Atomowy kamuflaż rzeczywistych problemów energetyki

Atomowy kamuflaż rzeczywistych problemów energetyki

Władysław Mielczarski 22 stycznia 2024, biznesalert

Po 15 latach, od 2009 roku, od kiedy rozpoczął się Polski Program Energetyki Jądrowej dalej nie wiadomo: (a) jaka to będzie technologia, (b) kto tę technologię dostarczy, (c) ile będzie kosztował projekt i (d) jak zostanie sfinansowany. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że projekt jądrowy to rodzaj igrzysk, które służą kamuflowaniu nadchodzących trudności: braku energii i w następstwie kryzysu gospodarki oraz degradacji życia społeczeństwa – pisze prof. Władysław Mielczarski w BiznesAlert.pl.

Rozbudowa Elektrowni Opole. Zdjęcie: PGE

Rozbudowa Elektrowni Opole. Zdjęcie: PGE

Jaka technologia jądrowa

Nie wystarczyło 15 lat Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, aby zadecydować w jakiej technologii powstanie pierwsza polska elektrownia jądrowa. Były spotkania, listy intencyjne, a nawet zlecenia na wstępne określnie programu budowy, ale w dalszym ciągu nie wiadomo, jaka byłaby to technologia i kto dostarczy urządzenia do elektrowni jądrowej.

Dyskutuje się, że dostawcą ma być jedna z amerykańskich firm która zbankrutowała[1] w 2017 r. lub druga z Azji, która jest w sporze sądowym[2] z tą pierwszą o prawa do eksportu technologii. Na horyzoncie jest jeszcze trzeci: europejski dostawca ale konkretnej decyzji dalej nie ma. Można zastanawiać się: jakie będą kryteria wyboru dostawcy, procedury jego selekcji i czas, w jakim zostanie podpisana umowa? Czy można te prace sfinalizować w ciągu pięciu latach, aby później przystąpić do budowy elektrowni jądrowej? Budowa może trwać nawet kilkanaście lat, a zakończenie jej budowy to najwcześniej lata 2040-2045.

Jaki koszt elektrowni jądrowej

W dyskusjach pomija się możliwy koszt elektrowni jądrowej. Dostępne informacje wskazują[3], że koszty dwóch reaktorów w elektrowni Vogle w stanie Georgia, o mocy około 1200MW każdy, w podobnej technologii, jaka ewentualnie miałaby być w Polsce, kosztują ponad US$ 30 miliardów. To znaczyłoby, że planowana w Polsce pierwsza elektrownia to koszt ponad 135 miliardów zł (US$ 15 miliardów na jeden blok), a cena energii z takiej elektrowni jądrowej wynosiłby ponad 1000zł/MWh (1zł/kWh). Czy jesteśmy w stanie zagwarantować finansowanie dla pierwszej elektrowni jądrowej na poziomie 135 miliardów zł?

Od początku programu energetyki jądrowej dyskutuje się o „modelu finansowania”. I chociaż znane jest kilka modeli finansowania, chociażby takie jak: kontrakty różnicowe, francuskie Exeltium czy fińskie Monkala, a nawet rodzimy model SaHo, to w Polsce, ani firma EJ1 w swojej 15 letniej pracowitej działalności, ani administracja nie wskazały jaki model miałby realne zastosowanie, a to jest warunkiem niezbędnym dla rozpoczęcia realizacji inwestycji. Brak „modelu finansowania” stał się symbolem immobilizmu w realizacji programu jądrowego.

Kiedy możliwa budowa?

Biorąc pod uwagę czas budowy innych elektrowni jądrowych: Oikuluoto_3 – 18 lat (2005-2023), Vogle_3- 15 lat (2009-2024) czy Flamanville – 16 lat (2007-2023) oraz czas niezbędny na znalezienie „modelu finansowania”, podpisanie wszystkich umów i ewentualne obronienie decyzji środowiskowych przed sądami, co wszystko zajmie minimum 4-5 lat, można spodziewać się, że uruchomienia pierwszego bloku elektrowni jądrowej w Polsce byłoby możliwe po roku 2040, a realnie raczej po 2045 r. Czy wówczas będzie w Polsce jeszcze potrzebna elektrownia jądrowa?

Sygnalizowana katastrofa energetyczna

Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) w swoich ocenach stopnia bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej[4] ostrzega przed nadchodzącymi brakami energii elektrycznej, o ile nie zostaną szybko podjęte inwestycje w nowe, przystosowane do ciągłej pracy moce wytwórcze. MKiŚ analizowało dwa główne scenariusze: (1) scenariusz wcześniejszego odstawienia istniejących konwencjonalnych jednostek wytwórczych biorących udział w mechanizmie centralnego bilansowania oraz (2) scenariusz nieuwzględniający wcześniejszego odstawienia.

Niezależnie od zakładanego scenariusza do roku 2031 należałoby zbudować ponad 4000MW nowych centralnie sterowanych jednostek wytwórczych, a do roku 2035 nowe moce powinny sięgać 10-12 tys. MW – Rys. 1. Jednostki te muszą być przystosowane do pracy ciągłej i sterowanej centralnie. Znane technologie wskazują, że mogą to być tylko elektrownie węglowe, gazowe lub jądrowe. Jednak trzeba brać pod uwagę, że dokonujemy dekarbonizacji, gaz ziemny jest w ograniczonych ilościach dla energetyki wielkoskalowej, a elektrowni jądrowej, w najbardziej optymistycznym scenariuszu, można spodziewać się w latach 2040 – 2045.

Rys. 1. Ekstrakt z dokumentu resortu klimatu. Grafika: MKiS.

Rys. 1. Ekstrakt z dokumentu MKiŚ [4], str. 24

Sprawozdanie MKiŚ również wskazuje na wystąpienie braków w dostawach energii elektrycznej szacowanych w 2030 r. na 246 godzin rocznie, a w roku 2035, niedobory te pogłębią się do nawet ponad 2100 godzin rocznie[5], co oznacza niedobory energii elektrycznej przez ponad trzy miesiące w ciągu roku, czego skutkiem będzie paraliż gospodarki.

Czy budowa 3-4 bloków elektrowni jądrowych o mocy całkowitej rzędu 4 tys. MW, jaka miałyby miejsce po 2040 roku, jest w stanie zaspokoić potrzeby nowych mocy wytwórczych i zapobiec nadchodzących brakom energii elektrycznej?

Dyskusja o lokalizacji

Zamiast podjęcia kluczowych decyzji dotyczących technologii, dostawcy, kosztów i sposobów finansowania trwa dyskusja nad możliwymi miejscami lokalizacji. Jako miejsce wskazywane są nadmorskie choczewskie lasy w pobliżu plaż Bałtyku. Budowa tam elektrowni to silna ingerencja w unikalne systemy ekologiczne, nie tylko jako miejsce lokalizacji elektrowni, ale również zrzucania do morza, w każdej godzinie, tysięcy ton ciepłej wody z otwartych układów chłodzenia, jakie planowane są w elektrowni jądrowej nad brzegiem Bałtyku.

Wybrane miejsce na elektrownię jądrową nad brzegiem Bałtyku jest również jedną z najgorszych lokalizacji ze względu na transport energii elektrycznej. Na północy Polski nie ma dużych odbiorców energii, tak że zachodzi konieczność przesyłu znacznych ilości energii elektrycznej na południe kraju, do linii geograficznej: Kraków-Katowice-Wrocław, gdzie znajdują się największe odbiory. Wymaga to budowy kilku linii najwyższych napięć (400kV) o długości 500-600km. Każda z linii 400kV wymaga wyznaczenia pasa technologicznego szerokości około 70m, o ograniczonym dostępie. Trudno sobie wyobrazić budowę 4-5 linii najwyższych napięć poprzez lasy Pomorza, tereny rolnicze Wielkopolski i gęsto zaludnioną Centralną Polskę oraz wycięcie szerokich pasów technologicznych pod tymi liniami.

Przesyłanie energii z elektrowni jądrowej będzie blokowało przesył energii z wiatraków morskich, których tylko w pierwszym etapie ma powstać prawie 6 tys. MW, a w kolejnych latach moce te będą wzrastać, mogąc osiągnąć nawet do 20 tys. MW. I chociaż energia z morskich wiatraków jest bardzo kosztowna, to od strony technicznej jest jedyną możliwość istotnego zwiększenia produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Do rozstrzygnięcia będzie dylemat: elektrownia jądrowa czy wiatraki morskie.

Podsumowanie

Dotychczasowe działania wskazują, że nawet przy bardzo optymistycznych założeniach pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce może powstać nie wcześniej niż w latach 2040-2045. Do tego czasu, jak sygnalizuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska[6] w Polsce zabraknie energii elektrycznej, co może skutkować kryzysem gospodarki i degradacją poziomu życia społeczeństwa.

Rzeczywistym problemem przed jakim stoi polską energetyką jest zagwarantowanie energii elektrycznej w ciągu najbliższych 10 lat. Skupianie się na mało realnych projektach, takich jak elektrownia jądrowa, która ewentualnie powstałyby w bliżej nieokreślonej przyszłości, to kamuflowanie rzeczywistych problemów nadchodzących niedoborów energii elektrycznej i w następstwie głębokiego gospodarczego kryzysu.

[1] The New York Times, “Westinghouse files for Bankruptcy, in Blow to Nuclear Power”, 29 marca 2017 r, www.nytimes.com

[2] Korea Pro, “Unsolved Westinghouse lawsuit clouds South Korea’s nuclear plans”, 21 stycznia 2024, www.koreapro.org

[3] US Energy Information Administration, „First new U.S. nuclear reactor since 2016 is now in operation”, 1 sierpnia, 2023, www.eia.gov

[4] Ministerstwo Klimatu i Środowiska, „Sprawozdania z wyników monitorowania bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej za okres od 1 stycznia 2021 r. do 31 grudnia 2022 r., www.bip.mos.gov.pl

[5] Jak w pkt. 4.

[6] Jak w pkt. 4.

Atom to przeszłość! Prof. Władysław Mielczarski rozsądnie o energetyce.

Atom to przeszłość! Prof. Władysław Mielczarski w “Rozmowie Niekontrolowanej”

Rozmowa Niekontrolowana Łukasz Warzecha

W najnowszym wydaniu programu moim gościem jest pan prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej, także autor na portalu Biznesalert.pl. Rozmawiamy o tym, czy energetyka jądrowa ma sens, czy warto dopłacać do węgla, czy OŹE dadzą nam niezależność energetyczną oraz czy opłaca się mieć na dachu panele fotowoltaiczne.

====================================

Teksty prof. Mielczarskiego w serwisie Biznesalert: https://biznesalert.pl/author/wladysl…

==================================

Chętnie bym polemizował z prof. Mielczarskim, gdyby mnie p. Warzecha, czy podobni zaprosili:

Otóż mamy technologie, tanie i w większości sprawdzone, gromadzenia energii. Tak na najbliższe dni, jaki na zimę. Mówię o tym, [dawniej np. w sejmie], i piszę od trzydziestu lat. Pada ciągle na głuche i tępe uszy “rządzących”. .

https://sklep.antyk.org.pl/f/O+energetyce+dla,t/

30 zł

Żadna gmina nie chce składowiska odpadów promieniotwórczych, nawet słabo- i średnio-aktywnych. O wypalonym paliwie jądrowym mowy nie ma – i nie może być. Rząd musi przesunąć termin.

Rząd musi przesunąć termin. Żadna gmina nie chce tego na swoim terenie

finanse.wp.pl/rzad-daje-zachety-ale-jest-pat-zadna-gmina-nie-chce-skladowiska-

Mimo zachęt od rządu nie wpłynęły żadne oferty od gmin. Do 31 czerwca br. przedłużono poszukiwania lokalizacji dla nowego składowiska odpadów promieniotwórczych m.in mających pochodzić z energetyki jądrowej – poinformowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Mimo zachęt nie wpłynęły żadne oferty od gmin, które są chętne, by na swoim terenie stworzyć składowisko odpadów promieniotwórczych - przyznaje resort klimatu

Mimo zachęt nie wpłynęły żadne oferty od gmin, które są chętne, by na swoim terenie stworzyć składowisko odpadów promieniotwórczych – przyznaje resort klimatuŹródło: PAP, fot: Marcin Obara

Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) 11 sierpnia 2023 r. ogłosiło nabór dla gmin chętnych do udziału w procesie wyboru miejsca na nowe składowisko powierzchniowe odpadów promieniotwórczych nisko- i średnioaktywnych krótkożyciowych (NSPOP).

Dyrektor departamentu energii jądrowej Ministerstwa Klimatu i Środowiska Paweł Pytlarczyk informował w listopadzie 2023 r., że proces naboru wygasa 15 listopada 2023 r. Zapowiadał też wówczas konieczność jego przedłużenia.

Obecnie Ministerstwo Klimatu i Środowiska wskazało, że przedłużyło termin naboru gmin zainteresowanych udziałem w procesie wyboru miejsca na nowe składowisko powierzchniowe odpadów promieniotwórczych do 31 czerwca br. Resort przyznał, że “do tej pory nie wpłynęły oferty gmin”.

Wybór najlepszej lokalizacji do budowy składowiska nastąpi po uzyskaniu dla tej inwestycji akceptacji lokalnej społeczności oraz przeprowadzeniu badań geologicznych i geofizycznych, które pozwolą na ocenę przydatności tych terenów do realizacji inwestycji zgodnie z kryteriami sformułowanymi w ustawie Prawo atomowe – podkreśliło ministerstwo.

PAP zapytała jakie zachęty dla gmin przewiduje obecny rząd, by zgodziły się na lokalizacje składowiska odpadów promieniotwórczych na swoim terenie?

Atomowe odpady zostaną w Polsce. Jest plan budowy składowiska dla nowych elektrowni

Gminie, na terenie której będzie położone nowe powierzchniowe składowisko odpadów promieniotwórczych, przysługiwać będzie coroczna opłata z budżetu państwa (od dnia przyjęcia pierwszego odpadu do składowiska do dnia podjęcia decyzji o zamknięciu składowiska) – w wysokości 400 proc. dochodów z tytułu podatku od nieruchomości znajdujących się na terenie gminy, uzyskanych w roku poprzednim, nie więcej jednak niż 10,5 mln zł – poinformował resort klimatu.

Nowe składowisko odpadów to miejsca pracy

Zwrócił uwagę, że budowa oraz eksploatacja składowiska zapewnią w przyszłości nowe miejsca pracy na terenie gminy. Dodatkowo będzie związana z budową infrastruktury technicznej niezbędnej do jego eksploatacji oraz inwestycjami towarzyszącymi (np. budowa lub remont dróg).

Przy obiekcie planowane jest uruchomienie centrum edukacyjno-szkoleniowego, które będzie otwarte dla społeczeństwa oraz zapewni edukację kadry specjalistycznej – dodało MKiŚ.

Nielegalne składowisko. Wójt rozkłada ręce. Odpadów nie usunie

Ministerstwo wskazało, że nowy obiekt będzie przeznaczony “wyłącznie” do składowania nisko- i średnioaktywnych krótkożyciowych odpadów promieniotwórczych oraz źródeł promieniotwórczych, pochodzących z energetyki jądrowej, przemysłu, medycyny i działalności naukowo-badawczej powstających w Polsce.

Kontrole wskazują na brak zagrożenia dla ludności

Państwowa Agencja Atomistyki (PAA) informowała w lipcu 2023 r., że budowę nowego składowiska powierzchniowego odpadów promieniotwórczych (NSPOP) zaplanowano na lata 2028–2032, uzyskanie pozwolenia na użytkowanie NSPOP i zezwolenia na eksploatację NSPOP na lata 2031-2032, a eksploatację na okres 2033-2152.

Zamknięcie składowiska powierzchniowego przewiduje się w latach 2153–2163. Zgodnie z uchwałą RM po zamknięciu składowiska miałby być prowadzony jego długookresowy monitoring.

Składują pod ziemią niebezpieczne odpady. Dyrektor zaskoczony: “Nie wiem o tych śmieciach”

Agencja dodała wówczas, że obecnie w Polsce znajduje się jedno składowisko powierzchniowe, które funkcjonuje od 1961 r. w miejscowości Różan nad Narwią w odległości ok. 90 km na północny wschód od Warszawy. Ma ono status Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych (KSOP). Mieści się na terenie dawnego fortu wojskowego i zajmuje powierzchnię 3 ha. Przeprowadzane kontrole odpadów promieniotwórczych na terenie KSOP nie wykazują zagrożenia dla ludności i środowiska – zapewniła PAA.

==============

Byłem tam 30 lat temu z ramienia PAA właśnie. Były niekontrolowane wycieki. Ale tam składowano jedynie bardzo niskie aktywności.

Pierwszy komplet WYPALONEGO PALIWA z reaktora mocy – to aktywność wiele miliardów razy większa. Składowisk na wysoko-aktywne odpady, z pewnością bezpiecznego przechowania choćby tysiąc lat – nie ma dotąd nigdzie na świecie.

prof. Mirosław Dakowski

A w rozpaczy każą rozpowszechniać brednie o “całkowitej nieszkodliwości” promieniowań: Np. :https://wykop.pl/artykul/7012473/sklad-zuzytego-paliwa-jadrowego-reaktorow-rbmk-1500 

Małe reaktory atomowe w Polsce jak grzyby po deszczu!! Amerykanie się wycofują. Za drogie. Ale projekt trwa mać! Wizja „małego atomu”….

Małe reaktory atomowe w Polsce jak grzyby po deszczu. Amerykanie się wycofują. Za drogi. Ale projekt trwa mać! Wizja „małego atomu”….

Małe reaktory pod dużym znakiem zapytania.

JAF businessinsider-Amerykanie się wycofują

Małe reaktory atomowe miały powstawać w Polsce jak grzyby po deszczu pod koniec bieżącej dekady i tylko niektórzy eksperci nieśmiało wspominali, że ta technologia jeszcze nigdzie nie działa. Okazało się, że technologia technologią, ale cały projekt wywrócić mogą potencjalne koszty. Kontrahent KGHM nie wybuduje przez to swoich pierwszych reaktorów w stanie Utah.

  • Projekt budowy małych reaktorów atomowych w Polsce może być zagrożony
  • Kontrahent KGHM z NuScale Power nie wybuduje swoich pierwszych reaktorów w stanie Utah
  • Ryzykowny wzrost kosztów może przekreślić realizację projektu w Polsce

NuScale Power poinformowała w środę, że osiągnęła porozumienie z grupą energetyczną w Utah w sprawie zakończenia projektu małego reaktora modułowego. Akcje NuScale spadają o aż 34 proc.

“Pomimo znacznych wysiłków obu stron na rzecz rozwoju CFPP, wydaje się mało prawdopodobne, by projekt miał wystarczającą liczbę subskrypcji, aby kontynuować wdrażanie. Dlatego UAMPS i NuScale wspólnie ustaliły, że zakończenie projektu jest najrozważniejszą decyzją dla obu stron” — podała spółka w komunikacie.

— Nasza praca z CFPP w ciągu ostatnich dziesięciu lat doprowadziła technologię NuScale do etapu komercyjnego wdrożenia; osiągnięcie tego kamienia milowego jest ogromnym sukcesem, który będziemy nadal rozwijać we współpracy z przyszłymi klientami — powiedział prezes i dyrektor generalny NuScale, John Hopkins. — NuScale będzie kontynuować, wraz z innymi naszymi klientami krajowymi i międzynarodowymi, wprowadzanie na rynek naszej amerykańskiej technologii SMR i rozwój amerykańskiej bazy produkcyjnej energetyki nuklearnej, tworząc miejsca pracy w całych Stanach Zjednoczonych. Dziękujemy firmie UAMPS za współpracę, która umożliwiła ten postęp” — dodał.

Kontrakt z KGHM

Warto w tym miejscu przypomnieć, że NuScale Power razem z KGHM miał postawić pierwszy mały reaktor atomowy (SMR) w Polsce, a ruszyć miał on w 2029 lub 2030 r. KGHM podpisując umowę w 2022 r. zainteresowany był większym reaktorem o mocy 77 MW niż ten, który miał być jako pierwszy postawiony w USA (50 MW). A konkretnie miała to być konfiguracja sześciomodułowa o łącznej mocy 462 MW z umiejscowieniem w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Wydano już nawet zgodę środowiskową. Może się okazać, że te plany trzeba będzie “zawiesić na kołku”.

W styczniu firma NuScale podała, że ​​docelowa cena energii z elektrowni wyniesie 89 dol za megawatogodzinę, co stanowi wzrost o 53 proc. w porównaniu z poprzednimi szacunkami wynoszącymi 58 dol. To budzi obawy co do gotowości klientów do zapłaty — pisze Reuters.

89 dol. to 369 zł, a cena energii na TGE to obecnie 434 zł za MWh, przy czym były dni, jak 4-6 listopada, kiedy cena była poniżej 300 zł za MWh, a 15 października nawet poniżej 100 zł. W tej sytuacji rentowność inwestowania w podobny projekt staje pod znakiem zapytania.

“Niefortunna wiadomość”

Rzecznik Departamentu Energii po publikacji potencjalnej ceny wyprodukowanej przez SMR-y energii stwierdził, że to niefortunna wiadomość, ale dodał: “Wierzymy, że dotychczasowe prace nad CFPP będą cenne dla przyszłych projektów związanych z energią jądrową”.

“Chociaż nie ma gwarancji powodzenia każdego projektu, DOE nadal dokłada wszelkich starań, aby wdrożyć te technologie w celu zwalczania kryzysu klimatycznego i zwiększenia dostępu do czystej energii” – powiedział rzecznik.

Jak przypomina Reuters, w 2020 r. Departament Energii zatwierdził finansowanie elektrowni o wartości 1,35 mld dol. w ciągu 10 lat, znanej jako Projekt Energii Bezemisyjnej, z zastrzeżeniem środków Kongresu. Od 2014 r. NuScale otrzymało od działu około 600 mln dol. na wsparcie projektowania, licencjonowania i lokalizacji projektu.

NuScale planowało opracować projekt obejmujący sześć reaktorów o mocy 462 MW we współpracy z Utah Associated Municipal Power Systems (UAMPS) i uruchomić go w 2030 r. Kilka miast wycofało się jednak z projektu ze względu na wzrost kosztów.

Projekt trwa

John Hopkins, prezes i dyrektor generalny NuScale, powiedział w komunikacie, że firma będzie kontynuować, wraz z innymi klientami krajowymi i międzynarodowymi, wprowadzanie na rynek technologii amerykańskich małych reaktorów modułowych (SMR) i zwiększanie amerykańskiej bazy produkcyjnej w dziedzinie energetyki jądrowej.

NuScale ma nadzieję zbudować SMR oprócz Polski jeszcze w: Rumunii, Kazachstanie i na Ukrainie. Oczekiwano, że elektrownia NuScale w Utah będzie pierwszą elektrownią SMR, która uzyska licencję na budowę amerykańskiej Komisji Regulacji Jądrowej (NRC). Jednak NuScale stwierdziło, że wydaje się mało prawdopodobne, aby projekt miał wystarczającą liczbę subskrypcji, by kontynuować wdrażanie.

W drugim kwartale br. spółka miała 5,8 mln dol. przychodu i 29,7 mln dol. straty netto. Dysponowała 215 mln dol. w gotówce i nie była obciążona długami. W trakcie roku firma przewiduje, że środki pieniężne skurczą się o 102-142 mln dol. Oznacza to, że bez zasilenia zewnętrznego, jeśli nie pojawią się przychody, pieniędzy starczy na dwa lata działania, może mniej.

Istniejące amerykańskie elektrownie jądrowe, które są dużo większe niż SMR, zapewniają prawie połowę praktycznie bezemisyjnej energii wytwarzanej w USA. SMR miały pasować do zastępowania zamykanych elektrowni węglowych i lokalizacji w odległych miejscach.

Zwolennicy nowej technologii twierdzą, że projekt jest bezpieczniejszy niż dzisiejsze reaktory — pisze Reuters. Jak dotąd jedynie projekt SMR firmy NuScale został zatwierdzony przez NRC. Publiczne pieniądze amerykańskie na rzecz NuScale zostały przyznane w ramach pozakonkurencyjnego narzędzia finansowania, które wprowadzono przed przyjęciem ustaw energetycznych i klimatycznych za rządów Joe Bidena.

=============================

Wizja „małego atomu” w Polsce się oddala? Jest dementi KGHM

JAF wizja-malego-atomu

Amerykanie wstrzymali właśnie swój pierwszy projekt SMR w Utah. Akcje NuScale spadły na nowojorskiej giełdzie o 34 proc.

===========================

Ledwo pojawiła się informacja, że amerykański NuScale wycofał się z budowy w stanie Utah pierwszych, małych reaktorów atomowych, a przyszła nowa mocna wiadomość. Według nieoficjalnych informacji pozyskanych przez “Rzeczpospolitą” Amerykanie wypowiedzieli umowę KGHM. KGHM po kilku godzinach to zdementował. Wizja polskiej energii z atomu jeszcze w tej dekadzie jest bardzo niepewna.

Amerykańska firma NuScale wypowiedziała umowę o rozwoju małych reaktorów jądrowych polskiemu gigantowi miedziowemu KGHM – dowiedziała się “Rzeczpospolita”. Kilka godzin później w serwisie X (dawniej Twitter) KGHM zamieścił komunikat z dementi.

Amerykanie wstrzymali właśnie swój pierwszy projekt SMR w Utah. Akcje NuScale spadły na nowojorskiej giełdzie o 34 proc. Ich też zapytaliśmy o losy z kontraktu z KGHM.

Problemem z kontynuacją projektu w USA okazały się koszty produkcji energii w SMR. W styczniu firma NuScale podała, że ​​docelowa cena energii z elektrowni wyniesie 89 dol. za megawatogodzinę, co stanowi wzrost o 53 proc. w porównaniu z poprzednimi szacunkami wynoszącymi 58 dol. To budzi obawy co do gotowości klientów do zapłaty za budowę elektrowni — pisze Reuters.

NuScale nie wybuduje SMR-ów w Utah, czy podobnie będzie z KGHM? NuScale miało nadzieję na budowę reaktorów SMR również w Rumunii, Kazachstanie, na Ukrainie i w Polsce.

NuScale Power zakończył projekt energetyczny małego reaktora modułowego (SMR) w Utah, co obniżyło akcje firmy o 20 procent. Stawia to pod znakiem zapytania pozostałe projekty SMR w USA oraz w Polsce.

2023/11/09 .polon.pl/news/nuscale-nie-wybuduje-smr-ow-w-utah

Problemy z SMR

Jak podaje Reuters, w 2020 roku Departament Energii zatwierdził 1,35 mld dolarów na kolejne 10 lat dla elektrowni Carbon Free Project. Od 2014 roku NuScale otrzymała od departamentu około 600 mln dolarów na wsparcie projektowania, licencjonowania i lokalizacji projektu. Firma planowała opracować projekt sześciu reaktorów o mocy 462 MW razem z Utah Associated Municipal Power Systems (UAMPS) i uruchomić go w 2030 roku. Jednak ze względu na wzrost kosztów, kilka miast wycofało się z projektu.

W opublikowanym komunikacie John Hopkins, prezes i dyrektor generalny NuScale, zaznaczył, że firma będzie kontynuować współpracę z innymi krajowymi i międzynarodowymi klientami, aby wprowadzić na rynek amerykańską technologię małych reaktorów modułowych (SMR) i zwiększyć bazę produkcji energii jądrowej. 

Według informacji podanych przez Reuters oczekiwano, że NuScale w Utah będzie pierwszym reaktorem SMR, który uzyska licencję na budowę od amerykańskiej Komisji Nadzoru Jądrowego. Jednak zdaniem firmy jest mało prawdopodobne, aby projekt miał wystarczającą liczbę zainteresowanych, aby kontynuować jego wdrażanie. 

Jak podało w styczniu NuScale, docelowa cena energii z elektrowni wynosi 89 dolarów za 1 MWh, co stanowi wzrost aż o 53 procent w porównaniu z poprzednimi szacunkami. Budzi to obawy dotyczące gotowości klientów do zapłaty. Do tej pory jedynie projekt SMR firmy NuScale został zatwierdzony przez amerykańską Komisję Dozoru Jądrowego (Nuclear Regulatory Commission, NRC).

NuScale ma nadzieję na budowę reaktorów SMR również w Rumunii, Kazachstanie, na Ukrainie i w Polsce. W lutym 2022 roku KGHM podpisało umowę z NuScale w sprawie rozpoczęcia prac nad wdrożeniem SMR-ów w Polsce. W lipcu 2022 roku KGHM zwróciło się do Państwowej Agencji Atomistyki (PAA) z wnioskiem o tzw. opinię ogólną dla wybranego przez siebie modelu reaktora. Otworzyło to proces zmierzający do dopuszczenia amerykańskiej technologii SMR na polski rynek. 

Według dotychczasowych planów KGHM miało zrealizować sześć modułowych jednostek o łącznej mocy 462 MW. Zgodnie z przedstawionym wnioskiem miałyby one stanąć na terenie wielkopolskich gmin, Lubasz i Wieleń.

Źródło: reuters.com

Małe elektrownie jądrowe – nie mogę być zbudowane w Polsce, bo są prototypami, a prototypów nie wolno budować na mocy prawa jądrowego! Minister Klimatu – odpowiada OD RZECZY. Nie odpowiada jej… prawda.

Małe elektrownie jądrowenie mogę być zbudowane w Polsce, bo są prototypami, a prototypów nie wolno budować na mocy prawa jądrowego!

Minister Klimatu i Środowiska Polski Anna Moskwa: Bezpieczeństwo energetyczne Polski – odpowiada OD RZECZY. Nie odpowiada jej… prawda.

Inspektor nadzoru jądrowego zadaje pytanie:

– ok 1h 47 min

Minister Klimatu i Środowiska Polski Anna Moskwa nt.: “Bezpieczeństwo energetyczne Polski”.

=======================================

Inspektor nadzoru jądrowego stwierdza:

Ta sprawa obnaża zupełnie telewizyjną propagandę chwalącą SMR – małe podziemne elektrownie jądrowe określane jako „nowoczesne i bezpieczne”.

Nikt do tej pory nie powiedział, że nie są takie bezpieczne (choć to oczywiste) i że nie mogę być zbudowane w Polsce, bo są prototypami, a prototypów nie wolno budować na mocy prawa jądrowego! Można budować elektrownie jądrowe, które gdzieś pracowały co najmniej rok – mówi Inspektor zadający pytanie pani minister.

=================================

Pani minister – nie odpowiada..

“Last Energy” !!! Amerykańska firma podpisała umowy w W. Brytanii i Polsce na 34 małe reaktory jądrowe… Brak licencji, ale oj-tam, oj-tam. Propaganda – i do przodu…

Last Energy !!! Amerykańska firma podpisała umowy w Wielkiej Brytanii i Polsce na 34 małe reaktory jądrowe… Brak licencji, ale oj-tam, oj-tam.

Tyler Durden deals-europe-small-nuclear-reactors 3 kwietnia 2023

W zeszłym tygodniu waszyngtońska firma Last Energy ogłosiła, że podpisała umowy w Wielkiej Brytanii i Polsce na trzydzieści cztery małe reaktory modułowe.

Szczerze mówiąc, kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy ten nagłówek, założyliśmy, że brytyjska prasa popełniła błąd redakcyjny i poszliśmy dalej. Ale nasze początkowe wrażenie było błędne.

Są to jedne z najmniejszych konstrukcji reaktorów modułowych, o jakich do tej pory czytaliśmy, produkujące zaledwie 20 MW energii elektrycznej. Wszystkie z przytoczonych 34 zamówień odpowiadają łącznie około połowie elektrowni o skali gigawata, niezależnie od typu. Dla porównania proponowane reaktory NuScale produkują 77 MW, a rozważany przez TVA reaktor GE Hitachi BWRX 300 na terenie Clinch River ma, jak sama nazwa wskazuje, 300 MW. Wielkość nie jest jednak jedyną cechą odróżniającą Last Energy od jej bardziej konwencjonalnych konkurentów. Last Energy jest niezwykła, ponieważ jej wsparcie finansowe pochodzi od libertariańskich fundatorów z Doliny Krzemowej, którzy zazwyczaj są przedstawiani w prasie jako “burzyciele”. Prezes Last, założył w Waszyngtonie think tank Energy Impact Center, “który starał się odpowiedzieć na najważniejsze pytanie naszego życia: jak odwrócić zmiany klimatyczne. Odpowiedzią jest energia jądrowa”.

Sponsorowali również podcast “Titans of Nuclear”, w którym występuje wielu ekspertów i zagadnień z tej dziedziny. Zwracamy uwagę na to, że firma ta nie przypomina konwencjonalnej grupy wspieranych przez rząd kontrahentów z branży obronnej, reprezentujących większość pozostałych technologii SMR. Biorąc pod uwagę jej pochodzenie, nie dziwi, że Last Energy brzmi dla nas trochę jak Uber lub WeWork, ale dla nowych atomówek. Ich wzniosłym i wartościowym celem jest odwrócenie skutków zmian klimatycznych przy użyciu gotowej technologii jądrowej z innowacyjnym sposobem jej dostarczania. Ich celem jest “podążanie za najlepszymi praktykami przemysłu energii odnawialnej: skalowanie ilości, a nie wielkości”.

Ich propozycja to kompaktowy, o jednym obiegu reaktor wodny ciśnieniowy o mocy 20 MW, który mógłby stanąć na działce o powierzchni ½ akra. Wykorzystywałby on konwencjonalne paliwo jądrowe, uran wzbogacony do 4,95% oraz standardowe pręty paliwowe w układzie 17 na 17. Czas budowy szacowany jest na zaledwie 30 miesięcy. Jednak biorąc pod uwagę pełną modułowość wszystkich struktur elektrowni, szacowany rzeczywisty czas budowy na miejscu szacuje się na zaledwie trzy miesiące. Cykl paliwowy trwa 72 miesiące z trzymiesięczną przerwą na wymianę paliwa. Elektrownie te byłyby również chłodzone powietrzem, a firma chwali się niewielkim zużyciem wody, wynoszącym zaledwie 8 galonów na minutę. Kontrastuje to z dużym zapotrzebowaniem na wodę innych, nawet stosunkowo małych reaktorów. Podobnie jak inne mniejsze reaktory, projekt Last Energy będzie charakteryzował się “podziemną strukturą jądrową” i “wygodnym układem elektrowni”. Nie ma już dużych, wzmocnionych kopuł lub prostokątów z poprzednich projektów, które mogłyby wytrzymać każde hipotetyczne uderzenie, może poza asteroidą… Opisują swoje podejście jako “zorientowane na klienta” i że “nasza innowacyjność jest prosta: wykorzystać tylko sprawdzoną technologię jądrową, stworzyć powtarzalną, możliwą do wyprodukowania elektrownię i zdobyć kapitał prywatny”. Pierwsze rzeczywiste instalacje elektrowni mogą pojawić się już w 2025 lub 2026 roku. Żaden inny konstruktor SMR nie oferuje nowej elektrowni znacznie przed 2029 rokiem.

Jeśli chodzi o koszty, brytyjska prasa podała kwotę 100 milionów funtów lub mniej za jednostkę 20 MW, czyli około 6 135 dolarów za kW.

Dotyczyło to 34 europejskich reaktorów, 24 w Wielkiej Brytanii i 10 w Polsce. Rumunia również rozważa tę konstrukcję. Firma zabezpieczyła PPA, umowy o zakup energii, z 4 partnerami przemysłowymi. W Polsce partneruje im Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna . W Wielkiej Brytanii mają trzy partnerstwa przemysłowe zidentyfikowane jedynie jako “kampus nauk przyrodniczych, producent paliw zrównoważonych i deweloper hiperskalowych centrów danych”. Last Energy jest wyjątkowe, ponieważ oferuje “one stop shopping” dla nabywców energii jądrowej. Stwierdzają, że “Obejmujemy wszystkie aspekty procesu inwestycyjnego, w tym projektowanie, budowę, finansowanie, serwis i eksploatację.”

Europejska Agencja Energii Atomowej, która monitoruje kwestie związane z energetyką jądrową, wymienia obecnie dwadzieścia jeden obiecujących technologii jądrowych. (W każdej z pięciu kategorii nowych, małych technologii jądrowych: chłodzonych wodą, gazem, szybkim spektrum, mikro (do których zalicza się Last Energy) oraz stopioną solą, znajduje się wiele pozycji. Szeregują te różne technologie według pięciu kryteriów: licencjonowania, lokalizacji, łańcucha dostaw, zaangażowania i paliwa. Żadna z tych technologii nie została jeszcze komercyjnie licencjonowana. NEA stwierdziła, że mniej niż połowa wyróżnionych technologii mogłaby uzyskać finansowanie dla pierwszej w swoim rodzaju jednostki, a jeszcze mniejszy podzbiór byłby w stanie uzyskać umowy na zakup energii, co udało się Last Energy.

Jedną z głównych różnic między BWRX 300 czy NuScale a PWR 20 firmy Last jest kwestia licencji. Dwie pierwsze firmy bardzo starają się opisać i zareklamować swoją bliskość do zezwoleń. Na stronie internetowej Lasta czytamy, że “Największą niepewność stwarza proces licencjonowania”. Dalej wyrażają nadzieję, że w zakresie rozwoju projektu “jesteśmy w stanie produkować równolegle z naszym procesem licencjonowania”. Niezależnie od sposobu opisywania procesu regulacyjnego /licencyjnego, NEA podsumowuje podstawowy proces w USA i Europie jako składający się z czterech zasadniczych etapów: 1) interakcji przedlicencyjnej z organami regulacyjnymi, 2) zatwierdzenia projektu, 3) budowy, i wreszcie 4) wydania licencji operacyjnej i komercyjnej eksploatacji. Mówiąc inaczej, nie będzie miało znaczenia, jak szybko inżynierowie Last Energy potrafią wyprodukować i zmontować reaktor PWR 20, dopóki różne organy regulacyjne nie zatwierdzą ich projektu.

Z punktu widzenia akceptacji komercyjnej trudno nawet zaryzykować przypuszczenie dotyczące przyszłej technologii SMR, ponieważ tak naprawdę mówimy o cyklu zastępczym, głównie dla starzejących się elektrowni na gaz ziemny w latach 2040. Zakładając, że nowa generacja reaktorów SMR zacznie działać zgodnie z planem pod koniec tej dekady, nie ma powodów, aby sądzić, że rynek skupi się wokół jednej wielkości lub technologii SMR znacznie wcześniej niż w połowie lub pod koniec lat 2030. W tej chwili możemy jedynie stwierdzić, że istnieją dwa rynki SMR – reaktory o skali niemal użytkowej, produkujące 300 MW, takie jak model BWRX, oraz mikroreaktory o mocy 5-50 MW, w tym Last Energy. I że są one adresowane do bardzo różnych typów klientów. Przedsiębiorstwa energetyczne skłaniają się ku większym reaktorom ze względu na koszty – większe wciąż uważane są za tańsze. Z drugiej strony mniejsze reaktory są atrakcyjne dla działalności komercyjnej i przemysłowej, dostarczania pary technologicznej i kompatybilności z systemami ciepłowniczymi. I właśnie w tym obszarze Last Energy zdaje się robić postępy.

W końcu jednak ani techniczne, ani biznesowe umiejętności firmy Last nie odniosą skutku, jeśli opinia publiczna nie będzie czuła się komfortowo na myśl o mini elektrowniach atomowych rozsianych w najbliższej okolicy. Będą one musiały być chronione przed terrorystami, być może przez słabe rządy, a ich odpady będą musiały być transportowane przez miasta i okolice zamiszkałe do obiektów jeszcze nie zbudowanych. Mini atomówki wyglądają ciekawie na papierze. Ale jak to się mówi „zobaczymy w praniu”. Coś lepszego może się pojawić, gdy będziemy czekać.

==================================

mail:

…co ciekawe, wskazano tam na lokalizację – katowicką specjalną strefę ekonomiczną (gdzie mieszkam). Część naszych kopalń zrównano z ziemią i tak “zaorano”, żeby już węgla nie wydobywać – więc to jest kolejny krok. Oczywiście trzeba zadać pytanie skąd będziemy mieli energię za 10-15 lat, gdy zapewne większość kopalń zostanie zamknięta.

Energetyka jądrowa Anno Domini 2023. W sejmie – tylko propaganda – specjalistów na konferencję o EJ nie wpuszczono… Pos. Winnicki tu rządzi !

Energetyka jądrowa Anno Domini 2023. W sejmie- tylko propaganda – specjalistów na konferencję o EJ nie wpuszczono…

[W PL1 licznik wejść jest blokowany: Tam jest po dwóch dniach [ale systematycznie] mniej wejść, niż tegoż programu u mnie i na Legionie św. Ekspedyta. A powinno być ok. dziesięć razy więcej…. Możecie to sprawdzić. M. Dakowski]

40 minut

============================================

Energetyka jądrowa Anno Domini 2023.

Mirosław Dakowski, fizyk rozszczepienia, energo-analityk. 7 marca 2023.

Od paru dziesięcioleci nie ma istotnych postępów w technologiach zamiany energii rozszczepienia na energię użyteczne [elektryczna, cieplna czy mechaniczna]. Od trzech dziesięcioleci ilość reaktorów energetycznych waha się około 430 do 400, z tendencją raczej malejącą. Ich udział w globalnej produkcji energii zmalał.

Koszt budowy rośnie, od nierealnych 800 dolarów na kilowat, przez 2, 3, 4 000 dolarów na kilowat. W niektórych obiektach USA koszt ten doszedł do 8, nawet 10 000 dolarów na kilowat.

Groźne katastrofy ze stopieniem rdzenia [ Three Mile Island, Windscale, Czarnobyl, Fukushima] przekroczyły wiele tysięcy razy obliczone uprzednio prawdopodobieństwa takich katastrof.

Po Czarnobylu realna ilość ofiar śmiertelnych przekroczyła tysiące razy dane oficjalne. Koszt neutralizacji stopienia trzech czy czterech rdzeni Fukushima przekracza dziesiątki miliardów dolarów, a czas zakończenia tych prac oddala się na nieznaną ilość lat.

Koszt budowy dwóch jedynych po roku 2000 w Europie reaktorów energetycznych: Flamanville i Olkiluoto] przekroczył koszty planowane 3 do 4 razy, a czas oddania do użytku wzrósł z planowanych około 5 lat ponad 2 do 3 razy. Dotąd nie potrafiłem znaleźć danych o podłączeniu reaktora z Olkiluoto do sieci. Flamanville.. 19 December 2022: The loading of fuel into the Flamanville 3 EPR reactor in France has been put back again by at least six more months, with the estimated cost at completion increasing by a further EUR 500 million (USD530 million), EDF has announced.

==========================

Nie ma w Europie, ani na świecie, bezpiecznych składowisk zużytego paliwa na potrzebny czas rzędu 1000 do 10 000 lat. Co najmniej tyle czasu bowiem zużyte paliwo musi być ciągle schładzane. Dwie wielkie katastrofy w Związku Radzieckim w Kisztym spowodowane były awarią chłodzenia odpadów. Ich skutki radioaktywne dla ludzi i zwierząt są większe, groźniejsze, niż z Czarnoryla.

Koszt wywozu z Polski zużytego paliwa musi być uwzględniony w kontrakcie. W Polsce nie ma miejsc na takie składowiska, a koszty przekroczyłyby dziesiątki miliardów dolarów. Inaczej będzie to potworna bomba zegarowa.

O strategii energetycznej Polski muszą decydować energo-analitycy, ekonomiści, nie zaś przypadkowi posłowie czy ministrowie [ ich zawód: polityk, socjolog, polonista itp.].

Lansowane ostatnio małe reaktory energetyczne nie są jeszcze sprawdzone, Polska nie powinna być ich poligonem doświadczalnym. Ceny energii elektrycznej z nich muszą być jednak wyższe niż z normalnych reaktorów energetycznych [efekt skali].

Energetyka jądrowa cechuje się koniecznością stałego utrzymywania mocy, OZE zaś odwrotnie – mają kapryśne, mało przewidywalne, zależne od pogody, zasilanie. Więc tak dla energii jądrowej, jak dla OZE [wiatr, fotowoltaika] konieczny jest priorytet rozwoju magazynowania energii, magazynów tak wielkich jak i lokalnych. Technologie są znane i wypróbowane: Elektrownia szczytowo-pompowe, magazynowanie przez wodór, przemiany fazowe, przemiany chemiczne [na przykład magnetyt plus wodór].

=========================

Więcej na te tematy:

Książki:

Mirosław Dakowski, O energetyce dla użytkowników i sceptyków, w wyd. Antyk,

Mirosław Dakowski, O to, co najważniejsze. Krzaczek na drodze lawiny, w wyd. Antyk

Niedoszłe energetyczne El Dorado

Poprawna ocena ofiar Czarnobyla: półtora miliona (jak dotąd)

O odpadach radioaktywnych z reaktorów w Polsce. To tykająca bomba jądrowa, której zapalnik został starannie schowany.

Elektrownia atomowa czy energia odnawialna? Kłamstwa UE. 50 minut. KOSZTY !

Elektrownia atomowa czy energia odnawialna?

Nr 151 / (47) 2022

Mirosław Andrzej Dakowski

Polski fizyk, profesor doktor habilitowany. W 1990 r. był projektodawcą Krajowej Agencji Poszanowania Energii podległej premierowi Polski. Autor około siedemdziesięciu publikacji naukowych z zakresu fizyki jądrowej, ogłaszanych m.in. na łamach czasopism zagranicznych, takich jak np.: „Earth and Planetary Science Letters”, „Nuclear Instruments and Methods in Physics Research”, „Physical Review Letters” (wyd. American Physical Society). W latach 2000-2005 był członkiem Komitetu ds. Gospodarki Energetycznej Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych. Opracował podstawy „Poszanowania Energii i Energii Odnawialnych dla Polski”, które przedstawił w książce „O energetyce dla użytkowników i sceptyków” napisanej wspólnie z prof. Stanisławem Wiąckowskim (2005).

Z prof. Mirosławem Dakowskim, pomysłodawcą Krajowej Agencji Poszanowania Energii, rozmawia Rafał Górski, redaktor naczelny Tygodnika Spraw Obywatelskich.

Budowa elektrowni atomowej w Polsce da 100 tys. miejsc pracy dla amerykańskich pracowników.
Jennifer Granholm, sekretarz USA ds. energii

Nazwa Paks jest symbolem najpoważniejszego wypadku w europejskim reaktorze jądrowym od czasów Czarnobyla. Ponadto przegrzanie wysoko radioaktywnych materiałów nastąpiło poza betonowym zbiornikiem ochronnym reaktora. Jednak świat poza granicami Węgier praktycznie w ogóle nie zainteresował się nuklearnym piekłem, jakie mogło się rozpętać we wnętrzu ruchomego urządzenia czyszczącego elementy paliwowe. Specjaliści z Węgier i z zagranicy, którzy rekonstruowali później przebieg wydarzeń tamtej nocy, stwierdzili z przerażeniem, że cała sprawa mogła skończyć się o wiele gorzej.
Gerd Rosenkranz, „Energia jądrowa mit i rzeczywistość. O zagrożeniach związanych z energią jądrową i jej perspektywach w przyszłości”

łamane są prawa człowieka, rząd japoński kłamie i naraża społeczeństwo na promieniowanie przekraczające bezpieczne limity, które skutkują zwiększonym ryzykiem wystąpienia raka.
============================================

  1. Czy potrzebujemy elektrowni atomowej w Polsce?
  2. Dlaczego kolejne rządy po 1989 r. nie stawiały na energetykę odnawialną i magazynowanie energii?
  3. Czy uratuje nas gaz łupkowy?
  4. Czego uczą nas katastrofy elektrowni atomowych?
  5. Czy elektrownia atomowa produkuje tanią energię?
  6. Co z odpadami z elektrowni jądrowych?
  7. Czy rozwiązania problemów energetycznych możemy szukać w zmniejszeniu zużycia energii?

50 minut

Pobierz mp3

Sekretarz USA: Elektrownia atomowa w Polsce da miejsca pracy dla 100 tys. Amerykanów

Sekretarz USA: Elektrownia atomowa w Polsce da miejsca pracy dla 100 tys. Amerykanów

Budowa elektrowni atomowej w Polsce da 100 tys. miejsc pracy dla amerykańskich pracowników – oświadczyła sekretarz USA ds. energii Jennifer Granholm. W piątek ogłoszono, że budową pierwszej elektrowni atomowej w Polsce zajmie się amerykański koncern Westinghouse.

Pierwsza polska elektrownia atomowa będzie [ma być… MD] zbudowana w oparciu o amerykańska technologię.  Sekretarz USA ds. energii Jennifer Granholm wyraziła opinię, że wybór polskiego rządu powoduje „ogromne wzmocnienie relacji”.

„Premier Polski Mateusz Morawiecki ogłosił, że Polska wybierze rząd USA i firmę Westinghouse dla pierwszej części swojego projektu nuklearnego wartego 40 mld dol., tworząc lub utrzymując 100 tys. miejsc pracy dla amerykańskich pracowników” – napisała Granholm w piątek na Twitterze.[…]

Czy energetyka jądrowa jest opłacalna? Czy jest bezpieczna? prof. Mirosław Dakowski. 28 minut. „Te same wyrazy… po kilka razy”

28 minut.

Mira Piłaszewicz MiraWizja TV

====================

A tu teksty pisane, dokładniejsze:

Niedoszłe energetyczne El Dorado

Poprawna ocena ofiar Czarnobyla: półtora miliona (jak dotąd)

Czort z nami” !! Satanistyczna impreza przed katastrofą czarnobylską.

Ces yeux peuvent-ils mentir? Le dragon nucléaire prêt pour le grand bond en avant.

Ces yeux peuvent-ils mentir? Le dragon nucléaire prêt pour le grand bond en avant.
Fragment artykułu -przeglądu energetyki światowej. Skupiłem się na Chinach. Czytać z dużą uwagą, stąd ten tytuł. MD]

Si l’EPR finlandais a démarré à la fin de l’année 2021 pour une production à pleine puissance prévue pour la mi-2022 « après seize ans de chantier et douze ans de retard sur la date de mise en service prévue initialement », la situation reste critique, sinon pour le moins incertaine, pour son homologue français. Le début de l’année 2022 a en effet vu EDF reporter une nouvelle fois la mise en service de l’’EPR de Flamanville « de fin 2022 au second trimestre 2023 ». Selon la Cour des comptes qui qualifie le projet d’ « échec opérationnel », le coût total du chantier s’élèvera « à plus de 19 milliards d’euros ». La mise en service du réacteur de 3ème génération qu’est l’EPR de Flamanville était initialement prévue pour 2012 pour un budget prévisionnel de 3 milliards d’euros…

Le secteur nucléaire chinois, qui a pour sa part ravi le 2nd rang mondial à la France en produisant plus de 366 TWh en 2020 (contre 171 TWh en 2015 et 70 TWh en 2009), se porte à l’inverse comme un charme. En 2021, la Chine a produit 410 TWh d’électricité d’origine nucléaire pour une puissance installée en service de 54 GW. Si cette puissance installée est encore éloignée de celle des USA (93 réacteurs totalisant 95 GW dont la moyenne d’âge est de 42 ans), elle ne le restera pas encore très longtemps, la Chine visant une capacité installée (en service et en construction) de 100 GW à l’horizon 2025 et de 200 GW à l’horizon 2035 (soit une production annuelle de l’ordre de 1 500 TWh). A la fin de l’année 2021, la Chine comptait 16 réacteurs en construction (dont 12 réacteurs de 3ème génération Hualong-1, d’une puissance de 1,1 GW dotés d’une durée de vie nominale de 60 ans). Le 1er janvier 2022, la Chine comptait deux réacteurs Hualong-1 en service (Fuqing-5 et Fuqing-6), sans oublier Kanupp-2 et Kanupp-3 (entrés en service aux printemps 2021 et 2022 au Pakistan). Hualong-1, dont le taux d’équipements indigènes dépasse déjà 90 %, devrait surtout rapidement céder la place à une version optimisée (Hualong-2) d’ici 2024, qui verra le coût de construction passer de 17 000 à 13 000 yuans par kW installé (soit à peine plus de 2 milliards de $ US par unité) et la durée de construction ramenée de 5 à 4 ans.

Outre le réacteur Hualong-1, la Chine est également en train de construire ses deux premiers réacteurs CAP1400 sur le site de Shidao Bay (un autre modèle de REP de conception indigène de 3ème génération d’une puissance de 1,5 GW). Lancée en juillet 2019, la construction de ces réacteurs possédant plus de 90 % de composants indigènes doit s’achever en 2025.

La mise en œuvre à grande échelle de réacteurs chinois de 3ème génération est cependant loin d’être la seule réalisation majeure du secteur nucléaire chinois.

Le début de l’année 2022 a ainsi vu la connexion au réseau du premier des deux réacteurs nucléaires de démonstration de 4ème génération de la centrale de Shidaowan. Quand le deuxième réacteur sera mis en service cette année, les deux réacteurs à haute température (HTRC), d’une puissance thermique de 250 MW chacun produiront un total de 210 MW d’électricité (soit un rendement de 42 % et une production annuelle de 1,4 TWh suffisante pour 2 millions d’habitants). La construction de ce nouveau type de réacteur nucléaire refroidi à l’hélium (en place de l’eau pressurisée) est une première mondiale qui amène les experts occidentaux à reconnaître que « la Chine prend de l’avance dans la course aux nouveaux réacteurs nucléaires ».

Quelques mois auparavant, la Chine avait achevé la construction d’un autre réacteur expérimental de 4ème génération à sels fondus et au thorium, situé en plein désert de Gobi. Cette technologie brièvement explorée par les USA dans les années 1960, possède de multiples avantages, que ce soit en termes de sécurité, de déchets et d’approvisionnement en combustible, sans oublier son affranchissement de la dépendance traditionnelle à l’eau.

« Sur le papier, le mariage réacteur à sels fondus et thorium semble donc avoir tout bon. Si on n’y a pas eu recours plus tôt, « c’est essentiellement parce que l’uranium 235 était le candidat naturel pour les réacteurs nucléaires et que le marché n’a pas cherché beaucoup plus loin » ».

La commercialisation de ce nouveau type de réacteur nucléaire qui « ne présenterait que des avantages » et ne « produirait quasiment pas de déchets radioactifs » est prévue à l’horizon 2030.

Il faut en effet savoir que les réacteurs nucléaires (de 2ème et 3ème générations) basés sur l’uranium 235, le seul isotope d’uranium qui soit naturellement fissile, sont dépendants d’un combustible particulièrement rare qui ne représente que 0,7 % de l’uranium disponible (constitué à 99,3 % d’uranium 238 non-fissile). Le thorium 232, aussi commun que le plomb, résoudrait encore plus radicalement la problématique de la disponibilité à grande échelle très limitée du combustible nucléaire…

Enfin, il est également essentiel de souligner que deux réacteurs nucléaires de 4ème génération CFR-600 (réacteurs à neutrons rapides refroidis au sodium, également appelés surgénérateurs) sont aujourd’hui en construction sur le site de Xiapu (depuis décembre 2017 et décembre 2020), avec des mises en service respectives prévues pour 2023 et 2026. Ce type de réacteur peut être alimenté par de l’uranium 238 et grâce au traitement du combustible usé des centrales nucléaires traditionnelles.

En d’autres termes, la filière nucléaire chinoise est aujourd’hui en train de tester les principaux types de réacteurs nucléaires de 4ème génération, qui ont tous vu leur développement être abandonné par l’Occident, et ce comme le préalable évident à leur développement à grande échelle… Les inquiétudes croissantes de l’Occident en ce qui concerne les futures centrales nucléaires chinoises, notamment celles utilisant l’uranium 238, qui promettent à la Chine une transition vers une énergie abondante, relativement propre et bon marché, sont évidemment maquillées par leurs préoccupations sécuritaires, ces réacteurs de 4ème génération permettant notamment de produire du plutonium 239 à usage militaire…

Même les médias atlantistes les plus obstinément enragés, bien qu’ils se limitent à n’évoquer lapidairement que la partie visible de l’iceberg et ne puissent se départir de préjugés « sur la capacité du pays à sécuriser ses centrales » ainsi que sa communication « tchernobylesque », sont aujourd’hui forcés de reconnaître les réalisations et les ambitions mondiales sans précédent de la filière nucléaire chinoise et sa compétitivité internationale inégalée avec un coût du MWh estimé à 36 euros, contre 83 euros en Occident :

« Le pays compte ainsi bâtir plus de 150 nouveaux réacteurs dans les quinze prochaines années – plus que le reste du monde les trente-cinq précédentes. Le plan devrait coûter au pays la bagatelle de 380 milliards d’euros, avec l’objectif annoncé de produire 200 gigawatts d’ici 2035 ».

Alors que l’Occident hésite entre l’abandon (Japon, Allemagne) et la prolongation (USA, France) de ses parcs nucléaires vieillissants, se débattant entre aujourd’hui surcoûts, malfaçons, pertes de compétences et explosion du coût des énergies fossiles après des décennies de sous-investissement chronique dans son un secteur énergétique, sous-investissement motivé par l’avènement de « l’économie de bazar » occidentale post-industrielle, la Chine se dote aujourd’hui d’un mix énergétique de tout premier ordre (constitué de centrales thermiques, hydroélectriques, nucléaires, éoliennes et solaires) capable de lui assurer un avantage comparatif clef et par conséquent une compétitivité à long terme. Les analystes occidentaux les plus honnêtes et lucides soulignent surtout que la Chine a réalisé « une montée en puissance « tous azimuts » du nucléaire » :

« Ce pays ne se contente plus de construire et d’exploiter des réacteurs conçus à l’étranger. En s’inspirant des technologies françaises et américaines, il a acquis une maturité industrielle qui lui permet dorénavant de concevoir et construire des réacteurs dans des délais qu’aucun pays ne parvient plus à atteindre (5 ans à 6 ans). Leur coût annoncé, autour de 5 milliards d’euros, est largement inférieur à celui des autres réacteurs de troisième génération dans le monde. Les réacteurs chinois de troisième génération tels que le Hualong-1 et le CAP1400 équiperont majoritairement les nouvelles centrales nucléaires en Chine, et peut-être ailleurs dans le monde ».

Dans un article intitulé « Le dragon nucléaire chinois prêt pour le grand bond en avant », ces mêmes analystes soulignent que « cet essor industriel est inégalé dans l’histoire du nucléaire mondial » et conduira inévitablement à rapidement faire de la Chine « la référence en matière de centrales nucléaires car l’énorme volume de ce programme conduira à une optimisation industrielle et à la baisse des coûts de construction qui favoriseront encore davantage son déploiement », notamment à l’international.

En outre, la Chine vise à augmenter le rendement énergétique global des réacteurs nucléaires (voisin de 35 % sur les générateurs de type REP) en récupérant les calories (habituellement dissipées sous forme de vapeur d’eau au niveau des tours de refroidissement) en vue de la production d’eau chaude destinée au chauffage urbain. Un réacteur nucléaire générant 1 GW d’électricité possède une puissance thermique brute voisine de 3 GW, c’est-à-dire que seul un tiers de l’énergie thermique produite par les réactions de fission est convertie en électricité. Le 9 novembre 2021, La Chine a ainsi inauguré le premier chauffage nucléaire urbain du Monde couvrant la totalité de la zone urbaine de la ville de Haiyang (200 000 habitants sur 4,5 millions de m2 habitables). D’autres villes chinoises (comme Qingdao) en bénéficieront également, avec la promesse d’une bien meilleure rentabilité à long terme que la combustion d’énergies fossiles… Enfin, le tableau ne serait pas complet si nous n’évoquions pas la perspective à plus long terme (de l’ordre de trois décennies au moins), de la maîtrise de la fusion nucléaire, et donc la création d’un soleil artificiel. La Chine là encore à l’avant-garde de la recherche mondiale, avec pas moins de 6 réacteurs à fusion expérimentaux en fonctionnement… A n’en pas douter, le XXIème siècle promet d’être « le siècle chinois », n’en déplaise au camp atlantiste…

[—-]

Polska nie zbuduje elektrowni atomowych.

Elektrownie jądrowe w Polsce nie powstaną, ponieważ ich budowa jest zbyt droga. Problemem dzisiaj jest to, czy za 5 lat ludzie będą mieli energię, bo jest niemal pewne, że za 5 lat w Polsce pojawią się braki energii – mówi WNP.PL prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.

Koszt budowy 1000 MW w elektrowniach jądrowych w Europie wynosi ok. 10 mld dolarów, czyli blisko 40 mld zł. W przypadku Chin czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich te koszty mogą być niższe, ale tam są inne standardy – np. te dotyczące bezpieczeństwa – uważa nasz rozmówca.

  • Małe reaktory jądrowe w Polsce mogą pojawić się najwcześniej ok. roku 2050. Tyleż że energia w nich produkowana będzie droższa niż w dużych reaktorach. 
  • W Polsce będziemy przeciągać pracę starych bloków węglowych, ale luki wielkości 8 czy 10 tys. MW nie przeskoczymy. W efekcie za ok 5 lat będziemy mieli stopnie zasilania. To – zdaniem prof. Mielczarskiego – praktycznie pewne…

—————————
Mówi pan, że w Polsce nie powstaną elektrownie jądrowe. Z czego ta opinia wynika?
Prof. Władysław Mielczarski: – Ta opinia wynika z oceny stanu obecnego polskiej energetyki. Został on bardzo dobrze opisany w dokumencie Ministerstwa Klimatu i Środowiska “Sprawozdanie z wyników monitorowania bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej za okres od dnia 1 stycznia 2019 r. do dnia 31 grudnia 2020 r.”, który opublikowano w sierpniu 2021 r.
Dokument jest podpisany przez Ministerstwo Klimatu, ale z materiałów, jakie tam się znajdują, wynika, że został on przygotowany przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE). To słuszne posunięcie, ponieważ PSE ma najlepszą wiedzę o funkcjonowaniu systemu elektroenergetycznego.
Z tego opracowania wyraźnie wynika, że aby zachować bezpieczeństwo dostaw energii to do roku 2030 trzeba wybudować od 8 tys. do 10 tys. MW dyspozycyjnych mocy wytwórczych. Dokument stwierdza, że od roku 2024 rozpoczną się braki w dostawach energii elektrycznej i że nie ma w tej chwili środków zaradczych, które by temu zapobiegły.
Problemem dzisiaj nie jest budowa elektrowni jądrowych, lecz to, czy za 5 lat ludzie będą mieli energię… Elektrownia jądrowa w Polce może najwcześniej zostać wybudowana ok. 2040 r., czyli za późno.
Skoro energii będzie brakowało za 5 lat, to braki mogą wystąpić także w dalszej przyszłości, więc elektrownia jądrowa tym bardziej będzie potrzebna…
– W przypadku budowy elektrowni jądrowych w Polsce trzeba brać pod uwagę kilka istotnych elementów, które przemawiają za tym, że taka elektrownia nie powstanie.
Po pierwsze: nie mamy i nie będziemy mieli na to pieniędzy. Dzisiaj koszt budowy 1000 MW w elektrowniach jądrowych w Europie wynosi ok. 10 mld dolarów, czyli blisko 40 mld zł. W przypadku Chin czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich te koszty mogą być niższe, ale tam są inne standardy np. te dotyczące bezpieczeństwa.
Drugi powód to sprzeciw opinii publicznej. Już dzisiaj duża część społeczeństwa jest przeciwko budowie elektrowni jądrowych, a ten odsetek jeszcze wzrośnie, kiedy wyznaczy się lokalizację elektrowni.
Po trzecie: na elektrownię jądrową nie zgodzi się społeczność międzynarodowa, a szczególnie – niemiecka. Niemcy już dawno zaczęli protestować przeciwko elektrowniom jądrowym w naszym kraju; premier Brandenburgii wysyłał oficjalne listy do polskiego rządu. Niemcy nie zgodzą się, by sąsiad za płotem postawił im elektrownię jądrową…
Kolejny argument? Niewystarczająca infrastruktura przesyłowa. W raporcie Ministerstwa Klimatu dobrze opisano, jakie problemy sieciowe widać dzisiaj w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym (KSE). PSE SA już dzisiaj ma olbrzymie problemy z przesyłaniem energii z farm wiatrowych z północy Polski na południe… Bo większość farm wiatrowych pracuje na północy, bo tam bardziej wieje, ale większość odbioru jest na południu.

Jeżeli jeszcze wybudujmy morskie farmy wiatrowe o mocy 5,9 tys. MW, a takie są plany, to nie będziemy w stanie przesłać wyprodukowanej tam energii, ponieważ do 2030 r. nie zbudujemy 5 linii 400 kV z Pomorza na południe Polski – do województwa śląskiego, małopolskiego i dolnośląskiego. A zatem dajmy sobie spokój z elektrowniami jądrowymi, bo gdy je wybudujemy to kłopoty z przesyłem energii będą jeszcze większe…
Niedawno prezydent Andrzej Duda rozmawiał z prezydentem Emannuelem Macronem a premier Mateusz Morawiecki – z prezesem EDF. A zatem coś chyba jest na rzeczy?
– Prowadzimy grę ekonomiczno-polityczną z Francją – na zasadzie, że może od was kupimy elektrownie jądrowe, a wy nas poprzecie w głosowaniach w instytucjach UE. Francuzi szukają rynków zbytu dla swoich technologii jądrowych; mają u siebie duży przemysł jądrowy, a na świecie jest niewielu chętnych na ich technologię. Budowane bloki Olkiluoto 3 i Flamanville 3 mają wieloletnie opóźnienia i duże przekroczenia kosztów…
To może amerykanie z Westinghouse?
– Właścicielem Westinghouse pozostaje  fundusz inwestycyjny z Kanady; oni nie mają wystarczających środków. Westinghouse kończy budowę dwóch bloków w Stanach Zjednoczonych – i tam także są duże opóźnienia i przekroczenia kosztów.
Ostatnio wiele się mówi o małych, modułowych reaktorach. Może to jest wyjście dla Polski?
– Małe reaktory jądrowe to odległa perspektywa. W Polsce mogą one powstać znacznie później niż duże reaktory, może gdzieś ok. roku 2050-60.
Warto pamiętać, że małe reaktory jądrowe to nie jest nowy pomysł – nad tym pracuje się od wielu lat. Podejmowano wiele prób – np. wojsko USA próbowało budować takie reaktory, aby mieć dostęp do energii w miejscach dalekich od sieci, jak Alaska czy Grenlandia. I takie próby zawsze źle się kończyły.
Udało się wykorzystać małe reaktory jedynie w przypadku okrętów podwodnych, lodołamaczy i lotniskowców. Niemcy w latach 60. wybudowali jeden statek handlowy z napędem jądrowym, ale potem dali sobie z tym spokój…
Na świecie jest prowadzonych wiele projektów małych modułowych reaktorów, ale jeszcze żaden z nich nie ma zatwierdzenia ze strony Komisji Dozoru Jądrowego w Stanach Zjednoczonych. Jedynie projekt Nu Scale dostał od amerykańskiego dozoru ogólną zgodę na zastosowanie technologii.
Warto zdawać sobie sprawę, że koszty tej technologii będą olbrzymie. To nie tak, że jeśli blok 1000 MW kosztuje 10 mld dolarów, to mały blok 200 MW będzie kosztował 2 mld dolarów… Blok 200 MW wymaga ok. 1/3. kosztów dużego bloku, co oznacza, że energia w nim wyprodukowana będzie o ok. 30 proc. droższa niż w przypadku dużych jednostek!
Skoro małe reaktory działają na okrętach podwodnych i lotniskowcach, to dlaczego mają nie działać na lądzie…
– Proszę nie żartować… W przypadku zastosowań wojskowych można zapomnieć o kwestiach ekonomicznych, które nie są brane pod uwagę. To nie są zastosowania cywilne.
Gdyby budowa cywilnych małych reaktorów jądrowych była tania i prosta, no to na całym świecie wszyscy już by te reaktory mieli.

————————-
Wróćmy do polskiej rzeczywistości. Co będzie, jak zacznie brakować energii?
– 
Co się stanie, tego do końca nie wiadomo; na pewno będziemy się posiłkować importem energii, ale tu są ograniczone możliwości. W Niemczech także pojawiają się energetyczne braki, a będą one jeszcze większe po wyłączeniu elektrowni jądrowych.
W Niemczech wszystkie główne siły polityczne – od lewa do prawa – są za tym, aby wyłączyć elektrownie jądrowe; nie sądzę, żeby to się zmieniło. Niemcy mogą nam pomagać w sytuacji, kiedy będzie dużo wiatru i będą pracowały elektrownie wiatrowe, ale jak wiatr nie zawieje ,to nam nie pomogą.
Skończy się na tym, że w Polsce będziemy przeciągać pracę starych bloków węglowych, ale luki wielkości 8 czy 10 tys. MW nie przeskoczymy… W efekcie za ok 5 lat będziemy mieli stopnie zasilania. To jest praktycznie pewne.
Firmy energetyczne wiedzą, jaka jest żywotność ich bloków. Z czego wynika ta zapaść inwestycyjna?
– To jest złożona sprawa. Ważna jest tu kwestia koordynacji działania OSP, który jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo funkcjonowania KSE, ale sam nie dysponuje zasobami, aby to bezpieczeństwo zapewnić.
Z drugiej strony są firmy energetyczne, które mają zasoby, ale które nie są odpowiedzialne za bezpieczeństwo systemu energetycznego. PSE mówi, że brakuje nam mocy wytwórczych, ale samo nie jest w stanie nic zrobić.
Firmy energetyczne nie wiedzą, czy mocy w systemie brakuje czy nie , ponieważ żadna firma nie ma całościowego poglądu. Co więcej, biznesem firmy energetycznej nie jest dbanie o bezpieczeństwo energetyczne.
Co prawda pozapisywano w statutach spółek energetycznych, że mają one także dbać o bezpieczeństwo energetyczne, ale to są martwe zapisy. Brakuje centralnego regulatora, który powinien długoterminowo planować rozwój KSE. Takim koordynatorem powinno być Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Mamy zatem sytuację, że PSE nie ma możliwości zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, firmy mówią, że to nie jest ich biznes, a politycy, jak to politycy, patrzą tylko w perspektywie najbliższych wyborów…
Czyli lepiej już było
– Było cały czas gorzej… Decyzje podjęte w latach 2012-13 dotyczące budowy nowych bloków w elektrowniach Kozienice, Opole, Jaworzno oraz bloków w Płocku i Włocławku tylko przesunęły krytyczny punkt – nie zniwelowały wszystkich bolączek, ponieważ tych inwestycji było za mało.
Ministerstwo Klimatu mówi o nowych mocach rzędu 8-10 tys. MW, które trzeba wybudować w ciągu 9 lat, a my w ciągu ostatnich 15 lat wybudowaliśmy niecałe 5 tys. MW i to dzięki brutalnym decyzjom rządu, łącznie z wyrzuceniem prezesa PGE, który nie chciał budować dwóch nowych bloków w Elektrowni Opole. Powodem obecnej sytuacji jest brak skoordynowanych decyzji na szczeblu politycznym.

Ta sytuacja pogarsza się. Jednym z problemów transformacji energetycznej jest to, że nie skoordynowaliśmy transformacji i nie zapewniliśmy odpowiedniej infrastruktury.
Transformacja jest możliwa, pod warunkiem, że mamy infrastrukturę. Infrastruktura energetyczna z grubsza dzieli się na dwie części. Pierwsza to ta przesyłowa, która pozwoli rozwiązać problemy z przesyłem energii z elektrowni wiatrowych i jądrowych.
Druga to moce wytwórcze – zawsze dyspozycyjne. My możemy sobie budować wiatraki i panele, ale muszą istnieć dyspozycyjne źródła, które będą produkowały energię, kiedy przyjdzie luty, będzie godzina 20, minus 15 stopni Celsjusza i nie będzie słońca i nie będzie wiatru…
Ktoś wtedy energię musi wyprodukować. Społeczeństwa i przemysłu nie odłączymy, a jak przyjdą stopnie zasilania, to będzie chaos i załamanie gospodarki…
https://www.wnp.pl/finanse/polska-nie-zbuduje-elektrowni-atomowych-za-5-lat-zabraknie-nam-energii,504396.html