Spacyfikowany naród – Polacy

Spacyfikowany naród – Polacy

Prof. Anna Raźny marucha

My, Polacy, kim jesteśmy? Wspólnotą narodową, społeczeństwem wielonarodowym czy też zbiorowiskiem przypadkowych ludzi? To pytania podstawowe w obecnej sytuacji geopolitycznej Polski, determinującej jej przyszłość.

W przeszłości uwarunkowania geopolityczne miały znaczenie nade wszystko dla naszego bytu cywilizacyjno-kulturowego; od czasu zaborów nabrało ono wymiaru fundamentalnego. Przynależność do Zachodu stała się bowiem determinantą tego bytu.

Czy obecna przynależność Polski do najważniejszych zachodnich struktur wzmacnia nasz cywilizacyjno-kulturowy rozwój czy też wymusiła już jego wewnętrzną przemianę? Przemianie uległa bowiem zachodnia cywilizacja – odcinana sukcesywnie od swych chrześcijańskich korzeni – przyjmująca charakter mieszanki globalistyczno-liberalno-transatlantyckiej. Jej obecność w polskiej rzeczywistości stała się faktem. Widoczna jest bowiem w najważniejszych wymiarach naszego narodowego funkcjonowania nowa wizja człowieka, społeczeństwa i świata.

Odpowiedzią na powyższe pytania nie jest, niestety, ani tegoroczny marsz niepodległości, ani poprzednie. Ta jednodniowa manifestacja polskości – na muszce stacjonujących w Polsce baz natowskich i amerykańskich, na pasku Komisji Europejskiej, z najlepiej uzbrojonym europejskim państwem u naszego boku, jakim jest wroga nam Ukraina – jest jedynie przypomnieniem, kim powinniśmy być.

I jednocześnie momentem zapomnienia, że ogromna część majątku „naszej” dwudziestej gospodarki świata nie należy już do Polaków, zaś jeszcze polskie rolnictwo jest śmiertelnie zagrożone przez unijny zielony ład oraz rolnictwo ukraińskie, wspierane przez Brukselę.

W tym kontekście – nie wspominając już przymusu kupowania amerykańskiego gazu i innych „przyjacielskich” przymusów – szumnie obchodzony raz w roku marsz jest jedynie marszem udawanej niepodległości.

Od osoby do nowego ja

W próbach odpowiedzi na wymienione pytania rodzi się konieczność odwołania do filozofii człowieka jako punktu wyjścia dla każdej wspólnoty. Do upadku Zachodu – z jakim mamy obecnie do czynienia – wynikała ona z naszego historycznego, cywilizacyjnego powiązania z nim. Świadectwo tego powiązania odnajdujemy w największych osiągnięciach polskiej kultury – od Mikołaja Reja i Jana Kochanowskiego po Zbigniewa Herberta. Zawarta w nich filozofia człowieka jest filozofią osoby, dokładnie taką, jaką utrwaliły wszystkie nurty personalizmu chrześcijańskiego – od św. Augustyna do Karola Wojtyły (tegoż Osoba i czyn). W jej ujęciu człowiek jest wyposażony w swej istocie bytu w świadomość aksjologiczną – możliwość odróżniania dobra od zła, prawdy od fałszu – odzwierciedloną w jego sumieniu. Wyposażony jest także w niezbywalną strukturę duchową, obrazującą jego wzrost w wymiarze metafizyczno-religijnym – na polu realizacji wartości absolutnych i obiektywnych, jakimi są chrześcijańskie wartości moralne.

Dzięki tym atrybutom osoba ludzka ma świadomość nie tylko swego istnienia, ale również w ramach tego istnienia świadomość możliwości doskonalenia swego ja – nade wszystko duchowego i moralnego, oznaczającego na gruncie religii osiąganie świętości. Ten rozwój duchowy w języku filozofii Gabriel Marcel nazwał drogą od sum do sursum. W przestrzeni społecznej te możliwości osoby ludzkiej widoczne są jako przezwyciężanie ograniczeń jednostkowego ja na rzecz innego ja i w rezultacie na rzecz my. Z tej perspektywy osoba ludzka jest z natury swej uzdolniona do tworzenia dobra wspólnego.

Bez idei dobra wspólnego nie ma możliwości zbudowania wspólnoty narodowej – w każdej jej koncepcji – zarówno kulturowej, jak i politycznej oraz innych, z nimi powiązanych. W każdej też, oprócz wspólnoty dziejów i wspólnoty kultury, istotną rolę odgrywa owa idea dobra.

Gdy więc pytamy, kim jesteśmy jako Polacy, musimy jednocześnie pytać o nasz stosunek nie tylko do wspólnej historii i kultury, ale również do tej idei. Skutkiem naszego uczestnictwa nie tylko w unijnych, ale również natowskich strukturach – a także natowskich wojnach – jest udział Polski w przemianie cywilizacyjnej Zachodu, owocującej jego upadkiem. Skutkiem jest także nasza przemiana cywilizacyjna. I każda próba obrony naszego narodu przed zarzutem współwiny jest i będzie nieskuteczna.

W historycznej ocenie liczą się bowiem fakty. Pierwszym, najważniejszym jest traktat lizboński podpisany przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i ratyfikowany przez nasz parlament. To był polski gwóźdź do trumny chrześcijańskiej Europy. Traktat stanowi nie tylko zaprzeczenie Edyktu mediolańskiego, ale również automatyczne odejście od przypomnianej wyżej filozofii osoby. Jej miejsce zajęła promowana wcześniej na gruncie amerykańskim koncepcja jednostki zdeterminowanej przez postmodernizm z jednej strony, z drugiej – przez neoliberalizm. W takim zdeterminowaniu wewnętrzna struktura człowieka przetransformowanej cywilizacji zachodniej jest nie tylko antymetafizyczna i antyaksjologiczna – bo taki jest postmodernizm – ale również daleka od idei dobra wspólnego – bo taki jest neoliberalizm.

Nic dziwnego, że twórcy tej mieszanki globalistyczno-liberalno-transatlantyckiej z łatwością zniewolili nowego człowieka swoimi ideowymi instrumentami: ideologią LGBTQ+ oraz ideologią ekologizmu. Obydwie odbierają mu atrybuty osoby. Znamienne jest zastąpienie w ideologii genderyzmu koncepcji wewnętrznego doskonalenia/przemiany przez zmianę płci. Natomiast w ekologizmie – narzucanym jako quasi-religia – rzuca się w oczy zrównanie z człowiekiem posiadającym naturę duchową i cielesną wszystkich bytów mających naturę wyłącznie cielesną – zwierząt, roślin, a nawet rzeczy – przedstawionych przez św. Tomasza na drabinie bytów jako stojących poniżej osoby ludzkiej, nad która stoją aniołowie (natura tylko duchowa), a nad nimi jedynie Bóg. Zrównanie natury bytów to nie tylko nieuprawniona ingerencja w sferę od człowieka niezależną, ale również oczywista degradacja istoty ludzkiej.

Bez tego kontekstu antropologicznego trudno mówić o zmianach cywilizacyjno-kulturowych we współczesnej Polsce, a w konsekwencji trudno także odpowiedzieć na pytanie kim jeszcze czy też już jesteśmy.

Jedno jest pewne: nie jesteśmy już aktywnymi kontynuatorami tej zachodniej cywilizacji, w którą zostaliśmy wpisani przez chrzest Polski. W większości bowiem – jak o tym świadczy nasze przedstawicielstwo w decyzyjnych centrach: parlamencie polskim i europejskim – zgodziliśmy się na przemianę cywilizacyjną, na odstąpienie od cywilizacji chrześcijańskiej i zastąpienie jej mieszanką globalistyczno-liberalno-transatlantycką. I wprawdzie w Polsce mamy jeszcze świadectwa cywilizacji chrześcijańskiej, lecz na zasadzie współistnienia z tą nową.

Substytuty dobra wspólnego

Poczucie wspólnotowych więzi narodowych zostało mocno nadwyrężone w latach 90. XX wieku w procesie transformacji ustrojowo-gospodarczej, dokonanej na gruncie skrajnego neoliberalizmu. W praktyce sprowadziła się ona do quasi-demokracji – oligarchicznej? – i dzikiej prywatyzacji, będącej programem wywłaszczenia Polaków z ich własności narodowej.

Zadziwiający jest fakt, iż z socjalistycznego PRL-u wyszliśmy jako naród mocni i zwarci; jako wspólnota, w której więzach historycznych, kulturowych i emocjonalnych nie mieścili się jedynie ci, którzy w swej świadomości ulegli sowietyzacji. Osłabił nas dopiero pierwszy podmuch westernizacji, której poddaliśmy się dobrowolnie. Poddaliśmy się, bo była zaprzeczeniem wszystkiego, co w bloku państw socjalistycznych zagrażało istnieniu naszego narodu.

Polacy nie byli świadomi tego, że z Zachodu przyjdą nowe, równie wielkie zagrożenia. Transformacja dokonywała się w amoku mentalnym polskiego społeczeństwa. Jej propaganda żerowała na małej naszej wiedzy o Zachodzie i kulcie Ameryki. Narzuciła przeciętnemu Kowalskiemu nowy kult: „święte prawo własności”, oczywiście nie wspólnej, lecz prywatnej, co znalazło odbicie w oficjalnej nowomowie tego okresu. Dzika prywatyzacja została określona mianem transformacji szokowej zamienianej często pojęciem terapii szokowej. Tym słowom-kluczom towarzyszył niby zaklęcie slogan o niewidzialnej ręce wolnego rynku. Wszystkie miały tworzyć perspektywę „wyzdrowienia” polskiego społeczeństwa, powalonego niemocą przez tzw. reformy Balcerowicza.

Dla milionów Polaków były one rzeczywistym szokiem – nie tylko w wymiarze materialnym, który przejawił się w totalnym zubożeniu społeczeństwa i kilkumilionowej fali emigracji zarobkowej, ale również w wymiarze duchowym i kulturowym.

Pacyfikujące idee

Propaganda szokowej terapii ogłuszała przeciętnego Polaka dodatkowo cynicznymi neoliberalnymi sloganami w rodzaju: nie ma wolności bez własności. Przeciętny Kowalski, który nie miał żadnego majątku z wyjątkiem państwowego zakładu pracy, musiał zrozumieć, że to, co go z nim łączy nie jest ani nowoczesne, ani zachodnie; jest co najwyżej znakiem sowietyzmu, a on sam – jeśli będzie o niego walczył – może nawet być uznany za homo sovieticusa. Nikt z wywłaszczanych Polaków nie mógł wówczas kupić „swojej” – bo wspólnej – fabryki, aby poczuć ową neoliberalną wolność.

Narodził się więc w ich świadomości nowy resentyment: niechęć do ojczyzny skutkująca łatwością, z jaką porzucali ją, wyruszając „za chlebem”.

A wystarczyłby wtedy jedynie głos jakiegoś przewodnika narodu w rodzaju ks. Jerzego Popiełuszki, który pomógłby im zachować w tej transformacji godność osobową i narodową. Wystarczyłoby przypomnieć kilka takich przykładów duchowej wolności, które zostały zbudowane na braku własności, jak to udowodnił ks. Maksymilian Kolbe, w sposób wolny wybierający celę śmierci, aby uchronić od niej współwięźnia oświęcimskiego.

Pamięć o wewnętrznej wolności nie musiała prowadzić polskiego robotnika do heroicznych czynów i gestów Rejtana. Mogła jednak inspirować go w walce o przekształcenie prywatyzacji dzikiej w „cywilizowaną”, sprawiedliwą czyli dopuszczającą go udziału w nowego typu własności – zamiast żebraczych odpraw i skazania na los bezrobotnego.

Stało się inaczej – dlatego ten sam robotnik, który w czasie strajków solidarnościowych bronił swego zakładu pracy przed kradzieżami i sakralizował jego przestrzeń poprzez odprawiane w nim msze, sprzedawał go w czasie osławionej transformacji obcym koncernom za przysłowiową miskę soczewicy. Czynił to pod szyldem Solidarności, mającej wówczas jeszcze duże znaczenie społeczne. Ona bowiem jako pierwsza została skutecznie spacyfikowana w dwóch etapach. Najpierw poprzez zagraniczne finansowanie i zachodnie służby – w ramach eksperymentu pierwszej kolorowej rewolucji w bloku państw socjalistycznych. Następnie poprzez wymuszoną przez jej zachodnich mecenasów zgodę na reformy Balcerowicza.

Gdy się okazało, że transformacja nie przyniosła zapowiadanego „wyzwolenia” wolnorynkowego, było za późno, aby przeprowadzić pokojową kontrrewolucję. Solidarność lat 90. i późniejszych stała się jedynie papierową atrapą niegdysiejszej awangardy polskiej wolności.

Jej spektakularna transformacyjna degradacja uczyniła wielki wyłom w relacjach społecznych Polaków i trwałą niechęć do tzw. uzwiązkowienia. Pod tym względem Polska zajmuje dalekie od czołówki miejsce w Europie. Według badań CBOS w 2025 r. do związków zawodowych należy jedynie 6 procent polskich pracowników, gdy tymczasem w Szwecji 65 proc., w Danii 60 proc., w Norwegii ponad 50 proc. Co istotne – badania rynku pracy w tych krajach wykazały, iż uzwiązkowienie przyczynia się do wyższych zarobków. Negatywne pod tym względem polskie wskaźniki wymagają analiz nie tylko ekonomicznych, socjologicznych i politycznych, ale również kulturowych.

Doświadczenie dobrowolnego zniewolenia społecznego i zarazem narodowego zostało jeszcze bardziej skomplikowane poprzez nowe typy naszej zależności od obcych centrów decyzyjnych – NATO, a następnie UE. Te zależności oficjalna propaganda reklamuje wyłącznie jako osiągnięcia dokonane przy zachowaniu rzekomej niepodległości. Odświeżono przestarzałą nowomowę, włączając do niej nowe słowa-klucze: ideę bezpieczeństwa, zagrożenie ze strony Rosji, zielony ład (jako quasi-religia). Służą one obecnie nowemu etapowi pacyfikacji narodu polskiego. Jej celem jest przekształcenie naszej wspólnoty w zbiorowisko ludzi zniewolonych, w dodatku przestraszonych nagłaśnianym „rosyjskim zagrożeniem”.

Testy z wrażliwości moralnej

Niepokój budzi fakt, iż Polacy milczą i zajmują postawę obojętności wobec wydarzeń XXI wieku skutkujących śmiercią i cierpieniem milionów ludzi. Wojny – nade wszystko na Bliskim Wschodzie i Ukrainie – kolorowe rewolucje, zamachy stanu w ramach globalnej westernizacji każdego roku przynoszą krwawe żniwo, które powinno współczesne społeczeństwa zmuszać do ich oceny i osądu nie tylko politycznego, ale również cywilizacyjnego i moralnego.

Ten przymus aksjologiczny jest – wydawałoby się – oczywisty w przypadku hańby ludzkości naszych czasów, jaką jest ludobójstwo dokonywane przez Izrael w Strefie Gazy – za zgodą i wsparciem militarnym oraz technologicznym USA. Polskie milczenie w tej sprawie wynika nie tylko ze zwasalizowania naszego państwa wobec Waszyngtonu, ale również wykluczenia w świadomości Polaków narodu palestyńskiego z idei globalnego dobra wspólnego.

Pierwsza przyczyna jest oczywista i widoczna najważniejszych sferach naszego funkcjonowania. Natomiast druga ma inne podłoże. Polacy boją się jakiejkolwiek uzasadnionej krytyki Izraela. Boją się bowiem etykiety antysemityzmu do tego stopnia, że nie tylko nie bronią Palestyńczyków, ale również nie zabierają głosu na temat Ziemi Świętej, totalnie zawłaszczanej przez państwo żydowskie. Teraz dopiero widać, jak skuteczne w pacyfikacji narodu polskiego były młoty ustaw o karalności antysemityzmu i „kłamstwa oświęcimskiego”. Gdy społeczeństwa Zachodu masowo protestują przeciwko izraelskiemu ludobójstwu, zastraszeni Polacy milczą.

Znamienne jest, że zastraszenie objęło także opiniotwórczą prawicę – konserwatywną a nawet narodową – która lansuje tezę, że Palestyńczyków bronią jedynie lewicowe środowiska europejskie i amerykańskie. Spektakularnym świadectwem siania takiego chaosu aksjologicznego była nagonka na posła Franciszka Sterczewskiego, którego uczestnictwo we flotylli humanitarnej dla Strefy Gazy, okrzyknięto jako wycieczkę, wczasy, promocję własnego wizerunku etc., rzucając w odmęty niepamięci umierających z głodu Palestyńczyków. Ta niedopuszczalna stygmatyzacja moralna spowodowała dodatkowe spustoszenie w świadomości Polaków, pacyfikowanych tym razem przez „swoich”.

W tym kontekście paradoksem jest bezwarunkowe poparcie i bezgraniczna – wyniszczająca Polskę – pomoc dla banderowskiej Ukrainy w wojnie Zachodu z Rosją. Pomimo świadomości tego, że ideologia nazizmu ukraińskiego stała się oficjalną ideologią władz tego państwa, Warszawa nadal podtrzymuje ich trwanie i pomaga w kontynuacji wojny – przeciwko czemu my, naród, nie protestujemy.

I choć pragniemy pokoju, pełni wolności i niepodległości, nie jesteśmy w stanie poprzeć naszych pragnień wyzwalającym działaniem. Swoją wierność tym niezbywalnym wartościom wyrażamy jedynie w sondażach i mediach społecznościowych. I nie będziemy w stanie nic dla nich uczynić dopóki nie zrewidujemy obezwładniającego nas kultu upadłego Zachodu – z kultem Ameryki, UE i NATO włącznie – oraz nie zweryfikujemy bezwarunkowej naszej pomocy dla neobanderowskiej Ukrainy.

Dopóki nie podejmiemy na nowo idei dobra wspólnego, umacniającej wierność naszej wspólnej przeszłości i dokumentującej ją naszej kulturze narodowej. Bez takiego duchowego renesansu nie mamy szans na rzeczywistą niepodległość.

Prof. Anna Raźny
https://myslpolska.info/

O paru ważnych sprawach [znacznie uzupełnione]

O paru ważnych sprawach [znacznie uzupełnione]

Mirosław Dakowski

————————————————

I

O zainteresowaniu marszami różańcowymi,

w tym u mnie na Stronie.

Martwi mnie, że :

To zainteresowanie to jakaś jedna dwudziesta [1/20 ] jakichś „rewelacji” o Unii Europejskiej, a 1/60 zainteresowania MEM-ami. [No i dlatego tyle tych memów daję, bo bawią ale i ucząsporą gromadkę].

Tak mała część czytających Polaków zainteresowana najważniejszą naszą bronią?! To bardzo źle rokuje Polsce. Ci wszyscy, którzy dzielnie wybierają swoich idoli z wnętrza ekipy PoPiS-u… A ci pochyleni, ciągle klepiący swoje smarkfony?

Musimy ich przecież obudzić… Ale jak??

Marsze Różańcowe to nasza realna broń w obecnej sytuacji polityczno-terrorowej.

Powinniśmy pamiętać, pisali o tym różni, również ja, że Austria wyrwała się spod gniotu komunistów, bolszewików w roku 1953 i 4-tym na skutek Krucjaty Różańcowej. Wielkie dzieło zapoczątkowane przez Ojca Pawliczka jest jawnym dowodem na ingerencję Matki Bożej w brudną dziedzinę polityki.

Tymczasem od kilkunastu chyba lat w Polsce prowadzone Marsze Pokutne Różańcowe nie mają wielu uczestników. Promujemy na przykład co miesiąc Marsz Pokutny w Warszawie i Biłgoraju. Liczba uczestników powinna rosnąć.

Przed laty, na początku Marszów w Warszawie liczba uczestników szybko rosła od 200, 400 aż do 800, … by potem ustabilizować się… na ok. 50 wytrwałych. „Ktoś” włączył hamulce.

Moi czytelnicy, mam nadzieję że w większości katolicy, wiedzą że Matka Boża prosi, radzi i sugeruje odmawianie różańca. Szczególnie publiczne, tak przecież mówiła w Lourdes, w Gietrzwałdzie czy w Fatimie. To ostatnia nasza broń.

Piszą mi czytelnicy że „u nas przecież takich marszów nie ma”. No to zorganizujcie! Przecież Ojciec Pawliczek, mały franciszkanin potrafił!

II

O internecie

 Zauważyliście państwo na mojej stronie, podkulawienie tej strony w połowie listopada [ znacznie mniej artykułów, znacznie mniej wejść czytelników]. Było to wymuszone tak zwaną „aktualizacją” fundamentalnych programów [Linux]. Wymuszono aktualizacją – ale do kolejnych wersji !! I tak wlekliśmy się z tymi miliardami bajtów od wersji 7 aż do 13… Chłopcy nie pomyśleli, że ktoś nie wczytał ich kolejnych produkcji !

Po dwóch tygodniach męki, poszukiwań okazało się, że przyczyna afery leżała jedynie w tym, że jacyś chłopcy się pokłócili. Nie wiem i nie chcę wiedzieć kiedy. Podzieli się na Chrome i Chromium! I mój dobry programik zapisujący mowę przestał przez to działać.. A był to tylko program dla mnie mały, pomocniczy. A cóż szkodziło, gnojki, zawiadomić użytkowników??

Przewaliliśmy niepotrzebnie, chyba miliony miliardów bajtów.

To skierowało moją uwagę na racjonalność internetu [iii, nie.. widziałem to dawno, ale teraz postanowiłem napisać…]

Tak, jak komputery przed 80 czy więcej lat wymyślili matematycy genialni, tak też internet powstał, jako dzieło ludzi, chłopaków genialnych. Rozbudowywali to dalej ludzie bardzo zdolni.

Ale internet szybko wzrastał. Najpierw dziesięciokrotnie, potem stokrotnie, na pewno 1000-krotnie i tak dalej. Tymczasem ilość ludzi genialnych czy bardzo zdolnych oczywiście nie narastała w tym tempie. Mamusie nie rodziły przecież coraz większej ilości geniuszy. W związku z tym w tak ogromnie rozbudowanym przemyśle internetowym ilość ludzi średnio inteligentnych, czy ilość kretynów czy idiotów jest zbliżona do wynikającej z krzywej Gaussa dla ludzi średnich. A ci pracują jak mróweczki, bo żeby dostać pensję czy promocje na wyższe stanowisko, to muszą się wykazać ilością przerobionego materiału. Jak widzimy jednak nie przeradza się to w jakość tego materiału, i stąd nasze, nas wszystkich, ogromne kłopoty – i zapracowanie.

Z obserwacji osobistych widzę, że 90 do 95% ruchu to przelewanie z pustego w próżne, – to sprawdzanie – nie wiem czego… To przesyłanie z powrotem starych maili.

Czytam zaś że [a nie wiem czy to wiarygodne],

– 90% ruchu w internecie, to militarne i szpiegowskie

– inni piszą że 90% ruchu to porno,

– a inni, że 90% to „czarny internet” – , gdzie handluje się ludźmi, organami, narkotykami, bronią itp.

– A ile elektrycznej energii Ziemi zużywa rosnąca eksponencjalnie informatyka? Podobno od 2% do [ jak mówią inni] 10 do 12%! To oczywiście w ramach ochrony Planety.

Czy samo to, te wątpliwości nie są sygnałem Apokalipsy?

==================================

Aha… Ja nie mam następcy.

Miałem następcę, Jacek.  O ćwierć wieku młodszy. Świetnie odróżniał złoto od tombaku w tekstach religijnych, politycznych, ekonomicznych… Pisywał jasno, bez dłużyzn, odważnie. Partner. Fizyk, katolik, harcerz, żeglarz. Zmarł nagle. Nie mogę odżałować, Jacku.

A te miliony otwarć artykułów na mojej stronie? Czy one coś ludziom dały? Miał być „krzaczek na drodze lawiny”. Ale takich krzaczków powinno być multum, mądrze posadzonych, by lawina odbiła się na przeciwstok.

Rozumiem, że młodzi gonią za pracą, za pieniędzmi, za dziewczynami, za njusami.

Ale młodzi renciści i emeryci??

Wy twórzcie Strony Prawdy, Uczciwości i Odwagi!

Póki co, to nie zostało jeszcze zabronione jako „mowa nienawiści”…

Z tej ostatniej groźby też przecież znajdziecie dobre wyjście!

“Do boju Polsko” czyli „Słownik Haseł Zabronionych”

“Do boju Polsko” czyli „Słownik Haseł Zabronionych”

Ryszard Czarnecki https://www.salon24.pl/u/ryszardczarnecki/1475144,do-boju-polsko-czyli-slownik-hasel-zabronionych 27.11.2025 

Wolałbym pisać o „czystym” sporcie bez politycznych odniesień, ale to coraz trudniejsze. Tak, jakby rację miał rodak Franza Beckenbauera i Gerda Muellera pisarz Thomas Mann mówiąc, iż „Nie ma nie-polityki. Wszystko jest polityką”.

Tytuł „Do boju Polsko” zaczerpnąłem z „sektorówki” (dla niewtajemniczonych: gigantyczna flaga zakrywająca cały lub prawie cały sektor na stadionie piłkarskim), która miała się pojawić na meczu eliminacyjnym do przyszłorocznego, północno-amerykańskiego Mundialu Polska-Holandia. Nie pojawiła się jednak na Stadionie Narodowym, bo zablokowały to „służby”. MSWiA może być zadowolone, bo trawestując prezydenta jedynej bodaj stolicy w Europie, która nie ma dużej hali sportowej: „po co 'do boju Polsko’, kiedy może być 'do boju Niemcy?’”. 

Niewpuszczenie tego groźnego napisu, za którym stała jakże radykalna treść uzasadniono… względami bezpieczeństwa. Tyle, że te same służby w tejże samej Warszawie dwa dni potem bez żadnych kłopotów wpuściły na stadion „sektorówkę”, tyle ze innej reprezentacji! Chodzi o Ukrainę, która tego dnia grała decydujący o wejściu do baraży mecz z Islandią. Oto filozofia tej władzy: czego nie wolno Polakom – wolno innym (w tym wypadku Ukraińcom). Co wolno w Polsce naszym sąsiadom (w tym przypadku wschodnim), to nie wolno gospodarzom ! Wilhelmie Tellu, symbolu niepodległości Szwajcarii , gdzie Twoja kusza? Bo powiedzenie, że „nóż się w kieszeni otwiera” to zdecydowanie za słaba reakcja na ten mega-skandal z zabronioną „sektorówką”. Skądinąd świadczy on wszystko o filozofii obecnej władzy.

Otwiera się tu pole dla badaczy, którzy już teraz mogą pracować nad przygotowaniem „Słownika Haseł Zabronionych” (wszelkie prawa autorskie zastrzeżone ! ). Potencjalny słownik puchnie w oczach. Właśnie w mediach posłusznych wobec władzy trwa akcja wyciszania hasła, które polscy kibice uparcie skandują na meczach i ligowych i reprezentacji: „Donald matole, twój rząd obalą kibole”. Widziałem już na paru portalach, że zamiast przytoczenia owego hasła były eufemistyczne wzmianki o „haśle obrażającym premiera”. Jak tak dalej pójdzie to hasło skandowane przez wyżej podpisanego w czasach młodości : “raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę” też będzie zabronione, bo… wzywa do przemocy. Zresztą domaganie się od mistrza Helwecji w łucznictwie, aby pożyczył mi kuszę też może podlegać pod paragraf. I co z tego, że fikcyjna postać obywatel Tell nie żyje od 700 lat. Ma pan akt zgonu, Panie Czarnecki?

Żurek i Szczurek

Żurek i Szczurek

Peacemaker https://www.salon24.pl/u/peacemaker2/1474901,zurek-i-szczurek

Dziś rano za pośrednictwem TV Republika dotarła do mnie wiadomość, że w Ministerstwie Sprawiedliwości odbyło się spotkanie Waldemara Żurka z aktywem najbardziej aktywnych AGRESYWNYCH antypisowskich aktywiszczy takich jak Arkadiusz Szczurek, Marta Lempart, Katarzyna Augustynek itp… Dziennikarze i komentatorzy Republiki zastanawiali się w jakim celu odbyło się to spotkanie. 

  • Może Waldemar Żurek chciał w ten sposób dowartościować środowisko hejterów i zadymiaczy znanych jako „Silni Razem” z którego sam się wywodzi i pokazać temu środowisku, że o nim nie zapomniał (jak jego poprzednik Adam Bodnar)
  • Może była to narada jaką by tu prowokację urządzić przed Świętami Bożego Narodzenia. Bo przecież wiadomo, że wszystkie „majdany”, „ciamajdany”, „rocznice majdanów”, a nawet siłowe wkroczenie do TVP, PR i PAP połączone z wyłączeniem sygnału w stylu Stanu Wojennego to były wydarzenia urządzane tuż przed Świętami Bożego Narodzenia – nawet w czasach gdy PO była jeszcze w opozycji. Od przejęcia władzy przez Tuska, to przedświąteczne podgrzewanie atmosfery zostało rozszerzone także na okres bezpośrednio przed Świętami Wielkanocnymi (aresztowanie ks. Michała Olszewskiego w Wielki Czwartek, przeszukanie w domu Zbigniewa Ziobro), a nawet przed Uroczystością Wszystkich Świętych (ostatnia nagonka na Zbigniewa Ziobro). Więc pewne jest, że przed Świętami Bożego Narodzenia też coś jest planowane. W jakim celu? Aby ludzie byli tak bardzo emocjonalnie roztrzęsieni, by BALI SIĘ POROZMAWIAĆ na ważne tematy przy okazji świątecznych spotkań z rodziną, a jak się już odważą, to by rozmowa uderzała w histeryczno-fanatyczne tony. 

Co ja sądzę na ten temat. Przede wszystkim uważam, że te dwie teorie obie są prawdziwe (zwłaszcza ta druga – w wyjaśnieniu jej dopisałem sporo od siebie, bo dziennikarze Republiki nie byli tak szczegółowi) i co najważniejsze wzajemnie siebie nie wykluczają. Czyli oczywiście Żurek z Tuskiem planują grubą prowokację przed Wigilią Bożego Narodzenia (a może nawet w samą Wigilię). Oczywiście zaprosili zadymiarzy z „Silnych razem” aby nie tylko przekazać im wyrazy uznania i wsparcia, ale wspólnie zaplanować działania przed świętami. To wszystko jest prawda. 

Ale jest coś jeszcze 

Niedawno porównując książkę Antoniego Sobańskiego „Cywil w Berlinie” z czasami obecnymi pozwoliłem sobie na komentarz (oczywiście usunięty przez cenzurę Salonu24) porównujący opisany w książce pierwszy rok rządów Adolfa Hitlera z tym, co się dzieje tu i teraz w Polsce. Konkluzja była taka, że „Silni Razem” w odróżnieniu od Oddziałów Szturmowych (SA, niem. Die Sturmabteilungen der NSDAP) mają OGRANICZONE PRZYZWOLENIE NA STOSOWANIE PRZEMOCY oraz NIE STANOWIĄ FORMALNEJ, UMUNDUROWANEJ ORGANIZACJI. Czyli mogą stosować przemoc werbalną, symboliczną, psychiczną oraz drobną przemoc fizyczną. Więc wolno im obrażać, umieszczać rażąco raniące i obrażające napisy, zakłócać uroczystości, dewastować pomniki i mienie osób należących do opozycji, organizować przepychanki i drobne akty przemocy mające sprowokować drugą stronę do odpowiedzi, którą można będzie wykorzystać propagandowo jako „akt agresji i przemocy”, ale nie wolno im porywać, gwałcić, bić, mordować (a w III Rzeszy takie czyny w wykonaniu bojówek SA były dość częste – odsyłam do książki Antoniego Sobańskiego).

Można się zastanawiać o co cenzor doczepił się do mojego komentarza, bo przecież pokazuje on, że w gruncie rzeczy nie jest jeszcze tak bardzo źle i istnieją jakieś granice… I właśnie kiedy słyszę o spotkaniu Żurka ze Szczurkiem i innymi bojówkarzami (lub jak kto woli „aktywistami”) Lotnej Brygady Opozycji (nazwę wziąłem z artykułu Onetu) to zastanawiam się, czy poprzednie zdanie nie zmienia właśnie czasu na przeszły… że granice BYŁY… do wczoraj. Bo biorąc pod uwagę dotychczasowe „dokonania” ministra Żurka jakoś łatwo mi wyobrazić sobie sytuację, gdy po cichu mówi on Lotnej Brygadzie… teraz już Rządu… „słuchajcie, nie przejmujcie się za bardzo, jakby wam się zdarzyło że was poniosą nerwy i pobijecie jakiegoś pisiora, kamery uchwycą was na niszczeniu jego prywatnego samochodu a nie tylko antyaborcyjnej furgonetki, to mamy już porozstawianych swoich sędziów i włos z głowy wam nie spadnie… a nawet jakby jakiś pisior przypadkiem w wyniku waszych działań zginął, to albo od razu ogarniemy was immunitetem totalnej bezkarności i nietykalności jak prokurator Wrzosek, albo was po lekkiej ściemie wyciągniemy z pudła, jak Rysia Cybę”. Czy rzeczywiście takie lub podobne słowa padły? Tego nie wiem. Ale jeśli Minister Sprawiedliwości zaprasza osoby znane ze stosowania przemocy wobec drugiej strony, to coś musi być na rzeczy – czy to bardziej bezczelne, czy bardziej zawoalowane, ale coś musi być na rzeczy. 

A teraz skąd wziąłem określenie „Aktywista Lotnej Brygady Opozycji Arkadiusz Szczurek”? Z artykułu Onetu, który już w 2022 roku pokazywał, że nie tylko ci bojówkarze sami nadają sobie paramilitarne nazwy, ale są już w większości przypadków bezkarni, choć jeszcze niby rządzi PiS: 

„Aktywista Lotnej Brygady Opozycji Arkadiusz Szczurek, który wspiął się na pomnik smoleński z flagą Unii Europejskiej, może otrzymać 4 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd uznał, że mężczyzna został zatrzymany przez policję bezpodstawnie. Wyrok jest nieprawomocny.”

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/wszedl-na-pomnik-smolenski-sad-przyznal-mu-4-tys-zl-zadoscuczynienia/nb1l2et

Z tego co wiem, jedyną osobą skazaną w tym gronie jest Katarzyna Augustynek znana jako „Babcia Kasia” której i tak Sąd Okręgowy w Warszawie złagodził wyrok, nie odstąpił jednak od całkowitego wymierzenia kary. Chodzi o znieważenie i ugryzienie wolontariusza Fundacji Pro-Prawo do Życia. Wszystkie pozostałe przypadki znieważania, opluwania, bicia, gryzienia, zmieniania znaków drogowych i tablic przy nazwach miasta oraz rozpowszechnianie na ich podstawie fałszywych oskarżeń itp, itd… SĄ BEZKARNE. 

Dla przypomnienia jeszcze raz cytat z „Cywila w Berlinie” 

„Ale czyż można wyliczyć wszystkie objawy bezprawia i opisać całą garderobę płaszczyków, pod którymi się ukrywa? Jest jeden taki płaszczyk demagogiczny, w który wszyscy prawie wierzą jak w królewską koszulę z bajki Andersena. A mianowicie zarzuca się osobom, które się chce zniszczyć, po prostu nieuczciwość. Urzędowe oświadczenie, że ktoś kradł, dopuszczał się nadużyć natury finansowej, wyzyskiwał swoje wpływy czy stosunki itp. — któż na całym świecie natychmiast w to nie uwierzy? Może jakaś zaślepiona matka i to chyba nie w czasach dzisiejszych. 

Tylu tysiącom ludzi przypisano podobne sprawki, że opinia publiczna nie może się wprost połapać, czy wytoczono sprawy tym rzekomym kanaliom, czy zostali skazani. Wiadomo, że są aresztowani, że siedzą: dobrze im tak. A gazeta jutrzejsza przyniesie tyle nowych sensacji, że o wczorajszych „panamach” nie będzie czasu myśleć. Tak łatwo przecież przyczepić się do ludzi operujących ogromnymi kapitałami publicznymi. Gdzie tylko jest fundusz dyspozycyjny — tam szantaż murowany. Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby inny reżim zastąpił obecny i chciał zastosować te same metody walki. Bo nie trzeba myśleć, że wszyscy narodowi socjaliści mają głęboką pogardę dla własnej kieszeni. Jeśli chodzi jednak o tę dziedzinę, plotek opowiada się niewiele, a skandali w ogóle jeszcze nie było.(…)

Powróćmy do rzekomych nadużyć. Zarzuca się je wszystkim „niewygodnym”. Tak aresztuje się hrabiego Eulenburga, osobistego przyjaciela syna Hindenburga. Prałat Kaas, były przewodniczący byłej Partii Centrum, zaskoczony wypadkami za granicą, postanawia pozostać w Rzymie ad infinitum (czyli w nieskończoność – mój przypis), gdyż wie dobrze, że na granicy Niemiec byłby aresztowany pod zarzutem brudnych machinacji pieniężnych. Wreszcie najskuteczniejszą bronią, która przyczyniła się do kompletnego zniszczenia organizacji robotniczych i zawodowych, było rzucenie podejrzeń na czystość rąk przywódców związków zawodowych, Grossmanna i Leiparta, dwóch starych ludzi znanych z prawości, uczciwości i bezinteresowności, którzy całe życie poświęcili sprawie robotniczej. Przeciw jednemu z nich wysunięto zarzut, że pobierał „niesłychanie wygórowane wynagrodzenie”, bo aż siedemset marek miesięcznie. Ale jak już wspomniałem, zarzut chciwości, choćby poparty tak śmiesznie słabymi argumentami, zawsze trafia do złośliwej łatwowierności tłumu.”

Słowa te zostały napisane prawie sto lat temu przez pisarza, który zmarł 13 kwietnia 1941 w Londynie. Opisują one sytuację w III Rzeszy podczas pierwszych dwóch lat rządów Adolfa Hitlera, kiedy przemoc miała jeszcze charakter INCYDENTALNY, a nie instytucjonalny.

Ale czy można znaleźć słowa, które by lepiej opisywały sytuację we współczesnej Polsce w czasie pierwszych dwóch lat rządów Donalda Tuska niż powyższy cytat, a zwłaszcza jego pierwszy akapit?

——————-

Post Scriptum – aktualizacja z godz 14-tej

Właśni TV Republika podała listę „aktywistów” zaproszonych wczoraj na spotkanie z Ministrem Sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem (aż ręka świerzbi, by napisać „Ministrem Sprawiedliwości III Rzeszy Waldemarem Ż.”) Są to: 

  • Arkadiusz Szczurek 
  • Bartosz Kramek
  • Katarzyna Augustynek
  • Marta Lempart
  • Stanisława Skłodowska
  • Paweł Kasprzak
  • Jakub Kocjan
  • Mateusz Kijowski

Patrząc po składzie są to osoby, które ewidentnie pretendują do tytułu „męczenników pisowskiego reżimu” bo albo sami pogrążyli się lewymi fakturami (Kijowski), albo tak pogryźli aktywistę pro-life, że obrażeń nie dało się zakwalifikować inaczej niż jako śladów przemocy (Augustynek), albo dewastowali zasieki na polsko-białoruskiej granicy (Kramek), albo wreszcie sami celowo doprowadzili do zamknięcia siebie wskutek niestawiania się na rozprawach i niezapłacenia kary grzywny (Kasprzak). Pojawiła się więc w mojej głowie czwarta hipoteza: Żurek wie, że stosowane przez niego hitlerowskie metody nie są szeroko akceptowane w społeczeństwie. Poparcie dla „rozliczeń PiS” w wykonaniu Żurka jest prawie dokładnie równie poparciu Koalicji Obywatelskiej (dawnej Platformy).

Pozytywną opinię na temat rozliczeń rządów PiS przez Żurka ma 32,4 proc. badanych. Spośród tej grupy działania ministra sprawiedliwości „zdecydowanie dobrze” ocenia 11,7 proc. badanych, zaś „raczej dobrze” 20,7 proc. Odpowiedzi „nie wiem” udzieliło 22,5 proc. respondentów. Z badania wynika, że działania ministra sprawiedliwości negatywnie ocenia 45,1 proc. respondentów, spośród których odpowiedzi „zdecydowanie źle” udzieliło 33,6 proc. badanych, a „raczej źle” 11,5 proc. 

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/rozliczenia-rzadow-pis-polacy-ocenili-ministra-zurka-sondaz/9lkrn6b

Dlatego prawdopodobnie planuje akcję propagandową mającą szkalować rząd PiS jako krwawy reżim, który więził, torturował, mordował… dokładnie tak, jak to w swoim PSYCHOPATYCZNYM WYZNANIU opisał PRL-owski trep dowodzący oddziałem wojsk pancernych w trakcie Stanu Wojennego (który on sam nazwał „kulturalnym wydarzeniem” w którym „dochowano standardów”) towarzysz pułkownik Adam Mazguła, które to wyznanie udostępniłem i skomentowałem w artykule:  https://www.salon24.pl/u/peacemaker2/1472236,slowrzyg-antypisowca-wyborco-koalicji-rzadzacej-jak-ci-nie-wstyd 

Mówiąc w telegraficznym skrócie, chodzi o to, aby wzorem szmatławca Der Stürmer wyzwolić takie pokłady nienawiści do PiS-u (w przypadku Der Stürmer chodziło o Żydów, ale metody były identyczne), aby nie tylko wyłączyły one reakcje sumienia na doniesienia o kolejnych aktach bezprawia i okrucieństwa dokonywanych na politykach i wyborcach PiS, ale aby wyzwoliły „głód rozliczeń”, czyli tak naprawdę DZIKĄ ŻĄDZĘ JAK NAJBARDZIEJ OKRUTNEJ I KRWAWEJ ZEMSTY. Ciekawe kiedy to dotrze do dziennikarzy, bo takiej konkluzji w Republice nie usłyszałem. Ale dobrze, że ona jest, bo inaczej nie dowiedzielibyśmy się o tym spotkaniu Żurka, Szczurka et consortes.

A tak na marginesie… W niedzielnym „Saloniku politycznym Rafała Ziemkiewicza” Gospodarz i Goście dali niezłą plamę. Otóż zarzucili oni politykom PiS, że współpracowali oni z Czarzastym wyrzucając Piotra Farfała z TVP.

Otóż w czasach, kiedy PiS i Lewica dogadały się, aby usunąć z TVP szkodnika Piotra Farfała osadzonego tam przez Romana Giertycha, a „bohatersko” bronionego przez Donalda Tuska za pośrednictwem Aleksandra Grada, liderem Lewicy nie był Włodzimierz Czarzasty, tylko Grzegorz Napieralski. Napieralski w przeciwieństwie do Czarzastego nigdy nie był w PZPR ani nie brał udziału w aferze Rywina. Był on bardzo ludzką twarzą lewicy… może to drobiazg, ale pamiętam, że gdy w trakcie programu telewizyjnego na żywo dowiedział się o Smoleńsku, to ukradkiem wyszedł ze studia, aby nie płakać przed kamerą. Porozumienie PiS z Lewicą na około rok uratowało Polskę przed monopolem medialnym (po Smoleńsku Tusk i tak przejął TVP), a stworzony przez PiS i Lewicę model telewizji publicznej mógłby robić za niedościgniony wzór. W pierwszym kanale miejsce znaleźli publicyści prawicowi (między innymi Rafał Ziemkiewicz i Łukasz Warzecha), w drugim kanale publicyści lewicowi i liberalni (np.: Janina Paradowska i Tomasz Lis), a TVP Info skrupulatnie dbało o to, aby każdą konferencję czy to polityka koalicji czy opozycji relacjonować na żywo, bez cięć, bez „wstępniaków” nastawiających widza pozytywnie lub negatywnie i aby dyskusja po konferencji była prowadzona w zrównoważonym składzie i z neutralną moderacją. 

TAKA TELEWIZJA PUBLICZNA DOPROWADZAŁA DONALDA TUSKA DO FURII. Nie to, co beznadziejna „Telewizja Kurska” czyli TVP z lat 2016 – 2023, czy choćby ta obecna Republika. DLATEGO ZARAZ PO SMOLEŃSKU TVP ZAORANO ŁAPAMI KOMOROWSKIEGO, A RAFAŁA ZIEMKIEWICZA I INNYCH PRAWICOWYCH DZIENNIKARZY WYWALONO NA ZBITY PYSK o czym niestety Rafał Ziemkiewicz chyba raczył zapomnieć.

Ech… Gdyby PiS po roku 2016 znowu zbudował taką telewizję, jaką w 2009 roku stworzył z Napieralskim, to prawdopodobnie nie przegrałby wyborów w 2023 roku. Prawdopodobnie? Raczej na pewno!

Ostatnie drgawki „rządu” – podzwonne dla Polski?

Zinkiewicz: Podzwonne dla Polski

myslpolska/podzwonne-dla-polski

Zapowiedź szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego przekazania 100 milionów dolarów na Ukrainę, po upublicznieniu tam mega-afery korupcyjnej i pośpiesznej ucieczce osób z tym związanych do Izraela, z jednoczesną propozycją rządu Donalda Tuska wprowadzenia ostrych restrykcji dotyczących zwalczania tzw. antysemityzmu w Polsce odczytuję jako podzwonne dla Polski.

Włodarze Unii Europejskiej doskonale zdają sobie sprawę, że wojna na Ukrainie dobiega końca. 

Banderowcy ruszą na Zachód

Powoli, na razie nieśmiało w zachodnich mediach rozpoczyna się dyskusja dotycząca zagospodarowania resztek ukraińskich, zbanderyzowanych wojsk, które lada dzień ruszą na zachód, ubogacając swoją obecnością Polskę, Niemcy itd. Jak dotychczas, jedynym pomysłem jest wykorzystanie ich – banderowców do zapewnienia bezpieczeństwa w tych krajach UE przed „rosyjską agresją”, oraz stanie w przyszłości na straży konstytucyjnego porządku w „strzeżonych” przez nich krajach.

Natomiast w Polsce rozważany jest publicznie pomysł na wprowadzenie w polskim wymiarze sprawiedliwości ludzi z tzw. podwójnym obywatelstwem.

Fałsz i obłuda

Obecnie sytuacja, do której doprowadziły styropianowe rządy, powoduje, że przeciętny obywatel, etniczny Polak stał się obywatelem czwartej kategorii w postsolidarnościowej Polsce. Fałsz i obłuda rządzących podsycana rusofobią i rzekomym zagrożeniem ze Wschodu, z Rosji, jest jednym z wielu instrumentów prowadzonej propagandy, czerpiącej doświadczenie z pierwowzoru – goebbelsowskiej propagandy, będącej kluczowym instrumentem zdobycia i utrzymywania władzy w III Rzeszy.

Pożerające się szczury

Przed paroma dziesiątkami lat, mieszkając i pracując w Elblągu, z racji sprawowanego zawodu i wykonywanej pracy, znalazłem się w „Zamechu”*, w gabinecie zastępcy dyrektora do spraw ekonomicznych. Oczekując na dokumentację, wdałem się w dyskusję o przyszłym kształcie Polski pod wodzą ludzi „Solidarności”. Dyrektor dał mi do przeczytania artykuł dotyczący prowadzonych badań w USA. Badań dotyczyły zachowania szczurów w sytuacji kryzysowej. Badanie zachowania szczurów polegało na tym, że szczurzej zbiorowości powolnie lecz systematycznie pogarszano warunki egzystencji. W końcowej fazie badań szczury wzajemnie zaczęły się zagryzać. Wytworzyła się też w ich środowisku szczurza elita, która bezwzględnie wykorzystywała pozostałe głodujące szczury, od czasu do czasu polewane gorącą wodą i rażone prądem elektrycznym.

Władza strajk mistrzów

Często przypominam sobie treść przeczytanego artykułu udostępnionego mi w „Zamechu”. Ilekroć myślę o zgotowanym nam losie przez władzę, która wyległa się na styropianie. Władzę strajkmistrzów, wszelkiej maści naprawiaczy minionego ustroju i byłych agentów obcych wywiadów. Ilekroć dowiaduję się o kolejnej grabieży majątku narodowego, czy też deklaracji wygłaszanych dla zachodnich mediów o gotowości poświęceń Polaków aż do „gryzienia trawy”. Zawołań o nieuchronności nadchodzącej wojny z Rosją, które słyszę z ust zaprzańców, zwolenników cenzury i inspiratorów „plecaków ucieczkowych”. Spasionych na naszej krwawicy.

Polacy śpią

A co na to Polacy, polskie społeczeństwo? Słodko śpi. Czego dowodem są uliczne wywiady przeprowadzane na ulicach polskich miast, treść wypowiedzi indagowanych Polaków. Najbardziej znamienitym dowodem są wyniki sondaży przedwyborczych, w których niezmiennie królują ci którzy kradną w nocy z tymi, którzy kradną w dzień i w nocy.

Eugeniusz Zinkiewicz

===============

M.Dakowski: Pan robił te wywiady? I sondaże? Jak można być tak naiwnym, by w to wierzyć? I – co gorsze – swoje zbaranienie publikować ! A po zatem – ma Pan sporo racji.

„Honor” nie obroni Ukrainy

„Honor” nie obroni Ukrainy

Leszek Miller

Marucha w dniu 2025-11-25 marucha./honor-nie-obroni-ukrainy

Warto dziś przypomnieć słowa ministra Józefa Becka: „My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw bezcenna. Tą rzeczą jest honor.”

Beck wypowiadał te słowa w świecie, który właśnie osuwał się w przepaść. Polska była wtedy dumna, lecz politycznie samotna. Zagrożenie ze strony Niemiec rosło z dnia na dzień, a sojusznicy składali deklaracje, których – jak historia pokazała – nie zamierzali wypełnić.

Wobec realnej potęgi agresora Warszawa miała honor, ale nie miała środków, by go obronić. I zapłaciła za to cenę najwyższą.

Dziś Ukraina stoi wobec pokusy i presji bardzo podobnej do tej, która w 1939 roku spadła na Polskę. Znów słychać głosy o honorze, godności i walce „bez względu na cenę”. A przecież historia mówi brutalnie jasno: państwo zmuszone do wyboru między honorem, a kapitulacją w rzeczywistości wybiera między klęską a upokorzeniem. Dlatego słowa Becka trzeba dziś czytać nie jako patetyczną deklarację, lecz jako przestrogę.

Honor jest potrzebny — ale sam honor nie obroni żadnego państwa. Potrzebni są sojusznicy gotowi nie tylko mówić o wartościach, lecz także ponieść realne koszty ich obrony. Bo historia uczy jednego: największe narodowe tragedie zaczynały się wtedy, gdy innym łatwo było żądać od słabszych, by walczyli do końca — i równie łatwo było odwrócić wzrok, gdy przyszło im za to płacić wypowiadając cicho słowa Lorda Farquadda: „Wielu z was zginie, ale jest to poświęcenie, na które jestem gotów.”

Leszek Miller
https://myslpolska.info/

Polsko, obudź się! Płacisz za „twardość” Tuska, a dostajesz pusty portfel.

„wojna” Tuska

Rząd Tuska właśnie przepchnął kolejną gigantyczną podwyżkę budżetu na armię – w 2026 r. ma wynieść już 4,7–5 % PKB

Rząd Tuska właśnie przepchnął kolejną gigantyczną podwyżkę budżetu na armię – w 2026 r. ma wynieść już co najmniej 5% PKB, czyli ponad 200 mld zł rocznie (według projektu budżetu z lutego 2025 r., z czego ok. 124,8 mld zł z budżetu państwa i reszta z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych – FWSZ).
Oficjalny powód? „Rosyjskie zagrożenie”.

Ale spójrzmy na fakty!

Na wschodniej granicy od ponad roku stoi 17–18 tys. dodatkowych żołnierzy i funkcjonariuszy (w tym cała 18. Dywizja Zmechanizowana, brygada z Podlasia i tysiące WOT i policji).
Koszt utrzymania jednego żołnierza „na granicy” to ok. 25–30 tys. zł miesięcznie (żołd, wyżywienie, sprzęt, paliwo, amortyzacja). Razy 18 tys. razy 12 miesięcy będzie to łatwo ponad 6–7 mld zł rocznie – tylko na samą obecność przy ogrodzeniu, którego i tak pilnuje już Straż Graniczna.
Te formacje od roku nie prowadzą żadnych poważnych ćwiczeń ofensywnych ani nawet obronnych – głównie chodzą na patrole wzdłuż zasieków i „kręcą TikToki”.
Tymczasem:
Białoruś ma na granicy kilkuset pograniczników i trochę wojska (głównie po to, by Łukaszenka mógł pokazywać „obronę przed NATO”).
Rosja przerzuciła prawie całe swoje wojska lądowe na Ukrainę – w obwodzie kaliningradzkim i na Białorusi zostało symboliczne 20–30 tys. ludzi, w większości słabo wyszkolonych najemników.

Pytanie za 200 mld zł: po co nam dywizja pancerna i tysiące ludzi na Podlasiu i Lubelszczyźnie, jeśli „zagrożenie” to głównie migranci rzucający kamieniami? Te miliardy mogłyby pójść na: 1000 km autostrad (zamiast Leopardów stojących w lasach), Podwyżki dla nauczycieli i lekarzy (budżet MON to 13,5% całego budżetu państwa!), Realną obronę powietrzną (więcej Patriot niż FWSZ na zakupy z opóźnieniem).

Zamiast tego: najdroższy teatr bezpieczeństwa w NATO – propaganda za pieniądze podatników. W 2024 r. wydaliśmy mniej niż planowano (tylko 3,8% PKB), bo FWSZ nie nadąża z realizacją. A deficyt budżetowy rośnie do 270 mld zł w 2026 r. – długiem za pozoranctwo.

Polsko, obudź się! Płacisz za „twardość” Tuska, a dostajesz pusty portfel.

Miejsce Polski….

Jastrzębski: Miejsce Polski.

myslpolska/jastrzebski-miejsce-polski

Amerykanie postawili twardy 28 punktowy plan pokojowy dla Ukrainy. Konsultowali się z Rosjanami, nie Ukraińcami. Jest to plan w całej rozciągłości popierany przez Węgry Viktora Orbana. Jego wartość jako polityka w Stanach Zjednoczonych zwyżkuje. Niewielki europejski kraj staje się cenny dla zamorskiego hegemona, nie jako płatnik ale sojusznik.

Do tej pory oczadzona prowojenną chucią szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen stwierdziła: „Z zadowoleniem przyjmujemy dalsze wysiłki USA na rzecz pokoju w Ukrainie. Wstępny projekt 28-punktowego planu zawiera ważne elementy, które będą niezbędne dla sprawiedliwego i trwałego pokoju. Uważamy, że projekt ten stanowi podstawę, która będzie wymagała dalszych prac”.

Brytyjczycy, Anglicy i Francuzi przygotowują kontrplan dla Ukrainy. Konsultują się z ukraińskimi władzami. Oni w odróżnieniu od Amerykanów chcieliby, by wojna trwała jak najdłużej. Mają w tym realne interesy. Przyszłe rozmowy zaplanowane są również na szczycie Unii Europejskiej i Unii Afrykańskiej, który odbędzie się 24-25 listopada w Angoli.

Gdzie w tym wszystkim jest Polska? Państwo, które z bezrozumnym stachanowskim zaangażowaniem rzuciła się na pomoc Ukrainie, nie pytając o sens, logikę i korzyści? Odpowiadam – praktycznie nigdzie!

Nasze położenie najlepiej obrazuje majowy wyjazd do Kijowa. Udali się tam wtedy przywódcy Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii i Polski. Premier Polski Donald Tusk nie podróżował w jednym wagonie z przywódcami ośrodków decyzyjnych czyli Francji, Niemiec i Anglii. Został odesłany do innego wagonu pociągu. Było to publiczne upokorzenie Polski i pokazanie gdzie jej jej miejsce w europejskiej hierarchii. Trudno mieć o to pretensje.

Gdy Andrzej Duda przestał być już prezydentem w chwili szczerego uniesienia zarzucił Ukraińcom i ich zachodnim sojusznikom złe traktowanie Polski. Powiedział, że „po prostu uważają, że lotnisko w Rzeszowie i nasze autostrady należą im się, przepraszam, jakby to było ich„. Trudno mieć do nich o to pretensje. Dziwić należy się raczej zdziwieniu Andrzeja Dudy, który w ich teatrzyku kukiełkowym z radością występował.

Polska jest chwalona w cyniczny sposób za swój wolontariat w USA i Zachodniej Europie. Polska jest chwalona przez mających w tym intratny interes Ukraińców. Z zażenowaniem patrzą na nas małe, ale dumne władze Węgier. Z niedowierzaniem kręcą głowami Słowacy, Czesi czy Serbowie. Z nieskrywaną niechęcią patrzą na nasze władze Białorusini. Po wielu latach starań państwo polskie jest uważane za wroga przez największy obszarowo kraj świata czyli Rosję. To wielka sztuka tak upodlić znaczącej wielkości kraj Europy.

Nikt nie będzie się liczył z naszym krajem, gdy kompradorskie władze spłacają dług różnorakim sponsorom ich karier, realizując darmowo ich politykę. Nie będzie nikt szanował państwa, które spełnia rolę bankomatu dla kraju, który czci ich katów. Nikt w końcu nie będzie szanował państwa, którego społeczeństwo jest w znacznej mierze opętane archaicznymi bzdurami o rzekomych powinnościach wobec obcych, konieczności poświęcania życia za czyjąś wolność. Społeczeństwa ziejącego obłąkańczą nienawiścią do swoich sąsiadów.

Polska stała się europejską republiką bananową. Państwem z kartonu i dykty. Bankomatem pożyczającym, by dawać. Rynkiem zbytu do towarów kosztownych i zbędnych. Skansenem idei zupełnie niedzisiejszych. Państwem politycznych zombie na darmowych usługach obcych. III RP nie szanowała siebie, więc nikt jej nie będzie szanował. Miejsce w którym jesteśmy, jest miejscem na które dzięki rządzącym zasługujemy.

Smutny jest los Polski dzisiaj.

Łukasz Jastrzębski

Miller: „Uległość wobec Kijowa stała się większa niż szacunek dla własnych obywateli”

Miller nie szczędzi gorzkich słów. „Uległość wobec Kijowa stała się większa niż szacunek dla własnych obywateli”

23.11.2025 nczas/miller-nie-szczedzi-gorzkich-slow

Były premier Leszek Miller przypomniał w mediach społecznościowych, że od tragedii w Przewodowie minęły już trzy lata. Mimo śmierci dwóch obywateli Polski, sprawa wciąż nie została wyjaśniona. Wskazał na szereg absurdów – jednym z nich jest pomnik na miejscu zdarzenia.

Miller przypomniał, że 15 listopada minęły trzy lata od tragedii w Przewodowie, gdzie „ukraińska rakieta przeciwlotnicza spadła na terytorium Polski, zabijając dwóch polskich obywateli”.

Były polityk SLD wspomniał także o wywiadzie, jakiego Andrzej Duda udzielił Bogdanowi Rymanowskiemu. Jak podkreślał, to właśnie tam „ujawnił, że tuż po zdarzeniu Wołodymyr Zełenski próbował skłonić go do obciążenia Rosji odpowiedzialnością, jeszcze przed zakończeniem jakichkolwiek czynności wyjaśniających”.

https://nczas.info/2025/09/03/byly-prezydent-przyznaje-ze-zelenski-naciskal-w-sprawie-rakiety-proba-wciagniecia-nas-do-wojny-video/embed/#?secret=7CC0z4qkUF#?secret=qhV1sAQCyr

„W pierwszych godzinach po wybuchu polskie MSZ wezwało rosyjskiego ambasadora, składając na jego ręce formalny protest dyplomatyczny — choć jak wiemy dzisiaj, był to krok oparty na niepełnych informacjach i silnej presji politycznej.

Polskie śledztwo w sprawie Przewodowa zostało następnie zawieszone z powodu braku współpracy ze strony Ukrainy. Polska wystąpiła o pomoc prawną, ale nie otrzymała odpowiedzi na żadne z wniosków. Strona ukraińska nie przekazała wymaganych danych technicznych, logów pracy systemów obrony powietrznej ani innych materiałów dowodowych koniecznych do ustalenia odpowiedzialności.

W efekcie, z powodu ukraińskiej obstrukcji, do dziś nie ustalono, kto konkretnie wystrzelił feralny pocisk” – wskazał były premier.

Jak dodał, mimo że w zdarzeniu zginęło dwóch Polaków, do dziś nie powstał żaden akt oskarżenia, a sprawa pozostaje w stanie prawnego zawieszenia.

„W Przewodowie powstał pomnik, który jest przykładem «dyplomacji pamięci» nowego typu, w którym prawda historyczna ustępuje miejsca konsultacjom z ambasadą. Trudno o lepszy symbol czasu, w którym uległość wobec Kijowa stała się większa niż szacunek dla własnych obywateli” – skwitował.

Ukraińskie zamachy w Polsce przed II wojną światową. [uzup.]

Ukraińskie zamachy w Polsce przed II wojną światową

Romuald Kałwa


https://www.salon24.pl/u/gotowynawszystko/1474218,ukrainskie-zamachy-w-polsce-przed-ii-wojna-swiatowa

W momencie, gdy brakuje pieniędzy w polskim systemie opieki zdrowotnej, Ukraina dostaje od Polski 100 mln dolarów. Wydatkowanie tych pieniędzy odbędzie się bez żadnej kontroli ze strony Polskiej. W tym miejscu należy przypomnieć akty terrorystyczne ukraińskich szowinistów w II RP.

100 mln dolarów to dużo. Według dzisiejszego kursu dolara będzie to 369 mln zł. A co oferuje Polsce w zamian Ukraina? Tego nie wiemy. Wszystko by się jeszcze w miarę opłacało, gdyby te pieniądze były wydatkowane w polskich firmach zbrojeniowych.

Polska płonie. Nieudany zamach, którego celem było spowodowane katastrofy kolejowej, przelał czarę goryczy. Dlatego w tym miejscu warto przypomnieć ukraińskie zamachy w Polsce przed II wojną światową:

Przykłady ukraińskich zamachów przed II wojną światową, o których pisała dr Lucyna Kulińska:

  • 25 września 1921 doszło do nieudanego zamachu na Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego we Lwowie, przeprowadzonego przez Ukraińską Organizację Wojskową (UWO). Zamachu dokonał Stefan Jarosław Fedak.
  • 28 czerwca 1922 r.). wysadzenie obiektu publicznego w Sądowej Górze.
  • W tym okresie niszczono linie telefoniczne, telegrafy, druty.
  • 15 października 1922 roku ukraińścy szowiniści z UWO zabili prof. Sydora (Teodora) Twerdochliba, pochodzącego z „patriotycznej rodziny ukraińskiej” – jego winą była współpraca z polskimi władzami.
  • 5 kwietnia 1924 r. I zamach na prezydenta RP, Stanisława Wojciechowskiego dokonany przez członka UWO, Teofila Olszańskiego, syn greckokatolickiego księdza z Chyrowa,
  • 30 lipca 1924 r. zamordowanie w Przemyślu prof. Sofrona Matwijasa, a 6 kwietnia 1925 r. Odbyła się próba zamachu na dyrektora gimnazjum ukraińskiego w Przemyślu Mychajła Hrycaka.
  • 19 października 1926 r. Członkowie UWO zamordowali kuratora Okręgu Szkolnego Lwowskiego, Stanisława Sobińskiego. Jego winą było przekształcenie szkół ukraińskich i polskich w dwujęzyczne – polsko-ruskie.
  • 7 września i trzy zamachy bombowe we Lwowie: na budynek targów, przechowalnię bagażu na dworcu kolejowym oraz niedaleko pawilonu wystawy w parku Stryjskim. „Nieudane próby zamachu w tym dniu na ministra przemysłu i handlu Eugeniusza Kwiatkowskiego oraz na wojewodę lwowskiego, hr. Wojciecha Gołuchowskiego”.
  • 30 lipca 1930 r. napad na wóz pocztowy pod Bóbrką – zginął posterunkowy, a woźnica został ranny.
  • 28 października 1930 – napad na wóz pocztowy pod Bełzem;
  • napady na żydowski Bank Ludowy w Borysławiu – sprawcami byli m.in. Wasyl Biłas i Dmytro Danyłyszyn
  • napad na Urząd Pocztowy w Truskawcu i na mieszkanie Kreppla w Truskawcu (z udziałem Biłasa).
  • 30 listopada 1932 r. napad na Urząd Pocztowy w Gródku Jagiellońskim. Śmierć poniósł policjant, rannych zostało 9 osób, dwóch bandytów zastrzelono.
  •  15 czerwca 1934 r., o godz. 15.40, w Warszawie, w „Klubie Towarzyskim” przy ul. Foksal 3, miało miejsce postrzelenie, a po 3 godz. śmierć gen. Bronisława Pierackiego – sprawca należał do OUN, a był nim Grzegorz Maciejko „Olszewski”
  • 25 lipca 1934 r. zabójstwo Iwana Babija dyrektora gimnazjum z ukraińskim językiem wykładowym, dokonane przez Michała Cara, legitymującego się fałszywymi danymi, jako Paweł Sawczuk.
  • „Rok 1934 rozpoczął się kolejną serią zabójstw i zamachów dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów, zarówno w Małopolsce Wschodniej, jak i w innych rejonach kraju. Tylko w pierwszej połowie 1934 r. w województwach Małopolski Wschodniej terroryści zabili dziewięć osób, a wiele ranili. Z rozkazu Bandery został zastrzelony absolwent gimnazjum Jakub Baczyński – posądzony przez OUN o współpracę z policją”.

W czasie, gdy Polska została napadnięta przez III Rzeszę, Ukraińcy na tyłach dokonywali dywersji. Już od początku 1939 trwało przygotowanie do antypolskiego powstania, gdzie Ukraińcy gromadzili wszelkiego rodzaju broń. Dywersantów przeszkalała niemiecka Abwehra. Miejsce ataków miała być małopolska wschodnia. „Wywiad niemiecki zakładał bowiem, że w Małopolsce Wschodniej Polacy, ze względu na połączenie z Rumunią, mogą się bronić najdłużej”.

Ukraińcy bali się bezpośrednich walk z oddziałami wojska czy Policji. Skupili się więc na terrorze wobec ludności cywilnej. Przykładem są tu zamachy na pociągi, w których często podróżowało 75%, ludności cywilnej ukraińskiego pochodzenia.

W okresie od stycznia 1922 do marca 1923 r. służby wojskowe zidentyfikowały 301 aktów ukraińskiej agresji. Odnotowano:

1) spalonych folwarków i dworów – 94

2) nieudanych podpaleń folwarków i dworów – 9

3) spalonych zagród kolonistów – 54

4) nieudanych podpaleń zagród kolonistów – 1

5) zabitych żołnierzy, żandarmów i innych – 22

6) zabitych własnych ludzi 13

7) nieudanych zamachów na życie – 11

8) aktów sabotażu (zerwanie telefonów, wysadzenie mostów, zniszczenie państwowych budynków) – 60

9) nieudanych aktów sabotażu 8

10) ograbionych dworów – 11

11) 11 potyczek z oddziałami 18

RAZEM: 301

Przedwojenna Policja za rok 1922 odnotowała 203 akty terroru i dywersji:

1. zamachy na osoby urzędowe – 7 (zabitych 5 osób)

2. zamachyna osoby prywatne (Ukraińców) – 5 (zabitych 9 osób)

3. podpalenia i rabunki – 129 (nieudanych 2)

4. akty sabotażu na obiekty państwowe – 27 (nieudanych 2)

5. przecięć drutów telef. i telegrafów – 35

RAZEM: 203

Poniżej wykaz napadów rabunkowych zorganizowanych w tym okresie przez UWO:

12 czerwca 1924 r. napad na ambulans pocztowy pod Dunajowem;

24 lipca 1924 r. napad na ambulans pocztowy pod Bohorodczanami;

30 maja 1924 r. i 28 listopada 1925 r. napady na ambulanse pocztowe pod Kałuszem;

28 marca 1925 r. napad na Pocztę Główną we Lwowie;

18 lipca 1925 r. włamanie do kasy Wydziału Powiatowego w Dolinie i zamordowanie posterunkowego Gromadki;

10 maja 1926 r. napad na Urząd Pocztowy w Śremie, woj. poznańskie.

Źródło: dr Lucyna Kulińska, Działalność terrorystyczna ukraińskich organizacji nacjonalistycznych w Polsce w okresie międzywojennym, „Komentarze Historyczne”  

=================

mail, RW:

W wykazie pominięto morderwstwo Tadeusza Hołówki.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Ho%C5%82%C3%B3wko

Tadeusz Hołówko, zwolennik ugody polsko–ukraińskiej, wieloletni poseł, a w latach 1927–1930 naczelnik Wydziału Wschodniego w Departamencie Politycznym MSZ został zamordowany w Truskawcu, w sobotę 29 sierpnia 1931 ok. godz. 20:30 w pokoju pensjonatu sióstr bazylianek. Sprawcami morderstwa byli Dmytro Danyłyszyn i Wasyl Biłas z OUN.


Zwykli ludzie rozwalają śmiechem wszystko, co choćby zalatuje kijowską propagandą.

Rękas: Samotność rusofoba

PR-owa katastrofa projektu „Rosjanie wysadzili tory w Polsce” trwa. Teraz okazuje się, że zrobili to specjalnie, żeby… wszyscy uznali, że to robota Ukraińców. 

„Perfidię bolszewików znamy nie od dziś!” – dopowiedziałby Sturmbannführer Lothar.

Strzelając śmiechem

Rozbrajające są też zapowiedzi „wypalania żywym ogniem ruskiej propagandy!”. Przecież dość spojrzeć na reakcje czytelników pod dowolnym artykułem, choćby luźno związanym z rosyjską specoperacją czy pobytem Ukraińców w Polsce. Nie trzeba żadnych farm trolli, żadnych onuc. Zwykli ludzie rozwalają śmiechem wszystko, co choćby zalatuje kijowską propagandą.

Oczywiście, drodzy tropiciele onucyzmu, możecie sobie wierzyć, że to wszystko ruskie boty, że jesteście głosami i sumieniem narodu – ale fakty są takie, że zostaliście sami. Garstka silnych zrazem i moherów po każdej stronie oraz ci, którym sami płacicie. Nikt wam już poza tym nie przytakuje.

Powrót zdrowego rozsądku

W istocie przypomina to sytuację pod koniec pandemii. Coraz więcej ludzi miało wówczas dość lockdownów i kolejnych obostrzeń, ich nonsensowność, uciążliwość czy (jak kto woli) zupełna nieskuteczność były już ewidentne – a media III RP właściwie aż do 24 lutego 2022 roku grzały temat niczym na samym objawieniu koronawirusa, promując kolejne dawki przypominające i paszporty COVIDowe, żądając zaostrzenia sankcji wobec niezaszczepionych i strasząc antyszczepionkowym terroryzmem, o genezie – a jakże! – moskiewskiej. Jakby nic się przez dwa lata nie zmieniło, jakby już dawno nie opadła histeria, która w lutym i marcu 2020 roku opanowała niemal 100% polskiego społeczeństwa. [Ależ skądże! To też wymysł propagandzistów . md]

Podobnie i dzisiaj: nastrój humanitarnego skretynienia, które stało się udziałem Polaków wnoszących na własnych rękach ukraińskich nachodźców – to dziś wstydliwa przeszłość, do której niemal nikt nie chce się przyznawać. Rozjazd między coraz wyższym C w mediach i wystąpieniach polityków a nastrojami społecznymi jest dziś bodaj czy nie wyższy niż przed upadkiem COVIDa. Niemal nikt już nie popiera finansowania Kijowa, a ostatnie afery korupcyjne na Ukrainie tylko potwierdzają słuszność naszych sprzeciwów. Mało kto cieszy się z masy ukraińskiej w Polsce, o której naprawdę naiwnie myślano, że wpadła na chwilę i zaraz wróci do siebie, odbudowywać kraj po krótkiej, zwycięskiej wojence.

Propaganda prokijowska w Polsce jest martwa, to zombie straszący w telewizjach i na portalach internetowych, bez żadnej realnej treści społecznej. A jednak dalej istnieje, łazi i wciąż chce Polakom wygryzać mózgi.

Czy na pewno bez konsekwencji?

Oczywiście, łapanie propagandystów za rękę nie jest wcale łatwe, nawet gdy kolejna afera jest szyta grubymi… torami. Tymczasem wszystko powinno mieć konsekwencje, nawet w III RP. 

Jeśli neo-wojna o szyny to dywersja – to czy jesteśmy w stanie wojny? Nie hybrydowej, nie ostrzeżeń, nie odgrażań – tylko po prostu: jest wojna, czy jej nie ma? A jeśli jest – to z kim? A w III RP wszystko jest jak zwykle – paręnaście tygodni temu zaczęto opowiadać, że jednak nie wybraliśmy prezydenta. I co, ten wybrany okazał się nielegalny? Nie? To może ci, którzy tak twierdzili ponoszą konsekwencje oszczerstwa? A może to była pomyłka? Rosyjski dron miał spaść na polski dom, potem okazało się, że nie rosyjski, tylko ukraiński, a właściwie to była polska rakieta. No i? Coś sprostowano, coś zmieniono w całym tonie propagandowej histerii, wyciągnięto jakieś wnioski, przeproszono może kogoś, np. tych bez domu? Czy znowu jak zwykle? Bo tak jest ze wszystkim, czego się nie tkniemy w III RP: telewizja niby bezprawna, ale działa, sędziowie nie wiadomo czy legalni, ale sądzą, Sejm zupełnie nieważny bez dawno temu zatrzymanych posłów – i też nikogo to już nie obchodzi. Niby ktoś nas napadł – ale o wojnę proszę się dopiero dowiadywać. Przez ten swój obecny kształt III RP jest jedynym na świecie i największym kwadratowym cyrkiem!

To jest bałkanizacja, a dokładniej odwrócona bośniakizacja, bo właśnie Bośnia i Hercegowina (podobnie jak wcześniej Macedonia) zaczęła funkcjonować dopiero wtedy, gdy nie miała ani powszechnie uznawanego rządu, ani głowy państwa, ani w praktyce żadnego aparatu państwowego zdolnego podejmować jakiekolwiek decyzje. Nagle, jak na rondzie fazowym, które staje się przejezdne dopiero po awarii świateł – wszystko zaczęło się jakoś kręcić. W III RP natomiast wszystkiego mamy w nadmiarze i podwójnie: legalnych i nielegalnych sędziów, prokuratorów, prezydentów, nawet wojen hybrydowych. I nic nie działa sprawnie, za to wszystko toczy się dalej, od jednego ostatecznego kryzysu do kolejnej absolutnie finalnej tragifarsy. 

Bez żadnych konsekwencji dla kogokolwiek poza Polakami, bo to my musimy ten cyrk znosić, czekając aż się któryś klaun w końcu pośliźnie na ubijanej pracowicie pianie i wszyscy razem z nim polecimy na pysk.

Mają ludzi gdzieś

Zjawisko to potwierdza istotną cechę polityki obecnego okresu przejściowego od liberalnej demokracji partyjno-parlamentarnej do liberalnego autorytaryzmu medialno-inwigilacyjnego. Nadal jeszcze, asekuracyjnie posługuje się on prymitywnie wzbudzanymi emocjami społecznymi, jednak nie reaguje już, gdy takowe opadną lub dana prowokacja się nie powiodła, jak w przypadku obecnej parodii wojny o szyny. Media i politycy nie badają nastrojów społecznych, by na nich budować swoje poparcie; oni odpowiednie nastroje starają się wywoływać (co oczywiście działo się i wcześniej), jednak gdy się nie uda – bynajmniej nie zmieniają tematu, ciągną ten który został odgórnie ustalony jako jedynie słuszny i konieczny, jak w tym przypadku wojna z Rosją. 

Oznacza to, że samo deklarowanie sprzeciwu wobec dalszego finansowania Kijowa, protestowanie przeciw eskalacji w relacjach polsko-rosyjskich, domaganie się remigracji Ukraińców, czy chociaż większej selektywności w ich przyjmowaniu – zwyczajnie nie wystarczą. Wszystkie takie postulaty, hasła i naturalne oczekiwania społeczne zostaną zignorowane, jeśli nie zostaną przekształcone w realną siłę polityczną. Nie wystarczą nawet tysiące roześmianych emotek, drwiących z wyskoków Applebaumowego i odrzucających niezmiennie prokijowskie lamenty mediów.

Działanie kierowników III RP jest doskonale schematyczne i obojętne wobec tego co ludzie myślą, mówią i piszą.

Przecież ta farsa znowu się powtarza! Trzy lata temu ludzie bez maseczek, gnojeni przez system, rzucani na glebę przez policjantów i opluwani (dosłownie!) przez COVIDowe ORMO byli przedstawiani jako groźni terroryści, zorganizowana mafia podważająca fundamenty państwa i dybiąca tylko na niewiniątka stojące w kolejkach po czwartą dawkę. Dziś podobnie, nie ma w mediach i niemal nie ma w Sejmie głosów mówiących, żeby przerwać prokijowskie, rusofobiczne szaleństwo, a gdy takie wypowiedzi pojawiają się w internetowych komentarzach – to się sekcję komentarzy wyłącza. Według mediów i polityków to Polacy napadają na Ukraińców na ulicach, a nie odwrotnie, jak to się przeważnie zdarza. Oczywiście też to Rosja chce napaść na Polskę, podczas gdy cała polityka nakazana III RP zmierza do jednego – do wojny. A jednak…

Polaka znak: 😀

A jednak te roześmiane, kpiące emotki to jest polska szansa. O ile nie pozostaną emotkami i nie staną się tylko emocjami, tylko kolejną zerwaną flagą czy tylko kolejnym bandziorkiem zza południowo-wschodniej spacyfikowanym celnym ciosem walizki.

Stop ukrainizacji Polski! Nie dla wojny z Rosją! – muszą stać się hasłami wyborczymi, ważniejszymi niż wszystko inne, bo na wagę przetrwania Polski i polskości, a także wewnętrznego uporządkowania naszego polskiego domu. Rusofobi i podżegacze wojenni już nie są w większości, ale wciąż są u władzy. Muszą czuć tę swoją samotność, dlatego nie dawajmy im spokoju ani komfortu głoszenia ich bzdur bez zdrowej, polskiej, także prześmiewczej reakcji. Ale przede wszystkim trzeba ich odsunąć od zarządzania polskimi sprawami, a przynajmniej zarząd ten maksymalnie im utrudnić. Tak, by to oni nie utrudniali życia zwykłym ludziom i przede wszystkim, by polskiego życia nie narażali na zagładę.

Drwijmy, komentujmy, ale też organizujmy się i głosujmy.

Konrad Rękas

Aniemowilem.pl

„Plan pokojowy” [Trumpa ??] jest niekorzystny dla Polski

„Plan pokojowy” jest niekorzystny dla Polski

CzarnaLimuzyna, 21 XI 2025 http://ekspedyt/plan-pokojowy-jest-niekorzystny-dla-polski

Nikt, prawie nikt nie analizuje „28-punktowego planu pokojowego na rzecz Ukrainy i Rosji” z punktu widzenia korzyści lub zagrożeń dla Polski. Dominują opinie użytecznych idiotów, którzy notorycznie mylą polską rację stanu z interesem kreowanego „Ukropolin”, a nawet z interesem Ukrainy. Osobnicy, których mottem politycznym jest „polskość to nienormalność” w swoich pozbawionych sensu analizach poruszają się pod prąd zdrowego rozsądku.

Jednym z nielicznych wyjątków jest Łukasz Warzecha, który napisał na X

Warzecha pominął aspekt najważniejszy. W mojej ocenie z tzw. planu wynika, że “Bestia” bez żadnych przeszkód, wciąż będzie mogła prowadzić wojnę przeciw Polsce, niszcząc ją od zachodu, wschodu i od środka. Nic dziwnego wszak zależy to przede wszystkim od Polaków, których umysłową inercję starałem się niedawno opisać, ukazując bezradność wobec ostatnich manipulacji:

https://ekspedyt.org/2025/11/20/tusk-apeluje-o-zaniechanie-walki-o-niepodleglosc-w-2026-roku/embed/#?secret=6HznSnnjkz#?secret=WR6Je5TIw3

Wszyscy, którzy nie znają historii skazani są na jej powtórzenie

Również zdrajcy i złodzieje, liczący być może na bezkarność – specjalny przywilej nadany degeneratom w III RP, ale i oni mogą się przeliczyć…

Polskie interesy wbrew propagandzie są sprzeczne z unijnymi i ukraińskimi. Interes Stalina był sprzeczny z interesem Hitlera, a także, wbrew propagandzie, z interesem polskim. Trochę łatwiej było z oceną interesów niemieckich – sprzecznych z interesem ZSRR i Polski.

Dziś, interesy niemieckie, zgodne sezonowo czyli krótkotrwale z interesem ukraińskim, są sprzeczne z interesem polskim. Interesy Rosji pomimo sprzeczności strategicznej z unijnymi i tylko sezonowo z niemieckimi nie są zbieżne strategicznie z polskimi.

A propos planu zwracam uwagę na trzy aspekty:

  • Czy ustalenie “Wszelka ideologia i działalność nazistowska muszą zostać odrzucone i zakazane” wystarczy na delegalizację kultu Bandery?
  • Z planu wynika, że Polska wciąż będzie drenowana na rzecz rozwoju Ukrainy. “Europa dołoży 100 miliardów dolarów”. A kto zrekompensuje nasze polskie straty? Ukraina “otrzyma krótkoterminowy preferencyjny dostęp do rynku europejskiego” do momentu rozpatrzenia kwestii członkostwa w UE. Oznacza to kontynuację programu “Bestii”.
  • Dlaczego w Polsce “mają stacjonować europejskie myśliwce”? Wystarczyłaby flota naszych myśliwców. Czy wciąż nie ma “międzynarodowej” zgody na odpowiednie dozbrojenie polskiej armii?

28 punktów planu

Plan został opracowany przez wysłannika Trumpa Steve’a Witkoffa przy współudziale sekretarza stanu Marco Rubio, rzecznika prasowego Białego Domu i wysokiego rangą urzędnika administracji USA, co potwierdzono w czwartek.

  1. Suwerenność Ukrainy zostanie potwierdzona.
  2. Między Rosją, Ukrainą i Europą zostanie zawarte kompleksowe porozumienie o nieagresji. Wszystkie niejasności ostatnich 30 lat zostaną uznane za rozwiązane.
  3. Oczekuje się, że Rosja nie dokona inwazji na sąsiednie kraje i NATO nie będzie się dalej rozszerzać.
  4. Między Rosją a NATO zostanie przeprowadzony dialog, przy mediacji Stanów Zjednoczonych, mający na celu rozwiązanie wszystkich problemów bezpieczeństwa i stworzenie warunków do deeskalacji w celu zapewnienia bezpieczeństwa globalnego oraz zwiększenia możliwości współpracy i przyszłego rozwoju gospodarczego.
  5. Ukraina otrzyma wiarygodne gwarancje bezpieczeństwa.
  6. Liczebność Sił Zbrojnych Ukrainy zostanie ograniczona do 600 000 żołnierzy.
  7. Ukraina zgadza się zapisać w swojej konstytucji, że nie przystąpi do NATO, a NATO zgadza się umieścić w swoim statucie zapis, że Ukraina nie zostanie przyjęta w przyszłości.
  8. NATO zgadza się nie stacjonować wojsk na Ukrainie.
  9. W Polsce będą stacjonować europejskie myśliwce.
  10. Gwarancja USA:

— Stany Zjednoczone otrzymają odszkodowanie za gwarancję;

— Jeśli Ukraina napadnie na Rosję, straci gwarancję;

— Jeśli Rosja dokona inwazji na Ukrainę, oprócz zdecydowanej skoordynowanej odpowiedzi militarnej, wszystkie globalne sankcje zostaną przywrócone, uznanie nowego terytorium i wszystkie inne korzyści wynikające z tej umowy zostaną cofnięte;

— Jeżeli Ukraina bez powodu wystrzeli rakietę w kierunku Moskwy lub Petersburga, gwarancja bezpieczeństwa zostanie uznana za nieważną.

  1. Ukraina kwalifikuje się do członkostwa w UE i otrzyma krótkoterminowy preferencyjny dostęp do rynku europejskiego na czas rozpatrywania tej kwestii.
  2. Silny globalny pakiet środków mających na celu odbudowę Ukrainy, obejmujący między innymi:

— Utworzenie Funduszu Rozwoju Ukrainy, który będzie inwestował w szybko rozwijające się sektory przemysłu, w tym technologię, centra danych i sztuczną inteligencję.

— Stany Zjednoczone będą współpracować z Ukrainą w zakresie wspólnej odbudowy, rozwoju, modernizacji i eksploatacji ukraińskiej infrastruktury gazowej, obejmującej rurociągi i obiekty magazynowe.

— Wspólne wysiłki na rzecz odnowy terenów dotkniętych wojną, w celu odbudowy, rekonstrukcji i modernizacji miast i obszarów mieszkalnych.

— Rozwój infrastruktury.

— Wydobycie surowców mineralnych i zasobów naturalnych.

— Bank Światowy opracuje specjalny pakiet finansowy, aby przyspieszyć te działania.

  1. Rosja zostanie ponownie zintegrowana z gospodarką światową:

— Zniesienie sankcji będzie omawiane i uzgadniane etapami, w każdym przypadku indywidualnie.

— Stany Zjednoczone zawrą długoterminową umowę o współpracy gospodarczej na rzecz wzajemnego rozwoju w obszarach energetyki, zasobów naturalnych, infrastruktury, sztucznej inteligencji, centrów danych, projektów wydobycia metali ziem rzadkich w Arktyce i innych korzystnych dla obu stron możliwości biznesowych.

— Rosja zostanie zaproszona do ponownego przystąpienia do G8.

  1. Zamrożone środki zostaną wykorzystane w następujący sposób:

— 100 miliardów dolarów w zamrożonych rosyjskich aktywach zostanie zainwestowane w prowadzone przez USA działania na rzecz odbudowy i inwestycji na Ukrainie;

— Stany Zjednoczone otrzymają 50% zysków z tego przedsięwzięcia. Europa dołoży 100 miliardów dolarów, aby zwiększyć kwotę inwestycji dostępnych na odbudowę Ukrainy. Zamrożone fundusze europejskie zostaną odmrożone. Pozostała część zamrożonych funduszy rosyjskich zostanie zainwestowana w oddzielny amerykańsko-rosyjski fundusz inwestycyjny, który będzie realizował wspólne projekty w określonych obszarach. Celem tego funduszu będzie zacieśnianie relacji i zwiększanie wspólnych interesów, aby stworzyć silną zachętę do unikania powrotu do konfliktów.

  1. Zostanie powołana wspólna amerykańsko-rosyjska grupa robocza do spraw bezpieczeństwa, której zadaniem będzie promowanie i zapewnienie przestrzegania wszystkich postanowień niniejszej umowy.
  2. Rosja prawnie usankcjonuje swoją politykę nieagresji wobec Europy i Ukrainy.
  3. Stany Zjednoczone i Rosja zgodzą się na przedłużenie obowiązywania traktatów o nierozprzestrzenianiu i kontroli broni jądrowej, w tym traktatu START I.
  4. Ukraina zgadza się być państwem niejądrowym zgodnie z Układem o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.
  5. Elektrownia jądrowa w Zaporożu zostanie uruchomiona pod nadzorem Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, a wyprodukowana energia elektryczna będzie dzielona równo między Rosję i Ukrainę – 50:50.
  6. Oba kraje zobowiązują się do wdrażania programów edukacyjnych w szkołach i społeczeństwie, mających na celu promowanie zrozumienia i tolerancji wobec różnych kultur oraz eliminowanie rasizmu i uprzedzeń:

— Ukraina przyjmie przepisy UE dotyczące tolerancji religijnej i ochrony mniejszości językowych.

— Oba kraje zgodzą się na zniesienie wszelkich środków dyskryminacyjnych i zagwarantują prawa ukraińskich i rosyjskich mediów i edukacji.

— Wszelka ideologia i działalność nazistowska muszą zostać odrzucone i zakazane.

  1. Terytoria:

— Krym, Ługańsk i Donieck zostaną uznane za de facto rosyjskie, m.in. przez Stany Zjednoczone.

— Chersoń i Zaporoże zostaną zamrożone na linii styku, co de facto będzie oznaczało uznanie na linii styku.

— Rosja zrzeknie się innych uzgodnionych terytoriów, które kontroluje poza pięcioma regionami.

— Siły ukraińskie wycofają się z części obwodu donieckiego, którą obecnie kontrolują, a ta strefa wycofania będzie uważana za neutralną zdemilitaryzowaną strefę buforową, uznawaną przez społeczność międzynarodową za terytorium należące do Federacji Rosyjskiej. Siły rosyjskie nie wkroczą do tej zdemilitaryzowanej strefy.

  1. Po uzgodnieniu przyszłych ustaleń terytorialnych, zarówno Federacja Rosyjska, jak i Ukraina zobowiązują się do braku prób zmiany tych ustaleń siłą. Gwarancje bezpieczeństwa nie będą miały zastosowania w przypadku naruszenia tego zobowiązania.
  2. Rosja nie będzie przeszkadzać Ukrainie w korzystaniu z rzeki Dniepr w celach handlowych. Podjęte zostaną także porozumienia w sprawie swobodnego transportu zboża przez Morze Czarne.
  3. Zostanie powołana komisja humanitarna w celu rozwiązania nierozstrzygniętych kwestii:

— Wszyscy pozostali więźniowie i ciała zostaną wymienieni na zasadzie „wszyscy za wszystkich”.

— Wszyscy cywilni więźniowie i zakładnicy, łącznie z dziećmi, zostaną odesłani.

— Wdrożony zostanie program łączenia rodzin.

— Podjęte zostaną działania mające na celu złagodzenie cierpień ofiar konfliktu.

  1. Za 100 dni na Ukrainie odbędą się wybory.
  2. Wszystkie strony zaangażowane w ten konflikt otrzymają pełną amnestię za swoje działania podczas wojny i zobowiążą się nie wysuwać żadnych roszczeń ani nie rozpatrywać żadnych skarg w przyszłości.
  3. Niniejsza umowa będzie prawnie wiążąca. Jej wdrożenie będzie monitorowane i gwarantowane przez Radę Pokoju, na której czele stoi prezydent Donald J. Trump. Za naruszenia będą nakładane sankcje.
  4. Gdy wszystkie strony wyrażą zgodę na niniejsze memorandum, zawieszenie broni wejdzie w życie natychmiast po tym, jak obie strony przystąpią do uzgodnionych punktów i rozpoczną wdrażanie porozumienia.

Braun OSTRO: „Pełna izolacja i degradacja Warszawy na arenie międzynarodowej”

Braun OSTRO po nowych doniesieniach. „Pełna izolacja i degradacja Warszawy na arenie międzynarodowej”

21.11.2025 braun-pelna-izolacja-i-degradacja-warszawy-na-arenie-miedzynarodowej

Grzegorz Braun. Foto: PAP
Grzegorz Braun. Foto: PAP

Prawu i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej wraz z przystawkami wspólnymi siłami udało się osiągnąć pełną izolację i degradację Warszawy na arenie międzynarodowej – pisze w kontekście negocjacji pokojowych ws. wojny na Ukrainie pomiędzy Rosją i Stanami Zjednoczonymi polski poseł do Parlamentu Europejskiego Grzegorz Braun.

Jak już informowaliśmy, portal Axios opublikował w czwartek 28-punktowy amerykański plan pokojowy dla Ukrainy. Jeden z nich dotyczy Polski. W naszym kraju miałyby stacjonować europejskie myśliwce.

Z kolei w środę „Politico” donosiło, że Biały Dom zamierza przedstawić Ukrainie uzgodniony z Rosją plan pokojowy jako „fakt dokonany”. Urzędnicy administracji Donalda Trumpa uważają, że są w stanie skłonić ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego do jego akceptacji.

„Stany Zjednoczone dały do zrozumienia Zełenskiemu, że Ukraina musi zaakceptować ramy porozumienia i jego główne założenia” – przekazała agencja Reuters, powołując się na źródła zaznajomione ze sprawą.

W kontekście doniesień o zaawansowanych negocjacjach US🇺🇸-RU🇷🇺 ws. UKR🇺🇦 warto zauważyć, że proces ten rozwija się z całkowitym pominięciem PL🇵🇱 – co jest wspólną zasługą rządów zjednoczonej łże-prawicy @pisorgpl (wraz z przystawkami) oraz aktualnej demokracji walczącej z Polakami @Obywatelska_KO (wraz z przystawkami)” – napisał na portalu X Braun.

Zdaniem polityka obu partiom i ich koalicjantom „wspólnymi siłami udało się osiągnąć pełną izolację i degradację Warszawy na arenie międzynarodowej”, a także „zredukować relacje zewnętrzne do służalczego klientelizmu (nawet wobec Kijowa – sic), relacje wewnętrzne – do walki plemion w systemie dwuzmianowym, a polski patriotyzm zredukować do atawizmów insurekcyjnych (z resentymentem antyrosyjskim jako kluczem/wytrychem do zarządzania percepcją partiotycznie-poprawnej publiczności)”.

„Stawszy się po raz kolejny zakładnikiem własnych emocji i cudzych racji stanu – przedmiotem, pionkiem, nie zaś suwerennym podmiotem w rozgrywce międzynarodowej – Polacy po raz kolejny padają ofiarą «wielkiej gry» mocarstw, by na koniec jeszcze ze strony fałszywych przyjaciół i nielojalnych aliantów a wkrótce nowych/starych zaborców i okupantów (na razie per procura, poprzez «judenratyzację» zdalnego zarządzania «rejonem Wisły») uzyskać zgodną nominację na głównego winowajcę, przyczynę konfliktów i wojen, zakałę postępowej ludzkości – co będzie, jak w historii bywało, pretekstem do jawnego już wzięcia nas pod kuratelę «starszych i mądrzejszych»” – ocenił Braun.

Zdaniem lidera Korony „procesów tych nie da się nawet moderować w sposób optymalny dla PL🇵🇱, a co dopiero kontrolować, powstrzymać i odwrócić, pozostając w narzuconym z zewnątrz, cudzym paradygmacie geostrategicznym”. Braun wskazał tutaj na „głupio i zdradziecko zaciągnięte zobowiązania” względem Unii Europejskiej, diaspory żydowskiej i państwa Izrael oraz Ukrainy.

Na koniec polski poseł do PE zaapelował: „Odzyskajmy niepodległość, nim będzie za późno”.

Diabeł nie chciał, a się zdradził. Anna Maria Żukowska uwielbia swe korzenie w rewolucji francuskiej i październikowej.

Diabeł nie chciał, a się zdradził. Anna Maria Żukowska wyznała prawdę na temat Rewolucji

Burzę w mediach społecznościowych wywołał wpis poseł Anny Marii Żukowskiej, która pochwaliła swego partyjnego kolegę, który na jednym z wieców wzywał do odśpiewania międzynarodówki komunistycznej.

Wszystko zaczęło się, gdy poseł PiS Olga Semeniuk udostępniła na X nagranie, na którym widać jak Krzysztof Gawkowski (pełniący funkcję wicepremiera w rządzie Tuska) wezwał zebranych na sali towarzyszy, by zdjęli marynarki i krawaty, podwinęli rękawy i zaśpiewali pieśń zaadaptowaną przez bolszewików na hymn ruchu komunistycznego.

Razem dla przyszłości lewicy w Polsce, koleżanki, koledzy, wstańmy i odśpiewajmy hymn światowej lewicy – wykrzykiwał Gawkowski, po czym wezwał: Do międzynarodówki!. „Taki obraz władzy w Polsce” – skomentowała Semeniuk.

Post Semeniuk udostępniła poseł Anna Maria Żukowska, która napisała: „Lewica to lewica. Ma swoje korzenie w rewolucji francuskiej i październikowej. Nie odstąpimy od naszych ideałów: równości, wolności i braterstwa! A prawica, czyli PiS, Konfederacja i partia Razem do budy”.

Lewicowa polityk ujawniła tym samym rzecz oczywistą, ale skrzętnie skrywaną przez wielu działaczy tej strony życia politycznego. Jako pierwszy zwrócił na to uwagę Filip Memches, który pod jej postem napisał: „Październikowej? Dobrze wiedzieć, że nie wypieracie się swoich komunistycznych korzeni”. Na co odpowiedziała Żukowska: „No nie. A to jakieś jest odkrycie, bo nie wiem?” Memches wskazał następnie: „Po prostu pamiętam to wypieranie się komunistycznych korzeni przez Pani starszych towarzyszy w latach 90. Wtedy były one powodem do wstydu czy wręcz obciachu. I słusznie. Ale Pani jest z innego pokolenia. Amnezja historyczna wygrała”. Na to już poseł Żukowska odpisać nie zechciała.

Z kolei Adrian Zandberg odniósł się do przytyku, którym Żukowska zrównała jego partię z PiS-em i Konfederacją. „Szefowa klubu Nowej Lewicy uznaje swoją partię za dziedziczkę rewolucji październikowej, a Razem za prawicę. Noc jest jeszcze młoda, do rana zgodnie z uchwałą Kominternu będziemy socjalfaszystami xD” – napisał. „Cóż, każdemu jego korzenie” – dodał.

Na przypływ szczerości Anny Marii Żukowskiej odpowiedziała także wspomniana już Olga Semeniuk. „Jeśli dziedzictwo rewolucji październikowej jest dla kogokolwiek powodem do dumy, to w zasadzie samo się komentuje. Ideały: równość, wolność, braterstwo, terror, prześladowania, ograniczenie swobód obywatelskich, dyktatura” – wskazała.

Źródło: X

Rząd warszawski idzie na wojnę z Polakami – G. Braun

Rząd warszawski idzie na wojnę z Polakami – G. Braun

Autor: AlterCabrio, 20 listopada 2025

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.

−∗−

Rząd warszawski idzie na wojnę z Polakami – G. Braun

Grzegorz Braun komentuje sprawę przerwanych torów, przypomina historię rakiety w Przewodowie, krytykuje wojenną propagandę i tłumaczy, po co władzy potrzebna jest psychoza strachu.

Czy ktoś właśnie próbuje wciągnąć Polskę w konflikt, który nie jest naszą wojną?

Polska za pokojem – nie za wojną.

Kolejna 100 milionów dolarów dla skorumpowanych władz Ukrainy. Zajączkowska wzywa tut. władze do opamiętania.

100 milionów dolarów. Zajączkowska wzywa władze do opamiętania

Europoseł Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik
Europoseł Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik Źródło: PAP / Radek Pietruszka

dorzeczy100-milionow-dolarow-zajaczkowska-wzywa-wladze-do-opamietania.html

================================

Przekazaliśmy im już pomoc o wartości kilku procent PKB, grubo ponad 100 miliardów złotych, gigantyczną pomoc wojskową, humanitarną, logistyczną, każdą.

===================================

100 milionów dolarów jeszcze przed końcem roku minister Sikorski wypłaci Ukrainie. Ewa Zajączkowska-Hernik wzywa do opamiętania.

Decyzją ministra spraw zagranicznych [dyć to marionetka.. md] kolejne miliony popłyną na Ukrainę. – Z budżetu, który mam w MSZ, zamierzam jeszcze przed końcem roku przelać 100 milionów dolarów na pomoc wojskową dla Ukrainy w ramach programu PURL, z którego kupujemy amerykańskie uzbrojenie – powiedział Sikorski w czwartek w Brukseli, przed posiedzeniem unijnej Rady ds. Zagranicznych.

Program PURL (Priority Ukraine Requirements List) ma na celu zakup amerykańskiej broni i amunicji dla Ukrainy przez rządzących w Europie na wojnę z Rosją. Za kadencji Trumpa Waszyngton zmienił sposób wspierania Kijowa poprzez zaprzestanie bezpośredniego finansowania części uzbrojenia i sprzętu militarnego.

Zajączkowska-Hernik: Rekordowy deficyt budżetowy Polski. Trzeba zawiesić pomoc finansową dla Ukrainy

Politycy Konfederacji wzywają Sikorskiego do zmiany tej decyzji. Głos zabrała m.in. eurodeputowana tej formacji Ewa Zajączkowska-Hernik.

„Kilkanaście dni temu wybuchła jedna z największych afer korupcyjnych na Ukrainie. Zamieszani są w nią najbliżsi współpracownicy i przyjaciele prezydenta Zełenskiego, a jeden z nich nawet uciekł przez Polskę do Izraela. Afera sięga najwyższych szczebli władzy, która potrafi defraudować wiele środków z udzielanej im pomocy, a sam Zełenski kilka miesięcy temu podpisywał (cofniętą potem) ustawę likwidującą niezależność służb antykorupcyjnych. Jedno wielkie szambo” – napisała.

„Dlatego apelowałam, by z tego powodu oraz rekordowego deficytu budżetowego Polski zawiesić pomoc finansową dla Ukrainy z pieniędzy polskich podatników, w tym skończyć z tym absurdalnym spłaceniem odsetek od ukraińskiej pożyczki trwającej do 2068 roku! Cała Konfederacja zgłaszała taki projekt uchwały Sejmu RP. A co zrobili rządzący? Pompują kolejne miliony dla Ukrainy, beż żadnych gwarancji, żadnych warunków, niczego!” – zwróciła uwagę Zajączkowska-Hernik.

„Czy my się kiedyś opamiętamy?”

„Radosław Sikorski: „Z budżetu, który mam w MSZ zamierzam jeszcze przed końcem roku przelać 100 milionów dolarów na pomoc wojskową dla Ukrainy w ramach programu PURL, z którego kupujemy amerykańskie uzbrojenie „– pisze europoseł Konfederacji, cytując szefa resortu dyplomacji.

„Czy my się kiedyś opamiętamy w tej pełnej i niepohamowanej uległości dawania wszystkiego, nie otrzymując w zamian nic? Przekazaliśmy im pomoc o wartości kilku procent PKB, grubo ponad 100 miliardów złotych, gigantyczną pomoc wojskową, humanitarną, logistyczną, każdą. Może najwyższy czas zacząć prowadzić asertywną politykę transakcyjną opartą na polskim interesie narodowym? Przestańmy być frajerami! Albo zaczniemy się szanować, albo nikt nas nie będzie szanował” – podsumowuje swój wpis.

Odnowa moralna warunkiem niepodległości

Fundacja Pro-Prawo do Życia
Wczoraj był 11 listopada – świętowaliśmy kolejną rocznicę odzyskania niepodległości. W jakiej atmosferze odbyły się uroczystości? Uwaga naszego społeczeństwa koncentruje się przede wszystkim na doraźnej walce politycznej, sondażach wyborczych oraz propagandowych sloganach powtarzanych nieustannie przez media, które rozgrzewają i podtrzymują emocje Polaków czerpiąc z tego zyski finansowe. Równolegle panuje niemal całkowita zmowa milczenia na temat kwestii najważniejszych i najbardziej fundamentalnych. Jakie to kwestie i co należy robić? Proszę przeczytać naszą analizę i wesprzeć walkę o przebudzenie moralne Polski.Odnowa moralna warunkiem niepodległości [foto]Z okazji 11 listopada warto zadać sobie pytanie – czym w ogóle jest niepodległość? Niepodległa może być tylko wspólnota, która jest świadoma swojej tożsamości. Tłum przypadkowych ludzi na ulicy nie jest niepodległy. Niepodległość zasadniczo odnosi się do narodów, których spoiwem jest kultura. Naród może przetrwać przez wieki mimo braku własnego państwa, a nawet wrogości państwa, które nim włada.

Polska miała długie tradycje niezależnej, a nawet mocarstwowej, państwowości. Wspaniała historia nie uchroniła nas jednak od utraty własnego państwa pod koniec XVIII wieku. Naród polski przetrwał jednak czasy upadku, a nawet wyszedł z nich wzmocniony. Jak do tego doszło? W 1877 roku miały miejsce objawienia Matki Bożej w Gietrzwałdzie.

Ksiądz prof. Krzysztof Bielawny w swojej książce „Niepodległość wyszła z Gietrzwałdu” trafnie zauważył, że objawienia gietrzwałdzkie wywołały odrodzenie religijne, moralne, a w konsekwencji demograficzne narodu polskiego. Klasy wyższe utraciły swoją pozycję, a często również wiarę, ale nośnikiem patriotyzmu stał się lud polski, który odpowiedział na wezwanie Matki Bożej do osobistego nawrócenia. W ciągu kolejnych czterech dziesięcioleci liczba Polaków we wszystkich zaborach podwoiła się – wzrosła z 10 do 20 milionów. Ta ekspansja demograficzna stała się fundamentem do odzyskania niepodległości. Źródłem odrodzenia narodowego było odrodzenie moralne.

Spójrzmy z perspektywy objawień gietrzwałdzkich na to, co dzisiaj dzieje się w Polsce. 

Kolejne rządy po 1989 roku oddają atrybuty suwerenności instytucjom międzynarodowym, przede wszystkim Unii Europejskiej, która w swoich dokumentach ideowych i statutowych wprost zakłada likwidację państw narodowych, w tym likwidację niepodległego państwa Polskiego, na rzecz super-państwa europejskiego. Jeśli ta wizja do końca się zrealizuje, to być może będą jeszcze istnieć atrybuty takie jak biało-czerwona flaga czy godło z orłem, tak jak dzisiaj własne herby mają np. województwa czy powiaty, ale będą to barwy oznaczające w praktyce „euroregion nadwiślański” podporządkowany decyzjom wydawanym w Brukseli i Berlinie.

Czołowi przedstawiciele polskiej klasy politycznej od samego początku (traktat akcesyjny Polski do UE, Traktat Lizboński itp.) albo wprost popierają rezygnację z suwerenności Polski na rzecz UE (KO, Lewica), albo tolerują i akceptują ten stan rzeczy twierdząc przy tym, że w ramach Unii Europejskiej powinniśmy „twardo negocjować” oddawanie kolejnych atrybutów suwerenności (PiS, duża część Konfederacji).

Jednak jak już wspomnieliśmy, naród może przetrwać długo nawet bez własnego państwa lub pod okupacją, o ile będzie silny i spójny moralnie. Jaki jest dzisiejszy, w 2025 roku, naród polski?

Rzuca się w oczy przede wszystkim zapaść demograficzna. Rodzi się najmniej dzieci w historii pomiarów. Polska stała się celem ataku ideologicznego ze strony Unii Europejskiej i innych instytucji międzynarodowych, które żądają od polskich władz upowszechnienia aborcji, antykoncepcji i systemowej deprawacji całego społeczeństwa, a w szczególności dzieci i młodzieży. Kolejne polskie rządy naciskom tym ulegają.

Aborcja zbiera śmiertelne żniwo. Każdego roku morduje się w Polsce ok. 40 000 dzieci za pomocą nielegalnych pigułek aborcyjnych. To tyle ofiar, jakby w rok z mapy Polski znikało miasto takie jak Malbork, Ciechanów, Otwock czy Świnoujście. Z kolei w szpitalach można zamordować dziecko w łonie matki de facto na żądanie do końca ciąży. Tak zamordowano m.in. Felka w 9-tym miesiącu ciąży, któremu wykonano zastrzyk z trucizny w serce w szpitalu w Oleśnicy.

Kobiety w Polsce masowo faszerowane są tzw. „antykoncepcją hormonalną” i „pigułkami po”, czyli preparatami chemicznymi, które rujnują ich zdrowie oraz mogą mieć działanie wczesnoporonne. Tylko w 2022 roku w całej Polsce wystawiono blisko 900 000 recept (!) na „pigułki po”.

Dzieci i młodzież na ogromną skalę deprawowane są poprzez media (w szczególności ekrany smartfonów) oraz od niedawna lekcje tzw. „edukacji zdrowotnej” w szkołach. Proces deprawacji służy oswajaniu z rozwiązłością seksualną, pornografią, homoseksualnym stylem życia, rozwodami i bezdzietnością oraz oderwaniu seksualności od miłości, małżeństwa, rodziny i odpowiedzialności. Skutkuje to pogłębianiem zapaści moralnej i demograficznej. 

Bez czystości młodzieży nie będzie stabilnych rodzin i kochających się małżeństw. Bez rodzin nie będzie dzieci. A bez dzieci nie będzie narodu, nie będzie Polski i nie będzie niepodległości.

Wobec tych fundamentalnych kwestii elity polityczne zajmują najczęściej dwa stanowiska. Część polityków (KO, Lewica) dąży otwarcie do likwidacji państwa polskiego i demograficznej zagłady naszego narodu. Z kolei prawica głównego nurtu, centro-prawica i liczni „patrioci” (PiS, duża część Konfederacji) to środowiska w praktyce obojętne wobec najważniejszych moralnie tematów takich jak aborcja, rozwiązłość, deprawacja młodzieży, LGBT itp. 

W programach wyborczych PiS i Konfederacji nie znajdziemy ani słowa na temat przywrócenia prawa do życia dla dzieci w łonach matek oraz obrony dzieci przed deprawacją seksualną. Zamiast tego jest w nich niemal wyłącznie koncentracja na obietnicach budowy materialnego dobrobytu. 
Wielu polityków „prawicy” deklaruje werbalny sprzeciw wobec takich zjawisk jak aborcja, ale jednocześnie mówią oni otwarcie, że nic w sprawie aborcji nie robią i nie zamierzają zrobić. Podobną postawę przyjmują redakcje licznych mediów o charakterze prawicowym, a nawet niektóre media katolickie.

Uwaga polityków wszystkich ugrupowań skupia się natomiast na tym, aby atakować swoich przeciwników politycznych, obrzucać ich inwektywami lub „ciętymi ripostami”, które zdobywają kolejne polubienia i wyświetlenia w mediach społecznościowych. Najważniejsze kto wygra kolejne wybory, kto wejdzie do Sejmu, kto zostanie prezydentem i kto co powie w telewizji zyskując tym poparcie sondażowe. Na tym właśnie AD 2025 koncentrują się uwaga i emocje zarówno polityków jak i dużej części polskiego społeczeństwa, zarówno na prawicy jak i lewicy.

Tymczasem Polsce i Polakom konieczna jest przede wszystkim pilna odnowa moralna.

Takiej odnowy nie przeprowadzą politycy żadnego ugrupowania, chociaż mogą w niej pomóc ustanawiając dobre i godziwe prawo. Aby odnowa nastąpiła, konieczne jest przebudzenie sumień Polaków, które poskutkuje osobistym nawróceniem i przemianą życia.

Po czym będziemy mogli poznać, że taka odnowa się dokonała? 

Wyraźnymi wskaźnikami będą skłonność do zawierania małżeństw i dzietność. Gdy odzyskiwaliśmy niepodległość w 1918 roku Polska miała najwyższą dzietność w Europie i przy populacji 27 milionów Polaków rodziło się prawie milion dzieci rocznie. Dzisiaj mamy najgorszą dzietność w Europie, a przy 38 milionach Polaków rodzi się 250 000 dzieci rocznie. Istotnym wyznacznikiem będzie też kwestia czystości i stosunek do wierności małżeńskiej. Czy można np. ufać obietnicom wyborczym polityka, który nie dotrzymał obietnicy złożonej własnej żonie?

Szacunek do życia, otwartość na życie, czystość w życiu osobistym i publicznym, dużo dzieci i wiele małżeństw, które przejmą na siebie osobistą odpowiedzialność za wychowanie swoich dzieci – oto zwiastuny dokonującej się odnowy moralnej.

To wszystko stało się po 1877 roku, kiedy naród polski masowo odpowiedział na wezwanie Matki Bożej i podjął trud odnowy.
To samo może stać się również dzisiaj, jeśli znów odpowiemy na liczne apele, jakie Królowa Polski wielokrotnie kierowała do Polaków historii.
Dlatego nasza Fundacja organizuje w całym kraju publiczne modlitwy różańcowe oraz kampanie informacyjne, których celem jest przebudzenie sumień i świadomości naszego społeczeństwa. Jeszcze w tym tygodniu będziemy m.in. w Tarnowie, Warszawie, Gdyni, Łodzi, Dębicy, Katowicach, Krakowie, Dynowie i Włocławku. Aktualizowany na bieżąco harmonogram akcji można znaleźć na naszej stronie.

Pomagamy także rodzinom, które się do nas zgłaszają w tematach takich jak wybór szkoły, edukacja domowa, wychowanie oraz wpływ smartfonów na dzieci (prosimy o kontakt e-mailowy lub przyjście na którąś z naszych akcji). W ramach naszej kampanii Ocalone.org niesiemy także pomoc kobietom przymuszanym do aborcji – mamy pod opieką kilkanaście kobiet i ich rodzin, które regularnie wspieramy materialnie oraz pomagamy im w kontakcie z lekarzami, szpitalami, specjalistami itp. Służymy także rozmową i pomocą zaprzyjaźnionych kapłanów. Wszystkie te działania wymagają dużego zaangażowania logistycznego i organizacyjnego, a także stałej i regularnej pomocy naszych darczyńców. Aby je kontynuować w najbliższym czasie potrzebujemy co najmniej 19 000 zł.
Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł lub dowolnej innej kwoty, jaka jest obecnie dla Pana możliwa, aby wesprzeć organizację kolejnych kampanii społecznych służących przebudzeniu moralnemu Polaków oraz pomocy potrzebującym.Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku, 
Mariusz Dzierżawski | Fundacja Pro-Prawo do Życia
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Baner. Prawda o „psiecku” budzi wściekłość. Bardzo dobrze!

Aleksandra Gajek: Prawda o „psiecku” budzi wściekłość. Bardzo dobrze! – PCH24.pl

https://pch24.pl/aleksandra-gajek-prawda-o-psiecku-budzi-wscieklosc-bardzo-dobrze


Dym z zakazanych rac opadł, nieprawomyślne okrzyki ucichły, ale baner nawołujący do zakładania (bądź powiększania) rodzin nadal irytuje. „Kotki i psiecka nie zastąpią ci dziecka” – hasło, które zawisło nad trasą tegorocznego Marszu Niepodległości wzbudziło gorącą dyskusję, którą – nieco upraszczając – można by podzielić na spór tych, którzy widzą potrzebę poważnej debaty o katastrofie demograficznej, z tymi, którzy bardzo starają się nie zrozumieć prostego przekazu. Tymczasem ten, choć nieco ironiczny, jest niezwykle prawdziwy – i wbrew pozorom wskazuje na kluczowe przyczyny pikującej dzietności.

Przyciągający uwagę baner idealnie wpisał się w nasiloną od pewnego czasu dyskusję o tym, że mamy w Polsce poważny problem z demografią. Zbiegł się także z publikacją nowych danych GUS, podsumowujących dzietność w pierwszych trzech kwartałach 2025 roku. W tej kwestii nie ma niestety zaskoczenia.

W okresie od stycznia do września tego roku GUS odnotował ok. 181 tys. urodzeń́ żywych, czyli o ok. 11 tys. mniej niż w tym samym okresie 2024 roku. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, to w 2025 roku liczba urodzeń w Polsce spadnie poniżej 245 tys.; dla porównania: w ubiegłym roku urodziło się blisko 282 tys. dzieci. To znaczący ubytek, a trend spadkowy trwa, z niewielkimi odstępstwami, już od ponad 30 lat.

I wydawałoby się, że to, w jak katastrofalnym położeniu się znaleźliśmy, jest już jasne dla każdego, a na pewno powinno być jasne dla osób, które mają tak ogromny wpływ na opinię publiczną jak politycy czy dziennikarze. Tymczasem po tym, jak słynny już baner o psieckach stał się głośny w mediach, okazało się, że niewiedza (choć czy na pewno to tylko niewiedza?) w tej kwestii jest całkiem powszechna.

„Psiecko” oburza

Pozytywnie o pro-dzietnościowym haśle wyraził się w mediach społecznościowych Krzysztof Bosak.

Na Marszu Niepodległości nie brakuje trafnego przekazu. Bez młodego pokolenia nie ma przyszłości, a rodzina to fundament silnego narodu – napisał marszałek na portalu X, załączając zdjęcie banneru.

I choć to jeden z niewielu popierających ten przekaz komentarzy, to dyskusja po stornie przeciwnej trwa do tej pory.

Już pod wpisem marszałka swoje zdanie zamieściły posłanki Katarzyna Kotula czy Anna Maria Żukowska. Do hasła odniosła się także lewicowa aktywistka Maja Staśko, zaznaczając, że baner „obśmiewał kobiety”, a jego autorzy traktują je jedynie jako narzędzie polityczne. Działacz Lewicy Łukasz Litewka na swoich mediach społecznościowych przerobił nawet transparent, zmieniając hasło na „Kotki i psiecka nic nie mają do dziecka”. Jego zdaniem baner „drwił z ludzi posiadających zwierzęta, a same czworonogi uznał, za jedną z przyczyn tego, że Polki nie chcą mieć dzieci” [pisownia oryginalna].

Tematem zajęła się także dziennikarka Polsatu Agnieszka Gozdyra, a Tomasz Terlikowski baner potraktował jako punkt wyjścia w rozmowie z Kazimierą Szczuką.

Wnioski? Wszędzie podobne.

Hasło o psieckach to drwiny z kobiet, w ten sposób nie poprawimy dzietności, a badania wskazują, że w gospodarstwach domowych z dziećmi jest więcej zwierząt, niż w tych bez dzieci. Do poprawy dzietności zaś potrzebne są nam przede wszystkim prawa kobiet – oczywiście na czele z aborcją.

Tymczasem banner w nieco humorystycznej formie, słusznie jednak zwraca uwagę na kluczowe w procesie spadającej dzietności zjawiska: indywidualizm, wdrukowany nam przez współczesną kulturę pęd do rozwoju osobistego, ucieczkę przed odpowiedzialnością i niechęć do zobowiązań.

I choć psy ani koty nie są w żaden sposób winne spadającej dzietności, to ich posiadanie i traktowanie jako swoich dzieci bywa sposobem na kompensację instynktu rodzicielskiego dla osób, które – często z przyczyn ideologicznych – unikają potomstwa.

W Polsce trend „psich mamuś” nie jest jeszcze tak rozpowszechniony (choć jest już zauważalny), ale dane choćby z USA pokazują, że nie należy go bagatelizować. W Stanach decyzję o zastąpieniu dziecka zwierzęciem podejmuje aż 7 na 10 dorosłych z pokolenia Z (czyli urodzonych po 1995 roku). Niewiele lepiej jest też w pokoleniu wcześniejszym, bo wśród tzw. milenialsów (to urodzeni między 1980 a 1995 rokiem) pupila zamiast dziecka wybiera 58% badanych.

Pies czy kot stają się wygodniejszym substytutem prawdziwej relacji rodzicielskiej dla osób, które wciąż odczuwają instynkt rodzicielski, ale chcą uniknąć obciążenia związanego z posiadaniem dzieci. W świecie, gdzie kultura ukazuje dzieci jako trud, uciążliwość i nadmierną odpowiedzialność, do tego zamykającą nam możliwości samorealizacji, dobrym wyjściem z sytuacji staje się „adopcja” psa czy kota. Zwierzęta wywołują bowiem podobną reakcję na poziomie biologicznym, opieka nad nimi może więc przynosić podobną satysfakcję, co opieka nad dzieckiem. Jednocześnie są po prostu mniej wymagające. Nie ograniczają swobody życiowej właścicieli w takim stopniu, w jakim robi to dziecko. Do tego ukochany kotek ani piesek nigdy nie wejdą w okres buntu dwulatka czy nastolatka i nie pokłócą się z rodzeństwem o spadek.

Baner z Marszu Niepodległości pokazał więc prawdę – jednak najwyraźniej taką, która bardzo kole w oczy część polskiej klasy politycznej i komentariatu.

„Nie stać nas na dzieci”?

W debacie o demografii niestety zbyt często nadmierną wagę przywiązuje się do kwestii gospodarczych, jako przyczyny niskiej dzietności wskazując niedostępność mieszkań, niskie płace, popularność tzw. umów śmieciowych itp. Takie postrzeganie problemu jest w pewien sposób wygodne. Wygodne dla nas samych – bo przyczyny materialne są rozsądnym i właściwie trudnym do podważenia uzasadnieniem, czemu nie decydujemy się na dzieci. Wygodnym także dla polityków – bo sprowadzenie problemu do tego poziomu pozwala na proponowanie co prawda mało skutecznych, ale chwytliwych rozwiązań, które mogą spodobać się wyborcom.

Tymczasem finanse i logistyka związana z posiadaniem dzieci mogą stanowić ważne aspekty – ale dla ludzi, którzy już myślą o założeniu rodziny.

Współcześnie problem dzietności sięga znacznie głębiej. Zanim bowiem przychodzi czas na decyzję o dziecku, istotne są dwa inne czynniki: możliwość wejścia w związek i podstawy kulturowe zachęcające lub zniechęcające do zakładania rodzin. To czynniki o tyle kluczowe, że bez nich nigdy nie dojdziemy nawet do etapu, na którym młodzi ludzie mogliby rozważać, czy urodzenie dziecka byłoby w ich aktualnym położeniu życiowym dobrą decyzją.

W raporcie CBOS z 2010 roku badacze wskazują, że zależność między sytuacją finansową a postawami prokreacyjnymi jest złożona. Sytuacja materialna nie stanowi bynajmniej decydującego czynnika, jeśli chodzi o przyczyny bezdzietności. Decyzja o zostaniu rodzicem w znacznie większej mierze ma swoje źródło w „fundamentalnych wartościach” respondentów, a co więcej – sytuacja ekonomiczna właściwie nie wpływa na postawy osób bezdzietnych, a jedynie może oddziaływać na decyzję o posiadaniu większej liczby potomstwa.

Czynniki kulturowe i społeczne mają natomiast szczególnie duże znaczenie w przypadku osób deklarujących bezdzietność z wyboru. Za taką decyzją stoją często nasze wyobrażenia ciąży, macierzyństwie i wychowaniu dziecka, obawy kobiet o utratę atrakcyjności czy zdrowia, ale także o utratę niezależności i możliwości dalszego prowadzenia dotychczasowego stylu życia czy rozwijania kariery.

Psiecko jest tu oczywiście pewnym symbolem (który nota bene nie wziął się znikąd, bo to określenie wprowadziła do powszechnej świadomości m.in. sama Gazeta Wyborcza dzięki poruszaniu tematu „rodzin międzygatunkowych”). Teraz jednak, gdy określenie „psiecko” spopularyzowało się na tyle, że staje się pewną figurą reprezentującą właśnie dobrowolną bezdzietność i wszelkie związane z nią motywacje, wybucha oburzenie, że to „wyśmiewanie kobiet” i traktowanie ich jedynie w kategorii politycznego narzędzia.

Wręcz przeciwnie! To dostrzeżenie ważnej dla samych kobiet grupy motywacji, których politycy często nie dostrzegają, bo łatwiej jest im skupić się na budowie żłobków i przedszkoli albo przyznawaniu kolejnych zachęt ekonomicznych.

Psiecko to symbol współczesnej kultury odciągania kobiet od macierzyństwa. Bo na rzeczonym banerze, oprócz widocznego na pierwszy rzut oka psa w dziecięcym wózku, są i inne ważne znaki. 

Symbolu pioruna na policzku pchającej wózek kobiety nie trzeba nikomu tłumaczyć – wystarczy przywołać w pamięci Strajk kobiet sprzed 5 lat. To znak ideologii feminizmu, ruchów proaborcyjnych i wynoszenia na piedestał praw kobiet. I tak, promowanie wizerunku kobiety silnej, niezależnej, decydującej o własnym życiu wyłącznie samodzielnie wpływa na upowszechnianie postawy bezdzietności z wyboru. Podobnie jak straszenie kobiet niebezpieczeństwami i uciążliwościami ciąży, porodu i macierzyństwa, w czym celują aktualnie mainstreamowe media.

Czy więc można zrozumieć kontrowersyjny baner jako wyraz czego innego niż seksizmu, wyśmiewania kobiet i maczystowskiego podejścia do problemu demografii? Owszem, a właściwie próba umieszczania go na siłę właśnie w takich kategoriach świadczy chyba tylko o jednym: twórcy baneru poruszyli pewną istotną prawdę, której wielu komentatorów (nie bez przyczyny głównie tych z umownej lewej strony) bardzo się boi, próbuje więc zakrzyczeć ją tymi samymi co zwykle argumentami.

Dzietność a prawa kobiet

Sugestia, że za niską dzietność odpowiedzialność mogą w jakimś stopniu ponosić kobiety, które decydują się na bezdzietność z wyboru, poruszyła chyba najwięcej czułych strun u komentatorów.

Czy wszyscy mężczyźni biorący dziś udział w marszu, spełnili swój prodemograficzny obowiązek? Dlaczego oni nie są rozliczani z ilości posiadanych dzieci? – pyta na X minister Katarzyna Kotula.

Cóż, Pani minister, być może to dlatego, że od lat przekonujecie, że decyzja o urodzeniu dziecka to wyłączny wybór kobiety, a mężczyźni nie mają w tej kwestii prawa głosu…?

Podobne zarzuty wobec baneru z psieckiem stawia zresztą redaktor Tomasz Terlikowski.

Akurat ten, z bardzo wielu powodów, tweet mi się nie podoba. (…) Po pierwsze dlatego, że (…) to jest tweet, który całą odpowiedzialność za posiadanie dzieci lub nie składa na kobiety. Na tym obrazku nie ma mężczyzny. Tak się składa, że w naszym gatunku, tak jak u wszystkich ssaków, żeby było dziecko, potrzebny jest mężczyzna i kobieta. (…) Tutaj jest zestygmatyzowana tylko kobieta – tłumaczy Terlikowski we wspomnianej rozmowie z Kazimierą Szczuką, krytyczką literacką i działaczką feministyczną.

Co ciekawe, badania prowadzone w Polsce wykazują, że w przypadku naszego kraju to rzeczywiście kobiety mają decydujący wpływ na strategie reprodukcyjne w związkach, niekiedy nawet przekonując do bezdzietności mężczyzn, którzy początkowo skłaniali się raczej ku posiadaniu potomstwa.

W dyskusji wznieconej przez kontrowersyjny baner dominują jednak takie właśnie reakcje komentatorów oburzonych, że o brak dzieci obwiniamy kobiety, a nie mężczyzn – zwłaszcza tych maszerujących w Marszu Niepodległości.

Jak na dłoni widać, że wzburzonej dziś liberalnej stronie komentariatu bardzo zależałoby, aby zamknąć dyskusję o przyczynach dzietności w racjonalnych ramach, oferujących uzasadnienia z zakresu ekonomii, mieszkalnictwa, a także praw kobiet, zwłaszcza zaś praw reprodukcyjnych. Wyjście poza tę strefę ujawnia bowiem prawdziwe przyczyny i jest aktem oskarżenia wobec tychże środowisk i mediów, manipulacyjnie formatujących kobiety na postępową, antynatalistyczną modłę.

Czy więc aby na pewno reakcja polityków, działaczy i dziennikarzy to rzeczywiście troska o katastrofalną sytuację demograficzną Polski, czy może raczej próba realizacji interesu swoich ideologiczno-politycznych środowisk? Czy nawet tak kluczową dla przetrwania Polski kwestią muszą rządzić bieżące podziały i wojenki plemienne?

W tej wojnie przegranymi będziemy wszyscy, niezależnie od politycznych afiliacji. Sądząc jednak po wściekłej reakcji na „psiecka” i obrazoburczy baner wydaje się, że w imię ideologii lewica jest gotowa nawet ostatnia zgasić światło.

Aleksandra Gajek