy są „otwartymi gejami”. W Wielkiej Brytanii szefem rządu jest Rishi Sunak (43 l.), Hindus z pochodzenia, którego rodzice wyemigrowali ze wschodniej części Afryki. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu byłoby nie do pomyślenia, aby takie osoby objęły wysokie stanowiska w kraju.

Do przodu zdąża także proces mieszania religii. Jednak zbyt wolno następuje poprawa warunków pracy i wysokości pensji. Za wolno awansują kobiety na stanowiska dyrektorskie, a w polityce jest za mało osób ze środowisk robotniczych. Pogarszają się także warunki życia mniejszości etnicznych i uchodźców w miastach i na wsi. Rośnie przepaść pomiędzy klasą średnią a bardzo bogatymi.

Norweg uważa, że w celu odbudowy zaufania sektor korporacji powinien skupić się na tym, jak „utrzymać i rozszerzać różnorodność”. Przedsiębiorcy powinni także działać etycznie i płacić wyższe podatki, lepiej współpracować z sektorem publicznym.

Ekosocjaliści chcą zmiany systemowej

Jenny Ricks, która jest działaczką Fight Inequality Alliance przypomina, że chociaż raport Forum na temat zagrożeń globalnych wymienia jako główne ryzyka dla światowej gospodarki w 2024 r.: dezinformację, polaryzację społeczną, ekstremalne warunki pogodowe, konflikty i rosnące koszty życia, proponując odbudowę zaufania, to jednak nie ma sensu „odbudowa zaufania w systemie zaprojektowanym w celu wyzyskiwania większości ludzkości”.

Działaczka pro-egalitarna wskazuje na niewydolność systemu ONZ, który nie jest w stanie zapewnić praworządności w Izraelu i u jego sojuszników. System działa na korzyść bogatych i wpływowych.

Dla Ricks kluczowa jest walka z nierównościami na całym świecie, budowa silnej sieci organizacji, które będą wywierać presję na władzę, aby nałożyć progresywne podatki na najbogatszych ludzi i przedsiębiorstwa międzynarodowe, zapewnić odpowiedni poziom finansowania usług publicznych, umorzyć długi, zapewnić wszystkim godną pracę i postawić ludzi oraz planetę w centrum, ponad chciwość i zysk.

Aktywistka dodaje, że zważywszy na „intensywną koncentrację władzy i bogactwa w tak nielicznych rękach na całym świecie, niebezpieczne rozprzestrzenianie się prawicowego ekstremizmu, seksizmu, polityki oszczędnościowej, mizoginii i dyskryminacji, którym towarzyszy rozprawianie się z demokratycznymi prawami i wolnościami”, różne ruchy progresywne powinny połączyć siły, aby zyskać większą władzę, ubiegając się o najwyższe stanowiska w państwie. Rok 2024 ma być sprawdzianem demokracji. Ricks podkreśliła, że lud nie będzie prosił zgromadzonych w Davos o rozwiązanie ich problemów, ponieważ uczestnicy forum są oderwani od rzeczywistości.

Działaczka FIA organizuje Zgromadzenie Ludowe Better Than Davos. Podkreśla: „wywalczymy sprawiedliwość gospodarczą, gdy władza ludzi stanie się silniejsza niż ta, która napędza status quo”.

Chiński premier: odbudowa zaufania w makroekonomii

Chiński premier Li Qiang mówił o odbudowie globalnego zaufania w makroekonomii poprzez: lepszą międzynarodową koordynację polityki makroekonomicznej; większą specjalizację przemysłową pomiędzy krajami w celu ustabilizowania łańcuchów dostaw; bardziej otwartą międzynarodową wymianę wiedzy naukowej i technologicznej; wzmocnioną współpracę międzynarodową w zakresie ekologicznego rozwoju i przeciwdziałania zmianom klimatycznym oraz lepszą współpracę Północ-Południe.

Światowe Forum Ekonomiczne: odbudowa zaufania między korporacjami i rządami

Forum przygotowało raport wskazując, że kluczowe dla odbudowy zaufania na świecie jest zapewnienie bezpieczeństwa, obrony i odporności w świecie cyfrowym. Raport na rok 2024 przygotowany przez WEF oraz instytut Accenture, koncentruje się na nierównościach cybernetycznych, niedoborach umiejętności cybernetycznych, osiąganiu odporności cybernetycznej i budowaniu lepszego cyfrowego ekosystemu.

WEF dąży do odbudowy zaufania między korporacjami zagrożonymi atakami ze strony konkurentów, którzy posiadają bardziej zaawansowane technologie tak zwanej sztucznej inteligencji. Nowe możliwości tworzenia narzędzi i aplikacji do ataków umożliwiają wyrządzanie szkód na dużą skalę i kradzież danych w celu przeprowadzania ataków typu whale phishing.

Prawie jeden na trzech dyrektorów generalnych i członków kadry kierowniczej wyższego szczebla dużych korporacji padł ofiarą oszustw typu phishing.

Z cyberatakami mają do czynienia rządy, całe państwa. Obawa przed nimi jest większa aniżeli przed błędem ludzkim. Firmy mają niemal zerowe zaufanie do siebie. Korporacje – w obawie o utratę klientów, dostawców i inwestorów – nie informują o atakach cybernetycznych.

Coraz agresywniejsze są także działania niektórych państw, ułatwiających tworzenie podziemnych sieci prania kryptowalut. Pozyskane w ten sposób środki wykorzystują do realizacji programów zbrojeniowych.

Antidotum na brak zaufania między korporacjami i złośliwą aktywność państw mają być nowe standardy bezpieczeństwa, np. standard NIST 800-207, które powinny wprowadzić wszystkie firmy, by w ten sposób zabezpieczyć łańcuch dostaw. Forum oczekuje, że duże korporacje „podniosą poprzeczkę swoim mniejszym partnerom, aby nie stali się wektorami zagrożeń”.

Organizatorzy forum sugerują również, że wobec powszechnego pesymizmu konieczna jest nowa narracja, aby ludzie uwierzyli w lepszą przyszłość. Najpierw jednak trzeba „zidentyfikować i zająć się pierwotnymi przyczynami naszego złego samopoczucia”, aby kompleksowo rozwiązać wszystkie palące problemy.

Forum podkreśla, że nie ma już narracji na temat ożywienia gospodarek, które mierzą się z ogromnym poziomem zadłużenia, inflacją i zmniejszającą się siłą nabywczą obywateli. Nie sprawdza się polityka podażowa, bo generuje jeszcze większe długi. Dlatego rozwiązaniem ma być „nowe podejście” do „zielonej, cyfrowej i inkluzywnej gospodarki”. Klaus Schwab i jego ekipa konsekwentnie opowiada się za realizacją eko-cyfrowej transformacji. Chce zwiększenia inwestycji w Odnawialne Źródła Energii – od tego ma zależeć poprawa środowiska, jakość życia i długowieczność.

Jednocześnie opowiada się za wdrożeniem globalnych ram zarządzania tak zwaną sztuczną inteligencją, która pomoże w zwiększeniu wydajności produkcyjnej, a jednocześnie ułatwi walkę z dezinformacją.

A co z tymi, którzy nie zgodzą się na realizację tej wizji?

Te osoby zostaną zepchnięte na margines społeczny i będą musiały liczyć się z ostracyzmem. Wybrzmiało to w przemówieniu szefowej KE Ursuli von der Leyen.

Przypomniała ona, iż Klaus Schwab w swoim raporcie dotyczącym zagrożeń dla globalnej społeczności biznesowej na najbliższe dwa lata wskazał, iż to nie konflikty ani klimat stanowią największe ryzyko, lecz „dezinformacja, po której następuje polaryzacja w naszych społeczeństwach”.

Von der Leyen zaznaczyła, że budowa zaufania ma polegać na „natychmiastowej i strukturalnej reakcji dostosowanej do skali globalnych wyzwań” i Europa „może i musi przejąć wiodącą rolę w kształtowaniu tej globalnej reakcji”.

Opierając się na raporcie WEF o ryzyku szefowa KE zaznaczyła, że wiele problemów można rozwiązać dzięki współpracy biznesu i rządów, „biznesu i demokracji”. Dlatego, by skutecznie zarządzać ryzykiem i „wytyczyć ścieżkę naprzód” trzeba przede wszystkim stworzyć mechanizm walki z niewygodnymi wiadomościami, usuwając je z sieci.

Należy jak najszybciej wdrożyć technologię tak zwanej sztucznej inteligencji do naszego codziennego życia. Szefowa KE przyznała, że taka myśl stoi za europejskim aktem o sztucznej inteligencji, pierwszą tego typu regulacją na świecie. Pokazuje, w jaki sposób „demokracje i przedsiębiorstwa mogą się wzajemnie wzmacniać”.

„Akt o sztucznej inteligencji buduje zaufanie, analizując przypadki wysokiego ryzyka za pomocą identyfikacji biometrycznej w czasie rzeczywistym. Budując to zaufanie, umożliwia firmom wprowadzanie innowacji we wszystkich innych dziedzinach, aby w pełni wykorzystać tę nową i rewolucyjną technologię” – mówiła.

Von der Leyen zapewniła, że Europa da pełne wsparcie start upom pragnącym inwestować i testować rozwiązania zaawansowanych algorytmów na naszym kontynencie, licząc, że firmy pomogą we wczesnym wykrywaniu niebezpiecznych zachowań.

Nasze firmy rozwijają się dzięki wolności – mogą wprowadzać innowacje, inwestować i konkurować. Ale wolność w biznesie opiera się na wolności naszych systemów politycznych. Dlatego uważam, że wzmocnienie naszej demokracji i ochrona jej przed zagrożeniami i ingerencjami, na jakie jest narażona, jest naszym wspólnym i trwałym obowiązkiem. Musimy budować zaufanie bardziej niż kiedykolwiek, a Europa jest gotowa odegrać kluczową rolę – oznajmiła przedstawicielka rządu niemieckiego, który ponad dekadę temu opracował strategię cyfryzacji Europy.

AS

Źródła: weforum.org, nation.com.pk, inequality.org, bnnbreaking.com, venturebeat.com, eurasiareview.com, ec.europa.eu

Davos Bacchanal Redux. Marxism + Fascism + Greta = GLOBALISM

Davos Bacchanal Redux

It’s Davos Day!

ROBERT W MALONE MD, MSJAN 15
 
READ IN APP
 

“Rebuilding Trust” is the recycled and rather threadbare Davos theme for 2024. 

Despite the theme of rebuilding trust, for those individuals on the Davos “nice” list – you know, those ever so special invitees with the coveted formal invitations, there seems to be sense of sneaking about. Is it because that distinct stink of elitist globalism can’t be washed off? No matter how clean the Alpine air and snow of Davos, a stench of impending failure and dirty laundry wafts off the globalists. It permeates the very air.

But maybe it is all those expensive call girls hanging about at Davos, that makes the WEF so elusive about that general attendee list. After all, the Demi-Gods of the world like to preach world equity, yet their appetite for high-end (and might I add immoral) indulgences are fully on display at their snowy playground in the Alps. No wonder Epstein liked Davos so much! 

Xeratti @DanubusKa revealed that between 1995 and 2008, Jeffrey Epstein attended the WEF in Davos, Switzerland on at least seven occasions and he was even listed as a “Global Leader for Tomorrow” by the WEF in 2002.

The above headline in the Daily Mail is not satire, but rather reporting from last year’s conference. 

The New York Post provides a forward looking summary of this years bacchanal.

Davos’s party secrets: Caviar, magic mushrooms, champagne and A-list private concerts

Forget the fondue.

Caviar, magic mushrooms, gold-leaf desserts, A-list selfies, $2,500-per-night hookers and secret dinners are likely to be on the menu as scores of private jets touch down in Switzerland as soon as Sunday to bring the world’s elite to the small Alpine resort town of Davos for what’s officially known as The World Economic Forum 2024.

More than 3000 masters of the universe are expected to show up for the 54th annual event at the Alpine resort nestled in the snowy Landwasser valley.

“You can almost smell the magic of the place when you’re there,” a well-connected Davos regular told The Post.

“Everyone’s got an agenda and you never know who you’re going to run into when you come out of the restroom. It could be Bill Gates.

“You’re around some of the smartest people in the world but one thing you learn is that they’re not always so smart.”

However, a bit of comic relief is in order for those of us classified as useless eaters – courtesy of the Waterford Whisper News has the following satire:

The Attendees remarked how without Epstein this year’s conference just didn’t have the same excitement, with many thinking this might be the last time they go to Davos.

“Just feels a little too… absent of sex trafficking, y’know? Even the journalists this year aren’t enjoying it. Not one of them have even broken a story we’d consider killing them for”.

AFTER … pretending to give a shit about what Greta Thunberg had to say about the environment, emotional billionaires in attendance at Davos turned their focus to honouring friend, fixer and epic orgy organiser Jeffrey Epstein as the annual knees up drew to a close.

“Now that the laughable charade of the annual ‘invite someone to give out to us’ is over, we feel it’s only right to focus on remembering those no longer able to procure what we need and desire at short notice, no matter how illegal,” confirmed one attendee at the annual bank balance measuring contest.

While admitting no statue, no matter how large and grand, could do justice to the scale of things Epstein allowed rich people to indulge in and get away with, the sombre ceremony went some way to honouring their dearly departed friends’ lasting legacy.

“Wow, the sculptor did a great job, they really captured that hauntingly psychotic and evil glint in his eye. Fuck, I miss him,” added another billionaire, who was so upset he was thinking of skipping the seminar on how to better hide your assets offshore and disguise the fact you’re still massively investing in fossil fuels.


On a more serious note:

China’s premier Li Qiang is attending the WEF this year, and he addressed the opening ceremony. Funny how this isn’t hardly making the rounds in the American MSM. 

The contents of that speech aren’t available on the googleweb, but evidently China is sending a number of delegates to the WEF and also meeting with the Swiss government and other EU diplomats afterwards to discuss high-level “collaborations”. That has the US State Department in a tizzy. They too, are now demanding a “me too” special meeting with the Swiss. 

From Politico:

DAVOS, Switzerland — U.S. diplomats have been so worried about the size and intent of a Chinese delegation in Switzerland this week that they’re trying to arrange a meeting between Secretary of State Antony Blinken with a Swiss official while he’s in the country for the World Economic Forum.

The discussion about adjusting Blinken’s schedule — laid out in a State Department document obtained by POLITICO — appears designed to ensure that famously neutral Switzerland doesn’t feel jaded by Washington amid potential wooing by Beijing.

Huh? The logic of the meeting is so that Switzerland doesn’t feel “jaded” – or maybe a better word might be jilted… 

In any case, if I were going to speculate – sounds like China is working on a Pharma manufacturing deal with Switzerland and the good-ole USA doesn’t like the sound of that one bit.


The WEF came out with a DAVOS cheerleading video last week. Turns out it was just more fear porn. 

According to the Davos Annual Meeting video – above – the five biggest risks to the world are:

  1. Misinformation and disinformation
  2. Extreme weather events
  3. Societal polarization
  4. Cyber insecurity
  5. Interstate armed conflicts

The Davos production ends with the proclamation that 

“Environmental concerns dominate the top five risks over the next ten years”.

This list of top five risks is bizarre. The world is in the middle of two major wars, the middle east is about to implode, and the biggest risk during year’s 2024-25 is “Misinformation and disinformation” (AI generated, of course – because foreign interference is so yesterday)? Seems like maybe they have an hidden agenda? Or maybe Mr. Klaus Schwab is just truly paranoid.

The above video and the WEF website reference the “The Global Risks Report” which is a completely biased and methodologically flawed survey developed by the WEF. Basically the WEF selects 36 risks (methodology unknown), they then use their “network” of “multi-stakeholder” communities to rank the top five risks, out of the 36. 

So, the WEF handpicks the risks and then asks their network of handpicked responders (WEF affiliated, wealthy, globalists) to rank them. No selection bias there <insert sarcasm>. This survey then gets picked up as the “real deal” by main-stream-corporate Mockingbird media outlets. Re-enforcing whatever narratives the WEF wants to push. Yeh, but it is all about “rebuilding trust”, right?

Never forget that the CIA was deeply involved in creating the WEF.

A quick run-down of some of the items not on their list. 

  • War
  • Globalism
  • Excess Taxation
  • Election integrity
  • Open borders 
  • Influx of illegal immigrants
  • Socialism 
  • Communism
  • Green Imperialism

More from Klaus Schwab

The President and founder of WEF, the infamous communist-party man Klaus Schwab, recently came out with another of his infamously tone-deaf videos. This brief 30+ second clip is worth watching. 

His message is chilling. This man is leading a trade union which represents the thousand largest companies in the world (and their owners), and in turn is leveraging this to direct world leaders. He is the global champion of 21st century Corporatism, a form of techno-totalitarianism, which has its roots deeply embedded in the 20th century Fascism and Totalitarianism so clearly analyzed by Hannah Arendt

Or is it really merely all about the CCP directing Klaus?

This message is an assault on our very republic. Classic liberalism (which is often called libertarianism in the EU – it is hard not to get confused by the intentional weaponization of political terminology) is inscribed into almost every sentence of the US Constitution. And Klaus is clearly on record decrying the threat of “libertarianism” in the video clip above. 

The US must return to its roots as a constitutional republic. If we wish to survive as a nation, that means a return to small government . 

What we need is a return to less Federal government AND less taxation. 

The upside-down logic of Klaus needs to be challenged at every inflection point. The US government must stop sending delegates to the WEF to be coopted by their interests. 

Furthermore, we must all question why world leaders like Javier Milei, President of Argentina is not only attending, but giving a speech at Davos! My hope is that his speech cuts against the narrative to offer an alternative that includes an anti-globalist and anti-big government agenda. Remember that he self-identifies as an anarcho- capitalist economist. My fear is that he will offer platitudes of cooperation and a willingness to play along with the WEF agendas.

.


In other Davos news:

US Climate Czar Kerry is part of the U.S. delegation to the WEF in Davos next week – where he’ll expand the First Movers Coalition that Kerry founded. The First Movers Coalition is a public-private partnership (more fascism) launched by President Biden in partnership with the WEF at COP26. 

This investment fund is made up of 85+ of the world’s largest companies which are aligned behind 100+ specific (green energy) purchase commitments. These commitments total over $13 billion to fund emerging “clean fuels” and products. The largest commitment in world history to green energy. Enquiring minds want to know? What percent of that $13 billion is for the “big guy” and what percent for Kerry? How is the US government involved? 

From the US Dept of State Website:

Special Presidential Envoy for Climate John Kerry announced a major expansion of the First Movers Coalition, the public-private partnership to commercialize clean technologies through advance purchase commitments, on the initiative’s first anniversary.  Launched by President Biden in partnership with the World Economic Forum at COP26, the First Movers Coalition has expanded to include 65 companies, representing more than 10 percent of the global Fortune 2000 by market value, as well as ten government partners.  New corporate members include General Motors, PepsiCo, and Rio Tinto.

In addition, today the First Movers Coalition launched an unprecedented set of new commitments focused on cement and concrete – in which companies will purchase at least 10 percent near-zero carbon cement and concrete by 2030 – anchored by world-leading companies such as General Motors.  Cement and concrete make up 7 percent of global emissions today and are on track to reach 9 percent by 2050.  This ambitious set of purchasing commitments by First Movers Coalition members will create an early market to stimulate investment in the next generation of technologies needed to decarbonize cement and concrete.

In total, First Movers Coalition corporate members have pledged $12 billion, the world’s strongest demand signal, for bringing emerging innovations to scale.  These commitments will drive investment in next-generation clean steel, aluminum, and cement; near-zero carbon aviation fuels; zero-emission trucking and shipping; and carbon dioxide removal.  The companies that have stepped forward as First Movers will drive down the cost of emerging technologies and bring them to market this decade in order to decarbonize the sectors of the global economy that produce a third of global emissions.

According to one news story, the First Movers Coalition is now funding the largest corporations in the to world to “transform” agriculture – with a $20 billion investment fund.

I spent some time trying to determine who the CEO is for the First Movers Coalition, but even that seems unavailable. Heck, they don’t even have their own website!

Based on how little the public has been allowed to know about the First Movers Coalition, we can expect that whatever Kerry does at Davos 24 to expand the First Movers Coalition will be kept secret. 

For those who wish to take on a challenge, here are some questions:

  • What is the corporate structure of this organization? 
  • What nation is the organization located in?
  • What role does the US government have in it? 
  • Who is the CEO?
  • Are John Kerry and President Biden getting a percent of the fund’s investment portfolio?
  • Is John Kerry getting paid by the organization, and what is his position within the organization?

Eksperci [Bjørn Lomborg] ostrzegają: Polityka “zero netto” zabije ponad 4 miliardy ludzi

Eksperci ostrzegają: Polityka “zero netto” zabije ponad 4 miliardy ludzi

[Znam Bjørna Lomborga od dawna. Wielki uczony, jego przewidywania od dziesięcioleci się sprawdzają. A ostrzeżenia należy bezwzględnie brać pod uwagę. Mirosław Dakowski]

=========================

babylonianempire

Date: 29 dicembre 2023Author: Uczta Baltazara 2 Commenti

Czołowi eksperci zabrali głos, aby ostrzec opinię publiczną, że cel “zero netto” Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), ONZ i zachodniej kasty politycznej, aby wycofać paliwa kopalne, spowoduje śmierć ponad czterech miliardów ludzi. Jak strona TKPinformowała wcześniej, WEF, Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ) i oczywiście UE naciskają na rządy na całym świecie, aby “wycofały się” z paliw kopalnych.

Cel “zero netto” polegający na zaprzestaniu wykorzystywania paliw kopalnych jest częścią “Agendy 2030” i “Agendy 2050” WEF i ONZ dla ludzkości. Plany te przewidują drastyczne zmniejszenie zależności od paliw kopalnych do 2030 r. i całkowite wyeliminowanie ich stosowania do 2050 r.

Wszystko to wykracza nawet poza to, co “Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu” (IPCC) uważa za rozsądne i konieczne. Oto oświadczenie przewodniczącego IPCC Jima Skea, emerytowanego profesora ekonomii w Imperial College London, wygłoszone niedawno na COP28 w Dubaju:

https://youtube.com/watch?v=_rVrpWl5BoQ%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dit%26autohide%3D2%26wmode%3Dtransparent

“Jeśli spojrzymy na scenariusze, w których globalne ocieplenie jest ograniczone do 1,5 stopnia przy niewielkim lub zerowym przekroczeniu, wówczas zużycie paliw kopalnych zostanie znacznie ograniczone w 2050 r., a łagodzone współużytkowanie zostanie wycofane. Takich słów używamy oficjalnie. Zużycie ropy naftowej zostanie ograniczone o 60%, a gazu ziemnego o 45%”.

UE, a w szczególności Niemcy, wykraczają daleko poza te ramy i żądają więcej. Na przykładzie Wiednia pokazałem, jakie będą tego konsekwencje, a mianowicie ogromna redukcja populacji i niezwykle wysokie koszty

“Transformacja energetyczna” może się powieść tylko przy zmniejszonej liczbie ludności

i wyjaśnione tutaj na przykładzie środków planowanych dla Niemiec zgodnie z wiadomościami z niemieckiego Bundestagu z 6 grudnia 2023 r:

Niemiecka “transformacja energetyczna”: harakiri z rozbiegu.

Wiele osób bije jednak na alarm, zastanawiając się, co to będzie oznaczać dla cywilizacji.

W tym oto poście na X/Twitterze duński statystyk Bjørn Lomborg ostrzega, że zakończenie korzystania z paliw kopalnych doprowadzi do śmierci około połowy światowej populacji jedynie z głodu.

“4 miliardy ludzi są zależne od nawozów z surowców kopalnych, aby się wyżywić”, mówi Lomborg.

“Bez nich 4 miliardy ludzi będzie głodować”.

“Nadszedł czas, aby zganić zdumiewająco destrukcyjnych i mizantropijnych aktywistów” – powiedział.

Lomborg odpowiadał na raport brytyjskiego ekonomisty Neila Recorda.

Podczas gdy Lomborg zakłada, że ponad cztery miliardy ludzi umrze z głodu w wyniku całkowitego wycofania paliw kopalnych, Record twierdzi, że “może umrzeć sześć miliardów ludzi”.

“Gdybyśmy dosłownie przestali używać paliw kopalnych i zrezygnowali z zasobów naturalnych, od których zależy świat, jego gospodarka i ludzie”, mówi Record, “sześć miliardów ludzi prawdopodobnie umarłoby na przestrzeni jednego roku”.

Record analizuje, co stałoby się w świecie bez paliw kopalnych, zauważając, że większość ludzi cierpiałaby z powodu przerw w dostawie prądu. https://archive.ph/oAOih#selection-2461.0-2464.0

“Niemożliwe jest oszacowanie, jak rozległe byłyby te przerwy w dostawie prądu, ale sieć zostałaby tak poważnie dotknięta, prawdopodobnie masowo, że mogłyby one być powszechne i trwałe” – ostrzega Record w artykule dla The Telegraph.

“Zapotrzebowanie na energię elektryczną gwałtownie wzrosłoby z powodu przejścia na ogrzewanie elektryczne, gotowanie i podgrzewanie wody, więc jest bardzo prawdopodobne, że nagłe nadmierne zapotrzebowanie nie mogłoby zostać zaspokojone, a sieć stałaby się niekontrolowana”.

“Brak elektryczności oznacza brak systemów komunikacji – brak telefonów komórkowych, telewizji i bieżącej wody”.

“Bez elektryczności i ogrzewania umierają najbardziej bezbronni ludzie”.

“Początkowo tylko osoby starsze w swoich domach, potem w szpitalach, gdy skończy się paliwo w generatorach diesla, ale potem pojawiają się nowe problemy egzystencjalne dla zwykłych ludzi w zakresie dostępności i dystrybucji żywności”.

“Jedynie odległe społeczności wiejskie, które są samowystarczalne jak chodzi o rolnictwo, pozostałyby względnie nienaruszone” – dodaje.

“Jednak w świecie miejskim wiele osób byłoby bliskich śmierci głodowej” – pisze Record.

Według Recorda, żywność i woda stałyby się rzadkością bez paliw kopalnych, czyniąc picie i jedzenie luksusem, na który mogliby sobie pozwolić tylko bogaci.

Pompowanie wody i ogrzewanie domów stałoby się niemożliwe bez paliw kopalnych, wyjaśnia.

Record zakłada, że dwa miliardy ludzi umrze tylko z głodu i zamarznięcia na śmierć.

Przewiduje, że świat “zero netto” stworzony przez WEF byłby w stanie wyżywić jedynie dwa miliardy ludzi.

Ludzie ci byliby najbogatszymi członkami społeczeństwa, którzy mogliby sobie pozwolić na drogie dostawy żywności.

WEF niedawno wezwała podatników na całym świecie do płacenia 3,5 biliona dolarów rocznie, aby osiągnąć cel globalistycznej organizacji “zero netto” polegający na “dekarbonizacji” planety. https://www.weforum.org/press/2023/12/philanthropies-can-partner-with-business-and-government-to-close-climate-financing-gaps-says-new-report/

WEF twierdzi, że ów oszałamiający koszt jest konieczny, ponieważ pozwoli sfinansować rzekome wysiłki szlachetnej globalnej elity władzy na rzecz “osiągnięcia zerowego poziomu emisji netto i przywrócenia natury”.

Nauki inżynieryjne mówią nam wyraźnie, że “zero netto” nie jest możliwe do zrealizowania, a na pewno nie jest bezpieczne.

INFO: https://tkp.at/2023/12/22/experten-warnen-netto-null-politik-wird-mehr-als-4-milliarden-menschen-toeten/ (przekład automatyczny)

“Nie ma żadnej podzielonej Polski ani dwóch Polsk. Kto używa określenia “wojna polsko-polska” jest głupcem albo dywersantem…To atak z zewnątrz.

Azjaci poprzebierani w garnitury europejskie, czyli inwazja mentalności stada

MOTTO 

1. ” […] jak ich tak kosmetycznie jakoś ubarwią, to przypominają człowieka Zachodu, ale oni w gruncie rzeczy nie są ludźmi Zachodu, bo na Zachód składa się asymilacja kultury greckiej klasycznej, rzymskiej, potem chrześcijańskiej”.

2. “Nie ma żadnej podzielonej Polski ani dwóch Polsk. Jest tylko – jak kiedyś to nazwałem – wojna polsko-obca. Jest dywersja najeźdźców, którym marzy się sprowadzanie do Polski kolejnych najeźdźców, po to, by wzmocnić swoją antypolską pozycję. Kto używa określenia “wojna polsko-polska” jest głupcem albo dywersantem…”

[Prof. P. Jaroszyński]

image

B. ważny wywiad z prof. dr. hab. Piotrem Jaroszyńskim kierownikiem Katedry Filozofii Kultury KUL, członkiem towarzystw filozoficznych w Polsce, w USA, we Włoszech i w Szwajcarii, autorem ponad 40 książek i artykułów naukowych,  wchodzącym w skład komitetu naukowego Powszechnej Encyklopedii Filozofii, będącym redaktorem naczelnym pisma „Człowiek w kulturze”.  Bez lektury i przemyślenia tego wywiadu trudno będzie zrozumieć to, co dzieje się w Polsce i Europie. Szkoda, że wielu publicystów prawej strony powodowanych kunktatorstwem oraz “życiem towarzyskim i uczuciowym” i strachem udaje, że nie widzi spraw i faktów o których mówi profesor. Sami wydają sobie świadectwo. Dla kogoś dogłębnie i logicznie myślącego wiele spraw jest jednoznacznych. I trzeba o tym mówić na głos… każdego dnia.

Wbrew bełkotowi Wałęsów, Schetynów, Ziemkiewiczów, Tusków, Kaczyńskich powtarzających swoje mantry o wojnie domowej w Polsce, wojnie dwóch plemion, Tutsi-Hutu, podzielonej Polsce etc. Nie ma żadnej podzielonej Polski ani dwóch Polsk. Jest tylko – jak kiedyś to nazwałem – wojna polsko-obca.

Jest dywersja najeźdźców (niedawno Morawiecki, dzisiaj Tusk), którym marzy się sprowadzanie do Polski kolejnych najeźdźców, po to, by wzmocnić swoją antypolską pozycję i promocja antychrześcijańskich sekt (Chabad Lubawicz, Tęczowi). Kto używa określenia “wojna polsko-polska” jest głupcem albo dywersantem…

Warto przy okazji zacytować fragment tekstu W.Żyszkiewicza: “Bierna, tzw. milcząca większość polskiego społeczeństwa zdaje się nie dostrzegać, że powoli, lecz systematycznie traci wpływ na świat, w którym żyje, że wkrótce – mimo liczebnej przewagi – może stać się we własnej ojczyźnie społecznością stygmatyzowaną, a nawet dyskryminowaną za przywiązanie do tradycji i wiary przodków. Dokonają tego nieliczne, ale bardzo ekspansywne w przestrzeni publicznej mniejszości kulturowe, etniczne czy wyznaniowe.

Pytanie, dlaczego milcząca większość tych niekorzystnych dla siebie zmian nie dostrzega. (…)

Mówiąc serio, wciąż zbyt mały, ale przecież istniejący sektor mediów sprzyjających obecnej władzy nie spełnia należycie przyjętej na siebie roli. Małostkowe spory, igrce w tzw. portalach społecznościowych pochłaniają więcej zapału i starań niż diagnozowanie dynamicznych zmian w otaczającym nas świecie. Publicyści prawej strony, zamiast inspirować debatę publiczną o istotnych problemach, których przecież nie brakuje, przerzucają się lapidarnymi wpisami z fejsbuka czy tłitera.”

Oddaję głos profesorowi. Głos mądrości w dzisiejszym zamęcie jest bezcenny. Jest to głos wolny, wolność ubezpieczający.

Wywiad przeprowadza (bardzo dobrze zresztą) Andrzej Kumor. Tekst pochodzi z autorskiej strony prof.Jaroszyńskiego.

Andrzej Kumor: Panie Profesorze,  świat się zmienia. Zmiany zachodzą szybko w kulturze, w obyczajach… Nie odnosi Pan wrażenia, że utopia nowego wspaniałego świata, którą kiedyś Aldous Huxley opisał w jednej z bardzo popularnych książek,  ma już z górki, że jesteśmy w przededniu takiego „szczęśliwego totalitaryzmu”, gdzie ludzie chodzą do szkół, ale praktycznie nic nie wiedzą, gdzie demokracja polega na manipulacji, a stare wartości cywilizacji łacińskiej przestają mieć znaczenie, są relatywizowane itd.?

Prof. dr hab. Piotr Jaroszyński: Czyli – o co chciałby Pan zapytać?

 – O to, czy Pan nie postrzega w tym projektu ogólnoświatowego, którego jesteśmy uczestnikami?

– Uczestnikami albo ofiarami, bo jak mimowolny, no to ofiara, nie uczestnik, a uczestnictwo oznacza partnerstwo. Koń ciągnie pług, i co, jest uczestnikiem procesu orania.

– Ale racjonalizacja tego procesu polega na tym, że ludziom ma się wydawać, że są uczestnikami.

–  Podstawowym punktem odniesienia jest, co dzieje się z człowiekiem. Czy mu to wychodzi na dobre, czy na złe, lepsze czy gorsze. A człowiek to przede wszystkim pewna świadomość, rozumienie tego, kim jest, co się wokół niego dzieje.

Jeżeli tego typu pytania zadamy, to okaże się, że ten człowiek ma coraz słabsze rozumienie rzeczywistości, jaką on jest sam i jaka jest wokół niego. To wskazywałoby, że dokonują się jakieś procesy, za którymi ktoś stoi, czyli że ma jakiś scenariusz i za pomocą najnowszej technologii zwanej inżynierią społeczną po prostu dokręca śrubę, aż ci ludzie stają się bezrozumni i bezwolni. To dosyć szybko następuje, bo jednak jeszcze dziesięć – dwadzieścia lat temu odnosiło się wrażenie, że ludzie są jacyś dojrzalsi, na wyższym poziomie intelektualnym. W tej chwili to jest chodząca paczka emocji, odprysków wrażeniowych i zero rozumienia.

Chodzi o to, że nastąpiło odwrócenie znaczenia pojęć i demokracja oznacza teraz jeszcze ściślejszą kontrolę społeczną.

Zresztą to widać po systemie edukacji. Jeżeli w wielu państwach Europy, zachodniej zwłaszcza, tak wcześnie sięga się po dzieci, żeby je urabiać już na swoją modłę, zgodnie choćby z ideologią gender, to znaczy, że rodzina pozbawiona jest podstawowych praw, a więc bycia ze sobą i tego, że rodzice są przede wszystkim odpowiedzialni za wychowanie własnych dzieci. Jeżeli te funkcje przejmuje państwo, to mamy do czynienia z odmianą socjalizmu, który jest zawsze groźny, bo dąży do tego, żeby człowieka odpodmiotowić, to znaczy żeby nie był w stanie podejmować słusznych i suwerennych decyzji.

        – Powiedział Pan, że ktoś to robi. Domyśla się Pan kto?

– To nawet nie ma znaczenia, bo tego się tak do końca nie sprawdzi. Chodzi o to, że to działa. To są środowiska socjalistycznego internacjonalizmu, czy nawet globalizmu. Ja myślę, że tak koniec końców to za tym stoi globalizm, dlatego że już działa się w kategoriach ogólnoświatowych, już ta jednostka właściwie nic nie znaczy. Jak mówił Majakowski, jednostka zerem, jednostka niczym.

Nam, Polakom, jest to łatwiej rozpoznawać, ponieważ myśmy przeszli taki soft komunizm.

     – Dostaliśmy szczepionkę?

– Tak. I powstały antyciała, w związku z tym nie poddajemy się tak łatwo tej propagandzie, jak człowiek z Zachodu, a z drugiej strony, potrafimy wymyślić jakieś sposoby na to, żeby to jakoś obchodzić. Chodzi o to, że można tak się zorganizować oddolnie, żeby tych wyborów nie przegrać, a nawet je wygrać. W Polakach jest pewna zaradność. To nie jest ten sam Polak, który tylko kombinował i machał na wszystko ręką. Widać, że Polacy próbują mieć inicjatywę, i to jest najlepszy znak, że mają inicjatywę.

 – Ale mówi się też, że Polska jest podzielona, że są dwa narody itd.,  że ludzie są jakby uwarunkowani do odrzucania pewnych rzeczy albo do lansowania ich.

– Trzeba patrzeć na to historycznie.

Przecież już od zaborów mieliśmy do czynienia ze środowiskami, które współpracowały z lewicą międzynarodową. I one dążyły do tego, żeby Polska nie posiadała suwerenności. Kiedy były momenty kryzysowe, takie jak II wojna światowa czy okres po wojnie, to środowiska te współpracowały, choćby, w przypadku czasów powojennych i w czasie wojny, z Sowietami.

Stalin przysłał nam około 200 tysięcy ludzi w ogóle niezwiązanych z narodem polskim, obcych, którzy mieli zająć najwyższe administracyjne stanowiska w państwie.

A więc to nie tyle są dwa narody, co jest jeden naród, który jest z jakąś premedytacją niszczony w swojej tożsamości. Ci, którzy tu się znaleźli wskutek pewnych okoliczności politycznych, oni po prostu z tym narodem się nie identyfikują. Jak się mówiło o resortowych dzieciach, to chodzi właśnie o to.

Ktoś jest ambasadorem, a okazuje się, że jest wnukiem czy synem jakiegoś oprawcy, który brał udział na przykład w obławie augustowskiej. Więc czy on będzie dążył, żeby całą prawdę o obławie świat mógł usłyszeć? Przeciwnie, będzie starał się to wygłuszyć albo nie dopuścić do tego, żeby zostały odnalezione groby. Pamiętajmy, że to nie jest jeden naród, który się podzielił, tylko to są ciągle obcy, obce państwa…

  – Rozrośnięty obcy element, który został w Polsce.

– Tak, który cały czas próbuje nas podzielić i odebrać suwerenność, czyli możliwość urządzania życia tak, jak my chcemy, a nie tak jak każą nam Niemcy czy Francuzi. My mamy swój sposób organizowania życia i swoje cele, my nie chcemy być jak Niemcy czy Francuzi.

 – Czy to nie jest trochę tak, że ten element obcy jest bardziej ustosunkowany, ma wpływy za granicą, w środowiskach liberalnych.

– Tak, to widać.

– I w tym momencie to jest trochę nierówna walka, bo elity polskie zostały pobite przez okupację, przez komunizm itd. Jak Pan to ocenia?

Jedną trzecią inteligencji, mówiąc z grubsza, nam wybito z premedytacją, zabito po prostu. Jedna trzecia nie wróciła do kraju, bo albo już nie miała do czego wracać, albo groziły jej więzienie i śmierć. No i została ta jedna trzecia, nad którą tak pracowano, że jej prawie nie było.

Naprawdę to cud, że w ogóle my się z tego wszystkiego możemy jakoś pozbierać.

To jest bardzo trudne, bo te ośrodki międzynarodowe,  międzynarodowego socjalizmu, one dążą do tego, żeby korzystając z dawnych jeszcze układów – a oni przecież mieli dostęp do informacji, wiedzieli, kto jest kim – żeby na różne sposoby tych ludzi mieć po swojej stronie. Tutaj takim polem działania, kiedy urwała im się troszkę polityka, są media, bardzo agresywne, mocne media, które starają się właśnie wszczepiać  zatrute idee w społeczeństwo.

Ale z drugiej strony, jest Internet. Ludzie już nie są tacy głupi jak kiedyś. Włączy się Internet i ma się całą skalę, można sobie porównywać, co kto pisze. Poprzez powtarzalność pewnych metod można zorientować się, że ktoś po prostu coś gra, a nie że to jest codzienny, rzeczowy serwis informacyjny.

 – Na ile ta świadomość jest powszechna, na ile ci ludzie, którzy są świadomi, mają wpływ na sytuację?  Jak wygląda w Polsce organizacja Polaków?

– W tej chwili jest taka sytuacja, że główne instytucje, takie jak prezydent czy większość sejmowa, czy rząd, to są formy zorganizowanego działania na najwyższym szczeblu. Środowiska, które deklarują zarówno swój patriotyzm, jak i związek z katolicyzmem, który jest dla nich jakąś i inspiracją, i punktem odniesienia. Tak że tutaj można mówić o tym, że są jakieś wartości, które stanowią główny motyw sprawowania władzy. Oczywiście, że w polityce mogą się różne rzeczy dziać, niemniej jednak jest to sytuacja radykalnie różna od tej, jaka była do tej pory, właściwie od roku 89. To trzeba jasno powiedzieć.

 – Jak by Pan, Panie Profesorze, ocenił sytuację w polskim Kościele? Właśnie niedawno Episkopat wydał list krytykę nacjonalizmu.

– To jest zawsze kwestia pewnej granicy. Z jednej strony, religia nie może być środkiem do tego, żeby posiadać władzę polityczną, a z drugiej strony, Kościół nie może wysługiwać się politykami, bo to w konsekwencji też może być groźne, w momencie – tak jak przykład Hiszpanii to pokazuje – kiedy politycy z różnych powodów mogą skręcić na lewo i potem zostanie odium na Kościele.

Tak że granica między polityką a religią wymaga niezwykłej kultury i roztropności, żeby nie wykluczając się i nie zwalczając, tak współpracować, żeby nie pozamieniać ról.

A oczywiście, że to jest łatwe, bo jednak Kościół, zwłaszcza w Polsce, wypracował swoją pozycję, posiada swój najwyższy autorytet w społeczeństwie, no i chętnie można się podczepić pod to, co jest gotowe, na co złożyły się pokolenia księży, biskupów, prymasów Polski. Tak że czasami są takie momenty, gdzie nawet oficjalnie trzeba zwrócić uwagę politykom, żeby nie przesadzali z pewnymi zachowaniami.

W porównaniu z tym, jak milczące bywają episkopaty w innych krajach, to polski Episkopat jest wyjątkowo odważny i bardzo racjonalnie zajmuje stanowisko, gdy trzeba, w sprawach istotnych nie tylko dla Kościoła, ale również z uwagi na tradycje związku Kościoła z państwem w Polsce, również w sprawach politycznych. Nie partyjnych, ale właśnie politycznych. Jest to ciągle troska o dobro wspólne i to jest nawiązanie do klasycznego rozumienia polityki.

– Wspomniał Pan, że inne episkopaty są milczące, czy Kościół nie jest sam w sobie podzielony? Nawet cechy ideologii gender sięgają wewnątrzkościelnych debat.

– Na Kościół trzeba troszeczkę inaczej patrzeć, dlatego że w Kościele nie ma mowy o partiach politycznych, które by walczyły ze sobą w sposób bezwzględny, po to żeby zdobyć władzę. Można mówić o zmieniającej się sytuacji w różnych miejscach i obecności Kościoła i równocześnie ze stanowiskiem czy zachowaniem się poszczególnych duchownych, czy hierarchii nawet, będących jakoś odpowiednikiem sytuacji, w jakiej Kościół znajduje się w danym miejscu.

Inaczej sytuacja wygląda w Polsce, inaczej w Czechach, inaczej w Kanadzie. W grę wchodzą również elementy pewnej tradycji, że są miejsca, gdzie Kościół raczej nie zabierał zbyt mocno głosu i często w ważnych sprawach społecznych, i dalej nie będzie zabierał, bo taki się utarł zwyczaj.

Natomiast są państwa, gdzie Kościół częściej i mocniej zabiera głos w takich sprawach.

Trzeba pamiętać o tym, że w momencie, kiedy te środowiska lewicowe tracą kontrolę, tracą władzę na różnych polach życia społecznego, to wtedy natychmiast przystępują do ataku, wedle zasady Cezara divide et impera, czyli znaleźć cokolwiek, co będzie różniło jakieś środowiska czy jakichś ludzi, i to nagłaśniać i powiększać, tak żeby było wrażenie, że Kościół jest już podzielony, że nie taki jak kiedyś.

Widzę jak u nas, na siłę szukają czegoś, żeby poróżnić, wymyślają niestworzone rzeczy, aż do momentu, kiedy ludzie uwierzą i przyjmą to za dobrą monetę, że rzeczywiście jest podzielony. Tak że to są metody dość brutalne, ale one nie muszą być skuteczne i po prostu pewnych mediów nie należy słuchać, bo po co dać sobie wmawiać różne bzdury.

– Panie Profesorze, Europa jest objęta falą emigracji ludności z Azji, Afryki, z Bliskiego Wschodu. Jak Pan ocenia szanse przetrwania kultury europejskiej, dziedzictwa łacińskiej kultury?

Cała ta sytuacja z imigracją jest wyraźnie wyreżyserowana i zachodzi pytanie, po co oni to robią? Bo że są jakieś środowiska, które z tego korzystają, to wiadomo. Można powiedzieć, że korzystają handlarze ludźmi, bo przecież i trzeba to nagłośnić, i do tych ludzi dotrzeć, i ubrać, trzeba im łódki przygotować. To są potężne operacje, które wymagają potężnych nakładów, ale też przynoszą komuś zyski.

To nie jest tak, że Syryjczyk nagle się obudził, wstał od ogniska i poleciał, żeby przypłynąć do nas. Ktoś tych ludzi nakręcił do tego stopnia, żeby oni z całą determinacją opuścili swoją ojczyznę. Pewnie, że są kraje, gdzie jest lepiej, ale czy to jest powód, żeby opuszczać ojczyznę? A jeśli jest źle, to trzeba szukać pomocy, walczyć o nią.

Jest jeszcze druga strona medalu, to są te metody socjalizmu – kreuje się walkę klas i w ramach tej walki klas dawniej konfrontowało się ze sobą przede wszystkim chłopów ze szlachtą i robotników z mieszczaństwem, tym bogatszym, burżuazją, po to żeby się nawzajem wyniszczyli, żeby społeczeństwo zachodnie się wyniszczyło. Natomiast w tej chwili widać, że oni chcą tak nasycić państwa europejskie emigrantami z kompletnie obcych kultur, żeby to społeczeństwo zachodnie po prostu zginęło, żeby go nie było.

No bo to można jeszcze przyjąć sto tysięcy, ale ich tam jest sto milionów, no i co? No to wiadomo, że zaleją wszystko kompletnie i nikt tego nie udźwignie. Więc to jest gra i na uczuciach, i na współczuciu, ale wyraźnie widać, że chodzi o to…

Ponieważ ta warstwa biedna w Europie, chłopów czy robotników, dorabiając się dzięki wysokiej kulturze pracy; u nas  jest bardzo wysoka kultura pracy. Byłem w Afryce, to co tam robią mężczyźni, to siedzą, piją piwo i dyskutują, potem przejdą się kawałek i znowu siedzą i piją piwo. Pracuje, rodzi, wychowuje kobieta – jak daleko można zajść z taką kulturą pracy w porównaniu z kulturą pracy, jaka została wytworzona na Zachodzie? Wracając do tego wątku, że taki europejski chłop czy robotnik w momencie, kiedy stał się podmiotem pracy, a nie był niewolnikiem, czyli mógł na siebie i na swoją rodzinę pracować, to on wcześniej czy później był zadowolony z tego, że jest właśnie taki ustrój, a nie inny.

Natomiast w momencie, kiedy Europa zostanie najechana przez zupełnie inny rodzaj kultury pracy, niewspółmierny do kultury pracy na Zachodzie, to będą grabić, grabić, aż wszystko przejedzą, przegrabią i nic nie będzie, będzie jedna wielka bieda.

    – Czemu Europa się nie broni?

W Europie w tej chwili u władzy są socjaliści, a socjaliści nie są Europejczykami, bo to są Azjaci przecież, tylko poprzebierani w garnitury europejskie. Ich mentalność jest stadna,  jest to mentalność ludzi pozbawionych podstawowych zasad moralnych, są to ateiści, którzy z pasją niszczą tradycyjną religię, demoralizują młodzież.

Przecież to wszystko to tylko jak ich tak kosmetycznie jakoś ubarwią, to przypominają człowieka Zachodu, ale oni w gruncie rzeczy nie są ludźmi Zachodu, bo na Zachód składa się asymilacja kultury greckiej klasycznej, rzymskiej, potem chrześcijańskiej. To jest człowiek Zachodu, a nie socjalista, który ma dziesiątą żonę i propaguje różne formy antykultury śmierci, czyli propaguje aborcję, eutanazję i tego typu rzeczy.

        – Czy jest szansa na odrodzenie, a jeśli tak, to gdzie, skoro rządzą, jak Pan Profesor powiedział, socjaliści, skoro we Francji burzy się kościoły, kiedy sam Kościół jest atakowany od wewnątrz? Czy nie jesteśmy świadkami upadającego kontynentu?

– Upadek jest duży. To widać po tym, że teraz kryzys objął Unię Europejską, jej struktury, jej cele, właściwie nie ma przywódców, to samozwańcy tak naprawdę.

– Kto rządzi?

– O to chodzi. Na tyle, na ile możemy powiedzieć, to są jakieś formy ideologii socjalizmu. Więcej co można powiedzieć? Wiadomo, że pewna decyzyjność jest owiana tajemnicą, bo przecież nie jesteśmy zapraszani na ich spotkania, jak oni dyskutują i decydują.

       – Mówi Pan o masonach, o…

– Nie wiem, różnie może być. Nawet jak coś się powie, to i tak to jest niesprawdzalne, więc co to da? Sprawdzalne są metody działania.

  – To co widać?

– Tak. I teraz na pewno oni się boją tego, że się ujawnia pewne rzeczy. Tak jak w Polsce zmiana rządu i parlamentu nastąpiła dzięki temu, że pewne rzeczy zostały ujawnione. Gdyby nie ujawnienie tego, co myślą i mówili wówczas członkowie rządu czy osoby postawione wysoko w danym układzie…

  – Mówi Pan o aferze podsłuchowej?

– Między innymi. To dopiero jakoś do ludzi dotarło, że są po prostu w rękach ludzi nieodpowiedzialnych za państwo, tylko wyłącznie za swoje interesy.

Można powiedzieć, że te społeczeństwa zachodnie się w jakiejś mierze budzą, tylko tam jest problem, że to są społeczeństwa postchrześcijańskie. Społeczeństwa te straciły to, co było podstawą tożsamości cywilizacyjnej, czyli straciły chrześcijaństwo, straciły wiarę.

Jak się nie odbuduje wiary, to się nic nie zbuduje. Najwyżej będą partykularne grupy tzw. nacjonalistyczne, które w zderzeniu z międzynarodówką socjalistyczną nie mają szans. Dlatego też strategia tej międzynarodówki polega na tym, żeby wciskać opozycję w narożnik nacjonalizmu.

      – Etykietować jako faszyzm, nacjonalizm?

– Że jak to jest nacjonalizm, to jest to ideologia tylko tej grupy.  – Co wspólnego ma nacjonalizm załóżmy francuski z nacjonalizmem niemieckim? No nic. Każdy na siebie będzie grał, a w skali większości potrzebnej do wygrania większej puli, już na początku skazują się na przegraną. Z kolei socjaliści zawłaszczyli nazwę chrześcijaństwo, bo przecież to są tak zwani chadecy. A co oni mają wspólnego z chadecją, jak oni naruszają wszystkie zasady Dekalogu? Nic! Ale zajęli scenę polityczną chrześcijańskich demokratów. Dzięki tej nazwie blokują powstanie autentycznej chadecji, która by dążyła do tego, żeby w ramach demokracji bronić właśnie wartości chrześcijańskich.

    – Czy częścią tej nowej rewolucji jest operacja na języku, zmiana pojęć?

– Operacja na języku i zmiana pojęć to jest stały repertuar. On jest skuteczny wtedy, kiedy społeczeństwo jest coraz mniej wyedukowane, zwłaszcza gdy chodzi o kulturę klasyczną, w tym języki klasyczne, takie jak greka i łacina. Dlaczego oni wyrzucili grekę i łacinę albo redukują (u nas to już dawno nie ma)? Dlatego że wprowadza się słowa pochodzenia łacińskiego lub greckiego, które mają dla ludzi znaczenie wyłącznie emocjonalne lub negatywne, jak słowo faszyzm.

Faszyzm jest słowem, które jest emocjonalnie mocne, negatywnie nacechowane. Jak się powie „ty faszysto!”. Ale przecież ani jeden, ani drugi nie rozumie, co słowo znaczy. A w tym słowie nie ma nic złego od strony semantycznej. Tak że istotnym elementem tej inżynierii społecznej jest utrzymywanie społeczeństwa na poziomie bardzo płytkiej edukacji.

        – Jak mówimy o globalizmie, globalnej rewolucji, jak Pan, Panie Profesorze, ocenia możliwość sanacji w Stanach Zjednoczonych pod rządami nowej administracji? Czy to jest szansa, czy to jest to samo środowisko rozpisane na inne głosy?

– To jest skomplikowana sprawa, ja nie znam tak dokładnie tej sytuacji. Na tyle, na ile znam, to wiem, że tu jest wielka różnorodność orientacji politycznych, i kulturowych, i cywilizacyjnych. Jest sporo grup bardzo zdrowych, moralnie również, jeśli chodzi o podejście do spraw społecznych. Może nawet zdrowszych niż w Europie Zachodniej. Ale trzeba być roztropnym, dlatego że tak jak Trump obiecywał, że nie będzie wiz dla Polaków, no i są te wizy. Więc jest kwestia, do jakiego stopnia co było prawdą, a co było tylko grą polityczną. A przy tym znowu jak to w polityce, trzeba patrzeć, mając uwagi do różnych kandydatów itd. Przynajmniej pewne sektory życia zostaną odblokowane. Stanowisko prezydenta to nie jest stanowisko świętego po kanonizacji, tylko to są ludzie, którzy działają w pewnych realiach jakiegoś układu sił i mogą tyle, ile mogą.

Pewnych rzeczy nie mogą, bo nie są wszechmocni, mogą mieć skrępowane ręce. W każdym razie na pewno jest to szansa i jeśli Ameryka by z tego nie skorzystała, to będzie jej trudno, bo proces rozwalania Ameryki już się zaczął. Ameryka popadła w taki kryzys, że pojawiało się pytanie, po co tam w ogóle być w tej Ameryce? Dolar słaby, pracy nie ma, to po co tam siedzieć? Jednak udało się odbić od tego dołka. A wiele zależy od ludzi, od ludzkiej aktywności, bo przecież są pola życia,  zwłaszcza na poziomie samorządów czy stanów, które mają dużą autonomię, żeby pewne rzeczy uzdrowić, ale bez moralności nie ma uzdrowienia. Musi być jednak jakiś idealizm, jakaś idea musi być, po co my żyjemy w tym jednym państwie, skoro należymy do zupełnie innych tradycji, do innych kultur, po co razem jesteśmy.

  – Dzisiaj jest Dzień Polonii. Jak Pan, Panie Profesorze, widzi rolę Polonii, Polaków mieszkających poza granicami Polski? To są miliony, ktoś powiedział kiedyś, że Polacy są najbardziej rozproszonym narodem. Jak budować wspólnotę narodową ponad granicami?

– Przede wszystkim chodzi o to, Polonia jest jakby odwrotnością narodu, który jest w ojczyźnie, w tym sensie, że naród w ojczyźnie jest skupiony, natomiast Polonia z istoty swej jest rozproszona. To, że nazwie się to Polonią, to jeszcze z tego nic nie musi wynikać, bo jest wiele wątków, które tych ludzi ze sobą w ogóle nie łączą.

Trzeba byłoby uświadomić sobie, że odpowiedzialności za ojczyznę i naród nikt z tych ludzi nie zdjął. Niezależnie od tego gdzie oni są, obowiązuje ich czwarte przykazanie. Sposób, w jaki będą to robić, zależy od indywidualnej sytuacji. Ale nie ma czegoś takiego, że ja uciekłem, wyjechałem, co mnie tam obchodzi Polska. Tak to można całe życie uciekać.

Polacy należący do Polonii, muszą uświadomić sobie, że ich ojczyzną jest Polska, a nie żaden inny kraj czy inne państwo. Na ojczyznę składa się ziemia – polska ziemia jest w Polsce – i ciąg pokoleń, na które składa się naród, i to wszystko jest w Polsce. I już nowych ojczyzn i nowych narodów nie będzie, już ten czas tworzenia się narodów minął, już nie będzie nowych narodów. Mogą tylko stare zginąć, a nowych nie będzie.

Jeśli Polacy mieliby takie przekonanie, to wówczas łatwiej im się porozumieć dla podjęcia wspólnych działań. Bo nie muszą sobie ciągle tłumaczyć i udowadniać, że są czy nie są Polakami. Tu jest właśnie problem. Polonia nie ma swojego przywódcy ideowego, który byłby dla niej odniesieniem, i nie ma swoich elit, które pomogłyby Polakom uświadomić sobie te relacje, jakie zachodzą między Polską a nowym państwem i narodem polskim, a innymi narodami. Nikt im tego nie wyjaśnił, nikt im tego nie uporządkował, nikt nie określił zakresu odpowiedzialności, więc każdy to bierze na swój rozum. Ale to jest za mało, więc trzeba by to tu w miarę krótko i jasno pokazać, taki dekalog Polaka imigranta.

To byłoby szalenie ważne, żeby to opracować, tak żeby wszystkie stowarzyszenia polskie, kluby, kongresy, żeby to się nie sprowadzało do tego, że jest prezes, dwóch wiceprezesów, trzy sekretarki i Bob w chevrolecie i wielki kongres.

Tutaj potrzebny jest dekalog Polaka imigranta, który pomógłby właśnie tej Polonii integrować się w warunkach, w jakich jest, bo te warunki to może być nawet odległość, trudno się spotykać co drugi dzień, jak się mieszka trzy godziny jazdy samochodem od siebie.

Wiadomo, że jednak pierwszym motywem pobytu na emigracji są warunki ekonomiczne, co będziemy się oszukiwać. I w większości wypadków to był powód główny, i teraz jest to powód, bo Polska jest niepodległa, są wybory itd., więc jeżeli ludzie siedzą za granicą, jest to powód ekonomiczny. Ale mogą być inne powody, mogą być takie, że mają dzieci, i te dzieci już nie chcą się polonizować.

  – Wnuki.

– Tak, jeszcze wnuki. I to wszystko spada na człowieka, wnuki po polsku nie mówią. To człowiek sobie gotuje sam, nie wie co potem. Wzruszy się emocjonalnie, ale to wszystko się porozrywało, te więzy rodzinne, rodowe, narodowe, pomieszane, poplątane. I nie wiadomo, co robić.

  – Kto taki dekalog miałby  ułożyć?

– Kto o tym myśli, kto się tym przejmuje, niech pisze. I potem rzuca się w świat i to się wydziela wśród ludzi. Jeżeli zostanie trafione, to zostanie przyjęte. To nie jest decyzja administracyjna, tylko ktoś, kto żyje tym, widzi sytuację i widzi, jak ludzie się męczą nawet przeżywają. Pomóc im się odnaleźć, takie proste zasady. Zasady, które by dotarły i do dorosłych, i do dzieci zwłaszcza, w szkołach polonijnych, sobotnich, innych, jakie są. Ale żeby tym ludziom uświadomić, kim oni są, bo później to jest taka schizofrenia, on już nie wie, kim on jest, czy on jest Chińczykiem, czy Polakiem, czy Amerykaninem. To jest straszny stan, straszliwy zupełnie.

Bardzo ważne jest, żeby pomóc Polakom emigrantom określić się, kim są i jakie posiadają obowiązki. Ale to już jest myślenie w kategoriach ludzi wolnych, a nie tylko tych, którzy walczą o to, żeby nie być zatopionym, a niestety znam takie przypadki, że jest to walka o przetrwanie i wtedy trudno moralizować i rad mu udzielać, jak on po prostu już tchu nie może złapać.

        – Dziękuję za rozmowę.

źródło: http://www.piotrjaroszynski.pl/felietony-wywiady/1736-to-nie-jest-jeden-narod-ktory-sie-podzielil-tylko-to-sa-obcy-andrzej-kumor-rozmawia-z-prof-piotrem-jaroszynskim

Golem dwupartyjnej demokracji frankmasońskiej

To NIE JEST “Samobójstwo kulturowe” !! Czyli jakie są cele “migracji zastępującej”.

Samobójstwo kulturowe czyli cele migracji zastępującej

Autor: AlterCabrio , 30 listopada 2023 ekspedyt/samobojstwo-kulturowe-cZyli-cele-migracji-zastepujacej

Gdyby był to wysiłek humanitarny, można by oczekiwać, że uchodźcy zasymilują się tak, jak to miało miejsce od tysiącleci. Od tego zależy praworządność. Ale to jest inwazja wywołana przez globalistów i niezależnie od tego, czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie, tak zwani migranci są wykorzystywani jako siła inwazyjna. I zamiast podboju przemocą, rdzenni mieszkańcy są atakowani wyzwiskami. Ogłuszająco milczący z poczucia winy, bo zostali nazwani rasistami.

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Irlandzkie przepisy dotyczące nienawiści mają na celu egzekwowanie samobójstwa kulturowego

Przepisy, które zabraniają krytykowania polityki imigracyjnej

W ubiegły czwartek w Dublinie pięć osób zostało rannych w ataku nożownika, w tym troje małych dzieci. Do pchnięcia nożem doszło w pobliżu szkoły podstawowej, gdzie prawdopodobnie sprawca polował na dzieci. Wybuchły zamieszki.

To wydarzenie jest najnowszym z długiego ciągu przemocy wynikającej z radykalnego programu imigracyjnego globalistów. Już w 2003r. wydano nakaz deportacji napastnika, ale uzyskał wsparcie polityczne, aby mógł pozostać i złożyć odwołanie. Został aresztowany na początku tego roku za posiadanie noża i niszczenie mienia o znacznej wartości, ale nie został skazany ze względu na raport dotyczący zdrowia psychicznego przedstawiony sądowi. [No to wsadzić do domu wariatów – ale w kraju, z którego przyjechał. MD]

Jeśli śledzicie wydarzenia, uznacie to jako powszechny rezultat oenzetowskiego planu migracji zastępującej [Replacement Migration]. Ataki na dzieci, gwałcenie kobiet i sprawcy na wolności to obecnie przewidywalny skutek zmuszenia ugruntowanej kultury chrześcijańskiej do poddania się obcej, nieasymilującej się kulturze islamskiej. Wielu z nich otwarcie pragnie wszelkimi niezbędnymi środkami zastąpić lokalną kulturę własną. Tego żąda radykalny islam.

Gdyby był to wysiłek humanitarny, można by oczekiwać, że uchodźcy zasymilują się tak, jak to miało miejsce od tysiącleci. Od tego zależy praworządność. Ale to jest inwazja wywołana przez globalistów i niezależnie od tego, czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie, tak zwani migranci są wykorzystywani jako siła inwazyjna. I zamiast podboju przemocą, rdzenni mieszkańcy są atakowani wyzwiskami. Ogłuszająco milczący z poczucia winy, bo zostali nazwani rasistami.

Ale ludzie zaczynają się z tego budzić. Trzech na czterech Irlandczyków rozumie i czuje się winnym oddania swojego kraju, i sprzeciwia się temu. Ale rządu to nie obchodzi. Przygotowują się teraz do uchwalenia nowych przepisów dotyczących mowy nienawiści, które będą kryminalizować posiadanie materiałów „mogących nawoływać do przemocy lub nienawiści”. Te przepisy sprawią, że krytykowanie polityki imigracyjnej będzie nielegalne. Co, z kolei, w najbliższym czasie nie ulegnie spowolnieniu.

_____________

Irish Hate Laws to Enforce Cultural Suicide, Greg Reese, Nov 29, 2023

−∗−

Globaliści i Rosja – dwa oblicza Szatana? Lewiatan a Bafomet

Globaliści i Rosja dwa oblicza Szatana?

“Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego, str. 303

Abp Carlo Maria Viganó podsumowując w swoim przesłaniu charakterystykę i ocenę zachodniego globalizmu pisze: „Ten Lewiatan musi zostać nazwany i zwalczony poprzez wspólne działanie wszystkich wolnych narodów”. Dlaczego właśnie Lewiatan? Może to przypadek? Może to tylko takie biblijne skojarzenie Arcybiskupa, bo, choćby w „Psalmach” pojawia się Lewiatan jako potwór morski, a globaliści (USA) są „za morzem”?

W tekstach Dugina imię Lewiatan pojawia się często i to z reguły w sąsiedztwie imienia Behemot.

I tak np. w jego tekście pt. „W obliczu wojny”, w którym USA nazywa „Morzem”, a Rosję „Lądem” czytamy:

„Po roku 1991 Morze skutecznie wypiera Ląd, Lewiatan spycha do defensywy Behemota” (M. Dugin, Manifest Wielkiego Przebudzenia i pisma czasu wojny, s. 86).

Już z polskojęzycznej Wikipedii dowiadujemy się, że: „Według twórcy Kościoła Szatana, Antona Szandora LaVeya, Lewiatan symbolizuje żywioł wody (łączący się z Życiem i stworzeniem) oraz kierunek zachodni. W biblii satanistycznej jest on wymieniany jako jeden z Czterech Koronnych Książąt Piekieł (co zostało zainspirowane przez treść XV-wiecznej Księgę Świętej Magii Abramelina Maga).

Kościół Szatana używa także pentagramu Bafometa, na którego rogach widnieją litery hebrajskie. Zaczynając od najniższego z nich i posuwając się przeciwnie z ruchem wskazówek zegara (w hebrajskim czyta się wspak), litery układają się w słowo (LVIThN), czyli Lewiatan”.

Czy Bafomet i Behemot to jest to samo? Z satanistycznego wykazu demonów dowiadujemy się, że „Bafomet był demonem czczonym najczęściej przez satanistów. Był antychrześcijańskim bóstwem, wyznawanym najpierw przez Templariuszy. Przedstawiano go jako ogromnego kozła z rogami, z kobiecymi piersiami, o skrzyżowanych kopytach”.

– Z tego wykazu dowiadujemy się też, że „Behemot, słoń o łapach niedźwiedzia, zasiada w Piekle jako podczaszy i opiekuje się obżarstwem. W religii hebrajskiej utożsamiany z Szatanem”.

Rysunek przedstawiający Behemota, Lewiatana i Ziza

==========================

A tak przy okazji wykaz ten podaje, że: „Lewiatan był potworem morskim i złym smokiem. Jest odpowiednikiem Behemota – demona lądowego. Stworzony piątego dnia stworzenia. W kabale utożsamiany jest z Samaelem, królem piekła oraz powiązany z Szatanem. W okultyzmie Lewiatan zachęca do niewierności”.

W polskojęzycznej Wikipedii czytamy pod hasłem „Behemot: „Przez Augustyna z Hippony utożsamiany był z diabłem (O Państwie Bożym, XI,15)”. A tak przy okazji, imię Behemota nosi w „Mistrzu i Małgorzacie” Bułhakowa jeden z członków świty Szatana występujący pod postacią kota, mogącego zamieniać się w człowieka.

I jeszcze ciekawa informacja z „Bestariusza Wiki” (wykazu demonów i innych bestii): „Według midraszu (komentarza rabinicznego – dop. S. K.) niemożliwym jest pokonanie go (Behemota – dop. S. K.) przez kogokolwiek, za wyjątkiem jego twórcy – w tym wypadku Jahwe.

Późniejsza tradycja żydowska głosi, że „zostanie złożony ludziom na Końcu Świata i spożyty, razem z Lewiatanem i Zizem. Opisuje także walkę, którą stoczą pomiędzy sobą Behemot i Lewiatan, ale końcem końców i tak obaj zostaną pokonani mieczem przez swojego stwórcę”.

Tak więc, nie ma co do tego wątpliwości, Lewiatan i Behemot, według tradycji tak satanistycznej jak i judaistycznej, to dwa demony ze świty Szatana, które walczą ze sobą o Władzę.

Co takiego twierdzi zatem Dugin? W zasadzie mówi prawie wprost: tak USA jak i Rosja rządzone są przez demony i walka pomiędzy nimi nie jest walką zła z dobrem tylko walką dwóch postaci zła. Warto dopowiedzieć jeszcze: walczą ze sobą o władzę nad światem dwa odłamy masonerii, a za każdym z nich stoi demon. No i oczywiście, ostatecznie oba odłamy masonerii i oba demony przegrają.

Wygra Jezus Chrystus i ci, którzy przy Nim będą.

Jak Dugin kusi przeciwników globalizmu

Jak Dugin kusi przeciwników globalizmu

“Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego, str. 302

Dugin w swoim „Manifeście Wielkiego Przebudzenia” (i wielu innych tekstach) kusi zachodnich przeciwników globalizmu (wcześniej pisał o masonerii, teraz na określenie tego samego używa terminu „globalizm”) namawiając ich do przystąpienia do jego „frontu”. Gdy charakteryzuje globalizm, trudno się z nim nie zgodzić, choć zastrzeżenia niektórych może budzić jego niewyparzony język.

W jednym z tekstów pisze: „Współczesny Zachód, gdzie triumfują Rothschild, Soros, Schwab, Bill Gates i Zuckerberg, jest najbardziej obrzydliwa rzeczą w historii świata. To już nie jest zachód grecko-romańskiej kultury śródziemnomorskiej, ani chrześcijańskie średniowiecze, ani gwałtowny i sprzeczny XX wiek. To cmentarz toksycznych odpadów cywilizacji, to antycywilizacja”.

W „Manifeście Wielkiego Przebudzenia” Dugin dokonuje szczegółowej charakterystyki tego, co dzieje się na Zachodzie uwypuklając te działania „globalistów” i wynikające z nich fakty i zjawiska, które ja opisuję dokładnie tak samo jako działania masonerii oraz fakty i zjawiska z nich wynikające.

Do tej charakterystyki trudno mieć jakieś zastrzeżenia, ukazuje ona faktyczny obraz sytuacji, przygotowań do Wielkiego Resetu i niektórych cech świata po nim. Podsumowując stwierdza zaś: „Koniec końców, władza globalistów opera się na sugestii i czarnej magii. (…) I w końcu Wielki Reset ogłosiła garstka zdegenerowanych i ledwie dyszących globalistycznych staruszków bliskich stanu demencji (Biden, pomarszczony łajdak Soros i spasiony Burger Schwab) oraz marginalne męty mające ilustrować możliwość oszałamiającej kariery otwarta dla każdego zera.. Faktycznie pracują dla nich giełdy i drukarki pieniędzy, złodzieje z Wall Street i narkomani – wynalazcy z Doliny Krzemowej. Mają do dyspozycji zdyscyplinowanych funkcjonariuszy wywiadu i posłusznych generałów armii”.

Gdy te partie „Manifestu Wielkiego Przebudzenia” przeczyta konserwatywny katolik, zdecydowany prawicowiec, zadeklarowany patriota jak i antyglobalistyczny lewak, wszyscy zgodnie stwierdza: „Dobrze mówi”.

Globaliści piszą bajki dla dzieci. W roli czarnego charakteru – człowiek.

Globaliści piszą bajki dla dzieci. W roli czarnego charakteru – człowiek.

Piotr Relich globalisci-pisza-bajki-dla-dziec


Celem Rewolucjonistów zawsze jest stworzenie nowego człowieka. Dlatego szczególną wagę przywiązują do odpowiedniego ukształtowania kolejnych pokoleń. A że do dzieci trzeba mówić prosto, swoje plany, na co dzień poukrywane w stosach dokumentów i za zasłoną terminologicznej nowomowy, otwarcie ujawniają w książkach dla najmłodszych.

—————————

Odkąd Burrhus Frederic Skinner uświadomił globalistycznym elitom, że bez zmiany ludzkich zachowań nie da się stworzyć nowego wspaniałego świata, wszelkie utopijne plany budowy raju na Ziemi zaczęły obejmować również kwestie edukacyjne. Zainspirowani pismami prekursora radykalnego behawioryzmu, wychowaniu nowego człowieka zaczęli poświęcać podobną uwagę co technologii, ekonomii czy polityce.

Skinner pozostawił im również sposób w jaki zrealizować wizję posłusznego społeczeństwa, w pełni zależnego od decyzji oświeconych mędrców. Bazując na przekonaniu, że to, co uważamy za osobistą decyzję, stanowi zaledwie emanację wpływu społeczeństwa, doszedł do wniosku, że ludzi można tresować niczym zwierzęta na zasadzie bodźców i reakcji.

Na podstawie skonstruowanej metody warunkowania instrumentalnego, uwierzył w możliwość stworzenia społeczeństwa idealnego. Ale – jak przekonywał w swojej powieści Walden Two-  dopiero od momentu, gdy odrzucimy wszelkie „mity” utrwalające w człowieku ułudę własnej podmiotowości: przekonanie o wolnej woli oraz duszy transcendentnej wobec przyrody.

Będąc realistą wiedział jednak, że ówcześni desygnatariusze kultury nie posiadają jeszcze odpowiednich narzędzi, by na zasadzie nauk matematyczno-przyrodniczych zastosować proponowane przez niego rozwiązania. Dlatego przedstawiona światu w 1971 r. technologia zachowania – kompleksowy plan inżynierii społecznej, musiała jeszcze poczekać.

Wiek kapitalizmu inwigilacji

Żyjemy w epoce, gdy hakuje się ludzi. Algorytmy patrzą na ciebie w tym momencie. (…) Opierając się na big data i uczeniu maszynowym, coraz lepiej cię poznają. A gdy już te algorytmy będą znały cię lepiej niż ty sam, wówczas będą umiały cię kontrolować i tobą manipulować, a ty nie za bardzo będziesz w stanie coś na to poradzić” – wciska „najpopularniejszy” futurolog świata, Yuval Noah Harari.

Czołowy guru globalizmu w swoich książkach powiela naczelne zasady radykalnego behawioryzmu – człowiek nie posiada wolnej woli, działa na zasadzie bodziec-reakcja, rządzą nim wyłącznie kształtowane przez czynniki zewnętrzne reakcje biochemiczne w mózgu. Dlatego przejęcie nad nami kontroli przez władców cyfrowych algorytmów jest tylko kwestią czasu.

Rzeczywiście, patrząc na zatopione w objęciach smartfonów nastoletnie zombie lub dzieci praktycznie rodzące się z telefonami w ręku, z pozoru nie sposób nie przyznać Harariemu racji. Tymczasem wystarczy jeszcze choćby jedno, niewielkie ziarno przekonania o własnej godności, by w młodym umyśle wykiełkował wystarczający system obrony przed nawet najlepiej napisanymi algorytmami. Tym samym potwierdza się teoria Skinnera sprzed pół wieku: sama technologia nie zapewni zwycięstwa Rewolucji. Aby skutecznie tresować człowieka jak zwierzę, on sam musi uwierzyć w to, że nie jest nikim (a właściwie – niczym) więcej.

Tabula rasa

Dlatego, zgodnie z nowożytnym znaczeniem pojęcia niezapisanej karty, trzeba „zhakować człowieka” już na samym początku jego ziemskiej egzystencji. Wyczyścić jego „system antywirusowy” i całkowicie przeformatować twardy dysk przekonań, światopoglądu, wiary i sposobu myślenia. W tym właśnie celu Harari, który dał się poznać światu jako prorok nowej rzeczywistości, dzisiaj przywdziewa szaty nauczyciela.

Człowiek, który jeszcze kilka lat temu przyznawał, że nie ma sensu udzielać rad w zmieniającym się w błyskawicznie świecie, dzisiaj wydaje książkę dla dzieci (a w kolejce czekają już następne) „wyjaśniającą” skąd jesteśmy i dokąd zmierzamy. Izraelczyk wybiega jednak dużo dalej niż autorzy książek o dwóch tatusiach pingwinach czy gadających narządach rozrodczych. Jego dekonstrukcjonizm obejmuje znacznie szerszą perspektywę.

W stylu wiekowego żydowskiego rabina, snuje swoją globalistyczną hagadę bezbronnym młodym umysłom: powstaliśmy na skutek przypadkowej mutacji, ludzie nie są ważniejsi od drzew, a zanim nauczyliśmy się czytać i pisać, bezpowrotnie wymordowaliśmy mnóstwo niewinnych stworzeńZdobyliśmy świat dzięki umiejętności wymyślania rzeczy, które nie istnieją, ale jednocześnie utrwaliliśmy systemy religijne i hierarchiczną władzę, służące wyłącznie nielicznej grupie cwaniaków.

Z kolei cywilizacja to ciąg niefortunnych zdarzeń, na zawsze odrywający nas od prehistorycznego Edenu, kiedy to wiedliśmy dużo atrakcyjniejsze i zdrowsze życie, byliśmy dużo inteligentniejsi i sprawniejsi fizycznie, a nielicznych społeczności nie trapiły epidemie chorób zakaźnych. Nie mówiąc już o pandemiach (sic!).

I choć nie ma na to jednoznacznych dowodów, dzisiejsza popularność konkubinatów, rodzin patchworkowych i związków jednopłciowych przemawia za teorią prehistorycznej komuny, gdzie nie znano pojęcia ojca i matki, dzieci wychowywano wspólnie, panowała wolna miłość, kierowano się tolerancją i akceptacją, a władza była wynikiem debaty i wzajemnego porozumienia.

Choć przez wieki uczyniliśmy wiele zła, dopiero dzisiaj po uzyskaniu konkretnej świadomości możemy je naprawić – dzieci należy więc wychować na aktywistów, posiadających „supermoc” zmieniania świata na lepsze. A kośćcem tej zmiany jest nienawiść do własnego gatunku.

Jednak taki „ułagodzony” Harari w wersji dla dzieci, przynajmniej dla części lewicowych środowisk wydaje się wciąż zbyt radykalny. Dlatego wciąż pojawiają się nowe, łagodniejsze propozycje, choć wciąż utrzymujące odpowiedni kierunek ideowy.

Organiczne ograniczenie

Z taką propozycją wyszła niedawno mega-gwiazda Hollywood, a jednocześnie aktywistka na rzecz praw kobiet i zwierząt Natalie Portman. Jej „Bajki” (org. Natalie Portman’s Fables) w Polsce z rozmachem reklamował TVN, a sama aktorka była key speakerem tegorocznego festiwalu Impact’23 w Poznaniu.

Decyzja o napisaniu książki dla dzieci, jak sama podkreślała, wynikała z chęci napełnienia „poważną treścią społeczną” również literatury dziecięcej dla chłopców. „Wydawało mi się złe, że chłopcy czytają normalne, zabawne historyjki o gąsienicach i deszczowych dniach i liczbach, które mówią, a dziewczynki dostają te już naładowane poważną społeczną świadomością” – pisała.

Amerykance z izraelskim paszportem nie chodzi jednak o promowanie męskich cnót i podkreślanie ich znaczenia w życiu rodzinnym i społecznym. W jej książce nie znajdziemy dzielnych rycerzy, kochających i odpowiedzialnych ojców czy beztroskich chłopców stających się mężczyznami. Obok uniwersalnego przesłania o tym, że wytrwałość i ciężka praca popłaca, najważniejsi są przyjaciele, a życie nie polega wyłącznie na imprezowaniu, otrzymujemy za to subtelny ekologiczny morał w duchu zrównoważonego rozwoju.

Pokazując szkodliwość wielkich miast, napoi gazowanych, chińszczyzny (śmieciowego jedzenia), plastiku i słomek, autorka przekonuje, że lepiej żyć skromnie i w harmonii z naturą, zostawiając na boku niepotrzebne ambicje. Tym samym bardzo delikatnie kształtuje podglebie dla dużo poważniejszych treści, biorących na sztandar ochronę Ziemi przed człowiekiem, zwieńczonych ostatecznie hasłem „nie będziesz miał niczego i będziesz szczęśliwy”.

Dziś globaliści przekonują, że skoro nie musimy martwić się dzikimi zwierzętami, głodem ani tym, że zwichnięcie kostki może oznaczać wyrok śmierci, a tradycyjna rodzina, patriarchat i religie nareszcie przestały kreować świat wokół nas, najwyższy czas ponownie rozbudzić tęsknotę za… powrotem do jaskiń.

Ale tam już nie ma miejsca dla wszystkich.

====================

mail:

SEKRETNE spotkanie globalistów…właśnie TERAZ w Lizbonie.

SEKRETNE spotkanie globalistów…właśnie TERAZ w Lizbonie.

Peter Imanuelsen  PeterSweden <petersweden@substack.com>

Bilderberg 2023 jest w toku, a ty nigdy o tym nie słyszałeś. Prawdopodobnie słyszałeś o Światowym Forum Ekonomicznym. Jest to miejsce, w którym globalne elity zbierają się, aby omawiać programy i tak dalej. Rzecz w tym, że większość ludzi wie o Światowym Forum Ekonomicznym. Ich coroczne spotkania nie są tajemnicą.

Ale jest też inne spotkanie globalistów, na którym światowe elity spotykają się, by się poznać i zaplanować agendę. Rzecz w tym, że jest ono owiane znacznie większą tajemnicą. Do tego stopnia, że istnieje duża szansa, że nawet nie wiedziałeś, że odbywa się właśnie TERAZ w Lizbonie.

Tak, właśnie teraz światowe elity, w tym szef firmy Pfizer, Microsoft, czołowi politycy, czołowi biznesmeni, banki i oczywiście dziennikarze spotykają się za ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI.

O czym oni rozmawiają? O czym rozmawiają Big Pharma, Big Banks, Big Tech, czołowi politycy, dziennikarze i inni? Nie mamy pojęcia.

Media nie mają tam wstępu (z wyjątkiem zaproszonych gości, oczywiście nie w celu relacjonowania).

Dobrze przeczytałeś. Media faktycznie tam są. Są tam czołowi ludzie z The Economist, Bloomberg, The Financial Times i innych gazet. Ale nie po to, by to relacjonować. Nie, są tam po to, by WZIĄĆ UDZIAŁ w tajnym spotkaniu, na którym planowano, jak kontrolować nasze życie.

Holenderski premier i rabuś farm Mark Rutte wydaje się być szczęśliwy, że bierze udział w wydarzeniu Bilderberg.

Jak to możliwe w demokratycznym społeczeństwie? Światowi przywódcy spotykają się za zamkniętymi drzwiami, a my nie możemy wiedzieć, co się dzieje? W rzeczywistości większość ludzi nawet nie wie, że to wydarzenie w ogóle ma miejsce.

Coś tu nie gra…

Ale to nic nowego. W rzeczywistości spotkania Bilderberg odbywają się co roku od dziesięcioleci, a przed mediami społecznościowymi nikt o nich nie wiedział, ponieważ media o nich nie informowały. Dzięki mediom społecznościowym możliwe było uzyskanie pewnych informacji. Kolejny powód, dla którego tak bardzo chcą nas cenzurować.

Oczywiście media to tuszują, więc znalezienie jakichkolwiek informacji o tym zgromadzeniu jest prawie niemożliwe. Ale są tam niezależni dziennikarze i udało mi się znaleźć kilka informacji.

Oto pełna lista wszystkich osób uczestniczących w spotkaniu. Podkreśliłem kilka ważnych nazwisk

[MD. to w oryginale. Ja wyłowiłem kilka z okolic Polski:

Applebaum, Anne (USA), Staff Writer, The Atlantic Arnaut,

Kieli, Kasia (POL), President and Managing Director, Warner Bros. Discovery Poland

Kostrzewa, Wojciech (POL), President, Polish Business Roundtable

Kuleba, Dmytro (UKR), Minister of Foreign Affairs

Sikorski, Radoslaw (POL), MEP, European Parliament

=================

Uh oh. Czy widziałeś tę część o “przywództwie USA”. Chodzi oczywiście o to, jak zamierzają powstrzymać Trumpa przed wygraniem wyborów w 2024 roku.

To wszystko, co wiemy o tym, co się dzieje.

Czy nie uważasz, że to trochę dziwne, że żyjemy w demokracji, ale nie możemy wiedzieć, o czym rozmawiają za zamkniętymi drzwiami?

Ponieważ media o tym nie informują, prosimy o udostępnienie tego artykułu, aby poinformować ludzi o tym, co się dzieje. Może zaczną kwestionować to, co im powiedziano o tym, jak działa władza…

=========================

mail: Trwa akcja wymierzona w św. Jana Pawła II. Za przekazem TVN stoją dwie postaci – Katarzyna Kieli i Michał Samul...