Cztery podstawowe herezje Bergoglio: Fałszywe miłosierdzie, kościelna legalizacja homoseksualizmu, herezje przeciwko Eucharystii, grzechy przeciwko 1 przykazaniu.

BKP: Cztery podstawowe herezje Bergoglio 

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=21185  https://auferstehung.wistia.com/medias/7pg3xjumun

https://bcp-video.org/pl/podstawowe-herezje/  https://youtu.be/XvnSq5L_dCw

https://rumble.com/v48dv1c-podstawowe-herezje.html  cos.tv/videos/play/50155234985284608

ugetube.com/watch/TZtZZ1veFbz6wLB

Bergoglio dopuścił się herezji w czterech podstawowych obszarach.

Pierwszy obszar – głoszenie fałszywego miłosierdzia

W Piśmie Świętym przyjęcie miłosierdzia Bożego zawsze wiąże się z pokutą. Wyraża to przypowieść o synu marnotrawnym. Ale głoszenie fałszywego miłosierdzia wyklucza ten warunek zbawienia, jakim jest pokuta. Jezus nalega: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy zginiecie” (Łk 13:3).

Bergoglio głosi herezje i naucza ich publicznie, korzystając z uzurpowanej władzy papieskiej. Popełnia tę zbrodnię świadomie i dobrowolnie. Wymaga naśladowania czy realizacji swoich herezji. Opiera się na systemie kłamstw, który jest bardzo skuteczny. To dlatego, że składa się z bardzo żywych, z wyczuciem przekazywanych “prawd”, które chwytają za serce.

Wyjaśnia na przykład, że Jezus jest miłosierny i przebaczający, dlatego wobec pokutującego grzesznika diabeł jest bezsilny. Jednak pokutujący grzesznik ma także szczere pragnienie zerwania z grzechem. Ale Bergoglio nie chce tego i nie pozwala na to. Dlatego określenie „pokuta” i inne określenia biblijne są w jego ustach po prostu manipulacyjnymi frazesami.

Wtedy nie diabeł, ale Pan Jezus, który przebacza, jest bezsilny, bo grzesznik nie przyjmuje przebaczenia, lecz je odrzuca. Bergoglio uczy, aby nie uważać grzechu za grzech i trwać w nim. Zagłusza sumienia sodomitów frazesami w stylu: „Bóg kocha cię takim, jakim jesteś, więc i ty kochaj siebie takim, jakim jesteś”. W ten sposób uniemożliwia im zbawczą pokutę.

W katechizmie kardynała Tomáška z 1955 roku wymienione są grzechy przeciw Duchowi Świętemu:

Najpierw wymienia: nadmierne poleganie na miłosierdziu Bożym. Bergoglio świadomie i jednostronnie zapewnia grzeszników o miłosierdziu Bożym, aby nie odwracali się od grzechu i, jak mówi św. Bazyli, mieli więcej odwagi do grzechu, bo prawdy o wiecznym potępieniu głosić nie wolno. Bergoglio utrzymuje grzeszników na drodze do zagłady, celowo przeceniając miłosierdzie Boże.

Jako drugi grzech przeciw Duchowi Świętemu katechizm wymienia: sprzeciwianie się uznanej prawdzie chrześcijańskiej. Bergoglio między innym zaprzecza także prawdzie o sodomii, która w Piśmie Świętym jest wyraźnie potępiana jako wołający o pomstę grzech, ściągający z nieba ogień.

Jako kolejny grzech przeciw Duchowi Świętemu katechizm wymienia: zatwardziałe serce aż do śmierci. Wprowadzając błogosławieństwo związków homoseksualnych i podkreślając wierność w grzesznym związku, który nazywa miłością, Bergoglio stwarza warunki, w których grzesznicy mogą pozostać zatwardziali w tym grzechu aż do śmierci. W ten sposób Bergoglio nie tylko sam popełnia grzechy przeciwko samemu Duchowi Świętemu, ale także uczy innych ich popełniania i stwarza warunki dla tych grzechów.

Drugim obszarem, w którym Bergoglio dopuścił się herezji, jest kościelna legalizacja homoseksualizmu

Na pytanie dotyczące homoseksualizmu odpowiedział kontr-pytaniem: „Kim jestem…?” Czyniąc to, faktycznie odpowiedział, że jest jawnym heretykiem. Mianowicie, gdyby był chrześcijaninem, a tym bardziej, gdyby był papieżem, miałby obowiązek jednoznacznie nazywać grzech homoseksualizmu grzechem i wskazać grzesznikowi konieczność zbawczej pokuty. Jednak on, jako oczywisty heretyk, dąży do usunięcia prawa Bożego i zalegalizowania grzechu.

Poprzez rażącą herezję, która teraz w pełni objawiła się w jego synodalnej drodze LGBTQ, już dawno ekskomunikował się z Kościoła i dlatego nie może być jego głową. Prawdę tę podkreśla św. Bellarmin i inni nauczycieli i ojcowie Kościoła, opierając się na samej istocie nauczania Chrystusa. Przez cały czas sprawowania najwyższego urzędu Bergoglio otwarcie przy każdej okazji, słowem, gestem i czynami promuje sodomię. W 2018 r. nie pozwolił biskupom w USA zająć się kwestią sodomii, kiedy go o to poprosili. Zwolnił kardynała Müllera ze stanowiska prefekta Kongregacji Nauki Wiary, ponieważ odmówił niesprawiedliwej obrony homoseksualisty.

Zwolnił także innego prefekta Kongregacji i jego sekretarza, ponieważ wydali oświadczenie, że Kościół nie może błogosławić grzechu homoseksualizmu. On sam demonstracyjnie całował stopę transseksualisty w ramach ceremonii Wielkiego Czwartku. Umycie nóg wiąże się z Ostatnią Wieczerzą. Jezus nie umył nóg wrogom Kościoła, kobietom czy transseksualistom, ale swoim wybranym apostołom. Tym gestem Bergoglio ujawnił, kim są jego apostołowie ideologii LGBTQ.

Nadużywając władzy papieskiej, de facto aprobował transseksualizm i zbrodnię przeoperowania płci. Ponadto Bergoglio nie tylko umył stopy, ale także je ucałował, jest to gest latrii, czyli szacunku dla jedynego Boga. Tym gestem otworzył drzwi nieczystym demonom LGBTQ i dopuścił się bałwochwalstwa. We władzy papieskiej przyjął dla Kościoła innego boga, a potem sam dał się ostentacyjnie poświęcić szatanowi w Kanadzie. Stało się to w roku 2022, czyli już w czasie drogi synodalnej. W ten sposób przedstawił wszystkim katolikom wzór drogi odstępstwa od Chrystusa.

Jeśli chodzi o czystość moralną, przypomnijmy sobie słowa Jezusa: Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła (Mt 5:27-29).

Kiedy trzeba z takim radykalizmem zachowywać przykazanie „Nie cudzołóż”, co możemy powiedzieć o wypaczonej sodomii lub całej synodalnej drodze LGBTQ? Pamiętajmy przynajmniej, że Słowo Boże wyraźnie ostrzega przed tym grzechem karą doczesnego ognia (2 Pt 2:6), a także karą ognia wiecznego (Judy 7).

Stwierdzenie na synodzie, że Duch Święty im teraz objawił, że sodomia nie jest już grzechem, jest diabolicznym kłamstwem i bluźnierstwem przeciwko Duchowi Świętemu. To kłamstwo nie zostało im objawione przez Ducha Świętego, ale przez ducha diabelskiego, ducha nieczystego.

Trzeci obszar to herezje przeciwko Eucharystii

Celem przyjęcia Ciała i Krwi Chrystusa jest umocnienie się w walce z grzechem, a nie umacnianie się w grzechu. Bergoglio nakazuje, aby Eucharystię przyjmowały osoby bez spowiedzi, bez wyrzutów sumienia i bez chęci wyznania grzechów i odbycia pokuty, czyli osoby LGBTQ. Jest to publiczne nawoływanie do świętokradztwa. Pismo wyraźnie ostrzega, że taki człowiek je i pije wyrok na siebie (1 Kor 11:31).

Co więcej, w dokumencie końcowym Synodu o Amazonii Bergoglio wprowadza bezpośrednio do Liturgii pogańskie obrzędy i ducha pogańskiego. Jest to wiązka herezji przeciwko Eucharystii. Kardynał Brandmüller skomentował, że nie są to tylko herezje, ale wręcz głupota.

Promując pseudo-pandemię, Bergoglio nakazał księżom trzymać Najświętszy Sakrament w gumowych rękawiczkach. Do degradacji Najświętszego Sakramentu i sakramentu kapłaństwa prowadzi także promocja święceń kobiet na diakonisy, a później na kapłanki i biskupki.

Czwarty obszar to grzechy przeciwko 1 przykazaniu

Oprócz herezji związanych z prawdami dogmatycznymi w obszarze wiary Bergoglio dopuszcza się także publicznego bałwochwalstwa. Aktywnie uczestniczył w pogańskim rytuale w Ogrodach Watykańskich z udziałem czarodziejów i czarownic. Następnie uroczyście intronizował demona Pachamamę w Bazylice św. Piotra. Szczytem jego bałwochwalstwa jest publiczne poświęcenie się szatanowi pod przewodnictwem szamana w Kanadzie. To oczywiste herezje. W tym duchu Bergoglio promuje dialog międzyreligijny, co także jest oczywistą herezją.

Heretyckie oświadczenie, które Bergoglio podpisał w Abu Zabi, zawiera herezję, że wielość religii jest wolą Boga, to znaczy, że kult demonów w pogaństwie jest wolą Boga. To wyraźnie heretyckie stanowisko niszczy prawdziwą misję i czyni z misjonarzy jedynie pracowników kultury i społeczeństwa.

Bóg karze bałwochwalstwo aż do trzeciego-czwartego pokolenia (Pwt 5:9). Bałwochwalcy nie będą mieli udziału w królestwie Bożym (1 Kor 6:9; 1 Tm 1:10, Ap 21:8).

Wskazaliśmy na cztery podstawowe obszary herezji Bergoglio. Jest całkowicie jasne, że Bergoglio jest wielokrotnym i oczywistym heretykiem, który nadużywa papiestwa w celu szerzenia herezji w Kościele. Jedynym rozwiązaniem jest oddzielenie się od niego biskupów i księży, ponieważ on i jego sekta nie opuszczą dobrowolnie okupowanych urzędów kościelnych. Największą przeszkodą na drodze do kroku ratunkowego, czyli oddzielenia od heretyka, jest samobójcza herezja papolatrii!

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr                  + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

Herezje, za które Franciszek Bergoglio ekskomunikował się z Kościoła

bcp-video.org/basic-heresies/  /english/

bcp-video.org/it/quattro-eresie-fondamentali/  /italiano/

Are We Not Witnessing the Second Deicide?

Are We Not Witnessing the Second Deicide?

by Plinio Corrêa de Oliveira March 29, 2024

Are We Not Witnessing the Second Deicide?
Are We Not Witnessing the Second Deicide?

Looking at the current crisis of the Faith, we can say that we are witnessing the crucifixion of the Holy Catholic Church. We are seeing a crime comparable to the deicide because the Church is the Mystical Body of Christ. Killing the Church is like killing Christ. The only reason she does not die now is because she is immortal.

Thus, the Church appears today like Our Lord during the Passion as she walks dripping with blood and staggering under the weight of the Cross as she proceeds to the top of Calvary.

For two thousand years, the Church staggered through tribulation. She represents two thousand years of glory and martyrdom! Today, she appears to us at the height of her deformation.

We have known the Church as the most beautiful of all institutions. Today, we see her deprived of her beauty and disfigured. She has lost everything. We could say that she is almost unrecognizable…precisely this Church, who took our sins upon herself and suffered for us!

Yes, today, we are witnessing the martyrdom of the Holy Roman Catholic Church.

We should mourn the situation of the Church every day, from the moment we wake up to when we go to bed. It should be a pain that weighs upon us in the depths of our being.

Oh, let us consider thus the Holy Roman Catholic Church founded by our Lord Jesus Christ! This Church descended from Heaven like a light upon the perfect city! What have her enemies done to her?

Excuse me, but the pain of this tragedy is such that it prevents me from speaking more…

Let us ask Our Lady to make us feel this pain to the depths of our souls.

Bo “wszystkie Ryśki to porządne chłopy”, czyli o panu “biskupie” Grzegorzu Rysiu z Łodzi/Krakowa.

=============================

Przypominam, gdyż “biskup” Ryś został.. Kardynałem. Wrzesień 2023..MD

=================================

tenetetraditiones/bo-wszystkie-ryski-to-porzadne-chopy

Cytaty

“Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego… i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa”
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”

Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”

_________________________________________________

poniedziałek, 16 maja 2022

Bo “wszystkie Ryśki to porządne chłopy”, czyli o panu “biskupie” Grzegorzu Rysiu z Łodzi/Krakowa.

 Dziś w moim artykule będzie bardzo mało słów, a więcej obrazów. Bo czasem, obrazy mówią same za siebie, i praktycznie nie trzeba niczego dodawać ani komentować.

Dziś będzie o modernistycznym “biskupie” Novus Ordo, panu Grzegorzu Rysiu z Łodzi (a właściwie to z Krakowa, gdzie się urodził [9 lutego 1964] i wychował, tam też wstąpił do modernistycznego seminarium [studiował w latach 1982–1988] i został “wyświęcony” [w 1988 na “prezbitera” a w 2011 r. na “biskupa” modernistycznego Neokościoła, przez Stanisława Dziwisza]).

Pan Ryś od lat był zaangażowany na rzecz tzw. ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego. Był pomysłodawcą zorganizowanego w 2011 r. spotkania chrześcijan, żydów i muzułmanów w intencji pokoju pod nazwą „Echo Asyżu w Krakowie”. Wszedł w skład Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, a także kapituły Nagrody im. Ks. Stanisława Musiała przyznawanej przez Klub Chrześcijan i Żydów „Przymierze”.

Grzegorz Ryś w czasie “modlitwy ekumenicznej” z rabinem Schudrichem,
podczas obchodów 75. rocznicy likwidacji getta łódzkiego (2019)

—————————————–

Pan Ryś od 14 września 2017 r. pełni w modernistycznym neokościele funkcję “arcybiskupa metropolity łódzkiego”. 21 listopada 2020 r. Jerzy Bergoglio mianował go członkiem modernistycznej “Kongregacji ds. Biskupów”. Czym pan Ryś zasłużył sobie na te zaszczyty w modernistycznej sekcie Novus Ordo? A np. takim oto stwierdzeniem : „Kościół nie twierdzi, że w związku homoseksualnym nie można wychować dziecka po chrześcijańsku.” (Źródło: rozmowa Artura Sporniaka, Kościół czeka zmiana wrażliwości, „Tygodnik Powszechny”, 19 października 2014 r.)

“Biskup” Ryś jest więc typowym przykładem progresywnego, skrajnie modernistycznego “Kościoła otwartego”, na wzór niemiecki. Jest ulubieńcem herezjarchy Bergoglio, który za pewne niedługo mianuje go “kardynałem” modernistycznego neokościoła [oj, wykrakał.. MD] . Być może kiedyś zostanie on następcą Bergoliusza?

A tu “biskup” Ryś w Krakowie, w kościele dominikanów,
podczas wspólnych modłów z protestanckim pastorem.

—————————————

No cóż, dla niektórych to pewnie była by kolejna “iskra z Polski” (tyle, że iskra raczej ognia piekielnego). Niektórzy od kilku dni mają jednak pana Rysia za “przykład do naśladowania”, gdyż “odprawił” on niedawno “bierzmowanie w rycie trydenckim”. 

Jednak nie tak dawno temu, we wrześniu 2021 r. pan Ryś publicznie sprofanował to, co dla konserwatywnych modernistów stanowi, wg. nich, Najświętszy Sakrament, i Mszę św. Pan Ryś podczas tzw. Areny Młodych, czyli imprezy-pikniku quasi-religijnego, organizowanego przez modernistów na stadionie piłkarskim, ze sceną, muzyką bitową itp. “odprawił” obrzęd, który nie spełnia nawet żadnych norm modernistycznej “nowej mszy” (Novus Ordo Missae). Obrzęd ten ograniczył się bowiem do samej tylko “modlitwy eucharystycznej” i “komunii”. Pominięte zostały jakiekolwiek dodatkowe obrzędy. Młodzież która brała udział w tym wydarzeniu, nie została nawet wcześniej poinformowana i nie wiedziała że bierze udział we “mszy”. 

Poniżej kilka zdjęć z tego wydarzenia (13 września 2021, stadion “Orła”, Łódź):

Modernistyczna młodzież podczas “Mszy św.”.
Monstrancja z plastiku…..

Konserwatyści Novus Ordo mają jednak bardzo krótką pamięć. Dla nich liczy się teraz to, że “bp.” Ryś 11 maja br. udzielił “bierzmowania w rycie przedsoborowym” 12 osobom z “Duszpasterstwa Tradycji Łacińskiej Archidiecezji Łódzkiej” w kaplicy przy parafii pw. Chrystusa Odkupiciela w Łodzi i przewodniczył tam celebracji.

“Bp.” Ryś udziela “bierzmowania” w “rycie trydenckim”, 11.5.2022.

Na niektórych profilach i grupach pseudo-tradycjonalistów i konserwatystów Novus Ordo pojawiły się już komentarze, w rodzaju: “Brawo, Abp Ryś! Chwała Panu!” [sic!]. To szokujące, jak nie wiele potrzeba tym ludziom, aby nagle kogoś zaczęli pochwalać. Podobna sytuacja miała miejsce już jakiś czas temu, gdy inny skrajnie modernistyczny “biskup” z Krakowa, nie-świętej pamięci “bp.” Tadeusz Pieronek, który udzielił w “starym rycie” “święceń” ludziom z FSSP (“Bractwo św. Piotra”). 

Spełnia się więc dokładnie to, co pisałem już wielokrotnie, m.in. tydzień temu, w dniu kiedy zostało udzielone to (nieważne) “bierzmowanie” (pan Ryś nie jest biskupem, a także nie jest księdzem [prezbiterem], gdyż “święceń kapłańskich” w Novus Ordo udzielił mu x. Franciszek Macharski, który sam nie był biskupem [“konsekrowany” przez Wojtyłę w 1978 r.], nie jest więc szafarzem sakramentu bierzmowania. Poza tym, oleje których użył, zostały nieważnie poświęcone podczas modernistycznego obrzędu w rycie Novus Ordo, nie są więc ważną materią sakramentu) w moim artykule z 11 maja br.: Przyszłość koncesjonowanych “tradycjonalistów” (indultowców) jest w NOM (Novus Ordo Missae).

Tak więc dla tych ludzi, wystarczy aby “diabeł się w ornat [byleby skrzypcowy] ubrał, i ogonem na mszę zadzwonił”, a oni z radością tam pobiegną, i będą jeszcze dziękować, bić brawo i gratulować. Oczywiście, nie wszyscy podzielają ten entuzjazm, niektórzy twierdzą że “jedna jaskółka wiosny nie czyni”, a jeszcze inni próbują z tego wydarzenia żartować i drwić, tworząc “zabawne” memy, jak np. ten : 

W tej sytuacji nie jest mi jednak do śmiechu. Naprawdę, bardzo smutne i tragiczne jest to, że te biedne, zwiedzione dusze ufają takim “pasterzom” i poddają się ich “posłudze”. To jest powód raczej do czynienia pokuty, niż do śmiechu. Za tych biednych ludzi należy się modlić, za ich duszę, o ich nawrócenie i zbawienie wieczne, aby odrzucili tych wilków (albo rysiów) w owczych skórach, którzy są piekielnymi wysłannikami, zdrajcami Chrystusa, a zwrócili się ku prawdziwym, katolickim kapłanom i biskupom, zachowującym integralnie Wiarę katolicką!

Michał Mikłaszewski,

Kim naprawdę jest biskup? Co powinien robić dla Kościoła powszechnego? PRO ECCLESIA UNIVERSALI

4 marca 2024 pch24/kim-naprawde-jest-biskup-co-powinien-robic

PRO ECCLESIA UNIVERSALI – czyli kim naprawdę jest biskup? Co powinien robić dla Kościoła powszechnego?

Wierni świeccy od kilku albo nawet kilkunastu lat nieustannie pytają: co robić w sytuacji gigantycznego kryzysu Kościoła? Inicjatywa katolików świeckich zrzeszonych w grupie Pro Ecclesia Universali udziela na to konkretnej odpowiedzi: wezwać wszystkich biskupów na świecie do wypełnienia swojego obowiązku, to jest do wzięcia odpowiedzialności za jedność doktryny i moralności Kościoła.

Pytania o to, jak uchronić Kościół przed popadaniem w coraz głębszy kryzys, są szczególnie palące dziś, w czasie po publikacji deklaracji doktrynalnej Fiducia supplicans 18 grudnia 2023 roku.

Tamtego dnia Kościół podzielił się na trzy części: tych, którzy z entuzjazmem przyjęli możliwość błogosławienia par jednopłciowych, tych, którzy zdecydowanie odrzucają takie rozwiązanie jako sprzeczne z Tradycją – i tych, którzy nie wiedzą, co mają robić, w konsekwencji milcząc i pozwalając, by to inni decydowali za nich.

Ta ostatnia grupa jest najliczniejsza; obejmuje świeckich, księży, biskupów, kardynałów… Wielu ludziom wydaje się, że nawet jeżeli Belgowie, Szwajcarzy, Niemcy albo niektórzy Amerykanie wprowadzają w swoich diecezjach dwuznaczne albo zgoła niezgodne z Ewangelią rozwiązania – to nie jest to nasz problem, bo u nas panuje spokój i porządek…

Nic bardziej mylnego. Kościół katolicki jest Mistycznym Ciałem Chrystusa; rana zadana temu Ciału w jakiejkolwiek diecezji, nawet odległej i małej, jest raną całego Kościoła. Co więcej, takie rany nigdy nie są wyłącznie miejscowe, ograniczone do danego terytorium. Błędy przenikają do Kościoła raczej jako trucizna infekująca cały organizm. Błogosławienie par jednopłciowych w diecezji Antwerpii albo udzielanie Komunii świętej protestantom w diecezji Osnabrück ma wpływ na wszystkich: inni katolicy patrząc na to, co się dzieje i widząc, że nie ma żadnej reakcji, że nie reagują ani inni biskupi, ani Stolica Apostolska, dochodzą do wniosku, że tak po prostu można; że na tym polega katolicyzm – na różnorodności moralnej i doktrynalnej. W efekcie stajemy się jednak bliżsi luźnej Wspólnocie Anglikańskiej niż jednemu, świętemu, powszechnemu i apostolskiemu Kościołowi. Protestanci jednak rzeczywiście mogą fundamentalnie się ze sobą nie zgadzać, bo nie mają żadnej wspólnej podstawy oparcia.

My, przeciwnie, przecież mamy: daną nam przez samego Chrystusa skałę Piotrową, Tradycję Kościoła, niezmienny wkład wiary objawionej przez Boga w Jezusie Chrystusie. „Aby byli jedno”, mówi Pan (J 17, 11; 21-23). Jedność w Kościele nigdy nie oznaczała i nie może oznaczać formalnej podległości administracyjnej papieżowi. Musi zasadzać się na jednej wierze. Dziś tej jedności w praktyce bardzo często brakuje, co ujawnił z mocą kryzys Fiducia supplicans, ale co ukazywało się również wcześniej po Synodzie Amazońskim (2019), Amoris laetitia (2016) czy nawet dekady wcześniej, w chaotycznej epoce po 1965 roku.

Właśnie po to, żeby to zmienić – żeby rozpocząć przywracanie naruszonej jedności – zawiązała się inicjatywa katolików świeckich Pro Ecclesia Universali (czyli: „Dla Kościoła powszechnego”). Inicjatywa narodziła się w Polsce, jest jednak skierowana – zgodnie z nazwą – do całego świata. Obok takich organizacji jak Stowarzyszenie ks. Piotra Skargi, Instytut Ordo Iuris czy Centrum Życia i Rodziny do Pro Ecclesia Universali przyłączyli się świeccy katolicy z wielu krajów, między innymi ze Słowacji, Estonii, Chorwacji czy Kolumbii. Pierwszą kampanią, jaką podjęli wierni zrzeszeni w Pro Ecclesia Universali, jest broszura poświęcona zadaniom biskupów całego świata. Jej tytuł brzmi: „Odpowiedzialność biskupów za Kościół powszechny w czasach zamętu”. Tekst został przygotowany w sumie aż w siedmiu językach (polskim, angielskim, włoskim, hiszpańskim, francuskim, niemieckim i portugalskim). Inicjatorzy Pro Ecclesia Universali planują wysłać tę broszurę do wszystkich biskupów świata (sic!).

Przesłanie tekstu jest proste: ukazuje odpowiedzialność, jaką każdy pojedynczy biskup ponosi nie tylko za swoją własną diecezję, ale również za cały Kościół powszechny. Broszura została przygotowana bardzo skrupulatnie od strony teologicznej i prawnej. Analizę i wnioski oparto na Piśmie Świętym, Tradycji Kościoła katolickiego, Magisterium Soborów i Papieży, Kodeksie Prawa Kanonicznego. Twórcy przypomnieli, że biskup nie tyle może interweniować w przypadkach szerzenia herezji i zamętu poza własną diecezją, ile jest do tego po prostu zobowiązany na gruncie mandatu, jakiego udzielił mu sam Jezus Chrystus. Każdy biskup, będąc następcą Apostołów, ponosi wielką odpowiedzialność za jedność i czystość wiary katolickiej. Z tego zostanie rozliczony – przez ludzi i przez Boga.

W tekście czytamy:

„Biskup, nawet jeżeli sam nie wprowadzi w powierzonej mu diecezji żadnych reformistycznych rozwiązań, nie może zadowalać się biernym patrzeniem na to, jak wiara i moralność wiernych podlegają kształtowaniu z zewnątrz, przez przykład innych. Z perspektywy czasu łatwo można wykazać, że problemy, które pojawiają się dziś w różnych miejscach Kościoła, mają swoje źródło w zaniedbaniach czy błędnych decyzjach z przeszłości”.

I dalej:

Każdego biskupa czeka osąd historii, ukazujący lepiej od osądu współczesnych  świętość albo tej świętości przeciwieństwo. Pasterz będzie musiał jednak zdać sprawę ze swoich rządów przed jeszcze innym sądem – przed sądem samego Chrystusa, jako Tego, który powierzył mu za pośrednictwem Kościoła władzę w diecezji. O ile przed ludźmi, niekiedy nawet skutecznie, można skryć własne czyny lub ich brak za zasadą kolegialności, przed tamtym Sędzią nie będzie to możliwe. Jego osąd będzie dotyczyć osobistej odpowiedzialności każdego pasterza za to, jak i czy w ogóle troszczył się o dusze wiernych powierzonych jego władzy”.

Czytelnik broszury stworzonej przez inicjatywę Pro Ecclesia Universali dowie się, z czego dokładnie wynika ta odpowiedzialność: jakie słowa naszego Pana Jezusa Chrystusa i jakie elementy niezmiennego nauczania Kościoła stanowią żywe i palące zobowiązanie dla każdego z pasterzy do działania w sytuacji, w której ktoś – w jego diecezji czy w innej – rozpowszechnia błędy. Konieczność stanięcia w obronie jedności wiary jest szczególnie nagląca, gdy niejasna nauka płynie z samej Stolicy Apostolskiej. To sytuacja nadzwyczaj bolesna, ale przecież faktyczna. Biskup, tłumaczą autorzy broszury, nie może po prostu milczeć i czekać, aż sprawy same się ułożą – sytuacja utrzymującej się niejasności prowadzi do zamętu duchowego, który może fatalnie wpłynąć na wiernych, doprowadzając ich do odejścia od autentycznej wykładni wiary katolickiej. Podstawy do takiego działania prezentuje rozdział „Tajemnica Kościoła” opisujący istotę misji, jaką Jezus Chrystus powierzył Apostołom.

Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać… W dobie promowania synodalności może się wydawać, że tak naprawdę nikt już nie ponosi za nic odpowiedzialności; że wszystko trzeba tolerować i znosić, w imię quasi-demokratycznej wolności słowa.

Kościół katolicki nie przewiduje jednak wolności czynienia zła ani głoszenia kłamstw. Każdy biskup musi o tym pamiętać; promowana teraz niezdefiniowana idea synodalności niczego tu nie zmienia. Nie można zasłaniać się również zasadą kolegialności. Owszem, biskupi są zobowiązani do tego, by działać w poszanowaniu dla innych następców Apostołów, a przede wszystkim w posłuszeństwie Ojcu Świętemu. Te zasady nie mogą jednak być wykorzystywane jako wymówka do braku działania. Jeżeli inni biskupi nie reagują albo sami popadają w błędy, jeżeli papież zachowuje się podobnie: każdy biskup musi wziąć sprawy w swoje ręce i z wielką odpowiedzialnością za Kościół, dbając o jego jedność, stanąć odważnie w obronie niezmiennych prawd Ewangelii. Szczegółowo opisuje to rozdział „Rola i kompetencje Magisterium Kościoła”. Kiedy dokładnie działać – o tym mówi rozdział kolejny, „Sytuacje wymagające interwencji”. Na przykładach historycznych i aktualnych broszura pokazuje, w jakich momentach i mierząc się z jakimi zagrożeniami biskup ma obowiązek zabrać głos i bronić wiary przed zepsuciem lub choćby możliwością zepsucia. Szczególnie dociekliwy czytelnik – a można wierzyć, że taka właśnie będzie większość odbiorców broszury – znajdzie w tekście również „Suplement” prezentujący dobrze udokumentowany rys teologiczno-historyczny oraz rys prawno-kanoniczny określające ramy funkcjonowania biskupa w Kościele.

Można mieć, sądzę, uzasadnioną nadzieję, że broszura „Odpowiedzialność biskupa za Kościół powszechny w czasach zamętu” inicjatywy Pro Ecclesia Universali okaże się być dokładnie tym, czego od lat szukają wierni świeccy. Przecież to nie w ich rękach leży właściwa odpowiedzialność za Kościół. Ostatecznie spoczywa ona na biskupach. Wierni nie mogą jednak po prostu czekać, aż pasterze zaczną działać. Muszą o to zabiegać, prosić, przekonywać i namawiać. Właśnie do tego służyć może broszura. Organizatorzy kampanii zachęcają wszystkich do jej rozpowszechniania – przesyłania znajomym katolikom świeckim, duchownym, rozmaitym organizacjom. Byłoby doskonale, gdyby wierni w całej Polsce i na całym świecie, wychodząc od tekstu broszury, organizowali spotkania i konferencje poświęcone obudzeniu poczucia obowiązku i odpowiedzialności za Kościół. Ja sam jako redaktor PCh24.pl wielokrotnie gościłem w różnych miastach naszego kraju, gdzie wierni prowadzą żywotne kluby dyskusyjne; te miejsca mogą zostać wykorzystane do promowania omawianego tekstu i całej inicjatywy Pro Ecclesia Universali. Kluczowym elementem pozostaje modlitwa: za papieża i za biskupa miejsca, o dar mądrości i odwagi obrony jedności wiary katolickiej.

Kryzys w Kościele katolickim jest dojmujący, ale przecież nie jest nieprzezwyciężalny. Można go pokonać i wyprostować naszą drogę wiary. W przeszłości – bywało – katolicyzm przez długie dziesięciolecia a nawet wieki zmagał się z niezwykle silnymi herezjami. Czasy kryzysu ariańskiego i Chrystologicznych, a później pneumatycznych i Maryjnych herezji postariańskich trwały w sumie około trzystu lat. Obecny kryzys, jeżeli datować go od czasów modernizmu, trwa dwukrotnie krócej. Musimy nastawić się na długą batalię o czystość wiary i jako świeccy być gotowi do dużego wysiłku w jej obronie. Apel o wzięcie odpowiedzialności za jedność doktryny i moralności Kościoła skierowany do biskupów całego świata przez inicjatywę Pro Ecclesia Universali może być jednym z ważnym elementów tej walki. Proszę Państwa, by – każdy według własnych możliwości – o włączenie się w tę kampanię.

proecclesiauniversali.org

Paweł Chmielewski

============================

 komentarz:

Prawdzic 5 marzec 2024

Nie przepraszajmy że jesteśmy katolikami. Trzeba się modlić, ale… Ora et labora!
Skoro /niektórzy/ Pasterze i Pełniący Obowiązki Papieża nie pełnią woli Boga
do czego zobowiązali się podejmując kanonicznie obowiązki to naszym
obowiązkiem jest im pomóc. A dokładniej Matka Boża i Matka nasza.


+++ Trzeba Krucjaty o wygnanie Szatana z Watykana i jego legatów
z episkopatów.

Bo zagrożenia są jak w czasach Lepanto i Wiednia!

— 

Jeszcze jest, ale jak przyjdzie do redakcji Paweł Chmielewski, to skasuje (denerwuje go wołanie o Krucjatę “o wygnanie SZATANA z Watykana”)

Nie raz pisałem, aby nie mówił “ojciec święty”, a “pełniący obowiązki papieża

Pro Christo Rege, Rex Poloniae!

Nauka św. Bellarmina o heretyku na tronie papieskim

Nauka św. Bellarmina o heretyku na tronie papieskim

wideohttps://vkpatriarhat.org/pl/?p=21153  https://youtu.be/rhvPBCC8Pss

https://resurre.wistia.com/medias/z1rbb7b1cb  https://bcpvideo.org/pl/naukaswbellarmina/

https://rumble.com/v47ku6u-nauka-w.-bellarmina.html  ugetube.com/watch/cYcc5X7ZOhbu5yW

Urywek z II księgi św. Roberta Bellarmina „De Romano Pontifice”, rozdział 30:

„Papież, który jest jawnym heretykiem, automatycznie przestaje być papieżem i głową, tak jak automatycznie przestaje być chrześcijaninem i członkiem Kościoła” – św. Robert Bellarmin (1610).

To stwierdzenie św. Bellarmina jest zgodne ze Słowem Bożym, z Tradycją Kościoła i potwierdzone przez VI i VIII Sobór Generalny. Opiera się na podstawowym założeniu, że heretyk sam wykluczył się z Kościoła i nie jest jego członkiem, zatem nie może być jego głową. To stwierdzenie w pełni odnosi się do pseudopapieża Bergoglio, ponieważ jego herezje są oczywiste. Jeśli Kościół przynajmniej teraz nie przeciwstawi się jego herezjom, zgodnie z jego programem przekształci się w antykościół szatana.

Św. Bellarmin dalej wyjaśnia: „Argumenty pochodzące z autorytetu i rozumu dowodzą, że jawny heretyk został „ipso facto” obalony. Argument z autorytetu opiera się na św. Pawle (Tytusa, 3), który nakazuje unikać heretyka po dwóch ostrzeżeniach, to znaczy po tym, jak okazał się jawnie zatwardziały. Ipso facto taka osoba jest już wykluczona przed publiczną ekskomuniką lub wyrokiem sądu”.

Św. Bellarmin odwołuje się do argumentów zarówno rozumu, jak i autorytetu, a mianowicie do apostoła Pawła, i podkreśla, że jawnie zatwardziały heretyk jest ipso facto ekskomunikowany z Kościoła.

Św. Bellarmin stwierdza dalej: „To także pisze św. Hieronim, dodając, że pozostali grzesznicy są wykluczeni z Kościoła wyrokiem ekskomuniki, natomiast heretycy sami wypędzają się i własnym czynem oddzielają się od Ciała Chrystusowego… Niechrześcijanin w żadnym wypadku nie może być papieżem… On nie może być głową Ciała, którego nawet nie jest członkiem. Kto nie jest chrześcijaninem, nie jest członkiem Kościoła – a jawny heretyk nie jest chrześcijaninem, jak jasno nauczają św. Cyprian (lib. 4, epist. 2), św. Atanazy (ser. 2 kontra Arian), św. Augustyn (lib. De grat. Christ., rozdz. 20), św. Hieronim (Dial. contra Lucif.) i inni; dlatego jawny heretyk nie może być papieżem”.

Św. Paweł wskazuje na anatemę, czyli ekskomunikę za głoszenie innej ewangelii. Słowo anatema oznacza także przekleństwo, a owocem przekleństwa jest wieczne potępienie w piekle dla tych, którzy przez odpowiednią skruchę nie powrócą, póki jest czas, do Kościoła Chrystusowego, a nie do synagogi szatana, którą dziś reprezentuje Bergoglio i jego sekta.

Krótka nauka według Pisma Świętego, św. Bellarmina i papieża Pawła IV w zastosowaniu do obecnej sytuacji:

Bergoglio, który okupuje urząd głowy Kościoła, w rzeczywistości jest głową nie Kościoła Chrystusowego, ale antykościoła zwanego Głębokim Kościołem. To nie jest Ciało Chrystusa, ale ciało antychrysta. Świadczą o tym także fakty, że Bergoglio intronizował demona Pachamamę w głównej bazylice Kościoła, sam dał się publicznie poświęcić szatanowi w Kanadzie przez czarownika, propaguje sodomicką antyewangelię i wprowadza antysakramenty, takie jak kościelne błogosławieństwo związków sodomitów i pseudokapłaństwo z nieważnymi święceniami kobiet, lesbijek i transseksualistów.

To jest system antychrysta, a Bergoglio jest głową tego złośliwego organizmu! On nie jest głową Kościoła Chrystusowego. Jest to człowiek poświęcony szatanowi, który unieważnia prawa Boże i wprowadza antyprawa sprzeczne nawet z prawami naturalnymi. Za pomocą fałszywej ewangelii (por. Ga 1:8-9) prowadzi zwiedzionych katolików na zagładę. Do niego w pełni odnosi się stwierdzenie apostoła Pawła z 2 Listu do Tesaloniczan o buncie przeciw Bogu. Bergoglio nie jest zwykłym heretykiem, on od samego początku celowo dąży do zniszczenia Kościoła w jego istocie. Nie ma nic gorszego dla Kościoła. Już św. Bellarmin powiedział: „Byłoby to najbardziej nędzne położenie Kościoła, gdyby był zmuszony uznać za pasterza wilka, który jawnie rozdziera owce”.

Niestety, Kościół katolicki jest dziś w tym najbardziej nędznym położeniu. Przyczynia się do tego herezja papolatrii, która twierdzi, że papież może popełnić nawet największe herezje, jakie istnieją i nadal pozostaje papieżem. Papolatrzy twierdzą: „Papież Rzymu nie może popaść w formalną herezję z powodu Bożej pomocy udzielonej następcom św. Piotra, która jest udzielana w odpowiedzi na modlitwę Chrystusa o niesłabnącą wiarę Piotra”.

Historia pokazała, że to twierdzenie jest sprzeczne z rzeczywistością. Absurdem jest wykorzystywanie tego stwierdzenia do zaprzeczenia oczywistym faktom i udawanie, że herezje Jorge Bergoglia, wzywające do nieba, nie istnieją.

Konsekwencją jest to, że Kościół, idąc za jego przykładem, jakby był prawdziwym papieżem, musi odrzucić prawa Boże, przyjąć błogosławieństwo związków sodomitów i przyjąć za oczywistość poświęcenie się szatanowi, jak Bergoglio stworzył dla tego precedens, wciąż jednak obłudnie nawiązując do modlitwy Pana Jezusa za apostoła Piotra. To jest tragiczne samooszukiwanie się. Podobnie Żydzi demagogicznie argumentowali, że Bóg nie może pozwolić na zniszczenie świątyni. A kiedy zaczęła się palić, wskoczyli w ogień jak szaleńcy, wciąż nie wierząc, że to prawda. Ale Bóg pozwolił na zniszczenie świątyni. Do dzisiaj jest zniszczona.

Herezję papolatrii nieustannie propaguje biskup Schneider. Ten stan wewnątrz Kościoła jest gorszy niż jakiekolwiek zewnętrzne prześladowania, podczas których dziesiątki tysięcy męczenników zginęło za wierność Jezusowi i Jego nauczaniu. Dzisiaj, gdy największy heretyk wszech czasów zajmuje urząd papieski, herezja papolatrii współpracuje w wewnętrznym niszczeniu podstawowych korzeni wiary i moralności. Obłudnie twierdzi się, że zewnętrznej jedności Kościoła nie można rozbić, natomiast wewnętrzna jedność z Chrystusem, będąca warunkiem zbawienia, papolatrów nie interesuje. Dlatego również pod wpływem tej herezji bergogliańska sekta będzie stopniowo przejmować pozostałości struktury zewnętrznej, jeśli biskupi i ich diecezje nie oddzielą się wcześnie od bergogliańskiej sekty i herezji papolatrii.

Bergoglio usprawiedliwia najcięższe przestępstwa, mówiąc, że to „Duch Święty mówi kościołom” (Objawienie). To rażące kłamstwo. Wszystko to jest w rzeczywistości dziełem antychrysta, a owoc jest tego bolesnym świadectwem. Po owocach każdy widzi, że za pseudo-papieżem Jorge Bergoglio kryje się duch antychrysta. Apostoł nazywa go człowiekiem nieprawości, synem zatracenia. I dalej pisze: „On się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem” (2 Tes 2:4).

Bergoglio przedstawia się jako widzialny namiestnik Chrystusa na ziemi, choć publicznie i prowokacyjnie poświęcił się szatanowi w Kanadzie. Pod fałszywym posłuszeństwem zmusza cały Kościół i każdego jego członka do buntu przeciwko Chrystusowi i Jego przykazaniom. W rzeczywistości jest widzialnym namiestnikiem szatana, któremu publicznie się poświęcił. Jeszcze przed objęciem pontyfikatu przybył z zamiarem zniesienia praw i przykazań Bożych poprzez promowanie legalizacji niegodziwości sodomii. Bergoglio głosi inną naukę, fałszywą ewangelię, za co spada na niego wielokrotna anatema Boża według Ga 1:8-9.

Apostoł pisze dalej: Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co teraz powstrzymuje, ustąpi miejsca... Wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust… Ten Niegodziwiec przyjdzie w mocy szatana… i z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości do prawdy, aby dostąpić zbawienia (2 Tes 2:3-10).

W Apokalipsie apostoł Jan kilkakrotnie zwraca uwagę na fałszywego proroka, który zawsze pojawia się w związku z bestią. Św. Jan wspomina, że z ust fałszywego proroka wyszły trzy duchy nieczyste, podobne do ropuch (Ap 16:13). Bergoglio zajmuje najwyższy urząd w Kościele i rzeczywiście jest w jedności z bestią. Wpływa na światową opinię publiczną, aby ludzkość uległa bestii, satanizuje Kościół tak zwanym błogosławieństwem związków sodomitów i spełnia wszystkie cechy fałszywego proroka. Pozostawanie z nim w jedności i łudzenie się, że jest Ojcem Świętym, zastępcą Chrystusa na ziemi, to samobójcze szaleństwo.

Św. Bellarmin stwierdza: „Dlatego prawdziwą opinią jest, że papież,który jest jawnym heretykiem,  automatycznie przestaje być papieżem i głową, tak jak automatycznie przestaje być chrześcijaninem i członkiem Kościoła; i z tego powodu może być osądzony i ukarany przez Kościół. Taka jest opinia wszystkich świętych ojców Kościoła, którzy nauczają, że jawni heretycy natychmiast tracą wszelką jurysdykcję, a zwłaszcza to opinia św. Cypriana (lib. 4, epist. 2)”.

Po pierwsze, to, że heretycki papież może być sądzony, zostało wyraźnie ustalone w kanonie „Si Papa” (rozdział 40), oraz przez Innocentego III (serm. 2 de consec. pontif.). Co więcej, na Soborze VIII (Akt. 7) przedstawiono akty Soboru Rzymskiego pod przewodnictwem papieża Hadriana, w których stwierdzono, że papież Honoriusz słusznie został anatemizowany, ponieważ został skazany za herezję… Papież Hadrian wraz z Soborem Rzymskim, ba co więcej, cały VIII Sobór Generalny (a także VI) przyjął, że w przypadku herezji można sądzić rzymskiego papieża…  

To tyle z cytowania św. Bellarmina.

Jak ten święty zareagowałby na współczesnego Franciszka Bergoglio, który poświęcił się szatanowi i propaguje legalizację sodomii i błogosławieństwo ich związków? Św. Bellarmin nie mógłby sobie wyobrazić, że na tronie Piotra znajdzie się taki człowiek, który swoimi czynami bezpośrednio zaprzeczy podstawowym prawdom i pod wpływem terroru wymusi do apostazji. Ale jednocześnie św. Bellarmin skazałby także hierarchię kościelną za niezrozumiałą duchową ślepotę, jak to w ogóle możliwe, że wybrali Bergoglio, że go respektują i podporządkowują się mu na swoją szkodę i na szkodę Kościoła. Aż strach pomyśleć, w jakim stanie znajdzie się Kościół, gdy będzie systematycznie odrzucał prawdę, czyli pokutę. Św. Bellarmin byłby zmuszony powiedzieć: „Jeśli takiego człowieka, który publicznie buntuje się przeciwko Bogu i ma ducha antychrysta nadal uważacie za głowę i widzialnego namiestnika Chrystusa na ziemi, to postradaliście zmysły i podążacie tak zwaną drogą synodalną ku wiecznej zagładzie”. 

Zwolennicy herezji papolatrii z pewnością sprzeciwiliby się św. Bellarminowi: „Nie możemy rozbić jedności, popadlibyśmy w schizmę”.

Święty Bellarmin odpowiadałby im: „Czy postradaliście zmysły? Celem człowieka jest zbawienie swojej duszy! Warunkiem tego jest posiadanie prawdziwej doktryny i moralności; na tym zbudowany jest Kościół katolicki. Bergogliańska sekta jest buntem przeciwko Bogu i wykorzenia podstawowe nauki Kościoła. Jeżeli ktoś burzy same fundamenty, a wy mu się poddajecie, to będzie to wasza wina, bo nie miłujecie prawdy. Do tej sytuacji odnoszą się słowa apostoła Pawła z Listu do Tesaloniczan o przyjściu antychrysta, syna zatracenia. Czy jesteście ślepi i nie widzicie? Działania tego człowieka świadczą, że nie jest członkiem Kościoła i dlatego nie może być jego głową.” Do tego św. Bellarmin dodałby nawet dzisiaj: „Taki jest pogląd wszystkich świętych ojców Kościoła, którzy nauczają, że jawni heretycy natychmiast tracą wszelką jurysdykcję”. Z tego jasno wynika, że Jorge Bergoglio nie jest papieżem!

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr            + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

2. 12. 2023

Nauczanie nauczycieli kościelnych potwierdza nieważność pseudopapieża Bergoglio

bcp-video.org/st-bellarmine/  /english/

bcp-video.org/fr/saint-bellarmin/  /français/

Kardynał “Demos II” precyzuje, co musi się zmienić po Franciszku

kardynał pisze o tym, co musi się zmienić po Franciszku gloria

Kardynał posługujący się pseudonimem “Demos II” napisał o cechach potrzebnych następnemu papieżowi.

Tekst zatytułowany “Profil następnego papieża”, opublikowany na stronie LaNuovaBq.it, został udostępniony w mediach społecznościowych przez kardynała Josepha Zena z Hongkongu.

Pseudonim Demos został po raz pierwszy użyty przez nieżyjącego już kardynała George’a Pella wiosną 2022 r. do krytykowania nadużyć w pontyfikacie Franciszka. Kluczowe punkty.

Wady Franciszka

– Autokratyczny, mściwy styl rządzenia
– niedbałość w kwestiach prawa i legalności
– brak tolerancji dla odmiennych poglądów, nawet tych wyrażanych z szacunkiem
– co najpoważniejsze: wzorzec dwuznaczności w kwestiach wiary i moralności.

Franciszek pozostawia po sobie “Kościół bardziej podzielony niż kiedykolwiek w swojej najnowszej historii”.

Następny pontyfikat musi być pojednaniem, odzyskaniem i przywróceniem prawd, które powoli zostały zaciemnione lub utracone wśród wielu chrześcijan.

Fundamentalne prawdy, które należy podkreślić

(a) Nikt nie jest zbawiony inaczej, jak tylko przez Chrystusa i przez Chrystusa, jak to wyraźnie powiedział sam Chrystus.

(b) Bóg jest miłosierny i sprawiedliwy i jest ściśle zaangażowany w każde ludzkie życie, przebaczając i pociągając nas do odpowiedzialności. Jest zarówno Zbawicielem, jak i Sędzią.

(c) Człowiek jest Bożym stworzeniem. Człowiek nie wymyśla samego siebie. Jest stworzeniem nie tylko z emocjami i apetytami, ale także z intelektem, wolną wolą i wiecznym przeznaczeniem.

(d) Istnieją niezmienne obiektywne prawdy o świecie i ludzkiej naturze, które można poznać dzięki boskiemu objawieniu i ćwiczeniu rozumu.

(e) Słowo Boże, zapisane w Piśmie Świętym, jest wiarygodne i ma stałą ważność.

(f) Grzech jest rzeczywisty, a jego konsekwencje są śmiertelne.

(g) Kościół Chrystusowy ma zarówno autorytet, jak i obowiązek “czynienia uczniami wszystkich narodów”.

Wnioski

1. Prawdziwy autorytet jest niszczony przez autorytaryzm. Papież nie może zmieniać doktryny Kościoła i nie może arbitralnie wymyślać ani zmieniać dyscypliny Kościoła.

2. Kościół nie jest ani autokracją, ani “demokracją”. Nie mamy władzy, by przekształcać nauki Chrystusa tak, by pasowały do świata. Co więcej, katolickie sensus fidelium nie jest kwestią sondaży opinii publicznej ani nawet opinii ochrzczonej “większości”.

3. Dwuznaczność nie jest ani ewangeliczna, ani przyjazna. Wręcz przeciwnie, rodzi wątpliwości i podsyca schizmatyckie impulsy. Kościół jest komunią nie tylko słowa i sakramentu, ale także wyznania wiary. Kwestie doktrynalne nie są ciężarem nakładanym przez “doktorów prawa”.

Obecny pontyfikat od początku opierał się [rzekomej] ewangelicznej sile i intelektualnej jasności swoich bezpośrednich poprzedników.

4. Kościół, oprócz Słowa, Sakramentu i Credo, jest także wspólnotą prawa. Wśród cech charakterystycznych obecnego pontyfikatu jest nadmierne poleganie na motu proprios jako narzędziach zarządzania oraz ogólna niedbałość i niechęć do szczegółów kanonicznych.

5. Kościół, jak określił go Jan XXIII, jest Mater et Magistra, “matką i nauczycielką” ludzkości, a nie jej posłusznym naśladowcą.

6. Globalne podróże dobrze służyły pasterzowi takiemu jak Jan Paweł II ze względu na jego wyjątkowe osobiste dary i charakter czasów. Ale czasy i okoliczności się zmieniły. Kościół we Włoszech i w całej Europie – historycznej ojczyźnie wiary – przeżywa kryzys. Sam Watykan pilnie potrzebuje odnowy morale, oczyszczenia swoich instytucji, procedur i personelu.

7. Wielu elektorów na następnym konklawe tak naprawdę nie będzie się znało i dlatego może być podatnych na manipulacje.

Obecna „operacja nieprawości” (2 Tes 2) jest tak skuteczna i dobrze zorganizowana, że wyraźnie wskazuje na działanie lucyferiańskiej inteligencji.

Komentarze Eleison


biskup williamson

Komentarze Eleison Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Ryszarda Williamsona


Komentarz Eleison nr DCCCLX (860) 6 stycznia 2024 komentarze-eleison

1 Dziewiątego dnia ostatniego miesiąca minionego roku arcybiskup Vigano wygłosił kolejną ze swoich znakomitych konferencji, zadając pytanie, czy papież Bergoglio jest prawdziwym papieżem. Problem jest dobrze znany katolikom: W ciągu ostatnich 10 lat katolicki Autorytet został zastąpiony aroganckim autorytaryzmem, kapłaństwo Boga – klerykalizmem człowieka, a objawiona Prawda – permanentną rewolucją i chaosem.

2 Jeśli chodzi o kościelnych hierarchów, którzy mają obowiązek pomagać w obronie Prawdy, to albo są oni wspólnikami Bergoglia, albo tak bardzo się go boją, że nieliczne osoby wyrażające sprzeciw nie mają odwagi wyciągnąć koniecznych wniosków, głównie dlatego, że ubóstwiają Vaticanum II. Można krytykować Bergoglio i nie zgadzać się z nim, “ale nie z Vaticanum II”. Ci dobrzy ludzie nie chcą przyznać, że rewolucyjny proces, który pozwolił osobie takiej jak Bergoglio zostać biskupem i kardynałem, a w końcu wejść na konklawe i zostać „papieżem”, był zasługą Soboru, który w ich mniemaniu jest nietykalny. Można dojść do wniosku, że niektórym ludziom bardziej zależy na soborowej doktrynie niż na zbawieniu dusz. Wolą być rządzeni przez papieża heretyka i apostatę, niż uznać, że heretyk czy apostata nie może być głową Kościoła, do którego jako taki nie należy.

3 Żaden Doktor Kościoła nigdy nie rozważał przypadku papieża apostaty takiego jak Bergoglio. Tak wielki dramat mógłby się wydarzyć tylko w wyjątkowych i nadzwyczajnych okolicznościach, takich jak ostateczne prześladowanie przepowiedziane przez proroka Daniela i opisane przez św. Pawła. Ta „operacja nieprawości” (2 Tes 2) jest tak skuteczna i dobrze zorganizowana, że wyraźnie wskazuje na działanie lucyferiańskiej inteligencji. To dlatego „problem Bergoglio” nie może być rozwiązany w żaden zwykły sposób: żadne społeczeństwo nie może bowiem przetrwać całkowitego zepsucia władzy, która rządzi, i nie inaczej jest z Kościołem.

4 Ta „operacja nieprawości” nie jest też jedynie kwestią papieża trwającego przy konkretnej herezji (co zresztą Bergoglio czynił wielokrotnie). Mamy do czynienia z osobistością wysłaną na konklawe z rozkazem zrewolucjonizowania Kościoła ze szczytu Katedry Piotrowej. To właśnie ta perfidna intencja nadużycia autorytetu i uprawnień papiestwa, uzyskanych w wyniku zwiedzenia, czyni Bergoglio uzurpatorem Tronu Piotrowego. Nie możemy też zachowywać się tak, jakbyśmy li tylko rozwiązywali jakąś kwestię na gruncie prawa kanonicznego: Bóg jest obrażany, Kościół upokarzany, a dusze giną, ponieważ ten, kto zasiada na Tronie Piotrowym, jest uzurpatorem. Niezmienne zachowanie Bergoglio – przed, w trakcie i po wyborze – jest wystarczającym dowodem jego wewnętrznej niegodziwości. Czy możemy być moralnie pewni, że jest on fałszywym prorokiem? Tak. Czy jesteśmy zatem upoważnieni w sumieniu do odwołania naszego posłuszeństwa wobec tego, który podając się za papieża, zachowuje się jak biblijny dzik w Winnicy Pańskiej? Tak.

5 Jednakże nie możemy wydać oficjalnej deklaracji, że Bergoglio nie jest papieżem, ponieważ nie mamy do tego autorytetu. Ten straszny impas, w którym się znaleźliśmy, uniemożliwia jakiekolwiek czysto ludzkie rozwiązanie. Naszym zadaniem dziś nie powinno być wdawanie się w abstrakcyjne kanonistyczne spekulacje, ale przeciwstawienie się ze wszystkich sił – i z pomocą łaski Bożej – jawnie destrukcyjnym działaniom argentyńskiego jezuity, odrzucając z odwagą i determinacją jakąkolwiek, nawet pośrednią, współpracę z nim lub jego wspólnikami.

6 Nie łudźmy się: ci, którzy upierają się przy postrzeganiu aktualnej sytuacji przez pryzmat czysto ludzki, narażają nie tylko siebie, ale całą ludzkość na utrzymywanie się i pogarszanie obecnego stanu rzeczy: albowiem bój nasz nie jest przeciw ciału i krwi, ale przeciwko książętom i władzom, przeciwko rządzcom świata tych ciemności, przeciwko duchownym złościom w okręgach nadziemskich (Ef 6, 12).

Kyrie eleison.

Saga o Całuśniku: To też kondoniarz ! Proponował stosowanie prezerwatywy jako… obowiązek moralny

Ujawniamy artykuł Fernándeza. Proponował stosowanie prezerwatywy jako… obowiązek moralny

fernandez-stosowanie-prezerwatywy-jako-obowiazek-moralny

Czy po błogosławieniu par homoseksualnych przyszedł czas na „legalizację” antykoncepcji? Kardynał Victor Manuel Fernández ma w tej sprawie zatrważające, całkowicie niezgodne z nauką Kościoła poglądy. W roku 2006 przekonywał, że w niektórych sytuacjach stosowanie prezerwatyw… jest w małżeństwie wręcz moralnym obowiązkiem. To narracja stuprocentowo zbieżna z tą, którą prezentuje Papieska Akademia Życia pod kierunkiem abp. Vincenzo Pagli [też znany pedał, bluźnierca Watykański arcybiskup Vincenzo Paglia postacią erotycznego pedalskiego muralu w katedrze Terni- Narni.] , umieszczonego na stanowisku szefa Akademii przez papieża Franciszka.

Artykuł na temat antykoncepcji Victor Manuel Fernández opublikował w 2006 roku na łamach czasopisma teologicznego „Revista Teología”. Był wówczas wice-rektorem Katolickiego Uniwersytetu Argentyny w Buenos Aires.

Na artykuł Fernándeza zwróciła uwagę tuż po jego nominacji włoski portal La Nuova Bussola Qutodiana, ale publikacja przeszła wówczas bez większego echa. 

Tekst można znaleźć w „Revista Teología” nr 89 na stronach 133-163 (tytuł: «La dimensión trinitaria de la moral. II. Profundización del aspecto ético a la luz de “Deus caritas est”»). Artykuł jest dostępny w on-line (tutaj). Dotyczy w teorii „trynitarnego wymiaru moralności”, w praktyce – próbuje uzasadnić stosowanie antykoncepcji przez małżonków. Fernández wychodził w swoim artykule od swoistego „prymatu miłości” i twierdził, że stosowanie prezerwatyw jest nie tyle dopuszczalne, co może być nawet… moralnym obowiązkiem. Pisał:

„Istnieje przypadek wstrzemięźliwości seksualnej sprzecznej z chrześcijańską hierarchią wartości, której ukoronowaniem jest miłość. Nie wolno przymykać oczu na trudności, których doświadcza na przykład kobieta, gdy dostrzega, że stabilność rodziny jest zagrożona przez poddanie niepraktykującego męża okresom wstrzemięźliwości. W takiej sytuacji twarda odmowa używania prezerwatyw sprawiłaby, że poszanowanie zewnętrznej zasady przeważyłoby nad poważnym obowiązkiem troski o miłosną komunię i stabilność małżeńską, czego miłość domaga się na pierwszym miejscu”.

Według Fernándeza ci autorzy kościelni, którzy nie uznają w takich sytuacjach „prymatu miłości”, tak naprawdę „niewolniczo poddają [miłość] cnotom moralnym i prawu naturalnemu”. W efekcie życie moralne chrześcijanina miałoby utracić „zapach ewangeliczny”.

Kościół katolicki uczy, że są czyny, których nie można popełniać nigdy, bez względu na okoliczności. Obszernie pisał o tym Jan Paweł II w encyklice Veritatis splendor. Do takich czynów należy antykoncepcja w małżeństwie: jej stosowanie jest wewnętrznie złe, dlatego jest niedopuszczalne niezależnie od okoliczności. Pisali o tym Pius XI w encyklice Casti connubi, Paweł VI w encyklice Humane vitae oraz Jan Paweł II w licznych dokumentach. Według Fernándeza antykoncepcja nie jest jednak zawsze zła sama w sobie, a jej stosowanie może być nawet obowiązkiem moralnym, o ile chodzi o służbę „miłości małżeńskiej”. Takie stanowisko zasadza się na tak zwanej etyce relacyjnej, gdzie uznaje się, że najważniejsza jest budowa relacji między małżonkami, a nie obiektywne normy moralne; według artykułu Fernándeza wierność obiektywnym normom moralnym może w pewnych kontekstach być wręcz egoistyczna, nie uwzględniając wymiaru relacyjnego i miłosnego.

Co ciekawe, nie tylko Fernández głosi w otoczeniu Franciszka podobne tezy. W 2016 roku papież Franciszek przebudował Papieską Akademię Życia, instytucję powołaną przez Jana Pawła II do obrony nauki Kościoła na temat rodziny. Papież obsadził w roli przewodniczącego Akademii abp. Vincenzo Paglię. Paglia był wcześniej biskupem w diecezji Terni-Narni-Amelia. W miejskiej katedrze za jego urzędowania pojawił się fresk przedstawiający Chrystusa, który pociąga w sieciach do nieba grzeszników. Są nadzy; niektórzy z nich przedstawieni zostali jako homoseksualiści, obściskujący się z innymi. Jeden z nagusów ma twarz biskupa Pagli.

W 2021 roku Akademia zorganizowała kilkudniowe sympozjum poświęcone kwestiom bioetycznym. W 2022 roku wydano książkę z referatami z tego sympozjum pod tytułem „Teologiczna etyka życia”. Postawiono tam tezę między innymi o dopuszczalności antykoncepcji w małżeństwie. Choć książka została ostro skrytykowana przez wielu publicystów katolickich, Akademia ostro jej broniła. Sam abp Paglia sugerował, że Franciszek może zmienić nauczanie Kościoła na temat antykoncepcji. Papież pytany o publikację powiedział, że teologia jest od tego, aby szukać nowych dróg…

Źródło: PCh24.pl Pach

Oto sceny z muralu na katedrze w Narni:

[goły Chrystus ciągnie sieci a kurwami i pedałami, w tym z samym Paglią]



Tu Paglia – ten golas w czarnej czapeczce

Bergoglio’s Bistro: Kolacja i napoje w bazylice Santa Maria Maggiore [Happy Hour]. Nowe zdjęcia.

[Cena – to po włosku -kolacja. md]

Bergoglio’s Bistro: Kolacja i napoje w bazylice Santa Maria Maggiore

Franciszek sprzedaje jedzenie i napoje w bazylice Santa Maria Maggiore i oferuje organizację przyjęć w 2024 roku.

Cennik “prywatnych wizyt” został wysłany do przewodników turystycznych i biur podróży. Gloria.tv uzyskała tę listę.

Specjalną ofertą jest wizyta przed lub po godzinach otwarcia Bazyliki, aby doświadczyć wschodu i zachodu słońca. Grupy do 30 osób płacą 1000 euro, a do 120 osób 1750 euro. Zakrystia i krypta są otwarte za dodatkowe 150 euro.

Śniadanie kosztuje 25 euro, happy hour i 1 drink 25 euro, a kolacja 70 euro.

Wszystko serwowane jest “w wyjątkowych i specjalnych miejscach wewnątrz bazyliki, takich jak wewnętrzne tarasy lub Sala Papieska” [a wkrótce także przed tabernakulum ??].

Druga lista zawiera wszystkie nowe ceny i specjalne stawki za wizyty w ciągu dnia.

Chrystus powiedział o świątyni jerozolimskiej, która stała się halą targową: “Mój dom będzie nazwany domem modlitwy, ale wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców” (J 2).

==============================

MD: Pan Jezus podobnych handlarzy w przedsionku świątyni potraktował powrozem, i stoły im poprzewracał.

Panie Jezu, czas na to i teraz!!

=================================

Korzenie Dnia Judaizmu, “Nostra Aetate” i wyłączenia Żydów z misji ewangelizacyjnej. Wolnomularstwo było tą ścieżką, którą dotarł do papieża Jules Isaac

Korzenie Dnia Judaizmu, “Nostra Aetate” i wyłączenia Żydów z misji ewangelizacyjnej

Autor: wawel , 6 stycznia 2024

WSTĘP

“Pod hasłem “SZALOM. Pokój – Dar Boga” 17 stycznia w Kościele w Polsce będzie obchodzony 27. Dzień Judaizmu”. Zanim zorientujemy się CO to jest i SKĄD się wzięło trzeba powiedzieć, że obchodzenie Dnia Judaizmu przez katolików (i to pod hasłem “Pokój – Dar Boga”)  w czasie, gdy liczba ofiar ludobójstwa izraelskiego na Palestyńczykach przekracza już 20 000 zakrawa na krwawą drwinę z ofiar. Może czas zmienić R.I.P. na R.I.S (rest in SHALOM)?

Netanjahu już czterokrotnie na konferencjach prasowych wymachiwał Biblią hebrajską cytując z niej fragmenty mające uzasadniać ludobójstwo. Prawie nikogo to nie bulwersuje, prawie nikt tego nie komentuje… Aż tak zgłupieliśmy, zobojętnieliśmy, wyprano nam mózgi (niepotrzebne skreślić)…

Taki to “dialog” z judaizmem wmusili nam, że boimy się nawet szepnąć słowa prawdy.

Nawracać ludobójców nie możemy, bo zabroniła nam tego “Nostra Aetate”. Ba, nawet obawiamy się wyrazić ludzką, chrześcijańską opinię o tych zbrodniach, by nie zostać zdzielonymi przez łeb pałką antysemityzmu. Takiego stopnia schizofrenii skrzyżowanej z syndromem sztokholmskim sięgnęła relacja Chrześcijan do Żydów. A zaczęło się od “Nostra Aetate” i obchodzenia Dnia Judaizmu pod znakiem “dialogu”. A jeszcze wcześniej był wielki wysiłek murarski Francuzów i Niemców…

DIALOG Z JUDAIZMEM

„Wyobraź sobie, że nie ma Niebios

To proste, gdy spróbujesz

Nie ma Piekła pod nami

Nad nami tylko niebo

Wyobraź sobie wszystkich ludzi

Żyjących z dnia na dzień

Aha-ah”

[John Lennon – Imagine]

—————–

Dzień Judaizmu w Kościele Katolickim – to tajemnicze i kuriozalne zjawisko od samych początków, które zrodziło się w pewnym filosemickim kręgu niemieckich luteran a szczególnie w głowie Holgera Banse, członka międzyreligijnej grupy Teshuva (Skrucha). Ewangelicki pastor Banse fascynował się od młodości dziejami syjonizmu, wolnomularstwa judaizmu reformowanego, sytuacją państwa Izrael i takimi organizacjami, jak przykładowo Światowa Unia dla Judaizmu Postępowego.

Frankmasońska (najprawdopodobniej) misja Holgera Banse spełnić się miała w Nostra aetate, ogłoszonej 28 października 1965 r. Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich

Jak wiadomo, Kościół na Vaticanum II w kontrowersyjnym dokumencie Nostra Aetate zbliżył się do zanegowania pewnych najważniejszych elementów swej doktryny. Stało się to poprzez wyłączenie Żydów z misji ewangelizacyjnej i uznanie, że… jest im ona niepotrzebna z powodu nieodwołalnego wybraństwa bożego (emerytowany profesor St. Mary’s College w Notre Dame, Indiana – E. Michael Jones nazywa to odstępstwo herezją). Stworzyło to precedens: w istocie rzeczy ustanowiło religię judaistyczną równorzędną względem chrześcijaństwa, czego bez wypaczenia przesłania ewangelii i spuścizny pawłowej nie da się zrobić.

hb

Jak widać, Holger Banse był to bardzo postępowy i nowoczesny sługa boży. Stworzony w sam raz na inicjatora erodującej katolicyzm, powstałej w niemieckim protestantyzmie,  „ideowej wkładki” pod nazwą Dzień Judaizmu. Oczywiście kwestią najważniejszą nie jest tu ów „dzień” jako taki, lecz to, iż stał się on otwarciem bramy do wielu późniejszych zjawisk i wydarzeń. Jak wiadomo: nawet najdłuższa droga zaczyna się od jednego, pierwszego kroku…

Kuriozalna jest informacja o Dniu Judaizmu w polskiej Wiki: „Dzień Judaizmu – święto w polskim Kościele katolickim”.

Otóż, drodzy parafianie – nie jest to żadne święto. Gdyby tak każdy arcybiskup mógł z podszeptu swoich niemieckich i włoskich kolegów (lobbowanych przez ortodoksyjnych rabinów) wymyślać wg kaprysu nowe święta – ładny byśmy mieli męt i zamęt w Kościele. Na szczęście jednak tak nie jest. Jest to pewna nieokreślona i „niesformalizowana forma” propagandy jednego z lobby, bardzo silnego.

W Niemczech nazywają ten „dzień”: dzień refleksji. Jest to wymuszona refleksja narzucana odgórnie, nie zakorzeniona ani w roku liturgicznym, ani w Piśmie Św. i nie mająca prawa być nazywaną „świętem w kościele katolickim”.

Tylko polski Kościół ma ów dzień, owo “święto”! We Włoszech, Austrii i Holandii niektórzy rabini i biskupi w niektórych ośrodkach organizują tego dnia jakieś wspólne imprezy religijno-kultowo-kulturowe.

Takiego zadęcia i czasowego rozciągnięcia dnia do… 7-10 dni jak w Polsce – nie ma nigdzie… A i te 10 dni, to tylko fragment całego ciągu świąt, które za pomocą dziesiątek powstałych później fundacji pokryły przeróżnymi „inicjatywami” wszystkie miesiące roku w wielu polskich miastach.

Ta inwazja, to w dużej mierze „wkład” abpa Gądeckiego.

Ale cofnijmy się do początków. Nazwa „grupy inicjatywnej”: Teshuva” („Skrucha”) daje naiwnym (a tych nigdy nie brak) nadzieję, że może chodzi tu o wzajemne wyznanie win. Jednak zapoznanie się z tłem i tekstami propagandowymi („programowymi”) stawia sprawy we właściwym świetle. To chrześcijaństwo ma… „skruszeć”. Aby je lepiej… zjeść.

W pewnym uproszczeniu, na rzecz tego eseju, można powiedzieć, iż uchwytny początek filozofii dialogu Chrystusa z Judaszem, ups, chrześcijaństwa z judaizmem ma swoje korzenie w dziedzictwie II Międzynarodówki i jej żydowskiego, ostro antyklerykalnego ( i antychrześcijańskiego, ściślej: antykatolickiego, gdyż na rzecz luteranizmu były robione różne ustępstwa ideowe, vide: Jean Jaures) kierownictwa.

Pierwszym jawnym bojownikiem o wkład rabinacki do tradycji Kościoła był francuski Żyd,  Jules Isaak, z wykształcenia historyk. Zwany bywał czasem „profesorem” ;), z tego powodu, iż… nauczał historii w liceum w Lyonie (praktyka hiper-nominacji, albo nominacji życzeniowej, znana z naszego życia medialnego i paranaukowego). Autor dwóch książek, w obu udowodniono mu mnóstwo manipulacji („Jezus i Izrael”, „Nauka pogardy: chrześcijańskie korzenie antysemityzmu”). Manipulacje nie manipulacje – zapotrzebowanie na takie „dzieła” było w kręgach judaizmu progresywnego i wśród diaspory, jak zawsze – ogromne.

jiv

Ilustracja 1. Jules Isaac

Gdy tylko skończyła się wojna nasz „profesor” (w wielu punktach podobny do naszego „profesora”, „historyka” W.Bartoszewskiego) – owładnięty przez zamysł wciągnięcia chrześcijan w „wymianę ideową” przystąpił do dzieła. Postawił sobie za cel pouczenie Kościoła i Synagogi (oczywiście, synagoga miała być tu pouczana tylko deklaratywnie, gdyż jak wszyscy wiedzą ten byt duchowy jest doskonały, wyjęty spod korekt wszelakich).

Hasło owego gwałtu na doktrynie zwanego dla niepoznaki „dialogiem” brzmiało tak: Synagoga musi uznać „the reality of Christ” („and the glory of the Church”, co, oczywiście było słownym odpowiednikiem zwykłego wciągnięcia do gry w 3 kubki, przez podstawionego kusiciela) a Kościół musi uznać  „the glory of the Synagogue,”. Przekładając to na ludzki język (język cywilizacji łacińskiej a nie na bełkot tzw. filozofii dialogu) otrzymujemy coś w tym rodzaju: Chrystus był fajnym człowiekiem („reality”), ale musicie zatwierdzić i ogłosić, że istnieje tylko jedna, prawdziwa wiara, którą na zawsze (nieodwracalnie) posiada Synagoga, a gdy to uznacie, to powiemy, że jesteście fajni, młodsi bracia („the glory of the Church”).

„Profesora” nie zadowalały półśrodki, uznanie lokalne jego herezji. Mierzył aż po sam szczyt. Potrzebne było przybicie swego świstka papieru z 18 punktami żądań (sfabrykował bowiem taką listę… postulatów) wobec… doktryny chrześcijańskiej do jakichś drzwi, najlepiej papieskich. Oczywiście, żaden wielki przywódca duchowy chrześcijaństwa takich herezji by nie potraktował poważnie. Mówiąc „wielki” mam na myśli np. papieża Leona XIII, pamiętanego z niezapomnianych, genialnych słów zawartych w encyklice Humanum genus (20 kwietnia 1884): „Jeśli nie kochacie prawdy, to choćbyście twierdzili, że ją kochacie i stwarzalibyście takie pozory, wiedzcie, że w danym momencie zabraknie wam odrazy wobec tego, co jest fałszywe, i po tym da się rozpoznać, że w rzeczy samej prawdy nie kochacie”.

Bez zagłębiania się w niuanse kombinatoryki „nepotyzmu mesjanistycznego i lobbystycznego” realizowanej przez „profesora” Julka w latach powojennych powiedzieć możemy, iż drążył tunele i drążył, aż się dokopał do audiencji u papieża Jan XXIII. Ale zanim to się stało, 18 żądań wobec chrześcijaństwa skondensowalo się w 10 punktów (ach, ta rozwlekłość Lutra, potrzebował aż 95 tez…). Dzieła „ekstrakcji” dokonała zwołana tuż po wojnie najprawdopodobniej przez niemieckich rabinów Rada Chrześcijan i Żydów na drugim posiedzeniu, w swojej siedzibie, którą był dom, w którym – notabene niegdyś mieszkał twórca nieortodoksyjnego syjonizmu (nie po drodze mu było z Theodorem Herzlem) – Martin Buber.

„Profesor” Jules Isaac przechował troskliwie przez 13 lat owe 10 żądań. W roku 1960 były  socjalistyczny prezydent Francji, Vincent Auriol „załatwił” Isaacowi dłuższą, „merytoryczną” audiencję u papieża Jana XXIII (Jules Isaak, emisariusz rabinów znany już był na dworze papieskim. W 1949 udało mu się dopchać do Piusa XII z żądaniami ocenzurowania liturgii chrześcijańskiej). Oficjalna historiografia zastanawia się nad przyczynami zaangażowania się b.prezydenta Francji w 1960 r. w tę dziwną misję judaistyczną (dokładniej: judaizującą).

vincentauriol_cropped

Ilustracja 2. Vincent Auriol

Sprawa, po bliższym przyjrzeniu się, nie wydaje się jednak zbyt złożona. Vincent Auriol złączony był jeszcze z lat 30 więzami dość ścisłej przyjaźni z  Leonem Blumem, socjalistą, pierwszym żydowskim premierem Francji,  w rządzie którego był ministrem. Licznie rozgałęziona alzacka, żydowska rodzina Blumów miała dwie pasje: wolnomularstwo i komunizm 2).

lb

Ilustracja 3. Leon Blum na wiecu socjalistycznym

Wolnomularstwo było tą ścieżką, którą dotarł do papieża Jules Isaac dzięki prezydentowi Vincentowi Auriol (miłośnikowi Izraela, vide: rocznicowa wizyta w Izraelu, w 1958 r.). Kto był pośrednikiem ze strony bractwa kielni i cyrkla? Ten sam chyba, kto późniejszym egzekutorem postulatów magistra historii z Lyonu, czyli kardynał Augustyn Bea, niemiecki jezuita mający jeszcze sprzed wojny przyjaźnie z kręgu najstarszej loży żydowskiej B’nai B’rith. W każdym razie, gdy papież wyraził wstępne zainteresowanie „pomysłami” magistra Isaaca z Lyonu – kardynał Bea był tym, któremu zlecono „dalsze prace”.

Potem już było z górki. Przed Vaticanum II zapoczątkował „dialog” Światowy Kongres Żydów 1) ustami swego prezydenta, Nahuma Goldmanna, próbując wmusić swojego „obserwatora” na sobór, Chaima Wardiego z Ministerstwa Religii Izraela. Tak podały izraelskie gazety. Goldmann zaprzeczył mówiąc, że nie zrobiłby tego, bo przecież wiedział, że gośćmi i obserwatorami soboru mogli być wyłącznie chrześcijanie i to mający specjalne zaproszenie watykańskiego Sekretariatu Stanu.

W sposób oczywisty było to testowanie nieprzyjaciela i jego zmiękczanie. Kula śniegowa herezji toczyła się, czasem zatrzymując się, czasem przyspieszając. Na końcu pierwszego etapu jej drogi był czwarty punkt Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich (Nostra aetate) – dotyczący stosunku chrześcijaństwa do Żydów i judaizmu. W opinii wielu katolików było to wdarcie się zgorszenia w obręb Tradycji.

Był rok 1965, dwa lata po śmierci żydowskiego nauczyciela gimnazjalnego jego misja dobiegła końca, dzięki dawnym, niemieckim rodom rabinackim, „ekumenicznym” luteranom, braciom kielni i cyrkla oraz powojennej międzynarodówce socjalistycznej. I tak oto nawa Kościoła zaczęła nabierać wody. Jak Costa Concordia.

===================

Przypisy:

1) WJC (World Jewish Congress) to ta sama organizacja, która w już bardziej zaawansowanej fazie „dialogu żydowsko-chrześcijańskiego”przez swojego sekretarza, Izraela Singera, zagroziła Polsce, że jeśli nie zastosuje się do żądań Kongresu i nie przekaże co najmniej 60 miliardów dolarów za mienie pozostawione przez Żydów zabitych w czasie wojny przez Niemców, to „będzie upokarzana na arenie międzynarodowej”. No cóż, jeżeli ktoś myślał, że bilet na to coroczne świętowanie przy dźwiękach klezmerskich kapel będzie tani, albo, że wstęp będzie wolny – grubo się mylił.

A byli tacy, co ostrzegali, i to nawet podczas Vaticanum II (88 głosów przeciw Nostra Aetate) – mówiąc, że to nie chodzi o żaden dialog, lecz o zwykły monolog, za wysłuchanie którego trzeba będzie w dodatku słono zapłacić – gotówką i erozją depozytu wiary.

2)  Inna odnoga rodu alzackiego rodu Blumów wydała takie bezcenne perełki, jak wieloletni europarlamentarzysta, żydowski intelektualista, socjalista i wolnomularz Vincent Peillon, minister edukacji Francji 2012-2014, (uczeń wolnomyśliciela Ferdynanda Buissona), owładnięty, jak niektórzy piszą „antykatolickim delirium” i autor projektu nowej, świeckiej religii dla Francji: „ w celu dokończenia rewolucji socjalizm francuski powinien dążyć do ustanowienia nowej religii w miejsce katolicyzmu (…). Rola nowej religii powinna przypaść socjalizmowi, który ma uosabiać rewolucję religijną, będącą jednocześnie rewolucją moralną i materialistyczną. Laickość powinna być właściwą religią francuskiej Republiki demokratycznej i socjalnej”.

vp

Ilustracja 4. Vincent Peillon

Roberto de Mattei: Takiego oporu wobec papieża nie było jeszcze nigdy w historii Kościoła

Roberto de Mattei: Takiego oporu wobec papieża nie było jeszcze nigdy w historii Kościoła

https://pch24.pl/roberto-de-mattei-takiego-oporu-wobec-papieza-nie-bylo-jeszcze-nigdy-w-historii-kosciola/

(il. A. Bednarski)

Protest wobec Fiducia supplicans jest czymś zupełnie nowym w historii Kościoła. Jeszcze nigdy tylu biskupów nie sprzeciwiło się dokumentowi papieża, uważając go za sprzeczny z Tradycją. Mówił o tym w wywiadzie włoski profesor historii, Roberto de Mattei.

Roberto de Mattei udzielił wywiadu włoskiej dziennikarce Martinie Pastorelli. Tekst ukazał się w skróconej formie na łamach dziennika „La Verità”. Wywiad w pełnej długości opublikował niemiecki portal konserwatywny „Katholisches.info”. Za tym źródłem cytujemy poniższe słowa.

Protest wobec deklaracji Fiducia supplicans jest czymś zupełnie nowym w historii Kościoła. Rebelia niektórych środkowoeuropejskich biskupów przeciwko encyklice Humanae vitae Pawła VI z 1968 roku, w której potępiona została antykoncepcja, miała mniejszy wymiar i była skierowana przeciwko papieżowi, który potwierdził nauczanie Kościoła. W obecnym przypadku jest odwrotnie, bo to papież jest oskarżany wprost albo pośrednio przez potężną liczbę biskupów i episkopatów z całego świata o odejście od ortodoksji wiary katolickiej. Jeżeli ktoś myślał do tej pory, że opór względem papieża Franciszka to jakiś «spisek» wśród amerykańskich biskupów, zobaczy teraz dzięki faktom, że jest inaczej – powiedział profesor Roberto de Mattei.

Historyk dodał, że najostrzejszy i najszerszy sprzeciw wobec Fiducia supplicans wyszedł z peryferii Kościoła, przede wszystkim z Afryki, które to peryferia papież Franciszek przedstawia często jako nosiciela autentycznych wartości ludzkich i religijnych. Filozofię dokumentu aprobują za to biskupi z najbardziej zeświecczonych krajów, jak Belgia, Niemcy i Szwajcaria.

Po raz pierwszy ujawnił się szeroki front antybergogliański, do którego należą również kardynałowie mianowani przez samego papieża Franciszka, jak arcybiskup Kinszasy Fridoin Ambongo, przewodniczący wspólnoty episkopatów Afryki, czy też arcybiskup Daniel Fernando Sturla z Montevideo. Obaj będą wybierać papieża na kolejnym konklawe – wskazał. Jak wyjaśnił historyk, milcząca większość zostanie postawiona przed koniecznością wyboru człowieka, który jest wierny nauce Kościoła albo człowieka, który jest wierny wobec «nowego paradygmatu».

Uczony podkreślił też nieuporządkowany sposób, w jaki została przygotowana deklaracja Fiducia supplicans. Choć nadano jej bardzo wysoką rangę deklaracji doktrynalnej, nie została bynajmniej dobrze przedyskutowana w Kurii Rzymskiej.

To nie jest pierwszy raz, kiedy pominięte zostały komisje teologów oraz kardynałowie, którzy powinni sprawdzić najważniejsze dokumenty. To część autokratycznego stylu rządów papieża Franciszka. W historii Kościoła nie brakowało papieży-autokratów, jednak decyzje podejmowano zawsze z szacunkiem dla nauczania i tradycji Kościoła. Nie jestem dziś zaniepokojony nadużyciami autorytetu przez papieża-«dyktatora», jak niektórzy go nazywają, ale przez błędy, dwuznaczności oraz zaniedbania, które ten papież promuje lub aprobuje, z wielką szkodą dla Kościoła powszechnego – dodał historyk.

Źródło: Katholisches.info Pach

Co J.R.R. Tolkien powiedziałby o dzisiejszym [posoborowym] Kościele?

2 września 2023 pch24/co-tolkien-powiedzialby-o-dzisiejszym-kosciele

Co J.R.R. Tolkien powiedziałby o dzisiejszym Kościele?

„Dość dobrze, wiem, że dla Ciebie, tak samo jak dla mnie, Kościół, który niegdyś był schronieniem, teraz często staje się pułapką. Nie ma dokąd pójść!” – pisał autor „Władcy Pierścieni” do swojego syna. Ciężko nie odnieść wrażenia, że uczucie towarzyszące brytyjskiemu mistrzowi pod koniec życia, podziela również wielu dzisiejszych katolików.

Jak powszechnie wiadomo, głęboka wiara J.R.R. Tolkiena znalazła odzwierciedlenie w stworzonych przez niego arcydziełach literatury fantastycznej. Liczne odniesienia do Christianitas z czasem stają się jednak coraz trudniejsze do odczytania. Niczym odpryski dawnej potęgi Numenorejczyków, pozostałości Starego Świata, tak drogie brytyjskiemu mistrzowi, dzisiaj przypominają bardziej starożytne ruiny zarośnięte gąszczem chaotycznego głównego nurtu. Współczesny Kościół dobrowolnie odwraca wzrok od tego nadzwyczajnego bogactwa. Podobnie jak mieszkańcy Gondoru, którzy stracili zdolność odczytania wielowiekowej mądrości i w konsekwencji zapomnieli o swoim wspaniałym dziedzictwie.

Jak wielu rówieśników, John Ronald Reuel Tolkien został wychowany w przedsoborowym, „tradycyjnym” katolicyzmie; przepełnionym wiarą w Pismo, Tradycję i Magisterium. Szczególną rolę w duchowości Brytyjczyka odgrywała pobożność eucharystyczna. Dzisiaj, w dobie dramatycznego upadku wiary w realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, postawa Tolkiena może jawić się wielu jako dziwactwo, a nawet – posługując się językiem jezuity Wacława Oszajcy – myślenie magiczne.

Wesprzyj nas już teraz!

25 zł

50 zł

100 zł

Z adoracji Najświętszego Sakramentu i przyjmowania Komunii Św., pisarz uczynił główny punkt dnia, „jedyną rzecz jaką trzeba kochać na ziemi”. Niczym hobbici pokrzepiani „chlebem elfów” – Tolkien w przemienionym opłatku znajdował „romantyzm, chwałę, honor, wierność, prawdziwą ścieżkę wszystkich swoich miłości na świecie”, a nawet „coś więcej” – rzeczywistość, która w czasach „Ewangelii sukcesu” i „chrześcijaństwa bez Krzyża” stanowi niemal bluźnierstwo. Śmierć.

„Śmierć, która, dzięki boskiemu paradoksowi, kończy życie i żąda oddania wszystkiego; a jednak dzięki jej smakowi (lub przedsmakowi) można otrzymać to, czego poszukuje się w ziemskich relacjach (miłość, wierność, radość); można nadać im charakter tej rzeczywistości, wiecznej trwałości, której każdy człowiek pragnie z głębi duszy” – pisał w liście do syna Michaela.

Jako syn konwertytki z anglikanizmu, która wierność Chrystusowi przypłaciła rodzinnym ostracyzmem i przedwczesną śmiercią, Tolkienowi ciężko było pogodzić się z ekumenicznym aggiornamento. Jego dzieciństwo upłynęło jeszcze pod znakiem prześladowań religijnych, gdzie – jak wspomina – katolicy cierpieli od przeszkód, których „nie stawia się nawet przed żydami”. Rozumiał chęć budowania pojednania pomiędzy „kościołami chrześcijańskimi”, choć jednocześnie nie mógł się pozbyć uczucia niesprawiedliwości, kiedy anglikanie „poklepywali go po plechach” jako „przedstawiciela Kościoła, który uznał błędy swych posunięć, porzucił arogancję, wyniosłość i separatyzm”.

„Nie spotkałem jeszcze protestanta, który w jakikolwiek sposób okazałby, że uświadamia sobie powody naszej postawy, dawnej czy też współczesnej: od tortur i wywłaszczeń, aż po Robinsona i tak dalej” – ubolewał.

Tolkien nie bał się również codziennie świadczyć o Chrystusie, zaprzeczając w ten sposób dyktaturze milczenia i relatywizmu. Zdaniem bliskich, w domu, podczas rozmów ze znajomymi, a nawet w trakcie zajęć na uczelni – pobożny katolik nigdy nie stronił od tematu wiary. Do końca życia próbował nawrócić przyjaciela C.S. Lewisa, anglikanina, twórcę popularnego cyklu „Opowieści z Narnii”. W czasach, gdy głoszenie Chrystusa Zmartwychwstałego ustępuje budowaniu „różnorodności” i „braterstwa ludzkiego”, postawa oksfordzkiego profesora zapewne uznana zostałaby za przejaw błędnego „prozelityzmu”, niezgodnego z duchem dialogu i towarzyszenia.

Protestancka fascynacja wczesnym kościołem chrześcijańskim (z czasem przeniesiona na grunt katolicki za sprawą nurtów charyzmatycznych), w jego opinii prowadziła do „chorobliwej fascynacji ignorancją”. Tolkien przekonywał, że Kościół potrzebował czasu, by rozwinąć się ze stadium maleńkiego ziarna do rozłożystego drzewa. Chrystus nigdy nie chciał wspólnoty statycznej, zamkniętej w dzieciństwie, ale Kościoła żywego; wkraczającego w czas, ponieważ Chrystus uświęcił historię, a Jego sakramenty kontynuują Wcielenie przez wieki. Zdaniem pisarza, uwięzienie Kościoła w jednej epoce, jak próbują to czynić protestanci (charyzmatycy?), oznaczało Jego uwstecznienie i odarcie z łaski sakramentów.

Analogicznie, miłość do Kościoła znajdowała u niego wyraz w nadzwyczajnym przywiązaniu do liturgii, uwiecznionym w sakralnych rytuałach Valarów, Elfów czy Numenorejczyków. Tolkien nie rozumiał posoborowej reformy, szczególnie boleśnie odczuwając rezygnację z łaciny. Znana jest anegdota z jego udziałem, kiedy usiadłszy w ławce, oprócz zmiany języka, zaczął zauważać również inne zmiany, m.in. zmniejszenie liczby pokłonów. Jego rozczarowanie było tak wielkie, że wstał i niezgrabnie udał się do nawy, gdzie wykonał trzy bardzo niskie ukłony, a następnie tupiąc, ostentacyjnie opuścił kościół.

Niektórym dzisiejszym katolikom nie spodobałby się zapewne kolejny, niezwykle istotny element tolkienowskiej duchowości. Przedstawiciele tzw. kościoła otwartego, tak chętnie oskarżający pobożnych kapłanów o „maksymalizm maryjny”, dla brytyjskiego pisarza musieliby zapewne stworzyć zupełnie nową kategorię. Tolkien żywił głębokie nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny. Straciwszy własną matkę, czuł szczególną bliskość z Maryją. Często mówił o niej w rozmowach z przyjaciółmi, a Maryja pojawia się w listach Tolkiena czy w niektórych pismach tzw. legendarium. Cechy maryjne widać szczególnie u czołowych bohaterów Śródziemia, by wspomnieć jedynie Elbereth (Vardę), Galadrielę czy Aragorna.  

Maryja dała mu poczucie „piękna w majestacie i prostocie”. Z perspektywy Tolkiena, Bóg ofiarował światu obraz i życie Maryi m.in. by „uszlachetnić naszą grubiańską męską naturę i emocje, a także ocieplić i zabarwić naszą twardą, gorzką religię”. Fakt, że służyła jako ludzkie tabernakulum dla Drugiego Przymierza, Chrystusa, oznaczał dla niego, że musiała być nieskazitelnie i niesamowicie piękna. Bluźnierstwem zapewne jawiłyby mu się dzisiejsze sprotestantyzowane niedorzeczności o „zwykłej dziewczynie” z Nazaretu.

Jak przekonuje dr Bradley J. Birzer, w swojej postawie Tolkien odzwierciedlał decyzje niektórych z najwcześniejszych soborów. Ogłosiły one dogmaty o Maryi nie po to, by wywyższyć Maryję, ale by wywyższyć Chrystusa. Bez zrozumienia Wcielenia, argumentował Tolkien, nigdy nie można w pełni zrozumieć, że Słowo Wcielone było zarówno w pełni Bogiem, jak i w pełni człowiekiem.

Brytyjski pisarz szczególnie dotkliwie odczuł skutki Soboru Watykańskiego II. Vaticanum Secudnum uznawał jako ostateczny element upadku Starego Świata, zapoczątkowanego Wielką Wojną i marginalizacją monarchii. Głęboką reformę Kościoła określał jako „poważną, szczególnie dla tych, którzy przywykli znajdować w nim pociechę i pax w czasach ziemskich kłopotów, a nie kolejną arenę zmagań i zmian”.

„Dość dobrze, wiem, że dla Ciebie, tak samo jak dla mnie, Kościół, który niegdyś był schronieniem, teraz często staje się pułapką. Nie ma dokąd pójść!” – pisał w dramatycznym tonie do swojego syna Michaela. Mimo całego wewnętrznego cierpienia, Tolkien podchodził do posoborowych reform w pokorze i zaufaniu.

„Myślę, że pozostało modlić się za Kościół, za Chrystusowego wikariusza i za nas samych, a tymczasem praktykować cnotę lojalności, która dopiero staje się cnotą, kiedy człowiek znajduje się pod presją, by ją porzucić” – pisał Tolkien, jednocześnie przyznając, że dopóki Kościół stawia w centrum Najświętszy Sakrament, wypełnia misję nadaną św. Piotrowi, zawartą w słowach „Paś baranki moje!”.

Dopóki zachowywać będzie prymat Piotrowy i podtrzymywać Chleb Życia, Kościół będzie Kościołem Prawdziwym, tj. „umierającą, lecz żywą, przekupną, lecz świętą, samoreformującą się i powtórnie powstającą świątynią Ducha”. Nawet w formie – jak przewidywał – kustosza wyższej cywilizacji umysłowej, zepchniętego do katakumb.

Piotr Relich

Źródła: J.R.R. Tolkien „Listy”, Warszawa 2010, Bradley J. Birzer “Tolkien and the Roman Catholic Church”

 Pomódlmy się w intencji ks. Guidetti – heroicznie stanął w obronie Kościoła i Prawdy.

2 stycznia 2024

Włoski ksiądz ekskomunikowany. Podważał papiestwo Franciszka

pch24.pl/wloski-ksiadz-ekskomunikowany-podwazal-papiestwo-franciszka

Kary kościelne to dziś narzędzie, o którego istnieniu władza duchowna zdaje się nie pamiętać.  Skompletowany dla obrony wiary przed błędem i Kościoła przed szkodliwą aktywnością arsenał rdzewieje, a fałszywi prorocy działają nieskrępowanie… Tymczasem o ekskomunice przypomnieli sobie włoscy hierarchowie. Obłożono nią duchownego winnego podważania władzy papieskiej.

Ekskomuniką został obłożony ksiądz Ramon Guidetti, proboszcz parafii w miejscowości Guasticce w prowincji Livorno, który 31 grudnia, w pierwszą rocznicę śmierci emerytowanego papieża Benedykta XVI, powiedział w kazaniu, że Franciszek „nie jest papieżem”, ale „uzurpatorem”. Nałożenie kary ogłoszono w kolejnym dniu.

Kanclerz diecezji informując o tym wydarzeniu w dokumencie, podkreślił, że kapłan „publicznie dopuścił się aktu o charakterze schizmatyckim, odrzucając podporządkowanie się papieżowi i komunię z innymi członkami Kościoła”. W dekrecie zaznaczono, że ksiądz podlega ekskomunice latae sententiae, czyli następującej automatycznie po czynie. Został też usunięty z urzędu proboszcza.

Jednocześnie napomniano wiernych i kapłanów, by nie uczestniczyli w celebracjach odprawianych przez ukaranego księdza oraz w innych praktykach, bo sprowadziliby przez to na siebie ekskomunikę.

„Franciszek nie wywiązuje się należycie z papieskich obowiązków. Wręcz przeciwnie, wykorzystuje papiestwo do szerzenia zamętu w wierze – słowem i czynem. A nawet na kartach niektórych kościelnych dokumentów. Franciszek stara się pełnić funkcję kapelana agendy ONZ i wykorzystuje do tego struktury Stolicy Apostolskiej. Jakby chciał zapewnić duchową aprobatę lewicowym elitom polityczno-ideologicznym współczesnego świata”, podkreślał w rozmowie z magazynem Polonia Christiana bp. Athanasius Schneider.

Nawet takie postępowanie nie usprawiedliwia jednak samowolnego orzekania o utracie papiestwa przez Ojca Świętego. By w ogóle powstała wątpliwość  co do dalszego sprawowania urzędu konieczne byłoby uzasadnione przekonanie o popadnięciu Franciszka w herezję formalną.

(PAP), PCh24.pl Oprac. FA

===========================

„Fiducia supplicans” jako klucz do nadchodzącego konklawe

Roberto de Mattei: „Fiducia supplicans” jako klucz do nadchodzącego konklawe

pch24/fiducia-supplicans-jako-klucz-do-konklawe

(fot. youtube/rome reports)

Reakcje na Fiducia supplicans mogą pomóc nam w zrozumieniu przyszłego konklawe. Większość Kościoła nie wie, co zrobić w obliczu kolejnych ruchów papieża Franciszka, zarazem jednak rosnąca liczba biskupów otwarcie protestuje przeciwko najnowszym rozstrzygnięciom. Pisze o tym prof. Roberto de Mattei.

Ogłoszenie deklaracji Fiducia supplicans przez Dykasterię Nauki Wiary w dniu 18 grudnia 2023 oraz reakcje na ten dokument mogą stanowić klucz do następnego konklawe.

Autor deklaracji, Victor Manuel Fernández, jest ścisłym współpracownikiem papieża i jego ghostwirterem. Został mianowany prefektem nowej Dykasterii Nauki Wiary 1 lipca 2023 roku, a następnie kreowany kardynałem 30 sierpnia. Dokument został podpisany przez papieża Franciszka ex audientia, w sposób, który nie pozostawia miejsca na dyskusję. Normalnie dokument powinien być wyrazem zwykłego Magisterium Kościoła, ale tak nie jest, a to dlatego, że odchodząc od nauki Kościoła traci jakikolwiek charakter «magisterialny».

Fiducia supplicans jest jednakże prawdziwym «manifestem Bergogliańskim», a to ze względu na specyficzną charakterystykę, tak jak było to w przypadku modernizmu: deklaruje wierność wobec Magisterium Kościoła, a jednocześnie obala je za sprawą pozbawionej skrupułów akrobatyki intelektualnej.

Fiducia supplicans zaprzecza w szczególności, że relacja homoseksualna może zostać kiedykolwiek zrównana z małżeństwem, ale zatwierdzając możliwość błogosławienia tej relacji, potwierdza ją, przecząc temu punktowi Magisterium, który potępiał zawsze grzech przeciwko naturze. [Dokument] potwierdza, w tonie zapewnienia, że błogosławieństwa są pozaliturgiczne, jednak skoro można błogosławić (bene dicere) tylko to, co jest dobre samo w sobie, przyznaje on tym samym, że relacje homoseksualnie są wewnętrznie dobre. Zaprzecza błogosławieniu związków homoseksualnych jako takich, ale skoro błogosławi się nie pojedynczą osobę, ale tak zwaną «parę», której nie prosi się o zakończenie jej nielegalnego związku, to tym samym błogosławi więź, która grzesznie jednoczy dwóch «partnerów».

Nie można być w związku z tym zaskoczonym, że kardynał Gerhard L. Müller, emerytowany prefekt Kongregacji Nauki Wiary, określił takie błogosławieństwa mianem aktów świętokradczych i bluźnierczych.

Stanowisko kardynała Müllera było mocne i wyraziste, ale nie jest jedynym, jakie ogłoszono w ostatnich tygodniach. Nowością, która daje nam klucz interpretacyjny do nadchodzącego konklawe, jest obszar działania biskupów i kardynałów, którzy nigdy wcześniej nie wyrażali zakłopotania papieżem Franciszkiem ani go nie krytykowali. Aż do teraz najbardziej znaczącymi reakcjami wobec kierunku pontyfikatu Bergoglia były Supplica filiale [Synowska prośba] podpisana w 2015 roku przez setki tysięcy sygnatariuszy na całym świecie, Correctio filialis [Napomnienie braterskie] zaprezentowane w 2017 roku przez grupę katolickich teologów i intelektualistów oraz dubia zgłoszone przez szereg wybitnych kardynałów, w tym kardynałów Raymonda Burke’a oraz Waltera Brandmüllera w latach 2016 i 2023.

Tym razem jest inaczej. Głosy sprzeciwu pojawiają się jeden po drugim. Wychodzą od biskupów Ghany, Zambii, Malawi, Togo, Beninu, Kamerunu, Kenii, Nigerii, Konga, Rwandy, Angoli, São Tomé – praktycznie od wszystkich biskupów afrykańskich, podczas gdy panafrykańska Konferencja Biskupów wystosował apel do wspólnego działania, podpisany przez kardynała Fridolina Ambongo, metropolitę arcybiskupa Kinszasy, który otrzymał purpurę kardynalską od papieża Franciszka 5 października 2019 roku.

Do tych głosów krytycznych przyłączyły się te ze strony biskupów Polski, biskupów obu obrządków – łacińskiego i greckokatolickiego – Ukrainy, archidiecezji Astany w Kazachstanie oraz głosy wielu pojedynczych diecezji na całym świecie, takich jak Montevideo. Kardynał Daniel Fernando Sturla, arcybiskup Montevideo, który został kreowany kardynałem przez papieża Franciszka 14 lutego 2015 roku, podobnie jak kardynał Ambongo, jest jednym z elektorów na nadchodzącym konklawe.

Można powiedzieć, że jest to mniejszość i tak jest w istocie. Z drugiej strony tym węższą mniejszością są biskupi, którzy wyraźnie poparli deklarację Dykasterii Nauki Wiary. Warto zauważyć, że najostrzejszy krytycyzm Fiducia supplicans wyszedł dokładnie z tych «peryferii», które papież Franciszek tak często przywołuje jako nosicieli autentycznych wartości religijnych i ludzkich. Filozofia dokumentu została za to zaaprobowana przez niektóre konferencje biskupów, takie jak Belgia, Niemcy czy Szwajcaria, które reprezentują bardziej światowe episkopaty, silniej zdystansowane od problemów egzystencjalnych «peryferii».

Szeroka większość biskupów i kardynałów nie zajęła żadnego stanowiska, a jeżeli to zrobiła, to interpretując Fiducia supplicans po linii ciągłości, a nie zerwania, w zgodzie z Katechizmem Kościoła katolickiego i z poprzednim Responsum Kongregacji Nauki Wiary z 15 marca 2021 roku dotyczącym możliwości błogosławienia par homoseksualnych. Pozycja, którą zajęli ci kardynałowie i biskupi, jest zarówno doktrynalnie jak i duszpastersko niemożliwa. Przyczyną, dla której tak postąpili, jest najpewniej strach przed otwartym konfliktem z papieżem Franciszkiem i siłą mediów, która go wspiera.

A jednak to pogrążone w rozterce centrum nie jest «Bergogliańskie» i w swoim ukierunkowaniu konstytuuje «trzecią partię» pomiędzy dwiema mniejszościami, które zmierzą się na nadchodzącym konklawe: z jednej strony biegun wierny nauczaniu Kościoła, z drugiej biegun wierny «nowemu paradygmatowi». Starcie rozegra się w sytuacji «sede vacante», kiedy papież Franciszek opuści już scenę, media będą milczeć a każdy głosujący stanie przed Bogiem sam ze swoim sumieniem. To wystarczy by zasugerować, że kolejne konklawe będzie pełne napięć, nie będzie krótkie i prawdopodobnie będą towarzyszyć mu zwroty akcji.

Roberto de Mattei

Źródło: rorate-caeli.blogspot.com Pach

Odpowiedź na deklarację doktrynalną zezwalającą na błogosławieństwa dla par tej samej płci. [Dyskusja: Franciszek nie działa, jako NIEOMYLNY]

BKP: Odpowiedź na deklarację doktrynalną zezwalającą na błogosławieństwa dla par tej samej płci 

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=21097  https://immacolato.wistia.com/medias/djckzn0v15

https://bcp-video.org/pl/deklaracje-doktrynalna/  https://youtu.be/KgX9v3IKHnM

https://rumble.com/v42jb6j-deklaracj-doktrynaln.html  cos.tv/videos/play/49450230898790400

Bóg pozwolił, aby heretycka działalność Bergoglio objawiła się niezwykle wyraźnie w doktrynalnej deklaracji „Fiducia Supplicans”, która kościelnie legalizuje tzw. błogosławieństwo par sodomickich.

Jakie jest stanowisko Pisma Świętego w sprawie sodomii? Zarówno Stary, jak i Nowy Testament ostrzegają wszystkie pokolenia przed tym grzechem wołającym o pomstę do nieba, ostrzegając przed karą. Za ten grzech Bóg zesłał na mieszkańców Sodomy nie Boże błogosławieństwo, lecz karę Bożą, czyli ogień z nieba. Potem nastąpił dla zatwardziałych sodomitów i ogień wieczny. 

Tym dokumentem doktrynalnym Bergoglio oficjalnie głosi sodomicką antyewangelię, za którą zgodnie z Galatów 1:8-9 spada anatema, a na zatwardziałych grzeszników ogień wieczny (Judy 7).

Jakiej metody manipulacji używa Bergoglio w dokumencie? Przemyślnie dzieli błogosławieństwa na tzw. liturgiczne i inne. Następnie cytuje nauczanie Kościoła: „Dlatego Kościół nie ma władzy udzielania błogosławieństw liturgicznych związkom nieregularnym lub parom tej samej płci”. W ten sposób uspokaja prawowiernych katolików, jakoby dokument szanował naukę Kościoła. Ale od razu dodaje: „Musimy unikać ryzyka umniejszania znaczenia błogosławieństwa…(12).” Poprzez tę manipulację zatwierdził błogosławieństwo par sodomickich i legalizację grzechu sodomii.

Błogosławieństwo Kościoła dla sodomitów jest publicznym skandalem zarówno dla chrześcijan, jak i niechrześcijan. Stwierdzenie, że to tzw. „błogosławieństwo” nie może przypominać zawarcia małżeństwa, jest alibi. Jaki jest sens dawania błogosławieństw ludziom, którzy nie chcą zejść z drogi grzechu i nie chcą nawet nazwać grzech grzechem? Otrzymują błogosławieństwo na drogę do piekła. Co więcej, jest to także poważny grzech przeciwko drugiemu przykazaniu Bożemu.

Jeśli chodzi o deklarację doktrynalną Bergoglio, to ktokolwiek uznaje Jorge Bergoglio za prawowitego papieża, znajduje się w absurdalnej sytuacji. Musi zaakceptować ten dokument doktrynalny jako wiążący. Za nieposłuszeństwo papieżowi jest karą „anatema – niech będzie przeklęty” – tak stwierdza dokument „Pastor aeternus”, ogłaszający dogmat o nieomylności papieża z 18 lipca 1870 roku.

To powoduje ostre starcie. Albo to przekleństwo spada na Bergoglio za sodomiczną antyewangelię, albo na Słowo Boże, które zabrania sodomii, czyli de facto na Boga. Tutaj ujawnił się oficjalny bunt Bergoglio przeciwko Bogu. Ktokolwiek słucha Bergoglio i podporządkowuje się mu, uczestniczy w jego publicznym przeklinaniu Boga, chronionym przez władzę kościelną. Ta absurdalna sytuacja powstała w wyniku zajmowania urzędu papieskiego przez arcyheretyka. Wina spada na biskupów, którzy pozostają mu podporządkowani i nie chcą się od niego oddzielać.

Drodzy biskupi i księża, doktrynalna deklaracja pseudopapieża Jorge Bergoglio jest oficjalnym dokumentem zaprzeczającym istocie doktryny katolickiej. Dokument ten jest dowodem na to, że został wydany przez jawnego heretyka, czyli nieważnego papieża. Żaden biskup ani ksiądz nie może teraz pozostać bierny. Musi podjąć radykalny krok i oddzielić się od arcyheretyka i jego przestępczego systemu samozniszczenia Kościoła.

Dlatego wy, księża, w geście separacji przestańcie wspominać w Liturgii imię arcyheretyka. Wy, biskupi, dokonajcie tego radykalnego kroku zbawienia w te Święta Bożego Narodzenia. Oddzielcie się od odstępczego Watykanu i wyjaśnijcie powód waszego oddzielenia w swoim świątecznym liście pasterskim. W ten sposób wy i wasze wierzący wyjdziecie z duchowego przekleństwa i duchowej ciemności, w której trzyma was arcyheretyk Jorge Bergoglio. Wtedy te Święta Bożego Narodzenia będą naprawdę historyczne, zarówno w waszym życiu, jak i w życiu waszej diecezji. Nie czekajcie i podejmijcie ten decydujący krok ratowniczy!

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr            + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

19. 12. 2023

Zapisz się do naszego newsletter  lb.benchmarkemail.com//listbuilder/signupnew?5hjt8JVutE5bZ8guod7%252Fpf5pwVnAjsSIi5iGuoPZdjDtO5iNRn8gS049TyW7spdJ

==================================

Dyskusja, mój [md] dialog z dobrym, katolickim teologiem (T):

[md, czescy, T]

Ci czescy biskupi tak piszą.. 

Ktokolwiek uznaje Jorge Bergoglio za prawowitego papieża, znajduje się w absurdalnej sytuacji. Musi zaakceptować ten dokument doktrynalny jako wiążący. Za nieposłuszeństwo papieżowi jest karą „anatema – niech będzie przeklęty” – tak stwierdza dokument „Pastor aeternus”, ogłaszający dogmat o nieomylności papieża z 18 lipca 1870 roku.

md:

To chyba błąd, bo dotyczy tylko , gdy Papież wygłasza ex cathedra ??

Prawda?

Ostatni dokument NIEOMYLNY papieży, to dogmat z 1950 roku o  wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny…

Odp.T:

Istotnie, po Vaticanum II żaden papież nie ogłaszał niczego jako dokumentu formalnie i faktycznie nieomylnego, chociaż lud wierny wierzył i wierzy, że wszystkie oficjalne dokumenty papieskie są nieomylne.

Jeśli dokument nosi jego podpis, to należy uznać za oficjalne nauczanie = ex cathedra i dokument rzeczywiście jest wiążący, ale… są wątpliwości i jest ich kilka:
1. Najpierw należałoby ustalić czy J. Bergoglio jest papieżem?

Uważam, że nie jest, bo jeśli nawet był wybrany legalnie i ważnie (a są co do tego poważne wątpliwości), to popadłszy w apostazję (Pachamama i inne “wybryki” – oddawanie czci w sensie latria demonom) nie jest już katolikiem, ani nawet nawet chrześcijaninem. A papieżem może być tylko katolik. Kto uważa inaczej i wyczynia jakieś ekwilibrystyczne sztuczki, żeby Jorge Bergoglio usprawiedliwić, czy wytłumaczyć to zwodziciel.

2. Ten dokument dotyczący moralności jest tak sformułowany, że można go uznać za niewiążący definitywnie, jest w nim na wstępie odniesienie do autorytetu Pana Jezusa, ale brakuje tam odniesienia do autorytetu św. Piotra, którego jakoby jest następcą.

3. Jorge Bergoglio nie podpisuje się pod dokumentem jako papież, a samym tylko imieniem – Francesco, nie ma ani PP, ani nawet Eppus.
4. Wiara jest 0-1, białe-czarne – nie ma w niej miejsca na szarości. Wasza mowa niech będzie: Tak – tak, nie – nie. A co jest ponadto, pochodzi od złego” (Mt 5, 37).

A w dokumencie nie ma tego – tam są szarości, nie ma: tak-tak, nie-nie… więc – ewidentnie pochodzi od Złego…

Chociaż jakiś cwany prawnik kościelny będzie uważał inaczej.

MD:

Jeśli Franciszek podpisuje jakiś dokument, to wyraża swój pogląd [jeśli miewa swoje poglądy], tak, jak ja wyrażam swoje poglądy w liście który podpisuję.

Nie ma u Franciszka NIEOMYLNOŚCI, nie musimy tych pogańskich, ale oczywiście niejednoznacznych bredni uznawać za PRAWDĘ.

T:

Dokument udaje tylko orzeczenie ex cathedra, ale jest pokrętny i bałamutny, więc cech nieomylności nie posiada, niemniej kto uznaje tego mężczyznę za papieża, powinien go we wszystkim słuchać, a nie wybierać sobie z jego nauczania tego “co mi pasuje” i odrzucanie tego “co mi nie pasuje”. Nie można być trochę w ciąży.

Kard. Gerhard Müller: Błogosławienie związków homoseksualnych to bluźnierstwo

Kard. Gerhard Müller: Błogosławienie związków homoseksualnych to bluźnierstwo

pch24/kard-gerhard-muller-blogoslawienie-zwiazkow-homoseksualnych-to-bluznierstwo

Błogosławienie związku homoseksualnego jest bluźnierstwem i świętokradztwem. Dokument Fiducia supplicans jest wewnętrznie sprzeczny i wprowadza nowy rodzaj błogosławieństwa tylko po to, by uzasadnić błogosławienie czegoś, co jest grzeszne. Katolicy nie mogą się na to zgodzić. Pisze o tym JE kardynał Gerhard Ludwig Müller.

Artykuł byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary został pierwotnie opublikowany na łamach portalu InfoVaticana.com. Portal PCh24.pl publikuje całość we własnym tłumaczeniu, za zgodą Autora.

***

Jedyne błogosławieństwo Matki Kościoła to Prawda, która nas wyzwoli.

Uwagi o Deklaracji Fiducia supplicans

Czy Fiducia supplicans to dokument zobowiązujący dla katolików?

Dykasteria Nauki Wiary publikując Deklarację Fiducia supplicans [dalej jako: FS] o duszpasterskim znaczeniu błogosławieństw poczyniła stwierdzenie, które nie ma precedensu w nauczaniu Kościoła katolickiego. Dokument stwierdza de facto, że kapłan może pobłogosławić (nie liturgicznie, ale prywatnie) parę, która żyje w pozamałżeńskim związku seksualnym, także w związku homoseksualnym. Wobec tego oświadczenia biskupi, księża i świeccy podnieśli wiele pytań. Zasługują one na jasną i jednoznaczną odpowiedź.

Czy to stwierdzenie nie przeczy w oczywisty sposób nauczaniu katolickiemu? Czy wierni są zobowiązani do przyjęcia tego nowego nauczania? Czy księża powinni wykonywać te nowe, dopiero co wynalezione błogosławieństwa? Czy biskup diecezjalny może ich zakazać, jeżeli miałyby mieć miejsce w jego diecezji? Żeby odpowiedzieć na te pytania, przyjrzymy się dokładnie temu, czego naucza dokument i na jakiej opiera się on argumentacji.

Brak podstaw dla konkluzji dokumentu

Dokument nie został ani przedyskutowany, ani zatwierdzony przez Zgromadzenie Generalne Kardynałów i Biskupów Dykasterii Nauki Wiary. Tekst przyznaje, że hipoteza (albo nauczanie?), którą proponuje, jest nowa i bazuje zasadniczo na duszpasterskim Magisterium papieża Franciszka. Zgodnie z wiarą katolicką, papież i biskupi mogą kłaść pewne określone akcenty pastoralne i kreatywnie odnosić prawdę Objawienia do nowych wyzwań każdej epoki, na przykład w obszarze społecznej doktryny albo w bioetyce, respektując zarazem fundamentalne zasady chrześcijańskiej antropologii. Takie innowacje nie mogą wykraczać poza to, co zostało im objawione raz na zawsze przez apostołów jako słowo Boże (Dei verbum 8). Tymczasem nie ma żadnych tekstów biblijnych ani tekstów Ojców i Doktorów Kościoła czy wcześniejszych dokumentów Magisterium, które wspierałyby konkluzje FS.

Co więcej, to, co widzimy, nie jest rozwojem doktrynalnym, ale skokiem. Można mówić o rozwoju doktrynalnym tylko wówczas, jeżeli nowe wyjaśnienie jest zawarte – przynajmniej implicite – w Objawieniu, a przede wszystkim jeżeli nie zaprzecza definicjom dogmatycznym. Rozwój doktrynalny, który wchodzi na głębszy poziom znaczenia doktryny, musi dokonywać się stopniowo, poprzez długi okres dojrzewania. Ostatnia nauczycielska wypowiedź na omawiany temat została ogłoszona przez Kongregację Nauki Wiary w Responsum opublikowanym w marcu 2021 roku, niespełna trzy lata temu. Kategorycznie odrzuciła możliwość błogosławienia takich związków. Dotyczy to zarówno publicznego, jak i prywatnego błogosławienia osób żyjących w grzesznych warunkach.

Jak FS usprawiedliwia zaproponowanie nowej doktryny bez zaprzeczenia wcześniejszemu dokumentowi z 2021 roku? Po pierwsze, FS przyznaje, że zarówno Responsum Kongregacji z 2021 roku jak i tradycyjne, ważne i obowiązujące nauczanie na temat błogosławieństw nie pozwala na błogosławienie w sytuacjach, które są sprzeczne z Bożym prawem, jak jest to w przypadku związków o charakterze seksualnym poza małżeństwem. Jest to jasne w przypadku sakramentów, ale także innych błogosławieństw, które FS nazywa „liturgicznymi”. Takie „liturgiczne” błogosławieństwa przynależą do tego, co Kościół nazwał „sakramentaliami”, jak zaświadcza o tym Rituale Romanum. W tych dwóch typach błogosławieństw musi istnieć zgoda pomiędzy błogosławieństwem a nauczaniem Kościoła (FS 9 – 11).

Stworzenie ad hoc nowych błogosławieństw

Po to, by zaakceptować błogosławieństwo w sytuacji, która jest sprzeczna z Ewangelią, Dykasteria Nauki Wiary proponuje oryginalne rozwiązanie: poszerzenie pojęcia błogosławieństwa (FS 7; FS 12). Usprawiedliwia się to w następujący sposób: „Trzeba w jasny sposób uniknąć ryzyka zredukowania znaczenia błogosławieństw do wyłącznie takiego punktu widzenia [scil. do „liturgicznych” błogosławieństw sakramentów i sakramentaliów], bo sprawiłoby to, że oczekiwalibyśmy wypełnienia tych samych warunków moralnych dla prostego błogosławieństwa, których wymaga się w przypadku przyjęcia sakramentu” (FS 12). Potrzebny jest zatem nowy koncept błogosławieństwa, który wykracza poza błogosławieństwa sakramentalne, żeby w ten sposób towarzyszyć duszpastersko drodze ludzi żyjących w grzechu.

W rzeczywistości takie rozszerzenie poza sakramenty występuje już w innych błogosławieństwach zatwierdzonych przez Rituale Romanum. Kościół nie wymaga tych samych warunków moralnych dla błogosławieństw jak dla przyjęcia sakramentów. Dzieje się tak, na przykład, w przypadku penitenta, który nie chce porzucić grzesznej sytuacji, ale pokornie prosi o osobiste błogosławieństwo, tak żeby Pan dał mu światło i siłę potrzebne do zrozumienia i pójścia za nauczaniem Ewangelii. Taki przypadek nie wymaga nowego rodzaju „duszpasterskiego” błogosławieństwa.

Dlaczego w takim razie konieczne jest rozszerzenie znaczenia „błogosławieństwa”, jeżeli błogosławieństwo w rozumieniu Rytuału Rzymskiego wychodzi już poza błogosławieństwo udzielane jako sakrament? Przyczyną jest fakt, że błogosławieństwa rozważane przez Rytuał Rzymski są możliwe tylko wobec „rzeczy, miejsc czy okoliczności, które nie są sprzeczne z prawem albo duchem Ewangelii” (FS 10, cytując Rytuał Rzymski). Dykasteria Nauki Wiary chce przezwyciężyć właśnie ten punkt, bo chce błogosławić pary w sytuacjach takich, jak relacje homoseksualne, które przeczą prawu i duchowi Ewangelii. Jest prawdą, że Kościół może dodać „nowe sakramentalia” do już istniejących (Sacrosanctum concilium 79), ale nie może zmienić ich znaczenia w taki sposób, żeby trywializować grzech, zwłaszcza w trudnych ideologicznie sytuacjach kulturowych, co może wprowadzać wiernych w błąd. Tymczasem to właśnie taka zmiana znaczenia dokonuje się w FS, który to dokument tworzy nową kategorię błogosławieństw wychodzących poza te związane czy to z sakramentem, czy to z błogosławieństwem tak, jak Kościół je rozumiał. FS mówi, że są to pozaliturgiczne błogosławieństwa, które przynależą do pobożności ludowej. Istniałyby zatem trzy rodzaje błogosławieństw:

A) Modlitwy połączone z sakramentami, gdzie wymaga się, żeby osoba była w stanie właściwym dla przyjęcia sakramentu albo gdzie prosi się, żeby osoba otrzymała siłę potrzebną do odwrócenia się od grzechu.

B) Błogosławieństwa, które zostały zawarte w Rytuale Rzymskim i tak, jak zawsze rozumiała je doktryna katolicka; można ich udzielać osobom, nawet jeżeli żyją w grzechu, ale nie „rzeczom, miejscom czy okolicznościom… które przeczą prawu lub duchowi Ewangelii” (FS 10, cytując Rytuał Rzymski). Dlatego można byłoby pobłogosławić kobietę, która miała aborcję, ale nie klinikę aborcyjną.

C) Nowe błogosławieństwa zaproponowane przez FS byłyby błogosławieństwami duszpasterskimi, pozaliturgicznymi i nierytualnymi. Stąd nie miałyby już ograniczeń „rytualnych” czy też związanych z błogosławieństwami „w typie B”. Mogłyby być udzielane nie tylko osobom żyjącym w grzechu, jak w „rytualnych” błogosławieństwach, ale również rzeczom, miejscom czy okolicznościom, które są sprzeczne z Ewangelią.

Takie błogosławieństwa „w typie C” są nowością. Nie mają charakteru liturgicznego, a raczej charakter związany „z pobożnością ludową”; w związku z tym nie narażałyby doktryny ewangelicznej i nie musiałyby być spójne ani z normami moralnymi, ani z doktryną Kościoła. Co można powiedzieć o tej nowej kategorii błogosławieństw?

Nauczanie Franciszka mówi coś innego niż Fiducia supplicans

Pierwsza obserwacja jest następująca: nie ma żadnej podstawy dla takiego nowego użycia ani w tekstach biblijnych cytowanych przez FS, ani we wcześniejszych dokumentach Magisterium. Również teksty papieża Franciszka nie tworzą podstawy dla takiego nowego rodzaju błogosławieństw. Zgodnie z Rytuałem Rzymskim, błogosławieństwa („w typie B”) mogą być udzielane przez księdza komuś, kto żyje w grzechu. Taki rodzaj „błogosławieństw może być stosowany do kogoś, kto przebywa w więzieniu albo do grupy przechodzącej jakąś terapię”, jak mówi Franciszek (cytowany w FS 27). Innowacyjne „duszpasterskie” błogosławieństwo („w typie C”), przeciwnie – idzie ponad to, co mówi Franciszek, bo można byłoby udzielić takiego błogosławieństwa rzeczywistości, która jest sprzeczna z Bożym prawem, takiej jak związek pozamałżeński. Tak naprawdę, zgodnie z kryteriami rządzącymi tym rodzajem błogosławieństw, można byłoby pobłogosławić nawet klinikę aborcyjną albo grupę mafijną.

Arbitralna władza nad znaczeniem słów

To prowadzi do drugiej obserwacji: wymyślanie nowych terminów, które są sprzeczne z tradycyjnym używaniem języka, jest ryzykowne. Taka procedura może doprowadzić do arbitralnego wykonywania władzy. W naszym przypadku jest faktem, że błogosławieństwo ma swoją własną obiektywną rzeczywistość i nie może zostać zredefiniowane wedle woli tak, żeby pasować do subiektywnej intencji sprzecznej z naturą błogosławieństwa. Przychodzą tu na myśl słynne słowa Humpty Dumpty’ego z „Alicji w Krainie Czarów”: „Kiedy używam jakiegoś słowa, to znaczy ono to, co chcę, żeby znaczyło, nic więcej ani nic mniej”. Alicja odpowiada: „Pytanie, czy możesz sprawić, żeby słowa znaczyły różne rzeczy?”. Humpty Dumpty stwierdza: „Pytanie, kto ma tu władzę; to wszystko”.

Prawdziwy cel stworzenia nowych błogosławieństw

Trzecia obserwacja odnosi się do samej koncepcji „błogosławieństw pozaliturgicznych”, które nie mają intencji czegokolwiek sankcjonować (FS 34), czyli do błogosławieństwa „duszpasterskiego” („w typie C”). W jaki sposób różnią się one od błogosławieństwa rozważanego przez Rytuał Rzymski („w typie B”)? Różnica nie polega na spontanicznej naturze tego błogosławieństwa, co jest już możliwe w błogosławieństwach „w typie B”, bo nie muszą one być regulowane ani zatwierdzane w Rytuale Rzymskim. Różnica nie dotyczy również pobożności ludowej, bo błogosławieństwa zgodne z Rytuałem Rzymskim są już dziś adaptowane do pobożności ludowej, co wiąże się z błogosławieniem przedmiotów, miejsc i ludzi. Wydaje się, że innowacyjne błogosławieństwo „duszpasterskie” zostało stworzone ad hoc żeby błogosławić sytuacje sprzeczne z prawem i duchem Ewangelii.

To nie jest żadne błogosławieństwo

To prowadzi nas do czwartej obserwacji związanej z celem takiego „duszpasterskiego” błogosławieństwa, które różni się od „rytualnego” błogosławieństwa z Rytuału Rzymskiego. Błogosławieństwo „duszpasterskie” może dotyczyć sytuacji, które są sprzeczne z Ewangelią. Trzeba zwrócić uwagę, że błogosławi się tutaj nie tylko grzeszne osoby, ale poprzez fakt błogosławienia pary, błogosławiony jest sam grzeszny związek. A jednak Bóg nie może udzielić swojej łaski związkowi, który jest w bezpośredniej opozycji wobec Niego i nie może być na Niego nakierowany. Akt seksualny poza małżeństwem nie może bardziej przybliżyć ludzi do Boga i stąd nie może być otwarty na Boże błogosławieństwo. Stąd jeżeli takie błogosławieństwo zostałoby udzielone, jedynym efektem byłoby wprowadzenie w błąd osób, które je otrzymały lub które były przy tym obecne. Takie osoby myślałyby, że Bóg błogosławi to, czego On błogosławić nie może. „Duszpasterskie” błogosławieństwo nie byłoby zatem ani duszpasterskim, ani błogosławieństwem. Jest prawdą, że kardynał Fernández w późniejszym komentarzu dla Infovaticana powiedział, że nie jest tu błogosławiony związek, ale para. Oznacza to jednak pozbawianie słów ich znaczenia, bo tym, co definiuje parę, jest właśnie to, że chodzi tutaj o związek.

Trudność z pobłogosławieniem związku albo pary jest szczególnie ewidentna w przypadku homoseksualizmu. W Biblii błogosławieństwo jest związane z porządkiem ustanowionym przez Boga; [porządkiem] który z woli Bożej jest dobry. Ten porządek bazuje na płciowej różnicy pomiędzy mężczyzną a kobietą, powołanych do bycia jednym ciałem. Błogosławienie rzeczywistości, która jest sprzeczna ze stworzeniem, nie tylko jest niemożliwe; jest bluźnierstwem. Znowu, to nie jest kwestia pobłogosławienia osób, które „żyją w związku niemożliwym w żaden sposób do porównania z małżeństwem” (FS 30), ale pobłogosławienia samego związku, który nie może być porównany z małżeństwem. To właśnie do tego celu został stworzony nowy rodzaj błogosławieństw (FS 7, 12).

W tekście pojawia się kilka argumentów, które próbują uzasadnić takie błogosławieństwa. Po pierwsze, możliwość zaistnienia okoliczności, które zmniejszają odpowiedzialność grzesznika. A jednak takie okoliczności odnoszą się do osoby, a nie do samego związku. Mówi się też, że prośba o błogosławieństwo umożliwia dobro w postaci rozpoznania przez te osoby ich aktualnej sytuacji, tak jakby poproszenie o błogosławieństwo stanowiło już otwarcie się na Boga i na nawrócenie. Może to być prawda w odniesieniu do osób, które proszą o błogosławieństwo dla siebie samych, ale nie w przypadku tych, którzy proszą o pobłogosławienie jako para. Ci drudzy prosząc o błogosławieństwo chcą pośrednio albo bezpośrednio usprawiedliwić swój związek w oczach Boga, nie przyznając, że to właśnie ten związek oddziela ich od Boga. Wreszcie twierdzi się, że w związku istnieją elementy pozytywne i że to one mogą zostać pobłogosławione. Jednak te elementy pozytywne (jak na przykład pomaganie sobie w chorobie) są drugorzędne względem samego związku – jego definitywną charakterystyką jest wspólnota aktów seksualnych. Takie elementy nie zmieniają natury związku, o którym mowa, który w żadnym wypadku nie może być nakierowany na Boga, jak stwierdziło to już Responsum Kongregacji Nauki Wiary z 2021 roku. Nawet w klinice aborcyjnej są pozytywne elementy, począwszy od anestezjologów uśmierzających ból fizyczny aż po lekarzy, którzy pragną chronić życie kobiety przechodzącej aborcję.

Kapłan zawsze działa w imieniu Chrystusa i Kościoła

Piąta obserwacja dotyczy wewnętrznej niespójności tych innowacyjnych błogosławieństw „duszpasterskich”. Czy jest możliwe udzielenie pozaliturgicznego błogosławieństwa, czyli błogosławieństwa, które oficjalnie nie reprezentowałby nauki Chrystusa ani Kościoła? Kluczem do odpowiedzi na to pytanie nie jest to, czy takie ryty są oficjalnie zaaprobowane, czy też raczej udzielane spontanicznie. Kwestia dotyczy czego innego: czy osoba, która udziela błogosławieństwa, jest księdzem, a zatem reprezentantem Chrystusa i Kościoła. FS stwierdza, że nie jest problemem, by ksiądz przyłączył się do modlitwy tych, którzy znajdują się w sytuacji sprzecznej z Ewangelią (FS 30). Jednak w takim błogosławieństwie ksiądz robi coś więcej niż po prostu przyłącza się do ich modlitwy – on raczej przywołuje udzielenie darów Bożych właśnie ich związkowi. Kiedy ksiądz działa jako ksiądz, czyni to w imieniu Chrystusa i Kościoła. Twierdzenie, że człowiek może oddzielić znaczenie tego błogosławieństwa od nauczania Kościoła jest postulowaniem dualizmu pomiędzy tym, czego Kościół naucza, a tym, co robi. Jednak, jak uczy II Sobór Watykański, Objawienie zostało nam dane w czynach i słowach, które są nierozdzielne (Dei Verbum 2), a przepowiadanie Kościoła nie może oddzielić czynów od słów. To właśnie zwykli ludzie, naprzeciw którym chce wyjść omawiany dokument, dzięki promowaniu pobożności ludowej są najbardziej podatni na oszukanie przez symboliczne czyny, które przeczą doktrynie, jako że będą intuicyjnie pojmować doktrynalną treść czynu.

Czy katolik może zaakceptować Fiducia supplicans?

Czy w świetle tego, co powiedziano, wierny katolik może przyjąć nauczanie FS? Biorąc pod uwagę jedność czynów i słów w wierze chrześcijańskiej, można zgodzić się, że błogosławienie takich związków jest dobre – nawet w sposób duszpasterski – tylko wtedy, jeżeli ktoś wierzy, że takie związki nie są obiektywnie sprzeczne z prawem Bożym. W związku z tym tak długo, jak długo papież Franciszek podtrzymuje nauczanie, zgodnie z którym związki homoseksualne są zawsze sprzeczne z prawem Bożym, pośrednio potwierdza on, że takich błogosławieństw nie wolno udzielać. Dlatego nauczanie FS jest wewnętrznie sprzeczne i wymaga dalszego wyjaśnienia. Kościół nie może czynić jednego, a nauczać czegoś innego, bo jak napisał św. Ignacy z Antiochii, Chrystus był Nauczycielem, „który przemówił i stało się”. Dlatego nikt nie może oddzielić Jego Ciała od Jego Słowa.

Czy ksiądz może pobłogosławić związek homoseksualny, a biskup na to przystać?

Inną kwestią jest, czy ksiądz może zgodzić się na to, by pobłogosławić takie związki, spośród których niektóre współistnieją z legalnym małżeństwem albo w których zmiana partnerów nie jest niczym nadzwyczajnym. Zgodnie z FS, mógłby tak zrobić za pomocą pozaliturgicznego, nieoficjalnego błogosławieństwa „duszpasterskiego”. Oznaczałoby to, że ksiądz udzieliłby takiego błogosławieństwa nie działając w imieniu Chrystusa i Kościoła. Oznaczałoby to, że nie działałby jako ksiądz. W istocie nie udzielałby takiego błogosławieństwa jako kapłan Chrystusa, ale jako ktoś, kto odrzucił Chrystusa. Kapłan, który błogosławi takie związki, przedstawia je jako drogę do Stwórcy. Popełnia zatem świętokradczy i bluźnierczy akt przeciwko planowi Stworzyciela i przeciwko Chrystusowi, który umarł za nas po to, by wypełnił się plan Stwórcy. To samo dotyczy biskupa diecezjalnego. Jako pasterz swojego Kościoła lokalnego, jest zobowiązany zapobiec takim bluźnierczym aktom, w przeciwnym razie stałby się ich wspólnikiem i zaprzeczyłby mandatowi danemu mu przez Chrystusa, aby utwierdzać swoich braci we wierze.

Księża powinni głosić miłość Bożą i dobroć wobec wszystkich ludzi, pomagając modlitwą oraz radą grzesznikom i tym, którzy są słabi, a mają trudności w nawróceniu. To zupełnie co innego niż udzielanie im wymyślonych i mylących znaków oraz słów, według których Bóg wcale tak bardzo nie przejmuje się grzechem. To ukrywanie prawdy, że grzech myśli, mowy i uczynku oddziela nas od Boga.

Nie ma błogosławieństwa dla grzechu

Nie ma błogosławieństwa – nie tylko publicznego, ale również prywatnego – dla grzeszników żyjących w warunkach obiektywnie sprzecznych ze świętą wolą Boga. Nie jest dowodem na zdrową hermeneutykę, że odważni obrońcy chrześcijańskiej doktryny są piętnowani jako rygoryści, bardziej zainteresowani legalistycznym wypełnianiem ich norm moralnych niż zbawieniem konkretnych osób. Jezus mówi do zwykłych ludzi: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. Apostoł wyjaśnia to w następujący sposób: „[…] przykazania Jego nie są ciężkie. Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat; tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara. A kto zwycięża świat, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym?” (1 J 5, 3 – 5). W czasie, w którym fałszywa antropologia podważa Bożą instytucję małżeństwa pomiędzy mężczyzną a kobietą, z rodziną i dziećmi, Kościół powinien pamiętać o słowach swojego Pana i swojej Głowy: „Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!” (Mt 7, 13 – 14).

Kard. Gerhard Ludwig Müller

Tłum. Pach

(śródtytuły pochodzą od Redakcji)

Bóg nie błogosławi związkom homoseksualnym! Stanowczo ostrzegają biskupi ukraińskich diecezji.

Bóg nie błogosławi związkom homoseksualnym! Stanowczo ostrzegają biskupi ukraińskich diecezji.

Biskupi Kijowa i Charkowa z odważnym wyrazem sprzeciwu

Żadne błogosławieństwo nie może objąć homoseksualnego związku – ten jest bowiem sprzeczny z prawem naturalnym i Wolą Bożą.

pch24/bog-nie-blogoslawi-zwiazkom-homo

(fot. Bp Witalij Krywicki podczas wywiadu. prtscr/youtube/ Art.43)

Najnowszy dokument Watykanu, pozwalający na „błogosławienie związków jednopłciowych”, niesie ze sobą wielkie niebezpieczeństwo, ostrzegają biskupi ukraińskich diecezji. W wydanym oświadczeniu ordynariusz diecezji Charkowsko- Zaporoskiej wraz z biskupem pomocniczym wskazali, że praktyka, na która zgadza się Stolica Apostolska jest początkiem afirmacji grzesznych związków. Podobnego zdania jest bp. Witalij Krywicki, pasterz diecezji Kijowsko- Żytomierskiej.

Deklaracja „Fiducia Supplicans” „zawiera niepokojące sformułowania, które wyraźnie wprowadzają praktykę błogosławienia nie pojedynczych osób żyjących w grzechu, ale błogosławienia pary osób tej samej płci (par. 31)”, zwrócili uwagę bp. Jan Sobiło i Bp Pavlo Honcharuk w podpisanym przez nich komunikacie.

W ten sposób udzielenie błogosławieństwa parze osób tej samej płci jest początkiem akceptacji tej formy związku. Widzimy wielkie niebezpieczeństwo we wprowadzeniu takiego sformułowania jako początku kroków, które stopniowo pozwolą na dalszą legalizację. Nie może być sformułowania błogosławieństwo pary tej samej płci, gdyż pojęcia te wzajemnie się wykluczają”, przestrzegli hierarchowie diecezji Charkowsko- Zaporoskiej.

Błąd w treści watykańskiego dokumentu dostrzegł również Bp. Witalij Krywicki, zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Ukrainy, sprawujący władzę nad diecezją Kijowsko- Żytomierską.

W wywiadzie udzielonym portalowi credo.pro, hierarcha przypomniał bez ogródek, że żadne błogosławieństwo nie może objąć homoseksualnego związku – ten jest bowiem sprzeczny z prawem naturalnym i Wolą Bożą.

Duchowny zwrócił również uwagę na niebezpieczną zmianę w rozumieniu celu i znaczenia błogosławieństwa, zawartą w dokumencie. – Rytuał Rzymski zauważa, że zgodnie ze starożytną tradycją, celem formuły błogosławieństwa jest przede wszystkim oddanie chwały Bogu za Jego dary oraz prośba o Jego przychylność i pokonanie mocy złego na świecie – przypominał bp. Krywicki.

– (…) Patrząc z tej perspektywy, wszystko jest jasne: nie ma mowy o błogosławieństwie, jeśli chodzi o pary żyjące w związku niesakramentalnym, a tym bardziej, jeśli chodzi o pary tej samej płci – mówił w rozmowie z ukraińsko-języcznym medium biskup. – Kościół nie ma uprawnień do błogosławienia związków osób tej samej płci. To wszystko.

Podczas wywiadu ordynariusz diecezji Kijowsko- Żytomierskiej poinformował również, że stanowisko to jest wspólne dla całego episkopatu na Ukrainie. – Nie możemy błogosławić osoby wiedząc, że nie chce ona wyjść ze stanu grzechu, że nie robi nic, aby to zrobić i że jest to droga, którą wybrałaoświadczył.

– Ukraińscy biskupi są jednomyślni w swojej opinii, więc nie musimy wydawać oddzielnych dokumentów dotyczących naszych diecezji [jak ma to miejsce na przykład w Stanach Zjednoczonych]. Nie szukamy nowych form błogosławienia ludzi, którzy żyją w stanie grzechu ciężkiego – deklarował jednoznacznie hierarcha.

Źródła: credo.pro, catholic-kharkiv.org FA

Nielegalni muzułmańscy imigranci “przejmują” kościół w Lyonie. Meczet obok – tylko do celów religijnych.

Nielegalni muzułmańscy imigranci “przejmują” kościół w Lyonie

gloria.tv/Lyon

Około pięćdziesięciu młodych muzułmańskich imigrantów spędza noce od 8 grudnia w bardzo dużym i centralnym kościele Saint-Sacrement w Lyonie we Francji.

Zostali oni przeniesieni z pobliskich namiotów, w których mieszka około 140 nielegalnych imigrantów. 5 minut drogi od kościoła znajduje się meczet.

Za zgodą archidiecezji, parafia pozwala im pozostać. Proboszcz parafii, Renaud de Kermadec, odmówił poproszenia policji o interwencję do czasu znalezienia “rozwiązania”. Twierdzi, że niedzielne Eucharystie odbywają się “w dobrych warunkach”.

Arcybiskup Lyonu, bp Olivier de Germay, wezwał polityków do znalezienia “trwałego” rozwiązania dla klientów Kermadec’a. [ci poganie-Francuzi nie piszą o księdzu – ksiądz]..

Andreio

Jak zwykle islamska demonstracja siły. Powinni ich wyrzucić na zbity pysk tak jak Jezus wygnał wszystkich kupczących w świętyni.Ale oni wiedzą,że nikt tego z powodu poprawności politycznej nie zrobi a po drugie katolicy na Zachodzie a także już w Polsce nie mają szacunku do świętości i wyjątkowej roli kościoła jako przybytku Bożego.

==================

Mail:

Oczywiście w meczecie nie mogliby spać, sikać, śpiewać, jeść – bo TO byłoby świętokradztwem..

Nauczanie o homoseksualizmie zinterpretowane przez papieża na Synodzie ma wszelkie znamiona herezji

BKP: Demaskowanie tajnych celów Synodu Watykańskiego 

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20987  https://marie-pense-a-nous.wistia.com/medias/qzaghiz1vt

https://bcp-video.org/pl/demaskowanie/  https://rumble.com/v3xk6b7-demaskowanie.html

cos.tv/videos/play/48834204156335104  ugetube.com/watch/cd3WUtPAlYiHRQi

W Watykanie zakończył się Synod LGBTQ. Każdy bergogliański biskup lub ksiądz może teraz de facto błogosławić związki homoseksualne, nawet jeśli nie mają jeszcze oficjalnego dokumentu z Watykanu. Z drugiej strony, jeśli jakiś prawowierny biskup chciałby uniemożliwić księdzu błogosławienie sodomitów, musi się spodziewać, że ksiądz złoży skargę na biskupa do Franciszka, że odbędzie się tzw. wizytacja watykańska i nastąpią zmiany personalne. Krótko mówiąc – biskup zostanie wyrzucony ze swojego urzędu.

W Synodzie uczestniczył także były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kardynał Müller. Jako jedyny z uczestników nie bał się publicznie ujawnić kulisów synodu i nazwać zbrodnie przeciw wierze i moralności po imieniu. W rozmowie z „National Catholic Register“ z 27 października 2023 roku powiedział: „Wszystko zmierza w stronę akceptacji przez wiernych homoseksualizmu i wyświęcania kobiet. Jeśli przeanalizuje się teksty Synodu, wszystko poświęcone tym dwóm tematom”.

Cytat z mediów: „Nauczanie o homoseksualizmie zinterpretowane przez papieża na Synodzie ma wszelkie znamiona herezji”.

Możemy dodać, że cała tzw. droga synodalna jest w pełni heretycka, czyli prowadzi do wewnętrznego zatrucia Kościoła. Według Gal 1:8-9 ona ściąga anatemę na wszystkich, którzy akceptują tę drogę zdrady Chrystusa i Jego Ewangelii. Pseudo-papież i propagatorzy tego duchowego samobójstwa podlegają karze latae sententiae – ekskomunice z Kościoła.

Kardynał Müller powiedział: „W rzeczywistości nie był to katolicki Synod Biskupów…”

Wyjaśnia dalej, że była to tzw. parlamentarna metoda podejmowania decyzji. Paradoks polega na tym, że na przykład kobietom, w tym wielu lesbijkom lub aktywistkom pro-LGBTQ, udało się na tym tzw. Synodzie Biskupów przegłosować biskupów. To jest absurd! Coś podobnego wydarzyło się podczas covidu. Najwięksi analfabeci medycyny, jak Jorge Bergoglio, sugestywnie i mocarnie decydowali o obowiązkowych śmiertelnie niebezpiecznych szczepieniach.

Kardynał ujemnie wypowiedział się także przeciwko manipulacji na synodzie, dotyczącej „otwartości i tradycji, która nie jest statyczna, ale dynamiczna”. Stwierdził: „To już nie jest Kościół katolicki”.

Dlaczego? Ponieważ Kościół katolicki opiera się na dogmatach, prawdach wiary, które pochodzą z Ewangelii Chrystusowej i zapewniają zbawienie duszy. Są statyczne, nie można ich zmienić. Jednak Bergoglio i heretycy, którzy mają tego samego ducha co on, przyjęli tak zwane dynamiczne podejście do depozytu wiary. Oznacza to, że stopniowo znoszone są wszelkie dogmaty i tym samym praktycznie Kościół katolicki przestaje być katolicki, nie prowadzi już dusz do zbawienia. Staje się organizacją świecką o powłoce religijnej, która nadużywa zewnętrznej struktury Kościoła przeciwko Chrystusowi i oddaje ją na służbę antychrysta.

Kardynał stwierdził: „Synod nie mówił o Jezusie Chrystusie, o Objawieniu Bożym, o roli osób ludzkich, stworzonych na obraz i podobieństwo Boże, ani o Bogu, który jest celem naszej ludzkiej egzystencji”.

W ten sposób zasadnicze kwestie naszego bycia i niebycia w odniesieniu do naszego zbawienia zostały na Synodzie całkowicie zbojkotowane, choć dziś zbawienie dusz jest zagrożone bardziej niż kiedykolwiek.

Kardynał powiedział: „Niektórzy na synodzie zmieniali definicję grzechu. Nie wierzy w grzech pierworodny ani grzech jako czyn. Nie zaprzeczają temu w teorii, ale w praktyce”.

Z tego wszystkiego jasno wynika, że Synodowi nie chodziło o ustalenie programu odnowy, ale o kontynuację procesu samobójczego.

Przywódcy Synodu używali psychologicznych metod destrukcyjnych sekt, aby zmienić zdanie, stosując manipulację i ośmieszenie. Kardynał zatrzymał się także nad faktem, że każdy mówca, który ośmielił się nie zgodzić z narzuconym ideologicznie i politycznie trendem dotyczącym społeczności LGBTQ, był napiętnowany jako „wróg Ducha Świętego”.

Dlatego kardynał podkreślił: „Nie można nadużywać Ducha Świętego przez heretyków w celu promowania w Jego imieniu aktów homoseksualnych lub błogosławieństw dla osób tej samej płci”.

Możemy tylko dodać, że na Synodzie popełniono najcięższy grzech: grzech przeciw Duchowi Świętemu, który nie będzie odpuszczony ani tu, ani w wieczności, jak ostrzega Jezus. Jasne jest, że nieczystego ducha LGBTQ, który rządził synodem, nie można utożsamiać z Duchem Świętym!

Herezje sprzeczne z istotą Pisma Świętego zostały narzucone uczestnikom synodu jako prawdziwa interpretacja Pisma Świętego. Wiemy, że autorem Pisma Świętego jest Duch Święty, który objawił nam prawdy Boże poprzez świętych pisarzy. Są wśród nich ewangeliści i apostoł Paweł. Na synodzie dopuścili się jednak fałszywej manipulacji, jak stwierdził kardynał Müller: „Nie mogą zaprzeczyć, że św. Paweł stanowczo sprzeciwia się homoseksualizmowi i grzechowi sodomii. Twierdzą jednak, że dzisiaj mamy nową wiedzę, objawioną przez Ducha Świętego, dlatego odtąd akty homoseksualne lub błogosławieństwo aktów homoseksualnych są rzeczą dobrą. Oczywiście, jest to nadużywanie Ducha Świętego w celu wprowadzenia doktryn otwarcie sprzecznych z Pismem Świętym.” I kardynał dodał: „Nie można łączyć nauk Chrystusa i antychrysta. Ta homoseksualna ideologia LGBT jest ideologią otwarcie antychrześcijańską. To duch antychrysta przemawia poprzez agendę LGBTQ. Jest to całkowicie przeciwko Bogu”.

Kardynał Müller podkreślił, że za ideologią LGBTQ stoi duch antychrysta. Przytoczył także przypadek manipulacji emocjonalnej, gdy przypomniał, jak na synodzie jeden z mówców-filosodomitów, promujący ideologię LGBT, mówił o swym biseksualnym krewnym. Rzekomo popełnił samobójstwo. Rzecznik doszedł do manipulacyjnego wniosku, że w związku z tym Kościół rzekomo musi być otwarty nie tylko na osoby LGBTQ, ale także na ich ideologię. Z tej antylogiki wynika absurdalne żądanie: Kościół musi zmienić swoje nauczanie i w ten sposób zacząć kierować dusze nie do nieba, a do piekła, w przeciwnym razie wszystkie osoby LGBTQ popełnią samobójstwo. Jakimi bzdurami zajmował się ten Synod?!

Kardynał tak to skomentował: „Kwestii i problemów teologicznych nie można rozwiązywać emocjami”.

Paradoksalnym tematem Synodu Biskupów była także tzw. miłość między parami homoseksualnymi. Kardynał dodaje: „Nie mogą otwarcie powiedzieć: «Chcemy zaprzeczyć Słowu Bożemu», ale wprowadzają nową hermeneutykę, za pomocą której chcą pogodzić Słowo Boże z tymi antykatolickimi ideologiami”. Kardynał podkreślił: „Ich sztuczka polega na tym, że mieszają duszpasterstwo tych osób z ideologią antychrześcijańską”.

Kardynał Müller wyjaśnia sprawę: „My, Kościół, jako jedyni szanujemy godność każdego: grzeszników, osób, mających problemy w każdej dziedzinie. Ale rozwiązaniem tych problemów jest droga, którą pokazał nam Jezus Chrystus”.

Synod był kolejnym dowodem na to, dokąd zmierza Kościół, w którym władzę najwyższą uzurpował sobie tzw. papież Franciszek.

Kardynał Müller podsumował: „Ogólnie rzecz biorąc, papież Franciszek symbolizuje kierunek Kościoła zgodny z globalistyczną, pro-LGBTQ Agendą 2030”.

Dziś wszyscy wiedzą, że globalistyczna pro-LGBTQ Agenda 2030 to plan duchowego, moralnego i fizycznego ludobójstwa nie tylko chrześcijan, ale także ludzkości.

Drogi prawowierny Biskupie, byłeś obecny na Synodzie Październikowym w Watykanie. Zetknąłeś się z metodą destrukcyjnych sekt, mających na celu zmianę sposobu myślenia w kierunku przyjęcia sodomickiej antyewangelii. Duch Sodomy i inne nieczyste demony działają znacznie poniżej progu naszego intelektu. Osoba pewna siebie, która nie akceptuje samokrytyki ani uzasadnionej krytyki ze strony innych, łatwo ulega duchowej infekcji.

Jeśli po powrocie z tego synodu LGBTQ naiwnie myślisz, że jesteś nietknięty, to już jest znak, że jesteś duchowo ślepy i nie dostrzegasz duchowych rzeczywistości. W tej duchowej ciemności, słuchając, otworzyleś się na ducha nieczystego, ducha kłamstwa, który jest powiązany z całym programem LGBTQ. Zdradziłeś Ducha Świętego, Ducha prawdy. Może wymyślisz wymówkę: „Nie byłem sam na synodzie, oprócz bergoglianów byli tam także prawowierni biskupi. Chcieliśmy dobrze, był tam nawet kardynał Müller…”. Jeśli odwołujesz się do kardynała Müllera, nazwij i ty po imieniu program samobójczy, przedstawiony przez synod, tak jak to zrobił on.

Przez miesiąc byłeś pod zgubnym wpływem. Teraz idź na miesiąc w samotność, aby przez pokutę Duch Święty mógł cię ponownie oczyścić. Poświęć co najmniej cztery godziny dziennie na modlitwę wewnętrzną. Oprócz tego czytaj Słowo Boże lub prawowierny katechizm, a także żywoty męczenników i innych świętych.

Przekleństwo rzucone przez Synod Judaszów objawia się w Kościele całkowitą duchową ślepotą i niemożnością rozróżnienia, co jest od Boga, a co od diabła.

Kardynał Müller opublikował, że wszystko na Synodzie skupiało się tylko na dwóch tematach, a mianowicie na tym, aby wierni przyjęli błogosławieństwo związków sodomickich i wyświęcanie kobiet. Kardynał stwierdził także, że poprzez agendę LGBTQ przemawia duch antychrysta. Odnosząc się do pseudopapieża ostrzegł, że Franciszek symbolizuje kierunek Kościoła zgodny z globalistyczną pro-LGBTQ Agendą 2030. Na co jeszcze chcecie czekać, prawowierni biskupi? Program pseudopapieża Bergoglia i jego zbrodniczego synodu to publiczna zdrada Chrystusa, prowokacyjne samobójstwo Kościoła i zaprogramowana droga do wiecznej zagłady.

Drodzy następcy apostołów, ratujcie swoją duszę i swoją diecezję i odłączcie się od bergogliańskiego Babilonu, póki jest to jeszcze możliwe. Niedługo nie będzie to już możliwe. Jeśli będziecie się wahać, stracicie szansę na zbawienie. Stańcie w obronie Jezusa Chrystusa przeciwko antychrystowi! Czeka Was za to korona wiecznej chwały.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr                           + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

10.11.2023

————————————————————

Organizatorzy Konferencji „Tożsamość Katolicka”, pokutujcie!

Szczerzy prawowierni katolicy byli zszokowani, gdy kierownictwo Konferencji „Tożsamość Katolicka”, w Pittsburghu usunęło z listy mówców byłego nuncjusza w Stanach Zjednoczonych Carla Mario Vigano. Nie rozumieją, jaki był tego powód. Niektórzy zadają pytanie: „Czy organizatorom konferencji wydaje się, że ten apostoł Chrystusa niewiele walczy z obecnymi herezjami, które ogarnęły Watykan i prowadzą Kościół do całkowitej utraty tożsamości katolickiej? Czy podejmuje niewielkie ryzyko, odważnie przeciwstawiając się elitom świeckim i kościelnym, aby bronić Chrystusa i przykazań Bożych?” Wielu tradycyjnych katolików ubolewało z rozczarowaniem: „To doświadczenie skreślenia z listy byłego nuncjusza w USA napawa nas obawą, że przywódcy konferencji usunęliby z listy nawet arcybiskupa Lefebvre’a czy apostoła Pawła, którzy nie bali się znieść hańby Chrystusa” (por. Hbr 13,13) Najbardziej bolesne jest to, że konferencja nie pozwoliła na usłyszenie proroczego przemówienia Vigana, mimo że miało być wygłoszone tuż przed kulminacją październikowego Synodu w Watykanie. Synod, według słów kardynała Müllera, skupiał się na dwóch rzeczach podstawowych, a mianowicie na błogosławieństwie małżeństw homoseksualnych i wyświęcaniu kobiet.

Odrzucając wystąpienie Vigana, konferencja zagłuszyła jasne słowo, wskazujące na wyjście z kryzysu. A wszystko to tylko dlatego, że kierownictwo konferencji nie chce sprawiać problemów w imię Chrystusa i prawdziwej tożsamości katolickiej, a tylko pięknie o tym mówi. Nie przeszkadza im fałszywa, niekonfrontacyjna postawa, którą publicznie demonstruje biskup pomocniczy Schneider. Już w 2019 roku napisał traktat pod tytułem „W kwestii papieża-heretyka” i nigdy nie żałował swoich błędnych stanowisk. Opiera się na absurdalnym założeniu, że heretycki papież w żadnym wypadku nie może zostać usunięty ze stanowiska. Jednak ta opinia Schneidera jest sprzeczna z Pismem Świętym (Ga 1:8-9), z bullą dogmatyczną Pawła IV i z licznymi autorytatywnymi twierdzeniami wielu świętych.

Biskup Schneider napisał: „Papież otrzymuje swoją władzę bezpośrednio od Boga, a nie od Kościoła, dlatego Kościół nie może go usunąć z żadnego powodu”.

Odpowiadamy: Pseudopapież-heretyk otrzymuje anatemę Bożą – ekskomunikę z Kościoła – bezpośrednio od Boga. Dlatego Kościół, posłuszny Bogu, musi go usunąć i nie może już uważać go za papieża. W tej nadzwyczajnej sytuacji musi przyjąć nowego, prawowiernego papieża, który będzie bronił Kościoła tak, jak robi to C. M. Viganò, nawet ryzykując własne życie.

Cytat ze Schneidera: „Dążenia do usunięcia heretyckiego papieża …odzwierciedla niechęć do niesienia wczesnego krzyża heretyckiego papieża”.

Odpowiedź: Połączenie Schneidera „heretycki papież” jest nonsensowne. Albo jest to papież, który broni wiary i moralności, albo jest to heretyk, a zatem nie jest papieżem i nikt nie ma mu być posłuszny. Wynika to z Pisma Świętego oraz z bulli dogmatycznej „Cum Ex Apostolatus Officio” i znajduje potwierdzenie w autorytecie wielu świętych nauczycieli Kościoła.

Cytat ze Schneidera: „Sytuację papieża-heretyka …ostatecznie trzeba przeczekać i znosić”. Odpowiedź: Bulla dogmatyczna Pawła IV nigdzie nie stwierdza, że fałszywego papieża-heretyka trzeba przeczekać i znosić. Przeciwnie, stanowi: „Biskup… lub kardynał… Kościoła rzymskiego, choćby był… papieżem Rzymu – jeżeli przed nominacją do stopnia kardynała lub przed wyborem na stanowisko papieża odszedł od wiary katolickiej i popadł w herezję, więc został mianowany lub wybrany nieważnie i bezskutecznie, nawet jeśli został jednomyślnie wybrany przez wszystkich kardynałów”.

Paweł IV na końcu bulli dogmatycznej stwierdza: Nikt zatem nie może naruszać tego dokumentu naszej aprobaty … ani zuchwale się przeciwko niemu wypowiadać się. Jeśli ktoś będzie próbował to zrobić, niech wie, że ściągnie na siebie gniew Boga Wszechmogącego i świętych apostołów Piotra i Pawła” (15 lutego 1559).

Pseudopapież Franciszek intronizował demona Pachamamę w Watykanie, prowokacyjnie poświęcił się szatanowi w Kanadzie, a teraz w procesie synodalnym promuje błogosławienie związków sodomickich i wyświęcanie kobiet. Jeżeli kierownictwo Konferencji Tożsamości Katolickiej uznaje go za ważnego papieża, aby podtrzymać wizerunek, że nie należy do żadnych schizmatyków, ściąga w ten sposób na siebie anatemę, która spadła na Jorge Bergoglio. Mamy nadzieję, że kierownictwo konferencji rozumie, że po październikowym Synodzie każdy ksiądz, który chce pobłogosławić związek sodomitów, ma ku temu otwarte drzwi. Biskup, który będzie chciał go ukarać, otrzyma wizytację watykańską i po niej zostanie pozbawiony urzędu biskupiego.

Nadszedł czas, kiedy Jezus szuka szczerych dusz, które staną w Jego obronie i będą gotowe poświęcić za Niego swoje życie jako męczennicy. Do tego nie dodadzą siły ani ceremonializm, ani samo stwierdzenie prawdy. Piłat również stwierdził prawdę, ale ostatecznie umył ręce i ją zdradził.

Skreślając z listy prelegentów C. M. Vigana i gloryfikując Schneidera, kierownictwo konferencji udowodniło, że utraciło swoją katolicką tożsamość. Zastanówmy się zatem, jaki jest cel tych konferencji. Czy w danej sytuacji nie rozsądniej jest je w przyszłości anulować?

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr                + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

10. 11. 2023

Zapisz się do naszego newsletter  lb.benchmarkemail.com//listbuilder/signupnew?5hjt8JVutE5bZ8guod7%252Fpf5pwVnAjsSIi5iGuoPZdjDtO5iNRn8gS049TyW7spdJ