Grzegorz Braun i nowy spot / fot. X / Grzegorz Braun
Grzegorz Braun opublikował swój nowy spot wyborczy pod hasłem „Powrót do przeszłości”. Nawiązuje on do filmu „Powrót do przyszłości”. Lider Konfederacji Korony Polskiej (KKP) krótko podsumowuje swoje postulaty.
W spocie widzimy najpierw hasło „Powrót do przeszłości Braun 2025” ozdobione gaśnicą. Następnie pojawia się napis „Rok 2030, Ukro-polin”.
Następnie widzimy auto stylizowane na samochodowy wehikuł czasu z filmu „Powrót do przyszłości”, z którego wysiada Grzegorz Braun.
– Szczęść Boże! Jak poznać przyszłość? To już dawno ustalili uczeni radzieccy. Wystarczy zaczekać. Ale ja nie chcę czekać na przyszłość Polski bez Polski – powiedział w spocie Grzegorz Braun.
– Nie chcę czekać na przyszłość, w której ostatecznie narzucony zostanie Polakom ład euro-kołchozowy – kontynuował Braun.
W międzyczasie widzimy krótkie hasła takie, jak „Covid-19”, „WHO”, „ludobójstwo”. Następnie widzimy człowieka w masce na twarzy z podpisem „pozbawienie godności”.
Potem wyświetlane są hasła „groźni imigranci”, „nie nasza wojna”, „niebezpieczne ulice” oraz „zielony i niebieski ład”.
Wówczas słychać głos mówiący do Brauna, że „jeśli zdecyduje się Pan na próby wygłaszania haseł antysemickich, ksenofobicznych czy nietolerancyjnych…”, na co przerywa mu Braun.
– Łooo… Ja wygłaszam hasła pro-polskie, szanowni państwo – odpowiedział lider KKP.
– Kłaniam się wam, namawiam. Wybierzcie Polskę, a nie produkt polskopodobny. Odzyskajmy niepodległość – podsumował Grzegorz Braun.
Ultraliberalny program gospodarczy Grzegorza Brauna ?
Przemysław Załuska
Patriotyczny i katolicki kandydat na prezydenta proponuje ultraliberalny program gospodarczy, w duchu laissez faire, zapożyczony od protestantów i starszych braci w wierze. Proponuje demontaż państwa poprzez likwidację podatków (PIT, CIT, ZUS), podważając materialny fundament istnienia wspólnoty narodowej i państwa. Jest to w istocie program któremu daleko do katolickiej optyki. Nikt nie lubi płacić podatków, one zawsze, w każdych okolicznościach są „za wysokie”. Tak też uważała np. polska szlachta nie chcąc łożyć na obronę Rzeczpospolitej … ze skutkiem wiadomym.
System podatkowy można reformować, starać się obniżać obciążenia, można proponować zastąpienie jednych obciążeń innymi (np. CIT podatkiem obrotowym), ale prosta likwidacja podatków oznacza także likwidowanie państwa, i to nie tylko marnotrawstwa jego aparatu czy być może zbędnych funkcji ale także likwidację tych żywotnie istotnych. Istnieje katolicki program gospodarczy, i nie, nie chodzi o program posoborowy, ani nawet korporacjonizmu, ale program sformułowany przez najlepszych ekonomistów swych czasów, scholastyków takich jak Leonardus Lessius, a następnie myślicieli takich jak biskup Ketteler czy Heinrich Pesch. Sprowadza się on do tego, że rynki są pożyteczne, gdy zaprzęgnięte do pożytecznej działalności, uwzględniającej dobro wspólne. Liberalizm proponuje paradygmat oparty o dogmatyczną wiarę, iż cokolwiek podmioty czynią na wolnym rynku jest to zawsze dobre…
Otóż wiemy z doświadczenia, że tak nie jest. Widzimy jak destruktywną władzę posiadają dziś korporacje. Jeśli pozwolić firmom dodawać chemiczne trucizny do żywności, to one, w obliczu konkurencji, by obniżyć koszty, będą to czynić, kosztem zdrowia konsumentów – patrz casus USA. Jeśli pozwolić firmom na monopolizację rynku to one to czynią, zawyżając następnie ceny i obniżając jednocześnie jakość. W niektórych zaś sytuacjach, na wybranych rynkach, państwowa własność może dać lepsze wyniki niż prywatna. Kluczem jest tutaj myślenie o dobru wspólnym. Kategoria ta powinna być katolikom bliska, ale w naszych krajowych okolicznościach, po dekadach liberalnej propagandy, tak nie jest. W konsekwencji mieniący się katolickim kandydat na prezydenta proponuje w sferze gospodarczej myślenie o Polakach jako o zatomizowanej masie wzajemnie skaczących sobie do gardła jednostek, których nic nie łączy. Jak to niby się ma do wizji Narodu, Wspólnoty, Tradycji? „Konserwatywni liberałowie” pokroju Korwina Mikke pokazali, także na osobistym przykładzie, że nie może być tak, iż człowiek w domu deklaruje moralność, przywiązanie do wartości, wiary i wspólnoty, a w pracy, w swojej firmie, na rynku staje się chciwym drapieżnikiem bez sumienia, bo taką postawę proponuje mu liberalizm. Ostatecznie, chcąc być tym drugim, odrzucić musi wiarę i moralność także w domu i sferze osobistej.
Czas by w końcu egzorcyzmować liberalne miazmaty i odrzucić liberalne pseudo-dogmaty w życiu społecznym i praktyce ekonomicznej. Przynajmniej po stronie która mieni się patriotyczną i katolicką.
==========================
M. Dakowski
Trochę łagodzę, czy wyjaśniam:
Grzegorz Braun wg viki to polonista z wykształcenia, reżyser, scenarzysta, nauczyciel akademicki i publicysta.
Nie jest ekonomistą. Jednak – gdyby miał władzę [gdy będzie miał władzę? ] – uważam, że z całą pewnością dopuści do decyzji ekonomicznych prawdziwych, patriotycznych i utalentowanych ekonomistów. Mieliśmy ich w ostatnim trzydziestoleciu i mamy ciągle sporo. Pewien jestem, że nie grozi nam „prostą likwidacją podatków”, a jeśli coś takiego powiedział – to się przejęzyczył – w pośpiechu jakiejś debaty. Na pewno jest wrogiem dyktatu korporacji, ale chętnie odda decyzje gospodarcze w ręce ludzi, małych społeczności, przedsiębiorców. Kiedyś, dawno temu, miałem okazję i przyjemność z nim o tym rozmawiać. Jest państwowcem, więc demontaż państwa nam nie grozi.
Oby on i jego ekipa mogła wreszcie zaprezentować pełny program gospodarczy ! I wcielić go w życie.
Zapraszam na rozmowę, wywiad z Panem Grzegorzem Braunem, polskim posłem do europarlamentu, kandydatem na urząd Prezydenta Rzeczpospolitej.
W rozmowie z Panem Grzegorzem Braunem poruszamy wspólnie wiele istotnych zagadnień, których nie sposób wymienić poniżej. Niemniej oto niektóre z nich:
1. Ustawa 447 i roszczenia żydowskie – Grzegorz Braun wyraża stanowczy sprzeciw wobec roszczeń wynikających z ustawy 447, podkreślając konieczność ich odrzucenia dla zachowania suwerenności Polski.
2. Zagrożenia dla bezpieczeństwa osobistego – Pan Poseł przyznaje, że są kierowane pod jego adresem groźby śmierci, ale brak jakiejkolwiek ochrony ze strony państwa, wręcz istnieją działania aparatu państwa stawiające go w niebezpiecznej sytuacji.
3. Rola prezydenta w systemie politycznym – omówienie ograniczonych kompetencji prezydenta oraz możliwości wpływania na politykę kraju.
4. Zamykanie polskiego przemysłu wydobywczego – krytyka działań prowadzących do likwidacji kluczowych sektorów gospodarki narodowej.
5. CPK to więcej pytań niż odpowiedzi, w w dodatku ma być pod zarządem Singapuru – Obawy dotyczące przekazania zarządzania Centralnym Portem Komunikacyjnym zagranicznym podmiotom.
6. Służby izraelskie w Polsce – Informacje o obecności izraelskich służb specjalnych na terytorium Polski i ich wpływie na krajowe instytucje.
7. Polityka międzynarodowa – Analiza stosunków Polski z Chinami, Białorusią oraz stanowisko wobec konfliktów na Bliskim Wschodzie.
8. Finansowanie partii politycznych – Propozycje dotyczące przejrzystości i uczciwości w finansowaniu działalności politycznej.
9. Ekonomia i podatki – Pomysły na reformę systemu podatkowego, w tym likwidację ZUS oraz zastąpienie obecnych podatków innymi formami opodatkowania.
10. Przyszłość Polski – Refleksje na temat kierunku, w jakim zmierza kraj, oraz apel o aktywność obywatelską i obronę niepodległości.
11. Rola Prezydenta RP w kształtowaniu sojuszy i relacji międzynarodowych korzystnych dla Polski: w szczególności z państwami sąsiednimi, BRICS, EFTA, Niemcami, Białorusią, państwami skandynawskimi, etc.
[Mocne] Grzegorz Braun: Polska pod obcą kontrolą? Kulisy ustawy 447, CPK i zagrożeń dla suwerenności Wywiad z Grzegorzem Braunem: Polska pod obcą kontrolą? Kulisy ustawy 447, CPK i zagrożeń dla Polski
−∗−
Grzegorz Braun: Polska pod obcą kontrolą? Kulisy ustawy 447, CPK i zagrożeń dla suwerenności
Grzegorz Braun podczas konferencji prasowej oskarżył władze o systemową dyskryminację jego kampanii prezydenckiej. Opowiedział też o groźbach i atakach, jakie mają miejsce zarówno na niego, jak i jego sympatyków. – Nagonka, szczucie, wezwanie do zadania mi śmierci. Potępia mnie ponad 120 organizacji żydowskich w tym kraju, organizacje ukraińskie oraz marszałkowie Sejmu, Senatu i ministrowie – podkreślił.
– Uwaga, jesteśmy beztlenowcami. Zero złotych subwencji, zero minut, zero sekund w mediach warszawskich, zresztą również toruńskich, nie tylko centralnych, ale też regionalnych, telewizja, radio publiczne – w tej kampanii nie dały mi sekundy, poza czasem ustawowo wydzielonym na tzw. ogłoszenia wyborcze – mówił Braun na konferencji prasowej w Sejmie.
Porównał swoją sytuację z innymi kandydatami. – Niektórzy, porównajcie Państwo, zdaje się, że w ogóle zamieszkali w mediach, że tam nocują i są w ostatnim programie wieczornym i pierwszym śniadaniowym. Tam ich słychać, tam ich widać, nas nie – podkreślił.
Nagonka na Brauna
Podczas konferencji Braun mówił o narastającej atmosferze wrogości wobec jego osoby oraz działaczy z nim sympatyzujących.
– Atmosfera nie tylko nagonki, ale de facto wyjęcia spod prawa. Potępiają mnie organizacje, osoby, osobistości i kreatury czynne w naszym życiu publicznym. Potępia mnie ponad 120 organizacji żydowskich w tym kraju, organizacje ukraińskie oraz marszałkowie Sejmu, Senatu i ministrowie – zaakcentował.
Szczególnie ostro skrytykował wypowiedzi czołowych polityków. – Jeżeli przedstawia się mnie jako poszukiwanego, nieledwie już skazanego, rozstrzelanego medialnie, żywego lub umarłego i jeżeli to mówią marszałkowie Sejmu, Senatu, jeżeli to mówią ministrowie tego rządu, który bądź co bądź ma w tej chwili pełnię władzy na terenie Rzeczpospolitej, no to nie dziwmy się, że niektórzy podchwytują te wezwania – mówił Braun.
Przypomniał o przypadkach przemocy skierowanej przeciwko osobom zaangażowanym w jego kampanię. Odniósł się szczególnie do ostatniego przypadku ataku nożem na Jerzego Wróbla z Mrągowa.
Braun wyraził także obawy o przebieg procesu wyborczego, przywołując relacje ze szkoleń dla członków komisji wyborczych.
– Pojawiły się bardzo interesujące, no i z naszego punktu widzenia wysoce niepokojące, informacje o możliwości wykreślenia z listy kandydatów, być może w ostatniej chwili, być może kogoś negatywnie zaopiniowanego przez media czy też organizacje żydowskie. Nie wiemy co tak naprawdę w trawie piszczy, nie wiemy co jest grane, ale Państwowa Komisja Wyborcza, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Rzecznik Praw Obywatelskich i Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji mają 8 do zapadnięcia ciszy wyborczej, żeby wywiązać się ze swoich obowiązków, żeby dopilnować bezpieczeństwa i dopilnować realizowania prawa wyborczego w zakresie równego dostępu do przestrzeni publicznej – podkreślił prezes Konfederacji Korony Polskiej.
Podkreślił, że nie chodzi mu wyłącznie o własną osobę. – To nie chodzi o moje osobiste prawa, to nie chodzi o moje naruszenie moich dóbr osobistych, tutaj jest naruszone dobro publiczne, interes prawny, interes publiczny. Ci, którzy takie wezwania artykułują i ci, którzy działają tak bezczelnie, oni łamią prawa nie Grzegorza Michała Brauna – tak to będzie na karcie wyborczej, chyba, że wykreślą w ostatniej chwili – oni łamią prawa wszystkich rodaków Polaków, którzy pójdą do tych wyborów – kontynuował.
– 18 maja zobaczymy, czy głos nominujących mnie na wyjętego spod prawa de facto polityków i funkcjonariuszy frontu ideologicznego okaże się decydujący, czy też decydujący okaże się głos naszych rodaków, Polaków, którzy szerokim frontem gaśnicowym idą odzyskać niepodległość– zakończył Braun.
Jesteśmy w momencie przełomowym. Podeptanie i spalenie flagi przez europosła, flagi czy też znaku graficznego Unii Europejskiej, ma wymiar symboliczny. Bo faktycznie jest to organizacja znikąd wzięta, podobnie jak Yuval Noah Harari, czy Klaus Schwab. To są ludzie znikąd. To jest organizacja de facto pełniąca w tej chwili rolę takiego kagańca na państwa i narody europejskie, który to kaganiec organizuje pani Lagarde, Christine Lagarde, szefowa Europejskiego Banku Centralnego.
Plus jako narzędzia Bestii szefowie poszczególnych instytucji centralnych, czyli Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego. Cała ta siatka oplatająca banki centralne państw zachodnich de facto pozbawia państwa zachodnie suwerenności. I temu towarzystwu trzeba się przyjrzeć. Zwłaszcza trzeba się przyjrzeć tzw. politykom, czyli lokajom, sługom Bestii, ludziom, którzy wykonują polecenia. W Polsce tym najbardziej widocznym reprezentantem lokajskiego podejścia do życia i lokajskiego podejścia do polityki jest Donald Tusk i, oczywiście, Rafał Trzaskowski.
Rafał Trzaskowski będzie w tych wyborach reprezentował bezpośrednio Bestię. Rafał Trzaskowski równa się Bestia, wszystkie plany Bestii i wszystko, co najgorsze dla Polski. Natomiast z pozostałymi z czołówki, w tej chwili już nie chcę się pastwić nad tą resztą, niezbierającą specjalnie dużych poparć.
Natomiast z tej czołówki, jedyną osobą, która zdecydowanie się wyróżnia jeśli chodzi o retorykę, o odwagę, o jasne stawianie spraw, stał się zdecydowanie Grzegorz Braun. I tej kandydaturze należy się przyjrzeć. I bardzo poważnie, mówię to do osób, które do tej pory być może nie brały Grzegorza Brauna pod uwagę, jeżeli chodzi o oddanie swojego głosu.
−∗−
Marek Chodorowski Andy Choinski | Grzegorz Braun – jedyna opcja dla Polski
Grzegorz Braun spalił neokomunistyczny i faszystowski symbol dominacji nad Polską Płonie tutaj kawałek materii z emblematem nieistniejącego państwa, które rości sobie pretensje do zarządzania i pomiatania życiem, zdrowiem i majętnością Polaków. Takimi barwami znaczą swoje działanie kolaboranci, volksdeutsche, Judenraty, a […]
Donald Tusk herbu tombak, weteran demokracji walczącej, gdy obalał rząd Jana Olszewskiego, wypowiedział pamiętne słowa: „Panowie policzmy głosy”. Były to w większości głosy koalicji okrągłostołowej czyli chamo- i żydokomuny z dodatkową końcówką banderoli: komunistycznym agentem „Bolkiem”. Rząd został obalony.
Dziś sytuacja jest o wiele gorsza. Chodzi o ostateczne obalenie idei wolności, o nieodwołalne wdeptanie w ziemię idei polskiej niepodległości czyli o totalne podporządkowanie Polski faszystowskiej Unii (w ramach federacji) w sposób o wiele gorszy (docelowo) niż byliśmy zniewoleni przez Moskwę.
Wówczas nikt nam nie stręczył i nie nawoził Murzynów, Ukraińców i wielu innych nacji, które mają się w Polsce osiedlać korzystając z dorobku wielu polskich pokoleń!
Ciosy, które spadają na Brauna z powodu jego patriotycznych deklaracji, kociokwik podsemitów na wzmiankę o judaizacji i ukrainizacji Polski – dobitnie świadczą o tym komu służy kasta politycznych pasożytów.
Zabawnym jest jednak to, że aby utrzymać propagandową narrację, główny ściek musi udostępniać wypowiedzi Brauna.
Korzystając z okazji, dwa krótkie materiały filmowe:
zdrajcy, zaprzańcy… to przecież są nie Polacy, ale lojalni eurokołchoźnicy, globaliści, klimatyści, pederaści… to oni rządzą dziś miastem stołecznym, Warszawą. I to oni starannie, starannie wycierają z ulic, ścian murów postrzelanych naszego miasta – znaki niemieckich zbrodni.
[Umieszczam istotny kawałek. Jednocześnie składam kondolencje właścicielowi NCz! za dobór autorów. Może im aż tak źle płaci? MD]
W drugiej rundzie Zandberg wezwał do pulpitu Brauna. Zapytał, dlaczego bez problemu uznaje Izrael za państwo zbrodnicze, premiera Netanjahu za zbrodniarza, a tego samego nie chce powiedzieć o Władimirze Putinie.
– Po pierwsze, chwała Bogu nie graniczymy z żydowskim państwem położonym w Palestynie, bo wówczas ludobójcza polityka reklamowana przez ministrów, rabinów i generałów państwa Izrael mogłaby łatwo zwrócić się przeciw nam. Państwo Izrael jest Polakom stręczone jako sojusznik, jako jakiś lotniskowiec cywilizacji europejskiej. W tamtych stronach na Bliskim Wschodzie, kiedy posłuchamy tych generałów i rabinów, jak mówią, że Palestyńczycy to nie ludzie, jak posłuchamy, jak mówią, że goje jak zwierzęta są od tego, żeby służyć Żydom, no to widzimy kontrfaktyczność takiej koncepcji – rozpoczął Braun.
[miodek ! kontrfaktyczność ! – nigdy bym na takie słowo nie wpadł md]
– Natomiast, chwała Bogu również, nikt nam Rosji nie stręczy jako naszego serdecznego przyjaciela, jako delegata naszej cywilizacji w te rejony, w których Moskwa leży. I to jest różnica. Kolejna różnica taka, że z Rosją granicząc powinniśmy dążyć do normalizacji relacji. Nie po to, żeby zapraszać się wzajemnie na jakieś festiwale przyjaźni, ale po to, żeby robić dobre interesy – odpowiedział Braun.
Zdaniem Zandberga Braun „nie skorzystał z okazji, żeby odciąć się od Putina”. – A ten Putin jest w tym studio razem z panem? – odpowiedział łagodnie Braun.
Kto przy tym stoliku dalej siedzi, ten upadł na głowę, albo źle życzy ojczyźnie
28.04.2025
Grzegorz Braun. / Fot. PAP
Proszę się nie łudzić, że grając w tę grę, która nazywa się ekoschematy, że można coś ugrać dla Polski. (…) Jak tylko Polak nauczy się doskakiwać do poprzeczki, to oni tę poprzeczkę podwyższają. To jest gra z oszustami – mówił na konferencji Konfederacji Korony Polskiej zatytułowanej „Nie wprowadzajcie nas w bagno! Protest rolników i leśników w Warszawie” kandydat na prezydenta Grzegorz Braun.
kandydat na prezydenta Grzegorz Braun zaatakował politykę klimatyczną UE oraz polskich władz, ogłaszając plan likwidacji resortu i postawienia jego pracowników przed sądem.
– Proszę się nie łudzić, że grając w tę grę, która nazywa się ekoschematy, że można coś ugrać dla Polski. No nie można. Jak tylko Polak się tego nauczy, to oni zaraz zmieniają reguły gry. Jak tylko Polak nauczy się doskakiwać do poprzeczki, to oni tę poprzeczkę podwyższają. To jest gra z oszustami – mówił Braun podczas protestu leśników i rolników.
Porównał sytuację do kasyna, gdzie Polakom proponuje się grę z szulerami. – Zostaliśmy zaproszeni do kasyna, w którym szulerzy zaprosili nas do stolika. Kto przy tym stoliku dalej siedzi, ten upadł na głowę, albo źle życzy ojczyźnie i swoim własnym dzieciom – dodał.
Stanowisko wobec UE i unijnych regulacji
Braun nie oszczędził również unijnych instytucji, krytykując polskich przedstawicieli w Brukseli.
– W unijnych strukturach mieliśmy swojego komisarza ds. rolnictwa, ale okazał się nieswój. Ludzie, którzy wchodzą na tę ścieżkę i sądzą, że coś tam dla Polski wytargują, to jak komisarz Wojciechowski, zaczynają mówić językiem naszych wrogów i naszych nieprzyjaciół. Ostatecznie nic nie wytargowali, a wystąpili w roli takich folksdojczów-ochotników, którzy byli od transmitowania na Polskę tych obłędnych zasad – ocenił.
Kandydat na prezydenta wyraźnie określił swoją wizję wobec resortu klimatu i środowiska.
– Trzeba odrzucić wszechwładzę reichsführer von der Leyen nad Polakami, nad polską wsią, miastem, torfowiskiem i lasem. Należy odrzucić ten dyktat, którego bezkrytycznymi wykonawcami są rządzący w Warszawie. Dlatego ministerstwo środowiska i klimatu do likwidacji. W wolnej Polsce nie będzie szopki pod szyldem tego resortu – deklarował Braun.
Jego krytyka dotyczyła również samej nazwy resortu. – Ministerstwo klimatu – to jest jak z wierszyka Gałczyńskiego, że „śnieżek nie będzie padał jak urzędnicy nie zdecydują”. Nasza polityka klimatyczna, to dobry klimat dla dobrych interesów. To jest cała nasza polityka klimatyczna: obniżyć koszta energii, koszta pracy. Jak to zrobić? Oczywiście wrócić do węgla. Zamiast tego ministerstwa, będzie departament, który zajmie się reaktywacją polskiego przemysłu wydobywczego, tak żeby żyło się lepiej, bo lepiej żyje się taniej, a nie drożej – podkreślił.
Wizja przyszłości Polski
Braun przekonywał, że obecna polityka prowadzi do utraty samowystarczalności.
– Dzisiaj wszyscy dopłacamy do tych urojeń, do tej bzdury i urojeń klimatycznych eurokomuny. Dopłacamy w każdym rachunku za prąd, za gaz, za paliwo i my z tym skończymy. Zagrożenie jakie wiąże się z jasną perspektywą utraty samowystarczalności żywnościowej i energetycznej pochodzi z tego ministerstwa. To, że tam w Brukseli eurokomuniści wymyślają takie rzeczy, to Bóg z nimi, ale że tu w Warszawie, w języku polskim, pod fałszywą flaga biało-czerwoną narzuca się Polakom te idiotyzmy, to jest nie tylko nieudacznictwo, nie tylko głupota i groteska, ale zdrada narodowa – ocenił.
– Ci ludzie, którzy dziś w nim urzędują oraz ich poprzednicy pod sąd, za straty mienia wielkiej wartości, za sprowadzanie powszechnego niebezpieczeństwa na naród polski – dodał Braun.
Podkreślił swoje wsparcie dla protestujących rolników i leśników.
– Rolnicy i leśnicy, to są już prawdopodobnie ostatnie grupy zawodowe zdolne do protestów. My te protesty ze wszystkich sił wspieramy. Ja osobiście jako kandydat na prezydenta RP deklaruję, że za mojej kadencji to ministerstwo zostanie postawione w stan likwidacji (klimatu i środowiska – red.), a ci, którzy prowadzili te antyludzkie działania, zostaną postawieni przed sądami – podsumował Braun.
Szczęść Boże! Rozwiązania? Pozytywne rozwiązania? Odzyskać niepodległość, odrzucić uzurpację wszechwładzy Reichsführerin von der Leyen nad Polakami, nad polską wsią, miastem, torfowiskiem i nad lasem! Odrzucić ten dyktat, którego bezkrytycznymi wykonawcami są rządzący w Warszawie! Pozytywne rozwiązanie? Szanowni Państwo, to ministerstwo do likwidacji! W normalnej, wolnej Polsce nie będzie szopki pod szyldem Ministerstwo Środowiska i Klimatu. Państwo już się z tym oswoiliście i oswoili się z tym urzędnicy, ale to po prostu komicznie brzmi! Ministerstwo Klimatu to jest jak z wierszyka Gałczyńskiego, że śnieżek nie będzie padał, jak urzędnicy nie zdecydują… Nasza polityka klimatyczna? Dobry klimat dla dobrych interesów. To jest cała nasza polityka klimatyczna! Obniżyć koszta energii, koszta pracy. Jak to zrobić? Oczywiście: wrócić do węgla! Zamiast tego ministerstwa będzie departament, który zajmie się reaktywacją polskiego przemysłu wydobywczego tak, żeby żyło się lepiej! Bo lepiej żyje się taniej, a nie drożej! Dziś wszyscy dopłacamy do tych urojeń, do tej bzdury eurokomuny, urojeń klimatycznych. Dopłacamy w każdym rachunku za prąd, za gaz, za paliwo. I my z tym skończymy! Jeszcze raz powtarzam, Ministerstwo Środowiska i Klimatu do likwidacji A ludzie, którzy w nim dziś urzędują i ich poprzednicy, pod sąd za straty mienia wielkiej wartości, za sprowadzanie powszechnego niebezpieczeństwa na Naród Polski! Zagrożenie, jakie wiąże się z jasną perspektywą utraty samowystarczalności żywnościowej, energetycznej – to Ministerstwo jest źródłem tych zagrożeń!
To, że tam w Brukseli eurokomuniści wymyślają takie rzeczy – Bóg z nimi, Bóg z nimi!
Ale że tu w Warszawie, w języku polskim, pod fałszywą flagą biało-czerwoną, narzuca się Polakom te idiotyzmy, to jest… to jest nie tylko nieudacznictwo, to jest nie tylko głupota i groteska, to jest także zdrada narodowa! A więc ci ludzie pod sąd, Ministerstwo do likwidacji! Precz z Zielonym Ładem, który nazywa się dzisiaj dialogiem strategicznym, to jest, jak za tamtej komuny mówiło się, nie żaden dialog strategiczny, tylko dialog… tyłka z batem. Tak? Dialog tyłka z batem. Tu nie ma żadnego dialogu. To jest narzucanie Polakom, przedsiębiorcom branży leśnej, rolno-spożywczej, narzucanie eurokomunistycznych eko-schematów, z czym nie wolno się godzić! Nie wolno się godzić na to na tysiąclecie podniesienia Korony Królestwa Polskiego, żeby urzędnicy eurokołchozowi warszawscy mówili polskiemu gospodarzowi, jak ma uprawiać ojcowiznę! Żeby mówili polskiemu leśnikowi, jak ma się opiekować tym pięknym, wspaniałym, przebogatym dziedzictwem narodowym, którego nam notabene przybywa. Lasów w Polsce przybywa, nie ubywa! Nie potrzebujemy Brukseli na straży tego dobra narodowego. No, mamy, Szanowni Państwo, naprawdę dosyć realnych problemów! Nie stwarzajmy nowych. To jest ministerstwo stwarzania problemów, których nie ma w normalnym świecie. Nie ma w normalnym świecie kłopotu polski rolnik z tym, żeby obsiać, zebrać, wyhodować. Problemy zaczynają się wtedy, kiedy wkracza do akcji Reichsführerin von der Leyen i jej Rada Komisarzy Ludowych Eurokołchozowych, i ich lokaje, podnóżki, podwykonawcy z tego ministerstwa i z rządu warszawskiego. Coś jeszcze dodać? Coś ująć? Szanowni Państwo, ludzie, którzy wchodzą na tę ścieżkę i sądzą, że coś tam dla Polski wytargują, no to po pierwsze, jak komisarz Wojciechowski niesławnej pamięci, zaczynają mówić językiem naszych wrogów, naszych nieprzyjaciół, niczego nie utargowali, wystąpili tylko w charakterze, no, takich volksdeutschów-ochotników od transmitowania na Polskę tych obłędnych zasad. Więc proszę sobie to wybić z głowy, proszę się dłużej nie łudzić, że można grając w tę grę, która się nazywa „ekoschematy”, że można coś ugrać dla Polski. Nie można, dlatego że jak tylko się Polak nauczy, to oni zmieniają reguły tej gry! Jak tylko Polak nauczy się doskakiwać do poprzeczki, to ta poprzeczka jest podnoszona. Więc to po prostu jest gra z oszustami! Zostaliśmy zaproszeni do kasyna, w którym szulerzy, doprosili nas do stolika i kto przy tym stoliku dalej siedzi, ten upadł na głowę albo źle życzy ojczyźnie i swoim własnym dzieciom. My źle Polakom nie życzymy. Jesteśmy tutaj dzisiaj, żeby wspierać protest normalnych ludzi, rolnicy, leśnicy, producenci tych branż, to są prawdopodobnie ostatnie już dzisiaj w Polsce takie grupy zorganizowane, polskich patriotów i posiadaczy, zdolne do protestu. I dlatego my te protesty ze wszystkich sił wspieramy, całą wolą polityczną, a ja osobiście jako kandydat na Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej zapewniam Państwa: za mojej kadencji to ministerstwo zostanie postawione w stan likwidacji, a ci, którzy prowadzili te antypolskie i antyludzkie, sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem działania, zostaną postawieni przed sądami! Dziękuję bardzo za uwagę. – Mówiłem 25.04.2025 podczas konferencji Konfederacji
Nie jest polskim interesem odgrywanie roli strony wojującej i grubego płatnika cudzych wojen. Wielka gra imperiów nas do tego popycha i trzeba, szanowni państwo, strzec się i nie dać się wepchnąć w taką sytuację, na taką pozycję. – Grzegorz Braun na kanale “Bez Tajemnic”.
O oskarżeniach o agenturalność, wczoraj i dziś
W pokoleniu moich dziadków, jak komuniści sadzali, Żydzi bili i krzywoprzysiężnie sądzili, no to wtedy oni zostawali faszystami, niemieckimi agentami.
A mój stryjeczny dziadek Jerzy, członek władz Polskiego Państwa Podziemnego, po wojnie 10 lat w więzieniach, z których wyszedł bez oka, bez zębów. Mój dziadek, blizny na jego plecach, no to oni to wszystko zaliczali i jeszcze ich właśnie nominowali na faszystów i kolaborantów niemieckich. Dlaczego? No dlatego, że nie kolaborowali z Sowietami.
I tak jest dzisiaj. Kto nie chce być amerykańskim lokajem, kto nie zdradza Polski na rzecz mocarstw zachodnich i kto Polski Żydom nie sprzedaje, ten zostanie nominowany na ruskiego agenta. I to jest po prostu norma, która mnie nie zaskakuje o tyle, że tak zawsze bywało.
Wojna hybrydowa przeciw Polsce
Sytuacja jest wojenna i jednym z frontów wojny, która niewypowiedziana jest, toczona z polskim narodem, to jest pakt migracyjny eurokołchozowy.
To jest wojna hybrydowa na całego, to jest dążenie do tego, żebyśmy byli zmarginalizowani we własnym kraju, żeby powstały getta, enklawy, jakieś kalifaty nadodrzańskie przy jednoczesnym promowaniu banderowskiej piątej kolumny, ślązakowskiej szóstej kolumny w Polsce.
To są bardzo niebezpieczne rzeczy, a konkretnie Centra Integracji Cudzoziemców, no nie na mojej wachcie, nie za mojej kadencji. Nie będzie takich rzeczy, nie będzie, bo ja nie podpiszę budżetu, w którym by były przewidziane wypadki.
Podczas XVI Konferencji prawicy Wolnościowej Grzegorz Braun, polski poseł do Parlamentu Europejskiego i kandydat na prezydenta Polski, wygłosił mocne przemówienie. Poniżej Pełny tekst wystąpienia Grzegorz Brauna.
– Dzisiaj postanowiłem odnieść się, ponieważ to jest konferencja wolnościowa, do kwestii, która w środowiskach wolnościowych zdaje się najczęściej nierozumiana i najczęściej bywa przyczyną nawet i irytacji i zniecierpliwienia. To jest szanowni państwo sprawa katolicka.
Ponieważ spotykamy się w Niedzielę Palmową, więc chciałbym zauważyć, że na ile jestem w stanie odbierać to, jak jestem odbierany, na ile dociera do mnie mój obraz, mój wizerunek ukształtowany w waszej szanowni państwo świadomości, to zdaje mi się, że dość często, tak w środowiskach wolnościowych bywa, że z tych, którzy gotowi są nawet życzliwym okiem i uchem się w moją stronę zwrócić, ci którzy nawet nie odsądzają mnie generalnie od czci i wiary, to i oni często powiedzą – no w sumie całkiem do rzeczy na ten czy tamten temat, tylko wielka szkoda, że to fanatyk, foliarz, szur, ekstremista katolicki.
– Wydaje mi się, nawet jeśli państwo byście się pod tym nie podpisali, to na pewno zdarzają się takie przypadki recepcji, że wszystko dobrze, PIT CIT do likwidacji, ZUS do wygaszenia, znieść bariery dostępu do rynku dla małych średnich mikro przedsiębiorców, wszystko fajnie, wolność, demonopolizacja, deregulacja, w przypadku medycyny to nawet denazyfikacja, i to się wszystkim podoba. Polski DOGE, czyli odchudzenie, silne państwo minimum i fajnie, tylko po co tutaj po co tutaj szczęść Boże?
– Ludziom, którzy taki mają ze mną problem, chciałbym to wytłumaczyć. Jeżeli cokolwiek z tego co mam do powiedzenia o państwie, prawie, polityce, geopolityce, jeśli cokolwiek z tego trafia państwu do przekonania i cokolwiek z tego aprobatywnie przyjmujecie, to wiedzcie, że to tylko dlatego, że u mnie to wszystko leży na tym wspólnym mianowniku. Jeżeli chcę, żeby podatki były nie tylko niskie i proste, to tylko dlatego, uwaga, że jestem katolikiem. Grzesznym, świeckim, politykującym, ale na ile potrafię katolikiem. Na ile potrafię moim sercem i rozumem.
– I teraz wytłumaczę ściśle jak się jedno ma do drugiego. Otóż, proszę państwa, ja przecież muszę, szukając odpowiedzi na te wszystkie pytania, które rodzi rzeczywistość, szukając odpowiedzi na te wszystkie problemy i zagrożenia, z którymi mamy do czynienia, ja muszę te rzeczy ściągać do jakichś ogólnych reguł, jakichś ogólnych zasad, bo inaczej się pogubię. Jeżeli nie będę miał ogólnej reguły i wspólnej podstawy fundamentu, jeśli sam na własny użytek nie będę wiedział z jakiegoś źródełka czerpie, to się pogubię, bo będę wtedy odnosił się do rzeczy kazusowo, będę w każdym przypadku musiał wymyślać teorię do konkretnego przypadku.
Wtedy się pogubię dlatego, że za dużo jest dookoła tych kazusów, które się domagają politycznego stanowiska żebym mógł efektywnie i skutecznie w każdym przypadku znaleźć właściwe rozwiązanie.
– Jak się mają moje katolickie podstawy do na przykład polityki podatkowej w Polsce? Ja chcę nie tylko obniżać i upraszczać, ale także i zgoła likwidować niektóre formy opodatkowania, bo mi moja wiara nakazuje, bo mi moja wiara nakazuje dlatego, że ja mam nie tylko przykazanie ‘nie kradnij’, ale mam też i przykazanie ‘nie pożądaj żadnej rzeczy twojego bliźniego’.
I teraz mówię państwu o tym dlatego, że być może inni jakimiś ścieżkami, innymi przewodami myślowymi dochodzą do tego samego wniosku, ale ja relacjonuję jaki jest mój tok myślenia.
– Otóż mój tok myślenia jest taki, że PIT, podatek od dochodów osobistych, aby był wymierzony musi być naliczony, a więc żeby skasować obywatela trzeba mu najpierw dokładnie przetrząsnąć kieszenie, trzeba się dowiedzieć, pan władza Wielki brat w Warszawie Brukseli czy w innych instancjach, które pośrednio czy bezpośrednio układają nam nas podatkami, żąda pełnej wiedzy o tym, ile tam groszy mamy przy duszy. I to się nie godzi z tym imperatywem, któremu ja chciałbym być wierny. Nie pożądać tego co mój bliźni ma w kieszeni, a więc nie wnikać w to jaka jest majętność, jaka jest skuteczność, efektywność, zaradność mojego bliźniego. To z tego powodu, że stoję na gruncie poszanowania prawa do prywatności, to się szanowni państwo nie godzi z takim konkretnym rozwiązaniem jak podatek od dochodów osobistych. I dlatego głoszę tutaj potrzebę likwidacji PIT-u, że mnie na to, to duży skrót myślowy, moja wiara nie pozwala. Czy rozumiecie państwo?
– Dzielę się tutaj z państwem, odsłaniam moją mózgownicę i moje sentymenty, moje serce przed wami otwieram po to, żeby zwrócić uwagę, że jeżeli ja się deklaruję jako aspirujący do tego systemu cywilizacyjnego jaki ukształtował się dzięki Kościołowi katolickiemu, że to nie jest nic, czego by się należało obawiać tylko, że wręcz przeciwnie. To jest coś, co państwu dawać powinno rękojmię bezpieczeństwa i mojej stabilności politycznej.
Ja się nigdy nie zwrócę przeciwko waszemu prawu do prywatności. Nie będę godził się na naruszanie i kasowanie różnych tajemnic, tajemnicy lekarskiej, ale również tajemnicy bankowej, tajemniczy handlowej dlatego, że oczywiście podpowiada mi to rozum polityczny, ale także, powtarzam, moja wiara mi zabrania takiej uzurpacji. Zabrania mi takiej ingerencji w wasze, moi drodzy rodacy, prywatne życie uczuciowe czy biznesowe. Czyli to, że pozdrawiam was przy okazji, bez okazji, w imię Boże, to nie jest sygnał: o uwaga nadchodzi fundamentalista, nie wiadomo co zrobi. Nie, odwrotnie – to jest sygnał: nadchodzi ktoś, kto wiadomo, że pewnych rzeczy na pewno nie zrobi.
– Tu chciałbym jeszcze taką myślą się z państwem podzielić, że w ogóle w polityce, a na pewno w przywództwie politycznym, jest równie ważne jak to, co obiecujemy, że zrobimy, jest równie ważne, może ważniejsze to, co gwarantujemy, że tego na pewno nie zrobimy. Jeżeli szanowni państwo chcecie stabilności, no to powinniście wybrać kogoś, kto jasno deklaruje do jakich zasad jest przywiązany, a nie kogoś, kto uzgadnia swoje zasady każdorazowo z aktualnym odczytem lajków na Facebooku, sondaży nastrojów opinii publicznej i ewentualnie wtedy, kiedy widzi, że wiatr historii powiał już w jakąś stronę, to wtedy z tym wiatrem pożegluje. W razie potrzeby, albo do centrum albo wręcz przeciwnie, ale dopiero, kiedy zobaczy, że siła zwraca się, że siła plasuje się po określonej stronie.
– Jeżeli mnie się udało w ostatnich latach, w tej stalinowskiej pięciolatce pandemiczno-wojenno -eurokołchozowej zająć stanowisko zgodne z rzeczywistością, zgodne z polską racją stanu, z interesem polskim narodowym, to wiedzcie, że nie stało się to przypadkiem. Nie stało się to dlatego, że ja obstawiłem właściwy numerek, że losowo niejako na przekór i na złość komuś przeciwstawiłem się przymusowi maskowania, testowania, szprycowania. Nie, ja zająłem moje czytelne i aż nadto wyraziste stanowisko, wyraziste dlatego, że zająłem je długookresowo w pojedynkę, więc trudno było nie zauważyć, że zajmuje stanowisko odrębne. Nie stało się to dlatego, że mam nieprzepartą skłonność do zachowań ekscentrycznych, że zależy mi na tym żeby koniecznie odróżnić się od otoczenia.
Nie, ja po prostu szanowni państwo – i tu zdradzam moją słabość, moją największą słabość polityczną – ja po prostu stoję na stanowisku, że są rzeczy, których jeden człowiek drugiemu nie śmie uczynić. Są rzeczy, których nie wolno nam sobie robić nawzajem. Nie wolno nam ingerować we wrażliwą, delikatną materię kontaktu pacjenta z lekarzem – tego na mnie wolno bo jest tajemnica lekarska. Nie wolno nam ingerować w prywatność domostwa, rodziny. Sformułowanie tej zasady staropolskiej ‘wolnoć Tomku w swoim domku’ w mojej świadomości wypływa wprost bezpośrednio właśnie z tego katolickiego poszanowania cudzej prywatności, z poszanowania odrębności indywidualności każdego ludzkiego stworzenia
– To dlatego mnie nie wolno, ja nie mogę. I to jest ta moja słabość, której być może nie powinienem reklamować na prawo i lewo, bo w polityce kardynalna zasada, jak się niektórym zdaje, być zdolnym do wszystkiego, nigdy nie mów nigdy, a więc niczego nie wykluczaj. Otóż jeśli o mnie chodzi pewne rzeczy wykluczam i z tego powodu nie przestrzeliłem i nie pomyliłem się ani wznosząc hasło stop segregacji sanitarnej, ani wznosząc hasło stopu ukrainizacji polski, ani podpisując się pod hasłem polexitu.
To nie skłonność do ekscentryzmu, to nie pogoń za odrębnością, za każdą cenę. To tylko moje przekonania, których by nie było, gdyby – uwaga dobra wiadomość – Pan Jezus naprawdę nie zmartwychwstał, co za tydzień o tej porze będziemy świętowali.
– Bez względu na to, jak komu blisko czy daleko do Kościoła, kto ostatni raz się obraził na swojego proboszcza 10 lat temu, bo powiedział głupie kazanie. Są ludzie i ludziska, księża i księżyska i różnie bywa, ale bez względu na to, nie przez sentymenty czy resentymenty, ale przez rozum polityczny, brońmy tego standardu prawno-ustrojowego, który zawdzięczamy dobrym decyzjom podjętym 1000 lat temu przez naszych praszczurów. Przez Mieszka starszego, jego syna Bolesława i jego syna Mieczysława. Ci dwaj koronowani 1000 lat temu mniej więcej o tej porze.
– Brońmy szanowni państwo krzyża, jak nie z pobożności, to z ostrożności procesowej. Bo tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem podatki mogą kiedykolwiek stać się i niskimi i prostymi. A niektóre nawet zlikwidujemy. Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem możliwe będzie byśmy mieli dom, trawę i przynajmniej jeden samochód, wcale niekoniecznie elektryczny. Tylko pod krzyżem tylko pod tym znakiem… Dlaczego? Dlatego, że rewolucja, która ma za nic te proste zasady nie szanuje tych praw i tych tajemnic nie jest zdolna uszanować, a wręcz przeciwnie – rzuca się na nie z agresją i pazernością na te tajemnice: lekarską, bankową, handlową, nawet w naszych czasach i tajemnice spowiedzi, i tajemnice adwokacką rewolucja chciałaby skasować i czymś tam warunkować.
W tym świecie szanowni państwo nie będzie domu, nie będzie trawy, nie będzie samochodu. Eurokołchozowa dyrektywa budynkowa wszystkich nas zagania perspektywicznie do jakiegoś eurołagru. Domostwa, domy rodzinne, prywatne to jest już wyzwanie, któremu nie sprosta większość normalnych ludzi, którzy nie awansują na nadludzi, nie będą mieli tego domu dlatego, że nie będą w stanie go pobudować, bo nie będą w stanie spełnić tych wszystkich eurokołchozowych norm.
– I dlatego się tym normom eurokołchozowym sprzeciwiam, że one sprzeciwiają się nie tylko mojemu rozumowi, ale także sprzeciwiają się tym zasadom, które od 2000 lat w świecie a od 1000 lat w Polsce zostały rozpropagowane i dzięki nim jest Polska i dzięki nim żyjemy. I nawet tutaj, gdzieś na boku w Parku Skaryszewskim, ale mogliśmy się jednak spotkać. Bardzo dziękuję za uwagę.
W środę, 16 kwietnia 2025 roku, w szpitalu w Oleśnicy przerwano milczenie wobec zbrodni.
Europoseł Grzegorz Braun oraz poseł Roman Fritz, wraz z koordynatorami terenowymi Fundacji Życie i Rodzina na Dolny Śląsk, przeprowadzili interwencję poselską po tym, jak w tej placówce zamordowano dziecko. Feluś został zabity zastrzykiem z chlorku potasu, mimo że był już gotowy do narodzin.
Dziecko mogło się urodzić żywe. Zamiast tego, ktoś zdecydował, że jego serce trzeba zatrzymać – świadomie, metodą stosowaną kiedyś w obozach koncentracyjnych.
Dyrektor szpitala, Agnieszka Cholewińska, w trakcie interwencji odmówiła udzielenia odpowiedzi na pytania dotyczące użycia chlorku potasu. Mimo że chodziło o zabicie dziecka, odwlekła odpowiedź i konsekwentnie unikała przekazania opinii publicznej konkretnych informacji.
W międzyczasie, w pobliskim gabinecie przebywała Gizela Jagielska – osoba, która wykonała zastrzyk w serce Felka i mogła posiadać wiedzę na temat przebiegu tej i innych aborcji.
W obawie, że opuści miejsce zdarzenia przed przybyciem organów ścigania, posłowie i obrońcy życia dokonali obywatelskiego zatrzymania Jagielskiej i zablokowali drzwi do pomieszczenia, pozostawiając aborterkę do dyspozycji policji i prokuratury. Jagielska szarpała się z posłami, dlatego wezwana na miejsce policja wylegitymowała ją także pod kątem ukarania za naruszenie nietykalności cielesnej posła.
Dzięki determinacji interweniujących prawda nie została całkowicie zamieciona pod dywan. Policja przyjęła zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa – Gizela Jagielska będzie się musiała tłumaczyć z aborcji na Felku oraz z tego ile razy i w jakich okolicznościach stosowała chlorek potasu, by zabić inne dzieci.
Dyrektor szpitala Agnieszka Cholewińska ma natomiast 14 dni, aby odpowiedzieć na 18 szczegółowych pytań związanych z używaniem chlorku do zabijania dzieci w jej placówce.
======================
Szanowny Panie,
To dopiero początek. Musimy działać dalej.
Kontynuujemy kampanię przeciw aborcji w Oleśnicy:
organizujemy protesty i akcje społeczne pod szpitalem,
walczymy o nagłośnienie sprawy Felka – wciąż zbyt wiele osób w ogóle nie wierzy, że w Polsce zabito dziecko gotowe do narodzin,
domagamy się wyciągnięcia konsekwencji wobec pseudolekarzy, którzy dopuszczają się zbrodni na dzieciach,
przygotowaliśmy petycję o zatrzymanie aborcji w Oleśnicy,
jesteśmy na pierwszej linii w trakcie najtrudniejszych interwencji z politykami,
nastajemy w porę i nie w porę, jesteśmy za to prześladowani.
Sytuacja w Oleśnicy nabrzmiewa – oni chcą mordować kolejne dzieci i nie można zaprzestać działań prolife.
Czy może Pan wesprzeć działania Fundacji – te, które już podjęliśmy (i już wygenerowały koszty) oraz te, które jeszcze przed nami?
Proszę o wsparcie w Wielkim Tygodniu, gdy śmierć starła się z życiem. I wszyscy tak bardzo chcemy, aby życie wygrało.
Czy może Pan przekazać wsparcie w wysokości, jaką uzna za właściwą, na walkę z aborcją w największym centrum aborcyjnym w Polsce?
PS – Działanie na pierwszej linii frontu jest niezwykle wymagające. Generuje koszty, które możemy pokrywać wtedy, gdy pomagają w tym dobrzy ludzie – tacy jak Pan.
WSPIERAM
NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY: IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230 KOD SWIFT: BIGBPLPW
MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/
Stanisław Michalkiewicz / fot. YT / Grzegorz Braun
Stanisław Michalkiewicz na konwencji wyborczej Grzegorza Brauna zwrócił uwagę na inną metodę działania rewolucji komunistycznej, która od dziesięcioleci skutecznie przenika społeczeństwa Zachodu. Dał też jako przykład Węgry, które mimo mniejszych sił, mogą – w przeciwieństwie do rządu warszawskiego – prowadzić własną, narodową politykę.
– Widmo krąży po Europie. Widmo komunizmu – zaczął Stanisław Michalkiewicz, cytując „Manifest komunistyczny” Karola Marksa i Fryderyka Engelsa.
– Teraz trochę wolniej krąży dlatego, że zwycięstwo wyborcze Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych doprowadziło do powstrzymania rewolucji komunistycznej, która się przewalała przez Amerykę Północną i przewala się przez Europę. Jednej kadencji Donalda Trumpa nie wystarczy, żeby nie tylko powstrzymać rewolucję komunistyczną, ale wykorzenić ją stamtąd. A w rezultacie również u wszystkich wasali Stanów Zjednoczonych, a my do tych wasali należymy – kontynuował Stanisław Michalkiewicz.
Następnie zwrócił uwagę, że „nam się wydaje, że rewolucja komunistyczna już się skończyła”.
– Dlatego nam się tak wydaje czasami, że my znamy tylko jedną strategię rewolucji komunistycznej, mianowicie strategię bolszewicką. Ale to nie jest jedyna strategia – bo strategia bolszewicka składała się z takich trzech elementów: Gwałtownej zmiany stosunków własnościowych, masowego terroru i masowego duraczenia – przyniosła rezultaty przerażające. I między innymi dlatego, że przyniosła rezultaty przerażające, pod koniec lat 60-tych promotorzy rewolucji komunistycznej odstąpili od tej strategii na rzecz strategii pozornie łagodniejszej, ale znacznie groźniejszej. W tej strategii nowej na pierwszy plan wysuwa się masowe duraczenie miliardów ludzi, które się dokonuje przy pomocy piekielnej triady: Państwowego monopolu edukacyjnego, mediów i przemysłu rozrywkowego – mówił Michalkiewicz.
– No i widzimy, jedno z pierwszych posunięć prezydenta Donalda Trumpa: Rozbija państwowy monopol edukacyjny. Bo proszę państwa, jak pisał Czesław Miłosz, „wariat na swobodzie największą klęską jest w przyrodzie”, a cóż dopiero wariat, który ma władzę! – podkreślił publicysta „Najwyższego Czasu!”.
Następnie zapytał, czy „jest możliwość, żeby się temu nie poddać”?
– Jeden z polityków polskich, którego to nazwiska wymieniał nie będę, mówił, że „co istnieje, to znaczy, że jest możliwe”. I chciałbym zwrócić uwagę Państwa na kraj, który tradycyjnie był z Polską zaprzyjaźniony. On teraz jest trzy razy mniejszy od Polski. Ale mimo to, że jest trzy razy mniejszy od Polski i jest członkiem i Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego, prowadzi własną politykę, której Polska prowadzić nie może – podkreślił Michalkiewicz.
– Jeżeli Węgry prowadzą politykę zgodną ze swoimi interesami narodowymi, a Polska jej prowadzić nie może, no to musimy postawić sobie pytanie, dlaczego tak jest? – zapytał.
– Nie dlatego, że są jakieś obiektywne, niemożliwe do przełamania uwarunkowania, bo przykład Węgier pokazuje, że można. Że to jest możliwe, bo istnieje. Widocznie nasi umiłowani przywódcy albo nie chcą, albo nie umieją, albo mają zakazane uprawianie polskiej polityki – kontynuował Stanisław Michalkiewicz i podkreślił, że „wiele wskazuje na to, że mają zakazane”.
– Może nie jest odpowiednim momentem powoływanie się na klasyka demokracji, Józefa Stalina, ale klasyk demokracji Józef Stalin oczywiście mówił różne rzeczy, ale miał ciekawe spostrzeżenia. Między innymi, że kadry decydują o wszystkim. O wszystkim. No to skoro o wszystkim decydują, to być może o tym, czy można uprawiać politykę samodzielną, czy nie można. No i skąd takie kadry wziąć? – zapytał Michalkiewicz.
– Jak się przekonać, że to są kadry właściwe? Musimy korzystać z kadr, które się sprawdziły. A tak się szczęśliwie składa, że Grzegorz Braun się sprawdził – ocenił Stanisław Michalkiewicz.
– Szczęść Boże! Laudetur Iesus Christus! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! – od tych słów Grzegorz Braun rozpoczął swoje przemówienie podczas konwencji wyborczej w Krakowie.
– Jestem bardzo wzruszony i szczęśliwy. Będę sobie zapisywał te wystąpienia, waszą tutaj obecność na konto największych osiągnięć mojego przedłużającego się życia – zaczął kandydat na prezydenta, podkreślając, że na tym wiecu z konieczności wspierany jest jeden kandydat, natomiast ma nadzieję na równą mobilizację w kolejnych wyborach, kiedy na listach znajdzie się już więcej nazwisk.
Po skierowaniu podziękowań do uczestników ruchu, Braun wygłosił „swoją trójkę na te wybory prezydenckie”: Precz z komuną! Precz z eurokomuną! Precz z żydokomuną!
Po czym skomentował entuzjazm tłumu, mówiąc, że „oddychacie z ulgą, że można od czasu do czasu prostym słowem, krótkim zdaniem odnieść się do rzeczywistości, a nie owinąć w bawełnę”.
Podkreślił, że „to nasze precz” nikomu nie zagraża, ponieważ „nasza chata z kraja” i chodzi tylko o to, by „Polak w Polsce, będąc gospodarzem, mógł swoje dzieci po polsku na Polaków wychować, wykształcić i doczekać się jeszcze tych pięknych chwil, gdy młodzi ludzie dorośleją i sami przejmują polskie obowiązki”.
– Tego chcemy się doczekać i nie pozwolimy na to, by tę naszą przyszłość odbierano nam przez odbieranie nam naszych dzieci – fizycznie, dosłownie i w przenośni. Nie zgodzimy się, szanowni państwo, by na naszych dzieciach eksperymentować (…). Nie zgodzimy się na to, żeby nasze dzieci deprawować, dezinformować. Nie będziemy tolerowali – tak, owszem, głoszę program nietolerancji dla deprawacji i dezinformacji polskich dzieci w szkołach – kontynuował.
– I wzywam was, rodacy, Polacy, zwłaszcza – nie bójmy się użyć tego słowa – mężczyźni, mężczyźni polscy, nie gódźcie się na to, żeby do polskich szkół zapraszano zboczeńców, żeby uczyli waszych dzieci tolerancji. Nie gódźcie się na to, żeby wasze dzieci za całą naukę historii miały haggadę holokaust, w której polscy naziści budowali obozy zagłady. Nie gódźcie się, żeby za całą naukę o pięknie tego świata dzieciom wykładano brednie antropogenezy globalnego ocieplenia – dodał.
Po czym w skrócie kilka wybranych ze swoich założeń programowych. – Nie będzie żadnych Centrów Integracji Cudzoziemców za mojej kadencji. Na wojnę nie puszczę Wojska Polskiego, bo go tu w Polsce potrzebujemy. Wracamy do węgle (sporo na Śląsku o tym mówiłem). Wznawiamy ekshumacje w Jedwabnem – mówił.
Grzegorz Braun przypomniał przy tej okazji, że – niezależnie od stosunku do religii – to właśnie chrześcijaństwo przyniosło naszemu kręgowi cywilizacyjnemu koncept i praktykę równości wobec prawa. „Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem”, jak podkreślił, ten standard jest możliwy do osiągnięcia.
Natomiast nie oznacza to, że jego program jest skierowany tylko do katolików, ponieważ są w nim postulaty gospodarcze i ustrojowe, które będą służyły wszystkim.
– Jaka jest zatem moja rola, skoro te wszystkie rzeczy są tak oczywiste dla tak wielu ludzi? – zapytał i odpowiadając zaproponował następnie ciekawą metaforę:Ja jestem, proszę państwa, takim małym czołgiem przełamania. Czołgi, nawet te najcięższe, nie wygrywają wojen – mogą tylko i aż dokonać wyłomu. Ten wyłom musi być następnie rozszerzony, umocniony, wykorzystany przez wszystkie inne typy rodzaje broni i wojsk. I wy jesteście takim wyjątkowym, elitarnymgronem – zwrócił się do swoich zwolenników.
Kim są „zamordysta covidowy” i „wielki szpitalnik?
Co myśli Grzegorz Braun o obecnej sytuacji Polski i jakie ma pomysły na przyszłość naszego kraju? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdą Państwo w szczerym do bólu wywiadzie z kandydatem na Prezydenta RP Grzegorzem Braunem. „Macie do czynienia z łajdakami, którzy mają Was za idiotów” – mówi Braun
Chodzi o wyjęcie pieniędzy z polskich kieszeni na niemiecką zbrojeniówkę – tak wspólny dług na zbrojenia, w Tarczę Wschód, ocenia wprost z Parlamentu Europejskiego Grzegorz Braun.
W marcu 2025 roku Parlament Europejski przegłosował rezolucję dotyczącą wzmocnienia obronności Unii Europejskiej, uznając Tarczę Wschód za projekt flagowy dla wspólnego bezpieczeństwa 27 krajów Unii.
Braun w swoim wystąpieniu nie pozostawił złudzeń, co do oceny projektu. – Od miesiąca wałkowany jest temat tzw. Tarczy Wschód, czyli fasadowego programu rozreklamowanego na użytek Polaków przez aktualną władzę – stwierdził. Według niego, promowanie projektu „przybiera formę szantażu moralnego wobec tych, którzy projektu nie popierają”.
– Jak można nie popierać dozbrajania, fortyfikowania i umacniania naszej wschodniej flanki wobec strasznych zagrożeń, które dla kolejnych już rządów stają się alibi i usprawiedliwieniem wszystkiego, całej złej polityki? No można i należy tego nie popierać – argumentował Braun.
Głównym zarzutem Brauna wobec Tarczy Wschód jest jej wpływ na polskie finanse. – W istocie o co z tą tarczą chodzi? No chodzi o wyjęcie pieniędzy z polskich kieszeni na niemiecką zbrojeniówkę – stwierdził polityk. Według niego, „to akurat nie Polacy, nie polski przemysł, nie polska obronność będą głównym beneficjentem tych nowych podatków, nowych haraczy eurokołchozowych”.
– Te kredyty spłacać będą nasze dzieci, wnuki do 2070 roku, to tak na początek, bo przypuszczam, że to nie będzie ostatnie słowo władz brukselskich, berlińskich i warszawskich – podsumował.
Braun dodał, że „do tego eurokołchozowego, europejskiego programu bezpieczeństwa zaproszona została już od razu Ukraina”, co według niego może prowadzić do przyszłych napięć.
– My mamy spłacać kredyty, z których podniesie się w przyspieszonym tempie niemiecka zbrojeniówka, która na koniec dozbroi banderowców, z którymi dopiero, szanowni państwo, będziemy mieli jeszcze kłopoty – powiedział Braun.
– Jak tam wojna na Ukrainie wygaśnie, czy przejdzie na jakiś wolny bieg, jak się ze sobą dogadają mocarstwa ponad naszymi głowami, no to Ukraińcy dopiero zaczną szerzej otwierać oczy i rozglądać się za winowajcami ich nieszczęścia – uważa.
Braun rysuje pesymistyczną wizję przyszłości Polski, o ile kraj nadal będzie podążać obecnym kursem.
– Szykuje nam się wojna z dwóch stron: wojna obronna przeciwko banderowskiej resztówce po upadłej Ukrainie, a z drugiej strony wojna obronna przed Wehrmachtem Eurokołchozowym w fazie tworzenia – stwierdził.
Polski poseł do Parlamentu Europejskiego wyraził również sceptycyzm wobec projektów wspólnego bezpieczeństwa na poziomie europejskim. – Jestem więcej niż dalece sceptyczny wobec projektów wspólnego bezpieczeństwa, nad którym czuwać miałaby Reichsführerin von der Leyen i jej Rada Komisarzy Ludowych Eurokołchozowych – przestrzega.
– Sądzę, że tylko Wojsko Polskie może i powinno być gwarantem naszego bezpieczeństwa. Strażnik na granicy, policjant na ulicy i inne służby. Tylko ich działanie, ich istnienie może dawać jakiekolwiek podstawy naszego bezpieczeństwa narodowego – podsumował Braun.
Z Grzegorzem Braunem, kandydatem na Urząd Prezydenta RP, o początkach naszej historii, polskim rodowodzie i unikatowej drodze do wolności rozmawia red. Marek Skalski.
Marek Skalski: – Czym jest dla Ciebie historia?
Grzegorz Braun:– Rozmawiamy o sprawach dla mnie osobiście najbardziej pasjonujących. Każdy ma swoje drzwiczki, którymi wchodzi do polityki, do życia publicznego. Dla mnie tymi drzwiami jest historia.
–Ta pasja nas łączy.
– Wzrusza mnie i nieustannie zadziwia, jak bardzo historia ułatwia zrozumienie tego, w jakim świecie dzisiaj żyjemy, jakie reguły gry kwestionujemy i za jakimi się opowiadamy. Na przykładach w kontekście pierwszych wieków państwowości polskiej, kiedy państwo polskie wynurzało się z pomroku dziejów pisanych, rozmawialiśmy tak naprawdę o fundamentalnej zasadzie cywilizacyjnej, która jest zwornikiem konstrukcji prawno-ustrojowej wolności. Bo kiedy jest wolność? Wolność jest wtedy, kiedy można się jakoś prześlizgnąć. Bądźmy realistami, rzadko kiedy wolność może być realizowana po dyktatorsku. Towarzysz Stalin czy towarzysz Hitler, czy towarzysz Roosevelt na jakiś czas mają prawo decydowania o życiu i śmierci. Oni mają 100 proc. wolności. Dla innych zostaje 0 albo minus 5.
Natomiast my, zwykli ludzie, nieuzurpujący sobie pretensji do dyktatury ogólnogalaktycznej, rozumiemy, że wolność w rozsądnym zakresie, takim, w którym nie jest to samowola i nie jest to wolność realizowana kosztem innych – to jest jakieś prześlizgiwanie się między Scyllą a Charybdą; między różnymi interesami, naciskami, dopustami Bożymi i koniecznościami dziejowymi.
W życiu politycznym wolność jest sferą, która zostaje dla indywiduum, dla jednostki między potęgami reprezentującymi władzę polityczną. Wynalazek, o którym rozmawialiśmy w książce „1000 lat Polski…” , to jest rozdzielenie władzy (na przykładzie św. biskupa Stanisława i króla Bolesława). Jest to standard cywilizacyjny, który jest – uwaga – wynalazkiem jedynie chrześcijańskim, zachowanym tylko przez chrześcijaństwo katolickie, a nie zrewolucjonizowane, zmodernizowane, protestanckie, heretyckie, schizmatyckie, prawosławne. To jest standard równości wobec prawa i standard, który każe nam rozpoznawać w każdym naszym współobywatelu, Rodaku, innym poddanym – bliźniego.
Niektórzy myślą, że świat Ewangelii, zasady Ewangelii to są sprawy religijne, w domyśle prywatne, uznaniowe, nienależące do poważnej polityki i niemające zasadniczego wpływu na kształt prawno-ustrojowy naszego życia, te ramy, w których się poruszamy pod groźbą jakiejś sankcji. Warto zatem zwrócić uwagę na ewangeliczne objaśnienie, wprowadzenie kategorii bliźniego jako każdego, co się dokonuje w Ewangelii, kiedy Zbawiciel opowiada przypowieść o miłosiernym Samarytaninie (Łk 10, 25–37). Komu ją opowiada? Tym, którzy zapytali: „A kto jest moim bliźnim?” – tak podchwytliwie zapytali faryzeusze, talmudyści, proto-talmudyści. Zapytali, „kto jest moim bliźnim”, dlatego że dla nich bliźnim jest tylko współplemieniec, „nasz”.
–Członek narodu wybranego.
– Na sąsiednim wzgórzu, za rzeczką czy w następnej dolinie mogą mieszkać Samarytanie, których już nie traktujemy jako „naszych”; oni są podludźmi, bydlętami, zwierzętami.
–„Untermenschami”… Tę myśl rozwinął św. Paweł, który przeszedł do historii jako Apostoł Pogan. On podkreślał, zwłaszcza w Liście do Efezjan, że przesłanie Chrystusa kierowane jest nie tylko do narodu wybranego, lecz do wszystkich ludzi, którzy zechcą tę prawdę przyjąć. To była wielka rewolucja.
– Tak się rozbestwiliśmy, tak jest nam dobrze w tym świecie, w którym jest też oczywiście wiecznie niedoskonale, ale jednak aspirujemy do standardu równościowego nie w sensie, że każdy jest równy, bo każdy jest inny – jeden mały, drugi duży, jeden prosty, a drugi krzywy, bo krzywo się uśmiecha. To jest urok rzeczywistości świata stworzonego. Ale my tak przywykliśmy do standardu równości wobec prawa, że wydaje się nam, Polakom w Polsce czy szerzej Europejczykom na kontynencie europejskim, że to jest coś niejako przyrodzonego, rzeczywistość zastana.
Tymczasem to nie jest rzeczywistość zastana. To nie jest już oczywiste dla innych – dla Żydów, talmudystów czy holokaustystów. Quasi-religia holokaustu też narzuca podwójny standard: są sprawiedliwi i niesprawiedliwi. Właśnie tę zasadę równościową, tę kategorie bliźniego – którego rozpoznajemy w każdym i uznajemy, że każdemu się należy to samo od mafii państwowej, rządowej – heretyccy protestanci nadwątlili, a potem zlikwidowali, bo wyeliminowali władzę duchowną jako równorzędnego partnera władzy świeckiej. Tam się już nie można prześlizgnąć. Jeżeli król Henryk jest głową własnego Kościoła, to do kogo się odwołać wśród schizmatyków protestanckich? Podobnie wśród schizmatyków prawosławnych, jeżeli car mianuje biskupów, to jaki się tam znajdzie biskup Stanisław, który by mu podskoczył? Zdarzały się takie przypadki. Natychmiast śmiałkowie zostali skróceni o głowę i utrwalił się cezaropapizm. Myślę, że to jest dobre określenie. Nie używałem go do tej pory, teraz mi się nasuwa, właściwie to Pan Redaktor podpowiada, że moglibyśmy mówić o równoległej dwuinstancyjności naszej cywilizacji, że tylko nasza cywilizacja ma w ofercie tę dwuinstancyjność.
Jeżeli sekretarz czy premier, czy pan starosta, czy przedstawiciel drużyny Bolesławowej za bardzo mi doskwiera, zbytnio się panoszy, to mogę się odwołać do biskupa Stanisława i odwrotnie. Tam, gdzie biskup Stanisław uroił sobie, że wszystko może, zaraz zostanie urealniony i ściągnięty na ziemię, i okaże się, że jest prawo, którego i on musi przestrzegać. Wynalazkiem naszej cywilizacji są dwa kodeksy prawa. Jest prawo świeckie i prawo kanoniczne, duchowne. W świecie bez tej katolickiej zasady byłoby tak, że sankcja, która nas czeka w konfesjonale, pociąga za sobą również sankcję cywilnoprawną, np. dwie zdrowaśki i 1000 zł grzywny. Albo odmowa rozgrzeszenia i banicja, wykluczenie ze społeczności, żydowskie cherem, klątwa kahału rzucona na ewentualnego odszczepieńca. U protestantów są z kolei ludzie i podludzie. Pechowców nam nie trzeba, więc jeżeli komuś się źle wiedzie, to znaczy że jest gorszym człowiekiem.
–Przejdźmy do meritum. Panowanie Mieszka II, zwanego również Mieczysławem, zakończyło się fatalnie. Fatalnie dla niego osobiście, ponieważ zdradzieccy Czesi pozbawili go męskości. Według czeskiego kronikarza Kosmasa to był akt zemsty za to, co ojciec Mieszka II uczynił z Bolesławem Rudym, którego oślepił. Bolesław dożył swoich lat jako niewidomy na Wawelu w Krakowie. Czesi odpłacili się zgodnie ze starożytną zasadą talionu, znaną jeszcze z czasów Hammurabiego: „oko za oko, ząb za ząb”. Fatalnie skończyło się to również dla naszego kraju, gdyż pierwszy raz w historii mieliśmy do czynienia z koncentrycznym atakiem z dwóch stron – co niestety jeszcze się kilkakrotnie w naszej historii zdarzało – nasza polska kraina, nasza młoda ojczyzna tego za bardzo nie przetrzymała. Skończyło się jednoznacznie tzw. reakcją pogańską. Niektórzy upatrują w tym dowodu na to, że chrzest Mieszka I i jego otoczenia to był tylko cieniutki nalot, podczas gdy szerokie masy społeczne – jak mówią historycy obecnego pokolenia – odrzucały ewangelizację.
– Zgadzam się z tą telegraficznie zrelacjonowaną diagnozą Kosmasa. Uważam, że musiało coś być na rzeczy, skoro Bolesław Twardziel, czyli Chrobry, był tak twardy i zostawił po sobie tak mało życzliwą pamięć w otoczeniu – na scenie wewnętrznej i na scenie zewnętrznej – że kiedy już zabrakło bezpośredniej grozy odwetu ze strony samego Bolesława, to ujawniły się wszystkie niechęci i resentymenty. Najwyraźniej do końca życia uważano go za groźnego przeciwnika, ale kiedy tylko odszedł na tamten świat, to jego syn, jak wspominaliśmy – jednostka być może wręcz genialna, klasa choćby pod względem opanowania języków – nie dał rady utrzymać się na tronie.
–Zaraz na progu swojego panowania najechał Saksonię, czyli samo centrum Świętego Cesarstwa Rzymskiego – bo tam rządziła dynastia saksońska, saska – i spalił Magdeburg.
– Po to najechał, po to spalił, żeby pokazać swoją pozycję negocjacyjną i zaznaczyć, że pretenduje do pełnego, nieuszczuplonego dziedzictwa jako dyrektor regionalny franczyzy łacińskiej na Europę Środkowo-Wschodnią. Ale trafiła kosa na kamień. Sił nie stało. Rzucili się inni, którzy potraktowali śmierć Bolesława jako okno możliwości. Okazją do wspomnienia Mieszka II jest tysięczna rocznica koronacji w 1025 roku Bolesława i Mieszka. Obaj w tym samym roku otrzymali koronę; te koronacje szybko nastąpiły jedna po drugiej. Proszę zwrócić uwagę, że Mieszko, zresztą nawet i jego ojciec, i dziadek Mieszko I, to byli wybitni ludzie; oni się mogli ustawić mniej ryzykownie.
–Oczywiście.
– Ze swoimi zdolnościami administracyjnymi, zarządczymi, talentem politycznym, ze zdolnościami komunikacyjnymi, oni mogli ustawić się mniej ryzykownie, aspirując do jakiś posad na dworze cesarskim. Mogli być nadskakiwaczami, wyżywać się i w pełni realizować w walkach koterii dworskich. Myślę, że na tych polach ze swoim talentem mieliby niezłe osiągnięcia.
–Tę drogę wybrali książęta czescy jako wierni stronnicy cesarza.
– Okazało się, że wartością jest bycie u siebie, na swoim. Może na dworze cesarskim jest więcej książek w bibliotece, a przecież Mieszko i jego żona byli już wybitnie piśmienni. Już z ich czasów pochodzą słynne zabytki sztuki piśmienniczej, jeszcze nie drukarskiej. Może w tamtej Polsce było bardziej siermiężnie, zamki nie są jeszcze perłami sztuki i nie obfitują w nadzwyczajne kolekcje sztuki użytkowej i w ogóle jest ryzyko, bo gdy się jest liderem, to tam człowiek wystawia się na cios. Właśnie to przydarzyło się Mieszkowi. Chcę to zaakcentować, bo dzieje Polski to pokazują, że lepiej jest być u siebie i na swoim – to jest naturalny wybór ludzi wybitnych, utalentowanych, nie miernot – niż być setnym czy nawet nastym w kolejce do cesarskiego pierścienia czy cesarskiego tronu. To jest fantastyczna rzecz.
Niektórzy myślą, że wolność jest luksusem, że ona jest czymś, co jest fajne, ale wiadomo, że nie wszystkim się ona podoba. Niektórzy wolą rozmienić wolność na drobne i przehandlować za notabene też często iluzoryczne w praktyce bezpieczeństwo. Wolność rozumiana po katolicku, po łacińsku, jest nie tylko prawem, ale, uwaga, jest obowiązkiem. Człowiek został wyposażony w mózgownicę i dostał życie nie po to, żeby w każdej sprawie latać na posyłki. Oczywiście teologia katolicka podpowiada nam godziwość służby i odnajdywania swojego miejsca w hierarchii, ale na swoją miarę każdy jest wezwany do tego, żeby wolność realizować obowiązkowo, a nie tylko jako repertuar dodatkowy.
–Być może nasz Mieszko właśnie zbyt mocno to realizował, bo dla prezesa – używając współczesnego języka – wielkiej, europejskiej korporacji stał się po prostu zagrożeniem. On się nie zadowolił pozycją junior managera, do czego jego pozycja według prezesa może by go predestynowała (przecież młode państwo istniało bardzo krótko), ale postanowił temu prezesowi nabruździć. Dlatego prezes wraz z pozostałymi członkami zarządu albo innych ciał postanowił go zlikwidować.
– I ujawnili się malkontenci i konkurenci wewnętrzni.
–Jak Bezprym – syn węgierskiej księżniczki nieznanej z imienia. To jest bardzo tajemnicza sprawa, bo Bezprym de facto był pierworodnym synem Bolesława Twardziela. Czyli według naszych słowiańskich, rodowych, a także chrześcijańskich obyczajów tron powinien odziedziczyć najstarszy syn. Musiało wydarzyć się coś wyjątkowego, żeby tak nie było. A tu się tak właśnie wydarzyło.
– Ciekawe, bo przecież mamy ten schemat zakłócony przez Mieszka I, którzy wydziedzicza Bolesława, ale Bolesław się nie daje odsunąć…
Tekst jest fragmentem książki pt. „1000 lat Polski według Brauna. Tom 1” – rozmowy Marka Skalskiego z Grzegorzem Braunem. Lektura jest do nabycia w księgarni „Najwyższego Czasu!” pod adresem: sklep-niezalezna.pl. Można ją także zamówić telefonicznie (731 555 039) oraz mailowo: redakcja@nczas.com.pl. Książka będzie wysyłana w drugim tygodniu kwietniu.
Wariant rumuński jest już w Polsce realizowany – powiedział w Kanale Zero Grzegorz Braun. Kandydat na Prezydenta RP twierdzi, że scenariusz ten jest już wdrażany, ale szczegółowo wyjaśnia, jak jego zdaniem przejawia się to w polskiej rzeczywistości politycznej.
Krzysztof Stanowski długo opierał się przed zaproszeniem Grzegorza Brauna do Kanału Zero. Zrobił to dopiero w trakcie kampanii prezydenckiej po zapowiedzi, że każdemu z zarejestrowanych kandydatów udzieli czasu antenowego.
– Czy gdyby Grzegorz Braun wygrał te wybory prezydenckie, to w Polsce zrealizowano by scenariusz rumuński? – brzmiało jedno z pytań Stanowskiego. Przypomnijmy, że w Rumunii po tym, gdy wygrał „niewłaściwy” kandydat, czyli Georgescu, unieważniono wybory prezydenckie, a w powtórzonych zabroniono mu startować pod pretekstem popierania go przez Rosję.
– On już jest realizowany. a czy na twardo, a to tego jeszcze nie wiemy ani w Rumunii, ani we Francji. Bo wariant rumuński przeniósł się tymczasem z Bukaresztu do Paryża – powiedział Braun, nawiązując do wykluczenia z kolejnych wyborów prezydenckich we Francji Marine Le Pen. W tym przypadku uznano, że partia, której przewodzi, zdefraudowała środki unijne.
Według Stanowskiego stawianie znaku równości między tymi przypadkami to „przesada”.
Braun się nie zgodził. – Wszystko jest oczywiście adaptowane do okoliczności, więc też i w Polsce inaczej to wygląda. W Polsce właśnie te sondaże to już jest wariant rumuński. To jest wmawianie szerokiej publice, że jest taka stawka kandydatów silnie pompowanych i preferowanych. No i wtedy wybór jest, jak się mówiło za mojego dzieciństwa, jak w ruskiej knajpie. Można jeść albo nie jeść. Słaby wybór, zwłaszcza, że tam jedni przez drugich chcą kontynuacji. Oczywiście kopią się tam między sobą, tym niemniej generalnie starają się stabilizować układ dotychczasowy. Ja wychodzę tutaj z programem takim, że jeśli Polska miałaby dalej być na tym kursie i na tej ścieżce, no to wszyscy lecimy Tu-154M, tylko nie wszyscy jeszcze o tym wiemy – odparł Braun.
Stanowski poruszył kwestię oskarżeń kierowanych wobec Brauna. – Wydaje się, że na bazie materiałów prasowych, jakie na Pana temat powstały, na bazie wypowiedzi różnych polityków na Pana temat, to chyba nawet łatwiej by było Pana uznać za agenta wpływu Kremla niż osobę, która wygrała wybory w Rumunii – podpuścił dziennikarz.
Braun przypomniał, że wielokrotnie składał do ABW doniesienia na samego siebie, aby sprawdzili, czy rzeczywiście jest „ruskim agentem”, jak przedstawia to mainstream.
– Pisałem do prokuratorów, żeby mnie prześwietlili, bo wprawdzie ja mówię, że nie jestem wielbłądem, ale to jest sprawa bezpieczeństwa państwa zbyt poważna, żeby polegać na moich subiektywnych opiniach. No i dostałem taki certyfikat koszerności, że mianowicie prokuratura nie wszczyna – powiedział.
– Dzwoniłem z konferencji prasowej w Sejmie do oficera dyżurnego ABW, kiedy… Morawiecki – Jakub, Mateusz Jakub, Jakob vel student, taka postać jest w archiwach niemieckiej, sowieckiej, niemieckojęzycznej bezpieki, jest zarchiwizowana podobno – na temat mojej formacji jakieś niesłychane rzeczy wygadywał. No i znowu dzwoniłem, mówiłem, ogarnijcie to, bo ja wprawdzie mówię, że Mateusz Morawiecki najwyraźniej jest dezinformowany, ale sprawdźcie, bo może na przykład ówczesne koło Konfederacji, którego byłem członkiem, może szwankuje nasza osłona kontrwywiadowcza. I wie pan co? Mimo, że ten telefon później ponawiałem po jakimś czasie, nikt się nie odezwał – kontynuował Braun.
Stanowski zapytał, dlaczego więc zdaniem Brauna przyklejono mu łatkę rosyjskiego agenta. – Panie redaktorze, to nie jest łatka. To jest właśnie próba zadania mi śmierci politycznej i cywilnej. I to, że te akcje stygmatyzacji, rzucania oszczerstw pod moim adresem zaangażowało się tak wielu ludzi, którzy by na co dzień wstydzili się własnej mamy, która kiedyś tam może pomogła im się nauczyć tego, że jest takie przykazanie nie mów fałszywego świadectwa. (…) I jednak tylu ludzi z pozoru grzecznych, układnych, kulturalnych, którzy w normalnych okolicznościach by się na takie rzeczy nie zdobyli, że w polityce bez pardonu sięgają po grudę błota po to, żeby się coś przylepiło, to jest pewne moje ciekawe doświadczenie – odpowiedział Braun.
– Czasem pada takie pytanie, czego tam ja doświadczyłem, czego się nauczyłem, co mnie może zaskoczyło w życiu politycznym. Zanim nie poznałem kuluarów przy Wiejskiej z autopsji, to muszę powiedzieć, że nie zakładałem tego poziomu łajdactwa, chamstwa i prostactwa,[bold – md] które tam występuje w większym stężeniu niż powiedziałbym takie naiwne prostactwo, które wszyscy my chłopcy znamy z szatni na WF-ie. Także tam różne rzeczy mogą być wypowiadane – dodał.
Wracając do „wariantu rumuńskiego” i najnowszej odsłony we Francji Braun przypomniał, że Marine Le Pen, niegdyś twarda prawicowa polityk, od kilku lat skręcała do centrum, próbowała przypodobać się systemowi, a ten i tak ją odrzucił.
– Maryna Lepenowa [Lepenówna, bo po rodzicach, nie po mężu md] tak się starała. Tak bardzo się starała być i tęczowa, i chanukowa w odpowiedniej proporcji i sądziła, że jej dadzą przepustkę do życia politycznego. A tu panie… jednak sędziokracja, sądokracja… co ona teraz może zrobić? Może na przykład podarować Donaldowi Trumpowi Grenlandię razem z całą Ludową Republiką Kanady. I wtedy być może towarzysze amerykańscy przełożą wajchę w drugą stronę i zostanie jednak jakiś tam wyrok w sądzie apelacyjnym wydany na jej korzyść – podsumował Braun.