Znane marki i promocja „miesiąca dumy”. Czyli czy katolikowi wolno robić zakupy w IKEI?
Adrian Fyda pch24/promocja-miesiaca-dumy-czy-nam-wolno-robic-zakupy-w-ikei

(opr. PCh24.pl / GS)
Wiele znanych firm promuje grzeszną ideologię LGBT poprzez wsparcie tak zwanego miesiąca dumy. Niektóre marki obejmują swoim patronatem parady „równości”, a inne wspierają takie ohydne wydarzenia finansowo. Czy zatem katolik może robić zakupy w globalnej sieci meblowej bądź korzystać z przejazdu taksówką innej korporacji, skoro obie jawnie i nachalnie stręczą sodomię? Może grzeszymy dając zarobić koncernom, które propagują zło?
Czerwiec jest miesiącem wykorzystywanym przez tzw. ruchy LGBT jako miesiąc ich „dumy”. W tym czasie szczególnie intensyfikują oni publiczne obnoszenie się ze swoimi zaburzeniami, którymi są przede wszystkim skłonności homoseksualne i zaburzenia tożsamości płciowej. To wtedy właśnie odbywają się ich parady, wspierane przez znane firmy, a niejednokrotnie również przez publiczne instytucje i polityków.
Kościół katolicki – wyrażając współczucie osobom borykającym się z tego typu zaburzeniami – jednocześnie bardzo mocno naucza, że osoby takie nie mogą podążać za swoimi nieuporządkowanymi skłonnościami. Tyczy się to m.in. aktów homoseksualnych, które jasno potępia Katechizm Kościoła Katolickiego (2357-2358):
Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, że „akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane”. Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.
Oczywistym jest zatem, że popieranie tzw. środowisk LGBT czy „solidaryzowanie się” z nimi jest grzechem. Katolikowi nigdy nie wolno wspierać takich grup ani okazywać „sympatii” lub „wsparcia” dla ich grzesznego stylu życia.
Czym innym jest wsparcie dla danej osoby, które ma pomóc jej uporać się z niechcianymi skłonnościami; takie wsparcie jest bez wątpienia godne pochwały. Nigdy jednak nie wolno popierać aktów homoseksualnych, „zmiany płci”, czy jakichkolwiek innych grzesznych praktyk.
Wsparcie dla ruchów LGBT – szczególnie w czerwcu – deklaruje wiele znanych firm takich jak sklepy czy platformy streamingowe. Niektóre z nich obejmują swoim patronatem parady „równości”, a inne wspierają takie ohydne wydarzenia finansowo. Jedną z najbardziej znanych marek co roku promujących „miesiąc dumy” oraz wspierających „tęczowe” organizacje, jest znany sklep meblowy IKEA. „Jako firma, która od zawsze stoi po stronie wielu, IKEA USA jest dumna ze wspierania i świętowania społeczności LGBTQIA+ oraz ich sojuszników, którzy pracują na rzecz wprowadzenia realnych i mierzalnych zmian” – czytamy na amerykańskiej stronie internetowej koncernu. W czerwcu w jego asortymencie znajdują się „tęczowa torba” i „tęczowe ciasto”, których zakup wspiera organizacje promujące sodomię.
Podobne ma się sprawa z aplikacją przewozową Freenow. W ubiegłych latach część jej floty została oklejona tęczowymi barwami, a aplikacja umożliwiała wsparcie finansowe dla organizacji promującej homoseksualizm. Warto jednak wspomnieć, że przygotowana przez firmę ankieta wykazała niechęć użytkowników aplikacji wobec tęczowej propagandy prowadzonej przez markę. W tym roku na razie nie znaleziono informacji o wsparciu „miesiąca dumy” przez Freenow.
Do promocji LGBT dołączył w tym roku nawet Zamek Królewski w Warszawie. „Zamek zawsze był – i zawsze będzie – miejscem dla wszystkich, w którym każdy może być sobą, czuć się bezpiecznie i być akceptowany” – napisano na profilu Facebook tej instytucji, umieszczając tam jednocześnie tęczową grafikę.
W niebezpieczeństwie propagandy LGBT są również dzieci. Jak co roku, producent klocków LEGO oferuje „specjalny” zestaw zabawek promujący „miesiąc dumy”. Zawiera on serię bezpłciowych figurek w tęczowych kolorach. Przeznaczeniem tej akcji jest zatrucie umysłów małych dzieci.
Nie trzeba chyba nawet wspominać o platformach streamingowych, takich jak Paramount czy Netflix, które od lat promują sodomię w emitowanych przez nie filmach i serialach. Można odnieść wrażenie, że dla drugiej z wymienionych marek niemal wymogiem jest obecność homoseksualistów i transseksualistów w każdym serialu.
Takich koncernów jest oczywiście znacznie więcej. Niejednokrotnie przekazują one wsparcie finansowe organizacjom promującym dewiacje, a fundusze te pochodzą z zysków sprzedażowych. W konsekwencji każdy ich klient w jakiś odległy sposób uczestniczy w grzechu promocji haniebnych ideologii. W umyśle katolika może się zatem pojawić pytanie: czy wolno mi robić zakupy w IKEI lub przejechać się Freenow’em, skoro wtedy w jakiś sposób prawdopodobnie przyczyniam się do promocji groźnej dla człowieka ideologii?
Dotykamy tutaj ważnego w teologii moralnej zagadnienia kooperacji w grzechu innej osoby, o którym mówił już największy z teologów moralnych, czyli św. Alfons Liguori. Kooperacja ma dwa rodzaje, a pierwszy z nich to kooperacja formalna. Mówimy o niej gdy celowo pomagamy komuś w popełnieniu grzechu; co ważne, nie chodzi tu wyłącznie o pomoc materialną, ale również np. o udzieloną poradę. Ten rodzaj współpracy jest zawsze grzechem również dla nas, bowiem celowo pomagając komuś, my również mamy intencję uczestnictwa w grzesznym czynie.
Jest jednak jeszcze drugi rodzaj współpracy w grzechu, a mianowicie kooperacja materialna. Polega ona na tym, że niechcący pomagamy w grzechu innej osoby; sami nie chcemy popełnić tego zła i go nienawidzimy, ale akurat znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że pośrednio się do niego przyczyniamy. Ten rodzaj współpracy może być dopuszczony w zależności od odległości naszego czynu od wspomnianego grzechu innej osoby.
Wracając do przykładu zakupów w IKEI, to jest to z pewnością akt odległy od grzechu promocji grzesznej ideologii przez tę firmę. To IKEA wspiera dewiację, a my tylko chcemy kupić meble. Droga prowadząca od naszych zakupów do wspierania homoseksualistów przez koncern jest zatem bardzo długa. Katoliccy teologowie moralni mówią, że w takich przypadkach wystarczającym powodem pozwalającym nam na działanie (w tym przypadku – robienie zakupów) jest „niewielka niedogodność” dla nas. Oznacza to, że generalnie powinniśmy starać się wybrać inny sklep – taki, który nie promuje grzesznych ideologii, ale z powodu niewielkiej niedogodności możemy wybrać sklep IKEA.
Im bliżej nasz akt związany jest z grzesznym czynem innej osoby, tym poważniejszego powodu do takiej kooperacji potrzebujemy. Klienci robiący zakupy są dość daleko od promocji dewiacji. Szeregowi pracownicy sklepu znajdują się już nieco bliżej, choć nadal w znaczącej odległości. Kadra kierownicza jest jeszcze bliżej – szczególnie, że ona może mieć pewien wkład w kształtowanie polityki firmy. Im bardziej idziemy w górę tej piramidy, tym poważniejszy powód na kooperację potrzebujemy. Dla szeregowego pracownika uzasadnionym motywem pozwalającym mu na pracę w IKEI może być np. trudność w znalezieniu innego zatrudnienia, tym bardziej jeśli ma on rodzinę na utrzymaniu. Chociaż każdy katolik chciałby pracować w firmie wyznającej katolickie wartości, to niestety nie żyjemy w świecie idealnym; oczywiście zakładamy, że ów pracownik sam nie popiera grzesznych ideologii. Jednak kadra kierownicza mająca wkład w decyzję o polityce firmy będzie potrzebować jeszcze poważniejszego powodu, który uzasadniłby jej pracę w tym koncernie.
Warunków, które musimy spełnić w przypadku niechcianej – czyli materialnej – kooperacji jest jeszcze kilka. Chociaż są one oczywiste, to warto je wymienić. Pierwszy z nich brzmi: „czyn przez nas popełniany musi być dobry lub przynajmniej moralnie obojętny”. W przykładzie klienta sklepu, tym czynem jest po prostu zakup towaru, co samo w sobie rzeczą złą nie jest.
Drugi warunek mówi: „nie możemy mieć intencji zła”. Krócej mówiąc, gdy idziemy do takiej firmy czy instytucji nie może nam przyświecać cel promocji niemoralnych ideologii, ale również nie możemy mieć jakiejkolwiek innej złej intencji, jak np. dokonania kradzieży w sklepie.
Trzeci warunek brzmi: „dobro nie może wynikać ze zła”. Zamierzone przez nas dobro – czyli posiadanie mebli – nie może wynikać z promocji grzesznych ideologii przez koncern.
Ostatnim warunkiem jest wreszcie omówiony wyżej proporcjonalny powód. Powód musi być tym większy im bliżej grzesznego czynu innej osoby znajduje się nasz akt. Musimy również wziąć pod uwagę czy nasz sprzeciw mógłby coś zmienić, czyli czy konkretnie moje zrezygnowanie z zakupów z IKEI może sprawić, że firma przestanie wspierać „tęczowe” organizacje. Dlatego właśnie proporcjonalny powód kadry kierowniczej pracującej u szwedzkiego giganta musi być bardziej poważny niż przeciętnego klienta robiącego w nim zakupy.
Dzięki Bogu w Polsce „miesiąc dumy” jest wciąż wydarzeniem niszowym. Niestety w innych krajach jest on obchodzony bardzo hucznie, a zatem i lista firm wspierających tę grzeszną inicjatywę jest znacznie dłuższa. Niejednokrotnie może nam być ciężko znaleźć markę, która nie wspiera tego haniebnego wydarzenia. Dla przykładu, w USA co roku aktywnie popiera go większość linii lotniczych. Czym zatem powinniśmy podróżować? Co prawda katolik mógłby wybrać inny środek transportu, ale czy mamy pewność, że producenci samochodów czy właściciele stacji benzynowych też nie popierają tej – lub jakiejkolwiek innej – grzesznej inicjatywy?
Próbując uniknąć jakichkolwiek powiązań ze złem, w pewnym momencie weszlibyśmy w swoisty absurd. Szukalibyśmy wtedy tylko takich firm, które „nie skaziły” się żadnym grzesznym zachowaniem. Niewykluczone, że nasze poszukiwania zakończyłyby się gorzkim wnioskiem, że każda z nich ma coś na sumieniu. Bez wątpienia katolikowi nie wolno godzić się na zło ani go świadomie promować; nie da się jednak całkowicie odciąć się od kontaktów z osobami bądź firmami czyniącymi lub promującymi zło. Temat materialnej kooperacji ze złem jest zatem tak istotny, abyśmy mogli w swoim dobrze ukształtowanym sumieniu rozeznać czy mamy wystarczający powód współpracę z grzesznymi instytucjami.
Adrian Fyda