Zdemaskowano rządowego prowokatora z protestu rolników magnapolonia
Bartłomiej Graczak – dziennikarz prowadzący kanał na YouTube, przedstawił, że mężczyzna, który podczas protestu rolników w Warszawie rzucał kostką brukową, chwilę wcześniej… rozmawiał z nim i chwalił pracę policji.
Zdemaskowano rządowego prowokatora z protestu rolników. Nakręcony przez dziennikarza mężczyzna chwalił pracę policji i mówił o jej profesjonalizmie. Następnie, w trakcie protestu rolników, rzucał w kierunku funkcjonariuszy kostką brukową.
Dziennikarz skojarzył twarz osoby, która – jak widać na jednym z nagrań w sieci – rzuca kostką brukową w czasie protestu rolników w Warszawie. Okazało się, że Graczak niedługo wcześniej rozmawiał z tym mężczyzną – wówczas po prostu nagrywał on zgromadzenie i nie chciał odpowiedzieć na pytanie Graczaka, czy popiera protest rolników, czy też nie.
-Oglądam po prostu. Przyglądam się. Bardzo piękna praca policji. Profesjonalnie, naprawdę — mówił mężczyzna w rozmowie z Graczakiem.
Rozmawiałem z prowokatorem na proteście rolników 6 marca w Warszawie
Na końcu były dziennikarz TVP zwrócił się do widzów: -Jeśli ktoś z Was rozpoznaje osobę z nagrania, to zgłoście go na policję, bo chyba jeszcze nie wiedzą, że go szukają — powiedział.
NASZ KOMENTARZ: W świecie pełnym kamer i smartfonów, władzom coraz trudniej przeprowadzać antypolskie prowokacje. Rzecz jasna – nie zamierzamy ubolewać z tego powodu.
Zwracam się do Państwa z ważnym komunikatem dotyczącym naszej wspólnej sprawy – obrony naszych rolników.
Najnowsze badania przeprowadzone przez Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) ujawniają, że aż 81% naszych współobywateli wspiera protesty rolników.
To nie jest zwykła statystyka – to silny głos nas wszystkich, którzy mówimy: “Dość polityki UE!”
Dodatkowo 85% z respondentów jest przekonanych, że nadszedł czas na zdecydowane ograniczenie importu produktów rolnych z Ukrainy. Dlaczego? Ponieważ zdajemy sobie sprawę, że stawka to nie tylko ceny, ale przede wszystkim jakość i bezpieczeństwo tego, co spożywamy. Nasze zdrowie i dobrostan są zagrożone!
To nasza wspólna bitwa – bitwa o przyszłość polskiego rolnictwa, nasze bezpieczeństwo żywnościowe i ochronę naszego dziedzictwa.
Ta walka dotyczy również Zielonego Ładu i jego wpływu na nasze życie. Mimo podzielonych opinii większość z respondentów (53%) jasno wskazuje, że nie możemy poświęcić wydajności i jakości naszej produkcji na rzecz niespójnych regulacji UE.
Nasi rolnicy i hodowcy to nie tylko dostawcy żywności. Są obrońcami naszej ziemi, tradycji i przyszłości. Ich głosy, które teraz wybrzmiewają głośno w protestach, odzwierciedlają nasze własne obawy.
Zachęcam Państwa do przyłączenia się do tej walki – walki, która jest walką nas wszystkich, ponieważ wspierając naszych rolników, pomagamy siebie nawzajem.
„Wyszliśmy z niczym” – powiedział po dzisiejszym spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem Tomasz Obszański z NSZZ RI „Solidarność”. Z uwagi na brak satysfakcjonujących propozycji ze strony szefa rządu, rolnicy zapowiadają kontynuację protestów.
W Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog” w Warszawie premier Donald Tusk spotkał się dziś z przedstawicielami organizacji rolniczych, które od 9 lutego protestują przeciwko napływowi produktów rolnych z Ukrainy i unijnemu Zielonemu Ładowi. Było to już drugie spotkanie z szefem rządu. Podobnie jednak jak poprzednie, nie przyniosło żadnego porozumienia.
– „Rozmawialiśmy o rekompensatach, ale na razie nic konkretnego nie zostało powiedziane” – powiedział po spotkaniu Tomasz Obszański.
Premier miał stwierdzić, że „nic nie może”.
– „Wyszliśmy z niczym. Nie ma żadnych konkretów. Premier powiedział, że ma związane ręce i nic nie może zrobić” – relacjonował reprezentant NSZZ RI.
Nie ma też żadnej deklaracji w kwestii zamknięcia granicy.
– „W stosunku do granicy, powiedział, że nie zamknie granicy. Bardziej będzie zdejmował nadwyżkę zboża z Polski i to z krajowych środków.[?? To straszne!! MD]
Ale musi to policzyć i daje jakiś czas resortowi rolnictwa, żeby określił się, jaka to kwota. Wiadomo ile jest tej nadwyżki, (ale) muszą to policzyć i zobaczyć, jak to wygląda” – powiedział jeden z liderów strajków Andrzej Sobociński.
Na 20 marca rolnicy zapowiedzieli blokowanie miast wojewódzkich i powiatowych oraz dróg. Rolnicy podkreślają, że z uwagi na postawę rządu, protesty będą miały bardziej zdecydowany charakter.
Dziennikarz Radia WNET Łukasz Jankowski opublikował na portalu X postanowienia o przedstawieniu zarzutów rolnikom po proteście, który odbył się 6 marca w Warszawie. Dokumenty są kuriozalne.
Jankowski opublikował dwa postanowienia o przedstawieniu zarzutów uczestnikom protestu. Jak czytamy, w pierwszym przypadku dotyczą one „czynnego udziału w dniu 6 marca 2024 roku o godz. 15:45 w Warszawie przy ul. Wiejskiej 9, w zbiegowisku, w ten sposób, że przemieszczając się wraz z tłumem wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie, działając publicznie i bez powodu okazując przez to rażące lekceważenie porządku prawnego”. Powołano się przy tym na przestępstwo z art. 254 par. 1 kk w zw. z art. 57a par. 1 kk.
W drugim zaś przypadku zarzuty mają być przedstawione „w sprawie mającego miejsce w dniu 6 marca 2024 r. w Warszawie, na ul. Wiejskiej 1 czynnego udziału w zbiegowisku, którego uczestnicy rzucali ciężkie niebezpieczne przedmioty, takie jak kostka brukowa, szklane butelki oraz jajkami i krzyczeli używając słów o charakterze wulgarnym, wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na f-szy Policji biorących udział w zabezpieczeniu protestu rolników, przy czym działał publicznie i bez powodu okazując lekceważenie dla porządku publicznego”.
„W dniu 6 marca 2024 roku w Warszawie na ul. Wiejskiej 1 brał czynny udział w zbiegowisku wiedząc, że jego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na funkcjonariuszy Policji, podczas którego naruszył nietykalność cielesną kom. (…) w ten sposób, że rzucił w jego kierunku jajkiem trafiając go w lewą nogę w okolicy stawu skokowego oraz st. post. (…) w ten sposób, że rzucił w jego kierunku jajkami trafiając go w obydwie nogi, podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych, przy czym działał publicznie i bez powodu okazując rażące lekceważenie dla porządku publicznego” – czytamy dalej. Chodzi o czyn z art. 254 par. 1 kk w zb. z art. 222 par. 1 w zw. z art. 11 par. 2 kk w zw. z art. 57a par. 1 kk.
„Pan @MKierwinski i @Policja_KSP postawili zarzuty za rzut jajkiem w nogę i UWAGA za przemieszczanie się wraz z tłumemTo dopiero chuligani” – skwitował Jankowski.
Pięknie i obiecująco, a jednak Europa wzięta na celownik globalistów zakwitła buntem. W obronie uratowania Matki Ziemi zlikwidujmy rolnictwo, żywność przecież jest w sklepach! W obronie demokracji oddajmy władzę w ręce oligarchów, prawa obywateli to przeżytek. Spętani zarządzeniami, parytetami i ogólnikami dla dobra ludzkości ludzie pamiętający swoje otwarte, doznane wolności i marzenia swoich Ojców i Matek nie zgadzają się z absurdalnymi zarządzeniami i dyrektywami lewackich, komunistycznych elit UE. Przecież ci inspirowani komuną eurokraci dążą do zniszczenia porządku rzeczy naszej cywilizacji, co jest zrozumiałe jeżeli chcą zbudować Nowy Świat w którym nic nie będziesz miał i będziesz szczęśliwy (?).
Dziś “opornikiem” (z czasów Solidarności), symbolem wolności i buntu jest ciągnik kierowany przez ciężko pracującego na roli obywatela, którego status unijni biurokraci chcą zmienić na status “niepokorny chwast przeszłości”, ktoś z już zniszczonej cywilizacji, bez znaczenia. Żywność wyhodujemy na GMO Ukrainie, a najlepiej w laboratoriach (Bill Gates). Jak się komuś to nie podoba to niech wybierze dietę ze smakowitymi robakami, palce lizać. Przecież to oznacza złamanie naszego kodu historycznego “żywią i bronią” właśnie opartego na woli walki i pracy najlepszych synów Narodu. To oni w 1920 r. zatrzymali ten idiotyczny totalitarny czerwony pochód zagłady ze wschodu, a dziś sprzeciwiają się zalaniu nas wyniszczającymi okólnikami z zachodu. Ciekawe co na to wyborcy para ludowej maskotki “Tygryska” jak on wytłumaczy im zaprogramowaną eutanazję polskiego rolnictwa. Rolnicy to twardzi Polacy ich tak łatwo nie oczaruje super nowoczesna propaganda oni mają geny kosynierów i zasiany rozsądek i twardość Witosa.
Największe baty należą się tu oczywiście politykom, którzy “pomylili ołtarze” i przecież wiedząc kim są ich nowi sponsorzy szczęśliwości, jak ćmy lecą do projektowanego zgubnego zielonego światła. Sęk w tym, że politykom zawsze chodzi o własne ego, możliwe korzyści majątkowe i prestiż. Wtedy z podszeptów korporacyjnych lobbystów zapominają, że mieli reprezentować swoich wyborców, a nawet Naród i Jego interesy. Naiwnie myśleliśmy, że funkcjonujemy w systemie republikańskim, gdzie wybrani przez nas reprezentanci dbają o nasze interesy i interesy naszych dzieci. Jednak to tylko śpiewka przeszłości oczywiście oderwana od rzeczywistości, ale ciągle patriotycznie deklamowana przez polityków.
Dziś przeciętny polityk (czy cała jego partia) jest w sytuacji piłkarza transferowanego z jednego do drugiego klubu korporacyjnych interesów, też dla osobistej chwały i zysku. Zawsze mówiłem, nigdy nie zakochuj się w polityku, to człowiek będący pod ogromną presją lobbystów pilnujących interesów wielkich korporacji, które za lojalne wsparcie potrafią się sowicie odwdzięczyć, jak i kolegów, którzy już połknęli haczyk sukcesu. Jeśli taki polityk nie pozwoli się skorumpować, to oni skoprumpują jego siostrę, brata, teściową itd. Po prostu oni od tego są, to ich praca, za komuny robiła to Partia ze swoimi kuszącymi układami, a jeśli było trzeba to uruchamiała SB…
To, że Twój polityk będzie walczył o Twoje interesy to tylko Twoja naiwność z której przy odpowiednim poziomie spostrzegawczości i inteligencji kiedyś się wyleczysz. Jeśli autentycznie lubisz swojego polityka, daj mu szansę, uparcie patrz mu na ręce. Zwracaj mu uwagę, przypominaj mu o obowiązkach, pomagaj mu pozostać czystym, ostrzegaj, że coś jest nie tak, że kierowany jest w jakąś brudną grę. Przecież polityka to świat szamba, świat śmiałych i niewyobrażalnych przekrętów dla dużych koncernów ze smakowitymi ochłapami dla polityków.
My naiwnie i pogańsko wtłaczamy naszych ulubionych polityków w nieomal święte ramki i nie posiadamy się z radości jeśli zaprezentują jakieś werbalne piruety, a w ich portfele strzelają lobbyści jak Lewandowski strzela do bramki… I trudno o lepszy wynik. To co nas otacza i to co nadchodzi to rezultat naszego obywatelskiego lenistwa i naiwności. Widzimy przecież, że idące zmiany nie rozszerzają naszych praw, czy możliwości prosperity, ale nakładają na nas nowe restrykcje i kolejne podatki. Czy my na pewno chcemy takich zmian na jakie potulnie zgadzają się nasi reprezentanci w parlamencie? Czy mamy jeszcze samozachowawczy instynkt?
Nie chcę nikogo straszyć, tu chodzi o nie zainfekowany propagandą zdrowy rozsądek, ale to dopiero początek tego co nas czeka i na co zagłosują w Brukseli i w Warszawie polityczne popychadła konsultowane i kierowane przez zielone i czerwone międzynarodowe siły. Posiadane przez nich media klarownie nam wytłumaczą, że to jedyna słuszna droga i jesteś naprawdę wspaniała/y i postępowy, że zgadzasz się na chytrze i bałamutnie podsuwane ci rozwiązania.
Zainstalowanie rządu Tuska w chyba najbardziej katolickim i konserwatywnym kraju europejskim jakim jest Polska było niesamowitym zwycięstwem sił globalistycznych, głównie przy pomocy zorganizowanego w ostatniej chwili zabiegu z “trzecią drogą”. Jednocześnie zapobiegło to sytuacji w której Polacy mogliby pokusić się o odegranie większej roli między skłóconymi wojną na Ukrainie Rosją i odczuwającymi kryzys Niemcami. Podporządkowanie Polski Niemcom pozbawi ją szans na podjęcie strategicznych decyzji infrastrukturalnych, wrzuci ją w wirnik zależności i zadłużenia, kierując ją na przyjęcie euro. W ten sposób Polska zostanie podporządkowana Berlinowi i straci swoją szansę na wybicie się na samodzielność i “dogonienie” wysoko rozwiniętych krajów zachodu.
Przypomnijmy, że od przemian w 1989 r. dochód na głowę mieszkańca w Polsce wzrósł aż 300% (najwięcej w Europie), zostając najszybciej rozwijającą się ekonomią, na świecie dynamizmem ustępując tylko Chinom.
Wywołana na Ukrainie wojna po rozczepieniu narodowo zorientowanej Rosji od liberalnego Berlina ma tylko chłopakom z Davos pomóc w przyspieszeniu realizacji ich planów zbudowania większego europejskiego klimatycznego imperium, które byłoby wzorcem dla Ameryki. Dziś Europa staje się chorym człowiekiem dla którego wzrost ekonomiczny ustępuje wzrostowi sprawowanej przez oligarchię kontroli. Dlatego do pomocy przeforsowano sprowadzanie z Afryki i innych stron świata uchodźców często zupełnie nie przystosowanych do pożytecznego włączenia się do owocnego życia społecznego i gospodarczego. Oni mają być potrzebni do obniżenia poziomu naszego życia, obniżenia poczucia bezpieczeństwa i zniszczenia naszej lokalnej i narodowej tożsamości. Wtedy elitom będzie łatwiej nami rządzić…
W rezultacie sami poprosimy o podniesienie poziomu inwigilacji i większej kontroli społecznej przez organy bezpieczeństwa Państwa. Taki będzie rezultat i cel zamieszania i zmian jakie zachodzą dziś na naszych oczach. Dlatego polski rolnik nie tylko żywi i ziemię orze, ale i nasze wolności i Ojczyznę ocalić pomoże, czego daj Boże!
Panie premierze Tusk, widzę, że jesteśmy po dwóch stronach tej samej barykady znowu.
Od lewej: Włodzimierz Skalik, Konrad Berkowicz, Grzegorz Braun, Witold Tumanowicz i Grzegorz Płaczek / Foto: screen YouTube/Konfederacja
Po proteście rolników w Sejmie odbyła się konferencja prasowa Konfederacji. Grzegorz Braun mówił o prowokacjach policyjnych, do których miało dochodzić podczas manifestacji.
Część posłów Konfederacji była obecna podczas protestu rolników przed Sejmem. – Konferencja prasowa Konfederacji chwilę po zakończeniu policyjnej prowokacji na manifestacji rolników i innych środowisk, którym droga jest suwerenność Polski w wymiarze gospodarczym, żywnościowym, w rolnictwie, transporcie, także w gospodarce leśnej, myślistwie – rozpoczął Braun.
– Konfederacja, to nie jest żadna nowość, zawsze, od zawsze i na każdym proteście, i na każdym przejściu granicznym, i na każdej blokadzie murem za przewoźnikami, rolnikami i wszystkimi, którym eurokołchoz i rząd warszawski, który się wysługuje i Brukseli, i Kijowowi, odbiera wolność – zaznaczył.
– Wiemy, że policja utrudniała docieranie na miejsce manifestacji, a tu, w Warszawie, doszło do prowokacji. Posłowie Konfederacji (…) starali się i udało nam się ograniczyć skutki tej prowokacji, udało nam się nie dopuścić do rozległej pacyfikacji manifestujących przez policję. Ale prowokacja była – zaznaczył.
Wskazał, że posłowie Konfederacji stanęli pomiędzy „szpalerem policji, oddziałów prewencji a manifestującymi”. – Szereg razy doprowadzaliśmy do rozdzielenia cywilów i mundurowych, szereg razy doprowadzaliśmy do wyjaśnienia sytuacji, nikt nikogo nie prowokuje, nikt nikogo nie atakuje, ale wtedy leciały kamienie, leciały race, leciały pociski gazowe – relacjonował prezes Konfederacji Korony Polskiej.
– Pierwsze kamienie, to jest wersja, którą poznaliśmy, poleciały z jednego z balkonów bloku, który stoi tutaj przy ul. Wiejskiej. Proszę się zastanowić, który oszukany rolnik wynajmuje mieszkanie przy Wiejskiej w bloku i na balkonie gromadzi kamienie, po to, żeby w sposobnym momencie móc nimi cisnąć w policjantów – oczywista prowokacja – przekazał Braun.
– Poseł Konfederacji, Pan prezes Sławomir Mentzen dostał gazem centralnie w twarz, w pierś, którą starał się osłaniać polskich patriotów manifestujących tutaj w Warszawie-Śródmieściu – dodał.
Głos zabrał też poseł Witold Tumanowicz, wieloletni organizator Marszów Niepodległości. – Panie premierze Tusk, widzę, że jesteśmy po dwóch stronach tej samej barykady znowu. Widzę, że wróciły dawne czasy, wróciły czasy z pierwszych Marszów Niepodległości – wskazał.
Jak mówił, polscy patrioci są „pacyfikowani przez policję”. – My doskonale znamy te metody, doskonale znamy tę taktykę, która jest obliczona na to, aby policja prowokowała tłum do zachowań, które mają być potem pretekstem do tego, aby wyłapywać poszczególne osoby z tłumu, zabierać je i podreperować statystykę – tak, aby właściwie odwrócić uwagę od istoty problemu – dodał.
– Dostaliśmy, jako posłowie, gazem. Zapewniam, immunitet nie chroni przed gazem. Dostaliśmy dokładnie tak samo, jak manifestujący rolnicy. Robiliśmy wszystko, aby uspokajać także tłum, rozmawialiśmy z dowódcami policji, którzy byli tak naprawdę głusi na to, że taktyka, którą zastosowali, niestety, ale nie rozwiązuje problemu, tylko eskaluje – ocenił.
– Stały element gry: osaczanie ludzi, otaczanie, zamykanie dróg wyjścia z miejsca zgromadzenia, po czym rozgłośne wzywanie wszystkich do tego, by się natychmiast rozeszli. Zagłuszanie megafonem policyjnym naszych prób kontaktu ze zgromadzonymi, które póki były możliwe, to właśnie służyły uspokajaniu nastrojów, oddzielaniu cywilów i mundurowych – wtrącił Braun.
Jak mówił, za pierwszym razem zarówno policja, jak i manifestujący pozytywnie zareagowali na prośbę o „5 kroków wstecz”. – Ale później policja dostała najwyraźniej inne rozkazy. Zostaliśmy (…) oszukani przez dowodzących akurat tym odcinkiem (…). Wykonują rozkazy, dlatego też nie domagamy się dymisji policjantów, ale domagamy się dymisji ministra spraw wewnętrznych – wyjaśnił Braun.
Wypowiadał się także poseł Konrad Berkowicz. – Jestem przekonany, że gdyby nie to, że to byli ludzie, którzy całe życie ciężko pracują, to byli ludzie często starsi, gdyby to był trochę inny przekrój społeczny, to udałoby się policji doprowadzić do tej prowokacji – powiedział.
– Jest to oczywista prowokacja. Mieliśmy na początku kadencji wielką zapowiedź uśmiechniętej Polski, likwidacji barierek przed Sejmem, wysłuchiwania protestujących, tymczasem dzisiaj do protestujących nie przyszli ani politycy PiS-u, którzy są odpowiedzialni za obecną sytuację prawną, ani politycy nowej koalicji rządzącej, którzy są odpowiedzialni za to, że tej sytuacji nie zmieniają – wskazał.
Grzegorz Płaczek natomiast mówił, iż „nigdy nie sądził, że przyjdzie mu, wraz z posłami Konfederacji dzisiaj uczestniczyć pod budynkiem polskiego Sejmu w takich scenach, jak gazowanie naszych posłów”. Jak relacjonował, gdy tłum rozpoczynał protest, weszła „mała grupa białych kasków”. – W efekcie wejścia tych białych kasków rozpoczął się pierwszy proces gazowania i doszło do całego spektaklu w wykonaniu policji – zaznaczył.
Poseł Włodzimierz Skalik mówił zaś o nagraniu, na którym widać, jak policjant rzuca kostką brukową w protestujących. – To, co jest istotne, co dzisiaj dało się dostrzec, że do protestujących rolników dołączyli bardzo licznie i myśliwi, i leśnicy. I być może ta solidarność tych różnych środowisk martwi Tuska i jego ferajnę – ocenił.
– Dysponuję filmikiem zrobionym z tyłu, zza szpaleru policjantów, gdzie jeden z nich, stający w ostatnim szeregu, sięgał po kostkę (brukową) i rzucał w protestujący tłum. Skandal, prowokacja, ale jestem przekonany, że ani rolników, ani myśliwych, ani leśników ta sytuacja, ta prowokacja nie zniechęci – dodał.
Jako ostatni głos zabrał poseł Krzysztof Mulawa. – Taktyka policji była wyraźnie konfrontacyjna. (…) Dopóki policja ukryta była pomiędzy blokami, dopóty sytuacja przed Sejmem była spokojna – relacjonował.
Protest rolników trwa. Dziś blokowana jest Warszawa. Przed KPRM strajkujący rolnicy rzucają petardami w policję. Na tym jednak nie koniec. Protestujący palą też unijne flagi.
Obecna na miejscu dziennikarka Wirtualnej Polsce przekazała, że protestujący rolnicy przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów rzucają w policję petardami.
Przed siedzibą KPRM płoną także unijne flagi oraz śmieci. “Rolnicy domagają się wstrzymania importu produktów rolnych z Ukrainy oraz odrzucenia Zielonego Ładu” – przekazała Kamila Gurgul.
Rolnicy na proteście w Warszawie spalili trumnę
Na środowym proteście rolników w Warszawie spalono także trumnę. Na tabliczce, którą dołączono do trumny, można przeczytać, że ta należy do rolnika.
W środę w Warszawie odbywają się dwie demonstracje rolników. Jedna z nich zlokalizowana jest przed budynkiem KPRM, a druga z kolei przed Sejmem.
Stołeczna policja przekazała że w związku z protestami wstrzymany został ruch pojazdów na ciągu ul. Belwederskiej i w Al. Ujazdowskich od skrzyżowania z Gagarina do ronda de Gaulle’a.
Protest rolników. Tusk o zaproszeniu
Premier Donald Tusk poinformował, że rolnicy zostali zaproszeni na spotkanie w Centrum Dialogu Społecznego w sobotę o godz. 10.00, żeby zaproponować im działania ws. importu zboża z Ukrainy i Zielonego Ładu.
===============================
Okrzyki: “Chyży Rój ma w dupie”.
——————————
Czołg ABRAMS na proteście rolników 6 marca pod budynkiem „rządu”.
,Aktualnie w Polsce toczy się bardzo ważna bitwa o przyszłość nas wszystkich.Musimy zadać sobie fundamentalne pytania:Co się stanie, jeśli liczba rolników w Polsce i w innych krajach europejskich będzie nadal gwałtownie spadać?Kto będzie produkował żywność dla nas oraz dla naszych dzieci i wnuków?Czy będziemy mogli cieszyć się produktami z naszego kraju, czy będziemy zmuszeni polegać na imporcie?Jakie będą ceny i jaka będzie jakość żywności w przyszłości?Sytuacja jest niepokojąca – liczba rolników, żyjących wyłącznie z pracy na ziemi, maleje w alarmującym tempie.Jeżeli ta sytuacja będzie się utrzymywać, możemy dojść do momentu, w którym młodsze pokolenia oraz pozostali rolnicy i hodowcy porzucą pracę w sektorze rolnym. W takim przypadku naszym udziałem może stać się żywność o niskiej jakości, do której trudno będzie się przyzwyczaić…
To nie jest tylko ostrzeżenie – to realna przyszłość, jeśli nie zaczniemy działać już teraz.
Nasze podpisy to nie tylko moralne wsparcie. Podpisując petycję, przyczyniamy się do ruchu, który dąży do zapewnienia przyszłości polskiego i europejskiego rolnictwa.Podpisując, stajemy również u boku naszych rolników, hodowców i innych grup zawodowych na protestach! W rzeczywistości to nie tylko walka rolników. Jest to walka, która dotyczy nas wszystkich, gdyż to właśnie rolnicy dostarczają nam pożywienia. Od ich pracy zależy nasze codzienne odżywianie i bezpieczeństwo żywnościowe. Podpisując tę petycję, dołączasz do nich w tej bitwie i okazujesz swoje wsparcie i solidarność. Razem możemy zabezpieczyć środki do życia tych, którzy żywią nasze rodziny. Dziękuję za dołączenie do tej walki!
PROSZĘ PODPISAĆ PETYCJĘ Z serdecznymi pozdrowieniami, Sylwia Mleczko, Dyrektor CitizenGO w Polsce z całym zespołem
Smak wolności: Dlaczego protest rolników dotyczy każdego z nas
CitizenGO Rozpoczął tą petycję do Komisji Europejskiej oraz polskiego komisarza w UE ds. rolnictwa – 2024/02/19
My wszyscy, na czele z naszymi rolnikami i hodowcami stoimy w obliczu ogromnego kryzysu! Ostatnia decyzja Komisji Europejskiej, która pozwala na bezcłowy import ukraiński do UE przynajmniej do czerwca 2025 roku, wywołała szerokie zaniepokojenie i protesty. Tysiące rolników i hodowców protestuje właśnie teraz w Polsce, na Węgrzech i w całej Europie przeciwko niebezpiecznym działaniom Komisji Europejskiej!
Polityka Komisji prowadzi do nieuczciwej konkurencji dotyczącej produktów rolnych z Ukrainy, podważa stabilność ekonomiczną naszych rolników i hodowców poprzez zalewanie naszych rynków tańszymi produktami, które nie są poddawane takim samym rygorystycznym standardom, jakich przestrzegają nasi rolnicy. Ponadto, środowisko regulacyjne na Ukrainie w zakresie GMO nie jest zgodne ze standardami UE, co budzi obawy o potencjalny napływ produktów GMO poprzez ich masowy import.
Polityka tzw. Zielonego Ładu Unii Europejskiej pod pretekstem transformacji gospodarek w kierunku neutralności klimatycznej stwarza nowe zagrożenie dla rolnictwa.
Ograniczenia w używaniu nawozów,
wymogi przejścia na energię odnawialną
i promowanie mniej intensywnych metod uprawy mogą znacząco zwiększyć koszty produkcji, zagrażając istnieniu wielu gospodarstw.
Zielona polityka UE, mająca rzekomo na celu promowanie tzw. zrównoważonego rozwoju, jest całkowicie sprzeczna z ekonomicznymi realiami, z jakimi mierzą się rolnicy i hodowcy.
To wszystko pogłębia ich problemy! Podpisując tę petycję adresowaną do Komisji Europejskiej mamy możliwość ich wesprzeć. Rolnicy i hodowcy biją na alarm, zwracając uwagę, że wdrażane regulacje będą eskalować koszty działania, zagrażać przetrwaniu wielu gospodarstw i niszczyć tradycyjne rolnictwo.
Wspierajmy z zaangażowaniem naszych rolników i hodowców w ich proteście pamiętając o tym, że ich rola producentów żywności w naszym społeczeństwie jest niezastąpiona.
Czas działać teraz! Podpiszcie petycję, aby domagać się sprawiedliwości dla naszych rolników oraz hodowców i by zapewnić, że Komisja Europejska usłyszy nasz wspólny głos. Naszą petycję kierujemy również do Janusza Wojciechowskiego, unijnego komisarza ds. rolnictwa i reprezentanta Polski w UE, który ma dbać o sprawy polskich rolników.
W Polsce, od 9 lutego, rolnicy i hodowcy rozpoczęli serię protestów, które objęły około 300 różnych lokalizacji w całym kraju, co wskazuje na ogromną skalę i determinację tego ruchu. Ich protesty będą trwały 30 dni.
Te masowe mobilizacje, z tysiącami traktorów blokującymi drogi i miasta, takie jak demonstracja w Poznaniu, gdzie aż 1000 traktorów zablokowało główne drogi, są potężnym sygnałem dla polityków i decydentów. Węgierscy rolnicy i hodowcy również rozpoczęli protesty na granicy z Ukrainą, wysyłając jasny komunikat do Komisji Europejskiej mówiący o tym, że również sprzeciwiają się ukraińskiemu dumpingowi i polityce Zielonego Ładu UE.
Jesteśmy przekonani, że UE teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musi zwrócić uwagę na te połączone głosy protestu i musi dostosować swoją politykę środowiskową do potrzeb sektora rolnego!
Znajdujemy się w kluczowym momencie, gdy musimy sprzeciwić się szkodliwym działaniom Komisji Europejskiej, aby chronić rolników i hodowców w Polsce!
Sytuacja jest krytyczna. Teraz jest czas, by podjąć działanie. Nie możemy stracić tej okazji. Bruksela już ustąpiła w niektórych obszarach, obawiając się, że protesty rolników mogą negatywnie wpłynąć na nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego.
Dołączcie do protestu naszych rolników i hodowców, podpisując naszą petycję do Komisji Europejskiej. Razem możemy mieć większy wpływ!Dziękujemy za wsparcie tej ważnej sprawy!
Janusz Wojciechowski zamienił PSL na PiS. Kim jest komisarz UE ds. rolnictwa? https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/polityka/janusz-wojciechowski-wiek-rodzina-komisja-ds-rolnictwa-kim-jest-posel-pis
Więcej informacji po angielsku:
Węgierscy i polscy rolnicy organizują protest na granicy z Ukrainą – Hungarian and Polish farmers stage protest on border with Ukraine
Polski rolnicy rozpoczynają 30-dniową blokadę Ukrainy, przejmują ukraińskie zboże do kontroli – Polish farmers begin 30-day blockade of Ukraine, seize Ukrainian grain for inspection
Petycja do Komisji Europejskiej i polskiego komisarza w UE ds. rolnictwa: apel wsparcia dla polskich rolników i hodowców
My, niżej podpisani, zwracamy się z pilnym apelem do Komisji Europejskiej o rewizję polityki, która negatywnie wpływa na życie naszych rolników i hodowców.
Polityka, która zezwala na bezcłowy import z Ukrainy do czerwca 2025 roku, poważnie zagraża rolnikom w Polsce i w UE, wprowadzając nieuczciwą konkurencję i umożliwiając import produktów, na które nie nałożono takich samych rygorystycznych standardów, jakie obowiązują rolników w UE.Domagamy się natychmiastowego przeglądu i ponownego zbadania statusu bezcłowego dla importu rolnego z Ukrainy, aby zapewnić uczciwą konkurencję i chronić interesy rolników UE.Ponadto apelujemy do Komisji Europejskiej o dostosowanie polityki rolnej Agendy 2030 oraz Europejskiego Zielonego Ładu, w taki sposób, aby lepiej odpowiadały one ekonomicznej rzeczywistości rolnictwa. Zapewni to, że dążenie do zrównoważonego rozwoju nie będzie odbywać się kosztem polskich rolników i hodowców.Nasze wsparcie dla nich jest wyrazem solidarności z tymi, którzy martwią się o swoją przyszłość i zasługują na naszą uwagę oraz ochronę. Ich walka jest naszą walką, ponieważ dostarczają oni wysokiej jakości, lokalne produkty żywnościowe dla nas wszystkich.Natychmiastowe działanie jest konieczne, aby zapobiec dalszemu krzywdzeniu naszych rolników i by chronić polskie i europejskie rolnictwo.Apelujemy o to, by Komisja Europejska szybko wzięła pod uwagę nasze obawy i konstruktywnie odpowiedziała na nasze prośby.
Link na petycję: https://citizengo.org/pl/ot/213039-jestesmy-z-wami-rolnicy-i-hodowcy
Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto) • 3 marca 2024 michalkiewicz
Wreszcie ktoś ruszył głową i oto zbliżamy się do końca demonstracji bezradności zarówno poprzedniego, jak i obecnego rządu wobec protestujących rolników. Te protesty rozpoczęły się w kwietniu ubiegłego roku, kiedy okazało się, że do Polski docierają tysiące ton ukraińskiego „zboża technicznego”, które wkrótce zasypało polskie magazyny. Ówczesny rząd jak zwykle się „mniemaną potęgą nasrożył”, ale już wkrótce okazało się, że jest całkowicie bezradny, zwłaszcza, że pan Michał Kołodziejczak, który wtedy własną piersią bronił interesów wsi polskiej, nie szczędził mu słów krytyki pełnych goryczy. Uprzedzając nieco bieg wydarzeń dodajmy, że w nagrodę za to Donald Tusk nie tylko pozwolił mu kandydować do Sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskiej, ale dał mu fuchę wiceministra rolnictwa – jak sądzę nie tyle ze względu na jakieś jego zalety, ale raczej – by mieć go na oku, zamiast pozwolić mu hulać samopas.
Toteż teraz pan Michał biega na krótkiej smyczy, ale okazało się, że dla protestujących rolników nie może uczynić nic więcej, niż nie mógł poprzedni minister pan Robert Telus. Odgrażał się on, jak pamiętamy, że nieubłaganym palcem wytknie po kolei wszystkie firmy, które zasypały Polskę ukraińskim „zbożem technicznym” – ale szybko się wyjaśniło, że nazwy tych firm są objęte „tajemnicą celną”, a i prokuratura nie kwapiła się ze wszczęciem tak zwanego „energicznego śledztwa”. Pan Kołodziejczak też się odgrażał, że wszystko powie, jak na spowiedzi, to znaczy – opublikuje listę tych firm do 25 lutego, ale – nie opublikował.
Tymczasem nie tylko ukraińskie „zboże techniczne”, ale i inne tamtejsze produkty rolnicze, jak gdyby nigdy nic, walą do Polski zarówno ciężarówkami, jak i koleją. Rolnicy protestują, blokują przejścia graniczne i drogi wewnątrz kraju, ale niczego to nie zmienia, mimo, że zarówno pan Michał Kołodziejczak, jak i sam pan prezydent Duda się z nimi „solidaryzuje”.
Powody protestu są dwojakie. Po pierwsze, rolnicy zwracają uwagę, że producenci rolni na Ukrainie nie muszą przestrzegać wyśrubowanych standardów, które obowiązują rolników w Unii Europejskiej. Podnosi to w UE koszty produkcji, wskutek czego, podobnie jak wskutek znanej żyzności ukraińskiej ziemi, polskie rolnictwo przestaje być konkurencyjne. Nie tylko zresztą polskie – bo i w zachodnich krajach rolnicy buntują się z tego samego powodu. Drugim powodem protestów, jest tak zwany „Zielony Ład”, to znaczy – seria szaleńczych pomysłów „ekologicznych”, które w perspektywie mogą doprowadzić do likwidacji rolnictwa, jako gałęzi gospodarki. Tymczasem podatki trzeba płacić, jak gdyby nigdy nic, kredyty trzeba spłacać – a dochody spadają, albo nawet zanikają.
Klaus Schwab, ten sam, który w otoczeniu przybywających do Davos worów złota, które następnie instruują światowych mężyków stanu, jak ma być, z pewnością zaciera ręce, bo przecież nie ukrywa, że dąży do pozbawienia wszystkich własności prywatnej, która – jak wiadomo od czasów Marksa i Proudhona – jest przyczyną wszelkich, albo prawie wszelkich zgryzot. Program głoszony dziś przez Klausa Schwaba opisał mową wiązaną jeszcze w latach 70-tych Janusz Szpotański w nieśmiertelnym poemacie „Towarzysz Szmaciak”:
„Wszystko mu także się odbierze,
by mógł własnością gardzić szczerze. (…)
A kiedy znajdziesz się za drutem,
opuści troska cię i smutek
i radość w sercu twym zagości,
żeś do królestwa wszedł Wolności.”
No dobrze – ale dlaczego pełnomocny premier Donald Tusk wykazuje identyczną bezradność, jak poprzednio – Naczelnik Państwa? Najwyraźniej przyczyny tej bezradności są takie same wtedy i teraz. A jakie? Po pierwsze, ukraińskie rolnictwo jest w rękach oligarchów, którzy mają tam latyfundia o obszarze kilkuset tysięcy hektarów. Ci oligarchowie mają „własnych” deputowanych” i kreują ministrów, toteż nic dziwnego, że rozmowy polskiego rządu z ukraińskimi ministrami nie mogą przynieść żadnego rezultatu.
Ale dlaczego rozmowy polskiego rządu z Komisją Europejską też nie mogą przynieść rezultatu? Starożytni Rzymianie mawiali, że nie ma takiej bramy, której nie przekroczyłby osioł obładowany złotem. Podejrzewam tedy, że ukraińscy oligarchowie przeborowali się ze swoim złotem do Komisji Europejskiej, której Reichsfuhrerin Urszula von der Layen już przy okazji pandemii pokazała, że jest kuta na cztery nogi i wie, z której strony chleb jest posmarowany. Inaczej trudno byłoby zrozumieć przyczynę, dla której ta sama Komisja, która w stosunku do własnych rolników śrubuje standardy, nagle wpuszcza na obszar UE miliony ton ukraińskich produktów rolniczych, które nie tylko nie trzymają żadnych standardów, ale w ogóle nie podlegają żadnej kontroli. Militaryści nawołują, by korzystać z wojny, bo pokój będzie straszny – więc Komisja Europejska właśnie z wojny korzysta.
Widocznie jednak Donaldu Tusku nie odpowiada już statystowanie w pokazie bezradności, zwłaszcza, że ukraiński ambasador w Warszawie, pan Bazyli Zwarycz, napiętnował już [polskich] rolników za „haniebną zbrodnię”, a poza tym – że wkrótce stawi się przez obliczem prezydenta Józia Bidena, gdzie chciałby zaprezentować się jako energiczny mąż stanu. Ponieważ ani na ukraińskich oligarchów, ani na ludowych komisarzy w UE nie ma żadnego wpływu, to postanowił zrobić to, co jeszcze może. W tym celu pewien rolnik na Śląsku powiesił na swoim oflagowanym sowiecką flagą traktorze transparent wzywający Putina, by zrobił porządek i z Ukrainą i z polskim rządem. Natychmiast prokuratura w Gliwicach wszczęła tzw. energiczne śledztwo w sprawie tej gliwickiej prowokacji, a wspomniany rolnik, kontynuując – jak przypuszczam – wykonywanie zadania, zadzwonił do posła Grzegorza Brauna, żeby stanął w jego obronie.
Z kolei premier Tusk ogłosił, że będzie ogniem i żelazem tępił agentów Putina wśród rolników, a minister-ministrowicz Władysław Kosiniak-Kamysz, jako szef resortu obrony, zmilitaryzował przejścia graniczne i drogi dojazdowe do nich, włączając je do tzw. „infrastruktury krytycznej”. Toteż gdy po tych zarządzeniach pokręciłem się przy polsko-ukraińskiej granicy w rejonie Bieszczadów, żadnego oflagowanego ciągnika już nie widziałem. Tymczasem prezydent Zełeński urządził w Kijowie obchody drugiej rocznicy wybuchu wojny, jaką USA prowadzą z Rosją na Ukrainie do ostatniego Ukraińca. Mężyków stanu, którzy on-line wzięli w niej udział, tresowała w zatwierdzonym kierunku Włoszka Georginia Meloni, a do Kijowa przybyła sama Reichsfuhrerin Urszula von der Layen, premier Kanady Justin Trudeau i belgijski premier Aleksander de Croo. Nie zaproszono natomiast ani pana prezydenta Dudy, ani premiera Donalda Tuska. Tak prezydent Zełeński skarcił ich za niesubordynację wobec ukraińskich oligarchów. Jeszcze dalej poszedł ordynariusz diecezji kijowsko-żytomierskiej Witalij Krywyckij, który napiętnował wysypywanie przez protestujących rolników w Polsce ukraińskiego zboża, jako rodzaj grzechu przeciwko tamtejszym oligarchom, mówiąc, że przekroczyli oni „czerwoną linię”, włączając się w ten sposób do „wojny hybrydowej” przeciwko Ukrainie.
Czyżby osioł obładowany złotem zjawił się również u bramy Królestwa Niebieskiego? Ładny interes!
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
Popularny showman, Donald Tusk, doganiający ostatnio Jarosława Kaczyńskiego w liczbie strzelonych goli do pustej polskiej bramki, ogłosił na platformie X wielki sukces.
Mamy praworządność. Mamy 600 miliardów. Przed nami kolejny wielki cywilizacyjny skok!
Tłumacząc to z języka propagandy…
Mamy leworządność! Mamy nowe miliardy do spłacenia, ale i kasę na realizację zielonego bezładu i na prowadzenie polityki promującej lgbt. Przed nami kolejna cywilizacyjna zapaść! Spełniamy obietnice!
Tymczasem trzeba w trybie pilnym uspokoić rolników, tym bardziej że bracia banderowcy grożą odwetem. Donosi o tym wiarygodny w tych sprawach i gorliwie śledzący dialog z nowoczesnym narodem ukraińskim – żydowsko-niemiecki portal pisząc:
Premier Ukrainy stawia Polsce ultimatum. “Możemy zastosować środki odwetowe”
===============================
Co zrobi Tusk? Na pewno nie odwoła zielonego absurdu ani nie wypowie paktu klimatycznego, po prostu sypnie kasą na otarcie pierwszych łez.
Wszytko zgodnie z planem: Unia, unia über alles, über alles in der Welt, a likwidacja Polski nie jest możliwa bez likwidacji: górnictwa i rolnictwa, a likwidacja rolnictwa nie może się przecież odbyć bez zapewnienia rolnikom bezpieczeństwa finansowego, potem już z górki: przyjęcie euro i likwidacja gotówki, Unia z Ukrainą, być może wojna, a na pewno Traktat Rozbiorowy.
W sprawie pieniędzy wypowiedziała się już wybitna prezenterka TVN
Nie wszyscy zareagowali entuzjazmem…
Ale widać, widać wyraźnie, że pani Kasia ma bardziej światowe poglądy, mając w profilu flagi: ukraińską, unijną i amerykańską, a pan Bob ledwie polską. Co prawda zabrakło flagi żydowskiej, ale niewtajemniczonym w temat wyjaśniam, że TVN to bardzo odpowiednia stacja i z bardzo odpowiednim właścicielem.
Pewne sprawy należy jeszcze przekonsultować i przyklepać w rozmowach twarzą w twarz. W tak ważnych sprawach nie ma zupełnie znaczenia czy ktoś ma jeszcze twarz czy ją dawno stracił. Ciemny scenariusz wieszczy komercyjnie pesymistyczny Stanisław Michalkiewicz.
Dwa interesy?
– Prezydent Biden zaprosił i Tusku, i Dudu w jednym samolocie na spotkanie – powiedział Sommer.
– Zaprosił? Wezwał ich. Od kiedy to prezydent Józio Biden zaprasza? On wzywa wasali – skomentował Michalkiewicz
– Jak on ich wezwał, to on musi do nich mieć interes, prawda? Jakby nie miał do nich interes, to by ich nie wezwał, a jak wezwał znaczy on ma interes i to pilny, bo on ich wezwał na początek marca, prawda?
– A co to za interes może być Pana zdaniem? – dopytywał redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u
O czym Polacy nie mogą się dowiedzieć?
Zamknięte posiedzenie Sejmu, oficjalnie w sprawie “obronności i bezpieczeństwa” odbędzie się 20-22 marca. Wedle przewidywań minister wojny, Kosiniak-Kamysz będzie referował punkt po punkcie wszystkie Tajemnice Poliszynela. Zdaniem Hołowni, po takim posiedzeniu, wszyscy od prawa ( kilkanaście osób- przypis mój) do lewa “złapią pion, poczucie wspólnoty i odpowiedzialności” Czy oznacza to, że wszyscy staną się członkami “koalicji chanukowej” i…, państwo wybaczą określenie, “sługami Ukrainy”?
Wszystko jest możliwe, zależność Tuska od Brukseli, to niczym Bierutowa zależność ,od Stalina. Wprowadzenie na granice infrastruktury krytycznej to wstęp do likwidacji merytorycznej rolnictwa polskiego. Będą strzelać, czy tylko kości łamać ? Policja -może i ukraińska – wykształcona w Szczytnie, czy zamaskowani tajemniczy przybysze unijni? Grudzień 1970 to było tak dawno….
My wszyscy, na czele z naszymi rolnikami i hodowcami stoimy w obliczu ogromnego kryzysu!Ostatnia decyzja Komisji Europejskiej, która pozwala na bezcłowy import ukraiński do UE przynajmniej do czerwca 2025 roku, wywołała szerokie zaniepokojenie i protesty. Tysiące rolników i hodowców protestuje właśnie teraz w Polsce, na Węgrzech i w całej Europie przeciwko niebezpiecznym działaniom Komisji Europejskiej!
Polityka Komisji prowadzi do nieuczciwej konkurencji dotyczącej produktów rolnych z Ukrainy, podważa stabilność ekonomiczną naszych rolników i hodowców poprzez zalewanie naszych rynków tańszymi produktami, które nie są poddawane takim samym rygorystycznym standardom, jakich przestrzegają nasi rolnicy. Ponadto, środowisko regulacyjne na Ukrainie w zakresie GMO nie jest zgodne ze standardami UE, co budzi obawy o potencjalny napływ produktów GMO poprzez ich masowy import.
Polityka tzw. Zielonego Ładu Unii Europejskiej pod pretekstem transformacji gospodarek w kierunku neutralności klimatycznej stwarza nowe zagrożenie dla rolnictwa.
Ograniczenia w używaniu nawozów,
wymogi przejścia na energię odnawialną
i promowanie mniej intensywnych metod uprawy mogą znacząco zwiększyć koszty produkcji, zagrażając istnieniu wielu gospodarstw.
Zielona polityka UE, mająca rzekomo na celu promowanie tzw. zrównoważonego rozwoju, jest całkowicie sprzeczna z ekonomicznymi realiami, z jakimi mierzą się rolnicy i hodowcy.
To wszystko pogłębia ich problemy! Podpisując tę petycję adresowaną do Komisji Europejskiej mamy możliwość ich wesprzeć.
Rolnicy i hodowcy biją na alarm, zwracając uwagę, że wdrażane regulacje będą eskalować koszty działania, zagrażać przetrwaniu wielu gospodarstw i niszczyć tradycyjne rolnictwo.
Wspierajmy z zaangażowaniem naszych rolników i hodowców w ich proteście pamiętając o tym, że ich rola producentów żywności w naszym społeczeństwie jest niezastąpiona.
Czas działać teraz! Podpiszcie petycję, aby domagać się sprawiedliwości dla naszych rolników oraz hodowców i by zapewnić, że Komisja Europejska usłyszy nasz wspólny głos. Naszą petycję kierujemy również do Janusza Wojciechowskiego, unijnego komisarza ds. rolnictwa i reprezentanta Polski w UE, który ma dbać o sprawy polskich rolników.
W Polsce, od 9 lutego, rolnicy i hodowcy rozpoczęli serię protestów, które objęły około 300 różnych lokalizacji w całym kraju, co wskazuje na ogromną skalę i determinację tego ruchu. Ich protesty będą trwały 30 dni.
Te masowe mobilizacje, z tysiącami traktorów blokującymi drogi i miasta, takie jak demonstracja w Poznaniu, gdzie aż 1000 traktorów zablokowało główne drogi, są potężnym sygnałem dla polityków i decydentów. Węgierscy rolnicy i hodowcy również rozpoczęli protesty na granicy z Ukrainą, wysyłając jasny komunikat do Komisji Europejskiej mówiący o tym, że również sprzeciwiają się ukraińskiemu dumpingowi i polityce Zielonego Ładu UE.
Jesteśmy przekonani, że UE teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musi zwrócić uwagę na te połączone głosy protestu i musi dostosować swoją politykę środowiskową do potrzeb sektora rolnego!
Znajdujemy się w kluczowym momencie, gdy musimy sprzeciwić się szkodliwym działaniom Komisji Europejskiej, aby chronić rolników i hodowców w Polsce!
Sytuacja jest krytyczna. Teraz jest czas, by podjąć działanie. Nie możemy stracić tej okazji. Bruksela już ustąpiła w niektórych obszarach, obawiając się, że protesty rolników mogą negatywnie wpłynąć na nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego.
Dołączcie do protestu naszych rolników i hodowców, podpisując naszą petycję do Komisji Europejskiej. Razem możemy mieć większy wpływ!
Dziękujemy za wsparcie tej ważnej sprawy!
======================================
Petycja do Komisji Europejskiej i polskiego komisarza w UE ds. rolnictwa: apel wsparcia dla polskich rolników i hodowców
My, niżej podpisani, zwracamy się z pilnym apelem do Komisji Europejskiej o rewizję polityki, która negatywnie wpływa na życie naszych rolników i hodowców.
Polityka, która zezwala na bezcłowy import z Ukrainy do czerwca 2025 roku, poważnie zagraża rolnikom w Polsce i w UE, wprowadzając nieuczciwą konkurencję i umożliwiając import produktów, na które nie nałożono takich samych rygorystycznych standardów, jakie obowiązują rolników w UE.
Domagamy się natychmiastowego przeglądu i ponownego zbadania statusu bezcłowego dla importu rolnego z Ukrainy, aby zapewnić uczciwą konkurencję i chronić interesy rolników UE.
Ponadto apelujemy do Komisji Europejskiej o dostosowanie polityki rolnej Agendy 2030 oraz Europejskiego Zielonego Ładu, w taki sposób, aby lepiej odpowiadały one ekonomicznej rzeczywistości rolnictwa. Zapewni to, że dążenie do zrównoważonego rozwoju nie będzie odbywać się kosztem polskich rolników i hodowców.
Nasze wsparcie dla nich jest wyrazem solidarności z tymi, którzy martwią się o swoją przyszłość i zasługują na naszą uwagę oraz ochronę. Ich walka jest naszą walką, ponieważ dostarczają oni wysokiej jakości, lokalne produkty żywnościowe dla nas wszystkich.
Natychmiastowe działanie jest konieczne, aby zapobiec dalszemu krzywdzeniu naszych rolników i by chronić polskie i europejskie rolnictwo.
Apelujemy o to, by Komisja Europejska szybko wzięła pod uwagę nasze obawy i konstruktywnie odpowiedziała na nasze prośby.
Polski rolnicy rozpoczynają 30-dniową blokadę Ukrainy, przejmują ukraińskie zboże do kontroli – Polish farmers begin 30-day blockade of Ukraine, seize Ukrainian grain for inspection
Dla zapewniania 100 proc. gwarancji, że pomoc wojskowa i humanitarna będą docierały bez opóźnień na Ukrainę, w najbliższych godzinach wprowadzimy na listę infrastruktury krytycznej przejścia graniczne z Ukrainą i wskazane odcinki dróg i torów kolejowych – zapowiedział w czwartek premier Donald Tusk.
Na konferencji prasowej premier powiedział, że jednym z zadań rządu, z którego ten wywiązuje się w sposób efektywny, jest pełna przepustowość na granicy jeśli chodzi o transporty wojskowe i pomoc humanitarną zmierzającą na Ukrainę.
– Dla zapewniania 100 proc. gwarancji że pomoc wojskowa, sprzęt, amunicja, pomoc humanitarna i medyczna będą docierały bez żadnych opóźnień na stronę ukraińską, będziemy wprowadzali na listę infrastruktury krytycznej przejścia graniczne z Ukrainą i wskazane odcinki dróg i torów kolejowych. To jest kwestia najbliższych godzin – zapowiedział.
Tusk podkreślił, że będzie to oznaczało „innego typu reżim organizacyjny” na tych przejściach i drogach dojazdowych. – Będziemy wyciągać z tego też praktyczne konsekwencje tak, aby ten ruch odbywał się bez żadnych opóźnień i zahamowań – dodał.
„Tusk ogłasza wprowadzenie przejść granicznych na listę infrastruktury krytycznej, czyli jak rozwiązać protest bez rozwiązywania go. Zboże ma jechać z Ukrainy bez przeszkód! Państwa już nie mamy” – skomentował na portalu lider Konfederacji na Lubelszczyźnie, Rafał Mekler.
=====================================
Rolnicy!!
Zablokujcie mu [—-] Urząd jego w al. Ujazdowskich, z obcięciem elektryki, wody, grzania. To zrozumie.
Mam na imię Adam i jestem rolnikiem i hodowcą krów z Mazowsza. Dziś zwracam się do Was z prośbą, w związku z tragiczną sytuacją nie tylko moją, ale wspólną dla rolników z Polski i całej Unii.Nasze gospodarstwa i nasze pola stały się miejscem walki o przetrwanie.Niedawno wsiadłem na traktor i z moimi kolegami rolnikami, wziąłem udział w demonstracji, która zmieniła moje postrzeganie świata. To tam, wśród zgranych szeregów, poczułem coś więcej – jedność, siłę, determinację. Zrozumiałem, że teraz musimy działać, nim będzie za późno. Zastanawiacie się, czemu podjęliśmy walkę? Życie polskiej wsi jest zagrożone nie tylko przez rynek, ale przez “zieloną” politykę UE, która niesie ze sobą straszne skutki. Europejski Zielony Ład uderza w nas mocno. Do tego dochodzi napływ ukraińskich produktów, które zalewają rynek, obniżając ceny i wydając na nas wyrok: ciężko jest konkurować, trudno utrzymać gospodarstwo. Weźcie pod uwagę mój przykład: ubiegłoroczny spadek cen mleka w skupie oznaczał dla mnie stratę około 200 000 PLN. A przecież ja mam ogromne koszty… Podobne historie rozgrywają się w całej Polsce. To kryzys, który dotyka nie tylko nas – rolników i hodowców. Ale to nie tylko kwestia finansów. To także ludzkie dramaty. W Polsce niemal połowa wszystkich samobójstw jest popełniana przez mieszkańców wsi. To mówi wszystko o naszej o walce, która toczy się daleko od oczu społeczeństwa i od oczu polityków. Latem 2023 odpoczywałem zaledwie dwa dni w górach z żoną. To był cały mój urlop. Na dłużej nigdy nie mogę nigdzie wyjechać z powodu tzw. obrządku i wielu innych codziennych obowiązków… Martwię się też o moją przyszłą emeryturę. Chciałbym również zapewnić dobrą przyszłość czwórce moich dzieci. Najstarsze dziecko już studiuje, a najmłodsze jest w przedszkolu… Dlatego proszę Was o wsparcie. Podpisując petycję do Komisji Europejskiej, stajecie po stronie sprawiedliwości, po stronie przetrwania społeczności lokalnych, po stronie naszego, polskiego rolnictwa i tak naprawdę nas wszystkich. Proszę, wesprzyj naszą walkę poprzez podpisanie i udostępnienie tej petycji skierowanej do Komisji Europejskiej. Razem stawmy czoła planom Unii Europejskiej, które zagrażają polskiemu rolnictwu! Wasz podpis to nie tylko symbol, to ostatnia deska ratunku. To sygnał, że los rolnika, człowieka ziemi, nie jest Wam obojętny.Może nie siedzicie za kierownicą traktora, może nie doicie krów o świcie, ale Wasze wsparcie łączy Was z nami, z ludźmi, którzy Was żywią i dbają o przyszłe pokolenia.Przyłączcie się do nas. Podpiszcie i podajcie dalej tę petycję. Walczymy o sprawiedliwe warunki, o koniec polityk i importów, które zagrażają naszej egzystencji.Dziękuję, że jesteście z nami. Wasze wsparcie dużo dla nas znaczy. Z serca dziękuję,Adam, dzięki uprzejmości pracowników CitizenGO
,Tysiące rolników i hodowców protestuje właśnie teraz w Polsce, na Węgrzech i w całej Europie przeciwko niebezpiecznym działaniom Komisji Europejskiej! Teraz mamy możliwość i szansę wesprzeć naszych rolników i hodowców, podpisując petycję do Komisji Europejskiej, w której domagamy się uczciwej konkurencji i braku dodatkowych obciążeń dla naszych rolników ze strony Unii Europejskiej! Naszą petycję kierujemy również do Janusza Wojciechowskiego, unijnego komisarza ds. rolnictwa i reprezentanta Polski w UE, który ma dbać o sprawy polskich rolników.My wszyscy, na czele z naszymi rolnikami i hodowcami stoimy w obliczu ogromnego kryzysu! Ostatnia decyzja Komisji Europejskiej, która pozwala na bezcłowy import ukraiński do UE przynajmniej do czerwca 2025 roku, wywołała szerokie zaniepokojenie i protesty. Polityka Komisji prowadzi do nieuczciwej konkurencji dotyczącej produktów rolnych z Ukrainy, podważa stabilność ekonomiczną naszych rolników poprzez zalewanie naszych rynków tańszymi produktami, które nie są poddawane takim samym rygorystycznym standardom, jakich przestrzegają nasi lokalni rolnicy. Na dodatek, polityka tzw. Zielonego Ładu Unii Europejskiej pod pretekstem transformacji gospodarek w kierunku neutralności klimatycznej, stwarza nowe zagrożenie dla rolnictwa. Ograniczenia w używaniu nawozów,wymogi przejścia na energię odnawialną i promowanie mniej intensywnych metod uprawy mogą znacząco zwiększyć koszty produkcji, zagrażając istnieniu wielu gospodarstw.Szczerze mówiąc, polityki zielone UE, mające na celu promowanie tzw. zrównoważonego rozwoju, są całkowicie sprzeczne z ekonomicznymi realiami, z jakimi mierzą się rolnicy i pogłębiają ich problemy! Przyłącz się do protestu polskich rolników i hodowców podpisując naszą petycję skierowaną do Komisji Europejskiej. Razem możemy wpłynąć na zmianę! Poprzez tę petycję adresowaną do Komisji Europejskiej mamy możliwość wesprzeć polskich rolników i hodowców. Oni biją na alarm, zwracając uwagę, że wdrażane regulacje będą eskalować koszty działania, zagrażać przetrwaniu wielu gospodarstw i niszczyć tradycyjne rolnictwo.
Wspierajmy z zaangażowaniem naszych rolników i hodowców w ich proteście pamiętając o tym, że ich rola producentów żywności w naszym społeczeństwie jest niezastąpiona.
W Polsce, od 9 lutego, rolnicy rozpoczęli serię protestów, które objęły około 300 różnych lokalizacji w całym kraju, co wskazuje na ogromną skalę i determinację tego ruchu. Ich protesty będą trwały 30 dni. Te masowe mobilizacje, z tysiącami traktorów blokujących drogi i miasta, takie jak demonstracja w Poznaniu, gdzie aż 1000 traktorów zablokowało kluczowe arterie komunikacyjne, są potężnym sygnałem dla polityków i decydentów.Węgierscy rolnicy również rozpoczęli protesty na granicy z Ukrainą, wysyłając jasny komunikat do Komisji Europejskiej mówiący o tym, że również sprzeciwiają się ukraińskiemu dumpingowi i polityce Zielonego Ładu UE. Jesteśmy przekonani, że UE teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musi zwrócić uwagę na te połączone głosy protestu i musi dostosować swoją politykę środowiskową do potrzeb sektora rolnego! Ogłaszamy czerwony alarm! Dołącz do ruchu wspierającego polskich rolników i hodowców i podpisz naszą petycję JUŻ TERAZ! Znajdujemy się w kluczowym momencie, gdy musimy stanąć przeciwko szkodliwym działaniom Komisji Europejskiej, aby chronić rolników i hodowców w Polsce!
Sytuacja jest krytyczna.Teraz jest czas, by podjąć działanie. Nie możemy stracić tej okazji! Bruksela już ustąpiła w niektórych obszarach obawiając się, że protesty rolników mogą negatywnie wpłynąć na nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego. Stań w obronie polskich rolników: Podpisz naszą petycję już teraz, aby domagać się uczciwego handlu i ochrony lokalnego rolnictwa! Dziękuję, że jesteście Państwo z nami i pomagacie ratować polskich rolników i hodowców! Adam, dzięki uprzejmości pracowników CitizenGO =========================================================================
PS Po podpisaniu petycji, proszę, udostępnij ją swoim przyjaciołom, rodzinie i współpracownikom, aby szerzyć świadomość o problemach, z jakimi borykają się nasi rolnicy i hodowcy. Razem możemy im pomóc; razem możemy pomóc naszemu narodowi! Więcej informacji: Czego chcą rolnicy? Mapa online protestów
Piątkowska – Zboże z Ukrainy nadal dociera na rodzimy rynek https://www.ppr.pl/wiadomosci/rolnicy-protestuja-w-slusznej-sprawie Ukraiński portal: napływ ukraińskich towarów powoduje straty dla polskich rolników https://www.wrp.pl/ukrainski-portal-naplyw-ukrainskich-towarow-powoduje-straty-dla-polskich-rolnikow/ Rolnicy protestują nie tylko w Polsce. Jak wygląda sytuacja w Europie? Wyjaśniamy https://www.pap.pl/aktualnosci/rolnicy-protestuja-nie-tylko-w-polsce-jak-wyglada-sytuacja-w-europie-wyjasniamy Janusz Wojciechowski zamienił PSL na PiS. Kim jest komisarz UE ds. rolnictwa?https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/polityka/janusz-wojciechowski-wiek-rodzina-komisja-ds-rolnictwa-kim-jest-posel-pis Więcej informacji po angielsku: Węgierscy i polscy rolnicy organizują protest na granicy z Ukrainą – Hungarian and Polish farmers stage protest on border with Ukraine https://www.euronews.com/2024/02/09/hungarian-and-polish-farmers-stage-protest-on-border-with-ukraine Węgierscy rolnicy protestują przeciwko nieograniczonym importom z Ukrainy – Hungarian farmers protest over unlimited Ukrainian imports https://abouthungary.hu/news-in-brief/hungarian-farmers-protest-over-unlimited-ukrainian-imports Polski rolnicy rozpoczynają 30-dniową blokadę Ukrainy, przejmują ukraińskie zboże do kontroli – Polish farmers begin 30-day blockade of Ukraine, seize Ukrainian grain for inspection https://rmx.news/article/polish-farmers-begin-30-day-blockade-of-ukraine-seize-ukrainian-grain-for-inspection/
Tysiące rolników i hodowców protestuje właśnie teraz w Polsce, na Węgrzech i w całej Europie przeciwko niebezpiecznym działaniom Komisji Europejskiej!
Teraz mamy możliwość i szansę wesprzeć naszych rolników i hodowców, podpisując petycję do Komisji Europejskiej, w której domagamy się uczciwej konkurencji i braku dodatkowych obciążeń dla naszych rolników ze strony Unii Europejskiej!
Naszą petycję kierujemy również do Janusza Wojciechowskiego, unijnego komisarza ds. rolnictwa i reprezentanta Polski w UE, który ma dbać o sprawy polskich rolników.
My wszyscy, na czele z naszymi rolnikami i hodowcami stoimy w obliczu ogromnego kryzysu!
Ostatnia decyzja Komisji Europejskiej, która pozwala na bezcłowy import ukraiński do UE przynajmniej do czerwca 2025 roku, wywołała szerokie zaniepokojenie i protesty.
Polityka Komisji prowadzi do nieuczciwej konkurencji dotyczącej produktów rolnych z Ukrainy, podważa stabilność ekonomiczną naszych rolników poprzez zalewanie naszych rynków tańszymi produktami, które nie są poddawane takim samym rygorystycznym standardom, jakich przestrzegają nasi lokalni rolnicy.
Na dodatek, polityka tzw. Zielonego Ładu Unii Europejskiej pod pretekstem transformacji gospodarek w kierunku neutralności klimatycznej, stwarza nowe zagrożenie dla rolnictwa.
Ograniczenia w używaniu nawozów,
wymogi przejścia na energię odnawialną
i promowanie mniej intensywnych metod uprawy mogą znacząco zwiększyć koszty produkcji, zagrażając istnieniu wielu gospodarstw.
Szczerze mówiąc, polityki zielone UE, mające na celu promowanie tzw. zrównoważonego rozwoju, są całkowicie sprzeczne z ekonomicznymi realiami, z jakimi mierzą się rolnicy i pogłębiają ich problemy!
Poprzez tę petycję adresowaną do Komisji Europejskiej mamy możliwość wesprzeć polskich rolników i hodowców. Oni biją na alarm, zwracając uwagę, że wdrażane regulacje będą eskalować koszty działania, zagrażać przetrwaniu wielu gospodarstw i niszczyć tradycyjne rolnictwo.
Wspierajmy z zaangażowaniem naszych rolników i hodowców w ich proteście pamiętając o tym, że ich rola producentów żywności w naszym społeczeństwie jest niezastąpiona.
W Polsce, od 9 lutego, rolnicy rozpoczęli serię protestów, które objęły około 300 różnych lokalizacji w całym kraju, co wskazuje na ogromną skalę i determinację tego ruchu. Ich protesty będą trwały 30 dni. Te masowe mobilizacje, z tysiącami traktorów blokujących drogi i miasta, takie jak demonstracja w Poznaniu, gdzie aż 1000 traktorów zablokowało kluczowe arterie komunikacyjne, są potężnym sygnałem dla polityków i decydentów.
Węgierscy rolnicy również rozpoczęli protesty na granicy z Ukrainą, wysyłając jasny komunikat do Komisji Europejskiej mówiący o tym, że również sprzeciwiają się ukraińskiemu dumpingowi i polityce Zielonego Ładu UE.
Jesteśmy przekonani, że UE teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musi zwrócić uwagę na te połączone głosy protestu i musi dostosować swoją politykę środowiskową do potrzeb sektora rolnego!
Znajdujemy się w kluczowym momencie, gdy musimy stanąć przeciwko szkodliwym działaniom Komisji Europejskiej, aby chronić rolników i hodowców w Polsce!
Sytuacja jest krytyczna.
Teraz jest czas, by podjąć działanie.
Nie możemy stracić tej okazji!
Bruksela już ustąpiła w niektórych obszarach obawiając się, że protesty rolników mogą negatywnie wpłynąć na nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego.
Dziękuję, że jesteście Państwo z nami i pomagacie ratować polskich rolników i hodowców!
Sylwia Mleczko z całym zespołem CitizenGO
PS Po podpisaniu petycji, proszę, udostępnij ją swoim przyjaciołom, rodzinie i współpracownikom, aby szerzyć świadomość o problemach, z jakimi borykają się nasi rolnicy i hodowcy. Razem możemy im pomóc; razem możemy pomóc naszemu narodowi!
(Protest rolników z 9 lutego 2024/ Michal Kosc / Forum)
Z Andrzejem Babulem przewodniczącym Podlaskiej Rady Wojewódzkiej NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, na temat sytuacji polskiego rolnictwa oraz trwających strajków, rozmawia Adam Białous.
Co może Pan nam powiedzieć o obecnej sytuacji polskiego rolnictwa?
Sytuacja polskich rolników jest tragiczna. Rujnuje nas m.in. to, że koszty produkcji rosną, a ceny za produkty rolne stoją w miejscu lub spadają. W roku 2019 cena pszenicy w Polsce wynosiła 820 zł, obecnie rolnikom płaci się za nią 750 zł. Natomiast w roku 2019 cena litra oleju napędowego wynosiła 5 zł, obecnie jest to 6,80 zł.
Podobnie zdrożały nawozy. Do tego bardzo podrożały kredyty. Kiedy rolnicy je brali, te kredyty oprocentowane były na cztery do pięciu procent. Teraz jest to 12 procent. W takiej sytuacji, która trwa już wiele miesięcy, coraz więcej gospodarstw staje w obliczu bankructwa.
Napływ towarów rolnych z Ukrainy rzeczywiście jest tragedią dla polskich rolników?
Przez masowe transporty ukraińskich produktów rolnych do UE już mamy ogromne straty. Nie możemy związać końca z końcem. Nasze produkty rolne leżą w magazynach. Trudno je sprzedać, kiedy rynek zalały tańsze produkty z Ukrainy. Ten dziki import z Ukrainy rośnie. W krajowych mediach o tym się nie mówi. My jednak nasłuchujemy media ukraińskie, które tego nie ukrywają i podają informacje o lawinowo rosnącym eksporcie ich produktów do UE. Od grudnia ubiegłego roku ten wzrost nasila się bardzo mocno. My nie damy rady konkurować z producentami zboża na Ukrainie, którymi są zresztą przeważnie zachodnie koncerny. Polscy rolnicy uprawiają zboża według ostrych norm zdrowej żywności, a na Ukrainie przy uprawach stosuje się preparaty chemiczne, które u nas zostały zabronione już 30 lat temu. Są to preparaty toksyczne, które nieświadomi nabywcy spożywają wraz z ukraińskim zbożem.
Pomimo embarga ukraińskie produkty rolne trafiają do Polski?
Embargo na zboże niewiele daje, gdyż nawet kiedy produkty z Ukrainy przejadą przez nasz kraj tranzytem i tak są potem wrócą z powrotem do nas, wwożone przez zachodnią granicę. Gospodarka i handel krajów UE to system naczyń połączonych. Jeżeli jakiś towar wjedzie na teren UE, to może trafić do każdego z krajów należących do Unii. Druga sprawa, że nasycenie ukraińskimi towarami rynków Europy Zachodniej powoduje to, że Polska nie może tam produktów swoich rolników eksportować. Tracimy rynki zbytu. Jesteśmy za tym, aby przywrócić handel z Ukrainą do poziomu jaki był przed wojną Rosji z Ukrainą, a nadwyżki produkcji naszych sąsiadów UE powinna pomóc sprzedawać poza Unią, w krajach bardzo potrzebujących żywności m.in. afrykańskich. Aktualnie ukraińska żywność nie dociera do tych, którzy jej naprawdę potrzebują, a niszczy rolnictwo polskie i europejskie.
Drugim najważniejszym powodem prowadzonego przez polskich rolników strajku jest tzw. „zielony ład”, który próbują narzucić nam władze UE. Jak groźne dla polskiego rolnictwa są zapisy tego programu?
Nie zgadzamy się na rozwiązania jakie proponuje tzw. zielony ład, gdyż prowadzą one do zniszczenia polskiego rolnictwa. Co można dobrego powiedzieć o ugorowaniu części naszych ziem, co narzuca „zielony ład”. Nie po to rolnik kupował ziemię, dbał o nią, nawoził, pielęgnował, żeby leżała ona odłogiem. Po pierwsze to marnowanie ziemi, a po drugie okradanie polskiego rolnika z dochodu. Jak można zabraniać korzystania właścicielowi z jego własności? To robił komunizm. Inne zapisy zielonego ładu zabraniają nawożenia gleby do końca lutego. A więc właśnie wtedy kiedy trzeba zasilić rośliny, szczególnie rzepak, nawozem, aby prawidłowo wzrastał. Kolejny absurd zielonego ładu to nakaz pozostawienia korzeni kukurydzy na polach. To się wiąże z zapisem o pozostawieniu na polach „70 procent pokrywy”. Kiedy jednak byśmy to wprowadzili w życie, to orać musielibyśmy na wiosnę, co drastycznie przesuszyłoby gleby. A i tak ostatnie lata są bardzo suche. Te propozycje zielonego ładu są po prostu niezgodne ze sztuką uprawy ziemi, czyli z agrotechniką. Podejrzewam, że ich autorami są pseudoekolodzy, którzy nie mają pojęcia o agrotechnice. Kolejną rzeczą, którą próbuje narzucić rolnikom zielony ład, jest drastyczne ograniczenie emisji dwutlenku węgla, co mocno ogranicza produkcję zwierzęcą.
Oprócz postulatów dotyczących wstrzymania napływu tanich produktów z Ukrainy i zaniechania zielonego ładu, macie jeszcze inne postulaty?
Są to m.in. ustawowe wprowadzenie cen minimalnych na produkty takie jak m.in. mleko, zboża, trzoda chlewna i wołowina, natychmiastowe uruchomienie skupu interwencyjnego zbóż, przywrócenie wcześniejszych emerytur dla rolników czy wprowadzenie dopłaty do paliwa – 2 zł od roku 2024.
Jak na to wszystko zapatruje się rząd?
Bardzo niepokoi nas postawa obecnego rządu. Nasz strajk trwa już dosyć długo, a ze strony rządzących, jak do tej pory, nie ma żadnej reakcji. Nikt nas nie zaprasza do rozmów, w tej coraz bardziej napiętej sytuacji, rządzący nie proponują żadnych rozwiązań. Nie zamierzają nas też bronić w Radzie Europy. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy urzędowania, kiedy rolnicy mają „nóż na gardle”, z ministerstwa rolnictwa nie wyszedł do Sejmu żaden projekt ustawy. Żaden poprzedni rząd tak nie postępował. Wygląda na to, że rządzący są bezradni. Weźmy takiego wiceministra Kołodziejczaka, który przyjeżdża do nas na protesty i nie wie co ma robić – czy stać z nami na blokadzie, jak to wcześniej robił, czy podejmować decyzje jako minister? To jakieś nadzwyczajne zjawisko?
Jeżeli rząd nadal nie będzie reagował mogą wziąć górę emocje…
Emocje rolników są coraz trudniejsze do opanowania. Głównie z tego powodu, że rząd nie reaguje. Idzie wiosna, trzeba będzie wkrótce wyjeżdżać na pola, a my musimy stać na blokadach, to mocno irytuje. Ostatnio we Wrocławiu widzieliśmy wybuch niezadowolenia gospodarzy, kiedy nerwy im puściły, w stronę policji zaczęły lecieć jakieś przedmioty i organizator manifestacji musiał ją rozwiązać. Obawiam się, że jeżeli rząd nie zacznie spełniać postulatów rolników, sytuacja mocno się zaostrzy. Czy tak będzie, okaże się już 20 lutego, kiedy rolnicy przeprowadzą kolejny, dokładnie trzeci, protest ogólnopolski. Blokowane będą m.in. trasy krajowe i to w godzinach szczytu od 11.00 do 16.00. Również protest na granicy z Ukrainą jest bardzo istotną częścią naszych manifestacji. 20 lutego działania protestacyjne, będą skoncentrowane na całkowitej blokadzie wszystkich przejść granicznych Polski z Ukrainą i protestów w terenie. Będą również blokowane węzły komunikacyjne i drogi dojazdowe do przeładunkowych stacji kolejowych oraz portów morskich.
A więc rolnicze protesty będą trwały?
My rolnicy nie możemy wycofać się z naszych protestów, bo jeżeli to zrobimy, to będzie koniec polskiego rolnictwa. A to grozi nędzą dla milionów Polaków i uzależnieniem się od produkcji rolnej innych krajów, czyli utratą bezpieczeństwa żywnościowego kraju. Taką sytuację, dobrze że tylko tymczasową, mieliśmy w czasie kiedy wybuchła „pandemia”. Ze sklepowych półek momentalnie znikała żywność, bo ludzie wystraszyli się, że łańcuch dostaw może zostać przerwany. Bezpieczeństwo żywnościowe może zapewnić jedynie produkcja polskich rolników. Wtedy żywność jest blisko i nie musimy prosić o łaskę, żeby dały nam jeść, obce narody.
Limit pozostałości pestycydu chloropiryfosu został przekroczony sześciokrotnie. Tak informuje komunikat Czeskiej Inspekcji Rolno-Spożywczej (SZPI), która „zajęła” importowaną z Ukrainy mąkę. Próbkę pobrano w listopadzie ubiegłego roku. Inspektorat na swojej stronie internetowej podaje, że była to ilość 24 tys. kg.
Rolnicy z krajów Grupy Wyszehradzkiej od dawna ostrzegają przed ukraińskimi produktami.
Udział przekroczony sześciokrotnie. Inspekcja w Czechach skonfiskowała mąkę z Ukrainy
Import zboża i jego produktów z Ukrainy do Czech jest częstą kością niezgody między naszymi rolnikami a rządem lub jego urzędnikami.
„Nie ma powodu, aby Republika Czeska miała zakazywać importu tych produktów, tak jak zrobiła to Polska, Słowacja i inne kraje” – oświadczył wiosną ubiegłego roku dla czeskiej telewizji ówczesny minister rolnictwa Zdeněk Nekula (KDU-ČSL), odnosząc się do testów przeprowadzonych „nie stwierdziła żadnych wad” importowanego zboża i produktów z nim związanych.
„Import ukraińskiego zboża do UE w dalszym ciągu ma bardzo negatywny wpływ na czeskich rolników i może znacząco wpłynąć na mniejszych rolników” – serwer Zemědělec.cz skomentował sytuację jesienią.
Prawdopodobnie na tej samej zasadzie, w trosce o los lokalnych plantatorów zbóż, część krajów UE po złagodzeniu ogólnounijnego ograniczenia wprowadziła zakaz importu ukraińskiego zboża. Ale wśród nich nie było Czech.
Jednak import zbóż i produktów zbożowych oraz jego wpływ na sprzedaż lokalnych rolników to nie jedyny problem. Z punktu widzenia konsumentów zdecydowanie ważniejsza wydaje się jakość importowanego asortymentu.
Często jest to kwestionowane, głównie poprzez wskazanie wysokich wartości substancji zabronionych, które zawierają ukraińskie towary.
Sytuacji zapewne nie złagodzą nawet najnowsze ustalenia Państwowej Inspekcji Rolno-Spożywczej (SZPI), które opublikowała na swoim serwerze PotravinyNaPranýři.cz, a które dotyczyły importowanej ukraińskiej mąki.
Często jest to kwestionowane, głównie poprzez wskazanie wysokich wartości substancji zabronionych, które zawierają ukraińskie towary.
Sytuacji zapewne nie złagodzą nawet najnowsze ustalenia Państwowej Inspekcji Rolno-Spożywczej (SZPI), które opublikowała na swoim serwerze PotravinyNaPranýři.cz, a które dotyczyły importowanej ukraińskiej mąki.
„Zwykła mąka pszenna jasna”
Tak brzmi pełny opis badanej próbki, która została pobrana jesienią 2023 roku od ukraińskiego importera zboża ALTIN JM GROUP i opublikowana w tym tygodniu.
A znalezisko? Alarmujące!
„Maksymalny limit pozostałości pestycydu chloropiryfosu w żywności został przekroczony prawie sześciokrotnie”.
A jaki to rodzaj substancji?
Jest to insektycyd fosforoorganiczny, który jest toksyczny i pozostaje w glebie, wodzie, drewnie itp. przez tygodnie.
Jego wpływ na człowieka z pewnością nie jest bez znaczenia, dlatego w przeszłości był zakazany. Zaburza pracę hormonów w organizmie człowieka, powoduje zaburzenia snu, zaburzenia pamięci, dezorientację, bóle głowy, a nawet zaburzenia mowy.
W przypadku ostrego zatrucia blokuje działanie kluczowego enzymu niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania acetylocholiny – jednego z tzw. neuroprzekaźników w naszym układzie nerwowym.
Właśnie dlatego podobne substancje chemiczne z grupy fosforanów organicznych zostały przekształcone w broń chemiczną, na przykład substancje paraliżujące nerwy, znane jako sarin, soman, tabun lub VX.
Naukowcy odkryli, że u dzieci narażenie na chloropiryfos podczas rozwoju w łonie matki może być powiązane z ich intelektem, pamięcią i innymi zdolnościami psychologicznymi. W grupie dzieci bardziej narażonych na działanie chloropiryfosu badanie wykazało widoczne zmiany na powierzchni mózgu z nieprawidłowym powiększeniem niektórych obszarów i zmniejszeniem innych.
Dodajmy, że już w grudniu ubiegłego roku, jak podaje portal Izba Rolnicza, na spotkaniu organizacji zrzeszających rolników z Czech, Węgier, Polski i Słowacji uzgodniono, że konieczne jest rozwiązanie problemu importu produktów rolnych z Ukrainy, które pomimo pierwotnego zamierzenia Komisji Europejskiej, aby ułatwić Ukrainie eksport do tradycyjnych odbiorców, trafiają na rynek europejski.
Dlatego też wezwali swoje rządy krajowe do wspólnego działania i obrony interesów rolników i producentów żywności w Brukseli. Komunikat podpisali przedstawiciele Słowackiej Izby Rolniczo-Spożywczej, Polskiej Rady Krajowej Izb Rolniczych i węgierskiej Nemzeti Agrárgazdasági Kamara.
Krajowa Rada Izb Rolniczych twierdzi, że polskiej branży cukrowej poważnie zagraża ukraiński cukier. 10 stycznia skierowała apel do resortu rolnictwa, by wstrzymany został import tego produktu na nasz rynek.
Według Rady Polska wciąż jeszcze jest jednym z głównych graczy, jeśli chodzi o produkcję cukru w Unii Europejskiej. Co roku produkujemy bowiem 2 miliony ton surowca, co daje trzecie miejsce – za Francją i Niemcami. 75 proc. produkcji trafia na rynek wewnętrzny.
Polskiej branży cukrowej zagraża jednak Ukraina. Rada bije na alarm, że chodzi o „ilości, które destabilizują równowagę rynkową”. Tylko na przełomie lat 2022/2023 zakres importu surowca z Ukrainy wzrósł do 400 tys. ton. W tym roku ma zaś wzrosnąć o prawie drugie tyle – bo do 700 tys. t. W 2025 r. import może już przekraczać 1 mln t.
To zaś spowoduje, że produkcja w Polsce przestanie się opłacać. „Konieczne jest natychmiastowe wprowadzenie embarga na cukier sprowadzany z Ukrainy, co pozwoli na częściową ochronę polskiego rynku cukru” – wskazano.
Zdaniem KRIK, jeśli nic w zakresie importu się nie zmieni, może to doprowadzić nawet do całkowitej zapaści sektora w Polsce. Ukraińscy producenci nie muszą bowiem zachowywać wszelkich unijnych norm „ekologicznych” i jakościowych, a więc mogą oni znacznie obniżyć ceny. Obowiązują one natomiast – podobnie jak w przypadku zboża – polskich producentów. A to oznacza, że nie ma tu uczciwej konkurencji.
„Mając na uwadze problemy związane z nadmiernym i niekontrolowanym importem zbóż, rzepaku i kukurydzy z Ukrainy, m.in. spadek opłacalności ich produkcji dla polskich rolników i wprowadzanie dopłat do sprzedanych towarów, samorząd rolniczy wnosi o niezwłoczne przeciwdziałanie powtórzeniu się podobnej sytuacji na rynku buraków cukrowych” – napisano w apelu.
Poziom dezinformacji na temat rolnictwa i na temat żywności jest niewyobrażalny. Ktoś może powiedzieć, że popełniono błąd, że przekazano jakąś nie do końca sprawdzoną informację, albo celowo podkręcono tytuł, żeby wywołać mini-sensację. Otóż nie, szanowni Państwo! Mamy do czynienia z wojną gospodarczą, w której nie ma miejsca na jakiekolwiek sentymenty, półśrodki i litość – mówi w rozmowie z PCh24.pl Monika Przeworska, dyrektor w Instytucie Gospodarki Rolnej.
W ubiegłym roku przez wiele tygodni media lewicowo-liberalne alarmowały, że chleb będzie po 30 zł, kiełbasa po 100 zł, cukier po 200 zł, a pozostałych produktów spożywczych po prostu nie będzie. Z drugiej strony niemal codziennie minister Kowalczyk zapewniał, że zbiory są rekordowe i żywności na pewno nie zabraknie. W tym roku cisza jak makiem zasiał. Czy Polska jest bezpieczna, jeśli chodzi o żywność?
W tym roku cisza, bo na tradycyjnej polskiej wsi praca jak zawsze wrze. Cały rok 2023 był dla polskich rolników niezwykle intensywny i naprawdę ciężki.
Przede wszystkim za nami sezon wielu podwyżek, jeśli chodzi o ceny środków do produkcji żywności, a jednocześnie sezon rekordowych spadków, jeśli chodzi o ceny zbytu na produkty rolno-spożywcze. Ogniwem najbardziej poszkodowanym; ogniwem, któremu nie wiodło się zbyt dobrze; ogniwem, które można uznać za najbardziej poszkodowane w całym systemie gospodarczym jest niestety po raz kolejny rolnik, ale dzięki wykonanej przez niego pracy; dzięki temu, co faktycznie zostało w Polsce zrealizowane możemy śmiało powiedzieć, że bezpieczeństwo żywnościowe Polaków jest zabezpieczone.
W ostatnich kilkunastu miesiącach mieliśmy znaczny wzrost cen żywności. Wpłynęło na to kilka czynników. Po pierwsze inflacja jest, jaka jest, ale po drugie: wzrost cen żywności nie jest dyktowany cenami produktów rolno-spożywczych tylko innymi narzutami, które ostatecznie składają się na cenę żywności zakupywanej przez nas w sklepie.
To, że w sklepach możemy kupować jedzenie to zasługa polskich rolników, którzy wykonali swoją pracę bardzo dobrze. Niestety w wielu przypadkach nie zarobili, tylko wyszli na zero, a czasami wręcz musieli dokładać do interesu. Na szczęście obserwowaliśmy sporo działań pomocowych skierowanych do polskich rolników, które wielu ludziom żyjącym z uprawy i hodowli pomogły.
Często panuje przeświadczenie, że rolnictwo to proste zajęcie, bo wystarczy wyjść na pole, coś tam zasiać, potem leżeć kilka miesięcy jak będzie rosło, zebrać i zarabiać na sprzedaży. No niestety wygląda to zupełnie inaczej i nie jest tak różowo. W ostatnim czasie mieliśmy sporo materiałów na temat polskiego rolnictwa w mediach. Mam nadzieję, że coraz więcej osób zdaje sobie sprawę jak bardzo skomplikowanym mechanizmem i jak skomplikowanym organizmem jest rolnictwo, a co za tym idzie mniej osób będzie powtarzać, jak rolnik ma dobrze. Po drugie: wraz z coraz większą świadomością społeczną na temat pracy rolnika większość powinna zrozumieć, że negatywne i czarne scenariusze, jakimi byliśmy bombardowani w ubiegłym roku są póki co nierealne.
Niemniej jednak w perspektywie kilkunastu najbliższych lat musimy zacząć inaczej patrzeć na żywność, bo niestety będzie ona drożeć. Nie lawinowo, ale powoli i systematycznie, a główną przyczyną nie będą zarobki samych rolników, tylko przede wszystkim wzrost kosztów produkcji, a tenże wzrost będzie spowodowany sytuacją geopolityczną i prowadzoną przez UE polityką rolno-klimatyczno-środowiskową.
Zdrowa, konwencjonalna żywność produkowana nawet nie w tzw. eko-gospodarstwach, tylko w normalnych, konwencjonalnych gospodarstwach w najbliższych latach będzie drożeć i w związku z tym politycy niezależnie od opcji politycznych powinni zastanowić się jak wspierać rolników, żeby żywność oferowana w sklepach w Polsce była produkowana na miejscu, bo to stanowi o naszym bezpieczeństwie żywieniowym.
Wszyscy pamiętamy jak wyglądał świat, kiedy zaczęła się tzw. pandemia koronawirusa, kiedy łańcuchy dostaw w wielu przypadkach się urwały, kiedy nie wszystkie dostawy były realizowane. Doskonale wiemy jak wyglądały niektóre państwa, które nie są tak bezpieczne żywnościowo jak Polska i nie stoją tak silnie rolnictwem jak my. U nich przez wiele tygodni sklepy świeciły pustymi półkami. U nas na szczęście czegoś takiego nie było i mam nadzieję, że nigdy nie będzie.
Generalnie zgadzam się z Panią, że w tym przypadku działania pomocowe ze strony rządu są jak najbardziej na miejscu. Pytanie tylko, czy takie coś wystarczy? Dlaczego nie podjęto rozwiązań systemowych? Podam przykład: w jednej sieci handlowej na początku tygodnia mleko 3,2 proc. kosztowało 4,49 zł. W połowie tygodnia ogłoszono promocję i to samo mleko kosztowało 2,49 zł. Przepraszam, ale za ile w związku z tym jest kupowane mleko od rolnika, skoro sieci handlowej opłaca się zejść z ceny niemal 50 proc. i dalej zarabia na sprzedaży?
[no to odpowiedz, nie zadawaj głupich pytań !!! MD]
W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z ogromną zmianą, ze swego rodzaju transformacją na rynku żywności. Nie jest już tak, że najważniejszy jest rynek pośredników, że to oni dyktują ceny i najwięcej zarabiają. Obecnie najważniejszy jest rynek sieci handlowych. Sieci handlowe chwytają się niestety wielu bardzo nieuczciwych praktyk.
Sytuacja bardzo często wygląda tak, że do producenta żywności przychodzi przedstawiciel sieci handlowej i mówi, że może kupić dany produkt za tyle i tyle i ani grosza więcej. Producent żywności musi się dostosować do tej ceny i poinformować rolnika, ile jest mu w stanie zapłacić za dostarczony do skupu surowiec. W związku z tym, że handel w Polsce wygląda tak, że to wielkie sieci handlowe są głównym operatorem największego wolumenu produktów rolno-spożywczych i przetworów rolno-spożywczych sprzedawanych w Polsce, to niestety ale ich działania mają ogromny, a nawet decydujący wpływ, jak wygląda sytuacja na rynku.
Najbardziej poszkodowany w tym wszystkim jest rolnik, ponieważ on na tym wszystkim najbardziej traci. Z jednej strony konsument może powiedzieć: „Przecież rolnik zarobił na towarze, bo ja go kupiłem”. Niestety, ale często zdarza się tak, że ów zarobek jest mniejszy niż koszty produkcji.
Tutaj ma Pan rację – potrzeba systemowych rozwiązań zarówno dla rolników jak i dla przetwórców żywności. Jeden i drugi powinni grać do jednej bramki i wiedzieć, że po ich stronie stoi państwo, które nie pozwoli na dyktat zagranicznych sieci handlowych.
Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało tzw. ustawę hiszpańską, która definiowała, że nie można kupić od rolnika produktu za cenę rażąco poniżej kosztu wyprodukowania, a tak się niestety działo. Rolnicy dokładali i dokładali aż w końcu, po kolejnym sezonie nie mieli z czego dokładać. „Ustawa hiszpańska” była zapowiadana, była dostosowana do polskich warunków, ale ostatecznie jeszcze nie trafiła pod sejmowe głosowanie i jestem strasznie ciekawa, czy Sejm nowej kadencji będzie ją procedował. Marszałek Hołownia zapowiedział, że nie będzie zamrażarki i wszystkie ustawy składane do laski marszałkowskiej będą procedowane. Mam więc nadzieję, że słowo zostanie dotrzymane i ustawa broniąca polskich rolników będzie procedowana.
Ja jednak się boję, że nawet jeśli taka ustawa wejdzie w życie, to wiele się nie zmieni. Wystarczy sobie bowiem przypomnieć kary liczone w setkach milionach złotych jakie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta nakładał na zagraniczne sieci handlowe m. in. za oszukiwanie polskich rolników. I co? I nic…
I dalej im się opłaca…
No właśnie… Boję się, że nawet zmiana reguł gry nic w rzeczywistości nie zmieni…
W pierwszej kolejności „chapeau bas” dla UOKiK-u za to, że w ogóle nałożył kary dla zagranicznych sieci handlowych i to kary rekordowe, co przez lata było wręcz nie do pomyślenia. To też pokazuje o jakich w ogóle pieniądzach mówimy. Każdy z nas, gdy słyszy, że jakaś sieć handlowa ma zapłacić kilkaset złotych kary i nie stanowi to dla niej jakiegoś większego problemu, to może zdać sobie sprawę ze skali tego jak wiele na tych nieuczciwych praktykach można zarobić. Gdyby się to nie opłacało, to nikt by przecież tego nie robił i nie ryzykowałby, że będzie musiał zapłacić wielomilionową karę.
Czasem myślę, że być może te kary są jeszcze za niskie, bo przecież w poczuciu sprawiedliwości kara powinna być adekwatna i odstraszać. Skoro nie odstrasza, to może trzeba ją zwiększyć…
Nie zmienia to jednak faktu, że rozwiązania systemowe są potrzebne od zaraz i w połączeniu z wychwytywaniem nieuczciwych praktyk handlowych uda się zmienić ten mętny, żeby nie powiedzieć szemrany system.
Pozwolę sobie teraz na złośliwość: ile osób zginęło od zboża technicznego z Ukrainy, które według samozwańczych ekspertów od rolnictwa miało zawierać toksyny, cyjanek i materiały promieniotwórcze? Miały zginąć miliony…
Problemów ze zbożem technicznym było bardzo dużo i nadal jest bardzo dużo. Nie oszukujmy się – był to wytrych do tego, żeby ściągać do Polski tanie zboże z Ukrainy…
Tak, ale chyba zgodzi się Pani ze mną, że to był prawdziwy problem – szukanie kruczków prawnych, żeby ściągać do Polski miliony ton taniego zboża z Ukrainy. Niestety z poważnego problemu, czyli wwożeniu do Polski zboża z Ukrainy zrobiono hucpę opowiadając coś o toksynach i materiałach rozszczepialnych…
Niestety… Poziom dezinformacji na temat rolnictwa i na temat żywności jest niewyobrażalny. Ktoś może powiedzieć, że popełniono błąd, że przekazano jakąś nie do końca sprawdzoną informację, albo celowo podkręcono tytuł, żeby wywołać mini-sensację. Otóż nie, szanowni Państwo! Mamy do czynienia z wojną gospodarczą, w której nie ma miejsca na jakiekolwiek sentymenty, półśrodki i litość.
Czytając o tym, co dzieje się na polskiej wsi, w jakich warunkach jest produkowana żywność, w jakich warunkach są przetrzymywane (niczym zakładnicy) są zwierzęta, to włos się na głowie jeży. Niewielu jednak decyduje się na to, aby medialne sensacje zweryfikować i sprawdzić, jakie są fakty. Bez tej weryfikacji łatwo rzucać oskarżenia i ogłaszać kolejne bojkoty polskiej żywności czy produktów pochodzenia zwierzęcego wytwarzanych na terytorium Polski, bo ponoć w innych krajach jest lepiej i bezpieczniej, co przecież nie jest prawdą.
Taka perfidna dezinformacja, tak perfidne manipulowanie informacjami to nic innego jak wojna gospodarcza, a taka wojna gospodarcza jest przeciwko nam prowadzona. Polska jest jednym z największych w Europie producentów żywności. W wielu obszarach jesteśmy liderami. Produkcja zbóż, produkcja mleka, produkcja drobiu, produkcja jaj, czy nawet produkcja futer – wszystkie sektory, które w jakikolwiek sposób kojarzą się z rolnictwem i doskonale sobie radzą są z różnych stron atakowane.
Często obserwujemy w mediach, że nijak ma się to do stanu rzeczywistego i do prawdy. Wielokrotnie apelowaliśmy jako Instytut Gospodarki Rolnej do wszystkich, którzy zabierają głos i mówią na temat bezpieczeństwa żywnościowego, czy też na temat jak wygląda rolnictwo w Polsce, żeby ważyli słowa, bo to naprawdę nie są żarty. Negatywne i jednocześnie fałszywe opinie bardzo często przekładają się na wybory konsumenckie.
Wracając do kwestii zboża technicznego. Nic mi nie wiadomo, żeby ktokolwiek się zatruł bądź miał problemy ze zdrowiem. Wszyscy od początku mówiliśmy, że problemem jest niekontrolowany napływ ukraińskiego zboża do Polski i z tym trzeba walczyć. Takie zboże zagrażało polskim rolnikom, a nie konsumentom.
Polscy rolnicy chcieli dbać o swoje interesy za co byli atakowani z niemal każdej strony. Ukraińcy krzyczeli, że polscy rolnicy chcą ich zniszczyć. W Brukseli krzyczano, że polscy rolnicy łamią unijne traktaty. Nasi rodzimi liberałowie krzyczeli, że będą cierpieć konsumenci, a poza tym, po co w Polsce rolnictwo, skoro jest na Ukrainie…
Najgorszy był jednak atak dwóch sprzymierzeńców – Unii Europejskiej i Ukrainy. O ile dobrze pamiętam to Polska jest częścią UE, a nie Ukraina i to nas powinna bronić Bruksela, a nie Ukrainę. Patrząc jednak na to, co robi Bruksela odnoszę wrażenie, że to Ukraina jest częścią UE, którą Bruksela broni przed jakimiś warchołami znad Wisły.
OK, wszyscy rozumiemy, że Ukraina została zaatakowana przez Rosję, że sytuacja jest ekstra ordynaryjna, że Ukraina potrzebuje pomocy, ale prawda jest taka, że działania podjęte przez UE dążyły do tego, że Polska za chwilę nie miałaby pieniędzy na własne funkcjonowanie. Ciężko w ogóle podchodzić do tej sprawy bez emocji. Wielu z nas czuje się oszukanych, bo tak wiele zrobiliśmy dla Ukraińców, a oni tak nam za to wszystko „dziękują”.
W ostatnim czasie do protestu przewoźników na granicy z Ukrainą dołączyli rolnicy. Tutaj znowu z jednej strony wszyscy mówią, że Ukrainie trzeba pomagać. Szkoda, że nikt nie chce prześledzić o co tak naprawdę chodzi i o co Polacy walczą, a dopiero potem zabierać głos. Powiem szczerze: kiedy słyszę od polityków z różnych stron, że ludzie, którzy protestują na przejściach granicznych z Ukrainą i starają się wywalczyć dla sektora transportu inne warunki współpracy z Ukrainą są sabotażystami to robi mi się słabo. To szalenie nieodpowiedzialna postawa, bo patrząc na dokumenty źródłowe, na to jak faktycznie sytuacja wygląda i na to w jakiej sytuacji znajdują się obecnie polscy przewoźnicy to naprawdę nie wiem jak można było doprowadzić do takiej sytuacji.
Lista sektorów zagrożonych, bądź będących w bardzo trudnej sytuacji nie jest krótka i tych problemów w najbliższych tygodniach i miesiącach będzie raczej przybywać niż ubywać. Tutaj wracamy znowu do tego, że to Bruksela ma takie, a nie inne kompetencje, ale my też musimy prowadzić dużo bardziej skuteczną politykę, żeby lepiej dbać o nasze interesy i interesy naszych obywateli.
– Unijna komisarz do spraw transportu Adina Vălean zwoła wspólny komitet Unii Europejskiej i Ukrainy dotyczący problemów transportu, ale dopiero po zniesieniu blokad na polsko-ukraińskiej granicy – to jedno z ustaleń posiedzenia Rady UE ds. transportu – poinformowała korespondentka RMF FM w Brukseli. Dodała, że unijna komisarz wyraźnie powiedziała, że nie może być powrotu do zezwoleń dla przewoźników z Ukrainy.
– Obecne porozumienie o przewozach w transporcie drogowym z Ukrainą jest przecież częścią „szlaków solidarnościowych”. Nie możemy wrócić do zezwoleń. Mogę sobie wyobrazić, ile udzieliłaby ich Polska, Słowacja i Węgry, skoro te kraje już teraz nie godzą się na obecność Ukraińców na naszym rynku. (…) Nie możemy wznawiać dyskusji o wspólnych zobowiązaniach za każdym razem, gdy w naszych krajach pojawiają się protesty. Wzywam wszystkich do opamiętania i do jak najszybszego odblokowania granicy – nawoływała w Brukseli komisarz Valean.
– UE odrzuca oczekiwania Polski, Słowacji i Węgier w kwestii przywrócenia systemu zezwoleń i uregulowania ekolejki. Wręcz ustami komisarz żąda od Polski przywrócenia możliwości wykonywania tej umowy. Eurokołchoznicy są głusi na nasze argumenty. Gdyby mieli u nas swoje siły porządkowe czy unijną straż graniczną już byśmy byli pacyfikowani. Unia wygenerowała problem którego by nie było gdyby nie odebrano Polsce tej kompetencji, a teraz wymaga od nas że w milczeniu oddamy kolejną po rolnictwie gałąź gospodarki – komentuje Rafał Mekler, jeden z liderów protestu przewoźników.
– To co jest Polsce proponowane to „rozwiązanie polityczne”, czyli że niszczonej przez ukraińską konkurencję branży możemy płacić odszkodowania z własnego budżetu.
Wczoraj na Radzie UE przeciw Polsce stanęły nawet wszystkie państwa bałtyckie – przedstawiane w kontekście Ukrainy jako bliscy sojusznicy Polski, także zagrożeni przez Rosję. Jest źle. W UE nie ma ani zrozumienia polskiej sytuacji w kontekście wpływu Ukrainy na rynek UE, ani nawet poważnego zainteresowania nią – pisze w mediach społecznościowych poseł Konfederacji, Krzysztof Bosak.
Ukraina bezwzględnie korzysta z nadanych przez Brukselę przywilejów
Przypomnijmy, iż 2021 r. udział polskich przedsiębiorców w przewozach drogowych wykonywanych w relacji: Polska-Ukraina wynosił około 38%, zaś przewoźników z Ukrainy – 62%. Według stanu na koniec października 2023 r. polscy przewoźnicy drogowi wykonywali zaledwie około 8% takich przewozów, zaś przewoźnicy z Ukrainy – 92%.
Dodajmy, że presja handlowa ze strony Kijowa trwa od dawna. Jak przypomina portal dorzeczy.pl w styczniu 2022 r. Ukraina zablokowała tranzyt kolejowy z Azji do Polski przez swoje terytorium. Oficjalnym powodem była konieczność przeprowadzenia prac remontowych na kolei.
– Tajemnicą poliszynela było jednak, że Kijów w ten sposób chciał na Warszawie wymusić ustępstwa w kwestii transportu drogowego. Ekipa Zełenskiego zdecydowała się na ten krok dosłownie w przededniu wybuchu wojny. Warto w tym kontekście przypomnieć, że od kilku miesięcy Kijów publicznie oskarża Warszawę o blokadę eksportu do UE ukraińskiego zboża, choć rzeczona blokada dotyczy tylko kilku krajów, a tranzyt przez polskie terytorium odbywa się bez problemów – przypomina redakcja Do Rzeczy, która podkreśla, że „Ukraina bezwzględnie korzysta z nadanych przez Brukselę przywilejów, żeby podbić europejskie rynki, w tym przede wszystkim polski”.