Imigracja. Czy pogańska Europa da się zabić? A może popadnie w nowe barbarzyństwo? [Ależ to nie pogaństwo!]

pch24.pl/imigracja-czy-poganska-europa-da-sie-zabic

Jak Europa poradzi sobie z problemem migracyjnym? Wiele wskazuje na to, że bardzo źle – i nie chodzi tylko o dalszą inercję i zgodę na to, by ludność z Afryki i Azji napływała na kontynent bez żadnych ograniczeń.

Bezbożne europejskie społeczeństwa nie mają żadnych zahamowań – mordują dzieci, promują bezwstyd, rozwijają handel ludźmi. Kiedy poczują, że mają nóż na gardle – czy nie będą gotowe odrzucić ideologię multikulti na rzecz jakiegoś nowego barbarzyństwa?

Z Polski wydalony został Senegalczyk, który zachowywał się obscenicznie nad stawem w Katowicach; o sprawie piszą wszystkie media, tak, jakby chodziło o coś ważnego lub interesującego. Zachowanie imigranta nie powinno jednak szczególnie szokować po wielu latach czytania doniesień o modus vivendi przybyszów do Europy Zachodniej.

To, co w całej tej sprawie najciekawsze, to informacja dotycząca wcześniejszych spotkań Senegalczyka z polską państwowością. Jak podała Straż Graniczna, mężczyzna został zatrzymany już w listopadzie 2023 roku. Stawiał opór, zastosowano wobec niego przymus. Otrzymał ostatecznie polecenie opuszczenia Polski i całej w ogóle Strefy Schengen, którego jednak nie wykonał. Co więcej, jak podała Straż Graniczna, podczas czynności „cudzoziemiec nie współpracował, nie podpisywał dokumentów, nie odpowiadał na pytania, obnażał się i zachowywał obscenicznie”.

Ta sytuacja mówi wiele o procedurach, jakie są w Polsce stosowane: nielegalny imigrant zachowuje się skandalicznie, ale nikt się tym specjalnie nie przejmuje; wydaje mu się nakaz, który nie jest jednak skutecznie egzekwowany. Senegalczyk być może nie zostałby w ogóle ponownie zatrzymany, gdyby nie jego wizyta w katowickim stawie. Teraz imigranta w Polsce już nie ma: został zatrzymany, zawieziony na lotnisko i odesłany do swojego kraju. Proszę zwrócić uwagę: jak wiele wysiłku i czasu włożyło państwo polskie, by uporać się z jednym imigrantem! I z jak dużymi trudnościami proceduralnymi wiązała się cała sprawa!

Te same problemy, jakkolwiek w jeszcze większej skali, dotykają innych krajów europejskich. Zaledwie kilka dni temu czytałem o pozornie zaskakującej sytuacji z Dolnej Saksonii w Niemczech, gdzie policjanci próbowali doprowadzić na lotnisko nielegalnego imigranta. Ten zachowywał się jednak agresywnie: jednego z funkcjonariuszy uderzył pięścią w twarz, drugiego ugryzł w rękę. Trafił w efekcie do aresztu, ale następnie… wypuszczono go na wolność. Lokalny urząd ds. migracyjnych uznał, że na gruncie niemieckiego prawodawstwa w sytuacji, w której imigrant stawia opór w obliczu deportacji – można polecić mu, by wrócił do przydzielonego mu wcześniej ośrodka dla migrantów.

To dwie zupełnie różne sprawy; nie wiadomo też, jaką drogą do Polski trafił nieszczęsny Senegalczyk, a jaką do Niemiec agresor z Dolnej Saksonii. Jest jednak coś, co je łączy: słabość procedur i generowanie wysokich kosztów dla społeczeństwa. Nie ma przy tym powodu, by śmiać się z Niemców i absurdów ich prawa. Nie wiadomo, jak radziłaby sobie Polska, gdyby była poddana tej samej presji migracyjnej, co RFN. Ostatecznie do nas nielegalni migranci przedzierają się głównie z Białorusi, co więcej traktując Polskę raczej jako teren, który należy przejść, a nie ten, gdzie chcą pozostać. A przecież mimo wszystko pod wieloma względami okazujemy się prawnie całkowicie bezbronni: wystarczy przypomnieć, że kilka tygodni temu Wojewódzki Sąd w Białymstoku przyznał rację nielegalnym migrantom z Afganistanu i Etiopii, którzy doznali uszczerbku na zdrowiu przekraczając zaporę graniczną z Białorusią. Skarżyli się w sądzie na Straż Graniczną i w ocenie sądu – formalnie mieli rację…

Drobne incydenty, śmieszne sprawy, lokalna nieudolność… Z setek tysięcy takich spraw składa się jednak europejski dramat migracyjny; a wszystkie te pozornie niezwiązane sprawy łączy jedno – polityczny paradygmat, który utrzymuje granice państw zachodnich zasadniczo otwartymi na stałą i masową penetrację przez ludność Afryki i Azji. Wiele miast i miasteczek krajów Europy Zachodniej – od Niemiec, przez Francję aż po Wielką Brytanię – jest w znacznej mierze zdominowanych przez ludność napływową. Ten problem narasta z miesiąca na miesiąc i z roku na rok. Wystarczy powiedzieć, że do Republiki Federalnej Niemiec tylko w tym roku przyjechało już ponad 150 tysięcy ludzi domagających się azylu – i lwia część z nich w tym kraju zostanie, legalnie czy nie. Do tego należy doliczy liczbę imigrantów ściąganych przez wcześniej osiadłych w tym kraju krewnych na podstawie prawa o łączeniu rodzin. W ostatnich latach to zwykle ponad 100 tysięcy osób rocznie.

W Niemczech rodzi się rocznie niespełna 700 tysięcy dzieci. Rosnąca część z nich to dzieci imigrantów. Jak będzie wyglądać struktura etniczna RFN za trzydzieści lat? A jak Francji? Jak Polski?

Można oczywiście mieć nadzieję, że Europa poradzi sobie z wyzwaniem wieloetniczności i wypracuje pokojowy model współżycia. Wydaje się jednak, że taka nadzieja jest głęboko nieracjonalna; ludność napływowa będzie podejmować próbę kształtowania rzeczywistości społeczno-politycznej zgodnie ze swoimi ideami, które są głęboko sprzeczne zarówno z ideami katolickimi, jak i z dominującymi dziś ideami liberalnymi. To musi prowadzić do poważnych i brutalnych konfliktów. Takie konflikty jak na razie wybuchają tylko rzadko: ostatnio oglądaliśmy jeden z nich w Anglii, gdzie po zamordowaniu przez imigranta kilku małych dziewczynek duża grupa rodowitych Anglików manifestowała swoją wściekłość. Protesty [to nie “ekscesy”, redaktorku.. md] tej grupy zostały dość szybko opanowane przez aparat siłowy państwa. Spodziewam się jednak, że tego rodzaju wydarzenia i ten sposób ich rozwiązywania nie będzie bynajmniej ponawiany w nieskończoność.

Starzy Europejczycy są w coraz większej mierze wrogo nastawieni do nowej ludności. Można mówić o powoli rodzącym się podskórnym wrzeniu. Dlaczego ulubioną piosenką imprez niemieckiej młodzieży jest przeróbka starego hitu techno, gdzie śpiewa się o wyrzuceniu imigrantów z Niemiec? Jeszcze kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia. Dziś jest inaczej. Budząca się nienawiść do przybyszów jest trzymana na uwięzi przez dominującą kulturę liberalną, a jeżeli wybucha, jak w Anglii, jest szybko tłumiona; ale ze względu na narastającą infiltrację Europy przez przybyszów z Afryki i Azji nie da się tego w tej sposób utrzymywać w nieskończoność. Prędzej czy później – to wybuchnie. Czy w ulicznych demonstracjach? A może raczej w radykalnych odpowiedziach politycznych, do których Europejczycy są przecież zdolni, co w historii pokazywali już wielokrotnie?

Za problemy, które stwarzamy nieudolną polityką migracyjną, przyjdzie zapłacić. Obawiam się nie tylko tego rachunku, który wystawią gotowe do dzikiej przemocy grupy imigrantów; obawiam się również rachunku europejskiej polityki. Przez setki lat ludzkie okrucieństwo trzymało w ryzach chrześcijaństwo. Dziś nie ma już tego zabezpieczenia: Europą rządzą poganie, którzy przyzwalają na dzieciobójstwo, homoseksualizm i handel ludźmi (patrz: in vitro i surogacja). Idee „praw człowieka”, poszanowania ludzi wszystkich ras i kultur nie mają dziś w Europie żadnej boskiej sankcji; zależą od widzimisię kolektywu politycznego.

Gdy ten kolektyw poczuje, że ma nóż na gardle – a chyba zaczyna już tak myśleć – może odrzucić te idee precz, biorąc się za takie rozwiązanie problemu migracyjnego, jakie będzie nacechowane jednym kryterium: skutecznością.

Proszę się nad tym dobrze zastanowić: «światła elita» obywatelska Belgii albo Holandii kocha wszystkich ludzi, ale jeżeli dorastające w jej łonie nienarodzone dziecko zagraża jej dobrobytowi, idzie do równie «światłego» lekarza, który je po prostu morduje. Oboje wiedzą, co robią: zabijają człowieka, bo to dla nich wygodne i opłacalne. Ta sama obywatelka i ten sam lekarz mogą kochać wszystkich imigrantów, ale jeżeli będzie ich tak wielu, że zaczną zagrażać ich dobrobytowi – czy jesteśmy przekonani, że po prostu się z tym pogodzą i będą szanować ich prawo do samostanowienia, wolności a nawet życia? Być może – jeżeli polityczna lewicowa ideologia ich do tego zmusi; ale jej trwałość, jak sądzę, może być ograniczona, a w cieniu nie kryje się bynajmniej autentycznie prawicowa, czyli katolicka alternatywa oparta na odbudowie siły własnej chrześcijańskiej cywilizacji – tylko świeckie, jakby lustrzane odbicie lewackiej ideologii; czyli jakieś nowe europejskie barbarzyństwo.

Paweł Chmielewski

==================

mail:


To nie ma NIC  wspólnego z pogaństwem.
Do takich krajów pogańskich jak Japonia, Chiny, Indie, kraje arabskie 
NIKT nie ucieka.
Tutaj uciekają, bo są tu kraje mimo wszystko chrześcijańskie, i 
nierozumnie gościnne.
Zresztą “Ojciec Święty” Franciszek wzywa, by migrantów przyjmować.

Populacja Europy zaczęła już spadać – teraz czeka nas już tylko zjazd…

twitter/Kristof

Krzysztof Szczawinski @Kristof_Poland

Populacja Europy zaczęła już spadać – teraz czeka nas już tylko zjazd… Obecnie nie jest jeszcze źle, gdyż mamy dużo ludzi w sile wieku – ludzi wychowanych w latach 80ych i 90ych – żyjemy obecnie w cywilizacyjnym apogeum – doceniajmy to… Ale za 20 lat nie będzie już tak wesoło… Ostatni wyż demograficzny będzie przechodzić na emeryturę i będzie zdany na pokolenie jedynaków wychowywanych obecnie… No i na migrantów… Może naprawdę nie być wesoło… Jedyne rozwiązanie to mieć dzieci… Najlepiej trójkę lub więcej… Kto o to teraz nie zadba może potem bardzo żałować… Nie będzie już tak wesoło i beztrosko jak teraz…

Zdjęcie

Zielony Ład czy czerwony alarm? Wieś mówi dość! Tysiące rolników i hodowców protestuje w Polsce, na Węgrzech i w całej Europie przeciwko niebezpiecznym działaniom Komisji Europejskiej.

Tysiące rolników i hodowców protestuje właśnie teraz w Polsce, na Węgrzech i w całej Europie przeciwko niebezpiecznym działaniom Komisji Europejskiej!

Teraz mamy możliwość i szansę wesprzeć naszych rolników i hodowców, podpisując petycję do Komisji Europejskiej, w której domagamy się uczciwej konkurencji i braku dodatkowych obciążeń dla naszych rolników ze strony Unii Europejskiej!

Naszą petycję kierujemy również do Janusza Wojciechowskiego, unijnego komisarza ds. rolnictwa i reprezentanta Polski w UE, który ma dbać o sprawy polskich rolników.

My wszyscy, na czele z naszymi rolnikami i hodowcami stoimy w obliczu ogromnego kryzysu!

Ostatnia decyzja Komisji Europejskiej, która pozwala na bezcłowy import ukraiński do UE przynajmniej do czerwca 2025 roku, wywołała szerokie zaniepokojenie i protesty. 


Polityka Komisji prowadzi do nieuczciwej konkurencji dotyczącej produktów rolnych z Ukrainy, podważa stabilność ekonomiczną naszych rolników poprzez zalewanie naszych rynków tańszymi produktami, które nie są poddawane takim samym rygorystycznym standardom, jakich przestrzegają nasi lokalni rolnicy.

Na dodatek, polityka tzw. Zielonego Ładu Unii Europejskiej pod pretekstem transformacji gospodarek w kierunku neutralności klimatycznej, stwarza nowe zagrożenie dla rolnictwa.

  • Ograniczenia w używaniu nawozów,
  • wymogi przejścia na energię odnawialną
  • i promowanie mniej intensywnych metod uprawy mogą znacząco zwiększyć koszty produkcji, zagrażając istnieniu wielu gospodarstw.

Szczerze mówiąc, polityki zielone UE, mające na celu promowanie tzw. zrównoważonego rozwoju, są całkowicie sprzeczne z ekonomicznymi realiami, z jakimi mierzą się rolnicy i pogłębiają ich problemy!

Przyłącz się do protestu polskich rolników i hodowców podpisując naszą petycję skierowaną do Komisji Europejskiej. Razem możemy wpłynąć na zmianę!

Poprzez tę petycję adresowaną do Komisji Europejskiej mamy możliwość wesprzeć polskich rolników i hodowców.  Oni biją na alarm, zwracając uwagę, że wdrażane regulacje będą eskalować koszty działania, zagrażać przetrwaniu wielu gospodarstw i niszczyć tradycyjne rolnictwo.

Wspierajmy z zaangażowaniem naszych rolników i hodowców w ich proteście pamiętając o tym, że ich rola producentów żywności w naszym społeczeństwie jest niezastąpiona.

W Polsce, od 9 lutego, rolnicy rozpoczęli serię protestów, które objęły około 300 różnych lokalizacji w całym kraju, co wskazuje na ogromną skalę i determinację tego ruchu. Ich protesty będą trwały 30 dni.  Te masowe mobilizacje, z tysiącami traktorów blokujących drogi i miasta, takie jak demonstracja w Poznaniu, gdzie aż 1000 traktorów zablokowało kluczowe arterie komunikacyjne, są potężnym sygnałem dla polityków i decydentów.

Węgierscy rolnicy również rozpoczęli protesty na granicy z Ukrainą, wysyłając jasny komunikat do Komisji Europejskiej mówiący o tym, że również sprzeciwiają się ukraińskiemu dumpingowi i polityce Zielonego Ładu UE.

Jesteśmy przekonani, że UE teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musi zwrócić uwagę na te połączone głosy protestu i musi dostosować swoją politykę środowiskową do potrzeb sektora rolnego!

Ogłaszamy czerwony alarm! Dołącz do ruchu wspierającego polskich rolników i hodowców i podpisz naszą petycję JUŻ TERAZ!

Znajdujemy się w kluczowym momencie, gdy musimy stanąć przeciwko szkodliwym działaniom Komisji Europejskiej, aby chronić rolników i hodowców w Polsce!

Sytuacja jest krytyczna.

Teraz jest czas, by podjąć działanie.

Nie możemy stracić tej okazji!

Bruksela już ustąpiła w niektórych obszarach obawiając się, że protesty rolników mogą negatywnie wpłynąć na nadchodzące wybory do Parlamentu Europejskiego.

Stań w obronie polskich rolników: Podpisz naszą petycję już teraz, aby domagać się uczciwego handlu i ochrony lokalnego rolnictwa!

Dziękuję, że jesteście Państwo z nami i pomagacie ratować polskich rolników i hodowców!

Sylwia Mleczko z całym zespołem CitizenGO

PS Po podpisaniu petycji, proszę, udostępnij ją swoim przyjaciołom, rodzinie i współpracownikom, aby szerzyć świadomość o problemach, z jakimi borykają się nasi rolnicy i hodowcy. Razem możemy im pomóc; razem możemy pomóc naszemu narodowi!

Więcej informacji:

Czego chcą rolnicy? Mapa online protestów

https://www.infor.pl/prawo/nowosci-prawne/6479405,czego-chca-rolnicy-mapa-online-protestow-20-lutego-100-blokad-strajk-wykaz-miejscowosci-jak-przejechac-aktualizacja.html

Piątkowska – Zboże z Ukrainy nadal dociera na rodzimy rynek

https://www.ppr.pl/wiadomosci/rolnicy-protestuja-w-slusznej-sprawie

Ukraiński portal: napływ ukraińskich towarów powoduje straty dla polskich rolników

Rolnicy protestują nie tylko w Polsce. Jak wygląda sytuacja w Europie? Wyjaśniamy

https://www.pap.pl/aktualnosci/rolnicy-protestuja-nie-tylko-w-polsce-jak-wyglada-sytuacja-w-europie-wyjasniamy

Janusz Wojciechowski zamienił PSL na PiS. Kim jest komisarz UE ds. rolnictwa?

https://wiadomosci.radiozet.pl/polska/polityka/janusz-wojciechowski-wiek-rodzina-komisja-ds-rolnictwa-kim-jest-posel-pis


Więcej informacji po angielsku:

Węgierscy i polscy rolnicy organizują protest na granicy z Ukrainą – Hungarian and Polish farmers stage protest on border with Ukraine

https://www.euronews.com/2024/02/09/hungarian-and-polish-farmers-stage-protest-on-border-with-ukraine

Upadek Francji i całej Europy jest katastrofalną rzeczywistością. Komentarz Eleison Księdza Biskupa Ryszarda Williamsona.

Komentarze Eleison


biskup williamson

Komentarze Eleison Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Ryszarda Williamsona


Komentarz Eleison nr DCCCLVII (857)

16 grudnia 2023

UPADEK EUROPY –  I

Upadek Francji i całej Europy jest katastrofalną rzeczywistością. Nie nastąpił on jednak z dnia na dzień. Proces podkopywania trwał od dłuższego czasu, co najlepiej dostrzegali francuscy nacjonaliści, przepowiadając poważne konsekwencje dla społeczeństwa i cywilizacji, które są teraz oczywiste. Kilku wybitnych pisarzy i dobrych czasopism, takich jak Rivarol, od dawna biło na alarm, gdy kolejne mroczne wydarzenia następowały po sobie.

Po upadku francuskiego imperium kolonialnego i zdradzie francuskiej Algierii, rewolta studencka w Paryżu w 1968 roku pokazała, że Francuzi są generalnie gotowi zaakceptować odrzucenie zdrowego rozsądku, tradycji, zdrowej moralności i wszystkiego, co stanowiło o wielkości naszej cywilizacji. Potem przyszła legalizacja aborcji, socjalistyczny rząd w 1981 roku, antyrasizm, sterowana imigracja, przebudowa modelu rodziny, LGBT, transpłciowość, pedofilia, adrenochrom (prawdziwy horror), sprzedaż organów, ” zmiana klimatu „, chemtrails, itd. Jednak reakcja opinii publicznej była znikoma. Ludzie mogli być trochę wstrząśnięci przez chwilę lub dwie, ale szybko się uspokoili. Mówimy o „wzroście standardu życia”, jak gdyby nastąpiła rzeczywista poprawa życia, podczas gdy w rzeczywistości było to niewiele więcej niż kwestia techniczna – lepsze maszyny zapewniające dostęp do większej ilości dóbr materialnych. Rezultat jest taki, że potrzeba dwóch pensji w gospodarstwie domowym zamiast jednej oddziela matkę od domu, szczególnie jeśli nie przepada ona za macierzyństwem.

Przez wieki Francja oddziaływała na cały świat, na ogół w dobry sposób, a dziś sama pogrąża się w moralnym i ekonomicznym upadku, w takim kryzysie społecznym i intelektualnym, że nie jest już w stanie na nikogo wpływać. Co najgorsze, odrzuca, gardzi i lekceważy wszystko, co niegdyś osiągnęła. Jednak, co zaskakujące, ten „Zachód”, który nie jest już niczym więcej niż marionetką szatańskich mistrzów, którzy są oligarchią materialistycznych i gnostyckich globalistów, nadal zachowuje się tak, jakby miał powołanie do przewodzenia światu, podobnie jak talmudyczni Żydzi podają się za kapłanów rodzaju ludzkiego.

Od czasów covidowych, tego potwornego oszustwa mającego na celu przetestowanie, jak daleko posunąć się może manipulacja współczesnego człowieka, narody Europy Karola Wielkiego szybko oddają się w niewolę bankierom z Londynu i Nowego Jorku. Plan depopulacji stojący za covidem sięga co najmniej lat siedemdziesiątych XX wieku, kiedy to Jacques Attali, do dziś kluczowy doradca francuskiego rządu, powiedział w publicznym wywiadzie: „Bezużyteczni zjadacze nadają się do rzeźni”. Stąd też wzięły się te niebezpieczne i śmiercionośne „szczepienia”.

Jeśli chodzi o Francję, jest ona rozdzierana i wyprzedawana z korzyścią dla USA i prywatnych interesów. Jeśli chodzi o Europę, jest ona rozbita przez atak USA-NATO na Rosję, z nikczemnymi mass-mediami i ich komentatorami wypluwającymi kłamstwa przeciwko Rosji, podczas gdy przede wszystkim cała klasa polityczna milczy. Poprzez wojnę prowadzoną na Ukrainie, w której zginęło pół miliona ludzi, USA osiągnęły co najmniej jedno – potęga gospodarcza Europy i konkurencja Niemiec zostały złamane – niemieckie koncerny przenoszą się do Ameryki. Amerykanie wcale nie podejrzewają, że jak pokazuje historia, takie „podboje” są oznaką rychłego upadku imperium. Co więcej, Zachód związał swój los z państwem Izrael, które wielbi, ale reszta świata odrzuca taką arogancję i degenerację, i nie akceptuje tego, co Izrael robi Palestyńczykom.

Całkowity brak reakcji we wszystkich najwyższych instytucjach Francji na taką hańbę Francji Karola Wielkiego jest znakiem końca epoki. Stoją i patrzą, cisi i potulni, podczas gdy Francja stacza się na śmietnik historii. Niektórzy mają nadzieję, że ten proces jeszcze potrwa, inni nadal chodzą we śnie, upojeni własną propagandą. Ci u władzy starają się uciszyć wszelki sprzeciw, podczas gdy wojna światowa wisi nad ich głowami.

Naszym zadaniem na polu polityki jest czynienie wszystkiego, co może przynieść rezultaty, a przede wszystkim zachowanie dla przyszłości najlepszych owoców chwalebnej przeszłości Francji, tak jak w VI wieku, gdy imperium rzymskie zostało zniszczone przez barbarzyńców, a mnisi w klasztorach zachowali wspaniałe dziedzictwo starożytności. To dziedzictwo, które przetrwało, odegrało znaczną rolę w późniejszym tworzeniu przez 1500 lat europejskiej i chrześcijańskiej cywilizacji.

Kyrie eleison.

Kwestia odpowiedzialności zwykłych Europejczyków za to, co dzieje.

Kwestia odpowiedzialności zwykłych Europejczyków za to, co dzieje.

tłum. Sławomir Soja Андрей Раевский  (Andrei Raevsky, urodzony w Zurich) 

https://thesaker.is/do-the-europeans-deserve-what-is-coming-to-them-next/

Przyjaciele,
Urodziłem się w Szwajcarii, prawdopodobnie w sercu Europy, i jako Europejczyk z urodzenia, jeśli nie z kultury, czuję, że powinienem zająć się kwestią odpowiedzialności zwykłych Europejczyków za to, co dzieje się zarówno na Ukrainie, jak i w Serbii.

Zdecydowanie nie jestem zwolennikiem odpowiedzialności zbiorowej.
Wierzę jednak w konsekwencje popełnianych czynów i wierzę w Bożą Sprawiedliwość (i Miłość, oczywiście!). Innymi słowy, nie uważam, że można popełniać złe uczynki i ujść z tym na sucho. Prędzej czy później trzeba będzie za nie zapłacić, zwłaszcza jeśli nie żałuje się za swoje złe czyny.

Ponadto, zdaję sobie sprawę, że UE jest kolonią /protektoratem USA, podobnie jak duża część świata.

Dlaczego w Ameryce Łacińskiej czy Afryce może istnieć prawdziwy opór wobec Imperium, a w UE żadnego? Czy Kuba powinna zacząć wysyłać żołnierzy, lekarzy i inżynierów do UE (tylko żartuję!)?

 Pamiętam z czasów dzieciństwa, różne ruchy protestu i oporu, jakie mieliśmy w Europie. Obejmowały one (w większości) pokojowe antynuklearne ruchy ekologiczne, strajki, RAF w Niemczech, IRA w Ulsterze, ETA w Hiszpanii, a nawet różne kurdyjskie, ormiańskie, palestyńskie i inne grupy etniczne angażujące się w różnym stopniu w gwałtowny opór przeciwko państwu. Nawet w maleńkiej Szwajcarii mieliśmy autonomistów z Jury, którzy stosowali pewne kreatywne metody oporu!  Nie oznacza to, że wszystkie popieram, ale że pamiętam czasy, kiedy w Europie istniał prawdziwy opór. Czy współcześni Europejczycy są zdolni do jakiegokolwiek sensownego oporu wobec *czegokolwiek*?  Bardzo w to wątpię.
Myślę, że śmiało można powiedzieć, że UE jest najbardziej potulną, tchórzliwą i lojalną kolonią Imperium.  Dlaczego?  Prawdopodobnie dlatego, że wszystkie inne kolonie *wiedziały*, że ich status kolonialny nigdy się nie zmieni pod rządami Anglo-Syjonistów, podczas gdy Europejczycy mieli nadzieję, że w jakiś sposób “podniosą swoją rangę” będąc “pudlami” Wujka Szmula. Poza tym, imperializm narodził się w Europie, a nie w Nowym Świecie.

Nie jest to nic nowego.

Kiedy Anglo-Syjonizm rozpoczął CAŁKOWICIE NIELEGALNĄ  agresję przeciwko narodowi serbskiemu i Jugosławii, która była członkiem – założycielem ruchu Państw Niezaangażowanych, dumni Europejczycy zasłonili oczy.
W identyczny sposób, Europejczycy zdradzili Serbów podczas II wojny światowej i robią to nadal; patrz groźby UE wobec Serbii, dotyczące Kosowa.
Bez wątpienia, przez te wszystkie lata, terroryzm KLA w Kosowie był w pełni wspierany, a nawet wspomagany przez KFOR i EULEX (ten ostatni podmiot skromnie nazywany “Misją Unii Europejskiej w zakresie praworządności w Kosowie”.
Teraz znów ze Starego Kontynentu słyszymy tylko głuchą ciszę albo groźby.

Dawno zapomniano o mądrym napomnieniu Yehudy Bauera:

Nie będziesz ofiarą.
Nie będziesz sprawcą.
A przede wszystkim,
nie możesz być obojętnym obserwatorem.

Czyniąc UE wspólnikiem amerykańskiej agresji na Serbię, USA w zasadzie zapewniły sobie lojalność Europejczyków na zawsze, ponieważ teraz nie są oni związani jedynie więzami kulturowymi czy kolonialnymi, ale są również współwinni gwałtu na Serbii, Maghrebie i Maszreku [arabskie: region Bliskiego Wschodu md], Afganistanie i innych krajach, które cierpią pod jarzmem Hegemonii.
Anglo-syjonistyczny atak na Jugosławię był Kryształową Nocą prawa międzynarodowego, był wydarzeniem, z którego wyrosły wszystkie okropności, które widzimy dzisiaj.  A jednak, dalecy od zrozumienia (a nawet przyznania się!) do zbrodni agresji (najgorszej zbrodni w prawie międzynarodowym, przewyższającej nawet ludobójstwo czy zbrodnie przeciwko ludzkości!) i okazania skruchy, europejscy przywódcy utrzymali ten kurs, a “zwykli” Europejczycy po prostu zignorowali to wszystko, niczym małe, dobre pudelki, którymi rzeczywiście się stali.

I proszę nie wysuwać mi argumentu, że “mieliśmy do czynienia ze zbyt groźnym przeciwnikiem” albo “nie mogliśmy nic zrobić”.  Każdy Europejczyk mógł przynajmniej zastosować się do apelu Sołżenicyna i “nie żyć w kłamstwie”.  Ale nawet tego nie mogli zrobić.  1000 lat antychrześcijańskiej propagandy i herezji doprowadziło do powstania społeczeństwa, które nie wierzy nawet w samo pojęcie “prawdy”.  Nic dziwnego, że nie mogą już przestać kłamać…

 Truizmem jest, iż jeśli nie ma się szacunku dla samego siebie, nie uzyska się również szacunku od innych.  Uważam również, że można uczciwie powiedzieć, iż UE stała się najbardziej pogardzanym społeczeństwem na naszej planecie. Nie tylko Putin nazywa UE “wycieraczką USA” – taka sama opinia panuje w dużej części strefy B.

Oto, jak sądzę, prawidłowa odpowiedź na pytanie, które zadałem powyżej: czy Europejczycy zasłużyli sobie na to, co ich czeka?  Biorąc pod uwagę, że to, co ich czeka, jest całkowicie zawinione przez nich samych, myślę, że niepodważalną odpowiedzią jest głośne “TAK!”.
Jeśli nie oni, to kto jest winien?  Rosja?  USA?  Putin?  “Żydzi”?  Imigracja?  Muzułmanie?
A propos USA – przynajmniej Amerykanie głosowali na Trumpa (dwukrotnie).  Fakt, że nie spowodowało to (prawie) żadnej różnicy jest mniej istotny, przynajmniej obywatele USA próbowali się sprzeciwić!  W rzeczywistości, nawet przy obecnych represjach wobec dysydentów, nadal uważam, że istnieje znacznie większy odsetek Amerykanów zdolnych i chętnych do oporu niż Europejczyków.
I dlatego dziś chcę zrobić coś, czego nigdy wcześniej nie robiłem. Po raz kolejny zamieszczę coś, co już raz zamieściłem: wywiad z płk. Douglasem Macgregorem przeprowadzony przez dr Michaela Vlahosa. Oceniam tę rozmowę jako tak ważną, że zasługuje na drugi post.( tłumacz tego artykułu jest w trakcie przekładu rozmowy płk. Macgregora z M. Vlahosem. Rozmowa trwa ponad 2 h, a siły tłumacza ograniczone i na wyczerpaniu). Zanim zostawię was z tymi dwoma Panami, chcę tylko dodać co następuje:
Ci dwaj panowie należą do pokolenia, które było profesorami podczas moich studiów w amerykańskich college’ach (1986-1991) i dla których wciąż mam najwyższy szacunek. Nie oznacza to, że koniecznie zgadzam się ze wszystkim, co robili lub pisali, wcale nie. Ale takich ludzi mogę szanować nie tylko za ich olbrzymi intelekt, ale także za to, że byli ludźmi honoru i prawdy oraz prawdziwymi (w przeciwieństwie do tych wymaCHUJących flagami) patriotami swojego kraju.

To pokolenie ludzi takich jak David Glantz czy Lester W. Grau – amerykańskich oficerów, którzy naprawdę uważnie studiowali radziecką doktrynę wojenną (autorów takich jak Rezniczenko, Garejew czy Ogarkow) i którzy dzięki swoim studiom wcale nie znienawidzili Rosji czy Rosjan, ale widzieli w nich kolegów po fachu i patriotów. Mając zaszczyt spędzić trochę czasu z ludźmi, którzy uczyli w Akademii Wojskowej im. Frunzego (nawet z jednym z nich byłem współautorem małej książeczki), mogę zaświadczyć, że najlepsi rosyjscy stratedzy również mieli wiele szacunku dla swoich amerykańskich kolegów.
To ogromny kontrast wobec neokońskich maniaków.

Szczerze uważam, że w poniższej rozmowie, każdy temat i każde zdanie jest ważne, ponieważ pokazuje, co to pokolenie kompetentnych i honorowych Amerykanów myśli o (wielu) obrzydliwościach, których jesteśmy dziś świadkami.  Mogę szczerze powiedzieć, że życzę im i ich sprawie pełnego sukcesu.
Jak dla mnie, mamy wspólnego wroga.
Niech przykład ich oporu (bo jest to opór) zainspiruje (jest już kilku) Europejczyków do pójścia za ich przykładem.

Andriej Martianow tłum. Sławomir Soja

Uzależniona militarnie, energetycznie, przemysłowo i ludnościowo. Jaką przyszłość ma Europa?

Europa jest dziś militarnie uzależniona od Stanów Zjednoczonych, energetycznie od Rosji, przemysłowo od Azji (zwłaszcza Chin), zaś ludnościowo zaczyna być zależna od krajów Trzeciego Świata, głównie muzułmańskich.

Co robi zatem Unia Europejska, żeby zmniejszyć tę zależność? Jej władze wciąż powtarzają przecież, że muszą wziąć udział w globalnej rywalizacji…

Uzależnienie militarne

Spośród 27 państw Unii Europejskiej tylko osiem wywiązuje się ze swoich sojuszniczych zobowiązań w ramach NATO i wydaje minimum 2 proc. PKB na obronność. Pozostałe kraje, na czele z największymi Niemcami, przeznaczają na ten cel kwoty poniżej ustalonego progu. Innymi słowy, odmawiają inwestycji w bezpieczeństwo kontynentu.

Oznacza to, że Unii daleko jest do osiągnięcia strategicznej suwerenności i możliwości oddziaływania militarnego. Pozostaje więc nadal zależna od potencjału zbrojnego Stanów Zjednoczonych, które jednak w każdej chwili mogą się zostać wciągnięte w konflikt na Dalekim Wschodzie, a tym samym ograniczyć swoje zaangażowanie na Starym Kontynencie, zmniejszając bezpieczeństwo regionu. Pozostawiona sama sobie Unia Europejska nie jest w stanie obronić się przed rosyjskim zagrożeniem.

Mimo to znaczna część sił politycznych w Europie Zachodniej opowiada się za zmniejszeniem amerykańskiej obecności wojskowej w naszym regionie świata, a nawet za wycofaniem zeń broni nuklearnej. Najgłośniej takie głosy dochodzą z Niemiec, gdzie warunkiem realnego uczestnictwa w NATO-wskim programie Nuclear Sharing jest zakup nowych samolotów F-18 Super Hornet zdolnych do przenoszenia ładunków jądrowych. Tymczasem kupno tych maszyn nie jest wcale przesądzone przez tamtejszą koalicję rządową.

Tego typu postulaty cieszą się zresztą w Europie Zachodniej dużą popularnością. Zdecydowana większość obywateli Niemiec i Holandii opowiada się dziś za likwidacją arsenałów nuklearnych na terenie ich krajów. De facto oznacza to dążenie do zwinięcia amerykańskiego parasola nad Europą – jedynego systemu obronnego chroniącego nasz kontynent.

Uzależnienie energetyczne

Nowy Zielony Ład, forsowany przez władze Unii Europejskiej, zakłada bardzo szybkie odejście od węgla. Część państw na czele z Niemcami, Austrią, Hiszpanią i Danią opowiada się też za całkowitą rezygnacją UE z energii jądrowej. Berlin nie pozostaje zresztą gołosłowny i stopniowo wygasza kolejne elektrownie atomowe, naciskając na inne kraje, by robiły to samo. Wszystkie państwa naszego kontynentu mają natomiast inwestować w odnawialne źródła energii, głównie farmy wiatrakowe i panele fotowoltaiczne, które jednak – z powodu zmienności oddziaływania wiatru i słońca – nie są pewne ani przewidywalne.[Należy wprowadzić na dużą skalę MAGAZYNY ENERGII, ale UE tego nie robi. Mirosław Dakowski]

Zielona transformacja energetyczna prowadzi więc de facto do jeszcze większego uzależnienia Starego Kontynentu od gazu z Rosji. W ten sposób Moskwa zyskuje dodatkowy instrument nacisku na europejskie stolice, mogąc dyktować ceny tego surowca oraz traktując go jako narzędzie szantażu ekonomicznego, np. poprzez wstrzymanie dostaw i wzięcie w gazowe kleszcze Ukrainy.

Na dodatek już dziś wiadomo, że globalne cele klimatyczne, jakie stawia przed sobą Unia Europejska, nie zostaną osiągnięte, ponieważ takie kraje, jak Chiny, Indie, Wietnam czy Japonia już ogłosiły, że będą budować kolejne elektrownie węglowe. Na przykład władze w Pekinie oświadczyły w zeszłym roku, że do 2025 roku wybudują nowe elektrownie węglowe o łącznej mocy 247 GW – czyli więcej niż cała moc energetyki w Niemczech.

Uzależnienie przemysłowe

Europa uzależniona jest od produktów i materiałów dostarczanych z Azji, głównie z Chin, ale także z Indii czy Japonii. Pokazał to dobitnie dwa lata temu wybuch pandemii, gdy zerwanych zostało wiele łańcuchów dostaw z tamtego kierunku. Tylko w dwóch sektorach, surowcowym i farmaceutycznym, kraje Unii Europejskiej są niemal całkowicie zależne od dostaw aż 34 kluczowych produktów, które sprowadzane są w większości z Chin. W zeszłym roku wystarczył jeden pożar fabryki mikroczipów w Japonii, by produkcja samochodów w Europie spadła prawie o jedną trzecią.

Żeby zagwarantować sobie bezpieczeństwo, np. logistyczne czy zdrowotne, Unia powinna więc zadbać o przenoszenie na nasz kontynent produkcji towarów o znaczeniu strategicznym. Tymczasem polityka klimatyczna UE zmierza w kierunku deindustrializacji Europy i wygaszania niektórych gałęzi przemysłu, np. ciężkiego czy chemicznego. Oznaczać to będzie przenoszenie produkcji głównie do Azji oraz pogłębianie uzależnienia od Chin i innych krajów tamtego regionu.

Uzależnienie ludnościowe

Według Petera Druckera, jednego z najważniejszych teoretyków zarządzania, kluczem do odniesienia sukcesu ekonomicznego w XXI stuleciu będzie nie tyle technologia, ile demografia. Bez stałego przyrostu naturalnego nie da się zbudować potęgi gospodarczej. Zjawisko „siwego przypływu”, czyli starzenia się społeczeństw, nie pozwala bowiem zaspokoić w pełni potrzeb odnowy i rozwoju technologicznego. Bez nowych roczników nie jest możliwe utrzymanie systemów socjalnych i świadczeń emerytalnych na obecnym poziomie.

Tymczasem w żadnym z krajów europejskich współczynnik dzietności nie przekracza poziomu 2,1, gwarantującego zastępowalność pokoleń. Bez reprodukcji kolejnych generacji narody kurczą się. Zaczyna brakować rąk do pracy, które mogłyby obsługiwać coraz bardziej starzejące się społeczeństwa. Te niedobory uzupełniane są przez imigrantów zarobkowych, głównie z państw muzułmańskich, którzy jednak w ostatnich czasach niechętnie integrują się, tworząc społeczeństwa równoległe i często stając się źródłem nowych problemów.

W tej sytuacji wydawać by się mogło, że władze unijne powinny uczynić swym priorytetem politykę pronatalistyczną, np. zwiększając zakres ochrony życia. Dzieje się jednak odwrotnie: aborcja uznawana jest wręcz za prawo człowieka, kolejne rezolucje parlamentu europejskiego potępiają ostatnie kraje w UE upierające się przy prawnej ochronie życia nienarodzonych, zaś w niektórych państwach karalne jest odwodzenie kobiet od aborcji lub nawet publiczne mówienie o jej rzeczywistych, negatywnych skutkach. W ten sposób napędzane jest zjawisko „demograficznej zimy”, skazującej Europę na obumieranie i ściąganie świeżej krwi z zewnątrz.

Strefa komfortu

Gdyby zarząd jakiejś spółki akcyjnej świadomie likwidował swoje przewagi konkurencyjne, zwiększał uzależnienie od bezpośrednich rywali rynkowych, marnotrawił własne zasoby i demontował systemy zabezpieczeń, zapewne zostałby przez akcjonariuszy odwołany i oskarżony o działalność na szkodę firmy.

Co byśmy jednak powiedzieli o stanie umysłu akcjonariuszy, którzy byliby zachwyceni takimi działaniami zarządu, przedłużali mu kontrakt, obdarzali wotum zaufania oraz dawali nagrody pieniężne za osiągnięte rezultaty.

A co powiemy o stanie umysłu współczesnych Europejczyków?

Grzegorz Górny https://wpolityce.pl/swiat/581228-jaka-przyszlosc-ma-europa