Elektrownia atomowa czy energia odnawialna? Kłamstwa UE. 50 minut. KOSZTY !

Elektrownia atomowa czy energia odnawialna?

Nr 151 / (47) 2022

Mirosław Andrzej Dakowski

Polski fizyk, profesor doktor habilitowany. W 1990 r. był projektodawcą Krajowej Agencji Poszanowania Energii podległej premierowi Polski. Autor około siedemdziesięciu publikacji naukowych z zakresu fizyki jądrowej, ogłaszanych m.in. na łamach czasopism zagranicznych, takich jak np.: „Earth and Planetary Science Letters”, „Nuclear Instruments and Methods in Physics Research”, „Physical Review Letters” (wyd. American Physical Society). W latach 2000-2005 był członkiem Komitetu ds. Gospodarki Energetycznej Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych. Opracował podstawy „Poszanowania Energii i Energii Odnawialnych dla Polski”, które przedstawił w książce „O energetyce dla użytkowników i sceptyków” napisanej wspólnie z prof. Stanisławem Wiąckowskim (2005).

Z prof. Mirosławem Dakowskim, pomysłodawcą Krajowej Agencji Poszanowania Energii, rozmawia Rafał Górski, redaktor naczelny Tygodnika Spraw Obywatelskich.

Budowa elektrowni atomowej w Polsce da 100 tys. miejsc pracy dla amerykańskich pracowników.
Jennifer Granholm, sekretarz USA ds. energii

Nazwa Paks jest symbolem najpoważniejszego wypadku w europejskim reaktorze jądrowym od czasów Czarnobyla. Ponadto przegrzanie wysoko radioaktywnych materiałów nastąpiło poza betonowym zbiornikiem ochronnym reaktora. Jednak świat poza granicami Węgier praktycznie w ogóle nie zainteresował się nuklearnym piekłem, jakie mogło się rozpętać we wnętrzu ruchomego urządzenia czyszczącego elementy paliwowe. Specjaliści z Węgier i z zagranicy, którzy rekonstruowali później przebieg wydarzeń tamtej nocy, stwierdzili z przerażeniem, że cała sprawa mogła skończyć się o wiele gorzej.
Gerd Rosenkranz, „Energia jądrowa mit i rzeczywistość. O zagrożeniach związanych z energią jądrową i jej perspektywach w przyszłości”

łamane są prawa człowieka, rząd japoński kłamie i naraża społeczeństwo na promieniowanie przekraczające bezpieczne limity, które skutkują zwiększonym ryzykiem wystąpienia raka.
============================================

  1. Czy potrzebujemy elektrowni atomowej w Polsce?
  2. Dlaczego kolejne rządy po 1989 r. nie stawiały na energetykę odnawialną i magazynowanie energii?
  3. Czy uratuje nas gaz łupkowy?
  4. Czego uczą nas katastrofy elektrowni atomowych?
  5. Czy elektrownia atomowa produkuje tanią energię?
  6. Co z odpadami z elektrowni jądrowych?
  7. Czy rozwiązania problemów energetycznych możemy szukać w zmniejszeniu zużycia energii?

50 minut

Pobierz mp3

Kto zepsuł ten niech psuje dalej ?!?

Niemcy w II Wojnie Światowej zrujnowały pół Europy i wymordowały wiele milinów ludzi. Aktualna koalicja trzech partii przejmujących władzę w Niemczech jasno i bez ogródek ogłasza swój program. Jest nim przede wszystkim federalizacja Europy czyli utworzenie jednego europejskiego państwa pod przywództwem Niemiec. Można powiedzieć, że to czego nie udało się osiągnąć Hitlerowi zbrojnie udaje się  wywalczyć pokojowo a raczej ekonomicznie obecnym niemieckim rządom , bo  Niemcy mają w ręku potężny aparat ekonomicznych represji. Charakterystyczna jest specyficzna hipokryzja Niemiec. Niemcy poczuwają się (podobnie jak Mały Książę do odpowiedzialności za oswojonego lisa) do odpowiedzialności za morale narodów Europy.

Powinni raczej poczuwać się do odpowiedzialności za jej zniszczenie. Gdyby naprawdę chcieli podjąć taką odpowiedzialność mogliby wypłacić Polsce zaległe reparacje wojenne oraz oddać przetrzymywane nadal, a skradzione w czasie wojny, skarby kultury.  Mogliby również spróbować z szacunkiem odnosić się do Polaków uważanych kiedyś przez nich przecież za podludzi i przeznaczonych jak pasożyty do wytępienia. Tymczasem zamiast faktycznego  odkupienia swoich win Niemcy w swojej teutońskiej bucie chcą pilnować żeby nikt nie poszedł ich drogą, żeby nie odrodził się faszyzm. Przecież najlepiej na tym faszyzmie się znają najlepiej wiedzą jak się faszyzm rodzi.

Realizowana prze Niemców zasada: „kto zepsuł ten naprawia” jest właściwa wyłącznie przy wychowywaniu dzieci ( zepsułeś zabawkę to ją teraz napraw) i zawiodła choćby przy rozrachunkach z komunizmem. Kontraktowa opozycja wyłoniona spośród  progenitury stalinowskich aparatczyków wzbogacona osobistym udziałem samych byłych aparatczyków a także udziałem małowiernych (termin Putramenta) wobec komunistycznej partii a przedtem sprzedajnych literatów i filozofów usiłowała zachować monopol na naprawianie kraju po zapaści wynikłej z komunistycznych rządów. Do głosu dopuszczono niektórych ludzi innego niż „kontraktowi” rodowodu. Na przykład wybitniejszych robotników. Wybitniejszych nie w sensie intelektualnym czy moralnym lecz z wybitnym parciem do władzy a przede wszystkim do awansu społecznego i finansowego.

Niektórzy twierdzą, że wręcz przeciwnie, to zwycięska Solidarność dopuściła do udziału w konstytuującej się władzy byłych aparatczyków i ich progeniturę. To zupełnie nieistotne, jedni i drudzy dogadali się po  prostu w Magdalence przy wódce. Z punktu widzenia logiki relacja opozycja- komuna jest zwrotna i symetryczna. Jak wygląda tak naprawiona Polska każdy widzi (jak tego przysłowiowego  konia z sarmackiej encyklopedii Nowe Ateny Benedykta Chmielowskiego). Szkoda ze większość obywateli ogarnięta  euforią wyzwolenia była całkowicie impregnowana na znaki i  głosy rozsądku z trudem przebijające się przez medialną watę pobożnych życzeń i złudnych nadziei  niesłusznie branych za fakty.

Wracając do Niemców. Przez całe lata transformacji ustrojowej która sprowadziła się do utraty naszych najlepszych przemysłów (miedzy innymi na rzecz Niemiec, na przykład cukrownictwa celowo wykupywanego w celu zlikwidowania polskich cukrowni) utrzymywano nas w przeświadczeniu, że świat czeka już tylko pokój . Koniec historii za Fukuyamą głosili różni nasi domorośli politolodzy i historycy idei. Twierdzili, że Rosja rzucona na kolana przez upadek komunistycznego mocarstwa, oraz Niemcy łaskawie nas futrujący w stanie wojennym paczkami nigdy i nikomu nie będą już zagrażać. Ci którzy widzieli niebezpieczeństwo odrodzenia się mocarstwowości rosyjskiej i niemieckiej traktowani  byli w dyskursie politycznym jako idioci kultywujący odwieczne „strachy na lachy” i przeszkadzający Polsce czerpać garściami dobrodziejstw wynikających  z przynależności do Unii Europejskiej. Jednych do  Unii miały przekonać rowerowe ścieżki i drogi zbudowane za unijne pieniądze. Nie zastanawiali nad tym, że UE rozdziela pieniądze uzyskane z obowiązkowej składki do jej kasy a każda inwestycja, potrzebna lub zbędna, jest w dużej części finansowana przez lokalny samorząd. Bardziej świadomych przekonywano, że dzięki UE raz na zawsze skończyły się w Europie wojny.

Konsekwentnie likwidowano naszą armię argumentując: „a któżby dzisiaj  chciał na nas napadać?” Unia Europejska miała być gwarantem pokoju, sprawiedliwości w rozdzielaniu zebranych od członków funduszy, oraz racjonalnego bo centralnego planowania. Skąd my o znamy? Przecież centralizm był jedną z podstawowych przyczyn zawalenia się systemu komunistycznego. W czym unijny centralizm miałaby być lepszy od komunistycznego? Gwarancje pokoju w czasach komunizmu też mieliśmy. A nawet czynną walkę o pokój na świecie realizowaną przez dławienie wszelkich tendencji do wyzwolenia się, choćby częściowego, spod omnipotencji Kremla. Tak jak zdławiona została „Praska Wiosna” w czym braliśmy zresztą niechlubny udział.

Próby wyzwolenia się Polski spod dyktatu UE choćby w takiej sprawie jak idiotyczne i zupełnie nierealistyczne likwidowanie sprawdzonych paliw kopalnych na rzecz unijnych niesprawdzonych fantasmagorii takich jak energetyka wodorowa (fantasmagorii porównywalnych z zawracaniem przez sowietów biegu rzek i wdrażaniem w życie rojeń Łysenki ) spotykają się z równie drastycznym użyciem przez dominujące w UE Niemcy starej broni nowej generacji jaką jest zagładzanie i zamrażanie sąsiedniego kraju. ( patrz blokada Leningradu) Tym razem przez odcięcie go od należnych wypłat przy skrupulatnym pobieraniu od niego unijnej składki i zamykaniu jego kopalni. Swoich kopalni węglowych jakoś Niemcy nie mają zamiaru zamykać. W retoryce unijnej Polska nie przestała być „pokracznym bękartem traktatu wersalskiego” choć tego historycznego terminu nikt expressis verbis już nie używa. Powraca również odwieczny sojusz Niemiecko -Rosyjski.

Czerwone barwy socjaldemokracji i zielone partii Zielonych przesłaniają brunatny kolor rodzącej się Czwartej Rzeszy. Jak w dziecięcej zagadce: Co to jest? Czarna jagoda. A dlaczego czerwona? Bo jeszcze zielona.

Izabela Brodacka