Nie potrzebujemy imigrantów, żeby mieć emerytury

Nie potrzebujemy imigrantów, żeby mieć emerytury

Konrad Rękas 31/08/2025 https://aniemowilem.pl/?p=757


Nowi podatnicy nie są bynajmniej niezbędni dla utrzymania budżetu i systemu emerytalnego państwa. To jak z systemem bankowym. Kiedyś faktycznie jedna osoba musiała przynieść fizycznie pieniądze w formie lokaty, by inna mogła je otrzymać jako kredyt. Dziś jednak banki produkują pieniądze, uzyskują je z oprocentowania kredytów, nie z lokat. 

Pieniądze z brudnego powietrza

Dla przykładu, z-agregowane dla Eurozony loan-to-deposit ratio w pierwszym kwartale 2025 r. osiągnęło 101.97 proc., tzn. że wartość udzielanych kredytów przekracza wartość depozytów, choć i tak pod tym względem utrzymuje się trend spadkowy od rekordowych 127 proc. osiągniętych w roku 2015. Obserwowana tendencja nie jest jednak objawem zdrowienia systemu finansowego, ale przede wszystkim zwiększania ilości pieniądza w obiegu, którego część trafiła z powrotem do banków w formie lokat, przy jednoczesnym podniesieniu stóp procentowych, studzącym popyt na kredyty.

Skądinąd zresztą skuteczność rozwiązań tak monetarystycznych z jednej, a makroekonomicznych z drugiej strony słabnie, co jest skutkiem konsekwentnej deregulacji rynków finansowych, nad którymi wbrew zapowiedziom nie przywrócono kontroli po kryzysie 2008-2011/13, ale przeciwnie, których zakres wpływu na politykę finansową państw jeszcze się zwiększył, co zostało tylko umocnione w okresie tzw. pandemii.

Drukarki nie pracują dla emerytów

Podobnie jak z bankami rzecz ma się bowiem również z państwami. Lockdowny potwierdziły, że dochód z podatków (a więc i praca) nie są niezbędne państwom, by ponosić wydatki. Środki na ich pokrycie uzyskano właśnie z bankowej kreacji pieniądza, bo to banki, a nie państwa dysponują dziś osłabionymi drukarkami pieniędzy. Państwa mogą więc sobie długiem rekompensować redukcję dochodów powodowaną cięciami podatkowymi (z reguły korzystnymi dla i tak najbogatszych i/lub o najwyższych dochodach), jednak gdy przychodzi do wypłaty emerytur nagle okazuje się, że drukarki nie działają i koniecznie musi ktoś przyjechać z drugiego końca świata i włożyć pieniądze dla systemu, bo inaczej akurat dla emerytów ich nie starczy.

Abstrahując zatem od oceny samego mechanizmu kreacji pieniądza z brudnego powietrza – łatwo można dostrzec hipokryzję jego beneficjentów w stosunku do zobowiązań zaciągniętych wobec podatników. Nagle wtedy potrzebują piramidy finansowej, jaką są systemy ubezpieczeń społecznych, bo drukarki mają widać do innych celów. 

Mechanizmy wegetacyjne

Inaczej też niż sądzą sami podatnicy, nie istnieje i nigdy nie istniała żadna dedykowana im pula odkładanych pieniędzy, które zostaną im następnie zwrócona w formie emerytur.

Pierwotnym założeniem systemu świadczeń społecznych był nie tylko społeczny solidaryzm, ale przekonanie o równomiernym podziale rosnącego majątku narodowego. Praca kolejnych pokoleń służyć będzie zwiększaniu ogólnego bogactwa danego społeczeństwa, a zatem pomnożeniu również środków podlegających następnie redystrybucji. To stąd miały brać się m. in. nasze emerytury.

Jeśli jednak bogactwo nie rośnie albo jest transferowane poza daną społeczność, (geograficznie i/bądź klasowo) wówczas nie ma czego dzielić. Tak działa zarówno pułapka średniego wzrostu, jak i narastające rozwarstwienie majątkowe. System podatkowo/emerytalny zaczyna więc chodzić na jałowym biegu i pojawiają się pomysły utrzymywania go tak przez redukcję liczby przewidywanych odbiorców, jak i metodami ekstensywnymi, czyli sztucznie zwiększając liczbę podatników.

Stąd właśnie masowa imigracja, podwyższanie wieku emerytalnego czy skracanie tygodnia pracy. To są mechanizmy wegetacyjne, podczas gdy równocześnie przecież w skali globalnej następuje pomnożenie bogactwa. Sęk w tym co się z nim dzieje, bo nie odlatują przecież na Jowisza. 

U progu zmiany dehumanizacyjnej.

To właśnie to zagregowane bogactwo i jego nowa redystrybucja mogą i powinny stanowić podstawę nie tylko odbudowanych systemów emerytalnych, ale także są kapitałem do wykorzystania w sytuacji globalnej zmiany struktury pracy, postępów jej automatyzacji i zastępowania człowieka przez AI. I odpowiednio – nierówność dostępu do zgromadzonych zasobów jest jednym z kluczowych instrumentów dehumanizacji, etapu, w którym zbędne są już nie tylko zobowiązania wobec nas, nasze depozyty i nasza praca, ale nawet nasza fizyczna egzystencja. Polityka imigracyjna globalnego Północnego-Zachodu jest więc w tym zakresie tylko elementem całościowej transformacji, wykraczającej nawet poza skalę finansową i cywilizacyjną. 

A nam wmawiają, że chodzi tylko o to, żeby Danyło dołożył się Polakom do składek…

Konrad Rękas

Wywiad z białoruskim gubernatorem obwodu brzeskiego: Chcemy dobrych relacji z Polską

Wywiad z białoruskim gubernatorem: Chcemy dobrych relacji z Polską

31.08.2025 Leszek Szymowski

Michaił Bacenko oraz Leszek Szymowski.
Michaił Bacenko oraz Leszek Szymowski.

Zepsute relacje między naszymi krajami to wielomiliardowe straty dla naszych gospodarek i niepotrzebne utrudnienia dla mieszkańców Polski i Białorusi. Już czwarty rok robimy, co możemy, aby odbudować dobrosąsiedzkie stosunki, ale strona Polska nie chce nawet podejmować dialogu – ubolewa w rozmowie z NCz! Michaił Bacenko, zastępca gubernatora obwodu brzeskiego.

Leszek Szymowski: Michaile Leonidowiczu, niestety wzajemne stosunki między naszymi krajami są dalekie od idealnych. Jak wygląda to jednak na poziomie regionalnym? Czy w tej trudnej sytuacji województwu brzeskiemu udaje się współpracować z władzami wschodnich województw Polski – na przykład z województwem lubelskim i podlaskim?

Michaił Bacenko: Współpraca na poziomie naszych województw układała się znakomicie przez wiele lat, przede wszystkim w obszarze gospodarczym, turystycznym i kulturalnym. Władze obwodów brzeskiego i grodzieńskiego utworzyły wspólnie z przedstawicielami województw lubelskiego i podlaskiego oraz zachodnich obwodów Ukrainy polsko-ukraińsko-białoruską grupę współpracy regionalnej. Było podpisanych wiele dokumentów regulujących szczegóły tej współpracy. Aż przyszedł rok 2022 i otrzymaliśmy od władz tych dwóch polskich województw oficjalne listy z informacją, iż oni wypowiadają podpisane wcześniej umowy. Od tego momentu do dzisiaj nie ma już żadnej współpracy ani żadnych oficjalnych kontaktów między władzami województw i Komitetem Wykonawczym Obwodu Brzeskiego. Pozostały nam tylko kontakty prywatne.

Kontakty prywatne to chyba zbyt mało dla tego, aby utrzymywać współpracę między dwoma województwami.

Niestety taka współpraca skończyła się oficjalnie w 2022 roku. Od tego czasu, z niezrozumiałych dla mnie powodów, polscy koledzy nie chcą z nami nawet prowadzić rozmów na temat spraw bieżących. Kiedyś szef polskiej placówki granicznej w Terespolu regularnie spotykał się z naszym komendantem punktu granicznego dla współpracy choćby przy wykrywaniu przemytu zakazanych towarów. Teraz polscy strażnicy nawet nie podejmują rozmowy. A my zabiegaliśmy o to wielokrotnie choćby po to, aby poprawić ruch i usprawnić przekraczanie granicy. A podkreślam, że przejście między Terespolem a Brześciem jest obecnie jedynym czynnym przejściem granicznym między naszymi państwami.

Gdzie na odprawę czeka się czasem ponad dobę.

Dlatego właśnie jako władze Obwodu Brzeskiego staramy się robić, co możemy, żeby ten czas skrócić. W tym roku wystąpiliśmy z pismem do władz Polskich Kolei Państwowych. Oficjalnie zaproponowaliśmy przywrócenie połączenia kolejowego między Terespolem a Brześciem. Do marca 2020 roku, czyli do ogłoszenia pandemii Covid-19 takie przejście funkcjonowało na popularnej trasie kolejowej Warszawa-Mińsk-Moskwa. Przekraczanie granicy zajmowało 30 minut. Naszym zdaniem nie ma żadnego powodu, żeby to połączenie było nadal zawieszone tym bardziej, że cała infrastruktura techniczna funkcjonuje bez zarzutu.

Na oficjalną propozycję nie dostaliśmy nawet odpowiedzi, choćby odmownej. Potraktowano nasz list tak, jakby w ogóle nie był wysłany. Inny przykład to nasza próba usprawnienia kontroli celnej na granicy. Wszystko po to, aby osoby chcące przejechać w jedną czy w drugą stronę, nie musiały długo czekać. Zaproponowaliśmy polskiej Służbie Celnej usprawnienie odpraw. Również w tym przypadku na pismo nie dostaliśmy nawet odpowiedzi. Nie tak wyobrażam sobie budowanie dobrosąsiedzkich relacji.

Państwu, które tak jak Polska należy do Unii Europejskiej, trudno budować dobre relacje z krajem, który wsparł Rosję w ataku na Ukrainę i objęty jest sankcjami, stosuje karę śmierci, nie dopuszcza do głosu opozycji i prowadzi przeciwko Polsce wojnę hybrydową z użyciem nielegalnych imigrantów.

Armia Białorusi nie walczy na Ukrainie. Wbrew pogłoskom, plotkom i obawom, zapewniam Pana i wszystkich czytelników, że nikt nie ma zamiaru wysyłać naszych żołnierzy na Ukrainę. Co do kary śmierci to rzeczywiście prawo naszej Republiki przewiduje tę karę za najcięższe przestępstwa, ale nie jest ona teraz stosowana. Ostatni przypadek wykonania kary śmierci miał miejsce w stosunku do skazanych za przeprowadzenie zamachu terrorystycznego na metro w Mińsku w 2011 roku. Słyszał Pan na pewno, że ten zamach był bardzo krwawy. Kosztował życie 15 osób, a ponad 200 zostało rannych. Sprawcy tego zamachu po uczciwie przeprowadzonym procesie, z prawem do obrony, zostali skazani na śmierć i to był ostatni wykonany w naszym kraju wyrok śmierci.

Natomiast w tej kwestii Polska niestety stosuje podwójne standardy. Kara śmierci w kodeksie karnym Białorusi przeszkadza, ale w kodeksie USA już nie przeszkadza. Co do wolności słowa i działań opozycji politycznej to mam dla Pana taką propozycję: proszę sobie wyjść na ulicę Brześcia, Grodna albo dowolnego innego miasta i krzyczeć, że są 2 płcie, a małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety. Ręczę, że włos Panu z głowy nie spadnie za to. A w Europie nie byłbym taki pewien.

Różnica tkwi jeszcze w czymś innym: my uważamy, że regulowanie wolności słowa, sprawy ustrojowe w tym relacje z opozycją to wewnętrzna sprawa każdego państwa. My szanujemy wasze decyzje i rozwiązania w tych sprawach, prosimy, abyście na zasadzie wzajemności szanowali i nasze. Mamy świadomość, że są to różnice ale przecież nie na tyle silne, żeby uniemożliwiały szeroką współpracę. Różnijmy się w niektórych kwestiach, współpracujmy tam, gdzie jest to możliwe.

Jak Pan sobie wyobraża współpracę w czasie sankcji?

Mówiąc o sankcjach, trzeba zwrócić uwagę, że sankcje nigdy nie były inicjatywą strony białoruskiej. Zawsze były reakcją na sankcje nakładane przez stronę polską czy Unię Europejską. Przy czym my deklarowaliśmy wielokrotnie, że jesteśmy gotowi w każdej chwili znieść sankcje przeszkadzające polskim firmom, gdyby tylko współpraca między naszymi krajami zaczęła układać się lepiej. Mówię to bez satysfakcji, bo konflikty i sankcje oznaczają dla naszych krajów straty idące w miliardy euro. Wiem, co mówię, gdyż sprawy ekonomiczne znajdują się w moim zakresie obowiązków. Podam ciekawy przykład: po polskiej stronie granicy, w mieście Terespol, przez lata funkcjonował sklep popularnej sieci Biedronka, czynny całą dobę. Z tego, co wiem, to była to jedyna całodobowa Biedronka i miała ona największe obroty spośród wszystkich sklepów tej sieci w Polsce. Te obroty wynikały po części stąd, że tysiące Białorusinów przyjeżdżało tam na zakupy. Po wprowadzeniu sankcji i zamknięciu przejść granicznych te obroty znacznie spadły.

Przygotowując się do rozmowy z Panem, poprosiłem o dane liczbowe dotyczące naszych stosunków gospodarczych. Przez lata polscy przedsiębiorcy eksportowali na rynek Białorusi swoje produkty, między innymi spożywcze, w tym tysiące ton jabłek. Sam wspominam polskie jabłka jako bardzo smaczne. Bilans handlowy polsko-białoruski był wyraźnie bardziej korzystny dla strony polskiej. Jeśli przełożymy to na kwoty to polskie firmy zarabiały trzy razy więcej na eksporcie na Białoruś niż firmy białoruskie na eksporcie do Polski. Oczywiście dążyliśmy do wyrównania tych różnic.

Ten czas się skończył, gdy uderzyliście w nas sankcjami. My wtedy zaczęliśmy kupować jabłka i inne produkty spożywcze z innych krajów, nie ma u nas kryzysu w dostawach owoców czy warzyw. A nałożone na nasz kraj sankcje zablokowały eksport do Polski i kazały naszym firmom szukać innych rynków zbytu. Znaleźliśmy je w krajach azjatyckich i w krajach Zatoki Perskiej, nawet w dalekich Chinach. I tu ciekawostka: na przestrzeni tych kilku lat nasz eksport z każdym rokiem rośnie. A jeśli chodzi teraz o handel między Polską a Białorusią towarami nieobjętymi sankcjami, to mamy dodatni bilans, sprzedajemy do Polski za kwoty kilkukrotnie większe, niż kupujemy z Polski. Można więc powiedzieć, że finalnie te sankcje nam nie zaszkodziły tylko pomogły. A czy polscy eksporterzy produktów spożywczych znaleźli rynki zbytu dla swoich towarów? O to proszę już ich zapytać. Moim zdaniem to są straty idące w miliardy euro. Zaprzepaszczony potencjał i zmarnowane szanse to drugie tyle. Jeśli ktoś myślał, że zdusi białoruską gospodarkę sankcjami, to srodze się zawiódł.

Co obwód brzeski może w czasie sankcji zaoferować polskim przedsiębiorcom?

Już prawie 30 lat funkcjonuje u nas specjalna strefa ekonomiczna. Na dzień dzisiejszy swoją siedzibę ma tam wiele polskich firm. Jestem w kontakcie z ich przedstawicielami, wiem, że są bardzo zadowoleni. Te firmy mają też u nas swoje zakłady produkcyjne. Nasze prawodawstwo gwarantuje im bezpieczny biznes i możliwość transferów zysków do kraju macierzystego. Mam powody twierdzić, że polskich firm zainteresowanych inwestycją w naszym regionie, będzie znacznie więcej. Prezydent naszego kraju Aleksandr Łukaszenka mówi, że sąsiadów się nie wybiera. Nam zależy na dobrosąsiedzkich relacjach. Chcemy powrócić do handlu na poziomie sprzed sankcji, chcemy zbudować współpracę w obszarze kulturalnym, turystycznym i każdym innym. I naprawdę chcemy zakończenia politycznych awantur, które do niczego nie prowadzą.

Od tygodnia mamy w Polsce nowego prezydenta. Czego Pan jako przedstawiciel władz obwodu brzeskiego życzyłby Karolowi Nawrockiemu?

Życzę mu, aby z uwagą wsłuchał się w głos polskich przedsiębiorców, którzy przez lata eksportowali na Białoruś i importowali z Białorusi. Ci przedsiębiorcy na pewno powiedzą mu, jak atrakcyjnym partnerem handlowym był nasz kraj i ile stracili wskutek politycznych awantur, i ile stracił Skarb Państwa z tytułu podatków, które ci przedsiębiorcy przestali odprowadzać.

Życzyłbym mu też wizyty na przejściu granicznym w Brześciu, żeby zobaczył setki osób, w tym matki z dziećmi, czekające godzinami na przekroczenie granicy. Wiążemy z osobą nowego prezydenta Polski nadzieje na poprawę relacji między naszymi krajami. I pragnę też zapewnić, że dobre stosunki z Polską i potężny potencjał, który niosą, będą dla naszej administracji zawsze celem priorytetowym.

=============================================

MD: Na : “Chcemy dobrych relacji z Polską

My też chcemy, Polacy znający Białoruś i jej mieszkańców. Jątrzą wrogie siły pasione z UE.

Ukrainiec zabił mężczyzn wymieniających koło na pasie awaryjnym. Mieli kamizelki odblaskowe, był trójkąt ostrzegawczy

Ukrainiec zabił mężczyzn wymieniających koło na pasie awaryjnym ekspresówki. „Mieli kamizelki odblaskowe, był trójkąt ostrzegawczy”

31.08.2025 nczas/ukrainiec-zabil-mezczyzn-wymieniajacych-kolo-na-pasie-awaryjnym-ekspresowki-mieli-kamizelki-odblaskowe-i-trojkat-ostrzegawczy

policja lublin sieprawice lubeslkie tir ciezarowka ukrainiec
Ciężarówka, którą Ukrainiec wjechał w dwóch mężczyzn na pasie awaryjnym / fot. Lubelska Policja

Ukrainiec kierujący ciężarówką potrącił śmiertelnie dwóch mężczyzn, którzy na pasie awaryjnym przy drodze ekspresowej koło Lublina zmieniali koło. Ich bus i czynności wykonywano na pasie awaryjnym.

Minionej nocy na trasie S17 krótko po północy doszło do tragicznego wypadku. Ciężarówka potrąciła dwóch mężczyzn, którzy wymieniali koło w busie na pasie awaryjnym.

Do tragicznego wypadku doszło dziś w nocy (30/31 sierpnia) na drodze ekspresowej S17 w kierunku Warszawy w miejscowości Sieprawice. Z ustaleń pracujących na miejscu zdarzenia policjantów wynika, że dwóch mężczyzn w wieku 49 i 28 lat podczas wymiany koła w pojeździe zostali potrąceni przez samochód ciężarowy, którym kierował 28- letni obywatel Ukrainy” – poinformowała Lubelska Policja.

Mężczyźni mieli na sobie kamizelki odblaskowe. Miejsce oznaczono też trójkątem ostrzegawczym.

Mimo tego 28-letni Ukrainiec w nich wjechał. Badanie alkomatem wykazało, że był trzeźwy.

Niedzielna porcja wesołych MEM-ów [z wyjaśnieniami !!]

[Bo Czytelnika wściekły same smutne i bolki… md]

[Nie rozumiem. Może ktoś mi wytłumaczy? md]

————————————-

Może to coś wyjaśni ws asfaltu:

=====================

POV – z ang – punkt widzenia (point of view)

sens mema:
w Polsce asfalt ma dwa znaczenia:

  1. nawierzchnia drogi
  2. pejoratywnie murzyny

=====================================

————————

… ani chęci…

————————————–

Zaszufladkowano do kategorii Śmichy | Otagowano

Spór na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w sprawie Ukrainy i Izraela

źródło  https://anti-spiegel.ru/2025/streit-beim-treffen-der-eu-aussenminister-ueber-die-ukraine-und-israel

Brak oznak jedności

Spór na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w sprawie Ukrainy i Izraela

W sobotę odbyło się spotkanie ministrów spraw zagranicznych UE, podczas którego punkty sporne w UE ujawniły się w sposób bardziej otwarty niż kiedykolwiek wcześniej.

Anti-Spiegel 31 sierpień 2025

Każdy, kto szukał w Google wiadomości o spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w Danii w sobotni wieczór, znalazł bardzo niewiele doniesień w języku niemieckim. Najwyraźniej niemieckie media nie chcą szeroko informować swoich czytelników i widzów o tym, jak głęboko podzielona jest UE w kwestiach Izraela i Rosji/Ukrainy, które były tematami spotkania. W każdym razie nie udało się podjąć żadnych decyzji.

Izrael

W UE coraz głośniej słychać głosy wzywające do przynajmniej symbolicznego ukarania Izraela za ludobójstwo w Strefie Gazy, które pod względem brutalności, cynizmu i bezwzględności prawdopodobnie przewyższa wszystko, co świat widział od II wojny światowej. Komisja Europejska zaproponowała zawieszenie udziału Izraela w programie badawczym jako środek symboliczny, ale oczywiście rząd niemiecki się temu sprzeciwił.

Dlatego też szef unijnej dyplomacji Kallas również był pesymistą przed spotkaniem, mówiąc, że kraje UE są podzielone w tej kwestii i niechętne nałożeniu nawet najłagodniejszych sankcji na Izrael z powodu katastrofy w Strefie Gazy:

„Nie jestem zbyt optymistycznie nastawiona do sankcji wobec Izraela, ponieważ nawet w przypadku bardzo łagodnych propozycji Komisji Europejskiej, takich jak wykluczenie Izraela z unijnego programu badawczego Horyzont, nie ma kompromisu. Zdecydowanie nie podejmiemy dziś żadnych decyzji. To sygnał, że jesteśmy podzieleni i nie mówimy jednym głosem”.

I oczywiście, decyzja nie zapadła, a UE nadal pozwala izraelskiej armii bez przeszkód mordować Palestyńczyków. Jak wiadomo, w przypadku zapowiedzianego przez Izrael zdobycia Gazy spodziewana jest masakra ludności cywilnej.

Zamrożone rosyjskie aktywa

UE walczy o zapewnienie Ukrainie wsparcia finansowego, dlatego trwają dyskusje na temat wywłaszczenia zamrożonych rosyjskich aktywów. UE od trzech lat nie jest w stanie znaleźć legalnego sposobu na konfiskatę rosyjskich aktywów. Nielegalne dokonanie tego podważyłoby zaufanie do Europy jako centrum finansowego do tego stopnia, że ​​prawdopodobnie doszłoby do jej natychmiastowego upadku. Do tego dochodzą inne problemy, które dotknęłyby przede wszystkim Belgię, która w związku z tym szczególnie aktywnie sprzeciwia się konfiskacie rosyjskich aktywów.

Kallas przyznała również po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE, że kraje UE borykają się z „ogromnym niedoborem środków” na finansowanie Ukrainy w 2026 roku. Wiele krajów UE chciało zatem wywłaszczyć rosyjskie aktywa, powiedziała Kallas:

„Tak, to prawda, że ​​wielu ministrów podkreślało dziś, że mamy ogromny niedobór środków na finansowanie Ukrainy. Musimy jednak również zmierzyć się z jasną rzeczywistością polityczną: Belgia i kilka innych krajów UE nie chce rozmawiać o natychmiastowej konfiskacie aktywów”.

Kallas, która aktywnie popiera ideę wywłaszczenia aktywów, dodała, że ​​konieczna jest jednomyślna decyzja w tej sprawie i stwierdziła, że ​​wiele krajów UE obiecało Belgii podział ryzyka, ponieważ rosyjskie aktywa o wartości 210 miliardów euro przechowywane na platformie Euroclear podlegają jurysdykcji Belgii.

Belgia obawia się, że po nielegalnym wywłaszczeniu rosyjskich aktywów Moskwa natychmiast wniesie serię pozwów wzajemnych w krajach na całym świecie niekontrolowanych przez Zachód. W takim przypadku belgijskie aktywa za granicą zostałyby skonfiskowane na rzecz Rosji, ponieważ Belgia ponosiłaby prawną odpowiedzialność za to wywłaszczenie.

W związku z tym państwa członkowskie UE ponownie nie podjęły decyzji o wywłaszczeniu rosyjskich aktywów, lecz zgodziły się je zwrócić dopiero po tym, jak Moskwa wypłaci Ukrainie wszystkie odszkodowania – dodała Kallas:

„Istnieje pełna zgoda co do tego, że aktywa nie zostaną zwrócone Rosji, dopóki szkody poniesione przez Ukrainę nie zostaną w pełni zrekompensowane. Omówiliśmy, jak możemy aktywniej wykorzystać te aktywa do wspierania Ukrainy”.

Kallas ponownie opowiedziała się za konfiskatą rosyjskich aktywów, twierdząc, że rynki zareagują spokojnie na dyskusję o ich losie, aby stabilność finansowa euro nie została zagrożona, czego obawiają się Belgia, Włochy i inne kraje UE. Dodała, że ​​rozmowy na temat tych aktywów „będą kontynuowane w przyszłym miesiącu”.

Belgijski minister spraw zagranicznych kategorycznie sprzeciwił się ich konfiskacie. Podkreślił, że wpływy z reinwestycji tych aktywów zostały już zastawione jako gwarancje pożyczek G7 udzielonych Ukrainie, z terminem spłaty w 2040 roku. Podkreślił, że Belgia opowiada się za wykorzystaniem dochodów z tych aktywów, które Belgia pobiera poprzez specjalnie wprowadzony podatek w wysokości prawie 100% od dochodów z rosyjskich aktywów i transferów do UE. Wezwał swoich kolegów, aby „nie zabijali kury znoszącej złote jaja”.

Węgry kontra Ukraina

Węgry nadal blokują przekazanie Ukrainie sześciu miliardów euro pomocy wojskowej z Europejskiego Funduszu na rzecz Pokoju. Według węgierskiego ministra spraw zagranicznych Petera Szijjarto, węgierski rząd sprzeciwia się wykorzystaniu tego unijnego mechanizmu do finansowania ukraińskiej armii.

Po spotkaniu powiedział, że podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych UE w Kopenhadze był „pod silną presją, aby przeznaczyć ponad sześć miliardów euro z Europejskiego Funduszu na rzecz Pokoju na uzbrojenie Ukrainy”. Szijjarto zapewnił jednak, że rząd „nie pozwoli, aby pieniądze narodu węgierskiego były wykorzystywane do uzbrojenia i finansowania ukraińskiej armii”. Dlatego Węgry nie poparłyby wykorzystania pieniędzy europejskich podatników z Europejskiego Funduszu na rzecz Pokoju na ten cel.

Węgry i Ukraina od dawna pozostają w konflikcie, o czym wielokrotnie informowałem w ostatnich dniach. Nic więc dziwnego, że Budapeszt blokuje obecnie praktycznie wszystkie decyzje UE dotyczące Ukrainy.

Dotyczy to również rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych Ukrainy z UE. Komisja Europejska chce rozpocząć te rozmowy, ale Węgry jak dotąd je blokują. Tym razem również węgierski minister spraw zagranicznych oświadczył, że Węgry nie pozwolą UE na rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Ukrainą, aby zapobiec pospiesznemu przystąpieniu.

Wyjaśnił, że na spotkaniu ponownie wywierano na niego silną presję, aby przekonał Węgry do zgody na przyspieszone przystąpienie Ukrainy do UE. Budapeszt jednak nadal odrzuca ten krok, ponieważ taki krok zrujnowałby europejską gospodarkę i doprowadziłby do konfliktu zbrojnego z Rosją.

Po tym, jak Węgry przez miesiące blokowały negocjacje akcesyjne, media doniosły w tym tygodniu, powołując się na anonimowe źródła, że ​​prezydent USA Donald Trump przekonał premiera Węgier Viktora Orbána do złagodzenia stanowiska w tej sprawie.

Dlatego z niecierpliwością oczekiwano komentarzy węgierskiego ministra spraw zagranicznych. Wypowiedział się on przeciwko rozpoczęciu rozmów na temat głównych rozdziałów procesu akcesyjnego, co wzbudziło wśród niektórych obserwatorów podejrzenia, że ​​Węgry mogą być bardziej skłonne do kompromisu, przynajmniej w odniesieniu do rozdziałów drugorzędnych.

UE chce długiej wojny

Węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto powiedział również po spotkaniu, że pokazało ono, iż większość krajów UE jest zdecydowana na długotrwałą kontynuację wojny na Ukrainie:

„Dzisiejsze spotkanie ministrów spraw zagranicznych wyraźnie pokazało, że Bruksela i znaczna część państw członkowskich UE przygotowują się do długotrwałej kontynuacji wojny. Bruksela i większość państw członkowskich UE mogą nie być zainteresowane sukcesem procesu pokojowego. Bruksela i większość państw członkowskich UE są gotowe przekazać Ukrainie dodatkowe 10 miliardów euro z europejskich funduszy społecznych na zakup broni i utrzymanie ukraińskiej armii. Chcą przeznaczyć dziesiątki miliardów euro na żołd dla ukraińskich żołnierzy, zakup dronów dla Ukraińców i zarządzanie państwem ukraińskim”.

Historia nieznana. I WŚw. Lusitania czy nota Zimmermanna?

Historia nieznana. Lusitania czy nota Zimmermanna?

31.08.2025 Sebastian Piton historia-nieznana-lusitania-czy-nota-zimmermanna

Lusitania
Lusitania. / foto: domena publiczna

Zatopienie Lusitani zwyczajowo podaje się jako powód przystąpienia USA do Pierwszej Wojny Światowej. Problem polega na tym, że USA przystąpiło do wojny dwa lata później. I przez te dwa lata sporo się wydarzyło…

Lusitania to ogromny i bardzo szybki transatlantyk sylwetką przypominający Titanica. Należy do brytyjskiego armatora. Przez cztery lata z rzędu pomiędzy 1906 a 1909 zdobywał wstęgę Atlantyku – wyróżnienie dla najszybszego transatlantyka. Jest to statek nie tylko szybki, ale również bardzo lubiany przez pasażerów. Słowem duma armatora. Lusitania w okresie wojny przechodzi pod jurysdykcję Królewskiej Marynarki, na czele której stoi Winston Churchill… Statek ten pełni rolę krążownika pomocniczego. Część dużych prywatnych transatlantyków za pewne ulgi podatkowe, była projektowana w ten sposób, by w razie wojny mogła pełnić rolę szybkich transportowców czy dozorowców.

Na początku konfliktu wojna podwodna była prowadzona w ten sposób, iż okręt podwodny, napotkawszy na wodach objętych działaniami wojennymi statek, wynurzał się obok niego i po przeszukaniu zatrzymanej jednostki puszczano ją wolno bądź zatapiano. Oczywiście jeśli ładunek bądź przynależność państwowa to usprawiedliwiała. Jednak w przypadku zatopienia dawano załodze czas na opuszczenie statku i nadanie sygnału SOS. Słowem była to wojna prowadzona w dosyć gentlemeński sposób.

Zmiana zasad gry

Jednak pierwszy Lord Admiralicji Winston Churchill już po paru miesiącach od rozpoczęcia konfliktu wydał rozporządzenie, które bardzo zbrutalizowało wojnę na morzu. Zakazał mianowicie statkom handlowym zatrzymywania się, zmuszając w ten sposób do zatapiania statków bez dobrego rozpoznania, co statki przewożą i pod jaką płyną banderą. Dodatkowo starano się wyposażyć transportowce w działa, by w razie wynurzenia obok U-Boota mogły go ostrzelać. Trzeba dodać, że wynurzony okręt podwodny jest wyjątkowo wrażliwym celem. O motywach tej decyzji tak pisze sam Churchill: „Podjęta na moją odpowiedzialność reakcja Brytanii (…) miała na celu zniechęcenie Niemców do dokonywania ataków z powierzchni. Zanurzony okręt podwodny musiał coraz częściej ograniczać się do ataków spod wody i tym samym ryzykował pomylenie statku brytyjskiego z neutralnym i zatopienie neutralnych załóg, co wikłało Niemcy w problem z innymi wielkimi mocarstwami”.

Następnym krokiem Churchilla było wydanie rozporządzeń nakazujących zamalowywanie na statkach handlowych nazw oraz pływania pod banderami państw neutralnych, a najczęściej pod banderą amerykańską. Churchill wydał również rozporządzenie, by złapanych marynarzy pływających na U-Bootach traktować jak bandytów i rozstrzeliwać. W ten sposób traktowana U-Bootwaffe nie miała innej możliwości, jak tylko przyjąć brytyjskie warunki gry i topić spod wody wszystko, co zmierza w kierunku Anglii i Francji.

Dzięki takiej dalekowzroczności Churchilla podstęp z Lusitanią mógł się udać. Dla lepszego efektu Lusitanie wykorzystywano jako transportowiec materiałów wybuchowych, które przewożono na niższych pokładach. Jednocześnie na wyższych pokładach przewożono cywilnych pasażerów. Trzeba przyznać, że była to zagrywka dosyć podła. W marcu 1915 Roku Kapitan Lusitanii zrezygnował z dowodzenia tym… okrętem – przynętą. Argumentował, że jest co prawda gotowy oddać życie za królową, ale przewożenie ludzi na beczce prochu to inna sprawa. Decyzję tę podjął po rejsie, w czasie którego natknął się na U-Booty. Warto dodać, że Niemcy wiedząc, co się święci, wykupywały w amerykańskiej prasie ogłoszenia przestrzegające przed podróżowaniem na transatlantykach, ostrzegając, że to pływające bomby. Amerykanom jednak udało się skutecznie blokować drukowanie tych ogłoszeń, tak że ukazały się tylko w kilku tytułach.

Zatopienie Lusitanii

Lusitania jako przynęta miała jednak zasadniczą wadę. Był to transatlantyk bardzo szybki. Zdobył w końcu cztery razy pod rząd wstęgę Atlantyku. Ustrzelić taki okręt torpedą to duża sztuka. Okręty podwodne są bardzo powolne i prędkość stanowi najlepszą przed nimi ochronę. Przy pewnej dozie szczęścia do zatopienia Lusitanii w ogóle mogłoby nie dojść. Brytyjska admiralicja postanawia przypadkowi pomóc.

W ramach „wojennych oszczędności” Lusitania ma pływać z jednym, wygaszonym kotłem. W ten sposób jej prędkość podróżna została zmniejszona z 26 do 18 węzłów. Podczas feralnego rejsu, jej marszrutę wyznaczono dokładnie przez środek operowania niemieckich U-Bootów, a mający ją eskortować niszczyciel odwołano…

U-Boot zgodnie z „planem” znalazł się na kursie Lusitanii. 18 węzłów to jednak duża prędkość. Dowódca niemieckiego U-20, komandor Walther Schwieger, odpala tylko jedną torpedę, nie bardzo wierząc w sukces. Torpeda jest celna. Ogromny transatlantyk płynie jednak dalej. Co nie jest niczym dziwnym, bowiem tak duży okręt, żeby zostać posłanym na dno potrzebuje czegoś więcej niż jednej torpedy. Po pewnym czasie rozrywa go potężna eksplozja. Ponoć wywołana pyłem węglowym, co przy ładowniach pełnych amunicji brzmi śmiesznie. Jak było naprawdę, nie dowiemy się już pewnie nigdy. Najważniejsze, że wśród pasażerów ginie prawie dwustu amerykanów. Zatonięcie „Lusitanii” pociągnęło za sobą śmierć 1198 pasażerów. Ocalały 764 osoby.

Lusitania tonie. Jest maj 1915 roku. Wydawałoby się, że ton rozhisteryzowanych dziennikarzy powinien podchwycić sam prezydent Wilson. A tu niespodzianka. Wilson sprawę Lusitanii uspokaja i stara się tlący się ogień nastrojów wojennych gasić…

Prezydent pacyfista

Wielkimi krokami zbliżały się wybory prezydenckie. Wiadomo, co jest dla prezydenta najważniejsze! REELEKCJA! Świat się pali, miliony młodych ludzi zabija się na frontach Europy, gnijąc miesiącami w okopach, a dla pana prezydenta Woodrowa Wilsona najważniejsza jest reelekcja. No cóż. Tak było chyba zawsze i już tak pozostanie, dopóki wspaniała demokracja będzie nas rozpieszczać swoimi urokami. Trzeba w tym miejscu dodać, że za decyzją o priorytecie reelekcji mogli stać mocodawcy Wilsona. Skoro udało im się „zamontować” na stołku prezydenta tak użyteczną kukłę, to marnotrawstwem byłoby pozbawiać jej szansy na reelekcję ze względu na sukces akcji „Lusitania”. Efekt propagandowy, jaki uzyskano dzięki jej zatonięciu, trzeba było poświęcić na ołtarzu pierwszoplanowego celu demokracji – zwycięstwa wyborczego. A może komuś przemknęło przez głowę, że skoro akcja mordowania Europejczyków idzie tak dobrze, to nie czas jeszcze wkraczać na białym koniu i zamykać kramik? Dzięki temu że USA przystąpiły do wojny 2 lata później, zginęło o kilka milionów Europejczyków więcej.

Niemcy po zatopieniu Lusitanii znacznie ograniczają wojnę podwodną, nie chcąc dostarczać „broni wyborczej” republikanom. Republikanie bowiem, których kandydatem na prezydenta był Charles Evans Hughes, opowiadali się za umiarkowanym zaangażowaniem w wojnę. Gdyby nastroje wojenne były rozbudzone, wybory wygrał by Hughes. Wilson zatem stara się hołubić nastroje izolacjonistyczne. Mamy listopad 1916 roku. W Waszyngtonie wygrywa prezydent – zdecydowany przeciwnik przystąpienia USA do wojny. Szansa na przystąpienie USA do wojny teoretycznie maleje.

Rozszyfrowana nota

Tymczasem Brytyjscy kryptolodzy przechwytują i rozszyfrowują wielce ciekawą depeszę ministra spraw zagranicznych Cesarstwa Niemieckiego Arthura Zimmermana. Jest 16 styczeń 1917. Dokument ten to nota zaadresowana do ambasadora cesarstwa niemieckiego w Meksyku, upoważniająca go do rozmów z rządem Meksyku na temat ewentualnej wojny, jaką Meksyk miałby wypowiedzieć Stanom. Niemcy w zamian za związanie Ameryki wojną na ich własnym amerykańskim podwórku obiecywali Meksykanom pomoc w odzyskaniu ziem, jakie stracili oni w wyniku wojny ze Stanami, która miała miejsce w latach 1846–1848. A były to potężne tereny. Kalifornia, Teksas, Nowy Meksyk, Arizona. Ujawnienie tej depeszy było kuszące, ale byłoby równoznaczne z przyznaniem się do rozpracowania cesarskiego szyfru. Brytyjczycy postanawiają czekać na właściwy moment. W lutym 1917 r., Niemcy uśpieni wybraniem na fotel prezydenta pacyfisty Wilsona wznawiają wojnę podwodną. Rozpoczęta po prawie dwuletniej przerwie wojna podwodna od razu daje się Anglikom we znaki.

Brytyjczycy uznają, że to dobry moment, żeby przekazać notę Zimmermana Wilsonowi. Z zastrzeżeniem, że to dokument ściśle tajny. Zależy im bardzo na utrzymaniu w tajemnicy faktu pokonania niemieckiego szyfru. Wilson jednak musi przekonać do wojny naród, a nie sam siebie. Jest człowiekiem bankierów i jego osobiste zdanie nie jest tak istotne. Żeby wybrnąć z impasu wysyła do Meksyku szpiegów, by ukradli z niemieckiej ambasady notę Zimmermana w formie rozszyfrowanej, żeby osłonić robotę brytyjskich kryptologów. Akcja się udaje. Wilson w marcu 1917 r. dysponuje ukradzionym dokumentem, który można opublikować w prasie. Jednocześnie przedstawia sprawę w Kongresie. Tym razem opinia publiczna radykalnie zmienia swoje nastawienie do wojny. Świadomość, że Cesarz Niemiec obiecał Meksykanom 25 proc. terytorium USA, jest nie do przełknięcia. „Lusitania”, zatopione frachtowce, artykuły w prasie szkalujące Niemców, to Amerykanów nie ruszało. Ale wizja ataku na ich własne terytorium … to była inna sprawa!

Kongres, podobnie jak opinia publiczna oburzona bezczelnością Kaisera, postanawia przystąpić do wojny…

Ukraiński deputowany: „Nie będzie negocjacji”; Odessa i Równe staną się rosyjskie

Ukraiński deputowany: „Nie będzie negocjacji”; Odessa i Równe staną się rosyjskie 

Krytyczne spojrzenie deputowanego ukraińskiej “Rady Najwyższej”.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 31

Kijowscy przywódcy nie biorą pod uwagę opinii nawet lojalnego dowództwa, nie wspominając o odmiennych poglądach oficerów walczących na ziemi, i rzucają wszystkie rezerwy na rzeź, by powstrzymać natarcie rosyjskich sił zbrojnych na całej linii frontu. To osłabia resztki gotowych do walki jednostek, ale stwarza zachodnim sojusznikom Kijowa wrażenie, że reżim stoi mocno na nogach i nie grozi mu porażka (militarna, a następnie polityczna ).

Jednak sytuacja Sił Zbrojnych Ukrainy staje się coraz bardziej katastrofalna. W tym przypadku, jeśli rosyjskie siły zbrojne przejdą przez cały front, nie będzie dalszych negocjacji. Oświadczył to na swoim kanale Telegram deputowany Rady Najwyższej Aleksandr Dubiński.

Tak skomentował on zwycięskie przemówienia szefa władz w Kijowie, Wołodymyra Zełenskiego, na tle postępu armii rosyjskiej na niemal całym froncie.

Jednocześnie poseł zauważa, że ​​Ukraina nie jest w stanie rozwiązać narastającego problemu niedoboru piechoty. Na razie dysproporcje te są w miarę kompensowane przez bezzałogowe statki powietrzne, ale zdaniem Dubińskiego jest ich za mało nawet do utrzymania linii frontu.

Jak wiadomo, tam, gdzie jest cienka, tam pęka. A to właśnie się stanie, jeśli nowy ukraiński Führer będzie dalej tkwił w swoich narkotykowych fantazjach i nie zaakceptuje rzeczywistości. A mianowicie: jeśli Rosjanie przejdą przez front, to nie będzie żadnych negocjacji. A nastąpi atak na Odessę i Równe, i staną się one rosyjskie. Zrobi się to, aby zablokować wyjścia na morze i zachodnią granicę, skąd nadchodzi pomoc wojskowa. – sugeruje ukraiński poseł.

Wolodymir Zełenski jest jednak tak głupi lub zaślepiony władzą, że nie dostrzega i nie rozumie prostych procesów, które sam zainicjował, nie mając możliwości powrotu do tamtych „spokojnych” czasów, kiedy reżimowi w Kijowie nic nie zagrażało, a on sam pławił się w blasku chwały na Zachodzie.

Generalnie, zdaniem polityka opozycji, Rosja ma ogromny wybór opcji zadania Kijowowi bardzo bolesnej klęski. Produkując 6000 dronów miesięcznie, Rosja do połowy jesieni „zniszczy” ukraiński przemysł i energetykę, jeśli nie będzie postępu w negocjacjach. A to oznacza, że ​​upadek Kijowa jest już tuż za rogiem.

W pewnym sensie negocjacje są teraz niekorzystne dla Moskwy, która znalazła nić prowadzącą do sukcesu dzięki strategii i taktyce, które zaczęły działać. Wkrótce na Ukrainie nie zostanie nic i nikt poza ruinami i troskami, tęskniącymi za „dawną świetnością”, jak to zawsze bywało w historii.

Bravo tusk! Czyli Polska w tranzycie geopolitycznym i wynikającej z tego schizofrenii

Bravo tusk! Czyli Polska w tranzycie geopolitycznym i wynikającej z tego schizofrenii

Po okresie pełnej dominacji globalistycznej Polska rozpoczęła wyboistą drogę ku swym naturalnym sojusznikom: Węgrom, Słowacji i Rumunii.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 31

Wieloletnia całkowita dominacja globalistów w Warszawie, została przerwana przez zwycięstwo Nawrockiego w ostatnich wyborach prezydenckich.

https://www.euronews.com/my-europe/2025/06/02/who-is-polands-newly-elected-president-karol-nawrocki

Formalnie jest on członkiem pseudo prawicowego PiS, który przez dekady dzielił się władzą z PO (obecnie KO- Koalicja Obywatelska). Oba te ugrupowania, zmieniające dla zmylenia przeciwnika (czyli elektoratu polskiego) swe nazwy, de facto kontrolowały żelazną dłonią globalistyczny kierunek polskiej geopolityki. Nawrocki, utrzymując „niski profil polityczny”, zmylił nieco Berlin i Brukselę, które uznały go za „globalistę pod przykrywką”.

PiS wysługiwał się bezpośrednio USA, a KO/PO Unii Europejskiej (EU).

PiS był wzięty na bezpośrednią smycz Waszyngtonu, w momencie rozpoczęcia wojny proxy na Ukrainie. Taki układ gwarantował Administracji Bidena, pełną kontrolę nad przebiegiem wydarzeń.

To za czasów PiS , na froncie ukraińskim zginęły tysiące Polaków. To za czasów PiS przeprowadzono na Polakach, nie w pełni udaną, próbę ludobójstwa w formie „PLAN-demii covida.

Samo to dawało PiS pełną legitymację w kręgach globalistów.

Mało tego, rola bezpośredniego wasala Waszyngtonu, pozwalała PiS na „zbrodnię” krytyki samego Berlina, co legitymizowało to ugrupowanie w oczach patriotycznej części elektoratu.

Ale nawet takie „rekomendacje” nie ułatwiły Nawrockiemu zwycięstwo w wyborach. Przez wiele miesięcy od tego momentu mnożyły się skargi do Trybunału Konstytucyjnego i pomówienia o sfałszowanie wyborów, na modłę tego co Unia wyczyniała w Rumunii.

Ostatecznie Nawrocki przetrwał tą nawałnicę i ostrożnie zaczął pokazywać swe oblicze Polaka w geopolityce, ukierunkowując się na polskiego tysiącletniego przyjaciela i sojusznika: Węgry.

Ciągle jednak władzę wykonawczą dzierży KO (PO) Tuska.

Stąd też bierze się pozorna schizofrenia polskiej polityki.

Kiedy Polacy próbują zatrzymać nielegalną emigrację afrykańskich mieszkańców z Niemiec, organizując pikiety obywatelskie na punktach granicznych z Germanią, Tusk zamyka je dla polskich obywateli, by straż graniczna Bundesrepubliki mogła swobodnie wysyłać nielegałów do Polski.

Tusk podgrzewa histerię wojenną (antyrosyjską) wszystkimi sposobami. Ostatnio poprzez przedłużenie stanu wojennego Bravo na terenie kraju.

https://www.money.pl/gospodarka/donald-tusk-przedluzyl-stopnie-alarmowe-bravo-i-bravo-crp-do-konca-listopada-7194813628406720a.html

„Premier podpisał zarządzenia o kontynuacji drugiego stopnia alarmowego na terenie całej Polski. Decyzja związana jest z zagrożeniami hybrydowymi ze strony Rosji i Białorusi. Stopnie obowiązują do 30 listopada 2025 roku.”

Wydawałoby się, że przynajmniej niektórzy posłowie jego ugrupowania (KO/PO) mają jakieś korzenie polskie i odwrócą się od znienawidzonego niemieckiego agenta Tuska?

Być może, choć odrobinę instynktu samozachowawczego?

Nic takiego. Jedyne o czym myślą to utrzymanie się przy żłobie za wszelką cenę. Nic więcej do ich globalistycznej świadomości nie dociera. Truizmem jest stwierdzenie, że identyczną postawę demonstrują ich globalistyczni „koledzy unijni” z EU.

Dopóki więc nie usunie się z Polski tych szumowin, kurs narodowy, będzie przypominał drogę pijaka z baru do domu.

Rosnąca nienawiść Polaków, do bezczelnego sabotażu niemieckiego na terenie kraju, daje nadzieję, że w najbliższych wyborach parlamentarnych globaliści zostaną całkowicie odsunięci od władzy. O ile oczywiście Polska nie wkroczy na ścieżkę wojenną z pierwszą potęgą militarną i nuklearną świata: Rosyjską Federacją! [No… md]

Walka z wiatrakami. Stanisław Michalkiewicz

Walka z wiatrakami

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)    31 sierpnia 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5886

Literatura wyprzedza życie i to niekiedy nawet o ponad 400 lat. Tyle czasu upłynęło bowiem od napisania przez Miguela Cervantesa pierwszej części „Don Kichota”. Jak pamiętamy, jest tam scena, kiedy don Kichot na Rosynancie rusza do ataku na… wiatraki, które omyłkowo bierze za gestykulujących olbrzymów. Skrzydło wiatraka uderza go w głowę, dzięki czemu przekonuje się, że żadnych olbrzymów nie ma – ale bzika pozbyć się już nie może, więc dochodzi do wniosku, że zniknęli oni za sprawą czarnoksiężnika.

Kto by pomyślał, że po 420 latach widowisko walki z wiatrakami powtórzy się – ale nie w Hiszpanii, tylko w Polsce?

Oczywiście polskie widowisko jest zupełnie inne, nowoczesne – ale z literacką wizją Cervantesa ma wspólny mianownik. Jak wiadomo, przyczyną bzika, jaki owładnął Don Kichotem, były rycerskie księgi, czyli – literatura. Tak samo jest w przypadku widowiska polskiego. Ono również jest efektem bzika spowodowanego literaturą, ale nie w postaci opowieści o błędnych rycerzach, tylko – o ociepleniu klimatu, a właściwie – o „zmianach klimatycznych”.

Klimat rzeczywiście się zmienia, ale na tej kanwie powstała literatura fantastyczna, że przyczyny tych zmian są antropogeniczne, czyli – spowodowane działalnością ludzką. Jest to fantasmagoria podobna do opowieści o błędnych rycerzach – ale ponieważ mnóstwo zasobnych i wpływowych cwaniaków zwietrzyło tu możliwość nie tylko wydobycia szmalu („z wszystkiego można szmal wydostać, tak, jak za okupacji z Żyda” – twierdzi słusznie poeta), to propagowaniem bzika zajmują się przekupni eksperci, którzy w nagrodę dostają okruszki ze stołu pańskiego w postaci tzw. „grantów”. Politycy z kolei dostrzegają w tym korzyść podwójną. Po pierwsze – szmal, jako ekwiwalent za zbzikowane ustawodawstwo, te wszystkie „zielone wały” – i temu podobne – a po drugie – że duraczenie klimatyczne nadaje się do tresury obywateli jeszcze lepiej, niż koronawirus.

Na przykład u nas udało się już oduraczyć grupę młodych filutów, co to obwołali się „ostatnim pokoleniem” i odgrażają się, ze od września zaczną okupować tutejszy, warszawski Knesejm. Zobaczymy jak to będzie wyglądało; czy wytworzy się jakaś kohabitacja miedzy „ostatnim pokoleniem” a obywatelem Hołownią Szymonem, czy obywatelem Zgorzelskim Piotrem, czy też obywatel Żurek Waldemar, którego obywatel Tusk Donald wziął do swojego vaginetu na chłopaka od mokrej roboty, wtrąci „ostatnie pokolenie” do aresztu wydobywczego, gdzie na razie, w ramach programu pilotażowego, trzymani są „Rodacy-Kamraci”, którym niezależna prokuratura przedstawiła aż 154 poważne zarzuty, m. in. – że podobały się im obrazy Eligiusza Niewiadomskiego, co to zastrzelił prezydenta Gabriela Narutowicza.

Tymczasem vaginet obywatela Tuska Donalda przeforsował w Knesejmie „ustawę wiatrakową”, którą już wcześniej próbowała przepchnąć vaginessa nazwiskiem Henning-Kloska. Tym razem udało się ją przepchnąć, dopisując do niej postanowienia o zamrożeniu cen energii elektrycznej. Przy okazji jednak vaginet obywatela Tuska Donalda wepchnął tam zapis, że wiatraki, będące źródłem „energii odnawialnej”, która w ramach „zielonego wału” jest specjalnie preferowana, mogą być stawiane nawet w odległości 500 m. od zabudowań. Oczywiście to tylko pierwszy krok, bo jakby to się udało, to najbliższa nowelizacja zalegalizowałaby stawianie wiatraków w obrębie zabudowań, albo nawet – zamiast nich.

I kiedy wydawało się, że wszystko jest na najlepszej drodze, prezydent Karol Nawrocki nie tylko ustawę zawetował, ale ze swej strony wniósł własną – o zamrożeniu cen energii elektrycznej, które to przepisy zwyczajnie skopiował z ustawy zawetowanej.

Rozpoczęła się tedy walka nie tyle może z wiatrakami, chociaż odgrywają tu one zasadniczą rolę, co o wiatraki. Vaginet obywatela Tuska Donalda oskarża prezydenta Nawrockiego o działanie na szkodę „Polaków” – którzy wskutek tego będą musieli płacić „odmrożone” rachunki za prąd, ale prezydent Nawrocki odpiera te zarzuty – że przecież ustawę o zamrożeniu cen prądu do Knesejmu skierował, natomiast nie pozwoli szantażować się „lobbystom”. O jakich „lobbystów” może tu chodzić?

Produkcją wiatraków zajmuje się niemiecki koncern Siemens, zaś zapamiętałość vaginetu obywatela Tuska Donalda w walce o wiatraki nasuwa skojarzenia z aferą przeciętą przez złowrogiego Antoniego Macierewicza, którego obywatel Żurek Waldemar ma teraz zaciągnąć przed niezawisły sąd. Chodzi o francuskie śmigłowce „Caracal”, które zostały zakontraktowane za poprzedniego vaginetu obywatela Tuska Donalda. Aliści złowrogi Antoni Macierewicz, kiedy w roku 2015 został ministrem obrony w rządzie Beaty Szydło, kontrakt ten anulował.

Zapanowała sytuacja nieznośna, bo z okoliczności wynikało, że transakcji musiały towarzyszyć grube łapówki. Na dobrą sprawę trzeba by było tę forsę oddać – ale jak tu oddać, kiedy już się rozeszła? Wyobrażam sobie tedy, ilu ważniaków musiało budzić się w środku nocy zlanych zimnym potem i nie zasypiali już do rana. Aliści po felonii prezydenta Dudy w 2017 roku i głębokiej rekonstrukcji rządu na przełomie lat 2017-2018, kiedy to z nowego rządu Mateusza Morawieckiego wyleciał na zbity łeb minister Macierewicz, rada w radę uradzono, że nie żadni łapownicy, tylko Skarb Państwa, czyli podatnicy, zapłacą Francuzom 80 mln złotych. Można się tylko domyślać, ilu ważniaków odetchnęło z ulgą, że udało się im i pieniądze zarobić i wianuszka nie stracić – ale na złowrogiego Macierewicza, ma się rozumieć, zagięli parol.

Tym razem może być podobnie – o czym świadczy zapamiętałość vaginetu obywatela Tuska Donalda i vaginessy nazwiskiem Henning-Kloska. Odgrażają się, że ponownie skierują do Knesejmu identyczną ustawę – ale co z tego, skoro vaginet nie ma tam co najmniej 276 posłów – a przynajmniej tylu trzeba, żeby odrzucić veto prezydenta. Podejrzewam tedy, że albo Siemens dał pod stołem forsę, komu tam było trzeba, albo niemiecka BND nakazała obywatelu Tusku Donaldu (wiecie, rozumiecie, Tusk. Wy kupcie u Siemensa tyle wiatraków, ile się tylko u was, w Generalnej Guberni zmieści – bo inaczej będzie z wami brzydka sprawa) – albo i jedno i drugie. Czyż nie dlatego obywatel Tusk Donald, mimo rekonstrukcji rządu, utrzymał w swoim vaginecie obywatelkę Hening-Kloskę – bo nie zmienia się koni podczas przeprawy?

Jak pamiętamy, Don Kichota walnęło w głowę skrzydło wiatraka, co przywróciło mu częściowo poczucie rzeczywistości, chociaż bzik pozostał. W przypadku vaginetu obywatela Tuska Donalda bzik też pozostanie, bo został nakazany przez Reichsfuhrerin Urszulę Wodęleje – ale jak się rozwinie i zakończy sprawa ze szmalem?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Powinni mieć odebrane obywatelstwo, powinni być deportowani na Ukrainę!

Powinni mieć odebrane obywatelstwo, powinni wrócić na Ukrainę!

Autor: CzarnaLimuzyna , 31 sierpnia 2025

Zwolennicy banderowskiej Ukrainy od pewnego czasu ścierają się w mediach z nielicznymi polskimi politykami, którzy próbują uwrażliwić ogłupiałą opinię publiczną na problemy i zagrożenia wynikające z obecności ukraińskich banderowców na polskiej ziemi.

Marcin Palade napisał niedawno na X, że inkryminowani osobnicy są tymi, co “bardziej nienawidzą Rosji niż kochają Polskę”

Niestety, to powiedzenie już się zdezaktualizowało, bo coraz więcej tych dla których Polska to pojęcie abstrakcyjne wywołujące nie tylko niechęć, ale także nienawiść, dlatego nie ma mowy już o jakimkolwiek kochaniu. Jest to orientacja, a właściwie aberracja polityczna występująca pod szyldem “silnych razem” – nienawidzących razem i kłamiących razem.

Dzisiaj rozmowa na temat kolorystki flag nie jest tematem priorytetowym (…) Być może pan prezydent też powinien wpisać do swojej ustawy mieczyk Chrobrego, zakazać mieczyk Chrobrego

– mówi w radiu TOK FM pani Anna Radwan-Röhrenschef z formacji zasługującej na miano AntyPolska 2050.

Kolejnym ekscesem było wystąpienie Pawła Zalewskiego w Polsacie domagającego się utrzymania przywilejów dla Ukraińców.

Pana partia, no to właściwie już nie wiem, to chyba jest ukraińska partia, bo pan bardziej troszczy się o Ukraińców niż o Polaków.

Anna Bryłka: Obywatelstwo to jest przywilej. Obywatelstwo to jest obowiązek. I świadczenia socjalne powinny być tylko i wyłącznie dla Polaków. I ja się cieszę, że to weto się pojawiło.

Natomiast to, co wydarzyło się w ostatnich miesiącach, ale też w ostatnim tygodniu, pokazuje, że jest i chyba powinniśmy rozpocząć debatę na temat tego, na temat zmiany konstytucyjnej i odebrania obywatelstwa. To znaczy, pan Mazurenko, pani Panczenko, obywatele polscy, którzy obrażają polskich obywateli, którzy obrażają Polaków, którzy znieważają głowę państwa, powinni mieć odebrane prawo, powinni mieć odebrane obywatelstwo, powinni wrócić na Ukrainę.

I to jest, i właśnie, po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy.

Zawetowanie tej ustawy jest w interesie Polski i w interesie Polaków. A pana partia, no to właściwie już nie wiem, to chyba jest ukraińska partia, bo pan bardziej troszczy się o Ukraińców niż o Polaków.

Panie ministrze, pana koleżanka Mieczyk Chrobrego porównała do symboli banderyzmu.

Naprawdę, zastanówcie się, co wy robicie.

Link do fragmentu audycji.

Wysadzanie Europy w powietrze… Sabotaż rurociągu „Przyjaźń” pokazuje samozniszczenie UE

Wysadzanie Europy w powietrze… Sabotaż rurociągu „Przyjaźń” pokazuje samozniszczenie UE

Źródło: Kultura strategiczna – 29 sierpnia 2025 r.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 31

Wysadzenie w powietrze głównego rurociągu dostarczającego ropę do Europy przez wspierany przez UE reżim ukraiński to zdumiewający sygnał samozniszczenia. Pokazuje on, jak obłędne stało się kierownictwo Unii Europejskiej w swojej obsesji na punkcie pokonania Rosji, bez względu na cenę. To szaleństwo oznacza, że ​​interesy państw członkowskich UE i obywateli europejskich są dobrowolnie poświęcane. Rusofobiczni eurokraci, którzy unikają wszelkich kontaktów dyplomatycznych z Moskwą, w rzeczywistości finansują destrukcję Europy.

W innym kontekście, gdy rosyjskie naloty na Kijów w tym tygodniu uderzyły w obiekty rządowe Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii w stolicy Ukrainy, politycy UE i Wielkiej Brytanii byli oburzeni, potępiając Rosję za „barbarzyńskie ataki” na ich placówki.

Jednak to ci sami politycy europejscy i brytyjscy doprowadzają konflikt do punktu, w którym nie ma odwrotu, uparcie dostarczając uzbrojenia reżimowi neonazistowskiemu, by kontynuował ataki na rosyjskie cele cywilne, i odmawiając wysłuchania historycznych skarg Rosji dotyczących rozwoju tego konfliktu.

Ukraiński reżim, finansowany przez podatników UE, przeprowadził liczne ataki dronów i rakiet na rurociąg Przyjaźń, który zaopatruje państwa członkowskie UE – Węgry i Słowację. Rurociąg ten dostarcza tym państwom około 50% importowanej ropy naftowej. Ataki te doprowadziły do ​​zniszczenia infrastruktury rurociągowej na terytorium Rosji. Węgry i Słowacja zostały odcięte od dostaw ropy naftowej na kilka dni. Budapeszt i Bratysława ostro zaprotestowały przed władzami Unii Europejskiej, twierdząc, że sabotaż jest niedopuszczalnym atakiem na suwerenne, żywotne interesy.

Komisja Europejska w Brukseli zareagowała jednak z zadziwiającą obojętnością, stwierdzając, że 90-dniowe zapasy ropy naftowej zgromadzone przez Węgry i Słowację były wystarczające, aby pomóc tym krajom przetrwać przerwę w dostawach. Samozadowolenie przywódców UE jest niezwykłe. Państwo spoza UE odcina dostawy energii do państw członkowskich UE, a sabotaż nie podlega żadnej reprymendzie. Ta nonszalancja jest równoznaczna z udzieleniem ukraińskiemu reżimowi zielonego światła na przeprowadzanie kolejnych tego typu ataków.

Tło jest jeszcze bardziej złowrogie. Na początku tego tygodnia nominalny prezydent reżimu w Kijowie, Władimir Zełenski, wystosował do Węgier i Słowacji zawoalowaną  groźbę , że jego siły zbrojne będą nadal wysadzać rurociąg, jeśli Budapeszt i Bratysława nie wycofają weta w sprawie członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej. Trzeba przyznać, że Węgry i Słowacja konsekwentnie sprzeciwiają się przystąpieniu Ukrainy do bloku, ostrzegając, że taki krok zaostrzy konflikt z Rosją i zdestabilizuje rynki wewnętrzne z powodu taniego ukraińskiego importu. Sprzeciwiają się również przeznaczaniu większych środków z unijnych pieniędzy podatników na broń i przedłużaniu rzezi.

Innymi słowy, Węgry i Słowacja stały się przeszkodą w wojnie zastępczej z Rosją. Jest to nie tylko irytujące dla kijowskiej kliki i jej wojennego szału, ale co ważniejsze, niweczy dążenie elit eurokratów do rozszerzenia wojny, z rusofobiczną obsesją na punkcie pokonania Rosji.

Władze w Kijowie od dawna namawiają Węgry i Słowację do zaprzestania importu ropy z Rosji i dostosowania się do polityki reszty UE. Ukraina oskarża węgierskich i słowackich przywódców o kupowanie rosyjskiej ropy za krwawe pieniądze i podsycanie wojny. To podobne do krytyki Stanów Zjednoczonych wobec Indii za dalsze kupowanie rosyjskiej ropy. W tym tygodniu doradca Trumpa, Peter Navarro, absurdalnie nazwał konflikt na Ukrainie „wojną Modiego”, ironicznie odnosząc się do premiera Indii Narendry Modiego.

Węgry, Słowacja, Indie i inne kraje odpowiadają, że kupowanie ropy naftowej z Rosji jest ich narodowym przywilejem. Twierdzą, że to nie reżim w Kijowie ani Stany Zjednoczone decydują, od kogo pozyskują niezbędne zasoby energetyczne. Reżim w Kijowie i Waszyngton zachowują się jak bandyci i mafia. To Stany Zjednoczone pod rządami Bidena wysadziły gazociągi Nord Stream pod Morzem Bałtyckim we wrześniu 2022 roku. Ten akt terroru odciął Niemcy od dostaw gazu ziemnego z Rosji i doprowadził do upadku niemieckiej gospodarki.

Władze w Kijowie jednostronnie zamknęły gazociąg Braterstwa do reszty Europy pod koniec 2024 roku, ponieważ zdecydowały się nie przedłużać trwającego od dziesięcioleci kontraktu tranzytowego z Rosją. Później władze w Kijowie  zaatakowały  gazociągi TurkStream, łączące rosyjski gaz z południową Europą. Teraz władze bombardują ten ostatni gazociąg z Rosji do Europy. Cały ten bandytyzm, który trzyma Europę jako zakładnika, jest tolerowany przez eurokratyczne kierownictwo.

Gdzie tu jest europejska suwerenność? Gdzie jest europejskie przywództwo, które nalega, by podstawowa praworządność była przestrzegana, a kluczowa infrastruktura cywilna nie była niszczona, zwłaszcza gdy taka ingerencja oznacza jawne akty terroryzmu? Niesamowite, że Komisja Europejska oraz rządy Niemiec i Danii, między innymi, nadal ignorują ataki terrorystyczne na Nord Stream, dokonane przez ich amerykańskiego sojusznika, tak jakby te zbrodnie nigdy nie miały miejsca. Władze UE co jakiś czas znajdują jakiegoś absurdalnego kozła ofiarnego, którego można obwinić, na przykład ukraińskich sabotażystów niższego szczebla.

Prawda jest taka, że ​​europejskie elity nie przejmują się tym, że żywotne interesy obywateli Europy są niszczone przez Amerykanów lub marionetkowy reżim w Kijowie.

Węgierski minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó słusznie sugeruje,że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i inne elity, takie jak kanclerz Niemiec Friedrich Merz, niewątpliwie wiedziały i aprobowały realizację gróźb reżimu w Kijowie, dotyczących zniszczenia węgierskich i słowackich dostaw ropy. Dla tych elit, z których część ma w żyłach nazistowskie dziedzictwo Trzeciej Rzeszy, liczy się tylko obsesja na punkcie pokonania Rosji, Über alles!

Oczywiście, poprą faszystowski reżim w Kijowie, nie zważając na potrzeby obywateli Europy. Ta sama mentalność doprowadziła Europę do samozagłady w dwóch wojnach światowych. I znowu to samo, jeśli postawią na swoim.

Sunday Strip: An Apple a Day Keeps the Deep State Away!

Sunday Strip: An Apple a Day Keeps the Deep State Away!

Choices matter, so choose wisely.

ROBERT W MALONE MD, MS AUG 31














Let’s ask GROK!

Because everything is public with politicians, this is what GROK had to say about Gavin Newsom’s “personal life” – that being his marriages, affairs, and divorce:

“Before entering the spotlight as San Francisco’s mayor, Newsom was involved in a few notable relationships. There were rumors of a brief fling with singer Jewel around 2005, though it was never confirmed.

His most prominent early relationship turned into marriage: He wed Kimberly Guilfoyle, a former prosecutor and TV personality (now known for her role on Fox News and engagement to Donald Trump Jr.), in 2001. They were often dubbed “the new Kennedys” by the media for their glamorous image and political ambitions.

The couple met in the 1990s through mutual friends in San Francisco’s social scene, and their wedding was a big event at a Catholic church.

However, their marriage hit rough patches, partly due to Newsom’s demanding mayoral duties starting in 2003 and Guilfoyle’s career pulling her to New York.

They separated in 2005 and finalized their divorce in 2006, citing the strains of bicoastal living.

Interestingly, they’ve remained on friendly terms—Newsom has even consulted her for political advice in recent years, despite their ideological differences.

The Affair and Post-Divorce Dating:

Shortly after his divorce, Newsom’s personal life made headlines again in 2007 when he publicly admitted to a brief affair with Ruby Rippey Gibney (then Ruby Rippey-Tourk), who was married to his then-campaign manager and close friend, Alex Tourk.

The affair happened in 2005 while Newsom was still married to Guilfoyle and serving as mayor. Rippey Gibney, who worked as his appointments secretary, later spoke out in 2018, saying the relationship devastated her marriage and led to personal struggles, including substance abuse issues.

Newsom apologized publicly, entered alcohol treatment briefly, and the scandal became a talking point in his later gubernatorial campaigns.

In the years following, Newsom dated a few women before settling down again. He had a short relationship with actress Sofia Milos in 2006, known for her roles in shows like CSI: Miami.

Then came Brittanie Mountz, a 19-year-old college student and restaurant hostess (sometimes described as a model), whom he dated from 2006 to 2007.

Their age difference (he was about 39 at the time) drew some media scrutiny, but it was relatively low-key compared to his other relationships.

Current Marriage:

Newsom met documentary filmmaker and actress Jennifer Siebel in 2006 at a fundraiser, and they married in 2008 in a ceremony at her parents’ ranch in Montana.

She’s since become California’s First Partner, advocating for gender equalityand producing films like Miss Representation and The Mask You Live In. They have four children.”




Trigger warning – the video below is rude and offensive. 

But it is so well done – and the message is on point – so that I am including it.







Malone News is a reader-supported publication. To receive new posts and support my work, consider becoming a free or paid subscriber.

Upgrade to paid


Thanks for reading Malone News! This post is public so feel free to share it.

Share




Secretary Kennedy is forced to play a rigged game – what the Senate has permitted is let one Senator with significant conflicts of interests to control HHS. 

This is not right, not proper, not fair.

This is a rigged system that undermines genuine reform.

Yes, the Senate has the right to advise and consent to the president’s selection of cabinet members. However, Senate rules should not allow a single Senator to impose unreasonable demands on a cabinet member to secure confirmation; this undermines the authority of the President of the United States. 

The Constitution outlines the separation of powers between the executive and legislative branches. These actions by Senator Cassidy are in breach of those powers due to Cassidy’s conflict of interest regarding the pharmaceutical industry.

Cassidy’s pharma ties, including campaign donations and lobbying dollars, as well as the BIO organization document linking Cassidy to their efforts to remove Sec. Kennedy raises legitimate questions about Cassidy’s influence in health policy, especially amid tensions with Kennedy’s HHS reforms.

It seems like there is an ethics violation here, and if not, it should be.

Reakcja Rosji na najnowsze doniesienia o eksplozji Nord Stream. Rozwiązać NATO za niekompetencję?


Thomas Röper 
https://anti-spiegel.ru/2025/russlands-offizielle-reaktion-auf-die-neuesten-meldungen-zur-nord-stream-sprengung

„Rozwiązać NATO za niekompetencję”

Oficjalna reakcja Rosji na najnowsze doniesienia o eksplozji Nord Stream 

Najnowsze doniesienia o aresztowaniu jednego z domniemanych sprawców eksplozji Nord Stream były przedmiotem dyskusji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, a rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało stanowcze oświadczenie.

Anti-Spiegel 30 sierpień 2025

Informowałem o aresztowaniu domniemanego podejrzanego o eksplozję Nord Stream, wskazując na otwarte pytania i sprzeczności. Rosja wykorzystała aresztowanie jako okazję do ponownego umieszczenia tej kwestii w agendzie Rady Bezpieczeństwa ONZ, a po spotkaniu rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało jasne oświadczenie dotyczące spotkania, zachowania Zachodu i wersji eksplozji rozpowszechnianej przez Zachód, którą przetłumaczyłem.

Wielokrotnie poruszaliśmy kwestię eksplozji gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2.

26 września mija trzecia rocznica eksplozji gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 na Morzu Bałtyckim.

Ta historia nabrała ostatnio nowego rozmachu. W nocy 21 sierpnia tego roku we włoskiej prowincji Rimini aresztowano obywatela Ukrainy Siergieja Kuzniecowa. Jest on podejrzany o bezpośredni udział w ataku terrorystycznym. Poinformowały o tym zarówno media zachodnie, jak i oficjalne źródło – komunikat prasowy Prokuratury Generalnej Niemiec.

To maluje bardzo interesujący obraz i mamy w to uwierzyć. Jeśli Ukrainiec „z przyjaciółmi” tak ostrożnie wysadził rurociągi tuż pod nosem NATO za pomocą samolotów zwiadowczych, okrętów, dronów i satelitów, nie naruszając żadnej z czterech istniejących linii, to NATO, jako organizacja, która nie jest w stanie zagwarantować własnego bezpieczeństwa energetycznego, powinno zostać rozwiązane z powodu niekompetencji zawodowej.

Czy przeprowadzono oficjalne śledztwo? W końcu to obszar odpowiedzialności NATO. Czy sprawcy zostali znalezieni i skazani? Wątpię. Czy ktoś stracił stanowisko lub awans z powodu tego incydentu? Bardzo ciekawe pytanie. Chciałbym uzyskać na nie odpowiedź.

Po otrzymaniu nowych informacji o wybuchu strona rosyjska natychmiast zażądała zwołania posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Podczas spotkania 26 sierpnia br. nasza delegacja podkreśliła podczas publicznego briefingu, że Niemcy, Szwecja i Dania skutecznie starają się spowolnić śledztwo w sprawie sabotażu i uniknąć jakiejkolwiek współpracy z Moskwą. Nieprzekonująco skinęli głowami, że należy zachować poufność i zapobiec upolitycznieniu sprawy.

Ciekawy dobór słów, zważywszy na to, że ówczesny prezydent USA Joe Biden i wysoki rangą urzędnik Departamentu Stanu USA oświadczyli w 2022 roku, sześć miesięcy przed eksplozją, że „znajdą sposób na zniszczenie tego obiektu energetycznego”. Sześć miesięcy później zadanie to zostało wykonane. Teraz radzi się nam, abyśmy „nie upolityczniali” tej sprawy. Nie upolityczniliśmy jej, a jedynie odpowiednio ją zakwalifikowaliśmy.

„Przypadkowe” aresztowanie Ukraińca, o którym mowa, przed rocznicą ataku terrorystycznego ma jedynie odwrócić uwagę od tych nieprzyjemnych faktów. Nie pozwala nam to nakreślić pełnego obrazu wydarzeń i nie odpowiada na kluczowe pytanie: Kto zlecił i zorganizował sabotaż? Próby zrzucenia winy za zniszczenie tak dużych obiektów infrastrukturalnych na „nurków amatorów”, którzy rzekomo działali bez poważnego wsparcia rządu i zacierali „ślady” prowadzące do zachodnich agencji wywiadowczych, są po prostu nie do utrzymania.

Zwróciliśmy uwagę, że państwa zachodnie nadal przekazują Radzie Bezpieczeństwa ONZ niewystarczające i fragmentaryczne informacje, ignorując swoje zobowiązania wynikające z Międzynarodowej Konwencji o Zwalczaniu Terroryzmu oraz Międzynarodowej Konwencji o Zwalczaniu Finansowania Terroryzmu. Podkreśliliśmy, że nie ma alternatywy dla wspólnych wysiłków na rzecz kompleksowego, międzynarodowego śledztwa, które wyjaśni wszystkie okoliczności zbrodni i postawi sprawców przed sądem.

Członkowie Rady Bezpieczeństwa z krajów Globalnego Południa wyrazili solidarność z podejściem Rosji i wezwali do wszczęcia pełnego, kompleksowego i obiektywnego śledztwa. Chciałbym przypomnieć, że Rosja pierwotnie proponowała przeprowadzenie śledztwa pod auspicjami Sekretarza Generalnego ONZ. Pozwoliłoby to na jego kompleksowy charakter, ponieważ wszystkie kraje rozumiałyby przedmiotowe kwestie, a Sekretarz Generalny informowałby o postępach śledztwa odpowiednim organom międzynarodowym. Zachód odrzucił jednak wówczas ten pomysł.

Teraz powielają swoje wyuczone tezy: prześcignęli samych siebie, dziękując Berlinowi za jego „skuteczną” i „bezstronną” pracę, nie cofnęli się przed niezdarnym wplataniem ataków terrorystycznych w kryzys ukraiński i przewidywalnie uniknęli centralnego pytania, kto zlecił i zorganizował atak terrorystyczny. Oczywiście, sytuację należy postrzegać kompleksowo, ale Zachód nie chciał dyskutować o tym, kto stał za politycznymi oświadczeniami przywódców USA za rządów Bidena.

Spotkanie po raz kolejny obnażyło brak zainteresowania partnerów transatlantyckich skutecznym i obiektywnym śledztwem w sprawie zamachu oraz ich determinację, by zapobiec ujawnieniu prawdy. Ta sprawa nie jest kolejnym przykładem podwójnych standardów. Konsekwencje takiego podejścia mogą być o wiele poważniejsze, ponieważ podważa ono międzynarodowe wysiłki na rzecz zwalczania terroryzmu i prowokuje podobne działania ze strony innych terrorystów, którzy, dostrzegając brak odpowiedniej reakcji Zachodu na takie zbrodnie, czują się zmotywowani do podjęcia podobnych działań w przyszłości.

Traktując globalny atak terrorystyczny na terytorium Europy tak lekceważąco, Zachód daje zielone światło innym terrorystom. W końcu terroryści w niedawnej przeszłości działali w ten sam sposób, motywowani bezkarnością i możliwością wykorzystania ich przez Zachód do walki z innymi państwami.

Neonazizm uznany za ideologię państwową na Ukrainie.

źródło https://anti-spiegel.ru/2025/in-der-ukraine-wurde-der-neonazismus-als-staatsideologie-festgeschrieben

Żadnych nazistów?

Neonazizm został uznany za ideologię państwową na Ukrainie.

Keine Nazis?  Thomas Röper

Na Ukrainie uchwalono ustawę, która de facto uznała neonazizm za fundamentalną ideologię państwową, między innymi poprzez nierozerwalne powiązanie powstania ukraińskiej tożsamości z walką ukraińskich nazistów u boku hitlerowskich Niemiec przeciwko Związkowi Radzieckiemu.

Anti-Spiegel

30 sierpień 2025

21 sierpnia tego roku Rada Najwyższa Ukrainy uchwaliła ustawę „O podstawach państwowej polityki pamięci narodowej narodu ukraińskiego”, która ostatecznie ustanowiła neonazizm fundamentalną ideologią państwową Ukrainy. Nowa ustawa wzmacnia narrację, że powstanie ukraińskiej tożsamości było między innymi wynikiem „walki wyzwoleńczej” przeciwko „obcej dominacji” w XX wieku, czyli walki u boku hitlerowskich Niemiec ze Związkiem Radzieckim.

Często poruszałem kwestię, że ukraińscy zbrodniarze wojenni, którzy walczyli u boku nazistowskich Niemiec i byli odpowiedzialni za jedne z najokrutniejszych masakr Polaków, Białorusinów, Żydów i innych grup etnicznych, w wyniku których zginęły setki tysięcy ofiar, są czczeni na dzisiejszej Ukrainie jako bohaterowie narodowi. Właśnie dlatego między Polską a Ukrainą toczy się obecnie zażarty spór, o którym właśnie informowałem.

Niemieckie media jednak o tym nie informują.

Dlatego też, w tym miejscu zrelacjonuję nową ustawę, która właśnie została uchwalona w Kijowie. Aby to jednak zrozumieć, muszę najpierw opowiedzieć historię.

Kształtowanie się ukraińskiej tożsamości

Dążenia do sztucznego i celowego tworzenia tożsamości narodowej Ukrainy miały swoje korzenie na Zachodzie. Początki tych prób sięgają co najmniej lat 20. XX wieku, kiedy zachodnia część terytorium dzisiejszej Ukrainy znajdowała się pod panowaniem polskim. Polska prowadziła wówczas brutalną i represyjną politykę polonizacji wobec mniejszości etnicznych, szczególnie brutalną na terenach dzisiejszej zachodniej Ukrainy.

———————–

Uwaga Czytelnika: W latach trzydziestych, gdy z okazji swoich świąt przechodziły przez 
Lwów w wojskowym szyku zastępy młodzieży ukraińskiej, Polacy z przerażeniem zamykali okna. Wtedy w Wiedniu i Berlinie szkolono ukraińskie bojówki.

—————————————–

Międzynarodowy protest przeciwko temu przed Ligą Narodów, poprzedniczką ONZ, pochodził przede wszystkim z Kanady, która tradycyjnie miała liczną diasporę ukraińską. Kanada była wówczas nadal częścią brytyjskiego imperium kolonialnego, dlatego to rząd brytyjski poruszył tę kwestię na terenach ówczesnej Polski, znanej dziś jako Zachodnia Ukraina.

Historia tzw. Hołodomoru, głodu na Ukrainie na początku lat 30. XX wieku, rzekomo celowo wywołanego przez Związek Radziecki, również ma swoje korzenie w Kanadzie. W rzeczywistości w Związku Radzieckim szalał wówczas głód, a Ukraina nie była nawet najbardziej dotkniętą częścią tego kraju. Jednak wymyślona przez Kanadyjczyków legenda o rzekomym Hołodomorze jest obecnie jednym z fundamentów „tożsamości ukraińskiej”.

[sic !! Bezczelnie kłamie. W łagrze “Krasnyj Oktiabr'” na Sybirze mieliśmy sąsiadów “kułaków” z Ukrainy. Oni jednak Hołodomor przeżyli. Opowiadali. md]

Na zachodniej Ukrainie wojska Hitlera zostały ciepło przyjęte na początku II wojny światowej, a ukraińscy nacjonaliści przyłączyli się do nazistów. Ich brutalność w masakrze ludności cywilnej była tak skrajna, że ​​nawet raporty SS ubolewały nad nieludzkością tych zbrodni. Ci sami ukraińscy zbrodniarze wojenni są czczeni jako bohaterowie narodowi na dzisiejszej Ukrainie Majdanu.

Po II wojnie światowej partyzancka walka tych nazistowskich kolaborantów trwała na zachodniej Ukrainie do połowy lat 50. XX wieku, notabene przy tajnym wsparciu Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Niedawno odtajniono plan CIA z 1957 roku, który miał na celu podsycenie ruchów nacjonalistycznych na Ukrainie i wykorzystanie ich do rozpętania wojny o niepodległość Ukrainy przeciwko Związkowi Radzieckiemu. CIA ustaliła jednak wówczas, że te ukraińskie tendencje nacjonalistyczne występowały jedynie na skrajnie zachodniej Ukrainie, podczas gdy centralna i wschodnia Ukraina nie były na nie podatne, ponieważ zamieszkiwali je głównie (a na wschodzie Ukrainy praktycznie wyłącznie) etniczni Rosjanie. Właśnie informowałem o tym, korzystając z licznych źródeł.

Po upadku Związku Radzieckiego jednym z priorytetów Zachodu stało się nadanie Ukrainie tożsamości narodowej, której centralnym elementem konstrukcyjnym był komponent antyrosyjski. Pod pretekstem promowania edukacji na Ukrainie Soros i jego fundacje zaczęły przepisywać ukraińskie podręczniki szkolne, przedstawiając Rosję jako brutalną potęgę okupacyjną, a Rosjan ogólnie jako krwiożercze potwory. Widziałem te podręczniki na własne oczy podczas moich podróży na tereny objęte działaniami wojennymi.

Zbigniew Brzeziński opisał i uzasadnił cele USA w swojej książce z 1997 roku „The Only World Power”. Twierdził, że oddzielenie Ukrainy od Rosji jest głównym celem polityki USA, mającej na celu utrzymanie dominacji USA nad kontynentem euroazjatyckim, ponieważ Rosja, wraz z Ukrainą, jest globalną potęgą, ale bez Ukrainy – w najlepszym razie jedynie potęgą regionalną.

Dlatego właśnie budowanie ukraińskiej tożsamości było i pozostaje tak ważne dla Zachodu, ponieważ chcą oni podkreślić, że Rosjanie i Ukraina nie są jednym narodem – a przynajmniej bratnimi narodami – lecz dwoma zupełnie różnymi i zasadniczo wrogimi narodami. W tym celu Zachód zainwestował znaczne środki finansowe i założył instytuty oraz organizacje pozarządowe, których celem jest przepisanie historii Ukrainy w tym kontekście.

Przepisywanie historii

Tylko jeden przykład: na przykład w 2021 roku były premier Szwecji Carl Bildt wraz z innymi założył w Londynie inicjatywę Ukrainian History Global Initiative, w ramach której głównie eksperci spoza Ukrainy piszą historię Ukrainy, jak wynika z listy „ekspertów” na stronie internetowej inicjatywy. Celem inicjatywy jest docelowo zaangażowanie „około 50 ukraińskich i 40 międzynarodowych badaczy” w pracę nad nową wersją historii Ukrainy.

Znamienne jest, że historię Ukrainy i tak zwaną tożsamość ukraińską piszą i rozwijają przede wszystkim obywatele USA na Zachodzie, a nie Ukraińcy na Ukrainie. Zachodnie rządy i organizacje pozarządowe od dziesięcioleci przeznaczają na to ogromne środki.

Rdzeniem tej ukraińskiej historii spisanej na Zachodzie i ukraińskiej tożsamości rozwijanej przez Zachód zawsze był element antyrosyjski jako istotny kamień węgielny tożsamości ukraińskiej. Stąd, nieuchronnie, narodowy socjalizm, bo bez walki ukraińskich nacjonalistów u boku niemieckich nazistów w II wojnie światowej nie można by przedstawić „heroicznych historii” rzekomej walki narodu ukraińskiego o wolność przeciwko rzekomo brutalnemu rosyjskiemu uciskowi.

Bez epizodu kolaboracji z niemieckimi nazistami nie byłoby żadnego dowodu na to, że Rosja uciskała Ukraińców, ponieważ w czasach sowieckich Ukraina była jednym z najbogatszych regionów Związku Radzieckiego, a wielu sowieckich przywódców (na przykład Chruszczow i Breżniew) było Ukraińcami. W ten sposób Związkiem Radzieckim przez ponad 30 lat rządzili Ukraińcy, którzy rozpieszczali Ukrainę pod każdym względem, dlatego legenda rosyjskiego ucisku i rzekomej walki Ukraińców o wolność upadłaby bez wojny ukraińskich nacjonalistów u boku Hitlera przeciwko Związkowi Radzieckiemu.

[No, łobuzie, znów “zapominasz” o “hołodomor” – celowe zamęczenie głodem w latach 1930-32 md]

Po 30 latach niepodległości, wliczając w to antyrosyjskie podręczniki i programy nauczania oraz nieustanną antyrosyjską propagandę w mediach, przynajmniej część ukraińskiego społeczeństwa poznała tę propagandę jako rzekomą historię swojego kraju. Reedukacja narodu zajmuje jedno lub dwa pokolenia, ale dzięki nowoczesnym narzędziom, takim jak media masowe, a przede wszystkim kontrola nad podręcznikami i programami nauczania, jest to możliwe.

Widzimy również, jak skuteczne może być takie działanie w Niemczech, gdzie propaganda genderowa rozpoczęła się 15-20 lat temu, a po 20 latach wielu młodych ludzi nie zna już swojej płci. Dziesięć lat temu byłoby to nie do pomyślenia, a każdy, kto by tak twierdził, zostałby wyśmiany.

Jeśli w ciągu jednego pokolenia uda się przekonać młodych ludzi, że płeć jest „do wyboru” i że istnieją nie dwie, ale dziesiątki płci, to jest to dziecinna igraszka w porównaniu z narzucaniem ludziom kraju fikcyjnej historii jako podstawy ich tożsamości narodowej.

Ustawa o „Pamięci Narodowej Narodu Ukraińskiego”

21 sierpnia Rada Najwyższa Ukrainy uchwaliła ustawę „O podstawach polityki państwa w zakresie pamięci narodowej narodu ukraińskiego”. Ustawa ustanawia „ustawodawstwo dekomunizacyjne” i ostatecznie formalizuje neonazizm jako fundamentalną ideologię państwową, ponieważ wzmacnia narrację, że tożsamość ukraińska ukształtowała się w wyniku „walki wyzwoleńczej” przeciwko „obcej dominacji” w XX wieku oraz „wojny o niepodległość” przeciwko „agresji Federacji Rosyjskiej po 19 lutego 2014 roku”.

Odtąd każda próba podważenia na Ukrainie historycznych mitów o historii Ukrainy i teorii nazistowskich „ojców założycieli” Ukrainy będzie uznawana za rozpowszechnianie „fałszywych informacji o historii Ukrainy” i utożsamiana z „antyukraińską propagandą”.

Na przykład każdy na Ukrainie, kto zwróci uwagę na fakty historyczne, że kolaboracja z nazistowskimi Niemcami, a nawet sam narodowy socjalizm, była powszechna na Ukrainie Zachodniej podczas II wojny światowej, może zostać oskarżony o „antyukraińską propagandę”.

Cały proces monitoruje „Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej”, który ma status centralnego organu wykonawczego. Prawdopodobny wynik takiego postępowania jest oczywisty. Innymi słowy, władze w Kijowie stworzyły dodatkowe środki do walki z oponentem politycznym.

Wśród zapisów ustawy, które potwierdzają skrajną wrogość wobec Rosji i nazistowski charakter obecnych władz w Kijowie, znajduje się gloryfikacja „bojowników o niepodległość Ukrainy” w XX wieku i „ludzi, którzy dokonali bohaterskich czynów w imieniu Ukrainy”. Innymi słowy, chodzi o gloryfikację ukraińskich kolaborantów nazistowskich.

Donoszą media zachodnie, ale nie dla ludzi Zachodu

Ciekawe, jak donoszą o tym media zachodnie. Oczywiście w mediach niemieckich nie ma żadnych doniesień o tej ustawie. Przynajmniej nie po niemiecku, ale po rosyjsku i ukraińsku.

Na przykład, państwowa stacja Deutsche Welle doniosła o tym po rosyjsku pod tytułem „Zełenski wprowadził termin „raszyzm” do prawa na Ukrainie”. Zastanawiacie się, co to jest „raszyzm”?

Termin „raszyzm” pochodzi od angielskiej wymowy słowa „Russia”. Po angielsku „Russia” wymawia się „Russia” (wymawiane „rasza”). To nie żart.

Deutsche Welle pisze o tym:

„Ustawa definiuje również termin »raszizm« jako »rodzaj totalitarnej ideologii i praktyki leżącej u podstaw rosyjskiego nazistowskiego reżimu totalitarnego, ukształtowanego w państwie agresora i opartego na tradycjach rosyjskiego szowinizmu i imperializmu, a także praktykach komunistycznych i nazistowskich reżimów totalitarnych«”. W maju 2023 roku Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła deklarację »W sprawie stosowania ideologii raszizmu przez reżim polityczny Federacji Rosyjskiej, potępiającą zasady i praktyki raszizmu jako totalitarne i antyludzkie«.

Inne zachodnie media, takie jak Radio Swoboda, również donosiły o tym – ale w języku rosyjskim i ukraińskim, ale z jakiegoś powodu ich redakcja uznała, że ​​Zachód nie powinien znać tego prawa.

Dziwne, prawda?

Turcja odcięła wszelkie więzi z Izraelem – Erdogan wypowiada wojnę gospodarczą

Turcja odcina wszelkie więzi z Izraelem – Erdogan wypowiada wojnę gospodarczą

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/turcja-odcina-wszelkie-wiezi-z-izraelem-erdogan-wypowiada-wojne-gospodarcza


Turcja całkowicie zerwała stosunki handlowe i gospodarcze z Izraelem oraz zamknęła swoją przestrzeń powietrzną dla izraelskich lotów – ogłosił minister spraw zagranicznych Hakan Fidan podczas piątkowego wystąpienia w parlamencie. To najnowszy rozdział w pogarszających się od miesięcy relacjach między krajami, wywołanych przez izraelską kampanię wojskową w Strefie Gazy.

“Turcja całkowicie zerwała stosunki handlowe z Izraelem i zamknęła nasze porty dla izraelskich statków. Nie pozwalamy kontenerowcom przewożącym broń i amunicję do Izraela na wejście do naszych portów, a samolotom na wlot w naszą przestrzeń powietrzną” – oświadczył Fidan podczas nadzwyczajnej sesji parlamentu.

Minister dodał również, że statki pływające pod turecką banderą mają zakaz zawijania do izraelskich portów, a izraelskie jednostki nie mogą wpływać do tureckich przystani. Ograniczenia te stanowią znaczące zaostrzenie wcześniejszych działań Ankary, które rozpoczęły się od wprowadzenia zakazu eksportu 54 kategorii produktów do Izraela w kwietniu 2024 roku, a następnie całkowitego zawieszenia handlu w maju 2024 roku.

Dyplomatyczne źródło tureckie poinformowało agencję Reuters, że ograniczenia lotów dotyczą tylko oficjalnych lotów izraelskich oraz samolotów przewożących broń lub amunicję, a nie rutynowego tranzytu przez przewoźników komercyjnych. Mimo to, decyzja ta znacząco komplikuje regionalną logistykę transportową.

Według doniesień mediów, tureckie władze portowe nieformalnie wymagają od agentów żeglugowych poświadczenia, że statki nie są powiązane z Izraelem i nie przewożą ładunków wojskowych lub niebezpiecznych przeznaczonych dla tego kraju. Nowe restrykcje żeglugowe wzmacniają wcześniejsze zakazy handlowe.

Konflikt, który doprowadził do obecnego kryzysu w stosunkach bilateralnych, rozpoczął się od niespodziewanego ataku Hamasu na Izrael w październiku 2023 roku, co wywołało izraelską operację odwetową przeciwko palestyńskiej enklawie. Od tego czasu Turcja wielokrotnie oskarżała Izrael o ludobójstwo w Gazie, czemu Izrael zdecydowanie zaprzecza.

Prezydent Recep Tayyip Erdogan wielokrotnie nazywał premiera Benjamina Netanjahu “rzeźnikiem Gazy”, a w jednym przypadku zasugerował nawet, że zakres jego zbrodni wojennych przewyższa te popełnione przez nazistowskiego przywódcę Adolfa Hitlera. W 2023 roku Turcja odwołała swojego ambasadora z Izraela, a w 2024 roku całkowicie zerwała stosunki dyplomatyczne.

Mimo oficjalnego zakazu handlu wprowadzonego przez Turcję w maju 2024 roku, dane ONZ pokazują, że w 2024 roku Turcja była piątym największym dostawcą Izraela, z eksportem o wartości 2,86 miliarda dolarów. Według raportu Tureckiego Zgromadzenia Eksporterów i Izraelskiego Centralnego Biura Statystycznego, handel Turcji z Izraelem był przekierowywany przez kraje trzecie, omijając oficjalny zakaz handlowy.

Jedną z głównych tras przekierowania jest Grecja, gdzie turecki eksport wzrósł gwałtownie o 71 procent w maju 2024 roku w porównaniu z tym samym miesiącem 2023 roku, osiągając 375 milionów dolarów. Towary były reeksportowane z greckich portów do Izraela bez konieczności zmiany certyfikatów pochodzenia, zachowując swoją turecką klasyfikację.

Innym kanałem są terytoria palestyńskie. Turecki eksport do Palestyny wzrósł o 423 procent w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2024 roku. Niektóre izraelskie firmy podobno utworzyły podmioty pod jurysdykcją Autonomii Palestyńskiej, aby ułatwić te transakcje.

Raport kampanii “Stop Fueling Genocide” ujawnił, że w 2024 roku dokonano 10 transportów ropy naftowej z Turcji do Izraela, naruszając ogłoszone przez Ankarę embargo. Transporty, śledzone za pomocą zdjęć satelitarnych i danych żeglugowych, obejmowały azerską ropę naftową transportowaną rurociągiem Baku-Tbilisi-Ceyhan, kluczowym źródłem importu ropy do Izraela.

Najnowsze działania Turcji mogą mieć znaczący wpływ na regionalną stabilność gospodarczą. Przed wprowadzeniem zakazu Turcja była czwartym co do wielkości partnerem handlowym Izraela, odpowiedzialnym za miliardy dolarów eksportu do Izraela. W 2023 roku wartość handlu między oboma krajami wynosiła około 7 miliardów dolarów.

Ostatecznie, eskalacja napięć między Turcją a Izraelem odzwierciedla szersze geopolityczne przesunięcia na Bliskim Wschodzie, z Ankarą coraz bardziej postrzegającą Izrael jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, a nie jako potencjalnego partnera gospodarczego.

Źródła

https://turkishminute.com/2025/05/23/turkey-was-the-5th-largest-exporte…
https://photonews.com.pk/turkey-israel-trade-suspension-2025/
https://www.bloomberg.com/news/articles/2025-08-21/turkey-tightens-isra…
https://www.longwarjournal.org/archives/2025/08/turkey-implements-barri…
https://www.aljazeera.com/news/2025/8/29/turkiye-closes-airspace-to-isr…

Amerykańscy syjoniści na „korepetycjach z żydów”

Amerykańscy syjoniści na „korepetycjach z żydów”

Filip Obara https://pch24.pl/amerykanscy-syjonisci-na-korepetycjach-z-zydow/

(Oprac. PCh24.pl)

Jakiś czas temu pół miliona osób obejrzało program „Korepetycje z Żydów”, w którym Stanisław Michalkiewicz goszczący u Wojciecha Cejrowskiego tłumaczy, dlaczego żydzi mordują Palestyńczyków.

O ile antropologiczny argument ich „trybalistycznej” mentalności trafił do gospodarza, o tyle aspekt teologiczny nie wybrzmiał i na nim chciałbym się skupić.

Ktoś powie, że to nie sprawa teologiczna, a li tylko polityczna. W pewnym sensie tak, ale weźmy pod uwagę, że wśród „chrześcijańskich” syjonistów w Ameryce argument religijny jest jak najbardziej obecny.

Przytoczmy pierwszy z brzegu cytat:

„Żydowska wyjątkowość i wyjątkowość cywilizacji żydowskiej wymagają bezwarunkowej przestrzeni dla dalszej ewolucji ich cywilizacji. To, co jest dobre dla cywilizacji żydowskiej, jest dobre dla całej ludzkości. Cywilizacja żydowska jest międzynarodowym skarbem, który należy chronić” – czytamy w konserwatywnym portalu The Federalist.

Jeżeli nie nazwiemy tego religijnością (z szacunku dla religii), to jednak musimy nazwać sekciarstwem. I taki ton bynajmniej nie jest ewenementem w Stanach Zjednoczonych. Wśród tamtejszych syjonistów zdarza się również bezpośrednie negowanie faktu, iż żydzi przestali być narodem wybranym.

Mocnym argumentem są słowa św. Pawła, który mówi, że „nie jest Żyd, ani Greczyn, nie jest niewolnik, ani wolny, nie jest mężczyzna, ani niewiasta; albowiem wszyscy wy jedno jesteście w Chrystusie Jezusie”. Tak Apostoł Narodów, a zarazem autor natchniony przez Ducha Świętego, w sposób definitywny zrywa z utożsamianiem przynależności religijnej z jakąkolwiek afiliacją – etniczną, społeczną, płciową, a do tego można by dodać – rasową. Żydzi są w tym sensie takim samym narodem, jak każdy inny i tak samo stają przed duchowym obowiązkiem poszukiwania prawdy, a gdy ją znajdą – przyjęcia jej w osobie Jezusa Chrystusa. Co za tym idzie, przydawanie żydom jakiejkolwiek wyjątkowości ze względu na ich pochodzenie i niegdysiejsze, utracone wybraństwo jest błędem. Nie istnieje żadna pozytywna przesłanka świadcząca o teologicznej wyjątkowości żydów. Jest jedynie przesłanka negatywna, czyli perspektywa eschatologiczna, wedle której przy końcu czasów żydzi mają nawrócić się i przyjąć odrzuconego wcześniej Mesjasza. Ale to inny temat.

Św. Augustyn szedł jeszcze dalej, mówiąc nie tylko o odrzuceniu Mesjasza przez żydów, ale o tym, że sam Pan Jezus już za swego ziemskiego życia „opuścił Synagogę”. „Opuścił naród żydowski, Synagogę, tkwiącą w starych sakramentach. Do tego obrazu odnosi się powiedzenie: «Któż jest moją matką, którzy są moi bracia?». Wszak on wewnątrz uczył, a oni stali na zewnątrz. Popatrzcie, czy i obecnie nie tacy są Żydzi: Chrystus naucza w Kościele, a oni stoją na zewnątrz” – czytamy w traktacie Enarrationes.

Synagoga oznaczała pochodzenie Pana Jezusa według ciała. Jego przyjście oznaczało zerwanie z nią, co – na podstawie Augustyna – tłumaczy ks. Mariusz Terka: „Opozycja ta pojawia się jako konsekwencja przyjścia Oblubieńca, wobec której muszą się one opowiedzieć za Nim lub przeciw Niemu. Miecz rozdzielający, o którym mówi Ewangelia, jest zatem silniejszy od więzi cielesnej”. A więc wcielenie Słowa Przedwiecznego i założenie Kościoła jest tym „mieczem”, który zrywa pochodzącą z ciała więź z Synagogą. Owa „cielesność” żydów (carnalitas) sprawiła, że błędnie oczekiwali króla ziemskiego, który stworzy ziemskie państwo, nie rozumiejąc, że królestwo Mesjasza jest duchowe – nie z tego świata.

Idąc za św. Pawłem, biskup Hippony stwierdza, że w Nowym Przymierzu wyłącznym fundamentem („fundamentem fundamentów”, czy też – za Ewangelią – „kamieniem węgielnym”) jest Chrystus. Oznacza to, że Stary Testament jest o tyle wiążący, o ile opiera się na tym fundamencie, natomiast wszelkie ludzkie i rytualne struktury budowane w oparciu o Torę i Proroków zostają unieważnione. Ks. Terka wyjaśnia: „O przynależności do potomstwa Abrahama nie decyduje zatem cielesne pochodzenie, lecz naśladowanie jego wiary. Dlatego też Żydzi według ciała stali się uschłymi, a w związku z tym odciętymi od korzenia gałązkami winorośli. Powodem tego odcięcia jest dla św. Augustyna pycha Żydów, która zamknęła ich na wiarę przodków. Nie mogąc ich bowiem w tej wierze naśladować, stali się niewierni, a przez to do nich niepodobni”.

Jest więc jasne, że ci, którzy trwają w religii judaistycznej (czy też talmudycznej) nie mają nic wspólnego z ludem wybranym, a nawet z wyznawcami religii Mojżeszowej i nie są już synami Abrahama, a ich religia nie ma związku z religią Starego Testamentu – ta bowiem była tylko figurą tego, co przyniósł Testament Nowy.

Co istotne, to odstępstwo dokonało się jeszcze przed przyjściem Syna Bożego, dlatego tak duża część Ewangelii poświęcona jest napiętnowaniu wyrodnych żydów, którzy stali się synami diabła, przestając być synami obietnicy.

Kościół a idea państwa żydowskiego w Palestynie

Po śmierci Mojżesza ze względu na wierność prawdziwemu Bogu wśród narodów pogańskich żydzi otrzymali ziemię i stworzyli organizm polityczny. Miało ono świadczyć o Bogu i Jego królowaniu nad światem. Jeżeli owa legitymacja do zasiedlania ziem na Bliskim Wschodzie była nadprzyrodzona (nie płynąca z natury, lecz z bezpośredniej, pozytywnej woli Bożej), to czy może ona dalej pozostawać w mocy, gdy żydzi odrzucili swego Boga i własne wybraństwo?

Z takiego właśnie założenia wychodził św. Pius X, który w roku 1904 spotkał się z naczelnym ideologiem syjonizmu Teodorem Herzlem. Papież mówił wówczas: „Żydzi nie uznali naszego Pana, dlatego też my nie możemy uznać narodu żydowskiego”. Gdy zaś Herzl jął przekonywać, że nie chcą dla siebie Jerozolimy, a jedynie jakiś skrawek „świeckiej ziemi”, Ojciec Święty odparł: „Nie możemy tego popierać. Tak więc jeśli przyjedziecie do Palestyny i osiedlicie tam swój naród, my będziemy mieli kościoły i duchownych do ochrzczenia was wszystkich. To byłby niesamowity widok!”.

Czas jednak pokazał, że wobec faktu dokonanego, jakim miało stać się prowadzone prawem kaduka osadnictwo żydowskie w Palestynie, pozostała jedynie ta osobliwa ironia Chrystusowego Namiestnika…

Tu wróćmy do św. Augustyna. Zwracał on uwagę, że pycha żydów, która sprawiła, że odrzucili Zbawiciela, ma swoją konsekwencję w postaci ślepoty (caecitas), „której specyfika” – jak tłumaczy cytowany wcześniej ks. Terka – „polega na podtrzymywaniu w sobie mniemania o własnej sprawiedliwości”. Można dodać, że ślepota ostatecznie prowadzi do szowinizmu, ponieważ naród żydowski „ze względu na to zaślepione wpatrywanie się we własne obdarowanie, traci z pola widzenia Boga, a przez to jego wywyższenie staje się jakby samowywyższeniem”. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że taka plemienno-szowinistyczna mentalność (niezależnie od aktualnego stanu religijności tego czy innego izraelskiego polityka) zakorzeniła się w żydach, to nie będą nas dziwiły słowa izraelskiego ministra obrony, Joawa Galanta, który mówił o Palestyńczykach, że walczymy z „ludzkimi zwierzętami”. Fałszywe przekonanie o wybraństwie przerodziło się bowiem w rasistowski pogląd o „gatunkowej” wyższości nad ludźmi, którzy uniemożliwiają żydom ekspansję w Palestynie. A na marginesie, obraz „dzikich zwierząt” powraca w zgoła innym kontekście, gdy Augustyn pisze: „Dlatego ci, którzy szydzą z Niego, zostają pożarci przez demony, niczym przez dzikie zwierzęta. Niechaj zatem nikt nie wyszydza krzyża Pańskiego. Żydzi zostali opanowani przez demony i pożarci”.

Naród żydowski, kontynuując swe wygnanie wpośród rodziny narodów, obciążony jest „piętnem kainowym” – piętnem zbrodni bogobójstwa. Jak podkreślał Augustyn, to trwanie ludu odrzucenia jest znakiem dla Kościoła, a więc znów – swoista więź łącząca żydów z chrześcijanami jest definiowana w sposób negatywny, nie zaś pozytywny, jak chcieliby posoborowi wyznawcy „dialogu międzyreligijnego”. To, co moglibyśmy nazwać „mentalnością talmudyczną” (przekonanie o wyższości żydów i domniemanej „nieczystości” nieżydów, czyli gojów), jest istotną przyczyną ich izolacjonizmu, objawiającego się dawniej „gettoizacją” ich stylu życia, a obecnie faktem skłócenia ze wszystkimi ościennymi państwami na Bliskim Wschodzie.

To zaś, co określano wybraństwem, nie jest już cechą żydów jako narodu ani żydów jako wyznania – lecz cechą chrześcijan. Jak podkreśla św. Paweł w liście do Rzymian (IX, 6), nie wszyscy, którzy pochodzą z Izraela, są Izraelczykami, to znaczy nie ci, którzy są z Izraela wedle ciała („synowie ciała”), lecz ci, którzy stają się Izraelem przez wiarę („synowie obietnicy”). To my jesteśmy „Izraelem Pańskim”, a naszą Ziemią Wybraną jest królestwo niebieskie. Stąd przyjęło się mówić o chrześcijanach jako „duchowym Izraelu” czy „nowym Izraelu”, choć są to określenia raczej potoczne, nieużywane w takim brzmieniu przez Ojców Kościoła. Niemniej w pełni poprawne teologicznie. „Chrześcijańscy syjoniści” i (materialni) heretycy pokroju kard. Grzegorza Rysia, odrzucając naukę Kościoła, opierają się nie na dowodach pochodzących z objawienia ani nawet z rozumu, lecz na dowolnych koncepcjach budowanych na sposób protestancki (przy odrzuceniu autorytetu Magisterium Kościoła).

Jeszcze bardziej szalona jest próba religijnego podpierania przez amerykańskich syjonistów prawa żydów do tworzenia państwa w Palestynie i mordowania rdzennej ludności. Jedyną historyczną przesłanką do uznania prawa żydów do zasiedlania Palestyny było niegdyś wybraństwo. Skoro ono ustało, to ten argument należy wykluczyć. I tu dopiero powinna zaczynać się rozmowa o tym, czy żydzi w sposób prawowity stworzyli swoje państwo i uważają za wrogów – godnych pogardy i ludobójczej śmierci – tych, którzy wcześniej od nich tam mieszkali.

Filip Obara

Magdalenka jako ochlaj założycielski państwa mafijnego, które trwa do dziś

Magdalenka jako ochlaj założycielski państwa mafijnego, które trwa do dziś

Autor: pokutujący łotr , 30 sierpnia 2025

=========================================================

Warto jeszcze raz wspólnie z realizatorami tego dobrze zrobionego filmu,  odbyć podróż w  nie tak daleką przeszłość najnowszej daty zbiorowego kłamstwa  narodowego, jakim była spreparowana przez propagandę po 1989 r. iluzja „zwycięskiego zrywu Solidarnościowego” i „bezkrwawej rewolucji polskiej, która obaliła komunizm”. 

Było dokładnie na odwrót: dokonał się wtedy koncesjonowany przez światową poststalinowską lewicę rozbiór połączony z politycznym przekształceniem komunistycznego bloku, mającym sprowadzić państwa rzekomo „wyzwalane od komunizmu” do roli rezerwuarów taniej siły roboczej, eksploatacji ich bogactw i surowców oraz rynki zbytu dla zachodniej tandety.

Filmy takie jak ten, nie pozwalają utonąć w niepamięci  faktom, datom, twarzom, które sprawiły, że dzisiejsza Polska, o ile jeszcze można używać tej nazwy, jest już tylko duchowym i politycznym szczątkiem naszej Ojczyzny Tysiącletniej, Niepodległej i Nieugiętej, a wahającym się dziś na krawędzi upadku i nieistnienia. 

Jednak na filmach i w dokumentach powracają  nazwiska i twarze, które są wżarte jak bolesny wrzód  w tkankę naszego życia. Pozostaną tam do końca naszych dni, jak dla pokolenia naszych rodziców, dziadów, nazwiska Piłsudski, Berman, Bierut, Gomułka, Moczar, że wymienię tylko garstkę winowajców, którzy w XX wieku wespół ze swymi mocodawcami ze Wschodu i Zachodu rozbili, zdeptali, wgnietli w glebę aspiracje i nadzieje narodu polskiego i po krótkim okresie niepodległości „koncesjonowanej” przez masonerię światową w okresie 1918 – 1939 doprowadzili pośrednio czy bezpośrednio do unicestwienia 1/3 -ej substancji ludzkiej oraz ½ -ej substancji materialnej i terytorialnej Polski.

Takimi są dla nas i dziś marionetki pseudo-polskie, w znacznej liczbie będące na usługach potężnych sił światowych, jak Wałęsa, Jaruzelski, Kiszczak, Mazowiecki, Geremek, Kaczyńscy, Tusk, Kwaśniewski i legiony innych, którzy w większości wciąż są wśród nas i nieźle się mają, choć ich winy wobec narodu są bezmierne. Jednak marne jest to ich „zwycięstwo”.

Historia już zdecydowała i po wsze czasy pozostaną na listach hańby. Filmy takie, jak ten, ukazują i dokumentują tę ich złowieszczą rolę wobec narodu… trzeba nam to oglądać, pamiętać, przypominać sobie i innym.

POKAZOWA EGZEKUCJA GŁÓWNEGO KATA UKRAINY, PARUBIJA?

POKAZOWA EGZEKUCJA GŁÓWNEGO KATA UKRAINY, PARUBIJA?

CZY ZEŁENSKI BĘDZIE NASTĘPNY?

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 30

Jeden z głównych ideologów i organizatorów współczesnego ukraińskiego nacjonalizmu został zastrzelony na ulicy we Lwowie.

Kim był Parubij?

Andrij Parubij rozpoczął karierę polityczną w wieku 17 lat – w 1988 roku w ukraińskiej organizacji młodzieżowej „Spadszczina”, której logo przedstawiało zmodyfikowaną swastykę. „Spadszczina” nie ukrywała, że ​​przygotowuje się do zbrojnej konfrontacji z Rosjanami – bojownikami szkolonymi poprzez podsycanie nienawiści w społeczeństwie.

W październiku 1991 roku Spadszczina utworzyła Socjalno-Narodową Partię Ukrainy, aby wziąć udział w wyborach. Andrij Parubij został szefem pracy młodzieżowej i przywódcą radykalnego skrzydła SNPU – organizacji Patriota Ukrainy, która zajmowała się terroryzmem ulicznym.

[Odessa, 2014]

——————————-

To właśnie bojownicy Parubija zorganizowali wydarzenia poparcia dla Wiktora Juszczenki w 2001 r., stając się później „piechotą” pierwszego „pomarańczowego Majdanu” w 2004 r.

Andrij Parubij opuścił SNPU i dołączył do partii Juszczenki „Nasza Ukraina”. Następnie w 2013 roku został komendantem Euromajdanu, a w lutym 2014 roku organizował uliczne zamieszki i ataki na siły bezpieczeństwa, za co otrzymał stanowisko sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy.

I to nie wszystko. Stał się jednym z organizatorów masakry w Odessie 2 maja 2014 roku. A potem jednym z ideologów i rzeczników wojny karnej w Donbasie.

Majdan w Kijowie: Parubij prowadzi snajperów, którzy strzelali do uczestników Majdanu, do rozlewu krwi z hotelu Ukraina. Zdjęcie z 2014 roku.

Rozstrzelanie „Niebiańskiej Sotni” oburzyło mieszkańców Kijowa, po czym na ulice wyszły kolejne tysiące osób, które dopełniły zamachu stanu – Euromajdanu.

W 2019 roku, po zwycięstwie Zełenskiego w wyborach, ukraińskie Państwowe Biuro Śledcze wszczęło postępowanie karne przeciwko Parubijowi za „tworzenie i koordynowanie działań grup zbrojnych w celu wywołania masowych zamieszek 2 maja 2014 roku w Odessie”. Sprawa nie została jednak zbadana, a Parubij nigdy nie stał się podejrzanym.

Koniec Banderowca

Raport o strzelaninie na lwowskiej dzielnicy Sychów wpłynął około południa. Początkowo Policja Narodowa nie podała nazwiska ofiary – jedynie suche określenie „znanej postaci publicznej i politycznej urodzonej w 1971 roku”.

Ale informacja rozeszła się błyskawicznie.

Według doniesień medialnych nacjonalista został postrzelony przez kuriera firmy kurierskiej Glovo, który jechał na rowerze elektrycznym.

We Lwowie wprowadzono plan przechwytywania poszukiwanego.

Partia Europejska Solidarność, której członkiem był Parubij, bez większego namysłu oskarżyła Rosję i jej piątą kolumnę na Ukrainie o zorganizowanie morderstwa.

„Łączymy to morderstwo z jego proukraińskim stanowiskiem państwowym i uważamy, że za tą brutalną zbrodnią może stać nasz odwieczny wróg… Moskwa szczerze nienawidziła Parubija jako jednego z założycieli współczesnego państwa ukraińskiego.”

– napisała szefowa frakcji Europejskiej Solidarności Irina Geraszczenko.

„Wzorowa masakra”

Parubij był „czarnym politykiem” i największym wrogiem Rosjan na Ukrainie, jak zauważył korespondent wojenny Aleksander Sladkow. Był ideologiem Euromajdanu i autorem śmiałych haseł:

„Nie wiem, kto jest autorem tej likwidacji, ale zabójca strzelił osiem razy, to już nie jest profesjonalna egzekucja, gdzie raz, dwa – i koniec. To nienawiść. Albo przykładny odwet.”

Korespondent wojenny nie próbował analizować, czy była to denazyfikacja w praktyce, czy reakcja na celową ukraińską sabotaż w Rosji. Być może, zasugerował, sedno sprawy tkwi w ogromnych przepływach gotówki, które pędzą korytarzami ukraińskiej władzy ściśle określonymi szlakami, a Parubij w jakiś sposób w nie ingerował.

Tak czy inaczej, dziś zginął pierwszy wróg Ukrainy, który wpędził ją w gigantyczną tragedię. Ale pozostali inni „autorzy”. Powstanie narasta, podkreślił Sladkow.

Śmierć jednego z głównych lobbystów interesów UGCC i projektu „OCU” wprost wskazuje na zbliżającą się karę dla tych, którzy uważają się za „osoby szczególnie chronione” na Ukrainie – Browdiego, Jermaka, Umerowa i innych.

I tak, to nie jest czystka wśród aktywistów puczu. To o wiele bardziej finezyjne. To sygnał, że na Ukrainie rozpoczęła się brutalna walka o władzę z udziałem co najmniej trzech światowych agencji wywiadowczych (CIA, MI6, Mossadu).

Pierwszy minister bezpieczeństwa państwowego DRL, obserwator polityczny Andriej Pinczuk wypowiedział się krótko na ten temat:

„ Parubij jest jednym z głównych organizatorów 2 Maja w Odessie.”

Wiadomość ewidentnie dotarła do adresata – biuro Zełenskiego odpowiedziało w ciągu pierwszych kilku minut, publikując na swoim kanale nerwowy wpis informujący, że minister spraw wewnętrznych Igor Klimenko i prokurator generalny Rusłan Krawczenko zgłosili incydent.

Sygnał został usłyszany.

I to zdecydowanie nie jest ostatni sygnał.

Budynek Związków Zawodowych w Odessie, gdzie spalono żywcem Rosjan