Dr n. med. Zbigniew Martyka. Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie. Szokujące absurdy.

dr n. med. Zbigniew Martyka zbigniew.martyka.eu/szczegoly-dotyczace-rozpraw-przed-sadem-lekarskim

Szczegóły dotyczące rozpraw przed Sądem Lekarskim

Szanowni Państwo,

11 kwietnia odbyła się rozprawa odwoławcza przed Naczelnym Sądem Lekarskim. Jak Państwo wiecie, w pierwszej instancji Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie nieprawomocnie zawiesił mi prawo wykonywania zawodu na rok. Ze względu na szokujące absurdy, jakie występowały w obu postępowaniach, zdecydowałem się zapoznać Państwa z kilkoma istotnymi szczegółami. Nie może być zgody na to, by ignorancja oraz łamania prawa pozostało anonimowe. Ale po kolei.

19 grudnia 2022 roku Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie skazał mnie nieprawomocnie na rok zawieszenia prawa wykonywania zawodu. Przewodniczącym składu sędziowskiego był prof. zw. dr hab. n. med. Waldemar Hładki (specjalizacje: chirurgia ogólna, ortopedia i traumatologia, medycyna ratunkowa). Członkowie sądu to lek. Anna Szeliga (internistka) oraz lek. Bohdan Szpak (chirurg). W roli oskarżyciela wystąpił lek. Jerzy Sławiński (medycyna ratunkowa). Żadna z w/w osób nie miała nic wspólnego ze specjalizacją z chorób zakaźnych.

Akt oskarżenia został napisany na podstawie opinii biegłego – dra Pawła Grzesiowskiego (pediatry). Grzesiowski został powołany na biegłego jako immunolog, tymczasem okazało się, ze zlecenie od Okręgowego Sądu Lekarskiego wprawdzie przyjął, ale specjalizacji z dziedziny immunologii nigdy nie miał. W związku z powyższym jego opinia została przez Sąd odrzucona. Tym samym w aktach sprawy, po pominięciu opinii dra Grzesiowskiego, nie było ŻADNEGO dowodu, który mnie obciążał.

Co więcej, z tzw. ostrożności procesowej, złożyłem szereg wniosków dowodowych. Obejmowały one m.in. randomizowane badania naukowe, jednoznacznie potwierdzające moje twierdzenia i będące podstawą mojej wiedzy. Randomizowane badania stoją bardzo wysoko w hierarchii, w przeciwieństwie do badań obserwacyjnych, obarczonych ogromnym ryzykiem błędu, na które tak bardzo lubili się powoływać mainstreamowi „eksperci”.

Złożyłem również wniosek dowodowy z raportu Pfizera dotyczącego niepożądanych odczynów poszczepiennych, raportów z USA, Kanady, Australii, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii w zakresie nadmiarowych zgonów. Złożyłem też wiele innych wniosków dowodowych.

Wszystkie przedstawione przeze mnie dowody jednoznacznie wskazywały, iż wszystkie moje wypowiedzi, będące przedmiotem postępowania sądowego, były prawdziwe i zgodne z najnowszą wiedzą medyczną.

Wyobraźcie sobie Państwo, że Sąd ODRZUCIŁ WSZYSTKIE WNIOSKI DOWODOWE twierdząc, że nie mają one znaczenia dla sprawy.

Sąd nie był w żadnym stopniu zainteresowany ustaleniem stanu faktycznego.


Gdyby byli Państwo zainteresowani szczegółami zarzutów oraz obszernym wyjaśnieniem wraz z przywołaniem konkretnych badań naukowych, pisałem o tym tutaj.


Cała ta sytuacja nasuwa uzasadnione przypuszczenie, iż wyrok był ustalony wcześniej, a cała rozprawa była fikcją. Nikt nie był zainteresowany wyjaśnieniami, badaniami naukowymi oraz innymi dowodami. Po odrzuceniu wszystkiego przewód sądowy został zamknięty, a Sąd wydał wyrok skazujący – bez jakiegokolwiek dowodu.

Teraz już Państwo wiecie, dlaczego poprzednie Ministerstwo Sprawiedliwości planowało wziąć się za Izby Lekarskie, a ówczesny wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł powiedział, że „naruszono wolność słowa, wolność lekarza i swobodę prowadzenia działalności medycznej„. Anna Białek z biura Rzecznika Praw Obywatelskich podkreśliła, że „prezentowanie poglądów, które nie pozostają w głównym nurcie podglądów naukowych, ale znajdują poparcie w rzetelnych badaniach nie mogą prowadzić do pociągania odpowiedzialności zawodowej”.

Pierwsza rozprawa odwoławcza miała miejsce 11 kwietnia 2024 roku przed Naczelnym Sądem Lekarskim. W roli oskarżyciela wystąpiła lek. Joanna Szeląg, specjalista medycyny rodzinnej. Jej wystąpienie było szokujące. Najpierw stwierdziła, że nie potrzeba żadnych dowodów, gdyż dowodem są moje wypowiedzi. Tym absurdalnym stwierdzeniem udowodniła, że nie odróżnia przedmiotu sprawy (czyli moich wypowiedzi) od dowodów procesowych. Już taka kompromitacja całkowicie ją dyskwalifikuje jako Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej.

Trudno w to uwierzyć, ale później było jeszcze lepiej. W dalszej części rozprawy Pani Rzecznik stwierdziła, że to, że maski działają, to powszechnie znany fakt, nawet dla studentów medycyny – a następnie szczerze przyznała, że nie zapoznała się z wynikami badań naukowych, które podawałem w kwestionowanych przez nią moich wypowiedziach.

Rzecznik – oskarżyciel, specjalista medycyny rodzinnej, zarzuca zakaźnikowi błędne wypowiedzi z jego własnej dziedziny naukowej, nie zapoznając się z podstawowymi badaniami naukowymi, załączonymi do ocenianych wypowiedzi.

Przez osiem lat pełniłem funkcję Przewodniczącego Okręgowego Sądu Lekarskiego w Tarnowie i nigdy w swojej pracy nie spotkałem się z tak daleko posuniętą niekompetencją. Mam nadzieję, że to tylko „wypadek przy pracy”, a Naczelny Sąd Lekarski wykaże zdecydowanie większy szacunek do prawa, niż Okręgowy Sąd Lekarski w Krakowie.

Rozprawa została odroczona na czas nieokreślony. Będę Państwa informował na bieżąco.

==============

Mail:

Apel w sprawie szykanowanych przez sądy lekarzy

jak ktoś myśli że, sąd wyda sprawiedliwy wyrok, rozezna fakty , to się grubo myli. Widać że ob

Zostałem skazany za zadanie pytania lekarzowi. Sędziowie nie odnoszą się do prawdziwości głoszonych tez.

Fundacja Pro-Prawo do życia

Sąd Rejonowy we Wrocławiu skazał mnie właśnie na zapłatę 10 000 zł za to, że dopuściłem się rzekomego znieważenia lekarza Mariusza Zimmera, byłego prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników. Znieważenie to miało polegać na tym, iż za pomocą billboardu zadałem Zimmerowi publiczne pytanie dotyczące aborcji dokonywanych w jego klinice. Sąd stwierdził, że Mariusz Zimmer to „wybitny lekarz ginekolog, nauczyciel akademicki z tytułem profesora”, w związku z czym tak „wybitnej” osobistości nie wolno publicznie zadawać niewygodnych dla niej pytań, bo to podważa jej autorytet. Tak właśnie wygląda w praktyce wolność słowa i wypowiedzi. Cenzura nasila się. Miesiąc temu zostałem skazany za cytowanie wyników badań naukowych na temat homoseksualizmu, teraz usłyszałem wyrok za zadanie pytania w sprawie aborcji. Nie możemy się jednak ugiąć pod tymi naciskami – musimy walczyć dalej o dzieci zagrożone aborcją i przyszłość Polski. 
Potrzebna jest Pana pomoc.Wyrok za zadanie pytania lekarzowi [foto]Sprawa dotyczy kampanii billboardowej, jaką nasza Fundacja zorganizowała we Wrocławiu w reakcji na medialne wypowiedzi Mariusza Zimmera, który w tamtym czasie pełnił funkcję prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, a wcześniej kierował kliniką ginekologii wrocławskiego szpitala.
Zimmer sugerował w swoich wypowiedziach dla mediów, że zakaz aborcji oznacza odebranie lekarzom możliwości „niesienia pomocy” matkom . W związku z tym, dowiedzieliśmy się, ile aborcji wykonano w klinice Zimmera i zorganizowaliśmy akcję billboardową wywieszając transparenty ukazujące ofiarę aborcji, zdjęcie szpitala i pytanie„Czy okrutne zabójstwo dziecka to pomoc matce doktorze Zimmer?” 
Oprócz tego na plakacie znajdowała się informacjaW klinice kierowanej przez prof. Zimmera w latach 2014-2018 abortowano 118 dzieci. Podczas aborcji dzieci najczęściej umierają na skutek uduszenia.” 
Liczba aborcji w klinice Zimmera została potwierdzona przez tę placówkę. Faktem jest również to, że dzieci w trakcie szpitalnych aborcji umierają na skutek uduszenia. Aborcję w polskich szpitalach najczęściej przeprowadza się poprzez sztuczne i przedwczesne wywołanie porodu. Dziecko, które rodzi się w ten sposób ma najczęściej niedojrzałe płuca i z tego powodu odczuwa duszność, tak długo jak jeszcze żyje, np. kilka godzin. Takim dzieciom najczęściej nie udziela się żadnej pomocy medycznej. Po prostu czeka się aż zginą z uduszenia, głodu lub wyziębienia .
W 2016 roku głośno było o sytuacji w warszawskim Szpitalu św. Rodziny, kiedy to próbowano wykonać taką aborcję na 6 miesięcznym Wiktorku, u którego podejrzewano zespół Downa. Chłopiec urodził się żywy i został odłożony na półkę. Nikt nie udzielił mu żadnej pomocy. Zanim umarł, przez godzinę przeraźliwie płakał. Świadkowie mówili, że tego krzyku nie zapomną do końca życia. Podobny los spotyka dzieci w całej Polsce.
Dlatego nasza Fundacja głosi prawdę o aborcji, ostrzega Polaków przed jej skutkami, informuje opinię publiczną o ludziach odpowiedzialnych za ten proceder oraz stawia aborcjonistom publiczne pytania, których celem jest poruszenie sumień i wezwanie do nawrócenia. Sąd uznał jednak, że informowanie o faktach i stawianie pytań to „zniesławienie”. 
14 lutego Sąd Rejonowy we Wrocławiu skazał mnie na zapłatę blisko 10 000 zł uznając, iż nasza kampania billboardowa to „pomówienie” Mariusza Zimmera, które „mogło poniżyć pokrzywdzonego w opinii publicznej i narazić go na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu lekarza i nauczyciela akademickiego”. 
Co istotne, skazujący mnie sędzia nie stwierdził, że treści umieszczone na billboardach były nieprawdziwe. W ogóle nie odniósł się do kwestii prawdziwości lub fałszu naszych twierdzeń.
Jedynym argumentem sądu przemawiającym za skazaniem mnie było to, że Mariusz Zimmer to „wybitny lekarz ginekolog, nauczyciel akademicki z tytułem profesora”. 
W opinii sądu aborcjonista Mariusz Zimmer jest najwyraźniej tak „wybitną” postacią, że nie wolno jej nawet zadawać niewygodnych pytań. Cenzura i zamordyzm zaczynają wkraczać w kolejną fazę, a prześladowania nasilają się.
Miesiąc temu zostałem skazany prawomocnym wyrokiem sądu na rok ograniczenia wolności za cytowanie w przestrzeni publicznej wyników badań naukowych na temat powiązań między homoseksualizmem a pedofilią . W ocenie sądów dwóch instancji wyniki badań na ten temat zniesławiają osoby o „orientacji homoseksualnej”, narażając je na poniżenie w oczach opinii publicznej, co może im utrudniać m.in. „działalność edukacyjną” wśród dzieci. Teraz niemal identyczna argumentacja sądu doprowadziła do skazania mnie w sprawie Mariusza Zimmera.
Kluczowa jest w tym wszystkim jedna kwestia. Sędziowie nie odnoszą się do prawdziwości głoszonych przez nas tez. Po prostu uznają, że są niewygodne dla danej grupy osób, w związku z czym nie wolno ich głosić. To zwykła cenzura. Prawda na temat relacji między homoseksualizmem a pedofilią utrudnia działalność aktywistom LGBT wśród dzieci, a prawda o aborcji utrudnia aborcjonistom zachęcanie kolejnych kobiet do zabicia własnego dziecka. 
Warto w tym momencie przypomnieć, że w ubiegłym roku warszawski sąd umorzył postępowanie wobec mężczyzny, który napadł na Jana, kierowcę naszej furgonetki . Gdy Jan stał na światłach, napastnik otworzył drzwi auta i rzucił się na niego. Zaczął szarpać naszego kierowcę i próbował wyrzucić go z szoferki na ulicę. Uderzył go przy tym drzwiami i uszkodził jego telefon. Sąd stwierdził jednak, że napad był czynem o „znikomej szkodliwości społecznej” i umorzył sprawę.
Prowadząca sprawę sędzia stwierdziła, że fizyczna agresja wobec naszego kierowcy była po prostu „wyrazem dezaprobaty”wobec działań naszej Fundacji. Napad na naszego wolontariusza = „dopuszczalna krytyka” jego działań.
Cytowanie badań naukowych na temat homoseksualizmu = rok ograniczenia wolności.
Zadawanie pytań na temat aborcji = 10 000 zł kary. Tak właśnie wyglądają nasilające się prześladowania. Ale nie możemy się przed nimi ugiąć. Ludzie tacy jak Mariusz Zimmer to osoby odpowiedzialne m.in. za szkolenie i edukowanie przyszłych pokoleń lekarzy. Trzy lata temu zarząd Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, pod kierownictwem Zimmera, wydał oświadczenie, w którym stwierdzono, że zakaz aborcji z powodu podejrzenia choroby u dziecka to regres medycyny (!) a sama aborcja to „niesienie pomocy” i to jeszcze rzekomo zgodnie z etyką lekarską. Właśnie w takim duchu przekazywana jest wiedza studentom medycyny i młodym lekarzom robiącym specjalizację.Tak wygląda akcja uliczna [foto]


Aborcja jest główną przyczyną śmierci na świecie. Rocznie pochłania dziesiątki milionów ofiar.

Dzieje się tak m.in. dlatego, że umysły personelu medycznego, lekarzy, położnych i pielęgniarek zostały zaczadzone propagandą aborcyjną, wedle której aborcja to „niesienie pomocy”. W Polsce liczba aborcji rośnie z roku na rok – zarówno tej legalnej (która jest dostępna w Polsce de facto na żądanie do końca ciąży) jak i nielegalnej wykonywanej za pomocą pigułek poronnych. Dlatego pomimo prześladowań musimy walczyć o świadomość i sumienia Polaków. W tym celu będziemy organizować kolejne kampanie społeczne oraz publiczne akcje modlitewne w intencji nawrócenia aborcjonistów. Musimy także podjąć walkę o możliwość głoszenia prawdy przed sądami. Wyrok, który zapadł na mnie we Wrocławiu jest nieprawomocny, w związku z czym sprawa będzie dalej się ciągnąć, co oznacza kolejne rozprawy i przesłuchania na drugim końcu Polski.
 Podobnych procesów mamy obecnie w sumie ok. 130 w całym kraju. Jest to dla nas wielkie wyzwanie logistyczne i finansowe. Na prowadzenie dalszego oporu potrzebujemy w najbliższym czasie ok. 15 000 zł. Proszę Pana o przekazanie 35 zł, 70 zł, 140 zł, lub dowolnej innej kwoty, aby umożliwić nam te działania i nieustanne docieranie do Polaków z ostrzeżeniem przed konsekwencjami aborcji, pomimo prześladowań, które na nas spadają. Numer konta: 79 1050 1025 1000 0022 9191 4667 
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
Dla przelewów zagranicznych – Kod BIC Swift: INGBPLPW
——————————————-
Aborcja to nie „pomoc kobietom”. To okrutne morderstwo na niewinnym dziecku. Z tą prawdą przebijamy się do Polaków dzięki naszym niezależnym kampaniom społecznym. Aborcjoniści i ich sojusznicy robią wszystko, aby nasze działania zablokować. Częścią represji spadających na nas są prześladowania sądowe, mające na celu zastraszenie nas i uniemożliwienie głoszenie prawdy. Chcemy stawić temu opór, do czego potrzebujemy Pana pomocy.
Z wyrazami szacunkuMariusz Dzierżawski
Fundacja Pro – Prawo do życia
ul. J. I. Kraszewskiego 27/22, 05-800 Pruszków
stronazycia.pl

List EMA, lekarze niezależni i “Sądy Lekarskie” czyli problem szczepień nadal aktualny

List EMA, lekarze niezależni i Sądy Lekarskie czyli problem szczepień nadal aktualny

Kategoria: Archiwum, Biologia, medycyna, Co piszą inni, Kontrowersyjne, Polecane, Polityka, Polska, Świat, Ważne

Autor: Aktualności

, 27 listopada 2023

“Rząd wiedział, że szczepionki nie pomogą chronić przed rozprzestrzenianiem się wirusa, ale nie podzielił się tą informacją z obywatelami, wręcz przeciwnie, kłamstwami narzucił naszym obywatelom obowiązek szczepienia, ukrywał skutki uboczne i w ten sposób spowodował, że wszyscy, którzy taką szczepionkę przyjęli znaleźli się w niebezpieczeństwie. Kampanie szczepień należy jak najszybciej zakończyć, bo jest to po prostu niebezpieczne, nie spełnia wymogów określonych przez EMA.”

−∗−

Konferencja prasowa w sprawie listu EMA 21.11.2023r [napisy PL]

Forum na rzecz Demokracji w Parlamencie Europejskim 21.11.2023r.
“Omijając i ignorując kilka przepisów, Komisja Europejska świadomie wprowadziła na rynek potencjalnie śmiertelne zastrzyki. Potwierdziło się, że skutki uboczne zależą od partii szczepionki, podobnie zanieczyszczenie DNA”.

Konferencja prasowa UE/FvD 21 listopada 2023 r.

W konferencji prasowej Marcel de Graaff (eurodeputowany FVD), Joachim Kuhs (eurodeputowany AfD), Willem Engel i Vibeke Manniche (lekarz) omawiają szokujące rewelacje wynikające z pisma Europejskiej Agencji Leków (EMA). Pismo to przyszło w odpowiedzi na wniosek Marcela de Graaffa i Joachima Kuhsa o natychmiastowe zawieszenie dopuszczenia na rynek szczepionek przeciwko Covid-19.

„W zeszłym miesiącu wraz z Joachimem Kuhsem i sześcioma innymi kolegami z Parlamentu Europejskiego napisałem list do EMA, europejskiej agencji odpowiedzialnej za dopuszczanie leków na rynek europejski. Poprosiliśmy o wyjaśnienie kilku problemów związanych ze szczepionkami na Covid-19. Problemy te są na tyle duże, że zwróciliśmy się do EMA z prośbą o wycofanie zgody na dopuszczenie do obrotu. W tym miesiącu otrzymaliśmy odpowiedź z EMA, która zawiera szokujące fakty.

Przede wszystkim EMA wyraźnie stwierdza, że ​​dopuściła na rynek szczepionki wyłącznie do celów indywidualnych szczepień, a absolutnie nie do zwalczania, zapobiegania czy ograniczania infekcji. To informacja druzgocące dla rządów, które forsowały politykę szczepień dla dobra innych.
W rzeczywistości EMA stwierdza, że ​​osoby zaszczepione miały większe ryzyko infekcji. Masowe kampanie rządowe mające na celu zaszczepienie się w celu ochrony rodziców, sąsiadów i słabszych w społeczeństwie były całkowicie bezsensowne i nie oparte na faktach naukowych.

Przypominam, że wciąż jesteśmy świadkami zjawiska gigantycznej i niewyjaśnionej nadmiarowej śmiertelności. Rząd wiedział, że szczepionki nie pomogą chronić przed rozprzestrzenianiem się wirusa, ale nie podzielił się tą informacją z obywatelami, wręcz przeciwnie, kłamstwami narzucił naszym obywatelom obowiązek szczepienia, ukrywał skutki uboczne i w ten sposób spowodował, że wszyscy, którzy taką szczepionkę przyjęli znaleźli się w niebezpieczeństwie. Kampanie szczepień należy jak najszybciej zakończyć, bo jest to po prostu niebezpieczne, nie spełnia wymogów określonych przez EMA. A rząd i wszystkie partie polityczne, które to popierały, powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności za swoje kłamstwa i oszustwa.
Zażądaliśmy od EMA natychmiastowego wycofania zgody na wprowadzenie na rynek szczepionek mRNA ze względu na sygnały o nadmiarowych zgonach, zapaleniu mięśnia sercowego, zapaleniu osierdzia, osobach z niewydolnością serca, którzy padają martwi na boiskach w świetle kamer. To wszystko ma związek z tymi szczepionkami i jest wynikiem decyzji o udzieleniu zgody na tymczasową rejestrację”.https://www.bitchute.com/embed/Ag5iXzht4A5a/

LINK

−∗−

Pierwsza rozprawa dr Ratkowskiej w Sądzie Lekarskim w Bydgoszczy – Zależni vs niezależni lekarze

Pierwsza rozprawa dr Katarzyny Ratkowskiej w Sądzie Lekarskim w Bydgoszczy, która zakończyła się przerwaniem z powodu konfliktu interesu zarówno skarżącego rzecznika (lekarz Zofia Parszyk) jak całego składu orzekającego, w skład którego wchodzą:

– lekarz Waldemar Cyrankiewicz

– lekarz Małgorzata Barkowska-Czerniak

– dr nauk medycznych Andrzej Chrobot

Pełnomocnicy dr Ratkowskiej wykazali, że osoby wyżej wymienione są finansowane przez koncerny farmaceutyczne, a w przypadku Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej lekarz Zofii Parszyk wykazali, że jest ona na liście płac AstraZeneca.

Wielokrotnie z drwiną zadawano pytania lekarzom i naukowcom z Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców PSNLiN od czego są niezależni?

Ten obraz chyba wystarczając wyjaśnia, czym obecnie jest niezależność lekarza i naukowca…
Dr Katarzyna Ratkowska, została oskarżona przez Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej widniejącego na liście płac producenta szczepionek, za to że odważyła się mówić pacjentom o możliwych skutkach ubocznych “szczepionek” przeciw Covid i miała być sądzona przez sędziów Okręgowego Sądu Lekarskiego w Bydgoszczy pracujących w placówce otrzymującej dotacje od producenta tychże szczepionek.
Tu właśnie rysuje się wewnętrzny konflikt w środowisku lekarskim. Konflikt między zależnymi i niezależnymi lekarzami.

Do Ciebie należy decyzja komu zaufasz i kogo wybierzesz na lekarza rodzinnego.https://rumble.com/embed/v3vf8jt/?pub=4

Wydarzenie relacjonowane na FbLINK

Wywiad po rozprawie dr Katarzyny Ratkowskiej przed Okręgowym Sądem Lekarskim

Wywiad na gorąco z dr Katarzyną Ratkowską po dwóch rozprawach w Bydgoszczy. Obie rozprawy zostały przerwane z powodu konfliktu interesów skarżącego rzecznika i całego składu orzekającego.https://rumble.com/embed/v3vfdhp/?pub=4

−∗−

Skorumpowane przez Big Pharmę izby lekarskie uderzają w uczciwych lekarzy – Konferencja prasowa w Sejmie RP

Konferencja odbyła się 27 listopada 2023 r. w Sejmie RP.https://rumble.com/embed/v3vjrpa/?pub=4

−∗−

Grafika do rozpowszechniania.

plakat psnlin

Lekarze zależni vs niezależni

−∗−

//AC

Jan Pospieszalski: Wielu lekarzy przez dwa lata odmawiało pacjentom pomocy i włos im z głowy nie spadł. Zamiast nich ukarano prof. Talara i dr. Martykę

Jan Pospieszalski: Wielu lekarzy przez dwa lata odmawiało pacjentom pomocy i włos im z głowy nie spadł. Zamiast nich ukarano prof. Talara i dr. Martykę

wielu-lekarzy-przez-2-lata-odmawialo-pacjentom

„Nie słyszałem, żeby jakikolwiek lekarz, który odmówił przyjęcia, zbadania i udzielania pomocy pacjentowi w okresie covidowych lockdownów, został zawieszony w prawie wykonywania zawodu. Po wyrzuceniu programu Warto rozmawiać z TVP do naszej redakcji napływały świadectwa o haniebnych postawach lekarzy, którzy zasłaniając się procedurami, odmawiali pacjentom udzielenia pomocy”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Jan Pospieszalski.

Publicysta przypomina, że cały czas trwa postępowanie wobec 114 lekarzy, którzy podpisali apel do władz RP o wycofanie tragicznej w skutkach polityki walki z COVID-19. „W ostatnich miesiącach sądy lekarskie zawiesiły uprawnienia m.in. prof. dr. hab. n. med. Andrzejowi Frydrychowskiemu, dr. Zbigniewowi Martyce i prof. Janowi Talarowi”, podkreśla.

Gospodarz programu „W Pośpiechu” na antenie PCh24 TV zwraca uwagę, że najlepszym wyznacznikiem „sukcesu w zawodzie medyka” jest „zdrowie wyleczonych pacjentów”

„Ale dla izb lekarskich nie liczą się uratowani pacjenci czy doświadczenie i wiedza lekarza. Zbrodnią tych medyków są ich poglądy, wypowiedzi lub metody leczenia nie zawsze zgodne z narzucanymi schematami. Teraz dowiadujemy się, że wobec 14 medyków leczących pacjentów cierpiących na przewlekłą boreliozę terapią antybiotykową (metodą ILADS, akceptowaną w wielu krajach, ale nie w Polsce) rozpoczęto postępowanie zmierzające do zawieszenia im uprawnień. (…) Takie postawy Izb i sądów lekarskich to już nie jest tylko arogancja, to jest bezduszność granicząca z perwersyjnym okrucieństwem”, podsumowuje Jan Pospieszalski.

Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”

Naczelny Sąd Lekarski się zhańbił.. Prof. Jan Talar „ukarany” !!! – W ten sposób karze się w pierwszej kolejności chorych, “nieuleczalnych”.

Naczelny Sąd Lekarski się zhańbił.. Prof. Jan Talar „ukarany” !!!

O zawieszeniu mu „prawa wykonywania zawodu”…

W ten sposób karze się w pierwszej kolejności chorych, którym nikt nie będzie chciał już pomóc. 

prof-jan-talar-o-zawieszeniu-mu-prawa-wykonywania-zawodu

Prof. Jan Talar został ukarany przez Naczelny Sąd Lekarski. Na okres jednego roku zawieszono mu prawo wykonywania zawodu. W rozmowie z portalem PCh24.pl prof. Jan Talar podkreślił, że w ten sposób karze się w pierwszej kolejności chorych, którym nikt nie będzie chciał już pomóc. 

Naczelnemu Sądowi Lekarskiemu nie spodobał się wywiad, w którym profesor mówił o kwestii tzw. śmierci mózgu. Według sądu wprowadził w błąd opinię publiczną… Prof. Jan Talar jest tymczasem lekarzem odpowiedzialnym za wielkie osiągnięcia w wybudzaniu pacjentów – i to takich, którzy zgodnie z paradygmatem tzw. śmierci mózgowej byli uznawani za nie do uratowania.

Przedmiotem sprawy był wywiad z 2020 roku dla Radia Maryja. „Lekarz, który raz uratował ludzkie życie, uznane przez innych za niebędące już życiem, lekarz, który doskonali się z każdym nowym pacjentem, rozszerza swoje możliwości terapeutyczne, dla takiego lekarza nie istnieje termin «śmierć mózgu»”- powiedział wtedy profesor. „Dla lekarza z krwi i kości, który złożył przysięgę lekarską jest jedno: każdego chorego, bez względu na stan uszkodzenia mózgu – miałem pacjentów, u których pół mózgu została gdzieś na zewnątrz” – dodał.

W listopadzie 2022 roku Okręgowy Sąd Lekarski w Bydgoszczy uznał, że prof. Jan Talar jest winny – i wymierzył mu karę nagany. Doszło do odwołania, stąd sprawa trafiła przed Naczelny Sąd Lekarski w Warszawie. Przewodniczący składu prof. Jerzy Kruszewski argumentował, że „dotychczasowe napomnienia nie odniosły skutku”, dlatego uznano, że należy zawiesić prof. Talarowi prawo wykonywania zawodu.

W rozmowie z portalem PCh24.pl prof. Jan Talar nie krył rozgoryczenia decyzją sądu.

Jeżeli człowiek przez całe życie ratuje życie ludzkie, to – najdelikatniej mówiąc – powinien mieć szacunek… Jeżeli uratował 1000 ludzi, z czego setki miały nie żyć – jest to tym większy powód do zadowolenia. Tymczasem jeżeli pozbawia się go prawa do wykonywania zawodu, to każe się w pierwszej kolejności chorych. Nikt nie będzie chciał im pomóc, bo będzie się bał. Już do tej pory właściwie nikt im nie pomagał, teraz – tym bardziej – powiedział profesor.

Ja nie myślę o tym przez pryzmat siebie, ale przez pryzmat chorych, których trzeba ratować – dodał.

Jak powiedział, musi zastanowić się nad tym, jakie podjąć dalsze kroki; sytuacja, wskazał, jest naprawdę trudna. Okazuje się, że konkretne interesy środowiskowe wzięły po prostu na tę chwilę górę.

PCh24.pl