Ukraińcy, wojskowi i mafiozi, sprzedawali na bazarach pomoc humanitarną z Polski. Także tanio chodzą “puste” faktury…

Ukraińcy sprzedawali na bazarach pomoc humanitarną z Polski

magnapoloni/ukraincy-sprzedawali-na-bazarach-pomoc-humanitarna-z-polski

Państwowe Biuro Śledcze i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy rozbiły grupę przestępczą zajmującą się nielegalną sprzedażą produktów przeznaczonych dla wojska, które pochodziły m.in. z Polski. Żywność trafiała do prywatnych sklepów, restauracji i na lokalne bazary, którymi opiekuje się ukraińska mafia.

Ukraińcy sprzedawali na bazarach pomoc humanitarną z Polski. O zatrzymaniu kilku mundurowych z jednostki wojskowej w obwodzie kijowskim poinformowała służba prasowa Państwowego Biura Śledczego.

“W skład zorganizowanej grupy wchodzili żołnierze i pracownicy jednostki wojskowej, którzy weszli w spisek z prywatnymi przedsiębiorcami i sprzedawali w sklepach, restauracjach i na bazarach produkty przeznaczone dla wojskowych. Z magazynu zabranych zostało co najmniej 30 procent produktów, ograniczając codzienne dostawy żywności dla wojska” – czytamy w komunikacie.

Nie był to jedyny przestępczy proceder, którego się dopuszczono. Jak wynika ze wstępnych ustaleń śledczych, przedstawiciele jednostki wojskowej wystawiali także “puste” faktury na dostawy produktów, które w rzeczywistości nigdy nie trafiały do magazynów. Mowa o wielomilionowych kwotach.

Fikcyjne faktury trafiały do Ministerstwa Obrony Narodowej, które dokonywało przelewów za zamówione przez jednostkę produkty. Następnie środki były wypłacane przez przedsiębiorców i dzielone pomiędzy członków grupy przestępczej.

W toku śledztwa ustalono, że przestępcy wzbogacili się co najmniej o pięć milionów hrywien.

Ujawnione działania grupy mundurowych z Kijowa to kolejna afera związana z nieprawidłowościami dotyczącymi zakupów dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Pod koniec października audytorzy Izby Obrachunkowej Ukrainy zatwierdzili raport dotyczący wydatków ukraińskiego Ministerstwa Obrony. Jego wyniki okazały się druzgocące dla urzędników, którzy przez wiele miesięcy kupowali mienie i żywność dla wojska po znacznie zawyżonych cenach.

1 listopada Ministerstwo Obrony ogłosiło radykalną zmianę w podejściu do zakupów dokonywanych na rzecz Sił Zbrojnych Ukrainy. Wprowadzone zostały m.in. minimalne i maksymalne ceny produktów. “Zmiany w zasadach zakupów żywności to rozwiązanie tymczasowe, które pozwala znacząco ograniczyć ryzyko korupcji” – napisano w komunikacie. Póki co jednak, złodziejstwo i korupcja na Ukrainie nadal rosną. Wszystko wskazuje też, że będą rosły, wraz z pogarszaniem się sytuacji frontowej.

NASZ KOMENTARZ: Gdy Polacy publikowali zdjęcia z ukraińskich sklepów, gdzie sprzedawano żywność i inne produkty z naszej pomocy humanitarnej, wyzywano ich od ruskich agentów, a aferę nazywano fejkiem. Brylował w tym m.in. lewicowy kolektyw “Demagog”.

Jałmużna […a może procent ??] od Pfizera dla polskich lekarzy i towarzystw medycznych, m. in. Polskie Towarzystwo Kardiologiczne.

Fundacja Ordo Medicus twitter.com/OrdoMedicus

@OrdoMedicus

Jałmużna od Pfizera dla polskich lekarzy i towarzystw medycznych: https://pfizer.pl/files/EFPIA-Disclosure-Report-Standard_PL_2022_20230623.pdf.

Jeśli kogoś dziwi, że polskie towarzystwa medyczne do dzisiaj nie ostrzegają przed NOP-ami po szprycy przeciwko covidowi, to powinien przyjrzeć się liście jałmużnej polskiej medycyny. Wśród beneficjentów jest m. in. Polskie Towarzystwo Kardiologiczne, które w 2022 r. otrzymało od Pfizera prawie 700 tys. zł. https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1002/ejhf.2978https://pubs.rsna.org/doi/10.1148/ryct.220247

Zdjęcie

========================

mail:

Może to jakieś “zarobione” pieniądze za wciskanie kitu, lekarstw, procedur?

Powinna się tym zająć prokuratura i dziennikarze śledczy. Poza tym należy sprawdzić na jakiej podstawie te pieniądze zostały wpłacone na konta i kto konkretnie je dostał i za co. To akurat nie powinno stanowić problemu. Można się spodziewać odpowiedzi, że przeznaczone zostały na “cele statutowe towarzystwa”, ale i to chyba można sprawdzić na jakie konkretnie i komu? 

Pozdrawiam AN

WHO dąży do nieograniczonej władzy. Tutejszy “rząd” po cichu to wspiera. Groźne zmiany preludium do kolejnej „pandemii”’

WHO i nieograniczona władza. Groźne zmiany preludium do kolejnej „pandemii”

pch24/who-i-nieograniczona-wladza-grozne

W całkowitej ciszy medialnej i ukryte przed opinią publiczną mają zostać przegłosowane poprawki do Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych WHO.

Nasze państwo straci już 1 grudnia okazję do tego, by zyskać dodatkowy czas na przeciwdziałanie groźnym zmianom. Tymczasem chodzi o przygotowanie prawnego podłoża pod kolejną czekającą nas pandemię. 

Jak twierdzi Dyrektor Generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus – nadejdzie ona na pewno! Prawdopodobnie, gdy tylko zaczną obowiązywać nowe poprawki, dając bezgraniczną władzę WHO i możliwość nieograniczonej niczym ingerencji w życie obywateli państw! Pozbawiając ich podstawowych wolności, godności i prawa!

Jak pisze Radca Prawny WHO Derek Walton we wstępie do pierwszych przegłosowanych już 5 poprawek: mają one pominąć instrument renegocjacji! To oznacza, z kolei, że kwestie wagi traktatowej i podlegające z racji swojej rangi ratyfikacji, w tym przypadku mają „ze zrozumieniem” (to jak puszczenie oka do rządów państwa) ominąć taką drogę! Zostaną więc przegłosowane zwykłą większością głosów państw i uczestniczących w głosowaniach organizacji/korporacji z pominięciem opinii publicznej!

Na zapytanie Stowarzyszenia Nauczycieli dla Wolności Ministerstwo Zdrowia odpowiedziało , że nie planuje przeprowadzać publicznej debaty w tej kwestii, ani poinformować społeczeństwa o wadze procedowanych zmian. O poprawkach dowiemy się wyłącznie wtedy, gdy spijamy każde opublikowane słowo ze strony ministerstwa. Tam bowiem pojawiły się dwie lakoniczne na ten temat notatki. Decyzję za społeczeństwo podejmie więc dwu-, może trzyosobowy skład „specjalistów” pod osłoną medialnej ciszy. Ewa Nowacka, która od niedawna w WHO zajęła stanowisko w Regionalnej Grupie Ewaluacyjnej (REG WHO) odpisuje Nauczycielom w imieniu Ministerstwa Zdrowia: „Polscy eksperci podzielają opinię ekspertów i ciał doradczych WHO, iż pandemia COVID-19 pokazała, że aktualizacja IHR-ów i dostosowanie ich do obecnych realiów jest konieczna” i również „polska delegacja na WHA75 nie sprzeciwiła się przyjęciu zaproponowanych wówczas poprawek”.

Natomiast na stronie internetowej Ministerstwa aktualna Dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej w MZ Katarzyna Drążek-Laskowska, która również niedawno została wybrana do Rady Wykonawczej WHO (Executive Board – EB WHO) deklaruje, że priorytetem jej działania jest „zdrowie cyfrowe”.

Oznacza to, że raczej nie powinniśmy się spodziewać oporu polskiej reprezentacji rządowej wobec proponowanych poprawek.

Istotnym, innym czynnikiem mogącym mieć wpływ na przychylne poprawkom decyzje Ministerstwa Zdrowia może mieć również proamerykańska polityka zagraniczna naszego rządu, liczne interesy strategiczne, których długa lista i dotychczasowy polityczny bezwarunkowy wasalizm, może zaważyć na lekkomyślnie podejmowanych decyzjach. Propozycje poprawek i inicjatywa zmiany MPZ wyszła bowiem ze Stanów Zjednoczonych i to one wysunęły większość propozycji zmian!

Zmiany w Międzynarodowych Przepisach Zdrowotnych będą więc przegłosowywane w tym samym czasie, co proponowany i przygotowany już Traktat WHO. Procedowanie w tym samym czasie obu niemal identycznych dokumentów: IHR 2005 oraz WHO CA+, być może właśnie ma odwrócić uwagę od regulacji MPZ (IHR), które omijają wymóg ratyfikacji! Ich realizacja będzie obligacyjna! Zgodnie z art. 21 oraz art. 22 Konstytucji WHO Światowe Zgromadzenie Zdrowia może przyjmować regulacje, które są prawnie wiążące względem państw, chyba że dane państwo wyraźnie je odrzuci lub zgłosi zastrzeżenia.

Najważniejsze propozycje nowych Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych (2024?)

WHO organem zarządzającym, bynajmniej nie doradczym

Ministerstwo Zdrowia w opublikowanej na stronie internetowej notatce dotyczącej MPZ pisze, że „Międzynarodowe Przepisy Zdrowotne (2005) nie zastępują krajowych przepisów prawnych w zakresie zarządzania zagrożeniami zdrowia publicznego, tylko mają za zadanie je wspierać i uzupełniać w celu lepszego zabezpieczenia wszystkich państw przed transgranicznymi zagrożeniami dla zdrowia”. Oczywiście informacja jest prawdziwa w stosunku do aktualnych przepisów, a nie projektowanych, gdzie „zalecenia” nabierają charakteru obligujących rozwiązań.

Najpoważniejszą kwestią nowych rozwiązań pandemicznych ma być bowiem przekazanie decyzyjności w szerokim zakresie kwestii zdrowia (nie tylko w stanie pandemii!) w ręce WHO!

Zmiana w Art.1 MPZ z definicji terminów „stałe rekomendacje” oraz „tymczasowe rekomendacje” usuwa słowo „niewiążące”. Oznacza to, że Międzynarodowe Przepisy Zdrowotne, mają stać się wiążące i taką intencjonalność poprawki potwierdza opinia w raporcie Komisji Recenzyjnej MPZ.

Artykuł 4 zmienia rolę WHO z organizacji doradczej, która jedynie wydaje zalecenia do organu zarządzającego, na organizację, której postanowienia byłyby wiążące.

Postępy we wdrażaniu podjętych przez WHO rozwiązań w system prawa oraz poziom ich realizacji przez państwa strony miałby nadzorować Krajowy Punkt Centralny IHR, który z kolei podlegałby specjalnie powołanemu do tego celu tzw. Punktowi Kontaktowemu IHR działającemu przy WHO. Przekazywałby on obligujące wytyczne do Krajowego Punktu Centralnego IHR oraz zwrotnie pozyskiwał dane dotyczące realizacji. Art. 42 zobowiązuje państwa do niezwłocznego zainicjowania i zakończenia przez wszystkie Państwa-Strony wszystkich zaleceń wydanych na mocy art. 15 i 16 – ostatecznie to Dyrektor Generalny WHO wydawał będzie dyspozycje.

Artykuł 13A (podobnie art.16 i art.17) obliguje państwa do przekazania kierownictwa i koordynacji w zakresie międzynarodowego zdrowia publicznego. Państwa-Strony „podczas stanu nadzwyczajnego zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym zobowiązują się do przestrzegania zaleceń WHO w swoich działaniach w zakresie międzynarodowego reagowania w zakresie zdrowia publicznego”, a „na żądanie WHO” udostępnią własne zasoby produktów zdrowotnych, przy okazji nadając szerokie kompetencje kontrolera i dyspozytora państwowych dóbr Dyrektorowi Generalnemu WHO. W punkcie 7a tego przepisu państwa zobowiązują się również do przestrzegania mechanizmu alokacji, przekazania procentu swojej produkcji, deponowania linii komórkowych i dzielenia się technologiami, know-how, a przede wszystkim wszystkimi pożądanymi przez WHO informacjami, gromadzonymi kolejno w bazach danych.

Nie ma więc mowy o dowolności, ale przeciwnie o daleko idących zobowiązaniach wobec nadzoru, kontroli, dyspozycji, udostępniania, wymagań i roszczeń finansowych, przekazywania materiału genetycznego pobranego od obywateli i budowania baz danych!

Art. 43 pkt.6 omawia procedurę wdrożenia wskazanego przed Dyrektora Generalnego WHO środka zdrowotnego – „Zainteresowane Państwo-Strona może zwrócić się do WHO w ciągu 7 dni od daty zaleceń wydanych na mocy ustępu 4 niniejszego artykułu, aby ponownie rozpatrzyć takie zalecenia. Komitet ds. Sytuacji Nadzwyczajnych rozpatruje wniosek o ponowne rozpatrzenie w terminie 7 dni i podejmuje decyzję w sprawie wniosku ponowne rozpatrzenie jest ostateczne”.

Zdecydowanie Komitet ds. Sytuacji Nadzwyczajnych posiada prawo do unieważnienia decyzji podejmowanych przez suwerenne narody w odniesieniu do środków zdrowotnych, a wydane przez niego decyzje są ostateczne i nie podlegają dowolnej interpretacji!

Potencjalne zagrożenie

Ogromne znaczenie ma tworzenie kompetencji WHO w zakresie zapobiegania, wstępnego przygotowania systemów opieki zdrowotnej, kontroli „wszystkich zagrożeń zdrowia publicznego” i „mogących mieć potencjalny wpływ na zdrowie publiczne” (all risks with a potential to impact public health) (art.2). Interpretacja, zatem tych potencjalnych zagrożeń i ryzyk, potrzeb kontroli i tworzenia systemów ochrony stwarza ogromne możliwości ingerowania WHO i Dyrektora Generalnego (art.50) praktycznie w każdą związaną ze zdrowiem dziedzinę.

Usunięcie “poszanowania godności, praw człowieka i podstawowych wolności ludzi”.

Z art.3 przepisu usuwa się “poszanowanie godności, praw człowieka i podstawowych wolności ludzi”. Zamiennie wprowadza się pojęcia zasady równości, inkluzywności, spójności. Brakuje wyjaśnienia, bynajmniej w przepisach, co miałyby one oznaczać – możemy tylko się upewnić, że realizacja owych równości, inkluzywności i spójności wyklucza podstawowe wolności, godności i prawa ludzi.

Ujednolicony system nadzoru obywateli

W art. 18 mamy zarysowany obszar wytycznych kierowanych przez WHO do państw w odniesieniu do osób fizycznych. Są to: przegląd historii podróży, wymaganie badań lekarskich, dowodu szczepienia lub innej profilaktyki, nakaz izolacji i kwarantanny wobec „podejrzanych”, nakaz izolacji i leczenia chorych, śledzenie kontaktów podejrzanych lub chorych, odmowa wyjazdów, konieczność przedstawienia planu podróży, wymagane oświadczenie o stanie zdrowia podróżnego, kontrola wjazdowa i wyjazdowa, inspekcje bagażowe, zniszczenie podejrzanego lub skażonego bagażu, ładunków, środków transportu.

Kolejno kwestie te regulują artykuły 23, 24, 27, 28, 31, 35, 36 i 44, a załączniki 6 i 8 dostarczają wzory dokumentów w formie papierowej, z kodem QR pozwalającym na bezpośredni dostęp do bazy o wszystkich aspektach zdrowia osoby.

Cenzura

Wolność słowa, określona w Art. 54. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej to jedna z tych wolności, którą wykreśla się z art. 3 MPZ.

Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane”

Z Załącznika 1, New 7 e, str 36, dowiadujemy się, że na poziomie globalnym WHO wzmocni zdolności do przeciwdziałania błędnym informacjom i dezinformacji!

Jest to roszczenie całkowicie sprzeczne z naszym porządkiem prawnym!

Bazy danych materiałów genetycznych pozyskanych od obywateli!

Artykuł 6 pkt.2 i 3 (także Załącznik 1, New 7 c, str. 36) włącza w udostępniane przez państwa WHO informacje pozyskane od obywateli, materiały genetyczne, dane epidemiologiczne i kliniczne, a także dane mikrobiologiczne i dotyczące genomu osoby oraz dane dotyczące sekwencjonowania genomu. Mowa jest o bazie danych i równym dostępie oraz sprawiedliwym podziale korzyści państw wynikających z przetwarzania i wykorzystania zgromadzonych danych, a także możliwości udostępniania ich podmiotom prywatnym.

Nie trzeba chyba wyjaśniać jak wielkim polem nadużyć mogą być przekazane dane biologiczne obywateli. Aktualny spór wokół patentowania materiału biotechnicznego jest gorący, ale zdecydowanie, nieuprawnione pobranie i przekazanie własnego genomu, jest nadal naruszeniem dóbr osobistych każdej osoby. Na bazie europejskiego prawa, póki co każdy jest właścicielem i jedynym dysponentem własnej informacji genetycznej, chyba, że prawo to przejdzie na bliskich w przypadku jego śmierci.

Zobowiązania finansowe

Artykuł 44A nowych proponowanych przepisów umożliwiają przekierowanie nieokreślonych miliardów dolarów do kompleksu farmaceutyczno-szpitalnego bez jakiejkolwiek mechanizmu ponoszenia odpowiedzialności finansowej i przejrzystości oraz konieczności zarządzania pozyskanymi środkami.

W Załączniku 10 MPZ mowa jest również o obowiązku państw do budowania, udostępniania i utrzymania infrastruktury IHR w punktach wjazdu.

Także wspomniany już powyżej art. 13A wzywa do dzielenia się środkami zdrowotnymi, środkami produkcji poprzez “plan przydziału produktów zdrowotnych”, co nakłada obowiązek dla rozwiniętych państw do dostarczania produktów reagowania na pandemię zgodnie z zarządzeniami.

Przesłanki do odrzucenia Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych

Kwestie ograniczenia w zawieranej umowie międzynarodowej konstytucyjnych wolności, praw i narzucenia nowych poza konstytucyjnych obowiązków obywatelskich, a także jeżeli umowa dotyczy znacznego obciążenia państwa pod względem finansowym, lub spraw wymagających uregulowań w ustawie lub w których Konstytucja wymaga ustawy, powinny według art. 89 Konstytucji RP być ratyfikowane!

Przekazanie „organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencji organów władzy państwowej w niektórych sprawach” również na mocy art. 90 pkt.1 Konstytucji powinno zostać uregulowane ratyfikowaną umową, a nie „regulacjami”.

Międzynarodowe Przepisy Zdrowotne to Regulacje, które na podstawie art. 60 (b) Konstytucji WHO są przyjmowane przez Światowe Zgromadzenie Zdrowia zwykłą większością głosów.

WHO proceduje równocześnie dwa dokumenty o tożsamym zakresie i podobnej treści, z których jeden stara się ominąć polski porządek prawny w zakresie przekazania kompetencji wymagających decyzji narodu! Skandalem jest fakt, że polskie Ministerstwo stara się po cichu przeprowadzić tak ważne dla Polaków i naruszające ich wolności zmiany.

Nie możemy się na to zgodzić, ani pozwolić na tak daleko idący zamach na nasze prawa, wolności i finanse!

Zachęcam wszystkich do odwiedzenia stron i włączenie się w akcje wywierania presji na polskie władze w tym zakresie:

www.stop-who.pl
www.stopwho.pl

Również do uczestnictwa w proteście pod Ministerstwem Zdrowia w dniu 1 grudnia 2023 – informacja o wydarzeniu na stronie https://www.facebook.com/events/656597279968925

Magdalena Trojanowska

Prawnik, dziennikarka – członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, wiceprezes Stowarzyszenia Rodzice Chronią Dzieci, współwłaściciel Wydawnictwa Wektory

Śmierć Europy staje się faktem. Polska w niechlubnym gronie krajów z najczarniejszym bilansem zgonów i urodzeń

Śmierć Europy staje się faktem. Polska w niechlubnym gronie krajów z najczarniejszym bilansem zgonów i urodzeń

pch24/smierc-europy-staje-sie-faktem-polska-w-niechlubnym-gronie

„Tylko w ciągu jednego roku ubyło ponad ćwierć miliona Europejczyków – wynika z najnowszych danych Eurostatu. Polska znalazła się w grupie najbardziej poszkodowanych”, informuje w poniedziałek „Dziennik Gazeta Prawna”.

Dziennik przytacza dane, z których wynika, że między 1 stycznia 2021 r. a 1 stycznia 2022 r. populacja UE zmniejszyła się o 265,3 tys. osób.

„Spadek ten można przypisać naturalnym zmianom populacji: umiera więcej osób, niż się rodzi. Z jednej strony zmniejsza się liczba urodzeń, liczba kobiet w wieku, w którym dzieci mogą rodzić, ale kluczową rolę odegrała też pandemia, z powodu której zmarło więcej osób niż w poprzednich latach”, czytamy.

Niestety, ale Polska znalazła się w niechlubnym gronie pięciu państw, razem z Włochami, Słowenią, Czechami i Słowacją, gdzie „prawie każdy region zanotował ujemny wynik”, tzn. więcej osób zmarło niż się urodziło.

„Z ostatnich danych GUS wynika, że różnica w ostatnich latach znacząco wzrosła. W Polsce na koniec 2022 r. było o 143 tys. więcej zgonów niż urodzeń, pod koniec 2021 r. – 188 tys. Dla porównania w przedpandemicznym roku 2019 wynosiła ona 35 tys.”, podkreślono.

„DGP” przypomina, że we wrześniu tego roku urodziło się zaledwie 22 tys. dzieci, czylli aż o 4,7 tys. mniej niż rok wcześniej. „Łącznie od początku tego roku na świat przyszło niespełna 210 tys. – o 25 tys. mniej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego”, podsumowano.

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”

=========================

Por.:

Polska wyginie. Dzieci najmniej od II wojny światowej. Czemu Polacy mówią rodzinie „nie”??

XVI-wieczny kościół św. Michała Archanioła może stać się salą weselną lub bankietową !!! …

XVI-wieczny kościół św. Michała Archanioła może stać się salą weselną lub bankietową…

opoka

Niedawno zabytkowy kościół św. Michała Archanioła w Okrzeszynie znalazł się na liście ogłoszeń portalu otodom.pl. Obecny zarządca wystawił go na sprzedaż za 800 tys. złotych. Według ogłoszeniodawcy idealnie spełni rolę sali bankietowej, weselnej, lub konferencyjnej.

W województwie dolnośląskim w miejscowości Okrzeszyn w gminie Lubawka, stoi XVI wieczny zabytkowy kamienny kościół św. Michała Archanioła. Choć w okresie powstania należał do Królestwa Czech, dziś znajduje się po stronie polskiej, jedynie 30 metrów od granicy.

Niedawno świątynia znalazła się na liście ogłoszeń portalu otodom.pl. Obecny zarządca wystawił go na sprzedaż za 800 tys. złotych. Kwota podlega negocjacji. Według ogłoszeniodawcy idealnie spełni rolę sali bankietowej, weselnej, lub konferencyjnej.  Zdaniem portalu budynek ma świetną akustykę, w związku z czym można tam organizować wydarzenia muzyczne.

Kościół św. Michała Archanioła powstał w latach 1580-85, następnie w roku 1736 został przebudowany. Nie był on jednak pierwszym obiektem sakralnych zbudowanym w tym miejscu. Ponad dwa wieki wcześniej, w 1352 r., kościół postawili tam cystersi z Krzeszowa.

Ostatni sakrament w kościele św. Michała Archanioła został odprawiony w 1945 r. Od tego czasu świątynia była opuszczona. W pewnym momencie „przeszedł w ręce prywatne” [??? md]. Jest wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków.

W ogłoszeniu czytamy, że kościół jest kamienny, jednonawowy, ma wydzielone prezbiterium, drewniany strop i dwuspadowy dach. „W nawie naprzeciw prezbiterium zachowała się drewniana konstrukcja chóru muzycznego”. Dookoła kościoła rosną stare drzewa. Natomiast sama świątynia obrasta roślinnością.

Burzliwe dzieje miejscowości…

Okrzeszyn po II wojnie światowej znalazł się po polskiej stronie, jednak podczas konfliktu o granicę z Czechosłowacją, był wymieniany jako jeden z obszarów, które w ramach wymiany terenów mogą zostać oddane Czechosłowacji, aby w ten sposób skrócić granicę między obydwoma krajami. Miejscowość leży bowiem na obszarze nazywanym workiem okrzeszyńskim i z trzech stron – od zachodu, południa i wschodu – otoczony był Czechosłowacją.

Miejscowość pozostała w granicach Polski, ale zlikwidowano tu przejście graniczne, które funkcjonowało w czasie, gdy znajdowała się tu granica niemiecko-czechosłowacka i wcześniej prusko-austriacka. Likwidacja przejścia granicznego odbiła się na dalszych losach miejscowości, która straciła na znaczeniu. Zresztą jak  przycmentarny kościół.

W Okrzeszynie zaprzestano wydobywania węgla kamiennego, czym zajmowano się do 1925 r., gdy był niemieckim Albendorfem. Za to w 1947 r. – w ramach radzieckiego planu nuklearnego, zaczęto poszukiwać tu uranu. W ciągu dziesięciu lat wybudowano tu niezbędną infrastrukturę, wydrążono dwa szyby i wykopano około 40 kilometrów podziemnych korytarzy. [—]

Wesołe złego początki

Wesołe złego początki

Stanisław Michalkiewicz 25 listopada 2023 michalkiewicz

Między komentatory trwają spory, czy wybrany 15 października Sejm jest najweselszy w Europie, czy są może weselsze od niego. Niektórzy wskazują na sejm Kosowerów w Kosowie, który podobno jest jeszcze weselszy, bo dochodzi tam do tak zwanych rękoczynów, vulgo – mordobicia – podobnie jak to było, a może jest nadal, bo na czas wojny cenzura na wszelki wypadek żadnych takich scen nie pozwala pokazywać – w wierchownym sowiecie ukraińskim. Zasiadają tam wybrani przez naród delegaci poszczególnych oligarchów, żeby pilnowali interesu, a ponieważ interesy oligarchów bywają rozbieżne, to i tam dochodziło do rozmaitych scen myśliwskich.

W naszym nieszczęśliwym kraju wesołość aż tak daleko się nie posuwa, bo noblesse oblige, co w praktyce przekłada się na „haj lajf, bą tą, sawuar wiwr, pardą” – jak śpiewał Adolf Dymsza. Dla przykładu, Wielce Czcigodny poseł Pupka nieubłaganym palcem wytknął panu prezesowi Orlenu, Obajtkowi, że pochodzi on z Pcimia. Najwyraźniej pochodzenie z Pcimia jest w oczach wielce Czcigodnego posła Pupki dyskredytujące. Już gotów byłem w to uwierzyć, bo jakże nie wierzyć Wielce Czcigodnemu posłowi Pupce, ale z kolei pani Beata Szydło nieubłaganym palcem wytknęła Wielce Czcigodnemu posłowi Pupce, że pochodzi z Czeladzi. Hmm… Z Czeladzi… To miejscowość z tradycjami, bo wydała z siebie Księcia Regenta Leszka Wierzchowskiego, który w cywilu pracował w „Głosie Czeladzi”, co nadawało jego arystokratycznym tytułom niezamierzony efekt komiczny – ale nie przeszkadzało to amatorom kupować od Księcia Regenta tytuły arystokratyczne. Wśród nabywców bywały osobistości o sporym ciężarze gatunkowym, co sprzyjało wzrostowi reputacji Czeladzi, a to z kolei mogło przełożyć się na splendor, którym dzisiaj w mondzie cieszy się Wielce Czcigodny poseł Pupka.

Wróćmy jednak do spraw wesołych. Jak wiadomo, marszałkiem Sejmu został pan Szymon Hołownia. Najwyraźniej musiał dopuścić sobie do głowy, że został kimś w rodzaju Ojczyka Narodu. Nie Ojca, co to, to nie; taki tytuł przysługiwał Józefu Stalinu, a właściwie jeszcze lepszy, bo był on Ojcem nie jednego narodu, tylko Wszystkich Narodów, a poza tym – Chorążym Pokoju. W przypadku pana Hołowni pasuje bardziej tytuł „ojczyka” Narodu, jako, że dwukrotnie w zakonie Ojców Dominikanów odbywał on nowicjat, który najwyraźniej mu się nie przyjął, podobnie jak Andrzejowi Szczypiorskiemu, tajnemu współpracownikowi SB, który w stanie wojennym ostentacyjnie się ochrzcił i nawet opisał swoje przełomy duchowe w „Tygodniku Powszechnym” – nie przyjął się pierwszy chrzest – a w każdym razie tak wtedy mówiono na mieście.

Tedy, dopuściwszy sobie do głowy, że został „ojczykiem Narodu”, pan Szymon Hołownia zwrócił się do niego z „orędziem”, w którym obiecywał złote góry, a na początek pochwalił się, że „otworzył Sejm”, nakazując rozbiórkę barierek, które dotychczas oddzielały Przybytek Demokracji od rozmaitych aktywistek w rodzaju Babci Kasi, która właśnie przez niezawisły sąd została wynagrodzona kwotą bodajże 10 tysięcy złotych. Jestem pewien, że po takiej zachęcie i rozmontowaniu barierek, Babcia Kasia zadomowi się w Sejmie na dobre i kto wie, czy nie zacznie wyręczać Pana Marszałka w co trudniejszych obowiązkach. Wszystko jest bowiem możliwe w sytuacji, gdy pani wicemarszałek, Wielce Czcigodna Dorota Niedziela dała wyraz pragnieniu, by w pracy dla Polski mógł jej towarzyszyć pies. Komentatorzy wysuwają przypuszczenie, że ten pies może być konsyliarzem Pani Wicemarszałek w ważnych sprawach państwowych, w związku z czym jego obecność w Sejmie może być jeszcze bardziej uzasadniona, niż obecność Babci Kasi.

Na razie jednak Sejm działa, jakby tu powiedzieć – na biegu jałowym – bo pan Mateusz Morawiecki, który na pierwszym posiedzeniu Sejmu złożył dymisję rządu i jednocześnie otrzymał od pana prezydenta misję stworzenia nowego, ogłosi swoją decyzję dopiero w najbliższy piątek 24, listopada, albo jeszcze później – bo w poniedziałek, 27 listopada. Prawdopodobieństwo, że ten rząd uzyska w Sejmie votum zaufania, jest bardzo niewielkie, chyba, żeby pan Mateusz Morawiecki powołał do tego rządu samych starych kiejkutów od pułkownika wzwyż. Wtedy może nawet Donald Tusk nie odważyłby się wierzgać przeciwko ościeniowi. Na to się jednak nie zanosi, a najlepszą poszlaką na to wskazującą, jest słynny „agent Tomek”, który za rozmaite przysługi został nawet Wielce Czcigodnym posłem PiS. Otóż „agent Tomek” właśnie zaczął denuncjować pana ministra Kamińskiego i pana wiceministra Wąsika, że kazali mu przekazywać materiały „tajne specjalnego znaczenia” do użytku państwa redaktorów: Cezarego Gmyza, Tomasza Sakiewicza, Doroty Kani i innych – co on w podskokach, chociaż podobno pełen wewnętrznego sprzeciwu, wykonywał. Ten wewnętrzny sprzeciw dobrze o panu „agencie Tomku” świadczy – ale tylko z jednej strony, bo z drugiej – zwłaszcza gdyby taki sprzeciw odczuwał naprawdę, to powinien zgłosić to do prokuratury od razu, a nie dopiero teraz, kiedy i jemu za to przestępstwo grozi odsiadka. Teraz jednak „agent Tomek”, gwoli zapewnienia sobie bezkarności, ubiega się podobno o status „świadka koronnego” , a te rewelacje najwyraźniej traktuje jako wpisowe. Tedy pierwszy wniosek, w jakim się na przykładzie tej sprawy utwierdzam, to ten, że lepiej nie mieć żadnych służb, niż takie, w których mogą pracować tacy jegomoście, jak „agent Tomek”. Drugi natomiast wniosek jest taki, że niepisana zasada, która do tej pory konstytuowała III Rzeczpospolitą: „my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych”, chyba zostanie uchylona, przede wszystkim ze względu na pośpieszne przekształcanie przez Niemcy Unii Europejskiej w IV Rzeszę, w której Polska będzie miała status zbliżony do Generalnego Gubernatorstwa. W Generalnym Gubernatorstwie nie może być i nie będzie miejsca na żadne polskie safandulstwo, toteż Donald Tusk i Volksdeutsche Partei zapowiadają odwet.

Wprawdzie pan prezydent Duda już na otwarciu Sejmu przestrzegał posłów przed uleganiem pokusie „jakobinizmu”, który będzie hamował przy użyciu dostępnych mu środków, m.in. prawa wetowania ustaw, albo odsyłania ich do Trybunału Konstytucyjnego, żeby się tam zaśmierdziały – ale nie osłabiło to namiętności odwetowców. Kombinują, że w takim razie będą mścili się przy pomocy uchwał, który prezydent wetować nie może. Czy jednak można uchwałami odwoływać sędziów, co to „podlegają tylko ustawom”? Najbardziej płomienni szermierze praworządności, z panią prof. Ewą Łętowską na czele, nie mają co do tego wątpliwości, zgodnie ze wskazówką Voltaire’a, że „kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody mają myszy na statku”, więc jeśli w grę wchodzi święta sprawa praworządności, to nikogo nie powinny powstrzymywać żadne jurydyczne dyrdymały. Jeszcze dalej idzie Kukuniek, który wprost nawołuje, żeby pana prezydenta Dudę odwołać w drodze „referendum”. Wprawdzie koszulka z nadrukiem „konstytucja” chyba już przyrosła Kukuńkowi do skóry, jakby nie zdejmował jej od 2017 roku – ale w swojej niechęci do czytania czegokolwiek, oczywiście poza pracą naukową nad krzyżówkami, najwyraźniej tej konstytucji też nie czytał, bo w przeciwnym razie by wiedział, że to niemożliwe. Że nie czytał jej Kukuniek, to zrozumiałe, bo jaki on jest – każdy widzi – ale że powtarza po nim pan prof. Marek Chmaj, to już sprawa trochę zagadkowa.

Pewne światło rzuca na nią historia, jak to po rozpoczęciu II wojny światowej, w październiku, czy może listopadzie 1939 roku powstał w Paryżu komitet pomocy uchodźcom. Werbowano do niego tłumaczy i pewien Polak się zgłosił. Prowadzący tę rekrutację garbaty Żyd pyta go o znajomość języków. – Rosyjski, niemiecki, francuski biegle w mowie i piśmie, angielski, hiszpański i włoski trochę gorzej – odpowiada zapytany. – No a jidysz? – pyta garbusek. – Jidysz nie. – Ja rozumiem – powiada na to garbusek – pan zapomniał.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Skandal na KUL. Boją się książki „Wołyń bez mitów”.

Szanowni Państwo, z przykrością informujemy, że od dzisiaj nie znajdziecie nas na Katolickich Targach Książki w Lublinie, odbywających się w holu Collegium Jana Pawła II na „Katolickim” Uniwersytecie Lubelskim, na których mieliśmy stoisko.

Dziś rano zostaliśmy wyrzuceni z targów.

Cały czas czekamy na podanie oficjalnej przyczyny. Nieoficjalnie przekazano nam, że powodem była ekspozycja książki „Wołyń bez mitów”. Decyzję przekazał nam Prezes Stowarzyszenia Wydawców Katolickich, a kierownictwo KUL wysłało dwóch „pomocników”, którzy mieli dopilnować, abyśmy niezwłocznie opuścili teren uczelni. W związku z tym musieliśmy odwołać wizyty Leszka Żebrowskiego, Piotra Plebaniaka, dr Ewy Kurek oraz dr. Leszka Pietrzaka, którzy mieli być na naszym stoisku.

Od wielu lat uczestniczymy w targach książki, a z taką sytuacją spotkaliśmy się po raz pierwszy. Szczególnie oburzający jest fakt, że próba kneblowania ust nastąpiła na Uniwersytecie, z definicji mającym być forum wymiany i ścierania się myśli. To, że dochodzi do tego na uczelni mającej w nazwie „katolicki” i odwołujący się do spuścizny św. Jana Pawła II, jest wprost niewyobrażalne. Kryjącym się w cieniu władzom uczelni dedykujemy słowa jej patrona: „Nie lękajcie się”.

Ludobójstwo wołyńskie jest niezaprzeczalnym faktem, a jego skala i okrucieństwo do dzisiaj budzi przerażenie. Pamięć o ofiarach jest nie tylko obowiązkiem, jest koniecznością, choćby by taka zbrodnia nigdy więcej się nie powtórzyła, a domaganie się chrześcijańskiego pochówku dla niepogrzebanych jest na wskroś katolickie. Zamilczanie tego bolesnego tematu w imię fałszywie pojmowanej poprawności politycznej jest czymś gorszym niż błąd – jest podłością.

Jako zespół Capital deklarujemy, że nie ulegniemy tej nienawistnej kampanii wykluczania i dalej będziemy kontynuować naszą misję. Jesteśmy jeszcze bardziej zmotywowani do pracy i tworzenia nowych projektów. Nadal też będziemy współpracować ze Stowarzyszeniem Wspólnota i Pamięć, której to współpracy owocem jest zakazana od dziś na KUL książka „Wołyń bez mitów”.

Capitalbook

Porachunki mniejszościowe w POlsce

Porachunki mniejszościowe

 Stanisław Michalkiewicz 25 listopada 2023 micha

Gdy wielki wielkiego dusi, my duśmy mniejszych – każdy swego” – zachęcał szlachtę Klucznik Gerwazy do zajazdu na Sędziego Soplicę, zanim jeszcze Napoleon ruszył na Rosję w czerwcu 1812 roku. Warto dodać, że Sędzia Soplica miał „fundusz prawie cały” to znaczy – majątek – z łaski Jacka Soplicy, który początkowo był hołyszem, ale po zabójstwie Stolnika, który „popierał prawo trzeciego maja”, został hojnie wynagrodzony przez Targowicę. Toteż Klucznik, namawiając szlachtę do przeprowadzenia zajazdu na Soplicowo, nie miał specjalnych trudności w nadaniu swemu działaniu pozorów patriotycznych. Podobnie zresztą Jacek Soplica; kiedy już, jako Ksiądz Robak, agent francuski, zdekonspirował się przez Sędzią, namawiał go mianowicie, by zorganizował przeciwko Rosji powstanie, stanął na jego czele i w tym charakterze powitał Napoleona. Kiedy Napoleon spyta, kto zacz, powstańcy odrzekną, że są powstańcami pod wodzą Sędziego Soplicy” – „Ach bracie, kto by potem pisnąć śmiał o Targowicy!” – perswadował Sędziemu Ksiądz Robak.

Donald Tusk zaczynał swoją polityczną karierę w tak zwanej „wolnej Polsce” jako przywódca Kongresu Liberalno-Demokratycznego. KL-D w latach 1991 – 1992 współtworzył rząd z Janem Krzysztofem Bieleckim na czele, który zapoczątkował odwrót od „ustawy Wilczka”, przywracając koncesjonowanie obrotu paliwami. W tym rządzie stanowisko ministra przekształceń własnościowych sprawował Janusz Lewandowski. Jak pamiętamy, z jego udziałem wykombinowano tek zwane „fundusze inwestycyjne”, które na podstawie ustawy „o narodowych funduszach inwestycyjnych i ich prywatyzacji” miały być „prywatyzowane”. Był to gigantyczny, znacznie większy od Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego przekręt, dzięki któremu stare kiejkuty stały się już nie posiadaczami, ale właścicielami naszego nieszczęśliwego kraju. Po latach nawet sam Janusz Lewandowski przyznawał, że wprawdzie „chciał dobrze” – cokolwiek by to miało znaczyć – ale wyszło jak zawsze to znaczy – obywatele zostali wydymani, a żeby końce wsadzić w wodę, to w roku 2005 Narodowe Fundusze Inwestycyjne zostały zlikwidowane. Janusz lewandowski zaś trafił do Komisji Europejskiej, gdzie zażywa reputacji tęgiej głowy do interesów. Inaczej recenzowali polityków KL-D tubylcy – oczywiście nie wszyscy, co to, to nie – bo ci, co się obłowili, to specjalnie ich nie krytykowali, ale pozostali z upodobaniem nazywali ich „aferałami”. Zresztą KL-D wkrótce zlał się z Unią Demokratyczną i w ten sposób powstała Unia Wolności, która nawet była w koalicji z Akcją Wyborczą „Solidarność”, za pomocą której nisze ekologiczne w zezwłoku Rzeczypospolitej drążyli sobie działacze związkowi, czyli – „hersztowie fabryczni” – jak ich nazywał kol. Rafał Ziemkiewicz. Kiedy już je sobie wydrążyli, m.in. dzięki wiekopomnym reformom charyzmatycznego premiera Buzka (pseudonimy operacyjne: „Karol” i „Docent”), to AW”S” zniknęła z horyzontu politycznego bez śladu, niczym sól w ukropie. Na gruzach tej koalicji powstała Platforma Obywatelska, początkowo pod kierownictwem „trzech tenorów”, ale wkrótce stare kiejkuty uznały, że trzy grzyby to za dużo, zwłaszcza, jak na bigos hultajski, więc Wielką Nadzieją Białych został Donald Tusk. Pan dr Olechowski (pseudonim operacyjny „Must”) wycofał się bowiem w interesy, a pan Maciej Płażyński najpierw zrezygnował z członkostwa, a potem taktownie zginął w katastrofie smoleńskiej. W tak zwanym „międzyczasie” był jeszcze rząd pod przewodnictwem premiera Marka Belki, do którego nie przyznawało się żadne ugrupowanie parlamentarne, ale najwyraźniej nikomu to nie przeszkadzało i rządził on sobie, jak-gdyby-nigdy-nic. Inna rzecz, że pan premier Belka też miał dwa pseudonimy operacyjne, więc gdyby tak teraz pan Mateusz Morawiecki powołał do rządu samych starych kiejkutów jako „ekspertów”, to myślę, że taki rząd bez problemów uzyskałby w Sejmie votum zaufania tym bardziej, że pan Mateusz też miał dwa pseudonimy operacyjne i to nie w tubylczej SB, tylko w STASI, co w tym sezonie politycznym liczy się podwójnie. Ale nie wybiegajmy w przyszłość, bo być może BND postanowiła inaczej, więc skoncentrujmy się raczej na przeszłości.

Okres dobrego fartu dla PO rozpoczął się w roku 2007, po przeintrygowaniu przez premiera Jarosława Kaczyńskiego sprawy tzw. „przystawek” do rządu, czyli Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin pod kierownictwem pana Romana Giertycha. Donald Tusk, niepomny niepowodzenia przy forsowaniu swego „gabinetu cieni”, najwyraźniej wskutek tego musiał utracić „więź z masami”, co spowodowało wsadzenie go przez starych kiejkutów za karę na aferę hazardową, z której musiała ratować go osobiście Nasza Złota Pani, załatwiając mu nagrodę im. Karola Wielkiego oraz – na wszelki wypadek – Mocną Ręką przenosząc go na brukselskie salony, gdzie zrobiła z niego człowieka formatu europejskiego. Stamtąd Donald Tusk wrócił jako najukochańsza duszeńka naszej Nowej Złotej Pani, czyli pani Urszuli von der Layen z misją przywrócenia w naszym bantustanie demokracji i praworządności, dzięki czemu będzie mógł on zostać przekształcony w Generalne Gubernatorstwo w składzie IV Rzeszy.

Jeśli w grę wchodzi przywrócenie demokracji i praworządności, to jasne jest, że w obliczu tak potężnych zadań, nikogo nie mogą wstrzymywać jakieś prawnicze dyrdymały. Jak pisał Voltaire – „kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody mają myszy na statku”. Toteż wszystkie autorytety moralne uważają, że wrogów demokracji i praworządności można, a nawet powinno się dusić jeśli już nie gołymi rękami, to w ostateczności – nawet gazem – a pozór moralnego i prawnego uzasadnienia można sobie stworzyć przy pomocy „uchwał” przeciwko trzęsieniom ziemi, ewentualnie – za pomocą parlamentarnych „rezolucji” przeciwko lodowcom. Już widać, że przy przywracaniu demokracji i praworządności nikt nie będzie się nudził.

Na pierwszy ogień ma pójść złowrogi ojciec Tadeusz Rydzyk. Był on najpierw podejrzewany przez Jarosława Kaczyńskiego o niebezpieczne związki z Moskwą, ale wkrótce poszło to w zapomnienie, a miejsce podejrzliwości zajęła amikoszoneria. Dzięki temu ojciec Tadeusz stworzył swego rodzaju imperium eklezjalno- medialno-edukacyjne, co budziło narastające rozgoryczenie Judenratu „Gazety Wyborczej”, według którego monopol na rząd dusz w naszym bantustanie powinien zachować pan red. Adam Michnik, jako, że tak właśnie było uzgodnione w Magdalence z generałem Kiszczakiem. Ponieważ Donald Tusk, przynajmniej na tym etapie, musi liczyć się z Judenratem, jego upodobaniami i uprzedzeniami, to walka o przywrócenie demokracji i praworządności rozpocznie się od ojca Tadeusza Rydzyka. Ciekawe, czy pomogą mu bliskie spotkania III stopnia z panem Jonatanem Danielsem, czy też Donald Tusk i BND okażą się na nie odporni.

Stanisław Michalkiewicz

Polska wyginie. Dzieci najmniej od II wojny światowej. Czemu Polacy mówią rodzinie „nie”??

24 listopada 2023

Polska wyginie. Dzieci najmniej od II wojny światowej, Polacy mówią rodzinie „nie”

#demografia #dzieci #urodzenia

Dzietność w Polsce jest na tragicznie niskim poziomie. We wrześniu przyszło na świat 22 tys. dzieci – prawie 5 tys. mniej, niż w tym samym miesiącu rok wcześniej. W sumie od początku tego roku, względem roku poprzedniego, „brakuje” aż 25 tys. dzieci. Jeżeli pod koniec roku nie nastąpi jakiś nagły boom urodzeniowy – a nic na to nie wskazuje – w 2023 roku urodzi się w Polsce najmniej dzieci od końca II wojny światowej.

W przyszłości będzie już tylko gorzej. Powoli przestają rodzić dzieci kobiety z wyżu demograficznego lat 80. W dorosłość wchodzą kobiety urodzone po roku 2000, kiedy urodzeń było już wyraźnie mniej.

Co więcej cały czas w górę idzie wiek urodzenia pierwszego dziecka, a to sprawia, że statystycznie kobieta urodzi dzieci mniej. Demografowie wskazują też na spadek poczucia stabilności związany z Covid-19 oraz wojną na Ukrainie.

To oznacza, że Polska wymiera coraz szybciej. W 2022 roku w naszym kraju odnotowano 305 tysięcy urodzeń, podczas gdy zgonów było 448 tysięcy. To oznacza, że każdego roku liczba Polaków zmniejsza się o ponad sto tysięcy – a z roku na rok będzie tylko gorzej.

Politycy próbują naprawiać tę sytuację całkowicie nieskutecznymi metodami. Obok świadczeń socjalnych to przede wszystkim rozbudowa sieci żłobków czy zachęcanie ojców do brania urlopów wychowawczych. Jest to oczywiście dokładnie przeciwskuteczne, bo żeby rodzina była wielodzietna, matka musi zajmować się domem i dziećmi, a ojciec pracować zarobkowo.

W modelu proponowanym przez polityków jest inaczej: matka musi łączyć rodzenie dzieci z pracą, a ojciec ograniczać pracę na rzecz dzieci. To pomieszanie prowadzi wyłącznie do bałaganu, czego skutkiem jest demograficzna katastrofa i wymieranie Polski.

Źródła: forsal.pl, PCh24.pl

Pach

„bandersyny”, „swołocz banderowska”, „dzicz stepowa”. SKANDAL! Kara więzienia za komentarze w internecie! Polski sąd przychylił się do wniosku Ukraińców.

SKANDAL! Kara więzienia za komentarze w internecie! Polski sąd przychylił się do wniosku Ukraińców

nczas-kara-wiezienia-za-komentarze-polski-sad-przychylil-sie-do-wniosku-ukraincow24.11.2023

Stepan Bandera. OUN-UPA. banderowcy. banderyzacja. Ukraina. Ukraińcy.
Wizerunek Stepana Bandery na tle flagi UPA. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: All-Ukrainian Union «Freedom», CC BY 3.0, Wikimedia Commons

70-letni Andrzej Łukawski, działacz kresowy i organizator Marszu Pamięci o Ofiarach ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej trafił do więzienia. Wniosek o jego ukaranie złożył Związek Ukraińców w Polsce. A poszło o komentarze w internecie.

Do zdarzenia doszło w środę. Tego samego dnia Andrzej Łukawski miał wziąć udział w konferencji prasowej w Sejmie, jednak tam nie dotarł. Wcześniej bowiem został zatrzymany przez policję. 70-latek zgłosił się na komisariat policji, by odebrać „przesyłkę”. Jak się okazało, było to zawiadomienie o zatrzymaniu celem odbycia kary 7 miesięcy pozbawienia wolności. A stało się tak za sprawą Związku Ukraińców w Polsce.

Sprawa ma swój początek w roku 2019, kiedy to Łukawski – redaktor naczelny Kresowego Serwisu Informacyjnego, a także organizator Marszu Pamięci o Ofiarach ukraińskiego Ludobójstwa – został oskarżony za zamieszczane na Facebooku komentarze. Sprawą zajmował się prok. Maciej Młynarczyk z Prokuratury Rejonowej Praga-Północ.

Chodziło o zwroty takie jak m.in. „bandersyny”, „swołocz banderowska”, czy „dzicz stepowa”. Cytowany przez kresy.pl Łukawski miał powiedzieć, że prokurator sugerował mu, że powinien „przeprosić i wyrazić skruchę”, a wówczas zostanie łagodniej potraktowany.

Ostatecznie jednak Łukawski został skazany w kwietniu 2021 roku m.in. za słowa „znajdzie się kij na banderowski ryj”. Usłyszał wyrok 7 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Miał też zapłacić grzywnę w wysokości 2 tys. zł. Dodatkowo sąd zobowiązał go do „zaniechania publikowania w Internecie wypowiedzi «znieważających i zawierających treści dyskryminujące z uwagi na przynależność narodową i etniczną» oraz przeczytania książki autorstwa Witolda Szabłowskiego pt. «Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia»”.

Pierwszym sygnałem do odwieszenia wyroku był wniosek kuratora sądowego, który twierdził, że Łukawski nie przeczytał zadanej mu lektury. Wówczas jednak sąd oddalił jego wniosek. Później wniosek złożył Związek Ukraińców w Polsce. Dotyczył on „rozważenia zarządzenia wykonania kary” więzienia oraz zobowiązanie Łukawskiego do „powstrzymania się od korzystania i zamieszczania wpisów w serwisie internetowym Facebook”.

W sierpniu 2023 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa wniosek rozpatrzył pozytywnie i odwiesił wyrok. W październiku Sąd Okręgowy utrzymał wyrok w mocy. W uzasadnieniu twierdzono, że Łukawski nie przeczytał książki, a na domiar złego we wpisach na Facebooku używa słów „nachodźcy” i „banderyzacja”. W ocenie sądu wyrok więc nie spowodował „pozytywnej zmiany”. Co więcej, sąd stwierdził, że podeszły wiek mężczyzny oraz fakt leczenia onkologicznego nie stanowią powodów do zaniechania odwieszenia wyroku.

Jak podaje portal kresy.pl, otrzymał potwierdzenie informacji o tym, że Łukawski trafił do więzienia.

W środę posłowie Konfederacji Grzegorz Braun i Andrzej Zapałowski nagłośnili sprawę oraz zwrócili się do prezydenta Andrzeja Dudy z wnioskiem o ułaskawienie działacza kresowego.

– Doszło do nieprawdopodobnej sytuacji, a mianowicie Związek Ukraińców w Polsce w oskarżeniu Pana Łukawskiego zrównał słowo Ukrainiec jako synonim banderowca tzn. zgodnie z Kodeksem Karnym art. 256 z nazizmem, czyli banderowiec jest dla nich synonimem Ukraińca. Coś nieprawdopodobnego. To będzie miało daleko idące konsekwencje – ocenił prof. Zapałowski.

„Szanowny Panie Prezydencie,

wnoszę o skorzystanie z przysługujących Panu uprawnień ustawowych i o darowanie panu Andrzejowi Łukawskiemu kary 7 miesięcy pozbawienia wolności orzeczonej prawomocnym wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 21 kwietnia 2021 r. za czyn określony w art. 119§ 1 i art. 257 k.k. II AKa 212/20” – czytamy.

https://www.facebook.com/plugins/post.php?href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fkonfederacjakoronypolskiej%2Fposts%2Fpfbid0A5S923KXuxLCTeiTxLuYnyXtS5JipE8KoGdXEB2xd6MxzVSJRTCTcKxGfKX52W8Tl&show_text=true&width=500

https://www.facebook.com/plugins/video.php?height=314&href=https%3A%2F%2Fwww.facebook.com%2Fkonfederacjakoronypolskiej%2Fvideos%2F1487693505124746%2F&show_text=true&width=560&t=0

Według informacji portalu kresy.pl w najbliższych dniach w Warszawie ma odbyć się manifestacja poparcia dla Andrzeja Łukawskiego.

Wlada Nikolczenko, Ukrainka w Warszawie: “Nienawidzę tego kraju, zwłaszcza ludzi, którzy tu mieszkają”

“Nienawidzę tego kraju, zwłaszcza ludzi, ktorzy tu mieszkaja” -Ukrainka o Polsce

anita-kowalewka

Gimnastyczka z Ukrainy, Wlada Nikolczenko, w mediach społecznościowych wyjawila, co mysli o Polsce. Napisala: “Zrujnowany nastroj z samego rana. Nienawidzę tego kraju, a zwlaszcza ludzi, ktorzy tu mieszkaja. Jestem tu tylko dlatego, bo zamknęli lotnisko na Ukrainie…”

Dowody:

To się nie mieści w głowie! O przyjęciu haniebniej rezolucji zadecydowały głosy dziewięciu europosłów wybranych w Polsce: Róża Thun, Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodz. Cimoszewicz, Łukasz Kohut, Bog. Liberadzki, Leszek Miller, Sylwia Spurek

================================

To się nie mieści w głowie! Ministrowie wskazują: “O przyjęciu rezolucji zadecydowały głosy 9 europosłów wybranych w Polsce”

Parlament Europejski i komentarze polskich ministrów na platformie X / autor: PAP/EPA; X
Parlament Europejski i komentarze polskich ministrów na platformie X / autor: PAP/EPA; X

Niepojęte! „O przyjęciu rezolucji zadecydowały głosy 9 europosłów wybranych w Polsce”; „Gdyby wszyscy polscy europosłowie zagłosowali PRZECIW, procedura zmiany traktatów zostałaby zatrzymana” – wskazują ministrowie. O których europosłach mowa?

9 europosłów z Polski zagłosowało za zmianą traktatów UE

Parlament Europejski w przyjętej w środę w Strasburgu rezolucji opowiedział się za zmianą traktatów unijnych. W głosowaniu 291 europosłów było za, 274 przeciw, a 44 wstrzymało się od głosu.

Wśród “polskich” europosłów, który poparli rezolucję, znalazło się 9 osób – Róża Thun, Marek Balt, Marek Belka, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Łukasz Kohut, Bogusław Liberadzki, Leszek Miller oraz Sylwia Spurek – wybrani do PE w 2019 r. z list Koalicji Europejskiej (PO, PSL, SLD, N., Zieloni) oraz Wiosny Roberta Biedronia. Europosłowie ci reprezentują frakcje Socjalistów i Demokratów oraz Renew i Zielonych.

Pozostali polscy europosłowie – reprezentujący PiS (należący w PE do Europejskich Konserwatystów i Reformatorów – EKR), a także Koalicję Obywatelską i PSL (należący w PE do Europejskiej Partii Ludowej – EPL) – sprzeciwili się uchwale.

SPRAWDŹ SZCZEGÓŁY: Lista hańby! 9 europosłów z Polski zagłosowało za zmianą traktatów UE. Wśród nich Thun, Spurek, Miller i Cimoszewicz

„Gdyby głosowali tak jak inni posłowie z Polski, rezolucja by przepadła”

Do wyników głosowania nawiązał we wpisie na portalu X minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk. We wpisie przedstawił zdjęcie dokumentu wskazującego nazwiska europosłów, którzy poparli rezolucję, i którzy się jej sprzeciwili, z zaznaczonymi nazwiskami polskich europosłów.

Mamy wyniki głosowania imiennego nad rezolucją PE ws. uruchomienia arcygroźnej reformy traktatów mającej na celu odebranie państwom kompetencji na rzecz UE w strategicznych obszarach. Chyba jasne staje się dlaczego politycy PO, Trzeciej Drogi, Lewicy nie chcieli wczoraj przyjęcia w Sejmie uchwały zobowiązującej polskich europosłów do sprzeciwienia się propozycji zmian traktatowych

— stwierdził we wpisie Szynkowski vel Sęk.

Jak zaznaczył, „gdyby wszyscy polscy europosłowie zagłosowali przeciw rezolucja by upadła a procedura zostałaby zatrzymana. A tak, przeszła niewielką większością”.

Nagły zwrot posłów PO miał charakter wyłącznie wizerunkowy i taktyczny

— dodał.

O przyjęciu rezolucji zadecydowały glosy 9 europosłów wybranych w Polsce – z list Koalicja Europejska PO-PSL-SLD-.N-Zieloni oraz „Wiosna“ Roberta Biedronia (…) Rezolucja przeszła 17 głosami

— podał również wiceszef MSZ Paweł Jabłoński na platformie X.

Gdyby wszyscy polscy europosłowie zagłosowali PRZECIW, procedura zmiany traktatów zostałaby zatrzymana

— podkreślił.

9 posłów z Polski, których ugrupowania chcą tworzyć rząd głosowało za zmianą traktatów. Gdyby głosowali tak jak inni posłowie z Polski, rezolucja by przepadła, a procedura nie zostałaby uruchomiona. Wówczas wynik byłby 282 ZA przy 283 PRZECIW. Koalicja Tuska w pozornym rozkroku pozwoliła Niemcom na wdrażanie ich planów

— napisał także wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.

Rzecznik rządu Piotr Müller wskazał, że „właśnie dlatego tak ważna była uchwała, którą złożyliśmy w polskim Sejmie”.

Jej przegłosowanie wstrzymała koalicja z @donaldtusk na czele

— przypomniał.

Gdyby wszyscy polscy eurodeputowani zagłosowali przeciw w PE, szkodliwa procedura zmian w traktatach nie zostałaby dzisiaj rozpoczęta

— dodał rzecznik.

Zmiany traktatów UE

Treść przyjętego w środę przez PE dokumentu została uzgodniona przez przedstawicieli pięciu frakcji – Europejskiej Partii Ludowej (EPL), socjaldemokratów (S&D), liberałów (Renew), Zielonych i Lewicy. Zawiera on propozycję 267 zmian w obu traktatach – O Unii Europejskiej (TUE) oraz O Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE).

Główne proponowane zmiany to rezygnacja z zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach i przeniesienie kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE, m.in. poprzez utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE – w zakresie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art.3 TFUE) – oraz znaczne rozszerzenie kompetencji współdzielonych (art.4), które obejmowałyby siedem nowych obszarów: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację.

— Krok w bardzo złą stronę! PE opowiedział się za zmianą traktatów unijnych. „Ciemne chmury nad Europą!”. „Na czele sprzeciwu Polska”

— TYLKO U NAS. Jadwiga Wiśniewska: Czy to koniec Unii Europejskiej jaką znamy? „Nic o nas, bez nas. Zatrzymajmy zmianę Traktatów”

— Europosłowie PiS po głosowaniu w PE: Został uruchomiony proces zagrażający suwerenności Polski. „Są oznaki trzeźwienia”

— I wszystko jasne! Posłowie Lewicy cieszą się z głosowania w PE: „Europa potrzebuje dalszej integracji”; „Prawica robi burzę w szklance wody”

olnk/PAP/X/wPolityce.pl

Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/671794-rezolucja-pe-przeszla-glosami-9-polskich-europoslow

Zmiany w traktatach UE mógł zatrzymać polski Sejm. Gdyby wszyscy europosłowie z Polski zagłosowali przeciw… 

https://niezalezna.pl/polityka/zmiany-w-traktatach-ue-mogl-zatrzymac-polski-sejm-opozycyjna-wiekszosc-nie-chciala-poprzec-wniosku-pis/504405

Parlament Europejski w przyjętej w środę w Strasburgu rezolucji opowiedział się za zmianą traktatów unijnych. W głosowaniu 291 europosłów było za, 274 przeciw, a 44 wstrzymało się od głosu.

Do wyników głosowania nawiązał w środę po południu we wpisie na portalu X minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk. We wpisie przedstawił zdjęcie dokumentu wskazującego nazwiska europosłów, którzy poparli rezolucję, i którzy się jej sprzeciwili, z zaznaczonymi nazwiskami polskich europosłów. Listę podał tę wcześniej portal Niezalezna.pl.

“Mamy wyniki głosowania imiennego nad rezolucją PE ws. uruchomienia arcygroźnej reformy traktatów mającej na celu odebranie państwom kompetencji na rzecz UE w strategicznych obszarach. Chyba jasne staje się dlaczego politycy PO, Trzeciej Drogi, Lewicy nie chcieli wczoraj przyjęcia w Sejmie uchwały zobowiązującej polskich europosłów do sprzeciwienia się propozycji zmian traktatowych

– stwierdził we wpisie Szynkowski vel Sęk. Odniósł się on w ten sposób do zgłoszonego w poniedziałek projektu uchwały dotyczącego “zatrzymania niebezpiecznych dla Rzeczypospolitej Polskiej zmian Traktatu o Unii Europejskiej oraz Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej”.

Projekt został skierowany do sejmowej Komisji do Spraw Unii Europejskiej, a opozycyjna większość nie poparła wniosku Pawła Jabłońskiego (PiS), aby skrócić zaplanowaną do środy do godz. 11 przerwę w obradach i jeszcze tego dnia zająć się projektem uchwały PiS dotyczącym sprzeciwu wobec zmiany Traktatów UE

Jak zaznaczył, “gdyby wszyscy polscy europosłowie zagłosowali przeciw rezolucja by upadła, a procedura zostałaby zatrzymana. A tak, przeszła niewielką większością”. “Nagły zwrot posłów PO miał charakter wyłącznie wizerunkowy i taktyczny” – dodał.

“O przyjęciu rezolucji zadecydowały glosy 9 europosłów wybranych w Polsce – z list Koalicja Europejska PO-PSL-SLD-.N-Zieloni oraz “Wiosna” Roberta Biedronia”

– wtórował Szynkowskiemu vel Sękowi również na Twitterze wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.

“Rezolucja przeszła 17 głosami. Gdyby wszyscy polscy europosłowie zagłosowali PRZECIW, procedura zmiany traktatów zostałaby zatrzymana” – dodał, wymieniając nazwiska europosłów, którzy poparli rezolucję.

Sprawę skomentował na Twitterze również Mateusz Morawiecki.

– Mimo wczorajszych zapewnień Donalda Tuska, ludzie go popierający zaakceptowali prawo UE do nakładania podatków według ich postanowień, do odebrania nadzoru państw członkowskich nad granicami i do odebrania wielu innych funkcji państwa, a w konsekwencji całkowitej zależności Polski i innych państw członkowskich od decyzji Brukseli i od woli dwóch najsilniejszych państw w Unii – wskazał.

Krok w stronę superpaństwa

Treść przyjętego w środę przez PE dokumentu została uzgodniona przez przedstawicieli pięciu frakcji – Europejskiej Partii Ludowej (EPL), socjaldemokratów (S&D), liberałów (Renew), Zielonych i Lewicy. Zawiera on propozycję 267 zmian w obu traktatach – O Unii Europejskiej (TUE) oraz O Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE).

Główne proponowane zmiany to rezygnacja z zasady jednomyślności w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach i przeniesienie kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE, m.in. poprzez utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych UE – w zakresie ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art.3 TFUE) – oraz znaczne rozszerzenie kompetencji współdzielonych (art.4), które obejmowałyby siedem nowych obszarów: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację.

Źródło: PAP, niezalezna.pl

„Produkcja prymitywów o umysłowości bolszewickiego politruka” – prof. Legutko o podporządkowaniu edukacji UE

„Produkcja prymitywów o umysłowości bolszewickiego politruka” – prof. Legutko o podporządkowaniu edukacji UE 

https://pch24.pl/produkcja-prymitywow-o-umyslowosci-bolszewickiego-politruka-prof-legutko-o-podporzadkowaniu-edukacji-ue/


Zgodnie z propozycjami zmian traktatowych Komisji Spraw Konstytucyjnych PE edukacja ma się stać jedną z kompetencji „współdzielonych” między UE a państwami członkowskimi.

 – Gdyby do tego doszło, to w szkołach i na uniwersytetach doszłoby do ograniczenia wolności myśli i zaczęłaby się +produkcja+ prymitywów o umysłowości bolszewickiego politruka – ostrzega w rozmowie z PAP eurodeputowany PiS prof. Ryszard Legutko.

– Zacznijmy od tego, że realnie nie ma czegoś takiego jak kompetencje współdzielone. De facto, kompetencje, które nazywają się współdzielone to są kompetencje Unii. Ona je natychmiast przejmuje. Słowo współdzielone jest fikcyjne – zaznacza filozof i pisarz.

– Po co zatem Unii wpływ na edukację w państwach członkowskich? Możemy z dużą dozą pewności założyć, że nie jest to dążenie do podniesienia poziomu nauczania matematyki, czy fizyki, tylko do indoktrynacji. Chodzi o uformowanie określonej umysłowości, która zinternalizuje i nie będzie kwestionować coraz bardziej ekstrawaganckich szaleństw tego ideologicznego tworu jakim staje się obecnie Unia Europejska – przewiduje profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Zdaniem polityka, środkiem do osiągnięcia tego celu jest wykorzenienie ludzi, pozbawienie ich poczucia przynależności i przywiązania do tradycji już na poziomie szkoły.

– Nie musimy nawet specjalnie wysilać wyobraźni, żeby uświadomić sobie, jak to będzie wyglądało. W wielu krajach Europy Zachodniej ten program jest już dawno realizowany. Polega to na zastąpieniu wykształcenia historycznego i literackiego ideologią. Wiedza ogólna, która wyposaża człowieka w zdrowy sceptycyzm, szerszą perspektywę i świadomość, że mądrość ludzka nie zawiera się w ostatnich dokumentach Komisji Europejskiej jest tam reglamentowana. Efekty widać np. w Parlamencie Europejskim wśród lewicowych i liberalnych kolegów ze starych państw Unii. Nie mają oni pojęcia o historii, literaturze, filozofii. Umiejętność posługiwania się logiką, jako narzędziem badania rzeczywistości, jest wśród nich na poziomie jaskiniowca. Te braki nadrabiają szermowaniem sofizmatami, frazesami i tropieniem myślozbrodni. Jak Poligraf Poligrafowicz Szarikow z Bułhakowa – ironizuje uczony.

– Nic dziwnego, że szacunek, jakim do pewnego stopnia jeszcze darzy się w niektórych państwach członkowskich klasyczne wykształcenie, ewidentnie bardzo denerwuje europejski mainstream – dodaje.

Polityk zwraca przy tym uwagę, że tzw. liberalna demokracja, zachodnie elity akademickie i polityczne wyprodukowały znacznie dłuższą listę myślozbrodni, niż reżim komunistyczny.

– Możemy się z tego śmiać, ale na zachodnich uniwersytetach już od dawna „homofobia, transfobia, binaryzm, eurosceptycyzm, logocentryzm, fallocentryzm, seksizm, mizoginia, negacjonizm klimatyczny” itd. są „zbrodniami”, które karze się ostracyzmem. Stamtąd praktyki te przeszły do mediów i korporacji – tłumaczy Ryszard Legutko.

– Niestety, polskie uniwersytety – mówiąc oględnie – nie są na to odporne. Paradoksalnie, środowiska uniwersyteckie są najbardziej podatne na konformizm, najbardziej wrogie wolności. Akademicy, którzy są w ogromnej większości papugami tego co powstaje na Zachodzie uważają się za akuszerów nowych czasów, „nowego Polaka”. Będą zatem naturalnymi sojusznikami eurokratów – prognozuje intelektualista.

– Jeszcze nie tak dawno w języku polskim w użyciu był wyraz „cudzobiesie” – bezkrytyczne przyjmowanie wszystkiego co przychodzi z zagranicy. Jest to stary polski grzech. Kiedyś był jednak przynajmniej przez część naszych elit krytykowany i wyśmiewany. Proszę przypomnieć sobie fragment Pana Tadeusza o Podczaszycu: „Ogłosił nam, że jacyś Francuzi wymowni; Zrobili wynalazek: iż ludzie są równi. Choć o tem dawno w Pańskim pisano zakonie, I każdy ksiądz toż samo gada na ambonie. Nauka dawną była, szło o jej pełnienie! Lecz wtenczas panowało takie oślepienie, że nie wierzono rzeczom najdawniejszym w świecie, Jeśli ich nie czytano w francuskiej gazecie – cytuje Legutko.

– Cudzobiesie to zaraza. Jest oznaką myślenia niewolniczego – udawanie pana, kiedy jest się zniewolonym. Mentalność niewolnicza – to charakteryzuje duże rzesze polskich akademików. Stąd wredność w postepowaniu. Najgorszy jest niewolnik, który został nadzorcą innych niewolników i dostał bat do ich poganiania – ocenia naukowiec.

– Biorąc to wszystko pod uwagę, obawiam się, że skutki wprowadzenia „europejskiej” edukacji w Polsce będą jak najgorsze. Będzie ona oczywiście realizowana w polskim idiomie. Młodym ludziom będzie się wmawiać, że cała nasz historia to ksenofobia, zaściankowość i antysemityzm. Materiał heroiczno-patriotyczny zostanie całkowicie wycięty, bo „wybieramy przyszłość”. Ze szkół zaczną wychodzić kulturowi analfabeci o mentalności politruków, tropiących myślozbrodnie – ubolewa profesor.

– Ktoś mógłby pomyśleć, że przecież przetrwaliśmy zabory, PRL i jakoś to było. Chciałbym przestrzec przed tym „jakoś”. Umysłowość ludzka nie powstaje sama z siebie. Nie istnieje jakaś naturalna umysłowość wbrew temu co sądził Fryderyk Barbarossa. Mentalność jest kształtowana. W dawniejszych czasach, np. pod zaborami, równolegle do rządowych istniały instytucje, które pozwoliły przechować i przekazać polskie umysłowe dziedzictwo. W dworskich bibliotekach przechowywano „zakazane” książki i kształcono włościańskie dzieci; ludzie Kościoła, wyposażeni w kategorie pojęciowe tomizmu nie chodzili na kompromisy z ideologiami będącymi zaprzeczeniem prawa naturalnego, ani nie zajmowali się ratowaniem klimatu. Słowem, istniała przeciwwaga dla prób wynarodowienia. Teraz ta przeciwwaga jest dużo słabsza – podsumowuje intelektualista.

105 rocznica wyzwolenia Lwowa przez Orlęta Lwowskie

105 rocznica wyzwolenia Lwowa przez Orlęta Lwowskie

kresywekrwi./105-rocznica-wyzwolenia-lwowa

„Naród, który traci pamięć przestaje być Narodem- staje się jedynie zbiorem ludzi czasowo zajmujących dane terytorium” – Józef Piłsudski

 


22 listopada 1918 roku o świcie, oddział pod dowództwem porucznika Romana Abrahama zatknął biało czerwony polski sztandar na wieży lwowskiego ratusza, przywracając Lwów na łono naszej odradzającej się po 123 latach zaborów Ojczyzny. Po dwudziestu dwóch dniach ciężkich walk, niemal zupełnie osamotnionych polskich obrońców miasta Zawsze Wiernego Rzeczpospolitej, z doborowymi jednostkami zbrodniarzy z Ukraińskiej Halickiej Armii, które na początku toczyły, nieliczne, samoistne grupki polskich obrońców, często bardzo młodych uczniów gimnazjów i studentów, skupionych wokół rzutkich oficerów, którzy gremialnie odpowiedzieli na apel powszechnej mobilizacji w celu obrony Lwowa przed ukraińską agresją. I pomimo ponad dwukrotnej przewagi Ukraińców w pierwszych dniach walk o wyzwolenie Lwowa, gdy całkowity stan polskich organizacji konspiracyjnych wynosił łącznie zaledwie około 700 osób, gdy siły ukraińskie liczyły w początkowej fazie walk o miasto ponad 1500 doborowych żołnierzy i oficerów regularnej armii, których stan osobowy w ciągu następnych trzech dni zwiększył się o ośmiuset kolejnych żołnierzy. Jednak pomimo początkowej słabości polskich obrońców, ich konsolidacja zaczęła szybko postępować w miarę rozwoju działań zbrojnych ze strony Ukraińców. Lepsza znajomość topografii miasta, a także błyskawiczna po stronie polskich obrońców organizacja różnych nowych oddziałów wojskowych, takich jak piechota, artyleria, kawaleria, oddział techniczny, a nawet niewielki oddział lotniczy, które to wszystkie polskie siły, od samego początku wspierały nieustraszone w boju Orlęta Lwowskie, czyli lwowska młodzież, zdobywająca każdego dnia broń na przeciwniku, a potem również z magazynów austriackiej armii. 

 

Walki o Polski Lwów były jednym z wydarzeń najbardziej mobilizujących polską opinię publiczną w całym odradzającym się kraju, gdzie zewsząd organizowano wszelką możliwą pomoc dla obrońców Lwowa, włącznie z błyskawicznym tworzeniem oddziałów wojskowych złożonych z ochotników, którzy natychmiast wyruszali z odsieczą miastu Zawsze Wiernemu Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, a Orlęta Lwowskie przeszły do historii, jako przykład niezwykłego wręcz poświęcenia i bohaterstwa w obronie Ojczyzny. 

Dziś minęło 105 lat od tamtych wydarzeń, wyzwolenia miasta spod ukraińskiej okupacji i przywrócenia go na łono Rzeczpospolitej. I to co było dzisiaj najsmutniejsze, to że poza krótkim, lapidarnym wręcz wspomnieniem o tym jednym z najdonioślejszych wydarzeń w naszej polskiej historii, nie odbyły się, co już raczej nie dziwi, a jest raczej bardzo smutną konstatacją nad stanem naszego państwa i całego narodu, absolutnie żadne uroczystości, które upamiętniłyby tamten bohaterski, zakończony wielkim zwycięstwem zryw polskiej młodzieży w walce o wyzwolenie Lwowa, Lwowskich Orląt, spośród których jeden, nieznany z imienia i nazwiska, kilkunastoletni żołnierz niezłomny, spoczął w kwaterze Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie, o czym większość Polaków nawet nie wie, a gdy idzie o obecne pokolenie polskiej młodzieży, to nic ona nie wie o tamtym zrywie swoich rówieśników sprzed ponad stu laty. Nie uczy bowiem o tym niczego szkoła, ani ta podstawowa, ani też średnia, a o tzw. uczelniach wyższych lepiej zmilczeć gwoli przyzwoitości, bo cisną się człowiekowi na samo wspomnienie o ich haniebnej roli w edukacji polskiej młodzieży na przestrzeni ostatnich 34 lat, słowa powszechnie uważane, za nie nadające się do druku, a ich tzw. kadra profesorska sama zdyskwalifikowała się i to pod każdym względem, na niwie totalnego spodlenia całej oświaty w Polsce i to na wszystkich jej poziomach bez wyjątku, doprowadzając do tego, że dyplomy, którymi raczą swoich absolwentów, są dzisiaj mniej warte, niż papier, na którym są drukowane. Upadek całkowity. 

 

Praktycznie również CAŁE obecne pokolenie Polaków, co można już dziś stwierdzić i to ze stu procentową pewnością, bez żadnej przesady, iż sprawdza się na nich, jakże trafna diagnoza marszałka Piłsudskiego, wypowiedziana przed prawie stulaty, którą w dniu dzisiejszym nasi rodacy potwierdzili tylko po raz kolejny, a mianowicie, że:

„Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”

Dziś o godzinie 17ej tylko we dwóch, ja wraz z kolegą Jackiem Zbrzeźnym, z elbląskiej Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna, pod Pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego na Skwerze Rotmistrza Pileckiego, przy Szkole Muzycznej w Elblągu, uczciliśmy pamięć i oddaliśmy hołd bohaterskim obrońcom polskiego Lwowa sprzed 105 lat, a w szczególności najbardziej heroicznym spośród nich wszystkich – Lwowskim Orlętom, takim jak najmłodszy z nich Antoś Petrykiewicz, dekretem Józefa Piłsudskiego odznaczony Krzyżem Srebrnym Orderu Virtutti Militari – najwyższego polskiego orderu wojskowego. Do dziś pozostaje najmłodszym kawalerem tego odznaczenia, czy Jurek Bitschan, który byłjedynym synem Aleksandry Zagórskiej z jej pierwszego małżeństwa. Wraz z matką i ojczymem dr. Romanem Zagórskim zamieszkiwał we Lwowie na Kulparkowie.

 

 

 

 13 letni Antoś Petrykiewicz – Najmłodszy z Orląt Lwowskich

 

Był uczniem szóstej klasy Gimnazjum im. Jordana. Był uważany za ucznia inteligentnego. Należał do II lwowskiej drużyny harcerskiej. Po rozpoczętej w listopadzie 1918 polskiej obronie Lwowa w trakcie wojny polsko-ukraińskiej pragnął wziąć udział w walkach. 17 listopada, tuż po przebytej anginie, odwiedziła go w domu matka, służąca w tym czasie walk w innej części miasta. 

 

14 letni Jurek Bitschan – Lwowskie Orlątko

 

Na drugi dzień odprowadził matkę do linii frontu, pozostając na rogu ulicy Leona Sapiehy. Pomimo braku zgody ze strony ojczyma, dr. Romana Zagórskiego, w dniu 20 listopada 1918 opuścił dom i udał się w rejon walk. Pozostawił wiadomość w formie bileciku o treści:

 

Kochany tatusiu! Idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę na tyle sił, by móc służyć i wytrzymać. Obowiązkiem też moim jest iść, gdy mam dość sił, a wojska braknie ciągle dla oswobodzenia Lwowa. Z nauk zrobiłem już tyle, ile trzeba było.

Jurek Bitschan ciężko ranny w walce z Ukraińcami na lwowskiej Pohulance w nogi i w głowę, zmarł w wyniku odniesionych ran 21 listopada 1918 roku, na dzień przed wyzwoleniem Lwowa.

Pomnik Podziemnego Państwa Polskiego w Elblągu, przy Skwerze Rotmistrza Pileckiego

Dziś z kolegą Jackiem Zbrzeźnym przy tablicy poświęconej bohaterom polskich Kresów, Pomnika Podziemnego Państwa Polskiego zapaliliśmy znicze i postawiliśmy niewielką tablicę w hołdzie bohaterskim Lwowskim Orlętom z herbem miasta Zawsze Wiernego Rzeczpospolitej i Odznaką Orląt Lwowskich.

CZEŚĆ ICH PAMIĘCI!

Przyśniła się dzieciom Polska

Przyśniła się dzieciom Polska, 

czekana przez tyle lat,

do której modlił się ojciec, 

za którą umierał dziad.

Przyśniła się dzieciom Polska, 

w purpurze żołnierskiej krwi,

szła z pola bitym gościńcem,

szła i pukała do drzwi.

Wybiegły dzieci z komory, 

przypadły Polsce do nóg,

i patrzą – w mrokach przyziemnych,

posępny czai się wróg.

Dobywa ostre żelazo

zbójecką podnosi dłoń…

Więc obudziły się dzieci 

i pochwyciły za broń.

Podniosły w groźny wir bitwy

zwycięski parol swych snów

i osłoniły przed wrogiem

własnymi piersiami Lwów!

Edward Słoński

Jacek Boki – 22 Listopad 2023 r.

Źródła:

105. rocznica obrony Lwowa. Zapomniana historia, zapomniani bohaterowie.  

https://ww.btx.home.pl/ksiBTX/index.php/aktualnosci/2325-105-rocznica-obrony-lwowa-zapomniana-historia-zapomniani-bohaterowie

 

Orlęta Lwowskie

 

http://lwow.wypoczynek.turystyka.pl/orleta.html 

Prowadzenie tego bloga to moja pasja, ale także wielogodzinna praca. Jeśli uważasz, że to co robię ma sens, to możesz wesprzeć mnie niewielką darowizną w tym co robię.

PKO BP SA Numer konta: 44 1020 1752 0000 0402 0095 7431

Miliardy wyrzucone w błoto podczas pandemii – Winni muszą być ukarani.

Raport Najwyższej Izby Kontroli z września tego roku ujawnił brak przygotowania polskiego rządu na wielki kryzys, jakim okazała się pandemia COVID-19. W ciągu całego okresu obowiązywania stanu epidemii rząd nie opracował ogólnokrajowego planu działania ani nie ogłosił stanu klęski żywiołowej, co przewidziane jest w Konstytucji RP.Zamiast tego uchwalono tzw. Ustawę Covidową, na podstawie której praktycznie zamknięto nas w domach na okres dwóch lat. 
Co gorsza, za tym projektem zagłosowały niemal wszystkie ugrupowania opozycyjne. 
Brak właściwego planu działania, chaos i nieprzygotowanie rządzących do tej sytuacji to dla nas wszystkich koszt miliardów złotych:
190 miliardów z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19,
941 milionów na szpitale tymczasowe,
82,3 milionów na wadliwe respiratory.

Musimy zrobić, co w naszej mocy, aby ktoś za to odpowiedział i by zapewnić, że ten koszmar już więcej się nie powtórzy.
Razem wezwijmy nowo wybrany parlament do natychmiastowego działania, utworzenia komisji śledczej oraz pociągnięcia poprzedniego rządu do odpowiedzialności za katastrofalną w skutkach politykę dotyczącą COVID-19.
Podpiszcie Państwo naszą petycję TERAZ, aby zażądać od nowo wybranego parlamentu utworzenia komisji śledczej, która zbada nieprawidłowości rządu podczas pandemii COVID-19. 
Żądamy także wyjaśnień od opozycji, która w większości poparła działania rządu w czasie pandemii. Ci ludzie, którzy od lat przechwalają się swoją miłością do demokracji, są nam winni wyjaśnienia, dlaczego głosowali za ustawą łamiącą Konstytucję RP. 
Razem możemy doprowadzić do ujawnienia prawdy i pociągnięcia rządu do odpowiedzialności za ich działania. Mamy siłę, aby dokonać zmian!

Dziękuję za Państwa wsparcie,
Filip Marinov z całym zespołem CitizenGO

PS Prześlijcie Państwo, proszę, tę petycję rodzinie i znajomym. Im więcej osób się zaangażuje, tym silniejszy będzie nasz nacisk. 
Poniżej wiadomość, którą wysłałem Państwu wcześniej:
Pamiętacie Państwo, co działo się podczas pandemii COVID-19? Strach, niepokój oraz odebranie nam podstawowych praw i wolności?
Nie pozwólcie zamieść tego pod dywan.
Nasze wspólne działanie stworzy nacisk społeczny, który może doprowadzić do istotnych zmian. 
Podpiszcie Państwo petycję domagającą się utworzenia komisji śledczej do zbadania szkodliwej polityki rządu w czasie COVID-19.
 Zjednoczmy się, domagając się wyjaśnień od partii politycznych, które za to odpowiadają.
PODPISZ PETYCJĘ
Wszyscy doskonale pamiętamy trudności i ograniczenia związane z pandemią COVID-19 – niepewność, strach i ingerencję w naszą wolność. Nikt z nas już nigdy więcej nie chce tego doświadczyć. Dlatego ta wiadomość jest tak ważna.
Okres lockdownów, obowiązkowe noszenie masek, zamknięte kościoły i szkoły, przymuszanie do szczepień i ograniczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej – to wszystko wydaje się już być za nami. Jednak jako osoby wierzące i obywatele demokratycznego społeczeństwa, jesteśmy zobowiązani do walki o zachowanie naszej wolności w obliczu przyszłych kryzysów.Czy słyszeli Państwo o tym, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zapowiada kolejne pandemie? Zróbmy wszystko, by nasz kraj był na to przygotowany. Zasługujemy na właściwe ustawodawstwo, które pozwoli zachować nasze podstawowe prawa i ochroni nas przed szkodliwym wpływem globalistów. 
Podczas rozprzestrzeniania się pandemii COVID-19 Polska, znalazła się w sytuacji wielkiego kryzysu. Choć istniały przepisy prawne mające na celu zarządzanie sytuacjami nadzwyczajnymi, rząd zdecydował się na uchwalenie specjalnej ustawy dotyczącej COVID-19. Ustawa ta, zamiast dostarczać konkretne rozwiązania, przyniosła ze sobą szereg nowych, szkodliwych regulacji.
Prawdziwym zaskoczeniem było to, że mimo wcześniejszych ostrzeżeń Polska nie posiadała skutecznego planu na walkę z pandemią. W okresie od maja do września 2020 roku, kiedy liczba zachorowań gwałtownie zmalała, nasi liderzy pozostawali bierni i nie przygotowali kraju na jesienną falę zakażeń. Nadszedł czas, aby pociągnąć ich do odpowiedzialności za te zaniedbania.
Prosimy, podpiszcie Państwo naszą petycję, wzywającą nowo wybrany parlament do powołania komisji śledczej, która pociągnie do odpowiedzialności poprzedni rząd za jego reakcję na pandemię COVID-19.
Przypomnijmy skutki nieudolnej polityki rządu w czasie pandemii:
Nadmierna śmiertelność,Kryzys ekonomiczny, którego skutkiem jest m.in. aktualna wysoka inflacja,Upadek licznych małych firm,Utrata miejsc pracy,Problemy psychiczne wśród dorosłych i dzieci,Uzależnienie dzieci od urządzeń elektronicznych oraz zaległości w edukacji,Alienacja,I inne poważne konsekwencje…Nadszedł moment, by zadbać o to, aby odpowiedzialni ponieśli konsekwencje i by zapobiec powtórzeniu się tego koszmaru w przyszłości.
We wrześniu tego roku Najwyższa Izba Kontroli (NIK) ujawniła szokujące fakty dotyczące polityki pandemicznej naszego państwa. Ujawniono skandal, w który aż trudno uwierzyć.
Najwyższa Izba Kontroli ogłosiła, że na wadliwe respiratory zostało zmarnowanych 82,3 miliony złotych z publicznych pieniędzy, a urzędnicy Ministerstwa Zdrowia i Kancelarii Premiera są podejrzani o poważne zaniedbania. Ta sprawa została już zgłoszona do prokuratury.  Na budowę szpitali tymczasowych wydano z kolei ponad 900 milionów złotych. Jeden z takich obiektów, przygotowany w Szczecińskiej Netto Arenie kosztował nas wszystkich 29 milionów. Nie przyjęto tam nawet jednego pacjenta! 
Kto poniesie za to wszystko odpowiedzialność?
Dzięki Państwa wsparciu możemy uniknąć powtarzania tak nieodpowiedzialnych decyzji. Żądamy szczegółowych wyjaśnień odnośnie działań rządu oraz ochrony naszych konstytucyjnych swobód.
Niech Państwa głos zostanie usłyszany. Proszę, dołączcie Państwo do naszej petycji, w której domagamy się od posłów w nowo wybranym parlamencie, aby nie zwlekali i powołali specjalną komisję śledczą.
Nie pozwólmy zamieść tej sprawy pod dywan. 
Państwa podpisy generują społeczną presję na rzecz istotnych zmian. Opozycja, która teraz ma większość w parlamencie, powinna być zmotywowana do rozliczenia działań poprzedniego rządu. Jeśli przegramy tę kampanię, politycy mogą stać się nietykalni, co będzie stanowiło zagrożenie dla naszych wolności w przypadku kolejnej pandemii. Jednak, jeśli odniesiemy sukces, zmusimy parlamentarzystów do opracowania ustawodawstwa, które będzie chronić nasze wolności i respektować Konstytucję.
Nie zwlekajcie. Podpiszcie Państwo naszą petycję, w której nawołujemy posłów nowej kadencji sejmu do powołania specjalnej komisji śledczej już teraz. 
Dziękuję za Państwa niesłabnące wsparcie,Filip Marinov z całym zespołem CitizenGO

PS Ta sprawa jest niezwykle pilna. Musimy działać jak najszybciej, kiedy temat jest świeży i nadal popularny. Tutaj chodzi o naszą wolność! Kiedy już podpiszą Państwo tę petycję, prosimy o jej udostępnienie jak największej liczbie osób. Potrzebujemy wielu podpisów, aby nasz głos został usłyszany.

Więcej informacji:
COVID-19 w Polsce – na początku był chaos
https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/covid-19-w-polsce.html
NIK: W czasie pandemii rząd narażał życie i zdrowie Polaków. Nieprawidłowości na dziesiątki milionów zł
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/nik-ujawnia-w-czasie-pandemii-rzad-narazal-zycie-i-zdrowie-polakow/9jf5pte
Walka z COVID-19 w Polsce. Raport NIK zarzuca władzy “daleko idącą niegospodarność”
https://www.rp.pl/polityka/art39180861-walka-z-covid-19-w-polsce-raport-nik-zarzuca-wladzy-daleko-idaca-niegospodarnosc
NIK o rządach PiS w czasie Covid-19: Miliardy w błoto, możliwa bezprawność ustaw
https://pch24.pl/nik-o-rzadach-pis-w-czasie-covid-19-miliardy-w-bloto-mozliwa-bezprawnosc-ustaw/
190 mld zł z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 – ekstra budżet rządu, który kiedyś trzeba będzie spłacić
https://www.nik.gov.pl/aktualnosci/fundusz-przeciwdzialania-covid-19.html

CitizenGO to społeczność aktywnych obywateli, która stara się, aby ludzkie życie, rodzina i wolność były darzone szacunkiem na całym świecie. Członkowie CitizenGO zamieszkują wszystkie kraje świata. Nasz zespół pracuje w 16 państwach na 5 kontynentach i działa w 12 językach. Więcej o CitizenGO dowiedzą się Państwo tutaj. Mogą nas Państwo także śledzić na Facebooku i Twitterze.

Wojna z życiem i normalnością jest niezwykle zacięta. Szczególnie silnie widać to w Europie Zachodniej – możemy zobaczyć, co już wkrótce może stać się w Polsce.

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Przesyłamy wybór wiadomości dotyczących obrony życia i rodziny, które przeczyta Pan w portalu www.RatujZycie.pl

Wojna z życiem i normalnością jest niezwykle zacięta. Szczególnie silnie widać to w Europie Zachodniej – na jej przykładzie możemy zobaczyć, co już wkrótce może stać się w Polsce. Czy się stanie? Wiele zależy od tego, czy Polacy będą świadomi, czujni i gotowi do działania.

OPIS ZDJĘCIA

Belgia: po nieudanej eutanazji udusili pacjentkę poduszką

36-letnia Alexina Wattiez cierpiała na raka. Gdy w 2021 zdiagnozowano u niej chorobę, a lekarze zapowiedzieli, że pozostał jej rok życia, kobieta zdecydowała się na eutanazję. Nieznane są motywy jej decyzji, ale ta śmierć nie miała nic wspólnego z godnością.Czytaj dalej >

OPIS ZDJĘCIA

Indi Gregory, Archie Battersbee, Alfie Evans. Dzieci, którym nie dano szansy

Gdzie nie ma ochrony życia i jest prawne przyzwolenie na zabijanie dzieci nienarodzonych, tam obserwujemy morderstwa na chorych dzieciach już narodzonych. Przykładów jest niestety coraz więcej. Wyrokiem sądu i wbrew woli rodziców zabija się bezbronne dzieci, które mogłyby dalej żyć.Czytaj dalej >

OPIS ZDJĘCIA

Matka wyrzuciła noworodka do śmieci

Młoda kobieta wyrzuciła swojego nowo narodzonego syna do kosza na śmieci. Została skazana na 16 lat pozbawienia wolności za usiłowanie morderstwa pierwszego stopnia.Czytaj dalej >

WSPIERAM

OPIS ZDJĘCIA

LGBT chce zamknąć usta krytykom

Po październikowych wyborach obserwujemy wzmożone działania aktywistów LGBT. Ostatnio przedstawiciele ponad 40 organizacji LGBT spotkali się z partiami opozycji, by przedstawić im swoje żądania. „To konsekwencja braku działań podczas minionej kadencji rządu” – zauważa Krzysztof Kasprzak. Fundacja Życie i Rodzina procedowała projekt ustawy „Stop LGBT”, której celem było ukrócenie możliwości działania organizacji LGBT, zahamowanie ich ofensywy. Jednak opieszałość rządu Zjednoczonej Prawicy sprawiła, że ustawa ta nie została do tej pory przyjęta i mimo przejścia przez pierwsze czytanie „Stop LGBT” wciąż czeka w komisji.Czytaj dalej >

OPIS ZDJĘCIA

Kłamstwo bezpiecznej aborcji

Feministki przekonują, że kobiety które chcą aborcji i tak jej dokonają, ale nie wspominają o poważnym ryzyku jakie niesie również dla matki. Oprócz śmierci dziecka, aborcja może też powodować śmierć kobiety. Nie ma zatem bezpiecznej aborcji.Czytaj dalej >

Pro-Life bez Cenzury: Zbrodnia i medycyna

Medycyna teoretycznie istnieje po to, by ratować życie i zdrowie jednak, gdy zostanie podważona nienaruszalność wartości ludzkiego życia to sytuacja dramatycznie się zmienia. O medycynie bez etyki na podstawie książki Grzegorza Górnego “Zbrodnia i medycyna” w najnowszym odcinku vloga Pro-Life Bez Cenzury.Oglądaj >

Popierasz to, co robimy? Wesprzyj! 
Działamy dzięki pomocy Ludzi Dobrej Woli.

W świecie pełnym kłamstwa – docieramy do ludzi z prawdą. Możemy kontynuować te działania dzięki Twojemu wsparciu.

Subskrybuj i obserwuj nasze kanały. Podawaj dalej linki do ciekawych materiałów – niech prawda się rozchodzi!

– www.RatujZycie.pl

– www.TwojePetycje.pl

 Facebook: 

https://www.facebook.com/fundacjazycieirodzina

– Instagram: 

https://www.instagram.com/fundacjazycieirodzina/

– YouTube: 

https://www.youtube.com/@FundacjaZycieiRodzina

– BanBye: 

https://banbye.com/channel/ch_8Fu4CGYzdJpO

– Rumble: 

https://rumble.com/c/c-3027020

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

RatujŻycie.pl

Akt Wdzięczności ludu Polski – Matce Bożej Łaskawej

Akt Wdzięczności ludu Polski – Matce Bożej Łaskawej

——————————————–

[Akt Wdzięczności ludu Łomży, złożony 18-11-2023 przed obrazem Matki Bożej Łaskawej – Patronki Warszawy i Strażniczki Polski, peregrynującym w Parafii p.w. św. Andrzeja Boboli

———————————

Matko i Królowo, do stóp Twoich upadamy, przed tron Twój w Niebie i tu w najgłębszej pokorze hołd miłości i wdzięczności zanosimy za naszą najdroższą Ojczyznę, za lud Łomży i Ziemi Łomżyńskiej, wraz z przybyłymi pocztami sztandarowymi.

Z dawna Polski Tyś Królową, Maryjo…

– Matko Zbawiciela dziękujemy Ci, że zechciałaś być Królową Polski. A to jest zapewne wolą Boga, bo Ty zawsze pełnisz wolę Boga. A On jest obecny w życiu Polski od Chrztu mieszkowego

– Dziękujemy Ci Matko i Królowo, że jesteś z nami i z tymi, którzy przyznają się do dziecięctwa Bożego i mają Ciebie w sercach i na ustach. Jak rycerstwo pod Grunwaldem z pieśnią „Bogurodzica”, jak dragoni i husaria na kulbakach, ciągnący pod Wiedeń, wielu z różańcami w rękach, jako członkowie Bractw Różańcowych

– Dziękujemy Ci za Cud obrony Jasnej Góry, za Cud niepodległości Polski, po wezwaniu z Gietrzwałdu ludu i elit ziem polskich do Różańca, do odnowy życia rodzinnego, odnowy moralnej całego narodu

– Dziękujemy Ci Matko i Królowo za Cud nad Wisłą r. 1920, w miejscach złożenia ofiar życia przez ks. Ignacego Skorupko i por. Stefana Pogonowskiego

– I dziękować jeszcze wypada za odnowę moralną Polski w czasach Solidarności, po wezwaniu przez Jana Pawła II mocy Ducha Św. i na ofierze świętego księdza – Jerzego Popiełuszko, błogosławionego Kościoła.

Gdyś pod krzyżem Syna stała tyleś Matko wycierpiała! I mamy ufną pewność, żeś Matko towarzyszyła Polakom i Żołnierzom Niezłomnym w ich krzyżach.

I tu stawiamy pytanie, czy tamte krzyże były niepotrzebne?Więc musimy – i Polska i każdy kto dzieckiem Narodu Polskiego – znać dzieje Polski i na tym fundamencie robić rachunek sumienia, z czasu minionego i teraźniejszości. Bo musimy spytać, czy wiemy co się stało z Polską, skoro po Cudzie nad Wisłą r. u progu niepodległości, Polska już nie umiała obronić się przez klęską w r 1939. Musimy wiedzieć, przed następną szkodą: ówczesne elity ufały wiarołomnym władzom Anglii i Francji oficjalnie, a lożom masońskim nieoficjalnie. I nie zwróciły się w uniżeniu do Boga i swojej Królowej, jak w sierpniu r. 1920.

A przecież: – Wszechmogący zapewniał osłonięcie przed hekatombą wojny i wywyższenie Polski, pod warunkiem intronizacji Chrystusa Króla – Króla Polski, w Krakowie,

– przecież ostrzegałaś Matko Łaskawa nasza z Siekierek – lud i duchowieństwo Warszawy – o konieczności uniżenia przed Bogiem, bo „krew popłynie rynsztokami Warszawy”, w Powstaniu Warszawskim,

– przecież przypominałaś Polsce cały Dekalog – szczególnie podczas pielgrzymki r. 1991 Jana Pawła II – u progu nowej niepodległości. I później. Tylko że jakbyśmy tego wezwania nie usłyszeli, albo nie zrozumieli. Zapewne znaczący wpływ miały na to niejawne umowy, na fundamencie „okrągłego stołu” i merkantylne interesy oraz wszechobecne struktury masonerii, czyli „pomocników szatana na ziemi”, „wybiórcze” media.

I musimy spytać jeszcze to: czy wiemy co się stało z naszą Polską? Więc stawiamy nam wszystkim też pytanie, co się stało z dorobkiem Jana Pawła II złożonym do depozytu Kościoła i z zasiewem w czasie „Bierzmowania dziejów” Polski na krakowskich Błoniach, i później? I czy będziemy bronić? Bronić na fundamencie pokuty.

Dziś wyciągamy ręce i wołamy o ratunek, o odnowę moralną narodu i Bogobojne elity na miarę dziejowych wyzwań.

Bo w I dekadzie XXI w. Polska uległa:

– dekatolicyzacji;

– demoralizacji;

– demonizacji;

– depopulacji, i…

tracimy niepodległość.

To mówi o stanie Polski w r. 2023 ekspert ks. prof. Krzysztof Bielawny.

————————————

Więc zawierzamy Ci Matko i Królowo naszą teraźniejszość i przyszłość. Pragniemy by Naród Polski stał się i cała Polska wzorcem normalności i odwiecznych katolickich zasad życia społecznego.

A na tydzień przed uroczystością Chrystusa Króla prosimy Matko-Królowo o nowy cud nad Wisłą. Aby w Polsce współ-królował nam Jezus Chrystus, jako Król Polski – w sercach Polaków i Państwie Polskim – skoro On tego chce. I niech to się dokona tak, jak On tego chce!

Matko Jezusa i Matko nasza Najłaskawsza, Królowo Polski. Miej w opiece naród cały, niech on żyje dla Bożej chwały, niech rozwija się wspaniały, Maryjo!

A że często cnót i rozumu i woli może nam zabraknąć – na zmagania z szatanem – to na wtedy i na dziś w pokorze wołamy:

Pod Twoją obronę uciekamy się święta Boża Rodzicielko… [dalej mówią wszyscy]

Koniec Niepodległości?– narodziny „Państwa Europa”??

Szanowny Panie,

tydzień temu ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości, objęty oficjalnym monitoringiem prawnym Ordo Iuris. Patriotyczną i rodzinną atmosferę Marszu dopełniało miasteczko namiotowe, w którym również my spotykaliśmy się z Sympatykami i Darczyńcami Instytutu Ordo Iuris. Ta budująca atmosfera jest już tylko wspomnieniem, bo nad naszą niepodległością gromadzą się najczarniejsze chmury. Z wielką powagą i troską o los Polski gorąco proszę Pana o poświęcenie czasu i zapoznanie się z tym szczególnie ważnym listem.

Sześć lat temu lider europejskich liberałów Guy Verhofstadt nazwał uczestników Marszu „neonazistami”. Wówczas Parlament Europejski, który teraz ściga polskich europosłów za lajkowanie spotów wyborczych, oddalił wniosek Ordo Iuris o uchylenie immunitetu belgijskiego oszczercy. Dzisiaj jego postać wraca jednak w znacznie groźniejszej roli. Kierowana przez Verhofstadta Komisja Konstytucyjna Parlamentu Europejskiego zaakceptowała 267 poprawek do unijnych traktatów. Ziściło się zagrożenie, przed którym ostrzegaliśmy od kilku lat. Bez cienia przesady należy stwierdzić, że wejście w życie tych zmian byłoby końcem suwerennej i niepodległej Rzeczypospolitej.

22 listopada, w najbliższą środę, projekt 267 poprawek zostanie poddany pod głosowanie całego Parlamentu Europejskiego. Wiele wskazuje na to, że pakiet zostanie przyjęty przytłaczającą większością głosów. Rozpocznie się procedura zmian traktatowych – narodziny „Państwa Europa”.

O powadze tej epokowej chwili i zagrożeniu dla Polski mówiłem w przemówieniu na zakończenie Marszu Niepodległości.

Wśród minionych pokoleń były te, które w odpowiedzi na zagrożenie dla niepodległości Ojczyzny zrywały się do boju ale i te, które zbagatelizowały zagrożenie. Dla nas decydująca walka rozpoczyna się teraz i to od nas będzie zależeć dalsze istnienie niepodległej Polski. Czas, by wszystkie nasze wysiłki i myśli oddać na służbę Ojczyzny. Jeżeli zignorujemy to dziejowe zagrożenie, kolejne Święto Niepodległości będzie tylko smutnym wspomnieniem utraconej suwerenności.

Projektowane zmiany traktatowe oznaczają przeniesienie do Brukseli decyzji w zakresie polityki zagranicznej, sił zbrojnych, polityki zdrowotnej, rozwoju przemysłu, przyjmowania milionów migrantów. Oznaczają także nieograniczoną władzę unijnych biurokratów do wprowadzania aborcji, przymusowej i wulgarnej edukacji seksualnej, promowania refundowanych przez podatników „tranzycji” czyli chirurgicznego okaleczenia dzieci i młodzieży. Opór Polski nie będzie miał znaczenia, bo poprawki odbierają nam prawo weta. Wystarczy, że Francja i Niemcy przekonają (lub skutecznie zaszantażują) kilka mniejszych państw UE, a każda decyzja ich rządów stanie się prawem obowiązującym także w Polsce.

Na szczęście wciąż jest szansa aby tę walkę wygrać.

Odpowiedź na to zagrożenie wymaga koordynacji i wspólnego działania, którego nie zapewnią ani pozbawione dotychczasowych rządowych grantów organizacje, ani tym bardziej rząd Donalda Tuska. Ze świadomością ciążącej na nas odpowiedzialności, musimy uznać, że Instytut Ordo Iuris – dzięki swej niezależności oraz wsparciu Darczyńców i Przyjaciół – jest obecnie jedynym ośrodkiem zdolnym zbudować merytoryczne i stabilne zaplecze profesjonalnego i masowego oporu wobec zamachu na polską suwerenność. Pracowaliśmy na to przez lata, budując silną społeczność ekspertów i Przyjaciół Instytutu oraz rozwijając wolne od konfliktów, dobre relacje ze wszystkimi środowiskami niepodległościowymi, pozarządowymi i partyjnymi.

Dlatego powołujemy całkowicie nowy projekt – Kolegium Suwerenności. W jego ramach zgromadzimy ekspertów wielu dziedzin, niezbędnych dla funkcjonowania suwerennego państwa, aby dać odpór zakusom UE na naszą Konstytucję i wyłączne, narodowe kompetencje. Kolegium Suwerenności będzie wspierać każdego, kto chce swymi działaniami bronić niepodległości. Do współtworzenia Kolegium Suwerenności zapraszamy wszystkich Polaków, którzy chcą wesprzeć budowę niepodległościowej koalicji społecznej i jej merytorycznego zaplecza eksperckiego.

Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk

Pierwszym wyzwaniem stojącym przed Kolegium Suwerenności, jego ekspertami i całą naszą społecznością, będzie ocalenie Polski przed forsowaną dzisiaj zmianą unijnych traktatów. Do rewolucyjnych zmian w traktatach UE może dojść tylko za zgodą wszystkich państw członkowskich. W Polsce ratyfikacja zmian wymaga większości 2/3 Sejmu oraz Senatu, którą nie dysponuje koalicja budowana przez Donalda Tuska. Alternatywą dla rządu będzie rozpisanie referendum, a to oznacza, że przed nami wielka kampania propagandowa, która ma wmówić Polakom, że głosowanie przeciwko federalizacji to głosowanie przeciwko Europie. Możemy spodziewać się zaangażowania większości mediów – w tym nowego formatu TVP, filmów, audycji, dokumentalnych programów – które będą utrwalać w Polakach przeświadczenie, że Naród i suwerenność to pojęcia przestarzałe, czy wręcz wstydliwe. W to miejsce promowany będzie mit wspólnej, pokojowej i altruistycznej współpracy europejskiej – możliwej, gdy tylko znikną blokujące ją mechanizmy wetowania w imię niezrozumiałych narodowych interesów. Obywatelstwo europejskie będzie miało stać się ważniejsze niż przynależność narodowa.

Nie bez przyczyny projekt 267 traktatowych zmian odwołuje się do komunisty Altiero Spinellego, który snuł wizję Europy wolnej od państw i granic, w której dyktatura „partii europejskiej” zmieni ludzką naturę i stworzy nową, „prawdziwą demokrację” na gruzach państw narodowych.

Jednak Kolegium Suwerenności to coś więcej niż pospolite ruszenie przeciwko zmianom w UE. To szansa na zbudowanie w Polsce stabilnego, niezależnego i profesjonalnego zaplecza niepodległościowych rządów. Bez względu na to, kto będzie je w przyszłości formował. Tylko długofalowa praca nad polityką państwa może ocalić Polskę przed ciągłą zmiennością wymuszaną przez kadencyjność władz. Taką stabilność zapewniają w USA czy Wielkiej Brytanii niezależne organizacje, finansowane przez społeczność obywateli czujących osobistą odpowiedzialność za losy państwa i narodu. Czerpiąc z tych wzorów budujemy Kolegium Suwerenności. Te słowa piszę zresztą do Pana z pociągu jadącego z Nowego Jorku do Waszyngtonu, gdzie odbywamy dziesiątki spotkań z najskuteczniejszymi amerykańskimi organizacjami, wspieranymi przez miliony Amerykanów i stojącymi od lat za skutecznością konserwatywnych rządów w USA.

Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk

Przed nami niesłychane wyzwanie. Aby bronić życia, rodziny i wolności, musimy najpierw ocalić suwerenność i niepodległość Rzeczypospolitej. Aby tego dokonać, musimy przekonać do dołączenia do Kolegium Suwerenności i do wsparcia naszego przedsięwzięcia nie tylko ekspertów, ale także tysiące niezaangażowanych dotąd rodaków – w tym rodziny zatroskane o swoje dzieci i wnuki, ale także przedsiębiorców, którzy doskonale rozumieją, jak ważna jest dla nich niepodległa Rzeczpospolita.

To jedna z najważniejszych wiadomości, jaką kiedykolwiek do Pana wysyłałem, bo mamy do czynienia z największym zagrożeniem dla polskiej suwerenności, przed jakim staną żyjące obecnie pokolenia Polaków. Dlatego bardzo zachęcam do przeczytania poniższego tekstu do samego końca.

Jako Naród wiele razy pokazywaliśmy, że w najtrudniejszych momentach potrafimy się zjednoczyć.

Dlatego będę Panu bardzo wdzięczny za każde wsparcie udzielone Instytutowi Ordo Iuris, dzięki któremu będziemy mogli sfinansować początki istnienia nowej inicjatywy i włączyć się z całą mocą w walkę o polską suwerenność.

Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk

Nadchodzi „dyktatura partii rewolucyjnej”!

O tym, że integracja europejska zmierza w bardzo niepokojącym kierunku mówimy od lat.

Już ponad 4 lata temu przetłumaczyliśmy na język polski „Manifest z Ventotene”, w którym włoski komunista Altiero Spinelli pisał wprost, że celem integracji europejskiej musi być całkowite zniesienie państw narodowych, które uznawał za źródło wojen i tamę dla postępu. Spinelli – jako wierny, ideowy, radykalny komunista – pisał też o konieczności ograniczenia, a nawet zniesienia własności prywatnej, która „mogłaby być tolerowana jedynie w przypadkach koniecznych”.

Z rozbrajającą szczerością pisał, że wyśnionego federalnego państwa europejskiego nie uda się stworzyć w demokratycznych procedurach i za zgodą Europejczyków. Twierdził, że „w czasach rewolucyjnych, gdy nie chodzi o zarządzanie instytucjami, lecz ich tworzenie, praktyka demokratyczna ponosi sromotną klęskę”. Dlatego proponował realizację swojej wizji za pomogą „dyktatury partii rewolucyjnej, która stworzy nowe państwo, a wokół niego – nową, prawdziwą demokrację”.

Dzięki naszej pracy, każdy może dziś przeczytać polskie tłumaczenie manifestu Spinellego i samodzielnie przekonać się, że mamy w nim do czynienia z radykalnym, twardogłowym trockizmem; rewolucyjnym, całkowicie bolszewickim podejściem do budowy państwa europejskiego.

I choć europejscy decydenci mówią wprost o tym, że Spinelli jest jednym z ojców europejskiej integracji (nawet jeden z budynków Parlamentu Europejskiego nosi jego imię!) – wielu Polaków ignorowało i bagatelizowało jego wizje zniszczenia suwerennych państw i uznawało ją za teorię spiskową, czy jedynie szaleńczą wizję pojedynczego człowieka.

Ale dziś widać już wyraźnie, że ta wizja jest konsekwentnie realizowana. Zresztą nikt tego nawet nie ukrywa. Autorzy projektu poprawek do traktatów już w preambule dokumentu przywołują Manifest z Ventotene – mówiący wprost o przemocy politycznej i dyktaturze partii rewolucyjnej – jako jedną ze swoich głównych inspiracji.

Europejczycy chcą zniszczyć własną suwerenność?

Plan Spinellego był rozpisany na lata i dokładnie tak samo jest realizowany. Wyznawcy europejskiego, internacjonalistycznego komunizmu od początku wiedzieli, że nie są w stanie zrealizować swojej wizji od razu. Gdyby otwarcie mówili jaki mają plan w 2004 roku – zapewne Polacy nie zgodziliby się na przystąpienie do Unii Europejskiej.

Ale po dwudziestu latach jesteśmy w momencie, w którym miliony Polaków nie widzą nic zdrożnego w tym, że unijni urzędnicy szantażują finansowo polski rząd i wpływają na proces demokratyczny w Polsce, uzależniając wypłatę środków z budżetu unijnego – na który się wspólnie składamy – od tego, kto rządzi w Polsce i jaką ma wizję reformowania państwa.

Jednym z elementów zaplanowanego na lata planu budowy unijnego superpaństwa była Konferencja o Przyszłości Europy – pozorowana kampania konsultacyjna, dzięki której teraz federaliści mogą mówić, że większość Europejczyków pragnie rewolucji; pragnie odbierania suwerenności własnym rządom krajowym i niszczenia własnej demokracji. W rzeczywistości – większość Europejczyków nawet nie miała świadomości, że taka kampania w ogóle się odbywała. W Holandii badania wykazały, że nie więcej niż 3% Holendrów wiedziało o tej inicjatywie. Polaków nawet nikt nie zapytał o zdanie.

Konferencja przebiegła pod ścisłą kontrolą federalistów, którzy zarezerwowali sobie kluczowe stanowiska w procesie wypracowywania jej dokumentu końcowego. Pisaliśmy o tym w raporcie, w którym przeanalizowaliśmy przebieg i finalne zalecenia Konferencji. Anglojęzyczną wersję naszego raportu przekazaliśmy wszystkim eurodeputowanym i mówiliśmy o nim na zorganizowanej w Brukseli międzynarodowej konferencji na ten temat.

Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk

System się domyka

Teraz przyszedł czas na ostatni cios w suwerenne państwa narodowe i powołanie europejskiego superpaństwa.

Już w przyszłym tygodniu, na sesji plenarnej w Parlamencie Europejskim ma się odbyć debata nad przyjęciem projektu 267 poprawek do Traktatu o Unii Europejskiej oraz Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Projekt został pod koniec października przyjęty przez Komitet Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego. Jego autorami jest pięciu eurodeputowanych z Belgii oraz Niemiec – na czele z Guy Verhofstadtem, założycielem europarlamentarnej Grupy Spinelli, do której władz należą także Danuta Hübner i Radosław Sikorski.

Jeszcze przed głosowaniem w komisji, opublikowaliśmy komentarz prawny poświęcony propozycjom zmian. Szczegółowo przeanalizowaliśmy przedstawione propozycje, wykazując, że mogą one umożliwić Unii promocję ideologii gender, wpływanie na treść programów szkolnych, a także dyktowanie państwom rozwiązań w zakresie ochrony środowiska, aborcji czy walki z dyskryminacją. Wprowadzenie postulowanych zmian doprowadziłoby między innymi do usunięcia z traktatów wzmianek o „kobietach i mężczyznach” i zastąpienie ich określeniem „płci społeczno-kulturowej”. Wdrożenie propozycji pociągnęłoby za sobą też przyznanie Unii wyłącznej kompetencji w zakresie ochrony środowiska. Poprawki zakładają także wprowadzenie instytucji ogólnoeuropejskiego referendum, w drodze którego będzie można między innymi dokonywać przyszłych zmian traktatów bez zgody wszystkich państw członkowskich. Natomiast w ramach kompetencji do regulacji ochrony zdrowia, Unia mogłaby ograniczyć lub nawet zlikwidować ochronę życia dzieci nienarodzonych, wymuszając na państwach legalizację aborcji.

Niepokoić może też postulat uproszczenia – przewidzianej w art. 7 TUE – procedury zawieszania uprawnień członkowskich tym państwom, które naruszają wartości unijne takie jak „wolność”, „demokracja”, „równość, „prawa człowieka’ czy „rządy prawa”. Ogólnikowość tych pojęć powoduje, że instytucje unijne mogą je swobodnie interpretować, co rodzi ryzyko represjonowania państw z przyczyn politycznych, pod pozorem ochrony wartości unijnych. Gdy wszczynano taką procedurę przeciwko Polsce, mogła ona liczyć na weto Węgier, a gdy wszczynano ją przeciwko Węgrom – Węgrzy mogli liczyć na weto Polski. Jeśli te poprawki wejdą w życie – procedura ta będzie bez najmniejszych przeszkód używana do represjonowania i surowego karania „niepokornych” rządów.

Walka dopiero się rozpoczyna

Przyjęcie projektu przez Parlament Europejski nie kończy oczywiście procesu powoływania „Państwa Europa”. To początek długiej walki. Przed nami jeszcze kilka krytycznych momentów, w których będziemy mieli okazję zablokować tę rewolucję i obronić naszą suwerenność.

Jeśli projekt zostanie przyjęty na sesji plenarnej PE, zostanie formalnie zainicjowana procedura zmiany traktatów. Projekt trafi wówczas do Rady Unii Europejskiej (złożonej z właściwych ministrów poszczególnych państw członkowskich), a następnie do Rady Europejskiej (złożonej z szefów państw i rządów).

Trzecim etapem procedury będzie podjęcie przez Radę Europejską, zwykłą większością głosów, decyzji o zwołaniu konwentu złożonego z przedstawicieli parlamentów narodowych, szefów państw i rządów, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej, którzy przyjmą zalecenia dla konferencji międzyrządowej. Alternatywnie – Rada Europejska może samodzielnie ustalić takie zalecenie bez zwoływania konwentu, ale na taki ruch musi uzyskać zgodę Parlamentu Europejskiego.

Następnie przewodniczący Rady UE zwołuje konferencję międzyrządową, na której przedstawiciele rządów państw członkowskich dyskutują i wypracowują ostateczną treść poprawek traktatowych, które mogą przyjąć jedynie w drodze konsensusu. W efekcie, służby prawne Rady UE i Komisji dokonują legislacyjnej redakcji tekstu poprawek w formie traktatów rewizyjnych. Potem nie można już dokonywać żadnych zmian w treści poprawek.

Nawet jeśli na tym etapie nie będziemy mogli liczyć na polski rząd, to wciąż będziemy mogli prowadzić szeroką kampanię międzynarodową – przy współpracy z naszymi partnerami z całej Europy – by przekonać do sprzeciwu jak najwięcej decydentów. Radykałowie na pewno będą w stanie przełamać opór jednego lub kilku mniejszych krajów. Im więcej państw stanie w obronie własnej suwerenności – tym większa szansa na zatrzymanie ich planów.

Ostatnim etapem procedury jest ratyfikacja nowych traktatów przez wszystkie państwa członkowskie zgodnie z ich konstytucyjnymi wymaganiami. W przypadku Polski ratyfikacji takich traktatów mógłby dokonać Prezydent RP po uzyskaniu uprzedniej zgody parlamentu, wyrażonej odrębnie przez Sejm i Senat – w każdym przypadku większością 2/3 głosów.

Łatwiejsze dla większości parlamentarnej byłoby prawdopodobnie uzyskanie zgody na ratyfikację w narodowym referendum, w którym wystarczyłaby aprobata większości obywateli wyrażona przy ponad 50% frekwencji.

Do zmiany traktatów na pewno nie dojdzie zatem z dnia na dzień. Spodziewam się raczej wielu miesięcy intensywnych negocjacji, ale też… pewnego rodzaju politycznego teatru – gry pozorów ze strony rządów, które będą próbowały wmówić swoim obywatelom, że walczą o dobro swojego narodu.

Nie bez powodu radykałowie zaproponowali aż 267 poprawek. Zapewne doskonale wiedzą, że nie przeforsują wszystkich. Wystarczy jednak przyjęcie niewielkiej części – być może nawet kilkunastu kluczowych poprawek – by nasza suwerenność stała się fikcją. Ale zaproponowanie tak wielkiej liczby, rewolucyjnych zmian sprawia, że politycy tacy jak Donald Tusk mogą dziś dystansować się od całego projektu, a potem wracać z kolejnych sesji negocjacyjnych, ogłaszając swój sukces, jakim miałoby być odrzucenie jakiejś części traktatowych zmian. W ten sposób Polacy mieliby nie dostrzec w informacyjnym szumie tego, co najważniejsze.

Nasza rola będzie kluczowa. Musimy rozpocząć jak najszerszą akcję uświadamiania Rodaków, że przyjęcie proponowanych poprawek oznacza zmianę Unii Europejskiej w federalne superpaństwo ze stolicą w Brukseli oraz zmianę państwa polskiego w jeden z europejskich regionów – jeden ze „stanów” w komunistycznych „Stanach Zjednoczonych Europy”, w których nie będziemy mieli żadnego wpływu na kształt polskiego prawa, narzucanego nam przez unijnych urzędników.

Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk

Zbudujmy powszechną koalicję obrońców suwerenności

Naturalnym rozwinięciem bogatego, dotychczasowego doświadczenia Instytutu Ordo Iuris jest powołanie Kolegium Suwerenności, którego celem jest precyzyjne identyfikowanie kluczowych zagrożeń dla ładu konstytucyjnego, mobilizacja sprzeciwu społecznego i politycznego oraz podejmowanie interwencji analitycznych i procesowych w obronie niepodległości i suwerenności Rzeczypospolitej.

Brak niezależnego ośrodka stabilizującego misję obrony suwerenności prowadzić musi do oddania przewagi na tym kluczowym polu rzecznikom wyzbycia się suwerenności w zamian za udziały w przyszłych i niepewnych korzyściach ponadnarodowego eksperymentu europejskiego. Pewne też jest, że leżące u podstaw cywilizacyjnego sukcesu Europy zasady aksjologiczne, moralne i kulturowe zrodzone na gruncie chrześcijańskiego dziedzictwa mogą być w obecnych uwarunkowaniach skutecznie chronione jedynie w kontekście narodowym, suwerennym i niepodległym.

To projekt ambitny i rozłożony na miesiące i lata. Stosownie do możliwości finansowych i pozyskanych ekspertów, w Kolegium Suwerenności funkcjonować z czasem powinny ośrodki badawcze odnoszące poszczególne aspekty polityki państwa do zagadnienia suwerenności:

  1. Polityka Bezpieczeństwa i Obrona Narodowa
  2. Suwerenność Państw Narodowych w Unii Europejskiej
  3. Ład Konstytucyjny i Wymiar Sprawiedliwości
  4. Kultura i Dziedzictwo Narodowe
  5. Nauka i Edukacja
  6. Patriotyzm Gospodarczy i Rozwój Strategiczny
  7. Ochrona Zdrowia
  8. Przestrzeń Medialna

Właściwy rozwój Kolegium Suwerenności pozwoli na dynamiczne i skuteczne kontrowanie inicjatyw zagrażających fundamentalnym zasadom ładu konstytucyjnego i zachowaniu suwerenności narodowej.

Każdy z obszarów badawczych i interwencyjnych, zatrudniający doświadczonych i uznanych ekspertów w swoich dziedzinach z wieloletnim stażem, powinien zostać zbudowany w ścisłej współpracy z zespołami komunikacyjnymi. Rozwiązaniem modelowym funkcjonowania Kolegium Suwerenności są działające obecnie i dowodzące od lat swej skuteczności centra badawcze i interwencyjne Instytutu Ordo Iuris. Te z kolei czerpią z bogatego doświadczenia partnerskich instytucji badawczych (think tanków) z USA, stanowiące zaplecze merytoryczne politycznych środowisk konserwatywnych, umiejętnie łączące zagadnienia cywilizacyjne, etyczne oraz szeroką paletę zagadnień z obszaru polityki krajowej i międzynarodowej.

Jednym z najważniejszych zadań stojących przed Kolegium Suwerenności oraz całą siecią naszych europejskich kontaktów jest przygotowanie naszego własnego pakietu propozycji zmian traktatowych, które umocniłyby suwerenność narodów w ramach Unii Europejskiej, wzmocniłyby znaczenie krajowych parlamentów, ograniczyłyby władzę Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i sprowadziłyby na nowo Komisję Europejską do właściwej pozycji sekretariatu obsługującego przedstawicieli państw członkowskich. Ta praca wymaga pilnego zebrania ekspertów oraz koordynacji ich analiz tak, by naprzeciw 267 poprawek nie podnosić prostej negacji, ale konkretny program wierny idei Europy współpracujących ze sobą niepodległych państw – idei przedstawionej niegdyś przez (tak często przeciwstawianego Spinellemu) Roberta Schumana.

Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk

Czas stanąć do walki o Polskę

Działalność i rozwój Kolegium Suwerenności to plan rozpisany na lata – podobnie jak realizowane właśnie plany rewolucjonistów. Jedno jest pewne – mamy do czynienia z absolutnie kluczowym momentem i nie mamy czasu do stracenia.

Kluczowe dla powodzenia całego projektu będzie oczywiście jego finansowanie. Nie możemy dopuścić do tego, żeby cała inicjatywa została przejęta i wykorzystana do celów politycznych.

Z doświadczenia realizacji naszej wspólnej misji Ordo Iuris wiemy, że utrzymanie instytucji powszechnie rozpoznawanej w Polsce oraz cieszącej się wysokim poziomem rozpoznawalności marki w globalnej przestrzeni konserwatywnej oraz w obszarze praw człowieka, nieustanny udział w debacie publicznej oraz zdolność wdrażania do niej nowych tematów, zostały osiągnięte przy bardzo skromnym budżecie, stanowiącym ułamek budżetu organizacji partnerskich z USA, Hiszpanii czy nawet Węgier. To doświadczenie pozwala na określenie kosztów powołania i rozwoju Kolegium Suwerenności. Wiemy, że na przestrzeni roku lub dwóch, gdy będziemy budować niezbędną suwerennościową strukturę Kolegium, musimy zgromadzić każdego roku kilka milionów złotych.

W skali wielkich kwot wydatków budżetu państwa to wydaje się niewiele. Ale my nie operujemy takimi środkami. Nie możemy też liczyć na globalnych filantropów, którzy – jak choćby George Soros – przekazują dziesiątki miliardów na wybrane organizacje realizujące lewicowe programy. Budując Instytut na bardzo rozważnym gospodarowaniu darowiznami naszych Darczyńców i Przyjaciół, wiemy, że pozyskanie stosownych kwot oznacza wielkie wyzwanie.

Dlatego wiemy, że będzie to możliwe jedynie wtedy, gdy nasi dotychczasowi Darczyńcy przekonają kolejne osoby, aby dołączyły do środowiska Ordo Iuris, a sam projekt przyciągnie także wiernych Ojczyźnie przedsiębiorców.

Taki już nasz narodowy los, że każde pokolenie Polaków musi usłyszeć dzwon bijący na trwogę, ostrzegający przed utratą narodowej niepodległości. Tylko od nas zależy, czy na jego głos zmobilizujemy się tak, jak wobec bolszewickiej nawałnicy w latach odrodzenia polskiej państwowości, czy też zignorujemy alarm, korzystając z życia, jak to symbolicznie ukazał Jan Matejko na słynnym obrazie „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska”.

Dlatego bardzo Pana proszę o wsparcie Instytutu kwotą 80 zł, 130 zł, 200 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli stworzyć i rozwijać niezależne zaplecze eksperckie dla wszystkich Polaków, gotowych do walki o suwerenność naszej Ojczyzny.

Z wyrazami szacunku

P.S. To jest decydujący moment dla Polski, ale także dla misji Instytutu Ordo Iuris. Przez ostatnie osiem lat nie powstały inne niezależne organizacje, które mogłyby przyjąć na siebie ciężar i odpowiedzialność stworzenia niezbędnego, merytorycznego zaplecza dla wszystkich Polaków walczących o niepodległość. Wobec epokowych zagrożeń, musimy zająć się tematami dotychczas pozostającymi poza obszarem naszego bezpośredniego zainteresowania. Tylko tak możemy stanąć w obronie suwerenności, bez której nasza walka w obronie życia, rodziny i wolności byłaby skazana na porażkę. Wiem jednak, że nasza rosnąca wspólnota ekspertów i Przyjaciół podoła temu wielkiemu wyzwaniu.


Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.


Generałowa Jadwiga Zamoyska – niezwykła, inspirująca, mężna i wybitna! 100. rocznica jej śmierci. Co zrobiła dla Polski?

Jadwiga Zamoyska – wybitna i mężna! Co zrobiła dla Polski?

Marzena Nykiel

Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/669373-jadwiga-zamoyska-wybitna-i-mezna-co-zrobila-dla-polski


Generałowa Jadwiga Zamoyska – niezwykła, inspirująca, mężna i wybitna! Dziś 100. rocznica jej śmierci. Co zrobiła dla Polski?

Jadwiga Zamoyska / Zamek w Kórniku / autor: ze zbiorów PAN Biblioteki Kórnickiej / wPolityce.pl
Jadwiga Zamoyska / Zamek w Kórniku: ze zbiorów PAN Biblioteki Kórnickiej / wPolityce.pl

„Szanujmy każdą cząstkę tej ziemi po ojcach odziedziczoną. Nie puszczajmy jej w obce i wrogie ręce; ratujmy to, co zagrożone!” – apelowała Jadwiga z Działyńskich Zamoyska. Bez wahania napiszę, że była jedną z najwybitniejszych Polek! Jej życie to opowieść tak nieprawdopodobnie barwna i głęboka, że materiału wystarczy dla wielu pokoleń. Wybitna patriotka, poliglotka, gorliwa działaczka, wizjonerka, założycielka nowatorskiej szkoły dla kobiet, autorka systemu pedagogicznego, kobieta zachwycająca, mężna i wybitna.

Jedna z pierwszych osób odznaczonych Orderem Odrodzenia Polski, Służebnica Boża. Krzewiła polskość pod zaborami, działała dla Rzeczypospolitej w kręgach emigracyjnych i dyplomatycznych, tworzyła dzieła służące odzyskaniu niepodległości Polski. Jej głęboki patriotyzm, katolicyzm i wierność narodowemu dziedzictwu szły w parze z niezwykłym intelektem, ciekawością świata, przenikliwością i mądrością. Była żoną generała Władysława Zamoyskiego, z którym łączyła ją nie tylko niezwykła więź małżeńska i oddana przyjaźń, ale także wspólne działania dyplomatyczne na rzecz sprawy polskiej. Założyła pierwszą w Polsce, nowatorską Szkołę Domowej Pracy Kobiet.

Cały majątek rodu Zamoyskich i Działyńskich, zebrany przez jej syna hr. Władysława Zamoyskiego pod szyldem Fundacji Zakłady Kórnickie, przekazany został w darze narodowi polskiemu. To właśnie on – przy pełnej akceptacji i wsparciu matki – kupił Tatry, by uchronić je od niszczycielskiej działalności właścicieli żydowskich, przez 20 lat w międzynarodowych sądach walczył o wpisanie Morskiego Oka w polskie granice, zainwestował w rozbudowę Zakopanego, założył kolej i stworzył infrastrukturę. Jadwiga Zamoyska zmarła równo 100 lat temu – 4 listopada 1923 roku. Właśnie dobiega końca jej rok ogłoszony przez Sejmu RP. Od 2012 roku toczy się jej proces beatyfikacyjny. Przez całe życie wyznaczała sobie jeden cel: „Służyć Bogu – służąc Ojczyźnie, służyć Ojczyźnie – służąc Bogu”. Z efektów tej służby Polska korzysta do dziś. I pewnie wielu z nas wciąż nie ma świadomości, jak wiele zawdzięczamy ofiarności i gorącemu patriotyzmowi rodów Działyńskich i Zamoyskich.

CZYTAJ WIĘCEJ: To dzięki niemu mamy polskie Tatry, Morskie Oko i Zakopane! 134 lata temu hrabia Zamoyski kupił je, by uratować i oddać narodowi polskiemu

Patriotyczny duch domu Działyńskich

Jadwiga Zamoyska urodziła się 4 lipca 1831 roku w Warszawie, w Pałacu Błękitnym Zamoyskich. Była córką Tytusa Działyńskiego i Gryzeldy Celestyny z Zamoyskich. Ojciec Jadwigi – gorący patriota, mecenas sztuki, bibliofil, działacz polityczny, uczestnik Powstania Listopadowego. Matka angażowała się w sprawy społeczne, zajmowała się biednymi, pomagała im w zdobywaniu wykształcenia i lepszego życia. W ich bogatym, arystokratycznym domu głównym filarem wychowania była służba Bogu. ludziom i Ojczyźnie. Patriotyzm został surowo ukarany przez zaborców. Za udział w Powstaniu władze pruskie odpłaciły Działyńskim konfiskatą majątku w Poznaniu i Kórniku. Cała rodzina z sześciorgiem dzieci przez lata zmuszona była wieść wręcz tułaczy żywot. Część dzieciństwa Jadwigi Działyńscy spędzili w majątku rodziny matki w Oleszycach. Nawet te trudne warunki nie zatrzymały ich charytatywnej działalności. Jadwiga we „Wspomnieniach” pisze:

Moja Matka w szczególności zajmowała się chorymi. Sprawiła sobie maleńką chłopską klaczkę, tak małą, że bez pomocy mogła na nią wsiadać i z niej zsiadać, i codziennie, zawiesiwszy na kuli od siodła worek z rozmaitymi lekarstwami i żywnością dla chorych, tak jechała do kościoła, a z kościoła do wsi do chorych i wracała dopiero na pierwszą, na obiad. Po obiedzie przyjmowała ich u siebie; opatrywała rany, szyła bieliznę dla nich itp.

Oboje rodzice przykładali wielką wagę do wszechstronnego wykształcenia dzieci. Powrót do Kórnika i Poznania (rodowego miasta Tytusa, syna Augustyna Działyńskiego, wojewody kaliskiego) znacznie to ułatwiał. Jadwiga szybko się uczyła, uwielbiała czytać, miała niezwykłą łatwość do języków obcych. Francuski i angielski stanowiły dla niej oczywistość, zwłaszcza że jej guwernantka, Panna Birt była Brytyjką. Jeszcze w dzieciństwie Jadwiga nauczyła się perskiego. Gdy była już żoną gen. Władysława, potrzebowała zaledwie 10 dni, by opanować szwedzki. Niewiele dłużej zajęło jej nauczenie się tureckiego. Równie gorliwa była w pracy nad sobą i wykuwaniu charakteru. Zaczytywała się w „Żywotach Świętych” ks. Piotra Skargi. Przewodniczką duchową była dla niej w dzieciństwie matka, ale także brat Jan. Patriotyczny duch domu Działyńskich przejawiał się w szerokiej działalności zarówno rodziny, jak i przyjaciół.

Dr Marcinkowski i polska tradycja kupiecka

W swoich wspomnieniach Jadwiga wskazuje na kogoś, kto oprócz najbliższych, ogromnie przyczynił się do ukierunkowania jej świadomości. Był to dr Karol Marcinkowski – lekarz, społecznik, filantrop, inicjator budowy hotelu Bazar w Poznaniu, który wspólnie z Tytusem Działyńskim próbował stworzyć polską tradycję kupiecką.

Był to człowiek, jakich na świecie mało. Dla drugich dobry, współczujący, miłosierny, poświęcony, szczodry o tyle o ile dla siebie był twardy, ostry, nieugięty i niemiłosierny. Jako lekarz głównie chorymi się zajmował, ale zawsze miał gotowe posłuchanie, współczucie i mądrą radę na wszelkie innego rodzaju ludzkie utrapienia. Dniem i nocą najbiedniejszym pomoc nosił z narażeniem własnego życia, a przy tym taki Polak!

Chciał kraj dźwigać, uwalniając go ile możebne od żydowsko-pruskich wpływów i wyzyskiwań; w tym celu starał się podźwignąć narodowy przemysł i kupiectwo. Wszystkie zajezdne domy i wszelki handel były w ręku Żydów i Niemców. Pan Marcinkowski składkowymi funduszami wybudował tak zwany w Poznaniu Bazar, wielki gmach, którego wyższe piętra służyły za oberżę, a cały dół wynajmowany był samym polskim kupcom. Niestety kupców improwizować nie można. Trzeba dużo lat cierpliwości i nauki wytrwałej, żeby z jakiegokolwiek człowieka zrobić mądrego kupca; ale cóż dopiero, kiedy chodzi o to, żeby z Polaka zrobić kupca! Toteż pierwsze początki kupiectwa polskiego w Poznaniu więcej przyniosły strat, niż korzyści, nie dla samychże kupców, którzy zwykle zaczynali bez własnych kapitałów, ale za pożyczony grosz. Po ten pożyczony grosz często pan Marcinkowski przychodził do moich rodziców. Temu pożyczono 1000, tamtemu 2000, innemu 3000 i więcej talarów. Te sumy, ile wiem, zwykle nie powracały się wcale. Ale cóż było począć, moi rodzice dzielili zapatrywania pana Marcinkowskiego, pragnęli tego polskiego kupiectwa, a nie było sposobu innego na rozbudzenie go. Toteż, jeżeli ogromne pieniądze wykładane przez moich rodziców na to polskie kupiectwo, zrazu nie przyniosło pożądanych skutków, to sam fakt, że na sklepach mogły być polskie nazwiska i napisy, oswajało polskie społeczeństwo z myślą, że kupiectwo jest i dla Polaka możebnym zawodem. I jeżeli ci pierwsi pionierzy polskiego kupiectwa prawie co do jednego pobankrutowali, to jednak przechodni chłopiec niejeden zwrócił w tę stronę myśl i nauki. A tak, jak się często na wojnie zdarza, póki jakaś garstka walecznych ginie w nierównej walce i jakby bez celu, inne i regularne wojsko czas ma do boju się sformować i stanąć do zwycięstwa, straconą przez poprzedników bitwą. Więc i te datki moich rodziców, które tak często wydać się mogły próżne i stracone, niemało się przyczyniły do późniejszego rozwoju polskiego kupiectwa. 

Małżeństwo z generałem Zamoyskim

Setki książek można by napisać w oparciu o tę niezwykłą miłość Jadwigi i Władysława. Nie dość, że był od niej 28 lat starszy, to jednocześnie był jej wujem, bratem matki. Do zawarcia tego ślubu konieczna była papieska dyspensa. Jadwiga niezwykle kochała generała Zamoyskiego, którego poznała świadomie dopiero jako dorosła panienka. Jawił jej się jako wzór cnót i patriotyzmu, a jednocześnie atrakcyjny i rycerski mężczyzna. We „Wspomnieniach” pisała o nim tak:

Co tylko mężczyzna posiadać może, ażeby się kobiecie podobać, co tylko człowiek posiadać może, ażeby ująć młody umysł i młode serce, zdaje się, że wuj Władysław to posiadał. (…) Szczupły, wysoki, oczy czarne jak pochodnie rozżarzone w bladej ściągłej twarzy, włosy kędzierzawe, pięknie na czole rosnące, postać cała niezmiernie szlachetna, ręce męskie, a piękne niezmiernie. Niezmierna uprzejmość i łagodność, przy wielkiej żywości. Dziwnie powiedzieć, ale była w nim zarazem jakaś dzielność rycerska i czułość kobieca. Współczucie, na każdą boleść, na każdą troskę; zawsze dla każdego gotowe posłuchanie, gotowa uwaga i współczucie. Tak jak sprężyna, którą nagiąć można aż do ziemi, a która sama sobie zostawiona, podnosi się natychmiast w górę, tak on z niezmierną łatwością naginał się do tego, co drugich zajmować lub obchodzić mogło, ale sam sobie zostawiony, do jednego i jedynego przedmiotu miłości i myśli się zwracał natychmiast: Bóg i Ojczyzna, Ojczyzna i Bóg. O każdej chwili dnia i nocy, w podróży, na przechadzkach, wśród najrozmaitszych zajęć, rozmów, przy stole, przy zabawie, ta jedyna myśl nieustannie się zdradzała. Po kilku dniach znajomości zrobił na mnie wrażenie strzały w napiętym łuku, która za najlżejszym dotknięciem prosto do celu leci. 

Pomyślałam sobie: ten człowiek nie ma nigdy roztargnienia, zawsze ku jednej myśli ma umysł napięty: służba krajowi. A ta służba krajowi, tak związana ze służbą Bożą, że trudno było jedno od drugiego rozróżnić. Mimo woli nie mogłam o nim myśleć ani na niego spojrzeć, ażeby mi się nie nasuwały słowa Ewangelii: Ecce homo. A to słowo nie miało w umyśle moim znaczenia, że on był urzeczywistnieniem tego, czym był Chrystus, ale urzeczywistnieniem tego, czym ja rozumiałam, że człowiek być powinien. Według mnie, człowiek doskonały, ze wszechmiar zupełny.

Tak o mężczyźnie pisać może jedynie kobieta kochająca, wręcz wielbiąca. Rzecz jednak w tym, że sama instytucja małżeństwa była dla Jadwigi czymś obcym, czego nie chciała brać pod uwagę. Wydawało jej się, że to utrata wolności, odbierająca możliwość służenia Bogu, ludziom i ojczyźnie.  Że to zawężenie działalności do domowych, przybijających obowiązków. Stąd jej niemałe wahanie, gdy wreszcie padła propozycja ślubu. Życie pokazało, jak bardzo się myliła. Małżeństwo z generałem Zamoyskim było zupełnie wyjątkowe, wręcz partnerskie. Żyli ze sobą w ogromnej przyjaźni, w głębokiej więzi, w szczerym oddaniu, będąc dla siebie jednocześnie podporą, wzajemnym głosem mądrości. Wspólnie prowadzili działalność dyplomatyczną na rzecz Polski, jeździli po świecie, by pozyskiwać zagraniczne wsparcie dla sprawy polskiej. Generał Zamoyski był wówczas prawą ręką księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, przywódcy Hotelu Lambert. W imieniu księcia odpowiadał za politykę zagraniczną polskiego obozu. Jadwiga natychmiast stała się prawą ręką Generała. Nazywano ją cichym „szefem gabinetu męża”. Towarzyszyła mu podczas licznych podróży dyplomatycznych, gdzie często pełniła funkcję tłumacza. Uczestniczyła również w staraniach Generała o zorganizowanie polskich oddziałów wojskowych w Turcji, Bułgarii i Rumunii, które miałyby podjąć walkę przeciwko Rosji. Pomagała także żołnierzom, zakładając szpitale i troszcząc się o pomoc duchową dla nich. A żołnierze nosili swoją Generałową na rękach. Była szanowana i uwielbiana, choć zawsze trzymała należny dystans.

Zamoyscy mieli czworo dzieci: dwóch synów, Władysława i Witolda, oraz dwie córki o tym samym imieniu Maria – pierwsza zmarła jako roczne dziecko. Witold odszedł w wieku lat 19. Generał Zamoyski zmarł w 1868 roku. Jadwiga nigdy powtórnie nie wyszła za mąż.

Mądrość skutkiem zawierzenia Bogu

Całkowite podporządkowanie się woli Bożej – tak można by podsumować postawę generałowej Zamoyskiej, jaka niezwykle wyraźnie przebija z jej „Wspomnień”: 

Zdaje mi się, że tak jak Pan Bóg mi natchnął ślub uczyniony w Hali, tak mi natchnął modlitwę w Szumli. Ta modlitwa była mniej więcej takiej treści: „Mój Boże, niczego nie chcę i niczego nie pragnę, tylko tego czego Ty chcesz; naucz mnie, co mam czynić, a uczynię. Wskaż, gdzie mam iść i kiedy, z kim mam mówić i jak, a wszystko czynić będę, co mi każesz”. Ledwo tę modlitwę wyrzekłam, a już była wysłuchaną. Od chwili wyjazdu mego męża, aż do chwili jego powrotu coś zaszło, czego nie umiem ani wytłumaczyć, ani nazwać, ani nawet dokładnie opisać, chyba tak jak to później księdzu Mariote powiedziałam, ktoś mną kierował, ktoś mi w każdej chwili wewnętrznie szeptał, co mam mówić i czy prędko, czy wolno, czy głośno, czy cicho. Ktoś kierował moim słuchem, moim wzrokiem, każdym najmniejszym czynem. Byłam zdumiona własnym postępowaniem i coraz mówiłam sobie: to nie ja mówię, to nie ja działam, ta mądrość nie ze mnie płynie, nie ode mnie pochodzi. Tak jak ten, co pisze pod dyktowaniem czyimś, tak ja działałam i żyłam pod czyimś natchnieniem.

Tych natchnień słuchała uważnie. Wiele razy wskazywała, że to Światło wskazywało jej rozwiązania w najtrudniejszych sytuacjach. „Świętość polega na cnotach dla każdego przystępnych potrzeba tylko dobrej woli, woli wiernej, mężnej, roztropnej, cierpliwej, pokornej, wytrwałej” – pisała w swojej książce „O pracy”. Często powtarzała, że zepsucie bierze się z bezczynności, dlatego wartościowej aktywności poświęciła tak wiele czasu. Jej największą troską było wychowanie młodego pokolenia. Była przekonana, że „naród może odrodzić się tylko przez odrodzenie rodziny, a rodzina – przez odrodzenie jednostki”. 

Nowatorska Szkoła Domowej Pracy Kobiet

Od wczesnej młodości Jadwiga nosiła w sobie myśl, że zjawiskiem ogromnie pożądanym byłaby „szkoła życia”. Mimo, że wychowywana była w duchu służby innym i nie były jej obce domowe prace, których uczyły się wszystkie dobrze wychowane arystokratki, na początku swojego życia małżeńskiego boleśnie zderzała się z rzeczywistością. O wielu sprawach w prowadzeniu domu nie miała pojęcia. I choć potrafiła z trudnych sytuacji wychodzić sprytem i mądrością, nabierała przekonania, że założenie „szkoły życia” jest jej powinnością. Podpatrywała na świecie różne rozwiązania w szkołach gospodarczych i zawodowych. Rozumiała jednak, że samo kierunkowe wykształcenie to za mało. Konieczne jest formowanie, wychowywanie, tworzenie takich postaw, które przysłużą się Ojczyźnie, pozwolą na jej dobre prowadzenie po odzyskaniu niepodległości. Bo chociaż Polska wciąż rozszarpana była pazurami zaborców, Generałowa wierzyła, że wolność i suwerenność wrócą. 

Sytuacja kobiet w XIX wieku nie była łatwa, choć na przykładzie Jadwigi Zamoyskiej widać doskonale, że płeć nie ograniczała pola działania, jeśli duch był mężny i wytrwały. Zdawała sobie jednak sprawę, że trzeba młodym dziewczętom pomóc. Nie wszystkie miały możliwość edukacji. Zależało to od statusu materialnego i pochodzenia. Jadwiga chciała stworzyć szkołę, która da tę możliwość kobietom niezależnie od pochodzenia. Absolwentki zyskałyby nie tylko zawód, ale i niezależność, zdolność samodzielnego funkcjonowania. Wszystko czyniła jednak z myślą o Polsce. Uczennice miały otrzymać także szerokie wykształcenie oraz wychowanie formujące postawy patriotyczne i religijne. Pomysł stał się ciałem.

 W 1882 roku w Kórniku Jadwiga otworzyła Szkołę Domowej Pracy Kobiet. Bardzo szybko zyskała ogromne zainteresowanie społeczne, co nie podobało się zaborcom. W grudniu 1885 roku rodzina Zamoyskich na mocy tzw. rugów pruskich została zmuszona do opuszczenia swojej siedziby. Szkoła w Kórniku musiała zostać zamknięta. Kilka razy zmieniała siedzibę (Stara Lubowla na Spiszu, Kalwaria Zebrzydowska, willa „Adasiówka” w Zakopanem – obecna „Księżówka”). Dopiero w czerwcu 1891 znalazła swoje docelowe miejsce w Kuźnicach, gdzie syn Jadwigi – Władysław kupił dobra zakopiańskie. Szkoła została przeniesiona do wyremontowanego i zmodernizowanego budynku dawnej administracji huty (obecnej siedziby Dyrekcji TPN), gdzie przetrwała aż do II wojny światowej pod niezmienioną nazwą: Zakłady Kórnickie.

Marzę o potrójnym godle dla naszego zakładu: krzyż, kądziel i książka, tzn. modlitwa, praca i nauka. Chciałabym, aby nasz dom był domem modlitwy, pracy, nauki”

— pisała Generałowa w jednym z listów. Traktowała to dzieło jako misję patriotyczną, wiodącą ku odrodzeniu moralnemu i organicznemu narodu. Zależało jej, by dziewczęta kształciły się w pracy fizycznej, umysłowej i duchowej, stąd też w statucie Zakładu Kórnickiego jako cel zapisano: 

Dać kobietom możność uzupełnienia wychowania w zakresie obowiązków życia domowego, wprawiając je do potrójnej pracy, ręcznej, umysłowej i duchowej, do zasadniczego przestrzegania porządku i oszczędności sił, czasu i mienia.

Miało to głębokie uzasadnienie, które Zamoyska wykłada w swojej książce „O pracy”:

Zdolności człowieka są trojakie: fizyczne, umysłowe i duchowe; praca zatem zarówno trojaka być musi, ażeby tym zdolnościom odpowiadała: ręczna, umysłowa i duchowa.

Była to szkoła absolutnie nowatorska. Wychowanki pochodziły ze wszystkich warstw społecznych i ze wszystkich trzech zaborów. Wszystkie wykonywały te same prace. Warunki przyjęcia do szkoły, jak i obowiązujące w niej zasady były bardzo ściśle sprecyzowane:

Zakład Kórnicki przyjmuje na naukę jedynie osoby, które mają zdrowie i siły niezbędne do zajęć gospodarskich, nie potrzebują wyjątkowych warunków i zobowiążą się do przestrzegania przepisów oraz szanowania porządku domowego. Nauka trwa rok – ma ona na celu uzupełnienie wykształcenia potrzebnego kobietom, ale nie może zastąpić nauk szkolnych, po ukończeniu których uczennice powinny przybywać do Zakładu.

Uczennice przechodzą teoretycznie i praktycznie: naukę prania i prasowania, porządków domowych (sprzątanie, usługa przy stole itp.), kucharstwa, piekarstwa, mleczarstwa, robienia zapasów zimowych, utrzymywania bielizny domowej, kroju, szycia i cerowania, gospodarstwa podwórzowego, prowadzenia kasy. Godziny popołudniowe przeznaczone są na czytanie, oraz lekcje religii, historii Polski, rachunków gospod., śpiewu chórowego i pogadanki pedagogiczne.

Przy nauce i pracy bierze się pod uwagę zdolności i siły uczennic. Uczennice same sobie usługują, rzeczy swoje utrzymują według udzielonych wskazówek, same do wszystkich zajęć rękę przykładają i od żadnych nauk i zajęć objętych programem nie mają prawa się uchylać. W razie potrzeby obowiązane są zastępować jedna drugą w zajęciach. Uczennice, pragnące nabyć większej wprawy i doświadczenia gospodarskiego, mogą przedłużyć pobyt w Zakładzie, o ile są zadawalniające. Po skończonej nauce uczennice otrzymują od Zakładu prywatne świadectwa.— czytamy w „Kursie Rocznym Gospodarstwa Domowego”.

Rozwój szkoły i błogosławieństwo papieża

Początkowo Szkoła służyła tylko dziewczętom wiejskim, które korzystały z nauki bezpłatnie, jednak z czasem Zakład zaczął przyjmować dziewczęta stanu średniego. Pod koniec XIX wieku „Zakład Jenerałowej Zamoyskiej” składał się z trzech Oddziałów. „Do pierwszego Oddziału trafiały dziewczęta z domów bogatych i średniozamożnych. Ziemianie i inteligencja, a nawet arystokracja. Musiały one posiadać już pewne przygotowanie teoretyczne i praktyczne. Ich nauka trwała minimum rok. W drugim Oddziale, gdzie obowiązywał co najmniej trzyletni kurs nauki, uczyły się dziewczęta stanu średniego, pracowite szlachcianki i mieszczki, które wcześniej ukończyły szkołę elementarną. Do trzeciego Oddziału, gdzie nauka trwała od trzech do pięciu lat trafiały ubogie dziewczęta wiejskie po ukończonej szkole ludowej, pragnące wyuczyć się zawodu. Uczennice zdobywały wiedzę ogólnokształcącą w zakresie nauk matematyczno-przyrodniczych i humanistycznych. Język i literatura polska, języki obce, historia Polski, a także muzyka. Opanowywały także umiejętności praktyczne potrzebne w prowadzeniu gospodarstwa domowego i wiejskiego w zakresie krawiectwa, tzw. robótek ręcznych, białego szycia haftu, cerowania, szeroko pojętej kuchni domowej, ogrodnictwa, mleczarstwa, chowu drobiu i hodowli zwierząt. Uczyły się także introligatorstwa, ponieważ Zakład wydawał własne publikacje. Zamoyska napisała wiele tekstów religijno-wychowawczych. Są wśród nich „O miłości Ojczyzny”, „O pracy”, „O wychowaniu”, a także „Zarys historii Polski w streszczeniu”.

Pod względem moralnym wszystkie oddziały równej doznają troskliwości, pod względem zdrowia jednakowej opieki, pod względem porządku, czystości, przyzwoitości wszystkie tym samym podlegają przepisom. Nauki we wszystkich oddziałach stopniują się do wykształcenia, z jakiem uczennice do Zakładu przybywają; pracy ręcznej wymaga się od wszystkich; nie ma różnicy pod względem jakości pracy, zachodzi ona tylko pod względem czasu, jaki się każdemu rodzajowi pracy poświęca, a to w zamiarze, ażeby uczennice mogły nabierać większej wprawy w kierunkach, w których jej na przyszłość więcej potrzebować będą.

Różnica między oddziałami polega na stole i mieszkaniu. Tej różnicy trzymamy się z zasady. Ona pomaga do wyrobienia roztropności, we właściwem ocenianiu stosunkowej wartości rzeczy; ona uczy niczego wbrew prawdzie i rozumowi nie lekceważyć, niczego nie przeceniać; ona pomaga do zdobycia odporności przeciw tak powszechnej skłonności do życia i używania po nad mienie.

Zakład nasz stara się być nie tylko szkołą pracy, ale i szkolą życia; stara się uczennice utrzymać nie w sztucznych, ale w rzeczywistych warunkach życia. A że rozmaitość i nierówność warunków bytu są w życiu nieuniknione, źle by się Zakład uczennicom swoim przysłużył, gdyby im dawał przywyknienia stawiające je w sprzeczności z późniejszem otoczeniem rodzinnem. O ile podobna, pragniemy, ażeby uczennice utrzymywały się u nas na stopie mniej więcej takiej, jaka je czeka za powrotem do rodzicielskich domów”.

— pisała Zamoyska w broszurze pt. „O trzech oddziałach w Zakładzie Kórnickim”. Praktyczna edukacja możliwa była dzięki zapleczu gospodarskiemu. W Kuźnicach była szkolna chlewnia, obora, mleczarnia, piekarnia, szwalnia, pralnia, prasowalnia, introligatornia, lampiarnia, mydlarnia i wydawnictwo. Zorganizowano także tkactwo, pszczelarstwo i szewstwo. Była także wozownia z powozami, stangret i woźnica oraz stajnia z końmi. Funkcjonowanie szkoły na tak dogodnych warunkach było możliwe dzięki dochodom z dobrze funkcjonujących majątków Jadwigi i Marii Zamoyskich w Wielkopolsce, stałym dotacjom Władysława Zamoyskiego, opłatom czesnego oraz systemowi przemyślanej, samowystarczalnej gospodarki, która przynosiła znaczące przychody. Ten zamysł nauczenia dziewcząt gospodarowania także był dla Jadwigi istotny. „Pragniemy, ażeby uczennice nasze wpoiły sobie w sumienie, że „rozchód powinien być z dochodem w zgodzie” – pisała, podkreślając że gospodarność ma wyrobić w nich niezależność i zdolność skutecznego kierowania własnym życiem. W prowadzeniu szkoły pomagała Generałowej córka Maria, a syn Władysław wspierał placówkę finansowo.

„Szkoła Jenerałowej” szybko zdobyła ogromne zainteresowanie społeczne oraz poparcie władz kościelnych. W 1886 roku papież Leon XIII wystosował do Zamoyskiej pismo z błogosławieństwem i gratulacjami. List do hrabiny napisał także po latach jego następca, Pius X: 

„Podoba się nam w istocie, że macie na celu uzupełnienie wychowania dziewcząt, często zaniedbywanego w najniebezpieczniejszej dla nich chwili, gdy opuszczają szkołę; że kształcicie je w pobożności i nauce, i uczycie przykładać ręce do pracy domowej. Stąd wynika, że wasza instytucja jest zarówno praktyczną szkołą życia chrześcijańskiego, jak i szkołą dobrego gospodarstwa domowego. Co jednak jeszcze milsze czyni na Nas wrażenie i bez wątpienia rozszerza zakres waszej działalności, to dążenie wasze, by przyjść z pomocą całemu społeczeństwu, a to za pośrednictwem uczennic przez was wychowywanych”.

Święta służba Ojczyźnie

„Narody są uleczalne” – zacznijmy to uleczenie od siebie samych! Niech praca nasza ścisłością i dokładnością się odznacza! Kładźmy w nauce naszych uczennic szczególny nacisk na to, co szczególnej wymaga dokładności: to właśnie dopomoże nam do wyrobienia w sobie i w drugich zalet, tak bardzo do naszego narodowego odrodzenia potrzebnych

— pisała hrabina Zamoyska. Ogromnie wierzyła, że trzeba zrobić wszystko, by wypracować w narodzie zdolność odzyskania niepodległości, a następnie utrzymania jej. Uświadamiała, jak wiele wysiłku trzeba będzie włożyć w odbudowanie Rzeczypospolitej. Podkreślała, że każdy stan jest w tej ciężkiej pracy dla ojczyzny użyteczny i konieczny, że „praca nie hańbi, lecz uszlachetnia”, „że każdy we własnym położeniu może być użytecznym członkiem społeczeństwa”, „że skromność i umiarkowanie daje równowagę umysłu i serca i zabezpiecza spokój duszy”, „a zapewniając sobie samemu zadowolenie i pewien stopień szczęścia, można przyczyniać się równocześnie do szczęścia całego narodu”.

Polska znów będzie Niepodległa

Jeżeli kraj cały staje się bogaty materialnym bogactwem swoich obywateli, to bardziej jeszcze wzbogaca się ich cnotą, mądrością, wykształceniem. Jakkolwiek materialne bogactwo jest wielką siłą, na to, ażeby ta siła materialna nie była martwą a nawet zabójczą, musi być używana na podniesienie, a nie na poniżenie społeczeństwa, a zatem znajdować się powinna w rękach ludzi mądrych i cnotliwych— pisała Generałowa.

Podkreślała, że „człowiek należy wreszcie do Ojczyzny, której stanowi cząstkę żywotną, której chwała i pomyślność od niego w części zależą”. Uczyła, że „Ojczyznę trzeba znać i kochać, ażeby móc jej wiernie służyć, królestwo Boże w niej szerząc”:

Ojczyznę zatem trzeba znać: znać jej dzieje, jej język, jej właściwe cechy, jej warunki bytu ekonomiczne, społeczne i polityczne, gdyż z obeznania się z jej sprawami ubiegłymi i bieżącymi, z jej zasobami materialnymi i moralnymi wynika możność służenia jej rozumnie i skutecznie. W rzeczy samej, ludzie najbardziej pod względem narodowym wykształceni zwykle najpożyteczniej Ojczyźnie służą.

Majątek oddany narodowi Polskiemu

Hrabina Zamoyska uczyła tej odpowiedzialnej miłości za Polskę nie tylko swoje uczennice. W tym duchu wychowała swoje dzieci. Zarówno Maria, jak i Władysław wypełnili te zadania wyjątkowo starannie. Ich szlachetność, oddanie, mądrość, pracowitość, patriotyzm, wierność sprawie polskiej, wyrażona w słowach matki: „służąc Ojczyźnie, służyć Bogu”, nie miały sobie równych. Żadne z jej dzieci nie założyło rodziny. Do ostatnich chwil z oddaniem pracowali dla Polski. Maria prowadziła Szkołę, Władysław założył w 1924 roku Fundację Zakłady Kórnickie, która to dzieło wspierała. Hrabia Władysław wiedział, że pomnaża majątek tylko po to, by oddać go narodowi polskiemu. Pomysł rodziny Zamoyskich i Działyńskich był taki, by założyć fundację i cały majątek przekazać państwu. Nad ostatecznym kształtem tego projektu Zamoyski pracował nocami, konsultując to z matką i siostrą. Ostatecznie tak określił cele Zakładów Kórnickich:

1. Rozwój Szkoły Pracy Domowej Kobiet; 2. Popieranie wychowania młodzieży męskiej w duchu polskim i katolickim; 3. Stypendia dla wyjątkowo uzdolnionych; 4. Utrzymanie muzeum i biblioteki w Kórniku jako pamiątki martyrologii narodu i dla zachowania pamięci o cudzoziemcach, którzy pomagali Polsce; 5. Założenie zakładu dendrologii w Kórniku; 6. Krzewienie w majątkach wiedzy zawodowej i ducha spółdzielczości.

Pracować na to miały dobra ziemskie, folwarki, nieruchomości, zakłady w Trzebawiu, Starym Dymaczewie, Gądkach, Dachowie, Bninie, Babinie, Bagrowie, Jarosławcu, Źrenicy, Januszewie i Pławcach; w Biernatkach, Borowcu, Czmoniu, Czmońcu, Czołowie, Dziećmierowie, Konarskiem, Kórniku, Kromolicach, Mieczewie, Pierzchnie, Prusinowie, Skrzynkach, Zwoli, Zwolińcu, Runo- wie, Szczodrzykowie, Bieganowie, Kijewie, Małej Kępie, Ziminie, Zmysłowie; w Poznaniu, Zakopanem, Brzegach, Bukowinie, Kościelisku, Zubsuchem i Dębnie. Majątki wielkopolskie obejmowały prawie 800 ha roli uprawnej i łąk, około 4500 ha lasów oraz trochę nieużytków i kilka różnej wielkości jezior. Przynajmniej drugie tyle lasów mieli Zamoyscy w Tatrach (też bez wód i nieużytków). Łącznie stanowiło to blisko 20 000 ha, w tym 19 folwarków. Razem z budynkami, pałacami w Poznaniu i Kórniku oraz muzealiami i zbiorami bibliotecznymi wartości właściwie niewymiernej, był to majątek wart przynajmniej kilkanaście milionów złotych w ustabilizowanej już walucie II Rzeczypospolitej.

O swojej decyzji, pisał Władysław Zamoyski tak:

Majątku, jaki mi Bóg w ręce oddał, nigdym nie uważał za własność moją, lecz za własność Polski, w czasowem mojem posiadaniu; własność, z której mi uronić niczego nie wolno, która Ojczyźnie jedynie, a nie mnie ma służyć. Na potrzeby moje osobiste nigdym z Kórnika centa nie wziął. Na zbytki żadne, nigdym sobie nie pozwalał. Odmawiałem sobie wszystkiego, co mi się nie wydawało wprost niezbędnem. Ale gdzie sądziłem, że sprawa tego wymaga, wysiłków nie szczędziłem. Jedno miałem pragnienie gorące, by wysiłki były skuteczne, a pomoc dana zmarnowaną nie została. Nie chodzi tu o mnie, boć mnie niewiele potrzeba, ale o krzywdę wyrządzoną sprawie publicznej, której służy i służyć ma wszystko, czem rozporządzam”.

CZYTAJ WIĘCEJ: To dzięki niemu mamy polskie Tatry, Morskie Oko i Zakopane! 134 lata temu hrabia Zamoyski kupił je, by uratować i oddać narodowi polskiemu

Maria i Władysław to postacie równie barwne i świetliste, jak ich rodzice. Każde z nich zasługuje na odrębną opowieść. Wszechstronnie utalentowana Maria, która oddała się bez reszty sprawie polskiej i już w Paryżu organizowała potężne dzieła charytatywne dla rodaków, jak i Władysław, który uratował polskie Tatry i wszelkie wysiłki podporządkował celom narodowym. Kto wie, czy i oni nie wiedli świętego żywota.

Przesłanie Generałowej

Szanujmy każdą cząstkę tej ziemi po ojcach odziedziczoną. Nie puszczajmy jej w obce i wrogie ręce; ratujmy to, co zagrożone!

— pisała generałowa Zamoyska. Ileż mocy w jednej osobie? Jak wiele można zrobić dla Polski, której de facto nie ma na mapach? Jadwiga była wizjonerką zdolną przekuwać w wizję w czyn. Widziała jasne cele i potrafiła je osiągać. Wszystko to – jak wielokrotnie powtarzała – z natchnienia Ducha Świętego. Nie była przy tym egzaltowana i nierzeczywista. Przeciwnie! Niezwykle bystra, przytomna, mądra, ale czarująca, wrażliwa, zabawna. Lektura jej „Wspomnień” to niebywała uczta. Nie sposób oderwać się od jej opowieści. Należą do tych, które na zawsze zmieniają serce czytającego. 

W 1931 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny ś. p. Jadwigi Zamoyskiej, który został przerwany przez wojnę i czasy PRL. Został wznowiony w 2012 roku decyzją Abpa Stanisława Gądeckiego, Metropolity Poznańskiego. Od tego momentu przysługuje jej miano Służebnicy Bożej.

CZYTAJ TAKŻE: Marzena Nykiel: 3 Maja – narodowa duma, zwycięstwo wolności, ale i widmo upadku. Przed czym ostrzegają prezydent Duda i generałowa Zamoyska?

Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/669373-jadwiga-zamoyska-wybitna-i-mezna-co-zrobila-dla-polski

Umiłowani Przywódcy się przymierzają

Umiłowani Przywódcy się przymierzają

Stanisław Michalkiewicz; tygodnik „Goniec” (Toronto)    19 listopada 2023 michalkiewicz.pl

I stało się, że 13 listopada pan Marek Sawicki z PSL, jako marszałek-senior, otworzył pierwsze posiedzenie nowego Sejmu. Umiłowani Przywódcy, którzy tym razem stawili się w komplecie, złożyli ślubowanie, w ramach którego posłowie pobożni dodawali do roty prośbę, żeby w służbie dla naszego nieszczęśliwego kraju, jakiej zamierzają się poświęcić, pomagał im sam Pan Bóg, no a posłowie bezbożni, którzy nie tylko uważają, że Pana Boga nie ma, ale nawet, że oni sami nie mają duszy, recytowali samą rotę, niekiedy przykładając do serca prawą dłoń – bo tak zrobił Donald Tusk, a oni – jak za panią matką – też, albo dlatego, że widzieli w kinie, iż tak właśnie robią dygnitarze amerykańscy, a w tym sezonie politycznym na nich się właśnie snobujemy. To ślubowanie ma o tyle wagę, że jest warunkiem sine qua non objęcia mandatu i uzyskania immunitetu, z czego najbardziej chyba cieszy się pan mecenas Roman Giertych, któremu bez przeszkód udało się dotrzeć na salę sejmową. Najwyraźniej niezależna prokuratura już nie śmiała robić mu żadnych wstrętów i przedstawiać nowych zarzutów nawet do – jak to się mawiało w czasach sarmackich – „pani starej”. Jak bowiem pamiętamy, kiedy poprzednio prokurator chciał panu mecenasu Giertychu przedstawić zarzuty, ten czujnie zemdlał, odwracając się twarzą do ściany, a w stronę prokuratora wystawiając „panią starą”. W rezultacie niezawisły sąd, co to powinność swej służby rozumie, w podskokach stwierdził, że takie przedstawienie zarzutów było nieskuteczne. Tedy ośmielony uzyskaniem immunitetu pan mecenas natychmiast zaczął się odgrażać, że zacznie donosić do prokuratury, zapewne w przekonaniu, że teraz będzie ona służyć nowym panom – między innymi – również jemu.

Następnie głos zabrał pan prezydent Duda, przestrzegając większość sejmową przed pokusą jakobinizmu. Część Wysokiej Izby przyjęła przemówienie pana prezydenta szyderczym, bazarowym rechotem, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. Rzecz w tym, że większość sejmowa pod przewodnictwem Volksdeutsche Partei, dysponuje tylko 248 mandatami, podczas gdy do obalenia veta prezydenckiego tych mandatów potrzeba aż 276, w związku z czym pan prezydent może skutecznie zablokować każdą ustawę, która nie będzie mu się podobała. W tej sytuacji strategowie kierujący walką o przywrócenie w naszym bantustanie praworządności kombinują, jakby tę praworządność przywracać przy pomocy uchwał sejmowych, których prezydent nie wetuje. Nie jest to sprawa prosta, bo wprawdzie Sejm może podejmować uchwały, niechby nawet przeciwko lodowcom, czy trzęsieniom ziemi – ale na przykład zadekretowanie uchwałą Sejmu nielegalności tak zwanych „neo-sędziów” może wzbudzić wątpliwości. A przywracanie praworządności ma właśnie polegać na kuracji przeczyszczającej w sądownictwie, której ofiarą mają paść ci „neo-sędziowie”. Zostali oni mianowani przez pana prezydenta z rekomendacji „nowej” Krajowej Rady Sądownictwa, której nie tylko nie uznaje Judenrat „Gazety Wyborczej”, ale również sędziowie, co to samego jeszcze znali Stalina, a jeśli nawet nie jego, to przynajmniej generała Kiszczaka, a w ostateczności – generała Marka Dukaczewskiego, ostatniego szefa Wojskowych Służb Informacyjnych przed formalną ich likwidacją. Nie uznają jej też sędziowie zwerbowani przez ABW w charakterze konfidentów w ramach „Operacji Temida”. Więc dekretowanie nielegalności „neo-sędziów” drogą uchwały sejmowej to byłby pierwszy przejaw jakobinizmu, chociaż jeszcze nie najgroźniejszy. Groźniejsze byłoby uznanie, że nie tylko ci „neo-sędziowie” są „nielegalni”, ale że nielegalne są również wydane przez nich orzeczenia. Jestem pewien, że coś takiego mogłoby doprowadzić do sytuacji, w której rozwścieczeni obywatele ruszyliby na sądy, powyrzucali tych wszystkich sędziów z okien na bruk, a same budynki podpalili. Ciekawe, czy taki scenariusz jest brany pod uwagę w niemieckiej BND – bo cały czas obowiązuje ustawa nr 1066, przewidująca możliwość interwencji sił zbrojnych obcych państw w tłumieniu rozruchów w Rzeczypospolitej. To byłby nawet niezły pretekst do wprowadzenia Bundeswehry na terytorium RP – o czym niedawno wspominał były ambasador RFN w Warszawie.

Potem odbyły się wybory marszałka Sejmu, którym został były ojczyk („petit pere”) – dominikanin, w osobie pana Szymona Hołowni, obecnie nastręczonego nam przez Amerykanów na jasnego idola, no i wicemarszałków. Łupy zostały podzielone zgodnie z mechanizmem obowiązującym w tzw. societas leonina – jak starożytni Rzymianie nazywali „spółkę lwią”, to znaczy – że zwycięzcy biorą wszystko, albo prawie. Dzięki temu, że „prawie”, to wicemarszałkiem został również pan Krzysztof Bosak z Konfederacji, która wcześniej poparła wybór pana Holowni. Natomiast głosowała wraz z innymi przeciwko kandydaturze dotychczasowej Pani Kierowniczki Sejmu Elbiety Witek, która nie uzyskała większości i wicemarszałkiem nie została. Tymczasem Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński uparł się, że PiS nie wystawi innego kandydata – tylko Panią Kierowniczkę. Można by to skwitować słowami poety, że „takiej dostał dziwnej manii, że chciał tylko od Stefanii”, gdyby nie to, że Jarosław Kaczyński jest wirtuozem intrygi i upór w sprawie kandydatury Pani Kierowniczki można uznać za element przemyślanej strategii.

Rzecz w tym, że po marcowym przyzwoleniu udzielonym przez amerykańskiego prezydenta Józia Bidena kanclerzowi Scholzowi, że Niemcy mogą urządzać Europę po swojemu, Berlin w pośpiechu i bez oglądania się na zachowanie pozorów, forsuje budowę IV Rzeszy poprzez modyfikację traktatu lizbońskiego, z którego zniknie prawo weta, zmniejszona zostanie liczba uczestników Rady Europejskiej z 27 do 15 i przekazanie do wyłącznej kompetencji UE kolejnych 65 obszarów decyzyjnych. Ponieważ wydaje się pewne, że Donald Tusk prędzej by splamił mundur, niż stanął w tej sprawie Niemcom okoniem, Naczelnik Państwa najwyraźniej wykombinował sobie, że będzie teraz odgrywał rolę męczennika za świętą sprawę niepodległości Polski, dzięki czemu wszyscy zapomną, że w 2003 roku, ręka w rękę z Donaldem Tuskiem, stręczył Polakom Anschluss, że w 2008 roku razem z PO głosował w Sejmie za upoważnieniem prezydenta do ratyfikacji traktatu lizbońskiego, który amputował Polsce ogromny kawał suwerenności i że całkiem niedawno przeforsował przy pomocy klubu Lewicy ratyfikację ustawy o zasobach własnych Unii Europejskiej, będącej milowym krokiem na drodze budowy IV Rzeszy. Upór przy kandydaturze Pani Kierowniczki na stanowisko wicemarszałka Sejmu jest właśnie elementem tej strategii, obliczonej na wykreowanie męczeńskiego wizerunku, który w Polsce zawsze budzi współczucie.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).