Jak uratować planetę bez prądu

I po wakacjach czyli jak uratować planetę bez prądu

Kategoria: Archiwum, Co piszą inni, Na wesoło, Niekonwencjonalne, Polecane, Świat, WażneAutor: AlterCabrio, 9 września 2022 https://www.ekspedyt.org/2022/09/09/i-po-wakacjach-czyli-jak-uratowac-planete-bez-pradu

Czy NADAL korzystasz z prądu? Wszyscy wiemy, że elektryczność sprawia, że ​​ziemia płacze, dlatego Kalifornia niedawno całkowicie jej zakazała. Jeśli jesteś jednym z tych nielicznych bezdusznych, którzy nadal używają prądu do schładzania domu lub ładowania telefonu, oto 10 alternatywnych źródeł energii elektrycznej.

−∗−

Zestaw kilku praktycznych rad jak przetrwać zmiany klimatyczne, jak uchronić się przed nowym niebezpiecznym wariantem c-19 o bezobjawowych symptomach i jak znaleźć alternatywy dla energii elektrycznej. Poradnik jesień-zima 2022-23. /AlterCabrio/

___________***___________

Zmiany klimatu są prawdziwe. Oto 10 niezaprzeczalnych dowodów

Gdy zlewamy się potem w czasie letniej kanikuły, nawet zrzędliwy Papcio Silas zaczyna się zastanawiać, czy faktycznie coś jest w tych „zmianach klimatu”. Cóż, my tutaj, w The Babylon Bee, zagłębiliśmy się w badania i – ku naszemu wielkiemu zdziwieniu – odkryliśmy dziesięć absolutnie niezaprzeczalnych dowodów na to, że zmiany klimatyczne są prawdziwe.

Czytajcie i płaczcie, klimatyczni negacjoniści!

  1. Jest gorąco. – Jeśli wyjdziesz na zewnątrz i jest lekkie przypiekanie, nie możesz dłużej temu zaprzeczać: klimat się zmienia.
    _
  2. Jest zimno. – Jeśli wyjdziesz na zewnątrz i jest trochę mroźno, nie możesz dłużej temu zaprzeczać: klimat się zmienia.
    _
  3. Pada deszcz. – Deszcz jest absolutnym dowodem zmian klimatycznych.
    _
  4. Nie pada. – Brak deszczu jest absolutnym dowodem zmian klimatycznych.
    _
  5. To przyjemny dzień. – Miły dzień na dworze? W Minnesocie? ZMIANA. KLIMATYCZNA.
    _
  6. To nie jest przyjemny dzień. – Niezbyt miły dzień na dworze? W Kalifornii? ZMIANA. KLIMATYCZNA.
    _
  7. Pada śnieg. – No, dosłownie śnieg nigdy nie padał przed wynalezieniem samochodu. Zmiana klimatu!
    _
  8. Śnieg nie pada. – No, dosłownie śnieg zawsze padał przed wynalezieniem samochodu. Zmiana klimatu!
    _
  9. Jest lato. – Kiedy jest lato, jest gorąco, co pokazuje, że klimat się zmienia.
    _
  10. Jest zima. – Kiedy jest zima, jest zimno, co pokazuje, że klimat się zmienia.

Czy zmieniliście już zdanie? No, mamy nadzieję. Teraz dajcie rządowi setki miliardów dolarów na rozwiązanie tego problemu, ponieważ wykonali świetną robotę ze wszystkim innym.

_______________

Climate Change Is Real. Here Are 10 Undeniable Proofs, Jul 29, 2022

___________***___________

CDC ostrzega przed nowym wariantem COVID w wersji „stealth”, gdy otrzymujesz negatywny wynik testu i nie masz żadnych objawów

ATLANTA, GA — dyrektor CDC, dr Rochelle Walensky, zorganizowała konferencję prasową, aby ostrzec opinię publiczną przed nowym śmiercionośnym „ukrytym” wariantem COVID-19, który daje negatywne wyniki testów i nie powoduje żadnych objawów.

„Ta śmiertelna odmiana ominęła nasze najbardziej wyrafinowane testy, genialnie stając się nieszkodliwą dla ludzkiego ciała” – powiedziała dyrektor Walensky. „Szacuje się, że jakieś osiem miliardów ludzi złapało tę odmianę. Musimy zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się poprzez zamykanie szkół i zatrzymanie w domach dzieci w wieku przedszkolnym”.

Zalecenia dyrektor CDC, aby pozamykać szkoły i powstrzymać falę tego „ukrytego” wariantu, są poparte danymi, które zostały gruntownie i rygorystycznie zmodyfikowane, udowadniając, że nauczyciele szkół publicznych są najbardziej podatni, wyniki ich testów są szokująco negatywne w 100% przypadków i często przejawiają najgorsze bezobjawowe symptomy.

W momencie publikacji firma Pfizer ogłosiła wczesne opracowanie nowej, skutecznej w 103% szczepionki, a już 3,8 sekundy później uzyskała aprobatę FDA.

_____________

CDC Warns Of New ‘Stealth’ COVID Variant Where You Test Negative And Get No Symptoms, Sep 5, 2022

___________***___________

10 przyjaznych dla środowiska alternatyw dla korzystania z energii elektrycznej

Hej, człowieku! Czy NADAL korzystasz prądu? Wszyscy wiemy, że elektryczność sprawia, że ​​ziemia płacze, dlatego Kalifornia niedawno całkowicie jej zakazała. Jeśli jesteś jednym z tych nielicznych bezdusznych, którzy nadal używają prądu do schładzania domu lub ładowania telefonu, oto 10 alternatywnych źródeł energii elektrycznej. Wypróbuj je wszystkie, aby stać się lepszym człowiekiem!

  1. Kup samochód elektryczny i spal go by się ogrzać: te baterie litowe naprawdę nieźle się hajcują!
    _
  2. Złóż ofiary całopalne starożytnemu pogańskiemu bogu, aby zapewnił ci łagodną pogodę: już nigdy nie będziesz musiał włączać klimatyzacji!
    _
  3. Po prostu umrzyj: problem rozwiązany! Tylko upewnij się, że twoja godna śmierć ma miejsce w asyście zaufanego pracownika służby zdrowia.
    _
  4. Przenieś się w ciało niebieskiego kosmity na księżycu odległej planety, a następnie zakochaj się w jednym z miejscowych, ucząc się żyć z ziemi naturalnie, a następnie zdradzić całą ludzką rasę: bez prądu. Hurra!
    _
  5. Zostań Amiszem: Ale zaraz – czy oni czasem teraz nie używają prądu? Nic nie szkodzi.
    _
  6. Skorzystaj z prądu sąsiada: to socjalizm!
    _
  7. Przyspawaj cztery mechaniczne ramiona do swojego ciała i stwórz moc słońca w dłoni: Skoro Doc Ock może to zrobić, to ty też możesz.
    _
  8. Poruszaj się po mieście na złotym tronie noszonym przez sługi: upewnij się, że masz dodatkowego sługę, który podąża za tobą, aby cię wachlować i karmić winogronami.
    _
  9. Zostań bardzo ważnym miliarderem lub politykiem: ich zużycie energii elektrycznej nie liczy się. Życiowa porada!
    _
  10. Miej wiele, wiele dobrych intencji, ponieważ od nich robi się naprawdę ciepło w środku: dobre intencje mogą napędzać całe miasta.

_____________

10 More Environmentally Friendly Alternatives To Using Electricity, Sep 6, 2022

−∗−

W podobnym klimacie:

‘Motylem jestem’ czyli pomoc w kryzysie wiary
Kiedy przestała pani wierzyć w wirusa? Trudno wskazać konkretny moment. Oglądałam program kulinarny kilka tygodni temu. Gospodarz przygotowywał danie z krewetek. Zasnęłam i miałam sen. Pracownicy doków wyrzucali do oceanu […]

_____________

Antoni w lochach czyli rozmowy w przedsionku
– Od czego by tu zacząć? Pomogłeś wprowadzić na świecie maseczki, dystansowanie się, lockdowny, dewastację ekonomiczną, wysoce toksyczne szczepionki. – Przecież była pandemia. – Anthony, nie ma co ściemniać. Jesteś […]

_____________

Wakacje czyli kleimy bo się ściemnia
Światowe Forum Ekonomiczne zasugerowało niedawno, że „bańki kosmiczne” [space bubbles] można wykorzystać do blokowania słońca, a tym samym do ograniczania zmian klimatycznych. […]

105 miliardów złotych Polska wydała na “cele klimatyczne”! Ta kwota szokuje

[Greta się cieszy… I wagaruje dalej.. md]

https://nczas.com/2022/09/08/niewiarygodne-tyle-polska-wydala-na-cele-klimatyczne-ta-kwota-szokuje/

Ministerstwo klimatu i środowiska poinformowało, ile oficjalnie z pieniędzy podatników wydano na cele klimatyczne od 2013 roku. Polacy zapłacili za tzw. zieloną politykę aż 105 miliardów złotych.

Ministerstwo przypomniało, że dyrektywa 2003/87/WE (Dyrektywa ETS) przewiduje, że wpływy ze sprzedaży uprawnień na aukcjach są dochodami publicznymi rozdysponowywanymi przez państwa członkowskie. Zgodnie z dyrektywą ETS co najmniej 50 proc. wpływów lub ich równowartość powinno być przeznaczane na cele klimatyczne.

Dodajmy, że za te słynne już prawa do emisji CO2 finalnie płacą Polacy w postaci wyższych rachunków – finalnie bowiem koszty zawsze przerzucane są na odbiorcę.

Według MKiŚ, pieniądze ściągnięte od Polaków przeznaczono m.in. na transformację sektora energetycznego, inwestycje w odnawialne źródła energii czy „zachęty” do przestawiania się na mniej emisyjny transport.

Wydatki obejmują też środki służące poprawieniu efektywności energetycznej (cokolwiek to znaczy), sieci ciepłowniczych i termomodernizacji budynków lub dostarczeniu wsparcia finansowego w celu uwzględnienia aspektów społecznych w przypadku gospodarstw domowych o niższych i średnich dochodach.

Jak podał resort klimatu, całkowita kwota finansowania na cele klimatyczne wyniosła w Polsce co najmniej 105 mld złotych. Stanowi to więcej niż wyniosły w tym czasie wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2.

Cele klimatyczne. Na co wydano pieniądze?

Ministerstwo wskazało, że w latach 2013-2022 (sierpień) na cele klimatyczne przeznaczono kolejno na wsparcie:

  • OZE – 18,7 mld zł
  • najuboższych odbiorców energii – 14,1 mld zł
  • publicznego transportu zbiorowego – 39,2 mld zł
  • przemysłów energochłonnych – 5,1 mld zł
  • podmiotów sektora energetycznego z przeznaczeniem na działania inwestycyjne wpisujące się w strategię jego transformacji – 6,8 mld zł
  • odliczenia od dochodów w ramach wspierania termomodernizacji i remontów przez wprowadzenie tzw. ulgi termomodernizacyjnej – 21,4 mld zł
  • na rozwój elektromobilności – 0,3 mld zł

Rządzący twierdzą, że wszystkie te cele są zgodne z celami wyszczególnionymi i opisanymi w dyrektywie.

Ponadto zgodnie z obowiązującym prawem państwa członkowskie zobowiązane są do corocznego przygotowania i przedłożenia Komisji Europejskiej sprawozdania o wykorzystaniu dochodów uzyskanych z aukcji uprawnień do emisji lub ich równowartości finansowej. Komisja Europejska nie zgłaszała uwag do przedstawionego sprawozdania. Dotyczy to zarówno ostatniego rozliczenia jak i wszystkich sprawozdań z wydatkowania środków z aukcji ETS, jakie Polska przedłożyła od 2013 r.” – zaznaczyło ministerstwo.

================================

Mail:

A K. Tytko (OKOPZN) prosi od 7 lat o jedyne 2 mld PLN na instalację podziemnego zgazowania węgla na Śląsku.

Władze Kalifornii zapowiadają „nieuchronne braki prądu”. Szósta gospodarka świata na skraju katastrofy

https://pch24.pl/wladze-kalifornii-zapowiadaja-nieuchronne-braki-pradu-szosta-gospodarka-swiata-na-skraju-katastrofy/

========================

A ja w Usa, przed laty, mówiłem na seminarium energo-analityków mniej więcej to, co jest tu: Obrona (tania a skuteczna) przed upałem

To samo dla ni9e lubiących czytać [a takich jest większość Amrykanów]: Tania (a skuteczna) obrona przed upałem. Prof. Mirosław Dakowski u Miry Piłaszewicz

==================

W Kalifornii we wtorek pojawiły się ostrzeżenia, że przerwy w dostawach prądu „mogą być nieuchronne”. Rośnie bowiem zapotrzebowanie na energię elektryczną, a prognozy zapowiadają rekordowo wysokie temperatury.

W normalny letni dzień w Kalifornii zapotrzebowanie wynosi około 30 tys. megawatów. W te super gorące dni sięga blisko 50 tys. megawatów – mówił w telewizji KCRA profesor energii Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley Severin Borenstein. Jest on członkiem zarządu nadzorującego system energetyczny w Kalifornii Independent System Operator (ISO).

Lokalne media nazywają temperatury notowane w Kalifornii „brutalnymi”. Zwracają uwagę, że np. w okolicach San Francisco, często oszczędzanych przed ekstremalnym upałem ze względu na bliskość zatoki i oceanu, może być prawie tak, jak najgorętszym miejscu na ziemi. Np. Danville ma osiągnąć 120 stopni Fahrenheita (48,8 st.C), tylko niewiele mniej niż 126 stopni F. (52,2 st.C) w Dolinie Śmierci. W stolicy stanu, Sacramento, przewiduje się rekordową temperaturę 115 stopni F (46,1 st.C).

System ostrzegania EEA 2 obowiązuje od godziny 16.00 do 21:00. We wtorek o 17.30 został jednak zwiększony do „czerwonego” tzw. EEA 3. Według ISO wyłączenia prądu „mogą być wówczas nieuchronne”.

Jeśli każdy zaoszczędziłby 10 proc. zużycia energii elektrycznej między godziną 16 a 22, nie mielibyśmy problemu – przekonywał Borenstein dodając, że na zużycie zdecydowanie najbardziej wpływa klimatyzacja.

Nie prosimy ludzi o wyłączenie klimatyzacji. Prosimy, aby obniżyć temperaturę o kilka stopni – zauważył Borenstein. Eksperci sugerują, żeby termostaty ustawiać pomiędzy godzinami 16.00 a 21.00 na 78 stopni F.(25,5 st. C).

Wzywają, aby unikać uruchamiania urządzeń, jak zmywarka, pralka i ładowania pojazdów elektrycznych w godzinach alertu. Sugerują, żeby to robić do 16-tej lub w nocy. (PAP)

==============

[Nie mają magazynów energii, krótkowzroczne głuptaki. A są one już tanie!!md]

Skutek będzie taki, jak zaplanowano: “Konieczność podniesienia cen energii”. MD

Partia Zielonych: Dead men walking. Jak Zieloni mogą wierzyć, że mogą politycznie przetrwać krach gospodarczy, który powodują?

Partia Zielonych: Dead men walking | Ernst Wolff

Jak Zieloni mogą wierzyć, że mogą politycznie przetrwać krach gospodarczy, który powodują?

Zieloni pojawili się w latach 80. jako partia protestu z ruchów antynuklearnych i pokojowych i szybko znaleźli się w parlamencie. Jej zwolennicy wyznawali oddolną demokrację i pacyfizm, a jej początkowe przywództwo obiecało, że nie stanie się częścią głównego nurtu polityki.

Obietnica ta została szybko złamana. W parlamentach zniesiono zasadę, że żaden poseł nie może sprawować urzędu publicznego przez więcej niż jedną kadencję. W bardzo krótkim czasie, wcześniej radykalni ideolodzy przekształcili się w obślizgłych profesjonalistów politycznych, którzy pławili się w talk-show nadawców publicznych i naturalnie korzystali z przywilejów władzy.

Wraz z przejściem do czerwono-zielonego rządu w 1998 r. prawie wszystkie zasady zostały wyrzucone za burtę. Pacyfizm został pogrzebany, NATO zostało przemianowane z wroga na przyjaciela i nakazano pierwsze powojenne użycie niemieckiej armii po II wojnie światowej przeciwko Serbii.

A to nie wszystko: czasy pracy elektrowni jądrowych zostały wydłużone o 30 lat, a elita finansowa, wcześniej mocno krytykowana, w miarę postępującej deregulacji miała coraz więcej okazji do zarabiania pieniędzy.

Po rozpadzie czerwono-zielonej koalicji na kilka lat znalazła się w opozycji, w której za pomocą agencji reklamowych dopracowywała swój wizerunek i jednocześnie zbliżała się coraz bardziej do globalnych sieci, takich jak Atlantic Council. , Światowe Forum Ekonomiczne lub, w międzyczasie, całkowicie z głównego nurtu, zdominowane przez organizacje pozarządowe, takie jak Greenpeace i Amnesty International.

Fakt, że Zieloni przejęli obecnie wiele kluczowych funkcji w koalicji sygnalizacji świetlnej (określenie pochodzi od kolorów partyjnych partii tworzących obecnie koalicję rządową w Niemczech tj. czerwony,żółty i zielony – przyp. tłum), sprawia, że ​​ich czołowi przedstawiciele są wyraźnie dumni. Ale i wielu obserwatorów jest zakłopotanych, zastanawiają się oni jak można osiągnąć taki szczyt niekompetencji i jak można zrujnować gospodarkę na oczach narodu?

Przede wszystkim jednak zadaje się sobie pytanie: jak Zieloni mogą poważnie wierzyć, że mogą politycznie przetrwać krach gospodarczy, który obecnie powodują?

Odpowiedź na oba pytania brzmi: Zieloni – podobnie jak ich partnerzy z SPD i FDP – są politycznymi oportunistami, którzy oddali ciało i duszę władcom naszych czasów, są upojeni władzą i realizują swój program Wielkiego Resetu i są nimi nawet nie wiedząc, że są.

W przewidywalnej przyszłości skończą jako tych władców szeregowe ofiary.

Można być absolutnie pewnym, że wywołana przez nich zapaść gospodarcza, która zniszczy przede wszystkim klasę średnią, czyli podstawę naszej gospodarki, będzie miała ogromne konsekwencje. Powszechna aprobata nie tylko drastycznie spadnie, ale Zieloni wkrótce staną w obliczu fali odrzucenia, której nie widziano od ponad 40 lat.

Oczywiście ci, którzy mają władzę, skorzystają z tego. Będą chłodno obwiniać za nieszczęście Zielonych i ich koalicjantów i tym samym zapoczątkują ich upadek polityczny.

Innymi słowy, Zieloni i ich bezgranicznie głupie, opętane obsesją władzy przywództwo to nic innego jak tymczasowy instrument elity, którego termin wygaśnięcia zbliża się wielkimi krokami. Przede wszystkim jednak ten rozwój pokazuje nam, że prawdziwi władcy naszych czasów nie zasiadają w parlamentach i nie są wybierani przez lud. Prawdziwi władcy trzymają się bardzo dyskretnie na uboczu i oddają część swojej władzy siłom, które – pod jakimikolwiek hasłami ideologicznymi – całkowicie im się podporządkowują.

Ernst Wolff

Tłumaczył : Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.

Oryginał ukazał się 5.09.2022 roku na stronie : https://apolut.net/die-gruenen-dead-men-walking-von-ernst-wolff/

====================================

mail:

Jakby zmienić tylko nazwę partii to by pasował jak ulał to polskich realiów i innych krajów na świecie też

Odp.: Nic dziwnego, mają wspólnego guru i wspólne finanse

Drżyjcie! Walczmy!! Unia Europejska chce jeszcze bardziej przyspieszyć „zieloną transformację”

https://nczas.com/2022/09/06/drzyjcie-unia-europejska-chce-jeszcze-bardziej-przyspieszyc-zielona-transformacje/
Unia Europejska twierdzi, że musi jeszcze bardziej przyspieszyć tzw. zieloną transformację. Komisarz UE ds. energii stawia na pakiet Fit for 55, który prowadzi do zubożenia społeczeństwa.
Zielony komunizm Źródło: Twitter

Przyspieszenie wprowadzenia pakietu Fit for 55 tłumaczone jest teraz wojną na Ukrainie. Wspomniana komisarz Kadri Simson uważa, że osiągnięcie celów tzw. Europejskiego Zielonego Ładu w zakresie energii miało zająć jedno pokolenie, ale ostatnie wydarzenia w Ukrainie „nasze plany w tym zakresie nieco utrudniły”.

– Teraz zmierzamy ku uniezależnieniu się od paliw kopalnych z Rosji. Dlatego musimy jeszcze bardziej przyspieszyć zieloną transformację w kierunku odnawialnych źródeł energii. To jest nie tylko ambitny scenariusz dla klimatu, ale też dla bezpieczeństwa energetycznego Europy – twierdzi.

Simson wskazała, że unijna dyrektywa o efektywności energetycznej, którą chce zaproponować Komisja, wprowadzi całkowicie nowe ramy odniesienia systemu promującego odnawialne źródła energii w gospodarce.

– Dzięki nowej regulacji zostanie stworzony zintegrowany system, który jeszcze bardziej poszerzy ambitne plany, jeśli chodzi o ciepłownictwo, chłodnictwo, przemysł i transport, tak aby nasza przyszłość klimatyczna była zrównoważona – przekonywała komisarz.

– Kryzys klimatyczny sprawia, że nasze cele musimy realizować jeszcze szybciej, niż nam się wcześniej wydawało i musimy działać we wszystkich obszarach – twierdziła Simson.

Co to jest Fit for 55?

Unijny pakiet „Fit for 55” zakłada, że do 2050 roku Unia Europejska osiągnie tzw. neutralność klimatyczną. Ponadto do 2030 roku emisja dwutlenku węgla ma być zredukowana o 55 proc. w stosunku do poziomu z 1990 roku. Pakiet „Fit for 55” to integralna część polityki Europejskiego Zielonego Ładu.

Dotyczy ona wielu dziedzin unijnej gospodarki – od energetyki, po transport, rolnictwo i podatki.

W kwestii transportu na przykład oznacza to całkowite przestawienie europejskiego przemysłu motoryzacyjnego na produkcję aut elektrycznych i zarazem uśmiercenie – poza skrajnymi wyjątkami – napędów spalinowych. Efekt tego będzie taki, że na elektryki mało kogo będzie stać.

O tym, jakie skutki przyniesie unijna polityka energetyczno-klimatyczna, na którą rządy POPiS posłusznie się zgadzają, pisaliśmy w „Najwyższym Czasie!” wielokrotnie. Poniżej tekst z października 2021 roku, który – niestety – już okazuje się proroczy.

Deindustralizacja wedle agend szaleńców postepuje: Hamburg betroffen: Europas größter Stahlkonzern schließt Anlagen

2.09.2022 https://www.mopo.de/hamburg/hamburg-betroffen-europas-groesster-stahlkonzern-schliesst-anlagen/

Drastische Folgen der Energiekrise: Europas größter Stahlkonzern Arcelormittal stoppt wegen der stark steigenden Energiepreise zwei Produktionsanlagen in Norddeutschland. Und auch andere Hamburger Industrien haben zu kämpfen.

„Ab Ende September wird der Konzern bis auf weiteres einen der beiden Hochöfen am Flachstahlstandort Bremen stilllegen“, teilte das Unternehmen am Freitag mit.

„Im Hamburger Langstahlwerk, in dem Arcelormittal Qualitätswalzdraht produziert, wird ebenfalls ab dem vierten Quartal die Direktreduktionsanlage auf Grund der aktuellen Situation und der negativen Aussichten außer Betrieb genommen werden.“ Die bereits in beiden Werken bestehende Kurzarbeit werde deswegen ausgeweitet.

Energiekrise: Anlagen nicht mehr wirtschaftlich

„Die exorbitant gestiegenen Energiepreise beeinträchtigen die Wettbewerbsfähigkeit der Stahlherstellung massiv“, heißt es in der Mitteilung. Hinzu kämen eine schwache Marktnachfrage, ein negativer Wirtschaftsausblick sowie anhaltend hohe CO₂-Kosten in der Stahlproduktion. „Arcelormittal zieht in Deutschland die Konsequenzen, da nicht mehr alle Anlagen wirtschaftlich betrieben werden können.“

„Die hohen Kosten für Gas und Strom belasten unsere Wettbewerbsfähigkeit stark. Dazu kommt ab Oktober die geplante Gasumlage der Bundesregierung, die uns weiter belasten wird“, sagte der Chef von Arcelormittal Deutschland, Reiner Blaschek.

„Mit einer Verzehnfachung der Gas- und Strompreise, die wir innerhalb weniger Monate hinzunehmen hatten, sind wir nicht mehr wettbewerbsfähig in einem Markt, der zu 25 Prozent aus Importen versorgt wird.“

Hamburger Industrie: Ersatz wird importiert

In der Hamburger Direktreduktionsanlage, wo das Vorprodukt Eisenschwamm entsteht, ist nach den Worten des dortigen Werkschefs Uwe Braun der Gasverbrauch bereits stark reduziert worden, indem Eisenschwamm extern aus Amerika zugekauft worden sei. „Die Anlage hat den Betrieb bereits um rund 80 Prozent reduziert“, sagte Braun. Nun werde Eisenschwamm „mit höherem CO₂-Fußabdruck“ vollständig importiert, „um zumindest weiter produzieren zu können“.

Auch andere Hamburger Industrien kämpfen mit den gestiegenen Strom- und Gaspreisen. Auch der Aluminiumhersteller Trimet hat die Produktion bereits heruntergefahren, erklärte der Sprecher der MOPO. (dpa/ncd)

Europejska katastrofa energetyczna przychodzi z Berlina i Brukseli, nie z Moskwy.

..

Autor: F. William Engdahl* Global Research, 01 września 2022 https://www.globalresearch.ca/europe-energy-armageddon-from-berlin-brussels-not-moscow/5792005
Za tłumaczenie i redakcję tekstu w języku polskim: Jan Rybski

22 sierpnia notowana na giełdzie cena gazu ziemnego w niemieckim hubie gazowym THE (Trading Hub Europe) była o ponad 1000% (10x) wyższa niż przed rokiem.

Neomarksistowski (a de facto neofaszystowski) reżim kanclerza Niemiec Scholza wmawia obywatelom, że przyczyną wzrostu cen jest “Putin” i jego wojna, czyli “wojna Rosji na Ukrainie”. A prawda jest zupełnie inna. Unijni politycy i główne ośrodki finansjery światowej wykorzystują Rosję do czerpania korzyści z kryzysu energetycznego made in Germany i w Brukseli. Konsekwencje w postaci wzrostu ceny gazu i paliw nie są przypadkowe, tylko celowe zamierzone.

Nie dzieje się tak dlatego, że politycy tacy jak Scholz (mason najwyższego 33 stopnia), czy niemiecki minister ds. zielonej gospodarki (kompletnie cyniczny kretyn) Robert Habeck, ani wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. zielonej energii (faszysta z krwi i kości) Frans Timmermans są głupi lub nie mają o czymkolwiek pojęcia. Nie, oni są “tylko” do cna skorumpowani i zbrodniczy wobec obywateli UE. I dokładnie wiedzą, co robią. Wnikliwie zapoznali się ze scenariuszem, którego kryzys energetyczny jest częścią unijnego planu deindustrializacji jednej z najbardziej efektywnych koncentracji przemysłowych na świecie. Jest to Zielona Agenda ONZ 2030, znana również jako “Wielki Reset” Klausa Schwaba.

Deregulacja rynku gazu w UE

To, co Komisja Europejska i ministrowie rządów w Niemczech i w całej UE skrzętnie ukrywają, to transformacja, jaką dokonali w sposobie ustalania dzisiejszej ceny gazu ziemnego. Przez prawie dwie dekady Komisja Europejska, wspierana przez big-banks, takie jak JP MorganChase, czy duże spekulacyjne fundusze hedgingowe, zaczęła kłaść podwaliny pod to, co dziś jest całkowitą deregulacją rynku gazu ziemnego. Promowano ją jako „liberalizację” unijnego rynku gazu ziemnego, która teraz pozwala na nieuregulowany handel na wolnym rynku w czasie rzeczywistym w celu ustalenia cen, a nie ustalania ich na podstawie kontraktów długoterminowych. 

Od około 2010 r. UE zaczęła forsować radykalną zmianę zasad ustalania cen gazu ziemnego. Wcześniej większość cen gazu była ustalana w stałych kontraktach długoterminowych na dostawę gazociągiem. Największy dostawca, rosyjski Gazprom, dostarczał gaz do UE, przede wszystkim do Niemiec, w kontraktach długoterminowych powiązanych z ceną ropy. Do kilku ostatnich lat kraje UE prawie nie importowały gazu LNG.. Wraz ze zmianą przepisów w USA z 2016 roku, umożliwiającą eksport LNG z ogromnej produkcji gazu łupkowego, amerykańscy producenci gazu rozpoczęli poważną rozbudowę istniejących i budowę nowych terminali eksportowych LNG. Budowa terminali zajmuje średnio od 3 do 5 lat.

W tym samym czasie Polska, Holandia i inne kraje UE rozpoczęły budowę terminali importowych LNG do odbioru LNG z zagranicy.

Wychodząc z II wojny światowej jako wiodący światowy dostawca ropy, anglo-amerykańscy giganci naftowi, nazywani wówczas Siedmioma Siostrami, stworzyli światowy monopol na ceny ropy. Jak zauważył Henry Kissinger podczas szoków naftowych w latach 70.: „Kontroluj ropę, a kontrolujesz całe narody”. Od lat 80. banki na Wall Street, kierowane przez Goldman Sachs, stworzyły nowy rynek „papierowej ropy”, czyli kontraktów terminowych i instrumentów pochodnych na przyszłe ceny za baryłkę ropy. Stworzone zostało ogromne kasyno umożliwiające osiąganie spekulacyjnych zysków, które było kontrolowane przez garstkę gigantycznych banków w Nowym Jorku i londyńskim City.

Te same potężne interesy finansowe od lat pracowały nad stworzeniem podobnego zglobalizowanego rynku „gazu papierowego” w kontraktach terminowych, które mogliby kontrolować. Komisja UE i jej program Zielonego Ładu mający na celu „dekarbonizację” gospodarki do 2050 r., eliminując ropę, gaz i paliwa węglowe, zapewniły idealną pułapkę, która doprowadziła do gwałtownego wzrostu cen gazu w UE od 2021 r. Aby stworzyć „jednolity” rynek kontroli, UE była lobbowana przez przedstawicieli globalistycznych interesów, aby narzucić drakońskie i de facto nielegalne zmiany przepisów na Gazprom, i aby zmusić rosyjskiego właściciela różnych sieci gazociągów dystrybucyjnych w UE do otwarcia ich na konkurencyjny gaz.

Wielkie banki i biznes energetyczny, które kontrolują politykę UE w Brukseli, stworzyły nowy, niezależny system cen równoległych do długoterminowych, stabilnych cen rosyjskiego gazu rurociągowego, którego nie kontrolowały.

Do 2019 roku seria biurokratycznych dyrektyw energetycznych brukselskiej Komisji UE umożliwiła w pełni zderegulowany handel na rynku gazu, aby de facto ustalać ceny gazu ziemnego w UE, mimo że Rosja była nadal zdecydowanie największym źródłem importu gazu. W kilku krajach UE utworzono szereg wirtualnych „hubów” handlowych w celu handlu kontraktami terminowymi na gaz. Do 2020 roku holenderski TTF (Title Transfer Facility) był dominującym centrum handlu gazem UE, tzw. benchmarkiem gazu UE. Warto zauważyć, że TTF to wirtualna platforma handlu kontraktami terminowymi na gaz pomiędzy bankami i innymi inwestorami finansowymi, „Over-The-Counter”. Oznacza to, że jest de facto rynek nieuregulowany, poza jakąkolwiek regulowaną giełdą. Ma to kluczowe znaczenie dla zrozumienia gry prowadzonej obecnie w UE.

W 2021 r. tylko 20% całego importu gazu ziemnego do UE stanowił gaz LNG, którego ceny w dużej mierze determinowały transakcje terminowe w hubie TTF, unijnym de facto benchmarku gazowym, którego właścicielem jest rząd holenderski, ten sam, który niszczy swoje farmy oszukańczym roszczeniem dotyczącym zanieczyszczenia azotem.

Największy udział w imporcie europejskiego gazu pochodził z rosyjskiego Gazpromu, który w 2021 r. dostarczał ponad 40% importu do UE. Gaz ten pochodził z długoterminowych kontraktów na rurociągi, których cena była znacznie niższa niż dzisiejsza cena spekulacyjna TTF. W 2021 r. państwa UE zapłaciły “szacunkową” karę za gaz ziemny w 2021 r., który kosztował około 30 miliardów dolarów więcej, niż gdyby trzymały się cen indeksowanych przez Gazprom. Banki to uwielbiały. Przemysł amerykański i konsumenci nie.

Tylko niszcząc rosyjski rynek gazu w UE, big-finance i zwolennicy Zielonego Ładu mogą stworzyć kontrolę nad rynkiem LNG.

Zamknięcie gazociągu w UE

Mając pełne poparcie UE dla nowego rynku hurtowego gazu, Bruksela, Niemcy i NATO zaczęły systematycznie zamykać stabilny, długoterminowy gaz rurociągowy do UE.

Po zerwaniu stosunków dyplomatycznych z Marokiem w sierpniu 2021 r. na spornych terytoriach, Algieria ogłosiła, że ​​uruchomiony w 1996 r. gazociąg Maghreb-Europa (MGE) przestanie działać 31 października 2021 r., po wygaśnięciu odpowiedniej umowy.

We wrześniu 2021 r. Gazprom ukończył swój wielomiliardowy podmorski gazociąg Nord Stream 2 z Rosji przez Morze Bałtyckie do północnych Niemiec. Podwoiłoby to przepustowość Nord Stream 1 do 110 mld m sześc. rocznie, pozwalając Gazpromowi na uniezależnienie się od ingerencji w dostawy gazu gazociągiem Sojuz biegnącym przez Ukrainę. Komisja Europejska, wspierana przez administrację Bidena, zablokowała otwarcie rurociągu za pomocą biurokratycznej sabotażu, a ostatecznie kanclerz Niemiec Scholz 22 lutego nałożył na rurociąg sankcję za uznanie przez Rosję Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Wraz z narastającym od tamtej pory kryzysem gazowym niemiecki rząd odmówił otwarcia Nord Stream 2 pomimo jego ukończenia.

Następnie 12 maja 2022 r., mimo że dostawy Gazpromu do gazociągu Sojuz przebiegającego przez Ukrainę były nieprzerwane przez prawie trzy miesiące trwania konfliktu, pomimo rosyjskiej „specjalnej operacji wojskowej” na Ukrainie, kontrolowany przez NATO reżim Zełenskiego w Kijowie zamknął główny rosyjski rurociąg przez Ługańsk, którym płynął rosyjski gazu zarówno na Ukrainę, jak i do państw UE, deklarując, że pozostanie on zamknięty, dopóki Kijów nie uzyska pełnej kontroli nad systemem rurociągów przebiegającym przez dwie republiki Donbasu. Ten odcinek ukraińskiej linii Sojuz odciął jedną trzecią gazu płynącego przez Sojuz do UE. Z pewnością nie pomogło to gospodarce UE w czasie, gdy Kijów błagał o więcej broni z tych samych krajów NATO. Sojuz został otwarty w 1980 roku w Związku Radzieckim, czerpiąc gaz z pola gazowego Orenburg.

Dalej funkcjonował gazociąg jamalski przez Białoruś i przez Polskę do Niemiec.W grudniu 2021 r., na dwa miesiące przed konfliktem na Ukrainie, polski rząd zamknął polską część gazociągu, odcinając dostawy gazu Gazpromu po niskich cenach do Niemiec i Polski.

Zamiast tego polskie firmy gazowe kupowały rosyjski gaz w magazynach niemieckich koncernów gazowych za pośrednictwem polsko-niemieckiego odcinka gazociągu jamalskiego po wyższej cenie w rewersie. Niemieckie koncerny gazowe pozyskały rosyjski gaz na podstawie kontraktu długoterminowego za bardzo niską cenę kontraktową i odsprzedały do ​​Polski z ogromnym zyskiem.

To szaleństwo zostało celowo zbagatelizowane przez ministra gospodarki ekologicznej Habecka i kanclerza Scholza oraz niemieckie media, mimo że wymusiło to jeszcze wyższe ceny niemieckiego gazu i pogłębiło niemiecki kryzys gazowy. Polski rząd odmówił przedłużenia kontraktu gazowego z Rosją, a zamiast tego kupuje gaz na wolnym rynku po znacznie wyższych cenach. W efekcie nie płynie już rosyjski gaz do Niemiec przez Jamal.

Ostatecznie dostawy gazu rurociągiem podmorskim Nord Stream 1 zostały przerwane z powodu konieczności naprawy turbiny gazowej Siemensa. Turbina została wysłana do specjalnego zakładu Siemensa w Kanadzie, gdzie antyrosyjski reżim Trudeau przetrzymywał ją przez miesiące, zanim ostatecznie wypuścił ją na żądanie rządu niemieckiego. Jednak celowo odmówili dostawy rosyjskiemu właścicielowi, a zamiast tego firmie Siemens Germany, gdzie znajduje się siedziba, ponieważ rządy Niemiec i Kanady odmawiają zwolnienia z prawnie wiążących sankcji za transfer do Rosji. W ten sposób dostawy gazu Gazpromu przez Nord Stream 1 zostały również drastycznie zredukowane do 20% normalnego przesyłu.

W styczniu 2020 r. Gazprom rozpoczął przesyłanie gazu z gazociągu TurkStream przez Turcję oraz do Bułgarii i Węgier. W marcu 2022 r. Bułgaria jednostronnie, przy wsparciu NATO, odcięła dostawy gazu z TurkStream. Z kolei węgierski premier Viktor Orban zapewnił sobie kontynuację dostaw gazu z Rosji via TurkStream. W rezultacie dziś Węgry nie przeżywają kryzysu energetycznego i importują rosyjski gaz rurociągowy po bardzo niskich, stałych cenach kontraktowych .

Poprzez systematyczne sankcjonowanie lub zamykanie dostaw gazu z długoterminowych, tanich rurociągów do UE, spekulanci gazowi za pośrednictwem holenderskiego TTP byli w stanie wykorzystać każdą czkawkę lub wstrząs energetyczny na świecie, niezależnie od tego, czy była to rekordowa susza w Chinach, czy konflikt na Ukrainie, czy ograniczenia wywozowe w USA, do licytowania hurtowych cen gazu w UE do możliwych granic. W połowie sierpnia cena kontraktów terminowych na TTP była o 1000% wyższa niż rok temu i rosła z dnia na dzień.

Niemieckie szaleństwo najwyższych cen

Celowy sabotaż cen energii i elektryczności staje się jeszcze bardziej absurdalny. 28 sierpnia niemiecki minister finansów Christian Lindner, jedyny członek gabinetu z Partii Liberalnej (FDP), ujawnił, że zgodnie z niejasnymi warunkami przedłożonych warunków reformy rynku energii elektrycznej w UE producenci energii elektrycznej ze słońca lub wiatru automatycznie otrzymują tę samą cenę za swoją „odnawialną” energię elektryczną sprzedawaną spółkom energetycznym do sieci, jakby była wytwarzana z gazu ziemnego!

Lindner wezwał do „pilnej” zmiany niemieckiego prawa energetycznego w celu oddzielenia różnych rynków. Fanatyczny (de facto faszystowski) minister ds. gospodarki ekologicznej Robert Habeck natychmiast odpowiedział, że „ Ciężko pracujemy, aby znaleźć nowy model rynku”, ale ostrzegł, że rząd musi uważać, aby zbytnio nie interweniować: „Potrzebujemy funkcjonujących rynków, a jednocześnie musimy ustalić właściwe zasady, aby nie nadużywać pozycji na rynku ”.

Habeck w rzeczywistości robi wszystko, co możliwe, aby zbudować Zieloną Agendę i wyeliminować gaz, ropę i energię jądrową, które są obecnie jedynymi niezawodnymi źródłami energii. Odmawia ponownego otwarcia trzech zamkniętych rok temu elektrowni jądrowych ani przesunięcia  zamknięcia pozostałych trzech w grudniu. Deklarując w wywiadzie dla Bloomberga, że ​​„nie będę podchodzić do tego pytania ideologicznie”, w kolejnym tchu zadeklarował: „Energetyka jądrowa nie jest rozwiązaniem, to jest problem”. Habeck, podobnie jak przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, wielokrotnie deklarowali, że zwiększenie inwestycji w zawodną energię wiatrową i słoneczną jest odpowiedzią na kryzys cen gazu, który celowo wywołali swoją polityką. Pod każdym względem samobójczy kryzys energetyczny trwający w Europie został „wyprodukowany w Niemczech”, a nie w Rosji.

*F. William Engdahl jest konsultantem ds. ryzyka strategicznego i wykładowcą, ukończył studia polityczne na Uniwersytecie Princeton i jest autorem bestsellerów na temat ropy naftowej i geopolityki. Jest pracownikiem naukowym Centrum Badań nad Globalizacją (CRG).

—————————

Komentarz JR:

Jak widać, Unia Europejska pod zarządem kompletnie ogarniętych ideologicznie neomarksizmem niemieckich polityków, prowadzi samobójczą politykę spychającą własne społeczeństwa do roli zniewolonych pariasów, do tego z(a)marzniętych i głodnych. Udział Polski w tym zbiorowym harakiri popełnianym z woli kompletnie zidiociałych i skorumpowanych ideologów nie wydaje się być konieczny. Warunkiem nie uczestniczenia w tym zbiorowym szaleństwie jest pójście w ślady Viktora Orbana. Co jednak na dzisiaj wydaje się równie abstrakcyjne, jak wygrana Ukrainy w konflikcie z Rosją.

Pozostaje nam zatem czekać na ekonomiczny upadek i rozpad moralnego, politycznego i demograficznego trupa, jakim jest już UE. Zmiana polityki energetycznej w wykonaniu naszych zbrodniczych zdrajców z rządu warszawskiego nie jest możliwa. Tego im ich panowie nie pozwalają. Podjęcie decyzji o wyjściu z UE przed jej rozpadem zależy niby od nas. Ale nadal jest w tym kraju zbyt wielu skorumpowanych szeklami płynącymi z Brukseli, oby mogło to nastąpić. Pozostaje zatem czekać na upadek, niestety, będąc jego uczestnikiem. Cóż, jak wszem i wobec zapowiadam: Nowa Polska powstanie na gruzach a nie wyniku rekonstrukcji systemu, skazanego, jako dzieło Szatana, na wieczną zagładę i potępienie. Miejmy nadzieję, że już wkrótce to nastąpi.

Serdecznie pozdrawiam

Jan Rybski
Inicjator-Założyciel Inicjatywa na Rzecz Zmian w Polsce "BASTA!"

Zielone piekło i gra w zielone.

Izabela Brodacka 2 IX. 2022.

Dwa tygodnie sierpnia spędziłam na „bezludnej wyspie” czyli na Czaplaku. Czaplak jest niewielką niezamieszkałą wysepką na Jezioraku.  Przebywają na nim z rzadka i krótko tylko żeglarze. Bywałam na Czaplaku w różnych warunkach, miedzy innymi w listopadzie przy sztormowej pogodzie i ze złamanym jarzmem steru mojej żaglówki ale nie będę państwa męczyć tymi opowieściami ( dosłownie) z mchu i paproci.

Choć warunki biwakowania na Czaplaku w połowie sierpnia nie są zbyt surowe ciekawa jestem czy wytrzymałaby taki biwak którakolwiek z gorących obrończyń wszystkich istot żywych czy gwałconych  krów, a także którykolwiek ze zwolenników zielonego ładu, zielonej energii czy innej postaci gry w zielone. Czy atakowany przez stada komarów odnosiłby się do tych istot z niesłabnącą miłością?  Czy zrezygnowałby z tłuczenia kąsających go w lesie ślepaków?  Jak zareagowałaby na spotkanie z larwą kałużnicy, która wcale nie jest sympatycznym ani ładnym zwierzątkiem albo z rzęsorkiem  (nie mylić z rzęsistkiem ) drobnym jadowitym ssakiem, który pogryzł kiedyś boleśnie na Czaplaku znajomego żeglarza.

Świat przyrody choć piękny nie jest bynajmniej tak idylliczny jak to wyobrażają sobie niektórzy jego obrońcy. Szczególnie ci, którzy bronią przyrody z ekranu telewizora lub zza ministerialnego biurka. Trzeba zrozumieć i przyjąć do wiadomości, że świat oparty na łańcuchu pokarmowym nie może być przyjazny dla wszystkich bez wyjątku istot żywych. Jak to napisał Czesław Miłosz w wierszu: „ Do pani profesor w obronie honoru kota i nie tylko” (z okazji artykułu „ Przeciw okrucieństwu” Marii Podrazy- Kwiatkowskiej):

Natura pożerająca, natura pożerana

Dzień i noc rzeźnia dymiąca od krwi

I kto ją stworzył? Czyżby dobry bozia?

Tak, niewątpliwie, one są niewinne

Pająki, modliszki, rekiny, pytony

To tylko my mówimy okrucieństwo.

Jak się przekonałam zniechęcona miłośniczka przyrody może się skutecznie ewakuować z Czaplaka nawet uszkodzoną łódką, w listopadzie, przy sztormowej pogodzie.

O tym, że dzika przyroda może być jednak śmiertelnie groźna dla człowieka przekonał się na własnej skórze młody entuzjasta Raymond Maufrais. Zafascynowany dziką przyrodą Raymond Maufrais podjął samotną przeprawę przez gujańską dżunglę, by przedostać się do masywu górskiego Tumuc-Humac. Ślad po nim zaginął, a nad rzeką Tamouri odnaleziono tylko opuszczony biwak oraz dziennik Raymonda. Został on wydany, również w Polsce, pod tytułem “Zielone piekło”. Ostatnia notatka Maufrais pochodziła z 13 stycznia 1950 roku. Jak napisał w pamiętniku przymuszony głodem niepotrzebnie zabił i próbował zjeść swego ukochanego psa. Szlak, który przebył, pozostał do dziś nieodkryty, a zagadka jego śmierci niewyjaśniona.

Umieściłabym tę pozycję na liście obowiązujących lektur szkolnych.

Może nie powstałyby wówczas równie utopijne i nonsensowne ustawy jak „ piątka dla zwierząt”. Może wilki nie byłyby tak bezwarunkowo chronione, niezależnie od szkód, które wyrządzają. Pani Dora, o której jakiś czas temu pisałam, zrezygnowała z hodowli owiec po tym gdy wilki wypatroszyły w jej obejściu kotne samice. To nieprawda, że szlachetne wilki zabijają tylko tyle ile są w stanie zjeść. Pani Dora zbierała resztki owiec i ich martwe płody po całym podwórzu. W Gładyszowie wilki zagryzły ostatnio starego, łagodnego psa znajomej i wałęsają się bez przeszkód po wsi. Inna znajoma hodująca pod lasem konie strzela regularnie w kierunku wilków z dubeltówki starając się jednak żadnego nie trafić. To wystarcza żeby trzymać je w ryzach i zniechęcić do wizyt w stadninie.

Bezmyślni obrońcy wszystkich istot żywych nie chcą przyjąć do wiadomości, że taki program jest po prostu niewykonalny. Zawsze dokonuje się wyboru. Wybiera wilki ze szkodą dla owiec, wybiera kornika ze szkoda dla drzewostanu Puszczy Białowieskiej. Nie twierdzę, że obrońcy przyrody dosłownie występowali w obronie kornika. Wydawało się im tylko, że jak to mówią -natura sama sobie poradzi. Podobno inwazja kornika w puszczy zaczęła się od kilkunastu zarażonych drzew, które należało wyciąć wbrew ideologii. Teraz inwazja kornika jest nie do opanowania.

To samo dotyczy regli tatrzańskich. Z historycznych względów są one monokulturą więc są podatne na wszelkie zarazy i łatwo dają się powalić przez halny. Na to nie mamy już żadnego wpływu natomiast chore drzewa należy konsekwentnie usuwać wbrew wszelkim lewackim teoriom. Bo tak rozumiana ochrona przyrody to nie nauka i nie praktyka lecz szkodliwa utopijna lewacka ideologia.  „Wszelkie istoty żywe” zastępują w tej ideologii marksistowski proletariat a troska o nie służy wyłącznie terroryzowaniu społeczeństwa. Szczególnie, że do tych istoto żywych nie zalicza się człowieka w stadium prenatalnym. 

Jest jeszcze jeden aspekt wszelkich „zielonych ładów”, bardziej racjonalny z punktu widzenia ich beneficjentów lecz bardziej szkodliwy dla społeczeństw. Te zielone łady sprowadzają się do gry w zielone czyli są trikiem umożliwiającym łupienie obywateli pod rzekomo szlachetnym celem. Coś tak bezczelnie absurdalnego jak handlowanie, a nawet spekulowanie  pozwoleniami na emisję CO2 przypomina mi nieodmiennie sprzedawanie nad Sekwaną puszeczek z powietrzem z Paryża. Kosztowały bodajże 15 franków i pasjami kupowali je niczym nie przymuszeni turyści z demoludów. Wyraźnie brakowało im świeżego powietrza, lecz raczej w życiu społecznym i w polityce niż na ulicy. 

Jedynym konsekwentnym rozwiązaniem byłoby wszczepienie wszystkim ludziom chlorofilu i umożliwienie im w ten sposób asymilacji. Wobec osiągnięć biotechnologii wydaje się to zupełnie możliwe.

Pozostaje otwartym problem co zrobić z wszystkimi istotami mięsożernymi. Trzeba je byłoby chyba dla ich własnego dobra i dla szczęśliwej przyszłości zielonej planety wykończyć. Byłoby to jednak sprzeczne z ideą bioróżnorodności. Wszczepienie chlorofilu na przykład tygrysom i nakłonienie ich do rezygnacji z nawyków żywieniowych byłoby zdecydowanie trudniejsze.

A przede wszystkim zabrakłoby wkrótce niezbędnego przecież do asymilacji CO2 .

USA: Żeby oszczędzać prąd, mają nie ładować samochodów elektrycznych. Od 2035 r. całkowity zakaz sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi…

Joanna Mazur

1 września https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-usa-zeby-oszczedzac-prad-maja-nie-ladowac-samochodow-elektr

Fale upałów i wzrastające zapotrzebowanie na prąd doprowadziły do tego, że zakłady energetyczne wystosowały apele, w których zwracają się do mieszkańców Kalifornii, aby oszczędzali energię. Rozwiązaniem ma być nieładowanie samochodów elektrycznych.

Paradoksalnie wezwania o dobrowolne oszczędzanie prądu pojawiły wkrótce po ubiegłotygodniowej zapowiedzi władz stanowych, że od 2035 roku w całym stanie będzie obowiązywał całkowity zakaz sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi.

– Trzy najważniejsze działania związane z oszczędzaniem energii to ustawienie termostatów klimatyzacji na 78 stopni Fahrenheita (25.5 Celsjusza) lub wyższej, unikanie używania urządzeń zużywających dużo prądu a także ładowania pojazdów elektrycznych oraz wyłączanie niepotrzebnych świateł – oznajmiło Amerykańskie Stowarzyszenie Energetyki Publicznej (APPA).

Triumf „Zielonego Ładu”. Krótkie kąpiele, mniej smartfonów, bez oświetlania nocą. Mamy oszczędzać energię.

https://nczas.com/2022/08/29/tak-mamy-oszczedzac-energie-krotkie-kapiele-mniej-smartfonow-bez-oswietlania-noca/

Poszczególne kraje Unii Europejskiej ogłosiły kampanie oszczędności energii. Niemcy, Francja i Hiszpania uchwalają prawa ograniczające ogrzewanie pomieszczeń zimą. Wprowadzono zakazy oświetlania budynków nocą, wzywa się obywateli do krótszych kąpieli. Finowie namawiają zaś ludzi do rezygnacji z sauny i ograniczenia czasu spędzonego z telefonem komórkowym.

Europejskie ceny gazu osiągnęły w miniony piątek, 26 sierpnia, 341 euro za MWh, blisko rekordowego poziomu 345 euro z marca – poinformował portal France24. Ceny energii poszybowały w górę m.in. dlatego, że Rosja, która w przeszłości pokrywała około 40 proc. zapotrzebowania UE na gaz, ograniczyła jego dostawy. Sankcje miały więc wymiar obusieczny.

Jedna piąta energii elektrycznej w Europie jest wytwarzana przez elektrownie gazowe, więc spadki podaży nieuchronnie prowadzą do wyższych cen.

Dlatego część krajów UE już wprowadza przepisy dotyczące oszczędzania energii.

Niemcy. Zakaz podświetlania sklepów nocą, bez ogrzewania publicznych korytarzy i hal

W Niemczech od 1 września do 28 lutego w Niemczech drzwi sklepów nie mogą być stale otwarte, pomniki i obiekty reklamowe, w tym witryny sklepowe, nie mogą być podświetlane w godzinach 22.00 – 6.00.

W miejscu pracy temperatura zimą nie może przekraczać 19 stopni Celsjusza, a w budynkach użyteczności publicznej korytarze i hale muszą pozostać nieogrzewane, podobnie jak woda do mycia rąk. Zwolnione z tego są tylko placówki medyczne, żłobki, przedszkola i szkoły.

Prywatne baseny wewnętrzne i zewnętrzne nie mogą być ogrzewane gazem lub energią elektryczną z sieci, ale nie dotyczy to basenów w hotelach, obiektach wypoczynkowych czy ośrodkach rehabilitacyjnych.

Francja i Hiszpania. Ogrzewanie do 19 st. C

W połowie lipca we Francji, która otrzymuje około jednej piątej dostaw gazu z Rosji, ogłoszono plan „umiaru energetycznego”, który ma zostać przedstawiony pod koniec września. Rząd zamierza zabronić sklepom pozostawiania otwartych drzwi w czasie, kiedy działa klimatyzacja lub ogrzewanie, podświetlania reklam i bilbordów od godziny 1 w nocy do 6 rano, co obowiązuje już dziś w miastach do 800 tys. mieszkańców.

Do października francuskie sieci supermarketów mają zmniejszyć oświetlenie powierzchni handlowych o 30 proc. i obniżyć temperaturę do 17 stopni w godzinach szczytu zakupów.

We Francji uchwalono już prawo ograniczające klimatyzację do 26 stopni Celsjusza i ogrzewanie do 19 stopni, ale dopiero teraz władze mają zadbać o jego przestrzeganie.

W Hiszpanii zgodnie z nowym prawem zatwierdzonym przez parlament w czwartek 25 sierpnia, w budynkach publicznych ogrzewania zimą nie może być wyższe niż 19oC. Po godzinie 22 budynki użyteczności publicznej i witryny sklepowe nie mogą być podświetlane, a do końca września każdy klimatyzowany lub ogrzewany lokal musi mieć zainstalowany mechanizm automatycznego zamykania drzwi, by uniknąć marnowania energii.

Włochy. Krótsze ogrzewanie domów i biur

We Włoszech mowy plan zmniejszenia konsumpcji energii może zostać zatwierdzony na posiedzeniu gabinetu już w przyszłym tygodniu.

Może on obejmować obniżenie temperatur i skrócenie godzin ogrzewania w domach i biurach w okresie zimowym, ograniczenie oświetlenia miejsc publicznych i sklepów w nocy, a także wydłużenie działania elektrowni węglowych.

Grecja. Kontrola temperatury w budynkach

Grecki rząd ogłosił już w czerwcu środki mające na celu ograniczenie zużycia energii w sektorze publicznym o 10 proc. Władze będą oferować zachęty finansowe organizacjom oszczędzającym energię, a także stworzą cyfrowy system monitorowania zużycia energii. Przewidywane środki obejmują kontrole temperatury w budynkach, wyłączanie świateł i komputerów w nocy i zmiany w oświetleniu ulic.

Finlandia. Mniej używania smartfonu

Fiński rząd ogłosił kampanię wzywającą gospodarstwa domowe, a także firmy i organizacje do ograniczenia konsumpcji energii. Kampania ma na celu trwałe obniżenie zużycia energii i oficjalnie rozpocznie się w październiku. W jej ramach ma dojść do obniżenie temperatury w pomieszczeniach zimą, zwiększenie wykorzystania transportu publicznego oraz zmniejszenia prędkości pojazdów, zażywania krótszych kąpieli i skrócenie czasu spędzanego na komputerach i telefonach. Rząd zachęca również do spędzania mniej czasu w saunach, które są fińską tradycją narodową.

Kąpiel do 5 minut

Z kolei gabinet premier Szwecji Magdaleny Andersson ma nadzieję przeznaczyć równowartość ok. 28 mld złotych na rekompensaty dla gospodarstw domowych i firm, które pomogą zmniejszyć zużycie energii. Chodzi tutaj m.in. o izolację poddaszy i elewacji, wymianę baterii umywalkowych na bardziej wydajne, uszczelnianie lub wymianę okien i drzwi zewnętrznych oraz uzupełnienie systemów grzewczych o pompę ciepła.

Duńskie władze zalecają obywatelom m.in. skrócenie kąpieli do 5 minut i nieużywanie elektrycznych suszarek do ubrań.

Również nienależąca do UE Szwajcaria zwróci się do gospodarstw domowych i przedsiębiorstw z apelem o m.in. obniżanie temperatury ogrzewania w pomieszczeniach zimą w celu zmniejszenia zużycia gazu o 15 proc.

Zabraknie mleka – jak cukru?

Zabraknie mleka – jak cukru? Związek Polskich Przetwórców Mleka alarmuje.

Michał Waligóra https://medianarodowe.com/2022/08/10/zabraknie-mleka-jak-cukru-zwiazek-polskich-przetworcow-mleka-alarmuje/

Jak donosi brnża mleczarska, z powodu wysokich cen energii elektrycznej i gazu, mogą nastąpić niedobory mleka na rynku.

  • W polskich sklepach od pewnego czasu brakuje cukru.
  • Jak donosi Związek Polskich Przetwórców Mleka, problem ten może wkrótce dotyczyć białego napoju.
  • Czy PiS wprowadzi program “krowa plus”?

W ostatnim czasie nad Polską pojawiło się widmo braku cukru. Nastąpiły braki. Niektóre markety wprowadziły nawet limity na zakup .

Teraz pojawiło się nowe widmo – jak donosi branża mleczarska, z powodu wysokich cen energii elektrycznej i gazu, mogą nastąpić niedobory mleka na rynku. Przewiduje się wprowadzanie planów ograniczeń w poborze tych mediów do poziomów niepozwalających na utrzymanie produkcji, magazynowania, a nawet funkcjonowania przyzakładowych oczyszczalni ścieków.

Polscy mleczarze ponoć wielokrotnie apelowali do rządu o zmiany w przepisach. Jako że nie zaowocowało to upragnioną reakcją ze strony władz, Związek Polskich Przetwórców Mleka postanowił wydać specjalny komunikat. Jak twierdzi, rząd nie podejmuje aktywnych działań na rzecz objęcia ochroną naszej branży przed czynnikami mającymi negatywny wpływ na działalność.

Komunikat mleczarzy

W apelu możemy przeczytać, że obecne problemy mleczarzy spowodują

przerwanie procesów produkcyjnych, co skutkować będzie niedoborem wyrobów na rynku i poważnymi stratami finansowymi dla zakładów. Nie należy zapominać, że jednocześnie straty poniosą rolnicy, od których surowiec po prostu nie będzie odbierany. Wtedy pojawi się problem co zrobić z taką ilością niewykorzystanego mleka, jak go zutylizować? Obawiamy się, że konsekwencje takiej sytuacji dla środowiska naturalnego mogą być opłakane.

Jeśli zabraknie mleka, cukru, gazu i węgla, to oby nam [nie?? ] zabrakło cierpliwości.

Mleczarstwu grozi wstrzymanie produkcji przez brak suchego lodu [CO2]

  • https://www.portalspozywczy.pl/mleko/wiadomosci/mleczarstwu-grozi-wstrzymanie-produkcji-przez-brak-co2-i-suchego-lodu,213418.html

Zarówno ANWIL S.A., jak i Grupa Azoty S.A. wstrzymują produkcję nawozów azotowych, przy czym w obu przypadkach jako powód decyzji podano nagły i bezprecedensowy wzrost cen gazu ziemnego. Podkreślono, że sytuacja jest wyjątkowa i całkowicie niezależna od obu spółek. Decyzja ta może skutkować wstrzymaniem pracy całej branży mleczarskiej, a tym samym pozbawić rolników zbytu mleka, a Polaków dostępu do artykułów mleczarskich.

Brak dostaw suchego lodu i dwutlenku węgla

Oba wskazane wyżej podmioty są kluczowymi dostawcami dla wielu producentów ciekłego CO2 [to jest możliwe tylko pod dużym ciśnieniem. M D] oraz suchego lodu, dostarczając tzw. surowy dwutlenek węgla, który stanowi podstawowy surowiec, służący do produkcji ciekłego CO2 i/lub suchego lodu. W konsekwencji producenci dwutlenku węgla i suchego lodu całkowicie wstrzymują produkcję. 

Zaznaczyć trzeba  przy tym, iż dostawy surowego dwutlenku węgla realizowane są za pomocą rurociągów i brak jest możliwości technicznych, które pozwalałyby na realizację dostaw przez inne podmioty (np. za pomocą cystern). 

Jednoczesne zatrzymanie produkcji nawozów azotowych, a w konsekwencji dostaw surowego dwutlenku węgla przez obu kluczowych dostawców spowoduje, iż na rynku polskim i europejskim wystąpi niedobór obu finalnych produktów, tj. ciekłego CO2 i suchego lodu i tym samym niemożliwe będzie paczkowanie produktów w kontrolowanej atmosferze, w tym wielu produktów mleczarskich. 

Dla sektora oznacza to dramatyczną sytuację, ponieważ uniemożliwi to paczkowanie wyrobów takich jak sery i inne, gdyż odbywa się to w mieszance gazów, gdzie dwutlenek węgla jest niezbędnym elementem – mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka

Problemy ze środkami do mycia linii mleczarskich

Ponadto Grupa Azoty wysłała pisma do sektora mleczarskiego z informacją, że nie jest w stanie zapewnić dostaw kwasu azotowego niezbędnego do zachowania higieny linii produkcyjnych. 

[dalej – detale. MD]

Zakłady mięsne za kilka dni mogą stanąć. Znów winien CO2 !!!

Damian Słomski https://businessinsider.com.pl/biznes/dwutlenek-wegla-sie-konczy-i-zaklady-miesne-za-kilka-dni-moga-stanac/y8jt13c

Rekordowo drogi gaz zbiera żniwo. Najpierw potężne uderzenie otrzymali producenci nawozów, a teraz alarmują producenci żywności. Brak dwutlenku węgla sprawi, że za kilka dni gigantyczny problem będą mieć np. zakłady mięsne. — Jeśli rząd nic z tym nie zrobi, to 80-90 proc. uboju wieprzowiny i drobiu może stanąć — ostrzega prezes związku Polskie Mięso.

Producenci nawozów z Polski i Europy bardzo mocno ograniczają lub wręcz wstrzymują produkcje ze względu na rekordowo drogi gaz. Tłumaczą, że w takiej sytuacji nie opłaca się produkcja.

Okazuje się, że nie tylko rolnicy mogą mieć problem jesienią, ale już teraz na alarm biją przedstawiciele branży spożywczej.

— To olbrzymi problem, który dotyczy wszystkich producentów piwa, i zresztą nie tylko piwa – mówi Business Insiderowi Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce Browary Polskie. Ostrzega, że brak dwutlenku węgla stanowi “bezpośrednie zagrożenie dla ciągłości produkcji”.

— Piwo to jest najmniejszy problem. Zakłady mięsne mają zapasy dwutlenku węgla na pięć lub sześć dni. Później stanie ubój trzody, drobiu, bo nikt nie ma dwutlenku węgla — podkreśla w rozmowie z Business Insiderem Witold Choiński, prezes związku Polskie Mięso.

Gaz ten jest produktem ubocznym właśnie przy produkcji nawozów. Po co jest potrzebny branży mięsnej? Zestalony dwutlenek węgla jest podobny do śniegu. Mówi się o nim “suchy lód”. Jest wykorzystywany m.in. w transporcie.

Carlsberg Polska wstrzyma produkcję piwa. Powodem brak dwutlenku węgla. [O co tym łobuzom- „decydentom” naprawdę chodzi?? MD]

[Przecież CO2 to ich wróg – walczą z “nadmiarem”!! md]

[O co tym łobuzom- „decydentom” naprawdę chodzi?? To świat zbrodniczych wariatów ! MD]

https://www.money.pl/gospodarka/carlsberg-polska-wstrzyma-produkcje-piwa-powodem-brak-dwutlenku-wegla-6805224516102880a.html

Zaledwie dwa dni po tym, jak należąca do PKN Orlen włocławska spółka Anwil podjęła decyzję o tymczasowym wstrzymaniu produkcji nawozów azotowych, kryzys na rynku odbił się również na browarnikach. Carlsberg Polska wstrzyma produkcję w związku ze wstrzymaniem przez Anwil i Grupę Azoty dostaw dwutlenku węgla, niezbędnego do warzenia piwa .

Carlsberg Polska wstrzyma produkcję piwa (Getty Images, Catherine Ivill)

Polub www.money.pl na Facebooku:

Serwis powołuje się na wypowiedź członka zarządu Carlsberg Polska. Informuje, że obecne zapasy dwutlenku węgla pozwolą funkcjonować spółce jeszcze dwie, może trzy doby, po czym browary będą musiały zatrzymać procesy warzenia.

Spółka liczy na natychmiastową reakcję ze strony rządu, wskazuje, że podobna sytuacja może dotknąć wiele firm używających dwutlenku węgla.

[A dyć Polanie pili piwo – a żadnych dwutlenków nie mieli… MD]

Grupa Azoty poinformowała w tym tygodniu o zatrzymaniu pracy instalacji do produkcji nawozów azotowych, kaprolaktamu oraz poliamidu 6.

Zobacz także:

Kolejna państwowa spółka wstrzymuje produkcję. Wszystko przez wysokie ceny gazu

Z kolei wchodzące w skład grupy kapitałowej zakłady w Puławach ograniczyły produkcję amoniaku do około 10 proc. mocy wytwórczych i wstrzymały część produkcji w segmentach tworzyw i agro, a Zakłady Azotowe Kędzierzyn ograniczyły do minimum pracę instalacji w jednostce produkującej nawozy. Produkcję nawozów azotowych tymczasowo wstrzymał też Anwil, spółka z grupy kapitałowej PKN Orlen.

Spółki tłumaczą decyzję bezprecedensowym wzrostem cen gazu ziemnego.

[O co tym łobuzom- „decydentom” naprawdę chodzi?? MD]

Unplugged, czyli jak zostaniemy i bez gazu, i bez prądu

Konrad Rękas https://konserwatyzm.pl/rekas-unplugged-czyli-jak-zostaniemy-i-bez-gazu-i-bez-pradu/

Kolejne rządy najpierw gigantycznymi kosztami przestawiły polską energetykę na zasilanie gazem ziemnym, obecnie nie ustając w staraniach, by gazu w Polsce zabrakło.

Trzymając się tej samej logiki, III RP karnie realizuje założenia polityki energetycznej Unii Europejskiej, czym uniemożliwia sobie powrót do technologii węglowych, ale jednocześnie nie czyni nic, by zgodnie z zaleceniami Brukseli postarać się o własną infrastrukturę energii ze źródeł odnawialnych (RE), czyli obecnie przede wszystkim wielkich ferm wiatrowych umieszczonych na szelfie morskim. Ponure żarty z oparcia polskiej energetyki na chruście stają się więc rzeczywistością. Rząd zaś jest na najlepszej drodze, by za jednym zamachem gazu do kraju nie sprowadzić, za to kolejny kawałek polskiego potencjału oddać w obce ręce.

Mieliśmy czas się przygotować

Jak wiadomo, jedyną dużą siłą opozycyjną w Polsce – jest Najwyższa Izba Kontroli. I to jej właśnie zawdzięczamy kolejną miażdżącą informację pokontrolną, tym razem dotyczącą właśnie odnawialnej bezmyślności kolejnych rządów III RP.

Unijna strategia ograniczenia emisji gazów cieplarnianych jest znana co najmniej od European Union Climate and Energy Package 2008, A Roadmap 2011, Porozumienia Paryskiego z 2015 r. i Clean Energy for All Europeans Package 2016, a jej implementacja do regulacji unijnych odbyła się bez żadnych polskich protestów. Rządy PiS na żadnym etapie nie sprzeciwiały się ani nie starały się zablokować rozwiązań znanych obecnie jak pakiet Fit for 55, zobowiązujący kraje członkowie do redukcji emisji o 55 proc. do 2030 r. Cel ten nie jest żadną miarą do osiągnięcia bez zwiększenia udziału RE w krajowym mixie energetycznym, o czym władze znakomicie wiedziały, na co się godziły i z czym swoim zwyczajem nie uczyniły absolutnie nic, oprócz paru papierowych deklaracji.

Tymczasem niezależnie od tego co wiemy o niskiej energetycznej wydajności RE i od oczywistej absurdalności opierania na nich polityki energetycznej w kraju leżącym na węglu i położonym na naturalnym kierunku transferu gazu ziemnego – dopóki jesteśmy w strukturach zachodnich (nie tylko zresztą unijnych, bo tą samą drogą idzie też np. UK), dopóty nie mamy innego wyjścia niż zwiększać liczbę wiatraków na skalę przemysłową i solarów na lokalną i indywidualną. Koniec, kropka. Albo odcinamy się od Zachodu, albo gramy, świecimy, grzejemy i jeździmy tak jak on. Oto fakty.

Zgadzali się, chociaż nie cieszyli?

Oczywiście, na użytek wewnętrznej polityki w Polsce PiS, a zwłaszcza Solidarna Polska udawały i udają, że są w jakimś sporze z Brukselą. Zamiast zróżnicowanego mixu energetycznego mieliśmy więc pomieszanie konfrontacji z celami KE z propagandą niby-to-etatystyczną i pro-socjalną, w wyniku czego zrezygnowano zarówno z kontynuowania reform rynku energii, jak i ich cofnięcia. Oficjalnie i praktycznie Polska nie odrzuciła paradygmatu neoliberalnego, choć w szczególności polityka obecnego rządu może sprawiać takie wrażenie. W efekcie nie rozwiązano dotąd problemu przestarzałych bloków energetycznych i sieci przesyłowych, z których 47 proc. ma ponad 40 lat. Brak nowych inwestycji każe przewidywać zmierzenie się z problemem brakującej pojemności energetycznej. W przypadku Polski nie sprawdziły się także (bo nie mogły) obietnice i zapewnienia związane z liberalizacją handlu transgranicznego energią. Zamiast pojawienia się rezerw i obniżki kosztów – Polska boryka się z kołowymi przepływami energii między Niemcami a Austrią blokując zarówno udostępnianie zdolności przesyłowych eksportowych, jak i import z Niemiec, w efekcie podwyższając ryzyko blackoutu.

Biurokrata wie lepiej!

W zakresie RE przyjęte rozwiązania prawne, szczególnie odnośnie biomasy oznaczały oparcie tych technologii na importowanych surowcach, a co za tym idzie dalszy drenaż finansowy kraju. Polska zdecydowała się na ograniczenia rozwoju dynamiki lądowej energetyki wiatrowej wprowadzając w 2016 r. restrykcyjne przepisy, przez co zaczęła spadać dynamika inwestycji. Po chwilowym boomie w listopadzie 2021 r. Sejm przyjął równie niekorzystne rozwiązania odnośnie domowych instalacji paneli słonecznych.

Nie wynika to jednak bynajmniej z negatywnego nastawienia rządu wobec samych RE, ale raczej wobec energetyki rozproszonej, czyli możliwie zlokalizowanej, a więc i względnie chociaż mniej zależnej od państwowego bałaganu, korupcji i zamordyzmu. W ramach nowej „Polityki Energetycznej Polski do 2040” przyjętej w lutym 2021 r. założono, że wielkoskalowe inwestycje w sektorze RE mają realizować spółki państwowe, w tym oczywiście ORLEN. Nasza energetyka odnawialna miała być oparta o skomercjalizowane przedsiębiorstwa państwowe, dysponujące ponad 60 proc. zainstalowanych mocy i generujące ponad 2/3 energii elektrycznej. Pomysł sam w sobie nie byłby taki zły (choć powinien być uzupełniony większym udziałem energetyki rozproszonej, bezpieczniejszej w czasach ogólnego kryzysu). Diabeł jednak, jak zwykle w III RP, tkwi w szczegółach, a zwłaszcza w realizacji ogólnikowych deklaracji.

Pierwsza duża instalacja offshore, Morska Farma Wiatrowa Baltic Power, miała ruszyć wg planu w 2024/25 roku. I zdaniem NIK na pewno nie ruszy, bo sama jej budowa zacznie się, być może, w 2026/27 r. Co też się może nie udać, bo jak dotąd nie udało się nawet wskazać lokalizacji głównego terminala inwestycyjnego, czyli technicznego zaplecza takiej instalacji morskiej. To znaczy wskazano, w Gdyni. Potem w Gdańsku. I Szczecinie-Świnoujściu. Chociaż może w duńskim Rønne? Albo niemieckim Sassnitz-Mukran? Wszystkie zakładane inwestycje grzęzną po polsku: w uzgodnieniach, opiniach i zezwoleniach. Każdym wnioskiem każdorazowo zajmuje aż 11 organów administracji, a prowadzone 23 postępowania wymagają co najmniej 40 uzgodnień między instytucjami od samorządów, przez różnej maści nadzory i ABW. A wszystko to po to, by na polskim wietrze i prądzie i tak położyli łapy obcy.

Złoty interes z Norwegami. Dla Norwegów

Bo gadanie o wielkim powrocie państwowej energetyki – to tylko bajki dla patriotycznych i socjalnych wyborców. W rzeczywistości tworzy się wielkie strojki, by część z nich tym łatwiej sprywatyzować, a do części od razu wpuścić zagranicznych udziałowców. Już dziś „partnerem” ORLEN-u jest kanadyjskie NP BALTIC WIND B.V. / NORTHLAND POWER INC., PGE Polska Grupa Energetyczna S. A. tylnymi drzwiami wpuszcza duńskie ØRSTED WIND POWER A/S, 50 proc. w projekcie firmowanym przez POLENERGIĘ S.A. ma norweskie WIND POWER AS, a większość Norwegom zapewni w ramach MFW Bałtyk II i Bałtyk III także kontrolowanie przez OSLO EQUINOR POLSKA sp. z o.o. Zupełnie samodzielnie występują natomiast RWE RENEWABLES INTERNATIONAL PARTICIPATIONS B.V. z Holandii oraz razem EDP RENEWABLES S.A. (Portugalia) i ENGIE S.A. (Francja). I to by było na tyle jeśli chodzi o polską energetykę w polskich rękach.

Oczywiście też jednak jest w tym wszystkim drugie dno, nie tylko zresztą Bałtyku, ale i… Morza Północnego. W zestawieniu najciekawsza jest bowiem obecność firm norweskich i duńskich. Nie jest tajemnicą w branży, że powodzenie ich przedsięwzięć, skrajne ich ułatwienie przez władze polskie, przy jednoczesnym utrudnianiu życia konkurentom – jest warunkiem w ogóle prowadzenia jakichkolwiek rozmów o wypełnieniu Baltic Pipe.

Jak wiemy, początkowo będzie nim płynąć jedynie 2-3 mld m. sześc. gazu ziemnego ze złóż dzierżawionych przez PGNiG na Szelfie Noreweskim. A od 2024 r. być może także 1,28 mld m. sześć. rocznie z duńskiego złoża Ørsted. Tak, to ta sama nazwa. Te same norweskie i duńskie kapitały zainteresowane przejęciem polskiego rynku offshore. I nie tylko offshore, bo także energetyką wodorową, stanowiącą absolutny rdzeń unijnej strategii odchodzenia od rosyjskiego gazu. I wszystko to oddamy Norwegom, byle nam pozwoli przesyłać gaz, który sami wydobywamy dzierżawiąc od nich odpłatnie pola gazowe i Duńczykom, którym za gaz i tak zapłacimy horrendalne stawki. Dzięki temu pozbędziemy się RE i zapłacimy za gaz, za który już raz zapłaciliśmy i którego część własnym kosztem wydobywamy. Słowem – standardowy złoty interes à la la III RP.

Ale cóż, najważniejsze – że to nie Ruscy!

Grupa Azoty S.A. w konsekwencji rekordowo wysokich cen gazu ziemnego zatrzymuje instalacje do produkcji nawozów azotowych, kaprolaktamu oraz poliamidu 6

https://grupaazoty.com/aktualnosci/grupa-azoty-s-a-w-konsekwencji-rekordowo-wysokich-cen-gazu-ziemnego-czasowo-zatrzymuje-instalacje-do-produkcji-nawozow-azotowych-kaprolaktamu-oraz-poliamidu-6

W związku z rekordowymi cenami gazu ziemnego, głównego surowca wykorzystywanego przy produkcji w Grupie Azoty S.A., w dniu 22 sierpnia 2022 r. Spółka podjęła decyzję o czasowym zatrzymaniu z dniem 23 sierpnia 2022 roku instalacji do produkcji nawozów azotowych, kaprolaktamu oraz poliamidu 6.

W wyniku agresji Rosji na Ukrainę, od 24 lutego 2022 r. obserwujemy na europejskich giełdach nadzwyczajne, historycznie wysokie ceny gazu ziemnego. Notowania gazu w okresie ostatniego półrocza wzrosły z poziomu 72 EUR/MWh w dniu 22.02.2022 r., do poziomu 276 EUR/MWh w dniu 22.08.2022 r.

Spółka kontynuuje produkcję katalizatorów, osłonek poliamidowych, kwasów humusowych, skrobi termoplastycznej oraz kwasu azotowego stężonego.

W trakcie ogłoszonego postoju instalacji produkcyjnych realizowane będą procesy inwestycyjne oraz remontowe, w tym planowany wcześniej, główny remont instalacji Poliamidów.

Należy podkreślić, że Grupa Azoty S.A. utrzymywała dotychczas produkcję na maksymalnych możliwych mocach, nawet w obliczu znaczących ograniczeń lub całkowitego wstrzymywania produkcji przez największych europejskich producentów.

W celu utrzymania bezpieczeństwa procesowego instalacji produkcyjnych oraz realizacji zobowiązań dla odbiorców zewnętrznych w zakresie dostaw energii elektrycznej, energii cieplnej i wody pitnej prace będą kontynuować: elektrociepłownia, stacja uzdatniania wody pitnej oraz oczyszczalnie ścieków.

Obecna sytuacja na rynku gazu ziemnego – pomimo jego dostępności – determinująca rentowność prowadzonej produkcji, jest wyjątkowa, całkowicie niezależna od Spółki i nie była możliwa do przewidzenia.

Spółka stale monitoruje poziom cen wszystkich surowców oraz rentowność procesów produkcyjnych i na tej podstawie będzie podejmowała dalsze decyzje biznesowe.

Mądrość zwana sprytem –

Mądrość zwana sprytem – Stanisław Michalkiewicz

W niezapomnianym skeczu kabaretu „Dudek” z Janem Kobuszewskim i Wiesławem Gołasem pt. „Ucz się Jasiu” jest scena, kiedy Jan Kobuszewski, jako właściciel warsztatu hydraulicznego, pyta ucznia Jasia, którego gra Wiesław Gołas, „do czego jest ta rura?” – na co Jasio przygląda się przez chwilę rurze i powiada: „ta rura jest do niczego”. Kto by wtedy pomyślał, że była to scena prorocza, zapowiadająca zgryzoty, jakie będą udziałem Polski w związku z dostawami gazu przez Baltic Pipe, a właściwie w związku z brakiem tych dostaw. Polska uczestniczyła w budowie tego gazociągu, która kosztowała 2,2 mld euro i – jak wielokrotnie byliśmy zapewniani – miał on być gwarantem naszego bezpieczeństwa energetycznego, umożliwiając rezygnację z dostaw gazu rosyjskiego. Wszystko wydawało się w jak najlepszym porządku, chociaż na przełomie wiosny i lata premier Morawiecki wystąpił z zagadkową pretensją, by rząd norweski podzielił się z Polską zyskami ze sprzedaży gazu, a nawet wezwał mieszkających w Norwegii Polaków, by w tej sprawie zaczęli rząd norweski molestować.

Pan premier Morawiecki już wcześniej wpadał na różne pomysły, ale – przynajmniej na pierwszy rzut oka – mieściły się one w ramach normalności w sensie medycznym, – bo jeśli chodzi o sens ekonomiczny, to już nie. Na przykład program dekarbonizacji Polski wydawał się dziwaczny, bo niby dlaczego państwo miałoby rezygnować z korzystania z nośników energii, którymi dysponuje na rzecz nośników, którymi nie dysponuje, a w każdym razie – nie dysponuje nimi w stopniu wystarczającym do zaspokojenia potrzeb krajowych, wynoszących około 20 mld metrów sześciennych gazu rocznie?

Koniecznością „ratowania planety” wyjaśnić tego nie można, bo – po pierwsze – to uzasadnienie nie wytrzymuje krytyki w sytuacji, gdy znacznie większe gospodarki, niż polska, jak np. gospodarka amerykańska, czy chińska, wcale z węgla nie rezygnują, a – po drugie – zależność dobrostanu „planety” od spalania paliw kopalnych jest oczywista przede wszystkim dla niestabilnej emocjonalnie szwedzkiej panienki Grety Thunberg, z której sprytni rodzice podobno wyciągnęli już mnóstwo szmalu – no i oczywiście – dla rzesz jej młodocianych wyznawców, którzy o „planecie” wiedzą wszystko, chociaż nie bardzo potrafią wyjaśnić – o czym kilkakrotnie się przekonałem – dlaczego właściwie zmieniają się pory roku.

Z drugiej strony jednak wiadomo, że od polityków, zwłaszcza takich, jak pan premier Morawiecki, zbyt wiele wymagać nie można, bo dla doraźnych korzyści partyjnych czy nawet osobistych, gotowi są na rozmaite głupstwa, a poza tym rząd „dobrej zmiany” swojemu postępowaniu nadawał pozory racjonalnego uzasadnienia, właśnie reklamując korzyści, jakie będziemy odnosili, kiedy tylko gazociąg Baltic Pipe zostanie ukończony. Tymczasem gazociąg został ukończony już jakiś czas temu, ale gaz do Polski jak dotąd nim nie płynie i okazuje się, że nie bardzo wiadomo, czy popłynie, przynajmniej w ciągu najbliższych dwóch lat. Słowem – na razie „ta rura jest do niczego” – jakby powiedział Jasio, grany przez Wiesława Gołasa.

Ta rura jest do niczego” przynajmniej na razie, ale nie dlatego, by nie nadawała się do tłoczenia gazu. Ona się nadaje, ale – jak głoszą fałszywe pogłoski – Polska na razie z tego gazu nie będzie mogła skorzystać z powodu jakichś niejasności w umowie z Norwegami i Duńczykami. Wygląda na to, że pan premier Morawiecki o tych niejasnościach i wynikających z nich konsekwencjach, został poinformowany kilka miesięcy temu, właśnie kiedy zaczął kierować pod adresem norweskiego rządu i pracujących w Norwegii Polaków żądania wykraczające poza normalność w sensie medycznym.

Zwróćmy jednak uwagę, że w innych sprawach, na przykład dotyczących osobistego majątku, pan premier Morawiecki sprawia wrażenie człowieka całkiem sprawnego umysłowo, a nawet obdarzonego specyficznym rodzajem mądrości, który nazywamy sprytem. Skąd zatem u niego takie objawy zaćmienia w sprawach publicznych? Warto, by zajęło się tym jakieś konsylium weterynarzy, ale chyba do tego nie dojdzie, więc spróbujmy wyjaśnić ten fenomen na własną rękę.

Zacznijmy od tego, że polityczna kariera pana Mateusza Morawieckiego zaczęła się od stanowiska doradcy doskonałego premiera Donalda Tuska, który już wtedy stał na czele Volksdeutsche Partei i w którym Nasza Złota Pani z Berlina szczególnie sobie upodobała. Jak wiadomo, Donald Tusk Naszej Złotej Pani pozostał wierny aż do chwili obecnej, co z jednej strony nawet dobrze o nim świadczy, że nie jest niewdzięcznikiem – podczas gdy pan Mateusz Morawiecki dokonał politycznej wolty, przechodząc z obozu zdrady i zaprzaństwa do obozu płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm, za co został wynagrodzony stanowiskiem wicepremiera w rządzie Beaty Szydło. Takie transfery zdarzały się i wcześniej, na przykład Wielce Czcigodny poseł Antoni Mężydło przeszedł w PiS do Volksdeutsche Partei i – jak publicznie zapewniał – wcale nie musiał z tego powodu zmieniać poglądów. Jak było w przypadku pana Mateusza Morawieckiego – tego nie wiem, bo w duszy u niego nie byłem, natomiast pragnę zwrócić uwagę na kolejny ważny etap w karierze wicepremiera Morawieckiego.

Oto w następstwie „głębokiej rekonstrukcji” rządu „dobrej zmiany”, w ramach której Naczelnik Państwa spuścił z wodą ministra obrony Antoniego Macierewicza, a panią premier Szydło odesłał na emeryturę do Parlamentu Europejskiego, pan wicepremier Morawiecki został premierem z zadaniem – jak pamiętamy – „ocieplenia stosunków z Unią Europejską”. Warto dodać, że ta „głęboka rekonstrukcja” nastąpiła w kilka miesięcy po felonii, jakiej względem swego wynalazcy dopuścił się pan prezydent Andrzej Duda, który po 45-minutowej rozmowie telefonicznej z Naszą Złotą Panią, zapowiedział zawetowanie ustaw regulujących funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości w naszym bantustanie, z czym mamy do dzisiaj coraz większe zgryzoty. Czy nominacja pana Mateusza Morawieckiego na premiera rządu „dobrej zmiany”, nie była przypadkiem efektem kompromisu do, którego Naczelnik Państwa, wskutek osłabienia felonią pana prezydenta Dudy został zmuszony?

Tego oczywiście nie wiemy, ale przecież musiała być jakaś ważna przyczyna, dla której wicepremierem, a następnie premierem rządu „dobrej zmiany”, został były doradca doskonały premiera Tuska, w którym Nasza Złota Pani szczególnie sobie upodobała i mocną ręką przeniosła, a następnie prowadziła przez europejskie salony? W międzyczasie wszczęła i prowadzi przeciwko Polsce wojnę hybrydową przy pomocy Donalda Tuska, ale z drugiej strony, przy pomocy premiera Mateusza Morawieckiego, doprowadza do obezwładnienia energetycznego Polski, już to pod pretekstem jej „dekarbonizacji”, już to wskutek „niejasności” w umowie gazowej z Norwegami i Duńczykami, by w rezultacie doprowadzić do tego, by Polska, podobnie jak inne państwa, kupowały od Niemiec rosyjski gaz tłoczony rurociągiem NordStream 2, który – jak tylko uda się tej zimy zorganizować kryzys energetyczny w Europie – chyba będzie musiał zostać uruchomiony?

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    Portal Informacyjny „Magna Polonia” (www.magnapolonia.org)    20 sierpnia 2022

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5234

Siedem lat chudych

Izabela Brodacka 20 sierpnia

Po siedmiu latach rządów “dobrej zmiany” czeka nas zapewne przynajmniej siedem lat zimna i głodu. Jedną z głównych tego przyczyn jest mit globalnego ocieplenia. Wątpliwe czy ktokolwiek z rządzących uwierzył w globalne ocieplenie. Jednak wprowadzają oni „zielony ład” realizując cudze przestępcze plany zniewolenia ludzkości. Oznacza to przede wszystkim odejście od energetyki węglowej czyli nie tylko zamykanie czy wręcz zatapianie kopalń lecz płacenie przez producentów ogromnych haraczy za emisję CO2 i śledzenie w ich produktach tak zwanego „śladu węglowego”. Nikt, w naszym kraju, nie ośmielił się sprzeciwić zbiorowemu szaleństwu , nabożnie podejmowano kolejne kroki i zobowiązania. Na przykład do 2035 roku wszystkie samochody mają mieć napęd elektryczny. Nikt się nie zastanawia czy to jest w ogóle możliwe i jakie to będzie miało skutki dla ludzi i dla gospodarki. Nikt się nie zastanawia również nad faktem że technologie fotowoltaiczne powodują ogromne szkody ekologiczne. Aby otrzymać tonę litu trzeba przepłukać dwadzieścia ton rudy zużywając 70 ton wody. 

Podejmując jakiekolwiek działania na masową skalę należy robić tak zwany rachunek ciągniony, oceniać opłacalność tych działań w świadomości ich dalekosiężnych konsekwencji. Za czasów Clintona w jednym z okręgów USA dla oszczędności wody określono maksymalną dopuszczalną pojemność spłuczki klozetowej. Ku zdziwieniu autorów tego pomysłu zużycie wody w ubikacjach wzrosło. Przyczyna była prosta, ludzie spłukiwali muszlę klozetową po kilka razy. W Polsce dowcipni jak zawsze internauci zaproponowali żeby dla oszczędności wody spłukiwać muszlę co trzeci raz. 

„Pięć lat temu dotarło do nas, co się na świecie dzieje. I że nie ma od tego odwrotu, a my musimy iść ze światem, a nie przeciwko niemu – mówią górnicy”. Tak  wiernopoddańczo i kłamliwie twierdziła Rzeczpospolita .w artykule pod tytułem  „Pożegnanie z węglem”.  Podaję link żeby każdy mógł sobie przeczytać te pompatyczne brednie. (https://klimat.rp.pl/walka-o-klimat/art19148051-pozegnanie-z-weglem). 

Dziś nasi rządzący obudzili się jak cтрекоза (konik polny, po rosyjsku rodzaju żeńskiego) z bajki Kryłowa, która „oглянуться не успела, kак зима катит в глаза”. (nie zdążyła się obejrzeć a tu zima zajrzała jej w ślepia). Mam nadzieję że Kryłow nie został w Polsce zdelegalizowany.  

Teraz, gdy pozalewano kopalnie, gdy wypłacono górnikom odprawy wysyłając ich na zieloną trawkę premier Morawiecki zarządza w trybie nagłym import 4,5 miliona ton węgla z przeznaczeniem dla gospodarstw domowych. Jak twierdzi natomiast pani Łukaszewska-Trzeciakowska zakontraktowano 7 milionów ton natomiast sprowadzono 3 miliony. To czysty kabaret – Polska położona na węglu sprowadza węgiel z antypodów. Wymuszanie wiary w dogmat globalnego ocieplenia przypomina jak żywo wymuszanie wiary w dogmaty komunistyczne. Wiary w walkę klas, w dialektykę rozwoju społeczeństw czy choćby w osiągniecia Miczurina i Łysenki. Rezultatem tej wiary był miedzy innymi Wielki Głód-  Hołodomor (po ukraińsku Голодомор czyli zamorzenie głodem ) Przyczyną głodu w ZSRR, najbardziej dotkliwego właśnie na Ukrainie, był pięcioletni plan gospodarczy wprowadzony przez Stalina w 1929. Plan zakładał kolektywizację obszarów rolnych. Chłopi radzieccy mieli być pozbawieni własności i pracować w kołchozach.  Za kradzież kłosa zboża groziła kara śmierci. W grudniu 1932 Stalin wprowadził obowiązek meldunkowy dla mieszkańców miast co praktycznie uniemożliwiało ucieczkę z głodujących  wsi. 

Nikt nie ma wątpliwości, że głód z lat 1932–1933 na Ukrainie był sztuczny. Nie wiadomo jednak czy była to zaplanowana antyukraińska akcja Stalina czy też głód był wynikiem bolszewickiej zbrodniczej głupoty każącej wierzyć w sowiecki raj dla przyszłych pokoleń.  Liczba ofiar głodu szacowana jest na 10 milionów.

Odejście od energetyki węglowej wymusili na Polsce Niemcy. To również Niemcy uzależnili swój kraj i zachodnią Europę od rosyjskiego gazu. Teraz żądają żeby Polska dzieliła się z nimi swoimi rezerwami. 

W zideologizowanej trosce o środowisko holenderski rząd postanowił ostatnio ograniczyć wpływ rolnictwa na emisję gazów cieplarnianych poprzez likwidację 30 procent krajowych hodowli zwierząt oraz wprowadzenie przymusowego wykupu ziemi od rolników. Czy władze Holandii chcą wywołać współczesny Голодомор na świecie przez zbrodniczą w swej głupocie ideologię „zielonego ładu”?

Przez wiele lat nakłaniano w Polsce obywateli do zmiany systemu ogrzewania na gazowe. Teraz plakaty zachęcające: „zamień kopciucha na ogrzewanie ekologiczne” jakoś zniknęły. Opalający swoje domy węglem mają natomiast otrzymać dodatek w wysokości 3 tysiące na gospodarstwo domowe. Można to traktować jako premię za zdrowy rozsądek przejawiający się w fakcie, że ogrzewający swe domy węglem nie podporządkowali się ideologii „zielonego ładu”. Gdyby swego czasu szeregowi Polacy uwierzyli w ideologię komunistyczną tak jak podobno  w nią uwierzyli liczni polscy intelektualiści, choćby na przykład Leszek Kołakowski,  dawno bylibyśmy jedną z sowieckich republik albo ku radości Stalina wymarlibyśmy z głodu.

Ideologia komunistyczna jest jak groźny wirus, nieustannie mutuje, a kolejne mutacje są groźniejsze od poprzednich  bo trudniejsze do rozpoznania. „Zielony ład” to jedna z mutacji marksizmu kulturowego. Wszystkie mutacje marksizmu mają wspólną cechę – w imię brzmiącego szlachetnie lecz  nierealnego, dalekiego celu czyni się i akceptuje doraźne zło. Nie do zrealizowania jest na przykład powszechna równość ludzi choćby dlatego, że  ludzie tego nie chcą i  są różnie obdarowani przez naturę. Podobnie nie do zrealizowania jest troska o wszystkie istoty żywe choćby dlatego, że niektóre z nich, na przykład pasożyty , są naszymi naturalnymi wrogami. W imię równości ze szkodą dla wszystkich wymordowano arystokrację i elity Rosji i mordowano elity naszego kraju.  W imię troski o naszą błękitną planetę i  jej ginące gatunki skazuje się nas obecnie na lata chude. 

Bo lata tłuste już były i właśnie się skończyły. 

Kolejne 𝙤𝙜𝙧𝙖𝙣𝙞𝙘𝙯𝙚𝙣𝙞𝙚 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞 𝘾𝙊2 a obecna katastrofa gospodarcza

[gospodarcza – bo nie tylko energetyczna; inflacja…, może stagflacja]

[z sieci. MD]

𝙒 2008 𝙧𝙤𝙠𝙪 𝘿𝙤𝙣𝙖𝙡𝙙 𝙏𝙪𝙨𝙠 𝙯𝙜𝙤𝙙𝙯𝙞ł 𝙨𝙞ę 𝙣𝙖 𝙥𝙖𝙠𝙞𝙚𝙩 „3𝙭20”, 𝙯𝙖𝙠ł𝙖𝙙𝙖𝙟ą𝙘𝙮 𝙧𝙚𝙙𝙪𝙠𝙘𝙟ę 𝙤 20 𝙥𝙧𝙤𝙘. 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞 𝘾𝙊2 𝙙𝙤 𝙧𝙤𝙠𝙪 2020. 𝙋𝙧𝙯𝙮𝙟ę𝙩𝙤 𝙩𝙖𝙠ż𝙚 𝙯𝙢𝙞𝙖𝙣ę 𝙗𝙖𝙯𝙮 𝙧𝙚𝙙𝙪𝙠𝙘𝙟𝙞 𝘾𝙊2 𝙯 𝙧𝙤𝙠𝙪 1990 𝙣𝙖 𝙧𝙤𝙠 2005 𝙤𝙧𝙖𝙯 𝙤𝙗𝙤𝙬𝙞ą𝙯𝙠𝙤𝙬𝙮 𝙝𝙖𝙣𝙙𝙚𝙡 𝙪𝙥𝙧𝙖𝙬𝙣𝙞𝙚𝙣𝙞𝙖𝙢𝙞 𝙙𝙤 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞 𝙙𝙡𝙖 𝙬𝙮𝙩𝙬𝙖𝙧𝙯𝙖𝙟ą𝙘𝙮𝙘𝙝 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙞ę 𝙚𝙡𝙚𝙠𝙩𝙧𝙮𝙘𝙯𝙣ą, 𝙠𝙩ó𝙧𝙮 𝙯𝙖𝙘𝙯ął 𝙤𝙗𝙤𝙬𝙞ą𝙯𝙮𝙬𝙖ć 𝙤𝙙 1 𝙨𝙩𝙮𝙘𝙯𝙣𝙞𝙖 2013 𝙧𝙤𝙠𝙪.

𝙒 2014 𝙧𝙤𝙠𝙪 𝙆𝙤𝙢𝙞𝙨𝙟𝙖 𝙀𝙪𝙧𝙤𝙥𝙚𝙟𝙨𝙠𝙖 𝙯𝙖𝙥𝙧𝙤𝙥𝙤𝙣𝙤𝙬𝙖ł𝙖 𝙟𝙚𝙨𝙯𝙘𝙯𝙚 𝙗𝙖𝙧𝙙𝙯𝙞𝙚𝙟 𝙧𝙖𝙙𝙮𝙠𝙖𝙡𝙣𝙚 𝙧𝙤𝙯𝙬𝙞ą𝙯𝙖𝙣𝙞𝙖. 𝙉𝙖 𝙥𝙤𝙨𝙞𝙚𝙙𝙯𝙚𝙣𝙞𝙚 𝙍𝙀, 𝙠𝙩ó𝙧ą 𝙠𝙞𝙚𝙧𝙤𝙬𝙖ł 𝙬ó𝙬𝙘𝙯𝙖𝙨 𝙣𝙤𝙬𝙮 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙬𝙤𝙙𝙣𝙞𝙘𝙯ą𝙘𝙮 𝘿𝙤𝙣𝙖𝙡𝙙 𝙏𝙪𝙨𝙠, 𝙥𝙤𝙟𝙚𝙘𝙝𝙖ł𝙖 𝙯𝙪𝙥𝙚ł𝙣𝙞𝙚 𝙣𝙞𝙚𝙥𝙧𝙯𝙮𝙜𝙤𝙩𝙤𝙬𝙖𝙣𝙖 𝙥𝙧𝙚𝙢𝙞𝙚𝙧 𝙀𝙬𝙖 𝙆𝙤𝙥𝙖𝙘𝙯, 𝙠𝙩ó𝙧𝙖 𝙯𝙜𝙤𝙙𝙯𝙞ł𝙖 𝙨𝙞ę 𝙣𝙖 𝙠𝙤𝙡𝙚𝙟𝙣𝙚 𝙧𝙚𝙨𝙩𝙧𝙮𝙠𝙘𝙟𝙚, 𝙘𝙯𝙮𝙡𝙞 𝙤𝙜𝙧𝙖𝙣𝙞𝙘𝙯𝙚𝙣𝙞𝙚 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞 𝘾𝙊2 𝙤 43 𝙥𝙧𝙤𝙘. 𝙙𝙤 2030 𝙤𝙧𝙖𝙯 𝙣𝙖 𝙬𝙥𝙧𝙤𝙬𝙖𝙙𝙯𝙚𝙣𝙞𝙚 𝙩𝙯𝙬. 𝙍𝙚𝙯𝙚𝙧𝙬𝙮 𝙎𝙩𝙖𝙗𝙞𝙡𝙞𝙯𝙖𝙘𝙮𝙟𝙣𝙚𝙟.𝙋𝙤𝙙𝙬𝙖𝙡𝙞𝙣𝙮 𝙥𝙤ł𝙤ż𝙤𝙣𝙚 𝙥𝙤𝙙 𝙧𝙖𝙙𝙮𝙠𝙖𝙡𝙣ą 𝙥𝙤𝙡𝙞𝙩𝙮𝙠ę 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙚𝙩𝙮𝙘𝙯𝙣ą 𝙐𝙀 𝙨𝙠𝙪𝙩𝙠𝙪𝙟ą 𝙬𝙨𝙯𝙚𝙡𝙠𝙞𝙢𝙞 𝙥óź𝙣𝙞𝙚𝙟𝙨𝙯𝙮𝙢𝙞 𝙥𝙧𝙤𝙗𝙡𝙚𝙢𝙖𝙢𝙞 𝙞 𝙗ę𝙙ą 𝙘𝙤𝙧𝙖𝙯 𝙬𝙞ę𝙠𝙨𝙯𝙚.

𝙊𝙗𝙚𝙘𝙣𝙮 𝙧𝙯ą𝙙 𝙢𝙪𝙨𝙞 𝙬𝙮𝙠𝙖𝙯𝙖ć 𝙨𝙞ę 𝙣𝙞𝙚𝙯𝙬𝙮𝙠łą 𝙤𝙙𝙬𝙖𝙜ą 𝙞 𝙘𝙯𝙪𝙟𝙣𝙤ś𝙘𝙞ą, 𝙗𝙮 𝙣𝙞𝙚 𝙖𝙠𝙘𝙚𝙥𝙩𝙤𝙬𝙖ć 𝙨𝙠𝙧𝙖𝙟𝙣𝙞𝙚 𝙙𝙚𝙨𝙩𝙧𝙪𝙠𝙘𝙮𝙟𝙣𝙮𝙘𝙝 𝙧𝙤𝙯𝙬𝙞ą𝙯𝙖ń, 𝙠𝙩ó𝙧𝙮𝙘𝙝 𝙢𝙣ó𝙨𝙩𝙬𝙤 𝙟𝙚𝙨𝙯𝙘𝙯𝙚 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙙 𝙣𝙖𝙢𝙞.

𝙉𝙞𝙚𝙢𝙣𝙞𝙚𝙟 𝙥𝙖𝙢𝙞ę𝙩𝙖ć 𝙣𝙖𝙡𝙚ż𝙮, ż𝙚 𝙨𝙩𝙖𝙣 𝙤𝙗𝙚𝙘𝙣𝙚𝙟 𝙙𝙧𝙤ż𝙮𝙯𝙣𝙮 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙚𝙩𝙮𝙘𝙯𝙣𝙚𝙟 𝙯𝙖𝙬𝙙𝙯𝙞ę𝙘𝙯𝙖𝙢𝙮 𝙙𝙚𝙘𝙮𝙯𝙟𝙤𝙢 𝙥𝙤𝙥𝙧𝙯𝙚𝙙𝙣𝙞𝙠ó𝙬.

𝘼ż 59 𝙥𝙧𝙤𝙘. 𝙘𝙚𝙣𝙮 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙞𝙞 𝙚𝙡𝙚𝙠𝙩𝙧𝙮𝙘𝙯𝙣𝙚𝙟 𝙩𝙤 𝙠𝙤𝙨𝙯𝙩𝙮 𝙪𝙥𝙧𝙖𝙬𝙣𝙞𝙚ń 𝙙𝙤 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞 𝘾𝙊2, 𝙠𝙩ó𝙧𝙮𝙘𝙝 𝙤𝙗𝙚𝙘𝙣𝙚 𝙘𝙚𝙣𝙮 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙠𝙧𝙤𝙘𝙯𝙮ł𝙮 90 𝙚𝙪𝙧𝙤 𝙯𝙖 𝙩𝙤𝙣ę 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞, 𝙠𝙤𝙡𝙚𝙟𝙣𝙚 8 𝙥𝙧𝙤𝙘. 𝙩𝙤 𝙠𝙤𝙨𝙯𝙩𝙮 𝙤𝙗𝙤𝙬𝙞ą𝙯𝙠ó𝙬 𝙯𝙬𝙞ą𝙯𝙖𝙣𝙮𝙘𝙝 𝙯𝙚 𝙬𝙨𝙥𝙞𝙚𝙧𝙖𝙣𝙞𝙚𝙢 𝙊𝙙𝙣𝙖𝙬𝙞𝙖𝙡𝙣𝙮𝙘𝙝 Ź𝙧ó𝙙𝙚ł 𝙀𝙣𝙚𝙧𝙜𝙞𝙞 (𝙊𝙕𝙀) 𝙞 𝙚𝙛𝙚𝙠𝙩𝙮𝙬𝙣𝙤ś𝙘𝙞 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙚𝙩𝙮𝙘𝙯𝙣𝙚𝙟. 𝘼𝙠𝙘𝙮𝙯𝙖 𝙞 𝙢𝙖𝙧ż𝙖 𝙙𝙡𝙖 𝙨𝙥𝙧𝙯𝙚𝙙𝙖𝙟ą𝙘𝙚𝙜𝙤 𝙩𝙤 𝙯𝙖𝙡𝙚𝙙𝙬𝙞𝙚 2 𝙥𝙧𝙤𝙘. 𝙕𝙙𝙪𝙢𝙞𝙚𝙬𝙖𝙟ą𝙘𝙖 𝙟𝙚𝙨𝙩 𝙬𝙞ę𝙘 𝙖𝙢𝙣𝙚𝙯𝙟𝙖 𝙀𝙬𝙮 𝙆𝙤𝙥𝙖𝙘𝙯 𝙞 𝙟𝙚𝙟 𝙗𝙚𝙯𝙧𝙚𝙛𝙡𝙚𝙠𝙨𝙮𝙟𝙣𝙚 𝙤𝙥𝙚𝙧𝙤𝙬𝙖𝙣𝙞𝙚 𝙖𝙣𝙩𝙮𝙥𝙞𝙨𝙤𝙬𝙨𝙠𝙞𝙢 𝙥𝙤𝙥𝙪𝙡𝙞𝙯𝙢𝙚𝙢, 𝙯𝙬ł𝙖𝙨𝙯𝙘𝙯𝙖, ż𝙚 𝙢𝙖 𝙣𝙖 𝙨𝙪𝙢𝙞𝙚𝙣𝙞𝙪 𝙣𝙞𝙚 𝙩𝙮𝙡𝙠𝙤 𝙠𝙬𝙚𝙨𝙩𝙞𝙚 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙚𝙩𝙮𝙘𝙯𝙣𝙚. 𝙍𝙤𝙙𝙯𝙞𝙣𝙮, 𝙤 𝙠𝙩ó𝙧𝙚 𝙩𝙖𝙠 𝙨𝙞ę 𝙪𝙥𝙤𝙢𝙞𝙣𝙖 𝙣𝙞𝙚 𝙢𝙞𝙖ł𝙮 𝙙𝙤𝙗𝙧𝙚𝙜𝙤 𝙘𝙯𝙖𝙨𝙪 𝙯𝙖 𝙟𝙚𝙟 𝙧𝙯ą𝙙ó𝙬.