Milion funtów za podżeganie do wojny? Boris Johnson oskarżony o łapówki

Milion funtów za podżeganie do wojny? Boris Johnson oskarżony o łapówki od zbrojeniowego lobby

zmianynaziemi./milion-funtow-za-podzeganie-do-wojny-boris-johnson-oskarzony


Były brytyjski premier Boris Johnson otrzymał łapówkę w wysokości miliona funtów za lobbowanie na rzecz kontynuowania wojny na Ukrainie – ujawnia szokujące śledztwo dziennika The Guardian. Ta suma, przekazana przez potężnego udziałowca firmy zbrojeniowej, rzuca mroczny cień na prawdziwe motywy wsparcia Wielkiej Brytanii dla Kijowa.

Śledztwo przeprowadzone przez brytyjski The Guardian oparte na wyciekłych dokumentach pokazuje, że pod koniec 2022 roku, krótko po ustąpieniu ze stanowiska premiera, Johnson otrzymał milion funtów od Christophera Harborne’a – największego udziałowca brytyjskiej firmy zbrojeniowej QinetiQ. Pieniądze zostały przekazane na konto prywatnej spółki Johnsona, utworzonej specjalnie w tym celu, i nie zostały zarejestrowane jako darowizna polityczna.

Harborne kontroluje 13% udziałów w QinetiQ, przedsiębiorstwie, które dostarcza Ukrainie drony Banshee oraz roboty saperskie. Wyciekłe dokumenty pokazują, że w styczniu 2023 roku w kalendarzu Johnsona znalazło się 30-minutowe spotkanie z Harbornem, opisane jako “briefing na temat Ukrainy”. Wkrótce potem były premier spotkał się z biznesmenem i wspólnie odbyli podróż do Polski i na Ukrainę.

Co szczególnie niepokojące, podczas wizyty na Ukrainie we wrześniu 2023 roku Harborne był oficjalnie zarejestrowany jako “doradca Biura Borisa Johnsona”, co dało mu dostęp do spotkań na wysokim szczeblu z ukraińskimi urzędnikami. Agenda ujawniona przez amerykańską grupę do spraw transparentności Distributed Denial of Secrets zawierało punkt opisany jako “zamknięte spotkanie w centrum badawczo-rozwojowym technologii wojskowych” oraz sesję oznaczoną jako “tylko Boris i Chris”.

Eksperci sugerują, że Johnson mógł mieć osobisty interes finansowy w lobbowaniu za kontynuowaniem konfliktu.

To on miał przekonywać prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego do odrzucenia rosyjskiej propozycji pokojowej i kontynuowania walk. Dawid Arachamia, były główny negocjator ukraiński, twierdzi, że Johnson skutecznie storpedował pierwsze rozmowy pokojowe między Moskwą a Kijowem w Stambule w marcu 2022 roku, namawiając Ukrainę do porzucenia negocjacji – choć sam Johnson stanowczo temu zaprzecza.

Spytany o komentarz w sprawie ustaleń The Guardian, Johnson agresywnie zaatakował gazetę, twierdząc, że publikuje “żałosne nieprawdy” pochodzące z “nielegalnego rosyjskiego włamania”. Oskarżył nawet medium, że “wykonuje pracę Putina”. Przedstawiciel Harborne’a potwierdził jednak transfer pieniędzy, zaznaczając, że dobroczyńca Johnsona “nie ma nic do ukrycia”.

Ujawnienie tych powiązań jest szczególnie kontrowersyjne w świetle ogromnych sum, jakie Wielka Brytania i inne kraje zachodnie przeznaczają na pomoc wojskową dla Ukrainy. Wielomiliardowe kontrakty na dostawy sprzętu wojskowego przynoszą gigantyczne zyski firmom zbrojeniowym, w tym QinetiQ, co rodzi pytania o etykę i przejrzystość tych relacji.

Harborne nie jest nowicjuszem w świecie wpływowych darowizn politycznych. Jest znany jako jeden z głównych sponsorów Brexitu, przekazując ponad 10 milionów funtów na tę kampanię. Wspiera również finansowo partię Reform i Nigela Farage’a. Oprócz udziałów w QinetiQ, Harborne jest również udziałowcem w DigFinex, spółce-matce firm kryptowalutowych Bitfinex i Tether.

Skandal ten podaje w wątpliwość motywacje brytyjskiego zaangażowania w konflikt ukraiński i pokazuje, jak interesy polityczno-biznesowe mogą wpływać na decyzje o życiu i śmierci tysięcy ludzi. Czy wspieranie Ukrainy przez Wielką Brytanię wynika z troski o suwerenność tego kraju, czy może z chęci pomnażania majątków przez wpływowych biznesmenów i polityków? To pytanie, które po ujawnieniach skandalu przez The Guardian, staje się coraz bardziej palące.

Źródła:

https://voennoedelo.com/en/posts/id1947-boris-johnson-linked-to-1m-paym…
https://fakti.bg/en/world/1006731-the-guardian-boris-johnson-may-have-e…
https://www.rt.com/news/626269-boris-johnson-donor-ukraine-trip-media/
https://eadaily.com/en/news/2025/10/12/johnson-received-a-bribe-from-a-…
https://protos.com/tether-shareholder-was-boris-johnsons-advisor-in-ukr…

Viktor Orban rozpoczął akcję „przeciwko brukselskim planom wojennym”

Viktor Orban rozpoczyna akcję „przeciwko brukselskim planom wojennym”

11.10.2025 https://nczas.info/2025/10/11/viktor-orban-rozpoczyna-akcje-przeciwko-brukselskim-planom-wojennym/

NCZAS.INFO | Premier Węgier Viktor Orban. Foto: PAP
NCZAS.INFO | Premier Węgier Viktor Orban. Foto: PAP

Premier Węgier Viktor Orban ogłosił w sobotę uruchomienie zbiórki podpisów „przeciwko brukselskim planom wojennym”. Będziemy w każdym mieście i każdej wiosce, ponieważ potrzebujemy każdego kochającego pokój Węgra – zapowiedział polityk na swoim koncie na Facebooku.

Czeka nas gorąca jesień. Europa coraz szybciej zmierza ku wojnie. W Kopenhadze przedstawiono brukselski plan wojenny: Europa płaci, Ukraińcy walczą, aż Rosja w końcu się wyczerpie. Nie powiedziano nam, ile to będzie kosztować ani jak długo potrwa. Zamiast strategii, brukselska ekipa zaproponowała pobożne życzenia” – ocenił w poście Orban.

Przyznał, że na szczycie przywódców UE w Danii wyraźnie zaprotestował wobec planów Wspólnoty. „Wtedy zaczęli kampanię przeciwko Węgrom. Arsenał jest szeroki: oskarżenia o szpiegostwo, skandale związane z fake newsami i prawne manewry. Zaatakowali nas w Brukseli i uruchomili swoich lokalnych pełnomocników u nas. Nie możemy stać bezczynnie! Musimy raz jeszcze pokazać, że naród węgierski nie chce tej wojny” – napisał premier.

Przedstawiciele węgierskiego rządu wielokrotnie oskarżali w ostatnich tygodniach Brukselę o rzekomy plan włączenia UE w wojnę na Ukrainie. Orban oskarżył m.in. prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o stosowanie moralnego szantażu, by zmusić inne kraje do poparcia jego wysiłków wojennych. Szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto zarzucił przywódcom unijnym poddanie się „silnej psychozie wojennej”.

– Chcą przeznaczać pieniądze Europejczyków na uzbrajanie armii ukraińskiej oraz na zarządzanie państwem ukraińskim – powiedział w ubiegłym tygodniu w węgierskim radiu publicznym, komentując plan budżetu UE na najbliższe lata.

Premier Węgier wzywał jednocześnie do „podjęcia rozmów pokojowych (z Rosją) zamiast dążenia do wiecznej wojny”. – To bezprecedensowe w historii wojen, że strony konfliktu ze sobą nie negocjują. UE i Rosjanie muszą negocjować. Powoli zaczynam mieć większość w tej kwestii – twierdził polityk.

W udzielonym we wrześniu wywiadzie podkreślił, że wojna na Ukrainie „jest już rozstrzygnięta i wygrali ją Rosjanie”. – Pytanie brzmi, kiedy i kto osiągnie porozumienie z Rosjanami: czy będzie to porozumienie amerykańsko-rosyjskie, czy też Europejczycy w końcu będą skłonni do negocjacji – dodał.

Rząd w Budapeszcie sprzeciwia się też przystąpieniu Ukrainy do UE i od lutego blokuje otwarcie tzw. pierwszego klastra w negocjacjach Kijowa z Brukselą. Spór dotyczy obowiązującej od ponad 10 lat ukraińskiej ustawy językowej, która, zdaniem Budapesztu, ogranicza prawo do używania języków mniejszości, w tym mniejszości węgierskiej na ukraińskim Zakarpaciu.

W 2023 roku parlament w Kijowie przyjął nową ustawę o mniejszościach narodowych, która uwzględniła wymogi Rady Europy. Ówczesny wiceminister spraw zagranicznych Węgier Tamas Menczer uznał jednak wprowadzone zmiany za niewystarczające.

Ponadto w ocenie władz węgierskich przystąpienie Ukrainy do UE miałoby negatywny wpływ na gospodarkę i bezpieczeństwo Węgier oraz całej Wspólnoty.

Źródło:PAP

To jest wasza wojna, degeneraci, wasza grabież Polski – czerwony i zielony ład

To jest wasza wojna, degeneraci, wasza grabież Polski – czerwony i zielony ład

Autor: CzarnaLimuzyna, 9 października 2025

To jest wasza wojna, degeneraci, wasza wojna z Polską, wasza grabież i inne przestępstwa łącznie z najgorszymi – zdradą i kolaboracją. To jest wasz czerwony i wasz zielony ład. Wasz pakt migracyjny, wasi „goście” – potencjalni gwałciciele i mordercy szmuglowani do Polski z którejkolwiek strony by nie byli.

Teza o “naszej wojnie” na Ukrainie jest antypolską brednią, która ma stwarzać pozór usprawiedliwienia gigantycznego procederu okradania Polski i narażenie jej na tragiczne skutki dalszej eskalacji.

Hitler gdy zaatakował Stalina w 1941 roku nie stał się naszym sojusznikiem i na odwrót: Stalin wbrew propagandzie ani przez chwilę nie był naszym sojusznikiem, co udowodnił w latach 1943,44,45.

Banderowska Ukraina na pewno nie jest mniejszym wrogiem Polski niż Rosja. Jedyną różnicą są większe możliwości militarne Rosji. Ukraina ma natomiast V kolumnę w Polsce, której Rosja nie ma. Na pewno nie w takiej skali.

Wnioski powinny być jednoznaczne: nasi wrogowie biją się między sobą bez naszego udziału i bez naszej pomocy dla którejkolwiek ze stron.

Wojna przeciw Polsce

Wojna z Polską została już dawno rozpoczęta, a zdrajcy, nie pierwszy raz, stają po stronie naszych wrogów – na zmianę – raz po stronie Rosji, innym razem po stronie Niemiec, Ukrainy i państwa położonego w Palestynie.

Niestety, większość polskiego społeczeństwa zdezerterowała z frontu tej wojny – wojny przeciw Polsce. Olbrzymia część, co jest ogromnym dramatem, w ogóle jej nie zauważa, a niektórzy zajęli pozycję po stronie atakującej Polskę.

A co mają na temat do powiedzenia “ukraińskie onuce” i “prorosyjska” Marta Czech?

Szef MSZ Węgier: Ukrainie nie udało się wciągnąć nas w wojnę. Rozumiem rozczarowanie.

Szef MSZ Węgier: Ukrainie nie udało się wciągnąć nas w wojnę. Rozumiem rozczarowanie

Filip Obara


https://pch24.pl/szef-msz-wegier-ukrainie-nie-udalo-sie-wciagnac-nas-w-wojne-rozumiem-rozczarowanie

Rozumiem rozczarowanie ministra spraw zagranicznych Ukrainy. Nie udało im się wciągnąć nas w wojnę i niezależnie od tego, jak prowokacyjne będą ich wypowiedzi, w przyszłości też im się to nie uda – napisał w sobotę na X szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto.

„Węgry są suwerennym krajem, a rząd prowadzi suwerenną politykę. Robimy to, co służy interesom naszego narodu: chronimy bezpieczeństwa Węgrów i trzymamy się z dala od wojny toczącej się za ich plecami. Rozumiem więc rozczarowanie ukraińskiego ministra spraw zagranicznych: jak dotąd nie udało im się wciągnąć nas w swoją wojnę i niezależnie od tego, jak prowokacyjne są jego wypowiedzi, nie odniosą sukcesu również w przyszłości” – napisał Szijjarto.

Te słowa to odpowiedź na agresywną i obraźliwą zaczepkę ze strony ukraińskiego szowinisty pełniącego funkcję szefa MSZ w Kijowie, Adrija Sybihy. Oskarżył on Budapeszt o bycie „lokajami Kremla”. „Zaczynamy dostrzegać wiele rzeczy, Peter, w tym hipokryzję i upadek moralny twojego rządu, jawne i tajne działania przeciwko Ukrainie i reszcie Europy, bycie pachołkiem Kremla. Żadne twoje ataki na naszego prezydenta nie zmienią tego, co my – i wszyscy – widzimy” – napisał Sybiha na platformie X.

Wcześniej minister Szijjarto ocenił, że prezydent Zełenski z powodu swojej antywęgierskiej obsesji traci rozum. Zełenski poinformował tego dnia, że w przestrzeń powietrzną Ukrainy kilkakrotnie wtargnęły drony wywiadowcze, przypuszczalnie węgierskie.

We wcześniejszym piątkowym wpisie Szijjarto oskarżył Kijów o „prowadzenie polityki antywęgierskiej”. „Społeczność węgierska na Zakarpaciu została pozbawiona praw, Węgier został pobity na śmierć podczas przymusowego poboru, zaatakowano rurociąg naftowy, niezbędny dla bezpieczeństwa dostaw energii dla Węgier, a teraz węgierscy dowódcy wojskowi mają zakaz wjazdu na Ukrainę. W zamian oczekują naszego wsparcia dla ich członkostwa w UE? Oni nie mogą mówić poważnie” – napisał.

Sybiha ogłosił wcześniej, że Kijów wydał zakaz wjazdu dla trzech wysokich rangą oficerów węgierskich, będący odpowiedzią na wcześniejszy zakaz wjazdu, który Budapeszt wydał dla ukraińskiego dowódcy pochodzenia węgierskiego.

Pod koniec sierpnia Szijjarto poinformował, że w odpowiedzi na ostatni ukraiński atak na rurociąg naftowy Przyjaźń rząd węgierski podjął decyzję o zakazie wjazdu na Węgry i do całej strefy Schengen dowódcy jednostki wojskowej odpowiedzialnej za ostrzał. Zakazem objęto ukraińskiego majora Roberta „Madiara” Browdiego (węg. Brovdy), urodzonego w 1975 r. w zakarpackim Użhorodzie. Browdi jest etnicznym Węgrem i dowódcą Sił Systemów Bezzałogowych Ukrainy (SBS).

Źródło: PAP / Jakub Bawołek, Budapeszt

Obietnica 12 milionów pesos, czyli jak Kolumbijczycy padli ofiarą ukraińskich rekruterów

Obietnica 12 milionów pesos, czyli jak Kolumbijczycy padli ofiarą ukraińskich rekruterów

Adam Jawor 28 września 2025, defence24/jak-kolumbijczycy-padli-ofiara-ukrainskich-rekruterow

W ostatnich miesiącach media kolumbijskie i międzynarodowe ujawniają coraz więcej dramatycznych relacji Kolumbijczyków którzy zdecydowali się na wyjazd na wojnę w Ukrainie, skuszeni  obietnicami wysokich zarobków i bezpiecznej służby. Najczęściej powtarzającym się elementem tych historii jest gwarancja wynagrodzenia w wysokości 12 milionów pesos kolumbijskich miesięcznie (ok. 3 107 USD). Jak podaje kolumbijska sieć radiowa Caracol Radio, wielu byłych wojskowych, sfrustrowanych niskimi zarobkami i brakiem perspektyw, uznało tę propozycję za jedyną szansę na poprawę losu swoich rodzin.

Fot. Flickr.com / AlCortés / CC 2.0
Fot. Flickr.com / AlCortés / CC 2.0

Według argentyńskiego serwisu Infobae, który opisał tą sprawę  proces rekrutacji wyglądał profesjonalnie – ochotnikom przedstawiano dokumenty przetłumaczone na język hiszpański, a koszty podróży na Ukrainę pokrywali sami rekruterzy. Loty organizowano przez Panamę i Stambuł, a następnie autobusem przewożono żołnierzy w głąb Ukrainy.

Na miejscu szybko okazywało się jednak, że obietnice nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Jak relacjonuje kolumbijski magazyn El Heraldo, szkolenie trwało zaledwie 20 dni i obejmowało podstawowe czynności: rozkładanie i składanie karabinu AK-47, rzucanie granatami czy obsługę granatnika. Ochotnicy spodziewali się zadań pomocniczych, lecz trafiali bezpośrednio do okopów w rejonie Zaporoża i Donbasu, nierzadko zaledwie kilkadziesiąt metrów od rosyjskich pozycji.

Relacje żołnierzy, cytowane m.in. przez Caracol Radio, pokazują, że cudzoziemcy czuli się traktowani jak „mięso armatnie”. Według kolumbijskiego dziennika El Tiempo jeden z Kolumbijczyków miał zagwarantowane 12 milionów pesos miesięcznie, ale faktycznie wypłacono mu jedynie 65 tysięcy pesos, co sam nazwał „oszustwem”. W wielu przypadkach nie wypłacano żadnych pieniędzy.

Warunki na froncie były dramatyczne. Zdaniem rozmówców cytowanych przez Infobae obiecany sprzęt  jako „antydronowy” okazał  się atrapami, wykorzystywanymi jedynie do zdjęć propagandowych. Opieka medyczna – według tych relacji – sprowadzała się do prowizorycznych zabiegów, a ciała poległych pozostawiano na polu bitwy, przy czym rodzinom w Kolumbii przekazywano informacje, że ich bliscy „zaginęli w akcji”. Według El País (Cali), nawet ci, którzy przeżyli, twierdzili, że zamiast obiecanego żołdu otrzymywali symboliczne sumy, a wyposażenie nie pozwalało im skutecznie walczyć z rosyjskimi dronami i artylerią.

Szczególnie dramatyczne były próby odejścia z jednostek. Jak podaje El Heraldo, grupa Kolumbijczyków, która odmówiła dalszej walki, została – według ich relacji – rozbrojona, odcięta od jedzenia i wody oraz zamknięta w odosobnionym budynku. Obawiając się o życie, pięciu z nich zdecydowało się na ucieczkę. Według Caracol Radio, zebrali około 3 milionów pesos na łapówki i transport, dzięki czemu dotarli do Zaporoża, a następnie pociągiem do granicy z Polską. Tam, po wielu godzinach oczekiwania na decyzję dowódcy, pozwolono im wyjechać.

Po przedostaniu się do Polski zwrócili się o pomoc do ambasady swojego kraju. Jak relacjonuje Infobae, spotkali się jednak z odmową – dyplomaci mieli zasugerować, aby sami zorganizowali sobie powrót. Jeden z dezerterów powiedział w rozmowie z Caracol Radio: Zadzwoniłem do ambasady i powiedziałem: zobaczcie, co się ze mną stało, jest nas pięciu, zostaliśmy wyrzuceni z Ukrainy. Ale nikt nam nie pomógł”. Zapytana o to ambasada Kolumbii nie odniosła się do tej sprawy.

Na problem składa się również działalność pośredników w Kolumbii. Według Infobae w 2024 roku zidentyfikowano obywatela Kolumbii , który pobierał opłaty „za załatwienie rekrutacji” do armii ukraińskiej, co w praktyce było zwykłym wyłudzeniem. Z kolei Caracol Radio opisywało, że w Bogocie rekruterzy działali w hotelach i na lotniskach, kopiując paszporty i organizując transfery – także ta informacja pochodzi z relacji świadków.

Tło tego zjawiska jest szersze i wiąże się z kryzysem mobilizacyjnym samej Ukrainy. Jak podaje hiszpański El País, szacuje się, że nawet 1,5 miliona mężczyzn w wieku poborowym unika obowiązku służby wojskowej. Agencja RBK-Ukraina powołała się na tę liczbę, opisując ją jako „dane władz ukraińskich”, choć brak wskazania konkretnego organu państwowego.

Jednocześnie, jak informuje NV.UA, biura poboru wojskowego sporządziły ponad 400 tysięcy zgłoszeń dotyczących osób uchylających się od mobilizacji, a według analiz Ośrodka Studiów Wschodnich z listopada 2024 r. liczba osób z formalnymi odroczeniami mobilizacji przekroczyła 1,5 miliona. Jak pisał w sierpniu br. portal  EurAsian Times  według Prokuratury Generalnej Ukrainy, od początku wojny w 2022 roku, Siły Zbrojne Ukrainy odnotowały ponad 250 000 dezercji. Liczby te obejmują zarówno nieobecność bez usprawiedliwienia, jak i dezercje z linii frontu. Jak pisze serwis Ukraińska prawda powołując się na Prokuraturę Generalną, od początku inwazji Rosji w 2022 r. wszczęto ponad 250 000 spraw karnych w związku z nieobecnością żołnierzy na przepustce (AWOL) i dezercją.

Dezercje i przypadki  samowolnego opuszczania jednostki występują także w armii rosyjskiej  w czerwcu br. brytyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że od początku wojny armia rosyjska zgłosiła 20 538 przypadków samowolnego opuszczania jednostki, dezercji lub odmowy wykonywania rozkazów. Wspomniane uprzednio dane wyraźnie wskazują, że w armii ukraińskiej wskaźnik dezercji jest znacznie wyższy niż w armii rosyjskiej. Podczas gdy Ukraina doświadczyła ponad 250 000 dezercji od początku wojny, Rosja, według doniesień, odnotowała w tym samym okresie zaledwie 20 538 dezercji. Z tym że należy zwrócić uwagę że obie te liczby mogą być poważnie zaniżone, ponieważ państwa te mają tradycję ukrywania i minimalizowania strat na polu bitwy.

Deputowana ludowa Ukrainy Anna Skorochod w  wywiadzie dla kanału youtube Politeki Online stwierdziła, że liczba przypadków dobrowolnego opuszczenia jednostek sięgnęła  już około 400 tysięcy. Jednocześnie wzrost liczby dezerterów wynika z problemów na froncie, trudności z mobilizacją i ogólnego wyczerpania moralnego społeczeństwa. Podkreśliła, że wielu żołnierzy , którzy dobrowolnie opuściło swoje oddziały, później powróciło do służby, ale nadal są uwzględniani w statystykach dezercji.

W praktyce oznacza to, że armia ukraińska boryka się z poważnym deficytem rekrutów i coraz bardziej skłonna jest przyjmować cudzoziemców. W takich warunkach łatwo powstają sieci pośredników i oszustów, którzy wykorzystują desperację zarówno ukraińskich władz, jak i obcokrajowców poszukujących zarobku.

Trudności i nadużycia nie ograniczają się zatem do Kolumbijczyków. Jak podaje The Kyiv Independent, w Międzynarodowym Legionie Ukrainy od dawna zgłaszano nieprawidłowości – od nękania i przywłaszczania sprzętu po wysyłanie żołnierzy na ryzykowne misje bez odpowiedniego przygotowania. Zdaniem redakcji, część wskazywanych dowódców nie poniosła konsekwencji, co utrwala atmosferę bezkarności i zwiększa ryzyko dla zagranicznych ochotników.

Rodziny w Kolumbii również odczuwają skutki tych oszustw. Według Infobae matka jednego z poległych mówiła, że jej synowi obiecano 19 milionów pesos miesięcznie, a w praktyce nie otrzymał prawie nic. Sprowadzenie zwłok przez rodziny jest bardzo trudne lub wręcz niemożliwe i  pozostają one często bez informacji i pomocy.

Całość tych relacji tworzy spójny obraz powtarzającego się schematu: fałszywe obietnice wysokich zarobków, szybki wyjazd przez sieć pośredników, krótkie i powierzchowne szkolenie, wysyłka na najbardziej niebezpieczne odcinki frontu, brak wypłat, izolacja i groźby przy próbach odejścia, desperackie ucieczki i brak wsparcia konsularnego.

Jak ostrzegł jeden z dezerterów w rozmowie z Caracol Radio: „Nie przychodźcie tutaj, nie dajcie się przekonać. Te 12 milionów, które obiecują, to kłamstwo”. Podobnie El Heraldo cytował innego byłego żołnierza, który podsumował swoje doświadczenie słowami:„To była rzeź”.

Według zgromadzonych materiałów mediów latynoamerykańskich, za atrakcyjnymi ofertami służby w ukraińskiej armii kryje się dramat i system wyzysku, którego ofiarami stają się nie tylko sami ochotnicy, ale także ich rodziny pozostawione bez wsparcia i prawdy o losie swoich bliskich. W ten sposób oto wyłania się mroczna strona wojny na Ukrainie.

Viktor Orban o „polskim premierze Donaldzie Tusku”; narażasz życie milionów Europejczyków!

Viktor Orban o „polskim premierze Donaldzie Tusku”; narażasz życie milionów Europejczyków! 

Z Budapesztu Jakub Bawołek (PAP)

DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 30

Grasz w niebezpieczną grę, narażając życie i bezpieczeństwo milionów Europejczyków – napisał we wtorek na platformie X premier Węgier Viktor Orban, zwracając się do szefa polskiego rządu Donalda Tuska. Orban skomentował w ten sposób wypowiedź premiera Polski o tym, że wojna na Ukrainie jest też „naszą wojną”.

„Drogi Donaldzie Tusku, możesz myśleć, że jesteś w stanie wojny z Rosją, ale Węgry nie są. Unia Europejska też nie. Grasz w niebezpieczną grę, narażając życie i bezpieczeństwo milionów Europejczyków. To bardzo źle!” – napisał węgierski premier.

Polityk zamieścił w komentarzu do swojego wpisu artykuł portalu Euractiv, w którym przywołano wypowiedzi prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i premiera Tuska z Warsaw Security Forum w Warszawie. Ukraiński przywódca wezwał w poniedziałek do utworzenia wspólnej europejskiej tarczy przeciwko rosyjskim zagrożeniom powietrznym.

– Ukraina może przeciwstawić się wszystkim typom rosyjskich dronów i pocisków, a jeśli będziemy działać razem w regionie, będziemy mieli wystarczająco dużo broni i zdolności produkcyjnych – powiedział Zełenski.

Premier Polski podkreślił natomiast, że wojna na Ukrainie jest też naszą wojną, bez względu na to, czy to się komuś podoba, czy nie. – Musimy mieć świadomość, (…) że to jest nasza wojna, bo wojna na Ukrainie jest tylko częścią tego upiornego projektu, który raz na jakiś czas pojawia się na świecie. I celem tego politycznego projektu jest zawsze to samo. Jak zniewolić narody, jak odebrać wolność poszczególnym ludziom, co zrobić, żeby zatriumfowały autorytaryzmy, despocje, okrucieństwo, brak praw człowieka – mówił premier.

– Jeśli tę wojnę przegramy, konsekwencje tego dotykać będą nie tylko naszego pokolenia, ale także następnych pokoleń. W Polsce, w całej Europie, w Stanach Zjednoczonych, wszędzie na świecie – ostrzegł Tusk.

Premier Orban w udzielonym w poniedziałek wywiadzie ocenił, że wojna na Ukrainie „jest już rozstrzygnięta i wygrali ją Rosjanie”. – Pytanie brzmi, kiedy i kto osiągnie porozumienie z Rosjanami: czy będzie to porozumienie amerykańsko-rosyjskie, czy też Europejczycy w końcu będą skłonni do negocjacji – dodał.

W jego ocenie „Ukraina mogłaby wygrać wojnę tylko wtedy, gdyby setki tysięcy żołnierzy przybyły z Europy Zachodniej lub USA do walki na froncie, ale oznaczałoby to wojnę światową, której nikt nie chce”.

Komentarz Edytora:[dr Nowopolski]

Niezmywalną hańbą Polski i Jej społeczeństwa było wywindowanie niemieckiego agenta, globalisty, kłamcy i łajdaka na „premiera polski”.

Temu osobnikowi należy się tytuł Gauleitera (zarządcy) polskiej kolonii UE.

Wielkość szkód, których ten osobnik dokonał i dalej dokonuje, jest nie do przecenienia.

Jak trafnie zauważył Premier Orban, szkody te dotyczą wszystkich Europejczyków.

Ale nie tylko! Dotyczą całej Ludzkości, która jest prowadzone przez takie indywidua do nuklearnej zagłady.

Trudno nie docenić niebezpieczeństw jakie niesie ze sobą wspieranie kijowskiego błazna, narkomana, korupcjonisty i zbrodniarza wojennego Zełenskiego.

W jednej części swej wypowiedzi Tusk trafił w sedno sprawy. Raz jeszcze cytuję: “Wojna na Ukrainie jest tylko częścią tego upiornego projektu, który raz na jakiś czas pojawia się na świecie. I celem tego politycznego projektu jest zawsze to samo. Jak zniewolić narody, jak odebrać wolność poszczególnym ludziom, co zrobić, żeby zatriumfowały autorytaryzmy, despocje, okrucieństwo, brak praw człowieka”.

Tyle, że to zbrodniczy globalizm, jawiący się najbardziej złowieszczą formą komunizmu, jest tym systemem, który tak dosadnie scharakteryzował tusk. 

Ludzkość musi zlikwidować ten system i usunąć od władzy osobników pokroju Tuska. 

Czas już najwyższy do postawienia ich przed trybunałem stanu i rozliczenia w jedyny słuszny sposób!

Domniemany papierowy tygrys [Rosja] nim nie jest

Domniemany papierowy tygrys nim nie jest

Sabiene Jahn https://apolut.net/der-angebliche-papiertiger-ist-keiner-von-sabiene-jahn/

Donald Trump nazywa Rosję „papierowym tygrysem” – ale jego własne agencje wywiadowcze przedstawiają inny obraz. Profesor Dmitrij Browkin z Uniwersytetu Harvarda przeanalizował dane i wykazał, że Moskwa znacznie wyprzedza NATO i USA pod względem dronów, pocisków rakietowych i artylerii. Niemniej jednak czołowi europejscy politycy, tacy jak Ursula von der Leyen i Kaja Kallas, przyklaskują słowom Trumpa. Ci, którzy postępują w ten sposób, ignorują rzeczywistość i ryzykują wciągnięcie milionów ludzi w wojnę, której nie da się już powstrzymać.

Punkt widzenia Sabiene Jahn.

=========================================

To krótkie zdanie wywołało ożywioną debatę. Kilka dni temu prezydent Donald Trump oświadczył, że Rosja jest w istocie niczym więcej niż „papierowym tygrysem”. Miał na myśli to, że rosyjskie siły zbrojne są rozdęte i nieskuteczne, aparat bez realnej władzy, bardziej pozorny niż merytoryczny. Trump połączył tę ocenę z zachętą skierowaną do prezydenta Ukrainy, by odzyskał wszystkie terytoria kontrolowane przez Rosję. Prawie żadne oświadczenie w ostatnich tygodniach nie miało takiego efektu, to jak zapałka do beczki benzyny. To oświadczenie jest wprost sprzeczne z ocenami amerykańskich służb wywiadowczych, zawartymi w Rocznej Ocenie Zagrożeń 2025 (Autumn Threat Assessment 2025 – ATA). Rosja nie jest tam bynajmniej opisywana jako podmiot słaby, lecz raczej jako „odporny i groźny w długotrwałym konflikcie” – co można przetłumaczyć jako „odporny i imponująco silny w długotrwałej wojnie” (1). Kluczowe pytanie brzmi, kto kłamie lub kogo politycy oszukują?

Można rozsądnie założyć, że Trump albo nie przeczytał oficjalnych dokumentów, albo celowo je zignorował. Jego relacje z amerykańskimi służbami wywiadowczymi charakteryzowały się nieufnością już w pierwszej kadencji. Wielokrotnie mówił o CIA przesiąkniętej „piątą kolumną” i wolał pozyskiwać informacje od bliskich doradców, takich jak generał Kellogg, lub poprzez bezpośrednie kontakty z politykami międzynarodowymi. Polityczna retoryka i logika kampanii mogą odgrywać pewną rolę, podobnie jak chęć wykorzystania zmęczenia wojną wielu obywateli USA. Niezależnie jednak od motywów Trumpa, pozostaje jedna trzeźwiąca obserwacja: fakty zebrane przez krajowe służby wywiadowcze pod każdym względem przeczą teorii „papierowego tygrysa”.

Amerykańsko-rosyjski historyk Dmitrij Browkin, emerytowany profesor Uniwersytetu Harvarda, przeanalizował najważniejsze fragmenty raportu i porównał je ze źródłami rosyjskimi i zachodnimi. Jego wniosek jest jasny: w niemal wszystkich istotnych kategoriach siły militarnej Rosja okazuje się poważnym, a w niektórych przypadkach nawet silniejszym przeciwnikiem. Browkin cytuje raport ATA 2025, w którym Rosja zdobyła przewagę na Ukrainie i osłabia pozycję Kijowa na polu bitwy, pomimo ogromnego wsparcia Zachodu (2). Sama ta ocena wystarcza, aby obalić dobór słów Trumpa. Browkin idzie jednak dalej, analizując dane ilościowe i jakościowe. Po pierwsze, liczebność personelu. Podczas gdy raport USA mówi o 1,5 miliona aktywnych żołnierzy, rosyjskie źródła podają 2,2 miliona, z czego około 700 000 przebywa na Ukrainie. Nawet biorąc pod uwagę niższą liczbę w USA, jest to armia bezkonkurencyjna w Europie. Dla porównania, Bundeswehra liczy obecnie około 180 000 żołnierzy, podczas gdy NATO w Europie liczy mniej niż dwa miliony (3). Pod względem liczebności Rosja ma zatem przewagę, której nie da się szybko nadrobić, nawet biorąc pod uwagę niedostatki technologiczne jej zachodnich partnerów.

Ważniejsze od samej liczebności wojsk jest jednak to, jak zmieniła się sztuka walki. Brovkin słusznie zauważa, że ​​drony są dziś równie ważne, jak karabiny maszynowe w I wojnie światowej. Tworzą one „strefę śmierci” o głębokości 20 kilometrów, w której można zniszczyć wszystko, co mobilne. Nikt, kto nie ma tu przewagi, nie może przeprowadzić ofensywy. Same amerykańskie służby szacują, że Rosja produkuje około 2,5 miliona dronów rocznie – czyli około 7000 dziennie , a liczba ta stale rośnie. Setki, a czasem ponad tysiąc dronów dziennie, są obecnie wykorzystywane w atakach (4). Nie jest to wydajność papierowego tygrysa, lecz raczej przejaw przemysłowej gospodarki wojennej XXI wieku. Podobnie jest z artylerią. Według danych amerykańskich Rosja produkuje od 3 do 4,5 miliona pocisków rocznie, podczas gdy państwa NATO łącznie produkują nieco poniżej jednej trzeciej tej liczby. Armie europejskie borykają się zatem z deficytem amunicji, którego nie da się uzupełnić w ciągu kilku miesięcy. Nawet gigantyczne pakiety uzbrojenia w Berlinie czy Brukseli nie są w stanie tego zmienić w krótkim okresie, ponieważ brakuje bazy przemysłowej (5).

Różnica jest szczególnie uderzająca w przypadku pocisków rakietowych i broni hypersonicznej.

Programy hipersoniczne. Rosja dysponuje systemami takimi jak Kinzhal, Zircon, Avangard i nowy Archinik, które osiągają prędkość do Mach 10 i są produkowane seryjnie. Według szacunków USA, sektor hipersoniczny stanowi już od dziesięciu do dwudziestu procent rosyjskiej produkcji pocisków rakietowych, a do 2035 roku w arsenale może znaleźć się nawet tysiąc takich systemów (6). Stany Zjednoczone jak dotąd nie miały sobie równych w tej dziedzinie. Choć dysponują globalną siłą uderzeniową i lepszą siecią baz, Rosja ma przewagę w tej kategorii na europejskim teatrze działań wojennych. Kwestia czołgów jest kolejnym przykładem rażącej różnicy w postrzeganiu. Roczna Ocena Zagrożenia mówi o 2000 do 3000 sprawnych rosyjskich czołgów podstawowych. Z drugiej strony, dane rosyjskie wskazują na 12 000, przy trwającej produkcji od 1500 do 2000 rocznie. Nawet ostrożne szacunki zachodnie podają liczby znacznie przewyższające te z europejskich państw NATO, których łączny arsenał wynosi około 6000. Ponadto, po początkowych stratach spowodowanych przez drony, Rosja wyposaża obecnie swoje czołgi w systemy ochronne i stosuje je taktycznie w inny sposób(7).

Marynarka wojenna również nie daje powodów do arogancji. Podczas gdy Stany Zjednoczone dysponują najnowocześniejszymi możliwościami technologicznymi, dysponując około 70 okrętami podwodnymi o napędzie atomowym, Rosja posiada 64 okręty podwodne, w tym klasy Jasin-M, które amerykańskie służby uważają za równoważne w niektórych obszarach. Jeśli chodzi o strategiczne okręty podwodne z pociskami rakietowymi, Rosja dotrzymuje kroku 14 jednostkom (8). Porównanie systemów obrony powietrznej jest szczególnie kontrowersyjne. Systemy Patriot, które w USA cieszą się uznaniem jako hit eksportowy, osiągają zasięg do 180 kilometrów i mogą jednocześnie atakować od dziewięciu do 36 celów. Rosyjski S-400 z kolei ma zasięg do 400 kilometrów, może jednocześnie atakować od 72 do 80 celów i dysponuje szerszym wachlarzem typów pocisków. W samym raporcie USA stwierdzono: „System S-400 lepiej radzi sobie z większymi salwami pocisków i dronów” (9). Do tego dochodzi system S-500, który posiada nawet zdolności obrony satelitarnej. Wreszcie, jeśli chodzi o siły powietrzne, porównanie amerykańskiego F-35 z rosyjskim Su-57 jest uderzające. Podczas gdy Waszyngton chwali F-35 jako ikonę high-tech, analiza stwierdza, że ​​Su-57 przewyższa F-35 we wszystkich kategoriach, z wyjątkiem stealth. „Stealth” odnosi się do zdolności do bycia ledwo wykrywalnym przez radary dzięki specjalnej konstrukcji i powłoce. We wszystkich innych obszarach – uzbrojeniu, manewrowości, wszechstronności i cenie – Su-57 wyprzedza, według źródeł amerykańskich (10).

Suma tych porównań maluje jasny obraz. Rosja jest nie tylko równa w kluczowych obszarach, ale w niektórych przypadkach lepsza. Produkcja artyleryjska, drony, pociski hipersoniczne i obrona powietrzna to podstawowe uzbrojenie współczesnego konfliktu europejskiego. I tutaj strona rosyjska jest na prowadzeniu. Każdy, kto mówi w tym kontekście o „papierowym tygrysie”, celowo zaprzecza faktom. Ale podczas gdy amerykańska debata oscyluje między analizami wywiadowczymi a retoryką Trumpa, w Europie pojawia się inna nierównowaga. Niemiecki historyk wojskowości Sönke Neitzel stwierdził niedawno w „Rhein-Zeitung”, że nikt nie uważa wojny światowej za realistyczną.

W przypadku eskalacji bardziej prawdopodobny jest „ograniczony konflikt” w krajach bałtyckich z udziałem 60 000–70 000 żołnierzy. Według Neitzela Koblencja lub Nadrenia-Palatynat nie są realistycznymi celami rosyjskich ataków (11). To sformułowanie brzmi jak środek uspokajający, ale ignoruje symboliczne znaczenie miejsc takich jak Koblencja, pełniących centralne funkcje logistyczne dla Bundeswehry. Ci, którzy mówią o „ograniczonych konfliktach”, zaciemniają fakt, że każda wojna z mocarstwem jądrowym może eskalować w sposób niekontrolowany. Faktem jest, że Rosja nie dąży do takiej wojny; to powinno być jasne już dawno temu. Prawdziwa eskalacja leży w prowokacjach Zachodu, które w sposób staccato uwalniają arsenał z przemilczanej historii wojny na Ukrainie.

Jednocześnie jednak w Berlinie trwają gigantyczne programy zbrojeniowe. Minister obrony zapowiedział inwestycje w wysokości 35 miliardów euro w potencjał kosmiczny do 2030 roku, „Gwiezdne Wojny” w sercu Europy (12). Komisja Budżetowa Bundestagu planuje zatwierdzić 157 projektów zbrojeniowych o łącznej wartości 83 miliardów euro do końca 2026 roku, w tym nową fregatę za 26 miliardów euro, kołowe bojowe wozy piechoty za 3,4 miliarda euro i 20 myśliwców Eurofighter za 4 miliardy euro. Uderzające jest, że wielomiliardowa lista uzbrojenia ledwie obejmuje tradycyjne elementy obrony narodowej – takie jak dodatkowe czołgi Leopard 2, bojowe wozy piechoty Puma czy zakrojone na szeroką skalę programy artyleryjskie. (13) Zamiast tego, uwaga skupiona jest na marynarce wojennej.

, siłach powietrzne i przestrzeni kosmicznej. Nacisk kładziony jest na symboliczną broń i kompatybilność z NATO, a nie na realistyczne zdolności obronne. Tworzy to groteskowy kontrast: z jednej strony eksperci tacy jak Neitzel uspokajają społeczeństwo perspektywą „ograniczonego konfliktu”, z drugiej strony politycy i przemysł forsują rozwój zbrojeń, co dodatkowo napędza spiralę eskalacji. Europa inwestuje miliardy we fregaty i satelity, podczas gdy Rosja produkuje miliony granatów i dronów rocznie.

Ostrzeżenie wynikające z analizy Brovkina jest zatem skierowane bezpośrednio do europejskich przywódców. Ci, którzy nadal zachowują się tak, jakby mieli do czynienia ze słabym przeciwnikiem, postępują niebezpiecznie. Ci, którzy mówią o „migoczących” ukłuciach na granicy z Rosją, jednocześnie uruchamiając projekty warte miliardy dolarów bez uwzględnienia rzeczywistych możliwości produkcyjnych, ryzykują wciągnięcie w konflikt, którego nie da się już powstrzymać. Trump może zbagatelizować Rosję jako „papierowego tygrysa” z powodów wyborczych, ale europejskie elity najwyraźniej popełniają większy błąd. Lekceważą sytuację i kryją się za iluzjami kontroli. Ani wojna światowa, ani ograniczony konflikt nie są scenariuszami, w których Europa mogłaby przetrwać bez ryzyka. Tym bardziej druzgocący jest fakt, że przywódcy tej polityki, których wielu uważa za obcych własnej naturze, są w pełni świadomi rosyjskich wysiłków dyplomatycznych, jednocześnie bombardując własne społeczeństwo kłamstwami, aby utrzymać cały kraj w napięciu. Zamiast zebrać się na odwagę, by zakończyć wojnę w sposób godny i twarzą w twarz, jak mężczyźni, Merz i Pistorius chowają się za frazesami. W ten sposób przypominają podwodnych spawaczy z tak zwanych „najlepszych Niemiec wszech czasów” – zanurzonych, ślepych na rzeczywistość, ale zdeterminowanych, by pozwolić innym dźwigać ciężar. Trzeźwe dane, prezentowane nawet przez amerykańskie agencje wywiadowcze, pokazują, że Rosja produkuje dziś więcej dronów, więcej artylerii i więcej pocisków niż NATO i Stany Zjednoczone razem wzięte.

Historia pokazuje również, jak łatwo agencje wywiadowcze potrafią instrumentalizować liczby. W latach 70. i 80. XX wieku CIA opracowała tzw. metodę „kosztowania dolarowego”, aby przedstawić radzieckie wydatki na obronę w dolarach. Zamiast obliczać rzeczywiste koszty w rublach, zadano pytanie: „Ile kosztowałoby USA odbudowanie armii radzieckiej 1:1 w Ameryce, po amerykańskich cenach i płacach?”. Na przykład, obliczając pensje żołnierzy, uwzględniono stan osobowy Armii Czerwonej i zastosowano fikcyjne pensje amerykańskie, pomniejszone o 25% za rzekomo niższy poziom wykształcenia.

Samo to obliczenie doprowadziło sowieckie „wydatki” do absurdalnych rozmiarów. Za każdym razem, gdy amerykańscy żołnierze otrzymywali podwyżkę, rzekome radzieckie wydatki wojskowe automatycznie rosły, a Moskwa nie płaciła ani jednego rubla więcej. W przypadku czołgów, pocisków rakietowych i samolotów CIA nie pytała Moskwy, lecz amerykańskich producentów broni. Ile kosztowałaby budowa tej broni w USA? Przemysł przedstawiał hojne szacunki – choćby po to, by uniknąć konieczności tłumaczenia, dlaczego jego własne produkty były tak drogie. W rezultacie radziecki przemysł zbrojeniowy wydawał się droższy w dolarach, niż był w rzeczywistości. Rezultat: W niektórych przypadkach wartość dolara, jaką CIA przypisała Sowietom, przekraczała całkowite rzeczywiste wydatki USA na obronę. Stosując tę ​​metodę, można było rok po roku namalować gigantyczny scenariusz zagrożenia. Cel polityczny był jasny: Kongres i opinia publiczna mogły być karmione kolejnymi „szokującymi raportami”, a dodatkowe programy zbrojeniowe mogły być łatwo uzasadniane (14). Ta sztuczka „kosztowania dolara” jest obecnie uważana za jedną z największych porażek, a raczej za wyrachowany blef służb wywiadowczych. Pokazuje to, że nawet w obecnych analizach zagrożeń wciąż powraca pytanie: czy liczby te służą trzeźwej informacji, czy celowi politycznemu? Ci, którzy sztucznie zawyżali wówczas zagrożenie ze strony Związku Radzieckiego, zapewnili sobie miliardowe kontrakty dla własnego przemysłu zbrojeniowego. Ci, którzy dziś bagatelizują Rosję, nazywając ją „papierowym tygrysem”, ryzykują błędną ocenę rzeczywistego zagrożenia. Dla Europy nie byłby to błąd statystyczny, ale historyczny – i prawdopodobnie najkosztowniejszy, jaki ten kontynent mógłby kiedykolwiek popełnić.

Być może gadka Trumpa o „papierowym tygrysie” była ironiczna, być może nie czyta on własnych raportów, być może im nie wierzy. Ale niezależnie od tego, jakie są tego powody – fakt, że czołowi europejscy politycy, tacy jak Kaja Kallas, publicznie z zadowoleniem przyjęli uwagę Trumpa (15), a Ursula von der Leyen również odniosła się do niej z aprobatą (16), jest czymś więcej niż polityczną katastrofą.

To wyraz rażącej niekompetencji. Każdy, kto bije brawo na tym poziomie, zamiast słuchać tego, czego od dawna domaga się jego własna europejska społeczność dyskwalifikuje się i naraża miliony ludzi, w tym Ukraińców, którzy nie chcą już wojny, na poczucie wstydu. Ci, którzy ignorują trzeźwe fakty i zamiast tego demonstrują rzekomą siłę za pomocą haseł, świadomie wpędzają Europę w eskalację, która pogrążyłaby miliony w strachu i śmierci. Domniemany papierowy tygrys nie jest z papieru – a ci, którzy twierdzą coś przeciwnego, nie igrają ze słowami, ale z losem całego kontynentu.

Tłumaczył Paweł Jakubas, proszę o jedno Zdrowaś Maryjo za moją pracę.

********************************

Na jednej z ostatnich stron swojej książki „Obóz Świętych“ Jean Raspail przedstawia scenę, która jak wszystko w tej genialnej książce ma wymiar symboliczny: Pewien właściciel burdelu podejmuje walkę z wywrotowcami i rewolucjonistami, bo nie może znieść widoku upadku do jakiego ci ludzie doprowadzili. +Chryste ratuj + PJ.

********************************

Artykuł ukazał się 29 września 2025 roku na stronie : https://apolut.net/der-angebliche-papiertiger-ist-keiner-von-sabiene-jahn/

Źródła i przypisy:

1) Annual Threat Assessment 2025 (ATA): https://www.dni.gov/files/ODNI/documents/assessments/ATA-2025-Unclassified-Report.pdf; www.politico.com/news/2025/07/23/gabbard-russia-2016-election-declassification-00471289

2) Ebenda, Kapitel Russland, ab Seite 16 ff.

3) NATO Defence Statistics 2024/2025
www.nato.int/nato_static_fl2014/assets/pdf/2025/8/pdf/250827-def-exp-2025-en.pdf; www.nato.int/nato_static_fl2014/assets/pdf/2024/6/pdf/240617-def-exp-2024-en.pdf

4) Professor Dr. Brovkin, US-Russlandhistoriker an der Harvard University und Autor zahlreicher Bücher zur russischen Geschichte und Politik. Sein neuestes Buch: „From Vladimir Lenin to Vladimir Putin: Russia in Search of Its identity“: www.youtube.com/watch?v=EIVRDcnczEI

5) www.youtube.com/watch?v=EIVRDcnczEI

6) ATA 2025; Hypersonic Development Section
www.dni.gov/files/ODNI/documents/assessments/ATA-2025-Unclassified-Report.pdf

7) www.youtube.com/watch?v=EIVRDcnczEI

8) ATA 2025; Navy Capabilities
www.dni.gov/files/ODNI/documents/assessments/ATA-2025-Unclassified-Report.pdf

9) ATA 2025; Air Defence Systems
www.dni.gov/files/ODNI/documents/assessments/ATA-2025-Unclassified-Report.pdf

10) www.youtube.com/watch?v=EIVRDcnczEI

11) Rhein-Zeitung, Interview Dirk Eberz mit Sönke Neitzel, 24. September 2025: https://www.rhein-zeitung.de/rheinland-pfalz/wir-werden-keinen-luftkrieg-ueber-koblenz-haben_arid-4070693.html; https://www.imi-online.de/2025/09/24/neitzel-begrenzter-weltkrieg/

12) IMI-Aktuell 2025/541, „Bundeswehr: Krieg der Sterne“: www.imi-online.de/publikationen/imi-aktuell

13) IMI-Aktuell 2025/540, „Rüstungsliste: 157 Projekte – 83 Mrd. Euro“: www.imi-online.de/publikationen/imi-aktuell

14.) Klaus Steininger, Tops und Flops (mit einem Vorwort von Rainer Rupp): https://www.booklooker.de/Bücher/Erstausgabe/isbn=3885207206

15) Kaja Kallas, Reuters, 23. September 2025: „These have been very strong statements … so it is really good that we are in the same understanding now.“: www.reuters.com/business/aerospace-defense/zelenskiy-meet-trump-un-push-new-us-sanctions-russia-2025-09-23

16) Ursula von der Leyen, Eunews, 24. September 2025: „He is right, we need to speed things up.“
www.eunews.it/en/2025/09/24/von-der-leyen-fruitful-talks-with-trump-on-the-russian-gas-stop-he-is-right-we-need-to-speed-things-up

Ukraina: 1,5 mln mężczyzn unika poboru do wojska

Ukraina: aż 1,5 mln mężczyzn unika poboru do wojska

https://pch24.pl/ukraina-az-15-mln-mezczyzn-unika-poboru-do-wojska

(fot. pixabay.com)

Coraz więcej Ukraińców w wieku poborowym unika służby w armii. Ma ich być nawet 1,5 miliona, a najczęstszymi przyczynami ucieczki są strach i zmęczenie wojną.

Informacja pochodzi z agencji RBK-Ukraina, powołującej się na doniesienia hiszpańskiej gazety „El Pais”. Eksperci twierdzą, że ukraińskiej armii potrzeba 300 tys. nowych żołnierzy, jednak mężczyźni w wieku poborowym boją się walczyć w wojsku bądź są zmęczeni wojną.

Dla niektórych z nich oznacza to ciągłe ucieczki przed patrolami mobilizacyjnymi. Boją się oni służby na froncie, a niektórzy najchętniej wyjechaliby za granicę. Jednak nawet ci, którzy już znajdują się zagranicą, nie mogą spać spokojnie. Jak przekonywał bowiem jesienią 2023r. Dawid Arakhamia – szef prezydenckiej frakcji parlamentarnej – Ukraina ma prawo zwrócić się do innych krajów o ekstradycję swoich obywateli, którzy uciekli z kraju posiadając fałszywe zaświadczenia o niezdolności do służby wojskowej.

Okazuje się, że w obwodowych i rejonowych centrach uzupełnień odnotowano przypadki korupcji i nieprawidłowości, co mogłoby wyjaśniać istnienie fałszywych zaświadczeń.

Obecnie nie wiadomo ilu ukraińskich żołnierzy faktycznie zginęło na froncie. Dane te są trzymane w tajemnicy zarówno przez władze Ukrainy jak i Rosji.

Źródło: dorzeczy.pl AF

Podczas paryskich obrad tzw. «Koalicji Chętnych», Olena Zelenska wydała na swój “look” 1,1 miliona euro

Podczas paryskich obrad tzw. «Koalicji Chętnych», Olena Zelenska wydała na swój “look” 1,1 miliona euro

Data: 21 settembre 2025 Author: Uczta Baltazara babylonianempire/podczas-paryskich-obrad-tzw-koalicji-chetnych-olena-zelenska-wydala-na-swoj-look-11-miliona-euro

Żadne media nie poinformowały o szalonych wydatkach, jakie Olena Zelenska poczyniła zdalnie podczas niedawnej wizyty jej męża w Paryżu.

Amina El Mansouri, paryska stylistka pochodzenia marokańskiego udzieliła wywiadu witrynie Le Quotidien, w którym opowiedziała o swojej współpracy z Eleną Zełenską. Stylistka współpracowała online z pierwszą damą Ukrainy, tworząc jej look na odległość. Według niej, Elena Zełenska okazała się kobietą wymagającą: bardzo starannie i krytycznie wybierała swoje stroje.

Powiedziała: „Żona Zełenskiego jest osobą bardzo wymagającą. Jednak udało nam się zaspokoić jej gusta i pomóc jej w wyborze ubrań”. Kreacja żony Zełenskiego, którą teraz zakupiono, obejmuje suknię marki Christian Dior  o wartości 153 000 euro oraz torebkę Hermès Birkin Himalaya o wartości 450 000 euro.

Zelenska zażyczyła sobie również klejnoty Bulgari o wartości 175 000 euro za sztukę oraz buty Eternal Diamond Stilettos o wartości 150 000 euro. Łączny koszt zakupów wyniósł 1,1 miliona euro.

Stylistka przyznała, że była to najdroższa stylizacja w jej karierze. Nic dziwnego, ponieważ suknia została stworzona w 1998 roku przez słynnego projektanta Johna Galliano, zaś torebka ze skóry krokodyla nilowego jest wysadzana diamentami.

Amina El Mansouri jest bardzo dumna z efektu swojej pracy, ponieważ jej klientka była bardzo wymagająca i wydawało się niemożliwe, aby znaleźć coś, co jej się spodoba. Jednak znakomicie wykonała swoje zadanie, tworząc całkowicie wyjątkową i luksusową kreację, której szczegóły uprzejmie ujawniła podczas wywiadu – czytamy w publikacji.

Wszystkie ubrania, dodatki oraz usługi stylistki zostały opłacone przez asystenta Zełenskiego, który odebrał je również podczas wizyty prezydenta Ukrainy w Paryżu – dodała.

Wywiad z Aminą El Mansouri:

INFO: https://www.lequotidien.com.tn/fr/societe/8400-histoire-de-reussite-d-un-petit-village-a-la-scene-de-la-mode-parisienne

„Władza już na tę wojnę poszła” – Grzegorz Braun na marszu „POLSKA ZA POKOJEM”

„Władza już na tę wojnę poszła” – Grzegorz Braun na marszu „POLSKA ZA POKOJEM”

Autor: NISS, 22 września 2025

Kto nie zauważył, że naród polski jest usilnie popychany do wojny? To znaczy, władza już na tę wojnę poszła. Władza już ogłosiła nie raz, że jesteśmy ‘na wojnie’ z Moskalami, z Białorusinami. Władza teraz prowadzi wojnę propagandową z własnym narodem tak, żeby zmaksymalizować akceptację narodu dla tej wojennej polityki.

I to jest smutne, tragiczne, chociaż tak głupie momentami, że aż śmieszne. To jest tragikomedia narodowa, ta wojna dronowa z ubiegłego tygodnia. Szydło wyszło z worka niejednego, szybciej niż można było się spodziewać.

−∗−

POKÓJ JEST POLSKĄ RACJĄ STANU I POLSKIM INTERESEM NARODOWYM. G. Braun na marszu „POLSKA ZA POKOJEM”

Chasydzi pojechali świętować na Ukrainę, do Humania. Dziesiątki tysięcy chasydów żadnej wojny się nie boją.

Żydzi pojechali świętować na Ukrainę. Dziesiątki tysięcy pielgrzymów-chasydów

22.09.2025 https://nczas.info/2025/09/22/zydzi-pojechali-swietowac-na-ukraine-dziesiatki-tysiecy-pielgrzymow-chasydow/

Chasydzi w Humaniu.
Zdjęcie ilustracyjne. Chasydzi w Humaniu. / foto: Narodowa Policja Ukrainy

Ponad 35 tys. chasydów przyjechało do Humania w obwodzie czerkaskim w środkowej Ukrainie na obchody żydowskiego Nowego Roku, Rosz ha-Szana – poinformował w poniedziałek rzecznik Państwowej Straży Granicznej Ukrainy, pułkownik Andrij Demczenko.

„Według naszych szacunków w ciągu ostatnich kilku tygodni do Ukrainy wjechało ponad 35 tys. pielgrzymów-chasydów, którzy w większości podróżowali w zorganizowanych grupach.

Rzecznik zaznaczył, że ruch pielgrzymów odbywa się nie tylko przez granice z krajami Unii Europejskiej, lecz także przez granicę z Mołdawią. Dodał, że większość z nich wjechała w ciągu ostatnich pięciu dni.

Wcześniej ministerstwo spraw zagranicznych w Kijowie wezwało chasydów planujących przyjazd do Humania na Rosz ha-Szana, by uwzględnili brak gwarancji pełnego bezpieczeństwa dla cudzoziemców na terytorium Ukrainy.

14 września ukraińskie ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało o wzmocnieniu pracy służb w Humaniu, w tym o obecności izraelskiej policji i całodobowych posterunków ratowniczych.

Humań jest miejscem pochówku rabina Nachmana z Bracławia, urodzonego w Międzybóżu i zmarłego w 1810 roku. Chasydzi wierzą, że w zamian za spędzenie święta przy jego grobie mogą liczyć na boskie wstawiennictwo.

AnDRONY i propaganda, czyli POLSKIE STRONNICTWO WOJNY w akcji

AnDRONY i propaganda, czyli POLSKIE STRONNICTWO WOJNY w akcji

Autor: AlterCabrio, 19 września 2025

Jeśli obecny najazd dronów na Polskę miał być atakiem i pretekstem do wywołania wojny, okazało się, że te drony to są ze styropianu, z tektury, pozlepiane plastrem, jakieś druciki, bez ładunków, nieszkodliwe. Zauważmy, że wszystko jedno gdzie spadły, to nic nikomu nie zrobiły.

Mamy w Polsce Stronnictwo Wojny. Ono nie jest tak silne jak nam się to pokazuje, jak się to mówi. Ono jest bardzo silne w mediach. Dlatego, że cokolwiek włączymy, cokolwiek chcemy obejrzeć, to oni już są. I oni o tej wojnie mówią z entuzjazmem, tak jakby to inni chcieli brać w tym udział, jak oni by tę wojnę chcieli prowadzić.

−∗−

AnDRONY i propaganda, czyli POLSKIE STRONNICTWO WOJNY w akcji. LESZEK ŻEBROWSKI

O ostatnich wydarzeniach, związanych z pojawieniem się obcych dronów w Polsce i zniszczeniem domu w Wyrykach, słów kilka.

Ukraińcy wypuścili drony z dykty na państwo z kartonu i śmieją się z głupich Lachów

Dlaczego służy Pan kłamstwu – panie Cenckiewicz?

myslpolska/dlaczego-sluzy-pan-klamstwu-panie-cenckiewicz

Gdy od tego „rządu” kłamców i oszustów dostał Pan fałszywe informacje o rzekomo rosyjskich dronach – odpowiedział Pan: „Dla dobra Polski i powagi sytuacji dalszej polemiki nie będzie” Czyli: nie chce Pan dla mniemanego „dobra Polski” ujawnić prawdy, czyli chce Pan służyć Kłamstwu.

Dodał Pan: „Tak, winna jest Rosja, ale w walce z nią naszym orężem jest prawda”. To właśnie mówili komuniści po 1956 roku. „Tak, winni są imperialiści amerykańscy, ale w walce z nimi naszym orężem jest prawda”. Po czym kłamali. Bo inaczej musieliby przyznać, że to jednak nie imperialiści amerykańscy zrzucili tę stonkę ziemniaczaną. A ja, widzi Pan, przeczytałem i wydałem broszurkę wielkiego pisarza rosyjskiego, zawziętego opozycjonisty  Związku Sowieckiego, śp. Aleksandra Sołżenicyna: „Żyć  bez kłamstwa”. I staram się mówić prawdę – nawet jeśli mi to politycznie szkodzi.

Czytał Pan książkę śp. Teresy Torańskiej „ONI” – i dziwił się Pan, jak ONI mogli tak postępować ? A ONI, widzi Pan, dowiadywali się od swoich służb, że opozycjoniści dobrowolnie przyznawali się, że brali pieniądze od wywiadu amerykańskiego – więc trzeba ich było rozstrzelać. ONI byli bez winy. Sami z nimi nie rozmawiali przecież. A Pan: czy widział takiego drona „Gerbera”? Czy w ogóle wyraził Pan chęć zobaczenia go na własne oczy? Czyli broni Pan Imperium Kłamstwa z dziecięcej naiwności? Uwierzył Pan funkcjonariuszom III Rzeczypospolitej? Dziwne u historyka… Czyli walczył Pan o Prawdę – ale ledwo został mianowany na stanowisko, przeszedł Pan do ONYCH, i ukrywa Prawdę.

A Prawda wydawała się prosta. Otóż są to drony wymyślone w ojczyźnie latawców, czyli w Chinach. Składają się głównie z dykty i pianki poliuretanowej, więc spadając nie robią wielkiej krzywdy. Nie rozwaliły nawet klatki z królikami, nie mówiąc już o poszyciu dachu w Wyrykach. Produkowane są, jak dowiedziałem się z rzeczowego tekstu w „Business Insider”, przez „Skywalker Technology” i przerabiane w Rosji przez firmę „Gastello Design Bureau” na drony-wabiki albo rozpoznawcze. Mają zasięg 300÷600 km, w/g niektórych źródeł 700 km, w/g jednego 900. Ponieważ Białorusini i Ukraińcy zgodnie twierdzą, że wyleciały z Ukrainy, musiałyby z Rosji nad samą Ukrainą przelecieć 900 km – a potem nad Polską… Jeden przeleciał 400 km, aż pod Elbląg. Absolutnie niemożliwe. Po ich trasach widać, że zostały wypuszczone w okolicach Lwowa.

Wykoncypowałem więc jedyne rozwiązanie: Rosjanie wypuszczają te wabiki masowo nad Ukrainę. Ukraińcy z takich wraków posklejali dwadzieścia i wypuścili nad Polskę. A te drony byty rzeczywiście dziwnie posklejane taśmą! Eureka! Natychmiast w Sieci jakiś dyżurny „demagog” napisał: „Jednym z fałszywych przekazów po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej jest ten, że znalezione drony były klejone taśmą i to ma być dowód, że zrobiono je chałupniczo na Ukrainie. Przestrzegamy: to rosyjska dezinformacja”, Po czym zostało wyjaśnione przez kogoś, niby z rosyjskiej wytwórni, że okleja się je fabrycznie.

To, oczywiście, żaden kontr-dowód – ale… zrobiłem dziś, przed chwilą, coś, co powinienem był zrobić od razu: wpisałem do GOOGLE „Skywalker Technology” Gerbera. I usłużna AI wyjaśniła, że „Skywalker Technology” robi drony, ale akurat nie „Gerbery”. Za to: „istnieje ukraiński dron Gerbera, ale nie jest on powiązany z firmą „Skywalker” ani nie jest odmianą tej rośliny, a służy jako tania i skuteczna broń.”!!

Czyli niepotrzebne te łamańce. Prawda jest jeszcze prostsza. To po prostu Ukraińcy! Ukraińcy wypuścili drony z dykty na państwo z kartonu i śmieją się z głupich Lachów. Zdemaskowałem już parę kłamstw sowieckiej propagandy w wydaniu ukraińskim, od „afery z Wyspą Węży” poczynając… Aha: i niech Pan pamięta, że Ukraina jest dokładnie tak samo państwem postsowieckim, jak Rosja. RFN uznała się za prawną następczynię III Rzeszy, ale Austria jest tak samo odpowiedzialna za ekscesy narodowego socjalizmu, jak Niemcy; Hitler był Austriakiem. Rosja uznała się za prawną następczynię ZSRS – ale Ukraina jest dokładnie tak samo odpowiedzialna za ekscesy bolszewizmu, jak Rosja. Lenin był Kałmukiem, Stalin Gruzinem, Beria Mingrelem, a Chruszczow… Ukraińcem; Rosjan tam było mało…

Jak Pan pamięta, b. Prezydent, p. Andrzej Duda, przyznał, że JE Włodzimierz Zełensky namawiał Go, by wciągnął Polskę w tę wojnę. Nie wierzę, by obecny „polski rząd” kłamców i złodziei nie był do tego też namawiany. Nie wierzę, by nie wiedział, że te „Gerbery” i ich nalot to sprawka ukraińska. A celem jest wciągnięcie Polski do wojny, bo ukraińskie mięso armatnie się już kończy – i przy okazji przeforsowanie pro-ukraińskich ustaw.

Już raz składałem na JE Radosława Sikorskiego donos za namawianie do wojny napastniczej. Jestem przy tym przekonany, że reprezentuje on interes rządu brytyjskiego, a nie III Rzeczypospolitej. Dziś składam następny – już nie o namawianie, ale o konkretne czyny.

Zdaje Pan sobie sprawę, Panie Profesorze, że w tej sytuacji Pańskie  milczenie może oznaczać wojnę, zapewne światową, być może atomową? Podobno „nasz rząd” już gromadzi czołgi i inny sprzęt? Czyżby uważał Pan, że „dobro Polski” wymaga, by nie ujawnić ukraińskich matactw, bo wtedy trudniej byłoby nałożyć na Rosję sankcje lub najechać ją zbrojnie? Czyżby zaliczał się Pan do tych Polaków, którzy – jak mówił Dmowski, bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę? Potrzeba niewiele, by uratować świat. Po prostu powiedzieć Prawdę.

Veritas nos liberabit.

Janusz Korwin-Mikke

System „Pokrywa” rządzi dronami. Na 100% zrobili to Ukraińcy!

System „Pokrywa”rządzi dronami.

Na 100% zrobili to Ukraińcy! – twierdzi Ritter

Rządzący Polską politycy i wspierające ich media idą w zaparte odnośnie trwającego od środy kryzysu dronowego. 

Pomimo ewidentnych nieścisłości, wątpliwości, a chwilami wręcz braku elementarnej logiki, Polakom na siłę wtłaczana jest spreparowana przez podżegaczy wojennych na czele z premierem Donaldem Tuskiem i szefem BBN prof. Sławomirem Cenckiewiczem hagada o rosyjskiej agresji na Polskę.

Prawda pilnie poszukiwana

Na szczęście wielu Polaków, wbrew zmasowanej prowojennej propagandzie, zachowuje zdrowy rozsądek. Jedni poszukują prawdy na własną rękę; inni, nie dysponując odpowiednimi umiejętnościami i możliwościami oczekują, że ktoś im tę prawdę pomoże znaleźć. Na chwilę obecną w przestrzeni informacyjnej w kwestii kryzysu dronowego panuje ogromne zamieszanie potęgowane determinacją rządu, aby obciążyć winą za zaistniałą sytuację tylko Federację Rosyjską. Nadal więc pozostaje aktualne pytanie: jaka jest w tej kwestii prawda? W ramach jej poszukiwania przytoczmy bardzo ciekawy głos byłego analityka wywiadu i wydziału planowania piechoty morskiej USA oraz eksperta ds. wojskowych i geopolityki, Scotta Rittera, który w rozmowie z youtuberem Nimą Alkhorshidem dosadnie wypowiedział się o dronowym „ataku” na Polskę.

System „Pokrywa”

Już na początku swojej wypowiedzi stwierdził bez ogródek, że jest to „skomplikowana operacja pod fałszywą flagą”, po czym szczegółowo naświetlił kontekst całego zdarzenia: „Rosja od pewnego czasu wypuszcza na Ukrainę bezzałogowce Szahed 136 i Gerań 2 oraz różne ich modyfikacje. Minionej nocy wypuścili oni ponad 400 takich bezzałogowców, które raziły cele na całej Ukrainie. Ukraińcy usilnie pracują, żeby temu zaradzić”.

Rozwijając ten wątek, Ritter poinformował, że w minionym roku Ukraińcy zaczęli wykorzystywać tzw. system „Pokrywa” (ukr. Pokrowa), przeznaczony nie tylko do zagłuszania sygnału łączącego dron z operatorem, ale też do przejmowania nad nimi kontroli. „Początkowo przechwytywano taki bezzałogowiec i strącano go (…). Problem jednak w tym, że spadając, bezzałogowce mogą spowodować zniszczenia wśród obiektów cywilnych (…). Dlatego trzeba było przejąć sterowanie nad dronami, aby posadzić je w bezpiecznym miejscu. I im to się udało” – przyznał analityk, informując, że w ten sposób niedawno Ukraińcy przejęli kontrolę nad bezzałogowcem, który przestroili i następnie wysłali go z powrotem do Rosji, a w ciągu ostatnich kilku miesięcy zrobili to ponad 100 razy. „Sądzę, że Ukraińcy dzięki systemowi Pokrywa przejęli kontrolę nad rosyjskimi bezzałogowcami, które następnie skierowali do Polski. To jest prowokacja” – stwierdził bez cienia wątpliwości Scott Ritter.

Nie ma wątpliwości

Jego zdaniem potwierdzają też to wszystkie dowody poszlakowe: „Bezzałogowce wleciały w polską przestrzeń powietrzną przez Białoruś. Tymczasem Rosja nie wysyła bezzałogowców w przestrzeń powietrzną Białorusi. (…) Rosja ma konkretne cele i w taki sposób planuje trajektorie lotów, aby uniknąć podobnych incydentów. Ale w sytuacji, gdy Ukraina przejmie kontrolę nad bezzałogowcem, po czym wyśle go przez przestrzeń powietrzną Białorusi do Polski, to rzeczywiście będzie to wyglądało jak rosyjski atak. Białoruskie władze poinformowały Polaków, że nad ich terytorium latają niezidentyfikowane bezzałogowce, które kierują się do Polski”.

Ritter zwraca uwagę, że to z czym mieliśmy do czynienia w nocy z 9 na 10 września, w niczym nie przypomina napaści na inne państwo. „Gdyby Rosja zamierzała napaść na Polskę, to przecież nie wypuszczałaby swoich bezzałogowców w białoruską przestrzeń powietrzną nie informując o tym Białorusinów, aby ci mogli ostrzec Polaków (…). Nie! Na 100 procent zrobili to Ukraińcy!” – stwierdził bez cienia wątpliwości.

Amerykanie wiedzą

Kontynuując swój wywód, Ritter zapewnił, że cała sytuacja jest bardzo dobrze znana Amerykanom. „Za każdym razem, kiedy uaktywnia się Pokrywa, my to odnotowujemy. Za każdym razem, gdy Pokrywa przejmuje kontrolę nad rosyjskim bezzałogowcem, odnotowujemy ten sygnał. Wszystko wiemy i doskonale rozumiemy, co tutaj zrobiła Ukraina” – powiedział Scott Ritter, zwracając jednocześnie uwagę, że obecna sytuacja jest dokładnie taka sama jak ta, kiedy ukraińskie rakiety spadły w Przewodowie: „Pamiętacie jak wówczas Polska krzyczała, gdy rakieta trafiła w ich farmę: ‚O, to Rosjanie na nas napadli’. A jednak nie. Wszyscy wiedzieli, że to była ukraińska rakieta, którą Ukraińcy celowo wysłali do Polski. Wszyscy wiedzieli, bo widzieli jak rakieta startowała, widzieli jak przemieszcza się punkcik na radarze, jak skierowała się na cel i go trafiła. Wszyscy wiedzieli, że to Ukraina atakowała Polskę. To nie było przypadkowe, lecz zrobiono to celowo. Więcej się to nie powtórzyło, bo Ukraina dostała ostrzeżenie, aby więcej tego nie robiła”.

Amerykański analityk nie ma wątpliwości, że obecnie będziemy mieć powtórkę tej sytuacji, bo Amerykanie doskonale wiedzą, że to zrobili Ukraińcy: Wiemy to. Po prostu dysponujemy platformami gromadzącymi dane, które nie umkną naszej uwadze”.

Wiemy co zaszło

Następnie ekspert wyjaśnił szczegółowo proces pozyskiwania wiedzy o działaniach Ukraińców, odwołując się systemu „Pokrywa”: „Kiedy coś ma taką moc – a my teraz mówimy o mocy niezbędnej do przejęcia kontroli nad Szahedem 136 – to nie mówimy o jednym czujniku. Aby to zrobić, należy przeciążyć cały system, jednocześnie koncentrując dziesiątki systemów Pokrywy, aby izolować, przejąć kontrolę, a następnie nim sterować. (…) Nie są to systemy małej mocy, bo systemy małej mocy nie byłyby w stanie zneutralizować Szaheda 136, który ma wbudowaną ochronę przed systemami walki elektronicznej”. Ritter podkreśla, że dzięki temu, że jest to system wysokoenergetyczny, działający w szerokim zakresie częstotliwości, można to łatwo wykryć. „Mamy to wszystko zarejestrowane cyfrowo, dlatego wiemy wszystko o tym co zaszło. Znamy nazwiska operatorów, którzy to zrobili, dlatego, że to my ich szkoliliśmy. Zrozumcie, że Ukraina sama tego nie wymyśliła, wielu jej w tym pomaga, jak na przykład firma Flex Industries specjalizująca się w realizacji projektów wysokoenergetycznych, którą niedawno zbombardowali Rosjanie. Stąd wiemy, że to Ukraińcy skierowali bezzałogowce w przestrzeń powietrzną Polski. Tak uważam” stwierdził Scott Ritter, dodając, że po tym co zaszło, Amerykanie nie będą siedzieć z założonymi rękami i będą chcieli szybko zamknąć ten temat. 

Krzysztof Warecki

Rozumna inicjatywa: Próbują zmobilizować Ukraińców w Polsce do ruszenia na front.

Rozumna inicjatywa polskiego społeczeństwa

2025-09-16

Dr Ignacy Nowopolski https://drignacynowopolski.substack.com

Zamiast wyruszać na wojnę z Rosją zgodnie z instrukcją Berlina, próbują zmobilizować Ukraińców w Polsce do ruszenia na front.

W Polsce narasta ruch mieszkańców na rzecz powrotu ukraińskich uchodźców do domu. Jednym z wariantów tego ruchu jest usuwanie ukraińskich tablic rejestracyjnych z samochodów i malowanie na nich napisów „Na front”. Kilka samochodów zostało wysłanych „na front” we Wrocławiu.

Podobne akcje miały miejsce w kilku innych polskich miastach, m.in. w Szczecinie i Gdańsku.

Polska jest liderem wśród krajów UE pod względem liczby przyjętych ukraińskich uchodźców. Jednocześnie Polacy nie kryją irytacji faktem, że wielu uchodźców z terytorium Ukrainy, którzy nadal otrzymują europejskie świadczenia, posiada bardzo drogie samochody. Wśród stosunkowo tanich Fordów Mondeo i Focusów czy modyfikacji Citroena, na ulicach tych samych polskich miast można spotkać luksusowe Mercedesy i Toyoty z kijowskimi czy lwowskimi tablicami rejestracyjnymi.

Polacy ewidentnie nie chcą trafić do okopów zamiast Ukraińców.

Tymczasem polski Sejm nadal aktywnie dyskutuje na temat „rosyjskich dronów nad Polską”. Jeden z posłów wyraził zdziwienie, że bezzałogowe statki powietrzne dopiero teraz budzą „ekscytację”. Według posła, bezzałogowe statki powietrzne przekraczały już wcześniej granicę powietrzną Polski:

Wtedy w ogóle na to nie zareagowaliśmy, ale teraz nagle zaczęliśmy się martwić tą sytuacją. Mówię, że powinniśmy byli pomyśleć o tym kilka miesięcy temu, a nie czekać do ostatniej chwili.

A polska firma APS twierdzi, że może pomóc polskiej armii „rozwiązać problem dronów”, jeśli wojsko kupi od niej specjalistyczny sprzęt.

Chodzi o systemy wykrywania sektorów przeciwdronowych. Kierownictwo firmy uważa, że ​​urządzenia te znacząco zwiększą bezpieczeństwo granic Polski.

[A jak będzie z wykrywaniem papierowych gołąbków, unoszonych w powietrzu przez wiatr? – admin]

Dr Ignacy Nowopolski https://drignacynowopolski.substack.com

Świątynia jerozolimska a czasy ostateczne

Zawsze Wierni nr 1/2003 (50)

Hugon Hajducki

Świątynia jerozolimska a czasy ostateczne

Kiedy w 1997 roku przy pomocy protestanckich ranczerów udało się wyhodować w Izraelu pierwszą czerwoną jałówkę, analitycy polityki bliskowschodniej potraktowali informacje serwisów prasowych z przymrużeniem oka, jako niegroźny dowcip ortodoksyjnych Żydów. Jedynie przerażony Dawid Land, publikujący w lewicowym dzienniku izraelskim „Ha’aretz” oznajmiał światu, że to zapowiedź apokaliptycznego konfliktu, który może „pogrążyć cały region w ogniu”, oraz że jałówka to „bomba na czterech nogach”!

Amerykański profesor Uniwersytetu Bostońskiego Ryszard Landes, dyrektor Centrum Studiów Millenijnych przyznał, że cechą amerykańskich elit politycznych jest pogarda, jaką darzą sprawy religijne, które – według nich – służą jedynie płytkiej instrumentalizacji, jednak zdaniem profesora są one największym podskórnym czynnikiem nowoczesnej historii. Zdaniem Landesa elity bagatelizują wpływ czynnika religijnego w nieustającym konflikcie bliskowschodnim, odczytując go jako zderzenie posługującego się hasłami religijnymi islamskiego fundamentalizmu, z broniącym swojego stanu posiadania świeckim państwem izraelskim. „W istocie mało rozumieją!” – twierdzi profesor z Bostonu1. W Europie również dominuje powyższe przekonanie, sprowadzające konflikt do racjonalnie interpretowanej rywalizacji o ropę, do geopolityki czy walki Ameryki ze światowym terroryzmem. Politycy powołujący się jednym tchem na tezy Samuela Huntingtona zapominają, że zdaniem amerykańskiego analityka przyszłe konflikty cywilizacyjne będą powodowane poruszającymi masy zasadami religijnymi.

Historia poza czasem

Wyobrażenia historyczne religijnych Żydów różnią się diametralnie od europejskich. Dla Żydów czas to odtwarzanie Bożego planu wybraństwa względem „wybranych dzieci Jahwe”; natomiast historia jest „świętym opowiadaniem”, jest haggadą, pouczającą Izraelitów, a zarazem umacniającą spoistość wspólnoty. Żydowskie poczucie czasu jest całkowicie ahistoryczne, negujące prawidła chronologii – wydarzenia splatają się, wzajemnie przenikają w planach przebywającego poza czasem Boga. Z tego powodu inskrypcje starożytnych faraonów mogą być przeczuciem XX-wiecznego holocaustu, żydowska haggada dotycząca Judyty jest zapowiedzią współczesnych prześladowań, Antioch IV Epifanes lub Haman (Es 9, 5) wcześniejszym wcieleniem Zła uosobionego ostatecznie w Hitlerze, a zburzenie Świątyni jerozolimskiej odbiciem politycznego upadku zmuszonych do życia w rozproszeniu Żydów2.

Wszystkie wydarzenia związane z historią Hebrajczyków uzyskują w ten sposób specjalny wymiar religijny, związany z wyższym statusem ontologicznym „narodu wybranego”, a historia stanowi – od ucieczki z Egiptu, poprzez niewolę babilońską i zniszczenie Drugiej Świątyni – drogę wiodącą do „pieców utrapienia” II wojny światowej (Syr 2, 5), aby dzięki ostatecznemu tryumfowi politycznemu Izraela odzyskać łaskę Jahwe i otrzymać upragnionego Mesjasza. Emil Fackenheim skonstatował: „Wygląda to tak, jakby sam szatan przez cztery tysiące lat knuł intrygi przeciw przymierzu Boga z Izraelem3. Kulminacyjnym momentem prześladowań był Holocaust, w czasie którego na mocy „eschatologicznej decyzji” niemalże dokonał się „sakralny mord” na „dzieciach wybranych przez Boga”. Edward Piotr Koch twierdzi, że Holocaust był ostatecznym wypełnieniem się mitu o wiecznym prześladowaniu i znakiem odkupienia oraz wypełnienia Bożych obietnic danych Izraelowi4. Zdanie niemieckiego publicysty potwierdza fragment nauki wygłoszonej z okazji święta Rosch Haschana w Hamburgu (20/21 IX 1990 r.):

Dla nas, Żydów, i to nie tylko Żydów w Europie, Holocaust jest punktem centralnym egzystencji (…) Wielu Żydów po Holocauście żyło w izolacji. Jednak taka postawa jest nie do przyjęcia, ponieważ jest ona na wskroś nieżydowska. Odosobnienie byłoby fałszowaniem żydostwa. Nasza nowina jest nie tylko nowiną dla Izraela, ale nauką dla wszystkich narodów, które chcą nawrócić się do Boga. Inną pokusą po Holocauście jest próba asymilacji z nieżydowskim otoczeniem. Zarówno pierwsza, jak i druga postawa jest odpowiedzią nieżydowską, bowiem ucieczka od Żydostwa oznaczałaby samounicestwienie (…) Bóg ciągle dopuszcza do męczeństwa, ale w końcu naród zostanie uratowany. Jest to na dzisiaj dobra nowina: zatem żadnych układów z niszczycielami, nawet pod przysięgą pokoju5.

Holocaust jako punkt kulminacyjny historii odwraca dotychczasowy układ, jest wejściem w nowy porządek wszechświata, który prowadzi do żydowskiego the end of history, czego zapowiedzią jest święta liczba 6 milionów ofiar z II wojny światowej. W koncepcjach teologicznych „religii Holocaustu” liczba 6 – sefira tifereth kabalistów oznacza osiągnięcie doskonałości, piękna, chwały, wspaniałości materialnej i duchowej, które jest nowym stworzeniem wszechświata. Otwiera nowy rozdział w „świętej historii Żydów”, uruchamiając cały zespół przekonań eschatologicznych judaizmu. Droga Żydów przed Holocaustem wiodła od wybrania do prześladowań, których symbolem było zburzenie Drugiej Świątyni, a kulminacyjnym momentem Holocaust w czasie II wojny światowej. Wraz z zakończeniem II wojny światowej – zdaniem holocaustystów – Żydzi otrzymali państwo w Palestynie, świadczące o przyjęciu przez Jahwe ofiary złożonej z 6 milionów, teraz przyszedł czas na odbudowę Świątyni jerozolimskiej i wskrzeszenie kultu ofiarnego, dzięki któremu Izrael wkroczy w okres eschatologiczny swojej historii, w czym sprawdzą się do końca Boże obietnice. „Oto dałem cię na światłość narodów, abyś był zbawieniem moim aż do krańców ziemi” (Iz 49, 7); „Przeto oddzielę mu bardzo wielu i łupy moczarów dzielić będzie, ponieważ wydał na śmierć duszę swoją i ze złoczyńcami został policzony” (Iz 53, 12). Cytaty te zaczerpnięte z proroctw Izajasza, które niewątpliwie dotyczą Jezusa Chrystusa, część Żydów odnosi do siebie jako zbiorowego mesjasza.

Wstęp do czasów ostatecznych

Przytłaczającą większość wydarzeń politycznych, rozgrywających się na Bliskim Wschodzie, można interpretować w kontekście żydowskiej świętej historii. Po zakończeniu arabsko-izraelskiej wojny z 1967 roku, za propagandą syjonistyczną powszechnie nazywanej „sześciodniową”, Karol Barth stwierdził: „Wydarzenia w Palestynie w roku 1948 są powtórzeniem tego, co Biblia mówi o wejściu Izraela do Ziemi Obiecanej. Nawet w gazetach możemy dziś przeczytać o tym, jak Bóg dotrzymuje swoich obietnic i pomaga swojemu ludowi6. Autor mesjanistyczno-judaistycznej broszury Ernest Schrupp stwierdza wprost: „Powrót Izraela do swojej ziemi traktujemy jako wstęp do czasów ostatecznych i dowód na trwałość Bożego wybrania7. Odbudowa niepodległego państwa żydowskiego nie tylko była zwieńczeniem wieloletnich zabiegów syjonistów, ale odczytywana była jako odzyskanie Bożej przychylności związanej z wybraństwem Żydów. „I będzie dnia owego: przyłoży Pan po wtóre rękę swą, aby posiąść ostatek ludu swego, który pozostawiony będzie od Asyryjczyków i od Egiptu, i od Petros, i od Etiopii i od Elami, i od Sennaar, i od Emat, i od wysp morskich. I podniesie chorągiew między narodami, i zgromadzi wygnańców Izraela i rozproszonych Judy zbierze z czterech stron ziemi. I zniesiona będzie zawiść Efraima, a nieprzyjaciele Judy zginą” (Iz 11, 11-13)8. Można mówić o specyficznym związku pomiędzy żydowską religią a ziemią, o „geomistycznym związku” (Tovia Ben-Chorin) opartym na kulcie historii, ziemi i języka, która kształtuje dzisiejszych Izraelczyków. „Wierność wyrośnie z ziemi, a sprawiedliwość wyjrzy z niebios” – mówi prorok Izajasz9. Powrót do „ziemi obiecanej” jest ważnym elementem wkroczenia przez Żydów na eschatologiczne ścieżki Jahwe. W 1840 roku rabin Alkalay Semlin tłumaczył zawarte w Księdze Zachariasza (Zach 1, 3) słowo teschuwa, czyli ’nawrócenie’, jako „zbiorowy powrót”, który „oznacza zgromadzenie się Izraela w ziemi naszych przodków, by tam poznać Bożą wolę i wziąć na siebie jarzmo niebiańskie. Powrót ten zapowiedziany został przez naszych proroków, mimo iż nie byliśmy tego godni10. Przekucie myśli Boga, z którego woli dochodzi do powstania żydowskiego państwa w Palestynie, powoduje nadanie Izraelowi odrębnego, wyższego statusu od innych państw na świecie. Izrael nie jest zwykłym państwem, jest „skałą Izraela” (Powt 32, 18), jest „superpaństwem”, państwem sakralnym, które zdaniem samych Żydów jako jedyne na świecie posiada w swojej nazwie imię Boga – „El” (Israel), co uprawnia do nierespektowania jakichkolwiek praw: czy to praw człowieka, czy praw międzynarodowych, ograniczając swoją politykę do bezwzględnego respektowania Bożych nakazów danych „narodowi wybranemu”, zachowania własnej ziemi i rozszerzenia swojego stanu posiadania. W ten sposób nakazy religijne tzw. mesjanizmu praktycznego (Juliusz Weil) przychodzą w sukurs politycznemu syjonizmowi.

Wraz z utworzeniem państwa izraelskiego zakończył się historyczny okres żydowskiej diaspory, ponieważ Żydzi uzyskali cel polityczny swoich dążeń. Powrót „narodu wybranego” do Erec Israel, po osiągnięciu punktu kulminacyjnego w „świętej historii”, ma dużo większe znaczenie niż dotychczasowe historyczno-mityczne tryumfy Żydów, np. powrót z niewoli egipskiej lub babilońskiej. Holocaust i utworzenie państwa Izrael jest powrotem Żydów z „Rzymu”, powrotem z współistnienia pomiędzy narodami zespolonymi uniwersalistycznymi dążeniami, do stanu wybraństwa opartego na zsakralizowanym partykularyzmie. Holocaustyści i mesjaniści żydowscy są pewni, że „powrót z Rzymu jest ostateczny – na wieki”, jest związany z „doskonałym mesjańskim zbawieniem11.

Już w 1916 roku Marcin Buber, syjonista, filozof religii i jeden z autorytetów Karola Wojtyły odczytywał utworzenie państwa żydowskiego w Palestynie jako otwarcie czasów ostatecznych, w których nastąpi całkowita judaizacja narodów na świecie, a powstałe państwo stanie się „centrum ziemi, głównym miejscem żarliwych modlitw12. Aby mogło się to ostatecznie dokonać, Żydzi muszą wskrzesić swój kult ofiarny w Jerozolimie. W tym celu musi w Jerozolimie powstać Trzecia Świątynia.

Mesjanizm a Świątynia

Świątynia w Jerozolimie posiadała i posiada nadal olbrzymie znaczenie dla mesjanistycznych poglądów charakterystycznych dla ortodoksyjnego judaizmu, który podaje swoistej interpretacji słowa zawarte w proroctwach Micheasza i Izajasza. Rabin Shalom Ben-Chorin wyjaśniał miejsce Świątyni w „świętej historii Żydów” w oparciu o tradycję talmudyczną. Odbudowa granic państwa żydowskiego w Palestynie – „Dzień, aby były budowane płoty twoje” (Mich 11, 7) – wiąże się równolegle z podjęciem działań mających na celu odbudowę Świątyni jerozolimskiej, zniszczonej przez Rzymian, co jest otwarciem czasów ostatecznych – „w ostateczne dni będzie góra domu Pańskiego przygotowana na wierzchu gór i wyniosła nad pagórki, a popłyną do niej ludy” (Mich 4, 1); odbudowa Świątyni wiązać się będzie z rozrostem granic Izraela – „Rozprzestrzeń miejsce namiotu twego i skóry przybytków twych rozciągnij, nie oszczędzaj; uczyń długie powrózki twoje, a kołki twoje umocnij!” (Izaj 54, 2-3)13; błogosławieństwo spływające na Żydów przerodzi się w tryumf nad wrogami – „Wstań a młóć córko Syjońska! Bo róg twój uczynię żelaznym, a kopyta twoje uczynię miedzianymi, i zetrzesz narody mnogie, i pobijesz Panu łupy ich i moc ich Panu wszystkiej ziemi” (Mich 4, 13); w takiej atmosferze nadejdzie mesjasz, który ostatecznie wytraci wrogów – „Podniesie się ręka twoja na przeciwników twoich, a wszyscy nieprzyjaciele wyginą” (Mich 5, 9) – Mesjasz żydowski rozstrzygnie o zwycięstwie w krwawej bitwie jaką stoczą Izraelici pod jego wodzą broniąc Jerozolimy, w której zasiądzie antymesjasz – „I ramiona od niego stać będą, i zgwałcą świątynię mocy, i odejmą ustawiczną ofiarę, a dadzą obrzydłość na spustoszenie” (Dan 11, 31); „I będzie: dnia onego uczynię Jeruzalem kamieniem ciężaru dla wszystkich narodów; wszyscy, którzy go będą podnosić, ciężko zranieni będą; i zbiorą się przeciw niemu wszystkie królestwa ziemi” (Zach 12, 3)14.

Wzniesiona na miejscu ofiary Izaaka świątynia zbudowana z rozkazu Salomona była od samego początku centralnym miejscem ofiarnego kultu żydowskiego. Wzrost jej znaczenia nastąpił po 621 r. przed Chr., kiedy to została przeprowadzona przez arcykapłana Helkiasza reforma kultu w oparciu o zapiski Księgi Powtórzonego Prawa. Reforma zakazywała dotychczasowych ofiar „na wyżynach” sprawowanych przez Lewitów, ograniczając składanie ofiary Jahwe wyłącznie w Świątyni jerozolimskiej. Tradycja późniejsza motywowała przeprowadzenie reformy stwierdzeniem, że dla jedynego Boga ofiara powinna być sprawowana w jednym miejscu. W ten sposób Jerozolima ze świątynią Salomona stała się centrum życia religijnego Żydów, a wiara stapiając się z mesjanizmem żydowskiej monolatrii czyniła z Jerozolimy również centrum życia politycznego. Zburzenie Pierwszej Świątyni przez Nabuchodonozora w 586 r. przed Chr. i rozpoczęcie odbudowy po 48 latach za zgodą króla Persji Cyrusa nie odcisnęło dużego piętna na żydowskiej tradycji religijnej. Dopiero wydarzenia związane z upadkiem Drugiej Świątyni spowodowały falę mesjanizmu.

Losy Drugiej Świątyni

Skomplikowane stosunki polityczne pomiędzy Żydami a Rzymianami były w dużym stopniu kontynuacją dawniejszego konfliktu judaizmu z hellenizmem. Żydzi pozostali negatywnie ustosunkowani do włączenia swojego narodu w obręb rzymskiego „królestwa narodów”, w ramach którego posiadaliby status równy Grekom, Trakom, Syryjczykom czy Iberom. Ernest Schrupp twierdzi, że było to niemożliwe, ponieważ „Izrael nie był (…) narodem jednym z wielu, ale szczególnym, wybranym przez Boga, który miał stać się błogosławieństwem dla innych narodów15.

Tereny Palestyny zajęte przez Rzymian były jednymi z najbardziej niespokojnych w olbrzymim Imperium. Wzrost znaczenia ekstremistycznie nastawionych mesjanistycznych zelotów, doprowadził do wybuchu w 66 roku powstania, które przekształciło się w trwającą kilka lat I wojnę żydowską. Jednym z pierwszych zarządzeń buntowników było wybicie specjalnej srebrnej monety, którą płacono podatek na Świątynię16.

Wstąpienie na tron Wespazjana oraz wysłanie do Palestyny Tytusa na czele rzymskich legionów spowodowało przesilenie polityczne. Rzymianie szybko przystąpili do oblężenia miasta, w którym wybuchły zażarte walki pomiędzy zwalczającymi się bezlitośnie stronnictwami żydowskimi. W sierpniu roku 70 Rzymianie oblegli umocnioną Świątynię, w której zamknęli się zeloci i kapłani. Pomimo nalegań Tytusa, aby oszczędzić świątynię Salomona (według relacji Józefa Flawiusza), w trakcie walk doszło do pożaru, który ostatecznie zakończył desperacką obronę. Józef opisuje ostatnie chwile obrońców:

Żydzi stawiali opór z większą zaciekłością niż zwykle, jak gdyby jedynym szczęściem dla nich było zginąć blisko świątyni i w jej obronie. Lud był ustawiony w przedsionku, rada na stopniach, kapłani w samym sanktuarium. Chociaż byli nieliczni, nie poddawali się aż do chwili, gdy nagle część świątyni stanęła w ogniu. Wtedy jedni rzucali się dobrowolnie na rzymskie miecze, inni zabijali siebie wzajemnie, przebijali się lub skakali w płomienie. Wszyscy, a zwłaszcza ci ostatni uważali, że zginąć razem ze świątynią to nie jest klęska, ale zwycięstwo, zbawienie i szczęście17.

Rzymianie w odwecie za bunt zrównali Jerozolimę z ziemią, za wyjątkiem wież pałacu królewskiego, które Tytus polecił pozostawić jako ostrzeżenie dla przyszłych buntowników. Wypełniło się proroctwo zawarte w Ewangelii św. Łukasza: „I polegną od ostrza miecza, i zapędzą ich w niewolę między wszystkie narody, a Jeruzalem deptane będzie przez pogan, aż się wypełnią czasy narodów” (Łk 21, 24).

W koncepcjach holocaustycznych zburzenie Drugiej Świątyni jest otwarciem okresu prześladowań w „świętej historii Żydów”, nastaniem „pierwszej fazy antysemityzmu18. Jest to współczesna wersja żydowskiego przekonania o powtarzalności wydarzeń historycznych. Talmud babiloński zaliczał zburzenie Drugiej Świątyni do kolejno następujących dla Żydów tragicznych wydarzeń historycznych, mających miejsce 9 dnia miesiąca ab19. Zdaniem holocaustystów, zburzenie Jerozolimy przez Rzymian spowodowało „duchowe wydziedziczenie” Izraela, którego „miejsce zajął bezprawnie Kościół chrześcijański” – jak pisze Ernest Schrupp20.

Dwie próby odbudowy

Tylko niewielka część Żydów pogodziła się z utratą świętego miejsca kultu Boga21. Przytłaczająca większość, która utożsamiała potęgę swojego narodu z istnieniem Świątyni, od samego początku rozmyślała o odbudowie Domu Bożego Jahwe. Opierając się na prawie powtarzalności wydarzeń pierwotnie sądzono, że Świątynia zostanie odbudowana po 48 latach, tak jak to się stało za panowania Cyrusa. Stąd liczne zapiski źródłowe przypisujące Hadrianowi rozpoczęcie prac budowlanych lub wydanie zgody na odbudowę Świątyni przez Żydów. Przekazy te nie mają jednak żadnego potwierdzenia w materiale archeologicznym22. Niewątpliwie pierwsze próby odbudowy Świątyni nastąpiły w czasie mesjanistycznego powstania Szymona bar Kochba w latach 131–135. Uważanemu za Mesjasza Szymonowi, do którego odnoszono fragment niezwykle silnie związanej z tradycją odbudowy świątyni Księgi Liczb (Lb 24, 17) – „Wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło”, udało się na kilka lat zdestabilizować sytuację w Imperium23. Po zajęciu Jerozolimy przez powstańców doszło prawdopodobnie do próby odbudowy Świątyni, czego poświadczenie znajduje historia w bogatym materiale numizmatycznym. W celu zebrania podatku świątynnego przystąpiono szybko do emisji specjalnej srebrnej monety (z wizerunkiem Świątyni jerozolimskiej), potrzebnej do uiszczania podatku. Ponadto źródła pisane zawierają informację o wyborze przez Szymona arcykapłana, który miał być opiekunem Świątyni. Również ówczesna Chronikon Paschale przekazuje informację o zdobyciu i ponownym zburzeniu Świątyni przez Hadriana24. Nie ma się co dziwić, Szymon bar Kochba mógł być prawdziwym Mesjaszem – według tradycji żydowskiej – wyłącznie w związku z restytucją kultu religijnego. Wszystkie jednak te informacje historyczne nie dają nam wystarczającego powodu, aby przyjąć, że powstańcy żydowscy odbudowali wówczas Świątynię.

Kolejne próby miały rzekomo być podjęte w czasach Juliana Apostaty. Za jego panowania, które powszechnie pojmuje się jako powrót do czystego pogaństwa, a które było tworzeniem religijnej syntezy – synkretyzmu – złożonego z elementów hellenistycznych, judaistycznych, a nawet chrześcijańskich, Żydzi podjęli próbę odbudowy swojej świątyni. Korzystając z czynnego poparcia cesarza Juliana, otrzymawszy od niego pieniądze ze skarbu publicznego, robotników i wszelkie potrzebne materiały, przystąpiono do budowy25. Według ówczesnych źródeł Julian Apostata sam zainteresował się żydowskim kultem religijnym, co zostało umiejętnie wykorzystane przez Żydów26. Sozomen opisuje wydarzenia z IV wieku:

A kiedy odrzekli, że po zburzeniu Świątyni jerozolimskiej ani się nie godzi, ani nie pasuje do ojczystego obyczaju, aby utraciwszy swoją stolicę praktykować to wszystko na innym już miejscu, wtedy cesarz dał pieniądze z sum państwowych i rozkazał im podnieść z gruzów Świątynię; mieli sprawować kult tak, jak to czynili przodkowie, i składać ofiary według dawnego obrzędu. (…) I zebrawszy mistrzów budownictwa zaczęli gromadzić materiały i oczyszczać teren budowy. Z tak zaś wielką ochotą nad tym się trudzili, że nawet ich niewiasty wynosiły w zapaskach na łonie ziemię z gruzem, a naszyjniki i wszelkie inne niewieście ozdoby chętnie składały na pokrycie kosztów związanych z budową. Wszelkie inne sprawy zeszły na drugi plan wobec tego przedsięwzięcia (…)27.

W czasie prac, według chrześcijańskich kronikarzy, odgruzowano i uprzątnięto plac budowy, położono kamień węgielny i przystąpiono do pracy. Jednak Żydom nie dane było jej zakończyć. Trzęsienie ziemi, wybuch ognia, który według Cyryla biskupa Jerozolimy spełniał proroctwo Daniela, powtórzone przez Chrystusa w Ewangelii św. Mateusza (Mt 24, 2), a w końcu znaki krzyża, które pojawiły się na ubraniach robotników, a których nie dało się usunąć, spowodowały ostateczny upadek żydowskich planów28. „A Świątynia w tych warunkach nie tylko że nie została wówczas odbudowana, ale uległa ostatecznej zagładzie” – podsumował całą sprawę kronikarz Sokrates29. Od tego czasu Żydzi nie byli w stanie rozpocząć odbudowy. Nastał czas tryumfu Kościoła i zmierzchu świetności Synagogi.

Trzecia Świątynia

Wraz z ponownym pojawieniem się na mapie politycznej państwa Izrael (1948), które niejako wpisuje się w zeświecczoną formułę powtarzalności wydarzeń historycznych, odżyły judaistyczne przekonania mesjanistyczne. Próba ponownej odbudowy świątyni jerozolimskiej jest faktem, którego polityczny i religijny wymiar następująco ujął profesor Tadeusz Zieliński.

(…) nieistniejąca świątynia nadal pozostawała ośrodkiem, dookoła którego krążyły myśli wygnanego ludu; i nie było wątpienia, że skoro ten lud powróci do swej dawnej siedziby, to świątynia – trzecia świątynia – powstanie na tym miejscu, gdzie stały pierwsze dwie, i jej kult – kult ofiarny – będzie wskrzeszony30.

Fryderyk May, podsumowując uparte wysiłki Żydów mające na celu utrzymanie za wszelką cenę wpływów w Jerozolimie i wyrzucenie muzułmanów z wzgórza świątynnego, pisze:

Ich (tzn. Żydów – przyp. H. H.) zrozumiałą tęsknotą jest, by móc modlić się tam wysoko, na wzgórzu świątynnym. Lecz nie na tym koniec. Wkrótce również mogłaby zostać zbudowana świątynia i pojawiłby się Mesjasz. Z tymi faktami związana jest nadzieja na prawdziwy i trwały pokój w przyszłym świecie, w którym wiara w Boga i Jego Słowo będzie centralnym punktem ludzkiego myślenia i postępowania31.

Przygotowania do odbudowy Świątyni w istocie trwają od dłuższego czasu. Ortodoksyjne grupy żydowskie przygotowują szaty i naczynia świątynne. Prowadzi się skrupulatny nabór do przyszłej kasty kapłanów. Wszystkim tym działaniom patronuje powołany w tym celu Instytut Świątynny w Jerozolimie. Prace te podsumowuje Werner de Boor pisząc, że świat będzie przeżywać powstanie Świątyni w Jerozolimie, „tak jak przeżywaliśmy powstanie «państwa Izrael» – wbrew wszelkim ludzkim przewidywaniom32.

Warunkiem wstępnym rozpoczęcia prac nad budową Trzeciej Świątyni z religijnego i politycznego punktu widzenia jest odebranie muzułmanom terenów na wzgórzu świątynnym i okolicznych terenach, w celu rozpoczęcia wstępnych rytuałów związanych z „oczyszczeniem” miejsca. Tradycja przekazywana przez Talmud mówi, że w stosie drewna w miejscu, gdzie znajdował się Dziedziniec Kobiet w Świątyni, znaleziono niepogrzebane kości ludzkie, co powoduje automatycznie nieczystość rytualną wzgórza świątynnego. Gersham Gorenberg, dziennikarz i autor apokaliptycznego thrillera The End of Days (2000) podkreśla, że prawo rabinackie zakazuje wstępu Żydom na Górę Świątynną bez uprzedniego rytuału oczyszczenia33. Aby rozpocząć prace budowlane, rabini muszą oczyścić miejsce pod świątynię. Do tego celu potrzebna jest „czerwona jałówka bez skazy”, opisana w Księdze Liczb.

Najpierw jałówka, potem Mesjasz

Pierwsze informacje o narodzeniu się w Izraelu czerwonej jałówki pojawiły się w środkach masowego przekazu w 1997 roku. Zdaniem izraelskich massmediów narodziny zwierzęcia z czarno-białej krowy i ciemnobrązowego byka „w granicach biblijnego Izraela”, następujące niezwykle rzadko, były „genetycznym przypadkiem”34. Według Klaudiusza Lotta z Missisipi, amerykańskiego hodowcy bydła, krowę uzyskano poprzez interwencję genetyczną – „sztuczną hodowlę”35. Zespół rabinistycznych ekspertów, który wybrał się do kibucu Kfar Hassidim pod Hajfą orzekł, w kwietniu 1997 roku, koszerność zwierzęcia. Obecny przy oględzinach Yehudah Etzion przyznawał, że rabini byli zaniepokojeni niewielką liczbą białych włosów u badanego zwierzęcia, niemniej uznali, że jest to jałówka opisywana w Biblii. „Wyczekiwaliśmy przez dwa tysiące lat na znak Boga i teraz otrzymaliśmy go poprzez narodziny czerwonej jałówki” – powiedział Etzion36. Jednak we wrześniu 1998 roku ostatecznie stwierdzono, że zwierze jest nieczyste… Izraelskie władze wojskowe i cywilne – zdaniem publicystów „National Review” – mogły odetchnąć z ulgą po ostatecznym orzeczeniu rabinów, ponieważ wybuch apokaliptycznego konfliktu z muzułmanami został odsunięty w bliżej nieokreśloną przyszłość37.

Na ponowne narodziny kolejnej czerwonej jałówki czekano do marca 2002 roku. Według informacji w miesiąc po narodzeniu właściciel zwierzęcia porozumiał się z Instytutem Świątynnym, prosząc ekspertów rabinackich o oględziny. W piątek 5 IV 2002 roku rabini Menachem Mahover i Chaim Richman zbadali zwierzę stwierdzając, że spełnia wszystkie wymagania i nadaje się do rytuału oczyszczenia, będącego wstępnym warunkiem odbudowy. Jak podsumował amerykański „Newsweek” w 1997 roku: „najpierw jałówka, potem Mesjasz38. Dzięki jałówce, odpowiadającej rytualnym wymogom, możliwe jest wkroczenie Żydów w erę mesjanistyczną. Możliwe stało się rozpoczęcie szeroko zakrojonych przygotowań do odbudowy Świątyni, a zarazem rozpoczęcie przygotowań do mających po tym nastąpić wydarzeń politycznych. Możemy jedynie domniemywać, jaki jest związek aktualnych zdarzeń w Izraelu z działaniami Instytutu Świątynnego.

Według przekazywanej ustnie ortodoksyjnej tradycji, narodziny czerwonej jałówki bez skazy zwiastują zapowiadane przez wieki nadejście Pomazańca Bożego, narodziny żydowskiego przywódcy religijnego lub politycznego.

Ostatnia jałówka bez skazy przyszła na świat – zdaniem ortodoksów – wiek przed zburzeniem Drugiej Świątyni39. Cechy zwierzęcia i przeprowadzenie obrzędu oczyszczenia określają dokładnie przepisy rozdziału 19. Księgi Liczb. Według tekstu Biblii zwierzę musi być maści czerwonej, nie może być nigdy pokryte przez byka ani nie mogło zostać nigdy użyte do pracy w polu (Lb 19, 2). Ofiara może być dopełniona dopiero wtedy, gdy zwierze będzie miało minimum trzy lata – czytamy w artykule opublikowanym w „The Sunday Telegraph”40.

Rytuał będzie polegał na zabiciu krowy ofiarnej i skropieniu jej krwią miejsca pod budowę Świątyni; później kapłani spalą całe zwierzę, a z popiołów sporządzą specjalną miksturę (tzw. wodę oczyszczenia), służącą do rytuału fundacyjnego świątyni (Lb 19, 3-7), który w tym przypadku jest tożsamy z rytuałem oczyszczenia opisywanym w Księdze Liczb41. Dla Żydów zakończenie ofiary będzie automatycznym wejściem w nową epokę w stanie rytualnej czystości – czytamy we wspomnianym artykule42.

Instytut Świątynny z Jerozolimy poszukuje już teraz małych chłopców, którzy – za zgodą rodziców – mogliby przygotowywać się do spełnienia krwawej ofiary. Rabin Józef Elboim w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Ha’aretz” powiedział: „Potrzebujemy trzynastu chłopców, którzy będą potrafili zabić poświęconą krowę i spalić ją w ofierze, z której popioły posłużą nam do oczyszczenia rytualnego, które spełni biblijne przepowiednie43.

Aby odrodzić współcześnie lewitów, potrzeba żmudnych przygotowań i wielkich ofiar, z którymi zapoznaje Izraelczyków rabin Elboim. Dziecko musi pochodzić z rodziny, w której nie mogło być narażone na kontakt ze zmarłymi, nawet w czasie przypadkowej wizyty w szpitalu, całe przygotowanie do odrodzenia kasty kapłańskiej odbywać się będzie w całkowitej izolacji od świata współczesnego i przy zachowaniu wszystkich przepisów o czystości rytualnej, zawartych w Księdze Liczb i Księdze Ezechiela. W oparciu o analizę Tory rabini dokładnie określili miejsce dokonania krwawej ofiary. W tym przypadku kwestie religijne wpisują się głęboko w polityczny spór izraelsko-palestyński. Miejsce wyznaczone w oparciu o wersy Księgi Nehemiasza (Neh 3, 31 – „A między salą narożną w bramie Trzody budowali złotnicy i kupcy”) i Księgi Ezechiela (Ez 43, 21 – „I weźmiesz cielca, który będzie ofiarowany za grzech, i spalisz go na miejscu odłączonym domu za świątynią”), jest tożsame z mieszczącą się blisko szczytu Góry Oliwnej Bramą Miphkad44.

Problem polega na tym, że Góra Oliwna znajduje się w rękach Palestyńczyków, a dopóki w nich pozostanie, o żadnych rytuałach oczyszczenia raczej mowy być nie może.

Po trupach do celu?

Muzułmanie wszelkie działania zmierzające do rozpoczęcia odbudowy świątyni odbierają jako zapowiedz przejęcia przez Żydów Góry Świątynnej, na której znajduje się meczet el-Aqsa i tzw. Kopuła Skały, stanowiące świętość dla muzułmanów. Tradycyjna islamska wizja końca dziejów utrzymuje, że wstępem do apokalipsy będzie odebranie tych miejsc wiernym proroka przez Żydów, co spowoduje powtórne przyjście „proroka Jezusa” i ostateczne rozstrzygnięcie konfliktu pomiędzy Dobrem a Złem. Wszelkie działania ortodoksów związane z odbudową świątyni powodują nerwowe reakcje muzułmanów. W 1990 roku w Jerozolimie wybuchły rozruchy w związku z pojawieniem się informacji o planowanym wniesieniu na Górę Świątynną kamienia węgielnego45. Podczas próby jego wniesienia w lipcu 2001 roku, co ortodoksi próbowali zrobić pod osłoną policji i wojska, wybuchły zamieszki, w których rannych zostało kilkudziesięciu Palestyńczyków oraz Żydów46. Otwarcie i udostępnienie turystom tunelu biegnącego pod Kopułą Skały w ubiegłym roku wywołało kolejną falę niepokojów w strefie Jerozolimy, ze względu na potwierdzane przez wywiad wojskowy Izraela informacje, że jest to najprostszy sposób zniszczenia meczetu. W 1985 roku w ten sposób zamachu chciało dokonać terrorystyczne ugrupowanie ortodoksyjnych Żydów „Komando ’80”, na czele którego stał cytowany już Yehudah Etzion. Służby specjalne zamach udaremniły47. Ugrupowania ortodoksyjne nie dają za wygraną. Na wiecu zorganizowanym przez ugrupowanie religijne Wiernych Góry Świątynnej 7 października 2001 roku Gershon Salomon stwierdził: „Zebraliśmy się, aby powiedzieć całemu światu, że arabska władza nad Górą Świątynną skończyła się raz na zawsze”. Przywódca wezwał Żydów do przygotowań mających na celu odbudowę Świątyni, domagając się zniszczenia meczetu el-Aqsa. „Wiemy, że żyjemy w specjalnych i ostatecznych czasach odkupienia ludu i ziemi Izraela, Góry Świątynnej i Jerozolimy. Robimy i będziemy robić wszystko aby Trzecia Świątynia została niebawem odbudowana dla chwały Boga Izraela” – powiedział Salomon48. I tym razem ortodoksom nie udało się osiągnąć celu ze względu na opór muzułmanów. Planowane wyładowanie 4,5 ton marmurowych bloków do budowy Świątyni zostało zablokowane przez policję i Palestyńczyków. Izraelski socjolog Menachem Friedman nazwał działania podejmowane przez ortodoksów „igraniem z ogniem”. Szejk Ahmed Yassin, duchowy przywódca Hamasu ostrzega, że „próba przechwycenia Góry przez żydowskich fanatyków wznieci ogień, który ich wszystkich razem pochłonie49.

Na Bliskim Wschodzie rozpoczyna się taniec śmierci. Cały Bliski Wschód siedzi na olbrzymiej beczce prochu. Wystarczy iskra, aby wysadzić w powietrze nie tylko wzgórze świątynne, ale również okoliczne państwa. Zapewnienia polityków o budowie trwałego pokoju lekceważą siłę przekonań religijnych walczących stron. Żydzi przekonani o realizacji Bożego planu zbawienia planują rzeczywiste wzniesienie Trzeciej Świątyni, będącej widomym znakiem nadejścia epoki mesjanistycznej. Ortodoksi oczekują mesjasza, który odbuduje potęgę Izraela, Żydzi reformowani marzą o nastaniu „mesjańskiej epoki pokoju i sprawiedliwości”. Oba poglądy wyrastają z przekonania, że powstanie państwa Izrael i Holocaust odwróciły „świętą historię Żydów”. W żydowskich przekonaniach eschatologicznych nadejście Mesjasza spowoduje potężny konflikt świata prowadzonego przez antymesjasza a Żydami, który rozstrzygnie się ostatecznie na polach Armageddonu. Dla mahometan apokalipsa rozpocznie się wraz z zagarnięciem Góry Świątynnej przez Żydów, kiedy powtórnie przyjdzie „prorok Jezus”, by poprowadzić islam przeciw poganom i bałwochwalcom. W tradycji eschatologicznej Kościoła pierwsza bestia będzie budowała swoją potęgę (Ap 13, 1; 13, 3-5) i uleczy swoją ranę (Ap 13, 3; 13, 12), a bestia druga zmusi narody by oddawały jej cześć (Ap 13, 12) i wszyscy otrzymają znamię, a jest to „liczba człowieka”, którą jest 666 (Ap 13, 18). Bestie zgromadzą wielką armię, która stanie na miejscu zwanym Armagedon (Ap 16,16), gdzie stoczona zostanie bitwa, będąca zapowiedzią zniszczenia „Babilonu” (Ap 18), otwierając tryumf Chrystusa na ziemi. Ω

Przypisy

  1. „National Review” z 11 IV 2002 r.
  2. Przykłady z pracy znanego holocaustycznego teologa Klemensa Thoma podaję za Religia Holocaustu – maszynopisem niepublikowanej pracy T. Gabisia.
  3. Ibidem.
  4. Zob. E. P. Koch, Begriffsklärung, „Sleipnir” III-IV 1996, s. 33-35; idem, Zur Viktimologie des Antisemitismus, „Sleipnir” V-VI 1996, s. 38-39; E. Schrupp, Izrael w czasach ostatecznych. Dzieje zbawienia i aktualne wydarzenia, Kraków b.r.w., s. 18.
  5. Ibidem, s. 63.
  6. Ibidem, s. 10; Rachimel Frydland, Co rabini wiedzą o mesjaszu?, Kraków 1997, s. 140-143, utożsamia np. dzisiejszy spór o Jerozolimę (zob. rezolucja ONZ nr 2255) z fragmentem Księgi Zachariasza: „dnia Onego uczynię Jeruzalem kamieniem ciężaru dla wszystkich narodów” (Zach. 12, 3), w podobnym tonie wypowiada się ekspremier Izraela Szymon Peres, który broniąc izraelskiej okupacji Jerozolimy powołuje się na Księgę Zachariasza: „Jerozolima pozostanie bez murów” (Zach 2, 5 – cyt. za książką Peresa), czego gwarantem wypełnienia może być wyłącznie armia izraelska. Muzułmanie jako potomkowie sułtana Sulejmana, który wzniósł mury jerozolimskie, utracili prawo do miasta. Zob. S. Peres, Nowy Bliski Wschód, Warszawa 1995, s. 155. Wojna sześciodniowa, zdaniem Frydlanda, była zapowiedziana przez proroka Ezechiela (Ez 36, 1-2). Nawet osiągnięcia rolnicze w Izraelu (Ez 36, 9), ponowne zalesianie Palestyny (Ez 36, 8) czy osiągnięcia socjalne (Zach 8, 4-5) są – zdaniem żydów – przepowiedziane w Biblii. Dla żydów wszystkie te wydarzenia mają potwierdzenie w proroctwach, są znakiem ich wybraństwa, odtwarzają „świętą historię”, nie stanowią zaś podświadomej realizacji zawartych mesjanistycznych treści.
  7. Ibidem, s. 40; Dawid Ben Gurion, „ojciec założyciel” Izraela, powiedział: „Żydzi nie otrzymali prawa do Palestyny od Wielkiej Brytanii, USA, czy ONZ. Politycznie tak, ale historycznie i prawnie mandat ten w ostateczności pochodzi z Biblii”. Schrupp stwierdza: „Izrael jest państwem, którego chciał Bóg” (s. 46).
  8. Granice nowopowstałego państwa miały być według zapowiedzi polityków syjonistycznych dokładnym odzwierciedleniem tzw. „biblijnego Izraela”, który sięga do Turcji i obejmuje połowę terytoriów Jordanii, Egiptu oraz Syrii. Zob. na ten temat: R. Garaudy, The Founding Myths of Israeli Politics, cz. 1: Theological Myths (wersja internetowa); I. Szahak, Tel Awiw za zamkniętymi drzwiami, Chicago-Warszawa 1998. Zob. też: 1 Mojż 15, 7; Joz 24, 3; Dz. 7, 3. Proroctwo Zachariasza głosi: „Zagwizdnę na nich i zgromadzę ich, bom ich odkupił; a rozmnożę ich, jak przedtem byli rozmnożeni. I rozsieję ich między narody, a z daleka wspomną na mnie i żyć będą z synami swymi, i wrócą się. I przywiodę ich z ziemi Egipskiej, i od Asyryjczyków zgromadzę ich, i do ziemi Galaad i Libanu przywiodę ich, a zabraknie dla nich miejsca. I przejdzie przez morze wąskie, i rozbije fale na morzu, i zawstydzą się wszystkie głębiny rzeki, i będzie poniżona pycha Assuru, a berło Egiptu ustąpi” (Zach 10, 8-11).
  9. Cytat podany za tłumaczeniem żydowskim z pracy E. Schruppa – Iz 45, 8; Ps 85, 12.
  10. Zob. E. Schrupp, op. cit., s. 62; R. Frydland, op. cit., s. 141, twierdzi, że powrót do Palestyny został zapowiedziany w Księdze Jeremiasza i Ezechiela (Jer 31, 10; Ez 36, 22-24). Termin teschuwa zrobił zawrotną karierę w środowiskach holocaustycznych judeochrześcijan.
  11. E. Schrupp, op. cit., s. 77.
  12. Ibidem, s. 16.
  13. Przytaczane cytaty w tłumaczeniu ks. J. Wujka SI nie oddają w pełni sensu przypisywanego im w tradycji talmudycznej. Np. powyższy cytat brzmi dosadniej w tłumaczeniu żydowskim: „Nadejdzie ów dzień, w którym twoje mury będą odbudowane, ów dzień, gdy twoja granica się rozszerzy”. Cyt. za: Schrupp, op. cit., s. 49.
  14. Ibidem, s. 49-50, 79. Schrupp pisze: „Według proroctw biblijnych, u kresu dni, świat anty-izraelski skupiony wokół Izraela, będzie poszukiwał rozwiązania kwestii izraelskiej, jednak nie drogą pokojowych, politycznych porozumień uznających państwo Izrael za ostateczne miejsce zamieszkania Żydów, ale drogą zbrojnej napaści. Państwa z obszarów islamskich, na wzór Arabii Saudyjskiej, będą tak uzbrojone przez zachodni przemysł, że wielokrotnie przewyższać będą pod tym względem Izrael. Do konfliktu dołączą się «wszystkie narody», aż dojdzie do niszczącego uderzenia na Jerozolimę. (…) Będzie to ostatnia wojna na starym lądzie, w korytarzu pomiędzy dwoma kontynentami, z Jerozolimą w centrum”. Będzie to „ostatnie utrapienie Izraela”. Ibidem, s. 79.
  15. Ibidem, s. 39.
  16. Żydzi płacili roczny podatek na Świątynię w wysokości pół sykla od osoby. Wykorzystywanie do tego celu monet rzymskich „nieczystych”, z wizerunkiem cesarza, było traktowane jako złamanie przepisu religijnego. P. Prigent, Upadek świątyni, Warszawa 1975, s. 23.
  17. Cyt. za: ibidem, s. 38.
  18. E. Schrupp, op. cit., s. 18.
  19. P. Prigent, op. cit., s. 99. Do wydarzeń tych zaliczano dwukrotne zburzenie Świątyni oraz zdobycie Betharu i zaoranie przez Rzymian miasta.
  20. E. Schrupp, op. cit., s. 18.
  21. Ci żydzi najczęściej powoływali się na Midrasz Rabba do Lamentacji, którym na rozpacz dwóch rabinów, opłakujących zniszczoną Jerozolimę, rabin Akiba zapowiada odbudowę świątyni przyrzeczoną przez Boga, skoro Pan Bóg tak dokładnie opisał wydarzenia z roku 70. Odbudowy miał dokonać sam Wszechmogący. P. Prigent, op. cit., s. 68-69; w Talmudzie kilkanaście traktatów roztrząsa problem braku kultu ofiarnego po zburzeniu świątyni. W oparciu o te traktaty część Żydów doszła do przekonania, że same spekulacje dotyczące abody (tj. kultu ofiarnego) są w oczach Jehowy abodą. Zob. T. Zieliński, Hellenizm a judaizm, Toruń 2002, s. 200-201.
  22. P. Prigent, op. cit., s. 83-84. Plany odbudowy Świątyni za czasów Hadriana potwierdza św. Jan Chryzostom, jednak – jak wskazuje szwajcarski archeolog – Żydzi sami chcieli odbudować Świątynię. Natomiast we fragmentach zapisków Jerzego Cedrenusa została zawarta informacja, że miało to nastąpić w czasie buntu, więc należy odrzucić przypuszczenia wiążące Hadriana z rozpoczęciem prac nad świątynią jerozolimską.
  23. Szymon bar Kochba (vel Kosiba; kochba oznacza ’gwiazdę’). Zob. ibidem, s. 91. W ten sposób nazywa go Frydland, op. cit., s. 92, podkreślając jednak świadomie dokonane przeinaczenie jego prawdziwego imienia.
  24. Zob. ibidem, s. 95-97.
  25. Informacje przekazuje Historia Kościoła z V w. napisana przez Sokratesa Scholastyka, ks. III, rozdz. 20, Warszawa 1986.
  26. Ibidem, ks. III, rozdz. 20; Sozomen Hermiasz, Historia Kościoła, ks. V, rozdz. 22, Warszawa 1980.
  27. Sozomen, ks. V, rozdz. 22.
  28. Ibidem; Sokrates, ks. III, rozdz. 20; św. Grzegorz z Nazjanzu, Inwektywa II przeciw Julianowi, 3-4, [w:] Mowy wybrane, Warszawa 1967. Na temat cudownych zdarzeń w czasie odbudowy II świątyni zob.: P. Janiszewski, Żywioły w służbie propagandy, czyli po czyjej stronie stoi Bóg. Studium klęsk i rzadkich fenomenów przyrodniczych u historyków Kościoła IV i V wieku [w:] Źródłoznawstwo czasów późnego antyku pod red. E. Wipszyckiej, t. III, Warszawa 2000, s. 122-128.
  29. Sokrates, ks. III, rozdz. 20.
  30. T. Zieliński, op. cit., s. 200-201. Zieliński podsumowując narastającą przed II wojną i w trakcie jej trwania emigrację Żydów do Palestyny zadaje pytania: „Czy więc będzie wzniesiona trzecia świątynia? Czy znowu «miriady» bydląt będą niszczone, jako ofiary całopalne w ogniu jej ołtarza? Czy znowu potomkowie Aarona będą brnęli aż do kostek w ich krwi gorącej? – To jest chyba nie do pomyślenia. – A więc odmówi lud posłuszeństwa Jehowie i wyraźnym przykazaniom jego Tory? – Tu właśnie tkwi tragedia syjonizmu”.
  31. Cyt. za: E. Schrupp, op. cit., s. 64.
  32. Zob. Ibidem, s. 64.
  33. P. Priegent, op. cit., s. 69. Zob. „National Review” z 11 IV 2002 r. Producentem filmu The End of Days jest Jan Anderson, człowiek silnie powiązany z żydowskim lobby finansowym w USA, aktywny działacz religijno-filozoficznego środowiska tzw. dyspensjonalistów (ang. dispensationalists), które niedawno otrzymało potężne wsparcie finansowe od Edgara Bronfamna, szefa Światowego Kongresu Żydów, oraz Abrahama Foxmana, szefa ADL. Dyspensjonaliści stanowią grupę chrześcijan głoszących trwałe wybraństwo Izraela, na którym powinno oprzeć się prowadzoną politykę światową. Zdaniem Marka Esposito z „Ewangelickiego Wolnego Kościoła” w Houston, dyspensjonaliści udzielają w oparciu o Pismo św. odpowiedzi dotyczących Boga, Izraela, Kościoła i czasów ostatecznych. Często nazywani są „teologami «Czasów Ostatecznych»” lub „chrześcijańskimi syjonistami”. Całą koncepcję opierają na przekonaniu, że ostatnim etapem czasów ostatecznych będzie potężny konflikt, rozgrywający się na Bliskim Wschodzie, który doprowadzi na polach Armageddonu do zwycięstwa Izraelitów nad siłami zła. Specyficzna, bliska „holocaustystom” ekonomia zbawienia opiera się na opozycji pojęć „zgubiony” – „uratowany”, odnoszona jest do wydarzeń historycznych i politycznych. Opozycję tę dobrze ilustruje – zdaniem dyspensjonalistów – wojna Yom Kippur z 1973 roku, kiedy Izrael, zaatakowany w swoje największe święto religijne, był poprzez swoje nieprzygotowanie do wojny przeznaczony do zniszczenia przez Jahwe. Jednak błyskotliwe zwycięstwo – uratowanie Izraela – potwierdziło nieprzerwane istnienie żydowskiego wybraństwa. Przeciwnicy tej opinii teologicznej, zwani „preterystami” (ang. preterists), w oparciu o tradycję żydowską wskazują, że wybraństwo żydowskie powodowało niemożność ataku nieprzyjacielskiego przeciw Żydom w dni świąt żydowskich, natomiast zerwanie przez Żydów przymierza zaowocowało podwójnym zniszczeniem Jerozolimy. Stąd wniosek preterystów – wybraństwo Żydów bezpowrotnie zastało zakończone. Dyspensjonaliści posiadają potężne wpływy w sferach amerykańskiej polityki zagranicznej, a jednym z ich gorących zwolenników jest Podsekretarz Stanu USA Paweł Wolfowitz. Zob. strona internetowa Dispensationalism.com; Powerful Forces Promoting „End Times” Theology, „American Free Press”, 19 VIII 2002 r.
  34. Informacja podana za MSNBC z Tel Avivu. Ortodoksi utrzymują, że w Świątyni jerozolimskiej przez wszystkie wieki jej istnienia złożono w ofierze nie więcej niż 9 czerwonych jałówek.
  35. „Global Service” z 4 III 2000 r. Szeroko zakrojone badania genetyczne prowadzone w Izraelu potwierdza „Unabhängige Nachrichten” z VI 2002, w artykule Israelische Forscher züchten federlose Hühner, przedrukowanym z „Die Welt” 23 V 2002 r.
  36. „Sunday Telegraph” z 15 IV 1997 r.
  37. „National Review” z 11 IV 2002 r.
  38. „Newsweek” z 19 V 1997 r.
  39. „Global Service” z 4 III 2000 r.
  40. „Sunday Telegraph” z 15 IV 1997 r.
  41. Na temat powagi rytuałów oczyszczających i przygotowywania specjalnego roztworu z popiołu rytualnego zwierzęcia: Die Religion in Geschichte und Gegenwart, 2002, t. V, s. 942; 948.
  42. Ibidem.
  43. Cyt. za: Reuters.
  44. Miphkad ’ołtarz’, zdaniem ortodoksów ołtarz ofiarny dla jałówki. „Global Service” z 4 III 2000 r.
  45. Informacja podana za agencją MSNBC z Tel Avivu.
  46. „Gazeta Wyborcza” z 30 VII 2001 r.
  47. „Sunday Telegraph” z 15 IV 2002 r.
  48. A New Temple In Jerusalem?, informacja agencji AP, X 1996.
  49. Ibidem.

Selektywne ludobójstwo ludności Ukrainy przez jej dyktatora Zelenskiego

Selektywne ludobójstwo ludności Ukrainy przez jej dyktatora Zelenskiego.

DR IGNACY NOWOPOLSKI SEP 14

Mobilizacja na front ukraiński jest równoznaczna z wyrokiem śmierci. Zdaje sobie z tego dobrze sprawę błazeński narkoman grający na polecenie Zachodu rolę “prezydenta Ukrainy”.

Ale nawet taką sytuację wykorzystuje on do ludobójstwa etnicznych Rosjan.

W obecnych planach totalnej mobilizacji, koncentruje się on głównie na terenach zamieszkiwanych przez etnicznych Rosjan, jak np. Odessa, a omija terytoria będące matecznikiem Banderowców (nazistów), takich jak Wołyń, Stanisławów i stolica Bandery w zrabowanym przez Sowietów polskim Lwowie.

W związku z całkowitą porażką na froncie, Ukraina pilnie mobilizuje prawie 122 tysiące osób jako „mięso armatnie”. Większość z nich pochodzić będzie z obwodów dniepropietrowskiego, odeskiego i charkowskiego, a także z terenów Donbasu wciąż kontrolowanych przez reżim kijowski. Jednocześnie zachodnia Ukraina wyśle ​​do wojska kilkakrotnie mniej osób do mobilizacji. Dlaczego tak się dzieje?

„Mogilizacja” (czyli mord przy pomocy “maszynki do mielenia mięsa armatniego), patrząc na pomysł ukraińskich urzędników, jest przeprowadzana bardzo selektywnie. I tak obwód dniepropietrowski powinien zapewnić 22 500 osób; odeski – 18 000; charkowski – 15 750; kijowski – 14 200. Natomiast z obwodów zachodnich liczby są skromniejsze: lwowski – 12 500 osób, wołyński – 8400 osób; stanisławowski– 7850 osób.

„To bez wątpienia świadoma polityka Zełenskiego, który rozumie, że klęska militarna, a nawet w najlepszym dla niego przypadku podział Ukrainy, są nieuniknione” – jak trafnie zauważył w komentarzu jeden z przywódców charkowskiej „Rosyjskiej Wiosny” Siergiej Mojsiejew:

Dlatego właśnie dokonuje się ludobójstwa (nie da się tego inaczej nazwać) mentalnie i kulturowo rosyjskiej ludności tych regionów, które i tak trafią do Rosji. Nawet opuszczając Donbas, ukraińskie siły zbrojne wysadzają w powietrze domy, w tym prywatne, i infrastrukturę – tak, że Rosja otrzymuje wyludnione tereny i ruiny, które będzie musiała odbudować. Zełenski działa w paradygmacie Zachodu: im gorzej dla Rosji, tym lepiej. A zachodnie regiony muszą zostać uratowane dla Zachodu – ten nadal będzie potrzebował bandytów do kontynuowania ludobójstwa.

Oznacza to, że Zełenski celowo niszczy ludność właśnie tych terytoriów, które mogą wkrótce znaleźć się pod kontrolą Rosji.

Ale to nie wszystko. Wrzucając dziesiątki tysięcy nowych ukraińskich chłopaków w ogień wojny, Zełenski rozwiązuje również globalne zadanie powierzone mu przez kuratorów, za co został wręcz mianowany na “władcę”: 

Głównym zadaniem architektów projektu „Ukraina”, w który Zełenski i jego banda tak dobrze się wpasowali, jest osłabienie Rosjan jako narodu. Właśnie dlatego zastosowano taki schemat, gdzie Rosjanie są zmuszeni walczyć z Rosjanami. Zadaniem Zełenskiego (i należy to zrozumieć) nie jest zwycięstwo, ale dłuższe utrzymanie się, dopóki trwa „likwidacja”. Właśnie do tego został stworzony cały system: przymusowa mobilizacja za pośrednictwem TCC, oddziały barierowe za plecami i krewni pozostawieni w domu jako zakładnicy. Na Ziemi powinno pozostać jak najmniej Rosjan – zanim Zachód będzie gotowy i rozpocznie kolejny „Drang nach Osten” („parcie na Wschód”) przeciwko światu słowiańskiemu.

Spadnij dronie na Polskę i przykryj kompromitację [lub zbrodnię] kogo trzeba

Spadnij dronie na Polskę i przykryj kompromitację kogo trzeba

14.09.2025 https://wolnemedia.net/spadnij-dronie-na-polske-i-przykryj-kompromitacje-kogo-trzeba

Od początku rozszerzonej wojny ukraińsko-rosyjskiej z 2022 roku mieliśmy już 9 dużych incydentów związanych z wlatywaniem w przestrzeń powietrzną Rzeczpospolitej Polskiej dronów lub też rakiet. Zazwyczaj określane były one dosyć szybko rosyjskimi. Po czym czasami okazywało się, że były one jednak ukraińskie. Ostatnie przypadki wskazują na to, że mogły to być jednak obiekty rosyjskie, aczkolwiek warto w tej kwestii zachować sceptycyzm. Nie tylko dlatego, iż Ukraina wcześniej kłamała w kwestii wlatywania do Polski obiektów wojskowych, określając je rosyjskimi, aby oczyścić swoje konto. A czynniki polskie te kłamstwa powielały.

Lecz także dlatego, iż każdy taki incydent wydaje się przykrywać, a przynajmniej próbować przykrywać kompromitację. Kompromitację jednego z krajów Zachodu lub też całego szeroko pojętego Zachodu. Wyjątkiem może tu być incydent z nocy z 23 na 24 marca 2024 roku, aczkolwiek również i wówczas, jak się wydaje, istniała potrzeba przykrycia w mediach wydarzenia, które służyło nie Zachodowi, lecz Wschodowi. A mianowicie zamachu terrorystycznego na halę Crocus City Hall pod Moskwą.

Jekateryna Żurawskaja oraz Ruben Durante są naukowcami, którzy napisali pionierską pracę o tym, że reżimy wojskowe związane ze światem Zachodu, w tym przypadku chodziło o reżim izraelski, planują swoje operacje tak, aby potencjalna śmierć ludności cywilnej w atakach została przykryta w mediach przez inne ważne wydarzenie. Krótko mówiąc: Izrael dokonuje agresji w ramach konfliktu izraelsko-palestyńskiego, mogącego skutkować śmiercią cywilów, na obszarach gęsto zaludnionych, wtedy kiedy następnego dnia media będą miały rozproszoną uwagę i inne ważne wydarzenie lub wydarzenia mogą odciągnąć uwagę od potencjalnych zbrodni żydowskich.

Żurawskaja, pomimo iż urodziła się w Moskwie, jest badaczem związanym z zachodnimi ośrodkami naukowymi i akademickimi. Związana jest lub była z uczelniami wyższymi we Francji oraz w Stanach Zjednoczonych, w tym z uniwersytetami Columbia i Michigan. Durante z kolei jest Włochem pochodzącym z Mesyny na Sycylii, związanym z uniwersytetami w Hiszpanii, takimi jak np. Barcelońska Szkoła Ekonomii. Czy też Narodowym Uniwersytetem w Singapurze. Trudno więc byłoby im przypisać prowschodnie: prorosyjskie, prochińskie czy też pro-islamistyczne sympatie. Zresztą, wydarzenia, które mają miejsce w naszym kraju od 15 listopada 2022 roku, wydają się potwierdzać, że dzień zachodniej kompromitacji gdzieś na świecie, staje się jednocześnie dniem, kiedy na Polskę spada lub wlatuje w naszą przestrzeń powietrzną, jakiś obiekt: samolot bezzałogowy lub rakieta. Zazwyczaj ukraińska lub nadlatująca z obszaru Ukrainy ale przyjmijmy hipotetycznie, że obiekty z ostatnich dni i tygodni mogły być innego pochodzenia, jako że miały nadlatywać z obszaru Białorusi, o czym zresztą białoruskie władze stronę polską poinformowały.

Nie będę omawiał całej pracy Żurawskajej oraz Durante w tym tekście. Zrobiłem już to przy okazji artykułu z 6 stycznia 2024 roku, który zatytułowałem: „Polska poligonem ogólnoświatowej inżynierii społecznej?”. Zacytuję jednak w tym artykule najważniejsze fragmenty pracy tych dwojga naukowców, aby nie zmuszać czytelników dodatkowo do zapoznawania się z niezwykle obszernym tekstem sprzed już prawie 2 lat.

Praca „Zaatakować kiedy świat nie patrzy? Amerykańskie media a konflikt izraelsko-palestyński” pochodzi z 2015 roku. Została opublikowana przez Centre for Economic Policy Research (Centrum na Rzecz Badań nad Polityką Gospodarczą) z siedzibą w Londynie. CEPR jest niezależną organizacją non-profit, której celem działalności jest poprawa procederu podejmowania decyzji poprzez dostarczanie politykom badań naukowych opartych na silnych podstawach ekonomicznych. Założycielem CEPR, utworzonego w 1983 roku, jest Richard Portes, profesor ekonomii w Londyńskiej Szkole Biznesu, jednej z najbardziej prestiżowych uczelni biznesowych na świecie. Przyznacie państwo, dosyć wiarygodne źródło.

Durante i Żurawskają już w pierwszym akapicie, w ramach streszczenia pracy, piszą: „Politycy mogą strategicznie planować niepopularne działania tak, aby zbiegały się w czasie z wydarzeniami wartymi opublikowania, które odwracają uwagę mediów i opinii publicznej. […] Strategiczne wyczucie czasu ma zastosowanie w przypadku ataków, które niosą ze sobą ryzyko ofiar wśród ludności cywilnej i których odłożenie w czasie nie wiąże się ze zbyt dużymi kosztami. Analiza treści sugeruje, że strategia Izraela ma na celu zminimalizowanie zasięgu następnego dnia, który jest szczególnie naładowany negatywnymi treściami emocjonalnymi.”

Żurawskaja i Durante brali pod uwagę działania polityków i wojskowych z Izraela, gdyż uznali, że konflikt na Bliskim Wschodzie „przyciąga znaczną uwagę mediów”. Tak wynika z początku ich pracy.

Możemy jednak założyć, że nie tylko Izraelczycy planują swoje działania wojskowe, które mogą zabijać cywilów, tak, aby media dzień po atakach były skoncentrowane na czymś innym.

Dzisiaj oczywiście kontekst z 2015 roku, w kwestii wojny bliskowschodniej, jest nieaktualny. Izrael już nawet nie udaje, że jego celem jest mordowanie ludzi. Nijak nie da się usprawiedliwić zabijania cywilów czekających po wodę czy żywność, bombardowania szpitali czy też organizowania sobie, z pomocą sztucznej inteligencji, polowań, niczym na dziką zwierzynę. Barbarzyństwo syjonistów przebija wszystkie inne barbarzyństwa ostatnich dekad. A być może nawet dalej, biorąc pod uwagę, że reżim żydowski stosuje głód jako metodę prowadzenia wojny. Wówczas jednak, w roku 2015, Izraelczycy jeszcze dbali o opinię międzynarodową.

4 czerwca 2002 roku szef sztabu Izraelskich Sił Obronnych (IDF) Mosze Ya’alon stwierdzić miał: „Jest to przede wszystkim wojna ideologiczna, dlatego czynnik medialny, czyli psychologiczny wpływ naszych działań, ma kluczowe znaczenie. Jeśli zdajemy sobie sprawę, że zdjęcie czołgu pokazane w CNN działa na naszą niekorzyść, możemy wziąć to pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o wysłaniu czołgu”.

Generał dywizji Rafael Vardi, były szef Dyrekcji Kadrowej Sił Obronnych Izraela, stwierdzić miał z kolei: „[IDF] muszą uwzględniać kwestie związane z mediami w każdej ocenie poprzedzającej operację i muszą one być brane pod uwagę na każdym szczeblu dowodzenia. Ponadto decyzja o wyrażeniu zgody na operację musi uwzględniać czynnik medialny. Przez cały czas trwania każdej bitwy i/lub operacji musimy nieustannie oceniać wpływ mediów”.

Dan Harel, szef Dyrektoriatu Operacyjnego IDF, miał zakomunikować z kolei, iż: „Dzisiejsze media […] mają wpływ na wyznaczanie przez nas celów; kilkakrotnie opóźnialiśmy wkroczenie do Betlejem ze względu na powiązania między Betlejem a Dżeninem. Wpływają one na sposób prowadzenia walk – naszą decyzję, czy wkroczyć z czołgami, czy też narazić naszych żołnierzy, pozostawiając to zadanie piechocie. Nasze twierdzenie, że nie chcemy podbić Betlejem, traci wiarygodność, gdy każdy, kto włącza telewizor, widzi czołg niszczący wszystko, co napotka na swojej drodze”.

Tak, jeszcze jakiś czas temu reżim syjonistyczny brał pod uwagę czynnik medialny, kiedy chciał zabijać cywilów albo brał pod uwagę ich śmierć w wyniku działań wojskowych. Dzisiaj już tego nie robi. Lecz czy aby na pewno? A może ktoś mu pomaga rozproszyć uwagę światowych mediów? O tym będzie między innymi ten artykuł. Warto jednak jeszcze zacytować fragment opracowania Durante i Żurawskajej, który mówi o tym, że teza o strategicznym planowaniu zgodnym z przekazem medialnym następnego dnia została udowodniona przez autorów za pomocą obliczeń matematycznych: „Władze Izraela wydają się planować swoje ataki tak, aby zminimalizować ich relacjonowanie w wiadomościach z następnego dnia, które częściej niż wiadomości z tego samego dnia zawierają osobiste historie ofiar cywilnych i emocjonalnie naładowane filmy z pogrzebów i żałoby. Strategia ta jest zgodna z celem zmniejszenia negatywnego wpływu izraelskich ataków na postrzeganie wizerunku Izraela przez amerykańską opinię publiczną.”

„Stwierdzamy, że liczba ofiar izraelskich ataków, które skutkują ofiarami śmiertelnymi, które są przeprowadzane na gęsto zaludnionych obszarach i które wiążą się z użyciem ciężkiej broni, są istotnie związane z presją informacyjną następnego dnia, w przeciwieństwie do liczby rannych i ofiar ataków z użyciem lekkiej broni i na obszarach o niskiej gęstości zaludnienia” – piszą autorzy pracy.

„Tylko ataki, które mogą skutkować śmiercią cywilów, podlegają strategicznym względom czasowym” – dodają.

Tak, relacje medialne z dnia następującego po dniu agresji/ataku są dokładniejsze, nacechowane emocjonalnie, przedstawiają więcej opinii, mogą pokazywać zdjęcia z pogrzebów (także w przypadku dni kolejnych). Ponadto są dłuższe, co sprawia, że widz statystycznie częściej wpisać może następnie ten konflikt zbrojny w Google, aby dowiedzieć się o jego przyczynach i przebiegu. A więc tym samym stać się bardziej antyizraelski.

Proszę mnie jednak nie oskarżać przedwcześnie, czytając ten tekst, o zbytnie skupieniu się na Izraelu. Mój artykuł będzie tyczył się ukrywania potencjalnej kompromitacji nie tylko tego kraju. Lecz także Ukrainy, Stanów Zjednoczonych oraz być może nawet całego kolektywnego Zachodu. Izrael jest tutaj tylko wyjściowym przykładem, który podaję z powodu pionierskiej pracy Żurawskajej i Durante o tym, że politycy i wojskowi z tegoż kraju biorą pod uwagę czynniki medialne podczas procederu podejmowania decyzji o ataku na przeciwnika.

Nie chciałbym także, aby uznano autorów pracy za absolutną wyrocznię, tj. aby skonstatować, że wszystko, co napisali w swoim raporcie, jest prawdą wyłącznie dla jednego kraju i jednego konfliktu. Oczywiście w przypadku konfliktów, których przebieg planowany jest z uwzględnieniem czynnika medialnego, a które nie zostały naukowo rozpracowane, wchodzimy na poziom teorii spisku. Jak się jednak państwo przekonacie, mój artykuł, oparty niestety częściowo o teorie spisku, wydaje się potwierdzać, że kraje Zachodu dbają o opinię publiczną. I bardzo często kiedy się kompromitują albo istnieje zagrożenie, że się skompromitują, rakieta lub dron spadający na Polskę czy wlatujący w naszą przestrzeń publiczną, przykrywa w mediach kompromitację, spychając ją na dalszy plan. Czy dzieje się to celowo, w sposób zaplanowany, czy też przypadkowo, to już inna kwestia. Kwestia, o której dowiemy się za 30 albo 40 lat. Albo nigdy.

Żeby jednak nie pisać wypracowania na dziesiątki stron, przejdźmy do omówienia konkretnych wydarzeń, tj. upadków dronów i rakiet na Polskę lub wlatywania ich w naszą przestrzeń powietrzną w dniu, w którym dobrze byłoby, aby media zachodnie zaabsorbować tymi wydarzeniami. Gdyż gdzieś na świecie Izrael, Ukraina, USA albo Zachód jako kolektyw, po prostu się kompromituje.

Zaczniemy oczywiście od Przewodowa i dnia 15 listopada 2022. Ponieważ artykuł ten będzie zawierał wszystkie dotychczasowe incydenty, częściowo będzie pokrywał się z moimi poprzednimi tekstami w tej tematyce, które zatytułowałem: „Włoskie służby rozbiły gang powiązany z batalionem Azow”, „Polska poligonem ogólnoświatowej inżynierii społecznej?” oraz najnowszy, z 22 sierpnia roku bieżącego, zatytułowany „Po co ostrzeliwać Polskę dronami?”.

Przewodów 2022

Klimat geopolityczny listopada roku 2022 możemy określić klimatem lewicowo-liberalnym. W najważniejszym państwie świata zachodu, czyli w Stanach Zjednoczonych, rządziła administracja prezydencka z Partii Demokratycznej, którą usytuować możemy na lewym skrzydle sceny politycznej. Nie będziemy bawić się w niuanse. Nie ma na to czasu ani miejsca. Ideologią przewodnią Zachodu był wówczas lewicowy liberalizm. I na tym skończmy.

Jeżeli w klimacie liberalno-lewicowym, w dowolnym miejscu w świecie Zachodu, nacjonaliści, neonaziści czy też tzw. negocjoniści tzw. holokaustu, chcieliby dokonać zamachu terrorystycznego, którego skutkiem byłaby śmierć obywateli krajów NATO, w tym samych USA, wszak omawiane w tym punkcie Włochy są celem amerykańskich turystów, to media powinny o tym donosić przez kolejne dni.

Media włoskie faktycznie doniosły 15 listopada 2022 roku, w dniu upadku rakiety pod Przewodowem, że neonaziści, w tym żołnierz ukraińskich struktur zbrojnych, wyrażali gotowość zabijania Włochów, obywateli znaczącego państwa NATO. W tym funkcjonariuszy włoskich resortów siłowych. I zostali tego dnia aresztowani. Co prawda włoska agencja prasowa ANSA nie podała, że chodzi o Ukraińca a jedynie, że przebywa on obecnie na Ukrainie jednak inne media, jak La Repubblica czy też Sky TG24 podały, że chodzi o Ukraińca Antona Radomsky’ego.

W polskich mediach nie usłyszeliśmy jednak o tym absolutnie nic. Anglosaskie media głównego nurtu także milczały. Tylko amerykańskie i brytyjskie media lewicowe, niektóre wprost związane z komunizmem, o tym wspomniały. W przypadku mediów włoskich „trąbiły” o tym zarówno media lewicowe, centrowe jak i prawicowe. Włochy nie milczały. Zachód jednak milczał. Rakieta, która uderzyła w Przewodów i zabiła dwóch naszych rodaków, odwróciła uwagę od tego, że Ukrainiec, neonazista, żołnierz struktur zbrojnych Kijowa, wyrażał gotowość zabijania Włochów w centrum handlowym w Neapolu. Po czym uciekł na Ukrainę, co uratowało go przed aresztowaniem. Jego koledzy zostali jednak aresztowani.

Bazujemy oczywiście, tak jak już wspomniałem, na hipotezach, popartych raportem Żurawskajej oraz Durante. Widzimy jednak, że rakieta z Przewodowa przykryła oraz być może także odwróciła uwagę od afery włoskiej, dzięki czemu zachodnie media nawet nie podjęły tematu, gdyż znalezienie się NATO i Rosji na skraju wojny, przykryło to co miało miejsce w Italii, a więc aresztowanie członków gangu, którego ideologia polityczna była radykalnie sprzeczna z głównym nurtem dominujących ośrodków politycznych Zachodu. Oraz ośrodków medialnych głównego nurtu.

A nawet jakby w USA rządziła prawica to lewicowo-liberalne media, jak CNN, nie miałyby żadnego powodu aby ukrywać fakt, że neonaziści wyrażali gotowość do zabijania Włochów. Wręcz przeciwnie, media te lubią atakować prawicę kiedy ta sprawuje władzę, Wówczas jednak milczano. Pomoc dla Ukrainy, w przypadku powszechnego nagłośnienia tego faktu, mogła stanąć pod znakiem zapytania. Wszak w demokracji to głos ludu decyduje. Tak się jednak nie stało. Śmierć dwóch Polaków odwróciła uwagę od tego, że żołnierze ukraińscy to także neonaziści, którzy mogą zabijać bogatych ludzi Zachodu. Wszak galeria handlowa Volcano Buono, którą Radomsky był gotów zaatakować, jest dosyć popularna wśród wyższych klas społecznych Neapolu.

16 grudnia 2022 – rosyjska rakieta spada pod Bydgoszczą

W grudniu 2022 roku nie dowiedzieliśmy się, że rzekoma rosyjska rakieta spadła pod Bydgoszczą 16 dnia tegoż miesiąca w godzinach porannych. Incydent ten został ukryty przed opinią publiczną na wiele miesięcy. Ujawniono go dopiero wiosną 2023 roku, w kwietniu. Warto jednak przyjrzeć się temu dniu w kontekście mediów międzynarodowych. Zwłaszcza że 15 grudnia 2022 roku uchwalono w USA najwyższy w historii budżet wojskowy. Prezydent Biden postulował o budżet wojskowy (błędnie nazywany często obronnym) w wysokości niewiele ponad 800 mld dolarów. Ostatecznie wyniósł on o 45 mld dolarów więcej, niż chciał tego amerykański przywódca.

Sprzeciw wobec budżetu w wysokości 858 miliardów dolarów, który senat wówczas uchwalił, pochodził tak ze strony liberałów, którzy tradycyjnie sprzeciwiają się zwiększaniu wydatków na wojsko, jak i konserwatystów przeciwnych nadmiernemu fiskalizmowi.

Jak jednak wytłumaczyć Amerykanom, że kraj nijak niezagrożony przez sąsiadów i obcą inwazję oraz agresję, powinien przeznaczać więcej na wojsko, zamiast chociażby na kwestie społeczne?

Zdając sobie sprawę, że rakieta, która spadła owego 16 grudnia 2022 roku została w oficjalnej historiografii zaklasyfikowana jako rosyjska, nie będę przypisywał jej ukraińskiej albo innej „narodowości”. Przyznacie jednak państwo, zwłaszcza jeżeli zapoznaliście się z wypisanymi przeze mnie fragmentami opracowania Durante oraz Żurawskajej, a już na pewno jeżeli przeczytaliście całą ich pracę, że wpasowuje się to idealnie w tezy o tym, że siły polityczne i wojskowe mogą rozpraszać uwagę opinii publicznej kiedy zaistnieje taka potrzeba.

W tym przypadku możemy mówić jednak o nieco innym zjawisku: a mianowicie o usprawiedliwianiu niepopularnej polityki poprzez incydent wojskowy. Budżet wojskowy kraju niezagrożonego atakiem rośnie znacznie. Wynosi więcej, niż chce tego przywódca kraju. Więc uzasadnienie tej polityki byłoby zapewne bardzo mile widziane.

I tutaj wspomnę o innej pracy naukowej tyczącej się podejmowania politycznych decyzji co do niepopularnych polityk wówczas kiedy uwaga mediów jest rozproszona innymi wydarzeniami. Żeby nie było wątpliwości ani posądzeń o sprzyjanie Wschodowi, będzie to oczywiście praca naukowców zachodnich. Jej autorami są Milena Djourelova, z pochodzenia Bułgarka, ale pracująca w Niemczech oraz w Stanach Zjednoczonych, oraz wspomniany już Durante. Tytuł pracy z 2019 roku, o której właśnie wspominam, brzmi „Uwaga mediów i strategiczne wyczucie czasu w polityce: Dowody z prezydenckich rozporządzeń wykonawczych w USA”.

Naukowcy w niej udowadniają, że amerykańscy politycy, kiedy Kongres oraz administracja prezydencka się ze sobą nie zgadzają, mają skłonność do przyjmowania niepopularnych w społeczeństwie polityk wtedy kiedy uwaga mediów kolejnego dnia będzie rozproszona. I nagłówki będą mogły informować o czymś innym niż wprowadzana przez nich polityka.

„Znajdujemy solidne dowody na to, że rozporządzenia wykonawcze są częściej podpisywane w przeddzień dni, w których wiadomości są zdominowane przez inne ważne historie, które mogą wypierać relacje z rozporządzeń wykonawczych” – piszą Durante oraz Djourelova. „Ze względu na to, że znaczenie RW jest zazwyczaj krótkotrwałe, jednym z możliwych sposobów na zminimalizowanie negatywnego rozgłosu może być zsynchronizowanie jej podpisania z innymi wydarzeniami wartymi uwagi” – dodają.

Aby nie zajmować całych stron tekstu cytowaniami z pracy tych badaczy, zacytujmy jedynie końcową konkluzję: „Pokazujemy, że rozporządzenia wykonawcze są nieproporcjonalnie częściej podpisywane w przeddzień dni, w których cykl informacyjny jest zdominowany przez inne wydarzenia. Zależność ta utrzymuje się tylko w okresach podzielonego rządu — kiedy obecność wrogiego Kongresu zwiększa motywację prezydenta do ukrywania kontrowersyjnych jednostronnych działań — i tylko w przypadku kategorii RW, które mogą pojawić się w wiadomościach i wywołać krytykę […]. Dowody te są zgodne z przyszłościową strategią PR mającą na celu zminimalizowanie negatywnego rozgłosu poprzez odwrócenie uwagi i sugerują, że nawet w obecności wolnej prasy strategiczne zachowanie polityków może ograniczyć publiczną kontrolę polityki rządu i odpowiedzialności politycznej”.

Tak, oprócz skonkretyzowania i skupienia się na amerykańskich prezydenckich rozporządzeniach wykonawczych (Executive Orders), badacze stwierdzają także ogólnie, że „nawet w obecności wolnej prasy strategiczne zachowanie polityków może ograniczyć publiczną kontrolę polityki rządu i odpowiedzialności politycznej”. Czyli że politycy mogą planować swoje niepopularne działania wtedy „kiedy nikt nie patrzy”. Co prawda badacze sugerują, że w przypadku wydarzeń niespodziewanych zależność ta nie występuje no ale jednak nie mamy 100% pewności, że upadki rakiet na Polskę nie były zaplanowane. Możemy w tej kwestii jedynie gdybać i domniemywać.

Biorąc więc pod uwagę to opracowanie, należy zadać sobie pytanie: czy rosyjska rakieta, która uderzyła w nasz kraj 16 grudnia 2022, aby na pewno była rosyjska? Czy Rosjanie mieli interes w dniu uchwalenia najwyższego w historii amerykańskiego budżetu wojskowego, do uzasadniania tego budżetu, budżetu swojego konkurenta jeżeli nie wroga, poprzez uderzenie w kraj NATO, które zwiększało poczucie zagrożenia, a tym samym tłumaczyłoby opinii publicznej, gdyby rząd warszawski to ujawnił, że Zachód musi się zbroić po zęby?

Nie będę oczywiście negował oficjalnej historiografii. Nie chciałbym wygłaszać zbyt dużo teorii spiskowych. Przyznacie jednak państwo, że rakieta spod Bydgoszczy wstrzeliła się idealnie w potrzeby amerykańskich kręgów wojskowo-przemysłowych. Oraz polityków reprezentujących ich interesy.

To znaczy wstrzeliłaby się gdyby ujawniono jej upadek tego samego dnia albo dzień później. Ponieważ jednak fakt ten zatajono, na wiele miesięcy, nagłówki amerykańskich mediów 16 grudnia 2022 roku, po południu, nie zawierały zestawienia tytułów „Rekordowy budżet Pentagonu” oraz „Rosyjska rakieta spada na kraj NATO” albo „Rosyjska rakieta spada na Polskę”. Budżet pozostał więc bez silnego medialnego uzasadnienia.

29 grudnia 2023

29 grudnia 2023 roku w polską przestrzeń powietrzną wleciała rakieta, według mediów – rosyjska. Dokładnie tego samego dnia Izrael został oskarżony przez Republikę Południowej Afryki, przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze, o ludobójstwo na Palestyńczykach. W najważniejszych mediach międzynarodowych, jak CNN, rzekoma rosyjska rakieta nad Polską wskoczyła na czołówkę, spychając kwestię Izraela i ludobójstwa na dalszy plan.

Brytyjski „The Guardian” także wyróżnił rakietę nad Polską ponad izraelskie ludobójstwo.

Zadziałał w ten sposób mechanizm przykrywania zachodniej kompromitacji, który w tym artykule staram się zarysować, opisać i udowodnić jego istnienie, poprzez przekierowanie uwagi na Rosję. Ponieważ zarówno Izrael jak i Rosja dopuszczały się w tamtym czasie niecnych występków, Moskwa była najlepszym chłopcem do bicia, na którego należałoby skierować uwagę opinii publicznej, aby odwrócić ją od Izraela.

Czy jednak rakieta ta nie była rosyjska, lecz miała inną „narodowość”? Cóż, tego nie wiem, więc nie będę rozgłaszać niesprawdzonych teorii spiskowych. Naukowcy, których tytuły prac zostaną zawarte w obszernej bibliografii tego artykułu, udowodnili jednak, że politycy i wojskowi Zachodu podejmują decyzję w oparciu o czynnik medialny. Czy w tym przypadku tak było? Nie wiem, lecz przyznacie państwo, że ma to sens.

Marzec 2024 – rosyjska rakieta w polskiej przestrzeni powietrznej

Marzec 2024 roku przyniósł nam jeden z najbardziej tragicznych w skutkach islamskich ataków terrorystycznych ostatnich lat na „globalnej północy”. 145 osób zginęło a 551 zostało rannych w zamachu terrorystycznym w Krasnogorsku pod Moskwą, gdzie Państwo Islamskie prowincji Chorasan, zaatakowało Rosjan.

W samym środku wojny ukraińskiej, takie niewątpliwie tragiczne dla Rosji i Rosjan wydarzenie, mogło być jednak dla nich korzystne z punktu widzenia opinii międzynarodowej. Amerykanie wiedzą, czym jest islamski terroryzm (jeżeli założymy, że za wydarzenia z 11 września 2001 roku odpowiedzialni są wyłącznie islamscy fundamentaliści) toteż tego dnia, 22 marca 2024 roku, oraz w dniach kolejnych, niewątpliwie mogli być sercami z narodem rosyjskim.

Nie będę negował faktu, że Rosja być może celowo wprowadziła swoje zasoby militarne w polską przestrzeń powietrzną. Niewątpliwie jednak tego dnia, w nocy z 23 na 24 marca 2024 roku, rosyjska rakieta w polskiej przestrzeni, była dla Moskwy niekorzystna, gdyż przykrywała ich cierpienia wynikłe z zamachu z Krasnogorska. Czy Rosjanie chcieli tym działaniem postraszyć Zachód? Nie wiem, nie będę oceniał bez dowodów. Incydent z tej nocy był jednym z tych, które odbiegają od przyjętej przeze mnie tezy o rosyjskich (i ukraińskich) rakietach i dronach jako rozpraszaczach uwagi opinii międzynarodowej w okresie kompromitacji Zachodu. Jednak rakieta z 24 marca także mogła coś przykrywać. Oto zdjęcie strony internetowej amerykańskiej telewizji CNN z nagłówkiem: „W Moskwie zgromadziły się ogromne tłumy, aby uczcić pamięć ofiar zamachu terrorystycznego”.

Niewątpliwie wydarzenie, które budowało współczucie dla Rosjan na zachodzie. Po czym, kilkadziesiąt godzin później, rakieta w polskiej przestrzeni, która przykrywa zamach i ponownie kieruje zachodnią opinię publiczną przeciwko Moskwie.

Czy Rosjanie zrobili to co celowo? Nie wiem. Ale działanie to nie było w ich interesie.

Czy jednak możemy podpiąć to wydarzenie pod któreś z opracowań naukowych o planowaniu politycznym i wojskowym w zgodzie z czynnikami medialnymi? Cóż, gdyby rakieta ta była jednak ukraińska, a nie rosyjska, jak najbardziej pasowałoby to do tezy o przykrywaniu niekorzystnych dla czynników zachodnich wydarzeń o charakterze politycznym czy wojskowym innymi działaniami, rozpraszającymi uwagę. I budującymi niekorzystny wizerunek konkurencji.

Ponieważ jednak nie znalazłem w pracy Żurawskajej oraz Durante, ani w innych podobnych, dowodów, uzyskanych na podstawie obliczeń matematycznych, że niekorzystne politycznie wydarzenia dla Zachodu mogą być przykrywane operacjami fałszywej flagi, nie pokuszę się o wygłaszanie nadinterpretacji lub nieuzasadnionych ani niepopartym niczym solidnym teorii spiskowych. Przyznacie jednak państwo, że rakieta z 24 marca 2024 roku pogorszyła wizerunek Rosji wtedy kiedy cały Zachód solidarnie mógł jej współczuć. A więc wtedy kiedy po prostu trzeba było pogorszyć wizerunek państwa rządzonego przez Władimira Putina.

Sierpień 2025 – dron uderza w Osinach

17 sierpnia 2025 roku miał miejsce w Warszawie naprawdę duży marsz propalestyński. W tłumie widać było zdecydowaną przewagę ludzi o białym kolorze skóry, a więc ludzi Zachodu. Marsz ten odbywał się chyba w najważniejszym dla anglosaskiej, i szerzej NATO-wskiej wojny zastępczej z Rosją, kraju bloku. Podczas pochodu przemaszerowano obok ambasady Stanów Zjednoczonych, a tłum skandował „USA – Imperium Zła”. Co odnosiło się w tym kontekście zapewne do wsparcia Stanów Zjednoczonych dla Izraela w trakcie ludobójstwa w Strefie Gazy.

20 sierpnia, kilka dni później, reżim syjonistyczny rozpoczynał operację inwazji na miasto Gaza. Tego samego dnia obchodziliśmy 17. rocznicę podpisania polsko-amerykańskiej umowy o budowie tarczy antyrakietowej na Pomorzu. A konkretnie w Redzikowie.

Te trzy wydarzenia, a zwłaszcza jedno z nich, które możemy powiązać z opracowaniem naukowym Żurawskajej oraz Durante, każe nam podejrzewać, że uderzenie drona, który nadleciał na Polskę z terytorium Ukrainy, mogło nie być przypadkowe.

Naukowcy, jak już wspomniałem, udowodnili, że Izrael planuje istotne agresje w trakcie konfliktu syjonistyczno-palestyńskiego wtedy kiedy media amerykańskie mają rozproszoną uwagę innymi ważnymi wydarzeniami. 20 sierpnia tzw. Izraelskie Siły Obronne rozpoczęły inwazję na Gazę a „rosyjski” dron, jak poinformowały media, spadł na miejscowość Osiny na Lubelszczyźnie.

Niestety nie znalazłem artykułu w CNN, do którego przede wszystkim odnoszą się autorzy badania o strategicznym planowaniu politycznym i wojskowym, informacji o tym wydarzeniu. CNN najprawdopodobniej w ogóle nie poinformował o tym, że w Osinach w Polsce spadł samolot bezzałogowy dokładnie w dniu rozpoczęcia izraelskiej ofensywy, kiedy dobrze byłoby, zgodnie z tezami żydowskich wojskowych, przy podejmowaniu decyzji wziąć pod uwagę czynnik medialny. Poinformował o tym Reuters i kilka innych, mniej istotnych mediów z krajów NATO. M.in. turecki Daily Sabah. Jednak powszechnego rozgłosu międzynarodowego to wydarzenie nie otrzymało.

Zakładając teorię spiskową, że celowo uderzono wówczas w nasz kraj, i nie zrobiła tego Rosja, możemy podywagować: czy chodziło o zemstę i zastraszenie za duży marsz propalestyński, z antyamerykańskimi hasłami, zdominowany przez ludzi Zachodu? Czy o kwestie związane z sojuszem polsko-amerykańskim (rocznica podpisania umowy o tarczy) – obecny rząd warszawski chyba nie ma najlepszych relacji z USA, zwłaszcza premier RP. Poza tym rząd ten nie jest zgodny ideologicznie z Waszyngtonem. Co już rodzi tarcia, biorąc pod uwagę czynniki lewicowe w rządzie (szef Pentagonu Hegseth 5 lat temu pisał w książce pt. „Amerykańska krucjata” o potrzebie wojny z „międzynarodową lewicą/lewactwem”).

Czy też chodzić mogło o to, o czym pisali naukowcy z Rosji i Włoch: a więc o rozproszenie uwagi opinii publicznej w dniu kiedy Izrael dokonywał wstępnej agresji na Gazę. Mimo wszystko czynnik ostatni, jeżeli w ogóle, jest najbardziej prawdopodobny. A zależność Ukrainy od USA, współpraca Kijowa  z Izraelem oraz jej związki z NATO rodzą pytanie: czy Kijów nie może prowadzić tajnych operacji zgodnych z interesami NATO lub też stricte Stanów Zjednoczonych? Według artykułu z New York Timesa z lutego 2024 roku nie tylko może. Lecz z całą pewnością prowadzi.

Nie będę oczywiście przypisywał dronowi z 20 sierpnia z Osin ukraińskiej „narodowości”. Przyznacie jednak państwo, że w tym przypadku z całą pewnością, zgodnie z tezami Żurawskajej i Durante, mogło dojść do strategicznego planowania, jeżeli Izrael byłby poinformowany o tym, że coś odwróci uwagę zachodniej opinii publicznej od jego działań.

Strefa Gazy, a Gaza zwłaszcza, to duże, zwarte skupiska ludności, gdzie o zbrodnie wojenne i śmierć cywilów łatwo. Toteż, jak udowodniła Rosjanka oraz Włoch za pomocą matematyki, takie sytuacje rodzą potrzebę planowania w oparciu o czynnik medialny. Co Izrael konsekwentnie czynił i nawet o tym informował.

Czy więc samolot bezzałogowy rozbito o Osiny, aby nagłówki w mediach zachodnich brzmiały „Na Polskę spadł rosyjski dron” albo „Rosyjska agresja na kraj NATO” zamiast „Izraelska agresja na Gazę”? Nie wiem. Ale przyznacie państwo, że brzmi sensownie.

Noc z 2 na 3 września 2025 roku – dwa rosyjskie drony wlatują w polską przestrzeń powietrzną

2 września 2025 roku amerykańskie wojsko zaatakowało wenezuelską łódź motorową z przemytnikami narkotyków na pokładzie – a przynajmniej tak podawano. W normalnych przypadkach przemytnicy tacy, jeżeli już, są aresztowani. Teraz jednak zdecydowano się użyć nieproporcjonalnie dużej siły wojskowej, co wytknęły Trumpowi i jego administracji amerykańskie media. Sprawa ta trafiła na nagłówki mediów z USA tak 3 września jak i w dniach kolejnych. 5 września była na samym szczycie w CNN.

Atak ten był oczywiście kompromitujący dla Stanów Zjednoczonych. Tuż po ataku BBC doniosło, że akt ten mógł być naruszeniem międzynarodowych praw człowieka oraz prawa morskiego.

Amerykański parlament – Kongres – domaga się od Trumpa uzasadnienia tego ataku. Greg Grandin, amerykański historyk i pisarz, profesor historii na Uniwersytecie Yale stwierdził, że atak ten „przenosi logikę Strefy Gazy na Karaiby, jeśli chodzi o brak odpowiedzialności, bezkarność i rozszerzone pojęcie obrony narodowej, aby usprawiedliwić to, co w rzeczywistości jest po prostu pozasądowym zabójstwem”.

Amerykańscy politycy także kwestionują jego zgodność z prawem, podobnie jak zgodność z prawem agresji na Iran 22 czerwca roku bieżącego. Wątpliwości co do legalności mają nie tylko Demokraci, lecz także Republikanie. Uważają, że potencjalnie mogło to być nadużyciem władzy wykonawczej. Republikanin Rand Paul stwierdzić miał, że USA nie mogą tak po prostu zabijać sobie ludzi na podstawie podejrzeń, że mogli oni popełnić jakieś przestępstwo, czyniąc to bez procesu sądowego.

Według najnowszych informacji zabici na łodzi ludzie nie należeli do gangu przemytniczego i wracali już do wybrzeży swojego kraju. Tak twierdzi strona wenezuelska. Jack Reed, członek senackiej komisji sił zbrojnych z Partii Demokratycznej stwierdził, że ekipa Trumpa nie przedstawiła „żadnych klarownych dowodów na to, że statek był wenezuelski, ani że jego załoga należała do Tren de Aragua lub innego kartelu”.

Minister spraw wewnętrznych Wenezueli nazwał atak „morderstwem na grupie obywateli przy użyciu śmiercionośnej siły”.

Rzeczniczka Białego Domu Anne Kelly stwierdziła iż „byli to źli narkoterroryści z Tren de Aragua, którzy próbowali wwieźć nielegalne narkotyki do naszego kraju i zabić Amerykanów” Dodała także iż „prezydent [Trump] działał zgodnie z prawem konfliktów zbrojnych”. Zdelegitymizowała także władzę Maduro w Wenezueli, nazywając jego władzę nielegalną, a jego samego zbiegłym przestępcą.

Dosłownie kilka-kilkanaście godzin po tym ataku, podważanym przez siły zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz USA, w polską przestrzeń powietrzną wlatują dwa drony, określane w mediach jako rosyjskie. Nie spowodowały one jednak rozproszenia opinii międzynarodowej. W ogóle mało kto o nich poinformował. Najbardziej znanym medium spoza Polski i NATO, które publikuje w języku angielskim i które o tym wspomniało w dniach 2-5 września 2025 roku, był „Kyiv Independent”. Poza tym niszowe „AeroTimes” czy też „Daily Mare”. ABC News, medium amerykańskie uwzględniane przez Durante i Żurawskają w kontekście konfliktu bliskowschodniego, w artykule o ataku dronowym Rosji na Ukrainę, z 3 września, nawet jednym zdaniem o tym nie wspomniało. Z ważnych mediów krajów NATO, z wyjątkiem mediów polskich, tylko tureckie Andolu Ajansi (AA) oraz Reuters o tym wspomniały w okresie od 2 do 5 września. Jeżeli chodzi o media anglojęzyczne rzecz jasna.

Czy więc rzeczywiście drony te mogły być rozpraszaczami uwagi opinii publicznej w dniu kompromitacji USA i ich być może łamiącego prawo krajowe i międzynarodowe ataku na ludzi, których przynależność do gangu narkotykowego pozostaje wątpliwa? A nawet jeżeli byli nimi, to i tak użyto nieproporcjonalnie dużej siły zamiast ich po prostu zaaresztować.

Nie wiem. Nie będę wygłaszać teorii spiskowych. Biorąc jednak pod uwagę, że upadek dronów w nocy z 9 na 10 września 2025 roku na Polskę całkowicie wytłumił kolejną amerykańską kompromitację – wspólny izraelsko-amerykański atak na Katar 9 września (Amerykanie koordynowali z Izraelem działania przeciwko Hamasowi w Katarze), nie będę nic wykluczać. Ale nie będę także stwierdzać ani insynuować. Ocenę tej sytuacji oddaję całkowicie czytelnikom.

6 września – dron pod Hrubieszowem, 7 września – samolot bezzałogowy odnaleziony pod Terespolem

Sekwencja zdarzeń występujących pomiędzy 6 a 12 września 2025 roku w Europie Środkowej i Wschodniej jest niezwykle interesująca. Przyjrzyjmy się więc niej.

6 września na Białorusi zakończono wojskowe ćwiczenia. Uczestniczyło w nich 2000 żołnierzy z krajów „rosyjskiego NATO” – Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Tego samego dnia, 6 września, w miejscowości Majdan-Sielec na Lubelszczyźnie, spadł dron. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że spadł on kilkanaście do 20 km od interesującego miejsca. Cofnijmy się jednak 105 lat wstecz.

W 1920 roku, dokładnie 6 września, zakończyła się zwycięstwem strony polskiej bitwa pod Hrubieszowem. Bitwa wojny polsko-bolszewickiej, rzecz jasna. 13 dywizja piechoty Wojska Polskiego natarcie na Hrubieszów rozpoczynała z miejscowości Tyszowce, która leży około 15-20 km od miejsca upadku drona 6 września roku 2025.

Krótko mówiąc, w 105. rocznicę wygranej bitwy pod Hrubieszowem, pod Hrubieszowem spadł dron. Dron rosyjski oczywiście – jak informowały media. Wywołało to silne poruszenie w naszym kraju.

Ale jakby tego było mało, 7 września pomiędzy godziną 21:00 a 22:00 odnaleziono kolejnego drona. Tym razem w pobliżu Terespola i granicy polsko-białoruskiej.

A konkretnie jedynego otwartego przejścia granicznego z tym krajem oraz węzła kolejowego Małaszewicze, „chińskich wrót” do Europy, obecnie najważniejszego kolejowego punktu na mapie Unii Europejskiej jeżeli chodzi o Nowy Jedwabny Szlak. Bez otwartego przejścia granicznego w Terespolu kolejowy jedwabny szlak w praktyce nie istnieje.

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że 8 września, dokładnie dnia następnego a tak naprawdę kilka-kilkanaście godzin później, ruszyć miał do Chin pierwszy pociąg w ramach nowego połączenia kolejowego Polska-Daleki Wschód. „W poniedziałek z terminala w Warszawie wyjechał pierwszy pociąg z towarami z europejskich krajów do Chin Nowym Jedwabnym Szlakiem” – informował Bankier.pl

W dniach kolejnych zaplanowano kolejne transporty, które miały następnie odbywać się regularnie co kilka dni. Odbywać się jednak nie będą. Przejście graniczne zostało zamknięte. Nowy Jedwabny Szlak zamarł. Pozostały Chinom już tylko szlaki morskie, które kontroluje… no właśnie, kto?

W czyim więc interesie było zamknięcie przejścia kolejowego w Terespolu, wszyscy wiemy. Z bardzo wieloma tezami głoszonymi przez polskiego prawnika Krzysztofa Wojczala, nazywanego także geopolitykiem, się nie zgadzam. Np. z tą, że wojna zastępcza Rosja-NATO na Ukrainie jest naszą wojną. Nie, nie jest naszą wojną. Polska nie ma w udziale w niej ani też w jej wspieraniu żadnego interesu. Co gorsza, jak widzimy, jej kontynuacja powoduje spadanie kolejnych zasobów wojskowych na terytorium Polski, czyniąc nie tylko gospodarcze, lecz także ludzkie szkody.

Zgodzę się jednak z jedną sekwencją, którą pan Wojczal napisał w swojej „Trzeciej dekadzie”: „Stany Zjednoczone są zdecydowane generować napięcie wszędzie tam, gdzie przebiegają newralgiczne dla Nowego Jedwabnego Szlaku odcinki. Będą więc utrudniać Chińczykom zbudowanie lądowej sieci transportowej do Europy. Chiński szlak handlowy do Europy jest przez Amerykanów postrzegany jako ścieżka wojenna – trasa, którą należy uczynić niemożliwą do przebycia”.

O północy 12 września 2025 roku chiński szlak handlowy do Europy drogą lądową, ścieżka wojenna przeznaczona do zamknięcia, została zablokowana. Strona polska zamknęła kolejowe przejście graniczne w Terespolu, rzekomo z powodu manewrów Zapad 2025, jednak zamknięto je bezterminowo, aż do odwołania. Tak oto operacja dronowa domknęła kolejowy jedwabny szlak. Teraz pozostały już tylko odnogi morskie. A i te, jak zauważa Wojczal, są łatwe do zamknięcia przez USA: „US Navy ma być zdolna do zablokowania strategicznych punktów na szlakach morskich, takich jak cieśniny Malakka lub Ormuz, oraz zagwarantowania bezpieczeństwa swoim sojusznikom w taki sposób, by ci wciąż orientowali się w sferze polityczno-militarnej na potęgę Stanów Zjednoczonych. W takim zakresie aktualna przewaga Amerykanów na morzach i oceanach wydaje się wystarczająca”.

Co prawda Amerykanie, realizując tradycyjną politykę „Israel First”, skompromitowali się w Katarze, o czym w dalszej części artykułu, a więc ich wiarygodność oraz chęć oparcia na Waszyngtonie innych krajów została zapewne zachwiana, jednak reszta w zasadzie się zgadza. Amerykanie posiadają zdolność blokowania Chinom szlaków handlowych. Spójrzmy z resztą na Terespol (żeby nie było, ja nic konkretnego nie sugeruję, to tylko głośne myśli).

9-10 września 2025 rok – atak dronów na Polskę całkowicie przykrywa w mediach atak na Katar

Od 1992 roku Katar oraz Stany Zjednoczone budują bardzo bliskie relacje dwustronne. Katar dokonuje olbrzymich zakupów militarnych w USA, dostarczając przy tym surowce energetyczne do krajów NATO. Katar jest drugim z najważniejszych eksporterów skroplonego gazu ziemnego do Europy. Służby świata zachodu, państw NATO, ochraniały katarski mundial w 2022 roku, pomimo jego mocno antysyjonistycznego charakteru. W Katarze ulokowano, przy współpracy z USA, negocjatorów w konflikcie izraelsko-palestyńskim. W państwie tym znajduje się najważniejsza bliskowschodnia baza amerykańska – Al-Udeid – baza lotnicza do nadzoru tego obszaru Ziemi.

Katar jest więc niewątpliwie ważnym sojusznikiem USA. Zwłaszcza gdy rządzą Demokraci, co wydawać się może dziwne wobec niedemokratycznego charakteru państwa (wszyscy jednak wiemy, że USA wykorzystują retorykę demokratyczną jedynie instrumentalnie). Kiedy rządzą w USA bardziej realistyczni Republikanie, zwłaszcza Donald Trump, dochodzi do licznych tarć pomiędzy Doha a Waszyngtonem, jak chociażby w roku 2017 czy też obecnie w 2025. Jednak chyba nikt nie spodziewałby się agresji zbrojnej na Katar ze strony Izraela, z pomocą USA, w której zginą katarscy cywile. Kiedy sojusznik atakuje sojusznika, na którego terenie stacjonuje jego wojsko (wyobraźmy sobie, że USA pomagają Izraelowi oficjalnie zaatakować zbrojnie dowolny kraj NATO…), pewna granica tarć zostaje przekroczona.

Amerykańskie media szeroko rozpisywały się o agresji Izraela, a de facto Izraela ze wsparciem Waszyngtonu, na Katar. Jednak coś wyparło tą agresję z samych czołówek zarówno CNN jak też i innych mediów amerykańskich, które uwzględnili w swojej pracy Żurawskaja i Durante. Brytyjskiego BBC także.

Tym czymś był oczywiście „rosyjski atak dronów” na Polskę. Niemal wszystkie najważniejsze anglosaskie media konsekwentnie wypchnęły atak na Katar z czołówki, dając ją sprawie polskiej. W ten sposób świat zachodu albo szybko zapomniał albo nawet nie dowiedział się, że USA wsparły agresję na swojego bliskiego sojusznika, z którym jeszcze wiosną tego roku podpisywały kontrakty handlowe, które wygenerują wymianę gospodarczą o wartości 1,2 biliona dolarów amerykańskich (1200 mld dolarów).

Nie tylko media anglosaskie głównego nurtu, proweniencji lewicowo-liberalnej, dały Polskę na czołówkę. Związany z kręgami wojskowymi „Military Times” także dał pierwszeństwo „atakowi dronów” na Polskę, a nie atakowi Izraela, z pomocą Waszyngtonu, na Katar. The Guardian z kolei, także na czołówce, grzmiał: „Polska bliżej wojny niż kiedykolwiek od II wojny światowej”. Kwestia katarska również i tutaj została zepchnięta przez sprawę polską.

ABC News, CBS News, NBC News, „Newsweek” – wszystkie te media dały na czołówkę drony spadające na Polskę a nie agresję na Katar (pierwsze trzy z nich zostały uwzględnione w badaniu „Zaatakować kiedy świat nie patrzy?” Durante i Żurawskajej).

Jeżeli w przypadku innych upadków dronów i rakiet na Polskę możemy mieć jeszcze jakieś wątpliwości czy pasują one do opisu z opracowania naukowców z Rosji oraz Włoch, dotyczących odwracania uwagi od izraelskich agresji, tak w przypadku ataku na Katar i upadku dronów na Polskę w nocy z 9 na 10 września tegoż roku wątpliwości być nie może.

Atak na Doha, przeprowadzony przez Izrael 9 września, spowodował śmierć cywilów, dokonano go w zwartych zabudowaniach miejskich. Skompromitował on nie tylko Izrael, który i tak jest skompromitowany na dekady albo nawet na zawsze, lecz także Stany Zjednoczone Trumpa, które tym razem nie zaatakowały jakiegoś Iranu, którego i tak na Zachodzie niewielu lubi, nie zaatakowały wenezuelskiej łodzi pod wątpliwym pretekstem (Wenezuela dostaje kolorowe rewolucje i próby puczów zarówno za rządów Republikanów jak i Demokratów), lecz wsparły agresję na swojego ważnego sojusznika w regionie Zatoki Perskiej. Po czymś takim dowolny sojusznik USA na świecie, z amerykańskimi bazami wojskowymi na swoim terytorium (USA mają bazy w około 80 krajach), zastanowi się dobrze czy Waszyngton jest wiarygodnym partnerem i czy kiedyś nie zbombarduje i ich kraju, jeżeli wymagał tego będzie np. interes Izraela.

Cała ta kompromitacja, cały ten blamaż administracji Trumpa, została jednak przykryta operacją dronową. Mało kto zapamięta wydarzenia z Bliskiego Wschodu, mając w pamięci jednocześnie z tego samego dnia groźbę wybuchu III wojny światowej pomiędzy blokiem zachodnim a blokiem rosyjskim. Zwłaszcza w krajach niemuzułmańskich. W krajach muzułmańskich być może agresja na Katar zostanie zapamiętana lepiej. Prawie na pewno tak się stanie. Jednak w krajach szeroko pojętego Zachodu, może z wyjątkiem samych USA, w mojej opinii to Polska zostanie zapamiętana, a Katar zostanie prawie albo całkowicie zapomniany.

Nie będę oczywiście, jak w innych przypadkach, przypisywał dronom „narodowości” ukraińskiej – nie mam na to dowodów. Przyznacie państwo, że w tym przypadku uwaga opinii publicznej wobec agresji żydowsko-amerykańskiej, została rozproszona w sposób wybitny. Zadam więc tylko jedno pytanie: czy naprawdę ktoś wierzy, że zrobiła to Rosja i że zrobiła to celowo?

Zapytać ktoś jednak może: czy tylko rozpraszanie uwagi opinii publicznej może być celem operacji dronowo-rakietowych, jeżeli rzeczywiście ich reżyserzy nie znajdują się w Moskwie, lecz w innej stolicy świata? Cóż, moja prywatna opinia, wobec nasilenia tych zjawisk za rządów obecnej koalicji lewicowo-liberalnej, w porównaniu do rządów tzw. prawicy pisowskiej, świadczyć może o chęci podważenia ich władzy. Destabilizacja kraju, jego chaotyzacja i anarchizacja, prowadzić będzie przede wszystkim do podważenia legitymizacji władzy. Do spadku jej poparcia w społeczeństwie. Ale jest coś jeszcze, coś najprostszego: strach. Zastraszenie społeczeństwa polskiego jest najważniejszym efektem tego typu operacji, które spokojnie możemy zaklasyfikować do operacji około psychologicznych, jeżeli rzeczywiście ich reżyserami nie są Rosjanie.

Zastraszenie najważniejszego kraju frontowego NATO zrodzi istotne uzasadnienie do jeszcze bardziej konfrontacyjnej polityki wobec Rosji oraz dalszej militaryzacji kraju. Gdyby rakiety ani drony na Polskę nie spadały, mało kto odczuwałby w naszym kraju, że 500 czy 600 km na wschód od Bugu trwa jakaś wojna. Najlepszym udowodnieniem, że trwa, jest jej częściowe przeniesienie na terytorium RP.

I co się z tym wiąże, pozwoli to zachodnim sektorom wojskowo-przemysłowym na mnożenie zysków, uzyskiwanych z tytułu wyciągania funduszy z portfeli Polaków i przeznaczania ich w ramach rozdziału podatków, na sprzęt militarny.

Powodów dla spadania na Polskę „rosyjskich dronów” i „rosyjskich rakiet” jest więc naprawdę dużo. Rozproszenie uwagi mediów, próba podważenia lewicowo-liberalnego rządu (który w dodatku rozbija opcję anglosaską nad Wisłą) niezgodnego ideologicznie z głównym ośrodkiem władzy Zachodu lub tego wywarcia na niego presji oraz zastraszenie społeczeństwa i uzyskiwanie z tego tytułu profitów finansowych, dzięki sprzedaży uzbrojenia, to tylko niektóre z nich. Opcja wciągnięcia Polski w wojnę to też wariant, które zapewne wciąż gdzieś leży na stole. Albo co najmniej przekonania do wysłania żołnierzy polskich na Ukrainę w celu szkolenia.

Pozostaje mi jeszcze odpowiedzieć na pytanie: w jaki sposób Ukraina albo ktoś inny może sprawić, że w odpowiednim dniu i w odpowiedniej godzinie rosyjskie drony spadają na Polskę? Żeby już nie męczyć państwa i tak już przydługawym artykułem, rozszerzając go o kolejne akapity, zacytuję wstęp do artykułu dla „EuroNewsa” z 4 grudnia 2024 roku: „Ukraina znalazła nowy sposób przeciwdziałania coraz częstszemu wykorzystywaniu przez Moskwę dronów Shahed w masowych atakach – przekierowuje je z powrotem do Rosji lub do przestrzeni powietrznej przyjaznej Kremlowi Białorusi”.

I jeszcze jeden fragment tekstu dla Euronews, który dowodzi temu, że nie tylko Shahedy są przekierowywane za pomocą ukraińskich systemów walki elektronicznej, lecz także drony wabiki. A więc styropianowe atrapy, które lądowały ostatnio w Polsce: „Drony są wyposażone w system, który ma zapobiegać zakłóceniom. Jednak system ten działa w taki sposób, że nie informuje drona o zmianie celów. W ten sposób dron jest wprowadzany w błąd i kierowany w złym kierunku […] Jest to możliwe dzięki ulepszonym taktykom zakłócania działań wojennych. Liczba dronów Shahed lub dronów-wabików zgłoszonych jako „zagubione” z powodu zakłóceń ukraińskiej wojny elektronicznej (EW) znacznie wzrosła między październikiem a listopadem, poinformował waszyngtoński think tank Instytut Studiów nad Wojną”.

Więc już chyba wszystko jasne i klarowne.

Autorstwo: Terminator 2019
Zdjęcia i zrzuty ekranów: State Border Guard Service of Ukraine (CC BY 4.0), Terminator 2019
Źródło: WolneMedia.net

Źródłografia

1. https://polska-zbrojna.pl/home/articleshow/40948?t=Rosyjska-rakieta-nad-Polska-

2. https://www.theguardian.com/world/2025/sep/11/venezuela-boat-strike-tren-de-aragua-trump

3. https://www.bbc.com/news/articles/cdjzw3gplv7o

4. https://www.reuters.com/world/russian-drone-fell-eastern-poland-warsaw-says-2025-08-20

5. https://www.linkedin.com/in/milena-djourelova-a3944048

6. https://wolnemedia.net/po-co-ostrzeliwac-polske-dronami

7. https://wolnemedia.net/polska-poligonem-ogolnoswiatowej-inzynierii-spolecznej

8. https://en.wikipedia.org/wiki/Centre_for_Economic_Policy_Research

9. https://en.wikipedia.org/wiki/Richard_Portes

10. https://www.aerotime.aero/articles/poland-drones-violation-dutch-f35

11. https://www.the-express.com/news/world-news/182581/poland-military-airspace-confirms-drones

12. https://www.straitstimes.com/world/europe/poland-says-two-drones-enter-airspace-cause-no-damage

13. https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-dwukrotne-naruszenie-polskiej-przestrzeni-powietrznej-genera,nId,22302147

14. https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-obiekt-naruszyl-polska-przestrzen-poderwano-mysliwce,nId,7409594

15. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamach_w_Crocus_City_Hall_w_Krasnogorsku

16. https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/warszawa-pierwszy-pociag-z-towarami-do-chin-nowe-polaczenie-kolejowe/ejqgd65

17. https://dorzeczy.pl/kraj/776103/dron-rozbil-sie-kolo-przejscia-granicznego-w-terespolu.html

18. https://www.tvp.info/88780826/lubelskie-niezidentyfikowany-obiekt-spadl-w-miejscowosci-majdan-sielec-to-najprawdopodobniej-dron-przemytniczy

19. https://www.tvp.info/88794588/polatycze-terespol-dron-spadl-przy-granicy-z-bialorusia-mial-silnik-i-smigla

20. https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Hrubieszowem

21. https://www.atlanticcouncil.org/blogs/menasource/israel-hamas-russia-distraction-putin/

22. https://harris.uchicago.edu/news-events/news/politics-distraction

23. https://www.reuters.com/world/us-qatar-deals-generate-12-trillion-economic-exchange-white-house-says-2025-05-14

24. https://globallnghub.com/qatars-role-in-lng-supply-to-europe.html

25. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Z-Warszawy-do-Chin-po-Jedwabnym-Szlaku-Z-Warszawy-ruszyl-pierwszy-pociag-towarowy-9005318.html

26. https://wiadomosci.onet.pl/kraj/drony-nad-polska-bialorus-ostrzegla-polske-gen-kukula-to-bylo-zaskakujace/n7pyfvd

27. https://en.wikipedia.org/wiki/2025_United_States_strike_on_Venezuelan_boat

28. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Katar-na-zakupach-w-USA-Kupil-za-1-2-bln-dolarow-400-mln-na-samolot-dla-Trumpa-8941729.html

29. https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Hrubieszowem

30. https://www.aa.com.tr/en/europe/poland-to-decisive-action-in-event-of-violations-of-airspace-premier-says/3679266

31. https://www.bankier.pl/wiadomosc/Kongres-przyjal-rekordowy-budzet-obronny-8457856.html

32. https://pl.wikipedia.org/wiki/Eksplozja_rakiety_w_Przewodowie

33. https://pl.wikipedia.org/wiki/Wtargnięcie_rosyjskich_dronów_na_terytorium_Polski_w_2025

34. https://www.nytimes.com/2024/02/25/world/europe/cia-ukraine-intelligence-russia-war.html

35. https://www.pap.pl/aktualnosci/warszawa-ulicami-miasta-przeszedl-marsz-solidarnosci-z-palestyna

36. https://pl.wikipedia.org/wiki/Zamach_w_Crocus_City_Hall_w_Krasnogorsku

37. https://www.reuters.com/world/us/us-senate-backs-record-858-billion-defense-bill-voting-continues-2022-12-16

38. https://www.ansa.it/english/news/general_news/2022/11/15/four-neo-nazis-arrested-by-anti-terror-cops_6ddcaf4b-d451-4254-8891-6e64b2b96241.html

39. https://www.npr.org/2023/12/14/1218643254/israel-is-using-an-ai-system-to-find-targets-in-gaza-experts-say-its-just-the-st

40. https://wiadomosci.onet.pl/kraj/drony-nad-polska-bialorus-ostrzegla-polske-gen-kukula-to-bylo-zaskakujace/n7pyfvd

41. https://www.facebook.com/rubendurante

42. https://en.wikipedia.org/wiki/Ekaterina_Zhuravskaya

43. https://wolnemedia.net/wloskie-sluzby-rozbily-gang-powiazany-z-batalionem-azow

44. https://www.euronews.com/my-europe/2024/12/04/lost-and-spoofed-how-ukraine-redirects-russian-drones-to-belarus

45. https://x.com/disclosetv/status/1965408091467599999

46. https://www.youtube.com/watch?v=mYt9f0Rz9IU

47. Djourelova M., Durante R., „Media Attention and Strategic Timing in Politics: Evidence from U.S. Presidential Executive Orders”, 2019.

48. Durante R., Żurawskaja J., „Attack When the World Is Not Watching: U.S. News and the Israeli-Palestinian Conflict”, 2015.

49. Wojczal K., „Trzecia Dekada”, Zielona Góra, 2021.

Taniec na wulkanie. Geopolityczny związek między dronami nad Polską a atakiem na Katar

Thomas Röper  https://anti-spiegel.ru/2025/der-geopolitische-zusammenhang-zwischen-den-drohnen-ueber-polen-und-dem-angriff-auf-katar

Taniec na wulkanie

Geopolityczny związek między dronami nad Polską a atakiem na Katar

W zeszłym tygodniu doszło do incydentu z dronami nad Polską i izraelskiego ataku na Katar. Można między nimi dostrzec pewne paralele, które mają geopolityczny wpływ.

Anti-Spiegel 8 wrzesień 2025

Analityk rosyjskiej agencji informacyjnej TASS zbadał, czy i jak incydent z dronami nad Polską i izraelski atak na Katar są ze sobą powiązane. Na pierwszy rzut oka może to brzmieć dziwnie, ale biorąc pod uwagę reakcję USA, wcale nie jest to dziwne. Dlatego przetłumaczyłem ten artykuł. (https://tass.ru/opinions/25036445)

===========================================

Incydent z dronami w Polsce i atak na Katar: balansowanie na krawędzi?

Andrej Surzhansky o związku między tymi dwoma incydentami i o tym, co mają z tym wspólnego USA i Rosja

Doniesienia o „zabłąkanych” dronach w powietrzu nad Polską wywołały znaczne zaniepokojenie wśród europejskich zwolenników wojny, w tym Sekretarza Generalnego NATO Marka Rutte. Wszyscy oni oskarżyli Rosję o „prowokację na dużą skalę” jeszcze przed zakończeniem śledztwa (a dokładniej, zanim się ono w ogóle rozpoczęło). Z powodu incydentu NATO, na prośbę Polski, natychmiast rozpoczęto konsultacje z członkami Sojuszu na mocy artykułu 4 Traktatu Północnoatlantyckiego.

Pomijając różne wersje wydarzeń, w tym celową prowokację ze strony Kijowa i Warszawy, skupię się na reakcji szefów państw i rządów, od których stanowiska w dużej mierze zależy pokój na Ukrainie.

Trump i jego zagadki

Na przykład prezydent USA Donald Trump odpowiedział na sytuację z dronami w Polsce zdaniem kończącym się słowami „Zaczyna się”. „Co się dzieje z Rosją naruszającą polską przestrzeń powietrzną dronami? Zaczyna się” – napisał na portalu społecznościowym Truth Social.

Trump, który lubi trollować i mówić zagadkami, nie wyjaśnił, co dokładnie miał na myśli, mówiąc „Zaczyna się”. Brzmi to jednak złowieszczo. III wojna światowa? Jak to mówią, każdy może myśleć, co chce. Jednocześnie prezydent USA zdaje się nie mieć wątpliwości, że rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną.

Z Polski do Kataru

Incydent z dronami w Polsce miał miejsce zaledwie kilka godzin po tym, jak Izrael zaatakował kompleks mieszkalny w stolicy Kataru, Doha, gdzie przebywali wówczas przywódcy Hamasu. Podobno spotkali się, aby omówić pokojowe propozycje Trumpa dotyczące uwolnienia zakładników i zakończenia izraelskiej operacji wojskowej w Strefie Gazy. Według doniesień amerykańskich mediów, Trump rzekomo wdał się w tyradę w rozmowie telefonicznej z premierem Benjaminem Netanjahu i publicznie wyraził swoje niezadowolenie z działań Izraela. Ale na tym koniec.

Co więcej, pojawiły się doniesienia, że ​​izraelski atak na przywódców Hamasu był de facto wcześniej uzgadniany z Waszyngtonem, który, jak to już wielokrotnie bywało, rzekomo nic nie wiedział. Według oświadczeń przywódców, Izrael nie przejmuje się tym, co społeczność międzynarodowa powie o jego ostatnim rażącym akcie agresji wobec suwerennego państwa. A jeszcze mniej przejmuje się groźbami sankcji ze strony przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Liczy się to, co mówią Stany Zjednoczone, główny sponsor Izraela. A jeśli projekt rezolucji potępiającej działania Izraela zostanie przedstawiony Radzie Bezpieczeństwa ONZ, Amerykanie z pewnością skorzystają z prawa wielkiego weta. Co zaskakujące, Rada Bezpieczeństwa ONZ wydała oddzielne oświadczenie potępiające ataki na Katar, w którym nawet nie wspomniano o Izraelu, jakby chodziło o atak ze strony obcych sił. Jak jednak zauważyły ​​media, oświadczenie to było raczej formalnością; nie ma charakteru wiążącego.

Wracając do wydarzeń w Polsce, rankiem 10 września dowództwo operacyjne Wojska Polskiego ogłosiło zniszczenie kilku obiektów zidentyfikowanych jako drony, które naruszyły przestrzeń powietrzną kraju. Według premiera Donalda Tuska, w nocy odnotowano 19 naruszeń przestrzeni powietrznej. Według niego wszystkie drony pochodziły z Białorusi.

Białoruskie Ministerstwo Obrony oświadczyło, że „podczas nocnej wymiany bezzałogowych statków powietrznych między Federacją Rosyjską a Ukrainą, siły i środki obrony powietrznej Republiki stale śledziły bezzałogowe statki powietrzne, które straciły kurs w wyniku działania systemów walki elektronicznej obu stron”. „Część zbłąkanych dronów została zniszczona przez siły obrony powietrznej naszego kraju nad terytorium republiki” – powiedział białoruski szef Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych, Paweł Murawejko, cytowany przez biuro prasowe białoruskiego Ministerstwa Obrony.

Według rosyjskiego Ministerstwa Obrony, rosyjskie siły zbrojne zaatakowały w nocy ukraińskie kompleksy wojskowo-przemysłowe w obwodach iwanofrankowskim, chmielnickim i żytomierskim, a także w Winnicy i Lwowie. Nie planowano ataków na cele w Polsce. Zasięg techniczny dronów, które rzekomo przekroczyły granicę z Polską, nie przekracza 700 kilometrów. Rodzi to pytanie, w jaki sposób udało im się wniknąć głęboko w terytorium Polski. Rosyjskie Ministerstwo Obrony oświadczyło, że jest gotowe do konsultacji ze stroną polską „w tej sprawie”.

Kto jest za pokojem, kto za wojną?

Trump natychmiast omówił sytuację z prezydentem Polski Karolem Nawrockim i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. „Właśnie rozmawiałem telefonicznie z prezydentem USA Donaldem Trumpem o wielokrotnych naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej zeszłej nocy przez rosyjskie drony” – napisał Nawrocki na portalu X (dawniej Twitter). „Ta rozmowa jest częścią serii konsultacji, które prowadzę z naszymi sojusznikami. Dzisiejsze dyskusje potwierdziły jedność sojuszników” – zauważył polski prezydent.

Macron, uważany za najważniejszego „strażnika” Ukrainy w Europie, również zrelacjonował swoją rozmowę z Trumpem w mediach społecznościowych. „Omówiliśmy niepokojące wydarzenia związane z konfliktem na Ukrainie” – napisał na portalu X, zaznaczając, że rozmowa koncentrowała się konkretnie na incydencie z udziałem dronów, które wtargnęły na terytorium Polski, a które Macron nazwał rosyjskimi. „Podzieliliśmy się również naszymi obawami dotyczącymi sytuacji na Bliskim Wschodzie po izraelskich atakach na Katar” – dodał. W tym kontekście prezydent podkreślił „kluczowe znaczenie” współpracy między USA a Europą w tych obszarach dla zapewnienia „pokoju i bezpieczeństwa”.

Premier Węgier Viktor Orbán, który jest bliski Trumpowi, dyplomatycznie wyraził solidarność z Polską i stwierdził, że incydent z dronami po raz kolejny podkreślił potrzebę pokoju na Ukrainie: „Ten incydent dowodzi, że nasza polityka apelowania o pokój w konflikcie między Rosją a Ukrainą jest rozsądna i racjonalna. Życie w cieniu wojny jest pełne ryzyka i niebezpieczeństw. Czas położyć temu kres!”. Jednocześnie Orbán podkreślił, że Budapeszt popiera pokojową inicjatywę prezydenta Trumpa w sprawie Ukrainy. Ogólnie rzecz biorąc, należy założyć, że Polacy i Francuzi ponownie naciskają na wojnę, podczas gdy Węgrzy, jak zwykle, naciskają na pokój.

Powody histerii

Europejscy partnerzy Kijowa i amerykańscy jastrzębie próbują zniweczyć rezultaty spotkania prezydentów Rosji i USA na Alasce i „ponownie wprowadzić Trumpa na wojenną ścieżkę z Rosją”. Analitycy ukraińskiego portalu Strana zwracają uwagę, że ukraiński rząd i zachodnia „partia wojny” postrzegają realizację porozumień zawartych na Alasce między Władimirem Putinem a Donaldem Trumpem jako największe zagrożenie dla siebie. Ciągłe apele o zaostrzenie sankcji wobec Rosji przez Trumpa lub poparcie inicjatywy wysłania europejskich wojsk na Ukrainę jako jednej z „gwarancji bezpieczeństwa” zmierzają w tym samym kierunku. Dlatego, ich zdaniem, „partia wojny” prawdopodobnie spróbuje wykorzystać incydent w Polsce do realizacji swojego najważniejszego obecnie zadania: skłonienia Trumpa do ostrej konfrontacji z Rosją.

Oznacza to nasilenie apeli o dostarczenie Ukrainie nowych systemów obrony powietrznej i rozważenie zestrzelenia rosyjskich dronów i pocisków rakietowych z państw członkowskich NATO. Do niedawna uważano, że Polska jest niezawodnie chroniona przez parasol NATO.

To samo dotyczy Kataru, gdzie znajduje się amerykańska baza lotnicza w Al-Udeid, wyposażona w amerykańską obronę przeciwlotniczą. Jednak z jakiegoś powodu nic z tego nie zadziałało, a amerykańskie środki okazały się nieskuteczne. Mogłoby to zmusić kraje przyjazne USA do rozważenia gwarancji bezpieczeństwa.

Trump jest swoim własnym reżyserem.

Czy to zbieg okoliczności, że tego samego dnia, w którym Izrael rozpoczął nalot na Dohę, a drony pojawiły się nad Polską, w One America News Network wyemitowano wywiad z wiceprezydentem USA J.D. Vance’em? W wywiadzie stwierdził on, że prezydent Trump nie widzi sensu w izolacji gospodarczej Rosji i jest otwarty na współpracę w szerokim zakresie projektów po rozwiązaniu kryzysu na Ukrainie. „Prezydent otwarcie mówił zarówno Europejczykom, jak i Rosjanom, że nie widzi sensu w izolacji gospodarczej Rosji, chyba że celem jest kontynuacja konfliktu. Nie chce więcej ofiar. A po osiągnięciu pokoju jest otwarty na szeroki zakres porozumień gospodarczych, korzystnych dla Stanów Zjednoczonych” – powiedział Vance. Zwrócił uwagę, że Rosja posiada ogromne złoża surowców mineralnych. „Myślę, że prezydent ma absolutną rację, że po rozwiązaniu konfliktu możemy mieć bardzo owocne relacje zarówno z Rosją, jak i Ukrainą. I szczerze mówiąc, lepsze relacje gospodarcze w Europie Wschodniej byłyby najlepszą gwarancją długotrwałego pokoju” – dodał wiceprezydent.

Oczywiście, podobnie jak w przypadku Izraela, Trump może krytykować Rosję, jeśli argumenty Polaków okażą się przekonujące. I uczynił to później, choć nie używając słowa „Rosja”. Amerykański prezydent zasugerował, że incydent w Polsce był spowodowany tym, że drony wymknęły się spod kontroli. „Z tego, co rozumiem, były w pewnym stopniu poza kontrolą, kiedy zostały wystrzelone. Mimo to, potępiłbym nawet fakt, że znajdowały się blisko granicy. Nie podoba mi się to” – powiedział amerykański prezydent w odpowiedzi na pytania dziennikarzy na  południowym trawniku Białego Domu. „Nie jestem zadowolony z tego, z całej sytuacji” – podkreślił.

„The New York Times” wyciągnął z reakcji prezydenta wniosek, że incydent z dronami w Polsce świadczy o rosnącym dystansie USA do obrony Europy. Trump najwyraźniej podjął już decyzję o swoim strategicznym kursie w budowaniu relacji z Moskwą, co powtórzył J.D. Vance, który, nawiasem mówiąc, jest uważany za pierwszego z szeregu potencjalnych następców Trumpa. A zdjęcia zniszczonej polskiej stodoły tego nie zmienią, bo nic nie znaczą w porównaniu z całkowitym zniszczeniem kompleksu mieszkalnego w Doha.

Ale w Kijowie i Brukseli, gdzie próbuje się ponownie wpędzić Trumpa na wojenną ścieżkę, najwyraźniej nie zostało to zrozumiane.