Walka o OGIEŃ. Kupić węgiel. Sprzedaż węgla na stronie PGG odbywa się obecnie we wtorki i czwartki o godz. 16.

Walka o OGIEŃ. Kupić węgiel na stronie PGG. Sprzedaż węgla na stronie PGG odbywa się obecnie we wtorki i czwartki o godz. 16.

Chcieliśmy kupić węgiel na stronie PGG. Tak wygląda walka o surowiec na zimę

Tomasz Mateusiak https://wiadomosci.onet.pl/krakow/chcielismy-kupic-wegiel-na-stronie-pgg-tak-wyglada-walka-o-surowiec-na-zime/hl7ttg0

Próbowałem kupić tani węgiel na stronie internetowej Polskiej Grupy Górniczej. Efekt? Mizerny! Odszedłem z kwitkiem, bo gdy tylko nastała godzina sprzedaży, strona się zawiesiła. Czy więc zakup opału w tym miejscu dalej jest misją niemożliwą? Okazuje się, że nie. Po tym, jak PGG (kilka tygodni temu) wprowadziła w sprzedaży internetowej zmiany, do redakcji Onetu docierają relacje osób, które kupiły węgiel nawet przez 2-3 dni pod rząd. — Najpierw zdobyłem go dla siebie, a później, zachęcony sukcesem, kupiłem dla ciotki — mówi Mateusz, mieszkaniec Podhala.

  • W czwartek 29 września próbowaliśmy kupić węgiel na stronie internetowej PGG. Minutę po godz. 16 strona zawiesiła się jednak i ponownie wyświetliła, gdy do kupienia nie została już nawet tona węgla
  • Z taką samą sytuacją każdego dnia spotykają się tysiące Polaków
  • Coraz więcej osób twierdzi jednak, że węgiel na stronie Polskiej Grupy Górniczej udało im się kupić. Niektórym udaje się to nawet kilka dni z rzędu
  • Zakup węgla mają ułatwić dwie zmiany wprowadzone na stronie PGG: lista Kwalifikowanych Dostawców Węgla oraz to, że po dodaniu węgla do koszyka zakupów możemy dokończyć transakcję do godziny 23.59 w tym samym dniu; wcześniej, jeśli np. strona się zawiesiła podczas wpisywania danych lub dokonywania płatności, węgiel znikał z koszyka

O problemach zwykłych Kowalskich z zakupem węgla piszemy na Onecie od wiosny. To nasza redakcja była jedną z pierwszych, które zauważyły rosnące dzień po dniu ceny węgla, czy ogromną frustrację ludzi, którzy tygodniami spędzali długie godziny na stronie internetowej PGG, gdzie upolować można tani (w porównaniu z cenami w składach) węgiel.

To nigdy nie było jednak proste. Choć węglowy gigant przekonuje, że od początku 2022 r. sprzedał już gospodarstwom domowym (poprzez swoją stronę internetową) ponad 1 mln ton węgla, to jednak większość osób, które próbują dokonać tam zakupu, nie może dokończyć transakcji. Węgiel na stronie sprzedawany jest tylko w określone dni i o określonej godzinie. To sprawia, że wówczas rzucają” się na niego wszyscy i najczęściej jest tak, że cały asortyment sklepu wyczerpuje się w ciągu 2-3 minut.

Kupić jest łatwiej?

Temat węglowy śledzę od początku. W połowie wakacji uznałem, że przez stronę internetową opału nie kupię. Znalazłem więc inny sposób na zaopatrzenie się na zimę i zamówiłem węgiel bezpośrednio w kopalni. Napisałem też specjalny poradnik na temat tego, jak to zrobić.

W ostatnim czasie coraz częściej do naszej redakcji docierają jednak sygnały od czytelników, którzy twierdzą, że na stronie PGG coś się zmieniło i teraz węgiel można zdobyć łatwiej.

— Oczywiście dalej nie jest to bułka z masłem, ale jeśli ma się szybki internet i troszkę cierpliwości, to ten zakup jest faktycznie możliwy — mówi Mateusz, mieszkaniec Podhala, który w ostatnich dniach węgiel na stronie PGG kupił aż dwa razy. — Najpierw kupiłem węgiel (trzy tony) do domu, w którym mieszkam z rodzicami, a później zachęcony sukcesem szukałem węgla dla ciotki. Aż skakałem do góry z radości, gdy po czterech dniach udało mi się kupić trzy tony także dla niej — dodaje i na potwierdzenie swych słów wysyła zrzut ekranu ze strony sklepu.

Kolejne osoby, którym ostatnio udał się zakup, twierdzą, że w działaniu sklepu PGG nastąpiły dwie zasadnicze zmiany, które ułatwiają klientom życie.

— Pierwszą z nich jest to, że Polska Grupa Górnicza stworzyła listę Kwalifikowanych Dostawców Węgla (KWD). Dzięki temu można teraz zamówić węgiel na stronie, ale odebrać go w położonym bliżej miejsca zamieszkania składzie opału — mówi Damian z Wielunia (woj. łódzkie). — To sprawiło, że pewnie wrzucają tego węgla więcej na sklep, bo później nie mają problemu takiego, że korkuje im się plac przed kopalnią, gdzie do tej pory wszyscy odbierali zakupy.

Jeszcze istotniejsza była jednak zmiana odnośnie samego koszyka zakupowego.

Jak tłumaczy mężczyzna, chodzi o to, że od pewnego czasu już samo dodanie węgla do koszyka gwarantuje sukces, czyli to, że w ostatecznym rozrachunku go kupimy. Wcześniej było tak, że po dodaniu węgla do koszyka strona mogła nam się jeszcze zawiesić podczas wpisywania danych czy w ostatnim kroku: płatności kartą. Węgiel wówczas znikał i “przejmował go” kolejny klient.

Teraz, jak informuje PGG, dodanie węgla do koszyka oznacza, że go kupimy, bo transakcję można wówczas zawiesić i dokończyć do godziny 23.59 w tym samym dniu. Odłożenie dokończenia transakcji w czasie o parę godzin sprawia, że serwery sklepu nie są już tak obciążone i strona nie zawiesza się przy kolejnych krokach.

Tak to działa. Krok po kroku…

By sprawdzić, czy zakup węgla na stronie PGG faktycznie jest teraz łatwiejszy, w czwartek 29 września sam spróbowałem dokonać transakcji. Niestety, węgla nie kupiłem. Minutę po godz. 16 — czyli wtedy, gdy węgiel pojawił się w sprzedaży — strona PGG zawiesiła się.

Gdy ponownie udało mi się na nią zalogować, węgiel był już niedostępny.

Sprzedaż węgla na stronie PGG odbywa się obecnie we wtorki i czwartki o godz. 16. W czwartek 29 września weszliśmy na stronę już 20 minut przed tym, gdy na e-półkę powinien zostać dołożony nowy węgiel. O godz. 15.38 strona załadowała nam się całkiem sprawnie

Chwilę później napotkaliśmy jednak na pierwszy problem. Strona po raz pierwszy zawiesiła się bowiem gdy chcieliśmy się zalogować na konto klienta. Bez tego zakup jest niemożliwy

Jak zniszczono polskie górnictwo, czyli węglowe kłamstwo 30-lecia

… czyli jak niszczono górnictwo węgla kamiennego na Śląsku

Wojciech Błasiak https://pnp24.pl/jak-zniszczono-polskie-gornictwo

Sedno

Jednym z największych publicznych kłamstw III Rzeczpospolitej, a z pewnością największym kłamstwem dotyczącym Śląska, było i jest twierdzenie o nierentowności wydobycia węgla kamiennego i konieczności zamykania śląskich kopalń. To kłamstwo, stale obecne przez 30 już lat w przestrzeni publicznej, było i jest legitymizacją celowego i zaplanowanego niszczenie śląskiego górnictwa węgla kamiennego.

W latach 1989-2004 śląskie górnictwo węgla kamiennego było bowiem celowo niszczone ekonomicznie i technicznie. To celowe niszczenie, realizowane oficjalną polityką kolejnych rządów, dokonywało się w ramach polityki tzw. restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego. Jego publicznie deklarowanym celem miało być dostosowanie górnictwa do warunków gospodarki rynkowej. Rzeczywistym zaś celem było zniszczenie ekonomiczne i techniczne zdolności wydobywczych górnictwa, tak aby Polska z wielkiego światowego eksportera węgla, stała się jego importerem netto. Faktycznym, a ukrywanym, celem było bowiem wyeliminowanie Polski jako wielkiego eksportera węgla kamiennego z rynków światowych. W interesie głównych konkurentów polskiego węgla czyli przede wszystkim USA, Australii, Kanady i RPA.

Efektem planu Balcerowicza był w latach 1990-1991 spadek produkcji przemysłowej o 33,6%. Była to klęska ekonomiczna porównywalna jedynie z największym w historii kapitalizmu Wielkim Kryzysem lat 1929-1933 w okresie II Rzeczpospolitej.

Był to program restrukturyzacji opracowany przez Bank Światowy, a realizowany przez kolejne polskie rządy, zarówno postsolidarnościowe, jak i postkomunistyczne, w latach 1989 – 2004. W rezultacie tej niszczącej restrukturyzacji Polska, z wielkiego światowego eksportera węgla kamiennego na poziomie ponad 30 mln ton w 1990 roku, stała się ostatecznie od 2008 roku jego importerem netto na poziomie ponad 10 mln ton.

Spirala zadłużania górnictwa

Rozpad imperium radzieckiego w latach 1989–1991 oraz ostateczne załamanie się gospodarki Polski Ludowej w latach 1988-1991, otworzyło proces szokowej transformacji polskiej gospodarki i samego górnictwa węglowego.

Z dniem 1 stycznia 1990 roku rozpoczęła się realizacja szokowej transformacji gospodarczej w wersji tzw. planu Balcerowicza. Szokiem było nade wszystko uwolnienie spod dotychczasowej kontroli rządowej cen prawie wszystkich produktów i usług. Spowodowało to natychmiastowy wybuch hiperinflacji. Metodą zwalczania tej hiperinflacji korekcyjnej stało się duszenie popytu rynkowego. Balcerowicz zwalczał wywołaną przez siebie uwolnieniem cen hiperinflację korekcyjną, dusząc realny popyt. Redukowano więc drastycznie popyt wewnętrzny pod pretekstem walki z hiperinflacją, a drastyczna redukcja popytu wewnętrznego oznaczała drastyczną redukcję możliwości zbytu rodzimej produkcji, której 85% wchłaniał rynek wewnętrzny.

Efektem planu Balcerowicza był w latach 1990-1991 spadek produkcji przemysłowej o 33,6%. Była to klęska ekonomiczna porównywalna jedynie z największym w historii kapitalizmu Wielkim Kryzysem lat 1929-1933 w okresie II Rzeczpospolitej.

W planie Balcerowicza górnictwo węgla kamiennego miało odegrać rolę tzw. „kotwicy inflacji”, dzięki temu, że z dniem 1 stycznia 1990 roku utrzymano urzędowe ceny węgla, a uwolniono prawie wszystkie pozostałe. Administracyjnie stała i niska cena węgla kamiennego miała być gwarantem ograniczania inflacji. Był to oczywisty nonsens ekonomiczny, gdyż w żaden istotny sposób niska cena węgla nie gwarantowała “kotwiczenia” hiperinflacji.

W ten sposób wyłączono wszakże górnictwo z urynkowienia gospodarki i uruchomiono zasadniczą dla jego ekonomicznej destrukcji spiralę zadłużania finansowego. Narzucone ceny urzędowe poniżej kosztów wydobycia uczyniły wydobycie węgla kamiennego nierentownym finansowo już na starcie, mimo obiektywnej wysokiej rentowności ekonomicznej. I tak w całym 1990 roku średni koszt wydobycia 1 tony węgla wynosił według ówczesnego kursu dolara 20 USD, a średnia cena węgla eksportowanego z Polski 50 USD. Kopalnie zaś zostały zmuszone do sprzedawania węgla po średniej cenie 12 USD. Ponieważ eksport był bardzo opłacalny, to rząd polski wprowadził 80 procentowy podatek eksportowy.

O wysokiej opłacalności wydobycia węgla kamiennego świadczy podstawowe kryterium porównawcze jakim jest cena parytetowa, czyli potencjalna cena węgla importowanego do Polski, jaką musieli by płacić krajowi odbiorcy, gdyby zdecydowano się zaprzestać własnego wydobycia. W 1991 roku najtańszy węgiel energetyczny z importu musiałby kosztować już w porcie polskim przed wyładunkiem od 42 do 52 dolarów za tonę, jak szacowali eksperci ekonomiczni firmy eksportowej węgla „Węglokoks”, przy ówczesnej średniej cenie węgla krajowego na poziomie nieco ponad 25 dolarów za tonę, a kosztach wydobycia 28,5 dolarów, zaś średniej cenie węgla eksportowanego z Polski na poziomie około 49 dolarów za tonę. W centrum kraju, w zależności od jakości i kierunku importu, a także po doliczeniu podatków, ta cena parytetowa wynosiłaby od 61,9 do 71,9 dolara za tonę.

W 1990 roku uruchomiono proces spiralnego zadłużania kopalń, aż po stan katastrofy finansowej całego górnictwa od połowy lat 90. Polityka sterowania cenami zbytu węgla poniżej kosztów ich wydobycia doprowadziła do sytuacji, gdy obiektywnie wysoce rentowny ekonomicznie sektor węgla kamiennego stał się nierentowny finansowo, stale powiększając wielkie zadłużenie. Ruszyła bowiem „kula śnieżna” zadłużenia górnictwa; od 4,5 bln starych zł w 1990 roku, przez 7 bln w 1991, 23 bln w 1992, po 13 mld nowych zł w 1998 i ponad 23 mld zł w 2002 roku.

Mechanizm sterowania przez kolejne rządy cenami węgla poniżej kosztów jego wydobycia utrzymano bowiem po 1990 roku. Po zniesieniu cen administracyjnych wprowadzono ceny kontrolowane przez podległe Ministerstwu Finansów Izby Skarbowe. Następnie zaś ceny zbytu węgla dla potrzeb zawodowej energetyki były określane przez faktyczny dyktat monopolistyczny państwowego sektora energetycznego, a faktycznie ustalane przez Ministerstwo Gospodarki. Dla przykładu; w 1997 roku ustalono cenę 32 USD za tonę węgla energetycznego, mimo iż węgiel importowany musiałby kosztować minimum 35 USD, a i tak w ciągu roku zmuszono spółki węglowe do sprzedaży węgla po 27 USD. Równocześnie limitowano i ograniczano administracyjnie eksport węgla, mimo iż aż do 1997 roku był on pod nawet pod ówczesnym względem finansowym opłacalny, a okresowo wysoce opłacalny.

Wszystko to działo się w sytuacji polityki Narodowego Banku Polskiego podwyższania wartości złotego w stosunku do walut krajów centralnych czyli aprecjacji złotego. I dlatego spadała opłacalność eksportu węgla. Z szacunków ekspertów Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej wynikało, że gdyby nie restrykcyjna polityka finansowa kolejnych rządów branża ta byłaby rentowna i generowała nie wielkie straty lecz wielkie zyski. Szacowali oni, że jeden tylko czynnik restrykcyjny czyli kształtowanie cen węgla kamiennego poniżej poziomu inflacji w latach 1990-1997, spowodowało straty dla górnictwa w wysokości 268 bilionów starych złotych ( 26 mld 817,6 mln zł).

Jeśli odejmiemy od tego sumy przeznaczone na dotacje dla kopalń oraz wszelkiego typu umorzenia zobowiązań wobec górnictwa w wysokości 68 bln starych zł ( 6 780 mln zł ), to górnictwo powinno było przynieść ponad 200 bln starych zł zysku brutto (20 037,6 mln zł), tj. ponad 20 mld zł, a zysku netto 17 mld 715, 6 ml zł.

Zadłużenie finansowe jako uzasadnienie fizycznej likwidacji i kopalń

Tworzona celowo spirala zadłużenia finansowego kopalń, stała się podstawą uzasadniania ich nierentowności ekonomicznej oraz konieczności likwidacji i zamykania kopalń. Ponieważ przyczyny zadłużenia finansowego kopalń były ukrywane przed opinią publiczną, łatwo było utożsamić to zadłużenie z ekonomiczną nierentownością. W okresie lat 1989 – 2004 polska opinia publiczna podlegała systematycznej manipulacji głównych mediów masowych, stale informujących o nierentowności wydobycia węgla, jego nadmiaru oraz narastających z winy górnictwa gigantycznych długów pokrywanych z budżetu państwa przez podatników.

Pod oficjalnymi hasłami likwidacji „trwale” nierentownych kopalń prowadzono faktyczną likwidację istniejącego fizycznego dostępu do złóż węgla. Prowadziło to do w istocie rabunkowej metody likwidacji kopalń mogących nadal prowadzić eksploatację i bezpowrotnej straty milionów ton zainwestowanego już do wydobycia węgla w zamykanych, a ściślej likwidowanych fizycznie i technicznie kopalniach oraz poszczególnych oddziałach wydobywczych.

Istotą tego „ograniczanie wydobycia” było bowiem fizyczne likwidowanie dostępu do złóż poprzez fizyczno-techniczną likwidację kopalń, zamulanie i zasypywanie już udostępnionych złóż, chodników i wyrobisk, aż po zasypywanie i wysadzanie materiałami wybuchowymi szybów wydobywczych. Była to celowa polityka trwałej likwidacji mocy wydobywczych polskiego górnictwa poprzez fizyczną likwidację zainwestowanej infrastruktury wydobycia. Przypominało to fizyczne niszczenie narzędzi tkaczy indyjskich przez Anglików w XVIII wieku dla wzmocnienia eksportowej konkurencyjności angielskiego przemysłu bawełnianego.

Dodam, iż jako ówczesny wydawca subregionalnego tygodnika wspierającego wysiłki na rzecz utrzymania tej kopalni, wykorzystałem swoje prywatne znajomości z jednym z ówczesnych wiceministrów w rządzie Jerzego Buzka, przedstawiając mu faktyczne dane o sytuacji. Po dwóch tygodniach otrzymałem od niego odpowiedź: „Wskażcie inną kopalnię do zamknięcia, to uratujecie …”.

I tak dla przykładu w Dąbrowie Górniczej zlikwidowano w 1993 roku rentowną ekonomicznie, chodź zadłużoną finansowo kopalnię „Paryż”, zamulając pyłami z pobliskiej elektrowni „Łagisza” zainwestowane i przygotowane dopiero do eksploatacji najgrubsze w Europie złoże „Reden” o 24 m grubości pokładu oraz zasypując i niszcząc 2 szyby wydobywcze. W pobliskim Sosnowcu w ten sam sposób zlikwidowano w 1999 roku rentowną ekonomicznie kopalnię „Niwka – Modrzejów”, również zamulając i zasypując przygotowane do wydobycia złoże. Na kopalnię tę zaś przerzucono wcześniej ze złamaniem prawa długi Katowickiego Holdingu Węglowego, czyniąc ją finansowo nierentowną.

Wszystko to działo się w sytuacji, gdy można przy tym było przeprowadzić okresowe ograniczanie wydobycia w zupełnie inny sposób, analogiczny do zamykanych przez zatapianie kopalń angielskich i walijskich, czy też polskich w latach 30. XX wieku, umożliwiający ponowną eksploatację w sytuacji polepszenia koniunktury. Ale tu chodziło o trwałą likwidację zdolności wydobywczych.

Likwidacja kopalń, zamulanie i zasypywanie udostępnionych złóż, chodników i wyrobisk, zasypywanie i wysadzanie materiałami wybuchowymi szybów wydobywczych – to była celowa polityka trwałej likwidacji mocy wydobywczych polskiego górnictwa.

Wojciech Błasiak

Rozstrzygający “plan Karbownika-Steinhoffa”

Najbardziej drastycznym i wyniszczającym programem likwidacyjnej restrukturyzacji górnictwa węglowego był tzw. program Andrzeja Karbownika i Janusza Steinhoffa, okresu rządów Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności rządu Jerzego Buzka w latach 1997-2001.

W ramach tego planu zlikwidowano ostatecznie 24 kopalnie węgla i zmniejszono wydobycie o 32 mln ton. Z górnictwa odeszło łącznie blisko 100 tys. pracowników, w tym około 37 tys. zwolniło się w zamian za odprawy w wysokości 44 tys. zł w 1998 roku i 50 tys. zł w 1999 roku. Były to pieniądze pochodzące ze specjalnej pożyczki w wysokości 600 mln dolarów, udzielonej polskiemu rządowi przez Bank Światowy. Odprawy te otrzymywali odchodzący górnicy w zamian za zgodę na zakaz ponownego zatrudnienia w górnictwie węglowym. Zakaz został zniesiony w 2006 roku z powodu drastycznego braku wykwalifikowanej siły roboczej w kopalniach, a górnicy którzy otrzymali odprawy mogli powrócić ponownie do pracy w górnictwie.

Mimo tego, zadłużenie górnictwa wzrosło między 1997 a 2001 rokiem blisko dwukrotnie, osiągając na koniec 2000 roku 22,9 mld zł. Była to kompletna porażka “planu Karbownika – Steinhoffa”, gdyż w planie tym w 1998 roku zakładano redukcję zadłużenia górnictwa i osiągnięcie jego rentowności operacyjnej od 2000 roku.

Trwała likwidacja eksportu węgla jako rzeczywisty cel restrukturyzacji górnictwa

Rzeczywistym a ukrywanym celem restrukturyzacji górnictwa węgla, była likwidacja polskiego eksportu węgla. Był to cel realizowany przez Bank Światowy, zgodnie z opracowanym na jego zlecenie planem restrukturyzacji ze stycznia 1991 roku. I dlatego jeszcze w 1986 roku Bank Światowy zalecił Polsce całkowite zlikwidowanie eksportu węgla, mimo że w ówczesnej gospodarce PRL-u nie było jakichkolwiek porównawczych analiz ekonomicznych.

Chodziło o przejęcie tradycyjnych polskich rynków zbytu, w tym nade wszystko w Europie, gdzie polski węgiel był konkurencyjny ze względu na rentę transportową. Gra szła o ówczesne 1 do 1,5 mld USD rocznie uzyskiwanych przez Polskę z eksportu węgla. I już minister przemysłu M. Wilczek w komunistycznym rządzie Rakowskiego jeszcze w 1989 roku zapowiedział całkowitą likwidację eksportu polskiego węgla energetycznego.

Naukowcem, który jako jedyny już w 1990 roku publicznie wysunął i uzasadniał tezę, iż rzeczywistym zamiarem restrukturyzacji nie jest poprawa efektywności ekonomicznej górnictwa, lecz wyeliminowanie Polski jako eksportera węgla z rynków światowych na rzecz zamorskich konkurentów, był doc. dr Gabriel Kraus. Jego analizy, wnioski i opracowania stały się intelektualną podstawą działań merytorycznych i politycznych wymierzonych w realizację rządowych programów

Program restrukturyzacji Banku Światowego śląskiego górnictwa został faktycznie zrealizowany. Od 2008 roku Polska stała się importerem węgla netto. O ile w 1997 roku eksport węgla wynosił 30,6 mln ton, to w 2007 roku spadł już do 12,1 mln ton, a w 2008 wyniósł 8,3 mln ton. Równolegle z powodu braków ilościowych i jakościowych węgla na rynku krajowym stale narastał jego import. W 2004 roku import węgla wynosił 2,4 mln ton, w 2005 osiągnął poziom 3,4 mln, w 2006 zaś 5,2 mln, w 2007 wyniósł 5,8 mln ton, a w 2008 aż 10,1 mln ton. W roku 2008 Polska stała się ostatecznie importerem węgla netto, sprowadzając go głównie z Rosji, ale i Czech oraz Stanów Zjednoczonych. A z reguły był to węgiel droższy od krajowego.

Było to wynikiem stałego ograniczania mocy wydobywczych i spadku wydobycia węgla. I tak o ile w 1997 roku wydobyto jeszcze 132,6 mln ton, to w 2004 wydobyto 99,3 mln, w 2005 już 97,1 mln, w 2006 tylko 94, 4 mln, a w 2007 już tylko 87,4 mln ton.

Program restrukturyzacji Banku Światowego śląskiego górnictwa został faktycznie zrealizowany. Od 2008 roku Polska stała się importerem węgla.

Konsekwencje procesu likwidacyjnej restrukturyzacji

Niespodziewanie dla całego procesu likwidacyjnej restrukturyzacji polskiego górnictwa, w przeciągu zaledwie kilku miesięcy od końca 2003 roku doszło ostatecznie do olbrzymiego skoku światowych cen węgla. W okresie od sierpnia 2003 roku do kwietnia 2004 roku światowe ceny węgla energetycznego wzrosły o 63 proc., odnotowując najwyższy poziom od lat 80. Do 2004 roku, w ciągu 25 miesięcy, ceny węgla wzrosły aż trzykrotnie.

Ówczesny rząd rozpoczął powoli wycofywać się w 2004 roku z planów likwidacji wydobycia i zamykania kopalń, choć jeszcze z początkiem roku negocjował z Bankiem Światowym kolejne setki milionów dolarów pożyczki na odprawy socjalne dla zwalnianych górników. Rozpoczęło się nigdy oficjalnie nieogłoszone rezygnowanie z programu likwidacyjnej restrukturyzacji polskiego górnictwa.

Likwidacyjna restrukturyzacja górnictwa węglowego była działalnością wymierzoną w podstawowe interesy narodowe Polski. Trwała likwidacja zdolności wydobywczych węgla kamiennego na poziomie ponad 50 mln ton rocznie i przekształcenie Polski w importera węgla netto, w sytuacji krajowej elektroenergetyki opartej na spalaniu węgla, była znaczącym ograniczeniem narodowego bezpieczeństwa energetycznego. Likwidacja eksportu węgla na poziomie 30 mln ton rocznie oraz likwidacja możliwości takiego eksportu na poziomie 40 – 50 mln ton rocznie, w sytuacji wielkiego zadłużenia zagranicznego i wysokich kosztów jego obsługi, była niszczeniem ekonomicznego bezpieczeństwa walutowego. Doprowadzenie do kilkuset miliardów złotych strat gospodarczych z powodu ekonomicznego i technicznego niszczenia górnictwa było fundamentalnym naruszeniem narodowych interesów ekonomicznych Polski.

Gdyby nie ten planowy proces, górnictwo węglowe w Polsce okresu 1989 -2004 i lat następnych, byłoby wysoce rentowną i przynoszącą stałe zyski branżą, z kilkudziesięciomiliardową akumulacją finansową. Jak szacował G. Kraus, po niezbędnej racjonalizacji wydobycia i zatrudnienia, zapewniałoby opłacalne wydobycie węgla w tym okresie na poziomie średnio co najmniej około 140 mln ton rocznie i przy spadającym, ze względu na postęp techniczny wydobycia i transportu węgla, średnim zatrudnieniu około 200 tys. pracowników. Przy odejściu od neokolonialnej polityki aprecjacji złotego i jego realnym kursie walutowym, opłacalny eksport węgla mógł osiągać w tym okresie poziom 35 – 40 mln ton rocznie.

Dysponując wielomiliardowymi rezerwami finansowymi rządu 40 – 50 mld zł, górnictwo byłoby też w latach następnych odporne na wahania koniunktury światowej i spadki światowych cen i popytu na węgiel. Miałoby znaczne możliwości okresowego przystosowywania się i produkcyjnego reagowania na wahania koniunktury.


P.S. Muszę ze zdumieniem przyznać się Czytelnikowi, że choć wiem to wszystko już od trzech dziesięcioleci, stale obserwowałem jak to działa i kto w tym uczestniczy, jednak co jakiś czas nie mogę pojąć, jak to było i jest możliwe, aby w województwie śląskim, gdzie jest Uniwersytet Śląski, Politechnika Śląska i Uniwersytet Ekonomiczny, gdzie jest mnóstwo grup i grupek oraz poszczególnych osobników uważających się za elity i autorytety intelektualne, polityczne i moralne, było możliwe bezkarne niszczenie górnictwa w imię obcych interesów, a przy pełnym aplauzie własnym. I że przez 30 lat można było to węglowe kłamstwo utrzymywać w przestrzeni publicznej jako oficjalną prawdę. Rozumiem, choć pojąć nie mogę.

Tekst ten w lutym br. został odrzucony przez redakcję tygodnika “Do Rzeczy” i redakcję tygodnika “Sieci”.

Tak więc nic się w Polsce nie zmieniło od 30 lat i nie zmieni, jeśli to my nie zmienimy ustroju RP i nie wprowadzimy JOW. (Wojciech Błasiak)

Czeski portal opisuje najazdy Polaków po węgiel. “U nich tona kosztuje od 20 do 25 tys. koron, w Czechach płacą ok. 5,5 tys. koron

Czeski portal opisuje najazdy Polaków po węgiel. “W piątek mieliśmy 30 ton węgla, w poniedziałek nic”

https://businessinsider.com.pl/gospodarka/czeski-portal-opisuje-najazdy-polakow-po-wegiel

“U nich tona kosztuje od 20 do 25 tys. koron, w Czechach płacą ok. 5,5 tys. koron za tonę” – tak zakupy węgla przez Polaków w Czechach opisuje portalowi seznamsprawy.cz Jakub Hanuš, pracownik składów węgla firmy Olvan Náchod. Jak czytamy, naszym sąsiadom też już wyczerpują się zapasy.

Polacy w poszukiwaniu węgla zapuścili się już poza granice państwa. Dostrzegli to Czesi, a tamtejszy p

W piątek mieliśmy 30 ton węgla, w poniedziałek po południu nie mieliśmy nic” — mówi Jakub Hanuš, pracownik składów węgla firmy Olvan Náchod.

“U nich tona kosztuje od 20 do 25 tys. koron, w Czechach płacą ok. 5,5 tys. koron za tonę” — tłumaczy w rozmowie z portalem.

Jak czytamy dalej, węgiel schodzi praktycznie na bieżąco, a telefony od Polaków Czesi odbierają od rana do wieczora. “Codziennie przyjeżdża do nas od 50 do 60 polskich aut” — informuje Jakub Hanuš. Dodaje, że niektórzy pokonują 400 km po tańszy surowiec.

Czechom jednak węgiel też się już kończy. Przykładowo firma Žamber ma już puste magazyny, więc musiała wstrzymać sprzedaż węgla — podaje czeski portal. Dodaje, że “w niektórych magazynach zapasy są już tak niskie, że nie sprzedają Polakom i oszczędzają węgiel dla czeskich klientów“.

Rząd obiecywał tani węgiel. Sprawdziliśmy ceny na składach

.

https://www.fakt.pl/pieniadze/ani-sladu-po-tanim-weglu-widzielismy-ceny-na-skladach-niedowierzanie/nyym027

Rząd jeszcze przed wakacjami namawiał Polaków, by wstrzymali się z zakupem opału i zapewniał, że cena węgla będzie taka jak przed rokiem. Minęły trzy miesiące i co się okazuje? Na wielu składach węgla w ogóle nie ma, a tam, gdzie jest, za tonę trzeba zapłacić nawet przeszło 4 tys. zł!

Ceny opału zaczęły rosnąć od wybuchu wojny w Ukrainie. Jednak po wprowadzeniu embarga na rosyjski węgiel wręcz eksplodowały. Właśnie wtedy ze składów zaczęły znikać zapasy – Polacy zaniepokojeni gwałtownymi podwyżkami cen węgla ruszyli na zakupy, chcąc zapewnić sobie opał na zimę.

[filmiki ze składów opału – w oryginale. MD]

Węgiel droższy o 100 proc. Polacy zaczęli robić zapasy

Pracowniczka składu: Co dostawa, to cena wyższa o 1 tys. zł

Kto by jednak chciał kupić węgiel w takiej cenie, musi się nieźle natrudzić. Sprawdziliśmy – na wielu składach w ogóle opału brak!

– Aktualnie nie mamy węgla kamiennego, który jest najbardziej poszukiwany przez klientów. Praktycznie nie ma dostaw z polskich kopalni – mówi “Faktowi” Patrycja Domańska pracownica składu opałowego w Białogardzie (woj. zachodniopomorskie).

[—]

W ramach darmowej pomocy daliśmy Ukrainie 200 tys. ton węgla. [Raczej 431 tys. ton]. Ukraina właśnie nam sprzedaje 100 tys. Rząd PiS dziękuje.

Jarek Adamski https://czyztak.pl/kategoria/gospodarka/ramach-darmowej-pomocy-dalismy-ukrainie-200-tys-ton-wegla-ukraina-wlasnie-nam-sprzedaje-100-tys-rzad-pis-dziekuje/

W Polsce nie ma węgla, Polska sprowadza błoto z węglem z różnych kierunków świata. Jednocześnie wciąż eksportujemy węgiel Polski. Ten z Bogdanki trafia np. do Ukrainy. Przy okazji wielkiego wsparcia dla naszego wschodniego sąsiada, w postaci miliardów Euro, przekazujemy także np. 200 tys. ton węgla w ramach pomocy. [tylko w I półroczu 2022 poszło na Ukrainę 431 tys. ton a nie 220 tys. zob na końcu md]

W sobotę Ukraina przekazała, że sprzeda nam 100 tys. ton węgla.

Ukraina jest gotowa, by rozpatrzeć możliwość wprowadzenia kwot eksportowych węgla do Polski – oświadczył w sobotę ukraiński premier Denys Szmyhal. Chodzi o 100 tys. ton we wrześniu, które teraz są krytycznie potrzebne naszym polskim partnerom – mówił premier Ukrainy.

Mamy wystarczające zapasy węgla, więc możemy pomóc naszym polskim braciom przygotować się do tej zimy – oświadczył w sobotę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

W następstwie wczorajszych uzgodnień z premierem Mateuszem Morawieckim przeprowadziłem naradę na temat wsparcia naszych polskich braci tej jesieni i zimy w kwestii współpracy energetycznej – powiedział Zełenski na opublikowanym w sobotę wieczorem nagraniu.

W pierwszym półroczu 2022 r. z polskich kopalń wyeksportowano i wywieziono do innych krajów Unii Europejskiej 981 tys. ton węgla – wynika z odpowiedzi wiceministra aktywów państwowych Piotra Pyzika na interpelację poselską Joanny Muchy z Polski 2050, do której dotarł „Fakt”.

Z tego 560 tys. ton trafiło do Czech, 220 tys. – na Ukrainę (w ramach pomocy), a 10 tys. ton do Niemiec. Dla porównania, w 2020 r. Polska eksportowała ponad 1,03 mln ton węgla, w zeszłym roku – 2,08 mln ton.

Obecnie nie ma przepisów, które zabraniałyby eksportu i wywozu węgla z Polski. Eksport tego surowca regulują stosowne umowy handlowe, które zostały zawarte przez spółki przed wybuchem wojny na Ukrainie. Należy podkreślić, że zerwanie tych umów naraziłoby poszczególne spółki na kary – mówi wiceminister Pyzik

===================

tylko w I półroczu 2022 poszło na Ukrainę 431 tys. ton a nie 220 tyś jak podał min. Piotr Pyzik. https://twitter.com/Bob_Gedron/status/1569411549445464068

===============

Ukraina sprzeda węgiel wycieńczonej wojną Polsce

Ukraina sprzeda węgiel wycieńczonej wojną Polsce

CzarnaLimuzyna

Rząd premiera Morawieckiego wzorowo wypełnia lockdown energetyczny polegający na zamknięciu dostępu do tradycyjnych źródeł energii. To karkołomne zadanie wymaga dużych wydatków. Chodzi o miliardowe dopłaty w celu redukcji wydobycia węgla do zera w polskich kopalniach, które mają być ostatecznie zlikwidowane. Takie są zobowiązania. Jak powiedział ostatnio Andrzej Duda- rzeczą, która zadecydowała ostatecznie o likwidacji polskiego górnictwa był krzyk. Krzyk z Brukseli i muchy w nosie pana Klausa. Pod takim naciskiem ukorzyliby się nawet najwięksi. Król Jan III Sobieski, obrońcy Termopil nie wytrzymaliby aż takiej presji.

Polacy są niezadowoleni, lecz w swojej błyskotliwej kalkulacji wiedzą, że albo Unia albo Putin, a jeżeli nie Putin to Marsjanie, a w takiej sytuacji zagrożona byłaby demokracja. Demokracja czy węgiel? Wybór jest oczywisty. Sytuację rozumieją też Ukraińcy, którzy zapowiedzieli swoją pomoc ogarniętej wojną Polsce. Gwoli precyzji nie tyle wojną co lockdownem, a to – jak już tłumaczyli wielokrotnie przedstawiciele drugiego najstarszego zawodu na świecie – jest zobowiązaniem najwyższej wagi.

Wspieramy naszych polskich przyjaciół. W imieniu Prezydenta Ukrainy jesteśmy gotowi do otwarcia kontyngentów eksportu węgla do Polski.

100 tys. ton. Dużo czy mało? Optymiści myśleli o przynajmniej kilku milionach. To stare myślenie z czasów, gdy w Polsce rządziły ruskie onuce. 100 tys. ton to przecież aż jedna czwarta z tego co wyjechało z Polski na Ukrainę w pierwszej połowie tego roku.

“Mamy wystarczające zapasy i możemy pomóc naszym braciom przygotować się do tej zimy” – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i wspomniał również o możliwości dostarczenia potrzebnej ilość energii.

Uff… jak dobrze jest mieć przyjaciół. Dzięki temu rząd PiS będzie mógł kontynuować likwidację tej szkodliwej dla klimatu gałęzi przemysłu wydobywczego. Malkontentom zwrócę na koniec uwagę, że bez tego czyli bez Wielkiego Resetu nie uda się  przejść z aktualnej epoki mózgu łupanego do nowej, ale bardzo krótkiej, o roboczej nazwie “lodowcowa”. Nie chodzi tylko o temperaturę, lecz o konieczne zamrożenie wielu rzeczy, ale to już inna historia.

DROGO, Polacy bez węgla, a eksport trwa w najlepsze[… raczej NAJGORSZE. md] . Najczęstsze kierunki wywozu opału to Ukraina, Niemcy i Czechy.

Nieudolność PiS jest widoczna na każdym kroku. Wprowadzenie zupełnie nieprzemyślanego embarga na rosyjskie paliwa kopalniane doprowadziło do wielkiego kryzysu węglowego. Gdy w składach brakuje węgla Polacy stacją pod kopalniami w gigantycznych kolejkach eksport surowca, kwitnie na potęgę.

W pierwszym półroczu bieżącego roku z polskich kopalń wyeksportowano i wywieziono do krajów Unii Europejskiej 981 tys. ton węgla.

Dziennik „Fakt” przypomina, że od momentu wprowadzenia nieprzemyślanego i zupełnie nieuzasadnionego embarga na rosyjski węgiel było wiadomo, że w Polsce zabraknie ok. 8 mln ton surowca. Mimo rozpowszechnianej przez nieudaczników propagandy, że w Polsce węgla nie brakuje, Polacy chcący kupić węgiel często są odprawiani z kwitkiem a jeśli w jakieś kopalni trwa jeszcze sprzedaż to, muszą stać w gigantycznych kolejkach.

Okazuje się, że węgiel w Polsce jest, ale… trafia na eksport. „Fakt” ustalił, iż w okresie styczeń 2022 r. – czerwiec 2022 r. z polskich kopalń wyeksportowano i wywieziono do krajów Unii Europejskiej 981 tys. ton węgla. Z tego najwięcej, bo aż 560 tys. ton trafiło do Czech, 220 tys. – na Ukrainę, a 10 tys. ton do Niemiec. 

Dziennikarze zapytali o to wiceszefa resortu aktywów państwowych Piotra Pyzika. – Obecnie nie ma przepisów, które zabraniałyby eksportu i wywozu węgla z Polski. Eksport tego surowca regulują stosowne umowy handlowe, które zostały zawarte przez spółki przed wybuchem wojny na Ukrainie. Należy podkreślić, że zerwanie tych umów naraziłoby poszczególne spółki na kary – odpowiedział.

Polska Grupa Górnicza zwiększa limity na węgiel. Będzie można kupić mniej.

https://biznes.wprost.pl/gospodarka/10830013/pgg-zwieksza-limity-na-wegiel-bedzie-mozna-kupic-mniej.html

Węgiel
Węgiel Źródło: Adobe Stock / alexanderuhrin

Polska Grupa Górnicza zwiększa limity na zakup węgla. Jednorazowo będzie można kupić maksymalnie 3 tony.

„Aby zwiększyć dostępność surowca dla odbiorców indywidualnych oraz umożliwić kupno węgla jeszcze większej liczbie klientów, spółka wprowadziła od 22 sierpnia w odbiorze gotówkowym na kopalniach limit 3 ton dla jednego klienta (dotychczas 5 ton)” – poinformowała Polska Grupa Górnicza.

Spółka argumentuje, że chce w ten sposób zwiększyć dostępność węgla dla klientów indywidualnych. Przypomina też, że poprawiła funkcjonalność swojego sklepu internetowego. Od połowy tygodnia dodanie towaru do koszyka gwarantuje możliwość jego zakupu.

Ceny węgla rosną

W zeszłym tygodniu Polska Grupa Górnicza podniosła ceny węgla. Stawki za tonę poszły w górę średnio o 20 proc., tona węgla opałowego zamiast 1 tys. kosztuje 1,2 tys. za tonę. Jednocześnie do sprzedaży trafiło ponad 120 tys. ton węgla dla gospodarstw domowych.

Jak podaje PGG, przeznaczenie do sprzedaży takiej ilości węgla umożliwiło dokonanie rekordowej ilości transakcji. Od wtorku, według zapewnień spółki, węgiel mogło kupić 26 tys. klientów.

Składy węglowe boją się o przyszłość

Z końcem lipca Polska Grupa Górnicza rozwiązała dotychczasowe umowy z autoryzowanymi sprzedawcami węgla. Nowa sieć dystrybucji ma pojawić się za kilka tygodni. Nie wiadomo, na jakich zasadach będzie działała i kto będzie w niej handlował – pisze „Rzeczpospolita”.

Na razie składy świecą pustkami, a ich pracownicy obawiają się o to, czy firmy będą dalej istnieć.

Na początku czerwca odbyło się spotkanie przedstawicieli Solidarności z zarządem Polskiej Grupy Górniczej. Pytany później przez dziennikarzy Dominik Kolorz, przewodniczący związkowców, powiedział, że nowa sieć ma funkcjonować w sposób zbliżony do franczyzy.

„Składy działające według nowych umów będą miały określoną maksymalną marżę, którą będą mogły naliczać. PGG ma ściśle nadzorować, czy ta zasada jest przestrzegana. Każdy, kto będzie sprzedawał węgiel w wyższej cenie lub mieszał węgiel z PGG z innym i sprzedawał go drożej, zapłaci gigantyczną karę finansową” – wyjaśnił.

Brak węgla w Polsce: Węgiel z Bogdanki będzie płynął na Ukrainę dalej…

Brak węgla w Polsce: Węgiel z Bogdanki będzie płynął na Ukrainę dalej, jeśli wojna nie przeszkodzi

Wojciech Jakóbik 28 marca 2022, https://biznesalert.pl/wegiel-z-bogdanki-bedzie-plynal-na-ukraine-dalej-jesli-wojna-nie-przeszkodzi/

Polski węgiel z Kopalni Bogdanka płynie szerokim strumieniem na Ukrainę doświadczoną atakiem Rosji i ma płynąć nadal, jeśli infrastruktura pozwoli pomimo działań wojennych.

– Mieliśmy zaplanowany eksport węgla na Ukrainę przez cały rok, ale przez działania wojenne i niebezpieczeństwo przerwy szlaków dostawy podjęliśmy decyzję o przyspieszeniu dostaw do odbiorców w zachodniej i środkowej części tego kraju tak, żeby nie zaburzyć dostaw do odbiorców w Polsce – powiedział Artur Wasil, prezes Lubelski Węgiel Bogdanka, spółki z Grupy Enea zarządzającej Kopalnią Bogdanka.

W 2021 roku wyeksportowaliśmy na Ukrainę blisko 0,5 mln ton węgla. W 2022 roku też planujemy wyeksportować około pół miliona ton węgla. Czas dostaw z uwagi na działania wojenne został skrócony i będzie najprawdopodobniej, jeżeli nie dojdzie do uszkodzenia infrastruktury, zrealizowany w pierwszym półroczu tego roku – zapowiedział Wasil podczas konferencji poświęconej wynikom Enei.

===================

mail: A w drugą stronę – nasi przyjaciele [i Obrońcy] już szykują worki na nasionka wierzby i topoli, z których będziemy mogli sobie wyhodować sadzonki na przyszły chrust.

„Problemy bloków energetycznych”. Jaworzno raportuje ubytek mocy, brak węgla. Środek lata !!!

https://nczas.com/2022/07/21/problemy-blokow-energetycznych-w-polsce-jaworzno-raportuje-ubytek-mocy-brakuje-wegla/

[Czy również to powoduje żarcie Naimski- Sasin? md]

Nowy, kosztujący 6 miliardów złotych blok w Elektrowni Jaworzno, który z założenia ma być jednym z filarów bezpieczeństwa energetycznego kraju, raportuje ubytki mocy. Są ogromne problemy z dostępnością i jakością węgla.

Problemy notuje nie tylko Jaworzno, ale większość bloków energetycznych w kraju. Według relacji portalu energetyka24, nastąpiły już nieplanowane wyłączenia czterech bloków w Kozienicach, dwóch w Połańcu i jednego w Opolu.

Jaworzno. Ubytek mocy

Dziennikarze „Business Insider Polska” dotarli do wewnętrznej korespondencji między kierownictwem elektrowni w Jaworznie, a spółką Rafako, która blok zbudowała i wspiera jego działanie.

Pismo wysłano 15 lipca. Poinformowano w nim, że w tej chwili są kłopoty z dostawami odpowiedniego jakościowo węgla, który jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania bloków.

Właściwy węgiel miał dostarczać państwowy Tauron, ale tego nie robi. Dlaczego? Zgodnie z ujawnioną treścią pisma, spółka „nie wywiązuje się ze swoich obowiązków z różnych przyczyn, między innymi związanych z praktycznie całkowitym zatrzymaniem wydobycia w kopalni Sobieski (dostawy na poziomie ok. 5 tys. ton węgla na miesiąc), utrudnioną produkcją w innych kopalniach, wojną w Ukrainie i embargiem nałożonym na węgiel rosyjski”.

Przedstawiciel Rafako wskazuje, problemy z dostawą węgla zaczęły się w maju br. Do Jaworzna zaczął przyjeżdżać gorszej jakości węgiel, który „oddziałuje negatywnie na sam proces spalania i na urządzenia bloku”.

„Węgiel, który został podawany na zasobniki, zawierał szereg nieczystości stałych, które w ogóle nie powinny mieć miejsca, co powodowało szereg nieplanowych odstawień urządzeń i ich awarii, co wpływało na ograniczenia w możliwości pełnego wykorzystania potencjału bloku do wykonania prac zgodnie z założonym harmonogramem. Powyższe okoliczności zostały udokumentowane” – czytamy.

Autor korespondencji stwierdza, Tauron był świadomy tego, że dostarcza gorszej jakości węgiel do elektrowni.

Co więcej, w piśmie czytamy, że elektrownia najprawdopodobniej będzie musiała mierzyć się z problemem braku dostaw paliwa zimą.

Wszystko to spowodowało, że w środę, 20 lipca doszło do ubytku mocny na jednym z bloków Elektrowni Jaworzno. W adnotacji zapisano: „brak paliwa”.

=====================

mail:

Bogdanka chce wydobyć 9,5 mln ton węgla i część wyśle na Ukrainę

Cudne pół miliarda złotych. Łapowe? Dostaną 22 Lipca, dawniej E. Wedel.

Gigantyczne nagrody dla pracowników JSW. A inni? “Niech się martwi Skarb Państwa”

https://www.o2.pl/biznes/gigantyczne-nagrody-dla-pracownikow-jsw-a-inni-niech-sie-martwi-skarb-panstwa-6792777039170400a

Premier Mateusz Morawiecki radzi “dogrzewać mieszkania” i przekonuje, że węgiel “trzeba ściągać z różnych kierunków”. Tymczasem w państwowej spółce węglowej właśnie zabezpieczono pół miliarda złotych. Na co? Na nagrody dla pracowników.

Gigantyczne nagrody dla pracowników JSW. A inni? "Niech się martwi Skarb Państwa"

Tomasz Cudny, prezes JSW. W spółce przyznano ogromne premie dla pracowników (Agencja Gazeta)

Chodzi o Jastrzębską Spółkę Węglową. Na premie – zagwarantowane porozumieniem zarządu JSW ze związkami zawodowymi z 5 lipca – w budżecie spółki zarezerwowana została astronomiczna suma 480 mln zł – potwierdza nam JSW.

Suma robi wrażenie, podobnie jak kwoty, jakie trafią na konta pracowników. Jak czytamy w tekście porozumienia, do którego udało się dotrzeć redakcji o2.pl, pracodawca (reprezentowany przez trzech z pięciu członków zarządu, w tym prezesa Tomasza Cudnego) wypłaci nagrody jednorazowe “w związku ze znaczącym wzrostem cen towarów i usług konsumpcyjnych, powodującym istotny spadek płacy realnej”.

19 tys. zł dla górnika

Nagrody ci pracujący pod ziemią, zatrudnieni w Zakładzie Przeróbki Mechanicznej Węgla (ZPMW) oraz “wszyscy pozostali pracownicy spółki”. Według naszych informacji nagród nie otrzymali pracownicy SIG, czyli spółki Szkolenie i Górnictwo.

I tak górnik pracujący “w ścianie” otrzyma 19 tys. zł brutto. Pracownik ZPMW – 16 tys., a pozostali pracownicy – 13 tys. Nagrodę dostanie więc każdy: od górnika, przez ratownika i gońca, aż do osoby sprzątającej gabinet prezesa. Nagród nie otrzyma za to najwyższa kadra kierownicza – członkowie zarządu i rady nadzorczej.

JSW nie odpowiedziało nam na pytanie, czy o wysokości premii powiadomione zostało nadzorujące spółkę Ministerstwo Aktywów Państwowych i czy zaakceptowało ich wypłacenie.

Rzecznik MAP Karol Manys przekonuje, że choć resort sprawuje nad JSW nadzór właścicielski, to kwestie nagród i premii leżą w gestii władz spółki. Część środków została już wypłacona, ale nie wszystkie spółki otrzymały jeszcze środki ze spółki-matki.

Czytaj też: Prezes Cudny, problemy pozostały. Kosztowny spór węglowych spółek

Z moich informacji wynika, że w samym JSW nagrody zostaną wypłacone 22 lipca, a w pozostałych spółkach węglowych – pod koniec lipca, może na przełomie lipca i sierpnia. Wynegocjowaliśmy z zarządem po zapoznaniu się z wynikami finansowymi spółki. Mieliśmy bardzo dobrą koniunkturę na węgiel, teraz mamy dobrą – mówi o2.pl Paweł Kołodziej, przewodniczący Związku Zawodowego Górników JSW.

Według informacji o2, do Ministerstwa Aktywów Państwowych udał się na rozmowy osobiście prezes JSW Tomasz Cudny. MAP zaakceptował wypłaty nagród, jednak – jak mówi nasz informator – początkowo mieli je otrzymać tylko pracownicy dołowi. Na to bunt podnieśli wszyscy inni. W spółce zaczęto mówić nawet o strajku, więc prezes musiał wypłacić nagrody wszystkim.

Niech się martwią inni

Wszystko to w sytuacji, gdy pracownicy innych sektorów budżetowych o podobnych premiach mogą co najwyżej pomarzyć. A przecież “znaczący wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych, powodujący istotny spadek płacy realnej” odczuli tak samo nauczyciele, służba zdrowia czy policjanci i strażacy.

Kołodziej twierdzi, że spółce, w której pracuje, “państwo nigdy szczególnie nie pomogło”. A o nagrody dla innych grup zawodowych powinni martwić się politycy. Przekonuje również, że JSW jest firmą wnoszącą realny zysk do budżetu państwa.

Nie jesteśmy przedsiębiorstwem budżetowym, jesteśmy firmą produkcyjną i przynosimy do budżetu państwa zyski. Dziś dostajemy nagrody, na które zapracowaliśmy. A jak patrzą na to strażacy, policjanci czy nauczyciele, niech się martwi Skarb Państwa. W 2015 r. podpisaliśmy niekorzystne dla pracowników porozumienie, zrzekliśmy się zarobionych, wypracowanych pieniędzy, aby ratować spółkę. Dziś uważamy, że środki są i te nagrody się pracownikom spółki – jak mówił polityczny klasyk – po prostu należały. Pieniądze z środków pożyczonych spółce przez PFR oddajemy, musimy oddać pożyczkę do końca 2024 r. i się z tego wywiązujemy – mówi dalej związkowiec.

Fakt, że w pierwszym półroczu JSW zanotowało niezłe wyniki. Tomasz Siemieniec, szef zespołu komunikacji JSW, zapewnia, że spółka zrealizowała plan produkcyjny na pierwsze półrocze 2022.

Korzystna koniunktura – spółka, co istotne, produkuje węgiel koksujący, potrzebny przemysłowi ciężkiemu, nie opałowy – wywindowała ceny i firma generuje zyski.

Niemcy wracają do węgla. “Sytuacja jest poważna”.

https://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/8464094,niemcy-wegiel-gaz-sankcje-gazprom-wladimir-putin-robert-habeck.html Marzena Szulc

Minister gospodarki Robert Habeck planuje zwiększenie generacji energii elektrycznej opartej na węglu. „To gorzkie, ale po prostu nieuniknione” – zapowiada. Do produkcji energii elektrycznej będzie mniej gazu, zamiast tego „bardziej wykorzystywane” będą elektrownie węglowe. Odnośna ustawa ma zostać uchwalona przez Radę Federalną 8 lipca – informuje w niedzielę portal RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND).

Minister Habeck planuje już teraz kroki, mające zapobiec brakom energii na początku sezonu grzewczego. Do oszczędzania energii ma być zachęcany przede wszystkim przemysł [??? to ABSURD !!! md] . W wyniku ograniczania dostaw gazu przez Rosję, w planie jest szersze wykorzystywanie przez Niemcy elektrowni węglowych, co jest „gorzką pigułką” dla ministra gospodarki, polityka z partii Zielonych .

Jak dowiaduje się dpa, na plany te rząd federalny przeznacza „miliardowe środki”. Sytuacja jest poważna – potwierdził Habeck. Rosyjski koncern Gazprom w ostatnich dniach znacznie ograniczył przepływ gazu przez gazociąg Nord Stream 1, tłumacząc to względami technicznymi.

„Habeck ocenił to jako spowodowane przyczynami politycznymi. Zdaniem polityka Zielonych, napięta sytuacja i wysokie ceny są bezpośrednią konsekwencją agresji rosyjskiej na Ukrainę na rozkaz prezydentaPutina” – przypomina RND. To oczywista strategia Putina, aby siać niepokój, dzielić nas i podbijać ceny – podkreśla Habeck.

Jak zapewnia minister, mimo pogorszenia sytuacji na rynku gazu, trwa uzupełnianie rezerw tego surowca mimo jego wysokich cen. Bezpieczeństwo dostaw jest obecnie gwarantowane – ocenił minister. Jego zdaniem, zużycie gazu w sektorze elektroenergetycznym i przemyśle powinno teraz zostać zmniejszone, a zbiorniki magazynowe napełniane.

„Aby zabezpieczyć magazynowanie gazu, rząd federalny wkrótce udostępni dodatkową linię kredytową w wysokości 15 mld euro, w porozumieniu z ministerstwem finansów. Minister zapowiada też zwiększenie udziału energetyki węglowej w wytwarzaniu energii elektrycznej. To gorzkie, ale po prostu nieuniknione. „Odpowiednia ustawa ma zostać uchwalona przez Radę Federalną 8 lipca, a następnie szybko wejdzie w życie” – informuje RND.

Ceny węgla i ekogroszku wzrosły o ponad 100% Na składach zieją pustki a ludzie zapisują się na zeszyt! Ci, których stać!

Posted by globalne-archiwum.pl on 15 kwietnia, 2022 http://globalne-archiwum.pl/ceny-wegla-i-ekogroszku-wzrosly-o-ponad-100-na-skladach-zieja-pustki-a-ludzie-zapisuja-sie-na-zeszyt-ci-ktorych-stac/


,,Przyszła wojna będzie wojną niewidzialną. Dopiero, gdy dany kraj zauważy, że jego plony uległy zniszczeniu, jego przemysł jest sparaliżowany, a jego siły zbrojne są niezdolne do działania, zrozumie nagle, że brał udział w wojnie i tę wojnę przegrywa (…) Znając historię łatwiej zrozumieć teraźniejszość i można lepiej przygotować się na przyszłość.’’

Frederic Joliot-Curie, francuski fizyk, laureat Nagrody Nobla.

———————————-

Publikacje, które mają posiadać tak zwaną „siłę nośną” okrasza się mocnymi stwierdzeniami i słowami, podczas gdy po przeczytaniu danego artykułu, okazuje się, iż mieliśmy do czynienia z niczym więcej jak „informacyjną wydmuszką”. To nie jest dobre, ta cała „maksymalizacja przekazu informacyjnego”, ponieważ w momencie w którym pojawi się realnie mocny i ważny artykuł, to mało kto na niego zwróci uwagę, gdyż będzie on jednym z wielu „mocnych” artykułów. Ale oczywiście tylko pozornie.

Niemniej jednak skąd taki wstęp dziś? Otóż dziś chcemy poruszyć temat, który nie jest tematem ważnym, istotnym czy mocnym… Jest to temat wręcz EGZYSTENCJALNY dla wielu osób. Informacje w tej kwestii, docierały do nas od kilku dni, od naszych stałych czytelników, a wśród nich nie ukrywam posiadamy wielu „sprawdzonych” informatorów, którzy żyjąc codziennością dostrzegają „rzeczy przełomowe”.

A zatem dziś o „apokaliptycznym” wzroście cen węgla oraz ekogroszku w Polsce. Otóż na waszą prośbę przeprowadziliśmy szybkie i dogłębne „śledztwo”. Otóż obdzwoniliśmy kilka składów węglowych w Polsce, kilka odwiedziliśmy osobiście aby w cztery oczy porozmawiać z właścicielami tych składów. Rzeczy do których dotarliśmy są zaiste niepokojące i nie piszemy tego na wyrost, ale tak po prostu jest.

Otóż ceny ekogroszku za tonę w roku 2021 wynosiły średnio 1000 złotych. Dziś cena za tonę ekogroszku wynosi średnio 2100 złotych. Zatem mamy wzrost o ponad 100% Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku węgla.

Zatem zadaję pytanie, skąd Polacy mają wziąć pieniądze na zakup węgla czy ekogroszku, jeżeli dodatkowo mamy w Polsce ponad 10% inflację (A TO NIE KONIEC)? Czy Polacy mają sobie zakupić drukarki i drukować pieniądze?

A może zamiast potrzebnych lekarstw kupić 100 kilogramów więcej węgla? Oczywiście ryzykując przy tym zdrowiem a nawet życiem. To w jaki sposób potraktowano nasz naród nie mieści się po prostu w głowie, zwłaszcza że Polska leży na węglu. Ceny węgla w Polsce powinny być „śmiesznie niskie” a co mamy? A no mamy Armagedon finansowy a to dopiero wiosna, tak więc jakie ceny będą na jesień 2022 roku? 3000 złotych za tonę? A może 4000 złotych? Skandal!

To jest skandal jak „pluje się Polakom w twarz”. Pcha się nas nas jakieś bliżej nieokreślone wojny, wymachuje w telewizji szabelką i chce zbawiać cały świat, ponieważ zaiste tak właśnie robi PiS. A we własnym kraju coraz większa ilość Polskich rodzin nie ma pieniędzy na opał! Nie ma pieniędzy na węgiel, którego pod „naszymi stopami” mamy na co najmniej sto lat! I to nie są moje wyliczenia ale wyliczenia ekspertów.

Czy to koniec? Ależ skąd! Mateusz M. Zwany Polskim Premierem wprowadza embargo na węgiel z Rosji. Rozumiem, że gdy wprowadza się embargo to po to aby dotknęło ono finansowo kraj objęty tym embargiem, to jest Rosję w tym przypadku. Niestety Rosja „ma gdzieś” nasze embargo, gdyż sprzedaż węgla, które kierowane było do Polski, sprzeda innemu krajowi. W ten sposób nie odczuje żadnych negatywnych skutków, natomiast my Polacy odczujemy, oj odczujemy, już odczuwamy.

Mało tego, jak wiemy, węgiel z Rosji trafiał głównie do „polskich domostw”, był kierowany do użytku prywatnego. Teraz tego nie będzie. Mateusz M. nazywany polskim premierem wyjdzie i wygłosi podniosłe przemówienie: „wprowadzamy embargo na węgiel z Rosji”. ALE nie doda, że węgiel ten trafiał do „zwykłych obywateli”, zatem to oni poniosą finansowe koszty. A Mateusz M. nadal będzie mógł „opowiadać farmazony”, gdyż on ze swojej kieszeni nie płaci za własne „poronione pomysły”, a my zwykli obywatele już tak.

To jednak nie koniec, otóż nie tylko mamy do czynienia ze wzrostem cen, ale także brakiem węgla oraz ekogroszku na składach węglowych. W wielu przypadkach klienci musza zapisywać się i czekać, a ile czekać to nawet nie wiadomo. W części składów otrzymaliśmy informację i tutaj cytujemy: „mamy obiecaną dostawę ale nie wiemy jeszcze na kiedy”. W innych z kolei: „nie mamy i nie wiemy kiedy będziemy mieć”. W nielicznych możemy usłyszeć, że: „mamy w chwili obecnej ale tylko kilka ton”.

W składzie, który znajduje się w mojej miejscowości udzielono mi takiej odpowiedzi: „mamy dziewięć ton ekogroszku na stanie, jakoś go wytargaliśmy, ale kiedy będą kolejne dostawy, to tego nie wiemy”. Tak wygląda dostępność surowca w kraju, który „leży” na tym surowcu. Analogicznie dodam, że sytuacja jest taka jak gdyby Arabia Saudyjska zamykała szyby naftowe i przez to z własnej woli „dusiła kraj i gospodarkę”.

Reasumując: Po pierwsze ceny węgla i ekogroszku wzrosły o ponad 100%, zaledwie w niespełna jeden rok! A po drugie, nawet jeżeli kogoś będzie stać na tak drogi surowiec, to nie ma pewności, że w ogóle będzie on dostępny! Jeżeli teraz jest z tym problem, a mamy wiosnę, to co będzie na jesień roku 2022? A co jeżeli rzeczywiście przyjdzie w końcu „zima stulecia”, tak od lat przez wielu przepowiadana?

Na litość Boską, co „oni” robią z naszą kochaną Ojczyzną? Tego nie można wytłumaczyć w logiczny sposób a wierzyć w to, że to jest paranoja a „oni” są obłąkani, nie będę. „Oni” doskonale wiedzą, co robią i jak niszczą Polskę, zatem powstaje pytanie na czyje zlecenie to robią i „za ile” się sprzedali i nas sprzedali. Drodzy Czytelnicy, nie wiem kiedy wreszcie nasz Naród przejrzy na oczy, ale gdy do tego dojdzie, to będzie w wielkim, oj WIELKIM SZOKU.


Przeczytaj również:

Wielki sukces Polski! Nie będzie importu węgla z Rosji! Będzie z Australii…

Do niektórych zaczyna to docierać, więc od tego przypomnienia zacznę – wojna między Rosją a Ukrainą nie dotyczy nas. Polska nie jest z nikim w stanie wojny i życie dla nas toczyć się powinno normalnie, pomijając niektóre restrykcje wielkohisteryczne, które i tak są powszechnie ignorowane. W związku z tym Polska powinna sprawnie rozgrywać sprawę na swoją korzyść i pamiętać, że jutro też jest dzień i świat się nie kończy. Na chwilę obecną, idzie to rządowi bardzo słabo, choć można byłoby wiele ugrać.

2.03.2022  Dominik Ćwikła https://prawy.pl/118628-pilne-nord-stream-2-upada-nie-bedzie-importu-wegla-z-rosji/

———————————-

Węgiel

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział sensowny krok. Rezygnacja z importu rosyjskiego węgla. Zamiast tego, przerzucimy się na korzystanie z naszych złóż, co oznacza zwiększenie eksploatacji oraz konieczność zatrudnienia większej ilości osób w branży.

ŻARTOWAŁEM. Zamiast z Rosji, premier Morawiecki zapowiedział import węgla z Australii.

Deklaracja padła podczas spotkania z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem w Porcie Lotniczym Rzeszów-Jasionka. W trakcie konferencji prasowej mówiono rzecz jasna o sprawie wojny na Ukrainie. Pojawił się także temat sankcji.

Ale rozmawialiśmy także o sankcjach; te sankcje muszą być jak najdalej idące, po to, żeby powstrzymać rosyjską machinę wojenną. To jest niezbędne, żebyśmy mogli z powrotem mówić o powrocie do pokoju – powiedział premier Morawiecki.

Częścią pakietu sankcji ma być blokada na różnego rodzaju węglowodory z Rosji – ropę, gaz i węgiel. Raz jeszcze apeluję o to, żeby Komisja Europejska zdecydowała się na embargo na węgiel rosyjski – kontynuował premier. – Polska natychmiast chce przestać również importu węgla rosyjskiego i o tym rozmawiałem dzisiaj z premierem Australii, żeby także stamtąd transportować węgiel do Polski, ten który jest potrzebny jeszcze do różnych celów, przede wszystkim do ciepłownictwa– zadeklarował.

Jesteśmy gotowi uczynić to w każdej chwil, w każdym dniu. Potrzebujemy tylko jednej rzeczy od Komisji Europejskiej, jednego słowa zapewnienia, że Polska nie będzie ukarana za ten krok. Wdrożenie embarga to decyzja dotycząca handlu międzynarodowego. To kompetencja, która została przeniesiona na poziom Komisji Europejskiej – wyjaśnił Morawiecki.

Co z naszą suwerennością?

Prawdą jest konieczność zapewnienia ze strony KE w tej sprawie. Przy okazji pokazuje to, jak nasze państwo jest w tej kwestii pozbawione suwerenności. I ruch z rezygnacją z rosyjskiego węgla jest dobry. Jednak zamiana uzależnienia z Rosji na Australię to już głupi ruch, delikatnie rzecz ujmując.

Węgla w Polsce mamy od groma. Wystarczyłoby wcześniej nie wygaszać kopalni i nie przestawiać się na import – na modłę zideologizowanych pseudo-ekologów, których głównym celem jest dojenie nas na pieniądze za emisję – tylko na wykorzystywanie własnych złóż. Czy to naprawdę jest tak trudne? Nie – wystarczy dobra wola polityczna, której niestety najwyraźniej brakuje.

Nord Stream 2

Drugą kwestią, na której możemy skorzystać – a właściwie to już skorzystaliśmy – jest Nord Stream 2. Choć w tym przypadku nie jest to zasługa warszawskiego rządu, a sankcji amerykańskich.

Bo z ich właśnie powodu spółka Nord Stream 2 AG – należąca do Gazpromu i która miała być operatorem gazociągu o tej samej nazwie – ogłosiła upadłość. Informację potwierdziła przedstawicielka kantonu Zug ds. gospodarczych Silvia Thalmann-Gut. Już w poniedziałek spółka złożyła do sądu wniosek o upadłość. Jak ustaliła gazeta „Tages Anzeiger”, wczoraj do spółki przyszło sądowe potwierdzenie przyjęcia wniosku. Według wcześniejszych doniesień agencji Reuters, spółka Nord Stream 2 AG rozważała ogłoszenie upadłości z powodu sankcji nałożonych na Rosję przez Stany Zjednoczone.

Tak więc w tej kwestii coś zyskaliśmy – uderzający w nasze bezpieczeństwo gazociąg Nord Stream 2 nie zostanie najpewniej już nigdy uruchomiony.[Oj, optymista… md] Oczywiście, pozostaje wciąż aktywna pierwsza „rura”, ale lepszy rydz, niż nic.

Chciałbym, aby nasze państwo lepiej dbało o swój interes w związku z niecodzienną sytuacją, w jakiej się znaleźliśmy. I aby w końcu podjęło kroki uświadamiające wielu rozhisteryzowanym ludziom, że Polska nie jest z nikim w stanie wojny. Zapewne wielu z Was widzi, że ten prosty fakt do wielu ludzi obecnie nie dociera.

Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube

Chiny uruchamiają największą elektrownię węglową. Za 4 lata 150 gigawatów nowych mocy. A Europa pogrążona w “zielonej rewolucji”.

Operator elektrowni, firma Guodian Power Shanghaimiao Corporation poinformowała o ukończeniu prac nad pierwszym blokiem. W sumie elektrownia będzie wyposażona w cztery jednostki wytwórcze i ma dostarczać energię do położonej na wschodnim wybrzeżu Chin prowincji Shandong .

Potężna elektrownia węglowa

Shanghaimiao zlokalizowana jest w bogatym w węgiel północno-zachodnim regionie Mongolii Wewnętrznej. Operator zakładu zapewnia, że wykorzystywana technologia jest najbardziej wydajna na świecie, z najniższymi wskaźnikami zużycia węgla i wody.

Agencja Reutera zauważa przy tym, że Chiny są odpowiedzialne za ponad połowę światowej produkcji energii elektrycznej z węgla i oczekuje się, że w 2021 r. nastąpi wzrost o 9 proc. rok do roku – jak wynika z grudniowego raportu Międzynarodowej Agencji Energii.

Pekin co prawda zobowiązał się do rozpoczęcia redukcji zużycia węgla, ale zrobi to dopiero po 2025 roku – na razie dalej zwiększając moc z węgla.

Pekin się nie zatrzymuje. A reszta [durnie i samobójcy. MD] płaci…


Eksperci China’s State Grid Corporation szacują, że w latach 2021-2025 w Chinach powstanie aż 150 gigawatów nowej mocy w elektrowniach węglowych.

Pekin znalazł się pod ostrzałem krytyki za tak mocne postawienie na węgiel w sytuacji, gdy inne kraje próbują ograniczyć emisję gazów cieplarnianych.

Wg. https://www.tvp.info/57719280/chiny-uruchamiaja-najwieksza-elektrownie-weglowa-w-kraju-pekin-w-ogniu-krytyki-bo-swiat-ogranicza-emisje-gazow-cieplarnianych

Wygaszają górnictwo. Poza katastrofą energetyczną i inflacją dopłacimy do tego 30 miliardów [obecnych]…

Sektor węglowy do wygaszenia. Sejm przyjął nowelizację o funkcjonowaniu górnictwa

Sejm przyjął nowelizację ustawy o funkcjonowaniu górnictwa kamiennego. W praktyce oznacza to stopniowe wygaszanie sektora wydobywczego. W ramach strategii przewidziano ogromne rekompensaty.

Za nowelizacją głosowało 276 osób, przeciw było 11, a 165 wstrzymało się od głosu. Wcześniej posłowie odrzucili zgłoszone poprawki.

Nowela przekłada na język legislacyjny uzgodnienia „Umowy społecznej”, zawartej w maju między przedstawicielami rządu i górniczymi związkami zawodowymi.

Uzgodniono wówczas stopniowe wygaszanie polskich kopalń węgla energetycznego do końca 2049 roku oraz subsydiowanie górnictwa w tym okresie w postaci m.in. dopłat do redukcji zdolności produkcyjnych. Aby program ruszył, rządzący muszę jeszcze otrzymać zgodę Komisji Europejskiej.

Zmiany w ustawie będą w latach 2022–2031 kosztowały budżet państwa ponad 28 mld złotych. Co roku w ustawie budżetowej znajdzie się zapis o wysokości dopłat do górnictwa.

Źródło: money.pl / dorzeczy.pl

https://pch24.pl/sektor-weglowy-do-wygaszenia-sejm-przyjal-nowelizacje-o-funkcjonowaniu-gornictwa/

O sprawności samochodów elektrycznych i innych ich „zaletach”.

Fizyczny, w efekcie ekonomiczny brak podstaw stosowania samochodów elektrycznych.

Przy obecnym stanie techniki i technologii samochody elektryczne wykorzystują energię elektryczną zgromadzoną w akumulatorach. Jedynym prawdziwym i rzetelnym z punktu widzenia ekonomicznego i fizycznego porównaniem samochodu z silnikiem spalinowym i elektrycznym jest porównanie ich rzeczywistej sprawności energetycznej.

Sprawność energetyczną mierzy się za pomocą określenia stosunku energii uzyskanej do energii dostarczonej do określonego układu, w tym przypadku dla obu typów silnika. Dla dokładniejszego porównania wybieram sinik Diesla, ponieważ w elektrowniach produkujących energię elektryczną mogą pracować tego typu silniki, czy też turbiny. Współczesne turbiny parowe najczęściej stosowane w elektrowniach spalających paliwa kopalne mają podobne sprawności do silnika Diesla. Paliwem źródłowym dla obu samochodów jest więc paliwo kopalne czyli np. olej napędowy, tylko wtedy porównanie jest rzetelne. Przy zastosowaniu energetyki jądrowej będzie jeszcze gorzej, bo realne koszty wytwarzania energii tym sposobem są wyższe, o czym pisze w swojej książce “O energetyce dla użytkowników oraz sceptyków” specjalista od energetyki jądrowej prof. Mirosław Dakowski.

Do wyliczenia w/w sprawności potrzebne będą następujące dane składowe:

– sprawność silnika Diesla to ok. ssd=0,5,

– sprawność generatora prądu elektrycznego to ok. sge=0,96,

– sprawność transformacji i przesyłu energi elektrycznej do odbiorcy to ok. stp=0,85,

– sprawność ładowania akumulatora w samochodzie to ok. sla=0,9,

– sprawność odzyskania energi elektrycznej z akumulatora to ok. soe=0,95,

– sprawność silnika elektrycznego to ok. sse=0,9,

Dla samochodu z silnikiem spalinowym Diesla mamy sprawność energetyczną równą ssd=0,5.

Dla samochodu elektrycznego mamy sprawność energetyczną równą ssd x sge x stp x sla x soe x sse = 0,31. Wniosek jest prosty, samochodem z silnikiem Diesla na tej samej ilości paliwa żródłowego przejedziemy o prawie 40 % dłuższą drogę (1 – 0,31/0,5). Gdyby wziąć pod rozwagę samochód z silnkiem benzynowym, to jego sprawność wynosi ok. 0,36, a więc nadal góruje on pod względem sprawności nad samochodem z silnikiem elektrycznym.

Ponadto nasuwa się pytanie, dlaczego eliminuje się samochody z silnikami Diesla na rzecz samochodów z silnikami benzynowymi, biorąc pod rozwagę sprawność energetyczną? Twierdzenie, że silniki Diesla bardziej zanieczyszczają atmosferę jest nieprawdziwe, ponieważ współczesne silniki tego typu z różnorakimi udoskonaleniami i filtrami mniej emitują szkodliwych substancji niż silniki benzynowe, co można sprawdzić np. w dokumentacji producentów podających emisję CO2 tych silników. Silnik Diesla ma jeszcze następujące przewagi nad silnikiem benzyowym: jest dużo bardziej trwały, a paliwo do niego stanowi znacznie większą część ich żródla (ropy naftowej) niż to jest w przyadku silnika benzynowego. Ciśnie się na usta kolejne pytanie, tym razem o uzasadnienie różnicy w cenie oleju napędowego i benzyny. W sytuacji ekstremalnej silnik Diesla będzie pracował np. z olejem roślinnym, a benzynowy … ze spirytusem – to chyba ostateczny argument dla “czytelników”, bo czytwlnictwo w narodzie nie ginie.

Nie będę tutaj poruszał innych problemów jakie sprawiają samochody z silnikami elektrycznymi, np. zasięg oraz długi czas ładowania i uttylizacja akumulatorów.

Można zastanowić się nad eliminacją strat energi powstających na skutek dostarczenia energii elektrycznej do silnika elektrycznego w samochodzie i zastosować ogniwa paliwowe, które w samym samochodzie zamieniają paliwo w energię elektryczną. Sprawność takich ogniw to 0,4 – 0,6, no i jeszcze trzeba ją pomnożyć przez sprawność silnika elektrycznego (0,9). Ponadto jest to jednak technologia dalekiej przyszłości do skutecznego zastosowania w samochodzie elektrycznym. Ale i tutaj jak na dłoni widać problem z wytworzeniem paliwa do takich ogniw, bo nie ma ich w naturze. W rzetelnym rozliczeniu mależy wziąć pod uwagę energię i koszty potrzebne do wytworzenia np. wodoru.

Oczywiste wnioski nasuwają się same. Zastępowanie samochodów z silnikiem spalinowym samochodami z silnikiem elektrycznym to zabieg czysto marketingowy, podrzucany przez cwaniaków od tzw. geszeftu mało wykształconym ludziom, lub ludziom wykształconym w “akademiach gotowania na gazie” (jak mawia Stanisław Michalkiewicz).

No i jeszcze jedno oczywiste spostrzeżenie zawsze prawdziwe: Bóg jest stwórcą idealnym, perfekcyjnym pod każdym względem, a człowiek zawsze polegnie, jeżeli będzie chciał naprawiać to co On stworzył. Dostaliśmy od naszego Stwórcy wielkie dobra na ziemi i we wszechświecie, nie marnotrawmy ich (o zgrozo cała ta “ekologia” właśnie prowadzi do oczywistego marnotrawstwa). Człowiek może jedynie próbować ułatwiać sobie życie wykorzystując racjonalnie dzieło stworzenia, nigdy nie powinien próbować naprawiać tegoż dzieła, bo to zawsze kończy się porażką lub tragedią, a każde kłamstwo wcześniej czy później zostanie obnażone… ale ci kłamcy to chyba już nawet nie potrafią się wstydzić. Nie dość, że w tych kłamstwach są wyjątkowo bezczelni to jeszcze bezwstydni.

mgr. inż Zbigniew Dworakowski 2021.11.27