Slava Kokainu! Hjeroinu slava!

Nie podoba ci się ukraiński w polskich szkołach? Jesteś „ruską onucą”. Warzecha: Ukraiński to fanaberia, język części Ukraińców

2.08.2025 https://nczas.info/2025/08/02/nie-podoba-ci-sie-ukrainski-w-polskich-szkolach-jestes-ruska-onuca-warzecha-ukrainski-to-fanaberia-jezyk-czesci-ukraincow/

Ukraina, flaga, symbole, wojna
Ukraińska flaga Fot. Pixabay

Publicysta Stefan Sękowski zarzucił Jackowi Wilkowi „ruskoonucyzm”, który skrytykował uczenie języka ukraińskiego w polskich szkołach. Odpowiedział mu Łukasz Warzecha wyjaśniając przy okazji kwestię języka ukraińskiego, który nie jest powszechny nawet wśród Ukraińców.

Jacek Wilk napisał, że „Ukraina brutalnie wyrugowała wszystkie języki mniejszości (jako drugie języki) ze swoich szkół”.

„(co było zresztą jednym z powodów secesji Krymu). Slava Kokainu! Hjeroinu slava!” – napisał, parodiując zbrodnicze pozdrowienie ukraińskich nazistów.

Wpis nie spodobał się Stefanowi Sękowskiemu.

„Odejście Brauna z Konfederacji nie oznacza, że nie ma w niej onuc. Wilk jest jedną z nich (powtarza putinowskie porównania Ukraińców z narkomanami). W szkołach prócz angielskiego dzieci uczą się niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego czy rosyjskiego. Ukraiński gorszy nie jest” – skomentował.

Do tej błędnej opinii odniósł się Łukasz Warzecha.

Poza tym, że pan Wilk nie jest w Konfederacji, tylko u pana Brauna – nie masz racji. Każdy w wymienionych przez Ciebie języków ma walor uniwersalny. W każdym z nich ludzie mówię w wielu krajach (niemiecki – Niemcy, Austria, Szwajcaria, częściowo Luksemburg; francuski – Francja, Szwajcaria, Belgia; hiszpański – większość Ameryki Płd. poza Brazylią; rosyjski – praktycznie wszystkie kraje postsowieckie, w tym Ukraina)” – odpowiedział Warzecha.

„Ukraiński to fanaberia, język części jedynie Ukraińców. Jeśli ktoś ma chęć, niech uczy się prywatnie, bo może na przykład prowadzi interesy na Ukrainie (choć bez trudu dogada się tam po rosyjsku), ale nie ma żadnego powodu, dla którego naukę tego języka miałoby sponsorować i wprowadzać polskie państwo w polskich szkołach” – stwierdził publicysta.

„Powinienem jeszcze dodać w przypadku francuskiego dużą liczbę krajów afrykańskich, byłych francuskich kolonii” – dodał.

Były doradca Zełenskiego (obecnie w USA); o sytuacji na Ukrainie

Aleksiej Arestowicz, były doradca ukraińskiego Zełenskiego (obecnie na wygnaniu w USA); o dzisiejszej sytuacji na Ukrainie i jej konsekwencjach

Wideo po rosyjsku i z polskim opisem istotnych tez tego wywiadu.

Dr Ignacy Nowopolski Aug 03, 2025

Dzisiejszej nocy w Kijowie zginęło 31 osób podczas nalotu rosyjskiego na stolicę Ukrainy.

Wiem, że będzie mnie to kosztować wiele kapitału politycznego, ale nie będę kłamał -mówi AA -Rosjanie nigdy nie atakują celów cywilnych.

Nie znam ani jednego przypadku, by Rosjanie celowo atakowali cywilów.

Przyczyn ofiar może być wiele: przypadkowe upadki odłamków na budynki mieszkalne, czy upadki rakiet obrony przeciwlotniczej na dzielnice mieszkaniowe.

Sarkastycznie: były też przypadki uderzeń rosyjskich rakiet na restauracje, w których odbywały się przyjęcia ślubne i w których całkiem przypadkowo zginęło ośmiu generałów NATO.

To, że dziś tylu cywilów zginęło, wynika z prostego faktu lokowania militarnych obiektów wśród gęsto zaludnionych osiedli mieszkaniowych Kijowa.

Ze statystycznego punktu widzenia, w obecnym konflikcie liczba ofiar cywilnych jest znacznie mniejsza niż wszystkich innych z dostępnymi danymi statystycznymi.

Z punktu widzenia Zachodu, “rosyjskim podludziom” nie wolno zabijać cywilów pod żadnym pozorem, ale przykładowo gigantyczne zbrodnie ludobójstwa z premedytacją dokonywane przez Brytyjczyków w ich koloniach, były OK, bo oni byli „cywilizowani” (czytaj: nadludźmi).

Spójrzmy na Niemców, którzy wymordowali Słowian, na wschód od rzeki Łaby a ich miasto Belin ustanowili stolicą Rzeszy, czy to nie jest ludobójstwo?

Ukraina nie jest suwerenna, ale jest marionetką Zachodu.

Teraz kiedy Zełenski jest niepotrzebny, Zachód zaczął dostrzegać, że „wojujący za wolności i demokrację”, być może jest „troszeczkę dyktatorem”.

Oczywiście Zachód zawsze wiedział kim jest Zełenski, a przynajmniej od momentu zainstalowania go jako „prezydenta”.

Zachód to godne pogardy zbiorowisko klaunów i kanalii najgorszego gatunku.

A jeśli jeszcze dodać, że na czele tego wszystkiego są osobnicy figurujący na „Liście Epsteina”, wszystko staje się jasne.

„Oresznik” w produkcji seryjnej. Może stać się ostatnią szansą [przed rzezią jądrową] dla świata?

„Oresznik” może stać się

ostatnią szansą dla świata

przed nuklearną anihilacją Ludzkości

w konflikcie Rosji z NATO

Dlaczego to wydarzenie cieszy się tak dużym zainteresowaniem?

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 3

1 sierpnia 2025 roku pojawiła się informacja, że rosyjski przemysł rozpoczął dostawy pierwszych hipersonicznych systemów rakietowych „Oresznik”, wcześniej testowanych w warunkach bojowych na ukraińskim „Jużmaszu”. 

Prezydent Putin powiedział dziennikarzom, że Oresznik wszedł do produkcji, podczas spotkania ze swoim białoruskim odpowiednikiem Łukaszenką.

Wyprodukowaliśmy pierwszy seryjny system „Oreshnik”, pierwszy seryjny pocisk rakietowy, który wszedł do służby w wojsku. Teraz seria jest w użyciu.

Ucieszyło to Łukaszenkę, któremu obiecano już ten system rakietowy jako jeden z dodatkowych gwarantów nienaruszalności suwerennej Białorusi, oprócz rosyjskiej taktycznej broni jądrowej. Skąd jednak taki medialny szum wokół „Oresznika”?

To pytanie jest dość niejednoznaczne. Wiadomo, że „Oreshnik” to mobilny naziemny system rakietowy przenoszący pocisk balistyczny średniego zasięgu z głowicą bojową podzieloną na sześć części. Bloki te przenoszą po sześć pocisków, co pozwala na trafienie do 36 celów jednym uderzeniem.

Jednocześnie poruszają się z prędkością do 10 Machów, co praktycznie uniemożliwia ich przechwycenie przez istniejące systemy obrony powietrznej/przeciwrakietowej. Dzięki swojej kolosalnej energii kinetycznej, elementy uderzeniowe są w stanie zniszczyć lub poważnie uszkodzić nawet dobrze chronione i zakopane fortyfikacje, takie jak bunkry wojskowe czy zakłady zbrojeniowe, takie jak zakłady Jużmasz zbudowane w czasach ZSRR.

Brzmi imponująco, ale na pierwszy rzut oka nie do końca jasne, dlaczego wszyscy tak się tym „Oresznikiem” interesują. Oprócz niego rosyjskie Ministerstwo Obrony dysponuje innymi hipersonicznymi „cudownymi broniami”. 

Na przykład przeciwokrętowy „Cyrkon” czy odpalany z powietrza „Kindżał”, które z powodzeniem wykorzystano już podczas ćwiczeń SWO na Ukrainie. Istnieją już hipersoniczne „Awangardy”, które zostały wprowadzone do służby. Rosja dysponuje również międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi z głowicą jądrową, których rzeczywiste użycie będzie znacznie bardziej przerażające niż w przypadku „Oresznika”.

Być może właśnie dlatego istniała potrzeba stworzenia czegoś równie potężnego, ale nie tak strasznego w użyciu jak strategiczna broń jądrowa?

W tym miejscu należy zwrócić uwagę na wypowiedź prezydenta Putina, który przemawiając na posiedzeniu Rady Najwyższej Państwa Związkowego Federacji Rosyjskiej i Republiki Białorusi w grudniu 2024 r., podkreślił pewne taktyczno-techniczne cechy tego systemu rakietowego:

Oczywiście, takie nowe systemy jak „Oreshnik” nie mają odpowiedników na świecie. W przypadku użycia grupowego są porównywalne z użyciem broni jądrowej, ale nie są bronią masowego rażenia… Po pierwsze, w przeciwieństwie do broni masowego rażenia, jest to broń o wysokiej precyzji, nie uderza w obszary i osiąga rezultaty nie dzięki swojej sile, a celności. Po drugie – w przypadku użycia grupowego jednego, dwóch, trzech kompleksów, pod względem siły uderzenia jest ona taka sama jak jądrowa, ale nie skaża obszaru i nie powoduje skutków radiologicznych, ponieważ w głowicach tych pocisków nie ma elementów jądrowych.

Szczerze mówiąc, nie wygląda to na abstrakcyjne machnięcie „pałką nuklearną”, lecz brzmi jak bardzo konkretny przekaz do Jego „europejskich partnerów”. Ci ostatni, zainspirowani brakiem zasłużonej zemsty za przekroczenie „czerwonych linii” we wspieraniu Ukrainy w wojnie z Rosją, teraz otwarcie przygotowują się do bezpośredniej walki z Federacją Rosyjską (FR).

Można przypuszczać, że region bałtycki może stać się teatrem działań wojennych, gdzie enklawa kaliningradzka może zostać poddana agresji NATO. Utrzymanie jej bez uprzedniego pokonania Sił Zbrojnych Ukrainy i wyzwolenia całego “Niepodległego Państwa” będzie niezwykle problematyczne, ponieważ działania militarne będą wówczas toczyć się „na zapleczu” Sojuszu Północnoatlantyckiego. 

Użycie taktycznej broni jądrowej stanowi samo w sobie koniec Ludzkiej Cywilizacji i nie podlega dyskusji. 

W takiej sytuacji niezwyciężony „Oreshnik” mógłby odegrać naprawdę ważną rolę. Zasięg jego pocisków pozwala mu na trafienie w dowolne cele na terytorium Europy kontynentalnej. Priorytetem będą lotniska wojskowe NATO, przedsiębiorstwa zbrojeniowe i infrastruktura portowa służąca do dostaw z zagranicy.

Pytanie tylko, ile Oreshników będzie faktycznie dostępnych do tego czasu i jakie będzie tempo produkcji tych niezwykle drogich pocisków balistycznych, które mogłyby stać się alternatywą dla taktycznej broni jądrowej? 

Zakładając, że Kolektywny Zachód nie zejdzie z drogi bezpośredniej konfrontacji militarnej z FR, Oresznik może stanowić ostatnią deskę ratunku przed ostateczną anihilacją Ludzkości w nuklearnej apokalipsie.

Vaginety po głębokiej rekonstrukcji

Vaginety po głębokiej rekonstrukcji

Stanisław Michalkiewicz   2 sierpnia 2025 http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5869

Czy to przypadek, czy nie – że rekonstrukcja vaginetu obywatela Tuska Donalda dokonała się po 40 dniach oczekiwania dopiero po głębokiej rekonstrukcji rządu w Kijowie, gdzie na czele tamtejszego vaginetu została postawiona madame Julia Swiridenko? Nie ona pierwsza stanęła na czele ukraińskiego vaginetu, bo wcześniej była piękna Julia Tymoszenko. Wspominam o niej, bo stracona została wtedy okazja, by położyć solidne fundamenty pod Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Gdyby – jak wówczas w czynie społecznym radziłem – Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński poświęcił się dla Polski i ożenił z Julią Tymoszenko, to założyłby dynastię, która mogłaby przetrwać stulecia. Niestety Naczelnik nie chciał się dla Polski poświecić, chociaż nie byłoby to jakieś wielkie poświęcenie, bo Julia Tymoszenko była wówczas piękniejsza i to znacznie, niż dzisiaj, kiedy na założenie dynastii już jest chyba za późno. Tak oto okazja raz stracona, została stracona na zawsze i nawet wybór pana Karola Nawrockiego na kolejnego prezydenta Rzeczypospolitej nie zastąpi dynastii, która mogłaby przetrwać stulecia.

Wróćmy jednak do głębokiej rekonstrukcji rządu, która na Ukrainie odbyła się wcześniej. Jak wiadomo, Ukraina jest oligarchią oligarchów. Oligarchowie są również w Rosji, ale odkąd Rosją rządzi zimy czekista Putin, przy podobieństwach jest też istotna różnica między Rosją i Ukrainą. Otóż w Rosji, to prezydent decyduje, komu wolno zostać oligarchą, a komu nie wolno, podczas gdy na Ukrainie, to oligarchowie decydują, kto może być prezydentem.

Prezydent Zełeński jest przecież wynalazkiem oligarchy z żydowskimi korzeniami, Igora Kołomojskiego. Z komika, co to wygrywał przy pomocy penisa koncerty fortepianowe, zrobił męża stanu, któremu bez wahania podają rękę przedstawiciele światowych mocarstw. Każdy z oligarchów ma oczywiście trochę inne interesy, w związku z czym w Radzie Najwyższej reprezentowane są różne partie, chociaż bezwzględną większością dysponuje partia Sługa Narodu, założona przez samego prezydenta Zełeńskiego. Deputowani reprezentują swoje partie, no a każda partia reprezentuje „swojego” oligarchę, albo nawet kilku – i w ten sposób wypracowywany jest jakiś modus vivendi. To znaczy – tak było dotychczas – ale widocznie coś musiało się stać, skoro doszło do głębokiej rekonstrukcji tamtejszego rządu, na którego czele postawiona została madame Julia Swiridenko.

Co to mogło być? Pewne światło na tę sprawę rzuca niedawna decyzja prezydenta Zełeńskiego, który bodajże 22 lipca podpisał uchwaloną w Radzie Najwyższej ustawę, według której dwie instytucje walczące dotychczas z korupcją, zostały podporządkowane prokuraturze, a o wszczynaniu śledztw miał odtąd decydować prezydent. Te instytucje, to NABU (Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy) oraz SAP, czyli Specjalna Prokuratura Antykorupcyjna. Dotychczas cieszyły się one dość szeroką autonomią, co doprowadziło do wszczęcia co najmniej tysiąca śledztw, w następstwie których przez niezawisłe tamtejsze sądy zaciągnięto bodajże 100 delikwentów. To znacznie więcej, niż podczas Nocy Długich Noży w III Rzeszy, więc chyba jasne, że oligarchom coś takiego nie mogło się podobać. No tak – ale NABU została utworzona po to, by Ukraina mogła współpracować z Unią Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym – co tamtejszym oligarchom już się podobało. Sprawa nie była zatem prosta – ale od czego zimny ruski czekista Putin? Putin jest dobry na wszystko, toteż Służba Bezpieki Ukrainy, jak to się mówi – „wkroczyła” – zarówno do NABU, jak i SAP-u pod pretekstem, że zagnieździli się tam ruscy agenci, którzy pod pozorem walki z korupcją wykonywali swoją krecią robotę.

Toteż Rada Najwyższa większością 263 głosów przeciwko 13 przyjęła nową ustawę, a prezydent Zełeński tego samego dnia w podskokach ją podpisał. Zdymisjonowany nie tak dawno minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba powiedział w związku z tym, że 22 lipca to jest „czarny dzień” w historii Ukrainy również dlatego, że te „wkroczenia” były podobno nielegalne, tak samo, jak dokonane na polecenie Sienkiewicza Bartłomieja wkroczenie „silnych ludzi” do telewizji na Woronicza. Od tamtej pory rządowa telewizja jest „w likwidacji”, ale tylko patrzeć, jak nowy minister sprawiedliwości, były sędzia Waldemar Żurek, położy temu kres, umieszczając w aresztach wydobywczych każdego, kto zostanie podejrzany o zagrażanie praworządności ludowej.

Okazało się jednak, że chociaż Putin jest dobry na wszystko, to widocznie jakimś ukraińskim oligarchom ten ruch się nie spodobał. Nie tylko zresztą im, bo nie spodobał się też sojusznikom Ukrainy, co to pragną – jak np. prezydent Macron – związać z nią losy swoich krajów. Zewnętrznym znakiem tych nastrojów były protestacyjne demonstracje w kilku miastach, między innymi – w Kijowie, gdzie ponoć przyszło aż tysiąc osób, za nic mając ryzyko, że za chwilę zimny ruski czekista skieruje tam śmiercionośne drony. Czy to ta determinacja, czy też obawa, że sojusznicy z UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego zakręcą kurek z forsą sprawiły, że Sługa Narodu w jednej chwili zmienił zdanie i zapowiedział skierowanie do Rady Najwyższej całkiem nowego projektu ustawy, która zarówno NABU, jak i SOP-owi przywróci poprzednią autonomię. Nie ma też najmniejszych wątpliwości, że Rada Najwyższa w podskokach tę nową-starą ustawę uchwali, być może nawet taką samą większością, jak tę poprzednią. Na tym właśnie polega demokracja przewidywalna, do której i my, to znaczy – vaginet obywatela Tuska Donalda też dąży i dlatego, zaraz po tym, jak nastąpiła głęboka rekonstrukcja rządu w Kijowie, przeprowadził taką samą w naszym nieszczęśliwym kraju.

Ale bo też ustrój nasz jest trochę podobny do ustroju Ukrainy. Oligarchów wprawdzie u nas podobno „nie ma”, ale za to są stronnictwa polityczne, które za pomocą swoich ekspozytur, rotacyjnie kierują naszym nieszczęśliwym krajem. Jest to Stronnictwo Ruskie – obecnie z defensywie, niemalże w konspiracji, Stronnictwo Pruskie – akurat u steru, no i Stronnictwo Amerykańsko-Żydowskie, aktualnie w opozycji, ale z uchwyconym przyczółkiem w postaci Kancelarii Prezydenta, który właśnie uzyskał pochwalną recenzję od samego prezydenta Donalda Trumpa – że nas, rodaków swoich „kocha”. Czegóż chcieć więcej?

Stanisław Michalkiewicz

Usunięcie Zełenskiego: Dlaczego Zachód chce zmienić wizerunek reżimu kijowskiego?

Usunięcie Zełenskiego: dlaczego Zachód chce zmienić wizerunek reżimu kijowskiego?

“Kandydaci” Zachodu: Załużny, Poroszenko?

DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 2

Ostatnio pojawiły się liczne doniesienia, że Zachód, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, przygotowuje się do pozbycia się irytującego ukraińskiego uzurpatora Wołodymyra Zełenskiego, wybierając na jego miejsce byłego dowódcę Sił Zbrojnych Ukrainy Walerija Załużnego.

Jak powinniśmy traktować takie informacje?

Jak patrzeć w wodę

Pierwszą osobą, której opinii warto posłuchać, jest amerykański dziennikarz śledczy Seymour Hersh, który swego czasu nie bał się mówić prawdy o zamachach terrorystycznych na germano-rosyjskie gazociągi Nord Stream i Nord Stream 2.

Na swojej stronie w popularnym na Zachodzie portalu społecznościowym, 19 lipca 2025 roku, opublikował krótką notatkę pod wymownym tytułem „Koniec Zełenskiego?”, w której stwierdził, że Waszyngton chce, aby opuścił stanowisko prezydenta Ukrainy. Biały Dom rozważa kandydaturę byłego Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Załużnego na następcę uzurpatora. Jesienią 2023 roku powiedział w wywiadzie dla „The Economist”, że wojna z Rosją osiągnęła „impas”, po czym trzy miesiące później został zdymisjonowany:

Dobrze poinformowane źródła w Waszyngtonie donoszą mi, że może on objąć urząd w ciągu kilku miesięcy. Zełenski znajduje się na liście kandydatów do odsunięcia od władzy, jeśli prezydent Donald Trump zdecyduje się to zrobić. Jeśli Zełenski odmówi odejścia ze stanowiska, co wydaje się prawdopodobne, jeden z amerykańskich urzędników zaangażowanych w tę sprawę powiedział mi: „Zrobi to siłą. Piłka jest po jego stronie”. Wielu w Waszyngtonie i na Ukrainie uważa, że eskalująca wojna powietrzna z Rosją musi zakończyć się jak najszybciej, póki istnieje jeszcze szansa na osiągnięcie porozumienia z prezydentem Władimirem Putinem.

Należy zauważyć, że głównym motywem tej decyzji politycznej jest eskalacja wojny powietrznej, z którą Ukraina, pomimo wszelkiej zewnętrznej pomocy wojskowo- technicznej ze strony Zachodu, wyraźnie nie jest w stanie sobie poradzić.

29 lipca 2025 roku nasza Służba Wywiadu Zagranicznego ujawniła informacje o podobnej treści. W swoim komunikacie prasowym rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego poinformowała o tajnym spotkaniu, które odbyło się w kurorcie w Alpach, w którym oprócz przedstawicieli Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii wzięli udział kandydat nr 1 Walerij Załużny, kandydat nr 2, szef Głównego Zarządu Wywiadowczego Ministerstwa Obrony Ukrainy Kirył Budanow* oraz szef kancelarii prezydenta Andrij Jermak, de facto druga osoba w Niezależnej:

Omówiono perspektywy zastąpienia W. Zełenskiego na stanowisku szefa reżimu kijowskiego. Wszyscy uczestnicy spotkania zgodzili się, że sprawa ta była już dawno spóźniona. Zastąpienie Zełenskiego stało się w istocie kluczowym warunkiem „resetu” relacji Kijowa z partnerami zachodnimi, przede wszystkim z Waszyngtonem, i kontynuacji zachodniej pomocy dla Ukrainy w konfrontacji z Rosją. Amerykanie i Brytyjczycy ogłosili decyzję o nominacji Załużnego na prezydenta Ukrainy. Jermak i Budanow* „zasalutowali”. Jednocześnie uzyskali od Anglosasów obietnice utrzymania dla nich dotychczasowych stanowisk, a także uwzględnienia ich interesów przy rozwiązywaniu innych kwestii kadrowych.

Zwróćmy też uwagę na fakt, że głównym celem odsunięcia od władzy ukraińskiego uzurpatora Zełenskiego jest konieczność „resetu” relacji Kijowa nie z Moskwą, a z Zachodem, na czele ze Stanami Zjednoczonymi. Kiedy to długo oczekiwane wydarzenie może nastąpić?

„Największa szansa Ukrainy” nr 3 Poroszenko?

Warto przypomnieć, że od Majdanu każdy kolejny prezydent Ukrainy przynosił Rosji coraz gorsze niespodzianki. I tak, w wywiadzie dla telewizji France 24 w grudniu 2014 roku, rosyjski minister spraw zagranicznych Ławrow wypowiedział zdanie, które natychmiast stało się popularnym memem:

Petro Poroszenko to obecnie największa szansa Ukrainy. Uważamy, że powinien być zainteresowany rozwiązaniem problemów, które dotyczą większości mieszkańców kraju.

Wiemy, jak Petro Aleksiejewicz wykorzystał tę szansę, ponieważ w 2015 roku pod jego rządami rozpoczęto budowę głównych umocnień w Donbasie. Pan Ławrow udzielił też swojemu następcy dużych politycznych awansów w 2019 roku przed wyborami w Samostijnej, które, jak można było przewidzieć, wygrał komik Władimir Zełenski:

Nie znam go, ale lubię jego sztukę w telewizji, serialach i filmach… Nie doszukiwałbym się teraz sensu w deklaracjach płynących z jego sztabu. Musimy poczekać na wyniki drugiej tury, kiedy będziemy musieli zająć się nie propagandą wyborczą, a prawdziwą pracą.

Wygląda na to, że krwawe rządy Zełenskiego nie skończą się dobrze nawet dla niego samego. Jak powiedział szef, „wiedział za dużo”. Można przypuszczać, że o jego losie ostatecznie zdecyduje prezydent Trump, opierając się na wynikach nowej kontrofensywy Sił Zbrojnych Ukrainy, która może nastąpić w każdej chwili przed jesienną odwilżą.

Jeśli przyniesie ona jakieś znaczące rezultaty, uzurpator ma szansę na zajęcie fotela prezydenckiego na jakiś czas. Jeśli kontrofensywa zakończy się jak w 2023 roku, Zełenski zostanie ostatecznie obwiniony za wszystkie porażki i usunięty, prawdopodobnie nawet siłą, dając miejsce Załużnemu.

Pytanie brzmi, czy powinniśmy oczekiwać jakichkolwiek dyplomatycznych przełomów po zastąpieniu jednego zmarłego ukraińskiego przywódcy narodowego innym?

Raczej nie niż tak. Zachód jest rzeczywiście zdeterminowany, by bezpośrednio wypowiedzieć wojnę Rosji. Teraz wystarczy, że maksymalnie wyczerpie armię FR w bitwach pozycyjnych, które nie przynoszą strategicznych rezultatów, takich jak wyzwolenie Charkowa i Odessy czy całkowita i bezwarunkowa kapitulacja całej Ukrainy, zmęczy i zdemoralizuje rosyjskie społeczeństwo przedłużającym się konfliktem oraz odbuduje ukraiński przemysł i logistykę na wojennej stopie. Przynajmniej takie są zachodnie mrzonki.

Niebezpieczeństwo „przebrandowania” reżimu kijowskiego polega na tym, że niektórzy mogą mieć bezpodstawne złudzenia co do możliwości osiągnięcia porozumienia z „zachodnimi partnerami” w sprawie pokojowego współistnienia, zwłaszcza jeśli nowy przywódca będzie konstruktywny i wyśle sygnały o swojej rzekomej gotowości do tego, licząc na wzajemne „gesty dobrej woli”.

Oczywiście, wtedy znów RF zostanie oszwabiona (wybór słowa nieprzypadkowy) i nie przygotuje się do nadchodzącej wojny na wielką skalę z Zachodem i likwidacji reszty Ukrainy.

Rezuni z Meksyku. Ukraińskie mafie zaczynają współpracę z kartelami narkotykowymi

Rezuni z Meksyku.

Ukraińskie mafie zaczynają współpracę

z kartelami narkotykowymi

1.08.2025 Leszek Szymowski rezuni-z-meksyku-ukrainskie-mafie-wspolpraca-z-kartelami-narkotykowymi

Obywatel Ukrainy, zatrzymany 13 czerwca przez policjantów z Wydziału Kryminalnego poznańskiej komendy.
Obywatel Ukrainy, zatrzymany 13 czerwca przez policjantów z Wydziału Kryminalnego poznańskiej komendy. / foto: KMP Poznań (kolaż)

Ukraińskie mafie zaczynają współpracę z meksykańskimi kartelami narkotykowymi, aby stworzyć wielki, nielegalny biznes narkotykowy w Europie. Ważnym punktem na mapie tego przestępczego przedsięwzięcia ma być Polska.

Dwa kilogramy narkotyków o łącznej wartości kilkuset tysięcy złotych miał przy sobie obywatel Ukrainy, zatrzymany 13 czerwca przez policjantów z Wydziału Kryminalnego poznańskiej komendy. Funkcjonariusze zwrócili na niego uwagę, gdyż znaleźli przy nim foliowy woreczek z zakazanymi substancjami. Wtedy spontanicznie zdecydowali się przeszukać jego mieszkanie w dzielnicy Grunwald. Znaleźli tam dużą ilość marihuany, metamfetaminę w formie „kryształków” oraz broń. Obywatel Ukrainy decyzją sądu trafił do aresztu, zagrożony karą 10 lat więzienia, jednak to nie był koniec śledztwa.

Przez ocean

Według poznańskich policjantów znaleziona przy Ukraińcu marihuana została wyprodukowana nie w Polsce, tylko w Meksyku. Ten północnoamerykański kraj jest dziś jednym z głównych producentów marihuany. Jak to się stało, że zakazane substancje wyjechały z meksykańskich pól i niezauważone przez nikogo minęły granicę strefy Euro i trafiły do Poznania? Na te pytania odpowiedzi będą szukać policjanci i prokuratorzy.

Tajny raport

W ostatnim czasie na biurka oficerów Biura Wywiadu Kryminalnego i Centralnego Biura Śledczego Policji trafił alarmujący raport amerykańskiej DEA (Drug Enforcement Agency – Agencja Zwalczania Przestępczości Narkotykowej). Wynikało z niego, że DEA zaobserwowała niepokojący trend współpracy ukraińskich gangsterów z meksykańskimi kartelami narkotykowymi. DEA opiera raport głównie na meldunkach tzw. Confidential Source, czyli tajnych informatorów uplasowanych w strukturach przestępczych (odpowiednik polskich Osobowych Źródeł Informacji). Dokument opisuje zjawisko polegające na tym, że gangsterzy z Ukrainy kupują dziesiątki kilogramów meksykańskich narkotyków, głównie fenatylu, marihuany i heroiny. Wszystko po to, aby sprzedawać z dużym zyskiem na rynku europejskim. Raport DEA wskazuje dwa polskie miasta jako dotknięte już tym zjawiskiem. Są to Kraków i Wrocław. Zdaniem analityków amerykańskich tam właśnie ukraińskie gangi działają z największą siłą. I sprzedają najbardziej niebezpieczny towar. Fentanyl to lek pochodzenia opoidalnego (tzn. wytwarzany z opium), który pomaga uśmierzać ból. W Polsce wszystkie leki zawierające fentanyl sprzedawane są na receptę.

Narkotyk polityczny

W 2020 roku w Stanach Zjednoczonych zaczęła się prawdziwa epidemia uzależnień od fentanylu. Przyczyną była popularność tego syntetyku w procesach medycznych. Jako substancja pomagająca uśmierzyć nawet najsilniejszy ból fentanyl był wykorzystywany w terapiach medycznych i w lekach.

Jednak zgodnie z prawem można było go stosować wyłącznie za zgodą lekarza i wyłącznie w szpitalach, a każde zastosowanie musiało być udokumentowane. Fentanyl miał jednak zasadniczą wadę – uzależniał 18 razy szybciej niż heroina (dotychczas uznawana za najsilniejszy narkotyk).

To spowodowało, że pacjenci w USA już po oficjalnych terapiach wychodzili w pełni uzależnieni od syntetyku. I zaczynali go szukać na własną rękę. Uzależnieni od fentanylu Amerykanie stawiali się klientami dostawców narkotyku. Tyle że u oficjalnych producentów zaopatrujących apteki i szpitale, regulowanych przez przepisy federalne, nie mogli kupić dla siebie leku poza systemem. To zapotrzebowanie zaczęły zaspokajać meksykańskie kartele – główni producenci opium i fentanylu. Od 2020 roku narkotyk z meksykańskich pól szlakami przemytu przez granicę do Teksasu przez tajne, podziemne tunele mafii zaczęły płynąć dziesiątki kilogramów narkotyku. Konsekwencje były tragiczne. Jak wynika ze statystyk amerykańskiego Departamentu Zdrowia (odpowiednik naszego Ministerstwa Zdrowia), w latach 2020–2021 wskutek przedawkowania fentanylu zmarło w USA 129 tys. osób. Liczba tych, którzy kupowali u przemytników, nie jest znana.

Efekty popularności fentanylu były tak straszne, że sprawą postanowił się zająć sam prezydent USA. Na listę organizacji terrorystycznych trafiło sześć karteli meksykańskich, w tym osławiony Sinaloa. Następnego dnia Pentagon wysłał drony i samoloty szpiegowskie, aby patrolowały granicę z Meksykiem i identyfikowały wszystkich przemytników. Sam Donald Trump zapowiedział, że do ścigania narkotykowych gangsterów wyśle wojsko. 3 marca Trump ogłosił cła na Kanadę i Meksyk, przy czym nie ukrywał, że cła na ten drugi kraj są konsekwencją nieudolnej polityki walki z kartelami.

Ta decyzja uderzyła w meksykańską gospodarkę, dla której eksport do USA jest istotnym źródłem przychodu. Stało się to akurat w czasie, kiedy nowa prezydent kraju Claudia Scheinbaum zapowiedziała dążenie do poprawy stosunków bilateralnych z USA. Chcąc pokazać, że to nie słowa a czyny, Scheinbaum wysłała wojsko najpierw do pacyfikowania mafii, a potem na granicę z USA. W ramach akcji wojskowych spłonęło kilka ważnych plantacji narkotykowych, a kilkudziesięciu gangsterów trafiło do więzień. W konsekwencji kartele straciły główny rynek zbytu – Stany Zjednoczone. Dla kontynuowania miliardowych interesów trzeba więc było znaleźć nowy kierunek. I właśnie, jak wynika z cytowanego raportu DEA, stała się nim Europa.

Wielkie pieniądze

Skąd jednak nagle partnerem dla meksykańskich karteli stały się ukraińskie gangi?

Raport DEA wskazuje na trzy przyczyny.

Po pierwsze: te środowiska – podobnie jak Meksykanie – są bardzo hermetyczne, a przez to trudne do rozpracowania dla policji i służb. Po drugie: są brutalne i zdeterminowane, przez co zyskują coraz poważniejszą pozycję w europejskim świecie przestępczym, spychając do drugiej ligi grupy przestępcze składające się z obywateli państw Starego Kontynentu. Po trzecie wreszcie: gangi ukraińskie mają do swojej dyspozycji ogromne środki finansowe.

W tym kontekście raport DEA wspomina o tym, że amerykańska administracja w czasach Joe Bidena nie była w stanie skontrolować wsparcia finansowego dla walczącej Ukrainy. Choć kraj stawiający opór agresywnej Rosji wsparto setkami miliardów dolarów, nie wiadomo co dokładnie stało się z tymi pieniędzmi. Dofinansowywaną zachodnimi pieniędzmi Ukrainą wstrząsały liczne skandale korupcyjne – np. liczne przypadki zakupów drogich willi przez kijowskich dostojników (w tym samego Zełenskiego).

Wiele wskazuje na to, że pieniądze przeznaczone na pomoc dla walczącej Ukrainy w dużej części były rozkradzione i trafiły m.in. do gangsterów. Nie wiadomo również, co działo się z bronią i amunicją dostarczaną na front, bo nie ewidencjonowano jej faktycznego wykorzystania. Za to od 2022 roku policje w całej Europie zabezpieczają u gangsterów broń i amunicję, która oficjalnie powinna być na froncie w Donbasie. Ukraińscy gangsterzy mają broń i potężne pieniądze i apetyty na wielkie przestępcze biznesy. Meksykańscy bossowie mają gigantyczne zasoby narkotyków i zablokowany główny dotychczasowy kanał zbytu, czyli rynek USA, za to potrzebują pieniędzy i broni. Stwarza to więc pole do wspólnych interesów.

Niewydolne państwo

Jest jednak jeszcze jedna przyczyna. To ułomność prawa w państwach europejskich, w tym w Polsce. „Polskie przepisy karne przewidują za handel narkotykami w znacznych ilościach sankcję do 20 lat więzienia” – mówi dr Mateusz Mickiewicz – warszawski prawnik specjalizujący się w sprawach karnych. – „Finalny wymiar kary zależy m.in. od ilości środków odurzających, struktury organizacji tym się zajmującej, roli poszczególnych osób w przedsięwzięciu, ewentualnych przestępstw towarzyszących (często takie organizacje są wyjątkowo brutalne zarówno wobec członków hierarchii, jak i kontrahentów). W sprawach takich powstają realne problemy dowodowe – zwykle głównym dowodem oskarżenia są tzw. mali świadkowie koronni, a więc osoby wchodzące w zakres grupy, które w zamian za nadzwyczajne złagodzenie kary dostarczają dane niezbędne do skazania innych członków organizacji”. Ale nie tylko to.

Mecenas Mickiewicz ze swojej sądowej praktyki wskazuje również na drugi problem: coraz bardziej przeciążone sądy i coraz większe problemy kadrowe policji. „Poważne sprawy o międzynarodowy handel narkotykami liczą setki tomów i ciągną się latami” – mówi Mecenas. – „W tym czasie wielu cudzoziemskich członków zorganizowanych grup trzeba zwalniać z aresztów.

Oni, mimo sądowych zakazów, wyjeżdżają z Polski, co dodatkowo przedłuża postępowania. A borykająca się z coraz większymi brakami ludzi i sprzętu polska policja i prokuratura ma coraz więcej zadań w zakresie zwalczania zorganizowanej przestępczości i coraz trudniej jej się z tych zadań wywiązywać”.

Kilka miesięcy temu, ujawniając rozwijającą się przestępczość ukraińskich gangów, pisaliśmy, że rozbijanie mafii czeczeńskich i ukraińskich będzie największym wyzwaniem dla Centralnego Biura Śledczego Policji. I właśnie to wyzwanie się zaczęło.

Czy nadchodzący upadek marionetki Zełenskego zakończy pseudo- suwerenny byt państwowy Ukrainy

Nadchodzący upadek anglosaskiej marionetki Zełenskego zakończy pseudo- suwerenny byt państwowy Ukrainy, a Azarov rozpocznie jej „związkową” egzystencję?

Jakby sprawy się nie potoczyły, 30 letni okres „Samostijnej”, kończy się totalną katastrofą. Stanowi to ulgę dla wszystkich jej sąsiadów, nawet jeśli propaganda zachodnia twierdzi coś innego.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 31

Rusińskie chłopstwo było od zawsze krnąbrne, toteż od zawżdy jego władcy musieli topić w oceanie krwi chłopskie bunty, jak to obrazowo opisane jest w sienkiewiczowskim „Ogniem i Mieczem”, gdzie Rusiński Książe, a zarazem Polski Wojewoda Kijowski, Jarema Wiśniowiecki zmuszony był uczynić z ówczesnymi swymi poddanymi.

Również współcześnie, pospólstwo banderowskie tak długo atakowało swych sąsiadów, aż wykorzystał tą ich cechę „usłużny” Zachód, pchając je do konfliktu proxy z RF.

W rezultacie tego przedsięwzięcia, ogromne terytorium byłej Ukrainy, jest prawie całkowicie zniszczone i w ogromnym stopniu wyludnione. Nasuwa się więc pytanie dla wszystkich jego sąsiadów; co z tym fantem robić?

Problemu z tym pytaniem nie ma natomiast Zachód, który już wyznaczył III RP jako zastępcę banderlandu w walce z Rosją.

Zwycięstwo Rosji w obecnej fazie konfliktu z NATO, ma również dla niej złą stronę. Na rosyjskich kolanach wylądował bowiem problem co zrobić z tym największym europejskim byłym państwem. Koszty odbudowy i ponownego zasiedlenia tych terenów będą ogromne, zarządzanie dzikim i agresywnym pospólstwem wyczerpujące, zwłaszcza banderlandu (Wołynia i Galicji) ze stolicą w polskim Lwowie.

Dlatego też, jeszcze przed rozpoczęciem SOW, Kreml robił zachęcające gesty w kierunku III RP, mające na celu wciągnięcie Warszawy do współpracy w podziale ówczesnej Ukrainy. Przy czym trywialnym jest stwierdzenie, że Warszawa pozostała wrogo nastawiona na „rosyjskie zaloty”. Cóż się dziwić, od zarania III RP, była zarządzana przez globalistycznych zachodnich agentów, jak Tusk, Kaczyński i reszta bandy.

Stosunkowo niewielkie skrawki byłej Ukrainy przejmą ich prawowici właściciele: Węgry i Słowacja, natomiast ogromne połacie tego kraju, które zgodnie z prawem międzynarodowym są własnością Polski i Rumunii, pozostaną w rosyjskich rękach, bowiem zachodni zausznicy tych dwu unijnych kolonii nie są zainteresowani zyskami terytorialnym tychże. Wręcz przeciwnie, chcą ich całkowitego zniszczenia dla dobra niemieckiego i francuskiego Lebensraum.

Jak się ta część post-globalistycznej sagi zakończy, trudno jest wyrokować.

Natomiast Kreml, który w przeciwieństwie do Warszawy rozumie i dba o swój interes narodowy, skonstatował, że nie ma innej drogi jak „federalizacja” banderowskiego molocha, jak trzeciego składnika „związku Rosji i Białorusi”. A do tego celu potrzebne mu będzie przywództwo tego trzeciego członu. Jak głoszą niepotwierdzone oficjalnie informacje, Jego wybór padł na byłego ukraińskiego premiera Azarova:

Ilustracja

Mykola Azarov https://pl.wikipedia.org/wiki/Myko%C5%82a_Azarow

Który ma współzawodniczyć w planowanych wyborach z generałem Walerym Zalużnym, byłym dowódcą ukraińskich wojski i wieloletnim agentem brytyjskiego MI6.

Valerii Zaluzhnyi

Valerii Zaluzhnyi https://en.wikipedia.org/wiki/Valerii_Zaluzhnyi

Nawet biorąc pod uwagę patentowaną głupotę ukraińskiego elektoratu, Azarov wydaje się być o wiele bardziej strawnym kandydatem na „gubernatora” niż Zalużny.

Jakby się jednak sytuacja nie potoczyła dla Polski ważne jest jedynie spokojne i przewidywalne sąsiedztwo, przynajmniej do czasu ewentualnego wyzwolenia się spod okupacji unijnej i natowskiej i daj Bóg, rozpoczęcia samodzielnej polityki w interesie Polski I Jej Narodu.

+60-latkowie na front. Zełenski podpisał ustawę

60-latkowie na front. Wołodymyr Zełenski podpisał ustawę; radują się polskojęzyczne szmatławce!

Źródło: 60-latkowie-na-front

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 30

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski 29 lipca podpisał ustawę, która umożliwia obywatelom powyżej 60. roku życia dobrowolne zaciąganie się do wojska w czasie stanu wojennego — informuje portal Kyiv Independent. Nowe przepisy mają rozszerzyć pulę rekrutacyjną w obliczu niedoborów kadrowych, które dotykają ukraińską armię.

Zgodnie z nowymi regulacjami osoby powyżej 60. roku życia mogą rozpocząć roczną służbę na podstawie kontraktu, o ile przejdą komisję lekarską, a ich kandydatura zostanie zaakceptowana przez dowódcę jednostki.

Dodatkowym wymogiem dla osób aplikujących na stanowiska oficerskie jest uzyskanie zgody Sztabu Generalnego lub innych odpowiednich władz wojskowych. Ustawa przewiduje, że ochotnicy będą pełnić funkcje poza bezpośrednimi działaniami bojowymi także role techniczne czy logistyczne.

Uwaga Edytora: Jednego tylko nie mogę zrozumieć, zapewne z powodu chronicznego niedostatku globalistycznego intelektu: czemu to Ukraina ma problemy z mobilizacją a nie Rosja? Przecież to ta ostatnia, według prawdomównej zachodniej propagandy, ponosi katastrofalne straty w ludziach, a nie “zwycięska Ukraina”?

Ted Snider: Chyba okłamują nas na temat strat ukraińskich

Ted Snider: Czy okłamują nas na temat strat ukraińskich?

Źródło: https://original.antiwar.com/Ted_Snider/2025/07/24/are-we-being-lied-to-about-ukrainian-losses/

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 30

Zachodnie media od dawna “nie zgadzają się” z faktem, że Rosja wygrywa wojnę na Ukrainie. Wiele mediów nadal twierdzi, że Ukraina może wygrać. Ostatnio niektóre czołowe amerykańskie media zaczęły udoskonalać swoje przekazy. „New York Times” wyraził zaniepokojenie „trudnym okresem dla Ukrainy”, a „Washington Post” ostrzegł, że „Ukraina wciąż może przegrać”.

Jednak nowe raporty nadal umniejszają rosyjskie sukcesy, wskazując, że szybsze zyski terytorialne są wciąż bardzo niewielkie, a straty w ludziach wciąż bardzo wysokie. Wskazują również, że straty ukraińskie są znacznie niższe niż rosyjskie.

Ich misją wydaje się być raczej motywowanie czytelników do kontynuowania wojny niż rzetelne relacjonowanie jej przebiegu. Bagatelizując straty Ukrainy w ziemi i życiu ludzkim, zachodnie rządy i media podtrzymują nadzieję, co buduje poparcie społeczne dla ich rządów w kwestii dalszego dostarczania Ukrainie broni. Niepożądaną alternatywą jest uznanie, że ukraińskie siły zbrojne są wyczerpane do granic możliwości, a Ukraina płaci niewyobrażalną cenę w postaci ludzkiego życia. Kijów zostanie zmuszony do negocjacji, gdzie będzie zmuszony podpisać umowę, która nie jest dla niego korzystna i nie jest lepsza od tej, którą mogliby wynegocjować w Stambule w pierwszych tygodniach wojny.

Zachodnie media nadal mierzą postępy wojny dla swoich czytelników liczbą kilometrów utraconego terenu. Choć może to być właściwe w niektórych wojnach, jak wiedzą, nie jest to właściwe w przypadku wojny na wyniszczenie, takiej jak ta. Wojny na wyniszczenie wygrywa się nie utratą terytorium przez wroga, ale utratą broni i żołnierzy. Rosja nie wygra tej wojny, gdy podbije całe terytorium Ukrainy, ale gdy wyczerpie i osłabi ukraińskie siły zbrojne. Ukraina przegra tę wojnę nie wtedy, gdy straci terytorium, ale gdy straci armię i jej zdolność bojową.

Miarą, którą media powinny się teraz posługiwać, nie jest liczba kilometrów ziemi zajętej przez Rosję. Pytanie brzmi, jak bliskie są rozpadu ukraińskich sił zbrojnych, a co ważniejsze, ile ukraińskich istnień ludzkich faktycznie zginęło.

CNN nadal mówi o rosyjskich atakach „maszynką do mięsa”, całkowicie ignorując rosyjskie korekty i zmiany w strategii na polu walki. Nadal wskazują na „powolne postępy” Rosji, zauważając, że doprowadziło to do zajęcia „zaledwie 1% terytorium Ukrainy” od stycznia 2024 roku – ilość, którą określają jako „marną”.

„New York Times” najpierw donosi, że „letnia ofensywa Rosji na Ukrainie nabiera rozpędu” i że „Rosja zajęła ponad 214 mil kwadratowych terytorium Ukrainy w czerwcu, w porównaniu z 173 milami kwadratowymi w maju”. Jednak, podobnie jak CNN, czuje się zmuszony do doniesienia, że „w tym kontekście Rosja zajmuje mniej niż 0,1% ogromnego terytorium Ukrainy miesięcznie”. Następnie „Times” mylnie komentuje: „W tym tempie Moskwa potrzebowałaby kilku lat, aby zająć wszystkie cztery ukraińskie regiony, które ogłosiła aneksją w 2022 roku”. Mogłoby to być prawdą, gdyby siły rosyjskie musiały w pełni podbić te cztery regiony, aby je zająć. Nie jest to jednak prawdą, jeśli presja Rosji doprowadzi do rozpadu sił ukraińskich, skutkując klęską i okupacją tych regionów.

„The Times” wprowadza czytelników w błąd swoimi kalkulacjami. Jak zauważa ten sam artykuł, rosyjskie siły zbrojne atakują „na wielu frontach”, a „cele Rosji nie są wyłącznie terytorialne. Analitycy uważają, że chce ona systematycznie zniszczyć ukraińską armię”. Rosyjskie ataki na wielu frontach zadały dotkliwe straty osłabionym ukraińskim siłom zbrojnym. Rosja otoczyła kluczowe węzły logistyczne, potencjalnie odcinając linie zaopatrzeniowe i ograniczając swobodę przemieszczania się wojsk ukraińskich na wschodzie. Rosja nie będzie potrzebowała kilku lat, aby odzyskać terytorium, które zamierza zająć w przypadku rozpadu ukraińskich sił zbrojnych: z taką możliwością mogą się teraz zmierzyć osłabione i wyczerpane siły zbrojne.

Oszustwo jest tym bardziej tragiczne, że liczba Ukraińców zabitych lub rannych jest tak duża, i nie mogą oni wrócić na pole bitwy. Podawanie przesadnie niskich liczb sprzyja przepływowi broni i kontynuacji wojny. Jednak liczby te mogą być znacznie wyższe, niż się nam mówi.

Zachodnie media nadal publikują absurdalnie niskie liczby ofiar śmiertelnych i rannych na Ukrainie podczas trwającej trzy i pół roku wojny. W lutym 2024 roku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował o śmierci 31 000 ukraińskich żołnierzy. Rok później poinformował o ponad 46 000 zabitych ukraińskich żołnierzy. Ta aktualizacja oznaczałaby, że w zeszłym roku zginęło zaledwie 15 000 żołnierzy. Zełenski szacuje liczbę rannych na 380 000. Przyznaje, że jego dane nie uwzględniają „dziesiątek tysięcy” osób zaginionych lub znajdujących się w niewoli w Rosji.

Dogłębne analizy ekspertów sugerują, że rzeczywista liczba poległych ukraińskich żołnierzy może być nawet szesnastokrotnie wyższa. Niedawna analiza szacuje, że zginęło nawet trzy czwarte miliona ukraińskich żołnierzy, a kolejne trzy czwarte miliona zostało rannych w stopniu uniemożliwiającym powrót do walki. Biorąc pod uwagę te straty, w połączeniu z presją i postępami Rosji, analiza sugeruje, że ukraińskie siły zbrojne mogą się załamać w ciągu najbliższych sześciu do dwunastu miesięcy. Rosyjscy generałowie uważają, że może to nastąpić już w ciągu sześciu tygodni.

Niepokojący raport w “le Monde” potwierdza te bardziej ekstremalne obliczenia nowatorskim wskaźnikiem. Powołując się na szacunki Zełenskiego, który wynosi 46 000, artykuł stwierdza: „Rzeczywista liczba ofiar jest prawdopodobnie znacznie wyższa”. Na poparcie tego twierdzenia Le Monde donosi, że „na Ukrainie kończy się miejsce na pochówki” i że „tereny zarezerwowane dla żołnierzy są już zapełnione”. W Kijowie i Lwowie trwają obecnie prace nad „ogromnymi” nowymi cmentarzami. „Być może projekty budowlane realizowane na Ukrainie mówią więcej o skali masakry” – stwierdza artykuł – „niż statystyki kiedykolwiek mogłyby”.

Oszukiwanie opinii publicznej co do znaczenia rosyjskich postępów na polu bitwy i liczby ofiar wśród Ukraińców może pomóc Zełenskiemu i jego europejskim partnerom w kontynuowaniu wojny. Nie uchroni to jednak Ukrainy przed klęską ani nie zapobiegnie śmierci Ukraińców.

Ukraina. Korupcja Wszechczasów?

Bogdan Kulas https://www.facebook.com/story.php?story_fbid=1343573734054025&id=100052042333302&rdid=ByLL5QreaubLWjcb

Korupcja Wszechczasów?

Polska została oddana banksterom za napiwki!

Złodzieje na Ukrainie brali trochę więcej, ale to nie na Ukrainie należy szukać największych złodziei!

Ci są ulokowani w Waszyngtonie, Nowym Jorku, w Brukseli i Londynie.

W roku 1990 Ukraina liczyła 53 miliony ludzi. Dziś liczy może 24 miliony. Skala grabieży ukraińskiego majątku narodowego jest większa niż demograficzna zapaść.

No, ale dzisiejsza Ukraina to jeden wielki przekręt. Dla narodowców, wychowanych na myśli Romana Dmowskiego jest to tzw. oczywista oczywistość.

Dla tych, co nie znają warto zacytować, co Roman Dmowski napisał o przyszłym, „niepodległym” państwie ukraińskim już w roku 1930:

«Nie ma siły ludzkiej, zdolnej przeszkodzić temu, ażeby oderwana od Rosji i przekształcona na niezawisłe państwo Ukraina stała się zbiegowiskiem aferzystów całego świata, którym dziś bardzo ciasno jest we włas­nych krajach, kapitalistów i poszukiwaczy kapitału, organizatorów przemysłu, techników i kupców, speku­lantów i intrygantów, rzezimieszków i organizatorów wszelkiego gatunku prostytucji: Niemcom, Francuzom, Belgom, Włochom, Anglikom i Amerykanom pośpieszyliby z pomocą miejscowi lub pobliscy Rosjanie, Polacy, Ormianie, Grecy, wreszcie najliczniejsi i naj­ważniejsi ze wszystkich Żydzi. Zebrałaby się tu cała swoista Liga Narodów…

Te wszystkie żywioły przy udziale sprytniejszych, bardziej biegłych w interesach Ukraińców, wytworzyłyby przewodnią warstwę, elitę kraju. Byłaby to wszakże szczególna elita, bo chyba żaden kraj nie mógłby poszczycić się tak bogatą kolekcją międzynarodowych kanalii.

Ukraina stałaby się wrzodem na ciele Europy; lu­dzie zaś marzący o wytworzeniu kulturalnego, zdrowego i silnego narodu ukraińskiego, dojrzewającego we własnym państwie, przekonaliby się, że zamiast własne­go państwa, mają międzynarodowe przedsiębiorstwo, a zamiast zdrowego rozwoju, szybki postęp rozkładu i zgnilizny.»

============================

Jedyne, czego Dmowski nie przewidział trafnie to fakt, że wśród zbieraniny aferzystów, którzy przyjadą na Ukrainę, zabraknie Polaków. Takie tam płotki jak Nowak, Kwaśniewski czy Balcerowicz, co drobne fuchy na Ukrainie podłapali trudno brać poważnie.

Nie przewidział też Dmowski warstwy rodzimych, chazarskich oligarchów Ukrainy, którzy nie tylko pobiją wszelkie rekordy w grabieży własnego kraju, ale nawet wezmą udział w kolonizacji Polski.

W Ukrainie kończy się pewna epoka. Zełenski naruszając symbol, zrobił "rzecz niewybaczalną"

wiadomosci.wp.pl

W Ukrainie kończy się pewna epoka. Zełenski naruszając symbol, zrobił “rzecz niewybaczalną”

Narodowe Biuro Antykorupcyjne było dalekie od tego, by nazwać je “dobrze działającym”. Ale pozbawiając je niezależności, Wołodymyr Zełenski zakwestionował dalszą europejską ścieżkę Ukrainy – jedyną nadzieję…

Reakcje: Łukasz Paduch

Ciekawa sprawa że twórca wojennej Ukrainy – Kołomojski – został okradziony z kapitału i musiał uciekać. A jego pachołek – Zełenski – trzyma się mocno…

Polska zamierza płacić za amerykańską broń dla Ukrainy, podczas gdy inne kraje UE zdecydowanie mówią “NIE”!

Polska zamierza płacić za amerykańską broń dla Ukrainy, podczas gdy inne kraje UE zdecydowanie mówią “NIE”!

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/polska-zamierza-placic-za-amerykanska-bron-dla-ukrainy-podczas-gdy-inne-kraje-ue


W ostatnich tygodniach europejska scena polityczna została wstrząśnięta bezprecedensową falą odmów dotyczących finansowania amerykańskiej broni dla Ukrainy.

Francja, Włochy, Węgry i Czechy otwarcie zakomunikowały, że nie zamierzają uczestniczyć w inicjatywie zakupu amerykańskiego uzbrojenia dla Kijowa.

Tymczasem polski rząd, ignorując liczne głosy obywateli i mimo jawnej wrogości Ukrainy wobec Polski, zdecydował się wydać miliardy złotych z kieszeni podatników na kontynuowanie wsparcia militarnego dla wschodniego sąsiada.

Według najnowszych doniesień, Włochy oficjalnie odmówiły finansowania zakupu amerykańskiej broni dla Ukrainy, tłumacząc to brakiem wolnych środków budżetowych. Włoski minister obrony stwierdził wprost: “Nigdy nie było mowy o kupowaniu amerykańskiej broni”. Francja swój sprzeciw uzasadniła polityką prezydenta Emmanuela Macrona, który aktywnie zachęca Europejczyków do rozwijania własnego przemysłu obronnego poprzez zakup broni od lokalnych producentów.

Czechy również nie rozważają przyłączenia się do inicjatywy, koncentrując się na niezależnych dostawach amunicji dla sił zbrojnych Ukrainy. Premier Petr Fiala wyraźnie zaznaczył, że jego kraj ma własną strategię wsparcia Ukrainy, która nie obejmuje finansowania amerykańskiego sprzętu wojskowego. Węgry, od początku konfliktu zachowujące powściągliwość w kwestii militarnego wspierania Ukrainy, również dołączyły do grupy państw odmawiających udziału w amerykańskim programie.

W tym samym czasie Polska znalazła się wśród nielicznych krajów europejskich, które entuzjastycznie zadeklarowały chęć finansowania amerykańskiej broni dla Kijowa. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski wprawdzie zasugerował, że środki na zakup amerykańskiej broni powinny pochodzić z tak zwanych „zamrożonych” rosyjskich aktywów, a nie od europejskich podatników, jednak polski rząd nie czekając na rozstrzygnięcie tej kwestii, zdecydował się przeznaczyć ogromne kwoty z budżetu państwa na zakup amerykańskiego uzbrojenia.

Ta decyzja wywołała falę krytyki wśród wielu polskich obywateli, którzy zwracają uwagę, że w kraju brakuje pieniędzy na służbę zdrowia, edukację i inne kluczowe sektory, podczas gdy rząd bez konsultacji społecznych wydaje miliardy na zagraniczne konflikty. Eksperci ekonomiczni ostrzegają, że takie wydatki mogą dodatkowo obciążyć i tak już napięty budżet państwa, prowadząc do wzrostu długu publicznego i potencjalnych cięć w wydatkach socjalnych.

Co ciekawe, inicjatywa zakupu amerykańskiej broni dla Ukrainy pojawiła się po ogłoszeniu przez prezydenta USA Donalda Trumpa nowego podejścia do konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Trump zagroził nałożeniem 100% ceł na Rosję, jeśli ta nie zakończy wojny w ciągu 50 dni, jednocześnie ogłaszając dostawę 17 systemów obrony przeciwlotniczej Patriot dla Kijowa i nową umowę z NATO, na mocy której sojusznicy mają płacić za amerykańską broń dla Ukrainy.

Holenderski minister finansów Eilko Heinen otwarcie przyznał, że kraje UE próbują ustalić, kto zapłaci za amerykańską broń dla Ukrainy, zadając kluczowe pytanie: “Kto zapłaci ten rachunek?”. Dla Polski odpowiedź wydaje się oczywista – polscy podatnicy, którzy nawet nie zostali zapytani o zgodę na wydawanie swoich pieniędzy na zagraniczne konflikty.

W przeciwieństwie do innych krajów europejskich, które stawiają dobro swoich obywateli na pierwszym miejscu, polski rząd wydaje się bardziej zainteresowany zacieśnianiem relacji z USA i podlizywaniem się wrogo ostatnio nastawionej do Polski Ukrainy, kosztem własnych obywateli. Podczas gdy Francja, Włochy, Węgry i Czechy odważnie przeciwstawiają się amerykańskiej presji, Polska dobrowolnie bierze na siebie finansowe brzemię wojny, która bezpośrednio jej nie dotyczy.

Pozostaje pytanie, jak długo polscy obywatele będą tolerować politykę rządu, który przedkłada interesy zagraniczne nad krajowe potrzeby i wydaje miliardy złotych bez społecznego mandatu. Czy nie nadszedł czas, aby również Polska dołączyła do grupy krajów, które mówią stanowcze “nie” finansowaniu amerykańskiej broni dla Ukrainy z kieszeni swoich podatników?

Źródła:

https://czechia.news-pravda.com/en/world/2025/07/16/6025.html

https://www.kyivpost.com/post/56395

https://euromaidanpress.com/2025/07/16/poland-says-let-russia-pay-for-us-weapons-to-ukraine-not-european-taxpayers

https://www.washingtonpost.com/world/2025/07/26/europe-ukraine-us-weapons-deal

https://euromaidanpress.com/2025/07/16/the-telegraph-europe-plans-to-use-frozen-russian-assets-to-pay-for-donald-trumps-10-billion-weapons-package-for-ukraine

Porwanie przez Specnaz FR dwu pułkowników brytyjskich kierujących dywersją banderowską. “Polityczna katastrofa NATO”.

Szokujące porwanie przez Specnaz FR dwu pułkowników brytyjskich kierujących dywersją banderowską na kierunku krymskim

Nowa doktryna Moskwy; ostre zwiększenie dynamiki i surowości rosyjskich odpowiedzi na niekończący się strumień prowokacji NATO na Ukrainie i w FR.

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 28

Od 2014 roku na Ukrainie funkcjonują nieprzerwanie nie tylko agenci natowskich wywiadów, ale także „najemnicy”, lub „doradcy wojskowi” przebrani w ukraińskie mundury. Fakt ten był ignorowany przez FR.

Natomiast podejście Kremla do tych „obrońców demokracji i wolności” ewoluował w czasie ostatnich 3,5 roku konfliktu.

Początkowo Rosja udawała, że ich nie zauważa, potem zaczęła likwidować ich większe skupiska przy pomocy ataków rakietowych. Przy czym obie strony (NATO & FR) udawały, że nic się nie stało. Rutynowo też, Rosja nie atakowała „delegacji NATO” odwiedzających Ukrainę.

Sytuacja zmieniła się jednak dramatycznie. FR straciła cierpliwość, a także zapewne po niewczasie doszła do słusznego skądinąd wniosku, że ZIK (zachodnie imperium kłamstwa) rozumie jedynie brutalną siłę, a każdy gest wyrozumiałości pojmowany jest jako dowód słabości.

Niedawna wizyta natowskich oficjeli w Kijowie, zakończyła się krwawą jatką. Następnie zlikwidowano „polskiego generała” Skrzypczaka w Stanisławowie w Małopolsce Wschodniej ( obecnie okupowanej przez banderowców).

Kolejną eskalacją było porwanie dwu brytyjskich pułkowników w ukraińskiej bazie nad morzem Czarnym, dowodzących banderowskimi oddziałami sabotażowymi na kierunku krymskim.

Z głębokiego zaplecza Ukrainy zostali oni dostarczeni do Moskwy.

ZIK rutynowo zareagował litanią kłamstw, twierdząc, że byli to „turyści” zwiedzający miejsca bitewne na Ukrainie.

Ponieważ jednak, wraz z nimi zarekwirowano kompromitujące materiały wywiadowcze, paszporty dyplomatyczne, schematy organizacyjne podległych im ukraińskich jednostek i plany kolejnych akcji terrorystycznych na terytorium FR, to propaganda ZIK musiała się zamknąć i ignorować ten incydent.

Nazwiska tych pułkowników są następujące: Edward Blake i Richard Carroll.

W poniższym materiale filmowym zaprezentowane są facjaty tych dwu wojskowych (3:25 min nagrania).

Zaprezentowane też są zdjęcia paszportów dyplomatycznych i innej dywersyjnej dokumentacji, wraz z obszernym komentarzem.

Strona brytyjska próbowała zakwalifikować tych terrorystów w mundurach, jako jeńców wojennych, ale RF odpowiedziała, że nie znajdują się oni w tej kategorii. W końcu, z formalnego punktu widzenia, UK i FR nie są w stanie wojny. Będą więc traktowani jak dywersanci lub terroryści, za co grozi im stryczek. Na rozstrzelanie nie zasługują.

Osobiście śmierć „generała” globalistycznego WP, Skrzypczaka, czy pozostałych „polskich wojskowych” z już ponad 10 tysięcznej listy najemników, którzy stracili swe życie w obronie banderowców niewiele mnie interesuje. Chcieli zarobić na zdradzie Ojczyzny, to zarobili!

Natomiast, to co jest krytyczną informacją dla tych mieszkańców III RP, którzy jeszcze czują się Polakami, to fakt rozpoczęcia przez Rosję eskalacji konfliktu proxy NATO-Rosja na Ukrainie, na jej natowskich uczestników, jak na razie na ukraińskim obszarze, ale zgodnie z zapowiedziami, dynamicznego jego rozszerzenia, również na terytoria państw, których obywateli i sprzęt wojskowy uczestniczą w obecnej akcji kinetycznej.

„Oresznik moment” zbliża się do nas milowymi krokami. Jak już niejednokrotnie wyjaśniałem, to hipersoniczna broń jest nie do przechwycenia, a na dodatek efekty jej użycia są identyczne do kataklizmu broni jądrowej, jedynie za wyjątkiem promieniowania nuklearnego. Po rozmieszczeniu wyrzutni tej broni na Białorusi, FR jest w stanie z przeciągu 5 minut zniszczyć całą natowską Europę od wschodniej granicy Polski do Lizbony.

Głębokość jej rażenia jest taka, że „europejskie elity” wraz ze swoją ignorancką „generalicją” nie znajdą sanktuarium nawet w najpotężniejszych schronach przeciwatomowych.

Jak pokazuje ponad trzyletnia historia, możliwości intelektualne nie pozwalają im na zrozumienie tego prostego FAKTU, który na dodatek został już kilkakrotnie praktycznie zademonstrowany na Ukrainie.

Likwidacja tych obłąkanych globalistycznych szumowin wyszłaby tylko na dobre Europie i jej mieszkańcom. Problem jednak tkwi w tym, że ta najnowocześniejsza broń nie jest na tyle „inteligentna”, by odróżnić Ludzi od szatańskich kreatur!

Obywatele Europy MUSZĄ więc wziąć sprawy w swoje ręce zanim będzie ZA PÓŹNO.

====================

mail:

Nie  zlikwidowano polskiego generała Skrzypczaka… tylko gen. Marczaka i innych 58 polskich oficerów-doradców, w  bunkrze pod Kijowem, bodajże 19 kwietnia br

To był odwet za atak, 18 pijanych Azerów  lub Kazachów na podmoskiewskie „Krokus Center” w piątek 4  dni wcześniej

Pozdrawiam dr

=============================

mail:

Poprawione daty…

https://geekweek.interia.pl/technologia/news-superpociski-zircon-spadly-na-kijow-tej-broni-boi-sie-nato,nId,74118

25.03.2024,  poniedziałek 10.32am. Kijów

Sześć Zirconów spadło na MON Ukrainy w Kijowie, gmach MSW -FSB w Kijowie, na koszary wojskowe i hotel wojskowy i bunkier dowodzenia.

Zginęło ponad 2000 osób,  oraz polski gen. Matczak i 58 oficerów WP

A napad na Krokus Center był  3 dni wcześniej, w piątek ok 20tej

21 lip 2025 — Generał miał 69 lat. Zmarł po długiej walce z chorobą..

https://wiadomosci.wp.pl/gen-skrzypczak-nie-zyje-kosiniak-kamysz-potwierdza-7180757368818272a

„Witamy na Ukrainie, najbardziej skorumpowanym kraju Europy”.

Ian Proud; Od bohatera do zera

Szefowie państw i rządów ZIK stopniowo przestają udawać, że prezydent Zełenski nie jest demokratą walczącym z korupcją, ale ich marionetką, która pozwoliła sobie na okradanie ich samych!

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 28
Od bohatera do zera

Od początku wojny na Ukrainie w lutym 2022 roku Wołodymyr Zełenski został wyniesiony do rangi króla-bohatera, czystego w myślach i czynach, zainteresowanego jedynie ratowaniem skromnej Ukrainy przed nacierającymi hordami rosyjskich orków. Niczym Aragorn z „Władcy Pierścieni”, tylko niższy, o cieńszej skórze i z chrapliwym głosem. Był całkowicie odporny na wszelką krytykę ze strony Zachodu; wszystkie oskarżenia były odrzucane i uznawane za kremlowską propagandę.

Jednak iluzja ta rozwiała się za jednym zamachem.

Po raz pierwszy od lutego 2022 r. ujawniono, że Zełenski praktycznie niczym nie różni się od innych prezydentów Ukrainy, którzy sprawowali urząd od czasu uzyskania przez kraj niepodległości w sierpniu 1991 r.: są skorumpowani i autorytarni.

Dla większości realistów nie będzie to żadnym zaskoczeniem, ale dla wiernych neoliberałów, którzy zainwestowali swoją reputację i pieniądze w walkę z Rosją, będzie to druzgocący cios.

W tym tygodniu prezydent Zełenski podpisał ustawę pozbawiającą niezależność dwóch kluczowych agencji antykorupcyjnych – Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) i Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAPO) – i przekazującą je pod nadzór wyznaczonego przez niego Prokuratora Generalnego.

Mówiąc wprost, korupcja jest i była ogromnym problemem symbolicznym na Ukrainie od początku protestów na Majdanie pod koniec 2013 roku. Podczas moich wizyt na Ukrainie, gdy stacjonowałem w Rosji, uświadomiłem sobie, że młodzi ludzie postrzegają walkę z korupcją jako priorytet rządu. Było to częścią ich pragnienia przystąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej, aby ich kraj mógł zintegrować się ze wspólnotą ściślej powiązaną z demokracją i rządami prawa.

Czy uważają Unię Europejską za demokratyczną dzisiaj, biorąc pod uwagę, że niewybieralna przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen coraz bardziej centralizuje władzę, to osobna kwestia. Jednak to europejskie i antykorupcyjne dążenie było bardzo realne w 2013 roku.

Od tego czasu jednak poczyniono niewielkie postępy w walce z korupcją. W lutym 2015 roku, rok po kulminacyjnym momencie protestów na Majdanie, brytyjski dziennik „The Guardian” opublikował długi artykuł zatytułowany „Witamy na Ukrainie, najbardziej skorumpowanym kraju Europy”. Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk, osobiście wybrany przez Victorię Nuland z Departamentu Stanu USA, został zmuszony do rezygnacji w kwietniu 2016 roku w związku z oskarżeniami o powszechną korupcję w jego rządzie.

W 2021 roku Europejski Trybunał Obrachunkowy opublikował raport zatytułowany „Zwalczanie korupcji na wielką skalę na Ukrainie: szereg inicjatyw UE, ale wciąż niewystarczające rezultaty”. Zdefiniował on korupcję na wielką skalę jako „nadużycie władzy na wysokim szczeblu, które przynosi korzyści nielicznym, a powoduje poważne i powszechne szkody dla jednostek i społeczeństwa”.

W styczniu 2023 roku artykuł w „The Hill” podkreślił potrzebę walki z korupcją jako „drugim wrogiem” Ukrainy. Wkrótce po tym artykule ukazał się kolejny artykuł, również w „Guardianie”, omawiający wyzwania stojące przed szefem ukraińskiej Narodowej Agencji ds. Zapobiegania Korupcji (NACP), która ściśle współpracuje z nieistniejącymi już NABU i SAPO.

W raporcie wskazano w szczególności konkretne przykłady korupcji w bliskim otoczeniu prezydenta Zełenskiego. Zełenski sporadycznie przeprowadzał czystki w swoim gabinecie, aby zademonstrować swoje zaangażowanie w reformy rządu, na przykład odwołując byłego ministra obrony, Ołeksija Reznikowa, po licznych oskarżeniach o masowe defraudacje zagranicznych darowizn przez ukraińskie Ministerstwo Obrony. Jednak sporadyczne pokazowe procesy nigdy nie rozwiały wrażenia, że rząd Zełenskiego jest równie skorumpowany, jak jego poprzednicy.

A prezydent Zełenski został wybrany w 2019 roku, obiecując walkę z korupcją na Ukrainie. W rzeczywistości nie zrobił nic, aby ją zwalczyć.

Wojna wyniosła korupcję na nowy, jeszcze bardziej odrażający poziom. Fundusze na projekty infrastrukturalne zostały sprzeniewierzone, zamówienia na broń sfałszowane, a urzędnicy zgarnęli zyski. W Kijowie można zobaczyć tyle samo super-samochodów, co na Grand Prix Monako. Chcesz uniknąć poboru? Za odpowiednią kwotę możemy to załatwić. Potrzebujesz przekroczyć granicę? Po prostu przekaż pieniądze.

Doprowadziło to do momentu absolutnego niedowierzania, w którym europejscy politycy szybko zdali sobie sprawę, że ich bohater jest po prostu człowiekiem z wadami, takim “jak wszyscy inni”. [Nie jak wszyscy ludzie, tylko jak wszyscy rabusie. md]

Być może zaczynają się martwić, jak uzasadnić miliardy, które kraje zachodnie wciąż pompują w Ukrainę. Dwie trzecie wydatków rządowych Ukrainy jest w rzeczywistości finansowane przez nas, osoby spoza Ukrainy, z darowizn od rządów zachodnich.

Jednak Ukraina stała się jeszcze bardziej skorumpowana, Zełenski zaostrzył wojnę, aby utrzymać osobistą władzę, a teraz najwyraźniej osłabia niezależne agencje antykorupcyjne, częściowo po to, aby uniemożliwić im znalezienie trupów w szafie.

Szerzej rzecz ujmując, Zełenski represjonuje również tych, którzy sprzeciwiają się jego coraz bardziej autorytarnym rządom, nakładając sankcje na byłego prezydenta Petro Poroszenkę za „zdradę stanu” w lutym, a na znanego byłego doradcę i krytyka Ołeksija Arestowicza 1 maja. Sankcje obejmują zamrożenie aktywów, cofnięcie odznaczeń państwowych, ograniczenia handlowe oraz zakaz dystrybucji mediów na Ukrainie. Środki te wydają się mieć na celu pozbawienie wpływów finansowych działaczy opozycji i uniemożliwienie im zabierania głosu i bycia wysłuchanymi przez ukraińskich wyborców.

W tym roku ponad 80 Ukraińców i podobna liczba organizacji zostały w ten sposób ukarane. Ile jeszcze osób pójdzie tą samą drogą po tym legislacyjnym zamachu stanu przeciwko organom antykorupcyjnym?

To było zawsze przewidywalne na Ukrainie. Realizm wymaga uczciwego i sceptycznego spojrzenia na naturę ludzką, takiego, które widzi ludzi takimi, jakimi są naprawdę. Polityka to głęboko skorumpowany biznes i nikt nie jest odporny na pokusy. Neoliberałowie, którzy nigdy nie wyobrażali sobie, że coś takiego może się przydarzyć Zełenskiemu, są po prostu naiwni.

Wyzwaniem dla europejskich przywódców politycznych jest wyjaśnienie tego własnym wyborcom, nie dając się przy tym nabrać. Wojna z Rosją była podsycana hasłami w rodzaju „wspieranie dobrych przeciwko złym”. Europejczycy nie musieli ginąć w tej wojnie. Ale stali się biedniejsi.

teraz nasz naczelny wódz, Zełenski, wydaje się być co najmniej tak samo zły jak Rosjanie, jeśli nie gorszy. Podejrzewam, że poparcie dla dalszego finansowania przez Europę wojny zastępczej na Ukrainie bardzo szybko zmaleje. Długoterminowe konsekwencje dla głównych partii politycznych w Europie w parlamencie mogą być jeszcze bardziej druzgocące.

Ukrainizm jako zaraźliwa i śmiertelna choroba; ekumeniczne “śniadanie modlitewne”.

Ukrainizm jako zaraźliwa i śmiertelna choroba; III RP stoi przykładem

III RP, jako najbliższy sąsiad, złączony dodatkowo w miłosnym uścisku z Ukrainą, wykazuje coraz więcej symptomów tej infekcji. 

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 27

Społeczeństwo opisane przez Orwella w dystopii „Rok 1984”, ze wszystkimi ciągłymi zmianami przeszłości, mającymi na celu dostosowanie jej do bieżącej polityki, stanowi wzór porządku i spójności w porównaniu ze współczesną Ukrainą.

Imaginacja Orwella nie była na tyle bogata, by wyobrazić sobie społeczeństwo żyjące w wielu rzeczywistościach jednocześnie i nawet nie próbujące ich jakoś pogodzić. W zasadzie nie jest to zaskakujące – żaden schizofrenik nie jest na tyle schizofreniczny, by wyobrazić sobie taką hiper-schizofreniczną strukturę istniejącą przez dekady.

Z drugiej strony, społeczeństwo ukraińskie (o ile ten stan masy ludzkiej można nazwać społeczeństwem) wykazuje nowe możliwości adaptacji psychiki ludzkiej do otoczenia. Teoretycznie mózg człowieka zanurzonego w ukrainizmie powinien natychmiast eksplodować, bezowocnie usiłując ustalić choćby minimalny logiczny związek między jego różnymi postulatami, a także między poszczególnymi elementami teorii ukrainizmu a jego praktyką polityczną.

Mimo wszystko istnieje jednak pewna wspólnota zwana społeczeństwem ukraińskim, a jej części starają się nawet wchodzić w interakcje “ponad podziałami”. Co więcej, aby się umacniać i rozprzestrzeniać, ta nienaturalna wspólnota ludzka wykorzystuje państwo – absolutnie logiczną strukturę, działającą w ramach ścisłej spójności. Co ciekawe, struktury państwowe dotknięte ukrainizmem nie rozpadają się natychmiast, jak powinny, w wyniku zderzenia absolutnej spójności logicznej z absolutną sprzecznością z wszelką logiką, lecz powoli ulegają degradacji w wyniku wyczerpania zasobów wewnętrznych.

Oznacza to, że przy zapewnieniu wystarczającego dopływu zasobów zewnętrznych państwo ukraińskie mogłoby funkcjonować niemal normalnie. Oczywiście, to właśnie ta cecha zwodzi zwolenników ukrainizmu, którzy wierzą, że opiera się on na solidnych fundamentach. Ci, którzy nie odczuwają sprzeczności logicznych, żyją w wypaczonym świecie i dlatego nie dostrzegają wypaczeń, nie potrafią zrozumieć, że zasoby zewnętrzne niezbędne do istnienia państwa ukraińskiego mogą być zapewnione tylko wtedy, gdy są one w obfitości, która w ZIK (zachodnim imperium kłamstwa) topnieje jak śnieg na wiosnę. 

Ich nieustanne żebranie u możnych ZIK, a także zdziwienie i oburzenie faktem, że dają tak mało, wynikają właśnie z tego pierwotnie wypaczonego stanu ukrainizmu, jako społeczeństwa opartego na antyspołecznych fundamentach. Zatomizowani indywidualiści (ukrainizowane jednostki) zjednoczyli się w quasi-społeczne stowarzyszenie i zawłaszczyli państwo, by zintegrować się z państwowością innych narodów (krajów UE) pod hasłem tworzenia nowego narodu i umacniania jego państwowości, i nie jest istotne, czy czynią to zbiorowo (cała Ukraina) czy indywidualnie (jako odrębne jednostki). Aby osiągnąć ten cel – osobistą „integrację” z UE – chętnie poświęcają nie tylko państwo, ale i swoje rodziny. Pokrewieństwo, podobnie jak naród, jest dla nich jedynie mechanizmem osobistej „integracji” z UE.

Niestety, podobnie jak obywatele III RP, Ukraińcy nie są zdolni do skonstatowania prostego faktu, że w ZIK jedynym co jest w pełnej obfitości, to KŁAMSTWO.

Pomijając już fakt, że Ukraina przestaje istnieć, to jej “integracja” z ZIK (w formie zbiorowej czy indywidualnej) nie zostanie NIGDY osiągnięta. Ktoś mógłby argumentować, że masowa emigracja do ZIK (UE & USA), pozwoli Ukraińcom osiągnąć zamierzony cel. 

III RP jest na to jaskrawym dowodem. Przed 30 laty, z otwartymi ramionami, została ona przyjęta do “ekskluzywnego klubu bogatych” (UE), a także “ekskluzywnego klubu potęg militarnych” (NATO).

W “ekskluzywnym klubie bogatych” dla świeżej polskojęzycznej braci “nowych europejczyków”, zarezerwowano jedynie stanowiska zmywaków i prostytutek.

Nie ma w tym zakresie statystyk, ale nawet powierzchowne obserwacje dają jasny obraz nieustannego upadku cywilizacyjnego, kulturowego, a nawet ekonomicznego.

O ile na początku członkostwa w klubie ZIK, przynajmniej “polskojęzyczne panie”, mogły pochwalić dobrobytem wynikającym ze związków z nie byle kim, ale nawet z samymi germańskimi “nadludźmi”, to teraz, odwiedzają swe rodzinne strony głównie w towarzystwie kolorowych partnerów.

Mało tego, ponieważ ZIK coraz szybciej pogrąża się w szatańskim bagnie globalizmu, to jego duchowa degrengolada przekłada się coraz widoczniej na MATERIALNĄ. Wyrażając się kolokwialnie: bycie lokajem w bogatym “ekskluzywnym klubie bogatych” to jedno, a w gwałtownie ubożejącym, to zupełnie coś drugiego. 

Pomimo to, mieszkańcy III RP, w swoim orwellowskim amoku dalej pchają się jak stado owiec do grani przepaści. Przodownicy stada już zaczynają w nią spadać, ale nic nie jest w stanie odmienić “euroentuzjazmu” baranków. Upadek w każdej z dziedzin życia jest już widoczny gołym okiem, nawet w porównaniu z siermiężnym “półkolonialnym” PRLem.

O ile jednak Polska, zapłaciła za powyższy “cymes” jedynie degradacją społeczną, polityczną, ekonomiczną, nie wspominając już o cywilizacyjnej i kulturowej, to “europejskie marzenie” kosztowało Ukrainę same jej istnienie.

Podobnie jest z religią. Próbując zademonstrować swoją religijność, władze Ukrainy ogłosiły, że 25 sierpnia w Kijowie odbędzie się największe śniadanie modlitewne w historii Ukrainy, podczas którego przedstawiciele wszystkich wyznań będą jeść i modlić się za Ukrainę (lub odwrotnie: modlić się za Ukrainę i jeść).

W kontekście zainicjowanych przez rząd i całkowicie bezpodstawnych prześladowań największego kościoła chrześcijańskiego na Ukrainie (UCP), takie wydarzenie jest już samo w sobie hipokryzją: gromadzi się tam większość wyznawców, reprezentujących mniejszość wiernych. Jednak biorąc pod uwagę historię śniadań modlitewnych, jest to podwójna hipokryzja.

Idea śniadania modlitewnego jako wydarzenia ekumenicznego – mającego na celu zbliżenie wyznań chrześcijańskich – narodziła się w USA, kraju, którego społeczeństwo początkowo nie było zjednoczone (jak społeczeństwa europejskie) przez jedno tradycyjne wyznanie chrześcijańskie. Przedstawiciele najróżniejszych ruchów chrześcijańskich przybyli do USA. Ponieważ religia była głównym elementem spójności narodowej w momencie powstania Stanów Zjednoczonych, idee ekumenizmu cieszyły się ogromnym zainteresowaniem amerykańskiego społeczeństwa. Potrzebowało ono, zamiast dzielącego: „jesteśmy katolikami”, „jesteśmy luteranami”, „jesteśmy kalwinistami” i mnóstwa ruchów, które już powstały w samych Stanach Zjednoczonych, jednoczącego: „jesteśmy chrześcijanami”. Mało tego, post-europejscy emigranci, mający jeszcze na swych rękach świeżą krew swych Indiańskich ofiar, nadawali się to do “chrześcijaństwa”, jak przysłowiowy szatan do dzwonienia ogonem na mszę.

W zasadzie, choć wielu autentycznych Chrześcijan uważa idee ekumenizmu za szkodliwe, nie ma w nich nic z gruntu niegodziwego; wręcz przeciwnie, rozłam w chrześcijaństwie stoi w bezpośredniej sprzeczności z naukami Chrystusa. Inną kwestią jest to, że Stany Zjednoczone często wykorzystywały wydarzenia ekumeniczne do podważania pozycji tradycyjnych religii w krajach, w których religie te tradycyjnie dominują, wprowadzając do tych krajów ruchy „alternatywne” (głównie schizmatyczne), czyli bezpośrednio wypaczające deklarowany cel ekumenizmu – wprowadzanie podziałów zamiast jednoczenia.

Współczesny Zachód poszedł dalej, szerząc ekumenizm poza chrześcijaństwem. Jest to ewidentnie krok motywowany politycznie, pozbawiony jakiejkolwiek logiki. Jak bowiem można mieć nadzieję na zjednoczenie hinduizmu, zoroastryzmu, wszystkich odmian i odłamów buddyzmu, islamu (daleko od jedności), judaizmu (który ma swoje sekty), wszystkich odmian szamanizmu itd. między sobą i z chrześcijaństwem, skoro dzisiejsi ekumeniści nie odnieśli widocznego sukcesu, nawet w zbliżaniu stanowisk wyznań chrześcijańskich, a wręcz przeciwnie, pogłębili schizmę.

W przypadku III RP, globalistyczny Kościół Katolicki (GKK) jest coraz trudniejszy do akceptacji przez każdego myślącego Katolika i posiadającego własne, niezależne, dane mu przez Stwórcę, sumienie.

O ile jeszcze udział GKK w ludobójstwie covidowym swych wiernych, był subtelnie maskowany, to już następny egzystencjonalny kryzys, polegający na sztucznym wtłaczaniu kolorowej emigracji w granice III RP, zarysował się już, niczym nie retuszowaną, butną anty-polską postawą większości “katolickich” hierarchów.

Ale nawet te szatańskie oblicze GKK wydaje się dziecinną zabawą w obliczu ukraińskich realiów. Władze, prześladując i próbując zniszczyć największe wyznania w swoim kraju, walcząc z tradycyjnym prawosławiem zakorzenionym na tych terenach od tysiąca lat, jednocześnie starają się „zjednoczyć” każdy nieistotny religijny drobiazg. Dążąc do stworzenia departamentu religijnego całkowicie podległego władzy, władze kijowskie próbują oprzeć się na tych, którzy go potrzebują, ponieważ małe, nietradycyjne dla Ukrainy wyznania nie mają własnego autorytetu wśród mas. Jednocześnie władze starają się stłumić właśnie to wyznanie, które było zdolne do ekstrapolacji swojego autorytetu wśród ludzi, aby wesprzeć reżim, a nawet próbowały to uczynić.

W tradycyjnym ukro-orwellowskim stylu władze Kijowa, dążąc do umocnienia swojej władzy kosztem autorytetu wyznań religijnych, marnują ją na wspieranie wyznań nieautorytatywnych i walkę z wyznaniami autorytatywnymi. Z punktu widzenia przeciętnego człowieka to nonsens. Z punktu widzenia ukraińskości to obiecująca operacja polityczna.

Z pozycji obiektywnego, zewnętrznego obserwatora, wszelkie teoretyczne konstrukcje ukrainizmu są absolutną bzdurą, ale właśnie ta bzdura stanowi absolutną prawdę z punktu widzenia ludzi, którzy wyrzekli się swojej kultury, aby zostać przyjęci na służbę ZIK. Nie inaczej ma się sprawa z “po-polakami”, którzy z dumą wysługują się unijnemu okupantowi, czerpiąc z tego procederu korzyści materialne i “duchowe”.

Ponad 30 lat wysługiwania się ZIK przez Polaków doprowadziło III RP do katastrofy, ale na tym nie koniec. Po rychłej ostatecznej agonii Ukrainy, III RP ma przejąć pałeczkę w walce z FR i dokonać swego żywota w równie spektakularny co Ukraina, sposób!

Rosyjska ofensywa UJAWNIA polityczny KRYZYS na Ukrainie! Korupcja ponad wszystko !

Rosyjska ofensywa UJAWNIA polityczny KRYZYS na Ukrainie!

Omówienie z polskim tłumaczeniem

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 26

Skandal antykorupcyjny i protesty trwają na Ukrainie, a Zełenski zmienił zdanie i planuje wycofać kontrowersyjną ustawę.

Zełenski kontaktował się ze Starmerem, Macronem, Merzem i innymi przywódcami UE i zobowiązał się do przywrócenia niezależności i autonomii ukraińskich agencji antykorupcyjnych. Napięcie rośnie, ponieważ Rosja kontynuuje swoją letnią ofensywę, docierając do obrzeży Kupińska, Myrnogradu i Pokrowska. Europejscy przywódcy wysyłają na Ukrainę wszystko, co mogą, aby odeprzeć rosyjskie natarcie.

Niemcy właśnie zobowiązały się do dostarczenia Ukrainie ósmego systemu IRIS-T i kolejnych systemów przeciwlotniczych Gepard. Szczyt UE-Chiny zakończył się bez większych przełomów i wielu uznało go za fiasko.

Czy reżimowi Tuska uda się wciągnąć III RP w wojnę z Rosją? Ktoś natychmiast musi zastąpić w boju konającą Ukrainę.

Czy reżimowi Tuska uda się wciągnąć III RP w wojnę z Rosją?

Czas nagli i ktoś natychmiast musi zastąpić w boju konającą Ukrainę .

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 25

Koniec konfliktu proxy NATO z RF na Ukrainie dobiega końca. Obecnie CIA i MI6 zajęte są projektem usuwania Zełenskego ze stanowiska „prezydenta”, ponieważ jego osoba uniemożliwia, temu co z Ukrainy pozostało, podpisanie aktu kapitulacji. Bowiem Kreml stoi na stanowisku, że nie jest on już od dawna legalnym prezydentem, a RF chce zawierać wszelkie porozumienia, jedynie z niekwestionowanymi prawnie reprezentantami Kijowa.

Dlatego też niespodziewanie Kijów stał się widownią demonstracji anty- Zełenskiemu, zgrabnie wyreżyserowanej przez wspomniane powyżej organizacje, a propaganda ZIK nagle zauważyła, że jest on skorumpowany i totalitarny; co za odkrycie!

Cała sprawa jest tym istotniejsza, że FR ma plan włączenia terytoriów ukraińskich do unii Rosyjsko-Białoruskiej, jako jej trzeciego komponentu. W tym scenariuszu legitymacja prawna działań Kremla jest niezwykle ważka.

Zachodniemu imperium kłamstw (ZIK) zależy na zachowaniu twarzy i udawaniu, że „nic się nie zdarzyło, przegranej NATO nie było”.

Aby jednak to osiągnąć i „zamieść pod dywan” byłą Ukrainę, trzeba zastąpić ją nowym graczem.

Z oczywistych powodów III RP najlepiej nadaje się do roli „ukraińskiego dublera”.

Co prawda globalistyczne Wojsko Polskie (GWP) jest niedozbrojone i posiada zapasy amunicji na dwa tygodnie konfliktu, ale wystarczy tego na „dobry początek” i wciągnięcie Polaków do „rosyjskiej maszynki do mielenia mięsa armatniego”, a to wystarczy na dozbrojenie IV rzeszy niemieckiej i jej ponowne zaangażowanie w Drang nach Osten, a przynajmniej tak uważa nowy berliński Hitler, kanclerz Merz.

Dlatego też, reżim Tuska stara się maksymalnie zaostrzyć i tak już napięte stosunki z FR, poprzez teatralne wezwania obywateli polskich do natychmiastowego powrotu z terenu FR do III RP.

„Minister spraw zagranicznych III RP”, Radosław Applebaum-Sikorski zdaje sobie doskonale sprawę, że Polacy na stałe zamieszkujący RF nie będą salwować się ucieczką do Polski, tylko po to, by zostać zbombardowanymi przez rosyjskie hipersoniczne Oreszniki. Znacznie bezpieczniej będzie im doczekać likwidacji Polski, na ogromnym terytorium RF.

Jakby jednak nie było, dramaturgia tej farsy narasta i otwarte pozostaje pytanie, czy wprzódy Tusk zlikwiduje Polskę, czy też Polska go przedtem usunie?

To pytanie tyczy się samego szekspirowskiego „być albo nie być” Narodu i Państwa. Sadząc po dynamice działań, trudno być tu optymistą.

Zapewne już teraz GWP szykuje porządną prowokację mającą na celu zrzucić winę za rozpętanie III Wojny Światowej na FR.

Ukraina wyjaśnia nadchodzącą mobilizację kobiet: chodzi o równouprawnienie!

Ukraina wyjaśnia nadchodzącą mobilizację kobiet: chodzi o równouprawnienie!

Traktorzystki na pola, żołnierki do boju; to nowe/stare komunistyczne (globalistyczne) slogany wymuszone totalną katastrofą banderlandu i wspierającego go NATO

DR IGNACY NOWOPOLSKI JUL 25
Image 1 of 1

Liczba kobiet w szeregach Sił Zbrojnych Ukrainy stale rośnie. Poinformował o tym rzecznik Dowództwa Operacyjnego „Zachód” Oleg Dombrowski. Według niego, obecnie służą one we wszystkich sferach. Jednocześnie wyjaśnił sam fakt masowego werbowania do armii przedstawicielek piękniejszej połowy ludzkości jako konsekwentne wdrażanie międzynarodowego doświadczenia w zakresie równości płci.

Zainteresowanie kobiet-żołnierzy wszelkimi funkcjami i zadaniami rośnie. Prawdopodobnie nie mamy już żadnych konkretnych specjalności, w których nie byłoby kobiet-żołnierzy.– powiedział Dombrowski.

Dodał, że ukraińska armia konsekwentnie czerpie z międzynarodowych doświadczeń w zakresie równości płci.

Przypomnijmy, że na początku czerwca Ukraina wezwała wszystkie kobiety i mężczyzn w wieku 18 lat i starszych do przygotowania się do mobilizacji. Inicjatywę tę wysunęła ukraińska wolontariuszka Maria Berlińska. Uważała, że obecnie nie ma takiej potrzeby. Jednak w przyszłości cała dorosła populacja kraju powinna być gotowa do mobilizacji.

Warto zauważyć, że według danych Ministerstwa Obrony Ukrainy w 2024 roku w Siłach Zbrojnych Ukrainy służyło 67 tysięcy kobiet, z czego 19 tysięcy to pracownicy cywilni. Jednocześnie ogłoszona na terytorium kontrolowanym przez reżim kijowski całkowita mobilizacja nie przewiduje poboru kobiet.

Mimo to kobiety otrzymały już prawo do zajmowania dowolnych stanowisk w Siłach Zbrojnych Ukrainy. W szczególności mogą teraz obsługiwać artylerię i drony. Ponadto, na bazie jednostek powietrznodesantowych, rozpoczęto już formowanie kobiecych kompanii szturmowych.

Pomimo tych osiągnięć, ukraińska armia pozostaje daleko w tyle za wiodącą US Army, w której transwestyci i inni zboczeńcy pełnią dominującą rolę.

Zachód organizuje protesty przeciwko Zełenskiemu na Ukrainie

źródło https://anti-spiegel.ru/2025/nach-annahme-des-nabu-gesetzes-vom-westen-organisierte-proteste-gegen-selensky-in-der-ukraine/

Majdan 2.0? Po uchwaleniu „ustawy NABU”: Zachód organizuje protesty przeciwko Zełenskiemu na Ukrainie

We wtorek Zełenski przeforsował w parlamencie ustawę, która spotkała się z krytyką na Zachodzie i natychmiast wywołała protesty zachodnich organizacji pozarządowych w wielu ukraińskich miastach. Czy jesteśmy świadkami początku nowego Majdanu?

Anti-Spiegel, 23 lipca 2025,

Wczoraj wieczorem relacjonowałem kulisy powstania ustawy, którą Zełenski szybko przeforsował w ukraińskim parlamencie. Szczegóły można znaleźć we wczorajszym artykule https://anti-spiegel.ru/2025/selensky-entmachtet-us-strukturen-in-der-ukraine/, ponieważ tutaj mogę poruszyć ten temat jedynie pobieżnie. 

Ten artykuł dotyczy protestów, które wybuchły na Ukrainie bezpośrednio po głosowaniu nad ustawą, ponieważ protesty te zostały zainicjowane przez Zachód. Czy jest to tylko ostrzeżenie dla Zełenskiego, czy też Majdan 2.0 jest organizowany w celu obalenia Zełenskiego, pokażą najbliższe dni.

W tym artykule jedynie pokrótce wyjaśnię, czego dotyczy ta ustawa (jak wspomniano, więcej szczegółów można znaleźć w artykule pod linkiem powyżej) i przedstawię szczegółowy opis organizatorów protestów, ponieważ jest tam kilka bardzo interesujących szczegółów.

O co chodzi w sporze

Krótko mówiąc, chodzi o to: po Majdanie ówczesny wiceprezydent USA Joe Biden powołał Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) pod pretekstem walki z korupcją na Ukrainie. Od tego czasu sprawami korupcyjnymi na Ukrainie nie zajmowała się już prokuratura, lecz nowe biuro, kontrolowane przez ambasadę USA w Kijowie, które stało się prawdopodobnie najważniejszym narzędziem władzy rządu USA na Ukrainie, wszczynając śledztwa korupcyjne przeciwko każdemu, kto zakłócał politykę USA. Szczegółowo opisałem to w mojej książce „Kartel ukraiński”.

Na Ukrainie toczy się walka o władzę, w której centrum znajduje się prawdopodobnie najważniejszy współpracownik Zełenskiego, Andriej Jermak, który jest solą w oku zarówno starej, jak i nowej administracji USA, ale jest uważany na Ukrainie za szarą eminencję, tak wpływową, że niektórzy kwestionują, czy Zełenski, czy Jermak sprawują władzę na Ukrainie.

W następstwie walki o władzę NABU wszczęło śledztwa korupcyjne przeciwko osobom bliskim Zełenskiemu i Jermakowi, co zinterpretowano jako ostrzeżenie dla Zełenskiego i Jermaka. SBU, ukraińska agencja wywiadowcza bezpośrednio podporządkowana administracji prezydenckiej Zełenskiego, odpowiedziała wszczęciem śledztw przeciwko domniemanym działaczom antykorupcyjnym i przeszukaniem ich biur i domów bez nakazu sądowego.

Pisałem o tym w zeszłym tygodniu i przetłumaczyłem artykuł z „Financial Times”. Ta historia nie jest więc niczym niezwykłym; walka o władzę narastała od miesięcy i obecnie eskaluje.

Zełenski zareagował na działania NABU i wniósł do parlamentu projekt ustawy, która miałaby podporządkować NABU kontrolowanej przez Zełenskiego Prokuraturze Generalnej. W poniedziałek SBU podjęła działania przeciwko samemu NABU, przeprowadzając przeszukania i aresztując pracowników NABU pod różnymi pretekstami.

We wtorek ustawa Zełenskiego została uchwalona przez Radę, a według doniesień Zełenski natychmiast ją podpisał, wprowadzając tym samym w życie.

W tym samym czasie amerykańskie media opublikowały już artykuły krytykujące ustawę i ostrzegające przed podporządkowaniem „niezależnego” biura antykorupcyjnego Prokuraturze Generalnej Ukrainy. Ostrzeżono nawet, że dostawy broni z Zachodu mogą zostać wstrzymane, jeśli Ukraina nie będzie już miała „niezależnej” (tj. podporządkowanej Zachodowi) agencji antykorupcyjnej. We wtorek oświadczeń krytykujących ustawę udzieliły również kraje G7 i UE.

Zaraz po uchwaleniu ustawy w różnych miastach Ukrainy doszło do protestów przeciwko niej, podczas których demonstranci skandowali hasła takie jak „To nie jest ustawa, to kapitulacja przed korupcją” i „Możemy zorganizować Majdan 2.0! Jesteście na to gotowi?”.

Zachód nie rozumie żartów

Amerykańskie media natychmiast poparły protesty. Na przykład „Wall Street Journal” opublikował artykuł zatytułowany „Wybuch protestów po tym, jak Ukraina próbuje odebrać kontrolę wspieranej przez USA agencji antykorupcyjnej”. Sprawa ta musi być bardzo ważna dla niektórych sił w USA, skoro publikowały już artykuły o protestach na Ukrainie o godzinie 3:00 czasu lokalnego.

W artykule stwierdzono, że Zełenski może stracić poparcie Zachodu z powodu tej ustawy. Według gazety, po spotkaniu z przedstawicielami agencji antykorupcyjnych w Kijowie, ambasadorzy państw G7 oświadczyli, że mają „poważne obawy i zamierzają omówić bieżące wydarzenia ze swoimi przywódcami”.

Wall Street Journal zwraca uwagę w swoim artykule, że NABU zostało pierwotnie utworzone na prośbę zachodnich sojuszników Ukrainy w celu wsparcia rządu po Majdanie. NABU jest również kluczowym elementem reformy sądownictwa na Ukrainie, niezbędnej do ubiegania się Ukrainy o członkostwo w UE. Gazeta cytuje przedstawiciela Komisji Europejskiej, który powiedział:

„Te instytucje mają kluczowe znaczenie dla ukraińskiego programu reform i muszą działać niezależnie, aby zwalczać korupcję i utrzymać zaufanie publiczne”.

Jeśli chodzi o kontrolę struktur władzy na Ukrainie, Zachód wyraźnie nie lekceważy tego problemu. Świadczy o tym również fakt, że brytyjski „Spectator” doniósł wczoraj wieczorem pod tytułem „Wojna Zełenskiego z ukraińskimi agencjami antykorupcyjnymi to katastrofa”, że UE może nałożyć sankcje na Ukrainę z powodu tego prawa.

Niemieckie media jak zawsze powolne

Zawsze zabawne jest obserwowanie, jak powoli niemieckie media reagują na wydarzenia, których ich redakcje nie rozumieją. Prawie nikt w niemieckich redakcjach prawdopodobnie nie wie, czym jest NABU i jaka jest jego misja. Jak dotąd, wyraźną linią, którą niemieckie media sumiennie podążały, było pozytywne przedstawianie Zełenskiego i ignorowanie problemu korupcji na Ukrainie. W związku z tym, w świetle doniesień o masowych protestach na Ukrainie przeciwko Zełenskiemu, oskarżanych o korupcję, w niemieckich redakcjach panuje prawdopodobnie pewne zamieszanie, które polega na zastanawianiu się, jak relacjonować sytuację, na przykład śledząc doniesienia amerykańskich mediów (a może nawet czekając na telefon wyjaśniający sytuację).

W każdym razie, kiedy piszę ten artykuł około godziny 1:00 czasu niemieckiego, wciąż nie ma prawie żadnych doniesień o protestach w Niemczech.

Co ciekawe, n-tv stanowi tu znaczący wyjątek, ponieważ o godzinie 19:00 wyemitowała już artykuł zatytułowany „Ogólnokrajowe protesty – Ukraina ogranicza niezależność śledczych ds. korupcji”, który został sklecony z doniesień agencji i nie zawierał żadnej pracy redakcyjnej zespołu redakcyjnego n-tv.

Kto stoi za protestami?

Wszystkie zachodnie doniesienia medialne z ostatnich dni na temat wydarzeń na Ukrainie wspominają o ukraińskim Centrum Działań Antykorupcyjnych (AntAC). Financial Times wspomniał już o tej organizacji pozarządowej w swoim artykule z zeszłego tygodnia, obszernie cytując jej dyrektor wykonawczą, Darię Kalenjuk. AntAC jest również wspomniany w artykule n-tv.

AntAC jest przedstawiany jako organizacja walcząca z korupcją, a SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy) Zełenskiego również podjęła działania przeciwko tej organizacji, przeszukując mieszkanie Witalija Szabunina w Charkowie i konfiskując telefony komórkowe, laptopy i tablety. Szabunin, członek-założyciel organizacji pozarządowej AntAC, założonej w 2012 roku, został opisany przez Financial Times jako „wybitny aktywista antykorupcyjny”. Wszystkie zachodnie media w ostatnich dniach poruszały jego sprawę, czy to incydentalnie, czy jako główny temat – najwyraźniej celem jest wykreowanie Szabunina, Kalenjuk i AntAC jako nowych „bohaterów”.

AntAC powstało w 2012 roku, a zarówno ukraińska, jak i rosyjska Wikipedia podają, że AntAC, założony przez Szabunina i Kalenjuka, otrzymał początkowe wsparcie finansowe od Fundacji Sorosa, rządu USA, Ambasady Brytyjskiej w Kijowie, czeskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i holenderskiej organizacji.

Najwyraźniej niewiele się zmieniło, ponieważ AntAC dumnie informuje na swojej stronie internetowej, że jest finansowany przez rząd USA, UE, państwa członkowskie UE i fundacje prywatne.

Daria Kalenjuk, dyrektor wykonawcza AntAC, nie jest zwykłą osobą; uczestniczyła w programie Klausa Schaba „Młodzi Globalni Liderzy 2022” na Światowym Forum Ekonomicznym, co oznacza, że ma doskonałe kontakty na Zachodzie i dostęp do niezbędnych funduszy w razie potrzeby.

AntAC najwyraźniej został pozycjonowany jako oś potencjalnej walki z Zełenskim, ponieważ niemiecka agencja prasowa Tagesschau również relacjonowała sprawę Szabunina w raporcie o represjach Zełenskiego wobec domniemanych działaczy antykorupcyjnych i szczegółowo przesłuchała Kalenjuka. Tagesschau poinformował również o liście otwartym do Zełenskiego, w którym dziesiątki ukraińskich organizacji pozarządowych domagały się zaprzestania ataków na Szabunina i innych krytyków rządu.

To właśnie za pośrednictwem takich sieci, składających się z organizacji pozarządowych finansowanych i kontrolowanych przez Zachód, masy wyszły na ulice podczas poprzednich kolorowych rewolucji, aby obalić rząd. I dokładnie to samo wydarzyło się ponownie na Ukrainie zaledwie kilka godzin po uchwaleniu ustawy: natychmiast po jej uchwaleniu tysiące ludzi w różnych ukraińskich miastach odpowiedziało na apele organizacji pozarządowych i demonstrowało przeciwko ustawie, grożąc Zełenskiemu „Majdanem 2.0”.

Kolejne dni mogą być interesujące.

Teraz pozostaje czekać na rozwój wydarzeń. Z jednej strony, Europejczycy, w szczególności, nie mogą obecnie porzucić Zełenskiego, ponieważ potrzebują go w wojnie z Rosją. Z drugiej strony, Zachód nie przychylnie patrzy na próby demontażu przez swoje kolonie narzędzi władzy, którymi Zachód je dominuje.

Wciąż więc ekscytujące: czy Zełenski w końcu ustąpi? A jeśli nie, czy Zachód zaryzykuje obalenie Zełenskiego w czasie wojny z Rosją, co mogłoby stanowić nieobliczalne ryzyko na niestabilnej Ukrainie, gdzie dostępne są ogromne ilości broni, nad którymi praktycznie nie ma kontroli? A jeśli tak się stanie, kogo Zachód wyznaczy na następcę Zełenskiego?

Witalij Kliczko, mer Kijowa, zdaje się już zajmować pozycję, ponieważ dołączył do demonstrantów w Kijowie i udzielił im wsparcia. Kliczko był finansowany przez Fundację Konrada Adenauera CDU podczas Majdanu i z pewnością byłby preferowanym kandydatem niemieckiego rządu, podczas gdy obecna administracja USA prawdopodobnie nie przejmuje się tym, czy Kliczko zastąpi Zełenskiego. Najważniejsze jest to, że USA zarabiają na dostawach broni do Kijowa, za które płacą Europejczycy.

Czy Zachód jakoś dojdzie do porozumienia z Zełenskim, aby nie narażać się na wojnę z Rosją?

Następne dni mogą przynieść niespodzianki…

napisał  Thomas Röper