Umarł papież… ale czego?

Umarł papież… ale czego?

Autor: AlterCabrio, 22 kwietnia 2025

Można jednak wskazać dobroczynne skutki, wynikające z pontyfikatu Franciszka. Przez 12 lat jego posługi na Stolicy Piotrowej zaszła bardzo istotna przemiana. Wcześniej bowiem odstępstwo nie była widoczne aż tak wyraźnie, można więc było mieć uzasadnione wątpliwości co do charakteru kryzysu Kościoła.

Publiczna działalność Franciszka wszystko uczyniła jawnym. W pełnej krasie objawiła się najpierw herezja, potem apostazja władzy Kościoła i wielu jego członków, przez władzę wspieranych. Wcześniej można było podejrzewać dobre intencje władzy i nadużycia oddolne jakichś nadgorliwych utrwalaczy zmian soborowych, teraz zaś widać, że powodem kryzysu Kościoła jest Rewolucja, inicjowana i prowadzona przez jego ośrodki władzy. Dziś cała ohyda spustoszenia stała się tak już jasna i jawna, że nie dostrzegać tego może jedyne ten, kto nie chce się przebudzić, albo ten, kto sam jest na usługach lucyferycznej władzy synodalnej.

−∗−

Umarł papież… ale czego?

W Poniedziałek Wielkanocny, dnia 21 kwietna 2025 roku rano swoją ziemską wędrówkę zakończył Pontifex Maximus, namiestnik Chrystusa na Stolicy Piotrowej, następca świętego Piotra, papież, głowa Kościoła Katolickiego, biskup Rzymu, Franciszek, pierwszy tego imienia, jednak wbrew zwyczajowi bez przypisanej liczby porządkowej. Być może Franciszek nie chciał, aby byli kolejni Franciszkowie, a może aby w ogóle byli kolejni papieże. Sam Franciszek preferował tytuł biskupa Rzymu. Miejscem pochówku nie będzie Watykan, lecz bazylika Santa Maria Maggiore, związana bardziej z Rzymem, niż całym Kościołem, również tradycyjne zwyczaje pogrzebowe nie zostaną dochowane, na rzecz minimalizmu.

Nie zamierzam tu analizować dokładnego dorobku Franciszka jako papieża, a jest on znaczny i doniosły, w tym sensie, że dla życia i historii Kościoła Katolickiego działania Franciszka mają i będą miały wielkie znaczenie. On sam uważał swój pontyfikat za dokończenie procesu, rozpoczętego przez Sobór Watykański II, a co najpełniej wyraża proces synodalny. Opinie na temat działalności zmarłego Pontifexa można generalnie podzielić na dwie grupy: pochwalno – afirmatywne i krytyczne.

Te drugie zwykle powodują się niejasnością, wieloznacznością i niekonsekwencją Franciszkowych wypowiedzi, dokumentów i poczynań. Analizowałem niejeden dokument, stworzony przez Franciszka bądź jego ludzi. Wbrew obiegowej opinii po stronie krytyków, nie uważam, aby cała działalność Franciszka była niespójna, chaotyczna i niezrozumiała. Jestem głęboko przekonany, że od samego początku wszystkie jego poczynania były bardzo głęboko przemyślane i konsekwentnie przeprowadzane, a dokumenty bardzo starannie redagowane, tak, aby Franciszek lub jego naśladowcy mogli się na nie powoływać jako na nauczanie papieskie, czyli autorytet Kościoła Katolickiego, dokonując dalszych postępów na drodze, rozpoczętej podczas Soboru Watykańskiego II.

Droga tamtego soboru, dziś kontynuowana przez drogę synodalną Franciszka polega na całkowitej przemianie Kościoła, tak, aby był ten nowy Kościół czymś zupełnie innym, realizującym całkowicie inne cele, w sprawach istotowych przeciwne do celów katolickich. Znamy jego nazwę, która nie była jeszcze podana za czasów Vaticanum Secundum, ujawnił ją natomiast pontyfikat Franciszka – kościół synodalny.

Ów nowy twór, czy raczej nowotwór, powstać ma na bazie Kościoła Katolickiego, w ten sposób, że wykorzysta jego strukturę organizacyjną, zewnętrzne przejawy funkcjonowania, tytuły pojęć z podmienionym znaczeniem, i autorytet Chrystusowego ciała mistycznego, trwającego nieprzerwanie od Ostatniej Wieczerzy, przenoszącego Objawienie, którym Bóg w Trójcy Jedyny tchnął życie w świat na początku dzieła Stworzenia. Wszystko to jednak w kościele synodalnym ma być jeno imitacją, zewnętrznymi przymiotami, skradzionymi prawdziwemu Kościołowi.

Prawdziwy cel ma jednak być ukryty, maskowany przez pseudo-katolickie pozory, gdyby bowiem został ujawniony wprost, zostałby odrzucony, nawet przez najbardziej naiwnych dobroludzistów, ślepo wpatrzonych w zewnętrzne splendory i wsłuchanych w czułe słówka, podawane przez synodalnych oszustów. Jest to bowiem cel, przyjęty przez księcia ciemności, ojca kłamstwa, niosącego niegdyś prawdziwe światło, dziś fałszywe oświecenie, upadłego anioła Lucyfera, obmyślany przezeń po strąceniu z nieba, wraz z jego wojskiem upadłych aniołów, które stały się demonami. Oni to, mając wciąż anielską naturę i inteligencję, znajomość natury ludzkiej, kierując się niezrównaną pychą i nienawiścią do wszystkiego, co Bóg stworzył dążą bez ustanku i pracowicie do zniweczenia Bożego planu. Bogu spodobało się założyć Kościół, aby ten prowadził ród ludzki do celów, lapidarnie zapisanych w naszej Bogarodzicy: „(…) na świecie zbożny pobyt, po żywocie rajski przebyt”. Lucyfer zaś z demonami postanowił ten prawdziwy Kościół zniszczyć. Uderzał zrazu wściekłymi prześladowaniami, a gdy to się nie powiodło, i zamiast wygasić liczbę wiernych, zwiększyły jego siłę, wypuścił liczne gnostyckie herezje, uwodzące dusze pięknem fałszywych opisów i obietnic. Gdy jednak i z tych prób Kościół wyszedł zwycięsko, nawracając ludzi, przejmując stare narody i tworząc nowe, wierne Słowu, Lucyfer z demonami jął knuć, jakby tu uderzyć od środka, przejąć stanowiska, dające władzę w Kościele i zmienić Kościół Chrystusowy w swój własny, lucyferyczny.

Wpierw umyślił rozbić Kościół na mniejsze części, które łatwiej będzie mu pochłonąć dla siebie, a przy tym skłócić narody i skierować do wzajemnej walki. Konflikt i wrogość to jest bowiem jego duchowy pokarm, a wraz z pokusami dla ludzi tworzą główne narzędzia, jakimi Lucyfer z demony bawi się ludźmi, stąd zwie się go również diabłem – tym, który dzieli. Od pierwszego kontaktu z człowiekiem – skuszenia Ewy posługuje się wciąż tymi sposobami, wykorzystując wszelkie ludzkie słabości. Rozbijając Kościół na części posługuje się ludzką pychą i żądzą władzy. Tak udała mu się Wielka Schizma Wschodnia, trwająca po dziś dzień. Następnym wielkim osiągnięciem była tzw. Reformacja, czyli bunt Lutra, za pomocą którego skusił świeckich władców wielkimi zyskami, pochodzącymi z rabunku dóbr, służących Kościołowi, a także czymś jeszcze silniejszym – żądzą połączenia w jednym ręku władzy świeckiej i duchowej, czyli decydowania o tym, w co muszą wierzyć poddani. Połowa Europy poszła za tą pokusą, tworząc państwowe kościoły protestanckie, co wprowadziło do centrum łacińskiej Europy wpływy azjatycko – gnostyckie. W późniejszych czasach, bardziej nam współczesnych państwa te odeszły od wiary, zachowując władzę, i z lubością rzuciły się w obydwie światowe wojny, rujnujące chrześcijańską Europę.

To był jednak wciąż wstęp do głównego planu Lucyfera. Walcząc z narodami, realizuje bowiem wielki plan polityczny – buduje jedno państwo globalne – Republikę Świata, rządzoną na sposób totalitarnie absolutny, która zarządzać będzie wszystkimi ziemskimi zasobami, procesami i ludźmi, w każdym wymiarze, nawet najbardziej intymnym, jak kojarzenie par, płodność, zrodzenie i wychowanie potomstwa. Dopóki Kościół pozostaje Katolicki, przekazuje wiarę i naukę w Boga w Trójcy Jedynego i realizuje Jego plan, czyli dla każdego człowieka obowiązek i możliwość zaludnienia ziemi i czynienie jej sobie poddaną. Różnica między planem Boskim a lucyferycznym jest taka, że u Boga każdy człowiek ma taki obowiązek i możliwość, a u Lucyfera tylko wąska kasta wybranych, a cała pozostała ludzkość ma być ich niewolnikami.

Na tym więc polega walka o ludzkie dusze od początku dziejów, a w naszym horyzoncie historycznym – taka jest oś większości konfliktów, rozdzierających chrześcijaństwo od czasów buntu Lutra. Oznacza to, że większość obecnych procesów, określających nasz świat toczy się nieprzerwanie od ponad 500 lat, zaplanowana została przez Lucyfera i jego demony, realizowana jest rękami ludzi, będących jego ziemskimi sługami. Z nich tylko niewielka część tych najwyżej stojących świadoma jest swojego diabelskiego posłannictwa, i ta właśnie grupa tworzyć chce tą panującą nad światem kastę. Większość nie ma tej świadomości, słuchając tylko swoich lucyferycznych panów, już to przez omyłkę, już to przez ślepe posłuszeństwo władzy, już to dla splendorów i apanaży, już to dając ponieść się rozpaczy i beznadziei na skutek własnych, niewyznanych grzechów.

Współczesnymi narzędziami Lucyfera do realizacji jego planów są wszystkie ośrodki władzy, mające cele globalne – ONZ i jej agendy, Unia Europejska i jej przybudówki, sieci globalnego kapitału. Na przeszkodzie tych celów stoją dwa byty – narody, mające swoje państwa oraz Kościół Katolicki. Narody wzbraniają się przed wcieleniem do globalnego obozu niewolników, a Kościół jest jedyną instytucją o zasięgu globalnym, która nie realizuje celów lucyferycznych, lecz Boskie. Tak więc doświadczenie Lucyfera walki z Kościołem prowadzi go do logicznego wniosku – nie należy teraz atakować Kościoła od zewnątrz, ale przejąć go od wewnątrz, aby użyć do swoich politycznych celów – budowy lucyferycznej Republiki Świata.

Ludzie potrzebują w coś wierzyć, globalne państwo też potrzebuje systemu i organizacji wierzeń, tak więc logiczne i racjonalne rozumowanie z punktu widzenia Lucyfera prowadzi do wniosku, że najlepszą strategią, prowadzącą do budowy Republiki Świata będzie równoległa budowa nowej religii całego świata i kościelnej struktury organizacyjnej. W tym celu Kościół Katolicki należy przejąć od środka, usunąć zeń katolicką doktrynę, czyli Tradycję, wywodzącą się od Chrystusa i apostołów, wprowadzić w to miejsce nową doktrynę lucyferyczną, to samo zrobić w centrach sterowania innymi religiami, następnie połączyć w jedno struktury administracyjne różnych związków wyznaniowych i podpiąć je pod Światowy Mózg. Plany takie istniały już na progu nowożytności pod postacią idei Różokrzyżowców.

Ewoluowały one później, wzbogacając się i rozbudowując o idee noahickie, pansofii, Iluminatów, masonów, martynistów, palladystów, anarchistów, socjalistów, komunistów, neomarksistów, postmodernistów, transhumanistów, posthumanistów i wielu innych pomysłów, które znalazły swoją syntezę we współczesnym globalizmie, którego jak dotąd ukoronowaniem jest ideologia Zrównoważonego Rozwoju, a wiodącą polityka społeczną – inkluzja, czyli włączenie wszystkich we wszystkie procesy, czyli de facto połączenie wszystkich ludzi i ich wszystkich spraw z jedną władzą. Tak więc na naszych oczach następuje kulminacja trwających ponad 500 lat konsekwentnych działań, których częścią jest posoborowie i proces synodalny.

Zrozumieć pontyfikat Franciszka i wyrobić sobie pogląd na jego rolę można dopiero po uwzględnieniu tej perspektywy. Wówczas można zrozumieć meandry i zawiłości zarówno dokumentów Franciszka i jego nominatów, jak i decyzje, przez co bardziej świadomą część katolików postrzegane jako kontrowersyjne. To wszystko będzie niezrozumiałe bez przyjęcia faktu dwoistości roli Jorge Bergoglio, który przybrał imię Franciszka. Będziemy wciąż błądzić, jeśli uznamy, że jego formalna nominacja i wewnętrzna intencja są tym samym. To znaczy, dopóki będziemy uważać biskupa Rzymu Franciszka, który faktycznie sprawuje urząd papieża – głowy Kościoła Katolickiego za kontynuatora Tradycji, wywodzącej się od Chrystusa i apostołów, będziemy błędnie interpretować poczynania Franciszka jako papieża.

Wszystko natomiast zacznie pasować, gdy zrozumiemy, co Franciszek rzeczywiście nam przekazuje. Jego umocowanie nie bierze się z Tradycji apostolskiej, ale z tradycji soborowej, rozpoczętej podczas Vaticanum Secundum. Jego autorytet zaś nie wynika z tego, że jest namiestnikiem Chrystusa i następcą świętego Piotra, ale z tego, że ma autorytet władzy. Katolicka zasada głosi, że Kościół jest tam, gdzie papież, który zawsze pozostaje wierny Chrystusowi.

Zasada synodalna stanowi, że kościół synodalny jest tam, gdzie znajduje się władza, biskupa Rzymu i synodu, dającego pozór demokracji. Łącznik z Tradycją został zerwany, władza w Watykanie zdobyła stanowisko papieża i wypowiedziała posłuszeństwo Chrystusowi, domagając się bezwarunkowego posłuszeństwa od wiernych, ale nie informując ich o swojej apostazji, przeciwnie, zapewniając o ciągłości tradycji. Nie jest to jednak Tradycja Kościoła, lecz tradycja Rewolucji, zrywającej ze wszystkim, co było wcześniej, nawet z Bogiem, aby zbudować nowy własny porządek. Człowiek, uważany przez wiernych za papieża może się więc uważać za udzielnego, absolutnego władcę, mogącego zostać, kim mu się podoba, i robić, co zechce. Franciszek wolał wpuszczać do Kościoła obce kulty, drewniane figurki demonów, bluźnierców, heretyków, dewiantów, grzeszników wszelkiej maści, i od nikogo nie domagać się nawrócenia. Franciszek mógł rozwijać pogańskie kulty żywiołów i oddawać pokłon Planecie, i zarazem likwidować tradycyjną katolicką praktykę.

Franciszek mógł inkluzyjnie otwierać się na wszystkich, poza katolikami, których raczył nie słuchać i marginalizować. Franciszek łaskawie doceniał poglądy wszystkich wierzeń, obcych i sprzecznych wobec Kościoła, i równocześnie usuwał katolicką doktrynę, z moralnością dotyczącą czystości i małżeństwa na czele. To jest właśnie proces synodalny – można być, kim się chce, i żadne wcześniejsze zasady nie wiążą, gdy ma się władzę, można więc wszystko, a poddani muszą słuchać. Można formalnie być papieżem, a jednocześnie wcielać się w role całkiem z nim sprzeczne: naczelnego rabina Kościoła Katolickiego, głównego imama chrześcijaństwa, pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Watykanu, wielkiego mistrza loży synodalnej, ojca chrzestnego inkluzyjnej rodziny globalnej. Można przepraszać za domniemane grzechy Kościoła Katolickiego w Kanadzie na indiańskich dzieciach, po czym pominąć całkowitym milczeniem oczywistą fałszywość tych oskarżeń. A przy tym wszystkim można, a może raczej trzeba ściśle współpracować z ponadnarodowymi organizacjami globalnymi przy wprowadzaniu reżimu sanitarnego, kapitalizmu inkluzywnego, organizacji celowych i planowych migracji z Globalnego Południa do Europy i USA.

Istota procesu synodalnego polega więc na tym, aby zmienić Kościół Katolicki tak, aby nie należał już do Chrystusa, ale do Lucyfera; aby jednocześnie wierni nie zorientowali się w tej zmianie; wszelki opór został stłumiony; o aktualnej doktrynie i moralności swobodnie decydowała synodalna klika władzy, nie związana żadnymi zasadami poza zleceniami swoich ukrytych panów. Najwyraźniej rolę promotora tego procesu przyjął na siebie Jorge Bergoglio, zostając Franciszkiem. Przyszłość zdecyduje, czy jego wybór na Stolicę Piotrową zostanie uznany za ważny, czy będzie w ogóle znajdował się w poczcie papieży, a jeśli tak, jaki dopisek zostanie mu dodany do imienia – czy może Haereticus, czy Apostata, czy Anti-Catholicus, czy też może Magnus, jeśli synodaliści utrzymają władzę odpowiednio długo. Należy raczej spodziewać się, że historia Kościoła uzna poczesną rolę Franciszka i nie zostanie on zapomniany.

Należy tu odpowiedzieć na oczywisty zarzut, cisnący się na usta każdemu, nie tylko obrońcom Franciszka – „o zmarłych dobrze albo wcale”. Czy więc powinniśmy milczeć o wadach i głosić jedynie same dobre strony? Być może jako człowiek prywatny miał wiele zalet i ujmującą osobowość, ale nie znając Franciszka prywatnie, niczego o tym nie mogę powiedzieć. Mogę więc wypowiadać się tylko o faktach, które są publiczne, czyli powszechnie znane, i o dokumentach oficjalnych, więc podpisanych i ogłoszonych. Skoro mówimy o sprawach publicznych, dotyczących miliardów ludzi i tysięcy lat historii, tego nie można pominąć milczeniem, nawet bowiem, gdy oficjalne rozkaz władzy nakazuje milczeć, obowiązuje nadal i zawsze posłuszeństwo zasadom pierwotnym, wcześniejszym i ważniejszym, niż współczesna władza. W przypadku Kościoła jest to wierność Chrystusowi i jego Objawieniu, a ta nakazuje mówić prawdę. Ani bowiem papież, ani biskup Rzymu nie jest Bogiem, i ani jego urząd, ani żadna inna władza nie ma takiego prawa, aby prawdy zakazać, a nakazać głoszenie fałszu. O publicznej działalności Franciszka, oceniając z punktu widzenia katolickiego nie mogę powiedzieć niczego pozytywnego, choć bardzo bym chciał.

Był to pontyfikat podmiany katolicyzmu na lucyferyzm według masońskich wzorców, maskowany zawiłą, ezoteryczna mową Gnozy, na modłę Kabały. Biorąc pod uwagę konsekwencję i komplementarność działań Franciszka i jego grupy, wszystko wskazuje na to, że było to działanie zawczasu przemyślane, przygotowane, zaplanowane, skoordynowane.

Nie można więc, jak sądzę, przypisać Franciszkowi błędu czy nieświadomości. Katolicy powinni więc we Franciszku uszanować inteligencję i rozmach zamiarów i uznać go za godnego przeciwnika – reprezentanta religii sobie wrogiej. Nie odczuwam żadnej satysfakcji ni radości z powodu odejścia Franciszka. Przeciwnie – ogarnia mnie smutek. Dopóki bowiem żył, miał czas i możliwość naprawić nie tylko to, co sam uczynił, ale również ten zamęt, jaki zapanował w Kościele po Soborze Watykańskim II. Skoro tego nie uczynił, wszyscy wierni powinni teraz szczerze modlić się za jego duszę, mając nadzieję, że jako robotnik ostatniej godziny zdołał chociaż na łożu śmierci nawrócić się na wiarę katolicką.

Można jednak wskazać dobroczynne skutki, wynikające z pontyfikatu Franciszka. Przez 12 lat jego posługi na Stolicy Piotrowej zaszła bardzo istotna przemiana. Wcześniej bowiem odstępstwo nie była widoczne aż tak wyraźnie, można więc było mieć uzasadnione wątpliwości co do charakteru kryzysu Kościoła. Publiczna działalność Franciszka wszystko uczyniła jawnym. W pełnej krasie objawiła się najpierw herezja, potem apostazja władzy Kościoła i wielu jego członków, przez władzę wspieranych. Wcześniej można było podejrzewać dobre intencje władzy i nadużycia oddolne jakichś nadgorliwych utrwalaczy zmian soborowych, teraz zaś widać, że powodem kryzysu Kościoła jest Rewolucja, inicjowana i prowadzona przez jego ośrodki władzy. Dziś cała ohyda spustoszenia stała się tak już jasna i jawna, że nie dostrzegać tego może jedyne ten, kto nie chce się przebudzić, albo ten, kto sam jest na usługach lucyferycznej władzy synodalnej. Nikt o zdrowych zmysłach i dobrej woli nie może już dziś zaprzeczać temu, co zostało potwierdzone przez liczne fakty i dokumenty. Najlepszym dowodem z faktów jest sytuacja Kościoła niemieckiego, a dowodem z dokumentów deklaracja doktrynalna Fiducia supplicans oraz dokument, kończący I Sesję synodu o synodalności, a oprócz tego wiele, wiele innych. Miejmy nadzieję, że ten pontyfikat doczeka się rzetelnej monografii, uwzględniającej wszystkie przejawy lucyferyzacji Kościoła.

Ta jawność i oczywistość daje solidną nadzieję na przyszłość, i to coraz mniej odległą. Następny papież, biorąc pod uwagę aktualny skład Kolegium Kardynałów, złożonego przeważnie z nominatów Franciszka będzie kontynuował dzieło swojego poprzednika. Widząc zaawansowanie destrukcji Kościoła, jakie pozostawił właśnie zmarły Pontifex, jego następca będzie miał już niewiele do zrobienia w dziele zniszczenia. Pozostanie mu postawienie kropki nad i w postaci zmiany słów konsekracji, i wówczas w większości świątyń katolickich ustanie odprawianie Najświętszej Ofiary, i katolicki świat powróci do mroków pogaństwa. Lecz Kościół nie jest dziełem ludzkim, leż Boskim, i jego głową nie jest papież, będący tu na ziemi jeno namiestnikiem, lecz Chrystus.

Bramy piekielne nigdy nie przemogą Kościoła, więc cios, jaki w umysłach synodalistów ma być ostatecznym, okaże się szokiem, po którym na nowo zacznie bić serce i powróci puls tam, gdzie już zapanowała martwica tkanek. Wszystkich wątpiących należy więc pocieszać: nil desperandum, jeszcze tylko trochę pracy przed likwidatorami Kościoła, i zacznie się jego chwalebna odbudowa.

Tym zaś, którzy w kościelnych strukturach pełnią jakąś funkcję rzeczywistość postawi wybór, przed którym nie będą mogli się wyłgać niewiedzą, nieświadomością czy neutralnością. Nie tak dawno temu pewien 61-letni ksiądz z Niemiec, niejaki Thomas Schmollinger, w efekcie kryzysu wewnętrznego, polegającego m. in. na braku akceptacji Kościoła, który blokuje kobietom kariery kościelne rozważał już konwersję do kościoła starokatolickiego. Odkrył jednak swoje powołanie – rozśmieszanie ludzi, i jako katolicki kapłan odbył kurs na klauna, finansowany częściowo przez jego diecezję. Jak sam twierdzi ów kapłan, „jako ksiądz powinienem mieć prawo być klaunem dla innych”.

W nadchodzącej przyszłości, jeśli nowy biskup Rzymu podejmie testament Franciszka i będzie wdrażał synodalność, każdy hierarcha, kapłan i inna osoba konsekrowana będzie zmuszona do udzielenia odpowiedzi na pytanie, po czyjej stronie się znajduje.

Wybór będzie prosty – albo wybiorą Chrystusa, i wówczas będą musieli powrócić do jasnego, tradycyjnego nauczania nauki katolickiej i krzewienia czynami Chrystusowej wiary, albo wybiorą władzę, i wówczas będą mogli i musieli zostać nieśmiesznymi klaunami lucyferycznego kościoła synodalnego. Innej możliwości nie będzie.

______________

Umarł papież… ale czego?, Bartosz Kopczyński, 22 kwietnia 2025

Franciszek mianował 110 nowych kardynałów, którzy “myślą” tak samo, jak i on. A którędy będzie prowadził wentylację Duch Święty??

Michalkiewicz o wyborze nowego papieża:

„Zobaczymy, którędy będzie prowadził wentylację Duch Święty” [VIDEO]

22.04.2025 ktoredy-bedzie-prowadzil-wentylacje-duch-swiety

Tomasz Sommer i Stanisław Michalkiewicz rozmawiają o papieżu Franciszku. / Foto: YT/screen
Tomasz Sommer i Stanisław Michalkiewicz rozmawiają o papieżu Franciszku. / Foto: YT/screen

W najnowszej rozmowie na kanale Tomasza Sommera na Rumble Stanisław Michalkiewicz pokusił się o ocenę pontyfikatu papieża Franciszka. Znany publicysta spróbował przewidzieć też, kto według niego może zająć miejsce zmarłego w ostatnie święta Wielkanocne Ojca św.

– Budził on tak zwane kontrowersje, i to po obydwu stronach „żelaznej kurtyny” – tak zaczął swój wywód na temat osoby Franciszka Stanisław Michalkiewicz. – Chcę przypomnieć, że wprawdzie Judenrat uznawał papieża Franciszka za zasadniczo postępowego, no bo dopieszczał te dwa podstawowe oddziały proletariatu zastępczego, czyli kobiety wyzwolone i sodomczyków. No więc był zasadniczo postępowy, ale z kolei nie chciał słuchać prezydenta Zeleńskiego, tylko różnych myślozbrodni się dopuszczał, w związku z tym budził kontrowersje.

Stanisław Michalkiewicz przypomniał również, że Franciszek „tak od razu uwierzył w opowieści Światowej Organizacji Zdrowia o zbrodniczym koronawirusie, że aż urządził taką celebrację jednoosobową na placu św. Piotra”.

– To jeszcze nic w porównaniu z tą synodalnością. Nikt nie wie, o co tu naprawdę chodzi – mówił dalej Michalkiewicz. – A tu chodzi o to podobno, że wszyscy będą mówić naraz i wszyscy mają wszystkich słuchać. No i mamy wspólnie maszerować. Nie wiadomo dokąd, wie pan. Może na manowce?

„Nie wierzę w przepowiednie!”

– Zobaczymy, kto będzie następcą papieża Franciszka, bo to już w sobotę ma być pogrzeb. Co ważne, on nie chciał być pochowany w grotach watykańskich, tylko w Santa Maria Maggiore – kontynuował Michalkiewicz. – On się podobnie zachowywał, jak Mahatma Gandhi. Mahatma Gandhi też takim ostentacyjnym ubóstwem epatował, dopóki się nie wygadał – przypadkowo zresztą, przed jakimiś Anglikami – że nic nie jest tak kosztowne, jak stworzenie wrażenia ubóstwa i prostoty. Nie posądzam, oczywiście, papieża Franciszka o hipokryzję! On tak się przyzwyczaił do tego, że taki jest ubogi…

– Niektórzy wieszczą, że będzie teraz ten papież czarny, a jak czarny, to już ostatni – włączył się w rozmowę Tomasz Sommer. I zasugerował, że potem to już czeka nas koniec świata.

– Panie Tomaszu, to są przepowiednie. Ja tam nie bardzo w te przepowiednie wierzę – odpowiedział redaktorowi naczelnemu „Najwyższego czasu!” Michalkiewicz.

– Większą wagę przywiązuje do tych statystyk, według których papież Franciszek mianował 110 nowych kardynałów, którzy myślą tak samo, jak i on. Na przykład kardynał Ryś, jego Eminencja, to on jak myśli, to myśli prawidłowo. Widać wyraźnie, że tych 110 na 140 chyba, czy 138 głosujących, robi różnicę. To tak, jakby Duch Święty został wpakowany w kaftan bezpieczeństwa i nie będzie mógł wiać, kiedy chce, tylko kiedy trzeba. Zobaczymy, którędy będzie prowadził wentylację Duch Święty – dodał Michalkiewicz.

Papież a Szajbus Bajbus

Tomasz Sommer zwrócił przy okazji uwagę na to, z czego słynny był papież Franciszek.
– Z tego, że on całował wszystkich po rękach, a nawet po butach – wyjaśnił redaktor naczelny nczas.info.
– A Żydów to, proszę Pana… Co z Żydami robić? Całować ich po rękach i nosić na rękach! – ocenił Stanisław Michalkiewicz.

– Ale też nie wiem, czy pan pamięta, że miała tutaj swoje zasługi nasza słynna posłanka, teraz europosłanka, Szajbus Bajbus, która podprowadziła Pontifexowi tego molestowanego, który potem się okazał oszustem. I nawet oszusta w rękę pocałował – przypomniał Sommer.

– Moja faworyta, Joanna Scheuring-Wielgus… – na chwilę rozmarzył sie Michalkiewicz. – Zawiozła tego skrzywdzonego, a papież Franciszek go w rękę pocałował. Na szczęście tylko w rękę! A potem się okazało, że on – ten pokrzywdzony – wydy..ł i moją faworytę.

– Nie, panie Stanisławie, nie! – zaoponował Sommer. – Ona to przecież na tym karierę zrobiła. Przecież ona się go pozbyła, a że był „tym”, to tylko na lepsze wyszło, bo nie trzeba było szmalcu dzielić.

– Dostąpiła zaszczytu obsztorcowania Pontifexa Maximusa – dorzucił znany publicysta.

– Wprawdzie przy pomocy oszusta, ale to się okazało potem – wtrącił Sommer.

– A co to komu szkodzi, panie Tomaszu? Każda droga do zwycięstwa jest dobra. W słusznej sprawie wolno więcej. A Szajbus Bajbus tylko w słusznych sprawach występuje – spuentował Michalkiewicz.

Czy papież całował Rothschildów?

– Nie wiem, czy Pan jest świadomy, ale tutaj Pana złowrogi Demagog na fake newsie przyłapał – zaskoczył Michalkiewicza Sommer. – Bo Pan napisał, że w Yad Vashem papież całował po rękach członków rodziny Rothschildów i Rockefellerów. A to nie ich, tylko jakichś innych. Ja panu wymienię, bo oni (czyli Demagog) to sprawdzili, spenetrowali: Abraham Harszalom, Czawa Szik, Józef Gotdenker, Moshe H. Elion, Eliezer Grünfeld i Sonia Tunik-Geron.

– Tunik… Żeby Tunin chociaż, a to Tunik. Panie Tomaszu, a co to za różnica? – zapytał publicysta.

– No żadna, ale spenetrował to Demagog, jak rentgen kości – odparł redaktor naczelny „Najwyższego czasu!”.

– Coś podobnego. Aj, aj, aj. I nieubłaganym palcem mi wytknął. Panie Tomaszu, ja to już nie pamiętam tej sprawy, ale jakby papież pocałował w rękę Rothschilda, to ja to rozumiem. Gdyby jeszcze Rothschild złożył ofiarę jakąś, to ja to rozumiem! – dodał Michalkiewicz.

Cała rozmowa tutaj:

https://twitter.com/i/status/1914677881071903173

The synodal revolution and the destructuring of the Papacy. Archbishop Viganò.

“He Will Have to Account for the Crimes He Has Committed” – Archbishop Carlo Maria Viganò Publishes Scathing Response to News of Pope Francis’s Death

He-will-have-account-crimes-he-has-committed

Archbishop Carlo Maria Viganò was a frequent critic of Pope Francis during his reign. Viganò frequently spoke out against the pope’s support for open borders and socialism.

In response to Vigano’s constant condemnation, Pope Francis had him excommunicated in July 2024 for schism.

Archbishop Vigano stood up against the destruction of the church, COVID mandates that crushed individual rights worldwide, and stolen elections. He called out the Pope for his destructive actions against the Church and others like support for the World Economic Forum. For this, he was “excommunicated” from the Holy Catholic Church. [Only from Francis “synod-church”].

On Monday, following Francis’s death, Carlo Maria Viganò published a scathing [kostyczny] report on Francis reign over the Catholic Church. Viganò did not hold back.

In 2018, Eugenio Scalfari reported the words that Bergoglio supposedly confided to him about his vision of the afterlife:

“Sinful souls are not punished: those who repent obtain God’s forgiveness and join the ranks of souls who contemplate him, but those who do not repent and cannot therefore be forgiven disappear. There is no hell, sinful souls simply disappear”.

These heretical ravings are directly opposed to the Catholic Faith, which teaches us that there is a particular Judgment for everyone, which Bergoglio could not escape. His soul has therefore not disappeared, nor has it dissolved: he will have to account for the crimes he has committed, first of all having usurped the throne of Peter in order to destroy the Catholic Church and loose so many souls.

But if this non-pope and anti-pope can no longer harm the Mystical Body, his heirs still remain, the subversives whom he has invalidly created “cardinals” and who have long been organizing themselves to ensure a continuator of the synodal revolution and the destructuring of the Papacy. In support of them are also the conservative Cardinals and Bishops who have been careful not to question the legitimacy of Jorge Bergoglio. It is on these people that the greatest responsibility for the outcome of the next “conclave” falls.

Here is his tweet.

Arcivescovo Carlo Maria Viganò @CarloMVigano

In 2018, Eugenio Scalfari reported the words that Bergoglio supposedly confided to him about his vision of the afterlife: “Sinful souls are not punished: those who repent obtain God’s forgiveness and join the ranks of souls who contemplate him, but those who do not repent and cannot therefore be forgiven disappear. There is no hell, sinful souls simply disappear”. These heretical ravings are directly opposed to the Catholic Faith, which teaches us that there is a particular Judgment for everyone, which Bergoglio could not escape. His soul has therefore not disappeared, nor has it dissolved: he will have to account for the crimes he has committed, first of all having usurped the throne of Peter in order to destroy the Catholic Church and loose so many souls. But if this non-pope and anti-pope can no longer harm the Mystical Body, his heirs still remain, the subversives whom he has invalidly created “cardinals” and who have long been organizing themselves to ensure a continuator of the synodal revolution and the destructuring of the Papacy. In support of them are also the conservative Cardinals and Bishops who have been careful not to question the legitimacy of Jorge Bergoglio. It is on these people that the greatest responsibility for the outcome of the next “conclave” falls.

Zdjęcie

·

343,6 tys. wyświetleń

What’s the “new” Church Pope Francis is planning for 2028?

Are You Wondering What the 2028 Ecclesial Assembly Will Be Like?

Just Look to the 2021 Latin American One —Part I

by José Antonio Ureta and Julio Loredo de Izcue April 11, 2025 returntoorder

Are You Wondering What the 2028 Ecclesial Assembly Will Be Like? Just Look to the 2021 Latin American One
Are You Wondering What the 2028 Ecclesial Assembly Will Be Like? Just Look to the 2021 Latin American One

On March 11, from his bed in the Gemelli Hospital—where eight days earlier he almost died—Pope Francis summoned the Universal Church to gather in an ecclesial assembly in October 2028. By then, we may already have a new pope. Seemingly, the idea would be to ensure that the Synod of Synodality attains its conclusive ‘reception’ stage. The pope intends to leave synodality as the main legacy of his pontificate.

The Secretary General of the Synod of Bishops, Maltese Cardinal Mario Grech, told Vatican News that this ecclesial assembly would replace a new synodal assembly on synodality.1 What is the difference? For an assembly to be called synodal, most participants must be bishops. As its name indicates, this is not required in an ecclesial assembly that brings together the entire People of God, composed primarily of lay people, particularly women.

This hypothesis—raised appropriately by the well-known canonist Fr. Gerald Murray in an article for The Catholic Thing2—is confirmed by a lesser-known precedent: the First Ecclesial Assembly of Latin America and the Caribbean. It occurred between 2019 and 2021 and culminated in a hybrid event—in person and virtual—with more than a thousand delegates. Since COVID-19 epidemic restrictions were still in place, 966 delegates were online, and 72 met in person in Mexico City from November 21–28, 2021.3

The initiative for this continental ecclesial assembly came from Pope Francis himself. Leaders of the Latin American and Caribbean Episcopal Council (better known by its Spanish acronym CELAM) asked him for permission to hold the VI General Conference of the Latin American Episcopate. Instead, the pontiff proposed (“prophetically,” according to the organizers) “to give way to a process more in line with our present times: To host an ecclesial and synodal gathering, where the People of God as a whole would be able to participate and have their say,” and thus be able “to undertake new pastoral challenges.”4

As it turned out, the number of prelates in that final meeting in Mexico City was less than a quarter of the participants: only 10 cardinals (1%) and 233 bishops (21%). If we add to them the 264 priests and deacons (24%), clergy representatives were in the minority since the majority consisted of 428 lay men and women (39%) and 160 religious men and women (15%).5

The organizers were proud of this lineup: “This is the first time that we have held an Ecclesial Assembly—and not only an Episcopal Assembly—in our Church, in this region. In this we experience the newness of the Spirit who surprises us and leads us along new paths of conversion and personal, community and institutional renewal.”6

From the outset, the event was seen as a pioneering initiative destined to serve as a future model for the Universal Church. “Both Pope Francis and the General Secretariat of the Synod of Bishops are very interested in listening to the experiences and learnings that emerge from the development of the First Ecclesial Assembly and from the process of listening prior to its realization. We are bringing a novelty to the universal Church by holding for the first time an Ecclesial Assembly in which the various sectors of the People of God are actively participating.”7

As in the past, and notably at the 1968 Medellin Conference,8the Church in this region has been a pioneer in many areas of reception of the Second Vatican Council and continues to be so.” Since “a very important fruit of the Amazon Synod has been the constitution of the Ecclesial Conference of the Amazon (CEAMA), an unprecedented ecclesial organism in the universal Church born in June 2020, and which on October 17, 2021, was canonically erected by Pope Francis.”9 Obviously, the unprecedented fact is that it is an ecclesial conference and not an episcopal one like those existing worldwide. In addition, CELAM itself is being restructured, so “the foundations are being laid for a synodal Church in the region.”10 In other words, CELAM will probably cease to be a bishops’ conference and become an ecclesial council comprised of all the baptized.

What are the theological foundations for this Copernican change to Church structures? They are the same ones we denounced in our 2023 study, The Synodal Process Is a Pandora’s Box.11 The document synthesizing the proposals of the Ecclesial Assembly’s listening phase states that the pastoral conversion the Latin American Church requires must be understood “from an ecclesiology characterized by the image of the People of God,” which “comprises all its members as subjects in the Church,” “has a priestly and prophetic character through baptism,” and “is configured by the ‘charisms’ with a multiple and diverse richness of gifts” so that all faithful possess “an instinct of faith—sensus fidei—which helps them to discern what is truly from God.” It follows that “synodality cannot be just a concept or a particular event, but must be embodied in both structures and ecclesial processes” since it is “a natural way of being Church,” where lay people “are an active and creative part in the execution of pastoral projects for the benefit of the community.”12

The Ecclesial Assembly’s first listening phase, held between April and August 2021, aimed “to discern the signs of the times and to heed the cries and hopes of the poor, of our sister mother earth, and of all the People of God.” According to its organizers, about 70,000 people participated: 47,000 in “diverse community spaces” (meaning group meetings), “8,500 as personal contributions,” and 14,000 in thematic reflection forums.13

In an article for Civiltà Cattolica, Peruvian Jesuit Cardinal Pedro Barreto and Mexican layman Mauricio Lopez, co-founder of the Pan-Amazonian Ecclesial Network and former world president of Christian Life Communities (a kind of Jesuit third order for lay people), made a final assessment. Their testimony is expressive because Cardinal Barreto was a member of the Ecclesial Assembly’s animating commission, and Mauricio Lopez was the coordinator of its listening commission. They acknowledge in the article that these 70,000 people are a moderate number of participants concerning the total number of Catholics in the region (350 million). However, they say that it is a significant number considering that the consultation was carried out amid the Covid epidemic and, above all, if compared to “recent ecclesial experiences where participation was reduced to a few dozen people, almost always from official structures.”14

Nonetheless, Cardinal Barreto and Mauricio Lopez recognize that they failed to involve more deeply the voices of the “unlikely” and that, in the delegations sent to Mexico, “the temptation to delegate to groups that are more institutionalized or closer to the thinking of those in leadership positions in the Church has prevailed.” Besides, “they should have played the role of representatives of the various voices of the Church in their countries, but in many cases this was not the case.”15 There is nothing new under the sun because the same happened in the egregious German Synodal Way and the various stages of the Synod on Synodality, except that these two authors recognize it.

The listening commission coordinated by Mauricio Lopez prepared a Narrative Synthesis: Listening at the First Ecclesial Assembly of Latin America and the Caribbean,16 which collected the main speeches in more than two hundred pages and later prepared the aforementioned Document for Community Discernment made available to all of the Ecclesial Assembly’s participants. This Synthesis is valuable because it gathers in an unfiltered manner what the sensus fidei of the People of God is supposedly saying to the Church under the breath of the Holy Spirit. It is a gold mine of information regarding the radical changes that the ecclesiastical nomenklatura and its supporters on different levels seek to introduce in the Church.

To facilitate reading, the topics addressed in this document are presented differently from the order chosen by the coordinating committee. All texts are from the above-mentioned Narrative Synthesis. Only page numbers are shown as we will spare the reader the tedious task of jumping over the numbering of so many notes, since few will be able to check the Spanish original.

1. Clericalism

As was to be expected, theme 2.7, “Clericalism,” within the thematic block 2 (“Illuminating-discerning reality”) (p. 82), served as emotional fuel to instill class struggle between laity and clergy in the Church. The so-called plague of clericalism “gives excessive power to the clergy and hinders the path toward a synodal and outgoing Church” (p. 110). According to the Synthesis, “a pyramidal, hierarchical model of Church is still very present, which ignores the richness of the diversity of ministries and charisms, prevents a communitarian model of animation, and leaves many members who sustain the mission out of service roles” (p. 108). In theme 4.7, “Laity,” they insist that the hierarchical structure “leads to the exclusion of the laity” (p. 184). Forum 31 on the laity is more vehement in its criticism: “We, lay people, are the vast majority of the People of God. Our dignity comes from Baptism. Our vocation is not less worthy than that of the consecrated. We are, therefore, ecclesial subjects and mission protagonists in decision-making. We should not accept being considered collaborators of the consecrated since we have an ecclesial and social co-responsibility that is expressed in the synodal journey” (p. 185).

On the contrary, Basic Christian Communities (BCCs) “are a way of [being] church that resists clericalism” (p. 108) because in them, “there is an awakening, above all of the laity, to recognize their own dignity and ministerial role in the Church, in the spirit of the Second Vatican Council” (p. 108). They contribute to “overcome the clergy-laity division/opposition to move toward a charismatic self-understanding of ecclesial communities from the community-ministries binomial to make possible the synodal conversion, to overcome clericalism” (p. 211). BCCs are the opposite of traditional parishes, which have “little effective lay participation in decision making in the parish (consultation or leadership spaces), or the Church in general” (p. 109).

To combat clericalism, “the first thing that must be revalued is to recognize the baptismal condition of each follower of Jesus, by which we are all called. We are all priests, prophets, and kings independently of the sacraments” (p. 111), so “we must move from the pyramidal power structure to another image with greater horizontality and fraternity, where the egalitarian dignity received through Baptism, and the living experience of community life prevails” (p. 111). This requires “changes in ecclesiastical structures that promote the participation of the people of God at all levels” (p. 112).

2. Synodality

Obviously, the panacea-solution to clericalism is the synodality addressed in theme 2.8 (p. 115). The most significant sign of hope is the ecclesial assembly itself, which is moving toward the goal of a synodal Church of the twenty-first century, which sees “all people with equal dignity as children of God without clericalism, which has been instituted as a caste or superior class, and trusting that the spirit speaks through all men and women” (p. 115), and, therefore, “listens to the voices of all the people of God,” helping them to “come out of the rigid structures that enclose the church” (p. 115). This exit is imperative because “the less democratic and participatory the structures of the organizations are, the more prone they are to abuses of all kinds” (p. 115). In addition, “community self-management” realizes the dream of “a Church of communities” (p. 115). To “get out of a monarchical Church,” it is necessary to ask: “Is it possible that this ecclesial structure allows the emergence of synodality?” (p. 115) For “one recognizes the need to build new church structures where democracy is understood as a way of organizing ourselves with limits in the exercise of power, with responsibilities in its exercise, and with shared and dialogued decision spaces” (p. 115). That is why they regret that “there are no milestones or tools to make visible this great ‘Copernican’ change in the structures of the church” (p. 115) because what matters is “to accept the great change in the structure of the church and let this change desired by all take place” (p. 116), thus demolishing “the anti-Christian ecclesial structures that produce clericalism” (p. 116).

3. Ministerial Feminism

The lay-clergy class struggle becomes particularly virulent in theme 2.5., titled “Women” (p. 95), which states that “what hurts most” (p. 95) concerning the situation of women in the ecclesial sphere is the fact that “some authorities, in many cases, are conservative, sexist, and clericalist” (p. 95), since “a patriarchal theology, which is not liberating, does not consider the thinking of women, and has not adapted to the new reality, is still present in many ecclesial spaces” (p. 99).

According to the “Narrative Synthesis,” the inferior position of women in the Church comes from the fact that “the Church’s hierarchical ascending structure is a blind knot; it is a structure inherited from the Middle Ages,” so “we must work to generate a more communitarian structure and a different dynamic” (p. 99) and “dismantle the sexist and patriarchal church” (p. 100) because “the medieval and patriarchal format that shaped the Church yesterday” (p. 100) still prevails to this day in the dioceses and “the clergy does not want to give up the power for women to participate in co-responsibility as equals” (p. 100). As theme 2.7 later says, clericalism “is expressed in structures designed by men and for men (with macho traits), losing the richness of feminine contribution in many areas” (p. 108).

As a result, “there is no serious reflection on the possibility of receiving ordained ministries for women although the Church is populated by a majority of women.” (p. 95). Therefore, it is necessary to “recognize the work and services of women in the Church by instituting ministries, including the priesthood and diaconate, not under the current clerical scheme but from a synodal experience” (p. 101). This translates into the specific proposal to “ask for changes in the canon law and the ecclesial structure so that women can assume ecclesial ministries / reflect seriously and open themselves to the possibility of ordained ministries (diaconate, presbyteral ministry) at the service of the church of the poor” (p. 97).

In discussing the diaconate, the Synthesis affirms that one of the most important aspects considered during the thematic forum on this topic was that “to think about women and the diaconate, there must be a change of imaginaries; it is necessary to unlearn paradigms and deconstruct outdated models of relationships between men and women[,] not to think about it as a priestly ordination. Overcome the hierarchical pyramidal, kyriarchal,17 and priestly church to become an inclusive and ministerial church of communion. It is fundamental to change these thought structures to move forward and include women again” (p.188).

Logically, the forum participants consider “of the UTMOST IMPORTANCE that current ministries and tasks (especially the priesthood and diaconate) be shared independently of the sex in question, with the certainty that the Holy Spirit works through the male or female servant independently of his/her sexuality” (p. 187). Further, they reiterate, “A synodal church is one that listens to the Spirit and in which roles and functions are assumed based on gifts and not gender” (p. 189).

Therefore, the participants in the Ecclesial Assembly’s listening phase feel hopeful for the “presence of feminist movements in the life of the Church or related to it” (p. 95) and for women’s “real and equal inclusion as neighbors and protagonists,” giving “women in the church voice and vote in places where they do not have them” (p. 97).

A supplementary step would be to allow preaching: “The fact that homilies can only be given by men is an appropriation of the Spirit. To deny women the ability to respond to their vocation is violence and an attack against the Spirit. The Church wants to be a moral voice in the world, but to deny women full membership in the Church is to allow men to continue to exercise violence against women in society” (p.189).

Women theologians can contribute much because “theologies made by women, including feminist theologies in dialogue with feminism and the gender perspective, present critiques of the androcentric vision and offer transformative perspectives for a more inclusive Church that expands spaces for women” (p. 101).

A selection of “Voices of the People of God” supports these demands. Among the pearls presented is this testimony: “Include women once and for all in the liturgy, decision making and Theology management, that is, in the government of the church and its communities with equal rights and obligations” (p. 98).

4. Women Bless Cardinals and Bishops Liturgically

Women’s inclusion in the liturgy saw a practical application during the evening mass on the Ecclesial Assembly’s fourth day, which coincided with the United Nations’ International Day for the Elimination of Violence against Women. At the end of the celebration, Guatemalan Cardinal Alvaro Ramazzini, who presided over the liturgy, read a prepared text inviting the women present to come up to the altar so that we participants “may receive from them a prayer of blessing,” thus “expressing the existing equality between baptized men and women.” Acknowledging his gesture’s unusual nature, he added: “Normally, it is always us men who bless, right? If you agree, let us reverse that at this moment” as an expression of the synodal journey and the commitment to eliminate all violence against women. He concluded: “Let’s ask all women assembly members to bless us, cardinals, bishops, priests, and deacons, pastors of our Christian communities.”18

Having said this, the cardinal and the concelebrants stepped down from the altar, which the women then occupied. Raising their arms as evangelicals, they blessed those present with a formula prepared beforehand, which one of them read into the microphone. All those present, including the ecclesiastics, humbly bowed their heads during the blessing. Ultimately, a concelebrating bishop asked the women to accompany them in the recessional procession, giving them the place of greatest honor between the clergy and the concelebrants.19

This is part of a two article series. Click here to read Part II.

Photo Credit: Asamblea Eclesial, via YouTube / Screenshot

Footnotes

  1. See Andrea Tornielli, “Cardinal Grech: A New Path to Help the Church Walk in a Synodal Style,” VaticanNews.va, Mar. 15, 2025, https://www.vaticannews.va/en/vatican-city/news/2025-03/grech-a-new-path-to-help-the-church-walk-in-a-synodal-style.html.
  2. See Gerald E. Murray, “Processes, Accompaniment, Implementation: Synodality Forever!” The Catholic Thing, Mar. 20, 2025, https://www.thecatholicthing.org/2025/03/20/processes-accompaniment-implementation-synodality-forever/.
  3. See Pedro Ricardo Barreto, S.J. and Mauricio López Oropeza, “The First Ecclesial Assembly of Latin America and the Caribbean: Experiences of a Synodal Process,” La Civiltà Cattolica, Feb. 21, 2022, https://www.laciviltacattolica.com/the-first-ecclesial-assembly-of-latin-america-and-the-caribbean-experiences-of-a-synodal-process/.
  4. Toward a Synodal Church Going Forth Into the Periphery: Reflections and Pastoral Proposals Drawn From the First Ecclesial Assembly for Latin America and the Caribbean, trans. María Luisa Valencia Duarte (Bogota: CELAM, 2022), 8, https://asambleaeclesial.lat/wp-content/uploads/2022/10/ingles.pdf.
  5. See Toward a Synodal Church, 15.
  6. Document for Community Discernment: At the First Ecclesiastical Assembly of Latin America and the Caribbean (Mexico City: CELAM, 2021), no. 1, p. 7 (ebook), accessed Apr. 8, 2025, https://synod.org.pl/wp-content/uploads/2022/10/ddc-angielski-amerykanski.pdf.
  7. Document for Community Discernment, no. 8, p. 11.
  8. The Second General Conference of the Latin American Episcopate, held in Medellin in 1968, was a milestone in the history of the Latin American Church. It emphasized the “preferential option for the poor,” in whose name bishops adopted a discourse influenced by Marxist categories, promoted a socio-political reading of the Gospel, and fostered an ecclesiology centered on class struggle and material liberation. In this, they weakened the supernatural dimension of the faith and favored revolutionary postures. Medellin opened the door to liberation theology, whose harmful effects included the politicization of the clergy and the migration of millions of lay Catholics to conservative evangelical sects.
  9. Document for Community Discernment, nos. 8, 9, pp. 11, 12.
  10. Document for Community Discernment, no. 9, p. 12.
  11. José Antonio Ureta and Julio Loredo de Izcue, The Synodal Process Is a Pandora’s Box: 100 Questions & Answers, trans. José A. Schelini (Spring Grove, Penn.: The American Society for the Defense of Tradition, Family, and Property, 2023), https://issuu.com/crusademagazine/docs/the_synodal_process_is_a_pandoras_box.
  12. Document for Community Discernment, nos. 5, 16, 18, pp. 16 and 18.
  13. Document for Community Discernment, nos. 30, 32, p. 24.
  14. Barreto and López, “The First Ecclesial Assembly.”
  15. Barreto and López.
  16. Comité de Escucha, Síntesis narrativa: La escucha en la 1era. Asamblea Eclesial para América Latina y el Caribe—CELAM—Voces del Pueblo de Dios, Sept. 21, 2021, https://diocesisdeirapuato.org/wp-content/uploads/2021/11/Sintesis-Narrativa-FINAL-1-1.pdf.
  17. In feminist theory, kyriarchy is a word coined by Elisabeth Schüssler Fiorenza in 1992. It describes her theory of interconnected, interacting, and self-extending systems of domination and submission, including sexismracismableismageism (including adultism), antisemitismhomophobiaclassismeconomic injustice, colonialismmilitarismethnocentrismspeciesism and other forms of dominating hierarchies in which the subordination of one person or group to another is internalized and institutionalized. See Wikipedia contributors, “Kyriarchy,” Wikipedia, The Free Encyclopedia, https://en.wikipedia.org/w/index.php?title=Kyriarchy&oldid=1277650420 (accessed April 8, 2025).
  18. “Un grupo de mujeres bendice a los obispos y sacerdotes en una misa,”
     Infovaticana, Dec. 3, 2021, https://infovaticana.com/2021/12/03/un-grupo-de-mujeres-bendice-a-los-obispos-y-sacerdotes-en-una-misa/.
  19. See “Un grupo de mujeres,” Infovaticana.

Are You Wondering What the 2028 Ecclesial Assembly Will Be Like? Just Look to the 2021 Latin American One

Are You Wondering What the 2028 Ecclesial Assembly Will Be Like? Just Look to the 2021 Latin American One

by José Antonio Ureta and Julio Loredo de Izcue April 11, 2025 tfp./are-you-wondering-what-the-2028-ecclesial-assembly-will-be-like-just-look-to-the-2021-latin-american-one

Are You Wondering What the 2028 Ecclesial Assembly Will Be Like? Just Look to the 2021 Latin American One
Are You Wondering What the 2028 Ecclesial Assembly Will Be Like? Just Look to the 2021 Latin American One

On March 11, from his bed in the Gemelli Hospital—where eight days earlier he almost died—Pope Francis summoned the Universal Church to gather in an ecclesial assembly in October 2028. By then, we may already have a new pope. Seemingly, the idea would be to ensure that the Synod of Synodality attains its conclusive ‘reception’ stage. The pope intends to leave synodality as the main legacy of his pontificate.

The Secretary General of the Synod of Bishops, Maltese Cardinal Mario Grech, told Vatican News that this ecclesial assembly would replace a new synodal assembly on synodality.1 What is the difference? For an assembly to be called synodal, most participants must be bishops. As its name indicates, this is not required in an ecclesial assembly that brings together the entire People of God, composed primarily of lay people, particularly women.

This hypothesis—raised appropriately by the well-known canonist Fr. Gerald Murray in an article for The Catholic Thing2—is confirmed by a lesser-known precedent: the First Ecclesial Assembly of Latin America and the Caribbean. It occurred between 2019 and 2021 and culminated in a hybrid event—in person and virtual—with more than a thousand delegates. Since COVID-19 epidemic restrictions were still in place, 966 delegates were online, and 72 met in person in Mexico City from November 21–28, 2021.3

The initiative for this continental ecclesial assembly came from Pope Francis himself. Leaders of the Latin American and Caribbean Episcopal Council (better known by its Spanish acronym CELAM) asked him for permission to hold the VI General Conference of the Latin American Episcopate. Instead, the pontiff proposed (“prophetically,” according to the organizers) “to give way to a process more in line with our present times: To host an ecclesial and synodal gathering, where the People of God as a whole would be able to participate and have their say,” and thus be able “to undertake new pastoral challenges.”4

As it turned out, the number of prelates in that final meeting in Mexico City was less than a quarter of the participants: only 10 cardinals (1%) and 233 bishops (21%). If we add to them the 264 priests and deacons (24%), clergy representatives were in the minority since the majority consisted of 428 lay men and women (39%) and 160 religious men and women (15%).5

The organizers were proud of this lineup: “This is the first time that we have held an Ecclesial Assembly—and not only an Episcopal Assembly—in our Church, in this region. In this we experience the newness of the Spirit who surprises us and leads us along new paths of conversion and personal, community and institutional renewal.”6

From the outset, the event was seen as a pioneering initiative destined to serve as a future model for the Universal Church. “Both Pope Francis and the General Secretariat of the Synod of Bishops are very interested in listening to the experiences and learnings that emerge from the development of the First Ecclesial Assembly and from the process of listening prior to its realization. We are bringing a novelty to the universal Church by holding for the first time an Ecclesial Assembly in which the various sectors of the People of God are actively participating.”7

As in the past, and notably at the 1968 Medellin Conference,8the Church in this region has been a pioneer in many areas of reception of the Second Vatican Council and continues to be so.” Since “a very important fruit of the Amazon Synod has been the constitution of the Ecclesial Conference of the Amazon (CEAMA), an unprecedented ecclesial organism in the universal Church born in June 2020, and which on October 17, 2021, was canonically erected by Pope Francis.”9 Obviously, the unprecedented fact is that it is an ecclesial conference and not an episcopal one like those existing worldwide. In addition, CELAM itself is being restructured, so “the foundations are being laid for a synodal Church in the region.”10 In other words, CELAM will probably cease to be a bishops’ conference and become an ecclesial council comprised of all the baptized.

What are the theological foundations for this Copernican change to Church structures? They are the same ones we denounced in our 2023 study, The Synodal Process Is a Pandora’s Box.11 The document synthesizing the proposals of the Ecclesial Assembly’s listening phase states that the pastoral conversion the Latin American Church requires must be understood “from an ecclesiology characterized by the image of the People of God,” which “comprises all its members as subjects in the Church,” “has a priestly and prophetic character through baptism,” and “is configured by the ‘charisms’ with a multiple and diverse richness of gifts” so that all faithful possess “an instinct of faith—sensus fidei—which helps them to discern what is truly from God.” It follows that “synodality cannot be just a concept or a particular event, but must be embodied in both structures and ecclesial processes” since it is “a natural way of being Church,” where lay people “are an active and creative part in the execution of pastoral projects for the benefit of the community.”12

The Ecclesial Assembly’s first listening phase, held between April and August 2021, aimed “to discern the signs of the times and to heed the cries and hopes of the poor, of our sister mother earth, and of all the People of God.” According to its organizers, about 70,000 people participated: 47,000 in “diverse community spaces” (meaning group meetings), “8,500 as personal contributions,” and 14,000 in thematic reflection forums.13

In an article for Civiltà Cattolica, Peruvian Jesuit Cardinal Pedro Barreto and Mexican layman Mauricio Lopez, co-founder of the Pan-Amazonian Ecclesial Network and former world president of Christian Life Communities (a kind of Jesuit third order for lay people), made a final assessment. Their testimony is expressive because Cardinal Barreto was a member of the Ecclesial Assembly’s animating commission, and Mauricio Lopez was the coordinator of its listening commission. They acknowledge in the article that these 70,000 people are a moderate number of participants concerning the total number of Catholics in the region (350 million). However, they say that it is a significant number considering that the consultation was carried out amid the Covid epidemic and, above all, if compared to “recent ecclesial experiences where participation was reduced to a few dozen people, almost always from official structures.”14

Nonetheless, Cardinal Barreto and Mauricio Lopez recognize that they failed to involve more deeply the voices of the “unlikely” and that, in the delegations sent to Mexico, “the temptation to delegate to groups that are more institutionalized or closer to the thinking of those in leadership positions in the Church has prevailed.” Besides, “they should have played the role of representatives of the various voices of the Church in their countries, but in many cases this was not the case.”15 There is nothing new under the sun because the same happened in the egregious German Synodal Way and the various stages of the Synod on Synodality, except that these two authors recognize it.

The listening commission coordinated by Mauricio Lopez prepared a Narrative Synthesis: Listening at the First Ecclesial Assembly of Latin America and the Caribbean,16 which collected the main speeches in more than two hundred pages and later prepared the aforementioned Document for Community Discernment made available to all of the Ecclesial Assembly’s participants. This Synthesis is valuable because it gathers in an unfiltered manner what the sensus fidei of the People of God is supposedly saying to the Church under the breath of the Holy Spirit. It is a gold mine of information regarding the radical changes that the ecclesiastical nomenklatura and its supporters on different levels seek to introduce in the Church.

To facilitate reading, the topics addressed in this document are presented differently from the order chosen by the coordinating committee. All texts are from the above-mentioned Narrative Synthesis. Only page numbers are shown as we will spare the reader the tedious task of jumping over the numbering of so many notes, since few will be able to check the Spanish original.

1. Clericalism

As was to be expected, theme 2.7, “Clericalism,” within the thematic block 2 (“Illuminating-discerning reality”) (p. 82), served as emotional fuel to instill class struggle between laity and clergy in the Church. The so-called plague of clericalism “gives excessive power to the clergy and hinders the path toward a synodal and outgoing Church” (p. 110). According to the Synthesis, “a pyramidal, hierarchical model of Church is still very present, which ignores the richness of the diversity of ministries and charisms, prevents a communitarian model of animation, and leaves many members who sustain the mission out of service roles” (p. 108). In theme 4.7, “Laity,” they insist that the hierarchical structure “leads to the exclusion of the laity” (p. 184). Forum 31 on the laity is more vehement in its criticism: “We, lay people, are the vast majority of the People of God. Our dignity comes from Baptism. Our vocation is not less worthy than that of the consecrated. We are, therefore, ecclesial subjects and mission protagonists in decision-making. We should not accept being considered collaborators of the consecrated since we have an ecclesial and social co-responsibility that is expressed in the synodal journey” (p. 185).

On the contrary, Basic Christian Communities (BCCs) “are a way of [being] church that resists clericalism” (p. 108) because in them, “there is an awakening, above all of the laity, to recognize their own dignity and ministerial role in the Church, in the spirit of the Second Vatican Council” (p. 108). They contribute to “overcome the clergy-laity division/opposition to move toward a charismatic self-understanding of ecclesial communities from the community-ministries binomial to make possible the synodal conversion, to overcome clericalism” (p. 211). BCCs are the opposite of traditional parishes, which have “little effective lay participation in decision making in the parish (consultation or leadership spaces), or the Church in general” (p. 109).

To combat clericalism, “the first thing that must be revalued is to recognize the baptismal condition of each follower of Jesus, by which we are all called. We are all priests, prophets, and kings independently of the sacraments” (p. 111), so “we must move from the pyramidal power structure to another image with greater horizontality and fraternity, where the egalitarian dignity received through Baptism, and the living experience of community life prevails” (p. 111). This requires “changes in ecclesiastical structures that promote the participation of the people of God at all levels” (p. 112).

2. Synodality

Obviously, the panacea-solution to clericalism is the synodality addressed in theme 2.8 (p. 115). The most significant sign of hope is the ecclesial assembly itself, which is moving toward the goal of a synodal Church of the twenty-first century, which sees “all people with equal dignity as children of God without clericalism, which has been instituted as a caste or superior class, and trusting that the spirit speaks through all men and women” (p. 115), and, therefore, “listens to the voices of all the people of God,” helping them to “come out of the rigid structures that enclose the church” (p. 115). This exit is imperative because “the less democratic and participatory the structures of the organizations are, the more prone they are to abuses of all kinds” (p. 115). In addition, “community self-management” realizes the dream of “a Church of communities” (p. 115). To “get out of a monarchical Church,” it is necessary to ask: “Is it possible that this ecclesial structure allows the emergence of synodality?” (p. 115) For “one recognizes the need to build new church structures where democracy is understood as a way of organizing ourselves with limits in the exercise of power, with responsibilities in its exercise, and with shared and dialogued decision spaces” (p. 115). That is why they regret that “there are no milestones or tools to make visible this great ‘Copernican’ change in the structures of the church” (p. 115) because what matters is “to accept the great change in the structure of the church and let this change desired by all take place” (p. 116), thus demolishing “the anti-Christian ecclesial structures that produce clericalism” (p. 116).

3. Ministerial Feminism

The lay-clergy class struggle becomes particularly virulent in theme 2.5., titled “Women” (p. 95), which states that “what hurts most” (p. 95) concerning the situation of women in the ecclesial sphere is the fact that “some authorities, in many cases, are conservative, sexist, and clericalist” (p. 95), since “a patriarchal theology, which is not liberating, does not consider the thinking of women, and has not adapted to the new reality, is still present in many ecclesial spaces” (p. 99).

According to the “Narrative Synthesis,” the inferior position of women in the Church comes from the fact that “the Church’s hierarchical ascending structure is a blind knot; it is a structure inherited from the Middle Ages,” so “we must work to generate a more communitarian structure and a different dynamic” (p. 99) and “dismantle the sexist and patriarchal church” (p. 100) because “the medieval and patriarchal format that shaped the Church yesterday” (p. 100) still prevails to this day in the dioceses and “the clergy does not want to give up the power for women to participate in co-responsibility as equals” (p. 100). As theme 2.7 later says, clericalism “is expressed in structures designed by men and for men (with macho traits), losing the richness of feminine contribution in many areas” (p. 108).

As a result, “there is no serious reflection on the possibility of receiving ordained ministries for women although the Church is populated by a majority of women.” (p. 95). Therefore, it is necessary to “recognize the work and services of women in the Church by instituting ministries, including the priesthood and diaconate, not under the current clerical scheme but from a synodal experience” (p. 101). This translates into the specific proposal to “ask for changes in the canon law and the ecclesial structure so that women can assume ecclesial ministries / reflect seriously and open themselves to the possibility of ordained ministries (diaconate, presbyteral ministry) at the service of the church of the poor” (p. 97).

In discussing the diaconate, the Synthesis affirms that one of the most important aspects considered during the thematic forum on this topic was that “to think about women and the diaconate, there must be a change of imaginaries; it is necessary to unlearn paradigms and deconstruct outdated models of relationships between men and women[,] not to think about it as a priestly ordination. Overcome the hierarchical pyramidal, kyriarchal,17 and priestly church to become an inclusive and ministerial church of communion. It is fundamental to change these thought structures to move forward and include women again” (p.188).

Logically, the forum participants consider “of the UTMOST IMPORTANCE that current ministries and tasks (especially the priesthood and diaconate) be shared independently of the sex in question, with the certainty that the Holy Spirit works through the male or female servant independently of his/her sexuality” (p. 187). Further, they reiterate, “A synodal church is one that listens to the Spirit and in which roles and functions are assumed based on gifts and not gender” (p. 189).

Therefore, the participants in the Ecclesial Assembly’s listening phase feel hopeful for the “presence of feminist movements in the life of the Church or related to it” (p. 95) and for women’s “real and equal inclusion as neighbors and protagonists,” giving “women in the church voice and vote in places where they do not have them” (p. 97).

A supplementary step would be to allow preaching: “The fact that homilies can only be given by men is an appropriation of the Spirit. To deny women the ability to respond to their vocation is violence and an attack against the Spirit. The Church wants to be a moral voice in the world, but to deny women full membership in the Church is to allow men to continue to exercise violence against women in society” (p.189).

Women theologians can contribute much because “theologies made by women, including feminist theologies in dialogue with feminism and the gender perspective, present critiques of the androcentric vision and offer transformative perspectives for a more inclusive Church that expands spaces for women” (p. 101).

A selection of “Voices of the People of God” supports these demands. Among the pearls presented is this testimony: “Include women once and for all in the liturgy, decision making and Theology management, that is, in the government of the church and its communities with equal rights and obligations” (p. 98).

4. Women Bless Cardinals and Bishops Liturgically

Women’s inclusion in the liturgy saw a practical application during the evening mass on the Ecclesial Assembly’s fourth day, which coincided with the United Nations’ International Day for the Elimination of Violence against Women. At the end of the celebration, Guatemalan Cardinal Alvaro Ramazzini, who presided over the liturgy, read a prepared text inviting the women present to come up to the altar so that we participants “may receive from them a prayer of blessing,” thus “expressing the existing equality between baptized men and women.” Acknowledging his gesture’s unusual nature, he added: “Normally, it is always us men who bless, right? If you agree, let us reverse that at this moment” as an expression of the synodal journey and the commitment to eliminate all violence against women. He concluded: “Let’s ask all women assembly members to bless us, cardinals, bishops, priests, and deacons, pastors of our Christian communities.”18

Having said this, the cardinal and the concelebrants stepped down from the altar, which the women then occupied. Raising their arms as evangelicals, they blessed those present with a formula prepared beforehand, which one of them read into the microphone. All those present, including the ecclesiastics, humbly bowed their heads during the blessing. Ultimately, a concelebrating bishop asked the women to accompany them in the recessional procession, giving them the place of greatest honor between the clergy and the concelebrants.19

Photo Credit: Asamblea Eclesial, via YouTube / Screenshot

Footnotes

  1. See Andrea Tornielli, “Cardinal Grech: A New Path to Help the Church Walk in a Synodal Style,” VaticanNews.va, Mar. 15, 2025, https://www.vaticannews.va/en/vatican-city/news/2025-03/grech-a-new-path-to-help-the-church-walk-in-a-synodal-style.html.
  2. See Gerald E. Murray, “Processes, Accompaniment, Implementation: Synodality Forever!” The Catholic Thing, Mar. 20, 2025, https://www.thecatholicthing.org/2025/03/20/processes-accompaniment-implementation-synodality-forever/.
  3. See Pedro Ricardo Barreto, S.J. and Mauricio López Oropeza, “The First Ecclesial Assembly of Latin America and the Caribbean: Experiences of a Synodal Process,” La Civiltà Cattolica, Feb. 21, 2022, https://www.laciviltacattolica.com/the-first-ecclesial-assembly-of-latin-america-and-the-caribbean-experiences-of-a-synodal-process/.
  4. Toward a Synodal Church Going Forth Into the Periphery: Reflections and Pastoral Proposals Drawn From the First Ecclesial Assembly for Latin America and the Caribbean, trans. María Luisa Valencia Duarte (Bogota: CELAM, 2022), 8, https://asambleaeclesial.lat/wp-content/uploads/2022/10/ingles.pdf.
  5. See Toward a Synodal Church, 15.
  6. Document for Community Discernment: At the First Ecclesiastical Assembly of Latin America and the Caribbean (Mexico City: CELAM, 2021), no. 1, p. 7 (ebook), accessed Apr. 8, 2025, https://synod.org.pl/wp-content/uploads/2022/10/ddc-angielski-amerykanski.pdf.
  7. Document for Community Discernment, no. 8, p. 11.
  8. The Second General Conference of the Latin American Episcopate, held in Medellin in 1968, was a milestone in the history of the Latin American Church. It emphasized the “preferential option for the poor,” in whose name bishops adopted a discourse influenced by Marxist categories, promoted a socio-political reading of the Gospel, and fostered an ecclesiology centered on class struggle and material liberation. In this, they weakened the supernatural dimension of the faith and favored revolutionary postures. Medellin opened the door to liberation theology, whose harmful effects included the politicization of the clergy and the migration of millions of lay Catholics to conservative evangelical sects.
  9. Document for Community Discernment, nos. 8, 9, pp. 11, 12.
  10. Document for Community Discernment, no. 9, p. 12.
  11. José Antonio Ureta and Julio Loredo de Izcue, The Synodal Process Is a Pandora’s Box: 100 Questions & Answers, trans. José A. Schelini (Spring Grove, Penn.: The American Society for the Defense of Tradition, Family, and Property, 2023), https://issuu.com/crusademagazine/docs/the_synodal_process_is_a_pandoras_box.
  12. Document for Community Discernment, nos. 5, 16, 18, pp. 16 and 18.
  13. Document for Community Discernment, nos. 30, 32, p. 24.
  14. Barreto and López, “The First Ecclesial Assembly.”
  15. Barreto and López.
  16. Comité de Escucha, Síntesis narrativa: La escucha en la 1era. Asamblea Eclesial para América Latina y el Caribe—CELAM—Voces del Pueblo de Dios, Sept. 21, 2021, https://diocesisdeirapuato.org/wp-content/uploads/2021/11/Sintesis-Narrativa-FINAL-1-1.pdf.
  17. In feminist theory, kyriarchy is a word coined by Elisabeth Schüssler Fiorenza in 1992. It describes her theory of interconnected, interacting, and self-extending systems of domination and submission, including sexismracismableismageism (including adultism), antisemitismhomophobiaclassismeconomic injustice, colonialismmilitarismethnocentrismspeciesism and other forms of dominating hierarchies in which the subordination of one person or group to another is internalized and institutionalized. See Wikipedia contributors, “Kyriarchy,” Wikipedia, The Free Encyclopedia, https://en.wikipedia.org/w/index.php?title=Kyriarchy&oldid=1277650420 (accessed April 8, 2025).
  18. “Un grupo de mujeres bendice a los obispos y sacerdotes en una misa,”
     Infovaticana, Dec. 3, 2021, https://infovaticana.com/2021/12/03/un-grupo-de-mujeres-bendice-a-los-obispos-y-sacerdotes-en-una-misa/.
  19. See “Un grupo de mujeres,” Infovaticana.

Franciszek zdrowieje. Ale papiestwo jest chore. Choroba groźniejsza niż papolatria.

Franciszek zdrowieje. Ale papiestwo jest chore

pch/papiestwo-jest-chore

Choroba Franciszka podsycała spekulacje o przyszłym konklawe i najbardziej prawdopodobnych kandydatach na następców Ojca świętego. Dziś niewiele zostało z tych rozważań, a papież wraca do zdrowia. Kondycja urzędu Piotrowego pozostaje jednak tragiczna. Nikt w klinice Gemelli nie jest w stanie uzdrowić jego głębokiej choroby. Remedium na nią nie przyniosą też same przyszłe zmiany personalne na tronie Piotrowym. Nadziei na poprawę można upatrywać jedynie w przywróceniu zatraconej świadomości: papieska władza ma strzec niezmienności depozytu Wiary. Jeśli próbuje go podważyć, atakuje rację swojego istnienia. Rzymska katedra jest zatem chora obłożnie – z powodu silnej reakcji autoimmunologicznej. 

Podobna obserwacja, zdaniem wielu, paść może tylko z ust wroga ojca świętego. „Tradycjonalisty” i niemal niekatolika. Regułą stały się już zaciekłe ataki na wszystkich, którzy wobec przejawów doktrynalnego zamętu, od lat trwającego w Kościele, mają czelność niepokoić się o czystość wiary. „Papieska” pałka na „konserwatywnych” katolików to jedno z ulubionych narzędzi w arsenale postępowców. I tak ilekroć Franciszek wzniecał burzę swoimi decyzjami i wypowiedziami, dowiadywaliśmy się, że sprzeciw wobec Komunii rozwodników w ponownych związkach, czy błogosławienia grzesznych związków homoseksualnych, jest niedozwolony. Krytyka takich rozstrzygnięć w oparciu o odwieczne zasady moralności i wiary ma tracić rację bytu, gdy papież przemówił. Rzym rozstrzygnął sprawę, jak chciał i oto nowa reguła wiary. Czy zgodna z Tradycją – to ponoć wszystko jedno.

Na wiernych upominających się o doktrynę  i zaniepokojonych „synodem o synodalności”, „Amoris Laetitia”, czy „Fidducia Supplicans” regularnie padały więc gromy upomnień. Zdarzyli się i tacy, którzy sądzili, że Franciszek może pozwolić sobie na promocję pluralizmu religijnego. Powodów do sprzeciwu w ich opinii nie daje nawet fakt, że ojciec święty w czasie podróży do Azji Wschodniej stwierdził, że wszystkie religie prowadzą do Boga, a spory o prawdziwość jednej z nich należy zakończyć. Najwyższy nauczyciel mógłby w tym oglądzie głosić, co mu fantazja podpowie. 

Klakierzy Franciszka zdradzają papiestwo

Zwolennicy tak wypaczonego postrzegania władzy nauczycielskiej papieża uważają się za przyjaciół następcy Piotra. Wszyscy, którzy odważą się powiedzieć jego opiniom „nie” to zaś wrogowie i dysydenci. W rzeczywistości trudno o większe zakłamanie. Role są odwrotne. Ktokolwiek wgłębi się w nauczanie Kościoła o roli Ojca świętego będzie miał tego jasną świadomość. Opór na przykład przeciwko zrównywaniu religii  przez ojca świętego, to wyraz wierności jego urzędowi. Wierni i duchowni, którzy mają w tym wypadku odwagę powiedzieć „nie” bronią samej racji, dla której ustanowiono papiestwo. Reakcja środowisk „konserwatywnych” na podobne słowa ojca świętego to autentyczna troska o rzymską katedrę wobec najgroźniejszego ataku, jaki jej zagraża: „autoimmunologicznej” reakcji, w której sam papież podkopuje misję, leżącą u źródła danej mu władzy. 

Kręgi, które w imię pozornego szacunku dla autorytetu Rzymu chcą zabronić uczciwej polemiki z opiniami Franciszka opartej o prawdy wiary, są awangardą tej choroby. Kto uczy, że papież może głosić dowolne przekonania szkodzi i popisuje się ignorancją. Wypowiedzi katolickiego Magisterium podkreślające powagę i olbrzymie znaczenie Ojca świętego, traktują jego posługę jako nierozłączną z zachowywaniem niezmiennej doktryny Kościoła. Racją kompetencji „sługi sług bożych” jest zachowywanie jedności i czystości wiary.

Konstytucja Soboru Watykańskiego I, orzekająca dogmat o nieomylności papieskich orzeczeń ex cathedra, nie pozostawia na ten temat wątpliwości. Gdy w „Pastor Aeternus” czytamy o wolności od błędu autorytatywnych wypowiedzi Chrystusowego wikariusza dowiadujemy się, że źródłem tej władzy jest zadanie strzeżenia niezmiennego Magisterium i gwarancja, że Piotr nigdy prawdom wiary nie zaprzeczy. Prawda o papieskim autorytecie i niezmienności katolickiego depozytu wiary wyrażone są absolutnie łącznie. Ten pierwszy służy drugiemu za gwarant i ochronę. Oddajmy głos samym ojcom soborowym:

„Ponieważ bramy piekielne, chcąc zniszczyć Kościół, jak gdyby to było możliwe, zewsząd z coraz większą nienawiścią powstają przeciw jego fundamentom położonym przez Boga, za zgodą świętego Soboru uważamy, że dla ochrony, bezpieczeństwa i rozwoju owczarni katolickiej konieczne jest, aby wszystkim wiernym przedstawić naukę o ustanowieniu, ciągłości i naturze świętego prymatu apostolskiego, na którym opiera się siła i moc całego Kościoła, naukę, którą należy wyznawać i utrzymywać według starożytnej i niezmiennej wiary Kościoła powszechnego, oraz aby napiętnować i potępić błędy przeciwne tej nauce, które są szczególnie niebezpieczne dla owczarni Pańskiej. (…)

W prymacie apostolskim, posiadanym w całym Kościele przez biskupa Rzymu, jako następcy św. Piotra, księcia apostołów, zawiera się także najwyższa władza nauczania. Utrzymywała to zawsze święta Stolica, potwierdza to stała praktyka Kościoła, stwierdziły to sobory ekumeniczne, przede wszystkim te, na których Wschód i Zachód spotykał się w jedności wiary i miłości. Ojcowie bowiem Czwartego Soboru Konstantynopolitańskiego, idąc śladem swoich poprzedników, ogłosili następujące uroczyste wyznanie:

Pierwszym warunkiem zbawienia jest zachowanie reguły wiary. Skoro nie można pominąć decyzji naszego Pana Jezusa Chrystusa, mówiącego: << Ty jesteś Piotr, i na tej skale zbuduję mój Kościół >> , słowa te są potwierdzone swymi skutkami, ponieważ w Stolicy Apostolskiej zawsze była wiernie zachowywana religia katolicka i publicznie podawana święta nauka. Nie chcąc więc odłączyć się od tej wiary i nauki, mamy nadzieję, że osiągniemy trwanie w jednej wspólnocie, którą głosi Stolica Apostolska, i na której opiera się trwałość integralnej i prawdziwej religii chrześcijańskiej”.

Zwróćmy uwagę, że tekst jednym tchem mówi o konieczności zachowania wiary do zbawienia i podkreśla papieską władzę. W kolejnych ustępach tej samej Konstytucji łączność między ortodoksją a autorytetem następcy św. Piotra zostaje uwypuklona jeszcze bardziej radykalnie:

„Aby wypełnić ten pasterski obowiązek, nasi poprzednicy zawsze oddawali się przepowiadaniu zbawiennej nauki Chrystusa wobec wszystkich ludów ziemi i z jednakową troską czuwali nad tym, aby tam, gdzie została przyjęta, była zachowywana czysta i bez skazy. Duch Święty został bowiem obiecany następcom św. Piotra nie dlatego, aby z pomocą Jego objawienia ogłaszali nową naukę, ale by z Jego pomocą święcie strzegli i wiernie wyjaśniali Objawienie przekazane przez apostołów, czyli depozyt wiary”.  

„My zatem, wiernie zachowując tradycję otrzymaną od początku wiary chrześcijańskiej, na chwałę Boga, naszego Zbawiciela, dla wywyższenia religii katolickiej i dla zbawienia narodów chrześcijańskich, za zgodą świętego soboru, nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że gdy biskup Rzymu przemawia ex cathedra, to znaczy, gdy wykonując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich chrześcijan, na mocy swego najwyższego apostolskiego autorytetu określa naukę dotyczącą wiary lub moralności obowiązującą cały Kościół, dzięki opiece Bożej obiecanej mu w [osobie] św. Piotra, wyróżnia się tą nieomylnością, w jaką boski Zbawiciel zechciał wyposażyć swój Kościół dla definiowania nauki wiary lub moralności. Dlatego takie definicje biskupa Rzymu – same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła – są niezmienialne. Gdyby zaś ktoś, nie daj Boże, odważył się sprzeciwiać tej naszej definicji – niech będzie wyklęty”.

W powyższych fragmentach soborowej konstytucji widać wyraźnie, że przechowywanie nieskażonej katolickiej doktryny jest racją ustanowienia papieskiego urzędu i obdarzenia go tak szerokimi prerogatywami. Co więcej – papież korzystając ze swoich nieomylnych orzeczeń cieszy się tym samym autorytetem, jaki ma depozyt wiary Kościoła. Gdyby ojciec święty mógł sam podważyć odwieczne nauczanie Kościoła, to zanegowałby jednocześnie i własne kompetencje rozstrzygania spraw wiary i moralności.

Kontrowersje wokół decyzji i słów papieża Franciszka – Bogu dzięki – nie dotyczą jego wypowiedzi z pozycji autorytetu, podanym wszystkim powszechnie do wierzenia. Nie zmienia to w najmniejszej mierze faktu, że powaga nauczycielska papieża ma swoje źródło w strzeżeniu jedności wiary chrześcijan wszystkich czasów i krajów. Promowana współcześnie przez wielu papolatria, zakładająca, że papież może głosić dowolne poglądy, to zagrożenie dla poprawnego sprawowania Urzędu Piotrowego.

Chwiejący się filar   

Pomylenie zwolenników takiego postrzegania władzy Ojca świętego ukazuje również wybitna encyklika o jedności Kościoła Leona XIII „Satis Cognitum”. Na łamach tego dokumentu papież podkreślał, że trwanie przy niezmiennych prawdach wiary i w podległości jednej hierarchii na czele z Piotrem są dwoma filarami jedności, którą Chrystus dał swojej owczarni i nakazał utrzymać.

Jak wyjaśniał Leon XIII, władza nauczycielska w Kościele istnieje, by bronić doktryny przed jakąkolwiek herezją i przeinaczeniem, zapobiegając różnicy zdań i wielości poglądów na sprawy kluczowe wśród wiernych. Ojciec święty nad wyraz celnie i prosto tłumaczył, dlaczego obdarzeni autorytetem uczenia hierarchowie nie mogą zmienić podanej wcześniej do wierzenia prawdy. Ponieważ sam Bóg nakazał posłuszeństwo orzeczeniom Magisterium, to ich rewizja oznaczałaby, że On sam kazał trzymać się fałszywej opinii. Gdyby jakikolwiek autorytet sądził, że skutecznie „zmienia” naukę np. o homoseksualizmie, czy pluralizmie religijnym, musiałby też przyjąć, że Ten, który jest samą Prawdą, stał się na jakiś czas przyczyną błędu człowieka. Mówiąc poetycko… ojcem kłamstwa.

Resztki trzeźwego myślenia i wiary pokazują, że Leon XIII skutecznie sprowadził wiarę w możliwość głoszenia dowolnej nauki przez przedstawicieli władzy nauczycielskiej, a szczególnie papieża, do absurdu. Gdyby ojciec święty sam nie przyjął Objawienia za pewne, wymierzyłby swojemu autorytetowi bolesny cios. 

Papolatryczna masakra wiary

A jednak to wciąż nie wszystkie fatalne konsekwencje przekonania, że papież może sprzeciwiać się zasadom wiary, a wobec jego poglądów nie wolno trzymać się ortodoksji. Następca świętego Piotra jest znakiem jedności Kościoła w wierze, która ma szczególne znaczenie jako dowód autentyczności katolickiej wiary. Brak sprzeczności doktryny religijnej to jeden z „wewnętrznych znaków” jej prawdziwości. Opierając się na nich oraz na zewnętrznych znakach prawdziwości (cudach, proroctwach itd.) człowiek może rozpoznać rozumem, gdzie rzeczywiście Bóg objawił siebie samego.

Wyobraźmy sobie teraz, że jeden papież zaprzecza swobodnie poważnym orzeczeniom wszystkich innych posiadaczy tego samego autorytetu i nie czuje się nimi związany. Doktryna katolicka staje się w ten sposób niejasna, zmienna w czasie i pozbawiona racji, by w nią wierzyć. Z całą pewnością klakierzy, którzy z taką pewnością domagają się przyjęcia za prawdę każdego postępowego sformułowania z ust papieża, nie zdają sobie sprawy, że po prostu radykalnie utrudniają w ten sposób akt wiary. Chrystus ustanowił tymczasem papiestwo, by przeciwnie – jak najbardziej go uprawdopodobnić i ułatwić.

Czy może być zatem jakiś bardziej wstrząsający obraz kryzysu Kościoła, niż ten, gdy następca św. Piotra otwarcie mówi, że nie należy w ogóle upierać się przy katolickich dogmatach lub za swój główny cel przyjmuje reformowanie praktyk i tradycji Kościoła, a nie ich obronę? Papiestwo powróci do pełni zdrowia dopiero, gdy przypomni sobie, że jest dla ortodoksji. Skuteczne terapie i medyczna sprawność rzymskiego szpitala bez tego zdadzą się na nic. 

Filip Adamus

Koniec Pontyfikatu Franciszka czyli diabelski sofizmat

Koniec Pontyfikatu Franciszka czyli diabelski sofizmat

Autor: CzarnaLimuzyna , 27 marca 2025

Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza.

/Łk 11,23/

Posłuszeństwo ma wartość tak długo, jak długo herezja nie zajmie jego miejsca”

/Św. Maksymilian Kolbe/

Sofizmat prof. Diabelskiego jest starą klasyczną manipulacją mającą nakłonić do wyboru zła pod presją fałszywej alternatywy.

W najbardziej prostackiej formie funkcjonuje w polityce, gdzie zwolennicy szubienicy kłócą się z miłośnikami gilotyny.

W przypadku nowo tworzonego Kościoła (Antykościoła), przy modernistycznym założeniu, że różnorodność jest dobra i prawdziwa, a schizma jest adekwatnym określeniem i złym rozwiązaniem pojawia się w formie fałszywej alternatywy określonej jako: Różnorodność doktrynalna albo schizma.

Prawdziwy wybór jest jednak inny: Odrzucając diabelski sofizmat powinniśmy wybrać pomiędzy satanizmem a katolicyzmem.

Niechaj więc mowa wasza będzie: tak – tak, nie – nie, bo co ponadto jest, to jest od złego (Mt 5:36–37)

Rozwodniony opis aktualnej sytuacji w Kościele został popełniony przez Ks. prof. Andrzeja Kobylińskiego. (Pogrubienia moje) /Pontyfikat Franciszka jest rewolucyjny/

„Zdaniem niemieckiego kard. Waltera Kaspera – jednego z najważniejszych doradców Franciszka i intelektualnego twórcy nowej wersji katolicyzmu – zakorzenienie się nowego modelu religii katolickiej w różnych zakątkach świata będzie wymagało kolejnych dwóch, trzech pontyfikatów.

Oczywiście istnieje ryzyko realnej schizmy w Kościele katolickim, stąd największym wyzwaniem najbliższych dziesięcioleci będzie zachowanie jedności, żeby nie rozpadł się on na różne frakcje konserwatywne czy liberalne, tak jak to jest w innych wyznaniach.

Na dzisiaj przyjęto w Kościele katolickim zasadę jedności w różnorodności, czyli zachowujemy wspólne struktury władzy, ale zgadzamy się na różnorodność doktrynalną, co jest swego rodzaju anglikanizacją katolicyzmu. W Kościele anglikańskim w jednych krajach księża geje mogą zostawać biskupami, a w innych nie. Są państwa, w których kapłanki będące lesbijkami mogą zostawać biskupkami, w innych zaś nie”.

Użyte sformułowania rozumiem w następujący sposób:

Nowa wersja katolicyzmu: nowa forma satanizmu

Nowy model religii katolickiej: nowy model fałszywej religii

Ryzyko realnej schizmy: ryzyko wyjścia satanistów z Kościoła katolickiego

Jedność w różnorodności: Synteza fałszywości

Różnorodność doktrynalna; anglikanizacja katolicyzmu: herezja

A co by się stało, gdyby Franciszek potwierdził katolickie dogmaty?

„A co by się stało, gdyby Franciszek ponownie ogłosił katolickie dogmaty?”

https://pch24.pl/a-co-by-sie-stalo-gdyby-franciszek-ponownie-oglosil-katolickie-dogmaty

Co by się stało, gdyby Ojciec Święty ponownie przedstawił pewne istotne artykuły z katolickich dogmatów?

Przede wszystkim myślę o tym dogmacie: Extra Ecclesiam nulla salus. Definiowany jest on następująco: „Oznajmiamy, mówimy, określamy i ogłaszamy, że dla zbawienia każdego ludzkiego stworzenia kategorycznie potrzebne jest mu poddanie się biskupowi Rzymu” (papież Bonifacy VIII, bulla Unam sanctam, 1302). Gdyby papież Franciszek to powtórzył, można tylko się domyślać, co by się mogło wydarzyć. Co najmniej całkowicie zniszczyłby 60 lat dialogu ekumenicznego i wywołał masowy wewnętrzny rozdźwięk w Kościele katolickim. Być może nawet musiałby się ukrywać?

Jednak to właśnie dogmat Extra Ecclesiam był w centrum działalności misyjnej Kościoła od 2000 lat i stanowił nadrzędną zasadę pobudzającą większość męczenników, z których część była gotowa zginąć straszliwą śmiercią w jego obronie. Dziś bardzo niewielu katolików w ogóle marzyłoby o ponownym przedstawieniu tego „przestarzałego” poglądu. Albo by go kwestionowali, albo też uściślali tak, że straciłby swój sens – to drugie byłoby pewnie preferowaną opcją. Jednakże taki krok nie usuwa przecież tego „potknięcia” w nauce Kościoła, starając się go tylko schować – a istnieje groźba, że wyskoczy ze swojego ukrycia, by znowu nas dręczyć.

Ta nauka musi tymczasem ponownie ożyć w całej swojej chwale, gdyż jest to jedyny powód do nawrócenia na wiarę katolicką. Inaczej: po co starać się w ogóle być katolikiem?

Inną szokującą rzeczywistością nauczania Watykanu w ostatnich czasach jest kategoryczne potępienie wszelkich prób nawrócenia kogoś – prozelityzmu – przez kilku nowożytnych papieży. Papież Franciszek powiedział, że „Kościół rośnie dzięki naszemu świadectwu: słowami i uczynkami – a nie przez prozelityzm” (Przemówienie do katechetów, 27 kwietnia 2013 r.). Te nieliczne dusze, które faktycznie się nawracają, często robią to z drugorzędnych powodów, takich jak: „Moi katoliccy przyjaciele to takie miłe osoby” albo nawet: „Szukałem pewności w swoim życiu”. Św. Edmund Campion w swojej „przechwałce” z 1580 r. napisał rzecz następującą: „Wiara jest zdecydowanie zadawalająca dla umysłu, angażując całą wiedzę i rozum w swojej sprawie, tak że jest całkowicie nie do odparcia dla każdego, kto daje jej neutralny i cichy posłuch”.

Jest to punkt wyjścia dla wszelkiego „prozelityzmu” i niewygodna prawda. Porzuca się obecnie katolicką apologetykę na rzecz mętnych rekomendacji papieża Franciszka w postaci „świadectwa słowami i uczynkami”. Podstawą tradycyjnej nauki Kościoła jest pogląd, że Kościół katolicki jest powszechny w czasie i przestrzeni i każdy musi się nawrócić do niego po to, aby uzyskać zbawienie. Musisz być katolikiem! O matko! Jakie to niewygodne! Niemożliwe jest głoszenie tego dzisiaj bez bycia postrzeganym, jako ten, który popełnia przestępstwo nienawiści, a więc nic dziwnego, że posoborowi papieże zachowywali milczenie. Jak w ogóle mogliby przemówić?

Przejdźmy teraz do innej dziedziny katolickiego nauczania: sodomia jest grzechem wołającym o pomstę do nieba. Wyobraźmy sobie: gdyby Ojciec Święty to ponownie ogłosił? Kolejne przestępstwo nienawiści! Byłoby gorzej, niż gdyby musiał się ukrywać – zamknęliby go na klucz, a potem ten klucz wyrzucili. Zatem co mówią przywódcy Kościoła? Po prostu coś takiego: że homoseksualiści są mile widziani w kształceniu księży pod warunkiem, że nie są „czynni”. Jednak wszyscy przecież wiemy, że nieczyste myśli czy pragnienia, jeśli się nad nimi zastanawiać i w nich rozsmakowywać, są grzeszne i mogą w końcu prowadzić do grzesznych uczynków. W każdym razie, jeśli człowiek o skłonnościach homoseksualnych jest przepytywany przez rektora seminarium, dlaczego u licha miałby przyznawać się do takich skłonności, jeśliby nie planowałby działania pod ich wpływem albo już to zrobił? Aby dostosować się do ustawodawstwa wspierającego LGBT, Kościół mógłby równie dobrze znieść grzech sodomii… Nie widzę sposobu obejścia tego problemu, gdyż to tylko kwestia czasu, zanim czynnemu homoseksualiście odmówią wstępu do seminarium, a on wejdzie na drogę sądową i wygra sprawę. A jeśli hierarchia katolicka nie będzie gotowa pójść do więzienia za mówienie prawdy, będzie to oznaczać całkowity upadek katolickiej nauki moralnej.

Innym dogmatem Kościoła jest to, że Jezus Chrystus jest Królem. Oznacza to, że ma on zwierzchnictwo nie tylko nad naszymi sercami i umysłami, ale także nad narodami i rządami. Jesteśmy dzisiaj tak przyzwyczajeni do rozdziału Kościoła i państwa, że ta zasadnicza część nauki Kościoła jest ponownie albo ignorowana, omijana albo zawężana tak, że przestaje istnieć. Kilka lat temu odwiedziłem z moimi dziećmi miejsce męczeństwa św. Tomasza Becketa w katedrze w Canterbury. Gdy wyszeptaliśmy kilka modlitw o wstawiennictwo do tego wielkiego obrońcy wolności Kościoła katolickiego przed ingerencją państwa w postaci Henryka II, katedralny kanonik podszedł do nas i ogłosił uroczystym tonem: „Oto, co się dzieje, kiedy łączy się Kościół z państwem!”

Rozdział Kościoła i państwa powinien być rzeczą wyklętą dla prawdziwego porządku świeckiego i duchowego, a więc ponownie: wspólnie z Extra Ecclesiam nulla salus i problemem LGBT pogląd o królewskiej godności Chrystusa powraca i nie chce dać nam spokoju. Skoro zaakceptowaliśmy rozdział Kościoła i państwa, państwo musi teraz wymyślić swoją własną moralność, która zostaje przełożona na prawa oparte na ucisku. Ingerencja rządów w życie moralne swoich obywateli, poprzednio zarezerwowana dla Kościoła, jest teraz tak powszechna, że wielu ludzi bezkrytycznie to akceptuje. Cała masa środków, które promują prawa LGBT, są frapującym przykładem tej postawionej na głowie ingerencji polityków w społeczne królowanie Jezusa Chrystusa. A żeby dopełnić tej inwersji, Kościół po Soborze Watykańskim II przyjmuje świeckie wartości rządów, takie jak zmiany klimatyczne, sprawiedliwość społeczną i wolność religijną. Czy potrafimy sobie wyobrazić, co stałoby się, gdyby papież ponownie przedstawił doktrynę o społecznym królowaniu Jezusa Chrystusa? Spodziewam się, że zostałby zdetronizowany – i to szybko!

Głoszenie niektórych doktryn katolickich prosiłoby się o wyroki więzienia różnej długości i tak oto elementy życia katolickiego są także poddawane zmianom po to, by uzgodnić je z publiczną opinią, która utrzymuje, że wszystkie religie są równie ważne. Ten popularny pogląd powoduje, że władze Kościoła się boją się; jest też podstawą obecnych ataków na Mszę łacińską. Wyobraźmy sobie, że obowiązkowo przywróciliby tę Mszę. Jest to niemożliwością, ponieważ dałoby to Kościołowi wyjątkowość i fizyczną tożsamość całkowicie przeciwną duchowi współczesnego świata. Jesteśmy obecnie świadkami ataku nawet na tych katolików, którzy po prostu „lubią” Mszę łacińską i są gotowi zgadzać się z nowymi kierunkami. Nie, oni muszą zmiażdżyć tę Mszę i ma to nadzieję zrobić Ojciec Święty ośmieszając jej zwolenników w swojej najnowszej książce pt. Nadzieja. Ta książka to pierwsza salwa, być może zwiastująca całkowity zakaz Mszy łacińskiej.

Kiedy Ojciec Święty promuje wartości świeckie, wie, że jest bezpieczny, gdyż ruch sedewakantystów nie stanowi dla niego znaczącego zagrożenia. Z drugiej strony, gdyby przedstawił na nowo katolicką doktrynę w jej odwiecznej czystości, jego pozycja byłaby co najmniej niepewna, gdyż większość biskupów i wiernych prawdopodobnie by go porzuciło. Pytanie jest takie: Czy są wśród katolickiej hierarchii tacy, którzy w obliczu wrogich rządów odzwierciedlających opinię publiczną są gotowi cierpieć dla wiary tak, jak św. Tomasz Becket? Wydaje się, że nie. Możemy tylko mieć nadzieję i modlić się o to, by sam Bóg rozwiązał ten problem, być może posyłając nam drugą św. Teresę z Avila. Z czysto ludzkiego punktu widzenia ten kryzys jest nierozwiązalny. Wymaga Bożej ingerencji, o którą musimy prosić codziennie, modląc się na różańcu.

Joseph Bevan

Źródło: rorate-caeli.blogspot.com Tłum. Jan J. Franczak

Bp Athanasius Schneider: Słowa Franciszka przeczą Bożemu Objawieniu

Bp Athanasius Schneider: Słowa Franciszka przeczą Bożemu Objawieniu

bp-athanasius-schneider-slowa-franciszka-przecza-bozemu-objawieniu

Słowa papieża Franciszka na temat różnorodności religijnej przeczą Bożemu Objawieniu – powiedział bp Athanasius Schneider. Musimy modlić się za papieża, aby doświadczył łaski, żałował i głosił zbawienie wyłącznie w Chrystusie, dodał

Papież Franciszek na spotkaniu z młodzieżą w Singapurze 13 września powiedział, że wszystkie religie są drogą do Boga, a sikhizm, islam, hinduizm i chrześcijaństwo to po prostu różne do Niego ścieżki.

Słowa te wywołały wielki skandal, bo w powszechnej ocenie katolików są sprzeczne z fundamentami wiary Kościoła katolickiego.

Nie ma mowy o przypadku, bo w sieci jest nagranie, na którym papież wypowiada te słowa; przytaczają je również oficjalne komunikaty na stronie Watykanu. 

Nie była to też jednorazowa pomyłka. Kilka dni wcześniej w Dżakarcie papież Franciszek mówił, że chrześcijaństwo oraz islam prowadzą do światła, a różnice między nimi są tylko na powierzchni.

Po powrocie z Azji wygłosił z kolei przemówienie do młodzieży zgromadzonej na kongresie w Albanii, stwierdzając, że istnienie wielu religii jest darem od Boga.

O słowa papieża Franciszka z Singapuru został zapytany bp Athanasius Schneider z Astany. Hierarcha powiedział w rozmowie z telewizją EWTN, że mamy do czynienia z zaprzeczeniem Bożemu Objawieniu.

Cytowane twierdzenie papieża Franciszka jest w ewidentny sposób sprzeczne z Bożym Objawieniem. Bezpośrednio zaprzecza pierwszemu przykazaniu Bożemu. To przykazanie obowiązuje zawsze: Nie będziesz miał cudzych bogów przede Mną. Jest to zupełnie jasne. Takie twierdzenie przeczy całej Ewangelii. Jezus Chrystus powiedział: Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie – wskazał bp Schneider.

Bóg dopuścił, by pierwszy papież – Szymon, Piotr – wyparł się Chrystusa. Wyparł się go trzy razy, a został przecież uczyniony wikariuszem Chrystusa. Piotr jednak żałował, bronił Chrystusa, wyznawał w Niego wiarę i oddał za Niego swoje życie jako męczennik. W naszej obecnej sytuacji musimy po prostu modlić się za papieża Franciszka, żeby otrzymał taką łaskę Pana, jaką otrzymał Piotr – pokuty; żeby jasno i odważnie wyznał, że nie dano ludziom żadnego innego imienia, w którym mogliby być zbawieni, poza Jezusem Chrystusem, wcielonym Synem Bożym, jedynym Odkupicielem ludzkości – stwierdził hierarcha.

Papieża skrytykowali także inni biskupi, między innymi Charles Chaput, były metropolita Filadelfii w USA; oraz Marian Eleganti, były biskup pomocniczy Chur w Szwajcarii.

Źródło: EWTN Pach

Bp Strickland: W ciągu ostatniego stulecia Kościół tracił swój głos na skutek metodycznej infiltracji.

Bp Joseph Strickland: Żyjemy w czasach milczących pasterzy. Swoją apatią zdradzają Chrystusa

pch24.pl/bp-strickland-zyjemy-w-czasach-milczacych-pasterzy-zdradzaja-chrystusa

((Joseph Strickland. FOT.: EWTN/YouTube))

Żyjemy w czasach milczących pasterzy, którzy nigdy nie wypowiadają ani słowa. Dla wielu z nich zdrada ma formę cichej apatii, ponieważ wydaje się, że nie ma niczego, co kochają na tyle, by skłonić ich do działania – zauważa były biskup Tyler w Teksasie, Joseph Strickland w przesłaniu na tegoroczny Kongres Eucharystyczny w USA.

W ocenie hierarchy, w ciągu ostatniego stulecia Kościół katolicki stopniowo tracił swój głos na skutek metodycznej infiltracji. – Atak zaowocował formacją słabych, skompromitowanych i milczących duchownych – zdrajców – podkreślił.

Żyjemy w czasach milczących pasterzy, którzy nigdy nie wypowiadają ani słowa. Dla wielu z nich zdrada ma formę cichej apatii, ponieważ wydaje się, że nie ma niczego, co kochają na tyle, by skłonić ich do działania – lub niczego, co kochają na tyle, by skłonić ich do wołania lub próby powstrzymania zdrady – zauważył amerykański biskup.

Hierarcha ocenił, że zdradziecki „palec szatana” można dostrzec szczególnie w kryzysie nadużyć seksualnych. Za najbardziej wyraźny przykład zdrady Pana Boga i Jego Kościoła bp Strickland uważa sprawę byłego kardynała Theodore’a McCarricka. – Jego historia jest przykładem zdrady na niespotykaną dotąd skalę. Osoby sprawujące władzę w hierarchii kościelnej opływały w złoto, jednocześnie molestując seminarzystów i płacąc im za milczenie – przypomina.

Minęły dekady, a mimo to niewiele się zmieniło. W rzeczywistości żyjemy teraz pod rządami papieża, w którym tacy duchowni nie tylko działają bez przeszkód, ale często są nagradzani – ocenił bp Strickland. Jako przykład rażących zaniedbań podał też sprawę słoweńskiego artysty Marko Rupnika, który został wydalony z zakonu jezuitów, kiedy światło dzienne ujrzał, trwający przez dziesięciolecia, zbrodniczy proceder wykorzystywania seksualnego zakonnic.

Rupnik został oskarżony o seksualne wykorzystywanie około 30 sióstr zakonnych. Obecnie jednak nadal jest aktywnym księdzem (obecnie inkardynowanym do diecezji Koper w Słowenii po zwolnieniu z jezuitów), mieszka i pracuje w Rzymie jako dyrektor artystyczny i dziekan teologii w Centro Aletti – przypomniał bp Strickland. – Rupnik to tylko jeden z wielu zdrajców, którzy nadal otrzymują pełną ochronę Watykanu, podczas gdy wielu innych wiernych księży, biskupów i kardynałów jest uciszanych czy odwoływanych z urzędu – ocenił hierarcha.

Były biskup diecezji Tyler w Teksasie podnosi również kwestię zdrady Magisterium Kościoła Katolickiego. W jego ocenie w dzisiejszym Kościele panuje duch powszechnej zdrady, wyrażający się w ustępowaniu zdrowej katolickiej nauki laickim prądom myślowym. Jeden z oczywistych problemów, o którym się nie mówi (elephant in the room) stanowi w ocenie biskupa kwestia homoseksualizmu.

Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której wiele osób na wysokich stanowiskach w Kościele celebruje, a nawet gloryfikuje ten styl życia, który prowadzi dusze na zatracenie – zauważa bp Strickland. W tym kontekście wymienia działalność Jamesa Martina SJ, który agituje na rzecz postulatów lobby LGBT przy pełnym poparciu Watykanu. Amerykański jezuita często promuje teologów – również protestanckich – wzywających do akceptacji grzechów homoseksualnych i zmianę nauczania Kościoła w tej kwestii.

Bp Strickland wskazuje również na deklarację Dykasterii Nauki Wiary Fiducia supplicans. Jak zauważa, dokument wzmógł chaos doktrynalny, „otwierając drzwi do potencjalnego błogosławieństwa związków homoseksualnych”, co było nie do pomyślenia nawet 50 lat temu.

Dokument ten był otwartym zaproszeniem dla diabła, aby ścigał dusze, które są zdezorientowane przez Kościół, w którym wielu duchownych nie jest już zakotwiczonych w Świętym Depozycie Wiary, ale zamiast tego starają się zmodernizować nauki, aby zagłuszyć sumienia współczesnych dusz – podkreślił.

Amerykański biskup obawia się, że na skutek tak powszechnej zdrady Chrystusa w samym Kościele „szybko zbliżamy się do czasu, kiedy lina Miłosierdzia zostanie zastąpiona sznurem Sprawiedliwości”.

Konieczne jest, abyśmy w tym czasie przygotowali się do częstej spowiedzi, częstej Mszy Świętej i przyjmowania Świętej Eucharystii oraz wzmożonej miłości do innych, abyśmy mogli powitać naszego Pana Jezusa pocałunkiem miłości, a nie pocałunkiem zdrady – konkluduje biskup w swoim przesłaniu.

Źródło: lifesitenews.com
PR

https://pch24.pl/vigano-szybko-ekskomunikowany-a-mccarrick-i-heretycy-czuja-sie-w-nim-swietnie-bp-strickland-pietnuje-hipokryzje-watykanu/embed/#?secret=41fZ9mraEr#?secret=GU9lIwZVop

McChurch – taki “kościół” stanął w Warszawie… jaki Kościół. Może “LEGO”?

“Kościół” stanął w Warszawie. Nie ma dzwonnicy, ale ma garaż. Porównują go do McDonalda

3.07.2024 nczas/taki-kosciol…

Kościół, Warszawa
Wizualizacja kościoła Matki Boskiej Pompejańskiej na warszawskiej Białołęce. Foto: Projekt PBPA/MES Projekt

Kościół należący do parafii Matki Bożej Pompejańskiej w Warszawie budzi ogromne kontrowersje [sądzę, że pojęcia “przerażenie”, czy “obrzydzenie ” są właściwsze md]. Budynek jest ekstremalnie minimalistyczny i niespecjalnie przypomina miejsce kultu.

Kontrowersyjny kościół wzniesiono na zamówienie Diecezji Warszawsko-Praskiej. Zaprojektowali go architekci z warszawskiej Polsko-Belgijskiej Pracowni Architektury (PBPA).

To samo studiu projektowało m.in. warszawskie biurowce Warsaw Spire, Warsaw Unit, Skysawa i The Bridge. Zbudowana na Białołęce budowla – “świątynia” również bardziej przypomina biurowiec niż kościół.

Kościół pw. Matki Bożej Pompejańskiej nie ma nawet dzwonnicy. Budynek ma za to… podziemny parking. Do środka wchodzi się przez przeszklone drzwi – jak do marketu lub urzędu.

W zasadzie jedyne, co wskazuje na to, że jest to kościół, to wycięte w ścianie przeszklenie w kształcie krzyża. [Oczywiście symboliczne: “Macie czcić Pustkę zamiast Chrystusa” md]

Świątynia 29. czerwca została poświęcona i od tej pory służy parafianom. [Czyżby nie protestowali?? md]

W mediach społecznościowych można zobaczyć kilka zdjęć wnętrza, które jest dosyć ubogie. Za prostym drewnianym ołtarzem [to stół, nie ołtarz md] wisi niewielki obraz Maryi i to w zasadzie tyle.

W sieci pojawiło się już kilka przezwisk dla nowej warszawskiej świątyni. Najczęściej nazywa się ją McChurch, co ma sugerować, że przypomina ona budynek restauracji McDonald’s.

=====================================

Oto, jak zachwala “Wybiórcza”:

Michał Wojtczuk @MichaWojtcz

Dziś biskup warszawski-praski Romuald Kamiński poświęcił kościół Matki Boskiej Pompejańskiej przy ul. Myśliborskiej. Budynek zaprojektowany przez PBPA Projekt i MES Projekt. Całkiem ciekawa architektura, osiągnięta prostymi środkami.

Zdjęcie

Zdjęcie

Zdjęcie

Zdjęcie

 

Kardynałowie i biskupi na służbie Rewolucji. Czy zdołają nas uśpić?

Paweł Chmielewski kardynalowie-i-biskupi-na-sluzbie-rewolucji

Tak jak w spirali – pniemy się do góry stopniowo, krok po kroku. Nie można sięgać zbyt wysoko, idąc powoli – osiągnie się w końcu twarde rezultaty. Tak o swojej taktyce mówią dziś rewolucjoniści, reagując na kryzys wywołany przez Fiducia supplicans o błogosławieniu par LGBT. Rewolucja cały czas chce iść naprzód – ale potrzebuje chwilowego spowolnienia. Po to, by uśpić czujność…

Za pontyfikatu Franciszka Rewolucja osiągnęła bardzo wiele. Antychrześcijańska ideologia, która politycznie podbiła niemal cały świat Zachodu już lata temu, została z sukcesem przeszczepiona na grunt Kościoła. Toczą się jeszcze peryferyjne bitwy, ujarzmia się jakiejś lokalne bunty; zasadniczo jednak w świecie Zachodu umacnia się pax antichristiana. Do ostatecznego triumfu Rewolucji jednak wciąż daleko. Potrzebuje podbić cały świat, rozciągając kontrolę nad wszystkimi ludami, tak, aby skutecznie strawestować psalm: niechby wszystkie ludy zamiast wyśpiewywać chwałę Panu oddały pokłon diabłu.

Granice wpływów Rewolucji pokazała deklaracja Fiducia supplicans z 18 grudnia 2023 roku. Podczas gdy elity kościelne i polityczne świata Zachodu przyjęły ten dokument z entuzjazmem albo przynajmniej z milczącą akceptacją, w pozostałych częściach świata reakcja była zupełnie inna: krytyczna, niechętna, niekiedy po prostu wroga. W tej sytuacji dalsze umacnianie nienaturalnego i karykaturalnego porządku byłoby dla Rewolucji samobójcze. Nadeszła pora na szybką zmianę taktyki.

Mówił o tym niedawno zupełnie wprost jeden z czołowych rewolucjonistów kościelnych, kardynał Jean-Claude Hollerich, metropolita Luksemburga, relator generalny Synodu o Synodalności, jezuita i zaufany człowiek papieża. Hollerich udzielił wywiadu szwajcarskiej feministce, która walczy o wprowadzenie w Kościele kapłaństwa kobiet. Jeszcze w 2020 roku Luksemburczyk deklarował wprost, że jest „otwarty” na wprowadzenie w Kościele katolickim kapłaństwa kobiet. W kolejnych latach wypowiadał się coraz ostrożniej, by teraz, we wspomnianym wywiadzie, całkowicie odmówić wyrażenia swojego zdania na ten temat. Z dobrych powodów.

Potrzeba czasu – powiedział. Gdyby się spieszyć powstałoby wrażenie, że kapłaństwo kobiet zostało „przepchnięte przez liberalnych katolików”. – Potrzeba taktu i cierpliwości, jeżeli chce się osiągnąć prawdziwe rezultaty. Kiedy sięga się zbyt wysoko, niewiele można osiągnąć. Trzeba być ostrożnym, iść do przodu krok po kroku i w ten sposób można zajść daleko. Musimy bardzo uważać, żeby nie wywołać wielkiej reakcji przeciwnej. Sądzę, że na innych kontynentach wybuchłaby burza, gdyby jutro wprowadzić kapłaństwo kobiet. Watykan musiałby się wycofać – mówił dalej.

Jako przykład wskazał właśnie Fiducia supplicans. – Przy Fiducia supplicans doszło do wielkiego wybuchu. A to niewielka sprawa – podkreślił.

Hollerich rozmawiał ze szwajcarską dziennikarką dość długo. Kobieta dociskała go, nieustannie zadawała to samo pytanie. Jest naprawdę zaangażowaną feministką i jak można sądzić, autentycznie chciała wyciągnąć z kardynała konkretną deklarację. Hollerich wiedział, że rozmawia z kimś, kto jest mu ideowo bliski, ale zarazem zbyt zapalczywy. Zdobył się na szczerość, jak gdyby mówiąc: Zrobimy wszystko, o czym marzysz. Daj nam tylko czas. W przeciwnym razie Afrykanie narobią dymu i jak będziemy z tym wszystkim wyglądać?…

Na początku pontyfikatu Franciszka rewolucjoniści nie mieli takich oporów. Dał temu wyraz jeden z głównych elektorów Jorge Mario Bergoglia, kardynał Walter Kasper. W 2014 roku, podczas pierwszego z synodów Franciszka, został nagrany bez swojej wiedzy. Mówił o planowanych reformach i Afryce. – Nie powinni mówić zbyt wiele na temat tego, co mamy robić – stwierdził o biskupach z Afryki. Nieco później kardynał Reinhard Marx deklarował, że Kościół w Niemczech „nie jest filią Rzymu”, więc nikt nie będzie mu rozkazywać. Cóż, tak to rzeczywiście działało: w 2016 roku mimo oporu Afrykanów czy Europejczyków ze wschodu przepchnięto komunię dla rozwodników, w 2018 roku w samych Niemczech komunię dla protestantów, ostatnio znowu błogosławienie par LGBT… Rewolucja doszła jednak do granicy; że się do niej zbliża wyczuwano już po Synodzie Amazońskim, który, wbrew pierwotnym założeniom, nie przesądził o zniesieniu celibatu.

Na konieczność ostrożnego postępowania naprzód zwracał wówczas uwagę bp Franz-Josef Bode, do 2023 roku biskup diecezji Osnabrück. To jeden z najodważniejszych wykonawców planu liberalnej podmiany katolicyzmu. Tuż przed swoim odejściem wprowadził w swojej diecezji oficjalną interkomunię z protestantami, zmieniając w ten sposób naukę na temat realnej obecności Pana Jezusa pod postaciami eucharystycznymi. Nie wywołało to żadnej reakcji, bo i Bode wiedział, jak działać: wprowadził stosowne rozwiązania najpierw tylko w katedrze, zalecając, by w pozostałych kościołach były implementowane stopniowo, krok po kroku, już po jego odejściu z urzędu…

Działał w ten sposób zgodnie z taktyką, o której powiedział publicznie w 2021 roku. Rozmawiał z protestanckimi dziennikarzami z Niemiec, chcącymi wiedzieć, kiedy wreszcie Kościół katolicki porzuci swoją naukę. Bode zdobył się na chwilę szczerości. Powiedział, że nie należy oczekiwać od Kościoła zbyt szybkich zmian, bo to wywołałoby negatywną reakcję. Trzeba działać z wyrachowaniem. – Tak jak w spirali – idziemy do celu powoli, ale cały czas coraz bliżej – tłumaczył zaniepokojonym protestantom. Przywołał na swoją obronę historię ostatnich 50 lat: jak wiele osiągnięto po II Soborze Watykańskim metodą małych kroków?…

Ktoś powie: redaktorze, nie odkrywasz Ameryki, przecież znamy tę metodę od lat. Sowiecka taktyka salami, syndrom gotowanej żaby… Cóż, tak, to prawda: znamy to wszystko. Problem w tym, że chociaż znamy – cały czas dajemy się nabierać. Gdy w kotle rośnie temperatura może chwile pokrzyczymy, ale zaraz się przyzwyczajamy. No tak, tak to już jest, udzielają tej komunii rozwodnikom i protestantom, błogosławią pary LGBT, przyjaźnią się z aborcjonistami… Co zrobić.

Właśnie po to, by nikt niczego nie robił – nadszedł czas spowolnienia. 2 kwietnia Dykasteria Nauki Wiary ogłosiła deklarację Dignitas infinita, która, choć jak każdy dokument za Franciszka wywołała pewne kontrowersje, została przyjęta na świecie zasadniczo dobrze. 17 maja ta sama Dykasteria ogłosiła nowe normy dotyczące domniemanych objawień i wydarzeń cudownych, bardzo wyważone. Kilka dni temu papież ogłosił, że we wrześniu ogłosi dokument poświęcony upowszechnianiu kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa. Czyżby zatem rok 2024 miał nieoczekiwanie zapisać się w historii Kościoła katolickiego jako rok zasadniczo… katolicki? Niewykluczone, że tak właśnie będzie; niech nas jednak ten spokój nie zmyli. To tylko cisza przed burzą: u władzy w Kościele są wciąż te same siły, które doprowadziły do wcześniejszych zmian. Nie porzuciły swoich celów. Chwilowo zmieniły tylko taktykę.

Trzeba iść powoli – żeby zajść daleko, powiada Jean-Claude Hollerich.

Paweł Chmielewski

NAGLĄCA POTRZEBA WOLNOŚCI RELIGIJNEJ. Źródła obecnej sytuacji w Watykanie.

29.07.2013. [z Archiwum]
NAGLĄCA POTRZEBA WOLNOŚCI RELIGIJNEJ

   PAPIEŻ ASYŻU [rozważania i analizy aktualne wobec zapowiedzi rychłej kanonizacji. MD]    
[ks. de La Rocque. PAPIEŻ ASYŻU str. 109 i nn., wyd. Te Deum, 2012]   [wszystkie odnośniki, źródła – w oryginale md]
  W myśl koncepcji Jana Pawła II modlitwa jako istotny składnik prawdziwej ludzkiej wolności, wyrażana w różnorodnych formu­łach religijnych, powinna być chroniona przez prawa cywilne. W ten sposób ukazuje się naszym oczom trzeci wielki środek sprzyjający ustanowieniu odrodzonego świata poprzez powszechne braterskie współżycie: wolność religijna. Jan Paweł II nie przestawał jej bronić, promować i krzewić. Według niego wolność religijna jest “zasadą i podstawą pokojowego współżycia”, “filarem nośnym i funda­mentem każdego naprawdę wolnego społeczeństwa”, “kamieniem węgielnym gmachu praw ludzkich” oraz” probierzem innych pod­stawowych praw”. Wolność religijna w ujęciu Jana Pawła II nie polega tylko na przy­znaniu – wraz z Kościołem katolickim na przestrzeni całej histo­rii – że nikt nie może być przymuszany do wyznawania religii. Bynajmniej nie polega ona również na sformułowaniu roztropnej zasady, określanej mianem tolerancji religijnej, w myśl której czę­sto – dla uniknięcia większego zła – należy tolerować istnienie i praktykowanie fałszywych kultów.
W sensie ścisłym, według Jana Pawła II, polega ona na uznaniu pewnego absolutnego i niezbywal­nego prawa, “prawa do swobodnego wyznawania i praktykowania własnego religijnego credo”, “w pojedynkę lub z innymi, prywatnie i publicznie”. Prawo to jest traktowane jak absolut. Nie można go odebrać nawet wtedy, gdyby zostało źle wykorzystane:
“To prawo jest prawem człowieka, a więc prawem powszechnym, ponieważ nie jest pochodną uczciwego postępowania osób ani ich prawego sumienia, lecz ma swoje źródło w samych osobach, to znaczy w ich wewnętrznej istocie, która w podstawowych elementach składo­wych jest zasadniczo taka sama u wszystkich ludzi. A więc jest to prawo, które zawsze przynależy każdej osobie ludzkiej, nawet w przypadku, gdyby nie było ono praktykowane bądź zostało pogwałcone przez same te podmioty, dla których jest ono właści­we jako rzecz przyrodzona”.
Prawo to nie jest wyłącznie udziałem jednostek. Ono przynależy również do grup ludzi, a więc wspólnot wyznaniowych i religijnych: “Prawo to dotyczy nie tylko jednostek, ale wszystkich wspólnot religijnych i obejmuje swobodne manife­stowanie przekonań religijnych zarówno w życiu indywidualnym, jak i zbiorowym. Wynika stąd, że mniejszości religijne winny mieć zapewnioną możliwość wspólnotowego sprawowania kultu według własnych obrządków. Winno się im również umożliwić dążenie do religijnego wykształcenia na drodze odpowiedniego nauczania, a także dysponowanie koniecznymi środkami [materialnymi]”. Również w tym przypadku prawo wspólnot jest niezbywalne nawet wtedy, gdyby zostało źle użyte: “Prawo to [do wolności religijnej] pozostaje niezmienne również wówczas, gdy dana grupa czy któryś z jej członków działa przeciwko dobru wspólnemu”.

Prawo to odbija się w samej logice społeczeństwa personali­stycznego, będącego przedmiotem marzenia Jana Pawła II. Papież odmalował je pod postacią cywilizacji miłości. Wolność religijna jest dla niej w takiej samej mierze koniecznością religijną, jak i cywil­ną. Powiedzieliśmy już, na jakiej zasadzie przyjęto, że religie będą sprzyjać ustanowieniu cywilizacji miłości, zarówno poprzez gwa­rantowaną przez nie styczność z “bóstwem”, jak i poprzez przeży­wany w duchu solidarności pluralizm. Z tego względu prawo do wolności religijnej staje się koniecznością tak dla jednostek, jak i ­w jeszcze większym stopniu – dla grup. Z obywatelskiego punktu widzenia wolność religijna jest wręcz warunkiem solidarności. W przypadku państwa uznanie wolności religijnej sprowadza się do uznania transcendentnego wymiaru osoby ludzkiej. Jeśli pań­stwo akceptuje pogląd, że “prawda o człowieku” jest jedyną prawdą jednoczącą ludzi i – w konsekwencji – określa się jako instytucja działająca w służbie człowieka, to nie pozostaje mu nic innego, jak uznać własną niekompetencję w sferze religijnej i szanować przeja­wy religijności każdego człowieka.
Dlatego Jan Paweł II twierdził: “Państwo nie może rozciągać swej kompetencji – pośrednio lub bezpośrednio – na sferę religijnych przekonań ludzi. Nie może ono rościć sobie prawa do narzucania bądź zabraniania poszczególnej osobie bądź wspólnocie wyznawania i publicznego praktykowania wiary. (…) Organizacja życia państwowego nie może w żadnym wypadku zastępować sumienia obywateli ani ograniczać przestrzeni życiowej czy też zajmować miejsca stowarzyszeń religijnych” . Pań­stwo zatem, jeśli pragnie włączyć się w budowę cywilizacji miłości, w żadnym przypadku nie może uczynić religii – nawet gdyby to była religia katolicka – jednym ze swych fundamentów. Dlatego dyplomacja Jana Pawła II domagała się zmiany konstytucji w kra­jach, które wciąż określały się jako katolickie.
  * * *  
Dla członków odnowionego społeczeństwa miłości prawo do wol­ności religijnej jawi się jako absolutna konieczność, dotyczy wręcz jego istnienia. Według takiej koncepcji akt założycielski jakiegokol­wiek stowarzyszenia może polegać wyłącznie na prawnym uzna­niu podmiotowości osoby (prawo do wolności sumienia oraz jej transcendentnego powołania (prawo do wolności religijnej). Dla Jana Pawła II uznanie nieograniczonej wolności religijnej stało się umową społeczną nowego społeczeństwa, o jakim marzył, mimo że ta doktryna wielokrotnie została potępiona przez wcześniejszych papieży. Wszelkie ograniczenie tego prawa byłoby czymś więcej niż przewinieniem w stosunku do osób, które stały się jego ofiarami. Dotknęłoby ono transcendentnego wymiaru osoby ludzkiej, który Jan Paweł II uczynił rzeczywistą przyczyną swojej nadziei, jak rów­nież uderzyłoby w same fundamenty nowego społeczeństwa.
===============

mail:

“prawa do swobodnego wyznawania i praktykowania własnego religijnego credo”

np. praktykowania prawa dzihadu, lub kultów satanistycznych

Franciszek sugeruje [wierzy??], że Matka Boża “jednoczy” chrześcijan i muzułmanów

Franciszek wierzy, że Matka Boża “jednoczy” chrześcijan i muzułmanów

gloria

Podczas wizyty w więzieniu Montorio w Weronie 18 maja Franciszek stwierdził, że “postać Maryi jest wspólna zarówno dla chrześcijaństwa, jak i islamu”.

Dodał o Matce Bożej, że “jednoczy nas wszystkich”, co nie jest prawdą, ponieważ islam zaprzecza, że Matka Boża jest Matką Boga.

Raymond Ibrahim wskazuje na LifeSiteNews.com (31 maja), że Watykan próbuje przekonać “katolików” poprzez konferencje lub publikacje, że islam jest “siostrzaną wiarą”. W tym celu przekształca postacie biblijne nadając im zupełnie inne, antybiblijne atrybuty.

Na przykład islam przedstawia Dziewicę Maryję jako “poślubioną” Mahometowi w raju. W hadisie zawartym w korpusie słynnego Ibn Kathira (1300-1373) Mahomet oświadczył, że “Allah poślubi mnie z Marią w raju”.

Święty Eulogiusz z Kordoby, biskup i męczennik w okupowanej przez muzułmanów Hiszpanii, napisał: “Nie powtórzę świętokradztwa, które ten nieczysty pies [Mahomet] ośmielił się wypowiedzieć o Błogosławionej Dziewicy, Królowej Świata, Świętej Matce naszego czcigodnego Pana i Zbawiciela. Twierdził, że będzie ją obnażał w przyszłym świecie”.

Uznany za winnego mówienia źle o islamie, Eulogiusz był publicznie torturowany i stracony w Kordobie w 859 roku.

=================================

M.D.:

Wahałem się, czy w tytule użyć pojęcia bredzi, czy bluźni. Jakżeż bolesne, że oba opisują obecny stan papiestwa. Kościół to wytrzyma, bo bramy piekielne nie przemogą go. Przecież człowiek okupujący obecnie tron Świętego Piotra nie jest nieomylny, nie musimy go jakoś takiego traktować, w dodatku ze czcią.

Ostatnie orzeczenie papieża w formule nieomylności to ogłoszony przez Piusa XII w 1950 roku dogmat o Wniebowzięcie Maryi. Od tej pory papieże nie chcieli, nie mogli niczego podać w uroczystej i precyzyjnie określonej formule nieomylności. Tylko „wątpią”, ostatnio rozmywają. Również sobór watykański II określił się jako „pasterski”, nie dogmatyczny.

Już od wieków teologowie zastanawiali się, co będzie, co należy czynić, jeśli następcą św. Piotra będzie heretyk lub apostata. Kościół sobie z tym poradzi.

Ale ilu ludzi odejdzie przez obecną ekipę satanistów w Watykanie?

Franciszek chwali potępiony przez Piusa XI „dialog międzyreligijny”.

3 czerwca 2024

Franciszek chwali potępiony przez Piusa XI „dialog międzyreligijny”. To wyraz „miłości Boga”? pch24/franciszek-chwali-potepiony-przez-piusa-xi-dialog-miedzyreligijny

– Fundamentem doświadczenia dialogu międzyreligijnego jest miłość Boga dokonująca się we wzajemnej miłości, słuchaniu, zaufaniu, przyjęciu i wzajemnym poznawaniu się, przy jednoczesnym pełnym poszanowaniu poszczególnych tożsamości  – stwierdził Franciszek podczas audiencji dla uczestników Konferencji Międzywyznaniowej promowanej przez Ruch Focolare. Ojciec Święty dał się poznać, zgodnie z linią wytyczoną przez jego poprzedników, jako gorący orędownik „dialogu międzyreligijnego”… Jednoznacznie potępionego przez Piusa XI w encyklice „Mortalium Animos”.

Ojciec Święty wyraził uznanie dla Dzieła Maryi (Ruch Focolare) za kontynuowanie drogi  zainicjowanej przez jego założycielkę, Chiarę Lubich, z wyznawcami religii niechrześcijańskich, którzy podzielają duchowość jedności. [??? md] Zaznaczył, że było to przedsięwzięcie rewolucyjne, które przyniosło „wiele dobra” Kościołowi.

– Jest to doświadczenie ożywiane przez Ducha Świętego, zakorzenione, można powiedzieć, w sercu Chrystusa, w Jego pragnieniu miłości, komunii i braterstwa – stwierdził Ojciec Święty. Przypomniał, że pięćdziesiąt lat temu w Algierii narodziła się wspólnota muzułmańska również należąca do Ruchu. Dodał, że Duch Święty działał także podczas spotkań Chiary Lubich z przywódcami różnych religii. 

– Fundamentem na którym opiera się to doświadczenie jest miłość Boga dokonująca się we wzajemnej miłości, słuchaniu, zaufaniu, przyjęciu i wzajemnym poznawaniu się, przy jednoczesnym pełnym poszanowaniu poszczególnych tożsamości. Z biegiem czasu rozwinęły się przyjaźń i współpraca w dążeniu do wspólnej odpowiedzi na wołanie ubogich, w trosce o stworzenie i w działaniu na rzecz pokoju. Na tej drodze niektórzy niechrześcijańscy bracia i siostry podzielili duchowość Dzieła Maryi lub niektóre z jego charakterystycznych cech i żyją zgodnie z nimi wśród swego ludu. Z tymi osobami wykraczamy poza dialog, czujemy się jak bracia i siostry, dzieląc marzenie o bardziej zjednoczonym świecie, w harmonii różnorodności – mówił papież.

Franciszek dodał, że świadectwo to jest źródłem radości i pocieszenia, zwłaszcza w okresie obecnym, gdy dochodzi do konfliktów, w których religia jest często wykorzystywany do podsycania podziałów. Przytoczył słowa swej adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium: „Dialog międzyreligijny stanowi konieczny warunek pokoju w świecie i dlatego jest obowiązkiem chrześcijan, podobnie jak i innych wspólnot religijnych”(n. 250).

Dialog międzyreligijny potępiony został przez papieża Piusa XI w encyklice „Mortalium Animos”. W swoim dokumencie Ojciec Święty podkreślał, że przekonanie, że wszystkie religie są co do zasady dobre jest błędne, a wszystkich ludzi dotyczy nakaz posłuszeństwa Objawieniu Bożemu, przekazywanemu na ziemi przez Kościół Katolicki. Zabraniał również udziału w „ekumenicznych” i „międzyreligijnych” przedsięwzięciach. 

KAI/oprac.FA

Aktywista homoseksualny Bergoglio pisze swoim kolejną przedmowę.

Aktywista homoseksualny Bergoglio pisze kolejną przedmowę

Franciszek napisał przedmowę (opublikowaną na VaticanNews.va i AmericaMagazine.org, 3 czerwca) do książki “Lazarus, Come Forth!”, autorstwa osławionego aktywisty homoseksualnego Jamesa Martina, który jest jezuitą.

Przedmowa to czysta pochlebstwo.

Zaczyna się od stwierdzenia, że Franciszek jest “bardzo wdzięczny ojcu Jamesowi Martinowi, którego inne pisma również znam i doceniam”.

Papież Franciszek dodaje, że “istnieje wiele powodów, aby mu podziękować, ściśle związanych ze sposobem, w jaki rozwija się ‘Come Forth’. Jest on zawsze fascynujący i nigdy nie jest przewidywalny”.

“Ojciec James sprawia, że tekst biblijny ożywa”.

“Ojciec James ma perspektywę człowieka, który zakochał się w Słowie Bożym”.

“Kiedy czytamy szczegółową analizę Jamesa Martina, możemy praktycznie poczuć głębokie znaczenie tego, co Jezus robi, gdy znajduje się przed martwym człowiekiem, który jest naprawdę martwy i którego ciało wydziela nieprzyjemny zapach – metafora moralnej zgnilizny, którą grzech wytwarza w naszych duszach”.

Jest to ta sama moralna zgnilizna, która skaziła Watykan, odkąd Franciszek sprawuje tam władzę. [No, wcześniej też staliśmy tam nad przepaścią, ale on “zrobił ogromny krok do przodu”. MD]

Głównym skutkiem jego homoseksualnego aktywizmu jest zniszczenie jego własnego autorytetu.

[Ależ skądże! Zadaje ogromna ranę Kościołowi, wiernym, a jego nędzna duszyczka mniej nas obchodzi. MD]

Kościół i homoseksualizm: historia kapitulacji. Synodalność.

Zniszczona tama. Kościół i homoseksualizm: historia kapitulacji

Luigi Casalini gloria/franciszek

(…fragment…) Jeśli wszystko to spowodowało pęknięcia w katolickiej tamie, która wciąż opierała się falom rewolucji seksualnej i homoseksualnej, to Papa Francesco otworzył wyłom, od słynnego “Kim jestem, by osądzać” po wezwanie w Lizbonie do włączenia “todos, todos”, niezależnie od ich statusu jako publicznych grzeszników.

Rob Mutsaerts, odważny biskup pomocniczy S’Hertogenbosch, w swojej przedmowie do książki stwierdza bez zbędnych słów, że oczywiście każdy jest mile widziany… o ile spełnia Boże wymagania. W piekle, jak mówi, jest inaczej. “Slogan diabła brzmi: ‘Przyjdź taki, jaki jesteś (…) Nie musisz się zmieniać, nie musisz prosić o przebaczenie, nie musisz kiwnąć palcem, aby zaspokoić potrzeby innych: todos, todos, todos są mile widziani w piekle “.

Wyłom otwarty przez Papa Francesco został szybko przekroczony przez biskupów niemieckich i belgijskich, którzy promowali ceremonie liturgiczne błogosławiące związki osób tej samej płci, a także przez kardynała Schonborna, który chce jedynie przyznać wszystkim “nieregularnym” parom, w tym parom osób tej samej płci, status teologiczny, który Sobór Watykański II przyznał “braciom i siostrom w separacji”.

Według arcybiskupa Wiednia, który wykorzystał święto Wniebowzięcia NMP, aby pobłogosławić parę swojego przyjaciela XX pod koniec obiadu – związki cywilne zawierają pozytywne aspekty wzajemnego zaangażowania, które są bardziej solidne niż w przypadku zwykłego konkubinatu i które zbliżają je do małżeństwa sakramentalnego. Szwajcarski teolog Daniel Bogner idzie dalej. Uważa on, że “konieczne jest ponowne przemyślenie sakramentu małżeństwa i uwolnienie go od skorupy doskonałości“, uwalniając go od “dwupoziomowej logiki, która rozróżnia między ‘pełnoprawnym’ sakramentem a tanią ofertą błogosławieństwa dla ‘gorszych’ form miłości”.

Jeśli tak zwane “duszpasterskie błogosławieństwo” Tucho Fernándeza wywołało takie poruszenie w Afryce i innych krajach, niełatwo sobie wyobrazić, jakie konwulsje wstrząsnęłyby Kościołem katolickim, gdyby zatwierdził on, jak to już uczyniło wiele wyznań protestanckich, pseudo-małżeństwo homoseksualne. Albo czy zostanie wprowadzona poprawka do Katechizmu Kościoła Katolickiego stwierdzająca, że orientacja homoseksualna nie jest nieuporządkowana, ale “inaczej uporządkowana”, za czym opowiada się ojciec James Martin S.I.?

Rzeczywiście, doktryna odrzucająca homoseksualność jest częścią powszechnego zwyczajnego Magisterium Kościoła i jako taka jest niereformowalna. W związku z tym pomysł, że związki homoseksualne mogą mieć cokolwiek godnego uświęcenia przynajmniej błogosławieństwem, jak uważają Hollerich, Schönborn, Fernández & Co przy wsparciu Papa Francesco, co starają się narzucić, jest całkowicie nie do przyjęcia.

Niektórzy stwierdzą, że praca ta nie jest wystarczająco dogłębna, ponieważ jedynie opowiada o ofensywach lobby LGBT i jego wspólników w kręgach katolickich oraz odpowiedziach Watykanu i różnych episkopatów, początkowo silniejszych, a następnie słabszych, a nawet podstępnych, bez szczegółowej analizy każdego argumentu lub epizodu. Inni stwierdzą wręcz przeciwnie, że nie jest napisany zwinnym piórem, jakby to była powieść, ze względu na oczywistą troskę autorów o zachowanie obiektywizmu i dokumentacji.

Jednak starszym czytelnikom lektura książki przypomni pewne epizody, które w tamtym czasie ich rozwścieczyły, ale które od tego czasu zatarły się w pamięci, takie jak skandaliczna wypowiedź Mario Mieli, założyciela FUORI (Fronte Unitario Omosessuale Rivoluzionario Italiano), na temat wkładu w emancypację człowieka przez perwersje seksualne, takie jak sadyzm, masochizm, pederastia, gerontofilia i zoofilia.

Z drugiej strony, młodsi czytelnicy, którzy nie doświadczyli zawirowań epoki po latach sześćdziesiątych, znajdą perspektywę historyczną, która pomoże im zrozumieć, w jakim stopniu Fiducia Supplicans stanowi ogromną kapitulację Watykanu w obliczu presji ze strony ruchu homoseksualnego zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz Kościoła. La Diga Rotta. La Chiesa e l’Omosessualità: Storia di una Capitolazione. Libro di Ureta e Loredo.

===============================================

Misja Franciszka jest jasna: “synod” musi udzielić mu poparcia dla jego “reform”: uznanie homoseksualności i diakonat dla kobiet

ks. Heimerl

Niedawno ktoś zapytał mnie: “Przepraszam, Ojcze, czym właściwie jest synodalność?”. Przyznaję: byłem zaskoczony. W końcu myślimy, że wszystko kręci się teraz wokół “synodalności”, ale w rzeczywistości wydaje się, że termin ten nie przyjął się wśród wierzących; istnieje tylko w bańce kościelnych urzędników. Nie zdają sobie sprawy, że są ważniejsze rzeczy niż “synodalność”, ani że Kościół funkcjonował bez niej przez dwa tysiące lat. Zamiast tego twierdzą, że Kościół jest z natury “synodalny”. Jest to tak historycznie i teologicznie błędne, że aż chce się potrząsnąć głową. Wracając jednak do pytania: “Czym właściwie jest synodalność?”. Chciałbym odpowiedzieć: “Synodalność to nonsens” i rzeczywiście tak jest. Ale istnieje niezwykle niebezpieczny nonsens i tak jest w przypadku “synodalności”. Dlatego “synodalność” nie jest czymś, co należy ignorować, ale czymś, co należy zrozumieć, a przede wszystkim z czym należy walczyć. Nierzadko zdarza się, że najgorsze rzeczy wynikają ze złych działań, zwłaszcza gdy są one opatrzone głupimi sloganami. – Czy więc synodalność to “głupie” słowo?

Ujmę to w ten sposób: jest “głupie” tylko w tym sensie, że jest pozbawionym znaczenia neologizmem, który można wypełnić czymkolwiek się chce. Choćby z tego powodu jest to bardziej termin polityczny niż kościelny, co wynika również z faktu, że termin ten nigdy nie istniał w języku kościelnym: “synodalność” nie pojawia się w żadnym tekście soborowym. W gruncie rzeczy jest to czysta fantazja, frazes, który można wykorzystać do prowadzenia dobrej polityki. Nie ma w tym nic więcej. Fakt, że “synodalność” w jakiś sposób brzmi jak “synod”, jest niczym więcej niż piękną iluzją; sugeruje historyczną ciągłość, która w ogóle nie istnieje: “synodalność” nie ma absolutnie nic wspólnego z wielkimi synodami, które istniały od starożytności do średniowiecza, ani, jeśli o to chodzi, z “synodami biskupów”, które Paweł VI stworzył w 1965 roku. Odkąd Franciszek przypisał temat “synodalności” obecnemu Synodowi Biskupów, “synodalność” stała się synonimem “podziału”. Krótko mówiąc: wraz z obecnym “synodem na temat synodalności” Kościół znalazł się na rozdrożu.

Oczywiście dzieje się tak również dlatego, że ten “synod” nie jest “synodem biskupów” w sensie Pawła VI, ale raczej jawnym oszustwem: w “synodzie synodalnym” biskupi i świeccy doradzają i są kierowani przez “sekretariat synodalny”. – Nazwijmy rzeczy po imieniu: ten “synod biskupów” jest polityczno-kościelną parodią, porównywalną w najlepszym razie z kongresem partyjnym w Chinach.

Dlatego misja Franciszka jest jasna: “synod” musi udzielić mu poparcia dla jego “reform”: uznanie homoseksualności i diakonat dla kobiet to cel minimum. Co więcej, w perspektywie średnioterminowej Kościół powinien stać się zdecentralizowanym Kościołem świeckim; w skrócie: “Una sancta” powinna w przyszłości składać się z regionalnych kościołów protestanckich i być prowadzona przez świeckich.

Aby to osiągnąć, Franciszek nadał synodowi aurę Soboru Watykańskiego III – i wybuchową moc kościelnego rozłamu. W końcu wielu katolików ma dość tego, że papa nieustannie wypowiada się przeciwko nauczaniu Kościoła i ucieka się do sztuczki “super synodu”, aby to zrobić. Dlatego “Sekretariat Synodu” zdecydowanie uprzedza krytyczne głosy, stwierdzając z całą powagą, że kierunek “światowego synodu” należy do “Ducha Świętego”. Wszyscy wiedzą, że jest to blef i nawet sobór nie może powoływać się na kierownictwo Ducha Świętego. Niemniej jednak ten manewr daje “doktrynalną” władzę Synodowi i nikt nie ośmiela się kwestionować tej oficjalnej propagandy, która, nawiasem mówiąc, przenosi nas z powrotem do kongresu partyjnego w Chinach.

Każdy, kto zastanawia się, co tak naprawdę oznacza “synodalność“, może zobaczyć tutaj sedno: “synodalność” to idea manipulowania Kościołem w celu wywrócenia go na lewą stronę. To, co nigdy nie było katolickie, musi się takim stać bez dalszych ceregieli. “Droga synodalna” w Niemczech już to pokazała, a teraz Super Synod jedynie ją naśladuje. Ostatecznie obie drogi prowadzą do tego samego celu: znacznej restrukturyzacji Kościoła, którą można również nazwać zniszczeniem.

Właśnie dlatego Franciszek wyraźnie pozwala niemieckim biskupom robić to, co chcą, podczas gdy poza tym rządzi żelazną ręką. Jeśli Niemcy będą zbyt pochopni, co najwyżej kardynał prefekt będzie ganił, ale nic się nie stanie. Pomimo otwartej herezji, żaden biskup nie traci swojego urzędu. Dlaczego? Zasadniczo Niemcy są nadgorliwymi uczniami swojego rzymskiego “mistrza”. Wypróbowali “sposób synodalny”. Teraz papa może stworzyć pożądane fakty za pomocą Super Synodu. – Przynajmniej od czasu kontrowersyjnego dokumentu “błogosławieństwa” “Fiducia supplicans” wiemy, dokąd to prowadzi: do zaprzedania Pisma Świętego i odejścia od Bożego objawienia i tradycji Kościoła.

Ci, którzy dziś mówią o “synodalności”, mówią zatem o Kościele, który utracił swoją nadprzyrodzoną wiarę i zdegradował się do organizacji pozarządowej. Ten “Kościół”, który słusznie został nazwany “Kościołem Franciszka”, nie jest już katolicki i nie ma odpowiedzi na brak wiary naszych czasów. Wręcz przeciwnie: sam stał się częścią tego braku wiary i w końcu w nim zginie.

Oto powód, dla którego prawdziwy Kościół, który jest katolicki i apostolski: NIGDY nie jest “synodalny”!“Synodality is extremely dangerous nonsense” -Fr Heimerl

=========================

mail:

Komik, pajac – bluźnierca “przewiduje” papieża-kobietę, a Franciszek go … całuje

Komik “przewiduje” papieża-kobietę, a Franciszek go całuje gloria


[Jak często na gloria, autor nie podał odnośników, byśmy mogli to sprawdzić. Jednak oceniam prawdopodobieństwo całości na ponad 96%, więc umieszczam. Może nasz babylonianempire sprawdzi? – sprawdził i uzupełnił.. M. Dakowski]

Włoski komik Roberto Benigni przemówił do uczestników watykańskich obchodów “Światowego Dnia Dziecka” 26 maja na Placu Świętego Piotra, w obecności Franciszka.

Powiedział: “Wśród was może być nowy Michał Anioł lub nowy Galileusz (…) A wśród dziewczynek może być przyszła laureatka Nagrody Nobla (…) lub nawet papież”.

Dodał: “Tutaj wszystko jest możliwe, w Watykanie jesteśmy w Królestwie Bożym, a w Królestwie Bożym wszystko jest możliwe. Może Afrykańczyk lub Azjata […] lub dziewczyna, kobieta, pierwsza kobieta papież w historii, mówiono by o tym nawet na Księżycu”.

Franciszek objął i pocałował Benigniego na scenie, chociaż przed wydarzeniem zabroniono wszystkim zbliżać się do Bergoglio.

Kilka lat temu Benigni był gospodarzem sobotniego programu we włoskiej telewizji, który polegał na przeszukiwaniu męskich much [?? RAM: prawdopodobnie chodzi o łapanie za genitalia konferansjerów telewizyjnych, co mu się trafiało…RAM] – lub obmacywaniu spódnic gości. W niewłaściwy sposób odnosił się również do świętych, takich jak Ojciec Pio.

W 2007 roku kpił z Matki Bożej, zmieniając 33. kantyk Dantego o raju wulgarnymi terminami, które są używane w odniesieniu do żeńskich i męskich genitaliów.

Pope Francis & homoheresy – new book. The Breached Dam.

The American TFP <tfp@tfp.org>


Why are there so many homosexual priests in the Church?
You will find the complete answer in this new book, The Breached Dam: The Fiducia supplicans Surrender to the Homosexual Movement.
Get a FREE COPY today.

How did the homoheresy infiltrate the Church?

It started in the 1970s, pioneered by Jesuit Fr. John McNeill, Fr. Charles Curran, and a theological “fifth column.” They worked gradually to undermine traditional teaching.

With a radical re-write of Scripture, these promoters of sin even tried to get the faithful to consider homosexuality as part of God’s plan!

This new book, The Breached Dam, unmasks homosexual pressure groups, such as Dignity and New Ways Ministry, that demand that the Church fully accept the LGBT lifestyle and homosexual partnerships.

Groups like the Rainbow Sash Movement even resort to disruptive actions during liturgical celebrations.

However, you and I must stand up for God and His holy teaching:

Get your FREE COPY of The Breached Dam.

Unfortunately, during the pontificate of Pope Francis, the Holy See expressed support for figures like Sr. Jeannine Gramick, who had been condemned in previous pontificates.

The Vatican has also praised high-profile promoters of homosexuality, such as Fr. James Martin, – the Rainbow Jesuit.

More recently, the “pastoral blessings” authorized by Fiducia supplicans opened an immense breach in the Catholic Church’s once-impregnable wall of doctrinal containment. They prepare the ground for the acceptance of sacramental “marriage” ceremonies for homosexuals already being demanded by “advanced” theologians.

When you read The Breached Dam, you will see how the “pastoral blessing” for homosexual couples is the Holy See’s surrender to homosexual pressure groups outside and inside the Church.

This new book (at no cost to you) will help you understand the current crisis:

Click here to read The Breached Dam for free.

You and I must defend the true and perennial teaching of Holy Mother Church. 

The clash between homoheresy and traditional Catholic teaching could lead to a schism that, in Plinio Corrêa de Oliveira’s prophetic words, would bring about “one of the greatest upheavals in history.”

Who is responsible for this great clash between truth and error?

It is those who spread the homoheresy inside the Church who sow confusion and sin, not those who resist it by remaining faithful to the Commandments of Revelation and the Natural Law.

Finally, in The Breached Dam, you will read how broad sectors of the world’s bishops are resisting Fiducia supplicans and homoheresy.

For example, Gerhard Cardinal Müller, former prefect of the Congregation for the Doctrine of the Faith, said: “Blessing a reality [a same-sex pseudo-couple] that is contrary to creation is not only impossible, it is blasphemy.”

This new book is a must-read for every faithful and informed Catholic!

About the Authors

The Breached Dam was authored by José Antonio Ureta and Julio Loredo, who are famous for their previous work The Synodal Process is a Pandora’s Box: 100 Questions and Answers.

José Antonio Ureta is senior researcher of the French Society for the Defense of Tradition, Family, and Property, senior member of the Plinio Corrêa de Oliveira Institute in São Paulo, Brazil, and author of Pope Francis’s “Paradigm Shift”: Continuity or Rupture in the Mission of the Church? An Assessment of His Pontificate’s First Five Years. He is also a member of the John Paul II Academy of Human Life and the Family. 

Julio Loredo is a founding member of Tradicion y Acción por un Perú Mayor in Peru. Today, he is the president of Tradizione Famiglia Proprietà in Italy. He is also the author of Liberation Theology: How Marxism Infiltrated the Catholic Church.

Here’s your free copy of The Breached Dam.

As we witness such a serious crisis of Faith within the Church, we must stand with Mary at the foot of the Cross of Our Lord Jesus Christ, and with courage and confidence, proclaim His promise:

“The gates of Hell shall not prevail!”

Sincerely in Jesus and Mary,
*          *          *

Kard. Burke: To wielka rebelia przeciwko Bogu. Przeciw Chrystusowi walczą nawet niektórzy pasterze

Kard. Burke: To wielka rebelia przeciwko Bogu. Z Chrystusem walczą nawet niektórzy pasterze

pch/kard-burke-to-wielka-rebelia-przeciwko-bogu

Na naszych oczach rozgrywa się wielka batalia przeciwko Bogu i Jego prawom. Również w samym Kościele są ludzie, którzy wzniecają rebelię wrogą wobec Chrystusa. Wielkie zamieszanie niesie ze sobą Synod o Synodalności. Mówił o tym kard. Raymond Leo Burke.

Wielkim wyzwaniem dla edukacji katolickiej jest unikanie rozproszeń, które niosą ze sobą fałszywe ideologie – ateistyczna, materialistyczna… Konieczne jest skupianie się na głoszeniu Chrystusa. To On przychodzi do nas poprzez Tradycję Apostolską, przez żywą Tradycję Kościoła – powiedział kardynał, przemawiając 18 maja w Thomas Aquinas College w Stanach Zjednoczonych.

Żyjemy w bardzo niespokojnych czasach; czasami zdaje się wręcz, że apokaliptycznych. […] Bunt przeciwko Bogu, rewolucja przeciwko Jego prawdom i miłości przekazanym nam w Kościele, doszła do niewyobrażalnego poziomu. To rebelia nie tylko przeciwko wierze, ale również przeciwko rozumowi. Widzimy w świecie zaprzeczenie naturze, którą nadał nam Bóg. Co więcej, ów bunt i rewolucję podtrzymują również niektórzy w samym Kościele, nawet ci, którzy są wezwani i wyświęceni do bycia pasterzami trzody. Widzimy niszczycielskie skutki w Kościele w Niemczech. Aktualna sesja Synodu Biskupów grozi rozszerzeniem tego samego zniszczenia na Kościół powszechny – wskazał hierarcha.

Kardynał podkreślił, że słuszna jest złość i zaniepokojenie pobożnych katolików wobec tego, co spadło na Mistyczne Ciało Chrystusa. Chodzi o apostazję i porzucenie samego Pana; należną Mu cześć zastępują światowość i bunt wobec Boga.

Właściwą odpowiedzią na kryzys jest „pozostanie w Kościele razem z Chrystusem, bycie Jego wiernym współpracownikiem w prawdzie, głoszenie Jego zbawczych słów i przynoszenie Jego zbawczej łaski światu – z jeszcze większą wiernością i hojnością, nawet w obliczu obojętności, szyderstw, prześladowań czy śmierci”, powiedział kardynał.

Bóg Ojciec powierzył każdemu z nas troskę o jakąś część Królestwa Jego Wcielonego Boskiego Syna. Powinniśmy troszczyć się tylko o to, aby być wiernymi, wspaniałomyślnymi i czystymi naśladowcami i uczniami Chrystusa Króla – dodał.

Źródło: cardinalburke.com Pach