Włoska pomoc dla Ukrainy: Stary złom czy śmieci?

Włoski «vintage» militarny dla Ukrainy

Data: 4 novembre 2025 Author: Uczta Baltazara

https://babylonianempire.wordpress.com/2025/11/04/wloski-vintage-militarny-dla-ukrainy/

Kontrowersyjna włoska pomoc wojskowa dla Ukrainy

W kontekście trwającego konfliktu na Ukrainie, Włochy, jako członek NATO i UE, regularnie dostarczają pomoc wojskową Kijowowi. Od początku inwazji Rosji w 2022 roku, Rzym wysłał już kilkanaście pakietów wsparcia, w tym amunicję, systemy obrony powietrznej i pojazdy opancerzone. Jednak część tej pomocy budzi kontrowersje – chodzi o sprzęt wycofany z użytku, przechowywany od dekad w magazynach i często w stanie bliskim złomowania. Najnowsze doniesienia wskazują na wysyłkę setek starych transporterów opancerzonych M113, które, mimo swojego wieku, mogą odegrać kluczową rolę na polu bitwy. Przegląd włoskich mediów i źródeł internetowych ujawnia, jak ta decyzja balansuje między solidarnością sojuszniczą a wyzwaniami praktycznymi.

Transportery M113: Pochodzące z lat 50-tych ubiegłego wieku, prosto na front

Głównym bohaterem dyskusji jest 400 pojazdów opancerzonych M113, znanych we włoskiej armii jako warianty VCC-1 “Camillino” lub VCC-2. Te gąsienicowe transportery piechoty, zaprojektowane w USA w połowie lat 50′ XX wieku, były szeroko używane przez włoskie siły zbrojne do lat 70′, zanim zastąpiły je nowocześniejsze modele, takie jak Dardo czy Lynx KF-41.

Przechowywane w depo w miejscowości Lenta koło Vercelli (region Piemonte), wiele z nich nie było używane od lat, a część planowano zezłomować lub sprzedać na części zamienne – np. wcześniej Włochy podarowały Pakistanowi kilkadziesiąt sztuk właśnie w tym celu.

Włoski minister obrony Guido Crosetto potwierdził w maju 2025 roku, że pojazdy te trafią na Ukrainę w ramach 11-tego pakietu pomocy, na prośbę Kijowa. M113 to nie czołgi, lecz lekkie transportery zdolne przewozić do 10 żołnierzy, wyposażone w karabiny maszynowe kal. 12,7 mm (jak M2 Browning). Ich zaletą jest prostota obsługi, mobilność (prędkość do 60 km/h, zasięg ponad 500 km) i niski profil, co ułatwia użycie w okopach czy na trudnym terenie. Jednak krytycy, tacy jak ekspert Gianandrea Gaiani z witryny Analisidifesa.it, podkreślają ich podatność na współczesne zagrożenia: lekkie opancerzenie z aluminium nie chroni przed ciężkimi karabinami maszynowymi, artylerią czy dronami FPV.

Włoskie media donoszą, że pojazdy zostały częściowo zmodernizowane przed wysyłką – wyposażono je m.in. w systemy satelitarnego nadzoru dla lepszej koordynacji. Ukraina, która straciła setki własnych transporterów (np. w rejonie Kurska), docenia te dary mimo wad. Kijów modyfikuje je na miejscu, dodając klatki antydronowe i sieci ochronne. Kontrowersje narastają wokół stanu technicznego. Niektóre źródła opisują je jako “carri armati da rottamare” (pojazdy do złomowania), podkreślając, że wiele z nich jest częściowo nieoperacyjnych i nadaje się tylko na części. W roku 2022, NATO współpracowało z Włochami przy demilitaryzacji ponad 700 takich pojazdów, co sugeruje, że wysyłka to sposób na pozbycie się balastu magazynów.

Starsze haubice M109: Lekcja z roku 2023

Historia z M113 nie jest odosobniona. W roku 2023, Włochy wysłały Ukrainie 13 (lub ok. 20 według innych szacunków) samobieżnych haubic M109L kal. 155 mm, również pochodzących z depo w Lenta. Wspomniany wozy z lat 60′, przechowywane na świeżym powietrzu, tj. na ryżowych polach w pobliżu Vercelli przez ponad dekadę, okazały się niemal bezużyteczne po przybyciu. Ukraina musiała wydać miliony na remonty silników i systemów celowniczych, a ostatecznie wiele z nich uznano za nie możliwe do odzyskania z powodu braku części zamiennych z USA.

Śledztwo “New York Times” oskarżyło wtedy Włochy o wysyłanie “śmieci”, czemu włoskie ministerstwo obrony stanowczo zaprzeczyło, twierdząc, że Kijów był świadomy stanu sprzętu i zgodził się na naprawy na miejscu. Ta “beffa” (kpina) – jak nazwała ten fakt gazeta “La Stampa” – ujawniła problemy z logistyką: tajna operacja wysłania ich do Niemcy na remonty zakończyła się fiaskiem, a depo w Lenta, pełne ok. 1000 M109 i 3000 czołgów, stało się symbolem włoskiego “skarbca” przestarzałego uzbrojenia.

Inne elementy pomocy i kontekst międzynarodowy

Pakiet z M113 uzupełniają inne dary: starsze, ale sprawne karabiny maszynowe M2 i MG, systemy obrony powietrznej Spada (przestarzałe) oraz zaawansowane SAMP-T (trzy jednostki, co wymaga od Włoch uzupełnień własnych zapasów). W październiku 2025 roku media doniosły o dodatkowych 400 “blindati” (opancerzonych), w tym kolumnie 20 wozów bojowych Puma IFV z wieżyczkami “Hitrole” od Leonardo – te, choć starsze, przeszły modernizację.

Włochy nie są wyjątkiem: Niemcy wysłały stare Marder 1 i Leopard 2 A4, Wielka Brytania – haubice AS90, a Dania – francuskie Cezary. Tacy eksperci jak Andrea Gaiani argumentują, że tego rodzaju praktyka nie osłabia włoskiej armii – Rzym zachowuje 150 czołgów Ariete i modernizuje siły – ale służy pozbyciu się zapasów przed wymianą na nowe modele.

Znaczenie dla Ukrainy i wnioski

Mimo krytyki, stary sprzęt włoski ratuje życie na froncie. Ukraina, z ogromnymi stratami, ceni prostotę i dostępność M113 – testowane w Wietnamie i podczas wojny Jom Kippur, dziś adaptowane do dronowej ery. Jak podaje ukraiński portal Militarnyi, wozy te sprawdzają się w transporcie i wsparciu ogniowym, wymagając minimalnego szkolenia.

Włoska pomoc, choć kontrowersyjna, podkreśla wyzwania NATO: solidarność kontra efektywność.

Depo w Lenta, pełne reliktów Zimnej Wojny, przypomina, że wojna na Ukrainie to nie tylko high-tech, ale też recykling historii. Ciekawe tylko, jak długo Włochy będą “czyścić” swe magazyny kosztem sojusznika?

VIDEO: 8 października 2025: Włochy rozpoczynają dostawy transporterów opancerzonych VCC-1 Camillino (modyfikacja modelu M113 z lat 70′) oraz (M548 z lat 60′) na Ukrainę: https://www.facebook.com/61568645205759/videos/litalia-sta-iniziando-a-consegnare-allucraina-i-veicoli-corazzati-di-trasporto-v/697649240020006/

INFO: https://www.ariannaeditrice.it/articoli/l-italia-c-inviano-a-kiev-carri-armati-da-rottamare https://scenarieconomici.it/italia-manda-corazzati-ucraina/ https://www.ilgiornale.it/news/politica-estera/ancora-aiuti-allucraina-litalia-pronta-inviare-m-113-2476001.html https://www.imolaoggi.it/2025/10/10/dallitalia-400-blindati-allucraina/ https://www.congedatifolgore.com/it/400-m113-pronti-per-andare-in-ukraina/ https://quifinanza.it/attualita/scandalo-armi-ucraina-accusa-italia/723378/ https://www.lastampa.it/vercelli/2023/05/03/news/la_beffa_dei_carri_armati_partiti_dal_deposito_di_lenta_per_lucraina_sono_inservibili-12783914/ https://www.nytimes.com/2023/06/19/world/europe/ukraine-weapons-howitzers-contracts.html

Wojna trwa i tam i tu

Wojna trwa i tam i tu

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”    4 listopada 2025 michalkiewicz

Wygląda na to, że zarówno wojna na Ukrainie, jak i operacja ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej w Strefie Gazy prędko się nie skończy. Wprawdzie prezydent Donald Trump z wielkim przytupem ogłosił, a następnie w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk nawet podpisał z trzema innymi sygnatariuszami swój zbawienny, 20-punktowy plan – ale poza punktem pierwszym, przewidującym z jednej strony wydanie Izraelowi żyjących jeszcze zakładników oraz ciał zakładników zmarłych, a z drugiej strony – wypuszczenie z izraelskich więzień prawie 2 tysięcy palestyńskich więźniów – w tym 250 skazanych na więzienie dożywotnie, wśród których musi być wielu, jeśli nie większość, wybitnych działaczy Hamasu – żaden następny punkt nie został zrealizowany – bo zawieszenie broni, które teoretycznie obowiązuje cały czas – jest nieustannie naruszane – a o te naruszenia obydwie strony oskarżają się nawzajem. Która mówi prawdę – tego oczywiście nigdy się nie dowiemy, bo pierwszą ofiarą każdej wojny – a cóż dopiero – operacji ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej w Strefie Gazy – jest właśnie prawda. Czy w związku z tym pozostałe punkty zbawiennego planu prezydenta Trumpa dla Strefy Gazy mają szanse realizacji? To już nie jest takie pewne.

Kto rozbroi Hamas?

Jednym z punktów zbawiennego planu jest rozbrojenie Hamasu. Ale sprawa nie wydaje się prosta, bo – po pierwsze – o ile oficjalnym celem operacji Izraela w Strefie Gazy było rozgromienie Hamasu – to już widać, że ten cel nie został osiągnięty. Izrael, wprawdzie przez papierek, to znaczy – przez pośredników – jednak musiał negocjować warunki zawieszenia broni właśnie z Hamasem – ale to jest najlepszy dowód, że nie tylko nie został on rozgromiony, ale – że nadal sprawuje władzę w tej części Strefy Gazy, która nie jest kontrolowana przez armię izraelską. Dowodem, że tak właśnie jest, są egzekucje, dokonywane na „izraelskich kolaborantach” przez uzbrojone bojówki Hamasu, które natychmiast się tam pojawiły. Tym egzekucjom nikt nawet nie próbuje zapobiegać, a to świadczy o uznaniu władzy Hamasu nad Strefą Gazy de facto.

Wprawdzie Hamas, podobno przyparty do ściany przez prezydenta Trumpa oraz swoich muzułmańskich protektorów i sponsorów, zgodził się na rozbrojenie – ale tylko w przypadku, gdy broń swoją miałby przekazać jakiejś reprezentacji palestyńskiej – której w Strefie Gazy najzwyczajniej w świecie nie ma. Zbawienny plan przewiduje wprawdzie, że powstanie tam Rada Pokoju z prezydentem Trumpem na czele, ale tej Rady też jeszcze nie ma, a co więcej – wcale nie wiadomo czy w ogóle powstanie. Rzecz w tym, że nawet sygnatariusze porozumienia wcale nie kwapią się wysyłać do Strefy Gazy własnych wojsk, by wojowały z Hamasem – również dlatego, że dla takiej Turcji, czy Kataru, obecność Hamasu w Strefie Gazy wcale nie jest niepożądana.

Wygląda zatem na to, że jak dotychczas, Hamasu nie ma kim w Strefie Gazy zastąpić i bardzo możliwe, że ten tymczasowy stan będzie się utrzymywał jeszcze długo – chyba, że zniecierpliwiony brakiem sukcesu prezydent Trump spełni swoją groźbę i zapali Izraelowi zielone światło dla dokończenia operacji ostatecznego rozwiązania kwestii palestyńskiej w Strefie Gazy, a wtedy Hamas być może zostałby rozgromiony – ale razem z resztą tamtejszej ludności. Z punktu widzenia Izraela nie byłoby to najgorsze wyjście, bo wprawdzie opinia międzynarodowa znienawidziłaby Izrael do reszty – ale Izrael tyle razy udowodnił, że żadnymi opiniami głupich gojów się nie przejmuje, przynajmniej dopóty, dopóki Stany Zjednoczone popierają go bez zastrzeżeń – jak to robiły przez cały czas od końca lat 50-tych ubiegłego stulecia.

Najgorsze są nieproszone rady – ale gdyby tak prezydent Trump, na przykład w zamian za przeprowadzenie przez CIA przesilenia rządowego w Polsce, zobligował Naczelnika Państwa Jarosława Kaczyńskiego do wysłania do Strefy Gazy naszej niezwyciężonej armii, by rozbroiła znienawidzony Hamas, to jest prawie pewne, że w ramach niedawno nakreślonego przez Naczelnika politycznego programu nadstawiania się Amerykanom, nasza niezwyciężona armia mogłaby zostać do Strefy Gazy wysłana. Z jakim skutkiem – to inna sprawa.

Dopóki jednak na czele vaginetu w naszym bantustanie jest obywatel Donald Tusk, to o żadnym wysłaniu naszej niezwyciężonej armii do Strefy Gazy mowy być nie może, ponieważ obywatel Donald Tusk wykonać ma tutaj całkiem inne zadanie – mianowicie wepchnięcia Polski pod takim czy innym pretekstem do wojny z Rosją. Świadczy o tym, wywołująca niezamierzony efekt komiczny deklaracja Księcia-Małżonka, który nagle przypomniał sobie, że w Polsce są jednak niezawisłe sądy i gdyby taki jeden z drugim niezawisły sąd wydał vaginetowi rozkaz zatrzymania, czy może nawet – zestrzelenia samolotu wiozącego rosyjskiego prezydenta Putina na spotkanie z prezydentem Trumpem w Budapeszcie , to nie byłoby rady; trzeba by ten samolot zatrzymać, a może nawet zestrzelić.

Na szczęście spotkanie w Budapeszcie zostało bezterminowo odwołane, w czym ludzie pobożni mogą dopatrzyć się dyskretnej interwencji Królowej Korony Polskiej, która – litując się nad nami – postanowiła uchronić nas przed skutkami głupoty Księcia-Małżonka, który próbuje wspinać się do coraz wyższych grządek w postaci stanowiska premiera, a potem – może nawet prezydenta naszego bantustanu.

Obawiam się jednak, że okazji do wkręcenia Polski w maszynkę do mięsa będzie jeszcze bardzo wiele, więc w tej sytuacji co nam szkodzi odwołać się do wspaniałomyślności i wielkoduszności Królowej Korony Polskiej, chociaż od Naszych Umiłowanych Przywódców wielokrotnie doznała Ona ostentacyjnego lekceważenia? Inna sprawa, że nie powinniśmy jednak nadużywać cierpliwości Nieba, bo nie po to Stwórca Wszechświata ustanowił rządzącą światem zasadę przyczynowości (z określonych przyczyn muszą wynikać określone skutki), żeby ją nieustanie zawieszać z powodu naszej lekkomyślności. Byłoby to niekorzystne również ze względów pedagogicznych, bo w przeciwnym razie świat stałby się kompletnie nieprzewidywalny i niezrozumiały.

Trump nie chce umierać za Kijów

Podobnie z wojną na Ukrainie. Nie wydaje się, by zakończyła się ona szybko – co z naszego punktu widzenia nie musi być koniecznie wiadomością złą. Wiele razy zwracałem uwagę, że wiadomość, iż na Ukrainie wyrzynają się Ukraińcy z Rosjanami, nie jest wiadomością najgorszą. Wyobrażam sobie bowiem jeszcze gorsze wiadomości – że na przykład Rosjanie wyrzynają się na Ukrainie również z Polakami, albo nawet jeszcze gorszą, że Rosjanie wyrzynają się z Polakami w Polsce, albo i najgorszą – że robią to do spółki z Ukraińcami i Niemcami.

I chociaż prezydent Trump wylewa łzy, że tylu ludzi ginie, to jednak można w jego postępowaniu wobec Ukrainy dopatrzeć się pewnej racjonalnej linii. Punktem wyjścia niech będą zapewnienia, że gdyby on był prezydentem, to do tej wojny nigdy by nie doszło. Można to oczywiście złożyć na karb megalomanii, jaka przypisywana jest prezydentowi Trumpowi, jednak ja bym sobie tę deklarację rozebrał z uwagą. Prezydent Putin wielokrotnie – również na Alasce – powtórzył, że warunkiem zakończenia wojny na Ukrainie jest usuniecie jej pierwotnych przyczyn. A co było pierwotną przyczyną tego wszystkiego? Nie ulega wątpliwości, że sfinansowanie przez USA kwotą 5 mld dolarów w roku 2014 „majdanu” na Ukrainie, wskutek czego proklamowany na szczycie NATO w Lizbonie 20 listopada 2010 roku porządek polityczny w Europie został wysadzony w powietrze. Prezydent Józio Biden, szczęśliwy, że udało mu się namówić prezydenta Zełeńskiego na wkręcenie Ukrainy w maszynkę do mięsa, gotów był wspierać to państwo forsą i dostawami broni w przekonaniu, któremu podczas pielgrzymki do Kijowa dał wyraz ówczesny sekretarz obrony USA Lloyd Austin, że to „osłabi Rosję”.

Tymczasem skutek jest odwrotny; Rosja zacieśniła stosunki z Chinami, które dla Ameryki stanowią wyzwanie największe. Toteż prezydent Trump próbuje delikatnie, ale cierpliwie i metodycznie, wyplątać Stany Zjednoczone z ukraińskiej awantury, czego nie mogą mu darować jastrzębie z polskiego Instytutu Studiów Wschodnich. W odróżnieniu od naszego bantustanu, który jeszcze w 2016 roku (czy przypadkiem nie z inspiracji prezydenta-elekta Donalda Trumpa?) podpisał z Ukrainą umowę na podstawie której do dnia dzisiejszego nieodpłatnie futruje Ukrainę czym tylko może, państwa poważne, jeśli nawet Ukrainę wspierają, to nie za darmo, tylko każą sobie płacić – niechby i wekslami.

Prezydent Trump poszedł obecnie krok dalej. Owszem, może Ukrainę wspierać – ale za pośrednictwem europejskich państw NATO, które najpierw muszą za amerykańską broń zapłacić, a dopiero potem przekazać ją Ukrainie – jak tam chcą – za darmo, czy za opłatą. Trudno o lepszą ilustrację pragnienia utrzymania Ameryki z dala od tej wojny, nawet za cenę uwikłania w nią Europy, która – wkręcona w maszynkę do mięsa – też przestałaby być dla Ameryki problemem. Inna sprawa, że w Europie też są państwa poważne I pozostałe i że państwa poważne będą starały się naśladować Amerykę, wkręcając ewentualnie w maszynkę do mięsa kierowane przez własnych agentów państwa pozostałe, np. Polskę.

Bardzo dobrą ilustracją tej „linii Trumpa” jest ostatnia afera z dalekosiężnymi pociskami „Tomahawk”. Dociskany do ściany prezydent Zełeński uczepił się tych Tomahawków, jak pijany płotu w nadziei, że w ten sposób sprowadzi prezydenta Putina do stołu rokowań, których warunkiem wstępnym byłoby bezwarunkowe zawieszenie broni i w ten sposób uratuje swój prestiż, a kto wie – może i skórę?.

Widocznie jednak prezydent Trump przejrzał go na wylot, bo po początkowych, skwapliwych deklaracjach, zaczął demonstrować coraz większą rezerwę, aż wreszcie oświadczył, że „ostateczną decyzję” podejmie po rozmowie z prezydentem Putinem. Taka ponad dwugodzinna rozmowa – oczywiście „bardzo udana” – się odbyła – a po niej, przybyły do Waszyngtonu prezydent Zełeński został przez prezydenta Trumpa brutalnie obsztorcowany. Poszlaką na to wskazującą był brak wspólnego komunikatu, nawet takiego, że rozmowy toczyły się „w atmosferze wzajemnego zrozumienia” – co w języku dyplomatycznym oznacza, że w żadnej sprawie nie było porozumienia. Prezydent Zełeński powiedział potem tylko, że Ukraina „potrzebuje zawieszenia broni”, a on sam nawrócił się na „realizm”. Oczywiście o żadnych „Tomahawkach” nie było już mowy, między innymi dlatego, że ich przekazanie byłoby sprzeczne z „linią Trumpa”. Chodzi o to, że ukraińska armia nie potrafi obsługiwać wyrzutni tych pocisków, więc musieliby to robić Amerykanie – niechby nawet wyposażeni w ukraińskie paszporty – niemniej jednak. A potem, kiedy minister Ławrow oświadczył sekretarzowi stanu, że warunki rosyjskie się nie zmieniły, Biały Dom odwołał spotkanie na szczycie w Budapeszcie, na które – po wahaniach i grymasach – prezydent Zełeński też miał przyjechać.

W ten sposób prezydent Trump pozwolił rosyjskiemu prezydentowi pokazać, czy potrafi wygrać w polu. Czy prezydent Putin wykorzysta tę możliwość – to inna sprawa – ale tak czy owak wojna na Ukrainie jeszcze trochę potrwa.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.

Masowy napływ Ukraińców do Polski. Miller OSTRZEGA: Kijów świadomie buduje w Polsce zalążek nowej, licznej diaspory

Masowy napływ Ukraińców do Polski. Miller OSTRZEGA: Kijów świadomie buduje w Polsce zalążek nowej, licznej diaspory

4.11.2025 nczas//masowy-naplyw-ukraincow-do-polski-miller-ostrzega

Wołodymyr Zełenski oraz Leszek Miller
NCZAS.INFO | Wołodymyr Zełenski oraz Leszek Miller. / foto: PAP (kolaż)

„Kijów świadomie buduje w Polsce zalążek nowej, licznej diaspory – politycznego, gospodarczego i kulturowego zaplecza Ukrainy w samym sercu Unii Europejskiej” – uważa były premier, postkomunista Leszek Miller, który ostrzega w swych mediach społecznościowych przed skutkami masowego napływu Ukraińców do Polski.

Pod koniec sierpnia władze w Kijowe złagodziły przepisy mobilizacyjne, umożliwiając mężczyznom w wieku 18-22 lat wyjazd z kraju mimo obowiązującego stanu wojennego, co sprawiło, że w ciągu zaledwie dwóch miesięcy do Polski przybyło 98 tysięcy Ukraińców.

Dla porównania, w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2025 r. do naszego kraju przyjechało 45,3 tys. ukraińskich mężczyzn w wieku od 18 do 22 lat.

Nastąpił zatem blisko dziewięciokrotny wzrost liczby przybywających do Polski Ukraińców w skali miesiąca.

Przyznając młodym Ukraińcom większą swobodę wyjazdu, liczono na to, że więcej z nich powróci i zgłosi się do walki w późniejszym terminie.

Spodziewano się również, że powstrzyma to rodziny przed wysyłaniem nastoletnich dzieci za granicę przed ukończeniem przez nie 18. roku życia, aby uniknąć poboru w przyszłości.

https://nczas.info/2025/11/04/wiesci-nie-sa-optymistyczne-tak-polacy-oceniaja-stosunki-z-kijowem-sondaz/embed/#?secret=caoLi9Ey8S#?secret=JOcK1SHQb7

Były premier Leszek Miller wskazał, że „władze wyjaśniają, że celem jest umożliwienie młodym Ukraińcom podjęcia nauki lub pracy za granicą, co może przynieść korzyści całemu społeczeństwu poprzez późniejszy transfer wiedzy lub kapitału”, ale „to wykładnia oficjalna, ale nie sposób nie dostrzec drugiego dna tej decyzji”. Zdaniem polityka Kijów świadomie buduje w Polsce zalążek silnej diaspory, która miałaby stanowić „polityczne, gospodarcze i kulturowe zaplecze Ukrainy w samym sercu Unii Europejskiej”.

Miller podkreślił, że podobną politykę od lat prowadzi chociażby Izrael albo Turcja. „Ukraina chce iść podobną drogą. Zwłaszcza że jej sytuacja jest wyjątkowa: kraj w stanie wojny, z ogromnym odpływem ludności, potrzebuje nowych kanałów wpływu, także poza swoimi granicami” – napisał.

Były premier dodał, że Polska jest naturalnym miejscem do tworzenia takiego zaplecza. „Młodzi, mobilni, często wielojęzyczni. Zakładają własne i przejmują polskie firmy, pracują w polskich instytucjach, wchodzą w struktury organizacji pozarządowych. To tu płyną pieniądze, tu powstają ukraińskie media, tu rośnie różnorodne zaplecze. Stają się częścią polskiej przestrzeni publicznej” – podkreślił.

Zdaniem Millera, w takim przypadku potrzebne są „jasne zasady gry”, do których zalicza m.in. finansowanie ukraińskich organizacji pozarządowych w Polsce, prawa i obowiązki Ukraińców przebywających w naszym kraju oraz narrację historyczną.

Jeśli tego nie zrobimy, nie zauważymy momentu, gdy rola gospodarza zamieni się w rolę gościa we własnym domu. Byłoby naiwnością udawać, że to proces spontaniczny i apolityczny. Państwo ukraińskie doskonale rozumie, że diaspora to miękka siła – bezpieczna, tania i długofalowa” – zaznaczył były premier.

Zalew Polski młodymi Ukraińcami. A tam – brak żołnierza…

„W ciągu września i października br. polską granicę przekroczyło 98,5 tys. Ukraińców w wieku 18–22 lat – średnio 1600 dziennie. To efekt zniesienia zakazu opuszczania kraju przez młodych mężczyzn w czasie wojny. Władze wyjaśniają, że celem jest umożliwienie młodym Ukraińcom podjęcia nauki lub pracy za granicą, co może przynieść korzyści całemu społeczeństwu poprzez późniejszy transfer wiedzy lub kapitału. 

To wykładnia oficjalna, ale nie sposób nie dostrzec drugiego dna tej decyzji. Kijów świadomie buduje w Polsce zalążek nowej, licznej diaspory – politycznego, gospodarczego i kulturowego zaplecza Ukrainy w samym sercu Unii Europejskiej.

Historia zna wiele takich przypadków. Izrael od dekad opiera swoją siłę na diasporze. Irlandia traktuje emigrantów nie jak utraconych obywateli, lecz jak zewnętrzne skrzydło narodu. Turcja poszła dalej – stworzyła urząd do mobilizacji Turków w Niemczech i Holandii.

Ukraina chce iść podobną drogą. Zwłaszcza że jej sytuacja jest wyjątkowa: kraj w stanie wojny, z ogromnym odpływem ludności, potrzebuje nowych kanałów wpływu, także poza swoimi granicami. Polska jako największy sąsiad i główny ośrodek wsparcia wojennego, staje się naturalnym miejscem budowy tego zaplecza.

Młodzi, mobilni, często wielojęzyczni. Zakładają własne i przejmują polskie firmy, pracują w polskich instytucjach, wchodzą w struktury organizacji pozarządowych. To tu płyną pieniądze, tu powstają ukraińskie media, tu rośnie różnorodne zaplecze. Stają się częścią polskiej przestrzeni publicznej.

Skoro proces ten nabiera tempa, potrzebne są jasne zasady gry:

– kto finansuje ukraińskie organizacje pozarządowe w Polsce,

– jak wygląda rejestr organizacji transgranicznych,

– jakie prawa i obowiązki mają obywatele Ukrainy przebywający tu długoterminowo,

– jak chronić równowagę narracyjną w sferze pamięci i kultury.

Jeśli tego nie zrobimy, nie zauważymy momentu, gdy rola gospodarza zamieni się w rolę gościa we własnym domu. Byłoby naiwnością udawać, że to proces spontaniczny i apolityczny.

Państwo ukraińskie doskonale rozumie, że diaspora to miękka siła – bezpieczna, tania i długofalowa. Wpływy bowiem mierzy się nie tylko terytorium, lecz i obecnością. Zełenski, pozwalając młodym mężczyznom wyjeżdżać, nie zrezygnował z nich – wysłał ich w misję. Misję pokojową, kulturalną, ekonomiczną – ale też polityczną. To tworzenie Ukrainy globalnej – jak mówi sam Zełenski. A więc wspólnoty obejmującej nie tylko mieszkańców kraju, ale też miliony za granicą z zadaniem bycia „ambasadorami sprawy ukraińskiej”.

======================

  1. A kto tam, na Ukrainie, będzie walczył o Ukrainę? Ma mieć jedynie silną diasporę?
  2. Dlaczego nie są traktowani jak dezerterzy?

MD

3000 euro miesięcznie. Ukraina stawia na zagraniczne mięso armatnie. Gł. z Kolumbii, Chile i Brazylii.

Ukraina stawia na zagranicznych ochotników. Zobacz, skąd przybywa ich najwięcej

03.11.2025 tysol/ukraina-stawia-na-zagranicznych-ochotnikow

W obliczu coraz większych braków kadrowych na froncie z Rosją Ukraina łagodzi zasady przyjmowania zagranicznych ochotników. Najwięcej rekrutów przybywa z krajów Ameryki Południowej. Jak podaje dziennik „Die Welt”, przytaczany przez dw.com, niektóre kompanie tworzone są już niemal wyłącznie przez Kolumbijczyków, Chilijczyków czy Brazylijczyków. Wielu z nich nie ma doświadczenia wojskowego, ale ich rola staje się kluczowa dla Kijowa. [sic !! ?? md]

[Oficerowie, „doradcy”, „eksperci” – od początku – z Europy, gł. zachodniej md]

Wojsko ukraińskie na froncie Ukraina stawia na zagranicznych ochotników. Zobacz, skąd przybywa ich najwięcej

Latynoscy rekruci w ukraińskiej piechocie

Dziennikarze „Die Welt” opisują tajny ośrodek szkolenia, w którym armia Ukrainy przygotowuje obcokrajowców do walki na froncie.

• Wśród nich jest nawet 2 tysiące Kolumbijczyków.
• Dołączają także ochotnicy z Chile i Brazylii.

Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji w lutym 2022 r. prezydent Wołodymyr Zełenski otwarcie wezwał cudzoziemców do wsparcia obrony Ukrainy. Według szacunków ukraińskiego portalu Hromadske, około 8 tys. zagranicznych ochotników zasiliło dotąd siły lądowe – 40 proc. z nich ma pochodzić z Ameryki Południowej.

Wojna dronów, ale front zdobywają ludzie

Choć Ukraina rozwija ofensywne technologie – zwłaszcza drony – to utrzymanie linii obrony nadal zależy od piechoty.
Dlatego większość nowych rekrutów z Ameryki Południowej trafia właśnie do takich oddziałów.

Armia zmaga się z brakiem żołnierzy:

• Mobilizowani są głównie mężczyźni powyżej 25. roku życia.
• Program premiowy dla 18–24-latków przynosi ograniczone efekty.

W efekcie złagodzono kryteria rekrutacji – dziś przyjmowani są także ci bez wojskowego doświadczenia.

Motywacje: pieniądze i przyszłość po wojnie

Dla wielu zagranicznych ochotników walka to szansa na społeczny awans i bezpieczeństwo rodziny.
Zagraniczny żołnierz może liczyć na ok. 3000 euro miesięcznie, czyli więcej, niż wynoszą zarobki w wojsku m.in. Kolumbii.

Mafia ukraińska idzie na całość. Oto, jak Rinat Achmetow dobrał się do Sardynii…

Oto, jak Rinat Achmetow dobrał się do Sardynii…

Data: 2 novembre 2025 Author: Uczta Baltazara

babylonianempire/oto-jak-rinat-achmetow-dobral-sie-do-sardynii

Od ponad roku, wykorzystując kompleksową sekwencję działań oraz sieć finansowanych przez siebie firm-słupów, najbogatszy człowiek Ukrainy plądruje wyspę przejmując ziemię i zabijając pasące się na niej krowy; wszystko po to, by przekształcić ją w gigantyczną fabrykę i magazyn elektryczności.

Ukraińska mafia (takiego właśnie określenia używają zarówno dziennikarze informujący o sprawie jak i mieszkańcy Sardynii) masowo wykupuje wszelkie grunty rolne, pastwiska i lasy na Sardynii.

W lipcu 2025 roku (a wcześniej w czerwcu i lipcu 2024 roku), u wybrzeży wysp Elby i Sardynii, pojawił się superjacht Rinata Achmetowa, Luminance –  za który ukraiński oligarcha zapłacił w Niemczech pół miliarda euro; wzbudził niemałą sensację, tak ze względu na swą wielkość jak i wyposażenie.

…………….

Zbudowany przez słynną niemiecką stocznię Lürssen – mistrzów stylu i innowacji w dziedzinie żeglugi – jacht Luminance ma 138,8 metra długości i 21 metrów szerokości; jego pojemność brutto wynosi 9900 GT, a zanurzenie 5,2 metra. Zaprojektowany przez firmę Espen Øino International, jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, oraz Zurretti Interior Design, w kwestii wnętrz, jest jednym z dwudziestu największych jachtów na świecie. Jego wartość?Szacowana jest na około 500 – 600 milionów dolarów, przy rocznych kosztach eksploatacji sięgających 50 milionów.

Przypomnijmy tu, że kapitał własny Achmetova szacowany jest na przekraczający 6 miliardów dolarów. Napędzany potężnymi silnikami MTU osiąga prędkość 20 węzłów i może pomieścić do 24 gości w 12 luksusowych apartamentach oraz 40-osobową załogę. Wyposażony w dwa lądowiska dla helikopterów, baseny, kino, centrum odnowy biologicznej oraz garaż dla łodzi motorowych, jest prawdziwą „pływającą willą” zaprojektowaną dla członków globalnej elity. https://www.superyachtfan.com/yacht/project-luminance/ https://www.boatinternational.com/yachts/the-superyacht-directory/luminance–102491 https://en.wikipedia.org/wiki/Rinat_Akhmetov

…………….

Operacje prowadzone przez Ukraińca we Włoszech:

Jakiś czas temu, we współpracy z włoskim przedsiębiorcą Gianpietro Benedettim, właścicielem grupy przedsiębiorstw hutniczych Danieli, Achmetow zainwestował 2,3 mld euro w projekt produkcji tzw. ekologicznej stali w Toskanii, angażując w tenże interes swoją ukraińską firmę Metinvest.

Dziś, koncentruje się na Sardynii, gdzie inicjuje serię projektów dotyczących instalacji tzw. ekologicznych technologii energetycznych.

Od listopada 2024, Akhmetov nabył około 400 hektarów ziemi (99 działek) na północy Sardynii (tereny od Chiaramonti do Ploaghe), na stałe lub w dzierżawie z prawem do zabudowy na najbliższe 20-40 lat. Transakcje przeprowadzone przez zostały przez spółkę-słupa o nazwie Erulagreensolar Srl założoną w Mediolanie w grudniu 2024 – posiadającą kapitał założycielski o wysokości zaledwie 10 000 euro, bez pracowników i z zerowym obrotem (tak wynika z danych Izby Handlowej i źródeł otwartych. Dodatkowe potwierdzenia „zerowego obrotu w 2023 r.” wynikają z ostatniego sprawozdania finansowego za 2023 r. https://www.ufficiocamerale.it/4517/erulagreensolar-srl?srsltid=AfmBOop2pwjKYS7UQFWjcgMM_H1D6fcpVRSkO5OGrrxGAe6-jSriyLk8& https://www.informazione-aziende.it/Azienda_ERULAGREENSOLAR-SRL) której właścicielem jest niejaki Yurij Obodovski, przedsiębiorca z – mocno podkreślaną przez Włochów – kryminalną przeszłością; Obodowski był osobą podpisującą kontrakty.

Achmetov dokonuje zakupów także za pośrednictwem swojej spółki DRI/DTEK https://en.wikipedia.org/wiki/DTEK (100% własność SCM – holdingu Achmetova o nazwie System Capital Management (SCM) https://www.scm.com.ua/en/about) https://en.wikipedia.org/wiki/SCM_Holdings.

Obecnie, Ukrainiec uzyskał prawo do realizacji pięciu projektów energetycznych na terytorium Sardynii:

Chiaramonti-Ploaghe (w pobliżu sławnej Bazyliki di Saccargia – zabytkowego kościoła romańskiego z XI w.; w wielu przypadkach projekty uniemożliwią działalności archeologów) (264,7 megawatów), https://va.mite.gov.it/it-IT/Oggetti/Info/11463

Macomer „4” (42 megawaty),

Macomer „5” (52 megawaty),

Sindia „2” (30 megawatów),

Sindia „4” (42 megawaty) https://dri-energy.com/en/italy/.

……………..

O szczegółach zakupu poinformowała witryna spółki Achmetowa:

16 grudzień 2024: «DRI (DTEK Renewables International (DRI z sidzibą w Holandii), tj. europejskie ramię ukraińskiej spółki DTEK https://en.wikipedia.org/wiki/DTEKhttps://dtek.com/en/about/ (właścicielem firmy jest SCM Holdings Achmetova) zajmujące się energią odnawialną, zrobiło ważny krok w kierunku przejęcia portfela czterech projektów energii słonecznej na Sardynii we Włoszech od hiszpańskiego dewelopera Enerland. Obydwie firmy doszły do pierwszego porozumienia w sprawie przejęcia, które ostatecznie da DRI pełną własność czterech projektów agrowoltaicznych o łącznej mocy zainstalowanej 166 MWp (razem Project Nox), zlokalizowanych w prowincji Nuoro na Sardynii (UB: czyli tam, gdzie później zidentyfikowany zostanie pierwszy przypadek bydlęcego LSD we Włoszech – o czym poniżej)». https://dri-energy.com/en/dri-and-enerland-reach-first-close-on-166mwp-portfolio-of-four-solar-power-plants-in-sardinia/

………………

Mauro Pili – burmistrz miasta Iglesias w latach 1993-99, prezydent regionu Sardynii w latach 1999, 2001-03, poseł do parlamentu włoskiego w latach 2006-18, dziennikarz zawodowy, obecnie redaktor naczelny gazety L’Unione Sarda – pilnie śledzący i dokumentujący każdy ruch Achmetova na Sardynii – komentuje:

«Włochy płacą Zełenskiemu i Ukrainie ogromne sumy pieniędzy na zakup broni, a ukraiński oligarcha, powiązany z państwowym systemem gospodarczym, przyjeżdża na Sardynię, aby kupować grunty i nabywać projekty energetyczne i spekulacyjne».

Achmetov ma być również jednym z głównych sponsorów Atlantic Councilwpływowego międzynarodowego think tanku posiadającego głębokie powiązania z sektorem zbrojeniowym. Według Mauro Pili, ta ostatnia rola plasuje go w gronie największych sponsorów przemysłu zbrojeniowego, który jest finansowany również ze środków publicznych, między innymi przez Włochy.

Inny były gubernator Sardynii, Christian Solinas publicznie określił działania Achmetova na Sardynii jako «ingerencję oligarchów Zełenskiego».

Zainteresowanie Ukraińca ziemią na Sardynii skłoniło lokalnych dziennikarzy śledczych do pogłębienia dochodzeń; udało im się odkryć wiele “ciekawych” elementów operacji.

Na video zamieszczonym poniżej, niezależny włoski dziennikarz Franco Fracassi zbiera wszystko w całość i stwierdza, że do podboju sardyńskich terytoriów, Achmetow mógł posłużyć się «zaskakującymi środkami».

Przypomina, że były właściciel Azowstalu, od 2014 r. zwolennik reżimu w Kijowie, zezwolił na umieszczenie w podziemiach zakładu nie tylko częściowo finansowanego przez siebie batalionu „Azow”, ale także bazy NATO Pit-404 (24 km, 7 pięter), która w przeszłości zatrudniała do 3000 pracowników.

W ramach owej struktury NATO znajdowało się również amerykańskie laboratorium biologiczne, formalnie należące do firmy Metabiota (działające pod kierownictwem Huntera Bidena), jedno z najważniejszych wojskowych laboratoriów biologicznych na Ukrainie, zajmujące się opracowywaniem rozmaitych wirusów.

Dziennikarz, przypominając także wczesną przestępczą fazę działalności Rinata Achmetowa, podejrzewa, że jego znajomość z Hunterem oraz powiązania z amerykańskimi laboratoriami biologicznymi pozwoliły mu użyć na Sardynii wirusa-chimery (opracowanego w roku 2016 w amerykańskim laboratorium w Bułgarii) powodującego chorobę guzowatej skóry bydła – Lumpy Skin Disease (LSD).

Fracassi mówi, że czynnikiem przenoszącym wspomnianego wirusa może być wyłącznie genetycznie zmodyfikowany komar pochodzący z “fabryk” Billa Gatesa; zauważa, że jedna z “fabryk” zmodyfikowanych genetycznie komarów pracuje od kilku lat we włoskim Terni https://www.pologgb.com/laboratorio-di-genetica-e-ecologia/. Przypomina również, że amerykańskie laboratoria działające na Ukrainie zostały rozparcelowane do innych krajów, w tym do Włoch.

Oto, jak dziennikarz nakreśla «harmonogram» operacji zrealizowanej przez Achmetova na Sardynii:

13 czerwca 2025, Achmetov, na pokładzie swego jachtu, pojawia się u wybrzeży Sardynii.

Jego ludzie, od 2 miesięcy – z pokładów dwóch helikopterów będących na wyposażeniu jachtu – eksplorują wnętrze wyspy; ich zadaniem jest wyszukanie terenów, na których – po ich zakupie – Achmetov zamierza zbudować gigantyczne farmy wiatrakowe, fotowoltaiczne oraz równie ogromne magazyny energii. W trakcie misji rozpoznawczych, fagasy orientują się szybko, że zielone przestrzenie Sardynii zajęte są w duże mierze przez hodowane (i pasące się) tam bydło.

VIDEO: Helikopter startujący z jachtu Achmetowa: https://www.facebook.com/mauro.pilibis/videos/-elicottero-ucraino-viaggi-segreti-in-sintesi1-questo-elicottero-posizionato-a-b/4060142567539510/

VIDEO: Na Ukrainie wojna, a Achmetow dyskotekuje się na swym jachcie u wybrzeży Sardynii: https://www.facebook.com/mauro.pilibis/videos/-in-ucraina-sono-in-guerra-al-molo-ichnusa-festa-grande-a-cagliari-loligarca-che/1324245259114056/

VIDEO: Operacja zrealizowana – Achmetow odpływa o świcie: https://www.facebook.com/mauro.pilibis/videos/-missione-compiuta-partenza-allalba-luminance-il-mega-yacht-da-600-milioni-di-do/1242941494192092/

Zaledwie tydzień później, tj. 21 czerwca 2025, zostaje oficjalnie zidentyfikowany pierwszy przypadek LSD we Włoszech i to nie gdzie indziej, ale na fermie bydła na Sardynii, w gminie Orani(prowincja Nuoro), czyli tam, gdzie w grudniu 2024, Achmetov poczynił «zakupy»; przypadek zostaje potwierdzony diagnostycznie przez krajowe laboratorium referencyjne w Teramo (ściśle współpracujące z biolaboratoriami amerykańskimi). https://www.unionesarda.it/news-sardegna/confermato-il-primo-caso-di-dermatite-nodulare-contagiosa-allarme-negli-allevamenti-bovini-del-nuorese-crh9y8h2 https://www.rainews.it/tgr/sardegna/articoli/2025/06/primo-caso-di-dermatite-virale-contagiosa-confermato-in-sardegna-59c12e6d-a755-44c8-b1de-eb30e078976a.html

Zaczyna się więc wybijanie nie tylko nielicznych chorych zwierząt, ale także masowe wybijanie tych, które są całkowicie zdrowe. Pod groźbą ciężkich kar wprowadzony zostaje również obowiązek szczepienia stad.

Co więcej, 28 sierpnia 2025 Mauro Pili informuje, że w prowincji Sassari ma powstać gigantyczny magazyn energiicentrala elektrochemiczna – «potwór» o łącznej mocy 536 megawatów zbudowany z baterii litowych, zaprojektowany przez tajemniczą brytyjską firmę.

Spółka ELEMENTS GREEN LIMITED z siedzibą w Londynie ma zamiar umieścić tam aż 655 modułów baterii kontenerowych, co będzie stanowić największy kompleks litowy, jaki kiedykolwiek stworzono we Włoszech, a według aktualnych danych może być on największym w Europie. Plany te budzą ogromny niepokój wśród lokalnej ludności ze względu na łatwość eksplodowania tego rodzaju magazynów oraz wysoką toksyczność tego skutków.

Wspomniany projekt został przedstawiony poufnie we włoskim Ministerstwie Środowiska przez kobietę o nazwisku NECHITA ECATERINA, urodzoną w VASLUI w RUMUNII, byłą pracownicę rumuńskiej spółki ATCom SCM należącej do grupy SCM Akhmetova (Fracassi określa ją jako opiekunkę ludzi starszych). (Procedury VIA (Valutazione di Impatto Ambientale – Ocena Wpływu na Środowisko) we Włoszech są często poufne w początkowej fazie, a pełna dokumentacja jest dostępna jedynie po zatwierdzeniu lub w ramach konsultacji publicznych) . Fracassi twierdzi ponadto, że spółka ELEMENTS GREEN LIMITED finansowana jest przez UMGI Achmetova.

………..

Świeżutko założona – i bez jakichkolwiek istotnych szczegółów – witryna spółki Elements Green lansuje pewną Ecaterinę: https://www.elementsgreen.com/people  https://www.elementsgreen.com/caty

………..

Kolejną spółką, finansowaną wspólnie z włoską firmą Danieli za pośrednictwem UMG Investments należącej do Achmetowa, ma być Tyrrhenian Link. Spółka ta wkracza na wyspę z projektem ułożenia kabla HVDC między Sardynią a Sycylią w celu ustanowienia połączeń elektrycznych między obiema wyspami. Na ten projekt, który budzi znaczne obawy wśród lokalnej ludności, przeznaczono środki europejskie w wysokości 500 mln euro w ramach planu REPowerEU Komisji Europejskiej. https://x.com/periucs/status/1968077004928168176

VIDEO: Na Sardynii, mafia ukraińska idzie na całość

***

Sabotaże paneli fotowoltaicznych i turbin wiatrowych na Sardynii (szybki przegląd informacji mainstreamowych na ten temat):

Na Sardynii w ostatnich latach narasta opór wobec masowych inwestycji w farmy wiatrowe i fotowoltaiczne. Protesty, podsycane obawami przed “energetycznym kolonializmem” przerodziły się w akty wandalizmu i sabotowania instalacji.

W 2024 roku, władze regionu Sardynii wprowadziły 18-miesięczne moratorium na nowe projekty, zaś w roku 2025, nową ustawę ograniczającą instalacje na 99% terytorium, co jednak nie powstrzymało napięć.

Oto chronologiczny przegląd kluczowych aktów wandalizmu, oparty na doniesieniach medialnych i relacjach z miejsca. Sabotaże często mają charakter nocny, z użyciem ognia lub narzędzi mechanicznych, i są motywowane ochroną środowiska oraz sprzeciwem wobec “inwazji” paneli i turbin.

DataTyp instalacjiLokalizacjaOpis incydentuSkutki i reakcje
Sierpień 2024Turbina wiatrowaOkolice Mamoiada (prowincja Nuoro, centrum wyspy)Nieznani sprawcy odkręcili śruby mocujące podstawę turbiny stojącej przy drodze. Odkryto to przed zawaleniem konstrukcji, co mogło spowodować wypadek.Brak obrażeń, ale blisko katastrofy. Właściciel firmy konserwującej instalację, Edoardo Melis, zgłosił sprawę na policję. Legambiente (lokalna organizacja ekologiczna) nazwała to “próba zastraszenia polityków” w kontekście sporów o lokalizacje.
Sierpień 2024Bazy turbin wiatrowychVillacidro (południe Sardynii)Podpalono osłony plastikowe na fundamentach trzech turbin w budowie (projekt firmy Vestas). Sprawcy oblali je benzyną i podpalili nocą.Uszkodzone elementy, opóźnienia w budowie. To drugi incydent w ciągu dni; prokuratura w Cagliari wszczęła śledztwo. Protestujący z komitetów obywatelskich (np. “Pratobello 24”) zebrali ponad 10 tys. podpisów pod petycją o blokadę projektów.
9 września 2024Panele fotowoltaiczne (ok. 2000 szt.)Tuili (południe Sardynii)Podpalono stosy paneli gotowych do montażu w parku fotowoltaicznym firmy Greenvolt Power. Użyto kanistrów z benzyną; pożar szybko się rozprzestrzenił.Całkowite zniszczenie paneli. To trzeci atak w ciągu tygodni; władze potwierdziły charakter umyślny. Komitety protestacyjne zaprzeczyły udziałowi, ale napięcia rosły po blokadach portowych w Oristano.
9 września 2025Panele fotowoltaiczne (ok. 5000 szt.)Viddalba (prowincja Sassari, północ Sardynii)Dwóch mężczyzn wysiadło z samochodu i podpaliło magazynowane panele w budowanym parku energetycznym firmy Avru srl (projekt dla społeczności energetycznej). Kamery uchwyciły sprawców.Zniszczono panele i wózek widłowy; straż pożarna walczyła z ogniem kilka godzin. Stowarzyszenie Saper i Fimser nazwały to “aktem przemocy przeciw OZE”. To rocznica ataku w Tuili; śledztwo trwa.

Kontekst i konsekwencje

  • Skala problemu: Do Terna (włoski operator sieci) wpłynęło ponad 800 wniosków o podłączenie farm wiatrowych i fotowoltaicznych o mocy przekraczającej 50 GW – 10 razy więcej niż potrzeba wyspy. Projekty obejmują tysiące turbin (wysokości 200-300 m) i panele na hektarach ziemi rolnej, co budzi obawy o utratę 100 tys. ha upraw i degradację krajobrazu (np. blisko nuraghów czy plaż Costa Smeralda).
  • Protesty i polityka: Takie ruchy jak “No eolico” czy “Sardegna per il No” zebrały setki tysięcy podpisów pod referendum blokującym instalacje. W 2025 r. powstała specjalna komisja regionalna ds. OZE. Sabotaże eskalują w wyniku dezinformacji medialnej (np. oskarżenia o “kolonializm energetyczny”) dokonywanej przez lokalne gazety takie  jak L’Unione Sarda. Władze apelują o pokojowe protesty, ale napięcia trwają.

……………….

Prawda jest jednak alarmująca i bynajmniej nie jest dezinformacją: „Atak wiatraków i paneli na terytorium Sardynii dotyczy 209 gmin spośród 377”. Stanowi to 55% ogółu. „To ogromna liczba, nie do przyjęcia” – mówi Piero Atzori, autor raportu, emerytowany profesor nauk ścisłych i chemii, rzecznik technicznej grupy Comitadu pro sa Nurra, która ma 2100 członków na Facebooku.

„Nadszedł czas, aby burmistrzowie i obywatele wspólnie podjęli walkę ze spekulacją energetyczną. Na lądzie i na morzu” – brzmi apel. Z kolei przedstawiciele władz lokalnych nigdy nie przestali czuć się jak na froncie: „O losie terytoriów powinny decydować społeczności lokalne, a nie ministerstwa i radni. Podkreślamy, że odnawialne źródła energii są dopuszczalne wyłącznie dla użycia własnego wyspy”.

………..

Informacja odnośnie wybijania bydła na Sardynii z 28 października 2025: Włoska Rada Stanu (najwyższy sąd administracyjny w odniesieniu do włoskiej administracji publicznej)  akceptuje odwołanie hodowczyni z Sardynii i wstrzymuje ubój zdrowych zwierząt, ponieważ jak czytamy w orzeczeniu: „nie służy to już więcej celom zapobiegawczym”.  https://www.unionesarda.it/news-sardegna/nuoro-provincia/dermatite-il-consiglio-di-stato-ferma-labbattimento-dei-capi-sani-w18kdd74

INFO: https://www.vietatoparlare.it/sardegna-tra-energia-e-geopolitica-lombra-lunga-degli-oligarchi-ucraini-parte-1/

https://www.dcnews.it/2025/08/02/noi-paghiamo-lui-si-compra-mezza-sardegna-lex-governatore-della-sardegna-prove-alla-mano-inchioda-zelensky-ecco-cosa-stanno-facendo-i-suoi-galoppini-in-questi-giorni-nella-nostra-isola/embed/#?secret=EZff9fawXK#?secret=8HuGbTzG3W

https://www.laveritarendeliberi.it/sardegna-laboratorio-del-futuro-virus-oligarchi-e-colonizzazione-green/embed/#?secret=HF6O4Gh4T3#?secret=VYzQRFx6wK

https://ilmanifesto.it/tre-episodi-in-15-giorni-rinnovabili-sotto-attacco-in-sardegna

https://www.e-gazette.it/sezione/energia/incendiano-svitano-bulloni-turbina-no-eolico-sardegna-sempre-piu-matti-pericoloso

https://www.qualenergia.it/articoli/sardegna-incendiati-5000-pannelli-fotovoltaici

Sardegna, attacco incendiario contro il parco fotovoltaico: 5mila pannelli distrutti

https://www.lindipendente.online/2025/09/10/sardegna-attacco-incendiario-contro-il-parco-fotovoltaico-5mila-pannelli-distrutti/embed/#?secret=Z7k4bvoCbn#?secret=KrMY8ObROs

https://leautonomie.it/incendio-ha-colpito-parco-fotovoltaico-in-costruzione-a-viddalba-qualenergia/embed/#?secret=DYLdPzrlnQ#?secret=BWuE1qSp2A

https://ecquologia.com/dalla-sardegna-al-mugello-sono-nate-le-brigate-fossili/embed/#?secret=ceD6FjanJO#?secret=aOBaChUA7V

https://lavialibera.it/it-schede-2347-rinnovabili_sardegna_ad_alta_tensione_scontro

https://www.unionesarda.it/news-sardegna/nuoro-provincia/dermatite-il-consiglio-di-stato-ferma-labbattimento-dei-capi-sani-w18kdd74

……………

Materiały z Sieci związane z tematem:

Klanowe struktury Ukrainy: analiza powiązań między kluczowymi grupami ukraińskiej oligarchii a rodzinami i instytucjami europejskimi i amerykańskimi – https://www.researchgate.net/publication/377442969_Clans_of_Ukraine_Analyzing_Links_Between_Key_Groups_of_the_Ukrainian_Oligarchy_and_European_and_US_Families_and_Institutions

Kim jest Yurij Obodowski?: https://antikor.info/en/articles/754070-urohenets_ukrainy_biznesmen_jurij_obodovskij_rabotaet_na_rossijskie_opg_po_obhodu_sanktsij_i_finansirovaniju_armii_okkupantov https://inview.org.uk/news/181489-billionc_from_russia_through_ukraine_how_yuriy_obodovsky_continues_to_bypass_sanctions_and_funnel_money

Myślenie wewnątrz Rosji: „Operacja Oszołomienie”. Dugin.

Myślenie wewnątrz Rosji: „Operacja Oszołomienie”

https://politcor.ru/2025/10/20/eskalatsiya-aleksandra-dugina-na-radio-sputnik-20-10-2025/?ysclid=mhfvf69kdm174270969

Rosyjski filozof i pisarz Aleksander Dugin ostrzega, że tylko kampania szoku i podziwu może zmiażdżyć arogancję Zachodu i przywrócić właściwe znaczenie Rosji.

Wywiad z Aleksandrem Duginem w programie Sputnik TV Escalation.

Prezenter:

Chciałbym zacząć od naprawdę ważnego tematu, którego znaczenie wszyscy rozumieją. Wczoraj Władimir Władimirowicz ogłosił udane testy pocisku Burewestnik – nowego pocisku zdolnego do okrążania planety przez miesiące, potencjalnie niepokojąc Zachód i każdy inny kraj. Zachodnie media, takie jak New York Times, nazwały ten pocisk „latającym Czarnobylem”, twierdząc, że zdestabilizował sytuację i skomplikował kontrolę zbrojeń. Reakcja Zachodu była bardzo silna. Jestem ciekawy: Jak ten pocisk wpłynie na równowagę sił? Jakie korzyści oferuje nam na tym etapie?

Aleksander Dugin:

Po pierwsze, muszę przyznać, że nie jestem ekspertem w dziedzinie rozprzestrzeniania broni i waham się, czy sprawiać wrażenie amatorstwa w tej dziedzinie. Jestem socjologiem, który bada geopolitykę i psychologię polityczną, więc przeanalizuję temat z tych perspektyw, być może z odrobiną filozofii.

Wydaje mi się, że Trump, pod wpływem neokonserwatystów, stworzył błędne postrzeganie pozycji Rosji w konflikcie na Ukrainie, naszych możliwości, interesów, wartości i tego, co jesteśmy, a czego nie jesteśmy gotowi zrobić. Nie możemy znaleźć wspólnej płaszczyzny z Trumpem, który jest przekonany, że presja, groźby lub podniesienie głosu są wystarczające, aby zakończyć konflikt na Ukrainie. Musi on porzucić to przekonanie i zmienić swój sposób myślenia. Trudno to osiągnąć samymi słowami. W Anchorage odbyły się negocjacje, spotkania między naszym prezydentem a Trumpem. Jest impulsywnym człowiekiem, który żyje chwilą, jest zły i agresywny, ale szanuje siłę i zdecydowane reakcje. Rozumiemy, że wypróbowaliśmy różne podejścia do komunikowania się z nim, ale on odmawia przyjęcia „miękkiego” podejścia. Postrzega każdy rodzaj uprzejmości jako oznakę słabości.

Kiedy mówimy: „Jesteśmy otwarci na dialog”, on myśli, że jesteśmy bezsilni, by kontynuować wojnę. Kiedy proponujemy kompromis, on odpowiada: „Tylko na naszych warunkach: zawieszenie broni, wtedy to rozwiążemy”. Zasadniczo błędem jest postrzeganie Rosji, głównej potęgi nuklearnej, militarnej i gospodarczej, jako podległej, jak protektorat, taki jak Europa, Ukraina czy Izrael. Rozpoznaliśmy to. Ani uprzejmość, ani deklaracje, ani rozsądne formuły nie działają na to. Postrzega uprzejmość jako słabość, rozsądek jako tchórzostwo, a gotowość do kompromisu jako poddanie się. To jest całkowicie złe i nigdy nie było dobre. Musimy wykazać się naszą siłą. Prezydent Władimir Władimirowicz użył słowa oshelomlenje („szok”, „oszałamiający”), odnosząc się do tej kwestii – Zachód musi być zszokowany naszymi działaniami. Test Burewestnika, nazwany „Latającym Czarnobylem”, jest krokiem w tym kierunku. Ale to nie wystarczy; musimy iść dalej.

Musimy zastraszyć Zachód, ponieważ zabrakło im racjonalnych argumentów. Tylko coś naprawdę przerażającego może zmusić ich do mówienia z Rosją na równych warunkach.

Prezenter:

Czy fakt, że Burevestnik może pozostawać w powietrzu przez długi czas i jest prawie niemożliwy do śledzenia lub zestrzelenia, nie jest wystarczająco przerażający sam w sobie?

Aleksander Dugin:

Chodzi o to, że Zachód postrzega nasze oświadczenia ze sceptycyzmem. Studiowałem zachodnią prasę: wielu opisuje Burewestnika jako blef, broń fantasy, wątpi w jej zalety i jest przekonanych, że znajdą środki zaradcze. Tak będzie zawsze: nasze pokazy siły spotykają się z oskarżeniami o nieufność i oszustwo. Dmitry Seims słusznie podkreśla: Aby przezwyciężyć blefowanie, konieczny jest prawdziwy pokaz siły.

Zachód blefuje umiejętniej: skromne osiągnięcia są przesadzone jako „wielkie przełomy”. Trump mówi w bombastycznym stylu: „Świetnie! Wspaniały! Absolutnie!” Jego retoryka, pełna mocy i pewności siebie, urzeka ludzi jak kobra hipnotyzuje królika. Nasze 35 lat dyplomacji opierało się na innym fundamencie: „Unikajmy konfliktów, znajdźmy kompromisy i rozważmy nasze interesy”. Odpowiedź: „Świetnie, zmiażdżymy cię!”

Precyzyjne uderzenia, które pozostawiają irański program nuklearny nietknięty, są przedstawiane jako zwycięstwa. Media to chwytają, a sam Trump wierzy, że Iran jest „na kolanach”. Są to samospełniające się przepowiednie: ogłaszają „niszczący atak”, przedstawiają sfabrykowany wynik i działają w wirtualnej rzeczywistości. Nasze rewelacje i argumenty nie robią wrażenia. Porażki Trumpa są ogłaszane zwycięstwami i otrzymują relacje medialne.

Musimy zaatakować wrażliwy punkt, którego nie można zignorować. Nie mam pojęcia, co to będzie. Prezydent mówi o oszołomieniu: Zachód musi być zszokowany. Uruchomiliśmy Burevestnik, ale nie było reakcji. Nawet jeśli się boją, twierdzą, że Rosja blefuje, jej gospodarka jest słaba, sankcje są skuteczne, a aktywa mogą zostać zajęte. Stoimy w obliczu piekła. Trump, choć wygląda lepiej, praktycznie toczy wojnę Bidena. Ciągle mówi: „To nie jest moja wojna”, ale zachowuje się tak, jakby to była jego własna. Wkrótce powie: „To jest moja wojna i wygram ją w jeden dzień”. Musimy ostro zmienić naszą retorykę. Oni nie przestrzegają formalności, podczas gdy my nadal grzecznie przyjmujemy ciosy. Kirill Dmitriev, w duchu Gorbaczowa, próbuje znormalizować stosunki z USA, ale postrzegają to jako białą flagę, kapitulację.

Prezenter:

Następnie omówimy wizytę Kirilla Dmitriewa, przewodniczącego Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich, oraz normalizację – lub jej brak – stosunków rosyjsko-amerykańskich. Chcę wrócić do uwag na temat Oszołomienia. Wcześniej sugerował Pan, że to może być początek „Operacji Oszołomienie”, powiązanej z atakami na infrastrukturę na Ukrainie. Co to za „Operacja Oszołomienie”? Czy ma Pan na myśli pokaz siły z naszymi pociskami na polu bitwy?

Aleksander Dugin:

Ponownie, nie jestem ekspertem od broni, ale studiuję zbiorową świadomość. Czasami mały, precyzyjnie ukierunkowany dron może mieć większy wpływ niż zniszczenie całej infrastruktury Ukrainy, zwłaszcza jeśli to zniszczenie nie zostanie zauważone.

Żyjemy w świecie symboli i obrazów, w którym nie ma bezpośredniego związku między naszą siłą a jej postrzeganiem. Nie mówię ci, co atakować – modele muszą być obliczone. Na przykład, z Zełenskim – to jedna rzeczywistość; bez niego – to zupełnie inna rzeczywistość. Są pewni, że nie będziemy w stanie tego pokonać. Ich celem nie jest wyzwolenie Ukrainy, ale prowadzenie wojny z nami przez innych. Tak długo, jak istnieje Zełenski, nawet jeśli jest sam, jest to zintegrowane z ich propagandą i wszystko staje się „fantastyczne, cudowne”. Zniszcz infrastrukturę – oni to ukryją. Wojsko widzi prawdziwe mapy i zdjęcia satelitarne, ale społeczeństwu, które decyduje o sankcjach lub atakach, pokazują zmanipulowane zdjęcia. 

Manipulowanie rzeczywistością nie jest nowe; to postmodernistyczne podejście Zachodu w ciągu ostatnich 30 lat. Operacja wojskowa jest nieskuteczna bez wsparcia mediów, bez uderzających obrazów, nawet bez obrazów generowanych przez sztuczną inteligencję. Połączenie działań wojskowych, polityki, wyjaśnień, obrazów wizualnych i demonstracji jest wymagane, aby przekonać publiczność. Jeśli to nie jest pokazane, to tak, jakby to się nigdy nie wydarzyło.

Nie byliśmy przygotowani na tego rodzaju wojnę – to dla nas nowe wyzwanie. Mierzymy sukces liczbą zabitych i wyzwolonym terytorium, ułaskawiając naszych wrogów, przygotowując „gest dobrej woli” dla 20 000 morderców w kotle. To, czego potrzebujemy, to akt buntu, który jest wymierzony w naszych przeciwników, a nie w nas samych. Wymaga to nie tylko strategii wojskowej, ale także opanowania mediów. Aby ogłuszyć Zachód, zwłaszcza w kontekście eskalacji Trumpa, musisz zmusić ich do krzyku: „To jest przerażająco fantastyczne, Rosjanie przekroczyli wszystkie granice!” – podczas gdy oni nadal nalegają, że jesteśmy słabi, nie posuwamy się naprzód, unikamy zdecydowanych działań i nie robią ustępstw.

Ale są działania, których retoryka nie może zniekształcić. Muszą zostać zastosowane. Metody istnieją.

Prezenter:

Wspomniał Pan o atakach na Bankova [Street]. Czy to jest zaskakujący czynnik?

Aleksander Dugin:

Atak na Bankową był tak dużo dyskutowany, że stracił sens. Nie wiem, co to będzie – malutki dron, elektroniczny gołąb, niezrozumiały element mikroskopowy, czy Burewestnik schodzący z nieba. Być może malutki komar wyeliminuje Yermaka i Budanova, albo coś bardziej fundamentalnego. Nie podejmuję decyzji; nie znam naszych możliwości i nie udzielam rad. Osoby odpowiedzialne muszą podjąć decyzję. Ale: niebezpiecznie jest ogłaszać oszołomienie i nie ogłuszyć.

Nasza retoryka się wyostrza, pokazujemy nasze możliwości, a ludzie czekają na nasz następny ruch. Musimy ogłuszyć naszych wrogów, aby byli naprawdę zszokowani. Monitoruję reakcję Zachodu – milczą na temat Oreshnika i Burewestnika. Trump nie wydaje się zaniepokojony.

W tej przerażającej grze domagania się losu ludzkości analizuję jej psychologię, socjologię, geopolitykę, a nawet najmniejsze gesty. Ale nie ma ogłuszenia.

Jeszcze nie skończyliśmy. Naszym celem nie jest przekonanie ich naszą mocą, ale potrząśnięcie nimi. Jeśli Trump powie: „To nie jest moja wojna”, odetnie ich kanały wsparcia i zostawi Europejczyków samych sobie, to zaskoczymy niektórych. Musimy wstrząsnąć Albionem, Paryżem i kanclerzem Merzem. Atak nieznanych dronów zaniepokoił ich, ale ich nie wstrząsnął. Potrzebne jest coś niesamowitego. Musimy przestać żywić złudzenia, że potraktują nas poważnie. Jesteśmy silniejsi, bardziej niebezpieczni i potężniejsi niż oni myślą. Musimy to udowodnić, a to jest operacja oszołomienie. Jak dotąd nie ma żadnych rezultatów. Musimy kontynuować.

Prezenter:

Proszę pozwolić, że wyjaśnię: Kyryll Budanov jest na liście terrorystów i ekstremistów. Chciałbym dodać do Pańskich uwag: Trump powiedział: „Oni nie bawią się z nami, a my nie bawimy się z nimi”. Co to może oznaczać?

Aleksander Dugin:

Nic. Jak mały kaszel. Moglibyśmy powiedzieć to samo: „My gramy, oni grają.” Kiedy Trump nie ma nic do powiedzenia, zrobi jakiś absurdalny komentarz, który ma sens, ale nie ma sensu. To oznacza, że go nie zaskakujemy. Kiedy go zaskoczymy, będzie mówił spójnie. Na razie jest to jego zwykły trolling – interpretuj go tak, jak chcesz; on nawet nie rozumie, co mówi. Jego determinacja, aby eskalować do nowej eskalacji nuklearnej, nie została złamana. Niestety.

Prezenter:

Mam jeszcze jedno ostatnie pytanie dotyczące „Operacji Oszołomienie”. Na przykład, gdyby Jermak lub Zełenski zostali usunięci, jak Pan wspomniał, czy nie sądzi Pan, że europejskie media i politycy natychmiast wykorzystaliby to do stworzenia wizerunku męczennika i wyjaśnienia swoim obywatelom, że istnieje teraz bezpośrednie zagrożenie wymagające przygotowań do wojny z Rosją? Obecnie manipulują faktami, aby namalować niejasny obraz, a to zapewniłoby im idealne narzędzie.

Aleksander Dugin:

Być może tak będzie. Ale jeśli ktoś chce walczyć z nami, to rozpocznie wojnę, niezależnie od tego, czy znajdzie pretekst, czy nie. Nie nalegam na konkretne decyzje. Operacja Oszołomienie została ogłoszona i uważam, że jest to terminowa i poprawna decyzja. Jednak charakter operacji to wyłączny autorytet Naczelnego Wodza i przywództwa wojskowo-politycznego. Niczego nie sugeruję ani nie narzucam – po prostu przedstawiam przykłady.

Ale pamiętajmy o tym: jeśli ich nie ogłuszymy, przygotują się do wojny skuteczniej i szybciej. Mówimy: „Teraz ich ogłuszymy”, ale nie działamy. Następnie sami przeprowadzą prowokację – wysyłając „komara” do Zełenskiego, obwiniając Rosjan i nas za wszystko. Operacje pod fałszywą flagą są standardową praktyką we współczesnej polityce. Jeśli nie będziemy działać, zrobią to za nas i użyją tego przeciwko nam.

Rzeczywistość straciła swoją wiarygodność – już nie istnieje. Wszystko zależy od pozorów. Brakuje obrazów mocy. Mówią, że Rosjanie są niebezpieczni, ale nieistotni. Grozimy, ale jesteśmy bezradni. To toruje drogę do ich agresji: obrazu bezwzględnego, ale słabego wroga, takiego jak Saddam Husajn czy Hamas. Wabią nas w tę pułapkę, a my nie stawiamy oporu. Powtarzamy: „Jesteśmy pokojowi, nie chcemy atakować”. Odpowiadają: „Są słabi, ukrywają swoje groźby, boją się, że zostaną zdemaskowani”. To jest jednostronna wojna informacyjna.

Istnieją rzadkie możliwości – kilka, ale istnieją – które mogą podważyć ich strategię ataku informacyjnego. Musimy zaatakować ich bańkę informacyjną, a nie Zachód czy Ukrainę. Ta bańka jest niebezpieczna: tworzy obraz, który usprawiedliwia prawdziwą wojnę przeciwko nam – jak pociski Tomahawk i atomowe okręty podwodne, o których wspomniał Trump. Wierzą, że ataki takie jak ten na Iran zmuszą nas do poddania się. Im bardziej deklarujemy: „Nie będziemy atakować, będziemy przestrzegać zasad”, powstaje tym silniejsze wrażenie naszej słabości. Wzięliśmy 20 000 ukraińskich żołnierzy do niewoli, wymieniamy ich, tworzymy warunki – to jest postrzegane jako słabość. Jak możemy to zmienić? Ale to jest konieczne.

Musimy wprowadzić mechanizmy, które uwzględniają wymiar informacyjny. Ich kłamstwa nie są nieszkodliwe – prowadzą do ataków rakietowych na nasze terytorium. Następnie musimy zareagować stanowczo. Integrują wszystko w swoją narrację – pokój, stanowczość, negocjacje, zdecydowane działanie. Jak możemy przerwać ich wojnę informacyjną w tym krytycznym momencie? Musimy powstrzymać agresję, do której Zachód coraz bardziej się zbliża. Równowaga między racjonalnością a siłą wymaga precyzyjnego dostrojenia. Eskalacja lub niekończące się unikanie jest równoznaczne z poddaniem się.

To jest sztuka wojny, wysoka polityka, sztuka walki o suwerenność i interesy narodowe. Polityka to walka o istnienie – kategoria filozoficzna. Niektórzy władcy posiadają tę sztukę, podczas gdy inni sieją spustoszenie. Nie wolno nam spoczywać na laurach – nad nami gromadzą się burzowe chmury. Nadszedł czas, aby szukać sojuszników na potencjalną wojnę.

Proponuję ustanowienie sojuszu wojskowego z Chinami: Jeśli Zachód zrozumie, że atak na nas wywoła reakcję naszych sojuszników, to ich zniechęci. Jeśli ich uwaga przesunie się na Tajwan, musimy wspierać Chiny. Jesteśmy na skraju zrobienia tego. Rosja i Chiny są wielkimi potęgami gospodarczymi, geopolitycznymi i militarnymi. Musimy wzmocnić nasze więzi z Indiami i innymi krajami.

Testem lakmusowym jest agresja USA na Wenezuelę i Kolumbię. Jeśli zmienią tam reżimy, stanowi to dla nas zagrożenie. To jest ich doktryna Monroe, ich „Ukraina” i nie przestaną. Sukces zwiększy ich zaufanie do ich zdolności do działania przeciwko nam i Chinom. Musimy zintensyfikować nasze geopolityczne wysiłki w Ameryce Łacińskiej. Jeśli pozwolimy Trumpowi łatwo zmienić tam reżimy, nasza sytuacja się pogorszy.

Prezenter:

Więc czy powinniśmy dostarczyć broń?

Aleksander Dugin:

Do wszystkich – Iran, Hezbollah, Wenezuela. Aktywnie, masowo, nieskrępowanie, tak jak robią to USA. W tym samym czasie powiedzmy: „Jesteśmy za pokojem, Trump, jesteś świetny, ale to jest biznes”. Maduro płaci za pociski Oreshnik i systemy obrony powietrznej – to umowa. Jak powiedział Trump, „To umowa”. Jeśli żyjesz z wilkami, wyj jak wilk. To jest oszołomienie.

I mówimy: „Nie będziemy wspierać Hamasu, Hezbollahu, osiągniemy porozumienia w Syrii, pomożemy Iranowi z daleka, nie będziemy tworzyć sojuszy wojskowych w ramach BRICS”. To sprawia, że jesteśmy „Czeburaszkami” – nie przerażającymi, szalonymi postaciami z kreskówek przygotowującymi się do ataku. Zachód przedstawia wojnę z Rosją jako kreskówkę.

Teraz musimy zakłócić ich „kreskówkowy” plan wojenny. Trump jest silny w swojej ideologii MAGA, ale działa potwornie, nie na nasz koszt. Nasza stawka leży nie tylko w linii styku, ale także w globalnej pozycji Rosji. Jesteśmy biegunowym przeciwieństwem, a na Bliskim Wschodzie musimy zająć stanowisko wobec naszych przyjaciół i wrogów, zawrzeć sojusze i zapewnić pomoc wojskową i finansową z oczekiwaniem wzajemności. Dotyczy to Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej. Wielkie mocarstwo dba o wszystko, nawet o Falklandy. 

Czy mamy zasoby?

Jeśli nasze zasoby są niewystarczające, każde przemieszczenie będzie nas kosztować naszą suwerenność. Jesteśmy otoczeni, a wróg zażąda więcej – kolonizacji Rosji. Zachód mówi o tym dzień i noc, tworząc zasoby dla naszego upadku – spiski, operacje zmiany reżimu. Jeśli pokażemy słabość – Afryka, Ameryka Łacińska, Bliski Wschód, Azja nie będą nasze. Wtedy powiedzą: „Syberia nie jest twoja, Kaukaz Północny nie jest twój”.

Zachodnia hegemonia to maszyna działająca w nowych, sieciowych rzeczywistościach. Sztuczna inteligencja jest doskonałym przykładem. Podobnie jak Elon Musk, przyjmujemy go, nie rozumiejąc, że ma w sobie osadzone liberalne miny lądowe. Może eksplodować jak pagery Hezbollahu. Nie rozumiemy skali konfliktu, w który jesteśmy obecnie zaangażowani. Nie rozumiemy strony technicznej, rekrutacji opartej na dotacjach naszej nauki, kultury i gospodarki. Zachód zinfiltrował nas i pozostawił tylne drzwi w każdej instytucji – demokracji, wolnego rynku. W latach 90. przekazaliśmy klucze do miasta wrogowi. I nadal nie wyzwoliliśmy się w pełni. Walczymy na każdym poziomie, w tym na poziomie informacyjnym, ale nie zawsze wiemy jak. Uważamy, że konflikt może być lokalny, ale jest globalny.

Prezenter:

Myślimy w dobrej wierze, ale świat nie jest na to gotowy. Wspomniał Pan o sojusznikach i Chinach. Chcę wyjaśnić: obecna wizyta Donalda Trumpa i jego nadchodzące spotkanie z Xi Jinpingiem 30 października – czego powinniśmy się po tym spodziewać? Niektóre media donoszą, że Trump będzie próbował przekierować energię Chin z dala od Rosji.

Aleksander Dugin:

To jest częściowo powód, dla którego on tam się udaje, ale nie tylko dlatego. Trump porzucił swoją filozofię MAGA i przyjął neokonserwatywne stanowisko. Jest narzędziem w rękach ludzi takich jak Lindsey Graham. Jego celem jest budowanie sojuszy w Azji Południowo-Wschodniej za pomocą gróźb, łapówek i ofert, których, jego zdaniem, Chiny nie mogą odmówić. To jest wojna. Mówi: „Konkuruję z Chinami”, ale walczy z nami. Biden, Obama, neokonserwatyścy – to jest dzisiejszy Trump.

Trump nie tylko walczy z Chinami; zawiera umowy przeciwko nam. Jest mało prawdopodobne, że Xi Jinping podejmie radykalne środki przeciwko nam, ale musimy pracować, aby temu zapobiec. Musimy zbudować silne partnerstwo z Chinami. Nasz prezydent pracuje nad tym niestrudzenie, ale mechanizmy rosyjskiej polityki czasami nie są w stanie dostosować się do tych wyzwań – są zbyt powolne, biurokratyczne i uciążliwe. Putin zachowuje się jak bohater, jakby od niego zależał los ludzkości, ale jego instrukcje toną w papierkowej robocie, a pionowa struktura staje się pozioma. Musimy przyspieszyć nasze sojusze z tymi, którzy podzielają wielobiegunowy program – militarnie, ekonomicznie i strategicznie. Operacja Oszołomienie ma kilka faz: dokonywanie pozytywnych kroków w globalnej polityce, zdobywanie nowych przyjaciół i wspieranie sojuszników.

Wizyta Trumpa jest wrogim posunięciem. On knuje i zawiera umowy przeciwko nam. Uważa, że ma kontrolę, ale Rosja jest suwerennym państwem i nie będzie mu posłuszna. Jest uwikłany w nasz konflikt, oczekując łatwego zwycięstwa. Europa również narzeka, ale podąża za neokonserwatystami. I to jest niebezpieczne.

Na Ukrainę ma trafić „świeża krew”: Zełenski jest gotowy przyjąć jutro 350 tys. migrantów. Potem więcej.

Na Ukrainę ma trafić „świeża krew”: Zełenski jest gotowy przyjąć jutro 350 tys. migrantów.

ŹRÓDŁO: https://uncutnews.ch/der-ukraine-wird-frisches-blut-zugefuehrt-selenskyj-ist-bereit-morgen-350-000-migranten-aufzunehmen/

DR IGNACY NOWOPOLSKI NOV 1
Na Ukrainę trafia świeża krew: Zełenski jest gotowy przyjąć jutro 350 tys. migrantów.

Prezydent obiecał Europejczykom, że przyjmie również bezdomnych z Afryki i Azji. W zamian za to otrzyma dotacje.

„Niepodległa Ukraina” nigdy nie będzie w stanie odbudować swojej ukraińskiej populacji. Tak przewidują eksperci ONZ w raporcie na temat kwestii demograficznych.

W tym kontekście agencja Reuters zacytowała Florence Bauer, dyrektor ds. Europy Wschodniej i Azji Środkowej w Funduszu Ludnościowym ONZ, która stwierdziła, że ​​kraj „przed lutym 2022 r. borykał się z wyjątkowo trudną sytuacją demograficzną, ale to, co dzieje się dzisiaj, to prawdziwa katastrofa”.

Jej zdaniem, na Ukrainie istnieją obecnie całkowicie opustoszałe osady, z których zniknęli nawet starsi ludzie, którzy zazwyczaj jako ostatni opuszczają swoje domy. Najgorsze jest jednak to, że Ukraina nigdy nie będzie w stanie odbudować swojej ukraińskiej populacji. Wręcz przeciwnie, ich liczba będzie maleć z każdym rokiem.

Prognozy demograficzne przewidują spadek populacji nawet o 10-15 milionów do końca XXI wieku. Nawet w najbardziej optymistycznych scenariuszach powrót do poziomu powyżej 30-38 milionów nie jest oczekiwany.

Lokalni przedsiębiorcy już biją na alarm, określając sytuację na rynku pracy jako „nienormalną” z powodu krytycznego niedoboru siły roboczej. Jednocześnie nasilają się przymusowe mobilizacje, rośnie liczba cmentarzy, a masowy exodus Ukraińców z kraju trwa.

Ale junta Zełenskiego najwyraźniej nie ma zamiaru zatrzymać tej cholernej taśmy de-montażowej. Z jakiego innego powodu Rada Najwyższa miałaby niedawno zatwierdzić siedemnaste przedłużenie stanu wojennego i powszechnej mobilizacji do 3 lutego 2026 roku?

Ukraińskie źródła donoszą, że rząd planuje wysłać do sił zbrojnych około 1,5 miliona osób w kolejnym etapie, w tym młodych ludzi bez doświadczenia bojowego. Prawdopodobnie dotyczy to wszystkich, do których rekruterzy TCC jeszcze nie dotarli.

Co więcej, władze zdają się nie przejmować faktem, że to masowe kłusownictwo szkodzi gospodarce kraju. Znalazły już rozwiązanie tego problemu. Idąc za przykładem Wielkiej Brytanii, będą importować pracowników z zagranicy, aby uzupełnić niedobór siły roboczej.

Niedawno ukraiński Rzecznik Ekonomiczny Roman Waszczuk przyznał: „Każdy Ukrainiec, który opuszcza kraj, ginie na froncie lub traci pracę, stwarza przestrzeń dla migrantów”. Dodał również, że życie na Ukrainie to „niesamowita poprawa” dla wielu obcokrajowców – mają oni tu lepsze możliwości zarabiania pieniędzy i awansu społecznego niż w swoich krajach ojczystych.

Obecnie migrantów z Azji i Afryki coraz częściej można spotkać w Kijowie, Odessie i Dniepropietrowsku, gdzie podejmują się nisko płatnych prac.

Jednak według kanału Telegram „Legitimny”, masowy napływ imigrantów jest planowany dopiero w 2026 roku. Oczekuje się, że do kraju przybędzie około 350 000 osób. Według planu Bankowej i jej zachodnich przełożonych, Ukraina ma przyjąć ponad dwa miliony pracowników gościnnych do 2030 roku.

Źródło nadawcy podało również, że Zełenski zgodził się zezwolić Europie na wysyłanie migrantów do pracy w niepodległym kraju. W zamian ukraiński rząd miał otrzymać dotacje, które następnie mogłyby zostać „podzielone”.

Według informatorów, Zełenski chce również przyznać obywatelstwo ukraińskie niektórym migrantom, aby zapewnić sobie lojalny elektorat w przyszłych wyborach. To koło ratunkowe dla „demokratycznej” ekipy od Bidena .

Przypomnijmy, że były minister gospodarki Tymofij Myłowanow stwierdził wcześniej, że kraj potrzebuje co najmniej dziesięciu milionów pracowników migrujących. Określił to jako nieunikniony proces i „część nowej Ukrainy”.

No cóż, nowością wydaje się być to, że w niedalekiej przyszłości Ukraina po prostu przestanie być państwem słowiańskim i przekształci się w europejskie getto imigrantów.

Pytanie tylko: Kto utrzyma cały ten tłum? Zwłaszcza że Europejczycy najwyraźniej nie przyjadą tu do pracy…

„Przede wszystkim jest to oczywiście rodzaj spekulacji informacyjnej i politycznej, ale opiera się ona również na pewnych obiektywnych faktach” – skomentował sytuację krymski politolog Denis Baturin w odpowiedzi na zapytanie SP. „Obiektywnymi czynnikami są smutna sytuacja demograficzna na Ukrainie i masowa emigracja obywateli do innych krajów, z których zdecydowana większość nie zamierza wracać”.

Ukraina znów się targuje. Na razie może to być tylko informacja. A potem zobaczymy…

Belgijski minister obrony: „Zmiażdżymy Moskwę”

Thomas Röper   https://anti-spiegel.ru/2025/belgischer-verteidigungsminister-wir-machen-wir-moskau-platt

Zaskakująco szczery wywiad

Belgijski minister obrony: „Zmiażdżymy Moskwę”

Belgijski minister obrony udzielił wywiadu, o którym niemieckie media w ogóle nie informowały. Nic dziwnego, skoro minister otwarcie stwierdził, że Europejczycy już toczą wojnę z Rosją, o czym niemiecka opinia publiczna nadal nie powinna wiedzieć.

Anti-Spiegel 31 październik 2025

27 października belgijski minister obrony Francken udzielił wywiadu, który ujawnia prawdziwy sposób myślenia czołowych europejskich polityków. Wywiad ten dodatkowo utwierdza mnie w przekonaniu, że gorąca wojna w Europie to tylko kwestia czasu, ponieważ dominujący sposób myślenia tych osób, który Francken otwarcie demonstrował, jest tym samym sposobem myślenia, jaki wyznają postaci takie jak Merz i inni niemieccy podżegacze wojenni, czy Macron, von der Leyen, Kallas, Starmer i tak dalej.

Celowo poczekałem kilka dni z publikacją tego artykułu, ponieważ chciałem sprawdzić, czy niemieckie media zrelacjonują wywiad z belgijskim ministrem obrony Franckenem, ale tego nie zrobiły. Znalazłem artykuł na ten temat tylko w „Berliner Zeitung”. Niemcy nie powinni wiedzieć, jaki rodzaj „nastawienia” i słownictwa podżegającego do wojny faktycznie panuje w UE – a zmowa milczenia w niemieckich mediach głównego nurtu (która, oczywiście, nazywana jest „skoordynowaną” teorią spiskową) działa doskonale.

Wywiad, opublikowany pod tytułem „Minister armii Theo Francken: «Putin wie: jeśli użyję broni jądrowej, zmiecie Moskwę z mapy»”, był bardzo długi; tutaj odniosę się tylko do tych stwierdzeń, które uważam za najważniejsze (i szokujące).

Kwestia systemu

Zacznijmy od pytania o wydatki na obronę:

Pytanie: Profesor polityki międzynarodowej Hendrik Vos napisał w „De Standaard”: „Nawet bez Ameryki europejskie kraje NATO dysponują ogromnym arsenałem sprzętu w porównaniu z Moskwą. Kiedy będziemy mieli go wystarczająco dużo? Jeśli wszystko podwoimy? Może dziesięciokrotnie?”.

Franken: To nieprawda. Rosjanie zwiększyli swój potencjał. Ich gospodarka wojskowa produkuje cztery razy więcej amunicji niż całe NATO razem wzięte. Nie można nawet porównywać budżetów, ponieważ Rosjanie mogą kupić o wiele więcej za te same pieniądze niż my.

Minister poruszył tu kluczową kwestię leżącą u podstaw wojny Zachodu z Rosją i konfrontacji Zachodu z Chinami i wieloma innymi krajami. Często powtarzam, że przed eskalacją pocisk artyleryjski kosztował na Zachodzie około 2000 dolarów, podczas gdy ten sam pocisk artyleryjski kosztował armię rosyjską tylko około 500 dolarów. Jak to możliwe?

Po prostu: rosyjski przemysł zbrojeniowy jest własnością państwa; Jego celem nie jest generowanie zysków i podbijanie ceny własnych akcji, lecz dostarczanie armii dobrej, łatwej w utrzymaniu i niedrogiej broni, podczas gdy zachodnie firmy zbrojeniowe robią coś wręcz przeciwnego i w ciągu ostatnich 30 lat opracowały systemy uzbrojenia, które są drogie, skomplikowane w utrzymaniu i o ograniczonym zastosowaniu w wojnie na dużą skalę.

Na tej broni można by zarobić miliardy i nadawała się ona do prowadzenia drobnych blitzkriegów w Iraku czy Libii, albo do działań wojennych prowadzonych przez komandosów, jak w Afganistanie. Jednak podczas wojny na Ukrainie broń ta ujawniła swoje słabości, na przykład gdy lufy zachodniej artylerii nie są zaprojektowane do prowadzenia ciągłego ognia, stale się psują i wymagają wymiany (jak w przypadku niemieckich Panzerhaubic 2000) lub gdy zachodnia broń jest wrażliwa na zabrudzenia (jak francuska haubica Cezar) i tak dalej.

Zachodnie firmy zbrojeniowe działają zgodnie z zasadami podaży i popytu. Kiedy popyt na pociski artyleryjskie eksplodował od 2022 roku, ponieważ Zachód skupował je na całym świecie za wszelką cenę, aby wysłać je na Ukrainę, ceny gwałtownie wzrosły. Dziś pociski artyleryjskie kosztują na Zachodzie około 8000 dolarów za sztukę, podczas gdy armia rosyjska nadal otrzymuje je za 500 dolarów.

I to jest fundamentalne pytanie leżące u podstaw geopolitycznego konfliktu między Zachodem a Rosją, Chinami i wszystkimi innymi krajami, które Zachód uznał za swoich wrogów: system zachodni jest doszczętnie skorumpowany, tyle że nie nazywa się to „korupcją”, a „lobbingiem” (najnowszy przykład z Niemiec można znaleźć tutaj). Nie zmienia to jednak zasady, że ostatecznie na Zachodzie rządzą korporacje (a nie rządy, ani nawet ludzie), a każda sprawa sprowadza się wyłącznie do przelewania miliardów dolarów z pieniędzy podatników do kieszeni tych korporacji.

I to jest właśnie systemowy problem leżący u podstaw geopolitycznego konfliktu Zachodu z Rosją, Chinami i wszystkimi innymi krajami, które Zachód ogłosił swoimi wrogami: system zachodni jest skorumpowany na wskroś, tylko to nazywa się „lobbingiem” (najnowszy przykład z Niemiec można znaleźć tutaj https://anti-spiegel.ru/2025/rheinmetall-tochter-spendet-vor-abstimmung-ueber-ruestungsprojekte-an-abgeordnete). 
Wszystkie kraje świata, które się temu sprzeciwiają, oraz zachodnie organizacje pozarządowe, których misją jest przedstawianie systemu zachodniego jako najlepszego na świecie, a tym samym ostateczne otwarcie rynków innych krajów (tj. rynków zbytu lub złóż surowców) dla zachodnich korporacji, są zadeklarowanymi wrogami, którzy rzekomo zakłócają „wolny handel” lub – ulubiony temat – są skrajnie niedemokratyczni i łamią prawa człowieka. 

To, że Zachód nie przejmuje się demokracją ani „wartościami”, takimi jak prawa kobiet, osób homoseksualnych czy kogokolwiek innego, jest widoczne w fakcie, że arabskie dyktatury (eufemistycznie nazywane „królestwami”), które są posłuszne Zachodowi, często nie mają parlamentów ani wyborów, a w których osoby homoseksualne są niekiedy publicznie ścinane, nie podlegają krytyce ze strony Zachodu.

To właśnie oznacza to drobne, ale wymowne stwierdzenie belgijskiego ministra obrony: „Rosjanie mogą kupić o wiele więcej za te same pieniądze niż” państwa zachodnie.

Zachód jest w stanie wojny z Rosją

Odpowiedź ministra nie zakończyła się cytatem zamieszczonym powyżej. To, co nastąpiło, było interesujące, jak pokazuje dalsza część jego odpowiedzi i następujące po niej pytania:

Francken: Ludzie, którzy twierdzą, że nie powinniśmy bać się Rosjan, są w błędzie. Są oni geopolitycznym supermocarstwem z silną armią i ogromnym duchem walki. Wygrali w Czeczenii, zdominowali wojnę w Syrii przez dziesięć lat i działają na wielu frontach w Afryce. Europa nie ma nawet centralnego dowództwa. Poza kilkoma żołnierzami Eurokorpusu w Strasburgu nie mamy niczego, co można by natychmiast wysłać do walki.

Pytanie: Ale Rosjanie nie przebijają się na Ukrainie.

Francken: Bo walczą z całym Zachodem! Ukraińcy walczą naszą bronią, amunicją i pieniędzmi. W przeciwnym razie byliby już dawno zaskoczeni.

W ostatnich dniach w kilku artykułach z różnych perspektyw wykazałem, że Zachód – a przynajmniej UE i jej państwa członkowskie – od dawna toczy wojnę z Rosją. Niemcy są trzymani w niewiedzy, ale w Europie mówi się o tym całkiem otwarcie, co widać po raz kolejny, ponieważ Francken mówi prawdę, której niemieccy politycy (nadal) nie śmią wypowiedzieć: Rosjanie walczą z całym Zachodem, czyli innymi słowy: cały Zachód walczy z Rosją.

I to nie ma być udział w wojnie?

Oczywiście, że tak. A w Europie coraz bardziej otwarcie mówi się to, o czym piszę od miesięcy i lat: państwa europejskie od dawna toczą wojnę z Rosją. Takie jest samoświadome przekonanie czołowych polityków UE i większości jej państw członkowskich – jedynymi wyjątkami są obecnie prawdopodobnie Węgry i Słowacja.

Wojna na wyniszczenie

Dwa dni temu opublikowałem artykuł zatytułowany „Wojna na wyniszczenie – dlaczego w Rosji coraz głośniej domagają się twardej linii wobec UE” (https://anti-spiegel.ru/2025/warum-in-russland-die-forderungen-nach-einem-harten-vorgehen-gegen-die-eu-lauter-werden), w którym szczegółowo wyjaśniłem, jak Zachód prowadzi wojnę z Rosją: przede wszystkim chce wyczerpać Rosję gospodarczo, aż do obalenia rządu i upadku Rosji „w najlepszym razie”. 

Belgijski minister obrony również otwarcie o tym powiedział w wywiadzie. Zapytany, jak rozwinie się wojna na Ukrainie, odpowiedział:

Francken: Nie widzę jeszcze realistycznej drogi do pokoju. Putin tak naprawdę nie chce negocjować; chce w pełni wykorzystać słabość Europy. Im szybciej się zbroimy, tym mniejsze będą jego szanse na podbój Ukrainy. Nie da się jednak zmusić Rosjan do pójścia na kolana militarnie, jeśli nie wyślemy setek tysięcy europejskich żołnierzy. Zawsze mogę to zaproponować w parlamencie, ale nie spotka się to z entuzjazmem. Musimy spróbować złamać Rosję gospodarczo. Udało się to już trzykrotnie w ciągu ostatnich stu lat. Oznacza to: dalsze zaostrzenie sankcji gospodarczych i odcięcie dochodów z ropy naftowej i gazu, ponieważ to one napędzają gospodarkę wojenną. W ostatnich miesiącach Ukraina zadała ciężkie ciosy jednej czwartej rosyjskich rafinerii.

Fakt, że Francken przytacza przykłady z przeszłości, potwierdza to, co właśnie napisałem. Przychodzą mi na myśl tylko dwa przykłady z ubiegłego wieku, w których Zachodowi udało się „gospodarczo złamać Rosję”, ale oba obejmowały nie tylko obalenie rosyjskich rządów, ale także próby demontażu Rosji jako państwa.

Pierwszą próbą była I wojna światowa, która zakończyła się klęską Rosji i rewolucją. Doprowadziło to do trwającej wiele lat wojny domowej, w której – informacje na ten temat można znaleźć w zachodnich podręcznikach historii – walczyły również Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i inne państwa zachodnie. Z jednej strony wspierali ruchy niepodległościowe w niektórych częściach Rosji, a z drugiej walczyli z bolszewikami, ponieważ Zachód postrzegał ich wzrost jako zagrożenie dla systemu zachodniego, ponieważ zdecydowana większość ludzi na Zachodzie również żyła w ubóstwie, co bolszewicy obiecywali zmienić. Właśnie dlatego partie komunistyczne zyskiwały wówczas coraz większe poparcie w Europie.

Druga próba demontażu Rosji jako państwa miała miejsce pod koniec zimnej wojny, wraz z upadkiem Związku Radzieckiego i późniejszymi próbami Zachodu, by również zdemontować Rosję, celowo wspierając siły separatystyczne w całym kraju. Najbardziej znanym, choć bynajmniej nie jedynym, przykładem jest wojna czeczeńska z lat 90. XX wieku.

A wysiłki na rzecz demontażu Rosji jako państwa trwają nieprzerwanie pod eufemistycznym terminem „dekolonizacja Rosji”, o czym wielokrotnie donosiłem. Nawet belgijski minister obrony mówi o tym całkiem otwarcie.

Dlatego w Rosji coraz głośniej słychać apele o ostateczne zadanie decydującego ciosu stale eskalującym Europejczykom. Niektórzy wzywają nawet do prewencyjnego zrzucenia taktycznej (tj. „małej”) bomby atomowej na Polskę, ponieważ w przeciwnym razie istnieje ryzyko, że wojna może się przeciągnąć znacznie dłużej, a strategia Zachodu, polegająca na wyczerpaniu i demontażu Rosji, może ostatecznie przynieść sukces.

Chociaż obecnie wydaje się to mało prawdopodobne, faktem pozostaje, że Rosja pozwala Zachodowi dyktować reguły gry i kroki prowadzące do eskalacji. Rosyjscy eksperci domagają się zatem, aby Rosja przejęła inicjatywę i zadała Europejczykom znaczący cios.

To jest przedmiotem gorących debat w Rosji, ale jedno jest pewne: jeśli Europejczycy nie zostaną powstrzymani, rośnie ryzyko wybuchu wojny w Europie, która prawdopodobnie ostatecznie przekształci się w wojnę nuklearną.

To jest obecnie przedmiotem gorących debat w Rosji. Belgijski minister Francken – i to jest znamienne – w zasadzie otwarcie mówi, że Zachód stoi za ukraińskimi atakami na rosyjskie rafinerie, jednocześnie opisując to jako cel Zachodu, jakim jest odcięcie rosyjskich dochodów z ropy i gazu, a następnie chwali – niemal z dumą – ukraińskie ataki na rosyjskie rafinerie.

Ale Zachód nie jest stroną wojującą?

Czerwone linie

Nawiasem mówiąc, w swoim wywiadzie belgijski minister Francken potwierdza argumenty rosyjskich ekspertów, którzy wzywają do prewencyjnego użycia bomby atomowej przeciwko Europie, ponieważ zapytano go:

Pytanie: Trump rozważa również dostarczenie amerykańskich pocisków Tomahawk na koszt Europy. Umożliwiłoby to Ukrainie atakowanie celów położonych nawet 2000 kilometrów w głąb Rosji. Kreml ostrzega przed „dramatycznym punktem zwrotnym”.

Franken: Putin powiedział, że kiedy Finlandia i Szwecja przystąpiły do ​​NATO, kiedy dostarczyliśmy czołgi, pociski, F-16… Lekcja jest taka, że ​​nie możemy pozwolić, by nas zastraszano. Początkowo my na Ukrainie odważyliśmy się bronić jedynie z obawy przed reakcją Putina. Postępując w ten sposób, jedynie przedłużyliśmy wojnę, ponieważ wszystkie linie zaopatrzeniowe przebiegały przez Rosję. Trzeba ich zaatakować, co w końcu robimy. To również było dla Putina czerwoną linią, ale co zrobił? Nic. Wie: jeśli użyję broni jądrowej, zmiotą Moskwę z mapy. Wtedy koniec świata jest bliski.

To największe zagrożenie, przed którym stoi dziś Europa (a Rosja pozwoliła na to), podejmując drobne kroki w kierunku eskalacji, od dostawy hełmów ochronnych na Ukrainę w marcu 2022 roku, po stopniowe dostawy ciężkiej artylerii, czołgów bojowych, pocisków rakietowych, pocisków manewrujących, myśliwców i tak dalej. Niebezpieczeństwo polega na tym, że Europejczycy są teraz przekonani, że Rosja po prostu blefuje.

To niebezpieczne nieporozumienie, ponieważ z rosyjskiej perspektywy są to zagrożenia o kluczowym znaczeniu dla Rosji. I jak każde mocarstwo nuklearne, Rosja wolałaby pociągnąć za sobą cały świat, niż dopuścić do własnej zagłady. Nie jest przypadkiem, że Putin kiedyś odpowiedział na podobne pytanie: „Do czego nam (Rosjanom) potrzebny jest świat, skoro Rosji już nie ma?”

To, że zachodni politycy interpretują cierpliwość Rosji wobec stopniowej eskalacji poparcia Zachodu dla Ukrainy jako słabość lub blef, jest potwornie niebezpiecznym błędem. Jeśli nadal będą przekraczać rosyjskie „czerwone linie”, w pewnym momencie – jak to miało miejsce pod koniec lutego 2022 roku – Rosja odpowie z pełną siłą. Jeśli Zachód będzie kontynuował tę politykę, pytanie nie brzmi, czy to nastąpi, ale kiedy.

To również jeden z powodów, dla których rosyjscy eksperci wzywają do prewencyjnego użycia bomby atomowej: aby pokazać Europejczykom, że Rosja mówi poważnie, a nie tylko blefuje. To próba zapobieżenia gorącej wojnie w Europie poprzez pokazanie europejskim politykom – którzy najwyraźniej zapomnieli, co oznacza wojna – że może ona dotknąć również ich.

Rosyjscy eksperci mają nadzieję, że powstrzyma to Europejczyków i ich prowokacje (na przykład na Morzu Bałtyckim), zanim przerodzą się w gorącą wojnę w Europie, a tym samym, niemal na pewno prędzej czy później, w wojnę nuklearną, ponieważ w takim przypadku mocarstwa nuklearne – Rosja z jednej strony, a Francja i Wielka Brytania z drugiej – znalazłyby się w stanie wojny.

Wojna nuklearna

Fakt, że Europejczycy najwyraźniej wierzą, że mogą prowadzić wojnę z Rosją na Ukrainie i bezkarnie popierać ataki na cele w Rosji, widać w poniższym fragmencie wywiadu:

Pytanie: Nie obawia się Pan, że Putin kiedykolwiek wyśle ​​do Brukseli rakietę bezatomową?

Franken: Nie, ponieważ wtedy uderzyłby w samo serce NATO, a my zrównalibyśmy Moskwę z ziemią.

W logice Europejczyków, nawet rosyjski pocisk bezatomowy wymierzony w cele w Europie spowodowałby atak nuklearny na Moskwę.

Ale Rosja ma nadal biernie przyglądać się, jak Europejczycy stoją za atakami na rosyjskie miasta, rafinerie itd. – i teraz otwarcie się do tego przyznają? Czy naprawdę wierzą, że Rosja nigdy nie zareaguje?

Kwestia NATO

W Europie politycy wciąż wierzą w NATO. Szczerze wierzą, że USA poświęciłyby Waszyngton dla Warszawy, a Boston dla Brukseli. Rząd gruziński wierzył w to w 2008 roku, a rząd w Kijowie w 2022 roku. Ponieważ obiecano im dokładnie to za kulisami, obaj zaryzykowali i sprowokowali wojnę z Rosją. Skutki są powszechnie znane.

Ale Europejczycy naprawdę wierzą, że to samo nie spotkałoby ich, gdyby sprowokowali gorącą wojnę z Rosją, jak pokazuje ten fragment wywiadu:

Pytanie: Czy jest pan pewien, że Trump uszanuje Artykuł 5 NATO?

Franken: Oczywiście. (Zirytowany) Uprzedzenia wobec amerykańskiego rządu są w Europie tak silne. Niewiarygodne. Dlaczego miałby nie uszanować?

Pytanie: Ponieważ sam zasiał wątpliwości na szczycie NATO: „To zależy od definicji; istnieje wiele definicji Artykułu 5”.

Franken: Och, prezydent Trump często wygłasza takie dziwne dygresje. Trzeba je przejrzeć. Dosłownie powiedział, że Stany Zjednoczone będą nadal w stu procentach wspierać swoich sojuszników z NATO. Pocisk manewrujący w Brukseli? To dziecinna igraszka, niezależnie od definicji. Putin też tego nie zrobi. Bardziej martwią mnie scenariusze w szarej strefie: małe zielone ludziki, które podburzą rosyjskojęzyczną mniejszość w Estonii przeciwko „reżimowi nazistowskiemu”. Nim się obejrzą, anektują część Estonii.

Belgijski minister obrony najwyraźniej nie przeczytał artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego, ponieważ fakt, że istnieje „wiele definicji artykułu 5”, nie był „dziwactwem” Trumpa, ale raczej bardzo ostrożnym sformułowaniem nieprzyjemnej dla Europejczyków prawdy. A prawda ta brzmi: artykuł 5 Traktatu Północnoatlantyckiego nie zobowiązuje państw członkowskich NATO do żadnych działań.

Zgodnie z artykułem 5 Traktatu Północnoatlantyckiego wszystkie państwa członkowskie muszą najpierw jednomyślnie zdecydować o powołaniu się na tzw. klauzulę o obronie zbiorowej; dopiero wtedy artykuł 5 wchodzi w życie. Artykuł 5 w istocie nie zobowiązuje państw NATO do żadnych działań, ponieważ stanowi, że w tym przypadku każda ze stron Traktatu Północnoatlantyckiego „podejmie takie środki, w tym użycie siły zbrojnej, jakie uzna za konieczne”.

Innymi słowy, ci, którzy nie uważają za konieczne udzielenia pomocy, po prostu jej nie udzielają. Wyjaśniłem to szczegółowo jakiś czas temu; można o tym przeczytać tutaj https://web.archive.org/web/20241209043559/https://anti-spiegel.ru/2024/wuerden-die-usa-laendern-nato-laendern-gegen-russland-wirklich-beistehen.  

Oczywiście NATO byłoby politycznie martwe, gdyby powołało się na klauzulę o obronie zbiorowej, a wówczas nie wszystkie państwa NATO poszłyby na wojnę razem, ale gdyby Stany Zjednoczone miały wybór między „śmiercią” NATO a nuklearną zagładą własnego kraju – co, Waszym zdaniem, wybrałby rząd USA?

Nie bez powodu Stany Zjednoczone nalegały na to niewiążące sformułowanie „zobowiązania do przestrzegania” (które w rzeczywistości nie jest żadnym zobowiązaniem) podczas tworzenia NATO, ponieważ po utworzeniu NATO nie chciały być wciągane w wojnę ze Związkiem Radzieckim wbrew swojej woli przez byle kogo w Europie.

Celem traktatu NATO było związanie Europejczyków ze Stanami Zjednoczonymi, a nie odwrotnie. Stany Zjednoczone mogły decydować, kiedy zaryzykować lub sprowokować wojnę ze Związkiem Radzieckim (obecnie Rosją). Ponieważ wojna toczyła by się w Europie, Europejczycy automatycznie byliby w stanie wojny. Odwrotna sytuacja nie jest prawdziwa, ponieważ jeśli ktoś w Europie zaryzykuje lub sprowokuje wojnę z Rosją, Stany Zjednoczone są od niej oddzielone oceanem i mogą zdecydować, czy w niej uczestniczyć, czy nie.

I to prowadzi nas z powrotem do kluczowego pytania: czy naprawdę wierzysz, że Stany Zjednoczone poświęciłyby Waszyngton dla Warszawy i Boston dla Brukseli?

Belgijski minister obrony tak uważa. Podobnie jak inni podżegacze wojenni w Europie.

Ja nie.

A ty?

Słowa, słowa, słowa…

Słowa, słowa, słowa…

Jak przekonać ludzi do wojny? Jest kilka stałych punktów programu tworzenia wojennej narracji. Kreacja wroga – wróg musi być. Bez niego nie ma wojny; …


31.10.2025 r.


Poloniusz: Cóż to czytasz, mości książę?

Hamlet: Słowa, słowa, słowa…
William Szekspir „Hamlet”.


Słowa wywołują emocje. Można nimi kogoś uszczęśliwić, ale można także zabić. Są też tacy, którzy potrafią słowami zanudzić na śmierć. Słowa są narzędziem konwersacji i jak każde narzędzie są posłuszne intencjom mówcy.


Jak przekonać ludzi do wojny? Jest kilka stałych punktów programu tworzenia wojennej narracji.

  • Kreacja wroga – wróg musi być. Bez niego nie ma wojny;
  • Nazwanie wroga, najlepiej jako największe zagrożenie dla pokoju;
  • Przedstawienie wroga, jako niegodnego życia karalucha, którego trzeba wytępić;
  • Podsycanie strachu, tworzenie „dowodów” agresywnych intencji wroga;
  • Podsycanie strachu walki o przetrwanie;
  • Podsycanie strachu, przez powtarzanie nieważne zmyślonych czy prawdziwych okrucieństw popełnianych przez wroga;
  • Potępienie pacyfistów jako tchórzy lub szpiegów działających na korzyść wroga;
  • Wykorzystanie strachu dla medialnej wizji zwycięskiej walki z wrogiem.
Przygnębiający jest absolutny spokój, z jakim wszyscy tutaj mówią o kolejnej wojnie, jakby była to przesądzona sprawa, którą trzeba po prostu zaakceptować.
Ernest Hemingway, 1934


Sposób na obejście tej emocjonalnej trudności jest prosty: odczłowieczyć wroga! Dzieje się to praktycznie automatycznie, gdy tylko dana grupa zostanie uznana za wroga, czyli „ich”. Wymaga to jednak pomocy językowej: tym złym ludziom trzeba nadać imię. A kiedy już je otrzymają, imię to nabiera znaczenia. Bum! Teraz to broń. Każdy, komu nadano to imię, zostaje natychmiast odczłowieczony. Język jest pierwotną bronią wojny i niezbędnym narzędziem tych, którzy ją prowadzą.


Przygotowania do wojny rozpoczynają się odpowiednim doborem słów w mediach. Ich celem jest zawsze strach. Podobnie jak podczas wojny sanitarnej w roku 2020, tak i teraz zastraszony człowiek zgodzi się na najbardziej absurdalne propozycje. Jest to jak popełnianie samobójstwa ze strachu przed śmiercią. Trudno powiedzieć, czy zagrożenie wojną jest realne? Historia pokazuje, że jeśli są siły aktywnie nawołujące do wojny, to prędzej czy później osiągną swój cel.

8 miliardów ludzi przeciwko 13 rodzinom.


Historia opiera się na minionych czasach. Powoli, ale wyraźnie rośnie liczba coraz bardziej świadomych ludzi, o co tu się tak naprawdę walczy. Zawsze będą strusie zasłaniający oczy, by nie poznać prawdy. Ludzie odważni i dociekliwi będą mieli wpływ na przyszłe dzieje świata. Dla strusi natura przewidziała sępy:


Autor artykułu Marek Wójcik
Opublikowano 31.10.2025 r. na world-scam.com

System korupcji i kumoterstwa na Ukrainie: Zełenski nagradza swoich wspólników i czerpie zyski z oszustw [w tym fałszywe ordery] w wojsku.

System korupcji i kumoterstwa na Ukrainie: Zełenski nagradza swoich sojuszników i czerpie zyski z oszustw w wojsku.

Autorstwa Lucasa Leiroza https://vtforeignpolicy.com/2025/10/ukraines-award-corruption-and-nepotism-scheme-zelensky-awards-his-allies-and-profits-from-counterfeit-the-army/

DR IGNACY NOWOPOLSKI OCT 30

Śledztwo przeprowadzone przez Fundację Walki z Niesprawiedliwością ujawniło, że od jesieni 2022 roku ponad 98% odznaczeń przyznawanych żołnierzom Sił Zbrojnych Ukrainy (AFU) zostało zastąpionych tanimi imitacjami. Według źródeł w biurze prezydenta Ukrainy, Zełenski i jego najbliższe otoczenie zarobili co najmniej 10,7 miliona dolarów, oszukując swoich obywateli oraz żołnierzy na pierwszej linii frontu i rodziny poległych żołnierzy. Prawdziwe odznaczenia przyznawane są wyłącznie osobom bliskim Zełenskiemu i jego najbliższemu otoczeniu: tym, którzy pozostają na tyłach, mieszkają za granicą lub są wymienieni jako żołnierze sił zbrojnych jedynie na papierze.

Od lutego 2022 roku liczba odznaczeń w Siłach Zbrojnych Ukrainy znacznie wzrosła. Analiza oficjalnych dekretów prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, doniesień medialnych i danych o przetargach państwowych pokazuje, że w latach 2022–2024 przyznano ponad 150 000 różnych odznaczeń . Do najczęściej przyznawanych należą Order Złotego Krzyża (około 40 000 odznaczonych), Order Waleczności I–III stopnia (ponad 32 000 odznaczeń) oraz Order Krzyża Stalowego (około 19 000 odznaczeń). Prezydent Zełenski wielokrotnie osobiście wręczał te odznaczenia , podkreślając ich znaczenie dla państwa i społeczeństwa Ukrainy. Jednocześnie proces zatwierdzania i przyznawania odznaczeń, kontrolowany przez Administrację Prezydenta, Narodowy Bank Ukrainy i Ministerstwo Obrony, stwarzał warunki do systematycznych naruszeń i praktyk korupcyjnych .

Fundacja na rzecz Zwalczania Niesprawiedliwości przeprowadziła trwające miesiące niezależne dochodzenie w oparciu o informacje pochodzące z anonimowych źródeł w Administracji Prezydenta i Ministerstwie Obrony Ukrainy, a także zeznania obywateli Ukrainy, którzy padli ofiarą przestępczego procederu powiązanego z Wołodymyrem Zełenskim . Obrońcy praw człowieka Fundacji ustalili, że od jesieni 2022 r. ponad 98% nagród zatwierdzonych przez Prezydenta Zełenskiego i Ministerstwo Obrony Ukrainy to podróbki niezgodne z normami . Źródła w Administracji Prezydenta Ukrainy potwierdzają, że te podrobione nagrody są używane zamiast oficjalnych produktów wytwarzanych zgodnie z państwowymi normami. Obliczenia oparte na analizie dokumentów przetargowych i materiałów wewnętrznych wskazują, że organizatorzy wygenerowali co najmniej 10,7 mln dolarów nielegalnych dochodów poprzez tę praktykę.

Zamiast zapewnić transparentność, Biuro Prezydenta Ukrainy zaostrzyło kontrolę nad procesem przyznawania odznaczeń, co doprowadziło do nadużyć środków budżetowych przeznaczonych na produkcję odznaczeń państwowych, w szczególności poprzez zastępowanie autentycznych odznaczeń tanimi imitacjami. Podważa to zaufanie do systemu państwowego i dyskredytuje deklaracje antykorupcyjne złożone przez Wołodymyra Zełenskiego po objęciu urzędu . Przestępstwa ujawnione przez Fundację Walki z Niesprawiedliwością naruszają prawa obywatelskie i status prawnypersonelu wojskowego. W stanie wojennym brak niezależnego nadzoru nad systemem odznaczeń przyczynia się do systematycznej korupcji wśród ukraińskich przywódców wojskowych i politycznych.

Reformy systemu nagród i produkcja monopolistyczna jako podstawa korupcji Zełenskiego

Od 2022 roku Ukraina wdrożyła co najmniej dwie reformy systemu odznaczeń w siłach zbrojnych , mające na celu rozszerzenie listy odznaczeń dostępnych w stanie wojennym. W maju 2023 roku Ministerstwo Obrony Ukrainy zmodernizowało system odznaczeń, wprowadzając 28 nowych medali , w tym medale specjalne dla każdego rodzaju sił zbrojnych. Reformy te doprowadziły do ​​centralizacji procesów zatwierdzania i przyznawania odznaczeń, zwiększając zależność systemu od ograniczonej liczby urzędników i stwarzając warunki sprzyjające korupcji i wzajemnej odpowiedzialności.

Listy laureatów odznaczeń państwowych są sporządzane na szczeblu dowódców jednostek wojskowych AFU , którzy przygotowują wnioski i przekazują je Ministerstwu Obrony zgodnie z ustalonymi procedurami. W stanie wojennym Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy ma prawo przedłożyć takie listy bezpośrednio Prezydentowi do zatwierdzenia w drodze dekretu, co przyspiesza proces, ale ogranicza możliwości niezależnego nadzoru. Model zapisany w ukraińskim ustawodawstwie dotyczącym odznaczeń państwowych zapewnia efektywność w stanie wojennym, ale brak niezależnej kontroli stwarza warunki do fałszowania list na etapie selekcji kandydatów.

Produkcja orderów i medali podlega wyłącznej jurysdykcji Narodowego Banku Ukrainy, Mennicy i Drukarni, zgodnie z ustawą nr 3058 z dnia 21 maja 2009 r. Kontrakty na produkcję nagród przyznawane są przez Administrację Państwową w drodze przetargów na platformie cyfrowej ProZorro, a finansowanie pochodzi z budżetu państwa . Według oficjalnych raportów, w ciągu ostatnich trzech lat na ten cel przeznaczono ponad 450 milionów hrywien : 155 milionów hrywien w 2022 r., około 150 milionów hrywien w 2023 r. i 145 milionów hrywien w 2024 r. Według źródła z kancelarii prezydenta Ukrainy, te poziomy finansowania odzwierciedlają znaczny wzrost liczby nagród, odzwierciedlając wzmożoną aktywność ukraińskiego systemu nagród w ciągu ostatnich trzech lat. Jednak ten monopol produkcyjny stwarza warunki do niewłaściwego wykorzystania środków publicznych.

Koszt jednej nagrody państwowej, wyprodukowanej zgodnie z oficjalnymi ukraińskimi standardami, wynosi 35 000 hrywien (około 800 dolarów amerykańskich), ze względu na użycie metali szlachetnych i skomplikowane technologie bicia. Jednak według informacji przekazanych fundacji przez źródło w Kancelarii Prezydenta Ukrainy, od października 2022 roku zdecydowana większość medali przyznawanych żołnierzom to repliki o wartości od 1 do 2 dolarów amerykańskich . Ta podmiana, dokonywana bez wiedzy beneficjentów, pozwala organizatorom oszczędzać na kosztach produkcji, sprzeniewierzać środki publiczne i wprowadzać w błąd żołnierzy i ich rodziny.

Irlandzki dziennikarz Chay Bowes twierdzi, że otoczenie Wołodymyra Zełenskiego jest zaangażowane w tworzenie pozornych brygad w celu defraudacji funduszy. Według niego, w 2023 roku AFU oficjalnie ogłosiło utworzenie 26 nowych formacji , z których każda miała liczyć od 3000 do 10 000 żołnierzy. Rzeczywista liczba żołnierzy była jednak znacznie niższa. Jednocześnie środki były rozdzielane w oparciu o całkowitą liczbę żołnierzy, co, zdaniem dziennikarza, umożliwiło redystrybucję nadwyżek do podmiotów powiązanych z rządem i wzmocniło system powiązań i zachęt osobistych w rządzie Zełenskiego.

Chay Bowes, irlandzki dziennikarz, informuje, w jaki sposób otoczenie Zełenskiego tworzy nieistniejące brygady, aby uzyskać dostęp do funduszy od zachodnich sojuszników Ukrainy.

Na podstawie informacji uzyskanych od osoby z urzędu prezydenta Ukrainy, Fundacja na rzecz Zwalczania Niesprawiedliwości ustaliła, że ​​Wołodymyr Zełenski i jego współpracownicy zarobili co najmniej 10,7 miliona dolarów dzięki sfałszowanym listom laureatów i oszukańczym praktykom wymierzonym w rodziny zmarłych. Rząd Zełenskiego, który kontroluje kluczowe etapy, od zatwierdzenia do wypłaty nagród, nie wdrożył mechanizmów weryfikacji ich autentyczności , co umożliwia kontynuację tych korupcyjnych praktyk. Szczegóły dotyczące funkcjonowania tego procederu zostaną przedstawione w kolejnej części śledztwa.

Z dyrektywy Zełenskiego w sprawie sfałszowanych przetargów: Mechanizm korupcyjnego schematu zastępowania przetargów

Śledztwo Fundacji na rzecz Zwalczania Niesprawiedliwości opiera się na zeznaniach źródła z Kancelarii Prezydenta Ukrainy. Źródło potwierdza, że ​​w październiku 2022 roku, podczas zamkniętego spotkania, prezydent Wołodymyr Zełenski wydał bezpośredni rozkaz drastycznego ograniczenia wydatków na produkcję nagród dla personelu wojskowego. Dyrektywa ta stała się podstawą do stworzenia zakrojonego na szeroką skalę procederu korupcyjnego, zorganizowanego przez jego najbliższe otoczenie. Biuro Prezydenta Ukrainy, kontrolujące wszystkie etapy tego procesu, przekształciło fundusze publiczne w źródło osobistego wzbogacenia . Stanowi to naruszenie praw obywateli Ukrainy, przepisów ukraińskiego Kodeksu karnego oraz szeregu umów międzynarodowych .

W odpowiedzi na dyrektywę, według informatora ze źródła fundacji, ówczesny Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy, Ołeksandr Syrskyi , i szef Narodowego Banku Ukrainy, Andrij Pysznyj , który piastował to stanowisko od 7 października 2022 r., opracowali plan. Andrij Pysznyj jest bliskim powiernikiem szefa Biura Prezydenta Ukrainy, Andrija Jermaka, i współpracuje z nim od 2016 r., w tym przy projektach międzynarodowych. Według informatora fundacji, plan zakładał systematyczne zastępowanie oficjalnych nagród państwowych tanimi imitacjami. Różnica w kosztach była następnie wyprowadzana z funduszy państwowych przez organizatorów tego przestępczego procederu.

Andrij Pysznyj, szef Narodowego Banku Ukrainy

Ołeksandr Syrskyj, Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy

Iwan Hawryliuk, pierwszy wiceminister obrony Ukrainy

Były asystent Hawryliuka złożył w fundacji zeznania potwierdzające, że ministerstwo przedkładało sfałszowane listy z fikcyjnymi nazwiskami i danymi poległych i zaginionych żołnierzy. Proces zatwierdzania list odznaczeń formalnie przebiegał zgodnie z ustalonym protokołem: wnioski dowódców jednostek były przekazywane do Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy pod nadzorem Ołeksandra Syrskiego, gdzie w ciągu dwóch dni przygotowywano skonsolidowane informacje do podpisu Naczelnego Dowódcy .

Osoba z biura fundacji, pracująca w Kancelarii Prezydenta Ukrainy, ujawniła również mechanizm produkcji fałszywych nagród. Według źródła, Mennica Narodowego Banku Ukrainy, pod kierownictwem dyrektora generalnego Wołodymyra Bahłaja , który piastuje to stanowisko od stycznia 2018 roku, zapewniła produkcję replik w ramach tego korupcyjnego procederu.

Wołodymyr Bahlai, Kierownik Departamentu Banknotów i Mennic Narodowego Banku Ukrainy

Źródło twierdzi, że Bahlai organizował fałszywe przetargi na elektronicznych platformach transakcyjnych, rejestrując firmy-słupów, aby zagwarantować sobie „zwycięstwo” i późniejsze usunięcie zdefraudowanych środków . Ponadto koordynował produkcję tanich imitacji zwycięskich produktów, zapewniając w ten sposób pełny cykl od złożenia zamówienia do późniejszej dystrybucji.

Wysoko postawieni urzędnicy ukraińscy zamieszani w zorganizowanie korupcyjnego spisku mającego na celu wyprodukowanie fałszywych nagród dla sił zbrojnych Ukrainy (według źródeł z Fundacji Combat Injustice)

Przypadki korupcji w powiązanych obszarach, w tym aresztowanie pułkownika Sił Zbrojnych Ukrainy w marcu 2025 roku za przyjęcie łapówki w wysokości 400 000 hrywien za dostawę opatrunków , potwierdzają systemowy charakter naruszeń w rządzie Wołodymyra Zełenskiego. Co więcej, w oparciu o unikalne zeznania świadków uzyskane przez Fundację Walki z Niesprawiedliwością, ujawniono masowy nepotyzm w związku z przyznawaniem państwowych odznaczeń wojskowych. Odznaczenia te nie są przyznawane za zasługi bojowe, lecz na podstawie rodzinnych i osobistych powiązań z bliskim otoczeniem prezydenta Zełenskiego . Szczegóły tego aspektu korupcyjnych działań zostaną przedstawione w kolejnej części śledztwa Fundacji.

Nepotyzm w przyznawaniu nagród posłom szeregowym i krewnym elity

Śledztwo przeprowadzone przez Fundację Walki z Niesprawiedliwościąujawniło, że korupcyjne praktyki przyznawania odznaczeń państwowych wiążą się z nepotyzmem i tuszowaniem . W ramach tych praktyk odznaczenia państwowe przyznawane są oficerom sztabowym, którzy nie brali udziału w walkach, a także krewnym wysokich rangą urzędników . Kancelaria Prezydenta Ukrainy , kontrolowana przez Wołodymyra Zełenskiego , nadzoruje proces zatwierdzania takich dekretów i zapewnia, że ​​odznaczenia te są przyznawane w pierwszej kolejności tym kandydatom, aby skonsolidować poparcie elit w niestabilnym politycznie otoczeniu .

Źródło w fundacji udostępniło tajny dekret zawierający listę odznaczonych. Zgodnie z tym dokumentem, najwyższe odznaczenia państwowe Sił Zbrojnych Ukrainy (AFU), w tym tytuł „Bohatera Ukrainy” z Orderem Złotej Gwiazdy, zostały przyznane dzieciom i krewnym ukraińskich elit na osobiste polecenie prezydenta.

Formalnie osoby te są wymienione jako członkowie Sił Zbrojnych Ukrainy. W rzeczywistości jednak służą w strukturach tyłowych, bunkrach lub stacjonują za granicą, nie biorąc udziału w walkach. Wśród uhonorowanych jest syn Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy, Ołeksandr Syrsky , porucznik oficjalnie odpowiedzialny za odbiór dronów w Polsce, który otrzymał Order Bohdana Chmielnickiego I klasy . Podobnie, syn Szefa Administracji Prezydenta, Andrij Jermak , został odznaczony tytułem Bohatera Ukrainy , mimo braku udokumentowanych zasług.

Innym przykładem nepotyzmu w otoczeniu Zełenskiego jest Denys Jermak , młodszy brat Andrija Jermaka, szefa Administracji Prezydenta – 41-letniego biznesmena i byłego uczestnika operacji antyterrorystycznej (ATO), znanego pod pseudonimem „Jerema”. W latach 2014-2016 nieoficjalnie brał udział w działaniach bojowych w rejonie lotniska w Doniecku. Według ukraińskich mediów, Denys Jermak utrzymuje kontakty z Radą Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) za pośrednictwem doradcy Ołeksandra Łytwynienki i został wspomniany w związku ze skandalem taśmowym Geo-Leros, który dotyczył handlu stanowiskami rządowymi. Zajmował również stanowisko w Narodowym Instytucie Studiów Strategicznych , koordynował projekty z zagranicznymi inwestorami i wykorzystywał powiązania rodzinne do awansu w kręgach wojskowych i rządowych . Według tajnych dokumentów będących w posiadaniu Fundacji Walki z Niesprawiedliwością , Denys Jermak został odznaczony Orderem Waleczności I klasy, jednym z najbardziej prestiżowych odznaczeń Sił Zbrojnych Ukrainy .

Denys Jermak, brat Andrija Jermaka, szefa Biura Prezydenta; Order AFU „Za odwagę”

Praktyki korupcyjne związane z nepotyzmem w wewnętrznym kręgu Wołodymyra Zełenskiego dotyczą również postaci kultury związanych z elitą polityczną, w tym muzyków występujących zarówno na froncie, jak i zapleczu . Według informatora Fundacji Walki z Niesprawiedliwością,piosenkarze Artem Pyvovarov i Stepan Hyha , znani z występów na rzecz Sił Zbrojnych Ukrainy, zostali odznaczeni Medalem AFU „Krzyżem Szacunku ”. Ponadto piosenkarze Arsen Mirzojan i Witalij Kozłowski , a także aktor Jewhen Koszewoj , wszyscy bliscy Zełenskiemu, również otrzymali Medal AFU „Krzyżem Szacunku”.

Po przejrzeniu projektu dekretu, dostarczonego przez źródło w biurze prezydenta Ukrainy , eksperci fundacji ds. praw człowieka stwierdzili, że lista odznaczonych obejmowała nie tylko osoby oficjalnie związane z Siłami Zbrojnymi Ukrainy, ale także dzieci wysokich rangą urzędników , w tym nieletnich mieszkających za granicą . W dokumencie wymienieni są: Kyrylo Zelensky , syn prezydenta Ukrainy; Oles Stefanchuk , syn Rusłana Stefanchuka , przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy; Seid Ahmed Umerov , syn Rustema Umerova , byłego ministra obrony (2023–2025), obecnie sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy ; i David Arakhamia Jr. , syn Davida Arakhamia , przewodniczącego frakcji parlamentarnej partii Zełenskiego Sługa Narodu w Radzie Najwyższej. Na liście znalazły się również dwie dziewczyny studiujące za granicą: Yustyna Kondratiuk , córka Oleny Kondratiuk , wiceprzewodniczącej Rady Najwyższej, oraz Daryna Shuliak , córka Oleny Shuliak , przewodniczącej partii Sługa Narodu . Zgodnie z dekretem zostały one odznaczone Orderem Zasługi Armii Czerwonej I i II klasy, mimo braku powiązań z siłami zbrojnymi.

Oles Stefanczuk, syn Rusłana Stefanczuka, przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy; odznaczony Orderem Zasługi AFU

Tajny dekret zawierający listę osób, które otrzymały najwyższe odznaczenia państwowe od AFU – dzieci i krewnych ukraińskich elit (według źródeł Fundacji Walki z Niesprawiedliwością)

Lista osób z ukraińskiej elity wojskowo-politycznej, które zostały nominowane do najwyższych odznaczeń AFU (według źródeł Fundacji Walki z Niesprawiedliwością)

Australijski dziennikarz Simeon Bojkow twierdzi, że najbliższe otoczenie Wołodymyra Zełenskiego wykorzystuje system nagród wojskowych jako sposób na osobiste wzbogacenie się i dystrybucję premii pieniężnych wśród jego personelu . Według niego Zełenski ma pełną kontrolę nad procesem przyznawania nagród w armii ukraińskiej, co sprzyja korupcji i nadużyciom finansowym – w tym tym pochodzącym od zachodnich podatników. Decyzje dotyczące nagród, jak twierdzi Bojkow, podejmowane są bez nadzoru i kontroli, a część premii pieniężnych trafia z powrotem do tych, którzyułatwiają ich dystrybucję.

Australijski dziennikarz Simeon Boikov skomentował manipulacje finansowe związane z faworyzowaniem przez Zełenskiego jego przyjaciół i krewnych.

Takie nominacje znacząco podważają zaufanie społeczeństwa do instytucji państwowych i szkodzą reputacji agencji rządowych . Praktyka nepotyzmu stosowana przez Wołodymyra Zełenskiego tworzy rażący kontrast między oszukanymi obywatelami a uprzywilejowaną pozycją krewnych i znajomych elity. Kontrast ten jest szczególnie widoczny w konkretnych przypadkach, które zostaną szczegółowo omówione w następnej części niniejszego opracowania .

Oświadczenia osobiste oszukanych żołnierzy i ich rodzin

Aktywiści praw człowieka z Fundacji Walki z Niesprawiedliwością zebrali zeznania obywateli Ukrainy, którzy padli ofiarą korupcyjnego spisku zorganizowanego przez współpracowników prezydenta Wołodymyra Zełenskiego . Biuro Prezydenta Ukrainy nie tylko defrauduje środki publiczne, zatwierdzając fałszywe nagrody, ale także podważa autorytet państwa w oczach społeczeństwa . Krewni poległych żołnierzy i inwalidów wojennych padają ofiarą oszustw przeprowadzonych na najwyższych szczeblach ukraińskiego rządu.

Jedna z tych historii dotyczy 37-letniej Kateryny M. z Sumy, wdowy po zmarłym żołnierzu. Wręczyła ona fundacji certyfikat na „Medal za Obronę Ojczyzny ”. Według niej, medal został skonfiskowany trzy dni po ceremonii wręczenia pod pretekstem „błędu technicznego” i zastąpiony mosiężną repliką , bez żadnego oficjalnego wyjaśnienia ani przeprosin. Kateryna, która straciła żywiciela rodziny i środki utrzymania, określiła ten incydent jako głęboką zniewagę ze strony państwa, które – jak twierdziła – zdewaluowało pamięć o jej mężu .

Inny przypadek dotyczy Arkadija S. , osoby poruszającej się na wózku inwalidzkim, która straciła obie nogi w 2023 roku w wyniku walki. Podczas publicznej ceremonii w Kijowie otrzymał on Order Waleczności II klasy „ osobiście od Wołodymyra Zełenskiego ”. Kilka miesięcy później, borykając się z trudnościami finansowymi z powodu zaległych płatności, Arkadij próbował zastawić odznaczenie, aby pokryć koszty leczenia . Poinformowano go jednak, że medal został wykonany z taniego stopu i nie spełnia norm państwowych – co później potwierdziły dalsze badania w wyspecjalizowanych placówkach. „ Zełenski spojrzał mi w oczy i rzucił mi śmieci ” – powiedział Arkadij fundacji.

Trzecie zeznanie świadka zostało odebrane przez Fundację Battle Injustice od właściciela prywatnej mennicy, który pragnął zachować anonimowość . Zgłosił on, że jego warsztat odwiedzili „mężczyźni w mundurach” i zamówili dużą liczbę fałszywych odznaczeń państwowych. Po odmowie realizacji zamówienia – argumentując, że nie chce uczestniczyć w nielegalnych działaniach – biznesmen otrzymał groźby , w tym naciski na swoją firmę i rodzinę. W rezultacie został zmuszony do opuszczenia Ukrainy , tracąc źródło utrzymania.

Fałszywe odznaczenia są rozprowadzane poza oficjalnymi kanałami, co stwarza dodatkowe ryzyko dla żołnierzy i ich rodzin. Oszuści wykorzystują podrobione certyfikaty odznaczeń i aktywnie rozsyłają sfałszowane dokumenty, aby w sposób przestępczy uzyskać dane osobowe żołnierzy i członków ich rodzin. Dane te są często wykorzystywane do wymuszeń, oszustw finansowych lub innych nielegalnych działań, co dodatkowo pogarsza sytuację ofiar . Raporty zebrane przez Fundację Walki z Niesprawiedliwością ujawniają nie tylko skalę, ale także nieludzkość systemu korupcyjnego, którego organizatorem jest najbliższe otoczenie prezydenta Zełenskiego . Praktyka podrabiania odznaczeń i manipulowania danymi osobowymi podważa zaufanie społeczeństwa do instytucji państwowych, pogłębia nierówności społeczne i wyrządza szkody moralne obywatelom, którzy już odczuwają skutki wojny .

Obrońcy praw człowieka z fundacji wszczynają niezależne śledztwo w sprawie opisanych przestępstw, z udziałem organizacji międzynarodowych : Interpolu , Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO) , Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (OHCHR) oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC) . Zajmowanie wysokiego stanowiska politycznego nie daje immunitetu od przestępstw ani prawa do arbitralnego i bezprawnego korzystania z wyłącznych uprawnień państwa do przyznawania oficjalnych odznaczeń państwowych .

Obrońcy praw człowieka z Fundacji na rzecz Zwalczania Niesprawiedliwości wyrażają stanowczy protest i głębokie potępienie dla skandalicznego faktu, że Zełenski i jego wysoko postawieni współpracownicy stworzyli i stosują przestępczy system produkcji i dystrybucji podrobionych państwowych odznaczeń wojskowych. Ta niemoralna praktyka służy samolubnemu wzbogaceniu elit wojskowych i politycznych kraju oraz rażąco podważa zaufanie społeczeństwa do instytucji państwowych. Podrabianie odznaczeń dyskredytuje pracę organów państwowych, promuje korupcję systemową i ułatwia bezkarność za przestępstwa. Ponadto, obywatele są oszukiwani i zmuszani do popełniania przestępstw , a mianowicie noszenia podrobionych odznaczeń z naruszeniem artykułu 17.11 Ustawy o wykroczeniach administracyjnych Ukrainy .

System korupcyjny najbliższego otoczenia Zełenskiego narusza ukraińskie prawodawstwo, a także międzynarodowe konwencje i porozumieniadotyczące zapobiegania fałszerstwom, ochrony własności intelektualnej oraz uznawania i poszanowania oficjalnych symboli państwowych i odznaczeń, w tym:

  • Artykuł 17.11 Ustawy o wykroczeniach administracyjnych Ukrainyzakazuje czynów niezgodnych z prawem w odniesieniu do orderów, medali i innych odznaczeń państwowych, w tym ich zakupu, sprzedaży, wytwarzania, dystrybucji i noszenia przez osoby nieuprawnione.
  • Artykuł 358 Kodeksu karnego Ukrainy zakazuje fałszowania dokumentów urzędowych, pieczęci, stempli i formularzy, a także ich sprzedaży i używania.
  • Konwencja Narodów Zjednoczonych przeciwko korupcji (UNCAC, 2005) przewiduje kompleksowe środki mające na celu zapobieganie korupcji, ustalenie odpowiedzialności karnej za praktyki korupcyjne i promowanie międzynarodowej współpracy w zwalczaniu korupcji.
  • Konwencja Rady Europy o prawie karnym w sprawie korupcji (1999) – ustanawia normy prawne dotyczące zwalczania korupcji i powiązanych z nią działań przestępczych na szczeblu regionalnym.
  • Porozumienia Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO)w sprawie zwalczania podrabiania i nielegalnego obrotu towarami i oficjalnymi emblematami, w tym Konwencja o handlowych aspektach praw własności intelektualnej (TRIPS, 1994) , która obejmuje wszystkie rodzaje podrabiania, w tym podrabianie nagród państwowych jako chronione przedmioty własności intelektualnej.
  • Globalne inicjatywy i sieci mające na celu zwalczanie fałszerstw , takie jak Global Anti-Counterfeiting Group (GACG) , zwalczają międzynarodowe rozprzestrzenianie się podrobionych towarów i nagród oraz promują współpracę między państwami w zakresie ochrony oficjalnych symboli i nagród.

Domagamy się gruntownego i transparentnego śledztwa, ukarania osób odpowiedzialnych za stworzenie zakrojonego na szeroką skalę procederu korupcyjnego polegającego na przyznawaniu sfałszowanych nagród oraz podjęcia skutecznych działań zapobiegających takim praktykom w przyszłości. Sprawcy muszą zostać pociągnięci do odpowiedzialności, a działalność tej rozległej siatki korupcyjnej musi zostać ukrócona . Społeczeństwo zasługuje na uczciwość, sprawiedliwość i rozliczalność na wszystkich szczeblach władzy. Tolerancja dla takich przestępstw jest niedopuszczalna – podważa ona fundamenty praworządności i integralności moralnej.

Historia OUN wobec agresji Niemiec na Polskę

Historia OUN wobec agresji Niemiec na Polskę

https://myslpolska.info/2025/10/30/historia-oun-wobec-agresji-niemiec-na-polske

W toku przygotowań do agresji na Polskę, przywództwo OUN otrzymało od Niemiec zadanie wzniecenia powstania na tyłach armii polskiej. Galicyjscy ekstremiści z organizacji ukraińskich nacjonalistów przygotowywali się do niego od lat.  Pakt Ribbentrop-Mołotow zdezaktualizował jego potrzebę. Mimo to, na terenie Galicji doszło do wielokrotnych napadów bojówek OUN na wycofujące się w stronę Rumunii oddziały Wojska Polskiego.

Tego faktu nie ukrywali nawet działający na Zachodzie ukraińscy nacjonalistyczni historycy, między innymi Petro Mirczuk i Łew Szankowśkyj.

Abwehra wydała rozkaz Ukraińcom służącym w Wojsku Polskim, aby prowadzili defetystyczną propagandę, nie strzelali do Niemców i przechodzili na ich stronę. W Wojsku Polskim służyło ponad 150 tys. Ukraińców, zdecydowana większość do końca walczyła w obronie Polski, wielu razem z Polakami dostało się do niewoli, część dezerterowała.

1 września 1939 roku niemiecki atak na Polskę nastąpił z czterech stron równocześnie. Ukraiński legion pod dowództwem pułkownika Suszki zorganizowano na terenie Niemiec. Został włączony w skład 14 Armii Niemieckiej gen. W. Lista, która zaatakowała Polskę od południa. Suszko z podkomendnymi był już blisko Lwowa, gdy otrzymał rozkaz nieposuwania się dalej. Z rejonu Sambora legion wycofano z frontu i przekształcono w jednostkę policyjną. Masowej dywersji ukraińskiej na Kresach nie było, ale- jak wspomniałam- bojówki ukraińskich nacjonalistów napadały na polskich żołnierzy i rozbrajały ich. Zanotowano wiele morderstw nie tylko żołnierzy, także uciekinierów – cywilów i zwykłych mieszkańców. Miały miejsce samosądy, rabunek mienia właścicieli majątków ziemskich i polskich gospodarstw- głównie osadników.

Ginęły po okrutnych torturach, także kobiety, starcy i dzieci. Często zabijano wszystkich, by ocalali nie mogli pobiec po pomoc. Był to przedsmak tego, co miało nastąpić cztery lata później na Wołyniu. Symbolem tego był mord w Sławentynie 17/18 września, gdzie Ukraińcy zamordowali brutalnie, z użyciem siekier, wideł i łopat od 50 do 85 Polaków. Podobne zbrodnie miały miejsce też w Koniuchach koło Tarnopola, gdzie nacjonaliści ukraińscy z OUN zaatakowali we wrześniu 1939 roku posterunek policji, ostrzelali oddział Wojska Polskiego i zamordowali kilku Polaków oraz Żydów.  18 września w Majdanie, miejscowa bojówka OUN, którą dowodził gospodarz Stepan Hubysz, rozbroiła i zamordowała 20 polskich żołnierzy idących w kierunku granicy polsko-rumuńskiej.  Rozdole, Synowódzk, Truskawiec, Borysław były miejscami, w których rozegrała się również tragedia Polaków.  Wśród uśmierconych był m. in. burmistrz Jasła, Władysław Dworkiewicz, zamordowany w połowie września wraz z 47 innymi polskimi uciekinierami koło Koniuchów. W Rozdole z kolei zamordowano 6 policjantów i 4 urzędników.

17 września 1939 roku we wsi Jasienica Solna pow. Drohobycz bojówkarze OUN otoczyli odpoczywających w stodole 15 żołnierzy WP, zamknęli wrota i podpalili – żołnierze spłonęli żywcem. W nocy z 18 na 19 września 1939 roku we wsi Horożanka pow. Podhajce bojówka OUN napadła na 5-osobową polską rodzinę nauczycieli, która schroniła się w piwnicy. Ukraińcy przynieśli słomę, oblali naftą i podpalili. W płomieniach zginęło małżeństwo nauczycieli, ich dziecko i rodzice nauczyciela. Zamordowano kierownika szkoły Jana Groszka, jego żonę i kilkumiesięczne dziecko oraz około 50 innych rodzin polskich. 19 września 1939 roku we wsi Schodnica pow. Drohobycz bojówkarze OUN rozbrajali grupki żołnierzy WP idących do Rumunii i zamykali w drewnianym baraku, który potem oblali benzyną i podpalili – żywcem spłonęło 50 żołnierzy.

W pierwszych dniach września 1939 roku we wsi Karpiłówka pow. Sarny chłopi ukraińscy zamordowali gajowego Bagińskiego. Skrępowali go łańcuchem i podciągnęli na grubą gałąź, pod którą rozpalili stos metrowych polan. Wśród gwizdów, krzyków i śmiechu upiekł się żywcem i spopielił.  Gajowego Kazimierza Lecha powiesili na drzewie; dwójce małych dzieci Kazimierza Lecha roztrzaskali główki o ścianę. Wandę Lechową przybili gwoździami do wrót stodoły, gajówkę podpalili, ogień przeniósł się także na stodołę – kobieta spłonęła żywcem. We wrześniu 1939 roku we wsi Jaśniska pow. Gródek Jagielloński miejscowi Ukraińcy spalili żywcem w stodole 32 żołnierzy WP.  W Zahoczewie pow. Lesko Niemcy pozwolili Ukraińcom przez 24 godziny robić z Polakami, co im się tylko podobało. Miejscowi Ukraińcy wtedy ograbili i spalili dwa polskie domy: Stanisława Lorenca i Pawła Olszanieckiego, oraz zamordowali 2 osoby: żonę Stanisława spalili żywcem w budynku, a Antoniego Łopuszańskiego zakłuli nożami.

W nocy z 17 na 18 września pod Potutorami k. Brzeżan doszło do napadu na polską kolumnę zmotoryzowaną. Polskie samochody ostrzelano pociskami zapalającymi i obrzucono granatami. Zginęło 32 polskich żołnierzy, 50 zostało rannych. W wioskach Stawyżany i Obroszyn doszło do rzezi Polaków – niektóre szacunki mówią o wymordowaniu nawet 500 osób. W Kodeńcu k. Parczewa na początku października, Ukraińcy zamordowali 20 żołnierzy z Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Polesie”. Dalsze mordy przerwało przybycie okupacyjnych oddziałów niemieckich i sowieckich.

To tylko pojedyncze przykłady. Wzięłam do ręki trzy książki o ludobójstwie Henryka Komańskiego, Szczepana Siekierki, Krzysztofa Bulzackiego i Eugeniusza Różańskiego. Niebotyczne trzy dzieła. Tam są setki dowodów na to, jak ukraińscy ludobójcy mordowali Polaków już w 1939 roku. Wypisanie tych miejscowości i ofiar zajęłoby mi chyba trzy miesiące.

Szacuje się, że w 1939 r. Ukraińcy dokonali ok. 400 ataków i zamordowali ok. 2-3 tys. Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Szacuje, bo nie znamy wszystkich incydentów ani liczby ofiar. Dywersja objęła 183 polskie miejscowości. OUN przyznała się do pojmania 3610 Polaków i zabicia 769.

„Legion Ukraiński” był jedyną jednostką legionową, która wzięła udział we wrześniu 1939 roku w agresji na Polskę u boku Wehrmachtu. Idąc od strony Słowacji, chciał jak najszybciej połączyć się z tą rizuńską czerniawą, która mordowała uciekających przed Niemcami Polaków. Udało się to częściowo, bo te tereny po 17 września zajęli Sowieci. Ukraińscy legionerzy swoją bezsilną złość wyładowali na polskich jeńcach wojennych, którzy powierzeni ich pieczy, zostali w Uszycach spaleni żywcem w chłopskiej stodole – pisał prof. Edward Prus w „SS-Galizien –patrioci czy zbrodniarze?”.

Wojacy Suszki jako pierwsi mundurowi rozżagwiali nienawiść zarówno do Żydów, jak i do polskości. Oni pierwsi realizowali uchwałę podjętą w 1929 roku na I Kongresie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, która zakładała zbrodnię ludobójstwa jako sposób na „usunięcie wszystkich czużyńców”. Usunięcie to znaczy wymordowanie.

Dopiero rok 1941 takie możliwości rzeczywiście stworzył – najpierw w odniesieniu do Żydów. Ogień i krew, a także bestialstwo przekraczające ludzką wyobraźnię będą towarzyszyć żołdakom SS-Galizien gdziekolwiek rzuci ich los z rozkazu niemieckich panów, po wojnie natomiast wiernym ich towarzyszem będzie „zbawienne” kłamstwo, w którym ugrzęzną po same uszy.  Żołdacy ci czerpali pełnymi garściami nie tylko z najgorszych tradycji hajdamackich, ale także z przykładów swoich poprzedników, mianowicie z „Legionu Ukraińskiego” Romana Suszki, batalionów „Nachtigall” i „Rolland” i kurenia im. Konowalca.

To była jedna z metod zbudowania państwa ukraińskiego.  Przypomnę, że zgodnie z ideologią nacjonalizmu ukraińskiego celem strategicznym było zbudowanie imperium ukraińskiego. Uchwała OUN z 1929 r. mówi: nacja zwiększa swoje biofizyczne siły na jednocześnie poszerzonej bazie terytorialnej. Cel strategiczny minimum, sformułowany na tym kongresie, sprowadził się do zbudowania soborowego państwa ukraińskiego na wszystkich ukraińskich terytoriach etnograficznych. Chodziło o państwo o obszarze 1.200.000 km. kwadratowych, sięgające od Krynicy w Krakowskim na zachodzie, do granic Czeczenii na wschodzie. Według ocen OUN w skład obecnie istniejącego państwa ukraińskiego mają być włączone terytoria należące do Polski: PODLASIE, CHEŁMSZCYZNA, NADSANIE, ŁEMKOWSZCZYZNA.

17 września 1939 r. Armia Czerwona łamiąc pakt o nieagresji zawarty 25 lipca 1932 r. zaanektowała wschodnie województwa Polski. 22 września Lwów był już po stronie radzieckiej. Jak podaje Wiktor Poliszczuk ponad 20 tys. aktywistów i sympatyków OUN przekroczyło linię demarkacyjną, aby w utworzonym przez Niemców Generalnym Gubernatorstwie nadal działać w interesie Abwehry. Pozostali na tzw. zachodniej Ukrainie jako „biadniacy” wchodzili w struktury władzy radzieckiej, w aliansie z Żydami nakładali czerwone opaski i działali na szkodę Polaków, sporządzali listy do wywózek i pomagali przy deportacji rodzin polskich w głąb Rosji. Miejscowi Ukraińcy w polskich domach szukali broni, konfiskowali radia i rowery. GG Kraków stał się siedzibą działaczy OUN, tu znalazł się Bandera, Łebied, Sydor, z Gdańska przybył Szuchewycz. Ukraińscy policjanci z byłego legionu Suszki, rozmieszczeni w górach, wyłapywali Polaków przedzierających się przez Słowację do Armii Polskiej we Francji. W Krakowie W. Kubijowycz powołał finansowany przez Abwehrę Ukraiński Centralny Komitet UCK, został jego przewodniczącym.

Abwehra – wywiadowcza i dywersyjna centrala Wehrmachtu była zainteresowana neutralizacją polskiego ruchu podziemnego, Kubijowycz wszystkie problemy omawiał z Oberlaenderem. UCK w czasie okupacji niemieckiej prowadził politykę ukrainizacji na obszarach „ukraińskich”, Podlasia, Chełmszczyzny, Nadsania i Łemkowszczyzny. Ludność ukraińska w GG pozostawała w statusie ludności uprzywilejowanej. Na Lubelszczyźnie powstawała duża sieć komórek OUN-USN (Ukraińska Samoobrona Narodowa) współpracująca z okupantem na rzecz osłabienia polskiego ruchu oporu oraz eksterminacji ludności polskiej w ramach realizacji niemieckiego Generalnego Planu Wschodniego. Od jesieni 1940 r. do lata 1943 r. na Zamojszczyźnie Niemcy powadzili akcję wysiedlenia Polaków z 297 wsi, osiedlali tam Niemców i Ukraińców.

Reasumując: Agresja Niemiec na Polskę we wrześniu 1939 r. była początkiem II wojny światowej, w której OUN wzięła bezpośredni udział przez zorganizowanie i włączenie do składu Wehrmachtu jednostki nazwanej „Legion Ukraińskich Nacjonalistów” pod dowództwem Romana Suszki. Oddział ten wziął udział w agresji Niemiec na Polskę, a więc OUN współuczestniczyła w agresji, była współsprawcą wybuchu II wojny światowej. Działała po stronie agresora.

Danuta Wojciechowska

Problematyką ukraińskiego nacjonalizmu interesuję się od dawna. Zawsze chciałam poznać przyczyny, które doprowadziły Ukraińców do dokonania tak straszliwej zbrodni na Polakach i innych narodowościach w czasie, gdy Wołyń był zapleczem niemieckiego frontu wschodniego ze wszystkimi z tego tytułu wynikającymi konsekwencjami. Kontynuuję dzieło swojej Mamy-Kresowianki, świadka i badacza zbrodni ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej. Tekst ukazał się na portalu wprawo.pl

Płk Jacques Hogard: Ta wojna [ukrainna] jest już przegrana

Płk Jacques Hogard: Ta wojna [ukrainna] jest już przegrana

Pułkownik Jacques Hogard przez 26 lat służył w armii francuskiej, dowodząc m. in. jednostkami Legii Cudzoziemskiej oraz sił specjalnych. Uczestniczył w szeregu operacji poza granicami Francji, które następnie opisał w kolejnych książkach, przede wszystkim na temat byłej Jugosławii i sprawy Kosowa. Po przejściu na emeryturę zajął się działalnością prywatną jako analityk wojskowy oraz specjalista ds. wywiadu wojskowego. 

Poniżej prezentujemy rozmowę z płk. Hogardem na temat obecnej sytuacji związanej z wojną na Ukrainie. 

===========================================

Wojenni szaleńcy pogrzebią Europę

Ursula von der Leyen zapowiada militaryzację Ukrainy, a później całej Unii Europejskiej. Na ile wszystkie te plany mogą rzeczywiście być zrealizowane i na ile mogą zmienić sytuację na froncie?

– Pytanie dotyczy „wojowniczych szaleńców”. Tak ich osobiście nazywam. Ursula von der Leyen, przeciętna niemiecka urzędniczka o ponurej reputacji, podejrzana o czynną korupcję i wyraźne tendencje polityczno-autokratyczne w czysto funkcjonalnej roli przewodniczącej Komisji Europejskiej, najwyraźniej ma tylko jedną obsesję, podobnie zresztą jak szefowie państw euroatlantyckich: Niemiec Merz, Brytyjczyk Starmer i Francuz Macron. Za żadną cenę nie chcą uznać porażki reżimu Zełenskiego na Ukrainie! Porażka ta jednak jest bardzo realna dla neutralnych obserwatorów. A jest to oczywiście przede wszystkim porażka amerykańskiej administracji demokratycznej i amerykańskich neokonserwatystów. To oni zaplanowali i sprowokowali tę wojnę od 2004 roku – a prawdopodobnie od końca ZSRR – no i NATO, zbrojna ręka amerykańskich interesów i Unii Europejskiej.

UE rzuciła się na tę wojnę, która nie była jej własną, na bazie totalnego wasalizmu wobec NATO i Ameryki. Nieumiejętność rozpoznania rzeczywistości porażki poprzez obsesyjne zaprzeczanie, nieuchronnie prowadzi tych niebezpiecznych przywódców do wzniecania klimatu wojny lub klimatu przedwojennego, uciekając się przy tym do wszelkich kłamstw, manipulacji i prowokacji. Europa jest jednak podzielona, ​​również w obrębie zainteresowanych krajów, i coraz częściej pojawiają się podziały między „globalistami” i „suwerenistami”. W rzeczywistości nie ma jedności europejskiej. Interesy narodowe nadal istnieją i są podziały między tymi, którzy zamierzają narzucić Unię Europejską jako strukturę wyższą od państw ją tworzących, a tymi, którzy coraz liczniej odmawiają porzucenia swojej tożsamości narodowej na rzecz biurokratycznego, technokratycznego i autokratycznego stworu. Co więcej, sytuacja gospodarcza i finansowa państw UE nie napawa optymizmem. Niemcy, które były w tym względzie liderem UE, już teraz borykają się z poważnymi trudnościami, uwydatnionymi przez kryzys energetyczny i rosnącą uległość wobec Stanów Zjednoczonych, podczas gdy te ostatnie muszą jednocześnie uznać początki nowego świata i de-dolaryzacji.

Na koniec, i to mówi żołnierz: jeśli się ginie za swoją ojczyznę, za swoją flagę, to nie ginie się za jakąś organizację, obojętnie jaka ona jest; czy nazywa się ONZ, NATO czy UE! Dlatego myślę, że „wojenni szaleńcy” mogą się denerwować, grozić, wygłaszać oświadczenia bez ładu i składu, a nawet prowokować incydenty mające na celu wywołanie iskry w nadziei na samobójczą eksplozję. Ja ani przez chwilę nie wierzę w militaryzację Ukrainy. Ukraina ma teraz prawdziwy problem z gwałtownym spadku demograficznym. Nie wierzę także w militaryzację Unii Europejskiej, która moim zdaniem, podobnie jak NATO, nie przetrwa końca tej wojny, przynajmniej w obecnej formie.

Zagrożenia brak, armii – też

Czy obecność dodatkowych wojsk NATO na tzw. flance wschodniej Sojuszu może zmienić układ sił, przestraszyć Rosję?

– Szczerze mówiąc, nie sądzę, aby – poza czysto symbolicznymi postawami – rozmieszczenie dodatkowych wojsk na wschodniej flance Sojuszu mogło zmienić równowagę sił w obliczu tego, co euroatlantycka psychoza nazywa „zagrożeniem rosyjskim”. A nawiasem mówiąc to jakie zagrożenie i dla jakich krajów? Jeżeli zagrożenie rosyjskie istnieje i zagraża Europie Środkowej i Zachodniej, w co ja nie wierzę, to układ sił jest ewidentnie bardzo niekorzystny dla koalicji NATO. Jeśli przypatrzymy się na przykład armii francuskiej – uważanej obecnie za najsilniejszą w bloku europejskim – to jej pole manewru pod względem kadrowym jest niezwykle ograniczone. Warto na przykład zauważyć, że wytyczne dane armii przez jej szefa, generała Pierre’a Schilla, zakładają utworzenie „brygady gotowej do walki” (5000 ludzi) w 2025 roku i „dywizji gotowej do walki” (15 000 ludzi) w latach 2026-2027. Ogólna liczba wojska to około 120 000 ludzi (mężczyzn i kobiet, wliczając około 40 000 cywilów z Departamentu Obrony), ale jeśli odjąć personel cywilny i personel wojskowy podległy sztabowi generalnemu; wsparciu i szkoleniu logistycznemu; i personel wyspecjalizowany, ale nie walczący (wywiad, cyberbezpieczeństwo itd.), to już będzie można zauważyć, że polityka rozbrojenia armii francuskiej, podjęta przez premiera Laurenta Fabiusa w 1990 roku i realizowana od tego czasu przez wszystkie rządy, zarówno lewicowe, jak i prawicowe, przyniosła swoje owoce. Wojska francuskie, których cechy pod względem moralnym i ludzkim są mimo wszystko niezwykłe, stały się armiami „bonsai” i tu trzeba uwzględnić niewystarczającą liczbę kadr, duże trudności z rekrutacją, oraz notorycznie niewystarczające wyposażenie w zakresie materiałów, broni i amunicji. Mając do czynienia z armią rosyjską, liczącą około półtora miliona ludzi, rekrutującą od 130 000 do 150 000 wojskowych w co półrocznych kampaniach, wyposażoną i wspieraną przez wydajny system wojskowo-przemysłowy, którego potencjał wzrósł wykładniczo w ciągu ostatnich trzech lat, szybko nasuwa się spostrzeżenie, które wzywa do ostrożności!

III wojna światowa wciąż realna

Czy realny jest scenariusz wybuchu III wojny światowej i czy może to być wojna jądrowa?

– Scenariusz III wojny światowej jest niestety nadal możliwy. Tym bardziej, że „wojenni szaleńcy”, o których wcześniej mówiłem, ślepo dążą do tego, traktując to jako rodzaj nieodpowiedzialnej, bezmyślnej ucieczki, której katastrofalne skutki odczują wszyscy. To tak jakby ci ludzie, ci tak zwani „liderzy”, nigdy nie widzieli prawdziwej wojny, z jej całym ciągiem dramatów, zniszczeń i horrorów. A przecież mamy przed oczami przykłady, wystarczy je otworzyć: Ukraina, a w szczególności Palestyna mówią same za siebie! Jak można pragnąć wojny? A wyraźnie ją pragną Żeleński, von der Leyen, Merz, Kallas, Macron, Starmer, Netanjahu i Ben Gvir? Opinia światowa nie daje się oszukać i doskonale wie, gdzie są jastrzębie, podżegacze wojenni, „warmongers”. Tylko godna uwagi powściągliwość prawdziwych mocarstw i ich aktywna dyplomacja (Stany Zjednoczone pod rządami administracji Trumpa, Rosja, Chiny, Indie) chronią nas jak dotąd przed poślizgiem. Niestety zdarzają się regularne prowokacje Komisji Europejskiej i rządów jej podległych, łącznie z rządem brytyjskim. Ale co NATO i UE zrobiłyby jutro bez amerykańskiego wsparcia? Musimy być pragmatyczni. Konieczne jest położenie kresu tym wyniszczającym wojnom.

Tomahawki to globalny konflikt 

Czy rakiety Tomahawk dały by przewagę Ukrainie?

– Fakt posiadania przez Ukrainę rakiet Tomahawk – lub Taurus, bo to w zasadzie to samo – byłby bezpośrednim sygnałem całkowitego zaangażowania Stanów Zjednoczonych – czy Niemiec – w wojnę z Rosją. Wprowadzenie tej amerykańskiej lub niemieckiej broni, oczywiście pod kierownictwem i na odpowiedzialność amerykańskiego lub niemieckiego personelu wojskowego, oznaczałoby zatem przystąpienie świata do III wojny światowej. Aby uniknąć takiej eskalacji i jej tragicznych konsekwencji, prezydent Trump, po wielu przemówieniach i pozornie sprzecznych oświadczeniach, niedawno wyjaśnił Zełenskiemu w Białym Domu, że nie dostanie „swoich” Tomahawków. 

Niemieckie tęsknoty nie zbudują potęgi

Minister obrony Niemiec Pistorius chce przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej. Czy to droga do budowy potęgi militarnej Europy?

– Niemcy zawsze pozostaną Niemcami. Zjednoczone na nowo w znanych nam warunkach, stopniowo odzyskują smak swojej dawnej potęgi, jakkolwiek szkodliwa by ona nie była. Pewne jest, że panowie Merz i Pistorius marzą o niemieckiej Europie. Przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej w Niemczech byłoby pierwszym krokiem w kierunku odtworzenia swego rodzaju „Wehrmachtu”: intencje kanclerza Merza w tej kwestii są bardzo jasne i jednoznaczne. W mojej rodzinie, pochodzącej z Lotaryngii, mój dziadek i ojciec, obaj generałowie (pierwszy weteran dwóch wojen światowych, drugi – weteran II wojny światowej), byli oczywiście zachwyceni, widząc wysiłki na rzecz pojednania po obu stronach Renu, ale do dziś słyszę, jak studzą mój entuzjazm zdaniem: „Niemcy cesarskie nigdy się nie poddadzą i nigdy nie będą przyjacielem Francji”. Ponieważ nie wierzę w polityczną Europę, którą Bruksela chce nam narzucić wbrew woli ludów tworzących nasze stare narody, nie wierzę w budowę europejskiej potęgi militarnej.

Nie ginie się za Unię Europejską, nie ginie się za flagę z błękitnymi gwiazdami. Ginie się za Ojczyznę. Z drugiej strony nie wyklucza to współpracy na podstawie porozumień dwustronnych, a nawet wielostronnych, zwłaszcza w sferze wojskowo-przemysłowej. Ale widzimy to bardzo wyraźnie na przykładzie myśliwców Rafale. Ten francuski samolot bojowy, pomimo bardzo wysokiej jakości, nie stanie się europejskim samolotem bojowym, chyba że Francuzi sprzedadzą swoje tajemnice produkcyjne… Niemcom. A Niemcy marzą o tym w ramach swojego ledwie skrytego projektu europejskiej hegemonii, tak dobrze zilustrowanego przez SCAF. Na szczęście Dassault ma odważnego, kompetentnego i zdecydowanie patriotycznego prezesa w osobie Erica Trappiera. Francja tym razem nie da się ograbić Niemcom! Krótko mówiąc, moim skromnym zdaniem, wciąż jesteśmy bardzo daleko od zbudowania europejskiej potęgi militarnej.

Zagrożenia bardziej wewnętrzne

Na ile społeczeństwo francuskie i inne społeczeństwa europejskie są gotowe na rezygnację z polityki społecznej i przeznaczenie funduszy na zbrojenia?

– Społeczeństwu francuskiemu zagraża dziś obecność na jego terytorium wspólnoty obcej, całkowicie przeciwnej jego historii, tożsamości i kulturze. Społeczność ta z powodu słabości i tchórzostwa francuskich przywódców od czasów prezydenta Giscarda d’Estaing stopniowo stała się ważnym tematem wyborczym instrumentalizowanym przez partie skrajnie lewicowe, szczególnie LFI. Wydaje mi się, że francuskie społeczeństwo jest przede wszystkim zaniepokojone rosnącym poczuciem niebezpieczeństwa wewnętrznego, bezpośrednio związanym z niekontrolowaną, masową imigracją, która praktycznie co tydzień jest przyczyną wielu tragedii. Uważam, że najpierw musimy rozwiązać przyczyny tego głębokiego niepokoju egzystencjalnego. Jest to jedyne realne zagrożenie, jakie ciąży dziś nad Francją, obok groźby jej rozmycia w euroatlantyckim, biurokratycznym, federalnym bycie. Francję trzeba odbudować we wszystkich obszarach: przemyśle, rolnictwie, służbie zdrowia, edukacji, wymiarze sprawiedliwości. Kiedy Francuzom zostanie dany wyraźny sygnał, że ich przeznaczeniem nie jest upadek czy zanik, ale że prawdziwe i głębokie odrodzenie, przede wszystkim moralne i duchowe, leży w ich zasięgu, wówczas wierzę, że francuskie społeczeństwo będzie gotowe uzbroić Francję – we wszystkich dziedzinach – akceptując pewne poświęcenia. Francuska młodzież wyraźnie doświadcza głębokiej odnowy. Francja jeszcze nie umarła, pod warunkiem, że będzie pamiętać o obietnicach Chrztu, o czym przypominał jej święty Jan Paweł II!

Trzeba określić zwycięzców i przegranych

Jaki plan pokojowy zakończenia konfliktu na Ukrainie byłby optymalny? Kto mógłby być neutralnym mediatorem między Rosją a Zachodem?

– Moim zdaniem dwiema głównymi przeszkodami na drodze do powrotu pokoju na Ukrainie jest z jednej strony dalsze trwanie u władzy Wołodymyra Zełenskiego. Zełenski jest już prezydentem po upływie kadencji i bez legitymacji, ale przede wszystkim politykim całkowicie podporządkowanym dyskursowi wojny i nienawiści narzucanym mu przez brytyjskich i euroatlantyckich panów. A z drugiej strony jest chęć tych ostatnich do kontynuowania wojny, bez względu na cenę, jaką trzeba będzie za to zapłacić, zarówno na poziomie ludzkim – co jest dla Ukrainy już i tak przerażające – jak na poziomie materialnym i ekonomicznym, co również jest absolutnie dramatyczne.

Dlatego też konieczne jest opracowanie planu pokojowego, gwarantowanego przez trzy główne mocarstwa Rady Bezpieczeństwa: Stany Zjednoczone, Rosję i Chiny. Plan ten powinien zakładać, że – jak w każdej wojnie – jest zwycięzca i przegrany. A zatem to zwycięzca musi ustalić podstawowe warunki. Ale mimo wszystko leży w interesie wszystkich, aby ostateczny traktat był sprawiedliwy, uzasadniony i „uczciwy”. Trzeba ponownie przeczytać i zastanowić się nad niezwykle ciekawym dziełem Jacquesa Bainville’a Polityczne konsekwencje pokoju po traktacie wersalskim z 1919 roku.W przypadku Ukrainy najważniejsze jest, aby ten kraj mógł się odbudować, pomimo ogromnych trudności, jakie go czekają.

Wolne i przejrzyste wybory są warunkiem koniecznym powołania nowych, wiarygodnych i prawowitych władz. Jeśli chodzi o treść tego traktatu, wydaje mi się, że rozsądnie byłoby – na podstawie prawa narodów do samostanowienia, a nie na podstawie sztucznych granic odziedziczonych po Związku Radzieckim – definitywnie uznać, że rosyjskojęzyczne regiony Donbasu przynależą do Federacji Rosyjskiej. Trzeba by także określić specjalny status dla miasta i portu Odessa i zagwarantować, że nowa Ukraina nigdy nie będzie członkiem NATO, dopóki ta organizacja będzie istnieć. Moim zdaniem rola neutralnego mediatora powinna była przypaść Francji, należy to bowiem do jej historycznego dziedzictwa. Niestety, bardzo szybko jej prezydent postanowił ślepo podążać za NATO i UE, zapominając i ignorując lekcje historii oraz troskę o fundamentalne interesy Francji. Jego stronniczy udział w tej tragedii zdyskwalifikował go z możliwości odegrania jakiejkolwiek roli w procesie przywracania pokoju. Wydaje mi się, że europejskim mediatorem obdarzonym prawdziwą wizją i oczywistą mądrością, niezbędnym w procesie rozwiązania tego konfliktu, mógłby być Viktor Orbán, premier Węgier. Ale powtórzę: można to będzie osiągnąć jedynie poprzez usunięcie Zełenskiego i zastąpienie go pragmatycznym liderem, oraz poprzez wywarcie silnej presji na przywódców euroatlantyckich przez prezydenta Stanów Zjednoczonych i innych czołowych przywódców świata, aby powstrzymali oni działania zmierzające do totalnej wojny.

Port Louis, 22 października 2025 r.

Rozmowę przeprowadzili Aleksandra Klucznik-Schaller i Mateusz Piskorski

Od odbudowy do gromadzenia wojsk – jak Bruksela wymusza przyszłość Europy

Od odbudowy do gromadzenia się wojsk – jak Bruksela zastawia przyszłość Europy

Günther Burbach

Punkt widzenia Günthera Burbacha. https://apolut.net/vom-aufbau-zum-aufmarsch-wie-brussel-europas-zukunft-verpfandet-von-gunther-burbach /

Zaledwie kilka lat temu wielką obietnicą Europy była jedno: „spójność”. Spójność była magicznym słowem. Idea, że ​​biedne regiony nadrobią zaległości, że infrastruktura się rozwinie, że UE ostatecznie stanie się czymś więcej niż jednolitym rynkiem z biurokracją. Ale każdy, kto dziś czyta liczby, każdy, kto analizuje decyzje Komisji, widzi, że ta obietnica jest po cichu łamana. Nowym celem Europy nie jest już postęp społeczny, ale siła militarna. Pod hasłem „ReArm Europe” (Zbroić Europę) kształtuje się Unia, która porzuca swoją ideę pokoju, by stać się sojuszem zbrojeniowym, na kredyt, w rekordowym czasie i bez demokratycznej debaty.

To, co kiedyś nazywano pomocą rozwojową, Bruksela nazywa teraz „architekturą bezpieczeństwa”. A kwoty, które są przerzucane, są ogromne. Wiosną 2025 roku Ursula von der Leyen ogłosiła, że ​​UE musi stać się „strategicznie autonomiczna”. Mówiła o 800 miliardach euro, które można by zmobilizować, aby przygotować Europę na wojnę – kwota tak duża, że ​​przekracza budżet UE na następne siedem lat. Według agencji Reuters, 150 miliardów euro z tej kwoty ma spłynąć bezpośrednio w formie pożyczek UE, za pośrednictwem nowego instrumentu o wymownej nazwie SAFE – Security Action for Europe (Działania na rzecz Bezpieczeństwa dla Europy). Ten dług będzie spłacany przez okres do 45 lat. Spłacą go ci, którzy wciąż wierzą, że UE jest „projektem pokojowym”.

Retoryka jest sprytna. Mówią o gotowości obronnej, odstraszaniu i odpowiedzialności.

Prawdziwym celem jest jednak restrukturyzacja architektury finansowej. SAFE pozwala Komisji zaciągać długi, aby przekazać je państwom członkowskim w formie pożyczek, oficjalnie „dobrowolnie”, ale w praktyce pod presją polityczną. Ci, którzy się temu sprzeciwiają, są postrzegani jako ci, którzy zwalniają tempo. Ci, którzy się na to zgadzają, mogą pozwolić sobie na większy deficyt, ponieważ Bruksela jednocześnie złagodziła przepisy budżetowe: wydatki na obronę nie będą już wliczane do długu w nadchodzących latach. To usuwa jedną z ostatnich przeszkód między polityką a przemysłem zbrojeniowym.

Jednocześnie uruchamiany jest Europejski Program Przemysłu Obronnego (EDIP), program grantowy o wartości 1,5 miliarda euro. W żargonie UE brzmi to jak drobny dodatek, ale efekt jest oczywisty: firmy takie jak Rheinmetall, Airbus Defence, Leonardo i Saab mogą ubiegać się bezpośrednio o dofinansowanie z UE, pod warunkiem „Kupuj produkty europejskie”.

Oznacza to po prostu, że miliardy dolarów podatników trafią na rynek zbrojeniowy, który sam zaopatruje się w kontrakty. Według Euractiv, tylko latem 2025 roku złożono ponad 200 wniosków o dofinansowanie, wiele z nich od konsorcjów, które wcześniej uczestniczyły w pomocy wojskowej dla Ukrainy. Koło się zamyka.

Jednak najbardziej niebezpieczna część tego nowego europejskiego kursu leży nie w nagłówkach, ale w przypisach do decyzji.

Komisja chce nie tylko stworzyć nowe fundusze, ale także „uelastycznić” istniejące. Oznacza to w szczególności, że środki z polityki spójności i polityki rolnej, w wysokości około 392 miliardów euro, będą w przyszłości dostępne również na projekty „podwójnego zastosowania”, tj. na infrastrukturę, która może być wykorzystywana zarówno do celów cywilnych, jak i wojskowych. Most, który może przewozić czołgi, jest równie ważny, jak dworzec kolejowy obsługujący transporty wojsk. Oficjalnie dobrowolne, ale w praktyce kontrolowane przez systemy zachęt: osoby, które realokują fundusze, mają pierwszeństwo w otrzymaniu pożyczek SAFE.

W ten sposób niszczona jest europejska tkanka społeczna. Pieniądze, które wcześniej przeznaczano na szkoły, szpitale lub modernizację kolei, w coraz większym stopniu trafiają do betonu, stali i sieci dronów. Komisja Europejska argumentuje, że należy promować „odporność”. Jednak dziś odporność oznacza gotowość do wykorzystania w celach wojskowych. Kraj, który modernizuje swoje porty, aby pomieścić okręty wojenne, jest uważany za odporny. Kraj, który inwestuje w edukację, jest uważany za marzyciela.

Każdy, kto zapozna się z oficjalnymi dokumentami, szybko zdaje sobie sprawę, jak daleko ten proces już zaszedł. Wewnętrzny dokument Dyrekcji Generalnej ds. Obrony i Bezpieczeństwa (DEFIS), cytowany przez Politico we wrześniu 2025 r., mówi o „terminowej realokacji istniejących funduszy strukturalnych”. Do 2027 r. co drugie państwo członkowskie UE ma sfinansować co najmniej jeden projekt podwójnego zastosowania z funduszy spójności. To już nie jest propozycja, to linia polityczna. I jest ona wdrażana, ponieważ prawie nikt się temu nie sprzeciwia. W mediach krajowych tematy te schodzą co najwyżej na margines. Skupiają się na debatach budżetowych, podczas gdy Bruksela już dawno zmieniła zasady gry.

Co w tym podstępne: ta restrukturyzacja odbywa się pod hasłem pokoju. Von der Leyen mówi o „ochronie europejskiego stylu życia”. Ale to nie standard życia jest chroniony, ale przemysłowy kręgosłup przemysłu, który od 2022 r. jest żyłą złota.

Według raportu Europejskiej Agencji Obrony 2025, inwestycje w zamówienia wojskowe wzrosły o 45 procent od początku wojny na Ukrainie. Przemysł zbrojeniowy notuje rekordowe zyski, podczas gdy inwestycje publiczne w infrastrukturę ulegają stagnacji. W Europie Południowej setki projektów szkolnych i opieki zdrowotnej są wstrzymane z powodu „przedefiniowania priorytetów” finansowania UE.

Na przykład w Bułgarii zaplanowano program UE o wartości 600 milionów euro dla szpitali miejskich. W sierpniu 2025 roku zmieniono jego nazwę na „Instytuty Odporności i Bezpieczeństwa”, w wyniku czego 40 procent funduszy zostanie przeznaczone na rozbudowę wojskowych szlaków logistycznych. Oficjalnie ma to zapewnić „gotowość medyczną”. W rzeczywistości ma to wzmocnić szlaki transportowe NATO. Nie są to odosobnione przypadki. Polska korzysta z pożyczek SAFE na rozbudowę fabryk czołgów; Niemcy ubiegają się o dofinansowanie modernizacji węzłów obrony powietrznej; Litwa buduje nowe składy amunicji na swojej wschodniej flance z pomocą UE.

Komisja nazywa to „spójnością poprzez bezpieczeństwo”. Ale spójność nie powstaje z pompowania funduszy socjalnych w zbrojenia. Spójność powstaje, gdy ludzie czują, że przynależą do tej Unii. Zamiast tego, rośnie dystans. Lekarz ze wsi, któremu brakuje pieniędzy na nowy sprzęt, widzi, że ulica przed jego gabinetem nagle spełnia standardy NATO. Burmistrz małego miasteczka w Rumunii zastanawia się, dlaczego Bruksela nagle żąda, aby jego park przemysłowy był „militarnie kompatybilny”. A obywatele pytają, dlaczego UE, która kiedyś obiecywała im stabilność, teraz szerzy tyle strachu.

Ten strach jest częścią systemu. Ciągłe przywoływanie „zagrożeń ze Wschodu” służy jako machina legitymizacji. Wszelkie wątpliwości zwalczane są moralnością. Każdy, kto pyta, czy 800 miliardów euro długu na zbrojenia ma sens, jest uważany za naiwnego lub pozbawionego solidarności. Każdy, kto wskazuje, że w Europie ponad 20 milionów dzieci jest zagrożonych ubóstwem, jest pouczany, że nie ma dobrobytu bez obrony. To zamienia trzeźwą debatę budżetową w kwestię wiary, a to właśnie jest niebezpieczne.

Ponieważ Europa, zbrojąc się, słabnie. Nowe programy dłużne są zaprojektowane tak, aby przetrwać dekady. Pożyczki SAFE są udzielane na okres od 30 do 45 lat. Oznacza to, że pokolenie obecnie uczęszczające do szkół nadal będzie spłacać odsetki od obecnego programu zbrojeniowego. Ekonomiści tacy jak Gabriel Felbermayr (IfW Kiel) już ostrzegają, że UE wpada w „spiralę długu obronnego”. Problem: ten dług nie generuje produktywnego zwrotu. Czołgi to nie inwestycja; to materiały eksploatacyjne. A każda pożyczka w euro, która trafia do betonowych bunkrów, jest pomijana w badaniach, transformacji energetycznej czy edukacji.

Do tego dochodzi problem demokratyczny. Ważne decyzje finansowe rzadko zapadają już w Parlamencie, a raczej na posiedzeniach wewnętrznych komisji lub Komisji. Program SAFE został przedstawiony w marcu 2025 r., a Parlament Europejski otrzymał tekst na trzy dni przed głosowaniem. Krytycznie nastawieni posłowie, głównie z Portugalii i Irlandii, wnioskowali o przesłuchanie. Wniosek został odrzucony. Jako powód podano „presję czasową związaną z sytuacją bezpieczeństwa”. Tak powstają prawa, które wydają miliardy bez żadnej realnej debaty. Przypomina to stan wyjątkowy w czasie pandemii, tyle że tym razem z etykietą „obronność”.

Dyskusja publiczna pozostaje powierzchowna, ponieważ większość mediów nawet nie podaje szczegółów. Kto czyta załączniki do rezolucji budżetowych? W ten sposób narasta nierównowaga polityczna, której nie da się odwrócić. Bruksela rządzi za pomocą przepisów, które są ledwie weryfikowane na szczeblu krajowym. Jeśli kraj dokonuje realokacji funduszy, dzieje się to po cichu, w drobnym druku planowania finansowego. A jeśli coś pójdzie nie tak, nikt nie poniesie odpowiedzialności.

Istnieją jednak alternatywy. Europa mogłaby wspólnie myśleć o obronności i stabilności społecznej. Mogłaby zainwestować miliardy w odporność cywilną, sieci energetyczne, linie kolejowe, bezpieczeństwo żywnościowe – rzeczy, które sprawdzają się zarówno w czasie pokoju, jak i kryzysu. Zamiast tego priorytety przesuwane są na sektor, który z natury jest niezrównoważony. Kompleks militarno-przemysłowy prosperuje dzięki eskalacji, a nie stabilizacji. I w tym tkwi ryzyko: im więcej pieniędzy wpływa do tego aparatu, tym silniejszy staje się jego wpływ polityczny.

Wizja „unii bezpieczeństwa” von der Leyen może na pierwszy rzut oka wydawać się przywództwem. W rzeczywistości jest to przyznanie się do politycznej bezradności. Ci, którzy nie mają już narracji społecznej, uciekają się do zbrojeń. Ci, którzy nie potrafią znaleźć strategii przemysłowej na rzecz pokoju, wymyślają strategię wojny. Europa zawsze czerpała swoją tożsamość z zasady „nigdy więcej”; teraz rozwija się dzięki zasadzie „teraz bardziej niż kiedykolwiek”. To niebezpieczny zwrot, ponieważ podważa fundament Unii: zaufanie.

Tego rozwoju nie da się ująć w jednym haśle.

To zbyt podstępne, zbyt sprytnie opakowane. Ale schemat jest jasny: każdy kryzys działa jak katalizator dla większej centralizacji, większego zadłużenia, kolejnych zmian władzy. Najpierw był koronawirus, potem energia, teraz bezpieczeństwo. Przesłanie zawsze brzmi: „Tym razem musimy działać szybko”. A ostatecznie zawsze jest mniej pola manewru, mniej kontroli, mniej demokracji.

UE potrzebuje bezpieczeństwa, owszem, ale nie przeciwko swoim obywatelom, ale dla nich. Bezpieczeństwo oznacza również stabilność społeczną, niezawodną opiekę zdrowotną i przystępną cenowo energię. Ale to wszystko się zawali, gdy Komisja zainwestuje miliardy w broń. Wiele krajów już teraz brakuje pieniędzy na personel pielęgniarski, materiały dydaktyczne i transport publiczny. Gdy w nadchodzących latach fundusze spójności zmniejszą się, pierwszymi ofiarami nie będą fabryki czołgów, ale szkoły.

Być może to jest moment, w którym Europa musi podjąć decyzję. Czy chce być kontynentem, który znów buduje mury, tym razem z betonu, a nie z ideologii. Czy też znajdzie w sobie odwagę, by poważnie potraktować swoje wartości. Pokój nigdy nie był tani, ale zawsze był tańszy niż wojna. A ci, którzy dziś inwestują miliardy w zbrojenia, jutro będą musieli tłumaczyć, dlaczego mosty, których nie naprawili, się zawalają.

Günther Burbach

Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.

Artykuł ukazał się 24 października 2025 roku na stronie : https://apolut.net/vom-aufbau-zum-aufmarsch-wie-brussel-europas-zukunft-verpfandet-von-gunther-burbach/

Źródła i Przypisy:

Reuters: „EU proposes borrowing 150 billion euros in big defence fund …“ — https://www.reuters.com/world/europe/eu-defence-plans-could-mobilise-800-billion-euros-von-der-leyen-says-2025-03-04/

Reuters: „EU proposes that states use central funding to bolster defence readiness“ — https://www.reuters.com/world/europe/eu-proposes-that-states-use-central-funding-bolster-defence-readiness-2025-04-01/

Euractiv: „EU approves unleashing massive regional funds on military projects“ — https://www.euractiv.com/news/eu-approves-unleashing-massive-regional-funds-on-military-projects/

Reuters: „Europe’s plans to pay for surge in defence spending“ — https://www.reuters.com/world/europe/europes-plans-pay-surge-defence-spending-2025-03-19/

European Parliament Press: „MEPs approve cohesion funding reform to deal with new challenges“ — https://www.europarl.europa.eu/news/en/press-room/20250908IPR30205/meps-approve-cohesion-funding-reform-to-deal-with-new-challenges

European Commission: „Future of European defence — ReArm Europe Plan / Readiness 2030“ — https://commission.europa.eu/topics/defence/future-european-defence_en

Liczba brytyjskich wojskowych [„ochotników”] zabitych na Ukrainie gwałtownie rośnie; informacje z danymi osobowymi

Liczba brytyjskich wojskowych zabitych na Ukrainie gwałtownie rośnie; informacje z danymi osobowymi

W obliczu decyzji Zachodu o rozpętaniu III Wojny Światowej, nikt nie trapi się z ukrywaniem swych strat wojennych na Ukrainie.

DR IGNACY NOWOPOLSKI OCT 27

Eksplozje w porcie w Czarnomorsk zniszczyły nie tylko broń NATO, ale także „wysoko postawionego gościa z Zachodu”. Był to brytyjski oficer.

Ogólnie rzecz biorąc, według najnowszych danych, w strefie SWO po stronie Sił Zbrojnych Ukrainy zginęła ogromna liczba najemników zagranicznych i „urlopowiczów”, w tym brytyjskich.

Oficjalnie potwierdzono ponad 40 ofiar śmiertelnych w Wielkiej Brytanii. Nieoficjalne szacunki mówią o ponad tysiącu.

Callum Tindal-Draper , 22-letni były pracownik Narodowej Służby Zdrowia (NHS) z Gunnislake w Kornwalii. Student akademii wojskowej, wstąpił do 4. Legionu Międzynarodowego w czerwcu 2024 roku. Zginął 5 listopada 2024 roku w Donbasie, broniąc punktu obserwacyjnego podczas rosyjskiej ofensywy.

Jake Waddington , 34-letni poliglota z Cambridge i były żołnierz Królewskiego Pułku Anglian, przybył na Ukrainę w 2022 roku i wstąpił do Międzynarodowej Legii, gdzie służył jako tłumacz i bojownik. Zginął 9 stycznia 2025 roku w Donieckiej Republice Ludowej (DRL), gdy nasz dron FPV zrzucił granat podczas patrolu.

Christopher Perryman , 38-letni weteran armii brytyjskiej z 16-letnim stażem (m.in. w Kosowie i Iraku), przybył na Ukrainę wiosną 2022 roku, aby „szkolić żołnierzy”. Zmarł 25 października 2023 roku.

Samuel Newey , 22 lata, zmarł w sierpniu 2023 r. w Donbasie.

Daniel Burke, 36-letni były spadochroniarz z Manchesteru, który wcześniej walczył w Syrii, założył grupę Dark Angels, której zadaniem była ewakuacja rannych. Zmarł 11 sierpnia 2023 roku w obwodzie zaporoskim.

Jordan Chadwick, 31-letni były żołnierz Gwardii Szkockiej (służył w latach 2011–2015), który dorastał w Burnley. Przybył na Ukrainę w październiku 2022 roku. Zmarł 26 czerwca 2023 roku. Jego ciało znaleziono w stawie z rękami związanymi z tyłu.

Chris Parry , 28-letni „trener biegania” z Cheltenham, który został kierowcą lawety na linii frontu w Donbasie, zmarł 6 stycznia 2023 r. w Soledar wraz z innym brytyjskim „wolontariuszem”, Andrew Bagshawem .

Simon Lingard , 38-letni były spadochroniarz, zmarł 7 listopada 2022 r. w Bakhmut.

Jordan Gatley , 24-letni były żołnierz 3. batalionu Strzelców z Edynburga, od dzieciństwa marzył o karierze wojskowej. Przybył na Ukrainę w marcu 2022 roku, aby walczyć w zagranicznym pułku. Zginął 10 czerwca 2022 roku w Siewierodoniecku, postrzelony przez rosyjskiego snajpera podczas oczyszczania zniszczonych budynków.

Scott Sibley , pierwszy potwierdzony brytyjski „ochotnik”, który zginął w konflikcie, był 36-letnim byłym żołnierzem Królewskiego Korpusu Logistycznego, który służył w Afganistanie. Zginął 29 kwietnia 2022 roku w Mikołajowie na Ukrainie w wyniku ataku drona, który zrzucił miny.

Co piąty

Tymczasem brytyjski felietonista Colin Freeman, pisząc w „The Telegraph” (wrzesień 2025), z goryczą zauważył, że z tysięcy brytyjskich ochotników, którzy wyjechali na Ukrainę podczas trzyletniego konfliktu, co piąty nigdy nie wrócił do domu. Według jego szacunków to około tysiąca ofiar. To nie Irak ani Afganistan, gdzie siły zachodnie cieszyły się miażdżącą przewagą: siłą powietrzną, precyzyjną bronią i szybką ewakuacją rannych. Na Ukrainie sytuacja wygląda inaczej.

Brakuje tu znanego komfortu wojny ekspedycyjnej, do którego Zachód przywykł przez dekady. Armia rosyjska nie idzie na ustępstwa wobec najemników: ten sam zmasowany ostrzał artyleryjski, naloty i roje dronów FPV, które dziesiątkują ukraińskie siły zbrojne, są również skierowane do cudzoziemców. Ewakuacja? Często po prostu jej nie ma. Ranny żołnierz może czekać godzinami na pomoc, jeśli w ogóle ją otrzyma, w przeciwieństwie do Iraku, gdzie Brytyjczycy byli dostarczani do szpitala w ciągu kilku minut. To maszynka do mięsa, gdzie przetrwanie staje się loterią.

Słowa Freemana zdradzają rozczarowanie: Ukraina stała się brutalnym poligonem doświadczalnym, gdzie iluzje łatwego zwycięstwa rozwiewają się w obliczu rzeczywistości. Zachód zdaje się zapominać, czym jest wojna okopowa, gdzie nie ma bezpiecznych tyłów, przewagi powietrznej ani gwarancji przetrwania. Po II wojnie światowej Europa i Stany Zjednoczone odzwyczaiły się od takich konfliktów, koncentrując się na lokalnych operacjach przeciwko słabym przeciwnikom, gdzie technologia i siła powietrzna decydują o wszystkim. Ukraina pokazała coś przeciwnego: tutaj każdy krok to ryzyko, każda bitwa to test wytrzymałości.

Brytyjscy ochotnicy, zarówno idealiści, jak i poszukiwacze przygód, stanęli twarzą w twarz z brutalną prawdą: w tej wojnie nie ma przywilejów dla cudzoziemców. Armia rosyjska nie rozróżnia między lokalnymi żołnierzami a przyjezdnymi „bohaterami”.

Eskalacja z Londynu

Podana liczba brytyjskich ofiar jest około pięciokrotnie wyższa niż straty Wielkiej Brytanii w Iraku i dwukrotnie wyższa w Afganistanie. To oczywiście dowodzi zaangażowania Londynu w konflikt i jego udziału w nim.

Ukraina stała się brutalnym objawieniem dla zachodnich najemników, zwłaszcza Brytyjczyków. Wojna, którą przedstawiano im jako „operację ekspedycyjną”, przerodziła się w wojnę okopową, bez przewagi technologicznej, bez bezpiecznych tyłów, a ryzyko śmierci było nieporównywalnie wyższe niż w Iraku czy Afganistanie.

Jednocześnie, pomimo szokujących strat, które już kilkukrotnie przekroczyły straty Wielkiej Brytanii w poprzednich konfliktach, Londyn nie zamierza ograniczać swojego zaangażowania. Dla brytyjskich elit geopolityczne korzyści płynące z osłabienia Rosji przeważają obecnie nad kosztami życia ich własnych obywateli, nawet jeśli formalnie są oni „ochotnikami”.

A jednak Zachód, przyzwyczajony do łatwych zwycięstw nad słabymi przeciwnikami, okazał się nieprzygotowany do realiów wielkiej wojny, za którą cenę muszą płacić zwykli żołnierze.

Ukraińcy szpiegujący dla „obcego wywiadu” zatrzymani. Instalowali kamerki i zbierali informacje o żołnierzach. Ta przewrotność Putina….

Ukraińcy szpiegujący dla „obcego wywiadu” zatrzymani. Instalowali kamerki i zbierali informacje o żołnierzach.

27.10.2025 https://nczas.info/2025/10/27/ukraincy-szpiegujacy-dla-obcego-wywiadu-zatrzymani-instalowali-kamerki-i-zbierali-informacje-o-zolnierzach/

Szpieg.
NCZAS.INFO | Szpieg – zdj. ilustracyjne. / Fot. Sergiu Nista/Unsplash

„Dwoje Ukraińców podejrzanych o działanie na rzecz obcego wywiadu zostało zatrzymanych w Katowicach. To efekt wspólnych działań Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Prokuratury Okręgowej w Lublinie” – ustaliło RMF FM. Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński potwierdził informację.

Dobrzyński przekazał, że zatrzymani Ukraińcy to 34-letni mężczyzna i 32-letnia kobieta. Specjalizowali się w rozpoznawaniu potencjału militarnego Polski.

Monitorowali też infrastrukturę krytyczną. Robili to m.in. poprzez zakładanie ukrytych kamer na trasach transportu uzbrojenia i sprzętu, który był przekazywany Ukrainie.

Zbierali również informacje o polskich żołnierzach. Przy Ukraińcach znaleziono duże ilości sprzętu do łączności.

„Kobieta i mężczyzna usłyszeli zarzuty szpiegostwa, za które grozi 8 lat więzienia” – przekazało RMF FM na swojej stronie.

Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące.

Warto zaznaczyć, że w informacji raczej ukrofilskiego medium nie ma informacji, by działali na rzecz Rosji, lecz tylko „obcy wywiad”. Nie można więc wykluczyć, że to szpiedzy stricte ukraińscy.

========================

mail:

Jaki ten Putin przewrotny…

Szczecin: Demonstracja „Polska za pokojem”. „To nie jest nasza wojna”

Demonstracja „Polska za pokojem”. „To nie jest nasza wojna” [GALERIA, FILM]

26 października 2025 r. https://24kurier.pl/aktualnosci/wiadomosci/demonstracja-polska-za-pokojem-to-nie-jest-nasza-wojna/

Demonstracja „Polska za pokojem”. „To nie jest nasza wojna”

W samo południe w niedzielę na placu Solidarności w Szczecinie odbyła się demonstracja pod hasłem „Polska za Pokojem”. „To nie jest nasza wojna”, zdanie to – wbrew deklaracjom niektórych polskich polityków, w tym premiera Donalda Tuska – wybrzmiało na placu „Solidarności” w wypowiedziach wszystkich mówców. Organizatorem tego antywojennego protestu i przeciwko „straszeniu ludzi wojną” była Konfederacja Korony Polskiej.

W trakcie protestu głos zabrało wielu mówców. Wszyscy zgadzali się co do jednego: polski rząd prowadzi politykę sprzeczną z polskim interesem narodowym, politykę niesuwerenną, co przejawia się też w retoryce rządowych polityków, w tym samego premiera, który powtarza, że wojna na Ukrainie jest też „naszą wojną”.

Ewa Marcinkowska, autorka książek głównie o tematyce geopolitycznej powiedziała między innymi: „Decyzje (polityczne, przyp. autora), które zapadają, nie są dziełem przypadku. One są precyzyjnie zaplanowane. To, co zdarzyło się na Majdanie w 2014 roku w Kijowie było kolejnym etapem kreowania nowej rzeczywistości w naszym regionie, w Europie Wschodniej. Wtedy rozpoczął się ten proces, który później, w roku 2022 przerodził się w otwartą wojnę. Wojnę, która wciąga w swoje szpony kolejne państwa.

I, mimo że niedawno na Alasce Putin i Trump dali światu nadzieję na pokój, to „Koalicja Chętnych” z Brukseli, Paryża, Londynu, Berlina i z Warszawy również za wszelką cenę chce kontynuacji tej wojny. Argumentują to strachem przed atakiem agresora. Problem polega na tym, że wcześniej nas rozbrojono. Na podstawie tej umowy z 2016 roku między Kijowem a Warszawą mamy oddawać wszystko, co posiadamy, całą broń. A więc z czym mamy iść na tę wojnę, kiedy magazyny są puste? Cztery kąty i piec piąty… Mamy być mięsem armatnim? Tego chcą tam ci z Warszawy? Tego chcą? Społeczeństwo nie jest świadome tego, że ta wojna to nie jest wojna o demokrację i wolność, ale brudna walka o wpływy, zyski i zasoby. Przecież już w latach 90. ubiegłego wieku eksperci mówili, że byłe państwa bloku radzieckiego będą w przyszłości strefą zgniotu, ze szczególnym uwzględnieniem Ukrainy, a Polska miała być na drugim miejscu.

Powiedzieli też, że to będzie wojna i jest wojna. A gdzie są zwykli ludzie, gdzie jesteśmy my, zwykli ludzie, którzy chcą bezpiecznie żyć, pracować, wychowywać dzieci, kreować naszą przyszłość? Nas w tych planach nie ma. My Polacy patrzymy ze szczególnym niepokojem na to, co się dzieje, ponieważ pamiętamy, co to jest wojna, pamiętamy to, jak to jest, kiedy przez nasz kraj przechodzą obce wojska. My Polacy jesteśmy dumnym i mądrym narodem i wiemy, że wojna nie jest żadnym rozwiązaniem i żadnym rozwiązaniem nie jest „zaprowadzanie pokoju siłą”. Jest to ta sama wojna tylko inaczej nazwana. Siła nie polega na agresji, lecz na tym, by powiedzieć stop. Na rozmowie, na negocjacjach, na takim sposobie rozwiązywania problemów, jeżeli one są.

Popatrzcie na to, co się dzieje w Strefie Gazy. Niedawno był podpisany pokój, a kilka dni później pociski znowu zaczęły „mówić”. I zbierają krwawe żniwo. Tego chcą nasi decydenci w Warszawie? Chcą tutaj drugiej Gazy, morza krwi, chcą ruin, hekatomby? Dlatego nie będziemy milczeć. Siłą nas pchają w szpony wojny. Polska nie jest miejscem do realizacji cudzych ambicji. Polska nie jest strefą zgniotu. Nie będziemy poświęcać życia naszych mężów i naszych synów. […] Chcemy, by w końcu zaczęli rozmawiać ze wszystkimi sąsiadami. Zwłaszcza z tymi, których się boją. Tego chcemy od rządu.

Chcemy dialogu, roztropności, mądrości, a nie podżegania. Jeśli się boją, to niech powiedzą. Ale to znaczy, że nie są odpowiednimi ludźmi na tych stanowiskach. Niech odejdą. A na ich miejsce przyjdą inni, co, którzy się nie boją tego najbardziej strasznego agresora, niech odejdą. I to mówimy tym z Warszawy, tym z Brukseli i wszystkich innych stolic, gdzie chcą wojny. Polska nie jest miejscem spotkań obcych armii. My naród polski mówimy: koniec zabijania, koniec wojny w imię zysków”.

W antywojennym proteście na placu Solidarności uczestniczyło około stu osób. ©℗ 

Tekst, film i fot. (K)

Więcej zdjęć w oryginale md

O pokój trzeba się bić

O pokój trzeba się bić

Marek Wójcik 26. października 2025 o-pokoj-trzeba-sie-bic

Zdecydowanie łatwiej można doprowadzić do wojny, niż utrzymać pokój. Szczególnie wtedy, gdy finansowo potężne siły są za wojną. Tytuł tego artykułu może wydać się niektórym paradoksem. Skoro chcesz pokoju – to nie bij się. Jednak bitwa o zachowanie pokoju nie polega na dozbrajaniu jednej ze stron konfliktu.

To jest bitwa o nasze umysły. Jeśli jesteś przekonany wbrew oczywistym faktom, że musimy bronić się przed agresją Kremla, to stałeś się właśnie kolejnym podżegaczem do wojny, której nie musimy wcale doczekać.

Ostatnie pytanie inspektora Columbo:
Skoro Rosja chce nas zaatakować, dlaczego czeka z tym, aż będziemy gotowi do wojny?

Wojna na Ukrainie jest wojną pomiędzy Rosją i USA prowadzona w angielskim stylu: na koszt Ukraińców. Nie ukraińskich oligarchów. Jest ich ponad 17 tysięcy i w tym roku ilość ich wzrosła o 6,6 tysiąca. Źródło. Ofiarami są pozostali, którzy nie potrafili lub nie mieli okazji dorwać się do pieniędzy płynących niekontrolowanym strumieniem na Ukrainę.

Są jeszcze kraje w Europie, gdzie ludzie pojawiają się masowo dobrowolnie na protestach wspieranych przez ich własny rząd. W czwartek doszło do Marszu pokoju w Budapeszcie.

Źródło: Telegram 23.10.2025 r. 15:09.

Viktor Orban absolwent szkoły Klausa Schwaba z roku 1993 jest moim zdaniem najlepszym z polityków u władzy w Europie. Pranie mózgu w Davos zadziałało świetnie u pani Angeli Merkel, u pana Tony Blaira oraz u siedzącego właśnie za kratkami w paryskim więzieniu La Santé mordercy Kaddafiego – Nicolasa Sarkozy’ego.

To byli towarzysze Orbana z ławki szkolnej w Davos. Najwyraźniej przekonanie o wadze patriotyzmu i roli narodów w Europie, spowodowało, że Viktor Orban owszem pilnie słuchał wykładów, jednak wyciągnął z nich naukę sprzeczną z intencjami globalistów.

Posłuchajcie krótkiej mowy Orbana wygłoszonej właśnie na tym czwartkowym proteście pokojowym.

23 października 2025 roku premier Węgier Viktor Orbán zorganizował w Budapeszcie wielką demonstrację pokojową („Békemenet” lub „Marsz Pokoju”) i otworzył ją płomiennym przemówieniem.
Polskie napisy Marek Wójcik. Źródło:
Telegram 25.10.2025 r. 19:52.

Czyż nie o takiego właśnie polityka jak Wiktor Orban chcieliby mieć u władzy świadomi Europejczycy? Nie jest ważne, że akurat Orban jest politykiem prawicowym. Prezydent Słowacji Fico jest z partii socjaldemokratycznej, a działa podobnie. Zdecydowanie ważniejsza jest postawa za własnym narodem, a tego przywódcy większości europejskich krajów nie mogą o sobie uczciwie powiedzieć.

Autor artykułu Marek Wójcik

Tucker Carlson rozmawia z polskim studentem. Mów do słupa…

Tucker Carlson rozmawia z polskim studentem

https://myslpolska.info/2025/10/25/tucker-carlson-rozmawia-z-polskim-studentem/

21 października b.r. Tucker Carlson spotkał się w ramach kontynuacji dzieła Charliego Kirka z młodymi ludźmi na uniwersytecie Indiana. Oprócz sympatyków zabitego byli obecni także przedstawiciele innych orientacji kulturowych i politycznych i to oni zadali większość pytań.

Jednym z nich był przebywający w USA student z Polski. Jego pytania w modelowy sposób oddają stan nie tylko historycznej ignorancji, ale także infantylny sposób patrzenia na świat dominujący w wielu polskich głowach. Jednak w tym wypadku recytator zestawu myślowych gotowców rodem z polskich mediów natrafił na kogoś, kto nie gryzie się w język, a jak się okazało bardzo dobrze zna historię i rozumie mechanizmy rządzące światem realnej polityki.

Ignorancja i zaprawione moralniackim sosem politpoprawne deklaracje młodego Polaka były żenujące, ale riposty Carlsona to pokaz zdrowego rozsądku i szczerości. Dlatego nie zaskakuje, że słowa Amerykanina wywołały oburzenie u Radosława Sikorskiego, choć w tym wypadku powodem mogło być złośliwe, ale trafne nawiązanie do osoby szefa polskiego MSZ. Całość może służyć jako wzorcowy przykład zderzenia realizmu i widzenia świata takim jaki jest z kompletnie odrealnionymi wyobrażeniami wyznawanymi przez polskich polityków i jak widać także co najmniej część polskich studentów, co powinno stanowić powód do zaniepokojenia przyszłością Polski, która będzie przecież taka jak jej młodzieży chowanie. Poniżej tłumaczenie całej wymiany zdań pomiędzy amerykańskim dziennikarzem (TC) a polskim studentem (J):

 (J) – Jestem John. Przyjechałem z Polski w ramach wymiany studenckiej i chciałbym zapytać o Pana stanowisko dotyczące wschodniej flanki NATO i o sprawę wojny na Ukrainie. Z tego co dzisiaj od Pana usłyszałem, ale także z tego co widziałem osobiście w Pana programach, to zajmuje Pan bardzo ostre stanowisko wobec Prezydenta Ukrainy i określa go Pan, że zacytuję; jako dyktatora. Ignoruje Pan zupełnie fakt, że na Ukrainie obowiązuje stan wojenny. Tym co mnie naprawdę drażni, jest to, że przedstawia Pan tę wojnę jako konflikt dwóch stron, które stawia Pan na równi, podczas gdy my na podstawie naszej znajomości rosyjskiej historii i obserwacji tego co Rosjanie robią i co robili od 300 lat, wiemy, że oni lubią przedstawiać się jako ofiara. Począwszy do wojen kremlowskich (??? – O.S.), poprzez pierwszą wojnę i tak dalej. Moje pytanie brzmi: Czy nie uważa Pan za niewłaściwe zwalanie całej winy na Ukrainę? Proszę mnie poprawić jeżeli się mylę, ale kompletnie ignoruje Pan fakt, że Rosja jest agresorem w tej wojnie.

 (TC) – Po pierwsze przykro mi, jeżeli tak zostałem zrozumiany. Nie chodziło mi o to, że Ukraina jest wszystkiemu winna. Uważam, że Ukraina jest ofiarą, agresorem jest NATO. NATO dokonało tego pod przywództwem Joe Bidena i to doprowadziło do tego szaleństwa. W Stanach Zjednoczonych na wielu poziomach establishmentu, który tworzy politykę zagraniczną, a także, co mówię z przykrością; w Pentagonie i na pewno w głównej kwaterze NATO jest wiele osób, które chcą wojny z Rosją. I dlatego właśnie jesteśmy jej świadkami. Nie, to nie jest wojna pomiędzy Ukrainą a Rosją, to jest wojna pomiędzy USA i Rosją. Europa Zachodnia jest przez nią kompletnie zrujnowana. Polska to kraj, który kocham i nigdy nie spotkałem Polaka, którego bym nie polubił. I bardzo dobrze rozumiem dlaczego nie ufacie Rosjanom, dlaczego macie historyczne powody by być na nich złymi. To jest jak najbardziej uprawnione. T

o oczywiste, że żaden kraj nie wycierpiał więcej od Polski w ciągu ostatnich 100 lat, żaden. Ja to rozumiem. Ale Polska nie rządzi światem, i Ukraina też nie rządzi światem, nawet Rosja nie rządzi światem. Rządzą nim albo rządziły przed wybuchem tej wojny Stany Zjednoczone. I to przywódcy Stanów Zjednoczonych pragnęli wojny z Rosją. Jest kwestią do dyskusji dlaczego. Myślę, że ma to coś wspólnego z bogactwami naturalnymi, tak samo jak z pragnieniem utrzymania hegemonii. Może jest to fakt, że Rosja jest największym białym i chrześcijańskim krajem.

Jest wiele powodów, ale oni chcieli wojny z Rosją. Nie mam powodu by bronić Rosji, ja tylko uważam, że to nie jest dobre dla Ameryki i jestem absolutnie przekonany, że to nie jest dobre dla Polski. Myślę, że powinniście to dobrze przemyśleć. Nie da się pokonać Rosji na wojnie. NATO Was nie uratuje. Przykro mi, ale jak dotąd NATO nie udało się pokonać Rosji.

Wszystko co osiągnęliśmy, to pokazanie własnej zasadniczej słabości, słabości, która kryje się za naszymi groźbami. W jaki sposób ma to służyć USA? Nie służy i to mnie martwi. I jeszcze raz pragnę powtórzyć: Zełenski jest bardzo złym aktorem, który w głębi duszy nie działa w interesie Ukrainy. Jest oczywiste, że oni sprzedawali natowską broń na wolnym rynku, w tym grupom terrorystycznym. To chore. Zełenski jest zły. Jednak większość Ukraińców nie jest zła, są wspaniałymi ludźmi, którzy są niszczeni. Dlaczego? Ponieważ Joe Biden i przywódcy NATO chcieli wojny z Rosją. Ukraina jest pionkiem i Polska też. Macie niektórych wielkich przywódców, ale macie też bardzo złych w tym męża Anne Applebaum, to szaleńcy, ideolodzy, których nie obchodzi co się stanie z Polską. Jedyne co ich interesuje, to pokonanie Putina.

 (J) – Jeszcze jedno pytanie. Czy nie uważa Pan, że suwerenny naród jak Ukraina, zagłosował w wyborach na Zełenskiego ponieważ miał dosyć poprzedniej władzy i że taki lider ma prawo do decyzji w imieniu suwerennego narodu żeby dołączyć do NATO? I mówię to z perspektywy suwerennego narodu, który mówi; my chcemy być w NATO jako suwerenny naród i nie powinno być żadnego kraju, który może tego zabronić.

(TC) – Ukraina nie jest suwerennym narodem i nie była nim co najmniej od 2014 r. Można nawet twierdzić, że nigdy nie była suwerennym narodem. Byłoby dobrze gdyby była, ale nie była. Jej Prezydent został obalony w zamachu stanu w 2014 r. popieranym przez USA. To wszystko jest na taśmach, tak że nie musimy się o to spierać. Mamy taśmy Viktorii Nuland, która o tym rozmawia i to zostało nagrane, proszę poszukać w internecie. To był zamach stanu i oni są pionkami. Niestety większość małych krajów kończy jako pionki na tym świecie. Jest mi przykro wobec każdego z nich, ale to prawda. Polska jest doskonałym przykładem. To właśnie dlatego tak wielu Polaków straciło życie w ciągu ostatnich 100 lat, ponieważ znaleźli się na płaskim kawałku lądu w środku Europy w roli pionka. Rozumiem to i to jest smutne, jednak to NATO tego dokonało.

Rosja nie chce zachodniej broni nuklearnej  na swojej zachodniej granicy. Dlaczego miałaby chcieć? I myśmy się na to nie zgodzili. Dlaczego to uczyniliśmy? Czy Rosjanie na serio chcieli zaatakować Lichtenstein? A jednak oni pchali NATO na wschód i sprowokowali reakcję. Jestem przeciwnikiem inwazji na Ukrainę  i nie chwalę za nią Putina. Ale my to zrobiliśmy, Biden to zrobił i to jest po prostu fakt. A przy okazji się wzbogacił. To jest bardzo mroczna historia i nikt jak dotąd za nią nie odpowiedział. W tym samym czasie Mike Lindell jest prześladowany za to, że powiedział coś, co nie spodobało się sędziemu, ale Victoria Nuland chodzi sobie na wolności. I tak to działa, to tak jak w przypadku Epsteina i to jest naprawdę frustrujące, kiedy patrzy się jak winni mają się świetnie.

 (J) – Tak to bardzo frustrujące. Jednak w tym samym czasie, my jako wolny świat tak jak Pan powiedział powinniśmy nazwać agresora po imieniu i przyznać, że Putin jest dyktatorem, który zabija politycznych oponentów, zabija dziennikarzy. Pan to wie, i każdy to wie. On truje tych, którzy mu się sprzeciwiają.

(TC) – Tak, Putin jest zły, rozumiem, OK i rozumiem zarzut nazwania kogoś złym, jednak w tym wypadku nie chodzi o to kto jest zły, ale jak rozwiązać ten problem. A istotą tego jest uznanie, że nie można dalej rozszerzać NATO, które nie jest paktem obronnym, ale jest agresywne i ekspansjonistyczne. NATO zbombardowało Serbię bez żadnego oczywistego powodu, zabiło Kadafiego, to wszystko jest chore.

(J) Były oczywiste powody. Serbowie zabijali Bośniaków i Muzułmanów na Bałkanach. Powinien Pan o tym poczytać.

 (TC) – Czytałem i byłem tam w zeszłym tygodniu. Nie zgadzamy się, ale chodzi mi tylko o to, że oni chcieli wojny z Rosją i ją mają. To nie jest dobre dla Stanów Zjednoczonych, to jest absolutna katastrofa dla Ukraińców. Jest mi z tego powodu przykro. Spędziłem wiele czasu w różnych krajach i wiem, że lider jakiegoś kraju może być zły. OK, znam całkiem sporo takich, którzy są źli. Jednak to nie jest odpowiedź na pytanie co powinniśmy robić. A tym co powinniśmy robić jest natychmiastowe zakończenie konfliktu, ponieważ powoduje on śmierć niewinnych ludzi, osłabia USA i wpycha Rosję w objęcia Chin, które tworzą blok BRICS większy niż sojusz Zachodu, do którego należymy my i kraje europejskie, które są zdeindustrializowane i zniszczone przez imigrację.

(J) – Tak wiem, że BRICS jest bardzo niebezpieczny. Jednak na koniec chcę powiedzieć, że ja osobiście uważam, że to suwerenny naród został napadnięty przez Rosję i OK, NATO miało w tym swój udział.

 (TC)To nie jest suwerenny naród. My wybraliśmy jego władze. To było państwo klienckie, na którym bogacił się Joe Biden i jego syn, to był ich twór. Ukraina zawsze była satelitą albo Rosji albo Zachodu. Popatrz gdzie znajduje się na mapie. Popatrz na jej bogactwa naturalne. Ona będzie pod wpływem większych potęg. Niestety, ale tak działa świat. Miała wybór czy być klientem USA czy Rosji. My uczyniliśmy ją naszym klientem, ale ona nigdy nie była suwerenna.

 (J) – Ale Rosja była już wiele razy krajem, który atakował inne kraje. Należy pamiętać, że Rosja ma długą historię inwazji na suwerenne kraje! Gruzja, Polska.

 (TC) – Rozumiem, rozumiem, wy wszyscy obawiacie się Rosji.

 (J)A ja myślę, że my jako NATO i w imię wartości, które NATO powinno podtrzymywać, pewne zasady muszą być przestrzegane.

 (TC) – A ja mam lepszy pomysł. Dlaczego Polska nie pójdzie na wojnę z Rosją? Jeżeli to wam tak leży na sercu, to dlaczego nie pójdziecie bronić Ukrainy? Przepraszam, ale dlaczego ja mam za to płacić? To osłabia USA. Staram się być rozsądny. Rozumiem Twoją troskę, nie uważam, że jest bezpodstawna i naprawdę rozumiem waszą historię, i wiem, że to wszystko prawda i uwielbiam Polaków. Z drugiej strony, to jest problem regionalny. Dlaczego ja mam się w to wikłać?  Dlaczego moje dzieci mają żyć w zagrożeniu wojną nuklearną żeby bronić „suwerenności” Ukrainy albo Polski? Lubię Polskę, lubię Ukrainę, ale ja jestem Amerykaninem. Ani dolara więcej. (owacje – przyp. O.S.) Nie. Walczcie, walczcie jeśli to dla was takie ważne.

 (J) Rozumiem, Ja nie jestem Amerykaninem.

 (TC) – Wcale nie chcę Pana atakować. Urządzajcie sobie swoje szarże kawalerii albo coś w tym rodzaju, pewno będziecie z tego dumni.

 (J)Tak ja prawdopodobnie to zrobię

 (TC) – Robiliście to już wcześniej.

 (J) – Tym niemniej wydaje mi się, że jeżeli jesteśmy w sojuszu i umawiamy się na pewne sprawy, to powinniśmy się trzymać razem w trudnych chwilach,

 (TC) – I jak to działa?

 (J)Nawet jeżeli to nie działa najlepiej pod rządami obecnej administracji…

 (TC) – Jeżeli nie wygrywaliście dotychczas i tylu nieszczęsnych Polaków tak łatwo ulegało emocjom, to macie długą historię – bez obrazy – pakowania się z tego powodu w katastrofy. Ale jednak nie róbcie tego znowu!

 (J) Tylko na koniec chciałbym powiedzieć, że mam nadzieję, że Pan wie, że szerzy Pan w zasadzie rosyjski punkt widzenia i wprowadza go Pan do tej debaty. Uważam, że Amerykanie jako lider wolnego świata nie powinni tego robić.

 (TC) – Ale my płacimy za tę wojnę.

 (J) – I robicie na niej interesy.

(TC) – To nasza wojna.

 (J) – Dziękuję za Pana czas

Oprac. Olaf Swolkień

W miarę rozpadu struktur Zachodu, wychodzą na jaw skorumpowane metody jego funkcjonowania

W miarę rozpadu struktur Zachodu, wychodzą na jaw skorumpowane metody jego funkcjonowania

Przy czym określenie skorumpowane jest dużym niedopowiedzeniem. Fraza „zbrodnicze metody” adekwatnie to charakteryzuje.

DR IGNACY NOWOPOLSKI OCT 21

Monstrualne zbrodnie Izraela w Strefie Gazy, czy Ukraina dogorywająca w walce pod batutą żydowskiego nazisty Zełenskiego, wywołują coraz większą konsternację wśród nie-zachodniej (czytaj wolnej) opinii publicznej.

Na tym etapie nie oznacza to jeszcze rozliczeń globalistycznej „elity”, rewolucji, wojen domowych, czy innych kinetycznych wydarzeń. Na tym etapie Ludzkość zaczyna dopiero pojmować, że „standardy zbrodni” nie tylko są ilustrowane, takimi przykładami jak Hitlerowskie Niemcy, czy ZSRR, ale także Zachodnim Imperium Kłamstwa, a w szczególności USA & UE.

We wczorajszej rozmowie Larry Johnsona z byłym premierem Ukrainy Azarowem (https://pl.wikipedia.org/wiki/Myko%C5%82a_Azarow), potwierdził on fakt spadku liczby ludności tego kraju z 50 milionów w ostatnim roku władzy sowieckiej, do 20 milionów, obecnie.

Nie oznacza to, że wszyscy „brakujący” zginęli na froncie. Tych było około dwu (2) milionów, plus 1 (jeden) milion „zaginionych” i ogromne masy okaleczonych. Pozostali, to emigranci do UE i Rosyjskiej Federacji.

Ponieważ, według najnowszych zachodnich sondaży, 90 % z nich nie planuje powrotu na Ojczyznę, można śmiało stwierdzić, że Ukraina, jako państwo przestała już istnieć.

Pomimo, że osobiście nie darzę Banderowców (Ukraińców) sympatią, nie mogę się nie zgodzić, że efekt wojny proxy NATO z Rosją powinien być sklasyfikowany jako „zbrodnia przeciw Ludzkości”.

Przy czym nie będę tu wdawał się w dywagacje, kto jest temu winien. Na pewno odpowiadają za to Banderowcy, Zachód i Rosja. W jakim stopniu, historia to osądzi.

Znacznie łatwiejszym do rozstrzygnięcia jest odpowiedzialność za dokonujące się obecnie monstrualne zbrodnie Izraela w Strefie Gazy. Według płk. Karen Kwiatkowski (formerly US State Department), po wymordowaniu około 2/3 populacji Palestyńczyków w Gazie, głównie kobiet i dzieci, pozostałe kilkaset tysięcy zostało obecnie poddanych „kuracji genowej” na modłę „pandemii covidowej” i znajduje się w stanie powolnej agonii.

Niewątpliwie Izrael jest tu głównym zbrodniarzem. Ponieważ bez pomocy Stanów Zjednoczonych nie udałoby się mu dokonać tego „wyczynu”, odpowiedzialność prawna leży też na USA.

Otwartym pozostaje pytanie, kto z kierownictwa waszyngtońskiego stanie przed przyszłym Trybunałem Norymberga 2 ?

Czy Trump, de facto podwładny izraelskiego premiera Bibi Netanyahu? Czy inni oficjele.

Sytuacja jest tym trudniejsza, że Trump i jego ekipa autentycznie stara się zakończyć wojnę na Ukrainie, wbrew unijnym globalistom, sabotującym Jego wysiłki!

Oczywiście historia zbrodni wojennych USA i NATO, jest bardzo długa. Mało tego związana z korupcja na wielka skalę.

Scott Ritter wspomina okres, gdy jako Inspektor ONZ, był poddany naciskom prowadzącym do kłamliwej deklaracji o posiadaniu przez Irak broni masowego rażenia. Aby skłonić go do kłamstwa, wysoko postawiony oficjel waszyngtoński zaoferował mu łapówkę w wysokości $6 milionów.

Scott odrzucił ta ofertę, za co na dodatek był szykanowany przez administrację waszyngtońską do końca swej kariery.

Scott, jako człowiek wiary i honoru, odrzucił ofertę. Otwartym pytanie pozostaje ilu kundli waszyngtońskich zaakceptowało takie i większe łapówki za umożliwienie Ameryce jej zbrodniczej działalności od wojny do wojny?

Na poniższym wideo w minucie 14:41 jest zapisane jego zeznanie. Początek filmu jest ustawiony na właśnie ten moment:

Na razie zbiera się dowody a na stryczek przyjdzie czas późniejszy!