I zjazd korona-realistów. Kowid a Kościół

16.06. I zjazd korona-realistów. Kowid a Kościół

zjazd-koronarealistow-kowid-a-kosciol

16 czerwca, dzień 1201.

Wpis nr 1190

Jak pewnie Państwo wiecie, odbył się I zjazd koronarealistów, w dniu 11.06.2023, w Warszawie. Podsumowaliśmy tam bilans kowidowy w kilkunastu obszarach. Będę sukcesywnie, w miarę ukazywania się materiałów w odcinkach tematycznych, przedstawiał Państwu relację z tych wystąpień. Dziś świadectwo księdza Wachowiaka.

Biorąc pod uwagę wszelkie ograniczenia nakładane przez hierarchię na księży, to trzeba podziękować Księdzu za odwagę.

Smutne, że – jak widać – nie ma wciąż dialogu w Kościele na temat jego postawy w czasie pandemii. I jak widać nieprędko będzie on zainicjowany. A to ważne, bo trzeba nam wiedzieć czy Kościół wyciągnął jakieś wnioski ze swych przygód kowidowych, i jeśli tak, to jakie. Bo za chwilę może się nam przydarzyć nowy kryzys wymagający jasnej postawy od Kościoła. A bez refleksji nad kowidowymi przypadkami możemy mieć znowu powtórkę z nieciekawej rozrywki.

Poniżej link do wystąpienia księdza Daniela Wachowiaka

Napisał Jerzy Karwelis

Zakulisowe ustalenia w Watykanie? Przedstawiciel patriarchatu moskiewskiego „pielgrzymuje” do Sant’Egidio

Zakulisowe ustalenia w Watykanie? Przedstawiciel patriarchatu moskiewskiego „pielgrzymuje” do Sant’Egidio

zakulisowe-ustalenia-w-watykanie

#Antonio Riccardi #dyplomacja #Matteo Zuppi #prawosławie #Sant’Egidio #Watykan #wojna

15 czerwca, podczas swojej wizyty w Rzymie, metropolita wołokołamski Antoni, przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Stosunków Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego, odwiedził siedzibę Wspólnoty Sant’Egidio, znajdującą się w historycznej dzielnicy Zatybrze – poinformowano w Moskwie.

Jak twierdzą zorientowani watykaniści, założone przez „nieortodoksyjnego” prof. Riccardiego ugrupowanie nieformalnie „rozdaje karty” w papieskiej dyplomacji.

Jak podaje strona internetowa Wydziału Zewnętrznych Stosunków Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego metropolita Antoni spotkał się ze ścisłym kierownictwem tej wpływowej organizacji: założycielem Wspólnoty, prof. Andreą Riccardim i jej wiceprezesem, prof. Adriano Roccuccim. „Strony omówiły szereg kwestii będących przedmiotem wspólnego zainteresowania”.

Działalność grupy – skoncentrowanej na ubogich, migrantach i innych osobach ze społecznego marginesu wzbudza szereg kontrowersji.

Zdaniem kardynała Josepha Zena prowadzi ona „równoległą dyplomację” w Watykanie. Wedle innych niepokojących doniesień grupa kieruje się zniekształconym wyobrażeniem katolickiej doktryny i ma sekciarski charakter. Wśród związanych z nią postaci wymienić można najwyżej postawionych dostojników, m.in. kard. Matteo Zuppiego.

Rekomendowany przez mistrza masońskiego na przyszłego papieża kardynał pro-LGBT – mianowany przez Franciszka na przewodniczącego Episkopatu Włoch

Rekomendowany przez mistrza masońskiego na przyszłego papieża kardynał pro-LGBT – mianowany przez Franciszka na przewodniczącego Episkopatu Włoch

Agnieszka Szaroleta rekomendowany-przez-mistrza-masonskiego-kardynal-mianowany-przez-franciszka 25 Maj, 2022

Franciszek mianował kardynała pro-LGBT na nowego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Włoch. Kardynał Matteo Maria Zuppi otrzymał najwięcej głosów od zgromadzonych biskupów i będzie kierował CEI przez następne pięć lat.

Zuppi jest powszechnie znany z publicznego popierania ideologii LGBT i zmiany nauczania Kościoła na temat homoseksualizmu. Między innymi napisał esej do włoskiego tłumaczenia książki  „księdza” Jamesa Martina, czołowego ideologa LGBT w modernistycznym kościele.

Franciszek, przed Zgromadzeniem Ogólnym, oświadczył, że chce, aby na czele Konferencji Episkopatu Włoch stał „kardynał z autorytetem”.

Zapewne chodzi mu o autorytet w kręgach masońskich, skoro dwa lata wcześniej Wielki Mistrz Masoński rekomendował go na przyszłego papieża.

Gioele Magaldi -Wielki Mistrz Demokratycznego Wielkiego Wschodu – w wywiadzie udzielonym w październiku 2020 roku ujawnił, że Zuppi udzielił mu „ślubu” : 

Znam jednak świat Watykanu i spośród kardynałów najbardziej szanuję Matteo Zuppiego, który zresztą udzielił mi ślubu. Byłby bardzo dobrym papieżem” – powiedział Magaldi.

Zapewne Franciszek wziął sobie do serca te rekomendacje. 

No i być może wezmą je do serca kardynałowie na przyszłym konklawe. A może ono nastąpić szybciej niż się spodziewamy.

Zuppi od dawna jest blisko związany z  pro-muzułmańską Wspólnotą Sant’Egidio.  Pełnił funkcję kościelnego generała wspólnoty angażującej się w organizację spotkań ekumenicznych w Rzymie, na wzór  międzyreligijnego spotkaniu w Asyżu w 1986 r. które odbyło się z udziałem JP II, i na którym między innymi w katolickim kościele kłaniano się posążkowi Buddy. Rekomendacje uzasadnione, w końcu to masońskie braterstwo w całej okazałości. Chrystusem nikt się już nie przejmuje. Jest potrzebny wyłącznie do promowania fałszów i kłamstw globalistów.

Żródło: chiesacattolica.it, lifesitenews.com

Różowy słoń modernizmu

Różowy słoń modernizmu

Zewnętrzne zmagania oraz znoszenie bólu i cierpienia oraz zajmowanie się tym wszystkim jest znakiem Bożego wybrania. Niesienie stanu Kościoła jest brzemieniem, podobnie oglądanie tego co dzieje się w kraju i na świecie. To jest brzemię. Jednak nie możemy nadmiernie się na tym skupiać, bo mamy być skupieni głównie na Bogu. Nie możemy dać sobie odwieść naszej uwagi od Boga

—————————-

Fr. Chad Ripperger on the State of Evil in the World Różowy słoń

(…) Prawda zostaje przeniesiona z zewnętrznej obiektywnej rzeczywistości do wnętrza a gdy się tak dzieje, staje się po prostu naszymi emocjami, które określają nasze wzorce myślenia. Jest to skutkiem pierworodnego grzechu pożądania. To się będzie działo. Jeśli uważasz że prawda jest tym co myślisz wówczas ulega ona degeneracji na poziom uczuć. Nasza kultura jest właśnie w tym miejscu. Nie możesz nikogo obrażać. Nie możesz nic mówić (…) I to jest problem poza Kościołem i w Kościele. (…)
——————————–
Po fazie powierzchowności w modernizmie i naszej kulturze zaczynamy teraz dostrzegać przejście do fazy drakońskiej. To szósty etap modernizmu. Jesteśmy na etapie drakońskim. A ów etap drakoński to moment, w którym ludzie przy władzy, co do zasad modernistyczni heretycy, wciskają ci swe poglądy do gardła zamiast autentycznego katolicyzmu. (…) W Kościele mamy tego wielkiego słonia w menażerii. Olbrzymiego. Różowego, tak przy okazji, lecz olbrzymiego.

I nie pozwala nam się o nim mówić. Nawet wspominać że jest różowy. (…) Wchodzimy w etap, w którym ludzie zamykają oczy i nie chcą nawet mierzyć się z rzeczywistością. Są zupełnie oderwani od rzeczywistości (…) Mówi się nam że to nowa wiosna. Że sprawy nigdy nie miały się lepiej a w momencie kiedy zaczynasz wskazywać – hej! uważam że mamy problem co oni robią? eliminują cię. Nie jesteś w stanie zwrócić uwagi na fakty i to jest część owej fazy drakońskiej, gdzie występuje ten rodzaj tyranii strachu, że jeśli coś powiesz wpędzisz się w kłopoty. (…)

Zatem mamy tego słonia w pokoju, mamy obok tego problemu modernistycznego upadek moralności pośród duchowieństwa, katolików, którzy nie żyją zgodnie ze swą wiarą. Odsetek katolików żyjących razem przed ślubem niemal nie różni się praktycznie wcale od ogółu populacji. Katolicy nie wydają się zbyt różnić naprawdę. Zatem ów słoń jest, mamy problem, lecz nie możesz przyznać że go mamy. Ludzie na szczycie po prostu nie są w stanie przyznać że to wszystko, to od 60 lat całkowita katastrofa (…) Jednak drugi aspekt tego słonia to (…) że musimy zaakceptować ten fakt, element owego słonia, że mamy złych ludzi na wysoko postawionych miejscach, rządzących różnymi częściami Kościoła. To jest coś co musimy po prostu przyjąć. Przykro mi, lecz jeśli wszystko co czynisz powiększa jedynie szkodę to jest złośliwość. (…) Wszystko co robią to powodowanie szkód. Propagują ludzi, którzy są otwarcie homoseksualni itp. Nic nie robią z biskupami , całkowicie schizmatyckimi lub heretyckimi w sposobie myślenia a gdy tylko kapłan chce po prostu wstać i nauczać autentycznej doktryny katolickiej zamykają mu usta (…)

Mógłbym mówić godzinami o wszystkich problemach w Kościele jednak wiecie o nich oczywiście. Nie muszę w nie wszystkie wchodzić. A następnie mamy oczywiście też władze świeckie, coraz bardziej drakońskie. Mówię każdemu że żyjemy w miękkim komunizmie, to miękka tyrania. To że urzędnicy zamykają ludziom możliwość mówienia prawdy to jest to co robią komuniści. I to że ludzie w rządzie robią wszystko by powiększać szkodę w tym kraju to jest znak złej woli (…)

Matka Boża powiedziała, że Bóg zainterweniuje, gdy będzie wydawało się, że cały świat opanował komunizm. Jesteśmy w tym miejscu. Jeśli o tym pomyślicie to “głębokie państwo”, co jest kolejną nazwą komunizmu potrafiło zamknąć w ciągu dwóch tygodni całą światową gospodarkę. To wam mówi jak są potężni i jaką wielką kontrolę mają. Żyjemy teraz w fazie miękkiej, lecz stan rzeczy się pogorszy. I oczywiście macie ten problem z biskupami, którzy w tym samym momencie, w którym władze świeckie mówią cokolwiek, odpowiadają: w porządku, tak jakby mówili: cześć! To nie jest nawet katolickie. Gdy Chrystus powiedział Apostołom: idźcie i nauczajcie wszystkie narody w istocie mówił im, że ich prawo do nauczania wszystkich narodów ma pierwszeństwo przed każdym rządem, każdą władzą świecką. Technicznie mówiąc Kościół zawsze uważał, że władza świecka nie ma władzy nad Kościołem a mimo to biskupi po prostu cały czas kapitulują, to jest poważny problem.

I tak, jak powiedziałem, mamy tego słonia w pokoju. Nikt nie chce go nazwać po imieniu. Sam fakt, że mamy teraz ten cały trans-dżenderyzm i nie ma biskupów by zapewnić przewodnictwo moralne to poważny problem (…) Fakt, że Kościół daje bardzo mało wskazówek moralnych to poważny problem.

Ponieważ to wszystko robi się coraz bardziej drakońskie i to co mnie niepokoi to fakt, że jeśli staniesz przy pulpicie i będziesz głosił nieskrępowaną prawdę w końcu cię wyeliminują. Tak właśnie jest. I teraz mamy roztropne sposoby postępowania z tym – i nieroztropne. Jednak uważam, że musimy przyjąć do wiadomości fakt, że w miarę upływu czasu dobrzy duchowni będą coraz bardziej atakowani. (…) Jednym z prawdziwych problemów wśród duchownych teraz, dobrych duchownych to brak jakiegokolwiek wsparcia od biskupów. W momencie, gdy ktoś oskarżą, a może to być najgłupsze i najbardziej absurdalne oskarżenie na ziemi, rzucają kapłana na żer przy pierwszej okazji „aby rozwiązać problem”. Nie wszyscy oczywiście, ale wielu z nich. To coś co się dzieje regularnie. A jako wierzchołek tej góry rozmawiałem raz z jednym z biskupów i on powiedział że wobec 80 % jego duchownych wysunięto jakieś zarzuty i że z tych 80 % około 3 % jest w rzeczywistości trafne. (…)

Jak mówię ludziom – jest ogólny morał tej historii. Jeśli macie dar, Bóg go wam daje i go nadużywacie, odbierze go wam i odda komuś innemu. Cały Stary Testament nam to pokazuje i widzimy to także w życiu Kościoła. I wspomniałem o tym pięć lat temu, nie wiedząc że to przybierze postać “Covid”. Po prostu dokonałem logicznego rozbioru, nie jestem prorokiem, mówię po prostu – spójrzcie jedzie pociąg i uderzy zaraz w drugi pociąg. To wam mówię. A ten pociąg to – jeśli świeccy nie przestaną przyjmować Komunii w stanie grzechu śmiertelnego, to Bóg wyciągnie korek i nie będziecie mieli regularnego dostępu do Sakramentów. I tak się stało. Nie wiedziałem że stanie się tak szybko, nie wiedziałem że będzie tak wyglądało. (…) I mówię ludziom jeśli nie przestaniecie atakować kapłanów, jeśli świeccy i biskupi nie przestaną to czynić to może dojść, nie próbuję tu prorokować po prostu mówię: możemy dojść do punktu, w którym nie będziecie mieli regularnego dostępu do kapłana. Tak może się stać i to na różne sposoby. Mogą ścigać kapłana władze świeckie, są różne rodzaje rzeczy, które mogą użyć przeciw nam. Jednak pragnę zwrócić uwagę na to, że staje się to coraz bardziej drakońskie i poważne.

Kara duchowa zawsze poprzedza karę fizyczną. Oznacza to że Bóg wychłoszcze nas duchowo, ograniczy w jakiś sposób nasze dobra duchowe, św. Jan Eudes powiedział kiedyś że najgorszą karą jaką Bóg może nałożyć na ludzi to źli kapłani. (…)

Zauważamy że demony wiedzą, że ich czas nadchodzi, wiedzą to z obserwacji dziejów ludzkości, że Bóg toleruje zejście ludzi tylko do pewnego punktu a potem mówi: dosyć. I wyciąga korek. A kara dla ludzi ma na celu przede wszystkim ich poprawę. (…) A demony wiedzą że do tego dojdzie, skąd? Ponieważ cztery grzechy wołające o pomstę do nieba są całkowicie powszechne. Umyślny mord, aborcja oraz jeśli spojrzycie na wszystkich tych ludzi poddawanych eutanazji, gdy dojdą do starości oraz wszystkie pozostałe mordy. Liczba zabijanych jest przygniatająca. (…) Pozbawianie robotników zapłaty. Czyż nakładanie na człowieka większych podatków niż Bóg pragnie nie jest defraudacją płacy robotnika? Skąd rząd wziął pomysł że ma prawo zabierać więcej niż 10 % waszego dochodu? Sam Bóg nie chce więcej niż 10 %. Czy oni myślą że są lepsi niż Bóg? To absurd.

I szczerze mówiąc to znak że oni czynią zbyt wiele, są zaangażowani w zbyt wiele rzeczy. Faktycznie, nie powinni angażować się w opiekę nad ubogimi i wdowami to powinna być rola Kościoła i osób bogatych. Nie powinni mieć tych wszystkich programów: robić tego i tego, finansować to i to. Albowiem za każdym razem to czynią muszą w tym celu zabrać pieniądze innym. I to jest pozbawianie robotnika płacy. Zatem umyślne mordy, pozbawianie robotnika płacy. Do tego sodomia, związki gejowskie. Mówię ludziom, wiecie Sodoma i Gomora krzyczały, zostały unicestwione, lecz przynajmniej nie próbowali tam robić to w postaci małżeństw. To po prostu obłęd. I

w końcu uciskanie ubogich – obserwujemy to, to co komunizm zawsze czyni, zawsze sprawia że duża część ludności staje się uboga, unicestwia zawsze klasę średnią. I do tego zmierzamy. I to wszystko szaleje. Jest dla mnie niepojęte że Bóg nie wychłoszcze nas. Zważywszy wszystkie te grzechy wołające o pomstę do nieba i wszystkie inne jakie mają miejsce że w pewnym momencie nas nie wychłoszcze. (…)

Duchowieństwo, które teraz przychodzi jest mocniejsze i pragnie poznać prawdę. Obserwuje się to nawet wśród młodych. Są przywiązani do ortodoksyjnej liturgii katolickiej i ortodoksyjnego katolickiego nauczania. Nie mają bagażu swych towarzyszy 50-60 lat starszych. Nie są przywiązani do ostatnich 50 lat. Chcą po prostu poznać prawdę. (…) Jest też inna część owego słonia, bodajże ogonowa. Żyjemy w zakrzywieniu czasowym. Tak mówię ludziom. Wiecie, ciągle nam mówią: musicie nadążyć za nowoczesnymi czasami. Jest 2023 nie lata 60-te XX wieku. Gdy słuchasz tych ludzi mówiących w Kościele i sposobu, na który pragną liturgii, tych wszystkich rzeczy, to jakby utknęli w zakrzywieniu czasowym. Ich liturgia jest z lat 60-tych XX wieku, ich szaty liturgiczne, ich kościoły, ich nauczanie, ich muzyka są z lat 60-tych XX wieku i nie jesteś w stanie ich z tego wyrwać. Utknęli tam co daje pewną wskazówkę że liturgia musi być ponadczasowa, musi być wieczna w znaczeniu, że musi się odwoływać do każdego pokolenia, niezależnie od tego co się dzieje w społeczeństwie lub Kościele. To kluczowa rzecz a jednak oni utknęli w tym zakrzywieniu czasowym i nie chcą się z tym zmierzyć. Jednak to pokolenie się starzeje i wymiera. I w końcu ludzie, którzy przedrą się przez szeregi, albowiem tylko tacy zostaną będą kapłanami ortodoksyjnymi. Będą kiepscy kapłani, zawsze będą tacy, ale to jest znak że sprawy zaczną się polepszać. Jednak ci kapłani przecierpią wiele będąc młodymi kapłanami, zanim będą mogli uczynić coś dobrego. Będą unicestwiani (…) Kościół znajduje się w pewnym sensie w toku operacji przetrwanie i zmniejsza się coraz bardziej. (…)

Jednak, jak wspomniałem, pragnę zakończyć przesłaniem nadziei. Nadzieja kryje się we wspomnianym fakcie, że nadchodzą dobrzy duchowni, młodzi ludzie (…) Demony wiedzą, że ich czas jest krótki i że tracą swój wpływ. Jednym ze znaków, że tracą wpływ jest to, iż zaczynają tracić kontrolę nad blokadą informacji. (…) Zaczynają one wychodzić na jaw. Okultystyczny oznacza ukryty i oto traci swój ukryty aspekt. Częścią tego problemu jest to że sataniści są już jawni (…) Mówią: tak, jesteśmy tu. To właśnie zrobimy. Odbędziemy nasz obrzęd w miejscu publicznym, albo: możecie go obejrzeć, nie rekomenduję tego ale jeśli chcecie zobaczyć że światowi przywódcy wydają się nie mieć problemu z tym co okultystyczne, obejrzyjcie otwarcie tunelu w Szwajcarii, kompletny rytuał. (…) I patrzysz na przywódców światowych tam i oni oglądają go jakby go widzieli setki razy. (…)

Zdaję sobie sprawę, że Kościół się kurczy ale to co pozostaje, uważam, że będzie bardziej solidne. (…) Będziemy małą, spójną bardzo silną grupką solidnych katolików, przypuszczalnie prześladowanych, gdyż Bóg pragnie dla nich zaszczytnego miejsca w niebie. Większość ludzi, jak się wydaje, nie zdaje sobie sprawy że te zewnętrzne zmagania oraz znoszenie bólu i cierpienia oraz zajmowanie się tym wszystkim jest znakiem Bożego wybrania. Niesienie stanu Kościoła jest brzemieniem, podobnie oglądanie tego co dzieje się w kraju i na świecie. To jest brzemię. Jednak możemy nadmiernie się na tym skupiać a mamy być skupieni głównie na Bogu. Nie możemy dać sobie odwieść naszej uwagi od Boga. (…)

powyższe cytaty pochodzą z wykładu ks. Rippergera

Fr. Chad Ripperger on the State of Evil in the World

Chad Alec Ripperger to amerykański ksiądz katolicki, teolog, filozof i egzorcysta. Jest dobrze znany w tradycyjnych kręgach katolickich, wygłosił wiele konferencji w całych Stanach Zjednoczonych … Wikipedia (angielski)

Kościół a komunizm

Kościół a komunizm

[Przypominam w związku z obecnym {2023} rozlaniem się „błędów Rosji” w postaci „zielonego komunizmu”. MD]

Zawsze Wierni nr 3/2021 (214) zawsze_wierni/artykul

W przeddzień II wojny światowej, 19 marca 1937 roku, w uroczystość św. Józefa, patrona Kościoła Powszechnego, papież Pius XI ogłosił swój osąd dotyczący komunizmu (nawiązujący do wcześniejszego potępienia przez niego narodowego socjalizmu) w encyklice Divini Redemptoris.

Jego poprzednik Pius IX, którego słowa papież cytuje w swym dokumencie, potępił już komunizm jako „doktrynę szkaradną i najbardziej prawu nawet naturalnemu przeciwną, która raz dopuszczona do gruntu wywróci prawa, stosunki i własność każdego, a wręcz także samą społeczność ludzką” (Qui pluribus, 9 listopada 1846, par. 16). Doktryna komunistyczna, propagująca własność wspólną oraz postulująca zniesienie własności prywatnej, uznana została za sprzeczną z prawem naturalnym.

Czy wspólne posiadanie dóbr stanowi nadużycie?

Powinno się zauważyć, że własność prywatna nie jest wymagana w sposób bezwzględny (simpliciter, jak powiedzieliby scholastycy) przez samą naturę ludzką, ale jedynie konieczna dla sprawniejszego funkcjonowania społeczeństwa (ad melius esse). Własność prywatna ułatwia życie wszystkich jednostek, zaś dobra doczesne są wówczas łatwiej i efektywniej zarządzane niż w przypadku własności wspólnotowej, ponieważ człowiek bardziej troszczy się o swą osobistą własność niż o własność wspólną. Wynika to z ograniczeń jego natury – będących konsekwencją grzechu pierworodnego.

Niemniej jednak, jako że nie wszyscy chrześcijanie są świętymi, własność prywatna konieczna jest ze względu na prawo naturalne nawet w społeczeństwie chrześcijańskim. Jedynie z pomocą szczególnej łaski „święci” z Jerozolimy I wieku, a obecnie członkowie zgromadzeń zakonnych, są w stanie żyć, wyrzekając się własności prywatnej. Komunizm, który usiłuje narzucić ten wyjątkowy stan wszystkim bez wyjątku, jest rodzajem angelizmu, naturalistyczną karykaturą łaski. Ów bezwzględny angelizm musi doprowadzić do ruiny społeczeństwo, które nie może zostać w pełni „zangelizowane” nawet przez łaskę, w ustroju chrześcijańskim.

Znane z historii przypadki funkcjonowania własności wspólnej w społeczeństwie chrześcijańskim, takie jak np. „redukcje” jezuickie w Paragwaju czy też misje francuskie w Teksasie, miały charakter jedynie tymczasowy, celem ich było nauczenie ludności tubylczej uprawy ziemi oraz rzemiosła i doprowadzenie jej stopniowo do zarządzania własnością prywatną, pobudzającą inicjatywę oraz kreatywność. Owe bardzo szczególne eksperymenty, ograniczone w czasie i przestrzeni, były raczej „szkołą pracy i własności” niż modelem dla stabilnego, rozwiniętego społeczeństwa.

Wcześniejsze potępienia komunizmu

Pius IX kilkakrotnie nawiązywał do owego błędu, potępiając go w swej encyklice Noscitis et nobiscum z 8 grudnia 1849, w alokucji Singulari quadam z 9 grudnia 1854 oraz w encyklice Quanto conficiamur moerore z 10 sierpnia 1863. Papież piętnował go jako „zbrodnicze systemy nowego socjalizmu oraz komunizmu” (1849), ubolewając równocześnie, iż „nienasycona żądza władzy i posiadania, łamiąca wszelkie zasady sprawiedliwości oraz uczciwości, popycha ludzi nieustannie do gromadzenia wszelkimi możliwymi sposobami bogactw” (1863), przez co rozumiał bez wątpienia pozbawiony wrażliwości na cierpienia ludzkie liberalizm ekonomiczny.

Pius XI cytuje również potępienie ogłoszone przez swego poprzednika, Leona XIII, piszącym o:

(…) sekcie ludzi, którzy są określani różnymi i prawie barbarzyńskimi nazwami – socjaliści, komuniści a nawet nihiliści, a którzy rozproszeni po całym świecie i związani między sobą najściślej nieprawym przymierzem już nie kryją się pod osłoną ciemności tajemnych zebrań, lecz otwarcie i pewni siebie wychodzą na światło dzienne z zamiarem przyjętym już wcześniej, rozbicia fundamentów społeczeństwa cywilizowanego. (…) Nie pozostawiają [oni] nienaruszonym czy nietkniętym niczego, co zostało mądrze postanowione boskimi i ludzkimi prawami dla bezpieczeństwa i przyzwoitości życia (Quod apostolici, 18 grudnia 1878).

Później, w encyklice Rerum novarum z 15 maja 1891, Leon XIII ponowił potępienie „socjalistów”, którzy głoszą, iż „znieść trzeba prywatną własność, a zastąpić ją wspólnym wszystkim posiadaniem dóbr materialnych i to w ten sposób, żeby nimi zarządzali bądź naczelnicy gmin, bądź kierownicy państw”. Opierając swe rozumowanie na „zasadzie własności prywatnej”, mającej swe źródło w naturze ludzkiej, osobistej naturze pracy oraz „powszechnej opinii rodzaju ludzkiego” jak również prawach rodzin, papież potwierdził „nienaruszalność własności prywatnej”.

Osąd ten rozumiany być jednak powinien z uwzględnieniem zastrzeżeń wymienianych przez ogół teologów katolickich. Nauczają oni, że w zwyczajnych okolicznościach normą jest własność prywatna, podkreślając równocześnie, iż Ziemia stworzona została przez Boga dla dobra wszystkich ludzi, co oznacza, że prywatne korzystanie z dóbr musi być ukierunkowane na dobro wspólne.

Encyklika Divini Redemptoris

W czasach tych komunizm był jedynie wywrotową teorią. Wraz z wybuchem rewolucji bolszewickiej z roku 1917 stał się praktyką, której „zasady i taktykę” Pius XI miał uroczyście potępić, napiętnowawszy już uprzednio samą doktrynę w licznych ogłoszonych przez siebie dokumentach: Miserentissimus Redemptor (8 maja 1928), Quadragesimo anno (15 maja 1931) etc. Niedawne prześladowania Kościoła w Meksyku oraz Hiszpanii skłoniły papieża do przedstawiania analizy metod „najzawziętszych wrogów Kościoła, którzy ze swego ośrodka w Moskwie kierują walką przeciw cywilizacji chrześcijańskiej” (par. 5).

Jednakże (co zdziwić może tych Czytelników, którzy obecnie dopiero odkryli encyklikę Divini Redemptoris), Pius XI potępia komunizm w głównej mierze nie dlatego, że jest on ateistyczny czy wrogi własności prywatnej, ale, jak słusznie zauważył Jean Madiran (La vieillesse du monde, 1976), ponieważ stanowi on praktyczny wyraz materializmu dialektycznego, a także metodę służącą zniewoleniu mas przez rządy oparte na nienawiści oraz strachu.

Przewidywane przez komunistów społeczeństwo bezklasowe, stwierdza papież, stanowi w istocie wyraz błędnej idei wyzwolenia. „Fałszywy ideał sprawiedliwości, równości i braterstwa w pracy przepaja bowiem całą jego (tj. komunizmu – przyp. tłum.) doktrynę i wszystkie działania pewnym błędnym mistycyzmem, który daje tłumom pozyskanym złudnymi obietnicami zapał i sugestywnie szerzący się entuzjazm” (par. 8).

Teoria „dialektycznego i historycznego materializmu”, stworzona przez Karola Marksa i uzupełniona przez Lenina, ukierunkowana jest na przyspieszenie konfliktów, które prowadzą społeczeństwo ku ziemskiemu rajowi, budowanego ludzkimi rękoma. „Dlatego dążą do zaostrzenia przeciwieństw między poszczególnymi klasami społeczeństwa i do stworzenia pozoru, że walka klasowa, z całą jej nienawiścią i szałem niszczenia, jest krucjatą w służbie rzekomego postępu ludzkości” (par. 9).

I na koniec komunizm „pozbawia człowieka wolności, a więc duchowej podstawy wszelkich norm życiowych” (par. 10). Kobietę „zaprzęga się do pracy w produkcji kolektywnej, a troskę o gospodarstwo domowe i potomstwo przerzuca na społeczność” (par. 11). Poza opisywanymi przez papieża negatywnymi skutkami komunizmu w życiu gospodarczym, ustrój ten oparty jest na terrorze, „narzucając przemocą niewolnictwo milionom ludzi” (par. 23). Trzydzieści pięć lat przed Sołżenicynem Pius XI potępił rządy oparte na inwigilacji, donosicielstwie, oraz sowieckie obozy pracy – Gułag.

Propaganda oparta na kłamstwie

Przed ogłoszeniem swego potępienia, papież piętnuje taktykę stosowaną przez propagandę komunizmu, który „ukrywając swe prawdziwe zamiary, próbował pozyskać dla siebie tłumy za pomocą wszelkiego rodzaju podstępów oraz haseł, które same w sobie były dobre i pociągające”, jak np. „pokój”, pomimo że równocześnie komunizm „ucieka się do nieograniczonych zbrojeń”. Jak zauważa Pius XI, komuniści „zapraszają katolików do wspólnego działania na polu humanitarnym czy – jak mówią – charytatywnym”, a nawet łagodzą okresowo antyreligijną legislację (par. 57).

I na koniec papież ogłasza swój surowy i zarazem zwięzły werdykt: „Starajcie się, Czcigodni Bracia, najusilniej o to, aby wierni nie dali się zwieść. Komunizm jest zły w samej swej istocie i w żadnej dziedzinie nie może z nim współpracować ten, kto pragnie ocalić cywilizację chrześcijańską” (par. 58).

Lekarstwa proponowane przez Kościół

Będąc, ze względu na swe cele duchowe, strażnikiem prawa naturalnego, Kościół powinien nie tylko potępić zwodnicze praktyki komunizmu, ale też przedstawiać stosowne środki zaradcze. Czynili to wszyscy cytowani wyżej papieże. Wedle Piusa XI chodzi po prostu o konsekwentne „wprowadzenie w życie nauki Kościoła” w obliczu zagrożenia ze strony ideologii komunistycznej (par. 39).

Zarówno ubodzy jak i bogaci muszą praktykować oderwanie od dóbr materialnych, jednakże bogaci winni praktykować również miłosierdzie oraz „realizować wymogi sprawiedliwości społecznej” (par. 51), co obejmuje tworzenie różnego rodzaju publicznych i prywatnych instytucji ubezpieczeniowych, zaś właściciele zakładów pracy powinni „stworzyć organizację skupiającą pracodawców w celu uniknięcia walki konkurencyjnej” (par. 53). Cel ten może zostać osiągnięty, wobec zaniku tradycyjnych organizacji cechowych, jedynie dzięki „zrzeszeniu związków zawodowych opartych na podstawach prawdziwie chrześcijańskich, powiązanych ze sobą i przybierających różne formy w zależności od okoliczności, czyli to, co zwie się korporacją” (par. 54).

Ostatnim remedium zaproponowanym przez Piusa XI było demaskowanie oszustw komunizmu (par. 57). Pod tym względem rada jego nie została wysłuchana, przeciwnie, w okresie powojennym duchowieństwo mówiło jedynie o współpracy z komunistami! Kościół zainfekowany został ideą ochrzczenia komunizmu, co doprowadziło do skandalicznego wyrzeczenia się jego potępienia podczas II Soboru Watykańskiego (…)

Współpraca soborowego Rzymu z Moskwą

Odnośnie współpracy soborowego Rzymu z Moskwą, abp Lefebvre zwykł był mówić: „Sobór, który podjął się odczytania «znaków czasu», zobowiązany został przez Moskwę do przemilczenia najbardziej oczywistego i najpotworniejszego z owych znaków”. Już Jan XXIII, w swej encyklice Pacem in terris (11 kwietnia 1963), rozgrzeszył komunizm ze wszelkich stawianych mu zarzutów, stwierdzając:

Któż zresztą będzie twierdził, że w tych poczynaniach, zwłaszcza jeśli są one zgodne z założeniami zdrowego rozumu i stanowią wyraz słusznych dążeń ludzkich, nie może tkwić nic dobrego i godnego uznania? (par. 159).

W świetle tego łatwo zrozumieć, że inicjatywa bp. Geralda de Proença Sigauda i abp. Marcela Lefebvre’a, mająca na celu doprowadzenie do potępienia komunizmu przez Vaticanum II, skazana była na niepowodzenie. Petycja podpisana przez 332 ojców soborowych (ostatecznie przez 454), którą dwaj wspomniani wyżej biskupi przedłożyli sekretariatowi soboru 9 listopada 1964 roku, niby przypadkiem „zawieruszyła się w szufladzie” (abp Lefebvre, Against the Heresies, s. 329).

Watykańska Ostpolitik

Dzięki owemu skandalicznemu milczeniu soboru Stolica Apostolska kontynuowała w latach 70. XX wieku swą kontrowersyjną Ostpolitik, politykę kompromisu z rządami komunistycznymi Europy Wschodniej – obsadzając stolice biskupie współpracownikami komunistów i byłymi „księżmi pokoju” (…)

Kard. Casaroli, spiritus movens Ostpolitik, w następujący sposób wyjaśniał swą strategię:

Nawet jeśli druga strona jest mniej szczera, do rozwiązania problemu niezbędna jest wnikliwa i uczciwa analiza sytuacji. Przede wszystkim zaś konieczna jest wielka cierpliwość, a podnoszenie głosu, czy też formułowanie gróźb, może jedynie zaszkodzić. [Stanowisko nasze opieramy] na fundamentalnych prawach człowieka, nie odrzucając z góry wzięcia pod uwagę szerszego kontekstu problemu religijnego, aby móc osiągnąć pewne rozwiązania praktyczne, nawet jeśli tylko tymczasowe, w sytuacji gdy – póki co – niemożliwe jest uzyskanie niczego więcej (konferencja wygłoszona we Vienne we Francji, „Fideliter”, nr 67, listopad 1978, s. 52).

Ostpolitik wciąż jeszcze czeka na kompleksową ocenę. Odpowiedzieć należy na pytania: czy upadek „żelaznej kurtyny” w roku 1989 był faktycznie jej owocem oraz czy przyniosła ona istotnie wolność Kościołowi? W naszej opinii odpowiedzi na powyższe pytania muszą być raczej negatywne.              

Za „The Angelus” grudzień 2008 tłumaczył Tomasz Maszczyk

Homoseksualny półnagi tancerz “Ludzkiego Braterstwa” Franciszka (10 czerwca). Światowe Forum Ekonomiczne: Jest “Młodym Globalnym Liderem”. Pustki na Placu św Piotra.

Homoseksualny półnagi tancerz “Ludzkiego Braterstwa” Franciszka (10 czerwca). Pustki na Placu św Piotra. Światowe Forum Ekonomiczne: Jest “Młodym Globalnym Liderem”.

…dwóch papieży… Homoseksualny półnagi tancerz

Półnagim tancerzem baletowym z La Scala, który to zaszczycił wszystkich swoim występem w trakcie “Ludzkiego Braterstwa” Franciszka (10 czerwca), okazał się nijaki Roberto Bolle, lat 48, żyjący w homo-konkubinacie z angielskim projektantem mody, Robertem Lee, lat 37.

W kwietniu 2004 Bolle tańczył na portyku Placu Św. Piotra dla Jana Pawła II. Z kolei w marcu 2009 Światowe Forum Ekonomiczne w Davos okrzyknęło go “Młodym Globalnym Liderem”.

Wydarzenie “Ludzkie Braterstwo” okazało się totalną klapą, mimo iż VaticanNews.va utrzymuje, że zgromadziły się “tysiące wiernych” (jedzie mi tu czołg?). W każdym razie zdjęcia z “miejsca zajścia” mówią same za siebie:

Pustawo…

PUSTO:





„Ojciec” pedałów jezuita ks. James Martin i bluźniercze grupy męskich “zakonnic” drag queen jawnie i uczenie gorszą dzieci. PROTESTUJ !!

„Ojciec” pedałów jezuita ks. James Martin i bluźniercze grupy męskich “zakonnic” drag queen jawnie gorszą dzieci.

STOP pro-transgenderowemu szczytowi ks. Jamesa Martina na Uniwersytecie Fordham

3 czerwca 2023 https://tfpstudentaction.org/petitions/stop-fr-james-martin-transgender-conference-fordham-university

Podpisz tam swój protest !!

Udostępnij tę petycję !!!

Dołącz do wiernych katolików w tym modlitewnym proteście, aby sprzeciwić się szczytowi ks. Jamesa Martina zatytułowanemu “Outreach 2023: LGBT Catholic Ministry Conference” na Uniwersytecie Fordham w dniach 16-18 czerwca 2023 roku.

Ks. Martin nie tylko wspiera transpłciowość dzieci, ale także popiera bluźniercze “Msze dumy” i świętokradcze “tęczowe różańce”. Krótko mówiąc, jego przesłanie jest następujące: “Zaakceptuj homoseksualizm. Obal Kościół”.

Co więcej, zamiast czcić Najświętsze Serce Jezusa w czerwcu, prelegenci na nadchodzącej konferencji będą kierować do dzieci panele zatytułowane:

Duszpasterstwo LGBTQ w szkołach średnich

Wychowanie katolickich dzieci LGBTQ

Kościół i transpłciowy katolik

Doświadczenie katolickich lesbijek

Aby dać ci wyobrażenie, dysydenccy i bluźnierczy mówcy będą obejmować:

Siostra Jeannine Gramick: Ta pro-homoseksualna zakonnica została uciszona przez Watykan w 1999 roku za jej niemoralny program w New Ways Ministry.

Niedawno wyraziła swoje poparcie dla decyzji L.A. Dodgers o uhonorowaniu bluźnierczej grupy męskich “zakonnic” drag queen na stadionie Dodger. “Oklaskuję Siostry Nieustającego Odpustu” – napisała s. Gramick. (New Ways Ministry, 27 maja 2023 r.)

Ks. Bryan Massingale: Ten ksiądz-dysydent identyfikuje się jako homoseksualista i atakuje autorytet Kościoła w bluźnierczych słowach: “Tak, z pewnością musimy przemyśleć oficjalną etykę seksualną naszego Kościoła. Ale jeszcze bardziej musimy przemyśleć Boga”. (DignityUSA, 4 lipca 2019 r.)

Ks. Donal Godfrey, SJ: Jako zwolennik homoseksualizmu, ks. Godfrey bluźnierczo sugeruje w swoim piśmie, że Bóg jest trans-płciowy. “Z pewnością wierzę, że Bóg, który jest w pewnym sensie transpłciowy, przekracza wszelkie granice i konstrukcje społeczne”. (Jesuit Higher Education: A Journal, 1 stycznia 2015)

To oburzające.

Zażądaj of Fordham-u [to na Uniwersytecie !!] , aby odwołał pro-homoseksualny szczyt o. Martina na kampusie.

Prelegenci szczytu promują poglądy nie tylko sprzeczne z Biblią, ale także z prawem naturalnym, dokumentami papieskimi, Ojcami Kościoła, Katechizmem Kościoła Katolickiego i życiem niezliczonych świętych.

Głośmy wieczną i niezmienną Bożą prawdę.

Podpisz swój protest.

Udostępnij.

Mimo deklaracji władz, kościół pw. św. Mikołaja w Kijowie nie został oddany katolikom

Mimo deklaracji władz, kościół pw. św. Mikołaja w Kijowie nie został oddany katolikom

oblaci.pl 2 czerwca 2023

Mimo deklaracji władz Ukrainy, które zapowiedziały zwrot kościoła pw. św. Mikołaja w Kijowie wiernym, świątynia ta nadal pozostaje w rękach państwa, a decyzja o jej przekazaniu jest blokowana – oświadczył proboszcz działającej tam parafii rzymskokatolickiej, Paweł Wyszkowski OMI.

Niestety, ta sprawa, która trwa tak długo, jak niepodległość naszego kraju, nie została dotąd rozwiązana. Walczymy obecnie z rosyjskim okupantem, ale ten Boży dom również jest okupowany przez prorosyjskie [??? md] , komunistyczne [??? md] decyzje, by nie oddawać tej świątyni właścicielowi, naszej parafii – powiedział na konferencji prasowej w Kijowie.

Kijowscy katolicy od lat prowadzą starania o odzyskanie świątyni, zaprojektowanej w 1909 roku przez polskiego architekta Władysława Horodeckiego. Ukraińskie władze deklarowały, że przekażą kościół wiernym 1 czerwca 2022 r.

Niezrealizowane memorandum

Nie zważając na nasze nadzieje i oczekiwania, że w naszym kraju coś zmienia się na lepsze, nasz kościół dotychczas nie został zwrócony wiernym, a memorandum nie zostało zrealizowane. Ktoś stale blokuje proces przekazania kościoła parafii. I jest to dla nas ogromna rana  – podkreślił ojciec Wyszkowski.

Ambasador Polski na Ukrainie Bartosz Cichocki zwrócił uwagę na zły stan budynku kościoła, który potrzebuje pilnego remontu i zabezpieczenia przed dalszym niszczeniem.

Uważamy w Polsce, że jest to część naszego dziedzictwa kulturowego. Nie rościmy sobie prawa własności, ale to Polacy ufundowali ten kościół i to Polak, Władysław Horodecki, go zaprojektował. Chcielibyśmy, żeby ta unikalna, jedyna w Kijowie budowla neogotycka trwała dalej i cieszyła oczy kolejnych pokoleń, a widzimy, że będzie to możliwe tylko, kiedy wróci on do prawowitych właścicieli – powiedział ambasador. – Dla nas jest faktem, że nie powrócił on dotychczas w ręce wiernych i niszczeje, a czasu do ratowania jest niewiele – podkreślił Cichocki.

Akt sprawiedliwości

Nuncjusz apostolski na Ukrainie arcybiskup Visvaldas Kulbokas stwierdził, że przekazanie kościoła św. Mikołaja wiernym będzie aktem sprawiedliwości. W jego ocenie będzie to też miało wpływ na obronę Ukrainy w wojnie, którą prowadzi przeciw niej Rosja.

Sprawiedliwy pokój i zwycięstwo dobra nad złem jest możliwy do osiągnięcia, kiedy połączymy aspekt duchowny z ludzkim. Jestem przekonany, że jeśli ta i inne świątynie zostaną jak najszybciej zwrócone katolikom i innym konfesjom, to będzie to też miało bardzo duży wpływ na obronę Ukrainy, bo jest to obrona ze strony Boga. Staniemy się w ten sposób silniejsi – powiedział.

Kościół św. Mikołaja, to neogotycka świątynia rzymskokatolicka, położona w centrum Kijowa przy ul. Wełykiej Wasylkiwskiej 75. Zbudowany w latach 1899–1909 według projektu Władysława Horodeckiego kościół był użytkowany przez katolików Kijowa do 1936 r., gdy zamknęły go władze radzieckie, przeznaczając pomieszczenia na cele gospodarcze.

Budynek potrzebuje

Zgodnie z przyjętym w 2002 r. prezydenckim dekretem o restytucji mienia kościelnego miał on zostać zwrócony Kościołowi katolickiemu jako właścicielowi pierwotnemu, ale zniknął z listy obiektów do oddania. Do niedawna przy kościele działał Państwowy Dom Muzyki Organowej i Kameralnej, który zorganizowano tam w 1978 roku, a parafia była jedynie dzierżawcą pomieszczeń dolnej kondygnacji świątyni. Tylko w niedziele i większe święta pozwalano na odprawienie nabożeństw przy głównym ołtarzu.

Wieloletnie próby przejęcia świątyni przez katolików kończyły się niepowodzeniem. Tymczasem ostatnie kapitalne remonty wykonano 40 lat temu, a z powodu niezabezpieczonej przed wibracjami linii metra, ułożonej tuż pod świątynią, budynek dosłownie zaczął się rozpadać.

Władze kościelne twierdziły, że są w stanie odrestaurować popadającą w ruinę świątynię pod warunkiem jednak, że zostanie ona oddana wiernym. Argumentowały, że sponsorzy nie zgodzą się na finansowanie odbudowy kościoła, który nie jest własnością parafii.

We wrześniu 2021 r. kościół został uszkodzony przez pożar. Zniszczeniu uległy między innymi zabytkowe organy i żyrandole oraz część wyposażenia liturgicznego. 6 listopada 2021 r. zawarto porozumienie między parafią św. Mikołaja oraz Ministerstwem Kultury i Polityki Informacyjnej Ukrainy. Porozumienie głosiło, że kościół zostanie oddany do użytku miejscowej parafii katolickiej 1 czerwca 2022 r. Tego dnia ukraiński minister kultury podczas wizyty w kościele św. Mikołaja potwierdził, że „zostanie on oddany wiernym”.

(PAP)

Czy polski Kościół jest w mocy wariatów? [pogląd optymisty]

Czy polski Kościół jest w mocy wariatów?

W.P. Chicheł 29 maj, 2023 polski-kosciol-jest-w-mocy-wariatow

Mainstreamowe media atakują Kościół Katolicki z każdej strony, ale oczywiście skupiają się tylko i wyłącznie na pedofilii czy pieniądzach. Czasami jest to nawet dobre, jeśli oparte na rzetelnych informacjach i w dobrych intencjach. Jednak to jest dopiero efekt, a nie przyczyna problemów. To właśnie sprawy, które główny nurt popiera, są największą zgubą dla katolicyzmu w naszym laicyzującym się od 1944 roku państwie, ale o tym za moment. To właśnie już wtedy trzeba szukać pewnych przyczyn problemów. To cały ruch „księży patriotów”, tych zdegenerowanych hipokrytów, bandy sodomitów, pedofilów czy alkoholików, którzy poszli na współpracę z bezpieką, jak pijawki wessali się w struktury kościelne.

To wszystko działo się przy aprobacie i pomocy masonerii z zachodu, która rozwaliła Stolicę Apostolską od środka serwując niesamowite przemiany w religii rzymskokatolickiej w ramach Soboru II Watykańskiego. Pod przykrywką odnowy kościoła dostarczono wiele niebezpiecznych treści, które następnie jako „posoborowie” doprowadziły do wręcz protestanckiej, lewicowej rewolucji. Bł. Kardynał Wyszyński dzielnie wstrzymywał przemiany w Polsce, jednak po jego śmierci nie było nikogo, kto zatrzymałby ten proces.

To ten radykalny ekumenizm dozwolił do wielu herezji w tradycji Kościoła. Stąd zeszłotygodniowe gusła o. Macieja Biskupa OP w luterańskim zborze w Warszawie, kiedy odprawiał nie wiadomo co, na ołtarzu okrytym sodomską szmatą i świecami. Nie zdziwiło mnie, że akurat to właśnie ten dominikanin tego dokonał, gdyż on często ma problemy z tożsamością religijną i zmienia się w rabina, a jego największym wrogiem jest obóz narodowy, czyli stronnictwo polityczne postulujące ideę nacjonalizmu chrześcijańskiego.

W tym przykładzie widzimy płynięcie z nurtem ścieków postępowców – Sodomia to normalność, a patriotyzm, co gorsza nacjonalizm to zło, faszyzm. Kilka dni wcześniej dowiedzieliśmy się także, że proboszcz Katedry we Fromborku sobie przeniósł tabernakulum, czyli mieszkanie żywego ciała Jezusa w świątyni, gdzieś do nawy bocznej, hen daleko od ołtarza, ponieważ księża mieli problemy z odprawianiem Novus Ordo. Szkoda, że przewielebnemu Ks. prał. kan. dr Jackowi Wojtkowskiemu nie przyszła do głowy refleksja nad tym kto jest ważniejszy – Chrystus czy wygoda kapłana – sługi!

No, żeby nie było za mało, to mój ulubiony Arcybiskup w Polsce, strażnik tradycji i powagi liturgii, Grzegorz Ryś mianował 9 nadzwyczajnych szafarek (sic!) komunii św. Powoli mamy postęp jak na zachodzie. Czas na „błogosławieństwo” związków sodomczyków i gomorytek oraz walkę o kapłaństwo kobiet. W końcu podstawy już mamy. Jeśli papież Franciszek przyzwala na takie rzeczy Niemcom czy Belgom, bo przecież „to ich wewnętrzna sprawa”. Kardynał Martini i jego grupa zwyciężyła Kościół Katolicki i od 2013 roku ich człowiek – Bergoglio rządzi w Watykanie.

To co śp. Ojciec Święty Benedykt XVI reformował, starał się zwrócić się w kierunku zapomnianej tradycji Kościoła, jak domino Argentyńczyk rozwala. Obecnie „nabożeństwa” ekumeniczne są „pobożne” i „zbliżające” do Chrystusa, a msza trydencka „mąci i dzieli katolików”. Co więcej, ci lefebryści… coraz bardziej widzę w nich ostatnią nadzieję dla cywilizacji zachodniej. Tu nie brakuje powołań, nie ulega się propagandzie LGBTQ+, dba się o liturgię, Św. Tomasz z Akwinu jest podstawą wychowania, a herezja – herezją. Natomiast widząc co się dzieje i zarazem brak jakiejkolwiek reakcji Konferencji Episkopatu Polski, Prymasa Polski czy jakiegokolwiek kardynała, autorytetów wśród duchownych, nasuwa mi się tylko jedno pytanie: Czy polskim Kościołem Katolickim rządzą wariaci?

[Pogląd, jak sądzę, naiwny, czy dziecięcy. A „masoni, żydzi, zboczeńcy”, ew. sataniści – to nie do pomyślenia, nie do napisania?? M. Dakowski]

Szokujące fakty na temat papieża Franciszka. Jego osoba budzi grozę. 16 minut. + Skandal na Lateranie.

Szokujące fakty na temat papieża Franciszka. Jego osoba budzi grozę.

16 minut 23 maj 2023

Kim naprawdę jest papież Franciszek !??

==================================================

NIEBYWAŁY SKANDAL W RZYMIE. OTO KTO ODPRAWIŁ MSZĘ W BAZYLICE ŚW. JANA NA LATERANIE

=======================================

Nigdy nie był i nie może być częścią Magisterium Kościoła dokument, który diametralnie zaprzecza zarówno Pismu Świętemu, jak i Tradycji.

BKP: Ogłoszenie Bożej anatemy – Bożego przekleństwa:

wykluczenie z Chrystusowego Kościoła biskupa Tomasza Holuba

wideohttp://vkpatriarhat.org/pl/?p=20471  https://camino-de-la-vida.wistia.com/medias/liua3j4kl0

https://rumble.com/v2hcxhe-holub.html  https://bcp-video.org/pl/wykluczenie-holuba/  

cos.tv/videos/play/43672956018136064bitchute.com/video/IkmEMqJ0Nx7i/

Na początku Wielkiego Postu heretycki biskup Holub opublikował tzw. pasterski list o obłudnym tytule: „Miłosierdzie dla rozwiedzionych”. Opublikował do niego również szczegółową instrukcję. Jej  podstawą jest heretycka adhortacja „Amoris laetitia”. Natychmiast po jej opublikowaniu czterech kardynałów wzniosło „dubia”. Ta tak zwana adhortacja pseudopapieża nie tylko unieważnia Boże prawa, ale także zaprzecza istnieniu obiektywnie obowiązujących moralnych norm. Zawiera herezje, które niszczą istotę zbawczej wiary. Następnie przeciwko temu heretyckiemu dokumentowi wypowiedziało się dziesiątki czołowych teologów i chrześcijańskich autorytetów, którzy opublikowali analizę o nazwie „Korekta”. Złożyli wniosek do Franciszka o rozróżnienie w tej adhortacji tego, co prawowierne, od tego, co heretyckie. Do dziś, a minęło już osiem lat, żadnej odpowiedzi, żadnego słuchania, żadnego rozróżnienia! Adhortacja „Amoris laetitia” jest bez wątpliwości heretycka!

Dziś dla Kościoła kopie grób wielu z tych, którzy uważają się za apostołów Chrystusa. Apostoł Jan mówi o nich: „Wielu antychrystów powstało” (1 J 2:18). Apostoł Paweł nazywa ich „fałszywymi apostołami” i „sługami szatana” (por. 2 Kor 11). Należy do nich także Tomasz Holub.

Podstawowe pytanie brzmi: czy Franciszek Bergoglio, który okupuje najwyższy urząd w Kościele, jest prawowitym papieżem? Odpowiedź jest absolutnie jasna. Heretyk, który jako arcy-kacerz przeciwstawił się Bogu, likwiduje Jego przykazania i wprowadza zbrodniczą, antychrystową pseudo-ewangelię, aby zwieść dusze, nie jest żadnym papieżem. Ściągnął na siebie wielokrotną Bożą anatemę zgodnie z Ga 1:8-9 oraz ekskomunikę latae sententiae. Urząd, według bulli dogmatycznej Pawła IV „Cum ex apostolatus officio”, sprawuje, jak okupant, nielegalnie.

Kolejne pytanie brzmi: Czy kara za pseudo-ewangelię według Ga 1:8 spada także na pilzneńskiego biskupa Tomasza Holuba? Tak, spada. Holub nadużywa władzy biskupiej i wprowadza w życie wierzących heretycki dokument „Amoris laetitia”. Ponadto, w pełnej wewnętrznej jedności z arcy-heretykiem Franciszkiem Bergoglio, promuje legalizację LGBTQ w Kościele. Przy tym termin „Q” obejmuje również morderstwa na tle seksualnym. Na Ukrainie pewien mężczyzna z Q-orientacją poderżnął gardła ponad 50 kobietom. Te i inne przestępstwa, ukryte za literą Q, mają zostać zalegalizowane przez Kościół! To satanizacja Kościoła! Nic tego faktu nie zmienia, nawet wzniosłe i pochlebne frazesy i stwierdzenia  Holuba.

Herezje arcy-heretyka Franciszka w adhortacji „Amoris laetitia” Holub wychwala jako szczyt jego tak zwanej otwartości na Boże przewodnictwo. Holub fałszywie twierdzi, że „Amoris laetitia” rzekomo jest częścią Magisterium Kościoła. Nigdy nie był i nie może być częścią Magisterium Kościoła dokument, który diametralnie zaprzecza zarówno Pismu Świętemu, jak i Tradycji.

Cytat Holuba: „Drodzy siostry i bracia, cieszę się, że dzięki swojej podatności na Boże przewodnictwo papież Franciszek tę szczególną troskę o rozwiedzionych uczynił częścią właściwego Magisterium Kościoła”.

Holub brutalnie kłamie wierzących i naraża ich zbawienie. Pytamy, czym jest ta otwartość na Boże przewodnictwo? Może intronizacja demona Pachamamy w Watykanie? Albo poświęcenie Franciszka demonom i szatanowi w Kanadzie pod przewodnictwem szamana? To nie jest podatność na Boże przewodnictwo, to jest podatność na przewodnictwo duchem kłamstwa i śmierci. W zależności od tego przewodnictwa, Holub promuje również sakramenty dla rozwiedzionych. W ten sposób ciągnie do zguby wszystkich, którzy dają się nim oszukać.

W odniesieniu do Eucharystii Boże słowo mówi: „Kto je i pije niegodnie, wyrok sobie spożywa i pije (1 Kor 11: 29-30). Bóg przez proroka Izajasza ostrzega przed takimi zwodzicielami, jak Bergolio i Holub: Zwodzicielami się stali przywódcy tego narodu, a ci, którym przewodzą, zgubili się” (Iz 9:15).

Jeśli chodzi o tak zwane rozróżnienie, którym Bergoglio w adhortacji odrzucił Boże przykazania, zobaczmy, jak rozróżnia on a jak rozróżnia apostoł Paweł. Bergoglio odebrał jako Boże przewodnictwo to, że pozwolił poświęcić się szatanowi i demonom pod przewodnictwem szamana gwiżdżącego na kości dzikiego indyka. Natomiast św. Paweł, kiedy spotkał podobnego szamana na Cyprze, miał zupełnie inną podatność na Boże przewodnictwo. Natychmiast pokarał szamana: O, synu diabelski, pełny wszelkiej zdrady i wszelkiej przewrotności, wrogu wszelkiej sprawiedliwości, czyż nie zaprzestaniesz wykrzywiać prostych dróg Pańskich?” (Dz 13:10).

Te słowa w pełni odnoszą się nie tylko do szamana, ale jeszcze bardziej do obecnego pseudo-papieża, a także do odstępcy Tomasza Holuba. Obaj zdradzili Chrystusa i Jego Ewangelię i obaj są sługami diabła. Jest to właściwe rozróżnienie w duchu apostoła Pawła.

Następnym szczytem demagogii i manipulacji Holuba, który prowadzi duszę szeroką drogą do potępienia, jest to, że nazywa tę drogę zagłady szerokością Bożej miłości.

Cytat Holuba: „I modlę się, aby i w naszej diecezji ta ponownie odkryta szerokość Bożej miłości i Bożego miłosierdzia stała się dla każdego z nas powodem do duchowej radości i głębokiej wdzięczności”.

Holub zaprzecza tym grzech, zwodzi ludzi, odwodzi ich od Boga i drogi zbawienia, a to, rzekomo, ma być powodem do duchowej radości i głębokiej wdzięczności. On robi z uczciwych księży i wierzących głupców i śmieje się im w twarz. Manipuluje pojęciem Bożego miłosierdzia, ale milczy, że warunkiem Bożego miłosierdzia jest prawdziwa skrucha. Wierząca kobieta, zdezorientowana wypowiedziami Holuba, napisała:

„Mam pytanie, jak mam wytłumaczyć słowa «papieża» o Komunii Świętej? Jestem po rozwodzie i mieszkam z innym mężczyzną. Gdybym miała przyjąć Komunię Świętą, byłoby to świętokradztwo. W liście pasterskim biskupa Holuba i jego wskazówkach jest napisane, że od teraz jest to możliwe. Ale boję się, że popełnię grzech. Proszę o radę”.

Ta wierząca kobieta nazywa grzech grzechem i świętokradztwo świętokradztwem, podczas gdy Holub uważa grzech i świętokradztwo za nic.

Zarówno Bergoglio, jak i Holub tragicznie oszukują wiernych i systematycznie wciągają ich w proces odstęstwa od Boga. Do takich fałszywych apostołów, którzy nawet twierdzą, że w imieniu Jezusa czynili cuda i znaki, Jezus wyraźnie mówi: Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości! Nie znam was” (Łk 13:27).

Co apostoł Jan mówi na pytanie, czy należy modlić się za zatwardziałych heretyków, takich jak Bergoglio i Holub? Apostoł Jan wskazuje: „Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć. W takim wypadku nie polecam, aby się modlili” (1 J 5:16). Grzech, który sprowadza śmierć, jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu.

Jednak księża będą zmuszeni, mimo że Holub sprowadził na siebie przekleństwo, nadal wymieniać jego imię w Liturgii. Jak w tym momencie wierzący mogą oddzielić się od przekleństwa, które przechodzi na tych, którzy są w jedności z Holubem? Niech po cichu powiedzą: „Anatema!”, a w ten sposób, zgodnie z Ga 1:8, zjednoczą się z Bożym stanowiskiem i uchronią się przed przekleństwem.

Jakie konsekwencje niesie dla biskupa Tomasza Holuba Boża anatema, czyli przekleństwo, które sam na siebie sprowadził? Nie należy już do Ciała Chrystusa – Kościoła. Sam się wykluczył. On ale urzędu dobrowolnie nie opuści. Wierni nie powinni brać go za prawowiernego biskupa. Muszą być świadomi, że on jest religijnym oszustem z duchem apostoła Judasza. Jego pochlebne pasterskie listy i inne dyrektywy są nieważne i szkodliwe. Biskup Holub nie jest apostołem Chrystusa, ale apostołem antychrysta.

Swoją apostazję publicznie ujawnił łamiąc prawa Boże i propagując niemoralną sodomię. Poprzez tak zwane błogosławieństwo Holuba Bóg nie błogosławi, ale działa duch kłamstwa i śmierci. Z Holuba przechodzi przekleństwo na tych, którzy jemu wewnętrznie podporządkowują się i słuchają go. Księża i wierzący, którym zależy na zbawieniu dusz, muszą wiedzieć, że biskup Holub jest pod Bożą anatemą zgodnie z listem do Galatów 1,8-9.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr              + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

Zwolennik Bergoglio Tomasz Holub został wydalony z Kościoła

vkpatriarhat.org/en/?p=22925  /english/

vkpatriarhat.org/it/?p=9767  /italiano/

vkpatriarhat.org/fr/?p=16309  /français/

vkpatriarhat.org/es/?p=12937  /español/

Oh, QR… – Znamię Bestii: Księża we Francji otrzymają elektroniczne „celebrety”. Będą mieć specjalny kod…

Oh, QR… Znamię Bestii: Księża we Francji otrzymają elektroniczne „celebrety”. Będą mieć specjalny kod…

ksieza-elektroniczne-celebrety-specjalny-kod

Wszyscy katoliccy duchowni we Francji mają otrzymać elektroniczne celebrety z kodem QR oraz osobistym numerem identyfikacyjnym. Ma to pomóc w poświadczaniu tożsamości kapłana – oraz w pozyskiwaniu informacji o ewentualnych ograniczeniach dotyczących jego posługi.

Każdy duchowny posiada celebret, czyli dokument poświadczający, że został ważnie wyświęcony oraz że jest związany z jakąś diecezją albo wspólnotą i może sprawować sakramenty. Francuscy biskupi zdecydowali się wprowadzić elektryczne celebrety oraz karty identyfikacyjne dla wszystkich duchownych w kraju: biskupów, księży, zakonników, diakonów. Dokumenty będą oparte na cyfrowym katalogu księży oraz na systemie kodów QR.

Biskupi pierwszą decyzję w sprawie elektronicznego celebretu podjęli w listopadzie 2021 roku, a później potwierdzili ją w listopadzie roku następnego. Dzięki temu celebrety mają w całej Francji zostać ujednolicone; będzie też łatwiej je aktualizować, niż w przypadku celebretów papierowych (ważnych tylko przez rok).

Celebret będzie mieć formę karty identyfikacyjnej, takiej jak nowe francuskie dowody osobiste; będzie wyposażony w kod QR, który będzie można zeskanować smartfonem. Celebret będzie zawierać też osobisty identyfikator duchownego.

Zeskanowanie kodu QR wykaże, czy dany duchowny nie ma żadnych ograniczeń w zakresie sprawowania posługi. Nie będzie za to informacji o danych osobowych ze względu na przepisy o ich ochronie. Szczegółowe informacje będą dostępne po wpisaniu czterocyfrowego kodu danego duchownego.

O okazanie elektronicznego celebretu będą mogli prosić wszyscy nadzorujący wydarzenia religijne (zgromadzenie, pielgrzymka, Msza). Jeżeli duchowny nie okaże celebretu, nie będzie mógł uczestniczyć w tych wydarzeniach jako kapłan.

Na celebrecie znajdą się następujące informacje:
– nazwisko oraz imię;
– data i miejsce urodzenia;
– data i diecezja święceń;
– kod QR;
– numer identyfikacyjny.

Po zeskanowaniu kodu QR ukażą się następujące dane:
– aktualne dane kontaktowe i funkcje;
– upoważnienia i ograniczenia dotyczące wykonywanych posług.

Wpisanie kodu pozwoli na uzyskanie informacji dotyczących szczegółowych zezwoleń i ograniczeń:
– publiczna celebracja Eucharystii;
– głoszenie kazań;
– chrzczenie;
– spowiedź/indywidualne rozmowy duszpasterskie;
– śluby;
– pogrzeby;
– sakrament namaszczenia chorych;
– nadzór nad grupami młodzieży;
– przebywanie sam na sam z nieletnimi;
– uczestnictwo w audycjach telewizyjnych, radiowych lub internetowych;

– inne przypadki.

Informacje będą aktualizowane przez władze diecezjalne.

Źródło: eglise.catholique.fr

W katedrze we Fromborku przed głównym ołtarzem zgasła już „wieczna lampka”. V2 burzy. Zjazd KEP.

W katedrze we Fromborku przed głównym ołtarzem zgasła już „wieczna lampka”. V2 burzy. Zjazd KEP.

UrzędnicyKurii Archidiecezji Warmińskiej kłamią. BEZCZELNIE.

Marcin Austyn nie-o-remont-chodzilo-w-katedrze

Nie o remont chodziło! Znamy oficjalne powody przeniesienia tabernakulum we fromborskiej katedrze

Głosy zaniepokojonych wiernych potwierdziły się i tabernakulum w katedrze we Fromborku zostało przeniesione z głównego do bocznego ołtarza. Tak zmiana kierunku sprawowania liturgii stała się faktem.

I, jak się okazuje, powodem zmian nie był remont, a sprawa umiejscowienia tabernakulum nie jest tymczasowa – jak wcześniej próbowano tłumaczyć.

Przypomnimy. Do PCh24.pl zgłosili się zaniepokojeni wierni, którzy alarmowali, że w Archikatedrze we Fromborku mają zajść poważne zmiany. Jak wskazywali, ze starego, zabytkowego ołtarza, zaplanowano usuniecie tabernakulum, bo „przeszkadza ono w odprawianiu Mszy Św. twarzą do ludu”.

W dotychczasowym układzie celebracje sprawowane były ad orientem (kapłan i wierni znajdowali się po tej samej stronie ołtarza, zwróceni w jego stronę).

To już przeszłość. Tabernakulum zostało przeniesione na boczny ołtarz, a kierunek celebracji został zmieniony. Wobec faktu, że dotychczasowe wyjaśnienia sprawy były dość niejasne (o czym za chwilę), skierowaliśmy do kancelarii parafii katedralnej oficjalne zapytanie. Odpowiedź otrzymaliśmy… z Kurii.

***

„Szczęść Boże!
Do redakcji pch24.pl napływają zdjęcia i relacje dokumentujące usunięcie tabernakulum z ołtarza w katedrze. Stało się to, choć na początku maja pracownica kancelarii przekazała nam informację, że żadne zmiany nie są prowadzone.
Jako, że brak jest oficjalnych informacji o poczynionych zmianach, a to budzi niepokoje wśród wiernych, uprzejmie proszę o możliwie szeroką informację, tak by sprawę jednoznacznie wyjaśnić.
Czym spowodowane są wspomniane zmiany?
Czy mają związek z remontem, obchodami kopernikańskimi czy docelową zmianą kierunku sprawowania liturgii?
Czy zmiany dokonane są w porozumieniu ze służbami konserwatorskimi?
Czy tabernakulum zostało przeniesione na stałe czy czasowo?
Gdzie obecnie znajduje się tabernakulum?
Czy planowane są także inne zmiany w katedrze, które mogą potencjalnie zaskoczyć wiernych?
Z Panem Bogiem,
Marcin Austyn, PCh24.pl”

***

Dzień dobry,
w odpowiedzi na Pana zapytania pragnę poinformować, że zmiany dokonane we fromborskiej katedrze podyktowane są dostosowaniem przestrzeni sakralnej do wymogów dokumentów Soboru Watykańskiego II i Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego. Wszystkie prace w katedrze prowadzone są pod nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Obecnie tabernakulum zostało przeniesione do bocznego ołtarza, by ułatwić wiernym skupienie na osobistej modlitwie.
Pozdrawiam
Ks. Marcin Sawicki
Rzecznik Kurii Archidiecezji Warmińskiej”

***

Czemu służyło zamieszanie? [I oszukiwanie?? md]

To zupełnie inne wyjaśnienie, niż to z początku maja 2023 roku. Skontaktowaliśmy się wówczas z kancelarią katedralnej parafii pytając o plany przeniesienia tabernakulum. Wierni twierdzili, że już trwają przygotowania do przenosin, że zgasła już „wieczna lampka”, a sprawa ma być „załatwiona” przed czerwcowym zjazdem KEP, który ma zawitać do Fromborka.

Co usłyszeliśmy? Że tabernakulum jest na swoim miejscu i na nim pozostanie. Że owszem, są plany jego tymczasowego przeniesienia – ale tylko na czas remontu. Zaś termin prac nie jest jeszcze ustalony, gdyż trwają formalności w tym zakresie. Co więcej, wspomniana lampka miała zgasnąć, gdyż prowadzone były prace elektryczne i czasowo prąd został wyłączony.

Tyle tylko, jak dopowiedzieli już wierni będący z nami w kontakcie, owe prace były związane m.in. z przeniesieniem owej lampki. O tym kancelaria oczywiście nie wspomniała. Natomiast kilka razy usłyszeliśmy zapewnienie, że „wszystko pozostaje na swoim miejscu”.

Nie wiemy z jakiego powodu przyjęto taką politykę informacyjną. Być może chciano dokonać zmian bez rozgłosu i protestów wiernych. Wszak trwają obchody „kopernikańskie”. Już 21 maja 2023 r. w katedrze odbędą się centralne obchody 480. rocznicy śmierci Mikołaja Kopernika oraz wydania jego traktatu De revolutionibus orbium coelestium (O obrotach sfer niebieskich). O godz. 11.00 zostanie odprawiona uroczysta Msza Święta, na którą zaproszono najwyższe władze państwowe. Mszy Świętej przewodniczyć ma ks. abp Józef Górzyński, Metropolita Warmiński, homilię zaś wygłosi ks. abp Stanisław Budzik, Metropolita Lubelski. Msza Św. będzie transmitowana na kanale TVP Polonia – można zatem będzie zobaczyć co zmieniło się w katedrze.

Po Soborze Watykańskim II w archikatedrze były już podejmowane próby zmiany miejsca przechowywania Najświętszego Sakramentu. I zawsze w obronie centralnego jego miejsca stawali wierni. Czy tym razem historia się powtórzy?

W Archikatedrze we Fromborku chcą usunąć tabernakulum. W tle sesja plenarna KEP.

W Archikatedrze we Fromborku chcą usunąć tabernakulum. W tle sesja plenarna KEP.

Niepokojące doniesienia z Fromborka. Chodzi o kierunek celebracji liturgii? W tle sesja plenarna KEP i remont.

W Archikatedrze we Fromborku chcą usunąć tabernakulum.

1 maja 2023 chca-zniszczyc-oltarz-we-fromborku-sesja-plenarna-kep/

Portal PCh24.pl dowiedział się od wiernych archidiecezji warmińskiej, że w Archikatedrze we Fromborku mają zajść poważne zmiany. Ze starego, zabytkowego ołtarza, planuje się usunąć tabernakulum, gdyż przeszkadza ono w odprawianiu Mszy Św. twarzą do ludu. W tej chwili celebracje we fromborskiej katedrze odprawiają się w tradycyjnej formie ad orientem, co oznacza, że kapłan i wierni znajdują się po tej samej stronie ołtarza i są zwróceni w jego stronę.

Teraz tabernakulum ma zostać usunięte i przeniesieniu do Kaplicy Polskiej. Jest to osobne pomieszczenie, znajdujące się pod organami poza nawą główną. Wedle uzyskanych przez PCh24.pl informacji, sprawa jest nagląca, gdyż 13 czerwca br. we Fromborku ma się odbyć Sesja Plenarna Konferencji Episkopatu Polski. 

Nieco inaczej sprawę przedstawia parafia katedralna. Jak usłyszeliśmy, tabernakulum jest na swoim miejscu i na nim pozostanie. Owszem, są plany jego tymczasowego przeniesienia – ale tylko na czas remontu. Termin prac jednak nie jest jeszcze ustalony, gdyż trwają formalności w tym zakresie.

Dopytaliśmy też o doniesienia zaniepokojonych wiernych, jakoby już trwały przygotowania do przenosin, a przy ołtarzu zgasła wieczna lampka. I rzeczywiście taka sytuacja miała miejsce, gdyż – jak usłyszeliśmy – prowadzone były prace elektryczne i czasowo prąd został wyłączony. Pracownik kurii w rozmowie z PCh24.pl kilkukrotnie zapewnił, że „wszystko pozostaje na swoim miejscu”.

***

Warto w tym miejscu przypomnieć, że zarówno Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego (dalej: OWMR), Instrukcja Inter Oecumenici i wszystkie dokumenty Soboru Watykańskiego II wyraźnie mówią, że celebrowanie twarzą do ludzi jest zalecane wyłącznie w przypadku kościołów nowobudowanych. Nigdzie nie ma wzmianki o przerabianiu ołtarzy w kościołach już istniejących.

Jedyny przepis z OWMR stanowi:

„303. W nowo budowanych kościołach winien być wzniesiony tylko jeden ołtarz, który w zgromadzeniu wiernych będzie oznaczał jednego Chrystusa i jedną Eucharystię Kościoła. Gdy zaś w kościołach już istniejących dawny ołtarz jest tak ustawiony, że utrudnia uczestnictwo wiernych, a nie może być przeniesiony bez naruszenia wartości dzieła sztuki, należy zbudować inny ołtarz stały, artystycznie wykonany, i poświęcić go zgodnie z Pontyfikałem. Przy tym tylko ołtarzu należy odtąd sprawować święte obrzędy. Aby zaś uwaga wiernych nie odrywała się od nowego ołtarza, dawny ołtarz nie powinien być specjalnie przyozdabiany.”

Godnym uwagi jest fakt, że zarówno w Katedrze krakowskiej na Wawelu jak i Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze kierunek celebracji i miejsce Tabernakulum nie zostały nigdy zmienione i raczej nikt sobie tego nie wyobraża.

Czy ołtarz w Archikatedrze Fromborskiej utrudnia wiernym uczestnictwo we Mszy Św.?

W historii Archikatedry we Fromborku próby przeniesienia miejsca przechowywania Najświętszego Sakramentu wystąpiły po Soborze Watykańskim II już kilkakrotnie, ale za każdym razem parafianie zażądali przywrócenia Tabernakulum na centralne miejsce ołtarza i sprawowania Liturgii w kierunku wschodnim. Czy teraz uda się wyrzucić tabernakulum do kąta? Będziemy informować o dalszych losach tej sprawy.

Ukrywanie Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej





Ukrywanie Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.
Chris Ferrara : the Third Fatima Secret cover-up (Ukrywanie Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej) 
[przypominam.. md]  https://www.bitchute.com/video/hXGN6THGWw9p/

Dziękuję John, wielebni księża, Wasze Ekscelencje. Dziękuję za przywilej ponownego zwrócenia się do was. Ten temat będzie raczej kontrowersyjny, nawet bardziej niż to o czym mówiłem wczoraj. Być może niektórzy z was odbiorą to o czym zamierzam mówić jako poważne oskarżenie. Chciałbym odnieść się do tego oskarżenia bezpośrednio, na końcu tej prezentacji. Mam nadzieję, że będę w stanie je przedstawić w sposób, który pozwoli nam podejść do tego bez wrogości albo urazy, w stosunku do osób, stojących na czele Kościoła, ale raczej ze zrozumieniem tego, w jaki sposób rozwinął się problem, o którym dzisiaj będę mówić.
Tematem mojego wystąpienia jest Trzecia Tajemnica Fatimska i kontrowersje, związane z najnowszymi odkryciami wokół niej. Te kontrowersje to oczywiście kwestia, czy władza kościelna, faktycznie upubliczniła pełną treść Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej.
Istnieje pewna grupa w Kościele. Ta grupa, na przestrzeni lat, wskazywała na rzeczy, o których zdecydowana większość członków Kościoła nie wie, którymi się nie interesuje lub też do których podchodzi ze sceptycyzmem. Jedną ze spraw, o których mówiła ta niewielka grupa na przestrzeni ostatnich 30 lat, jest to, że Paweł VI nigdy nie zabronił odprawiania tradycyjnej mszy łacińskiej i że każdy kapłan w Kościele, ma prawo odprawiać tradycyjną mszę łacińską.
I oczywiście papież Benedykt XVI potwierdził, że tak w istocie jest. W swoim liście apostolskim "Motu Proprio", powiedział, że tradycyjna msza łacińska nigdy nie została zniesiona a w swoim liście wyjaśniającym, stwierdził, że nigdy nie została zabroniona. I że nigdy nie była potrzebna zgoda, by odprawiać tę mszę.
Było coś jeszcze, o czym ta mała grupa mówiła przez lata - że podczas konsekracji Rosji, trzeba wymienić nazwę "Rosja". Że nie można konsekrować narodu, jeśli się go nie wymieni [z nazwy].
Na podstawie tych dwóch przykładów, można powiedzieć, że ta grupa ma skłonność do wskazywania rzeczy oczywistych. Niektórzy określają tę grupę różnymi obraźliwymi nazwami. Ta grupa nazywana jest "tradycjonalistami" lub "fatimistami" lub "ekstremalnymi tradycjonalistami" lub "fatimitami" lub inną obraźliwą nazwą. Osobliwą cechą tej grupy jest to, że to o czym mówi, okazuje się prawdą, jak w przypadku tradycyjnej mszy, która nie została zabroniona, Rosji, która nie została konsekrowana. Zwyczajne stwierdzenie oczywistości.
Ta grupa, "tradycjonaliści" lub "fatimici", jakkolwiek byś jej nie nazwał, do której też się zaliczam, od lat mówiła, że czegoś brakuje w tym, co Watykan upublicznił w czerwcu roku 2000 [jako Trzecią Tajemnicę Fatimską]. Że muszą istnieć jeszcze słowa, wypowiedziane przez Matkę Bożą do widzących dzieci, które wyjaśniają wizję biskupa w bieli, zabitego na wzgórzu, na obrzeżach zrujnowanego miasta, którą Watykan opublikował w czerwcu roku 2000 i o której powiedział, że to całość Trzeciej Tajemnicy.
Nie - stwierdziła ta grupa. Czegoś tu brakuje. Matka Boża z pewnością musiała wyjaśnić co ta wizja oznacza. Co doprowadziło do tego, że papież został zabity na obrzeżach na wpół zrujnowanego miasta. Dlaczego miasto jest pełne ciał. Dlaczego miasto jest zrujnowane. Jakie to miasto. Kto zabił tych wszystkich ludzi. I kto zabił papieża na obrzeżach miasta, na szczycie wzgórza. Czegoś tu brakuje. 
Okazuje się, że tak, jak ta grupa miała rację, w kwestii mszy łacińskiej, która nie została zakazana, Rosji, która nie została konsekrowana, tak samo ma rację w tym przypadku [Trzeciej Tajemnicy]. Zagadka [ujawnienia] została rozwiązana. Mamy naocznego świadka, arcybiskupa Capovilla, Loris F. Capovilla, osobistego sekretarza Jana XXIII, który ujawnił jednemu spośród mówców, uczestniczących w tej konferencji, Solideo Paolini, że w rzeczywistości istnieją dwie różne koperty, zawierające Trzecią Tajemnicę Fatimską i dwa różne teksty, składające się na Trzecią Tajemnicę Fatimską.
Pierwsza koperta zawiera wizję, która została ujawniona 26 czerwca roku 2000, a druga koperta, zawiera tekst, którego treści jeszcze nie ujawniono. Ale arcybiskup Capovilla potwierdził a Watykan nie zaprzeczył, że istnieją dwie koperty. Pierwsza koperta, mówi arcybiskup, zawsze znajdowała się w apartamencie papieskim, w biurku do pisania Jana XXIII, w zabytkowym biurku. W tak ważnym zabytku, że biurku nadano nazwę. Nazwano je "Barbarigo".
 Arcybiskup powiedział, że w [pierwszej] kopercie jest tekst, który znajduje się w biurku "Barbarigo" i Watykan nie zaprzeczył temu. 
A więc zagadka jest rozwiązana. Wiemy, że istnieje brakujący tekst [Trzeciej Tajemnicy]. Teraz pytaniem jest, co zawiera ten tekst. Co się w nim znajduje. Mała grupa "tradycjonalistów", "fatimitów" i "ekstremistów", jak zwykle, "dodaje dwa do dwóch i otrzymuje cztery". To do czego doszli to kolejne stwierdzenie oczywistości, co ten brakujący tekst musi zawierać. Jak oni do tego doszli? Po prostu spojrzeli na istniejące dowody, ponieważ wiele osób mówiło o tym, co jest w pierwszej kopercie, znajdującej się w biurku "Barbarigo". I wiele osób ujawniło, w taki czy inny sposób, zawartość tego tekstu. 
Pierwszą z nich, był papież Pius XII. W 1931 roku, kiedy jako Monsignor Pacelli, był Sekretarzem Stanu Papieża Piusa XI, przyszły papież Pius XII, wypowiedział następujące słowa na temat przesłania Fatimy. Chcę, byście zapamiętali ten cytat, gdyż jest jednym z najważniejszych dowodów, ponieważ jest to absolutnie zadziwiające, że papież wygłosił to w 1931 roku.
Oto, co powiedział: "jestem zmartwiony, słowami Matki Bożej, skierowanymi do małej Łucji z Fatimy. Ta konsekwencja z jaką Maryja, odnosi się do zagrożeń, które czyhają na Kościół, jest bożym ostrzeżeniem, przed SAMOBÓJSTWEM, które grozi, w przypadku zmiany wiary, liturgii, teologii i duszy [Kościoła]".
Następnie przyszły papież mówi: "słyszę wszędzie wokół mnie, innowatorów, którzy chcą zdemontować 'Świętą Kaplicę', zgasić płomień powszechności Kościoła, odrzucić jego ozdoby i sprawić, by poczuł wyrzuty sumienia z powodu swojej historycznej przeszłości". 
Potem [przyszły] papież ostrzega, przed tym, co nadciąga nad Kościół. Mówi: "nadejdzie dzień, kiedy cywilizowany świat zaprze się swojego Boga, kiedy Kościół zwątpi, jak zwątpił Piotr. Kościół będzie kuszony, by uwierzyć, że człowiek stał się Bogiem. W kościołach, chrześcijanie na próżno będą szukać wiecznej lampki, wskazującej miejsce, gdzie Bóg na nich czeka. Będą pytać, jak Maria Magdalena, płacząca nad pustym grobem: 'gdzie Go zabrano?' ".
Tak o przyszłości Kościoła mówił [przyszły] Pius XII, na 31 lat przed Soborem Watykańskim II. Mówił to w odniesieniu do przesłania, które siostra Łucja, otrzymała od Matki Bożej. Mówił o tym, w odniesieniu do przesłania Fatimy. Mówił, że przesłanie Fatimy, dotyczy kryzysu w Kościele, spowodowanego samobójstwem zmiany liturgii, teologii i duszy Kościoła.
Przeczytałem oryginalny francuski tekst, oświadczenia papieża. Posiadam biografię papieża, autorstwa Monsignor’a Roche, który spisał tę rozmowę, w której papież złożył to oświadczenie. Nie ma wątpliwości, że [papież] złożył to oświadczenie! 
Dzięki temu oświadczeniu z 1931 roku, wiemy, że w tekście przesłania fatimskiego, jest coś na temat zmian w liturgii, zmian w teologii, zmian w duszy Kościoła, na temat czasów, w których w kościele parafialnym, ludzie nie znajdą wiecznej lampki. Jeśli chodzi o Amerykę, mogę potwierdzić, że istnieje wiele kościołów, z czasów po Soborze Watykańskim II, w których nie znajdziecie wiecznej lampki i w których będziecie mogli zapytać, podobnie jak Pius XII: 'gdzie Go zabrano?', gdzie jest Bóg w Postaci Eucharystycznej? To niezwykłe proroctwo, wypełniło się a przyszły papież, powiązał to z przesłaniem Fatimy. 
Tak więc wiemy, że Trzecia Tajemnica musi zawierać odniesienie do zmian w liturgii, teologii i duszy Kościoła, ponieważ pierwsze dwie tajemnice, które były znane już od lat dwudziestych XX wieku, w ogóle o tym nie mówiły! Tak więc to o czym papież Pius XII mówił [w 1931 roku], musi stanowić część Trzeciej Tajemnicy, nie znanej światu w 1931 roku. To oczywisty wniosek, gdy weźmiemy pod uwagę dostępne dzisiaj dowody.

O horrorze obecnego pontyfikatu – dyplomatycznie.

O horrorze pontyfikatu w Watykanie – dyplomatycznie.

Aktualne trendy pontyfikatu papieża Franciszka.

=======================

Większość paragrafów jest przerażająca! Są tam jednak zwłaszcza dwa ustępy, które, jak sądzę, wyrażają intencję całego dokumentu, a w szczególności pragnienie zmiany samej istoty Kościoła katolickiego

==================================

Wywiad z przełożonym generalnym Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, ks. Dawidem Pagliaranim FSSPX aktualne-trendy-pontyfikatu-franciszka

Czcigodny Księże Przełożony, niedawno przypadała 10. rocznica wyboru papieża Franciszka na Stolicę Piotrową. Co, w opinii Księdza, stanowiło najważniejsze wydarzenie tych kilku ostatnich lat?

Trudno nie zauważyć, że po jego dwóch głównych oraz nowatorskich ideach: miłosierdzia, rozumianego jako „powszechna amnestia”, oraz nowej moralności, opartej na szacunku do Ziemi jako „wspólnego domu całej ludzkości”, ostatnie lata były zdominowane przez ideę synodalności. Nie jest to zupełnie nowa idea1, jednak papież Franciszek uczynił ją osią swojego pontyfikatu.

Idea ta jest tak wszechobecna, że wielu ludzi przestało się nią zbytnio interesować, choć stanowi ona kwintesencję dojrzałego i pełnego modernizmu. Z punktu widzenia eklezjologii rewolucja synodalna ma wywrzeć na Kościół poważny wpływ i dogłębnie przeobrazić jego hierarchiczną strukturę, jego funkcjonowanie, a przede wszystkim nauczanie wiary.

Dlaczego ludzie stali stracili zainteresowanie synodalnością?

Być może była ona postrzegana jako problem wyłącznie krajów niemieckojęzycznych lub też – zachowując wszystkie proporcje – jako problem zasadniczo belgijski, a świadomość jego uniwersalnego wymiaru z czasem zanikła. Jest pewne, że Niemcy odgrywali szczególną rolę w procesie synodalnym, jednak sam problem dotyczy Rzymu – a więc jest powszechny, dotyczy Kościoła katolickiego jako całości.

Jak zdefiniowałby Ksiądz proces synodalny?

Przede wszystkim ten proces jest raczej konkretną rzeczywistością niż wcześniej zdefiniowaną doktryną. Jest on zagmatwaną metodą czy też „praktyką”, która została przyjęta bez wcześniejszej znajomości wszystkich możliwych skutków. Mówiąc konkretnie, stanowi on wyraz pragnienia postawienia Kościoła „na głowie”. Kościół nauczający nie uważa się już za depozytariusza Bożego Objawienia, którego jest strażnikiem, ale za grupę biskupów w jedności z papieżem, którzy słuchają wiernych, a zwłaszcza głosów z peryferii, przywiązując szczególne znaczenie do tego, co mogłyby postulować najbardziej wyalienowane jednostki. Jest to Kościół, w którym pasterze stają się owcami, a owce – pasterzami.

U źródła tej idei leży przekonanie, że Bóg nie objawia się poprzez Pismo św. i Tradycję, których strażnikiem jest hierarchia Kościoła, ale poprzez „doświadczenie ludu Bożego”. Właśnie dlatego proces synodalny rozpoczął się od konsultacji z wiernymi wszystkich diecezji świata. W oparciu o te dane konferencje biskupów sporządziły podsumowania, których owocem była opublikowana kilka miesięcy temu pierwsza synteza rzymska.

Jakie jest znaczenie idei, wedle której Bóg objawia się i daje poznać swoją wolę poprzez doświadczenia ludu Bożego?

Ta idea stanowi fundament całego gmachu modernizmu. Na potępieniu tej błędnej idei dotyczącej Objawienia św. Pius X oparł swoją encyklikę Pascendi dominici gregis. Jeśli wiara, zamiast odwoływać się do Pisma św. i Tradycji, jest redukowana do doświadczenia – najpierw jednostkowego, a następnie wspólnotowego – to wówczas jej treść, a w konsekwencji ustrój Kościoła, mogą podlegać wszelkim możliwym ewolucjom. Doświadczenie – z samej definicji – dotyczy pewnego momentu lub okresu czasu. Jest to rzeczywistość pojawiająca się w czasie i w historii, która ze swej natury ma charakter ewolucyjny. W analogiczny sposób w życiu każdego z nas występuje ruch, a więc to życie ewoluuje.

Taka wiara-doświadczenie, z konieczności podlegająca ewolucji zgodnie ze zmianą świadomości i potrzebami kolejnych etapów historycznych, jest stale „wzbogacana” o nową treść, a równocześnie odrzuca to, co nie jest już aktualne. W ten sposób wiara staje się rzeczywistością przede wszystkim ludzką, związaną – podobnie jak historia ludzkości – z coraz to nowymi i zmieniającymi się warunkami. W dłuższej perspektywie niewiele pozostaje z tego, co wieczne, transcendentne i niezmienne. Jeśli wciąż mówimy o Bogu i Kościele katolickim, to te dwie rzeczywistości stają się projekcją tego, co doświadczenie może odczuć hic et nunc. W nieunikniony sposób zmienia się sens oraz zakres tych dwóch pojęć, wraz ze wszystkimi innymi dogmatycznymi elementami naszej wiary. Stopniowo są one wchłaniane przez to, co jest jedynie światowe i zmienne. Ich znaczenie ewoluuje wraz z ludzkością oraz jej doświadczeniem Boga. Ta idea nie jest nowa, jednak proces synodalny stanowi nową kulminację jej zakresu.

Co mógłby nam Ksiądz powiedzieć na temat wspomnianej przed chwilą „syntezy rzymskiej”?

Mam tu na myśli dokument opublikowany w październiku 2022 r., zatytułowany Rozszerz przestrzeń twego namiotu2. Jest to dokument roboczy etapu kontynentalnego synodu, a więc przeznaczony dla biskupów spotykających się na poszczególnych kontynentach3. Jest on prezentowany jako wyraz sensus fidei wiernych, zaś biskupom zaleca się, aby go czytali „oczami ucznia, który uznaje go za świadectwo drogi nawrócenia w kierunku Kościoła synodalnego, który uczy się ze słuchania, jak odnowić swoją misję ewangelizacyjną w świetle znaków czasu”4. Tak więc oczekuje się, że to właśnie na podstawie tego rzekomego wyrazu sensus fidei wiernych biskupi będą wyciągali wnioski i podejmowali ostateczne decyzje.

Jednak treść tego dokumentu oraz zawarte w nim sugestie są po prostu katastrofalne. Nie ma w nim praktycznie niczego, co mogłoby zostać uznane za wyraz wiary katolickiej. Przeciwnie, większość sugestii zaleca transformację Kościoła w całkowicie nową jakość. Możemy poniekąd zrozumieć, że wierni, a nawet księża – zwłaszcza obecnie – głoszą różne dziwaczne opinie, jest jednak całkowicie niedopuszczalne, żeby takie twierdzenia znalazły się w syntezie opracowanej przez watykański Sekretariat Generalny synodu.

Czy w tej syntezie są jakieś ustępy, które należy uznać za szczególnie niebezpieczne?

Niestety, trzeba powiedzieć, że większość paragrafów jest przerażająca! Są tam jednak zwłaszcza dwa ustępy, które, jak sądzę, wyrażają intencję całego dokumentu, a w szczególności pragnienie zmiany samej istoty Kościoła katolickiego w wyniku procesu synodalnego. Przede wszystkim, w odniesieniu do władzy, można dostrzec wyraźne pragnienie akceptacji Kościoła, który funkcjonowałby odwrotnie niż w sposób tradycyjny i w którym Kościół nauczający nie miałby już czego nauczać: „Ważne jest budowanie synodalnego modelu instytucjonalnego jako eklezjalnego paradygmatu dekonstrukcji władzy piramidalnej, która uprzywilejowuje jednoosobowe zarządzanie. Jedyną słuszną władzą w Kościele musi być władza miłości i służby, na wzór Pana”5.

Możemy się zastanawiać, czy mamy tu do czynienia z herezją, czy też po prostu z pustosłowiem, którego nie potrafimy bliżej sklasyfikować. Heretyk w istocie wciąż w coś „wierzy” i wciąż może mieć jakieś pojęcie o Kościele, nawet jeśli jest ono wypaczone. Tu jednak mamy do czynienia z ideą Kościoła, który byłby nie tylko niespójny, ale również – by posłużyć się współczesnym określeniem – „płynny”. Proponuje się Kościół bez doktryny, bez dogmatów, bez wiary, Kościół, w którym nie jest już potrzebna żadna władza do nauczania czegokolwiek. Wszystko rozpływa się w duchu „miłości i służby”, choć nikt nie wie, co to w istocie oznacza – o ile faktycznie coś oznacza – oraz do czego zmierza.

Wspomniał Ksiądz również o drugim szczególnie niebezpiecznym fragmencie.

Zgadza się. Jest też drugi ustęp, który wydaje mi się wyrażać ducha całego tekstu, a równocześnie prawdziwą atmosferę tych kilku ostatnich lat pontyfikatu papieża Franciszka: „Świat potrzebuje «Kościoła wychodzącego», który odrzuca podział na wierzących i niewierzących, który zwraca się ku ludzkości i oferuje jej, zamiast doktryny czy strategii, doświadczenie zbawienia, «przepełnienie darem», który odpowiada na wołanie ludzkości i przyrody”6. Jestem przekonany że ten krótki fragment posiada znacznie głębszy sens i znaczenie, niż mogłoby się to na pierwszy rzut oka wydawać.

Odrzucanie podziału na wierzących i niewierzących jest z pewnością szaleństwem, choć w obecnym kontekście należy to uznać za logiczne. Jeśli wiara nie jest już rzeczywistością autentycznie nadprzyrodzoną, wówczas zmieniają się sama racja bytu oraz misja Kościoła, ustanowionego, aby tę wiarę zachowywał i głosił. Jeśli bowiem wiara jest tylko jednym z wielu doświadczeń, jak można przedstawiać ją jako lepszą i twierdzić, że powinna być powszechnie przyjmowana? Po prostu uczucie-doświadczenie nie może odpowiadać prawdzie absolutnej – posiada jedynie wartość opinii, która nie może być już prawdą w tradycyjnym sensie tego słowa. Logicznie prowadzi nas to do odrzucenia podziału na wierzących i niewierzących. Pozostaje jedynie ludzkość, z jej oczekiwaniami, opiniami i pragnieniami; ludzkość, która jako taka nie rości sobie prawa do niczego nadprzyrodzonego.

Zatem Kościół oferuje ludzkości nauczanie, które nie odpowiada już przekazowi transcendentnego Objawienia. Kościół ogranicza się do proponowania okrojonej i pozbawionej elementów nadprzyrodzonych „ewangelii”, która staje się księgą refleksji i pocieszenia, dopasowaną do wszystkich bez żadnej różnicy. W tej perspektywie rozumiemy, jak nowa teologia i nowa moralność ekologiczna, przedstawione w Laudato si’, są oferowane ludzkości, która nie potrzebuje już nawrócenia i w której nie ma już podziału na wierzących i niewierzących.

Środki masowego przekazu podkreślają zwłaszcza uwagę, jaką synod poświęca związkom osób tej samej płci. Jak Ksiądz postrzega ten problem?

Nie ulega wątpliwości, że ogólnoświatowa presja w tej sprawie przekłada się na proces synodalny. Wywiera się presję, żeby Kościół stał się bardziej otwarty na tych ludzi i wrażliwy na ich potrzeby uczuciowe, zwłaszcza po tym, jak otwarto dla nich drzwi poprzez ogłoszenie adhortacji Amoris laetitia. Jest to jedna ze spraw, co do których oczekiwania są największe. Z jednej strony możemy odnieść wrażenie, że władze Kościoła potwierdzają niemożliwość błogosławienia takich par – np. odpowiedź Kongregacji Nauki Wiary z marca 2021 r.; natomiast z drugiej strony obserwujemy przypadki udzielania im błogosławieństwa – przy czym niekiedy przychodzą one do kościoła, aby otrzymać błogosławieństwo po zawarciu świeckiego związku w ratuszu.

Kilka miesięcy temu biskupi flamandzcy opublikowali nawet oficjalny obrzęd błogosławieństwa takich par; do tej pory Watykan nie zareagował na tę inicjatywę. Według biskupa Antwerpii Ojciec Święty wiedział o tym, jednak postanowił nie podejmować żadnych kroków. Poważne i jawnie rewolucyjne zmiany w tej kwestii postulują również biskupi niemieccy. Wszystko to w nieunikniony sposób wywołuje reakcje niektórych biskupów oraz wiernych. Wielu innych ogranicza się jednak do biernej obserwacji.

W ten sposób powstaje pewna dialektyka, pewne zamieszanie – zarówno w tej dziedzinie, jak i w wielu innych – które powodują, że wszyscy w naturalny sposób oczekują na wypowiedź kompetentnej władzy… Władza ta może – gdy dane kroki wydają się jej zbyt pochopne – wyhamowywać takie inicjatywy; jednak może też zaaprobować je i pozwolić, aby sprawy potoczyły się własnym biegiem, aż ostatecznie będzie można mówić o lokalnych „tradycjach” i zwyczajach. Niekiedy tradycyjna doktryna Kościoła jest potwierdzana, a nawet określana jako niezmienna, co dodaje otuchy konserwatystom. Równocześnie w innych przypadkach władza powołuje się na potrzeby duszpasterskie, stosując „cudowne” miłosierdzie, które godzi rzeczy nie do pogodzenia. W ten sposób tradycyjne zasady moralne, tak jak i wiara, stają się opcjonalnymi opiniami. Jest to typowe dla władzy, która nie opiera się już na transcendentnych zasadach, ale wykazuje wrażliwość na oczekiwania chwili – i jest zdecydowana je spełnić, kierując się względami czysto pragmatycznymi.

Należy jednak zrozumieć, że to wszystko nie skończy się w jakimś konkretnym momencie. Taki sposób sprawowania władzy przypomina mechanizm funkcjonowania współczesnych demokracji: coś, czego nie można zaaprobować dziś, zostanie zaaprobowane jutro, kiedy za sprawą tej samej dialektyki i pod wpływem nowych nacisków i precedensów sytuacja do tego dojrzeje, a umysły ludzi zostaną stosownie przygotowane. Jest to krótki opis mechanizmu uruchamianego przez synodalność – i pokazuje, dlaczego mamy tu do czynienia z najdoskonalszym przykładem modernizmu.

Ogłoszony niedawno reskrypt papieża Franciszka potwierdził, że każdy nowy kapłan pragnący odprawiać Mszę trydencką musi uzyskać stosowne pozwolenie Stolicy Apostolskiej. Ponadto, żeby móc odprawiać tradycyjną Mszę św. w kościele parafialnym, również należy uzyskać jej zgodę. Jak Ksiądz ocenia te decyzje?

Myślę, że nie trzeba być szczególnie doświadczonym ekspertem, aby dostrzec wyraźną chęć wyrugowania tradycyjnej Mszy św. Wspomniany reskrypt, opublikowany w lutym 2023 r., podobnie jak list apostolski Desiderio desideravi z czerwca 2022 r., mają na celu maksymalne ograniczenie posługiwania się tradycyjnym mszałem, a także odstraszenie wszystkich, którzy pragnęliby go używać. W takich okolicznościach trudno mi sobie wyobrazić, aby jakikolwiek młody kapłan miał odwagę prosić Stolicę Apostolską o zgodę na odprawianie Mszy trydenckiej. Czy nam się to podoba, czy też nie, od czasu motu proprio Traditionis custodes ta Msza została w Kościele praktycznie zakazana. Jak ostatnio przypomniał nam kard. Roche, wraz z soborem „zmieniła się teologia Kościoła”7, a w konsekwencji także jego liturgia, gdyż stanowi ona wyraz tej teologii.

W tej sytuacji różne wspólnoty Ecclesia Dei odczuwają zaniepokojenie oraz niepewność co do swej przyszłości. Słyszy się, że niebawem ma zostać ogłoszony nowy dokument papieski dotyczący właśnie ich. Co mógłby nam Ksiądz powiedzieć na ten temat?

Nic nie wiem na temat takiego dokumentu. Myślę jednak, że nie można przeżywać swego kapłaństwa w sposób satysfakcjonujący godząc się z tym, iż nad naszą głową nieustannie wisi miecz Damoklesa. Nie można też żyć w pokoju, ciągle zajmując się wszelkiego rodzaju pogłoskami. Kapłan powinien żyć zjednoczony ze swoją Mszą, nie musząc zastanawiać się, czy jutro jego przełożeni pozwolą mu ją odprawiać. Ma troszczyć się przede wszystkim o dzielenie się z innymi duszami tym wielkim skarbem, bez nieustannej obawy, że sam zostanie go pozbawiony, czy też żyjąc nadzieją na cud, który pozwoli mu wybrnąć z obecnej, niepewnej sytuacji. Naprawdę nie sądzę, żeby Boża opatrzność pragnęła tego rodzaju sytuacji.

Ponadto – niestety – członkowie tych instytutów, podobnie jak wielu innych księży, którzy pragną odprawiać Mszę w tradycyjnym rycie, żyją w takim strachu, że są zmuszeni zachowywać milczenie na temat bieżących wydarzeń z życia Kościoła. Bardzo dobrze wiedzą, że w dniu, w którym zaczęliby wyrażać zastrzeżenia wobec tego, co dziś dzieje się w Kościele, na ich karki mógłby spaść miecz Damoklesa – a kard. Roche gotów jest im w każdej chwili o tym przypomnieć! Mówię to z całą miłością: ta sytuacja rodzi permanentną dychotomię między sferą liturgii a sferą doktryny, co stwarza niebezpieczeństwo, że ci kapłani będą żyć w zakłamaniu, które ich nieuchronnie sparaliżuje, gdy staną wobec konieczności publicznego wyznania swej wiary. Właśnie z tego powodu, zwłaszcza w pewnych krajach, reakcję przeciwko szaleństwu drogi synodalnej można zaobserwować – paradoksalnie – raczej w środowiskach nieprzywiązanych do tradycyjnego mszału.

A jak Ksiądz widzi przyszłość Bractwa św. Piusa X?

Widzę ją po prostu jako wierną kontynuację tego, co czyniło ono do tej pory. Bractwo musi zajmować się bieżącymi sprawami Kościoła, nie przywiązując wagi do pogłosek o tym, co taki a taki kardynał powiedział w zaufaniu takiemu a takiemu seminarzyście, co mogłoby się wydarzyć w Kościele czy też nawet co mogłoby spotkać nas… Musimy żyć ponad tym wszystkim.

Dla dobra Kościoła katolickiego Bractwo musi zachować i zapewniać swoim kapłanom oraz wiernym możliwość sprawowania tradycyjnej liturgii oraz uczestnictwa w niej. Równocześnie w dalszym ciągu musi strzec tradycyjnej teologii katolickiej, która tej liturgii towarzyszy i która ją podtrzymuje. Nikt, kto wciąż jeszcze posiada sensum catholicum, nie może wyrzec się tej doktryny. Parafrazując kard. Roche’a, wprowadzona przez sobór zmiana w doktrynie stanowiła w istocie inspirację dla nowej Mszy! Mamy obowiązek dochować wierności zarówno Mszy, jak i doktrynie katolickiej, równocześnie zachowując pełną swobodę do przeciwstawiania się błędom oraz tym, którzy ich nauczają. Ostatecznie, jeśli liturgia jest z definicji publiczna, to również wyznawanie wyrażanej przez nią wiary ma charakter publiczny.

Dziś bardziej niż kiedykolwiek musimy być świadomi, że tradycyjna liturgia w Kościele katolickim ma również związek z moralnością, której zasad nie mamy prawa zmieniać. Wszechmogący Bóg w centrum naszej religii umieścił krzyż oraz prawdziwą ofiarę. Nikt nie może osiągnąć zbawienia bez krzyża i bez tej ofiary. Nikt nie może osiągnąć zbawienia akceptując, w imię fałszywej miłości i fałszywie rozumianego miłosierdzia, wszelkiego rodzaju zgorszenia. Zbawienie daje tylko jeden rodzaj miłości – ponieważ istnieje tylko jedna prawdziwa miłość, która oczyszcza: miłość krzyża, miłość odkupienia, miłość okazana nam oraz przekazana przez Chrystusa Pana, a którą On nazwał caritas. Ta miłość nie może jednak istnieć bez wiary ani bez tych, którzy jej nauczają.

Wywiad z przełożonym generalnym Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X, ks. Dawidem Pagliaranim FSSPX, przeprowadzony przez FSSPX.Actualités w Menzingen 5 maja 2023 r., w uroczystość św. Piusa V.

Źródło

Przypisy

  • 1 Proces synodalny rozpoczął się bezpośrednio po II Soborze Watykańskim, od czasu którego odbyło się ponad tysiąc synodów diecezjalnych – często z udziałem świeckich, co stanowi całkowitą nowość. Papież Franciszek precyzował koncepcję synodalności od początku swego pontyfikatu: najpierw poprzez interpretację sensus fidei oraz pobożności ludowej jako źródła Objawienia (por. Evangelii gaudium, par. 119–120), a następnie poruszając kwestię synodalności bardziej otwarcie w swojej Mowie z okazji 50 rocznicy utworzenia synodu biskupów (17 października 2015). Na tej podstawie Międzynarodowa Komisja Teologiczna zredagowała tekst Synodalność w życiu i misji Kościoła, przedstawiający podstawy teoretyczne procesu, którego świadkami jesteśmy obecnie.
    Synod o synodalności można więc postrzegać jako praktyczne zastosowanie, w skali całego Kościoła, idei głoszonych i rozwijanych w trakcie obecnego pontyfikatu, a które stanowiły punkt wyjścia dla wielu eksperymentów podejmowanych od czasu Vaticanum II.
  • 2 Cytat z Iz 54, 2 – przyp. red.
  • 3 Zorganizowano siedem oddzielnych grup kontynentalnych, osobno dla obu Ameryk oraz dla Bliskiego Wschodu.
  • 4 Rozszerz przestrzeń twego namiotu, par. 13. Wszystkie cytaty za: https://www.diecezja.kielce.pl/sites/default/files/etap_kontynentalny.pdfprzyp. tłum.
  • 5 Ibidem, par. 57.
  • 6 Ibidem, par. 42.
  • 7 Kard. Roche powiedział, że „teologia Kościoła zmieniła się. Wcześniej kapłan, oddalony od wiernych, reprezentował ich wszystkich. Byli oni niejako kierowani przez tego, który jako jedyny odprawiał Mszę św. [Dziś jednak] liturgię sprawuje nie tylko kapłan, ale razem z nim także ci, którzy są ochrzczeni. I ta konstatacja jest wręcz przełomowa” (audycja w BBC Radio 4, 19 marca 2023).

Watykan dzisiaj – a zetknięcie się z Jezusem „najpierw dla Żyda, potem dla Greka”

Watykan dzisiaj – a zetknięcie się z Jezusem „najpierw dla Żyda, potem dla Greka”

3 mar 2016 Posted by Sacerdos Hyacinthus

O. Benedykt J. Huculak*

WATYKAN DZISIAJ

Nawet dla osób nawykłych do częstego gradu w postaci coraz to nowych wytworów myśli katolicko-reformowanej, która pieczętuje się – często na wyrost – Soborem Watykańskim II, wstrząsem stał się niedawny dokument Watykanu o wyłączeniu żydów[1] spośród tych środowisk, ludów i narodów, do których Kościół będzie kierował nauczanie Chrystusa[2]. Ma to wynikać głównie stąd, że oni rzekomo są „nosicielami Słowa Bożego”[3], lecz gdyby tak było, to komu – według Kurii – potrzebne byłoby przyjście Jezusa? Czy nie wystarczyłaby droga Chazarów, owego ludu i państwa nad Morzem Czarnym, które w wieku IX przyjęło judaizm? Wstrząs wynika stąd, że reformowanie[4], które dotąd – przy pewnym wysiłku – można było postrzegać jako przejściowe gorączkowanie w postaci herezji materialnej, czyli nieświadomego błądzenia w wierze[5], w danym oświadczeniu przekroczyło granice herezji formalnej; a to już pociąga skutki ciężkie, i to zarówno dla chrześcijan świeckich, jak i duchownych, także dla biskupa.
…….Już „krewni Jezusa” przyszli Go odciągnąć od nauczania w imię jakiejś poprawności potocznej, wręcz „zabrać Go”, mówiąc, że „odszedł od zmysłów” (Mk 3, 21). Dzisiaj Watykan zwraca się ku prawomyślności tego świata, którym od wieku XVIII – naznaczonego buntem Ameryki i przewrotem we Francji – kieruje gwiazda ludu (am) Dawida[6]. Wokół niej zaś od lat trzystu pośród narodów (gojím) posłusznie krąży pięcioramienna gwiazda masonów, której zgodną odmianą jest czerwony znak socjalistów. Sprawa jest groźna, bo stanęła na granicy, o której rzekł Pan, jedyny Ješuah – Zbawiciel (Jezus)[7]: „Do każdego, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie; lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10, 32-33). Także jednak na ziemi rzecz mocą prawa Kościoła miewa skutki ciężkie.
.
.
…….PAWEŁ

Dokument Watykanu wstępnie zaskakuje tym, że powołuje się na krótkie i ogólne, a z kontekstu wyjęte, powiedzenie Pawła[8], owego Szawła z Tarsu, który był nie tylko rodowitym Żydem z pokolenia Beniamina, lecz niegdyś także gorliwym faryzeuszem, a nawet zaciekłym oraz urzędowym inkwizytorem i prześladowcą chrześcijan. Otóż według tegoż pisma chwalebny Jezus nie miałby prawa nawrócić go u bram Damaszku, a jeśli już do tego doszło, to stałoby się coś niestosownego, wysoce niepożądanego. Pośrednio wskazuje się na Chrystusa jako na kogoś, kto narobił niepotrzebnego kłopotu. W tym względzie jednak bardzo jednoznaczny jest Nowy Testament, a w nim św. Paweł, który z naciskiem stwierdza: „Jeśli usprawiedliwienie dokonuje się przez prawo [Mojżesza], to Chrystus dôreán apéthanen – umarł na darmo” (Gal 2, 21).
…….Religia więc żydów, odrzucających Jezusa, nie jest i nie może być równoległą drogą do zbawienia, jak to zostało jasno wyłożone przez Kurię wcześniej, w składzie innego pokroju[9]. Także męczennicy krwią wyznawali nie tylko to, że On był Bogiem – więc dla Greków i Rzymian bezpieczne mniemanie, jakoby był jednym z bogów Panteonu –, lecz głównie prawdę o tym, że jest On zbawicielem jedynym. Otóż samej wysokiej radzie Żydów z arcykapłanami na czele jasno oświadczył apostoł Piotr: Poza „Jezusem Chrystusem Nazarejczykiem, którego wy ukrzyżowaliście, a którego Bóg [Ojciec] wskrzesił z martwych […] nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano pod niebem żadnego innego imienia, przez które my [Żydzi] powinnibyśmy zostać zbawieni (deí sôthếnai hêmás)” (Dz 4, 10. 12). W tej samej sprawie później rodacy ze strony Pawła przeczytali słowa: „Mamy więc, bracia, pewność, że wejdziemy do miejsca świętego [w niebie] przez krew Jezusa. On nam [Żydom] zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje […] Przystąpmy z sercem prawym, z wiarą czystą… obmyci na ciele czystą wodą [chrztu]” (Hbr 10, 19-22).
…….Kuria Rzymska zasłania się ogólnym i skądinąd oczywistym powiedzeniem Pawła, że „Bóg nie żałuje [swych] darów łaski i wezwania”[10]. Słowa te zostały tu wyjęte z kontekstu jego rozważań o dziejach Izraela, który w końcu jednak przyjmie Pana Jezusa Chrystusa (Rz 11, 25-26). Niniejszą część Listu do Rzymian umieszczono w tle soborowego oświadczenia „Nostra aetate”, skierowanego do wyznawców religiach niechrześcijańskich, w jego części dotyczącej żydów. Dane powiedzenie Pawła jest tam przytoczone, lecz Soborowi nie tylko daleko było do tego, co z nimi zrobił ostatnio Watykan, ale w tymże piśmie Sobór nawet podkreślił konieczność głoszenia ewangelii wszystkim, a zwłaszcza muzułmanom i żydom, gdy rzekł: „Kościół katolicki […] głosi i jest zobowiązany (tenetur) nieustannie głosić Chrystusa, który jest, ‹drogą i prawdą, i życiem› (J 14, 6), w którym ludzie znajdują pełnię życia religijnego i w którym Bóg wszystko [więc również żydów] ze sobą pojednał”[11]. – Należy to podkreślić, bo Kuria chciała sprawić żydom miłą niespodziankę w pięćdziesięciolecie pisma „Nostra aetate”. Okazuje się jednak, że usiłowała to uczynić za wszelką cenę, i to nie tylko wbrew tamtemu oświadczeniu Soboru, lecz także stronniczo nadużywając słów Pawła, a co najważniejsze – wbrew samemu Chrystusowi Panu.
…….Prawdziwa myśl Pawła jest jasno zarysowana już na tej samej stronicy jego Listu do Rzymian, gdzie pisze on, że wrogość Żydów względem Jezusa jest tymczasowa, a tajemniczo przez Boga dopuszczona po to, „aby i [oni] sami teraz dostąpili miłosierdzia” (Rz 11, 31) dokładnie tak samo, jak tymczasem narody „z powodu ich nieposłuszeństwa dostąpiły miłosierdzia” (30) drogą chrzcielnego włączenia w tajemnicę Chrystusa. „Zatwardziałość – pisze Paweł – dotknęła część Izraela aż do czasu, gdy wejdzie [do Kościoła] pełnia narodów; i tak cały Izrael zostanie zbawiony” (25-26) w Kościele Chrystusa. „Jeżeli zaś ich [Żydów] upadek przyniósł bogactwo światu, a ich [nawróconych] mała liczba – wzbogacenie narodom, to o ileż więcej przyniesie ich zebranie w całości” (12) wokół Pana Jezusa. To zaś nastąpi także dlatego, że z woli Chrystusa przed końcem tego świata „ewangelia musi być głoszona wszystkim narodom”[12], przeto również Żydom, a nawet „najpierw Żydowi, a potem Grekowi”[13], czyli synowi jakiegoś narodu wewnątrz Cesarstwa, gdzie mowa grecka była używana wszędzie. „Nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem, ponieważ ten sam jest Pan wszystkich” (Rz 10, 12), a „Ten [Jezus] jest ustanowiony na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2, 34).
…….Przede wszystkim zaś, jeśli Żydzi – także według Pawła – mają przyjść do Jezusa, to nasuwa się pytanie, na które on jasno odpowiedział w sąsiednim miejscu tegoż Listu do Rzymian: „Jak mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jak mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? […] Przeto wiara ex akoếs – z usłyszenia [pochodzi], a usłyszenie [dokonuje się] przez słowo Chrystusa” (Rz 10, 14-17). Według Pawła więc Żydom koniecznie trzeba kêrýssein – ogłaszać Dobrą Nowinę Jezusa. Oświadcza on: „Ja nie wstydzę się ewangelii. Jest ona bowiem mocą Boga ku zbawieniu dla każdego wierzącego, Ioudaíô te prốton – najpierw dla Żyda, potem dla Greka” (1, 16). Paweł nie tylko był tego pewien, lecz również tak czynił, wszędzie – począwszy od Damaszku i Antiochii poprzez Efez i Korynt aż do Rzymu – kierując swoje kroki i słowo najpierw do Żydów, wbrew temu, czego chciałaby obecna Kuria.
…….Jej wymysł nie pomieściłby się w głowie nawet owym ioudaizóntes – żydującym przeciwnikom, a nawet wrogom Pawła, dla których prawo Mojżesza było częścią całości zbawczej, należącej jednak do Chrystusa. Nawet ci ludzie – których Paweł nie waha się nazwać „fałszywymi apostołami, podstępnymi działaczami, udającymi apostołów Chrystusa”, a nawet „sługami jego [szatana]” (2 Kor 11, 13-15) – z obrzydzeniem odrzuciliby twierdzenie, jakoby do zbawienia wystarczył Mojżesz, więc religia żydowska byłaby względem chrześcijaństwa jakąś drogą równoległą do zbawienia. Coś takiego więc nikomu nie mogło nawet przyjść do głowy, natomiast ów żydujący pogląd o przyjęciu prawa jako warunku dojścia do Chrystusa, został na szczeblu najwyższym odrzucony przez samych apostołów na Soborze Jerozolimskim w roku 49 (Dz 15, 1-33).
…….Zasadniczo tej sprawie św. Paweł poświęcił swe listy do Rzymian i do Galatów, gdzie z naciskiem rzekł: „Jeżeli zbawienie dokonuje się przez prawo [Mojżesza], to Chrystus umarł na darmo” (Gal 2, 21). W przekonaniu Pawła – wbrew temu, co usiłuje mu podsunąć Kuria – całe dzieje Izraela zmierzały ku Jezusowi i w Nim miały znaleźć wypełnienie (Mt 5, 17): „Nasi ojcowie – pisze on – wszyscy byli pod obłokiem, wszyscy przeszli przez morze i wszyscy w [imię] Mojżesza zostali zanurzeni w obłoku i w morzu; wszyscy też jedli ten sam pokarm duchowy i pili ten sam duchowy napój. Pili bowiem z towarzyszącej im skały duchowej; a tą skałą był Chrystus” (1 Kor 10, 1-4). Owo kluczowe Pawła zdanie warunkowe: „Jeżeli usprawiedliwienie – przez prawo…”, w domniemanym trybie nierzeczywistości działające jako ‘dowód nie wprost’, jest doniosłe tak samo, a zasadniczo jest nawet tożsame z tym jego zdaniem także warunkowym: „Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, to daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach […] Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli” (15, 17. 20).
.
.
…….JEZUS

Od jasnej postawy Pawła daleko ważniejsze jest nauczanie i dzieło Chrystusa, których zresztą odzwierciedleniem były starania Jego ucznia z Tarsu, owego Żyda, a nawet faryzeusza przezeń nawróconego u bram Damaszku. Jezus Nazarejczyk[14] wychował się, wzrastał i pracował, a potem głosił naukę w zielonej, kwitnącej rolnictwem północnej części Palestyny, zwanej Galil hag-gojím – Galileą narodów[15], odróżnianych od jedynego ludu (am), którym miał być Izrael. Wynikało to stąd, że już w VIII wieku podbił ją król Asyrii, który Żydów uprowadził w głąb swojego kraju, by tam osiedlić Asyryjczyków; a później – po Aleksandrze Wielkim – napłynęli tam Grecy. Królowej judzkiej Aleksandrze około roku 70 przed Chr. tylko w małej mierze udało się zmusić Galilejczyków do religii żydowskiej, skąd w oczach Judejczyków oni nadal pozostali narodem osobnym[16]. Zachowali odmienną kulturę syryjską, opartą o najstarszy i wielki dorobek sumeryjsko-babiloński, także w dziedzinie piśmiennictwa, prawa i religii. Wyróżniali się też osobliwą, bliższą klasycznej, wymową języka aramejskiego (Mt 26, 73), którym wówczas mówiono w Palestynie i na Bliskim Wschodzie[17]. – Jezusa, syna Maryi z „miasta w Galilei, zwanego Nazaret” (Łk 1, 26), powszechnie uznawano za Galilejczyka; Jego uczniów – także[18]. Nie bez związku z ową kulturą wysoką, wolną od usposobienia nazbyt prawniczego, pozostają wielekroć powtórzone słowa Zbawiciela: „Słyszeliście, że powiedziano [według prawa Mojżesza]… Ja natomiast mówię wam…”[19].
…….Dla każdej osoby, „najpierw dla Żyda, potem dla Greka” zetknięcie się z Jezusem jest rozstrzygające, bo wymaga zajęcia postawy, której treść ma skutki na wieczność. On jest probierzem, gdyż „ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym”[20]. On „jest ustanowiony na upadek i powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2, 34). „On jest – rzecze Piotr – kamieniem, odrzuconym hyph’hymốn – przez was [Żydzi] budują­cych: tym, który stał się głowicą węgła” (Dz 4, 11). „Wam zatem, co [w Niego] wierzycie [niech będzie] cześć, natomiast niewierzącym tenże kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się… kamieniem potknięcia się i skałą obrazy” (1 P 2, 7-8). Niniejsze słowa Piotra i Pawła tylko rozwijają to, co rzekł sam Pan Jezus na krótko przed męką: „Każdy, kto upadnie na ten kamień, rozbije się, a na kogo on spadnie, zmiażdży go” (Łk 20, 18).
…….Według rozporządzenia Boga głoszenie ewangelii, podczas gdy Syn Boży chodził po tej ziemi, miało dokonywać się w Palestynie i skupiać się wyłącznie na Żydach. On nie tylko o sobie rzekł: „Jestem posłany [osobiście] tylko do owiec, które poginęły oíkou Israếl – z domu Izraela” (Mt 15, 24) – choć poszedł w okolice fenickiego Tyru i Sydonu, a także do greckiego Dziesięciogrodu (Dekápolis) –, lecz zakazał też uczniom: „Nie idźcie do narodów i nie wstępujcie do żadnego miasta Samarytan. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela” (10,5-6). Czyż te słowa nie są wprost przeciwne temu, co wyznacza Watykan? Ich moc w tym względzie nie zmniejsza się na tle tego, co Jezus oświadczył uczniom po swym zmartwychwstaniu, gdy oświecił uczniów, „aby rozumieli Pisma” (Łk 24, 45), czyli Biblię Żydów, i rzekł im: „Tak jest napisane [tam]: Mesjasz (ton Christón) będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie. W Jego imię będzie głoszone nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, [lecz] począwszy od Jerozolimy” (46-47). Dzieło to mieli zacząć po zesłaniu Ducha Świętego, a Jezus przed wniebowstąpie­niem, bezkreśnie rozszerzając ich pole działania, powtórzył im: „Będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii [czyli w Izraelu], i aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8).
…….Wówczas to uczniom nakazał: „Pójdźcie na cały świat i ogłoście (kêrýxate) ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i zostanie ochrzczony, ten będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16, 15-16). Innej możliwości nie ma „ani dla Żyda ani dla Greka”, czyli dla nikogo. Praca więc apostołów oraz ich następców miała wyrastać niezmiernie ponad proste zachęcanie do czegoś wartościowego obok innych rzeczy podobnie dobrych i pięknych, gdyż miała ona być kếrygma – ogłoszeniem tego, co do zbawienia jest konieczne potrzebne, czyli przylgnięcia do Jezusa, czego uwieńczeniem jest chrzest. Dlatego to już w dzień Pięćdziesiątnicy, gdy Żydzi w Jerozolimie wysłuchawszy pierwszego kazania Piotra, „przejęci do głębi serca” zapytali, co mają czynić, on rzekł im: „Nawróćcie się i niech każdy z was zostanie ochrzczony w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie w darze Ducha Świętego […] Ratujcie się spośród tego przewrotnego plemienia!” (Dz 2, 37-40).
…….Znamienne jest, że Pan Jezus nakazał nie tylko podtrzymywanie działania ciągłego, jakby liniowego w postaci ‘głoście (kêrýssete)’, lecz dokonanie czynności jakby punktowej, gdy rzekł: „ogłoście ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16, 15), czemu zresztą doskonale odpowiada zapis Mateusza: „Pójdźcie więc i nauczcie (mathêtéusate) wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, [i] ucząc je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (28, 19). – Ostatnio jednak najlepsi katolicy, którzy według woli Pana starają się „zachowywać wszystko”, nie szczędząc wysiłków, a nawet ofiar, oni – zwłaszcza w okresie niedawnego synodu i po nim – ze strony Kurii bywają piętnowani jako rzekomi faryzeusze, ludzie niemiłosierni, zapatrzeni w literę, bałwochwalcy, buntownicy, a nawet jako fundamentaliści podobni do bojowników państwa islamskiego. Cóż to jednak jest wobec tych potwarzy, które zniósł Pan Jezus, zwłaszcza od arcykapłanów i rady żydowskiej?
…….Według obecnej Kurii powodem wyłączenia żydów spośród tych, do których będzie kierowana nauka Chrystusa, ma być głównie to, że oni rzekomo są „nosicielami Słowa Bożego”[21], a przecież sam Jezus tuż po zmartwychwstaniu „zaczynając od Mojżesza, poprzez wszystkich proroków, wykładał im [uczniom], co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24, 27). Później zaś rzekł: „To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi wypełnić się wszystko, co jest o Mnie napisane w prawie Mojżesza, u proroków i w psalmach” (44).
…….Wcześniej natomiast oświadczył, że nie przyszedł znieść prawa czy proroków, „lecz wypełnić [je]” (Mt 5, 17), uwagę skupiając na ich korzeniu, a także na zwieńczeniu, którym jest dwoiste prawo miłości, a przede wszystkim to, że jedyny Bóg istnieje w trójcy Osób i że On sam, Jezus, jest odwiecznym Synem Bożym, który w „pełni czasu”[22] przyjął naturę ludzką w łonie Maryi Panny[23]. Jest On więc „Tym, który [ostatecznie] wyznacza treść wiary (ho tês písteôs archêgós)”, przeto ją „wydoskonala” (Hbr 12, 2), doprowadzając do odwiecznie zamierzonego stanu pełnego Słowa Bożego. O tym w kręgu Pawła napisano, że „wielekroć i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna…, który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty” (Hbr 1, 1-3). Głównie w tym odniesieniu rzekł On: „Oto czynię wszystko nowe… Ja jestem Alfą i Omegą, początkiem i końcem” (Ap 21, 5-6).
…….On więc jest koniecznym szczytem i zwornikiem całego łuku biblijnego, a tegoż pełnego Słowa nosicielami nie mogą być żydzi, którym już na początku rzekł Piotr z Galilei: „Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg [Ojciec] potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami… przybiliście rękami nieprawych do krzyża i zabiliście […] Zaparliście się Go przed obliczem Piłata, gdy ten postanowił uwolnić [Go]… Zabiliście dawcę życia, lecz Bóg Go wskrzesił z martwych”[24]. Ich ziomek zaś Paweł z rodu Beniamina w liście, który jest najstarszą częścią Nowego Testamentu, pisze: „Bracia, wy staliście się naśladowcami Kościołów Boga, które są w Judei w Chrystusie Jezusie, gdyż to samo, co one od Żydów, wycierpieliście także wy od własnych współziomków. Żydzi zabili Pana Jezusa i proroków; i nas prześladowali, a nie podobają się Bogu i wrodzy są wszystkim ludziom. Zabraniają nam przemówić do narodów, [co jednak czynimy] aby ci zostali zbawieni; a tak dopełniają miary swoich grzechów. Na koniec jednak pośpieszył przeciw nim gniew [Boga]” (1 Tes 2, 14-16).
…….Gdy Pan Jezus, na oślęciu jadąc ku stolicy Żydów, „zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli […] Niektórzy jednak faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: ‹Nauczycielu, zabroń tego uczniom swoim›. Odrzekł: ‹Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, to kamienie wołać będą›” (Łk 19, 37-40). Obecna Kuria natomiast nie tylko zamilkła, lecz – dołączając do tamtych faryzeuszy – domaga się milczenia od uczniów Jezusa. Kościół Katolicki jednak nie przestanie śpiewać owej pięknej antyfony: Pueri Hebraeorum, portantes ramos olivarum – Hebrajskie pacholęta, niosąc gałązki oliwne, wybiegły naprzeciw Pana, śpiewając radośnie Mu: ‹Hosanna na wysokości!›[25]. Wcześniej zaś Jezus oświadczył Żydom w Jerozolimie: „Abraham, ojciec wasz, rozradował się stąd, że ujrzał mój dzień: ujrzał [go] i ucieszył się” (J 8, 56).
.
.
…….KURIA

Okoliczności wskazane wyżej wskazują na to, że watykańskie oświadczenie w sprawie żydów – w którego tle widnieje obraz jakiegoś Kościoła zbytecznego, nikomu w istocie niekoniecznego, a nie prawdziwy Kościół „jeden, święty, powszechny (katholikế) i apostolski”[26] – nie tylko przekroczyło granice herezji formalnej, lecz nawet zbliżyło się do odstępstwa od wiary katolickiej, co z grecka bywa zwane apostazją. Kuria rzymska, z kongregacjami i podległymi urzędami, jest osobistym narzędziem papieża, działającym jako jego alter ego, czyli przedstawiciel jego osoby. Żadne więc działanie Kurii, a już zupełnie żaden jej dokument, nie jest głosem samej Kurii, lecz jest odbierany jako pochodzący ze strony papieża. Stąd wynika ogromna odpowiedzialność urzędów watykańskich, a beztroskie obchodzenie się z nauką i zwyczajem apostolskim, do których należy powszechna konieczność wiary oraz chrztu, to droga prowadząca do skutków najgorszych. Taka beztroska urzędów może wynikać ze zwodniczego poczucia, że nic im nie grozi, bo za nimi stoi papież, który może wszystko, a także z mniemania, jakoby papież był wyrocznią prawdy.
…….Zapominają jednak, że papież nie jest jakimś bogiem, lecz tylko biskupem, a jako biskupowi Rzymu przysługuje mu szczególne stanowisko w Kościele. Metropolitą Lacjum, prymasem Włoch, patriarchą Zachodu – jednym z pięciu starożytnych[27] – i pasterzem całego Kościoła staje się on ze względu na to, że został biskupem Rzymu. Owo stanowisko, ów zakres władzy jest nadbudową jego tożsamości biskupiej, sprawowanej w Rzymie. Jako następca Piotra, bywa nieomylny w okolicznościach ściśle określonych, czyli tylko wówczas, gdy jako pasterz całego Kościoła – ponad patriarchami i obrządkami – sprawuje nauczanie uroczyste. Ostatnim razem miało to miejsce w roku 1950 przy ogłoszeniu dogmatu o wniebowzięciu Maryi. Oczywiście nie jest to żadna twórczość, lecz tylko stwierdzenie, że dana treść – jak roślina w ziarnie skryta pod ziemią, a potem kiełkująca i rozwijająca się – zawsze należała do skarbca Objawienia, którego źródłami są Pismo i Tradycja, a głównie ta druga, bo jest o wiele starsza i tylko według niej ustalono wykaz ksiąg biblijnych.
…….Narzędziem zaś przekazywania treści Objawienia jest według woli Chrystusa żywe słowo apostołów oraz ich następców, którymi są biskupi; a jest ono nieomylne wtedy i tylko wówczas, gdy oni – w łączności z następcą Piotra – sprawują nauczanie uroczyste na soborze powszechnym albo gdy rozproszeni po całym świecie sprawują nauczanie zwyczajne, które musi być całkowicie zgodne, czyli powszechne, i to nie tylko w przestrzeni – kiedy to w danym okresie biskupi wyrażaliby jakieś twierdzenie –, lecz także w czasie, czyli w zgodzie z nauczaniem poprzednich pokoleń biskupów aż do apostołów. Na tym tle o czym świadczy wypowiedź kard. L. J. Suenensa, że Sobór Watykański II był rewolucją francuską w Kościele, lub podobne słowa o. Y. Congara OP, że był on bezkrwawo przeprowadzoną rewolucją październikową?
…….Na co dzień więc papież nie jest nieomylny i jak każdy inny biskup święcenia wprawdzie ma nieutracalne, lecz nie jest wykluczona utrata jego władzy w diecezji, a z nią – całej nadbudowy, i to nawet niekoniecznie drogą postępowania w sądzie, lecz samoczynnie, mocą samego prawa. Stwierdzają to na przestrzeni wieków niektórzy papieże, lecz także znamienici teologowie i prawnicy, z których wielu Kościół ogłosił świętymi[28]. Powody takiej utraty, skądinąd oczywiste, wyszczególnia prawo Kościoła, gdy stanowi w kanonie 1364: „§ 1. Odstępca od wiary, heretyk lub schizmatyk podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa, przy zachowaniu przepisu kan. 194, § 1, n. 2; duchowny może być ponadto ukarany karami, o których w kan. 1336, § 1, n. 1, 2 i 3. – § 2. Jeśli tego domaga się długotrwały upór lub wielkość zgorszenia, można dołączyć także inne kary, nie wyłączając wydalenia ze stanu duchownego”. Ów zaś kanon 194, § 1, n. 2 brzmi: „§ 1. Mocą samego prawa zostaje usunięty z urzędu kościelnego: […] 2° kto publicznie odstąpił od wiary katolickiej lub wspólnoty z Kościołem”. Tutaj posoborowy reformator prawa pomylił się, gdyż powtórzył treść kanonu 1364, a chodziło z pewnością o § 2 kanonu 194: „Usunięcie, o którym w nn. 2 i 3, tylko wtedy może być uskutecznione, jeśli wiadomo, że to [wykroczenie] stwierdziła odpowiednia władza (competens)”. – Jest to wymóg zrozumiały, bo dla poczucia praworządności stosowne jest, aby społeczność wiernych wiedziała, dlaczego ich przełożony stracił stanowisko. Przepis ten zakłada, że herezja pasterza nie jest powszechnie znana (notoria) w jego środowisku, więc odnośne stwierdzenie władzy wyższej zapewnia też jawność. Wiąże się to ze wstępną prawdą o widzialności Kościoła, który jako taki może być rozpoznany jako prawdziwy, czyli „jeden, święty, powszechny (katholikế) i apostolski”[29].
…….Względem biskupa Rzymu zaś, jako patriarchy najwyższego, nie ma wprawdzie ludzkiej władzy odpowiedniej, czyli zwierzchniej, która by stwierdziła zajście wykroczenia (factum), ale w danym przypadku nie jest to konieczne, bo z całą oczywistością zostało to wykazane przez samo oświadczenie Watykanu o żydach, które jest dokumentem najbardziej urzędowym, więc powszechnie jawnym oraz rozgłoszonym, a jaskrawo przeciwstawnym ewangelii Jezusa i całemu Testamentowi Nowemu[30]. Taka rzecz zaś, jako notoria et palam divulgata – poznana i otwarcie rozgłoszona[31], będąc kościelno-społecznym zjawiskiem postrzegalnym i powszechnie znanym, wystarczająco wykazuje sam krok urzędowy i wyszczególnia treść jego. Trudno zresztą byłoby o jawność i rozgłoszenie większe niż to, które sam Watykan zapewnił swemu oświadczeniu, przez co ze strony Pawła ściągnął on na siebie ocenę jako autokatákritos – zasądzony przez samego siebie (Tt 3, 11), a już wstępnie dlatego, że w Kościele władza – jak podkreśla tenże Paweł – jest nadawana „ku budowaniu, a nie ku burzeniu” wiernych[32]. Rzecz zaś dodatkowo jest opieczętowana swym stanem jubileuszowego daru dla żydów w pięćdziesięciolecie soborowego pisma „Nostra aetate”, jak również wypowiedziami podczas nieco późniejszego spotkania w synagodze rzymskiej.
…….Niczego tu nie zmienia wzmianka, że ów dokument nie jest głosem dogmatycznym. Cóż bardziej oczywistego? To jednak nie zmienia jego treści i nie umniejsza jej przedmiotowości i powszechnie nagłośnionej jawności. Tak samo zresztą przed Soborem i w czasie jego trwania Jan XXIII, potem Paweł VI, a z nimi Kuria, wielekroć powtarzali, że to zgromadzenie nie ma celów dogmatycznych, lecz tylko duszpasterskie. Celem było uspokojenie biskupów, by otworzyć bramy dla głębokich i zasadniczych zmian w Kościele rzymskim; a rzecz za Pawła VI była już tak nie do ukrycia, że nawet dwom pismom szumnie i na wyrost nadano tytuł ‘konstytucja dogmatyczna’, choć ów przymiotnik mógł wskazywać tylko na jakąś teologię, czyli naukę o treściach wiary, jako odróżnioną od teologii moralnej czy duszpasterskiej[33]. Dogmatyzm natomiast, tyle bezwzględny co nieuzasadniony, wykazano czynnie tuż po soborze, przy wprowadzaniu reform, podobnie jak ostatnio powalono jedyny zakon owocujący i młodzieńczy, mianowicie Franciszkanów Niepokalanej z ich gałęzią żeńską.
…….Chrystus Pan wprawdzie obiecał uczniom, że Duch Święty, którego im ześle po wniebowstąpieniu, doprowadzi ich „do całej prawdy” (J 16, 13), lecz nie jakoby wówczas mieli otrzymać nowe objawienie, ale że Duch poprowadzi ich w głąb tej prawdy, którą On objawił, chodząc po tej ziemi. Ona bowiem jest jedna i niezmienna, bo tożsama ze sobą, co więcej – On jest jej uosobieniem, jak sam rzekł: „Ja jestem drogą i prawdą [ową jedyną] (hê alếtheia), i życiem” (14, 6). Ona więc jest niezmienna, lecz jej poznanie może się rozwijać głównie przy wsparciu Ducha, podobnie jak gorczyca od stanu ziarna ukrytego w ziemi, które jest „najmniejsze ze wszystkich”, stopniowo rozwija się i „staje się drzewem” (Mt 13, 32), niezmiennie zachowując bytową tożsamość.
…….Objawienie, które się wypełniło w Chrystusie, stanowi skarbiec pełny i zamknięty, Dlatego to św. Paweł swego ucznia Tymoteusza, biskupa Efezu, niemal „zaklina” (1 Tm 5, 21), gdy list kończy w słowach: „O, Tymoteuszu, tên parathếkên phýlaxon – ustrzeż [tego] skarbca” (6, 20); a podobnie na początku listu drugiego pisze mu: „Zdrowe zasady, które usłyszałeś ode mnie, zachowaj w wierze i miłości, która jest w Chrystusie Jezusie. Dobrego skarbca ustrzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka” (1, 13-14).
.

*     *     *

Dokument o żydach jest kroplą, która przepełniła czarę, a raczej ogromną stągiew, bo rzecz zasadniczo rozpoczęła się już w dniu wyboru papieża, kiedy to przemówienie było tak zaskakujące, że już nazajutrz rano na odległą jeszcze Mszę rozpoczęcia urzędu wprosił się prawosławny patriarcha Konstantynopola (Stambułu). O czymś takim zaś nie tylko „od wieków nie słyszano”, nawet po Soborze Watykań­skim II, ale przez ponad tysiąclecie – począwszy od Focjusza w wieku IX – było to wręcz nie do pomyślenia. Patriarcha jednak podjął tę podróż chętnie, gdyż „między wierszami” usłyszał własne nuty o biskupie Rzymu, który wśród patriarchów Kościoła ma miejsce pierwsze nie według zwierzchności, lecz tylko honoru, jak przewodniczący obrad okrągłego stołu. To jednak przeczy katolickiej prawdzie orzeczonej[34]. – Beztrosko tworząc nowe teorie, Kuria zapomniała, że nawet w owych rzadkich chwilach, gdy głos papieża bywa nieomylny, „następcom Piotra został obiecany Duch Święty nie po to, by dzięki Jego objawieniu (eo revelante) przedkładali [jakąś] naukę nową, lecz po to, by przy Jego wsparciu (eo assistente) święcie strzegli i wiernie wykładali objawienie, czyli skarbiec wiary przekazanej przez apostołów”[35].
…….Prawo Kościoła także w danej sprawie ma być odzwierciedleniem zasad właściwych czasom apostołów, a zapisanym w Nowym Testamencie. Jeżeli niedawno synod biskupów greckoprawosławnego patriarchatu Jerozolimy i całej Palestyny usunął ze stanowiska patriarchę Ireneusza, a nawet sprowadził go do stanu mniszego za to, że w długoterminową dzierżawę oddał Żydom pewne nieruchomości kościelne w Mieście; jeżeli Paweł już o tych, co prawo Mojżesza stawiali jako warunek otrzymania chrztu, powiedział, że są kłamliwymi apostołami i sługami szatana (2 Kor 11, 13. 15), – to co rzekłby o tych, co dzisiaj uznają samo to prawo za drogę do zbawienia, sprzeciwiając się Jezusowi, który polecił ogłosić ewangelię wszystkim ludom i narodom „aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8), „począwszy od Jerozolimy” (Łk 24, 46), stolicy Żydów, i od Izraela, do którego wyłącznie był On osobiście posłany? Są podstawy, by się domyślać, bo już w odniesieniu do tamtych ludzi Paweł wyznaczył zasadę: „Jeżeli ktoś głosiłby wam ewangelię różną od tej, którą otrzymaliście, anáthema éstô – niech będzie wyklęty” (Gal 1, 9).
…….„Jeżeli Mię miłujecie – rzecze Pan Jezus –, będziecie zachowy­wać moje przykazania” (J 14, 15). Wespół ze św. Pawłem, owym Żydem z rodu Beniamina, wyznać należy: „Miłość Chrystusa przynagla nas” (2 Kor 5, 14), przeto „gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla narodów, natomiast dla tych, co są powołani [do zbawienia], tak spośród Żydów, jak i spośród Greków – Mesjaszem (Christón), mocą Boga i mądrością Boga” (1 Kor 1, 22-24).
…….W chwili zbawczej śmierci Jezusa nie przypadkiem „zasłona przybytku”, czyli miejsca najgodniejszego w świątyni Jerozolimy, stolicy Żydów, „rozdarła się na dwoje, z góry na dół”; a przy tym „ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać” (Mt 27, 51). Także na tym tle trzeba wsłuchać się w oczywiste skądinąd oświadczenie Pawła: „My jesteśmy phýsei Ioudaíoi – Żydami z urodzenia…, a jednak przeświadczeni, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie prawa [Mojżesza] za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa […] Jeśli bowiem usprawiedliwienie dokonuje się przez prawo, to Chrystus umarł na darmo” (Gal 2, 15-21).

.

Kopiowanie możliwe wyłącznie za pisemną zgodą Autora artykułu… [Ojciec Huculak zmarł 9 listopada 2022 r. md]a 2022 r.

– – –

* Autor jest doktorem habilitowanym teologii ze specjalnością w teologii dogma­tycznej (przypis redakcji).
[1] Według pisowni polskiej wyraz ten pisze się literą małą, gdy oznacza wyznawców religii Mojżesza, nie przyjmujących Jezusa za Mesjasza, natomiast literą dużą, gdy chodzi o członków narodu hebrajskiego, których duża część nie wyznaje żadnej religii lub jakąś inną, głównie chrześcijańską. W niniejszym piśmie nie chodzi o naród, tym bardziej, że znaczna większość obecnie żyjących wyznawców Mojżeszowych wywodzi się z ludu Chazarów, których państwo, w okresie VII-X w. położone nad Morzem Czarnym między Wołgą a Donem, w wieku IX przyjęło judaizm.
[2] Komisja d/s Stosunków z Żydostwem Papieskiej Rady d/s Jedności Chrześcijan [!], ‹Perché i doni e la chiamata di Dio sono irrevocabili› (Rm 11, 29). Riflessioni su questioni teologiche attinenti alle relazioni cattolico-ebraiche in occasione del 50o di ‹Nostra aetate› (11 XII 2015), n. 40: „La Chiesa cattolica non conduce né incoraggia alcuna missione istituzionale rivolta specificamente agli ebrei. Fermo restando questo rifiuto – per principio – di una missione istituzionale diretta agli ebrei, i cristiani sono chiamati…”. Streszczenie pt. Un nuovo contesto teologico zamieszczono w ‘L’Osservatore Romano’ 11 XII 2015, ss. 1. 4.
[3] Tamże.
[4] Zostało ono pilnie opisane oraz udokumentowane przez R. Amerio w potężnym tomie pt. ‹Iota unum›. Analiza zmian w Kościele katolickim w XX wieku, którego tłumaczenie polskie (z języka włoskiego) zostało wydane w roku 2009.
[5] Ono może wynikać np. z niedouczenia, które jednak – jako brak wiedzy należnej (ignorantia) – w przypadku osób duchownych jest zawinione.
[6] L. de Poncins, Les forces secrètes de la Révolution, Cadillac 2005. – „Ciebie wybrał Jahwe, Bóg twój, abyś spośród wszystkich narodów, które są na powierzchni ziemi, był ludem stanowiącym Jego szczególną własność […] Dziś Jahwe wybrał cię, byś był Jego ludem szczególnym… i by uczynić cię wyższym od innych narodów” (Pwt 7, 6; 26, 18-19). Nawet rzekomo otwarty na narody Izajasz mówi jasno: „Do ciebie napłyną bogactwa zamorskie, zasoby narodów przyjdą ku tobie” (60, 5). „Stawią się obcy, by paść waszą trzodę, cudzoziemcy będą u was orać i uprawiać winnice. Wy natomiast będziecie nazywani kapłanami Jahwe, nazywać was będą sługami Boga naszego. Żywić się będziecie bogactwem narodów, dobra ich przywłaszczycie sobie” (61, 5-6). Z narodów zaś tylko „niektórych wezmę sobie jako kapłanów i lewitów – mówi Jahwe” (66, 21), oczywiście jeśli owi „niektórzy” przyjmą prawo Mojżeszowe. „Pamiętaj, co uczynił ci Amalek […] Gdy Jahwe, Bóg twój, da ci bezpieczeństwo…, wygładzisz imię Amaleka spod nieba. Nie zapominaj o tym!” (Pwt 25, 17-19).
[7] „Nadasz [Mu] imię Jezus, albowiem On zbawi swój lud [Żydów] od Jego grzechów”: Mt 1, 21.
[8] Rz 11, 29.
[9] Kongregacja Nauki Wiary, Oświadczenie Dominus Iesus o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła (6 VIII 2000), nn. 13-14: „Właśnie ze względu na tę świadomość jedynego i powszechnego daru zbawienia, pochodzącego od Ojca poprzez Syna w Duchu (Ef 1, 3-14), pierwsi chrześcijanie zwrócili się do Izraela, ogłaszając mu dokonanie się zbawienia, które przekra­czało Prawo, a następnie stawili czoło ówczesnemu pogańskiemu światu, który próbował osiągnąć zbawienie za pośrednictwem wielu zbawczych bóstw […] Należy dążyć do głębszego zrozumienia, na czym polega ów współudział w pośrednictwie [zbawczym], który wszakże musi być zawsze podporządkowany zasadzie jedynego pośrednictwa Chrystusa: ‹Jeśli nie są wykluczone różnego rodzaju i porządku pośrednictwa, to jednak czerpią one znaczenie i wartość wyłącznie z pośrednictwa Chrystusa i nie można ich pojmować jako równoległe i uzupełniające się›”.
[10] Rz 11, 29. Paweł używa strony biernej, według której wspomniane dary ‘nie są przedmiotem żałowania (ametamélêta)’ ze strony Boga.
[11] Nostra aetate, n. 2. Nawiązuje się tu do 2 Kor 5, 18-19.
[12] Mk 13, 10; Mt 24, 14.
[13] Rz 1, 16; 2, 9. 10.
[14] J 19, 19; Dz 3, 6; 4, 10: Iêsoús ho Nazôraíos.
[15] Iz 8, 23; 1 Mch 5, 14; Mt 4, 15.
[16] Widać to np. w cierpkich wypowiedziach: „Czy może być coś dobrego z Nazaretu?” (J 1, 20); „Zbadaj i zobacz, iż [żaden] prorok nie powstaje z Galilei” (J 7, 52).
[17] Początkowo Żydzi przyjęli alfabet odwiecznych i właściwych mieszkańców Palestyny, czyli Kananejczyków – przez Greków zwanych Fenicjanami –, których dużą część wymordowali, począwszy od ludności Jerycha, a resztę zepchnęli na zachodni kraniec nadmorski. Znacznie później zaś, bo między wiekiem IV a II przed Chr. alfabet fenicki zastąpili właśnie aramejskim, który potocznie, choć błędnie, jest nazywany hebrajskim głównie dlatego, że wyłącznie nim zapisano Biblię hebrajską. To jednak, obok innych znamion, świadczy o tym, że jest ona o wiele mniej starożytna od literatury greckiej, nie mówiąc o sumeryjsko-babilońskiej czy syryjsko-fenickiej, tj. aramejskiej. – Żydzi zaś uznają kształt tych liter za święty nośnik duchowych mocy, a poznawanie ich – za sposób przybliżania się do Jahwe.
[18] Łk 23, 6-7; Mt 26, 73; Dz 1, 11; 2, 7.
[19] Mt 5, 21. 27. 31. 33. 38. 43.
[20] Mt 3, 12; Łk 3, 17.
[21] „Portatori della Parola di Dio”: Komisja d/s Stosunków z Żydostwem Papieskiej Rady d/s Jedności Chrześcijan, ‹Perché i doni e la chiamata di Dio sono irrevocabili› (Rm 11, 29). Riflessioni su questioni teologiche, n. 40.
[22] Gal 4, 4; Ef 1, 10; Mk 1, 15.
[23] Breviarium Romanum, Antiphona II ad Laudes die 1 I (Octava Nativitatis Domini): „Quando natus es ineffabiliter ex Virgine, tunc impletae sunt Scripturae: sicut pluvia in vellus descendisti, ut salvum faceres genus humanum: te laudamus Deus noster”.
[24] Dz 2, 22-23; 3, 14-15.
[25] Procesja Niedzieli Palmowej, według Mk 11,4-10; Mt 21, 6-11.
[26] Mszalny Symbol Konstantynopolski: DS 150.
[27] Sobór Konstantynopolski IV, Kanon 21: DS 661; Sobór Florencki, Bulla Laetentur caeli o zjednoczeniu z Grekami: DS 1307-1308.
[28] Św. Ambroży, De poenitentia I, c. 2; św. Hieronim, In epistulam Pauli ad Titum 3, 10-11; św. Augustyn, De gratia Christi, c. 20; Enchiridion, c. 65; św. Leon II, List Regi regum do cesarza w Konstantyna IV: DS 563; Innocenty III, Sermo II: PL 218, 656; Sermo IV: PL 218, 670; Paweł IV, Bulla Cum ex apostolatus officio (16 II 1559); św. Robert Bellarmin SJ, De Romano pontifice II, c. 30; F. Sylvius, Commentarium in totam II-II S. Thomae Aquinatis, Antwerpia 1697, q. 39, a. 1; św. Alfons Liguori, Oeuvres complètes IX, Paryż 2013, s. 232; C. Mazella SJ, De religione et Ecclesia, Rzym 1880, s. 617; C. Badii, Institutiones iuris canonici, in usum scholarum, Florencja 1921, 160. 165; F. X. Wernz, P. Vidal, Ius canonicum II: De personis, Rzym 1943, s. 453; U. Beste, Introductio in Codicem, Collegeville 1946, kan. 221: „W tym ostatnim przypadku [herezji] papież utraciłby swą władzę samoczynnie i to bez ogłaszania żadnego wyroku, bo stolica pierwsza [czyli rzymska] przez nikogo nie bywa sądzona”; A. Vermeersch, I. Creusen, Epitome iuris canonici, Rzym 1949, s. 340; M. Conte a Coronata OFMCap, Institutiones iuris canonici I, Rzym 1950, ss. 313. 316; E. F. Regatillo, Institutiones iuris canonici I, Santander 1956, s. 396; I. Iragui, Manuale theologiae dogmaticae, Madryt 1959, s. 371. – Także względem nowego Kodeksu zob. np. The Code of Canon Law. A Text and Commentary (wyd. J. A. Corridan i inni), Nowy Jork 1985, kan. 333.
[29] Mszalny Symbol konstantynopolski: DS 150.
[30] Ten zaś kończy się następująco: „Ja, Jezus, posłałem mego anioła, by wam za­świadczyć o tym, co dotyczy Kościołów [miejscowych, …] Gdyby ktoś odjął coś ze słów księgi tego proroctwa, to Bóg jemu odejmie udział w drzewie życia i w Mieście świętym” (Ap 22, 16-19), którym jest niebo.
[31] F. X. Wernz, P. Vidal, Ius canonicum, s. 433.
[32] 2 Kor 10, 8; 13, 10.
[33] Świadczy o tym tytuł drugiego pisma o Kościele, które nazwano „Konstytucją duszpasterską o Kościele w świecie współczesnym”. Obecnie zaś ta owijająca w bawełnę mowa o niedogmatyczności, zwłaszcza po wstępie soborowym, ma kierować myśl w stronę jakiejś niegroźnej doraźności pasterskiej, podczas gdy przeczy temu nie tylko treść, lecz nawet tytuł dokumentu (Riflessioni teologiche…), jak i jego streszczenia w ‘L’Osservatore Romano’ (Un nuovo contesto teologico); zob. przypis 2.
[34] Sobór Konstantynopolski IV, Kanon 21: DS 661-664; Sobór Florencki, Bulla Laetentur caeli o zjednoczeniu z Grekami: DS 1307.
[35] Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna Pastor aeternus o Kościele Chrystusa, c. 4: DS 3070.

Świecka ideologia jest analogonem piekła. Czy Kościół zatrzyma „agendę zrównoważonego rozwoju”?

Świecka ideologia jest analogonem piekła. Czy Kościół zatrzyma „agendę zrównoważonego rozwoju”?

analogon-piekla-czy-kosciol-zatrzyma

Zrównoważony rozwój, jak każda świecka ideologia, stara się wykorzystać Kościół katolicki do własnych celów. Próbuje tym samym odwrócić właściwy porządek rzeczy, zgodnie z którym to w Kościele musi spoczywać najwyższa suwerenność w dziedzinie dekretowania tego, co jest prawdą, a co fałszem. Świeccy ideologowie sobie przypisuję tę suwerenność, oczekując, że Kościół będzie realizował ich wizję.

Niestety, Stolica Apostolska nie staje im na przeszkodzie, wprost przeciwnie. Tymczasem u kresu tej drogi jest przekształcenie ludzkiej cywilizacji na podobieństwo piekła.

Agenda ŚDM ‘23
Niekiedy w mediach słyszymy o głośnych przypadkach, gdzie w pewnym ograniczonym zakresie poddawanie Kościoła wpływom globalistycznej władzy świeckiej rzeczywiście się udaje. Przykładem są Światowe Dni Młodzieży, które odbędą się w tym roku w portugalskiej Lizbonie. Obok Ewangelii jednym z fundamentów ŚDM jest tym razem Agenda 2030. Uczestnicy będą uczyć się wcielania w życie jej założeń. Jak, tego dokładnie nie wiadomo; jednak sam fakt, że wielkie katolickie spotkanie pomyślane jako czas, w którym młodzież powinna zbliżać się do Chrystusa, zostaje wykorzystane po to, by tę samą młodzież kierować na ścieżkę zrównoważonego rozwoju, jest nader wymowny:Organizatorzy ŚDM ze Stolicy Apostolskiej, we współpracy z lokalnymi portugalskimi władzami kościelnymi, pozwolili się instrumentalnie wykorzystać do promowania celów, które są nie tylko niekatolickie, ale które bywają też rażąco antykatolickie. Elementem Agendy 2030 jest to przecież między innymi różnorodność płciowa, inkluzja orientacji seksualnych czy wreszcie tak zwane zdrowie reprodukcyjne, czytaj: antykoncepcja i aborcja.

Fauci w Watykanie
Inny przykład tego rodzaju polityki władz kościelnych stanowi konferencja, jaka odbyła się w Watykanie w 2021 roku. Pod hasłem „Zjednoczeni dla zapobiegania” (ang. Unite to prevent) zebrali się kierownicy walki z Covid-19 z całego świata. Jednym z nich był Anthony Fauci, doradca ds. sanitaryzmu przy amerykańskim prezydencie. Fauci przekonywał, że skoro większość ludzi na świecie jest wierząca, istnieje ogromna potrzeba zaangażowania autorytetu osób duchownych dla promocji najskuteczniejszych metod walki z pandemią, to znaczy – szczepionek. Amerykański sanitarysta, zaangażowany w prowadzenie eksperymentów medycznych z wykorzystaniem tkanek pobranych od zabitych w aborcjach dzieci, wezwał wobec tego Watykan do zalecenia księżom promowania wakcynacji.

Rzeczywiście, taką „szczepionkową ewangelię” głosili w wielu krajach świata zarówno księża, jak i biskupi; działo się to również w Polsce, gdzie pod kościoły podstawiano szczepionkobusy. Nie byłoby w tym, być może, nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że promowane przez księży za namową Fauciego szczepionki były związane ze zbrodnią aborcji – i z moralnego punktu widzenia, tak jak tego nauczał zawsze Kościół, ich wykorzystanie było co najmniej wątpliwe lub zgoła niedopuszczalne. Duchowni promotorzy szczepień nie troszczyli się tymczasem nawet o to, by z dostępnej gamy szczepionek wybierać te, które mają z aborcją bardziej odległy związek: było im wszystko jedno. Ponownie Kościół dał się wprząc globalnym sanitarystom w realizację ich wizji budowy „światowego porządku zdrowia”, niezależnie od kwestii moralnych.

FBO Catholic Church
Z perspektywy promotorów agendy zrównoważonego rozwoju Kościół katolicki jest jedną z FBO – Faith Based Organization, „organizacji bazujących na wierze”. To zarazem FBO szczególna, ba, wręcz wyjątkowa, dająca niesamowite możliwości. Porównajmy „FBO Kościół katolicki” z innymi FBO. Prawosławnych jest niewielu i są rozdrobnieni; kontroluje ich częściowo Kreml. Protestanci nie mają żadnej konkretnej wspólnoty, dzielą się na dziesiątki tysięcy kościołów, stąd nie sposób ich opanować. Islam nie ma żadnego ośrodka centralnego: w każdym kraju kieruje się swoistymi zasadami, zależnie od dominującej szkoły prawnej i odczytania przez aktualnie wpływowych imamów. Co innego Kościół: 1,378 mld ludzi na całym świecie, a wszyscy wpatrzeni w jednego człowieka – papieża. Do tego gigantyczna infrastruktura, ogromne zasoby ludzkie… Jest o co walczyć.

Odwieczna groźba
Świeckie ideologie walczą o zdominowanie Mistycznego Ciała Chrystusa od zawsze. Żydzi współcześni Chrystusowi myśleli, że założy ziemskie królestwo; oczekiwali tego nawet Apostołowie, a niektórzy spierali się, jakie miejsce zajmą u boku takiego Jezusa-doczesnego władcy. Rzymscy imperatorzy próbowali narzucać Kościołowi swoją doktrynę. Jeden sprzyjał arianizmowi, drugi Nicei, trzeci był semi-arianistą – a niektórzy biskupi, nie potrafiąc oprzeć się naciskom, głosili, co im się każe. W średniowieczu zdominować Kościół próbowali królowie i cesarze, nawet jeżeli nie rościli sobie prawa do definiowania doktryny – choć gdyby tak głęboko pogubionym religijnie imperatorom jak Fryderyk Barbarossa udało się ugruntować swoją dominację nad papieżem, mogłoby dojść i do tego. Wreszcie po rewolucji Lutra religia została w wielu krajach skutecznie wzięta pod but władzy świeckiej.

Nie dziwi nas, że dzisiaj podejmowane są analogiczne próby: w pewnym sensie, to normalne. Gdyby problem ograniczał się do organizacji Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie czy nawet sanitarystycznej konferencji w Watykanie, znajdowalibyśmy się wciąż na płaszczyźnie dobrze nam znanej walki o autonomię Kościoła wobec doczesnej tyranii. Niestety, od rozpoczęcia pontyfikatu przez papieża Jorge Mario Bergoglia jesteśmy w sytuacji o wiele poważniejszej niż to, z czym mieliśmy do czynienia wcześniej.

Za dużo ludzi
Jednym z głównych celów ideologii zrównoważonego rozwoju jest depopulacja. W 1968 roku po stare tezy Thomasa Malthusa, spodziewającego się rychłego przeludnienia ziemi, sięgnął amerykański biolog Paul Ehrlich, publikując głośną książkę „The Population Bomb”. Świat miał się wkrótce zawalić pod ciężarem ludzkości; nie dosłownie, oczywiście, ale nadmierne potrzeby konsumpcyjne w połączeniu z błyskawicznym zużywaniem zasobów miały w wizji Ehrlicha spowodować gwałtowne kataklizmy, wojny i głód. Neomaltuzjańskie tezy Ehrlicha przeszły od tego czasu znaczne przeobrażenia; dziś człowiek „zagraża światu” przede wszystkim z powodu emisji gazów cieplarnianych. Istota problemu jest jednak ta sama: jest nas za dużo. Stąd w agendzie zrównoważonego rozwoju wiele uwagi poświęca się sposobom ograniczenia przyrostu ludzi. Najprostszym rozwiązaniem jest promocja tak zwanych praw reprodukcyjnych: wszyscy powinni stosować antykoncepcję, a gdy ona zawiedzie, po prostu zabijać dzieci przed narodzeniem. Kościół katolicki sprzeciwiał się zawsze tym pomysłom. W 1968 roku św. Paweł VI wydał encyklikę Humanae vitae, w której potępił antykoncepcję. Św. Jan Paweł II podtrzymując to nauczanie, angażował się zarazem na rzecz ochrony godności życia ludzkiego, głosząc na ten temat wiele homilii i wydając liczne dokumenty. Co robi jednak papież Franciszek?

Watykan daje depopulatyzatorom „zielone światło”
Gdy w Stanach Zjednoczonych trwało starcie między proliferskim Donaldem Trumpem a proaborcyjnym Josephem Bidenem, Franciszek jednoznacznie poparł tego drugiego. Następnie, już po objęciu przez Bidena władzy, Watykan zablokował plan ówczesnego przewodniczącego Episkopatu USA abp. José Horacio Gómeza, który pragnął razem z innymi biskupami Ameryki wydać dokument potępiający proaborcyjną postawę nominalnie katolickiego Bidena. Wreszcie papież Franciszek pozwolił Bidenowi na przyjmowanie Komunii świętej, choć poprzedni papieże uznawali poparcie aborcji za okoliczność uniemożliwiającą przystępowanie do Sakramentu Ołtarza.

Co więcej Franciszek pozwolił na rozpoczęcie w Watykanie prac nakierowanych na rewizję Humanae vitae Pawła VI. Papieska Akademia Życia, którą kieruje abp Vincenzo Paglia, jesienią 2021 roku zorganizowała w Rzymie sympozjum, na którym wygłoszono szereg referatów zawierających próbę teologicznego uzasadnienia stosowania antykoncepcji. Latem 2022 roku wygłoszone referaty zostały zebrane w jednej publikacji i wydane przez Akademię drukiem. Jednocześnie na łamach wpływowego jezuickiego „La Civiltà Cattolica” ukazał się artykuł sugerujący, że papież Franciszek przygotowuje encyklikę pod tytułem Gaudium vitae, w której zrewiduje nauczanie swoich poprzedników. Sam papież pytany przez dziennikarzy o działania Akademii abp. Paglii powiedział, że teologowie od tego są, by zadawać pytanie, a nauka moralna musi iść naprzód; on, jak zapewnił, „podejmie decyzję”. Jaką, tego nie powiedział.

Biorąc to pod uwagę – a to przecież tylko drobne obrazki, ukazujące w pewnym skrócie ogólną politykę Franciszka względem problemu depopulacji – Stolica Apostolska stała się dziś funkcjonalnym sojusznikiem agendy zrównoważonego rozwoju w zakresie ograniczania przyrostu ludności. Nawet jeżeli Watykan jej wprost nie popiera, a papież czasem potępi aborcję jako „wynajęcie zabójcy”, to na płaszczyźnie konkretnych działań Watykan na pewno nie przeszkadza. Biden może rozwijać proaborcyjną machinę Planned Parenthood, a papież nie piśnie nawet słowem, ba, udzieli mu jeszcze Komunii świętej. Na tym jednak nie koniec, bo w grę wchodzi też powtórzenie wielkiego grzechu Izraela: bałwochwalstwa.

Religia w ręku globalistów
Religia jest z perspektywy globalistycznej poręcznym narzędziem, ale co do zasady – to strasznie uciążliwa rzecz. Religii jest wiele, a ich wyznawcy się kłócą. Byłoby lepiej, gdyby przestali się spierać. Jako że wykorzenianie religijności idzie rewolucjonistom dość opornie, przynajmniej w skali globalnej, próbują sięgnąć po alternatywę: zmienić treść „przekazu religijnego”.

W 1779 roku Gotthold Lessing opublikował poemat dramatyczny „Nathan der Weisse” (pol. Natan Mędrzec), w którym starał się wykazać brak istotnych różnic pomiędzy chrześcijaństwem, judaizmem oraz islamem. Lessing był masonem. W tamtych środowiskach widziano religię tak, jak wyraził to Immanuel Kant w swoich dziełkach krytykujących wiarę: jako mityczną narrację dla mas, która jest o tyle przydatna, że trzyma je w pewnych ryzach; sama w sobie nie jest jednak prawdziwa.

Kościół katolicki w XVIII, XIX i XX wieku wielokrotnie potępiał jako herezję indyferentyzm religijny: przekonanie, że różne religie są różnymi tradycyjnymi ścieżkami zasadniczo zmierzającymi do tego samego.

Z perspektywy agendy zrównoważonego rozwoju rozpowszechnienie indyferentyzmu to doskonały cel: wierzący przestaliby się między sobą spierać i szukać niedostępnej dla ludzkiego rozumu prawdy (agnostycyzm), godząc się na to, że ich religie to tylko zespół tradycyjnych przekonań i obrzędów, które należy traktować z pewnym przymrużeniem oka, jako mityczne narracje mówiące zasadniczo o wzajemnej ludzkiej współpracy i budowie lepszego jutra. Zniknęłaby wtedy przyczyna sporu, a religia mogłaby zostać użytecznie zinstrumentalizowana na cele doczesne.

Franciszek, ich sojusznik
Papież Franciszek jest doskonałym sojusznikiem globalistów w tym zakresie. W 2019 roku pozwolił na to, aby ulicami Rzymu obnosić figurkę pogańskim bogini Pachamamy, a nawet stawiać ją w kościołach. Za inkulturacją kultu bożków latynoamerykańskich kryje się właśnie indyferentystyczne przekonanie, że Indianie, czcząc swoich bogów, czcili tak naprawdę tego samego Boga, którego czcimy i my, jedynie pod innymi postaciami. Chrześcijanie wierzą w
Chrystusa, który mówi im o Wielkim Architekcie, Indianie w Pierzastego Węża Quetzalcoatla czy Pachamamę, ale to bez różnicy.

W tym samym 2019 roku Franciszek ogłosił Deklarację z Abu Zabi, gdzie wyraził tę ideę wprost: różnorodność religii jest „wyrazem mądrej woli Bożej”, ogłosił razem z wielkim imamem z uniwersytetu Al-Azhar w Egipcie. Skoro tak, to Bóg „stworzył” i Chrystusa, i Buddę, i Mahometa, i Quetzalcoatla, i Światowida… Jedne tradycje wyrażają tę samą prawdę czytelniej, inne mniej, ale chodzi o to samo.

W encyklice Fratelli tutti z 2020 roku Franciszek w ogóle zrezygnował z głoszenia Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela. Odwołując się do powszechnej wiary ludzkości w „Boga” w sensie „Ojca wszystkich” – mógłby to być równie dobrze grecki Zeus, nazywany przez swoich wyznawców „ojcem bogów i ludzi” – potraktował Pana Jezusa jako nauczyciela powszechnego braterstwa, wolności, tolerancji i wyzwolenia z ucisku.

Wreszcie w 2023 roku Watykan otworzył w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Abu Zabi, kompleks świątynny: kościół, meczet i synagoga stoją tam razem, połączone ogrodami, zewnętrznie wyglądające niemal identycznie, wypisz-wymaluj architektoniczna adaptacja „Nathana Mędrca” Lessinga.

Po co kłócić się o różne religie? Razem z Franciszkiem promotorzy zrównoważonego rozwoju mogą zakrzyknąć, że jest jeden Architekt Świata i rozpocząć indyferentystyczny kult Najwyższej Istoty.

Cywilizacja jako analogon
Ze zrównoważonym rozwojem musimy mierzyć się dziś dosłownie wszędzie. Próbuje się nam wciskać jego cele na każdym kroku. Nie będziemy jeździć samochodami, nie będziemy jeść mięsa, nie będziemy kupować nowych ubrań… Ostatecznie, nie będziemy mieć niczego – i będziemy „szczęśliwi”. Pozbawienie własności to jednak tylko początek, celem jest pozbawienie wolności – także wolności wiary w Boga.

Ludzie od zarania dziejów budują swoje społeczeństwa jako analogię. Wielkie cywilizacje Bliskiego Wschodu, Chin czy nawet Ameryki Środkowej, pisał Eric Voegelin, powstawały jako analogon kosmosu. Orientowano się na ruch gwiazd, fazy księżyca, dzień i noc; urządzenia społeczne próbowano wpisać w ten kosmiczny ład.

Dopiero Izrael przełamał ludzką zależność od kosmosu: narodowi wybranemu objawił się Bóg. Izraelici zaczęli więc budować swoje społeczeństwo jako analogon Bożego porządku. Wreszcie Bóg objawił się ostatecznie w Jezusie Chrystusie – i chrześcijaństwa cywilizacja powstawała jako analogon Królestwa Chrystusa.

Zrównoważony rozwój nie chce znać Chrystusa, to oczywiste. Nie chce znać również Boga. Więcej jednak, nie chce znać nawet porządku kosmicznego – porządku natury, czego wyrazem jest zarówno ideologia gender jak i transhumanizm.

Jedynym wyznacznikiem zrównoważonego rozwoju jest ludzka wola. To konsekwencja idei, którą przyniosła ze sobą rewolucja francuska: demokracja wyzwolona od Boga, porządek doczesny jako wyraz woli kolektywnej, volonté générale. Kto definiuje volonté générale? Ten, kto ma władzę. Robespierre, Napoleon, Stalin, światowa finansjera – w każdym razie, aktualny tyran.

Porządek społeczny, który jest budowany na tym fundamencie, musi mieć swoją analogię. Człowiek, oczywiście, uczestniczy poprzez swoją sprawczość w Boskim dziele tworzenia; twórczość jest istotą wolności, właściwą jej przestrzenią, zasadniczym miejscem spotykania człowieka i Boga, uczył Mikołaj Bierdiajew. Jednak tylko pod warunkiem, że twórczość chce być partycypacją: chce współ-uczestniczyć w stwarzaniu razem z Bogiem. Tworzyć przeciwko Bogu chciał szatan. To kreacja całkowicie autorska: diabelski hiper-indywidualizm wykluczający jakąkolwiek partycypację w dziele Boga.

Hierarchia kościelna musi z całych sił przeciwstawiać się projektowi zrównoważonego rozwoju, a naszym zadaniem jest ją w tym wspierać. Jeżeli zapomina o swoich zadaniach i z oportunizmu lub złej woli wspiera jego realizację – budzić ją, prosząc Boga o mądrość dla pasterzy.

Dlaczego? Dlatego, że „porządek”, jaki konsekwentnie budują promotorzy zrównoważonego rozwoju, jest w swoich ostatecznych konsekwencjach niczym innym, jak po prostu: analogonem królestwa szatana; prawdziwym piekłem na ziemi.

Nie gódźmy się na taką cywilizację. Naszą cywilizacją jest Cywilizacja Chrystusa, Króla Wszechświata.

Paweł Chmielewski

List do kardynałów Świętego Kościoła w związku z konklawe.

List otwarty do wszystkich kardynałów Świętego Kościoła Katolickiego w związku z konklawe.

(który jest również skierowany do wszystkich Patriarchów, Arcybiskupów i Biskupów, którzy mają ogromną współodpowiedzialność).

konklawe Prof. dr.fil. habil. Dr. h.c. Josef M. Seifert

30 kwietnia Święto Świętej Katarzyny ze Sieny

Eminencje, Czcigodni Kardynałowie, Arcybiskupi i Biskupi Kościoła Katolickiego,

Dwa i pół roku temu napisałem następujący list do kardynała, z którym od lat jestem w przyjacielskich stosunkach i który krótko przedtem, podobnie jak wielu innych biskupów i kardynałów, powiedział w wywiadzie, który również został opublikowany, że „krytyka papieża Franciszka jest wielkim złem, które należy wyplenić”. Kardynał, do którego się zwróciłem, odpowiedział na mój list niezwykle czule, ale według mojej wiedzy nie podjęto żadnych działań.

W związku ze śmiercią papieża Benedykta XVI i wiadomością, że papież Franciszek podpisał już list o rezygnacji z urzędu, który ma wejść w życie w przypadku znacznego pogorszenia się jego stanu zdrowia, a zatem w związku z konklawe, które może być wkrótce zwołane, uważam, że treść tego listu dotyczy wszystkich kardynałów, a także arcybiskupów i biskupów. Dlatego kieruję ten list, z którego usunąłem wszelkie znaki, do którego kardynała został pierwotnie napisany, jako list otwarty do wszystkich kardynałów, a w istocie do wszystkich, którzy w różnym stopniu ponoszą odpowiedzialność w Kościele.

Niech Duch Święty sprawi, aby wszystkie treści tego listu, które odpowiadają prawdzie i woli Bożej, były owocne dla dobra św. Kościoła i wielu dusz, i aby ani jedno słowo w nim zawarte nie zaszkodziło Kościołowi, Oblubienicy Chrystusa. Wybieram święto św. Katarzyny ze Sieny na jego publikację, ponieważ w wyjątkowy sposób łączyła ona najintymniejszą cześć dla papieża jako Wikariusza Chrystusa na ziemi z bezlitosną krytyką dwóch bardzo różnych papieży.

Przejdźmy teraz do tekstu listu, który każdy z Was może przeczytać jako skierowany osobiście do niego.

Eminencja, Wielebny Kardynał …

Muszę wyznać, że jestem zaniepokojony i zasmucony wypowiedzią, która rzekomo pochodzi od Ciebie na temat krytyki papieża Franciszka. Powiedziałeś w jednym z wywiadów, jeśli wierzyć mediom, że krytyka papieża jest “zdecydowanie negatywnym zjawiskiem, które powinno być jak najszybciej wykorzenione” i podkreślasz, że papież jest “papieżem i gwarantem wiary katolickiej”.

Jak można mówić, że krytyka papieża jest złem? Czy już apostoł Paweł nie krytykował mocno i publicznie pierwszego papieża Piotra? Czy św. Katarzyna ze Sieny nie krytykowała jeszcze ostrzej dwóch papieży?

Chyba nie rozumiesz, dlaczego wielu katolików może krytykować papieża Franciszka, mimo że jest on “papieżem”. I odwrotnie, nie rozumiem, jak – według wszelkich pozorów – wszyscy kardynałowie poza czterema kardynałami z Dubia milczą i nie zadają krytycznych pytań papieżowi. Jest bowiem wiele rzeczy, które papież Franciszek mówi i robi, które powinny wywoływać nie tylko krytyczne pytania, ale i pełną miłości krytykę. Przypomnijmy sobie Deklarację o Braterstwie Wszystkich Ludzi podpisaną przez papieża Franciszka wraz z Wielkim Imamem Ahmadem Mohammadem Al-Tayyebem, który stwierdza:

“Pluralizm i różnorodność religii, koloru, płci, pochodzenia etnicznego i języka są wolą Boga w Jego mądrości, dzięki której stworzył istoty ludzkie.” (Jeszcze bardziej irytująca jest wersja angielska: “Pluralizm i różnorodność religii, koloru, płci, rasy i języka są wolą Boga w Jego mądrości, przez którą stworzył istoty ludzkie”).

Czy nie byłoby herezją i strasznym zamieszaniem twierdzenie, że Bóg – tak jak zechciał różnicę dwóch płci – czyli swoją pozytywną wolą – tak samo bezpośrednio zechciał różnicę religii, a tym samym wszelkie bałwochwalstwo i herezję? Czyż Deklaracja Abu Dhabi nie jest o wiele gorsza od herezji, czy nawet apostazji?

Jak Bóg, ze swoją pozytywną wolą twórczą, mógł chcieć religii, które odrzucają boskość Jezusa, zaprzeczają Trójcy Przenajświętszej, odrzucają chrzest i wszystkie sakramenty oraz kapłaństwo? Albo jak mógł w ogóle chcieć politeizmu czy kultu bożka Baala lub Pachamamy? Czy nie jest to całkowicie sprzeczne z przesłaniem proroka Eliasza i wszystkich innych proroków oraz ze słowami Jezusa?

Czy wy wszyscy kardynałowie i biskupi nie powinniście wypowiedzieć swojego stanowczego “non possumus”, gdy Franciszek zażąda, aby ten “dokument” był podstawą formacji księży we wszystkich seminariach i wydziałach teologicznych?

Bóg nie mógł nigdy bezpośrednio i pozytywnie chcieć lub nawet zatwierdzić heretyckich wyznań chrześcijańskich, a nie tylko je dopuścić, ponieważ zaprzeczają one filarom wiary biblijnej i katolickiej, takim jak biblijna nauka, że nasze wieczne zbawienie nie jest dokonane przez samą łaskę Bożą, ale wymaga naszej wolnej współpracy i dobrych uczynków. Jak więc może on swoją bezpośrednią i pozytywną wolą chcieć religii, które odrzucają cały fundament wiary chrześcijańskiej i samego Chrystusa?

Prawdziwe samo w sobie jest stwierdzenie, “że papież jest papieżem i gwarantem wiary”, nie można go jednak zastosować do papieża, który podpisał Deklarację z Abu Dhabi i rozpowszechnił ją na całym świecie, a także powiedział i zrobił wiele innych rzeczy sprzecznych z konsekwentnym nauczaniem Kościoła.

Jego stwierdzenie, że „należy promować cywilne związki homoseksualistów” stoi w bezpośredniej sprzeczności z jasnymi wypowiedziami Magisterium Kościoła (por. rozważania na temat projektów prawnego uznania konkubinatu osób homoseksualnych z 3 czerwca 2003 r., opublikowane za pontyfikatu św. papieża Jana Pawła II), ale przede wszystkim z Pismem Świętym i całą tradycją Kościoła! Czy wy wszyscy kardynałowie nie powinniście, tak jak to wspaniale uczynił biskup Athanasius Schneider, dokonać prawdziwego aktu miłości wobec papieża i wyrazić to publicznie i tak jasno, jak on to uczynił, z całą należną jasnością?

Papież Franciszek – mówię to z krwawiącym sercem – nie jest “gwarantem wiary”, ale stale coraz bardziej niszczy podstawy wiary i moralności tym i wieloma innymi wypowiedziami i oświadczeniami. O ile wiem, w historii Kościoła nigdy nie było papieża, który wygłaszałby podobne potworności. Jak mam odpowiedzieć drogiemu i głęboko wierzącemu luterańskiemu przyjacielowi, o którego nawrócenie modlę się od lat, gdy pisze mi, że tą deklaracją z Abu Dhabi Kościół katolicki opuścił glebę chrześcijaństwa?

Czy nie jest jasne, że następny papież musi potępić jako apostazję to nauczanie z Abu Dhabi, które Franciszek rozsyła do wszystkich seminariów duchownych i wydziałów katolickich? Jak Kościół może usprawiedliwić anatemę papieża Honoriusza za nieskończenie mniejsze odstępstwo od wiary i potępienie go, jeśli nie potępi tak skandalicznych wypowiedzi? Czy wszyscy kardynałowie nie musieliby napisać do papieża jak jeden mąż i poprosić go o wycofanie tej apostatycznej deklaracji?

Czy wy, kardynałowie, nie musicie drżeć przed momentem, w którym Chrystus zapyta was, jak mogliście wypełnić uroczysty mandat misyjny Jezusa, jeśli nie protestowaliście przeciwko deklaracji z Abu Dhabi, która mówi o diametralnym przeciwieństwie do słów Jezusa?

“Wreszcie, gdy jedenastu siedziało u stołu, objawił się … I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; ale kto nie uwierzy, będzie potępiony.” (Marka 16:14).

Jak mogliście wszyscy również milczeć w sprawie bardziej niż uzasadnionych dubiów kardynała Caffarry – który wciąż dzwonił do mnie w przeddzień swojej śmierci i któremu musiałem obiecać, że nadal będę bronił prawdy – oraz pozostałych trzech kardynałów po Amoris Laetitia, a nawet krytykować te dubia? Spośród kardynałów tylko czterech kardynałów z dubiami sformułowało grzeczne pytania dotyczące moralno-teologicznej herezji w Amoris Laetitia polegającej na negowaniu implicite czynów wewnętrznie złych. Wspaniałość dobra i istnienie zawsze i wszędzie (ut in omnibus) złych czynów zostało uznane za kamień węgielny całej etyki od czasów Sokratesa i było nauczane przez św. papieża Jana Pawła II jako mocny grunt etyki i nauczania moralnego Kościoła.

Czy wszyscy kardynałowie nie powinni byli zgodzić się z kardynałem Carlo Caffarrą i pozostałymi trzema kardynałami z Dubia i zażądać tego wyjaśnienia, pomagając w ten sposób papieżowi w głoszeniu prawdy? Czy wszyscy kardynałowie nie powinni byli stanąć jak jeden mąż i poprzeć fraterna correctio, którą kardynał Burke zapowiedział, ale nigdy nie zrealizował?

Tylko dlatego, że zapowiedź kardynała Burke’a, że 4 kardynałów będzie praktykować “correctio fraterna” na papieżu w przypadku milczenia papieża w tej centralnej kwestii moralnej, ale ta fraterna correctio nie została zrobiona teraz od lat ani ze strony kardynała Burke’a, ani ze strony innych kardynałów, kilku świeckich i księży skrytykowało to wypaczenie doktryny w różnych deklaracjach i, że tak powiem, wkroczyło w miejsce was kardynałów, aby bronić prawdy i depositum fidei, tak jak świeccy już to zrobili w obliczu herezji ariańskiej, wobec której papież Liberiusz i większość biskupów była miękka, wraz ze św. Atanazym i innymi nielicznymi jeszcze wiernymi kardynałami. Atanazego i innych nielicznych biskupów, którzy pozostali wierni.

Ale zamiast my miseri laici (my nieszczęśliwi świeccy), jak (wtedy jeszcze monsignor) Carlo Caffarra nazwał mnie w czułym, ciepłym humorze (z prawdziwym sednem), czyż nie spoczywa na was, kardynałach, którzy powinni być gotowi oddać swoją krew za prawdziwą wiarę, podniesienie głosu przeciwko herezjom, których krytycy papieża udowodnili, że papież Franciszek popełnił kilka z nich lub przynajmniej je zasugerował? Czy zamiast zakazu krytykowania wypowiedzi papieża nie ma raczej przykazania braterskiego lub synowskiego upominania?

A teraz podnosisz głos nie dla defensio fidei, ale po to, by uciszyć tych krytyków, w istocie chcąc “zlikwidować” wszelką krytykę?

Czy wszyscy kardynałowie nie musieliby protestować w wielu innych przypadkach, np. gdy papież arbitralnie wprowadza do Katechizmu Katolickiego błędną teologicznie zmianę, która jest sprzeczna z jasnymi słowami Boga zawartymi w Piśmie Świętym (już w Księdze Rodzaju) oraz wieloma doktrynalnymi wypowiedziami papieży na temat kary śmierci sformułowanymi w nieprzerwanej tradycji, a także faktami historycznymi, lub gdy – wbrew wielu mocnym słowom Jezusa i dogmatom Kościoła katolickiego – mówi o pustym piekle, a nawet, jak Świadkowie Jehowy, twierdzi, że dusze nieuleczalnych grzeszników nie idą do piekła, lecz są niszczone?

Drogi przyjacielu, ten scenariusz papieża, który zaprzecza istnieniu jedynego prawdziwego Kościoła i wierze in unam sanctam, catholicam et apostolicam Ecclesiam, jeśli nie wprost to na pewno implicite w Abu Dhabi, i zachowuje się jak pan i władca nad nauką Jezusa Chrystusa i Kościoła, oraz tak wielu milczących kardynałów, jest udręką dla wielu wierzących, takich jak ja, zagraża naszej wierze i wyrządza niezmierne szkody Kościołowi i duszom.

Proszę was jednak, abyście podnieśli głos w obronie nieskażonej prawdy, a także abyście poruszyli innych kardynałów, by mówili prawdę przy nadarzającej się okazji, nawet jeśli mogłoby to ujawnić straszliwy kryzys i schizmę w Kościele, pośród której się znajdujemy, i nawet jeśli niektórzy małoduszni mogliby błędnie widzieć [jakieś pozytywne odcienie md] w tym skandalu.

To nie jest kwestia kultury, wychowania papieża z Ameryki Łacińskiej. Nie jest to kwestia gustu, stylu czy temperamentu. Nie, to jest “tak” lub “nie” dla Chrystusa, który kazał nam głosić Ewangelię wszystkim.

Nie, to jest “tak” lub “nie” dla Chrystusa, który kazał nam głosić Ewangelię wszystkim ludziom i narodom; kto w Niego wierzy, będzie zbawiony, ale kto nie wierzy, będzie potępiony.

Czy papież może de facto uchylić ten mandat misyjny poprzez deklarację z Abu Dhabi?

Czy może mianować, a nawet osobiście honorować i nagradzać teologów moralnych, którzy zaprzeczają rdzeniu biblijnego i kościelnego nauczania moralnego oraz encyklik Humanae Vitae, Evangelium Vitae i Veritatis Splendor, do Papieskiej Akademii Życia? Jak możecie wy, kardynałowie (a zwłaszcza wy, którzy przez wiele lat pracowaliście pod kierownictwem św. Jana Pawła II i Benedykta XVI tak wiernie służyli Kościołowi) milczeć w sprawie tego i wielu innych “spustoszeń sanktuarium”, zamiast robić o wiele więcej niż krytyczni świeccy i teologowie, aby zrobić wszystko, co możliwe, aby głosić te liczne prawdy wiary, którym papież otwarcie lub milcząco zaprzecza słowami, a także czynami (jak np. obchody reformacji, postawienie pomnika Lutra w Watykanie, znaczek z okazji Reformacji, kult PachaMamy w Ogrodach Watykańskich i Bazylice św. Piotra itd.), i błagać go, aby znalazł pewną busolę swojej doktryny tylko w prawdzie Pisma Świętego i niezmiennych dogmatach Kościoła, i nie pozwolił sobie na zmianę nawet jednej joty z nich, nie mówiąc już o istocie wiary?

W głębokim smutku z powodu licznych ran Kościoła, Oblubienicy Chrystusa, oraz w miłości do Jezusa i do Kościoła założonego przez Niego na skale Piotrowej

W Chrystusie

Wasz Józef

P.S.: Z głębi duszy liczę na Twoją odpowiedź słowem i czynem, która byłaby aktem miłości do Jezusa, do Maryi, do Trójcy Przenajświętszej, do Kościoła, do duszy Papieża i do wielu innych dusz. Ze świętym Janem Pawłem wołam do was: corraggio! Walczcie odważnie i bez zastrzeżeń o prawdę, o Chrystusa i Kościół, i o dusze, także papieża Franciszka, i o jedność wszystkich chrześcijan, która jest możliwa tylko w prawdzie!

Głęboko zjednoczony z Wami w Chrystusie,

Józef

Prof. dr.fil. habil. Dr. h.c. Josef M. Seifert, obecnie wykłada filozofię na LMU, Uniwersytecie w Monachium.

BKP: Kontynentalna Droga synodalna przeciwko Chrystusowej drodze zbawienia

BKP: Kontynentalna Droga synodalna przeciwko Chrystusowej drodze zbawienia

Część 1: Uzasadnienie

wideo: http://vkpatriarhat.org/pl/?p=20386 https://meeting.wistia.com/medias/umh59y2eki

https://bcp-video.org/pl/przeciwko/ https://rumble.com/v2c2ag8-przeciwko-1.html

https://cos.tv/videos/play/42885011617648640 https://ugetube.com/watch/OvAkFXl1OjzVvcD

W Pradze w dniach 5-12 lutego 2023 r. odbyło się tzw. Kontynentalne Zgromadzenie Drogi synodalnej. Wielu uczestników, jak sami przyznali, nawet nie wiedzą, czym jest Droga synodalna. Mimo to śpiewają jej ody i mówią o niej w superlatywach i z wielkim entuzjazmem. Do kontynentalnego zgromadzenia w Pradze w pełni odnosi się słowo Pańskie wypowiedziane przez proroka Izajasza: Przykazanie za przykazaniem, przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem, przepis za przepisem, trochę tu, trochę tam (Iz 28:10). A prorok Izajasz wyjaśnia to jeszcze bardziej szczegółowo: Również i ci chodzą chwiejnie na skutek wina, zataczają się pod wpływem sycery kapłan i prorok … Wszystkie stoły są pełne zwymiotowanych brudów; nie ma miejsca czystego… Podaje się przykazanie za przykazaniem, przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem, przepis za przepisem, trochę tu, trochę tam.Dlatego posłuchajcie słowa Pańskiego, samochwalcy, panujący nad tym ludemMówicie: «Zawarliśmy przymierze ze śmiercią, i z szeolem zrobiliśmy układ. Gdy się rozleje powódź wrogów, nas nie dosięgnie, bo z kłamstwa uczyniliśmy sobie schronisko i skryliśmy się pod fałszem» (zobacz Iz 28:7-15).

Gdyby to pozostało tylko teorią: przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem, moglibyśmy machnąć ręką, ale te przykazania i przepisy skrywają zaszyfrowany proces przejścia Kościoła do antykościoła New Age – do synagogi szatana. Tam prawa Boże zostaną już całkowicie zastąpione przez niemoralne zbrodnie LGBTQ, za które Bóg karze zarówno doczesnym, jak i wiecznym ogniem (Judy 7, 2Pt 2,6). Bergogliowa synodalna droga jest zakończeniem realizacji aggiornamento z duchem tego świata, zapoczątkowanego przez II Watykański Sobór.

Na przestrzeni dziejów, aż do II Soboru Watykańskiego, Kościół zachowywał ortodoksję, która chroniła go przed herezjami. Jednocześnie posiadał ortopraktykę, związaną z przestrzeganiem Bożych praw i przykazań. Ortodoksja i ortopraktyka opierały się na Piśmie Świętym i Tradycji, zarówno apostolskiej, jak i na Tradycji Ojców Kościoła, męczenników i świętych. Sobór (1962-65) spowodował przełom. Przyjął herezję modernizmu, a po Soborze ta herezja zapanowała we wszystkich szkołach teologicznych. Ortopraktyka została przez to stopniowo sparaliżowana. Proces samozniszczenia osiąga teraz punkt kulminacyjny w Bergogliowej Drodze synodalnej.

Co trzeba zrobić, aby Kościół mógł powrócić na bezpieczną drogę zbawienia, drogę naśladowania Chrystusa? Trzeba odnowić ortodoksję. Więc najpierw trzeba nazwać herezję modernizmu w duchu historyczno-krytycznej metody herezją. Również II Watykański Sobór należy nazwać tym, czym był, tj. heretyckim. Także pseudo-papież Bergoglio powinien być nazywany tym, czym jest – kościelnym oszustem i heretykiem.

Jak ćwiczyć ortopraktykę? Przede wszystkim musimy być świadomi negatywnych wpływów teraźniejszości, które przeszkadzają w zbawczej drodze naśladowania Chrystusa. Jest to silny wpływ ducha świata na Kościół i na poszczególnych wierzących. Ten duch sprzeciwia się Duchowi Bożemu, Duchowi Prawdy. Dziś duch świata promuje wszelkie formy niemoralności LGBTQ poprzez ideologię gender. Chrześcijaninem manipuluje duch świata, przede wszystkim za pośrednictwem portali społecznościowych na smartfonach, którym poświęca kilka godzin dziennie. Jeśli dzisiaj idzie tą szeroką drogą ku zagładzie, nie ma już nawet zbawiennego strachu, bo Droga synodalna mu wszystko zatwierdzi i uświęci. Bóg mówi przez proroka także i dzisiaj: „Usiłują zaradzić katastrofie mojegonarodu, mówiąc beztrosko Pokój, pokój , a tymczasem nie ma pokoju. Okryci są hańbą, ponieważ postępowali obrzydliwie. Co więcej, zupełnie się nie wstydzą, dlatego upadną wśród tych, co mają upaść, runą, gdy ich nawiedzę – wyrocznia Pana (Jr 6:14-15).

I dalej przez proroka woła: Biada tym, którzy na postronkach dla wołu ciągną nieprawości i na powrozach uprzęży swe grzechy! Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz! …Odrzucili Prawo Pana Zastępów i wzgardzili tym, co mówił Święty Izraela (Iz 5:18-24).

Synod o synodalności w ogóle nie rozwiązuje najważniejszej kwestii  zbawienia duszy. Dlatego dzisiaj każdy chrześcijanin staje przed życiowym wyborem – albo droga synodalna, która prowadzi do zatracenia duszy w piekle, albo Droga, którą jest Chrystus. Ona wiąże się z modlitwą, pokutą i przestrzeganiem Bożych przykazani. Każdy musi dziś podjąć decyzję. Jeśli chce ocalić swoją duszę, musi zrobić radykalny krok, a jest nim nawrócenie i pokuta. Musi oddzielić się od fałszywej Bergogliańskiej Drogi synodalnej i od fałszywego papieża. Jednocześnie jest to niezbędny krok do przywrócenia prawowiernego nauczania – ortodoksji. Następnie musi wejść na Chrystusową drogę naśladowania – to jest ortopraktyka.

Należy podziękować świętemu papieżowi Piusowi X za potępienie herezji modernizmu i dążenie do odrodzenia wszystkich wierzących w Chrystusie. Odnowę ortopraktyki określił już na początku ubiegłego stulecia. Wiązało się to z czcią dla Boskiego Serca Pańskiego, z pierwszymi piątkami, z modlitwą różańcową, z czcią dla Chrystusa Króla. Pamiętajmy o męczennikach z Meksyku, którzy umierali, mówiąc: „Viva Christo Rei!” – „Niech żyje Chrystus Król!”

I dziś jest możliwe odnowienie ortopraktyki, ale będzie to wymagało jeszcze bardziej radykalnych kroków niż w przeszłości, zwłaszcza w życiu modlitewnym każdego wierzącego.

W drugiej części jest krótko podsumowana sprawdzona ortopraktyka dla dzisiejszych warunków.

BKP: Kontynentalna Droga synodalna przeciwko Chrystusowej drodze zbawienia

Część 2: Program szczegółowy

wideo: https://meeting.wistia.com/medias/n2rnviswde https://rumble.com/v2c360w-przeciwko-2.html

https://cos.tv/videos/play/42904097894469632 https://ugetube.com/watch/gCk3zzRtXuTFYr4

Co powinna zawierać ortopraktyka, abyś i Ty w dzisiejszym świecie zachował żywą wiarę?

1) Przestrzegaj porządku codziennej Godziny Świętej. Jest to czas na modlitwę od 20:00 do 21:00h.

2) Weź godzinę modlitewnej straży i w ten sposób zaangażuj się w nieustanną modlitwę. Nie czekaj, aż inni się zorganizują, zacznij się modlić o godzinie, która Ci odpowiada

3) Przestrzegaj siedmiu przystanków na modlitwę w ciągu dnia: po przebudzeniu, o 9:00, 12:00, 15:00, 18:00, o 21:00 i przed pójściem spać (por. Ps 119:164)

Poprzez te trzy praktyki oddajesz Bogu dziesięcinę z pory dnia – 2,5 godziny.

4) Sobota fatimska – można też powiedzieć biblijny nowiu. Byłoby dobrze, gdyby mężczyźni we wspólnocie spędzali jeden dzień w miesiącu, najlepiej całą pierwszą sobotę, jako dzień pokuty i modlitwy. Tutaj też jest miejsce na Słowo Boże i świadectwa z modlitwy i z życia. Podobnie niech i gorliwe kobiety jedną sobotę w miesiącu spędzają razem na modlitwie i świadectwach. Tu uzyskują siłę do dźwigania krzyży w życiu.

5) Świętowanie niedzieli

Zaczyna się już w sobotę wieczorem. Rodzina modli się razem w domu. Od 20:00 do 21:00 jest Godzina święta, po której śpiewana jest pieśń wielkanocna i tym rozpoczyna się świętowanie niedzieli. W pierwszej godzinie zgodnie z zaleceniami zawartymi w broszurze doświadczają konkretnych prawd związanych ze zmartwychwstaniem Chrystusa.

Rano, od godziny 5 do 7, kontynuowana jest modlitwa rodzinna, zgodnie z zaleceniami zawartymi w broszurze. Chodzi o doświadczenie konkretnych prawd Ewangelii związanych z niedzielnym porankiem Zmartwychwstania.

Potem jest śniadanie, odpoczynek, a od 8:00 lub 8:30 do 9:00 lub 9:30 następuje godzinna modlitwa do Ducha Świętego według wskazówek.

Następnie rodzina uczestniczy we Mszy św.

Jeśli nie ma możliwości pójścia na prawowierną Liturgię, można przeżyć duchowo Liturgię według broszury lub obejrzeć transmisję online z prawowiernej Liturgii, odprawianej przez księdza lub biskupa, który nie pozwolił wciągnąć siebie w tzw. Drogę synodalną, promującą legalizację LGBTQ niemoralności.

Jeśli rodzina ogląda Liturgię online w domu, dobrze byłoby po niej pomodlić się modlitwę wiary zgodnie z Mk 11:23.

Po południu rodziny spotykają się około 15:00, kobiety są razem we wspólnocie. Jeśli gromadzą się młode rodziny, należy zadbać o to, aby ktoś zaopiekował się dziećmi i przygotował dla nich przydatny program.

Mężczyźni zbierają się we wspólnocie osobno. Prawowierny katolicki Kościół musi liczyć się z przejściem do katakumb, więc wystarczy, aby zgromadziło się od 3 do 5 rodzin, proporcjonalnie do dostępnej im przestrzeni.

Druga opcja jest taka, że zbiera się kilka rodzin i obecny jest też prawowierny ksiądz. W takim przypadku praktyczne jest zabranie ze sobą jedzenia i pozostanie zaraz po Liturgii na wspólną modlitwę i braterską wspólnotę. Następnie mogą zakończyć niedzielny program około godziny 15:00.

Tradycja przedsoborowego Kościoła była taka, że ze wsi, w której nie było kościoła, wierni gromadzili się w centrum wsi. Po Mszy św. nie wracali od razu do domu, ale zostali do popołudnia. Zabrali ze sobą prosty posiłek i po Mszy św. mieli przekąskę. Wolny czas, 2-3 godziny, wykorzystywali na rozmowy przed kościołem lub na prywatną modlitwę w kościele. Po południu ksiądz studiował z nimi np. katechizm, a potem była adoracja z błogosławieństwem. Po zakończeniu błogosławieństwa dopiero wracali do domu.

Dziś we wspólnocie braterskiej jest miejsce na rozwiązywanie problemów związanych z wychowaniem, relacjami rodzinnymi, materialnymi i zawodowymi sprawami oraz wzajemnej zachęty. Nie należy również zapominać o poszukiwaniach i myśleniu o tym, jak wprowadzić słowo Boże w swoje życie. Istotą drogi naśladowania Chrystusa jest nie tylko praktyka zewnętrznego samozaparcia, ale przede wszystkim wewnętrzne wyrzeczenie się własnego ego. A to jest stopniowy proces. Święci nazywają to drogą oczyszczenia. Następnie mówi również o drodze oświecenia i drodze połączenia. Tutaj rolę odgrywają nie tylko nasze starania, ale także łaska Boża.

A właśnie Bożą łaskę do naśladowania Chrystusa otrzymujemy najwięcej przez modlitwę. W żadnym ale wypadku nie można mieszać wewnętrznej modlitwy z pogańskimi praktykami jogi lub zen buddyzmu! Wewnętrznemu oczyszczeniu i uzdrowieniu duszy z różnych złych nawyków czy uzależnień pomaga także wspólnota, w której można otwarcie rozmawiać na ten temat i gdzie jeden drugiemu może pomóc. Z jednej strony może trafnie wskazać błędy, których druga osoba nie jest świadoma, a z drugiej strony może z wyczuciem przekazać doświadczenie z walki w tym obszarze. Człowiekowi trudno jest przyjąć pouczenie lub upomnienie, i albo popada w smutek, albo zamyka się w urażeności. W procesie oczyszczania duszy wytykanie błędów to bardzo delikatna sprawa, ale prawdziwa psychiczna higiena.

Duchowy proces prowadzący do odrodzenia nie jest możliwy, jeśli członkowie wspólnoty nie przestrzegają porządku modlitwy. Osobista modlitwa wzmacnia więź z Jezusem. Tam człowiek oddaje Mu swoje grzechy i najskrytsze boleści, a także uczy się odczuwać ból Jezusa. Uświadamia sobie swoją niewdzięczność, obojętność, samowolę, obraźliwość… W zjednoczeniu z Chrystusem ukrzyżowanym przychodzi światło poznania głębokich Bożych tajemnic, które wiążą się z chrztem świętym i ze świętą Liturgią. Z takiej modlitwy wypływa moc łaski dla zbawienia dusz.

Wieczorem w domu rodzina zakończy świętowanie niedzieli Godziną świętą od 20:00 do 21:00. Doświadczają prawdy o ukazaniu się Chrystusa apostołom bez Tomasza, a następnie z Tomaszem (patrz broszura).

W pogłębieniu relacji ze Zbawicielem bardzo pomaga modlić się w czwartek wieczorem i w piątek wieczorem w Godzinie świętej prawdy związane z cierpieniem i śmiercią Chrystusa. (Zawarte są w broszurze „Droga Krzyżowa” i „Siedem słów z Krzyża”).

Zaleca się także, zwłaszcza początkującym, a także innym na zachętę, czytanie nie tylko Ewangelii, ale także czytanie żywej Ewangelii, czyli życiorysów męczenników i świętych. Ci zachęcają i motywują do naśladowania zgodnie z zasadą: „Mogli inni, mogli inne, czemu nie ty (Augustynie)?

Jeśli człowiek przeżyje nawrócenie i w pełni otworzy się na działanie Ducha Świętego, musi jednocześnie zerwać z fałszywą duchowością pogańskich pseudoreligii i ich praktyk z różnymi formami zabobonów, magią, spirytyzmem i wróżbiarstwem. Dziś wszystko to jest częścią pseudokultury, która jest narzucana już dzieciom. Dopiero po takim kroku nawrócenia można wejść na drogę naśladowania Chrystusa. Aby jednak w dzisiejszych czasach wytrwać, nie zgasić ogień Ducha, nie stracić wiary i nie popaść w niewolę grzechu i ducha świata, potrzebuje się właśnie tego konkretnego programu duchowego, czyli jasnej drogi naśladowania Chrystusa. Ta wypróbowana droga nie jest podobna do tej synodalnej, o której prorok mówi, że jest tylko przykazanie za przykazaniem, przepis za przepisem. Droga Chrystusowa prowadzi bezpiecznie do zbawienia.

Na drodze Chrystusa chrześcijanin często przypomina sobie cztery rzeczywistości, a mianowicie śmierć, Boży sąd, wieczność i Boże miłosierdzie, związane z pokutą. Ta duchowość koncentruje się na Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym! Jest to droga Chrystocentryczna. Zanim chrześcijanin wejdzie na tę drogę, bardzo wskazane jest, aby przeszedł przynajmniej czterodniowe rekolekcje, podczas których może uświadomić sobie najbardziej podstawowe prawdy dotyczące swojego zbawienia w Jezusie Chrystusie. Trzeba przyjąć Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela i Pana, złożyć w Jego ręce swoją przeszłość, przyszłość i żywą teraźniejszość.

Podczas tych rekolekcji powinien także z wiarą pod krzyżem przeżyć testament Chrystusa i przyjąć Matkę Jezusa jako swoją. Konieczne jest również otwarcie się na Ducha Świętego i wyrzeczenie się wszelkich form okultyzmu. W kwestii pierwszego przykazania po takich ćwiczeniach duchowych każdy wierzący musi mieć jasność, a także musi mieć jasność w kwestii współczesnych herezji, które niszczą żywą więź z Chrystusem.

Każdy, kto przeżyje czterodniowe rekolekcje, powinien odejść z tym, że dołączy do wspólnoty i wejdzie na duchową drogę, na której przyjmie porządek modlitwy, czyli Chrystusową drogę zbawienia.

Godzina święta, modlitewne straże, siedem przystanków w ciągu dnia, sobota fatimska lub nowiu i świętowanie niedzieli  to czas ofiarowany Bogu i duszy. To jest ofiara żywa i święta, to jest nasza duchowa służba Bogu. Z drugiej strony tak zwana Droga synodalna prowadzi poprzez przyjęcie ducha świata i duchów, kryjących się za LGBTQ, do potępienia. Tę fałszywą drogę chrześcijanin musi radykalnie odrzucić.

BKP – głos wołającego na pustyni

12. 02. 2023

Kontynentalna Droga synodalna przeciwko Chrystusowej drodze zbawienia

https://vkpatriarhat.org/en/?p=22822 /english/

https://vkpatriarhat.org/it/?p=9633 /italiano/

https://vkpatriarhat.org/fr/?p=16258 /français/

https://vkpatriarhat.org/pg/versus/ /português/

https://vkpatriarhat.org/es/?p=12882 /español/

https://vkpatriarhat.org/cz/?p=49789 /čeština/

http://vkpatriarhat.org/hu/kontra/ /magyar/

https://vkpatriarhat.org/proty/ /українська/

Zapisz się do naszego newsletter https://lb.benchmarkemail.com//listbuilder/signupnew?5hjt8JVutE5bZ8guod7%252Fpf5pwVnAjsSIi5iGuoPZdjDtO5iNRn8gS049TyW7spdJ

============================

mail: