Po odejściu Kurskiego Konfederacja wróciła na antenę TVP. „Liczymy, że ten trend się utrzyma”

https://nczas.com/2022/09/07/po-odejsciu-kurskiego-konfederacja-wrocila-na-antene-tvp-liczymy-ze-ten-trend-sie-utrzyma/

Przedstawiciele Konfederacji od blisko pół roku nie pojawiali się na głównych antenach Telewizji Polskiej. To zmieniło się, gdy z funkcji prezesa odwołany został Jacek Kurski.

Konfederacja zazwyczaj dostawała bardzo mało czasu antenowego w mediach publicznych. Raz na jakiś czas jednak jej przedstawiciele pojawiali się w programach „Minęła 20” czy „Woronicza 17”.

Całkowity ban na Konfederację w mediach publicznych o zasięgu ogólnopolskim nastąpił po 15 marca. Od tamtego czasu zdarzały się jedynie występy w programach lokalnych.

Skąd cenzura prewencyjna? Według rzecznika prasowego partii Tomasza Grabarczyka mogło chodzić o wojnę na Ukrainie.

Liczba zaproszeń na początku roku pokazuje wyraźnie, w którym momencie zaczął się ban na Konfederację. To się zbiega w czasie z rozpoczęciem konfliktu na Ukrainie. Konfederacja prezentuje w tej sprawie nieco inną narrację niż pozostałe ugrupowania. Wyrażaliśmy swój sprzeciw wobec przyznawania przywilejów socjalnych dla uchodźców z Ukrainy. Podczas głosowania w Sejmie nad embargiem na węgiel z Rosji jako jedyni wstrzymaliśmy się od głosu. Mamy do tego prawo i nie powinniśmy z tego powodu być pomijani w zaproszeniach do mediów publicznych – oceniał w rozmowie z wirtualnemedia.pl Grabarczyk.

Konfederacja wraca do TVP

W poniedziałek z funkcji prezesa TVP niespodziewanie odwołano Jacka Kurskiego. O dziwo już dzień później do programu publicystycznego w TVP Info wrócił przedstawiciel Konfederacji. W programie „Minęła 20” pojawił się Michał Urbaniak.

„Dziś, po kilku miesiącach nieobecność Konfederacji w telewizji publicznej przecieram na nowo szlak” – napisał we wtorek po południu Urbaniak.

Rzecznik prasowy Konfederacji Tomasz Grabarczyk zdradził, że są już kolejne zaproszenia dla przedstawicieli prawicowego ugrupowania. W TVP mają pojawić się Dobromir Sośnierz oraz Artur Dziambor. – Liczymy, że ten trend się utrzyma – podsumowuje.

To jedynie zbieg okoliczności, czy wraz z dymisją Kurskiego nastąpiła zmiana strategii i postanowiono dopuścić do głosu Konfederację? W kolejnych dniach i tygodniach poznamy odpowiedź na to pytanie.

Prawdziwa hierarchia władzy [a igraszki pajaców na proscenium]

  Kto w Polsce sprawuje władzę?

Według mojej ulubionej teorii spiskowej władzę w Polsce rotacyjnie sprawują trzy stronnictwa: Stronnictwo Ruskie, Stronnictwo Pruskie i Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie. Sprawują one władzę przy pomocy swoich politycznych ekspozytur, czyli politycznych gangów, zwanych elegancko partiami. Ekspozyturą Stronnictwa Ruskiego było pierwotnie Polskie Stronnictwo Ludowe, ale kiedy stare kiejkuty utworzyły Samoobronę, główną ekspozyturą Stronnictwa Ruskiego została właśnie ona, a poszlaką, która na to wskazywała, były doktoraty honoris causa, jakimi bywał honorowany nieboszczyk Andrzej Lepper, podobnie jak w swoim czasie Kukuniek. Żeby wygryźć Samoobronę, Stronnictwo Amerykańsko- Żydowskie przy pomocy starych kiejkutów najpierw zmontowało aferę gruntową oraz seksaferę z udziałem „knurów”, co doprowadziło do upadku rządu premiera Jarosława Kaczyńskiego. Ponieważ Polska leży nie w rosyjskiej, a w niemieckiej strefie wpływów, wybory w roku 2007 wygrała ekspozytura Stronnictwa Pruskiego, czyli Platforma Obywatelska, która utworzyła rząd razem z PSL-em, które w ten sposób stało się częścią politycznej ekspozytury Stronnictwa Pruskiego.

Żeby Samoobronę ostatecznie wymiksować z politycznej sceny, Andrzej Lepper popełnił samobójstwo, którego okoliczności wskazywały na udział seryjnego samobójcy i to w postaci pierwszorzędnych fachowców. Stało się to za rządów PO-PSL, a w charakterze epigona Samoobrony pojawiła się partia Zmiana, której przywódcę, pana Piskorskiego bezpieka oskarżyła o szpiegostwo i pod tym pretekstem przesiedział się w areszcie bodajże trzy lata, ale w końcu w 2019 roku został wypuszczony bez udowodnienia mu czegokolwiek. W rezultacie można powiedzieć, że Stronnictwo Ruskie zostało zepchnięte do głębokiej defensywy przez Stronnictwo Pruskie i Amerykańsko-Żydowskie, które – chociaż wzajemnie się nienawidzą – to w takich i innych ważnych sprawach idą ręka w rękę. Ale w związku z ponownym przejściem Polski w 2013 roku pod kuratelę amerykańską, ekspozytura Stronictwa Pruskiego w 2015 roku utraciła pozycję lidera tubylczej politycznej sceny, którą zajęła polityczna ekspozytura Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego w postaci Prawa i Sprawiedliwości z satelitami. Stronnictwo Pruskie bynajmniej nie pogodziło się z utratą wpływów i od początku roku 2016 próbuje je odwojować, raz pod pretekstem walki o demokrację, innym razem – pod pretekstem walki o praworządność, do której mobilizuje coraz głębsze rezerwy folksdojczów. Bo Stronnictwo Pruskie, to bezpieczniacy, którzy gwoli asekuracji przewerbowali się na służbę w niemieckiej BND, a ta podległość reprodukuje się już w drugim, albo nawet trzecim pokoleniu ubeckich dynastii. Z kolei stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie tworzą bezpieczniacy, którzy przewerbowali się na służbę albo do Amerykanów, albo do Mosadu.

Ponieważ jednak w USA władzę przejęła socjaldemokracja w postaci Partii Demokratycznej, której lewe skrzydło to czysta komuna, to obecnie Nasz Najważniejszy Sojusznik eksportuje rewolucję komunistyczną, czemu m.in. dał wyraz pan Brzeziński oświadczając, że jak zostanie amerykańskim ambasadorem w Warszawie, to dopilnuje, żeby w Polsce nikt już nie odważył sprzeciwiać się sodomczykom. Nawiasem mówiąc, określenia: „sodomczyk”, używa ks. Jakub Wujek w swoim przekładzie Biblii, więc nie ma żadnego powodu, byśmy go nie naśladowali. Wracając zaś do Naszego Najważniejszego Sojusznika, to najwyraźniej poszukuje on u nas jakiejś alternatywy dla PiS, które sprzeciwia się sodomitom i w ogóle – „zagraża demokracji”. Toteż do Kongresu USA, gwoli obsrywania Polski, zaproszony został pan Rafał Trzaskowski, co pokazuje, że właśnie on może zostać namaszczony na Najukochańszą Duszeńkę Białego Domu, kiedy ten spuści już z wodą Naczelnika Państwa – a do pomocy i kontroli będzie miał przydanego pana Hołownię, który przecież też jest wynalazkiem amerykańskim. Jak widzimy, podmianka w ogólnych zarysach jest już gotowa, a w tej sytuacji niejasne jest tylko jedno: ile procent wpływów w Polsce przekazał w czerwcu Naszej Złotej Pani prezydent Józio Biden, a ile zostawił sobie – bo od tego zależy, czy władzę przejmie ponownie Stronnictwo Pruskie, czy też będzie rządziło wespół ze Stronnictwem Amerykańsko-Żydowskim, do którego może doszlusować Lewica, no i oczywiście PSL, tradycyjnie posiadające stuprocentową zdolność koalicyjną. Nie wiadomo także, co zrobić z Konfederacją, która nie pasuje ani do Stronnictwa Pruskiego, ani do Amerykańsko-Żydowskiego. Najprostszym wyjściem byłoby uznanie, że Konfederacja na tubylczej scenie politycznej stanowi Stronnictwo Polskie – ale w tym właśnie tkwi potencjalne niebezpieczeństwo dla dwóch pozostałych Układających Się Stronnictw. Toteż Księżna-Małżonka Księcia-Małżonka, zwana pieszczotliwie „Jabłoneczką” niedawno wespół z Donaldem Tuskiem zadekretowała, że Konfederacja, to sługusy Putina. Warto zwrócić uwagę, że Księżna-Małżonka w swojej osobie skupia zarówno Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie, jak i Pruskie, bo na obecnym etapie, jak wiadomo, mamy do czynienia nie tylko ze ścisłą koordynacją żydowskiej polityki historycznej z niemiecką, ale również foedus Żydów z folksdojczami.

To są ustalenia, które zapadły zarówno na najwyższym piętrze światowej polityki, jak i na poziomie starych kiejkutów, które dostały to zadanie do wykonania – ale przecież stare kiejkuty nie będą wkraczały bezpośrednio w czynności wykonawcze – bo te pozostawiają uczestnikom poszczególnych politycznych ekspozytur, którzy zajmują jakieś pozycje w konstytucyjnych organach naszego bantustanu – żeby pozory zostały zachowane. Toteż Kierowniczka Sejmu, pani Elżbieta Witek, która od początku proklamowania epidemii stoi na nieprzejednanym stanowisku nieubłaganego i rygorystycznego tresowania sejmowej freblówki przy pomocy swoich zarządzeń, właśnie przeprowadziła operację, nad którą próżno łamali sobie głowy pozostali członkowie politycznych gangów. Pod pretekstem, że posłowie Konfederacji nie noszą maseczek, które z powodzeniem mogłyby służyć nie tyle przeciwko wirusom, co do wielokrotnego podcierania odbytu – wykluczyła ich z głosowania nad ustawą budżetową. W ten sposób trzódka Naczelnika Państwa, która balansuje na krawędzi większości sejmowej, mogła przeforsować w tej ustawie swoje wynalazki w ramach „Polskiego Wała”.

Trzeba powiedzieć, że pani kierowniczka Elżbieta Witek błyskawicznie wyciągnęła wnioski z rozmowy Księżnej-Małżonki z Donaldem Tuskiem, która z kolei była rezultatem ustaleń między Naszą Złotą Panią i prezydentem Józiem Bidenem, a której autoryzacji udzieliła żydowska gazeta dla Polaków pod redakcją pana red. Michnika, który z kolei tyle zawdzięcza generałowi Jaruzelskiemu. Taka jest hierarchia władzy w Polsce.

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5090 22 grudnia 2021

„Arbeit macht frei”- „Szczepienie czyni wolnym”.

Sanitaryści im tego nie darują. „Święte oburzenie” bandy czworga po proteście przeciwko segregacji sanitarnej

Wstyd mi za to, że polski parlamentarzysta mógł stanąć pod takim transparentem; to coś skandalicznego, co absolutnie nie powinno mieć miejsca – grzmiał rzecznik rządu Piotr Müller, odnosząc się do protestu Konfederacji, na którym pojawił się napis nawiązujący do hasła „Arbeit macht frei”. Swoje „oburzenie” wyrazili też inni politycy bandy czworga.

Chodzi o protest pod Sejmem, w którym we wtorek wieczorem uczestniczyli m.in. posłowie koła Konfederacji: Robert Winnicki, Konrad Berkowicz, Janusz Korwin-Mikke, Artur Dziambor i Grzegorz Braun. Protest przeciwko obostrzeniom i paszportom covidowym, a także procedowanemu dziś w Komisji Zdrowia projektowi posła Hoca ws. segregacji sanitarnej Polaków, zorganizowano pod hasłem „Stop segregacji sanitarnej”.

Na nagraniach z wydarzenia widać, jak uczestniczący w nim posłowie Konfederacji stoją przy transparencie mającym przypominać bramę do niemieckiego obozu Auschwitz. Napis „Arbeit macht frei” (praca czyni wolnym) zastąpiono napisem „Szczepienie czyni wolnym”.

Pytany o ten protest w Radiu Zet, rzecznik rządu ocenił go jako „coś skandalicznego”. – To jest coś, co w debacie publicznej nie powinno mieć absolutnie miejsca. Jestem zszokowany tym, że osoby, które chlubią się często tym, że są znawcami historii Polski, chociażby XX w., mogą pod takim transparentem stanąć – grzmiał.

Na pytanie, czy mówi o Grzegorzu Braunie, Müller odparł: „Mówię między innym o Grzegorzu Braunie”.

– Mówię o wszystkich, którzy tam stali i mieli świadomość tego, pod jakim transparentem stoją. W kraju, który był dotknięty z jednej strony radzieckim, a z drugiej strony niemieckim okupantem, to nie powinno mieć miejsca. Po prostu wstyd mi za to, że polski parlamentarzysta mógł stanąć pod takim transparentem – powiedział rzecznik rządu warszawskiego.

W rozmowie z Programem I PR do sprawy odniosła się też poseł PiS Joanna Lichocka.

– To jest oburzające i haniebne, że można się bawić tragedią i śmiercią milionów ludzi – oburzała się Lichocka. Jak dodała, „jest to przekroczeniem wszelkich granic”. Przypomniała również, że „do tej pory była w polskiej debacie publicznej pewnego rodzaju zasada, że się nie używa pamięci milionów zamordowanych w obozach koncentracyjnych ludzi do politycznej zabawy”.

Lichocka wyjaśniła, że „oni zrobili to po to, abyśmy właśnie o tym teraz mówili, żeby było to szeroko komentowane”. Zauważyła, że w ten sposób chcą nagłośnić „swoją bardzo uderzającą w zdrowie i życie Polaków akcję polityczną” – czyli sprzeciw wobec segregacji sanitarnej, m.in. według projektu Hoca, pod którym Lichocka się podpisała.

– Boleję, że my w ogóle na ten temat musimy rozmawiać. Najlepiej byłoby to przemilczeć, ale z drugiej strony jest to robione przez posłów Rzeczypospolitej i to naprawdę zawstydzające – żaliła się.

Jak zaznaczyła, jest to „szokujące dla wszystkich tych, którzy stracili bliskich w obozach koncentracyjnych, a przecież to są miliony Polaków”. Przypomniała, że brat jej babci zginął w Mauthausen-Gusen. – Nie wyobrażam sobie, że można używać do gry politycznej tego typu rzeczy – twierdziła.

Oburzenie wyrażano także na Twitterze.

Co wolno wojewodzie….

==========================

Reszta w oryginale:

15 grudnia 2021 https://nczas.com/2021/12/15/sanitarysci-im-tego-nie-daruja-swiete-oburzenie-bandy-czworga-po-protescie-przeciwko-segregacji-sanitarnej/

Mądrość Polaków

Z niedawno przeprowadzonego sondażu United Surveys dla RMF FM i „DGP” wynika, że 56,6% Polaków poparłoby obowiązkowe certyfikaty covidowe potrzebne do tego by móc wchodzić do sklepów i galerii handlowych. Przeciwnego zdania jest 41,5%.

To świadczy o dość dobrej odporności Polaków na propagandę. Niezgodna z badaniami naukowymi narracja rządowych terrorystów wprowadzających wiele bezprawnych szykan w życiu codziennym jest wszechogarniająca. Wszystkie media głównego nurtu, wszystkie media rządowe, wszystkie media większości opozycji, prawie wszystkie partie – wszyscy oni mówią jednym totalitarnym głosem. Ta propaganda kosztuje krocie. Jedyna opozycja, która sprzeciwia się zamordystycznej polityce rządu PiS, to Konfederacja, mająca tylko 11 posłów. Głoszą swój sprzeciw małym kosztem – głównie poprzez konferencje prasowe. Więc siły oficjalnej propagandy w stosunku do krytyków opierających się na badaniach naukowych można ocenić jak 99 do 1. Mimo to tą oficjalną propagandą dało się zmanipulować tylko 56,6% Polaków, a 41,5% zgadza się z Konfederacją. To wielki sukces Konfederacji i nauki oraz totalna porażka rządowej propagandy i wspierających ją denialistów.

Dzięki temu około 40% dorosłych Polaków się nie zaszczepiło – i to wbrew powszechnej, nachalnej, natarczywej i wszechogarniającej oszukańczej propagandy. To wielki sukces Polaków. By być w tej grupie 40% mądrzejszych, nie wystarczyło tylko rozpoznać manipulacje oficjalnej propagandy – potrzebne było jeszcze upewnienie się, że szczepionki są zbędne, a zatem zapoznanie się z badaniami naukowymi, lub ich omówieniami, które to uzasadniają. Otumanionej reszcie wystarczył komunikat w TV. To, że jest aż 40% mądrych Polaków, wydaje się wręcz niewiarygodne. Jeśli oni wszyscy zagłosują na Konfederację, to może uda się wreszcie wyjść Polsce z tego socjalistycznego szamba i odzyskać niepodległość.

Tu zebrałem najważniejsze badania naukowe dotyczące pandemii: Polityczne przeziębienie

Ta mądrość Polaków jest szczególnie widoczna w porównaniu z wieloma innymi państwami czy regionami, w których poziom wyszczepienia wynosi 90% i więcej. Tam ludzie nie znają badań naukowych i bardziej ulegają propagandzie – skutkiem jest to, że u nich liczba zarażonych koronawirusem, chorujących i umierających drastycznie rośnie, rośnie bardziej niż w Polsce. Dzieje się tak dlatego, że tam nie ma żadnej parlamentarnej opozycji w stosunku do pandemicznej narracji rządów, a w Polsce mamy Konfederację. To pokazuje, że nawet 11 posłów może mieć duży pozytywny wpływ na cały kraj. No to wyobraźcie sobie, jaki będą mieć wpływ, mając 50 posłów, na co jest duża szansa, bo już bywają sondaże, gdzie Konfederacja dochodzi do 12% poparcia.

Dopóki mamy tylko 11 mądrych posłów możemy sami też być tylko mądrzy. Na szaleństwa rządu PiS większego wpływu nie mieliśmy, dlatego niestety ci bandyci swoimi działaniami doprowadzili do setek tysięcy nadmiarowych zgonów z innych powodów niż Covid-19. 50 posłów już dałoby radę to powstrzymać. Widać więc, że głosowanie na Konfederację to kwestia życia, a zaniechanie tego, to zwiększanie ryzyka śmierci.

Grzegorz GPS Świderski GPS, 11 grudnia 2021 https://www.ekspedyt.org/2021/12/11/madrosc-polakow/

PS. Notki powiązane:

Polskie przyczółki Józia Bidena

Wygląda na to, że ani prezydent Józio Biden, ani jego pierwszy minister Antoni Blinken z pierwszorzędnymi korzeniami białostockimi, ani też Nasz Nowy Złoty Pan z Berlina, nie mogą się zdecydować, co z tą Polską w końcu zrobić. Jedno wydaje się pewne – o czym poinformował nas pretendujący do stanowiska ambasadora USA w Warszawie pan Brzeziński – że USA będą pilnowały, by w Polsce nikt już się nie ośmielił sprzeciwić sodomitom. W Ameryce już tak jest, więc nic dziwnego, że tamtejsi aktywiści próbują podciągnąć do tego ideału wszystkie państwa sojusznicze. Tak, jakby nie mieli innych, większych zmartwień. Może zresztą nie mają, bo – jak to mówią Rosjanie – „ot żyru biesiatsia”, czyli od dobrobytu wariują. Esperons, że jednak nie jest aż tak tragicznie, bo poza komunistyczną awangardą, w Ameryce jest jeszcze całkiem sporo ludzi normalnych, którzy kontaktu z rzeczywistością nie utracili. Wprawdzie jest to założenie zuchwałe, ale może należy do nich również prezydent Józio Biden. Jak pamiętamy, w czerwcu oddał Naszej Złotej Pani Polskę w arendę, w związku z czym Donald Tusk dostał zadanie zagospodarowania w imieniu Rzeszy tego podarowanego Lebensraum. Sęk w tym, że nie do końca wiadomo, jaki jest jego zasięg. Oto bowiem do Kongresu USA nie został zaproszony Donald Tusk, tylko jego polityczny konkurent w obozie zdrady i zaprzaństwa, Rafał Trzaskowski. Obsrał on tam Polskę – bo po to właśnie go zaprosili – ale przecież Donald Tusk też potrafiłby Polskę obsrać. Nie o samo obsranie tutaj więc chodziło, tylko o wskazanie, że Donald Tusk nie jest Najukochańszą Duszeńką Naszego Najważniejszego Sojusznika. Najwyraźniej w Ameryce uważają, że Rafał Trzaskowski nie jest przez Niemców trzymany na takiej krótkiej smyczy, jak Donald Tusk. Czy to prawda – to rzecz do dyskusji – ale powiedzmy, że prawda.

Jeśli tak, to znaczy, że podarowane Naszej Złotej Pani Lebensraum nie jest nieograniczone i że mimo oddania jej Polski w arendę, Nasz Najważniejszy Sojusznik chciałby jednak jakieś przyczółki sobie w Polsce zostawić na wypadek, gdy formacji Naczelnika Państwa powinie się noga. Nawiasem mówiąc, Naczelnik Państwa, chociaż przecież gotów w podskokach spełniać, a nawet zgadywać amerykańskie życzenia – o czym przekonaliśmy się podczas prac nad ustawą nr 447 – musiał się już znudzić tamtejszym komunistom, którzy nie mogą się już doczekać, by cały świat, a jeśli nawet nie cały, to przynajmniej tę część, którą kontrolują, przerobić na jeden wielki darkroom. Jak wiadomo, jest to pozbawiona wszelkiego światła kanciapa, do której wchodzą sodomici i rżną się z kim popadnie, raz paciakując w popielnik, a zaraz potem – w otwór gębowy – co ponoć dostarcza im niezapomnianych przeżyć.

Jeśli tak byłoby rzeczywiście, to by znaczyło, że „senator wypadł łaski” i nie pomoże mu nawet organizowanie w Warszawie zjazdów partii przez jakieś nieporozumienie nazywanych „prawicowymi”, podczas gdy tak naprawdę chodzi o różne ugrupowania socjalistyczne, zarówno narodowe, jak i internacjonalne. Na przykład taki Front Narodowy. Kiedyś odwiedziłem jego główną siedzibę w Paryżu i poprosiłem o materiały programowe, które mi podarowano. Zorientowałem się, że FN jest ugrupowaniem narodowo-socjalistycznym, oczywiście bez żadnej niemieckiej demoniczności, bo pani Maryna przed Żydami skacze dziś z gałęzi na gałąź, a jego program można streścić w krótkich żołnierskich słowach: socjal tak – ale tylko dla Francuzów.

Taka to ci prawica, zresztą taka sama, jak Prawo i Sprawiedliwość, które nawet już nie ukrywa, że chce doprowadzić do całkowitego ekonomicznego uzależnienia obywateli od państwa. To już stopniowo się dokonuje, a kropkę nad „i” może postawić „Polski Ład”, w następstwie którego coraz większa część dochodów obywateli nie będzie brała się z pracy, tylko z rządowych zasiłków. Ukoronowaniem może być minimalny dochód gwarantowany, będący przecież marzeniem Lewicy.

Jeśli tedy Nasz Najważniejszy Sojusznik znajdzie sobie u nas nowe Najukochańsze Duszeńki, które namaści na Naszych Umiłowanych Przywódców, to musi odpowiednio rozdzielić zadania. Otóż pan Trzaskowski może dostać zadanie politycznego zagospodarowania „kobiet” i sodomitów, w czym ma już sporą eksperiencję, natomiast pan Hołownia, który też jest amerykańskim wynalazkiem, najwyraźniej dostał zadanie zagrodzenia Konfederacji drogi do władzy. Jak bowiem wiadomo, Konfederacja w polityce zagranicznej sprzeciwia się robieniu na życzenie Naszego Najważniejszego Sojusznika głupstw w rodzaju zabawy w mocarstwowość z udziałem pani Swietłany Cichanouskiej. Doprowadziła ona bowiem do wepchnięcia Aleksandra Łukaszenki wraz z całą Białorusią w objęcia Putina, który już ich z tych objęć nie wypuści, do spacyfikowania przeciwników Aleksandra Łukaszenki na oczach bezradnych kibiców z całego świata i do wyaresztowania na Białorusi polskich działaczy.

Konfederacja opowiada się w polityce międzynarodowej za elastycznością, by nie zostać zakładnikiem własnej propagandy, co niestety przytrafiło się Naczelnikowi Państwa. Nie chce on brać przykładu choćby z Wiktora Orbana, który w niewolę własnej propagandy nie popadł – i właśnie dlatego nie został zaproszony przez prezydenta Józia Bidena na demokratyczny sabat w Ameryce, w odróżnieniu od Polski, której prezydent nadskakuje Żydom w sposób budzący zażenowanie i niesmak obywateli, co to jeszcze nie stracili rozumu. Wreszcie Konfederacja w sprawach gospodarczych prezentuje program odmienny od „bandy czworga”, która licytuje się, ile to wyda pieniędzy. Konfederacja nie zamierza nikomu pieniędzy dawać, ale nie zamierza też ich odbierać, poza konieczność państwową. Linia Konfederacji w polityce międzynarodowej mogłaby położyć kres instrumentalnemu traktowaniu Polski przez naszych sojuszników, którym oczywiście nie może się to podobać, a linia tej partii w polityce wewnętrznej mogłaby doprowadzić do odblokowania w Polsce narodowego potencjału gospodarczego, zablokowanego przez kapitalizm kompradorski, którego najtwardszym jądrem jest bezpieka, przez postępującą biurokratyzację państwa i przez niemiecki projekt „MittelEuropa” z 1915 roku. To też nie może się nikomu podobać, bo po co pozwalać na odblokowanie w Polsce narodowego potencjału gospodarczego? Niech pozostanie chorym człowiekiem Europy i świata, dzięki czemu pomiatać nim będzie mogła nawet banda przebierańców z Luksemburga. Toteż panu Hołowni powierzone zostało zadanie przelicytowania Konfederacji, w związku z czym zaprezentował właśnie szalenie radykalny program fiskalny: zmniejszenie podatków i uproszczenie systemu fiskalnego. To bardzo ładnie – ale, o ile mi wiadomo, nie powiedział, czy utrzyma rozbudowany przez PiS socjal, czy go zlikwiduje, albo przynajmniej ograniczy. Jeśli nie – to nieomylny to znak, że jego rewolucję podatkową śmiało można włożyć między bajki. Jest tam m.in. zapowiedź obniżenia stawki VAT do 7 proc. Dokładnie taki sam warunek na mój wniosek postawiła w 1993 roku Unia Polityki Realnej rządowi panny Suchockiej, przeciwko któremu poseł Alojzy Pietrzyk zgłosił votum nieufności. Prof. Geremek ten warunek odrzucił, nawiasem mówiąc, nie informując o tym swego koalicjanta, czyli KL-D, wskutek czego rząd upadł. Po wielu miesiącach rozmawiałem o tym z panem prof. Modzelewskim, który powiedział mi, że stawka 7 procent byłaby za mała, bo w przypadku VAT 5 procent pochłaniają koszty jego poboru. Ale pan Hołownia nie musi tego wiedzieć, bo w roku 1993 miał zaledwie 17 lat, a chłopcy w tym wieku zdobywają pierwsze doświadczenia z panienkami i ani im w głowie jakieś podatki.

Stanisław Michalkiewicz http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5084