Pieszczochy globalizmu

Pieszczochy globalizmu

DR IGNACY NOWOPOLSKI APR 12

Procesy globalizacji rozpoczęły się już wiele dekad temu.  Polegały one na instalowaniu, w strukturach władz państwowych, agentów wyszkolonych i zaprzedanych światowej oligarchii finansowej.  Kuźniami tych kadr były prywatne organizacje (finansowane przez wspomnianych oligarchów), takie jak Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, Światowa Organizacja Zdrowia, itp.

Przy czym do uzyskania zaszczytnej funkcji „światowego młodego przywódcy”, czy zwanego z angielska „influencera”, potrzebne było nie tylko zaprzedanie, ale inne „kwalifikacje”, takie jak kompromitująca przeszłość, oraz zboczenia seksualne, zwłaszcza pedofilia czy homoseksualizm. 

O ile kompromitująca przeszłość zapewniała możliwość ewentualnego szantażu danego osobnika, o tyle wspomniane zboczenia gwarantowały całkowitą niezdolność agenta do integracji z jakąkolwiek społecznością. Bowiem żadna cywilizacja, zarówno historyczna jak współczesna nie akceptuje i nie toleruje zboczeń podcinających elementarne prawa naturalne niezbędne do przetrwania tejże.  W wyniku czego wspomniani agenci sami wykluczyli się ze społeczeństwa.

Przy czym truizmem jest stwierdzenie, że Zachodni Globalizm (US & UE, etc.) jest wyjątkiem w powyższej regule, będąc przez to czystą emanacją szatana i z definicji skazując się na zagładę. 

Niewidoczny rozwój globalizmu swą siecią agenturalną objął prawie cały świat, umożliwiając oligarchom spełnienie ich największego marzenia; LIKWIDACJĘ LUDZKOŚCI POPRZEZ GLOBALNE LUDOBÓJSTWO.  Zrealizowano je przy pomocy „pandemii covidowej”, w której jedynym źródłem śmierci i chorób, były „szczepionki”.

Ludobójstwo udało się w znacznym stopniu, ale nie w pełni.  W związku z czym zastosowano drugi „temat”; ekologię.

Walka ze zmianami klimatycznymi polega na eliminacji azotu z atmosfery (która w naturalnym składzie zawiera go około 78%), poprzez likwidację nawozów azotowych.  A także, i wczwśniej, eliminowanie dwutlenku węgla, związku niezbędnego obok tlenu w procesie asymilacji, czyli koegzystencji świata roślinnego i zwierzęcego.

W ten sposób globaliści uderzają w dwa filary egzystencji:  rolnictwo i zasoby energetyczne.   Jeszcze pół wieku temu taka strategia skazana była by na porażkę, gdyż nawet słabi uczniowie szkół podstawowych znali i rozumieli te elementarne mechanizmy.  Dziś jednak sytuacja się zmieniła i absolwenci „prestiżowych zachodnich szkół i uczelni” są całkowitymi ignorantami we wszystkich dziedzinach, za wyjątkiem umiejętności posługiwania się ikonami na komputerach i smart phone’ach.  Zresztą nie muszą nic umieć, bo ma zastąpić ich AI (sztuczna inteligencja), a dla nich samych przygotowywana jest kolejna rzeź, pod jakąś inną nazwą, niż covidowa.

Prawdziwym dramatem jest natomiast to, że obecne „elity” (czytaj agenci globalistyczni), osiągnęli już taki poziom zidiocenia, że nie potrafią nawet pojąć własnego interesu, który jasno wskazuje, że wypełniając dalej wolę oligarchów, apostołów szatana, siebie również skazują na zagładę. 

Rozpasani, niewybieralni, unijni oficjele pławią się w rozkoszach raju (zwanego przez nich „ogrodami”) niebaczni tego, że prowadzą do nieuniknionej zagłady swych podwładnych i samych siebie.

Eko-ściema po niemiecku. Berlin drastycznie [184 razy] zaniżał emisje metanu z górnictwa.

Eko-ściema pch24.pl/eko-sciema-po-niemiecku

Analiza wydobycia węgla brunatnego w Niemczech wykazała, że emisje metanu są tam o 184 razy wyższe, niż wcześniej zgłoszono – wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie organizacji Deutsche Umwelthilfe (DUH).

Niemcy są największym producentem węgla brunatnego w UE. 

W 2022 roku Niemcy zgłosiły emisje metanu w wysokości około 1 390 ton z wydobycia węgla brunatnego. Badania wykazały jednak, że rzeczywista wartość może wynosić 256 000 ton w tym roku – informuje portal „Biznes Alert”.

Niemiecka produkcja węgla brunatnego w 2022 roku stanowiła ponad 40 procent całkowitej emisji tego gazu cieplarnianego. Niemcy są największym producentem węgla brunatnego w UE. W 2022 roku w tym kraju wydobyto około 131 mln ton. Odpowiadało to 44 procent całkowitej produkcji UE wynoszącej 294 mln ton.

Źródło: biznesalert.pl
PR

Same fakty. Węgiel, ekologia, CO2. Ufff !! Jesteśmy uratowani i to wszystko dzięki Unii Europejskiej.

Same fakty. Węgiel, ekologia, CO2. Ufff !! Jesteśmy uratowani i to wszystko dzięki Unii Europejskiej.

[z internetu]

Chińscy górnicy w cztery dni wydobywają więcej węgla niż Polska przez cały rok – 13 mln ton dziennie! 

Powtórzę 13 milionów ton dziennie. 13 milionów ton węgla każdego dnia. I to przecież nie po to żeby z niego robić zupę.

Przez 12 miesięcy Pekin wykopał ponad 4,6 mld ton “czarnego złota”. Dla porównania w 2023 roku polskie kopalnie zdołały wydobyć zaledwie około 49 mln ton węgla kamiennego. 

Chińczycy cały czas budują NOWE elektrownie węglowe i nie płacą za emisję CO2 do wspólnego powietrza.

Nikt nie płaci oprócz krajów Unii Europejskiej😀, taka ciekawostka jakby ktoś nie wiedział.

W Stanach Zjednoczonych natomiast NOWO powstająca fabryka baterii do samochodów elektrycznych będzie zasilana elektrownią węglową (podstawa przecież w dzisiejszych czasach to ekologia😄).

Podobno przy sprzyjających wiatrach dociera do nas do Polski piasek z Sahary, a pył wulkaniczny z wybuchu wulkanu na Islandii okrążył ziemię 2,5 razy zanim opadł ale zanieczyszczenia z Chin, Rosji, Indii, Ukrainy no na pewno do nas się nie dostaną, no na bank jesteśmy bezpieczni.

Ufff, od razu zrobiłem się zdrowszy a i planeta się nie spali.

Jesteśmy uratowani i to wszystko dzięki Unii Europejskiej.

Jak pokonać logikę LEWAKA jego własną bronią. Imigracja a CO2

Mój komentarz w formie MEMA, Krzysztof

źródło: https://wykop.pl/link/7357735/migracja-do-ue-obciaza-klimat

Młody mężczyzna siedzi w Afryce – śpi w hamaku, albo na trawie, je to co zbierze. Nie korzysta z lotów, nie ma najnowszego telefonu, nie potrzebuje kurtki i tak dalej. Jego ślad węglowy jest minimalny, nawet jeśli żyje w większym mieście, jednak wszystko zmienia się po przybyciu na teren Europy – nagle sam hamak już nie wystarczy, musi mieć łóżko w solidnym budynku, który przez większość roku trzeba ogrzewać! Dodatkowo potrzebuje znacznie więcej ubrań, jedzenia i leków niż jego rówieśnicy, który został w Afryce.
Mało tego – jeśli dostał się do gangu i produkuje narkotyki oraz bierze udział w strzelaninach, to jego ślad węglowy rośnie diametralnie – każdy jeden wystrzelony nabój to całe kilogramy co2! Tak samo każda kradzież i zniszczenie mienia – wszystko to produkuje ogromne ilości co2!
Proklimatyczna migracja powinna być odwrotna – jak najwięcej mężczyzn, szczególnie przestępców oraz „trwale bezrobotnych” powinno się przesiedlać do ciepłych krajów, gdzie mogą spać na trawie i łapać antylopy, a do Europy powinniśmy sprowadzać wyłącznie młode kobiety, bo tak, jak w biednych krajach młode kobiety potrafią mieć i 8 dzieci, tak po sprowadzeniu ich do UE – oczywiście bez mężczyzn z ich kultury – będą już rodzić może 1-2 dzieci, dzięki czemu zapobiegniemy przeludnieniu ziemi!
Bądź pro eko – walcz z migracją mężczyzn do Europy!

Idiotyzmy poniżej poziomu głąba ze szkoły podstawowej, może “specjalnej”. Tutejsza feministra chce dziesięciokrotnego zmniejszenia emisji CO2 do 2040..

Szaleństwo klimatyczne minister Zielińskiej. „Politico” o szoku w Brukseli 

https://pch24.pl/szalenstwo-klimatyczne-minister-zielinskiej-politico-o-szoku-w-brukseli/


Europejskich polityków zszokowała nadgorliwa postawa polskiej sekretarz stanu z ministerstwa klimatu i środowiska.

W poniedziałek Urszula Zielińska zadeklarowała w Brukseli poparcie dla celu redukcji emisji dwutlenku węgla aż o 90 procent do 2040 roku. [Inaczej pisząc – DZIESIĘĆ RAZY MD ]

W lutym Komisja Europejska powinna ogłosić nowy cel redukcji emisji dwutlenku węgla na rok 2040. Większość państw nie chce radykalnych cięć ze względu na kryzys wysokich kosztów życia. Pogłębiłby się on dramatycznie wraz z przyjęciem bardziej „ambitnych” celów klimatycznych. Zmusiłoby to rządy do wprowadzenia kompleksowych regulacji ograniczających konstytucyjne wolności obywateli i w szybkim tempie likwidującej produkcję, a także konsumpcję przemysłową oraz rolną. Stąd europejskich polityków wdrażających politykę klimatyczną zszokowała postawa przedstawicielki polskiego rządu.

W KE trwają prace nad propozycją dotyczącą celu klimatycznego na rok 2040. Obecne prawo o klimacie zobowiązuje UE do redukcji emisji o 55 procent do 2030 roku i osiągnięcia tak zwanej neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla do 2050 r. Jednocześnie KE musi zaproponować w przyszłym miesiącu cel pośredni na 2040 r.

Europejska Naukowa Rada Doradcza ds. Zmian Klimatu, powstała na mocy rozporządzenia Europejskie prawo o klimacie latem zeszłego roku, wskazała, że cel zerowej emisji netto dwutlenku węgla nie będzie możliwy do osiągnięcia do 2050 r., jeśli o 10 lat wcześniej nie zredukuje się emisji aż o 90 – 95 procent.

Unijny komisarz ds. działań w dziedzinie klimatu Wopke Hoekstra zobowiązał się „bronić” celu 90-procentowej redukcji do 2040 roku, doskonale wiedząc, że będzie to wymagało narzucenia obywatelom drastycznej polityki. Jeszcze w październiku podczas przesłuchania w europarlamencie potwierdził, że Komisja Europejska będzie musiała „zbadać” radykalne rozwiązanie polityczne, zmuszając do „zmiany stylu życia, w tym zmiany diety”, jako sposobu na osiągnięcie tego celu.

Komisja musi przygotować wniosek ustawodawczy dotyczący ustalenia unijnego celu klimatycznego na rok 2040 w ciągu sześciu miesięcy od pierwszego globalnego podsumowania porozumienia ONZ w ramach porozumienia paryskiego. Podsumowanie to zakończono podczas grudniowego szczytu klimatycznego COP28 w Dubaju.

Państwa członkowskie UE już mają trudności z osiągnięciem celów na rok 2030. Mierzą się z potężnymi i gwałtownymi protestami, chociażby rolników. Ludzie odczuwają coraz większe koszty energii, które przekładają się na rosnącą inflację i kryzys wysokich kosztów życia.

Kontynuacja polityki klimatycznej, a zwłaszcza zwiększanie ambicji dramatycznie pogorszy stan finansów wielu milionów Europejczyków, doprowadzając najpewniej do licznych protestów.

Podczas grudniowego spotkania ministrów środowiska Komisja wyraziła niezadowolenie z przedstawionych dotychczas krajowych planów w zakresie klimatu i energii (NECP). Nie pozwolą one osiągnąć trzech głównych celów na koniec tej dekady, to jest: podwojenia udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym UE do 42,5 procent, przy jednoczesnym obniżeniu całkowitego zużycia energii aż o 11,7 proc., dzięki czemu chciano doprowadzić do zmniejszenia emisji netto o 55 proc. w porównaniu z 1990 rokiem.

Kraje spóźniły się także z przedstawieniem swoich planów. Termin był wyznaczony na czerwiec ubiegłego roku, zaś do listopada plany przedstawiło 21 państw.

Po dokonaniu oceny spóźnionych planów przez Komisję, 21 grudnia ub. roku unijny organ wykonawczy ogłosił, że wszczyna postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego przeciwko Austrii, Bułgarii i Polsce w związku z przekroczeniem prawnego terminu.

Bruksela naciska na zwiększenie ambicji klimatycznych. Do 30 czerwca br. państwa powinny przesłać do KE ostateczne plany w dziedzinie energii i klimatu, po uwzględnieniu zaleceń Komisji.

W związku z ustalaniem celu redukcji emisji do 2040 r. swoją deklaracją zaskoczyła minister Urszula Zielińska, świeżo mianowana sekretarz stanu w ministerstwie klimatu i środowiska. 15 stycznia zadeklarowała w Brukseli, że Warszawa od teraz będzie realizować ambitne działania klimatyczne.

 Przyjechałam tu z wiadomością, że Polska zwiększy wysiłki w walce ze zmianami klimatu. (…) Musimy wykonać naszą część zadania. Będę przekonywać do tego resztę członków rządu – oznajmiła. Dodała, że nasz kraj opowiada się za redukcją emisji aż o 90 procent do 2040 r. i „nowy rząd pod przewodnictwem Donalda Tuska nie będzie już blokować działań UE na rzecz klimatu”. Co więcej, wskazała, że trzeba przyspieszyć realizację celów klimatycznych i „reszta Europy może liczyć na to, że Polska zwiększy swoje wysiłki w tym zakresie”. Dodała, że „zobowiązania Europy są zobowiązaniami Polski”.

„Politico” przyznaje, że „Zielińska zaskoczyła apelem, aby UE mierzyła wysoko pomimo rosnącego sprzeciwu wobec zielonego prawodawstwa”. Przedstawicielka KO miała „naciskać na osiągnięcie celu zgodnego z radami doradców naukowych UE, którzy wzywali do cięć o co najmniej 90 procent”.

UE „absolutnie musi przyjąć ambitne cele i my musimy przyjąć cel redukcji emisji o 90 procent” – stwierdziła. Polityk Partii Zielonych, która dostała się do Sejmu z listy KO, tłumaczyła później, że Polska nie ma jeszcze oficjalnego stanowiska w sprawie celu bloku na rok 2040.

Na razie jedynie Dania publicznie poparła cel redukcji emisji dwutlenku węgla o 90 procent. Inne stolice wstrzymują się z tak radykalnymi deklaracjami w związku z przewidzianymi na czerwiec tego roku wyborami do Parlamentu Europejskiego. W kilku krajach trwają protesty, głównie rolników.

Węgry, które od połowy roku będą sprawować prezydencję w UE, opowiadają się za mniej ambitnymi „zielonymi regulacjami”. Zamierzają nawet przenieść debatę w sprawie celu do 2040 na szczyty przywódców UE w Brukseli, gdzie decyzje podejmowane są w drodze konsensusu i węgierski przywódca będzie mógł zastosować prawo weta.

Jak na razie rządy części państw nie sfinalizowały jeszcze swojego stanowiska. Kwestia ta nawet jest bardzo drażliwa z politycznego punktu widzenia. Te kraje, które wyznaczyły sobie ambitne cele – jak sugeruje „Politico” – „nie poparłyby wyraźnie wysokiego celu”.

Za ambitniejszą polityką klimatyczną [tj. prowadzącą do KATASTROFY md] – poza Danią – opowiada się Austria. Niemcy nie zajęły jeszcze stanowiska, oznajmił Sven Giegold, sekretarz stanu w ministerstwie klimatu, który reprezentował Berlin podczas poniedziałkowych rozmów. Rząd niemiecki mierzący się z protestami rolników i maszynistów, a także szukający oszczędności budżetowych po decyzji trybunału o niegodności z prawem przekierowania pożyczek covidowych na tak zwaną zieloną politykę, jest podzielony w kluczowych kwestiach klimatycznych.

6 lutego powinna ukazać się oficjalna propozycja KE dotycząca polityki klimatycznej do roku 2040. Sugeruje się, że będzie ona zawierała opis trzech różnych scenariuszy. Jeden będzie zakładał 90-procentowy cel redukcji emisji do 2040 roku, jak zaleciła rada naukowa. Inny ma zakładać nawet ambitniejszy cel.

Wdrożenie “ambitnej” polityki klimatycznej będzie się wiązało z dramatyczną redukcją produkcji przemysłowej, rolnej i konsumpcji. Wiele towarów będzie musiało zniknąć z rynku. Jednocześnie nastąpi gwałtowny wzrost kosztów życia, co wyniknie z wysokiego opodatkowania, chociażby energii, paliw i żywności. Pojawi się też szereg dodatkowych wymogów i odgórnych regulacji dotyczących nowych standardów urządzeń, efektywności energetycznej, elektromobilności. Promowana będzie dieta robaczana, sztucznie produkowane mięso i weganizm. Ograniczona zostanie możliwość korzystania z samochodów itp.

Źródła: euronews.com, politico.eu AS

Matthias 16 styczeń 2024

Ciekawe jakie wykształcenie ma pani minister, pewnie jakaś politologia, socjologia “niepełnosprawnych” albo inna administracja genderyzmem ???

Czy magazynowanie CO2 pod ziemią lub w oceanach ma sens?

Czy magazynowanie CO2 pod ziemią lub w oceanach ma sens?

Jacek Musiał abcniepodleglosc

Człowiek emituje 1.2% CO2 znajdującego się w atmosferze. Duża część jest pochłaniana przez naturalne rezerwuary. Wzrost stężenia CO2 nie ma wpływu na klimat. Inwestowanie w jego podziemne magazynowanie nie ma najmniejszego sensu.

Kilka dni temu na portalu WysokieNapiecie.pl  ukazał się obszerny artykuł „Wyścig do złapania CO2 ruszył na dobre”. Jego autor, Tomasz Elżbieciak, z wykształcenia dziennikarz politolog, ubolewa nad małą aktywnością polskiego ustawodawcy odnośnie podziemnego składowania dwutlenku węgla oraz nad jego aktywnością w sprawie rezerw surowców strategicznych. 

Czytając tekst można odnieść wrażenie, że autor reprezentuje opcję torpedującą wszystko, co robi polski rząd. A zatem, trochę polemiki.

REZERWY STRATEGICZNE

Działania polskiego rządu są całkowicie spójne z pracami i projektami Komisji Europejskiej i Rady Europy. Tworzenie aktów prawnych ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa i Polski i Unii Europejskiej, co ma szczególne znaczenie w niepewnej sytuacji politycznej na świecie. To, w sytuacji krytycznej, „być albo nie być Polski”. Nawet jeśli w powstających aktach prawnych występują jakieś nieścisłości, to droga do kolejnych nowelizacji jest otwarta.

SKŁADOWANIE CO2 

Sądziłem, że po moim tekście:  „Niebezpieczne pomysły IPCC składowania CO2”, opublikowanym na ABC Niepodległość 8.06.2023 a także wcześniejszych artykułach „Dwutlenek węgla po ludzku” cz. 1 i 2, Kurier WNET z października i listopada 2019, Polacy wycofają się z błędnej ścieżki. Część analiz i wyliczeń została zawarta w powyższych artykułach. Szacunki tam przedstawione były bardzo ostrożne. Bardziej realistyczne wyliczenia są miażdżące dla takich pomysłów. 

Nie jestem pierwszy, który o tym pisze. Już wcześniej w raporcie IPCC już można było znaleźć informacje o błędnej drodze, choć bez wyliczeń. Niestety, ilu ludzi w Polsce przeczytało choć jeden cały raport liczący tysiące stron? Większość  czytelników zna „wytyczne dla polityków”, stanowiące króciutkie, rzekomo „streszczenie Raportu”. Te wytyczne, moim zdaniem, wypaczają naukę.  Nawet, jeśli ktoś poświęcił wiele miesięcy na przetrawienie całego „Raportu IPCC”, to pewnie tam tego nie znalazł, bo obiektywna ocena CCS jest zawarta w jednym z wielu aneksów (o czym było we wcześniejszych artykułach).

PRZYPOMNIENIE O DWUTLENKU WĘGLA

Obecnie CO2 stanowi 0,04% objętości atmosfery.  Biorąc pod uwagę masę cząsteczkową CO2 , blisko 1,6 razy większą od uśrednionej masy cząsteczkowej powietrza, CO2 stanowi 0,063% masy atmosfery. Cała atmosfera ma ok. 5x10exp15 ton (czyli 5×1015).  Zawarty w niej dwutlenek węgla ma masę 3,15exp12 ton. 

Człowiek obecnie (tzn. w szczytowym w historii przemysłu momencie) emituje 37exp9 ton CO2 rocznie. Stanowi to 1,2% istniejącego tam już dwutlenku węgla. Duża część emitowanego przez człowieka dwutlenku węgla jest pochłaniana przez szereg rezerwuarów, z czego najpotężniejszym są oceany. 

Z uwagi na powoli wyczerpujące się złoża węgla i paliw węglowodorowych w najbliższych dziesięcioleciach w sposób naturalny emisje CO2 będą maleć i nie potrzeba do tego żadnych  ideologii. 

 W całej dwustuletniej historii przemysłowej ludzkości zawartość CO2 w atmosferze wzrosła z 300 do 400ppm (czyli z 0,03% do 0,04%). Pozornie dużo, w rzeczywistości i tak niewiele.  W książce przygotowanej do druku „Prawdziwe przyczyny globalnego ocieplenia” udało się wykazać, że przyczyny  wzrostu temperatury nie są związane z dwutlenkiem węgla. 

Trzeba powiedzieć wyraźnie: w obecnej atmosferze, wzrost stężenia dwutlenku węgla nie ma najmniejszego wpływu na istniejący i postępujący wzrost temperatury przypowierzchniowej warstwy atmosfery. 

CZY WYCHWYTYWANIE CO2 PRZEMYSŁOWEGO MA SENS?

Jak najbardziej ma: 

  1. Dwutlenek węgla jest najlepszym i najbezpieczniejszym konserwantem środków spożywczych.
  2. Dwutlenek węgla wykorzystywany jest jako atmosfera ochronna w wielu procesach.
  3. Dwutlenek węgla wykorzystywany jest w metodzie EOR, w której po zatłoczeniu do wyczerpanych szybów naftowych udaje się wydobyć nawet do 1/3 tej ilości ropy naftowej, wcześniej wydobytej.
  4. Dwutlenek węgla jest niezbędnym surowcem w procesach biologicznej produkcji paliw płynnych (patenty istnieją) z wykorzystaniem alg i innych drobnoustrojów, promieniowania słonecznego, ścieków i, oczywiście – dwutlenku węgla.

CZY WYCHWYTYWANIE CO2 CELEM SEKWESTRACJI MA SENS?

Nie ma:

  1. Dwutlenek węgla to niezwykle cenny surowiec, zbyt cenny, aby pogrążać go w sposób, który uniemożliwia jego pełne odzyskanie.
  2. Sekwestracja całego produkowanego dwutlenku węgla  na świecie, tzn. 37 mld ton, wymagałaby wytworzenia dodatkowej energii elektrycznej dwu lub trzykrotnie więcej, aniżeli produkuje się jej obecnie na całym świecie (szczegółowe wyliczenia mogę przedstawić w osobnej pracy lub np. na konferencji PRECOP28, o ile zostanę o taką prelekcję poproszony). 

WNIOSKI:

  1. Wychwytywanie CO2 dla wymienionych wyżej zastosowań niezbędnych technologicznie w sposób ograniczony ma sens.
  2. Niedopuszczalne jest traktowanie CO2 jako odpadu i tylko z tego powodu wydawanie bajońskich sum na pogrążanie go w oceanach lub w ziemi.
  3. Znana jest nieprzydatność tej metody od kilku lat – dziwi zainteresowanie firm polskich wydawaniem środków (publicznych?) na takie instalacje.
  4. Szaleństwo strachu przed CO2 wynika ze sfałszowanej teorii globalnego ocieplenia, podczas gdy znane są prawdziwe przyczyny wzrostu temperatury przypowierzchniowej warstwy atmosfery. Świadectwa emisyjne i związane z tym ciężary opierają się na zwykłym oszustwie.
  5. Polska i unijna gospodarka wymaga pilnego rozwiązywania prawdziwych problemów.  Tak się składa, że w Unii Europejskiej najłatwiej pozyskać środki na „walkę z klimatem”. 
  6. Inwestowanie obecnie w technologie CCS/CCU jest zwykłym marnotrawstwem. Dla Polski to falstart.
  7. Z uwagi na postęp technologiczny instalacje CCS/CCU (o ile będą potrzebne na dużą skalę) będą tanieć, w odróżnieniu od paliw węglowych, węglowodorowych i jądrowych, które w perspektywie czasu będą drożeć.
  8. Takie inwestycje powinny opierać się wyłącznie na prawach ekonomii, a nie ideologii i dotacjach.

Czy w działaniach kilku polskich firm nie chodzi o to, aby wyrwać ogromną kasę na synekury i kilka lat badań, które i tak doprowadzą do znanych wniosków? 

Środki unijne nie są niczyje. To w większości środki wyciągnięte z kieszeni polskich podatników. Część pochodzi z budżetów bogatszych państw Unii Europejskiej.  Środki przekazane przez nie na taką inwestycję, trafią do nich z powrotem, poprzez zakup technologii i maszyn. Z nadwyżką.

Jacek Musiał

Niebezpieczne [i anty-naukowe] pomysły IPCC składowania CO2 na lądzie i w oceanach

Niebezpieczne pomysły IPCC składowania CO2 na lądzie i w oceanach

Jacek Musiał abcniepodleglosc-niebezpieczne-pomysly-ipcc

Arrhenius 120 lat temu prorokował, że gdyby dwutlenek węgla miał taką moc, by powodować globalne ocieplenie, byłoby ono błogosławieństwem dla krajów, leżących w większych szerokościach geograficznych, jak np. Szwecja, Norwegia …

Ponieważ w Polsce wciąż bezrefleksyjnie trwonione są środki na eksperymenty zatapiania dwutlenku węgla, chcieliśmy przypomnieć artykuł opublikowany już 3 lata temu, a który wkrótce będzie rozdziałem książki „Globalne ocieplenie – prawdziwe przyczyny” naszego autorstwa.

Ukazało się już kilka tysięcy opracowań różnej wartości, powołujących się na współpracę z IPCC (IPCC – International Panel on Climate Change – Międzynarodowy Zespół d.s. Zmian Klimatu przy ONZ). Okresowo ukazują się Raporty podsumowujące, przykładowo Piąty Raport IPCC z 2013 roku – to liczący blisko półtora tysiąca stron plus aneksy oraz Szósty Raport z 2022 roku liczący wiele tysięcy stron. Można w nich znaleźć m.in. beztroskie, adresowane do decydentów politycznych pomysły IPCC składowania dwutlenku węgla w oceanach i pod ziemią. Innym pomysłem  – dodatkowe nawożenie oceanów (o nawożeniu oceanów – traktuje obszerny, kilkuczęściowy rozdział –  Hipoteza Paryż).  Zatapianie CO2 w oceanach miałoby rzekomo służyć  „ratowaniu” klimatu (Climate Change 2013, The Physical Science basis, Summary for Policymakers, Technical Summary, pod red. Stocker T.F., Dake Q., Plattner G.-K., i in., Could Geoingineering Counteract Climate Change; z czego na język polski została przetłumaczona tylko wstępna część podsumowania dla polityków, która łatwo może wprowadzić czytelnika w błąd).

DYSONANS POMIĘDZY WYNIKAMI BADAŃ NAUKOWYCH A INTERPRETACJĄ PRZEZ ANIMATORÓW IPCC.

CCS – Carbon Dioxide Capture and Storage, oznacza wychwytywanie i przechowywanie dwutlenku węgla.  W innych dostępnych wcześniejszych pracach, wykonywanych też dla IPCC, jasno zostało wykazane, że składowane CO2 w oceanach i na lądach jest błędne. Można odnieść wrażenie, że pomimo dużej części dobrych opracowań naukowych i mniejszej liczby świetnych badań naukowych, kierownictwo IPCC (dalej określane mianem animatorów IPCC) wyciąga z tych badań „jedynie słuszne wnioski”  –  interpretacje niekoniecznie z nich wynikające lub wręcz sprzeczne, mające udowadniać poprawność teorii CO2-centrycznej, a formułowane tak, aby decydenci polityczni wyciągali z nich nie mniej błędne wnioski i podejmowali decyzje katastrofalne dla własnych krajów, a może i cywilizacji jako takiej.

Analizując propozycje IPCC na przyszłość, odnosi się wrażenie, że ta instytucja dobrze się bawi kosztem nieznajomości praw fizyki i chemii przez polityków – decydentów. Biorąc pod uwagę medialną  indoktrynację całego pokolenia – można powiedzieć, że jest to niemiła zabawa kosztem odbiorcy – szarych mas przełomu XX i XXI wieku.

Świat ogarnął powszechny lęk przed CO2.  Instytuty kilku krajów podejmują się doświadczalnego zatłaczania CO2 pod ziemię lub do oceanów, pomimo tego, że już we wcześniejszej, liczącej ponad 400 stron pracy dla IPCC, wykazano nieopłacalność i szkodliwości takich działań: IPCC Special Report on Carbon Dioxide Capture and Storage Prepared by Working Group III of The IPCC, Metz B., Davidson O., Coninck H., Loos M., Meyer L.J., i in., wyd. Cambridge University Press 2005, UK and NY, USA

Pomysł wychwytywania i przechowywania dwutlenku węgla w środowisku w sposób sztuczny zrodził się zapewne wskutek zastraszenia społeczeństw hipotezą globalnego ocieplenia, które miałoby być spowodowane antropogenicznym uwalnianiem CO2 do atmosfery, z domniemanym katastrofalnym wpływem na życie na ziemi. W tej części pomijamy problem poprawności rozumowania i wad całej teorii CO2-centrycznej.

ETAPY SKŁADOWANIA CO2 POD ZIEMIĄ I POD WODĄ

  • wychwytywanie CO2 z procesów, w których powstaje
  • być może wychwytywanie CO2 już z otaczającej atmosfery
  • sprężanie
  • transport
  • zatapianie lub pogrążanie w oceanach (morzach) lub w strukturach geologicznych.

Każdy z powyższych etapów wymaga dostarczenia energii.

BIZNESOWE OTOCZENIE POMYSŁU PODZIEMNEGO SKŁADOWANIA CO2

W innych rozdziałach zostało przytoczone, z jakiego powodu były wieloletni przewodniczący  IPCC – Rajendra  Pachauri, związany z lobby  gazowo-naftowym oraz prowadzący firmę zajmującą się wdrażaniem metody EOR, potrzebował znacznych ilości taniego dwutlenku węgla. Metoda  EOR (Enhanced Oil Recovery) – intensyfikacji wydobycia ropy naftowej pozwala z wyczerpanych kiedyś stanowisk pozyskać nawet jeszcze do 30% objętości wydobytego wcześniej surowca. Można do tego celu skorzystać z naturalnych zbiorników CO2, ale te są ograniczone, pod zbyt niskim ciśnieniem  i występują w zasadzie tylko w kilku lokalizacjach Ameryki Północnej. Rajendra Pachauri, zajmując najwyższe stanowisko w IPCC, organie ONZ, był dostatecznie wpływowy, aby tak pokierować badaniami naukowymi, bądź tak je interpretować, aby pokrywały się z podchwyconymi od rosyjskich uczonych (Budyki i Kondratiewa) hipotezami o złowrogim wpływie globalnego ocieplenia, które miałby spowodować dwutlenek węgla. Przy okazji pochodząca z przełomu XIX i XX wieku hipoteza  Arrheniusa o możliwym korzystnym wpływie takiego ewentualnego ocieplenia została wywrócona na wpływ niekorzystny i zgubny.

Gdyby ocieplenie miało być zgubne, to przecież tylko dla lobby paliwowego, a więc także interesów Pachauriego. Rajendra Pachauri (1942-2020) samotnie nie miałby możliwości tak skutecznego oddziaływania na rządy i manipulowanie opinią publiczną. Współpracował z innymi światowymi magnatami paliw płynnych, m.in. Mauricem Strongiem z Kanady (1929-2015), Gerhardem Schröderem (1944 -) z Niemiec/Rosji, mającymi wpływ na finanse światowe, w tym Bank Światowy i Deutsche Bank, a także byłym wiceprezydentem USA – Alem Gore’em, wcześniej –  dziennikarzem wojennym na wojnie w Wietnamie. Czy ktoś ma w tym miejscu wątpliwości, że taki korespondent powinien być mistrzem w kłamaniu z uśmiechem na ustach? Razem (a może jeszcze z kilkoma innymi wpływowymi ludźmi, bo powszechnie podejrzewa się np. jednego miliardera, pochodzącego z rodziny mającej kiedyś związki z Kominternem) wieloletnimi staraniami doprowadzili do indoktrynacji mas religią globalnego ocieplenia od węgla oraz korzystnych dla ich interesów zmian w polityce rządów i banków, które np. w Europie zbierają żniwo do dziś (tekst pochodzi z 2020 r.), chociażby blokując inwestycje energetyczne inne niż gazowe.

Dzięki Schröderowi Niemcy zrzekły się energetyki jądrowej, zobowiązały się do rezygnacji z węgla i podpisały z Rosją zawrotne, zniewalające kontrakty na dostawy gazu ziemnego. Al Gore i Strong (i najpewniej Pachauri – kontynuator polityki  Stronga w ONZ) wdrożyli pierwszy w świecie spekulancki system handlu emisjami CO2, pozwalający wyeliminować z rynku konkurencyjny dla gazu ziemnego surowiec, jakim jest węgiel. Co ciekawe, w Europie dokładnie ta sama giełda (EEC w Lipsku)  jednocześnie kontroluje handel gazem ziemnym, a po wystąpieniu Wielkiej Brytanii z Unii, staje się praktycznie monopolistą. 

Dwutlenkowi węgla przypisane zostało odium – domniemana wina za mającą wkrótce nastąpić katastrofę ekologiczną globalnego ocieplenia (czy to aby naprawdę byłaby katastrofa, a nie dobrodziejstwo?), która w prorokowanym przez Ala Gore’a i Rajendrę Pachauriego terminie wcale jednak nie nastąpiła i nic nie wskazuje, aby kolejne przesuwane terminy przepowiedni miały się spełnić. Emitent CO2, tak przestraszony i mobbingowany przez ekologistów,  ścigany  przez polityków – decydentów z własnych rządów, stara się za wszelką cenę pozbyć tego produktu (jak się okazuje – surowca zarazem), któremu przypisano łatkę  „śmierdzącego towaru”. Musi poszukiwać odbiorcy, nawet dopłacając do interesu. O to właśnie chodziło Rajendrze Pachauriemu – przewodniczącemu IPCC i jego firmie: Glori Oil Company w Teksasie, która potrzebowała znacznych ilości taniego CO2 i w dodatku najlepiej  już sprężonego do procesu intensyfikacji wydobycia ropy naftowej metodą EOR. To ważne, że sprężonego – bo, jak się okazuje, kompresja wymaga włożenia znacznej energii, przekładającej się na koszt pozostający po stronie emitenta dwutlenku węgla, a nie kupującego.

[Dalej – czytaj w oryginale M. Dakowski]

Ebay promuje- wymusza – wariactwo związane z emisją CO2

Ebay to międzynarodowa platforma handlowa, początkowo dedykowana użytkownikom prywatnym, którzy wystawiali na niej niepotrzebne przedmioty. Podobnie zaczynało w Polsce Allegro. Pazerność koncernów nie zna jednak granic. Obecnie zarówno Allegro jak i Ebay nastawili się na udostępnienie przestrzeni dla firm, natomiast użytkownicy prywatni, którzy chcą coś sprzedać są marginalizowani. 

Ebay ma wiele wad, wspomnę o tolerowaniu rozmaitych oszustów, zmuszanie ludzi do korzystania z płatności w systemie PayPal, wysokie prowizje czasem około 10% za sprzedaż przedmiotu dla osób prywatnych.

Dodatkowo Ebay utrudnia jak może kontakt z drugim człowiekiem.  Ostatnio jednak Ebay dołączył do szaleństwa tzw. zrównoważonego rozwoju oraz emisji CO2. Dzisiaj logując się w portalu, ku mojemu zdziwieniu zauważyłem w Menu użytkownika pozycję konto CO2 – 

Otóż , kupując bądź sprzedając coś na Ebay staje się emitentem CO2  – czyli bandytą, wrogiem misiów polarnych, sprawcą ocieplenia.

Poczułem (prawie) chęć zgłoszenia Papie Frankowi grzechu ekologicznego. Mogę jednak zakupić w Ebay pakiet CO2 który zrównoważy moje zbrodnie – jedyne 1 Euro – a kupuje 44.6kg CO2 (kto to wymyśla???)

 Zwracam na to uwagę ponieważ przyszłość jest zaplanowana, nadchodzi wielki ucisk, trwa oswajanie nas z emisją CO2, koniecznością płacenia za nic itp. Dzisiaj 1 Euro jutro 10 Euro.  Ludzie dają sobie wmówić, że to normalność, nie chcą reagować itp.

Ale zdrowo myślących ludzi jest więcej. Warto to tym pamiętać, że wszyscy razem jesteśmy silni.

Zielony komunizm – agresja z UE na Indie. Wróg – człowiek i CO2.

Zielony komunizm – agresja z UE na Indie.

indie-zloza-skarge-sprzeciwiaja-sie-planowi-unii-europejskiej

Indie złożą skargę do WTO. Sprzeciwiają się planowi Unii Europejskiej

Indie złożą skargę do Światowej Organizacji Handlu przeciw planowi UE wprowadzenia 20-30-procentowego podatku od importu towarów wysoko-emisyjnych, takich jak stal, ruda żelaza i cement z Indii.

Jest to sprzeciw Nowego Delhi wobec „mechanizmu dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2”, co ma skłonić lokalny przemysł do inwestowania w nowe technologie, aby obniżać emisję dwutlenku węgla.

Unijny komisarz ds. handlu, p. Waldemar Dombrovskis, stwierdził, że KE zaprojektowała CBAM tak, aby był on zgodny z zasadami WTO, stosując ten sam podatek emisyjny w przypadku towarów importowanych, jak i w przypadku krajowych producentów z UE.

Indie postrzegają proponowaną opłatę jako dyskryminację i barierę handlową – i kwestionują jej legalność, powołując się na to, że Nowe Delhi już przestrzega protokołów zawartych w porozumieniu paryskim ONZ w sprawie zmian klimatu z 2015 roku.

Francuzi ogrzewają plantacje winorośli – tam jest inne CO2

Francuzi ogrzewają plantacje winorośli – tam jest inne CO2 !!

mail: A Włosi ogrzewają sady i gaje oliwkowe

O totalnym ocipieniu, ociepleniu. Fizyka atmosfery a oficjalne kłamstwa. TV. Szara strefa może pokonać absurdy strefy oficjalnej

Szara strefa może pokonać absurdy strefy oficjalnej

O totalnym ocipieniu, ociepleniu. Fizyka atmosfery a oficjalne kłamstwa. TV.

pół godziny.

Największe oszustwo Eko-religii; CO2 i ocieplenie klimatu

Edward7 https://gloria.tv/post/8gYHxVBUPxGkACLuwareh7Mkg

Paradygmat roślinny zawiera inne podejście do ziemi i środowiska. Rośliny wiedzą, jak współpracować z otaczającym je środowiskiem , a nawet gdy konkurują, tak naprawdę współpracują dla dobra ekosystemu. Uczmy się od pokory roślin” . Franciszek @Pontifex_es 24 września

Aktywiści klimatyczni chyba go posłuchali; “produkcja żywności jest przyczyną globalnego kryzysu ekologicznego” – czyli trzeba jeść kamienie, bo biedne pokorne roślinki cierpią…

G. K. Mitchell

Kłamstwo Ewolucji
W 1912 roku archeolog-amator Charles Dawson twierdził, że odkrył „brakujące ogniwo” między małpą a człowiekiem, znane jako „Człowiek z Piltdown”. Znalazł część podobnej do człowieka czaszki w plejstoceńskich żwirowych łóżkach w pobliżu miasta Piltdown w hrabstwie Sussex w Anglii. Dawson wysłał znalezisko do Arthura Smitha Woodwarda , urzędnika ds. geologii w Muzeum Historii Naturalnej.

Smith Woodward dokonał rekonstrukcji fragmentów czaszki, a archeolodzy postawili hipotezę, że znalezisko wskazuje na istnienie ludzkiego przodka, który żył 500 000 lat temu.

Ogłosili swoje odkrycie na spotkaniu Towarzystwa Geologicznego w 1912 roku. W większości ich historia została przyjęta jako fakt.


Jednak późniejsze testy chemiczne wykazały, że fragmenty czaszki i szczęki faktycznie pochodziły od dwóch różnych gatunków, człowieka i małpy.
Konkluzja: Człowiek z Piltdown był zuchwałym , fałszywym i wyrafinowanym naukowym oszustwem
Od odkrycia „Człowieka z Piltdown” do stwierdzenia, że jest to oszustwo , upłynęło czterdzieści jeden lat .

W 1988 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych utworzyła Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ( IPCC ). W swoim przełomowym raporcie z 1990 roku IPCC ONZ stwierdził, że: „Przy obecnym tempie globalnych emisji CO2 średnia globalna temperatura prawdopodobnie wzrośnie o 1°C do 2025 r. ”

Stwierdzenie to stało się podstawą hipotezy, że antropogeniczne (wywołane przez człowieka) globalne ocieplenie wynikało ze zwiększonego stężenia CO 2 w dolnych warstwach atmosfery Ziemi w wyniku działalności człowieka. Istotą hipotezy było to, że temperatura w dolnej troposferze wzrośnie wraz ze wzrostem stężenia CO 2 w troposferze. Dlatego w swoim raporcie z 1990 r. UN IPCC stwierdził: bezpośredni związek między stężeniem CO 2 w atmosferze a temperaturą dolnej troposfery

Naukowa metoda dociekania kieruje badaniami naukowymi i badaniami od ponad 400 lat. W podsumowaniu; Metoda naukowa wymaga od badacza obserwacji zjawiska, postawienia hipotezy o przyczynie zjawiska, a następnie przeprowadzenia eksperymentów naukowych lub badań mających na celu sfalsyfikowanie hipotezy.

Zgodnie z naukową metodą klimatolog, który sądzi, że człowiek spowodował globalne ocieplenie, musi opracować złożoną hipotezę, taką jak:

Nastąpiło globalne ocieplenie, czyli temperatura światowych oceanów, masy lądowej i odpowiedniej atmosfery wzrosła w badanym okresie o statystycznie istotną wartość.

Działalność człowieka jest odpowiedzialna za globalne ocieplenie, które nastąpiło.

Stopień, w jakim globalne ocieplenie wystąpiło lub można się spodziewać, że nastąpi w przyszłości, wpłynie negatywnie na życie na Ziemi.


Jeśli którekolwiek z powyższych złożonych hipotez zostanie uznane za nieważne, złożona hipoteza zostanie uznana za fałszywą i zostanie odrzucona lub zmodyfikowana.

W 1978 roku Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) rozpoczęła wystrzeliwanie serii satelitów w celu okrążenia globu podbiegunowego przy użyciu technologii sondowania mikrofalowego do pomiaru temperatury dolnej troposfery (pierwszych 8 km ziemskiej atmosfery). Wyniki pokazują, że; W latach 1979-1998 średnia miesięczna anomalia temperatury dolnej troposfery zmniejszała się o około 0,3°C rocznie, podczas gdy stężenie CO 2 w atmosferze wzrosło z 335 ppm do 370 ppm.

W latach 1979-1998 bezstronny klimatolog z UN IPCC powinien był zauważyć, że temperatura troposfery znacznie się ochłodziła , podczas gdy
stężenie CO 2 wzrosło , co jest sprzeczne z fundamentalną zasadą hipotezy globalnego ocieplenia…

Komitet powinien zebrać się w celu sprawdzenia dokładności danych dotyczących temperatury i stężenia CO 2 .

Hipoteza wywołanego przez człowieka globalnego ocieplenia okazała się fałszywa, gdyby dane były dokładne.

Żadne takie działanie nie miało miejsca.

Do czasu pojawienia się antropogenicznej hipotezy globalnego ocieplenia Człowiek z Piltdown był najbardziej znaczącym oszustwem naukowym w historii.

Hipoteza antropogenicznego globalnego ocieplenia przyjęła teraz ten tytuł…!
El Calentamiento Global es el ‘Mayor Fraude Científico’ de la Historia

Absurd: Aktywiści klimatyczni twierdzą, że produkcja żywności jest przyczyną globalnego kryzysu ekologicznego

Belle Carter


( Natural News ) Podczas niedawnego spotkania producentów żywności, odbywającego się co dwa lata w Turynie, we Włoszech, ironiczny okrzyk bojowy uczestników brzmiał: „żywność jest przyczyną kryzysu ekologicznego ”. W zorganizowanym przez ruch “Slow Food” festiwalu “Terra Madre Salone del Gusto” wzięli udział rolnicy m.in. z USA, Japonii, Australii, Ugandy i Włoch. Rozmawiali o tym, jak katastrofy spowodowane przez człowieka, takie jak susza, powódź, pożary, burze, fale upałów i plagi szkodników zniszczyły ich źródła utrzymania.


Według ruchu produkcja żywności odpowiada za prawie 37 procent globalnej emisji gazów cieplarnianych. Prezes Slow Food Edward Mukiibi powiedział, że konwencjonalne rolnictwo dąży do maksymalizacji produkcji poprzez wielkoskalowe gospodarstwa, które opierają się na uprawach monokulturowych karmionych nawozami emitującymi gazy cieplarniane, chronionych przez pestycydy niszczące bioróżnorodność i zbieranych przez kombajny i traktory wyrzucające paliwa kopalne. „Rolnictwo przemysłowe może być w stanie tanio produkować żywność, ale wiąże się z dużymi kosztami środowiskowymi” – powiedział Mukiibi. Zwolennicy organizacji zwrócili uwagę, że przyjęcie praktyk rolniczych przyjaznych dla klimatu i przyjęcie bardziej elastycznego podejścia do tego, „co jest uprawiane gdzie” sprawi, że produkcja żywności będzie bardziej odporna na zmiany klimatu. „Ale nawet wtedy może to nie wystarczyć – przy braku znacznej redukcji emisji z paliw kopalnych, niektóre miejsca prawdopodobnie będą musiały całkowicie zrezygnować z rolnictwa w najbliższej przyszłości”, powiedział Aryn Baker, starszy korespondent ds. klimatu i środowiska w Time . Baker dodał, że „ewangeliści” ruchu promują zmiany, aby zacząć od indywidualnych wyborów, w tym kupowania produktów lokalnych, produktów ekologicznych, ograniczania spożycia mięsa i unikania marnowania żywności. Analitycy kwestionują teraz powody, dla których organizacje „oddolne”, takie jak Slow Food, przekonują producentów żywności do samo-sabotażu i zaprzestania używania nawozów, co może ostatecznie powstrzymać produkcję żywności. Cały świat cierpi obecnie z powodu malejącej podaży żywności, a ceny towarów gwałtownie rosną z powodu różnych wydarzeń, takich jak pandemia (COVID-19) i wojna na Ukrainie. Prędzej niż później wielu ludzi po prostu nie będzie w ogóle stać na jedzenie.Aby wyżywić dzisiejszy świat, potrzebujemy masowej produkcji rolnej, paliw kopalnych i chemikaliów, a nie ignoranckich teorii i katastrofalnych wyborów politycznych”, napisał Eric Worrall w swoim eseju na temat Watts Up With That .


Moskwa do ONZ: powiedz Zachodowi, żeby zniósł ograniczenia w eksporcie rosyjskich nawozów
Zdesperowany z powodu zbliżającego się globalnego załamania żywnościowego , Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ) rozpoczęła we wrześniu „pilne” negocjacje z Rosją i Ukrainą, aby uzyskać porozumienie w sprawie eksportu chemikaliów przez Morze Czarne. W odpowiedzi rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa wezwała ONZ do zniesienia przez kraje zachodnie ograniczeń w eksporcie rosyjskich nawozów. Na konferencji prasowej 29 września podkreśliła konieczność zniesienia zakazu wchodzenia rosyjskich statków do zagranicznych portów i zagranicznych statków do ich portów. W eksporcie nawozów utrudniają też sankcje nałożone na Rosyjski Bank Rolny, który obsługuje dużą część transakcji związanych z sektorem rolnym. „Oczekujemy, że ONZ podejmie wysiłki, aby Europejczycy i Amerykanie usunęli szereg przeszkód, które nie pozwalają nam w pełni dostarczać rosyjskich nawozów i zboża na rynek światowy” – powiedziała Zacharowa. „Mówimy o zezwoleniu na wchodzenie rosyjskich statków do europejskich portów, zagranicznych statków do rosyjskich, konieczne jest zniesienie sankcji z Rosselkhozbanku, ponieważ obsługuje lwią część wszystkich transakcji z nawozami i żywnością”. W lipcu skonfliktowane kraje podpisały negocjowaną przez ONZ umowę o wznowieniu eksportu zboża przez wcześniej zabarykadowane porty Morza Czarnego. Porozumienie wskazywało również na zaangażowanie ONZ w pomoc w zniesieniu sankcji na eksport rosyjskich produktów spożywczych i nawozów. Jednak prezydent Rosji Władimir Putin skrytykował ten układ i powiedział, że „prawie całe zboże eksportowane z Ukrainy” jest wysyłane do Unii Europejskiej zamiast do najbiedniejszych krajów rozwijających się. Absurd: Climate activists say food production is the cause of global environmental crisis

Tworzy się nowa antyludzka Eko-religia (bez Chrystusa) …Kardynał: nie ma miejsca dla sceptyków klimatycznych… Cardinal: no room for climate skeptics

Komunistyczne USA nakaz rejestracji nawet ogródków działkowych (rejestracja to pierwszy stopień do likwidacji) USDA teraz prosi ludzi o zarejestrowanie swoich ogrodów warzywnych w krajowej bazie danych… W ruchu, który wielu ludzi drapie się po głowach, Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA) ponowił nacisk na Inicjatywę Ogrodów Ludowych, która obejmuje teraz rejestrację ogrodów warzywnych w całym kraju. Według USDA ma to na celu wspieranie „bardziej zróżnicowanego i odpornego lokalnego systemu żywnościowego, aby umożliwić społecznościom rozwiązywanie problemów, takich jak dostęp do żywności i zmiana klimatu”. Ale ci, którzy od lat ściśle śledzą USDA, wiedzą, że nie mogą mniej dbać o twoje zdrowie i odżywianie.
USDA Now Asking People to Register Their Vegetable Gardens for National Database – Activist Post

Mleczarstwu grozi wstrzymanie produkcji przez brak suchego lodu [CO2]

  • https://www.portalspozywczy.pl/mleko/wiadomosci/mleczarstwu-grozi-wstrzymanie-produkcji-przez-brak-co2-i-suchego-lodu,213418.html

Zarówno ANWIL S.A., jak i Grupa Azoty S.A. wstrzymują produkcję nawozów azotowych, przy czym w obu przypadkach jako powód decyzji podano nagły i bezprecedensowy wzrost cen gazu ziemnego. Podkreślono, że sytuacja jest wyjątkowa i całkowicie niezależna od obu spółek. Decyzja ta może skutkować wstrzymaniem pracy całej branży mleczarskiej, a tym samym pozbawić rolników zbytu mleka, a Polaków dostępu do artykułów mleczarskich.

Brak dostaw suchego lodu i dwutlenku węgla

Oba wskazane wyżej podmioty są kluczowymi dostawcami dla wielu producentów ciekłego CO2 [to jest możliwe tylko pod dużym ciśnieniem. M D] oraz suchego lodu, dostarczając tzw. surowy dwutlenek węgla, który stanowi podstawowy surowiec, służący do produkcji ciekłego CO2 i/lub suchego lodu. W konsekwencji producenci dwutlenku węgla i suchego lodu całkowicie wstrzymują produkcję. 

Zaznaczyć trzeba  przy tym, iż dostawy surowego dwutlenku węgla realizowane są za pomocą rurociągów i brak jest możliwości technicznych, które pozwalałyby na realizację dostaw przez inne podmioty (np. za pomocą cystern). 

Jednoczesne zatrzymanie produkcji nawozów azotowych, a w konsekwencji dostaw surowego dwutlenku węgla przez obu kluczowych dostawców spowoduje, iż na rynku polskim i europejskim wystąpi niedobór obu finalnych produktów, tj. ciekłego CO2 i suchego lodu i tym samym niemożliwe będzie paczkowanie produktów w kontrolowanej atmosferze, w tym wielu produktów mleczarskich. 

Dla sektora oznacza to dramatyczną sytuację, ponieważ uniemożliwi to paczkowanie wyrobów takich jak sery i inne, gdyż odbywa się to w mieszance gazów, gdzie dwutlenek węgla jest niezbędnym elementem – mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka

Problemy ze środkami do mycia linii mleczarskich

Ponadto Grupa Azoty wysłała pisma do sektora mleczarskiego z informacją, że nie jest w stanie zapewnić dostaw kwasu azotowego niezbędnego do zachowania higieny linii produkcyjnych. 

[dalej – detale. MD]

To dyrektywa światowa: CO2 supply re-emerge as CF Fertilisers plant halts production.

https://www.bbc.com/news/business-62673421

Carbon dioxide is widely used in the meat industry

The UK’s last fertiliser plant will halt production raising concerns it could lead to a shortage of carbon dioxide (CO2) for the food and drink industry.

CF Fertilisers said soaring energy costs made production “uneconomical” at its ammonia plant near Middlesbrough.

Its by-product, CO2, is used in the slaughter of pigs and chickens as well as in food packaging and fizzy drinks.

The government said it was examining options to secure UK CO2 production.

In September 2021 the government stepped in to meet the cost of running the plant after its shutdown due to high gas prices threatened food supplies.

[—] itp., itd]

Zakłady mięsne za kilka dni mogą stanąć. Znów winien CO2 !!!

Damian Słomski https://businessinsider.com.pl/biznes/dwutlenek-wegla-sie-konczy-i-zaklady-miesne-za-kilka-dni-moga-stanac/y8jt13c

Rekordowo drogi gaz zbiera żniwo. Najpierw potężne uderzenie otrzymali producenci nawozów, a teraz alarmują producenci żywności. Brak dwutlenku węgla sprawi, że za kilka dni gigantyczny problem będą mieć np. zakłady mięsne. — Jeśli rząd nic z tym nie zrobi, to 80-90 proc. uboju wieprzowiny i drobiu może stanąć — ostrzega prezes związku Polskie Mięso.

Producenci nawozów z Polski i Europy bardzo mocno ograniczają lub wręcz wstrzymują produkcje ze względu na rekordowo drogi gaz. Tłumaczą, że w takiej sytuacji nie opłaca się produkcja.

Okazuje się, że nie tylko rolnicy mogą mieć problem jesienią, ale już teraz na alarm biją przedstawiciele branży spożywczej.

— To olbrzymi problem, który dotyczy wszystkich producentów piwa, i zresztą nie tylko piwa – mówi Business Insiderowi Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce Browary Polskie. Ostrzega, że brak dwutlenku węgla stanowi “bezpośrednie zagrożenie dla ciągłości produkcji”.

— Piwo to jest najmniejszy problem. Zakłady mięsne mają zapasy dwutlenku węgla na pięć lub sześć dni. Później stanie ubój trzody, drobiu, bo nikt nie ma dwutlenku węgla — podkreśla w rozmowie z Business Insiderem Witold Choiński, prezes związku Polskie Mięso.

Gaz ten jest produktem ubocznym właśnie przy produkcji nawozów. Po co jest potrzebny branży mięsnej? Zestalony dwutlenek węgla jest podobny do śniegu. Mówi się o nim “suchy lód”. Jest wykorzystywany m.in. w transporcie.

Kolejne 𝙤𝙜𝙧𝙖𝙣𝙞𝙘𝙯𝙚𝙣𝙞𝙚 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞 𝘾𝙊2 a obecna katastrofa gospodarcza

[gospodarcza – bo nie tylko energetyczna; inflacja…, może stagflacja]

[z sieci. MD]

𝙒 2008 𝙧𝙤𝙠𝙪 𝘿𝙤𝙣𝙖𝙡𝙙 𝙏𝙪𝙨𝙠 𝙯𝙜𝙤𝙙𝙯𝙞ł 𝙨𝙞ę 𝙣𝙖 𝙥𝙖𝙠𝙞𝙚𝙩 „3𝙭20”, 𝙯𝙖𝙠ł𝙖𝙙𝙖𝙟ą𝙘𝙮 𝙧𝙚𝙙𝙪𝙠𝙘𝙟ę 𝙤 20 𝙥𝙧𝙤𝙘. 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞 𝘾𝙊2 𝙙𝙤 𝙧𝙤𝙠𝙪 2020. 𝙋𝙧𝙯𝙮𝙟ę𝙩𝙤 𝙩𝙖𝙠ż𝙚 𝙯𝙢𝙞𝙖𝙣ę 𝙗𝙖𝙯𝙮 𝙧𝙚𝙙𝙪𝙠𝙘𝙟𝙞 𝘾𝙊2 𝙯 𝙧𝙤𝙠𝙪 1990 𝙣𝙖 𝙧𝙤𝙠 2005 𝙤𝙧𝙖𝙯 𝙤𝙗𝙤𝙬𝙞ą𝙯𝙠𝙤𝙬𝙮 𝙝𝙖𝙣𝙙𝙚𝙡 𝙪𝙥𝙧𝙖𝙬𝙣𝙞𝙚𝙣𝙞𝙖𝙢𝙞 𝙙𝙤 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞 𝙙𝙡𝙖 𝙬𝙮𝙩𝙬𝙖𝙧𝙯𝙖𝙟ą𝙘𝙮𝙘𝙝 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙞ę 𝙚𝙡𝙚𝙠𝙩𝙧𝙮𝙘𝙯𝙣ą, 𝙠𝙩ó𝙧𝙮 𝙯𝙖𝙘𝙯ął 𝙤𝙗𝙤𝙬𝙞ą𝙯𝙮𝙬𝙖ć 𝙤𝙙 1 𝙨𝙩𝙮𝙘𝙯𝙣𝙞𝙖 2013 𝙧𝙤𝙠𝙪.

𝙒 2014 𝙧𝙤𝙠𝙪 𝙆𝙤𝙢𝙞𝙨𝙟𝙖 𝙀𝙪𝙧𝙤𝙥𝙚𝙟𝙨𝙠𝙖 𝙯𝙖𝙥𝙧𝙤𝙥𝙤𝙣𝙤𝙬𝙖ł𝙖 𝙟𝙚𝙨𝙯𝙘𝙯𝙚 𝙗𝙖𝙧𝙙𝙯𝙞𝙚𝙟 𝙧𝙖𝙙𝙮𝙠𝙖𝙡𝙣𝙚 𝙧𝙤𝙯𝙬𝙞ą𝙯𝙖𝙣𝙞𝙖. 𝙉𝙖 𝙥𝙤𝙨𝙞𝙚𝙙𝙯𝙚𝙣𝙞𝙚 𝙍𝙀, 𝙠𝙩ó𝙧ą 𝙠𝙞𝙚𝙧𝙤𝙬𝙖ł 𝙬ó𝙬𝙘𝙯𝙖𝙨 𝙣𝙤𝙬𝙮 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙬𝙤𝙙𝙣𝙞𝙘𝙯ą𝙘𝙮 𝘿𝙤𝙣𝙖𝙡𝙙 𝙏𝙪𝙨𝙠, 𝙥𝙤𝙟𝙚𝙘𝙝𝙖ł𝙖 𝙯𝙪𝙥𝙚ł𝙣𝙞𝙚 𝙣𝙞𝙚𝙥𝙧𝙯𝙮𝙜𝙤𝙩𝙤𝙬𝙖𝙣𝙖 𝙥𝙧𝙚𝙢𝙞𝙚𝙧 𝙀𝙬𝙖 𝙆𝙤𝙥𝙖𝙘𝙯, 𝙠𝙩ó𝙧𝙖 𝙯𝙜𝙤𝙙𝙯𝙞ł𝙖 𝙨𝙞ę 𝙣𝙖 𝙠𝙤𝙡𝙚𝙟𝙣𝙚 𝙧𝙚𝙨𝙩𝙧𝙮𝙠𝙘𝙟𝙚, 𝙘𝙯𝙮𝙡𝙞 𝙤𝙜𝙧𝙖𝙣𝙞𝙘𝙯𝙚𝙣𝙞𝙚 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞 𝘾𝙊2 𝙤 43 𝙥𝙧𝙤𝙘. 𝙙𝙤 2030 𝙤𝙧𝙖𝙯 𝙣𝙖 𝙬𝙥𝙧𝙤𝙬𝙖𝙙𝙯𝙚𝙣𝙞𝙚 𝙩𝙯𝙬. 𝙍𝙚𝙯𝙚𝙧𝙬𝙮 𝙎𝙩𝙖𝙗𝙞𝙡𝙞𝙯𝙖𝙘𝙮𝙟𝙣𝙚𝙟.𝙋𝙤𝙙𝙬𝙖𝙡𝙞𝙣𝙮 𝙥𝙤ł𝙤ż𝙤𝙣𝙚 𝙥𝙤𝙙 𝙧𝙖𝙙𝙮𝙠𝙖𝙡𝙣ą 𝙥𝙤𝙡𝙞𝙩𝙮𝙠ę 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙚𝙩𝙮𝙘𝙯𝙣ą 𝙐𝙀 𝙨𝙠𝙪𝙩𝙠𝙪𝙟ą 𝙬𝙨𝙯𝙚𝙡𝙠𝙞𝙢𝙞 𝙥óź𝙣𝙞𝙚𝙟𝙨𝙯𝙮𝙢𝙞 𝙥𝙧𝙤𝙗𝙡𝙚𝙢𝙖𝙢𝙞 𝙞 𝙗ę𝙙ą 𝙘𝙤𝙧𝙖𝙯 𝙬𝙞ę𝙠𝙨𝙯𝙚.

𝙊𝙗𝙚𝙘𝙣𝙮 𝙧𝙯ą𝙙 𝙢𝙪𝙨𝙞 𝙬𝙮𝙠𝙖𝙯𝙖ć 𝙨𝙞ę 𝙣𝙞𝙚𝙯𝙬𝙮𝙠łą 𝙤𝙙𝙬𝙖𝙜ą 𝙞 𝙘𝙯𝙪𝙟𝙣𝙤ś𝙘𝙞ą, 𝙗𝙮 𝙣𝙞𝙚 𝙖𝙠𝙘𝙚𝙥𝙩𝙤𝙬𝙖ć 𝙨𝙠𝙧𝙖𝙟𝙣𝙞𝙚 𝙙𝙚𝙨𝙩𝙧𝙪𝙠𝙘𝙮𝙟𝙣𝙮𝙘𝙝 𝙧𝙤𝙯𝙬𝙞ą𝙯𝙖ń, 𝙠𝙩ó𝙧𝙮𝙘𝙝 𝙢𝙣ó𝙨𝙩𝙬𝙤 𝙟𝙚𝙨𝙯𝙘𝙯𝙚 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙙 𝙣𝙖𝙢𝙞.

𝙉𝙞𝙚𝙢𝙣𝙞𝙚𝙟 𝙥𝙖𝙢𝙞ę𝙩𝙖ć 𝙣𝙖𝙡𝙚ż𝙮, ż𝙚 𝙨𝙩𝙖𝙣 𝙤𝙗𝙚𝙘𝙣𝙚𝙟 𝙙𝙧𝙤ż𝙮𝙯𝙣𝙮 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙚𝙩𝙮𝙘𝙯𝙣𝙚𝙟 𝙯𝙖𝙬𝙙𝙯𝙞ę𝙘𝙯𝙖𝙢𝙮 𝙙𝙚𝙘𝙮𝙯𝙟𝙤𝙢 𝙥𝙤𝙥𝙧𝙯𝙚𝙙𝙣𝙞𝙠ó𝙬.

𝘼ż 59 𝙥𝙧𝙤𝙘. 𝙘𝙚𝙣𝙮 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙞𝙞 𝙚𝙡𝙚𝙠𝙩𝙧𝙮𝙘𝙯𝙣𝙚𝙟 𝙩𝙤 𝙠𝙤𝙨𝙯𝙩𝙮 𝙪𝙥𝙧𝙖𝙬𝙣𝙞𝙚ń 𝙙𝙤 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞 𝘾𝙊2, 𝙠𝙩ó𝙧𝙮𝙘𝙝 𝙤𝙗𝙚𝙘𝙣𝙚 𝙘𝙚𝙣𝙮 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙠𝙧𝙤𝙘𝙯𝙮ł𝙮 90 𝙚𝙪𝙧𝙤 𝙯𝙖 𝙩𝙤𝙣ę 𝙚𝙢𝙞𝙨𝙟𝙞, 𝙠𝙤𝙡𝙚𝙟𝙣𝙚 8 𝙥𝙧𝙤𝙘. 𝙩𝙤 𝙠𝙤𝙨𝙯𝙩𝙮 𝙤𝙗𝙤𝙬𝙞ą𝙯𝙠ó𝙬 𝙯𝙬𝙞ą𝙯𝙖𝙣𝙮𝙘𝙝 𝙯𝙚 𝙬𝙨𝙥𝙞𝙚𝙧𝙖𝙣𝙞𝙚𝙢 𝙊𝙙𝙣𝙖𝙬𝙞𝙖𝙡𝙣𝙮𝙘𝙝 Ź𝙧ó𝙙𝙚ł 𝙀𝙣𝙚𝙧𝙜𝙞𝙞 (𝙊𝙕𝙀) 𝙞 𝙚𝙛𝙚𝙠𝙩𝙮𝙬𝙣𝙤ś𝙘𝙞 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙚𝙩𝙮𝙘𝙯𝙣𝙚𝙟. 𝘼𝙠𝙘𝙮𝙯𝙖 𝙞 𝙢𝙖𝙧ż𝙖 𝙙𝙡𝙖 𝙨𝙥𝙧𝙯𝙚𝙙𝙖𝙟ą𝙘𝙚𝙜𝙤 𝙩𝙤 𝙯𝙖𝙡𝙚𝙙𝙬𝙞𝙚 2 𝙥𝙧𝙤𝙘. 𝙕𝙙𝙪𝙢𝙞𝙚𝙬𝙖𝙟ą𝙘𝙖 𝙟𝙚𝙨𝙩 𝙬𝙞ę𝙘 𝙖𝙢𝙣𝙚𝙯𝙟𝙖 𝙀𝙬𝙮 𝙆𝙤𝙥𝙖𝙘𝙯 𝙞 𝙟𝙚𝙟 𝙗𝙚𝙯𝙧𝙚𝙛𝙡𝙚𝙠𝙨𝙮𝙟𝙣𝙚 𝙤𝙥𝙚𝙧𝙤𝙬𝙖𝙣𝙞𝙚 𝙖𝙣𝙩𝙮𝙥𝙞𝙨𝙤𝙬𝙨𝙠𝙞𝙢 𝙥𝙤𝙥𝙪𝙡𝙞𝙯𝙢𝙚𝙢, 𝙯𝙬ł𝙖𝙨𝙯𝙘𝙯𝙖, ż𝙚 𝙢𝙖 𝙣𝙖 𝙨𝙪𝙢𝙞𝙚𝙣𝙞𝙪 𝙣𝙞𝙚 𝙩𝙮𝙡𝙠𝙤 𝙠𝙬𝙚𝙨𝙩𝙞𝙚 𝙚𝙣𝙚𝙧𝙜𝙚𝙩𝙮𝙘𝙯𝙣𝙚. 𝙍𝙤𝙙𝙯𝙞𝙣𝙮, 𝙤 𝙠𝙩ó𝙧𝙚 𝙩𝙖𝙠 𝙨𝙞ę 𝙪𝙥𝙤𝙢𝙞𝙣𝙖 𝙣𝙞𝙚 𝙢𝙞𝙖ł𝙮 𝙙𝙤𝙗𝙧𝙚𝙜𝙤 𝙘𝙯𝙖𝙨𝙪 𝙯𝙖 𝙟𝙚𝙟 𝙧𝙯ą𝙙ó𝙬. 


Nie bójmy się oddychać

“Zasada trójki” mówi, że można przeżyć 3 tygodnie bez jedzenia, 3 dni bez wody i 3 minuty bez tlenu. Są to oczywiście liczby przybliżone i dotyczące zwykłych śmiertelników. Jeśli chodzi na przykład o bezdech, to światowy rekord w tej dziedzinie został ustanowiony w 2009 r. przez Stéphanea Mifsuda i wynosił 11 minut i 35 sekund. Potem wynik ten został pobity w 2012 r. przez Toma Sietasa, ale był on„podkręcony”, bowiem rekordzista oddychał wcześniej przez dłuższy czas czystym tlenem (1).

Normalny człowiek, wcześniej nie trenujący, jest w stanie przeżyć bez tlenu właśnie owe trzy minuty. Później dochodzi u niego do nieodwracalnych zmian w mózgu, związanych z niedotlenieniem.

Co się dzieje jeśli dostarczamy organizmowi zbyt mało tlenu? Grozi nam hipoksja. Mamy z nią do czynienia nie wtedy, kiedy odetniemy się od tlenu od razu, ale wówczas, kiedy przez dłuższy czas dostarczamy organizmowi niewystarczającą ilość pierwiastka życia. Początkowymi objawami hipoksji mogą być bóle i zawroty głowy, duszność, osłabienie, senność, zaburzenie widzenia, przyspieszenie oddechu i tętna oraz podwyższenie ciśnienia tętniczego. Kiedy zaś wystąpi zwiększone stężenie dwutlenku węgla we krwi, może mieć to dużo poważniejsze konsekwencje(2).

Ale również i nadmiar tlenu prowadzi do niebezpiecznego nadciśnienia i innych problemów zdrowotnych(3).

Ilość tlenu w ziemskim powietrzu utrzymuje się wciąż na tym samym, zadziwiającym poziomie. Wynosi on 20,95 % objętości wszystkich atmosferycznych gazów. Za mała jego ilość na planecie mogłaby spowodować powszechną hipoksję, zbyt duża – hiperoksję i wybuchy pożarów. Czyli, trywializując, jeśli było by go zbyt mało udusilibyśmy się, jeśli zbyt dużo – usmażyli. Żeby ten stan równowagi się utrzymał, musi istnieć mechanizm, który zmusza rośliny do większej czy mniejszej produkcji tlenu. Ale choć roślin wciąż ubywa, a populacja ludzka nieustannie rośnie, produkując w epoce postępu technicznego, niewspółmierne do jej wielkości ilości CO2, to procentowy udział pierwiastka życia w atmosferze i tak pozostaje niezmienny. Dlaczego? Ponieważ ma w tym swój udział również proces topnienia lodowców. Podczas ich roztapiania się, do oceanów uwolnione zostają substancje odżywcze, które są pokarmem dla okrzemek. To one produkują 50% tlenu, obecnego na Ziemi. Gdy okrzemki mają pod dostatkiem pokarmu, ich ilość codziennie podwaja się, więc im szybciej proces topnienia następuje, tym więcej okrzemek przybywa. Jednak nie grozi nam hiperoksja. Bowiem podwyższona ilość tlenu spowoduje, na przykład pożary, których dymy – gdy zjawisko stanie się powszechne – odetną ziemię od światła słonecznego, ochładzając klimat i redukując ilość okrzemek. Te zaś obumierając, opadną na dno mórz i oceanów, jak morski śnieg, tworząc warstwę po warstwie. Okrzemkowy dywan ma obecnie grubość 800 metrów. W końcu dno, gdzie żerowały okrzemki, w niektórych miejscach wypiętrzy się na tyle, że powstanie tam słona pustynia. Taka sama, jak ta afrykańska, z której pył dociera do Amazonii. A ten pył, który ją użyźnia, są to właśnie szczątki obumarłych okrzemek. Proces bio-odnowy ruszy na nowo z kopyta.

Wszystko więc – jak widać – wzajemnie łączy się i uzupełnia, stanowiąc niezwykły, żywy mechanizm, którego istotą – jak wnioskuję – jest m.in. stały poziom tlenu niezbędny do funkcjonowania ludzi, oraz zwierząt.

Gdyby ktoś sądził, że to nasze organizmy, w ramach ewolucji dostosowały się do takiego składu powietrza, to powinien umieć odpowiedzieć również na to, dlaczego od 50 mln lat udział tlenu w atmosferze trwa nieystannie przy owych 21 procentach(4).

Wszystko to, co napisałem, jest doskonale znane naukowcom. Jednak zasadnicze pytanie, jakie zadają sobie oni w związku z tą wiedzą brzmi: jak spowolnić proces emisji gazów i dwutlenku węgla, aby lądy nie uległy zalaniu i nie nastąpiły nieodwracalne zmiany klimatyczne na Ziemi?

Zero pytania o tlen – jakby jego stała ilość była oczywistością. Może i jest. Ale skoro tak – jeśli istnieje naturalny i Pangenialny(5) mechanizm regulacji – po co w niego ingerować? Moim zdaniem podstawowe pytanie powinno brzmieć – w jaki sposób powstał mechanizm, który chroni człowieka i zwierzęta? Odpowiadając sobie na nie, odpowiemy też, czy jest sens przejmować się tymi negatywnymi procesami, które według ekologistów mają ponoć zagrażać Ziemi. Ja w każdym razie nie potrafię dać ani jednego przykładu, gdzie coś wymyślonego przez człowieka, byłoby lepsze od naturalnego. (Koniec dygresji.)

Skoro więc wiadomo, że do życia potrzebne jest nam powietrze zawierające około 21% tlenu, i że planeta pracuje usilnie, aby nam taką właśnie jego dawkę dostarczyć, pomyślmy o samym oddychaniu. Czy robimy to dobrze? Można się ironicznie uśmiechnąć na tak postawione pytanie. Jak można robić źle coś, co robi się automatycznie?! Rzecz, która jest dosłownie pierwszą czynnością jaką człowiek wykonuje zaraz po urodzeniu. A jednak może. Ja, złapałem się na tym, że oddycham bardzo płytko, co niestety nadrabiam częstotliwością. Jakbym się zdyszał, albo nieustannie czegoś bał. Kiedy zgłębiłem temat, okazało się, że oddycham źle, przez co jestem zwykle zmęczony, często brakuje mi słów, mam problemy z analizą danych, emocjami, koncentracją, itp. Często będąc w stresie mam nawet odczucie, że w ogóle nie mogę głęboko nabrać powietrza.

Okazuje się, że człowiek rodzi się z umiejętnością prawidłowego oddychania, ale później różnego rodzaju traumy życiowe, oraz stres, powodują, że zostaje ona przytłumiona i wypacza się. Tymczasem nasze ciało, gdy nie zagraża mu niebezpieczeństwo, powinno oddychać głęboko i spokojnie. Jeśli ktoś – podobnie jak ja – tak nie oddycha, to jeśli tylko chce, może szybko sobie przypomnieć tę wrodzoną umiejętność.

Jak powinno się poprawnie oddychać? Przeponą. Jest to „oddychanie brzuszne”. Tak właśnie oddychają dzieci. Zaledwie kilka minut takiego oddychania pozwala na odzyskanie spokoju, zwiększenie koncentracji, czy opanowanie stresu, lub jeśli się jest w stanie zgnuśnienia – na wewnętrzną mobilizację. Jest nawet ćwiczenie, które pozwala szybko sobie przypomnieć, jak powinno się oddychać. Najpierw jednak trzeba przyjrzeć się swemu codziennemu oddechowi. Chwilę śledzić czy powietrze wypełnia (i jak wypełnia) piersi czy brzuch. Prześledzić jego drogę w głąb ciała i potem na zewnątrz. Gdy zauważymy, że ta obserwacja staje się na tyle nudna dla naszego umysłu, że zaczyna on szukać innych myślowych atrakcji, trzeba – uświadomiwszy sobie to – spokojnie, ponownie włączyć go w proces świadomego oddychania. W tym celu należy zacząć od „wykonywania wdechów nosem, a wydechów ustami. (…) Jest to, jedyny sposób na przefiltrowanie bakterii i potencjalnych wirusów, które w przeciwnym razie trafią do naszego organizmu.(…)(6)”. Na początku trzeba też wziąć nieco głębszy oddech niż zwykle, a następnie pozwolić powietrzu chwilę spokojnie wnikać w ciało. Następnie zrobić wydech. „Powinien trwać mniej więcej 3 razy dłużej niż wdech”(7). W literaturze przyjmuje się, że powinno się układ tego rodzaju wdechów i wydechów wykonać przynajmniej 21 razy(8). Podczas tego ćwiczenia, od czasu do czasu nasz umysł popada w stan rozproszenia. Kiedy go na tym przyłapiemy, stwierdzamy po prostu ten fakt i powracamy z powrotem do oddechu: „wdech”, „wydech”. Cały czas staramy się nie odbiegać myślami od tego procesu. Obserwujemy. Strumień powietrza wchodzi przez nos. Podążamy za nim myślą, koncentrując się dowolnym odcinku jego drogi. Może to być nos, albo brzuch, albo ta część ciała która sygnalizuje nam ,że się – na przykład – rozluźniła, albo odwrotnie – wskazuje na napięcie. Można zmieniać obserwację kolejnych części ciała podczas tych wdechów i wydechów.

Gdy wykonujemy to ćwiczenie może opanować nas ziewanie, albo mamy ogromną ochotę się przeciągnąć. To bardzo dobrze. Należy zaufać ciału i poddać się mu, nie przerywając procesu, które samoczynnie zainicjowało, aż samo powie:„dosyć”. Ono najlepiej wie, czego nam potrzeba. Najlepiej obserwować dokładnie co dzieje się wówczas w ciele, które partie płuc wypełniają się powietrzem, jakie części ciała rozciągają się. Nie należy przerywać tego naturalnego procesu. Niech trwa on jak najdłużej.

Dzielę się z tym z Wami, bo odkryłem, jak ważna jest umiejętność prawidłowego oddychania. Nawet biorąc na logikę – jest to przecież rzecz fundamentalna, bo na niej opiera się nasze życie. Uświadomiłem też sobie, że w miarę jak obserwuję swój oddech i włączam w proces oddychania swoją świadomość – lepiej panuję nad sobą i potrafię lepiej się odnaleźć w kryzysowej sytuacji. Czuję, że moje ciało działa bardziej harmonijnie. Bardziej też akceptuję siebie. Nie tylko. to.

Przychodzą mi też do głowy lepsze rozwiązania i pomysły. Coraz częściej zastanawiam się na przykład nad tym, czy maseczki, które każą nam nosić, wręcz nie pogłębiają – redukując ilość koniecznego nam tlenu i wzmagając niepokój, który osłabia nasz – uczący się i od setek tysięcy lat modyfikujący się, Pangenialny jak i cały świat w którym żyjemy – układ odpornościowy.

(1) https://zdrowie.tvn.pl/a/ile-mozna-zyc-bez-tlenu-wody-czy-jedzenia

(2) https://www.doz.pl/czytelnia/a15863-Hipoksja_niedotlenienie_organizmu__przyczyny_objawy_leczenie_i_rodzaje_niedotlenienia Ten artykuł wymienia wiele różnego rodzaju problemów spowodowanych hipoksją. Są to m,in splątanie, zaburzenie świadomości, a nawet śpiączka. W dłuższym okresie czasu może dojść do nadciśnienia płucnego, niewydolności serca, nadmiernej produkcji krwinek czerwonych czy rozwoju chorób nowotworowych, zaburzeń pamięci, oraz osobowości. Także układ krwionośny i nerki są bardzo wrażliwe na brak tlenu. Nie wymieniam ich w tekście głównym z uwagi na to, że obecnie bardzo modne stało się epatowanie chorobami. Straszenie powikłaniami zdrowotnymi stało się już tak obrzydliwe, że unikam go, gdzie tylko mogę. Stres obniża odporność organizmu, jest więc pierwszą rzeczą jaką w dobie tzw. ”pandemii” należałoby zaprzestać. Chyba, że tak naprawdę nie zależy nam na tym, tylko na jej nasileniu.

(3) Wzrasta np. ryzyko kwasicy oraz wzrost szkodliwych wolnych rodników. https://www.akserwis.pl/blog/17-nadmiar-lub-niedobor-tlenu-sprawdz-zagrozenia

(4) https://www.wiz.pl/srodowisko/2104059,1,ognisty-glob.read

(5) Pangenialny – wpadłem na to słowo, bo nie chciałem używać słowa „kongenialny”, jako moim zdaniem dotyczące ludzi. Okazuje się jednak, że słowo to rzeczywiście istnieje w języku chińskim i o dziwo ma takie znaczenie jakie chciałem my nadać, Oznacza mianowicie: „Pan genialny”:).

(6) https://www.walmark.pl/magazyn/oddech-to-zycie-%E2%80%93-ale-czy-potrafimy-wlasciwie-oddy

(7) https://www.medicover.pl/o-zdrowiu/stres-a-oddychanie-jak-prawidlowo-oddychac-aby-poradzic-sobie-ze-stresem,7072,n,192 W artykule tym znajdziemy różne ćwiczenia, które urozmaicą oddychanie.

(8) Ibidem. Powyższe ćwiczenia są podzielone na przykład na siedem rodzajów, podczas których wykonujemy po 3 głębokie wdechy i wydechy.

——————-

Roman Misiewicz https://debica24.eu/artykul/nie-bojmy-sie-oddychac/770129

Dlaczego tak naprawdę UE zakazuje samochodów spalinowych?

14 lipca 2021 r. Komisja Europejska ogłosiła pakiet postulatów legislacyjnych pod nazwą „Fit for 55”. Jego naczelnym założeniem jest ograniczenie emisji CO2 netto o co najmniej 55% do 2030 r. Postuluje się, aby wszystkie nowo rejestrowane w Unii Europejskiej pojazdy osobowe i dostawcze musiałyby być zero-emisyjne od 2035 r. Oznacza to, że w ciągu 14 lat mają zniknąć samochody spalinowe. Rzekomo chodzi o troskę o środowisko. Bliższa analiza pokazuje jednak, że tak gwałtownej przejście byłoby tylko dodatkowym obciążeniem dla niego.

O co więc chodzi? Wszystko wskazuje na to, że o odebranie własności i wolności obywatelom.

Ktoś może powiedzieć, że to dobrze, bo pojazdy te niszczą środowisko, a przez to wpływają negatywnie na nasze życie. Jak zwraca jednak uwagę Partia Kierowców na swojej stronie: „Jeżeli uwzględnimy procesy związane z produkcją auta elektrycznego (szczególnie baterii) oraz fakt, iż energia elektryczna w dużej części wytwarzana jest w wysoko-emisyjnych elektrowniach węglowych, to okaże się, że w ciągu całego cyklu życia (od wytworzenia aż po złomowanie i utylizację) auto z napędem elektrycznym przyczyni się do większej emisji CO2, niż w przypadku auta z nowoczesnym silnikiem spalinowym. Ekologiczność samochodów elektrycznych polega jedynie na tym, że CO2 nie wydobywa się z rury wydechowej, ale w większej ilości z kominów fabryk i elektrowni. To tak jakby posprzątać wokół własnego domu a śmieci wywieźć do najbliższego lasu. I to na taką elektro mobilność rząd obciążył nas dodatkowym podatkiem emisyjnym doliczonym do ceny i tak już bardzo drogiego paliwa”.

Unia Europejska realizuje w tym wypadku pewien globalny trend. Już podczas 26 Konferencji Narodów Zjednoczonych w Sprawie Zmian Klimatu w Glasgow (COP26), która odbyła się w dniach 31 października – 13 listopada, 33 państwa, 39 miast i regionów z całego świata, a także kilkadziesiąt firm z branży motoryzacyjnej oraz największych instytucji finansowych podpisało deklarację na rzecz zakończenia sprzedaży samochodów spalinowych. Tam też Polska zobowiązała się do rezygnacji z samochodów spalinowych do 2035 r.

Lech Kędzierski, wiceprezes Partii Kierowców, tłumaczył w rozmowie „Z Najwyższym czasem!”, że problemem są absurdalnie wysokie euro-normy odnośnie czystości spalin: „Te systemy, które pilnują czystości spalin, dopalania są bardzo rygorystyczne odnośnie ich obsługi, czystości, obciążeń i nie wytrzymują długich przebiegów. Natomiast odtworzenie, naprawa, wymiana jest bardzo kosztowna. Dzisiaj wielu użytkowników szuka starych, prostych silników do tego, żeby funkcjonować i pracować. Interwały silników nowych generacji, szczególnie tzw. downsizing, czyli uciekanie z pojemnością, żeby oszczędzać na spalaniu, powoduje to, że silniki przepracowują 200 czy 300 tys. km i nadają się do remontu. Przypominam, że kiedyś milion kilometrów to był normalny okres eksploatacji silników spalinowych”. 

Wyśrubowane normy powodują, że tworzy się w praktyce coraz słabsze silniki, które trzeba znacznie częściej zmieniać. To już natomiast nie jest ekologiczne, ale z pewnością jest w interesie producentów samochodów i części do nich. L. Kędzierski wyjaśnia też, że energia elektryczna jest trudna do przechowywania, co sprawia, że samochody elektryczne, na dzień dzisiejszy, są nie do przyjęcia przez kierowców, którzy muszą pokonywać większe trasy. Istnieją oczywiście bardziej pojemne akumulatory, ale są one znacznie droższe. Nie mówiąc o tym, że wykorzystują rzadkie pierwiastki, jak lit czy mangan.

Unia Europejska podejmuje jednak dużo szerszą walkę z motoryzacją niż tylko zakazywanie samochodów spalinowych. Od lipca 2022 roku nowe pojazdy sprzedawane w Unii Europejskiej będą musiały zostać obowiązkowo wyposażone w cały szereg systemów: układ zapobiegający zderzeniom czołowym i potrąceniom pieszych oraz rowerzystów, system informowania o niezamierzonym opuszczeniu pasa ruchu, system monitorowania zmęczenia i rozproszenia kierowcy, kamerę cofania z czujnikiem, instalacje do podłączenia blokady alkoholowej, asystent martwego pola lusterek, czy “inteligentny” ogranicznik prędkości. Do tej pory samochody nie musiały być wyposażone w te systemy, a kierowcy sobie radzili. Ich wprowadzenie zwiększy cenę samochodów i ograniczy możliwości kierowców. Zmierzanie do tego, by samochody jeździły coraz wolniej, jest uderzaniem wprost w transport drogowy.

Lech Kędzierski zwraca uwagę, że zmiany te są uderzeniem w wolność obywateli, której ważnym elementem jest swoboda przemieszczania się. Zamiast poprawiać jakość dróg i wprowadzać autostrady bez ograniczenia prędkości, zmierzamy w kierunku coraz większej kontroli kierowców.

Niestety, polski rząd temu przyklaskuje, a od 1 stycznia 2022, rosną potężnie kwoty mandatów, z których część jest zupełnie nieuzasadniona. Co więcej, koszty nabycia i posiadania samochodu będą rosły na skutek przeprowadzanych „reform”, co jeszcze uderzy nas po kieszeni.

28.12.2021 https://prawy.pl/117525-szok-dlaczego-tak-naprawde-ue-zakazuje-samochodow-spalinowych/