KTO PYTA, SAM SOBIE SZKODZI

KTO PYTA, SAM SOBIE SZKODZI

Krzysztof Baliński 10 września 2023

Po głowie chodzi pewna teoria. Nie spiskowa, ale tak dla Polski wielce niebezpieczna. Po wizycie w Waszyngtonie w lutym 2022 roku, kanclerz Niemiec otwarcie i bez ogródek zaczął mówić o budowie federalnego europejskiego państwa pod przywództwem Berlina. Jeszcze bardziej tajemnicze było spotkanie Scholza z Bidenem w marcu tego roku, po którym politycy niemieccy, bez żadnych ogródek głosić zaczęli zamiar podporządkowania sobie Polski, a Mark Brzezinski równie otwarcie i demonstracyjnie stawiać zaczął na partię wnuka żołdaka z Wehrmachtu. Innymi słowy Waszyngton dał zielone światło na dominację Berlina w Europie, a Tusk na ustanowienie w Warszawie marionetkowego rządu, któremu nie będą roiły się w głowie mrzonki o reparacjach wojennych od Niemiec.

Za co zostaliśmy sprzedani? Może to forma nacisku, aby prezydent RP dalej przepraszał za zbrodnie na Żydach dokonane przez Niemców, a Polska nadal wypłacała odszkodowania Żydom? A może chodzi o Judeopolonię? Niemcy zręcznie wykorzystują sytuację związaną z wojną dla ożywienia projektu Mitteleuropy, w niczym nie różniącym się od projektu Judeopolonii.

Czy podkopywanie wasalnego, skrajnie proamerykańskiego rządu ma związek z tym, że w polsko-żydowskim „dialogu” obowiązują bezlitosne zasady gry, które nie przewidują żadnego kompromisu? A jak już wycisną z Polski wszystkie żywotne soki, jak już ogołocą armię z wszelkiej broni, jak już spłacą żydowskie roszczenia, Mark Brzezinski powie: „Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść”. Oczywiście w nowym, poprawnym politycznie brzmieniu: „Polak zrobił swoje, Polak może odejść”.

W grudniu ubiegłego roku falę oburzenia wywołał wpis Janusza Korwin-Mikkego: „Ja się nie boję Niemców pro-rosyjskich! Boję się Niemców pro-ukraińskich, którzy wczoraj popierali Stefana Banderę, a jutro razem z Ukrainą mogą ruszyć po Wrocław, Przemyśl, Szczecin, Rzeszów, Opole, Chełm, Koszalin, Zamość. Nawet gdyby w Rosji było okropnie i panowało tam ludożerstwo, byłbym za dobrymi stosunkami z Rosją, bo boję się rosnącej w potęgę Ukrainy”. Przypomnijmy, że Korwin-Mikke oskarżał lidera PiS o „wspomaganie utworzenia na naszej wschodniej granicy proniemieckiego i antypolskiego państwa ukraińskiego” (oraz o „uczestnictwo w „żydowskiej agenturze”).

Czy to przypadek, że ukraińscy „uchodźcy” osiedlają się (lub są osiedlani) głównie na Ziemiach Odzyskanych? Czy to prawda, że akcję koordynują żydobanderowcy w Kijowie, diaspora ukraińska w Kanadzie i Berlin, i że celem jest „odzyskanie” tych terenów dla Niemców? Jeśli dorzucimy do tego pretensje terytorialne Ukrainy do kilkunastu powiatów na wschodzie Polski, to co z Polski zostanie? Tu drugie pytanie: Dlaczego fanatycznie proukraiński minister spraw wewnętrznych i podlegająca mu ABW pozwalają Niemcom na odzyskanie Ziem Odzyskanych przez wykup ziemi i, przy pomocy służb ukraińskich naszpikowanych banderowcami, polują na tych, którzy o tym mówią?

Stało się to, czego się trzeba było obawiać najbardziej – Rosja, jedyne państwo na świecie, którego media nie obwiniały Polski o holokaust, zmieniła front. Zanim to nastąpiło doszło do intensywnych kontaktów Netanjahu z Putinem, który nazwał Rosję „największym przyjacielem Izraela”. Potem przyszły gierki Izraela z Rosją na Bliskim Wschodzie. Potem nastąpiło przypieczętowanie interesów Rosji w odniesieniu do Krymu, który przyznano jej za koncesje na Bliskim Wschodzie. Potem nastąpiła synergia działań na arenie międzynarodowej, wymierzona w podstawowe interesy Polski. I na taki rozwój wydarzeń nie zareagował żaden prożydowski polityk PiS, a pogeremkowskie złogi w MSZ, które się bezpośrednio do tego przyczyniły, obnażyły swoją całą dyplomatyczną nędzę proponując, jako antidotum, zacieśnienie współpracy z Izraelem, unię z Ukrainą i… Ukropolin. Izrael i Rosja ogłosiły światu nową narrację: Związek Sowiecki, wyzwalając Polskę z rąk antysemitów, przyczynił się do ograniczenia skali Zagłady. I tak, szybkimi krokami zbliżamy się do wysunięcia tezy, że bandyci z UPA napadli na Polaków po to, by ratować Żydów przed pogromami.

Czy częścią tej układanki nie jest to, że rządzące Ukrainą oligarchiczne i hajdamacki klany nie przepraszają za ludobójstwo, bo wiedzą, że patron zza Wielkiej Wody nie zgadza się na polską martyrologię, gdyż monopol na tym polu przysługuje tylko Żydom? Wiedzą też, że amerykańscy Żydzi nawet żydowskim niedobitkom na Ukrainie nie pozwalają powiedzieć na Banderę złego słowa. Ale nie tylko Żydzi i nie tylko amerykańscy. Bo, kto w Polsce bierze czynny udział w promowaniu banderowskiej narracji historycznej? Od początku istnienia III RP środowisko trockistowskiego KOR, które za cel główny swoich działań postawiło sobie lansowanie idei pojednania polsko-ukraińskiego, które tropiąc wszelkie przejawy nacjonalizmu w Polsce,  przeszło do porządku dziennego nad skrajnie szowinistyczną ideologią OUN-UPA, któremu nie przeszkadza, że ludzie, których wzięli w obronę mają na sumieniu śmierć tysięcy Żydów. Główną wykładnią stały się słowa Jacka Kuronia: „Jeśli Ukraina chce być niepodległa, nie może wyrzec się pamięci o UPA. UPA była powstańczą armią walczącą o niepodległość”. Inną sprawą jest, czy pomysł był autorstwa wiecznie pijanego Kuronia, czy raczej wiecznie uganiającego się za ukraińskimi tirówkami Geremka, i czy u podłoża miłości PiS do Ukrainy, nie leży to, że i Polską i Ukrainą i USA od dekad rządzi żydokomuna pochodząca z dzisiejszej Ukrainy?

Problemem, który ujawnił się bardzo wyraźnie, było także to, że polsko-izraelskie strategiczne partnerstwo, o które z wielkim poświęceniem zabiegają kolejne rządy w Polsce, jest dzisiaj tylko mitem. Izrael i jego diaspora bardziej ceni sobie Niemcy i, co jeszcze bardziej  niebezpieczne, Rosję. W tym kontekście poważne znaczenie ma wybitna pozycja mniejszości żydowskiej w Rosji, 20 procentowy elektorat rosyjskojęzyczny w Izraelu i 200 tysięcy żydowskich przesiedleńców w Niemczech. Inny wymowny element – Izrael jest zmuszony do negocjowania swego bezpieczeństwa z Rosją, przy całych wynikających z tego poważnych konsekwencjach geopolitycznych dla Polski.

Dlaczego ogłosili wrogami Rosję i Białoruś – dwa państwa, które roszczeń wobec Polski nie wysuwają, a za najbliższych przyjaciół uważają Izrael i Ukrainę – dwa państwa, które roszczenia wobec Polski głoszą?

„Ukraińskimi” miastami jest nie tylko Chełm i Przemyśl. W wersji dalej idącej ukraińskim jest Kraków i ziemia aż po Wisłę. Ukraiński hymn opiewa topienie we krwi ziemi od Sanu do Donu. A nad Sanem leży Przemyśl i Sandomierz. Jest też w nim odniesienie do Maksyma Żeleźniaka, „hieroja”, który zabił swoją matkę, bo była z pochodzenia Laszką i katoliczką, i przywodził rzezi humańskiej – morzu zbrodni na Polakach.

Nachodzi refleksja: Gdyby w przyszłości przyszło nam rywalizować z pewnym państwem na literę „U”, wrogo nastawionym do Polaków, które, jak tylko odsapnie po wojence z Rosją, lufy otrzymanych od rządu polskiego czołgów i haubic skieruje na Polaków, wtedy sojusznikiem może okazać się Rosja. Dlaczego nie chcą mieć za sąsiada stabilne państwo, nawet rządzone przez dyktatora, lecz państwo rządzone przez demokratów od Sorosa? Dlaczego wywołują Majdan w Mińsku, podczas gdy zachowanie Białorusi w obecnym geopolitycznym kształcie to doskonała okazja do zrównoważenia relacji z Ukrainą? Kaczyński biadoli od lat o złodziejskiej transformacji ustrojowej w Polsce, a bezkrytycznie poparł ukraińską Magdalenkę, dorwanie się do władzy oligarchów pochodzenia sowieckiego i świadomie wpycha Ukrainę w łapy Sorosa, czyli tych samych globalistycznych korporacji, które Polskę okradły.

Prekursorami wszystkich komunistycznych rewolucji byli Żydzi emigrujący do Ameryki z terenów polskich Kresów. W Polsce pozostawili po sobie Komunistyczną Partię Polski, zgrupowanie kilku tysięcy żydowskich fanatyków, marzących o dorwaniu się do władzy drogą krwawej rewolty. Po roku 1945 Stalin skierował do Lublina tysiące takich lumpów, którzy zajęli miejsce wyniszczonych polskich elit. Ich łupem padły też wszystkie organa władzy w Polsce posierpniowej, gdy władzę przejęli z rąk Kiszczaka ludzie związani z elitą towarzysko-rodzinną wywodzącą się ze środowisk trockistowskich. Swych przedstawicieli umieścili we wszystkich instytucjach i partiach rządowych, a na wszelki wypadek także w instytucjach i partiach antyrządowych.

Innego zdania jest „nasz” Duda: „Polacy i Żydzi na tych ziemiach to tysiącletnia tradycja współżycia dwóch narodów, kultur, często małżeństw, pokrewieństwa, przyjaźni, znajomości. 1000 lat wspólnej historii i trwania razem – w Polin, ziemi przyjaznej żydowskiemu narodowi”. Czyli stuletni okres „współżycia Polaków z żydokomuną” ot, tak sobie, pominął. A może wyjaśniają to chanukowe imprezy Chabad Lubawicz w Belwederze? A może prawdą jest, że tak, jak Stalin oddał Polskę w arendę Żydom, tak Jaruzelski oddał Polskę w łapy Geremka i Michnika, a Kaczyńscy przejęli schedę po tych dwóch trockistach?

Transformację ustrojową w Polsce zaprojektował z ramienia Departamentu Stanu Daniel Fried, który o sobie mówił: „Jestem małym żydkiem z Galicji”. Zapytajmy zatem: Dlaczego wojna jest w interesie rządzących w USA skomunizowanych „żydków z Galicji”? Dlaczego nacjonalista żydowski stał się nacjonalistą ukraińskim? Dlaczego neonazistom nie przeszkadzają Żydzi, a Żydom nie przeszkadzają neonaziści? Dlaczego sowieckiemu żydkowi Zełenskiemu nie przeszkadzają pomniki nazistowskich kolaborantów? A może chodzi o coś całkiem prozaicznego? Z polskiego doświadczenia wiemy, że gdy chodzi o „interes” gotowi są nawet na kolaborację ze swoimi katami. Tak, jak ten handełes z przedwojennej anegdoty. Karcony przez rabina za handel antysemickimi broszurami, odpowiada: Jakie one antysemickie, kiedy od każdej sprzedanej sztuki mam 20 groszy.

„Konserwatyzm” funkcjonującej w Waszyngtonie formacji politycznej (przez siebie przewrotnie albo dla niepoznaki zwanej neokonserwatywną, a przez prawdziwych konserwatystów zwanej neotrockistowską) sprowadza się do zapalczywości w awanturach wojennych w interesie Izraela, a nazwa „neokonserwatysta” odbierana jest w Ameryce jak antysemicka obelga (jeden z nich jest autorem słów:„Nienawidzę terminu neokonserwatysta, bo w wielu kręgach to grzeczne określenie Żyda”). To oni wywołali inwazję na Irak. To oni stali za przewrotem na Majdanie. To oni bronili „demokracji” w Syrii, a dziś bronią „demokracji w Ukrainie”. Po zwycięstwie Joe Bidena wrócili do Białego Domu z politycznej Syberii, na którą zesłał ich Trump. Problem jednak w tym, że nie rządzi Biden, lecz ocierające się o komunizm radykalne skrzydło Demokratów. Ich duplikatem w Polsce są politycy PiS, na których Trump działał, jak czerwona płachta na byka. Czy nie dlatego, że przeraziła ich doktryna „Najpierw zadbamy o nasz kraj, zanim będziemy się przejmować wszystkimi innymi”? A poza tym PiS jest neokonserwatywny także dlatego, że konserwuje żydokomunę.

Gdzie zbiegają się wszystkie nitki? Do kogo należy pociągająca za nie ręka? Na czyje polecenie żydowskie gazety dla Amerykanów i żydowskie gazety dla Polaków nawołują do bezgranicznej pomocy dla Ukrainy (i równocześnie podgrzewają temat antysemityzmu Polaków)? Czy to przypadek, że są pod kontrolą żydków z Galicji? Potwierdzają to dwie rzekomo wrogie sobie gazety – „Gazeta Wyborcza” i „Gazeta Polska” oraz dwie rzekomo wrogie sobie telewizje – TVP i TVN, zgodnie nawołujące do pomocy dla ukraińskich oligarchów (i zgodnie wzywające do rozprawienia się z tymi, którzy „antysemityzm wypili z mlekiem matki”).

Dlaczego centra dezinformacji zgodnie wzywają do rozprawienia się z „krwawym satrapą” w Moskwie i „krwawym ajatollahem” w Teheranie? Na zdrowy rozum wojna z Rosją jest niekorzystna dla interesów USA. Ale podobnie było z inwazją na Bagdad. Czy w obu przypadkach nie chodzi o machinację – wojna niekorzystna dla interesów USA, ale korzystna dla interesów lobby żydowskiego? Dlaczego właśnie teraz?Czy nie dlatego, że w łby rządzących wtłoczyli rozumowanie: Bezpieczeństwo Polski zależy nie od Kongresu, ale Amerykańskiego Kongresu Żydów, i że Polska powinna stać u boku jakiegoś państwa, niezależnie od tego, czy jej się to opłaca, czy nie? W rezultacie, polscy żołnierze ginęli w Iraku kierując się interesem bezpieczeństwa Izraela, a w niedalekiej przyszłości będą ginąć w Persji.

Wkrótce zamrożą konflikt. Zełenski pogodzi się z utratą Krymu. Ukraina zostanie drugim Izraelem w Europie, a Polska drugą Palestyną w Europie – państwem trzymanym pod parą, aktywowanym „na gwizdek”, w zależności od potrzeb „strategicznych sojuszników”. Gdy zabraknie frontu z Rosją, pójdziemy na front z Persją. Bo Polak łatwo wykonuje nakazy z góry: Obama kazał kochać Putina. Biden kazał kochać Zełenskiego, a jutro każe pokochać Putina i znienawidzić ajatollaha. Wszyscy kierują się w stosunkach międzynarodowych własnym interesem. My za swój przyjęliśmy interes ukraiński, konflikt uznaliśmy za „naszą wojnę”, a za doktrynę polityki zagranicznej: „Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”. Czy w przyszłości, broniąc Izraela przed ajatollahami, nie przerobią jej na: „Jesteśmy sługami narodu izraelskiego”, a Antek Macierewicz nie podpisze umowę o nieodpłatnym przekazaniu wszystkich zasobów państwa polskiego Izraelowi?

Co Lech uzyskał w zamian za poparcie „naszej wojny” w Iraku? Żydowskie roszczenia majątkowe. A co jego brat w zamian za umizgi wobec nowojorskich trockistów? Tytuł „mocarstwa humanitarnego” i zaszczyt bycia największym dostawcą pomocy wojskowej dla Ukrainy. Przypomnijmy – interesy w „wyzwolonym” Iraku robił każdy, tylko nie my. Z wartego 3 mld dolarów programu uzbrojenia nowej irackiej armii, 85 procent przypadło Ukraińcom, tym samym, którzy biorą od nas broń za darmo. Czy czegoś to nie przypomina? Kaczyński robi wszystko, by „strategiczni partnerzy” uznali go za jedynego plenipotenta swoich interesów w Polsce. Problem w tym, że aby to osiągnąć musi zapomnieć o polskich interesach. I na tej ścieżce postąpił już bardzo daleko. Scenariusz, w którym Biden dogaduje się z Putinem, a Kaczyński przygląda się temu z rozdziawioną gębę, wydawał się koszmarem. Ale tak się właśnie dzieje – przegrywamy, i to z kretesem, bo za Krym, oprócz Polski, nikt nie chce umierać. Na koniec powtórzmy raz jeszcze: Wiemy, że jest wojna, ale nie wiemy, kto strzela.

Krzysztof Baliński

=======================

Trocki Lew

Antoni Macierewicz


Mariusz Kamiński

====================

Daniek Fried

Wielki, przenikliwy polityk – Dmowski o ew. państwie ukraińskim: „Kolekcja kanalii” i „zbiegowisko międzynarodowych aferzystów”.

Wielki, przenikliwy polityk – Dmowski o ew. państwie ukraińskim: „Kolekcja kanalii” i „zbiegowisko międzynarodowych aferzystów”.

„Zbiegowisko kanalii” – jak Roman Dmowski przewidział wojnę na Ukrainie

Marek Skalski zbiegowisko-kanalii-jak-dmowski-przewidzial-wojne-na-ukrainie

„Kolekcja kanalii” i „zbiegowisko aferzystów” – tak Roman Dmowski określał środowiska, które mogą chcieć rozgrywać kwestię ukraińską. Blisko 100 lat temu, w roku 1930 Roman Dmowski opublikował swoje opracowanie pt. „Kwestia ukraińska”.

Tekst ten poraża dziś swoim trafnym i aktualnym przesłaniem. Czytając ten tekst, czytelnicy mogą odnieść wrażenie, że został napisany współcześnie, w roku 2023.

Na początku lat dwudziestych lider obozu Narodowej Demokracji, były szef Komitetu Narodowego Polskiego oraz były minister spraw zagranicznych rządu RP praktycznie porzucił aktywną działalność publiczną. W kraju od kilku lat szalał terror rządów sanacyjnych, w roku 1930 aresztowano najwybitniejszych polityków opozycji do rządów Piłsudskiego. Było to preludiom do słynnego procesu brzeskiego, w trakcie którego orzeczono kary więzienia dla uznanych polskich polityków opozycyjnych. Za kratki mieli wkrótce pójść tak oddani polskiej sprawie ludzie, jak Wincenty Witos czy Wojciech Korfanty. O Berezie Kartuskiej na razie niewiele się słyszało, ale już wkrótce wątpliwe uroki tego poleskiego miasteczka, a zwłaszcza zlokalizowanego właśnie tam specjalnego obozu odosobnienia, poznać mieli wszyscy ci, którzy ważyli się zadrzeć z marszałkiem.

Roman Dmowski mieszkający już od pewnego czasu w dworku w pod-poznańskim Chludowie oddał się niemal całkowicie swojej działalności pisarskiej i publicystycznej. Pod pseudonimem Kazimierz Wybranowski napisał nawet powieść historyczną pt. „Dziedzictwo”, ale przede wszystkim pisał opracowania społeczno-polityczne, w tym szczególnie chętnie o tematyce międzynarodowej, w której czuł się szczególnie kompetentny.

Kierunek Wschód

Polityka wschodnia II RP, szczególnie kwestia rosyjska, była mu szczególnie bliska, a to przede wszystkim ze względu na jego polityczną drogę (był przecież przez wiele lat posłem do rosyjskiej Dumy Państwowej, a politycy obozu, któremu patronował, byli w dużej mierze odpowiedzialni za przebieg i kształt granicy wschodniej niepodległej Polski. Tezy, które Dmowski przedstawił w swojej pracy, mogły ówczesnych czytelników zaskoczyć, być może nawet szokować. Ukraina jako niezależny byt państwowy wówczas nie istniała, a jej narodowe terytorium podzielone było pomiędzy silniejszych sąsiadów. Przede wszystkim Polskę i Rosję Sowiecką, w mniejszym stopniu Czechosłowację i Rumunię. I choć wewnętrzne problemy na tle stosunków narodowościowych polsko-rusińskich przetaczały się regularnie przez polską scenę polityczną, to nie stanowiły w żadnym wypadku najważniejszej osi dyskursu politycznego w kraju.

A jednak Dmowski w „Kwestii ukraińskiej” postawił tezę, że zagadnienie ukraińskiej tożsamości jest problematem nie tylko wagi regionalnej, ale wręcz ogólnoświatowej.

„Jednym z ważniejszych zagadnień naszej polityki zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej – jest kwestia ukraińska. Pojmuje się ją powszechnie jako jedną z kwestii narodowości, które się obudziły do samoistnego życia w dziewiętnastym stuleciu, podniosły swą mowę z narzecza ludowego do godności języka literackiego, a w końcu osiągnęły niezawisły byt państwowy”.

Dmowski antycypował, że prędzej czy później musi pojawić się niepodległe państwo ukraińskie.

W tym pojęciu, na mapie Europy – zjawienie się odrębnego państwa ukraińskiego – jest tylko kwestią czasu i to niedalekiego”.

Lider polskiego ruchu narodowego widział ogromne możliwości przyszłego państwa kijowskiego. Rozumiał jego potencjał ludnościowy oraz potęgę wynikającą z ogromnych bogactw naturalnych w zakresie produkcji żywności czy eksploatacji kopalin. Już w siedemnastym stuleciu ziemie ukrainne określano jako Egipt Wschodu i wielki spichlerz Europy. Dlatego też szczególnie akcentował predyspozycje gospodarcze dawnej Rusi Kijowskiej. Jednocześnie krytykował ówczesne polskie elity, które kwestię ukraińską traktowały z lekceważeniem.

„Kwestia ukraińska w obecnej swojej postaci daleko wykracza poza granice miejscowego zagadnienia narodowości: jako kwestia narodowości – jest ona o wiele mniej interesująca i mniej doniosła, niż jako zagadnienie gospodarczo-polityczne, od którego rozwiązania zależą wielkie rzeczy w przyszłym układzie sił nie tylko Europy, ale całego świata. To jej znaczenie trzeba przede wszystkim rozumieć, ażeby móc w niej zająć jakiekolwiek świadome własnych celów stanowisko. Nie licząca się z nim polityka ukraińska będzie niepoczytalną.

Kwestii tedy ukraińskiej nie można tak traktować, jak się traktuje kwestię pierwszej lepszej narodowości, obudzonej do życia politycznego w XIX stuleciu. Znaczeniem swoim przerasta ona wszystkie inne ze względu na liczbę ludności mówiącej po małorusku, jak na rolę obszaru przez nią zajmowanego i jego bogactw naturalnych w zagadnieniach polityki światowej”.

Kolekcja kanalii

Obserwując, co od kilkunastu lat, a szczególnie silnie od wiosny ubiegłego roku, dzieje się nad Dnieprem, można się szczerze zdumieć nad profetyzmem i umiejętnością przenikania przyszłych wydarzeń urodzonego w Warszawie polityka. Dmowski pisze, że pojawienie się niepodległego państwa nad Dnieprem wywoła efekt pojawienia się tam „zbiegowiska aferzystów”, stając się poletkiem dla mętnych interesów „bogatej kolekcji międzynarodowych kanalii”. Czy to nam dziś czegoś nie przypomina? Oczywiście język pana Romana może dziś szokować, ale wówczas nie odbiegał specjalnie swym zabarwieniem emocjonalnym od polskiej średniej (żeby przypomnieć choćby słynne prostackie wypowiedzi Piłsudskiego).

Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we własnych krajach, kapitalistów i poszukiwaczy kapitału, organizatorów przemysłu, techników i kupców, spekulantów i intrygantów, rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku prostytucji: Niemcom, Francuzom, Belgom, Włochom, Anglikom i Amerykanom pośpieszyliby z pomocą miejscowi lub pobliscy Rosjanie, Polacy, Ormianie, Grecy, wreszcie najliczniejsi i najważniejsi ze wszystkich Żydzi. Zebrałaby się tu cała swoista Liga Narodów…

Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych, bardziej biegłych w interesach Ukraińców, wytworzyłyby przewodnią warstwę, elitę kraju. Byłaby to wszakże szczególna elita, bo chyba żaden kraj nie mógłby poszczycić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii”.

Ideowy przywódca endecji oczywiście dostrzegał wagę, jaką stanowił aspekt ukraiński w polityce niemieckiej. Już od drugiej połowy XIX wieku emancypacja dążeń Rusinów była wykorzystywana przez rządy monarchii Habsburgów i Hohenzollernów w walce z głównym przeciwnikiem Niemczyzny na wschodzie, za jaki tradycyjnie uważana była Polska. Rodzący się ukraiński ruch narodowy obok nieco słabszego litewskiego czy białoruskiego miał osłabiać polskie dążenia do odbudowy dawnej Rzeczpospolitej.

„Już pod koniec ubiegłego stulecia zajęła ona poczesne miejsce w planach polityki Niemiec, pod których patronatem została tak szeroko postawiona. Odbudowanie państwa polskiego nie zmniejszyło, ale raczej zwiększyło jej znaczenie w widokach polityki niemieckiej: z jej rozwiązaniem wiążą się nadzieje na zmianę granicy niemiecko-polskiej i na zredukowanie Polski do obszaru, na którym byłaby państewkiem nic nie znaczącym, od Niemiec całkowicie uzależnionym.

Ekonomiczna zaś strona kwestii tak wielką rolę grająca w widokach mocarstwa Hohenzollernów, dla dzisiejszych Niemiec, przy ich potężnych trudnościach gospodarczych, jest jeszcze donioślejsza. Niewątpliwie miał ją między innymi na myśli szef rządu niemieckiego, gdy niedawno w swej mowie wskazywał główne źródło finansowych i gospodarczych kłopotów niemieckich w układzie rzeczy politycznych na wschód od Niemiec.

W ostatnich latach, dzięki węglowi i żelazu Zagłębia Donieckiego oraz nafcie kaukaskiej, Ukraina stała się przedmiotem żywego zainteresowania przedstawicieli kapitału europejskiego i amerykańskiego i zajęła miejsce w ich planach gospodarczego i politycznego urządzenia świata na najbliższą przyszłość.

Do tego trzeba dodać – co nie jest wcale najmniej znaczącym – rolę, jaką Ukraina obok Polski odgrywa w zagadnieniach polityki żydowskiej”.

Polski polityk doskonale przewidział, że niepodległa Ukraina wkrótce może zacząć dryfować nie w kierunku tworzenia zdrowych podstaw silnego i niepodległego państwa, ale powoli zacznie przekształcać się w coś na kształt „międzynarodowego przedsiębiorstwa” toczonego przez „szybki postęp rozkładu i zgnilizny”.

„Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; ludzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego, zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie, przekonaliby się, że zamiast własnego państwa, mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju, szybki postęp rozkładu i zgnilizny. Ten, kto przypuszcza, że przy położeniu geograficznym Ukrainy i jej obszarze, przy stanie, w jakim znajduje się żywioł ukraiński, przy jego zasobach duchowych i materialnych, wreszcie przy tej roli, jaką posiada kwestia ukraińska w dzisiejszym położeniu gospodarczym i politycznym świata, mogłoby być inaczej – nie ma za grosz wyobraźni.

Kwestia ukraińska ma rozmaitych orędowników, za¬równo na samej Ukrainie, jak poza jej granicami. Między ostatnimi zwłaszcza jest wielu takich, którzy dobrze wiedzą, do czego idą. Są wszakże i tacy, którzy rozwiązanie tej kwestii przez oderwanie Ukrainy od Rosji przedstawiają sobie bardzo sielankowo. Ci naiwni najlepiej by zrobili, trzymając ręce od niej z daleka”.

Ukraina i kwestia chińska

W swej pracy Dmowski dostrzegał istotną rolę Chin w naszej wschodnio-europejskiej układance. Ostrzegał wprost, że pozbawienie Rosji (nie ważne w jakiej formie ustrojowej) gospodarczego znaczenia Donbasu i rolniczego zaplecza słynnych ukraińskich czarnoziemów osłabi mocarstwo moskiewskie w nieubłaganej konfrontacji z Państwem Środka.

Było to o tyle zaskakujące, że ówczesna Republika Chińska była państwem pogrążonym w anarchii i piekle wojen domowych, które rozdzierały dawne azjatyckie imperium. Już wkrótce kraj ten miał zmierzyć się agresją Cesarstwa Japonii. W tej sytuacji mało kto zawracał sobie ówcześnie głowę potencjalnym chińskim zagrożeniem. Dmowski przeciwnie, już w okresie międzywojennym dostrzegał ogromny potencjał Chin i przewidywał, że prędzej czy później państwo to stanie się super-mocarstwem.

„Gdyby Rosja została pozbawiona Ukrainy, a przez to węgla, żelaza i nafty została pozbawiona – jej widoki na przeciwstawienie się Chinom w wojnie stałyby się wkrótce znikome. Historia bliskiej przyszłości byłaby historią posuwania się państwowego i kolonizacji chińskiej ku Bajkałowi, a potem niezawodnie dalej. Byłaby to zguba Rosji, z punktu widzenia niejednej polityki pożądana. Przyszedłby wszakże czas, i to może dość rychło, kiedy narody europejskie spostrzegłyby i nawet odczuły, że Chiny są za blisko.

To położenie sprawia, że Rosja, jakikolwiek rząd w niej będzie rządził, musi bronić Ukrainy jako swej ziemi, do ostatniego tchu, w poczuciu, że strata jej by¬łaby dla niej ciosem śmiertelnym”.

Ukraina a Polska

Roman Dmowski nigdy nie lekceważył dążeń emancypacyjnych Ukraińców. Przeciwnie, był przekonany, że dla Polski są one skrajnie niebezpieczne. W jego opinii zostały one wystarczająco jasno wyrażone w zapisach Traktatu Brzeskiego. Niepodległa Ukraina, jeśli miałaby być władna przeciwstawić się Rosji, musiałaby być potencjalnie jak najsilniejsza, władać maksymalnie dużym terytorium i posiadać odpowiednio jak najliczniejszą i dobrze uzbrojoną armię.

„Położenie nasze w tej sprawie jest bardzo wyraźne. Choćbyśmy mieli najmętniejsze pojęcie o dążeniach ukraińskich, to przecie posiadamy pisany dokument, będący oficjalnym programem państwa ukraińskiego. Jest nim traktat brzeski. Konspirujący z naszymi konspiratorami Ukraińcy mogą nawet szczerze dziś deklarować wiele rzeczy, ale zdrowo myśląca polityka nie może się przecie opierać na deklaracjach pojedynczych ludzi czy organizacji, czy nawet urzędowych przedstawicieli całego narodu. Musi ona patrzeć przede wszystkim na to, co tkwi w instynktach, w dążeniach ludów i w logice rzeczy. Jakiekolwiek byłoby państwo ukraińskie, zawsze musiałoby ono dążyć do objęcia wszystkich ziem, na których rozbrzmiewa mowa ruska. Musiałoby dążyć nie tylko dlatego, że takie są aspiracje ruchu ukraińskiego, ale także dlatego, że chcąc się ostać wobec Rosji, która by się nigdy z jego istnieniem nie pogodziła, musiałoby być jak największym i posiadać jak najliczniejszą armię”.

Jak pokazała historia, Dmowski miał całkowitą rację i pojawienie się niepodległej Ukrainy owocuje dziś potężnymi problemami na skalę ogólnoświatową. Dmowski przewidział zainteresowanie Ukrainą międzynarodowych środowisk żydowskich i pierwszorzędną rolę Chin w przyszłym konflikcie. Oczywiście dostrzegał rolę Niemiec, nie docenił tylko pozycji USA, której w swoich pracach nie widział w roli światowego hegemona, może dlatego, że w tamtym okresie Stany Zjednoczone przeżywały okres izolacjonizmu i dyplomatycznej bierności.

Zdumiewać musi przenikliwość i słuszność osądu pana Romana, a martwić może fakt, że tej miary polityk i mąż stanu został skazany na przymusową wewnętrzną emigrację przez polityków ówczesnego reżimu.

O dzielnej Marysi i siedmiu wrednych zarazach.

O dzielnej Marysi i siedmiu wrednych zarazach.

Paweł Kowalik

Przeczytałem Pana artykuł o tym, jak Marysia z Łubna sprzedawała na parkingu wiśnie zerwane w sadzie dziadka. https://www.dakowski.pl/gorzka-lekcja-przedsiebiorczosci-jak-wladza-uczy-mlodziez-biernosci-a-popiera-donosicieli/

Faktycznie jest to gorzka lekcja przedsiębiorczości, ale także i prawa, a raczej ustawowego bezprawia.

Marysia zobaczyła jak mają przedsiębiorcy którzy muszą spełnić szereg często absurdalnych czy niezwykle kosztownych i nieadekwatnych wymagań, bo takie jest tzw. „prawo”. Faktycznie zaś ma to mniej więcej tyle wspólnego z prawem co krzesło elektryczne z krzesłem. Poniżej wyjaśniam dlaczego. 

Pierwsza sprawa – słowo klucz, czyli osoba. Jeżeli weźmiemy jakąkolwiek ustawę, to mowa jest w niej o osobach i że dotyczy ona osób, organy władzy mają takie a takie uprawnienia wobec osób, osoby mają takie obowiązki itp. Wyjątkiem jest bodajże ustawa o policji gdzie jest mowa, że ma ona obowiązek chronić ludzi (nie osoby). Osoba nie jest człowiekiem, przynajmniej tak to jest traktowane w tzw. prawie stanowionym (zwanym też prawem morskim czy prawem admiralicji morskiej).
Słowo osoba oznacza maskę, którą zakładał aktor w teatrze starożytnym aby grać rolę kobiety. Takie jest też łacińskie znaczenie słowa persona, czyli osoba. W amerykańskim słowniku prawa Blacka (VII edycja) mamy podane, że osoba to podmiot, taki jak korporacja, rozpoznawany przez prawo, mający prawa i obowiązki człowieka. Czyli osoba to korporacja. Potwierdza to też art. 43 kodeksu cywilnego. W pkt 1 wymienia on że m.in. osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą lub zawodową we własnym imieniu jest przedsiębiorcą, w pkt 2 jest napisane, że przedsiębiorca działa pod firmą, a w pkt 4 jest napisane, że firmą osoby fizycznej jest jej imię i nazwisko.

Zatem każdy z nas jest traktowany jako firma JAN KOWALSKI, a nie jako żyjący człowiek Jan Kowalski. Sposób zapisu nie jest przypadkowy, bo JAN KOWALSKI to właśnie jest firma, czyli coś co jest martwe (tak samo zapisuje się imiona i nazwiska zmarłych na grobach, tak też pisano imiona i nazwiska niewolników w starożytnym Rzymie – mieli status Capitus Deminutio Maxima -największe pozbawienie praw). Ludzie o tym powszechnie nie wiedzą, choć nie jest to żadna tajemnica skoro kodeks cywilny w art. 43 wprost o tym stanowi. 
Ta firma JAN KOWALSKI powstała w momencie gdy matka Jana podpisała w USC akt urodzenia. W ten sposób matka nieświadomie zrzekła się w naszym imieniu praw do bycia traktowanym jako człowiek. W tym momencie suweren Jan Kowalski, posiadający 1/38 000 000 całej Polski stał się niewolnikiem tzw. państwa (“zasobem ludzkim”) i zaczął podlegać pod jego “prawo”, a nie pod prawo naturalne czyli najwyższe prawo Stwórcy. W akcie urodzenia imię i nazwisko też jest zapisane w całości wielkimi literami jak firma.

Czy mamy państwo? Nie! Od 2002 r. Polska jest zarejestrowana w USA w rejestrze Securities and Exchange Commision pod nr 0000079312 jako firma POLAND REPUBLIC OF. Rzekomo chodzi o sprzedaż obligacji. Tylko dlaczego nikt nas,obywateli nie poinformował o tym? Gdzie jest zgoda narodu na to? A skąd wiemy, że chodzi tylko o obligacje? A może faktycznie o obligacje tyle, że zrobione z naszych aktów urodzenia, jak twierdzą różni jak to się ich określa teoretycy spiskowi? Nic tak naprawdę nie wiemy poza tym, że Polska jest zarejestrowana jako firma. Stało się to w 2002 r. Czy wcześniej nasz kraj nie sprzedawał obligacji? Na pewno. I nie była potrzebna żadna firma POLAND REPUBLIC OF. Ja tego tłumaczenia rządu nie kupuję. 

Czy istnieją urzędy państwowe? Nie!

Wszystkie ważne tzw. urzędy i tzw. organy państwowe są także zarejestrowane jako firmy w rejestrze UPIK i mają nr DUNS – międzynarodowy numer handlowy. Można to dość łatwo sprawdzić jak ktoś chce. Policja jest firmą, ma nr DUNS, Sanepid, Urzędy Skarbowe, ZUS, Kancelaria Sejmu i Senatu, Sąd Najwyższy, sądy rejonowe, okręgowe itd. Żaden z urzędników nie posiada legitymacji urzędnika państwowego. Nawet sędziowie ich nie mają, a jedynie legitymacje służbowe, korporacyjne. Legitymacji takich jak w II RP nie mają. Sprawdziło to już wielu świadomych ludzi. 

Zatem to co Bartłomiej Sienkiewicz powiedział na taśmie u Sowy, że „państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”, a praktycznie nie istnieje jest prawdą. Również Mateusz Morawiecki to oficjalnie potwierdził mówiąc, że cyt. “Polska jest krajem posiadanym przez kogoś zza granicy” (rozmowa z Bronisławem Wildsteinem w TVP Info w 2017 r.) Istnieje tylko fasada, symulująca państwo, a praktycznie to wszystko są geszefty handlowe zarejestrowane w USA czy Niemczech bez naszej wiedzy i zgody. Od 2002 r. nie ma urzędów i urzędników państwowych. Są jedynie pracownicy korporacji o nazwie urząd, sąd, sanepid itp.

Podstawą prawa handlowego i w ogóle wszelkiego od tysięcy lat jest maksyma Consensus facit legem – zgoda/umowa tworzy prawo. Jeżeli człowiek Jan Kowalski (nie osoba) sprzedaje swoje wiśnie, z własnego ogrodu np. na parkingu i przychodzę tam ja człowiek Paweł Kowalik (nie osoba) i obejrzę te wiśnie, spróbuję może jedną czy dwie i chcę kupić np. 2 kg tych wiśni to zawieram Janem Kowalskim umowę – on mi daje 2 kg wiśni, ja mu płacę tyle ile on chce (inaczej bym nie kupił) i je zabieram.

I nikomu nic do tego czy Jan Kowalski ma książeczkę sanepidu, czy spełnia wymagania HACCP czy innych dyrektyw eurokołchozowych. Żadna firma policja czy firma sanepid nie ma prawa się wtrącać. Jeżeli Kowalski sprzeda mi wiśnie które mi zaszkodzą tak, że poważnie zachoruję następnego dnia po ich zjedzeniu, to wtedy Kowalski za to odpowiada, bo mnie oszukał. Gdybym wiedział że po zjedzeniu zachoruję to przecież bym tych wiśni nie kupił. Zatem w interesie Jana Kowalskiego jest to, aby te wiśnie sprzedać w takich warunkach, aby nikogo nimi nie zatruć. Jest to oczywiste dla Kowalskiego jako człowieka o ile jest przynajmniej przeciętnie inteligentny. Nie musi mu tego nakazywać żaden paragraf żadnej ustawy, rozporządzenia, zarządzenia, kodeksu czy dyrektywy.   
Jeżeli mimo to firma policja z firmą sanepid wkraczają w tę transakcję ze swoimi paragrafami to jest to rażące bezprawie, bo ani Jan Kowalski ani ja umowy z tymi firmami o żadne pośrednictwo nie zawieraliśmy! 

Art. 4 konstytucji stanowi, że my jesteśmy suwerenami czyli zwierzchnikami władzy. My płacimy podatki i władza ma chronić nasze prawa i godność (art. 30 konstytucji), bo nasza godność jest źródłem naszych praw

 jako ludzi i obywateli. Tymczasem nasi pracownicy, nasi słudzy dyktują nam jak mamy żyć, narzucają nam swoje ustaw(k)owe bezprawie i nas terroryzują. Żyjemy w systemie całkowitego bezprawia. I tego właśnie bezprawia doświadczyła Marysia. 

Te dwie “urzędniczki” z firmy sanepid nie ponoszą dużej winy. One są tylko pionkami w tym systemie, nie wiedząc jak on działa i myśląc, że egzekwują prawo. Faktycznie zaś egzekwują bezprawie. 

Drogą do tego, aby to zmienić jest uświadamianie innych jak jest, jakie są nasze prawa i domaganie się swoich praw naturalnych potwierdzonych (a nie ustanowionych) w Konstytucji czy Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Tylko tak możemy coś zmienić na lepsze. Kto bowiem nie dochodzi swoich praw, ten nie ma ich wcale.

Paweł Kowalik

===============

 trzy linki potwierdzające to co piszę.

Komenda Główna Policji – firma o nr DUNS: 52-289-5457: https://www.dnb.com/de-de/upik-profile-en/522895457/komenda_glowna_policji

Główny Inspektorat Sanitarny – firma o nr DUNS: 42-409-9648

firma Poland Republic Of nr 0000079312, w rejestrze SEC: https://www.sec.gov/cgi-bin/browse-edgar?CIK=0000079312

To może być potrzebne przed pierwszym zebraniem w szkole. I po…

Jeśli wiadomość nie wyświetla się poprawnie, należy skorzystać z linku – wersja przeglądarkowa

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Rozpoczął się rok szkolny, a wraz z nim wraca zagrożenie LGBT w szkołach. Tylko w tym tygodniu otrzymałam sygnały z kilku miejsc w Polsce, że sześciokolorowa ideologia atakuje z całą mocą – zarówno dzieci, jak i pedagogów.

Dyrektorzy terroryzują nauczycieli nakazując im mówić do uczniów zgodnie z ich „odczuwaną” płcią, a nie płcią faktyczną.

Dzieci w szkołach są poddawane podobnej presji – aby genderować rówieśników.

W wielu przypadkach genderowanie (zmiana imienia i zaimków) jest wstępem do tranzycji, czyli brutalnych i nieodwracalnych procedur „zmiany” płci. Zaczyna się od słów, a kończy na okaleczaniu.

Zmuszanie innych, by mówili do chłopaka jak do dziewczyny to gwałt na sumieniu, prawdzie i zdrowym rozsądku. Nie wolno zgadzać się na ideologiczny terror.

Poniżej znajdzie Pan wzory ważnych dokumentów:

– dla rodziców, którzy chcą zabezpieczyć dziecko przed niezdrowymi treściami oraz przed przymusem „genderowania” koleżanek lub kolegów,

– oraz dla nauczycieli, którzy wiedzą, że płci są tylko dwie i chcą do swoich uczniów mówić normalnie – zgodnie z ich naturalną biologiczną płcią.

Dokumenty należy wydrukować, podpisać, wpisać miejscowość i datę oraz złożyć u Dyrekcji szkoły. Dobrze jest wziąć potwierdzenie złożenia na kopii!

Dla rodziców: https://ratujzycie.pl/zabezpiecz-dziecko-przed-warsztatami-gender-w-szkole-wzor-oswiadczenia/.

Dla nauczycieli: https://ratujzycie.pl/pracujesz-w-szkole-nie-daj-sie-zmusic-do-genderowania-dzieciwzor-oswiadczenia-dla-nauczycieli/.

Jeśli któraś z tych sytuacji dotyczy Pana lub osoby Panu bliskiej – proszę nie wahać się i wysłać linki. Zaczynają się pierwsze zebrania w szkołach i może to być dobry moment, by rodzice wraz z wieloma innymi dokumentami złożyli także swoje oświadczenia i zabezpieczyli dzieci.

Serdecznie Pana pozdrawiam!

Kaja GodekKaja GodekKaja Godek
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Szkoła jest miejscem, które powinno przede wszystkim służyć prawdzie. Ideologia LGBT zakłamuje rzeczywistość, dlatego nie wolno jej ulegać.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

BROŃMY NIENARODZONYCH PRZED NIEBEZPIECZNYMI ZMIANAMI W PRAWIE! Aborcja zabija, nie leczy !

PODPISZ APEL DO MINISTER ZDROWIA!

Aborcja zabija, nie leczy!

Środowiska promujące aborcję pod pretekstem troski o zdrowie psychiczne kobiet forsują rozwiązania, które umożliwią lekarzom zabijanie nienarodzonych właściwie na każde życzenie kobiety. W Ministerstwie Zdrowia powstał zespół, którego zadaniem jest opracowanie procedur dotyczących „zakończenia ciąży”. W jego skład wchodzą osoby znane ze swoich proaborcyjnych poglądów.

Apelujemy do Minister Zdrowia Katarzyny Sójki o zajęcie zdecydowanej postawy w obronie życia dzieci nienarodzonych, podejmowanie działań mających na celu wzmocnienie standardów opieki dla matek oczekujących narodzin dziecka oraz wyraźny sprzeciw wobec presji aborcyjnych aktywistów.

PODPISZ APEL!

Szanowna Pani Katarzyna Sójka
Minister Zdrowia

Szanowna Pani Minister, w odpowiedzi na podnoszony w debacie publicznej postulat rozszerzenia kryteriów legalności przerywania ciąży o dopuszczenie uśmiercenia nienarodzonego dziecka ze względu na zagrożenie zdrowia psychicznego matki, apeluję do Pani Minister o zajęcie zdecydowanego stanowiska w sprawie obrony życia dzieci nienarodzonych oraz o zapewnienie jak najlepszej opieki dla matek spodziewających się narodzin swojego dziecka.

Gdy 10 sierpnia 2023 r. wzięła Pani na siebie odpowiedzialność za zdrowie i życie Polaków, mówiąc: „przystępujemy do ciężkiej pracy, bo najważniejsze jest dobro pacjentów”, wyraziła Pani tym samym troskę o życie każdego, także najmniejszego Polaka, którego życie rozwija się pod sercem matki. 

Dlatego domagam się skutecznej ochrony każdego życia ludzkiego i podstawowych praw człowieka, niezależnie od stadium jego rozwoju.

W tym kontekście przypominam również stanowisko Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych w sprawie dopuszczalności aborcji w oparciu o przesłankę zdrowia psychicznego z 4 września br.  Aborcja – jak przypominają eksperci KEP – nie należy do metod terapeutycznych stosowanych w leczeniu, zabójstwo dziecka nie może być uważane za środek do przywrócenia zdrowia kobiety. Taki akt nie mieści się w standardach leczniczych.  

Pojawiające się w przestrzeni publicznej, sprzeczne z Konstytucją RP, roszczenia zmian w interpretacji obowiązującego prawa, są de facto dążeniem do legalizacji aborcji na żądanie. 

Domagam się zatem zdecydowanego sprzeciwu wobec nacisków wywieranych na resort zdrowia przez lobby aborcyjne, których wyrazem jest m.in. powołanie przez byłego Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego zespołu ds. opracowania wytycznych dla podmiotów leczniczych w zakresie procedur związanych z zakończeniem ciąży, zdominowanego przez ekspertów o poglądach proaborcyjnych.  

Nie ma mojej zgody, aby wbrew prawu – a także bez uczciwej i rzetelnej współpracy specjalistów – ustalane były procedury ułatwiające dokonywanie aborcji w polskich szpitalach.  

Liczę, że nie ulegnie Pani Minister presji środowisk, którym zależy na tym, aby w Polsce dochodziło do masowego zabijania niewinnych i bezbronnych dzieci, nawet na kilka dni przed porodem.  

Mam nadzieję, że prace resortu powierzonego Pani kierownictwu przyczynią się do umacniania szacunku wobec każdego życia, na każdym etapie jego rozwoju, podnosząc także standardy wszechstronnej opieki dla matek oczekujących narodzin dziecka.  

Z wyrazami szacunku

Polski bal na „Titanicu”

Polski bal na „Titanicu”

Andrzej Szlęzak myslpolska

Rzadko śledzę debaty przed wyborami. Nie wiem czy to przypadek, ale trafiam na dyskusje o problemach sięgających swoimi skutkami najwyżej kilku lat w przyszłość.

Czyżby problemy, które już są, a będą skutkować na pokolenia, nie były przedmiotem debat przed nadchodzącymi wyborami?

Te problemy swoją skalą i zasięgiem czasowym są z natury trudne do ogarnięcia, ale przez to samo stają się najważniejszymi. Byłoby to fatalne, ale patrząc na poziom polskiego życia politycznego, to raczej nie dziwi.

W tych dniach Główny Urząd Statystyczny ogłosił, że Polska wchodzi w kolejny kryzys demograficzny, a potwierdzeniem tego ma być fakt, iż w roku ubiegłym urodziło się najmniej dzieci od zakończenia II wojny światowej.

Przez najbliższe 20 – 30 lat ludność Polski zmniejszy się co najmniej o kilka milionów. To tak jakby wymarły więcej niż dwa województwa podkarpackie. Przypomnijmy, że województwo podkarpackie aktualnie zamieszkuje nieco ponad dwa miliony osób. Trudno mi sobie wyobrazić, że jadę ze Stalowej Woli do Ustrzyk Dolnych i po drodze nigdzie żywego ducha.

Jednak fakt, że Polska wymiera, to tylko część problemu. Bodaj większym problemem jest fakt starzenia się społeczeństwa. To rodzi większe problemy ekonomiczne, społeczne i polityczne niż wymieranie. Jeśli emeryt umarł, to koszt pogrzebu jest w zasadzie ostatnim kosztem, który wygenerował. Emeryt, który żyje, ale jest schorowany, zniedołężniały lub w inny sposób niezdolny do samodzielnego życia, generuje wysokie, dodatkowe koszty, choćby na opiekę medyczną. Polityczny problem polega na tym, że tacy emeryci stają się coraz większą siłą polityczną.

Powyższe fakty łączę z informacją o tym, że rząd PiS-u planuje budżet na przyszły rok z gigantycznym deficytem, czyli de facto zadłużeniem. Politycy PiS-u nawet tego nie kryją, że zadłużają państwo, by przekupić emerytów – wyborców. Dodatkowo w kampanii wyborczej obiecują, że nie podniosą wieku emerytalnego. Jeszcze kilkanaście lat temu mieliśmy w Polsce sytuację, gdy dwóch – trzech pracujących składało się na emeryturę jednego emeryta. Dużymi krokami zbliżamy się do sytuacji, w której jeden pracujący będzie musiał utrzymać dwóch – trzech emerytów. Kto to wytrzyma? Przecież już widać na horyzoncie punkt, w którym już nie da się ani zapożyczać, ani dodrukowywać pieniędzy. Taka polityka jest cynicznym oszustwem i prowadzi wprost do katastrofy w różnych wymiarach. Jednak póki co nie ma siły politycznej w Polsce, która miałaby odwagę powiedzieć to publicznie, a zwłaszcza w kampanii wyborczej. Żeby choćby próbować zapobiec tej katastrofie już teraz trzeba podjąć wiele bardzo niepopularnych decyzji.

Całość tych problemów odnoszę do swojej sytuacji osobistej, czyli kogoś, kto za kilka lat znajdzie się w wieku emerytalnym. Sytuacja życiowa zmusza mnie do pozostania w Stalowej Woli, a spodziewam się nędznej emerytury. Obecnie Stalowa Wola to najszybciej wyludniające się miasto w województwie. To miasto w czołówce miast z najmniejszym przyrostem naturalnym i jednocześnie to miasto w pierwszej trójce miast w województwie z najstarszą populacją. Za góra kilkanaście lat połowę dorosłych mieszkańców Stalowej Woli będą stanowić emeryci.

Co to oznacza dla takiego miasta? Najogólniej mówiąc ogromną degradację pod każdym względem. Stalowa Wola będzie przytłaczana problemami ludzi strych, w dużej części schorowanych i w dodatku niezamożnych. O ile wiem obecne władze miasta w ogóle nie zastanawiają się, jak przystosować miasto do innych zasad funkcjonowania, zwłaszcza pod względem finansowym. Stalowa Wola, podobnie jak całe państwo, jest ogromnie zadłużona i to zadłużenie będzie rosnąć. W którymś momencie to zadłużenie państwa, jak i miasta zderzy się z procesami społecznymi i gospodarczymi wpływającymi negatywnie na możliwości finansowe i państwa, i miasta. Emeryci to w polskich warunkach słabi nabywcy i płatnicy podatków.

Co wtedy? Szukaniem odpowiedzi na to pytanie nie zaprzątają sobie głowy żadne siły polityczne ani w państwie, ani w Stalowej Woli. Efekty takiego braku dalekosiężnego myślenia i jakiegokolwiek braku poczucia odpowiedzialności już nas poniewierają. Przez trzydzieści lat nie potrafiono zbudować ponadpartyjnego konsensusu, żeby przebudować i zmodernizować system energetyczny w Polsce. W efekcie mamy ciągle rosnące ceny energii elektrycznej, a skutkiem tego jedne z najwyższych w Europie. Stoimy pod ścianą wobec dostosowania naszego systemu energetycznego do wymogów Unii Europejskiej, co grozi katastrofalnymi konsekwencjami dla polskiej gospodarki. Kręcimy się w błędnym kole. Z jednej strony trzeba twardo powiedzieć emerytom i nie tylko, że dalsza polityka przekupywania ich różnymi świadczeniami socjalnymi obraca się przeciwko nim. Z drugiej strony emerytów jako rosnącej siły politycznej nie wolno sobie zrażać, bo nie będzie wygranej w wyborach, więc brnie się w ekonomiczne nonsensy.

I cóż w tej sytuacji czeka mnie w Stalowej Woli? Ano bieda i ból. Bieda, bo emerytura głodowa i prawie żadnej możliwości dorobienia, ponieważ ani kodeks pracy, ani inne ustawy mające na to wpływ nie tworzą systemu zachęcającego pracodawców do zatrudniania emerytów albo tworzenia dla nich miejsc pracy. Ból, ponieważ mam choroby, które wraz z wiekiem się nasilają i jak widzę wokół siebie, czynią życie udręką, a przy tym pogłębia się degradacja systemu opieki medycznej.

Jeśli Stalowa Wola ma pozostać ośrodkiem przemysłowym, to jest nieuchronnym, że pojawią się w dużej liczbie imigranci, jako siła robocza. Jeśli będą stanowić jedną trzecią liczby mieszkańców miasta (a wcześniej niż później będą), to staną się już nie tylko siłą ekonomiczną, ale i społeczną oraz koniec końców polityczną. Zarówno oni, a zwłaszcza urodzone w Stalowej Woli ich dzieci, mogą nie zechcieć łożyć na takich, jak ja. Co wtedy? Przecież te obszary przyszłych problemów i konfliktów gospodarczych, społecznych i politycznych już są widoczne gołym okiem. Zarówno w Stalowej Woli, jak i w całej Polsce o tym cisza. Czy znajdzie się siła polityczna, która ją przerwie? Niestety nie wygląda na to, żeby ujawniła się przed tymi wyborami. Po wyborach raczej też się nie ujawni.

Andrzej Szlęzak

Niedziela: Biłgoraj, Warszawa – comiesięczne Msze Święte za Ojczyznę i Pokutne Marsze Różańcowe

10.09.2023 Biłgoraj, Warszawa – comiesięczne Msze Święte za Ojczyznę i Pokutne Marsze Różańcowe

07/09/2023przez antyk2013

Z Maryją Królową Polski modlić się będziemy o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu

BIŁGORAJ – w każdą drugą niedzielę miesiąca w kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny o godz. 18.00 Msza Święta za Ojczyznę i Pokutny Marsz Różańcowy!

WARSZAWA – zapraszamy na comiesięczny Pokutny Marsz Różańcowy, który już od 9 lat odbywa się w stolicy. Rozpoczynamy Mszą Świętą o godz. 8.00 w kościele św. Andrzeja Apostoła i św. Brata Alberta na pl. Teatralnym 20, po niej udajemy się ulicami Warszawy pod Sejm RP.

Zgodnie ze słowami Najświętszej Dziewicy Maryi (zawartych we wszystkich uznanych objawieniach) modlitwa na Różańcu Świętym jest ostatnim ratunkiem dla świata. To jest FAKT – władze tego świata, odrzucają Boga a na Jego miejsce intronizują zachcianki człowieka (lub w najlepszym wypadku sentymentalnie celebrują humanizm).

Trasa naszego comiesięcznego Pokutnego Marszu Różańcowego w Warszawie:  Po drodze z placu Teatralnego idziemy ogarniając modlitwą Różańca Świętego ważne instytucje i ministerstwa położone przy Krakowskim Przedmieściu, modlimy się za Prezydenta RP pod jego siedzibą, skręcamy w  ul. Świętokrzyską by modlić się pod Ministerstwem Finansów, później przy pl. Powstańców Warszawskich 7 dochodzimy do budynku TVP, gdzie mieszczą się główne studia informacyjne telewizji publicznej (przez dziesięciolecia komunizmu i liberalizmu siejących nienawiść oraz kłamstwa). Modlić się będziemy o konieczne zmiany w mediach i nawrócenie środowisk dziennikarskich. Kierujemy się później w stronę placu Trzech Krzyży i na ul. Wiejską aby ogarnąć modlitwą władze ustawodawcze naszego Kraju. Zakończenie Pokutnego Marszu Różańcowego będzie pod Sejmem i Senatem RP (wcześniej podejdziemy pod ambasadę Kanady, gdzie Panu Bogu i Jego Matce zawierzać będziemy Mary Wagner, która toczy samotny bój o przestrzeganie prawa Bożego w Kanadzie).

https://youtube.com/watch?v=zL3tg863fSE%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dpl-PL%26autohide%3D2%26wmode%3Dtransparent
https://youtube.com/watch?v=FA-B8j-Tgbk%3Fversion%3D3%26rel%3D1%26showsearch%3D0%26showinfo%3D1%26iv_load_policy%3D1%26fs%3D1%26hl%3Dpl-PL%26autohide%3D2%26wmode%3Dtransparent

Będziemy się modlić o ustanie kłamliwych ataków na nasz Kościół i Ojczyznę, o nawrócenie nieprzyjaciół i pojednanie ludzi, narodów i państw na fundamencie prawdy, aby wobec ofiar zbrodni i ludobójstwa nastąpiło sprawiedliwe zadośćuczynienie za zło jakiego doświadczyli od prześladowców. Będziemy modlić się także o to by dla wszystkich narodów, dawniej i dziś zamieszkujących ziemie Rzeczypospolitej i Europę Środkowo Wschodnią, Jezus Chrystus był  j e d y n ą  Drogą, Prawdą i Życiem, o to też by na ziemiach nasączonych krwią ofiarną poprzednich pokoleń umocniona została święta wiara katolicka, poza którą nie ma zbawienia, by porzucone zostały błędne wyznania i religie wiodące na bezdroża nienawiści.

Share

Kategorie Biłgoraj, Msze św. za Ojczyznę, Pokutne Marsze Różańcowe, Warszawa Tagi Biłgoraj, Jasnogórskie Śluby Narodu, Krucjata Różańcowa za Ojczyznę, modlitwa za Ojczyznę, Msza Święta za Ojczyznę, Pokuta, Pokutny Marsz Różańcowy, różaniec za Ojczyznę, Warszawa

Zboże zalało Polskę. Rekordowy wwóz produktów rolnych z Ukrainy. “Techniczne” zjedliśmy?

Zboże zalało Polskę. Rekordowy wwóz produktów rolnych z Ukrainy

W pierwszych miesiącach 2023 r. wjechało do nas 600 razy więcej ukraińskiej pszenicy niż rok wcześniej.

10.07.2023 zboze-zalalo-polske-rekordowy-wwoz-z-ukrainy

– W pierwszych czterech miesiącach 2023 r., gdy trwały już protesty polskich rolników, sprowadzono z Ukrainy prawie 338 tys. ton pszenicy. To aż 610 razy więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego – mówi dr hab. inż. Arkadiusz Artyszak, prof. SGGW. Na zdjęciu protest rolników przy przejeździe kolejowym w Hrubieszowie w kwietniu br.

W ciągu roku import zbóż do Polski potroił się – z 1,1 mln ton w 2021 r. do 3,2 mln ton w 2022 r., a największy wzrost dotyczy pszenicy i kukurydzy, której w ubiegłym roku sprowadziliśmy ponad 2 mln ton – dane Ministerstwa Finansów i Krajowej Administracji Skarbowej, które „Rzeczpospolita” uzyskała z resortu rolnictwa, potwierdzają rekordowy, nienotowany dotąd wwóz produktów rolnych z Ukrainy.

– W pierwszych czterech miesiącach 2023 r., gdy trwały już protesty polskich rolników, sprowadzono z Ukrainy prawie 338 tys. ton pszenicy. To aż 610 razy więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego – mówi dr hab. inż. Arkadiusz Artyszak, prof. SGGW. – Skala importu zbóż z Ukrainy w ostatnim półtora roku jest dla mnie szokująca – dodaje.

Czytaj więcej Polska zasypana zbożem z Ukrainy

Z 6 tys. ton kukurydzy z Ukrainy w 2021 r. do blisko 2 mln ton w roku ubiegłym – przedstawiamy szokujące dane rządu o polskim imporcie zbóż.

Zalew zbóż to efekt decyzji Brukseli z maja 2022 r. o bezcłowym otwarciu granic dla produktów rolnych z Ukrainy.

Zboże z Ukrainy. Techniczne zjedliśmy?

Nie wiadomo, czy dane te uwzględniają zboże techniczne (uprawiane na potrzeby przemysłowe, nie do spożycia), a i takie sprowadzano z Ukrainy. Pojęcie to wymyślono, by obejść kontrole na granicy i przyspieszyć wwóz.

Według resortu rolnictwa w 2022 r. z Ukrainy sprowadzono blisko 101 tys. ton zbóż deklarowanych jako techniczne i przemysłowe, a w obecnym (styczeń–kwiecień) – 2 tys. ton. Po wjeździe było sprzedawane jako paszowe lub konsumpcyjne. Trwa śledztwo w sprawie oszustw związanych ze zbożem technicznym, obejmuje ok. 90 spraw. – W czerwcu KAS przeszukała ponad 200 firm i agencji celnych – wskazuje Biernat-Łożańska, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie.

Rząd puścił na żywioł tranzyt ukraińskiej żywności przez Polskę, zalała więc nasz rynek. To zagrożenie dla rodzimej produkcji. Pomysłów na systemowe rozwiązanie problemu nie widać.

Co się stało ze „zbożem technicznym” z Ukrainy? – Zjedliśmy je, a część poszła na paszę. Nie słyszałem, żeby zostało spalone w piecach – mówi nam Wiesław Gryń, lider stowarzyszenia Oszukana Wieś.

Obawy rolników ws. zboża z Ukrainy

Blokadę na cztery zboża z Ukrainy do pięciu państw UE przedłużono tylko do połowy września. Rolnicy boją się, że potem KE otworzy granice.

Oliwy do ognia dolały słowa prezydenta Andrzeja Dudy w Kijowie, które odczytano jako opowiedzenie się za szybkim uwolnieniem handlu. Ukraiński portal Kyiv Post napisał wprost, że „Polska zgadza się na zniesienie blokady Ukrainy po 15 września”. Wpis usunięto po reakcji ministra Przydacza z Kancelarii Prezydenta. „W rzeczywistości prezydent powiedział, że istnieje potrzeba skutecznego mechanizmu zapobiegania nadużyciom” – wyjaśnił sekretarz stanu. Protestujący rolnicy ze stowarzyszenia Oszukana Wieś zapowiedzieli, że jeżeli embargo zostanie zniesione, zablokują granicę.

To nie kaczka dziennikarska: Ukraina wniesie sprawę przeciwko Polsce do WTO – grozi Taras Kachka, wiceminister gospodarki Ukrainy.

To nie kaczka dziennikarska: Ukraina wniesie sprawę przeciwko Polsce i UE do WTO – grozi Taras Kachka, wiceminister gospodarki Ukrainy.

Ukraina zapowiada złożenie donosu na Polskę

ukraina-zapowiada-pozew-przeciwko-polsce

Nie przycicha sprawa sprzedaży skażonego, zboża ukraińskich oligarchów w Polsce. Choć tranzyt tego zboża cały czas trwa, Kijów domaga się możliwości zalania nim polskiego rynku. Straszy też sądem.

Ukraina zapowiada pozew przeciwko Polsce. –Z pełnym szacunkiem i wdzięcznością dla Polski, w przypadku wprowadzenia jakichkolwiek zakazów po 15 września, Ukraina wniesie sprawę przeciwko Polsce i UE do Światowej Organizacji Handlu – powiedział w rozmowie z Politico Taras Kachka, wiceminister gospodarki Ukrainy.

Jak przypomina amerykańskie medium, eksport zboża z Ukrainy jest obecnie objęty zakazem na rynki Polski, Węgier i trzech innych krajów UE na mocy porozumienia zawartego z Komisją Europejską na początku tego roku, aby chronić rolników przed napływem tańszych produktów z ich rozdartych wojną krajów sąsiadujących.

Nadmiar, wywołany inwazją Rosji na Ukrainę i blokadą przez nią tradycyjnych szlaków eksportowych tego kraju nad Morzem Czarnym, wbił klin między Ukrainą a państwami wschodniego frontu UE, które były jednymi z największych zwolenników militarnej walki Kijowa – czytamy w Politico.

Ograniczenia wygasną 15 września. W obliczu spekulacji, że przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen pozwoli na ich wygaśnięcie, Polska i Węgry zagroziły nałożeniem własnych jednostronnych zakazów importu, co stanowi naruszenie wspólnych zasad handlowych bloku.

Komentarze Kachki potwierdziły ostrzeżenie wydane w tym tygodniu przez doradcę prezydenta Zełenskiego. Jeśli Bruksela nie podejmie działań przeciwko krajom, które naruszają umowę handlową, Kijów „zastrzega sobie wybór mechanizmów prawnych dotyczących reakcji” – powiedziała Igor Żółka Interfax-Ukraine.

Ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy stwierdziło, że Kijów zastrzega sobie prawo do wszczęcia postępowania arbitrażowego w ramach układu o stowarzyszeniu z UE lub do wystąpienia do WTO.

Nie mamy zamiaru natychmiast podejmować działań odwetowych, biorąc pod uwagę ducha przyjaźni i solidarności między Ukrainą a UE – wyjaśnił Kaczka. Dodał jednak, że systemowe zagrożenie dla interesów Ukrainy „zmusza nas do wniesienia tej sprawy do WTO”.

Kaczka w pisemnych uwagach nadesłanych w odpowiedzi na pytania Politico stwierdził, że ​​nie ma dowodów na istnienie odchyleń cenowych lub znaczącego wzrostu dostaw zbóż, które uzasadniałyby rozszerzenie ograniczeń importowych. Kijów zaangażował się w „konstruktywną współpracę” z Komisją, pięcioma państwami członkowskimi, a także z Mołdawią, kluczowym węzłem tranzytowym dla ukraińskiego eksportu do UE.

Otrzymaliśmy duże wsparcie w zapewnieniu lepszego tranzytu towarów przez terytorium sąsiadujących państw członkowskich, w tym Polski i Węgier – przyznał Kachka.

Sprawę wymownie skomentował m.in. europoseł PiS, Jacek Saryusz-Wolski. Napisał m.in.: “Ukraina w tej sprawie działa w złej wierze, wykorzystując sytuację wojenną do wymuszenia na UE nienależnego otwarcia dla UA na stałe rynku rolnego UE i utrwalenia tego czasowo ograniczonego precedensu. (…) Czyniąc to, Kijów szkodzi sam sobie, marnując kapitał dobrej woli po stronie tych, którzy jak Polska, najbardziej Ukrainie pomagają i zarazem tworząc napięcia, które są w interesie Moskwy.”

===========================

NASZ KOMENTARZ: Swoją dwuletnią już uległością, rząd warszawski spowodował, że bezczelność ukraińska osiągnęła niesamowite rozmiary. Jej zachowanie idealnie wpisuje się w powiedzenie ludowe: “Daj kurze grzędę, a ona: jeszcze wyżej siędę”.

Wyborcze myślozbrodnie

Wyborcze myślozbrodnie

Stanisław Michalkiewicz    7 września 2023 michalkiewicz.pl/tekst

Cogitationis poenam nemo patitur – mawiali starożytni Rzymianie, którzy – w odróżnieniu od innych starożytnych Żymian – każde spostrzeżenie zaraz ubierali w postać pełnej mądrości sentencji. Ta zacytowana wykłada się, że myśli nie podlegają karze. Tak było w koszmarnych czasach starożytnych, ale kiedy rewolucja francuska zapoczątkowała erę nowoczesności, pojawiły się – jak to nazwał Jerzy Orwell – „myślozbrodnie”, które od tamtej pory już nam towarzyszą. Na przykład w Stanach Zjednoczonych za myślozbrodnię uchodzi krytykowanie tamtejszej konstytucji, podczas gdy w Związku Radzieckim amerykańską konstytucję, nie mówiąc już o prezydencie, można było krytykować do woli. Za to krytyka konstytucji stalinowskiej stanowiła w ZSRR potworną myślozbrodnię, za którą – na podstawie art. 58 kodeksu karnego RFSRR – wędrowało się do dołu z wapnem, a w najlepszym razie – na tak zwaną „ćwiarę”, czyli na 25 lat do łagru. W Polsce za sanacji myślozbrodnię stanowiło demonstrowanie niewiary w tak zwaną „legendę” Józefa Piłsudskiego, którego kult rozwinął się wtedy do rozmiarów jeszcze większych od obecnego kultu prezydenta Lecha Kaczyńskiego – ale w tej sprawie jesteśmy dopiero na początku drogi. Z kolei za pierwszej komuny w Polsce myślozbrodnię stanowiło krytykowanie ustroju socjalistycznego i sojuszy. Na tym właśnie polegała różnica między dozwoloną krytyką konstruktywną, a myślozbrodniczym krytykanctwem; krytyka konstruktywna musiała stać na nieubłaganym gruncie akceptacji socjalizmu i sojuszy, bo w przeciwnym razie stawała się krytykanctwem. Transformacja ustrojowa i odwrócenie sojuszy nic tu w zasadzie nie zmieniły; myślozbrodnie nie przestały nam towarzyszyć, z tym, że zyskały zupełnie inną treść. No, może niezupełnie zupełnie inną, bo na przykład krytykowanie socjalizmu spotyka się z niezmiennym odporem i to w dodatku – płynącym z tych samych środowisk, które taki odpór organizowały również za pierwszej komuny. Mówię oczywiście nie tylko o Lewicy, z ramienia której do Sejmu będzie kandydowała moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, ale również – a może przede wszystkim – o Judenracie „Gazety Wyborczej”, który przez całe dziesięciolecia znajdował się w awangardzie rewolucji komunistycznej, a zmieniały się tylko tytuły gazet. Dzisiaj przeciwko myślozbrodniczemu krytykowaniu socjalizmu w wykonaniu pana Sławomira Mentzena, zdecydowany odpór daje pan Ryszard Petru – w okresie dobrego fartu przewodniczący partii Nowoczesna – który obecnie znalazł przytułek w „Trzeciej Drodze”, podobnie jak pan Artur Dziambor.

Ale mamy do czynienia nie tylko z myślozbrodniami świeckimi. Zwłaszcza w okresach przedwyborczych pojawiają się też myślozbrodnie o charakterze nadprzyrodzonym, nazywane inaczej grzechami, które – jak wiadomo – można popełnić na trzy sposoby: myślą, mową i uczynkiem. Na przykład podczas kampanii w wyborach prezydenckich w 1995 roku, JE ks. biskup Tadeusz Pieronek ogłosił nowy grzech. Grzechem mianowicie miało być powstrzymanie się od uczestnictwa w wyborach, w których trzeba było dokonać wyboru między dżumą a tyfusem, czyli między Lechem Wałęsą, a Aleksandrem Kwaśniewskim. Już miałem się z tego grzechu wyspowiadać, ale po wyborach, które Lech Wałęsa przegrał, JE ks. biskup Pieronek ten grzech odwołał, w dodatku na łamach „Życia Warszawy” piętnując tych, którzy „w kampanii wyborczej nadużywali religii dla celów politycznych”. Wspominam o tym, bo właśnie wielkie oburzenie w środowiskach zawodowych katolików wywołała myślozbrodnia JŚ. papieża Franciszka, który – zamiast wykląć i ekskomunikować rosyjskich katolików zgromadzonych w Petersburgu – zachęcał ich do kontynuowania dzieła zapoczątkowanego przez Piotra Wielkiego i Katarzynę II. Słów oburzenia nie krył pan red. Terlikowski, podobnie jak pan minister Czarnek, a także oczywiście – władze Ukrainy, którym najwyraźniej nie wystarcza demonstrowanie mocarstwowości wobec Polski, ale chętnie zajęłyby mocarstwową pozycję również wobec Królestwa Niebieskiego. To, że pan red. Terlikowski najwyraźniej uznaje te ambicje ukraińskich oligarchów za oczywiste, nie powinno nas dziwić, bo od pewnego czasu ma on we wszystkich sprawach poglądy takie, jak trzeba – to znaczy – zatwierdzone przez odpowiednie instancje. Pewne zaskoczenie natomiast wzbudziły objawy rygorystycznego przestrzegania ukraińskich norm życia partyjnego i w ogóle ukraińskich norm moralnych przez luminarzy tubylczej telewizyjnej publicystyki, np. panią red. Agnieszkę Gozdyrę. Pani red. Gozdyra przyswoiła sobie metodę wprowadzoną do tubylczego dziennikarstwa przez resortową „Stokrotkę”, czyli panią red. Monikę Olejnik, która swoich rozmówców wprawdzie jeszcze nie bije, tylko zwyczajnie przesłuchuje i sztorcuje za udzielanie nieprawidłowych odpowiedzi. Toteż kiedy zabrała się do przesłuchiwania pani Małgorzaty Zych, która chciała dostać się do Senatu z ramienia PSL, od razu zadała jej „śmiertelnego” w postaci podchwytliwego pytania, czy nazwałaby ruskiego prezydenta Putina „zbrodniarzem wojennym”. Pani Zych, zamiast skorzystać z mojej rady i scenicznym szeptem zapytać panią Gozdyrę, jak brzmi poprawna odpowiedź, a potem głośno powtórzyć ją do kamery, zaczęła plątać się w zeznaniach, co pani redaktor Gozdyrze wystarczyło do udowodnienia jej myślozbrodni w postaci wątpliwości, czy Putin jest zbrodniarzem wojennym. Tymczasem żadnych wątpliwości w tej kwestii nikomu mieć nie wolno, skoro nie tylko prezydent Zełeński obdarzył go takim epitetem, ale w dodatku Senat USA tak właśnie go podsumował. Wprawdzie Rosja nie poddała się jurysdykcji Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, ale USA też przezornie nie poddały się tej jurysdykcji z obawy, by ich przywódcy nie zostali skazani za zbrodnie wojenne Iraku i Afganistanie – ale kto w Polsce by zawracał sobie głowę takimi głupstwami, kiedy jest rozkaz, że kto głośniej wymyśla Putinowi, ten bardziej kocha nasz nieszczęśliwy kraj? Pewien dysonans poznawczy może wzbudzić okoliczność, że Polska utrzymuje ze zbrodniczą Rosją stosunki dyplomatyczne, podobnie zresztą, jak Stany Zjednoczone. Ciekaw jestem tedy, czy standardy demonstrowane przez panią red. Agnieszkę Gozdyrę, dotyczą również charge d’affaires Rzeczypospolitej w Moskwie, pana Jacka Śladewskiego, który podczas wręczania listów uwierzytelniających prezydentowi Rosji Włodzimierzowi Putinowi I przy innych okazjach, powinien zwracać się do niego per: „ty s…synu, wojenny zbrodniarzu, podetrzyj się tymi papierami!” – i tak dalej – czy może jednak w sposób trochę bardziej wyszukany? Ale skoro by się okazało, że pan Śladewski nie ma obowiązku obsobaczać Putina, to dlaczego pani red. Gozdyra uważa, że pani Małgorzata Zych taki obowiązek ma? Byłoby to sprzeczne z konstytucyjną zasadą równości obywateli wobec prawa. Czyżby pani red. Agnieszka Gozdyra tej zasady nie uznawała? To by znaczyło, że i ona dopuściła się myślozbrodni. Ładny interes!

Stanisław Michalkiewicz

Strategia demograficzna Polski (2021-2055). Pod warunkiem powrotu do Prawa Bożego

Opublikowane w przez Jan Nowak strategia-demograficzna-polski-2023-2055

Strategia demograficzna Polski (2021-2055) Pod warunkiem powrotu do Prawa Bożego!!!

Zanim przejdziemy do naszej przyszłości, spójrzmy jak było w minionych dwóch stuleciach.

W ostatnich stu latach poprzez aborcje wyzbyliśmy się w Polsce 33,5 mln dzieci nienarodzonych, I i II wojna światowa pozbawiła nas 15 mln osób, emigracja polityczna i zarobkowa uszczupliła nam około 4 mln osób. Największego spustoszenia demograficznego uczyniła antykoncepcja, pozbawiła nas około 115 mln istnień ludzkich.

Wizja optymistyczna

Czy są możliwe zmiany w wymiarze społecznym w Polsce? Przyjmę scenariusz optymistyczny, który zakłada, że liczba mieszkańców przestaje się kurczyć i z każdym rokiem rośnie. W ciągu dwóch dekad wskaźnik dzietności przekracza 3 punkty.

Czy to jest możliwe? By tak mogło się stać, potrzeba radykalnych zmian w wymiarze duchowym, moralnym i społecznym, a także politycznym. Należy kategorycznie zakazać, ścigając pod groźbą kary utraty wolności, używania jakichkolwiek środków antykoncepcyjnych, wprowadzić absolutny zakaz pozbawiania życia dzieci nienarodzonych, absolutny zakaz rozwodów. Nakazać zamknięcie wszystkich domów publicznych, klubów nocnych.

Za handel narkotykami powinno grozić więzienie, i to bardzo surowe. Zabawy dla młodzieży powinny mieć charakter przyzwoity, lansować kulturę przyjaźni i wzajemnej życzliwości. Grupy społeczne i polityczne propagujące destrukcję wśród ludności powinny zostać zdelegalizowane. Władzę powinny przejąć osoby tworzące porządek zgodny z prawem Bożym i naturalnym.

Kolejna pilna potrzeba to przeprowadzenie zmiany podstawy programowej w szkołach na zrównoważoną edukację. Miałoby to polegać na odpowiedniej liczbie godzin nauk humanistycznych i tyleż samo godzin przedmiotów matematyczno-przyrodniczych. Na uczelniach nie powinno być poprawności politycznej. Badania naukowe powinny cieszyć się autonomią.

Nauka religii w szkołach powinna być jednym z najważniejszych przedmiotów, wychowująca dzieci i młodzież do właściwej relacji do Pana Boga i bliźnich. Kształtując odpowiednie postawy moralne i duchowe w młodym pokoleniu Polaków, po trzech dekadach społeczeństwo polskie w ogromnym procencie by się odrodziło.

Życie wymusiłoby budowę nowych szkół i przedszkoli. Świątynie byłyby wypełnione wiernymi, a kraj o ogromnym potencjale ludzkim rozwijałby się dynamicznie w wymiarze ekonomicznym. Powstałyby nowe osiedla domków jednorodzinnych, nowe osady pełne dzieci i młodzieży.

Jest to jedyna droga ratunku narodu polskiego. Powrót do Prawa Bożego. Ale, czy ideolodzy cywilizacji śmierci na to pozwolą? Czy znajdzie się mąż stanu, który uratuje naród polski, przed niebytem dziejowym?

Dekadentyzm polskiej rodziny – w 2022 r. w Polsce było 3 mln bedzietnych małżeństw. Aborcja, antykoncepcja, deprawacja.
Głosując na PO czy LEWICĘ wspierasz idee satanistyczne. Aborcja, antykoncepcja, rozwody, eutanazja.
Aborcja dzieci polskich – to zabicie Polski.
Dla polskiej młodzieży PO i LEWICA to obciach. Sekta satanistyczna. Aborcja i antykoncepcja.
Polacy w 2023 r. za życiem dzieci nienarodzonych. 78% Polaków broni życia dzieci nienarodzonych.
Faszyści lewicowi i skrajne feministki w latach 2021-2022 pozbawiły życia około 100 tys. polskich dzieci. Aborcja, antykoncepcja.
Masowa deprawacja i demonizacja młodzieży w klubach nocnych. aborcja, antykoncepcja.

W 2022 roku w Polsce urodziło się 305 tys. dzieci. To najmniej od zakończenia drugiej wojny światowej.

W 2022 roku w Polsce urodziło się 305 tys. dzieci. To najmniej od zakończenia drugiej wojny światowej.

tak-zle-jeszcze-nie-bylo

Dramatyczne dane. Tak źle jeszcze nie było w powojennej historii Polski

W 2022 roku w Polsce urodziło się 305 tys. dzieci. To najmniej od zakończenia drugiej wojny światowej. Spada liczba kobiet w wieku rozrodczym, w dodatku coraz później i coraz rzadziej decydują się na macierzyństwo, a wskaźnik dzietności nieznacznie przekracza 1,26.

Największym problemem w polskiej demografii jest rozpad więzi społecznych. Duży wpływ mają również kwestie ekonomiczneocenia Michał Kot, dyrektor Instytutu Pokolenia.

Z opracowania GUS „Sytuacja demograficzna Polski do 2022 roku” wynika, że pod koniec 2022 roku liczba ludności Polski wyniosła niecałe 37,8 mln, o ponad 141 tys. mniej niż rok wcześniej. Stopa ubytku rzeczywistego wyniosła –0,37 proc., co oznacza, że na każde 10 tys. ludności ubyło 37 osób.

Liczba ludności zmniejsza się od 2012 roku (z wyjątkiem 2017 roku), a pandemia w sposób szczególny pogłębiła niekorzystne trendy obserwowane na przestrzeni ostatniej dekady. Wpływa na nie przede wszystkim przyrost naturalny, który pozostaje ujemny od 10 lat.

Jeszcze kilka lat temu rodziło się w Polsce około 400 tys. dzieci rocznie, 40 lat temu było to ponad 500 tys., dzisiaj liczba urodzeń oscyluje wokół 300 tys. rocznie i najprawdopodobniej w kolejnych latach będzie spadać – mówi Michał Kot.

W ubiegłym roku urodziło się ok. 305 tys. dzieci. To o niemal 27 tys. mniej niż rok wcześniej i jednocześnie najgorszy wynik w powojennej historii Polski.

GUS – na podstawie trendów z ostatnich 30 lat – określa sytuację ludnościową w kraju jako trudną i ocenia, że w najbliższej perspektywie nie można się spodziewać znaczących zmian gwarantujących stabilny rozwój demograficzny.

Spadek liczby urodzeń w kolejnych latach jest spowodowany dwoma czynnikami. Po pierwsze, jest mniej kobiet, które mogą urodzić dzieci. Kobiet w wieku 20–39 lat jest około 4,8 mln, ale jeszcze 20 lat temu było to 5,5 mln. Natomiast dziewczynek w wieku od 0 do 19 lat jest w tej chwili 3,7 mln, czyli za 20 lat będziemy mielijeszcze mniej kobiet, które mogą urodzić dziecko. Liczba kobiet w wieku rozrodczym spadła o około 1/3– mówi dyrektor Instytutu Pokolenia. – Drugim czynnikiem jest spadek średniej liczby dzieci, którą urodzi kobieta w ciągu swojego życia.

Współczynnik dzietności to miara określająca przeciętną liczbę dzieci, które urodziłaby kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego. Aby zapewnić stabilny rozwój demograficzny kraju, w danym roku na każde 100 kobiet w wieku 15–49 lat powinno przypadać średnio co najmniej 210–215 urodzonych dzieci, obecnie jest to ok. 126. Jeszcze w 1990 roku wskaźnik ten wynosił 1,99.

Rodziny coraz później decydują się na dzieci. W 1990 roku średni wiek kobiety w momencie urodzenia pierwszego dziecka wynosił 22,7, a obecnie – 28,8. W latach 1990–2022 udział matek w wieku co najmniej 30 lat podwoił się – w ubiegłym roku stanowiły one 55 proc. kobiet rodzących. Coraz więcej pań decyduje o posiadaniu mniejszej liczby dzieci lub nawet o samotnym życiu.

Około 30 proc. kobiet w wieku 40 lat nie ma żadnego dziecka, ze względu na wiek i na biologię prawdopodobnie już tego dziecka nie urodzi. Kiedy przyglądamy się badaniom osób bezdzietnych, dlaczego tych dzieci nie mają, to najczęstszym wskazaniem jest to, że kobiety nie znalazły odpowiedniego partnera. Czyli można powiedzieć, że samotność, rozpad więzi społecznych to najważniejszy problem polskiej demografii. Wpływ na to mają też kwestie ekonomiczne – mówi Michał Kot. – Największym wyzwaniem są kwestie mieszkaniowe, zwłaszcza problem „uwięzienia” młodych ludzi w małych mieszkaniach. Często są to mieszkania, na które jest wzięty kredyt, czasami jest to kredyt we frankach szwajcarskich, co utrudnia zmianę tego lokum.

Z ubiegłorocznego sondażu Ipsos dla OKO.press wynika, że według 41 proc. badanych kobiety nie decydują się na macierzyństwo ze względu na lęk przed utratą pracy. Niewiele mniej (39 proc.) wskazuje na wysokie wydatki związane z utrzymaniem dziecka. Trzecim z najważniejszych czynników jest ryzyko związane z zajściem w ciążę. Kobiety obawiają się, że nie będzie ich stać (finansowo i psychicznie), aby podjąć się samodzielnego wychowania dziecka. Co czwarta wskazuje na zbyt małe mieszkanie, a 22 proc. – brak pomocy ze strony ojca dziecka.

Pojawia się często w debacie publicznej taki argument, że zmiana prawa aborcyjnego dokonana przez Trybunał Konstytucyjny wpłynęła na spadek dzietności, ale pytanie, czy to jest prawda. Nie ma żadnych wiarygodnych badań, które potwierdzałyby tę tezę, natomiast kiedy przyjrzymy się liczbie urodzeń w poszczególnych miesiącach przed wyrokiem i po nim, to widzimy, że nie było istotnego spadku. Nie widać, by liczba urodzeń spadła bardziej, niż wynika to z długoterminowych trendów – podkreśla ekspert. – Badania społeczne pokazują, że Polacy i Polki chcą mieć dzieci, chcą mieć zdecydowanie więcej dzieci, niż mają, według wskazań z różnych badań to jest mniej więcej 2,1–2,2 dziecka na osobę. Gdybyśmy te rodzinne aspiracje mieli zrealizowane, to nie mielibyśmy w ogóle problemu demograficznego, bylibyśmy jedynym krajem europejskim z poziomem dzietności powyżej 2, z zastępowalnością pokoleń.

Eksperci GUS podkreślają, że nie należy oczekiwać powrotu do wysokiego poziomu dzietności sięgającego istotnie ponad wartość 2. Utrzymywanie się przez długi czas niskiej dzietności grozi wejściem w tzw. pułapkę niskiej płodności, z której wyjście jest bardzo trudne. Skoro teraz rodzi się mało dzieci, to gdy to pokolenie dorośnie, nie będzie miało licznego potomstwa.

Będziemy mieli przez najbliższe dekady do czynienia z takimi trendami, że będzie coraz więcej zgonów i coraz mniej urodzeń. To oznacza spadek liczby ludności, oczywiście bez uwzględnienia migracji, starzenie się ludności. Oznacza to, że więcej osób będzie w wieku emerytalnym czy poprodukcyjnym, mniej osób w wieku produkcyjnym. Ma to konsekwencje dla bardzo wielu zjawisk ekonomiczno-społecznych – ocenia dyrektor Instytutu Pokolenia.

Wyniki „Prognozy ludności na lata 2023–2060” GUS wskazują, że w scenariuszu głównym liczba ludności Polski do 2060 roku spadnie do 30,4 mln osób, jednak w scenariuszu niskim może to być jeszcze głębszy spadek – do 26,7 mln. W dodatku kurczyć się będą zasoby ludności w wieku produkcyjnym. Według wyliczeń ZUS na 1 tys. osób w wieku produkcyjnym w 2023 roku będzie przypadać ok. 390 osób w wieku poprodukcyjnym, w 2061 roku – 806 osób, a w 2080 roku – 839 osób. Zmiany demograficzne przełożą się też na wyższe koszty opieki zdrowotnej.

Zdaniem eksperta powinniśmy czerpać z przykładów krajów, którym udało się odwrócić negatywny trend demograficzny, np. Czech. Raport Instytutu Pokolenia „Czeski sukces demograficzny” wskazuje, że jest to kraj z jednym z najwyższych wskaźników dzietności w UE (1,71), podczas gdy jeszcze 20 lat temu miał jeden z najniższych na świecie – 1,14. W przeliczeniu na 1000 kobiet w wieku rozrodczym rodzi się tam zdecydowanie więcej pierwszych (36 proc. więcej) i drugich dzieci niż w Polsce. [Ale wskaźnik (1,71) znczy, że wymierają, tylko.. odrobinę wolniej… MD]

Przyczynami czeskiego „sukcesu demograficznego” jest przede wszystkim to, że Czesi nie kopiowali innych państw, tylko znaleźli swoją drogę, swoją politykę społeczną, która była zakorzeniona w ich systemie wartości. Czesi w praktyce mocno cenią rodzinę, bardziej niż pracę zawodową i bardziej niż mieszkańcy innych krajów – tłumaczy Michał Kot.

Rodzice w Czechach otrzymują w przeliczeniu 60 tys. zł do wykorzystania na pokrycie kosztów opieki nad dzieckiem od siódmego miesiąca życia dziecka do ukończenia przez nie czwartego roku życia jako zasiłek rodzicielski.

Czeszki budują więzi, zajmują się dziećmi, a dopiero po ukończeniu przez nie trzeciego roku życia wracają do aktywności zawodowej, czyli przerwa w aktywności zawodowej wśród Czeszek jest elementem, który wyróżnia ich politykę od innych krajów. Czesi są krajem, w którym dzieci od 0 do 3 lat mają najmniejszy odsetek opieki instytucjonalnej i największy odsetek opieki przez rodziców, a jednocześnie kobiety, które wychowują dzieci do lat trzech, mają najniższy wskaźnik aktywności zawodowej spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej. Z kolei po ukończeniu przez dzieci trzeciego roku życia mają najwyższy wskaźnik aktywności zawodowej – wyjaśnia ekspert.

W Czechach wskaźnik zatrudnienia matek mających dziecko w wieku 6–14 lat wynosi 92 proc., dla porównania w Polsce jest to 79 proc.

Na pytanie, czy urodzenie i wychowanie dziecka jest obowiązkiem wobec społeczeństwa, dwa razy więcej młodych Czechów odpowiada twierdząco niż wśród młodych Polaków. Natomiast na pytanie, czy praca zawodowa jest obowiązkiem wobec społeczeństwa, to Polacy częściej odpowiadają „tak”. Na tym systemie wartości Czesi zbudowali swój system polityki społecznej – podkreśla dyrektor Instytutu Pokolenia.

===========================

MD, komentarz:

Episkopat: Zaburzenia psychiczne matki nie usprawiedliwiają aborcji, pani ministerko “zdrowia” !!


Episkopat: zaburzenia psychiczne matki nie usprawiedliwiają aborcji
RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Aborcja nie może być prawnie dopuszczona z powodu występowania u matki zaburzeń psychicznych – pisze Zespół ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski. Pod stanowiskiem zespołu podpisał się jego Przewodniczący bp Józef Wróbel, SCJ.

Stanowisko pojawia się dokładnie w chwili, gdy w Ministerstwie Zdrowia trwają ostatnie prace zespołu ds. aborcji pod kierownictwem prof. Krzysztofa Czajkowskiego. Jestem bardzo przejęta tym, co napisał bp Wróbel, a jednocześnie cieszę się, że oświadczenie pojawia się, zanim morderczy zespół zakończył prace. Gdyby nie ostatnia interwencja w MZ, stanowisko KEP ukazałoby się już po zakończeniu obrad. 29 sierpnia br. grupa prof. Czajkowskiego chciała ostatecznie zaakceptować wytyczne dla lekarzy do mordowania nienarodzonych dzieci, jednak posiedzenie zostało odwołane po wejściu do budynku członków naszej Fundacji wraz z posłem Braunem.

Do tej pory nie odbyło się kolejne posiedzenie, a jego eksperci ze strachu przed obrońcami życia planują obradować on-line.

Co teraz zrobi ministerialny zespół i jego przewodniczący prof. Czajkowski? Jak zachowa się Minister Zdrowia Katarzyna Sójka, która sama głosowała w przeszłości przeciwko zwiększaniu ochrony życia?

Proszę bacznie obserwować, co dzieje się w gmachu przy Miodowej w Warszawie…

Pełna treść stanowiska KEP poniżej.

Stanowisko Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych
w sprawie dopuszczalności aborcji
w oparciu o przesłankę zdrowia psychicznego

  1. W ostatnim czasie w przestrzeni publicznej coraz częściej można spotkać opinie, że zagrożenie zdrowia psychicznego ciężarnej kobiety jest przesłanką uzasadniającą legalność aborcji. W związku z coraz szerszą dyskusją na ten temat Zespół Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych z wielką uwagą i troską zapoznał się z tymi opiniami. Członkowie Zespołu przypominają zatem o wartości każdego życia ludzkiego i podstawowych prawach człowieka, niezależnie od stadium jego rozwoju. Stanowczo też podkreślają, że konieczną ochroną i terapią należy objąć zawsze zarówno matkę, jak i nienarodzone dziecko.
  2. Nie ulega wątpliwości, że w przebiegu ciąży zdarzają się sytuacje pogorszenia stanu zdrowia psychicznego kobiety. Mogą być one związane na przykład z niekorzystną diagnozą i prognozą dotyczącą rozwoju dziecka, postawioną już w okresie prenatalnym. U niektórych kobiet różne trudności mogą prowadzić w okresie ciąży do kryzysu psychicznego. W szczególności mogą pojawiać się obawy dotyczące np. zmian swojego życia (planów, sposobu funkcjonowania, warunków finansowych, bytowych, zawodowych, ciężaru obowiązków, wejścia w nową dla siebie rolę rodzica, samotnego rodzica lub rodzica dziecka chorego/niepełnosprawnego, itp.), odrzucenia przez ojca dziecka, osamotnienia, poczucia braku wsparcia ze strony bliskich, organizacji społecznych lub państwa, bez perspektyw osobistych i bez perspektyw dla dziecka. Mogą pojawić się lęki o przyszłość, często paraliżujące, odczuwane jako przekraczające siły i możliwości.
  3. W takich sytuacjach zarówno Kościół, jak i państwo oraz organizacje pozarządowe, oferują kobiecie kompleksowe wsparcie. Zależnie od sytuacji, matki mogą skorzystać z wielu różnych form pomocy, jak: domy samotnej matki, ośrodki adopcyjne, hospicja perinatalne, okna życia. W instytucjach tych pracują, zapewniając wsparcie, specjaliści różnych dziedzin: psychiatrzy i lekarze innych specjalności, psycholodzy, psychoterapeuci. Na pierwszy rzut oka aborcja może się wydawać jedyną drogą, aby ulżyć przeżywanemu cierpieniu, ale w rzeczywistości nią nie jest. Kościół katolicki niezmiennie stoi po stronie człowieka, bowiem jest wspólnotą, która szczególnie chroni najsłabszych i zagrożonych utratą życia. Pełen empatycznego zrozumienia podaje pomocną dłoń tym, którzy cierpią, odczuwają bezsilność, bezradność, którzy potrzebują wsparcia duchowego, emocjonalnego, a także zabezpieczenia podstawowych potrzeb bytowych.
  4. Kryzys psychiczny dotyka coraz większej liczby osób – dotyczy kobiet, mężczyzn, dzieci, niezależnie od tego, czy są wierzący, czy nie, jaki jest ich status majątkowy i społeczny, jaki wykonują zawód. Przywrócenie zdrowia psychicznego odbywa się przy pomocy metod leczniczych, w szczególności terapii farmakologicznej, psychoterapii, psychoedukacji. Takie są standardy lecznicze. Aborcja nie należy do metod terapeutycznych stosowanych w leczeniu. Uśmiercenie dziecka nie może być uważane za środek do przywrócenia zdrowia kobiety. Taki akt nie mieści się w standardach leczniczych. Jakkolwiek faktem jest, że w okresie ciąży zdarzają się sytuacje pogorszenia stanu zdrowia psychicznego kobiety, to sam fakt bycia w ciąży nie jest ani koniecznym, ani wystarczającym stresorem prowadzącym do wystąpienia zaburzeń psychicznych. Kluczowe są tutaj okoliczności towarzyszące ciąży, a zwłaszcza: poziom odczuwanego przez kobietę wsparcia ze strony otoczenia, społeczeństwa, państwa, najbliższych jej osób, poczucie bezpieczeństwa co do przyszłości czy poczucie stabilizacji emocjonalnej i bytowej. Nadto sformułowanie: „zagrożenie dla zdrowia psychicznego matki” nie jest samo w sobie klarowne. Dopuszcza bowiem różne interpretacje, w których istnieje znaczne ryzyko nadużyć. Interpretacje te mogą być zależne od subiektywnych odczuć i wykorzystywane utylitarnie w oparciu o koncepcję jakości życia.
  5. Liczne badania potwierdzają także, iż sama aborcja często skutkuje bardzo poważnymi komplikacjami (syndrom poaborcyjny) w obszarze zdrowia psychicznego towarzyszącymi matce nawet do końca jej życia. Często, gdy zmieniają się warunki życia, okoliczności, gdy kobieta zyskuje stosowne wsparcie, zmienia się również jej ocena sytuacji i zaczyna ona dostrzegać, że istnieją również inne rozwiązania kryzysowej dla niej sytuacji. Aborcja zaś jest działaniem nieodwracalnym.
  6. W sytuacji zagrożenia zdrowia i życia brzemiennej matki, należy zawsze objąć dwóch pacjentów – zarówno matkę jak i jej nienarodzone dziecko – konieczną ochroną i terapią, mając świadomość, iż życie i zdrowie matki są fundamentalnym warunkiem życia i prawidłowego rozwoju dziecka.
  7. W sytuacji, gdy nie jest możliwe uratowanie obojga, dopuszczalne są działania ratujące matkę, choćby ich ubocznym, przewidywanym, ale niechcianym i niemożliwym do uniknięcia efektem była śmierć dziecka. W takim przypadku etycznie usprawiedliwiony jest wybór matki, która decyduje się ratować własne życie, aczkolwiek zawsze gdy to możliwe należy pozostawić jej możliwość dokonania aktu heroicznego, jakim byłoby poświęcenie własnego życia dla ratowania życia dziecka, jeśli miałoby ono szanse przeżycia.
  8. Członkowie Zespołu Ekspertów zdecydowanie sprzeciwiają się próbie stworzenia nowej wykładni istniejącego prawa, zmierzającej do poszerzenia kryteriów, dopuszczających legalne pozbawienie życia nienarodzonego dziecka ze względu na przesłanki psychiatryczne, także dlatego, iż w praktyce oznaczałoby to ponowną legalizację aborcji na życzenie, w dodatku drogą niekonstytucyjnej, pozaustawowej manipulacji. Takie działanie jest sprzeczne z art. 39 Kodeksu Etyki Lekarskiej, który stanowi, że „Podejmując działania lekarskie u kobiety w ciąży lekarz równocześnie odpowiada za zdrowie i życie jej dziecka. Dlatego obowiązkiem lekarza są starania o zachowanie zdrowia i życia dziecka również przed jego urodzeniem”. Stawiałoby to także psychiatrów w sytuacji osób decydujących o śmierci nienarodzonego dziecka.
  9. Aborcja nie może być prawnie dopuszczona z powodu występowania u matki zaburzeń psychicznych. W takich przypadkach należy stosować uznane i skuteczne metody leczenia. Jakkolwiek temat etycznej dopuszczalności procedury aborcji był już przedmiotem licznych wypowiedzi Zespołu Ekspertów, powołujemy się ponownie na wartość życia ludzkiego, niezależnie od stadium jego rozwoju czy stanu zdrowia. Takie stanowisko przyjmuje każdy człowiek z prawidłowo ukształtowanym sumieniem. Znajduje ono także odzwierciedlenie w normach prawnych, stanowionych w obronie poszanowania fundamentalnych praw każdego człowieka, w tym także dziecka, już od chwili poczęcia. Do tych przesłanek odwołuje się także nauczanie Kościoła katolickiego wielokrotnie potwierdzone wypowiedziami papieży i – w ślad za nimi – Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych.
  10. Niniejszy dokument zwraca zasadniczo uwagę na problem pogorszenia się stanu psychicznego kobiety w okresie ciąży. Istnieją wszakże sytuacje, kiedy kobieta chora psychicznie zachodzi w ciążę wskutek wykorzystania przez nieodpowiedzialnego mężczyznę. Zazwyczaj nie jest ona zdolna do podjęcia obowiązków rodzicielskich. Jednak nienarodzone dziecko, znajdujące się w jej łonie, nadal zachowuje godność człowieka oraz wszystkie przysługujące mu prawa. Dlatego wymaga kompleksowej opieki zarówno przed, jak i po urodzeniu. Żadna forma terminacji ciąży nie jest tu usprawiedliwiona. W takim przypadku Kościół katolicki postuluje objęcie kobiety ciężarnej szczególną opieką przed urodzeniem, stworzenie jej godnych warunków wydania dziecka na świat, a następnie – gdyby nie mogła ona wychować dziecka – pomoc ośrodków pomocy społecznej, rodzinnych domów dziecka czy też np. placówek prowadzonych przez zakony żeńskie. Takie rozwiązanie nie wyklucza cennych kontaktów dziecka z jego biologiczną matką. Jednocześnie jest ono świadectwem moralnej dojrzałości społeczeństwa.

W imieniu Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych
Bp Józef Wróbel SCJ

/za: www.episkopat.pl/

O sprawie piszemy na portalu Fundacji pod linkiem: https://ratujzycie.pl/zespol-bioetyczny-kep-aborcja-nie-moze-byc-dopuszczona-w-przypadku-zaburzen-psychicznych-matki/.

Szanowny Panie!

To ostatnie chwile, by zaprotestować przeciw proaborcyjnej polityce Ministerstwa Zdrowia. Morderczy zespół ds. aborcji może lada chwila zebrać się w Ministerstwie Zdrowia i wydać wytyczne dla szpitali, aby zabijano bardzo wiele dzieci.

Nie można milczeć.

Proszę koniecznie podpisać petycję „Dość proaborcyjnej polityki w Ministerstwie Zdrowia” – jest ona dostępna pod linkiem: https://twojepetycje.pl/petycja/dosc-proaborcyjnej-polityki-w-ministerstwie-zdrowia/. Jeśli ludzie się zmobilizują, mamy szansę uratować wiele dzieci. Jeśli nie będzie głosu społeczeństwa, obawiam się, że stanie się najgorsze…

Jeszcze raz podaję link do petycji: https://twojepetycje.pl/petycja/dosc-proaborcyjnej-polityki-w-ministerstwie-zdrowia/.

Serdecznie Pana pozdrawiam!

Kaja Godek Kaja Godek
Kaja Godek Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS: My – już narodzeni – jesteśmy winni pomoc tym, którzy są jeszcze w łonach swoich matek. Wywierajmy nacisk na władzę, aby objęła ochroną każde poczęte dziecko.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

Franciszku, poczytaj: SŁOWO O BŁOGOSŁAWIONYM SADOKU – PRZEORZE i CZTERDZIESTU OŚMIU DOMINIKAŃSKIEJ BRACI w SANDOMIERZU PRZEZ TATARÓW OKRUTNIE POMORDOWANYCH

Andrzej Sarwa

SŁOWO O BŁOGOSŁAWIONYM SADOKU-PRZEORZE I CZTERDZIESTU OŚMIU DOMINIKAŃSKIEJ BRACI W SANDOMIERZU PRZEZ TATARÓW OKRUTNIE POMORDOWANYCH
Dzień wstał mroźny i rześki. Poza oknem celi przeora Sadoka, na tle białosiwego nieba, oświetlonego od wschodu szkarłatnozłocistą poświatą, rysowały się konary rozłożystej lipy, oprószonej świeżo spadłym śniegiem.

Do uszu zakonnika dobiegł głos sygnaturki zwołującej mieszkańców świętojakubskiego klasztoru na poranną mszę.

— Ech, inaczej było przed laty! — pomyślał przeor, przywołując w pamięci dni młodości. — Inaczej, gdym jako nieopierzony młodzik udał się był, anno Domini 1221, na kapitułę do Bolonii. Ileż zapału i ileż radości, ileż wdzięczności, gdy Ojciec Dominik posłał mnie i brata Pawła szczepić Zakon Kaznodziejski w ziemi węgierskiej i nieść światłość Panachrystusowej Ewangelii, Prawdy nie znającym Kumanom.

Spojrzał w okno napełniające się coraz większym blaskiem. Dzień się zaczął na dobre i całkiem widno się już zrobiło, mimo iż niebo jęły zasnuwać na nowo ciężkie śniegowe chmury, z których rychło poczęły bezszelestnie osypywać się grube i ciężkie płatki śniegowe, sfruwając przez niczym nie osłonięty otwór i osiadając na posadzce ułożonej z czerwonej cegły, kładzionej na sztorc ściśle jedna obok drugiej.

Przeor podszedł ku oknu i założył je szczelnie sosnową ramą obciągniętą błonami ze świńskich pęcherzy. Wstrząsnął nim dreszcz, bowiem ziąb ciągnący z dworu przejął niemłode już ciało, wnikając — zda się — aż do samych trzewi. Opuściwszy celę, wędrując niespiesznie tonącym w półmroku klasztornym korytarzem, kierował się ku kościołowi, jednocześnie rozmyślając o minionych dniach, miesiącach, latach…

Oto w umyśle pojawiły się obrazy przeszłości.

Znów był złotoustym kaznodzieją, przyciągającym tłumy pogan, znów polewał wodą nisko pochylone głowy nowo nawróconych, wymawiając sakramentalne słowa formuły chrzcielnej.

Wspominał dzień największego swojego triumfu, gdy do owczarni Jezusowej przywiódł, i obmył z grzechów, książąt tamtej ziemi: Bruchusa i Bembrocha z rodzinami i dworem.

Ale oto napłynęło wspomnienie inne, wspomnienie rzezi, jaką Kumanom urządzili Tatarzy… Przed oczyma stawały mu ciała porżniętych dominikanów: Pawła i współbraci, leżące w kałużach parującej na chłodzie krwi, której ciemnopąsowa powierzchnia ścinała się, marszcząc przy tym lekko.

Jego Pan Chrystus ocalił… Jego ocalił… Czemuż? Czyż nie prosił wówczas, o koronę męczeńską także i dla siebie? Czyż nie pragnął ofiarować życia na ołtarzu Pana? Dla Pana i za Pana?

Trzeba było potem opuścić ziemię Kumanów, bo nie miał już komu głosić Królestwa Bożego. Wrócił do ojczyzny, osiadł w sandomierskim, świętojakubskim klasztorze, wiodąc żywot cichy i skromny, budując Państwo Najwyższego inaczej zgoła niż tam, w odległej krainie, budując je codzienną mrówczą pracą, budując słowem głoszonym z kazalnicy, budując przykładem świątobliwego żywota, ale bez tak ciężkiej walki o dusze, które wcześniej przemocą wydzierać musiał ze szponów Szatana.

Sadok przyzwyczajony był do bojowania przez te długie lata, więc skoro przyszło zamieszkać w Sandomierzu, czuł, że powoli gnuśnieje. Mniej tu było sposobności, iżby wykorzystać całe bogactwo, całą siłę charakteru.

Tak, miał poczucie, iż gnuśnieje i bolał nad owym srodze. Jednocześnie zaś tęskniąc za minionym, choć minione to także był trud i udręczenie, i sen na twardej ziemi, i chłód, i niejednokrotnie pusty brzuch…

Nie buntował się przecież. Wiedział, iż taka jest wola Jezusowa, że skoro go tu przysłał, że sprawił, iż został przeorem, taki a nie inny zamysł miał wobec swego sługi, zatem sługa wolę Bożą musi wypełniać z pokorą…

* * *

Wciąż daleki myślami od sandomierskiej powszedniości nakładał w zakrystii humerał, albę, stułę — oznakę kapłaństwa, ornat i manipularz.

Szczupły, wysoki, o żółtawej niezdrowej cerze, kleryk Medardus ukląkł na stopniach ołtarza, podczas gdy Sadok uniósłszy w górę rozłożone ręce szeptał modlitwy mszalne…

Dzień zimowy, pochmurny dzień, niczym nie różnił się od tylu innych. jakie w cichej, acz wytrwałej, wytężonej pracy w upływał w sandomierskim, świętojakubskim klasztorze.

Śnieg bez ustanku grubymi płatkami bezszelestnie osypywał się z obłoków na ziemię, wszystko wokół szczelnie okrywając niepokalaną białością. Przed wieczorem wypogodziło się i nawet na widnokręgu pojawiło się nieco słonecznego poblasku, który zresztą zaraz umknął przed gęstym mrokiem. Sadok posłyszawszy, iż w grodzie uczynił się jakiś wielki ruch, wszedłszy do klasztornego ogrodu rozlokowanego na łagodnym skłonie Świętojakubskiego Wzgórza, spoglądał na sąsiednie — Zamkowe. Widział tak rycerzy, jak i pachołków, przebiegających spiesznie wąskie grodowe uliczki.

“ — I cóż to się wydarzyło, że gród przypomina mrowisko, które niebaczny przechodzień roztrącił stopą?” — pomyślał zakonnik.

Postał jeszcze chwilę, a potem udał się — jak to miał we zwyczaju — do kościoła, by adorować i cześć oddawać Panu Jezusowi ukrytemu w Eucharystycznym Chlebie. Nikły, żółtawy poblask kaganka ledwie oświetlał tabernakulum i niewielki krąg posadzki tuż u stopni ołtarzowych.

Ukląkł przeor, a skrzyżowawszy ręce na piersiach i nisko pochyliwszy głowę, pełnym żarliwości szeptem wypowiadał słowa modlitw.

Długo musiał tak tkwić nieporuszony, skoro w kolanach i plecach zgiętych w pałąk — mimo iż przecież nawykłych do nabożnych ćwiczeń — poczuł ból i zmęczenie. I oto naraz posłyszał odgłos kroków odbijających się echem od nagich ceglanych ścian korytarza prowadzącego do kościoła ku celom klasztornym.

Podniósł głowę i bacznie wpatrywał się w mrok, skąd po kilku chwilach wysunęła się postać ojca Piotra, furtiana, dzierżącego w wyciągniętej przed siebie i uniesionej dłoni, długą smolną szczypę płonącego łuczywa. Za furtianem szedł jeszcze ktoś, ciężko stawiając stopy. Przeor natężył wzrok. Był to Piotr z Krępy, kasztelan sandomierski. Podźwignął się tedy z kolan leciwy przeor Sadok, a zbliżywszy, się do przybysza, zapytał:

— I cóż to cię sprowadza do mnie, o tak późnej porze, panie kasztelanie?

— Dzisiaj przed wieczorem, świątobliwy ojcze, doszły nas wieści, iż Tatarzy, idą na Sandomierz… A miasto prawie bezbronne. Nie masz zbrojnych, prócz garstki rycerzy, bo reszta przy księciu panu, w Krakowie… — A zatem?… — zapytał przeor Sadok.

— Cóż… Będziemy bronić grodu. Bez walki go nie poddamy… Wezmą go Tatarzy siłą, wola boska, ale nikt nie powie, żeśmy nie próbowali…

— A miasto? — znów zapytał przeor, spoglądając Krępie prosto w oczy. Ten opuścił głowę na piersi i wyszeptał:

— Miasta bronić nie będziemy długo… Bo i kim? Kim, skoro ludzi niedosyt…

Krępa uniósł głowę i patrząc przeorowi prosto w oczy, dodał:

— Wiesz ojcze, co owo oznacza… Klasztoru także bronić nie będziemy…

* * *

Sadok klęczał przed Ukrzyżowanym. Zaczerwienionymi z bezsenności oczyma wpatrywał się w Twarz Cierpiącego. Złocisto—szkarłatne refleksy płonącego łuczywa igrały po surowych murach, po owej Twarzy, sprawiając pozór życia w wyrzezanym z ciemnego drewna Zbawicielu.

Poza oknem był mrok. I w kątach celi też czaił się mrok. A wpośród mroku słychać było oddech Kusiciela:

— Uchodź, uchodź czym prędzej… Oddech układał się w słowa.

— Uchodź, uchodź czym prędzej… Czy warto tak głupio skończyć? Oddech potężniał, niczym fala wiosennej powodzi uderzająca o ściany domostw wzniesionych na wiślanym brzegu.

— I jakiż sens dać gardło? Jaki sens? Ileż jeszcze — żywy — mógłbyś zdziałać w świecie? Umrzeć nietrudno… Głupio umrzeć łatwo… Umrzeć z sensem, to sztuka nie lada!…

A Chrystus Pan na Krzyżu w nieustającej męce Golgoty zakrył oczy powiekami. Twarz zastygła w boleści konania… Chciał Sadok odczytać radę z owej Twarzy, przecież daleka mu była teraz… Jakże daleka… Jak jeszcze nigdy w życiu…

— Nie zostawiaj mnie, Panie, w rozterce! — Sadok uniósł ręce w błagalnym geście — Nic zostawiaj samemu sobie! czemuż wydajesz mnie na pokuszenie? Czemuż nie chronisz, czemu nie osłaniasz?

Ale Jezus uparcie milczał. Tylko twarz wykrzywiła się w skurczu niesłychanej boleści. Jego udręka i pohańbienie sięgały krawędzi piekieł — na odkupienie wszystkich bez wyjątku przewin. Na obmycie wszelkiego brudu, na starcie każdego występku…

— Zbierz braci. Skoro świt nadejdzie… zbierz braci. Uchodźcie póki jeszcze można. Komuż pomoże to, iż dacie głowy? Komu?

Jezus na Krzyżu już nie cierpiał. Twarz wygładziła się. Wpółotwarte usta zastygły w bezruchu. Skonał.

* * *

Przeor odwrócił się od ołtarza. Jeszcze tylko jedno zdanie miał wyrzec: “— Ite missa est” — “Idźcie, msza skończona”, a bracia poczną wychodzić z kościoła.

Zawahał się. Poruszył wargami raz i drugi, ale nie wydobył z nich głosu. Aż wreszcie się przemógł, by rzec:

— Wiecie bracia, że za dzień — dwa przybędą Tatarzy. Wiecie, że nie ma rycerstwa w Sandomierzu… Ot, garstka… Tyle tylko, by obsadzić grodowe wały… Miasta nikt nie będzie bronił… A jak miasta, to i klasztoru… Któż z was chce, może odejść… Poszukać bezpiecznego schowu… Nie mam prawa przymuszać nikogo, iżby pozostał… Nie wolno mi cudzym szafować żywotem…

Bracia stojąc w dwuszeregu w pośrodku świątyni milczeli, nisko pochylając głowy. Ale oto ciszę przerwał głośny szept jednego z kleryków:

— A ty, ojcze?… A ty co uczynisz?…

— Ja?…

— Sadok zawahał się przez moment, Jeszcze skądś — nie wiedzieć skąd — wnikając wprost do mózgu doszedł go głos Kusiciela:

“— Uchodź!”

— Ja?… — powtórzył — Zostaję… Zostaję, bom nie po to stawał się Panachrstusowym żołnierzem, by stchórzyć, gdy nadejdzie czas próby… Bo nie godzi się pasterzowi owiec, porzucać je, lecz do końca trwać przy nich, nawet gdy wie, iż nie będzie mógł ich ochronić przed stadem wilków… Bo nie godzi się umykać tym, którzy są tu postawieni na straży chrześcijaństwa!… Przecież… Przecież wiedziałem… Zawsze to wiedziałem, iż kiedyś przecie nadejdzie taki dzień, w którym Pan zażąda mojego życia…

I nikt już nie wyrzekł ni jednego słowa. Mnisi jęli się rozchodzić, każdy do, swoich zajęć.

* * *

Następny dzień wstał pogodny i rześki. Słońce powoli wspinało się po nieboskłonie, niezbyt ostry mróz delikatnie szczypał w policzki i płatki uszu świątobliwego przeora Sadoka, który, skoro świt udał się do ogrodu i błądząc jego alejkami, zapatrzony w cud rodzącego się dnia, odmawiał pacierze, w oczekiwaniu na głos sygnaturki, która — jak zwykle — miała oto za czas jakiś wezwać na wspólne modły wszystkich braci do kościoła.

Śnieg chrzęścił pod stopami zakonnika, a gawrony, które licznym stadem obsiadły jabłoniowe i morelowe drzewa rosnące po obydwu stronach alejki, spoglądały nań ciekawie, przekrzywiając głowy, nie podrywając się do lotu, nawet gdy mnich zbliżał się do nich. Widać czuły, czarniawe ptaszyska, iż nic im nie zagraża ze strony owego człowieka.

Naraz — wrzask przeciągły i dziki wydobywający się z tysiąca piersi, uderzył w niebo. Gawrony wylęknione wzbiły się do góry i jęły krążyć ponad miastem, kracząc doniośle i przeciągle.

Oto Tatarzy — przeprawiwszy się nocą po lodzie przez zamarzniętą Wisłę — podeszli już pod same obwałowania i teraz wrzaskiem próbowali przestraszyć obrońców. A zaraz potem przypuścili atak. Najpierw jeden, potem drugi, dziesiąty… Każdy z nich odbijał się od wałów, niczym fala morska od stromizny wyniosłego brzegu. Oto bowiem, tak rycerstwo, jak też i sami łyczkowie dzielnie bronili miasta przed pogańską szarańczą.

Gdy zmrok spłynął na ziemię. walka ustała, aby zarówno wojownicy tatarscy, jak i obrońcy Sandomierza mogli odpocząć, opatrzyć rany, pogrzebać zabitych. Noc przyniosła też sny — jednym miłe i kojące, innym przerażające koszmary…

Pogoda, jak na zamówienie najeźdźców, utrzymywała się od chwili rozpoczęcia oblężenia wspaniała. Słońce nisko wiszące ponad widnokręgiem, przegnało precz śniegowe chmury. Leciutki mrozik utwardził ścieżki.

2 lutego 1260 roku, gdy Mongołowie, skoro świt, przypuścili następny atak, wiadomym było, iż miasto dłużej nie będzie mogło się opierać. Dominikanie, nie mniej uznojeni od walczących, którym przez wszystkie te dnie i noce opatrywali rany, przyrządzali gorące posiłki, dysponowali na śmierć i kopali mogiły, prawie przestali myśleć, co się stanie, skoro poganie sforsują wały i wedrą się do środka. Ot, po prostu, nazbyt wiele ciężkiej prać nie pozostawiało czasu na rozpamiętywanie tego, co miało już rychło nadejść.

Tymczasem — tak jak każdego ranka — rozdzwoniła się sygnaturka, wzywająca mnichów na poranną mszę. Jęli tedy zewsząd — z klasztoru i z wałów — schodzić się do kościoła, a skoro już każdy zajął swoje miejsce, wyszedł z zakrystii, przyodziany w szaty liturgiczne, w asyście dwu diakonów — Stefana i Mojżesza — leciwy przeor Sadok.

Nim zbliżył się do ołtarzowych stopni, podszedł wpierw ku ciężkiemu pulpitowi, wyrobionemu z jednego kloca dębu, a wyrzezanemu zmyślnie w kształt ludzkiej postaci. Na pulpicie spoczywała księga Martyrologium. Otwarł ją i odszukawszy odpowiednią stronicę, pochylił się, aby — jak zwyczaj kazał — odczytać, któregoż to z męczenników Pańskich czci Kościół Święty tego właśnie dnia. Spojrzał na kartkę i osłupiał: oto na pergaminie jarzyły się pozłocistym blaskiem kunsztowne — nieziemską ręką wymalowane — litery układające się w zdanie.

Bezskutecznie próbował wydobyć głos z zaciśniętego bolesnym skurczem gardła. Bezgłośnie tedy poruszał ustami. Zaniepokojeni mnisi spoglądali to na niego, to na siebie nawzajem, nie rozumiejąc, cóż wydarzyć się mogło.

Wreszcie przeor skinął na diakona Stefana, a gdy młodzieniec się zbliżył, odsunąwszy się od pulpitu, wychrypiał:

— Ty czytaj…

Spojrzał Stefan w rozwartą księgę i zdumienie pomieszane z lękiem odmalowało się na jego twarzy. Mimo jednak, iż drżeć począł na całym ciele, a pot perlisty zrosił mu czoło, zebrał się w sobie i głosem niepewnym, lecz wystarczająco donośnym, aby wszyscy posłyszeć go mogli, przeczytał:

“— Dziś błogosławionego Sadoka, przeora, i czterdziestu ośmiu dominikańskich braci, w Sandomierzu przez Tatarów okrutnie pomordowanych.”

Gdy Stefan skończył czytać zgroza ogarnęła mnichów. Spoglądali na siebie przerażonymi oczyma. Oto bowiem żaden z nich ani przypuszczał, iż w tym kościele, od tego pulpitu paść mogą słowa dotyczące jego samego. Takie słowa… A przecież padły…

Sadok, uniósłszy dłonie ku górze, rzekł:

— Ach, bracia, nie lękać, lecz cieszyć się nam trzeba. Bo wielka to łaska korona męczeńska — i nie każdy może na nią zasłużyć. Myśmy przecie zasłużyli. Bowiem żaden z nas nic stchórzył… Żaden nie uciekł z Sandomierza, opuszczając Panachrystusową owczarnię…

I nie powiedziawszy już nic więcej, zbliżył się do stopni ołtarza, by rozpocząć sprawowanie Najświętszej Liturgii.

— In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti. Amen. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

— Introibo ad altare dei. — Przystąpię do ołtarza bożego — rzekł.

— Ad Deum qui letificat iuventutem meam — Do Boga, który uweselił młodść moją — odpowiedział nowicjusz, który mu ministrantował.

I odprawiała się ta msza, jak tyle innych przed nią, jakby nic się nic wydarzyło, jakby poza drzwiami nie szalała bitwa, jakby Pan nie dał cudownego znaku… Skoro przeor uniósł patenę z hostią i kielich z winem na ofiarowanie, rumor straszny uczynił się przed świątynią, a Tatarzy jęli rąbać solidne drzwi dębowe, nabijane brązowymi ćwiekami, prowadzące do kościoła Świętego Apostoła Jakuba.

A gdy Sadok wyrzekł słowa przeistoczenia: Hoc est enim Corpus meum — To jest bowiem Ciało moje. — Hic est enim calix Sanguinis mei… — To jest bowiem kielich Krwi mojej… — a białą hostię uniósł wysoko ponad głowę, gdy ministrant zadzwonił na podniesienie, z trzaskiem pękła jedna zawiasa.

Tuż po komunii zaś, pękła druga, a rozwścieczeni, ochlapani krwią pomordowanych mieszczan żołdacy tatarscy wpadli do świątyni.

A stało się to tuż po tym, jak celebrans, odwróciwszy się od ołtarza, wyrzekł: — Ite missa est! — Idźcie, msza skończona.

Dominikanie stali w dwuszeregu w pośrodku świątyni. Przez małe, wąskie okienka wpadały pozłociste smugi światła, pachniało kadzidlanym dymem. Dostojnie było i uroczyście. Toteż Tatarzy miast od razu uderzyć na mnichów, zatrzymali się w pobliżu drzwi, zbici w gromadkę, zaskoczeni ich przedziwnym spokojem.

Pewnie inaczej by było, gdyby dominikanie poczęli uciekać, krzyczeć, żebrać litości. Ale oni stali z twarzami wzniesionymi ku górze, jakby wypatrując nadejścia kogoś ze sfery gwiazd.

I oto naraz subdiakon Mojżesz, asystujący przeorowi Sadokowi, skrzyżowawszy ręce na piersi, zaintonował pieśń za umarłych:

— Salve Regina… Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia…

Natychmiast pozostali podjęli pieśń, która z mocą wybuchła z wszystkich piersi, odbijając się pogłosem od belkowanego świątynnego stropu i surowych czewonych, ceglanych ścian.

A wówczas — jakby czar spadł z Tatarów. Oto jeden z wojowników zdjął giętki łuk z pleców, nałożył na cięciwę pierzastą strzałę i wypuścił ją ze świstem w pierś najbliżej stojącego mnicha. Ów pochylił się gwałtownie do przodu, by zaraz paść na kolana, a wreszcie osunąć się na szare, piaskowcowe pyty posadzki. Wokół leżącego jęła się zbierać krew wypływająca z piersi. Parująca na zimnie rozlewała się w coraz większą i większą ciemnopąsową kałużę.

Karol de Prevot, Męczeństwo sandomierskich dominikanów

źródło ilustracji:http://www.swietyjakub.republika.pl/meczennicy.htm

Wyciągnęli wojownicy zakrzywione szable i z okrzykiem bojowym, z wyciem, rzucili się ku śpiewającym. I siekli ich dotąd, aż ostatni upadł, aż śpiew zamilkł, aż nastała cisza…

A jeden z mnichów, który jeszcze podczas sprawowania Świętej Liturgii chyłkiem opuścił szereg i skrył się na chórze, albowiem przeląkł się śmierci, skoro zobaczył współbraci swoich okrutnie pomordowanych, zawstydził się swego tchórzostwa, zszedł z chóru i uklęknąwszy przy zwłokach, jął za zabitych odmawiać pacierze.

Gdy dostrzegli go Tatarzy, przepełnieni wściekłością, rozsiekli go szablami. I nie ocalał nikt spośród sandomierskich dominikanów…

A gdy Tatarzy objuczeni łupami opuścili kościół i klasztor, oto aniołowie niebiescy przybyli z gałęźmi palmowymi, aby dusze pomordowanych zaprowadzić przed oblicze Pańskie, iżby za wierność mogli odebrać wiekuistą nagrodę w Raju.

A imiona owych Męczenników były te:

Błogosławiony Sadok, przeor. Błogosławiony Paweł, wikary. Błogosławiony Malachiasz, kaznodzieja. Błogosławiony Piotr, furtian. Błogosławiony Jędrzej, jałmużnik. Błogosławiony Jakub, mistrz nuwicjatu. Błogosławiony Abel, syndyk. Błogosławiony Szymon, penitencjarz. Błogosławiony Klemens. Błogosławiony Barnabasz. Błogosławiony Eliasz. Błogosławiony Bartłomiej. Błogosławiony Łukasz. Błogosławiony Mateusz. Błogosławiony Jan. Błogosławiony Barnabasz II. Błogosławiony Filip. Błogosławiony Joachim, diakon. Błogosławiony Józef, diakon. Błogosławiony Stefan, diakon. Błogosławiony Tadeusz, subdiakon. Błogosławiony Mojżesz. subdiakon. Błogosławiony Abraham, subdiakon. Błogosławiony Bazyli, subdiakon. Błogosławiony Dawid, kleryk. Błogosławiony Aaron, kleryk. Błogosławiony Benedykt, kleryk. Błogosławiony Onufry, kleryk, Błogosławiony Dominik, kleryk. Błogosławiony Michał, kleryk. Błogosławiony Maciej, kleryk. Błogosławiony Maurus, kleryk. Błogosławiony Tymoteusz, kleryk. Błogosławiony Gordian, kleryk. Błogosławiony Felicjan, kleryk. Błogosławiony Marek, kleryk. Błogosławiony Jan, kleryk. Błogosławiony Gerwazy, kleryk. Błogosławiony Krzysztof. kleryk. Błogosławiony Donatus, kleryk. Błogosławiony Medardus, kleryk. Błogosławiony Walenty, kleryk. Błogosławiony Dawid, nowicjusz. Błogosławiony Makary, nowicjusz. Błogosławiony Rafał, nowicjusz. Błogosławiony Izajasz, nowicjusz. Błogosławiony Cyryl, laiczek. Błogosławiony Hieronim, laiczek. Błogosławiony Tomasz, organista.

Te oto imiona w swoim dziele MATKA ŚWIĘTYCH POLSKA, w Krakowie roku Pańskiego 1767 tłoczonym, podał O. Floryan Jaroszewicz, kapłan zakonu Ś.O. Franciszka. reformat, z sandomierskiego konwentu Ś. Józefa. Kościół Rzymski Katolicki męczenników owych wyniósł na ołtarze, a ich święto wyznaczył na dzień 2. czerwca.

Andrzej Sarwa

———–

P.S. Dziś na dachu sandomierskiego kościoła św. Jakuba rosną brzozy, ściany prezbiterium popękane, wnętrze… brak słów… można więc już bezpiecznie chwalić Czyngis-chana i jego spadkobierców, bo o tamtych wydarzeniach jakoś nie chce się już pamiętać...

==============================

mail:

PSNLiN wzywa rząd do odstąpienia od legalizacji przymusu szczepień ochronnych dzieci.

PSNLiN.pl

@PSNLIN3

Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców (PSNLiN) wzywa rząd do odstąpienia od legalizacji przymusu szczepień ochronnych populacji dziecięcej. PIS forsuje przymus szczepień dzieci. Zareaguj!!! Pobierz i wyślij pismo do 4.09.2023r. https://psnlin.pl/news,polskie-stowarzyszenie-niezaleznych-lekarzy-i-naukowcow-psnlin-wzywa-do-odstapienia-od-legalizacji-p,200.html

olskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców (PSNLiN) wzywa do odstąpienia od legalizacji przymusu szczepień ochronnych populacji dziecięcej
Wobec publikacji przez Ministerstwo Zdrowia projektu rozporządzenia w sprawie przymusowych szczepień dzieci nr #MZ1574 w związku z uchyleniem obowiązku przez Trybunał Konstytucyjny w pierwszym orzeczeniu z 9 maja SK 81/19 https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12376156/katalog/13001616#13001616

- rozporządzenia, które ma stać się aktem prawa powszechnie obowiązującego, Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców wzywa władze ustawodawcze w Polsce do nie wyrażania zgody na legalizację przymusu szczepień dzieci! Uzasadnienie swojego stanowiska, przekazaliśmy do Trybunału Konstytucyjnego w maju 2023r.

=======================

mail: Chcą jak kurczaki

Wedle rozkazu gen. Kiszczaka

Wedle rozkazu gen. Kiszczaka

Stanisław Michalkiewicz, „Goniec” (Toronto)    3 września 2023 michalkiewicz

Kiedy na skutek obsztorcowania go za samowolkę przez pana ambasadora Marka Brzezińskiego, pan prezydent Andrzej Duda zawetował swój podpis pod ustawą o powołaniu komisji badającej ruskie wpływy w naszej – pożal się Boże – „polityce”, a w dodatku wypichcił własny projekt, zainteresowanie tą sprawą ze strony parlamentarzystów znacznie spadło. Przyjęta bowiem przez Sejm nowelizacja wniesiona przez pana prezydenta stanowiła, że do komisji bedą mogli wejść pierwszorzędni fachowcy od demaskowania ruskich wpływów – ale spoza parlamentu. Skoro tedy żadnemu parlamentarzyście nie będzie wolno nikogo wytarzać w smole i w pierzu, to ta forma poświęcenia się dla Polski z dnia na dzień przestała ich interesować. Wtedy wigoru nabrał Donald Tusk, który, wraz ze swymi kolaborantami, zaczął się naigrawać, że PiS „stchórzył” i tak dalej. Takiej zniewagi Naczelnik Państwa najwyraźniej nie mógł ścierpieć i nakazał pani kierowniczce Sejmu Elżbiecie Witek umieszczenie sprawy komisji na posiedzeniu Sejmu wyznaczonym na 30 sierpnia. W chwili, gdy piszę ten felieton, lista kandydatów nie została jeszcze zgłoszona, chociaż pojawiły się już fałszywe pogłoski, jakoby jednym z nich miał być pan dr Sławomir Cenckiewicz. Pan doktor Cenckiewicz, jak wiadomo, wraz z panem redaktorem Rachoniem z TVP, jest współautorem programu „Reset”, w którym nie tylko Donald Tusk, ale i Książę-Małżonek zostali zdemaskowani nie tyle może jako ruscy agenci, ale nawet gorzej – bo jako bezinteresowne sługusy Putina. Tak czy owak komisja wprawdzie powstanie, ale zacznie działać dopiero po wyborach – o ile oczywiście wygra je ekipa „dobrej zmiany”.

Tymczasem kampania wyborcza rozwija się niezwykle dynamicznie, chociaż listy poszczególnych komitetów wyborczych nie zostały jeszcze zarejestrowane, a nawet – ogłoszone – jak np. lista wyborcza Zjednoczonej Prawicy. Pojawiły sie tylko fałszywe pogłoski, że Naczelnik Państwa nie będzie kandydował w Warszawie, tylko w okręgu świętokrzyskim. Kiedy tylko Donald Tusk to usłyszał, natychmiast w to uwierzył, kazał w tym okręgu, na eksponowanym, ostatnim miejscu listy Koalicji Obywatelskiej umieścić pana mecenasa Romana Giertycha, który kilka dni wcześniej poniechał zamiaru ubiegania się o mandat senatora, jako, że sygnatariusze „paktu senackiego” („róbmy sobie na rękę”), a w szczególności moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, nie uwierzyła w autentyczność jego metamorfozy, że z faszysty i antysemity z czarnym podniebieniem, przepoczwarzył się w jasnego idola. Toteż pan Siemoniak twierdzi, że pan mecenas Giertych został umieszczony na tej liście za pokutę za 15 lat dokazywania – ale z szansą wniebowstąpienia – bo Judenrat „Gazety Wyborczej” twierdzi, że należy „dać mu szansę”, a z czasem może nawet dojdzie do zaakceptowania jednopłciowych małżeństw. Na razie będzie chyba musiał opowiedzieć się za aborcją, którą Donald Tusk, gwoli podlizania się „kobietonom”, wysunął na listę swoich politycznych priorytetów – oczywiście obok pogrążenia Jarosława Kaczyńskiego.

Rozpisuję się o tych wszystkich sprawach, bo o żadnych innych pisać nie można z tego powodu, że w ogóle w kampanii nie są i pewnie nie będą poruszane. Po raz kolejny widać jak na dłoni, że zarówno Jarosław Kaczyński, jak i Donald Tusk, robią wszystko, by – wzorem lat ubiegłych – również tegorocznym wyborom nadać charakter plebiscytowy: albo za Volksdeutsche Partei, albo za „dobrą zmianą”. Jest to jeszcze jeden dowód na to, że przy pozorach walki na śmierć i życie, obydwa ugrupowania realizują ten sam polityczny interes – żeby ani z jednej, ani z drugiej strony nie pojawiła się żadna alternatywa, zwłaszcza prawicowa, dzięki czemu scena polityczna – jak przez 30 ostatnich lat – będzie zdominowana przez dwie formacje socjalistyczne: socjalistów bezbożnych, którym przewodzi Volksdeutsche Partei, realizująca zadania na odcinku komunistycznej rewolucji oraz socjalistów pobożnych, którym przewodzi Naczelnik Państwa. Jest to sytuacja przedstawiona jeszcze w latach 90-tych przez pana red. Stefana Bratkowskiego. Odpowiadając w „Gazecie Wyborczej” na list otwarty dawnych AK-owców, m.in. Stanisława Jankowskiego „Agatona” ujawnił, że takie właśnie ustalenia zapadły w Magdalence – żeby pod żadnym pozorem nie dopuścić w Polsce do władzy jakiejkolwiek formacji prawicowej. Toteż widzimy, że chociaż Volksdeutsche Partei i „dobra zmiana” sprawiają wrażenie, jakby miały utopić się nawzajem w łyżce wody, zadziwiająco zgodnie atakują Konfederację, która w rankingach wychodzi na trzecie miejsce. Sekunduje im w tych atakach Judenrat „Gazety Wyborczej”, który radzi, że jeśli nawet ktoś nie chce głosować ani na Volksdeutsche Partei, ani na PiS, to niech w ostateczności głosuje na „Trzecią Drogę” – byle nie na Konfederację. Ta bowiem jest oskarżana o zamiar wejścia w koalicję z PiS-em i chociaż liderzy temu zaprzeczają, to oskarżyciele wiedzą swoje. Tymczasem w „Trzeciej Drodze” jest PSL, które tradycyjnie ma stuprocentową zdolność koalicyjną, a w patriotycznych porywach nawet większą – ale wiadomo, że „Trzecia Droga” prochu nie wymyśli, podczas gdy Konfederacja rozmaite pomysły lansuje. Wprawdzie pan Ryszard Petru, którego jakaś Mocna Ręka wyciągnęła z naftaliny żeby został senatorem, strasznie się z tych pomysłów Konfederacji natrząsa, ale myślę, że nie ma co tego brać na serio, jak i w ogóle – samego pana Ryszarda. Podobnie jak pan Mateusz Morawiecki, ostrogi zdobył on w sektorze bankowym, który i wtedy i teraz pozostaje pod kontrolą starych kiejkutów. W roku 2015 stare kiejkuty, widząc, że Polska ponownie trafiła i to już na dobre, pod kuratelę amerykańską, urządziły 18 czerwca Międzynarodową Konferencję Naukową „Most”, której celem było wciągnięcie ich na amerykańską listę „naszych sukinsynów”, Amerykanie chyba się wahali, mimo poręczeń ważnych ubeków z Izraela. Wtedy stare kiejkuty, żeby pokazać, co potrafią, utworzyły partię polityczną „Nowoczesna” z panem Ryszardem na fasadzie. Występował on tam w towarzystwie dwóch Joann, m.in. mojej faworyty, jako trójbuńczuczny basza – ale nie o to chodzi, tylko o to, że chociaż pan Ryszard jeszcze nie zdążył otworzyć ust, żeby nam powiedzieć, jak będzie nam przychylał nieba – naród obdarzył Nowoczesną aż 11 procentami zaufania – podobnie jak wcześniej biłgorajskiego filozofa Janusza Palikota. Wyjaśnienie tego fenomenu jest możliwe jedynie na gruncie mojej ulubionej teorii spiskowej: konfidenci starych kiejkutów dostali rozkaz: w prawo zwrot – do pana Ryszarda marsz! – i z dnia na dzień powstała partia oraz pojawiło się 11 procent zaufania. Potem z obydwiema Joannami zakładał inne formacje, ale w końcu wrócił do punktu wyjścia, chociaż moja faworyta najwyraźniej się do niego zniechęciła, zainteresowała się życiem płciowym i obecnie jest w Nowej Lewicy, która wcześniej zlała się z panem Biedroniem. Takie to ci mamy życie polityczne.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Do prof. Krzysztofa Czajkowskiego: Czy chce Pan przejść do historii jako współsprawca zbrodni?

Czy chce Pan przejść do historii jako współsprawca zbrodni? List do prof. K. Czajkowskiego

Krzysztof Czajkowski
List otwarty do prof. Krzysztofa Czajkowskiego – przewodniczącego zespołu ds. aborcji

Panie Profesorze!

Jeżeli w mej ojczyźnie – mimo smutnego z czasów wojny doświadczenia – miałyby dojrzewać tendencje skierowane przeciw życiu, to wierzę w głos wszystkich położnych, wszystkich uczciwych matek i ojców, wszystkich uczciwych obywateli, w obronie życia i praw dziecka.

Piszę od Pana list otwarty i chcę, aby pierwsze jego słowa były słowami Stanisławy Leszczyńskiej, położnej z Auschwitz, która w okrutnej rzeczywistości obozu koncentracyjnego przyjmowała porody. Doktorowi Mengele, który chciał ją zmusić do zabijania noworodków, rzuciła w twarz: „Nie, nigdy. Nie wolno zabijać dzieci”.

Opinia publiczna patrzy na to, co robi Pański zespół w Ministerstwie Zdrowia i wszyscy zastanawiamy się, jak odniesie się Pan do słów tej szlachetnej położnej? Czy stanie Pan na straży życia nienarodzonych dzieci i w sytuacji o wiele łatwiejszej niż była Stanisława Leszczyńska zachowa się Pan jak człowiek i lekarz? Czy też bliżej Panu do lekarza, który Leszczyńską nakłaniał do mordowania dzieci, póki są jeszcze dość małe?

Chcieliśmy się z Panem spotkać – najpierw pisaliśmy pisma, ale nie zechciał Pan dołączyć obrońców życia do obrad zespołu, nie chciał Pan nawet specjalistów z dziedziny medycyny, którzy mogliby bronić życia nienarodzonych. Potem przyszliśmy z interwencją poselską i dostaliśmy informację, że spotka się Pan z nami, podobno jechał Pan już do ministerstwa, ale nie dotarł Pan. W trybie pilnym odwołał Pan też posiedzenie całego zespołu, by żaden z jego członków nie stanął twarzą w twarz z obrońcami życia. Czy trzeba było robić taki unik, byle nie zobaczyć się z pięcioma kobietami i jednym posłem? Czego Pan się boi? Co takiego wpisał Pan do dokumentów roboczych zespołu, że nie mogą tego zobaczyć obywatele, posłowie, dziennikarze…?

Czy wie Pan, w czym uczestniczy? Pod presja lobby aborcyjnego i na kłamliwej legendzie o umieraniu kobiet na skutek zakazu aborcji – PiS powołał komisję, której jedynym celem jest wprowadzenie aborcji pod pretekstem dbania o zdrowie matki. Tymczasem zabicie dziecka nigdy nie leczy jego matki. Czy ma Pan świadomość, w co został Pan wmanipulowany? Być może przyjął Pan ofertę z radością, licząc na budowę swojej pozycji zawodowej i prestiż społeczny. Jednak bierze Pan udział w brudnej politycznej grze, w której dano Panu rolę selekcjonera – które dzieci zostawić przy życiu, a które bezkarnie mordować. I nie tylko selekcjonera, ale również szkoleniowca – zespół ma przecież szkolić – a także autora wytycznych, które posłużą jako narzędzie szantażu i nacisku na dobrych lekarzy: w określonych przeze mnie przypadkach powinniście mordować ludzi.

Chce Pan przejść do historii jako człowiek, który doprowadził do wprowadzenia w Polsce aborcji na życzenie? Nie mam wątpliwości, że za lat kilkadziesiąt, kiedy społeczeństwa otrząsną się z horroru aborcji, będzie ona uznana za najgorszą zbrodnię w historii ludzkości, a wszystkie osoby zaangażowane w ten krwawy proceder będą wspominane jako najgorsi zbrodniarze – gorsi niż Hitler, Stalin i Pol-Pot razem wzięci.

Czy godząc się na kierowanie niechlubnym zespołem, pomyślał Pan, jak to wpłynie na Pańską dalszą karierę? Czy chce Pan właśnie z tego być znany, że przyłożył Pan rękę do mordowania wielu małych pacjentów?

I czy wreszcie zastanowił się Pan, że jeśli w jakikolwiek sposób pogorszy Pan ochronę życia w Polsce, setki tysięcy obywateli zaangażowanych w obronę dzieci nigdy tego Panu nie zapomni? Jesteśmy kolejnym pokoleniem obrońców życia, a patronuje nam Stanisława Leszczyńska. Po nas przyjdą następni, a zarówno my, jak i nasi następcy, których wychowamy, zrobimy absolutnie wszystko, żeby poniósł Pan odpowiedzialność, jeśli przyłoży Pan rękę do pogorszenia bezpieczeństwa dzieci w łonach ich matek.

Kaja Godek
Fundacja Życie i Rodzina

02 września 2023 r.

Nie bądź obojętny!  Wspieraj działania Fundacji! Jeśli uważasz, że to co robimy, jest dobre i słuszne, pomóż to kontynuować! Nawet niewielkie wpłaty mają znaczenie. Numer konta: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230

Policja wyszarpuje z ministerialnych gabinetów kobiety broniące dzieci przed zabiciem. W Polsce.

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Policyjna przemoc wobec obrońców życia. Policja wyszarpała z ministerialnych gabinetów kobiety, które przyszły bronić dzieci przed aborcją.

Od dobrych kilku lat czytaliśmy wszyscy o prześladowaniach obrońców życia w krajach takich jak Kanada czy USA. Zakonnicy modlący się pod klinikami aborcyjnymi wyprowadzani siłą przez państwowe służby, Mary Wagner i Linda Gibbons – obrończynie dzieci z Kanady, które spędziły wiele lat w więzieniach, bo odwodziły kobiety od aborcji – to wszystko obrazki, które oglądaliśmy jakby przez szybę. To gdzieś daleko, nie tutaj, w Polsce to się nie stanie.

Tymczasem stało się!

W czasie wtorkowej interwencji do Śródmieścia Warszawy sprowadzono specjalnie z Piaseczna brygadę szturmową Policji, która umówiła się z urzędnikami Ministerstwa Zdrowia na wyprowadzenie siłą kobiet, które asystowały posłowi Konfederacji Grzegorzowi Braunowi w interwencji w budynku MZ.

Przesyłam Panu skrót tego wszystkiego, co działo się na ulicy Miodowej w Warszawie – na zewnątrz i wewnątrz budynku. Szczególnie proszę zwrócić uwagę na zdjęcia od 7:44 – to niepublikowany do tej pory fragment, na którym udało mi się nagrać, jak pracownica ministerstwa kooperuje z brygadą Policji, aby usunąć naszych ludzi z budynku.

Spisek przeciw życiu potrzebuje ciszy…

Drogi Panie!

Przemoc wobec obrońców życia to nie jest już bajka zza oceanu. To dzieje się w Polsce, a my jesteśmy na pierwszej linii i doświadczamy wręcz diabelskich ataków.

Nie zostawimy jednak dzieci nienarodzonych. Tym bardziej, że morderczy zespół dalej chce się zbierać i wyznaczać, które maluszki mają być zabijane.

Już planujemy kolejne działania, by ratować niewinne dzieci – o wszystkim dowie się Pan w kolejnych listach.

Serdecznie Pana pozdrawiam!

Krzysztof Kasprzak
Krzysztof Kasprzak
Fundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Wszystkie działania podejmujemy dzięki wsparciu Przyjaciół Fundacji. Dziękuję Panu za każdą pomoc.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

RatujŻycie.pl

75 proc. siatki szpiegowskiej to obywatele Ukrainy. Imigranci służą obcym państwom !

Konfederacja alarmuje: Imigranci służą obcym państwom ! „Poprawność polityczna gra rolę ważniejszą niż bezpieczeństwo Polaków”

imigranci-sluza-obcym-panstwom

75 proc. siatki szpiegowskiej to obywatele Ukrainy, co powinno działać otrzeźwiająco. Im więcej migracji, tym bardziej pojawia się rezerwuar dla rekrutacji przez obce służby specjalne – alarmują politycy Konfederacji.

——————–

Podczas konferencji prasowej w Sejmie Konfederacja omówiła kwestie związane z zagrożeniami wynikającymi z imigracji oraz narastającymi problemami bezpieczeństwa wewnętrznego Polski.

Krzysztof Tuduj podkreślił, że Polska staje się coraz mniej bezpieczna, a zagrożenia ze strony obcych wywiadów rosną. Wspomniał o niedawnej akcji odkrycia i rozbicia siatki szpiegowskiej, operowanej przez GRU, która działała na terenie Polski i miała powiązania z rosyjskim wywiadem.

75 proc. siatki szpiegowskiej to obywatele Ukrainy, co powinno działać otrzeźwiająco. Im więcej migracji, tym bardziej pojawia się rezerwuar dla rekrutacji przez obce służby specjalne – powiedział poseł.

Tuduj zaznaczył, że pomimo tego sukcesu, sytuacja wewnętrznego bezpieczeństwa Polski pogarsza się, a zagrożenia ze strony obcych służb są realne i nadal aktualne. – Konfederacja przestrzega przed masową imigracją – mówił i apelował, by doinwestować polski kontrwywiad.

Michał Urbaniak zwrócił uwagę, że już od dłuższego czasu Konfederacja wzywała do dokładnej selekcji osób migrujących do Polski, zwłaszcza w kontekście wojny na Ukrainie. – Należy weryfikować kto wjeżdża do Polski. Wśród wielu uchodźców, którzy potrzebują schronienia, będą trafiać się osoby, które mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa polskiego – akcentował.

Mieliśmy w tej kwestii rację. Rząd przez wiele miesięcy twierdził, że jesteśmy bezpieczni. Problem jest taki, że dzisiaj nie wiemy, na ile jesteśmy bezpieczni – kontynuował.

Urbaniak zauważa, że chociaż ta siatka szpiegowska została rozbita, pytanie pozostaje, czy polskie służby są w stanie skutecznie zapobiegać kolejnym zagrożeniom i infiltracjom. Podkreślił również, że długotrwała obecność niezasymilowanych imigrantów może rodzić w przyszłości problemy związane z bezpieczeństwem i relacjami wewnętrznymi w kraju.

Urbaniak zwrócił uwagę, że polski rząd stara się ukrywać narodowość sprawców przestępstw w Polsce czy członków siatek szpiegowskich. Przypomniał, że dopiero „Washington Post” ujawnił, że to obywatele Ukrainy stanowili główną siłę w siatce rosyjskiego GRU.

Polskie służby nie chciały o tym powiedzieć. Chyba w imię dobrego samopoczucia swojego czy swoich politycznych sojuszników. Ten rząd przekracza granicę poprawności politycznej, bo kiedy poprawność polityczna zaczyna grać rolę ważniejszą niż bezpieczeństwo Polaków, to rząd działa przeciwko Polakom zakończył Urbaniak.

Politycy podsumowali konferencję słowami, że Konfederacja wyraża poważne obawy dotyczące przyszłych wyzwań, z jakimi Polska może się zmierzyć w kontekście imigracji i zagrożeń bezpieczeństwa. Apelowali o wzmocnienie polskich służb kontrwywiadu oraz zwrócili uwagę na konieczność rzetelnej informacji społeczeństwa o zagrożeniach wynikających z obecnej sytuacji.

Kijowskiego reżimu wojna z Panem Bogiem zagraża także wiernym w Polsce. Ukrainizacja prawosławia w Polsce?

Kijowskiego reżimu wojna z Panem Bogiem zagraża także wiernym w Polsce.

Konrad Rękas koscioly-swietego-bandery

Powołanie jeszcze przez reżim Poroszenki własnej prawosławnej organizacji kościelnej, której przyznano państwowy monopol na reprezentowanie wschodnich chrześcijan na Ukrainie, stanowiło usankcjonowanie trwającej już od Euromajdanu kampanii agresji przeciw jedynej kanonicznej wspólnocie, jaką na tych terenach stanowi Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego.

Akcja ta spotykała się z aplauzem rusofobicznych środowisk w Polsce, bezkrytycznie pomijających antychrześcijańskie i antyreligijne podłoże gwałtownej westernizacji, a więc w praktyce neoliberalnej ateizacji Ukrainy, gdzie napadom na cerkwie towarzyszy wprowadzana pod takie samo dyktando Zachodu promocja agendy LGBTQ+. Nijak to jednak nie przeszkadza fałszywej „prawicy narodowo-chrześcijańskiej” III RP, wprost przeciwnie zupełnie głośno zaczęto się w tych kręgach domagać… ukrainizacji prawosławia w Polsce.

Wojna z chrześcijaństwem

Także dla chrześcijanin obrządków zachodnich powinno być już zupełnie jasne, że wbrew zaciemniającej propagandzie nie mamy do czynienia z żadnym kryzysem (wyłącznie) prawosławia. Od dłuższego już czasu trwa natomiast bezwzględny atak, mający na celu rozsadzenie wspólnot chrześcijańskich od środka, co widzimy przy okazji kolejnych przypadków zastraszania wiernych, przejmowania i profanowania świątyń. To wszystko są nieodłączne elementy prowadzonej przez globalistyczny, neoliberalny, imperialistyczny Zachód duchowej kolonizacji chrześcijańskiego Wschodu.

Ukraina jest tylko kolejnym frontem tej wojny, jak były nimi wcześniej Bośnia, Kosowo czy Syria. Zniszczenie Kościoła jest wszak odwiecznym i niezmiennym celem Antychrysta, niezależnie od tego czy posługuje się on bombami i rakietami, demoralizującą anty-kulturą czy fałszywymi katechezami kłamliwych proroków. Wojna na Ukrainie jest również wojną religijną i ten jej duchowy aspekt nie może pomijany w żadnych analizach.

Groźba ukrainizacji polskiego prawosławia

Zagrożenia tak dotkliwie doświadczające Ukrainę i ukraińskich chrześcijan – przeniknęły także do Polski. Przyjazd blisko 5 milionów przesiedleńców z Ukrainy, przybywających z zamiarem stałego osiedlenia i korzystających z licznych przywilejów politycznych i finansowych – przekształca nasz kraj w państwo faktycznie dwunarodowe, a więc i dwukulturowe. Nowi przybysze, poczynając sobie bezczelnie, starają się zdominować zastane struktury, w tym i te kościelne. Pod pozorem ukrainizacji polskiego prawosławia – na terytorium kanonicznym Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego mamy do czynienia z próbami tworzenia alternatywnej hierarchii, podległej bezpośrednio sekcie Dumenki-Poroszenki-Zełeńskiego. Polskim biskupom zarzuca się „kolaborację z Moskwą”, denuncjuje się używanie rosyjskiego w kazaniach i starocerkiewno-słowiańskiego w Boskiej Liturgii, domagając się zastąpienia ich ukraińskim (nawet w parafiach polskich i białoruskich). Ba, nawet w dawnych parafiach ukraińskich atakuje się duchownych, którzy nie chcą przyjmować zapisków w intencji „walczących na Ukrainie przeciw rosyjskiej agresji”. Taka sytuacja miała miejsce np. w Lublinie, gdzie aktywiści banderowscy chcieli przejąć jedną z cerkwi i naciskali na władze duchowne i państwowe, by usunęły jej proboszcza.

Śmiertelny błąd katolickiej hierarchii

Hasła te wydają się nieprzypadkowo znajome. Od dawna występuje z nimi inne niebezpieczne narzędzie antychrześcijańskie – Ukraińska Cerkiew Uniacka, obecnie z powodzeniem współpracująca z sektą Dumenki. Uniaci działają nie tylko pod osłoną administracji państwowej, ale niestety także części hierarchii rzymsko-katolickiej, która toleruje ośrodki nazistowskiej, banderowskiej propagandy w uniackich seminariach duchownych i na katolickich uczelniach. To kolejny bardzo poważny błąd instytucjonalnego Kościoła w Polsce, po wcześniejszym poddaniu się COVID-dyktaturze państwowo-medialnych ciemniaków. Krok zaś to tym bardziej fatalny, że niemal na pewno nie ustrzeże katolicyzmu przed takim samym naciskiem imperialistyczno-banderowskim, z jakim od lat zmaga się już prawosławie.

Katolicy będą następni

Poparcie dla nazizmu i nienawiść do prawosławia do główne punktu wspólne sekty Dumenki, uniatów i władz w Kijowie, którym wsparcia udziela ślepo także podporządkowana Anglosasom III RP. Czy lepiej pamiętającym lata 90-te nie przypomina to koalicji nienawiści przeciw Jugosławii? Naziści, fałszywi chrześcijanie, fundamentaliści islamscy – zawsze ci sami wrogowie, zawsze w pierwszej linii walki przeciw Prawdzie, podobnie zresztą jak m.in. w Iraku i zwłaszcza w Syrii, gdzie chrześcijańskich wspólnot przed „demokratycznymi przyjaciółmi Zachodu” musiały bronić czy to wojska rządowe, czy proirańskie milicje szyickie. Nie miejmy jednak złudzeń. W Nowym Wspaniałym Świecie miejsca na chrześcijaństwo nie będzie w ogóle, dlatego po Asyryjczykach i jakobitach uderzyli w ukraińskich prawosławnych, ale na liście nie zabraknie i katolicyzmu.

Po wystąpieniu papieża Franciszka do młodzieży rosyjskiej jest tylko kwestią czasu, kiedy na Ukrainie wykreowana zostanie kolejna schizma, tym razem wymierzona w Kościół katolicki, a wraz z jej objawieniem rozpoczną się prześladowania wiernych podejrzanych o sprzyjanie „prokacapskiemu Rzymowi”. W procederze tym chętnie będzie zapewne uczestniczyć Cerkiew uniacka, która podobnie jak sekta Dumenki-Poroszenki-Zełeńskiego już przecież nawet nie udaje, że jest czymś więcej niż zapleczem banderyzmu w duchu fałszywej religijności i szowinizmu. Pierwszym sygnałem wydaje się być wystąpienie biskupa Skomarowskiego, który w imieniu Konferencji Episkopatu Ukrainy pouczył papieża o konieczności „odpowiedniego dialogu” z Kijowem. Niezależnie od tego czy stanowisko to zostało wymuszone, czy jest dowodem politycznej demoralizacji hierarchii katolickiej na Ukrainie – jest to znak, że rzekomy kryzys prawosławia staje się coraz wyraźniej bezpośrednim atakiem na całe chrześcijaństwo w jego kanonicznych formach i wartościach.

Na dzisiejszej Ukrainie nie ma już miejsca na inną wiarę niż ta w nazizm, ideologicznie przykrywający upadek państwa i jego oligarchiczny zarząd w interesie anglosaskiego imperializmu. Nie ma innych apostołów tej wiary niż aktorzy wynajęci do ról prezydentów, metropolitów, patriotów i duchownych. I nie ma innych świętych niż Bandera i jemu podobni.

A te grzechy bałwochwalstwa prowadzić mogą, niestety, tylko do dalszego męczeństwa.

Konrad Rękas

Wystąpienie na konferencji „Kršenje verskih prava sa posebnim osvrtom na Ukrajinsku pravoslavnu crkvu”, zorganizowanej 28. sierpnia 2023 r. w Belgradzie przez serbski Centar za Geostrateške Studije.

Por. także: https://chart.neon24.org/post/172889,kijowskiego-rezimu-wojna-z-panem-bogiem