Świat po Wielkim Resecie – powstanie masońskiej doktryny

Świat po Wielkim Resecie powstanie masońskiej doktryny

Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – Stanisława Krajskiego, str. 111

Wizję takiego świata masoneria, od kiedy tylko istniała, przyjęła od Platona. Została ona zarysowana w jego najbardziej obszernym, i w istocie podstawowym dziele pt. „Państwo”. Pewne jej uszczegółowienia masoni znaleźli też w dziele Platona pt. „Prawa”. Państwo przedstawione w tych dziełach było państwem skrajnie totalitarnym zarządzanym przez oligarchię, stanowiącą klasę swego rodzaju półbogów, wyznaczającą jego struktury, religię, kulturę, prawo i określające w drobiazgach życie społeczne i prywatne pozostałych obywateli.

Trzeba tu dodać, że Platon nakreślił również, w „Timajosie” i w „Kritionie”, wizję państwa zamieszkałego przez samych takich pół-bogów. Tę drugą wizję rozbudował najpierw w pracy pt. „Christianopolis” Johann Valentin Andreae, alchemik, astrolog, kabalista, różokrzyżowiec (jeden z głównych guru Różokrzyżowców, z których później przypomnijmy, wyłoniła się masoneria), a potem Francis Bacon w dziele pt. „Nowa Atlantyda”.

Marie Bauer Hall określiła Bacona w ten sposób: „Jest on założycielem wolnomularstwa, światłem przewodnim Zakonu Różokrzyżowców”. Tzw. Krąg Bacona rozpoczął w 1607 roku kolonizację Ameryki Północnej zamierzając wytworzyć tam masońskie państwo.

Podstawowe struktury USA wytwarzane były według wskazówek Platona zawartych w „Timajosie” i w „Kritionie” oraz w „Nowej Atlantydzie” Bacona. Ten problem opisałem szczegółowo w książce pt. „Masoneria i kryzys”.

Pomysł zbudowania w Ameryce Północne Nowej Atlantydy – państwa idealnego, zamieszkałego przez samych masonów szybko okazał się utopią, ale Stany Zjednoczone pozostały do dziś najbardziej zinfiltrowanym przez masonów państwem na świecie, siedzibą Wielkiej Loży Matki Świata (oczywiście masonerii rytu szkockiego), które było (i jest) używane przez masonów jako jedno z podstawowych narzędzi do realizacji ich planów.

Wzorcem dla zbudowania przyszłego masońskiego światowego państwa, była doktryna zaprezentowana przez Platona w „Państwie”. Doktrynę tę rozbudował, uszczegółowił i uwspółcześnił jeden z liderów światowej masonerii Aldous Huxley w 1932 roku w swojej „powieści” pt. „Nowy wspaniały świat”. Niektóre elementy tej doktryny zostały zaprezentowane nieco wcześniej (bo w 1923 roku) w powieści „Ludzie jak bogowie” przez, również należącego do ścisłej światowej czołówki masonów, Herberta Georga Wellsa.

Pewnym uzupełnieniem tych tekstów jest „Raport z Żelaznej Góry”, który został opracowany przez masonów w schronach pod Żelazną Górą w latach 60-tych XX wieku.

Wielki Reset zamiast Wielkiego Krachu

Wielki Reset zamiast Wielkiego Krachu

“Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – książka Stanisława Krajskiego, str. 110

O Wielkim Krachu trudno było masonom mówić publicznie. Wypowiedzi na jego temat nie spotkałyby się z pozytywnym odbiorem ani ze strony polityków ani społeczeństw. Nazwa „Wielki Reset” brzmiała tu o wiele lepiej, choć w istocie prze- słanie było podobne.

Nazwa „Wielki Reset” jest bardzo czytelna i zdumiewa fakt jak różnie jest w mediach i przez różnego typu specjalistów interpretowana. Większość z nas posługuje się komputerem i każdemu z tych co się nim posługują zdarzyło się, jak sądzę, że komputer zawiesił się czy w taki lub inny sposób „zwariował”. Co wtedy robimy? Oczywiście dokonujemy jego resetu. Komputer przez jakiś czas nie funkcjonuje. To, co nas w komputerze interesuje, co jest dla nas przydatne i potrzebne nie działa. Nie możemy nic zrobić, niczego osiągnąć. Nie możemy zaspokoić ani jednej z tych potrzeb, które może nam zaspokoić tylko komputer. Po zresetowaniu komputer zaczyna normalnie działać albo i nie. Wtedy resetujemy go ponownie, ale i to nie musi wcale pomóc. Po prostu się coś zepsuło.

Termin reset można też rozumieć trochę inaczej. W Wikipedii jest taka jego definicja: „zakończenie pracy dowolnego urządzenia elektronicznego lub cyfrowego w celu inicjalizacji i ponownego załadowania systemu operacyjnego, sterowników lub innego oprogramowania”. Zauważmy, że w tym znaczeniu termin „reset” jest używany zamiennie z terminem „restart”, który w języku angielskim oznacza „uruchomienie ponowne”. Dopowiedzmy jeszcze, że inicjalizacja to „nadanie wartości stanów początkowych dowolnemu obiektowi”.

Tak więc termin „Wielki Reset” należy rozumieć jako wyłączenie „maszyny” czy jak kto woli „systemu”, a następnie uruchomienie go z nowym „systemem operacyjnym”, z nowymi „sterownikami” i z nowym „oprogramowaniem’”. Dla masonów termin „Wielki Reset” nie odnosi się jednak tylko do świata finansów, gospodarki czy polityki. Oni odnoszą go również do społeczeństwa i pojedynczych osób.

Masoni spostrzegają (a może raczej opisują) świat, w tym ludzkość jako swoistą maszynę – swego rodzaju „komputer”. Społeczeństwa, w tym ujęciu, to „żywe maszyny” (których systemy operacyjne, sterowniki i oprogramowania można dowolnie ustanawiać).

To samo tyczy się oczywiście pojedynczych ludzi, którzy, według masonów, jako „maszyny” są zaprogramowane, w sposób naturalny, przez genotyp i fenotyp, czyli przez geny i środowisko.

Podsumowując Wielki Reset to, w ujęciu masonów, „wyłączeni” – i likwidacja ludzkiego świata jaki znamy, a następnie wytworzenie błyskawicznie (i tu Wielki Reset ma się różnić od Wielkiego Krachu — ma nie być okresu przejściowej anarchii i braku jakiejkolwiek cywilizacji) nowego świata we wszystkich możliwych porządkach. Wielki Reset ma objąć zatem świat finansów, gospodarkę, ustrój polityczny, prawo, kulturę, religię, moralność, obyczajowość, strukturę społeczną, ludzkie wspólnoty i jednostki.

aj-waj-cenzura-amazon-usuwa-ksiazke-o-spisku-zydow-masonow-i-komunistow

Cenzura. Amazon ugina się i usuwa książkę o spisku „Żydów, masonów i komunistów”

13.07.2023 aj-waj-cenzura-amazon-usuwa-ksiazke-o-spisku-zydow-masonow-i-komunistow

The plot against the Church, hala firmy Amzon Źródło: YouTube / screen, PAP, collage
The plot against the Church, hala firmy Amzon Źródło: YouTube / screen, PAP, collage

Firma Amazon usuwa ze swoich zasobów książkę o Kościele. Kampania Przeciwko Antysemityzmowi uznała tę pozycję za „antysemicką” i „rasistowską”.

Organizacja o nazwie Kampania Przeciwko Antysemityzmowi (CAA) wezwała Amazon do natychmiastowego usunięcia produktu ze sprzedaży. Firma Jeffa Bezosa uległa i książka o Kościele zostaje wycofana.

Książka, którą Amazon usunie ze sprzedaży

Książka o nazwie „The plot against the Church” została napisana w 1962 roku. Publikacja ma zawierać „imponującą kompilację dokumentów i źródeł o niezaprzeczalnym znaczeniu”, które mają być dowodami na istnienie spisku przeciwko Kościołowi, który zawiązali m.in. „Żydzi, masoni i komuniści”.

Wcześniej wymienione grupy mają, według książki, wykorzystywać instytucję Kościoła realizacji celów „ateistycznego komunizmu”. Publikacja przekonuje, że księżą „zdradzają Kościół Święty” i „pomagają komunistom, masonom i Żydom w ich wywrotowej działalności”.

Co zarzuca się książce?

Organizacja o nazwie Kampania Przeciwko Antysemityzmowi (CAA) wezwała Amazon do wycofania kontrowersyjnej książki ze sprzedaży.

Rzecznik CAA powiedział, że „sprzedaż produktu, którego oferta sprzedażowa zawiera odniesienia do ‘wywrotowej działalności’ Żydów, jest odrażająca i nie ma na nią miejsca na Amazon”.

– Sprzedawca musi usunąć ten bezwstydnie rasistowski materiał ze swojej platformy. Będziemy pisać do firmy – stwierdził.

Amazon usuwa książkę

Firma uległa organizacji i usunie książkę ze swoich zasobów. – Zawsze słuchamy opinii i traktujemy te obawy bardzo poważnie. Oznaczony tytuł został usunięty ze sprzedaży – poinformował rzecznik firmy.

– Mamy zasady regulujące, które książki mogą być wymienione na liście i inwestujemy dużo czasu i zasobów, aby zapewnić przestrzeganie naszych wytycznych. Usuwamy produkty, które nie są zgodne z naszymi wytycznymi, a także niezwłocznie badamy każdą książkę, gdy zostanie zgłoszona wątpliwość – dodał.

Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Rosji i Chin.

Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Rosji i Chin

“Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego, str. 100

Masoni amerykańscy (ale również europejscy, również rytu francuskiego) od rewolucji październikowej wspierali „rękami i nogami” Rosję. Bez ich pomocy ta rewolucja by się nie udała. Bez ich pomocy Rosja sowiecka (ZSRR) nie przetrwałaby pierwszych 20 lat swojego istnienia. Bez ich pomocy Rosja nie wyszłaby obronną ręką z II wojny światowej, ZSRR nie przetrwałoby tylu lat po wojnie, rozpadłoby się o wiele lat wcześniej. To wspieranie Rosji przymykanie oka na to, co się w niej działo, tolerowanie (w istocie) tego, co wyczyniała w całym świecie było czymś co masoneria praktykowała po 1989 roku.

Gdy Obama został prezydentem lewica masońska przeszła tu sama siebie. Rosja stała się” „świętą krową” i najbliższym przyjacielem. Prawica masońska w USA uznała, że tak dalej być nie może, że to błąd i narażanie USA i interesów masonerii w sposób bardzo daleko niebezpieczny. Tak Rosja (Putin) jak i rosyjska masoneria zaczęły snuć plany o niepodzielnych rządach nad Europą, nawet nad całym światem. Prawica masońska zdawała sobie sprawę, że z nim można współpracować tylko na „zasadzie siły” i zastraszenia.

Podobnie sytuacja miała się z Chinami. To masoneria amerykańska je stworzyła (pisałem dużo o tym w swoich książkach o masonerii), doprowadziła do tego, że z upadającego gospodarczo i politycznie państwa komunistycznego funkcjonującego gdzieś na marginesie świata Chiny stały się potęgą i to nie tylko w dziedzinie gospodarczej. Chiny (w których masonerii rytu francuskiego posiadała znaczne wpływy) miały spełnić ważną rolę w planach masonerii.

Chiny (jak i Rosja) z masońskiego, już liczącego ponad 100 lat, założenia miały być częścią państwa „pośredniego” – Eurazji, które z kilkoma istniejącymi w tym momencie superpaństwami miało połączyć się w jedno światowe, masońskie państwo.

Chiny miały również być przeciwwagą w stosunku do Rosji, straszakiem dla niej (interesy Chin i Rosji są w wielu płaszczyznach sprzeczne; Chiny patrzą łakomym wzrokiem na rosyjskie, niezaludnione ziemie graniczące z nimi).

Chiny wreszcie to miało być narzędzie użyte do proletaryzacji społeczeństw USA i Europy, likwidacji w tych krajach klasy średniej (która w normalnym państwie jest decydującym czynnikiem gospodarczym, opiniotwórczym i politycznym), likwidacji małych, średnich i dużych przedsiębiorstw (tak, żeby na polu gospodarczym, i nie tylko, pozostały tylko masońskie koncerny).

To się w znacznej (i to bardzo) mierze udało, ale, szczególnie w okresie rządów Obamy, poszło i dalej pozbawiając USA i Europę gospodarczej suwerenności, powodując, że te państwa stały się zakładnikami gospodarczymi (i nie tylko) Chin. To dla prawicy masońskiej było nie do przyjęcia.

Trump był tu jakimś gwarantem okiełznania Rosji i Chin, postawienia ich „do pionu”.

=======================

Por.: Globaliści i Rosja – dwa oblicza Szatana? Lewiatan a Bafomet

Jak Dugin kusi przeciwników globalizmu

Jak Dugin kusi przeciwników globalizmu

“Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego, str. 302

Dugin w swoim „Manifeście Wielkiego Przebudzenia” (i wielu innych tekstach) kusi zachodnich przeciwników globalizmu (wcześniej pisał o masonerii, teraz na określenie tego samego używa terminu „globalizm”) namawiając ich do przystąpienia do jego „frontu”. Gdy charakteryzuje globalizm, trudno się z nim nie zgodzić, choć zastrzeżenia niektórych może budzić jego niewyparzony język.

W jednym z tekstów pisze: „Współczesny Zachód, gdzie triumfują Rothschild, Soros, Schwab, Bill Gates i Zuckerberg, jest najbardziej obrzydliwa rzeczą w historii świata. To już nie jest zachód grecko-romańskiej kultury śródziemnomorskiej, ani chrześcijańskie średniowiecze, ani gwałtowny i sprzeczny XX wiek. To cmentarz toksycznych odpadów cywilizacji, to antycywilizacja”.

W „Manifeście Wielkiego Przebudzenia” Dugin dokonuje szczegółowej charakterystyki tego, co dzieje się na Zachodzie uwypuklając te działania „globalistów” i wynikające z nich fakty i zjawiska, które ja opisuję dokładnie tak samo jako działania masonerii oraz fakty i zjawiska z nich wynikające.

Do tej charakterystyki trudno mieć jakieś zastrzeżenia, ukazuje ona faktyczny obraz sytuacji, przygotowań do Wielkiego Resetu i niektórych cech świata po nim. Podsumowując stwierdza zaś: „Koniec końców, władza globalistów opera się na sugestii i czarnej magii. (…) I w końcu Wielki Reset ogłosiła garstka zdegenerowanych i ledwie dyszących globalistycznych staruszków bliskich stanu demencji (Biden, pomarszczony łajdak Soros i spasiony Burger Schwab) oraz marginalne męty mające ilustrować możliwość oszałamiającej kariery otwarta dla każdego zera.. Faktycznie pracują dla nich giełdy i drukarki pieniędzy, złodzieje z Wall Street i narkomani – wynalazcy z Doliny Krzemowej. Mają do dyspozycji zdyscyplinowanych funkcjonariuszy wywiadu i posłusznych generałów armii”.

Gdy te partie „Manifestu Wielkiego Przebudzenia” przeczyta konserwatywny katolik, zdecydowany prawicowiec, zadeklarowany patriota jak i antyglobalistyczny lewak, wszyscy zgodnie stwierdza: „Dobrze mówi”.

Chwalą się: „Mason odprawił mszę w papieskiej bazylice na Lateranie”

Chwalą się: „Mason odprawił mszę w papieskiej bazylice na Lateranie”

wolnomularstwo-mason-odprawil-msze-w-papieskiej-bazylice-na-lateranie

18 kwietnia 2023 za pozwoleniem władz duchownych w Watykanie pastor Jonathan Baker, biskup Fulham, odprawił mszę w słynnej bazylice na Lateranie, nazywanej Matką i Głową Wszystkich Kościołów Miasta i Świata.

Pastorzy anglikańscy przebywają obecnie na „trzyletnich rekolekcjach” w Villa Palazzola, należącej do Kolegium Angielskiego (katolickiego seminarium dla osób anglojęzycznych). Rekolekcje są organizowane w ramach relacji ekumenicznych.

W ramach promowania posoborowej agendy ekumenicznej, w roku 2020 Papieska Rada ds. Popierania Jedności Chrześcijan wydała dokument, w którym widnieje zapis, że „w przypadku gdy biskup diecezjalny uzna, że ​​nie spowoduje to zgorszenia ani zamieszania wśród wiernych, może zaoferować innym wspólnotom chrześcijańskim korzystanie z kościoła”.

Dr Rowan Williams mianował ks. Jonathana Bakera na kolejnego biskupa Ebbsfleet, wiedząc, że jest on aktywnym wolnomularzem.

Gdy wiadomość o przynależności ks. Bakera do masonerii zaczęła krążyć po Kościele, wywołała pytania ze strony członków Synodu Generalnego.

W rozmowie z The Sunday Telegraph, ks. Baker podkreślał, że jego przynależność jest zgodna z jego nową rolą jako biskupa. Później jednak, w rozmowie z inną redakcją, pod wpływem przetaczających się przez wspólnotę wiernych kontrowersji ogłosił że zawiesi swoje członkostwo, stwierdzając “nie życzę sobie niczego, co mogłoby odwrócić uwagę od inauguracji tej posługi”.

dowiedz się więcej:

==================

MD: Pisałem o tym tu:

Heretyk anglikański i mason odprawił „mszę” w papieskiej Bazylice na Lateranie. Kiedy ten absurd się skończy?

Szokujące fakty na temat papieża Franciszka. Jego osoba budzi grozę. 16 minut. + Skandal na Lateranie.

Rekomendowany przez mistrza masońskiego na przyszłego papieża kardynał pro-LGBT – mianowany przez Franciszka na przewodniczącego Episkopatu Włoch

Rekomendowany przez mistrza masońskiego na przyszłego papieża kardynał pro-LGBT – mianowany przez Franciszka na przewodniczącego Episkopatu Włoch

Agnieszka Szaroleta rekomendowany-przez-mistrza-masonskiego-kardynal-mianowany-przez-franciszka 25 Maj, 2022

Franciszek mianował kardynała pro-LGBT na nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Włoch. Kardynał Matteo Maria Zuppi otrzymał najwięcej głosów od zgromadzonych biskupów i będzie kierował CEI przez następne pięć lat.

Zuppi jest powszechnie znany z publicznego popierania ideologii LGBT i zmiany nauczania Kościoła na temat homoseksualizmu. Między innymi napisał esej do włoskiego tłumaczenia książki  „księdza” Jamesa Martina, czołowego ideologa LGBT w modernistycznym kościele.

Franciszek, przed Zgromadzeniem Ogólnym, oświadczył, że chce, aby na czele Konferencji Episkopatu Włoch stał „kardynał z autorytetem”.

Zapewne chodzi mu o autorytet w kręgach masońskich, skoro dwa lata wcześniej Wielki Mistrz Masoński rekomendował go na przyszłego papieża.

Gioele Magaldi -Wielki Mistrz Demokratycznego Wielkiego Wschodu – w wywiadzie udzielonym w październiku 2020 roku ujawnił, że Zuppi udzielił mu „ślubu” : 

Znam jednak świat Watykanu i spośród kardynałów najbardziej szanuję Matteo Zuppiego, który zresztą udzielił mi ślubu. Byłby bardzo dobrym papieżem” – powiedział Magaldi.

Zapewne Franciszek wziął sobie do serca te rekomendacje. 

No i być może wezmą je do serca kardynałowie na przyszłym konklawe. A może ono nastąpić szybciej niż się spodziewamy.

Zuppi od dawna jest blisko związany z  pro-muzułmańską Wspólnotą Sant’Egidio.  Pełnił funkcję kościelnego generała wspólnoty angażującej się w organizację spotkań ekumenicznych w Rzymie, na wzór  międzyreligijnego spotkaniu w Asyżu w 1986 r. które odbyło się z udziałem JP II, i na którym między innymi w katolickim kościele kłaniano się posążkowi Buddy. Rekomendacje uzasadnione, w końcu to masońskie braterstwo w całej okazałości. Chrystusem nikt się już nie przejmuje. Jest potrzebny wyłącznie do promowania fałszów i kłamstw globalistów.

Żródło: chiesacattolica.it, lifesitenews.com

Spędził 25 lat w masonerii. „Udają chrześcijan, ale to brudne pogaństwo”

Spędził 25 lat w masonerii. „Udają chrześcijan, ale to brudne pogaństwo”, ostrzega

Paweł Chmielewski 25-lat-w-masonerii–udaja-chrzescijan

 Christophe Flipo był członkiem masonerii przez 25 lat. Odszedł z wolnomularstwa, bo nawrócił się na katolicyzm. O swoich doświadczeniach oraz o niezgodności między ideologią masońską i wiarą Kościoła mówił w rozmowie z „National Catholic Register”.

=====================

Flipo był mistrzem masońskim we Francji. W jego loży praktykowano synkretyczny, deistyczny kult religijny. W 2011 roku Flipo odwiedził wraz z żoną sanktuarium Notre-Dame de Rocamadour na południu Francji. To doświadczenie nim wstrząsnęło. Po trzech latach wraz z żoną przyjął katolicyzm. Wystąpił po 25 latach z masonerii.

– Przez te lata przeszedłem przez wszystkie stopnie, byłem szanowanym mistrzem Grande Loge traditionelle et symbolique Opéra – powiedział Flipo. Jak stwierdził, we Francji większości lóż przyświeca idea budowy «lepszego świata» opartego o zasadę tak zwanej «wolności sumienia». Ukierunkowanie tych lóż jest głęboko polityczne, w duchu ateistyczno-republikańskim. On osobiście praktykował anglosaski typ masonerii, stąd wyznawał deizm. – Masoneria anglosaska, którą ja praktykowałem, a którą znamy ze Stanów Zjednoczonych i Anglii, jest o wiele bardziej uduchowioną masonerią, która przyjmuje deistyczne podejście. Uznaje Wielkiego Architekta Wszechświata, uznaje, że są rzeczy poza nami. Za Leibnizem pyta, dlaczego istnieje raczej coś niż nic. […] Nie jesteśmy chrześcijanami, muzułmanami ani buddystami; po prostu szukamy w życiu znaczenia – powiedział.

– Wielki Wschód Francji oraz przytłaczająca większość Wielkiej Loży Francji chce zmienić społeczeństwo, bo to ateiści. Gdy jest się ateistą, nie ma nadziei; duchowość zostaje zredukowana do budowy lepszego świata – wskazał.

Jak mówi Flipo, po jego nawróceniu na katolicyzm zajęło mu kilka lat rozpoznanie niekompatybilności masonerii z chrześcijaństwem. Gdy wstępował do loży, musiał przysięgać na Biblię, mówić o Wielkim Architekcie, który stworzył Wszechświat. Sprawiało to wrażenie chrześcijańskie, stąd wydawało się, że da się to połączyć.

– Problem zaczyna się na wyższych stopniach, gdy ma się rok, pięć, 10, 15, 20 czy 25 lat doświadczenia. Stopniowo rytu przejścia zaczynają trywializować boskie światło: to już nie jest światło Chrystusa; ale światło Druidów, Greków, alchemii, czasem nawet tradycji egipskiej. Zaczynamy mieszać te rzeczy razem. Czyni się porównania pomiędzy dwunastoma pracami Herkulesa a dwunastoma plemionami Izraela i dalej w tym absurdalnym duchu – powiedział.

Jeden z rytuałów nazywa się emulacją (naśladownictwem). Trzeba odwołać się już nie do Wielkiego Architekta, ale do mitycznego bożka, który jest połączeniem syryjskiego Baala, egipskiego Ra oraz Jehowy. – Wszystko kończy się pogaństwem – stwierdził.

– Opieramy się na zestawie tradycji, ale Ewangelia jest tylko ich częścią, taką samą, jak inne teksty […]. Jest nawet loża św. Jana, ale absolutnie nie jest chrześcijańska; jest pełna alchemicznych odniesień – wskazał. W masońskiej alchemii chodzi o transformację osoby: celem jest wszechmoc, wszechmoc bez Boga czy religii.

– Mówię moim “braciom chrześcijanom-masonom”: bądźcie spójni, wy, chrześcijanie. Przeczytajcie raz jeszcze teksty i zmierzcie się twarzą w twarz z wiarą Ewangelii i Chrystusa. Tak się składa, że pierwszym zdaniem, jakie Jezus wypowiada w Ewangelii św. Jana, gdy zwraca się do dwóch uczniów, którzy idą za Nim, jest: «Czego szukacie?». Oto klucz. Jeżeli jesteś masonem, musisz zadać sobie pytanie: Czego tak właściwie szukasz, masonie? Oni są na wyprawie. Jeżeli jesteś chrześcijaninem, już znalazłeś światło. Czego więc jeszcze szukasz w misteriach religii Egiptu czy zmartwychwstaniu Ozyrysa? – zapytał.

Pytany o wpływ masonerii stwierdził, że jest trudny do oceny z prostej przyczyny: dzisiaj i tak większość polityków ma masońskie poglądy, czy są wolnomularzami, czy nie. W takim kraju jak Francja prawie wszyscy deputowani do parlamentu są modernistami i mają ateistyczne podejście do społeczeństwa.

Źródło: ncregister.com

“Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego

Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego

Opublikowano na17 Maj 2023bywobroniekrzyza

Ukaże się 25 maja
stron 352
cena detaliczna 46,00 zł
2 egzemplarze 70,00 zł
5 egzemplarzy 150 zł
zamówienia:
tel.601-519-847
e-mail: savoir@savoir-vivre.com.pl

To najbardziej przerażająca książka jaką napisałem i jaką przeczytałem. I to nie jest science fiction tylko opis tego z czym już, w znacznej mierze, mamy do czynienia, a co w całej pełni nadchodzi wielkimi krokami.
Totalna inwigilacja: inteligentna biżuteria i inteligentne okulary, „lalki donosiciele” przesłuchujące dzieci
Czipy w mózgu – perspektywy pełnej kontroli
Inteligentne pigułki, inteligentny pył i odczytywanie myśli
Sztuczne Inteligencje – klucz do władzy masonerii nad światem
Przygotowanie czipów „zdrowotnych” dla całej populacji
Czy poddadzą nas wszystkich działaniu narkotyków?
Plan wytworzenia różnych gatunków ludzi – nadludzie i ludzie-bogowie
Szczepionki, genetyczne nożyce, manipulacje DNA
Masoni chcą być nieśmiertelni
Harari i rosyjski transhumanizm
Kompostowanie ludzkich zwłok i larwy w naszej diecie
Trzecia wojna światowa – alternatywa na czarną godzinę
Aleksander Dugin i Aleister Crowley
Masońska wizja świata po Wielkim Resecie i Wielkim Przebudzeniu
Likwidacja własności prywatnej
95% bezrobotnych i upokarzająca zależność
Likwidacja pieniędzy i System Punktowy
Inteligentne Miasta czy Inteligentne Obozy Koncentracyjne
Czy to będzie Królestwo Szatana?

Spis treści:
Wstęp
Rozdział I Wielki plan Szatana i pierwszy etap jego realizacji
1. Masoneria i pomocnicy szatana na Ziemi
2. Powstanie planu, który jest realizowany przez masonów
3. Kościół Scjentologiczny jako klucz do zrozumienia masonerii
4. Masoneria i reinkarnacja
5. To jest plan Szatana
6. Szatańskie przygotowania na przyjście Chrystusa
7. Szatańskie próby zatrzymania pochodu chrześcijaństwa i niszczenia jego owoców
8. Medyceusze, Rothschildowie, System Rezerwy Federalnej
9. System Rezerwy Federalnej – narzędzie przejęcia bogactwa i władzy
Rozdział II Wielki przekręt masonerii – skutki Konferencji w Bretton Woods
1. To była śmiertelna pułapka
2. Równia pochyła – od standardu złota do złotej kotwicy – cywilizacja może ulec zagładzie
3. Czy masoni planowali III wojnę światową już w XX w.?
4. Plan doprowadzenia do Wielkiego Krachu
5. „Raport z Żelaznej Góry” i pomysł Zielonego Ładu
6. New age, satanizm, demoralizacja, narkotyki – narodziny masońskiego świata w perspektywie moralnej i duchowej
Rozdział III Przejęcie przez masonerię świata finansów
1. Na scenę wkracza Paul Volcker
2. Kontrolowany rozpad gospodarki światowej
3. Świat nowego pieniądza – pieniądz bez pokrycia i poza kontrolą państw
4. „Zabieramy biednym i rozdajemy bogatym”
5. Jak kiedyś funkcjonowały banki?
6. Dziś: finansowe ubezwłasnowolnienie obywatela
7. Jak kiedyś funkcjonowały weksle i listy zastawne?
8. Czy świat finansowy jest zdominowany przez weksle?
Rozdział IV Rabunek w majestacie prawa
1.Produkcja prywatnych pieniędzy na niebywałą skalę
2. Prawo stało się sprzeczne z żywotnymi interesami państw
3. Islandia próbuje się wyłamać
4. Nowa cywilizacja długu
5. Dwa rabunkowe „podatki bankowe”
6. Jak poprzez inflację rabują nasze dochody
7. Dlaczego przez wiele lat inflacja była tak niska
8. Bomba z opóźnionym zapłonem
Rozdział V Techniki neutralizowania pustego pieniądza
1. Cywilizacja rzeczy do wyrzucenia
2. „Teologia” konsumpcjonizmu
3. Dyktatura mody
4. Jedną z największych wartości staje się nowoczesność
5. Porządek „doskonałości” i postępu technicznego
6. Porządek niskiej jakości i krótkiego „życia” towarów przemysłowych
7. Sprzedaż tego, co ludziom niepotrzebne
8. Nowe finansowe i konsumpcyjne wyzwania – kupowanie tego czego w istocie, w sensie materialnym, nie ma
Rozdział VI MacŚwiat, HollyWorld – nowe towary i usługi
1. Nowa, masońska, forma gospodarki
2. McŚwiat i koniec demokracji
3. Masoński „kulturowy Czarnobyl”
4. Uniformizacja i „komercyjny totalitaryzm”
5. Tyrania Szatana
6. Szatan i Hollyworld
7. Koncerny, Szatan i rząd dusz
8. Reklama dźwignią… prania mózgów
9. Sport jako narzędzie zniewolenia
10. Masoni osiągnęli swój cel duchowy – przerobili ludzi na swoje kopyto
Rozdział VII Masoński system finansowy zaczyna się sypać
1. Plany Regana i zamach na niego
2. „Gwiezdne wojny” i wojny lokalne – pierwsze tymczasowe rozwiązanie
3. Otwarcie nowych rynków zbytu – drugie tymczasowe rozwiązanie
4. USA stawia na chiński rynek – trzecie tymczasowe rozwiązanie
5. Wojna w Iranie i wojna w Afganistanie – czwarte tymczasowe rozwiązanie
Rozdział VIII Coraz większe kłopoty masonerii i kolejne jej zwycięstwa
1. Kryzys finansowy w latach 2007-2009 – kto i dlaczego go wywołał
2. Przebieg kryzysu i jego skutki
3. Skutki kryzysu w Polsce
4. Gwałtowne wzbogacenie się elit masońskich
5. Przypadek Steve Mnuchina
6. Najbogatsi masoni i sieć fundacji
7. Co wiemy o najbogatszych masonach
Rozdział IX Przedostatni etap realizacji masońskiego planu – pierwsze lata
1. Najważniejsze wydarzenia – masoni zmieniają obraz świata
2. Destabilizacja Bliskiego Wschodu i fala uchodźców – zniszczenia świata islamskiego i dezintegracja Europy
3. Soros, Rothschildowie, Brzeziński i Rockefeller
4. Europa popełnia samobójstwo
Rozdział X Przedostatni etap realizacji masońskiego planu – wojny pomiędzy masonami
1. Wojna masonów na Ukrainie prawdziwa czy pozorowana?
2. Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Baracka Obamy i Hilary Clinton
3. Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – być albo nie być Izraela
4. Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Rosji i Chin
5. Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – kwestia Wielkiego Krachu
6. Wojna masonów rytu szkockiego z… masonami rytu szkockiego – walka o przywództwo w masonerii
7. Wojna Trumpa z masonami – masoni dochodzą do porozumienia na wszystkich frontach
Rozdział XI Plan masonerii
1. Sytuacja w 2019 roku
2. Wielki Reset zamiast Wielkiego Krachu
3. Świat po Wielkim Resecie – powstanie masońskiej doktryny
4. Aldous Huxley – powieściopisarz czy masoński ideolog?
Rozdział XII Świat po Wielkim Resecie – prawo, rodzina, własność prywatna, kultura
1.Wszechobecne prawo
2. Zniszczenie małżeństwa i rodziny oraz likwidacja własności prywatnej
3.Nowe media i nowa cenzura
4. Przekreślanie historii i zniszczenie kultury
Rozdział XIII Świat przed i po Wielkim Resecie – standaryzacja ludzi i warunkowanie społeczne
1. Standaryzacja ludzi i warunkowanie społeczne – socjotechniki
2. Początki eugeniki i masoneria
3. Eugenika Huxley`a
4. Rozwój eugeniki, Niemcy hitlerowskie i masoneria
5. Eugenika i genetyka – program manipulacji genetycznej
6. Standaryzacja ludzi i warunkowanie społeczne – „metoda chemiczna” (rola substancji psychoaktywnych)
7. Ograniczenie populacji ludzi
Rozdział XIV Świat przed Wielkim Resetem – przygotowania do totalnej inwigilacji i kontroli
1. Inwigilacja i kontrola przed Wielkim Resetem
2. Ciemna strona internetu
3. Karty płatnicze, telefony, smartfony i GPS – oprogramowania i aplikacje szpiegowskie
4. Czipy – zastosowania w odniesieniu do towarów i zwierząt
5. Czipy wszczepiane ludziom – pierwsze zastosowania
6. Czipy płatnicze – czy tylko płatnicze?
Rozdział XV Świat po Wielkim Resecie – totalna inwigilacja i kontrola
1. Życie po Wielkim Resecie – kilka podstawowych informacji
2. Inteligentne Miasta przyszłości to obozy koncentracyjne
3. Czy Inteligentnym Miastom grozi rewolucja?
4. Inne technologie wszczepialne – smartfony „wbudowane” w ciało ludzkie i „inteligentne tatuaże”
5. Wearable, czyli zaczipowane i skomputeryzowane ubrania i dodatki
6. Inteligentna biżuteria i inteligentne okulary
7. Inteligentne pigułki, „ptaki”, „węże”, „owady”, lalki-donosiciele
8. Czipy w mózgu – perspektywy pełnej kontroli
9. Piekło inwigilacji i kontroli
Rozdział XVI Inteligentny pył i odczytywanie myśli
1. Inteligentny pył – najnowsza i najbardziej skuteczna metoda inwigilacji i kontroli
2. Przygotowania do odczytywania ludzkich myśli
3. Metody odczytywania ludzkich myśli
4. Informacja to siła i władza
Rozdział XVII Sztuczne inteligencje – klucz do władzy masonerii nad światem
1. Czym jest Sztuczna Inteligencja
2. Sztuczna Inteligencja ChatGPT i jej „ojcowie”
3. Przedziwne zachowania ChatGPT i zagrożenia, które stwarza w wielu perspektywach
4. Wielcy tego świata bronią ChatGPT
5. ChatGPT – Sztuczna Inteligencja ma swój poprawny politycznie (i masoński) światopogląd
6. W ciągu kilku pierwszych miesięcy 2023 roku dokonała się wielka rewolucja
7. Czy to był falstart czy to już początek nowej masońskiej ery?
8. GPT-4 – „Sztuczna inteligencja już wymknęła się spod kontroli”?
9. GPT-4 niebezpieczne dla porządku publicznego w USA i we Włoszech
10. Żądanie wstrzymania „eksperymentów AI” czy tylko uspokojenie nastrojów?
11. Jak myślą masoni i Sztuczne Inteligencje – klucz do zrozumienia tego, co się dzieje
12. Masoneria, Sztuczna Inteligencja i „prawa robotów” – czy Sztuczna Inteligencja może zabijać ludzi?
Rozdział XVIII Świat po wielkim Resecie – nowa religia
1. Ujęcie Platona – religia elit i religia dla „motłochu”
2. Huxley – likwidacja chrześcijaństwa i nowa religia państwowa
3. Satanistyczna liturgia nowej religii
4.Czarne msze i „sakralne” orgie w masonerii – Bill Gates
5. Czy New Age będzie światową religią po Wielkim Resecie?
6. A może Wicca będzie światową religią po Wielkim Resecie?
7. Czy rzymski politeizm będzie, według masonów, religią przyszłości?
8. Jedyna „prawdziwa” religia po Wielkim Resecie, czyli „odnowa” w duchu… masońskim
Rozdział XIX Masoneria i manipulacja chemiczna
1. „Wszystkiemu winny jest tylko wirus”
2. Działania masonerii w latach 2020-2021 i przygotowania do Wielkiego Resetu
3. Przygotowanie czipów „zdrowotnych” dla całej populacji
4. Czy poddadzą nas wszystkich działaniu narkotyków? Czy w ten sposób chcą zmienić ludzkość?
5. Juwal Noach Harari o roli narkotyków w życiu społeczeństw po Wielkim Resecie
6. Narkotyki, czipy i szczepionki, czyli masońska metoda na pacyfikację społeczeństw
Rozdział XX Masoneria i manipulacja genetyczna
1. Dlaczego chcieli wszystkich zaszczepić?
2. Plan wytworzenia różnych gatunków ludzi
3. Pierwszy produkt manipulacji genetycznej: homo sapiens – rasa podludzi
4. Drugi produkt manipulacji genetycznej: homo deus – masońska rasa nadludzi, czyli ludzi-bogów
5. Masoni chcą być nieśmiertelni
6. Harari i rosyjski transhumanizm
7. Czy wytwarzanie nowych ras ludzi jest dziś możliwe?
Rozdział XXI Masoneria i nowa nacjonalizacja
1. Wirus kontra przedsiębiorczość
2. Kolejny podatek służący nowej nacjonalizacji – inflacja
3. Tajemnicza sprawa – państwowe obligacje – czy będą wyprzedawać państwowy majątek
4. Wojna potrzebna jak powietrze – manipulowanie przez masonerię wojną na Ukrainie
5. Trzecia wojna światowa – alternatywa na czarną godzinę
Rozdział XXII Zielony Ład – ostatni gwóźdź do trumny własności prywatnej i sposób na obniżenie kosztów utrzymania „motłochu”
1. 1967 rok – powstanie koncepcji Zielonego Ładu
2. Recepta Billa Gatesa na Zielony Ład dla świata
3. Czy Biden wypełnia polecenia Billa Gatesa?
4. Zielona Rewolucja w ujęciu Billa Gatesa
5. Zagrożenie klimatyczne to ewidentne oszustwo
6. Zielona ideologia, w centrum której jest nienawiść do ludzi i cywilizacji
7. Kompostowanie ludzkich zwłok – „trzeba oszczędzać planetę”
8. Największym zagrożeniem są… krowy
9. Zaczyna się epoka konsumpcji insektów i larw
10. Dlaczego chcą nas karmić insektami i larwami
11. W jaki sposób zmuszą nas do jedzenia „robali”
12. Zielny Ład uczyni z nas pariasów
Rozdział XXIII Wielkie Przebudzenie przeciwko Wielkiemu Resetowi
1. Roberto de Mattei contra abp Carlo Maria Viganò
2. Ważne pytania – jak na nie odpowiedzieć?
3. Aleksander Dugin i Aleister Crowley
4. Dugin kusi przeciwników globalizmu
5. Globaliści i Rosja – dwa oblicza Szatana?
6. Na czym polega Wielkie Przebudzenie
7. „Manifest Wielkiego Przebudzenia” i „Manifest komunistyczny” – czy historia się powtarza?
8. Nowe hasło masonerii rytu francuskiego – wielobiegunowość
9. Wielkie Przebudzenie – międzynarodówka zwykłych ludzi czy międzynarodówka państw?
Rozdział XXIV Masońska wizja świata po Wielkim Resecie i Wielkim Przebudzeniu
1. Czy doktryna Wielkiego Przebudzenia jest realizacją masońskiej wizji Rządu Światowego?
2. Wielka Wojna może w każdej chwili wybuchnąć
3. Jak będzie wyglądał świat po Wielkim Przebudzeniu?
4. Co stałoby się z Polską, gdyby znalazła się w strefie Wielkiego Przebudzenia?
5. Czy Wielki Reset ma objąć cały świat?
Rozdział XXV Życie codzienne po Wielkim Resecie
1. Życie po Wielkim Resecie według Marka Romano
2. Życie po Wielkim Resecie według Grzegorza Osińskiego
3. Nie będziemy mieli nic do powiedzenia
4. Życie w Inteligentnym Domu
5. Obcy w „naszym” domu
6. Opieka zdrowotna w świecie po Wielkim Resecie
7. Świat po Wielkim Resecie – kraina totalnego bezrobocia
8. Ograniczenia w przemieszczaniu się
9. Szpitale psychiatryczne, przymusowe podawanie „lekarstw”, manipulacja genetyczna
10. Małżeństwo, rodzina, dzieci – sztuczne macice czy surogatki?
11. To będzie Królestwo Szatana na Ziemi
Zakończenie – PiS i PO w służbie Wielkiego Resetu – czy Polska pozostanie na mapie świata?

Wymyślili abstrakcje: „człowieka” oraz „obywatela”. To „nowoczesne bożki demoliberalnego Lelum-Polelum”

Wymyślili abstrakcje: „człowieka” oraz „obywatela”. To „nowoczesne bożki demoliberalnego Lelum-Polelum”

Prof. Bartyzel o „równości” w demokracji. „Stan konta bankowego jedynym kryterium zróżnicowania ??”

o-rownosci-w-demokracji

Profesor Jacek Bartyzel pisał o abstrakcyjnym rozumieniu człowieka, które ukuła „masońsko-rewolucyjna myśl polityczna” oraz „obywatela”. Jak podkreślił, są to „nowoczesne bożki demoliberalnego Lelum-Polelum”, które zamiast w Boga wierzą w „Deklarację Praw Człowieka i Obywatela”.

——————————

– Masońsko-rewolucyjna myśl polityczna wymyśliła nie tylko abstrakcyjnego „CZŁOWIEKA”, którego nikt dotąd (jak pisał de Maistre) nie znał, bo znano jedynie Francuzów, Włochów, Rosjan czy choćby z lektury Monteskiusza Persów.

Zrobiła ona również wynalazek abstrakcyjnego OBYWATELA, toteż obie te figury nowoczesnych bożków, demoliberalnego Lelum-Polelum, zastępują Boga w sławetnej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela – napisał na Facebooku prof. Jacek Bartyzel.

– Ów citoyen pojawił się jak królik z kapelusza po to, żeby zniknęli realni ludzie w zróżnicowaniu swoich tożsamości stanowych i prowincjonalnych. Jest więc wytworem tej samej, mechanicystycznej logiki, która powołała do życia państwo-maszynę, śmiertelnego boga Lewiatana, zastępującego corpus mysticum politicum, a każdy „obywatel” jest tą anonimową i identyczną z innymi główką w łuskowatym cielsku Lewiatana na sławnym frontispisie drugiego wydania traktatu Hobbesa – dodał prof. Bartyzel.

Dalej wskazał, że „citoyens” są sobie równi, ponieważ „zanika wszelkie zróżnicowanie”.

Ale równi w czym?

– We wszystkim, odpowiada z patosem doktryna egalitarna, z wyjątkiem stanu konta bankowego, co staje się jedynym kryterium zróżnicowania – podsumował prof. Jacek Bartyzel.

Dopiero chrześcijaństwo wprowadziło dzielenie się wiedzą, wiadomościami, nauką i technologią. II. GENEZA MASONERII

II. GENEZA MASONERII

Ks. Michał Poradowski, PALIMPSEST,

Wyd. Agencja „ARMEL”, Stare Jatki 24

Istnieje związek między masonerią i cechami. Cechy, jako organizacje zawodowe, powstają w najdawniejszych cywilizacjach przed chrześcijańskich, a więc w okresie kiedy jeszcze wiedza, nauka i technika zawodowa były traktowane jako tajemnice, a więc sekrety dające Władzę.

Nie należy zapominać, że to dopiero chrześcijaństwo wprowadziło zwyczaj dzielenia się wiedzą, wiadomościami, nauką i technologią, a przed chrześcijaństwem traktowano wiedzę jako tajemnicę, a naukę jako wtajemniczenie. Pierwotnie, w czasach jeszcze prymitywnych cywilizacji, wiedza zawodowa była głównie tajemnicą rodzinną, czyli przechodziła z ojca na syna, zwłaszcza gdy syn oddawał się zawodowi ojca. Zresztą przetrwało to w wielu wypadkach aż do dziś (np. tajemnica farbowania włókien, aby nie traciły koloru przez pranie, lub będąc wystawione na słońce).

Ta wiedza związana z zawodami była przez nie troskliwie chowana, jako największy skarb człowieka, a udzielana jedynie członkom stowarzyszenia zawodowego. Jedną z najważniejszych nauk była matematyka jako podstawa architektury, czyli budownictwa, stąd też cechy czyli związki i stowarzyszenia zawodowe związane z architekturą i budownictwem, a także ze sztuką, utrzymywały w tajemnicy wiedzę matematyczną, a również geometrię, fizykę, chemię i wszystkie inne nauki niezbędnie dla architektury.

Murarze i architekci byli ludźmi najbardziej wykształconymi, a często jednocześnie przynależeli do kasty kapłańskiej jako budowniczowie świątyń wtajemniczanie w wiedzę, przekazywaną przez związki zawodowe, było stopniowe, czyli w miarę zajmowania wyższych stanowisk w hierarchii organizacji społecznej i zawodowej. Podział na mistrzów i czeladników, a więc nauczycieli i uczniów, był podstawą skomplikowanej hierarchii zawodowej, która w ciągu wieków rosła i różnicowała się, aby ci co byli obarczeni wyższym stopniem władzy i odpowiedzialności mogli także dysponować, większą wiedzą. Budownictwo materialne (świątynie, pałace, wieże obronne, fortyfikacje, drogi, mosty, akwedukty itd.) łączyło się także z “budownictwem” społecznym, kulturalnym, religijnym i politycznym. Awans w wiedzy i władzy był zależny od wtajemniczenia w naukę w doświadczenia i w historię. Jednak w wielu wypadkach, władza polityczna i społeczna zaczyna się wyzwalać i uniezależniać od związków zawodowych, a to głównie przez podbicia jednych społeczeństw przez drugie. Konkwistadorzy stają się warstwą górną społeczeństwa nie przez awans, lecz przez siłę zbrojną. Prawie wszystkie kraje są wielokrotnie zdobywane przez kolejne najazdy różnych plemion, a każdy najeźdźca narzuca swoje organizacje zawodowe mniej lub więcej o strukturze jawnej czy tajemniczej.

Przykładem, może być Anglia, która bardziej niż inne kraje europejskie (z wyjątkiem Hiszpanii), jest wielokrotnie zdobywana, a kolejni zdobywcy stają się warstwą górną.

Polska zaś jest wyjątkowo krajem europejskim, który przez prawie osiem wieków, bo od swego zarania aż do rozbiorów, nie był nigdy zdobyty i ujarzmiony przez zdobywców, a więc nie uległ żadnej konkwiście, choć był wielokrotnie najeżdżany.

To w tych cechach murarskich rodzi się masoneria, jako stowarzyszenie “filozoficzne”, oddane “wolnej myśli”, stąd też ich nazwa „wolnomularze” którzy zachowują symbole murarstwa, choć już nie oddają się architekturze jako takiej, lecz “budownictwu” społeczeństwa, jego kultury, polityki, ustroju itd.

Kasty kapłańskie starych pogańskich wierzeń szukają schronienia w cechach murarskich, przyjmując ich ubiory, zwyczaje, tradycje i symbole, ale oddając się na swych zebraniach zagadnieniom kulturalnym, “filozoficznym”, a przede wszystkim politycznym. W miarę jak chrześcijaństwo wychodzi z ukrycia i staje się religią panującą, pogańskie kasty kapłańskie szukają schronienia w związkach zawodowych, prawie wyłącznie murarskich, spiskując przeciwko swemu wrogowi, jakim jest Kościół Chrystusowy, który pozbawił ich władzy w społeczeństwie, w religii iw całym życiu społecznym.

Od czasów Konstantyna, który nie tylko uznał władzę kościelną, lecz oddał się na jej usługi, kasta poganizmu rzymskiego stopniowo chroni się w cechach, głównie murarskich i w nich wegetuje aż do czasów, kiedy prądy pogańskie odzywają w społeczeństwie chrześcijańskim, tak iż w początkach osiemnastego wieku mogą zaczynać w niektórych krajach działalność publiczną, ujawniając się jako “loże murarskie”, czyli jako “wolni murarze”. Wobec publiczności deklarują się oni jako “filozofowie”, a więc jako towarzystwo szukające doskonalenia osobistego, które, ich zdaniem można osiągnąć głównie przez wtajemniczenia w wiedzy tajemniczej, przekazywanej w sekrecie w ich stowarzyszeniach, jako tradycji okultystycznych, przekazanych z dawnych przed- chrześcijańskich religii babilońskich, egipskich, Dalekiego Wschodu, żydowskich, zwanych Kabałą i Gnozą. Charakteryzuje ich solidarność na skalę międzynarodową i wzajemna pomoc.

Charakteryzuje ją tajemniczość, a zwłaszcza tzw. “sekret”, który usiłują zbagatelizować w opinii publicznej, twierdząc, że „tym sekretem jest brak sekretu”, ale niektórzy wtajemniczeni przyznają, iż tym sekretem jest ich kult szatana i walka z chrześcijaństwem.

Faktem też jest, że do wszystkich lóż mają dostęp Żydzi, ale do lóż żydowskich nie mają dostępu “goje” (a więc nieobrzezani). Co więcej, istnieje opinia, że loże wyłącznie żydowskie, zwane “Synowie Przymierza”, czyli B’nai B’rith, kierują lożami gojów, a co najmniej są lożami najwyższej kategorii, a więc szczytem Masonerii.

Jak powstał anty-Kościół. Druidzi. Dzieło szatańskie. Personalizacja Zła. Cz.I.

PRAWDOPODOBNA GENEZA MASONERII.

Ks. Michał Poradowski, PALIMPSEST,

Wyd. Agencja „ARMEL”, Stare Jatki 24

Pierwotnie poganizm niemal wszechstronnie i wszechwładnie panował w duszy człowieka. Pogański światopogląd był jedynym, totalnym, monopolistycznym Jego formą organizacyjną była kasta kapłanów elita społeczna, warstwa rządząca w każdej cywilizacji, warstwa górna kierownicza, półjawna dla lepszego trzymania w swym ręku władzy. Wyłom w tym stanie rzeczy stanowi właściwie tylko mozaizm.

Istota jego polega na biegunowym przeciwstawieniu się poganizmowi jako światopoglądowi i jako instytucji Mozaizm jest wiarą w Boga Jedynego, Wszechmogącego jest Jego domeną wpływów w świecie człowieka. Podtrzymuje nadzieję Zbawienia, przyjścia Odkupiciela, oczekiwania Zbawcy, stąd też mozaizm jest wrogiem poganizmu i jego konkurentem w rządzie dusz .

Mozaizm, jako wiara w istnienie Jedynego Boga rozpościera się prawdopodobnie niemal tylko (w formie konkretnej i wykrystalizowanej) wśród ludu żydowskiego. Stąd zażarta, na śmierć i życie, walka judaizmu (poganizmu żydowskiego) z mozaizmem.

W jakiej mierze mozaizm był boski, w takiej też, można przypuszczać, judaizm był szatański.

Ale zasadniczy konflikt między poganizmem i wiarą w istnienie Boga Jedynego zaczyna się z chwilą narodzenia się Kościoła, a więc od momentu Wcielenia Słowa Bożego, Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej, czyli Boga Jedynego, a Więc z narodzeniem się Chrystusa Pana i ustanowienia przez niego Kościoła Powszechnego (Katolickiego). Jezus z Nazaretu, jako Bóg- Człowiek, staje się głównym przeciwnikiem całego poganizmu, a przede wszystkim judaizmu. Judaizm pragnie zniszczyć swego konkurenta, którego powodzenie może złamać stan monopolu pogańskiego rządu dusz. Akt zamordowania Chrystusa Pana jest usiłowaniem zduszenia w zarodku rodzącego się Kościoła. Jest to akt Bogobójstwa, dokonany przez ludzi, ale niewątpliwie przy współdziałaniu szatana.

Chrześcijaństwo jednak rozwijało się błyskawicznie. Zamordowany Chrystus zmartwychwstał, a Jego Kościół poszedł na podbój świata i świat ten powoli zdobywa. W miarę jak chrześcijaństwo wychodziło z podziemi, poganizm wchodził w podziemia. Kasta pogańskich kapłanów- rządców państw, od dawna zorganizowana półjawnie, Ww nowej sytuacji staje się coraz bardziej tajną.

Kościół staje się jej jedynym istotnym wrogiem, stąd jej potworna nienawiść do Kościoła. Te tajne organizacje pogańskich kapłanów- polityków, elity poganizmu, coraz bardziej wykrystalizowują się, petryfikują się, stabilizują się, stając się jedną, hierarchiczną, karną, tajną organizacją walki z Kościołem.

Solidaryzm walki z chrześcijaństwem dawnych kast kapłanów – polityków, przeróżnych państw, krajów i ludów, rodzi masonerię, jako przeciw-Kościół, jako formę organizacyjną poganizmu. Jedną ze szczególnie aktywnych, bo najbardziej i najbezpośredniej zaangażowanych przez akt zbrodni Bogobójstwa, staje się grupa judaistyczna, będąc jednak tylko jedną z wielu, ale nie jedyną.

Szczególniejszą też rolę odgrywa grupa druidystyczna. Druidzi byli to kapłani celtyccy. Była to elita Galów; kapłani uczeni, politycy, zorganizowani półjawnie, hierarchicznie, ze stopniami wtajemniczenia i obrzędowością przesiąkniętą mistycyzmem i krwawymi ofiarami ludzkimi W okresie supremacji rzymskiej nad imperium celtyckim, warstwa ta stopniowo przechodzi na służbę Rzymu, stając się rzymską warstwą rządzącą, kierowniczą, elitarną. Część jej zaś, bardziej nastawiona negatywnie do Rzymu, zagnieździ się w Anglii. Druidzi w chrześcijaństwie widzą swego największego wroga. Rzym pogański zdołali w dużej mierze opanować, ale nie udaje się to im w stosunku do Rzymu chrześcijańskiego, stąd też z nim walczą, a w walce tej bardziej jeszcze się zrastają, hartują, stają się jeszcze bardziej zwartą, karną, tajną organizacją kapłanów-polityków. To z nich rodzi się pre-masoneria celtycka, zwana później “szkocką”.

Tak więc z nienawiści do Rzymu chrześcijańskiego rodzi się masoneria europejska. Wielu z tych ludzi zapewne, jako z dawna przyzwyczajonych do życia w konspiracji, wejdzie poufnie do Kościoła, pozornie się nawracając, a w gruncie rzeczy aby Kościół od wewnątrz opanować. Poradzą oni sobie wkrótce z warstwą dawnych pogańskich kapłanów -polityków rzymskich. Pogański kler rzymski też przecież był jednocześnie warstwą dostojników państwowych, ludźmi polityki i rządów. Nie wszyscy się szczerze nawrócili na wiarę chrześcijańską, wielu pozostało poganami z nienawiścią w sercu do tego Kościoła, który odebrał im władzę, znaczenie, dostojeństwo. Zejdą w podziemia, gdy chrześcijaństwo z tych podziemi wyjdzie. W walce z Kościołem i papiestwem, jako ze wspólnym wrogiem, podadzą sobie ręce z podobnymi organizacjami innych krajów. Podobnie będzie w krajach germańskich, które zrodzą masonerię staropruską. Masoneria więc, jako organizacja, jako przeciw-Kościół, wyrosła w różnych środowiskach i z różnych warstw kapłanów-polityków, nie będzie więc całkiem jednolitą organizacyjnie. Stąd też jej nieraz daleko i ce różnice organizacyjne i obrządkowe. Ale jest masoneria w tym sensie jednolitą, że wszystkie te organizacje tajne religijno-polityczne wyrosły z okazji walki ze wspólnym wrogiem: z Kościołem. To je łączy i scala, to je zrodziło, to stanowi ich istotę, cel i treść negatywną. Pozytywnie zaś są one ośrodkiem usiłującym rządzić światem niepodzielnie, na swój pogański sposób, wierząc w możliwość zbudowania na ziemi raju bez Boga, a nawet przeciw Bogu i w walce z Bogiem.

Niewątpliwie masoneria jest sataniczna. Tylko satanizm, głęboko ukryty pod pokrywką laicyzmu, może tłumaczyć jej żywotność, siłę, potęgę i bezmiar nienawiści do chrześcijaństwa i Kościoła. Bez satanizmu ani psychologicznie, ani socjologicznie nie da się w pełni wyjaśnić tej nienawiści do chrześcijaństwa, nawet, gdy się przyjmie za pewnik, że właśnie z tej walki z Kościołem masoneria, historycznie rzecz biorąc, zrodziła się.

Logika także wymaga, aby Kościół, jako dzieło Boga, miał za przeciwnika – dla należytej przeciwwagi – masonerię, jako dzieło szatańskie. Masoneria byłaby zbyt małym, śmiesznym i nieproporcjonalnym przeciwnikiem Kościoła, gdyby była tylko i wyłącznie ludzka. Temu, co stanowi Corpus Misticum Christi może się “godnie” przeciwstawić tylko to, co jest „corpus misticum satani”.

Dla człowieka wierzącego to jest jasne. Inne bowiem ujęcie, a więc negujące satanizm masonerii, byłoby niezrozumiałe i bezsensowne. Dzieje świata, jako walka poganizmu z chrześcijaństwem, masonerii z Kościołem, nie miałyby sensu ni powagi, gdyby Kościołowi, jako Ciału Mistycznemu Chrystusa Pana nie przeciwstawiała się masoneria jako personalizacja Zła.

Kto to neguje, na próżno się wysila, aby zrozumieć sens dziejów świata i głębię częstych potworności, na które patrzy. Nie ma też żadnych podstaw do tego, aby wątpić w ciągłość organizacyjną masonerii Jeśli masoneria zrodziła się w dzisiejszej swej postaci w walce z powstającym chrześcijaństwem, z Kościołem, to mogła tak samo organizacyjnie skrzepnąć, jak się to stało z Kościołem. Dziwnym byłoby, gdyby miało być inaczej. Co więcej, należy raczej przypuszczać, że przyjęła formy organizacyjne jeszcze ściślejsze i praktyczniejsze od kościelnych, jako iż warunki rozwoju socjologicznego miała inne, bardziej sprzyjające wytworzeniu form Masoneria zrodziła się w walce z chrześcijaństwem i Kościołem i jej działalność sprowadza się głównie do tej walki, stąd też zawsze popiera wszelkie prądy i ruchy które mogą przyczyniać się do osłabienia lub niszczenia wiary chrześcijańskiej i obyczajów chrześcijańskich. oświecenie, porywając serce, ożywiając wiarę, udzielając łaski; a pośrednio działa przez instytucję Kościoła.

I szatan, małpujący Boga, chcąc mieć “rząd dusz” też działa dwojako: bezpośrednio budząc w sercu wątpliwości, złe żądze, niewiarę, rozpacz, grzech – a pośrednio poprzez oddane mu organizacje, jak masoneria. Polityk to człowiek, który usiłuje wpływać na istniejącą rzeczywistość, kształtować ją na swój sposób, musi więc on brać pod uwagę działanie wszystkich sił i prądów występujących w świecie; musi przeto także brać pod uwagę istnienie i działanie masonerii

„Dramat 3-go Maja. Cztery przestrogi z XVIII-go wieku”. Adam Doboszyński.

„Dramat 3-go Maja w świetle najnowszych badań. Cztery przestrogi z XVIII-go wieku”

Adam Doboszyński: O Konstytucji 3 Maja

Dramat 3-go Maja w świetle najnowszych badań. Cztery przestrogi z XVIII-go wieku”

– odczyt Adama Doboszyńskiego, wygłoszony 24 maja 1939 roku w sali Stowarzyszenia Techników w Warszawie staraniem redakcji tygodnika literacko-społecznego „Prosto z Mostu”.

Projekt włoskiego przybłędy”

Rok temu, w więzieniu lwowskim, wpadła mi w ręce książka wypożyczona jednemu z moich współwięźniów z biblioteki więziennej, napisana przez Józefa Bielińskiego w r. 1905 pod tytułem: „Żywot ks. Adama Czartoryskiego”.

Przypadkowo wziąłem tę książkę do ręki i zwróciłem uwagę na pewien niezmiernie charakterystyczny ustęp. Autor książki wspomina o memoriale, który ma się znajdować w archiwum Czartoryskich w Krakowie, memoriale podyktowanym w Paryżu w r. 1788 młodemu ks. Czartoryskiemu przez ks. Piattolego, włoskiego przybłędę, wówczas wychowawcę młodego Lubomirskiego, a następnie sekretarza Króla Stanisława Augusta i jedną z najwybitniejszych osobistości Polski w okresie Sejmu 4-letniego. Ks. Piattoli podyktował młodemu Czartoryskiemu schemat poczynań konspiracyjnych, które miały na celu przeprowadzenie w Polsce reform. Na czele tej konspiracji miał stać Quatuorvirat – czterech mężów, związanych przysięgą i tajemnicą. Mieli to być ludzie bardzo wpływowi, dobrzy patrioci, bogaci, światli.

Do pomocy tym Quatuorvirom miano wybrać 8 członków, również wpływowych i możnych. Ta dwunastka stanowiłaby Kongres patriotyczny, który miał przeprowadzić zmianę ustroju w Polsce. Pierwszym zadaniem tego Kongresu byłoby skonfederowanie wszystkich województw, zawładnięcie wojskiem przy eliminowaniu zupełnym ówczesnego rządu, następnie przeprowadzenie wyborów do sejmu skonfederowanego. Sejm ten powinien był postanowić stworzenie stutysięcznej armii, wyznaczyć dwóch regimentarzów, jednego dla Korony, drugiego dla Litwy i wreszcie ustanowić Komitet Nadzwyczajny, który by kierował sprawami publicznymi na prawach dyktatorskich. Zamierzano poza tym utworzyć komisję, która zażąda od obywateli państwa przedstawienia sobie planów, projektów, myśli dotyczących przyszłej reformy. Z tych referatów miał się wyłonić projekt przyszłej konstytucji, która miała być uchwalona przez Sejm. Poza tym mieli Quatuorviri w tajemnicy przed królem i rządem rozesłać swoich zaufanych mężów do wszystkich państw Europy w charakterze nieoficjalnych ambasadorów Polski. Na tych ambasadorów kwalifikowaliby się ludzie wyższych sfer, światli, towarzyscy i odpowiednio pod względem dyplomatycznym przygotowani. Wreszcie Komitet ten miał zawrzeć odpowiednie traktaty i ustalić politykę zagraniczną.

Masońskie kariery

Przeczytawszy o tym projekcie Piattolego puściłem wodze wyobraźni i starałem się odtworzyć dzieje tego tak brzemiennego w następstwa czterolecia, 1788 do 1792. Wyobrażałem sobie postać Piattolego, który stał się z czasem sekretarzem królewskim, a wówczas był wychowawcą młodego Lubomirskiego. Że Piattoli w ogóle dostał się do Polski i na to stanowisko dowodzi tylko, iż musiał należeć do masonerii. Znamy z dzieła K. M. Morawskiego analogiczną karierę Lucchesiniego, również włoskiego przybłędy, który się dostał do masonerii, został powołany do Berlina, wkradł się w łaski Fryderyka i został posłem pruskim w Warszawie. Kariera Piattolego szła podobnie: dostał się do Warszawy, dostał się na dwór polski i jako preceptor jednego z młodych Lubomirskich wyjechał do Paryża. W Paryżu nastąpiło zapewne wtajemniczenie go do wyższych stopni masońskich.

I wówczas Piattoli w tej stolicy ówczesnego świata, w której przygotowywała się rewolucja, podyktował młodemu Czartoryskiemu plan opanowania Polski, przeprowadzenia analogicznej imprezy, jaką masoneria zamierzała wykonać we Francji. Bo uprzytomnijmy sobie, kiedy to było. Jest to rok 1788. O dwa lata wcześniej we Frankfurcie odbył się zjazd zakonu masońskiego Illuminatów, na którym to zjeździe, jak to dzisiejsi historycy stwierdzają, zapadła uchwała zniesienia we Francji monarchii i jakoby zapadł również wyrok śmierci na Ludwika XVI.

Nie będzie zapewne dalekie od prawdy przypuszczenie, iż równocześnie z postanowieniem wywołania we Francji rewolucji musiano postanowić wywołanie analogicznej rewolucji i w Polsce. Świadczy o tym zupełna synchronizacja rewolucji francuskiej i bezkrwawej rewolucji, jaką był Sejm Czteroletni. W roku 1788 – a więc w dwa lata po frankfurckiej decyzji wywołania rewolucji – czynione są we Francji przygotowania do zwołania Stanów Generalnych, a w rok później zostały zwołane te Stany, poprzedzone zarządzeniem przedłożenia przez wszystkie gminy tzw. „cahiers de doleances”, zażaleń i wniosków poprawy. Rzecz ciekawa, iż Piattoli w swoim memoriale proponuje również zażądanie od obywateli Rzpltej przedstawienia Komisji projektów dotyczących przyszłej reformy. Widzimy daleko idącą analogię. Jest rzeczą zupełnie jasną nie tylko dziś, ale musiało być jasne i wówczas, iż żądanie od każdej gminy w kraju przedstawienia projektów naprawy konstytucji jest rzeczą całkowicie utopijną i może mieć jedynie na celu wywołania nastrojów rewolucyjnych.

Quatuorvirat

Zastanawiałem się, kto mógł należeć do tego Quatuorviratu, kierującego losami Polski i skojarzyłem sobie w głowie projekt Piattolego z jednym ze sprawozdań, które w czasie Sejmu Czteroletniego wysłał do króla pruskiego jego wysłannik w Warszawie Lucchesini. Otóż Lucchesini pisze, że ówczesna Polska, jej polityka, a w szczególności działalność Sejmu Czteroletniego zależy od ściśle zakonspirowanej czwórki ludzi, do których należą Potoccy Ignacy i Stanisław, marszałek Stanisław Małachowski, i reprezentant Małopolski, będącej pod zaborem austriackim, Ignacy Morski. Tych czterech ludzi było tak zakonspirowanych, iż o tej czwórce kierującej nie wiedział król polski…, ale wie o nich ambasador króla pruskiego Lucchesini. Lucchesini zawiadamia swego monarchę, jakie będą posunięcia tych zakonspirowanych Quatuorvirów, daje im rady i wskazówki i nawet w liście skierowanym do króla pruskiego zapowiada, jakie będą przyszłe posunięcia tych zakonspirowanych władców Polski. Szczegół ten zaczerpnąłem z książki Jędrzeja Giertycha, który wziął go z Kalinki piszącego przed pięćdziesięciu laty. Giertych wyciąga wniosek, iż ludzie ci obdarzali Lucchesiniego swoim zaufaniem dlatego, iż był to ambasador sprzymierzeńca Polski. Mam wrażenie, iż podstawy zaufania rządzących Polską Quatuorvirów do Lucchesiniego nie tworzył fakt, iż Lucchesini był ambasadorem Prus, tylko, że Lucchesini był wysokiego wtajemniczenia masonem. Tak czy owak możemy stwierdzić fakt już dzisiaj niewątpliwy, ustalony historycznie, iż Polską z czasów Sejmu Czteroletniego kierowało, może mówię za silnie, w każdym razie w tej Polsce decydującą rolę odgrywało dwóch przybłędów, nie mających z Polską nic wspólnego: jednym z tych ludzi był Lucchesini, drugim był Piattoli. Doszło do tego, iż projekt Konstytucji 3-go Maja spisano po francusku, gdyż Piattoli językiem polskim nie władał i potem dopiero przetłumaczono ten projekt na język polski.

Czy obalać mit?

Tyle jako wstęp do tych rzeczy, które chciałbym Państwu dziś wieczorem powiedzieć. Przyznaję się, iż przemyśliwując te dziwne okoliczności Sejmu Czteroletniego i Konstytucji 3-go Maja popadłem w poważną rozterkę. Zastanawiałem się nad tym, czy w ogóle posuwać się po tej drodze, czy interesować się kulisami tych zdarzeń, czy też raczej stanąć na stanowisku, na jakim Polska stoi od lat stu, na stanowisku nie tykania mitu 3-go Maja.

Przecież na tym micie chowało się w Polsce szereg pokoleń, ten mit za czasów rozbiorów zagrzewał ludzi do wysiłków, ten mit rozgrzewał zesłańców wędrujących na Sybir – i wielu, wielu jest ludzi w Polsce, dla których ten mit stanowi rzecz bardzo szacowną i drogą. Mówię tutaj oczywiście o ludziach dobrej woli. Poza tym jest wielu ludzi, dla których ten mit stanowi broń, którą z pełną świadomością i cynizmem operują. Że ten mit działa, to widzimy co roku w dniu 3-go maja. Zastanawiając się nad rolą Lucchesiniego i Piattolego, zastanawiałem się nad tym, czy należy ten mit obalać, czy należy iść dalej po drodze, którą szło w Polsce wielu badaczy: i Kalinka przed 50 laty, i K. M. Morawski, po części prof. Skałkowski i wielu innych.

Zastanawiałem się, czy my mamy dziś po odzyskaniu niepodległości burzyć ten mit, czy powinniśmy go zachować. Warunkiem zachowania tego mitu jest zaprzestanie wszelkich dalszych badań na ten temat i zaprzestanie popularyzowania rewelacyjnych wyników tych badań. I tu uprzytomniłem sobie dwa rodzaje zarzutów, które wysuwają przeciwnicy burzenia mitu 3-go Maja. Jeden zarzut klasyczny, znany wszystkim, o którym wie każda służąca i każdy dorożkarz, tj. zarzut szargania świętości: święto 3-go Maja, to święto narodowe. Nie wolno tego tykać. Zarzut ten łączy się w bardzo ciekawy sposób z tak żywą w ostatnich czasach dyskusją na temat bronzowienia i odbronzawiania wielkich ludzi i wielkich zdarzeń. Bywają mity pewnych faktów historycznych i bywają mity ludzi, i tak jak bronzowić i odbronzawiać można ludzi, tak również można ubronzawiać i odbronzawiać pewne fakty historyczne. Weźmy na przykład mit Unii lubelskiej, mit również działający potężnie na umysły i wyobraźnię. Nie trudno byłoby przypuszczam ten mit w takiej czy innej formie odbronzować i wiem, iż w tym kierunku przedsiębrane są próby. Można by zbadać, jak to było w Lublinie, można by spróbować ten fakt historyczny umniejszyć, odbrązowić, ośmieszyć.

Czytałem niedawno książkę, która wprowadza za kulisy wyprawy wiedeńskiej. Ale jeżeli chodzi o kwestię ubronzowania pewnych faktów historycznych, to zdaje mi się, że sprawa 3-go Maja stanowi tutaj wypadek zupełnie klasyczny. Naród stoi dziś wobec dylematu, czy dalej bronzować akt 3-go Maja, czy puścić snop światła i starać się wykryć prawdę, prawdę historyczną, tyczącą się Sejmu Czteroletniego, w szczególności aktu 3-go Maja. Jest jeszcze druga strona tego medalu. Chodzi o rzecz bardzo dziś modną w psychologii i to zarówno indywidualnej, jak i zbiorowej: o kwestię kompleksu niższości. Pytanie wygląda tak: czy należy w narodzie, który cierpi chronicznie od lat 200 na kompleks niższości, ten kompleks niższości pogłębiać przez dewaluowanie pewnych zdarzeń, które przywykliśmy uważać za zdarzenia wielkiej miary w życiu narodu? Czy nie jest niezręczna taktycznie chęć, by ten wspaniały zryw patriotyczny, tę wspaniałą reformę, którą zwykliśmy wielbić, nagle detronizować? Czy nie dojdzie wówczas naród do tego wniosku, iż skoro nawet tak wzniosły fakt okazuje się w rezultacie faktem ujemnym, i skoro największe nasze zrywy, że tak powiem, państwowotwórcze zostały w ciągu ostatnich dwustu lat inicjowane i wyreżyserowane przez ręce obce, ręce przynajmniej obojętne, jeżeli nie wrogie – czy uświadomienie sobie przez naród takiego faktu nie pogłębi w nim tej rozterki duchowej, w której naród polski od dwustu lat się znajduje? Czy w chwili, kiedy prężymy się do skoku, w chwili skupienia wszystkich sił psychicznych, moralnych i intelektualnych, tego rodzaju podważanie pewnych wszczepianych w umysły Polaków pojęć nie jest rzeczą po prostu karygodną? Wiem, iż wychodząc z tej sali będziecie się Państwo w rozmowach swoich nad tym zastanawiali, czy jest rzeczą dobrą czy złą, że ten temat dziś poruszam? Jestem przekonany, że zdania na ten temat będą rozbieżne. Jednak chcę stwierdzić, że zdaję sobie sprawę z tego, iż te próby odbronzawiania aktu 3-go Maja mogą tylko wówczas być usprawiedliwione, jeśli potrafi się wykazać, że ten mit w życiu narodu stał się szkodliwy. I to jest celem dzisiejszego odczytu.

Szkodliwy mit

Jestem najgłębiej przekonany, iż mit 3-go Maja, mit tego „masowego zrywu, którym naród polski zadokumentował jakoby przed światem swoją wolę do samoistnego bytu i swą umiejętność stworzenia nowych form życia państwowego”, stał się dziś szkodliwy. Uważam, iż w miejsce tego mitu powinna przyjść prawda. Dlaczego? Przyznam się, iż już dość dawno, może od lat dwudziestu, nie rozumiem w pełni ludzi, którzy mówią, że to jest takie niesłychanie krzepiące dla naszej świadomości narodowej poczucie, iż na dwa lata przed upadkiem zdobyliśmy się na tak wspaniały zryw. Przyznam się, że to rozumowanie nie trafia mi do przekonania. Gdybym wiedział, że Polska upadła w chwili największej depresji, największego wyczerpania sił twórczych, gdybym mał przekonanie, że Polska upadła dlatego, bo wszyscy wielcy ludzie w narodzie byli zgnici, bo Polska nie miała ani ludzi ofiarnych, ani dobrej woli, to wówczas można by powiedzieć, że była to rzecz nieunikniona: Polska musiała upaść.

Ale ta myśl, iż znalazło się wielu ludzi światłych, ofiarnych, że znalazła się elita, grono wybrane, które zdobyło się na to, by naród wprowadzić na drogę świetlanego rozwoju i że naród zdobył się nawet na rzecz wiekopomną, którą zaimponował całemu światu, a w półtora roku później Polska upadła i to upadła w sposób haniebny, nie bójmy się tego wyrazu – kampania Poniatowskiego i Kościuszki, którzy mieli bronić Konstytucji 3-go Maja, miała przebieg niesłychanie żałosny; król i Kołłątaj w haniebny sposób zgłaszają swój akces do Targowicy – ta myśl o niechlubnym końcu niepodległego bytu Polski jest potworna.

Odpowiada się na to: zrehabilitowało nas powstanie Kościuszki. Powstaniem Kościuszki Polska jakoby zadokumentowała, iż broni nie tylko swojej niepodległości, ale i idei wyrażonych w Konstytucji 3-go Maja. Czy to twierdzenie jest aby słuszne? Dla mnie cały problem naszych powstań łączy się psychologicznie ściśle z problemem Konstytucji 3-go Maja. Wielbię i podziwiam twórców, inicjatorów i wykonawców naszych powstań, uczestników powstania Kościuszki, uczestników Legionów, uczestników powstania w r. 1830, uczestników powstania w r. 1863, uchylam czoła również przed krwią ofiarnie przelaną w r. 1905, nie kwestionuję faktu, że z najtragiczniejszych nawet klęsk naród wyciągał duże korzyści moralne, krzepiące go do dalszej walki, ale te wszystkie zdarzenia historyczne pogłębiają we mnie jeszcze ten kompleks niższości. Ja mówię sobie: jeżeli tylokrotnie najlepsi członkowie naszego narodu, najbardziej ofiarni, najbardziej bohaterscy zdobywali się na walkę o niepodległość – tyle razy z takim poświęceniem, z taką ofiarą, i jeżeli zawsze ta rzecz paliła na panewce, jeżeli nasze powstania nie dały nam niepodległości, mimo iż niekiedy byliśmy od tej niepodległości bardzo niedaleko, to mam wrażenie, że bronzowanie tych wszystkich mitów jest niecelowe. I jest celowe i pożądane oświetlenie, dlaczego wysiłki najlepszych synów narodu polskiego na przestrzeni 150 lat prowadziły z reguły do przegranej. Uważam, że jeżeli się da to oświetlenie, i jeżeli w mózgi ogółu Polaków wrazi się myśl, iż był jakiś powód konkretny, wyraźny, dla którego wysiłki najlepszych synów narodu przez 150 lat nie doprowadziły do zwycięstwa, uważam, że jeżeli się myśl taka w umysłach ogółu Polaków wryje, to wówczas nasz kompleks niższości nie tylko się nie pogłębi, ale przeciwnie zniknie: poczujemy się na siłach do stawiania czoła niebezpieczeństwom, gdy będziemy wiedzieli, czego unikać, by zamiast tryumfu wszelkie nasze wysiłki nie kończyły się tragicznie.

Problem bronzowienia

Mówi się o szarganiu świętości, o symbolach, mówi się o autorytetach. Pamiętamy wszyscy niedawną dyskusję na temat bronzowienia Mickiewicza, na temat odbronzawiania Sobieskiego – opinia publiczna doszła wówczas mniej więcej do takiego wniosku: Każdy wielki człowiek ma swoje małe strony, ma swoje śmieszności, miał w życiu chwile, których się wstydzi, ma swoje zakamarki, do których nierad zagląda. Problem wygląda w ten sposób: czy te ujemne momenty, w życiu wielkiego człowieka nieuniknione, czy te ujemne strony równoważą jego zasługi, które w opinii polskiej zostały ubronzowane? Innymi słowy, czy zasługi Mickiewicza, o których wie każdy dwunastoletni czy czternastoletni Polak, czy te zasługi nikną w porównaniu z pewnymi ujemnymi cechami charakteru czy epizodami życia?

Weźmy postać Sobieskiego. Sobieski w umyśle ogółu Polaków jest postacią rycerską, symbolizującą rolę Polski jako przedmurza chrześcijaństwa, Sobieski to jest wielki wódz, to jest nieustraszony rycerz, to jest wielki katolik. I pamiętamy wszyscy niedawno wydaną książkę, oświetlającą życie zakulisowe, oświetlającą od tyłu życie Sobieskiego. Książka ta napsuła bardzo dużo krwi. I znowu wyłania się pytanie: czy pewne ciekawostki z życia Sobieskiego, które mogą rzucić na niego światło nieprzychylne, podrywają kontury postaci Sobieskiego, jakie się wyryły w mózgach i przede wszystkim w sercu każdego Polaka? Mam wrażenie, że nie podrywają. Tak samo, jeżeli chodzi o rewelacje o Mickiewiczu mam wrażenie, że nie podrywają bynajmniej zasadniczego obrazu tego najgenialniejszego moim zdaniem człowieka, którego wydały dzieje Polski.

Problem bronzowienia czy odbronzowiania łączy się więc ściśle z problemem narastania pewnych świętości, pewnych autorytetów w życiu narodu. I może ustalimy tutaj pewne zasady: możemy powiedzieć, że jeżeli pewne mity osnuły się dokoła wielkich postaci i zdarzeń historycznych, jeżeli jakiś mit mający wielkie walory jest w ogólnych zarysach prawdziwy, wówczas mamy prawo żądać, by zbyt natarczywie nie szukano dziur na całym, by zbyt natarczywie nie zaglądano za kulisy ludzi i wypadków. Ale bywają wypadki, kiedy mity są w swym ogólnym zrębie nieprawdziwe, jak to jest z mitem 3-go Maja. Uważam, że skoro badania historyczne doprowadzają do wniosku, iż dany mit w ogólnym swoim zarysie jest nieprawdziwy, to nie jest celowe i nie jest wskazane ten mit bronzowić, przeciwnie – należy dążyć do prawdy.

Przez lat 150 z Sejmu Czteroletniego i z Konstytucji 3-go Maja tworzono pewien symbol. Cel był podwójny. Jeden był cel, który przyświecał ludziom dobrej woli, aby naród w swej walce o niepodległość miał siłę motoryczną, która by zagrzewała serca i wyobraźnię.

Drugi był cel jeszcze wyraźniejszy, cel masoński. Sejm Czteroletni i Konstytucja 3-go Maja, to typowe osiągnięcia masonerii, to nie tylko tryumf masonerii jako takiej, ale tryumf ducha masońskiego i metod masońskich w życiu polskim. Jest rzeczą jasną, iż masoneria, która rządzi Polską od lat dwustu, była zainteresowana w tym, by ten mit podsycać – i jest nadal zainteresowana. I ostrzegam Państwa przed wszelkimi próbami, czynionymi już od lat wielu, podważenia, podrywania i ośmieszenia wszelkich usiłowań, dążących do rzucenia światła na kulisy 3-go Maja. Powtarzam jeszcze raz: jest w Polsce dużo ludzi, którzy w dobrej wierze starają się ten mit galwanizować i utrzymywać. Ale mit ten stał się zupełnie wyraźnie określoną bronią i jednym z narzędzi masonerii dla utrzymania jej wpływów w Polsce. W tym sensie mit ten jest narzędziem bieżącej polityki i narzędzie to musi być z rąk masonerii wytrącone. (Oklaski).

Reformy Czartoryskich czy 3-ci Maj?

Antyrosyjski sojusz Rzeczypospolitej z Prusami, wspieranymi przez Wielką Brytanię (29.03.1790) był samobójczym błędem Polaków. Spośród Polaków najbardziej wpływowym działaczem był w epoce Sejmu Czteroletniego ks. Kołłątaj. Obok Kołłątaja znamy wiele nazwisk myślicieli, publicystów, działaczy politycznych i społecznych, widzimy imponującą plejadę ludzi dążących do naprawy Rzeczypospolitej. I utarło się u nas mniemanie, że Konstytucja 3-go Maja, że cały dorobek Sejmu Czteroletniego, to był przewrót, to był przełom w duchowym życiu Polski. Uczono nas, że po dwustu latach nierządu dopiero w latach 1788/92 skierowano wreszcie nawę Rzeczypospolitej na tory odrodzenia i odrzucono to wszystko, co w Polsce było zgniłym i rozszarpano wreszcie te węzły ustrojowe, które przeszkadzały narodowi w duchowym renesansie. W moim przekonaniu mniemanie to jest błędne. Nasze oficjalne dziejopisarstwo waha się z zajęciem stanowiska na ten temat. Mógłbym się jednak powołać na profesora Uniwersytetu Poznańskiego, Skałkowskiego, który rzucił tę myśl – myśl, którą podchwytuję, i która moim zdaniem powinna się stać w Polsce własnością szerokiego ogółu, myśl, że okres, w którym Polska weszła na drogę przełomowych reform, to był okres wcześniejszy o ćwierć wieku od Konstytucji 3-go Maja, okres reform Czartoryskich w latach 1764-1768. Ponieważ rzecz tę uważam za niezmiernie ważną, więc pozwolę sobie trochę szerzej na ten temat tutaj pomówić.

Choroba saska

Musimy sięgnąć do czasów saskich, do czasów najgłębszego upadku. Polska jest wówczas ciężko chora. Trawi ją od stu lat gorączka złotej wolności, choruje na demokratyzm, zanik władzy i autorytetu, choruje na nieodłączny od liberalnej demokracji pacyfizm, który zabija w narodzie cechy rycerskie i naród towarzyszów pancernych przemienia w naród hreczkosiejów. Choruje Polska na materializm – ciężkie niedomaganie, prowadzące do rozhartowania charakterów i do zaniku cnót obywatelskich. Prawda, że w tych ciężkich czasach zacieśniają się więzy, łączące polskość z katolicyzmem. Ale nie jest to już, niestety, katolicyzm Oleśnickich i Hozjuszów, a tym bardziej nie jest to surowy i zdobywczy katolicyzm średniowiecza, wiara gorąca jak płomień, w której ogniu przetapiają się przywary osobiste i niesprawiedliwości społeczne. Katolicyzm XVIII wieku jest chory. I to jest jednym z„Projekt włoskiego przybłędy”

Rok temu, w więzieniu lwowskim, wpadła mi w ręce książka wypożyczona jednemu z moich współwięźniów z biblioteki więziennej, napisana przez Józefa Bielińskiego w r. 1905 pod tytułem: „Żywot ks. Adama Czartoryskiego”.

Przypadkowo wziąłem tę książkę do ręki i zwróciłem uwagę na pewien niezmiernie charakterystyczny ustęp. Autor książki wspomina o memoriale, który ma się znajdować w archiwum Czartoryskich w Krakowie, memoriale podyktowanym w Paryżu w r. 1788 młodemu ks. Czartoryskiemu przez ks. Piattolego, włoskiego przybłędę, wówczas wychowawcę młodego Lubomirskiego, a następnie sekretarza Króla Stanisława Augusta i jedną z najwybitniejszych osobistości Polski w okresie Sejmu 4-letniego. Ks. Piattoli podyktował młodemu Czartoryskiemu schemat poczynań konspiracyjnych, które miały na celu przeprowadzenie w Polsce reform. Na czele tej konspiracji miał stać Quatuorvirat – czterech mężów, związanych przysięgą i tajemnicą. Mieli to być ludzie bardzo wpływowi, dobrzy patrioci, bogaci, światli. Do pomocy tym Quatuorvirom miano wybrać 8 członków, również wpływowych i możnych. Ta dwunastka stanowiłaby Kongres patriotyczny, który miał przeprowadzić zmianę ustroju w Polsce. Pierwszym zadaniem tego Kongresu byłoby skonfederowanie wszystkich województw, zawładnięcie wojskiem przy eliminowaniu zupełnym ówczesnego rządu, następnie przeprowadzenie wyborów do sejmu skonfederowanego. Sejm ten powinien był postanowić stworzenie stutysięcznej armii, wyznaczyć dwóch regimentarzów, jednego dla Korony, drugiego dla Litwy i wreszcie ustanowić Komitet Nadzwyczajny, który by kierował sprawami publicznymi na prawach dyktatorskich. Zamierzano poza tym utworzyć komisję, która zażąda od obywateli państwa przedstawienia sobie planów, projektów, myśli dotyczących przyszłej reformy. Z tych referatów miał się wyłonić projekt przyszłej konstytucji, która miała być uchwalona przez Sejm. Poza tym mieli Quatuorviri w tajemnicy przed królem i rządem rozesłać swoich zaufanych mężów do wszystkich państw Europy w charakterze nieoficjalnych ambasadorów Polski. Na tych ambasadorów kwalifikowaliby się ludzie wyższych sfer, światli, towarzyscy i odpowiednio pod względem dyplomatycznym przygotowani. Wreszcie Komitet ten miał zawrzeć odpowiednie traktaty i ustalić politykę zagraniczną.

Z ducha i potrzeb narodu

Ale epoka saska nie jest tylko epoką upadku i marazmu. Zawsze tak bywa, że gdy naród osiągnie dno upadku, wówczas widzimy już narastające siły, które mają, o ile naród nie jest przeznaczony na zagładę, wyprowadzić go z powrotem na drogę wielkości. W upadku saskim budzi się w narodzie polskim świadomość klęski i potrzeba odrodzenia. Dwu braci Czartoryskich, Michał i August, organizują stronnictwo zwane „familią”, stronnictwo, które niewątpliwie wypływa z ducha narodu polskiego, stronnictwo, które nie szukało inspiracji z zewnątrz, które co prawda szukało nieraz pomocy na zewnątrz kraju, które pod koniec swojej działalności sprzymierzyło się nawet z Rosją, ale które było wyrazem ducha i potrzeb narodu. Obok Czartoryskich wysuwają się na czoło w tym stronnictwie kanclerz Zamoyski i ks. Konarski. Idee ich krążą po kraju, zastępy ich zwolenników są zwarte i liczne. I wreszcie przychodzi chwila pomyślna, w której Czartoryscy mogą przystąpić do wykonania swoich reform. August III umiera, Stanisław August Poniatowski, siostrzeniec Czartoryskich, zostaje królem. I wówczas to na sejmie r. 1764 Czartoryscy przystępują do reform zdaniem moim głębszych, dalej sięgających niż reformy, których dokonał Sejm Czteroletni. Przede wszystkim do reform przemyślanych, do reform dojrzałych. Reformy Czartoryskich są dojrzałe, przeprowadzane ręką mistrzowską. Nie będę się tutaj wdawał w szczegółową historię. Muszę stwierdzić, iż w najważniejszych dla życia polskiego sprawach, a więc w sprawie mieszczańskiej, w sprawie żydowskiej i w sprawie ustroju – Czartoryscy rzucili podwaliny pod odrodzenie Polski. Weźmy kwestię Żydów, tak chętnie przemilczaną przez naszych historyków. Czartoryscy przeprowadzili w r. 1764 na sejmie rozwiązanie sejmu żydowskiego, tzw. sejmu czterech prowincji, który od lat 150 rządził żydostwem w Polsce. Trzeba pamiętać, iż w latach minionych większość sejmów polskich zerwano za poduszczeniem Żydów. Czartoryscy położyli kres rozwojowi żydowskiej potęgi: rozwiązali sejm żydowski, skasowali automatyczną nobilitację chrzczonych Żydów, nałożyli na Żydów pogłówne. Wreszcie w r. 1763 wyszedł dekret, który mógł był rozwiązać problem żydowski: wydano nakaz zawierania przez Żydów paktu z każdym miastem polskim, przy czym jeżeli miasto paktu nie zawrze, to Żydom nie wolno działać i mieszkać w danym mieście. Jak widzimy, problem żydowski wszedł w reformach Czartoryskich na drogę radykalnego załatwienia. To samo, jeśli chodzi o sprawę mieszczan. Nie będę się wdawał w szczegóły. Muszę stwierdzić tylko, że renesans miast polskich datuje się już od reform lat 1764-68. Sejm Czteroletni przychodzi do gotowego, zastaje miasta zregenerowane, a jednak dopuszcza przedstawicieli miast do Sejmu tylko z głosem doradczym. Można powiedzieć, iż Sejm Czteroletni na punkcie mieszczan, ich prerogatyw okazał się o wiele mniej śmiałym i odważnym niż książęta Czartoryscy, pomimo, iż za czasów Sejmu Czteroletniego przewodnicy mieszczaństwa polskiego zorganizowali się w masonerii i dzięki temu mogli liczyć na większe uwzględnienie swoich dezyderatów. Jeżeli chodzi o kwestię chłopów, to w r. 1767 uchwalił sejm karę śmierci na szlachcica, zabijającego chłopa. Jest to bodaj od czasów Kazimierza  Wielkiego pierwsza ustawa na korzyść chłopa w Polsce, ustawa, która bierze chłopa pod opiekę prawa, która daje mu prawa ludzkie.

Należy stwierdzić, iż Sejm Czteroletni, w szczególności Konstytucja 3-go Maja nie zrobiły dla chłopa nic. Wreszcie kwestia ustroju. Liberum veto jak rak toczyło Polskę do stu lat. Należy stwierdzić rzecz bezwarunkową i w naszej historii dziwnie mało podkreślaną, iż właśnie Czartoryskim zawdzięcza Polska faktyczne zniesienie liberum veto. Na sejmie elekcyjnym w r. 1764 Czartoryscy przeforsowali, iż wszystkie następne sejmy będą nadal odbywały się pod węzłem konferencji. Ustrój polski wymagał, jak wiadomo, do uchwał sejmowych jednomyślności, ale przewidywał instytucję konfederacji. Gdy naród polski był w niebezpieczeństwie, kiedy groziła mu katastrofa, wówczas zawiązywał konfederację, a w tej konfederacji obowiązywała zwykła większość głosów. Z reguły stawało się to z chwilą śmierci króla. Sejmy tzw. konwokacyjne, a następnie elekcyjne odbywały się od czasów Zygmunta Augusta pod węzłem konfederacji, tzn. decydowała większość głosów. Czartoryscy przeprowadzili swą reformę ustroju w sposób klasyczny, usuwając zło, a pozostając w ramach tradycyjnego ustroju Rzpltej. Zwalczyli liberum veto w ten sposób, że na przyszłość wszystkie sejmy miały się odbywać pod węzłem konfederacji, tym samym na przyszłość wszystkie sejmy miały rozstrzygać większością głosów.

Najgłębsza tragedia naszych dziejów

Gdyby ta reforma się była utrzymała, wówczas konstytucja polska, ustrój Polski, byłby w 95 % raz na zawsze uzdrowiony. Niestety, wróg czuwał. Katarzyna zorientowała się poniewczasie do czego dążą Czartoryscy i zażądała wycofania głównych reform, a w szczególności zażądała rozwiązania konfederacji. I tutaj następuje tragedia, jedna z najgłębszych tragedii naszych dziejów, tragedia, do której opisania nie wziął się do tej pory żaden pisarz, nie znalazł się dramaturg, który by ją wniósł na deski teatralne. Tragedia, z której płynie dla nas bardzo głęboka nauka. Tragedia tym większa, iż król Stanisław August, człowiek słabego charakteru, wiotki jak trzcina, człowiek, o którym historycy wydają jak najbardziej ujemny sąd, jednak zdecydował się na otwarty konflikt z Katarzyną i wydał odpowiednie rozkazy wojsku. Niestety, Czartoryscy ustąpili i przyjęli gwarancję Katarzyny. Obaj Czartoryscy, starcy liczący już wówczas grubo powyżej 60 lat, ludzie krwi jagiellońskiej, fortun ogromnych, przyzwyczajeni od lat kilkudziesięciu do rzucania swego głosu na szalę wszystkich wydarzeń w Polsce, ludzie, za którymi szła większość patriotów polskich, ludzie, którzy dla przeprowadzenia w Polsce reform nie wahali się posłużyć Rosją wbrew własnym interesom Rosji, wielcy politycy, którzy własnymi rękoma położyli zrąb swoich reform, którzy wprowadzili Polskę na drogę wiodącą do odrodzenia – natknąwszy się na sprzeciw Katarzyny załamali się i ustąpili.

Pierwsza przestroga

Są to rzeczy zbyt mało znane i dlatego uważałem za mój obowiązek szeroko Państwu tu o nich opowiedzieć, gdyż płynie z nich pierwsza przestroga, jaką musimy wynieść z tych bolesnych czasów, przestroga jakże aktualna dla dzisiejszej epoki. Okazuje się, iż nie wystarczy jasny pogląd na potrzeby kraju, bo tego Czartoryskim nie brakowało. Nie wystarczą dobre chęci, nie wystarczy zapał i patriotyzm – potrzeba hartu. Ludzie, stojący na czele narodu, muszą być twardzi i nieustępliwi, bohaterscy i ofiarni, nie zdemoralizowani posługiwaniem się zagranicznymi ideami i zagranicznym oparciem. Kierownicy narodu muszą mieć charaktery hartowne! Tylko wówczas naród może być pewny dobrej przyszłości, jeżeli ma to przekonanie, iż ludzie kierujący nim są hartowni jak stal! (Oklaski).

Ostatni zryw

Na gwarancję Rosji, która najbardziej ślepym z Polaków otworzyła wreszcie oczy, na dokonaną już faktycznie utratę niepodległości, odpowiedział naród konfederacją barską. Zapamiętajmy to sobie dobrze: Bar, to ostatni niezależny zryw narodu aż po nowożytny, obecny ruch narodowy. Ostatni.

Podkreślam jeszcze raz to, o czym mówiłem na początku mego odczytu, iż uchylam jak każdy Polak czoło przed bohaterstwem i ofiarnością ludzi, którzy do bojów o niepodległość Polski w tylu heroicznych zrywach powstawali, ale stwierdzam, iż ostatnim zrywem podyktowanym duchem czysto polskim, nie skażonym obcymi ideami, a w szczególności ideami masońskimi, iż ostatnim czysto narodowym zrywem aż po czasy nowoczesnego ruchu narodowego, to był Bar.

Wszystko, co się dziać będzie z Polską między epoką księdza Marka Karmelity, a czasami Romana Dmowskiego, to poczynania wyrosłe z ideologii obcej duchowi polskiemu, po części i z inspiracji obcej, choćby te poczynania były jak najbardziej ofiarne i bohaterskie. Polska była heroiczna, ale inspiracja, ale sposób myślenia, ale duch był obcy. Bar, to po nasze czasy ostatni samodzielny poryw ducha narodowego, poryw tak trudny do rozgryzienia dla masońskich historiografów, bo irracjonalny, nie usiłujący  realizować jakiegoś programu, ale samozachowawczy, poczęty z najgłębszego ducha duszy polskiej, chcącej bronić swej swoistości, swej najgłębszej  narodowej więzi psychicznej i swej wiary przed brutalnym dotykiem łap azjatyckiego najeźdźcy. I może dlatego, że walka ta szła nie o materialną stronę życia, ale o jego treść najgłębszą, zrozumieli do gruntu u nas epokę barską jak dotąd tylko poeci. Nie mogę czytać bez wzruszenia pieśni konfederatów, przypominających raczej hymny religijne, niż piosenki bojowe. Iluż poetów natchnęła promienna postać księdza Marka! Czasy te tak silny rzucają urok, że nie znam dziś nawet historyka, który by potrafił ustosunkować się do nich z beznamiętnym obiektywizmem. Jeśli kiedy, to niewątpliwie wówczas mogła Polska nagłym zrywem nawrócić na drogę, wiodącą do naprawy i zachowania niepodległości bytu. Nie 3-go Maja, bo wówczas Polska nie była już sobą, duch narodu był skażony.

Nie 3-go Maja, nie w czasie Sejmu Czteroletniego, lecz w czasie Baru mieliśmy ostatnią szansę ratunku. Czytając te dzieje, widzi się to, czuje przez skórę. Przecież ówczesna Polska to jeszcze po obu stronach barykady ludzie myślący naprawdę narodowymi kategoriami: z jednej strony obóz Czartoryskich, którzy wzięli na swe barki ciężki trud wyprowadzenia z błota ugrzęźniętego wozu Rzeczypospolitej, z drugiej strony Pułascy, Krasiński, ludzie dążący, choć może chwilami po omacku, do tego samego celu. Niech się te dwa zwaśnione obozy ze sobą pogodzą, niech dojdzie rzeczywiście do zjednoczenia narodu na platformie wspólnej walki z Rosją, a zwycięstwo wydaje się niewątpliwe. Kilkakrotnie w ciągu tych długich czterech lat bojów konfederackich zjednoczenie to wydaje się tak bliskie, że tylko rękę wyciągnąć: zjednoczenie wydaje się być kwestią miesięcy czy tygodni.

Ręka masońska

Niestety, wówczas jak i dziś, wróg czuwa. Na podstawie najnowszych badań nie wolno nam wątpić, że to masońskie intrygi, konszachty i zabiegi udaremniły zgodę między konfederatami, a obozem króla i Czartoryskich. Badania Kazimierza Mariana Morawskiego wykazały, iż dwukrotnie w czteroletnich dziejach konfederacji barskiej zdawało się już dochodzić do zjednoczenia narodu, do zjednoczenia króla i Czartoryskich z Barem. W trzecim roku istnienia konfederacji przyjeżdża z Paryża płk. Dumouriez, delegowany przez rząd francuski na politycznego doradcę i wodza konfederacji. Płk. Dumouriez dostaje oficjalne polecenie doprowadzenia do zgody między królem a konfederacją. Przyjeżdża do Polski, i nagle z jego wpływu Generalność konfederacji ogłasza detronizację króla. Grom z jasnego nieba, niszczący w zarodku wszelkie możliwości porozumienia. Przez półtora wieku fakt ten był niezrozumiały.

Obecnie Kazimierz Marian Morawski wyjaśnił, że poza oficjalnym ministerstwem spraw zagranicznych działał w Paryżu jeszcze tzw. „sekret królewski” Ludwika XV, instytucja obsadzona przez masonów. Ten „sekret królewski” wydał Dumouriez’owi polecenie doprowadzenia do detronizacji Stanisława Augusta, a tym samym do śmiertelnego skłócenia narodu polskiego. Widzimy więc tutaj rękę masonerii, łapiemy ją in flagranti, widzimy jak niechętnie patrzała na wszystko, co zmierzało do zjednoczenia. A chęć do  zjednoczenia się u Polaków była tak silna, że w rok później i konfederaci mimo dawniejszej urazy wydają się dochodzić ponownie do zgody i porozumienia. I tu znów pada grom: tajemnicze i nieudane porwanie króla  Stanisława Augusta przez konfederatów.

Kazimierz Marian Morawski twierdzi, że i tu działała inicjatywa masońska. Ten drugi epizod nie jest może tak dalece wyświetlony jak pierwszy z „sekretem królewskim”, mamy jednak uzasadnione wątpliwości, czy i tutaj nie była w grze ręka masońska. Przypatrzmy się czteroletnim dziejom konfederacji barskiej, które każdy z Państwa studiował w szkole. Przypominamy sobie, że przedstawiają się one chaotycznie, jakoś dziwnie bezplanowo. Dla mnie dzieje konfederacji barskiej stanowią analogię do dziejów powstania 1830-31 r. Nie znam bardziej tragicznej i niepokojącej lekcji, jak dzieje powstania w 1830-31 r. To samo jest z konfederacją barską: jakiś chaos, jakaś tragiczna bezplanowość. Ludzie energiczni skądinąd i zdecydowani nagle zamieniają się w kunktatorów.

Co chwila przestaje się rozumieć, o co chodzi, przestaje się rozumieć te wszystkie zwłoki, nie rozumie się dlaczego ludzie mądrzy robią rzeczy głupie, dlaczego ludzie porządni robią rzeczy podłe. Słyszałem niedawno zdanie – wydaje mi się – słuszne: jeżeli się widzi, że ktoś mądry robi rzeczy rażąco głupie, ktoś porządny robi jakieś świństwo, to wtedy można na pewno przypuszczać, iż tym kimś kieruje loża czy konspiracja. Pamiętając o tej zasadzie, zrozumiemy dzieje konfederacji barskiej i dzieje powstania 1831 r. Te rzeczy, których się uczymy w szkole, to jest jakby zewnętrzna fasada. Jeśli chodzi o konfederację barską, to niewątpliwie był to zryw powstały z najgłębszych pokładów ducha narodu. Cóż, kiedy wśród bohaterskich i szlachetnych ludzi zaczęła działać szeroko intryga masońska. Wielu masonów znajduje teren działania w konfederacji barskiej: obok licznych Polaków, spotykamy tam jubilera Poncet, Francuza, następnie Heykinga, Niemca, inicjatora loży „Cnotliwy Wędrowiec” w Preszowie, wywierającej decydujący wpływ na Generalność konfederacji. Niewątpliwie zdarzają się tarcia i między ludźmi ofiarnymi i ideowymi, ale masońska intryga działając konsekwentnie przez 4 lata toczących się bojów spaczyła przebieg i ducha konfederacji.

Druga przestroga

Stąd wynika dla nas przestroga druga, zasadnicza, niesłychanie aktualna. Naród polski wciśnięty pomiędzy dwu potężnych sąsiadów dążył do zjednoczenia, dążył widomymi wysiłkami swoich najlepszych synów, ale nic z tego nie wyszło, bo nie umiano się ustrzec tych ciemnych rąk, które zrywały nić zjednoczenia z chwilą, gdy zaczynała się nawiązywać. Więc przestroga druga, niesłychanie aktualna nauka z dziejów XVIII stulecia: jeżeli chcemy, by naród polski w obliczu niebezpieczeństwa się zjednoczył, patrzmy bacznie, komu powierzamy dzieło tego zjednoczenia. (Oklaski).

150 lat rządów masonerii

Po Barze nastąpił pierwszy rozbiór, ale gorzej jeszcze niż rozbiór, bo katastrofa ducha narodu. Od r. 1772 aż po dojrzenie nowoczesnego ruchu narodowego w ostatnich latach, przypomina naród polski ciało bez ducha. Upadek konfederacji barskiej to koniec na wiek cały idei narodowej, idei samodzielnej drogi polskiego narodu. Naród wpada w stan zupełnej prostracji [załamania, zwątpienia], w stan wyjałowienia psychiki narodu z elementów rodzimych. W powstałą po wywiezieniu na Sybir konfederatów i po usunięciu się Czartoryskich próżnię wciśnie się teraz duch masoński. Droga dla niego wolna. On to opanuje niepodzielnie serca i umysły Polaków. Najlepsi synowie Polski stają się teraz masonami. Nie da się tego zaprzeczyć, jest to faktem stwierdzonym, iż przez 150 lat od pierwszego rozbioru wszyscy najlepsi synowie narodu polskiego byli masonami. I masoni próbują ten argument obrócić na swoją korzyść.

Argument ten jednak nie jest na korzyść masonerii, bo możemy stwierdzić, iż te czasy, kiedy najlepsi synowie narodu polskiego wyznawali ideały masońskie, były najtragiczniejszą epoką w tysiącletnich dziejach Polski. To jest fakt. Jeżeli chcemy, aby naród polski rozwinął skrzydła do lotu, by wzbił się na drogi wiodące ku wielkości, to musimy zerwać z tym, co kaziło duszę narodu przez 150 lat, musimy w miejsce idei masońskiej wziąć ideę narodową. (Oklaski). Po Barze staje się rzecz tragiczna: nie tylko starsi, dojrzali mężowie tracą ducha narodowego, ale dzieje się rzecz szczególnie groźna dla przyszłości narodu: jego młode pokolenia zaczynają chować się w duchu obcym, a nawet wrogim wszystkiemu, co długie wieki zwykły uważać za istotę polskości. Weźmy Komisję Edukacji Narodowej. Pozwolę sobie zatrzymać się przez chwilę nad tą instytucją. Głoszono nam, ze dopiero od tej chwili, kiedy zaczęliśmy czerpać wzory od encyklopedystów masońskich, kiedy duchem Woltera i Rousseau zaczęliśmy przepajać wychowanie młodzieży, zaczął się renesans Rzpltej. Niestety widzimy, iż renesans ten był tragiczny. Dlatego pozwolę sobie zacytować sąd Mickiewicza o Komisji Edukacji Narodowej, wypowiedziany w Wykładach o literaturze słowiańskiej: „Ale cała ta popiętrowana budowa oświaty (Komisja Edukacyjna) czyli instrukcji publicznej, nie miała podstawy w żadnej prawdzie moralnej, w żadnym dogmacie ogólnym. Nasprowadzano z zagranicy dzieł, które miały służyć za elementarne. Książki te, pisane przez filozofów encyklopedystów, znajdowały się w dziwnej sprzeczności z wychowaniem religijnym, zostawionym jeszcze w rękach duchowieństwa.

Logika, umiejętności ścisłe i wszystko, czego uczono w szkołach, było już wykładane podług widoków materializmu. Podrzędne zbiory historii, wyciągane z dzieł cudzoziemskich republikanów, wpajały maksymy, tchnące nienawiścią przeciw monarchiii, a obok tego starano się wystawiać uczniom dziedziczną władzę królestwa jako jedyny środek zbawienia Rzeczypospolitej”. Dziwna to była nauka. Z jednej strony starano się najmłodsze pokolenie polskie przerabiać w szkole na republikanów, z drugiej strony mówiono, iż tylko dziedziczna monarchia może uczynić Polskę silną; z jednej strony kazano młodzieży być gorliwymi katolikami, z drugiej strony przepajano ją duchem racjonalizmu. Czytając monografię Collegium Nobilium widzimy, iż księża pijarzy w pocie czoła tłumaczą wszystkie tragedie Woltera i każą je odgrywać wychowankom. Patrząc na to oczyma dzisiejszego człowieka ma się wrażenie jakiejś aberacji. Nic dziwnego, że oba pokolenia wychowane w takiej szkole (to jest pokolenie Sejmu 4-letniego i pokolenie powstania 1830 r.) to ludzie zupełnie zdezorientowani, pozbawieni busoli intelektualnej i moralnej, ludzie, którzy własnymi rękami wbrew swym najlepszym chęciom grzebali własną Ojczyznę.

Trzecia przestroga

Tutaj nasuwa się znów przestroga płynąca z tych czasów, przestroga, by wychowywać młodzież, która ma w przyszłości ująć w swe ręce los narodu z dala od wpływów obcego ducha. Przypomnijmy sobie dzieje wychowania w Polsce w ciągu ostatnich lat dziesięciu. Jeżeli Komisja Edukacji Narodowej łączyła się z nazwiskami takimi, jak ks. Kołłątaja, ks. Piramowicza, jak Czackiego, Ignacego Potockiego i innych, to reforma wychowania ostatnich lat dziesięciu łączy się z nazwiskami ks. Żongołłowicza i braci Jędrzejewiczów. Uważam, iż przestrogi płynące z głębi naszych dziejów są niezwykle aktualne. Uważam, iż rozpamiętywanie żałosnej historii pokolenia, które wyszło ze szkół Komisji Edukacji Narodowej powinno nas nakłonić do walki o to, by wychowanie w dzisiejszej Polsce przepojone było ideami i duchem narodowym. (Oklaski).

W dyspozycji masońskiej

Dochodzimy z powrotem do Konstytucji 3-go Maja. Konstytucję tę stworzyło – jak wiemy – pokolenie wychowane w duchu masońskim, ludzie ujęci w karby konspiracji masońskiej, kierowani przez masońskich przybłędów, którzy robią przymierze z królem pruskim nie tyle w przeświadczeniu, iż król pruski jest rzeczywiście przyjacielem Polski, ale dlatego, iż król pruski był masonem i że obowiązuje ich solidarność masońska. Fryderyk II, zwany Wielkim, był jak wiemy, jednym z najwyższych członków zakonu Illuminatów; masoni całego świata byli do jego dyspozycji. Nic dziwnego, że masoni polscy byli również do jego dyspozycji.

Próbowano operować argumentem, że po stronie zwolenników Rosji znaleźli się również masoni. Zjawisko to normalne. Masoneria dąży zawsze do rozszczepienia swoich sił, do rzucenia swoich ludzi na obie strony barykady. Jest jednak faktem dowiedzionym, że w chwili, kiedy rozstrzygnęły się losy narodu polskiego, to co było w narodzie polskim najlepszego sprzymierzyło się z królem pruskim. To Polskę musiało prostą drogą doprowadzić do katastrofy. Na szczęście nie ma tutaj analogii z dzisiejszymi czasami, gdyż Polska na 5 minut przed dwunastą zawróciła z drogi, na której doszłaby ponownie do katastrofy rozbioru. Konstytucja 3-go Maja uczy nas jeszcze czegoś innego. W jaki sposób doszło do uchwalenia tej konstytucji? Rzeczy te są ogólnie znane. Wszyscy już wiemy o tym, że Konstytucja 3-go Maja została uchwalona przez zaskoczenie. Konspiracja była ścisła, reżyseria była staranna. Obrano datę 3-go maja jako leżącą tuż po świętach Wielkiej Nocy i korzystając z tego, iż większość posłów była poza Warszawą, ucieknięto się do oszustwa, fabrykując z pełną świadomością ich nieprawdziwości depesze zagraniczne, mające wpływać na wahających się posłów i nakłonić niezdecydowanych do uchwalenia reform.

Zaniedbano przeprowadzić głębszej agitacji w kraju, w szczególności zlekceważono wolę bardzo wyraźną narodu, wyrażoną w sejmikach, tam gdzie chodziło o kwestię dziedziczenia tronu. Bezpośrednio przed Konstytucją 3-go Maja zwrócono się do sejmików z propozycją przyjęcia tronu dziedzicznego i wyboru następcy po Stanisławie Auguście za jego życia. Sejmiki odrzuciły dziedziczność tronu, lecz zgodziły się na wybór vivente rege jego następcy. Był to niesłychany wyłom w polskiej tradycji konstytucyjnej, równie może wielkiej wagi, jak swego czasu rozciągnięcie konfederacji na wszystkie sejmy. Sejm Czteroletni, zamiast na tym poprzestać, uchwalił wbrew wyraźnej woli narodu tron dziedziczny. Gdy się patrzy dziś na te posunięcia, na uchwałę o dziedziczności tronu wbrew woli sejmików i wbrew woli dynastii saskiej, na uchwałę o 100.000 wojsku, co do której było jasną rzeczą dla wszystkich polityków, iż w ówczesnych warunkach polskich zrealizować się nie da, gdy widzi się jak podstępnymi metodami narzucono narodowi te reformy, dochodzi się do wniosku, że przywódcy Sejmu Czteroletniego albo działali niesłychanie lekkomyślnie, albo popychały nimi jakieś ręce, które ryzykując te wszystkie karkołomne posunięcia dążyły nie do naprawy Rzeczypospolitej, ale do jej ponownego rozbioru, do tej ostatecznej zguby.

To, że ludzie mądrzy robili źle, że ludzie stateczni robili lekkomyślnie, bo przecież reżyseria Sejmu Czteroletniego, będąca w rękach ludzi mądrych, była niesłychanie lekkomyślna, budzi podejrzenie, iż działały tutaj siły, którym zależało na zgubie Rzeczypospolitej. I rzeczywiście zguba ta nadeszła rychlej niż się spodziewano. Polska zginęła. Ginąc zostawiła nam nauki, przestrogi.

Dziedzictwo historii

Jeżeli mówimy dziś otwarcie o tym, jak te rzeczy działy się na Sejmie Czteroletnim, jak powstała Konstytucja 3-go Maja, to mówimy o tym dlatego, by wykorzystać te nauki, aby nie popaść z powrotem w dawne błędy. Jest to rzecz bolesna, jest to rozdrapywanie ran, które wolelibyśmy widzieć zabliźnione, ale jest to zabieg konieczny. Roman Dmowski w słynnym ustępie, zaczynającym się od słów: „Jestem Polakiem”, wyjętym z książki pod tytułem: „Myśli nowoczesnego Polaka” – pisał: „Jestem Polakiem – to znaczy, że należę do narodu polskiego na całym jego obszarze i przez cały czas jego istnienia…, to znaczy, że czuję swą ścisłą łączność z całą Polską: z dzisiejszą…, z przeszłą – z tą, która przed tysiącleciem dźwignęła się dopiero…, i z tą, która w połowie przebytej drogi dziejowej rozpościerała się szeroko…, i z tą, która później staczała się ku upadkowi, grzęzła w cywilizacyjnym zastoju, gotując sobie rozkład sił narodowych i zagładę państwa… Wszystko, co polskie, jest moje: niczego się wyrzec nie mogę. Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to, co jest w nim marne”.

Jesteśmy dziedzicami i spadkobiercami nie tylko Grunwaldów, nie tylko Kircholmów, Kłuszynów, Chocimów, Wiedniów, ale jesteśmy również spadkobiercami ponurych chwil upadku, chwil poniżenia. Nie możemy się od nich oddzielić. Jesteśmy ich spadkobiercami, ale jesteśmy spadkobiercami nie tylko hańby, ale i nauki, która płynie z tych czasów.

Czwarta przestroga

Nauka, która płynie z Sejmu Czteroletniego jest następująca: Naród nie może być oddany pod zależność ani obcych podszeptów, ani rozkazów, ani nie może być uzależniony od obcego ducha. Naród musi wytyczyć swoją własną drogę i tylko po niej może dążyć do wielkości. Ta nauka, choć może bolesna, jest nauką krzepiącą. Trzeba z tych przeżyć narodu polskiego umieć wyciągnąć należyte wnioski i odnieść z tego korzyści wielkie, korzyści szczególnie aktualne w dzisiejszej epoce. Stoimy bowiem w przededniu wielkich wypadków, w obliczu zawieruchy dziejowej, na początku wielkiego dramatu dziejowego, właśnie zaczynającego się rozgrywać, dramatu, o którym wiadomo, jak się zaczyna, ale nie wiadomo, jak się skończy. Naród polski przypomina w tej chwili okręt miotany burzą wśród mroków, okręt, który chcąc utrzymać właściwy kurs, musi mieć pewnych sterników i niezawodną busolę. Busolą tą, która nas przeprowadzi przez burze i zawieruchy dziejowe, może być tylko idea narodowa. (Oklaski). Armia i idea narodowa Jeżeli ludzie, którzy starali się uratować Polskę w epoce Sejmu Czteroletniego, doprowadzili ją do zguby i upadku, to dlatego, że nie potrafili zrealizować dwóch podstawowych rzeczy w życiu narodu: nie potrafili zorganizować armii i nie potrafili wytworzyć idei narodowej. My jesteśmy dziś w tym szczęśliwym położeniu, że mamy obie te rzeczy, których brak było naszym przodkom. Mamy silną armię i mamy ideę narodową. (Oklaski). I dlatego w chwili, gdy zaczyna się dramat dziejowy, naród polski mając armię i mając ideę narodową może być przekonany, że ten dramat nie zakończy się dla niego tragicznie, jak się zakończył tragicznie dramat 3-go Maja, ale dramat, który zaczynamy przeżywać, zakończy się finałem zwycięskim! (Burzliwe oklaski).”

„Prosto z Mostu” nr 31(252)/1939, z dn. 30.07.1939 r.

GWIEZDNE WROTA II. Kosmiczny odlot. Filozofia wieczysta –> kosmologia kabalistyczna. ABSOLUT. Mediumizm – grzyby halucynogenne. キャッチャー

Filozofia wieczysta – kosmologia kabalistyczna. ABSOLUT. Mediumizm – grzyby halucynogenne. キャッチャー

GWIEZDNE WROTA II. Kosmiczny odlot.

34 minuty

=========================

Cz. I jest tu: GWIEZDNE WROTA 1 : Powrót Starożytnych Kosmitów

==============================

Drugi odcinek serii o istotach pozaziemskich, kontaktach z nimi oraz osobach, które stworzyły ich współczesne postrzeganie czyli wpłynęły na obecną kulturę oraz obraz w zbiorowej wyobraźni.

W oryginale odnośniki do książek i artykułów.

MASON, KTÓRY NAPISAŁ „DRACULĘ” – Bram Stoker. O wampirach, sławnych pedałach, masonach, ich syfilisie i satanistach. Deska lożowa.

O wampirach, sławnych pedałach, masonach i satanistach. Deska lożowa.

[Profan nie może tego oryginału skopiować – spróbujcie. Treści tego, skąd czerpię [powyżej] , nie obrazka poniżej] . A, dla moich czytelników, cała ta treść jest odszyfrowana, przetłumaczona na język “tubylców”, tj. polski: MD]

—————————————————-

MASON, KTÓRY NAPISAŁ „DRACULĘ” – BRAM STOKER

Druga połowa XIX i początek XX wieku to okres, w którym na świat przyszło wiele genialnych jednostek, które błyszczały w sztukach wyzwolonych. Bram Stoker był pisarzem i masonem, który pozostawił nam nieśmiertelną spuściznę w postaci powieści gotyckiej “Hrabia Dracula”.

————————-

Stoker urodził się w Dublinie w 1847 roku i uczęszczał do Trinity College, gdzie w 1870 roku otrzymał tytuł licencjata nauk ścisłych, a później magistra matematyki. Wyznał, że do siódmego roku życia nie potrafił prawidłowo stanąć na nogach, a jednak wyzdrowiał i zmienił się w silnego, serdecznego, wysportowanego mężczyznę, z ogromną ochotą na pracę, oraz niezwykłą aparycją.

Stoker rozpoczął karierę w irlandzkiej służbie cywilnej, pracując jako urzędnik. Jednak jego namiętne zainteresowanie sztuką dramatyczną doprowadziło go do podjęcia nieodpłatnej pracy jako krytyk teatralny dla Dublin Evening Mail.

W grudniu 1876 roku, po przedstawieniu Hamleta, w którym uczestniczył i które znakomicie zrecenzował, Stoker został zaproszony na spotkanie z głównym aktorem. To wydarzenie zapoczątkowało 28-letni związek Stokera z najbardziej dominującą, w każdym sensie tego słowa, osobowością jego życia, legendarnym angielskim aktorem Johnem Henrym Broadribbem, znanym lepiej pod pseudonimem scenicznym Henry Irving.

Kiedy w 1879 roku Irving zaprosił Stokera do zarządzania zarówno jego karierą sceniczną, jak i prowadzeniem Lyceum Theatre w Covent Garden w Londynie, Stoker rzucił wszystko w Dublinie i pobiegł, aby pomóc – dosłownie i we wszystkim – człowiekowi, którego wielbił, a który z kolei wykorzystał sytuację na swoją korzyść.

W jednym z nekrologów czytamy:

Nigdy nie znałem takiego zaabsorbowania człowieka życiem innego człowieka, jak Stoker był zaabsorbowany życiem Irvinga. W ich związku było coś nierozerwalnego, jakby syjamskiego.

STOKER – MASON

Zarówno Stoker jak i Irving byli masonami, choć inicjowanymi w różnych lożach.

Akta Wielkiej Loży Anglii identyfikują Stokera jako członka Buckingham and Chandos No1150, loży założonej w 1867 r. i zrzeszającej oficerów i sierżantów 1 Middlesex Artillery Volunteers.

Stoker został inicjowany w lutym 1883 roku i został wywyższony 20 czerwca tego roku. Nie wydaje się, by pełnił jakikolwiek urząd w Loży.

Poza Johnem Irvingiem, inne znaczące postacie, które były obecne w życiu Brama Stokera to Oscar Wilde, Sir Conan Doyle i William Gilbert – ze słynnej muzycznej spółki Gilbert & Sullivan – wszyscy oni byli również masonami.

MARIAŻ

Oscar Wilde

William Gilbert

Bram Stoker i Florence Balcombe[1] dorastali w Dublinie i okolicach, a ślub wzięli w kościele św. Anny w 1878 roku. Florence była uznawana za najpiękniejszą kobietę w mieście. Ze znanych osób w otoczeniu Stokera , Oscar Wilde miał mały romans z młodą Florence. Oscar był studentem na Uniwersytecie Oksfordzkim, kiedy został jej przedstawiony i pomimo tego, że spotkali się podobno tylko kilka razy, irlandzki poeta i dramaturg – którego sławę rozpoczęła powieść The Picture of Dorian Gray – podobno miał złamane serce, kiedy dowiedział się, że Florence wyszła za mąż. Później poprosił Florence o zwrot małego złotego krzyżyka, który jej podarował, obiecując, że zachowa go na pamiątkę “dwóch wspaniałych lat – najsłodszych ze wszystkich lat mojej młodości”, które spędził na zalotach do niej. Kiedy Oscar zmienił orientację seksualną, jego żarliwość dla Florence skończyła się, a po niej nastąpiła długotrwała przyjaźń z rodziną Stokerów[2].

Conan Doyle

W kilka dni po ślubie Bram zabrał Florence do Londynu, gdzie otrzymał kierownicze stanowisko, pracując z – i dla – Henry’ego Irvinga.

Florence Stoker

William Parker Stoker, potomek rodziny, pracował jako pisarz i redaktor dla Bram Stoker Estate i napisał, że Florence nosiła w sobie urazę do Irvinga. Był on zrażony do swojej żony – i Florence czuła się rozgoryczona, że ciągle odciągał jej męża od obowiązków małżeńskich i życia rodzinnego, którego by sobie życzyła, na rzecz długich godzin spędzanych razem w teatrze Lyceum. Stoker i Irving wyjeżdżali nawet do Ameryki w celach zarobkowych i spędzali tam razem kilka miesięcy, podczas gdy Florence pozostawała w Londynie, żyjąc w nędzy. Wiemy jednak, że Bram przekonał swoją starszą siostrę Matyldę, aby zamieszkała z nimi w Southampton Row, a później w Cheyne Walk w Londynie, aby złagodzić kłopoty Florence.

WIKTORIANIE

Jak pokazują liczne publiczne skandale XIX wieku, Wiktorianie czerpali przyjemność z aktywności seksualnej tak samo jak my. Ale byli być może bardziej świadomi ich możliwych negatywnych skutków.

Wielu purytanów było zszokowanych doniesieniami o aktywności homoseksualnej, które pojawiły się podczas procesu Oscara Wilde’a, czego najbardziej niepokojącym dowodem były poplamione prześcieradła w hotelu Savoy.

Możesz być również zaskoczony, gdy dowiesz się, że niektóre z postaci, które były praktycznie czczone w historii Wielkiej Brytanii i przedstawiane jako wspaniałe przykłady męskości, w rzeczywistości miały grzesznie dewiacyjne skłonności seksualne.

Lord Alfred Douglas (1870-1945) , z którym Oscar Wilde miał ziązek, zaznaczył: “Robiłem z nim – i pozwalałem mu na to – to, co robiono wśród chłopców w Winchester (szkoła Douglasa) i w Oxfordzie…”. Wydaje się również, że obaj mężczyźni mieli upodobanie do poszukiwania młodych męskich prostytutek, które były tak obficie dostępne w wiktoriańskim Londynie.

Lord Alfred Douglas

W 1889 roku miała miejsce policyjna obława na homoseksualny burdel przy N.19 Cleveland Street, na północ od Soho. W sprawę zamieszani byli różni grandziarze, w tym Earl of Euston, syn księcia Grafton, i Lord Arthur Somerset, służący księcia Clarence (najstarszego syna księcia Walii). Było to zaledwie kilka nazwisk z długiej listy arystokratów i zamożnych homoseksualistów odnotowanych w historii Wielkiej Brytanii.

Cecil Rhodes wolał otaczać się męską służbą, a jego romans z Neville’em Pickeringiem, pierwszym sekretarzem De Beers Diamond Corporation, przedstawia nam przypadek najściślejszego homoseksualnego związku z tamtych czasów. Obaj mężczyźni mieszkali razem i według Franka Harrisa[3], Rhodes powiedział kiedyś, że czas spędzony z bliskim przyjacielem Neville’em upłynął mu “jak chłopcu wśród chłopców”.

Cecil Rhodes:

Frank Harris był irlandzko-amerykańskim dziennikarzem i wydawcą, który przyjaźnił się z wieloma znanymi postaciami swoich czasów. Lubił plotkować i pisał o erotycznych skłonnościach Cecila Rhodesa, określając je jako “godne Oscara Wilde’a”.

—————————

Frank Harris:

Istnieją również pogłoski, że zarówno mason, założyciel ruchu skautów, Baden-Powell, jak i Lord Kitchener lubili czasem wybrać się na „spacer po odmiennej stronie’, a Lord Curzon powiedział pewnej damie, która wyznała mu, że szuka młodego mężczyzny do poślubienia, że “nie ma zamiłowania do kobiet”, będąc “wtajemniczonym” w inną praktykę przez Lorda Kitchenera.

Robert Baden-Powell

Istnieje wiele książek o życiu Brama Stokera, ale David J. Skal jest jedynym biografem, który rzucił światło na nieujawnione wcześniej aspekty życia autora Hrabiego Draculi. W książce ‘Something in the Blood: The Untold Story of Bram Stoker, the Man Who Wrote Dracula‘ [4] odkopał mnóstwo szokujących materiałów.

“Skrzydła Stokera były ciemne i skórzaste i były inkubowane przez długi czas, kiedy w końcu wykiełkowało”.

Sir Thomas Henry Hall Caine, doświadczył za życia niespotykanej popularności. Był brytyjskim powieściopisarzem, poetą i krytykiem, z którym Stoker miał romans.

Thomas Henry Hall Caine:

Oddanie Caine’a Stokerowi w jednym z jego listów jest niemal greckie[5], homoerotyczne, w swoim nieskrywanym opisie przyjaźni.

I aż do śmierci Stokera obaj mężczyźni wymieniali listy, które były pisane nie tylko po to, by pomagać sobie zawodowo.

Walt Whitman był amerykańskim poetą, eseistą i dziennikarzem, którego Stoker poznał w Ameryce i który jako jedyny nigdy nie zadeklarował publicznie swojego homoseksualizmu. Ale namiętny list Stokera do niego pokazuje zaskakujący dowód na osobną preferencję seksualną obu mężczyzn. Oto fragment:

Stoker i Walter Whitman

Chciałbym nazwać Cię towarzyszem i porozmawiać z Tobą tak, jak nieczęsto rozmawiają mężczyźni, którzy nie są poetami. Myślę, że na początku człowiek by się wstydził, bo człowiek nie może w jednej chwili zerwać z nawykiem względnej powściągliwości, która stała się jego drugą naturą; ale wiem, że nie wstydziłbym się długo być naturalnym przed Tobą. Jesteś prawdziwym mężczyzną, a ja sam chciałbym nim być, więc byłbym wobec ciebie jak brat i jak uczeń wobec swego mistrza. W tym wieku żaden człowiek nie staje się godny tego miana bez wysiłku. Ty zrzuciłeś kajdany i twoje skrzydła są wolne. Ja mam jeszcze kajdany na ramionach – ale nie mam skrzydeł.[6]

CHOROBA I ŚMIERĆ

Stoker mieszkał w Chelsea przez ponad trzydzieści lat, aż do przeprowadzki na Pimlico, gdzie zmarł 20 kwietnia 1912 roku. W swoim życiu cierpiał na podagrę, a w 1905 roku, gdy miał 58 lat, miał pierwszy udar.

Przyczyna śmierci na świadectwie Stokera przedstawionym przez jedynego syna Brama, Noela Stokera, brzmi :

Ataksja ruchowa – 6 miesięcy

Ziarnisty skurcz nerek.

Wycieńczenie

—————–

Ta przyczyna śmierci może wydawać się całkiem wiarygodna i uzasadniona, ale “diabeł tkwi w szczegółach” i tutaj diabeł tkwi w pierwszych dwóch słowach certyfikatu : Ataksja Lokomotoryczna.

Ataksja jest postępującą chorobą, która może rozwinąć się w każdym wieku i jest zwykle spowodowana uszkodzeniem części mózgu znanej jako móżdżek, ale może być również spowodowana uszkodzeniem rdzenia kręgowego lub innych nerwów. Dla dr Dicka Collinsa [7] ta druga diagnoza jest bardziej wiarygodna. W swoim artykule z 2008 roku “The Devil and Daniel Farson: How did Bram Stoker die? wyjaśnia. Pacjenci cierpiący na kiłę mogą również mieć ataksję wraz z objawami neurologicznymi, takimi jak bóle głowy, drgawki, utrata słuchu. W XIX wieku Ataksja Lokomocyjna, była jedynie eufemizmem dla hańby śmierci z powodu choroby przenoszonej drogą płciową “kiły”, która podobno zabiła Oscara Wilde’a. Syfilis nie był uleczalny, a ostatnie fazy choroby określały się ciężką degeneracją psychiczną i fizyczną.

Pomysł na powieść przyszedł Stokerowi po wypożyczeniu w 1890 roku z londyńskiej biblioteki w pobliżu Piccadilly Circus następujących publikacji:

The Book of Werevolves (autorstwa Sabine Baring Gould)

Round about the Carpathians (Andrew Crosse)

Account of the Principalities of Wallachia and Moldavia (autorstwa Williama Wilkinsona).

W swoich notatkach Stoker napisał:

Listy prawnika

Wilki

Przyjazd do zamku

Samotność i pocałunek (a w cudzysłowie: “ten człowiek należy do mnie!”).

To ostatnie było wyraźnie inspirowane konkretną fantazją seksualną i rzeczywiście postać Draculi jest częściowo związana z dominacją i zależnością, jak w związku seksualnym.

Ale niezależnie od tego, jaka była prawdziwa seksualność Stokera i czy był on zaangażowanym masonem, z pewnością dał światu jedyne w swoim rodzaju dzieło suspensu i grozy.

Rozwinął mit Draculi i Van Helsinga oraz przedstawił uniwersalne prawo dwoistości obecne w Dobru i Złu, Ciemności i Świetle, Śmierci i Nieśmiertelności, występujące również w naukach masońskich.

Na zakończenie chcę potępić to, co uważam za etycznie niewłaściwe, tzn. że fakty powinny być zatajane lub zmieniane przez biografów w celu ochrony reputacji. Nieetyczne jest również pozwalanie historykom na wymazywanie z pamięci kontrowersyjnych prawd, aby niektóre narody mogły pielęgnować poczucie rzekomej wyższości swojego narodu.

Pomijając jednak te rozważania, jestem przekonany, że miliony czytelników podzielają mój całkowity podziw dla twórczej błyskotliwości takiego brata.

przez De La Riviere

================================


NOTES

[1] the daughter of Lt. Col. James Balcombe and Phillippa Anne Marshall

[2] Bram Stoker had been a classmate of Oscar’s brother Willie Wilde

[3] Frank Harris  (14 February 1855 – 26 August 1931) was an Irish-American editor, novelist, short story writer, journalist and publisher

[4]  [9781631522741, 672 pp.  Hardcover:  October 2016 Paperback: October 2017]

[5] Grecian is a term originally used by classicists to describe the primarily homoerotic customs, practices, and attitudes of the ancient Greeks. It was frequently used as a euphemism for homosexuality and pederasty.

[6]  From “ Something in the Blood: The Untold Story of Bram Stoker, the Man Who Wrote Dracula Hardcover – by David J. Skal, 2016

[7] A graduate of Cambridge (Trinity), Dr. Richard Collins has produced editions of two books (The String of Pearls and Wagner and the Were-wolf) with a third (The Necromancer) forthcoming. He is retired and lives in County Cork, Ireland.

[8] Daniel Farson’s biography, Bram Stoker: The Man Who Wrote Dracula, first appeared in 1975. Much of it consists of quotation from Stoker’s Personal Reminiscences of Henry Irving (1906), together with lengthy expositions of his novels and short stories. Farson was the grandson of Bram’s brother, Thomas.

SOURCES

https://arena.londonmasons.org

Freemasonry.bcy.ca/biography/stoker_b/stoker_b.html

Bramstokerestate.com/florence-anne-lemon-balcombe

Wilde’s Women by Eleanor Fitzsimons , published by Duckworth Overlook in October 2015.

Tom Cardamone   October 31, 2017

Moneysorter.co.uk

Pglm.org.uk/theatreland-article

A masonic connection to the Dracula story and to Theatreland in Covent Garden by W Bro Stan Marut, News Editor for the Media Team

Stoker and Terry by W. Bro Stan Marut

100 years ago today: the death of Bram Stoker By Roger Luckhurst , April 20th 2012 – (https://blog.oup.com/2012/04/bram-stoker-death-centenary-dracula/ )

PEWNE JEST TO, ŻE TEOLOGIA MASOŃSKA ODPOWIADA dość DOKŁADNIE TEOLOGII KABAŁY. ZWIASTUN NARODU-WODZA.

ZWIASTUN NARODU-WODZA. POWSZECHNE PRZYMIERZE IZRAELSKIE

Nie będziesz cierpiał nad sobą żadnej obcej prasy, abyś długo panował nad gojami. Zawładnijmy prasą, a wnet będziemy rządzić i kierować losami całej Europy.

PEWNE JEST TO, ŻE TEOLOGIA MASOŃSKA ODPOWIADA dość DOKŁADNIE TEOLOGII KABAŁY.

=================

Epiphanius, Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata.…

Ukryta-strona-dziejow, str. 138

W 1872 r. Ulysses Grant, bohater Północy w Wojnie Secesyjnej, został ponownie wybrany prezydentem Stanów Zjednoczonych. [Ulysses Grant, generał wojsk Północy, był wolnomularzem i wrogiem katolicyzmu. W 1854 r. ten były pułkownik zawodowy został wydalony z armii za pijaństwo. Przyjaźnił się z bankierami żydowskimi Seligmanami; był wykorzystywany jako figurant i człowiek do specjalnych poruczeń przez tajne towarzystwa w USA; por. J. Lombard, op. cit., t. III, str. 364-371.]

W tym samym roku wygłosił przemówienie zawierające zapowiedź przyszłej „przewodniej roli” narodu amerykańskiego w umacnianiu demokracji, która to rola została ostatecznie usankcjonowana w Traktacie Wersalskim z 1919 roku: „Cywilizowany świat zmierza w kierunku republikanizmu – tj. rządów narodu, których sprawowanie powierza on wyłonionym przez siebie przedstawicielom; a nasza wielka Republika powołana jest aby służyć jako przewodnik wszystkim pozostałym […]. Nasz Stwórca przygotowuje świat na to ażeby w stosownym czasie stał się on jednym wielkim narodem, mówiącym jednym językiem, gdzie ani armia, ani flota wojenna nie będą już potrzebne ”

W tym samym roku przenosi się do Nowego Jorku Międzynarodówka Komunistyczna założona przez Żyda Karola Marksa. Już od 1867 r. swoją siedzibę w tym mieście ma Powszechne Przymierze Republikańskie Mazziniego, a od 1843 r. działa tam bardzo wpływowa żydowska organizacja masońska B’nai Brith, czyli „ściśle tajny zakon przeznaczony wyłącznie dla Żydów sprawujących Odpowiedzialne funkcje.”

W dniu 12 września 1874 r. B’nai B’rith zawarł z Radami Najwyższymi Rytu Szkockiego porozumienie O wzajemnym uznawaniu (tzw. konkordat). Podpisy pod dokumentem złożyli. Armand Levy z ramienia B’nai Brith oraz Albert Pike jako szef Najwyższego Dyrektoriatu Dogmatycznego Rytu Szkockiego – w imieniu Masonerii Powszechnej.

Przy czym nie chodziło tylko o wzajemne uznawanie intencji, ale przede wszystkim o wspólnotę doktryn. Co się tyczy strony masońskiej, Pike skodyfikował je już w swoim opasłym traktacie „Morals and Dogma”:

„Wszystkie prawdziwe religie dogmatyczne wywodzą się z Kabały i do niej powracają; wszystko co wielkie i naukowe w myśli religijnej wszystkich iluminatów: Jakuba Boehme, Swedenborga, Saint- Martina i pozostałych – bierze się z Kabały; jej zawdzięczają swe sekrety 1 symbole wszelkie stowarzyszenia masońskie ”.

Podobną tezę wyakcentował rabin Livorno Elia Benamozegh. W swoim dziele uważanym za kwintesencję współczesnej myśli żydowskiej, pt. Izrael a Ludzkość: „PEWNE JEST TO, ŻE TEOLOGIA MASOŃSKA ODPOWIADA dość DOKŁADNIE TEOLOGII KABAŁY.

Zresztą fundamentalne dzieła rabinistyczne z pierwszych wieków ery chrześcijańskiej dostarczają wielu dowodów na to, że Haggada była ludowa wersja nauki tajemnej, która pod względem metod inicjacyjnych wykazuje zaskakujące podobieństwa z instytucją masońska. Kto zada sobie trud, aby przyjrzeć się baczniej stosunkom między judaizmem a Masonerią filozoficzną i ogólnie – misteriami, pozbędzie się przynajmniej częściowo swego pogardliwego stosunku do Kabały.

W wydaniu francuskim z 1961 r. znajdujemy w przypisie następujący komentarz rabina kabalisty Elio Toaffa do zdania wydrukowanego powyżej dużymi literami: „Osobom, które mogą być zaskoczone powyższym stwierdzeniem, należy wyjaśnić, iż teologia masońska istnieje w takim sensie, że w Masonerii kultywowana jest tajna doktryna religijna wprowadzona przez gnostyckich Różokrzyżowców w momencie ich połączenia z Wolnymi Mularzami w 1717 r. Owa tajna doktryna, czyli gnoza, jest w wyłącznym posiadaniu Masonerii Wysokich Stopni, tj. Masonerii filozoficznej”.

Salvatore Farina, mason 33 st., nie przeczy temu, choć wypowiada się bardziej hermetycznie: „To, co Masoneria Szkocka zawdzięcza Kabale, to alegoria świętego słowa, która napełni nasze ręce pełnią gnozy, oraz panowanie nad wszechświatem.

Zresztą już W 1861 r. pojawiają się zapewnienia strony żydowskiej, że [jej] stosunki z masoneria „ ściślejsze, niż się na ogół sadzi. Judaizm winien żywić do całej masonerii głęboką sympatię, i nic, co dzieje się w tej potężnej instytucji nie powinno być mu obojętne. [.] Duchem masonerii jest duch judaizmu w jego najbardziej fundamentalnych przekonaniach; to jego idee, jego język, nieomal jego organizacja.”

Jeszcze jaśniej ujął to ojciec rabina z B’nai Brith Stephana S. Wise’a, który w 1873 r. założył Unię Kongregacji Żydów Amerykańskich:

„Masoneria jest instytucją żydowską, której historia, stopnie, funkcje, hasła i katechizm są żydowskie od początku do końca, za wyjątkiem jednego pośredniego stopnia i kilku słów wypowiadanych podczas wtajemniczenia.

Powyższe tezy podsumowuje Izrael Mair Lau, obecny Wielki Rabin i największy autorytet religijny Izraela w swojej wypowiedzi z okazji czterdziestej rocznicy założenia Wielkiej Loży Masońskiej Państwa Izrael: „wszystkie zasady masonerii są zawarte w księdze narodu żydowskiego.” (nie chodzi o Biblię, lecz o Talmud — przypisek redakcji) .

Jeżeli ktoś nadal jest skłonny sądzić, że zbitka „judaizm-masoneria” to efekt tendencyjnej i naciąganej interpretacji, niech zapozna się z poniższym stwierdzeniem Żyda E. Helbronnera: „Kwestia żydowsko – masońska to moim zdaniem […] nie jest żadna bujda. Można ją zasadnie podnosić, ponieważ od dwudziestu lat (czyli jeszcze przed 1916 rokiem — przypisek redakcji) wszystkimi ruchami rewolucyjnymi kierowali z reguły Żydzi bezpaństwowcy, mający wsparcie lóż masońskich. Rozstrzygające wydaje się stwierdzenie rabina i masona Magnina zamieszczone w „B’nai B’rith Magazine”, tom XLIII, str. 8:

„B’nai B’rith to jedynie wybieg. Wszędzie, gdzie masoneria może przyznać się swobodnie, że jest żydowska zarówno z samej natury jak ze względu na realizowane założenia, to z punktu widzenia naszego celu wystarczają zwykłe reguły.

A wracając do porozumienia z 1874 r., do którego doprowadził Albert Pike (który przy tej okazji posłużył się swym masońskim imieniem Limoude Ainchhoff) i Armand Levy, oto jego brzmienie:

„My, Wielki Mistrz, Konserwator Świętego Palladium, Najwyższy Patriarcha masonerii całego Wszechświata, za zgodą wielkiego i Dostojnego Kolegium Zasłużonych Masonów, zgodnie z aktem Konkordatu zawartego między Nami a trzema federalnymi Konsystorzami Ameryki, Anglii i Niemiec, przez nas dziś podpisanego, przyjęliśmy jedno postanowienie: „W dniu dzisiejszym, zgodnie z zasadami określonymi w Konkordacie, zostaje założona Generalna Konfederacja Izraelskich Tajnych Lóż.” Zaprzysiężono pod Świętym Sklepieniem Wielkiego Wschodu Charleston w dolinie drogiej sercu Boskiego Mistrza, w pierwszym dniu Księżyca Tikshru 12 czerwca siódmego miesiąca roku 00874 (=1874 przypisek redakcji) Prawdziwego Światła.”

Jak dodaje Emmanuel Ratier, mogło to być powodem, dla którego B’nai B’rith przez długi czas powstrzymywał się od krytykowania Ku Klux Klanu. Założony de facto przez Pike,a – generała wojsk konfederatów – i przez przedstawicieli wysokich stopni masonerii Południa, liczący w latach dwudziestych 3-5 mln członków Ku Klux Klan nie napotykał na sprzeciwy ze strony ADL (Anti-Defamation League, oficjalnie działającej organizacji, będącej narzędziem B’nai Brith) ani samego B”nai Brith. W styczniu 1923 r. B’nai B’rith oświadczył wręcz: „Ku Klux Klan może stać się instrumentem postępu i filantropii, pożytecznym zarówno dla państw, jak i dla ich obywateli, o ile pozbędzie się kilku tysięcy fanatyków, którzy spychają go na drogę nietolerancji, nikczemności i zbrodni.”

Kiedy w Ameryce wspomniane stosunki zaczęły się zacieśniać i „nabierać rumieńców”, w Europie – a konkretnie w Paryżu – dzięki ogromnemu wsparciu finansowemu Rotszyldów i bogatego bankiera Mojżesza Montefiore powstała w 1860r. nowa Międzynarodówka: Powszechne Przymierze Izraelskie.

Izaak Mojżesz Cremieux zwany Adolfem (1796-1880) był współzałożycielem i jedną z najznamienitszych osobistości tej organizacji. Był on francuskim adwokatem związanym z Rotszyldami, wiceprzewodniczącym Żydowskiego Konsystorza w Paryżu, ministrem sprawiedliwości (1848). W 1870 r., po okresie Drugiej Republiki, otrzymał tytuł Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Francji, zanim został mianowany (w dn. 8 marca 1869 r.) Suwerennym Wielkim Komandorem Rady Najwyższej Francji.

Cremieux, który już w tamtym czasie dostrzegał znaczenie mediów jako narzędzia wpływania na tak zwaną „opinię publiczną”, zasłynął z maksymy: „Pieniądz i wszystko inne miejcie za nic. Jeżeli posiadacie prasę, posiądziecie całą resztę.”

Tę maksymę sparafrazował na swój sposób angielski rabin Mojżesz Montefiore: „Dopóki dzienniki na całym świecie nie będą w naszych rękach, wszystko na nic się nie zda. Miejmy stale W pamięci jedenaste przykazanie: „Nie będziesz cierpiał nad sobą żadnej obcej prasy, abyś długo panował nad gojami. Zawładnijmy prasą, a wnet będziemy rządzić i kierować losami całej Europy”.

Powszechne Przymierze Izraelskie – nowa Międzynarodówka otwarta w duchu kosmopolityzmu na wszystkich Żydów niezależnie od ich kraju pochodzenia i religii („Żydzi ze Wschodu i z Zachodu, z Północy i z Południa, wszyscy stano— wimy społeczność podtrzymująca świętą, niezniszczalną więź’” — oświadczy 12 maja 1872 r. Cremieux) istotnie dążyło do zjednoczenia wszystkich Żydów diaspory w imię ich żywotnych interesów, przy czym spoiwem miał tu być mocno akcentowany synkretyzm, który został scharakteryzowany przez samego Crćmieux w 1861 r. na łamach oficjalnego organu Przymierza, kierowanego przez Isidore’a Kahna: „Powszechne Przymierze Izraelskie nie ogranicza się do naszego wyznania; jest ono adresowane do wszystkich wyznań; pragnie przenikać wszystkie religie – podobnie, jak przenika wszystkie kraje. Niechaj światli ludzie, niezależnie od swoje- go wyznania, wstępują do tego Powszechnego Przymierza Izraelskiego, którego cel jest tak szlachetny i pro-cywilizacyjny. Chodzi o to, by wyciągnąć rękę do tych wszystkich, którzy wychowawszy się w innej niż nasza wierze wyciągają ku nam swoją braterską dłoń, uznając, że wszystkie religie oparte na moralności, która ma swoje zakorzenienie wXBogu, powinny odnosić się do siebie przyjaźnie i usuwać bariery rozdzielające to, co pewnego dnia ma zostać połączone. Oto jest, panowie, piękne i wzniosłe posłannictwo naszego Powszechnego Przymierza Izraelskiego.” („Archiwa Izraelskie”, XXV, str. 51445346)

Również W 1861 r. Archiwa Izraelskie, francuski periodyk żydowski, zapowiedziały uroczyście rychłe nadejście „Nowego Jeruzalem, święcie posadowionego między Wschodem a Zachodem, a które ma zastąpić podwójne miasto Cesarzy i Papieży.” (XXV, str. 600, 1861) dając tym samym do zrozumienia, jaki los ma spotkać Wieczne Miasto — Stolicę Piotrową i ośrodek Chrześcijaństwa.

Jeszcze dziś rozlegają się echa tej wyroczni — np. w organie British Israel „Wake Up!”, gdzie W artykule noszącym znamienny tytuł „Uwaga – Rzym zmie— rza nieuchronnie ku swojemu przeznaczeniu” (numer styczniowo—lutowy 1994) przypomniano przepowiednię Roberta Fleminga Jr, przyjaciela i zausznika Wilhelma III (1650-1702), dotyczącą ostatecznego upadku Rzymu, który miałby zbiegać się kabalistycznie z końcem tysiąclecia: Tysiąclecie (tysiącletnie królowanie świętych) zacznie się po tym, jak dojdzie do ostatecznego i doszczętnego zniszczenia Rzymu papieży […] koło roku 2000; […] samemu Chrystusowi przypadnie zaszczyt zgładzenia wielkiego wroga – a stanie się to w momencie Jego ponownego, nadzwyczajnego przyjścia […]”. (Robert Fleming Jr, „The Rise and Fall of Rome Papal”, Londyn, 1701, str. 44)

Bardzo aktualne: Mason GARIBALDI: BICZ NA KOŚCIÓŁ I NA CYWILIZACJĘ CHRZEŚCIJAŃSKĄ

Mason GARIBALDI: BICZ NA KOŚCIÓŁ I NA CYWILIZACJĘ CHRZEŚCIJAŃSKĄ

Epiphanius, Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata.…

Ukryta-strona-dziejow, str. 132

Jednym ze stałych motywów apologetyki Risorgimento jest postać Giuseppe Garibaldiego, przedstawianego w barwach czystego idealisty i heroicznego bojownika, zawsze gotowego chwycić za broń w obronie uciśnionych wszędzie tam, gdzie wolność (oczywiście rozumiana po masońsku) była deptana lub zagrożona. Nimb chwały jakim otoczono tę legendarną już dzisiaj postać, sprawił, że nie było we Włoszech miasta, miasteczka ani wsi, gdzie nie nazwanoby jego imieniem placu ulicy, dworca itp. ( co więcej, „mówienie źle o Garibaldim” stało się sformułowaniem, które weszło nadługo do języka potocznego jako określenie mające zganić kogoś, kto w tępym uporze nie chce przyjąć do wiadomości oczywistych faktów).

Ale minął ponad wiek od tamtych wydarzeń i rzeka prawdy, którą usiłowano przykryć jakby całunem, rozlała się na tysiąc strumieni — pomimo czujności i trwaniu w nieustannym pogotowiu stróżów oficjalnej wykładni. Wyidealizowane postaci w nieskazitelnych apostołów, odważnych polityków i niezmordowanych wodzów zaczęły się rozwiewać, ukazując drugi szereg mniej znanych, za to o wiele potężniejszych kondotierów.

„W latach 1815 – 1870 istniały obok siebie dwie Europy: jedna – oficjalna, i druga, licząca zaledwie kilka tysięcy osób wyznających podobne ideały i które łączył duch odnowy społecznej. Osoby te siłą rzeczy, ale też siłą własnej determinacji dużo podróżowały i obracały się w szczególnych środowiskach […]. To one miały wkrótce zadecydować o nowym obliczu Kontynentu.”

Jeśli przyjrzeć się bliżej życiu i działalności Garibaldiego okaże się m.in., że w Urugwaju (po niespodziewanym przejściu do przeciwnego obozu) wolał on walczyć o zagwarantowanie Brytyjskiemu Imperium monopolu handlowego na Rio de Plata, występując przeciwko hegemonii katolicko-iberyjskiej.

I właśnie w Montewidco, rozpoczęła się w 1844 r. jego masońska kariera, zwieńczona stopniem Rytu Szkockiego – który otrzymał w Turynie dnia 17 marca 1844 i najwyższą godnością Wielkiego Hierofanta Rytu Egipskiego Memfis- Misraim (1881). Nigdy by tego nie osiągnął bez pomocy opiekuńczego boga w postaci brytyjskiej masonerii.

Nawet oficjalny historyk masonerii włoskiej, Aldo Alessandro Mola, uznał za stosowne podkreślić niezwykłą rolę tego czynnika: „[…] Wyprawa tysiąca odbywała się od początku aż do końca pod egidą brytyjską lub, jeśli kto woli, pod patronatem masonerii brytyjskiej.”

Czyniąc aluzję do szczególnej troskliwości Braci, którym udało się przy pomocy Adriana Lemmiego zwietrzyć spisek mający doprowadzić do zdyskredytowania, a być może nawet do zgładzenia Garibaldiego, A. Mola zaznacza, iż ten ledwo co wrócił „z „oficjalnej wizyty” w Wielkiej Brytanii, gdzie powitano go z wielkimi honorami, jakie dotąd nie przypadły w udziale żadnemu zwykłemu obywatelowi.

Giulio di Vita dodaje: „W wyniku przeglądania archiwów i czasopism edynburskich udało mi się ustalić fakt wypłacenia Garibaldiernu naprawdę niebagatelnej sumy pieniędzy podczas jego krótkiego pobytu w Genui, gdzie zawinęła do portu jego Ekspedycja. Była to dokładnie wymieniona kwota trzech mln franków francuskich, przekazana Garibaldiemu w złotych piastrach tureckich.

Trudno jest obecnie oszacować finansową wartość tej kwoty. Porównując ją z wartością innych walut ówczesnej Europy i odnosząc do dochodu narodowego, można powiedzieć w dużym przybliżeniu, iż stanowi ona ekwiwalent kilku milionów dzisiejszych dolarów. […] Potwierdzenie istnienia tajnej kasy Ekspedycji znajdujemy w liście Ippolita Nievo, oficjalnego szefa Intendentury, do jego siostry. Intendentura dysponowała m.in. rezerwą złota i innymi walorami na potrzeby wyprawy wojennej. Nievo pisze, że z przezorności trzyma sporą ilość „mieszków złota” pod siennikiem w swoim mieszkaniu.

Ów szczegół może rzucać interesujące światło na hipotezy dotyczące okoliczności śmierci Ippolita Nievo oraz na zniknięcie parowca „Ercole”, którym ten płynął z Palermo do Neapolu. Nievo, który po zakończeniu epopei Tysiąca miał zgłOsić się do Kwatery Głównej Armii Królewskiej i do ministerstwa Wojny, miał przy sobie całą dokumentację finansową Ekspedycji. Nie mogło w niej oczywiście brakować szczegółowych danych na temat sposobu wykorzystania złota otrzymanego przez Garibaldiego tuż przed jego wyprawa. Jak wiadomo, parowiec „Ercole” zatonął podczas krótkiego rejsu na Morzu Tyrreńskim. Inne jednostki pływające w tym rejonie nie natrafiły na sztorm. Wkrótce zaczęto snuć domysły o akcie sabotażu, który miał doprowadzić do wybuchu kotłów. Zdają się to potwierdzać niedawne oględziny wraku. Trzeba pamiętać. że piastr turecki. czyli waluta Imperium. które Utl Itilltn wieków panowało nad połową wybrzeży środziemno-morskich, był ceniony i uznawany w całym basenie Morza Śródziemnego, a zwłaszcza na takich wyspach. jak Sycylia. Malta, Kreta i Cypr.

Nie możemy formułować wprost oskarżeń o korumpowanie władz administracyjnych i cywilnych Królestwa Obojga Sycylii. Jednak nie ulega wątpliwości, że iście triumfalny pochód legionów Garibaldiego od Zatoki Palermo do Wezuwiusza znakomicie ułatwiał fakt nagłego nawrócenia możnych dostojników burbońskich z Sanfedyzmu na demokrację liberalną. Nie jest też nonsensowną teza, że katalizatorem tego olśnienia, przywodzącego na myśl zdarzenia Pięćdziesiątnicy, było złoto. […]

Istniały prawdopodobnie dwie linie strategii politycznej. Celem pierwszej było uderzenie w Papiestwo w jego wymiarze doczesnym – czyli bezpośrednio we Włoszech – a tym samym stworzenie warunków dla powstania państwa laickiego.

[…] Wyprawa Tysiąca pozostaje wydarzeniem, które wywarło wpływ na kształt nowożytnej Europy. Zbiegła się ona w czasie z Wojną Secesyjną w USA, z rewolucją przemysłową oraz z budową Kanału Sueskiego i przyczyniła się do uruchomienia procesu destabilizacji i przebudowy (przypomina to masońskie dewizy: „solve et coagula” i „ordo ab chao” — przypisek redakcji) w regionie Morza Śródziemnego, który trwa do dziś.

Równiez Giacinto de Sivo (1814—1867), autor o sympatiach pro-burbońskich, demaskuje w cytowanym dziele „machinę intryg i korupcji, przy pomocy której Anglicy i Piemontczycy przekupili cały rząd Franciszka II, w tym premiera Liboria Romano, a także znaczną część dowódców i urzędników, czyniąc jedna z najpotężniejszych na Półwyspie armii i niemniej potężną marynarkę wojenną praktycznie bezbronnymi W obliczu tysiąca kiepsko uzbrojonych ochotników.”

Z kolei Alianello przyglądając się wydatkom poniesionym podczas Wyprawy Tysiąca stawia pytanie: „gdzie podziało się pięć milionów dukatów wypłaconych legalnie lub wyprowadzonych po cichu z Banku w Palermo przez jasnowłosego wyzwoliciela? Tę sprawę spowija mrok tajemnicy […]. Nie przeniknie go nawet wzrok Argusa.”

Inna kwestia, nad którą podręczniki historii zazwyczaj „prześlizgują się”, dotyczy posiłków, które w ciągu trzech miesięcy od wyruszenia tysiąca ochotników na słynną wyprawę dotarły do Sycylii, by wzmocnić liczebnie oddziały Garibaldiego. Były to aż 22 tys. żołnierzy, na ogół służących wcześniej w woj sku sardyńskim, z którego bądż zostali zwolnieni, bądź pozwolono im zdezerterować3l7. Garibaldi poświęcił swoje życie na dechrystianizację narodów, w tym zwłaszcza narodu włoskiego, na bezpardonową walkę z Kościołem i papieżem Piusem IX, którego ośmielił się nawet nazwać „kubikiem gnoju”, na uderzanie w Papiestwo – „nieprzejednanego wroga Włoch i Jedności” i w księdza, w którym widział on „największego szkodnika spośród wszystkich stworzeń, będącego główną przeszkodą w urzeczywistnianiu postępu ludzkości oraz idei braterstwa między ludźmi i narodami.”,

W swoim liście z 1869 r. do loży Prawdziwy Postęp Społeczny w Genui mason 33 st. Garibaldi oznajmia: „[…] Tak! Zadaniem Masonerii, która niesie Powszechne Przymierze Demokratycznego i ludzkiego Braterstwa, jest zwalczanie despotyzmu i kleru – obu tych reprezentantów obskurantyzmu, niewolnictwa i nędzy.”

W dążeniu do celu, jakim była laicyzacja Włoch, nie przebierał w środkach. Mimo swoich republikańskich przekonań nie zawahał się wstąpić w szeregi Domu Sabaudzkiego: „Gdyby powstały zastępy demonów chcące zwalczać despotyzm i księży, zaciągnąłbym się do nich.”

To jego zawzięty antyklerykalizm doprowadził (już po proklamowaniu Królestwa Włoch) do batalii o zapewnienie protestantom i Żydom równych praw, do zlaicyzowania szkolnictwa podstawowego, do objęcia księży obowiązkową służbą wojskową, do zniesienia szkół kościelnych, a wreszcie do prób upowszechnienia praktyki kremacji zwłok, by odebrać Kościołowi możliwość „żerowania na zmarłych.”

Garibaldi dokonał żywota 2 czerwca 1882 r. Wcześniej wyraża w testamencie wolę, aby jego zwłoki zostały spalone. Oświadcza też, Że nie życzy sobie „kiedykolwiek odrażających, godnych pogardy i łajdackich usług księży, których uważam za okrutnych wrogów rodzaju ludzkiego, w tym szczególnie Włoch.”

A zatem w wyniku ostrzelania z armat słynnej Porta Pia stało się rzeczywiście tak, że władza doczesna Papieży legła w gruzach. Masoneria tryumfuje: „Skończył się czas zabobonów, czyli myślenia religijnego. Oto Papiestwo jest pogrążone również jako władza duchowa, w ślad za upadkiem jego władzy doczesnej. To tryumf wolnej myśli ludzkiej,”

Rzym jest nie tylko stolicą Włoch, ale także masonerii. Przewidział to Albert Pike, wskazując na ten kraj jako na drugą siedzibę „Rytu Palladycznego”, jeszcze zanim ustanowił Adriana Lemmiego swoim następcą na stanowisku szefa światowego dyrektoriatu Rad Najwyższych 33 stopnia. Fakt ten nastąpił w 1894 r. i dyrektoriat Rytu Palladycznego przeniósł swoją siedzibę do Rzymu. W tym czasie proces destrukcji władzy doczesnej papieża wydaje się przesądzony: samowole i napaści, okradanie i poniżanie katolików będą na terytoriach „wyzwolonych” przez lata na porządku dziennym – przy zupełnej obojętności t.zw. katolickich mocarstw.

Można mówić wręcz, bez obawy o przesadę, o nowym „Sacco di Roma” (złupieniu Rzymu). Nastąpią grabieże na ogromną skalę, kasata zakonów, konfiskata dóbr kościelnych na rzecz liberalnego rządu. Będzie dochodizić do plądrowania kościołów i profanowania Eucharystii; rozpętają się prześladowania kleru i religijnych rodzin. Ale szczyt bestialstwa następuje w nocy 13 lipca 1881 r., kiedy rozpasana hałastra, podżegana przez masonów, usiłuje wrzucić ciało Piusa IX do Tybru, podczas przeniesienia jego szczątków do Bazyliki Św. Wawrzyńca .

Przewodniczący Rady Agostino Depretis (mason 33st) i minister spraw zagranicznych Stanislao Mancini od razu obarczyli winą za ten haniebny czyn samych katolików. Nic nowego pod słońcem! Mason Depretis oczywiście nie zauważył, co „brat” Alberto Mario (1825 – 1883), pisarz i dziennikarz spod znaku Mazziniego, napisał nazajutrz po tym zajściu w masońskiej gazecie codziennej „La lega della Democrazia”:

Przenoszono wczoraj ścierwo Piusa IX; jego zabalsamowane zwłoki zostały złożone do krypty wśród gwizdów tłumu. Gdyby nie bagnety żołnierzy i rewolwery policjantów, zostałyby one zrzucone z żałobnego rydwanu […]. Nasze serca odpowiadały echem na te gwizdy. Pius IX był durniem. Uosabiał Kościół Katolicki, który jest dziś zredukowany do monstrualnego głupstwa. Rzymskim klerykałom dostało się za przenosiny tego Papieża ojcobójcy i pajaca. Zostali wygwizdani. Witamy te gwizdy z zadowoleniem. Ale spotkałyby się one z jeszcze większym aplauzem z naszej strony, gdyby szczątki tego wielkiego imbecyla zostały wrzucone z Mostu Św. Anioła do Tybru.”

Trzydzieści lat po wydarzeniach pod Porta Pia Leon XIII skonstatuje: „Ograbienie z suwerenności państwowej dokonało się po to, by wykańczać po trochu władzę duchową Głowy Kościoła. W tamtych czasach budowano pracowicie jeszcze jeden mit, mit o Trzecim Rzymie: po pierwszym Rzymie – starożytnym, i drugim – papieskim, miał nastać Rzym laicki i pogański, odrodzony dla wartości „obywatelskich”, demokratyczny, wolny od wszelkiego jarzma i przymusu doktrynalnego. Wróg (który dziś wdarł się do serca Chrześcijaństwa) będzie musiał czekać prawie sto lat – dzięki niestrudzonemu oporowi papieży przedsoborowych – na to, by wślizgnąć się do wewnątrz i zatknąć na dachu Kościoła „insygnia Wdowy”.

STRUKTURA TAJNYCH STOWARZYSZEŃ. Epiphanius.

STRUKTURA TAJNYCH STOWARZYSZEŃ

Epiphanius, Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata.…

ukryta-strona-dziejow

——————————

ROZDZIAŁ XXXIV str. 569 i nn.

Świat dzieli się na trzy kategorie ludzi: nieliczną

grupę tych, którzy powodują wydarzenia; nieco

liczniejszą grupę tych, którzy czuwają nad ich

przebiegiem i uczestniczą w realizacji; wreszcie

zdecydowaną większość pozostałych, którzy nigdy

się nie dowiedzą, co tak naprawdę się wydarzyło.”

Dr Nicholas Murray BUTLER

Niech naszym przewodnikiem po tych mrocznych ostępach będzie po raz kolejny Pierre Mariel, niekwestionowany znawca tematu. Dokonana przezeń klasyfikacja tajnych towarzystw jest bardzo klasyczna:

I. Niższe tajne stowarzyszenia, dość szeroko znane – np. trzy pierwsze stopnie masonerii (tzw. błękitne) lub zewnętrzne kręgi Towarzystwa Teozoficznego.

Pozyskiwanie adeptów odbywa się tam w drodze kooptacji. Najczęściej są to ludzie działający w dobrej wierze, hołdujący jakimś ideałom religijnym, filozoficznym lub politycznym. Nowicjusze są Obserwowani, i jeśli „nie przejawiają zdolności adaptacji, kierowani są na boczny tor; natomiast jeśli okazują się podatnym materiałem, pozwala się im przejść do towarzystw drugiego stopnia.”

Stephen Knight ujawnia w swoim dziele pt. „The Brotherhood ”, że tylko 1/5 masońskich Mistrzów (tytuł uzyskiwany na 3. stopniu) dochodzi do tzw. „Łuku Królewskiego” (Holy Royal Arch) będącego bramą, przez którą posiadacz trzeciego

stopnia może przejść na wyższy poziom. Im wyżej, tym selekcja robi się ostrzejsza: np. w Anglii 31. stopień, czyli tytuł „Komandora Wielkiego Inspektora Inkwizytora”, posiada około 400 członków masonerii, stopień 32. („Wzniosły Książę Królewskiej Tajemnicy”) jest przywilejem ok. 180 „braci”, zaś tytuł „Wielkiego Inspektora Generalnego” (33) należy w sumie do 75 masonów”.

II. Pośrednie tajne stowarzyszenia (tzw. kadra) — stowarzyszenia naprawdę tajne, których członkowie nie są znani osobom należącym do niższych stowarzyszeń. „Jest się do nich wybieranym w sposób autorytarny: osoba, która nie przyjmie zaproszenia, naraża się na trudne do przewidzenia sankcje. Musi ona od tej pory był posłuszna perinde ac cadaver, czyli aż do śmierci, a jakakolwiek niedyskrecja czy nieostrożność jest surowo karana. Jeśli sytuacja tego wymaga, te średnie tajne kręgi zmieniają swoją nazwę, a nawet strukturę. Dzięki temu nie sposób ich wykryć, chyba, że dopiero po ich rozwiązaniu lub przekształceniu”. “

Dokładnie tak, jak w przypadku Iluminatów Bawarskich…

Próżne satysfakcje czerpane z sentymentalnych ideologii pozostawiają one drobnicy z tajnych stowarzyszeń niższego stopnia. Same kierują się realizmem i ponad Dobrem i Złem […] kontrolują najważniejsze mechanizmy państw oraz wielkie organizacje światowe, zarówno polityczne, jak i gospodarcze […]. Jednak te stowarzyszenia w większym stopniu pełnią funkcje wykonawcze niż kierownicze. Opracowywanie planów należy do tajnych stowarzyszeń trzeciego stopnia.”

Wyższe tajne stowarzyszenia. Są one zupełnie nieznane, nawet tajnym stowarzyszeniom niższego stopnia; natomiast dla pośrednich tajnych stowarzyszeń stanowią one „temat tabu”.

„[…] Ten międzynarodowy sztab składa się z bardzo wąskiego grona wtajemniczonych, z których część, dobrze zakonspirowaną, wiedzie żywot ascetyczny, z dala od światowego zgiełku. Wszyscy ci ludzie dysponują olbrzymią władzą. Wydaje się, że ożywia ich wyłącznie pragnienie potęgi, a może – kto wie? – wiara w uniwersalną misję […]. Wyższe tajne stowarzyszenia współpracują z siłami

irracjonalnymi, które w pewnym uproszczeniu można utożsamiać z magią i z okultyzmem […]. Karykaturalne wyobrażenia o tych niezwykłych siłach pozostawiają profanom i głupcom. Wolne od jakiegokolwiek sentymentalizmu, potrafią one oddzielać dobre nasienie od kąkolu, czyli przesądy od rzeczywistości.”

=================

Mariel pisze też o podziale ludzkości na cztery koncentryczne kręgi, jakiego dokonał słynny rosyjski czarnoksiężnik Gurdijew, kolega Stalina z seminarium w Aleksandropolu.

Ich opis rozpoczyna od wewnętrznego kręgu, „obejmującego ludzi całkowicie przebudzonych („odrodzonych” przez magię, wysoko wtajemniczonych, magów przypisek redakcji) i zdolnych przebudzić tych, których wybrali. Między tymi adeptami nie może być rozdźwięków. Ich działania są ściśle skoordynowane i prowadzą ku wspólnemu celowi, bez jakichkolwiek odstępstw i [potrzeby stosowania] przymusu.”

Kolejny krąg, to krąg mezoteryczny, pośredni, którego członkowie znają cele, do których trzeba Dążyć, ale jeszcze nie są zdolni przemieniać ich w działanie.

Mariel stwierdza, że ci ludzie „wiedzą więcej, niż robią”.

Trzeci krąg – egzoteryczny – to „zewnętrzny krąg wewnętrznej części ludzkości”. Należący do niego ludzie mają „niemały zakres wiedzy wspólny z osobami należącymi do wcześniej wymienionych kręgów, ale ich poznanie inicjatyczne jest bardziej abstrakcyjne w stosunku do tego, jakie posiadają ludzie z kręgu mezoterycznego”; jednocześnie to oni „potrafią najlepiej kalkulować” i są najsprawniejszymi wykonawcami.

Czwarty krąg, to zgodnie z typologią Gurdijewa krąg zewnętrzny, „krąg Babel” charakteryzujący się pomieszaniem języków. To ludzkość pogrążona we śnie, niewtajemniczeni, czy też – by posłużyć się określeniem Arthura Machena – „zaniedbywalni”.

Ludzie z tego kręgu, to stado baranów z historyjki, którą Gurdijew lubił opowiadać swoim uczniom. Oto ona:

Był sobie kiedyś bogaty i skąpy mag, posiadający wiele stad baranów. Nie miał on pasterzy i nie grodził swoich pastwisk. Barany błądziły w lesie, wpadały do wąwozów, a przede wszystkim uciekały na widok maga, albowiem przeczuwały, co chce on zrobić z ich mięsem i runem. W końcu mag znalazł na nie skuteczny sposób. Zahipnotyzował barany i wmówił im, że są nieśmiertelne i że odarcie ich ze skóry jest korzystne dla ich zdrowia. Następnie wmówił im, że jest dobrym pasterzem, gotowym poświęcić się za swoje, drogie barany, nie będące już baranami. Wreszcie wmówił im, że są lwami, orłami, a nawet magami. Tak oto nasz mag mógł zacząć wieść beztroskie życie. Barany przez cały czas trzymały się stada i z ufnością czekały na moment, w którym mag przyjdzie ostrzyc je i poderżnąć im gardło.”

Na interesujące nas tutaj kwestie sporo światła rzuca myśl polskiego matematyka Hoene – Wrońskiego (1778 – 1853), członka Kabalistycznego Zakonu Różo-Krzyża i maga, który miał niemały wpływ na Eliphasa Leviego. Wyjaśnia on ten mechanizm osmozy, dzięki któremu postaciom ze szczytu synarchicznej piramidy udaje się oddziaływać na świadomość osób znajdujących się na niższych szczeblach:

Wszystkie tajne towarzystwa, jakie kiedykolwiek istniały i nadal istnieją na naszej Ziemi, a poruszane tajemniczymi sprężynami, które sprawiają, że panują one nad światem niezależnie od rządów, powstają w oparciu o mistyczny scenariusz.

Te tajne towarzystwa, tworzone w miarę potrzeb, są podzielone na ugrupowania z pozoru odrębne, a nawet przeciwstawne. Każdorazowo reprezentują one najbardziej skrajne w danym kontekście historycznym opinie, by móc osobno skutecznie kierować wszystkimi odłamami politycznymi, religijnymi, gospodarczymi, literackimi; niemniej podporządkowują się one wspólnemu centrum – skoro przychodzi czas na wykonywanie rozkazów jednolitego kierownictwa. ”

Znowu powracamy do kwintesencji doktryny masońskiej, czyli Ordo ab Chao, scharakteryzowanej też niezwykle trafnie przez wysoko wtajemniczonego Rene Guenona:

Raz jeszcze przypomnijmy, bez przywiązywania do tego nadmiernej wagi o innej wartości szczególnej natury [. .] a mianowicie o wykorzystywaniu do realizacji całościowego planu – zewnętrznych organizacji nieświadomych tego planu i z pozoru antagonistycznych, lecz podlegających jednolitemu, „niewidzialnemu” przywództwu, które jest ponad wszelkim antagonizmem […]. Same antagonizmy, dzięki wywoływanym przez nie niezbornym działaniom, stanowią coś w rodzaju „chaosu” (w sensie „materii”, na którą oddziałuje „duch” reprezentowany przez najwyższe, wewnętrzne organizacje inicjatyczne), jaki towarzyszy realizacji ogólnegoładu” [. .] Aby tak istotnie było, to, co nadaje kształt owemu „ładowi”, musi spełniać funkcję nieruchomego motoru względem zewnętrznego świata” .

Powtórzmy: błędem byłoby sądzić, że wszyscy członkowie tajnego towarzystwa są świadomi jego skrzętnie skrywanych celów. Wiadomo na przykład, że duże znaczenie ma przyciągnięcie „autorytetów moralnych”, służących jako przykrywka. Mogą być do tego użyte różne preteksty: dobroczynność, studia filozoficzne, literackie, artystyczne itp. Do takiego uwiarygodniania [organizacji masońskiej] służą nieformalne, lecz mające jawny charakter posiedzenia „zacnych gremiów” w rodzaju Klubów Bilderberg, na których pojawiają się znane i powszechnie szanowane osobistości. Poza tym w tę strategię mogą wpisywać się takie wydarzenia, jak wręczenie Matce Teresie Pokojowej Nagrody Nobla (bo tak się składa, że znakomita większość pozostałych laureatów tej nagrody to wysokiej rangi masoni).

Również w tym przypadku powołamy się na autorytet Guenona:

„[…] wielu Masonom, jeżeli nie większości – nawet tym, którzy mogą poszczycić się posiadaniem wysokich stopni – nie jest dane prawdziwe poznanie Masonerii.

=============================

BIAŁY DOM, NA CZARNEJ SKALE

BIAŁY DOM, NA CZARNEJ SKALE

Jak „iskra mająca zmienić losy globu wyjdzie z Polski” ?

2023-02-03 Sławomir M. Kozak https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/bialy-dom-na-czarnej-skale,

Mimo usilnych starań kreatorów dzisiejszej rzeczywistości, byśmy żyli w błogim stanie nieświadomości ich istnienia, nie udaje im się jednak czynić tego skutecznie. Paradoksalnie, dzieje się tak dzięki Internetowi, sieci o wojskowych jeszcze korzeniach, „uwolnionej” swego czasu przez DARPA, dla umożliwienia sterowania umysłami ludzi na skalę globalną. Jestem przekonany, że nie osiągnięto by stanu obecnej bezradności i dezorientacji u kilku miliardów osób, kierowanych w jednym czasie i jedną narracją, gdyby nie ta właśnie platforma wymiany informacji na skalę globalną, na żywo.

Ale, ten miecz jest przecież obosieczny. Dlatego też, dostęp do niego nie będzie trwał wiecznie i już niedługo, pod dowolnym, w miarę wiarygodnym pozorem, wytrącą nam go z rąk, a jeśli pozwolą kiedykolwiek podnieść ponownie, będzie już miał ostrą krawędź z jednej tylko strony. Póki co jednak, korzystamy z jego dobrodziejstw i tniemy na odlew, póki jest sposobność. 

Wbrew temu, co mówi się coraz częściej, że świat nie może dłużej pozostać jednobiegunowy, bo kończy się hegemonia mocarstwa amerykańskiego i okoliczności wymuszają polityczną dwubiegunowość, wiele wskazuje na to, iż realizowane jest dążenie owych kreatorów do powołania jednego, światowego rządu. Obserwujemy te próby od wielu już lat, choć przez kilka dekad nie traktowaliśmy ich zbyt poważnie. Dla mnie, znaczącą cezurą wyznaczającą ten zwrot, choć wydawać się wówczas mogło, że tylko symboliczną, była decyzja o architektonicznym kształcie odbudowywanego, po atakach 11 września 2001 roku, kompleksu WTC. Niewątpliwie, była ona symboliczna, bo też ci, którzy ją podejmowali, uwielbiają tego typu gesty, ale też całkiem konkretna, jak betonowy fundament, na którym stanęła nowa konstrukcja. Podobnie, przez wieki całe, tzw. wolni mularze budowali katedry, acz dla chwały swojego „Architekta”.

Tą swoistą, masońską sygnaturą, była w tym przypadku wysokość całkowita budynku, nazwanego roboczo „Freedom Tower” (!), wynosząca 1776 stóp, dla upamiętnienia daty, wolnomularskiej przecież, Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Jeśli przyjrzeć mu się stojąc u jego podstawy, widać  wzbijającą się ku niebu, gigantyczną piramidę! Za wskazanie kierunku, w jakim rozpoczęto prowadzić ludzkość z początkiem XXI wieku, uważam właśnie decyzję o budowie, w miejscu dwóch „upadłych” latarni dotychczasowej stolicy finansowej świata,  dominującego,   jednego wieżowca – One World Trade Center. Pozostałe budynki kompleksu są już zdecydowanie niższe.

Tym prostym zabiegiem wymazano z nowojorskiego krajobrazu i przyzwyczajenia wielu ludzi fakt długoletniego istnienia dwóch wież, zredukowano do minimum kompleks wpisany w historię Ameryki, bo oto nadszedł czas jednoczenia.Czas, w którym z tysięcy małych firm całego świata stworzono w ciągu niewielu lat setki międzynarodowych spółek, scalonych wkrótce w dziesiątki koncernów, które wchłonęły pojedyncze, gigantyczne korporacje, będące dziś własnością już tylko kilku najbardziej wpływowych rodzin. Przykład nowojorskich wież nie jest tu niczym szczególnym, ukazuje jednak doskonale to nowe podejście dzisiejszych władców świata do biznesu i ich stosunek, już nie do współobywateli czy pracowników, ale zgodnie z obowiązującą nowomową, zasobów ludzkich. Zastraszonych, podsłuchiwanych, podglądanych, nagrywanych, sprawdzanych, skanowanych we wszystkich możliwych miejscach swojego życia, od czasu do czasu informowanych o nowych zagrożeniach, by wiedzieli, iż „wszystko to czynione jest dla ich dobra i bezpieczeństwa”. 

Budynek oficjalnie otwarto w roku 2014, w czasie początków czwartej rewolucji przemysłowej, powszechnie już dziś znanej pod nazwą „Wielkiego Resetu”, czyli prób utworzenia jednego, światowego rządu. 

Internet, a za jego pośrednictwem media niezależne, dają nam szansę zorientowania się w tym, jak błyskawicznie przebiega ten konsekwentny proces resetowania świata. Na szczycie dzisiejszych jego „właścicieli”, pozostały w zasadzie cztery fundusze skupiające aktywa większości firm – BlackRockVanguardFidelity Investments i State Street, choć ten pierwszy ma udziały w pozostałych. Co szczególnie niepokojące, to ich obecność w tegorocznym spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), zresztą w towarzystwie reprezentantów rządów, największych banków, firm ubezpieczeniowych, mediów, FBI, EuropoluInterpolu, Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, ONZ, UNICEFUN-HabitatUNIDOUNFPAWFPWHOWTO, producentów szczepionek (nadal na etapie testów) i całej rzeszy wiernopoddańczych wspólników.

Nie mogło zabraknąć głównego prowodyra zamieszania, czyli właściciela stowarzyszenia o nazwie Światowe Forum Ekonomiczne –  ze wspólnikami, czyli córką i synem (przedstawiciel WEF w Pekinie) oraz żony, szefowej Schwab Foundation. Tak, państwo Schwab rujnujący lekką ręką większość firm globu, funkcjonują w rodzinnym biznesie, gwarantującym dożywotnio miejsce w zarządzie kolejnym przedstawicielom rodu. Lista uczestników tegorocznego zjazdu liczyła 77 stron, z adnotacją, iż informacje o nich są ściśle tajne, co gwarantuje im zarówno odpowiednie rozporządzenie unijne, jak i prawo szwajcarskie. Tymczasem, to samo towarzystwo planuje już umożliwienie innej prywatnej organizacji, jaką  jest WHO, ujawniania naszych danych osobowych dotyczących zdrowia. 

Niejaki Al Gore, współtwórca teorii globalnego ocieplenia, które na obecnym etapie przechrzczono na „zmiany klimatyczne”, skarżył się wręcz podczas obrad, że istnieją jeszcze media niezależne, które informują o ich poczynaniach, podejmowanych dla dobra ludzkości. Bardzo musi ich to niepokoić, skoro przyspieszają w swych wysiłkach, w coraz bardziej zwartych szeregach. A wystarczyło, żeby tych 5000 żołnierzy i 2000 policjantów, zagonionych do pilnowania tej imprezy, zrobiło w tył zwrot. I to dosłownie. Bo to przed tą szajką należy chronić resztę świata.

Żyjemy w letargu, czytając, słuchając i oglądając brednie serwowane przez  media głównego ścieku. Nie znajdziemy tam informacji o dokumencie  podpisanym już w listopadzie 2022 roku przez administrację naszego sojusznika, który ogłosił rozszerzenie Światowego Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Zdrowotnego, którego zresztą pierwsze zdania, niczym wyuczoną formułkę, zacytował na spotkaniu w Davos szef prywatnego stowarzyszenia, mieniącego się światową organizacją zdrowia. Warto pochylić się nad tymi słowami i uwierzyć wreszcie, że nie tylko wpadliśmy w czarną dziurę, ale wygląda, jakbyśmy zaczynali się już w niej urządzać. A czerni wokół nas coraz więcej…

Najpotężniejsi gracze upodobali sobie w tym kolorze szczególnie, tworząc przez lata spółki typu BlackwaterBlackstoneBlack Cube, czy właśnie BlackRock, która ma powiązania z tymi wcześniejszymi. To ten gigant finansowy, zarządzający firmami bankowymi, transportowymi, technologicznymi, farmaceutycznymi i zbrojeniowymi został wybrany przez Biały Dom w Waszyngtonie, by „ratować” świat przed zbliżającym się kryzysem, a opracowany przezeń plan ratunkowy, nazwany „Going Direct”, powstał jeszcze w sierpniu roku 2019, a więc na pół roku przed tak zwaną pandemią! 

Prezes BlackRock, Laurence Douglas Fink doradza w Białym Domu oraz zasiada we władzach  Światowego Forum Ekonomicznego. A my nosimy w sobie przeświadczenie, powtarzane z pokolenia na pokolenie, że „iskra mająca zmienić losy globu wyjdzie z Polski”. Chciałbym bardzo w to wierzyć, że na lepsze. Tymczasem, tak się póki co układa, że babcia szefa BlackRock – Rywka Rebeka Litwak, urodziła się w ukraińskim obecnie Czernihowie, ale już dziadek – Israel Avigdor Fink, przyszedł na świat w polskiej miejscowości Krynki, gdzie mieszkał jego ojciec i matka Dyna Cohen, pochodząca z Białegostoku.

Oby to nie był zły omen.

Sławomir M. Kozak

Czemu socjalizujący lewicowcy „robią” za partie prawicowe, katolickie?? Pół godziny.

Czemu socjalizujący lewicowcy „robią” za partie prawicowe, katolickie?

Czemu wepchnęli nas do UE [Lizbona]?

GRZECHY I ZBRODNIE JAROSŁAWA KACZYŃSKIEGO .

Stanisław Krajski TV

pół godziny.

Czemu socjalizujący lewicowcy „robią” za partie prawicowe, katolickie? Jan Olszewski: Bo lewica jest już zagospodarowana.

———————-

Autentyczna anegdotka: Niedawno [2021?] w tłumie, więc przypadkiem, na korytarzu sądu spotkali się J. Kaczyński z Wałęsą. Wałęsa spytał: „czemu ja pana zrobiłem ministrem?” JK odpowiedział: „A czemu ja pana zrobiłem prezydentem?”.