Czy i kogo zdradził Trump?

Czy i kogo zdradził Trump?

Autor: AlterCabrio, 29 lipca 2025 https://ekspedyt.org/2025/07/29/czy-i-kogo-zdradzil-trump/

Widzimy z jednej strony radykalne działania antyglobalistyczne, a z drugiej uleganie presji żydowskiej. Z jednej strony działania w kierunku zakończenia wojny ukraińskiej i porozumienia z Rosją, z drugiej – podtrzymywanie działań wojennych i otwieranie nowych frontów. Gdzie w tym wszystkim sens, gdzie jakaś ogólna zasada?

−∗−

Zdjęcie tytułowe: Jeffrey Epstein, mroczne widmo Ameryki… LINK

Czy i kogo zdradził Trump?

Nasi krajowi trumpiści mają dylemat – co takiego robi prezydent USA? Czy realizuje swój plan uczynienia znowu Ameryki wielką, czy też od niego odszedł?

Analiza zachowań nowego prezydenta po dniu zaprzysiężenia nie ułatwia odpowiedzi na to pytanie. Widzimy z jednej strony radykalne działania antyglobalistyczne, a z drugiej uleganie presji żydowskiej. Z jednej strony działania w kierunku zakończenia wojny ukraińskiej i porozumienia z Rosją, z drugiej – podtrzymywanie działań wojennych i otwieranie nowych frontów. Gdzie w tym wszystkim sens, gdzie jakaś ogólna zasada?

Zarówno nasi domorośli trumpiści, jak i pozostali analitycy światowej polityki nie dostrzegają głównego procesu, który załamał się jeszcze przed intronizacją Trumpa. Ten nadrzędny proces to próba budowy jednego światowego państwa i jednego globalnego porządku, trwający nieprzerwanie od początku XVI wieku. Proces ten postępował, przechodząc przez meandry i zawirowania, nieprzerwanie aż do początku XXI wieku, gdy najpierw wycofały się Chiny, potem Rosja, a na początku 2025 roku również USA. Ten ostatni akt nazwałem IV Rewolucją Amerykańską, a procesy te opisałem w kilku wcześniejszych artykułach. Polecam je przeczytać, aby zrozumieć sytuację USA i świata na dzień dzisiejszy. Zmienia się ona jak w kalejdoskopie, i bez znajomości głównego wektora nie sposób za nimi nadążyć.

Wcześniejsze artykuły, które trzeba przeczytać:

Czwarta rewolucja amerykańska

Zachód, jakiego nie znacie

Wschód, i czego o nim nie wiecie

Trump nie jest źródłem tych przemian, lecz ich skutkiem, a jego decyzje nie tyle są inicjatywą globalnych procesów, ile raczej próbą nadążenia za nimi w celu utrzymania zdolności sterowania nimi. Gwałtowne zmiany polityki amerykańskiej, których kilka już widzieliśmy od 20 stycznia są nie tyle wyrazem niestałości psychiki i zamiarów prezydenta USA, ile wskazówką, jak bardzo państwo to jest zależne od wpływów zewnętrznych. Nie jest to nic nowego, wpływy te kształtują politykę USA od samego początku tego państwa, a w swoim obecnym natężeniu od początku XX wieku. Jednocześnie ze zwiększaniem natężenia wpływów zewnętrznych w USA, powiększały się wpływy tego państwa w świecie. Oba te aspekty funkcjonowania Stanów Zjednoczonych zostały celowo i bardzo sprytnie zakłamane i częściowo ukryte. Postaram się wpierw w wielkim skrócie ukazać faktyczną stronę i rzeczywiste oblicze tego państwa.

To, z czego dotąd nie zdawali sobie sprawy ludzie w Ameryce i na świecie, to całkowita zależność struktur sterowania społecznego USA od pewnej specyficznej grupy. Mówi się o deep state, czyli tzw. głębokim państwie, wskazując na WASP – White Anglo Saxon Protestants, czyli białych, anglosaskich protestantach, czyli potomkach purytańskich osadników z Anglii, którzy przybyli do Nowego Świata w XVII i XVIII wieku, założyli swoje biznesy na amerykańskiej ziemi, potworzyli rody i do tej pory stanowią establishment USA. To częściowo prawda, spora część elity amerykańskiej to właśnie oni. Mniej mówi się o potomkach osadników z Niemiec, którzy również w XVIII i XIX wieku zasilili kolonistów angielskich. Łączy ich protestantyzm, na ziemi amerykańskiej obecny w licznych denominacjach. Mają one pochodzenie europejskie, angielsko-niemieckie, z dodatkiem specyfiki amerykańskiej. Większość z nich kontynuuje tradycje ewangelikalne, to znaczy opierające się nie na Tradycji Kościoła powszechnego, lecz na własnych dociekaniach pastorów i przywódców religijnych, uwodzących tłumy prostych Amerykanów w kilku falach tzw. przebudzeń, zawsze żywiołowych i emocjonalnych, polegających na głębokim uduchowieniu własnych afektów. Mówiąc w skrócie, amerykańscy protestanci mają w skłonność do popadania w ekstazę, traktując własne emocje jak natchnienie Ducha Świętego. Z tego wynika prosta konsekwencja, że wszystko, co oni uznają za duchowość, automatycznie staje się święte. Za podstawę duchowości uznają odczytanie Pisma przez własnych liderów, a w każdym odczytaniu oni sami uznają się za wierne sługi Boga. Celem wiernych sług jest Królestwo Niebieskie, które polega na tym, że wierne sługi stają się nowym Izraelem. Stąd już tylko krok do bałwochwalczej czci dla tej grupy, która sama mianowała się narodem wybranym na świętej ziemi starożytnego Izraela. To tłumaczy religijną podstawę posłuszeństwa USA wobec polityki państwa Izrael.

WASP to jednak nie wszystko. Razem z nimi do Nowego Świata w kilku falach przybywali z Europy ludzie, legitymujący się pochodzeniem żydowskim. Część z nich została gorliwymi protestantami, część się sekularyzowała, wszyscy jednak przyjęli tożsamość amerykańską w ten sposób, że to właśnie oni, wraz z WASP-ami zbudowali to, co świat i sami Amerykanie rozumieją jako amerykańskość. Jako integralna część wielokulturowego amerykańskiego tygla weszli w rozmaite struktury społeczeństwa, gospodarki, nauki i administracji państwa amerykańskiego. Niektóre dziedziny życia tego państwa zostały stworzone od podstaw właśnie przez tych ludzi, stając się z czasem wzorcem dla całego świata. Potężny przemysł rozrywkowy, rynek finansowy, nauka, edukacja, media, administracja, prawo, służba zdrowia, słowem, nie ma dziedziny życia nowoczesnego państwa, która nie byłaby pod głębokim wpływem tych ludzi. Większość tego, co wiemy o USA, wciąż płynie z tych samych źródeł, kontrolowanych przez wciąż tych samych ludzi. Ponieważ trwa to już kilka pokoleń, zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić i nie dostrzegać ich wpływu.

Na tym jednak nie koniec. Wraz ze wzrostem potęgi i znaczenia USA w świecie wzrastało znaczenie establishmentu tego państwa. Początkowo istniała tam możliwość american way of life – od pucybuta do milionera – co jednak zostało praktycznie zamknięte po II Wojnie Światowej, w ten sposób, że nie można zrobić poważnej kariery, jeśli nie pochodzi się z określonej grupy społecznej. Ludzie z zewnątrz są do niej wciąż dopuszczani, pod warunkiem przyjęcia wartości grupy i uzależnienia całego życia od jej wpływów. Mechanizmy przyjmowania nowych członków i przejmowania wpływu na wszystkich dobrze pokazał film pt. „Firma” z 1993 roku z Tomem Cruisem, na podstawie powieści Johna Grishama. Można wyobrazić sobie, że cały establishment USA to taka wielka firma, a film ma charakter dokumentu.

Możemy więc założyć, że prawie wszyscy, którzy w USA pociągają za jakiekolwiek sznurki na poziomie federalnym musieli przejść tą samą drogę, mającą charakter inicjacji do mafii alias sekty. Zostali dopuszczeni do wpływów, zysków i tajemnic, ale dopiero wtedy, gdy sami stali się wspólnikami jakiegoś procederu, i to na dwóch poziomach: prawnym i moralnym. Inicjacja taka ma tą właściwość, że wiąże omertą wszystkich uczestników. Jeśli ktoś się wyłamie, wyjdą na jaw fakty łamania przez tą osobę zarówno prawa, jak i zasad moralnych. W ten sposób buduje się zależność członków grupy we wszystkich aspektach ich życia: majątkowym, zawodowym, społecznym, towarzyskim, rodzinnym. Jeśli ktoś się wyłamie, straci wszystko, na czym zbudował swoje życie. Musi to być oczywiście powiązane z rozmaitymi archiwami, gdzie skrzętnie gromadzone są dowody na bardzo niewygodne fakty z życia każdego członka grupy. USA ma długą tradycję takich tajnych archiwów. Już w latach 30-tych XX wieku istniało archiwum J. Edgara Hoovera, dyrektora FBI w latach 1924-1972. Plotka głosi, że miał tam kompromitujące dokumenty na wszystkich, a jego długoletnia służba na tym stanowisku zdaje się to potwierdzać. Inną ciekawą listą była tzw. czarna lista ADL, Anti-Defamation Ligue, żydowskiej organizacji w USA, utworzona w latach 40-tych XX w., zawierająca długa listę ludzi, których ADL nie życzyła sobie na stanowiskach publicznych. Można się zastanawiać, jak takie czarne listy wyglądają dziś, w dobie technologii cyfrowej i tzw. sztucznej inteligencji. Skoro więc istniała czarna lista osób niepożądanych, wielce jest prawdopodobne, że była też jakaś lista biała, osób mile widzianych. No i na czele wszystkich bestsellerów wszech czasów znajduje się słynna lista Epsteina, którą obiecywał ujawnić Donald Trump po objęciu prezydentury. Po pół roku urzędowania pani prokurator generalna Stanów Zjednoczonych stwierdziła jednak, że nie ma żadnej listy.

USA są więc takim państwem, w którym jedną z tradycji ustrojowych jest kompletowanie i ukrywanie tajnych zbiorów danych, które, nawet, jeśli oficjalnie nie istnieją, wywierają realny wpływ na politykę jego władz. Zarazem państwo to trzęsie całym światem, a jego służby są w posiadaniu licznych kompromatów na polityków innych państw, lub też są w stanie takie sfabrykować. Jest to całkowicie zgodne z dominującą w USA filozofią pragmatyzmu, w której dopuszczalne jest wszystko to, co jest skuteczne. Jest to pochodną protestanckiej teologii sukcesu, która głosi mniej więcej to samo – możesz robić wszystko, a jeśli odniosłeś sukces, to znaczy, że Bóg ci błogosławi. To z kolei jest odblaskiem zasad Talmudu, dającego wybranej grupie legitymację do wszelkich działań, służących interesowi tej grupy. Na tych zasadach i praktykach ufundowano Stany Zjednoczone.

Tak wyglądają główne wytyczne polityki amerykańskiej, co jest skutecznie maskowane parawanem walki o wolność, demokrację i prawa człowieka. Dla krzewienia tych wartości USA za pomocą licznych agend, własnych i zleconych wywołują wojny, konflikty zbrojne, rewolucje, obalą rządy, usuwają niewygodnych ludzi, wywołują kryzysy ekonomiczne i przesilenia polityczne. Jednocześnie to państwo podlega ukrytej władzy, wyrastającej nawet ponad deep state. Ukryta władza stosuje na terenie USA te same zasady, które USA stosują na całym świecie. Całokształt obrazu pozwala stwierdzić, że prawie cała wierchuszka USA jest głęboko skorumpowana i z łatwością może zostać skompromitowana. Większość skorzystała bowiem z dróg karier i awansów, jednocześnie nurzając się w czynach zabronionych i nagannych moralnie. Na to wszystko są dowody, pozostające w posiadaniu ukrytych sił, okupujących Amerykę. Dalsze kontynuowanie polityki emancypacji USA spod tej władzy może spowodować ujawnienie kompromatów, które sprowadzą do rynsztoka elitę USA, i to w każdej dziedzinie życia: politycy, celebryci, aktorzy, naukowcy, wojskowi, duchowni, biznesmeni, i kogo sobie jeszcze możemy wymyślić. Cała starannie budowana legenda USA jako twierdzy wolnego świata, cała wspaniałość amerykańskich zasad w krótkim czasie zmieniłaby się w globalną świadomość Babilonu – światowej nierządnicy, prostytuującej się z samym diabłem. Dumna Ameryka okazałaby się haniebną Sodomą. Dalsze prowadzenie polityki amerykańskiej, a wraz z nią żydowskiej stałoby się niezmiernie trudne. USA straciłyby moralny mandat do bycia światowym hegemonem, co zostałoby natychmiast wykorzystane przez wszystkich konkurentów Ameryki. I to należy bezwzględnie mieć na uwadze, aby zrozumieć zachowanie Donalda Trumpa. Wszystko bowiem wskazuje na to, że ktoś spoza USA uświadomił prezydentowi i jego otoczeniu, że wszyscy jadą na tym samym wózku, i jeśli będzie zbyt samodzielny w polityce międzynarodowej, upadną i jedni, i drudzy.

Opuszczenie projektu państwa globalnego przez Chiny dało się jeszcze jakoś przetrawić i mieć nadzieję na zmuszenie tego państwa do powrotu, względnie jego izolację. Gdy z projektu wycofała się Rosja, zrobiło się już groźniej, za tymi państwami poszły bowiem kolejne, i tak stopniowo ukształtował się antyglobalistyczny charakter sojuszu BRICS. Wciąż jednak orędownicy jednego globalnego porządku, których zwę gnostykami mieli do dyspozycji bardzo poważne atuty: USA, Europę Zachodnią i Środkową, Australię, globalne finanse, utrzymywane pod kontrolą dzięki dolarowi, globalne media. Gnostycy mogli liczyć na to, że zmuszą pozostałe, krnąbrne lub niepewne rządy do posłuszeństwa. W tym kontekście należy odczytać rewolucję obyczajową, cyfryzację, globalną pandemię i wojnę ukraińską. Uruchomione narzędzia globalne mają jednak taką właściwość, że powodują skutki nieprzewidziane. Jednym z nich okazała się rozszerzająca się świadomość atakowanych narodów i opór niektórych rządów. Wielkim zagrożeniem dla gnostyków stały się narzędzia cyfrowej komunikacji, stworzone pierwotnie w celu globalnej kontroli.

Przesądzające dla obecnej polityki USA stało się niezadowolenie samych Amerykanów, którzy dostrzegli niszczenie własnego kraju, i zażądali, aby władza w USA zajęła się dbaniem o interesy własnej ludności, a nie walką o globalny porządek. To zaowocowało procesem, który nazwałem Czwartą Rewolucją Amerykańską i powrotem do władzy Donalda Trumpa. Proces ten oznacza w skrócie zaprzestanie przez USA tworzenia państwa światowego na rzecz budowy własnego imperium amerykańskiego. Oznacza to ograniczenie bezpośredniej kontroli amerykańskiej do sfery atlantyckiej, czyli obydwu Ameryk, Europy i szlaków morskich, prowadzących na Atlantyk. Reszta świata ma pozostać pod względną kontrolą, poprzez ograniczenie możliwości ekspansji BRICS oraz utrzymanie dominacji dolara jako głównej waluty rozliczeniowej świata. Wiąże się to wprost z powstrzymaniem chińskich planów Nowego Jedwabnego Szlaku. Dopóki ten szlak nie wejdzie szeroko do Europy Zachodniej, będzie miał znaczenie lokalne – azjatyckie. Gdyby udało się Chińczykom doprowadzić jego końcówkę do Polski i skomunikować z europejskimi sieciami transportowymi, wówczas towary z Chin mogłyby popłynąć szerokim strumieniem przez całą Azję, Europę, Morze Śródziemne i Atlantyk. Wówczas Chiny uzyskałyby szeroki dostęp do całego świata drogą w większości biegnącą po lądach. Różnica wobec obecnego stanu jest zasadnicza. Dopóki Chiny większość swoich towarów i sprowadzanych surowców transportują morzem, narażają się na ryzyko blokady morskiej bliskiej i dalekiej. Tak bowiem położone są wybrzeża Chin, że łatwo je odciąć od oceanu światowego, podobnie, jak Niemcy podczas obydwu wojen światowych. Szlaki morskie są kontrolowane przez największe obecnie mocarstwo morskie – Stany Zjednoczone, które posiadają flotę, lotnictwo i sieć baz, wystarczające, aby zagrozić chińskim transportom. Sama groźba takiego odcięcia uzależnia Chiny i ich sojuszników od USA oraz ich waluty. Jak długo więc Chińczykom nie uda się udrożnić wielkiej magistrali handlowej Eurazji, tak długo dominować na świecie będą USA i dolar. Tak długo również trwać będzie globalna władza gnostyków i ich możliwości zarządzania Ameryką. Gdyby bowiem większość transportu światowego przeszła na ląd poza kontrolę USA, wówczas te transakcje mogłyby być rozliczane według walut, przyjętych według dowolnego uznania krajów, uczestniczących w wymianie handlowej. Dolar utraciłby swoją pozycję i bardzo szybko większość jego wartości ulotniłaby się jak kamfora, tak bardzo gnostycy napompowali dolarowy balonik. Wraz z krachem dolara możliwości sterownicze USA zostałyby znacznie uszczuplone, a państwo to zostałoby zmuszone do ograniczenia swojej aktywności do swojego terytorium. W konsekwencji gnostycy, używający USA do rozgrywek globalnych, utraciliby znaczną część swoich wpływów, co pozwoliłoby Amerykanom wreszcie uwolnić się od ich wpływów w Ameryce. O to więc toczy się gra.

Najnowsze wolty Trumpa w czerwcu i lipcu 2025 roku to przyłączenie się do wojny Izraela z Iranem i szybkiej jej wygaszenie, ultimatum i groźby USA wobec Rosji oraz porozumienie USA z Unią Europejską. Trump wystosował wobec Putina ultimatum, aby zakończył wojnę ukraińską w ciągu 50 dni, a jednocześnie generał Christopher Donahue, dowódca US Army w Europie i Afryce oznajmił, że jego siły mają plan na atak i opanowanie Królewca. Porozumienie USA z Europą opiewa na finansowanie amerykańskich dostaw uzbrojenia na Ukrainę przez Europę oraz europejskie zakupy uzbrojenia w USA. W tym samym czasie trwają działania Izraela w Strefie Gazy, na Zachodnim Brzegu Jordanu, w Syrii i Libanie, starcia między Indiami i Pakistanem oraz między Kambodżą i Tajlandią. Wszystko to zadziało się w krótkim czasie, a krótko przed tym natężeniem działań, w maju pojawiły się w USA informacje, że nazwisko Donalda Trumpa znajduje się na liście Epsteina, a w czerwcu ulice Los Angeles stały się areną walk między meksykańskimi imigrantami a policją. Wiele wskazuje na to, że imigranci nie działali sami spontanicznie, lecz zostali przygotowani i wyposażeni przez kogoś innego. W tym gorącym czasie prezydent Trump i jego administracja zachowuje się niekonsekwentnie i chaotycznie, popadając w sprzeczności i łamiąc wszelkie zasady współpracy i prawa międzynarodowego.

Spojrzenie z dystansu na chaos, tworzony wokół polityki USA i Izraela pozwala wyciągnąć pewne wnioski. Wszystkie te niepokoje dotyczą dwóch miejsc: samych Stanów Zjednoczonych oraz obszaru na styku Europy, Afryki i Azji, w taki sposób, że uniemożliwiają Chinom realizację swojego strategicznego projektu Nowego Jedwabnego Szlaku. Można to interpretować w następujący sposób. Gnostycy wpadają w panikę i używają wszystkich swoich aktywów, aby zmusić Trumpa do takiej polityki, aby styk trzech kontynentów znajdował się w stanie ciągłego wrzenia. Trump został drogą szantażu zmuszony do odejścia od swoich obietnic i do podążania za Izraelem. W zamian za to otrzymał zapewnienie, że gnostycy nie wywołają rewolty w USA i pozwolą Trumpowi utrzymać się przy władzy. Wspólny cel, łączący Trumpa i gnostyków polega na utrzymaniu globalnej dominacji dolara. W ramach szerokich działań, podjętych wspólnie przez USA, Izrael i gnostyków możliwe są gwałtowne zmiany sytuacji, podnoszenie, eskalacja i wygaszanie konfliktów, prowokacje, sabotaże i ciągłe groźby wojen, zarówno lokalnych, jak i globalnej. Możliwe są gwałtowne zwroty akcji, a głównymi inicjatorami nadchodzących działań, w tym wojen nie będą państwa BRICS, lecz państwa i struktury, znajdujące się pod kontrolą gnostyków, czyli NATO i Unia Europejska.

Tymczasem obecne władze w Polsce nie widzą innej alternatywy, niż pełna podległość wobec USA, NATO I UE. Dotyczy to zarówno obecnego rządu warszawskiego, jak również tego, który może nastąpić w najbliższym czasie. Obydwie główne siły polityczne w Polsce, wywodzące się z Magdalenki dają nam gwarancję dalszej podległości wobec w/w struktur. W dyskusjach politycznych i mediach głównego nurtu nie ma śladu krytycznego spojrzenia na sojusze, w których znajduje się Polska.

Większość społeczeństwa polskiego nawet nie wie o powyższych faktach, usypiana gierkami partyjnymi i atakami na Grzegorza Brauna. Rośnie jednak podskórny nurt Polaków świadomych, zadających właściwe pytania i szukających właściwych odpowiedzi. Dla przyszłości Polski kluczowe znaczenie ma nie tylko to, co zrobią władze w Warszawie, ale również, czy pojawi się w Polsce rzeczywista refleksja nad realnym stanem świata i kształtem przyszłej polityki zagranicznej Polski. Ten status, który obecnie trwa w Europie i Polsce nie da się utrzymać, i już niedługo dojdzie do tektonicznych zmian w Eurazji. Musimy być na to gotowi, a ponieważ nie można oczekiwać po obecnych czołowych politykach takiego myślenia, świadomi Polacy, którzy pragną powrotu niepodległej Polski muszą wziąć sprawy w swoje ręce, póki co w sferze informacji i świadomości, a już niedługo w sferze materialnej. Temu celowi służy Poradnik świadomego narodu, księga pierwsza już w sprzedaży.

Poradnik świadomego narodu” dostępny tutaj: LINK

_____________

Czy i kogo zdradził Trump?, Bartosz Kopczyński, 29 lipca 2025

Trump: „Musimy powstrzymać tę straszną inwazję, która ma miejsce w Europie”. Imigracja „zabija Europę”.

Trump ostrzega Europę przed imigracją

Przybywając w piątek do Szkocji, prezydent USA Donald Trump ostrzegł, że nielegalna migracja to „inwazja”, która „zabija Europę”. 

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 28
Trump przybywa do Szkocji

Trumpa, który przebywał w tym kraju z czterodniową wizytą, witały tysiące ludzi, którzy mieli nadzieję zobaczyć go choć raz po wylądowaniu na lotnisku Glasgow Prestwick w Ayrshire.

Jak podaje The Independent : Po wyjściu z samolotu Air Force One na lotnisku w Prestwick pan Trump został przywitany przez szkockiego sekretarza stanu Iana Murraya , po czym odpowiadał na pytania dziennikarzy.

Zapytany o imigrację, pan Trump powiedział: „Lepiej się ogarnijcie.

„Nie będziecie już mieli Europy, musicie się ogarnąć.

„Jak wiecie, w zeszłym miesiącu nikt nie wjechał do naszego kraju – nikt, (my) to zamknęliśmy”.

Dodał: „Musimy powstrzymać tę straszną inwazję, która ma miejsce w Europie”.

Prezydent USA twierdził, że imigracja „zabija Europę”.

Dodał, że niektórzy europejscy przywódcy „nie dopuścili do tego” i „nie otrzymują należnego im uznania”, choć prezydent nie sprecyzował, o kim mówi.

Pan Trump zamierza rozpocząć dzień w swoim klubie golfowym w Turnberry,po czym uda się do swojej drugiej posiadłości w Aberdeenshire, gdzie otworzy nowe pole golfowe.

W niedzielę Trump spotkał się z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen, aby omówić kwestie handlowe, a w poniedziałek uda się do Trump International Links Aberdeen w towarzystwie premiera Keira.

„Lubię waszego premiera, jest nieco bardziej liberalny ode mnie – jak zapewne słyszeliście – ale to dobry człowiek. Doprowadził do zawarcia umowy handlowej” – powiedział.

„Wiesz, pracowali nad tą umową przez 12 lat, udało mu się ją doprowadzić do końca – to dobra umowa, dobra umowa dla Wielkiej Brytanii”.

Trump zasugerował również, że spotka się z Keirem w sobotę wieczorem, chociaż uważa się, że spotkanie obu panów nastąpi dopiero w poniedziałek.

Orban: Donald Trump po prostu zjadł Ursulę von der Leyen na śniadanie

Orban: Donald Trump po prostu zjadł Ursulę von der Leyen na śniadanie

28.07.2025 https://nczas.info/2025/07/28/orban-donald-trump-po-prostu-zjadl-ursule-von-der-leyen-na-sniadanie

Premier Węgier Viktor Orban. Foto: PAP/PA
Premier Węgier Viktor Orban. Foto: PAP/PA

Umowa handlowa, którą Stany Zjednoczone i Unia Europejska zawarły w niedzielę, jest gorsza od porozumienia osiągniętego wcześniej przez USA z Wielką Brytanią – ocenił w poniedziałek premier Węgier Viktor Orban.

– To żadne porozumienie; prezydent USA Donald Trump po prostu zjadł (przewodniczącą Komisji Europejskiej) Ursulę von der Leyen na śniadanie – powiedział Orban w trakcie podcastu Fight Hour emitowanego na Facebooku i YouTube. – Podejrzewaliśmy, że tak się stanie, bo prezydent USA jest zawodnikiem wagi ciężkiej, jeśli chodzi o negocjacje, a szefowa KE reprezentuje wagę piórkową – dodał węgierski premier.

Orban już w sobotę skomentował rozmowy UE z USA, mówiąc, że „obecne kierownictwo UE zawsze będzie zawierało najgorsze umowy ze Stanami Zjednoczonymi”.

Trump spotkał się w niedzielę z von der Leyen w Turnberry w Szkocji. Po spotkaniu ogłoszono warunki porozumienia handlowego między Wspólnotą a USA, w ramach których ustalono 15-procentowe cło na większość unijnych towarów eksportowanych do Stanów Zjednoczonych.

Amerykański przywódca zapowiedział, że UE zobowiązała się też do znacznych zakupów amerykańskiego sprzętu wojskowej oraz energii. Dodał, że porozumienie przewiduje również inwestycje UE w USA o wartości 600 mld dolarów.

Ogłoszone w czerwcu porozumienie pomiędzy Waszyngtonem i Londynem przewiduje z kolei otworzenie przez Wielką Brytanię swojego rynku i wyeliminowanie barier pozacelnych dla amerykańskich produktów, w tym wołowiny i etanolu. Stany Zjednoczone zobowiązały się natomiast obniżyć cła na 100 tys. brytyjskich samochodów z 27,5 proc. do 10 proc.

USA mają też przyznać zwolnienie z 50-procentowych ceł na stal i aluminium pewnej ilości brytyjskich produktów oraz ustanowić wolnocłowy handel w obszarze przemysłu lotniczego.

https://nczas.info/2025/07/28/cla-i-umowa-handlowa-ue-usa-niemieccy-przemyslowcy-zalamani/embed/#?secret=Q1UxDIdiKv#?secret=F4HBvJE5Ml

My Tribe is Small

My Tribe is Small

My party is truth

ROBERT W MALONE MD, MS JUL 27

By: Mikki Willis

My tribe is small: me, my wife, and our two kids.

My party is truth.

My team is humanity.

From that ground, I can freely criticize Trump—and every president before him.

Now, let’s talk about the smoothest criminal of them all…

Obama was the first U.S. president I ever voted for. Growing up in California, I was conditioned to believe that only Democrats truly cared about people and the planet. At the time, I was convinced that progressive policies were our only hope to fix a broken nation.

I’ll never forget the night Obama was sworn into office. I was at a bar in downtown Los Angeles with a group of friends, and we all had tears in our eyes when he placed his hand on that Bible. But before the end of his first term, I found myself asking, “What happened to hope and change?”

We had been duped. He turned out to be just like the rest – but even worse.

During his second term, I participated in a research experiment that tracked the rise and fall of words and phrases since the birth of the internet. What I found was striking: racial terminology surged every time Obama was campaigning for himself or endorsing others.

Terms that had been fading – like “racist,” “oppressed,” “marginalized,” and “white supremacy” – spiked each time he delivered one of his spellbinding speeches. That’s when I saw his true strategy: reopen old wounds, then pose as the healer.

But healing was never really his plan. Obama was a Trojan horse – placed in power to accelerate the agenda to dismantle America from within.

After a decade behind the political curtain and years spent researching the roots of our social decline, I’ve come to believe that Obama was one of the worst things that ever happened to America.

Here’s just a partial list of his “accomplishments.” Tell me again why he was awarded a Nobel Peace Prize?

During Obama’s presidency (2009–2017)

  • Massive drone warfare and civilian casualties. Obama greatly expanded drone strikes in Pakistan, Yemen, Somalia, and elsewhere, resulting in hundreds of civilian deaths.
  • Libya intervention in 2011. Led NATO’s effort to oust Gaddafi, after which Libya descended into chaos, becoming a failed state and ISIS foothold.
  • Warrantless surveillance and the NSA. Continued and expanded mass surveillance, collecting data on millions of Americans without individualized warrants.
  • Used the 1917 Espionage Act more than all previous presidents combined to prosecute whistleblowers.
  • Legalized propaganda to be used against the America through the National Defense Authorization Act (NDAA).
  • Deported more immigrants than any previous administration, earning the nickname “Deporter-in-Chief.” He separated families and strengthened an aggressive deportation apparatus later used by Trump.
  • Continued Bush-era Wall Street and bank bailouts, and failed to prosecute top Wall Street executives responsible for the 2008 financial crash.
  • Use of kill lists and extrajudicial killings. Weekly meetings reportedly approved “kill lists,” including American citizens abroad without trial.
  • Obamacare disaster. The promise “If you like your plan, you can keep it” proved false for millions. Health insurance premiums and deductibles skyrocketed, and 28 million Americans remained uninsured even after its passage.
  • Yemen war support. Backed the Saudi-led coalition with weapons, intelligence, and refueling, leading to large-scale civilian deaths and what the UN called the world’s worst humanitarian crisis.
  • Increased use of executive orders and administrative actions, bypassing Congress.
  • Failed Syria policy. The “red line” threat over Assad’s chemical weapons wasn’t enforced, damaging U.S. credibility.
  • Benghazi. On September 11, 2012, the U.S. diplomatic compound and a nearby CIA annex in Benghazi, Libya, were attacked by militants.
  • Four Americans were killed. The attack led to intense controversy over security failures and intelligence handling. The State Department (led by Secretary Hillary Clinton) denied some requests for additional security.
  • As President, Obama is ultimately accountable for how executive agencies, including the State Department, prioritize resources and risk assessments abroad.After his presidency (2017–present)
  • Ordered intelligence agencies to spy on Donald Trump’s campaign to sabotage it. It’s documented that the FBI investigated Trump campaign figures under “Crossfire Hurricane.”
  • The Obama administration deliberately helped create and fund ISIS to destabilize the Middle East. Obama’s policies—like withdrawing from Iraq and mishandling Syria—are widely criticized for enabling ISIS’s rise.
  • Ordered targeted illegal spying on journalists, political activists, and even members of Congress.
  • Secretly orchestrated resistance to Trump, coordinating government leaks to undermine his administration.
  • Personally directed the IRS to target Tea Party and conservative nonprofits.
  • Obama received enormous sums of money from foreign governments or corrupt deals in exchange for political favors.

Looking back, Obama wasn’t the antidote to a broken system; he was the system perfected – wrapped in charm, eloquence, and just enough illusion to keep hope alive while the country’s foundations were quietly hollowed out. In the end, he didn’t heal old wounds – he deepened them, weaponized them, and left us more divided, distracted, and disillusioned than before.


The latest:

According to declassified documents released by DNI Tulsi Gabbard on July 18, 2025, Obama and senior officials allegedly:

• Suppressed intelligence showing no Russian interference in the 2016 U.S. election.

• Promoted a false narrative of Russian collusion to undermine Donald Trump’s victory.

• Leaked and amplified the Steele dossier—funded by the Clintons—to build this narrative.


In anticipation that some readers might dismiss this by saying I’m the wrong color to understand, here are just a few quotes from prominent Black voices:

“Obama posed as a progressive and turned out to be counterfeit. We ended up with a Wall Street presidency, a drone presidency, a national security presidency.”

— Cornel West

“Obama is not the lesser evil, he is the more effective evil. Because he is Black, he is able to do things white presidents could not get away with, like neutralizing Black opposition to imperialism and austerity.”

— Glen Ford, Black Agenda Report

“Obama ended his presidency with Black median wealth lower than when he began… His election became a substitute for real justice and transformation.”

— Keeanga-Yamahtta Taylor, Author of “From BlackLivesMatter to Black Liberation”

“Obama did more harm than Bush because he made Democrats love war, surveillance, and Wall Street… He put a Black face on imperialism.”

— Margaret Kimberley, Black Agenda Report

“Obama’s legacy for Black America is his greatest disappointment.”

— Tavis Smiley, from his book “The Covenant with Black America”

Mikki Willis

Father/Filmmaker

Zaszufladkowano do kategorii O Świat | Otagowano

Izrael traci poparcie w Ameryce…

Izrael traci poparcie w Ameryce…

27.07.2025 Jacek K. Matysiak https://www.tysol.pl/a144224-izrael-traci-poparcie-w-ameryce

Wydarzenia na Bliskim Wschodzie z bezprecedensowym bombardowaniem domów, szkół, szpitali, domów modlitwy powoduje odwrócenie się sympatii świata od Izraela. Świat z zaskoczeniem ogląda świadectwa współczesnego barbarzyństwa dokonywanego przez naród, który dotąd obnosił się swoją krzywdą Holocaustu i wydaje się, że niczego nie zrozumiał. W USA, które dzięki chrześcijańskim syjonistom są największym i dotąd bezwarunkowym wsparciem Izraela, dorasta nowe pokolenie, bardziej ateistyczne, które coraz bardziej krytycznie odnosi się do brutalnych metod izraelskiego rządu.

Obserwując to co się wyprawia w Gazie i szerzej na Bliskim Wschodzie, Bogu dzięki za założenie państwa Izrael, w innym wypadku to  Polacy byliby dziś w poważnych kłopotach.

Wystarczy przypomnieć międzynarodowe parcie Żydów po zakończeniu I wś. na stworzenie na ziemiach polskich państwa Polin z jidysz jako drugim językiem urzędowym. Ta zorganizowana akcja wspierana przez delegację  amerykańskich Żydów przybyłych na konferencję w Wersalu bardzo zaszkodziła niesamowitym wysiłkom i osiągnięciom skutecznie forsującego tam interesy polskie Romana Dmowskiego.  Powołanie państwa w Palestynie (obszar brytyjskiego mandatu) spowodowało też poważne odpłynięcie syjonistycznie zorientowanych polskich Żydów. Oczywiście były z tym exodusem trudności dlatego w  różnych krajach uciekano się do stosowania rozmaitych bodźców, zagrożeń i prowokacji jak w Kielcach w 1946 r. W rezultacie w Polsce pozostał głównie odłam komunistów silnie powiązanych z sowiecką Rosją, których zatrudnił Stalin do zarządzania Polską.

Wydarzenia na Bliskim Wschodzie z bezprecedensowym bombardowaniem domów, szkół, szpitali, domów modlitwy powoduje odwrócenie się sympatii świata od Izraela. Świat z zaskoczeniem ogląda świadectwa współczesnego barbarzyństwa dokonywanego przez naród, który dotąd obnosił się swoją krzywdą Holocaustu i wydaje się, że niczego nie zrozumiał.

W USA, które dzięki chrześcijańskim syjonistom są największym i dotąd bezwarunkowym wsparciem Izraela, dorasta nowe pokolenie, bardziej ateistyczne, które coraz bardziej krytycznie odnosi się do brutalnych metod izraelskiego rządu. Co więcej, wśród udzielających dotąd bezgranicznego poparcia interesom Izraela amerykańskich ewangelików pojawiło się oburzenie i tarcia, które niżej przedstawię.

Nie trzeba nikogo przekonywać jak wielką siłę ma AIPAC, żydowskie lobby w Ameryce, praktycznie kontrolujące Kongres. Co więcej AIPAC nie jest zarejestrowany jako lobby na rzecz obcego państwa. Ostatnim prezydentem, który tego żądał o żydowskich lobbystów był prezydent JF Kennedy, który również sprzeciwiał się uzyskaniu broni atomowej przez Izrael. Z liczby 435 reprezentantów  Izby Niższej Kongresu jedynie jeden kongresmen z Kentucky Thomas Massie przyznał, że nie zgodził się na “opiekę” lobbystów z AIPAC, którzy wywierają naciski na uchwalaniu polityki sprzyjającej interesom Izraela i oferują kongresmenom pomoc w następnych wyborach. System ten pracuje od dekad i zapewnia coroczną pomoc dla Izraela w wysokości co najmniej $3,8 mld z kieszeni amerykańskiego podatnika. Oczywiście kwoty te drastycznie wzrastają w sytuacji wybuchających tam wojen, czy bezpośrednich kosztownych wojen w imię bezpieczeństwa Izraela, co wiąże się z destabilizacją ościennych państw.

Ciągle głośna afera pedofilska powiązanego z CIA i Mosadem Epsteina organizującego zasadzki na łasych  i żądnych wrażeń z nieletnimi polityków, influencerów i celebrytów prawdopodobnie zabezpieczała materiały do ich szantażowania w razie potrzeby.

Sprawy nie dało się zamieść pod dywan i będzie ona miała swój dalszy ciąg. Szczególnie interesujące jest 2 dniowe przesłuchanie przez z-cę Prokuratora Generalnego (AG) wspólniczki  podobno zlikwidowanego(?) w więzieniu czekającego na rozprawę Epsteina, niesławnej super pimp “Madam” Giselle Maxwell, która odsiaduje swój 20 letni wyrok. Kobieta ma 63 lata i chce jakoś wydobyć się z więzienia więc odwołała się do Sądu Najwyższego, który może rozpatrzyć jej prośbę w końcu września. SN ma takich próśb rocznie ok 4,000, a przyjmuje do rozpatrzenia jedynie 70. Przy okazji wyszło na jaw, że to Trump zaraportował Epsteina policji jeszcze w 2004 r. i wyrzucił go ze swojego klubu. Miał też z nim zatargi odnośnie konkurencji w zakupach nieruchomości. Wydaje się, że będą odtajnione następne dokumenty i ta skandaliczna sprawa będzie miała nie tylko swój ogon, ale i wąsy. 

W USA największymi sojusznikami Izraela są chrześcijańscy ewangelicy, na których Izrael od zawsze mógł liczyć nie tylko w sprawie ich gorącego poparcia, ale i przekazywania pokaźnych sum dla Izraela. Izrael może na nich bardziej liczyć niż na swoją diasporę żydowską w USA, której poglądy są bardziej na lewo. Ewangelicy są otwartymi syjonistami i stanowią ten odłam chrześcijaństwa, dla którego Izrael wydaje się ważniejszy od samego Jezusa. W pewnej historycznej interpretacji chrześcijańscy protestanci uciekający przed religijnymi prześladowaniami z Anglii i innych państw Europy zachodniej przebyli (jak Izraelici pod przywództwem Mojżesza Morze Czerwone) Atlantyk i potraktowali kontynent zamieszkany przez Indian jako swoją Ziemię Obiecaną. Cóż, można i tak…

Ci obeznani z Historią wiedzą, że na terenie Palestyny, Fenicji i Syrii wskutek wypraw krzyżowych od 1099 r. istniało z różnym szczęściem “europejskie” Królestwo Jerozolimskie w różnych formach aż do 1291 r., więc bez mała 200 lat! Niedawno zmarły dyplomata Henry Kissinger przepowiadał, że dzisiejszy Izrael przestanie istnieć. Miało to mieć miejsce kilka lat temu…

Prezydent Trump mianował ambasadorem w Jerozolimie, byłego gubernatora stanu Arkansas, utalentowanego muzycznie, ewangelickiego pastora i syjonistę Mike’a Huckabee. Wszyscy widzą co rząd Netanjahu wyrabia w Gazie, która przypomina dziś umęczoną i zniszczoną Warszawę w 1945 r. Prawie cały świat wyraża swoje oburzenie kiedy i teraz izraelscy żołnierze strzelają jak do “kaczek” do Palestyńczyków czekających w kolejce po wodę i żywność. W Gazie panuje nędza i głód, Izrael utrudnia dostęp konwojom z żywnością. Lekarz ochotnik skarżył się, że w końcu pozwolono mu na wejście do Gazy, ale beż żadnych instrumentów i środków medycznych… 

75 letni Netanjahu, którego rodowe nazwisko brzmi Milejkowski, jest synem Bencyjona urodzonego w 1920 r. w Warszawie, żyjącego w Jerozolimie (dziennikarz, historyk), który przyjął nowe nazwisko od miejscowości Netanja. W Izraelu jest oskarżony w procesie o korupcję i grozi mu więzienie, ale proces jest odkładany z powodu kolejnej wojny. Posiada poparcie ultra prawicowych i religijnych partii w 120 osobowym Knesecie i jak dotąd dalej jest w stanie “zorganizować” wojny i stan zagrożenia co zapewnia mu bezkarność. Część komentatorów wysłuchując izraelskich propozycji aby zmienić rządy w sąsiadujących krajach zauważa, że najkorzystniejsza jednak byłaby zmiana reżimu w Izraelu…

Według oficjalnych danych w barbarzyńsko bombardowanej Gazie (starożytne miasto znane z podania o śmierci biblijnego Izraelity Samsona z rąk Filistynów) zostało zabitych już 57,575 Palestyńczyków, a 136,879 zostało rannych, w dużym stopniu ofiarami są dzieci i kobiety. Kilka dni temu wojska izraelskie zbombardowały i zniszczyły jedyny kościół katolicki w strefie Gazy. I to nie były bomby lotnicze, ale podjechał izraelski czołg i zniszczył kościół zabijając 3 katolików i raniąc resztę szukających tam schronienia , w tym katolickiego księdza.  Przywódcy religijni Kościoła Katolickiego patriarcha Pierbattista Pizzaballa  i Greckiego Kościoła Ortodoksyjnego Theophilos III z Jerozolimy odwiedzili ruiny zaatakowanego przez Izrael kościoła.

Netanjahu  zachowuje się jak żądny krwi bezmyślny chuligan siejący wokół śmierć i zniszczenie. Trump niestety dostarcza mu broni i amunicji, co prawda zachęcając go do szybkiego zakończenia wojennych awantur (Iran, Gaza, Liban, Syria). 75 letni  Netanjahu ma wiele problemów zdrowotnych, w grudniu wycięli mu prostatę. W kwietniu 2024 r. pod pełnym znieczuleniem przeszedł operację przepukliny, a w 2023 r. został mu wszczepiony pacemaker (stymulator serca)…

Izraelski minister obrony Israel Katz ogłosił plan czystki etnicznej w Gazie z przemieszczeniem 600,000 Palestyńczyków na południowy skraj  przy mieście Rafah (przy granicy z Egiptem), zamieszkaliby tam za kordonem w swoistym obozie koncentracyjnym, ściśle kontrolowanym przez izraelską armię. Pozostała populacja z 2,1 mln Palestyńczyków byłaby tam stopniowo przemieszczana, a później wydalana do innych krajów. Izrael po napadzie na Iran, zatrzymanym przez Trumpa, dziś bezkarnie bombarduje pogrążoną w chaosie Syrię.

Wydaje się, że wysiłki Trumpa w celu zbudowania pokoju na bazie wcześniejszych “Abrahamowych Porozumień” między krajami arabskimi i Izraelem nie będzie już możliwe. Trump jednak dotąd nie zastopował barbarzyńskiego zachowania Netanjahu i najbliższy czas pokaże, kto jest kim w tym związku. Jak na ironię Bibi odwiedził Trumpa z projektem zgłoszenia go do Pokojowej Nagrody Nobla, pewnie to inicjatywa mędrca Wałęsy…

Według źródła  Axios, dyrektor Mossadu David Barnea odwiedził Waszyngton aby uzyskać poparcie i pomoc dla negocjowanego przez Izrael planu przesiedlenia Palestyńczyków z Gazy (u jej nabrzeży odkryto bogate złoża gazu ziemnego i ropy)   do innych krajów. Barnea poinformował Steve’a Witkoff, że Izrael negocjuje w tej sprawie z Libią (wojna domowa, rywalizują ze sobą dwa rządy), Etiopią i Indonezją. 

Więc jedno z najbogatszych  państw świata Izrael (dwie pozycje przed Japonią, 3 pozycje za W.B. w dochodzie na głowę mieszkańca) pobiera corocznie $3,8 mld, czyli $404 na głowę swojego mieszkańca z kieszeni amerykańskiego podatnika (2023 r.), w porównaniu do $15 dla mieszkańca biednej Etiopii. Dodajmy, że USA corocznie płaci Egiptowi (za  pokój  między Izraelem a Egiptem) $1,4 mld, a Jordanii $1,7 mld (2023 r.). Oczywiście wojna to wielki biznes więc zaraz po ataku Hamasu na Izrael, USA przekazała Izraelowi dodatkowo $14,1 mld w pomocy militarnej, czyli razem rocznie $17,9 mld. Wypada przypomnieć, że przy tym wszystkim Ameryka ma obecnie deficyt budżetowy sięgający $1 bln! Do pomocy dla Izraela trzeba by doliczyć koszty dodatkowe jak operacje US Navy w rejonie Bliskiego Wschodu w rocznej wysokości $4,86 mld, plus operacja przeciwko Houthis w Jemenie kosztująca ok $2 mld i wspomaganie Izraela w atakowaniu Iranu $2 mld… 

Trzeba dodać, że licząc koszty wspierania dominacji Izraela na Bliskim Wschodzie w operacjach  w Iraku i Syrii wliczając przeszłe i przyszłe koszty medyczne dla rannych weteranów otrzymujemy sumę ok. $2,9 bln (USD $2,9 tryl.)[2.9*10^12 ..md] . W rezultacie tych działań śmierć poniosło ok. 580,000 cywilów i żołnierzy, w tym  4,600  amerykańskich żołnierzy poległych w Iraku i 32,000 rannych. Po ataku 9/11 nastąpiła inwazja i 20 letnia okupacja Afganistanu, w jej rezultacie zginęło 176,000 ludzi w tym  2,459 amerykańskich żołnierzy, koszt $2.3 bln (USD $2.3 trillion)…

Wspomniany wyżej nowy amerykański amb. Mike Huckabee zaskoczył wszystkich ogłaszając, że Izrael robi wizowe trudności wycieczkom ewangelików do Ziemi Świętej. Huckabee wysłał  list  do min. spraw wewnętrznych Moshe Arbel w którym zagroził, że poleci własnemu konsulatowi podobne traktowanie Żydów ubiegających się o wizy, aby podróżować do Ameryki. Najbardziej szokujące jest to, że Huckabee był dotąd znanym sympatykiem Netanjahu i Izraela. Jednocześnie ambasador zwrócił się do amerykańskich ewangelików, że ich dotacje nie znajdują wdzięczności w Izraelu, wobec tego powinni również skasować swoje plany podróży do Jerozolimy. Ambasador też zażądał od rządu Izraela wyjaśnienia okoliczności skatowania na śmierć 20 letniego amerykańskiego Palestyńczyka (bili go 3 godz. i nie dopuszczali pogotowia ratunkowego) przez terrorystów, osadników izraelskich na Zachodnim Brzegu, który odwiedził swoją rodzinę we wsi Sinjil…

Powstaje pytanie dlaczego Izrael chce wyalienować sobie nie tylko większość światowej opinii, ale i najwierniejszych sojuszników amerykańskich ewangelików? Mówimy o ok. 200 mln Amerykanów. Czyżby woda sodowa? biblijnych rozmiarów buta? Przecież jeśli utrzyma ten “mocarstwowy” styl, to przestanie istnieć, szczególnie bez pomocy hojnych i wiernych amerykańskich ewangelików. Agresywne przejmowanie, kolonizowanie Palestyny (wystarczy spojrzeć na mapę od 1948 r.), głupie i brutalne opluwanie chrześcijan w Jerozolimie, którzy chcą tylko przejść drogami Jezusa. Jakie świadectwo dają swojej kulturze, religii i cywilizacji?

Były dowódca US Joint Chiefs of Staff Levant and Egypt płk Nathan McCormack nazwał Izrael najgorszym sojusznikiem Ameryki. Dodając, że z tego partnerstwa Ameryka nic nie ma poza uczuciem wrogości milionów ludzi z Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji. Według sondażu Pew Research większość Amerykanów ma negatywną opinię o Izraelu. Optymistycznie brzmi natomiast Ursula von der Leyen, która wyznała, że UE jest tworzona na wartościach Talmudu… 

Zaskoczyła reakcja Francji, której prezydent Macron zapowiedział, że na wrześniowym zgromadzeniu ONZ Francja uzna istnienie państwa Palestyny, a Francja jest członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ i posiada prawo weta. Dodajmy, że z innych członków RB Rosja i Chiny już uznały Palestynę, natomiast USA i WB nie. Oczywiście stanowisko Francji spotkało się z natychmiastowym potępieniem ze strony premiera Benjamin Netanyahu, który już wcześniej oskarżył Francję o “krucjatę przeciwko państwu Izrael”. 

Rozpowszechnienie technologii szybkiego komunikowania się wybiło zęby mainstream mediów, które do niedawna ściśle kontrolowały obrazy i treści dostępne dla odbiorców. Właśnie obserwujemy tego konsekwencje dające nam szansę na zapoznanie się z prawdziwym obrazem świata. Można powiedzieć, że słynne powiedzenie ks. Tischnera: “Prawda jest jak dupa, każdy ma swoją” nabiera nowych kształtów i blasków…

Jacek K. Matysiak  Kalifornia, 2025/07/27

Woke Science and the White House

Woke Science and the White House

Doing what is right for science in America. 

ROBERT W MALONE MD, MS JUL 26

The Trump administration has canceled federal contracts worth millions from Springer Nature, a German-owned scientific publisher.

Approximately. $20 million in government grants for journal subscriptions have been rescinded, with potentially “billions more in grants and contracts to be soon retracted. Springer Nature publishes over 3,000 journals, including Nature and Scientific American. Officials have stated that U.S. taxpayer money should not fund what they consider “unused subscriptions to junk science.” This move is unprecedented in the scientific publishing world and is just one of the opening volleys against what the Trump administration has labelled “woke science.”

The Trump administration has initiated a campaign against what it termed „woke science,” particularly by removing specific research terminology from government platforms, reorienting funding priorities, and dismissing scientists it considered aligned with „woke” or progressive views.

Nature Springer is the most important publisher of scientific journals in the world. It was created by the 2015 merger of Springer Science + Business Media, Holtzbrinck Publishing Group’s Nature Publishing Group, Palgrave Macmillan, and Macmillan Education. 

According to Retraction Watch, Springer Nature issued 2,923 retractions in 2024 and has had issues with quality control over the past few years. Despite all these retractions, Springer Nature has significantly downplayed the COVID lab-leak theory and refused to retract blatantly false publications that promote the COVID origins being from a natural source. In fact, one paper in Nature Medicine, titled “The proximal origin of SARS-CoV-2”, published in May 2020, includes multiple factual misrepresentations and omissions.

The paper begins with the quote:

Our analyses clearly show that SARS-CoV-2 is not a laboratory construct or a purposefully manipulated virus.

Prominent scientists and experts, including those who testified before Congress, have stated that the paper meets the criteria for retraction due to “unreliable content” and the misrepresentation of the authors’ true scientific views at the time of publication. Nature has received petitions and thousands of retraction requests for this specific paper, but Nature Springer refuses to retract it. One has to wonder if this is because of its ties with China and the CCP.

Springer Nature has censored content to appease the Chinese government and has acknowledged in 2017 to blocking over 1,000 journal articles in mainland China following government requests. Censored topics include politically sensitive issues to the CCP, like Tibet, Taiwan, the Tiananmen Square protests, elite politics, Uyghur rights, and the Cultural Revolution.

Is Springer Nature, which has a monopoly within specific scientific fields and is the largest and most prestigious academic publisher in the world, openly biased toward leftist politics and policies? Or is the Trump administration blowing rhetorical smoke?

We spent some time examining Springer Nature’s actions and publications over the past decade and have concluded that, yes – in fact, the company does not truly represent the scientific endeavor but has become a mouthpiece for liberal policies supporting a globalist agenda. It also has a „peer review” process that critics believe is dominated by woke groupthink. 

To illustrate this point with specific examples, Springer Nature is a signatory of the SDG Publishers Compact, a UN initiative that prioritizes the Sustainable Development Goals (SDGs) of the UN when publishing. The UN’s SDG publishers Compact states that “Signatories aspire to develop sustainable practices and act as champions of the SDGs during the Decade of Action(2020-2030), publishing books and journals that will help inform, develop, and inspire action in that direction.” Action items required by the UN for publishers signing the compact include:

1. Committing to the SDGs: Stating sustainability policies and targets on our website, including adherence to this Compact; incorporating SDGs and their targets as appropriate.

2. Actively promoting and acquiring content that advocates for themes represented by the SDGs, such as equality, sustainability, justice and safeguarding and strengthening the environment.

3. Annually reporting on progress towards achieving SDGs, sharing data and contribute to benchmarking activities, helping to share best practices and identify gaps that still need to be addressed.

4. Nominating a person who will promote SDG progress, acting as a point of contact and coordinating the SDG themes throughout the organization.

5. Raising awareness and promoting the SDGs among staff to increase awareness of SDG-related policies and goals and encouraging projects that will help achieve the SDGs by 2030.

6. Raising awareness and promoting the SDGs among suppliers, to advocate for SDGs and to collaborate on areas that need innovative actions and solutions.

7. Becoming an advocate to customers and stakeholders by promoting and actively communicating about the SDG agenda through marketing, websites, promotions and projects.

8. Collaborating across cities, countries, and continents with other signatories and organizations to develop, localize and scale projects that will advance progress on the SDGs individually or through their Publishing Association.

9. Dedicating budget and other resources towards accelerating progress for SDG-dedicated projects and promoting SDG principles.

10. Taking action on at least one SDG goal, either as an individual publisher or through your national publishing association and sharing progress annually.

Other signatories to this UN pact in the USA include: 

Regal House PublishingCabellsGlobal Book AllianceHustle For HumanitySpringer NatureWileyBooks InternationalCopyright Clearance CenterWomen’s Health and Education Center (WHEC)AIP Publishing,  American Society of Civil EngineersAssociation of University Presses,  Marine Corps University PressCommon Ground Research NetworksE-Lib4AllPartners in Digital Health, LLCThe Gazette of Medical SciencesLes Presses de l’Université d’Ottawa l University of Ottawa PressAnnual ReviewsCecilian PublishingMaximum Academic PressRTI PressPLOSAmerican Geophysical UnionACS PublicationsIowa State University Digital PressIEEEAmerican Physical SocietyMary Ann Liebert, Inc.American Society for MicrobiologyCOES&RJ LLC. (Centre of Excellence for Scientific & Research Journalism)Iowa State University Digital Press, Iowa State University LibraryGeoScienceWorldNational Academy of Sciences, Research Solutions Inc., Princeton University Press,  American Speech-Language-Hearing Association.

(Note: that the Marine Corps University Press is an official publication of the United States Marine Corps. President Trump and the WH administration might want to know that the Marine Corps University Press has placed allegiance to the UN sustainability goals above those of the US government!)

However, let’s return to Springer Nature, where the organization prioritizes the UN’s sustainability goals over good science. 

Springer Nature has organized its publications into 17 SDG-related content hubs and has launched the following journals themed around those sustainability goals: Nature Climate ChangeNature EnergyNature SustainabilityNature FoodNature Human BehaviourNature Water, and Nature Cities

Springer’s journal, Environment, Development, and Sustainability, was one of a handful of journals to receive the highest possible „Five Wheel” impact rating from the “SDG Impact Intensity journal rating system”, which assessed relevance to the Sustainable Development Goals (SDGs). 

The Springer Nature website is a hub of woke jargon, with the UN’s Sustainable Development Goals, as well as diversity, equity, social justice, and inclusion, at the focus of editorial decisions. The following screenshots of their various publication policies represent just a tiny fraction of the effort to force equity, social justice, DEI policies, and sustainability goals onto scientists, writers, editors, and readers globally.

Images from the Springer Nature website – for educational purposes only.

But how does this translate into influencing science into radical and leftist positions?

The Nature.com website enables keyword searches across all Nature journals. When we entered some of the following search terms, the following results were returned.


Junk science involves scientific claims, studies, or methods that lack validity, reliability, or proper scientific rigor due to faulty data, poor methodology, or deliberate misrepresentation aimed at promoting personal, political, or financial goals. Although it is often presented as credible science, it does not adhere to the established standards of empirical research or the scientific method. Springer Nature is using its science-related publishing house to push its political agenda. This fits the definition of junk science.

The Trump administration claims that Springer Nature publishes junk science. The truth is that the Springer Nature publication standards are of questionable quality, and it’s political goals are driving publications. This is, by definition, junk science. There is truth to this claim. 

The Trump administration can not stop Springer Nature from publishing, nor should they. But they can and should stop financially supporting their operations. 

It is not a First Amendment issue, as some claim. Stopping payments that support woke science is a fiscal policy grounded in doing what is right for science 
(and science workers) in America.

USA: nielegalna migracja spadła o 90 %.

USA: nielegalna migracja spadła o 90 proc.

Stanowcze metody przynoszą rezultat

https://pch24.pl/usa-nielegalna-migracja-spadla-o-90-proc-stanowcze-metody-przynosza-rezultat

Deportacje nielegalnych migrantów, prowadzone systematycznie przez amerykańskie służby, przyniosły znaczny spadek bezprawnych wtargnięć na terytorium kraju. W tym wypadku Donald Trump konsekwentnie realizuje swoje wyborcze obietnice.

„Stosując nadzwyczajne środki i prowadząc szeroko nagłośnioną akcję deportacji imigrantów, Donaldowi Trumpowi udało się praktycznie wyeliminować nielegalną imigrację do Stanów Zjednoczonych”, donosi PAP.

W ciągu pół roku od objęcia władzy Trump zrobił to, co obiecywał swoim zwolennikom w kampanii wyborczej: powstrzymał napływ osób nielegalnie przekraczających granicę. W czerwcu funkcjonariusze służb napotkali na południowej granicy najmniejszą w historii liczbę osób próbujących nielegalnie przedostać się na terytorium USA – zaledwie 6 tys. Żaden z ujętych imigrantów nie został wpuszczony do kraju.

Skala ograniczenia tego procederu jest potężna. Odnotowuje się o 93 proc. mniej przypadków nielegalnej migracji w stosunku do prezydentury Joe Bidena – szczególnie w porównaniu ze szczytowym okresie kryzysu w 2024 r., gdy liczba osób zatrzymywanych na granicy wielokrotnie przekraczała 10 tys. dziennie.

Sukces w zabezpieczeniu terytorium kraju przyniósł szereg zdecydowanych kroków. Prezydent USA ogłosił stan wyjątkowy na granicy, zawiesił prawo do ubiegania się o azyl, zawracając niemal wszystkich przekraczających granicę poza przejściami granicznymi i wysłał na granicę wojsko.

Choć Trump dotąd nie spełnił swojej obietnicy przeprowadzenia „największej operacji deportacyjnej w historii kraju”, obejmującej miliony imigrantów, to działania te nabierają tempa. Do czerwca br. zatrzymano ponad 65 tys. osób. Liczby te nie odbiegają zbytnio od tempa deportacji za czasów prezydentów Bidena i Obamy, lecz znacznie zwiększono liczbę zatrzymań nielegalnych imigrantów przebywających w kraju od dłuższego czasu (za kadencji Bidena większość deportowanych stanowili migranci zatrzymani na granicy).

Służby, zwalczające nielegalną migrację podając, że 70 proc. deportowanych miało w kartotece przestępstwa lub wykroczenia. W w większości przypadków były to przewinienia drogowe lub imigracyjne. Tylko nieco ponad 10 proc. stanowili ludzie skazani za przestępstwa z użyciem przemocy, zaś mniej niż 1 proc. to zabójcy.

(PAP)/oprac. FA

Friday Funnies: Orange Man Bad…

Friday Funnies: Orange Man Bad…

or is it, „Orange is the New Black”

ROBERT W MALONE MD, MS JUL 25








Who remembers these headlines -below?

(TRUE STORY)…

In retrospect, was this an attempt by legacy media, at the behest of the deep state controlled by Obama, to set the narrative that the findings of the Mueller report were inaccurate, due to Mueller’s “cognitive aging”? 

As the deep state knew dam well that Trump did not collude with the Russians all along and that the report exonerating Trump was exactly what they didn’t want to come out – with the 2020 presidential election on the horizon?

This was propaganda, plain and simple. PsyWar tech was repeatedly deployed by the deep state against American Citizens to delegitimize a duly elected president.

Will there be consequences?



Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.

Upgrade to paid











Thanks for reading Malone News! This post is public so feel free to share it.

Share














USA: koniec z bezdomnymi i narkomanami na ulicach?

USA: koniec z bezdomnymi i narkomanami na ulicach? Trump podpisał rozporządzenie

https://pch24.pl/usa-koniec-z-bezdomnymi-i-narkomanami-na-ulicach-trump-podpisal-rozporzadzenie

(fot. Wikipedia)

Prezydent Donald Trump podpisał w czwartek rozporządzenie, które ma ułatwić władzom stanowym usuwanie bezdomnych z ulic oraz ograniczenia używanie narkotyków.

Nakazuje ono prokurator generalnej Pam Bondi podjęcie działań w celu uchylenia federalnych i stanowych precedensów sądowych oraz zniesienie dekretów ugody, które ograniczają możliwość przenoszenia osób bezdomnych z ulic i obozowisk do ośrodków leczenia przez władze lokalne i stanowe.

Rozporządzenie wymaga współpracy między-agencyjnej w sprawie dotacji dla stanów na egzekwowanie zakazów używania narkotyków, biwakowania w miastach, włóczęgostwa i squattingu oraz śledzenia przestępców seksualnych.

Celem rozporządzenia jest przekierowanie funduszy na zapewnienie miejsc w ośrodkach leczniczych dla osób śpiących na ulicach i zakłócających porządek publiczny oraz cierpiących na poważne choroby psychiczne lub uzależnienia.

Ma ono uniemożliwić przestępcom seksualnym otrzymującym pomoc z powodu bezdomności zakwaterowanie z dziećmi oraz ułatwić zakwaterowanie w danych miejscach wyłącznie kobiet i dzieci.
Służby Parków Narodowych mają zając się usuwaniem obozowisk bezdomnych i graffiti z terenów federalnych.

Jak podaje „USA Today”, Ameryka obecnie zmaga się z rekordową liczbą bezdomnych. Rozporządzenie podpisane 24 lipca ma ten problem rozwiązać.

Na razie nie wiadomo, jaką kwotę dotacji przewidziano na realizację celów rozporządzenia, któremu Biały Dom nadał tytuł: „Ukrócenie przestępczości i nieporządku na ulicach Ameryki”.

Rzeczniczka prasowa Białego Domu Karoline Leavitt podkreśliła, że Trump „realizuje swoje zobowiązanie do przywrócenia bezpieczeństwa Ameryce i wyeliminowania bezdomności w całym kraju”. – Usuwając włóczęgów z naszych ulic i przeznaczając środki na programy walki z uzależnieniem, administracja Trumpa zapewni Amerykanom poczucie bezpieczeństwa we własnych wspólnotach lokalnych, a osoby cierpiące na uzależnienia lub problemy ze zdrowiem psychicznym będą mogły uzyskać potrzebną pomoc – powiedziała.

W czerwcu Sąd Najwyższy orzekł, iż osoby bezdomne mogą być aresztowane i karane grzywną za spanie w miejscach publicznych, uchylając orzeczenie sądu niższej instancji, zgodnie z którym egzekwowanie zakazów biwakowania w przypadku braku schronienia jest okrutną karą.

Decyzja większością głosów 6 do 3 sędziów podtrzymała zakaz w Grant Pass w Oregonie, zabraniający bezdomnym spania na zewnątrz. Bezdomnym mieszkańcom 38-tysięcznego miasta grożą grzywny od 250 dolarów i kara więzienia za recydywę.

Rozporządzenie nie spodobało się Krajowemu Centrum Prawa Bezdomności. Uznano je za „za błędne, kontrproduktywne i niebezpieczne”.

Jesse Rabinowitz z Krajowego Centrum Prawa Bezdomności sugeruje – jako licencjonowany specjalista zdrowia psychicznego – że „przymusowe leczenie jest nieetyczne, nieskuteczne i nielegalne”.

Jak podaje „USA Today”, w 2024 roku w całych Stanach Zjednoczonych ponad 771 800 osób żyło bez dachu nad głową. Są to oficjalne dane Departamentu Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast (HUD). Dla porównania, w 2023 r. takich osób było o 18,1% mniej – około 650 000.

Źródła: thehill.com, eu.ustoday.com AS

Spłoną środki poronne za prawie 10 mln dolarów przeznaczone na depopulację ubogich krajów

Spłoną środki poronne za prawie 10 mln dolarów przeznaczone na depopulację ubogich krajów

https://pch24.pl/splona-srodki-poronne-za-prawie-10-mln-dolarow-przeznaczone-na-depopulacje-ubogich-krajow

Amerykańskie władze spalą środki poronne przeznaczone dla ubogich krajów o wartości 9,7 mln dolarów – poinformował w czwartek portal Axios, powołując się na Departament Stanu. USA odmówiły przekazania albo sprzedaży środków do ONZ i organizacjom pomocowym.

Jak zaznaczył portal, administracja odchodzi od udzielania pomocy zagranicznej za pośrednictwem agencji USAID. Decyzję o spaleniu środków antykoncepcyjnych i poronnych podjęto też na tle deklarowanego sprzeciwu wobec związanych z aborcją metod kontroli urodzeń.

Agencja Reutera powiadomiła, że spalone mają zostać implanty antykoncepcyjne, pigułki i wkładki domaciczne.

Departament Stanu, wyjaśniając decyzję powołał się na szereg zapisów, które mają zabraniać rządowi udzielania pomocy związanej z aborcją zagranicznym organizacjom – podał Axios.

Resort poinformował, że podjęto „wstępną decyzję o zniszczeniu niektórych środków poronnych” z kontraktów USAID. Do dystrybucji zatwierdzono jedynie „ograniczoną ilość” środków. Departament przekazał, że spalone nie będą prezerwatywy.

Według agencji Reutera środki zostaną zniszczone we Francji, dokąd będą trafią z Belgii. Proces ten będzie kosztować 167 tys. dolarów.

Departament ds. Wydajności Rządu (DOGE) rozpoczął niszczenie Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) już na początku prezydentury Donalda Trumpa – podkreślił Axios. Z powodu domniemanego marnotrawstwa i oszustw w zasadzie doprowadzono do zniszczenia największej na świecie organizacji niosącej pomoc humanitarną – ocenił. Część zadań USAID przekazano Departamentowi Stanu, a setki pracowników powiadomiono o zwolnieniu albo przeniesieniu.

Źródło: PAP RoM

Tulsi ogłasza kolejne dokumenty! Obama w opałach. A Epstein – niewiniątko.

Tulsi ogłasza kolejne dokumenty! Obama w opałach

Czy Deep State zostało zdemaskowane?

Tulsi ogłasza kolejne dokumenty! Obama w opałach

– szefowa wywiadu Tulsi Gabbard ujawnia

celową manipulację wyborami w USA

przez Państwo Głębokie

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 23

Polityczne trzęsienie ziemi wstrząsa Stanami Zjednoczonymi: Barack Obama, niegdyś czczony jako gwiazda establishmentu, znalazł się teraz w centrum jednego z najpoważniejszych oskarżeń w historii Ameryki – ZDRADY STANU. Tym razem oskarżenia nie pochodzą od osób z zewnątrz, lecz bezpośrednio z centrum władzy: Tulsi Gabbard , pełniąca obowiązki dyrektora Wywiadu Narodowego (DNI) , potwierdziła w wywiadzie telewizyjnym, że Obama osobiście brał udział w manipulowaniu służbami wywiadowczymi po wyborach w 2016 roku.

Obama reaguje – i zdradza samego siebie

W obliczu narastających dowodów biuro Obamy zostało zmuszone do wydania  publicznego oświadczenia – rzadkość po jego prezydenturze. Mowa w nim o „nonsensie” i „rozproszeniu uwagi”, ale właśnie ten dobór słów ujawnia skalę presji, pod jaką znajduje się były prezydent. Po raz pierwszy Obama publicznie odpowiedział na bezpośrednie zarzuty, a nie za pośrednictwem osób trzecich – i zrobił to z widoczną nerwowością.

Gabbard potwierdza: Obama nakazał przeprowadzenie nowej oceny wywiadowczej

Tulsi Gabbard nie pozostawiła wątpliwości w wywiadzie telewizyjnym: Pierwotna ocena amerykańskiej społeczności wywiadowczej, zgodnie z którą Rosja nie miała zamiaru manipulować wynikami wyborów, została następnie zrewidowana na bezpośrednie polecenie prezydenta Obamy przez ówczesnego dyrektora wywiadu narodowego, Jamesa Clappera. Celem było stworzenie mitu, że to Rosja wprowadziła Donalda Trumpa do władzy.

Gabbard dosłownie wyjaśnia:

„Prezydent Obama polecił następnie swojemu dyrektorowi wywiadu, Jamesowi Clapperowi, przeprowadzenie prac mających na celu opracowanie nowej oceny prób Moskwy wpłynięcia na wynik wyborów”.

Pierwotna ocena – że Rosja nie działała na rzecz zmiany wyniku aż do dnia wyborów – została zignorowana. Dopiero po zwycięstwie Trumpa Obama osobiście nakazał zmianę narracji. Decyzja ta była obecnie postrzegana jako kluczowy element zamachu stanu.

Ponad 100 dokumentów dowodzi celowego oszustwa

Gabbard ogłosiła publikację ponad 100 wewnętrznych dokumentów potwierdzających ingerencję polityczną. Dokumenty te szczegółowo opisują, jak wysoko postawieni członkowie ekipy Obamy – w tym obecni senatorowie i członkowie Kongresu – współpracowali z posłusznymi strukturami medialnymi, aby stworzyć scenariusz, którego jedynym celem było podważenie legitymacji Trumpa.

Podczas gdy Gabbard odwołuje się do konkretnej treści, Obama ucieka się do niejasnych sformułowań – i tym samym się obnaża.

Mit Obamy upadł

Ikona liberalnej elity stoi na krawędzi. Laureat Pokojowej Nagrody Nobla, który w czasie urzędowania uczynił z wojny dronów, inwigilacji i operacji zmiany reżimu swoją wizytówkę, w końcu stanął przed najpoważniejszym oskarżeniem, jakie można postawić byłemu prezydentowi: aktywnym spiskiem przeciwko porządkowi demokratycznemu.

Fakty są jasne. Odpowiedzialność jest udokumentowana. Atmosfera polityczna jest napięta. Obama nie ponosi już tylko odpowiedzialności moralnej – wkrótce będzie musiał odpowiedzieć przed sądem.

Punkt zwrotny w historii USA

To, co wychodzi na jaw, to nie zwykła intryga polityczna, ale szkielet tajnego reżimu. Głębokie Państwo – długo wyśmiewane jako teoria spiskowa – ujawnia teraz swoje struktury: ingerencję wywiadu, skoordynowaną dezinformację i delegitymizację demokratycznych wyników wyborów. A na szczycie: Barack Obama.

Oświadczenie jego biura nie jest zaprzeczeniem – to przyznanie się. A oświadczenia Tulsi Gabbard wyznaczają punkt, w którym system zaczyna się rozpadać.

Obama jest osamotniony. Społeczeństwo jest zaniepokojone. A prawda zaczyna nieubłaganie wychodzić na jaw.

W międzyczasie Tusli ujawnia kolejne dokumenty .

=====================================

Odsłonięty powyżej przez Tulsi model “amerykańskiej globalistycznej demokracji”, jest też naśladowanym powszechnie wzorcem w całym zachodnim imperium kłamstwa (ZIK): UE, NATO, ponadpaństwowych organizacjach pozarządowych, tzw. NGO i wszystkich “szacownych” organizacjach ponadpaństwowych (ONZ, WHO, itd.).

Wszystkie one, tak jak i “demokratyczne rządy” państw ZIK, sterowane są ręcznie przez konglomerat “służby specjalnych” (czytaj organizacji przestępczych) działających na zlecenie światowej oligarchii finansowej.

Demaskacja elementów tego zbrodniczego globalistycznego systemu, daje promyk nadziei, że również w UE i jej kolonii III RP, dojdzie wreszcie do załamania i rozpadu tego przestępczego systemu, ukrytego za kurtyną pseudo-demokratycznej demagogii.

Stąd też tak ważne dla ogółu obywateli ZIK są wszystkie działania administracji Trumpa i to pomimo wielu jej niepowodzeń i błędów!

===========================================

mail:

Kiedy szefowa 18. amerykańskich organizacji do specjalnych poruczeń, 
Tulsi Gabbard usłyszała, że leżąca na biurku Pam Bondi lista Epsteina 
czeka na publikacje,
nie wiedziała o tym, że przyjdzie czas, gdy będzie 
musiała oficjalnie oświadczyć, że nie ma takiej listy i że sprawa 
została umorzona. Takie już są meandry wielkiej polityki, więc nie 
dziwmy się takiemu przebiegowi wydarzeń.

=====================================

Departament Sprawiedliwości wycofał wszystkie zarzuty wobec lekarza chroniącego pacjentów przed śmiertelnymi zastrzykami mRNA

Dr. Kirk Moore relacjonuje po tym, jak

Departament Sprawiedliwości

wycofał wszystkie zarzuty wobec lekarza

chroniącego pacjentów przed śmiertelnymi zastrzykami mRNA

https://www.globalresearch.ca/dr-kirk-moore-doj-drops-charges-protecting-patients-lethal-mrna-shots/5895823

Wstań, sprzeciw się i nie poddawaj się

==========================

[Departament Sprawiedliwości Stanów ZjednoczonychUSDepartment of Justice, DOJ)]

==========================

W obliczu grożących mu 35 lat w więzieniu, dr. Kirk Moore odmówił naruszenia przysięgi Hipokratesa. Zamiast wstrzykiwać dzieciom i dorosłym śmiertelne zastrzyki mRNA, podawał sól fizjologiczną – z pełną świadomą zgodą „ofiar” – aby rodziny mogły uniknąć mandatów, które zagrażają ich zdrowiu, pracy, edukacji i wolności medycznej.

Rząd federalny próbował zrobić z niego przykład, kozła ofiarnego. Departament Sprawiedliwości oskarżył go o oszustwo, spisek i „zniszczenie własności rządowej” – wszystko za poszanowanie prawa jego pacjentów do wyboru.

Ale doktor. Moore nie przyjął żadnej zapłaty, nie wyrządził żadnej krzywdy i stanął przy swoich przekonaniach.

12 lipca 2025 r. – pięć dni przed rozprawą sądową – DOJ nagle umorzył sprawę w połowie postępowania karnego. Dzięki przytłaczającej presji publicznej i rzeczniczki ze strony Rep. Marjorie Taylor Greene, senator Mike Lee i Rep. Thomas Massie i wielu innych w końcu zwyciężyła sprawiedliwość.

W tym potężnym wywiadzie, Dr. Moore dołącza do mnie, by przekonywać , że warto:

  • Dlaczego zaryzykował wszystko, by chronić swoich pacjentów
  • Jak Departament Sprawiedliwości próbował uciszyć swoją obronę
  • Co tak naprawdę spowodowało umorzenie sprawy
  • Dlaczego „wstać, sprzeciw się i nie podporządkować się” jest jego przesłaniem dla każdego lekarza w Ameryce

Jego sprawa zostanie zapamiętana jako decydujący moment w walce o wolność medyczną i sprawiedliwość.

https://www.thefocalpoints.com/p/dr-kirk-moore-speaks-out-after-doj?utm_source=post-email-title&publication_id=1119676&post_id=168982360&utm_campaign=email-post-title&isFreemail=false&r=1ifz5&triedRedirect=true&utm_medium=email

Dr. Kirk Moore Speaks Out After DOJ Drops All Charges for Protecting Patients from Lethal mRNA Shots by Peter A. McCullough, MD, MPH

“Stand up, push back, and don’t comply.”

Read on Substack

Koniec polityki klimatycznej w USA. CO2 już „nie będzie powodowało ocieplenia klimatu”

Koniec polityki klimatycznej w USA. CO2 już „nie będzie powodowało ocieplenia klimatu”

24.07.2025 https://www.tysol.pl/a144084-koniec-polityki-klimatycznej-w-usa-co2-juz-nie-bedzie-powodowalo-ocieplenia-klimatu

Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) chce znieść niemal dwudziestoletnią opinię prawną mówiącą o tym, że emisje gazów cieplarnianych są szkodliwe dla zdrowia ludzkiego, czyli tzw. stwierdzenie zagrożenia – donosi „Washington Post”.

Fabryka - zdjęcie poglądowe Koniec polityki klimatycznej w USA. CO2 już

Fabryka

Rewolucja w polityce klimatycznej

Tak zwane stwierdzenie zagrożenia, opublikowane w 2009 r., stanowi podstawę prawną szerokiego zakresu przepisów klimatycznych zgodnie z obowiązująca w Stanach Zjednoczonych ustawą o czystym powietrzu (Clean Air Act). 

Projekt wniosku o formalne porzucenie tej polityki jest rozpatrywany przez EPA – podał „Washington Post”. W swoim oświadczeniu Agencja Ochrony Środowiska poinformowała, że wniosek zostanie opublikowany, gdy tylko Agencja go przeanalizuje, a szef EPA Lee Zeldin podpisze. 

Gruntowna reforma przepisów środowiskowych

Jak pisze „Washington Post”, Lee Zeldin zainicjował gruntowną reformę przepisów środowiskowych, ponieważ Trump zobowiązał się do ograniczenia kosztów regulacyjnych i przyspieszenia rozwoju energetyki w USA. W zeszłym tygodniu producenci chemikaliów, elektrownie węglowe i inne zakłady otrzymały zwolnienia pozwalające na ominięcie szeregu przepisów środowiskowych.

Opinia prawna mówiąca o tym, że emisje gazów cieplarnianych są szkodliwe dla zdrowia ludzkiego leży u podstaw przepisów dotyczących emisji w takich branżach jak lotnictwo, motoryzacja i energetyka. Od dawna jest ono w Stanach Zjednoczonych krytykowane przez sceptyków globalnego ocieplenia i konserwatystów, którzy argumentują, że nakazy wynikające z ustawy o czystym powietrzu (Clean Air Act) nie są odpowiednie do objęcia gazów cieplarnianych, które nie respektują granic państwowych.

Jak radykalni transseksualiści przynieśli porażkę ruchowi LGBTQ

Jak radykalni transseksualiści przynieśli porażkę ruchowi LGBTQ

Jak radykalni transseksualiści przynieśli porażkę ruchowi LGBTQ

John Horvat II | 23/07/2025 https://polskakatolicka.org/pl/artykuly/jak-radykalni-transseksualisci-przyniesli-porazke-ruchowi-lgbtq

Sąd Najwyższy w USA właśnie zadał cios ruchowi transseksualistów, wydając orzeczenie w sprawie Stany Zjednoczone przeciwko Skrmetti. Orzeczenie z 18 czerwca zezwala stanom na zakazanie podawania hormonów zmieniających płeć oraz operacji zmiany płci nieletnim.

Nie było to jednak całkowite zwycięstwo. Decyzja nadal pozwala niektórym stanom promować okaleczanie dzieci. Jednakże hamuje ona impet ruchu, który miał nadzieję na nieograniczone rozprzestrzenianie się swoich idei. Po wielu zgodnych opiniach ktoś powiedział „nie” i zablokował drogę.

To częściowe zwycięstwo i inne ostatnie porażki sprawiają wrażenie, że ruch traci grunt pod nogami. Według słów adwokata w sprawie Skrmetti, decyzja o wniesieniu sprawy do Sądu Najwyższego była „jednym z największych błędów w historii aktywizmu transpłciowego”.

Zagrożenie dla wszystkiego

Konsekwencje tej decyzji nieuchronnie rozprzestrzeniają się na inne obszary debaty dotyczącej „płci”. Transpłciowość jest tylko jednym z elementów ruchu LGBTQ. Dla ogółu społeczeństwa wszystkie litery są postrzegane jako jedna sprawa. Dlatego też, gdy ruch transpłciowy zostanie pokonany, zagrożone będą osiągnięcia całego alfabetu LGBTQ.

Dla chrześcijańskiej opozycji porażka ta stanowi zachętę i dodatkowy bodziec do walki z tyranią transpłciową oraz potwierdza potrzebę moralności.

To, co sprawia, że te wydarzenia są tak niezwykłe, to fakt, że były one nieoczekiwane. Wszystko to wydarzyło się w momencie, gdy ruch LGBTQ wydawał się osiągać szczyt sukcesu w walce prawnej i kulturowej o narzucenie społeczeństwu swojego dewiacyjnego stylu życia. Media, Hollywood, środowisko akademickie, rząd, a nawet kościoły były gotowe pokonać wszelkie przeszkody stojące na drodze do akceptacji. Sondażowe wyniki wskazywały na rosnącą sympatię dla tej sprawy.

Kilka lat temu sytuacja ruchu wyglądała lepiej niż kiedykolwiek. Teraz to, co kiedyś wydawało się tak pewne, znów stało się przedmiotem dyskusji – nawet „małżeństwa” osób tej samej płci stoją w obliczu wyzwań.

Wywrócenie wszystkiego do góry nogami

Większość obserwatorów zgadza się, że radykalni transseksualiści nagle wywrócili wszystko do góry nogami, nalegając na realizację swojego ekstremalnego programu. Złamali wszystkie zasady aktywizmu społecznego, skupiając się szczególnie na dzieciach. Nie chcieli czekać na stopniowe zmiany, które wprowadzili przed nimi inni. Nagle ukryty program przestał być ukryty. Cały obraz stał się boleśnie jasny.

Amerykańscy rodzice stanęli w szranki z nauczycielami i krzykliwymi drag queen, którzy nalegali na czytanie dzieciom w szkołach książek promujących LGBTQ, bez możliwości rezygnacji. Uczennice były zmuszane do rywalizacji i korzystania z szatni z zdezorientowanymi mężczyznami, którzy wygrywali zawody i otrzymywali nagrody dzięki nieuczciwemu dopuszczeniu do nich.

W czasie wyborów w 2024 r. ekstremalne skupienie się na prawach osób transpłciowych wielu uznało za czynnik, który przyczynił się do porażki Demokratów w wyborach powszechnych. Partia ta nie wydawała się już reprezentować Amerykanów, a jedynie grupę demograficzną określającą się jako „oni/one”.

Znaczna część amerykańskiej opinii publicznej była oburzona i odrzucała przytłaczającą propagandę transpłciową, która była skierowana do domów towarowych i pojawiała się na piwie.

Kryzys w szeregach

Kryzys wywołuje panikę i zamieszanie we wszystkich grupach społeczności LGBTQ. Wszyscy próbują wyjaśnić, co się stało i przypisać winę.

Promotorzy ruchu, tacy jak The New York Times, gorączkowo szukają wymówek, obwiniając za porażkę „prawicowych polityków”, a nawet „stronnicze media” (na pewno nie swoje własne). Wielu aktywistów słusznie uważa, że ta porażka otwiera drzwi do kolejnych.

Rzeczywiście, zaraz po wydaniu orzeczenia w sprawie Skrmetti, Sąd Najwyższy wydał orzeczenie w sprawie Mahmoud przeciwko Taylor. To ważne orzeczenie dotyczące praw rodzicielskich pozwala dzieciom na rezygnację z obowiązkowej lektury książek o tematyce LGBTQ w szkołach, co jest praktyką równoważną indoktrynacji.

W 2025 r. wiele liberalnych korporacji wycofało swoje poparcie dla wydarzeń związanych z „dumą”, a inne obawiały się bojkotu podobnego do tego, jaki spotkał firmę Budweiser. LGBTQ stało się toksyczne w niektórych kręgach, o czym świadczy znaczny spadek popularności czerwcowych wydarzeń i parad.

Szukanie przyczyn

Większość analityków, nawet tych przychylnych, nie zadowala się obwinianiem prawicy za tę porażkę. Wielu wskazuje na rosnącą radykalizację aktywistów transpłciowych jako przyczynę niepowodzenia.

New York Times Magazine (19 czerwca 2025 r.) opublikował obszerny reportaż na temat porażki prawnej, wykazując wyraźną stronniczość wobec osób transpłciowych. W reportażu tym okaleczenia związane ze zmianą płci zostały sumiennie określone jako „opieka potwierdzająca tożsamość płciową”. Sprawdzono każdy zaimek, aby odzwierciedlić „zamieszanie płciowe” głównych bohaterów.

W eseju dołożono wszelkich starań, aby przedstawić sprawę Skrmettiego jako kolejne rozszerzenie podstawowych i nieodwracalnych praw obywatelskich. Jednak autor Nicholas Confessore zatytułował swój esej „Jak ruch na rzecz praw osób transpłciowych postawił na Sąd Najwyższy i przegrał” i tym samym musiał przyznać, że to aktywiści transpłciowi ponoszą główną odpowiedzialność za decyzję sądu, która „może cofnąć ruch o całe pokolenie”.

Aktywista homoseksualny Andrew Sullivan również napisał długi artykuł opublikowany 26 czerwca w New York Times zatytułowany „Jak ruch na rzecz praw gejów zradykalizował się i zboczył z drogi”. W ramach wczorajszej rewolucji potępia on awangardowe taktyki szokowe stosowane przez osoby transpłciowe, które jego zdaniem zagrażają również ruchowi homoseksualnemu, który tak usilnie promował.

Studium przypadku porażki

Częściowa porażka ruchu transpłciowego stanowi studium przypadku tego, co dzieje się, gdy aktywiści próbują narzucić swoją radykalną agendę niechętnej opinii publicznej, żądając zbyt wiele.

Aktywiści ci popełnili błąd, jasno określając swoje cele, jakim była zmiana całego społeczeństwa i moralności. Potwierdzili swoje zaprzeczenie natury ludzkiej i fantazję o świecie płynnej płciowości, w którym każdy mógłby tworzyć własną tożsamość.

Zmusili ruch, nawet jego bardziej umiarkowane elementy, do zajęcia niewygodnego stanowiska, polegającego na krytykowaniu nie radykalnych celów trans, ale jedynie nadmiernego tempa, w jakim dążyli do ich osiągnięcia oraz siły, z jaką je narzucali.

Takie deklaracje pomogły osobom walczącym z programem LGBTQ, ponieważ mogą one twierdzić, że istnieje radykalny plan, ponieważ aktywiści transpłciowi nie starają się tego ukrywać. Konserwatyści mogą pokazać przykłady aktywistów narzucających go społeczeństwu, a nawet niewinnym dzieciom. W tym przypadku aktywiści przyznają, że teoria tożsamości płciowej jest tym, do czego musi dążyć ruch i społeczeństwo, nawet jeśli jest to niepopularne.

W ten sposób radykalizm trans lewicy ujawnia swój ostateczny plan działania. Ci, którzy bronią moralnego prawa Bożego, mogą wykorzystać słowa samych aktywistów przeciwko nim i przejść do ofensywy.

Zmiana natury ludzkiej

Według aktywistów i sympatyków ruchu transpłciowego istnieją trzy powody, dla których ruch ten poniósł porażkę.

Pierwszym powodem było wprowadzenie przez ruch transpłciowy rewolucji, która zmieniła rozumienie seksualności. W przeciwieństwie do wcześniejszych aktywistów homoseksualnych, którzy przedstawiali seksualność jako wybór, nowi rewolucjoniści podważali ideę sztywnego podziału na płeć męską i żeńską i na nowo zdefiniowali tożsamość seksualną jako nieskończone spektrum. Płeć stała się arbitralna i „przypisywana przy urodzeniu”.

Według pana Confessore radykałowie twierdzili, że „wszyscy ludzie mają prawo do określenia własnej płci, niezależnie od tego, jak się ubierają lub czy zdecydowali się na zmianę płci”. Tożsamość ta może nawet zmieniać się z miesiąca na miesiąc lub z dnia na dzień, a społeczeństwo będzie zmuszone dostosować się do tego.

Aktywiści wprowadzili marksistowską koncepcję binarnego podziału płci męskiej i żeńskiej jako struktury opresyjnej (a nawet rasistowskiej), którą należy znieść. Andrew Sullivan zauważa, że transrewolucjoniści twierdzą, że sprawa LGBTQIA+70 innych płci jest jedną rewolucją zjednoczoną przez „intersekcjonalność”. Sprawa transseksualistów splata się z każdą lewicową sprawą, „od Black Lives Matters po Queers for Palestine”. Prosta tęczowa flaga rozrosła się obecnie do postaci mylącej palety pasków i trójkątów, których niewielu rozumie lub chce.

Ci sami aktywiści nalegali, aby ta rewolucyjna perspektywa stała się narracją dla całego społeczeństwa, znalazła odzwierciedlenie w prawie, była nauczana w szkołach i praktykowana w placówkach medycznych. Nie dopuszczano żadnych wyjątków. Każdy, kto odrzucał ten pogląd, mógł spodziewać się, że zostanie nazwany bigotem, rasistą lub innym epitetem.

Polityzacja i wykorzystywanie tożsamości seksualnej jako broni stanowiły atak na naturę ludzką i tłumiły opozycję. Była to główna przyczyna porażki ruchu transpłciowego.

Za wcześnie

Drugim powodem porażki było to, że aktywiści transpłciowi nalegali na porzucenie polityki stopniowych zmian, która sprawdziła się w przypadku powolnego marszu ruchu homoseksualnego w kierunku „małżeństw” osób tej samej płci. Takie taktyki mogą trwać dziesiątki lat. Aktywiści transpłciowi byli niecierpliwi i chcieli wyzwolenia już teraz.

Aktywiści homoseksualni starej daty krytykują ruch transpłciowy za to, że nie podchodzi do sprawy powoli. Takie gwałtowne stanowisko wywołuje reakcje opinii publicznej, które szkodzą całemu ruchowi. Twierdzą oni, że lepiej jest włączyć się do debaty w duchu dialogu, a nie konfrontacji. Lepiej rozmawiać o toaletach niż o rozrywaniu dzieci na strzępy.

Szybkie tempo rewolucji przynosi efekt przeciwny do zamierzonego, gdy prowadzi opinię publiczną w kierunku, w którym nie chce ona podążać. Znacznie lepiej jest przygotowywać grunt stopniowo.

Cel uświęca środki

Ostatecznie ruch transpłciowy postanowił, że cel uświęca środki. W artykule opublikowanym w magazynie „The New York Times Magazine” napisano, że aktywiści transpłciowi przedstawiali konieczność przeprowadzania operacji zmiany płci u nieletnich jako dogmat medyczny, którego nie można podważać.

Jednak dowody medyczne przeciwko takim zabiegom stopniowo się mnożyły, a kolejne kraje europejskie wycofywały się z nich, twierdząc, że mogą one być szkodliwe dla młodzieży. Pomimo dowodów kampania na rzecz tych zabiegów nadal przedstawiała wątpliwe wyniki badań medycznych jako fakty. Dane naukowe zostały zafałszowane, aby pasowały do agendy politycznej. Nawet sędziowie Sądu Najwyższego nie mogli zignorować braku rygoru naukowego.

Taka postawa, polegająca na pragnieniu, aby coś było prawdą, prowadzi do tłumienia wolnej debaty. Sullivan zauważa, że radykalni aktywiści „nie starają się angażować przeciwników ani ich przekonywać; starają się ich demonizować, zastraszać lub wykluczać”.

Prawdziwa natura walki

Wszystkie te czynniki przyczyniły się do porażki ofensywy transpłciowej w ostatnich orzeczeniach Sądu Najwyższego w USA.

Bardziej umiarkowani obserwatorzy mogą sprzeciwić się, twierdząc, że rozwiązaniem jest przekonanie radykalnych transpłciowców do złagodzenia swojego przekazu, aby uwzględnić osoby, które się z nimi nie zgadzają. Muszą oni spowolnić tempo realizacji swojego programu, aby wszyscy mogli stopniowo osiągnąć kompromis.

Jednak osoby takie nie rozumieją natury tych radykałów. Prawdziwym problemem jest to, że ruch LGBTQ nie może zwolnić tempa. Jego dynamika opiera się na zaspokajaniu niepohamowanych namiętności. Jego radykalna awangarda nigdy nie będzie zadowolona i zawsze będzie chciała więcej, ponieważ jej aktywiści są zniewoleni przez swoje nałogi i dążą do paroksyzmu. Zawsze znajdzie się kolejna litera alfabetu, która będzie wyrażać bardziej ekstremalną i bezpośrednią formę zniewolenia. Ruch ten zawsze będzie tłumił tych, którzy sprzeciwiają się jego żądaniom. Zawsze będzie odrzucał dawnych rewolucjonistów, którzy staną mu na drodze.

Rzeczywiście, jest to walka moralna oparta na obiektywnych pojęciach dobra i zła, a nie na wyobrażonej tożsamości seksualnej. Jedynym sposobem na wygranie tej walki jest obrona prawa moralnego, które uznaje ograniczenia ludzkiej natury. Jest to oddawanie czci sprawiedliwemu, kochającemu i transcendentnemu Bogu, który stworzył porządek, który wyzwala ludzi i daje ludzkości udział w łasce, która pomaga przezwyciężyć skutki upadłej natury ludzkiej. Prawdziwego szczęścia nie można znaleźć w niepohamowanej namiętności, ale w poznaniu, miłości i służbie Bogu, dla którego wszyscy zostaliśmy stworzeni.

Źródło: tfp.org

„Bibi zachowywał się jak szaleniec”: Biały Dom Trumpa podobno uważa, że Netanjahu „wymknął się spod kontroli”

„Bibi zachowywał się jak szaleniec”: Biały Dom Trumpa podobno uważa, że Netanjahu „wymknął się spod kontroli”

Źródło: https://www.mediaite.com/media/news/bibi-acted-like-a-madman-trump-white-house-reportedly-thinks-netanyahu-is-out-of-control/

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 23

Według doniesień Biały Dom prezydenta Donalda Trumpa uważa, że premier Izraela Benjamin Netanjahu zachowuje się „jak szaleniec” — po ostatnich atakach Izraela na syryjskie cele rządowe.

Według nowego raportu korespondentów Axios, Baraka Ravida i Marca Caputo , Biały Dom uważa, że Netanjahu podważa wysiłki Trumpa zmierzające do osiągnięcia pokoju.

„Bibi zachowywał się jak szaleniec” – powiedział anonimowy urzędnik Białego Domu portalowi Axios. „Cały czas wszystko bombarduje”.

Inny amerykański urzędnik powiedział agencji Axios: „Netanjahu czasami zachowuje się jak dziecko, które po prostu nie chce się dobrze zachowywać”.

Sam Trump wściekle zadzwonił do Netanjahu po tym, jak Izrael zbombardował jedyny kościół katolicki w Strefie Gazy w czwartek. Po tym, jak Netanjahu powiedział Trumpowi, że bombardowanie było błędem, Trump zażądał od rządu Izraela publicznego oświadczenia w tej sprawie – co też uczynił.

Mimo obaw administracji dotyczących Netanjahu i reakcji Trumpa na czwartkowy atak, Axios donosi, że „nie jest jasne”, czy podziela on frustrację swoich doradców. Trump wielokrotnie bronił Netanjahu w ostatnich miesiącach – szczególnie w sprawie korupcji, z którą się mierzy.

„Byłem zszokowany, słysząc, że państwo Izrael, które właśnie przeżyło jeden z największych momentów w swojej historii i któremu zdecydowanie przewodzi Bibi Netanjahu, kontynuuje absurdalne polowanie na czarownice przeciwko premierowi z czasów Wielkiej Wojny!” – napisał Trump 25 czerwca. Dodał: „Bibi Netanjahu był WOJOWNIKIEM, jak prawdopodobnie żaden inny wojownik w historii Izraela”.

29 czerwca Trump zagroził także wstrzymaniem amerykańskiej pomocy dla Izraela, jeśli zarzuty wobec Netanjahu nie zostaną wycofane.

A mimo to ludzie w Gabinecie tracą zaufanie do premiera.

„Mam wrażenie, że każdego dnia dzieje się coś nowego” – powiedział anonimowy urzędnik USA w rozmowie z Axios. „Co do cholery?”

Zachód organizuje protesty przeciwko Zełenskiemu na Ukrainie

źródło https://anti-spiegel.ru/2025/nach-annahme-des-nabu-gesetzes-vom-westen-organisierte-proteste-gegen-selensky-in-der-ukraine/

Majdan 2.0? Po uchwaleniu „ustawy NABU”: Zachód organizuje protesty przeciwko Zełenskiemu na Ukrainie

We wtorek Zełenski przeforsował w parlamencie ustawę, która spotkała się z krytyką na Zachodzie i natychmiast wywołała protesty zachodnich organizacji pozarządowych w wielu ukraińskich miastach. Czy jesteśmy świadkami początku nowego Majdanu?

Anti-Spiegel, 23 lipca 2025,

Wczoraj wieczorem relacjonowałem kulisy powstania ustawy, którą Zełenski szybko przeforsował w ukraińskim parlamencie. Szczegóły można znaleźć we wczorajszym artykule https://anti-spiegel.ru/2025/selensky-entmachtet-us-strukturen-in-der-ukraine/, ponieważ tutaj mogę poruszyć ten temat jedynie pobieżnie. 

Ten artykuł dotyczy protestów, które wybuchły na Ukrainie bezpośrednio po głosowaniu nad ustawą, ponieważ protesty te zostały zainicjowane przez Zachód. Czy jest to tylko ostrzeżenie dla Zełenskiego, czy też Majdan 2.0 jest organizowany w celu obalenia Zełenskiego, pokażą najbliższe dni.

W tym artykule jedynie pokrótce wyjaśnię, czego dotyczy ta ustawa (jak wspomniano, więcej szczegółów można znaleźć w artykule pod linkiem powyżej) i przedstawię szczegółowy opis organizatorów protestów, ponieważ jest tam kilka bardzo interesujących szczegółów.

O co chodzi w sporze

Krótko mówiąc, chodzi o to: po Majdanie ówczesny wiceprezydent USA Joe Biden powołał Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) pod pretekstem walki z korupcją na Ukrainie. Od tego czasu sprawami korupcyjnymi na Ukrainie nie zajmowała się już prokuratura, lecz nowe biuro, kontrolowane przez ambasadę USA w Kijowie, które stało się prawdopodobnie najważniejszym narzędziem władzy rządu USA na Ukrainie, wszczynając śledztwa korupcyjne przeciwko każdemu, kto zakłócał politykę USA. Szczegółowo opisałem to w mojej książce „Kartel ukraiński”.

Na Ukrainie toczy się walka o władzę, w której centrum znajduje się prawdopodobnie najważniejszy współpracownik Zełenskiego, Andriej Jermak, który jest solą w oku zarówno starej, jak i nowej administracji USA, ale jest uważany na Ukrainie za szarą eminencję, tak wpływową, że niektórzy kwestionują, czy Zełenski, czy Jermak sprawują władzę na Ukrainie.

W następstwie walki o władzę NABU wszczęło śledztwa korupcyjne przeciwko osobom bliskim Zełenskiemu i Jermakowi, co zinterpretowano jako ostrzeżenie dla Zełenskiego i Jermaka. SBU, ukraińska agencja wywiadowcza bezpośrednio podporządkowana administracji prezydenckiej Zełenskiego, odpowiedziała wszczęciem śledztw przeciwko domniemanym działaczom antykorupcyjnym i przeszukaniem ich biur i domów bez nakazu sądowego.

Pisałem o tym w zeszłym tygodniu i przetłumaczyłem artykuł z „Financial Times”. Ta historia nie jest więc niczym niezwykłym; walka o władzę narastała od miesięcy i obecnie eskaluje.

Zełenski zareagował na działania NABU i wniósł do parlamentu projekt ustawy, która miałaby podporządkować NABU kontrolowanej przez Zełenskiego Prokuraturze Generalnej. W poniedziałek SBU podjęła działania przeciwko samemu NABU, przeprowadzając przeszukania i aresztując pracowników NABU pod różnymi pretekstami.

We wtorek ustawa Zełenskiego została uchwalona przez Radę, a według doniesień Zełenski natychmiast ją podpisał, wprowadzając tym samym w życie.

W tym samym czasie amerykańskie media opublikowały już artykuły krytykujące ustawę i ostrzegające przed podporządkowaniem „niezależnego” biura antykorupcyjnego Prokuraturze Generalnej Ukrainy. Ostrzeżono nawet, że dostawy broni z Zachodu mogą zostać wstrzymane, jeśli Ukraina nie będzie już miała „niezależnej” (tj. podporządkowanej Zachodowi) agencji antykorupcyjnej. We wtorek oświadczeń krytykujących ustawę udzieliły również kraje G7 i UE.

Zaraz po uchwaleniu ustawy w różnych miastach Ukrainy doszło do protestów przeciwko niej, podczas których demonstranci skandowali hasła takie jak „To nie jest ustawa, to kapitulacja przed korupcją” i „Możemy zorganizować Majdan 2.0! Jesteście na to gotowi?”.

Zachód nie rozumie żartów

Amerykańskie media natychmiast poparły protesty. Na przykład „Wall Street Journal” opublikował artykuł zatytułowany „Wybuch protestów po tym, jak Ukraina próbuje odebrać kontrolę wspieranej przez USA agencji antykorupcyjnej”. Sprawa ta musi być bardzo ważna dla niektórych sił w USA, skoro publikowały już artykuły o protestach na Ukrainie o godzinie 3:00 czasu lokalnego.

W artykule stwierdzono, że Zełenski może stracić poparcie Zachodu z powodu tej ustawy. Według gazety, po spotkaniu z przedstawicielami agencji antykorupcyjnych w Kijowie, ambasadorzy państw G7 oświadczyli, że mają „poważne obawy i zamierzają omówić bieżące wydarzenia ze swoimi przywódcami”.

Wall Street Journal zwraca uwagę w swoim artykule, że NABU zostało pierwotnie utworzone na prośbę zachodnich sojuszników Ukrainy w celu wsparcia rządu po Majdanie. NABU jest również kluczowym elementem reformy sądownictwa na Ukrainie, niezbędnej do ubiegania się Ukrainy o członkostwo w UE. Gazeta cytuje przedstawiciela Komisji Europejskiej, który powiedział:

„Te instytucje mają kluczowe znaczenie dla ukraińskiego programu reform i muszą działać niezależnie, aby zwalczać korupcję i utrzymać zaufanie publiczne”.

Jeśli chodzi o kontrolę struktur władzy na Ukrainie, Zachód wyraźnie nie lekceważy tego problemu. Świadczy o tym również fakt, że brytyjski „Spectator” doniósł wczoraj wieczorem pod tytułem „Wojna Zełenskiego z ukraińskimi agencjami antykorupcyjnymi to katastrofa”, że UE może nałożyć sankcje na Ukrainę z powodu tego prawa.

Niemieckie media jak zawsze powolne

Zawsze zabawne jest obserwowanie, jak powoli niemieckie media reagują na wydarzenia, których ich redakcje nie rozumieją. Prawie nikt w niemieckich redakcjach prawdopodobnie nie wie, czym jest NABU i jaka jest jego misja. Jak dotąd, wyraźną linią, którą niemieckie media sumiennie podążały, było pozytywne przedstawianie Zełenskiego i ignorowanie problemu korupcji na Ukrainie. W związku z tym, w świetle doniesień o masowych protestach na Ukrainie przeciwko Zełenskiemu, oskarżanych o korupcję, w niemieckich redakcjach panuje prawdopodobnie pewne zamieszanie, które polega na zastanawianiu się, jak relacjonować sytuację, na przykład śledząc doniesienia amerykańskich mediów (a może nawet czekając na telefon wyjaśniający sytuację).

W każdym razie, kiedy piszę ten artykuł około godziny 1:00 czasu niemieckiego, wciąż nie ma prawie żadnych doniesień o protestach w Niemczech.

Co ciekawe, n-tv stanowi tu znaczący wyjątek, ponieważ o godzinie 19:00 wyemitowała już artykuł zatytułowany „Ogólnokrajowe protesty – Ukraina ogranicza niezależność śledczych ds. korupcji”, który został sklecony z doniesień agencji i nie zawierał żadnej pracy redakcyjnej zespołu redakcyjnego n-tv.

Kto stoi za protestami?

Wszystkie zachodnie doniesienia medialne z ostatnich dni na temat wydarzeń na Ukrainie wspominają o ukraińskim Centrum Działań Antykorupcyjnych (AntAC). Financial Times wspomniał już o tej organizacji pozarządowej w swoim artykule z zeszłego tygodnia, obszernie cytując jej dyrektor wykonawczą, Darię Kalenjuk. AntAC jest również wspomniany w artykule n-tv.

AntAC jest przedstawiany jako organizacja walcząca z korupcją, a SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy) Zełenskiego również podjęła działania przeciwko tej organizacji, przeszukując mieszkanie Witalija Szabunina w Charkowie i konfiskując telefony komórkowe, laptopy i tablety. Szabunin, członek-założyciel organizacji pozarządowej AntAC, założonej w 2012 roku, został opisany przez Financial Times jako „wybitny aktywista antykorupcyjny”. Wszystkie zachodnie media w ostatnich dniach poruszały jego sprawę, czy to incydentalnie, czy jako główny temat – najwyraźniej celem jest wykreowanie Szabunina, Kalenjuk i AntAC jako nowych „bohaterów”.

AntAC powstało w 2012 roku, a zarówno ukraińska, jak i rosyjska Wikipedia podają, że AntAC, założony przez Szabunina i Kalenjuka, otrzymał początkowe wsparcie finansowe od Fundacji Sorosa, rządu USA, Ambasady Brytyjskiej w Kijowie, czeskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i holenderskiej organizacji.

Najwyraźniej niewiele się zmieniło, ponieważ AntAC dumnie informuje na swojej stronie internetowej, że jest finansowany przez rząd USA, UE, państwa członkowskie UE i fundacje prywatne.

Daria Kalenjuk, dyrektor wykonawcza AntAC, nie jest zwykłą osobą; uczestniczyła w programie Klausa Schaba „Młodzi Globalni Liderzy 2022” na Światowym Forum Ekonomicznym, co oznacza, że ma doskonałe kontakty na Zachodzie i dostęp do niezbędnych funduszy w razie potrzeby.

AntAC najwyraźniej został pozycjonowany jako oś potencjalnej walki z Zełenskim, ponieważ niemiecka agencja prasowa Tagesschau również relacjonowała sprawę Szabunina w raporcie o represjach Zełenskiego wobec domniemanych działaczy antykorupcyjnych i szczegółowo przesłuchała Kalenjuka. Tagesschau poinformował również o liście otwartym do Zełenskiego, w którym dziesiątki ukraińskich organizacji pozarządowych domagały się zaprzestania ataków na Szabunina i innych krytyków rządu.

To właśnie za pośrednictwem takich sieci, składających się z organizacji pozarządowych finansowanych i kontrolowanych przez Zachód, masy wyszły na ulice podczas poprzednich kolorowych rewolucji, aby obalić rząd. I dokładnie to samo wydarzyło się ponownie na Ukrainie zaledwie kilka godzin po uchwaleniu ustawy: natychmiast po jej uchwaleniu tysiące ludzi w różnych ukraińskich miastach odpowiedziało na apele organizacji pozarządowych i demonstrowało przeciwko ustawie, grożąc Zełenskiemu „Majdanem 2.0”.

Kolejne dni mogą być interesujące.

Teraz pozostaje czekać na rozwój wydarzeń. Z jednej strony, Europejczycy, w szczególności, nie mogą obecnie porzucić Zełenskiego, ponieważ potrzebują go w wojnie z Rosją. Z drugiej strony, Zachód nie przychylnie patrzy na próby demontażu przez swoje kolonie narzędzi władzy, którymi Zachód je dominuje.

Wciąż więc ekscytujące: czy Zełenski w końcu ustąpi? A jeśli nie, czy Zachód zaryzykuje obalenie Zełenskiego w czasie wojny z Rosją, co mogłoby stanowić nieobliczalne ryzyko na niestabilnej Ukrainie, gdzie dostępne są ogromne ilości broni, nad którymi praktycznie nie ma kontroli? A jeśli tak się stanie, kogo Zachód wyznaczy na następcę Zełenskiego?

Witalij Kliczko, mer Kijowa, zdaje się już zajmować pozycję, ponieważ dołączył do demonstrantów w Kijowie i udzielił im wsparcia. Kliczko był finansowany przez Fundację Konrada Adenauera CDU podczas Majdanu i z pewnością byłby preferowanym kandydatem niemieckiego rządu, podczas gdy obecna administracja USA prawdopodobnie nie przejmuje się tym, czy Kliczko zastąpi Zełenskiego. Najważniejsze jest to, że USA zarabiają na dostawach broni do Kijowa, za które płacą Europejczycy.

Czy Zachód jakoś dojdzie do porozumienia z Zełenskim, aby nie narażać się na wojnę z Rosją?

Następne dni mogą przynieść niespodzianki…

napisał  Thomas Röper

Jak globalna większość może uwolnić się od amerykańskiego kolonializmu finansowego

Prof. Michael Hudson: Jak globalna większość może uwolnić się od amerykańskiego kolonializmu finansowego

Źródło: michael-hudson-global-majority-us-financial-colonialism

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 23

Ekonomista Michael Hudson opisuje, w jaki sposób Chiny stworzyły alternatywę dla zachodniego porządku neoliberalnego i w jaki sposób globalne Południe może rzucić wyzwanie czerpiącym zyski z amerykańskiego kolonializmu finansowego.

Kapitalizm przemysłowy był rewolucyjny w swojej walce o uwolnienie europejskich gospodarek i parlamentów od dziedzicznych przywilejów i interesów, które przetrwały feudalizm. Aby zapewnić konkurencyjność swoich produktów na rynkach światowych, przemysłowcy musieli znieść rentę gruntową płaconą europejskiej szlachcie ziemskiej, renty ekonomiczne pobierane przez monopole handlowe oraz odsetki płacone bankierom, którzy nie odgrywali żadnej roli w finansowaniu przemysłu. Te dochody rentierskie podnoszą strukturę cenową gospodarki, podnosząc koszty utrzymania i inne wydatki przedsiębiorstw, a tym samym zmniejszając zyski.

W XX wieku w Europie, Stanach Zjednoczonych i innych krajach zachodnich tradycyjny cel, jakim była redukcja rent ekonomicznych, został wycofany.

Obecnie czynsze za grunty i zasoby naturalne będące własnością prywatną stale rosną, a nawet są faworyzowane specjalnymi ulgami podatkowymi. Podstawowa infrastruktura i inne naturalne monopole są prywatyzowane przez sektor finansowy, który w dużej mierze odpowiada za fragmentację i deindustrializację gospodarek w interesie swoich klientów z sektora nieruchomości i monopolistów, którzy płacą większość swoich dochodów z czynszów w formie odsetek bankierom i obligatariuszom.

Pozostałością po środkach stosowanych przez europejskie potęgi przemysłowe i Stany Zjednoczone do budowania własnej produkcji jest wolny handel. Wielka Brytania wprowadziła wolny handel po 30-letniej walce swojego przemysłu z ziemiaństwem o zniesienie protekcjonistycznych ceł rolnych, tzw. Ustaw Zbożowych, uchwalonych w 1815 roku, aby uniemożliwić otwarcie rynku krajowego na tani import żywności, który obniżyłby czynsze dzierżawne.

Po uchyleniu tych przepisów w 1846 roku w celu obniżenia kosztów utrzymania, Wielka Brytania zaoferowała umowy o wolnym handlu krajom ubiegającym się o dostęp do jej rynku w zamian za niechronienie ich przemysłu przed brytyjskim eksportem. Celem było uniemożliwienie krajom mniej uprzemysłowionym przetwarzania własnych surowców.

W tych krajach europejscy inwestorzy dążyli do pozyskania zyskownych zasobów naturalnych, zwłaszcza praw do minerałów i ziemi, a także podstawowej infrastruktury, takiej jak koleje i kanały. Stworzyło to diametralny konflikt między unikaniem rent w krajach uprzemysłowionych a poszukiwaniem rent w swoich koloniach i innych krajach przyjmujących, podczas gdy europejscy bankierzy wykorzystywali dźwignię finansową, aby uzyskać kontrolę finansową nad byłymi koloniami, które uzyskały niepodległość w XIX i XX wieku.

Pod presją obsługi długów zewnętrznych, zaciągniętych w celu finansowania deficytu handlowego, wysiłków rozwojowych i rosnącego uzależnienia od zadłużenia, kraje będące dłużnikami zostały zmuszone do oddania kontroli fiskalnej nad swoimi gospodarkami obligatariuszom, bankom i rządom krajów będących wierzycielami, którzy wywierali na nie presję, aby sprywatyzowały swoje podstawowe monopole infrastrukturalne. Uniemożliwiło im to wykorzystanie dochodów z zasobów naturalnych do stworzenia szerokiej bazy gospodarczej dla pomyślnego rozwoju.

Podobnie jak Wielka Brytania, Francja i Niemcy dążyły do uwolnienia swoich gospodarek od dziedzictwa feudalizmu z jego przywilejami dla kapitału rentierskiego, większość krajów dzisiejszej Globalnej Większości musi uwolnić się od ciężaru czynszów i długów, które odziedziczyły po europejskim kolonializmie i kontroli wierzycieli.

W latach 50. XX wieku kraje te określano jako „słabiej rozwinięte” lub, jeszcze protekcjonalniej, „kraje rozwijające się”. Jednak połączenie zadłużenia zagranicznego i wolnego handlu uniemożliwiło im rozwój w zrównoważonym modelu publiczno-prywatnym, który przyjęły kraje Europy Zachodniej i Stany Zjednoczone.

Polityka podatkowa i inne przepisy tych krajów zostały ukształtowane pod presją Stanów Zjednoczonych i Europy, mających na celu dostosowanie ich do międzynarodowych zasad handlu i inwestycji, które utrzymują geopolityczną dominację zachodnich bankierów i inwestorów czerpiących zyski z kontroli nad majątkiem narodowym.

Eufemizm „gospodarka gospodarza” jest odpowiedni w odniesieniu do tych krajów, ponieważ penetracja gospodarcza przez Zachód przypomina biologicznego pasożyta, który żeruje na swoim gospodarzu.

Aby utrzymać te relacje, rządy Stanów Zjednoczonych i Europy blokują próby tych krajów, by pójść w ślady uprzemysłowionych krajów Europy i Stanów Zjednoczonych, które w XIX wieku wprowadziły reformy polityczne i fiskalne w swoich gospodarkach, co pozwoliło im na rozwój.

Jeżeli te kraje nie wdrożą reform fiskalnych i politycznych, mających na celu rozwój własnej suwerenności i perspektyw wzrostu opartych na własnym dziedzictwie narodowym ziemi, zasobach naturalnych i podstawowej infrastrukturze, globalna gospodarka pozostanie podzielona między zachodnie państwa rentierskie i ich gospodarzy, globalną większość, i będzie podlegać ortodoksji neoliberalnej.

Sukces chińskiego modelu stanowi zagrożenie dla porządku neoliberalnego

Kiedy amerykańscy przywódcy polityczni wskazują na Chiny jako egzystencjalnego wroga Zachodu, nie robią tego z powodu zagrożenia militarnego, ale dlatego, że oferują one skuteczną alternatywę ekonomiczną dla współczesnego, sponsorowanego przez USA neoliberalnego porządku świata.

Rozporządzenie to miało symbolizować koniec historii i osiągnąć sukces dzięki logice wolnego handlu, deregulacji rządowej i międzynarodowych inwestycji bez kontroli kapitału, przy jednoczesnym ominięciu anty-rentierskiej polityki kapitalizmu przemysłowego.

Teraz możemy dostrzec absurdalność tego zadowolonego z siebie ewangelicznego poglądu, który pojawił się dokładnie w czasie, gdy gospodarki Zachodu ulegały deindustrializacji na skutek dynamiki neoliberalnego kapitalizmu finansowego.

Ugruntowane interesy finansowe i inne interesy rentierskie odrzucają nie tylko Chiny, ale również logikę kapitalizmu przemysłowego, tak jak została ona rozwinięta przez klasycznych ekonomistów XIX wieku.

Zachodni obserwatorzy neoliberalizmu nie zauważają, że chiński „socjalizm z chińską specyfiką” osiągnął swój sukces dzięki logice podobnej do logiki kapitalizmu przemysłowego, którą klasyczni ekonomiści propagowali w celu minimalizacji dochodów rentierów .

Większość ekonomistów końca XIX wieku spodziewała się, że kapitalizm przemysłowy przekształci się w formę socjalizmu wraz ze wzrostem znaczenia inwestycji publicznych i regulacji. Wyzwolenie gospodarek i ich rządów spod kontroli właścicieli ziemskich i wierzycieli było wspólnym mianownikiem socjaldemokratycznego socjalizmu Johna Stuarta Milla, libertariańskiego socjalizmu Henry’ego George’a z jego naciskiem na opodatkowanie gruntów, spółdzielczego socjalizmu wzajemnej pomocy Piotra Kropotkina oraz marksizmu.

Chiny posunęły się dalej niż poprzednie socjalistyczne reformy gospodarki mieszanej, pozostawiając w rękach rządu kwestie pieniądza i tworzenia kredytów, a także podstawowej infrastruktury i zasobów naturalnych.

Obawa, że inne rządy pójdą w ślady Chin, sprawiła, że ideolodzy amerykańskiego i zachodniego kapitalizmu finansowego zaczęli postrzegać Chiny jako zagrożenie, ponieważ oferują model reform gospodarczych będący dokładnym przeciwieństwem tego, z czym walczyła pro- rentierska , antyrządowa ideologia XX wieku.

Zadłużenie zagraniczne wobec Stanów Zjednoczonych i innych zachodnich wierzycieli, możliwe dzięki międzynarodowym zasadom geopolitycznym na lata 1945–2025, opracowanym przez dyplomatów amerykańskich w Bretton Woods w 1944 r., zmusza kraje Globalnego Południa i inne kraje do odzyskania suwerenności gospodarczej poprzez uwolnienie się od zagranicznych (głównie zdolarowanych) obciążeń bankowych i finansowych.

Kraje te zmagają się z tym samym problemem renty gruntowej, co kapitalizm przemysłowy w Europie, ale ich renty gruntowe i surowcowe należą głównie do korporacji międzynarodowych i innych zagranicznych właścicieli praw do ropy naftowej i minerałów, lasów i plantacji latyfundiów. Pobierają oni rentę surowcową poprzez eksploatację światowych zasobów ropy naftowej i minerałów oraz wycinanie lasów.

Opodatkowanie emerytur ekonomicznych jest warunkiem koniecznym suwerenności gospodarczej

Warunkiem koniecznym dla autonomii gospodarczej krajów Globalnego Południa jest, aby zastosowały się do rad klasycznych ekonomistów i opodatkowały największe źródła dochodów z dzierżawy – czynsze gruntowe, dochody z monopoli i dochody finansowe – zamiast pozwalać na ich przepływ za granicę.

Opodatkowanie tych emerytur pomogłoby ustabilizować bilans płatniczy tych krajów i zapewniłoby rządom dochody na finansowanie infrastruktury i związanych z nią wydatków socjalnych w celu dofinansowania modernizacji ich gospodarki.

W ten sposób Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Stany Zjednoczone ugruntowały swoją dominację przemysłową, rolniczą i finansową. Nie jest to radykalna polityka socjalistyczna, ale zawsze stanowiła centralny element rozwoju kapitalizmu przemysłowego.

Odzyskanie renty gruntowej i zasobów naturalnych jako podstawy opodatkowania pozwoliłoby uniknąć opodatkowania pracy i przemysłu. Kraj nie musiałby formalnie nacjonalizować swojej ziemi i zasobów naturalnych, a jedynie opodatkowywałby rentę ekonomiczną przekraczającą rzeczywiste „zyski”, by zacytować XIX-wieczną zasadę Adama Smitha i jego następców, że renta ta stanowi naturalną podstawę opodatkowania.

Jednakże ideologia neoliberalna opisuje takie opodatkowanie emerytur i regulację monopoli lub innych zjawisk rynkowych jako interwencję w „wolny rynek”.

Ta obrona dochodu rentierskiego odwraca klasyczną definicję wolnego rynku. Klasyczni ekonomiści definiowali wolny rynek jako rynek wolny od renty ekonomicznej, a nie jako rynek wolny od jej generowania, nie mówiąc już o swobodzie rządów-wierzycieli do tworzenia „porządku opartego na regułach”, który ułatwiałby generowanie renty zagranicznej i hamował rozwój krajów-gospodarzy zależnych finansowo i handlowo.

Ulga w zadłużeniu jest warunkiem koniecznym suwerenności gospodarczej

Walka krajów o uwolnienie się od długów zagranicznych jest o wiele trudniejsza niż walka Europy w XIX wieku o zniesienie przywilejów arystokracji ziemskiej (i, co zakończyło się mniejszym sukcesem, jej bankierów), ponieważ ma charakter międzynarodowy i obecnie musi zmierzyć się z sojuszem państw wierzycielskich, które chcą utrzymać system kolonizacji finansowej stworzony dwieście lat temu, kiedy to dawne kolonie starały się finansować swoją niepodległość za pomocą pożyczek od zagranicznych bankierów.

Począwszy od lat 20. XIX wieku nowo niepodległe kraje, takie jak Haiti, Meksyk i inne kraje Ameryki Łacińskiej, a także Grecja, Tunezja, Egipt i inne byłe kolonie osmańskie, uzyskały nominalną wolność polityczną od rządów kolonialnych. Jednak aby rozwijać własny przemysł, musiały zaciągać zadłużenie zagraniczne, którego spłaty mogły niemal natychmiast ogłosić niewypłacalność, co umożliwiło wierzycielom utworzenie organów monetarnych odpowiedzialnych za politykę fiskalną.

Pod koniec XIX wieku rządy tych krajów stały się agencjami windykacyjnymi dla międzynarodowych bankierów. Zależność finansowa od bankierów i obligatariuszy zastąpiła zależność kolonialną i zmusiła kraje będące dłużnikami do nadania priorytetu fiskalnego zagranicznym wierzycielom.

Druga wojna światowa pozwoliła wielu z tych krajów zgromadzić znaczne rezerwy walutowe poprzez dostarczanie surowców stronom walczącym.

Jednakże powojenny porządek, opracowany przez dyplomatów amerykańskich, oparty na wolnym handlu i swobodnym przepływie kapitału, zniszczył te oszczędności i zmusił kraje Globalnego Południa oraz inne kraje do zaciągania pożyczek w celu pokrycia deficytu handlowego.

Powstały dług zagraniczny wkrótce przekroczył możliwości płatnicze tych krajów, co oznacza, że nie mogły go spłacić bez poddania się niszczycielskim działaniom oszczędnościowym MFW, które zablokowały inwestycje niezbędne do zwiększenia ich produktywności i poziomu życia.

Nie mieli możliwości zaspokojenia własnych potrzeb rozwojowych, inwestowania w podstawową infrastrukturę i dotowania przemysłu i rolnictwa, edukacji publicznej, opieki zdrowotnej i innych podstawowych wydatków socjalnych, charakterystycznych dla czołowych krajów uprzemysłowionych. Sytuacja ta pozostaje niezmienna.

Mają więc dziś wybór: albo spłacić swoje zagraniczne długi – kosztem własnego rozwoju – albo uznać te długi za nielegalne i domagać się ich umorzenia.

Pytanie brzmi, czy kraje będące dłużnikami osiągną suwerenność, która powinna charakteryzować międzynarodową gospodarkę równych stron, wolną od postkolonialnej kontroli innych krajów nad ich polityką podatkową i handlową oraz ich dziedzictwem narodowym.

Ich samostanowienie może zostać osiągnięte jedynie poprzez zjednoczenie się we wspólnym froncie.

Agresywne działania celne Donalda Trumpa przyspieszyły ten proces, drastycznie ograniczając rynek USA dla eksportu z krajów będących dłużnikami, w wyniku czego nie otrzymują one już dolarów na spłatę swoich obligacji i długów bankowych, których i tak nie mogą spłacić.

Świat obecnie aktywnie odchodzi od dolara.

Potrzeba stworzenia alternatywy dla powojennego porządku, którego centralną rolę odgrywały Stany Zjednoczone, została wyrażona na konferencji w Bandungu w Indonezji w 1955 roku, a później przez Ruch Państw Niezaangażowanych. Krajom tym brakowało jednak masy krytycznej samowystarczalności, by działać wspólnie.

Próby stworzenia nowego międzynarodowego porządku gospodarczego w latach 60. XX wieku napotkały ten sam problem: państwa nie były wystarczająco silne pod względem przemysłowym, rolniczym i finansowym, aby „działać samodzielnie”.

Obecny kryzys zadłużenia Zachodu, deindustrializacja oraz wymuszona instrumentalizacja handlu zagranicznego i sankcji finansowych w ramach opartego na dolarze międzynarodowego systemu finansowego, ukoronowana polityką taryfową „Ameryka na pierwszym miejscu”, stworzyły pilną potrzebę wspólnego dążenia krajów do suwerenności gospodarczej w celu uwolnienia się od kontroli Stanów Zjednoczonych i Europy nad gospodarką międzynarodową.

Kraje BRICS+, na czele z Rosją i Chinami, dopiero zaczęły rozmawiać o takiej próbie.

Sukces Chin umożliwił stworzenie globalnej alternatywy

Wielkim katalizatorem, który skłonił kraje do przejęcia kontroli nad swoim rozwojem narodowym, były Chiny. Jak wspomniano powyżej, ich przemysłowy socjalizm w dużej mierze osiągnął klasyczny cel kapitalizmu przemysłowego, jakim była minimalizacja kosztów rentierskich , głównie poprzez publiczną kreację pieniądza w celu finansowania wzrostu materialnego.

Pozostawienie pieniądza i kreacji kredytu w rękach rządu za pośrednictwem banków państwowych zapobiega przejęciu gospodarki przez finansowe i inne interesy rentierskie oraz narażaniu jej na dodatkowe koszty finansowe, charakterystyczne dla gospodarek zachodnich.

Skuteczna alternatywa Chin dla pożyczek unika dążenia do czysto finansowych korzyści kosztem fizycznej akumulacji kapitału i poziomu życia. Dlatego jest postrzegana jako egzystencjalne zagrożenie dla obecnego zachodniego systemu bankowego.

Zachodnie systemy finansowe są nadzorowane przez banki centralne, które uniezależniły się od administracji finansowej i regulacji rządowych. Ich rolą jest zapewnienie płynności komercyjnemu systemowi bankowemu, który tworzy oprocentowany dług przede wszystkim w celu kreowania bogactwa finansowego poprzez dźwignię finansową (inflację cen aktywów), a nie w celu akumulacji kapitału produkcyjnego.

Zyski kapitałowe – rosnące ceny nieruchomości i innych nieruchomości, akcji i obligacji – są znacznie wyższe niż wzrost PKB. Można je łatwo i szybko osiągnąć, udzielając bankom większych pożyczek, aby podnieść ceny dla nabywców tych aktywów.

Zamiast industrializacji systemu finansowego, zachodnie przedsiębiorstwa przemysłowe uległy financjalizacji, co doprowadziło do deindustrializacji gospodarek USA i Europy.

Majątek sfinansowany można wytworzyć bez udziału w procesie produkcji. Odsetki, odsetki za zwłokę, inne opłaty finansowe i zyski kapitałowe nie są „produktami”, ale są rejestrowane jako takie w dzisiejszych statystykach PKB.

Kosztem rosnącego zadłużenia są transfery z sektora finansowego do pracowników i przedsiębiorstw, pochodzące z płac i zysków z rzeczywistej produkcji. To zmniejsza dochód rozporządzalny na zakup produktów wytwarzanych przez siłę roboczą i kapitał, prowadząc do zadłużonej i zdeindustrializowanej gospodarki.

Strategia państw wierzycielskich i rentierskich mająca na celu zabezpieczenie globalnej kontroli

Najbardziej kompleksową strategią, która ma uniemożliwić państwom ucieczkę od ciężaru ekonomii rentierskiej, jest prowadzenie kampanii ideologicznej, od systemu edukacji po media. Celem jest kontrola narracji, które przedstawiają rząd jako opresyjnego lewiatana, z natury biurokratyczną autokrację.

Zachodnią „demokrację” definiuje się mniej politycznie niż ekonomicznie – jako wolny rynek, którego zasoby są dystrybuowane przez sektor bankowy i finansowy, niepodlegający regulacjom.

Rządy wystarczająco silne, by ograniczać bogactwo finansowe i inne bogactwa rentierskie w interesie publicznym, są demonizowane jako autokracje lub „gospodarki planowe” – tak jakby przerzucanie kredytów i zasobów do centrów finansowych, takich jak Wall Street, Londyn, Paryż i Japonia, nie prowadziło do gospodarki planowanej przez sektor finansowy w jego własnym interesie, z celem tworzenia bogactwa pieniężnego. Jej celem nie jest poprawa ogólnej gospodarki i poziomu życia.

Urzędnicy i administratorzy globalnej większości, którzy studiowali ekonomię na amerykańskich i europejskich uniwersytetach, zostali zindoktrynowani wolną od wartości (tj. wolną od czynszu) pro- rentową ideologią, która kształtuje ich pogląd na funkcjonowanie gospodarek.

Ta narracja ignoruje sposób, w jaki dług polaryzuje gospodarkę, rosnąc wykładniczo dzięki odsetkom składanym. Z głównego nurtu logiki ekonomicznej wykluczono również klasyczny kontrast między produktywnym i nieproduktywnym kredytem a inwestycjami, a także związane z nim rozróżnienie między dochodami uzyskanymi (płacami i zyskami, głównymi składnikami wartości) a dochodami niewypracowanymi (rentą ekonomiczną).

Oprócz tej kampanii ideologicznej, dyplomacja neoliberalna stosuje siłę militarną, zmianę reżimów i kontrolę nad kluczowymi międzynarodowymi biurokracjami związanymi z Organizacją Narodów Zjednoczonych, MFW i Bankiem Światowym – a także bardziej tajną sieć organizacji pozarządowych (NGO) – aby uniemożliwić państwom wycofanie się z dzisiejszych pro- rentierskich reguł fiskalnych i ustaw sprzyjających wierzycielom.

Stany Zjednoczone odegrały wiodącą rolę w stosowaniu siły i zmianie reżimu przeciwko rządom, które chciałyby opodatkować lub w inny sposób ograniczyć pobieranie renty.

Należy zauważyć, że niewielu wczesnych socjalistów (z wyjątkiem anarchistów) opowiadało się za przemocą w celu wymuszenia reform. To grupy interesu, niechętne utracie przywilejów stanowiących podstawę ich bogactwa, nie wahały się użyć przemocy w obronie swojego bogactwa i władzy przed próbami reform mających na celu ograniczenie ich przywilejów.

Aby zachować suwerenność, narody muszą stworzyć alternatywę, która pozwoli im samodzielnie decydować o swoim rozwoju gospodarczym, monetarnym i politycznym. Jednak amerykańska dyplomacja postrzega każdą próbę wprowadzenia niezbędnych reform politycznych i fiskalnych oraz silnych regulacji rządowych jako egzystencjalne zagrożenie dla kontroli USA nad międzynarodowymi finansami i handlem.

Nasuwa się pytanie, czy reformy i silna gospodarka publiczna są możliwe bez wojny. To naturalne, że kraje zastanawiają się, czy mogą osiągnąć suwerenność gospodarczą bez rewolucji, tak jak czyniły to Związek Radziecki, Chiny i inne kraje, które walczyły o zakończenie rządów wspieranych przez zagranicznych właścicieli ziemskich i wierzycieli.

Jedynym sposobem na ochronę suwerenności gospodarczej przed zagrożeniami militarnymi jest przystąpienie do sojuszu wzajemnego wsparcia, ponieważ poszczególne kraje mogą zostać odizolowane, jak to miało miejsce w przypadku Kuby, Wenezueli i Iranu — lub zniszczone, jak w przypadku Libii.

Jak powiedział Benjamin Franklin: „Jeśli nie będziemy trzymać się razem, będziemy wisieć podzieleni”.

Amerykańscy autorzy określają próbę połączenia sił przez inne kraje w celu osiągnięcia suwerenności gospodarczej mianem wojny cywilizacji. Choć rzeczywiście jest to starcie cywilizacji, to Stany Zjednoczone i ich sojusznicy dokonują aktów agresji wobec krajów dążących do wycofania się z systemu, który zapewnił Stanom Zjednoczonym i Europie ogromny napływ rent ekonomicznych i obsługę długu od krajów-gospodarzy, podlegających dyplomacji wspieranej przez USA.

Jak kolonializm finansowy skoncentrowany na USA zastąpił europejskie rządy kolonialne

Po II wojnie światowej era kolonializmu osadniczego ustąpiła miejsca kolonializmowi finansowemu, a gospodarka międzynarodowa została zdolaryzowana pod przewodnictwem USA.

Zasady z Bretton Woods, ustanowione w 1945 roku, umożliwiły korporacjom międzynarodowym utrzymanie rent ekonomicznych z gruntów, zasobów naturalnych i infrastruktury publicznej poza zasięgiem krajowej polityki fiskalnej. Rządy zostały sprowadzone do roli windykatorów długów zagranicznych wierzycieli i obrońców zagranicznych inwestorów przed demokratycznymi próbami opodatkowania rentierskiego majątku.

Stany Zjednoczone mogły wykorzystać handel światowy jako broń, monopolizując eksport ropy naftowej za pośrednictwem amerykańskich i sojuszniczych firm naftowych („Siedem Sióstr”), podczas gdy amerykański i europejski protekcjonizm rolny oraz polityka „pomocy” Banku Światowego zachęcały kraje borykające się z deficytem żywności do skupienia się na uprawach plantacyjnych w strefie tropikalnej, a nie na uprawie zbóż na własne potrzeby.

Umowa o wolnym handlu NAFTA z 1994 roku, zawarta przez prezydenta Billa Clintona, zalała rynek meksykański tanim eksportem produktów rolnych z USA (wspieranym przez wysokie dotacje rządowe). Meksykańska produkcja zboża załamała się, pozostawiając kraj zależnym od żywności.

Aby uniemożliwić rządom nakładanie podatków, a nawet grzywien na zagranicznych inwestorów w celu uzyskania rekompensaty za szkody wyrządzone ich krajom, dzisiejsze potęgi rentierskie stworzyły systemy rozstrzygania sporów między inwestorem a państwem (ISDS), które zobowiązują rządy do rekompensowania zagranicznym inwestorom podwyżek podatków lub regulacji zmniejszających dochody zagranicznych firm. (Szczegóły można znaleźć w rozdziale 7 mojej książki z 2022 roku pt. *The Destiny of Civilization *).

System ten blokuje suwerenność narodową, między innymi uniemożliwiając państwom-gospodarzom opodatkowanie zysków ekonomicznych z ich gruntów i zasobów naturalnych będących własnością zagraniczną. W rezultacie zasoby te stają się częścią gospodarki państwa-inwestora, a nie kraju, w którym się znajdują. (Na przykład saudyjska firma naftowa Aramco nie była odrębną spółką zależną, lecz oddziałem Standard Oil of New York (ESSO). Ten prawny szczegół oznaczał, że jej dochody i wydatki były konsolidowane w bilansie spółki-matki w USA. Umożliwiło to jej uzyskanie ulgi podatkowej z tytułu amortyzacji ropy naftowej, co w praktyce zwalniało firmę z podatku dochodowego w USA, mimo że to ropa saudyjska była wyczerpywana).

Inne państwa pozwoliły Stanom Zjednoczonym dyktować powojenny porządek, obiecując hojną pomoc na rzecz wspierania wolnego handlu, pokoju i postkolonialnej suwerenności narodowej, zapisanej w Karcie Narodów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone jednak roztrwoniły swój majątek na wydatki wojskowe za granicą i na pogoń za bogactwem finansowym w kraju.

W rezultacie potęga postindustrialnej Ameryki opiera się przede wszystkim na jej zdolności do siania spustoszenia w innych krajach, jeśli nie zaakceptują one amerykańskiego „porządku opartego na zasadach”, którego celem jest wywarcie na nich swojego wpływu.

Stany Zjednoczone nakładają protekcjonistyczne cła i kontyngenty importowe według własnego uznania oraz subsydiują rolnictwo i kluczowe technologie jako potencjalne globalne monopole high-tech, jednocześnie zabraniając innym krajom stosowania takich „socjalistycznych” lub „autokratycznych” środków w celu zwiększenia konkurencyjności. W rezultacie powstaje podwójny standard, w którym amerykański „porządek oparty na zasadach” (jego własne zasady) ma pierwszeństwo przed przestrzeganiem prawa międzynarodowego.

Polityka cenowa w rolnictwie w USA, wprowadzona za rządów Franklina D. Roosevelta w latach 30. XX wieku, jest dobrym przykładem tych podwójnych standardów. Uczyniła ona rolnictwo sektorem najbardziej dotowanym i chronionym. Stała się ona modelem dla Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, wprowadzonej w 1962 roku.

Dyplomacja USA odrzuca jednak próby innych krajów, zwłaszcza z Globalnego Południa, wprowadzania własnych subsydiów protekcjonistycznych i kontyngentów importowych w celu osiągnięcia samowystarczalności w zakresie podstawowych produktów żywnościowych – podczas gdy amerykańska „pomoc rozwojowa” i Bank Światowy (o czym wspomniano powyżej) wspierały eksport produktów z plantacji tropikalnych z krajów Globalnego Południa poprzez pożyczki na transport i rozbudowę portów. Polityka USA konsekwentnie sprzeciwiała się rolnictwu rodzinnemu i reformie rolnej w Ameryce Łacińskiej i innych krajach Globalnego Południa, często stosując przemoc.

Kroki w kierunku wielobiegunowego porządku świata

Nic dziwnego, że Rosja, która od dawna jest głównym przeciwnikiem wojskowym Stanów Zjednoczonych, stanęła na czele protestów przeciwko jednobiegunowemu porządkowi USA.

W czerwcu 2025 r. rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow opowiedział się za wielobiegunową alternatywą dla amerykańskiego porządku neoliberalnego i opisał postkolonialne zniewolenie gospodarcze krajów, które w XIX i XX wieku uzyskały niepodległość polityczną od rządów kolonialnych, a teraz stoją przed kolejnym zadaniem dokończenia procesu wyzwolenia:

Nasi afrykańscy przyjaciele są coraz bardziej świadomi, że ich gospodarki wciąż w dużej mierze opierają się na wydobyciu zasobów naturalnych tych krajów. W rzeczywistości cała wartość dodana jest produkowana i zatrzymywana przez byłe metropolie Zachodu oraz inne państwa członkowskie Unii Europejskiej i NATO.

Zachód stosuje nielegalne jednostronne sankcje, które coraz częściej stają się zapowiedzią ataku militarnego, jak miało to miejsce w Jugosławii, Iraku i Libii, a obecnie robi to w Iranie, a także narzędzia nieuczciwej konkurencji, inicjując wojny celne, przejmując aktywa państwowe innych państw i wykorzystując rolę ich walut i systemów płatniczych. W ten sposób Zachód pogrzebał model globalizacji, który rozwinął po zimnej wojnie, aby bronić swoich interesów.

Marco Rubio wygłosił podobne komentarze podczas przesłuchań w Senacie USA w sprawie zatwierdzenia nominacji Donalda Trumpa na stanowisko sekretarza stanu, stwierdzając, że „powojenny porządek globalny jest nie tylko przestarzały, ale teraz staje się bronią przeciwko nam”.

Naruszając zasady handlu zagranicznego i inwestycji, które Stany Zjednoczone same narzuciły w 1945 roku, Waszyngton po raz kolejny ucieka się do własnego „porządku opartego na zasadach”. Jednostronne cła prezydenta Trumpa mają na celu zarówno przerzucenie kosztów wojskowych nowej zimnej wojny na inne kraje, które mają kupować amerykańską broń i zapewniać armie zastępcze, jak i przywrócenie utraconej potęgi przemysłowej Stanów Zjednoczonych poprzez zmuszenie krajów do przenoszenia przemysłu do Stanów Zjednoczonych i umożliwienie amerykańskim firmom tworzenia monopoli poprzez kontrolę nad wiodącymi nowymi technologiami.

Stany Zjednoczone dążą do narzucenia praw monopolistycznych i związanych z nimi przywilejów rentierskich całemu globalnemu handlowi i inwestycjom, przynosząc korzyści tylko sobie. Polityka dyplomacji Trumpa pod hasłem „America First” wymaga od innych krajów prowadzenia handlu, płatności i transakcji dłużnych w dolarach amerykańskich, a nie we własnych walutach.

Amerykańskie „rządy prawa” to rządy prawa, które zezwalają na jednostronne żądania USA dotyczące sankcji handlowych i finansowych, które dyktują, jak i z kim inne kraje mogą handlować i inwestować. Grozi im chaos gospodarczy i konfiskata rezerw dolarowych, jeśli nie zbojkotują stosunków handlowych i inwestycyjnych z Rosją, Chinami i innymi krajami, które nie chcą poddać się kontroli USA.

Siłą nacisku, którą Stany Zjednoczone wykorzystują do wymuszania tych ustępstw od innych krajów, nie jest już ich przywództwo przemysłowe i potęga finansowa, lecz zdolność do siania spustoszenia w innych krajach. Z uwagi na twierdzenie, że Stany Zjednoczone są niezastąpionym państwem, ich zdolność do zakłócania handlu kładzie kres ich dawnej międzynarodowej potędze monetarnej i dyplomatycznej.

Początkowo potęga ta opierała się na największych rezerwach złota na świecie, jakie USA posiadały w 1945 r., na statusie największego kraju wierzycielskiego i społeczeństwa przemysłowego, a po 1971 r. na hegemonii dolara, która w dużej mierze wynikała z faktu, że amerykański rynek finansowy był najbezpieczniejszym miejscem, w którym inne kraje przechowywały swoje oficjalne rezerwy walutowe.

Dyplomatyczna inercja wywołana tymi dotychczasowymi korzyściami nie odzwierciedla już realiów roku 2025. Amerykańscy urzędnicy wciąż mają możliwość zakłócania globalnego handlu, łańcuchów dostaw i ustaleń finansowych, w tym systemu płatności międzynarodowych SWIFT.

Przejęcie 300 miliardów dolarów w rosyjskich depozytach przez USA i Europę nadszarpnęło reputację USA jako kraju stabilnego finansowo, podczas gdy chroniczne deficyty handlowe i bilansu płatniczego zagrażają destabilizacji międzynarodowego systemu monetarnego i wolnego handlu, dzięki którym USA stały się głównymi beneficjentami porządku światowego z lat 1945–2025.

Zgodnie z zasadą suwerenności narodowej i nieingerencji w sprawy wewnętrzne innych państw, leżącą u podstaw utworzenia Organizacji Narodów Zjednoczonych (podstawowej zasady prawa międzynarodowego opartej na pokoju westfalskim z 1648 r.), rosyjski minister spraw zagranicznych Ławrow (w cytowanym powyżej przemówieniu) opisał potrzebę stworzenia „mechanizmów handlu zagranicznego, których Zachód nie może kontrolować, takich jak korytarze transportowe, alternatywne systemy płatności i łańcuchy dostaw”.

Jako przykład tego, w jaki sposób Stany Zjednoczone sparaliżowały Światową Organizację Handlu, którą utworzyły na podstawie zasady wolnego handlu w czasie, gdy Ameryka była wiodącą potęgą eksportową na świecie, podał:

Gdy Amerykanie zdali sobie sprawę, że stworzony przez nich globalny system oparty na uczciwej konkurencji, nienaruszalnych prawach własności, domniemaniu niewinności i podobnych zasadach, który przez dziesięciolecia zapewniał im dominację, zaczął dawać przewagę ich konkurentom, zwłaszcza Chinom, podjęli drastyczne kroki.

Kiedy Chiny zaczęły je prześcigać na własnym terenie i według własnych zasad, Waszyngton po prostu zablokował Organ Apelacyjny WTO. Sztucznie pozbawiając go kworum, skutecznie unieruchomili ten ważny mechanizm rozstrzygania sporów – i tak jest do dziś.

Stany Zjednoczone były w stanie zablokować zagraniczny sprzeciw wobec swojej nacjonalistycznej polityki dzięki prawu weta w Organizacji Narodów Zjednoczonych, Międzynarodowym Funduszu Walutowym i Banku Światowym. Nawet bez tego prawa, amerykańscy dyplomaci mogli uniemożliwić agencjom ONZ działanie niezależnie od woli USA, odmawiając mianowania przywódców lub sędziów, którzy nie byli w swej istocie lojalni wobec amerykańskiej polityki zagranicznej.

Najnowszym, głośnym przykładem jest Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA), której zadaniem jest ograniczenie rozprzestrzeniania broni jądrowej. Iran opublikował dokumenty, z których wynika, że szef agencji, Rafael Grossi, przekazał amerykańskim i izraelskim agencjom wywiadowczym nazwiska poległych irańskich naukowców oraz szczegóły dotyczące zbombardowanych irańskich obiektów nuklearnych.

Weto USA uniemożliwiło Radzie Bezpieczeństwa ONZ potępienie izraelskich ataków na ludność palestyńską. A kiedy Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) oskarżył premiera Izraela Benjamina Netanjahu o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości, do których doszło w wyniku ludobójstwa na Palestyńczykach, przedstawiciele USA nałożyli sankcje na MTK i zaapelowali o odwołanie prokuratora.

Światem nie rządzi już prawo międzynarodowe, lecz jednostronne zasady ustanowione przez Stany Zjednoczone, które mogą zostać nagle zmienione w zależności od zmienności amerykańskiej potęgi gospodarczej (lub jej utraty).

Prezydent Rosji Władimir Putin opisał tę nową sytuację w 2022 roku następująco: „Kraje zachodnie od wieków twierdzą, że przynoszą wolność i demokrację innym narodom”, ale „świat jednobiegunowy jest z natury antydemokratyczny i niewolny; jest fałszywy i na wskroś hipokrytyczny”.

Stany Zjednoczone postrzegają swoją dominującą pozycję na świecie jako odzwierciedlenie demokracji, wolnego rynku i równych szans, co ich zdaniem pozwoliło ich elitom władzy osiągnąć status najbardziej produktywnych członków gospodarki dzięki zarządzaniu i dystrybucji oszczędności i kredytów.

Rzeczywistość jest taka, że Stany Zjednoczone stały się rentierską oligarchią, która jest coraz bardziej dziedziczna. Bogactwo jej członków pochodzi głównie z nabywania aktywów o wysokiej rentowności (ziemi, zasobów naturalnych i monopoli), z których generują zyski kapitałowe, jednocześnie płacąc większość zysków w formie odsetek swoim bankierom, którzy ostatecznie otrzymują znaczną część tych zysków i stali się wiodącą klasą rządzącą nowej oligarchii.

Streszczenie

Prawdziwy konflikt dotyczący tego, jaki system gospodarczy i polityczny będzie obowiązywał większości społeczeństwa na świecie, dopiero zaczyna nabierać tempa.

Kraje Globalnego Południa i inne zostały tak głęboko zadłużone, że zmuszone zostały do sprzedaży infrastruktury publicznej, aby pokryć koszty operacyjne. Aby odzyskać kontrolę nad swoimi zasobami naturalnymi i podstawową infrastrukturą, potrzebują prawa fiskalnego do nakładania podatku od renty ekonomicznej na swoje grunty, zasoby naturalne i monopole, a także prawa do zwrotu kosztów oczyszczania środowiska nałożonych przez zagraniczne firmy naftowe i górnicze oraz do pokrycia kosztów oczyszczania ( tj. umorzeń i anulowania) długu zewnętrznego nałożonego na nie przez wierzycieli, którzy nie przyjęli odpowiedzialności za zapewnienie spłaty swoich pożyczek na obecnych warunkach.

Amerykańska retoryka ewangelicka opisuje zbliżający się polityczny i gospodarczy upadek światowej gospodarki jako „zderzenie cywilizacji” między demokracjami (tj. krajami, które popierają politykę USA) i autokracjami (tj. narodami działającymi niezależnie).

Bardziej trafne byłoby opisanie tego upadku jako walki Stanów Zjednoczonych oraz ich europejskich i zachodnich sojuszników z cywilizacją – zakładając, jak się wydaje, że cywilizacja obejmuje suwerenne prawo krajów do ustanawiania własnych praw i systemów podatkowych dla dobra swoich narodów w ramach międzynarodowego systemu ze wspólnymi podstawowymi zasadami i wartościami.

To, co zachodni ideologowie nazywają demokracją i wolnym rynkiem, okazało się agresywnym, rentiersko -finansowym imperializmem. A to, co nazywają autokracją, to rząd wystarczająco silny, by zapobiec polaryzacji ekonomicznej między super-bogatą klasą rentierów a zubożałą, szerszą populacją, jaka ma miejsce w samych zachodnich oligarchiach.

„Polska generalicja”, wraz z niemiecką i brytyjską stawiana za wzór głupoty, ignorancji i globalistycznego lizusostwa

„Polska generalicja”, wraz z niemiecką i brytyjską stawiana za wzór głupoty, ignorancji i globalistycznego lizusostwa

Problem nie tkwi nawet w fakcie jej całkowitego zidiocenia, ale w niebezpieczeństwie dolewania oliwy do ognia i drażnienia rosyjskiego Mocarstwa Nuklearnego.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 22

Za czasów sowieckich durnie w mundurach generalskich LWP chlali samogon ze swymi odpowiednikami z Krasnej Armii, ale trzymali gęby na kłódkę, bo do politykierstwa dopuszczona była jedynie PZPR.

Dziś w apogeum komunizmu, zwanym dla niepoznaki „globalizmem”, każdy lizus ogólno-wojskowy, który dochrapał się szlif generalskich, czuje się w obowiązku szczekać na jedną modłę z Pentagonem, Brukselą, Berlinem i Londynem.

Całkowita niekompetencja i karierowiczostwo „natowskiej elity”, mrozi krew w żyłach nie tylko autentycznych fachowców wojskowości, ale każdego wykształconego i inteligentnego człowieka.

Zarówno polityczne , jak i militarne „elity” ZIK (zachodniego imperium kłamstwa), są całkowicie deliryczne i bezmyślne.

Wywołanie konfliktu zbrojnego z FR, to w najlepszym wypadku, katastrofa geopolityczna, militarna i gospodarcza UE, NATO i całego ZIK, a w najgorszym jądrowa anihilacja Ludzkości. O katastrofie cywilizacyjnej nie wspomnę, gdyż nie dotyczy ona „zachodnich nadludzi”. Są już tak zdegenerowani, że nic im w tym zakresie zaszkodzić nie może.

Jednakowoż, ta mniejszość obywateli III RP, która pojmuje grozę sytuacji, chciałaby zapewne przeżyć swe lata w spokoju i względnym dobrobycie, a zamienienie się (w najlepszej sytuacji) w drugą Ukrainę, do takich celów nie prowadzi!

Dlatego zamieszczam poniżej wypowiedzi ( w formie wideo i artykułu) dwu prominentnych członków establishmentu wojskowo-wywiadowczego US Army i CIA, traktujące o tym zagadnieniu.

Scott Ritter były inspektor uzbrojenia ONZ i negocjator traktatów rozbrojeniowych z ZSRR i FR, ze strony USA, przedstawia poniżej swą ocenę:

Wieloletni analityk militarny CIA, Larry Johnson, jest podobnie jak Scott w stanie spoczynku, co obu im umożliwia mówienie PRAWDY, oto jego najnowszy artykuł:

Zachód nadal działa w złudzeniu, że dysponuje siłą militarną i poparciem politycznym, by zmusić Rosję do zawieszenia broni. Najnowszy przykład pochodzi od generała Christophera Donahue, dowódcy Armii USA w Europie i Afryce, który wygłosił niezwykle niebezpieczne oświadczenie podczas przemówienia na inauguracyjnej konferencji LandEuro Stowarzyszenia Armii USA w Wiesbaden w Niemczech w zeszłym tygodniu. Donahue stwierdził, że siły lądowe NATO rozwinęły zdolność do ataku i zajęcia rosyjskiej eksklawy kaliningradzkiej „w niespotykanym dotąd czasie” – szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Chwalił postępy NATO w zakresie szybkich operacji lądowych i podkreślał, że Kaliningrad – silnie zmilitaryzowana enklawa rosyjska otoczona terytorium NATO – może zostać zneutralizowany z lądu znacznie szybciej niż było to możliwe wcześniej.

Powiedział:

Możemy to zdemontować w niesłychanym czasie – szybciej, niż kiedykolwiek wcześniej.

Oświadczenie Donahue nie miało na celu sugerowania, że NATO planuje natychmiastowe przeprowadzenie pierwszego ataku; było raczej ostrzeżeniem dla Rosji o gotowości sojuszu na wypadek dalszej agresji, zwłaszcza wobec państw bałtyckich. Komentatorzy i urzędnicy interpretują te uwagi jako zapewnienie dla partnerów NATO i sygnał dla Moskwy, że każdy atak na NATO wywoła zdecydowaną i szybką reakcję. Niezależnie od intencji Donahue, jest to lekkomyślne i niebezpieczne oświadczenie, biorąc pod uwagę jego pozycję jako szefa Dowództwa Europejskiego USA. Choć mogło ono podnieść morale wśród liliputów nad Bałtykiem, Rosjanie uznali je za poważne zagrożenie i prowokację.

Władze rosyjskie odpowiedziały, że każdy atak militarny na Kaliningrad będzie jednoznacznie traktowany jako atak na samą Federację Rosyjską. Leonid Słucki, przewodniczący parlamentarnej Komisji Spraw Zagranicznych (wysoko postawiona postać, często odzwierciedlająca retorykę Ministerstwa Spraw Zagranicznych), stwierdził wprost:

Atak na Obwód Kaliningradzki będzie oznaczał atak na Rosję, z wszelkimi środkami odwetowymi przewidzianymi między innymi w jej doktrynie nuklearnej… Amerykański generał powinien to rozważyć, zanim złoży takie deklaracje.

Członek parlamentarnej komisji obrony nazwał te groźby „ w istocie wypowiedzeniem wojny ”.

Wypowiedzi Donahue, poza tym, że były niewiarygodnie głupie, pokazały arogancję i pogardę, jaką amerykańscy przywódcy polityczni i wojskowi żywią do Rosji. Co gorsza, NATO prowadzi lub wkrótce przeprowadzi ćwiczenia wojskowe symulujące inwazję na Kaliningrad. Rosjanie to zauważyli i nie bagatelizują tego jako bezpodstawnego zagrożenia. Pewien emerytowany oficer rosyjskiego wywiadu zareagował słowami:

A co stałoby się z Waszyngtonem lub Nowym Jorkiem, gdybyśmy na przykład rozmieścili nasze wojska na oceanie, w tym flotę okrętów podwodnych, i przeprowadzili próby ataków na Nowy Jork i Waszyngton? Jak zareagowałby Trump?

Myślę, że znamy odpowiedź na to retoryczne pytanie… Trump zaatakowałby. Teraz, gdy Rosja masowo produkuje hipersoniczny pocisk Oreshnik , Putin ma inną opcję niż sięganie po broń jądrową. Oreshnik może trafić w każdy cel w Europie – to znaczy jest hipersoniczną wersją pocisku balistycznego średniego zasięgu, z tą różnicą, że można nim manewrować w locie, a jeden pocisk może przenosić wiele głowic. Zachód nie ma żadnej obrony przed tym pociskiem. Ciekawe, czy Donahue to rozumie?

Dziś odbyłem długą rozmowę z Nimą, który miał na sobie zabójczą tropikalną koszulę, na temat Gazy, Iranu i wojny na Ukrainie:

Patentowana głupota, arogancja i ignorancja amerykańskich bubków przystrojonych w generalskie mundury, nie dziwi już nikogo w świecie. Ich sukcesy są również klarownie widoczne. Bezsilność US Army nawet w stosunku do plemienia Huti w Jemenie, którzy przegnali US Carrier Group z morza czerwonego i uszkodzili jego „niezniszczalny” myśliwiec F-35, są pierwszymi z brzegu dowodami, czym jest „amerykańska potęga militarna” i jej „debilni generałowie”.

Niestety „generalicja WP” jest równie głupia, a na dodatek wyszkolona tylko w jednym: „ jak najefektywniej lizać dupy amerykańskiej wierchuszce z NATO i dalej wspinać się po szczeblach globalistycznej kariery”!

Nawet gdyby Boska Opatrzność uchroniła Polskę i Polaków od wojny i zagłady, to kto w oswobodzonym z UE i NATO państwie nadawałby się do sprawowania władzy, obrony narodowej i wszystkich pozostałych nieuniknionych zadań?

Czyżby „import” z Węgier byłby niezbędny? No bo nasi „nowi kolorowi współmieszkańcy” do takich celów się nie nadają!

Aleksander Dugin: Trump wycofuje się… Powstaje nowa MAGA?

– Aleksander Dugin: Trump wycofuje się…

zygmuntbialas

Na podstawie moich ostatnich postów na Telegramie doszli niektórzy do wniosku, że jestem rozczarowany Trumpem. Nie jest to jednak do końca prawdą. Obserwowałem rozwój Trumpa, narodziny jego ideologii – trumpizmu – uważniej niż politykę jakiegokolwiek innego kraju. Cała historia drugiej kampanii wyborczej Trumpa była w istocie pełnoprawną rewolucją, ponieważ idee, które głosił – a które jego zwolennicy rozpowszechniali i pogłębiali, znajdując oddźwięk wśród Amerykanów – ukształtowały bardzo spójny światopogląd. Była to prawdziwa ideologia, a nie tylko zbiór haseł.

Łącząc różne oświadczenia i stanowiska w ramach tej platformy, doszedłem do wniosku, że trumpizm ma dość poważny rdzeń ideologiczny. Trump proponował całkowicie alternatywny światopogląd, w jaskrawym kontraście do globalistów i liberałów. Jego orientacja nie była liberalna, lecz antyglobalistyczna, skupiając się na silnym, cywilizowanym państwie – amerykańskiej cywilizacji państwowej – z odpowiednimi kalkulacjami ekonomicznymi, elementami polityki zagranicznej, a nawet wewnętrznym programem ideologicznym. Obejmowało to odrzucenie ruchu LGBTQ, zakazanego w Rosji, i innych aspektów kultury ‚Woke’, a także zniesienie ‚Cancel Culture’.

Wszystko to znalazło swój wyraz w pierwszych dniach prezydentury Trumpa. To właśnie poprzez obcowanie z tym elementem ideologicznym odniosłem wrażenie, że był on niczym lodołamacz, przebijający się przez zamarznięte morze globalistyczno-liberalnej dyktatury. Trump robił to z centrum, z głównej sali kontrolnej systemu. Naturalnie pozostawiło to silne wrażenie, zwłaszcza gdy śledziłem to na bieżąco poprzez posty, wywiady, rozmowy i transmisje na żywo. Trump płynął na tej fali i początkowo działał zgodnie z tym programem.

Wrażenie było głębokie. Oczywiście Ameryka nie jest społeczeństwem tradycyjnym. Takie społeczeństwo nigdy tam tak naprawdę nie istniało. Ameryka jest eksperymentem nowoczesności. Tak, ze wszystkimi oczywistymi ograniczeniami, w tym z prawicą technologiczną, reprezentowaną przez Elona Muska i Petera Thiela, których poglądy są często dziwaczne i ekstrawaganckie, a nawet z jawnym narodowym populizmem Steve’a Bannona. Oczywiście, nic z tego nie jest w naszym guście. W zasadzie nie było w tym nic, czym można by się zachwycić. Niemniej jednak, stało to – i nadal stoi – w bezpośredniej koncepcyjnej opozycji do poprzedniego kursu amerykańskiego rządu.

Jeśli spojrzymy na Trumpa i trumpizm według standardów naszej własnej cywilizacji, cała sprawa często wydaje się potworna i przerażająca. Ale w porównaniu z liberalizmem i globalizmem, które państwa Unii Europejskiej wciąż bezwładnie ucieleśniają, wyglądało to jak konserwatywna rewolucja. Nieprzypadkowo Macron na spotkaniu Wielkiej Loży Wolnomularzy Francji wypowiedział ideologiczną wojnę ‚mrocznemu oświeceniu’ reprezentowanemu przez Trumpa. Macron uczynił to w imię tego, co masoni, liberałowie, globaliści, zboczeńcy i parady równości głoszą jako ‚jasne oświecenie’. Innymi słowy, ostrze trafiło na kamień.

Niemniej jednak, typowy liberalny globalizm, który dominował w Ameryce i na świecie przez ostatnie kilka dekad, otrzymał od Trumpa dotkliwy cios. Przyniósł ze sobą nową ideologię – pod pewnymi względami niejasną, ale pod innymi bardzo atrakcyjną: tradycyjne wartości, odrzucenie interwencji zagranicznych, odrzucenie neokonserwatystów, całkowite odwrócenie liberalno-demokratycznego programu Partii Demokratycznej ze wszystkimi jego degeneracjami i nakazanym, obowiązkowym rozkładem. To budziło i nadal budzi nasze zainteresowanie.

Jednak z czasem Trump zaczął się z tego wszystkiego wycofywać. Stracił członków swojego pierwotnego zespołu. Zbliżył się do neokonserwatystów, tak jak w swojej pierwszej kadencji. Nie potępił ludobójstwa Netanjahu w Strefie Gazy. Poparł 12-dniową operację wojskową Izraela, a co więcej, amerykańskie bombowce zaatakowały nawet suwerenny Iran. Teraz przygotowuje się do obalenia reżimu Welajat-e Faqiha. Krótko mówiąc, działa wbrew swoim obietnicom i oczekiwaniom tych, którzy na niego głosowali. Ponieważ ludzie, którzy na niego głosowali, chcieli czegoś innego. To niezwykle ważne.

Ruch MAGA pozostaje jednak bardzo silny. Być może Elon Musk zostanie jego nowym sztandarowym przywódcą. Zaproponował już założenie trzeciej partii w Ameryce, a biorąc pod uwagę jego zasoby, nie jest to bynajmniej naiwne. Thomas Massie, konsekwentny zwolennik Trumpa i zagorzały paleo-konserwatysta, stanowczo sprzeciwił się interwencji w Iranie i staje się już kluczową postacią w innym nurcie ruchu MAGA. Massie i Musk zbliżają się do siebie, co również jest bardzo interesujące. Jednocześnie Peter Thiel – jeden z architektów zwycięstwa Trumpa – wygłasza bardzo mroczne i trafne stwierdzenie: globalizm jest ideologią cywilizacji Antychrysta. Nawiasem mówiąc, nawet Marco Rubio stwierdził, że Irańczycy oczekują rychłego przybycia imama Mahdiego, co zwiastuje koniec czasów.

Jesteśmy więc świadkami nowej i bardzo interesującej konstelacji polityczno-teologicznej i eschatologicznej. Dlatego musimy zachować spokój i zacząć dogłębnie studiować filozofię, religię, eschatologię i geopolitykę – znacznie poważniej niż nasza obecna społeczność ekspertów, która jedynie powierzchownie analizuje i sprowadza wszystko do cen ropy. Teraz nadszedł czas na dogłębną analizę, a nie deklaracje entuzjazmu czy rozczarowania Trumpem.

Znajdujemy się w sytuacji, w której Ameryka i ci, którzy obecnie nią rządzą, decydują o najważniejszych globalnych trendach. Jest jeszcze jedna potęga – Chiny – i jesteśmy my. Praktycznie nie ma innych prawdziwie suwerennych mocarstw na świecie. Mamy własny projekt świata wielobiegunowego i chcemy go budować razem z Chinami. To poważna odpowiedź, a jednak globalne przywództwo nadal spoczywa w rękach Ameryki. Ani ideologicznie, militarnie, technologicznie, ani ekonomicznie – nawet z Chinami – nie możemy odwrócić tego przywództwa. Dlatego to, co dzieje się w Ameryce, ma dla nas ogromne znaczenie.

Aby to wszystko naprawdę zrozumieć, trzeba oczywiście znać i rozumieć historię Zachodu oraz filozofię René Guénona, Juliusa Evoli, Nikołaja Danilewskiego, Lwa Tichomirowa i Oswalda Spenglera. Pełne przyswojenie tych tekstów zajęłoby pół życia. Bez nich nie rozumie się absolutnie niczego – ani tego, co dzieje się w Ameryce, ani tego, co dzieje się tutaj. Dlatego nie powinniśmy stawiać sobie niemożliwych zadań. To odpowiedzialność tych, którzy posiadają niezbędne kompetencje i przygotowanie. Wkraczamy w sferę, w której wiele rzeczy zaszokuje zdrowy rozsądek.

Dlatego do mojej analizy należy podejść inaczej. Nie chodzi o to, by być ‚zawiedzionym’ czy ‚zachwyconym Trumpem’. Takie kategorie nie mają dla mnie znaczenia. Jestem rosyjskim patriotą i Rosja jest dla mnie wartością absolutną. Patrzę na wszystko z perspektywy mojego kraju, mojej cywilizacji i jej eschatologicznej misji jako Trzeciego Rzymu, katechonu, który zbawia świat przed panowaniem Antychrysta. To jest najważniejsze.

https://www.geopolitika.ru/de/article/trump-zieht-sich-zurueck

Napisał: Aleksander Dugin

Opracował: Zygmunt Białas