Z Tianjinu i Pekinu do Władywostoku – eurazjatycki pociąg dużych prędkości nadal jedzie

Sputnik / Siergiej Bobylew

Pepe Escobar: Z Tianjinu i Pekinu do Władywostoku – eurazjatycki pociąg dużych prędkości nadal jedzie

Pepe Escobar uncutnews/pepe-escobar-von-tianjin-und-peking-bis-wladiwostok-der-eurasische-hochgeschwindigkeitszug-rollt-weiter

Historia zapisze, że pierwszy tydzień września 2025 r. przeniósł wiek euroazjatycki na zupełnie nowy poziom.

Takie były oczekiwania przed trzema kluczowymi, powiązanymi ze sobą wydarzeniami: dorocznym szczytem Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Tianjinie, paradą z okazji Dnia Zwycięstwa w Pekinie i Wschodnim Forum Ekonomicznym we Władywostoku.

Jednak oczekiwania zostały przekroczone, biorąc pod uwagę skalę i zasięg tego, co się właśnie wydarzyło.

Szczyt Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Tianjinie umocnił dążenie Chin do ustanowienia prawdziwego globalnego zarządzania, co w praktyce oznacza bezceremonialne pogrzebanie „opartego na zasadach porządku międzynarodowego”, który pod rządami nowej administracji USA przekształcił się w pozbawiony zasad międzynarodowy chaos: w istocie w etos „wysadzimy świat w powietrze, jeśli nie będziemy w stanie go kontrolować”.

W Tianjinie nie tylko 10 pełnoprawnych członków SCO, ale także dwóch obserwatorów i 15 partnerów – z silną reprezentacją z Azji Południowo-Wschodniej – dyskutowało o niuansach niezbędnych do pokojowego rozwoju. Zdjęciem tygodnia, jeśli nie roku czy dekady, był trójstronny uścisk dłoni między Putinem, Xi i Modim: powrót pierwotnego, przesiąkniętego Primakowem RIC (Rosja-Indie-Chiny) w pełnej krasie. Jak zauważył profesor Zhang Weiwei z Uniwersytetu Fudan we Władywostoku, SCO systematycznie rozwija się w trzech obszarach: energetyki, czystego przemysłu i sztucznej inteligencji. Jednocześnie Azja Środkowa jest wreszcie postrzegana jako „geograficzne błogosławieństwo”, a nie „przekleństwo”.

Bezpośrednio po wydarzeniach w Tianjin, rosyjsko-chińskie partnerstwo strategiczne osiągnęło zupełnie nowy poziom, gdy prezydent Putin został przyjęty przez prezydenta Xi w Zhongnanhai, oficjalnej rezydencji głowy państwa chińskiego, aby dokonać kompleksowego przeglądu sytuacji na świecie.

Następnego dnia Pekin lśnił pod błękitnym niebem podczas imponującej parady wojskowej z okazji 80. rocznicy zwycięstwa Chin nad japońską inwazją i azjatyckiego rozdziału nazistowskiego faszyzmu. Było to pewne siebie geoekonomiczne supermocarstwo, szczycące się swoimi postępami militarnymi.

Tego samego dnia we Władywostoku rozpoczęło się Wschodnie Forum Ekonomiczne – niezrównana platforma dyskusji na temat ożywienia pan-euroazjatyckiego biznesu.

Co zaproponowały Chiny

To, co Chiny zaproponowały – a właściwie potwierdziły w Tianjinie – wykracza daleko poza koncepcję wangdao , która odnosi się do oświeconej, dobroczynnej potęgi, ale nie hegemona. To, co można by określić jako cechę charakterystyczną Pax Sinica pod rządami Xi, można podsumować mottem: „Handel, nie wojna – i dla wspólnego dobra, czyli dla wspólnoty wspólnej przyszłości”, jak ujmuje to Pekin.

Zarówno partnerzy ze Szanghajskiej Współpracy (SCO), jak i z BRICS doskonale rozumieją, że Chiny nie chcą zastąpić Pax Americana, który zawsze opierał się na „dyplomacji” kanonierek, obecnie trafnie przemianowanego na Departament Wojny. Niezależnie od histerii, jaką wywoła Zachód – czy to w Tybecie, Hongkongu, Sinciangu, na Morzu Południowochińskim, czy na Tajwanie – nic nie odwiedzie Pekinu od jego cywilizacyjnego, integracyjnego kursu.

Narodziny nowego porządku logistycznego

Droga z Tianjinu do Władywostoku rozwijała się przede wszystkim na trzech powiązanych ze sobą frontach: ropa naftowa i gaz, korytarze połączeń oraz masowy rozwój gospodarczy.

Zachód po prostu nie może pozbyć się patologii ciągłego niedoceniania Wschodu. Przez lata zarówno BRICS, jak i SCO były wyśmiewane w Waszyngtonie jako nieistotne tematy do rozmów. Jednak to właśnie ten wielostronny duch sprawia, że ​​przełomowe projekty, takie jak rurociąg „Siła Syberii-2”, stają się rzeczywistością.

„Siła Syberii-2” była planowana kilka lat temu, ale trudno było osiągnąć konsensus co do ostatecznej trasy. Gazprom faworyzował zachodnią Syberię do Xinjiangu przez góry Ałtaj. Chińczycy chcieli tranzytu przez Mongolię, bezpośrednio do centralnych Chin.

Ostatecznie zwyciężyła trasa mongolska. Decyzja zapadła dwa lata temu, a w ostatnich tygodniach ostateczny mechanizm cenowy został również ustalony na warunkach rynkowych. Ta ogromna zmiana geoekonomiczna oznacza, że ​​gaz z Półwyspu Jamalskiego, który miał być dostarczany do Europy gazociągami Nord Stream, będzie teraz dostarczany do Chin.

W swoim przemówieniu na sesji plenarnej we Władywostoku prezydent Putin położył szczególny nacisk na energetykę i łączność.

Jednak aby uchwycić szczegóły, trudno było o lepszy materiał niż dwa najważniejsze panele forum.

Jedno z nich poświęcone było zintegrowanemu rozwojowi Arktyki i rosyjskiego Dalekiego Wschodu. Szczególne uwagi poświęcono Władimirowi Panowowi, który jest nie tylko czołowym ekspertem Rosatomu ds. Arktyki, ale także wiceprzewodniczącym Państwowej Komisji ds. Rozwoju Arktyki.

Kolejny panel był naprawdę dogłębny, ponieważ przedstawiał paralelę między początkami Północnej Drogi Morskiej (NSR) 500 lat temu – kiedy to rosyjski dyplomata Dmitrij Gierasimow stworzył pierwszy projekt Północnej Drogi Morskiej i pierwszą mapę linii brzegowej Oceanu Arktycznego i Zatoki Mużakowskiej – a wyzwaniami technologicznymi XXI wieku.

W tym panelu szczególnie imponującą prezentację wygłosił dyrektor generalny Rosatomu Aleksiej Lichaczow, którego wystąpienia uzupełnili eksperci, tacy jak Siergiej Wachurow, wiceprzewodniczący Rosyjskiego Kolegium Morskiego. Lichaczow omówił złożoną konstrukcję korytarza arktycznego, służącego głównie do transportu surowców: odpornego korytarza transportowego dla całej Azji Północno-Wschodniej.

To nic innego, jak narodziny nowego porządku logistycznego – wyobraźmy sobie prognozy pogody wspomagane sztuczną inteligencją i lodołamacze – z kluczowym udziałem Rosji.

Czy Władywostok stanie się kolejnym Hongkongiem?

Jak podkreślił Putin w swoim przemówieniu na sesji plenarnej, sedno sprawy leży w Transarktycznym Korytarzu Transportowym: niewątpliwie najważniejszym korytarzu łączności XXI wieku.

Nic więc dziwnego, że dyskusje we Władywostoku koncentrowały się wokół kluczowej roli energetyki jądrowej i lodołamaczy atomowych w zapewnieniu stabilności żeglugi wzdłuż szlaku NSR, a także wokół kwestii ochrony środowiska i wysiłków zmierzających do zabezpieczenia szeroko zakrojonych inwestycji w produkcję energii, jej przetwarzanie i budowę infrastruktury.

Wszystko to zbiegło się w czasie z aktualną dyskusją na temat Partnerstwa Wielkiej Eurazji – rdzenia rosyjskiej polityki geoekonomicznej – z ważnym wkładem ze strony Aleksieja Owerczuka, wiceprzewodniczącego rządu rosyjskiego, i uprzejmego Suhaila Khana, zastępcy sekretarza generalnego Szanghajskiej Organizacji Współpracy.

Absolutnie kluczowym rezultatem wszystkich tych dyskusji była zaskakująca reorientacja Rosatomu, który jednocześnie rozszerza działalność gospodarczą z Chinami, Indiami i Koreą Południową wzdłuż niezwykle strategicznego NSR.

Oznacza to w zasadzie, że Rosja bierze pod uwagę wszystkie czynniki, jeśli chodzi o organizację kompletnych systemów konwojowych do całorocznej, 365-dniowej nawigacji w Arktyce: po raz kolejny jest to nic innego jak nowy porządek ekonomiczny i technologiczny.

Dodajmy do tego ożywioną dyskusję na temat tego, w jaki sposób globalne Południe i Wschód będą przewodzić nowej gospodarce rozwijającej się.

Na przykład Herman Gref, prezes Sbierbanku, ujawnił, że największy rosyjski bank jest obecnie drugim co do wielkości na świecie pod względem liczby transakcji – ustępuje tylko JP Morgan.

Wen Wang z Uniwersytetu Renmin zauważył, że Chiny przechodzą przez bardzo silny proces de-amerykanizacji w obszarze edukacji i technologii, budując „własny system wiedzy”.

Dostrzega ogromny potencjał współpracy między Rosją a Chinami – zarówno gospodarczej, jak i finansowej – i podkreślił pilną potrzebę otwarcia rynków finansowych po obu stronach. To mogłoby przekształcić Władywostok w kolejny Hongkong. Kilku panelistów na forum zauważyło, że Władywostok ma wszystko, czego potrzeba, by stać się strategicznym centrum integracji Globalnego Południa.

Arktyka będzie centrum potencjalnych transakcji biznesowych między Rosjanami i Amerykanami; poważne rozmowy na ten temat toczą się od marca, a jednym z nich było niedawne spotkanie Putina i Trumpa.

Pośród kolosalnych wyzwań logistycznych, przełom gospodarczy w Arktyce, w pobliżu Alaski i na jej terenie, mógłby ostatecznie okazać się wyjściem z katastrofy gospodarczej Stanów Zjednoczonych. W ten sposób Arktyka – de facto zdominowana przez Rosję – mogłaby ostatecznie stać się uprzywilejowaną areną do oswojenia „Imperium Chaosu”.

Rosja zbudowała już rozległą, złożoną infrastrukturę w Arktyce – modernizując ją w czasie rzeczywistym. Ogromne porty, zakłady przetwórstwa LNG, całe miasta robotników i techników, ogromna przewaga floty lodołamaczy o napędzie atomowym (dziewięć w eksploatacji, dwa kolejne w budowie) – wszystkie te osiągnięcia stanowią rosyjską własność intelektualną, którą można wykorzystać w kontaktach ze Stanami Zjednoczonymi.

Ostatecznie te ekscytujące dni ubiegłego tygodnia utwierdziły przyszłość. Wielki Mistrz Ławrow po raz kolejny przedstawił zwięzłą wersję – komentując potrójne uściski dłoni między Putinem, Xi i Modim: „Pokaz, że trzy wielkie mocarstwa, reprezentujące trzy wielkie cywilizacje, uznają wspólnotę swoich interesów w wielu obszarach”.

To coś o wiele więcej: oto tworzy się nowy świat.

Źródło: Pepe Escobar: Z Tianjinu i Pekinu do Władywostoku, eurazjatycki pociąg dużych prędkości nie zwalnia tempa

Rosja zwiększy przesył gazu do Chin. Powstanie gazociąg Siła Syberii 2

Rosja zwiększy przesył gazu do Chin. Powstanie gazociąg Siła Syberii 2

Alicja Jankowska https://energetyka24.com/gaz/wiadomosci/rosja-zwiekszy-przesyl-gazu-do-chin-powstanie-tez-sila-syberii-2

Autor. kremlin.ru

Rosja jeszcze bardziej zacieśnia współpracę z Pekinem po utracie europejskich rynków. Podczas spotkania w Chinach podpisano porozumienia o zwiększeniu przesyłu gazu do Państwa Środka, a także postanowiono o budowie nowego, ogromnego gazociągu Siła Syberii 2, o co rosyjski Gazprom zabiegał od lat.

Podczas szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SzOW rosyjski Gazprom i chiński koncern China National Petroleum Corporation (CNPC) zawarły porozumienie, by zwiększyć przesył gazu do Chin – poinformował Reuters.

Spółki podpisały także memorandum w sprawie budowy drugiej nitki rurociągu Siła Syberii – Siła Syberii 2. Zwiększenie przesyłu do Chin pomogłoby Rosji częściowo zrekompensować ograniczenie importu przez Unię Europejską. Po ogłoszeniu tych wiadomości akcje Gazpromu wzrosły o 0,5 proc. na giełdzie w Moskwie.

Nowe umowy rosyjsko-chińskie

Aleksiej Miller, prezes zarządu Gazpromu, przekazał, że osiągnięto porozumienie w sprawie zwiększenia dostaw gazu ziemnego przez istniejący gazociąg Siła Syberii, biegnący ze wschodniej Syberii bezpośrednio do Chin. Przesył wzrośnie o 6 mld m3 gazu, z 38 mld m3 do 44 mld m3 rocznie.

Ponadto przesył tzw. szlakiem dalekowschodnim, gazociągiem Sachalin–Chabarowsk–Władywostok z obwodu sachalińskiego Rosji do Chin, ma wzrosnąć z pierwotnie planowanych 10 mld m3 (Chiny w lutym 2022 r. zgodziły się, by kupować taką ilość rocznie do około 2026-2027 r.) do 12 mld m3 rocznie.

Jak oznajmił Miller, Gazprom zawarł również z Chinami porozumienie w sprawie budowy gazociągu Siła Syberii 2 z półwyspu Jamał, do czego spółka dążyła od lat. Jego przepustowość ma sięgnąć 50 mld m3 gazu rocznie.

„W dniu dzisiejszym podpisano prawnie wiążące porozumienie w sprawie budowy gazociągu Siły Syberii 2 oraz jego części tranzytowej Sojuz-Wostok przebiegającej przez Mongolię” – powiedział Miller. Poproszony o potwierdzenie umowy dotyczącej gazociągu, rzecznik rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych odpowiedział, że Chiny i Rosja zawsze „prowadziły pragmatyczną współpracę w różnych dziedzinach, w tym w energetyce”.

Nie jest wciąż znana cena gazu przesyłanego tą drogą – a jest to jeden z kluczowych czynników wpływających na koszt budowy gazociągu i sposób podziału tych kosztów między partnerów. Miller zapowiedział, że cena ta ma być niższa od ceny oferowanej europejskim odbiorcom ze względu na ogromne odległości i ukształtowanie terenu, na którym trzeba zbudować rurociąg. Jak pisał Reuters, brak postępów w sprawie cen za gaz z Siły Syberii 2 wskazuje, że Chiny domagają się znacznych rabatów od Rosji. Nie zdecydowano także jeszcze o tym, kto zbuduje gazociąg.

Spotkanie w Chinach

Według Aleksieja Millera budowa gazociągu z pól gazowych Bovanenkovo i Kharasavey w północnej Rosji przez rozlegle tereny Syberii do Mongolii, a następnie do Chin, byłaby największym i najbardziej kapitałochłonnym projektem gazowym na świecie.

Porozumienia w sprawie gazociągów podpisano w trakcie wizyty przywódcy Rosji Władimira Putina w Chinach. W poniedziałek Putin uczestniczył w szczycie SzOW, a w środę weźmie udział w paradzie wojskowej w Pekinie z okazji 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Azji.

Według informacji przekazanych przez Reutersa po spotkaniu Putina z prezydentem Chin Xi Jinpingiem i prezydentem Mongolii Ukhnaagiinem Khurelsukhem w Pekinie Kreml poinformował, że podczas rozmów z Chinami podpisano 22 umowy, w tym umowę o współpracy strategicznej między Gazpromem a CNPC, ale nie podano żadnych szczegółów.

Chiński rynek nie zastąpi europejskiego

Według Kremla Chiny są obecnie największym partnerem handlowym Rosji, największym nabywcą rosyjskiej ropy i gazu, drugim co do wielkości nabywcą rosyjskiego węgla i trzecim co do wielkości nabywcą rosyjskiego LNG.

Obecnie Gazprom dostarcza gaz ziemny do Chin przede wszystkim gazociągiem Siła Syberii w ramach 30-letniej umowy zawartej pod koniec 2019 r. W 2024 r. eksport wyniósł około 31 mld m3. Oczekuje się, że w tym roku dostawy osiągną planowaną wielkość mld 38 m3. Jednakże eksport do Chin to wciąż tylko niewielka część tego, co w szczytowym okresie Rosja przesyłała do Europy – w latach 2018-2019 wyeksportowała 177 mld m3 gazu na Stary Kontynent.

Gazociąg Jamał – Chiny. Rosja, Mongolia i Chiny przodują, Europejczycy [tj. UE] to idioci.

Thomas Röper https://anti-spiegel.ru/2025/russland-die-mongolei-und-china-sind-vorreiter-die-europaeer-sind-idioten

[Rosyjska telewizja jest źródłem]

Rosja, Mongolia i Chiny przodują, Europejczycy to idioci”.

UE zamierza odrzucić tanią rosyjską ropę i gaz w dłuższej perspektywie, nawet po zakończeniu konfliktu na Ukrainie. Chiny i Mongolia cieszą się, ponieważ planowane są nowe rurociągi, które będą je dostarczać w przyszłości, podczas gdy Europa pogrąża się w gospodarczej i politycznej nieistotności.

Anti-Spiegel 8 wrzesień 2025

Tygodniowy przegląd wiadomości rosyjskiej telewizji wyemitował w niedzielę komentarz do wyników szczytu Szanghajskiej Organizacji Współpracy w Chinach i jego następstw. Przetłumaczyłem go, ponieważ szczyt obejmował również decyzję o budowie nowego gazociągu, który będzie tłoczył rosyjski gaz, pierwotnie przeznaczony dla Europy, do Chin.

———————————

Wydarzenia w Chinach w tym tygodniu wywołały prawdziwy wewnętrzny szok wśród obserwatorów na całym świecie. Dokładniej, istnieje na to nawet termin psychologiczny: „insight”, co po rosyjsku oznacza „oświecenie”. Krótko mówiąc: to objawienie.

Objawienie polega na tym, że Rosja, Chiny i Indie po prostu mocno trzymają się razem. Rosja jako najpotężniejsza potęga militarna, która ostatnio stała się jeszcze silniejsza; Chiny jako kraj o najszybszym ożywieniu gospodarczym w historii ludzkości; a Indie jako najludniejszy kraj na świecie, obecnie z najwyższymi wskaźnikami wzrostu gospodarczego. Razem stoimy na solidnym fundamencie, nie patrząc na zachodnich przeciwników. A wszystko to znajduje odzwierciedlenie w uderzających obrazach.

To znaczy, nowa oczywistość jest oczywista dla wszystkich; Wszyscy uświadomili sobie nowe proporcje i nowe powiązania dotyczące tego, co wielkie, a co małe, co się pojawia, a co już się pojawiło, i co przemija.

I kolejna jasność: Putin, Xi i Kim. Rosja, Chiny i Korea Północna. Na Zachodzie panuje prawdziwy wrzask bezsilnej furii. Potężne armie i zdeterminowane głowy państw.

Z Chińczykami mamy doświadczenie we współpracy wojskowej poprzez regularne ćwiczenia i koordynację wojskowo-polityczną. Z Koreańczykami mamy doświadczenie bojowe w obronie zbrojnej przed banderowską agresją na Kursku. Nasz wspólny potencjał militarny jest ogromny.

Jednocześnie ważne jest, aby chronić pokój jako wspólną ideę. Oś niemiecko-japońska – zwycięstwo nad nią w II wojnie światowej kosztowało nasz naród więcej niż cokolwiek innego. Nasza obecna potęga militarna jest gwarancją, że tragedia o takiej skali nigdy się nie powtórzy. A z drugiej strony, prawdziwie bezgraniczna chmura gołębi pokoju, która wzbiła się w niebo z chińskiej ziemi. Przenikliwy symbol.

Putin wielokrotnie, a nawet ostrożnie, mówił w Chinach o Trumpie, o jego szczerych staraniach o pokój na Ukrainie. I o tym, że jest światełko w tunelu: „Jeśli zdrowy rozsądek zwycięży, możliwe jest uzgodnienie akceptowalnej opcji zakończenia tego konfliktu. Zakładam, że tak. Zwłaszcza biorąc pod uwagę nastroje w obecnej administracji USA pod przewodnictwem prezydenta Trumpa, widzimy nie tylko apele, ale szczerą chęć znalezienia rozwiązania. Wydaje mi się, że jest światełko w tunelu”.

Z Władywostoku nadszedł już ważny sygnał. Anglia i Francja nadal entuzjastycznie mówią o wysłaniu wojsk na Ukrainę. Putin wydał dla nich ostrzeżenie, które było tak jasne jak znak z czaszką na linii wysokiego napięcia: Nie ingerujcie, zginiecie!

We Władywostoku Putin powiedział o przyczynach wojny i planach wysłania wojsk europejskich na Ukrainę: „Jednym z głównych powodów było przystąpienie Ukrainy do NATO. Dlatego jeśli wojska pojawią się tam, zwłaszcza teraz, w czasie działań wojennych, założymy, że będą one uzasadnionym celem do zniszczenia”.

Ogólnie rzecz biorąc, przeciwnicy mogą wiele się nauczyć od Szanghajskiej Organizacji Współpracy, której szczyt odbył się w Pekinie. Potrzebujesz kolejnego oświecenia?

Putin powiedział również: „Szanghajska Organizacja Współpracy nie wezwała nas do tego, byśmy sprzeciwiali się komukolwiek. Nie stawiamy sobie takiego zadania. Nie myślimy o tym, jak kogokolwiek przechytrzyć ani jak osiągnąć lepsze wyniki w konkurencji. Nie. Po prostu myślimy o tym, jak najlepiej zorganizować własną pracę i osiągnąć pozytywne rezultaty poprzez wspólne wysiłki. Na tym właśnie koncentruje się Szanghajska Organizacja Współpracy”.

Przykładem pozytywnego rezultatu jest największy na świecie projekt energetyczny, gazociąg Siła Syberii-2 z Rosji do Mongolii i Chin, o przepustowości 50 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. W zasadzie istnieje porozumienie. Zrobimy to i nikt tego gazociągu nie wysadzi w powietrze. Rosja, Mongolia i Chiny są pionierami; Europejczycy to idioci.

... Zatem z Chin nadeszło wiele powodów do oświecenia.

Rosyjska telewizja: „Z tymi Europejczykami nie ma już absolutnie nic do negocjacji”.

Thomas Röper  https://anti-spiegel.ru/2025/mit-diesen-europaeern-gibt-es-absolut-nichts-mehr-zu-verhandeln

[Jest to Niemiec mieszkający i pracujący od lat w Rosji. Pisze więc z rosyjskiego raczej punktu widzenia – ale sensownie. Wyłapywane błędy staram się wyjaśniać. Mirosław Dakowski]

„Mit diesen Europäern gibt es absolut nichts mehr zu verhandeln“

Rosyjska telewizja: „Z tymi Europejczykami nie ma już absolutnie nic do negocjacji”.

W zeszłym tygodniu UE pokazała swoje prawdziwe oblicze. Na spotkaniu dyplomatów UE uczestnicy otrzymali długopisy wykonane z łusek po pociskach wystrzelonych do rosyjskich żołnierzy na Ukrainie, które mogły również spowodować śmierć ludzi.

Anti-Spiegel 1 wrzesień 2025

Bardzo się cieszę, że skończyła się wakacyjna przerwa w cotygodniowym przeglądzie wiadomości w rosyjskiej telewizji, ponieważ z relacji, zwłaszcza od rosyjskiego korespondenta z Niemiec, często dowiaduję się o wydarzeniach politycznych w Europie i Niemczech, o których inne media nie wspominają.

Na przykład w niedzielę rosyjski korespondent z Niemiec poinformował, że Dania, kraj goszczący, przekazała europejskim ministrom spraw zagranicznych podczas piątkowego spotkania w Kopenhadze długopisy wykonane z łusek po pociskach wystrzelonych do rosyjskich żołnierzy na Ukrainie, które mogły nawet zabić ludzi. Nie wierzycie? Widać to na tym filmie:

Nic dziwnego, że Rosjanie od dawna zastanawiają się, co jeszcze mogą wynegocjować z “Europejczykami” [cudzysłów MD, nie mieszajmy szajki przy korycie z Europą] , skoro są tak zradykalizowani, że wręczają tak makabryczne prezenty swoim głównym dyplomatom, którzy powinni negocjować i osiągać porozumienia, a nikt nie ma im nic do zarzucenia. Wiedząc o tym, oświadczenie węgierskiego ministra spraw zagranicznych po spotkaniu, że UE chce długiej wojny, a nie pokoju, staje się tym bardziej zrozumiałe.

Ale to nie był jedyny temat relacji rosyjskiego korespondenta z Europy, dlatego przetłumaczyłem jego relację.

=======================================

Bruksela milczy, podczas gdy Kijów bombarduje „Przyjaźń”

Podobnie jak Ukraina, Europejczycy sabotują rozmowy pokojowe oraz wysiłki USA i Rosji, by zakończyć konflikt ukraińsko-rosyjski wszelkimi możliwymi sposobami. Nikt tam nie chce końca wojny. Z drugiej strony, UE po prostu nie będzie w stanie sfinansować wojny bez Ameryki, niezależnie od tego, co tam powiedzą.

Nasz europejski korespondent relacjonuje z Berlina:

W zeszłym tygodniu, według statystyk, w Niemczech zamknięto kilkadziesiąt firm, ale otwarto nową fabrykę. W Unterlüß w Dolnej Saksonii uruchomiono linię montażową do produkcji granatów kalibru 155 mm dla koncernu Rheinmetall. Produkcja ma osiągnąć 350 000 sztuk rocznie do 2027 roku. Niemiecki minister obrony Boris Pistorius powiedział o tym wydarzeniu: „Jestem przekonany, że tempo produkcji będzie równie imponujące, jak tempo budowy tego zakładu. W ciągu zaledwie 18 miesięcy”.

Wydarzenie jest kolosalne jak na standardy europejskie: Wreszcie jest się czym pochwalić: mamy militaryzację; do tej pory to były tylko puste słowa. Aby jeszcze bardziej podkreślić wagę tego momentu, Sekretarz Generalny NATO Rutte pojawił się na otwarciu wraz z niemieckim ministrem obrony i szefem firmy, która według doniesień prasowych jest dosłownie numerem jeden na rosyjskiej liście śmierci.

Rutte dał się ponieść emocjom i nie zdawał sobie sprawy, że zdradza tajemnicę wojskową, mówiąc: „Mamy wielu sojuszników, którzy również uczestniczą w rozbudowie ukraińskich sił zbrojnych i będą to robić w przyszłości, po długotrwałym zawieszeniu broni, co jest nawet lepsze niż pokój”.

Nie chcą pokoju, ponieważ oznaczałoby to prawną formalizację rzeczywistości, którą uważają za wyjątkowo nieprzyjemną: klęski wojennej. Zawieszenie broni natomiast pozwala na utrzymanie sytuacji w stanie przejściowym przez lata, zgromadzenie sił, a następnie ponowne otwarcie „puszki” w odpowiednim momencie.

Największą przeszkodą w realizacji tego planu jest postawa Stanów Zjednoczonych. Dlatego kanclerz Merz codziennie narzeka na Putina. Pozornie zwraca się do całego świata, ale główny odbiorca jest jasny, gdy Merz mówi: „Ta wojna może trwać wiele miesięcy. Musimy być na nią przygotowani. Jesteśmy gotowi do bliskiej współpracy z naszymi europejskimi partnerami, Amerykanami, a także z Koalicją Chętnych”.

Koalicja pragnie obecnie bardziej niż czegokolwiek innego gwarancji bezpieczeństwa, które zapewnią oczekiwane zamrożenie konfliktu po zawieszeniu broni. W piątek ministrowie obrony UE pracowali nad listą w Kopenhadze, ale przewodnicząca Komisji Europejskiej, która spędziła całą drugą połowę tygodnia podróżując po krajach bałtyckich, zdawała się z góry wiedzieć, co z tego wyniknie.

Nie wymagało to jednak wielkiej inteligencji. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oświadczyła: „Pierwszą linią obrony będzie wysoce zmotywowana i dobrze finansowana armia ukraińska. Drugą linią obrony będzie koalicja chętnych, wielonarodowych wojsk, które mogą przybyć na Ukrainę. Wciąż badamy, czy jest to konieczne”.

„Badamy” w tym przypadku to eufemizm maskujący dezorientację i wahanie. Półtora roku, odkąd Macron wezwał UE do wysłania wojsk na Ukrainę, rozgniewał wielu, zwłaszcza południowych sąsiadów, co po raz kolejny wyjaśnił wicepremier Włoch Matteo Salvini: „Kiedy głowa państwa europejskiego, naszego sąsiada, powtarza od miesięcy: »Jesteśmy gotowi do walki«, niektórzy myślą, że jutro powinniśmy wysłać naszych żołnierzy z butami, karabinami i hełmami na Ukrainę, by walczyli i ginęli. Nie! Nie! Czas działać dyplomatycznie”.

Niemniej jednak, jak donosi Politico, sojusznicy rozważają opcję utworzenia 40-kilometrowej strefy buforowej wzdłuż linii kontaktu, w której rozmieszczone zostałyby wojska „Koalicji Nieszczęśników” – od 4000 do 60 000 żołnierzy.

Ten zasięg wskazuje jednak na nieprzemyślany charakter całego planu, a dokładniej, na jego całkowity brak jakichkolwiek działań, połączony z jednoczesną sugestią energicznych działań, najwyraźniej mających na celu wzbudzenie zainteresowania administracji Trumpa udziałem w tym, co początkowo wydaje się być oszustwem wojskowym.

Omawiana jest również kwestia sankcji wtórnych. Sankcje pierwotne zostały całkowicie wyczerpane, ale nie ma to wpływu na prace nad 19. pakietem. Teraz na porządku dziennym jest wywieranie presji na partnerów handlowych Rosji: UE sygnalizuje Waszyngtonowi gotowość do wsparcia tego ryzykownego przedsięwzięcia.

Prezydent Francji Emmanuel Macron oświadczył: „Nadchodzące dni będą kluczowe. Oznaczają one koniec terminu, który ustaliliśmy z prezydentem Trumpem i prezydentem Zełenskim na zapewnienie pierwszych spotkań, i będziemy nadal naciskać na dodatkowe sankcje”.

Spotkanie ministrów spraw zagranicznych UE w sobotę, które odbyło się w stolicy Danii po spotkaniach ministrów obrony, było paralelą do bajki „Lis i winogrona”.

Zachód i rosyjskie aktywa.

Szefowa unijnej dyplomacji Kallas ubolewała nad katastrofalnym brakiem funduszy na wsparcie reżimu w Kijowie i zakup amerykańskiej broni dla ukraińskich sił zbrojnych. Ale w belgijskim depozycie znajduje się 200 miliardów euro, a ona nie potrafi wymyślić w miarę legalnego sposobu na zdobycie rosyjskich pieniędzy. Von der Leyen rzuca obietnicami: Przejmiemy to wszystko.

Belgijski premier Bart de Wever, stojąc obok ponuro wyglądającego kanclerza Merza, powiedział: „To są fundusze rosyjskiego banku centralnego. Fundusze banku centralnego korzystają z immunitetu prawnego. A jeśli zasygnalizujecie światu, że w Europie może zapaść decyzja polityczna o konfiskacie funduszy państwowych, i że zostaną one następnie skonfiskowane, będą tego konsekwencje. Inne kraje wycofają swoje fundusze państwowe”.

Teraz jednak mają pomysł: przekształcenie zamrożonych aktywów w bardziej ryzykowne, a tym samym bardziej dochodowe papiery wartościowe, aby zapewnić więcej pieniędzy na utrzymanie reżimu w Kijowie. Jednak i tu pojawia się problem, ponieważ bez zgody właściciela aktywów manipulacje przynoszące straty są nielegalne.

A potem w tym tygodniu pojawiły się Węgry. Budapeszt pozywa Radę Europy za nielegalne przekierowanie zysków z rosyjskich aktywów na Ukrainę.

I tutaj Węgrzy mogą skorzystać z doświadczenia rosyjskiego biznesmena Usmanowa, a być może nawet jego ciętych prawników. Aliszer Usmanow od lat pozywa zachodnie media za rozpowszechnianie różnych fake newsów, co skłoniło UE do nałożenia na niego sankcji. Reuters, Times, New York Times, Le Monde, Guardian, Wall Street Journal, Forbes, Politico, Spiegel, Süddeutsche Zeitung – dziesiątki mediów uległy już naciskom Usmanowa i zostały zmuszone do usunięcia zniesławiających materiałów.

Okazuje się jednak, że to dopiero początek. Teraz kolej na Radę Europy, która odpowie za szkody wyrządzone jego osobistej i biznesowej reputacji.

Jednak Budapeszt ma oczywiście nieco inne powody pozwu przeciwko UE, jak wyjaśnił węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto: „Komisja Europejska nie podejmuje żadnych działań w związku z ukraińskimi atakami zagrażającymi węgierskim dostawom energii.

Odpowiedź jest prosta: Komisja Europejska nie jest już Komisją Europejską, ale „Komisją Ukraińską”. Nie reprezentuje interesów Europy ani państw członkowskich UE, lecz interesy Ukrainy”.

Budapeszt zareaguje na bezczynność Brukseli w sprawie ukraińskich ataków dronów na ropociąg Przyjaźń, nie wpuszczając Ukrainy do UE zgodnie z przepisami, a już na pewno nie w trybie przyspieszonym. Absolutnie nie.

Jeśli chodzi o Ukrainę, Węgry również mogłyby odciąć jej prąd, ale na razie ograniczają się do wywierania politycznego wpływu na całą bandę Zełenskiego i na poszczególne osoby, takie jak jej prominentny członek, dowódca oddziałów dronów, niejaki Browdi, alias Magyar. Jest on Węgrem ze strony ojca i z powodu ataków na ropociąg Przyjaźń miał zakaz wjazdu do ojczyzny ojca.

Jak zawsze, gdy w grę wchodzi polski minister spraw zagranicznych Sikorski, historia przybrała nieco komiczny obrót, ponieważ Sikorski napisał na X: „Komandorze Magyar, jeśli potrzebuje pan odpoczynku i relaksu, a Węgry pana nie wpuszczą, proszę być naszym gościem w Polsce”.

I tu nie jest jasne, co jest ważniejsze dla Polaków – chęć zdenerwowania Orbána czy chęć zdenerwowania własnego prezydenta Nawrockiego, który postanowił jeszcze bardziej zwiększyć presję na Ukraińców, którzy przyjeżdżają do Polski i zaczynają machać flagami Bandery, śpiewając banderowskie pieśni.

Najpierw Nawrocki, członek nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość [Widać przegięcia autora. Prezydent Nawrocki nie był i nie jest członkiem PiS, a ci ostatni nie sa przecież “nacjonalistami”, ani nawet narodowcami. M. Dakowski] , obiecał zrównać wszystkie symbole Bandery z symbolami nazistowskimi, a następnie ograniczyć świadczenia socjalne i bezpłatne ubezpieczenie zdrowotne dla bezrobotnych ukraińskich uchodźców. Oświadczył: „Polscy obywatele we własnym kraju są w gorszej sytuacji niż nasi goście z Ukrainy. I nie zgadzam się z tym, Szanowni Państwo. Jak powiedziałem: Polska przede wszystkim, Polacy przede wszystkim”.

Naturalne napięcia między Warszawą a Kijowem, które przez jakiś czas tłumiła rusofobia,[po stronie władz warszawskich – narzucona MD] teraz znów wybuchły. Groźby ukraińskich mediów, by wzniecić agresję wśród uchodźców – w końcu sami ich wpuściliście – szybko doprowadziły do ​​bezpośrednich działań.

Ukrainiec podpalił budynek mieszkalny w Polsce i opublikował w mediach społecznościowych film, w którym powiedział: „Spójrzcie, co robią nasi ludzie! Dom został podpalony. Nie macie pojęcia, do czego zdolni są nasi Ukraińcy!”.

Pożar został ugaszony, a komentator aresztowany. Teraz będzie robił nagrania z okopów. 

Ale wkrótce będzie jeszcze ciekawiej, ponieważ obecny prezydent Polski i były szef Instytutu Pamięci Narodowej zamierza spojrzeć na kwestię ukraińską nie tylko w jej obecnym kontekście, ale w całej jej krwawej historycznej retrospektywie. Oznacza to, że wykorzysta ją do walki z krajowymi oponentami w osobie liberalnego, proeuropejskiego rządu Tuska.

Tusk poszedł za głosem serca i wskazówkami z Brukseli i wraz z Macronem i Merzem udał się do Mołdawii w Dniu Niepodległości, aby “bronić demokracji”. W Mołdawii Tusk powiedział: „Przyszłość Mołdawii leży w UE. Europa to projekt pokojowy, a Mołdawia jest częścią tego projektu”.

Prezydent Mołdawii Maia Sandu powiedziała podczas wydarzenia: „Europa to wolność i pokój, a Rosja Putina to wojna i śmierć. Mołdawianie już wybrali właściwą drogę, drogę europejską, drogę pokoju”.

Jak pomogli Mołdawianom dokonać właściwego wyboru, jest powszechnie znane. W ostatnich wyborach prezydenckich rząd otworzył dwa lokale wyborcze w Rosji, gdzie mieszka nawet pół miliona wyborców, ale setki lokali wyborczych w Europie. Teraz Sandu planuje zastosować tę samą sztuczkę w mołdawskich wyborach parlamentarnych. A jeśli jej się uda, może nawet dołączyć do „koalicji chętnych” i wysłać na Ukrainę nawet 700 najemników w ramach hipotetycznej misji europejskiej, a dokładniej, przyłączyć Mołdawię do Rumunii i zaatakować Naddniestrze. Wszystkie opcje są otwarte.

We Francji za tydzień zbliża się kolejny kryzys rządowy, który nie uratuje kraju przed zbliżającą się niewypłacalnością. Wielka Brytania śmiało idzie w ślady Argentyny i dołącza do klubu niegdyś bogatych krajów. Niemcy siedzą na pożyczonym worku pieniędzy, który nie uchroni ich przed koniecznością cięć wydatków socjalnych, ponieważ te pieniądze nie są przeznaczone na ratowanie gospodarki, ale na zbrojenia, rozbudowę armii i na Ukrainę.

Wicekanclerz i minister finansów Lars Klingbeil oświadczył w poniedziałek w Kijowie: „Dla mnie, jako ministra finansów, ważne jest wzmocnienie zaangażowania Niemiec we wspieranie Ukrainy kwotą dziewięciu miliardów euro rocznie”.

Dokładnie tydzień temu kanclerz Merz ogłosił koniec państwa opiekuńczego. Sześć dni temu jego wicekanclerz i minister finansów Klingbeil przywiózł do Kijowa hojne prezenty.

A dla Niemców ten rząd ma nowinę: każdy, kto nie wstąpi dobrowolnie do Bundeswehry, będzie do tego zmuszony, jak wyjaśnił minister obrony Pistorius: „Potrzebujemy nie tylko dobrze wyposażonych żołnierzy; ciężko nad tym pracujemy od dwóch i pół roku i nie przestaniemy. Potrzebujemy również silnej Bundeswehry”.

„Silna Bundeswehra” oznacza ludzi zmotywowanych. Albo, sądząc po zachowaniu europejskich polityków, ludzi zastraszonych. „Rosja to drapieżnik” – powiedziała niedawno von der Leyen, a Macron natychmiast się z nią zgodził. Merz dołączył do Macrona, który w zeszłym tygodniu nazwał Putina „kanibalem”.

W wywiadzie dla francuskich mediów Merz został zapytany: „Jak się mówi „Wilkołak” po niemiecku? Dzieciożerca?”.

„Tak. Są jeszcze bardziej prymitywne wersje” – odpowiedział Merz.

„Czy używa pan tego słowa? Czy mógłby pan go użyć w odniesieniu do niego?”.

„Tak, tak właśnie widzę Putina”.

Naprawdę tak postrzega się Rosję. Na otwarciu sobotniego spotkania ministrów spraw zagranicznych UE duński kolega położył na stole prezent dla każdego z nich: długopis zrobiony z łusek po nabojach wystrzelonych do rosyjskich żołnierzy. Jeden z nich mógł nawet kogoś zabić. Oto elita europejskiej dyplomacji: dziś długopisy z łusek po nabojach, a jutro abażury z ludzkiej skóry i kubki z czaszek?

Jeśli zignorujemy fakt, że takie rzeczy są głęboko zakorzenione w europejskiej tradycji kulturowej i skupimy się na teraźniejszości, to wszystko skończy się strachem, niepewnością i rozpaczą. Doświadczenie pokazuje, że degradacja polityczna prowadzi do całkowitej utraty człowieczeństwa.

Ręce, które wzięły te pióra, prawdopodobnie nie są już warte uścisku. Dla Rosji sytuacja staje się jednak znacznie łatwiejsza, ponieważ, poza nielicznymi wyjątkami, nie ma już absolutnie nic do negocjacji z obecnymi europejskimi przywódcami.

Wizje czy proroctwa o przyszłości Polski

Czy proroctwo o „iskrze z Polski” już się spełniło?

https://pch24.pl/czy-proroctwo-o-iskrze-z-polski-juz-sie-spelnilo

(Oprac. PCh24.pl)

Przypomnijmy, że najsłynniejsze obecnie proroctwo o Polsce pochodzi z Dzienniczka św. siostry Faustyny Kowalskiej. Polskę szczególnie umiłowałem, a jeśli posłuszna będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostatnie przyjście Moje. To słowa samego Jezusa – które robią na nas wielkie wrażenie. Nie mamy obowiązku, żeby w nie wierzyć, ale siostra Faustyna została przecież wyniesiona na ołtarze, a jej pisma drobiazgowo przebadano. Dzienniczek ma imprimatur i wielokrotnie powoływali się na niego dostojnicy kościelni, na czele z apostołem Miłosierdzia Bożego, Jana Pawłem II. To naprawdę mocne uwiarygodnienie. Niektórzy to właśnie w zapoczątkowaniu kultu Miłosierdzia Bożego, który z Polski rozprzestrzenił się na świat, i działalności papieża-Polaka widzą wypełnienie się już „proroctwa o iskrze”. Ale czy to już wszystko? Przecież w tym i innych proroctwach mowa jest wyraźnie o wielkości całego narodu. Raczej nie może chodzić tylko o to, że pielgrzymi z zagranicy będą przyjeżdżać do Łagiewnik, a spora część katolików na świecie będzie kojarzyć, że Jan Paweł II i Faustyna pochodzili z Polski. A na tym etapie jesteśmy teraz…

Zastanówmy się, co oznaczają te słowa: Wywyższę was w potędze i świętości… – czyż świętość i potęga są tu wyraźnie nieodłączne? Jeśli tak, to właśnie świętość ma zaowocować wielkimi rzeczami. Tak, można powiedzieć, że to standardowe działanie Bożej Opatrzności, bo dlaczego „święci” są wpływowi? – odpowiedź jest prosta: bo są święci, po prostu z tego wypływa ich siła. Świętość powoduje unikanie błędów. I szerzej patrząc, także cały kraj, w którym zyskają przewagę ludzie kierujący się Dekalogiem, uniknie błędów. Ludzie będą niejako wymuszać etyczne zachowania swoich przywódców. Odwrotnie niż to się dzieje w społeczeństwach zepsutych moralnie, w których elity rządzące hołdują najgorszym patologiom. Ten proces „uświęcenia” narodu z czasem musi zaowocować wzrostem znaczenia kraju, bo pozytywne rzeczy nałożą się na siebie i wzajemnie wzmocnią, a sukces przyciągnie uwagę obcokrajowców chcących czerpać z tych dobrych doświadczeń.

A co ze słowami jeśli posłuszna będzie woli Mojej? Jaka jest ta wola? Oczywiście to życie na chrześcijańskich zasadach, ale czy mamy jeszcze jakieś wskazówki co do ukierunkowania naszego apostolskiego zaangażowania poza tym, co zapisała św. Faustyna?

Przesłanie zawarte w Dzienniczku ma prawdopodobnie dlatego bardziej ogólny charakter, że miało być to dzieło uniwersalne, znane na całym świecie i tłumaczone na dziesiątki języków. Jednak Chrystus objawił tajemnice Swojego miłosiernego Serca także siostrze Helenie Majewskiej, której wizje są dopełnieniem orędzia podyktowanego św. siostrze Faustynie. Między innymi u Majewskiej znajdujemy rozszerzenie i bardziej szczegółowe wskazówki na temat misji Polski.

Polska Jonaszem narodów siostra Helena Majewska

Siostra Helena Majewska to kolejna po św. Faustynie polska apostołka Miłosierdzia Bożego. Ta wileńska mistyczka ze zgromadzenia Sióstr od Aniołów, podobnie jak Faustyna prowadzona duchowo przez spowiednika bł. Michała Sopoćkę, wciąż jest bardzo mało znana w Polsce. Od najmłodszych lat towarzyszyły jej wizje Chrystusa i Maryi, a także świętych i zmarłych. Jej Dziennik to zapis niezwykłych przeżyć i objawień, jakich doświadczyła w swoim życiu duchowym.

Podczas wizji zapisanej 18 stycznia 1941 roku (D. 105) Chrystus polecił siostrze Majewskiej, aby przypomniała sobie z Pisma Świętego historię Jonasza i przyrównał ją do sytuacji Polski:

Ojczyzna twoja ma powtórzyć to wielkie dzieło odkupienia. Gdy Kościół Katolicki przez namiestnika Mego powołuje ten naród do apostolstwa przez Akcję Katolicką wśród pogan, heretyków i niedowiarków, czyni on podobnie jak to czynił prorok Jonasz – ucieka przed Bogiem, rozmijając się ze swym wielkim zadaniem objawionym mu przez wolę Bożą, przez liczne upadki. Lecz Bóg ten naród polski jak Jonasza dosięga swą wszechmocą Bożą, wołając: Stój! Jam jest! Wówczas naród ten zrozumiał, że zawinił. Jonasza porwała ryba we wnętrzności swoje – nieprzyjaciel zaś porywa Polskę w paszczę niewoli. (…) Dusza tego narodu musi przejść przez straszne oczyszczenie, jako pokutę za ciężką winę swą, pochopność do ucieczki przed wolą Bożą.

Jezus widzi, że Polacy – tak jak Jonasz – nie są chętni, by mocniej zaangażować się na rzecz nawrócenia innych, że jako naród uciekają od tego apostolskiego zadania i popadają w ciężkie grzechy. Jednak po odbyciu pokuty dostaną jeszcze jedną szansę, by wydać obfity plon:

(D 106) …aby jako siewca słowa Bożego przygotować dobre ziarno na rolę świeżą, którą w ostatnich latach przeorywałem, aby wydało na niwie Mojej plon obfity. To ziarno – to naród twój przygotowany do wydania obfitego plonu przez cierpienie, a rola – to świat cały dotknięty klęską ostatniej wojny. Gdziekolwiek serce polskie bić będzie, tam żywa wiara, miłość Boga i bliźniego kwitnąć będzie. Runo tego plonu zazielenieje na całym świecie (D. 177)

Jezus postanowił pokazać w kierunku kogo, specyficznie, w pierwszej kolejności Polacy powinni zwrócić się ze swoim apostolskim wysiłkiem. Ma to być Rosja. Zbawiciel obiecuje też Helenie, że w Rosji nastąpią zmiany i pojawią się ku tej pracy odpowiednie warunki:

Helu módl się za swoją Ojczyznę, módl się za Kościół Mój. Wyleję wkrótce Swe Miłosierdzie na Polskę. Rosja niezadługo otworzy swe świątynie i pole do pracy nad zbawieniem dusz będzie otwarte. Polska przez swe cierpienia zrodzi dusze, które szerzyć i opowiadać będą o Miłosierdziu Moim.

Podczas modlitwy siostra Helena miała także takie widzenie:

W obłokach stał Chrystus tonący w jasności, z serca wypływały promienie Miłosierdzia, czerwony i biały. Przez pole widać było drogę, przez którą szedł św. Andrzej Bobola, lewą ręką wskazywał na Jezusa i patrzył na Niego, a w prawej trzymał krzyż misyjny, wyciągnięty w stronę idących za nim licznie ludzi. Pierwsi szli za nim Polacy, potem Niemcy, bolszewicy, Żydzi, Litwini i wiele innych narodów. Gdy się zapytałam Pana Jezusa: „Co oznacza to wszystko?” Pan Jezus odpowiedział mi: „Św. Andrzej Bobola jest patronem narodu polskiego, że się wstawia za nim do Miłosierdzia Mojego, aby on przez swe cierpienie i życie prawdziwie chrześcijańskie stał się apostołem świata całego, wszystkich narodów.

Polska cała musi się stać wzorem chrześcijaństwa katolickiego, wszystkich narodów na całym świecie”.

Zdając sobie sprawę ze skali nieprawości, jakich dopuszczali się niektórzy Polacy, Helenę dręczyły poważne wątpliwości, czy jej naród jest w stanie wznieść się, by wypełnić powierzone mu przez Boga zadanie, dlatego zapytała Jezusa:

Powiedz mi, co będzie, gdy ten naród załamie się pod wpływem zła, jakie się szerzy w jego kraju i zawiedzie Twoje nadzieje, zepsuje Twoje plany w tym odrodzeniu?

Pan Jezus opowiedział na to:

A ja ci mówię, że on się nie załamie. Miłość Matki Mojej Maryi ku niemu i jego własne sumienie nie pozwoli, aby się załamał. Myślisz, że od zła, jakie się szerzy, nie ma już nic potężniejszego u Ojca Mego, który jest w Niebiosach? Jest jeszcze większe – to Miłosierdzie Jego nieskończone.

Po raz kolejny słyszymy więc o kluczowym dla Polski znaczeniu opieki Matki Bożej.

Przepowiednie Podlasianki

Informacje na temat apostolskiej misji Polski odkrywamy też w przepowiedniach wspomnianej już wcześniej mistyczki o pseudonimie Podlasianka. Jedyną osobą, która znała tożsamość tej wizjonerki, był ojciec Józef Prus prowincjał zakonu karmelitów bosych w Polsce, który przez wiele lat prowadził ją duchowo. Pierwszych wizji doświadczyła w latach 20. XX wieku, gdy była młodą dziewczyną. Później przez kilkadziesiąt lat wielokrotnie spotykała się z Panem Jezusem, Matką Bożą i świętymi. Jak twierdziła:

Polska jest wezwana do wielkich rzeczy. Może stać się wzorem dla innych i wielką potęgą w nadchodzącej epoce, w której dominująca ma być rola Słowian. Bóg powiedział mi w 1932 roku: „Nie do Germanów, a do Słowian należy przyszłość Europy. Stanie się ona tym, czym wy będziecie.” Przez wewnętrzne światło zostało mi ukazane, że Słowianie odpowiedzą imieniu, które noszą – staną się prawdziwie ludźmi Słowa…

Co ciekawe, podobnie jak Helena Majewska, Podlasianka także mówi o potrzebie modlitwy o nawrócenie Rosji:

Komunizm upadnie, spełniwszy swoje zadanie, a Rosja nawróci się na katolicyzm (…) Dużo i gorąco modliłam się za Rosję. Zlecił mi ten obowiązek abp Jan Cieplak, który objawił mi się w 1926 roku, niedługo po swej śmierci. „Idź w głąb czerwonej Rosji, biała polska dziewczynko. Módl się za Rosję. Pan Bóg chętnie przyjmuje modlitwy Polaków za Rosjan, bo to są modlitwy za dawnych ciemiężycieli”. (…) Pan Jezus sam kazał mi w 1932 roku modlić się za Rosję.

Bez względu na to, czy wierzy się w autentyczność tych przekazów – trudno się nie zgodzić, że jest jakaś wyjątkowa siła w modlitwie ofiar za swoich prześladowców. Pan Jezus sam dał nam przykład, modląc się z Krzyża: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34a). Naprawdę daje to do myślenia, zwłaszcza w kontekście fatimskiej przepowiedni Matki Bożej o nawróceniu Rosji. Może rzeczywiście Polska ma tu do odegrania wielką rolę?

W innym miejscu Podlasianka nie pozostawia wątpliwości, że Jezusowi nie chodzi o lekkie zbliżenie czy ocieplenie relacji Cerkwi prawosławnej z Kościołem rzymskim, ale o całkowite nawrócenie Rosji na katolicyzm:

Kiedy (w 1932 roku) modliłam się za unię (Kościoła katolickiego i Cerkwi prawosławnej), Pan Jezus rzekł: „Nie mów mi nic o unii. Nie chcę o niej słyszeć. Już dosyć popłynęło krwi z jej powodu. Rosji nie unii, lecz rzymskiego Kościoła potrzeba. Łacińskie krzyże zabłysną kiedyś na Kremlu, a na miejsce zburzonej cerkwi Christa Spasa będzie katolicki kościół Zbawiciela”.

Cerkiew Chrystusa Zbawiciela w Moskwie została zburzona przez komunistów rok wcześniej, w 1931 roku. Odbudowano ją dopiero w latach 90. Kto wie, być może kiedyś będzie to kościół katolicki pod tym wezwaniem…

Także w tych objawieniach Chrystus mówi, że ochroną Polski jest Matka Boża:

Pamiętam o krwawych łzach, które Matka Moja przelała pod Krzyżem i mam wzgląd na Jej Serce przebite mieczem boleści. To Serce was osłania. Idźcie szukać mocy we Mszy Świętej i czcijcie modlitwą różańcową boleści Mojej Matki. Módlcie się i pokutujcie za siebie i za tych, którzy nie pokutują, aby wyjednać im łaskę skruchy. Wyproście ziemi, aby zakwitła sprawiedliwością i pokojem i aby zostały skrócone dni, które są ku jej zgubie. Pamiętajcie, że kto nie jest ze Mną – rozprasza… Weźcie więc miecz ducha, miecz modlitwy i ofiary, tym mieczem bowiem walczy i zwycięża Królestwo Moje!

Jezus podkreśla, że będzie błogosławił apostolskim działaniom tych, którzy rzeczywiście zechcą podjąć ten trud:

Przyłóżcie rękę do pługa, a będę błogosławił waszemu trudowi. Porzućcie gnuśność, a łaska moja będzie z wami!

Bł. ks. Bronisław Markiewicz spotyka Anioła Stróża Polski

Rankiem 3 maja 1863 roku w Przemyślu doszło do niezwykłego spotkania. W czasie, gdy trwało powstanie styczniowe i dokładnie w dniu, który miał stać się później narodowym świętem Konstytucji 3 Maja oraz świętem Królowej Polski, gimnazjaliści Bronisław Markiewicz i Józef Dąbrowski spotkali niezwykłego młodzieńca. Miał on wgląd w ludzkie dusze i przepowiedział im przyszłość Polski. Spotkanie tak bardzo poruszyło Bronisława, że tego dnia postanowił zostać kapłanem.

Na cztery lata przed śmiercią, w roku 1908, ksiądz Markiewicz napisał i wydał dramat opowiadający o prześladowaniach Polaków w zaborze pruskim. W odsłonie siódmej zamieścił słowa proroctwa Anioła Stróża Polski, usłyszane w młodości w Przemyślu. Sam ksiądz Markiewicz w liście do biskupa św. Józefa Sebastiana Pelczara napisał:

Szczegóły zawarte w siódmej odsłonie wziąłem z widzenia, jakie wydarzyło się 3 maja w Przemyślu roku 1863 między 5 a 7 godziną rano, i które zdecydowało o moim powołaniu kapłańskim i o jego kierunku od początku aż dotąd. To, co się ziściło, jest rękojmią, że i reszta się ziści.

W widzeniu tym zostały przewidziane losy Europy i narodu polskiego, w tym wybuch poważnej wojny światowej, a także wybór Polaka na papieża. Polacy będą mieć ważne zadanie do zrealizowania w przyszłości, a także udzielą wsparcia obywatelom innych krajów, w tym takim – co znaczące – które były im wcześniej wrogie!

Ponieważ Pan was więcej umiłował aniżeli inne narody, dopuścił na was ten ucisk, abyście oczyściwszy się z grzechów waszych, stali się wzorem dla innych narodów i ludów, które niebawem odbiorą karę sroższą od waszej (…).

Wy, Polacy, przez niniejszy ucisk oczyszczeni i miłością wspólną silni, nie tylko będziecie się wzajem wspomagali, nadto poniesiecie ratunek innym narodom i ludom, nawet wam niegdyś wrogim. I tym sposobem wprowadzicie dotąd niewidziane braterstwo ludów. Bóg wyleje na was wielkie łaski i dary, wzbudzi między wami ludzi świętych i mądrych i wielkich mistrzów, którzy zajmą zaszczytne stanowiska na kuli ziemskiej. Języka waszego będą się uczyć na uczelniach na całym świecie. Cześć Maryi i Najświętszego Sakramentu zakwitnie w całym narodzie polskim. Najwyżej zaś Pan Bóg was wyniesie, kiedy dacie światu wielkiego papieża.

Utwór ks. Markiewicza nosił tytuł Bój bezkrwawy, bł. ks. Markiewicz podkreśla bowiem w nim, że Pan Bóg oczekuje od Polaków wielkiego zaangażowania w walkę duchową, a nie przelewania krwi. Tego rodzaju bój nie tylko zagwarantuje Polakom zbawienie, ale także przyniesie siłę narodowi na tym świecie:

Polacy, Bóg żąda od was nie walki, jaką staczali najlepsi przodkowie wasi na polach bitew w chwilach stanowczych, ale bojowania cichego, pokornego i znojnego na każdy dzień, szczególnie przeciw nieprzyjaciołom waszych dusz; żąda od was walki w duchu Chrystusowym i w duchu Jego świętych. On chce od was, abyście każdy na swoim stanowisku, wiedli przede wszystkim na każdy dzień bój bezkrwawy. Tylko pod tym warunkiem dostaniecie się do Nieba, a w dodatku zajmiecie już na tej ziemi święte stanowisko pomiędzy narodami. Pokój wam!

Polska zajaśnieje – co zobaczył ojciec Klimuszko?

Do najbardziej rozpowszechnionych przepowiedni na temat losów Polski należą wizje ojca Czesława Klimuszki, franciszkanina z Elbląga, znanego jasnowidza i zielarza. Podaje on bardzo pozytywny opis przyszłości Polski:

Polska będzie źródłem nowego prawa na świecie, zostanie tak uhonorowana wysoko, jak żaden kraj w Europie (…). Polsce będą się kłaniać narody Europy. Widzę mapę Europy, widzę orła polskiego w koronie. Polska jaśnieje jak słońce i blask ten pada naokoło. Do nas będą przyjeżdżać inni, aby żyć tutaj i szczycić się tym.

Pomimo ciężkich doświadczeń historycznych w ostatnich wiekach, zbliżający się czas ma być według Klimuszki pomyślny:

Jeśli chodzi o nasz naród, to mogę nadmienić, że gdybym miał żyć jeszcze pięćdziesiąt lat i miał do wyboru stały pobyt w dowolnym kraju na świecie, wybrałbym bez wahania Polskę, pomimo jej nieszczęśliwego położenia geograficznego. Nad Polską bowiem nie widzę ciężkich chmur, lecz promienne blaski przyszłości.

Misja Polski w wizjach Teresy Neumann

Interesujące rzeczy na temat przyszłości naszego kraju przekazała mistyczka z Niemiec – Służebnica Boża Teresa Neumann. Od 1922 roku aż do swojej śmierci w roku 1962 Teresa miała nie spożywać żadnych pokarmów oprócz codziennej Eucharystii. W 1926 roku została obdarzona stygmatami. Na jej rękach, nogach, głowie i boku pojawiły się krwawe rany, a co tydzień, od północy w czwartek do godziny trzynastej w piątek, rany te otwierały się i krwawiły. Podczas ekstaz była świadkiem Męki Jezusa i mówiła nieznanymi sobie językami. Do jej domu w Konnersreuth w Bawarii przybywało wielu ludzi, prosząc o łaski i wstawiennictwo u Boga.

Teresa otrzymała także dar profetyczny. W swoich proroctwach zapewniała Polaków, że ich kraj ocaleje dzięki opiece Matki Bożej – nawet wówczas, gdyby doszło do kolejnej wojny światowej:

Polska ocaleje. Ponieważ przez Polskę wkrótce zacznie pielgrzymować Matka Boska Częstochowska i weźmie wasz kraj w swą macierzystą opiekę. Wy, Polacy, macie do nas, Niemców, żal, bośmy was skrzywdzili. Macie rację. Ale przez to wyście już wszystko odpokutowali. Na nas, Niemców, przyjdzie jeszcze pokuta. Wy możecie czuć się spokojni. (…) Za wami wstawia się Czarna Madonna, która będzie chodzić po ziemiach polskich. Wam się już nic złego nie stanie…

Te słowa wypowiedziała na długo przed tym, nim obraz Matki Bożej Częstochowskiej zaczął wędrować przez kraj.

W 1948 roku Teresa miała wygłosić jeszcze takie słowa na temat Rosji i Polski. Choć niektórzy uważają proroctwo za zlepek fragmentów przepowiedni innych mistyków, to warto je jednak przytoczyć:

Miłosierdzie Moje wzejdzie nad narodem będącym w ucisku i pohańbieniu, a ziemia wzgardzonych zobaczy światło i błogosławieństwo nad sobą. Władza bezbożnych ustanie.

Na Kremlu zabłysną łacińskie krzyże, a na miejscu zburzonej cerkwi Chrystusa Zbawiciela stać będzie kościół katolicki Zbawiciela. Jak w orną ziemię, wpadnie ziarno dobra i odmieni się oblicze narodu, który tyle wycierpiał. Błogosławieństwo Moje dam Słowianom, a Słowianie, choć wielu z nich dzisiaj błądzi, lepiej je przyjmą i obfitszy przyniosą owoc. Będą prawdziwym ludem Moim, ludem Słowa Przedwiecznego i pojmą naukę Moją, i staną się posłusznymi. Nie ci bowiem są wybrani, którzy sami się wybierają, lecz ci, którzy na wołanie Boga wstaną. Nie będą daremne łzy pokuty i modlitwy, a wierność wytrwania nie będzie bez błogosławieństwa i nagrody. Zdejmie niewolnica kajdany swoje i stanie się jako królowa. Wstawią się za nią łzy, które Matka Moja pod Krzyżem przelała, a naród, który Ją czci, nie będzie między narodami ostatni. Światłych i mądrych Polsce nie odmówię. W języku polskim będą głoszone najmądrzejsze prawa i najsprawiedliwsze ustawy, zaś Warszawa stanie się stolicą Stanów Zjednoczonych Europy. Polska, która pierwsza karę poniosła, choć wina jej nie była największa, prędzej niż inni się podniosła. W czym zawiniła, przez to musiała doznać kary. Ale już bliski jest koniec jej pokuty. Wytrwa przy Kościele swoim i doczeka wyzwolenia.

A więc znowu mowa jest tutaj o nawróceniu Rosji i wyjątkowej roli Polski, mającej podnieść się po latach upadku i zniewolenia, które były dla niej słuszną karą.

Artykuł stanowi fragment książki „Proroctwa nie lekceważcie! Przepowiednie dla Polski” autorstwa Pawła Kota i Adama Kowalika

Kliknij TUTAJ i sprawdź jak odebrać książkę

Żałosny stan tak zwanych “elit” – obrazek

Żałosny stan tak zwanych elit – obrazek

Zorard 18 sierpnia, 2025 https://zorard.wordpress.com/2025/08/18/zalosny-stan-tak-zwanych-elit-obrazek/

Po szczycie Trump-Putin na Alasce, podczas którego obaj panowie zachowywali się publicznie jak starzy kumple, nasze „elity” wpadły w stan kompletnego szoku. Poniżej kliniczny przykład.

Zastanówmy się przez chwilę: pani Bonikowska, doktor nauk humanistycznych, „Od maja 2013 prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych – think tanku specjalizującego się w polityce zagranicznej. Wykłada w Centrum Europejskim Uniwersytetu Warszawskiego, w Akademii Finansów i Biznesu Vistula i na uczelni im. Korczaka. Jest współzałożycielką i prezeską ośrodka dialogu i analiz THINKTANK.” (Wikipedia), to jak widać tępa idiotka, której „trudno pojąć” tą sytuację. Rozumiecie, ona nie dość, że jest głupia i nic nie rozumie z geopolityki i tego jak świat działa – ona tą swoją ignorancję przekazuje innym, uchodzi za znawcę, traktowana jest poważnie! To problem systemowy, ktoś tej głupiej babie dał ten doktorat, ktoś ją promuje jako „ekspertkę”. A przecież podobnych do niej „ekspertów” i „analityków” mamy dziesiątki.

Dla każdego kto choć minimalnie kuma coś z historii było oczywiste, że w sytuacji, w której nie udało się pokonać Rosji militarnie przygotowaną uprzednio na to Ukrainą, nie udało się jej złamać gospodarczo (sankcje, wysadzenie Nord Stream), nie udało się doprowadzić do wewnętrznego przewrotu (społeczeństwo popiera Putina, Nawalny i Prigożyn w grobie itp.) ani rozpadu po liniach narodowościowych to USA nie mają innego wyjścia niż jakoś się z Rosją dogadać. Inaczej blok Rosja-Chiny jeszcze bardziej się umocni i nie będzie można nawet marzyć o konkurencji z nim, że nie wspomnę o pokonaniu go.

A tymczasem dla dziesiątków „politologów” pokroju tej tępej idiotki i naszych „analityków” jest to „niepojęte”. Podobnie jak niepojęte jest, że Trump rozmawia z Łukaszenką i najpewniej odwiedzi Mińsk.

Jak mamy funkcjonować jako naród, jako lud (niem. volk) jeżeli nie tylko nie mamy państwa, ale nie mamy nawet elit orientujących się w sytuacji? Porównajmy nasze położenie z położeniem niedalekich sąsiadów – Słowacji czy Węgier. Owszem, mają wrogów, owszem, tam też chcą pozbyć się Orbana i na jego miejsce wsadzić jakieś żałosne szuje podobne do Trzaskowskiego i Tuska, ale póki co Węgry wychodzą z tej zawieruchy obronną ręką – bez milionów nachodźców z Ukrainy, bez rozbrojonej armii, bez ogromnych wydatków na zbrojenie Ukrainy, bez zrujnowanych stosunków z Rosją (i Białorusią), ze świetną relacją z Chinami – i z obecną administracją USA.

Serio, ręce opadają…

Oczywiście ja nie komentuję samego szczytu Trump-Putin. Dlaczego? Bo podobnie jak wszyscy analitycy i komentatorzy nic nie wiem na temat tego o czym tam rozmawiano oraz co ustalono (lub raczej jakie ustalenia „dopięto” bo takie szczyty zwykle przygotowują różni wysłannicy zawczasu). No i nie jestem zawodowym komentatorem czy felietonistą – oni muszą coś napisać i to od razu, bo za to im płacą.

Ja mogę poczekać. I tak wiem, że prawdziwa zawartość i znaczenie tego szczytu będzie znane dopiero za jakieś 50 lat kiedy wypłyną na jaw dokumenty i ukażą się spisane na emeryturach wspomnienia uczestników. Jedno jest pewne – los Polski z pewnością nie był tam szczególnie istotnym elementem a przy tym traktowany był ściśle transakcyjnie i instrumentalnie.

Stanowisko rosyjskie: Waszyngton zadecydował sam, bez UE, Ukraina traci nie tylko terytorium

Waszyngton zadecydował sam, bez UE, Ukraina traci nie tylko terytorium

Wideo w języku rosyjskim z szerokim omówieniem w języku polskim.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 19

Trump proponuje Ukrainie pokój w zamian za terytorium. Nie jest to spontaniczny odruch, ale poufnie uzgodnione z Putinem zarysy traktatu pokojowego.

Z ust Trumpa wyszło też oświadczenie, że Ukraina nigdy nie stanie się członkiem NATO.

Na otarcie łez, ofiaruje Ukrainie coś w rodzaju artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Ale nie od NATO, ale poszczególnych państw, które chciałyby na to się zgodzić.

Uwaga Edytora: Z jakiś zadziwiających powodów, nikt z „wybitnych przywódców NATO i UE, nie pofatygował się przeczytać artykułu 5 w całości, a to już ponad 75 lat od jego napisania. Dlatego zacytuję go tu:

„Artykuł 5

Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zgadzają się, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, to każda z nich, w ramach wykonywania prawa do indywidualnej lub zbiorowej samoobrony, uznanego na mocy artykułu 51 Karty Narodów Zjednoczonych, udzieli pomocy Stronie lub Stronom napadniętym, podejmując niezwłocznie, samodzielnie jak i w porozumieniu z innymi Stronami, działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej, w celu przywrócenia i utrzymania bezpieczeństwa obszaru północnoatlantyckiego.

O każdej takiej zbrojnej napaści i o wszystkich podjętych w jej wyniku środkach zostanie bezzwłocznie powiadomiona Rada Bezpieczeństwa. Środki takie zostaną zaniechane, gdy tylko Rada Bezpieczeństwa podejmie działania konieczne do przywrócenia i utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.”

Article 5

The Parties agree that an armed attack against one or more of them in Europe or North America shall be considered an attack against them all and consequently they agree that, if such an armed attack occurs, each of them, in exercise of the right of individual or collective self-defence recognised by Article 51 of the Charter of the United Nations, will assist the Party or Parties so attacked by taking forthwith, individually and in concert with the other Parties, such action as it deems necessary, including the use of armed force, to restore and maintain the security of the North Atlantic area.

Any such armed attack and all measures taken as a result thereof shall immediately be reported to the Security Council. Such measures shall be terminated when the Security Council has taken the measures necessary to restore and maintain international peace and security .

Nie trzeba być wytrawnym prawnikiem, żeby poprawnie zinterpretować: „działania, jakie uzna za konieczne, łącznie z użyciem siły zbrojnej”. Strona może ograniczyć się do modlitwy za napadniętego i wypełnić w ten sposób wymogi tego sławetnego artykułu!

https://www.nato.int/cps/en/natohq/official_texts_17120.htm

Z drugiej strony, Ursula Ursula von der Leyen oferuje ewentualne członkostwo w UE, jeśli Ukraina pójdzie na ustępstwa terytorialne.

Na konferencji prasowej Zełenski znów twardy: żadnych ustępstw terytorialnych, bo konstytucja nie pozwala! Ale zaraz dodaje: ale możemy „zamrozić” granicę na obecnej linii frontu, co w pełni zadowala UE i USA.

Na wypadek gdyby Zełenski jednak się upierał, Trump ma plan B, podpisanie traktatu wspólnie z UE, bez udziału Ukrainy.

„Liderzy unijni” mają zbyt wiele wewnętrznych problemów, by dodatkowo wspierać Ukrainę wbrew woli Waszyngtonu. A kręgosłupów nigdy nie posiadali, gnąc się tam gdzie trzeba, choć do tej pory retoryka było dokładnie odwrotna.

Z punktu widzenia Ukrainy, to jest zdrada Unii. Ale kiedy to Zachód wypełniał swe zobowiązania i deklaracje, które stają się dlań szkodliwe? NIGDY!

Wynika stąd pytanie: z kim pozostanie Ukraina? Wygląda na to, że sama.

Jeśli traktat zostanie podpisany bez udziału Ukrainy, to z punktu widzenia prawa międzynarodowego stanie się ona przedmiotem, a nie podmiotem.

I to nie teoria, to fakty. W Brukseli jeszcze dyskutują o słowach, podczas gdy w Waszyngtonie już piszą traktat.

Trump stwierdza na swym blogu wprost: „Ukraina musi pójść na ustępstwa terytorialne, w przeciwnym przypadku, straci więcej!”

Jak widać, zaproszenie „unijnych przywódców” wraz z Zełenskim na rozmowy w Waszyngtonie, to był eufemizm mający ukryć konieczność ich zastosowania się do woli Białego Domu!

Pogłoski z Waszyngtonu mówią, że USA i Rosja dogadały się nie tylko o granicach, ale też o tym kto ma zostać kolejnym „prezydentem niepodległej Ukrainy”.

Geopolityka się zmienia, o sprawach globalnych decydują teraz Waszyngton i Moskwa.

Dla Trumpa, to nie tylko zwycięstwo, ale również główna rola w spektaklu, w którym jest on też reżyserem i scenarzystą. Chce aby w podręcznikach historii jego imię kojarzyło się z zakończeniem wojny, nową architekturą bezpieczeństwa i nową formą Ukrainy.

To co teraz się tworzy, to nie negocjacje, ale poszukiwanie najbardziej wygodnej twarzy dla totalnej klęski.

„Europejscy przywódcy”, jak na znak dyrygenta zmienili piosenkę. Teraz już nie śpiewają, „za sprawiedliwość do ostatniego Ukraińca!”, ale „my wszyscy chcemy pokoju!”.

Trump prowadzi tą sprawę nie w formie politycznej, ale biznesowej. Tak jak połączenie korporacji (USA & RF).

Dla UE lepszy jest kompromis ze stabilnymi wschodnimi rubieżami niż niejasna turbulentna przyszłość.

Jeśli historia potoczy się tak jak zaplanowano, to trzyletnia krwawa wojna nie będzie będzie zatytułowana „triumf dobra nad złem”, ale „układ pomiędzy dwoma mocarstwami”.

Słowo „kapitulacja” nie jest użyte, ale jeśli usunie się dyplomatyczną narracje, to pozostaje tylko ono.

Rosja NIE najechała Ukrainy

Rosja NIE najechała Ukrainy

Paul Craig Roberts, 18 sierpnia 2025

Całkowicie przejrzyste i rażące kłamstwo zostało zamienione w prawdę w całym zachodnim świecie. Kłamstwo polega na tym, że Rosja najechała Ukrainę.

Przedstawię faktyczną historię, którą łatwo zweryfikować.

Kiedy Waszyngton obalił rząd ukraiński w 2014 roku i zainstalował marionetkę, oparł się na banderowcach, aby popchnąć rząd do wrogości wobec rosyjsko zasiedlonych obszarów Ukrainy, takich jak Krym i Donbas, które pierwotnie były częścią Rosji. Niezależnie od tego, czy banderowcy – zwolennicy Stepana Bandery – są neonazistami, na pewno są wrodzy wobec Rosjan.

Konflikt na Ukrainie rozpoczął się w 2014 roku od napaści ulicznych na Rosjan w Donbasie i prób rządu zakazania używania języka rosyjskiego oraz innych ograniczeń nakładanych na rosyjskie regiony. Te napaści uliczne szybko przerodziły się w ostrzały artyleryjskie miast Donbasu i okupację jego terytorium przez ukraińskie milicje noszące nazistowskie symbole. Aby się bronić, Donbas przekształcił się w dwie niepodległe republiki – Ługańską i Doniecką – i utworzył oddziały paramilitarne w celu samoobrony.

W 2014 roku Donieck i Ługańsk w przytłaczającej większości głosowały za ponownym przyłączeniem do Rosji, podobnie jak Krym, ale Putin odmówił. Zamiast tego oparł się na porozumieniach mińskich, które podpisała Ukraina i republiki, a których Niemcy i Francja miały strzec. Porozumienie, którego sponsorem była Rosja, utrzymywało Donbas w granicach Ukrainy, ale przewidywało pewną autonomię, np. niezależną policję i sądy w celu ochrony praw ludności rosyjskiej. Putin naiwnie ufał porozumieniu mińskiemu, które – jak później powiedzieli kanclerz Niemiec i prezydent Francji – posłużyło do oszukania Putina, podczas gdy USA budowały i wyposażały dużą armię ukraińską.

Pod koniec 2021 roku armia ta była gotowa do inwazji na Donbas, którego znaczna część była już pod ukraińską okupacją, i do siłowego włączenia go z powrotem do Ukrainy bez żadnej autonomii. W obliczu nadużyć i możliwej rzezi ludności rosyjskiej, Putin i jego minister spraw zagranicznych Ławrow próbowali w okresie grudzień 2021 – luty 2022 uzyskać porozumienie o wspólnym bezpieczeństwie z Zachodem, które wykluczyłoby członkostwo Ukrainy w NATO i sprzyjałoby normalizacji stosunków. Reżim Bidena, NATO i UE stanowczo odmówiły. Konflikt wybuchł po tej odmowie.

Widząc, że nie da się tego uniknąć, Rosja udzieliła oficjalnego uznania republikom Donbasu. Dzięki temu Donieck i Ługańsk mogły zwrócić się do Rosji o pomoc, co Putin uczynił w ostatniej chwili – osiem lat za późno. Ponieważ Rosja została zaproszona do Donbasu, nie dokonała nawet inwazji na Donbas, a tym bardziej na Ukrainę.

Putin określił rosyjską interwencję jako „specjalną operację wojskową” ograniczoną do oczyszczenia rosyjskich terenów z wojsk ukraińskich. Siedem miesięcy po rozpoczęciu interwencji, 30 września 2022 roku, Rosja ponownie włączyła do swojego terytorium rosyjskie obszary Doniecka, Ługańska, Zaporoża i Chersonia. Walki lądowe były ograniczone do wypierania wojsk ukraińskich z terytoriów, które ponownie stały się częścią Rosji.

Zapytajcie samych siebie: jak i dlaczego prawda została zastąpiona kłamstwem? Odpowiedź brzmi: ci, którzy czerpią zyski z wojny, dostarczają propagandę wojenną.

Dlaczego ma to znaczenie? Ponieważ propaganda jest barierą dla zrozumienia i dla pokojowego rozwiązania dyplomatycznego konfliktu, który łatwo może wymknąć się spod kontroli i przerodzić w szerszą wojnę.

Propaganda, według której rzekomy „zły-dyktator-zbrodniarz-wojenny” Putin rozpoczyna odbudowę imperium sowieckiego, nakłada ograniczenia na Trumpa i Putina w próbach stworzenia mniej niebezpiecznych relacji Wschód–Zachód. Już teraz zachodnie „prostytutki medialne” krzyczą, że Trump zdradza Ukrainę, że zdradza Europę, że jest gliną w rękach Putina.

Takie i inne hasła będą używane przez syjonistycznych neokonserwatystów i amerykański kompleks wojskowo-przemysłowy, by wbijać kliny między Trumpa a jego zwolenników. Amerykanie od 75 lat są indoktrynowani, by uważać Rosję za wroga. To przekonanie zostało zinstytucjonalizowane.

Postęp w kierunku pokojowych stosunków wymaga prawdziwego przekazu i korekty fałszywych przekonań. Czy jest to możliwe, skoro wpływowi neokonserwatyści, obrońcy hegemonii USA, bronią swoich interesów, a kompleks wojskowo-bezpieczeństwa dąży do utrzymania swojej władzy i zysków? Trump może spodziewać się niewielkiej pomocy ze strony mediów. Naiwni Rosjanie nie powinni dać się ponieść nadziejom na porozumienie z Zachodem. Potężne bariery stoją na drodze rosyjskich nadziei, a Rosjanie nie mają środków, by je usunąć. Wątpliwe, by miał je Trump.

Zapytajcie siebie raz jeszcze: dlaczego to PCR przedstawia argumenty na rzecz zdrowego rozsądku i prawdy? Dlaczego nie robi tego amerykańska wspólnota ds. polityki zagranicznej, Kreml, Chiny, rosyjskie media, media zachodnie, rząd Niemiec, rząd Wielkiej Brytanii, rząd Indii? Dlaczego zwolennicy Trumpa nie przedstawiają takich argumentów?

Jestem tylko jednym głosem, którego łatwo zakrzyczeć jako „agenta/łatwowiernego Putina” przez Washington Post, CNN, Fox News, NPR, BBC, MSNBC, New York Times, Wall Street Journal, The Guardian i resztę medialnych prostytutek oraz mnóstwo stron internetowych sponsorowanych przez podżegaczy wojennych. Normalizacja stosunków między Zachodem a Rosją wymaga wielu głosów. Gdzie one są?

Uwaga:

Prostytuci i prostytutki z BBC i reszty mediów dezinformacyjnych błędnie podają, że przywrócenie Krymu, Donbasu, Zaporoża i Chersonia obywatelstwu rosyjskiemu jest nielegalne. Przywrócenie obywatelstwa rosyjskiego jest całkowicie legalne w świetle międzynarodowych zasad samostanowienia. Nie ma żadnych prób ze strony Krymu, Donbasu, Zaporoża i Chersonia, by powrócić do Ukrainy.

Szczyt Putin – Trump. Sukces! Odnośnie którego nikt dokładnie nie wie, na czym polega

Thomas Röper źródło  https://anti-spiegel.ru/2025/der-erfolg-von-dem-keiner-so-genau-weiss-worin-er-besteht 16 sierpnia 2025,

Szczyt Putin – Trump

Sukces, odnośnie którego nikt dokładnie nie wie, na czym polega

Spotkanie prezydentów Putina i Trumpa na Alasce zostało przez obie strony ocenione jako sukces. Nie ujawniono jednak, co dokładnie uzgodniono. Są jednak pierwsze sygnały – i to one są koszmarem Europejczyków.

Szczyt prezydentów Putina i Trumpa na Alasce był z niecierpliwością oczekiwany na całym świecie, a przynajmniej w Europie i Kijowie ludzie prawdopodobnie wstrzymywali oddech, ponieważ doniesienia wskazywały, że szefowie państw i rządów UE oraz Ukrainy śledzili wieści z Alaski do późnych godzin nocnych. Przyjazne powitanie i fakt, że Putin wsiadł do samochodu Trumpa na lotnisku, musiały wywołać krople potu w Europie.

Po tym, jak prezydenci Trump i Putin najpierw usiedli razem w małym kręgu, w gronie jedynie swoich najważniejszych doradców, a następnie spotkali się w większym gronie, prezydenci zorganizowali wspólną konferencję prasową, zapowiedzianą przed spotkaniem. I, bądźmy szczerzy, była ona zupełnie bez znaczenia. W swoim ośmiominutowym przemówieniu Putin podkreślił podobieństwa między Rosją a USA z przeszłości. Trump przemawiał przez cztery minuty i również podkreślał wspólne stanowisko. Obaj chwalili się nawzajem i mówili o dobrych i produktywnych dyskusjach, mówiąc, że osiągnęli porozumienie w niektórych kwestiach, ale w innych jeszcze nie.

Nie powiedzieli, o czym rozmawiali i co uzgodnili. W zasadzie brzmiało to trochę jak „zgodziliśmy się kontynuować negocjacje”.

I bądźmy szczerzy: kto spodziewał się czegoś więcej po tym pierwszym spotkaniu? Przed spotkaniem żadna ze stron nie wyraziła nadziei na przełom i osiągnięcie ostatecznego porozumienia na Alasce. Przed spotkaniem Trump powiedział, że chcą się poznać i jeśli wszystko pójdzie dobrze, wkrótce odbędzie się kolejne spotkanie. Rosjanie również stwierdzili, że na Alasce jest wiele kwestii do rozstrzygnięcia i nie wyrazili nadziei na osiągnięcie tam porozumienia.

Dlatego spotkanie należy uznać za sukces, nawet jeśli opinia publiczna nie wie jeszcze dokładnie, co zostało osiągnięte. Fakt, że obie strony pochwaliły rozmowy i wzajemną gotowość do osiągnięcia porozumienia, to maksimum, czego można realistycznie oczekiwać od spotkania.

Znaki

Są jednak oznaki tego, co było przedmiotem rozmów i co mogło zostać osiągnięte. Fakt, że ministrowie finansów obu krajów uczestniczyli w spotkaniu, wskazuje, że w programie znalazły się również kwestie współpracy gospodarczej między USA a Rosją, a prawdopodobnie także złagodzenia sankcji. Potwierdza to również fakt, że obaj prezydenci w swoich oświadczeniach wyraźnie odnieśli się do perspektyw gospodarczych między USA a Rosją.

Potwierdza to również to, co strona rosyjska powtarza od miesięcy: spotkania przedstawicieli Rosji i USA dotyczą przede wszystkim wzajemnych relacji, ponieważ najpierw trzeba odbudować zaufanie, zanim uda się osiągnąć porozumienie w kwestiach drażliwych. Zniszczone zaufanie można odbudować jedynie poprzez zawarcie porozumień i pokazanie przez obie strony, że będą ich przestrzegać w praktyce. Nie było to bynajmniej normą w ostatnich dekadach.

Oczywiście, poruszano również kwestię Ukrainy. Nie wiadomo jednak, o czym tam rozmawiano. Jednak wstępne reakcje Europy i Ukrainy z pewnością pozwalają na wyciągnięcie wniosków.

Kijów i Europejczycy wciąż żyją w świecie marzeń, że Rosję można pokonać sankcjami i dostawami broni, mimo że ostatnie trzy i pół roku pokazało, że to nie działa. Ale w starym świecie ludzie zdają się żyć w równoległym wszechświecie, ignorując wszelkie realia. Dlatego Europa nadal polega na receptach, które nie sprawdziły się od trzech i pół roku.

Złe wieści dla “Europejczyków

Z tego powodu Europejczycy byli wręcz spanikowani, gdy ogłoszono spotkanie Putina z Trumpem. Komisja Europejska już przed spotkaniem zdecydowała, że UE pod żadnym pozorem nie złagodzi sankcji wobec Rosji, ale pracuje już nad kolejnym pakietem sankcji przeciwko Rosji. UE podtrzymuje zatem swoją konfrontacyjną postawę wobec Rosji i zamierza ją jeszcze bardziej zaostrzyć. Jednak negocjacje z Rosją są nadal wykluczane w Europie, pozornie bez zrozumienia tego faktu, i dlatego UE obiera kurs konfrontacyjny z rządem USA.

Po spotkaniu z Putinem Trump powiedział w wywiadzie dla Fox News, że spotkanie z Putinem przebiegło pomyślnie i że w związku z tym nie rozważa nowych sankcji wobec Rosji. Dla Europejczyków, którzy domagają się od Trumpa nałożenia surowych sankcji na rosyjski sektor naftowo-gazowy, mógł to być pierwszy cios.

W tym samym wywiadzie Trump powiedział również, że kraje europejskie muszą teraz dołożyć swoją cegiełkę do osiągnięcia porozumienia na Ukrainie. Stwierdził, że jego zdaniem porozumienie jest możliwe i że zakończenie konfliktu zależy teraz od Zełenskiego. To dokładne przeciwieństwo tego, co twierdzą Europejczycy, ponieważ zawsze powtarzają, że to Putin musi zakończyć wojnę. Trump zdaje się postrzegać to inaczej.

W sobotę rano doniesiono, że Trump poinformował szefów państw i rządów europejskich, przewodniczącego Komisji Europejskiej, sekretarza generalnego NATO i przywódcę Ukrainy Zełenskiego podczas półtoragodzinnej rozmowy telefonicznej o wynikach spotkania z Putinem. Według Axios, rozmowa nie była łatwa. Zełenski oświadczył następnie, że w poniedziałek uda się do Waszyngtonu, aby omówić wyniki z Trumpem.

Trump chce porozumienia pokojowego, a nie zawieszenia broni

Kolejnym ciosem dla Europejczyków będzie prawdopodobnie wpis Trumpa na TruthSocial:

„Wspaniały i bardzo udany dzień na Alasce! Spotkanie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem było bardzo udane, podobnie jak nocna rozmowa telefoniczna z prezydentem Ukrainy Zełenskim i różnymi europejskimi przywódcami, w tym z szanowanym sekretarzem generalnym NATO. Wszyscy zgodzili się, że najlepszym sposobem na zakończenie straszliwej wojny między Rosją a Ukrainą jest porozumienie pokojowe, które zakończyłoby wojnę, a nie zwykłe porozumienie o zawieszeniu broni, które często zawodzi. Prezydent Zełenski będzie w Gabinecie Owalnym w Waszyngtonie w poniedziałek po południu. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, umówimy się na spotkanie z prezydentem Putinem. Potencjalnie można by uratować miliony istnień ludzkich. Dziękuję za uwagę!”

Właśnie tego domaga się Rosja. Od początku eskalacji Rosja twierdziła, że do rozwiązania konfliktu na Ukrainie potrzebne jest kompleksowe rozwiązanie pokojowe, a Rosja zawsze sprzeciwiała się samomu zawieszeniu broni, które albo zostałoby naruszone, albo trwale zamroziło konflikt, zamiast go definitywnie rozwiązać.

Europejczycy natomiast wielokrotnie wzywali ostatnio do bezwarunkowego zawieszenia broni, ale odrzucali negocjacje z Rosją. Celem Europejczyków jest kontynuacja wojny z Rosją, a w przeciwnym razie – zamrożenie konfliktu w celu trwałego utrwalenia problemu, a nie jego rozwiązania.

Fakt, że Trump de facto podąża teraz linią Rosji, prawdopodobnie będzie kolejnym szokiem dla Europejczyków.

Oświadczenie europejskie

Po rozmowie telefonicznej z Trumpem prezydenci Finlandii i Francji, kanclerz Merz, premierzy Włoch, Polski i Wielkiej Brytanii, a także przewodniczący Komisji Europejskiej i przewodniczący Rady Europejskiej przeprowadzili rozmowy z Zełenskim, a następnie wydali wspólne oświadczenie, które ledwie ukrywało różnice zdań z Trumpem. Choć sumiennie rozpoczęli od napisania, że z zadowoleniem przyjmują „wysiłki prezydenta Trumpa zmierzające do położenia kresu zabójstwom na Ukrainie, zakończenia rosyjskiej wojny agresywnej i osiągnięcia sprawiedliwego i trwałego pokoju”, później stało się jasne, jak bardzo różnią się stanowiska w Europie i USA.

Należy jednak poczynić pewne zastrzeżenie: fakt, że pojawiło się jedynie oświadczenie kierownictwa UE wraz z pięcioma szefami państw i rządów UE, a nie oświadczenie całej UE, świadczy o wyraźnym oporze w UE wobec kursu obranego przez Brukselę, Berlin, Warszawę, Paryż i Londyn. Przynajmniej Węgry i Słowacja prawdopodobnie odmówiły podpisania wspólnego oświadczenia UE o takiej treści. Można spekulować, które kraje UE mają również odmienne zdanie za kulisami w Brukseli.

W całym oświadczeniu nie ma ani słowa o możliwych negocjacjach z Rosją, a jedynie powtarzane są groźby sankcji i nacisków na Rosję. Zamiast wspomnieć o negocjacjach z Rosją, Europejczycy piszą w swoim oświadczeniu, że są również „gotowi do współpracy z prezydentem Trumpem i prezydentem Zełenskim w celu zorganizowania trójstronnego szczytu przy wsparciu Europy”.

Innymi słowy, Europejczycy ponownie domagają się swojego miejsca przy stole negocjacyjnym, ponieważ wciąż go tam nie ma. Zełenski ma w poniedziałek polecieć samotnie do Waszyngtonu, gdzie Trump najwyraźniej chce go przekonać do udziału w trójstronnym spotkaniu z Trumpem i Putinem, ale Europejczycy nie zostali zaproszeni.

Europejczycy piszą również, że Rosja „nie ma prawa weta wobec drogi Ukrainy do UE i NATO”. Jest to również wyraźna sprzeczność ze stanowiskiem administracji USA, która całkowicie wykluczyła przystąpienie Ukrainy do NATO. Temat przystąpienia Ukrainy do NATO jest martwy, ale Europejczycy najwyraźniej nadal tego nie zauważyli. A może chcą przyjąć Ukrainę do NATO bez zgody USA? To właśnie wspomniany równoległy świat, w którym najwyraźniej żyją Europejczycy.

O zdenerwowaniu Europejczyków świadczył również fakt, że w sobotę rano, zaledwie kilka godzin po szczycie na Alasce, w Brukseli pospiesznie zwołano spotkanie ambasadorów państw UE. Spotkanie było objęte ścisłą tajemnicą, a telefony, personel i doradcy ambasadorów nie zostali wpuszczeni, aby zapobiec przedostaniu się informacji do prasy.

Czy dojdzie do spotkania Putina, Trumpa i Zełenskiego?

Najbliższym celem prezydenta Trumpa wydaje się być szczyt trójstronny z udziałem Putina i Zełenskiego. Nie trzeba dodawać, że nie chce on obecności Europejczyków. Zamierza przekonać Zełenskiego do tego spotkania w poniedziałek w Waszyngtonie. Trump już oświadczył, że zarówno Putin, jak i Zełenski chcą, aby Trump wziął w nim udział.

Może tak być, ponieważ samo spotkanie Putina z Zełenskim raczej nie przyniesie większych efektów. Putin prawdopodobnie liczy na to, że Trump utrzyma Zełenskiego w ryzach. Dla Putina istotne może być to, że Trump na takim spotkaniu dostrzeże, że to Zełenski blokuje jakiekolwiek porozumienie, stawiając nierealistyczne, maksymalne żądania (granice z 1991 roku, w tym Krym, przystąpienie Ukrainy do NATO itd.). Zełenski jak dotąd obrzucał Putina jedynie obelgami, dlatego spotkanie Putina z Zełenskim bez mediatora należy uznać za bezcelowe.

W swoim wpisie na TruthSocial Trump napisał już, że „jeśli wszystko pójdzie dobrze”, po rozmowie z Zełenskim w poniedziałek w Waszyngtonie zostanie zorganizowane spotkanie z prezydentem Putinem.

Jeśli tak się stanie, może to być dzień prawdy dla Zełenskiego. A dla Europejczyków, którzy nie zostaną zaproszeni, może to być koszmar, bo wszyscy wiedzą, jak bardzo impulsywny jest Zełenski.

Dodatek: Krótko po publikacji tego artykułu „New York Times” poinformował, że Trump zamierza jednak zaprosić czołowych europejskich polityków na spotkanie w Białym Domu.

Wojna Rosji przeciw NATO na zachodniej Ukrainie

Powietrzna wojna totalna Rosji przeciw NATO na zachodniej Ukrainie 

Rosjanie poinformowali o zniszczeniu dostarczonych przez Niemcy rakiet Taurus na miejscach dyslokacji koło Lwowa i Charkowa na Ukrainie.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 14

Prezydent Putin oświadczył, że dostawa tych rakiet [Taurus] przez Berlin na Ukrainę, stawia Niemcy w pozycji bezpośredniego uczestnika w dotychczasowym konflikcie proxy.

Uderzono też w infrastrukturę transportową we Lwowie Stanisławowie (ukraiński Iwano-Frankowsk) i Tarnopolu.

Do tej pory Rosja wstrzymywała się z większymi atakami na zachodnią (byłą Małopolskę Wschodnią) część Ukrainy ze względów strategicznych. NATO uznało te tereny za bezpieczne i lokowało tam składy broni, amunicji, zakłady remontowe i produkcyjne, oraz miejsca dyslokacji skąd wysyłane one były na front.

Rosja wyczekiwała momentu pełnego rozwoju tego zaplecza, by zmasowanymi udarami zniszczyć w pełni funkcjonalną infrastrukturę wojenną.

Równocześnie z tym działaniem, Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydaliło ogromną większość pracowników niemieckich konsulatów i ośrodków kulturalnych, które według dowodów zebranych przez wywiad zajmowały się dywersją, propagandą i szpiegostwem na terenie Federacji.

Dodatkowo na byłych polskich terenach województwa Lwowskiego i Stanisławowskiego zlikwidowano obronę przeciwlotniczą NATO, włączają w to „niezwyciężone systemy” Patriot. [To starocie sprze4d pół wieku: Wg. viki: “W 1984 r., pierwsze Patrioty trafiły do jednostek bojowych”]

W ten sposób Rosja osiągnęła pełną powietrzną kontrolę na korytarzem zaopatrzenia NATO z Polski na Ukrainę, czyli Wołynia, Lwowa i Stanisławowa.

Dzięki temu transporty z Polski są niszczone natychmiast po przekroczeniu polskiej granicy, w pasie o szerokości 35 km, a rosyjski wywiad obserwuje aktywność w tych regionach w „realnym czasie”.

W tym pasie niszczone jest od 40% do 60% sprzętu w zależności od jego znaczenia.

Powyższe stanowi wyraz nowej rosyjskiej strategii, polegającej na natychmiastowym niszczeniu NATO-wskiego sprzętu, a nie tak jak dotychczas, dopiero w rejonie linii frontu.

Rumunia, Słowacja nie są zainteresowane przeniesieniem linii zaopatrzenia z Polski. O Węgrzech nie ma nawet co wspominać.

B. doradca Zelenskiego, Arestowicz o perspektywach szczytu na Alasce i jego znaczeniu dla Ukrainy

Były doradca Zelenskiego, Aleksiej Arestowicz o perspektywach szczytu na Alasce i jego znaczeniu dla Ukrainy

Wdrożenie ewentualnych uzgodnień w realia nie będzie proste.

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 12

Z punktu widzenia zarówno Trumpa jak Putina, Zełenski stanowi polityczną przeszłość w każdym przypadku. Odzwierciedleniem tego jest brak zaproszenia na Alaskę.

Dla Zełenskiego nieuczestniczenie w szczycie na Alasce oznacza polityczną śmierć.

Duża część obywateli Ukrainy podziela, w tej sprawie, pogląd obu prezydentów.

Natomiast unijna mantra jest po prostu bzdurą, której nikt nie słucha.

W tej sytuacji dla Zełenskiego krytycznym pozostaje pytanie, skąd brać pieniądze do budżetu.

W tym momencie nasuwa się pytanie czemu pozycja Zełenskiego jest niewzruszona w stosunku do Rosji i USA, ale chwiejna w stosunku do przeciwnych mu demonstrantów? Odpowiedź jest oczywista, bo za nimi stoi Unia i jej agentury.

Co prawda już teraz UE przyznaje , że Zełenski jest skorumpowany, ale jeszcze nie „spostrzega” faktu jego krwawej dyktatury.

Jeśli dojdzie do jakiejś formy zawieszenia broni to będzie to po obecnej linii frontu, a wymiany terytoriów nie będzie.

Trump i Putin będą decydentami a Europa i Zełencki biernymi obserwatorami.

Europa technicznie nie jest w stanie dostarczać broni i zaopatrzenia na Ukrainę.

Istotniejszym niż Ukraina dla Putina i Trumpa będą zagadnienia bilateralnej współpracy na Alasce.

Na ewentualnych przyszłych wyborach będą dwa obozy: partia wojny i partia pokoju. Kto wygra nie wiadomo? Trudno jest wyrokować.

Gdy partia wojny wygra to Ukraina szybko przegra konflikt zbrojny, bo Putin nie będzie się z nią ceregielić.

Paradoks dzisiejszej Ukrainy polega na tym, że na prowadzenie wojny ma legalne prawo, a na scedowanie zajętych terytoriów już NIE.

Innym istotnym aspektem, jest fakt Deklaracji Niepodległości w monecie opuszczenia ZSRR.

Ponieważ deklaracja niepodległości nie pozwala na członkostwo w UE i NATO, to wieloletnie działania Ukrainy, legalnie podważają jej własną deklarację, co może spowodować, że Ukraina w ogóle przestanie istnieć jako niezależne państwo.

Przyszłość Zełenskiego może być podobna do polskiego premiera, generała Sikorskiego, który poniósł śmierć w katastrofie swego samolotu na Gibraltarze przy pełnym współudziale „sojuszników” z Londynu.

Jednakowoż, w porównaniu z ukraińską gigantyczną tragedią, los Zełenskiego jest niewarty dywagacji.

15 będzie podjęta decyzja co zrobić z Ukrainą i wtedy będzie wiadomo, czy partia pokoju będzie w stanie wygrać ukraińskie wybory.

W przeciwieństwie do Ukrainy; Rosja to suwerenne i umożliwiające efektywne zarządzanie państwo. I to wyjaśnia przyczyny jej zwycięstwa.

Transatlantycki popłoch

Transatlantycki popłoch

Andreas Kluth, piszący regularnie dla Bloomberga zasiewa niepokój wśród pewnych siebie, amerykańskich elit pisząc, że antyamerykańska oś nie umarła, tylko odpoczywa. Ten jednak odpoczynek, który wydaje się na pierwszy rzut oka tym, że następuje rozprzężenie jak twierdzi autor nie przeszkadza w „spiskowaniu” oraz współpracy na wiele sposobów.

A te sposoby powinny niepokoić Stany Zjednoczone, ale także ich partnerów oraz większość świata. Co wprowadza od razu w artykule fałszywą narrację o większości świata. Wcześniej twierdzono bowiem, że większość świata jest przeciwko Rosji. Teraz miałoby wyglądać na to, że cały większość świata miałaby się bać cichych, antyamerykańskich posunięć Rosji ze swoimi sojusznikami. Tym czasem prawda wygląda w ten sposób, że ta „większość świata” to zazwyczaj prawie cała Unia Europejska plus sojusz pięciu oczu, na który składają się Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada, Australia oraz Nowa Zelandia. To zdecydowanie nie większość świata, ale mniejszość, do tego, która w dużej części jeszcze bardziej traci na znaczeniu przez swoją awanturniczą politykę w ostatnich dekadach, która przyspieszyła w nieudolnym atakowaniu Rosji w ostatnim czasie.

Wspieranie wojny i Rosji

Przytaczane jest tutaj podsumowanie autorstwa Anrei Kendall-Taylor oraz Nicholasa Lokkera z CNAS, którzy wskazują jak daleko zaszła współpraca i w jaki sposób może ona stać się zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego USA. Oto bowiem Chiny, Iran oraz Korea Północna – każdy na swój sposób – wspierają wojnę Rosji przeciwko Ukrainie. Korea wysłała 12 tys. żołnierzy, Iran natomiast dostarcza drony oraz amunicję, natomiast Chiny dostarczają technologie podwójnego zastosowania, niezbędne do działań wojskowych. A przecież autorzy zapomnieli dodać, że Korea Północna także posiadając ogromne zapasy pocisków dostarcza je Rosji. Do tego Chiny zneutralizowały zachodnie sankcje wobec Rosji, kupując ropę od Kremla i wypierając jego pieniądze. Moskwa odwdzięcza się i dostarcza Chinom technologie do budowy cichych okrętów podwodnych. Dzięki temu USA nie może ich śledzić.

Tworzy się CRINK

W ramach skrótu od nazw poszczególnych krajów, pomagają one sobie jak widać w różny sposób. Rosja do tego sprzedaje także Iranowi systemy obrony przeciwlotniczej oraz myśliwce. Tutaj nie wiadomo czy zostały one dostarczone. Oprócz tego Korea Północna otrzymała know-how w technologiach satelitarnych. Rosja pomaga Chinom oraz Korei przygotowywać się do wojny kosmicznej. Do tego CRINK tworzy sieć propagandową. Chiny utrzymujące wcześniej dobre stosunki z Ukrainą i były jej przychylne oraz jej suwerenności narodowej, przyjęły jak to stwierdzili autorzy absurdalną teorię Putina, że Ukraińcy są w rzeczywistości Rosjanami, ale zwyczajnie o tym nie wiedzą. Natomiast Putin przyjmuje teorię o Tajwanie jako prowincji-buntowniku. Do tego kraje te wspierają się wzajemnie w ONZ. Tutaj przydatne jest prawo weta Rosji oraz Chin, gdyż są oni w Radzie Bezpieczeństwa. Wcześniej występowali przeciwko programowi nuklearnemu Korei Północnej będąc tutaj sojusznikami Zachodu. Dziś jest na odwrót. Co jest logiczne, bo Korea służy im za element taktyki odstraszania. Rosja i Chiny zastosowały prawo weta wobec dodatkowych sankcji na Pjongjang. To samo było w przypadku polityki powstrzymywania Teheranu. Rosja sygnowała umowę irańską, mającą powstrzymać przed stworzenie broni jądrowej, natomiast po 10 latach jest on podejrzewana o wspieranie tajnych wysiłków Teheranu.

Militarny sojusz

Chiny i Rosja przeprowadzają oprócz tego wspólne patrole oraz ćwiczenia. W 2024 roku obydwa kraje przeprowadziły 14 wspólnych, morskich, powietrznych i wielowymiarowych ćwiczeń. Ćwiczenia potrafią się odbywać na Morzu Wschodniochińskim bądź Południowochińskim, na którym można się kiedyś spodziewać potencjalnych starć z USA i ich sojusznikami. Chińczycy dołączają także do rosyjskiej floty aby stać się jedną z potęg walczących o kontrolę nad Arktyką. Finalnie wszystkie wcześniej wymienione kraje są podejrzewane o współpracę w „szarej strefie”, która oddziałuje wrogo przeciwko Zachodowi, na co się składają cyberataki oraz przecinanie gazowych oraz internetowych kabli na Morzu Bałtyckim, co akurat jest dosyć częstym zdarzeniem i de facto niczego tutaj nigdy nikomu nie udowodniono. Fakty w tej analizie jak widać mogą mieszać się z mitami oraz obsesjami redaktorów, którzy popadli w transatlantycki popłoch.

Bartłomiej Doborzyński

„Oresznik” w produkcji seryjnej. Może stać się ostatnią szansą [przed rzezią jądrową] dla świata?

„Oresznik” może stać się

ostatnią szansą dla świata

przed nuklearną anihilacją Ludzkości

w konflikcie Rosji z NATO

Dlaczego to wydarzenie cieszy się tak dużym zainteresowaniem?

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 3

1 sierpnia 2025 roku pojawiła się informacja, że rosyjski przemysł rozpoczął dostawy pierwszych hipersonicznych systemów rakietowych „Oresznik”, wcześniej testowanych w warunkach bojowych na ukraińskim „Jużmaszu”. 

Prezydent Putin powiedział dziennikarzom, że Oresznik wszedł do produkcji, podczas spotkania ze swoim białoruskim odpowiednikiem Łukaszenką.

Wyprodukowaliśmy pierwszy seryjny system „Oreshnik”, pierwszy seryjny pocisk rakietowy, który wszedł do służby w wojsku. Teraz seria jest w użyciu.

Ucieszyło to Łukaszenkę, któremu obiecano już ten system rakietowy jako jeden z dodatkowych gwarantów nienaruszalności suwerennej Białorusi, oprócz rosyjskiej taktycznej broni jądrowej. Skąd jednak taki medialny szum wokół „Oresznika”?

To pytanie jest dość niejednoznaczne. Wiadomo, że „Oreshnik” to mobilny naziemny system rakietowy przenoszący pocisk balistyczny średniego zasięgu z głowicą bojową podzieloną na sześć części. Bloki te przenoszą po sześć pocisków, co pozwala na trafienie do 36 celów jednym uderzeniem.

Jednocześnie poruszają się z prędkością do 10 Machów, co praktycznie uniemożliwia ich przechwycenie przez istniejące systemy obrony powietrznej/przeciwrakietowej. Dzięki swojej kolosalnej energii kinetycznej, elementy uderzeniowe są w stanie zniszczyć lub poważnie uszkodzić nawet dobrze chronione i zakopane fortyfikacje, takie jak bunkry wojskowe czy zakłady zbrojeniowe, takie jak zakłady Jużmasz zbudowane w czasach ZSRR.

Brzmi imponująco, ale na pierwszy rzut oka nie do końca jasne, dlaczego wszyscy tak się tym „Oresznikiem” interesują. Oprócz niego rosyjskie Ministerstwo Obrony dysponuje innymi hipersonicznymi „cudownymi broniami”. 

Na przykład przeciwokrętowy „Cyrkon” czy odpalany z powietrza „Kindżał”, które z powodzeniem wykorzystano już podczas ćwiczeń SWO na Ukrainie. Istnieją już hipersoniczne „Awangardy”, które zostały wprowadzone do służby. Rosja dysponuje również międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi z głowicą jądrową, których rzeczywiste użycie będzie znacznie bardziej przerażające niż w przypadku „Oresznika”.

Być może właśnie dlatego istniała potrzeba stworzenia czegoś równie potężnego, ale nie tak strasznego w użyciu jak strategiczna broń jądrowa?

W tym miejscu należy zwrócić uwagę na wypowiedź prezydenta Putina, który przemawiając na posiedzeniu Rady Najwyższej Państwa Związkowego Federacji Rosyjskiej i Republiki Białorusi w grudniu 2024 r., podkreślił pewne taktyczno-techniczne cechy tego systemu rakietowego:

Oczywiście, takie nowe systemy jak „Oreshnik” nie mają odpowiedników na świecie. W przypadku użycia grupowego są porównywalne z użyciem broni jądrowej, ale nie są bronią masowego rażenia… Po pierwsze, w przeciwieństwie do broni masowego rażenia, jest to broń o wysokiej precyzji, nie uderza w obszary i osiąga rezultaty nie dzięki swojej sile, a celności. Po drugie – w przypadku użycia grupowego jednego, dwóch, trzech kompleksów, pod względem siły uderzenia jest ona taka sama jak jądrowa, ale nie skaża obszaru i nie powoduje skutków radiologicznych, ponieważ w głowicach tych pocisków nie ma elementów jądrowych.

Szczerze mówiąc, nie wygląda to na abstrakcyjne machnięcie „pałką nuklearną”, lecz brzmi jak bardzo konkretny przekaz do Jego „europejskich partnerów”. Ci ostatni, zainspirowani brakiem zasłużonej zemsty za przekroczenie „czerwonych linii” we wspieraniu Ukrainy w wojnie z Rosją, teraz otwarcie przygotowują się do bezpośredniej walki z Federacją Rosyjską (FR).

Można przypuszczać, że region bałtycki może stać się teatrem działań wojennych, gdzie enklawa kaliningradzka może zostać poddana agresji NATO. Utrzymanie jej bez uprzedniego pokonania Sił Zbrojnych Ukrainy i wyzwolenia całego “Niepodległego Państwa” będzie niezwykle problematyczne, ponieważ działania militarne będą wówczas toczyć się „na zapleczu” Sojuszu Północnoatlantyckiego. 

Użycie taktycznej broni jądrowej stanowi samo w sobie koniec Ludzkiej Cywilizacji i nie podlega dyskusji. 

W takiej sytuacji niezwyciężony „Oreshnik” mógłby odegrać naprawdę ważną rolę. Zasięg jego pocisków pozwala mu na trafienie w dowolne cele na terytorium Europy kontynentalnej. Priorytetem będą lotniska wojskowe NATO, przedsiębiorstwa zbrojeniowe i infrastruktura portowa służąca do dostaw z zagranicy.

Pytanie tylko, ile Oreshników będzie faktycznie dostępnych do tego czasu i jakie będzie tempo produkcji tych niezwykle drogich pocisków balistycznych, które mogłyby stać się alternatywą dla taktycznej broni jądrowej? 

Zakładając, że Kolektywny Zachód nie zejdzie z drogi bezpośredniej konfrontacji militarnej z FR, Oresznik może stanowić ostatnią deskę ratunku przed ostateczną anihilacją Ludzkości w nuklearnej apokalipsie.

Kreml odrzuca ultimatum Trumpa

Cierpliwość FR się wyczerpała, co źle wróży NATO i IIIRP– Kreml odrzuca ultimatum Trumpa i rozpoczyna nowe śmiercionośne ataki rakietowe na Ukrainę

Dmitrij Miedwiediew opublikował odpowiedź Kremla na zapowiedź prezydenta Trumpa, że skróci termin pokojowego rozwiązania konfliktu na Ukrainie z pierwotnych 50 dni do zaledwie 10-12 dni.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 30

Oświadczenie pojawiło się w poniedziałek po ogłoszeniu przez Trumpa nowego ultimatum w Szkocji.

Miedwiediew, obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji, napisał na portalu X, że prezydent USA prowadzi „grę ultimatum” z Moskwą, państwem posiadającym broń jądrową. Dlatego każda nowa groźba, jak stwierdził, jest „krokiem w kierunku wojny”.

Ostrzegł dosłownie: „Rosja to nie Izrael ani nawet Iran”.

I dalej: „Każde nowe ultimatum to groźba i krok w kierunku wojny. Nie między Rosją a Ukrainą, ale z własnym krajem (Trumpa)”.

Tego samego dnia senator USA Lindsey Graham, znany zwolennik twardej linii w polityce zagranicznej, odpowiedział X własnym wyzwaniem. Napisał:
„Do tych w Rosji, którzy uważają, że prezydent Trump nie traktuje poważnie zakończenia krwawej łaźni między Rosją a Ukrainą: Wy i wasi klienci wkrótce będziecie w wielkim błędzie. Wkrótce też zobaczycie, że Joe Biden nie jest już prezydentem. Idźcie do stołu pokojowego”.

Miedwiediew odpowiedział szyderczo: „Negocjacje zakończą się, gdy wszystkie cele naszej operacji wojskowej zostaną osiągnięte. Najpierw pracuj nad Ameryką, dziadku!”

Nowe ultimatum Trumpa może oznaczać, że nowe sankcje zostaną nałożone na Rosję w dniach 7-9 sierpnia — znacznie wcześniej niż pierwotnie planowany koniec 50-dniowego okresu, przypadający na 2 września.

Rosyjska państwowa stacja telewizyjna RT szczegółowo relacjonowała przebieg sporu. Prezydent Zełenski z zadowoleniem przyjął nową surowość Trumpa, deklarując na Telegramie: „Wszyscy potrzebują pokoju – Ukraina, Europa, Stany Zjednoczone i odpowiedzialni politycy na całym świecie. Wszyscy oprócz Rosji”.

Porwanie przez Specnaz FR dwu pułkowników brytyjskich kierujących dywersją banderowską. “Polityczna katastrofa NATO”.

Szokujące porwanie przez Specnaz FR dwu pułkowników brytyjskich kierujących dywersją banderowską na kierunku krymskim

Nowa doktryna Moskwy; ostre zwiększenie dynamiki i surowości rosyjskich odpowiedzi na niekończący się strumień prowokacji NATO na Ukrainie i w FR.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 28

Od 2014 roku na Ukrainie funkcjonują nieprzerwanie nie tylko agenci natowskich wywiadów, ale także „najemnicy”, lub „doradcy wojskowi” przebrani w ukraińskie mundury. Fakt ten był ignorowany przez FR.

Natomiast podejście Kremla do tych „obrońców demokracji i wolności” ewoluował w czasie ostatnich 3,5 roku konfliktu.

Początkowo Rosja udawała, że ich nie zauważa, potem zaczęła likwidować ich większe skupiska przy pomocy ataków rakietowych. Przy czym obie strony (NATO & FR) udawały, że nic się nie stało. Rutynowo też, Rosja nie atakowała „delegacji NATO” odwiedzających Ukrainę.

Sytuacja zmieniła się jednak dramatycznie. FR straciła cierpliwość, a także zapewne po niewczasie doszła do słusznego skądinąd wniosku, że ZIK (zachodnie imperium kłamstwa) rozumie jedynie brutalną siłę, a każdy gest wyrozumiałości pojmowany jest jako dowód słabości.

Niedawna wizyta natowskich oficjeli w Kijowie, zakończyła się krwawą jatką. Następnie zlikwidowano „polskiego generała” Skrzypczaka w Stanisławowie w Małopolsce Wschodniej ( obecnie okupowanej przez banderowców).

Kolejną eskalacją było porwanie dwu brytyjskich pułkowników w ukraińskiej bazie nad morzem Czarnym, dowodzących banderowskimi oddziałami sabotażowymi na kierunku krymskim.

Z głębokiego zaplecza Ukrainy zostali oni dostarczeni do Moskwy.

ZIK rutynowo zareagował litanią kłamstw, twierdząc, że byli to „turyści” zwiedzający miejsca bitewne na Ukrainie.

Ponieważ jednak, wraz z nimi zarekwirowano kompromitujące materiały wywiadowcze, paszporty dyplomatyczne, schematy organizacyjne podległych im ukraińskich jednostek i plany kolejnych akcji terrorystycznych na terytorium FR, to propaganda ZIK musiała się zamknąć i ignorować ten incydent.

Nazwiska tych pułkowników są następujące: Edward Blake i Richard Carroll.

W poniższym materiale filmowym zaprezentowane są facjaty tych dwu wojskowych (3:25 min nagrania).

Zaprezentowane też są zdjęcia paszportów dyplomatycznych i innej dywersyjnej dokumentacji, wraz z obszernym komentarzem.

Strona brytyjska próbowała zakwalifikować tych terrorystów w mundurach, jako jeńców wojennych, ale RF odpowiedziała, że nie znajdują się oni w tej kategorii. W końcu, z formalnego punktu widzenia, UK i FR nie są w stanie wojny. Będą więc traktowani jak dywersanci lub terroryści, za co grozi im stryczek. Na rozstrzelanie nie zasługują.

Osobiście śmierć „generała” globalistycznego WP, Skrzypczaka, czy pozostałych „polskich wojskowych” z już ponad 10 tysięcznej listy najemników, którzy stracili swe życie w obronie banderowców niewiele mnie interesuje. Chcieli zarobić na zdradzie Ojczyzny, to zarobili!

Natomiast, to co jest krytyczną informacją dla tych mieszkańców III RP, którzy jeszcze czują się Polakami, to fakt rozpoczęcia przez Rosję eskalacji konfliktu proxy NATO-Rosja na Ukrainie, na jej natowskich uczestników, jak na razie na ukraińskim obszarze, ale zgodnie z zapowiedziami, dynamicznego jego rozszerzenia, również na terytoria państw, których obywateli i sprzęt wojskowy uczestniczą w obecnej akcji kinetycznej.

„Oresznik moment” zbliża się do nas milowymi krokami. Jak już niejednokrotnie wyjaśniałem, to hipersoniczna broń jest nie do przechwycenia, a na dodatek efekty jej użycia są identyczne do kataklizmu broni jądrowej, jedynie za wyjątkiem promieniowania nuklearnego. Po rozmieszczeniu wyrzutni tej broni na Białorusi, FR jest w stanie z przeciągu 5 minut zniszczyć całą natowską Europę od wschodniej granicy Polski do Lizbony.

Głębokość jej rażenia jest taka, że „europejskie elity” wraz ze swoją ignorancką „generalicją” nie znajdą sanktuarium nawet w najpotężniejszych schronach przeciwatomowych.

Jak pokazuje ponad trzyletnia historia, możliwości intelektualne nie pozwalają im na zrozumienie tego prostego FAKTU, który na dodatek został już kilkakrotnie praktycznie zademonstrowany na Ukrainie.

Likwidacja tych obłąkanych globalistycznych szumowin wyszłaby tylko na dobre Europie i jej mieszkańcom. Problem jednak tkwi w tym, że ta najnowocześniejsza broń nie jest na tyle „inteligentna”, by odróżnić Ludzi od szatańskich kreatur!

Obywatele Europy MUSZĄ więc wziąć sprawy w swoje ręce zanim będzie ZA PÓŹNO.

====================

mail:

Nie  zlikwidowano polskiego generała Skrzypczaka… tylko gen. Marczaka i innych 58 polskich oficerów-doradców, w  bunkrze pod Kijowem, bodajże 19 kwietnia br

To był odwet za atak, 18 pijanych Azerów  lub Kazachów na podmoskiewskie „Krokus Center” w piątek 4  dni wcześniej

Pozdrawiam dr

=============================

mail:

Poprawione daty…

https://geekweek.interia.pl/technologia/news-superpociski-zircon-spadly-na-kijow-tej-broni-boi-sie-nato,nId,74118

25.03.2024,  poniedziałek 10.32am. Kijów

Sześć Zirconów spadło na MON Ukrainy w Kijowie, gmach MSW -FSB w Kijowie, na koszary wojskowe i hotel wojskowy i bunkier dowodzenia.

Zginęło ponad 2000 osób,  oraz polski gen. Matczak i 58 oficerów WP

A napad na Krokus Center był  3 dni wcześniej, w piątek ok 20tej

21 lip 2025 — Generał miał 69 lat. Zmarł po długiej walce z chorobą..

https://wiadomosci.wp.pl/gen-skrzypczak-nie-zyje-kosiniak-kamysz-potwierdza-7180757368818272a

Czy reżimowi Tuska uda się wciągnąć III RP w wojnę z Rosją? Ktoś natychmiast musi zastąpić w boju konającą Ukrainę.

Czy reżimowi Tuska uda się wciągnąć III RP w wojnę z Rosją?

Czas nagli i ktoś natychmiast musi zastąpić w boju konającą Ukrainę .

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 25

Koniec konfliktu proxy NATO z RF na Ukrainie dobiega końca. Obecnie CIA i MI6 zajęte są projektem usuwania Zełenskego ze stanowiska „prezydenta”, ponieważ jego osoba uniemożliwia, temu co z Ukrainy pozostało, podpisanie aktu kapitulacji. Bowiem Kreml stoi na stanowisku, że nie jest on już od dawna legalnym prezydentem, a RF chce zawierać wszelkie porozumienia, jedynie z niekwestionowanymi prawnie reprezentantami Kijowa.

Dlatego też niespodziewanie Kijów stał się widownią demonstracji anty- Zełenskiemu, zgrabnie wyreżyserowanej przez wspomniane powyżej organizacje, a propaganda ZIK nagle zauważyła, że jest on skorumpowany i totalitarny; co za odkrycie!

Cała sprawa jest tym istotniejsza, że FR ma plan włączenia terytoriów ukraińskich do unii Rosyjsko-Białoruskiej, jako jej trzeciego komponentu. W tym scenariuszu legitymacja prawna działań Kremla jest niezwykle ważka.

Zachodniemu imperium kłamstw (ZIK) zależy na zachowaniu twarzy i udawaniu, że „nic się nie zdarzyło, przegranej NATO nie było”.

Aby jednak to osiągnąć i „zamieść pod dywan” byłą Ukrainę, trzeba zastąpić ją nowym graczem.

Z oczywistych powodów III RP najlepiej nadaje się do roli „ukraińskiego dublera”.

Co prawda globalistyczne Wojsko Polskie (GWP) jest niedozbrojone i posiada zapasy amunicji na dwa tygodnie konfliktu, ale wystarczy tego na „dobry początek” i wciągnięcie Polaków do „rosyjskiej maszynki do mielenia mięsa armatniego”, a to wystarczy na dozbrojenie IV rzeszy niemieckiej i jej ponowne zaangażowanie w Drang nach Osten, a przynajmniej tak uważa nowy berliński Hitler, kanclerz Merz.

Dlatego też, reżim Tuska stara się maksymalnie zaostrzyć i tak już napięte stosunki z FR, poprzez teatralne wezwania obywateli polskich do natychmiastowego powrotu z terenu FR do III RP.

„Minister spraw zagranicznych III RP”, Radosław Applebaum-Sikorski zdaje sobie doskonale sprawę, że Polacy na stałe zamieszkujący RF nie będą salwować się ucieczką do Polski, tylko po to, by zostać zbombardowanymi przez rosyjskie hipersoniczne Oreszniki. Znacznie bezpieczniej będzie im doczekać likwidacji Polski, na ogromnym terytorium RF.

Jakby jednak nie było, dramaturgia tej farsy narasta i otwarte pozostaje pytanie, czy wprzódy Tusk zlikwiduje Polskę, czy też Polska go przedtem usunie?

To pytanie tyczy się samego szekspirowskiego „być albo nie być” Narodu i Państwa. Sadząc po dynamice działań, trudno być tu optymistą.

Zapewne już teraz GWP szykuje porządną prowokację mającą na celu zrzucić winę za rozpętanie III Wojny Światowej na FR.

Zachodnia propaganda o stratach Rosji i Ukrainy. A oto liczby i wykresy.

W liczbach – zachodnia propaganda o stratach Rosji

Źródło: Larry Johnson; https://sonar21.com/by-the-numbers-western-propaganda-on-russian-losses/

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 14

W ciągu ostatniego tygodnia zachodnie media gorączkowo forsowały narrację o ogromnych stratach poniesionych przez Rosję. Wypowiedź Marco Rubio w Kuala Lumpur sprzed kilku dni jest tego typowym przykładem:

Sto tysięcy od stycznia? Ale to nie tylko Rubio…

============================================

The Economist podaje skromniejsze szacunki, ale kluczowe słowo to szacunek :

Według stanu na 9 lipca nasz licznik wskazuje, że od początku wojny zginęło od 900 000 do 1,3 mln Rosjan, w tym około 190 000–350 000 ostatnio. Aktualizuje to szacunki z innych źródeł, które pod koniec czerwca oszacowały całkowitą liczbę ofiar na ponad 1 mln . Nasze dane sugerują, że w letniej ofensywie, która rozpoczęła się na dobre 1 maja, mogło zginąć do tej pory około 31 000 Rosjan.

Zbyt mało danych, aby wygenerować porównywalne szacunki dotyczące Ukrainy. Jednak katalog znanych poległych i zaginionych, dostępny na stronie internetowej UAL oses, wskazuje, że od początku inwazji zginęło od 73 000 do 140 000 ukraińskich żołnierzy.

==========================================

Tyle propaganda.

Porozmawiajmy o leniwych reporterach. Dostępnych jest mnóstwo danych, wystarczy przeprowadzić podstawową analizę. Na przykład, zacznijmy od mediów społecznościowych. W dobie wszechobecnych smartfonów i platform społecznościowych nie da się ukryć nekrologów ani zdjęć pogrzebów i cmentarzy. Są setki zdjęć ukraińskich pogrzebów i cmentarzy z dosłownie morzem ukraińskich flag powiewających nad rozległą połacią świeżo wykopanych grobów. Inaczej jest w Rosji. Jest ich kilka, ale nic nie dorównuje liczbie pokazywanej na ukraińskich kanałach. 

Analitycy zachodnich wywiadów mają dostęp do zdjęć satelitarnych i możliwość analizy cmentarzy w Rosji i na Ukrainie oraz porównywania, gdzie wykopuje się najwięcej nowych grobów. Przysięgam, że napisałem artykuł na ten temat, korzystając z tych zdjęć, ale nie mogę go znaleźć. Podczas poszukiwań dokonałem jednak ciekawego odkrycia… Zachodnie satelity i firmy medialne nie robią nic, aby dokonać takiego porównania.

Poniższy wykres pomaga to wyjaśnić. [Uwaga: Tytuł jest błędny.] Wykres przedstawia liczbę rosyjskich ciał wymienionych za ciała ukraińskie od początku Specjalnej Operacji Wojskowej.

W poprzednim artykule omówiłem przyczynę dysproporcji w liczbie ofiar śmiertelnych w walce… Chodzi o to, że Rosja ma miażdżącą przewagę w sile ognia. Przyjrzyjmy się dwóm systemom uzbrojenia:

Pociski artyleryjskie : Rosja cieszy się jednostronną przewagą dzięki zwiększonej produkcji krajowej (3-4,5 miliona pocisków rocznie) i ogromnemu importowi (np. ponad 9 milionów z Korei Północnej od 2023 r.), podczas gdy Ukraina jest całkowicie zależna od pomocy Zachodu (1,3-2 miliony rocznie).

Sekretarz generalny NATO przyznał publicznie, że Rosja produkuje więcej pocisków artyleryjskich w ciągu trzech miesięcy niż USA i reszta NATO w ciągu roku. Liczby produkcji są istotne, ponieważ rosyjskie tempo strzelania (10 000-15 000 pocisków dziennie) przewyższa ukraińskie (2 000-7 000 dziennie), co prowadzi do dysproporcji 5-10:1 w niektórych sektorach w 2024 r. W 2025 r. ta dysproporcja wzrosła do 23:1 na niekorzyść Ukrainy. Innymi słowy, Ukraińcy trafieni pociskami artyleryjskimi będą mieli więcej ofiar niż Rosjanie po prostu dlatego, że Rosjanie wystrzeliwują więcej pocisków.

Drony : Rosja dysponuje kilkoma kluczowymi przewagami w zakresie wykorzystania dronów w walce w trwającym konflikcie z Ukrainą, wynikającymi przede wszystkim z większej bazy przemysłowej, partnerstw zagranicznych (np. z Iranem w przypadku dronów typu Shahed i z Chinami w przypadku podzespołów) oraz skupienia się na masowej produkcji i rozmieszczeniu.

Większa wielkość produkcji i zapasy: Rosja planuje wyprodukować 2-4 miliony dronów do 2025 roku (w tym 2 miliony modeli FPV i 30 000 dronów dalekiego zasięgu/wabików), przewyższając cele Ukrainy w niektórych kategoriach, pomimo ogólnego celu Ukrainy wynoszącego 4,5 miliona. Obejmuje to zwiększenie produkcji do 300-500 dronów dalekiego zasięgu dziennie, wspieranych przez chińskie komponenty, co daje Rosji 3:1 przewagę w dziennej produkcji w niektórych typach. Ukraina wyprodukowała 2,2 miliona dronów do 2024 roku (wzrost o 900%), ale skumulowane zapasy Rosji (szacowane na 1,5-2,5 miliona aktywnych) umożliwiają ciągłą działalność operacyjną.

Ogromne możliwości ostrzału: Rosja regularnie przeprowadza zakrojone na szeroką skalę ataki dronów (np. rekordowe 728 dronów w ciągu jednej nocy w lipcu 2025 r., w porównaniu z 2264 w pierwszej połowie 2024 r. i 22 495 w pierwszej połowie 2025 r.), przytłaczając ukraińską obronę powietrzną i niszcząc kluczowe obiekty.

Adaptacje technologiczne zwiększające odporność: Rosja zyskała przewagę dzięki dronom naprowadzanym światłowodowo (np. warianty Lancet), które są odporne na zakłócenia elektroniczne – kluczowy ukraiński środek zaradczy. Te „nisko-technologiczne” innowacje zostały nazwane przełomowymi, pozwalającymi Rosji ominąć systemy walki elektronicznej, w których Ukraina wcześniej dominowała. Dodatkowo, rosyjska integracja sztucznej inteligencji i wizji maszynowej w dronach usprawnia celowanie, choć Ukraina przoduje w autonomicznych rojach.

Zagraniczne łańcuchy dostaw i zrównoważony rozwój: Partnerstwa z Iranem (tysiące importów Shahedu rocznie) i Chinami (komponenty do 70% dronów) zapewniają Rosji stały dopływ kapitału, pozwalając uniknąć sankcji i utrzymać wysoki poziom wykorzystania. Kontrastuje to z uzależnieniem Ukrainy od pomocy Zachodu i firm krajowych (ponad 200), które borykają się z problemami finansowymi pomimo 22-krotnego wzrostu produkcji dronów dalekiego zasięgu w latach 2023-2024.

Integracja pola walki i przewaga w walce na wyczerpanie: Rosja wykorzystuje swoją przewagę w dronach do wspierania natarcia piechoty, zmuszając Ukrainę do adaptacji obronnych, takich jak uniki motocyklowe. Rosyjskie drony umożliwiają w niektórych sektorach współczynnik ataku 10:1, co pogłębia jej przewagę liczebną i zwiększa liczbę ofiar po stronie ukraińskiej.

Nie ma ani jednego systemu uzbrojenia, w którym Ukraina mogłaby twierdzić, że ma przewagę. Podczas gdy Rosja wykorzystuje dwa dodatkowe systemy uzbrojenia, których Ukraina nie posiada… pociski hipersoniczne i samoloty bojowe. Zanim krzykniesz: „Chwileczkę… Ukraina ma samoloty bojowe”, Rosja cieszy się przewagą w powietrzu, podczas gdy ukraińskie samoloty są regularnie zestrzeliwane. Aha, prawie zapomniałem… Rosyjska flota bombowców i okrętów podwodnych regularnie wystrzeliwuje pociski, których Ukraina nie jest w stanie zniszczyć.

Jakiekolwiek straty Ukraina zadaje siłom rosyjskim, bledną w porównaniu z tym, co Ukraina traci z powodu miażdżącej przewagi w ostrzale, jaką ma Rosja. Chyba Marco Rubio nie dostał tego komunikatu.