Europejska katastrofa energetyczna przychodzi z Berlina i Brukseli, nie z Moskwy.

..

Autor: F. William Engdahl* Global Research, 01 września 2022 https://www.globalresearch.ca/europe-energy-armageddon-from-berlin-brussels-not-moscow/5792005
Za tłumaczenie i redakcję tekstu w języku polskim: Jan Rybski

22 sierpnia notowana na giełdzie cena gazu ziemnego w niemieckim hubie gazowym THE (Trading Hub Europe) była o ponad 1000% (10x) wyższa niż przed rokiem.

Neomarksistowski (a de facto neofaszystowski) reżim kanclerza Niemiec Scholza wmawia obywatelom, że przyczyną wzrostu cen jest “Putin” i jego wojna, czyli “wojna Rosji na Ukrainie”. A prawda jest zupełnie inna. Unijni politycy i główne ośrodki finansjery światowej wykorzystują Rosję do czerpania korzyści z kryzysu energetycznego made in Germany i w Brukseli. Konsekwencje w postaci wzrostu ceny gazu i paliw nie są przypadkowe, tylko celowe zamierzone.

Nie dzieje się tak dlatego, że politycy tacy jak Scholz (mason najwyższego 33 stopnia), czy niemiecki minister ds. zielonej gospodarki (kompletnie cyniczny kretyn) Robert Habeck, ani wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. zielonej energii (faszysta z krwi i kości) Frans Timmermans są głupi lub nie mają o czymkolwiek pojęcia. Nie, oni są “tylko” do cna skorumpowani i zbrodniczy wobec obywateli UE. I dokładnie wiedzą, co robią. Wnikliwie zapoznali się ze scenariuszem, którego kryzys energetyczny jest częścią unijnego planu deindustrializacji jednej z najbardziej efektywnych koncentracji przemysłowych na świecie. Jest to Zielona Agenda ONZ 2030, znana również jako “Wielki Reset” Klausa Schwaba.

Deregulacja rynku gazu w UE

To, co Komisja Europejska i ministrowie rządów w Niemczech i w całej UE skrzętnie ukrywają, to transformacja, jaką dokonali w sposobie ustalania dzisiejszej ceny gazu ziemnego. Przez prawie dwie dekady Komisja Europejska, wspierana przez big-banks, takie jak JP MorganChase, czy duże spekulacyjne fundusze hedgingowe, zaczęła kłaść podwaliny pod to, co dziś jest całkowitą deregulacją rynku gazu ziemnego. Promowano ją jako „liberalizację” unijnego rynku gazu ziemnego, która teraz pozwala na nieuregulowany handel na wolnym rynku w czasie rzeczywistym w celu ustalenia cen, a nie ustalania ich na podstawie kontraktów długoterminowych. 

Od około 2010 r. UE zaczęła forsować radykalną zmianę zasad ustalania cen gazu ziemnego. Wcześniej większość cen gazu była ustalana w stałych kontraktach długoterminowych na dostawę gazociągiem. Największy dostawca, rosyjski Gazprom, dostarczał gaz do UE, przede wszystkim do Niemiec, w kontraktach długoterminowych powiązanych z ceną ropy. Do kilku ostatnich lat kraje UE prawie nie importowały gazu LNG.. Wraz ze zmianą przepisów w USA z 2016 roku, umożliwiającą eksport LNG z ogromnej produkcji gazu łupkowego, amerykańscy producenci gazu rozpoczęli poważną rozbudowę istniejących i budowę nowych terminali eksportowych LNG. Budowa terminali zajmuje średnio od 3 do 5 lat.

W tym samym czasie Polska, Holandia i inne kraje UE rozpoczęły budowę terminali importowych LNG do odbioru LNG z zagranicy.

Wychodząc z II wojny światowej jako wiodący światowy dostawca ropy, anglo-amerykańscy giganci naftowi, nazywani wówczas Siedmioma Siostrami, stworzyli światowy monopol na ceny ropy. Jak zauważył Henry Kissinger podczas szoków naftowych w latach 70.: „Kontroluj ropę, a kontrolujesz całe narody”. Od lat 80. banki na Wall Street, kierowane przez Goldman Sachs, stworzyły nowy rynek „papierowej ropy”, czyli kontraktów terminowych i instrumentów pochodnych na przyszłe ceny za baryłkę ropy. Stworzone zostało ogromne kasyno umożliwiające osiąganie spekulacyjnych zysków, które było kontrolowane przez garstkę gigantycznych banków w Nowym Jorku i londyńskim City.

Te same potężne interesy finansowe od lat pracowały nad stworzeniem podobnego zglobalizowanego rynku „gazu papierowego” w kontraktach terminowych, które mogliby kontrolować. Komisja UE i jej program Zielonego Ładu mający na celu „dekarbonizację” gospodarki do 2050 r., eliminując ropę, gaz i paliwa węglowe, zapewniły idealną pułapkę, która doprowadziła do gwałtownego wzrostu cen gazu w UE od 2021 r. Aby stworzyć „jednolity” rynek kontroli, UE była lobbowana przez przedstawicieli globalistycznych interesów, aby narzucić drakońskie i de facto nielegalne zmiany przepisów na Gazprom, i aby zmusić rosyjskiego właściciela różnych sieci gazociągów dystrybucyjnych w UE do otwarcia ich na konkurencyjny gaz.

Wielkie banki i biznes energetyczny, które kontrolują politykę UE w Brukseli, stworzyły nowy, niezależny system cen równoległych do długoterminowych, stabilnych cen rosyjskiego gazu rurociągowego, którego nie kontrolowały.

Do 2019 roku seria biurokratycznych dyrektyw energetycznych brukselskiej Komisji UE umożliwiła w pełni zderegulowany handel na rynku gazu, aby de facto ustalać ceny gazu ziemnego w UE, mimo że Rosja była nadal zdecydowanie największym źródłem importu gazu. W kilku krajach UE utworzono szereg wirtualnych „hubów” handlowych w celu handlu kontraktami terminowymi na gaz. Do 2020 roku holenderski TTF (Title Transfer Facility) był dominującym centrum handlu gazem UE, tzw. benchmarkiem gazu UE. Warto zauważyć, że TTF to wirtualna platforma handlu kontraktami terminowymi na gaz pomiędzy bankami i innymi inwestorami finansowymi, „Over-The-Counter”. Oznacza to, że jest de facto rynek nieuregulowany, poza jakąkolwiek regulowaną giełdą. Ma to kluczowe znaczenie dla zrozumienia gry prowadzonej obecnie w UE.

W 2021 r. tylko 20% całego importu gazu ziemnego do UE stanowił gaz LNG, którego ceny w dużej mierze determinowały transakcje terminowe w hubie TTF, unijnym de facto benchmarku gazowym, którego właścicielem jest rząd holenderski, ten sam, który niszczy swoje farmy oszukańczym roszczeniem dotyczącym zanieczyszczenia azotem.

Największy udział w imporcie europejskiego gazu pochodził z rosyjskiego Gazpromu, który w 2021 r. dostarczał ponad 40% importu do UE. Gaz ten pochodził z długoterminowych kontraktów na rurociągi, których cena była znacznie niższa niż dzisiejsza cena spekulacyjna TTF. W 2021 r. państwa UE zapłaciły “szacunkową” karę za gaz ziemny w 2021 r., który kosztował około 30 miliardów dolarów więcej, niż gdyby trzymały się cen indeksowanych przez Gazprom. Banki to uwielbiały. Przemysł amerykański i konsumenci nie.

Tylko niszcząc rosyjski rynek gazu w UE, big-finance i zwolennicy Zielonego Ładu mogą stworzyć kontrolę nad rynkiem LNG.

Zamknięcie gazociągu w UE

Mając pełne poparcie UE dla nowego rynku hurtowego gazu, Bruksela, Niemcy i NATO zaczęły systematycznie zamykać stabilny, długoterminowy gaz rurociągowy do UE.

Po zerwaniu stosunków dyplomatycznych z Marokiem w sierpniu 2021 r. na spornych terytoriach, Algieria ogłosiła, że ​​uruchomiony w 1996 r. gazociąg Maghreb-Europa (MGE) przestanie działać 31 października 2021 r., po wygaśnięciu odpowiedniej umowy.

We wrześniu 2021 r. Gazprom ukończył swój wielomiliardowy podmorski gazociąg Nord Stream 2 z Rosji przez Morze Bałtyckie do północnych Niemiec. Podwoiłoby to przepustowość Nord Stream 1 do 110 mld m sześc. rocznie, pozwalając Gazpromowi na uniezależnienie się od ingerencji w dostawy gazu gazociągiem Sojuz biegnącym przez Ukrainę. Komisja Europejska, wspierana przez administrację Bidena, zablokowała otwarcie rurociągu za pomocą biurokratycznej sabotażu, a ostatecznie kanclerz Niemiec Scholz 22 lutego nałożył na rurociąg sankcję za uznanie przez Rosję Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Wraz z narastającym od tamtej pory kryzysem gazowym niemiecki rząd odmówił otwarcia Nord Stream 2 pomimo jego ukończenia.

Następnie 12 maja 2022 r., mimo że dostawy Gazpromu do gazociągu Sojuz przebiegającego przez Ukrainę były nieprzerwane przez prawie trzy miesiące trwania konfliktu, pomimo rosyjskiej „specjalnej operacji wojskowej” na Ukrainie, kontrolowany przez NATO reżim Zełenskiego w Kijowie zamknął główny rosyjski rurociąg przez Ługańsk, którym płynął rosyjski gazu zarówno na Ukrainę, jak i do państw UE, deklarując, że pozostanie on zamknięty, dopóki Kijów nie uzyska pełnej kontroli nad systemem rurociągów przebiegającym przez dwie republiki Donbasu. Ten odcinek ukraińskiej linii Sojuz odciął jedną trzecią gazu płynącego przez Sojuz do UE. Z pewnością nie pomogło to gospodarce UE w czasie, gdy Kijów błagał o więcej broni z tych samych krajów NATO. Sojuz został otwarty w 1980 roku w Związku Radzieckim, czerpiąc gaz z pola gazowego Orenburg.

Dalej funkcjonował gazociąg jamalski przez Białoruś i przez Polskę do Niemiec.W grudniu 2021 r., na dwa miesiące przed konfliktem na Ukrainie, polski rząd zamknął polską część gazociągu, odcinając dostawy gazu Gazpromu po niskich cenach do Niemiec i Polski.

Zamiast tego polskie firmy gazowe kupowały rosyjski gaz w magazynach niemieckich koncernów gazowych za pośrednictwem polsko-niemieckiego odcinka gazociągu jamalskiego po wyższej cenie w rewersie. Niemieckie koncerny gazowe pozyskały rosyjski gaz na podstawie kontraktu długoterminowego za bardzo niską cenę kontraktową i odsprzedały do ​​Polski z ogromnym zyskiem.

To szaleństwo zostało celowo zbagatelizowane przez ministra gospodarki ekologicznej Habecka i kanclerza Scholza oraz niemieckie media, mimo że wymusiło to jeszcze wyższe ceny niemieckiego gazu i pogłębiło niemiecki kryzys gazowy. Polski rząd odmówił przedłużenia kontraktu gazowego z Rosją, a zamiast tego kupuje gaz na wolnym rynku po znacznie wyższych cenach. W efekcie nie płynie już rosyjski gaz do Niemiec przez Jamal.

Ostatecznie dostawy gazu rurociągiem podmorskim Nord Stream 1 zostały przerwane z powodu konieczności naprawy turbiny gazowej Siemensa. Turbina została wysłana do specjalnego zakładu Siemensa w Kanadzie, gdzie antyrosyjski reżim Trudeau przetrzymywał ją przez miesiące, zanim ostatecznie wypuścił ją na żądanie rządu niemieckiego. Jednak celowo odmówili dostawy rosyjskiemu właścicielowi, a zamiast tego firmie Siemens Germany, gdzie znajduje się siedziba, ponieważ rządy Niemiec i Kanady odmawiają zwolnienia z prawnie wiążących sankcji za transfer do Rosji. W ten sposób dostawy gazu Gazpromu przez Nord Stream 1 zostały również drastycznie zredukowane do 20% normalnego przesyłu.

W styczniu 2020 r. Gazprom rozpoczął przesyłanie gazu z gazociągu TurkStream przez Turcję oraz do Bułgarii i Węgier. W marcu 2022 r. Bułgaria jednostronnie, przy wsparciu NATO, odcięła dostawy gazu z TurkStream. Z kolei węgierski premier Viktor Orban zapewnił sobie kontynuację dostaw gazu z Rosji via TurkStream. W rezultacie dziś Węgry nie przeżywają kryzysu energetycznego i importują rosyjski gaz rurociągowy po bardzo niskich, stałych cenach kontraktowych .

Poprzez systematyczne sankcjonowanie lub zamykanie dostaw gazu z długoterminowych, tanich rurociągów do UE, spekulanci gazowi za pośrednictwem holenderskiego TTP byli w stanie wykorzystać każdą czkawkę lub wstrząs energetyczny na świecie, niezależnie od tego, czy była to rekordowa susza w Chinach, czy konflikt na Ukrainie, czy ograniczenia wywozowe w USA, do licytowania hurtowych cen gazu w UE do możliwych granic. W połowie sierpnia cena kontraktów terminowych na TTP była o 1000% wyższa niż rok temu i rosła z dnia na dzień.

Niemieckie szaleństwo najwyższych cen

Celowy sabotaż cen energii i elektryczności staje się jeszcze bardziej absurdalny. 28 sierpnia niemiecki minister finansów Christian Lindner, jedyny członek gabinetu z Partii Liberalnej (FDP), ujawnił, że zgodnie z niejasnymi warunkami przedłożonych warunków reformy rynku energii elektrycznej w UE producenci energii elektrycznej ze słońca lub wiatru automatycznie otrzymują tę samą cenę za swoją „odnawialną” energię elektryczną sprzedawaną spółkom energetycznym do sieci, jakby była wytwarzana z gazu ziemnego!

Lindner wezwał do „pilnej” zmiany niemieckiego prawa energetycznego w celu oddzielenia różnych rynków. Fanatyczny (de facto faszystowski) minister ds. gospodarki ekologicznej Robert Habeck natychmiast odpowiedział, że „ Ciężko pracujemy, aby znaleźć nowy model rynku”, ale ostrzegł, że rząd musi uważać, aby zbytnio nie interweniować: „Potrzebujemy funkcjonujących rynków, a jednocześnie musimy ustalić właściwe zasady, aby nie nadużywać pozycji na rynku ”.

Habeck w rzeczywistości robi wszystko, co możliwe, aby zbudować Zieloną Agendę i wyeliminować gaz, ropę i energię jądrową, które są obecnie jedynymi niezawodnymi źródłami energii. Odmawia ponownego otwarcia trzech zamkniętych rok temu elektrowni jądrowych ani przesunięcia  zamknięcia pozostałych trzech w grudniu. Deklarując w wywiadzie dla Bloomberga, że ​​„nie będę podchodzić do tego pytania ideologicznie”, w kolejnym tchu zadeklarował: „Energetyka jądrowa nie jest rozwiązaniem, to jest problem”. Habeck, podobnie jak przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, wielokrotnie deklarowali, że zwiększenie inwestycji w zawodną energię wiatrową i słoneczną jest odpowiedzią na kryzys cen gazu, który celowo wywołali swoją polityką. Pod każdym względem samobójczy kryzys energetyczny trwający w Europie został „wyprodukowany w Niemczech”, a nie w Rosji.

*F. William Engdahl jest konsultantem ds. ryzyka strategicznego i wykładowcą, ukończył studia polityczne na Uniwersytecie Princeton i jest autorem bestsellerów na temat ropy naftowej i geopolityki. Jest pracownikiem naukowym Centrum Badań nad Globalizacją (CRG).

—————————

Komentarz JR:

Jak widać, Unia Europejska pod zarządem kompletnie ogarniętych ideologicznie neomarksizmem niemieckich polityków, prowadzi samobójczą politykę spychającą własne społeczeństwa do roli zniewolonych pariasów, do tego z(a)marzniętych i głodnych. Udział Polski w tym zbiorowym harakiri popełnianym z woli kompletnie zidiociałych i skorumpowanych ideologów nie wydaje się być konieczny. Warunkiem nie uczestniczenia w tym zbiorowym szaleństwie jest pójście w ślady Viktora Orbana. Co jednak na dzisiaj wydaje się równie abstrakcyjne, jak wygrana Ukrainy w konflikcie z Rosją.

Pozostaje nam zatem czekać na ekonomiczny upadek i rozpad moralnego, politycznego i demograficznego trupa, jakim jest już UE. Zmiana polityki energetycznej w wykonaniu naszych zbrodniczych zdrajców z rządu warszawskiego nie jest możliwa. Tego im ich panowie nie pozwalają. Podjęcie decyzji o wyjściu z UE przed jej rozpadem zależy niby od nas. Ale nadal jest w tym kraju zbyt wielu skorumpowanych szeklami płynącymi z Brukseli, oby mogło to nastąpić. Pozostaje zatem czekać na upadek, niestety, będąc jego uczestnikiem. Cóż, jak wszem i wobec zapowiadam: Nowa Polska powstanie na gruzach a nie wyniku rekonstrukcji systemu, skazanego, jako dzieło Szatana, na wieczną zagładę i potępienie. Miejmy nadzieję, że już wkrótce to nastąpi.

Serdecznie pozdrawiam

Jan Rybski
Inicjator-Założyciel Inicjatywa na Rzecz Zmian w Polsce "BASTA!"