„Nowoczesny” handel ludźmi w Paryżu. W stolicy Francji odbyły się przerażające „targi dzieci”
(Zdjęcie ilustracyjne. Fot. prtscr/ You Tube/BioTexCom)
Protesty i akcje prawne organizacji prorodzinnych spowodowały, że „Salon Désir d’enfant” (tzw. targi dzieci), który od 2020 roku rozgościł się w Paryżu, nie tylko musiał zmienić miejsce swojej „wystawy”, ale i ograniczyć propozycje, które łamały wciąż obowiązujące we Francji prawo. Zmieniono też nazwę i z „przyjemności, czy pożądania” posiadania dziecka zrobiono „chęć” jego posiadania („Wish for a Baby Paris 2024”). Przeciw organizatorom toczą się też śledztwa o łamanie prawa.
Na tym nieetycznym „salonie” wystawcami są międzynarodowe firmy zajmujące się wspomaganą prokreacją, agencje, kliniki i pośrednicy. Podobne „targi” od 7 lat są organizowane już w Niemczech, a na celowniku tej nowej formy biznesu są Bruksela, Amsterdam, czy Mediolan. Celem jest kontaktowanie klientów chcących posiadać dzieci z firmami oferującymi m. in. in vitro np. z doborem cech genetycznych z katalogu, adopcje, dawstwo nasienia i komórek jajowych, ale też „rodzicielstwo zastępcze” (GPA), czyli wynajmowanie surogatek do rodzenia dzieci również osobom samotnym, czy tzw. parom jednopłciowym.
W tym roku w Paryżu na skutek sprzeciwu organizacji prorodzinnych, organizatorzy oficjalnie nie przedstawili ofert GPA, które są ciągle we Francji prawnie zakazane. Zmienili też nazwę, która kojarzyła się zbyt hedonistycznie, z „Désir d’enfant” na „Wish for a Baby” i reklamowali się hasłem „rodzicielstwa i płodności”. Salon odbył się w Espace Charenton w 12. dzielnicy Paryża 28 i 29 września 2024 roku. Wydarzeniu towarzyszyły przez dwa dni protesty obrońców życia i organizacji prorodzinnych.
Organizatorzy reklamowali się dość ogólnie prezentacją metod „leczenia”, „ofertą dawstwa komórek jajowych”, „spotkaniem ze światowymi ekspertami” i kojarzeniem z firmami zajmującymi się płodnością.
„Wish for a Baby jest tutaj, aby pomagać i wspierać Cię na drodze do rodzicielstwa”, napisano w drukach reklamowych. Podkreślano, że jest to „pomoc i udzielenie porad etycznych i medycznych wszystkim, którzy chcą założyć lub powiększyć rodzinę”.
Organizacje prorodzinne od lat wskazują jednak, że tego typu „targi” to „utowarowienie” i „uhandlowienie” macierzyństwa. Chodzi tutaj o „handel gametami i embrionami, ale także praktyki eugeniczne” (wybór płci, selekcja na podstawie dziedzictwa genetycznego itp.), in vitro dla tzw. osób transpłciowych oraz wynajmowanie kobiet do rodzenia dzieci, m.in. tzw. parom homoseksualnym, łącznie z „ofertą” wskazania drogi prawnej do adopcji.
Stowarzyszenie Prawnicy na rzecz Dzieci złożyło wiosek do prefektury o zakaz organizowania targów „Wish for baby”, ale paryski sąd administracyjny skargę odrzucił. Stowarzyszenie „Manif pour Tous” i „Syndykat Rodzin” wskazywali na ciągle trwające powiązania targów i firm oferujących tzw. „macierzyństwo zastępcze” (GPA), co jest we Francji nielegalną praktyką. Rzeczywiście GPA nie jest to publicznie eksponowane, ale związek z firmami promującymi te praktyki jest realny, a nakręcony ukrytą kamerą film z edycji Salonu 2023 pokazuje, że wynajmowanie sobie kobiet do rodzenia dzieci jest praktyką oferowaną tam w dalszym ciągu, chociaż trochę „pod stołem”.
W tej sprawie członkowie Związku Rodzin przedstawili dokumenty dotyczące „marketingu GPA” prokuraturze i doprowadzili nawet do wszczęcia oficjalnego śledztwa. Oficjalnie na salonie np. firmy z USA oferują kobietom zapłodnienie in vitro. Wiadomo jednak, że ich oferta dotyczy wynajmowania surogatek. Obłuda polega na tym, że Francuzka nie ma interesu wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, aby na własny koszt przeprowadzić zapłodnienie in vitro za kilkadziesiąt tysięcy euro, bo krajowe Ubezpieczenie Zdrowotne pokrywa całość zapłodnienia in vitro w jej kraju i dostęp do niego nie jest trudny. Może też tego dokonać w ramach unijnego ubezpieczenia w Hiszpanii, czy Belgii. W rzeczywistości chodzi więc o inne „usługi” i praktyki we Francji prawnie zakazane. Sąd administracyjny przymknął jednak oczy na hipokryzję organizatorów.
Działacze prorodzinni od początku tych „targów” organizują pikiety, które mają uświadomić zwiedzającym nieetyczność Salonu, łamanie prawa i godności ludzkiej oraz stosowanie komercyjnych metod wokół daru macierzyństwa. Wskazują, że GPA jest „formą handlu ludźmi”. Władze wykazują tu jedna relatywizm. W 2023 r. prokuratura prowadziła śledztwo, które trwało 12 miesięcy, zebrała nawet dowody nielegalnych praktyk „Salonu”, ale od tego czasu sądy nie wykonały żadnego ruchu. Prorodzinny Le Syndicat de la Famille nadal zbiera i dokumentuje obecność na Targach nielegalnych praktyk i zapowiada kolejne skargi.
Działania pod hasłem – „wypędźmy handlarzy ludźmi z Francji” spowodowały, że Salon „Désir d’enfant”, a obecnie „Wish for a Baby” nie nabrał dynamiki rozwoju i budzi kontrowersje nawet w oficjalnych mediach. Musiał także przenieść się z prestiżowego Espace Champerret do Espace Charenton. Celem organizacji prorodzinnych jest doprowadzenie do tego, by organizatorzy definitywnie zrezygnowali ze swojej działalności we Francji. Związek Rodzin zauważa, że jeśłi „opór ustanie, to wkrótce tego typu niemoralne oferty rozleją się po całej Francji”. Na razie „handlarze macierzyństwem” mają w Paryż „pod górkę”.
„Planowane połączenie przedmiotów: geografii, biologii, chemii i fizyki w jeden przedmiot pod nazwą „przyroda” uważamy za całkowicie chybione. Niesie ogromne ryzyko niepełnowartościowego wykształcenia młodego pokolenia. Młodzi Polacy nie będą umieli reagować na problemy współczesnego świata” – Polskie Towarzystwo Geograficzne wyraża stanowczy sprzeciw wobec planowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej reformy przedmiotowej dotyczącej likwidacji przedmiotu geografia w szkole podstawowej.
Do negatywnych dla młodego pokolenia następstw należą:
* brak merytorycznych podstaw z zakresu funkcjonowania środowiska geograficznego jako złożonego i integralnego systemu przyrodniczego i społeczno-gospodarczego, stanowiących fundament do rozwijania wielu niezbędnych kompetencji w świecie ogarniętym polikryzysami (m.in. kryzys klimatyczny, migracyjny, zdrowotny, wojny itd.);
* brak umiejętności wynikających ze zrozumienia całościowego obrazu świata, którego aktualne problemy są wypadkową działania procesów i czynników przyrodniczych demograficznych, gospodarczych, ekonomicznych, kulturowych i politycznych. Bez znajomości tych uwarunkowań młode pokolenie nie będzie rozumiało powiązań i konsekwencji działania człowieka w środowisku;
* brak umiejętności rozwiązywania problemów lokalnych środowiska życia człowieka widzianych z perspektywy globalnej.
Wykluczenie geografii jako odrębnego przedmiotu z podstawy programowej pozbawi także uczniów możliwości rozwoju emocjonalnego, w tym odporności na niekorzystne zmiany w środowisku geograficznym i empatii wobec trwających konfliktów społecznych, kulturowych, religijnych i politycznych. Geografia uczy bowiem wrażliwości nie tylko na problemy środowiska przyrodniczego, ale na problemy demograficzne i społeczne, ucząc tolerancji kulturowej.
Ponadto pokazuje jak wykorzystywać wiedzę teoretyczną w działaniach praktycznych na rzecz rozwoju zrównoważonego. Jest przedmiotem stanowiącym podstawę do harmonijnego kształtowania przestrzeni, ochrony zasobów przyrody i walorów krajobrazu, zapewniając tym samym pierwiastek edukacji estetycznej. Pokazuje jak łączyć refleksję nad pięknem i harmonią świata przyrody z racjonalnością gospodarczego działania. Tym samym geografia jest jedynym przedmiotem integrującym wiedzę, który przygotowuje młodych ludzi do rozwiązywania problemów współczesnego świata widzianych z wielu perspektyw”.
Powinna więc być wzmacniana a nie ograniczana.
Naukowcy z PTG zwracają uwagę na jeszcze jedną ważną kwestię – niepokój o jakość kształcenia. Koncepcja przedmiotu »przyroda« była już wprowadzona w VI-letniej szkole podstawowej i spowodowała ogromne deficyty wiedzy i umiejętności wśród uczniów gimnazjów. Każdy z przedmiotów: biologia, chemia, fizyka i geografia powinien pozostać odrębnym i być realizowanym przez nauczycieli o akademickim wykształceniu specjalistycznym.
Na potrzeby konsultacji społecznych zespół Instytutu Badań Edukacyjnych – w ramach zlecenia otrzymanego od Ministerstwa Edukacji – opracował profil absolwenta i absolwentki (przedszkola i szkoły podstawowej) dla wszystkich uczniów, w tym uczniów ze szczególnymi potrzebami edukacyjnymi. Dla reformy polskiej edukacji wdrażanej z dniem 1 września 2026 roku od 27 września Fundacja Stocznia (realizator konsultacji na zlecenie MEN) zaprasza do udziału w ogólnopolskich konsultacjach społecznych wstępnego profilu, zarówno w trybie stacjonarnym, jak i on-line – informacje znajdują się na stronie Fundacji Stocznia.
Po zapoznaniu się z profilem absolwenta szkoły powszechnej twierdzę, iż nie jest ofertą dla dalszego kształcenia się absolwenta w naukach ścisłych, dawniej zwanych realnymi. Wydaje się więc sensowne, by we wstępie do publicznie udostępnionego materiału zaznaczyć – dla uświadomienia uczniów, rodziców, nauczycieli i polskich obywateli, biorących udział w konsultacjach – iż proponowany profil absolwenta pozbawia go możliwości zdobycia wiedzy obiektywnej, która jest niezbędna do dalszego kształcenia w szkołach średnich i na uczelniach wyższych.
W graficznym modelu profilu przygotowanym przez IBE, który jest obiektem konsultacji prowadzonej przez zespół Fundacji Stocznia, w obszarze kształcenia wymieniona jest przyroda. Brakuje przedmiotów ścisłych: biologii, chemii, fizyki, których znajomość jest niezbędna do dalszego kształcenia w kierunkach technicznych.
Odbiera się więc absolwentowi szansę rozwoju i zdobycia wiedzy obiektywnej do wykonywania kwalifikowanych zawodów. Z przedstawionego materiału wynika, iż „wyprofilowany” absolwent ma być wrażliwy, myślący krytycznie, absolwentto osoba dbająca o dobrostan swój i innych ludzi. Dobrostan – termin, który odnosił się do właściwej opieki hodowlanej zwierząt, które powinny być należycie karmione i utrzymywane w czystości, teraz odnosi się do uczniów przedszkola i szkoły. Dobrostan nie ma polegać na zdobyciu przez niech wiedzy, ukształtowaniu charakteru, zdolnego do wysiłku i wytrwałości w dążeniu do zdobycia kwalifikacji np. informatyka Doliny Krzemowej, ale na dobrym samopoczuciu podczas pobytu w szkole, w której nauczyciel spełnia jego oczekiwania. W przyszłości będzie więc dokręcał śruby w fabryce Mercedesa. Pracodawca pokaże i wytłumaczy i niepotrzebna będzie mu wiedza przedmiotowa z biologii, geografii, chemii, fizyki.
Naukowcy PTG przypominają, iż próba wprowadzenia przyrody w przeszłości spowodowała deficyt wiedzy i umiejętności wśród uczniów gimnazjów. Uczniowie, rodzice, nauczyciele muszą mieć tego świadomość, iż jest to celem obecnej reformy. Czy możliwe jest przyjęcie tak wyprofilowanego absolwenta na studia medyczne – bez wiedzy z biologii? Czy możliwe jest przyjęcie tak wyprofilowanego absolwenta na Wydział Technologii Żywności – bez wiedzy z chemii?
A może wystarczy jawny tekst mówiący o planie likwidacji technikum, liceum, szkolnictwa wyższego o kierunkach technicznych i naukach ścisłych. Te zadania będą wykonywać przedstawiciele innych nacji, którzy właściwą wiedzę zdobędą.
Może warto przypomnieć o politycznej ustawie szkolnej w czasie zaborów. Polityczna ustawa szkolna w Austrii obowiązująca prawie do roku 1873, zabraniała rozwijania władz umysłowych dzieci, a zalecała jedynie kształcenie pamięci. Rozwijanie władz umysłowych było niebezpieczne, bo sprowadzało niebezpieczeństwo budzenia się godności człowieka -obywatela, który mógł poczuć się niezadowolonym z istniejącego ustroju politycznego.
Kolejni geje aresztowani z zarzutami o charakterze pedofilskim – to znani aktywiści LGBT: szef homo-stowarzyszenia oraz jego wolontariusz. Bułgaria broni się przed homopropagandą. Stosowane do tzw. „zmiany płci” blokery dojrzewania powodują rozstrój zdrowia dzieci. Adam Bodnar nakazuje podwładnym nie ścigać przestępstwa aborcji. Polskie dzieci są zabijane zastrzykiem z trucizny prosto w serce.
O tym i o innych ważnych sprawach dowie się Pan z portalu www.RatujZycie.pl. Przesyłamy wybór najbardziej aktualnych artykułów.
Zapraszamy do lektury i podawania dalej, by inni także dowiedzieli się, co się aktualnie dzieje. Wiele osób nie ma pojęcia, jak naprawdę wygląda starcie Dobra ze złem. Trzeba edukować i uświadamiać.
Aktywista LGBT aresztowany za pedofilię
Kolejny aktywista LGBT aresztowany za pedofilię! Brytyjskie służby ujęły Stephena Irelanda, założyciela LGBTQ Pride. Razem z nim do aresztu trafił wolontariusz Pride, David Sutton. Obaj usłyszeli łącznie aż 22 zarzuty w sprawie wykorzystywania seksualnego dzieci.Czytaj dalej >
Propaganda LGBT zakazana w bułgarskich szkołach
Bułgarski parlament zdecydowaną większością przyjął nowelizację ustawy o nauczaniu w przedszkolach i szkołach. Nowe prawo zakazuje promowania idei i poglądów związanych z nietradycyjną orientacją seksualną. Propaganda LGBT nie może się plenić w placówkach edukacyjnych.Czytaj dalej >
Kontra w Gliwicach. Stop LGBT!
Tegoroczna kontra w Gliwicach była wydarzeniem szczególnym. Zaledwie kilka dni wcześniej całą Polskę obiegła wiadomość o parze lesbijek, które katowały 4-letniego Ignasia. Czy ruch LGBT w jakikolwiek sposób ujął się za ofiarą bezdusznych kobiet? Absolutnie nie! Wręcz przeciwnie – słychać było typowe wezwania do tolerancji i równości. O patologiach w środowisku lobby LGBT przypomnieli zatem normalni ludzie, którzy licznie przybyli na Rynek w Gliwicach.Czytaj dalej >
Blokery dojrzewania zagrożeniem dla zdrowia
Specjaliści alarmują, że rozpowszechnienie wśród nastolatków blokerów dojrzewania stanowi coraz większy problem. Brak akceptacji swojej płci i zahamowanie naturalnego procesu rozwoju organizmu otwiera furtkę do przyjmowania hormonów i operacji nieodwracalnie okaleczających ciało. To tylko jedno z całego szeregu poważnych zagrożeń, jakie niosą blokery dojrzewania.Czytaj dalej >
Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na to, że w Polsce zabija się nienarodzone dzieci m.in. przez wstrzyknięcie im chlorku potasu do serca. Niektórzy pytają, skąd mamy te informacje i jak to w ogóle możliwe. Pora wyjaśnić te kwestie i przedstawić jak wygląda aborcja.Czytaj dalej >
Adam Bodnar do prokuratorów: nie ścigajcie mordowania dzieci!
Prokurator Generalny Adam Bodnar wydał wytyczne w sprawie zasad postępowania w sprawach dotyczących mordowania dzieci zanim się narodzą. Innymi słowy – wydał wytyczne w sprawie ścigania w Polsce przestępstwa aborcji. A co dokładnie znajdujemy w wytycznych? Jak NIE ścigać aborcji!Czytaj dalej >
„Ścierwa!” – wrocławska urzędniczka cenzuruje zdjęcia z aborcji
We Wrocławiu miał miejsce Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji. W trakcie akcji miejska urzędniczka próbowała rozwiązać legalne zgromadzenie modlitewne pod pretekstem, że uczestnicy trzymają zdjęcie abortowanego dziecka! Rugała naszą koordynatorkę. Nie chciała podać, o jaki paragraf kodeksu karnego chodzi, powtarzała tylko jak mantrę: „łamie pani prawo, łamie pani prawo”. Z jednej strony mówiła, że to zwłoki ludzkie (tak! aborcja zabija człowieka!), z drugiej robiła porównania do ścierwa (!). Cenzura i widzimisię urzędnika jako podstawa prawna? Nie będzie naszej zgody, by zdjęcia z aborcji usunąć z ulic.Czytaj dalej >
Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji
Cała Polska pokrywa się siecią modlitwy. Publiczny Różaniec o zatrzymanie aborcji to wołanie do Matki Bożej, aby pomogła zatrzymać w Polsce aborcyjną rzeź. Modlitwa łączy ludzi, którzy nie zgadzają się na zabijanie dzieci w polskich szpitalach. O co chodzi w tej akcji? Dlaczego odbywa się publicznie i jakie jest jej znaczenie? Dowiesz się tutaj.Czytaj dalej >
Czy to możliwe, że Ministerstwo Edukacji Narodowej pod obecnym kierownictwem niszczy polski system oświaty? O tym redaktor Jakub Zgierski rozmawia z Grzegorzem Płaczkiem, posłem Konfederacji ze Śląska.
Jakub Zgierski: – Ostatnio pojawia się coraz więcej informacji, iż polski system oświaty skręca w niebezpieczną stronę. Czy rzeczywiście pod rządami lewicowo-liberalnej koalicji doszło do aż tak ogromnej zapaści?
Grzegorz Płaczek: – Sprawa jest niezwykle ważna, dotyka bowiem dzieci i młodzieży. Ostatnie decyzje, takie jak: zmiana podstawy programowej, wprowadzenie „zakazu” prac domowych czy rozpoczęcie przygotowań do uruchomienia nowego przedmiotu „Edukacja zdrowotna”, który ma pojawić się w polskich szkołach od września 2025 r., budzą wiele wątpliwości. Wymienione zmiany niewątpliwie są kolejnym etapem kolejnych głębokich „reform edukacyjnych”, których początek sięga 1995 r. Celem obecnego rządu, a przede wszystkim Brukseli, jest wdrożenie Europejskiego Obszaru Edukacyjnego (EOE) na terenie naszego kraju.
–Wdrożenie Europejskiego Obszaru Edukacyjnego? A czym to dokładnie jest?
– To bardzo dobre pytanie, a niewielu dziennikarzy o to pyta. Zagadnienie jest skutecznie chowane w ministerialnych szufladach. EOE to nic innego jak unijna inicjatywa określona w 2020 r., a realizowana obecnie przez Komisję Europejską. Ważne jest, aby zrozumieć, że Bruksela obiecuje powstanie EOE już w 2025 r., a polski rząd zdążył ogłosić, że Polska do niego przystąpi.
Media powinny o tym krzyczeć i wskazywać na liczne zagrożenia, ponieważ wejście polskiego systemu oświaty do Europejskiego Obszaru Edukacyjnego będzie oznaczać niemal całkowitą utratę kontroli narodu nad tym, czego i w jaki sposób uczą się młodzi Polacy w przedszkolach i szkołach. Co gorsza – rodzice utracą kontrolę nad tym, jak i na jakich zasadach ich dzieci będą wychowywane. EOE ma być niemal komunistycznym „systemem dobrobytu”, gdzie Komisja Europejska będzie „opiekować się” wszystkimi ludźmi od momentu ich urodzenia aż do śmierci. To orwellowska rzeczywistość. Unia Europejska chce kontrolować całe nasze życie, ale żeby to się udało, młode pokolenie musi być odpowiednio wychowane i ukształtowane. Ogłupiałym i odpowiednio „kształtowanym” od najmłodszych lat społeczeństwem łatwiej się zarządza.
–Wymienił Pan ogólne zagrożenia wynikające z wdrożenia Europejskiego Obszaru Edukacyjnego. Mogę poprosić o więcej szczegółowych przykładów?
– Oczywiście! Widzę je na co dzień, pracując w sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. Na wstępie zaznaczę, że Bruksela będzie pokazywać Europejski Obszar Edukacyjny jako system oferujący niemal same korzyści, takie jak: większa mobilność, poprawa jakości kształcenia czy zwiększenie współpracy międzynarodowej. Jednak Polska, podobnie jak inne kraje, musi zrozumieć, że wdrożenie EOE wiąże się z ogromnymi (niemal nieodwracalnymi) zmianami kulturowymi oraz potencjalnym zagrożeniem dla lokalnych tradycji edukacyjnych i suwerenności Polski. Ujednolicenie systemów edukacyjnych to przykładowo zagrożenie dla lokalnych tradycji. Unifikacja standardów edukacyjnych w całej Unii Europejskiej może prowadzić do zaniku specyficznych, narodowych elementów systemów edukacyjnych, które są związane z lokalną kulturą i historią. Wprowadzanie nowych programów nauczania to nic innego jak próba narzucenia systemu opartego na „bardziej zachodnich” modelach edukacyjnych, co powinno spotkać się z oporem w Polsce, szczególnie jeśli chodzi o kwestie tożsamości narodowej i kulturowej.
Wyzwania finansowe i koszty dostosowania to także przemilczany wątek, a wprowadzenie nowych standardów, programów i narzędzi edukacyjnych będzie wymagać znacznych nakładów finansowych, co może być wyzwaniem dla systemu edukacyjnego w Polsce. Modernizacja infrastruktury edukacyjnej i szkolenia nauczycieli mogą generować dodatkowe koszty. Ale to nie koniec przykładów. Kolejne zagrożenie dotyczy mobilność uczniów i nauczycieli. Bo czym innym jest tzw. brain drain (drenaż mózgów), czyli swobodna mobilność uczniów i nauczycieli, która może prowadzić do emigracji wykształconych pracowników z Polski do innych państw UE. Mając na uwadze różnice dot. wynagrodzeń za pracę, wdrożenie EOE może tylko pogłębić problem braku wysoko wykwalifikowanych pracowników w naszym kraju. Mogą pojawić się trudności w adaptacji, gdy uczniowie i nauczyciele napotkają problemy w dostosowaniu się do odmiennych systemów edukacyjnych w innych krajach UE, a to może wpływać na jakość nauki i pracy. Chociaż EOE dąży do wyrównania jakości edukacji w całej Europie, to różnice ekonomiczne i społeczne między krajami mogą utrudnić pełną realizację tego celu. Polska może napotkać trudności w nadążaniu za bardziej rozwiniętymi państwami pod względem jakości edukacji i infrastruktury.
I jeszcze dwie kwestie, o których w Polsce nie możemy zapomnieć.
Pierwsza z nich dotyczy potencjalnego wpływu ideologicznego i wprowadzenia liberalnych wartości przez Brukselę. Istnieje realna obawa, że promowanie przez UE mniej konserwatywnych wartości, takich jak otwartość na różnorodność kulturową i seksualną, może być postrzegane w Polsce jako sprzeczne z tradycjami czy wartościami naszego kraju. Może to prowadzić do napięć społecznych i politycznych. [Do ostrych protestów, mam nadzieję M.Dakowski]
Drugą i ostatnią już kwestią jest zależność od unijnych regulacji. W momencie wejścia Polski do Europejskiego Systemu Edukacyjnego możemy być pewni, że utracimy suwerenność w edukacji. To jasne, że Polska może obawiać się utraty kontroli nad własnym systemem edukacyjnym, jeśli decyzje dotyczące oświaty będą w coraz większym stopniu zależne od regulacji unijnych. To może być postrzegane (i powinno być) jako ograniczenie suwerenności kraju. Do tego dochodzą standardy edukacyjne, związane także z delikatnym obszarem seksualności młodych Polaków, opracowane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO)…
–A, właśnie. Porozmawiajmy co nieco o Światowej Organizacji Zdrowia, która wbrew pozorom wcale nie jest jakimś bezstronnym gremium specjalistów od medycyny…
– Ci, którzy tylko pobieżnie znają historię WHO, żyją w przeświadczeniu, że jest to jakaś super międzynarodowa organizacja skupiająca samych ekspertów. Prawda jednak jest inna. To jedna z najbardziej skorumpowanych międzynarodowych organizacji zdrowotnych na świecie – zarządzana przez osobę, która jeszcze parę lat temu była częścią afrykańskiego reżimu. Aż nie chce mi się wierzyć, że Polacy pozwalają na to, aby to właśnie WHO (będąca całkowicie zależna od pieniędzy płynących od firm farmaceutycznych) tworzyła standardy edukacji seksualnej. Uważam, że rodzice nie powinni godzić się na takie rozwiązanie – jest groźne.
–Co dokładnie znajdziemy w tych standardach? Które elementy są szczególnie groźne dla polskich przedszkoli i szkół?
– Standardy edukacji seksualnej opracowane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) i Europejskie Biuro WHO są zebrane w dokumencie „Standardy edukacji seksualnej w Europie” („Standards for Sexuality Education in Europe”). Wystarczy przeczytać. Formalnie celem tych wytycznych jest wspieranie zdrowia seksualnego, świadomego podejmowania decyzji oraz kształtowanie zdrowych postaw i wartości. Dokument skierowany jest głównie do państw członkowskich i edukatorów, którzy mogą dostosować te zalecenia do lokalnych warunków. WHO lobbuje za holistycznym podejściem, a edukacja seksualna według WHO nie powinna ograniczać się do biologii, tylko obejmować szeroki zakres tematów związanych z emocjonalnym, społecznym, fizycznym i psychologicznym aspektem seksualności. Ale przyjrzyjmy się szczegółom.
W standardach WHO zaleca się, aby wprowadzać temat masturbacji jako naturalnej części rozwoju seksualnego. WHO proponuje, aby w kontekście edukacji seksualnej dla dzieci w wieku 0-4 lat omawiać kwestie związane z odkrywaniem ciała, w tym masturbację, w sposób odpowiedni do wieku, akcentując przy tym znaczenie prywatności. WHO postuluje, aby edukacja seksualna obejmowała temat aborcji w kontekście zdrowia reprodukcyjnego i praw człowieka. Zagadnienie to jest omawiane jako jeden z aspektów zdrowia seksualnego, a celem jest dostarczenie informacji na temat praw i dostępnych usług. Oczywiście oficjalnie WHO zaprzecza, jakoby było to „promowanie aborcji” jako rozwiązania dla młodych dziewczyn. WHO w swoich wytycznych „promuje” równość i tolerancję wobec różnorodności seksualnej i tożsamości płciowej, w tym afirmację osób LGBT+. Ale to nie koniec – WHO uznaje, że tożsamość płciowa i seksualna mogą być płynne, a przez to zachęca do otwartości oraz akceptacji w tym zakresie. Wszystko brzmi baśniowo, ale jako poseł odczuwam, że z Brukseli do Polski właśnie nadchodzi pewna „nowa jakość nauczania”. Pytanie, jakiej Polski chcemy dla naszych dzieci i wnuków…
Czy wyobrażasz sobie, że za rok Twoje 9-letnie dziecko będzie uczyło się w szkole na temat masturbacji, homoseksualizmu, rozwiązłości seksualnej oraz wyrażania zgody na seks, w domyśle również z dorosłymi?!
Rząd planuje przymusową edukację seksualną, która wkrótce stanie się obowiązkowa dla dzieci już od 9. roku życia. Będą uczyć się o rzeczach, które nigdy nie powinny trafić do szkolnych klas, a Ty jako rodzic nie będziesz miał żadnej kontroli! To realne zagrożenie – nie tylko dla naszych dzieci, ale dla całej przyszłości Polski!
Odkąd Lewica przejęła Ministerstwo Edukacji, mogliśmy spodziewać się, jak daleko posuną się w narzucaniu swoich ideologii naszym dzieciom. Wiemy, że ich celem jest całkowita indoktrynacja młodych umysłów, wprowadzenie programu, który zburzy wartości i moralność, które staramy się im przekazywać.
Dlatego nie możemy im na to pozwolić! Musimy działać wspólnie, używając wszelkich możliwych sił, by zapobiec tym degenerującym lekcjom!
Dziękuję za Twoje poświęcenie, wsparcie i gotowość do działania. Nasze dzieci są warte każdej walki – zwyciężymy!
Blanka Bąkiewicz z całym zespołem CitizenGO
Poniżej wiadomość, którą wysłaliśmy Państwu wcześniej:
Polski rząd chce wprowadzić obowiązkową edukację seksualną, ukrytą pod nazwą „edukacja zdrowotna”, która będzie deprawować dzieci już od 9. roku życia. Rodzice nie będą mieli możliwości wypisania dziecka z tych indoktrynujących zajęć forsowanych przez lobby LGBT. Podpisz petycję teraz, aby powstrzymać ten degenerujący program i bronić niewinność naszych dzieci! PROSZĘ PODPISAĆ PETYCJĘ
==================================
Kilka tygodni temu dzieci wróciły do szkół. Zapewne ze spokojem i zaufaniem powierzyłeś swoje dziecko nauczycielom, wierząc, że jest w dobrych rękach i nauczy się wartościowych rzeczy.
Ale co, jeśli za rok, we wrześniu 2025, wysłanie dziecka do szkoły będzie już powodem do strachu? Czy zdajesz sobie sprawę, że już niedługo polskie szkoły będą miejscem deprawacji i ideologicznej indoktrynacji?
Rząd Donalda Tuska tym razem atakuje niewinność naszych dzieci!
Do szkół ma wejść nowy obowiązkowy przedmiot – „edukacja zdrowotna” – to nic innego jak przymusowa edukacja seksualna, która ma zostać wprowadzona już od września 2025 roku.
Minister Edukacji Barbara Nowacka oraz Minister Zdrowia Izabela Leszczyna – zapowiedziały, że w roku szkolnym 2025/2026 „edukacja zdrowotna” będzie przedmiotem obowiązkowym dla wszystkich uczniów od 4. klasy szkoły podstawowej, a rodzice nie będą mogli zwolnić swoich dzieci z tych zajęć.
Trudno uwierzyć, że rodzice zostaną pozbawieni prawa do decydowania o tym, jakie treści są przekazywane ich dzieciom!
Musimy działać! Rząd Donalda Tuska planuje wprowadzenie przymusowej edukacji seksualnej dla dzieci od 9. roku życia. Od września 2025 roku Twoje dziecko zostanie zmuszone do uczestnictwa w lekcjach, na których ma się uczyć na temat masturbacji, homoseksualizmu, rozwiązłości seksualnej oraz wyrażania zgody na seks, w domyśle również z dorosłymi!
To prawdziwy atak na nasze dzieci!
Co gorsza, nie będziesz mógł wypisać dziecka z tego typu lekcji! Rząd odbierze Ci prawo do decydowania o tym, czego uczą się Twoje dzieci. Szkoły (tak jak miało to miejsce na Zachodzie) otworzą drzwi dewiantom – “edukatorom”, wprost promującym ideologie gender i LGBT, bez Twojej zgody. Nie będziesz miał kontroli nad tym, kto i w jaki sposób będzie uczył Twoje dziecko.
Odbieranie rodzicom prawa do wypisania dzieci z tych zajęć to skandaliczne naruszenie wolności rodzicielskiej i konstytucyjnych praw!
To jest walka o przyszłość Twojego dziecka – musimy działać TERAZ! Podpisz petycję do Minister Edukacji Barbary Nowak i Minister Zdrowia Izabeli Leszczyny i powstrzymaj ten skandal, zanim będzie za późno!
Szanowni Państwo, Z całego serca dziękujemy za Państwa zaangażowanie w naszą akcję „Zatrzymaj gender”. Każdy zebrany głos ma ogromne znaczenie dla protestu przeciwko szerzeniu ideologii gender, opartej na fałszywej antropologii oraz podważaniu znaczenia rodziny i małżeństwa. Zwłaszcza w obecnych czasach zjednoczeni Polacy muszą głośno wyrazić brak zgody na demoralizację młodego pokolenia, kiedy wprowadzane są zmiany mogące głęboko wpłynąć na losy naszych rodzin i całego społeczeństwa. Jesteśmy wdzięczni, że walczą Państwo po stronie obrony tradycyjnych wartości, które stanowią fundament naszego narodu.Polska stoi obecnie przed istotnym wyzwaniem, które może zaważyć na przyszłości instytucji małżeństwa i rodziny!Konwencja Stambulska, którą polski rząd zdecydował się wspierać, niesie za sobą ryzyko podważenia kluczowych wartości, takich jak godność macierzyństwa oraz odpowiedzialność ojcowska. Promowana przez tę konwencję ideologia gender narusza nasze podstawowe przekonania, redefiniując naturalne i tradycyjne rozumienie relacji międzyludzkich, tożsamości płciowej oraz ról społecznych. Szkoły już ruszyły z nowym programem nauczania, a wśród zmian można dostrzec antypolską i antyrodzinną narrację. Wprowadzany w 2025 roku, w miejsce Wychowania do Życia w Rodzinie, przedmiot pod dumną nazwą „edukacja zdrowotna” pozostawia dużo niedopowiedzeń i stanowi otwartą furtkę dla promowania wśród młodzieży niestereotypowych ról genderowych, o czym wspominała już lata temu grupa ekspercka GREVIO, odpowiedzialna za monitorowanie wdrażania Konwencji Stambulskiej.
Zatrważające jest również to, że autorem podręcznika, który ma być podstawą wiedzy na tych zajęciach, jest profesor Zbigniew Izdebski, który kilkanaście lat temu przeprowadzał w szkołach nietypowe, lub mówiąc wprost – deprawujące ankiety na 16-letnich uczniach. Celem tych badań miało być jakoby sprawdzenie postawy nieletnich wobec przestępstw seksualnych. Sama jednak metoda badawcza polegała na zadawaniu nastolatkom pytań o to, jaka ich zdaniem powinna być granica wiekowa, by móc uprawiać stosunek seksualny między dzieckiem a dorosłym. Podkreślmy, że ankietowanymi były kilkunastoletnie dzieci, które nie mają jeszcze pełnej świadomości tego, jakie są konsekwencje takich czynów i z jakiego powodu ta granica wiekowa jest stawiana. Niestety, takich pytań uczniowie otrzymali znacznie więcej. Zachęcamy więc do refleksji nad tym, czy autor takiego skandalicznego „eksperymentu na dzieciach” powinien tworzyć podstawę programową do szkół? Chcę, by więcej rodziców dowiedziało się o proteście!
Na niedawnym marszu w Gliwicach, który w teorii miał nieść za sobą takie wartości, jak otwartość i rozwój społeczeństwa ku lepszej przyszłości, wiceminister funduszy i polityki regionalnej w rządzie Donalda Tuska, Monika Sikora, wprost wypowiedziała słowa, że należy wpuścić tzw. draq queens do szkół i umożliwić im tym samym gorszenie oraz demoralizowanie polskich uczniów. Oprócz tego, głos przychylny temu pomysłowi wyraziła wtedy również prezydent Gliwic, Katarzyna Kuczyńska-Budka. Swoją wypowiedź poparła argumentem, odnoszącym się do… o ironio, słów Pisma Świętego – A jeśli większość Polaków uważa się za osoby związane z chrześcijaństwem, to przypomnę, że w normach chrześcijańskiej nie mieści się nienawiść do drugiego człowieka, nie mieści się brak tolerancji i brak akceptacji. Również my powinniśmy więc przypomnieć pani prezydent o tym:jaka jest definicja użytej przez nią „tolerancji” i „akceptacji”, dlaczego pedofilia została umieszczona przez Światową Organizację Zdrowia w klasyfikacji ICD–10 pośród grupy nazwanej „zespoły behawioralne związane z zaburzeniami fizjologicznymi i czynnikami psychicznymi”, jak w Piśmie Świętym, na które się powołuje, opisane są grzechy Sodomy, których promocję chce wnieść do szkół, czy to aby na pewno chrześcijanie mają w sercach nienawiść do drugiego człowieka i które działania świadczą o tym? O katolikach oblewających farbami, sprejujących wulgarne treści na elewacjach budynków i krzyczących ordynarne hasła jeszcze nie słyszeliśmy…Stojąc wobec tak poważnych zagrożeń, musimy dotrzeć z protestem do kolejnych tysięcy rodaków! Pomagam nagłośnić akcję Nasza inicjatywa cieszy się coraz większym poparciem. Z radością informujemy, że już ponad 22,6 tysiąca osób podpisało petycję przeciwko Konwencji Stambulskiej. To pokazuje, że coraz więcej Polaków dostrzega zagrożenia płynące z przyjmowania rewolucyjnych i antychrześcijańskich idei, które stawiają instytucję rodziny pod znakiem zapytania.Aby jednak osiągnąć nasz cel i wywrzeć presję na politykach w sprawie wdrażania wspomnianego aktu prawnego, potrzebujemy dotrzeć do jak najszerszego grona ludzi. Dlatego obecnie skupiamy się na promocji naszej inicjatywy w mediach społecznościowych, aby jeszcze więcej osób mogło poznać nasz przekaz i przyłączyć się do wspólnej walki. Do tej pory, dzięki hojności naszych Darczyńców, udało nam się zebrać już 50 000 zł na pierwszy etap kampanii promocyjnej. Obecnie rozpoczęliśmy drugi etap i uzbieraliśmy nieco ponad 2 000 zł z potrzebnej kwoty 50 000 zł. Te środki są niezbędne, aby skutecznie walczyć o uwagę opinii publicznej i przekonać kolejne osoby do wsparcia naszej inicjatywy. Dlatego kierujemy do Państwa prośbę o wsparcie finansowe naszej kampanii promocyjnej. Wiemy, że to właśnie dzięki takim osobom jak Państwo – pełnym odwagi i determinacji – możemy skutecznie przeciwstawić się wpajaniu w umysły niewinnych dzieci ideologii gender i bronić przyszłości naszych rodzin. Pokażmy rządowi, że społeczeństwo nie jest obojętne i nie zgadza się na zmiany godzące w polskie wartości Przekazuję darowiznę! Dziękujemy Państwu za wszelkie zaangażowanie i wsparcie. Cieszymy się, że możemy liczyć na osoby, które nie boją się stanąć w obronie polskich rodzin, ich godności i tradycyjnych wartości. Wierzymy, że razem możemy zdziałać wiele i zatrzymać niszczycielskie zmiany, które zagrażają naszemu społeczeństwu. Pozdrawiamy ZatrzymajGender.pl Wspieram promocję akcji
Zanim opiszę nasz najnowszy sejmowy sukces, wspomnę zakończone Igrzyska Olimpijskie w Paryżu – w tym roku pełne ideologicznych prowokacji. Już ceremonia otwarcia przesiąknięta była bluźnierczymi odniesieniami. W kolejnych dniach wielkie emocje wywołali zawodnicy z Tajwanu i Algierii, którzy całkowicie zdominowali olimpijskie zmagania w boksie kobiet pomimo tego, że na krótko przed rozpoczęciem Igrzysk… obaj zostali zdyskwalifikowani przez Międzynarodową Federację Boksu, która uznała, że nie są kobietami. Nie miało to znaczenia dla Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Trzeba uczciwie przyznać, że w tych przypadkach nie mieliśmy co prawda do czynienia – jak to bywało już w innych dyscyplinach sportowych – z zawodnikami, którzy ponosząc porażki w męskim boksie, z dnia na dzień stwierdzili, że identyfikują się jako kobiety. Wedle dostępnej wiedzy obaj bokserzy mają męskie geny (XY) i męski poziom testosteronu, cierpiąc jednocześnie na zaburzenia w rozwoju płci, które nie pozwoliły na pełne rozwinięcie się męskich cech. Wciąż jednak dysponują ogromną przewagą fizyczną nad kobietami. Cała sprawa słusznie wywołała dyskusję i zwróciła uwagę na destrukcyjne dla kobiecego sportu dopuszczanie mężczyzn do rywalizacji z paniami.Widać w tej sprawie pewne tendencje zmian. Niedawno amerykański Sąd Najwyższy unieważnił forsowaną przez prezydenta USA Joe Bidena i Kamalę Harris ustawę, która miała zezwolić na starty mężczyzn w kobiecych zawodach sportowych. Pod koniec lipca jeden z najważniejszych sądów w Wielkiej Brytanii uznał, że przepisy wprowadzające zakaz tranzycji nieletnich są zgodne z prawem. W efekcie, nowy (lewicowy!) brytyjski rząd przedłużył właśnie na kolejne trzy miesiące zakaz sprzedawania „blokerów dojrzewania” osobom małoletnim w Anglii, Walii i Szkocji. Akurat w tej sprawie warto, by polskie władze wzięły przykład z Brytyjczyków czy Amerykanów.Tragedię dzieci i rodziców poddawanych tranzycji rozumiemy doskonale. Do prawników Ordo Iuris regularnie zgłaszają się zrozpaczeni rodzice nastolatków, którzy chcąc „zmienić płeć” przyjmują szkodliwe hormony, niszcząc swój organizm. Wprowadzenie zakazu „tranzycji” w Polsce to sprawa pilna, a jakakolwiek zwłoka będzie oznaczać dramat tysięcy młodych ludzi, zmanipulowanych przez genderystów.
Dziś mogę z wielką satysfakcją ogłosić Panu nasz sukces na drodze do wprowadzenia takiego zakazu w Polsce. Pod koniec lipca Sejmowa Komisja Petycji jednogłośnie (!) poparła złożony przez Ordo Iuris projekt ustawy zakazującej tranzycyjnego okaleczania dzieci i młodzieży. Ustawa została skierowana do dalszych prac we właściwych komisjach sejmowych. Nasz sukces wzbudził prawdziwą wściekłość lewicowych mediów. Radykałowie organizują się teraz, aby zablokować nasz projekt w Komisji Zdrowia i Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Dlatego potrzebujemy niezwykłej mobilizacji wszystkich Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris. Bez wsparcia ludzi takich jak Pan nie będziemy mogli doprowadzić do przyjęcia zakazu tranzycji nieletnich w Polsce. Szerokich echem w mediach odbił się też nasz poradnik dla nauczycieli „Gdy Kasia twierdzi, że jest Tomkiem”, w którym wspieramy nauczycieli przymuszanych do stosowania wobec uczniów z zaburzeniami tożsamości płciowej wymyślonych przez nich imion i zaimków, nie odpowiadających ich płci. Podajemy konkretne argumenty, na jakie może się powołać nauczyciel oraz wskazujemy, za pomocą jakich środków prawnych może się bronić przed naciskami i karami ze strony dyrekcji szkoły. Poradnik jest skierowany nie tylko do nauczycieli, ale również rodziców i uczniów – w szczególności starszych dzieci w szkołach średnich, których prawa też są naruszane poprzez zmuszanie ich do używania fałszywych imion lub zaprzeczania oczywistej prawdzie o płci innych uczniów. Treści poradnika są też przedmiotem spotkań i szkoleń. W tym tygodniu eksperci Instytutu Ordo Iuris – mec. Marek Puzio wraz z dyrektorem Centrum Życia i Rodziny Marcinem Perłowskim i Agnieszką Marianowicz-Szczygieł – odbywali takie spotkanie w Gnieźnie, a kolejne spotkania są planowane. Z kolei w moim niedawnym, zamieszczonym na naszej stronie artykule „Genderowy domek z kart. 5 mitów na temat zmiany płci” pisałem o tym, że zaburzenia tożsamości płciowej mają w większości przypadków charakter przejściowy i bez tranzycji same ustępują.
Podanie dziecku blokerów hormonów go nie leczy, ale zaburza jego rozwój. Natomiast tranzycja chirurgiczna trwale okalecza dzieci. Brak jest przekonujących danych świadczących o tym, że poddanie się tranzycji zmniejsza ryzyko samobójstwa. Co więcej, istnieją badania, stwierdzające znacznie wyższy odsetek samobójstw wśród osób po tranzycji niż u reszty społeczeństwa.Choć wielu Polaków nie zdaje sobie z tego sprawy, problem narzucania naszym dzieciom toksycznej ideologii jest już dawno obecny w Polsce. Proszę sobie wyobrazić, że niedawno otrzymaliśmy zgłoszenie z jednej ze szkół w województwie zachodniopomorskim, której władze – ze strachu przed utratą środków z UE – wpisały do szkolnego statutu, że obok uczniów i uczennic do szkoły uczęszczają także „osoby uczniowskie”. Podjęliśmy już interwencję w tej sprawie. Jeśli skutecznie nie zatrzymamy radykalnych ideologów, aktywistów i polityków, to niedługo w Polsce nauczyciele mogą być wsadzani do więzień za to, że nazywają swoich uczniów zgodnie z ich płcią. Taki los spotkał już przecież irlandzkiego nauczyciela Enocha Burke’a. Spędził on w więzieniu łącznie ponad 400 dni za to, że nie chciał ulec genderowej nowomowie.Polska jest w trakcie genderowej rewolucji. Tylko od nas zależy, na ile pozwolimy radykałom. Musimy twardo i zdecydowanie sprzeciwiać się krzywdzeniu dzieci – podawaniu im hormonów i okaleczaniu skalpelem. Czas powstrzymać strumień pieniędzy płynący do tranzycyjnego biznesu. Nasze publikacje, analizy, poradniki i projekt ustawy zmierzają wprost do tego celu.Ale nie damy rady bez wsparcia naszych Przyjaciół i Darczyńców, bo skuteczne podjęcie tego dzieła to ogromne koszty i wiele czasu pracy ekspertów. Wiem, że w sprawie bezpieczeństwa dzieci i rodzin mogę liczyć także na Pana.Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przyciskCzy tranzycja rozwiązuje problem zaburzeń tożsamości płciowej?Przygotowany przez ekspertów Ordo Iuris i przyjęty właśnie przez sejmową Komisję petycji projekt ustawy o zakazie tranzycji nieletnich zakłada, że za podawanie małoletnim oraz dorosłym z zaburzeniami psychicznymi hormonów płci przeciwnej w celu upodobnienia ich do tej płci lub poddawanie ich okaleczającym operacjom usunięcia zdrowych organów płciowych groziłaby kara 3 lat pozbawienia wolności. Budzi to sprzeciw radykałów, którzy wbrew faktom usiłują przekonać Polaków, że jedyną skuteczną formą pomocy dzieciom z zaburzeniami tożsamości płciowej ma być afirmacja tych zaburzeń i przeprowadzanie tranzycji.Dlatego do naszego projektu załączyliśmy liczące 37 stron uzasadnienie, w którym obalamy genderowe kłamstwa i mity na temat tranzycji. Ujawniamy w nim prawdę na temat badań naukowych, uznawanych przez zwolenników tranzycji za dowód na skuteczność „terapii” afirmujących zaburzenia płci. Ich podstawą jest zasadniczo jedno, nierzetelne badanie, które przeprowadzono na zaledwie 55 osobach. Podmiotem finansującym te badania był… koncern farmaceutyczny produkujący środek stosowany w ramach tranzycji.Prezentujemy rzetelne badania, które dowodzą, że w 93% przypadków nieletnich doświadczających dysforii płciowej zaburzenia ustępują samoistnie, jeśli dzieci nie są poddawane terapii afirmatywnej i okaleczającym zabiegom. Przywołujemy między innymi prowadzone przez 30 lat badania szwedzkiego Karolinska Institute potwierdzające, że przeprowadzenie tranzycji zwiększa ryzyko podjęcia próby samobójczej o 19 razy w stosunku do całej populacji.Podkreślamy istnienie korelacji pomiędzy wzrostem liczby publikacji prasowych i medialnych propagujących genderową definicję płci jako płynnego konstruktu społecznego i wzrostem liczby nieletnich dotkniętych zaburzeniami tożsamości płciowej. W niektórych krajach Zachodu wzrost liczby zgłoszeń do specjalistycznych klinik zaburzeń tożsamości płci, gdzie wśród pacjentów dominują dzieci i młodzież, przekracza w skali kilku lat ponad 1 000% (liczba takich przypadków na przestrzeni mniej więcej 10 lat wzrosła w Szwecji o 19 600%, w Australii o 12 550%, a we Włoszech o 7 100%).
Pierwszy krok w stronę zakazu tranzycji w Polsce wykonany
Gdy w ubiegłym roku składaliśmy do sejmowej Komisji Petycji nasz projekt, wielu nie wierzyło w realną możliwość jego przyjęcia przez obecny parlament. Okazało się jednak, że przedstawienie merytorycznych argumentów w uzasadnieniu naszego projektu skłoniło wszystkich posłów należących do Komisji Petycji do skierowania go do dalszych prac we właściwych sejmowych komisjach – Komisji Zdrowia i Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.Podczas debaty nad projektem wiceprzewodnicząca Komisji Petycji – Urszula Augustyn z Koalicji Obywatelskiej – wprost przyznała, że projekt „jest dopracowany, argumentacja jest bardzo rozbudowana, świetnie przygotowana, tutaj chapeau bas, naprawdę tych argumentów jest bardzo, bardzo wiele”. Stosunkowo pozytywna dla projektu ustawy o zakazie tranzycji nieletnich była także opinia Biura Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu. Choć nie wyraża ona pełnej akceptacji projektu, to jednak uznaje, że „problem przedstawiony w petycji jest istotny społecznie” i że „brakuje regulacji, które w sposób kompleksowy regulowałaby omawiane zjawisko”.Nasz sukces wywołał wściekłość radykalnych mediów i aktywistów, którzy teraz szykują się, aby podczas posiedzeń sejmowych komisji zmusić ich członków do odrzucenia projektu ratującego zdrowie i życie dzieci. Nie możemy do tego dopuścić. Wierzę, że ze wsparciem ludzi takich jak Pan przekonamy parlamentarzystów do poparcia tej ważnej ustawy. Nie pozwolimy wejść do szkół tranzycyjnemu szaleństwu! Fałszywa narracja lobby tranzycyjnego dotarła do polskich szkół. Są już miasta, gdzie nauczyciele są zmuszani do zwracania się do uczniów zgodnie z ich zaburzoną, deklarowaną tożsamością płciową. Odpowiadając na prośby nauczycieli, opublikowaliśmy poświęcony temu problemowi poradnik prawny. Wskazujemy w nim, że nauczyciel, który dla dobra dziecka odmawia zwracania się do niego za pomocą imienia i zaimków niezgodnych z jego płcią, może powołać się między innymi na przepisy ustawy – Prawo o aktach stanu cywilnego , zgodnie z którymi to z aktu urodzenia wynika, jaką płeć, imię i nazwisko ma dana osoba. Przypominamy, że wbrew bezpodstawnym zarzutom aktywistów LGBT, odmowy afirmacji zaburzeń płci ucznia nie można uznać ani za naruszenie prawa do prywatności, ani za przejaw dyskryminacji.Zwracanie się do wszystkich uczniów zgodnie z danymi poświadczonymi urzędowo jest wyrazem ich równego traktowania oraz troski o ich zdrowie. Afirmacja zaburzeń tożsamości płciowej dziecka może bowiem nie tylko przyczynić się do utrwalenia problemów tego dziecka, ale także wpłynąć na negatywnie na rozwój psychofizyczny jego kolegów i koleżanek z klasy. Inni uczniowie mogą bowiem zacząć zadawać sobie pytania o to, czy jeśli Jaś nie jest chłopcem tylko dziewczynką, to czy, aby na pewno ja jestem chłopcem/dziewczynką?W poradniku wykazujemy, że w myśl polskiego prawa dyrektor szkoły może wydawać nauczycielom tylko polecenia, które dotyczą pracy oraz jedynie takie, które nie są sprzeczne z prawem. Musi także szanować godność i inne dobra osobiste zatrudnionych w szkole nauczycieli.Dlatego nauczyciele nie mogą być negatywnie oceniani za swoją pracę, karani dyscyplinarnie i zwalniani z pracy za zwracanie się do ucznia za pomocą zaimków zgodnych z jego płcią. W przypadku wystąpienia podobnych szykan prawnicy Ordo Iuris, są zawsze gotowi do zapewnienia nauczycielom bezpłatnej pomocy prawnej. Zapewniamy pomoc prawną ofiarom tranzycyjnego biznesu Dramatyczne skutki ulegania fałszywej narracji lobby tranzycyjnego widać najlepiej na przykładzie konkretnych osób, które dokonały tranzycji. Prawnicy Ordo Iuris reprezentują dziś w sądzie między innymi 40-letnią Panią Magdalenę, której historia pokazuje prawdziwe oblicze lobby tranzycyjnego. Kobieta padła ofiarą gwałtu, który był dla niej tak olbrzymią traumą, że zaczęła kwestionować swoją tożsamość płciową. Wpisując w wyszukiwarkę internetową hasła typu: „nie chcę być traktowana jak dziewczyna”, trafiła na internetowe forum dla transseksualistów, na którym namówiono ją do poddania się tranzycji. Pani Magdalena była pozbawiona jakiegokolwiek realnego wsparcia i rzetelnej pomocy medycznej i psychologicznej, a na internetowym forum spotkała ludzi, którzy okazali jej, jak jej się wówczas wydawało, zrozumienie i wsparcie. W efekcie – pod ich wpływem – zaczęła przyjmować męskie hormony, poddała się okaleczającym operacjom (usunięto jej piersi i macicę) oraz przeszła prawną tranzycję. Jednak jej życie nie zmieniło się na lepsze. Kobieta popadła w depresję, cierpiała na straszliwe wahania nastrojów i przez kilka miesięcy po operacji nie mogła się normalnie poruszać wskutek silnego bólu. Dopiero po wielu latach odważyła się przyznać, że popełniła koszmarny błąd. Dziś kobieta chce wrócić do swojej prawdziwej płci w dokumentach, w czym pomagają jej nasi prawnicy. Choć postępowanie o „ustalenie płci” trwa już prawie 1,5 roku, we wrześniu miała się odbyć dopiero pierwsza rozprawa, która…. została przełożona na 3 października.Opieką prawną otaczamy także rodziców młodych ludzi, którzy ulegają propagandzie LGBT i chcą się poddać tranzycji. Wspieramy między innymi ojca młodej dziewczyny, która do tego stopnia została zmanipulowana przez aktywistów LGBT, że chce poddać się tranzycji wbrew przeciwskazaniom medycznym wynikającym z choroby nowotworowej. Dwukrotnie w imieniu jej ojca składaliśmy do placówek medycznych, w których miała się poddać amputacji piersi, pisma informujące o grożących im konsekwencjach prawnych, doprowadzając do odwołania operacji. Zrozpaczony ojciec złożył zawiadomienie do prokuratury, domagając się ukarania lekarzy, którzy narażają zdrowie i życie jego córki, podając jej testosteron oraz kierując na okaleczające operacje. Niedawno zgłosiła się do nas matka 22-letniego mężczyzny, który zaczął uważać się za kobietę. Jej syn jest od wielu lat uzależniony od gier komputerowych. W innej sprawie reprezentujemy rodziców trzydziestoletniego mężczyzny, który złożył przeciwko swoim rodzicom pozew o ustalenie płci, choć do 26. roku życia nie przejawiał żadnych zaburzeń tożsamości płciowej. Opieką prawną otaczamy także matkę dwudziestokilkuletniej córki. W jej imieniu złożyliśmy apelację od wyroku sądu pierwszej instancji, który stwierdził, że jej córka jest synem. Sąd całkowicie zlekceważył przy tym fakt, że dziewczyna ma depresję, z której się nie leczy, a receptę na hormony otrzymała na pierwszej wizycie – bez rzetelnej diagnozy. Wspólnie obronimy młodych Polaków przed ideologią gender Zachód zaczyna rozumieć jak wielkim błędem było uleganie ideologii, w imię której przez lata bezpowrotnie okaleczano setki dzieci. Polska wciąż ma szansę uniknąć tego koszmarnego błędu. Od ocalenia dzieci dzieli nas jednak wielki wysiłek i setki godzin pracy naszych ekspertów. Podjęcie tego wyzwania jest możliwe tylko i wyłącznie dzięki wsparciu Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris. Sukces jest w zasięgu ręki. Nasza ustawa jest w Sejmie. Musimy dopilnować prac nad nią w Komisji Zdrowia oraz w Komisji Sprawiedliwości i Praw człowieka. Z pewnością lewicowi aktywiści zrobią wszystko, aby projekt został odrzucony. A posłowie mogą im ulec, wybierając polityczny spokój kosztem cierpienia tysięcy dzieci. Dlatego kontynuujemy monitorowanie prac parlamentu, żeby docierać do członków komisji z argumentami i analizami. Koszt tej działalności to teraz 6 000 zł miesięcznie. Dodatkowo przygotowanie pojedynczej analizy, która może przeważyć szale na rzecz cywilizacji życia, to w zależności od tematu oraz zakresu omawianych zmian koszt od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Jak pokazuje nasze wieloletnie doświadczenie – za pomocą naszych analiz jesteśmy w stanie, ku niezadowoleniu lewicy, wpływać na otaczającą nas rzeczywistość. Z kolei prowadzenie każdej sprawy, w której reprezentujemy rodziców młodych ludzi, którzy identyfikują się z płcią przeciwną albo dorosłych, którzy poddali się w przeszłości okaleczającym zabiegom, zrozumieli swój błąd i chcą obecnie powrócić do swojej płci biologicznej w dokumentach to wydatek nie mniejszy niż 12 000 zł. Każda z takich spraw to osobna opowieść o tragedii osoby zwiedzionej przez lobby LGBT. Nie możemy ich pozostawić z cierpieniem bez profesjonalnej pomocy prawnej. Dlatego bardzo proszę Pana o wsparcie Instytutu kwotą 80 zł, 130 zł, 200 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli skutecznie stawiać tamę genderowej rewolucji w Polsce. Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w powyższy przycisk Z wyrazami szacunku P.S. Aktywiści LGBT wbrew nauce usiłują przekonać nasze dzieci, że płeć nie jest faktem biologicznym, ale płynnym konstruktem, który można w dowolnej chwili zmieniać. Każde zmanipulowane w ten sposób dziecko może wejść na drogę do bezpowrotnego okaleczenia, które uniemożliwi mu założenie rodziny. Nie możemy do tego dopuścić. Wierzę, że z pomocą ludzi takich jak Pan doprowadzimy do przyjęcia w Polsce ustawy zakazującej tranzycyjnego okaleczania dzieci. Działalność Instytutu Ordo Iuris możliwa jest szczególnie dzięki hojności Darczyńców, którzy rozumieją, że nasze zaangażowanie wymaga regularnego wsparcia.Ustaw stałe zlecenie i dołącz do naszej misji. Dołączam do Kręgu Przyjaciół Ordo Iuris
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris ul. Zielna 39, 00-108 Warszawa+48 793 569 815 www.ordoiuris.pl
Nasiliła się rządowa propaganda alarmująca, że większość uczniów ma fatalną kondycję fizyczną. W mediach uaktywnili się także rozmaici eksperci z zakresu odżywiania, dietetyki, uzależnień, prewencji chorób oraz psychologii, którzy wskazują na liczne problemy dotyczące polskich uczniów. Receptą na to wszystko ma być wprowadzenie do szkół nowego, obowiązkowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. To zwykłe oszustwo, gdyż w innych wypowiedziach mówi się wprost, że “edukacja zdrowotna” to “edukacja seksualna”, tylko pod zmienioną nazwą w celu uśpienia opinii społecznej i zmieszana z tematami, które nie budzą kontrowersji. Deprawacja seksualna to jednak nie jedyne zagrożenie związane z nowym, przymusowym przedmiotem szkolnym. W “edukacji zdrowotnej” zdrowie będzie rozumiane na sposób ideologiczny. Wedle przyjętej definicji “zdrowa” jest aborcja, “zdrowa” jest masturbacja, “zdrowa” jest rozwiązłość seksualna. Do takiego rozumienia “zdrowia” przez uczniów chce doprowadzić MEN. Trzeba stawić opór i budzić świadomość rodziców.Rodzice muszą być świadomi sytuacji i wiedzieć, jak działa manipulacja oraz mobilizować się do walki o swoje dzieci. Sytuacja jest bardzo poważna, a metody stosowane przez deprawatorów przebiegłe.
Rząd Tuska wie, że wprowadzenie “edukacji seksualnej” wprost i otwarcie do polskich szkół napotkałoby na duży opór społeczny. Dlatego postanowiono zastosować podstęp – wprowadzić “edukację seksualną” jako “edukację zdrowotną”. Decyzja już zapadła – od 1 września 2025 roku do wszystkich szkół wchodzi nowy, obowiązkowy przedmiot “edukacja zdrowotna”. Teraz potrzeba uśpić czujność rodziców i przekonać społeczeństwo za pomocą propagandy, że przedmiot ten jest niezbędny i potrzebny.
W tym celu niezwykle nasiliła się propaganda. W ciągu ostatnich dni głośno było w mediach o wynikach badań dotyczących kondycji fizycznej polskich uczniów. Międzyresortowy zespół ekspertów oraz polityków z kilku ministerstw przedstawił swoje wnioski. Jak podaje Telewizja Polska:
“Ponad 90 procent uczniów klas 1–3 szkół podstawowych nie potrafi chwycić, rzucić i kozłować piłki. To zatrważające wyniki badań przeprowadzonych przez Akademię Wychowania Fizycznego. Dlatego wkrótce w szkołach pojawi się nowy przedmiot – edukacja zdrowotna.”
Media nagłaśniały też udział Minister Edukacji Barbary Nowackiej w konferencji dotyczącej problemu otyłości dzieci i młodzieży. Odpowiedzią na otyłość dzieci również ma być wprowadzenie do szkół “edukacji zdrowotnej”. W podobnym tonie wypowiadali się w ostatnich dniach rozmaici eksperci z wielu dziedzin. Lekarze przekonują, że “edukacja zdrowotna” jest niezbędna, aby w dorosłym życiu pacjenci “nie szukali wątroby w okolicach kolana” oraz aby uniknąć wielu chorób, w tym nowotworów. Dentyści apelują, że konieczne jest podniesienie stanu świadomości uczniów w kwestii mycia zębów, a psycholodzy ostrzegają, że bez “edukacji zdrowotnej” problem depresji wśród dzieci będzie się pogłębiał. Na wszystkie tego typu problemy receptą ma być obowiązkowa “edukacja zdrowotna” w szkołach.
Aby przekonać się jak wielka jest to manipulacja, spójrzmy jak obecnie wygląda nauka w szkole. Grę w piłkę uczniowie ćwiczą na WFie. O narządach takich jak wątroba i innych częściach ciała uczą się na biologii, podobnie jak o chorobach czy żywieniu. W każdej szkole jest psycholog, a liczba psychologów w szkole ma być coraz większa, podobnie jak rozmaitych pedagogów czy nauczycieli wspomagających. Wszystkie tematy i problemy, o których tak mocno alarmują w ostatnich dniach eksperci, mają już swoje miejsce w aktualnie obowiązujących przedmiotach szkolnych i podstawach programowych. Po co zatem nowy, osobny, obowiązkowy przedmiot?
Ponieważ chodzi nie o zdrowie, a o deprawację seksualną dzieci oraz o przeprowadzenie rewolucji (anty)moralnej w sumieniach uczniów.
Przypomnijmy – już w październiku 2023 roku “edukatorka seksualna” Antonina Kopyt zaproponowała publicznie, aby “edukację seksualną” wprowadzić do polskich szkół jako osobny, obowiązkowy przedmiot pod nazwą “edukacja zdrowotna”. Wedle jej rekomendacji, tematy z zakresu “edukacji seksualnej” należy zmieszać z innymi tematami, takimi, które nie budzą kontrowersji. Kilka miesięcy później Antonina Kopyt weszła w skład rządowego zespołu, którego celem jest stworzenie podstawy programowej do “edukacji zdrowotnej”. Na czele tego zespołu stanął Zbigniew Izdebski – seksuolog odznaczony niemieckim medalem za rozwój “edukacji seksualnej” wedle niemieckich standardów, które zakładają m.in. naukę masturbacji i wyrażania zgody na seks oraz oswajania z rozwiązłością seksualną i homoseksualnym stylem życia.
Podsumowując – za nowy przedmiot “edukacja zdrowotna” odpowiada seksuolog, a jego nazwę (“edukacja zdrowotna”) zaproponowała “edukatorka seksualna”. Do świadomości rodziców trafia jednak zupełnie inny przekaz, będący oszustwem i manipulacją – że “edukacja zdrowotna” to dbanie o kondycję fizyczną i zdrowie uczniów. Deprawacja to jednak nie jedyne zagrożenie.
Celem wprowadzenia nowego, obowiązkowego przedmiotu do szkół jest również ideologizacja uczniów i wywołanie w sumieniach dzieci rewolucji (anty)moralnej. W “edukacji zdrowotnej” deprawacja seksualna zostanie zmieszana z nauką o “zdrowiu”. Jak to zdrowie ma być rozumiane? Jako ogólny, bliżej niesprecyzowany, dobrostan człowieka, również psychiczny i społeczny. Zdrowie jako “dobrostan” to definicja stworzona przez Światową Organizację Zdrowia WHO, współautora Standardów Edukacji Seksualnej, wedle których mają być “edukowane” polskie dzieci. Do czego prowadzi tak rozumiane “zdrowie”? Oto kilka przykładów.
1) Według “edukatorów seksualnych” regularna masturbacja jest nie tylko “zdrowa”, ale oddawanie się jej jest również naturalnym etapem “rozwoju psychofizycznego człowieka”. Jak możemy przeczytać w broszurze dla uczniów wydanej w ramach programu “edukacji seksualnej”, który kilka lat temu pojawił się w szkołach w Gdańsku: “Większość ludzi, kobiet i mężczyzn, masturbuje się. Masturbacja to jeden z normalnych i zdrowych przejawów seksualności, zarówno samodzielnie, jak i w relacji. Wszyscy ludzie, na każdym etapie życia są istotami seksualnymi.” 2) Jeżeli pojawienie się dziecka w łonie matki narusza “dobrostan” kobiety, bo np. trzeba zmienić plany życiowe w związku z narodzinami dziecka, to należy dokonać aborcji i zamordować dziecko. Aborcji trzeba dokonać również wtedy, gdy np. kobiecie nie chce się zmieniać pieluszek albo wstawać w nocy do dziecka, gdyż to również narusza jej “dobrostan”. W związku z tym, aborcja jest działaniem “pro-zdrowotnym”.
3) Jeżeli ktoś pod wpływem propagandy LGBT odczuwa zaburzenia tożsamości i chce “zmienić płeć”, to “zdrowe” będzie dla niego przebieranie się w ubrania przeciwnej płci, zażywanie preparatów hormonalnych hamujących proces dojrzewania (tzw. tranzycja) lub amputacja “zbędnych” części ciała (np. piersi lub organów płciowych).
4) Jeżeli ktoś pod wpływem propagandy LGBT zamierza oddawać się homoseksualnemu stylowi życia i dopuszczać się aktów homoseksualnych (bardzo niebezpiecznych dla ciała i duszy człowieka), to takie działania będą dla niego “zdrowe”. Koordynator podstawy programowej do “edukacji zdrowotnej” Zbigniew Izdebski publicznie twierdził, że przeciętny homoseksualista posiada ok. 200 partnerów seksualnych w ciągu swojego życia. Izdebski nazwał to “formą obyczajowości” i “stylem życia”. Właśnie do takiego “stylu życia” będzie zachęcać “edukacja zdrowotna”. Właśnie na tym będzie polegać obowiązkowa “edukacja zdrowotna” w polskich szkołach – na deprawacji seksualnej i ideologizacji dzieci. W czasach ZSRR powstało pojęcie “homo sovieticus” (“człowiek sowiecki”), które miało określać “nowego człowieka” powstałego w wyniku propagandy i ideologizacji. Człowieka myślącego o całym świecie i o wszelkich kwestiach i problemach w kategoriach ideologii komunistycznej. Dzisiejszy “nowy człowiek” ma myśleć o wszystkim przez pryzmat ideologii “dobrostanu”, będącego skrajnym egoizmem i indywidualizmem. Trzeba się temu przeciwstawić. Kluczowa jest świadomość rodziców oraz mobilizacja kolejnych środowisk do walki i oporu. Zdecydowana większość rodziców nie ma obecnie pojęcia o zagrożeniu. Właśnie na to liczą deprawatorzy seksualni, którzy z pomocą aborcyjnej koalicji Tuska forsują wprowadzenie “edukacji seksualnej” do szkół już od 1 września 2025r – na bierność rodziców i brak reakcji ze strony społeczeństwa. Dlatego nasza Fundacja w całej Polsce organizuje kolejne, niezależne kampanie informacyjne. Każdego dnia nasi wolontariusze wychodzą na ulice i docierają do kolejnych osób. Trwają także przygotowania do dystrybucji naszej broszury, na którą mamy już tysiące zamówień w formie papierowej. Można ją również pobrać za darmo w wersji elektronicznej w pliku PDF. Walka trwa, a zwycięstwo jest możliwe, musimy tylko być konsekwentni, nieustępliwi i motywować kolejne osoby do działania. W 2014 roku dzięki naszej akcji “Stop pedofilii” oraz ogólnopolskiej mobilizacji rodziców udało się powstrzymać postępy “edukatorów seksualnych”. Podobnie może być dzisiaj. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dalsze działania i docieranie z ostrzeżeniem do kolejnych Polaków, w szczególności do rodziców nieświadomych zagrożenia, jakie czeka na ich dzieci. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW ] Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Kilka tygodni temu dzieci wróciły do szkół. Zapewne ze spokojem i zaufaniem powierzyłeś swoje dziecko nauczycielom, wierząc, że jest w dobrych rękach i nauczy się wartościowych rzeczy.Ale co, jeśli za rok, we wrześniu 2025, wysłanie dziecka do szkoły będzie już powodem do strachu? Czy zdajesz sobie sprawę, że już niedługo polskie szkoły będą miejscem deprawacji i ideologicznej indoktrynacji? Rząd Donalda Tuska tym razem atakuje niewinność naszych dzieci!Do szkół ma wejść nowy obowiązkowy przedmiot – „edukacja zdrowotna” – to nic innego jak przymusowa edukacja seksualna, która ma zostać wprowadzona już od września 2025 roku. Minister Edukacji Barbara Nowacka oraz Minister Zdrowia Izabela Leszczyna – zapowiedziały, że w roku szkolnym 2025/2026 „edukacja zdrowotna” będzie przedmiotem obowiązkowym dla wszystkich uczniów od 4. klasy szkoły podstawowej, a rodzice nie będą mogli zwolnić swoich dzieci z tych zajęć.Trudno uwierzyć, że rodzice zostaną pozbawieni prawa do decydowania o tym, jakie treści są przekazywane ich dzieciom! Za projektem stoi seksuolog Zbigniew Izdebski, który słynie z promowania skrajnie liberalnych poglądów na temat seksualności, w tym aborcji, pornografi i masturbacji. Taki program ma być narzucany naszym dzieciom, bez względu na nasze przekonania i religię! Dzieci w wieku 9 – 10 lat będą narażone na seksualizujące treści, które mogą całkowicie zniszczyć ich niewinność. Nie możemy na to pozwolić! Podpisz petycję do Minister Barbary Nowackiej i Minister Izabeli Leszczyny, żądając, aby wycofały się z planów wprowadzenia przymusowej edukacji seksualnej w polskich szkołach! To nie jest edukacja. To deprawacja! Zamiast chronić nasze dzieci, państwo chce je narażać na treści, które godzą w ich niewinność i moralny rozwój. Tak delikatne tematy powinny być omawiane przez rodziców, a nie narzucane przez szkołę wbrew naszej woli!Historia pokazuje, co może się wydarzyć, jeśli nie zareagujemy teraz. W Niemczech rodzice, którzy sprzeciwili się obowiązkowej edukacji seksualnej w Salzkotten, zostali skazani na 43 dni więzienia, ponieważ odmówili udziału swoich dzieci w lekcjach, które uznali za pornograficzne i sprzeczne z wartościami chrześcijańskimi. Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że rodzice nie mają prawa odmówić udziału swoich dzieci w tych zajęciach z powodów światopoglądowych. Czy to samo ma czekać nas w Polsce?! Podpisz petycję do Minister Barbary Nowackiej i Minister Izabeli Leszczyny, apelując o wycofanie się z planów narzucenia przymusowej edukacji seksualnej w szkołach! Rząd Donalda Tuska, podobnie jak niemieckie władze, planuje wprowadzenie przymusowej edukacji seksualnej, która nie będzie miała nic wspólnego z edukacją zdrowotną, a zamiast tego zdeprawuje nasze dzieci.Barbara Nowacka, minister odpowiedzialna za ten projekt, otwarcie mówi, że celem jest połączenie tematów, które nie budzą kontrowersji, z edukacją seksualną, by złagodzić opór społeczny.To strategia mająca na celu narzucenie naszym dzieciom wartości sprzecznych z tradycją i religią, które przeczą wychowaniu opartemu na moralności i godności człowieka. Jeśli nie powstrzymamy tego teraz, nasze dzieci będą uczone wedle radykalnej agendy LGBT, promującej wczesną inicjację seksualną, homoseksualizm, pornografię i aborcję. Rodzice będą prześladowani za próbę ochrony swoich dzieci przed takimi treściami.To nie tylko zamach na prawa rodziców, ale przede wszystkim zagrożenie dla moralnego i psychicznego rozwoju młodego pokolenia. Nie chodzi tu tylko o nasze dzieci, ale o przyszłość całego społeczeństwa. Dopuszczenie do takich zmian oznacza, że przyszłe pokolenia, nasze dzieci, wnuki– będą wychowywane w środowisku, które odrzuca tradycyjne wartości, niszczy rodzinę i promuje skrajnie szkodliwe ideologie. To śmiertelne zagrożenie dla przyszłości Polski! To nie jest tylko walka o edukację. To walka o przyszłość naszych rodzin, naszych dzieci i całego społeczeństwa. Działaj teraz! Podpisz petycję i broń przyszłości następnych pokoleń. Podpisz naszą petycję do Minister Edukacji i Minister Zdrowia, zanim to TWOJE dzieci zostaną zmuszone do udziału w tych demoralizujących lekcjach! Dziękuję za całe Twoje wsparcie i zaangażowanie. Tylko razem możemy coś zmienić. Blanka Bąkiewicz z całym zespołem CitizenGO PS. To jest walka o przyszłość naszych dzieci. Jeżeli nie zareagujemy teraz, już za rok szkoły staną się miejscem deprawacji i ideologicznej indoktrynacji. Podpisz petycję, zanim będzie za późno! Więcej informacji: Edukacja zdrowotna w szkołach od 2025 roku. https://www.gov.pl/web/edukacja/edukacja-zdrowotna-w-szkolach-od-2025-roku-ruszaja-prace-przygotowawcze Normalizacja aborcji, pornografii i masturbacji w polskich szkołach. https://pch24.pl/normalizacja-aborcji-pornografii-i-masturbacji-w-polskich-szkolach-nowe-plany-men/
CitizenGO to społeczność aktywnych obywateli, która stara się, aby ludzkie życie, rodzina i wolność były darzone szacunkiem na całym świecie. Członkowie CitizenGO zamieszkują wszystkie kraje świata. Nasz zespół pracuje w 16 państwach na 5 kontynentach i działa w 12 językach.
Już prawie rok temu padła propozycja, aby obowiązkową deprawację seksualną wprowadzić do polskich szkół pod mylącą nazwą nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. Zaproponowała to publicznie w październiku 2023 r. “edukatorka seksualna”, która weszła potem w skład rządowego zespołu tworzącego podstawę programową do przymusowej “edukacji zdrowotnej”. Nawet lewicowe media zaczęły mówić otwarcie, że “edukacja zdrowotna” to podstęp mający na celu uśpienie czujności Polaków i wprowadzenie do szkół obowiązkowej deprawacji pod hasłami rzekomej chęci poprawy zdrowia uczniów. Sytuacja jest więc jasna – od 1 września 2025 r. wszyscy uczniowie mają zostać objęci przymusową deprawacją seksualną. To, czy plan rządu Tuska i “edukatorów seksualnych” się powiedzie, zależy przede wszystkim od reakcji, postawy i oporu rodziców. Jednak większość Polaków w ogóle nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. Dlatego nasza Fundacja działa, aby obudzić społeczeństwo do walki o własne dzieci i przyszłość naszej ojczyzny.Kilka miesięcy temu rząd Tuska powołał specjalny zespół, którego celem jest opracowanie podstawy programowej do nowego, obowiązkowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”, który już 1 września 2025 r. ma wejść do szkół. Jednak propozycja dotycząca nazwy nowego przedmiotu oraz strategii jego wdrażania do polskiego systemu edukacji padła publicznie już w październiku 2023, krótko po wyborach parlamentarnych i zmianie władzy.
23 października 2023 wpis na ten temat opublikowała “edukatorka seksualna” Antonina Kopyt. Jak napisała Kopyt w mediach społecznościowych tuż po wyborach:
“Przyszły nowy rządzie! Powiem Wam, jak powinna wyglądać edukacja seksualna w szkole!”
W ramach opublikowanych propozycji Kopyt sugeruje rządowi Tuska, aby wprowadzić “edukację seksualną” do szkół pod nazwą nowego, obowiązkowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”:
“Pod jaką nazwą? [wprowadzić “edukację seksualną” do szkół] Skoro jestem za osobnym przedmiotem, to chętnie bym go rozszerzyła i nazwała np. edukacją zdrowotną. Nie chodzi wcale tylko o to, żeby uniknąć kontrowersji z powodu nazwy, ale o to, żeby uczyć także o ogólnej profilaktyce zdrowotnej i zdrowiu psychicznym.”
Pół roku później, w kwietniu 2024 r. “edukatorka seksualna” Antonina Kopyt została członkiem rządowego zespołu, którego celem jest wprowadzenie do szkół nowego przedmiotu pod nazwą “edukacja zdrowotna”. Chyba nikt już nie powinien mieć w tym momencie wątpliwości, że chodzi o przymusową “edukację seksualną”, ukrytą, jak sugeruje Antonina Kopyt, pod nazwą “edukacja zdrowotna” dla uniknięcia kontrowersji. Tym bardziej, że na czele zespołu, w skład którego weszła Kopyt, stoi Zbigniew Izdebski – seksuolog odznaczony niemieckim medalem za wkład w rozwój “edukacji seksualnej”.
Panie MirosĹ‚awie, w ostatnim czasie niezwykle nasiliła się w mediach propaganda rządu Tuska, promująca wejście “edukacji zdrowotnej” do szkół. Politycy aborcyjnej koalicji Tuska i powiązani z nią “eksperci” wmawiają Polakom, że w “edukacji zdrowotnej” będzie chodziło o promocję sportowego stylu życia wśród dzieci, aktywności fizycznej i zdrowego odżywiania. Proszę nie dać się oszukać tym manipulacjom – to wszystko element podstępu mającego uśpić czujność rodziców.
O sprawie otwarcie mówią już nawet lewicowe media głównego nurtu. Jakiś czas temu pojawił się na ten temat artykuł na portalu Onet zatytułowany: “Jaki piękny podstęp!”Dziennikarka Onetu pisze w nim o strategii działania szefowej MEN Barbary Nowackiej”:
“„Nowacka sprytnie połączyła edukację seksualną z tematami, o których trudno powiedzieć, że mogą podlegać jakiejś ideologii (…) Łatwiej będzie Nowackiej odpierać ataki, ze strony kościoła i konserwatywnej części społeczeństwa, gdy na swojej tarczy wypisała przede wszystkim walkę o poprawę zdrowia psychicznego oraz kondycję fizyczną dzieci i młodzieży.”
Nowacka postępuje więc dokładnie tak, jak proponowała w październiku 2023 r. “edukatorka seksualna” Antonina Kopyt – wprowadzić do szkół obowiązkową “edukację seksualną” pod nazwą “edukacja zdrowotna” i zmieszać deprawację z tematami, które nie budzą kontrowersji.
Właśnie w ten sposób wprowadzana jest do polskich szkół przymusowa “edukacja seksualna” wedle niemieckich standardów. Jest to śmiertelne zagrożenie dla całego naszego społeczeństwa – dla wszystkich dzieci i wszystkich rodzin w Polsce. Większość rodziców w ogóle nie zdaje sobie sprawy z zagrożenia. Z kolei duża grupa rodziców jest świadoma tego, czym jest “edukacja seksualna”, ale nie podejmuje w związku z tym żadnych osobistych działań licząc na to, że problem w jakiś cudowny sposób ominie ich dzieci i ich rodzinę. Dla takich osób warto przypomnieć świadectwo Teodora – ofiary obowiązkowej “edukacji seksualnej” w Niemczech.
Teodor pochodzi z tradycyjnej, katolickiej rodziny, w której uczono wartości, zasad i moralności. Rodzice przygotowywali Teodora na to, co będzie się działo, gdy pójdzie on do szkoły i zetknie się z otoczeniem. Jak wspomina dorosły już dzisiaj Teodor:
„U mnie w domu rodzice przekazywali nam takie wartości jak wierność, prawdziwa miłość i tradycyjna rodzina i w ten sposób również chciałem żyć. Jednocześnie zarówno moi koledzy z klasy, jak i nauczyciele na lekcjach mówili, że to jest zupełnie w porządku, żeby uprawiać seks dla przyjemności i że wszyscy to robią, ponieważ potrzebują zaspokojenia. Skończyło się to u mnie wielogodzinnym oglądaniem pornografii przed snem i uzależnieniem od masturbacji. Nie chciałem tego robić, ale kiedy zacząłem, nie mogłem przestać. Doszło do tego, że w końcu nie mogłem zasnąć bez oglądania pornografii przez kilka godzin.”
Niemieckie dzieci od dziesięcioleci poddawane są intensywnej seksualizacji od najmłodszych lat życia, prowadzonej w ramach deprawacyjnych Standardów Edukacji Seksualnej w Europie. Promocja rozwiązłości i wulgarność jest tam obecna na wszystkich etapach edukacji, a sama „edukacja seksualna” jest obowiązkowa dla wszystkich uczniów. Dzieci są także zalewane „edukacją seksualną” poprzez media i internet. Wedle relacji Teodora:
„Zachęcano nas do masturbacji i współżycia seksualnego za pomocą tekstów i filmów w klasie. W rezultacie koledzy zaczęli opowiadać i chwalić się swoimi doświadczeniami z koleżankami podczas przerw (…) Najbardziej obrzydliwe były dla mnie scenki, które musieliśmy odgrywać w klasie. Były to m.in. takie tematy jak: „rodzice chcą ci zabronić pojechać z chłopakiem/dziewczyną na wakacje” i „zostajesz przyłapany przy oglądaniu pornografii”. Ta druga scenka wyglądała tak, że uczeń siedział przed tablicą z narysowanym aktem seksualnym, a jego „tata” mówił: „Ach, porno jest dobre, my je też oglądaliśmy. Oglądaj spokojnie dalej”. Wtedy klasa biła brawo. Moja grupa musiała też odgrywać zakup prezerwatyw w aptece.”
Teodorowi udało się uwolnić od uzależnienia dopiero po kilku latach ciężkiej pracy nad sobą. Niektóre konsekwencje zranień, których doznał, zapewne będą mu towarzyszyły do końca życia. Udało mu się jednak wydostać się z ciemności, do której został wepchnięty przed „edukatorów seksualnych”.
Jeżeli nic z tym nie zrobimy, to do takiej samej walki będą zmuszone również nasze dzieci.
Rodzice Teodora to normalni, kochający się ludzie, a w dodatku przejęci troską o wychowanie swoich dzieci. Przekazywali mu odpowiednie wartości, uczyli odpowiedzialności, miłości i szacunku. Ich syn wpadł jednak w koszmarne nałogi i przeżywał ogromne problemy. Pomimo starań rodziców, presja mediów, środowiska, rówieśników, całego systemu nauczania oraz „edukatorów seksualnych” była tak wielka, że przerosła dobre chęci młodego chłopaka.
Dlatego trzeba walczyć, aby nie dopuścić do wprowadzenia w Polsce „edukacji seksualnej”! Do zwycięstwa zła potrzeba tylko tego, aby ludzie dobrzy nic nie robili. Powodzenie deprawacyjnych planów rządu Tuska zależy przede wszystkim od postawy rodziców. Nasza Fundacja kształtuje świadomość Polaków i budzi rodziców do oporu. W całym kraju organizujemy niezależne kampanie społeczne, za pomocą których uświadamiamy społeczeństwo na temat “edukacji seksualnej”. Wydaliśmy także specjalną broszurę informacyjną dla rodziców, która otwiera oczy na zagrożenie i wzywa do oporu. Każdy może pobrać tę broszurę za darmo w wersji elektronicznej. Wkrótce rozpocznie się także kolportaż tej publikacji w drukowanej wersji papierowej, którą można zamawiać za pomocą formularza na naszej stronie. Oprócz tego wspieramy rodziców w podejmowaniu decyzji np. o zmianie szkoły na inną lub przejściu na edukację domową swoich dzieci w celu ochrony ich przed deprawacją (prosimy o kontakt e-mailowy w tej sprawie). Opór wynikający z mobilizacji rodziców może być skuteczny. Warto w tym momencie przypomnieć, że deprawację seksualną usiłowano wprowadzić w Polsce już w 2013 roku, kiedy to na konferencji współorganizowanej przez Polską Akademię Nauk, Ministerstwo Edukacji Narodowej i Ministerstwo zdrowia oficjalnie zaprezentowano w języku polskim opracowane w Niemczech Standardy Edukacji Seksualnej. Postanowiliśmy działać i zaalarmować Polaków. W 2014 uruchomiliśmy ogólnopolską kampanię “Stop pedofilii”. Wydaliśmy i rozdaliśmy ponad 125 000 egzemplarzy pierwszego w Polsce poradnika dla rodziców “Jak powstrzymać pedofila?”, który ostrzegał przed “edukacją seksualną”. Uruchomiliśmy ogólnopolską inicjatywę ustawodawczą “Stop pedofilii”, pod którą zebraliśmy ponad 250 000 podpisów. Zmobilizowało to wiele osób, grup i organizacji do działania. Z inicjatywy rodziców w Warszawie odbyła się manifestacja licząca kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Zagrożeniem związanym z “edukacją seksualną” zainteresowały się media. W konsekwencji udało się zablokować odgórne i systemowe wdrażanie deprawacji w Polsce, a także powstrzymać wiele prób deprawacji seksualnej dzieci w szkołach na poziomie lokalnym. Podobnie może być teraz, ale musimy obudzić świadomość Polaków i zmobilizować społeczeństwo do działania. Przede wszystkim rodziców. Wiemy jak robić to skutecznie, gdyż od ponad 10 lat konsekwentnie prowadzimy i rozwijamy kampanię “Stop pedofilii”, która dociera do milionów osób. Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dalszą dystrybucję naszej broszury wśród rodziców oraz zorganizowanie kolejnych niezależnych kampanii informacyjnych budzących Polaków do walki z deprawacją dzieci. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunkuFundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Najnowsze badania przeprowadzone przez Akademię Wychowania Fizycznego ujawniły niepokojący trend w sprawności fizycznej polskich dzieci. Według profesor Anny Fijałkowskiej zaledwie 6 procent uczniów w pierwszych latach szkoły podstawowej posiada sprawność fizyczną odpowiednią do swojego wieku.
Fijałkowska, zastępca dyrektora do spraw nauki Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, podkreśla, że współczesne dzieci mają trudności z wykonywaniem prostych ćwiczeń na lekcjach WF-u, które dla ich rodziców nie stanowiły problemu.
– Odpowiednie umiejętności, takie jak skakanie na skakance, wykonanie przewrotu w przód, czy wiszenie na drążku przez określony czas, w porównaniu z latami 70. te wskaźniki są dramatycznie niskie – mówi wprost.
Jak twierdzi, główne przyczyny tego zjawiska to przede wszystkim brak chęci do ćwiczeń na lekcjach WF-u, nadmierny czas spędzany przed ekranami smartfonów oraz komputerów i ogólny codzienny brak ruchu.
Alarmuje też, że polskie dzieci z roku na rok stają się coraz bardziej otyłe. Powody to siedzący tryb życia, krótki sen i łatwy dostęp do fast foodów. Statystyki pokazują, że już co piąty 8-letni chłopiec i 10-11 procent dziewczynek w tym wieku cierpi na otyłość.
Według Fijałkowskiej problem nie ogranicza się tylko do zdrowia fizycznego. – Niestety screen-time, czyli czas spędzony przed monitorem, wiąże się nie tylko z ograniczeniem aktywności fizycznej, ale i z gwałtownie narastającą częstością zaburzeń emocjonalno-psychicznych wśród dzieci – ostrzega.
Nowy traktat ONZ w sprawie cyber-przestępczości jest bliski legalizacji niektórych form pornografii dziecięcej.
Traktat, który ma na celu zwalczanie przestępstw internetowych, może w rzeczywistości sprawić, że posiadanie materiałów erotycznych z udziałem dzieci będzie legalne, jeśli zostanie uznane za „prywatne” lub powstałe „za obopólną zgodą”.
Pozwoliłoby to również na legalizację treści o jednoznacznie seksualnym charakterze, w tym obrazów dzieci generowanych przez sztuczną inteligencję lub materiałów udostępnianych przez same dzieci. ONZ mocno naciska na te wyjątki, argumentując, że dzieci mają „prawo” do rozwijania relacji seksualnych, nawet z dorosłymi!Czy możesz uwierzyć, że doszło do czegoś takiego?Sam pomysł wdrożenia takich przepisów jest przerażający — to krok w kierunku normalizacji zachowań, które nigdy nie powinny być tolerowane. Nie możemy na to pozwolić. Czy podpiszesz tę pilną petycję, domagając się, aby Prezydent RP , Andrzej Duda i przedstawiciele RP przy ONZ odrzucili ten niebezpieczny traktat na zbliżającym się Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, które rozpocznie się 10 września? Czas ma niezwykle istotne znaczenie. Mamy tylko 72 godziny na powstrzymanie tego szaleństwa! Jeśli ten traktat zostanie przyjęty, pozbawi on ochrony, która obecnie zapewnia bezpieczeństwo naszym dzieciom, a jednocześnie umożliwi oprawcom wykorzystywanie luk prawnych. Musimy działać teraz, aby zapewnić, że ten traktat nigdy nie zostanie przyjęty.
Rząd powinien zmusić dzieci do udziału w lekcjach “edukacji seksualnej” wbrew woli rodziców – sugeruje “edukatorka seksualna” odpowiedzialna za przygotowanie podstawy programowej do nowego, obowiązkowego przedmiotu, który już w przyszłym roku wejdzie do polskich szkół.
Aktywistka z rządowego zespołu ds. wdrożenia w Polsce obowiązkowej “edukacji seksualnej” daje przy tym do zrozumienia, że prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami powinno podlegać ograniczeniom ze strony państwa oraz instytucji międzynarodowych i powołuje się na orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, wedle którego rodzice powinni mieć swobodę wychowywania swoich dzieci co najwyżej “po zajęciach w szkole i podczas weekendów”! Nasza Fundacja bije na alarm i mobilizuje Polaków do oporu wobec totalitaryzmu, który od 1 września 2025 zapanuje w szkołach.Jak już informowaliśmy kilka dni temu, wedle zapowiedzi Minister Edukacji Narodowej “edukacja seksualna” będzie przedmiotem obowiązkowym w polskich szkołach od 1 września 2025 roku. Dla zmylenia rodziców i uśpienia czujności będzie się ona ukrywać pod nazwą nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”.
Ostrzegaliśmy już również, że rząd Tuska wyznaczył na koordynatora zespołu wdrażania “edukacji zdrowotnej” do polskich szkół seksuologa Zbigniewa Izdebskiego – odznaczonego niemieckim medalem za rozwój “edukacji seksualnej”. Izdebski to również współpracownik instytutu, którego twórca przeprowadzał pedofilskie eksperymenty na dzieciach oraz uczeń seksuologa, który popierał legalizację seksu dorosłych z dziećmi.
Zadaniem zespołu koordynowanego przez Izdebskiego jest wdrożenie do polskiego systemu edukacji niemieckich standardów “edukacji seksualnej”, wedle których należy zachęcać uczniów do rozwiązłości seksualnej, masturbacji, oglądania pornografii, oddawania się praktykom homoseksualnym oraz aborcji. Jednym z członków tego zespołu jest “edukatorka seksualna” Antonina Kopyt. Jak napisała w mediach społecznościowych:
“Edukacja seksualna musi być obowiązkowa. Jeśli chcemy, żeby poziom świadomości i wiedzy wzrósł, to to musi być obowiązkowy przedmiot. Dopóki nie będzie, ludzie będą się z niego zwalniać, a te zajęcia będą na samym dole szkolnej hierarchii.”
Antonina Kopyt, współodpowiedzialna za powstanie podstawy programowej do obowiązkowej od 1 września 2025 r. “edukacji seksualnej” w polskich szkołach, używa przy tym pojęcia “systemowa edukacja seksualna”. Taka “systemowa edukacja” to innymi słowy “edukacja” narzucona uczniom i ich rodzinom siłą przez rząd i Ministerstwo Edukacji Narodowej. Antonina Kopyt sugeruje w swoich wypowiedziach medialnych, że organy państwa powinny zmuszać dzieci do udziału w “edukacji seksualnej” wbrew woli rodziców.
Jak twierdzi Antonina Kopyt, prawo rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami nie jest nieograniczone, gdyż dzieci mają swoje “prawa”, takie jak np. “prawo do nauki”. Kopyt uważa, że rodzic, który nie lubi osobiście twórczości np. Adama Mickiewicza, nie może z tego powodu zwolnić swojego dziecka z lekcji języka polskiego. Analogicznie – rodzic nie może zwolnić dziecka z “edukacji seksualnej”, gdyż na tego typu lekcjach będzie omawiana rzekomo “neutralna światopoglądowo” wiedza, do której każde dziecko ma “prawo”. W związku z tym, “edukacja seksualna” musi być obowiązkowa, tak samo jak obowiązkowe są lekcje polskiego, matematyki czy geografii.
Antonina Kopyt przywołuje przy tym sytuację, o której my wielokrotnie już pisaliśmy. Chodzi o sprawę chrześcijańskiej rodziny z Niemiec, która nie wyraziła zgody na udział swoich dzieci w deprawacyjnych zajęciach z “edukacji seksualnej”, które w Niemczech są przymusowe dla wszystkich uczniów. Niemiecki sąd skazał za to rodziców na grzywnę i więzienie, argumentując, iż:
“…prawo rodziców do edukacji swoich dzieci i ich prawo do wolności religii podlegają ograniczeniom wynikającym z obowiązku zapewnienia przez państwo dzieciom edukacji”.
Kopyt opublikowała tę argumentację sądu w swoich mediach społecznościowych i przypomniała przy tym, że wyrok niemieckiego sądu został potwierdzony przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, który orzekł, że “nikt nie może być pozbawiony prawa do nauki”. Odmowa udziału dziecka w “edukacji seksualnej” jest więc pozbawianiem go “prawa do nauki”. Antonina Kopyt cytuje także inny fragment orzeczenia, w którym Europejski Trybunał Praw Człowieka twierdzi, iż rodzice, którzy odmówili udziału swoich dzieci w “edukacji seksualnej”:
“mieli swobodę nauczania swoich dzieci po zajęciach w szkole i podczas weekendów i w rezultacie ich prawo w tym zakresie nie było nieproporcjonalnie ograniczone.“
Osoba odpowiedzialna za stworzenie podstawy programowej do “edukacji seksualnej” w Polskich szkołach sugeruje wprost – państwo zmusi nasze dzieci do udziału w lekcjach deprawacji wbrew woli rodziców.
Nasza Fundacja ostrzega i alarmuje przed tym od 11 lat, gdyż to co dzieje się obecnie w Polsce zostało już zrealizowane na Zachodzie, szczególnie w Niemczech, gdzie opracowano i stworzono totalitarne “Standardy Edukacji Seksualnej”. Jak pisze Antonina Kopyt, przywołując kolejne cytaty z orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przeciwko chrześcijańskiej rodzinie z Niemiec:
“Rodzice mogą wychowywać dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami, wtedy gdy oni mają swój czas z dzieckiem. Tego prawa nikt im nie ogranicza.”
Właśnie takie “prawo” chcą zagwarantować polskim rodzicom “edukatorzy seksualni” – prawo do wychowywania swoich dzieci w weekendy i po zajęciach w szkole. W szkole, w której obowiązkowa i przymusowa będzie deprawacja seksualna. “Edukatorka seksualna” Antonina Kopyt argumentuje totalitaryzm w jeszcze jeden sposób:
“Rodzice nie mogą unikać tematów, które po prostu są obecne w świecie, bo dzieci muszą być na nie przygotowane.”
Na jakie to “tematy obecne w świecie” musi przygotować dzieci przymusowa, państwowa “edukacja seksualna”? Spójrzmy na profil Antoniny Kopyt na Facebooku i na to, o czym “edukuje” ona swoich odbiorców w mediach społecznościowych (kilka fragmentów):
“- Swingowanie polega na tym, że dwie osoby, będące ze sobą w związku, decydują się na aktywność seksualną z innymi osobami – z udziałem lub w obecności partnera_ki. Swing może polegać na wymianie osób partnerskich pomiędzy dwiema parami, zaproszeniu osoby trzeciej do trójkąta czy też grupowych spotkań, w których biorą udział pary i single.”
“- Terminy [zespół uchwytu śmierci i zespół martwej pochwy] dotyczą możliwych efektów regularnej, intensywnej masturbacji, często wykonywanej w jeden dominujący sposób (…) W przypadku death grip syndrome chodzi przeważnie o bardzo mocny chwyt podczas stymulacji penisa (…) Przy death vagina syndrome najczęściej wspomina się o długotrwałym używaniu mocnych ustawień wibratorów (…) Co robić, jeśli zauważysz u siebie coś podobnego? Najpierw poczekaj i nie panikuj. Warto na jakiś czas zmienić rodzaj i siłę stymulacji (…) szukaj przyjemności w różnych aktywnościach i różnych miejscach w ciele.”
Antonina Kopyt, która w ramach zespołu powołanego przez rząd Tuska pracuje nad podstawą programową do nowego, obowiązkowego przedmiotu, tłumaczy także swoim odbiorcom:
“Mamy wiele wyznań, religii i porządków moralnych. O ile tego jednak nie dookreślamy, to w Polsce jako pierwsza będzie się nam zapewne kojarzyła doktryna Kościoła Rzymsko-Katolickiego. I jest przynajmniej kilka spraw, które według jego nauki są grzechem, a według medycyny i psychologii są zdrowym, rozwojowym zachowaniem. [takim zachowaniem według “edukatorów seksualnych” oraz współczesnej medycyny i psychologii jest np. regularna masturbacja lub oddawanie się aktom homoseksualnym] Ale nie mów, że one nie są grzechem. Są. Nie musi Cię to obchodzić. Nie musisz mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Masz prawo mieć swój system i według niego oceniać, co jest według Ciebie złe, a co nie.”
Na tym właśnie będzie polegać totalitarna “edukacja seksualna”, która już od 1 września 2025 będzie obowiązkowym przedmiotem w polskich szkołach. Jej celem jest dokonanie w umysłach i sumieniach uczniów rewolucji moralnej oraz zanegowanie prawa rodziców do wychowania własnych dzieci. Prawda o tym zagrożeniu musi jak najszybciej dotrzeć do Polaków, w szczególności do rodziców, który w zdecydowanej większości są obecnie całkowicie nieświadomi sytuacji. Dlatego nasza Fundacja opublikowała właśnie krótką broszurę, której celem jest uświadomienie polskim rodzicom jak wielkie zagrożenie czeka na ich dzieci poprzez przymusowe lekcje deprawacji, mające już od 1 września 2025 r. ukrywać się pod mylącą nazwą “edukacji zdrowotnej”. Broszura wyjaśnia czym jest “edukacja seksualna” oraz na czym polegają jej pedofilskie standardy stworzone dla polskich dzieci w Niemczech. Broszurę można za darmo pobrać z naszej strony w wersji elektronicznej w formie pliku PDF. Już teraz można również zamówić broszurę w tradycyjnej formie papierowej. Możemy wysłać Panu pocztą tyle egzemplarzy, ile zdoła Pan skutecznie rozprowadzić w swoim środowisku (np. w swojej parafii, w duszpasterstwie, w pracy, w szkole, wśród rodziny, znajomych i przyjaciół). Prosimy o wypełnienie formularza na naszej stronie. Od środy mamy już wiele zbiorowych zamówień i wciąż dochodzą kolejne.
Chcemy, aby ta publikacja szybko trafiła do jak największej liczby rodziców w Polsce i zmobilizowała jak najwięcej osób do działania. Proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dotarcie z broszurą do rodziców i ostrzeżenie Polaków przed ogromnym zagrożeniem, jakim jest przymusowa deprawacja ich dzieci, którą rząd Tuska chce wprowadzić już od 1 września przyszłego roku.
Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Rząd warszawski zamierza “szczepić” dzieci, mając wiedzę o tym, że szczepionka HPV jest jedną z najbardziej toksycznych mikstur jaką wyprodukował przemysł farmaceutyczny.
“..Nie ma żadnego naukowego dowodu na to, że szczepionka przeciw HPV zapobiega rakowi szyjki macicy. Szczepionka nie jest ani konieczna, ani skuteczna, ani bezpieczna. Jest bezużyteczna i niebezpieczna” – prof. Carlos Alvarez-Dardet, ekspert ds. szczepień z hiszpańskiego Uniwersytetu w Alicante….”
Od dłuższego już czasu kolejne rządy warszawskie próbują okaleczyć i pozabijać polskie dzieci, czemu służą tak zwane “szczepionki”, czyli mieszaniny przeróżnych trucizn które nie zapobiegają żadnym chorobom, tylko je wywołują!!
Tylko Polska i Bułgaria prowadzi terrorystyczne szczepienia dzieci, zmuszając do nich rodziców groźbą ogromnych kar finansowych! Jest to działalność przestępcza, gwałcąca postanowienia polskiej Konstytucji!
Obecny rząd warszawski kontynuuje świecką tradycję okaleczania i zabijania polskie dzieci, tym razem szczepionką HPV, którą chce podawać dzieciom w szkołach, jeszcze w tym roku! Z całego świata płyną alarmistyczne dane dotyczące skutków zdrowotnych tej szczepionki. Powodują one ogrom szkód zdrowotnych, w tym zgonów.
Oto niektóre z chorób wywoływanych przez truciznę HPV:
Zaburzenia układu krwionośnego i limfatycznego 2,9% = 1 na 34 Zaburzenia żołądkowo-jelitowe 13,4% = 1 na 7 Zaburzenia ogólne i stany w miejscu podania 3.8% = 1 w 33 Zaburzenia układu odpornościowego 2,4% = 1 na 50 Zakażenia i zarażenia pasożytnicze 52,9% = 1 na 2 Urazy, zatrucia i powikłania proceduralne 8,0% = 1 na 12 Zaburzenia metabolizmu i odżywiania 1.7% = 1 na 59 Zaburzenia mięśniowo-szkieletowe i tkanki łącznej 6.8% = 1 na 14 Zaburzenia układu nerwowego 9,4% = 1 na 10 – Dolegliwości w czasie ciąży, porodu i okresie okołoporodowym 2,0% = 1 na 50 Zaburzenia psychiczne 4,4% = 1 na 22 Zaburzenia czynności nerek 2,7% = 1 na 37 Zaburzenia płodności i piersi 24,8% = 1 na 14 Zaburzenia oddechowe, klatki piersiowej i śródpiersia 5,5% = 1 na 18 Zaburzenia tkanki skórnej i podskórnej 7,4% = 1 na 13.
Od 2006 roku do 14 marca 2019 roku do amerykańskiego systemu zgłaszania raportów o powikłaniach poszczepiennych VAERS zgłoszono już 61 552 zdarzeń niepożądanych po szczepionce przeciw HPV, w tym 480 zgonów. (132) Liczba skutków ubocznych bazy VAERS stale rośnie, a dane zawarte w niej dotyczą jedynie USA.
Włochy 2007 r. Włoscy naukowcy w wyniku analizy danych dotyczących szczepienia przeciw wirusowi HPV, oświadczyli, że: “w chwili obecnej nie ma dowodów na to, że wdrożenie masowej kampanii szczepień może skutecznie zmniejszyć zachorowalność na raka szyjki macicy.”
Niemcy 2008 r. Grupa 13 wybitnych niemieckich naukowców poddała analizie badania i statystyki opublikowane przez producenta szczepionki GARDASIL®. Zaprezentowali oni dowody manipulacji, jakich dopuścił się producent szczepionki, aby osiągnąć zawyżone dane na temat skuteczności szczepionki. (151) Na podstawie tej analizy wezwali oni niemiecki Stały Komitet ds. Szczepień Instytutu Roberta Kocha (STIKO) do ponownej oceny zaleceń dotyczących szczepień przeciwko wirusowi HPV (nr 222/2008).
Holandia 2008 r. Zespół Kok’a z Centrum Medycznego Erasmusa – Szpital Uniwersytecki w Rotterdamie – opublikował w 2008 roku artykuł w holenderskim czasopiśmie Tijdschrift Voor Geneeskunde (Holenderski Dziennik Nauk o Zdrowiu), w którym kwestionuje przydatność szczepionek GARDASIL® i CERVARIX® w Holandii ze względu na brak wystarczających danych, dotyczących skuteczności i bezpieczeństwa szczepionek przeciwko HPV. (152)
Austria 2008 r. Po kryzysie wywołanym śmiercią nastolatki po podaniu szczepionki GARDASIL®, austriacka minister zdrowia, Dr. Andrea Kdolsky, zwołała posiedzenie Federalnej Komisji Zdrowia w celu omówienia bezpieczeństwa szczepionki i jej wyłączenia z kalendarza szczepień.
Japonia 2013 r. Ministerstwo Zdrowia Japonii 14 czerwca 2013 r. wycofało rekomendację dla szczepionki przeciwko wirusowi HPV (GARDASIL® i CERVARIX®). Decyzja była podjęta na podstawie dowodów naukowych (156) przedstawionych przez niezależnych naukowców oraz zgłoszeń wielu ciężkich powikłań poszczepiennych.
Francja 2013 r. Tylko 45 % francuskich lekarzy rekomenduje szczepienie przeciwko wirusowi HPV.158 Francuscy działacze organizacji IPSN (Institut pour la Protection de la Santé Naturelle), wśród nich prof. Henri Joyeux – chirurg onkolog, proszą wszystkich Europejczyków o poparcie ich petycji w sprawie zaprzestania masowych szczepień dzieci (dziewczynek i chłopców) przeciwko wirusowi HPV. Petycja zebrała ponad 350 000 podpisów. (159) W 2010 r. Francja zakazała reklamy GARDASIL®u.
Wszystkie podane wyżej dane pochodzą z obszernego artykułu opublikowanego na stronie Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców. Zachęcam rodziców do zapoznania się z tym materiałem i do nie uleganiu propagandzie rządu warszawskiego, będące piramidą kłamstw., których celem jest oszukanie rodziców i nakłonienie ich do poddania dzieci toksycznej procedurze “szczepień”
Na podstawie danych dotyczących niskiego zagrożenia Covid-19 dla dzieci i młodzieży można było stwierdzić wszystko już na początku tak zwanej pandemii, ale oczywiście nie było to pożądane ze względów politycznych. W rzeczywistości niepokojąca liczba rodziców zdecydowała się zaszczepić swoje dzieci, nie znając dokładnych skutków ubocznych i potencjalnych następstw. Ale co gorsza: firmy farmaceutyczne potrzebowały także osób do badań klinicznych, którzy narażali swoich protegowanych na związane z nimi ryzyko. Każdy, kto spojrzy na „rekompensatę wydatków”, zauważy, że niemowlęta i dzieci można mieć tanio.
Ludzie na ogół biorą udział w eksperymentach i testach tylko dlatego, że muszą – lub dlatego, że czeka ich nagroda. Nie tylko studenci martwią się o eye-tracker w godzinach potrzebnych na naukę przedmiotów lub marnują czas na inne „nauki”. Badania nad narkotykami są postrzegane jako źródło dochodu dla zdesperowanych, ponieważ oferują „rekompensatę wydatków”. Oczywiście dotyczy to również badań klinicznych z udziałem dzieci i niemowląt.
W czasach korony dzieci faktycznie uznawano za „przyczyny pandemii” i w ten sposób poświęcano je programowi, który przynosił korzyści przemysłowi farmaceutycznemu, ale powodował poważne szkody dla populacji na wszystkich poziomach. Jeśli chcesz wiedzieć, co trzeba zrobić, aby zachęcić rodziców do ryzykowania zdrowia swojego potomstwa w ramach badań nad szczepionkami, możesz dowiedzieć się więcej od dostawców takich jak „ Be Well Clinical Studies ” w USA: można ich znaleźć na ich stronie internetowej szereg bieżących i przeszłych badań leków, w tym informacje na temat „rekompensaty za wydatki”.
W związku z tym od stycznia 2023 r. w Lincoln (Nebraska) prowadzone jest badanie dotyczące szczepień dzieci na Covid-19 , podczas którego eksperymentalną szczepionkę podaje się zdrowym niemowlętom w wieku od 12 tygodni do 6 miesięcy, aby następnie zbadać możliwą reakcję immunologiczną na podstawie próbki krwi . Dodatek „za czas i podróż” wynosi „do 1800 dolarów”. Można tam również przeczytać:
Odkrycia mogą pomóc w opracowaniu szczepionki pediatrycznej, która będzie w stanie chronić niemowlęta przed zachorowaniem w przypadku kontaktu z SARS-CoV-2, czynnikiem sprawczym COVID-19.
Wyobraź sobie, że jesteś tak wyprany z mózgu, że przy odrobinie pecha poświęcasz zdrowie i życie własnego dziecka – żywej istoty na świecie, która powinna być dla Ciebie najważniejsza, która niewinnie i całkowicie bezbronnie jest od Ciebie zależna. Czy ci rodzice czują się jak bohaterowie, gdy pozwalają Wielkiej Farmie wstrzykiwać swoim potomkom niebezpieczne i jeszcze niezbadane substancje dla większego dobra? Kogo przyciągają zdania typu „Twoje dziecko może wziąć udział w ważnych badaniach nad eksperymentalną szczepionką przeciwko koronawirusowi (COVID-19)”?
Badania dla dzieci: 3000 dolarów dla rodziców, przytulanka dla dziecka
Nie mniej przewrotne wydaje się badanie dotyczące szczepień dzieci, które wcześniej przeprowadzono w Lincoln od końca lata 2022 r. W tamtym czasie „ Be Well ” zamyślił się: „Historia Covid-19 stale się rozwija. Weźcie udział w ogólnokrajowej akcji, aby chronić nasze dzieci przed tą groźną chorobą.” Zamiast prawidłowo informować o minimalnym zagrożeniu dla dzieci przez Covid-19, podawano jedynie „ilości przypadków”, czyli informację o pozytywnych testach, która nie ma żadnego związku ani znaczenia.
Badanie to było skierowane do dzieci – rodzicom zaoferowano „ponad 3000 dolarów” w ramach rekompensaty za udział w badaniu przez dwa lata.
Badanie „Koliber” przeprowadzone zostały przez producenta szczepionek Novavax, które obejmowało dzieci w wieku od szóstego miesiąca życia, małe dzieci do piątego roku życia i dzieci do jedenastego roku życia. Należy sprawdzić bezpieczeństwo i skuteczność dwóch dawek szczepionki. Film „Be Well” pokazuje między innymi, jakim „hitem” byłaby „przytulanka Covid”, którą dzieci otrzymały za udział, i jak bardzo byłyby podekscytowane faktem, że jako pierwsze użyją tych eksperymentalnych substancji do wstrzyknięcia.
Zbyt często udane zabiegi pielęgnacyjne stosowane przez pedofilów pokazują, jak łatwo jest przekonać dziecko, aby zniosło fałszywe, niebezpieczne i przestępcze działania. Czy zatem powinniśmy z tego powodu świętować? Jest mało prawdopodobne, aby młodym uczestnikom wyjaśniono konsekwencje nieudanego testu szczepionki; Małe dzieci również nie mają pojęcia, co oznaczałaby dla nich utrzymująca się przez całe życie niepełnosprawność ruchowa lub poznawcza.
Stopień, w jakim poświęcenie dziecka, które nigdy nie może wyrazić „świadomej zgody”, jest moralnie akceptowalne w badaniach klinicznych, jest kwestią etyczną, na który Big Pharma nie zwraca uwagi. Fakt, że rodzice poświęcają własne dzieci i narażają je na ryzyko, ponieważ nie kwestionują kłamliwej narracji o niebezpiecznym Covid-19 lub praktykach przemysłu farmaceutycznego, dla którego zysk zawsze był najważniejszym priorytetem, powinny zdecydowanie być napiętnowane.
W chwili, gdy to czytasz, ONZ pracuje nad propozycją legalizacji dziecięcej pornografii.
Dążą do tego, aby tworzenie i posiadanie materiałów o charakterze jednoznacznie seksualnym z udziałem dzieci było legalne, pod warunkiem, że będą one „prywatne”.
==============================
Tak, dobrze przeczytałeś. Sam nie mogłem w to uwierzyć, ale jest to tak realne, że chciałem jak najszybciej do Ciebie napisać, i poprosić Cię o pomoc w powstrzymaniu tego szaleństwa.
Właśnie zapoznaliśmy się z najnowszym traktatem ONZ dotyczącym cyberprzestępczości, który może pozwolić oprawcom na wykorzystywanie dzieci pod pretekstem „konsensualnego” lub „prywatnego” dostępu do treści seksualnych.
Wyobraźmy sobie obrazy dzieci generowane przez sztuczną inteligencję lub nieletnich poddawanych wyzyskowi — wszystko to mogłoby zostać potencjalnie zalegalizowane.
Sam pomysł, że ONZ może usprawiedliwiać ochronę osób konsumujących takie plugastwo, jest nie do pojęcia. To bezpośrednie zagrożenie dla każdego dziecka, w tym Twoich dzieci, wnuków, siostrzeńców… Chodzi o świat, w którym te dzieci dorastają i o ich bezpieczeństwo, które powinno być priorytetem.
Podpisanie tego traktatu może otworzyć drogę do normalizacji najbardziej przerażających form wykorzystywania dzieci.
Nie możemy pozwolić, aby bezpieczeństwo dzieci było zagrożone przez osoby, które postrzegają je jako obiekty swoich perwersyjnych pragnień.
To jednak nie wszystko. Ten traktat to nie tylko jakiś wymysł ONZ, lecz ideologiczne tsunami.
Wszędzie, gdzie spojrzymy, pojawia się subtelny nacisk na seksualizację dzieci—tak, aby zatrzeć granice pedofilii.
Warsztaty, podczas których nastolatkowie uczą się, jak „bezpiecznie sekstować”. Publiczne wydarzenia, na których dzieci występują w skąpych kostiumach. To nie są odosobnione przypadki.
To część szerszej agendy, której traktat ONZ nadałby globalną legitymację.
Czy chcesz, aby Twoje dziecko dorastało w świecie, w którym takie zachowania są normą?
ONZ chce zalegalizować „dobrowolną” pornografię dziecięcą. Nawet jeśli jest ona generowana przez sztuczną inteligencję lub produkowana samodzielnie przez nieletnich, otwiera wrota dla oprawców i drapieżników.
Jakiego rodzaju perwersja opanowała biurokratów z ONZ? Jakiemu zdeprawowanemu lobby oni służą?
Nie miejmy złudzeń–jeśli na to pozwolimy, to tylko kwestia czasu, zanim zaczną naciskać na jeszcze więcej: obniżenie wieku, w którym prawo dopuszcza współżycie, a także obronę „praw” tych, którzy żerują na naszych dzieciach.
Na świecie działają już organizacje, które dokładnie nad tym pracują.
Ten koszmar jeszcze się nie rozpoczął, a my nie możemy obudzić się, gdy będzie już za późno.
Oni nawet tego nie ukrywają. Ich propozycja jest jasna:
Zgodnie z artykułem 14 Konwencji Narodów Zjednoczonych przeciwko cyberprzestępczości, kraje mogą zdecydować się na dekryminalizację produkcji, dystrybucji i posiadania treści przedstawiających dzieci wykorzystywane seksualnie, o ile nie dotyczą one „prawdziwej” osoby ani nie pokazują rzeczywistego „seksualnego wykorzystywania lub niegodziwego traktowania dzieci”.
Materiały przechowywane do, jak to określają, „prywatnego użytku i za obopólną zgodą zaangażowanych osób” również stałyby się legalne.
Jak można w ogóle brać to pod uwagę? To nie tylko przerażające – to bezpośredni atak w bezpieczeństwo naszych dzieci.
Stoimy na krawędzi przepaści. Jeśli ten traktat zostanie przyjęty, ochrona, która zapewnia bezpieczeństwo naszym dzieciom, ulegnie zniszczeniu.
Co nam wtedy pozostanie?
Świat, w którym drapieżcy są chronieni przez prawo, a my nie mamy jak obronić naszych dzieci.
Jeśli nic nie zrobimy, tak będzie wyglądała przyszłość, którą odziedziczą po nas kolejne pokolenia. Wchodzimy na niebezpieczną ścieżkę, która może nas doprowadzić do katastrofy.
Twoje dziecko zasługuje na bezpieczną przyszłość, w której może dorastać otoczone miłością i szacunkiem, wolne od wszelkiego rodzaju wyzysku.
To jest nasza walka i nasza odpowiedzialność wobec przyszłych pokoleń!
Musimy się zjednoczyć i upewnić, że ONZ nas usłyszy – głośno, wyraźnie i w sposób, którego nie da się zignorować.
Oczekuje się, że traktat zostanie formalnie przyjęty przez Zgromadzenie Ogólne we wrześniu tego roku i następnie będzie mógł być podpisany przez poszczególne kraje.
Dziękuję za wsparcie w tej kolejnej kluczowej walce,
Ignacio Arsuaga z całym zespołem CitizenGO
P.S. Czy jesteś tak, jak ja przerażony tym, co planuje ONZ? Czy będziesz biernie obserwować, jak pozbawiają nasze dzieci ochrony przed oprawcami i narażają je na ogromne niebezpieczeństwo? Podpisz tę pilną petycję już teraz i udostępnij ją wszystkim, których znasz! Musimy chronić nasze dzieci przed tym zagrożeniem!
Więcej informacji:
Kolejny krok w stronę legalizacji pedofilii? Powstał nowy, niebezpieczny traktat ONZ o cyberprzestępczości
Właśnie rozpoczął się nowy rok szkolny. Trzeba z tej okazji bić na alarm, gdyż decyzją rządu Tuska od 1 września 2025 wszystkie dzieci w Polsce zostaną zmuszone do udziału w zajęciach tzw. “edukacji seksualnej” prowadzonych wedle niemieckich standardów. MEN ogłosiło niedawno, że “edukacja seksualna” ma być obowiązkowa dla polskich uczniów. “Edukacja seksualna” będzie ukrywać się pod nazwą nowego, obowiązkowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”. Celem tego przedmiotu nie będzie jednak uczenie polskich dzieci o zdrowiu. W trakcie deprawacyjnych lekcji prowadzonych przez “edukatorów seksualnych” uczniowie są zachęcani do rozwiązłości seksualnej, masturbacji, oglądania pornografii, oddawania się praktykom homoseksualnym oraz aborcji. To wszystko już za rok zostanie odgórnie narzucone wszystkim uczniom w Polsce przez MEN. Trzeba stanąć do walki. Nasza Fundacja opublikowała krótką broszurę, której celem jest otworzenie oczu odbiorców na zagrożenie oraz mobilizacja Polaków do obrony swoich dzieci. Broszura powinna jak najszybciej dotrzeć do jak największej liczby osób, w szczególności do rodziców.Nasza Fundacja od 11 lat prowadzi w całej Polsce oraz w internecie kampanię społeczną “Stop pedofilii”, której celem jest mobilizacja społeczeństwa do obrony dzieci przed aktywistami LGBT i tzw. “edukatorami seksualnymi”, którzy w kolejnych miastach wchodzą do szkół i organizują lekcje deprawacji dla uczniów. W trakcie takich zajęć uczniowie są zachęcani do rozwiązłości seksualnej, masturbacji, oglądania pornografii, oddawania się praktykom homoseksualnym oraz aborcji. Na tego typu lekcjach podważa się także tożsamość płciową uczniów, co prowadzi do destabilizacji psychicznej dzieci i młodzieży. Deprawatorzy korzystają z braku świadomości rodziców i nauczycieli oraz przychylności lokalnych polityków, którzy zezwalają na gorszenie uczniów i wchodzenie do szkół.
Teraz lekcje deprawacji będą odgórnie narzucone wszystkim uczniom w Polsce przez MEN.
Decyzją rządu Tuska od 1 września 2025 roku do polskich szkół wchodzi obowiązkowa “edukacja seksualna”. Dla uśpienia czujności i zmylenia rodziców lekcje deprawacji ukrywać się będą pod nazwą nowego przedmiotu “edukacja zdrowotna”.
Jak już wielokrotnie ostrzegaliśmy, koordynatorem powstania obowiązkowej “edukacji seksualnej” w Polsce został seksuolog Zbigniew Izdebski – współpracownik Światowej Organizacji Zdrowia WHO i niemieckich instytucji zajmujących się “edukacją seksualną”, gdyż to właśnie według wytycznych rządu Niemiec oraz ponadnarodowych instytucji mają być “edukowane seksualnie” polskie dzieci, a Izdebski ma być gwarantem wdrożenia tych standardów do polskiego systemu edukacji.
Wytyczne do deprawacji seksualnej polskich dzieci zostały opracowane przez rząd Niemiec wspólnie ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO) i opublikowane pod nazwą „Standardy Edukacji Seksualnej w Europie”. Wedle tych samych standardów, opracowanych przez WHO i Niemców, mają być teraz “edukowane seksualnie” dzieci w Polsce. Standardy te zakładają m.in. przekazywanie dzieciom “wiedzy” na temat masturbacji, wyrażania zgody na seks i pierwszych doświadczeń seksualnych. To wszystko ma prowadzić do tego, że dzieci mają posiąść „umiejętności negocjowania i komunikowania się w celu uprawiania bezpiecznego i przyjemnego seksu.” W domyśle również z dorosłymi. Trzeba w tym momencie przypomnieć, że koordynator polskiej “edukacji seksualnej” Zbigniew Izdebski to także współpracownik amerykańskiego instytutu Kinseya, którego twórca przeprowadzał pedofilskie eksperymenty na dzieciach oraz uczeń seksuologa Andrzeja Jaczewskiego, który popierał legalizację seksu dorosłych z dziećmi.
Panie MirosĹ‚awie, to właśnie takie środowisko stoi za nowym, obowiązkowym przedmiotem, który decyzją rządu Tuska już od września przyszłego roku ma zostać wprowadzony do polskich szkół. Większość rodziców nie ma o tym pojęcia i jest nieświadoma ogromnego zagrożenia. Tacy rodzice mogą obudzić się dopiero wtedy, kiedy ich dziecko przyjdzie ze szkoły i opowie im o rzekomych korzyściach płynących z regularnej masturbacji lub o rzekomych zaletach oglądania pornografii. Wtedy może być już za późno na jakąkolwiek reakcję.
Jednak „edukacja seksualna” stanowi zagrożenie dla WSZYSTKICH dzieci, nawet jeśli ich rodzice są świadomi sytuacji i próbują uchronić przed nią swoje dziecko. Nawet jeśli rodzic będzie próbował uodpornić swoje dziecko na przekaz płynący z “edukacji seksualnej”, to wielu innych rodziców tego nie zrobi i zdeprawowane zostanie całe otoczenie rówieśnicze naszego dziecka. Większość rówieśników pójdzie na deprawacyjne lekcje, a potem po szkole opowie naszemu dziecku o rzekomych zaletach związanych z oglądaniem pornografii, masturbacją czy homoseksualnym stylem życia. W ten sposób deprawacja prędzej czy później sięgnie również naszego dziecka. Ku przestrodze rodziców publikowaliśmy już świadectwa ofiar niemieckiej “edukacji seksualnej” – nastolatków z dobrych, katolickich rodzin, którzy przytłoczeni presją rówieśniczą, szkolną i medialną popadli m.in. w nieczystość i uzależnienia od oglądania pornografii.
To jednak nie wszystko. Niemieckie standardy “edukacji seksualnej” przewidują, że deprawacja jest przymusowa i obowiązkowa dla wszystkich uczniów. Oznacza to, że rodzicom nie wolno zwalniać dzieci z lekcji deprawacji. Wielokrotnie pisaliśmy już o chrześcijańskich rodzinach w Niemczech, które były prześladowane za sprzeciw wobec “edukacji seksualnej”. Jak pisały niemieckie media, głośnym echem odbił się m.in. protest rodziców z Salzkotten w Nadrenii Północnej-Westfalii. Odmówili oni udziału swoich dzieci w lekcjach “edukacji seksualnej”, bo uznali podręcznik za zbyt „pornograficzny” i „niechrześcijański”. Sprawa trafiła do niemieckiego sądu, który skazał rodziców na 43 dni więzienia. Potem sprawa znalazła swój finał przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka, który orzekł, że rodzice nie mogą z powodu swoich przekonań zwalniać dzieci z lekcji “edukacji seksualnej”.
Panie MirosĹ‚awie, podobnie ma być w Polsce. Minister Edukacji zapowiedziała kilka dni temu, że lekcje “edukacji seksualnej” będą obowiązkowe. Oznacza to prześladowania rodziców, którzy odmówią uczestnictwa swoich dzieci w lekcjach zgorszenia. Trzeba stanąć do walki i stanowczo przeciwstawić się planom rządu Tuska, który wdraża w Polsce międzynarodowe wytyczne deprawacji dzieci i represji rodzin.
Kluczową kwestią jest to, aby rodzice przejęli odpowiedzialność za wychowanie własnych dzieci i aktywnie sprzeciwili się planom Tuska i deprawatorów seksualnych. Do zwycięstwa zła potrzeba tylko tego, aby ludzie dobrzy nic nie robili. “Edukatorzy seksualni”, aktywiści LGBT i powiązani z nimi politycy liczą na to, że polscy rodzice będą biernie przyglądać się zmianom w oświacie i podporządkują się narzucanej odgórnie przez MEN deprawacji. Najważniejsza jest więc aktywacja rodziców do działania.
Dlatego nasza Fundacja opublikowała właśnie krótką broszurę, której celem jest uświadomienie polskim rodzicom jak wielkie zagrożenie czeka na ich dzieci poprzez przymusowe lekcje deprawacji, mające już od 1 września 2025 r. ukrywać się pod mylącą nazwą “edukacji zdrowotnej”. Broszura wyjaśnia czym jest “edukacja seksualna” oraz na czym polegają jej pedofilskie standardy stworzone dla polskich dzieci w Niemczech. Broszurę można za darmo pobrać z naszej strony w wersji elektronicznej w formie pliku PDF. Już teraz można również zamówić broszurę w tradycyjnej formie papierowej. Możemy wysłać Panu pocztą tyle egzemplarzy, ile zdoła Pan skutecznie rozprowadzić w swoim środowisku (np. w swojej parafii, w duszpasterstwie, w pracy, w szkole, wśród rodziny, znajomych i przyjaciół). Prosimy o wypełnienie formularza na naszej stronie. Chcemy, aby ta publikacja szybko trafiła do jak największej liczby rodziców w Polsce i zmobilizowała jak najwięcej osób do działania. Aby było to możliwe, potrzebujemy ok. 30 000 zł na druk oraz dystrybucję pierwszej partii broszur.
Proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł, lub dowolnej innej kwoty, jaka jest dla Pana w obecnej sytuacji możliwa, aby umożliwić nam dotarcie z broszurą do rodziców i ostrzeżenie Polaków przed ogromnym zagrożeniem, jakim jest przymusowa deprawacja ich dzieci, którą rząd Tuska chce wprowadzić już od 1 września przyszłego roku. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW Tzw. „edukacja seksualna” to w przemoc seksualna wobec dzieci i młodzieży, której trzeba się zdecydowanie przeciwstawić. Trzeba stanąć do walki poprzez kształtowanie świadomości rodziców, co pozwoli Polakom działać w obronie swoich dzieci oraz podjąć osobiste decyzje dotyczące przyszłości swoich rodzin. Proszę Pana o pomoc w druku i kolportażu naszej nowej broszury ostrzegającej przed zagrożeniem. Z wyrazami szacunku Fundacja Pro – Prawo do życia ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków stronazycia.pl
Tego MEN się boi. Mocna konferencja pod siedzibą resortu Nowackiej
Czy polska szkoła przetrwa minister Nowacką? Na wielkie problemy związane z moralnością, patriotyzmem i merytoryką nauki w szkołach zwracali uwagę uczestnicy pikiety przez siedzibą MEN.
W poniedziałek przed siedzibą Ministerstwa Edukacji Narodowej w Warszawie odbyła się konferencja prasowa Koalicji na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły. Przedstawiciele szeregu organizacji wygłosili oświadczenia, w których wskazywali na fundamentalne bolączki resortu pod kierunkiem minister Barbary Nowackiej. Złożyli też petycję do MEN.
Żaden z urzędników resortu nie wyszedł do uczestników pikiety, pomimo skierowania zapytania o możliwość rozmowy.
W konferencji zabrali głos Marcin Perłowski z Centrum Życia i Rodziny; Marek Grabowski z Fundacji Mamy i Taty, Marek Puzio z Ordo Iuris, Lucjan Sokołowski ze Światowego Związku Żołnierzy AK, Grażyna Lubszczyk ze Stowarzyszenia Nauczyciele dla Wolności, Bartosz Kopczyński z Towarzystwa Wiedzy Społecznej i Hanna Dobrowolska z Ruchu Ochrony Szkoły.
Marek Grabowski przedstawił treść petycji złożonej w MEN na temat zachowania w podstawie programowej dobrowolnego przedmiotu z elementami edukacji seksualnej przedstawianej w kontekście rodziny, czyli Wychowania do życia w rodzinie. Stanowczy sprzeciw budzi plan likwidacji tego przedmiotu i zastąpienia go obowiązkową tzw. edukacją zdrowotną z permisywną edukacją seksualną wg standardów WHO.
Z kolei Marek Puzio z Ordo Iuris zaprezentował aspekty prawnej ochrony uczniów przed zewnętrznymi podmiotami działającymi na terenie szkół. Ważną nowością opracowaną przez Instytut jest poradnik „zaimkowy”, który stanowi znakomitą pomoc prawną dla nauczycieli, na których wywierana jest presja w kwestii stosowania zaimków i imion dzieci niezgodnie z ich płcią biologiczną. Poradnik zawiera strategie postępowania, które wskazują, jak chronić dobro oraz zdrowie dziecka i zarazem prawa nauczyciela.
Ekspert Instytutu Ordo Iuris zwrócił też uwagę na plany wprowadzenia edukacji seksualnej, która ma być de facto obowiązkowa.
– Przypomnijmy, że przedmiot wychowanie do życia w rodzinie jest przedmiotem dobrowolnym, natomiast edukacja zdrowotna, a w jej ramach edukacja seksualna według zapowiedzi ministerstwa ma być przedmiotem obowiązkowym. Tymczasem konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej w dwóch artykułach przypomina zasadę, zgodnie z którą rodzice mają prawo do wychowania i nauczania moralnego i religijnego swoich dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami – powiedział.
– Dlatego z tego miejsca zwracamy się do minister edukacji Barbary Nowackiej, aby za pośrednictwem podległych sobie kuratorów oświaty miała na uwadze przestrzeganie przez dyrektorów szkół praw rodziców, które są wyrażone wspomnianymi przepisami prawa oświatowego. Niemniej nie tak dawno wspomniana minister pani Nowacka jeszcze jako poseł poprzedniej kadencji sejmu wyrażała niezadowolenie i ubolewanie, że oto niektórzy kuratorzy oświaty prowadzili w szkołach kontrolę, w tych szkołach, które zorganizowały u siebie akcję Tęczowy Piątek. Tymczasem w ramach takich akcji jak Tęczowy Piątek do szkół mogą chodzić wolontariusze, aktywiści pozarządowych organizacji promujących i rozpowszechniających hasła i postulaty środowisk LGBT – dodał Marek Puzio.
Lucjan Sokołowski podsumował niekorzystne – z perspektywy kształtowania tożsamości narodowej – zmiany podstaw programowych z zakresu j. polskiego i historii, czemu sprzeciwia się stanowczo Federacja.
Na narastające trudności w pracy nauczycieli zwróciła uwagę Grażyna Lubszczyk. Zwiększona ostatnio znacznie liczebność klas, zróżnicowanie poziomu nauczania spowodowane inkluzją i napływem emigrantów, ograniczenia w zadawaniu prac domowych i brak możliwości stawiania za nie uczniom ocen, cyberuzależnienia i brak ograniczeń używania smartfonów w szkołach, obniżają radykalnie poziom nauczania.
Bartosz Kopczyński wskazał, iż wypłukanie podstaw z treści narodowych i katolickich zrealizowane zostało pod dyktat spoza Polski i ma na celu uformować z uczniów przyszłych słabo wykształconych „unijczyków”, zamiast rzetelnie wykształcić i wychować polskich patriotów. Grożący utratą suwerenności oświatowej Europejski Obszar Edukacji przygotowywany jest stopniowo właśnie poprzez te destrukcyjne z polskiej perspektywy zmiany.
Hanna Dobrowolska podsumowała prowadzoną od tygodnia akcję pikiet i briefingów prasowych pod kuratoriami oświaty, które gromadziły rodziców i lokalnych działaczy społecznych w proteście wobec zmian forsowanych przez MEN i chaosu w szkołach. Do kuratoriów, w ramach działań Koalicji, złożono podczas lipca i sierpnia kilkadziesiąt petycji, wniosków i pism ze wskazaniami niezbędnych działań naprawczych oraz 2 petycje do MEN, w kwestii tzw. edukacji zdrowotnej oraz w dniu dzisiejszym – z listą koniecznych korekt polityki oświatowej państwa.
Konferencję zakończyło wezwanie rodziców do aktywności w ramach szkolnych struktur – Trójek Klasowych i Rad Rodziców po to, by zapobiegać obniżeniu poziomu wykształcenia, naruszaniu praw rodzicielskich do wychowania dzieci, deprawacji ukrytej w programie tzw. edukacji zdrowotnej, ograniczaniu swobód religijnych i dyskryminacji poprzez zmiany w nauczaniu religii oraz by sprzeciwić się presji w kwestii szczepień przeciw HPV na terenie szkół.
Szczepienia przeciwko HPV. Mity medyczne kontra fakty.
List otwarty do Ministra Zdrowia, czyli cała prawda o szczepieniach HPV
Australijskie statystyki wskazują, że liczba zachorowań na raka szyjki macicy od rozpoczęcia programu szczepień w 2006-2018 r. nie tylko nie spadła, ale nawet nieznacznie wzrosła. Liczba nowych przypadków raka szyjki macicy na 100 000 kobiet (wskaźnik standaryzowany wiekowo do populacji australijskiej) w 2006 r. wynosiła 6,8, a w 2018 r. po wieloletnich szczepieniach dziewcząt australijskich wynosiła 7,3.
“List do Ministra Zdrowia, Pana doktora Adama Niedzielskiego, to swoiste podsumowanie tego, co najistotniejsze, ale ukrywane w kwestii szczepień anty HPV od momentu ich wprowadzenia w 2007 roku. Ponadto pokazuje, jak wielka jest skala celowej dezinformacji polskiego społeczeństwa w kwestii szczepień anty HPV, a także kulisy tego procederu. Nie wiem, czy Pan Minister lub ktokolwiek z posłów przeczyta ten list i nie mam żadnych oczekiwań względem tego. Wszystko, co robię, również ten list, jest przede wszystkim dla pacjentów i dla wszystkich, uczciwych ludzi, którzy chcą poznać całą, obiektywną prawdę dotyczącą szczepień anty HPV. Ponadto list ten ma po prostu być w przestrzeni publicznej, by w momencie, gdy szczepienia okażą się nieskuteczne, stanowić dowód nieuczciwego postępowania dzisiejszych propagatorów szczepień anty HPV. W momencie fiaska tych szczepień, ich wszystkie medialne wypowiedzi, a być może i dokumenty, które tworzyli, znikną, tak jak zniknęły ich wypowiedzi i dokumenty z okresu wprowadzania tych szczepień na rynek. A wówczas podstawią Wam oni pod nos nieliczne publikacje naukowe, w których sami przedstawiali lub uznawali poglądy, że szczepienia będzie można “rozliczyć” dopiero za kilkadziesiąt lat, udowadniając tym samym, że przecież zawsze przestrzegali społeczeństwo przed możliwością niepowodzenia szczepień anty HPV w zapobieganiu rakowi szyjki macicy i/lub innych nowotworów HPV zależnych. Ci, którzy dzisiaj Was oszukują, że dzięki szczepieniom raka szyjki macicy w wielu krajach już nie ma, za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat będą Was przekonywać, że nigdy tak nie twierdzili”.
Pełny list dr. Jacka Madeja (lekarza, ginekologa, który całe swoje życie zawodowe zajmuje się nowotworami dolnego odcinka narządu płciowego u kobiet, ze szczególnym uwzględnieniem raka szyjki macicy) do Ministra Zdrowia z 2021 r. można przeczytać na stronie: https://kolposkopia.com/ list-otwarty-do-ministra-zdrowia-czyli- -cala-prawda-o-szczepieniach-hpv/ lub na stronie PSNLiN
Wszystkie leki wiążą się z ryzykiem wystąpienia działań niepożądanych. Konwencjonalne terapie lekowe mają na celu leczenie istniejących, często poważnych chorób. Szczepionki stanowią szczególną kategorię leków, gdyż podawane są dzieciom zdrowym i dotyczą chorób zakaźnych możliwych do uniknięcia. Dlatego bezpieczeństwo szczepień jest rygorystycznym kryterium, a bilans korzyści i strat musi być każdorazowo wnikliwie przeanalizowany i tylko niewielki poziom ryzyka wystąpienia działań niepożądanych jest możliwy do zaakceptowania. Podkreśliła to również w 2002 roku Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA).
Ponadto etyka medyczna wymaga, aby szczepienia były przeprowadzane za pełną i świadomą zgodą uczestnika lub jego opiekuna, stąd jest konieczność obiektywnego ujawnienia znanych lub przewidywalnych korzyści i zagrożeń związanych ze szczepieniem. Tymczasem sposób, w jaki szczepionki przeciwko HPV (wirusowi brodawczaka ludzkiego) są promowane, wskazuje, że takie informacje nie są przekazywane w oparciu o najlepszą dostępną wiedzę. Podczas gdy światowe autorytety medyczne twierdzą, że szczepionki przeciwko HPV są ważnym narzędziem profilaktyki raka szyjki macicy, badania kliniczne nie wykazują dowodów na to, że szczepienia przeciwko HPV mogą chronić przed tym nowotworem.
Podobnie, wbrew twierdzeniom, że rak szyjki macicy jest drugim, najczęściej występującym nowotworem u kobiet na świecie, istniejące dane pokazują, że dotyczy to tylko krajów rozwijających. W świecie zachodnim rak szyjki macicy jest rzadką chorobą o wskaźnikach śmiertelności (1.4-2.3/100 000 kobiet), które są kilkakrotnie niższe niż wskaźnik zgłaszanych poważnych działań niepożądanych (w tym zgonów) po szczepieniu przeciwko HPV.
A w Polsce? Aktualnie na stronie Ministerstwa Zdrowia czytamy informację: “HPV (Human Papilloma Virus) odpowiada za zachorowania na raka szyjki macicy, a także inne choroby nowotworowe. Przed zakażeniem HPV może uchronić szczepionka. Szczepienie jest najskuteczniejsze, jeśli nastąpi przed potencjalnym narażeniem na zakażenie HPV, do którego dochodzi głównie drogą kontaktów seksualnych. Dlatego powszechne programy szczepień przeciw HPV najczęściej wskazują na dziewczynki i chłopców w wieku 12-13 lat. W Polsce w powszechnym programie szczepień przeciw HPV bezpłatnie dostępne są 2 szczepionki: 2-walentna szczepionka Cervarix i 9-walentna szczepionka Gardasil 9. Wskazania do szczepień, oparto na udowodnionej skuteczności szczepień u kobiet w wieku 15-25 lat oraz wykazaniu immunogenności u dziewcząt i kobiet w wieku 9-25 lat. UWAGA! Aby poprawić skuteczność programu, rozpoczęliśmy pracę nad zwiększeniem dostępności do szczepień w POZ i uproszczeniem zasad realizacji programu dla świadczeniodawców”
Ze strony MZ można się także dowiedzieć o Kampanii społecznej pt. “Planuję Długie Życie” – HPV, można również znaleźć grafikę skierowaną do dzieci i młodzieży, która w sposób radośnie obrazkowy, jednocześnie strasząc zachorowaniem na raka, zachęca do szczepień przeciw HPV.
Więc? Oto kilka faktów na temat zakażeń HPV i szczepionek: Dr Lucija Tomljenovic w artykule z 2013 r. pt. “Polityka szczepień przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV) a medycyna oparta na dowodach: czy są ze sobą sprzeczne?” stwierdza, że nie ma istotnych danych wskazujących, że Gardasil lub Cervarix mogą zapobiegać jakiemukolwiek rodzajowi raka szyjki macicy, ponieważ zastosowany okres testowy był zbyt krótki, aby ocenić długoterminowe korzyści ze szczepienia przeciwko HPV. Najdłuższe dane z badań II fazy dla szczepionek Gardasil i Cervarix wynoszą odpowiednio 5 i 8,4 roku, podczas gdy rozwój inwazyjnego raka szyjki macicy trwa 20-40 lat od momentu zakażenia HPV. Obie szczepionki są jednak wysoce skuteczne w zapobieganiu przetrwałym zakażeniom HPV-16/18 i związanej z nimi śródnabłonkowej neoplazji szyjki macicy u 2/3 młodych kobiet, które nie były zakażone HPV w momencie pierwszego szczepienia. Niemniej jednak, chociaż rak szyjki macicy może być spowodowany trwałą ekspozycją na 15 ze 100 istniejących wirusów HPV poprzez kontakty seksualne, nawet trwałe infekcje HPV wywołane przez wirusy HPV “wysokiego ryzyka” zwykle nie prowadzą do natychmiastowych zmian przedrakowych, nie mówiąc już o raku szyjki macicy w dłuższej perspektywie. Wiadomo bowiem, że aż 90% zakażeń HPV ustępuje samoistnie w ciągu 2 lat, a spośród tych, które nie ustępują, tylko niewielki odsetek może rozwinąć się w raka w ciągu kolejnych 20-40 lat. Co więcej, dane z badań pokazują, że nawet wyższe stopnie zmian mogą z czasem ustąpić lub ustabilizować się. W związku z tym, przy braku długoterminowych danych obserwacyjnych, nie można stwierdzić, czy szczepionki przeciwko HPV mogą rzeczywiście zapobiegać niektórym nowotworom szyjki macicy, czy tylko je opóźniać. Ponadto żadna z dwóch szczepionek nie jest w stanie usunąć istniejących zakażeń HPV-16/18 ani zapobiec ich postępowi. Według FDA “uważa się, że zapobieganie zmianom przedrakowym szyjki macicy z dużym prawdopodobieństwem prowadzi do zapobiegania tym nowotworom”. Wydaje się więc, że nawet FDA przyznaje, że długoterminowe korzyści ze szczepień przeciwko HPV opierają się na założeniach, a nie na solidnych danych badawczych.
W innym artykule dr L. Tomljenovic z zespołem przedstawiła wyniki analizy wykonanych badań przed- i policencyjnych szczepionek przeciwko HPV w celu oceny dowodów na ich skuteczność i bezpieczeństwo. Stwierdzono, że badania te były niewłaściwie opracowane i niekompletne. Ponadto były to badania sfinansowane i przeprowadzone przez producentów szczepionki. Nie potwierdziły one także, że szczepionka przeciwko HPV zapobiegła choć jednemu przypadkowi raka szyjki macicy lub śmierci z powodu tego nowotworu. Natomiast skuteczne w zapobieganiu rakom szyjki macicy są badania cytologiczne. Około 90% zgonów z powodu tego nowotworu występuje w krajach rozwijających się, w których nie realizuje się programów rutynowych badań cytologicznych.
W Polsce, jako przykład skuteczności i bezpieczeństwa szczepionek przeciw HPV w walce z rakiem szyjki macicy przy pomocy zakrojonego na szeroką skalę programu szczepień przeciw HPV wśród dziewcząt, stawia się Australię. Tymczasem oficjalne australijskie statystyki wskazują, że liczba zachorowań na raka szyjki macicy od rozpoczęcia programu szczepień w 2006-2018 r. nie tylko nie spadła, ale nawet nieznacznie wzrosła. Liczba nowych przypadków raka szyjki macicy na 100 000 kobiet (wskaźnik standaryzowany wiekowo do populacji australijskiej) w 2006 r. wynosiła 6,8, a w 2018 r. po wieloletnich szczepieniach dziewcząt australijskich wynosiła 7,3.
Bezpieczeństwo
Od 2006 do 2012 r. amerykański system rejestrujący poszczepienne działania nie pożądane VAERS – Vaccine Adverse Events Reporting System otrzymał łącznie 20 663 zgłoszeń NOP (niepożądanych odczynów poszczepiennych) po szczepionkach HPV, z których 8% było poważnych (1592), w tym wystąpiły 73 zgony, 348 NOP było zagrażających życiu, a 581 zdarzeń spowodowało trwałą niesprawność.
Warto zauważyć, że w porównaniu ze wszystkimi innymi szczepionkami podawanymi kobietom w wieku od 6 do 29 lat (grupa docelowa dla szczepionek HPV) w okresie po dopuszczeniu do obrotu w latach 2006-2012, same szczepionki Gardasil i Cervarix były związane z ponad 60% wszystkich reakcji zagrażających życiu; 82% przypadków trwałej niepełnosprawności u kobiet w wieku poniżej 30 lat również przypisano szczepionkom HPV. Łącznie, lista poważnych działań niepożądanych związanych ze szczepieniami przeciwko HPV w USA, Wielkiej Brytanii, Australii, Holandii, Francji i Irlandii obejmuje: zgony, drgawki, paraliż, parestezje, choroby demielinizacyjne ośrodkowego układu nerwowego (tj. stwardnienie rozsiane i ostre rozsiane zapalenie mózgu i rdzenia), poprzeczne zapalenie rdzenia, porażenie twarzy, Zespół Guillain-Barre, zespół przewlekłego zmęczenia, anafilaksja, choroby autoimmunologiczne (toczeń rumieniowaty układowy), zakrzepica żył głębokich, zatorowość płucna, zapalenie trzustki, zaburzenia widzenia i samoistne poronienia. Średni czas wystąpienia objawów niepożądanych wyniósł: 6 dni w przypadku zapalenia naczyń, 19 dni w przypadku tocznia, 55 dni – zapalenia stawów. Szczególnie niepokojące jest to, że amerykańska organizacja VAERS otrzymała 438 zgłoszeń nieprawidłowych wymazów cytologicznych, 143 zgłoszenia dysplazji szyjki macicy i 16 zgłoszeń raka szyjki macicy związanych ze szczepieniem przeciwko HPV. Analiza danych brytyjskiej Agencji Regulacyjnej ds. Leków i Produktów Opieki Zdrowotnej (MHRA) dotyczących bezpieczeństwa szczepionek pokazuje, że mogą istnieć uzasadnione powody do niepokoju. Na przykład całkowita liczba NOP zgłoszonych dla szczepionki Cervarix wydaje się 24-104 razy wyższa niż liczba zgłoszona dla innych szczepionek w brytyjskim harmonogramie szczepień.
Japońscy naukowcy przebadali 40 nastoletnich dziewcząt z objawami neurologicznymi po szczepieniu przeciwko HPV w postaci: bólów i zawrotów głowy, zmęczenia, bólów i osłabienia kończyn, uczucia zimna w nogach, zaburzenia menstruacji, trudności z utrzymaniem pionowej postawy ciała (nietolerancja ortostatyczna), omdleń, drgawek, zaburzeń chodu, astenii, osłabienia pamięci, koncentracji i trudności w uczeniu się. W badaniach mikroskopowych stwierdzono zmiany patologiczne w bezmielinowych włóknach nerwowych w skórze tych pacjentek. Do bazy WHO dotychczas zgłoszono ponad 124 000 potencjalnych skutków ubocznych szczepionek przeciwko HPV.
Na stronie Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców (https://psnlin.pl) zamieszczony jest film dokumentalny, pokazujący dramat duńskich dziewcząt okaleczonych szczepionkami przeciwko HPV.
Podsumowując, szczepienia przeciwko HPV są obecnie realizowane w ponad 100 krajach na całym świecie szczepionkami zatwierdzonymi w oparciu o nieprawidłowo przeprowadzone, sponsorowane przez producentów szczepionek badania kliniczne, które mają niewiele wspólnego z medycyną opartą na dowodach (Evidence Based Medicine). Podczas gdy dzieci/nastolatki nie są narażone na ryzyko śmierci z powodu raka szyjki macicy, natomiast są narażone na ryzyko śmierci i trwałych, upośledzających zdrowie chorób autoimmunologicznych lub neurodegeneracyjnych po szczepionkach, które do tej pory nie zapobiegły ani jednemu przypadkowi raka szyjki macicy, nie mówiąc już o śmierci z powodu tego nowotworu i mają tylko teoretyczny potencjał zapobiegania temu nowotworowi – chorobie, która może rozwinąć się 20-40 lat po ekspozycji na HPV i której można zapobiegać poprzez regularne wykonywanie badań cytologicznych
2. Food and Drug Administration (FDA), Workshop on non-clinical safety evaluation of preventative vaccines: Recent advances and regulatory considerations. 2002 [cited 2011 May 30], Available from:http://www.fda.gov/downloads/ biologicsbloodvaccines/newsevents/ workshopsmeetingsconferences/ transcriptsminutes/ucm054459.pdf
3. https://www.tandfonline.com/doi/full/10.31 09/07853890.2011.645353 L. Tomljenovic, C. A. Shaw, Human papillomavirus (HPV) vaccine policy and evidence-based medicine: Are they at odds?, Annals of Medicine, Vol. 45, 2013
5. L. Tomljenovic, J. P. Spinosa, C. A. Shaw, Human papillomavirus vaccines (HPV) as an option for preventing cervical malignancies, (How) Effective and safe?, Bentham Science, Volume 19, Issue 8, 2013
6. N. Z. Miller, Szczepienia. Przegląd ważnych badań. Streszczenie 400 artykułów naukowych dla rodziców i badaczy, Vivante, 2016
9. D. A. Geier, M. R. Geier, A case-control study of quadrivalent human papillomavirus vaccine-associated autoimmune adverse events, Clin Rheumatol, 34 (7), 2015.
10. M. Gatto, N. Agmon-Levin i in., Human papillomavirus vaccine and systemic lupus erythematosus, Clin Rheumatol, 32 (9), 2013.
11. L. Tomljenovic, C. A. Shaw, Death after quadrivalent human papillomavirus (HPV) vaccination: causal or coincidental?, Pharmaceut reg affairs, S12, 2012.
12. M. Martínez-Lavín, Hypothesis: Human papillomavirus vaccination syndrome – small fiber neuropathy and dysautonomia could be its underlying pathogenesis, Clin Rheumatol, 34 (7), 2015.
13. L. Brinth, A. C. Theibel i in., Suspected side effects to the quadrivalent human papilloma vaccine, Dan Med J, 62 (4), 2015.
14. D. T. Little, H. R. Ward, Adolescent premature ovarian insufficiency following human papillomavirus vaccination: a case series seen in general practice, Journal of investigative medicine high impact case reports, 2 (4), 2014.
15. T. Kinoshita, R. T. Abe i in., Peripheral sympathetic nerve dysfunction in adolescent japanese girls following immunization with the human papillomavirus vaccine, Intern med 53 (19), 2014.