Energetyka jądrowa Anno Domini 2023. W sejmie – tylko propaganda – specjalistów na konferencję o EJ nie wpuszczono… Pos. Winnicki tu rządzi !

Energetyka jądrowa Anno Domini 2023. W sejmie- tylko propaganda – specjalistów na konferencję o EJ nie wpuszczono…

[W PL1 licznik wejść jest blokowany: Tam jest po dwóch dniach [ale systematycznie] mniej wejść, niż tegoż programu u mnie i na Legionie św. Ekspedyta. A powinno być ok. dziesięć razy więcej…. Możecie to sprawdzić. M. Dakowski]

40 minut

============================================

Energetyka jądrowa Anno Domini 2023.

Mirosław Dakowski, fizyk rozszczepienia, energo-analityk. 7 marca 2023.

Od paru dziesięcioleci nie ma istotnych postępów w technologiach zamiany energii rozszczepienia na energię użyteczne [elektryczna, cieplna czy mechaniczna]. Od trzech dziesięcioleci ilość reaktorów energetycznych waha się około 430 do 400, z tendencją raczej malejącą. Ich udział w globalnej produkcji energii zmalał.

Koszt budowy rośnie, od nierealnych 800 dolarów na kilowat, przez 2, 3, 4 000 dolarów na kilowat. W niektórych obiektach USA koszt ten doszedł do 8, nawet 10 000 dolarów na kilowat.

Groźne katastrofy ze stopieniem rdzenia [ Three Mile Island, Windscale, Czarnobyl, Fukushima] przekroczyły wiele tysięcy razy obliczone uprzednio prawdopodobieństwa takich katastrof.

Po Czarnobylu realna ilość ofiar śmiertelnych przekroczyła tysiące razy dane oficjalne. Koszt neutralizacji stopienia trzech czy czterech rdzeni Fukushima przekracza dziesiątki miliardów dolarów, a czas zakończenia tych prac oddala się na nieznaną ilość lat.

Koszt budowy dwóch jedynych po roku 2000 w Europie reaktorów energetycznych: Flamanville i Olkiluoto] przekroczył koszty planowane 3 do 4 razy, a czas oddania do użytku wzrósł z planowanych około 5 lat ponad 2 do 3 razy. Dotąd nie potrafiłem znaleźć danych o podłączeniu reaktora z Olkiluoto do sieci. Flamanville.. 19 December 2022: The loading of fuel into the Flamanville 3 EPR reactor in France has been put back again by at least six more months, with the estimated cost at completion increasing by a further EUR 500 million (USD530 million), EDF has announced.

==========================

Nie ma w Europie, ani na świecie, bezpiecznych składowisk zużytego paliwa na potrzebny czas rzędu 1000 do 10 000 lat. Co najmniej tyle czasu bowiem zużyte paliwo musi być ciągle schładzane. Dwie wielkie katastrofy w Związku Radzieckim w Kisztym spowodowane były awarią chłodzenia odpadów. Ich skutki radioaktywne dla ludzi i zwierząt są większe, groźniejsze, niż z Czarnoryla.

Koszt wywozu z Polski zużytego paliwa musi być uwzględniony w kontrakcie. W Polsce nie ma miejsc na takie składowiska, a koszty przekroczyłyby dziesiątki miliardów dolarów. Inaczej będzie to potworna bomba zegarowa.

O strategii energetycznej Polski muszą decydować energo-analitycy, ekonomiści, nie zaś przypadkowi posłowie czy ministrowie [ ich zawód: polityk, socjolog, polonista itp.].

Lansowane ostatnio małe reaktory energetyczne nie są jeszcze sprawdzone, Polska nie powinna być ich poligonem doświadczalnym. Ceny energii elektrycznej z nich muszą być jednak wyższe niż z normalnych reaktorów energetycznych [efekt skali].

Energetyka jądrowa cechuje się koniecznością stałego utrzymywania mocy, OZE zaś odwrotnie – mają kapryśne, mało przewidywalne, zależne od pogody, zasilanie. Więc tak dla energii jądrowej, jak dla OZE [wiatr, fotowoltaika] konieczny jest priorytet rozwoju magazynowania energii, magazynów tak wielkich jak i lokalnych. Technologie są znane i wypróbowane: Elektrownia szczytowo-pompowe, magazynowanie przez wodór, przemiany fazowe, przemiany chemiczne [na przykład magnetyt plus wodór].

=========================

Więcej na te tematy:

Książki:

Mirosław Dakowski, O energetyce dla użytkowników i sceptyków, w wyd. Antyk,

Mirosław Dakowski, O to, co najważniejsze. Krzaczek na drodze lawiny, w wyd. Antyk

Niedoszłe energetyczne El Dorado

Poprawna ocena ofiar Czarnobyla: półtora miliona (jak dotąd)

O odpadach radioaktywnych z reaktorów w Polsce. To tykająca bomba jądrowa, której zapalnik został starannie schowany.

Elektrownia atomowa czy energia odnawialna? Kłamstwa UE. 50 minut. KOSZTY !

Elektrownia atomowa czy energia odnawialna?

Nr 151 / (47) 2022

Mirosław Andrzej Dakowski

Polski fizyk, profesor doktor habilitowany. W 1990 r. był projektodawcą Krajowej Agencji Poszanowania Energii podległej premierowi Polski. Autor około siedemdziesięciu publikacji naukowych z zakresu fizyki jądrowej, ogłaszanych m.in. na łamach czasopism zagranicznych, takich jak np.: „Earth and Planetary Science Letters”, „Nuclear Instruments and Methods in Physics Research”, „Physical Review Letters” (wyd. American Physical Society). W latach 2000-2005 był członkiem Komitetu ds. Gospodarki Energetycznej Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych. Opracował podstawy „Poszanowania Energii i Energii Odnawialnych dla Polski”, które przedstawił w książce „O energetyce dla użytkowników i sceptyków” napisanej wspólnie z prof. Stanisławem Wiąckowskim (2005).

Z prof. Mirosławem Dakowskim, pomysłodawcą Krajowej Agencji Poszanowania Energii, rozmawia Rafał Górski, redaktor naczelny Tygodnika Spraw Obywatelskich.

Budowa elektrowni atomowej w Polsce da 100 tys. miejsc pracy dla amerykańskich pracowników.
Jennifer Granholm, sekretarz USA ds. energii

Nazwa Paks jest symbolem najpoważniejszego wypadku w europejskim reaktorze jądrowym od czasów Czarnobyla. Ponadto przegrzanie wysoko radioaktywnych materiałów nastąpiło poza betonowym zbiornikiem ochronnym reaktora. Jednak świat poza granicami Węgier praktycznie w ogóle nie zainteresował się nuklearnym piekłem, jakie mogło się rozpętać we wnętrzu ruchomego urządzenia czyszczącego elementy paliwowe. Specjaliści z Węgier i z zagranicy, którzy rekonstruowali później przebieg wydarzeń tamtej nocy, stwierdzili z przerażeniem, że cała sprawa mogła skończyć się o wiele gorzej.
Gerd Rosenkranz, „Energia jądrowa mit i rzeczywistość. O zagrożeniach związanych z energią jądrową i jej perspektywach w przyszłości”

łamane są prawa człowieka, rząd japoński kłamie i naraża społeczeństwo na promieniowanie przekraczające bezpieczne limity, które skutkują zwiększonym ryzykiem wystąpienia raka.
============================================

  1. Czy potrzebujemy elektrowni atomowej w Polsce?
  2. Dlaczego kolejne rządy po 1989 r. nie stawiały na energetykę odnawialną i magazynowanie energii?
  3. Czy uratuje nas gaz łupkowy?
  4. Czego uczą nas katastrofy elektrowni atomowych?
  5. Czy elektrownia atomowa produkuje tanią energię?
  6. Co z odpadami z elektrowni jądrowych?
  7. Czy rozwiązania problemów energetycznych możemy szukać w zmniejszeniu zużycia energii?

50 minut

Pobierz mp3

Sekretarz USA: Elektrownia atomowa w Polsce da miejsca pracy dla 100 tys. Amerykanów

Sekretarz USA: Elektrownia atomowa w Polsce da miejsca pracy dla 100 tys. Amerykanów

Budowa elektrowni atomowej w Polsce da 100 tys. miejsc pracy dla amerykańskich pracowników – oświadczyła sekretarz USA ds. energii Jennifer Granholm. W piątek ogłoszono, że budową pierwszej elektrowni atomowej w Polsce zajmie się amerykański koncern Westinghouse.

Pierwsza polska elektrownia atomowa będzie [ma być… MD] zbudowana w oparciu o amerykańska technologię.  Sekretarz USA ds. energii Jennifer Granholm wyraziła opinię, że wybór polskiego rządu powoduje „ogromne wzmocnienie relacji”.

„Premier Polski Mateusz Morawiecki ogłosił, że Polska wybierze rząd USA i firmę Westinghouse dla pierwszej części swojego projektu nuklearnego wartego 40 mld dol., tworząc lub utrzymując 100 tys. miejsc pracy dla amerykańskich pracowników” – napisała Granholm w piątek na Twitterze.[…]

Czy energetyka jądrowa jest opłacalna? Czy jest bezpieczna? prof. Mirosław Dakowski. 28 minut. „Te same wyrazy… po kilka razy”

28 minut.

Mira Piłaszewicz MiraWizja TV

====================

A tu teksty pisane, dokładniejsze:

Niedoszłe energetyczne El Dorado

Poprawna ocena ofiar Czarnobyla: półtora miliona (jak dotąd)

Czort z nami” !! Satanistyczna impreza przed katastrofą czarnobylską.

Ces yeux peuvent-ils mentir? Le dragon nucléaire prêt pour le grand bond en avant.

Ces yeux peuvent-ils mentir? Le dragon nucléaire prêt pour le grand bond en avant.
Fragment artykułu -przeglądu energetyki światowej. Skupiłem się na Chinach. Czytać z dużą uwagą, stąd ten tytuł. MD]

Si l’EPR finlandais a démarré à la fin de l’année 2021 pour une production à pleine puissance prévue pour la mi-2022 « après seize ans de chantier et douze ans de retard sur la date de mise en service prévue initialement », la situation reste critique, sinon pour le moins incertaine, pour son homologue français. Le début de l’année 2022 a en effet vu EDF reporter une nouvelle fois la mise en service de l’’EPR de Flamanville « de fin 2022 au second trimestre 2023 ». Selon la Cour des comptes qui qualifie le projet d’ « échec opérationnel », le coût total du chantier s’élèvera « à plus de 19 milliards d’euros ». La mise en service du réacteur de 3ème génération qu’est l’EPR de Flamanville était initialement prévue pour 2012 pour un budget prévisionnel de 3 milliards d’euros…

Le secteur nucléaire chinois, qui a pour sa part ravi le 2nd rang mondial à la France en produisant plus de 366 TWh en 2020 (contre 171 TWh en 2015 et 70 TWh en 2009), se porte à l’inverse comme un charme. En 2021, la Chine a produit 410 TWh d’électricité d’origine nucléaire pour une puissance installée en service de 54 GW. Si cette puissance installée est encore éloignée de celle des USA (93 réacteurs totalisant 95 GW dont la moyenne d’âge est de 42 ans), elle ne le restera pas encore très longtemps, la Chine visant une capacité installée (en service et en construction) de 100 GW à l’horizon 2025 et de 200 GW à l’horizon 2035 (soit une production annuelle de l’ordre de 1 500 TWh). A la fin de l’année 2021, la Chine comptait 16 réacteurs en construction (dont 12 réacteurs de 3ème génération Hualong-1, d’une puissance de 1,1 GW dotés d’une durée de vie nominale de 60 ans). Le 1er janvier 2022, la Chine comptait deux réacteurs Hualong-1 en service (Fuqing-5 et Fuqing-6), sans oublier Kanupp-2 et Kanupp-3 (entrés en service aux printemps 2021 et 2022 au Pakistan). Hualong-1, dont le taux d’équipements indigènes dépasse déjà 90 %, devrait surtout rapidement céder la place à une version optimisée (Hualong-2) d’ici 2024, qui verra le coût de construction passer de 17 000 à 13 000 yuans par kW installé (soit à peine plus de 2 milliards de $ US par unité) et la durée de construction ramenée de 5 à 4 ans.

Outre le réacteur Hualong-1, la Chine est également en train de construire ses deux premiers réacteurs CAP1400 sur le site de Shidao Bay (un autre modèle de REP de conception indigène de 3ème génération d’une puissance de 1,5 GW). Lancée en juillet 2019, la construction de ces réacteurs possédant plus de 90 % de composants indigènes doit s’achever en 2025.

La mise en œuvre à grande échelle de réacteurs chinois de 3ème génération est cependant loin d’être la seule réalisation majeure du secteur nucléaire chinois.

Le début de l’année 2022 a ainsi vu la connexion au réseau du premier des deux réacteurs nucléaires de démonstration de 4ème génération de la centrale de Shidaowan. Quand le deuxième réacteur sera mis en service cette année, les deux réacteurs à haute température (HTRC), d’une puissance thermique de 250 MW chacun produiront un total de 210 MW d’électricité (soit un rendement de 42 % et une production annuelle de 1,4 TWh suffisante pour 2 millions d’habitants). La construction de ce nouveau type de réacteur nucléaire refroidi à l’hélium (en place de l’eau pressurisée) est une première mondiale qui amène les experts occidentaux à reconnaître que « la Chine prend de l’avance dans la course aux nouveaux réacteurs nucléaires ».

Quelques mois auparavant, la Chine avait achevé la construction d’un autre réacteur expérimental de 4ème génération à sels fondus et au thorium, situé en plein désert de Gobi. Cette technologie brièvement explorée par les USA dans les années 1960, possède de multiples avantages, que ce soit en termes de sécurité, de déchets et d’approvisionnement en combustible, sans oublier son affranchissement de la dépendance traditionnelle à l’eau.

« Sur le papier, le mariage réacteur à sels fondus et thorium semble donc avoir tout bon. Si on n’y a pas eu recours plus tôt, « c’est essentiellement parce que l’uranium 235 était le candidat naturel pour les réacteurs nucléaires et que le marché n’a pas cherché beaucoup plus loin » ».

La commercialisation de ce nouveau type de réacteur nucléaire qui « ne présenterait que des avantages » et ne « produirait quasiment pas de déchets radioactifs » est prévue à l’horizon 2030.

Il faut en effet savoir que les réacteurs nucléaires (de 2ème et 3ème générations) basés sur l’uranium 235, le seul isotope d’uranium qui soit naturellement fissile, sont dépendants d’un combustible particulièrement rare qui ne représente que 0,7 % de l’uranium disponible (constitué à 99,3 % d’uranium 238 non-fissile). Le thorium 232, aussi commun que le plomb, résoudrait encore plus radicalement la problématique de la disponibilité à grande échelle très limitée du combustible nucléaire…

Enfin, il est également essentiel de souligner que deux réacteurs nucléaires de 4ème génération CFR-600 (réacteurs à neutrons rapides refroidis au sodium, également appelés surgénérateurs) sont aujourd’hui en construction sur le site de Xiapu (depuis décembre 2017 et décembre 2020), avec des mises en service respectives prévues pour 2023 et 2026. Ce type de réacteur peut être alimenté par de l’uranium 238 et grâce au traitement du combustible usé des centrales nucléaires traditionnelles.

En d’autres termes, la filière nucléaire chinoise est aujourd’hui en train de tester les principaux types de réacteurs nucléaires de 4ème génération, qui ont tous vu leur développement être abandonné par l’Occident, et ce comme le préalable évident à leur développement à grande échelle… Les inquiétudes croissantes de l’Occident en ce qui concerne les futures centrales nucléaires chinoises, notamment celles utilisant l’uranium 238, qui promettent à la Chine une transition vers une énergie abondante, relativement propre et bon marché, sont évidemment maquillées par leurs préoccupations sécuritaires, ces réacteurs de 4ème génération permettant notamment de produire du plutonium 239 à usage militaire…

Même les médias atlantistes les plus obstinément enragés, bien qu’ils se limitent à n’évoquer lapidairement que la partie visible de l’iceberg et ne puissent se départir de préjugés « sur la capacité du pays à sécuriser ses centrales » ainsi que sa communication « tchernobylesque », sont aujourd’hui forcés de reconnaître les réalisations et les ambitions mondiales sans précédent de la filière nucléaire chinoise et sa compétitivité internationale inégalée avec un coût du MWh estimé à 36 euros, contre 83 euros en Occident :

« Le pays compte ainsi bâtir plus de 150 nouveaux réacteurs dans les quinze prochaines années – plus que le reste du monde les trente-cinq précédentes. Le plan devrait coûter au pays la bagatelle de 380 milliards d’euros, avec l’objectif annoncé de produire 200 gigawatts d’ici 2035 ».

Alors que l’Occident hésite entre l’abandon (Japon, Allemagne) et la prolongation (USA, France) de ses parcs nucléaires vieillissants, se débattant entre aujourd’hui surcoûts, malfaçons, pertes de compétences et explosion du coût des énergies fossiles après des décennies de sous-investissement chronique dans son un secteur énergétique, sous-investissement motivé par l’avènement de « l’économie de bazar » occidentale post-industrielle, la Chine se dote aujourd’hui d’un mix énergétique de tout premier ordre (constitué de centrales thermiques, hydroélectriques, nucléaires, éoliennes et solaires) capable de lui assurer un avantage comparatif clef et par conséquent une compétitivité à long terme. Les analystes occidentaux les plus honnêtes et lucides soulignent surtout que la Chine a réalisé « une montée en puissance « tous azimuts » du nucléaire » :

« Ce pays ne se contente plus de construire et d’exploiter des réacteurs conçus à l’étranger. En s’inspirant des technologies françaises et américaines, il a acquis une maturité industrielle qui lui permet dorénavant de concevoir et construire des réacteurs dans des délais qu’aucun pays ne parvient plus à atteindre (5 ans à 6 ans). Leur coût annoncé, autour de 5 milliards d’euros, est largement inférieur à celui des autres réacteurs de troisième génération dans le monde. Les réacteurs chinois de troisième génération tels que le Hualong-1 et le CAP1400 équiperont majoritairement les nouvelles centrales nucléaires en Chine, et peut-être ailleurs dans le monde ».

Dans un article intitulé « Le dragon nucléaire chinois prêt pour le grand bond en avant », ces mêmes analystes soulignent que « cet essor industriel est inégalé dans l’histoire du nucléaire mondial » et conduira inévitablement à rapidement faire de la Chine « la référence en matière de centrales nucléaires car l’énorme volume de ce programme conduira à une optimisation industrielle et à la baisse des coûts de construction qui favoriseront encore davantage son déploiement », notamment à l’international.

En outre, la Chine vise à augmenter le rendement énergétique global des réacteurs nucléaires (voisin de 35 % sur les générateurs de type REP) en récupérant les calories (habituellement dissipées sous forme de vapeur d’eau au niveau des tours de refroidissement) en vue de la production d’eau chaude destinée au chauffage urbain. Un réacteur nucléaire générant 1 GW d’électricité possède une puissance thermique brute voisine de 3 GW, c’est-à-dire que seul un tiers de l’énergie thermique produite par les réactions de fission est convertie en électricité. Le 9 novembre 2021, La Chine a ainsi inauguré le premier chauffage nucléaire urbain du Monde couvrant la totalité de la zone urbaine de la ville de Haiyang (200 000 habitants sur 4,5 millions de m2 habitables). D’autres villes chinoises (comme Qingdao) en bénéficieront également, avec la promesse d’une bien meilleure rentabilité à long terme que la combustion d’énergies fossiles… Enfin, le tableau ne serait pas complet si nous n’évoquions pas la perspective à plus long terme (de l’ordre de trois décennies au moins), de la maîtrise de la fusion nucléaire, et donc la création d’un soleil artificiel. La Chine là encore à l’avant-garde de la recherche mondiale, avec pas moins de 6 réacteurs à fusion expérimentaux en fonctionnement… A n’en pas douter, le XXIème siècle promet d’être « le siècle chinois », n’en déplaise au camp atlantiste…

[—-]

Polska nie zbuduje elektrowni atomowych.

Elektrownie jądrowe w Polsce nie powstaną, ponieważ ich budowa jest zbyt droga. Problemem dzisiaj jest to, czy za 5 lat ludzie będą mieli energię, bo jest niemal pewne, że za 5 lat w Polsce pojawią się braki energii – mówi WNP.PL prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.

Koszt budowy 1000 MW w elektrowniach jądrowych w Europie wynosi ok. 10 mld dolarów, czyli blisko 40 mld zł. W przypadku Chin czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich te koszty mogą być niższe, ale tam są inne standardy – np. te dotyczące bezpieczeństwa – uważa nasz rozmówca.

  • Małe reaktory jądrowe w Polsce mogą pojawić się najwcześniej ok. roku 2050. Tyleż że energia w nich produkowana będzie droższa niż w dużych reaktorach. 
  • W Polsce będziemy przeciągać pracę starych bloków węglowych, ale luki wielkości 8 czy 10 tys. MW nie przeskoczymy. W efekcie za ok 5 lat będziemy mieli stopnie zasilania. To – zdaniem prof. Mielczarskiego – praktycznie pewne…

—————————
Mówi pan, że w Polsce nie powstaną elektrownie jądrowe. Z czego ta opinia wynika?
Prof. Władysław Mielczarski: – Ta opinia wynika z oceny stanu obecnego polskiej energetyki. Został on bardzo dobrze opisany w dokumencie Ministerstwa Klimatu i Środowiska „Sprawozdanie z wyników monitorowania bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej za okres od dnia 1 stycznia 2019 r. do dnia 31 grudnia 2020 r.”, który opublikowano w sierpniu 2021 r.
Dokument jest podpisany przez Ministerstwo Klimatu, ale z materiałów, jakie tam się znajdują, wynika, że został on przygotowany przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE). To słuszne posunięcie, ponieważ PSE ma najlepszą wiedzę o funkcjonowaniu systemu elektroenergetycznego.
Z tego opracowania wyraźnie wynika, że aby zachować bezpieczeństwo dostaw energii to do roku 2030 trzeba wybudować od 8 tys. do 10 tys. MW dyspozycyjnych mocy wytwórczych. Dokument stwierdza, że od roku 2024 rozpoczną się braki w dostawach energii elektrycznej i że nie ma w tej chwili środków zaradczych, które by temu zapobiegły.
Problemem dzisiaj nie jest budowa elektrowni jądrowych, lecz to, czy za 5 lat ludzie będą mieli energię… Elektrownia jądrowa w Polce może najwcześniej zostać wybudowana ok. 2040 r., czyli za późno.
Skoro energii będzie brakowało za 5 lat, to braki mogą wystąpić także w dalszej przyszłości, więc elektrownia jądrowa tym bardziej będzie potrzebna…
– W przypadku budowy elektrowni jądrowych w Polsce trzeba brać pod uwagę kilka istotnych elementów, które przemawiają za tym, że taka elektrownia nie powstanie.
Po pierwsze: nie mamy i nie będziemy mieli na to pieniędzy. Dzisiaj koszt budowy 1000 MW w elektrowniach jądrowych w Europie wynosi ok. 10 mld dolarów, czyli blisko 40 mld zł. W przypadku Chin czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich te koszty mogą być niższe, ale tam są inne standardy np. te dotyczące bezpieczeństwa.
Drugi powód to sprzeciw opinii publicznej. Już dzisiaj duża część społeczeństwa jest przeciwko budowie elektrowni jądrowych, a ten odsetek jeszcze wzrośnie, kiedy wyznaczy się lokalizację elektrowni.
Po trzecie: na elektrownię jądrową nie zgodzi się społeczność międzynarodowa, a szczególnie – niemiecka. Niemcy już dawno zaczęli protestować przeciwko elektrowniom jądrowym w naszym kraju; premier Brandenburgii wysyłał oficjalne listy do polskiego rządu. Niemcy nie zgodzą się, by sąsiad za płotem postawił im elektrownię jądrową…
Kolejny argument? Niewystarczająca infrastruktura przesyłowa. W raporcie Ministerstwa Klimatu dobrze opisano, jakie problemy sieciowe widać dzisiaj w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym (KSE). PSE SA już dzisiaj ma olbrzymie problemy z przesyłaniem energii z farm wiatrowych z północy Polski na południe… Bo większość farm wiatrowych pracuje na północy, bo tam bardziej wieje, ale większość odbioru jest na południu.

Jeżeli jeszcze wybudujmy morskie farmy wiatrowe o mocy 5,9 tys. MW, a takie są plany, to nie będziemy w stanie przesłać wyprodukowanej tam energii, ponieważ do 2030 r. nie zbudujemy 5 linii 400 kV z Pomorza na południe Polski – do województwa śląskiego, małopolskiego i dolnośląskiego. A zatem dajmy sobie spokój z elektrowniami jądrowymi, bo gdy je wybudujemy to kłopoty z przesyłem energii będą jeszcze większe…
Niedawno prezydent Andrzej Duda rozmawiał z prezydentem Emannuelem Macronem a premier Mateusz Morawiecki – z prezesem EDF. A zatem coś chyba jest na rzeczy?
– Prowadzimy grę ekonomiczno-polityczną z Francją – na zasadzie, że może od was kupimy elektrownie jądrowe, a wy nas poprzecie w głosowaniach w instytucjach UE. Francuzi szukają rynków zbytu dla swoich technologii jądrowych; mają u siebie duży przemysł jądrowy, a na świecie jest niewielu chętnych na ich technologię. Budowane bloki Olkiluoto 3 i Flamanville 3 mają wieloletnie opóźnienia i duże przekroczenia kosztów…
To może amerykanie z Westinghouse?
– Właścicielem Westinghouse pozostaje  fundusz inwestycyjny z Kanady; oni nie mają wystarczających środków. Westinghouse kończy budowę dwóch bloków w Stanach Zjednoczonych – i tam także są duże opóźnienia i przekroczenia kosztów.
Ostatnio wiele się mówi o małych, modułowych reaktorach. Może to jest wyjście dla Polski?
– Małe reaktory jądrowe to odległa perspektywa. W Polsce mogą one powstać znacznie później niż duże reaktory, może gdzieś ok. roku 2050-60.
Warto pamiętać, że małe reaktory jądrowe to nie jest nowy pomysł – nad tym pracuje się od wielu lat. Podejmowano wiele prób – np. wojsko USA próbowało budować takie reaktory, aby mieć dostęp do energii w miejscach dalekich od sieci, jak Alaska czy Grenlandia. I takie próby zawsze źle się kończyły.
Udało się wykorzystać małe reaktory jedynie w przypadku okrętów podwodnych, lodołamaczy i lotniskowców. Niemcy w latach 60. wybudowali jeden statek handlowy z napędem jądrowym, ale potem dali sobie z tym spokój…
Na świecie jest prowadzonych wiele projektów małych modułowych reaktorów, ale jeszcze żaden z nich nie ma zatwierdzenia ze strony Komisji Dozoru Jądrowego w Stanach Zjednoczonych. Jedynie projekt Nu Scale dostał od amerykańskiego dozoru ogólną zgodę na zastosowanie technologii.
Warto zdawać sobie sprawę, że koszty tej technologii będą olbrzymie. To nie tak, że jeśli blok 1000 MW kosztuje 10 mld dolarów, to mały blok 200 MW będzie kosztował 2 mld dolarów… Blok 200 MW wymaga ok. 1/3. kosztów dużego bloku, co oznacza, że energia w nim wyprodukowana będzie o ok. 30 proc. droższa niż w przypadku dużych jednostek!
Skoro małe reaktory działają na okrętach podwodnych i lotniskowcach, to dlaczego mają nie działać na lądzie…
– Proszę nie żartować… W przypadku zastosowań wojskowych można zapomnieć o kwestiach ekonomicznych, które nie są brane pod uwagę. To nie są zastosowania cywilne.
Gdyby budowa cywilnych małych reaktorów jądrowych była tania i prosta, no to na całym świecie wszyscy już by te reaktory mieli.

————————-
Wróćmy do polskiej rzeczywistości. Co będzie, jak zacznie brakować energii?
– 
Co się stanie, tego do końca nie wiadomo; na pewno będziemy się posiłkować importem energii, ale tu są ograniczone możliwości. W Niemczech także pojawiają się energetyczne braki, a będą one jeszcze większe po wyłączeniu elektrowni jądrowych.
W Niemczech wszystkie główne siły polityczne – od lewa do prawa – są za tym, aby wyłączyć elektrownie jądrowe; nie sądzę, żeby to się zmieniło. Niemcy mogą nam pomagać w sytuacji, kiedy będzie dużo wiatru i będą pracowały elektrownie wiatrowe, ale jak wiatr nie zawieje ,to nam nie pomogą.
Skończy się na tym, że w Polsce będziemy przeciągać pracę starych bloków węglowych, ale luki wielkości 8 czy 10 tys. MW nie przeskoczymy… W efekcie za ok 5 lat będziemy mieli stopnie zasilania. To jest praktycznie pewne.
Firmy energetyczne wiedzą, jaka jest żywotność ich bloków. Z czego wynika ta zapaść inwestycyjna?
– To jest złożona sprawa. Ważna jest tu kwestia koordynacji działania OSP, który jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo funkcjonowania KSE, ale sam nie dysponuje zasobami, aby to bezpieczeństwo zapewnić.
Z drugiej strony są firmy energetyczne, które mają zasoby, ale które nie są odpowiedzialne za bezpieczeństwo systemu energetycznego. PSE mówi, że brakuje nam mocy wytwórczych, ale samo nie jest w stanie nic zrobić.
Firmy energetyczne nie wiedzą, czy mocy w systemie brakuje czy nie , ponieważ żadna firma nie ma całościowego poglądu. Co więcej, biznesem firmy energetycznej nie jest dbanie o bezpieczeństwo energetyczne.
Co prawda pozapisywano w statutach spółek energetycznych, że mają one także dbać o bezpieczeństwo energetyczne, ale to są martwe zapisy. Brakuje centralnego regulatora, który powinien długoterminowo planować rozwój KSE. Takim koordynatorem powinno być Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Mamy zatem sytuację, że PSE nie ma możliwości zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, firmy mówią, że to nie jest ich biznes, a politycy, jak to politycy, patrzą tylko w perspektywie najbliższych wyborów…
Czyli lepiej już było
– Było cały czas gorzej… Decyzje podjęte w latach 2012-13 dotyczące budowy nowych bloków w elektrowniach Kozienice, Opole, Jaworzno oraz bloków w Płocku i Włocławku tylko przesunęły krytyczny punkt – nie zniwelowały wszystkich bolączek, ponieważ tych inwestycji było za mało.
Ministerstwo Klimatu mówi o nowych mocach rzędu 8-10 tys. MW, które trzeba wybudować w ciągu 9 lat, a my w ciągu ostatnich 15 lat wybudowaliśmy niecałe 5 tys. MW i to dzięki brutalnym decyzjom rządu, łącznie z wyrzuceniem prezesa PGE, który nie chciał budować dwóch nowych bloków w Elektrowni Opole. Powodem obecnej sytuacji jest brak skoordynowanych decyzji na szczeblu politycznym.

Ta sytuacja pogarsza się. Jednym z problemów transformacji energetycznej jest to, że nie skoordynowaliśmy transformacji i nie zapewniliśmy odpowiedniej infrastruktury.
Transformacja jest możliwa, pod warunkiem, że mamy infrastrukturę. Infrastruktura energetyczna z grubsza dzieli się na dwie części. Pierwsza to ta przesyłowa, która pozwoli rozwiązać problemy z przesyłem energii z elektrowni wiatrowych i jądrowych.
Druga to moce wytwórcze – zawsze dyspozycyjne. My możemy sobie budować wiatraki i panele, ale muszą istnieć dyspozycyjne źródła, które będą produkowały energię, kiedy przyjdzie luty, będzie godzina 20, minus 15 stopni Celsjusza i nie będzie słońca i nie będzie wiatru…
Ktoś wtedy energię musi wyprodukować. Społeczeństwa i przemysłu nie odłączymy, a jak przyjdą stopnie zasilania, to będzie chaos i załamanie gospodarki…
https://www.wnp.pl/finanse/polska-nie-zbuduje-elektrowni-atomowych-za-5-lat-zabraknie-nam-energii,504396.html