„Nowy ryt Mszy Świętej Majów”. Zawiera  elementy kultu pogańskiego oraz – „świeckich pryncypałów”

„Nowy ryt Mszy Świętej Majów”. Zawiera  elementy kultu pogańskiego oraz – „świeckich pryncypałów”

mayan-rite-of-mass-confirms-of-ancient-pagan-worship
..,,.Dwa nowe urzędy liturgiczne: „Pryncypał”, drugi „Okadzacz”.
————————-

(LifeSiteNews) – Pozyskany przez LifeSiteNews projekt nowego rytu mszy Majów zapowiada wprowadzenie do liturgii katolickiej elementów religii Majów, które są bałwochwalcze i zwiększają rolę świeckich.

Jak już donosił LifeSiteNews, watykańska Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (obecnie Dykasteria) wysłała 28 lutego do Meksyku wysokiego rangą urzędnika w celu omówienia tego nowego obrządku z lokalną diecezją San Cristobal de Las Casas w Chiapas. Demonstruje to wysoki poziom zaawansowania tego projektu.

Kardynał Felipe Arizmendi Esquivel, emerytowany biskup diecezji San Cristobal de Las Casas w Meksyku i jeden z czołowych promotorów tego nowego obrządku, uprzejmie udostępnił LifeSite oficjalny projekt obrządku Mszy Św. Majów, który zostanie najpierw przedstawiony w kwietniu konferencji biskupów meksykańskich, a w maju Watykanowi.

Dokument, który nosi tytuł „Adaptacje porządku Mszy Świętej dla rdzennej ludności diecezji San Cristobal de las Casas, Chiapas” i datowany jest na kwiecień 2023 roku, liczy 31 stron i szczegółowo wyjaśnia każdą zmianę, która ma być wprowadzona do zwyczajnego rytu Mszy Świętej z Mszału Rzymskiego. Proponuje też konkretne zmiany w rubrykach Mszy Św. w „rycie  zwyczajnym”.[to ta msza posoborowa. md] Dokument ten przygotowała komisja złożona z blisko 20 osób – dwóch biskupów, wielu księży i kilku kobiet.

Diecezja San Cristobal de Las Casas została już zdyscyplinowana za pontyfikatu Benedykta XVI za wprowadzenie nowej formy  diakonatu stałego, w którym żony  diakonów świeckich  zostały włączone do posługi, otwierając tym samym furtkę dla żonatych kapłanów. Rzym nakazał nawet w 2005 roku, ówczesnemu biskupowi Arizmendiemu wstrzymanie takich święceń.

Sytuacja ta została jednak całkowicie odwrócona po wyborze Franciszka, a papież aktywnie zachęca do liturgicznej „inkulturacji”, do której dąży się w południowym Meksyku.

Jak zobaczymy niżej, oficjalny dokument dotyczący nowego rytu Mszy Świętej, podąża drogą wzmacniania roli laikatu w Mszy Świętej oraz włączania wielu rytuałów, które w religii Majów są wyrazem bałwochwalstwa.

Wśród kluczowych zmian zawartych w oficjalnym projekcie wymienia się trzy następujące: kadzenie w czasie całej Mszy jest wykonywane przez świeckich mężczyzn i kobiety; modlitwy prowadzone przez całą Mszę przez osobę świecką dowolnej płci zwaną „Pryncypałem”, co jest nowym urzędem liturgicznym; oraz tańce liturgiczne Majów. Ponadto  włączono do liturgii ołtarz Majów, bez nazwania go.

Kardynał Arizmendi, w swojej korespondencji do LifeSite z 18 marca, napisał: „Przesyłam wam propozycję  adaptacji  Mszy Świętej dla potrzeb rdzennych mieszkańców, która podlega zatwierdzeniu przez episkopat Meksyku, który dokona jej przeglądu na swoim zgromadzeniu zwyczajnym w kwietniu przyszłego roku. Dlatego nie jest to jeszcze wersja ostateczna”.

Wspomniał również o ołtarzu Majów, dodając, że „zawartość tzw. ołtarza Majów jest zachowana, ale z nową nazwą OFIARA MAJÓW.”
Meksykański hierarcha, który przez 17 lat był biskupem diecezji San Cristobal, przesłał również LifeSite nowe Dyrektorium Diakonatu Stałego w wersji zatwierdzonej przez Watykan w 2013 roku za czasów papieża Franciszka. Dziękujemy kardynałowi Arizmendi za jego szczerość i hojność.

W dalszej części pragniemy przedstawić naszym czytelnikom niektóre elementy tego nowego obrządku, w celu przeprowadzenia w Kościele Powszechnym właściwej debaty na temat tych reform.

Nowy urząd „Pryncypała” liturgicznego
Diecezja chce ustanowić dwa nowe urzędy liturgiczne, sprawowane przez osobę świecką płci męskiej lub żeńskiej, nie wybieraną przez hierarchię kościelną, ale przez wspólnotę parafialną, a następnie potwierdzaną przez biskupa.

Jeden z tych dwóch urzędów nazywa się „Pryncypał”, drugi „Okadzacz”. Pryncypał stoi  obok kapłana, odgrywając główną rolę w odmawianiu wspólnych modlitw ze zgromadzeniem na początku, w środku i na końcu Mszy Św. Ten nowy urząd znacznie redukuje znaczenie kapłana podczas Mszy Św.

W projekcie stwierdza się na przykład :
Po wstępnym pozdrowieniu, osoba przewodnicząca celebracji [kapłan] zaprasza pryncypała, mężczyznę lub kobietę, aby wezwał donośnym głosem zgromadzenie do otwarcia serc i wyrażenia intencji wobec Boga Ojca.

Wygląda na to, że temu nowemu urzędowi przypisuje się duże znaczenie. Projekt wyjaśnia, że „liturgiczny urząd pryncypała przysługuje osobie, mężczyźnie lub kobiecie, która jest autorytetem moralnym w swoim środowisku, która przewodzi swojemu ludowi w modlitwie i wierze. To on kieruje i udziela rad dotyczących życia, wiary, tradycji religijnych, a także troszczy się o dobre wykonywanie pracy przez tych, którzy pełnią posługę we wspólnocie chrześcijańskiej. W ramach celebracji liturgicznych, jego funkcją jest przewodzenie ludowi w chwilach modlitwy wspólnotowej.”

Opis ten zdaje się wskazywać, że ów pryncypał kieruje nawet kapłanem. Z pewnością jest uważany za przewodnika dla wszystkich innych osób zaangażowanych w duszpasterstwo i liturgię tej wspólnoty.

Dokument stwierdza, że pryncypał „jest uznawany za przewodnika duchowego”. Jego funkcja „staje się jeszcze bardziej istotna w czasie braku duchownych w naszej diecezji” – dodaje dokument. Pojawia się tu jednak pytanie, dlaczego diecezja nie podejmuje wysiłków w celu zwiększenia powołań kapłańskich wśród autochtonów, zamiast wspierania religijnego przywództwa osób świeckich.

Projekt Mszy Majów stawia tych pryncypałów – czyli „starszych” – ponad wyświęconym diakonem stałym i jego żoną:

Pryncypałowie lub „starsi”, jako przedstawiciele tubylczej wspólnoty kościelnej, są bardzo ważnymi podmiotami formacji. Mają oni za zadanie towarzyszyć swoją radą, doświadczeniem i mądrością tubylczemu diakonowi stałemu i jego żonie, zapewniając im mocne zakorzenienie we wspólnocie, zgodnie z ich kulturą.

Jak już wcześniej informowaliśmy, urząd indiańskiego, żonatego diakona stałego w diecezji, charakteryzuje się tym, że obejmuje również żonę diakona w formie quasi-posługi. Żona jest obecna również w prezbiterium, pełniąc rolę turyfera, co jest rolą często podejmowaną przez kobiety w religii Majów.

Nowy urząd okadzacza(ki) liturgicznej( w Kościele katolickim, taką rolę pełni ministrant-turyfer- dop. tłumacza))

Drugim nowo wynalezionym urzędem liturgicznym jest urząd „okadzacza(ki)”, który(a) kadzi ołtarz, kapłana, święte obrazy i zgromadzenie, na różnych etapach Mszy Świętej, zaczynając od samego początku Mszy i znów tym sposobem pomniejszając rolę kapłana.

Projekt mówi o „kadzeniu krzyża i ołtarza oraz, jeśli to stosowne, obrazów Maryi i świętych, dokonywanym przez osobę, której wspólnota powierzyła liturgiczny urząd kadzenia. Po zakończeniu kadzenia, ministranci podchodzą do ołtarza, aby go uczcić.”  Dokument precyzuje, że nowy urząd liturgiczny również może być sprawowany zarówno przez mężczyznę, jak i kobietę:

„Z tego powodu proponuje się, aby wśród pierwotnych ludów diecezji, liturgiczny urząd okadzacza, pozostawał w rękach osób, mężczyzn lub kobiet, wyznaczonych przez wspólnotę i zatwierdzonych przez ordynariusza”.

Te dwa nowe urzędy są już sprawowane przez rdzennych mieszkańców regionu Chiapas. Daje się tam zauważyć silną obecność świeckich w prezbiterium. Na przykład na Mszy dla „tubylców” w parafii Misji Bachajon w Chiapas,  cztery dorosłe kobiety służą do Mszy, przez co liturgia wydaje się być sprawowana bardziej przez świeckich niż przez księdza.

Uwzględnienie modlitw Majów w liturgii

Najbardziej niepokojące jest, jak już wcześniej informowano, a teraz widać, że zostało to potwierdzone w oficjalnym projekcie dokumentu, włączenie do katolickiej liturgii, praktyk religijnych Majów.

Zanim przejdziemy do szczegółów, musimy zwrócić uwagę, że nigdzie w oficjalnym projekcie, autorzy nowego obrządku Majów nie wyjaśniają, w jaki sposób unikną bałwochwalczej interpretacji elementów rytualnych wywodzących się z religii Majów, a  przesiąkniętych politeizmem, animizmem, kultem przodków, a nawet ofiarami z ludzi. Autorzy nie wydają się być zaniepokojeni taką profanacją, mimo że Arizmendi w odpowiedzi dla LifeSite , uparcie twierdzi, że „rytuały te nie będą używane na stary bałwochwalczy sposób”.
Hierarcha napisał: „W obrzędach Majów, których włączenie do Mszy proponujemy, nie ma nic z animizmu, politeizmu itp. starożytnych Majów. Obrzędy, które proponujemy mają podstawę katolicką, ale opracowaną przez ludy, które mają korzenie w kulturze Majów, ale jednocześnie dystansują się od starożytnych Majów.”
Jednak w samym projekcie można znaleźć sformułowania i wyjaśnienia, które nie wydają się być zgodne z katolickim rozumieniem Mszy. Projekt posuwa się do stwierdzenia, że praktyki Majów są niezbędne tubylcom do nawiązania relacji z Bogiem, sugerując tym samym, że stary pogański sposób modlitwy jest nawet bardziej skuteczny niż modlitwy Świętej Ofiary Mszy Świętej.

Modlitwa wspólnotowa ważniejsza od Ofiary Mszy Świętej?

Oficjalny projekt tego nowego rytu mówi na przykład, o znaczeniu modlitwy wspólnotowej prowadzonej przez głównego celebransa, której towarzyszy ceremonia zapalania świec i  muzyka. Ten rytuał, stwierdza dokument, jest niezbędny, aby tubylcy mogli spotkać się z Bogiem, przez co wydaje się stawiać go na wyższym poziomie niż sama Ofiara Mszy.  Przytaczamy obszerny cytat:„Głośna, wspólnotowa modlitwa, pod przewodnictwem pryncypała jest sposobem, w jaki człowiek otwiera swoje serce na Boga, wchodzi z Nim w bezpośrednią relację, prowadzi z Nim dialog. Bez tego elementu człowiek nie ma serca do uczestnictwa, do słuchania Jego słowa. Z tego powodu modlitwa wspólnotowa prowadzona przez pryncypała jest istotnym elementem, który musi być włączony do obrzędu Mszy Św. odprawianej dla pierwotnych mieszkańców tej diecezji. Bez tego elementu nie wchodzi się w sposób adekwatny w osobistą relację z Bogiem, co jest celem  obrzędów wstępnych Eucharystii”.

 Znaczy to, nie mniej nie więcej, że bez starożytnej głośnej modlitwy, z prastarym obrzędem zapalania świec stojących na ziemi przed ołtarzem – praktyką wywodzącą się z pogańskich obrzędów Majów – waga Ofiary Mszy Świętej wydaje się być niepełna. Jeszcze jeden cytat z projektu:

„Mamy tutaj także element historyczny, ponieważ był to właściwy sposób przeżywania relacji z Bogiem przez te kultury. W ten sposób, celebracja Eucharystii i właściwy dla tych ludów sposób modlitwy, nie pozostają wobec siebie obce czy odrębne, ale dokonują się razem, włączając w to stworzenie”.

Nie jest jasne, w świetle wiary katolickiej, jak katolicy uczestniczą we Mszy Świętej w poczuciu „harmonii ze stworzeniem”.

Co ciekawe, właśnie w tym miejscu dokument cytuje kardynała Carlo Marię Martiniego, nieżyjącego już arcybiskupa Mediolanu, który stał na czele modernistycznej grupy Sankt Gallen i który podobno na rok przed faktem, poprosił papieża Benedykta o rezygnację z urzędu papieskiego. W projekcie czytamy:

„Refleksja kardynała Martiniego nad potrójnym wyznaniem wiary pozwala nam głębiej zrozumieć znaczenie tego sposobu modlitwy. Widzimy, że w tym rodzaju modlitwy sprawowana jest owa potrójna confessio: confessio laudis (wyznanie chwały), confessio vitae (wyznanie życia), confessio fidei (wyznanie wiary).”

Jezuickie skrzywienie

 Cytat z tego modernistycznego hierarchy w dokumencie napisanym przez meksykańskich biskupów i księży może zaskakiwać. Jednak patrząc na projekt i widząc nazwisko  autora, jego obecność staje się  bardziej zrozumiała.

Autorem projektu jest ksiądz Felipe Jaled Ali Modad Aguilar, jezuita, podobnie zresztą jak kardynał Martini i papież Franciszek, który od samego początku swojego pontyfikatu w 2013 roku w pełni popierał ten proces inkulturacji w diecezji San Cristobal de las Casas.

Ten sam ksiądz jezuita był już zaangażowany w przygotowanie synodu amazońskiego w 2019 roku. W czerwcu 2019 roku LifeSite opublikował listę uczestników tajnego spotkania pod Rzymem w ramach przygotowań do tego synodu, wśród których był Aguilar. Jest on również wymieniony jako koordynator diecezjalnej komisji ds. nowego obrządku dla tubylców w Chiapas.

Jest on również członkiem komisji Towarzystwa Jezusowego ds. relacji międzyreligijnych i jako taki jest odpowiedzialny za wyznania tubylcze w obu Amerykach.  Gdy papież Franciszek przybył do San Cristobal de las Casas w 2016 roku, Aguilar tłumaczył papieską homilię podczas Mszy Św. na jeden z rdzennych języków.
Skoro odgrywa on tak ważną rolę w odniesieniu do tego nowo opracowanego obrządku Mszy Św. w języku Majów, to może warto zacytować go bezpośrednio. W poście internetowym z 2021 roku na temat synodu o synodalności, Aguilar wyraził się o duchowości rdzennych mieszkańców w pozytywnych słowach:
„Dla mnie, elementem, który przykuł największą uwagę w procesie rozeznawania w tradycjach religijnych ludów tubylczych, jest waga, jaką przywiązują one do zapewnienia, że podejmowane decyzje są w harmonii z naturą, ze stworzeniem. W wielu przypadkach konieczna jest konsultacja z Przodkami (przodkami, którzy zmarli, ale którzy nadal są częścią społeczności,), aby upewnić się, że podjęte decyzje są również w harmonii z nimi. Harmonia jako rezultat podjętej decyzji jest istotnym elementem każdego procesu rozeznawania”.

Ksiądz z synkretycznej parafii San Juan Chamula jest członkiem komisji liturgicznej
Inną wskazówką, że meksykańska komisja ds. nowego obrządku Majów może być pozytywnie nastawiona do akceptacji symboli i rytuałów Majów, które zamierzają włączyć do obrządku Mszy Świętej, jest fakt, że jeden z kapłanów należących do diecezjalnej komisji, przewodniczy parafii, w której panuje kult pogański. Jest nim  ks. Víctor Manuel Pérez Hernández z parafii San Juan Chamula. Tak wygląda jego kościół  https://www.youtube.com/watch?v=wV0U_gBOxyI

Parafia San Juan Chamula jest znana z ofiar ze zwierząt i innych niekatolickich  lub pogańskich praktyk kultycznych. Nawet świecka strona internetowa poświęcona podróżom opisuje tę parafię jako coś niezwykłego. Podczas gdy kościół jest „ekstrawagancki” z zewnątrz, strona internetowa stwierdza, że wewnątrz ” czciciele angażują się w niecodzienne rytuały, które obejmują katolickich świętych, bimber, wylewy emocji i ofiary ze zwierząt.” W tekście czytamy:
„Po wejściu do środka, zwiedzających przytłacza aromat kadzideł z żywicy kopalowej i dym z tysięcy świec. Ściany są wyłożone posągami świętych ozdobionymi lustrami, które mają odpędzać zło. Nie ma ławek, całą podłogę pokrywają świeże igły sosnowe. Wierni rozkładają się w małych grupach. Każda rodzina zamiata przestrzeń dla siebie i bezpośrednio na posadzce rozstawia świece.Podczas i po zakończeniu prywatnych ceremonii, zostawiają świece aby się całkowicie wypaliły, pozostawiając po sobie kałuże różnokolorowego wosku.  Modlą się głośno w języku Tzotzil [język tubylców], czasami płaczą i wielokrotnie robią znak krzyża. Piją Coca-Colę i „pox” – regionalny destylat – i bekają w intencji wypędzenia złych duchów. Czasami do rodziny dołącza curandero [szaman], który kładzie ręce na chorych, aby wchłonąć ich dolegliwości do kurzego jaja lub wyleczyć ich machając żywą kurą nad ich głowami. W skrajnych przypadkach zabijają kurę na miejscu”.

Już sam ten opis daje do zrozumienia, że pogańskie ceremonie opanowały ten dawniej katolicki kościół, a przecież parafia ta ma wciąż katolickiego księdza Hernándeza. Jest on wymieniony w oficjalnym dokumencie diecezjalnym, jako jeden z członków komisji pracującej nad nowym obrządkiem Mszy Świętej Majów, a jako jego parafię podaje się San Juan Chamula.

W maju ubiegłego roku, Hernández poinformował na przykład na Facebooku o Mszy odprawionej w tym samym kościele. Na początku tego miesiąca zamieścił również film z wizyty duszpasterskiej miejscowego biskupa, Rodrigo Aguilara Martineza, na którym widać, jak podczas Mszy na świeżym powietrzu, uczestniczy w rytualnym tańcu z grzechotkami. W innym nagraniu z tej samej wizyty duszpasterskiej, również widać biskupa na tle tego samego  kościoła.
Hernandez zamieścił w Internecie film z 2018 roku, na którym widać moment konsekracji podczas Mszy. Na filmie widać księdza używającego jako ołtarza stołu, który jest jednocześnie ołtarzem Majów, a zamiast dzwonków, dmucha się w tubylcze rogi.
Teraz, gdy czytelnik ma wgląd w sposób myślenia dwóch członków komisji, która napisała nowy obrządek Majów, powróćmy do kilku niepokojących elementów tego rytu.

Palenie świec
Oficjalny projekt nowego rytu w następujący sposób wyjaśnia potrzebę zapalania tych wszystkich świec podczas Mszy Św.:

„Modlitwa wspólnotowa połączona z zapaleniem świec była jednym z najczęściej stosowanych u ludów tubylczych sposobów modlitwy, za pomocą którego wyrażają one wszystkie prośby, jakie wspólnota ma w swoim sercu. Oprócz celebracji eucharystycznej, ta forma modlitwy służy proszeniu Boga o pomoc w najróżniejszych okolicznościach życiowych: modlitwy w polu, na początku siewu, prośba o dobre zbiory, ofiarowanie pierwszych plonów, przy narodzinach dzieci, w modlitwach przy źródłach wody,  modlitwy o zdrowie dla zwierząt domowych, błogosławieństwo domu, modlitwy za zmarłych… Taka modlitwa jest jednym ze sposobów, jakimi te ludy wyrażają mocniej swoje zaufanie do Boga, ponieważ jest to gest złożenia w Jego ręce najważniejszych momentów życia”.
Tym komentarzem, autorzy projektu zdają się sugerować, że starożytny obrzęd zapalania świec jest potężniejszym narzędziem dla tubylców niż Święta Ofiara Mszy Świętej.

Matka Ziemia i bałwochwalstwo
 To jednak nie wszystko. Ta ceremonia, w której ludzie pochylają głowy i dotykają ziemi oraz śpiewający łagodne melodie, ma na celu nie tylko nawiązanie kontaktu z Bogiem, ale także ze swoimi przodkami i Matką Ziemią, stawiając tym samym Pana Boga na tym samym poziomie, co te  byty.
„Ta modlitwa – stwierdza projekt nowej Mszy – wyraża również cztery sensy relacji: relację z Trój-jedynym Bogiem, relację z innymi żyjącymi lub zmarłymi ludźmi (która obejmuje świętych i wszystkich zmarłych, którzy odeszli przed nami w wierze), relację ze sobą i relację z siostrą matką ziemią.”
Ponownie widzimy tutaj, jak kult Pana Boga wydaje się być umieszczony na tym samym poziomie, co kult bożków. To tak, jakby szatan mówił, że przynależy mu się to samo miejsce, co Bogu.

Wyraża się to również w symbolice okultystycznej, takiej jak symbole Yin i Yang lub sześcioramienna gwiazda.
Słynny psychiatra i gnostycki autor, Carl Gustav Jung, w następujący sposób podsumował kiedyś tę ideę Boga i Szatana stojących na tym samym poziomie, lub uzupełniających się nawzajem (cytowany przez nieżyjącego już katolickiego artystę i eksperta od okultyzmu, H. Reeda Armstronga):
„W naszym diagramie, Chrystus i diabeł występują jako sobie równi i zarazem przeciwni, co odpowiada idei „przeciwnika”. Ta opozycja oznacza stały konflikt;  zadaniem ludzkości jest przetrwać ten konflikt aż do czasu lub punktu zwrotnego, w którym dobro i zło zaczną się relatywizować, wątpić w siebie, i pojawi się wołanie o moralność „ponad dobrem i złem”.


Gdy 27 października 2019 roku,  podczas swojej papieskiej Mszy na zakończenie Synodu Amazońskiego, papież Franciszek oficjalnie umieścił misę Pachamamy na ołtarzu Bazyliki  Św. Piotra, H. Reed Armstrong wyjaśnił portalowi LifeSite, że wydarzenie to jawiło mu się jako liturgiczna ceremonia, poprzez którą szatan (tutaj za pośrednictwem fałszywego boga, Pachamamy) został symbolicznie wprowadzony do Kościoła jako równy Panu Bogu.


Armstrong natychmiast spostrzegł tę symbolikę. Wyjaśnił również, że użycie grzechotek podczas kultu Pachamamy w ogrodach watykańskich, miało samo w sobie okultystyczne znaczenie. Mając to wyjaśnienie w pamięci, moglibyśmy łatwiej dostrzec niebezpieczeństwa związane z tym nowym obrządkiem Mszy i skłoniłoby to nas do bardziej stanowczego oporu i sprzeciwu.
LifeSite przedstawił kardynałowi Arizmendi kilka budzących zastrzeżenia elementów tej nowej Mszy (modlitwa do czterech kierunków świata, użycie muszli Majów, kult przodków, ołtarz Majów), zapraszając go do dialogu, ale jak dotąd nie odpowiedział na to zaproszenie.
Wróćmy do elementów tradycji Majów, które według oficjalnego projektu diecezji San Cristobal de las Casas mają być wprowadzone do nowej Mszy.

Ołtarz Majów
Z ceremonią zapalania świec wiąże się również ustawienie ołtarza Majów, który został opisany w projekcie komisji bez podania jego właściwej nazwy. Dokument opisuje ten ołtarz, który ma być umieszczony wewnątrz kościoła, w pobliżu prawdziwego ołtarza( chyba stołu – dop. tłumacza), a także wspomina o symbolicznych kolorach Majów: czerwonym, czarnym, białym i żółtym, jak również o czterech punktach kardynalnych, czyli kierunkach:
„Obok ołtarza umieszcza się regionalne rośliny, kwiaty, owoce i nasiona oraz świece w różnych kolorach (czerwone, czarne, białe, żółte, zielone i niebieskie). W miejscu wyznaczającym kierunek wschodni, umieszcza się czerwoną świecę oraz owoce i kwiaty tego samego koloru; w kierunku zachodnim umieszcza się czarną świecę wraz z owocami i kwiatami zbliżonymi do tej tonacji; w kierunku północnym umieszcza się białą świecę oraz owoce i kwiaty tego samego koloru; w kierunku południowym umieszcza się żółtą nitkę wraz z owocami i kwiatami tego koloru. Wreszcie w centrum tej przestrzeni, gdzie przecinają się cztery orientacje, umieszczony zostanie krucyfiks, Biblia, a po jej bokach niebieska i zielona świeca wraz z wodą, ziemią i ślimakiem (!!!!).”
Jeśli chodzi o wykorzystanie muszli, to LifeSite wykazał w naszym pierwszym raporcie na ten temat, że są one używane przez tubylców w celu komunikacji z przodkami, co jest częścią ich kultu przodków.

Modlitwa w cztery strony świata
Projekt proponuje, aby wspólne modlitwy prowadzone przez „pryncypała” mogły być skierowane w cztery strony świata: „Przy szczególnych okazjach”, mówi projekt, „ta modlitwa może być urzeczywistniona poprzez przywoływanie Boga z czterech kardynalnych punktów”. Wzywanie Boga z czterech punktów kardynalnych implikuje w tradycji Majów politeizm: cztery kierunki ziemi – północ, zachód, południe, wschód – są tradycyjnie związane z bogami.
Archeolog i ekspert dziedzinie religii Majów, dr Diane Davies z University College London, stwierdza, że „bogowie Majów mogli jednocześnie istnieć w kilku formach lub aspektach. Pawahtuun, na przykład, był cztero-składnikowym bóstwem, które stało na czterech rogach (kardynalnych kierunkach) wszechświata.”
Każdy z czterech „Pawahtunów”, nazwanych „Cantzicnal”, „Hosanek”, „Hobnil” i „Saccimi”, przewodniczył jednemu z czterech kierunków kardynalnych. Mieli oni przypisany jeden kolor:

Cantzicnal: Północ, biały
Hosanek: Południe, żółty
Hobnil: Wschód, czerwony
Saccimi: Zachód, czarny

Jak widać, również kolory czarny, biały, żółty i czerwony mają znaczenie religijne wynikające z religii politeistycznej. Jak zobaczymy później, kolory te są proponowane do użycia w projekcie nowego rytu Mszy Świętej.
Modlitwa do czterech kierunków ziemi jest opisana przez diecezjalną komisję ds. nowego obrzędu w sposób, który stawia Boga na równi z przodkami. Tutaj przytaczamy obszernie dokument, który jeszcze raz łączy cztery kierunki z tym obrzędem:
„Po zaproszeniu do modlitwy, zapala się czerwoną świecę i wszyscy udają się na Wschód, robi się skłon i pryncypał kieruje modlitwę do Boga, dziękując za światło słoneczne, które jest zasadą życia. Następnie zapala się czarną świecę i wszyscy idą na Zachód, robi się skłon i pryncypał kieruje modlitwę do Boga, przedstawiając ciemność życia, problemy i noc. Następnie zapala się białą świecę i wszyscy idą na północ, robi się skłon i pryncypał kieruje modlitwę do Boga wspominając przodków, historię wspólnoty, ale także niebezpieczeństwa lodu i zimna, które zagrażają ludziom. Następnie zapala się żółtą świecę i wszyscy udają się na południe, robi się skłon i pryncypał kieruje modlitwę do Boga, dziękując za płodność ziemi, za dar kobiet jako dawczyń życia.”
Następnie, w centrum zapala się zielone i niebieskie świece; wszyscy udają się do tego miejsca, a pryncypał kieruje do Boga modlitwę, by głosić Jezusa Chrystusa, serce nieba i serce ziemi, w którym ludzka ręka łączy się z boską, niebo z ziemią, i jest centrum naszego chrześcijańskiego życia, sercem naszej celebracji eucharystycznej.
Taniec liturgiczny: „Stopy pieszczą oblicze Matki Ziemi
Według oficjalnego projektu nowego obrzędu, „zamiast pieśni pochwalnej”, jak zaleca Kościół, „dziękczynienie można wyrazić tańcem”. Nazywa się to „zbiorowym podziękowaniem”.

Według projektu:„W tańcu, stopy pieszczą twarz Matki Ziemi, wykonując lekkie ruchy. Boskie oblicze jest witane poprzez ruch w czterech kierunkach wszechświata. Tańczy się sercem w rytm muzyki instrumentalnej, właściwej dla tych ludów i dialoguje się z Bogiem osobiście. To moment radości lub wzruszenia, odczuwania Bożego miłosierdzia, Jego pokoju i miłości. To czas, aby poczuć bliskość naszych braci i sióstr, tańczących razem, dla tej samej istoty.
Bóg tańczy z nami, patrzymy w górę, aby zobaczyć twarze braci i uśmiechamy się do siebie. Ale jest to również odczuwanie obecności Jezusa, świętych, naszych przodków, którzy tańczą z nami, nie jest to wymuszone wyobraźnią, ale jest to rzeczywista duchowa obecność, we wspólnej harmonii.”
Jakże słusznie zauważył Św. Augustyn,  „kto śpiewa, modli się dwa razy”, a z tego doświadczenia możemy wysnuć: kto tańczy, modli się trzy razy.
Na uwagę w tym tekście zasługuje stwierdzenie, że przodkowie są „rzeczywiście duchowo” obecni w tym rytualnym tańcu, co wydaje się być sprzeczne z katolickim rozumowaniem. W  projekcie dokumentu ten taniec liturgiczny jest jednak „integralną częścią akcji liturgicznej. Jest to roztańczona liturgia, a nie tylko taniec w liturgii”.

==============================
LifeSite dotarł zarówno do diecezji San Cristobal de Las Casas, jak i do watykańskiego biura prasowego, ale nie otrzymał jeszcze odpowiedzi na swoje wątpliwości.

Dr Maike Hickson
tłum. Sławomir Soja

Dr Maike Hickson urodziła się i wychowała w Niemczech. Uzyskała tytuł doktora Uniwersytetu w Hanowerze w Niemczech, po napisaniu w Szwajcarii pracy doktorskiej na temat historii szwajcarskich intelektualistów przed i w czasie II wojny światowej. Obecnie mieszka w USA i jest żoną dr Roberta Hicksona, z którym ma dwoje pięknych dzieci. Jest szczęśliwą gospodynią domową, która lubi pisać artykuły, gdy tylko czas na to pozwala.

Dr Hickson opublikowała w 2014 roku, Festschrift, zbiór około trzydziestu esejów napisanych przez rozmaitych autorów na cześć jej męża w 70. rocznicę jego urodzin, a który nosi tytuł A Catholic Witness in Our Time.( Katolickie świadectwo w naszych czasach)

Hickson uważnie śledzi pontyfikat papieża Franciszka i rozwój sytuacji w Kościele katolickim w Niemczech, a także pisze artykuły na temat religii i polityki dla wydawnictw amerykańskich i europejskich oraz stron internetowych, takich jak LifeSiteNews, OnePeterFive, The Wanderer, Rorate Caeli, Catholicism.org, Catholic Family News, Christian Order, Notizie Pro-Vita, Corrispondenza Romana, Katholisches.info, Der Dreizehnte, Zeit-Fragen i Westfalen-Blatt.

=========================

Kiedy hierarchowie Kościoła wyjaśnią, jakie intrygi i spiski wyniosły na tron tego, który działa jako sługa sług szatana. + Carlo Maria Viganó.

Kiedy hierarchowie Kościoła wyjaśnią, jakie intrygi i spiski wyniosły na tron tego, który działa jako sługa sług szatana. + Carlo Maria Viganó.
https://remnantnewspaper.com/web/index.php/fetzen-fliegen/item/6349-vigano-homily-on-the-feast-of-the-chair-of-saint-peter-in-rome
Nadejdzie dzień, kiedy hierarchowie Kościoła wyjaśnią, jakie intrygi i spiski wyniosły na tron tego, który działa jako sługa sług szatana, i dlaczego z lękiem wspierali jego ekscesy lub stawali się wspólnikami tego pełnego pychy, heretyckiego tyrana.

===================================
Boże, powierzając Swojemu Apostołowi, Świętemu Piotrowi, klucze Królestwa Niebieskiego, udzieliłeś mu arcykapłańskiej władzy wiązania i rozwiązywania, spraw przeto, abyśmy za jego przyczyną wyzwolili się z więzów swoich grzechów

Kolekta z Mszy o Święcie Katedry Św. Piotra Apostoła

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus!

Dzisiaj Kościół Rzymski obchodzi Święto Katedry Świętego Piotra. Władza, jaką Nasz Pan powierzył Księciu Apostołów, znajduje w Katedrze swój symbol i wyraz. Ślady tego święta odnajdujemy już w III wieku, ale dopiero w 1588 roku, w czasach herezji luterańskiej, Paweł IV postanowił, że święto Katedry qua primum Romæ sedit Petrus (na której pierwszy zasiadał w Rzymie Piotr) będzie obchodzone 18 stycznia, w odpowiedzi na negowanie obecności Apostoła w Rzymie. Inne święto Katedry Św. Piotra, obchodzone jest przez Kościół powszechny 22 lutego, na pamiątkę założenia przez Św. Piotra pierwszej diecezji w Antiochii.

Pozwolę sobie zwrócić uwagę na ten ważny aspekt. Podobnie jak organizm ludzki wytwarza przeciwciała, gdy pojawia się choroba, aby ją pokonać, gdy zostanie zainfekowany; tak też  Kościół broni się przed zarażeniem błędem, gdy ten się pojawia, zaznaczając z większą stanowczością te aspekty dogmatu, które są zagrożone herezją. Z tego powodu, Kościół z wielką mądrością, ogłaszał prawdy wiary w pewnych okresach, a nie wcześniej, ponieważ prawdy te były dotychczas wyznawane przez wiernych w mniej wyraźnej i wyartykułowanej formie i nie było jeszcze potrzeby ich precyzowania.

Święte kanony Ekumenicznego Soboru Nicejskiego były odpowiedzią na ariańskie zaprzeczenia Boskiej natury naszego Pana, a ich echem są wspaniałe kompozycje starożytnej liturgii. Odpowiedzią na zanegowanie ofiarnego charakteru Mszy Świętej, transsubstancjacji, sufragmentów (wstawiennictwo za Dusze czyśćcowe – dop. tłumacza) i odpustów były święte kanony Soboru Trydenckiego, a wraz z nimi także wzniosłe teksty liturgiczne. Dzisiejsze święto jest odpowiedzią na antypapieskie zaprzeczenie założenia diecezji rzymskiej przez Apostoła Piotra. Święto zostało ustanowione przez Pawła IV właśnie po to, aby powtórzyć prawdę historyczną kwestionowaną przez protestantów i wzmocnić doktrynę, która się z niej wywodzi.

Prawie wszystko, co Mistyczne Ciało Chrystusa mądrze rozwijało przez wieki – a szczególnie w drugim tysiącleciu ery chrześcijańskiej – wzrastając harmonijnie jak dziecko, które dorasta i umacnia się w ciele i duchu, zostało teraz świadomie zaciemnione i ocenzurowane. Dokonano tego pod zwodniczym pretekstem powrotu do pierwotnej prostoty chrześcijańskiej starożytności, w niewypowiedzianym celu zafałszowania Wiary katolickiej. Wszystko po to,  aby zadowolić wrogów Kościoła.
Jeśli weźmiecie do ręki Mszał Montiniego, nie znajdziecie w nim wyraźnych herezji; ale jeśli porównacie go z tradycyjnym Mszałem, przekonacie się, że pominięto tam wiele modlitw skomponowanych w obronie Prawdy Objawionej. Spowodowało to, że Msza Reformowana stała się możliwa do przyjęcia nawet przez luteranów, co sami przyznali po promulgowaniu tego zgubnego i wieloznacznego obrządku. Na dowód tego, nawet Święta Katedr Św. Piotra w Rzymie i Antiochii zostały połączone w jedno, w imię „kultury unieważniania” , którą sekta modernistyczna zaadoptowała w sferze kościelnej na długo przed tym, jak „przebudzona” lewica przywłaszczyła ją sobie w przestrzeni świeckiej.
Dziś celebrujemy chwałę papiestwa, której symbolem jest Cathedra Apostolica,  artystycznie skomponowana przez geniusz Berniniego, na ołtarzu absydy Bazyliki Watykańskiej, nad którą dominuje alabastrowe okno przedstawiające Ducha Świętego i której strzegą czterej Doktorzy Kościoła: Święty Augustyn i Święty Ambroży dla Kościoła łacińskiego, Święty Atanazy i Święty Jan Chryzostom dla Kościoła greckiego. W pierwotnym projekcie, który pozostawał  nienaruszony przez wieki, tron Św. Piotra znajdował się nad ołtarzem.  Jednak niszczycielska furia innowatorów nie oszczędziła nawet tej aranżacji, przenosząc go między absydę a baldachim Konfesji. 
A jednak właśnie w architektonicznej jedności ołtarza i tronu – która dziś została celowo wymazana – odnajdujemy fundament doktryny o Prymacie Piotra, którym to fundamentem jest Chrystus – lapis angularis(kamień węgielny). Dlatego też ołtarz ofiarny, który jest symbolem Chrystusa, również wykonany jest z kamienia.
Dzisiaj celebrujemy papiestwo w historycznym momencie poważnego kryzysu i apostazji, która uniosła się nawet do wysokości Tronu, na którym po raz pierwszy zasiadał Piotr.  Podczas gdy łamane są nasze serca, gdy rozważamy ruiny spowodowane dewastacją innowatorów, ze szkodą dla wielu dusz i chwały Boskiego Majestatu; podczas gdy błagamy  Nieba o światło, które pozwoli nam zrozumieć, jak połączyć obietnicę Naszego Pana Non prævalebunt z nieustannym strumieniem herezji i skandali szerzonych przez tego, którego Opatrzność zadała nam na czele Kościoła jako karę za grzechy popełnione przez Hierarchię w ostatnich dziesięcioleciach; podczas gdy widzimy podział na tych, którzy łudzili się, że mają jeszcze papieża zamkniętego w klasztorze…i schizmę w diecezjach Europy Północnej z ich niegodziwą drogą synodalną, tak mocno pożądaną przez Bergoglio… przypomnijmy sobie  proroctwo Leona XIII , które zechciał umieścić w modlitwie egzorcyzmu przeciwko szatanowi i  aniołom apostazji. Są to straszne słowa, które w tamtych czasach musiały brzmieć niemal skandalicznie, ale które dziś rozumiemy w ich nadprzyrodzonym sensie:
„Ci najsprytniejsi wrogowie są przepełnieni i upici goryczą wobec Kościoła, Oblubienicy niepokalanego Baranka, i położyli swoje bezbożne ręce na tym co ma najświętsze.
W samym Świętym Miejscu, gdzie ustanowiono Stolicę Św. Piotra i Tron Prawdy jako światło świata, wyniosą na tron swoją ohydną bezbożność, z niecnym planem, że kiedy uderzą w Pasterza, rozpierzchną się owce.

To nie są przypadkowe słowa: zostały napisane po tym, jak Leon XIII, pod koniec Mszy, miał wizję, w której Pan dał szatanowi okres około stu lat, aby sprawdził ludzi Kościoła. Są one echem przesłania Najświętszej Dziewicy w La Salette, pięćdziesiąt lat wcześniej: „Rzym utraci wiarę i stanie się siedzibą Antychrysta”, i poprzedzają o niewiele ponad dekadę, trzecią część tajemnicy fatimskiej, w której, według wszelkiego prawdopodobieństwa, Matka Boża przepowiedziała apostazję Hierarchii wraz z Soborem Watykańskim II i reformą liturgiczną.
Wierni na przestrzeni wieków mogli spoglądać na Rzym jako latarnię prawdy. Żaden papież, nawet ten najbardziej kontrowersyjny w historii,  Aleksander VI, nigdy nie ośmielił się uzurpować sobie świętej władzy apostolskiej w celu zburzenia Kościoła, zafałszowania jego Magisterium, zepsucia jego moralności i zbanalizowania jego liturgii. Pośród najbardziej tragicznych burz, Tron Piotrowy pozostawał niewzruszony i pomimo prześladowań, nigdy nie zawiódł w wypełnianiu pełnomocnictwa powierzonego mu przez Chrystusa: Paś baranki moje. Paś owce moje (J 21,15-19).
 Obecnie, i to już od dziesięciu lat, karmienie trzody Pańskiej jest uważane przez tego, który obecnie zajmuje Tron Piotrowy za „patetyczne  głupstwo”, a polecenie, które Pan dał Apostołom – Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je zachowywać wszystko, co wam przykazałem (Mt 28: 19-20) – jest postrzegane jako godny ubolewania „prozelityzm”, tak jakby boska misja Kościoła Świętego była przyrównana do heretyckiej propagandy sekt. 

Powiedział on to 1 października 2013;  powtórzył 6 stycznia 2014; 24 września 2016; 3 maja 2018; 30 września 2018; 6 czerwca 2019; 20 grudnia 2019; 25 kwietnia 2020, i ponownie zaledwie tydzień temu 11 stycznia 2023. I oto upada ostatni, gasnący ślad SW II, który uczynił „misję” [missionarietà] swoim hasłem przewodnim, nie rozumiejąc, że aby głosić Chrystusa pogańskiemu światu, trzeba przede wszystkim wierzyć w nadprzyrodzone prawdy, których nauczył On Apostołów i których Kościół ma obowiązek wiernie strzec. Rozwadnianie doktryny katolickiej, wyciszanie jej i zdradzanie, aby zadowolić mentalność czasów w jakich żyjemy, nie jest dziełem wiary, ponieważ ta cnota opiera się na Bogu, który jest Najwyższą Prawdą. Nie jest też dziełem nadziei, ponieważ nie można mieć nadziei na zbawienie lub pomoc Boga, którego Objawienie i zbawczą miłość się odrzuca. Nie jest też dziełem miłości, ponieważ nie można kochać Tego, któremu w istocie się zaprzecza.

Na czym polega ta rana, która dotknęła Kościół, umożliwiając apostazję Hierarchii, do tego stopnia, że powoduje ona zgorszenie nie tylko u katolików, ale także u innych ludzi na świecie? Jest to nadużycie władzy. Jest to przekonanie, że władza pochodząca od Boskiego Autorytetu może być realizowana w celu zupełnie przeciwnym do tego, w jakim przez ten Autorytet została powołana. Jest to zajmowanie miejsca Boga, uzurpowanie sobie Jego najwyższej władzy do decydowania o tym, co jest słuszne, a co nie, decydowanie o tym, co można jeszcze powiedzieć ludziom, a co, imię postępu i ewolucji, należy uznać za staroświeckie lub przestarzałe. 

 Jest to używanie mocy Świętych Kluczy do rozwiązywania tego, co powinno być związane i wiązania tego, co powinno być rozwiązane. Polega to na niezrozumieniu tego, że władza należy do Boga i do nikogo innego, i że zarówno władcy państw, jak i hierarchowie Kościoła są hierarchicznie poddani Chrystusowi Królowi i Najwyższemu Kapłanowi. Krótko mówiąc, jest to oddzielanie Tronu od Ołtarza, oddzielenie sługi i pełnomocnika od władzy Tego, który czyni tę władzę świętą, zatwierdzoną góry, ponieważ posiada jej pełnię i jest jej Boskim źródłem.

Wśród tytułów Papieża Rzymskiego, obok Christi Vicarius( Wikariusz Chrystusa), pojawia się także Servus servorum Dei (Sługa Sług Bożych). Jeśli pierwszy z nich został lekceważąco odrzucony przez Bergoglio, to jego decyzja, by zachować ten drugi, brzmi jak prowokacja, co pokazują jego słowa i czyny. Nadejdzie dzień, kiedy hierarchowie Kościoła zostaną poproszeni o wyjaśnienie, jakie intrygi i spiski wyniosły na tron tego, który działa jako sługa sług szatana, i dlaczego z lękiem wspierali jego ekscesy lub stawali się wspólnikami tego pełnego pychy, heretyckiego tyrana.
Niech drżą ci, którzy to wiedzą, a mimo to milczą, z fałszywego poczucia roztropności. Swoim milczeniem nie chronią honoru Kościoła Świętego, ani nie chronią wiernych przed zgorszeniem. Przeciwnie, pogrążają Oblubienicę Baranka w hańbie i poniżeniu, a wiernych odsuwają od Arki Zbawienia w chwili Potopu.
Módlmy się, aby Pan raczył obdarzyć nas świętym papieżem i świętymi władcami. Błagajmy Go, aby położył kres tej udręce, dzięki której – jak każdemu wydarzeniu dozwolonemu przez Boga – rozumiemy teraz lepiej, jak fundamentalne jest owo „instaurare omnia in Christo”, ustanowienie wszystkiego w Chrystusie.

Jak piekielny – dosłownie – jest świat, który odrzuca Panowanie Chrystusa, i o ile jeszcze bardziej piekielna jest religia, która z pogardą odziera się ze swoich królewskich szat – szat unurzanych Krwią Baranka na Krzyżu – aby stać się sługą możnych, Nowego Porządku Świata, sekty globalistów. Tempora bona veniant. Pax Christi veniat. Regnum Christi veniat – Nadchodzą dobre czasy. Niech nastąpi Pokój Chrystusa. Niech nadejdzie Królestwo ChrystusoweAmen

+ Carlo Maria Viganó, Arcybiskup
18 stycznia 2023
Na Święto Katedry Św. Piotra Apostoła, na której po raz pierwszy zasiadał w Rzymie
tłum. Sławomir Soja

„Wróg Kościoła jest wewnątrz”. O masonerii i „samobójczych ruchach części hierarchów”. „ Msza ekologiczna”…

„Wróg Kościoła jest wewnątrz”. Prof. Marek Kornat o masonerii i „samobójczych ruchach części hierarchów”. „ Msza ekologiczna”…

14 grudnia 2022 https://m.pch24.pl/wrog-kosciola-jest-wewnatrz

Bez konspiracji masońskiej nie można zrozumieć tragicznych losów dzisiejszego Kościoła – mówi w programie „Rozmowa PCh24” prof. Marek Kornat.

Historyk zwraca uwagę na dwa najważniejsze wymiary konspiracji masońskiej w Kościele. – Bez wątpienia następuje proces przechodzenia do masonerii, wchodzenia w struktury masońskie ludzi szczególnie odpowiedzialnych za Kościół. Mam tutaj na myśli biskupów, hierarchów, profesurę uczelni katolickich etc. W ten sposób sprawdza się jakże doniosłe i realistyczne hasło św. Piusa X: „Wróg Kościoła jest wewnątrz” – podkreśla. – To jest wróg wewnętrzny sterowany z zewnątrz. Bez jego działania nie wyobrażam sobie niektórych samobójczych posunięć, które są realizowane dzisiaj w Kościele – dodaje.

Drugi wymiar działalności masonerii to, zdaniem historyka, „kreowanie masońskiej agendy, która przenika do nauczania Kościoła”. – Hasło, że wszystkie wiary są dobre w oczach Pana i że w gruncie rzeczy prowadzą do tego samego celu jest masońskie. Nie jest to luterańskie, nie jest to protestanckie ani prawosławne. To jest hasło masońskie! – wyjaśnia.

Masoneria próbuje ponadto organizować agendę Kościoła wprowadzając Go w śliski temat ekologizmu, czyli „dbajmy o środowisko, żeby zlikwidować podziały, bo wszyscy ludzie są dobrzy i przyjmą to hasło”. Nawet nie ustają próby ustanowienia tzw. mszy ekologicznej – dodaje.

Zapytany przez Tomasza D. Kolanka, czym będzie tzw. msza ekologiczna gość PCh24 TV odpowiada:

„Na tym stole, na którym odprawia się nową Mszę ma być w jakimś naczyniu ziemia obok chleba i wina. Wierni z kolei w czymś na podobieństwo procesji będą podążać w stronę stołu z okrzykami na ustach na cześć matki-ziemi; z podziękowaniami za to, że rośnie trawa, że jest woda, że słońce świeci i tego typu banalnymi, ogłupiającymi w gruncie rzeczy hasłami. Nie mam nic przeciwko dziękowaniu Panu Bogu za to, że świeci słońce, ale przecież oczywiste jest, że tego typu banały mają przesłaniać nam największą Prawdę naszej wiary! Prawdę o Zmartwychwstaniu i o Odkupieniu. Zamiast tego dostaniemy nowe udziwnienia liturgiczne prowadzące do jeszcze większej deformacji”.

Na pytanie czy prof. Kornat sugeruje, że Matka Boża zostanie zastąpiona Pachamamą historyk odpowiada: „Jeśli msza ekologiczna zostanie wprowadzona jako obowiązkowe nabożeństwo to bez wątpienia tak się stanie”.

źródło: PCh24 TV

Wiemy, że Kościół będzie nękany prześladowaniami aż do końca świata, ale nie będzie zniszczony. Gdzie się schronić?

Wiemy, że Kościół będzie nękany prześladowaniami aż do końca świata, ale nie będzie zniszczony

https://remnantnewspaper.com/web/index.php/articles/item/6271-satan-s-vile-attacks-on-traditional-catholicism-spotlight-what-he-hates-most

A ja tobie powiadam, iżeś ty jest opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie zwyciężą go. Mt 16,18
———————

Słowa Pana Jezusa pocieszają nas, że Kościół nigdy nie zostanie pokonany, ale ostrzegają nas również, że bramy piekielne będą próbowały pokonać Kościół, a czasami mogą nawet wydawać się być bliskie sukcesu.

Korneliusz  Lapide rozwinął te słowa naszego Pana w swoim komentarzu do Ewangelii Św. Mateusza:

„Swoim słowem, Chrystus najpierw zachęca Swój Kościół, aby nie słabł, gdy widzi, że jest atakowany przez całą moc szatana i złych ludzi. W drugiej kolejności;  brzmi jakby trąbą, aby Kościół zawsze czuwał odziany w zbroję, przeciwko  wrogom, którzy Go z taką nienawiścią  atakują.”

Kiedy widzimy, że Kościół jest atakowany przez szatana, nie powinniśmy rozpaczać, nasz Pan powiedział nam, że tak się stanie, więc naszą odpowiedzią powinno być zaufanie Bogu i walka jak prawdziwi Chrześcijanie.

Szatan zawsze prowadził tę wojnę, nie tylko przeciwko Kościołowi, ale przeciwko całej ludzkości. Dziś widzimy, że atakuje z większą intensywnością niż ktokolwiek i robi to zupełnie otwarcie. Chociaż wszyscy moglibyśmy wskazać różne sposoby, w jakie te ataki stały się bardziej widoczne w ostatnich latach, poniższe okropności wskazują na stopień, w jakim szatan zdobył ogromną władzę nad społeczeństwem świeckim:

– Propagowanie aborcji nie tylko jako godnej pożałowania ostateczności, ale jako podstawowego prawa, które należy pielęgnować

– Ataki na dzieci, zwłaszcza w postaci rozpowszechnionej pedofilii

– Żarliwe propagowanie transgenderyzmu i płynnej tożsamości płciowej jako prawdy niepodlegającej dyskusji, którą wszyscy musimy zaakceptować, jeśli chcemy uczestniczyć w życiu społecznym

– Naleganie, abyśmy wszyscy zaakceptowali najbardziej niedorzeczne i niegodziwe kłamstwa naszych rządów, mediów i tak zwanych „pedagogów”

– Rosnąca tyrania medyczna, która wywyższa wewnętrznie sprzeczną „naukę” ponad zdrowy rozsądek i rzeczywistość widzialną

– Oczywiste spełnienie się proroczego ostrzeżenia Siostry Łucji dla kardynała Carlo Caffarra, że „decydująca bitwa pomiędzy Królestwem Chrystusa a szatanem będzie dotyczyć małżeństwa i rodziny”.

– Wzrost jawnego „satanizmu”, z klubami szatana w szkołach, a nawet satanistycznymi przesłaniami w rozrywce kierowanej do dzieci’
==============================
Mamy więc te, i inne, wyraźne oznaki rosnącego wpływu szatana w społeczeństwie. Możemy nie wiedzieć, dlaczego tak się dzieje, ale nie możemy kwestionować faktu, że tak jest.

Ponieważ szatan ma coraz większy wpływ na społeczeństwo świeckie, możemy również się spodziewać, że będzie w stanie prowadzić wzmożoną wojnę z Kościołem. I rzeczywiście, mamy wiele oznak tego wzmożonego ataku na Kościół katolicki, między innymi takie jak:

– Oddawanie przez Franciszka czci Pachamamie

– Poparcie  Watykanu dla różnych antykatolickich inicjatyw Wielkiego Resetu, w tym „szczepionek”

– Jawnie heretycki i niemoralny Synod o Synodalności

– Coraz bardziej bezpośrednie i nikczemne ataki Franciszka na tradycyjny katolicyzm, w miarę jak faworyzuje on różne religie niekatolickie

W świetle tych i innych bluźnierczych wydarzeń, widzimy, że bramy piekieł wydają się być bliskie zwycięstwa nad Kościołem. Jak powiedział kardynał Gerhard Müller o Synodzie na temat synodalności w przełomowym wywiadzie z Raymondem Arroyo, „Jeśli im się uda, będzie to koniec Kościoła katolickiego”. [Powinno raczej być: „Jeśli BY im się udaŁO, byłby to koniec Kościoła. md]

Musimy jednak stwierdzić, że w przeciwieństwie do zgorszenia obecnego w religiach niekatolickich, wszystkie te bluźniercze zjawiska są obce naturze Kościoła. Szatan i jego zwolennicy wykorzystali wszystkie przejawy „ducha” SW II, aby zaatakować Kościół katolicki w podobny sposób, w jaki wojownik może próbować otruć swojego wroga. Nie możemy winić Kościoła za to zło, tak jak nie winilibyśmy ofiary otrucia za truciznę, którą podał mu jego wróg.

Jednak dla niektórych bezkrytycznych obserwatorów, te narastające skandale wychodzące z Rzymu sugerują, że Kościół katolicki nie może być prawdziwym Kościołem ustanowionym przez naszego Pana. Taki wniosek całkowicie ignorowałby lub źle rozumiałby słowa naszego Pana o bramach piekielnych, a są one przecież dalekie od sugestii, że Kościół nie pochodzi od Boga. Te lepiące się do Kościoła ataki bram piekielnych stawiają w centrum uwagi Instytucję, której szatan nienawidzi najbardziej. Wręcz przeciwnie, jeśli czytamy uważnie słowa Św. Hieronima, musimy dojść do wniosku, że brak prześladowań ze strony szatana, zwłaszcza dzisiaj, byłby rozstrzygającym dowodem na to, że Kościół nie pochodzi od Boga:

Wiemy, że Kościół będzie nękany prześladowaniami aż do końca świata, ale nie będzie zniszczony: będzie wystawiany na próby, ale nie będzie pokonany, bo taka jest obietnica Wszechmocnego Boga, którego słowo jest  prawem natury”.

Mamy więc do czynienia z paradoksem.

Ponieważ bramy piekielne tak zawzięcie atakują Kościół, możemy być pewni, że Kościół jest jedynym miejscem, w którym powinniśmy teraz być. Gdyby nie obietnica Pana Jezusa, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła, moglibyśmy pomyśleć, że lepiej byłoby znaleźć się gdzie indziej. Ale obietnica naszego Pana odnosi się tylko do Kościoła katolickiego, który jest jedynym Kościołem, jaki On ustanowił, Kościół jest jedyną „bezpieczną przystanią”. Jak to podkreślił Michael Matt w swoim ostatnim filmie w Remnant TV, gdybyśmy porzucili Wiarę Katolicką, stracilibyśmy ochronę obiecaną przez Pana Jezusa.

Wszystko to powinno uspokajać katolików, którzy postanowili pozostać w Kościele, ale musimy rozważyć dwa inne aspekty, aby określić „gdzie powinniśmy stać”, gdy bramy piekielne próbują zwyciężyć Kościół. Czy musimy koniecznie być Tradycyjnymi katolikami; i czy ataki szatana na Kościół nakładają na nas jakieś specjalne zobowiązania.

Po pierwsze, musimy stwierdzić, że szatan nie „atakuje” tzw. „kościoła soborowego” (który Franciszek, dla swojej wygody,  nazwał „kościołem synodalnym”). Szatan raczej wykorzystuje „kościół synodalny” i jego perwersje do prowadzenia wojny z Kościołem katolickim. W tej walce, infiltratorzy atakują jedynie niezmienną Wiarę Katolicką i Tradycyjnych Katolików. W związku z tym, tzw. katolików synodalnych powinno zaniepokoić to, że chociaż szatan ma większą niż kiedykolwiek władzę nad światem i nienawidzi Kościoła katolickiego bardziej niż czegokolwiek innego, ich pasterze przyklaskują tej nowej wiośnie, w której tolerowane są wszystkie wyznania, poza Tradycyjnym Katolicyzmem!

Czy to się komuś podoba, czy nie, „katolicy synodalni” stoją za Franciszkiem, Cupichem i ks. Jamesem Martinem, gdy ci fałszywi pasterze atakują tradycyjnych katolików za to, że wierzą i praktykują to, w co wierzyli i praktykowali wszyscy święci. To właśnie z tego powodu, szatan swiadczy „kościołowi synodalnemu”, usługi bram piekielnych.

Co więcej, Pan Jezus kazał nam sądzić po owocach i możemy z łatwością zauważyć, że owoce tradycyjnego katolicyzmu są wyjątkowo zdrowe i prawdziwie katolickie, podczas gdy owoce „kościoła synodalnego” są zadziwiająco zgniłe i antykatolickie. Żaden rozsądny obserwator nie może pomyśleć, że „kościół synodalny” jest spadkobiercą obietnicy naszego Pana, że bramy piekielne Go nie przemogą. O wiele bardziej logicznym wnioskiem jest postrzeganie „kościoła synodalnego” jako istotnej części bram piekielnych. Musimy zatem być „Tradycyjnymi Katolikami”, jeśli chcemy pozostać katolikami.

Ta oczywistość nasuwa pytanie, jak powinniśmy się zachowywać? Czy ta sytuacja nakłada na nas jakieś szczególne zobowiązania. Oczywiście musimy bronić tradycyjnego katolicyzmu i sprzeciwiać się „kościołowi synodalnemu” i całemu jego nadęciu. Chociaż wszyscy możemy odegrać w tym rolę zgodną z naszymi obowiązkami stanu, biskupi z pewnością mają tutaj największą odpowiedzialność. 

Czy dobrym pasterzom wypada szukać wygodnych i bezpiecznych kryjówek,  gdy wilki pożerają stado? Czy nie powinno być raczej tak, że pasterze mają obowiązek zrobić wszystko, co w ich mocy, aby odeprzeć wilki? Pasterze nie mogą się wymigać od tego obowiązku, ubolewając nad tym, że wilkami są inni biskupi, w tym jeden ubrany na biało. Nasz Pan powiedział nam, abyśmy strzegli się wilków w owczej skórze. Gdyby zamiast tego miał na myśli cierpliwe znoszenie wilków w owczej skórze, to oczywiście mógłby znaleźć słowa, aby tę myśl wyrazić.

W tej kwestii powinniśmy rozważyć poważne szkody spowodowane  cierpliwym tolerowaniem wilków, które pożerają stado. Leon XIII jasno stwierdził, że milcząc, stajemy się wspólnikami wrogów:

„To są nasi wrogowie, a ich planem jest (i nawet tego nie ukrywają, ale mówią to otwarcie) unicestwienie, jeśli to możliwe, prawdziwej religii, prawdziwej religii katolickiej. Aby odnieść sukces, nie cofną się przed niczym; wiedzą dobrze, że zastraszenie dobrych dusz ułatwi ten cel. . . . Zaniechanie lub milczenie w obliczu tego jazgotu przeciwko prawdzie jest albo czystą słabością, albo zwątpieniem w wierze. W obu przypadkach, jest to pohańbienie Boga. Zarówno Zbawienie własnej duszy jak i innych dusz  byłoby w takiej sytuacji poważnie zagrożone, ponieważ  byłaby to praca na rzecz wrogów Wiary, gdyż nic tak nie zachęca  złoczyńców do zuchwałości jak słabość dobrych ludzi. . . Dodajmy: Chrześcijanie rodzą się po to, by walczyć”. (z Liberalism & Catholicism O. A Roussel’a, s. 131).

Mamy więc obowiązek bronić prawdy, co oznacza, że musimy jej bronić w całości, do tego stopnia ile to możliwe.

Bez wątpienia,  każdy z nas powinien współpracować z Łaską Bożą najlepiej jak potrafi. Gdybyśmy bronili twierdzy atakowanej przez wroga, który chce torturować i zabijać niewinne dusze w niej przebywające, oczywiście zrobilibyśmy wszystko, co w naszej mocy, aby pokonać wroga. Wiemy, że w tej duchowej wojnie jesteśmy silni, proporcjonalnie do siły naszej determinacji w wypełnianiu woli Bożej jako święci.

Jak czytamy u Św. Pawła na początku Adwentu, musimy się  oblec w zbroję światłości:

„A to wiedząc czas, iż jest godzina, abyśmy już ze snu powstali. Albowiem teraz bliższe jest nasze zbawienie, niż kiedyśmy uwierzyli.
Noc przeminęła, a dzień się przybliżył. Odrzućmyż tedy uczynki ciemności, a obleczmy się w zbroję światłości.
Jako we dnie uczciwie chodźmy: nie w biesiadach i pijaństwach, nie w łożach i niewstydliwościach, nie w zwadzie i w zazdrości, ale się obleczcie w Pana Jezusa Chrystusa, a starania o ciele nie czyńcie w pożądliwościach.” Rz 13, 11-14

Jeśli chcemy mężnie bronić się przed bramami piekielnymi, musimy postępować tak, jakbyśmy naprawdę wierzyli w to, czego nauczał Pan Jezus i Jego święci. Oznacza to, że powinniśmy starać się prowadzić święte życie.

Gdzie zatem jesteśmy, gdy bramy piekielne wydają się tak bliskie zwycięstwa nad Kościołem? Jeśli jesteśmy zdeterminowanymi tradycyjnymi katolikami, powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by bronić Mistycznego Ciała Chrystusa, a szatan będzie nas wtedy nienawidził. Jeśli tak właśnie robimy, możemy mieć absolutną pewność, że Bóg nigdy nas nie opuści i że będziemy wśród tych, których użyje do obrony swojego Kościoła przed tymi przerażającymi atakami  bram piekielnych.

Niech Najświętsza Maryja Panna pomaga nam zawsze walczyć jak prawdziwi Chrześcijanie! Niepokalane Serce Maryi, módl się za nami!

Robert Morrison

tłum. Sławomir Soja

Porażające słowa Franciszka: Jestem komunistą i był nim też Jezus

Porażające słowa Franciszka: Jestem komunistą i był nim też Jezus

28 listopada 2022 https://pch24.pl/papiez-franciszek-jestem-komunista-i-byl-nim-tez-jezus/

#Ewangelia #komunizm #marksizm #Papież Franciszek #socjalizm

(fot. EPA/MAURIZIO BRAMBATTI ITALY OUT Dostawca: PAP/EPA.)

„Kiedy patrzę na Ewangelię tylko z socjologicznego punktu widzenia, tak, jestem komunistą i był nim też Jezus” – powiedział papież Franciszek w wywiadzie dla America Magazine, czasopisma wydawanego przez jezuitów w Stanach Zjednoczonych.

Franciszek w nawiązaniu do tego, że niektórzy uważają go za socjalistę bądź nawet komunistę odparł: „Staram się podążać za Ewangelią. Osiem Błogosławieństw to fragment, który bardzo mnie oświeca, ale przede wszystkim wyznacza normę, według której będziemy sądzeni: Mt 25. Byłem spragniony, a daliście mi pić. Byłem chory, a odwiedziliście mnie, byłem w więzieniu a przyszliście do mnie. Czy zatem Jezus jest komunistą?”.

Zdaniem papieża, problem polega na redukowaniu przesłania Ewangelii wyłącznie do wymiaru społeczno-politycznego. – Kiedy patrzę na Ewangelię tylko z socjologicznego punktu widzenia, tak, jestem komunistą i był nim też Jezus – przyznał. [No, był… ale na szczęście umarł.. Tak, Franiu?? md]

„Komuniści ukradli nam trochę chrześcijańskich wartości. Inni uczynili z nich katastrofę” – stwierdził. 

Źródło: americamagazine.com / PAP

PR

„Papież Franciszek”  jest naszą „nagrodą” za tolerowanie błędów Soboru Watykańskiego II. 

„Papież Franciszek”  jest naszą „nagrodą” za tolerowanie błędów Soboru Watykańskiego II. 

Robert Morrison

https://remnantnewspaper.com/web/index.php/articles/item/6248-pope-francis-is-our-reward-for-tolerating-the-errors-of-vatican-iiKończy się rok liturgiczny i rozpoczyna się kolejny Adwent, a Franciszek nadal okupuje papiestwo. Nie możemy w tej sytuacji uciec od wniosku, że kryzys Kościoła w ciągu ostatniego roku jeszcze bardziej się pogłębił. Wszyscy, z wyjątkiem najbardziej upartych obłudników, uznają, że Rzym nie tylko utracił Wiarę, ale stał się również najpotężniejszym głosem przeciwko prawdziwej Wierze. Odnosimy wrażenie, że słyszymy teraz niezakłócony głos szatana wypowiadany ustami fałszywych pasterzy.W miarę jak pogłębia się kryzys, z coraz większym przerażeniem patrzymy na abdykację Benedykta XVI. Jak mógł on opuścić Kościół w sytuacji, gdy wilki były gotowe do ataku? Ile dusz zostało straconych z powodu tej decyzji? Czy kiedykolwiek usłyszelibyśmy o Wielkim Resecie, gdyby Benedykt XVI był bardziej stanowczy?Chociaż możemy zasadnie zadawać te pytania, wiemy, że ten kryzys nie zaczął się od Franciszka. A jeśli przestudiujemy dwa aspekty przemówienia Benedykta XVI z 14 lutego 2013 r. do duchowieństwa rzymskiego przed „opuszczeniem posługi Piotrowej”, możemy lepiej zrozumieć, dlaczego Franciszek jest właściwą „nagrodą” za naszą tolerancję dla błędów, które kwitły w Kościele po Soborze Watykańskim II. Pierwszym aspektem przemówienia Benedykta XVI, który należy rozważyć, jest stwierdzenie, z którym wielu tradycyjnych katolików generalnie się zgadza:”Wiemy, że ten Sobór mediów był dostępny dla wszystkich. Dlatego był bardziej przekonujący,  bardziej skuteczny, a tym samym, spowodował wiele katastrof,  wiele problemów,  wiele cierpienia: seminaria zamknięte, klasztory zamknięte, zbanalizowana liturgia …”Choć możemy się spierać, do jakiego stopnia media odegrały tutaj rolę, z pewnością ma on rację, przypisując Soborowi ” wiele nieszczęść”. Wypowiedzi takie jak te Benedykta XVI (nawet w ciągu dekad poprzedzających jego wybór na papieża) przekonały wielu tradycyjnych katolików, że był on ortodoksyjny, pomimo licznych dowodów na to, że było inaczej.Jednak, podobnie jak wiele innych tekstów przez niego napisanych w trakcie jego kariery, pożegnalne przemówienie Benedykta XVI do duchowieństwa w Rzymie również ilustruje modernistyczną skłonność do stawiania obok siebie prawdy i błędu. Jak  zobaczymy w każdym z poniższych fragmentów jego przemówienia, Benedykt XVI był zręcznym propagatorem kilku antykatolickich błędów, a które uważamy za odrażające, gdy wygłasza je Franciszek:Dążenie do uaktualnienia Kościoła do otaczającego świata. „Wyruszyliśmy więc na Sobór nie tylko z radością, ale i z entuzjazmem. Było w nas niesamowite poczucie oczekiwania. Mieliśmy nadzieję, że wszystko zostanie odnowione, że rzeczywiście nastąpi nowa Pięćdziesiątnica, nowa era Kościoła, ponieważ Kościół w tym czasie był jeszcze dość silny – frekwencja na niedzielnej Mszy Św. była nadal dobra, powołania do kapłaństwa i życia zakonnego były już nieco słabsze, ale wciąż wystarczające. Istniało jednak poczucie, że Kościół nie idzie do przodu, że podupada, że wydaje się raczej przeszłością, a nie zwiastunem przyszłości.W tym czasie mieliśmy nadzieję, że ta relacja zostanie odnowiona, że się zmieni; że Kościół może ponownie stać się siłą dla jutra i siłą dla dnia dzisiejszego. Wiedzieliśmy, że relacje między Kościołem a swiatem, od samego początku, były nieco nadwyrężone, począwszy od błędu Kościoła w sprawie Galileo Galilei. Chcieliśmy naprawić ten początkowy błąd i odkryć na nowo związek między Kościołem a najlepszymi siłami świata, aby otworzyć ludzkość na przyszłość, spowodować prawdziwy postęp.” (Benedykt XVI, 14 lutego 2013 r.)

To poczucie ciągłej odnowy Kościoła, aby nadążyć za współczesnym światem, spowodowało prawie wszystkie katastrofalne zmiany od czasu Soboru Watykańskiego II. Myśl Benedykta XVI, że Kościół musi „iść do przodu” i zjednoczyć się ze światem, jest tym samym duchem, który prowadzi Franciszka do potępienia „zacofanych” tradycyjnych katolików, gdy promuje on Wielki Reset.Pochwały dla „łotrów soborowych”. „Pamiętam spotkania z kardynałami i tak dalej. To trwało przez cały Sobór: spotkania na małą skalę z przedstawicielami  innych krajów. W ten sposób poznałem wielkie postacie, takie jak Ojciec de Lubac, Daniélou, Congar, i tak dalej.” (Benedykt XVI, 14 lutego 2013 r.)Te „wielkie postacie” odegrały zasadniczą rolę we wspieraniu najbardziej antykatolickich nowinek Soboru.

Co znamienne, to właśnie Congar dostarczył Franciszkowi inspiracji dla Synodu o Synodalności, co ten ogłosił w przemówieniu otwierającym, 9 października 2021 r:”Błogosławionej pamięci Ojciec Congar, powiedział kiedyś: 'Nie ma potrzeby tworzenia kolejnego Kościoła, ale tworzenie innego Kościoła'”. Benedykt XVI i wychwalane przez niego „wielkie postacie” wiedziały, jak przeprowadzić reformę w ramach pozornej ortodoksji, co pozwoliło im wyrządzić więcej szkód niż gdyby byli  jawnymi heretykami. Dzięki ich wysiłkom w tym zakresie, Franciszek i jego Synod mogą teraz deptać Wiarę, nie udając już nawet, że są katolikami.Rozwój koncepcji „Ludu Bożego”. „W poszukiwaniu pełnej wizji teologicznej eklezjologii, w latach czterdziestych, w latach pięćdziesiątych, pojawiła się pewna krytyka dotycząca koncepcji Ciała Chrystusa. Uważano, że słowo „mistyczny” jest zbyt duchowe, zbyt ekskluzywne; wtedy zaczęło się pojawiać pojęcie „Lud Boży”. Sobór słusznie przyjął ten element, który przez  Ojców (soborowych) był uważany za wyraz ciągłości między Starym i Nowym Testamentem. . . .Jednak dopiero po Soborze, ten element – który można odnaleźć także, choć w sposób ukryty, w samym Soborze, ujawnił swoją pełnie. Mianowicie: łącznikiem między Ludem Bożym a Ciałem Chrystusa jest właśnie komunia z Chrystusem we wspólnocie eucharystycznej…. Powiedziałbym, że filologicznie nie jest to jeszcze w pełni rozwinięte w Soborze, jednak to właśnie w wyniku Soboru pojęcie komunii coraz bardziej zaczęło wyrażać istotę Kościoła, komunii w jej różnych wymiarach: komunii z Bogiem trynitarnym – który sam jest komunią między Ojcem, Synem i Duchem Świętym – komunii sakramentalnej oraz konkretnej komunii w episkopacie i w życiu Kościoła.” (Benedykt XVI, 14 lutego 2013 r.)Jakkolwiek uczenie i imponująco brzmią te słowa, nie są one katolickie, dlatego też możemy mieć trudności z uchwyceniem ich znaczenia, jeśli będziemy próbowali interpretować je w świetle wiary. Na szczęście, O. Dominique Bourmaud wyjaśnił znaczenie i wagę tych idei w swojej książce Sto lat modernizmu (opublikowanej kilka lat przed pożegnalnym przemówieniem Benedykta XVI):”Tam, gdzie kiedyś Magisterium mówiło o naturze Kościoła, Congar nawiązał raczej do jego tajemnicy; tam, gdzie Pius XII uświęcił pojęcie członka Mistycznego Ciała Chrystusa, Congar wprowadził cudownie niejasne pojęcie „komunii Ludu Bożego”. Dlaczego? Ponieważ  członkiem jakiegoś ciała się jest albo nie, natomiast można być mniej lub bardziej w komunii(z takim ciałem).

„Nowinkarze wykorzystali  koncepcję „Ludu Bożego”, by objąć nią niekatolików, a jednocześnie wykluczyć tych, którzy trzymają się tego, czego Kościół zawsze nauczał. Widzimy to jeszcze wyraźniej w przypadku  ekumenizmu i dialogu międzyreligijnego omówionych poniżej.Fałszywy ekumenizm. „Wreszcie ekumenizm. Nie chcę wchodzić teraz w te problemy, ale było oczywiste – zwłaszcza po „pasjach”, jakich doznali chrześcijanie w czasach nazistowskich – że chrześcijanie mogą znaleźć jedność, a przynajmniej dążyć do jedności. Jednak było też jasne, że tylko Bóg może obdarzyć jednością. I my nadal podążamy tą drogą”. (Benedykt XVI, 14 lutego 2013 r.)Jedyną podstawą jedności między religiami chrześcijańskimi jest przyjęcie przez niekatolików prawd Kościoła katolickiego. Ci, którzy odstępują od tego punktu, nie zachęcają niekatolików do nawrócenia,  przekonują katolików, że Kościół nie jest niezbędny dla zbawienia.

Każdy katolik, który akceptuje fałszywy ekumenizm głoszony przez Jana XXIII i jego następców, stoi na krawędzi apostazji.Dialog międzyreligijny. „Kiedy zaczęliśmy pracować  nad islamem, powiedziano nam, że istnieją także inne religie świata: cała Azja! Pomyślmy o buddyzmie, hinduizmie…. I tak, zamiast deklaracji, jak to było początkowo pomyślane, dotyczącej tylko Ludu Bożego w Starym Testamencie, powstał tekst o dialogu międzyreligijnym, antycypujący to, co zaledwie 30 lat później zostanie ukazane w całej swojej intensywności i znaczeniu.” (Benedykt XVI, 14 lutego 2013 r.)

Nie można w dostateczny sposób wyrazić tego, jak niegodziwy i niedorzeczny jest ten dialog  międzyreligijny. Nasz Pan Jezus Chrystus ustanowił Święty Kościół Katolicki dla czci Boga i zbawienia dusz. Szatan używa tych fałszywych religii, aby trzymać dusze z dala od Boga, a każda ich pochwała jest obraźliwa dla Boga i niebezpieczna nie tylko dla tych, którzy tkwią w fałszywych religiach, ale także dla katolików. Kiedy papież honoruje islam, buddyzm i hinduizm „dialogiem międzyreligijnym”, czy jest jakaś logiczna podstawa do stwierdzenia, że jest „zbyt dalekim krokiem”, aby papież uhonorował Pachamamę, tak jak to zrobił Franciszek?

Jeśli uczciwie rozważymy te wypowiedzi Benedykta XVI, musimy przyznać, że są one sprzeczne z tym, czego Kościół zawsze nauczał. Co więcej, zawierają one „teologiczne” podstawy wielu antykatolickich nadużyć, które widzimy u Franciszka. A jednak większość wiernych katolików była zadowolona z Benedykta XVI, ponieważ jego modernistyczna metoda teologiczna pozwoliła mu dodać wystarczająco dużo ortodoksyjnie brzmiących wypowiedzi, aby zrównoważyć te, które były wyraźnie heterodoksyjne. 

Rodzi się w związku z tym pytanie. Ile błędów w Kościele, to zbyt wiele błędów? W encyklice Satis Cognitum z 1896 roku Leon XIII dał prostą podstawę do zrozumienia, że nawet niewielki błąd jest niezgodny z nauką katolicką:”Praktyka Kościoła zawsze była taka sama, jak to wynika z jednomyślnego nauczania Ojców, którzy mieli zwyczaj uważać za pozostającego poza katolicką wspólnotą i obcego Kościołowi, każdego, kto w najmniejszym stopniu ustąpiłby z jakiegokolwiek punktu doktryny przedstawionego przez Jego autorytatywne Magisterium”.Wynika to w sposób naturalny z zasady, że rolą Kościoła jest wierne przekazywanie prawd, które powierzył Mu Jezus Chrystus. O to właśnie modlimy się w  Akcie Wiary:Panie Boże, niezachwianą wiarą wierzę i wyznaję wszystko razem i z osobna, co Święty Kościół Katolicki przedkłada do wierzenia, ponieważ Ty, Boże, to wszystko objawiłeś, Ty, który jesteś odwieczną prawdą i mądrością, która ani wprowadzić w błąd nie może, ani też sama zbłądzić. W tej wierze postanawiam żyć i umrzeć. Amen.
Wierzę w Ciebie, Boże żywy, w Trójcy jedyny, prawdziwy. Wierzę coś objawił, Boże, Twe słowo mylić nie może.Wierzymy zatem w to, czego naucza Kościół, ponieważ Bóg to objawił. Jak to określił Leon XIII, gdyby Kościół nauczał dziś czegoś, co przeczy temu, czego zawsze nauczał, to albo Kościół byłby fałszywy, albo Bóg byłby oszustem: „Często więc,  opierając się na autorytecie tej nauki, oświadcza się, że to lub tamto jest zawarte w depozycie Objawienia Bożego, i musi to być przez każdego uwierzone jako prawda. Gdyby w jakikolwiek sposób mogło być fałszywe, wynikałaby z tego ewidentna sprzeczność; bo wtedy sam Bóg byłby autorem błędu w człowieku.”Żaden rozsądny katolik nie może wątpić w mądrość Leona XIII w tej kwestii. A jednak ci, którzy akceptują nowości SW II promowane przez Benedykta XVI, skutecznie stawiają obok siebie prawdę i błąd w sposób, który czyni z Boga zwodziciela. Gdy to robimy, cała religia staje się absurdalna.Podczas gdy Benedykt XVI maskował absurdy SW II aurą  autorytetu doktrynalnego, Franciszek obnażył religię SW II taką, jaką ona jest naprawdę. Bezwstydnie przyjmując i paradując z antykatolickim absurdem soborowej  religii, Franciszek wyrządził ogromne szkody; ale otworzył też wielu duszom oczy na rzeczywistość, którą The Remnant i inni opisywali od dziesięcioleci. Franciszek nie zasługuje za to na żadne wyróżnienie – ale jest on odpowiednią „nagrodą” za nasze zbiorowe tolerowanie błędów SW II promowanych przez Benedykta XVI i jego poprzedników.Bóg dopuszcza ten narastający kryzys z jakiegoś powodu. Niewątpliwie jest to dla nas wezwanie, abyśmy zwrócili się do Niego jako święci. Ale ten kryzys wymaga również, abyśmy oddali Mu cześć odmawiając przyjęcia antykatolickich błędów, bez względu na to, kto je popiera. Dopóki tego nie zrobimy, zasługujemy na tyle toksycznego absurdu, ile szatan i globaliści każą  Franciszkowi z siebie wypluć. Matko Boża, Pogromczyni wszystkich herezji, Módl się za nami!

Robert Morrison tłum. Sławomir Soja

Panegiryk Bergoglio z okazji sześćdziesiątej rocznicy otwarcia SW II potwierdził, że „kościół soborowy” jest wywrotową organizacją.

Panegiryk Bergoglio z okazji sześćdziesiątej rocznicy otwarcia Soboru Watykańskiego II, potwierdził, że „kościół soborowy” jest wywrotową organizacją.

REPETITA JUVANT Powtarzanie prowadzi do dobra

https://remnantnewspaper.com/web/index.php/articles/item/6214-vigano-slams-the-post-conciliar-church-on-the-birthday-of-vatican-ii

+ Carlo Maria Viganò, Arcybiskup

„Kościół soborowy”- już samo to określenie, stawia się poza Tradycją Kościoła Chrystusowego. Stosując określenie, które charakterystyczne jest dla propagandy ideologicznej, niedawny panegiryk Bergoglia z okazji sześćdziesiątej rocznicy otwarcia Ekumenicznego Soboru Watykańskiego II, potwierdził po raz kolejny, że „kościół soborowy” jest wywrotową organizacją, która zrodziła się prawie niezauważalnie z Soboru i która w ciągu tych sześćdziesięciu lat, prawie całkowicie przysłoniła Kościół Chrystusowy, przejmując Jego najwyższe szczeble i uzurpując sobie Jego autorytet.”kościół soborowy” uważa się za spadkobiercę Soboru Watykańskiego II, w odróżnieniu od pozostałych dwudziestu soborów ekumenicznych, które go poprzedzały w ciągu wieków. Jest to  główna cecha jego tożsamości. Lekceważy Wiarę poprzednich Soborów, proponując doktrynę sprzeczną z tą, której nauczał Nasz Pan, którą głosili Apostołowie i którą przekazał Kościół Święty. Lekceważy ich Moralność, zastępując Ją moralnością sytuacyjną. Wreszcie, lekceważy te Sobory – w Liturgii, którą jako modlitewny wyraz lex credendi, pragnie dostosować do nowego magisterium,  traktując „nową liturgię” jako najpotężniejsze narzędzie indoktrynacji wiernych. Wiara ludu została naukowo skorumpowana przez zafałszowanie Mszy Świętej dokonane przez Novus Ordo, dzięki czemu błędy zawarte w tekstach SW II nabrały kształtu i rozprzestrzeniły się jak zaraza.

Jeśli jednak „kościół soborowy” chętnie powtarza, że nie chce mieć nic wspólnego ze „starym Kościołem”, a tym bardziej ze „starą Mszą”, uznając oba te elementy za odległe i nie do przyjęcia właśnie dlatego, że są niezgodne z urojonym „duchem Soboru”;  to w oczywisty sposób przyznaje się do utraty więzi i ciągłości z Traditio, która jest koniecznym warunkiem – zamierzonym przez samego Chrystusa – dla sprawowania władzy i autorytetu przez Hierarchię, której członkowie, od Papieża  do najbardziej anonimowego biskupa, są Następcami Apostołów i jako tacy muszą myśleć, mówić i działać tak jak Oni.To radykalne zerwanie z przeszłością – przywoływane ponuro przez prymitywną mowę tego, który używa neologizmów takich jak „zacofanie” i rzuca anatemy na „babcine koronki” – nie ogranicza się oczywiście do form zewnętrznych, choć one są również częścią precyzyjnej i nieprzypadkowej substancji  – ale rozciąga się na same fundamenty Wiary i Prawa Naturalnego, dokonując prawdziwego wywrócenia instytucji kościelnej, wywrócenia, które zaprzecza woli boskiego Założyciela.Pytając, „Czy mnie kochasz?”, kościół bergogliański – ale jeszcze wcześniej kościół soborowy, choć mniej bezwstydnie, ale zawsze grając na tysiącu znaczeń – „pyta sam siebie o siebie”, ponieważ „styl Jezusa polega nie tyle na udzielaniu odpowiedzi, co na zadawaniu pytań”. Możemy sami zadać sobie pytanie, jeśli poważnie potraktujemy te zatrważające słowa. Na czym, zatem, polega Boskie Objawienie i ziemska posługa Naszego Pana, przesłanie Ewangelii, przepowiadanie Apostołów i Magisterium Kościoła? Czyż właśnie nie na odpowiadaniu na pytania grzesznego człowieka, który jest głodny odpowiedzi, głodny Słowa Bożego i potrzebuje poznać wieczne Prawdy i wiedzieć, jak dostosować się do Woli Pana, aby osiągnąć szczęście w Niebie?

Nasz Pan nie zadaje pytań, ale naucza, napomina, nakazuje i rozkazuje. Bo jest Bogiem, Królem, Najwyższym i Wiecznym Kapłanem. Nie pyta nas, kto jest Drogą, Prawdą, Życiem, ale wskazuje Siebie, jako Drogę, Prawdę i Życie, jako Bramę dla swojej owczarni, jako Kamień węgielny.  Podkreśla również swoje posłuszeństwo Ojcu w ekonomii Odkupienia, ukazując nam Swoją świętą uległość jako przykład do naśladowania.”Czy mnie miłujecie?”, pyta Nasz Pan inkluzywnych kardynałów,  synodalnych biskupów,  ekumenicznych hierarchów; a oni odpowiadają jak goście weselni: ” Kupiłem wieś i mam potrzebę wyniść a oglądać ją: proszę cię, miej mię za wymówionego” (Łk 14, 18). Są dużo pilniejsze, dużo bardziej satysfakcjonujące zobowiązania, dzięki którym można uzyskać prestiż i aprobatę społeczną. Nie ma czasu na naśladowanie Chrystusa, a tym bardziej na karmienie Jego owiec, a jest nawet gorzej, jeśli te owce są uparte w swoim „zacofaniu”, cokolwiek to znaczy.Z tego też powodu nie istnieją już [dla nich] inne Sobory poza ich SW II; który przez fakt, że jest jedynym, do którego się odwołują, pokazuje, że jest obcy, jeśli nie całkowicie przeciwny w formie i treści temu, czym były wszystkie sobory ekumeniczne czyli jednym głosem jednego Mistrza, jednego Pasterza. Jeśli głos ich soboru nie jest zgodny z głosem Magisterium, które go poprzedzało; jeśli kult publiczny nie może wyrażać się w tradycyjnej formie, ponieważ uważają to za sprzeczne z „nową eklezjologią” „nowego Kościoła”, rozdźwięk między przed i po SWII, istnieje i jest niezaprzeczalny. Co więcej, oni są z tego dumni, przedstawiając się jako innowatorzy czegoś, co non est innovandum(czego nie wolno zmieniać)Aby ludzie nie widzieli, że istnieje wiarygodna i bezpieczna alternatywa, wszystko, co reprezentuje i przypomina przeszłość, należy oczernić, ośmieszyć, zbanalizować i wreszcie usunąć,  stosując „kulturę unieważniania”, którą dziś przyjęła ideologia „przebudzenia”. Stąd  niechęć do starożytnej liturgii, do solidnej doktryny, do heroizmu świętości poświadczonej czynem , a nie wyłożonej w opasłych, bezdusznych proklamacjach.Bergoglio mówi o „Kościele, który słucha”; ale właśnie mówiąc, że „po raz pierwszy w historii  sobór poświecił się zakwestionowaniu samego siebie, na refleksji nad własną naturą i misją”, pokazuje, że właśnie on sam to chce zrobić. Chce się wyrzec dziedzictwa Tradycji i zaprzeczyć własnej tożsamości, „po raz pierwszy w historii” właśnie. Ta budowa tożsamości ma polegać na tym, że „lepsze”, ma zająć miejsce „gorszego”, które ma być poprawione, ale nie dotyczy to bynajmniej słabości i niewierności Jego poszczególnych członków, ale ” własnej natury i misji”, którą Nasz Pan ustanowił raz na zawsze i której kwestionowanie nie należy do Jego sług.

A jednak Bergoglio stwierdza: „Powróćmy do Soboru, aby wyjść poza siebie i pokonać pokusę wpatrywania się w samych siebie, która jest światowym sposobem bycia”, chociaż ta propozycja „powrotu do Soboru” jest właśnie najbardziej bezczelnym dowodem jego wpatrywania się w samego siebie i zerwania z przeszłością.Tym sposobem, wieki największej ekspansji Kościoła – podczas których ścierał się on z heretykami i uściślał doktrynę dotyczącą kwestionowanych przez nich prawd – są uważane za wstydliwy okres „klerykalizmu”, o którym należy zapomnieć. Zapomnieć, ponieważ  te wszystkie heretyckie błędy znajdujemy właśnie w wypaczeniach soboru. Odległa przeszłość – ta rzekoma chrześcijańska starożytność, „wieki pierwotne”, „braterska agapa” – w narracji soborowej są całkowitym historycznym fałszerstwem, które celowo ukrywa żywe świadectwo pierwszych chrześcijan i ich Pasterzy, którzy byli prześladowani i męczeni z powodu swojej wiary, odmowy palenia kadzidła pod pomnikiem Cezara, ich moralnego postępowania w przeciwieństwie do zepsutych zwyczajów pogan. To konsekwentne świadectwo, nawet kobiet i dzieci, powinno zawstydzić tych, którzy bezczeszczą Dom Boży, oddając cześć pachamamie, aby ulegać amazońskim urojeniom zielonego ładu, dając zgorszenie niewinnym i obrażając Boski Majestat swoimi bałwochwalczymi aktami. Czy to właśnie nie jest  „wpatrywaniem się w samego siebie”, które doszło już do punktu łamania Pierwszego Przykazania, aby tylko realizować własne ekumeniczne bujdy?Nie dajmy się zwieść tym uwodzicielskim słowom, które nie zostały rzucone przypadkowo. Kościół Chrystusowy nigdy nie był „wpatrzony w siebie”, lecz w Chrystusa, ponieważ jest  Mistycznym Ciałem, którego Głową jest Chrystus, a bez Głowy nie może istnieć. Z drugiej strony, ta rozpaczliwie światowa, pozbawiona nadprzyrodzonych horyzontów wersja Kościoła, która określa się jako „kościół soborowy”, jest bezwzględnie „wpatrzona w siebie”. Sprawuje ona swoją władzę poprzez oszustwo, przedstawiając się jako zwolennik powrotu do czystości swoich początków, po wiekach, w których Kościół, rzekomo zamknął się „w obudowie wygód i przekonań”, a jednocześnie udaje, że jest w stanie fałszować nauczanie, które Chrystus nakazał wiernie przekazywać.Jakież to niby „wygody” wyróżniały dwutysiącletnią historię Oblubienicy Baranka?  Chyba takie jak; nieprzerwane prześladowania, które cierpiała, krew przelaną przez Jej męczenników, walki toczone przeciwko Niej przez heretyków i schizmatyków oraz zaangażowanie Jej sług w szerzenie Ewangelii i moralności chrześcijańskiej? A jakie trudności może mieć „kościół soborowy”, który licząc na przetrwanie; nie ma żadnych przekonań, gorliwie ulega wymaganiom świata, podąża za zieloną ideologią i transhumanizmem, błogosławi związki homoseksualne, mówi, że jest gotów przyjąć grzeszników bez żądania ich nawrócenia oraz zgadza się z potężnymi tego świata nawet w popieraniu propagandy szczepień?Jest coś strasznie egocentrycznego, typowego dla lucyferiańskiej pychy, w twierdzeniu, że jesteśmy lepsi od tych, którzy nas poprzedzili, niesłusznie zarzucając im autorytaryzm, którego ten, który przemawia, jest najlepszym przykładem i którego cel jest diametralnie sprzeczny ze zbawieniem dusz.Kolejnym przejawem „wpatrywania się w siebie” jest chęć narzucenia Kościołowi struktury demokratycznej, która obala zasadniczo monarchiczny (wręcz powiedziałbym imperialny) ustrój pożądany przez Chrystusa. Istnieje Kościół nauczający (Ecclesia docens) złożony z Pasterzy pod przewodnictwem Papieża oraz Kościół uczący się (Ecclesia discens) złożony z Ludu Bożego, wiernych.Likwidacja ustroju hierarchicznego – który Bergoglio określa jako „brzydki grzech klerykalizmu, który zabija owce, nie prowadzi ich, nie sprawia, że rosną” – ma na celu inne i o wiele poważniejsze oszustwo, w istocie prawdziwy przewrót w ciele kościelnym. Jest to  udawanie, że można podzielić się władzą tych, na których spoczywa odpowiedzialność za przekazywanie autentycznego Magisterium, z tymi, którzy, nie są wyświęceni, a więc nie wspomagani łaską stanu i mają prawo być prowadzeni na bezpieczne pastwiska.Słowo magister niesie w sobie ontologiczną wyższość tych, którzy uczą, nad tymi, którzy uczą się tego, czego jeszcze nie wiedzą. 

Pasterz z pewnością nie może decydować wraz z owcami, w którym kierunku je poprowadzi, ponieważ jako stado nie wiedzą, dokąd iść i są narażone na ataki wilków. Przekonanie, że stawianie sobie pytań „o własną naturę i misję” może stanowić powrót do źródeł, jest kolosalnym kłamstwem: „Wy jesteście przyjaciele moi, jeśli czynić będziecie, co ja wam rozkazuję.” – powiedział Chrystus (J 15, 14).I tak samo muszą rozkazywać Jego Słudzy, którzy jako tacy, dopóki pozostają Mu poddani, sprawują zastępczą władzę Głowy Mistycznego Ciała. Są oni Sługami (łac. minister = sługa, od minus oznaczające hierarchiczną niższość), podlegającymi władzy swego Mistrza. Tak więc Hierarchia katolicka jest Magister(nauczyciel) w nauczaniu tylko tego, co jako Minister(sługa) otrzymała od Chrystusa i zazdrośnie powinna tego strzec.Potwierdzenie tej demokratycznej i antyhierarchicznej wizji „kościoła soborowego” znajdujemy przede wszystkim w jego liturgii, w której służebna rola celebransa jest niemal zanegowana na rzecz „ludu kapłańskiego”, co w teorii określił Lumen Gentium, a  czarno na białym zostało sformułowane w heretyckim  art. 7 Institutio Generalis Mszału Montiniego z 1969 r.: „Wieczerza Pańska lub Msza Św. jest świętą synapsą lub zgromadzeniem ludu Bożego, któremu przewodniczy kapłan,  aby obchodzić pamiątkę Pana. Obietnica Chrystusa odnosi się zatem do zgromadzenia Kościoła Świętego: „Gdzie dwaj albo trzej są zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18: 20).” Co to jest, jeśli nie właśnie „wpatrywanie się w samego siebie” do tego stopnia, że modyfikuje samą definicję Mszy zgodnie z „duchem Soboru” i w sprzeczności z dogmatycznymi kanonami Soboru Trydenckiego i całego Magisterium przed SW II?Kościół nie jest i nie może być demokratyczny ani „synodalny”, jak niektórzy lubią Go dziś eufemistycznie nazywać. Święty Lud Boży nie „istnieje po to, by prowadzić innych”, ale raczej po to, by istniała Hierarchia, która zapewnia mu nadprzyrodzone środki do osiągnięcia wiecznego celu, i aby ci „inni” – liczni, ale nie wszyscy – mogli zostać doprowadzeni przez Opatrzność Bożą do jednej owczarni pod przewodnictwem jednego Pasterza. „A ja mam inne owce, które nie są z tej owczarni; te też muszę prowadzić” (J 10, 16).Zdecydowane potępienie przez kardynała Muellera zagrożenia, jakie niesie ze sobą heretyckie podejście do synodalności – którego złowrogie owoce są już widoczne – jest w tym sensie uzasadnione i świadczy o poważnym niepokoju wielu pasterzy, rozdartych między wiernością katolickiej ortodoksji a zdradą dokonywaną przez jej najbardziej niegodnych współczesnych strażników. Nie byli oni być może przeciwni „kościołowi soborowemu” i przeciw „soborowi”  – dopóki jego niszczący wpływ na życie poszczególnych  wiernych, na całe ciało kościelne i na świat, nie stał się aż tak oczywisty.Jednak dzisiaj, w obliczu dowodów na najbardziej kompletną i katastrofalną porażkę SW II i jego nieszczęsnej decyzji o porzuceniu Świętej Tradycji, nawet najbardziej zachowawczy i umiarkowani członkowie Hierarchii są zmuszeni przyznać bardzo ścisłą korelację pomiędzy celem, który został wyznaczony, środkami, które zostały przyjęte i rezultatem, który został uzyskany. Rzeczywiście, właśnie biorąc pod uwagę cel, który chciano osiągnąć, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy to, co entuzjastycznie ogłoszono nam jako „soborową wiosnę”, nie było jedynie pretekstem, za którym w rzeczywistości krył się milczący plan skierowany przeciwko Kościołowi Chrystusa.Wierni nie tylko nie uczestniczą z większą świadomością w Świętych Tajemnicach, jak im obiecano, ale uważają je za zbędne, sprowadzając uczestnictwo we Mszy Św. do najniższego poziomu. Nie można też powiedzieć, że młodzi ludzie mogą znaleźć coś ekscytującego lub heroicznego wybierając kapłaństwo lub życie zakonne, ponieważ oba te powołania zostały zbanalizowane, pozbawione swojej specyfiki, sensu ofiary i poświęcenia na wzór naszego Pana, które musi nieść ze sobą każde prawdziwie katolickie działanie. Życie świeckie stało się barbarzyńskie ponad wszelką miarę, a wraz z nim moralność publiczna, świętość małżeństwa, szacunek dla życia i porządek Stworzenia.

Jednocześnie, propagandyści SW II wychodzą naprzeciw wyzwaniom bioinżynierii, transhumanizmu, marzą o masowo produkowanych istotach podłączonych do globalnej sieci, tak jakby manipulowanie ludzką naturą nie było satanistyczną aberracją, niegodną jakiegokolwiek rozważania. Słyszymy ich jak perorują, że „wykluczenie migrantów jest obrzydliwe, jest grzechem, jest przestępstwem”, podczas gdy organizacje pozarządowe, Caritas i stowarzyszenia opieki społecznej czerpią zyski z handlu nielegalnymi imigrantami na koszt państwa i odmawiają opieki nad własnymi obywatelami, którzy zostali opuszczeni przez instytucje i są nękani przez kryzysy wywołane przez System. Wzywają „suwerenne” narody do rozbrojenia i sprawiają, że obywatele wstydzą się swojej tożsamości, ale rozprawiają o legalności wysyłania broni na Ukrainę, dla rządu, który jest marionetką Nowego Porządku Świata, finansowanym przez organizacje globalistyczne i inne „elitarne” instytucje.Inny bardzo poważny błąd teologiczny, który fałszuje prawdziwą naturę Kościoła, leży w zasadniczo sekularystycznych podstawach soborowej eklezjologii, nie tylko w odniesieniu do wizji instytucji Kościoła i Jego roli w świecie, ale także w zerwaniu  hierarchicznej komplementarności, między duchową władzą Kościoła a świecką władzą państwową, z których obie mają swoje źródło w Panowaniu Chrystusa. Temat ten, pozornie złożony, a traktowany pobieżnie przez uczonych SW II, był przedmiotem niedawnej interwencji Josepha Ratzingera,  którą planuję omówić w osobnym eseju.„Ty, który nas kochasz – mówił Bergoglio w homilii na „Wspomnienie św. Jana XXIII” – uwolnij nas od domniemania samowystarczalności i od ducha światowej krytyki. Zapobiegaj wykluczeniu nas z jedności. Ty, który z miłością nas karmisz, wyprowadź nas z zamknięcia, jakim jest samozachwyt. Ty, który pragniesz, abyśmy byli zjednoczoną owczarnią, zachowaj nas od form polaryzacji i „izmów”, które są dziełem szatana.”Te słowa są wyrazem niesłychanej bezczelności, wręcz szyderstwa. Otóż nadszedł czas, aby duchowni i wierni „soborowego kościoła” zadali sobie pytanie; czy to nie „soborowy kościół”  zakłada, że może być samowystarczalny, karmi światową krytykę wyśmiewając dobrych katolików jako sztywnych i nietolerancyjnych, świadomie wyklucza się z jedności z Tradycją i z dumą grzeszy samozachwytem?

+ Carlo Maria Viganò, Arcybiskup 26 października 2022 r

tłum. Sławomir Soja

Kościół posoborowy jest nową religią?

Kościół posoborowy jest nową religią

[Nie za wszystkimi kategorycznymi wnioskami się zgadzam, ale z ogromną większością.. Znak ? w tytule – mój. MD]

Brat Piotr Dimond, O.S.B.Brat Michał Dimond, O.S.B.16 September 2022

W kościele posoborowym jest wiele herezji. Ten artykuł skupi się na tej, która jest bardzo rozpowszechniona i dość widoczna w sekcie Vaticanum II. Jak dowodzi nasz materiał, sekta posoborowa nie jest Kościołem Katolickim, ale przepowiedzianym Kontr-Kościołem czasów ostatecznych. W numerze 8 dekretu Vaticanum II o ekumenizmie czytamy:

Sobór Watykański II, Unitatis redintegratio (Dekret o ekumenizmie) #8: „W pewnych specjalnych okolicznościach, takich jak zapowiedziane modły „o jedność”, oraz na zebraniach ekumenicznych, dopuszczalne jest, a nawet pożądane zespolenie katolików z braćmi odłączonymi w modlitwie.”[1]

Ten dokument Soboru Watykańskiego II popiera tak zwane spotkania ekumeniczne z heretykami i schizmatykami, takimi jak protestanci i wschodni „prawosławni”, i aprobuje wspólną modlitwę z nimi na takich spotkaniach. Jak zobaczymy, jest to całkowicie sprzeczne z tym, czego zawsze nauczał Kościół Katolicki. To nauczanie posoborowe jest złe i heretyckie.

W swojej encyklice Mortalium Animos z 1928 r. papież Pius XI potępił tzw. spotkania międzyreligijne i stwierdził, że opinia, na której się one opierają, jest równoznaczna z apostazją.

Papież Pius XI, Mortalium Animos (#2), 6 stycznia 1928 r.: „W tym celu urządzają zjazdy, zebrania i odczyty z nieprzeciętnym udziałem słuchaczy i zapraszają na nie dla omówienia tej sprawy wszystkich, bez różnicy, pogan wszystkich odcieni, jak i chrześcijanKatolicy nie mogą żadnym  paktowaniem pochwalić takich usiłowań, ponieważ one zasadzają się na błędnym zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne,… Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz  odstępują również  od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie  Z tego  jasno wynika, że od religii, przez  Boga  nam  objawionej, odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera.”[2]

W tej encyklice nauczał także:

Papież Pius XI, Mortalium Animos (# 10), 6 stycznia 1928 r.: „Jasną rzeczą więc jest, Czcigodni Bracia, dlaczego Stolica Apostolska swym wiernym nigdy nie pozwalała, by brali udział w zjazdach niekatolickich…”[3]

Jak widzimy, Kościół Katolicki nigdy nie pozwalał katolikom na udział w spotkaniach lub zgromadzeniach niekatolików. Aktywne asystowanie lub branie udziału w kulcie niekatolickim jest grzechem śmiertelnym i pogwałceniem prawa Bożego. Ta boska zasada prawa została również powtórzona w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1917 roku. 

Kanon 1258.1, 1917 r. Kodeks Prawa Kanonicznego: „Haud licitum est fidelibus quovis modo active assistere seu partem habere in sacris acatholicorum.”
„Nie jest dozwolone, aby wierni w jakikolwiek sposób aktywnie uczestniczyli w obrzędach religijnych niekatolików lub brali w nich udział.”[4]

Ważne jest, aby zrozumieć, dlaczego ta działalność jest zabroniona i co stanowi aktywny udział w obrzędach religijnych niekatolików. Głównym powodem, dla którego wielu nie dostrzega jasno, co reprezentuje kryzys posoborowy i jacy są jego fałszywi przywódcy (tj. heretyccy antypapieże), jest brak czystej wiary i fundamentalnego zrozumienia odpowiednich zasad katolickich.

Zanim przejdziemy dalej, należy zauważyć, że ten artykuł dotyczy aktywnego uczestnictwa w niekatolickim nabożeństwie lub przyłączenia się do niekatolickiej modlitwy lub nabożeństwa, co zawsze było zabronione. W tym artykule nie mówimy o małżeństwach mieszanych, które były zniechęcane, ale czasami tolerowane, lub przyjmowaniu sakramentu od niekatolika w niebezpieczeństwie śmierci i podobnych rzeczach. Tego rodzaju komunikacja nie stanowiła czynnego udziału w niekatolickim kulcie, który nigdy nie jest dozwolony. Nie daj się więc zwieść nieuczciwym obrońcom kościoła posoborowego, którzy czasami wprowadzają ludzi w zakłopotanie, przywołując poprzednie rodzaje komunikacji z niekatolikami, które były czasami dozwolone w historii Kościoła, jak gdyby stanowiły precedens lub uzasadnienie dla fałszywej nauki sekty Vaticanum II o aktywnym udziale w niekatolickim nabożeństwie, podczas gdy wcale tak nie jest.

Aby pokrótce przedstawić istotne zasady w tej sprawie, chciałbym zacytować przedsoborową rozprawę kanonisty ks. Ignacego Szala. Została ona wydana w 1948 r. przez Catholic University of America Press z imprimatur. Nie zgadzamy się ze wszystkim, co pisze w tej książce, ale przedstawia ona wiele dobrych uwag i przytacza istotne fakty w artykułowaniu odwiecznego nauczania Kościoła Katolickiego, że zabrania się w jakikolwiek sposób brać udziału w niekatolickim kulcie.

W poniższych fragmentach zajmuje się on przede wszystkim communicatio in sacris, (tj. jedność w sprawach świętych) ze schizmatykami (takimi jak wschodni dysydenci lub wschodni „prawosławni”), ale to, co mówi, odnosi się do protestantów, żydów, muzułmanów itd.

Ks. Ignacy Szal, Komunikacja katolików ze schizmatykami, Imprimatur 1948 r., s. 43-46: „Czynne uczestnictwo religijne ze schizmatykami jest zawsze wewnętrznie zabronione . Przyczyny tego absolutnego zakazu z kan. 1258.1 mają swoje źródło w naturalnym i pozytywnym prawie Bożym. Te powody to: 1) Kościół jest jedyną istniejącą de iure prawdziwą społecznością religijną, w której wolno oddawać Bogu należny Mu kult; 2) należy unikać wywoływania zgorszenia poprzez quasi-aprobatę fałszywej sekty; oraz 3) należy skutecznie neutralizować niebezpieczeństwo odstępstwa od prawdziwej wiary. 

W konsekwencji pierwszego powodu niedozwolone jest aktywne asystowanie lub branie udziału we wszystkich formach kultu sprawowanego przez niekatolików… Akty kultu religijnego wykonywane przez sekty schizmatyckie są aktami kultu przesądnego, a zatem są zabronione. Wynika to z natury przesądów, które oznaczają albo kult fałszywego bóstwa, albo bezprawny kult prawdziwego bóstwa… Pastorom nie wolno wykonywać świętych obrzędów… Wszelkie rodzaje aktywnej komunikacji religijnej z niekatolikami są kategorycznie zabronione… Tak jak zabrania się jawnego wyznawania wiary w fałszywą sektę, tak też zabrania się działalności, które mają znaczenie religijne i które są stosowane w świętych funkcjach religijnych fałszywej sekty.”[5]

Jak widać, różne powody sprawiają, że czynne uczestnictwo w kulcie niekatolickim jest kategorycznie zabronione. Taka aktywna komunikacja religijna jest sprzeczna z prawem Bożym i jest równoznaczna z fałszywym wyznaniem wiary, ponieważ łączy się z przesądnym lub niedozwolonym kultem. Stwarza to fałszywe wrażenie, że niekatolik jest aprobowany w prowadzeniu nielegalnego lub fałszywego kultu, i prawie zawsze wiąże się to z dodatkowym grzechem zgorszenia. Mając to na uwadze, uważna osoba powinna natychmiast rozpoznać, co to oznacza dla sekty posoborowej i jej szalejącego, fałszywego ekumenizmu.

Aby zilustrować, jak jest to poważne, zgodnie z kanonem 2316 Kodeksu z 1917 r., zaangażowanie się w tylko jeden taki akt aktywnego uczestnictwa z heretykami lub świadome pomaganie w propagowaniu herezji, czyni kogoś formalnie podejrzanym o herezję, a jeśli ta osoba zignoruje ostrzeżenia w ciągu sześciu miesięcy, zostanie uznana za heretyka. Ale osoba nie musi otrzymywać ani ignorować ostrzeżeń kanonicznych, aby stać się notorycznym heretykiem w tej lub innych kwestiach. Jeśli jakaś osoba wielokrotnie angażuje się w niekatolicki kult przeciwko nauce katolickiej i popiera taką działalność poprzez powtarzające się działania i/lub nauczanie publiczne, tak jak robią to przedstawiciele sekty posoborowej, osoba ta jest heretykiem, w rzeczywistości notorycznym heretykiem.

Prawo Kościoła Katolickiego w tej sprawie dotyczy publicznych aktów kultu niekatolickiego i to właśnie omawiamy w tym artykule.

Podajmy kilka konkretnych przykładów tego, co stanowi czynny udział w niekatolickim kulcie. Kiedy niekatolicy prowadzą publiczną modlitwę lub kult, następujące rzeczy stanowią potępiony czynny udział: łączenie się z nimi w modlitwie, błogosławienie ich lub dawanie wspólnych „błogosławieństw” z nimi, odpowiadając na ich modlitwy, śpiewać z nimi lub śpiewać na przemian z nimi, wręczanie im przedmiotów, takich jak świece itp. używanych do kultu lub otrzymywanie od nich podobnych przedmiotów, gra na organach lub instrumencie muzycznym dla ich kultu, uczestniczenie w czytaniu pism świętych, wnoszenie ikon do ich kultu lub miejsca kultu, palenie lamp podczas ich kultu lub miejsca kultu i wiele podobnych rzeczy.

Wszystkie te rzeczy zawsze były potępiane przez Kościół. Jest tak wiele odpowiedzi od kongregacji rzymskich, które zabraniają wszystkich takich działań, że gdyby ktoś je wszystkie zacytował, ten artytuł stałby się bardzo długi. Po prostu przytoczę kilka fragmentów ks. Ignacego Szala o kilku z tych wypowiedzi, aby ludzie zrozumieli, jak potępiony jest aktywny udział w niekatolickich modlitwach czy nabożeństwach.

„W Aktach Świętej Kongregacji Rozkrzewiania Wiary z 1769 r. znajduje się również napomnienie, które wzywało biskupów do zabronienia swoim kapłanom i wiernym komunikowania się ze schizmatykami w ich modlitwach. Adhortacja stwierdzała, że zakaz ten został ogłoszony przez wszystkie Sobory Święte.[6]

Zgodnie z oświadczeniem Świętego Oficjum z dnia 7 sierpnia 1704 r.: „Zakazano katolikom obecności na Mszach i oficjalnych publicznych modlitwach schizmatyków, nawet jeśli modlitwy nie zawierały niczego, co byłoby sprzeczne z wiarą lub sprzeczne z rytem katolickim.”[7]

„5 grudnia 1668 r. Święte Oficjum poinstruowało biskupa Trebinje, aby nakazał podlegającym mu katolikom, by nie chodzić na mszę ani na publiczne modlitwy do kościołów schizmatyków i ostrzec ich, że nie są związani nakazem słuchania mszy, gdy nie było celebracji katolickiej Mszy.”[8]

Zgodnie z odpowiedzią Świętego Oficjum z 13 stycznia 1818 r. wejście do kościołów heretyków stało się złem: „1) jeśli wchodziło się z zamiarem asystowania przy heretyckich obrzędach; 2) jeśli czyjeś wejście rzeczywiście sugerowało lub nawet pozornie wiązało się ze współudziałem w świętych czynnościach (communicatio in divinis) z heretykami, a zatem stwarzało okazję do zgorszenia…”[9]

Było wiele innych oświadczeń, które zabraniały jakiejkolwiek działalności, która obejmowałaby lub oznaczała udział w niekatolickim kulcie. Można też przytoczyć różne wypowiedzi papieży.

Papież Pius IX, Neminem vestrum (#5), 2 lutego 1854 r.: „Chcemy, abyście wiedzieli, że ci sami mnisi zesłali Nam wspaniałe wyznanie wiary i doktryny katolickiej… Wymownie uznali i dobrowolnie przyjęli przepisy i dekrety, które papieże i święte kongregacje publikowały lub miały publikować – zwłaszcza te, które zakazują communicatio in divinis (tj. jedność w sprawach świętych) ze schizmatykami.”[10]

Odnośnie „starych katolików”, którzy byli heretykami i schizmatykami, którzy odrzucili dogmatyczną definicję nieomylności papieskiej Soboru Watykańskiego I, papież Pius IX stwierdził, co następuje.

Papież Pius IX, Graves ac diuturnae (# 4), 23 marca 1875 r.: „Oni [wierni] powinni całkowicie unikać ichuroczystości religijnych, budynków i krzeseł zarazy, które bezkarnie ustanowili, aby przekazywać święte nauki. Powinni unikać ich pism i wszelkiego kontaktu z nimi. Nie powinni mieć żadnych kontaktów ani spotkań z uzurpatorami księży i odstępców od wiary…”[11]

W 1791 r. papież Pius VI wypowiedział się na temat księży, którzy odłączyli się od Kościoła, akceptując heretycką konstytucję cywilną duchowieństwa we Francji.

Papież Pius VI, Charitas (#31-32), 13 kwietnia 1791 r.: „Wyżej wymienieni niech unikają i potępiają świętokradzkich intruzów. Nie utrzymujcie z nimi wspólnoty, szczególnie w zakresie czci Bożej.”[12]

W swojej encyklice Arcanum z 1880 r. (nr 43) z 10 lutego 1880 r. papież Leon XIII ostrzegał również przed łącznością w sprawach religijnych z niekatolikami.

Papież Leon XIII, Arcanum (#43), 10 lutego 1880 r.: „Czuwać należy, aby zbyt pochopnie nie zawierano związków małżeńskich z osobami, nie wyznającymi wiary katolickiej, wątpić bowiem można, aby panowała zgodność poglądów wśród tych, którzy różnią się w wyznawaniu wiary. I z tego względu od takich związków odwodzić należy, że one dają okazję do uczestnictwa w kulcie Bożym akatolickim, cokatolikom nie jest dozwolone,…”[13]

Otóż, cytowany przez nas fragment z Soboru Watykańskiego II aprobuje czynny udział w niekatolickim kulcie (który Kościół Katolicki całkowicie potępia), ponieważ fragment ten dotyczy łączenia się w modlitwach z niekatolikami podczas tzw. spotkań ekumenicznych, na których niekatolicy prowadzą publiczną modlitwę sekt i kult według swoich niekatolickich obrządków. Tak więc posoborowe nauczanie jest nie do obrony, jest złe i heretyckie. Położyło ono podwaliny pod seryjny fałszywy ekumenizm, który jest przyjmowany, nauczany i egzekwowany przez antypapieży Vaticanum II i w „diecezjach” na całym świecie. Krótko mówiąc, fakty, które omawiamy, dowodzą, że fałszywy ekumenizm Vaticanum II jest notoryczną herezją, a każdy, kto go broni, jest heretykiem i fałszywym nauczycielem, który prowadzi ludzi do grzechu śmiertelnego.

Fałszywe nauczanie Soboru Watykańskiego II o wspólnej modlitwie i kulcie z niekatolikami zostało poparte wieloma późniejszymi oświadczeniami antypapieży, np. w nowym katechizmie antypapieża Jana Pawła II, paragraf 1399, jego pierwsza encyklika Redemptor Hominis #6, jego encyklika Ut unum sint #21 i następne, Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu i wiele więcej.

Jan Paweł II, Redemptor Hominis (#6), 4 marca 1979 r.: „W inny sposób i w innej mierze należy odnieść to samo do działalności mającej na celu zbliżenie z przedstawicielami innych religii, pozachrześcijańskich, wyrażającej się w dialogu, w spotkaniach, we wspólnej modlitwie, w odkrywaniu tych skarbów ludzkiej osobowości, których — jak dobrze wiemy — nie brak również wyznawcom tych religii.”[14]

W Ut unum sint antypapież Jan Paweł II kontynuuje polecanie i nauczanie tego, co Kościół katolicki zawsze potępiał, a mianowicie wspólnego kultu z niekatolikami.

Jan Paweł II, Ut unum sint (#21), 25 maja 1995 r.: „Miłość ta znajduje najpełniejszy wyraz we wspólnej modlitwie.Sobór nazywa modlitwę duszą całego ruchu ekumenicznego,.. Nawet gdy nie jest to w znaczeniu formalnym modlitwa o jedność chrześcijan, ale w innych intencjach, na przykład o pokój, modlitwa staje się sama z siebie wyrazem i potwierdzeniem jedności. Poprzez wspólną modlitwę chrześcijan sam Chrystus zostaje zaproszony do wspólnoty modlących się: „gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 20).’”[15]

Jan Paweł II, Ut unum sint (#22), 25 maja 1995 r.: „Na ekumenicznej drodze do jedności trzeba przypisać stanowczy prymat wspólnej modlitwie— modlitewnemu zjednoczeniu wokół samego Chrystusa. Jeśli chrześcijanie, pomimo podziałów, będą umieli jednoczyć się coraz bardziej we wspólnej modlitwie wokół Chrystusa, głębiej sobie uświadomią, o ile mniejsze jest to wszystko, co ich dzieli, w porównaniu z tym, co ich łączy.”[16]

Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu, ogłoszony w 1993 r. przez Jana Pawła II i Radę ds. „Popierania Jedności Chrześcijan”, jest jednym z najbardziej zdumiewających dokumentów, jakie opracował Kontr-Kościół Vaticanum II. Zasadniczo jest to podręcznik, jak popełniać grzechy przeciwko wierze. Wyraźnie zaleca te same działania, które zostały wyraźnie potępione przez Kościół.

Dyrektoriumw sprawie realizacjizasad inorm dotyczących ekumenizmu #118: „Gdy chodzi o celebracje liturgiczne sprawowane w innych Kościołach i Wspólnotach eklezjalnych, radzi się katolikom uczestniczyć w psalmach, responsoriach, hymnach i wspólnych gestach Kościoła, który ich zaprosił. Jeśli gospodarze to im proponują, mogą oni odczytać dany tekst lub wygłosić homilię.”[17]

Jak widzieliśmy, jest to potępione przez nauczanie katolickie.

Dyrektoriumw sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu #50. „Podczas gdy troska o przywrócenie jedności chrześcijan dotyczy całego Kościoła, duchowieństwa i świeckich, zakonów i zgromadzeń zakonnych oraz stowarzyszeń życia apostolskiego… zachęca się ich do stosowania w praktyce, w ramach konkretnych możliwości i ograniczeń ich zasad życia, następujących postaw i działania:… c) biorąc pod uwagę okoliczności miejsca i osób, organizować spotkania chrześcijan różnych kościołów i wspólnot eklezjalnych w celu modlitwy liturgicznej, dla rekolekcji oraz dla głębszego zrozumienia chrześcijańskich tradycji duchowych…”[18]

Potępia to nauczanie katolickie. Jest wiele innych rzeczy, które moglibyśmy przytoczyć, w tym to, jak Dyrektorium zniechęca katolików do nawracania niekatolików. Odnośnie tego notorycznie heretyckiego katalogu grzechu, Antypapież Jan Paweł II stwierdził w Ut unum sint :

Jan Paweł II, Ut unum sint (#16), 25 maja 1995 r.: „Nieco później Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu, opublikowane z moją aprobatą przez Papieską Radę ds. Popierania Jedności Chrześcijan, zastosowało je na polu duszpasterstwa.”[19]

To heretyckie Dyrektorium o Ekumenizmie, zatwierdzone przez Antypapieża Jana Pawła II i Radę ds. Popierania Jedności Chrześcijan, również jasno pokazuje, że wprowadza w życie nauczanie i zasady Soboru Watykańskiego II.

Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu #53: „… a) Papieska Rada zajmuje się właściwą interpretacją zasad ekumenizmu oraz środkami wprowadzania ich w życie; realizuje postanowienia Soboru Watykańskiego II w zakresie ekumenizmu …”[20]

Interesujące jest również to, że kiedy papież Pius XI mówi, że Stolica Apostolska nigdy nie pozwalała swoim poddanym na udział w spotkaniach niekatolików, używa łacińskiego słowa ’conventibus ’, które oznacza spotkania, zgromadzenia lub zebrania. Cóż, w bezpośredniej sprzeczności z nauczaniem Piusa XI, Sobór Watykański II używa dokładnie tego samego słowa „conventibus”, kiedy zatwierdzał i zalecał wspólną modlitwę na takich spotkaniach.

Jest tak wiele przykładów – być może tysiące – antypapieży z sekty posoborowej i jej odstępców, tzw. biskupów i księży, angażujących się w fałszywy ekumenizm i czynny udział w niekatolickich kultach potępionych przez Kościół, że zajęłoby to zbyt dużo czasu, aby objąć nawet znaczną część z nich. Jest to regularne zjawisko w Kontr-Kościele Vaticanum II. Przez lata udokumentowaliśmy wiele z tych incydentów w naszej książce, filmach i artykułach. Jednak chcę skupić się tylko na kilku przykładach antypapieża Jana Pawła II, antypapieża Benedykta XVI i antypapieża Franciszka. Dużo więcej o każdym z antypapieży znajdziesz w naszym materiale.

W 1982 r. antypapież Jan Paweł II wziął udział we wspólnym nabożeństwie z anglikańskim „arcybiskupem” Canterbury w katedrze w Canterbury. On i notorycznie heretycki anglikanin modlili się razem, modlili się przy ołtarzu, a nawet udzielili „wspólnego błogosławieństwa”. To publiczny grzech śmiertelny i przejaw herezji.

W 1999 roku Jan Paweł II wyjechał do Rumunii i brał czynny udział w liturgii „prawosławnej” z Teoctist. To jest grzech śmiertelny i przejaw herezji. Przy różnych okazjach spotykał się z Teoctistem i podpisał z nim wspólną deklarację. W 1999 roku Teoctist ujawnił również, że Jan Paweł II przekazał mu darowiznę na budowę katedry, która okazała się kwotą 100 000 dolarów. W 2018 roku Franciszek zrobił coś podobnego, wpłacając 100 000 euro na pierwszy klasztor „prawosławny” w Austrii. Co ciekawe, 29 stycznia 1828 r. Święta Kongregacja Rozkrzewiania Wiary uznała za niedozwolone dawanie jałmużny na kościół schizmatycki.

„…Święta Kongregacja Rozkrzewiania Wiary w dniu 29 stycznia 1828 r. odpowiedziała, że dawanie jałmużny na kościół schizmatycki jest niedozwolone.”[21]

W 1983 roku Jan Paweł II udał się do kościoła luterańskiego z okazji 500. rocznicy urodzin heretyka Marcina Lutra. Podczas gdy on i luterański „pastor” modlili się razem przed ołtarzem, „błogosławił” zgromadzenie jednocześnie i wspólnie intonowali wyznanie wiary . To jest publiczny grzech śmiertelny i wyraz herezji. Moglibyśmy bez końca podawać inne przykłady aktywnego udziału Jana Pawła II w niekatolickim kulcie w odniesieniu do heretyków i schizmatyków, ale robił to również z poganami, Żydami i muzułmanami.

13 kwietnia 1986 r. Jan Paweł II udał się do synagogi rzymskiej, wziął udział w żydowskiej ceremonii i pochylił głowę, gdy Żydzi modlili się o przyjście ich „Mesjasza”. To akt odstępstwa. Co ciekawe, św. Tomasz z Akwinu powiedział, że gdyby ktoś oddawał cześć przy grobie Mahometa, zostałby uznany za odstępcę. ( Summa Theologiae, Secunda Secundae , pyt. 12, A. 2, Obj. 2. Jest to cytowane w Obj. 2, aw odpowiedzi św. byłoby odstępstwem.)

Oddawanie czci przy grobie Mahometa byłoby odstępstwem, ponieważ uczestnictwo w niekatolickich formach kultu jest równoznaczne z wyznaniem wiary w tej fałszywej religii, jak już omówiliśmy. Jan Paweł II i różni antypapieże Vaticanum II regularnie dopuszczali się tego rodzaju aktów apostazji. Pamiętaj, herezja i apostazja mogą przejawiać się zarówno czynem, jak i słowem. Jan Paweł II często otrzymywał „błogosławieństwa” od pogan.

8 sierpnia 1985 r. Jan Paweł II modlił się z afrykańskimi animistami (szamanami).

Jan Paweł II tak wspominał spotkanie: „…po raz pierwszy modliłem się również z grupą animistów .”[22]

To odstępstwo. W Cotonou w Afryce 4 lutego 1993 r. śpiewające dziewczęta potraktowały Jana Pawła II „wprowadzającym w trans” tańcem voodoo. Jan Paweł II organizował także wydarzenia w Asyżu i brał w nich czynny udział. Organizując wydarzenia w Asyżu i aktywnie w nich uczestnicząc, Jan Paweł II przyłączył się do fałszywego kultu wszystkich różnych religii w Asyżu. Był to publiczny grzech śmiertelny najwyższej rangi i wyraz apostazji. Kariera Jana Pawła II charakteryzowała się indyferentyzmem i uczestnictwem w fałszywych formach kultu. Oczywiście, taki publiczny heretyk i publiczny śmiertelny grzesznik nie mógł być katolickim papieżem, a tym bardziej świętym. To jeden z powodów, dla których kult jego wizerunku, poprzez jego nieważną kanonizację, jest wspomniany w Apokalipsie, o którym mowa w naszym materiale. Kiedy oszukani członkowie Kontr-Kościoła Soboru Watykańskiego II akceptują notorycznie niegodziwego apostatę antypapieża Jana Pawła II jako świętego – człowieka, którego kariera charakteryzowała się obojętnością, publicznymi grzechami śmiertelnymi przeciwko wierze i uczestnictwem w fałszywym kulcie religijnym – stają się uwikłani w jego grzechy. Komentatorzy internetowi i inni, którzy uważają Jana Pawła II za świętego, nie mają pojęcia, są oszukani i na drodze do piekła.

Moglibyśmy omówić znacznie więcej o antypapieżu Janie Pawle II, ale przejdźmy do Benedykta XVI.

Benedykt XVI regularnie brał udział w kulcie niekatolickim. 19 sierpnia 2005 brał czynny udział w synagodze żydowskiej w Kolonii w Niemczech. Przyłączył się do Żydów w modlitwie kadisz i wykonał wiele gestów świadczących o jego aktywnym udziale . To jest odstępstwo .

30 listopada 2006 r. Benedykt XVI modlił się jak muzułmanie w stronę Mekki w Błękitnym Meczecie w Turcji. Skrzyżował nawet ręce w muzułmańskim geście modlitewnym zwanym „gestem spokoju”. To jest odstępstwo.

23 września 2011 r. Benedykt XVI odwiedził kościół luterański w Erfurcie w Niemczech. Tam wychwalał Marcina Lutra i brał czynny udział w nabożeństwie luterańskim. Wspólnie „błogosławił” lud z luterańskim „pastorem”, a nawet modlił się z żeńskim „biskupem” luterańskim. Skłonił się przed ołtarzem luterańskim. To publiczny grzech śmiertelny i wyraz jawnej herezji.

17 września 2010 r. Benedykt XVI wziął udział w nabożeństwie anglikańskim w Opactwie Westminsterskim wraz z prohomoseksualnym anglikańskim „arcybiskupem” Rowanem Williamsem. Wspólnie przeszli do kościoła protestanckiego, wspólnie się modlili i udzielili wspólnego „błogosławieństwa”. To jest przejaw fałszywej religii. Benedykt XVI zorganizował w 2011 roku własne ohydne wydarzenie w Asyżu. Nie tylko brał czynny udział w tym wydarzeniu odstępstwa, ale jako gospodarz i organizator przyłączył się w ten sposób do fałszywego kultu wszystkich pogan, heretyków itp., którzy prowadzili fałszywy kult podczas tego wydarzenia.

Moglibyśmy podać wiele innych przykładów śmiertelnie grzesznego udziału Benedykta XVI w fałszywym kulcie. To nie tylko coś, co robił często, to coś, co wyraźnie aprobował swoimi słowami. 18 stycznia 2008 r. w przemówieniu do fińskiej delegacji ekumenicznej Benedykt XVI pochwalił wspólną modlitwę luteran i katolików i stwierdził, że są to królewskie drzwi ekumenizmu.

Benedykt XVI, przemówienie do członków fińskiej delegacji ekumenicznej, 18 stycznia 2008 r.: „Wspólna modlitwa luteran i katolików z Finlandii jest pokornym, ale wiernym udziałem w modlitwie Jezusa, który obiecał, że każda modlitwa wzniesiona do Ojca w Jego imię zostanie usłyszane. Taka jest w istocie królewska brama ekumenizmu: taka modlitwa prowadzi nas do nowego spojrzenia na Królestwo Boże i jedność Kościoła; wzmacnia nasze więzy komunii…”[23]

Tak więc działalność, którą Kościół Katolicki zawsze potępiał jako ciężko grzeszną, jak mówi Benedykt XVI, jest drogą, którą należy podążać. Jest notorycznym heretykiem. Fałszywi tradycjonaliści, którzy myślą, że notoryczny heretyk Benedykt XVI był konserwatystą lub jest prawdziwym papieżem, są bardzo oszukani. Był antypapieżem odstępczym. Więcej na jego temat można znaleźć w naszym filmie pt. The Heresies of Benedict XVI oraz w naszych artykułach na temat jego herezji, opartych na badaniach 30 jego książek i wszystkich jego przemówień.

Odstępczy antypapież Franciszek często uczestniczy w fałszywym kulcie niekatolickim. 29 listopada 2014 r. Franciszek modlił się u boku Muftiego w Błękitnym Meczecie w Stambule. To jest odstępstwo.

17 stycznia 2016 r. udał się do synagogi w Rzymie, brał czynny udział w nabożeństwie żydowskim, wypowiadał różne heretyckie słowa i powiedział: „Módlmy się razem do Pana.” To jest odstępstwo.

Moglibyśmy podać wiele innych przykładów udziału antypapieża Franciszka w fałszywym kulcie pogan, Żydów, protestantów i schizmatyckich „prawosławnych”. Oprócz swoich działań, Franciszek chwali wspólną modlitwę z niekatolikami i wyraźnie wspomniał o „modlitwie międzyreligijnej”. Jego stanowisko w tej sprawie, które jest sprzeczne z nauczaniem Kościoła Katolickiego, jest heretyckie słowami i czynami. Fakt, że antypapieże posoborowi wielokrotnie angażują się w takie zachowanie i nauczają, że jest ono dobre, dowodzi bez wątpienia, że są notorycznymi heretykami. W tę grzeszną działalność angażuje się również wielu odstępczych „biskupów” sekty posoborowej. Mówiąc najprościej, fałszywy ekumenizm jest gigantyczną herezją, która jest równoznaczna z zaprzeczeniem dogmatu, że Kościół Katolicki jest jedynym prawdziwym Kościołem Jezusa Chrystusa, co jest konieczne do zbawienia, oraz że religie niekatolickie są fałszywe, grzeszne i prowadzą do potępienia. Ta herezja (że dobrze jest uczestniczyć w niekatolickim nabożeństwie) była nauczana bezpośrednio na Soborze Watykańskim II, jak wykazaliśmy w tym artykule.

Należy również zauważyć, że objawiona przez Boga prawda, której zaprzecza nauczanie Vaticanum II o wspólnej modlitwie i kulcie z niekatolikami, znajduje się w 2 Liście św. Jana 1:10-11.

2 List św. Jana 1:10-11: „Jeżeli ktoś przychodzi do was i nie przynosi tej nauki, nie przyjmujcie go do domu i nie pozdrawiajcie. Kto go bowiem pozdrawia, uczestniczy w jego złych uczynkach.”[24]

Ten fragment był cytowany przez Kościół w kontekście potępienia jakiegokolwiek udziału w niekatolickich spotkaniach lub zgromadzeniach (Papież Pius XI, Mortalium Animos #9, 6 stycznia 1928 r.). Stąd złe nauczanie Vaticanum II jest właściwie heretyckie. Zaprzecza objawionej przez Boga prawdzie z 2 Jana 1:10-11. Naucza, w przeciwieństwie do Pisma, że dobrze i pożądanie jest brać udział w niegodziwych uczynkach i niedozwolonym lub fałszywym kulcie heretyków i schizmatyków.

Ponieważ fałszywy ekumenizm sekty posoborowej pochodzi z Soboru Watykańskiego II, jak wykazaliśmy, każdy kto uparcie broni kościół posoborowy jest duchowym cudzołożnikiem i heretykiem. Wszystkie niesedewakantystyczne grupy pod rządami antypapieży posoborowych, takie jak Bractwo Św. Piotra, składają się z oszustów. Gdyby rzeczywiście posiadali wiarę i stali za nią, odrzuciliby tę śmiertelnie grzeszną herezję i heretyckich antypapieży, którzy ją promują. Nie mają oni miłości do Boga.

W obliczu tych faktów niektórzy niewierni, którzy twierdzą, że są katolikami, powiedzą: gdybym to przyjął, musiałbym odrzucić katolicyzm. Nie, mylisz się i nie masz żadnej wiary. Kościół Katolicki jest jedynym prawdziwym Kościołem i cała ta sytuacja została przepowiedziana. Według katolickiego nauczania ludzie, którzy zapoczątkowali tę apostazję, byli heretyckimi antypapieżami. Nigdy ważnie nie objęli urzędu papieskiego, jak dowodzi nasz materiał, ponieważ boskie prawo zabrania heretykowi zostania papieżem. Fakty te dowodzą, że sekta posoborowa nie jest Kościołem Katolickim, a jej przywódcy byli antypapieżami. Sekta Watykańska II jest rzeczywiście przepowiedzianą nierządnicą babilońską. Spełnia proroctwa o Babilońskiej Nierządnicy i Bestii na wiele konkretnych sposobów. Zobacz nasz film pt. Apocalypse Now In The Vatican.

Fałszywy ekumenizm, który ujawniliśmy w tym artykule, jest jednym z powodów, dla których nierządnica babilońska jest nazywana matką nierządnic (Apokalipsa 17:5). Fałszywy ekumenizm jest środkiem, za pomocą którego ludzie są uwikłani w grzechy przeciwko wierze, jako część oszustwa czasów ostatecznych. Nawet jeśli nie angażujesz się bezpośrednio w fałszywy ekumenizm, jeśli akceptujesz antypapieży Vaticanum II i ich fałszywe kanonizacje, jesteś w to zamieszany. Prawdziwy Kościół Katolicki nadal istnieje w wiernej reszcie, a aby być prawdziwym katolikiem i ocalić swoją duszę, trzeba być tradycyjnym katolikiem, który odrzuca odstępczą sektę posoborową i fałszywy Sobór Watykański II.

Przepisy:

[1] Vatican II, Unitatis Redintegratio (Decree on Ecumenism), #8

[2] Pope Pius XI, Mortalium Animos (# 2), Jan. 6, 1928

[3] Pope Pius XI, Mortalium Animos (# 10), Jan. 6, 1928

[4] Canon 1258.1, 1917 Code of Canon Law            

[5] Fr. Ignatius Szal, The Communication of Catholics with Schismatics, Imprimatur 1948, pp. 43-46

[6] Fr. Ignatius Szal, The Communication of Catholics with Schismatics, Imprimatur 1948, p. 137

[7] Fr. Ignatius Szal, The Communication of Catholics with Schismatics, Imprimatur 1948, p. 136

[8] Fr. Ignatius Szal, The Communication of Catholics with Schismatics, Imprimatur 1948, p. 81

[9] Fr. Ignatius Szal, The Communication of Catholics with Schismatics, Imprimatur 1948, p. 130

[10] Pope Pius IX, Neminem vestrum (# 5), Feb. 2, 1854 

[11] Pope Pius IX, Graves ac diuturnae (# 4), March 23, 1875 

[12] Pope Pius VI, Caritas (# 31-32), April 13, 1791 

[13] Papież Leon XIII, Arcanum (#43), 10 lutego 1880 r.

[14] Jan Paweł II, Redemptor Hominis (#6), 4 marca 1979 r.

[15] Jan Paweł II, Ut unum sint (#21), 25 maja 1995 r.

[16] Jan Paweł II, Ut unum sint (#22), 25 maja 1995 r.

[17] Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu #118

[18] Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu #50

[19] Jan Paweł II, Ut unum sint (#16), 25 maja 1995 r.

[20] Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu #53

[21] Fr. Ignatius Szal, The Communication of Catholics with Schismatics, Imprimatur 1948, p. 144

[22] L’Osservatore Romano, August 26, 1985, str. 9.

[23] Benedict XVI, Address to members of the Finnish Ecumenical Delegation, January 18, 2008

[24] 2 John 1:10-11