Żurek i Szczurek

Żurek i Szczurek

Peacemaker https://www.salon24.pl/u/peacemaker2/1474901,zurek-i-szczurek

Dziś rano za pośrednictwem TV Republika dotarła do mnie wiadomość, że w Ministerstwie Sprawiedliwości odbyło się spotkanie Waldemara Żurka z aktywem najbardziej aktywnych AGRESYWNYCH antypisowskich aktywiszczy takich jak Arkadiusz Szczurek, Marta Lempart, Katarzyna Augustynek itp… Dziennikarze i komentatorzy Republiki zastanawiali się w jakim celu odbyło się to spotkanie. 

  • Może Waldemar Żurek chciał w ten sposób dowartościować środowisko hejterów i zadymiaczy znanych jako „Silni Razem” z którego sam się wywodzi i pokazać temu środowisku, że o nim nie zapomniał (jak jego poprzednik Adam Bodnar)
  • Może była to narada jaką by tu prowokację urządzić przed Świętami Bożego Narodzenia. Bo przecież wiadomo, że wszystkie „majdany”, „ciamajdany”, „rocznice majdanów”, a nawet siłowe wkroczenie do TVP, PR i PAP połączone z wyłączeniem sygnału w stylu Stanu Wojennego to były wydarzenia urządzane tuż przed Świętami Bożego Narodzenia – nawet w czasach gdy PO była jeszcze w opozycji. Od przejęcia władzy przez Tuska, to przedświąteczne podgrzewanie atmosfery zostało rozszerzone także na okres bezpośrednio przed Świętami Wielkanocnymi (aresztowanie ks. Michała Olszewskiego w Wielki Czwartek, przeszukanie w domu Zbigniewa Ziobro), a nawet przed Uroczystością Wszystkich Świętych (ostatnia nagonka na Zbigniewa Ziobro). Więc pewne jest, że przed Świętami Bożego Narodzenia też coś jest planowane. W jakim celu? Aby ludzie byli tak bardzo emocjonalnie roztrzęsieni, by BALI SIĘ POROZMAWIAĆ na ważne tematy przy okazji świątecznych spotkań z rodziną, a jak się już odważą, to by rozmowa uderzała w histeryczno-fanatyczne tony. 

Co ja sądzę na ten temat. Przede wszystkim uważam, że te dwie teorie obie są prawdziwe (zwłaszcza ta druga – w wyjaśnieniu jej dopisałem sporo od siebie, bo dziennikarze Republiki nie byli tak szczegółowi) i co najważniejsze wzajemnie siebie nie wykluczają. Czyli oczywiście Żurek z Tuskiem planują grubą prowokację przed Wigilią Bożego Narodzenia (a może nawet w samą Wigilię). Oczywiście zaprosili zadymiarzy z „Silnych razem” aby nie tylko przekazać im wyrazy uznania i wsparcia, ale wspólnie zaplanować działania przed świętami. To wszystko jest prawda. 

Ale jest coś jeszcze 

Niedawno porównując książkę Antoniego Sobańskiego „Cywil w Berlinie” z czasami obecnymi pozwoliłem sobie na komentarz (oczywiście usunięty przez cenzurę Salonu24) porównujący opisany w książce pierwszy rok rządów Adolfa Hitlera z tym, co się dzieje tu i teraz w Polsce. Konkluzja była taka, że „Silni Razem” w odróżnieniu od Oddziałów Szturmowych (SA, niem. Die Sturmabteilungen der NSDAP) mają OGRANICZONE PRZYZWOLENIE NA STOSOWANIE PRZEMOCY oraz NIE STANOWIĄ FORMALNEJ, UMUNDUROWANEJ ORGANIZACJI. Czyli mogą stosować przemoc werbalną, symboliczną, psychiczną oraz drobną przemoc fizyczną. Więc wolno im obrażać, umieszczać rażąco raniące i obrażające napisy, zakłócać uroczystości, dewastować pomniki i mienie osób należących do opozycji, organizować przepychanki i drobne akty przemocy mające sprowokować drugą stronę do odpowiedzi, którą można będzie wykorzystać propagandowo jako „akt agresji i przemocy”, ale nie wolno im porywać, gwałcić, bić, mordować (a w III Rzeszy takie czyny w wykonaniu bojówek SA były dość częste – odsyłam do książki Antoniego Sobańskiego).

Można się zastanawiać o co cenzor doczepił się do mojego komentarza, bo przecież pokazuje on, że w gruncie rzeczy nie jest jeszcze tak bardzo źle i istnieją jakieś granice… I właśnie kiedy słyszę o spotkaniu Żurka ze Szczurkiem i innymi bojówkarzami (lub jak kto woli „aktywistami”) Lotnej Brygady Opozycji (nazwę wziąłem z artykułu Onetu) to zastanawiam się, czy poprzednie zdanie nie zmienia właśnie czasu na przeszły… że granice BYŁY… do wczoraj. Bo biorąc pod uwagę dotychczasowe „dokonania” ministra Żurka jakoś łatwo mi wyobrazić sobie sytuację, gdy po cichu mówi on Lotnej Brygadzie… teraz już Rządu… „słuchajcie, nie przejmujcie się za bardzo, jakby wam się zdarzyło że was poniosą nerwy i pobijecie jakiegoś pisiora, kamery uchwycą was na niszczeniu jego prywatnego samochodu a nie tylko antyaborcyjnej furgonetki, to mamy już porozstawianych swoich sędziów i włos z głowy wam nie spadnie… a nawet jakby jakiś pisior przypadkiem w wyniku waszych działań zginął, to albo od razu ogarniemy was immunitetem totalnej bezkarności i nietykalności jak prokurator Wrzosek, albo was po lekkiej ściemie wyciągniemy z pudła, jak Rysia Cybę”. Czy rzeczywiście takie lub podobne słowa padły? Tego nie wiem. Ale jeśli Minister Sprawiedliwości zaprasza osoby znane ze stosowania przemocy wobec drugiej strony, to coś musi być na rzeczy – czy to bardziej bezczelne, czy bardziej zawoalowane, ale coś musi być na rzeczy. 

A teraz skąd wziąłem określenie „Aktywista Lotnej Brygady Opozycji Arkadiusz Szczurek”? Z artykułu Onetu, który już w 2022 roku pokazywał, że nie tylko ci bojówkarze sami nadają sobie paramilitarne nazwy, ale są już w większości przypadków bezkarni, choć jeszcze niby rządzi PiS: 

„Aktywista Lotnej Brygady Opozycji Arkadiusz Szczurek, który wspiął się na pomnik smoleński z flagą Unii Europejskiej, może otrzymać 4 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd uznał, że mężczyzna został zatrzymany przez policję bezpodstawnie. Wyrok jest nieprawomocny.”

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/wszedl-na-pomnik-smolenski-sad-przyznal-mu-4-tys-zl-zadoscuczynienia/nb1l2et

Z tego co wiem, jedyną osobą skazaną w tym gronie jest Katarzyna Augustynek znana jako „Babcia Kasia” której i tak Sąd Okręgowy w Warszawie złagodził wyrok, nie odstąpił jednak od całkowitego wymierzenia kary. Chodzi o znieważenie i ugryzienie wolontariusza Fundacji Pro-Prawo do Życia. Wszystkie pozostałe przypadki znieważania, opluwania, bicia, gryzienia, zmieniania znaków drogowych i tablic przy nazwach miasta oraz rozpowszechnianie na ich podstawie fałszywych oskarżeń itp, itd… SĄ BEZKARNE. 

Dla przypomnienia jeszcze raz cytat z „Cywila w Berlinie” 

„Ale czyż można wyliczyć wszystkie objawy bezprawia i opisać całą garderobę płaszczyków, pod którymi się ukrywa? Jest jeden taki płaszczyk demagogiczny, w który wszyscy prawie wierzą jak w królewską koszulę z bajki Andersena. A mianowicie zarzuca się osobom, które się chce zniszczyć, po prostu nieuczciwość. Urzędowe oświadczenie, że ktoś kradł, dopuszczał się nadużyć natury finansowej, wyzyskiwał swoje wpływy czy stosunki itp. — któż na całym świecie natychmiast w to nie uwierzy? Może jakaś zaślepiona matka i to chyba nie w czasach dzisiejszych. 

Tylu tysiącom ludzi przypisano podobne sprawki, że opinia publiczna nie może się wprost połapać, czy wytoczono sprawy tym rzekomym kanaliom, czy zostali skazani. Wiadomo, że są aresztowani, że siedzą: dobrze im tak. A gazeta jutrzejsza przyniesie tyle nowych sensacji, że o wczorajszych „panamach” nie będzie czasu myśleć. Tak łatwo przecież przyczepić się do ludzi operujących ogromnymi kapitałami publicznymi. Gdzie tylko jest fundusz dyspozycyjny — tam szantaż murowany. Aż strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby inny reżim zastąpił obecny i chciał zastosować te same metody walki. Bo nie trzeba myśleć, że wszyscy narodowi socjaliści mają głęboką pogardę dla własnej kieszeni. Jeśli chodzi jednak o tę dziedzinę, plotek opowiada się niewiele, a skandali w ogóle jeszcze nie było.(…)

Powróćmy do rzekomych nadużyć. Zarzuca się je wszystkim „niewygodnym”. Tak aresztuje się hrabiego Eulenburga, osobistego przyjaciela syna Hindenburga. Prałat Kaas, były przewodniczący byłej Partii Centrum, zaskoczony wypadkami za granicą, postanawia pozostać w Rzymie ad infinitum (czyli w nieskończoność – mój przypis), gdyż wie dobrze, że na granicy Niemiec byłby aresztowany pod zarzutem brudnych machinacji pieniężnych. Wreszcie najskuteczniejszą bronią, która przyczyniła się do kompletnego zniszczenia organizacji robotniczych i zawodowych, było rzucenie podejrzeń na czystość rąk przywódców związków zawodowych, Grossmanna i Leiparta, dwóch starych ludzi znanych z prawości, uczciwości i bezinteresowności, którzy całe życie poświęcili sprawie robotniczej. Przeciw jednemu z nich wysunięto zarzut, że pobierał „niesłychanie wygórowane wynagrodzenie”, bo aż siedemset marek miesięcznie. Ale jak już wspomniałem, zarzut chciwości, choćby poparty tak śmiesznie słabymi argumentami, zawsze trafia do złośliwej łatwowierności tłumu.”

Słowa te zostały napisane prawie sto lat temu przez pisarza, który zmarł 13 kwietnia 1941 w Londynie. Opisują one sytuację w III Rzeszy podczas pierwszych dwóch lat rządów Adolfa Hitlera, kiedy przemoc miała jeszcze charakter INCYDENTALNY, a nie instytucjonalny.

Ale czy można znaleźć słowa, które by lepiej opisywały sytuację we współczesnej Polsce w czasie pierwszych dwóch lat rządów Donalda Tuska niż powyższy cytat, a zwłaszcza jego pierwszy akapit?

——————-

Post Scriptum – aktualizacja z godz 14-tej

Właśni TV Republika podała listę „aktywistów” zaproszonych wczoraj na spotkanie z Ministrem Sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem (aż ręka świerzbi, by napisać „Ministrem Sprawiedliwości III Rzeszy Waldemarem Ż.”) Są to: 

  • Arkadiusz Szczurek 
  • Bartosz Kramek
  • Katarzyna Augustynek
  • Marta Lempart
  • Stanisława Skłodowska
  • Paweł Kasprzak
  • Jakub Kocjan
  • Mateusz Kijowski

Patrząc po składzie są to osoby, które ewidentnie pretendują do tytułu „męczenników pisowskiego reżimu” bo albo sami pogrążyli się lewymi fakturami (Kijowski), albo tak pogryźli aktywistę pro-life, że obrażeń nie dało się zakwalifikować inaczej niż jako śladów przemocy (Augustynek), albo dewastowali zasieki na polsko-białoruskiej granicy (Kramek), albo wreszcie sami celowo doprowadzili do zamknięcia siebie wskutek niestawiania się na rozprawach i niezapłacenia kary grzywny (Kasprzak). Pojawiła się więc w mojej głowie czwarta hipoteza: Żurek wie, że stosowane przez niego hitlerowskie metody nie są szeroko akceptowane w społeczeństwie. Poparcie dla „rozliczeń PiS” w wykonaniu Żurka jest prawie dokładnie równie poparciu Koalicji Obywatelskiej (dawnej Platformy).

Pozytywną opinię na temat rozliczeń rządów PiS przez Żurka ma 32,4 proc. badanych. Spośród tej grupy działania ministra sprawiedliwości „zdecydowanie dobrze” ocenia 11,7 proc. badanych, zaś „raczej dobrze” 20,7 proc. Odpowiedzi „nie wiem” udzieliło 22,5 proc. respondentów. Z badania wynika, że działania ministra sprawiedliwości negatywnie ocenia 45,1 proc. respondentów, spośród których odpowiedzi „zdecydowanie źle” udzieliło 33,6 proc. badanych, a „raczej źle” 11,5 proc. 

https://wiadomosci.onet.pl/kraj/rozliczenia-rzadow-pis-polacy-ocenili-ministra-zurka-sondaz/9lkrn6b

Dlatego prawdopodobnie planuje akcję propagandową mającą szkalować rząd PiS jako krwawy reżim, który więził, torturował, mordował… dokładnie tak, jak to w swoim PSYCHOPATYCZNYM WYZNANIU opisał PRL-owski trep dowodzący oddziałem wojsk pancernych w trakcie Stanu Wojennego (który on sam nazwał „kulturalnym wydarzeniem” w którym „dochowano standardów”) towarzysz pułkownik Adam Mazguła, które to wyznanie udostępniłem i skomentowałem w artykule:  https://www.salon24.pl/u/peacemaker2/1472236,slowrzyg-antypisowca-wyborco-koalicji-rzadzacej-jak-ci-nie-wstyd 

Mówiąc w telegraficznym skrócie, chodzi o to, aby wzorem szmatławca Der Stürmer wyzwolić takie pokłady nienawiści do PiS-u (w przypadku Der Stürmer chodziło o Żydów, ale metody były identyczne), aby nie tylko wyłączyły one reakcje sumienia na doniesienia o kolejnych aktach bezprawia i okrucieństwa dokonywanych na politykach i wyborcach PiS, ale aby wyzwoliły „głód rozliczeń”, czyli tak naprawdę DZIKĄ ŻĄDZĘ JAK NAJBARDZIEJ OKRUTNEJ I KRWAWEJ ZEMSTY. Ciekawe kiedy to dotrze do dziennikarzy, bo takiej konkluzji w Republice nie usłyszałem. Ale dobrze, że ona jest, bo inaczej nie dowiedzielibyśmy się o tym spotkaniu Żurka, Szczurka et consortes.

A tak na marginesie… W niedzielnym „Saloniku politycznym Rafała Ziemkiewicza” Gospodarz i Goście dali niezłą plamę. Otóż zarzucili oni politykom PiS, że współpracowali oni z Czarzastym wyrzucając Piotra Farfała z TVP.

Otóż w czasach, kiedy PiS i Lewica dogadały się, aby usunąć z TVP szkodnika Piotra Farfała osadzonego tam przez Romana Giertycha, a „bohatersko” bronionego przez Donalda Tuska za pośrednictwem Aleksandra Grada, liderem Lewicy nie był Włodzimierz Czarzasty, tylko Grzegorz Napieralski. Napieralski w przeciwieństwie do Czarzastego nigdy nie był w PZPR ani nie brał udziału w aferze Rywina. Był on bardzo ludzką twarzą lewicy… może to drobiazg, ale pamiętam, że gdy w trakcie programu telewizyjnego na żywo dowiedział się o Smoleńsku, to ukradkiem wyszedł ze studia, aby nie płakać przed kamerą. Porozumienie PiS z Lewicą na około rok uratowało Polskę przed monopolem medialnym (po Smoleńsku Tusk i tak przejął TVP), a stworzony przez PiS i Lewicę model telewizji publicznej mógłby robić za niedościgniony wzór. W pierwszym kanale miejsce znaleźli publicyści prawicowi (między innymi Rafał Ziemkiewicz i Łukasz Warzecha), w drugim kanale publicyści lewicowi i liberalni (np.: Janina Paradowska i Tomasz Lis), a TVP Info skrupulatnie dbało o to, aby każdą konferencję czy to polityka koalicji czy opozycji relacjonować na żywo, bez cięć, bez „wstępniaków” nastawiających widza pozytywnie lub negatywnie i aby dyskusja po konferencji była prowadzona w zrównoważonym składzie i z neutralną moderacją. 

TAKA TELEWIZJA PUBLICZNA DOPROWADZAŁA DONALDA TUSKA DO FURII. Nie to, co beznadziejna „Telewizja Kurska” czyli TVP z lat 2016 – 2023, czy choćby ta obecna Republika. DLATEGO ZARAZ PO SMOLEŃSKU TVP ZAORANO ŁAPAMI KOMOROWSKIEGO, A RAFAŁA ZIEMKIEWICZA I INNYCH PRAWICOWYCH DZIENNIKARZY WYWALONO NA ZBITY PYSK o czym niestety Rafał Ziemkiewicz chyba raczył zapomnieć.

Ech… Gdyby PiS po roku 2016 znowu zbudował taką telewizję, jaką w 2009 roku stworzył z Napieralskim, to prawdopodobnie nie przegrałby wyborów w 2023 roku. Prawdopodobnie? Raczej na pewno!

Ostatnie drgawki „rządu” – podzwonne dla Polski?

Zinkiewicz: Podzwonne dla Polski

myslpolska/podzwonne-dla-polski

Zapowiedź szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego przekazania 100 milionów dolarów na Ukrainę, po upublicznieniu tam mega-afery korupcyjnej i pośpiesznej ucieczce osób z tym związanych do Izraela, z jednoczesną propozycją rządu Donalda Tuska wprowadzenia ostrych restrykcji dotyczących zwalczania tzw. antysemityzmu w Polsce odczytuję jako podzwonne dla Polski.

Włodarze Unii Europejskiej doskonale zdają sobie sprawę, że wojna na Ukrainie dobiega końca. 

Banderowcy ruszą na Zachód

Powoli, na razie nieśmiało w zachodnich mediach rozpoczyna się dyskusja dotycząca zagospodarowania resztek ukraińskich, zbanderyzowanych wojsk, które lada dzień ruszą na zachód, ubogacając swoją obecnością Polskę, Niemcy itd. Jak dotychczas, jedynym pomysłem jest wykorzystanie ich – banderowców do zapewnienia bezpieczeństwa w tych krajach UE przed „rosyjską agresją”, oraz stanie w przyszłości na straży konstytucyjnego porządku w „strzeżonych” przez nich krajach.

Natomiast w Polsce rozważany jest publicznie pomysł na wprowadzenie w polskim wymiarze sprawiedliwości ludzi z tzw. podwójnym obywatelstwem.

Fałsz i obłuda

Obecnie sytuacja, do której doprowadziły styropianowe rządy, powoduje, że przeciętny obywatel, etniczny Polak stał się obywatelem czwartej kategorii w postsolidarnościowej Polsce. Fałsz i obłuda rządzących podsycana rusofobią i rzekomym zagrożeniem ze Wschodu, z Rosji, jest jednym z wielu instrumentów prowadzonej propagandy, czerpiącej doświadczenie z pierwowzoru – goebbelsowskiej propagandy, będącej kluczowym instrumentem zdobycia i utrzymywania władzy w III Rzeszy.

Pożerające się szczury

Przed paroma dziesiątkami lat, mieszkając i pracując w Elblągu, z racji sprawowanego zawodu i wykonywanej pracy, znalazłem się w „Zamechu”*, w gabinecie zastępcy dyrektora do spraw ekonomicznych. Oczekując na dokumentację, wdałem się w dyskusję o przyszłym kształcie Polski pod wodzą ludzi „Solidarności”. Dyrektor dał mi do przeczytania artykuł dotyczący prowadzonych badań w USA. Badań dotyczyły zachowania szczurów w sytuacji kryzysowej. Badanie zachowania szczurów polegało na tym, że szczurzej zbiorowości powolnie lecz systematycznie pogarszano warunki egzystencji. W końcowej fazie badań szczury wzajemnie zaczęły się zagryzać. Wytworzyła się też w ich środowisku szczurza elita, która bezwzględnie wykorzystywała pozostałe głodujące szczury, od czasu do czasu polewane gorącą wodą i rażone prądem elektrycznym.

Władza strajk mistrzów

Często przypominam sobie treść przeczytanego artykułu udostępnionego mi w „Zamechu”. Ilekroć myślę o zgotowanym nam losie przez władzę, która wyległa się na styropianie. Władzę strajkmistrzów, wszelkiej maści naprawiaczy minionego ustroju i byłych agentów obcych wywiadów. Ilekroć dowiaduję się o kolejnej grabieży majątku narodowego, czy też deklaracji wygłaszanych dla zachodnich mediów o gotowości poświęceń Polaków aż do „gryzienia trawy”. Zawołań o nieuchronności nadchodzącej wojny z Rosją, które słyszę z ust zaprzańców, zwolenników cenzury i inspiratorów „plecaków ucieczkowych”. Spasionych na naszej krwawicy.

Polacy śpią

A co na to Polacy, polskie społeczeństwo? Słodko śpi. Czego dowodem są uliczne wywiady przeprowadzane na ulicach polskich miast, treść wypowiedzi indagowanych Polaków. Najbardziej znamienitym dowodem są wyniki sondaży przedwyborczych, w których niezmiennie królują ci którzy kradną w nocy z tymi, którzy kradną w dzień i w nocy.

Eugeniusz Zinkiewicz

===============

M.Dakowski: Pan robił te wywiady? I sondaże? Jak można być tak naiwnym, by w to wierzyć? I – co gorsze – swoje zbaranienie publikować ! A po zatem – ma Pan sporo racji.

„Honor” nie obroni Ukrainy

„Honor” nie obroni Ukrainy

Leszek Miller

Marucha w dniu 2025-11-25 marucha./honor-nie-obroni-ukrainy

Warto dziś przypomnieć słowa ministra Józefa Becka: „My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw bezcenna. Tą rzeczą jest honor.”

Beck wypowiadał te słowa w świecie, który właśnie osuwał się w przepaść. Polska była wtedy dumna, lecz politycznie samotna. Zagrożenie ze strony Niemiec rosło z dnia na dzień, a sojusznicy składali deklaracje, których – jak historia pokazała – nie zamierzali wypełnić.

Wobec realnej potęgi agresora Warszawa miała honor, ale nie miała środków, by go obronić. I zapłaciła za to cenę najwyższą.

Dziś Ukraina stoi wobec pokusy i presji bardzo podobnej do tej, która w 1939 roku spadła na Polskę. Znów słychać głosy o honorze, godności i walce „bez względu na cenę”. A przecież historia mówi brutalnie jasno: państwo zmuszone do wyboru między honorem, a kapitulacją w rzeczywistości wybiera między klęską a upokorzeniem. Dlatego słowa Becka trzeba dziś czytać nie jako patetyczną deklarację, lecz jako przestrogę.

Honor jest potrzebny — ale sam honor nie obroni żadnego państwa. Potrzebni są sojusznicy gotowi nie tylko mówić o wartościach, lecz także ponieść realne koszty ich obrony. Bo historia uczy jednego: największe narodowe tragedie zaczynały się wtedy, gdy innym łatwo było żądać od słabszych, by walczyli do końca — i równie łatwo było odwrócić wzrok, gdy przyszło im za to płacić wypowiadając cicho słowa Lorda Farquadda: „Wielu z was zginie, ale jest to poświęcenie, na które jestem gotów.”

Leszek Miller
https://myslpolska.info/

Polsko, obudź się! Płacisz za „twardość” Tuska, a dostajesz pusty portfel.

„wojna” Tuska

Rząd Tuska właśnie przepchnął kolejną gigantyczną podwyżkę budżetu na armię – w 2026 r. ma wynieść już 4,7–5 % PKB

Rząd Tuska właśnie przepchnął kolejną gigantyczną podwyżkę budżetu na armię – w 2026 r. ma wynieść już co najmniej 5% PKB, czyli ponad 200 mld zł rocznie (według projektu budżetu z lutego 2025 r., z czego ok. 124,8 mld zł z budżetu państwa i reszta z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych – FWSZ).
Oficjalny powód? „Rosyjskie zagrożenie”.

Ale spójrzmy na fakty!

Na wschodniej granicy od ponad roku stoi 17–18 tys. dodatkowych żołnierzy i funkcjonariuszy (w tym cała 18. Dywizja Zmechanizowana, brygada z Podlasia i tysiące WOT i policji).
Koszt utrzymania jednego żołnierza „na granicy” to ok. 25–30 tys. zł miesięcznie (żołd, wyżywienie, sprzęt, paliwo, amortyzacja). Razy 18 tys. razy 12 miesięcy będzie to łatwo ponad 6–7 mld zł rocznie – tylko na samą obecność przy ogrodzeniu, którego i tak pilnuje już Straż Graniczna.
Te formacje od roku nie prowadzą żadnych poważnych ćwiczeń ofensywnych ani nawet obronnych – głównie chodzą na patrole wzdłuż zasieków i „kręcą TikToki”.
Tymczasem:
Białoruś ma na granicy kilkuset pograniczników i trochę wojska (głównie po to, by Łukaszenka mógł pokazywać „obronę przed NATO”).
Rosja przerzuciła prawie całe swoje wojska lądowe na Ukrainę – w obwodzie kaliningradzkim i na Białorusi zostało symboliczne 20–30 tys. ludzi, w większości słabo wyszkolonych najemników.

Pytanie za 200 mld zł: po co nam dywizja pancerna i tysiące ludzi na Podlasiu i Lubelszczyźnie, jeśli „zagrożenie” to głównie migranci rzucający kamieniami? Te miliardy mogłyby pójść na: 1000 km autostrad (zamiast Leopardów stojących w lasach), Podwyżki dla nauczycieli i lekarzy (budżet MON to 13,5% całego budżetu państwa!), Realną obronę powietrzną (więcej Patriot niż FWSZ na zakupy z opóźnieniem).

Zamiast tego: najdroższy teatr bezpieczeństwa w NATO – propaganda za pieniądze podatników. W 2024 r. wydaliśmy mniej niż planowano (tylko 3,8% PKB), bo FWSZ nie nadąża z realizacją. A deficyt budżetowy rośnie do 270 mld zł w 2026 r. – długiem za pozoranctwo.

Polsko, obudź się! Płacisz za „twardość” Tuska, a dostajesz pusty portfel.

Miejsce Polski….

Jastrzębski: Miejsce Polski.

myslpolska/jastrzebski-miejsce-polski

Amerykanie postawili twardy 28 punktowy plan pokojowy dla Ukrainy. Konsultowali się z Rosjanami, nie Ukraińcami. Jest to plan w całej rozciągłości popierany przez Węgry Viktora Orbana. Jego wartość jako polityka w Stanach Zjednoczonych zwyżkuje. Niewielki europejski kraj staje się cenny dla zamorskiego hegemona, nie jako płatnik ale sojusznik.

Do tej pory oczadzona prowojenną chucią szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen stwierdziła: „Z zadowoleniem przyjmujemy dalsze wysiłki USA na rzecz pokoju w Ukrainie. Wstępny projekt 28-punktowego planu zawiera ważne elementy, które będą niezbędne dla sprawiedliwego i trwałego pokoju. Uważamy, że projekt ten stanowi podstawę, która będzie wymagała dalszych prac”.

Brytyjczycy, Anglicy i Francuzi przygotowują kontrplan dla Ukrainy. Konsultują się z ukraińskimi władzami. Oni w odróżnieniu od Amerykanów chcieliby, by wojna trwała jak najdłużej. Mają w tym realne interesy. Przyszłe rozmowy zaplanowane są również na szczycie Unii Europejskiej i Unii Afrykańskiej, który odbędzie się 24-25 listopada w Angoli.

Gdzie w tym wszystkim jest Polska? Państwo, które z bezrozumnym stachanowskim zaangażowaniem rzuciła się na pomoc Ukrainie, nie pytając o sens, logikę i korzyści? Odpowiadam – praktycznie nigdzie!

Nasze położenie najlepiej obrazuje majowy wyjazd do Kijowa. Udali się tam wtedy przywódcy Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii i Polski. Premier Polski Donald Tusk nie podróżował w jednym wagonie z przywódcami ośrodków decyzyjnych czyli Francji, Niemiec i Anglii. Został odesłany do innego wagonu pociągu. Było to publiczne upokorzenie Polski i pokazanie gdzie jej jej miejsce w europejskiej hierarchii. Trudno mieć o to pretensje.

Gdy Andrzej Duda przestał być już prezydentem w chwili szczerego uniesienia zarzucił Ukraińcom i ich zachodnim sojusznikom złe traktowanie Polski. Powiedział, że „po prostu uważają, że lotnisko w Rzeszowie i nasze autostrady należą im się, przepraszam, jakby to było ich„. Trudno mieć do nich o to pretensje. Dziwić należy się raczej zdziwieniu Andrzeja Dudy, który w ich teatrzyku kukiełkowym z radością występował.

Polska jest chwalona w cyniczny sposób za swój wolontariat w USA i Zachodniej Europie. Polska jest chwalona przez mających w tym intratny interes Ukraińców. Z zażenowaniem patrzą na nas małe, ale dumne władze Węgier. Z niedowierzaniem kręcą głowami Słowacy, Czesi czy Serbowie. Z nieskrywaną niechęcią patrzą na nasze władze Białorusini. Po wielu latach starań państwo polskie jest uważane za wroga przez największy obszarowo kraj świata czyli Rosję. To wielka sztuka tak upodlić znaczącej wielkości kraj Europy.

Nikt nie będzie się liczył z naszym krajem, gdy kompradorskie władze spłacają dług różnorakim sponsorom ich karier, realizując darmowo ich politykę. Nie będzie nikt szanował państwa, które spełnia rolę bankomatu dla kraju, który czci ich katów. Nikt w końcu nie będzie szanował państwa, którego społeczeństwo jest w znacznej mierze opętane archaicznymi bzdurami o rzekomych powinnościach wobec obcych, konieczności poświęcania życia za czyjąś wolność. Społeczeństwa ziejącego obłąkańczą nienawiścią do swoich sąsiadów.

Polska stała się europejską republiką bananową. Państwem z kartonu i dykty. Bankomatem pożyczającym, by dawać. Rynkiem zbytu do towarów kosztownych i zbędnych. Skansenem idei zupełnie niedzisiejszych. Państwem politycznych zombie na darmowych usługach obcych. III RP nie szanowała siebie, więc nikt jej nie będzie szanował. Miejsce w którym jesteśmy, jest miejscem na które dzięki rządzącym zasługujemy.

Smutny jest los Polski dzisiaj.

Łukasz Jastrzębski

Miller: „Uległość wobec Kijowa stała się większa niż szacunek dla własnych obywateli”

Miller nie szczędzi gorzkich słów. „Uległość wobec Kijowa stała się większa niż szacunek dla własnych obywateli”

23.11.2025 nczas/miller-nie-szczedzi-gorzkich-slow

Były premier Leszek Miller przypomniał w mediach społecznościowych, że od tragedii w Przewodowie minęły już trzy lata. Mimo śmierci dwóch obywateli Polski, sprawa wciąż nie została wyjaśniona. Wskazał na szereg absurdów – jednym z nich jest pomnik na miejscu zdarzenia.

Miller przypomniał, że 15 listopada minęły trzy lata od tragedii w Przewodowie, gdzie „ukraińska rakieta przeciwlotnicza spadła na terytorium Polski, zabijając dwóch polskich obywateli”.

Były polityk SLD wspomniał także o wywiadzie, jakiego Andrzej Duda udzielił Bogdanowi Rymanowskiemu. Jak podkreślał, to właśnie tam „ujawnił, że tuż po zdarzeniu Wołodymyr Zełenski próbował skłonić go do obciążenia Rosji odpowiedzialnością, jeszcze przed zakończeniem jakichkolwiek czynności wyjaśniających”.

https://nczas.info/2025/09/03/byly-prezydent-przyznaje-ze-zelenski-naciskal-w-sprawie-rakiety-proba-wciagniecia-nas-do-wojny-video/embed/#?secret=7CC0z4qkUF#?secret=qhV1sAQCyr

„W pierwszych godzinach po wybuchu polskie MSZ wezwało rosyjskiego ambasadora, składając na jego ręce formalny protest dyplomatyczny — choć jak wiemy dzisiaj, był to krok oparty na niepełnych informacjach i silnej presji politycznej.

Polskie śledztwo w sprawie Przewodowa zostało następnie zawieszone z powodu braku współpracy ze strony Ukrainy. Polska wystąpiła o pomoc prawną, ale nie otrzymała odpowiedzi na żadne z wniosków. Strona ukraińska nie przekazała wymaganych danych technicznych, logów pracy systemów obrony powietrznej ani innych materiałów dowodowych koniecznych do ustalenia odpowiedzialności.

W efekcie, z powodu ukraińskiej obstrukcji, do dziś nie ustalono, kto konkretnie wystrzelił feralny pocisk” – wskazał były premier.

Jak dodał, mimo że w zdarzeniu zginęło dwóch Polaków, do dziś nie powstał żaden akt oskarżenia, a sprawa pozostaje w stanie prawnego zawieszenia.

„W Przewodowie powstał pomnik, który jest przykładem «dyplomacji pamięci» nowego typu, w którym prawda historyczna ustępuje miejsca konsultacjom z ambasadą. Trudno o lepszy symbol czasu, w którym uległość wobec Kijowa stała się większa niż szacunek dla własnych obywateli” – skwitował.

Ukraińskie zamachy w Polsce przed II wojną światową. [uzup.]

Ukraińskie zamachy w Polsce przed II wojną światową

Romuald Kałwa


https://www.salon24.pl/u/gotowynawszystko/1474218,ukrainskie-zamachy-w-polsce-przed-ii-wojna-swiatowa

W momencie, gdy brakuje pieniędzy w polskim systemie opieki zdrowotnej, Ukraina dostaje od Polski 100 mln dolarów. Wydatkowanie tych pieniędzy odbędzie się bez żadnej kontroli ze strony Polskiej. W tym miejscu należy przypomnieć akty terrorystyczne ukraińskich szowinistów w II RP.

100 mln dolarów to dużo. Według dzisiejszego kursu dolara będzie to 369 mln zł. A co oferuje Polsce w zamian Ukraina? Tego nie wiemy. Wszystko by się jeszcze w miarę opłacało, gdyby te pieniądze były wydatkowane w polskich firmach zbrojeniowych.

Polska płonie. Nieudany zamach, którego celem było spowodowane katastrofy kolejowej, przelał czarę goryczy. Dlatego w tym miejscu warto przypomnieć ukraińskie zamachy w Polsce przed II wojną światową:

Przykłady ukraińskich zamachów przed II wojną światową, o których pisała dr Lucyna Kulińska:

  • 25 września 1921 doszło do nieudanego zamachu na Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego we Lwowie, przeprowadzonego przez Ukraińską Organizację Wojskową (UWO). Zamachu dokonał Stefan Jarosław Fedak.
  • 28 czerwca 1922 r.). wysadzenie obiektu publicznego w Sądowej Górze.
  • W tym okresie niszczono linie telefoniczne, telegrafy, druty.
  • 15 października 1922 roku ukraińścy szowiniści z UWO zabili prof. Sydora (Teodora) Twerdochliba, pochodzącego z „patriotycznej rodziny ukraińskiej” – jego winą była współpraca z polskimi władzami.
  • 5 kwietnia 1924 r. I zamach na prezydenta RP, Stanisława Wojciechowskiego dokonany przez członka UWO, Teofila Olszańskiego, syn greckokatolickiego księdza z Chyrowa,
  • 30 lipca 1924 r. zamordowanie w Przemyślu prof. Sofrona Matwijasa, a 6 kwietnia 1925 r. Odbyła się próba zamachu na dyrektora gimnazjum ukraińskiego w Przemyślu Mychajła Hrycaka.
  • 19 października 1926 r. Członkowie UWO zamordowali kuratora Okręgu Szkolnego Lwowskiego, Stanisława Sobińskiego. Jego winą było przekształcenie szkół ukraińskich i polskich w dwujęzyczne – polsko-ruskie.
  • 7 września i trzy zamachy bombowe we Lwowie: na budynek targów, przechowalnię bagażu na dworcu kolejowym oraz niedaleko pawilonu wystawy w parku Stryjskim. „Nieudane próby zamachu w tym dniu na ministra przemysłu i handlu Eugeniusza Kwiatkowskiego oraz na wojewodę lwowskiego, hr. Wojciecha Gołuchowskiego”.
  • 30 lipca 1930 r. napad na wóz pocztowy pod Bóbrką – zginął posterunkowy, a woźnica został ranny.
  • 28 października 1930 – napad na wóz pocztowy pod Bełzem;
  • napady na żydowski Bank Ludowy w Borysławiu – sprawcami byli m.in. Wasyl Biłas i Dmytro Danyłyszyn
  • napad na Urząd Pocztowy w Truskawcu i na mieszkanie Kreppla w Truskawcu (z udziałem Biłasa).
  • 30 listopada 1932 r. napad na Urząd Pocztowy w Gródku Jagiellońskim. Śmierć poniósł policjant, rannych zostało 9 osób, dwóch bandytów zastrzelono.
  •  15 czerwca 1934 r., o godz. 15.40, w Warszawie, w „Klubie Towarzyskim” przy ul. Foksal 3, miało miejsce postrzelenie, a po 3 godz. śmierć gen. Bronisława Pierackiego – sprawca należał do OUN, a był nim Grzegorz Maciejko „Olszewski”
  • 25 lipca 1934 r. zabójstwo Iwana Babija dyrektora gimnazjum z ukraińskim językiem wykładowym, dokonane przez Michała Cara, legitymującego się fałszywymi danymi, jako Paweł Sawczuk.
  • „Rok 1934 rozpoczął się kolejną serią zabójstw i zamachów dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów, zarówno w Małopolsce Wschodniej, jak i w innych rejonach kraju. Tylko w pierwszej połowie 1934 r. w województwach Małopolski Wschodniej terroryści zabili dziewięć osób, a wiele ranili. Z rozkazu Bandery został zastrzelony absolwent gimnazjum Jakub Baczyński – posądzony przez OUN o współpracę z policją”.

W czasie, gdy Polska została napadnięta przez III Rzeszę, Ukraińcy na tyłach dokonywali dywersji. Już od początku 1939 trwało przygotowanie do antypolskiego powstania, gdzie Ukraińcy gromadzili wszelkiego rodzaju broń. Dywersantów przeszkalała niemiecka Abwehra. Miejsce ataków miała być małopolska wschodnia. „Wywiad niemiecki zakładał bowiem, że w Małopolsce Wschodniej Polacy, ze względu na połączenie z Rumunią, mogą się bronić najdłużej”.

Ukraińcy bali się bezpośrednich walk z oddziałami wojska czy Policji. Skupili się więc na terrorze wobec ludności cywilnej. Przykładem są tu zamachy na pociągi, w których często podróżowało 75%, ludności cywilnej ukraińskiego pochodzenia.

W okresie od stycznia 1922 do marca 1923 r. służby wojskowe zidentyfikowały 301 aktów ukraińskiej agresji. Odnotowano:

1) spalonych folwarków i dworów – 94

2) nieudanych podpaleń folwarków i dworów – 9

3) spalonych zagród kolonistów – 54

4) nieudanych podpaleń zagród kolonistów – 1

5) zabitych żołnierzy, żandarmów i innych – 22

6) zabitych własnych ludzi 13

7) nieudanych zamachów na życie – 11

8) aktów sabotażu (zerwanie telefonów, wysadzenie mostów, zniszczenie państwowych budynków) – 60

9) nieudanych aktów sabotażu 8

10) ograbionych dworów – 11

11) 11 potyczek z oddziałami 18

RAZEM: 301

Przedwojenna Policja za rok 1922 odnotowała 203 akty terroru i dywersji:

1. zamachy na osoby urzędowe – 7 (zabitych 5 osób)

2. zamachyna osoby prywatne (Ukraińców) – 5 (zabitych 9 osób)

3. podpalenia i rabunki – 129 (nieudanych 2)

4. akty sabotażu na obiekty państwowe – 27 (nieudanych 2)

5. przecięć drutów telef. i telegrafów – 35

RAZEM: 203

Poniżej wykaz napadów rabunkowych zorganizowanych w tym okresie przez UWO:

12 czerwca 1924 r. napad na ambulans pocztowy pod Dunajowem;

24 lipca 1924 r. napad na ambulans pocztowy pod Bohorodczanami;

30 maja 1924 r. i 28 listopada 1925 r. napady na ambulanse pocztowe pod Kałuszem;

28 marca 1925 r. napad na Pocztę Główną we Lwowie;

18 lipca 1925 r. włamanie do kasy Wydziału Powiatowego w Dolinie i zamordowanie posterunkowego Gromadki;

10 maja 1926 r. napad na Urząd Pocztowy w Śremie, woj. poznańskie.

Źródło: dr Lucyna Kulińska, Działalność terrorystyczna ukraińskich organizacji nacjonalistycznych w Polsce w okresie międzywojennym, „Komentarze Historyczne”  

=================

mail, RW:

W wykazie pominięto morderwstwo Tadeusza Hołówki.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Ho%C5%82%C3%B3wko

Tadeusz Hołówko, zwolennik ugody polsko–ukraińskiej, wieloletni poseł, a w latach 1927–1930 naczelnik Wydziału Wschodniego w Departamencie Politycznym MSZ został zamordowany w Truskawcu, w sobotę 29 sierpnia 1931 ok. godz. 20:30 w pokoju pensjonatu sióstr bazylianek. Sprawcami morderstwa byli Dmytro Danyłyszyn i Wasyl Biłas z OUN.


Zwykli ludzie rozwalają śmiechem wszystko, co choćby zalatuje kijowską propagandą.

Rękas: Samotność rusofoba

PR-owa katastrofa projektu „Rosjanie wysadzili tory w Polsce” trwa. Teraz okazuje się, że zrobili to specjalnie, żeby… wszyscy uznali, że to robota Ukraińców. 

„Perfidię bolszewików znamy nie od dziś!” – dopowiedziałby Sturmbannführer Lothar.

Strzelając śmiechem

Rozbrajające są też zapowiedzi „wypalania żywym ogniem ruskiej propagandy!”. Przecież dość spojrzeć na reakcje czytelników pod dowolnym artykułem, choćby luźno związanym z rosyjską specoperacją czy pobytem Ukraińców w Polsce. Nie trzeba żadnych farm trolli, żadnych onuc. Zwykli ludzie rozwalają śmiechem wszystko, co choćby zalatuje kijowską propagandą.

Oczywiście, drodzy tropiciele onucyzmu, możecie sobie wierzyć, że to wszystko ruskie boty, że jesteście głosami i sumieniem narodu – ale fakty są takie, że zostaliście sami. Garstka silnych zrazem i moherów po każdej stronie oraz ci, którym sami płacicie. Nikt wam już poza tym nie przytakuje.

Powrót zdrowego rozsądku

W istocie przypomina to sytuację pod koniec pandemii. Coraz więcej ludzi miało wówczas dość lockdownów i kolejnych obostrzeń, ich nonsensowność, uciążliwość czy (jak kto woli) zupełna nieskuteczność były już ewidentne – a media III RP właściwie aż do 24 lutego 2022 roku grzały temat niczym na samym objawieniu koronawirusa, promując kolejne dawki przypominające i paszporty COVIDowe, żądając zaostrzenia sankcji wobec niezaszczepionych i strasząc antyszczepionkowym terroryzmem, o genezie – a jakże! – moskiewskiej. Jakby nic się przez dwa lata nie zmieniło, jakby już dawno nie opadła histeria, która w lutym i marcu 2020 roku opanowała niemal 100% polskiego społeczeństwa. [Ależ skądże! To też wymysł propagandzistów . md]

Podobnie i dzisiaj: nastrój humanitarnego skretynienia, które stało się udziałem Polaków wnoszących na własnych rękach ukraińskich nachodźców – to dziś wstydliwa przeszłość, do której niemal nikt nie chce się przyznawać. Rozjazd między coraz wyższym C w mediach i wystąpieniach polityków a nastrojami społecznymi jest dziś bodaj czy nie wyższy niż przed upadkiem COVIDa. Niemal nikt już nie popiera finansowania Kijowa, a ostatnie afery korupcyjne na Ukrainie tylko potwierdzają słuszność naszych sprzeciwów. Mało kto cieszy się z masy ukraińskiej w Polsce, o której naprawdę naiwnie myślano, że wpadła na chwilę i zaraz wróci do siebie, odbudowywać kraj po krótkiej, zwycięskiej wojence.

Propaganda prokijowska w Polsce jest martwa, to zombie straszący w telewizjach i na portalach internetowych, bez żadnej realnej treści społecznej. A jednak dalej istnieje, łazi i wciąż chce Polakom wygryzać mózgi.

Czy na pewno bez konsekwencji?

Oczywiście, łapanie propagandystów za rękę nie jest wcale łatwe, nawet gdy kolejna afera jest szyta grubymi… torami. Tymczasem wszystko powinno mieć konsekwencje, nawet w III RP. 

Jeśli neo-wojna o szyny to dywersja – to czy jesteśmy w stanie wojny? Nie hybrydowej, nie ostrzeżeń, nie odgrażań – tylko po prostu: jest wojna, czy jej nie ma? A jeśli jest – to z kim? A w III RP wszystko jest jak zwykle – paręnaście tygodni temu zaczęto opowiadać, że jednak nie wybraliśmy prezydenta. I co, ten wybrany okazał się nielegalny? Nie? To może ci, którzy tak twierdzili ponoszą konsekwencje oszczerstwa? A może to była pomyłka? Rosyjski dron miał spaść na polski dom, potem okazało się, że nie rosyjski, tylko ukraiński, a właściwie to była polska rakieta. No i? Coś sprostowano, coś zmieniono w całym tonie propagandowej histerii, wyciągnięto jakieś wnioski, przeproszono może kogoś, np. tych bez domu? Czy znowu jak zwykle? Bo tak jest ze wszystkim, czego się nie tkniemy w III RP: telewizja niby bezprawna, ale działa, sędziowie nie wiadomo czy legalni, ale sądzą, Sejm zupełnie nieważny bez dawno temu zatrzymanych posłów – i też nikogo to już nie obchodzi. Niby ktoś nas napadł – ale o wojnę proszę się dopiero dowiadywać. Przez ten swój obecny kształt III RP jest jedynym na świecie i największym kwadratowym cyrkiem!

To jest bałkanizacja, a dokładniej odwrócona bośniakizacja, bo właśnie Bośnia i Hercegowina (podobnie jak wcześniej Macedonia) zaczęła funkcjonować dopiero wtedy, gdy nie miała ani powszechnie uznawanego rządu, ani głowy państwa, ani w praktyce żadnego aparatu państwowego zdolnego podejmować jakiekolwiek decyzje. Nagle, jak na rondzie fazowym, które staje się przejezdne dopiero po awarii świateł – wszystko zaczęło się jakoś kręcić. W III RP natomiast wszystkiego mamy w nadmiarze i podwójnie: legalnych i nielegalnych sędziów, prokuratorów, prezydentów, nawet wojen hybrydowych. I nic nie działa sprawnie, za to wszystko toczy się dalej, od jednego ostatecznego kryzysu do kolejnej absolutnie finalnej tragifarsy. 

Bez żadnych konsekwencji dla kogokolwiek poza Polakami, bo to my musimy ten cyrk znosić, czekając aż się któryś klaun w końcu pośliźnie na ubijanej pracowicie pianie i wszyscy razem z nim polecimy na pysk.

Mają ludzi gdzieś

Zjawisko to potwierdza istotną cechę polityki obecnego okresu przejściowego od liberalnej demokracji partyjno-parlamentarnej do liberalnego autorytaryzmu medialno-inwigilacyjnego. Nadal jeszcze, asekuracyjnie posługuje się on prymitywnie wzbudzanymi emocjami społecznymi, jednak nie reaguje już, gdy takowe opadną lub dana prowokacja się nie powiodła, jak w przypadku obecnej parodii wojny o szyny. Media i politycy nie badają nastrojów społecznych, by na nich budować swoje poparcie; oni odpowiednie nastroje starają się wywoływać (co oczywiście działo się i wcześniej), jednak gdy się nie uda – bynajmniej nie zmieniają tematu, ciągną ten który został odgórnie ustalony jako jedynie słuszny i konieczny, jak w tym przypadku wojna z Rosją. 

Oznacza to, że samo deklarowanie sprzeciwu wobec dalszego finansowania Kijowa, protestowanie przeciw eskalacji w relacjach polsko-rosyjskich, domaganie się remigracji Ukraińców, czy chociaż większej selektywności w ich przyjmowaniu – zwyczajnie nie wystarczą. Wszystkie takie postulaty, hasła i naturalne oczekiwania społeczne zostaną zignorowane, jeśli nie zostaną przekształcone w realną siłę polityczną. Nie wystarczą nawet tysiące roześmianych emotek, drwiących z wyskoków Applebaumowego i odrzucających niezmiennie prokijowskie lamenty mediów.

Działanie kierowników III RP jest doskonale schematyczne i obojętne wobec tego co ludzie myślą, mówią i piszą.

Przecież ta farsa znowu się powtarza! Trzy lata temu ludzie bez maseczek, gnojeni przez system, rzucani na glebę przez policjantów i opluwani (dosłownie!) przez COVIDowe ORMO byli przedstawiani jako groźni terroryści, zorganizowana mafia podważająca fundamenty państwa i dybiąca tylko na niewiniątka stojące w kolejkach po czwartą dawkę. Dziś podobnie, nie ma w mediach i niemal nie ma w Sejmie głosów mówiących, żeby przerwać prokijowskie, rusofobiczne szaleństwo, a gdy takie wypowiedzi pojawiają się w internetowych komentarzach – to się sekcję komentarzy wyłącza. Według mediów i polityków to Polacy napadają na Ukraińców na ulicach, a nie odwrotnie, jak to się przeważnie zdarza. Oczywiście też to Rosja chce napaść na Polskę, podczas gdy cała polityka nakazana III RP zmierza do jednego – do wojny. A jednak…

Polaka znak: 😀

A jednak te roześmiane, kpiące emotki to jest polska szansa. O ile nie pozostaną emotkami i nie staną się tylko emocjami, tylko kolejną zerwaną flagą czy tylko kolejnym bandziorkiem zza południowo-wschodniej spacyfikowanym celnym ciosem walizki.

Stop ukrainizacji Polski! Nie dla wojny z Rosją! – muszą stać się hasłami wyborczymi, ważniejszymi niż wszystko inne, bo na wagę przetrwania Polski i polskości, a także wewnętrznego uporządkowania naszego polskiego domu. Rusofobi i podżegacze wojenni już nie są w większości, ale wciąż są u władzy. Muszą czuć tę swoją samotność, dlatego nie dawajmy im spokoju ani komfortu głoszenia ich bzdur bez zdrowej, polskiej, także prześmiewczej reakcji. Ale przede wszystkim trzeba ich odsunąć od zarządzania polskimi sprawami, a przynajmniej zarząd ten maksymalnie im utrudnić. Tak, by to oni nie utrudniali życia zwykłym ludziom i przede wszystkim, by polskiego życia nie narażali na zagładę.

Drwijmy, komentujmy, ale też organizujmy się i głosujmy.

Konrad Rękas

Aniemowilem.pl

„Plan pokojowy” [Trumpa ??] jest niekorzystny dla Polski

„Plan pokojowy” jest niekorzystny dla Polski

CzarnaLimuzyna, 21 XI 2025 http://ekspedyt/plan-pokojowy-jest-niekorzystny-dla-polski

Nikt, prawie nikt nie analizuje „28-punktowego planu pokojowego na rzecz Ukrainy i Rosji” z punktu widzenia korzyści lub zagrożeń dla Polski. Dominują opinie użytecznych idiotów, którzy notorycznie mylą polską rację stanu z interesem kreowanego „Ukropolin”, a nawet z interesem Ukrainy. Osobnicy, których mottem politycznym jest „polskość to nienormalność” w swoich pozbawionych sensu analizach poruszają się pod prąd zdrowego rozsądku.

Jednym z nielicznych wyjątków jest Łukasz Warzecha, który napisał na X

Warzecha pominął aspekt najważniejszy. W mojej ocenie z tzw. planu wynika, że “Bestia” bez żadnych przeszkód, wciąż będzie mogła prowadzić wojnę przeciw Polsce, niszcząc ją od zachodu, wschodu i od środka. Nic dziwnego wszak zależy to przede wszystkim od Polaków, których umysłową inercję starałem się niedawno opisać, ukazując bezradność wobec ostatnich manipulacji:

https://ekspedyt.org/2025/11/20/tusk-apeluje-o-zaniechanie-walki-o-niepodleglosc-w-2026-roku/embed/#?secret=6HznSnnjkz#?secret=WR6Je5TIw3

Wszyscy, którzy nie znają historii skazani są na jej powtórzenie

Również zdrajcy i złodzieje, liczący być może na bezkarność – specjalny przywilej nadany degeneratom w III RP, ale i oni mogą się przeliczyć…

Polskie interesy wbrew propagandzie są sprzeczne z unijnymi i ukraińskimi. Interes Stalina był sprzeczny z interesem Hitlera, a także, wbrew propagandzie, z interesem polskim. Trochę łatwiej było z oceną interesów niemieckich – sprzecznych z interesem ZSRR i Polski.

Dziś, interesy niemieckie, zgodne sezonowo czyli krótkotrwale z interesem ukraińskim, są sprzeczne z interesem polskim. Interesy Rosji pomimo sprzeczności strategicznej z unijnymi i tylko sezonowo z niemieckimi nie są zbieżne strategicznie z polskimi.

A propos planu zwracam uwagę na trzy aspekty:

  • Czy ustalenie “Wszelka ideologia i działalność nazistowska muszą zostać odrzucone i zakazane” wystarczy na delegalizację kultu Bandery?
  • Z planu wynika, że Polska wciąż będzie drenowana na rzecz rozwoju Ukrainy. “Europa dołoży 100 miliardów dolarów”. A kto zrekompensuje nasze polskie straty? Ukraina “otrzyma krótkoterminowy preferencyjny dostęp do rynku europejskiego” do momentu rozpatrzenia kwestii członkostwa w UE. Oznacza to kontynuację programu “Bestii”.
  • Dlaczego w Polsce “mają stacjonować europejskie myśliwce”? Wystarczyłaby flota naszych myśliwców. Czy wciąż nie ma “międzynarodowej” zgody na odpowiednie dozbrojenie polskiej armii?

28 punktów planu

Plan został opracowany przez wysłannika Trumpa Steve’a Witkoffa przy współudziale sekretarza stanu Marco Rubio, rzecznika prasowego Białego Domu i wysokiego rangą urzędnika administracji USA, co potwierdzono w czwartek.

  1. Suwerenność Ukrainy zostanie potwierdzona.
  2. Między Rosją, Ukrainą i Europą zostanie zawarte kompleksowe porozumienie o nieagresji. Wszystkie niejasności ostatnich 30 lat zostaną uznane za rozwiązane.
  3. Oczekuje się, że Rosja nie dokona inwazji na sąsiednie kraje i NATO nie będzie się dalej rozszerzać.
  4. Między Rosją a NATO zostanie przeprowadzony dialog, przy mediacji Stanów Zjednoczonych, mający na celu rozwiązanie wszystkich problemów bezpieczeństwa i stworzenie warunków do deeskalacji w celu zapewnienia bezpieczeństwa globalnego oraz zwiększenia możliwości współpracy i przyszłego rozwoju gospodarczego.
  5. Ukraina otrzyma wiarygodne gwarancje bezpieczeństwa.
  6. Liczebność Sił Zbrojnych Ukrainy zostanie ograniczona do 600 000 żołnierzy.
  7. Ukraina zgadza się zapisać w swojej konstytucji, że nie przystąpi do NATO, a NATO zgadza się umieścić w swoim statucie zapis, że Ukraina nie zostanie przyjęta w przyszłości.
  8. NATO zgadza się nie stacjonować wojsk na Ukrainie.
  9. W Polsce będą stacjonować europejskie myśliwce.
  10. Gwarancja USA:

— Stany Zjednoczone otrzymają odszkodowanie za gwarancję;

— Jeśli Ukraina napadnie na Rosję, straci gwarancję;

— Jeśli Rosja dokona inwazji na Ukrainę, oprócz zdecydowanej skoordynowanej odpowiedzi militarnej, wszystkie globalne sankcje zostaną przywrócone, uznanie nowego terytorium i wszystkie inne korzyści wynikające z tej umowy zostaną cofnięte;

— Jeżeli Ukraina bez powodu wystrzeli rakietę w kierunku Moskwy lub Petersburga, gwarancja bezpieczeństwa zostanie uznana za nieważną.

  1. Ukraina kwalifikuje się do członkostwa w UE i otrzyma krótkoterminowy preferencyjny dostęp do rynku europejskiego na czas rozpatrywania tej kwestii.
  2. Silny globalny pakiet środków mających na celu odbudowę Ukrainy, obejmujący między innymi:

— Utworzenie Funduszu Rozwoju Ukrainy, który będzie inwestował w szybko rozwijające się sektory przemysłu, w tym technologię, centra danych i sztuczną inteligencję.

— Stany Zjednoczone będą współpracować z Ukrainą w zakresie wspólnej odbudowy, rozwoju, modernizacji i eksploatacji ukraińskiej infrastruktury gazowej, obejmującej rurociągi i obiekty magazynowe.

— Wspólne wysiłki na rzecz odnowy terenów dotkniętych wojną, w celu odbudowy, rekonstrukcji i modernizacji miast i obszarów mieszkalnych.

— Rozwój infrastruktury.

— Wydobycie surowców mineralnych i zasobów naturalnych.

— Bank Światowy opracuje specjalny pakiet finansowy, aby przyspieszyć te działania.

  1. Rosja zostanie ponownie zintegrowana z gospodarką światową:

— Zniesienie sankcji będzie omawiane i uzgadniane etapami, w każdym przypadku indywidualnie.

— Stany Zjednoczone zawrą długoterminową umowę o współpracy gospodarczej na rzecz wzajemnego rozwoju w obszarach energetyki, zasobów naturalnych, infrastruktury, sztucznej inteligencji, centrów danych, projektów wydobycia metali ziem rzadkich w Arktyce i innych korzystnych dla obu stron możliwości biznesowych.

— Rosja zostanie zaproszona do ponownego przystąpienia do G8.

  1. Zamrożone środki zostaną wykorzystane w następujący sposób:

— 100 miliardów dolarów w zamrożonych rosyjskich aktywach zostanie zainwestowane w prowadzone przez USA działania na rzecz odbudowy i inwestycji na Ukrainie;

— Stany Zjednoczone otrzymają 50% zysków z tego przedsięwzięcia. Europa dołoży 100 miliardów dolarów, aby zwiększyć kwotę inwestycji dostępnych na odbudowę Ukrainy. Zamrożone fundusze europejskie zostaną odmrożone. Pozostała część zamrożonych funduszy rosyjskich zostanie zainwestowana w oddzielny amerykańsko-rosyjski fundusz inwestycyjny, który będzie realizował wspólne projekty w określonych obszarach. Celem tego funduszu będzie zacieśnianie relacji i zwiększanie wspólnych interesów, aby stworzyć silną zachętę do unikania powrotu do konfliktów.

  1. Zostanie powołana wspólna amerykańsko-rosyjska grupa robocza do spraw bezpieczeństwa, której zadaniem będzie promowanie i zapewnienie przestrzegania wszystkich postanowień niniejszej umowy.
  2. Rosja prawnie usankcjonuje swoją politykę nieagresji wobec Europy i Ukrainy.
  3. Stany Zjednoczone i Rosja zgodzą się na przedłużenie obowiązywania traktatów o nierozprzestrzenianiu i kontroli broni jądrowej, w tym traktatu START I.
  4. Ukraina zgadza się być państwem niejądrowym zgodnie z Układem o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej.
  5. Elektrownia jądrowa w Zaporożu zostanie uruchomiona pod nadzorem Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, a wyprodukowana energia elektryczna będzie dzielona równo między Rosję i Ukrainę – 50:50.
  6. Oba kraje zobowiązują się do wdrażania programów edukacyjnych w szkołach i społeczeństwie, mających na celu promowanie zrozumienia i tolerancji wobec różnych kultur oraz eliminowanie rasizmu i uprzedzeń:

— Ukraina przyjmie przepisy UE dotyczące tolerancji religijnej i ochrony mniejszości językowych.

— Oba kraje zgodzą się na zniesienie wszelkich środków dyskryminacyjnych i zagwarantują prawa ukraińskich i rosyjskich mediów i edukacji.

— Wszelka ideologia i działalność nazistowska muszą zostać odrzucone i zakazane.

  1. Terytoria:

— Krym, Ługańsk i Donieck zostaną uznane za de facto rosyjskie, m.in. przez Stany Zjednoczone.

— Chersoń i Zaporoże zostaną zamrożone na linii styku, co de facto będzie oznaczało uznanie na linii styku.

— Rosja zrzeknie się innych uzgodnionych terytoriów, które kontroluje poza pięcioma regionami.

— Siły ukraińskie wycofają się z części obwodu donieckiego, którą obecnie kontrolują, a ta strefa wycofania będzie uważana za neutralną zdemilitaryzowaną strefę buforową, uznawaną przez społeczność międzynarodową za terytorium należące do Federacji Rosyjskiej. Siły rosyjskie nie wkroczą do tej zdemilitaryzowanej strefy.

  1. Po uzgodnieniu przyszłych ustaleń terytorialnych, zarówno Federacja Rosyjska, jak i Ukraina zobowiązują się do braku prób zmiany tych ustaleń siłą. Gwarancje bezpieczeństwa nie będą miały zastosowania w przypadku naruszenia tego zobowiązania.
  2. Rosja nie będzie przeszkadzać Ukrainie w korzystaniu z rzeki Dniepr w celach handlowych. Podjęte zostaną także porozumienia w sprawie swobodnego transportu zboża przez Morze Czarne.
  3. Zostanie powołana komisja humanitarna w celu rozwiązania nierozstrzygniętych kwestii:

— Wszyscy pozostali więźniowie i ciała zostaną wymienieni na zasadzie „wszyscy za wszystkich”.

— Wszyscy cywilni więźniowie i zakładnicy, łącznie z dziećmi, zostaną odesłani.

— Wdrożony zostanie program łączenia rodzin.

— Podjęte zostaną działania mające na celu złagodzenie cierpień ofiar konfliktu.

  1. Za 100 dni na Ukrainie odbędą się wybory.
  2. Wszystkie strony zaangażowane w ten konflikt otrzymają pełną amnestię za swoje działania podczas wojny i zobowiążą się nie wysuwać żadnych roszczeń ani nie rozpatrywać żadnych skarg w przyszłości.
  3. Niniejsza umowa będzie prawnie wiążąca. Jej wdrożenie będzie monitorowane i gwarantowane przez Radę Pokoju, na której czele stoi prezydent Donald J. Trump. Za naruszenia będą nakładane sankcje.
  4. Gdy wszystkie strony wyrażą zgodę na niniejsze memorandum, zawieszenie broni wejdzie w życie natychmiast po tym, jak obie strony przystąpią do uzgodnionych punktów i rozpoczną wdrażanie porozumienia.

Braun OSTRO: „Pełna izolacja i degradacja Warszawy na arenie międzynarodowej”

Braun OSTRO po nowych doniesieniach. „Pełna izolacja i degradacja Warszawy na arenie międzynarodowej”

21.11.2025 braun-pelna-izolacja-i-degradacja-warszawy-na-arenie-miedzynarodowej

Grzegorz Braun. Foto: PAP
Grzegorz Braun. Foto: PAP

Prawu i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej wraz z przystawkami wspólnymi siłami udało się osiągnąć pełną izolację i degradację Warszawy na arenie międzynarodowej – pisze w kontekście negocjacji pokojowych ws. wojny na Ukrainie pomiędzy Rosją i Stanami Zjednoczonymi polski poseł do Parlamentu Europejskiego Grzegorz Braun.

Jak już informowaliśmy, portal Axios opublikował w czwartek 28-punktowy amerykański plan pokojowy dla Ukrainy. Jeden z nich dotyczy Polski. W naszym kraju miałyby stacjonować europejskie myśliwce.

Z kolei w środę „Politico” donosiło, że Biały Dom zamierza przedstawić Ukrainie uzgodniony z Rosją plan pokojowy jako „fakt dokonany”. Urzędnicy administracji Donalda Trumpa uważają, że są w stanie skłonić ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego do jego akceptacji.

„Stany Zjednoczone dały do zrozumienia Zełenskiemu, że Ukraina musi zaakceptować ramy porozumienia i jego główne założenia” – przekazała agencja Reuters, powołując się na źródła zaznajomione ze sprawą.

W kontekście doniesień o zaawansowanych negocjacjach US🇺🇸-RU🇷🇺 ws. UKR🇺🇦 warto zauważyć, że proces ten rozwija się z całkowitym pominięciem PL🇵🇱 – co jest wspólną zasługą rządów zjednoczonej łże-prawicy @pisorgpl (wraz z przystawkami) oraz aktualnej demokracji walczącej z Polakami @Obywatelska_KO (wraz z przystawkami)” – napisał na portalu X Braun.

Zdaniem polityka obu partiom i ich koalicjantom „wspólnymi siłami udało się osiągnąć pełną izolację i degradację Warszawy na arenie międzynarodowej”, a także „zredukować relacje zewnętrzne do służalczego klientelizmu (nawet wobec Kijowa – sic), relacje wewnętrzne – do walki plemion w systemie dwuzmianowym, a polski patriotyzm zredukować do atawizmów insurekcyjnych (z resentymentem antyrosyjskim jako kluczem/wytrychem do zarządzania percepcją partiotycznie-poprawnej publiczności)”.

„Stawszy się po raz kolejny zakładnikiem własnych emocji i cudzych racji stanu – przedmiotem, pionkiem, nie zaś suwerennym podmiotem w rozgrywce międzynarodowej – Polacy po raz kolejny padają ofiarą «wielkiej gry» mocarstw, by na koniec jeszcze ze strony fałszywych przyjaciół i nielojalnych aliantów a wkrótce nowych/starych zaborców i okupantów (na razie per procura, poprzez «judenratyzację» zdalnego zarządzania «rejonem Wisły») uzyskać zgodną nominację na głównego winowajcę, przyczynę konfliktów i wojen, zakałę postępowej ludzkości – co będzie, jak w historii bywało, pretekstem do jawnego już wzięcia nas pod kuratelę «starszych i mądrzejszych»” – ocenił Braun.

Zdaniem lidera Korony „procesów tych nie da się nawet moderować w sposób optymalny dla PL🇵🇱, a co dopiero kontrolować, powstrzymać i odwrócić, pozostając w narzuconym z zewnątrz, cudzym paradygmacie geostrategicznym”. Braun wskazał tutaj na „głupio i zdradziecko zaciągnięte zobowiązania” względem Unii Europejskiej, diaspory żydowskiej i państwa Izrael oraz Ukrainy.

Na koniec polski poseł do PE zaapelował: „Odzyskajmy niepodległość, nim będzie za późno”.

Diabeł nie chciał, a się zdradził. Anna Maria Żukowska uwielbia swe korzenie w rewolucji francuskiej i październikowej.

Diabeł nie chciał, a się zdradził. Anna Maria Żukowska wyznała prawdę na temat Rewolucji

Burzę w mediach społecznościowych wywołał wpis poseł Anny Marii Żukowskiej, która pochwaliła swego partyjnego kolegę, który na jednym z wieców wzywał do odśpiewania międzynarodówki komunistycznej.

Wszystko zaczęło się, gdy poseł PiS Olga Semeniuk udostępniła na X nagranie, na którym widać jak Krzysztof Gawkowski (pełniący funkcję wicepremiera w rządzie Tuska) wezwał zebranych na sali towarzyszy, by zdjęli marynarki i krawaty, podwinęli rękawy i zaśpiewali pieśń zaadaptowaną przez bolszewików na hymn ruchu komunistycznego.

Razem dla przyszłości lewicy w Polsce, koleżanki, koledzy, wstańmy i odśpiewajmy hymn światowej lewicy – wykrzykiwał Gawkowski, po czym wezwał: Do międzynarodówki!. „Taki obraz władzy w Polsce” – skomentowała Semeniuk.

Post Semeniuk udostępniła poseł Anna Maria Żukowska, która napisała: „Lewica to lewica. Ma swoje korzenie w rewolucji francuskiej i październikowej. Nie odstąpimy od naszych ideałów: równości, wolności i braterstwa! A prawica, czyli PiS, Konfederacja i partia Razem do budy”.

Lewicowa polityk ujawniła tym samym rzecz oczywistą, ale skrzętnie skrywaną przez wielu działaczy tej strony życia politycznego. Jako pierwszy zwrócił na to uwagę Filip Memches, który pod jej postem napisał: „Październikowej? Dobrze wiedzieć, że nie wypieracie się swoich komunistycznych korzeni”. Na co odpowiedziała Żukowska: „No nie. A to jakieś jest odkrycie, bo nie wiem?” Memches wskazał następnie: „Po prostu pamiętam to wypieranie się komunistycznych korzeni przez Pani starszych towarzyszy w latach 90. Wtedy były one powodem do wstydu czy wręcz obciachu. I słusznie. Ale Pani jest z innego pokolenia. Amnezja historyczna wygrała”. Na to już poseł Żukowska odpisać nie zechciała.

Z kolei Adrian Zandberg odniósł się do przytyku, którym Żukowska zrównała jego partię z PiS-em i Konfederacją. „Szefowa klubu Nowej Lewicy uznaje swoją partię za dziedziczkę rewolucji październikowej, a Razem za prawicę. Noc jest jeszcze młoda, do rana zgodnie z uchwałą Kominternu będziemy socjalfaszystami xD” – napisał. „Cóż, każdemu jego korzenie” – dodał.

Na przypływ szczerości Anny Marii Żukowskiej odpowiedziała także wspomniana już Olga Semeniuk. „Jeśli dziedzictwo rewolucji październikowej jest dla kogokolwiek powodem do dumy, to w zasadzie samo się komentuje. Ideały: równość, wolność, braterstwo, terror, prześladowania, ograniczenie swobód obywatelskich, dyktatura” – wskazała.

Źródło: X

Rząd warszawski idzie na wojnę z Polakami – G. Braun

Rząd warszawski idzie na wojnę z Polakami – G. Braun

Autor: AlterCabrio, 20 listopada 2025

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat. Duis aute irure dolor in reprehenderit in voluptate velit esse cillum dolore eu fugiat nulla pariatur. Excepteur sint occaecat cupidatat non proident, sunt in culpa qui officia deserunt mollit anim id est laborum.

−∗−

Rząd warszawski idzie na wojnę z Polakami – G. Braun

Grzegorz Braun komentuje sprawę przerwanych torów, przypomina historię rakiety w Przewodowie, krytykuje wojenną propagandę i tłumaczy, po co władzy potrzebna jest psychoza strachu.

Czy ktoś właśnie próbuje wciągnąć Polskę w konflikt, który nie jest naszą wojną?

Polska za pokojem – nie za wojną.

Kolejna 100 milionów dolarów dla skorumpowanych władz Ukrainy. Zajączkowska wzywa tut. władze do opamiętania.

100 milionów dolarów. Zajączkowska wzywa władze do opamiętania

Europoseł Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik
Europoseł Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik Źródło: PAP / Radek Pietruszka

dorzeczy100-milionow-dolarow-zajaczkowska-wzywa-wladze-do-opamietania.html

================================

Przekazaliśmy im już pomoc o wartości kilku procent PKB, grubo ponad 100 miliardów złotych, gigantyczną pomoc wojskową, humanitarną, logistyczną, każdą.

===================================

100 milionów dolarów jeszcze przed końcem roku minister Sikorski wypłaci Ukrainie. Ewa Zajączkowska-Hernik wzywa do opamiętania.

Decyzją ministra spraw zagranicznych [dyć to marionetka.. md] kolejne miliony popłyną na Ukrainę. – Z budżetu, który mam w MSZ, zamierzam jeszcze przed końcem roku przelać 100 milionów dolarów na pomoc wojskową dla Ukrainy w ramach programu PURL, z którego kupujemy amerykańskie uzbrojenie – powiedział Sikorski w czwartek w Brukseli, przed posiedzeniem unijnej Rady ds. Zagranicznych.

Program PURL (Priority Ukraine Requirements List) ma na celu zakup amerykańskiej broni i amunicji dla Ukrainy przez rządzących w Europie na wojnę z Rosją. Za kadencji Trumpa Waszyngton zmienił sposób wspierania Kijowa poprzez zaprzestanie bezpośredniego finansowania części uzbrojenia i sprzętu militarnego.

Zajączkowska-Hernik: Rekordowy deficyt budżetowy Polski. Trzeba zawiesić pomoc finansową dla Ukrainy

Politycy Konfederacji wzywają Sikorskiego do zmiany tej decyzji. Głos zabrała m.in. eurodeputowana tej formacji Ewa Zajączkowska-Hernik.

„Kilkanaście dni temu wybuchła jedna z największych afer korupcyjnych na Ukrainie. Zamieszani są w nią najbliżsi współpracownicy i przyjaciele prezydenta Zełenskiego, a jeden z nich nawet uciekł przez Polskę do Izraela. Afera sięga najwyższych szczebli władzy, która potrafi defraudować wiele środków z udzielanej im pomocy, a sam Zełenski kilka miesięcy temu podpisywał (cofniętą potem) ustawę likwidującą niezależność służb antykorupcyjnych. Jedno wielkie szambo” – napisała.

„Dlatego apelowałam, by z tego powodu oraz rekordowego deficytu budżetowego Polski zawiesić pomoc finansową dla Ukrainy z pieniędzy polskich podatników, w tym skończyć z tym absurdalnym spłaceniem odsetek od ukraińskiej pożyczki trwającej do 2068 roku! Cała Konfederacja zgłaszała taki projekt uchwały Sejmu RP. A co zrobili rządzący? Pompują kolejne miliony dla Ukrainy, beż żadnych gwarancji, żadnych warunków, niczego!” – zwróciła uwagę Zajączkowska-Hernik.

„Czy my się kiedyś opamiętamy?”

„Radosław Sikorski: „Z budżetu, który mam w MSZ zamierzam jeszcze przed końcem roku przelać 100 milionów dolarów na pomoc wojskową dla Ukrainy w ramach programu PURL, z którego kupujemy amerykańskie uzbrojenie „– pisze europoseł Konfederacji, cytując szefa resortu dyplomacji.

„Czy my się kiedyś opamiętamy w tej pełnej i niepohamowanej uległości dawania wszystkiego, nie otrzymując w zamian nic? Przekazaliśmy im pomoc o wartości kilku procent PKB, grubo ponad 100 miliardów złotych, gigantyczną pomoc wojskową, humanitarną, logistyczną, każdą. Może najwyższy czas zacząć prowadzić asertywną politykę transakcyjną opartą na polskim interesie narodowym? Przestańmy być frajerami! Albo zaczniemy się szanować, albo nikt nas nie będzie szanował” – podsumowuje swój wpis.

Odnowa moralna warunkiem niepodległości

Fundacja Pro-Prawo do Życia
Wczoraj był 11 listopada – świętowaliśmy kolejną rocznicę odzyskania niepodległości. W jakiej atmosferze odbyły się uroczystości? Uwaga naszego społeczeństwa koncentruje się przede wszystkim na doraźnej walce politycznej, sondażach wyborczych oraz propagandowych sloganach powtarzanych nieustannie przez media, które rozgrzewają i podtrzymują emocje Polaków czerpiąc z tego zyski finansowe. Równolegle panuje niemal całkowita zmowa milczenia na temat kwestii najważniejszych i najbardziej fundamentalnych. Jakie to kwestie i co należy robić? Proszę przeczytać naszą analizę i wesprzeć walkę o przebudzenie moralne Polski.Odnowa moralna warunkiem niepodległości [foto]Z okazji 11 listopada warto zadać sobie pytanie – czym w ogóle jest niepodległość? Niepodległa może być tylko wspólnota, która jest świadoma swojej tożsamości. Tłum przypadkowych ludzi na ulicy nie jest niepodległy. Niepodległość zasadniczo odnosi się do narodów, których spoiwem jest kultura. Naród może przetrwać przez wieki mimo braku własnego państwa, a nawet wrogości państwa, które nim włada.

Polska miała długie tradycje niezależnej, a nawet mocarstwowej, państwowości. Wspaniała historia nie uchroniła nas jednak od utraty własnego państwa pod koniec XVIII wieku. Naród polski przetrwał jednak czasy upadku, a nawet wyszedł z nich wzmocniony. Jak do tego doszło? W 1877 roku miały miejsce objawienia Matki Bożej w Gietrzwałdzie.

Ksiądz prof. Krzysztof Bielawny w swojej książce „Niepodległość wyszła z Gietrzwałdu” trafnie zauważył, że objawienia gietrzwałdzkie wywołały odrodzenie religijne, moralne, a w konsekwencji demograficzne narodu polskiego. Klasy wyższe utraciły swoją pozycję, a często również wiarę, ale nośnikiem patriotyzmu stał się lud polski, który odpowiedział na wezwanie Matki Bożej do osobistego nawrócenia. W ciągu kolejnych czterech dziesięcioleci liczba Polaków we wszystkich zaborach podwoiła się – wzrosła z 10 do 20 milionów. Ta ekspansja demograficzna stała się fundamentem do odzyskania niepodległości. Źródłem odrodzenia narodowego było odrodzenie moralne.

Spójrzmy z perspektywy objawień gietrzwałdzkich na to, co dzisiaj dzieje się w Polsce. 

Kolejne rządy po 1989 roku oddają atrybuty suwerenności instytucjom międzynarodowym, przede wszystkim Unii Europejskiej, która w swoich dokumentach ideowych i statutowych wprost zakłada likwidację państw narodowych, w tym likwidację niepodległego państwa Polskiego, na rzecz super-państwa europejskiego. Jeśli ta wizja do końca się zrealizuje, to być może będą jeszcze istnieć atrybuty takie jak biało-czerwona flaga czy godło z orłem, tak jak dzisiaj własne herby mają np. województwa czy powiaty, ale będą to barwy oznaczające w praktyce „euroregion nadwiślański” podporządkowany decyzjom wydawanym w Brukseli i Berlinie.

Czołowi przedstawiciele polskiej klasy politycznej od samego początku (traktat akcesyjny Polski do UE, Traktat Lizboński itp.) albo wprost popierają rezygnację z suwerenności Polski na rzecz UE (KO, Lewica), albo tolerują i akceptują ten stan rzeczy twierdząc przy tym, że w ramach Unii Europejskiej powinniśmy „twardo negocjować” oddawanie kolejnych atrybutów suwerenności (PiS, duża część Konfederacji).

Jednak jak już wspomnieliśmy, naród może przetrwać długo nawet bez własnego państwa lub pod okupacją, o ile będzie silny i spójny moralnie. Jaki jest dzisiejszy, w 2025 roku, naród polski?

Rzuca się w oczy przede wszystkim zapaść demograficzna. Rodzi się najmniej dzieci w historii pomiarów. Polska stała się celem ataku ideologicznego ze strony Unii Europejskiej i innych instytucji międzynarodowych, które żądają od polskich władz upowszechnienia aborcji, antykoncepcji i systemowej deprawacji całego społeczeństwa, a w szczególności dzieci i młodzieży. Kolejne polskie rządy naciskom tym ulegają.

Aborcja zbiera śmiertelne żniwo. Każdego roku morduje się w Polsce ok. 40 000 dzieci za pomocą nielegalnych pigułek aborcyjnych. To tyle ofiar, jakby w rok z mapy Polski znikało miasto takie jak Malbork, Ciechanów, Otwock czy Świnoujście. Z kolei w szpitalach można zamordować dziecko w łonie matki de facto na żądanie do końca ciąży. Tak zamordowano m.in. Felka w 9-tym miesiącu ciąży, któremu wykonano zastrzyk z trucizny w serce w szpitalu w Oleśnicy.

Kobiety w Polsce masowo faszerowane są tzw. „antykoncepcją hormonalną” i „pigułkami po”, czyli preparatami chemicznymi, które rujnują ich zdrowie oraz mogą mieć działanie wczesnoporonne. Tylko w 2022 roku w całej Polsce wystawiono blisko 900 000 recept (!) na „pigułki po”.

Dzieci i młodzież na ogromną skalę deprawowane są poprzez media (w szczególności ekrany smartfonów) oraz od niedawna lekcje tzw. „edukacji zdrowotnej” w szkołach. Proces deprawacji służy oswajaniu z rozwiązłością seksualną, pornografią, homoseksualnym stylem życia, rozwodami i bezdzietnością oraz oderwaniu seksualności od miłości, małżeństwa, rodziny i odpowiedzialności. Skutkuje to pogłębianiem zapaści moralnej i demograficznej. 

Bez czystości młodzieży nie będzie stabilnych rodzin i kochających się małżeństw. Bez rodzin nie będzie dzieci. A bez dzieci nie będzie narodu, nie będzie Polski i nie będzie niepodległości.

Wobec tych fundamentalnych kwestii elity polityczne zajmują najczęściej dwa stanowiska. Część polityków (KO, Lewica) dąży otwarcie do likwidacji państwa polskiego i demograficznej zagłady naszego narodu. Z kolei prawica głównego nurtu, centro-prawica i liczni „patrioci” (PiS, duża część Konfederacji) to środowiska w praktyce obojętne wobec najważniejszych moralnie tematów takich jak aborcja, rozwiązłość, deprawacja młodzieży, LGBT itp. 

W programach wyborczych PiS i Konfederacji nie znajdziemy ani słowa na temat przywrócenia prawa do życia dla dzieci w łonach matek oraz obrony dzieci przed deprawacją seksualną. Zamiast tego jest w nich niemal wyłącznie koncentracja na obietnicach budowy materialnego dobrobytu. 
Wielu polityków „prawicy” deklaruje werbalny sprzeciw wobec takich zjawisk jak aborcja, ale jednocześnie mówią oni otwarcie, że nic w sprawie aborcji nie robią i nie zamierzają zrobić. Podobną postawę przyjmują redakcje licznych mediów o charakterze prawicowym, a nawet niektóre media katolickie.

Uwaga polityków wszystkich ugrupowań skupia się natomiast na tym, aby atakować swoich przeciwników politycznych, obrzucać ich inwektywami lub „ciętymi ripostami”, które zdobywają kolejne polubienia i wyświetlenia w mediach społecznościowych. Najważniejsze kto wygra kolejne wybory, kto wejdzie do Sejmu, kto zostanie prezydentem i kto co powie w telewizji zyskując tym poparcie sondażowe. Na tym właśnie AD 2025 koncentrują się uwaga i emocje zarówno polityków jak i dużej części polskiego społeczeństwa, zarówno na prawicy jak i lewicy.

Tymczasem Polsce i Polakom konieczna jest przede wszystkim pilna odnowa moralna.

Takiej odnowy nie przeprowadzą politycy żadnego ugrupowania, chociaż mogą w niej pomóc ustanawiając dobre i godziwe prawo. Aby odnowa nastąpiła, konieczne jest przebudzenie sumień Polaków, które poskutkuje osobistym nawróceniem i przemianą życia.

Po czym będziemy mogli poznać, że taka odnowa się dokonała? 

Wyraźnymi wskaźnikami będą skłonność do zawierania małżeństw i dzietność. Gdy odzyskiwaliśmy niepodległość w 1918 roku Polska miała najwyższą dzietność w Europie i przy populacji 27 milionów Polaków rodziło się prawie milion dzieci rocznie. Dzisiaj mamy najgorszą dzietność w Europie, a przy 38 milionach Polaków rodzi się 250 000 dzieci rocznie. Istotnym wyznacznikiem będzie też kwestia czystości i stosunek do wierności małżeńskiej. Czy można np. ufać obietnicom wyborczym polityka, który nie dotrzymał obietnicy złożonej własnej żonie?

Szacunek do życia, otwartość na życie, czystość w życiu osobistym i publicznym, dużo dzieci i wiele małżeństw, które przejmą na siebie osobistą odpowiedzialność za wychowanie swoich dzieci – oto zwiastuny dokonującej się odnowy moralnej.

To wszystko stało się po 1877 roku, kiedy naród polski masowo odpowiedział na wezwanie Matki Bożej i podjął trud odnowy.
To samo może stać się również dzisiaj, jeśli znów odpowiemy na liczne apele, jakie Królowa Polski wielokrotnie kierowała do Polaków historii.
Dlatego nasza Fundacja organizuje w całym kraju publiczne modlitwy różańcowe oraz kampanie informacyjne, których celem jest przebudzenie sumień i świadomości naszego społeczeństwa. Jeszcze w tym tygodniu będziemy m.in. w Tarnowie, Warszawie, Gdyni, Łodzi, Dębicy, Katowicach, Krakowie, Dynowie i Włocławku. Aktualizowany na bieżąco harmonogram akcji można znaleźć na naszej stronie.

Pomagamy także rodzinom, które się do nas zgłaszają w tematach takich jak wybór szkoły, edukacja domowa, wychowanie oraz wpływ smartfonów na dzieci (prosimy o kontakt e-mailowy lub przyjście na którąś z naszych akcji). W ramach naszej kampanii Ocalone.org niesiemy także pomoc kobietom przymuszanym do aborcji – mamy pod opieką kilkanaście kobiet i ich rodzin, które regularnie wspieramy materialnie oraz pomagamy im w kontakcie z lekarzami, szpitalami, specjalistami itp. Służymy także rozmową i pomocą zaprzyjaźnionych kapłanów. Wszystkie te działania wymagają dużego zaangażowania logistycznego i organizacyjnego, a także stałej i regularnej pomocy naszych darczyńców. Aby je kontynuować w najbliższym czasie potrzebujemy co najmniej 19 000 zł.
Dlatego proszę Pana o przekazanie 50 zł, 100 zł, 200 zł lub dowolnej innej kwoty, jaka jest obecnie dla Pana możliwa, aby wesprzeć organizację kolejnych kampanii społecznych służących przebudzeniu moralnemu Polaków oraz pomocy potrzebującym.Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
Z wyrazami szacunku, 
Mariusz Dzierżawski | Fundacja Pro-Prawo do Życia
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

Baner. Prawda o „psiecku” budzi wściekłość. Bardzo dobrze!

Aleksandra Gajek: Prawda o „psiecku” budzi wściekłość. Bardzo dobrze! – PCH24.pl

https://pch24.pl/aleksandra-gajek-prawda-o-psiecku-budzi-wscieklosc-bardzo-dobrze


Dym z zakazanych rac opadł, nieprawomyślne okrzyki ucichły, ale baner nawołujący do zakładania (bądź powiększania) rodzin nadal irytuje. „Kotki i psiecka nie zastąpią ci dziecka” – hasło, które zawisło nad trasą tegorocznego Marszu Niepodległości wzbudziło gorącą dyskusję, którą – nieco upraszczając – można by podzielić na spór tych, którzy widzą potrzebę poważnej debaty o katastrofie demograficznej, z tymi, którzy bardzo starają się nie zrozumieć prostego przekazu. Tymczasem ten, choć nieco ironiczny, jest niezwykle prawdziwy – i wbrew pozorom wskazuje na kluczowe przyczyny pikującej dzietności.

Przyciągający uwagę baner idealnie wpisał się w nasiloną od pewnego czasu dyskusję o tym, że mamy w Polsce poważny problem z demografią. Zbiegł się także z publikacją nowych danych GUS, podsumowujących dzietność w pierwszych trzech kwartałach 2025 roku. W tej kwestii nie ma niestety zaskoczenia.

W okresie od stycznia do września tego roku GUS odnotował ok. 181 tys. urodzeń́ żywych, czyli o ok. 11 tys. mniej niż w tym samym okresie 2024 roku. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, to w 2025 roku liczba urodzeń w Polsce spadnie poniżej 245 tys.; dla porównania: w ubiegłym roku urodziło się blisko 282 tys. dzieci. To znaczący ubytek, a trend spadkowy trwa, z niewielkimi odstępstwami, już od ponad 30 lat.

I wydawałoby się, że to, w jak katastrofalnym położeniu się znaleźliśmy, jest już jasne dla każdego, a na pewno powinno być jasne dla osób, które mają tak ogromny wpływ na opinię publiczną jak politycy czy dziennikarze. Tymczasem po tym, jak słynny już baner o psieckach stał się głośny w mediach, okazało się, że niewiedza (choć czy na pewno to tylko niewiedza?) w tej kwestii jest całkiem powszechna.

„Psiecko” oburza

Pozytywnie o pro-dzietnościowym haśle wyraził się w mediach społecznościowych Krzysztof Bosak.

Na Marszu Niepodległości nie brakuje trafnego przekazu. Bez młodego pokolenia nie ma przyszłości, a rodzina to fundament silnego narodu – napisał marszałek na portalu X, załączając zdjęcie banneru.

I choć to jeden z niewielu popierających ten przekaz komentarzy, to dyskusja po stornie przeciwnej trwa do tej pory.

Już pod wpisem marszałka swoje zdanie zamieściły posłanki Katarzyna Kotula czy Anna Maria Żukowska. Do hasła odniosła się także lewicowa aktywistka Maja Staśko, zaznaczając, że baner „obśmiewał kobiety”, a jego autorzy traktują je jedynie jako narzędzie polityczne. Działacz Lewicy Łukasz Litewka na swoich mediach społecznościowych przerobił nawet transparent, zmieniając hasło na „Kotki i psiecka nic nie mają do dziecka”. Jego zdaniem baner „drwił z ludzi posiadających zwierzęta, a same czworonogi uznał, za jedną z przyczyn tego, że Polki nie chcą mieć dzieci” [pisownia oryginalna].

Tematem zajęła się także dziennikarka Polsatu Agnieszka Gozdyra, a Tomasz Terlikowski baner potraktował jako punkt wyjścia w rozmowie z Kazimierą Szczuką.

Wnioski? Wszędzie podobne.

Hasło o psieckach to drwiny z kobiet, w ten sposób nie poprawimy dzietności, a badania wskazują, że w gospodarstwach domowych z dziećmi jest więcej zwierząt, niż w tych bez dzieci. Do poprawy dzietności zaś potrzebne są nam przede wszystkim prawa kobiet – oczywiście na czele z aborcją.

Tymczasem banner w nieco humorystycznej formie, słusznie jednak zwraca uwagę na kluczowe w procesie spadającej dzietności zjawiska: indywidualizm, wdrukowany nam przez współczesną kulturę pęd do rozwoju osobistego, ucieczkę przed odpowiedzialnością i niechęć do zobowiązań.

I choć psy ani koty nie są w żaden sposób winne spadającej dzietności, to ich posiadanie i traktowanie jako swoich dzieci bywa sposobem na kompensację instynktu rodzicielskiego dla osób, które – często z przyczyn ideologicznych – unikają potomstwa.

W Polsce trend „psich mamuś” nie jest jeszcze tak rozpowszechniony (choć jest już zauważalny), ale dane choćby z USA pokazują, że nie należy go bagatelizować. W Stanach decyzję o zastąpieniu dziecka zwierzęciem podejmuje aż 7 na 10 dorosłych z pokolenia Z (czyli urodzonych po 1995 roku). Niewiele lepiej jest też w pokoleniu wcześniejszym, bo wśród tzw. milenialsów (to urodzeni między 1980 a 1995 rokiem) pupila zamiast dziecka wybiera 58% badanych.

Pies czy kot stają się wygodniejszym substytutem prawdziwej relacji rodzicielskiej dla osób, które wciąż odczuwają instynkt rodzicielski, ale chcą uniknąć obciążenia związanego z posiadaniem dzieci. W świecie, gdzie kultura ukazuje dzieci jako trud, uciążliwość i nadmierną odpowiedzialność, do tego zamykającą nam możliwości samorealizacji, dobrym wyjściem z sytuacji staje się „adopcja” psa czy kota. Zwierzęta wywołują bowiem podobną reakcję na poziomie biologicznym, opieka nad nimi może więc przynosić podobną satysfakcję, co opieka nad dzieckiem. Jednocześnie są po prostu mniej wymagające. Nie ograniczają swobody życiowej właścicieli w takim stopniu, w jakim robi to dziecko. Do tego ukochany kotek ani piesek nigdy nie wejdą w okres buntu dwulatka czy nastolatka i nie pokłócą się z rodzeństwem o spadek.

Baner z Marszu Niepodległości pokazał więc prawdę – jednak najwyraźniej taką, która bardzo kole w oczy część polskiej klasy politycznej i komentariatu.

„Nie stać nas na dzieci”?

W debacie o demografii niestety zbyt często nadmierną wagę przywiązuje się do kwestii gospodarczych, jako przyczyny niskiej dzietności wskazując niedostępność mieszkań, niskie płace, popularność tzw. umów śmieciowych itp. Takie postrzeganie problemu jest w pewien sposób wygodne. Wygodne dla nas samych – bo przyczyny materialne są rozsądnym i właściwie trudnym do podważenia uzasadnieniem, czemu nie decydujemy się na dzieci. Wygodnym także dla polityków – bo sprowadzenie problemu do tego poziomu pozwala na proponowanie co prawda mało skutecznych, ale chwytliwych rozwiązań, które mogą spodobać się wyborcom.

Tymczasem finanse i logistyka związana z posiadaniem dzieci mogą stanowić ważne aspekty – ale dla ludzi, którzy już myślą o założeniu rodziny.

Współcześnie problem dzietności sięga znacznie głębiej. Zanim bowiem przychodzi czas na decyzję o dziecku, istotne są dwa inne czynniki: możliwość wejścia w związek i podstawy kulturowe zachęcające lub zniechęcające do zakładania rodzin. To czynniki o tyle kluczowe, że bez nich nigdy nie dojdziemy nawet do etapu, na którym młodzi ludzie mogliby rozważać, czy urodzenie dziecka byłoby w ich aktualnym położeniu życiowym dobrą decyzją.

W raporcie CBOS z 2010 roku badacze wskazują, że zależność między sytuacją finansową a postawami prokreacyjnymi jest złożona. Sytuacja materialna nie stanowi bynajmniej decydującego czynnika, jeśli chodzi o przyczyny bezdzietności. Decyzja o zostaniu rodzicem w znacznie większej mierze ma swoje źródło w „fundamentalnych wartościach” respondentów, a co więcej – sytuacja ekonomiczna właściwie nie wpływa na postawy osób bezdzietnych, a jedynie może oddziaływać na decyzję o posiadaniu większej liczby potomstwa.

Czynniki kulturowe i społeczne mają natomiast szczególnie duże znaczenie w przypadku osób deklarujących bezdzietność z wyboru. Za taką decyzją stoją często nasze wyobrażenia ciąży, macierzyństwie i wychowaniu dziecka, obawy kobiet o utratę atrakcyjności czy zdrowia, ale także o utratę niezależności i możliwości dalszego prowadzenia dotychczasowego stylu życia czy rozwijania kariery.

Psiecko jest tu oczywiście pewnym symbolem (który nota bene nie wziął się znikąd, bo to określenie wprowadziła do powszechnej świadomości m.in. sama Gazeta Wyborcza dzięki poruszaniu tematu „rodzin międzygatunkowych”). Teraz jednak, gdy określenie „psiecko” spopularyzowało się na tyle, że staje się pewną figurą reprezentującą właśnie dobrowolną bezdzietność i wszelkie związane z nią motywacje, wybucha oburzenie, że to „wyśmiewanie kobiet” i traktowanie ich jedynie w kategorii politycznego narzędzia.

Wręcz przeciwnie! To dostrzeżenie ważnej dla samych kobiet grupy motywacji, których politycy często nie dostrzegają, bo łatwiej jest im skupić się na budowie żłobków i przedszkoli albo przyznawaniu kolejnych zachęt ekonomicznych.

Psiecko to symbol współczesnej kultury odciągania kobiet od macierzyństwa. Bo na rzeczonym banerze, oprócz widocznego na pierwszy rzut oka psa w dziecięcym wózku, są i inne ważne znaki. 

Symbolu pioruna na policzku pchającej wózek kobiety nie trzeba nikomu tłumaczyć – wystarczy przywołać w pamięci Strajk kobiet sprzed 5 lat. To znak ideologii feminizmu, ruchów proaborcyjnych i wynoszenia na piedestał praw kobiet. I tak, promowanie wizerunku kobiety silnej, niezależnej, decydującej o własnym życiu wyłącznie samodzielnie wpływa na upowszechnianie postawy bezdzietności z wyboru. Podobnie jak straszenie kobiet niebezpieczeństwami i uciążliwościami ciąży, porodu i macierzyństwa, w czym celują aktualnie mainstreamowe media.

Czy więc można zrozumieć kontrowersyjny baner jako wyraz czego innego niż seksizmu, wyśmiewania kobiet i maczystowskiego podejścia do problemu demografii? Owszem, a właściwie próba umieszczania go na siłę właśnie w takich kategoriach świadczy chyba tylko o jednym: twórcy baneru poruszyli pewną istotną prawdę, której wielu komentatorów (nie bez przyczyny głównie tych z umownej lewej strony) bardzo się boi, próbuje więc zakrzyczeć ją tymi samymi co zwykle argumentami.

Dzietność a prawa kobiet

Sugestia, że za niską dzietność odpowiedzialność mogą w jakimś stopniu ponosić kobiety, które decydują się na bezdzietność z wyboru, poruszyła chyba najwięcej czułych strun u komentatorów.

Czy wszyscy mężczyźni biorący dziś udział w marszu, spełnili swój prodemograficzny obowiązek? Dlaczego oni nie są rozliczani z ilości posiadanych dzieci? – pyta na X minister Katarzyna Kotula.

Cóż, Pani minister, być może to dlatego, że od lat przekonujecie, że decyzja o urodzeniu dziecka to wyłączny wybór kobiety, a mężczyźni nie mają w tej kwestii prawa głosu…?

Podobne zarzuty wobec baneru z psieckiem stawia zresztą redaktor Tomasz Terlikowski.

Akurat ten, z bardzo wielu powodów, tweet mi się nie podoba. (…) Po pierwsze dlatego, że (…) to jest tweet, który całą odpowiedzialność za posiadanie dzieci lub nie składa na kobiety. Na tym obrazku nie ma mężczyzny. Tak się składa, że w naszym gatunku, tak jak u wszystkich ssaków, żeby było dziecko, potrzebny jest mężczyzna i kobieta. (…) Tutaj jest zestygmatyzowana tylko kobieta – tłumaczy Terlikowski we wspomnianej rozmowie z Kazimierą Szczuką, krytyczką literacką i działaczką feministyczną.

Co ciekawe, badania prowadzone w Polsce wykazują, że w przypadku naszego kraju to rzeczywiście kobiety mają decydujący wpływ na strategie reprodukcyjne w związkach, niekiedy nawet przekonując do bezdzietności mężczyzn, którzy początkowo skłaniali się raczej ku posiadaniu potomstwa.

W dyskusji wznieconej przez kontrowersyjny baner dominują jednak takie właśnie reakcje komentatorów oburzonych, że o brak dzieci obwiniamy kobiety, a nie mężczyzn – zwłaszcza tych maszerujących w Marszu Niepodległości.

Jak na dłoni widać, że wzburzonej dziś liberalnej stronie komentariatu bardzo zależałoby, aby zamknąć dyskusję o przyczynach dzietności w racjonalnych ramach, oferujących uzasadnienia z zakresu ekonomii, mieszkalnictwa, a także praw kobiet, zwłaszcza zaś praw reprodukcyjnych. Wyjście poza tę strefę ujawnia bowiem prawdziwe przyczyny i jest aktem oskarżenia wobec tychże środowisk i mediów, manipulacyjnie formatujących kobiety na postępową, antynatalistyczną modłę.

Czy więc aby na pewno reakcja polityków, działaczy i dziennikarzy to rzeczywiście troska o katastrofalną sytuację demograficzną Polski, czy może raczej próba realizacji interesu swoich ideologiczno-politycznych środowisk? Czy nawet tak kluczową dla przetrwania Polski kwestią muszą rządzić bieżące podziały i wojenki plemienne?

W tej wojnie przegranymi będziemy wszyscy, niezależnie od politycznych afiliacji. Sądząc jednak po wściekłej reakcji na „psiecka” i obrazoburczy baner wydaje się, że w imię ideologii lewica jest gotowa nawet ostatnia zgasić światło.

Aleksandra Gajek

Mała, zwycięska wojna

Stanisław Michalkiewicz https://prawy.pl/135765-Michalkiewicz-Mala-zwycieska-wojna

No i – jak powiadają gitowcy – wszystko gra i koliduje. Zgodnie z odpowiedzią, jakiej jeszcze za głębokiej komuny udzieliło Radio Erewań zaniepokojonemu słuchaczowi, pytającemu, czy będzie wojna – wojny oczywiście nie będzie, natomiast rozgorzeje taka walka o pokój, że nie zostanie nawet kamień na kamieniu.

Cóż dopiero, gdy politykom zaczyna się wydawać, że do szczęścia brakuje im jeszcze “małej, zwycięskiej wojny”? Tak właśnie sądził rosyjski minister spraw wewnętrznych, szef tajnej policji Wieńczysław Plehwe, którego Pobiedonoscew nazywał nie tylko łajdakiem, ale i bałwanem. Ten Pobiedonoscew to też był niezły numer. Był on Oberprokuratorem Najświętszego Synodu – bo takie dziwaczne urzędy wprowadził w Rosji Piotr Wielki Krążyła o nim w związku z tym anonimowa fraszka: “Pobiedonoscew dla Synoda, Obiedonoscew dla siebia, Biedonoscew dla naroda i Donoscew dla caria”. Czy donosił on carowi, tego nie jestem pewien, natomiast formułował na jego użytek opinie, które znalazły szerokie zastosowanie dopiero potem, to znaczy – za komuny. Na przykład Pobiedonoscew twierdził, że “wszyscy ludzie rosyjscy” są przeciwni temu, by teatry grały w Wielkim Poście. Skoro “wszyscy” – to również i ci, którzy kupili bilety na przedstawienia. Podobnie twierdzili bolszewicy – że “wszyscy ludzie sowieccy…” – i tak dalej. Władimir Bukowski w książce “I powraca wiatr” wspomina, jak taką gadkę zasadził mu przesłuchujący go oficer KGB: “wy, człowiek sowiecki…” – na co Bukowski odpowiedział, że on żadnym “człowiekiem sowieckim” nie jest, a tylko – obywatelem ZSRR – a to nie to samo.

Tego Pobiedonoscewa rewolucjoniści z jakiejś frakcji postanowili zlikwidować. Podczas jakiegoś pogrzebu uzbrojony w rewolwer rewolucjonista zaczaił się na Pobiedonoscewa i już-już miał do niego strzelić, kiedy ten starowina rozkaszlał się, rozcharkał, a na domiar złego, z nosa zwisała mu kapka – co rewolucjonistę niemal zemdliło z obrzydzenia i odstąpił od wykonania wyroku. Wracając do Wieńczysława Plehwego, to stało się zgodnie z jego wolą. W 1905 roku Japonia zaatakowała Rosję – ale dla Rosji nie była to wojna ani “mała”, ani “:zwycięska”, to zakończyła się pokojem w Portsmouth. Jak szydzono w Warszawie – był to “pokój z japońskim obiciem”. Ale już Platon przestrzegał: “nieszczęsny – będziesz miał to, czegoś chciał” – zaś wtóruje mu Pan Jezus – a w każdym razie tak to przedstawia św. Faustyna Kowalska w swoim “Dzienniczku”. Wśród różnych rzeczy, które Pan Jezus jej objawił, był również sposób, w jaki postępuje z zatwardziałymi grzesznikami. – Upominam ich – powiada – głosem sumienia, głosem Kościoła, zsyłam na nich przygody, które mogą człowieka doprowadzić do opamiętania – a jak już nic nie pomaga, to spełniam wszystkie ich pragnienia.

   Więc jeśli jakiemuś politykowi z tego czy innego powodu przydałaby się jakaś “mała, zwycięska wojna”, to właśnie nastręcza się ku temu okazja. Jak wiemy, zbawienny plan prezydenta Trumpa co do Strefy Gazy udał się nawet nie połowicznie – bo wprawdzie pomoc humanitarna ma tam docierać w stopniu większym, niż przedtem – ale Izrael po staremu kontynuuje operację ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej i to nie tylko tam, ale rozszerza ją na Zachodni Brzeg Jordanu. Co tu mówić; dobrze to nie wygląda, ale to jeszcze nic w porównaniu z aferą korupcyjną na Ukrainie. Okazało się, że najbliżsi współpracownicy prezydenta Zełeńskiego sprywatyzowali sobie co najmniej 100 mln dolarów – a to może być tylko wierzchołek góry lodowej. Jeden z podejrzanych, Timur Mindycz – oczywiście z pierwszorzędnymi korzeniami – właśnie czmychnął z forsą do Izraela – podobno nawet przez Polskę, co skłania nie tylko do pytań, ile z tego schował w Izraelu prezydent Zełeński, ale również – ile wzięli nasi bezpieczniacy za przymknięcie oczu na obecność pana Mindycza w Polsce i z kim się tą forsą podzielili.

Oczywiście dopóki niezależną prokuraturą kierują kwasiurkowie, a nad bezpieką czuwa obywatel Siemoniak Tomasz, to niczego się nie dowiemy – ale co się odwlecze, to nie uciecze. Wreszcie wygląda na to, że prezydent Putin wykorzystuje do maksimum czas dany mu przez prezydenta Trumpa, który odwołał spotkanie w Budapeszcie, by pokazał, czy może wygrywać w polu – bo chyba już zajął Pokrowsk, skoro strona ukraińska melancholijnie twierdzi, że nie ma co bronić “kupy gruzów”. Sęk w tym, że ta “kupa gruzów”, podobnie jak pozostałe kupy, stanowiła najważniejszy element ukraińskiego “pasa twierdz”, a teraz między wojskiem rosyjskim, a Dnieprem, żadnych gotowych umocnień tak dobrze, jak nie ma.

Wreszcie burmistrzem Nowego Jorku został nawet nie socjaldemokrata, tylko muzułmański komunista, co pokazuje, że nawet na odcinku hamowania postępów komunistycznej rewolucji w USA pojawiły się zgrzyty, a w dodatku coraz to nowe śmierdzące dmuchy wydobywają się z zezwłoku izraelskiego agenta Epsteina, co to podstawiał twardzielom i ważniakom panienki – a wszystko starannie zapisywał, a może nawet kopie wysyłał do centrali Mosadu. Czy w tej sytuacji można się dziwić, że i w głowie prezydenta Trumpa mogło pojawić się marzenie o “małej, zwycięskiej wojnie”?

   Tym łatwiej mogłoby się pojawić, że “mała zwycięska wojna” to właściwie nie byłaby żadna “wojna”, tylko walka o pokój, a konkretnie – o demokrację. Chodzi o to, że obfitującą w ropę i inne bogactwa Wenezuelą włada straszliwy tyran Mikołaj Maduro. Wprawdzie prezydent Trump próbował mu wyperswadować, by nie buntował się przeciwko przeznaczeniu, ani nie wierzgał przeciwko ościeniowi, zatapiając łodzie – podobno z narkotykami – ale zatwardziały Maduro tylko jeszcze bardziej się zatwardził, więc nie ma rady – również i wszystkie jego marzenia mogą zostać spełnione. A tak się szczęśliwie złożyło, że tegoroczną Pokojową Nagrodę Nobla dostała pani Maria Machado, która ze wszystkich sił opiera się tyranowi Maduro. W tej sytuacji nie było rady – CIA musiała zaplanować jakąś operację w wenezuelskiej Zatoce Świń, tylko bez improwizacji. Toteż w rejon Karaibów Ministerstwo Wojny USA skierowało podobno 15 tysięcy żołnierzy, a ponadto samoloty F35 i inny sprzęt – zaś wisienką na tym torcie jest największy lotniskowiec świata “Gerald Ford”, który sam jeden mógłby tę całą Wenezuelę obrócić w perzynę.

Wszystko zatem wydaje się zapięte na ostatni guzik i nie wiadomo, czy jeszcze czekamy na jakąś prowokację gliwicką, czy na sygnał niebieskim obznajmiony cudem – bo wprawdzie wojna jest “mała” – ale “na tym świecie pełnym złości, nigdy nie dość jest przezorności” – a poza tym – jak mówił Józef Stalin – “nasze dieło prawoje” – bo czyż może być jakaś słuszniejsza sprawa od walki o demokrację, w następstwie której na stanowisku prezydenta Wenezueli zostanie osadzona laureatka tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla, pani Maria Machado?

Stanisław Michalkiewicz

Zamknięcie granic. Genialny plan czy fatalny błąd?

https://gloria.tv/share/BqK6Yhyx6CUr1LHRUTEkoMRj3

dziennikarz

Zamknięcie granic. Genialny plan czy fatalny błąd?

Sytuacja na granicy coraz bardziej przypomina teatr absurdu. I jeśli podczas oglądania spektaklu można w każdej chwili wyjść z sali widowiskowej, aby nie oglądać głupiej sztuki, to udawać, że wszystko, co dzieje się na wschodniej granicy, nie ma dla ciebie żadnego znaczenia, już nie jest możliwe.

Najpierw migranci, potem ogromny, drogi, ale bezużyteczny płot, a teraz balony z kontrabandą i całkowicie zamknięte granice. Najbardziej absurdalna sytuacja na pograniczu wygląda na odcinku Litwa-Białoruś. Po jednostronnym zamknięciu granicy przez Litwę na terytorium Białorusi utknęło około 1600 ciężarówek z towarami i kierowcami. Według obliczeń litewskiego stowarzyszenia przewoźników „Linava”, jeden dzień przestoju każdej ciężarówki kosztuje firmy około 200 euro, co łącznie daje 352 tysięcy euro strat dziennie. Przy tym los obywateli Litwy w ogóle nikogo nie obchodzi.

Przyjrzyjmy się kolejno przyczynom. Wojna na Ukrainie, rusofobia, migranci – to zrozumiałe. Ale ostatnia przyczyna zepsucia stosunków z sąsiadami budzi, jeśli nie śmiech, to całkiem zrozumiałe zdziwienie. Litewscy przemytnicy od wielu lat przewożą kontrabandę z Białorusi za pomocą balonów, podczas gdy litewska straż graniczna okazuje się niezdolna do powstrzymania przemytu i złapania przestępców. Zamiast tego zamyka granicę lądową! W rezultacie zakładnikami sytuacji stali się właśnie litewscy przewoźnicy, a litewski rząd, oprócz oskarżeń Białorusi o opóźnienia w transporcie, oskarżył samych przewoźników o niekompetencję!

W szczególności premier Inga Rūginienė stwierdziła, że to przewoźnicy są sami sobie winni i „powinni byli przygotować się na to z wyprzedzeniem”.

W odpowiedzi litewska stowarzyszenie przewoźników „Linava” zagroziło protestami, jeśli rząd nie otworzy granicy z Białorusią przed rozpoczęciem jej kongresu. Przewoźnicy są oburzeni decyzją litewskiego rządu, którą nazywają „blokadą gospodarczą”, i ostrzegają, że w przypadku braku działania mogą zablokować drogi.

I dopiero wtedy rząd Litwy poważnie zastanowił się nad konsekwencjami swoich decyzji i poprosił Białoruś o pilne przepuszczenie ciężarówek, przy czym granica między krajami pozostanie de facto zamknięta. Odpowiedź strony białoruskiej jest wszystkim znana i zrozumiała. Zrozumiałe jest również pragnienie strony białoruskiej, aby usunąć ciężarówki z jezdni i wysłać je na wygodne parkingi, gdzie kierowcy będą mogli odpocząć lub bez przeszkód wyjechać do Litwy. Oczywiście parking dla tak ogromnych pojazdów jest płatny. Strona białoruska, zapewniając ochronę zagranicznych pojazdów, oszacowała koszty na 120 euro dziennie za każdą ciężarówkę. Teraz, nawet po otwarciu granicy, ciężarówka będzie mogła opuścić terytorium Białorusi dopiero po opłaceniu parkingu, co powoduje dodatkowe koszty dla przewoźników. Łączne straty finansowe sięgają w ten sposób 352 tysięcy euro dziennie. Jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie w ciągu miesiąca, litewscy przewoźnicy mogą stracić ponad 10,5 miliona euro.

A teraz przejdźmy do sedna sprawy – przyczyny takich działań krajów bałtyckich, a także, nie ma co ukrywać, polskiego rządu. Za każdym razem, gdy pojawiają się „straszne historie” o „atakach hybrydowych” i „zagrożeniach ze Wschodu”, warto pamiętać: pod koniec roku (a jest to właśnie listopad-grudzień) następuje podział budżetu wojskowego NATO. Więcej dostaje ten, kto „cierpi” z powodu działań Rosji i walczy z nią wszystkimi siłami. Litwa robi teraz wszystko, co w jej mocy, aby udowodnić, że „heroicznie broni” całej UE. Więć urzędnicy z Wilna chcą wyciągnąć jak najwięcej z NATO-wskiej kasy. A to oznacza, że w grę wchodzą naprawdę duże pieniądze, ponieważ Litwa jest krajem tranzytowym, a jej dobrobyt zależy bezpośrednio od stabilności przepływów towarowych przechodzących przez Europę Wschodnią.

A samodzielne niszczenie własnej gospodarki to musiałby być naprawdę genialny plan… albo fatalny błąd.

Być może zdrowy rozsądek naszego rządu, który otworzył dziś dwa przejścia graniczne z Białorusią (Kuznica-Białystok i Bobrowniki), daje nam nadzieję na złagodzenie napięcia na granicy, a także stanie się przykładem dla Litwy i powodem, aby jednak nie niszczyć swojej gospodarki.

Początek końca, czy koniec początku?

Początek końca, czy koniec początku?

Stanisław Michalkiewicz  „Goniec” (Toronto)    16 listopada 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5930

To sejmowe głosowanie położyło kres istnieniu III Rzeczypospolitej – formy polskiej państwowości, zaprojektowanej w ramach tak zwanej transformacji ustrojowej. Polegała ona na tym, że najtwardszym jądrem państwa były stare kiejkuty, które gwoli zapewnienia sobie w tych niepewnych czasach polisy ubezpieczeniowej, poprzewerbowywały się na służbę do Naszych Nowych Sojuszników i w zależności od tego pod którego kuratelę akurat przechodzimy, wysuwają do administrowania naszym bantustanem, stosowne stronnictwo; jak nie Ruskie, a Pruskie, a jak nie Pruskie, to Amerykańsko-Żydowskie. Ze względu na zapewnienie płynnego przechodzenia od jednego Stronnictwa do drugiego, niepisana zasada konstytuująca III Rzeczpospolitą głosiła: my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych. Co prawda ze względu na stworzenie wrażenia politycznej walki na użytek gawiedzi, poszczególne stronnictwa mogły się „pięknie różnić”, a nawet kopać po kostkach – ale nie wyżej.

Ostatnim pokazem funkcjonowania wspomnianej zasady była komisja sejmowa badając sprawę Amber Gold. Jak pamiętamy, po długich i – co tu ukrywać – nudnawych procedurach, komisja doszła do wniosku, że organy państwowe w tej sprawie nie funkcjonowały prawidłowo – co było wiadome od samego początku – ale zapytać dlaczego tak się stało, komisja już się nie odważyła. Pewne światło na tę sprawę rzuciła okoliczność, że niezależna prokuratura wszczęła tak zwane „energiczne śledztwo” dopiero wtedy, gdy cała ukradziona naiwniakom forsa ulotniła się w nieznanym kierunku.

Tym razem było inaczej. Za sprawą Reichsfuhrerin Urszuli Wodęleje, która nie chce wypuścić naszego bantustanu spod kontroli, by go w końcu przerobić na Generalną Gubernię, vaginet obywatela Tuska Donalda, jako główny i – co tu ukrywać – jedyny punkt swojego programu przyjęła tak zwane „rozliczenia” – w ramach których jedna zorganizowana grupa przestępcza zwalcza konkurencyjną zorganizowaną grupę przestępczą.

Oczywiście w tej sytuacji nie może być już mowy o utrzymywaniu zasady: my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych, toteż sejmowe głosowanie w sprawie uchylenia immunitetu złowrogiemu Zbigniewowi Ziobrze oraz wyrażenia zgody na jego zatrzymanie i umieszczenie w areszcie wydobywczym, oznaczało koniec pewnej nie tyle może epoki, co koniec tej formy polskiej państwowości, którą nazywaliśmy „III Rzecząpospolitą”.

W co się teraz III Rzeczpospolita przepoczwarzy – tego jeszcze nie wiemy – ale wszystko wskazuje na to, że najprawdopodobniej w Generalną Gubernię – zwłaszcza gdy Reichsfuhrerin przeforsuje nowelizację traktatu lizbońskiego. Wtedy będziemy musieli porzucić wszelką nadzieję – bo zapoczątkowana przez prezydenta Trumpa linia polityki amerykańskiej w stosunku do Europy zmierza do jej „europeizacji”, to znaczy – pozostawieniu jej Niemcom, ewentualnie do spółki z Francją. Co prawda od tej zasadniczej linii trafiają się odstępstwa – na przykład w postaci amerykańskiej zgody, by wymierzone w Rosję sankcje nie dotyczyły Węgier – co załatwił tamtejszy premier Wiktor Orban zw rozmowie z prezydentem Trumpem – chociaż warto pamiętać, że i Niemcy załatwiły sobie wyłączenie rosyjskiego koncernu „Rosnieft” spod amerykańskich sankcji.

Dodajmy, że nie tylko Węgry i Niemcy pozałatwiały sobie takie odstępstwa od zasadniczej linii – bo i Japonia, jak gdyby nigdy nic – kupuje rosyjski gaz, a prezydent Donald Trump podczas swojej ostatniej wizyty w tym kraju nawet się na ten temat nie zająknął. Więc chociaż retoryka jest ostra, jak sie patrzy, to wszystko wskazuje, że Amerykanie chcą dać prezydentowi Putinowi czas, by pokazał, czy potrafi wygrywać w polu. Surdyna nałożona na wiadomości z ukraińskiego frontu w naszych niezależnych mediach głównego nurtu wskazuje, że prezydent Putin „wszystko verstehen” i tylko patrzeć, jak zajmie Pokrowsk i inne elementy pasa ukraińskich umocnień tak, że drogę do Dniepru będzie miał otwartą. Czy ewentualne zamrożenie konfliktu będzie w związku z tym nawiązywało do ugody perejsławskiej z 1654 roku, kiedy to Bohdan Chmielnicki, bohater narodowy współczesnej Ukrainy, podarował Zadnieprze, to znaczy – dzisiejszą Ukrainę Lewobrzeżną, moskiewskiemu carowi Aleksemu?

Ale mniejsza o to, bo te rozstrzygnięcia i tak od Polski nie będą zależały, jako że naszemu nieszczęśliwemu krajowi nakazano „służyć” narodowi ukraińskiemu, który to rozkaz wykonywany jest bez względu na to, która zorganizowana grupa przestępcza na czele naszego bantustanu stoi. W rezultacie tej „służby” w ramach której Polska od 2016 roku nieodpłatnie udostępnia Ukrainie zasoby całego państwa, jak również na skutek katastrofalnej nieudolności, żeby nie powiedzieć – głupoty – vaginetu obywatela Tuska Donalda, doszło do bankructwa Narodowego Funduszu Zdrowia, w następstwie czego szpitale w całym naszym nieszczęśliwym kraju przekładają planowane operacje i zabiegi na rok przyszły. Ale w przyszłym roku lepiej nie będzie, bo w projekcie budżetu na rok 2026 NFZ będzie miał deficyt na poziomie ponad 25 mld złotych – więc i teraz 3,5 miliardowa kroplówka, niczego nie uratuje.

Tak kończy się jedna z wiekopomnych reform charyzmatycznego premiera Buzka, której prawdziwym celem było stworzenie mnóstwa synekur w sektorze publicznym dla zaplecza politycznego AWS-UW. Jak pamiętamy, długo to zaplecze się tymi synekurami nie nacieszyło, bo w roku 2001 koalicja SLD-PSL, nie mogąc wysiudać mianowańców poprzednie koalicji z Kas Chrych, zwyczajnie je zlikwidowała, a na ich miejsce utworzyła Narodowy Fundusz Zdrowia – biurokratyczny gang, który nawet nie udaje, że kogoś leczy – bo tylko rozdziela pieniądze, uprzednio wydarte obywatelom pod pretekstem że „państwo” będzie ich leczyło. Nazywa się to, że „pieniądze idą za pacjentem”. Może kiedyś i szły – ale obecnie wszelki kontakt, nie tylko wzrokowy, miedzy tymi pieniędzmi a pacjentami został bezpowrotnie utracony. Jedynym remedium na tę sytuację byłoby zerwanie z tą fikcją i zastosowanie innej zasady – że mianowicie pieniądze idą z pacjentem – gdyby rząd przestał łupić obywateli i zamiast zabierać im w podatkach i przymusowych świadczeniach 83 procent rocznych dochodów, zabierałby im nie więcej, jak 20 procent. Wtedy mieliby i na edukację dzieci bez łaski obywatelki Nowackiej Barbary i na leczenie i jeszcze by im zostało na inne wydatki, na przykład – mieszkaniowe.

Sęk w tym, że większość naszego społeczeństwa tego nie rozumie i popiera polityczne gangi, które obiecują im socjal – oczywiście starannie ukrywając, że polega to na przekupywaniu obywateli ich własnymi pieniędzmi. Na tym patencie zorganizowane grupy przestępcze jadą już ponad 30 lat, a wszystko wskazuje na to, że tak będzie również w Generalnej Guberni, która była i będzie państwem socjalistycznym.

Czy ostatnia deklaracja pani Marianny Schreiber, że nie zgadza się z poglądami swego aktualnego ukochanego, pana Piotra Korczarowskiego, dotyczy tych właśnie kwestii, czy też czegoś innego – tego niestety nie wiemy – więc nie wiemy też, czy jest jakaś szansa, że nasze społeczeństwo zmądrzeje na tyle, by zrozumieć, że wybierając bezpieczeństwo za cenę wolności, nie będzie miało w rezultacie ani jednego, ani drugiego?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Polska wykorzystała teren nazistowskiej fabryki do produkcji trotylu, który miał być ostatnio zrzucany na Gazę. Nitro-Chem.

Polska wykorzystała teren nazistowskiej fabryki do produkcji trotylu, który miał być zrzucany na Gazę

Według nowego raportu, polska państwowa firma Nitro-Chem wyprodukowała 90% trotylu, którego amerykańscy producenci broni używali do produkcji bomb „serii Mark”.

Aleksander Zaitchik18 listopada 2025 r. polish-company-nitro-chem-tnt-us-mk-80-israel-gaza-nazis

Gęsty dym i płomienie unoszą się nad okolicą po tym, jak izraelska armia zaatakowała dom w mieście Gaza w Strefie Gazy, 13 września 2025 r. (zdjęcie: Abdalhkem Abu Riash/Anadolu via Getty Images).=====================

Polska firma odgrywa kluczową rolę w dostawach trotylu (TNT), kluczowego materiału wybuchowego używanego w ludobójczej wojnie Izraela w Strefie Gazy, zgodnie z raportem „Brakujący składnik: polski TNT”, opublikowanym dzisiaj przez koalicję reprezentującą People’s Embargo for Palestine, Palestinian Youth Movement, Shadow World Investigations i Movement Research Unit. Nitro-Chem, państwowa firma z siedzibą w północno-wschodniej Polsce [Bydgoszcz, głąbie. md] , wyprodukowała 90% trotylu importowanego przez Stany Zjednoczone do produkcji bomb lotniczych wysyłanych do Izraela w ostatnich latach.

Od października 2023 roku izraelskie siły powietrzne (IAF) zrzuciły dziesiątki tysięcy bomb, prawdopodobnie zawierających polski trotyl, co doprowadziło do zniszczenia nawet 80% budynków w Strefie Gazy, w tym infrastruktury cywilnej, takiej jak szpitale, szkoły i obozy dla uchodźców. „Na podstawie informacji dostarczonych przez amerykańskiego producenta bomby, General Dynamics Ordnance and Tactical Systems, polską firmę Nitro-Chem oraz bazy danych rządu USA, możemy stwierdzić, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że znaczna część [pocisków Mk 84] zrzuconych przez Izrael na Strefę Gazy od października 2023 roku jest wypełniona polskim trotylem” – czytamy w raporcie.

Drop Site jest wspierany przez czytelników. Rozważ subskrypcję bezpłatną lub płatną.

Kontrakty Nitro-Chem z amerykańskimi producentami broni w łańcuchu dostaw Mk 80 sięgają co najmniej 2016 roku, a ostatnie zamówienia podpisane w kwietniu tego roku obejmują terminy dostaw do 2029 roku. Moment podpisania jednego z głównych kontraktów, przypadający na szczyt kampanii powietrznej przeciwko Strefie Gazy w kwietniu 2024 roku, sugeruje, że izraelska armia zużywała ogromne zapasy jednotonowych Mk 84 – co i tak było bezprecedensowym atakiem. Według szacunków Haaretz, opartych na wywiadach z oficerami, aż dwie trzecie z 50 000 bomb zrzuconych przez izraelskie siły powietrzne do końca sierpnia 2024 roku stanowiły Mk 84. Eksperci wojskowi określili pokaz jako „niewidziany od czasów wojny w Wietnamie”.

Chociaż administracja Bidena wstrzymała dostawy Mk 84 do Izraela, zostało ono zniesione w ciągu kilku dni od objęcia urzędu przez Trumpa w styczniu. Wstrzymanie dostaw przez Bidena okazało się jedynie chwilowym utrudnieniem, a łańcuch dostaw jest, jak wynika z raportu, solidny jak nigdy dotąd, a liczne kontrakty pokazują, że trzy kraje – Polska, Stany Zjednoczone i Izrael – są chętne do uzupełnienia zapasów bomby dla izraelskich sił powietrznych.

W lutym Izrael zwrócił się do General Dynamics z prośbą o zakup 35 529 bomb jednotonowych. Dwa miesiące później Nitro-Chem podpisał największą w swojej historii umowę na dostawę 18 000 ton trotylu do Paramount Enterprises International – amerykańskiego pośrednika dostarczającego trotyl General Dynamics – w latach 2027–2029. Według raportu,

„Umowę podpisali w Polsce prezesi PEI i Nitro-Chem, w obecności wiceministra obrony narodowej Cezarego Tomczyka, który stwierdził, że umowy Polski ze Stanami Zjednoczonymi dotyczące eksportu trotylu są „niezawodne”. Mechanizm leżący u podstaw tego partnerstwa został szczegółowo opisany przez Onet, który w czerwcu 2025 roku zbadał, dlaczego Polska, pomimo trwającej od ponad trzech lat wojny na swojej wschodniej granicy, nie jest w stanie produkować podstawowych pocisków artyleryjskich dla własnego wojska, podczas gdy jedyny w kraju producent trotylu w NATO, Nitro-Chem, sprzedaje ogromne ilości trotylu Stanom Zjednoczonym po bardzo niskich cenach. W artykule cytowane jest anonimowe źródło wojskowe, które stwierdziło: „Polskim politykom powiedziano, że jeśli Polska chce amerykańskiego parasola bezpieczeństwa, musimy kontynuować sprzedaż im trotylu. Zerwanie tej umowy zostało przedstawione jako działanie przeciwko amerykańskim firmom w Polsce”.

Podobnie jak w przypadku bomb zrzuconych już na Gazę, bomby te będą montowane w głowicach bojowych z trotylu polskiej produkcji w fabryce General Dynamics na północ od Dallas. Firma jest głównym dostawcą bomb Mk 80 od czasów wojny w Wietnamie, kiedy stały się one standardem dla USA i ich sojuszników.

Izrael nie byłby w stanie zdziesiątkować Gazy w takim stopniu bez zdolności produkcyjnych trotylu firmy Nitro-Chem, która po zimnej wojnie stała się największym producentem materiałów wybuchowych wśród członków NATO i UE. Podczas wojny październikowej w 1973 roku izraelskie siły powietrzne (IAF) przyjęły serię Mk 80 produkcji amerykańskiej, która zawiera domieszkę proszku aluminiowego w celu zwiększenia temperatury i siły rażenia ładunku. Kampania powietrzna Izraela w Gazie obejmowała głównie największe bomby z tej serii — ważące 1000 funtów Mk 83 i 2000 funtów Mk 84. Do kwietnia 2024 roku izraelscy piloci zdetonowali około 75 000 ton trotylu produkcji polskiej na gęsto zaludnionej enklawie. W kategoriach nuklearnych jest to siła wybuchu odpowiadająca 75-kilotonowej bombie rozszczepialnej — znacznie ponad dwukrotnie większa niż łączna moc bomb zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki.

Oprócz Wietnamu, łańcuch dostaw Mk 80 nawiązuje do innego mrocznego rozdziału historii – bliższego miejsca mieszania jego głównego składnika. Zakłady Nitro-Chem znajdują się na terenie dawnej jednej z największych fabryk zbrojeniowych, zbudowanych przez nazistów w latach 1940–1944. Autorzy raportu TNT zauważają, że podczas niemieckiej okupacji komórki polskiego ruchu oporu wielokrotnie „infiltrowały zakład i dokonywały aktów sabotażu”. W ostatnich latach nie odnotowano żadnych takich aktów, ponieważ trotyl użyty w ludobójstwie w Strefie Gazy wykorzystuje drogi i tory kolejowe w pobliżu licznych miejsc pamięci Holokaustu, w tym miejsca masowego grobu znanego jako Dolina Śmierci oraz obozu koncentracyjnego Potulice, gdzie przetrzymywano około 25 000 więźniów.

Ta ironia nie umknęła uwadze autorów raportu, którzy piszą: „Wzywamy Nitro-Chem i polskie władze do natychmiastowego zaprzestania dostaw trotylu do produkcji bomb serii Mk 80 i artylerii używanych przez Izrael, a także bezpośrednich dostaw materiałów wybuchowych do Izraela. Niedopełnienie tego obowiązku może spełniać kryteria prawne dotyczące pomocnictwa i podżegania do ludobójstwa oraz innych zbrodni międzynarodowych i krajowych”.