UE rozdziela pomoc w związku z wojną na Ukrainie. Niemcy otrzymały 98 razy tyle, co Polska. TFU-E!!

UE rozdziela pomoc w związku z wojną na Ukrainie. Niemcy otrzymały 98 razy tyle, co Polska. TFUE!!

Tak UE rozdziela pieniądze na pomoc w związku z wojną w Ukrainie. Polska dostała niecały 1 procent unijnej pomocy. Tomasz Wypych.

salon24.pl/tak-ue-rozdziela-pieniadze-na-pomoc-w-zwiazku-z-wojna-w-ukrainie

Jeden kraj [ Niemcy md] zgarnął ponad połowę pieniędzy z gigantycznych środków, jakie Unia Europejska przeznaczyła na pomoc publiczną w związku z wojną w Ukrainie. Otrzymał 98 razy tyle, co Polska.

Pomoc publiczna trafiła do trzech krajów

Państwa członkowskie Unii Europejskiej w ramach pomocy publicznej w okresie marzec 2022 r.–czerwiec 2023 r. wydały 141 mld EUR na cele związane z łagodzeniem konsekwencji rosyjskiej inwazji na Ukrainę. 89 proc. środków trafiło tylko do trzech państw: Niemiec (52 proc.), Włoch (28 proc.) i Hiszpanii (9 proc.).

Firmy i instytucje niemieckie otrzymując 73,32 mld euro najbardziej korzystały z dotowanych pożyczek udzielanych na preferencyjnych zasadach oraz “projektów wspólnego europejskiego zainteresowania lub traktatowej ochrony przed zaburzeniami w gospodarce państwa członkowskiego”. To pomoc udzielana na postawie Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE), głównego aktu prawnego, na podstawie, którego funkcjonuje europejska Wspólnota. Firmy włoskie korzystały przede wszystkim z gwarancji pożyczkowych, a hiszpańskie z bezpośrednich grantów i w ramach traktatowej ochrony przed zaburzeniami.

Tymczasowe Ramy Kryzysowe i Przejściowe (Temporary Crisis and Transition Framework – TCTF) miały umożliwić wsparcie przedsiębiorstw w czasie zaburzeń rynkowych związanych z rosyjską inwazją na Ukrainę. Poluzowanie zasad udzielania pomocy publicznej w UE miało także na celu ochronę konkurencyjności europejskich firm wobec Chin czy USA. Aktywna polityka przemysłowa miała z kolei zachęcić europejskie i zagraniczne podmioty do inwestycji lub utrzymania dotychczasowej działalności w UE przy jednoczesnej realizacji celów Zielonego Ładu.

Rośnie dominacja Niemiec względem innych państw

Działania na poziomie poszczególnych państw członkowskich, a nie na poziomie całej UE zagrażają jednak spójności jednolitego rynku ze względu na łączną kwotę udzielonych zgód na pomoc publiczną. KE zaakceptowała pomoc publiczną o wartości niemal 730 mld EUR z perspektywą ich realizacji do końca 2025 r. Ich zdecydowana większość (49 proc.) dotyczyła Niemiec, a także Francji (23 proc.), Włoch (8 proc.) oraz Danii (3,3 proc.). Dane te nie obejmują wsparcia udzielonego przez państwa członkowskie w ramach działań fiskalnych niekwalifikujących się jako pomoc publiczna.
Opublikowane dane o wydanych środkach na pomoc publiczną potwierdzają dominację Niemiec w udzielaniu środków na wsparcie działalności przedsiębiorstw. Z drugiej strony wskazują również na dysproporcję między planowanym wsparciem przedsiębiorstw a faktycznie udzieloną pomocą, chociaż zgody obejmują finansowanie do końca 2025 r. Faktyczne wydatki wyniosły do czerwca 2023 r. 19 proc. wcześniej zadeklarowanej kwoty. Dominacja Niemiec względem innych państw europejskich nawet wzrosła.

Polska dostała niecały 1 procent unijnej pomocy

Natomiast Francja w znacznym stopniu nie skorzystała dotąd z zaakceptowanej przez KE pomocy, co było spowodowane sporem z Niemcami o swobodę kształtowania cen energii atomowej i redystrybucji ewentualnych korzyści dla francuskiego przemysłu. W Polsce wsparcie publiczne wyniosło 0,75 mld EUR (0,57 proc. całości pomocy, jaką wypłaciła UE), z czego 0,51 mld EUR przeznaczono na pomoc rekompensującą silny wzrost cen gazu i energii elektrycznej.

Warto przy tym pamiętać, że zgodnie z TFUE pomoc publiczna to wszelka pomoc przyznawana przez Państwo Członkowskie lub przy użyciu zasobów państwowych w jakiejkolwiek formie, która zakłóca lub grozi zakłóceniem konkurencji poprzez sprzyjanie niektórym przedsiębiorstwom lub produkcji niektórych towarów, jest niezgodna z rynkiem wewnętrznym w zakresie, w jakim wpływa na wymianę handlową między Państwami Członkowskimi.

„Haniebna zbrodnia” i w dodatku… grzech

„Haniebna zbrodnia” i w dodatku grzech

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)    3 marca 2024 michalkiewicz

Wreszcie ktoś ruszył głową i oto zbliżamy się do końca demonstracji bezradności zarówno poprzedniego, jak i obecnego rządu wobec protestujących rolników. Te protesty rozpoczęły się w kwietniu ubiegłego roku, kiedy okazało się, że do Polski docierają tysiące ton ukraińskiego „zboża technicznego”, które wkrótce zasypało polskie magazyny. Ówczesny rząd jak zwykle się „mniemaną potęgą nasrożył”, ale już wkrótce okazało się, że jest całkowicie bezradny, zwłaszcza, że pan Michał Kołodziejczak, który wtedy własną piersią bronił interesów wsi polskiej, nie szczędził mu słów krytyki pełnych goryczy. Uprzedzając nieco bieg wydarzeń dodajmy, że w nagrodę za to Donald Tusk nie tylko pozwolił mu kandydować do Sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskiej, ale dał mu fuchę wiceministra rolnictwa – jak sądzę nie tyle ze względu na jakieś jego zalety, ale raczej – by mieć go na oku, zamiast pozwolić mu hulać samopas.

Toteż teraz pan Michał biega na krótkiej smyczy, ale okazało się, że dla protestujących rolników nie może uczynić nic więcej, niż nie mógł poprzedni minister pan Robert Telus. Odgrażał się on, jak pamiętamy, że nieubłaganym palcem wytknie po kolei wszystkie firmy, które zasypały Polskę ukraińskim „zbożem technicznym” – ale szybko się wyjaśniło, że nazwy tych firm są objęte „tajemnicą celną”, a i prokuratura nie kwapiła się ze wszczęciem tak zwanego „energicznego śledztwa”. Pan Kołodziejczak też się odgrażał, że wszystko powie, jak na spowiedzi, to znaczy – opublikuje listę tych firm do 25 lutego, ale – nie opublikował.

Tymczasem nie tylko ukraińskie „zboże techniczne”, ale i inne tamtejsze produkty rolnicze, jak gdyby nigdy nic, walą do Polski zarówno ciężarówkami, jak i koleją. Rolnicy protestują, blokują przejścia graniczne i drogi wewnątrz kraju, ale niczego to nie zmienia, mimo, że zarówno pan Michał Kołodziejczak, jak i sam pan prezydent Duda się z nimi „solidaryzuje”.

Powody protestu są dwojakie. Po pierwsze, rolnicy zwracają uwagę, że producenci rolni na Ukrainie nie muszą przestrzegać wyśrubowanych standardów, które obowiązują rolników w Unii Europejskiej. Podnosi to w UE koszty produkcji, wskutek czego, podobnie jak wskutek znanej żyzności ukraińskiej ziemi, polskie rolnictwo przestaje być konkurencyjne. Nie tylko zresztą polskie – bo i w zachodnich krajach rolnicy buntują się z tego samego powodu. Drugim powodem protestów, jest tak zwany „Zielony Ład”, to znaczy – seria szaleńczych pomysłów „ekologicznych”, które w perspektywie mogą doprowadzić do likwidacji rolnictwa, jako gałęzi gospodarki. Tymczasem podatki trzeba płacić, jak gdyby nigdy nic, kredyty trzeba spłacać – a dochody spadają, albo nawet zanikają.

Klaus Schwab, ten sam, który w otoczeniu przybywających do Davos worów złota, które następnie instruują światowych mężyków stanu, jak ma być, z pewnością zaciera ręce, bo przecież nie ukrywa, że dąży do pozbawienia wszystkich własności prywatnej, która – jak wiadomo od czasów Marksa i Proudhona – jest przyczyną wszelkich, albo prawie wszelkich zgryzot. Program głoszony dziś przez Klausa Schwaba opisał mową wiązaną jeszcze w latach 70-tych Janusz Szpotański w nieśmiertelnym poemacie „Towarzysz Szmaciak”:

Wszystko mu także się odbierze,

by mógł własnością gardzić szczerze. (…)

A kiedy znajdziesz się za drutem,

opuści troska cię i smutek

i radość w sercu twym zagości,

żeś do królestwa wszedł Wolności.

No dobrze – ale dlaczego pełnomocny premier Donald Tusk wykazuje identyczną bezradność, jak poprzednio – Naczelnik Państwa? Najwyraźniej przyczyny tej bezradności są takie same wtedy i teraz. A jakie? Po pierwsze, ukraińskie rolnictwo jest w rękach oligarchów, którzy mają tam latyfundia o obszarze kilkuset tysięcy hektarów. Ci oligarchowie mają „własnych” deputowanych” i kreują ministrów, toteż nic dziwnego, że rozmowy polskiego rządu z ukraińskimi ministrami nie mogą przynieść żadnego rezultatu.

Ale dlaczego rozmowy polskiego rządu z Komisją Europejską też nie mogą przynieść rezultatu? Starożytni Rzymianie mawiali, że nie ma takiej bramy, której nie przekroczyłby osioł obładowany złotem. Podejrzewam tedy, że ukraińscy oligarchowie przeborowali się ze swoim złotem do Komisji Europejskiej, której Reichsfuhrerin Urszula von der Layen już przy okazji pandemii pokazała, że jest kuta na cztery nogi i wie, z której strony chleb jest posmarowany. Inaczej trudno byłoby zrozumieć przyczynę, dla której ta sama Komisja, która w stosunku do własnych rolników śrubuje standardy, nagle wpuszcza na obszar UE miliony ton ukraińskich produktów rolniczych, które nie tylko nie trzymają żadnych standardów, ale w ogóle nie podlegają żadnej kontroli. Militaryści nawołują, by korzystać z wojny, bo pokój będzie straszny – więc Komisja Europejska właśnie z wojny korzysta.

Widocznie jednak Donaldu Tusku nie odpowiada już statystowanie w pokazie bezradności, zwłaszcza, że ukraiński ambasador w Warszawie, pan Bazyli Zwarycz, napiętnował już [polskich] rolników za „haniebną zbrodnię”, a poza tym – że wkrótce stawi się przez obliczem prezydenta Józia Bidena, gdzie chciałby zaprezentować się jako energiczny mąż stanu. Ponieważ ani na ukraińskich oligarchów, ani na ludowych komisarzy w UE nie ma żadnego wpływu, to postanowił zrobić to, co jeszcze może. W tym celu pewien rolnik na Śląsku powiesił na swoim oflagowanym sowiecką flagą traktorze transparent wzywający Putina, by zrobił porządek i z Ukrainą i z polskim rządem. Natychmiast prokuratura w Gliwicach wszczęła tzw. energiczne śledztwo w sprawie tej gliwickiej prowokacji, a wspomniany rolnik, kontynuując – jak przypuszczam – wykonywanie zadania, zadzwonił do posła Grzegorza Brauna, żeby stanął w jego obronie.

Z kolei premier Tusk ogłosił, że będzie ogniem i żelazem tępił agentów Putina wśród rolników, a minister-ministrowicz Władysław Kosiniak-Kamysz, jako szef resortu obrony, zmilitaryzował przejścia graniczne i drogi dojazdowe do nich, włączając je do tzw. „infrastruktury krytycznej”. Toteż gdy po tych zarządzeniach pokręciłem się przy polsko-ukraińskiej granicy w rejonie Bieszczadów, żadnego oflagowanego ciągnika już nie widziałem. Tymczasem prezydent Zełeński urządził w Kijowie obchody drugiej rocznicy wybuchu wojny, jaką USA prowadzą z Rosją na Ukrainie do ostatniego Ukraińca. Mężyków stanu, którzy on-line wzięli w niej udział, tresowała w zatwierdzonym kierunku Włoszka Georginia Meloni, a do Kijowa przybyła sama Reichsfuhrerin Urszula von der Layen, premier Kanady Justin Trudeau i belgijski premier Aleksander de Croo. Nie zaproszono natomiast ani pana prezydenta Dudy, ani premiera Donalda Tuska. Tak prezydent Zełeński skarcił ich za niesubordynację wobec ukraińskich oligarchów. Jeszcze dalej poszedł ordynariusz diecezji kijowsko-żytomierskiej Witalij Krywyckij, który napiętnował wysypywanie przez protestujących rolników w Polsce ukraińskiego zboża, jako rodzaj grzechu przeciwko tamtejszym oligarchom, mówiąc, że przekroczyli oni „czerwoną linię”, włączając się w ten sposób do „wojny hybrydowej” przeciwko Ukrainie.

Czyżby osioł obładowany złotem zjawił się również u bramy Królestwa Niebieskiego? Ładny interes!

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

„Wojna?”. Ukraina odnotowała rekordową sprzedaż luksusowych samochodów. Nagle wzbogacili się…

„Wojna?”. Ukraina odnotowała rekordową sprzedaż luksusowych samochodów. Nagle wzbogacili się…

Daniel Głogowski

Ukraina odnotowała rekordową sprzedaż luksusowych samochodów zagranicznych w 2023 r. Jednym z powodów jest pojawienie się nowych nabywców, którzy nagle wzbogacili się na konflikcie zbrojnym – napisał ukraiński portal „Strana”.

POLECAMY: Na granicy w stronę Ukrainy stoją lawety z luksusowymi samochodami. Polscy przewoźnicy żądają przewrócenia limitów na takie towary

„W ubiegłym roku Ukraina odnotowała rekordową sprzedaż luksusowych samochodów zagranicznych. Niektóre marki premium znalazły się w pierwszej dziesiątce najlepiej sprzedających się samochodów, czego nie było nawet w czasach pokoju. A liczba Tesli na Ukrainie wzrosła prawie 10-krotnie w porównaniu z 2021 r.” – czytamy w raporcie opublikowanym na kanale Telegram portalu „Strana„.

Publikacja przytacza dane ukraińskiej firmy Autoconsulting, według których na przykład sprzedaż samochodów BMW wzrosła półtora raza w porównaniu z 2021 rokiem. Według portalu „Strana” wynika to z faktu, że mieszkańcy Ukrainy, którzy mieli oszczędności, zaczęli inwestować więcej w samochody niż w nieruchomości czy biznes.

„Pojawiła się kategoria nowych kandydatów na elitarne samochody – ludzie, których majątek znacznie wzrósł od początku wojny. Według pracowników salonu sprzedaży samochodów, masy wymieniają swoje samochody na coś „bardziej przyzwoitego”, w szczególności stróże prawa. Ponadto istnieje cała warstwa ludzi, którzy wzbogacili się na wojnie. Obejmuje to skorumpowane programy zaopatrywania armii. Stanowią oni również dużą kategorię nabywców elitarnych samochodów”.

Ukrainka mieszkająca w Polsce: „Ludzie mają dość wojny. Wiadomo, że ona się skończy, gdy Europa przestanie pomagać”.

Ekonomat

@ekonomat_pl

Ukrainka mieszkająca w Polsce: „Ludzie mają dość wojny. Wiadomo, że ona się skończy, jak Europa przestanie pomagać. Za Ukrainę walczyć? Za państwo, które ni ch*** nam nie daje?”.

„Głosowałam na Zełenskiego i już pożałowałam. Ale nic z tym nie zrobię, bo wybieraliśmy wtedy mniejsze gó*** ze wszystkich.” Kobieta dodaje, że zaczyna nienawidzić swój kraj. Podkreśla – nie ludzi, ale polityków. Podoba jej się w Polsce, dlatego planuje ubiegać się o obywatelstwo.

0:02 / 1:26

12,3 tys. Wyświetlenia

Czy czeka nas, Polskę, prowokacja wojenna?

Czy czeka nas prowokacja? – Marek T. Chodorowski

Kategoria: Archiwum, Co piszą inni, Militaria, Polecane, Polityka, Polska, Świat

Autor: AlterCabrio , 28 lutego 2024

W Polsce, w niektórych kręgach, zapanowało duże zaniepokojenie związane z przygotowaną prowokacją. Przygotowaną najprawdopodobniej przez służby specjalne niektórych państw NATO. Konkretnie, prawdopodobnie Polski i Stanów Zjednoczonych.

Prowokacją na wschodniej granicy Polski. I ta informacja o przygotowywanej prowokacji nałożyła się w tej chwili na informację o nagle zorganizowanym szczycie państw Unii Europejskiej. Suma tych treści plus doniesienia premiera Słowacji i vice marszałka sejmu słowackiego, te doniesienia wskazują na to, że albo cała Unia Europejska albo niektóre państwa Unii Europejskiej, zwłaszcza Polska, są przymuszane do przystąpienia do wojny na Ukrainie. Przystąpienia bezpośrednio.

−∗−

Pilny komunikat, Marek T. Chodorowski (27.02.2024)

Ekspresowe podsumowanie najnowszej porażki Bestii oraz agentury zarządzającej III RP.https://www.youtube.com/embed/GpMM6KuHlYE?si=C_lgALtvAJSZWhIT

−∗−

Pozostałe rozmowy z tej serii:

Czy świat oszalał? – Marek T. Chodorowski i in.

Na ile jesteśmy dzisiaj zagrożeni?

Struktura czyli kto nam to wszystko organizuje

Czy będzie wojna?

Tychy: Pięcioro pijanych Ukraińców pobiło i pogryzło policjantów.[-ilu??]

Tychy: pijani “uchodźcy” pobili policjantów

magnapolonia

Policja zatrzymała pięcioro Ukraińców, podejrzewanych o pobicie policjantów w Tychach (woj. śląskie). To dwie kobiety i trzech mężczyzn w wieku poborowym. Wszyscy byli pod wpływem alkoholu i trafili do policyjnej izby zatrzymań. Dziś zostali przesłuchani.

Pijani “uchodźcy” z Ukrainy pobili i pogryźli policjantów. Do zdarzenia doszło w sobotę po godzinie 22.00, gdy policjanci zostali wezwani w związku z uporczywym naruszaniem ciszy nocnej. Podczas interwencji w jednym z mieszkań przy ul. Darwina w Tychach, okazało się, że trwała impreza alkoholowa, zorganizowana przez “uchodźców” z Ukrainy. Lokatorzy nie mieli zamiaru słuchać napomnienia policji i zaatakowali funkcjonariuszy. Na miejsce wezwany został dodatkowy patrol. O sprawie poinformował portal tychy.info.

-Zaatakowani policjanci zostali przebadani w szpitalu, nie odnieśli poważnych obrażeń, po badaniach zostali wypisani do domu – przekazała młodsza aspirant Paulina Kęsek, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Tychach. Niemniej, doszło do ataku na funkcjonariuszy na służbie.

Jak powiedziała aspirant Kęsek, policja w tej sprawie zatrzymała pięcioro Ukraińców: dwie kobiety i trzech mężczyzn w wieku od 28 do 35 lat. W trakcie zatrzymania byli pod wpływem alkoholu. – Trafili do policyjnej izby zatrzymań. Po wytrzeźwieniu zostaną przesłuchani. Najprawdopodobniej odbędzie się to w poniedziałek – dodała Kęsek.

Pobici mundurowi trafili pod opiekę wezwanego na miejsce zespołu ratownictwa medycznego, a następnie zostali przewiezieni do szpitala. Dodatkowo na miejscu działał pluton gaśniczy tyskiej straży pożarnej – wezwany ze względu na zapach spalenizny (duże stężenie gazu pieprzowego).

Po zakończeniu wstępnych czynności na miejsce wezwany został referent oraz technik kryminalistyki.

Policyjne postępowanie w tej sprawie dotyczy naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, ale niewykluczone, że kwalifikacja ta zostanie zmieniona na czynny atak na funkcjonariuszy na służbie.

NASZ KOMENTARZ [magna polonia] : Jak zwykle w takich sprawach, postulujemy odesłanie krewkich “uchodźców” na Ukrainę. Będą tam mogli wykazać się bohaterstwem w walce z rosyjskimi żołnierzami, a nie polską policją.

New York Times: Dwanaście tajnych baz CIA na Ukrainie.

New York Times: tajne bazy CIA na Ukrainie. To mogło wpłynąć na rozpoczęcie pełno-skalowej wojny

26.02.2024 nczas/new-york-times-tajne-bazy-cia-na-ukrainie

Tę teorię mainstream na pewno nazwałby „szurską”, gdyby nie fakt, że pochodzi ona z samego mainstreamu. Według informacji „New York Times” na Ukrainie znajdowało się dwanaście tajnych amerykańskich baz CIA i to mógł był jeden z powodów ataku Rosji na Ukrainę.

W ciągu ostatnich 8 lat Stany Zjednoczone rozmieściły na Ukrainie 12 tajnych baz, przekształcając ją w kluczowy przyczółek wywiadowczy do walki z Rosją – takie informacje podał „New York Times”.

Według doniesień gazety dzięki tej współpracy Stanom Zjednoczonym, za pośrednictwem Ukrainy, udało się pozyskać więcej informacji o Rosji, niż dotychczas robiła to komórka CIA.

Pierwsza tajna baza na Ukrainie miała powstać w 2016 roku. Skupiała się na rozpracowaniu rosyjskich systemów szyfrowania. Po 24 lutego 2022 roku wszystkie bazy ośrodkami śledzenia rosyjskich satelitów szpiegowskich i przechwytywania rozmów.

„Położona w gęstym lesie ukraińska baza wojskowa sprawia wrażenie opuszczonej i zniszczonej, a jej centrum dowodzenia przypomina spaloną skorupę, ofiarę rosyjskiego ostrzału rakietowego na początku wojny. Ale to jest nad ziemią. Niedaleko dyskretne przejście prowadzi do podziemnego bunkra, w którym zespoły ukraińskich żołnierzy śledzą rosyjskie satelity szpiegowskie i podsłuchują rozmowy rosyjskich dowódców” – opisuje „New York Times”.

Gazeta stawia tezę, że tak swobodne działania Amerykanów na Ukrainie mogły wpłynąć na decyzję Putina o rozpoczęciu pełnoskalowej wojny z Ukrainą.

„Pod koniec 2021 roku Putin rozważał, czy rozpocząć inwazję na pełną skalę. Spotkał się z szefem jednej z głównych rosyjskich służb szpiegowskich, który powiedział mu, że CIA wraz z brytyjskim wywiadem MI6 kontrolowała Ukrainę i wykorzystała ją na poligon dla operacji przeciwko Moskwie” – twierdzi „NYT”.

Min. Czarnek: Panie Szmyhal, czy w ramach środków odwetowych oddacie nam miliardy za edukację ukraińskich dzieci w polskich szkołach?

Czarnek: panie Szmyhal, czy w ramach środków odwetowych oddacie nam miliardy za edukację ukraińskich dzieci w polskich szkołach?

oddacie-nam-miliardy-za-edukacje-setek-tysiecy-ukrainskich-dzieci

„Niech Pan porzuci ten bezczelny ton, bo szkodzi pan Ukrainie i naszym relacjom”, napisał na Twitterze poseł PiS Przemysław Czarnek.

Polityk skomentował w ten sposób skandaliczne słowa premiera Ukrainy Denysa Szmyhala, który zagroził w piątek Polsce, że jeśli sprawa odblokowania granicy nie zostanie rozwiązana do 28 marca, jego kraj może zastosować środki odwetowe na przejściach granicznych.

„Panie @Denys_Shmyhal, w ramach środków odwetowych może oddacie nam miliardy za edukację setek tysięcy ukraińskich dzieci w polskich szkołach? A może oddacie nam miliardy za pomoc militarną?”, napisał na wstępie Przemysław Czarnek.

„Nie chcemy, bo wiemy, że to nasza ludzka, chrześcijańska powinność. Dokładnie taka sama jak obrona polskiego, zdrowego, prawdziwie ekologicznego rolnictwa, ochrona konsumentów polskich przed szkodliwymi dla zdrowia produktami.

Dlatego niech Pan porzuci ten bezczelny ton, bo szkodzi Pan Ukrainie i naszym relacjom”, dodał były minister edukacji i nauki.

Źródło: platforma X

„Wiosna nasza” – czyli czyja?

„Wiosna nasza” – czyli czyja?

 Stanisław Michalkiewicz 24 lutego 2024 czyja??

Kto przeżyje, wolnym będzie, kto umiera – wolny już!” – głoszą słowa kultowej pieśni Wojska Polskiego, „Warszawianki”. Przypomniała mi się ta „Warszawianka” na wiadomość, że prezydent Józio Biden wezwał przed swoje oblicze premiera Donalda Tuska i pana prezydenta Andrzeja Dudę. Skoro ich wezwał i to obydwu, to znaczy, że ma do nich jakiś ważny interes. Właśnie do nich, a nie na przykład – do Księcia-Małżonka, dla którego sekretarz stanu Antoni Blinken, nie mógł znaleźć nawet chwili czasu. A skoro sam prezydent Biden wzywa i to od razu obydwu naraz, to nie ma rady; interes nie tylko musi być ważny, ale i pilny. Jaki to może być interes?

Pewne światło na tę sprawę rzuca rewelacja, z jaką niedawno wystąpił amerykański wywiad – że mianowicie złowrogi Putin „zamierza” umieścić broń jądrową w przestrzeni kosmicznej. Dopiero „zamierza” – co pokazuje, że w amerykańskim wywiadzie najwyraźniej stosują się do wskazówek Alfreda Hitchcocka, który radził, że najpierw trzeba zdetonować bombę atomową, a potem napięcie powinno stopniowo narastać.

Jak tedy pamiętamy, całkiem niedawno Kongres USA zajmował się i to całkiem serio, kosmitami, którzy wprawdzie odwiedzają nas na latających talerzach, ale konspirują się, niczym moja Prześladowczyni, Hermenegilda Kociubińska. O ile mi wiadomo, nie wzbudziło to specjalnego zainteresowania tak zwanej „szerokiej publiczności”, więc nic dziwnego, że w tej sytuacji musiały pojawić się doniesienia o broni jądrowej, którą „zamierza” umieścić w przestrzeni kosmicznej zimny ruski czekista Putin. Co tu gadać; Putin jest dobry na wszystko!

Nie sądzę jednak, żeby prezydent Józio Biden wzywał premiera Tuska i pana prezydenta Dudę akurat w tej sprawie. Myślę, że do nich to on ma inny interes, a nawet dwa.

Pierwszy interes wiąże się z pomocą dla Ukrainy. Kongres uchwalił już trzy tymczasowe budżety, ale w żadnym z nich nie było i nie ma ani centa na pomoc dla Ukrainy. W tej sytuacji do Senatu USA napisał Kukuniek, że „nasze wnuki nam nie wybaczą”. Na takie dictum Senat pękł i zgodził się przyznać pomoc Ukrainie, ale Izba Reprezentantów nadal pozostaje nieugięta. Nie ma rady, Związek Ukraińców w Polsce powinien podkręcić Kukuńka, na przykład – żeby znowu wygrał w totolotka i żeby napisał i tam, a wtedy – kto wie? Ale to interes do Kukuńka, a nie do premiera Tuska czy pana prezydenta Dudy.

Do premiera Tuska i pana prezydenta Dudy Józio Biden ma interes następujący: Po pierwsze – jak już mogliśmy zorientować się po przebiegu Rady Gabinetowej 13 lutego, premier Tusk, w odróżnieniu od pana prezydenta Dudy, nie jest przekonany co do konieczności budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. Doszło nawet do tego, że funkcjonariusze rządowego Propaganda Abteilung zaczęli się z tego pomysłu naigrawać Tymczasem CPK to tylko taki kamuflaż, bo tak naprawdę – chodzi o zbudowanie wielkiego lotniska wojskowego, na które Amerykanie mogliby w razie czego szybko przerzucić do Europy Środkowej wielkie ilości ludzi i sprzętu, w dodatku na lotnisko leżące zaledwie 200 km od granicy wschodniej. Toteż prezydent Józio Biden może powiedzieć Donaldu Tusku tak: wiecie, rozumiecie Tusk; wy nie bluźnijcie przeciwko CPK, ani nie wierzgajcie przeciwko ościeniowi, bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa. Jakże inaczej, kiedy wszystkie koszty budowy ma pokryć nasz nieszczęśliwy kraj, a Nasz Najważniejszy Sojusznik nie dokłada do interesu ani centa?

No dobrze – ale dlaczego prezydent Józio Biden nie wzywał Donalda Tuska w tej sprawie wcześniej, skoro on naigrawał się z CPK jeszcze podczas kampanii wyborczej? Dlatego, że – po pierwsze – Niemcy wtedy jeszcze nie przeprowadziły podmianki na pozycji lidera sceny politycznej naszego bantustanu, więc jakże prezydent Biden miałby pospolitować się z jegomościem, który nie był nawet prostym posłem? Teraz, to co innego, Teraz Donald Tusk stoi na czele swego vaginetu, a poza tym uczestniczy w „tójkącie weimarskim”, do którego wciągnęli go panowie Macron i Scholz. A dlaczego oni go do tego trójkąta wciągnęli? Tu przychodzi nam z pomocą analogia z trójkątem małżeńskim, gdzie zawsze jeden z uczestników jest dymany. Chyba nie mamy tedy wątpliwości, że w „trójkącie weimarskim” dymana ma być Polska? Żadnych wątpliwości co do tego mieć nie można tym bardziej, że zarówno Emanuel Macron, jak i kanclerz Scholz, żeby nie wspomnieć o Naszym Najważniejszym Sojuszniku, coraz częściej wspominają o wojnie z Rosją.

Co prawda Niemcy dopiero podjęły decyzję o przeznaczeniu 2 procent PKB na zbrojenia, co pozwoli im na zbudowanie potęgi militarnej w ciągu 10, a może nawet 7 lat, podobnie jak w przypadku Francji, gdzie jeszcze prezydent Chirac armię zredukował – tymczasem wojna ma wybuchnąć nie za 10 lat, tylko wkrótce.

Co z tego wynika? Ano, to samo, co w 1939 roku. Ponieważ ukraińskie mięso armatnie powoli zaczyna się kończyć, to żeby Putin sobie nie pomyślał, że wojnę wygrał, trzeba zużyte ukraińskie mięso armatnie zastąpić nietkniętym polskim. I taki właśnie interes ma prezydent Józio Biden do pana prezydenta Dudy: wiecie, rozumiecie Duda; wy chcieliście przeprowadzić unię z Ukrainą. No to na co czekacie? Przeprowadzajcie – bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa!

Toteż na początek, zanim jeszcze powstanie wspólny, ukraińsko-polski rząd, w Bydgoszczy ma powstać Centrum Edukacji i Szkolenia NATO-Ukraina. Omnia principia parva sunt – mawiali starożytni Rzymianie – co się wykłada, że wszystkie początki są skromne – ale jak już Polska zostanie wepchnięta do wojny z Rosją i to w dodatku – w sposób, który nie rodzi żadnych zobowiązań dla NATO – to w ramach zrekompensowania Ukrainie nieuniknionej, jak się wydaje, utraty co najmniej 20 procent terytorium, Nasi Sojusznicy będą podejmowali kolejne kroki, popychające nasz nieszczęśliwy kraj w stronę „unii”, o której marzy pan prezydent Duda. Jestem pewien, że ten kierunek polityczny spotka się z aprobatą ponad podziałami. Będzie go popierała zarówno „Gazeta Polska”, która dla Ukrainy zrobiłaby wszystko, jak i koncern Polska Press, który – po dymisji prezesa Obajtka – z rąk pani red. Doroty Kani prawdopodobnie przejmie pan redaktor Andrzej Rozenek, ongiś zastępca nieboszczyka, czy jak kto woli – piekłoszczyka Jerzego Urbana w tygodniku „Nie”.

Już tam stare kiejkuty należycie obsadzą wszystkie media, tak, że za wojną z Putinem będą wszyscy mądrzy, roztropni i przyzwoici, co to rozpoznają się po zapachu, z Judenratem wiadomej gazety na czele – a kto nie będzie, to Agencja Wywiadu załatwi go na szaro. Właśnie na rogu Dobrej i Tamki zauważyłem afisz firmowany przez tę Agencję, z apelem: „co mógłbyś zrobić dla Polski?”. Jeśli pyta wywiad, to odpowiedź jest jasna: mógłbym donieść na kogo trzeba. W ten sposób znowu będziemy zwarci i gotowi, by nie oddać ani guzika.

Stanisław Michalkiewicz

================================

Mail:

Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiii:

80 proc. wszystkich cudzoziemców w Polsce to Ukraińcy. Pozwolenie na pobyt ma 1,5 miliona osób

80 proc. wszystkich cudzoziemców w Polsce to Ukraińcy. Pozwolenie na pobyt ma 1,5 miliona osób

80%

Ponad 80 procent cudzoziemców osiedlających się w Polsce to obywatele Ukrainy – wynika z danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców. Łącznie ważne zezwolenie na pobyt posiada 1,49 mln osób. Do tej statystyki nie wliczają się osoby przebywające w Polsce w ramach wiz, lub na podstawie ruchu bezwizowego.

Według UdSC od 24 lutego 2022 r. sytuacja migracyjna w Polsce zdominowana jest przez wzmożony napływ obywateli Ukrainy. Większość z nich przebywa w Polsce korzystając z ochrony czasowej, czego potwierdzeniem jest otrzymanie numeru PESEL. Obecnie zarejestrowanych na tej podstawie jest 950 tys. osób.

Rzecznik UdSC dodał, że łącznie ważne zezwolenia na pobyt w kraju posiada natomiast 1,49 mln osób. Dla porównania, rok temu było to 1,4 mln osób.

Wśród obywateli Ukrainy objętych obecnie ochroną czasową około 63 procent stanowią kobiety. Jednocześnie wśród osób pełnoletnich kobiety to 75 procent. Co drugi zarejestrowany obywatel Ukrainy to dziecko.

Powyższe dane nie uwzględniają osób przebywających w Polsce w ramach ruchu bezwizowego lub na podstawie wiz.

PAPpap logo / oprac. PR

Minister “rodziny”: 800 plus dla Ukraińców także po 30 czerwca 2024 r.

MRPiPS: 800 plus dla Ukraińców także po 30 czerwca 2024 r.

17:35

MRPiPS: 800 plus dla Ukraińców także po 30 czerwca 2024 r.
MRPiPS: 800 plus dla Ukraińców także po 30 czerwca 2024 r.

Jeżeli zgodnie z proponowaną przez MSWiA nowelizacją ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy termin ich legalnego pobytu zostanie wydłużony, to wydłużone będzie też ich prawo do świadczeń socjalnych (w tym np. 800 plus) – poinformowało PAP Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. W grudniu 2023 r. 500 plus otrzymywało 209,7 tys. dzieci ukraińskich.

800 plus dla Ukraińców w Polsce

Świadczenie 800 plus przysługuje obywatelom Ukrainy, którzy przybyli z tego państwa do Polski po 23 lutego 2022 r. w związku z działaniami wojennymi i uzyskali legalny pobyt w naszym kraju na podstawie ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa. Zgodnie z obecnymi przepisami ustawy pobyt Ukraińca jest legalny, jeśli przybył do Polski w okresie od 24 lutego 2022 r. do 4 marca 2024 r.

W wykazie prac legislacyjnych rządu poinformowano o pracach MSWiA nad projektem nowelizacji tej ustawy. Zmiany wynikają z decyzji Rady UE, która przedłużyła tymczasową ochronę dla ukraińskich uchodźców do 4 marca 2025 r. Projekt zakłada m.in. przedłużenie legalności pobytu ukraińskich uchodźców wojennych do 30 czerwca 2024 roku.

PAP zapytał resort rodziny, czy pracuje nad zmianami zasad wypłaty 800 plus dla obywateli Ukrainy. Ministerstwo przekazało, że jeśli MSWiA wydłuży termin uznawania pobytu obywateli Ukrainy za legalny, to odpowiednio wydłużone będzie prawo do świadczeń dla uchodźców wojennych z Ukrainy.

Jeśli zostaną wprowadzone zmiany w zakresie leżących we właściwości MSWiA przepisów ustawy z dnia 12 marca 2020 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa i wydłużony zostanie wskazany w art. 2 ust. 1 tej ustawy termin uznawania pobytu obywateli Ukrainy za legalny, to odpowiednio wydłużone będzie – tak jak miało to miejsce poprzednio – prawo do świadczeń dla uchodźców wojennych z Ukrainy, których warunkiem otrzymywania jest prawo do legalnego pobytu w Polsce” – poinformował resort.

Ważne

Według danych MRPiPS w grudniu 2023 r. świadczenie 500 plus (od 1 stycznia 800 plus) otrzymywało 209,7 tys. dzieci, obywateli Ukrainy.

(PAP)
Autorka: Karolina Kropiwiec
kkr/ joz/ oprac. Paweł Huczko Źródło:PAP

  • Lidia 2024-02-05
  • Miało być do marca jest do czerwca .I tak będą przedłużać na kolejne miesiące i może lata. Dostają mieszkania za darmo ,wszystkie miedia. Ukry nie pracują a żyją dostatniej od Polaków.192

SKANDAL

2024-02-07 18:03:16

tragedia. Polacy zapitalają na obcy naród. Jest tyle niezaspokojonych potrzeb POLAKÓW i sprawiedliwie byłoby te pieniądze przeznaczyć na POLAKÓW ! skandal i tyle

Jak długo

2024-02-07 22:38:26

będziemy tak w nieskończoność przedłużać ich prawo pobytu w Polsce. Wojna może trwać przez długie lata a rząd koalicji 15 pażdziernika nie kończy z tą pomocą. Oni ciągną nasz kraj na dno. W Polsce jest bardzo dużo Polaków potrzebujących wsparcia od państwa. Głosowałam na KO i zawiodłam się. Takie działania rządu nie zachęcają do głosowania w wyborach samorządowych i do PE. Politycy kłócą się a ukraińcy korzystają, bo nie mają czasu na zajęcie się ważnymi sprawami dotyczącymi finansów. Pieniądze należy przeznaczyć np. na renty wdowie zeby seniorzy we własnym kraju żyli godnie.

Zmęczony

2024-02-08 23:15:12

2 lata nie wystarczyły, aby osoby z ukrainy znalazły sobie pracę i były w stanie się same utrzymać? widocznie są nieporadne życiowo. Mi nikt nic nie daje, ba w ciągu roku płace spore podatki. Też chciałbym dopłatę do mieszkania. Niestety, ja na nich mam robić ale ciekawe jest to, że jak rano jadę tramwajem do pracy to słyszę polski, a jak wieczorem zdaży się wyjść na miasto – słychać głównie ukraińców. Wniosek jest prosty, wielu z nich przyjechało tu się bawić, biedni zostali bronić swojego dobytku, jak choćby rodzice mojego znajomego, który od lat tu pracuje. A bogaci biorą socjal i się bawią.

Cennik organów na terenach Ukrainy wschodniej.

[po analizie uważam, że nagranie może być autentyczne. Niektóre ceny wyglądają jednak na zaniżone, jakby “promocja”, czy w okolicach trudniej dostępnych. Nie wiem, co to “Światło”. MD]

Wpis

Piotr Panasiuk twitter.com/PanasukPetr

@PanasukPetr

Armia rosyjska znalazła cennik

Sądząc po nagraniu, “bandery” znaleźli „pracę na pół etatu” dla Sił Zbrojnych Ukrainy na stanowiskach w bibliotece.

Według cen:

Nerki – 15 000 – 25 000 dolarów

Wątroba – 30 000 dolarów

Światło – 50 000 dolarów

Oczy – 6000 dolarów

Serce – 200 000 dolarów

Nogi – 10 000 dolarów

Ręce – 2000

Szpik kostny – 20 000 dolarów

Jajnik – 12 000 dolarów

Penis – 8000 dolarów

Uszy – 3000 dolarów

1 litr krwi – 150 dolarów

Stałe punkty pobierania narządów i oddzielania części ciała znajdują się w Izyum i na terenie osady. Borovaya (obwód charkowski).

W ulotce zawarto także informację, że mobilne jednostki na kołach mogą udać się do bojowników w celu zebrania biomateriału. Kolejny sposób ukraińskich dowódców na zarabianie pieniędzy na rannych bojownikach.

0:20 / 0:51

18,3 tys. Wyświetlenia

Po decyzji Tuska. „Pierwszeństwo ukraińskiej racji stanu nad polską”. „I czego nie rozumiecie?”

Gorące komentarze po decyzji Tuska. „Pierwszeństwo ukraińskiej racji stanu nad polską”

22.02.2024

Autor:Redakcja NCzas Czyli rozwiązanie protestu rolników, bez rozwiązania protestu Panie Premierze?

W sieci zawrzało po decyzji premiera Donalda Tuska o wprowadzeniu na listę infrastruktury krytycznej przejść granicznych z Ukrainą i wskazanych odcinków dróg i torów kolejowych. „Czyli rozwiązanie protestu rolników, bez rozwiązania protestu Panie Premierze?” – pyta Anna Bryłka z Konfederacji.

Przypomnijmy, że na konferencji prasowej premier powiedział, że jednym z zadań rządu, z którego ten wywiązuje się w sposób efektywny, jest pełna przepustowość na granicy jeśli chodzi o transporty wojskowe i pomoc humanitarną zmierzającą na Ukrainę.

Dla zapewniania 100 proc. gwarancji że pomoc wojskowa, sprzęt, amunicja, pomoc humanitarna i medyczna będą docierały bez żadnych opóźnień na stronę ukraińską, będziemy wprowadzali na listę infrastruktury krytycznej przejścia graniczne z Ukrainą i wskazane odcinki dróg i torów kolejowych. To jest kwestia najbliższych godzin – zapowiedział.

Czytaj więcej: Tak Tusk załatwi protestujących rolników? Premier ogłosił ważną decyzję

Komentarze po decyzji Tuska

Decyzja premiera Tuska jest szeroko komentowana w sieci. „Tusk idzie na zwarcie z rolnikami. Co ciekawe prawo o zgromadzeniach nie zakazuje organizacji zgromadzeń w pobliżu obiektów infrastruktury krytycznej, ale pewnie będą próbować postępować jak PiS z przewoźnikami co ostatecznie upadło przed sądem. #ProtestRolników nie dajcie się!” – napisał na portalu X Mateusz Marzoch, asystent wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Bosaka.

Lider Konfederacji na Lubelszczyźnie, Rafał Mekler, napisał natomiast: „Tusk ogłasza wprowadzenie przejść granicznych na listę infrastruktury krytycznej, czyli jak rozwiązać protest bez rozwiązywania go. Zboże ma jechać z Ukrainy bez przeszkód! Państwa już nie mamy”.

W swoich mediach społecznościowych prof. Adam Wielomski stwierdził, że „Tusk właśnie uznał pierwszeństwo interesu oligarchów ukraińskich nad polskimi rolnikami; pierwszeństwo ukraińskiej racji stanu nad polską”. „I czego nie rozumiecie?” – pyta.

Z kolei poseł Stanisław Tyszka z Konfederacji napisał tak: „Premier Tusk wpisując przejścia graniczne, odcinki dróg i torów na listę infrastruktury krytycznej działa przeciw polskim rolnikom i konsumentom, przeciw bezpieczeństwu żywnościowemu Polski, za to w interesie międzynarodowych korporacji produkujących na Ukrainie”.

„To jest działanie wbrew polskiemu interesowi. Rozumiem, że za moment rząd wyśle na protestujących milicję?” – skomentował publicysta Łukasz Warzecha. „Nie wiem, czy zauważyliście, ale Tusk właśnie ogłosił stan wojenny na wschodniej granicy. Teraz pytanie, czy policja i wojsko wykonają rozkaz »ochrony infrastruktury krytycznej« siłą” – stwierdził z kolei Rafał Ziemkiewicz.

„To już wiecie, do czego był potrzebny Tuskowi ten JEDEN baner na traktorze” – napisała dziennikarka Katarzyna Treter-Sierpińska. Przytaczany już Mekler stwierdził natomiast: „Jednego dnia proputinowski baner, drugiego dnia Tusk ogłasza zablokowanie możliwości protestowania na granicy bo pojawiają się ci »którzy bezwstydnie wspierają Putina i służą propagandzie rosyjskiej«. Budkę pod rosyjską ambasadą pamiętacie?”.

Redaktor Radosław Piwowarczyk kpi zaś w mediach społecznościowych, pisząc: „Jak sprawnie i szybko działa nasz rząd! Ledwo się pojawił proputinowski baner na proteście rolników, a premier już zareagował. Dobrze, że nie zareagował na niego zanim się pojawił, bo byłaby głupia wpadka”.

Osobista opowieść Adama o walce o polską wieś. Możesz pomóc!


“Adam, rolnik” <petycje@citizengo.org>


Mam na imię Adam i jestem rolnikiem i hodowcą krów z Mazowsza. Dziś zwracam się do Was z prośbą, w związku z tragiczną sytuacją nie tylko moją, ale wspólną dla rolników z Polski i całej Unii.Nasze gospodarstwa i nasze pola stały się miejscem walki o przetrwanie.Niedawno wsiadłem na traktor i z moimi kolegami rolnikami, wziąłem udział w demonstracji, która zmieniła moje postrzeganie świata. To tam, wśród zgranych szeregów, poczułem coś więcej – jedność, siłę, determinację. Zrozumiałem, że teraz musimy działać, nim będzie za późno.
Zastanawiacie się, czemu podjęliśmy walkę? Życie polskiej wsi jest zagrożone nie tylko przez rynek, ale przez “zieloną” politykę UE, która niesie ze sobą straszne skutki. Europejski Zielony Ład uderza w nas mocno. Do tego dochodzi napływ ukraińskich produktów, które zalewają rynek, obniżając ceny i wydając na nas wyrok: ciężko jest konkurować, trudno utrzymać gospodarstwo.
Weźcie pod uwagę mój przykład: ubiegłoroczny spadek cen mleka w skupie oznaczał dla mnie stratę około 200 000 PLN. A przecież ja mam ogromne koszty
Podobne historie rozgrywają się w całej Polsce. To kryzys, który dotyka nie tylko nas – rolników i hodowców.
Ale to nie tylko kwestia finansów. To także ludzkie dramaty. W Polsce niemal połowa wszystkich samobójstw jest popełniana przez mieszkańców wsi. To mówi wszystko o naszej o walce, która toczy się daleko od oczu społeczeństwa i od oczu polityków.
Latem 2023 odpoczywałem zaledwie dwa dni w górach z żoną. To był cały mój urlop. Na dłużej nigdy nie mogę nigdzie wyjechać z powodu tzw. obrządku i wielu innych codziennych obowiązków…
Martwię się też o moją przyszłą emeryturę. Chciałbym również zapewnić dobrą przyszłość czwórce moich dzieci. Najstarsze dziecko już studiuje, a najmłodsze jest w przedszkolu…
Dlatego proszę Was o wsparcie. Podpisując petycję do Komisji Europejskiej, stajecie po stronie sprawiedliwości, po stronie przetrwania społeczności lokalnych, po stronie naszego, polskiego rolnictwa i tak naprawdę nas wszystkich.
Proszę, wesprzyj naszą walkę poprzez podpisanie i udostępnienie tej petycji skierowanej do Komisji Europejskiej. Razem stawmy czoła planom Unii Europejskiej, które zagrażają polskiemu rolnictwu!
Wasz podpis to nie tylko symbol, to ostatnia deska ratunku. To sygnał, że los rolnika, człowieka ziemi, nie jest Wam obojętny.Może nie siedzicie za kierownicą traktora, może nie doicie krów o świcie, ale Wasze wsparcie łączy Was z nami, z ludźmi, którzy Was żywią i dbają o przyszłe pokolenia.Przyłączcie się do nas. Podpiszcie i podajcie dalej tę petycję. Walczymy o sprawiedliwe warunki, o koniec polityk i importów, które zagrażają naszej egzystencji.Dziękuję, że jesteście z nami. Wasze wsparcie dużo dla nas znaczy.
Z serca dziękuję,Adam, dzięki uprzejmości pracowników CitizenGO

PS Będę wdzięczny, jeśli przekażesz mój list również swoim przyjaciołom i rodzinie, którzy również chętnie przyłączą się do naszej wspólnej walki przeciwko zielonym planom Komisji Europejskiej.
Poniżej poprzednia wiadomość od CitizenGO o tej petycji:
Polscy rolnicy i hodowcy są zagrożeni przez Zielony Ład i Agendę 2030 UE. Wzrost kosztów pcha wiele gospodarstw na skraj bankructwa. Rolnicy i hodowcy krytykują nie tylko Zielony Ład UE, ale także nieuczciwą konkurencję z Ukrainy.
Zjednoczmy się w obronie tych, dzięki którym mamy co jeść!Podpisz TERAZ apel do Komisji Europejskiej o rewizję polityki bezcłowego importu,zakończenie nieuczciwej konkurencjii wsparcie dla naszego rolnictwa!

PROSZĘ PODPISAĆ PETYCJĘ

,Tysiące rolników i hodowców protestuje właśnie teraz w Polsce, na Węgrzech i w całej Europie przeciwko niebezpiecznym działaniom Komisji Europejskiej!
Teraz mamy możliwość i szansę wesprzeć naszych rolników i hodowców, podpisując petycję do Komisji Europejskiej, w której domagamy się uczciwej konkurencji i braku dodatkowych obciążeń dla naszych rolników ze strony Unii Europejskiej!
Naszą petycję kierujemy również do Janusza Wojciechowskiego, unijnego komisarza ds. rolnictwa i reprezentanta Polski w UE, który ma dbać o sprawy polskich rolników.My wszyscy, na czele z naszymi rolnikami i hodowcami stoimy w obliczu ogromnego kryzysu!
Ostatnia decyzja Komisji Europejskiej, która pozwala na bezcłowy import ukraiński do UE przynajmniej do czerwca 2025 roku, wywołała szerokie zaniepokojenie i protesty. 
Polityka Komisji prowadzi do nieuczciwej konkurencji dotyczącej produktów rolnych z Ukrainy, podważa stabilność ekonomiczną naszych rolników poprzez zalewanie naszych rynków tańszymi produktami, które nie są poddawane takim samym rygorystycznym standardom, jakich przestrzegają nasi lokalni rolnicy.
Na dodatek, polityka tzw. Zielonego Ładu Unii Europejskiej pod pretekstem transformacji gospodarek w kierunku neutralności klimatycznej, stwarza nowe zagrożenie dla rolnictwa.
Ograniczenia w używaniu nawozów,wymogi przejścia na energię odnawialną i promowanie mniej intensywnych metod uprawy mogą znacząco zwiększyć koszty produkcji, zagrażając istnieniu wielu gospodarstw.Szczerze mówiąc, polityki zielone UE, mające na celu promowanie tzw. zrównoważonego rozwoju, są całkowicie sprzeczne z ekonomicznymi realiami, z jakimi mierzą się rolnicy i pogłębiają ich problemy!
Przyłącz się do protestu polskich rolników i hodowców podpisując naszą petycję skierowaną do Komisji Europejskiej. Razem możemy wpłynąć na zmianę!
Poprzez tę petycję adresowaną do Komisji Europejskiej mamy możliwość wesprzeć polskich rolników i hodowców.  Oni biją na alarm, zwracając uwagę, że wdrażane regulacje będą eskalować koszty działania, zagrażać przetrwaniu wielu gospodarstw i niszczyć tradycyjne rolnictwo.

Wspierajmy z zaangażowaniem naszych rolników i hodowców w ich proteście pamiętając o tym, że ich rola producentów żywności w naszym społeczeństwie jest niezastąpiona.

W Polsce, od 9 lutego, rolnicy rozpoczęli serię protestów, które objęły około 300 różnych lokalizacji w całym kraju, co wskazuje na ogromną skalę i determinację tego ruchu. Ich protesty będą trwały 30 dni.  Te masowe mobilizacje, z tysiącami traktorów blokujących drogi i miasta, takie jak demonstracja w Poznaniu, gdzie aż 1000 traktorów zablokowało kluczowe arterie komunikacyjne, są potężnym sygnałem dla polityków i decydentów.Węgierscy rolnicy również rozpoczęli protesty na granicy z Ukrainą, wysyłając jasny komunikat do Komisji Europejskiej mówiący o tym, że również sprzeciwiają się ukraińskiemu dumpingowi i polityce Zielonego Ładu UE.
Jesteśmy przekonani, że UE teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musi zwrócić uwagę na te połączone głosy protestu i musi dostosować swoją politykę środowiskową do potrzeb sektora rolnego!
Ogłaszamy czerwony alarm! Dołącz do ruchu wspierającego polskich rolników i hodowców i podpisz naszą petycję JUŻ TERAZ!
Znajdujemy się w kluczowym momencie, gdy musimy stanąć przeciwko szkodliwym działaniom Komisji Europejskiej, aby chronić rolników i hodowców w Polsce!



Sytuacja jest krytyczna.Teraz jest czas, by podjąć działanie.
Nie możemy stracić tej okazji!
Bruksela już ustąpiła w niektórych obszarach obawiając się, że protesty rolników mogą negatywnie wpłynąć na nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego.
Stań w obronie polskich rolników: Podpisz naszą petycję już teraz, aby domagać się uczciwego handlu i ochrony lokalnego rolnictwa!
Dziękuję, że jesteście Państwo z nami i pomagacie ratować polskich rolników i hodowców!
Adam,
dzięki uprzejmości pracowników CitizenGO
=========================================================================

PS Po podpisaniu petycji, proszę, udostępnij ją swoim przyjaciołom, rodzinie i współpracownikom, aby szerzyć świadomość o problemach, z jakimi borykają się nasi rolnicy i hodowcy. Razem możemy im pomóc; razem możemy pomóc naszemu narodowi!
Więcej informacji:
Czego chcą rolnicy?
Mapa online protestów

czego-chca-rolnicy-mapa-online-protestow-20-lutego-100-blokad-strajk

https://www.infor.pl/prawo/nowosci-prawne/6479405,czego-chca-rolnicy-mapa-online-protestow-20-lutego-100-blokad-strajk-wykaz-miejscowosci-jak-przejechac-aktualizacja.html

Piątkowska – Zboże z Ukrainy nadal dociera na rodzimy rynek
https://www.ppr.pl/wiadomosci/rolnicy-protestuja-w-slusznej-sprawie
Ukraiński portal: napływ ukraińskich towarów powoduje straty dla polskich rolników
https://www.wrp.pl/ukrainski-portal-naplyw-ukrainskich-towarow-powoduje-straty-dla-polskich-rolnikow/
Rolnicy protestują nie tylko w Polsce. Jak wygląda sytuacja w Europie? Wyjaśniamy
https://www.pap.pl/aktualnosci/rolnicy-protestuja-nie-tylko-w-polsce-jak-wyglada-sytuacja-w-europie-wyjasniamy
Janusz Wojciechowski zamienił PSL na PiS. Kim jest komisarz UE ds. rolnictwa?https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/polityka/janusz-wojciechowski-wiek-rodzina-komisja-ds-rolnictwa-kim-jest-posel-pis
Więcej informacji po angielsku:
Węgierscy i polscy rolnicy organizują protest na granicy z Ukrainą – Hungarian and Polish farmers stage protest on border with Ukraine
https://www.euronews.com/2024/02/09/hungarian-and-polish-farmers-stage-protest-on-border-with-ukraine
Węgierscy rolnicy protestują przeciwko nieograniczonym importom z Ukrainy – Hungarian farmers protest over unlimited Ukrainian imports
https://abouthungary.hu/news-in-brief/hungarian-farmers-protest-over-unlimited-ukrainian-imports
Polski rolnicy rozpoczynają 30-dniową blokadę Ukrainy, przejmują ukraińskie zboże do kontroli – Polish farmers begin 30-day blockade of Ukraine, seize Ukrainian grain for inspection
https://rmx.news/article/polish-farmers-begin-30-day-blockade-of-ukraine-seize-ukrainian-grain-for-inspection/

„Kreml nigdy nie był bogatszy” czyli Oszustwo związane z sankcjami: mieszkańcy Zachodu i tak płacą za rosyjską ropę przez Indie.

„Kreml nigdy nie był bogatszy” czyli skąd płynie ropa

Autor: AlterCabrio , 21 lutego 2024 ekspedyt/kreml-nigdy-nie-byl-bogatszy-czyli-skad-plynie-ropa

„Rosja wkracza w trzeci rok wojny na Ukrainie z bezprecedensową ilością gotówki w kasie rządowej. Wzmocniona przez rekordową w zeszłym roku sprzedaż ropy naftowej do Indii o wartości 37 miliardów dolarów, jak pokazuje nowa analiza, z której wynika, że ​​część ropy została rafinowana przez Indie, a następnie wyeksportowano do Stanów Zjednoczonych jako produkty naftowe o wartości ponad 1 miliarda dolarów”

−∗−

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

−∗−

Oszustwo związane z sankcjami: mieszkańcy Zachodu i tak płacili za rosyjską ropę przez Indie

CNN: „Kreml nigdy nie był bogatszy”.

CNN donosi, że Kreml „nigdy nie był bogatszy” dzięki temu, że Indie kupowały ogromne ilości ropy od Rosji, rafinowały ją, a następnie sprzedawały z powrotem do USA i Europy.

Ojej!

„Rosja wkracza w trzeci rok wojny na Ukrainie z bezprecedensową ilością gotówki w kasie rządowej. Wzmocniona przez rekordową w zeszłym roku sprzedaż ropy naftowej do Indii o wartości 37 miliardów dolarów, jak pokazuje nowa analiza, z której wynika, że ​​część ropy została rafinowana przez Indie, a następnie wyeksportowano do Stanów Zjednoczonych jako produkty naftowe o wartości ponad 1 miliarda dolarów” – podaje CNN.

Indie zwiększyły zakupy rosyjskiej ropy 13-krotnie w porównaniu do poziomów przedwojennych, pokrywając praktycznie wszystko, co Rosja utraciła w wyniku zachodnich sankcji.

Po wybuchu wojny powiedziano mieszkańcom Zachodu, że w ramach poświęcenia na rzecz „wsparcia Ukrainy” będą musieli ponieść koszty ogromnych podwyżek cen energii.

Media establishmentu zapewniały nas również, że sankcje nałożone na Moskwę „złamią kark” Rosji i pomogą Ukrainie wygrać wojnę.

A stało się dokładnie odwrotnie.

Jak odnotował WSJ w 2022r.:

„Podczas gdy Amerykanie i Europejczycy są zmuszeni płacić rekordowe ceny za paliwo jako «koszt obrony wolności», wolne Indie kupują ropę od Rosji za szokujące 35 dolarów za baryłkę i odsprzedają nam w ramach jakiegoś zabawnego arbitrażu”.

Stany Zjednoczone umożliwiły także Indiom zbudowanie swojej bazy przemysłowej, pozwalając im na obejście sankcji po tym, jak Indie zagroziły odwróceniem się od USA i w zamian zawarciem sojuszu z Chinami i Rosją.

Podwyżki cen energii na Zachodzie wywołały kryzys kosztów życia, który zrujnował dochody rozporządzalne, a wielu ubogich ludzi trzęsło się przez całą zimę, ponieważ nie było ich stać na ogrzanie swoich domów.

Teraz dowiadujemy się, że w zasadzie i tak wciąż kupowaliśmy rosyjską ropę, ale dopiero po tym, jak Indie zebrały ogromne zyski z pośrednictwa.

To wszystko jest jednym, wielkim, okrutnym żartem.

_____________

Sanctions Scam: Westerners Paid For Russian Oil Anyway Via India, Paul Joseph Watson, 20th February 2024

−∗−

Tagi:Indie, oszustwo, ropa naftowa, Rosja, sankcje, UE, USA

O autorze: AlterCabrio

If you don’t know what freedom is, better figure it out now!

komentarz

pokutujący łotr 21 lutego 2024

“Pociechą” jest to, że Boża kara głupoty spada, jak widać, nie tylko na Polaków, ale też na cały Zachód. Widocznie ma to być przypomnieniem, jakim twórczym i płodnym było chrześcijaństwo w kulturze Europy a jakim nieszczęściem i zapaścią jest nawrót do pogaństwa. Ale już jest po dzwonku i nikt w tym się nie połapie. Będą dalej zwalać wszystko “na Putina” i przy okazji na “Polaków antysemitów” i jeszcze niejeden wykręt się znajdzie, byle nie było, że to oni sami są już tylko zgnilcy i durnie.

Uśś… jaki szybki biznes !! Samochody z pomocy militarnej dla Ukrainy na sprzedaż

Samochody z pomocy militarnej dla Ukrainy trafiały na sprzedaż

magnapolonia/samochody-z-pomocy-militarnej-dla-ukrainy-na-

Ukraińscy funkcjonariusze z Państwowego Biura Śledczego zatrzymali żołnierza i jego wspólnika, którzy sprowadzali do kraju samochody. Przestępcy – by nie płacić cła – wykorzystywali specjalne, wojenne przepisy dotyczące dostarczania sprzętu dla wojska. Następnie pojazdy trafiały na internetowe aukcje sprzedaży.

Samochody z pomocy militarnej dla Ukrainy trafiały na sprzedaż. O wykryciu procederu poinformował oficjalny kanał społecznościowy Państwowego Biura Śledczego Ukrainy. Zatrzymani to ukraiński żołnierz i jego cywilny wspólnik, którzy rzekomo zajmowali się “pomocą humanitarną” dla sił zbrojnych.

W ramach oficjalnej działalności wojskowy i jego wspólnik mieli sprowadzać do kraju samochody, które następnie miały trafiać do jednostek walczących na froncie i służyć do transportu zaopatrzenia i rannych. Nie płacili za nie cła, na co pozwalają specjalne, ukraińskie przepisy oraz uzgodnienia ze stroną polską, obowiązujące podczas wojny.

“Zamiast przekazywać je wojsku, wystawiali je na sprzedaż w internecie. Udało im się sprzedać dwa pojazdy za prawie 12 tysięcy dolarów: Nissan X-Trail (4800 dolarów) i Hyundai Santa Fe (7000 dolarów)” – napisali funkcjonariusze. “Pracownicy Państwowego Biura Śledczego zatrzymali wszystkich zaangażowanych w przestępstwo. Obydwa samochody zostały skonfiskowane” – dodali.

Mężczyźni zostali oskarżeni o nielegalne wykorzystywanie pomocy humanitarnej w celach zarobkowych. Za tego typu działalność przestępczą w Ukrainie grozi do siedmiu lat pozbawienia wolności.

Wtorkowe zatrzymanie to nie jedyny przypadek tego typu działań wykryty przez ukraińskie służby. Kilka miesięcy wcześniej zakarpacka Służba Celna poinformowało o wykryciu nielegalnego wwozu, pod pozorem pomocy humanitarnej, łącznie 69 samochodów.

Pojazdy, według dokumentów, miały być przekazane do jednej z organizacji publicznych, a następnie trafić na front. Po dokładnym sprawdzeniu dokumentów okazało się jednak, że rzekomy odbiorca nie zajmuje się tego typu działalnością, a pojazdy zostały sprzedane bogatym urzędnikom. Samochody zostały skonfiskowane, a osoby zatrzymane usłyszały zarzuty dotyczące m.in. fałszowania dokumentów.

NASZ KOMENTARZ: Nie wątpimy, że omawiane przypadki stanowią jedynie wierzchołek góry lodowej. Doskonale znamy zdjęcia z przejść granicznych, na których widać gigantyczne kolejki lawet wożących luksusowe samochody.

Prawda o ukraińskiej żywności. Ukraińskie, często skażone zboże – dostajemy z Litwy. A tam podróżują… tylko dokumenty.

Prawda o ukraińskiej żywności. „Mnie to przeraża”. Dlaczego rolnicy protestują? Prof. Artyszak BEZ OGRÓDEK o oszustwach [VIDEO]

21.02.2024 Autor:KM nczas/prawda-o-ukrainskiej-zywnosci

Prof. Arkadiusz Artyszak wyjaśnia, dlaczego rolnicy protestują przeciwko Ukraińskim produktom.
Prof. Arkadiusz Artyszak

Opieranie się na dokumentach ze strony ukraińskiej, wiedząc jaki jest poziom korupcji po tamtej stronie, jest dla mnie uwłaczające jako konsumenta – mówi prof. Arkadiusz Artyszak, który opowiada o tym, dlaczego rolnicy protestują przeciwko ukraińskim produktom rolnym.

Rolnicy w całej Polsce protestują przeciwko europejskiemu „Zielonemu Ładowi”, który ich wykańcza, oraz importowi zboża z Ukrainy. Co jest nie tak z ukraińskimi produktami i jak ogólnie wygląda sytuacja, w programie „Biznes. Między wierszami” opowiedział prof. Arkadiusz Artyszak ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.

Na Litwę podróżują tylko dokumenty

Ekspert podkreślił, że produkty sprowadzane z Ukrainy nie są produkowane zgodnie z takimi standardami, jakie musi spełniać polski rolnik. Na Ukrainie w tym sektorze rządzą oligarchowie, których gospodarstwa mają kilkaset tysięcy hektarów. – Żadne z naszych gospodarstw nie jest w stanie z nimi konkurować na takich zasadach, jakie obecnie obowiązują – zaakcentował.

Główny problem to zalew tanią, kiepskiej jakości żywnością z Ukrainy. Prof. Artyszak opowiedział o pewnym procederze. – Słyszymy, że zboże może jechać na Litwę i wraca z Litwy jako litewskie. Jak rozmawiam z osobami, które pracują w firmach transportowych, mówią, że to jest bez sensu, bo się nie opłaca. Przejazd tony ziarna spod granicy ukraińskiej na Litwę zwiększa koszty takiego zboża o 100 złotych na tonę. Biznes się nie opłaca. W związku z tym najprawdopodobniej samochody jadą tam, gdzie mają jechać, natomiast na Litwę podróżują tylko dokumenty – mówi.

Państwo nie istnieje. Będą blokady torów?

Sugeruje, by sprawdzać firmy, które przetwarzają zboża i produkują paszę, czy mają zboże importowane z Litwy. – Jeżeli mają zboże importowane z Litwy, muszą mieć dokumenty zakupu. Wystarczy pobrać próbki ziarna i określić zawartość pestycydów. Jeżeli znajdziemy pestycydy, czyli środki ochrony roślin, których od dwudziestu lat w Unii nie można stosować, to odpowiedź jest prosta, skąd to zboże wjechało. Natomiast w tej chwili sytuacja jest taka, że – ze smutkiem muszę zgodzić się z stwierdzeniem pana Wiesława Gryna podczas ostatniego spotkania czwartkowego Ministerstwie Rolnictwa – państwo nie istnieje. Jeżeli my nie wiemy, co wpuszczamy przez granicę, później tego nie nadzorujemy, to jedynym rozwiązaniem jest zatrzymanie ruchu na granicy – mówił ekspert z SGGW.

Przypomina, że rolnicy na razie blokują przejścia drogowe na granicy polsko-ukraińskiej, ale niebawem mogą także zacząć blokować tory, nawet jeśli spotkają ich za to konsekwencje prawne. Jak mówi, transport ciężarówkami przez granicę to tylko „ułamek problemu”, bo zdecydowana większość produktów rolnych z Ukrainy wjeżdża torami.

Według moich informacji, na przejściu w Hrubieszowie w ciągu doby co trzy godziny wjeżdża skład z Ukrainy. To jest osiem składów wagonów na dobę. Zakładając, że połowa to nie są produkty rolnicze, to i tak zostają nam cztery składy. Cztery składy po 60 wagonów. To ja zadaję pytanie, jak służby na granicy są w stanie sprawdzić, co jest w tych składach i czy spełnia to wymogi Unii Europejskiej? 240 wagonów. Nikt tego nie sprawdza. Są wyrywkowe kontrole i dlatego później widzimy takie obrazki, jakie widzimy – mówił prof. Artyszak.

Produkty oznaczone jako polskie coraz częściej ukraińskie

Ujawnia, że coraz częściej sprawdzane są produkty w sklepach oznaczone jako polska żywność. – Po dokładnej analizie etykiety okazuje się, że jednak są to produkty, które są wytwarzane na bazie surowców z Ukrainy – przedstawia.

Nie mamy pretensji do producentów z Ukrainy, nie boimy się z nimi konkurować. Natomiast mamy pretensje, że te produkty wjeżdżają do naszego kraju, nie spełniając wymogów Unii Europejskiej – podkreślił raz jeszcze. Spełnianie wszystkich unijnych wymogów sprawia, że produkty od polskich rolników są droższe, bo koszty produkcji są znacznie wyższe.

Przypomniał, że w ubiegłym roku była możliwość importu ukraińskiego zboża zgodnie z prawem. – Firmy, które były zrzeszone w izbie zbożowo-paszowej, sprowadziły duże ilości tego zboża. My to zboże zjedliśmy albo w pieczywie, bo poszła mąka, albo w mięsie, które zostało przerobione na paszę. Natomiast chciałem zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Wtedy, kiedy importowano zboże konsumpcyjne czy paszowe zgodnie z prawem, to ja chciałbym wiedzieć, ile te firmy wykonały analiz jakości ziarna we własnych laboratoriach. Opieranie się na dokumentach ze strony ukraińskiej, wiedząc jaki jest poziom korupcji po tamtej stronie, jest dla mnie uwłaczające jako konsumenta. Ja nie mam zaufania, że to, co ja kupuję, produkty z tych firm – pieczywo czy mięso – że ono nie jest dla mnie niebezpieczne. W trosce o konsumenta, ja bym oczekiwał, żeby te firmy podały informację: tak, kupiliśmy 50 tysięcy ton, wykonaliśmy w naszych laboratoriach badania, żeby potwierdzić, czy nic złego tam w tym zbożu nie ma. Wykonaliśmy tyle i tyle analiz. Nie znajdzie pan (zwrócił się do redaktora prowadzącego rozmowę – red.) nigdzie żadnej informacji, że ktoś jakąkolwiek analizę wykonał – kontynuował prof. Artyszak.

Pestycydy w ukraińskich produktach

Wskazał, że rolnicy nie protestują tylko w swoim interesie, ale także w interesie konsumentów. – Dla mnie, do niedawna, żywność produkowana w Polsce oznaczało takie pojęcie, że to jest żywność najwyższej jakości, że my jesteśmy kontrolowani przez różnego rodzaju inspekcje, że nie ma możliwości robienia jakichkolwiek przekrętów. W tej chwili, kiedy wlewają nam się tysiące ton różnych produktów – nie wiemy, co w nich jest tak naprawdę, bo nikt tego nie sprawdził – to mnie to przeraża – mówił dalej.

Przypomniał, że Niemcy robili kontrole produktów ukraińskich, które wjeżdżały do ich kraju przez Polskę i zaczęli wykrywać pestycydy czy nawet toksyny. Znajdowali takie środki ochrony roślin, których w UE nie można stosować już co najmniej kilkanaście lat. W takiej sytuacji transport był niszczony na koszt dostawcy.

Jeżeli coś nie spełnia wymogów, które są ustanowione na terenie wspólnoty, to uważamy, że to jest niebezpieczne dla człowieka – podkreślił prof. Artyszak.

Opowiedział też o sytuacji z kwietnia ubiegłego roku, gdy na granicy polsko-ukraińskiej zatrzymano transport zgniłej kukurydzy z Ukrainy. Co ciekawe, do dziś wagony te stoją na bocznicy.

Nikomu to nie przeszkadza. A ten transport powinien być wycofany za granicę, bo trzeba ponieść koszty utylizacji. Ktoś to musi posprzątać, ktoś musi za to zapłacić. Nic się nie dzieje od kwietnia. Wkrótce będziemy mieli pierwszą rocznicę – opisuje absurdalną sytuację.

Dodał, że ostatnio zaczęło się coś dziać, lecz nie przynosi to chluby państwu. – Rolnicy, którzy teraz chcieli zobaczyć (tę kukurydzę – red.), spotkali się ze szczelnym kordonem policji, która nie pozwalała już zbliżać się do tego transportu. Moje pytanie brzmi: gdzie jest państwo w tym wszystkim? – mówił gorzko prof. Artyszak.

Ukraińskie czy korporacyjne? Kto rządzi rolnictwem Ukrainy

Ukraińskie czy korporacyjne? Kto rządzi rolnictwem Ukrainy

https://filarybiznesu.pl/gospodarka/rolnictwo/ukrainskie-czy-korporacyjne-kto-rzadzi-rolnictwem-ukrainy/a23715

Grzegorz Wierzchołowski


Ukraina, często nazywana spichlerzem Europy, jest jednym z wiodących światowych producentów i eksporterów produktów rolnych, w tym kukurydzy, pszenicy, jęczmienia i oleju słonecznikowego.

Jednak w ostatnich latach przed wojną rynek rolny w tym kraju przeszedł znaczące zmiany, a spora liczba dużych zagranicznych firm nabyła udziały własnościowe w ukraińskich gruntach rolnych i agrobiznesie. A zatem blokowanie ukraińskich produktów rolnych grozi przede wszystkim ich interesom.

“To sytuacja, która każdego dnia pokazuje erozję solidarności. To, co dzieje się na naszej zachodniej granicy – granicy z Polską – nie może być postrzegane jako coś normalnego i zwyczajnego. Potrzebujemy sprawiedliwości, prostej i jasnej” – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w przemówieniu opublikowanym w mediach społecznościowych.

Ale według raportu Ukraińskiego Klubu Agrobiznesu (UCAB) z listopada 2021 r., to zagraniczni inwestorzy kontrolują obecnie około 40 proc. ukraińskich gruntów rolnych, w porównaniu z zaledwie 5 proc. dekadę temu. Trend ten był napędzany tuż przed rosyjską inwazją przez kilka czynników, w tym bogatą glebę kraju, korzystny klimat i stosunkowo niskie ceny gruntów.

Jednym z najbardziej znaczących zagranicznych graczy na ukraińskim rynku rolnym jest amerykański gigant agrobiznesu, Cargill. Firma działa na Ukrainie od 1992 roku i zainwestowała ponad 1 miliard dolarów w sektor rolniczy tego kraju. Działalność Cargill na Ukrainie obejmuje magazynowanie, przetwarzanie i eksport zboża, a także sieć elewatorów zbożowych i terminali portowych. Ponadto firma nabyła kilka ukraińskich przedsiębiorstw rolniczych, w tym zakład przetwórstwa oleju słonecznikowego i zakład tłoczenia soi.

Z firmą tą wiąże się wiele kontrowersji. W październiku 2007 r. Cargill ogłosił wycofanie prawie 850 tys. mrożonych pasztecików wołowych wyprodukowanych w zakładzie pakowania w Butler w stanie Wisconsin, które były podejrzane o skażenie bakterią E. coli.

W marcu 2009 r. Australijska Służba Kwarantanny i Inspekcji (AQIS) tymczasowo zawiesiła licencję Cargill Australia na eksport mięsa do Japonii i USA po wykryciu bakterii E. coli w kontenerach eksportowych Cargill z zakładu Wagga Wagga.

Z kolei w sierpniu 2011 r. USDA i Cargill wspólnie ogłosiły wycofanie 36 milionów funtów mielonego indyka wyprodukowanego w zakładzie Cargill w Springdale, Arkansas, z powodu obaw o salmonellę. We wrześniu 2011 r. firma Cargill ogłosiła drugie, natychmiastowe i dobrowolne wycofanie z rynku 185 000 funtów 85% chudego, świeżo mielonego indyka z powodu możliwego skażenia Salmonellą Heidelberg. W lipcu 2012 r. Departament Zdrowia Publicznego stanu Vermont poinformował, że 10 osób w tym stanie zachorowało z powodu mielonej wołowiny wycofanej przez Cargill Beef.

Innym ważnym zagranicznym graczem na ukraińskim rynku rolnym jest francuska (ale z siedzibą główną w Holandii) firma Louis Dreyfus Company (LDC). LDC jest obecna na Ukrainie od 1992 roku i zainwestowała ponad 500 milionów dolarów w sektor rolniczy tego kraju. Działalność firmy na Ukrainie obejmuje magazyny zboża i obiekty eksportowe, a także sieć elewatorów zbożowych i terminali portowych. LDC nabyła również kilka ukraińskich przedsiębiorstw rolnych, w tym zakład przetwórstwa oleju słonecznikowego i zakład produkcji cukru. Warto tu dodać, że w 2011 r. w Argentynie wyszedł na jaw przypadek niewłaściwego ustalania cen transferowych z udziałem czterech największych na świecie firm handlujących zbożem: ADM, Bunge oraz właśnie Cargill i LDC. Argentyńskie służby skarbowe i celne rozpoczęły dochodzenie w sprawie tych czterech firm, gdy ceny towarów rolnych wzrosły w 2008 r., a mimo to do urzędu zgłoszono bardzo niewielki zysk tychże spółek.

Inne duże firmy zagraniczne posiadające znaczące udziały w ukraińskim rynku rolnym to szwajcarska Glencore, francuska Soufflet i niemiecka BayWa. Według raportu UCAB, firmy te zainwestowały łącznie ponad 1 miliard dolarów w ukraiński sektor rolny w ostatnich latach.

Rosnący wpływ własności zagranicznej na ukraiński rynek rolny ma zarówno zalety, jak i wady. Z jednej strony, inwestycje zagraniczne przyniosły bardzo potrzebny kapitał i wiedzę fachową do krajowego sektora rolnego, pomagając zmodernizować i poprawić wydajność ukraińskich gospodarstw rolnych. Zagraniczne firmy pomogły również rozszerzyć krajowy rynek eksportowy, a Ukraina przed rosyjską agresją eksportowała swe produkty rolne do ponad 180 krajów na całym świecie.

Z drugiej strony rosnąca koncentracja własności w rękach kilku dużych zagranicznych firm doprowadziła do zmniejszenia konkurencji i wyższych cen dla ukraińskich rolników. Istnieją również obawy o wpływ rolnictwa przemysłowego na dużą skalę na środowisko (oraz jakość produktów), a także o możliwość zawłaszczania ziemi i wysiedlania drobnych rolników.

Przed wojną ukraiński rząd wdrożył nawet kilka środków mających na celu promowanie przejrzystości i odpowiedzialności w sektorze rolnym. Na przykład w 2019 r. władze wprowadziły moratorium na sprzedaż gruntów rolnych obcokrajowcom, które miało obowiązywać do 2024 roku. Rząd ustanowił również rejestr gruntów w celu poprawy przejrzystości i bezpieczeństwa własności gruntów oraz wprowadził bardziej rygorystyczne przepisy środowiskowe dla dużych przedsiębiorstw rolnych.

Tysiące ton miodu “z Ukrainy” w Polsce! UE zmienia oznaczenia by oszukać kupujących.

Tysiące ton miodu “z Ukrainy” w Polsce! UE zmienia oznaczenia by oszukać Polaków

Adrian Wat

Polski miód jest uważany za jeden z najlepszych na świecie. Wolny od chemikaliów i GMO jest ceniony i lubiany przez konsumentów. Obecnie na Polski rynek trafiły setki ton miodu z Ukrainy, bez badań sanitarnych i norm. UE pomaga w oszustwie polskich konsumentów usuwając informacje o kraju pochodzenia takiego miodu!

Jak alarmuje Polski Związek Pszczelarski do Polski napłynęło około 25 milionów słoików miodu z Ukrainy.

Jest to produkt niewiadomego pochodzenia bez atestów i badań wymaganych od Polskich producentów.

Mód taki jest tańszy i kupowany głównie przez duże sieci hipermarketów.

Aby pomóc w sprzedaży takiego miodu w Polsce, Unia Europejska zmieniała przepisy dotyczące oznaczeń pochodzenia produktów.

Jak poinformowała Polska Izba Miodu z etykiet znikną takie sformowania jak:

  • „mieszanka miodów pochodzących z UE i niepochodzących z UE”,
  • „mieszanka miodów pochodzących z UE”,
  • „mieszanka miodów niepochodzących z UE”.

Zostaną one zastąpione obowiązkowym oznaczeniem kraju lub krajów, w których miód został zebrany.

Takie oznaczenie może wprowadzać w błąd konsumentów. Bo nie wiadomo, skąd ten miód naprawdę pochodzi.

A ceny “Ukraińskiego miodu” są nawet 4-krotnie niższe niż zdrowego polskiego produktu pszczelarskiego.

Źródło: pp