Polityczne cichodajki wzywają do walki

Polityczne cichodajki wzywają do walki

Autor: CzarnaLimuzyna, 25 października 2025

“Kuluary negocjacji” grafika satyryczna_AIX

Słowo „cichodajki” nie do końca pasuje. Bardziej, ze względu na ostentację politycznego nierządu, pasowałoby słowo „dupodajki”, ale jest słowem zbyt wulgarnym. Nie jest moim celem obrażanie, dlatego napiszę tak: „słudzy Izraela i słudzy Ukrainy”.

Oznacza to w praktyce służbę polegającą na, mniej lub bardziej formalnym, podporządkowaniu polskiej polityki wrogiej racji stanu. Uważam, że problem dotyczy dwóch głównych formacji, ale z powodu trwającego festiwalu obłudy nazwanego konwencją programową PiS, skupię się na tych ostatnich.

Wolność nie jest dla słabych. Wolność zdobywa się siłą, inaczej zdobyć jej nie można – cytuje Jarosława Marka Rymkiewicza, Patryk Jaki i dodaje

I ja apeluję, więc apeluję – Polska, Polacy muszą odzyskać poczucie swojego sensu, a potem napełnić go (nim) całą Europę, bo inaczej Europa będzie arabska, muzułmańska, a w takiej ani my, ani nasze wnuki, ani nasze dzieci nie chcą żyć. To jest coś o co warto walczyć!

Jak ocenić to, co powiedział Patryk Jaki?

Czy jest to islamofobią, tak jak skłoni byliby oceniać zwolennicy KO, czy może jest przykładem polskiego, a nawet europejskiego patriotyzmu jak oceniają zwolennicy PiS?

Zwracam uwagę, że „odważny” Patryk Jaki, notabene jeden z idoli słomianych patriotów, powiedział tylko to, co jest dozwolone, tylko to, co się mieści w ramach politycznej poprawności w Ukropolin. Tylko to i nic więcej, a przecież dopiero w całości, w całej prawdzie zawarty jest sens.

Nie tylko islam i muzułmanie, ale również judaizm talmudyczny i jego poplecznicy oraz Ukraińcy z ideologią banderyzmu są elementami niespójnymi z naszą cywilizacją czyli z polską racją stanu.

Podobny unik zastosował Jaki podczas spotkania w Agere Contra, podczas którego mówiąc o wrogich nam cywilizacjach, wymienił turańską z Rosją ale bez Ukrainy, bizantyńską z Niemcami, nie wspominając ani razu o żydowskiej.

Podczas niedawnej rozmowy Radiu ZET, na pytanie „Czy Izrael popełnia ludobójstwo, a Netanyahu to zbrodniarz wojenny?”  wiceprezes PiS odpowiedział, że „powinniśmy zachować co najmniej neutralność”, dodając „Raczej ja jestem bardziej po stronie Izraela w tej sprawie”.

Beata Lubecka: Czyli można powiedzieć, że Pan się trochę tak solidaryzuje z Radosławem Sikorskim, no bo on nie chce nazwać tego, co się dzieje w Strefie Gazy w związku z działaniami Izraela ludobójstwem.

Patryk Jaki: Jeżeli tak uważa, no to rzeczywiście tak jest. Znaczy, jeżeli on tak uważa, no to rzeczywiście myślę podobnie.

Żałośnie więc wyglądają pomrukiwania pisowskiej kamaryli o „wolności zdobywanej siłą”, w sytuacji wieloletnich ustępstw (ustawa IPN) i wstawienia w miejsce polskiej racji stanu interesów “Ukropolin”.

Nie ma moralnej różnicy pomiędzy powielaniem różnych rodzajów antypolskiej propagandy. W tym sensie nie ma różnicy pomiędzy rosyjską, ukraińską, unijną, niemiecką i żydowską propagandą.

Co się dzieje?! Dzieci ze zdiagnozowanym spektrum autyzmu jest coraz więcej

Co się dzieje?! Dzieci ze zdiagnozowanym spektrum autyzmu jest coraz więcej

26.10.2025 https://nczas.info/2025/10/26/co-sie-dzieje-dzieci-ze-zdiagnozowanym-spektrum-autyzmu-jest-coraz-wiecej/

Już w 2008 r. Organizacja Narodów Zjednoczonych oficjalnie uznała zaburzenia ze spektrum autyzmu za jeden z najpoważniejszych problemów zdrowotnych świata.

==================================

Dziecko. Dziewczynka.
NCZAS.INFO | Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: Pixabay

Dzieci ze zdiagnozowanym spektrum autyzmu jest coraz więcej – oceniła w rozmowie z PAP dr Edyta Bałakier z Uniwersytetu w Białymstoku. Podkreśliła, że nieprawidłowości w rozwoju obserwowane są u coraz młodszych dzieci, a objęcie ich specjalistyczną pomocą jest kluczowe dla dalszego rozwoju.

Wg szacunków różnych ośrodków badawczych z USA diagnozy spektrum autyzmu u dzieci wzrosły w ostatnim ćwierćwieczu o około 400 proc.

Zaburzenie ze spektrum autyzmu (ASD) to zaburzenie neurorozwojowe, charakteryzujące się przede wszystkim trudnościami w komunikacji społecznej oraz zachowaniami, w których zauważalne jest przywiązanie do schematów i czynności rutynowych.

Jak powiedziała dr Edyta Bałakier, adiunktka Wydziału Nauk o Edukacji Uniwersytetu w Białymstoku, związana z Fundacją „A jak…”, która prowadzi w Białymstoku placówkę terapeutyczną dla dzieci z autyzmem, a od 2018 r. badania przesiewowe wśród dzieci uczęszczających do białostockich żłobków miejskich, pierwsze symptomy wskazujące na nieprawidłowości w zakresie mowy i komunikacji oraz relacji społecznych, które mogą świadczyć o występowaniu u dziecka zaburzeń ze spektrum autyzmu, widoczne są nawet na bardzo wczesnym etapie rozwojowym, w tym kilkunasto-miesięcznych.

– Na przestrzeni kilku lat zaobserwowaliśmy pewien wzrost liczby dzieci, u których stwierdziliśmy zaburzenia ze spektrum autyzmu lub nieprawidłowo, odmiennie przebiegający rozwój – stwierdziła ekspertka.

Jej obserwacje potwierdzają dane Ministerstwa Edukacji Narodowej – w roku szkolnym 2024/2025 do przedszkoli i punktów przedszkolnych w całej Polsce uczęszczało blisko 74 tys. dzieci z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego. Trochę ponad połowę tej grupy stanowiły dzieci niesłyszące lub słabosłyszące, niewidome lub słabowidzące albo z niepełnosprawnością intelektualną, ruchową lub sprzężoną. Pozostałe – których było ponad 36 tys. – otrzymały orzeczenie z powodu spektrum autyzmu, w tym zespołu Aspergera. Rok wcześniej przedszkolaków z orzeczeniami było 65 tys., w tym prawie 31 tys. ze zdiagnozowanym spektrum autyzmu. Z kolei w roku szkolnym 2022/2023 dzieci przedszkolnych ze specjalnymi orzeczeniami było niespełna 57 tys., z czego ok. 25 tys. orzeczeń dotyczyło spektrum autyzmu.

Oznacza to, że tylko na poziomie przedszkolnym liczba dzieci ze zdiagnozowanym spektrum autyzmu, z orzeczeniami o potrzebie kształcenia specjalnego, wzrosła o blisko 50 proc. w skali dwóch lat.

Według naukowców zaburzenia ASD mają swoje źródło w połączeniu czynników środowiskowych – takich jak m.in. zaawansowany wiek rodziców, cukrzyca matki w czasie ciąży, infekcje, zaburzenia hormonalne, niektóre leki i narażenie na zanieczyszczenie powietrza oraz genetyczne. Jednak na obecnym etapie zrozumienie etiologii autyzmu jest niepełne. Nie potrafimy wskazać przyczyn.

Jeżeli w rodzinie jest dziecko w spektrum autyzmu, to szansa, że u jego rodzeństwa taka diagnoza będzie postawiona, niestety wzrasta. Zdarzyło się, że do prowadzonych przez fundację badań przesiewowych trafiło trzecie dziecko z danej rodziny, które – podobnie jak dwójka starszego rodzeństwa – przejawiało objawy spektrum – powiedziała dr Bałakier.

Wyjaśniła, że na wzrost diagnoz stawianych osobom w spektrum autyzmu ma rosnąca świadomość społeczna na temat tego zaburzenia – na niepokojące sygnały coraz szybciej reagują tak rodzice, jak i specjaliści, którzy kierują dzieci na ścieżkę diagnostyczną.

Diagnostyką i wydawaniem orzeczeń, w tym o potrzebie kształcenia specjalnego, zajmują się poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Dziecko, które otrzyma orzeczenie – jak powiedziała ekspertka – staje się beneficjentem pomocy. – Orzeczenie toruje drogę do wsparcia. Placówka edukacyjna, do której uczęszcza dziecko, od momentu dostarczenia przez rodzica orzeczenia ma 30 dni, by opracować indywidualny program edukacyjno-terapeutyczny oraz wielospecjalistyczną ocenę poziomu funkcjonowania – te dwa dokumenty są tak naprawdę początkiem pomocy, którą otrzymuje dziecko. Zbiera się zespół na rzecz tego dziecka i od tego momentu dostaje ono wsparcie – tłumaczyła dr Bałakier.

Podkreśliła, że pomoc jest obligatoryjna, a przedszkole nie może odmówić jej udzielenia. – Czasem poradnia sugeruje, że bardziej odpowiednia dla danego dziecka byłaby inna forma edukacji, czyli na przykład placówka terapeutyczna czy specjalna. I wówczas dyrekcja przedszkola może rozmawiać z rodzicami o przeniesieniu dziecka do takiej placówki. Ostateczną decyzję podejmuje jednak rodzic – powiedziała ekspertka.

Przedszkola ogólnodostępne, które w przeciwieństwie do placówek terapeutycznych, specjalnych i integracyjnych nie mają nauczycieli wspomagających, mogą zorganizować ten rodzaj wsparcia dla swoich podopiecznych – o ile takie są zalecenia poradni psychologiczno-pedagogicznej.

Dzieci na wczesnym etapie edukacji, czyli na etapie przedszkolnym, mają prawo do uzyskania opinii o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju, dzięki czemu są objęte dodatkowymi, bezpłatnymi zajęciami wspomagania rozwoju w wymiarze 4-8 godzin miesięcznie. Do czasu rozpoczęcia nauki w szkole podstawowej mogą, w zależności od potrzeb, korzystać ze specjalistycznego wsparcia psychologów, pedagogów i logopedów.

– Ogólnym celem wczesnego wspomagania są nie tylko postępy dziecka, ale też – a nawet przede wszystkim – nabywanie przez rodziców kompetencji, które pozwalają im na odpowiednie stymulowanie rozwoju dziecka. Gdyby wczesne wspomaganie prowadzone było wyłącznie z dzieckiem, nie dałoby takich efektów, jakie możemy osiągnąć, kiedy „system rodzinny” reaguje adekwatnie, kiedy rodzice potrafią wesprzeć rozwój dziecka w poszczególnych strefach. Zajęcia mogą być więc prowadzone także w domu rodzinnym. Jeśli natomiast odbywają się w przedszkolu lub poradni, rodzic może brać w nich udział – powiedziała Edyta Bałakier.

Zauważyła, że każda terapia powinna być dostosowana do indywidualnych potrzeb i możliwości dziecka. Tylko wtedy przyniesie efekty – choć to także kwesta indywidualna.

– Są dzieci, które otrzymają wsparcie wcześnie i jest go wiele, ale poziom zaburzeń jest tak duży, że efekty nie są spektakularne, nie takie, jakbyśmy sobie wymarzyli. Ale są też takie – szczególnie na bardzo wczesnym etapie rozwoju, u których nieprawidłowości charakterystyczne dla spektrum dopiero zaczynają się pojawiać np. około drugiego roku życia, których rozwój ulega regresowi – w przypadku których możliwe jest, przy wsparciu terapeutycznym, zatrzymanie procesu postępowania zaburzeń – wyjaśniła.

Dodała, że zdarza się, iż postępy są na tyle widoczne, że podczas kolejnych badań dziecko przestaje spełniać kryteria diagnostyczne dla spektrum autyzmu (co nie jest tożsame z jego wyleczeniem). – Pokazuje nam to, że skutecznie dobrana pomoc daje efekty, które w wielu przypadkach pozwalają nam powiedzieć o pewnym sukcesie terapeutycznym – podkreśliła dr Bałakier.

W 2008 r. Organizacja Narodów Zjednoczonych oficjalnie uznała zaburzenia ze spektrum autyzmu za jeden z najpoważniejszych problemów zdrowotnych świata.

Morawiecki i rząd „zastraszany” przez „ekspertów” PLANdemii COVID. A to największy szwindel w historii świata.

Morawiecki i szokujące fakty ws. PLANdemii COVID-19

26.10.2025 Marcin Rola https://nczas.info/2025/10/26/morawiecki-i-szokujace-fakty-ws-plandemii-covid-19/

Mateusz Morawiecki.
Mateusz Morawiecki. / foto: PAP

Tak jak mówiłem wielokrotnie wcześniej, mamy do czynienia z ujawnianiem zbrodni ws. mniemanej pandemii Covid-19. Od dawna pisałem i mówiłem, że będą wychodziły nowe fakty i dowody á propos tej globalnej zbrodni, dezinformacji, manipulacji i kłamstwa.

Nie milkną echa od słynnego raportu (jeszcze PiS-owskiej) Najwyższej Izby Kontroli ws. dwóch lat tzw. pandemii Covid-19. PiS-owski NIK wręcz wgniótł w ziemię lata rządów lewaka i globalisty Mateusza Morawieckiego i jego sztab szalonych naukowców. Pozostaje jednak pytanie, komu naprawdę służyli?

PLANdemia Covid-19 to największy szwindel w historii świata?

NIK w swoim raporcie podsumował ponad dwa lata PLANdmii COVID-19 i stwierdził wprost, że był to gigantyczny szwindel. Przypomnijmy, że w latach 2020–2022 życie straciło oficjalnie ponad 250 tysięcy Polaków przez lockdown i brak dostępu do służby zdrowia.

Statystycznie to, co się wtedy działo, nie różniło się od sezonowej grypy, o czym informowałem wielokrotnie na antenie telewizji wRealu24.

Przypominam, że za swoje dziennikarskie śledztwa á propos tych kwestii rzucono na nas atak służb w postaci Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która została nasłana na naszą redakcję akurat mniej więcej wtedy, kiedy mocno opisywałem słynną Aferę Respiratorową. Ciekawa koincydencja, prawda? To właśnie wtedy z KPRM wyszły pisma do ABW, by inwigilować, ocenzurować i zniszczyć publicznie Marcina Rolę i Telewizję wRealu24.

Morawiecki wiedział o wszystkim i bezczelnie kłamie?

Ciekawy wpis popełnił dr n. med. Zbigniew Martyka na swoim Facebooku, w którym sugeruje naciski lobby medycznego i farmaceutycznego na ówczesnego premiera z PiS Mateusza Morawieckiego:

„Były premier Mateusz Morawiecki przyznał, że w sprawie Covid-19 był zastraszany przez »ekspertów«.

Podczas niedawnej rozmowy Mateusza Morawieckiego ze Sławomirem Mentzenem padły zaskakujące słowa. Przeczytajcie, Państwo, uważnie ten fragment.

Morawiecki: …w 2020 roku musiałem ratować firmy…
Mentzen: Które wcześniej Pan zamknął.
Morawiecki: Pochwalił Pan zamykanie.
Mentzen: W marcu 2020 roku za to, że szybko działacie. A już w kwietniu okazało się, co to za choroba. Już było wiadomo, że błądzicie.
Morawiecki: Już w kwietniu się okazało, a to ciekawe. Ciekawe, jak Pan by się zachował jako premier, jakby do Pana przychodzili wirusolodzy, epidemiolodzy, specjaliści od chorób zakaźnych i powiedzieliby Panu, że ludzie będą zaraz umierali setkami tysięcy, miliony ludzi. Tak byliśmy straszeni.

Ta wypowiedź stanowi jednoznaczne przyznanie, że decyzje rządu były podejmowane pod wpływem strachu – a nie tylko chłodnej kalkulacji czy analizy danych. Premier używa słowa »straszeni«, co jest wręcz dosadnym określeniem. Oznacza to, że presja ze strony opiniotwórczych »ekspertów« przybrała formę emocjonalnego szantażu, opartego na groźbach masowej śmierci, które – jak pokazała przyszłość – nie miały pokrycia w rzeczywistości.

W pierwszych miesiącach tzw. pandemii dominował głos osób takich jak Neil Ferguson z Imperial College London, który prognozował setki tysięcy zgonów w Wielkiej Brytanii i miliony w USA, jeśli nie zostaną wprowadzone drastyczne środki. Te same prognozy odbijały się echem w całej Europie, w tym w Polsce, powtarzane bezkrytycznie przez wielu medialnych »ekspertów«. Przypisywano im rangę niemalże wyroczni, ignorując fakt, że wcześniejsze prognozy tych samych »ekspertów« – np. dotyczące epidemii świńskiej grypy (o czym wielokrotnie mówiłem) – również były całkowicie nietrafione.

Dziś już powszechnie wiadomo, że prognozy były dramatycznie zawyżone. Liczba zgonów na Covid-19 w Polsce – nawet przy bardzo szerokim sposobie ich klasyfikowania (szeroki sposób oznacza, że jako zgony z powodu Covid-19 klasyfikowane były również zawały, udary itp., jeżeli u pacjenta przy okazji wykryto obecność wirusa SARS-COV-2) – nie przekroczyła 140 tys. Tymczasem liczba nadmiarowych zgonów od początku tzw. pandemii do końca 2022 roku wyniosła według danych GUS około 250 tysięcy, co oznacza, że ogromna ich część była niezwiązana bezpośrednio z Covid-19, lecz z ograniczeniem dostępu do służby zdrowia i ogólnym paraliżem systemu ochrony zdrowia.

Zamknięcie gospodarki, wstrzymanie zabiegów planowych, ograniczenia w profilaktyce zdrowotnej oraz długotrwałe działanie w trybie kryzysowym doprowadziły do tragedii, której skali nie sposób przecenić.

Zgony z powodu zawałów i udarów były spowodowane faktem, iż wielu pacjentów nie doczekało się pomocy na czas. Zgony z powodu nowotworów – tutaj na pierwszy plan wysuwa się brak badań przesiewowych oraz opóźnienia w diagnostyce i leczeniu. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Wszystko to można określić mianem ofiar strategii strachu, do której – jak sam przyznaje premier – został przekonany przez grono wybranych »ekspertów«.

Warto podkreślić, że w 2020 roku w Polsce i wielu innych krajach istniały również głosy naukowców, którzy apelowali o ostrożność w podejmowaniu radykalnych decyzji. Lekarze i naukowcy przestrzegali, że zamykanie systemu ochrony zdrowia dla pacjentów nie covidowych przyniesie tragiczne skutki. Niestety, głosy te były ignorowane, wyśmiewane lub cenzurowane, gdyż nie pasowały do dominującej narracji. W efekcie politycy podejmowali decyzje w oparciu o bardzo wąski zakres opinii.

Decyzje podejmowane pod wpływem strachu (nawet jeśli były szczere) nie zwalniają z odpowiedzialności. Wypowiedź premiera Morawieckiego w rozmowie z Sławomirem Mentzenem nie pozostawia wątpliwości: premier sam przyznał, że był straszony przez specjalistów. Decyzje o lockdownie i zamknięciu służby zdrowia były podejmowane pod wpływem emocji i presji ze strony »ekspertów«, których prognozy okazały się skrajnie nietrafione. Skutki tych decyzji – w tym przede wszystkim dziesiątki tysięcy nadmiarowych zgonów [raczej 230 tysięcy... md] – są faktem, który nie może zostać zignorowany.

Warto tutaj wspomnieć, że w Polsce lekarze, którzy od początku przestrzegali przed tragicznymi skutkami strategii walki z tzw. „pandemią”, do dziś są ścigani dyscyplinarnie przez sądy lekarskie. Pomimo faktu, iż dzisiaj ponad wszelką wątpliwość wiadomo, że to my mieliśmy wtedy rację.

Izby lekarskie nie mają natomiast żadnych zastrzeżeń do »ekspertów«, którzy siali panikę, rysując tragiczny obraz przyszłości – który nigdy nie miał prawa się zrealizować”. (za: Zbigniew Martyka)

Wiedział!

Osobiście uważam, że Mateusz Morawiecki wiedział dokładnie o wszystkim, co robi, jednak brnął w to kłamstwo celowo. Nie ma możliwości, by Premier RP nie wiedział już w kwietniu czy maju 2020 roku, że mamy do czynienia wyłącznie z cyrkiem medialnym. Tym bardziej teraz widzimy to dobitnie po głośnym raporcie w końcu PiS-owskiej Najwyższej Izby Kontroli.

Morawiecki i jego ekipa powinni ponieść wszystkie najsurowsze konsekwencje!

Nie, toż to nie SZYKANY!! Dworzec Centralny zamknięty w czasie Marszu Niepodległości.

Marsz Niepodległości, źr. X

Dworzec Centralny zamknięty w czasie Marszu Niepodległości. PKP odpowiada

25 October 2025 kresy/dworzec-centralny-zamkniety-w-czasie-marszu-niepodleglosci

PKP Polskie Linie Kolejowe wstrzymają ruch na dworcu Warszawa Centralna od 8 do 16 listopada. Decyzja wywołała sprzeciw organizatorów Marszu Niepodległości, jednak PKP i rząd wskazują na konieczność prac w tym terminie.

Od południa w sobotę 8 listopada do niedzieli 16 listopada, do godz. 4.00, dworzec Warszawa Centralna zostanie całkowicie zamknięty. PKP w tym czasie zrealizuje prace modernizacyjne obejmujące budowę trapezu rozjazdowego, czyli czterech dodatkowych rozjazdów, wraz z instalacją nowych urządzeń sterowania ruchem kolejowym. Celem inwestycji jest zwiększenie przepustowości linii średnicowej przed planowaną modernizacją stacji Warszawa Wschodnia.

W okresie prac nawet 400 pociągów zostanie skierowanych na inne stacje: przede wszystkim Warszawę Gdańską, Śródmieście i Główną. Zarządca infrastruktury informuje, że Warszawski Węzeł Kolejowy pozostanie przejezdny, a szczegółowe komunikaty przekazywane są na dworcach i w portalu pasażera.

Decyzja o zamknięciu obiektu spotkała się z reakcją organizatorów Marszu Niepodległości, zaplanowanego na 11 listopada. „Dworzec Warszawa Centralna ma być zamknięty w terminie, kiedy dziesiątki tysięcy Polaków z całego kraju przybywa na Marsz Niepodległości! To nie jest przypadek! To nie jest «remont»! To jest celowe działanie władz, wymierzone prosto w serca patriotów!  Chcą nam utrudnić, przeszkodzić, zmusić do rezygnacji ze wspólnego świętowania Narodowego Święta Niepodległości! Czy pozwolimy, by polityczne gierki zniszczyły nasz najważniejszy dzień? Nie!”

PKP PLK odrzuca te zarzuty. „Nigdy nie ma dobrego momentu do przeprowadzenia tak trudnych i wymagających prac na jednej z najbardziej uczęszczanych linii kolejowych w Polsce — ale są one konieczne” — powiedział Karol Jakubowski, PKP PLK. Jak wyjaśnił, termin wybrano z uwagi na mniejszy ruch pasażerów dojeżdżających do pracy i szkół, a część robót realizowana jest nocą. Spółka zapewnia, że kalendarz przygotowano z wyprzedzeniem i w uzgodnieniu z wykonawcą.

Rzecznik rządu Adam Szłapka określił oskarżenia organizatorów jako element dezinformacji, podkreślając, że rząd nie będzie ulegał presji w sprawie harmonogramu robót. Warszawski ratusz zaznacza, że nie uczestniczył w podejmowaniu decyzji o zamknięciu dworca. „To infrastruktura spółki kolejowej i to ona o wszystkim decyduje” — powiedziała Monika Beuth, Urząd m.st. Warszawy. Jak wskazała, miasto odpowiada za organizację ruchu drogowego w dniu marszu, który ma status wydarzenia cyklicznego.

W zeszłym roku Stowarzyszenie Marsz Niepodległości wskazywało na liczne próby zatrzymania organizacji wydarzenia przez władze. W październiku warszawski ratusz odmówił wydania pozwoleń na zorganizowanie 11 listopada zgromadzeń na trasie od ronda Dmowskiego do Stadionu Narodowego. Jak informowaliśmy, powodem początkowego nieudzielenia pozwolenia miały być wówczas „błędy formalne” w włożonym wniosku. Miasto argumentowało również, że otrzymało „kilka zgłoszeń o organizację Marszu Niepodległości” i nie było wstanie ustalić, które z nich jest prawdziwe.

Na początku września policja siłowo wkroczyła do siedziby Stowarzyszenia Marsz Niepodległości pod pozorem śledztwa w sprawie „wykrzykiwania gróźb karalnych”, które miały rzekomo paść na marszu w 2018 roku.

W lutym natomiast podawaliśmy, że Stowarzyszenie Marsz Niepodległości nie otrzymało zgody na cykliczne organizowanie zgromadzenia, pomimo że odbywa się ono corocznie 11 listopada od 2011 r. na stałej trasie.

Peszek narodowy

Peszek narodowy

pec to

Jerzy Karwelis 25 października, wpis nr 1378

My to jednak pechowi jesteśmy. No bo za co byśmy się nie wzięli, to wychodzi nie tak. Głównie przez pośpieszną chęć wykazania się przed obcymi. Głównie kompleksami. Nikt nas nie prosi, a my coraz to chcemy dać wyraz, z czego zostaje międzynarodowy blamaż i wewnątrzpolska awanturka, z tym, że wstyd przed obcymi jest mniejszy tylko z tego powodu, że nikt na świecie nie zauważa naszych prowincjonalnych starań.

Jest to cały ciąg obciachowych działań i to głównie w obszarach polityki międzynarodowej. W dziedzinie dyplomacji nigdy w III RP nie byliśmy orłami. Po pierwsze – aby grać w międzynarodowe karty, to trzeba wiedzieć jakie się ma karty i mieć je mocne. Dookoła pełno państw, co wyciągają maksa ze swoich blotek, pracują nad podwyższeniem ich wartości, a jak ją już zoptymalizują, to łupią kartami zawzięcie i konsekwentnie.

U nas inaczej – po pierwsze nie widzimy naszego potencjału, a więc o niego nie dbamy. A jak już zaś zauważamy, to łupiemy o stół bez ładu i składu, dajemy sobie zaglądać w karty, czasami zaś, jak w opisywanych poniżej wypadkach wychodzimy przed szereg z jakimś głupim wistem czy licytacją, na co wszyscy dookoła się patrzą, jakbyśmy grali w Piotrusia przy stole brydżowym.

Zbrodniarz z listem żelaznym  

Przypomnieć należy, że się cały rząd zadeklarował się kiedyś i zastawił, że w przypadku wizyty na obchodach rocznicy Auschwitz na terenie Polski nie zaaresztuje się premiera Izraela Netanjahu ściganego listem gończym Międzynarodowego Trybunału Karnego, do czego zobowiązaliśmy się kiedyś traktatowo. Ogłosiliśmy, że nie będziemy przestrzegać tego prawa, zadeklarowaliśmy się zawczasu, po czym premier Izraela… nie zaszczycił nas swoją obecnością. Cnota została stracona, a rubelek nie zarobiony. Ot, peszek.

Był to ciekawy wypadek, który postawił nie tylko Polskę poza obiegiem prawa międzynarodowego, ale w ogóle wykazał jego kompletną nieprzydatność. A to ważny temat, gdyż obecnie jesteśmy świadkami przenoszenia siły nad regulacje. Przypomnieć należy, że były one nie aktem pięknoduchostwa, ale wyrazem woli obrony małych przed wielkimi. A w tym temacie powinniśmy być jak żona cezara – poza podejrzeniami. A tu zadeklarowaliśmy się na zapas, rozpętaliśmy burzę, która od razu przeniosła się w świat. I to akurat we wrażliwym temacie żydowskim – znowu ci Polacy. O nas jak się mówi na świecie to już tylko w kontekście jakiegoś skandalu. I wjechał temat – tak to pies z kulawą nogą nie wspomni o naszych dokonaniach, ale jak coś popsujemy – to sami o tym trąbimy na prawo i lewo.

Netanjahu nie przyleciał, myśmy się opowiedzieliśmy, że jakby przyjechał, to owszem – z powodów nie wiadomo jakich – zawiesiliśmy jurysdykcję MTS, ale ten wziął i nie przyjechał. Zadeklarowaliśmy się na zapas, nie proszeni, rozegraliśmy to na ryneczku wewnętrznego wypominania przewin, ale – jak to bywa – sprawa polskich podszczypywanek urosła do problemu międzynarodowego i to nie w kwestiach zasadniczych tylko wizerunkowego blamażu pt. „znowu ci Polacy…”  

Nurek z Nordstream

Teraz polski sąd nie wydał nordstreamowego Ukraińca. I znowu rozgorzała awanturka. Medialny szturm polskiej narracji bije brawo za tę decyzję, ale większości widowni myli się tak bardzo, że publika uważa, iż to dobrze, bo nie wydaliśmy nurka… Rosjanom, choć to Niemcy żądali jego ekstradycji. Sędzia tłumaczył, że Ukraina miała prawo wysadzić gazociąg, bo to nie był akt terroryzmu – zaatakowany ma prawo się bronić.

Tyle, że z punktu widzenia Niemców był to akt terroryzmu na ich infrastrukturę, gdyż jako żywo (na razie) to nie Berlin napadł na Kijów, a więc za co ten miałby się mścić? I znowu Polska stanęła w sytuacji bez (dobrego) wyjścia, gdyż po takim numerze trudno będzie nam teraz ściągnąć z Niemiec jakiegokolwiek przestępcę.

I to nie tylko to: można się spodziewać retorsji niemieckich (i rosyjskich) w innych obszarach, co wzięliśmy na klatę jako „słudzy Ukrainy”. A co takiego ten nurek robił w Polsce? Czemu po zamachu nie ściągnęły go do siebie ukraińskie służby? A tak ten gorący kartofel sobie pobywał w Polsce na tyle beztrosko, że zdecydował się kupić mieszkanie z czym wpadł. Wiadomo, że na wysadzaniu gazociągów zarabia się krocie, c’nie?

Ale czemu poczuł się tak beztrosko? Kto go zapewnił o jego bezpieczeństwie w Najjaśniejszej? Ukraińcy nie mogli tego zrobić na pusto, a więc Polacy tu grzebali, co najmniej swoją biernością. Gdyby po akcji zwinęli go Ukraińcy do siebie – nie byłoby problemu. A może ten rurociąg to nie było jego jedyne (ostatnie?) zadanie? Pytanie tylko – wobec kogo? Teraz jest on problemem polskim, naruszającym stosunki polsko-niemieckie.

Do tego wyszła straszna podległość, bo mieszkanie nurka na terenie Polski przeszukała… niemiecka policja? A na jakiej to zasadzie? A więc można? A kiedy to polska policja przeszuka na terenie Niemiec mieszkanie jakiegoś przestępcy. Polska o tym wiedziała czy nie? Obie odpowiedzi są kompromitująco złe. To oznacza, że nie tylko radiowozy z nachodźcami mogą rozbija ć się po Polsce, Niemcy w mundurach mogą legitymować czy straszyć bronią Polaków w Polsce. Mogą też, jak widać, dokonywać przeszukań w polskich domach, ciekawe na mocy jakiego aktu czy zezwolenia polskiego sądu?

To, jak niemieckie sądy objechał polski sędzia, to już osobna sprawa. To była druga linia obrony. Pierwsza, że to nie terroryzm, a akt obrony kraju atakowanego, to trzymało się słabo, bo to przecież (jak słyszeliśmy wielokrotnie od p. Merkel) Nord Stream to inwestycja prywatnych firm. To tak jakby polscy partyzanci wysadzili przed 1941 rokiem radziecki pociąg, kiedyś przyjaciół Hitlera, co byłoby aktem terroryzmu, a nie byłoby od kiedy ludzie radzieccy stali się nieprzyjaciółmi Niemców. Jeden akt, a jakież różne interpretacje.

Drugi argument był taki, że nie wydamy Ukraińca, bo tam u Niemca sądy są upolitycznione. To był, moim zdaniem, aport rzucony polskiej publice, że jednak Donald potrafi się w pryncypiach postawić Berlinowi, a więc nie jest on taki zaraz niemiecki. Są bowiem granice niemieckie brawury, nawet dla uśmiechniętej Polski. W dodatku taka konstatacja pokazuje, że w porównaniu z Niemcami to nasze sądownictwo jawi się ostoją praworządności, co zdawało się (do dziś?) kwestionować cały establishment unijny, łącznie z polskimi zaprzańcami, którzy na tym postukacie dostali władzę.

To jak to w końcu jest? Polska jest niepraworządna, czy Niemcy, które na grzechach wobec praworządności zbudowali cała narrację pozbawiającą nas środków unijnych, co pośrednio wpłynęło na wygraną Donalda? I teraz ten Donald, ustami jak najbardziej niezawisłego sędziego, mówi Berlinowi, że Ukraińca nie wyda, bo ten nie będzie miał uczciwego procesu z powodu upolitycznienia sądów? Czyżby Unia szykowała się do sankcji na Berlin z powodu grzechów przeciw praworządności? Jakież to wszystko ciekawe…

Znowu pierwsi do awanturki

Czekała nas kolejna, trzecia próba naszego pecha. Putin miał lecieć do Budapesztu, by spotkać się tam z Trumpem. I co w takim wypadku? Polska miałaby wpuścić w swoją przestrzeń samolot z władcą Kremla? Na nim przecież ciąży taki sam wyrok Międzynarodowego Trybunału Karnego, jak w przypadku premiera Izraela. A tegośmy nie tylko zwolnili z odpowiedzialności, ale zafundowaliśmy mu – nie proszeni – rządowy list żelazny. Co miało być z samolotem Putina? Jak zwykle, jako się rzekło, mamy pecha, gdyż nie mieliśmy tu dobrego wyjścia (oprócz – jak widać – siedzenia cicho i czekania na rozwój wypadków). Jak byśmy się zaparli, a nawet ściągnęli samolot na ziemię i zaaresztowali kremlowskiego piekłoszczyka, to nie tylko zadarlibyśmy z Trumpem, ale byłby to casus belli wobec Rosji. Jak byśmy puścili gościa, to znowu pokazalibyśmy, że nad prawem międzynarodowym stoi realpolitik. Oby nam ktoś tego nie przypomniał, kiedy to przyjdzie się nam odwołać do regulacji społeczności międzynarodowej. Ciekawe jak wtedy zareagują nasi przyjaciele z Berlina?

Ale oczywiście w sprawie, której – okazało się – nie było, bo spotkanie zostało odwołane, zdążyli się wypowiedzieć wyrywni. Pan Sikorski, który leczy chyba swoje kompleksy rozdmuchanym ego musiał się odezwać i to jak zwykle – kulą w płot. Stwierdził on bowiem, że jak niezwisły sędzia nakaże przechwycić Putinowski samolot, to on się dostosuje i przechwyci. A gdzie był rzeczony sędzia, jak wszystkie siły polityczne dawały żelazny glejt premierowi Izraela? Spał na strychu? Czemu wtedy Sikorski nie odwołał się do decyzji niezwisłego sędziego, podczas, gdy w wypadku Putina dał mu pełną cart blanche? Znowu – jakież to ciekawe…

Ale odezwała się nasza generalicja i to jak zwykle w tonie podrzegactwa wojennego. Bo jak inaczej nazwać oświadczenie generała Polko, tego od Gromu, żeby odstrzelić bez gadania taki samolot z Putinem? Generał pewnie nie wie, że zabrania nam tego nawet procedura NATO, która mówi o zestrzeleniu obiektu latającego jedynie z powodu realnego zagrożenia atakiem z jego strony. Czyli trzeba by było pacnąć Putina, by ten się później – jak przeżyje – tłumaczył, że nie leciał nad Polską, by zbombardować nasze Azoty, w drodze do piekłoszczyka Orbana. Generał Polko jest słynny z tego, że zabiera zdecydowane zdanie w sprawach o wymiarach geopolitycznych, choć jest właściwie generałem od skakania po drzewach, nie wpływającym (na szczęście) na polską doktrynę wojenno-obronną.

Te deklaracje Polaków nawet zaniepokoiły…. Zachód. Znowu „znowu ci Polacy”, nieobliczalni harcownicy, chcący się na przypodobać. A my – Zachód wcale tego nie chcemy, Polonusy zadrą z Rosją, a my potem będziemy musieli ich  z tego wyciągać, i to kiedy tu odbywa się subtelne wyszywanie podstołowej dyplomacji – Polacy wyskakują jak Mrożkowski bohater z „Romansu Monizy Calwier”, pokazując na swą gębę z pretensją, że oto ruscy „nam panie za wolność” zęba wybili, a tu Zachód ich wpuszcza na salony. Ławrow już uznał Polskę za kraj uciekający się do  państwowego terroryzmu, co zostało bez komentarza, a więc ze zrozumieniem, przyjęte przez Zachód.

Peszki

Krąży więc nad nami ten peszek i to w różnych postaciach. Nasze wewnętrzne bzdurki nie są nawet przez świat oceniane, gdyż nikt się nie ciekawi wojenką kacyków na jakiejś prowincji. Ciekawić to może tylko służby państw obcych, które nanizują na sznur swych wpływów kolejną kompromitację powagi polskiego państwa.

Ale jak już coś wyjdzie od nas na świat, to zawsze na tym tracimy. A sami się do tego wyrywamy. Może byłoby nam lepiej siedzieć cicho w kąciku. I tak od nas nic nie zależy. Nie siedzimy przy żadnym stole, a więc jesteśmy w menu. Po co więc wpychać się na chama do stołu – nikt tam nas nie chce, a nasze nieudolne próby są tylko powodem kompromitującego zażenowania graczy z krajów poważnych. Przypominamy więc o swoim istnieniu od razu w kompromitującym kontekście, co rozzuchwala pomysły, by tego kłopotliwego kuzynka otoczyć jakąś specjalną opieką, zaś używać tylko do prostego przenoszenia ciężarów i udostępniania swego dobrze położonego mieszkanka do celów innym, ważniejszym lokatorom.

Napisał i przeczytał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

Kot Krzyś męczennikiem praworządności

Krzyś męczennikiem praworządności

Stanisław Michalkiewicz  25 października 2025 michalkiewicz

W środowiskach hołdujących nieubłaganemu postępowi od dość dawna panuje przekonanie, że zwierzęta są, jak ludzie. Doszło nawet do tego, że Wielce Czcigodna Katarzyna Maria Piekarska, którą w swoim czasie Leszek Miller wyłuskał z Unii Demokratycznej, oferując jej fuchę wiceministra spraw wewnętrznych w swoim rządzie, przeforsowała w Sejmie ustawę uznającą zwierzęta za „istoty czujące” – a więc nawet z punktu widzenia jurydycznego nie różniące się specjalnie od ludzi, którzy też są przecież „istotami czującymi”. Taki pogląd jednak ma swoje konsekwencje, jak zresztą wszystkie idee. Skoro zwierzęta są jak ludzie, to – a contrario – ludzie są, jak zwierzęta. Ta idea też robi w naszych czasach postępy, a to za sprawą tak zwanego „powrotu do natury”. Promotorzy tej idei uważają stan naturalny za optymalny, a – co za tym idzie – że jedyną szansą na meliorację świata jest właśnie powrót do natury. Jest to kolejna próba melioracji świata, podjęta w naszych czasach.

Wcześniej meliorować świat próbowali bolszewicy, myśląc, że będzie on lepszy, kiedy usunie się z niego niewłaściwe klasy. Na tym właśnie polegały tzw. ”socjalistyczne przemiany” i nawet w pierwotnej wersji konstytucji PRL znajdował się zapis, iż Polska Rzeczpospolita Ludowa „ogranicza, wypiera i likwiduje” niewłaściwe klasy społeczne – również wrzucając ich przedstawicieli do dołów z wapnem. Inną metodę melioracji świata zaproponował i wprowadził wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler, który uważał, iż nie da się świata ulepszyć, dopóki nie usunie się z niego niewłaściwych ras, a zwłaszcza jednej, którą uważał za szczególnie niewłaściwą. Część przedstawicieli tych niewłaściwych ras kazał rozstrzeliwać, a kiedy pojawiły się obawy, iż ta metoda może prowadzić do demoralizacji zatrudnionych przy niej wykonawców – również truć ich gazem w specjalnych pomieszczeniach. Ponieważ nie jest do końca jasne, w jakich miejscach te pomieszczenia się znajdowały, a w jakich ich nie było, pojawiła się kolejna koncepcja melioracji świata, by każdego kto podaje w wątpliwość podaną do wierzenia wersję tej historii, eliminować – również fizycznie – jako „nosiciela nienawiści”. Nienawiść bowiem – według tej najnowszej idei – musi zostać powszechnie i bez zastrzeżeń znienawidzona. Inaczej nie uda się naprawić świata.

Wracając do „powrotu do natury”, to obserwujemy szaloną konkietę tej idei i to we wszystkich środowiskach – również tych, które do niedawna uchodziły za ostoję wstecznictwa – jak np. Kościół katolicki. O ile przedtem, to znaczy – przed II Soborem Watykańskim panowało przekonanie, że nad naturalnymi zachowaniami należy panować – i to właśnie miało odróżniać gatunek ludzki od innych, które kierują się instynktem – to teraz powszechnie zapanował pogląd, że wszystkie instynktowne zachowania są godne podziwu, a jeśli nawet nie – to w każdym razie pod żadnym pozorem nie wolno ich tłumić. Toteż papież Franciszek pozwolił na „błogosławienie” – to znaczy – na wykonywanie bliżej nieokreślonych czynności o charakterze szamańskim – osób ostentacyjnie demonstrujących rozmaite „naturalne” skłonności, zwane szlachetnymi „orientacjami”. W tej sytuacji musiało w końcu dojść do tego, do czego doszło w niezależnej prokuraturze.

Jak bowiem wiadomo, od marca 2017 roku Nasza Złota Pani po spektakularnym fiasku „ciamajdanu”, który miał być kulminacyjnym punktem walki o demokrację w naszym bantustanie, rozkazała zaangażować się w walkę o praworządność, która właśnie na naszych oczach się nasila, niczym walka klasowa w miarę postępów socjalizmu, co zauważył klasyk demokracji Józef Stalin. Tedy w miarę, jak walka o praworządność zaczęła się nasilać, musiała siłą rzeczy objąć coraz to nowe środowiska, które do tej pory praworządnością specjalnie się nie interesowały. Tym bardziej, że na naszych oczach na tym odcinku frontu doszło do wyraźnego zaostrzenia. Oto bowiem z jednej strony obywatel Żurek Waldemar wykombinował sobie projekt ustawy o ostatecznym rozwiązaniu kwestii tak zwanych „neo-sędziów” – a z drugiej strony pan prezydent Karol Nawrocki właśnie wręczył nominacje sędziowskie 59 sędziom i 4 asesorom sądowym – a wszyscy oni zostali rekomendowani przez Krajową Radę Sądownictwa, która zarówno obywatel Żurek Waldemar, jak , i cały vaginet obywatela Tuska Donalda, nie mówiąc już o Juderacie, mającym siedzibę przy ul. Czerskiej w Warszawie – uważa za „nielegalną”.

Ten zbieg okoliczności musiał podekscytować osoby szczególnie zaangażowane w walkę o praworządność, jak np. niezawisły sędzia Igor Tuleya, w swoim czasie zajmujący pierwsze miejsce w orszaku męczenników praworządności, aż został tam zluzowany przez Wielce Czcigodnego Giertycha Romana. Otóż niezawisły sędzia Tuleya w gorzkich słowach skrytykował pana prezydenta Nawrockiego, używając przy tym argumentum ad personam, co wzbudza podejrzenia, że w swoim zacietrzewieniu nie mógł znaleźć argumentów merytorycznych. Ale zostawmy męczenników praworządności socjalistycznej. Niech – jak zaleca poeta – „we własnym kółku, jak w krzywym zwierciadle, sami się dręczą własną niemożnością” – bo stała się rzecz bardzo ważna. Chodzi o to, że walka o praworządność socjalistyczną przekroczyła antropomorficzne bariery, które dotychczas wydawały się nieprzekraczalne i chyba nieodwołalnie wkroczyła na dziewicze dotąd tereny świata zwierzęcego.

Oto w niezależnej, łódzkiej prokuraturze mieszkał sobie kot Krzyś, który nikomu nie wadził. Dramat rozegrał się w momencie, gdy jedna pani prokuratura przyprowadziła do siedziby tej instytucji dużego psa. Kiedy kot Krzyś to zobaczył, najpierw uciekł, a następnie podrapał właścicielkę psa, a nawet miał ją pokąsać co wymagało kuracji antybiotykami. W tej sytuacji Prokurator Regionalny, Dariusz Sowik wydał postanowienie „natychmiastowego” usunięcia kota Krzysia z budynku Prokuratury.

Na przykładzie tego incydentu widzimy – po pierwsze – że promowanie zachowań naturalnych może prowadzić nie tylko do nieporozumień, ale nawet – do tragedii. Wprawdzie jest rozkaz, że wszystkie zwierzęta są sobie równe, w związku z czym powinna panować między nimi harmonia, ale na to nakłada się anachroniczny antagonizm między psami i kotami, wobec którego ludowy wymiar sprawiedliwości okazał się bezradny. Po drugie – chociaż kot Krzyś należy ustawowo do „istot czujących”, to jednak antropotyczny gatunkowy egoizm przeważył nad dobrem wspólnym i Krzyś został w trybie doraźnym eksmitowany, bez wyroku niezawisłego sądu. To niewątpliwe przekroczenie uprawnień powinno spotkać się z reakcją płomiennych szermierzy praworządności, a niezależnie od tego, musimy uznać Krzysia za lidera męczenników praworządności socjalistycznej, któremu pierwszeństwa powinien ustąpić nie tylko niezawisły sędzia Igor Tuleya, ale i Wielce Czcigodny Giertych Roman.

Stanisław Michalkiewicz

„Myśląc Polin” – Konwencja Programowa „Prawa i Sprawiedliwości”. Może „Ukropolin”?

„Myśląc Polin” – Konwencja Programowa „Prawa i Sprawiedliwości”

Autor: CzarnaLimuzyna, 23 października 2025

Już w najbliższy piątek i sobotę w Katowicach. Będziemy rozmawiać o przyszłości, rozwoju, gospodarce, o naszym bezpieczeństwie – zarówno militarnym, zdrowotnym, jak i energetycznym.

Tak opisuje na X nadchodzące wydarzenie Joachim Brudziński.

Brudzińskiego zapamiętałem z roku 2018 jako chama i prostaka, który w pisowsko-żydowskim duecie razem z Jonnym Danielsem, na tej samej platformie, ubliżał Polakom od antysemickich idiotów, ruskich trolli, imbecyli z biało-czerwonymi i bogoojczyźnianymi awatarami.  Za co? Cytując: Za utrwalanie stereotypu Polaków jako wrogów USA, UE, Izraela, demokracji… /link/

O naszym bezpieczeństwie..?

Za czasów PiS bezpieczeństwo militarne nie zwiększyło się, zdrowotne i energetyczne podupadło, nie wspominając o ponad 200 tys. ofiar lockdownu. No, ale o tym wedle wytycznych prezesa K. rozmawiać nie należy, pomijając milczeniem tragiczne i niewygodne fakty, przekierowując uwagę ciemnego ludu na „przyszłość”.

Partia Prawo i Sprawiedliwość jest jedyną partią na scenie politycznej, która jest partią wiarygodną. – mówi Brudziński w partyjnej reklamówce

Słuchając tych bredni przypomina mi się z czasów pierwszej komuny, taki oto obrazek. Na rozkładzie jazdy powieszonym na przystanku autobusowym jakiś zniecierpliwiony i wkurzony obywatel zbił szybkę i napisał długopisem następujące słowa:

Bzdura, s…y!!!

Łukasz Warzecha, który nie lubi PiS, zauważył:

Przejrzałem uważnie agendę konferencji programowej PiS 24-25 października. Jeśli ktoś uważa, że to będzie jakieś nowe otwarcie, to się grubo myli – i pokazuje to sam dobór dyskutantów. Na palcach jednej ręki można policzyć osoby spoza ścisłego pisowskiego rozdania, które zostały zaproszone do rozmów. Tomasz Wróblewski, Radosław Pyffel, Witold Modzelewski czy Artur Bartoszewicz.

90% uczestników to albo politycy PiS, w tym najbardziej zgrani i skompromitowani, albo ludzie po prostu wiszący pod PiS, jak Miłosz Lodowski, Piotr Gursztyn czy Dorota Kania. Tam, gdzie mowa będzie o tematach ryzykownych dla PiS, jak zielony ład, zadbano, aby nie było nikogo, kto mógłby postawić niewygodne pytania – sami swoi są. Tam, gdzie jest istotny spór o strategię – jak w przypadku polityki zagranicznej – nikogo spoza sprawdzonych i zaufanych. W panelu o zdrowiu – covidowy zamordysta Czesław Hoc. Nikogo z grona osób niepodzielających jego poglądów. A są składy paneli, które wyglądają wręcz groteskowo. Np. moderatorem panelu o “polskiej wolności” ma być… Joanna Lichocka. Osoba, która cenzurowała media w czasie covidu. Moderatorem panelu o dezinformacji będzie Stasio Żaryn. Ta konferencja nie jest po to, żeby wynikło z niej coś sensownego, a tym bardziej nowego. To gra pozorów. (…)”.

Prevost pilnie nadrabia martinianowskie „opóźnienie katolickie”… Biegiem ku Sodomie.

Prevost pilnie nadrabia martinianowskie „opóźnienie katolickie”…

Data: 23 ottobre Uczta Baltazara

babylonianempire/prevost-pilnie-nadrabia-martinianowskie-opoznienie-katolickie

Jest to kolejny bolesny i potworny spektakl, na który trzeba patrzeć: nowy papież wychwala ks. Lorenzo Milaniego. Implikacje tej decyzji są przerażające.

…………….

Lorenzo Milani urodził się 27 maja 1923 roku we Florencji jako syn Albano Milani Comparetti i Alice Weiss, Żydówki z Triestu. Jego matka pochodziła z rodziny czeskich Żydów, którzy przenieśli się do Triestu w poszukiwaniu pracy. W roku 1930, z powodu kryzysu gospodarczego, rodzina przeniosła się do Mediolanu. Ponieważ była to rodzina żydowska, postępujące w kolejnych latach nasilenie antysemityzmu i wzrost popularności nazizmu w Niemczech skłoniły rodziców do zawarcia ślubu kościelnego i ochrzczenia swoich dzieci. [7] [8]

Lorenzo Milani uczęszczał bez większych sukcesów do liceum Giovanni Berchet w Mediolanie, które ukończył w maju 1941 roku. Odmówił zapisania się na uniwersytet – czego pragnęli jego rodzice – i wyraził zamiar poświęcenia się malarstwu.[10]

Okoliczności jego nawrócenia pozostawały zawsze dość mętne i niejasne, również ze względu na powściągliwość samego Milaniego w tej kwestii. https://it.wikipedia.org/wiki/Lorenzo_Milani

…………….

11 października, przemawiając do pielgrzymów z toskańskich diecezji, Prevost bardzo przychylnie zacytował kontrowersyjnego księdza-nauczyciela z Barbiany: «Ks. Lorenzo Milani, prorok Kościoła toskańskiego, którego papież Franciszek określił jako „świadka i interpretatora transformacji społecznej i gospodarczej”, miał jako motto „I care”, czyli „to mnie obchodzi”, interesuje mnie, leży mi na sercu».

https://www.vatican.va/content/leo-xiv/en/speeches/2025/october/documents/20251011-pellegrini-toscana.html

Sprawa z ks. Milanim jako «prorokiem» (tym, który na swój sposób wyprzedza czasy) nie jest nowa: Leon, 12 czerwca, podczas spotkania z duchowieństwem diecezji rzymskiej, określił ks. Lorenzo Milaniego jako «proroka pokoju i sprawiedliwości».

https://www.vatican.va/content/leo-xiv/it/speeches/2025/june/documents/20250612-clero-romano.html

Kościół soborowy nie porzuca więc ks. Milaniego. O nie! Podwaja stawkę.

Dla nas to nie tylko jasny znak absolutnej, haniebnej ciągłości z papiestwem Bergoglio. Ogarnia nas myśl o mrocznych siłach – naprawdę mrocznych – które pragną ostatecznie zdobyć Stolicę Piotrową i spustoszyć całą ludzkość.

Ks. Milani, wielka ikona lewicy i «poprawnych» katolików, w ostatnich latach okazał się postacią bardzo dwuznaczną; w swoim liście, opublikowanym przez jego fanów, opowiadał o sodomizacji swoich uczniów-chłopców.

Cytujemy poniżej fragment z listu ks. Milaniego do Giorgio Pecoriniego zawartego w jego książce Don Milani! Chi era Costui? (wydanej przez Baldini & Castoldi w 1996 roku), znajdujący się na stronach 386–391.

«… Jak mogłem wytłumaczyć, że kocham moich parafian bardziej niż Kościół i Papieża? – I że jeśli jakieś niebezpieczeństwo grozi mojej duszy, to na pewno nie to, że kochałem za mało, ale raczej że kochałem za bardzo (to znaczy, że zabierałem ich także do łóżka!). I kto nie będzie prowadził szkoły w ten sposób, nigdy nie zbuduje prawdziwej szkoły i jest rzeczą bezużyteczną, by rozprawiał o szkole wyznaniowej czy niewyznaniowej i bezużyteczne jest, by martwił się o napełnianie swojej szkoły obrazkami świętymi i wzniosłymi mowami, bo ludzie nie wierzą temu, kto nie kocha, i jest bezużyteczne, by próbował oddalać od szkoły profesorów ateistów…

A któż jest w stanie kochać dzieciaki do szaleństwa – nie kończąc przy tym na wsadzeniu im go w dupę – jeśli nie nauczyciel, który wraz z nimi kocha również Boga, boi się piekła i pragnie nieba?».

Nie jest możliwe, aby tenże fragment nie został przeczytany w Watykanie.

Nie po tym, jak po fiasku próby beatyfikacji w 2019 roku ponownie pojawił się w całej swojej okropności. I nie tylko w kręgach tradycjonalistycznych, czy w inteligentnych publikacjach, takich jak Il Covile.

Sprawa wyłoniła się w mainstreamie, w wielkich gazetach i u wielkich wydawców.

5 czerwca 2017, włoska minister edukacji (lewaczka) Valeria Fedeli organizuje w Ministerstwie Edukacji «imprezę poświęconą ks. Milaniemu, w pięćdziesiątą rocznicę jego śmierci (…) „Mieć otwartą i inkluzywną szkołę było celem ks. Milaniego i jest obowiązkiem mojego ministerstwa»».

Co ciekawe, wspomina się tam Watykan: «Szkoła, jak przypomniał nam papież w przesłaniu wysłanym na dzisiejszą imprezę poświęconą ks. Milaniemu, w ramach Targów Wydawniczych, musi być zdolna do dawania odpowiedzi na potrzeby dziewcząt i chłopców» – mówi notatka ministerstwa.

https://www.mim.gov.it/-/don-milani-fedeli-il-5-giugno-al-miur-evento-dedicato-da-papa-francesco-invito-a-memoria-attiva-della-sua-lezione-

20 czerwca 2017, Bergoglio odbywa «pielgrzymkę» (sic! – tak, jak pielgrzymuje się do sanktuariów i innych świętych miejsc) do Barbiany gdzie znajduje się grób Milaniego.

https://www.vatican.va/content/francesco/it/speeches/2017/june/documents/papa-francesco_20170620_don-lorenzo-milani.html

W owych dniach (dziwna zbieżność), wychodzi nakładem wydawnictwa Rizzoli  książka Waltera Sitiego. Określający się jako homoseksualista – liczący się w pewnych znaczących kręgach – Siti – absolwent prestiżowego uniwersytetu w Pizie, profesor uniwersytecki, badacz Montalego, kurator dzieł (homoseksualisty) Pasoliniego, współpracownik gazet De Benedettiego (lewackich) Repubblica i Domani, kilka lat wcześniej otrzymał nagrodę Strega. Jest to głos trudny do zignorowania w kontekście wielkich mediów reżimowych.

Powieść, która dzisiaj z jakiegoś powodu sprzedaje się na Amazonie w wersji papierowej za 100 euro, nosi tytuł «Spalić wszystko». Opowiada historię ks. Leo – fikcyjnego księdza pedofila, i jego walk wewnętrznych. Jest to książka typu fiction, ale zaczyna się dedykacją, która daje dobry wgląd w rzeczywistość: „W zranionym i silnym cieniu ks. Lorenzo Milaniego”.

21 kwietnia na stronie dziennika La Repubblica, pojawia się coś, co można nazwać łatą gorszą niż dziura: najpierw określa się Milaniego jako «niepraktykującego Żyda – „nietrawiącego Chrystusa” (…); potem czytamy: jego nawrócenie nie było z pewnością przejściem z judaizmu na chrześcijaństwo, ale raczej przejściem od oportunistycznego chrztu przyjętego w celu uniknięcia ustaw rasowych (wprowadzonych we Włoszech okresie faszyzmu), do niewygodnego habitu, założonego po to, by dowartościować się. Następnie, dziennik relacjonuje, że Milani: „Od nastolatka był zafascynowany literaturą, poezją i malarstwem. Był artystą bohémien, który we Florencji lat trzydziestych nie ukrywał swojej homoseksualności.”.

(…) W obliczu tej ogromnej masy błota, Leon XIV, podobnie jak w przypadku błogosławienia bloku lodu i wali do przodu, jakby nic się nie stało: Niech żyje ks. Milani – mówi amerykański papież, wyraźnie sterowany przez jakiegoś lalkarza od hierarchii. Agenda neokościoła idzie naprzód. Ale dokąd?

W artykule sprzed już ośmiu lat pisaliśmy: «Okno Overtona, już otwarte na homoeresję, teraz wydaje się otwierać ręką Papieża na pederastię kościelną (…) Tak zwane martinianowskie „opóźnienie katolickie” skończyło się. Świeckie społeczeństwo może potrzebować lat, aby znormalizować pedofilię; Kościół natomiast może to zrobić w bardzo krótkim czasie. Wraz z modernistycznym puczem wszystko stało się jasne: rozpad nasila się wykładniczo, a szatański ferwor przeciwko Kościołowi jest znacznie potężniejszy niż ten skierowany przeciwko społeczeństwu obywatelskiemu. ».

…………………

Martinianowskie „opóźnienie katolickie” zacytowane powyżej odnosi się do stwierdzenia nieżyjącego już włoskiego, heretyckiego kardynała Carlo Maria Martini, który opisywał Kościół Katolicki jako opóźniony w stosunku do świata o 200 lat:

Martini wielokrotnie wyrażał stanowisko, które według wielu komentatorów było otwartością na uznanie związków homoseksualnych. [70][71][72] Stwierdził między innymi:

„Nie ma nic złego w tym, że dwie osoby homoseksualne mają stabilny związek, więc w tym sensie państwo mogłoby je nawet wspierać. Nie podzielam stanowiska tych osób w Kościele, które krytykują związki partnerskie[73][74]”. https://it.wikipedia.org/wiki/Carlo_Maria_Martini

………………..

Ono Overtona otwarte na pedofilię to tylko jeden z elementów planu, który jest już realizowany: potworne społeczeństwo, w którym tabu – w tym kazirodztwo – zostały ostatecznie zniesione przez jego perwersyjnych i polimorficznych niewolników; gdzie śmierć (poprzez eutanazję, aborcję, w pełni zalegalizowane morderstwo tout court) jest wartością pożądaną, a wraz z nią prawdziwym celem, jakim jest ofiara z ludzi.

INFO: https://www.renovatio21.com/ci-risiamo-il-papa-loda-don-milani-torna-lombra-della-pedofilia-sulla-chiesa-e-sul-futuro-del-mondo/

…………………..

Biskup Francesco Savino (wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch ds. południowych Włoch https://it.wikipedia.org/wiki/Francesco_Savino) podbija stawkę: „Osobom LGBT nie powinno się zabraniać kochania się również na poziomie intymnym i seksualnym”. I nalega: „Leone XIV nas zaskoczy. Powiedział mi, żebym poszedł i odprawił Mszę” (Mszę z okazji jubileuszu LGBT).

W niedawnym wywiadzie dla programu Diritto di Cronaca,  biskup postanowił wyjaśnić sprawę, powracając do kwestii Jubileuszu LGBT, w ramach którego odprawił Mszę za zgodą papieża Leona XIV. W długiej serii wypowiedzi, które wprawiają w osłupienie ze względu na zamieszanie, jakie wywołują, postanowił jednak jasno wyrazić swoje stanowisko w co najmniej dwóch kwestiach:

„Im (osobom LGBT) nie należy zabraniać kochania się, również na poziomie intymnym i seksualnym. Po co odmawiać im tego… ja nazywam to ich prawem”;

„Leon zaskoczy nas, ponieważ jest papieżem słuchającym, papieżem głębokiego dialogu. […]. I on powiedział: «Idź, odpraw Mszę, nie martw się, potem się dowiemy, poinformuj mnie o tej sytuacji».

Przypomnijmy, że przed owym „jubileuszem”, Leon XIV przyjął „jezuitę pro-LGBT” ojca Martina, który wyszedł z tego spotkania mocno podekscytowany: „Poruszyło mnie wysłuchanie tego samego przesłania na temat katolików LGBTQ, które było właściwe papieżowi Franciszkowi”.

INFO: https://www.radiospada.org/2025/10/mons-savino-rincara-la-dose-agli-lgbt-non-va-impedito-di-amare-anche-a-livello-intimo-e-sessuale-e-insiste-leone-xiv-ci-stupira-mi-ha-detto-vada-e-celebri-la-messa-al-giubileo-lgbt/

Kredytynizm !

Kredytynizm!

Janusz Żurek 24.10.2025 https://www.salon24.pl/u/janusz-zurek/1469577,kredytynizm


Z przemówienia (czyli polityczna „mowa-trawa”) J. Kaczyńskiego na konwencji w Katowicach zapamiętałem jedno zdanie: 
„Bez kredytu tego Świata by nie było!” 
– czyli inaczej mówiąc, bez niewolniczej pracy dla bankierów nic by na świecie nie zbudowano!

Cóż, „Z obfitości serca usta mówią”.  To zdanie pokazuje dobitnie czemu i komu, oraz jakiemu systemowi gospodarczemu według Prezesa mamy służyć! Nie, nie kapitalistycznemu! Systemem kapitalistyczny to system, którego podstawą jest akumulacja kapitału!

Ograniczanie, czy likwidacja możliwości akumulowania kapitału zmusza Polaków do niewolniczej pracy na rzecz państwa (i obdarzonymi przez państwo przywilejami oligarchów, oraz zagraniczne korporacje) i życia na kredyt!
Jaki jest stan umysłowy polityków PiS potwierdziła wypowiedź byłego ministra PiS, który zaczepiony w kuluarach przez reportera WNET na jego pytanie o możliwości zdobycia pieniędzy na realizację przyszłego programu PiS odpowiedział (mniej, więcej) tak:

  • Musimy jak najszybciej odsunąć PO od władzy, żeby zdążyć, aby ktokolwiek chciał nam jeszcze pożyczać pieniądze na nasze projekty.
  • Nic dodać nic ująć. Drugą przewijającą się myślą przewodnią rządzących (jak dotychczas  wszystkich) jest ułatwianie inwestycji obcemu kapitałowi w Polsce.
  • Jak przytomnie zauważył Song Hongbing: „Powinniście budować polską, narodową gospodarkę. Nie ma w historii przykładu, żeby państwo zbudowało swoją potęgę dzięki inwestycjom zagranicznym.”


Niestety „nasi” politycy nie wyszli jeszcze z komunizmu mimo jego obalenia (podobno) 35 lat temu!

Janusz Żurek

Końcóweczka. Neutralna. MEM-y VI.

Nowa nazwa partii to musi być i nowe logo

————————————

———————————-

———————-

———————————

——————

———————————-

==================================

==================

——————————-

————————-

——————-

—————–

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Stolica Apostolska milczącym wspólnikiem [rozpustnika i gorszyciela] Rupnika, który nadal głosi kazania

Stolica Apostolska milczącym wspólnikiem Rupnika, który nadal głosi kazania

Data: 24 ottobre 2025Author: Uczta Baltazara 0 Commenti

Wcześniejsze teksty na temat Rupnika: https://babylonianempire.wordpress.com/?s=Rupnik

Pomimo tego, że Kongregacja Nauki Wiary ogłosiła niedawno powołanie sędziów do procesu kanonicznego przeciwko Marko Ivanowi Rupnikowi, słoweński ksiądz oskarżony o molestowanie kilku zakonnic nadal pełni swoją posługę bez żadnych ograniczeń. Nic nie wydaje się zakłócać jego swobody poruszania się ani wpływów w Kościele.

Przywileju tego – a raczej przykrywki – zapewnili mu tacy ludzie jak kardynał Angelo De Donatis, ówczesny wikariusz papieski diecezji rzymskiej, a obecnie kardynał Baldassare Reina, jego następca, który powinien sprawować nadzór nad Centrum Aletti (tj. instytucją założoną przez Rupnika w Rzymie https://it.wikipedia.org/wiki/Centro_Aletti), a które zamiast tego stało się swego rodzaju strefą eksterytorialną, wyłączoną spod jakiejkolwiek skutecznej kontroli.

Już w przeszłości, De Donatis wyróżnił się, broniąc Centrum Aletti, instytucji założonej przez Rupnika, mianując „niezależnego wizytatora”, który, daleki od bycia niezależnym, okazał się „przyjacielem-turystą”. Wynikiem owej wizyty było „uniewinnienie” Centrum, które przez lata faktycznie tuszowało liczne naruszenia ograniczeń nałożonych na słoweńskiego księdza przez Towarzystwo Jezusowe.

Tego lata, podczas gdy portal Silere non possum krytykował niestosowność „jubileuszowej wycieczki”  zorganizowanej przez arcybiskupa Gianpiero Palmieri (arcybiskupa Ascoli Piceno i San Benedetto del Tronto-Ripatransone-Montalto) do hotelu Casa Santa Severa https://www.centroaletti.com/santasevera/ należącego do Centro Aletti  (razem ze swoimi księżmi diecezjalnymi), w tym samym miejscu, ojciec Marko Ivan Rupnik głosił kazania, przyjmowany przez wiernych i księży tak, jakby nic się nie wydarzyło – w atmosferze normalności, która budzi oburzenie.

Palmieri, człowiek należący do kręgu De Donatisa, nie tylko zignorował wszelkie apele o ostrożność, ale także próbował zdyskredytować krytykę, oskarżając tych, którzy zgłaszali wątpliwości, o polemiczność i brak kompetencji do wypowiadania się w tej sprawie.

Palmieri i księża z regionu Marche przebywali w ośrodku Santa Severa w dniach 26 i 27 czerwca, podczas gdy Rupnik głosił kazania w tym samym miejscu od 29 czerwca do 3 lipca. Rekolekcjami dla Palmieriego i księży z regionu Marche kierował ojciec Ivan Bresciani, od lat zarządzający Centrum Aletti, który nie tylko nigdy nie powstrzymywał Rupnika przed łamaniem ograniczeń nałożonych przez Towarzystwo Jezusowe, ale także go chronił i wspierał. Mimo to Palmieri, zgodnie z zaleceniem De Donatisa, zdecydował się nadać mu inkardynację w diecezji Ascoli Piceno, nagradzając w ten sposób osobę, która przyczyniła się do utrwalenia zmowy milczenia.

Prawda jest taka, że Rupnik, po wydaleniu z Towarzystwa Jezusowego, potrafił stworzyć sobie idealną alternatywę. Został inkardynowany w diecezji Koper, gdzie został ciepło przyjęty przez swojego przyjaciela, biskupa Jurija Bizjaka. Procedura ta była kanoniczną farsą: kan. 269 Kodeksu Prawa Kanonicznego nakłada na biskupa obowiązek sprawdzenia prowadzenia się oraz kondycji moralnej duchownego przed przyjęciem go, ale po co sprawdzać, skoro wszyscy wiedzą, a nikt nie chce widzieć?

Rupnik nie mieszka w diecezji słoweńskiej: na stałe mieszka w Rzymie, gdzie nadal kieruje swoją „twórczością artystyczną” i głosi rekolekcje, jakby nic się nie stało, podczas gdy Stolica Apostolska milczy i nie nakłada żadnych obostrzeń.

To samo dotyczy Brescianiego, który przyjeżdża do Ascoli Piceno tylko po to, aby głosić kazania księżom, ale poza tym nadal zajmuje się swoimi interesami w Centrum Aletti. Gdyby jakikolwiek inny ksiądz został oskarżony o te same przestępstwa, już dawno zostałby zwolniony ze stanu duchownego. Rupnik natomiast pozostaje księdzem i korzysta nawet z gościnności diecezji, która go przyjęła. A gdyby jakiś ksiądz, któremu postawiono znacznie mniej poważne zarzuty, poprosił o przeniesienie do innej diecezji, spotkałby się z kategoryczną odmową. Co więcej, są dziś księża, którzy nie mogą zmienić diecezji nie z powodu skandali czy przestępstw, ale po prostu dlatego, że ich biskupi odmawiają im zgody, nawet w przypadku poważnych powodów rodzinnych.

Jest to kolejny dowód na to, że w Kościele nie ma sprawiedliwości jednakowej dla wszystkich: wszystko opiera się na grze układów, protekcji i przyjaźni. Również proces Rupnika, mimo prób przedstawienia go jako „niezależny”, od samego początku pozbawiony jest wiarygodności, ponieważ brak równości traktowania pozostaje najbardziej ewidentny, bardziej niż jakikolwiek wyrok.

Obecnie, Centrum Aletti, korzystając z ochrony, jaką nadal cieszy się, publikuje nawet na swoim kanale YouTube medytację wygłoszoną przez Rupnika latem. Ale to nie wszystko: medytacja jest płatna. Chcesz posłuchać słów „mistrza duchowego”? – Musisz zapłacić. W końcu Centrum Aletti potrzebuje pieniędzy, ponieważ jest oficjalnie biedne, bardzo biedne, choć nadal beztrosko prowadzi działalność, która ma niewiele wspólnego z Ewangelią, a coraz więcej z biznesem.

Video Player

00:00

01:19

https://youtube.com/watch?v=EcZv6nujUos%3Ffeature%3Doembed

Sprawa Rupnika pokazuje, jak daleko może się posunąć system kościelny, aby chronić osoby należące do właściwego kręgu. Rupnik nie jest zwykłym duchownym: jest symbolem Kościoła, który sam siebie uniewinnia, który głosi miłosierdzie, ale praktykuje faworyzowanie, który mówi o ofiarach, ale słucha tylko tych, którzy mają gruby portfel i potrafią poruszać się w korytarzach władzy. Podczas gdy wierni domagają się prawdy, słoweński ksiądz nadal głosi kazania, dekoruje sanktuaria i jest przyjmowany przez przychylnych mu prałatów.

„Kiedy ma się zapewnioną ochronę na najwyższym szczeblu, nie ma powodów do obaw” – pisał portal Silere non possum już w 2022 roku. Te słowa brzmią jak wyrok. W czasach, gdy Kościół głosi swoje zaangażowanie w walkę z nadużyciami, sprawa Rupnika pozostaje gorzkim obrazem rzeczywistości: jeśli jesteś wpływowy, nie musisz się o nic martwić.

INFO: https://www.silerenonpossum.com/it/rupnik-continua-a-predicare-il-silenzio-complice-della-santa-sede/

Śmierć Prokofjewa. I jeszcze jednego.

Dzień po śmierci Stalina, w Domu Muzyki przy ulicy Plebiscytowej w Katowicach na próbie zebrała się Wielka Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia. 

Jej dyrektor przybył na próbę w bardzo refleksyjnym i poważnym nastroju. Poprosił zespół o powstanie i zaczął od słów:

„Dziś w nocy śmierć zabrała nam wspaniałego człowieka. Straciliśmy geniusza, którego uwielbiałem i ja, i wy…Dziś w nocy zmarł wielki radziecki…”. 

Sala zamarła

... kompozytor, mój przyjaciel Siergiej Prokofjew. Proszę państwa o uczczenie jego pamięci minutą ciszy”.

Następnie zwrócił się do koncertmistrza Władysława Wochniaka: Władziu, czy to prawda, że umarł Stalin?

18 października 1879 roku w Dyneburgu urodził się bohater tej anegdoty, wybitny polski dyrygent, kompozytor i skrzypek Grzegorz Fitelberg.

===================================

mail:

W tej formie opowiedziana ta anegdota jednak traci dwa „smaczki”:
— po pierwsze: przede wszystkim trzeba wiedzieć, że Fitelberg
„serdecznie” nie znosił Stalina i specjalnie się z tym nie krył — ale
tolerowano to, bo taka postać była reżimowi potrzebna oraz ze względu
na jego „korzenie”. Tak więc „sala zamarła”, ale w zdziwieniu, że
Fitelberg „chce uczcić śmierć Stalina”
— po drugie: forma jego pytania. Podobnież on wtedy, po ogłoszeniu, że
chodzi mu o Prokofiewa, półgłosem pyta koncertmistrza: „A podobno
Stalin też umarł?”

— 
Z.B.

Postępowe podatki – paraliż postępowy. MEM-y V.

———————————————

——————————–

——————————-

—————————————-

——————————-

—————————————-

————————-

—————————————

——————————–

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Świat według lewaków. Tolerancja !! MEM-y IV.

————————————-

—————————————————

————————————

———————————–

———————————

———————————

—————————————

————————–

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Prevost do psychiatry czy do egzorcysty? Leon XIV eskaluje zmiany klimatu: „Kraje znikną za mniej niż pięćdziesiąt lat”

Leon XIV eskaluje zmiany klimatu:

„Kraje znikną za mniej niż pięćdziesiąt lat”

Prevost/klimaty

24 października papież Leon XIV wziął udział w spotkaniu organów Rzymskiego Synodu na temat Synodów, na którym podkreślono takie hasła jak słuchanie, uczestnictwo, dialog i integracja.

Kilkakrotnie mówił o „trosce o stworzenie” jako priorytecie misji: „Niedawno spotkałem się z biskupem z Oceanii, który powiedział mi, że zmiany klimatyczne są tak pilną kwestią, że jeśli sprawy potoczą się tak, jak się toczą, jego kraj zniknie za mniej niż pięćdziesiąt lat”.

Papież Leon XIV powtórzył, że istnieje „naglące wołanie” ludzi w różnych częściach świata, czy to z powodu ubóstwa, niesprawiedliwości, czy zmian klimatycznych.

Uczenie się od tych, „którzy być może nigdy nie będą członkami Kościoła

Mówiąc o Afryce, papież Leon XIV powiedział, że chce, aby Kościół był pomostem, zwłaszcza gdy chrześcijanie znajdują się w mniejszości obok wyznawców innych religii, takich jak islam.

Zaproponował Kościół, który słucha „mądrości, którą znajdujemy w mężczyznach i kobietach, w członkach Kościoła i tych, którzy szukają i którzy mogą nigdy nie być członkami Kościoła, ale rzeczywiście szukają prawdy”.

Kobiety zakonne jako szafarze sakramentów

Na pytanie, kiedy „mężczyźni i kobiety będą równi w Kościele”, Leon XIV odpowiedział: „Niestety, na sposób, w jaki przeżywamy naszą wiarę, często większy wpływ ma nasza kultura niż wartości ewangeliczne”.

Przedstawił również peruwiański wzór do naśladowania: „Istnieje zgromadzenie konsekrowanych kobiet zakonnych, których powołaniem jest służba w miejscach, gdzie nie ma kapłanów. W tych odległych społecznościach są one upoważnione do chrzczenia, pełnienia funkcji oficjalnych świadków w małżeństwach i niesienia obecności Kościoła ludziom, którzy w przeciwnym razie byliby go pozbawieni”.

Leon XIV chciał „odłożyć na bok bardziej złożone kwestie, które są badane przez różne grupy robocze”. Uważa on, że „prawdziwy problem leży w przeszkodach kulturowych, które wciąż istnieją”.

O przyczynach głodu w Szwecji. Sugestia.

O przyczynach głodu w Szwecji. Sugestia.

Gabriel Maciejewski

https://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/o-przyczynach-glodu-w-szwecji-sugestia

Wysłuchałem dziś, na swoje nieszczęście, fragmentu wywiadu jaki z Janem Rokitą przeprowadził red. Mazurek. Niesamowite. Otóż mówi w nim Jan Rokita, że jest za umową z krajami Mercosur. Bo jest ona dla nas korzystna. Zanim jednak wytłumaczył dlaczego, powiedział coś jeszcze.

Otóż nasz mędrzec uczestniczył on line w bardzo profesjonalnym seminarium ekonomicznym, gdzie mu wyjaśniono, że cła które nałożył Trump są dla Europy i Polski korzystne, albowiem Europa i Polska ma płacić mniej niż cała reszta.

I to jest ta korzyść. Inni mają gorzej po prostu. Musimy to wykorzystać.

Od miesiąca ponad nie mogę wysłać żadnej paczki do USA, bo wszystko jest clone i trzeba dopłacać jakieś horrendalne pieniądze. No, ale ci co eksportują dużo do Ameryki mogą się poczuć szczęśliwi, bo płacą mniej niż reszta. Niestety Jan Rokita nie wymienił tych osób, nie powiedział, którzy to przedsiębiorcy w Polsce pławią się w tym luksusie, w związku z niższymi cłami nałożonymi na nas przez Trumpa.

Ja co prawda nie brałem udziału on line w żadnym poważnym seminarium, a jedynie oglądałem kolejny odcinek Rodziny Soprano. I tam pokazali gościa, tego samego co ustanowił precedens w więzieniu, jak robi dla siebie miejsce w mafijnej hierarchii. Połamał ręce facetowi co strzygł trawniki w dzielnicy emerytów, w której mieszkała matka Pauliego. Bo chciał tam wsadzić swojego człowieka, który miał mu odpalać procent za to strzyżenie. Paulie się zdenerwował i dokonał akcji odwetowej zwalając protegowanego tamtego gościa z drzewa. Kompromis polegał na tym, że dzielnicę podzielono na dwie części, a ten z połamanymi rękami miał się teraz opłacać Pauliemu. I rzeczywiście wychodziło to trochę taniej niż gdyby się opłacał tamtemu. Jak widzicie oglądając jeden tylko odcinek starego serialu doszedłem do tych samych wniosków, co były minister z rządu Suchockiej po bardzo profesjonalnym seminarium.

Na czym polega problem Rokity i jemu podobnych? Myślę, że ludzie ci niczego nie czytają i nie poszukują tekstów wartych przeczytania. On zresztą to powiedział wyraźnie, w odniesieniu do innej kwestii. Powiedział, że nie czyta książek o Unii Europejskiej. Innych pewnie też nie, ale tego możemy się tylko domyślać. Wszyscy politycy i komentatorzy, Rokita nie jest tu żadnym wyjątkiem, zachowują się jakby komentowali te same pakiety tekstów, które ktoś im wręczył wcześniej i opowiedział co za treść się w nich znajduje, żeby nie musieli czytać. I dlatego były minister Jan Rokita mówi, że Mercosur jest korzystny dla Polski, bo będziemy mogli sprzedawać naszą produkcję w Ameryce Południowej.

Pytam – jaką? Kwestie zaś sporne czyli wołowinę i cukier jakoś się obejdzie. Nie wiem, jak jest w wołowiną, ale mam wrażenie, że polskie cukrownie należą do Niemców i Amerykanów. O jakim więc „polskim cukrze” mówi Jan Rokita? I co chce sprzedawać do Ameryki Południowej? Znowu jabłka?

Nie widziałem, by ktokolwiek z polityków czy komentatorów dokładniej omawiał zapisy znajdujące się w umowę Mercosur i je komentował. Ja też tego nie zrobię, ale że czytam to, co chcę, a nie to co mi wciskają, coś zasugeruję. Tak, jak już pisałem Mercosur i umowa z europejskim pośrednikiem, który odbiera tanią żywność z Ameryki Południowej i sprzedaje ją w Europie, to nie jest żadna nowość.

Od połowy XIX, mniej więcej, wieku Ameryka Południowa to tak zwane „ukryte imperium”, czyli kraje podporządkowane Londynowi, w których wpływy próbują pozyskać Niemcy i Amerykanie. Londyn sprzedawał do Ameryki Południowej stal i maszyny, a także tekstylia, również z przeznaczeniem na wojskowe uniformy, a odbierał – na bardzo korzystnych warunkach – żywność. Potem tę żywność dystrybuował, również na bardzo korzystnych warunkach, w Europie. Jednym z głównych odbiorców tej żywności była Szwecja. Kraj ubogi w ziemię, ale bogaty w żelazo i technologię. Jak myślicie – dlaczego moment kiedy Wielka Brytania sprzedaje Szwedom jedzenie z ówczesnego Mercosuru, pokrywa się z tym kiedy w Szwecji, która żyje z eksportu wyrobów hutniczych, wybuchają klęski głodu? Tak dotkliwe, że szwedzki robotnik i rolnik nie ma wyjścia i musi emigrować. Jeśli nie do Ameryki, to do bliskiej Danii, gdzie zatrudnia się na farmie świńskiej i wyrzuca gnój z chlewów. Duńczycy bowiem nie kupują niczego od Anglików. Mają swoje świnie i swoją żywność bo ich kraj to jeden wielki areał uprawny. I z tego też powodu, konkurujący z Brytyjczykami w Ameryce Południowej Niemcy, odbierają im znaczną część tego areału, w krótkiej, ale bardzo krwawej wojnie.

Londyn w XIX wieku dusił wszystkich tak, że wyciekały z nich ostatnie soki, a do tego jeszcze „przypadkiem” pojawiła się w Irlandii zaraza ziemniaczana, która nie tylko doprowadziła tysiące Irlandczyków do śmierci, nie tylko wypchnęła kolejne tysiące na emigrację, ale także otworzyła rynek imperium dla słodkich ziemniaków zwanych batatami. I pewnie setki innych egzotycznych produktów, możliwych do wyprodukowania w strefie zwrotnikowej. Jeśli tak było, a było, to zadajcie sobie pytanie – jak będzie kiedy to Niemcy zamiast Anglików zaczną dziś handlować z Europą żywnością z Ameryki Południowej?

Rynek produktów rolnych to broń, wiedzą o tym wszyscy. I dwa przykłady jej zastosowania zostały omówione w naszych wydawnictwa i na blogu. Była to zaraza ziemniaczana w Irlandii i filoksera vini, którą zarażone zostały plantacje wina we Francji. Do tego można jeszcze dodać pomór jedwabników w tym samym mniej więcej czasie.

I można się oczywiście łudzić, że to są przypadki, ale nie przymusu nie ma. Można też stanąć w prawdzie.

Nie wiecie ile i jakich inwazyjnych gatunków owadów, mięczaków i pajęczaków sprowadzą dostawy Mercosuru. I nie wiecie jakie będą tego konsekwencje.

Wróćmy jednak do pośrednictwa Londynu. Gdzie kończyły się wpływy za którymi władza pośredników dewastujących rynki i wymuszających tanią sprzedaż już nie istniała? Mam na myśli wiek XIX. Sądzę, że na granicy Wielkopolski. W której w XIX wieku zaprowadzono uprawę buraka cukrowego i zbudowano wielkie zakłady przetwórcze. I dlatego, między innymi, Polska nie była przedmiotem specjalnej troski polityków i lobbystów angielskich. Bo mimo braku kredytów, mimo biedy kraj produkował tyle żywności, że ludzie jakoś żyli, niektórzy nawet w luksusie. Eksportowano wszystko na rynki Niemiec, Rosji i Austro-Węgier, a pozycja Londynu jako pośrednika słabła. Ostatecznie dobiła ten szwindel I wojna światowa. Potem o brytyjskim Mercosurze nikt nie słyszał i nie pamiętał.

Zanim to się jednak stało kraje europejskie znalazły inne źródło taniej żywności. I o tym też pisaliśmy. Były to spółdzielnie ukraińskie z Galicji, które produkowały dużo i tanio, a do tego odległość pomiędzy miejscem produkcji, a rynkiem była niewielka. I konkurencja też była słaba, bo lokalny konkurent – dwór polski – zaangażowany był w coś innego. W politykę reformy rolnej, która miała stać się podstawą nowego, odrodzonego państwa. Ukraińcom też wiele obiecywano w zamian za masło, ale niczego nie zamierzano dotrzymać.

Nie wiem, jak wyglądają te umowy z Mercosurem, ale dobrze by było, żeby ktoś je przeczytał bez entuzjazmu i bez tego szaleństwa w oku, które widać u Rokity. Może niech zrobi to Mazurek – taka propozycja. Panie Mazurku, pan sobie kupi w Wydawnictwie Muzeum Polskiego Ruchu Ludowego książkę pod tytułem „Ukryte imperium”, pan się przygotuje i „następną razą”, niech pan zada Rokicie czy innemu jakiemuś mędrcowi pytania pochodzące z tej książki. Nie o Trzaskowskiego, nie o jakieś inne, pardon, pierdolety, ale o to, czy nie ma czasem niebezpieczeństwa, że nowy pośrednik nas zagłodzi.

Bo moim zdaniem pokusa jest zbyt wielka, by z niej nie skorzystać. A także niech pan spyta jaka polska produkcja będzie do tej Ameryki wożona.

Czy uważacie, że to jest zły pomysł?

=====================================

Dziś mam takie oto książki w sklepie

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/polsko-moskiewskie-stosunki-dyplomatyczne-przelomu-xvi-i-xvii-wieku

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/kampania-polska-1939-polityka-spoleczenstwo-kultura

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/ignacy-lukasiewicz-szejk-z-galicji

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/dzieje-swietej-rusi

No i jeszcze ogłoszenie:

Stanąłem wobec pewnych wyzwań, których niestety nie przemogę bez ogłoszenia większej promocji. Nie będzie ona trwać długo. Zacznie się w najbliższą sobotę i w kolejną sobotę się skończy. Książek przecenionych będzie sporo, w tym także tych nowszych. Jeśli ktoś jest zainteresowany zapraszam od soboty. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany może kupować książki bez promocji.

Mamy jeszcze nowość

https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/czytanka-narodowa

Lewica i lewizna. Ich „idee”. MEM-y II.

——————————-

—————————

——————————————————————–

—————————————

———————————

—————————–

———————————-

—————————

————————–

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Coś złego dzieje się w TV „wPolsce24”

Izabela BRODACKA

Po siłowym i nielegalnym przejęciu telewizji publicznej przez siepaczy koalicji 13 grudnia, powstały niezależne telewizje, które zorganizowali redaktorzy i pracownicy techniczni, bezpardonowo wyrzuceni z pracy. Tak powstała TV w Polsce 24. Znaleźli w niej miejsce wybitni, niezależni dziennikarze, którzy swym profesjonalizmem, autorytetem i znajomością warsztatu, przez lata zapracowali sobie na opinię fachowców. To, między innymi, Jacek Łęski, Tadeusz Płużański, Michał Adamczyk, czy bracia Jacek i Michał Karnowscy. Telewizja ta, w krótkim okresie zyskała dużą popularność, rozpoznawalność i w efekcie oglądalność. Przesądziły o tym niezależność, wysoka jakość programów i profesjonalizm prowadzących programy.

Nie trzeba zapewne nikogo przekonywać jak wielką i niezastąpioną rolę odgrywają w naszym kraju niezależne media w dobie kloacznego ścieku propagandy, jakimi stały się media publiczne i szerzenia przez nie dezinformacji. Ogólnie media niezależne, zwłaszcza zaś telewizje są dla rzetelnego prezentowania faktów i uczciwego oddzielania ich od opinii, ocen i komentarzy bezcenne. Rzeczywiście nowa stacja telewizyjna, w krótkim okresie funkcjonowania wyemitowała wiele programów na wysokim poziomie.

Ale jakiś czas temu powołano nową audycję, jak mówią młodzi, w modnym obecnie medialnym slangu, nowy format. Nazywa się on „Naga prawda”. Autorką i prowadzącą jest Marianna Schreiber. Tak, ta sama pani Marianna, która w ostatnich latach była niezbyt cichą bohaterką głośnych skandali, głównie obyczajowych. Była żona prominentnego polityka PIS-u, Łukasza Schreibera. Pani Marianna ogłosiła, że rejestruje partię polityczną pod kontestacyjną nazwą „Mam dość”. Partii jednak nie założyła. Zorganizowała pierwszy i zarazem ostatni wiec partyjny. Ale ku jej zdziwieniu nikt na tę imprezę nie przybył. Później podjęła walkę ze środowiskiem LGBT, zwieńczoną próbą wyrzucenia z Warszawy dziewczynki, która jadąc miejskim autobusem trzymała torbę w tęczowych barwach. Po czym pani Marianna… wzięła udział w warszawskim marszu środowisk LGBT . Inną aktywnością naszej „bohaterki” była chęć zdelegalizowania walk celebrytów w klatce, tak zwanych freak fightów. Uczestników prania się po buziach, podczas to których wydarzeń krew się leje strumieniami, a podniecona gawiedź ma niebotyczną uciechę, nazywała, nie bez racji patologią. Zarzekała się, że za żadne skarby świata nie wzięła by udziału w takim buźkobiciu i nagle … wzięła w nim bardzo głośny udział. Podczas konferencji przed walką, obrzucała swoich, całkiem spokojnych adwersarzy, bluzgami i inwektywami używając plugawego języka, który wprowadziłby w zażenowanie panie pracujące na warszawskim placyku, zwanym Pigalakiem.

No to może wystarczy tych faktów o pani Mariannie Schreiber. „Koń jaki jest każdy widzi”. Można pogłębić swoją wiedzę o tej pani. W internecie, zwłaszcza na portalu youtube jest mnóstwo informacji o niej. Informacji ją jednoznacznie kompromitujących. I osobie o takiej reputacji TV w Polsce powierza autorski program. Jako się wcześniej rzekło „Naga prawda Marianny Schreiber”. Co nieco jest na rzeczy. W zwiastunie programu jest trochę nagości, nogi i okazały dekolt pani Marianny. Ale chyba nie o taką nagość miało chodzić?

A sam program budzi zażenowanie. Kilka dni temu wyemitowano film o panu ministrze Spraw Zagranicznych, obecnie wicepremierze, Radosławie Sikorskim. Pani Marianna komentuje pokazywane wydarzenia w scenerii wietrznej Warszawy. Silny wiatr rozwiewa jej fryzurę i telewidz cierpi widząc walkę kobiety z żywiołem. Empatyczni widzowie chcieliby jakoś pomóc, osłonić panią redaktor od wiatru, albo zaproponować gumkę do związania włosów. A pani dzielnie stawia czoło wiatrowi i czyta tekst z komórki. Wyglądało to słabo. Tyle o formie. A z treścią było jeszcze gorzej.

Sam pomysł zrobienia filmu, reportażu, o Radosławie Sikorskim był znakomity. Jest to postać niezwykle ciekawa i bardzo interesująca Polaków. Od dawna wyjaśnienia wymaga jego tajemniczy wyjazd na zachód w okresie polskiego komunizmu, studia na prestiżowej angielskiej uczelni, rodzaj dyplomu, który tam otrzymał, wyjazd na wojnę do Afganistanu. Ciekawe jest również czy jako dziennikarz-korespondent rzeczywiście strzelał do Rosjan, ciekawa kariera polityczna w PIS i PO, oraz znaczenie dla jego i poglądów oraz decyzji politycznych małżeństwa z Amerykanką Ann Appelbaum. Co sprowokowało bezpardonowe kalumnie pod adresem Donalda Trumpa, agresywne atakowanie prezydenta Nawrockiego, wywołanie poważnego kryzysu w polskiej dyplomacji poprzez wysłanie do polskich ambasad na świecie kilkudziesięciu kierowników placówek bez zgody prezydenta?

Niestety program pani Schreiber nie daje odpowiedzi na te pytania. Jest bardzo słaby, zarówno w warstwie formalnej, jak i merytorycznej. Pani używa języka slangowego i robi żenujące błędy gramatyczne. Dla przykładu mówi: „władze nie mieli racji” (sic!). Używa wątpliwej jakości dowcipu, próbując być autoironiczną, niestety w fatalnym stylu, mówiąc:” pan Sikorski nie wykorzystał wielu życiowych szans, jak Marianna Schreiber”. To akurat nie jest prawdą. Biorąc pod uwagę obiektywny potencjał pana wicepremiera zaszedł on bardzo daleko i bardzo wysoko.

Zupełnie inną sprawą jest to, że on wciąż czuje się nieusatysfakcjonowany w swoich ambicjach. Chciał być prezydentem Polski, a przegrał prawybory zarówno z Bronisławem Komorowskim, jak i z Rafałem Trzaskowskim. Pani redaktorka miesza fakty z insynuacjami i pomówieniami. Rzuca oskarżenia bez poparcia faktami. Mówi o tym, że rozmawiała z wieloma politykami PO i dawnymi jego sąsiadami o Sikorskim, nikogo nie cytując. Fatalnie atakuje syna ministra, który służy w armii amerykańskiej. A fakty są takie, że ten młody człowiek ma po matce, obywatelstwo amerykańskie. Wybrał pracę i służbę w armii kraju, z którym się identyfikuje. Co w tym złego? Był kształcony ze swoim bratem w bardzo prestiżowej angielskiej szkole Eton. Rodzice wybrali dla niego określony typ kariery. Może się to nam podobać, albo nie, ale mieli do tego prawo. Ponadto USA jest naszym sojusznikiem. Nie ma tu żadnego konfliktu interesów.

Są natomiast ciekawe tematy z życia pana Sikorskiego, których pani Marianna nie podjęła. Dla przykładu tajemnicze ogromne pieniądze, które przesłał mu na konto rząd jednego z krajów arabskich „za doradztwo polityczne”. Nie jest tajemnicą, że pan Radosław Sikorski nie jest ekspertem, ani żadnym specjalistą w sprawach arabskich. Ergo, za co to honorarium? Czy Arabowie zapłacili za usługi, które sami otrzymali, czy może pośredniczyli w przekazaniu pieniędzy od innego podmiotu. Odpowiedź na to pytanie, czy choćby tylko próba dociekania w tej kwestii byłaby zapewne bardzo interesujące.

Radosław Sikorski próbował usprawiedliwiać i bronić poczynania Władimira Putina i Benjamina Netanyahu. Mówił, że Putin jest ok, że wprawdzie morduje, ale detalicznie, nie masowo. Nie życzę pani Radkowi źle, broń mnie Panie Boże, ale gdyby Putin, oby tak się nie stało, zamordował pana Sikorskiego, albo kogoś z jego bliskich, to nadal byłby fajny? Twierdził, że Natanyahu nie dokonuje zbrodni ludobójstwa mordując dzieci i cywili w strefie Gazy, że to nie podchodzi pod to określenie. Krytyczna i wnikliwa analiza takich poglądów Sikorskiego, której pani Schreiber nie podjęła, byłaby niezwykle cenna i ciekawa.

To co wydarzyło się w programie TV w Polsce 24, w programie „Naga Prawda” pani Marianny Schreiber jest typowym zjawiskiem nazywanym przez przysłowie „wylaniem dziecka z kąpielą”. Nie wykorzystano znakomitej szansy obiektywnego, profesjonalnego i wnikliwego przeanalizowania sylwetki, roli, historii i kariery bardzo ważnego polityka, który, niestety bardzo destrukcyjnie, wpływa na naszą polską rzeczywistość.

Z troski o telewizję w Polsce 24, cytując klasyka, bardzo proszę, psie Sabo i zarządzie tej telewizji, nie idźcie tą drogą.

Lewa pogoda, lewe myślenie. MEM-y I.

—————————————–

———————————–

——————————

..drink mine…

——————————————–

———————————-

——————————

———————————-

———————————–

————————————-

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano