Czy Niemcy i Żydzi kolonizują nas gospodarcza już od XIX wieku? Wpływ oligarchicznej rodziny Rothschildów na dzieje Polski nie jest „teorią spiskową”, lecz solidnie udokumentowanym – choć przemilczanym – faktem? O tej ważnej, a mniej znanej, historii opowiada Jakub Wozinski, autor książki Od ujścia Wisły po Morze Czarne. Handlowo-gospodarcze tło dziejów Polski.
Właśnie ukazał się nakładem wydawnictwa Prohibita trzeci tom cyklu poświęconego dziejom Polski przez pryzmat gospodarczy i ekonomiczny. Tom poświęcony jest okresowi od 1795 do 1918 roku. Prezentujemy rozmowę z autorem.
W najnowszym tomie swojej sagi o gospodarczych dziejach Polski zabiera nas Pan w podróż po okresie, w którym przypieczętowała się na Polsce zbrodnia zaborów, aż do upadku mocarstw zaborczych. Okres ten zbiegł się z dynamiczną industrializacją światowej gospodarki. Czy polskie elity – tak jak ukazał to Bolesław Prus w „Lalce” – faktycznie nie nadążały za tym trendem zmian?
Polskie elity nie tyle nie nadążały, co zostały systemowo wykluczone z udziału w tym, co w fachowej literaturze jest czasami nazywane Wielkim Wzbogaceniem. Właściwe zrozumienie tego, co się stało w XIX wieku przychodzi nam z trudem aż do dzisiaj. Z jednej strony ziemie dawnej Rzeczypospolitej, szczególnie te zachodnie, były świadkami bezprecedensowej industrializacji i urbanizacji oraz wzbogaciły się o nowoczesną infrastrukturę transportową, lecz z drugiej Polacy byli w zdecydowanej większości jedynie pasywnymi uczestnikami tych przemian. Pierwsza i druga rewolucja przemysłowa (umownie kończąca się wraz z wybuchem I wojny światowej) to dla zachodnich państw okres, w którym wykształcają się potężne firmy i narodowe marki, które w wielu przypadkach ciągną gospodarki swoich krajów aż do dziś. Na ziemiach polskich wielki biznes był domeną głównie Żydów i Niemców, którzy sami stanowili najczęściej reprezentantów dużo potężniejszych grup kapitałowych z innych państw. Rozbiory pozbawiały nas nie tylko niepodległości, ale także szans na wykształcenie elit przemysłowych i finansowych autentycznie związanych z polską państwowością.
Lubimy w Polsce akcentować, skądinąd słuszną, ideę pracy organicznej i wskazywać na wybrane przypadki zaradnych przedsiębiorców epoki rozbiorowej. Dla wielu powodem do narodowej dumy bywa także choćby dynamiczny rozwój przemysłu Łodzi czy Warszawy. Prawda jest jednak taka, że w XIX wieku uzyskaliśmy jako kraj status kolonii i systemowo wykluczono nas z wielkiej biznesowo-politycznej rozgrywki. Stan ten utrzymuje się do dziś, nawet jeśli polski PKB wykazuje dynamiczny wzrost.
Na wykluczenie nas, Polaków, z Wielkiego Wzbogacenia warto także spojrzeć z innej strony. W mojej pracy stawiam tezę, że ogromny wzrost zamożności krajów zachodnich nie dokonałby się nigdy bez uprzedniego zdominowania przez Holandię i Anglię światowego handlu oraz ujarzmienia religijnych konkurentów. Państwa te były przez długi czas liderami obozu protestanckiego w Europie, który już od XVI wieku dążył nieustannie do tego, aby osłabić szlaki handlowe wiodące przez Eurazję (a więc i przez Polskę) na rzecz nowych arterii prowadzących przez Atlantyk. Rzeczpospolita była zawzięcie zwalczana przez protestanckie potęgi morskie jako kraj mogący przy pomocy katolickich sojuszników pokrzyżować te plany. To właśnie Holandia doprowadziła swoją polityką do wstępnego, bo gospodarczego rozkładu polsko-litewskiego państwa już w XVII wieku. W wieku XVIII byliśmy już właściwie całkowicie zneutralizowani, co znacząco ułatwiło Brytyjczykom sukcesywne narzucanie całemu światu swojego systemu finansowego. Moim zdaniem nie ma cienia przesady w stwierdzeniu, że zachodnie potęgi handlowe weszły na swój poziom zamożności w znacznej mierze po naszych plecach. Tak jak katolicka Hiszpania z jej imperium kolonialnym, Polska musiała zostać rozczłonkowana i pokonana, aby anglosaski system kreacji pustego pieniądza mógł zostać upowszechniony na całym globie.
W opisie książki czytamy, że „słowo «Rotszyld» pada co najmniej dwieście razy i nie wynika to bynajmniej z osobistej obsesji autora, lecz z sumiennie wykonanego obowiązku udokumentowania najważniejszych wydarzeń kształtujących gospodarcze oblicze epoki”. O Rotszyldach słyszymy dziś sporo, a doniesienia te określa się jako „teorie spiskowe”. Czy już w XIX wieku ta potężna oligarchiczna rodzina miała udokumentowany wpływ na dzieje polski?
Niewątpliwie. Moja książka jest tak naprawdę próbą zademonstrowania, jak wielki to był wpływ. Historycy najczęściej starannie unikają kwestii wpływu Rotszyldów na dzieje naszej ojczyzny, uciekając w bezpieczne tematy związane z analizą poczynań np. liderów stronnictw politycznych czy też przywódców powstań. Jeśli jednak uczciwie badamy historię XIX wieku to nie możemy przecież abstrahować od faktu, że miała wówczas miejsce rewolucja przemysłowa, która całkowicie zburzyła dotychczasowe hierarchie polityczne i gospodarcze. Współcześnie jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, jak ogromny wpływ na naszą rzeczywistość mają choćby Bill Gates, Larry Fink czy też Elon Musk. W epoce rozbiorowej ich odpowiednikami, choć zdecydowanie bardziej potężnymi, byli właśnie Rotszyldowie, którzy m.in. poprzez system pożyczek międzynarodowych mieli ogromny wpływ na życie polityczne poszczególnych mocarstw – nie bez powodu nazywano ich przecież „bankierami Świętego Przymierza”.
Współcześnie zdecydowana większość naukowców czy publicystów kapituluje wobec wymogów politycznej poprawności i woli nie doszukiwać się negatywnego wpływu Rotszyldów na utrzymywanie Polski w stanie zniewolenia. Łatwo jest przecież narazić się na etykietę anstysemity. Uważam, że jako publicyście, któremu nie grozi odebranie tego czy innego grantu, jest mi o wiele łatwiej połączyć kropki, które od dawna powinny być połączone. Literatura naukowa na temat Rotszyldów jest bardzo obfita, ale mam wrażenie, że niemal nikt dotąd nie podjął się próby powiązania wyłaniającego się z niej obrazu z naszymi polskimi dziejami.
A co do konkretnych przykładów wpływu Rotszyldów na nasze dzieje to wystarczy wspomnieć choćby o udzielonej przez nich Rosji pożyczce na stłumienie powstania listopadowego czy też posiadanych udziałach w kilkudziesięciu liniach kolejowych przebiegających przez polskie terytoria. Każdy polski inteligent wie, że w drugiej połowie XIX wieku Polaków gnębił Otto von Bismarck, ale bardzo niewiele osób ma świadomość, że cała kariera polityczna „żelaznego kanclerza” przebiegała niejako w cieniu potęgi bankierskiego rodu, który dość wcześnie zmusił go do uległości i liczenia się z jego wpływami.
Korzystając z okazji, uczynię zadość niekłamanej ciekawości i zapytam o Pana dalsze plany pisarskie. Po roku 1918, na którym kończy się tom III, mamy przecież okres wolnej Polski w dwudziestoleciu, potem komunizm, a później choćby – nie mniej fascynujące i symptomatyczne dla naszych dziejów – dzikie lata 90. Czy możemy czekać na kolejne tomy „Od ujścia Wisły po Morze Czarne”?
Tak, w planach jest doprowadzenie opowieści aż do 1989 roku. Tom IV z pewnością nie ukaże się jednak zbyt szybko, ponieważ napisanie go – tak jak poprzednich – wymaga dość żmudnej pracy polegającej na gromadzeniu i analizie faktów rozproszonych po wielu nieoczywistych pracach. Kto czytał dotychczasowe tomy Od ujścia Wisły po Morze Czarne ten wie, że nie powielam najczęściej spotykanych interpretacji dziejów, tylko podejmuję się próby stworzenia autorskiej wykładni, a to również wymaga długiego i starannego namysłu.
W takim razie uzbrajamy się w cierpliwość, a tymczasem dziękuję za rozmowę.
Wszystko to zaczyna przypominać relacje polsko-żydowskie. Z tym, że w roli Żydów obsadzają się Ukraińcy, którzy (tak, jak Żydzi) pozwalają sobie na protekcjonalne zachowanie, aroganckie pouczanie i traktowanie Polaków, jak chłopców na posyłki. Chucpa polega także na tym, że tak, jak Żydzi swoich szabesgojów, tak oni grillują „sługi narodu ukraińskiego”. Nie tylko Polaków nie szanują, ale nimi gardzą i (tak, jak Żydzi) utrzymują, że w Polsce są „u siebie” i że do Polski przybyli „po swoje”. Ukraina zachowuje się wobec Polski, jak mocarstwo. Tak, jak Izrael ingeruje w politykę prowadzoną przez warszawski MSZ. Co dziwi tym bardziej, że jest państewkiem przegranym, upadłym, z nikłą tradycją państwowości, rządzonym przez osobnika osadzonego na stolcu prezydenta przez oligarchę, który znajduje się na listach gończych FBI i którego ugrupowanie wzięło nazwę z telewizyjnego programu kabaretowego.
Dlaczego pozwalają sobie na takie zachowanie? Nie tylko dlatego, że pomoc ze strony Polski jest im dana raz na zawsze i nie muszą o nią zabiegać. Nie tylko dlatego, że „sługa” nie może dyktować swemu panu, co ma robić. Ale także dlatego, że widzą, jak Polacy są ulegli wobec Żydów, którzy ich poniżają i oskarżają o różne niegodziwości, a oni, dla wkradzenia się w łaski, godzą się na plucie w twarz. Widzą też, jak Polacy są słabi wobec roszczeń żydowskich i że dla udobruchania Żydów, zwracają im majątki.
Ukraińcy (tak, jak Żydzi z Niemcami) koordynują z Żydami i agresywnie forsują antypolską politykę historyczną. Stosują też identyczne, co Żydzi metody grillowania Polaków: Oskarżają AK o mordowanie Ukraińców na Wołyniu, a Żydzi powstańców warszawskich o mordowanie Żydów. Utrzymują też, że miała miejsce wojna polsko-ukraińska sprowokowana przez Polaków, że Ukraińcy tylko się bronili, a Polacy współpracowali z Sowietami i Niemcami. Przy czym ukraińscy dyplomaci są bardzo asertywni, by nie powiedzieć – agresywni. Ambasador Ukrainy w Berlinie, na zarzut, że jego przodkowie „dokonywali masakr na Polakach”, zrównał Polskę z hitlerowskimi Niemcami i Związkiem Sowieckim oraz powiedział: „Podobne masakry dokonywane były przez Polaków na Ukraińcach, dziesiątki tysięcy, a Ukraińcy byli uciskani przez Polaków w tak okrutny sposób, że trudno to sobie wyobrazić”. Przy czym, w przeciwieństwie do Polski, Ukraina ma dyplomację publiczną. A polska? Ma dużą wprawę w pilnowaniu cudzych interesów, i to zawsze kosztem własnych.
No i ma, zamiast mężów stanu, łajzy, którym, gdy napotykają Żyda czy Ukraińca, uginają się nogi. Nie ma Panów, lecz zalęknionych kmiotów, potulnie i tchórzliwie merdających ogonkami, zabiegających o poklepanie po plecach przez Zełenskiego i o certyfikat koszerności u nowojorskiego Żyda. Weźmy takiego Dudę, który na co dzień wygłaszał buńczuczne mowy, miotał groźbami pod adresem Putina, a gdy rozmawiał z małym żydkiem z Ukrainy, stawał się cichutki, szeptał głosem przymilnym, główkę na bok przechylał, w oczy służalczo patrzył, żeby – choćby niechcący – rozmówcę nie urazić. W dawnych czasach ukraiński parobek lub żydowski pachciarz stawali przed oblicze Polskiego Pana w zgiętej postawie, miętosząc w ręku czapkę lub myckę. A dziś? Witają żydowsko-ukraińskiego przybysza zgięci w pas. I jeszcze jedno: Zełenski rozpoczął karierę polityczną jako komik, a kończy jako prezydent, z hasłem: „Jak zakończymy wojnę to cała Ukraina będzie wyglądała jak wielki Izrael”. A Duda? Rozpoczął karierę jako prezydent, a skończył jako komik z hasłem: „Tu jest UkroPolin”.
Ukraińcy nie tylko wymuszają na stronie polskiej przyjęcie ich narracji historycznej, ale każą (tak, jak Żydzi) rozpowszechniać ją po świecie za polskie pieniądze.
Przykładem państwowy bank BGK, który za trzy miliony dolarów wynajął dwie żydowsko-amerykańskie firmy, dla wsparcia propagandy ukraińskiej na terenie USA. Inny przykład: Sejm przyjął uchwałę, w której ofiary Wielkiego Głodu są wyłącznie Ukraińcami. Tymczasem za zbrodnię, która pochłonęła 15 milionów chłopów (także polskich, bo na Ukrainie żyło wówczas milion Polaków) odpowiadał Żyd Łazar Kaganowicz, o którym żydowski historyk Moshe Kahane pisał: „W trakcie kampanii przeciwko chłopom, Kaganowicz czerpał niemal perwersyjną rozkosz z faktu, że był panem życia i śmierci Kozaków. Doskonale pamiętał, ile zarówno on, jak i rodzina wycierpieli z rąk tych ludzi […] Teraz wszyscy za to zapłacą – mężczyźni, kobiety, dzieci. Bez różnicy. To przecież kość z kości i krew z krwi. Temu poświęci życie. Nigdy nie wybaczy ani nigdy nie zapomni”.
Inny przykład. Obchodzenie okrągłej rocznicy Powstania Warszawskiego, jako święta ukraińskiego. Duda otworzył wystawę pokazującą paralele między „niszczonymi przez rosyjskich barbarzyńców ukraińskimi miastami, a niszczoną przez niemieckich barbarzyńców Warszawą”. Z rocznicy święto ukraińskie zrobił także ambasador Ukrainy, porównując obraz Warszawy z powstania do tego, co dzieje się w Mariupolu a Ukraińców do powstańców warszawskich. Przypomnijmy, że już wcześniej pozwoliliśmy, aby Powstanie Warszawskie zostało wyparte przez powstanie w warszawskim getcie, a mająca w tytule „Polska” gazeta ukraińska dla Polaków urządziła marsz żołnierzy wyklętych w barwach ukraińskich (a między wierszami można było wyczytać w tej gazecie, że UPA to tacy polscy żołnierze wyklęci, którzy razem z AK na Wołyniu walczyli z Rosjanami).
Kto w Polsce, obok „Gazety Polskiej”, bierze czynny udział w promowaniu takiej narracji? Od początku III RP środowisko KOR, skupione wokół żydowskiej gazety dla Polaków, które tropiąc wszelkie przejawy nacjonalizmu w Polsce, przeszło do porządku dziennego nad skrajnie szowinistyczną ideologią OUN-UPA, któremu nie przeszkadza to, że ludzie, których biorą w obronę mają na sumieniu śmierć kilkuset tysięcy Żydów. Mimo świadomości, iż ofiarami UPA byli jej ziomkowie, dyspensę ukraińskiemu nacjonalizmowi udzieliła Anne Applebaum („Ukraina potrzebuje więcej, a nie mniej nacjonalizmu”). Innymi słowy, nacjonalizm nie jest zły, jeśli nie jest nacjonalizmem polskim, a jeśli jest antypolski, to wspaniale. Michnikowi i Applebaum sekunduje Adam Bodnar. Odbierając w Getyndze niemiecką nagrodę żalił się, że jego cała rodzina, podobnie jak ponad 100 tysięcy innych osób, została wysiedlona z Bieszczad, a przy innej okazji oświadczył: „Naród polski uczestniczył w realizowaniu Holokaustu”.
Inny przykład: Nadzorowany przez MSZ i utrzymywany z budżetu kwotą 9 mln Ośrodek Studiów Wschodnich sporządził opracowanie, w którym lansuje nową doktrynę państwową – akcji „Wisła” była „czystką etniczną, stanowiącą zbrodnię przeciwko ludzkości”. Szybki rzut oka na życiorysy zatrudnionych tam „naukowców” pozwala zrozumieć, dlaczego wpisali się w 100 procentach w politykę historyczną Ukrainy. Wszyscy są lub byli zatrudnieni w Fundacji Batorego lub w „Gazecie Wyborczej” albo współpracowali z kwartalnikiem „Nigdy Więcej”.
Ukraińcy konsekwentnie drążą temat prześladowań Ukraińców podczas akcji „Wisła”. Z uporem stawiają temat na forum Sejmu, mimo iż była już potępiona przez Senat, a wyrazy ubolewania wyrazili Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński. Także Światowy Kongres Ukraińców wystąpił kilka lat temu z żądaniem wypłacenia odszkodowań za akcję. Przy czym, roszczenia te różnią się od żądań Światowego Kongresu Żydów jedynie skalą nagłośnienia. W tej perfidnej grze wspomagają Ukraińców tubylczy Żydzi. No, bo czymże był tekst żydowskiej gazety dla Polaków: „75 lat od akcji „Wisła”. Co stało się z majątkiem przesiedlonych Ukraińców?”.
Od kilku już lat, wywłaszczeni w ramach akcji Ukraińcy (w tym obywatele Ukrainy) odzyskują majątki w postaci lasów w Bieszczadach. Ich roszczenia sięgają miliardów. Mamy przy tym do czynienia z patologicznym mechanizmem, kiedy za jedno wywłaszczenie przyznawane są trzy rekompensaty. Pierwsza – mienie zamienne na Ziemiach Odzyskanych; Druga – zwrot gospodarstw dla tych, którzy powrócili na ojcowiznę po 1956 roku; Trzecia – w wyniku decyzji wojewody. Co w tym najbardziej bulwersuje? Złodziejskie praktyki są wspomagane przez polskie urzędy i sądy, a w całą aferę zaangażowany był wojewoda małopolski Piotr Ćwik (później zatrudniony w Kancelarii Dudy, urzędzie najbardziej zukrainizowanym i zbanderyzowanym w Polsce).
I w tym Ukraińcy naśladują Żydów, a konkretnie żydowską machinację ze zwrotem majątku przedwojennych gmin wyznaniowych żydowskich. I tu i tam działa etniczna V kolumna. Czy racji nie mają leśnicy, którzy aferę nazwali „Piąty rozbiór Polski” i Grzegorz Braun z hasłem „Stop banderyzacji polskich lasów”? Nawiasem mówiąc – termin „rozbiór Polski” używali Żydzi ze Światowej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego, gdy w 1996 r. zawarli potajemną umowę z przedstawicielami polskich gmin żydowskich dotyczącą podziału wyszabrowanego majątku. W stenogramachz negocjacji widnieje zapis: „To teraz dokonamy rozbioru Polski i podzielimy się majątkiem żydowskim. My bierzemy Zachód, a wy Wschód. My Południe, a wy Północ”. Innymi słowy, Ukraińcy po cichu odzyskują lasy, a Żydzi, też po cichu, mienie bezspadkowe i jeszcze razem tworzą sobie Ukropolin. Tymczasem to Polska, wykorzystując sprzyjającą koniunkturę, powinna wystąpić do Ukrainy z roszczeniami za ziemie i lasy wymordowanych na Kresach Polaków. Zwłaszcza że Ukraina jest w trakcie wielkiej prywatyzacji i mienie pozostawione przez Polaków wpadnie niechybnie w żydowskie łapy, a wszystko skończy się tak: Żydzi wyrwą od Ukraińców, co trzeba, a my będziemy się tylko przyglądać.
Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła ustawę, która uznaje przymusowe przesiedlenia obywateli Ukrainy z terenów, które po II wojnie światowej znalazły się w granicach Polski za deportacje. Zgodnie z ustawą, osoby objęte przesiedleniem uzyskują status deportowanych, gwarancje rekompensat materialnych i możliwość ubiegania się o zwrot majątku lub jego równowartości. Ustawę uchwalono w czasie obchodów rocznicy ludobójstwa na Wołyniu, które przyniosło nie tylko przymusową zmianę miejsca zamieszkania, ale całkowitą zagładę całych polskich społeczności. A niedogodności, o których mówi ustawa, ograniczyły się do przesiedlenia, a przesiedleńcy otrzymali ziemię i majątki w innych regionach Polski o wielokrotnie większej wartości. A co do ludobójstwa wołyńskiego to przypomnijmy, że Ukraińcy nie zgadzają się na ekshumacje pomordowanych, bo mają w tym sojuszników w Żydach. Z tym, że ekshumacji na Wołyniu nie chcą kaci, a ekshumacji w Jedwabnem nie chcą ofiary.
W dniach, kiedy wszystkie zasoby Państwa Polskiego nakierowane były na pomoc dla „ukraińskich przyjaciół”, w Warszawie pojawił się prezes Komitetu Żydów Amerykańskich. Komunikat z rozmów ujawnił, że „poruszono działania pomocowe podjęte przez Polskę na rzecz obywateli Ukrainy”. Przekaz, że z tego powodu pokonał Ocean, nie był wiarygodny, gdyż w jego poprzednich wizytach zawsze dominowała kwestia zwrotu majątków pożydowskich. Gdy w 2005 r. Polska zabrała się za krzewienie demokracji na Białorusi, od tyłu zaczęli nachodzić nas Judejczykowie, naciskając abyśmy zadośćuczynili żydowskim roszczeniom.Kiedy w 2014 r. polski rząd zaangażował się w instalowanie demokracji na Majdanie, od tyłu zaszli nas ci sami, bo z ich inspiracji Izba Lordów podjęła uchwałę na temat żydowskich roszczeń: „Najbardziej bezczelnym przestępcą jest Polska, która rozsiadła się na własności 3 milionów ofiar nazistów”. Przy czym lordowie nie wyjaśnili, na jakiej własności Polska „rozsiadła się”. A chodziło o odebrane Polsce, za przyzwoleniem rządu brytyjskiego, Kresy, gdzie większość Żydów miała swe geszefty. No a dzisiaj? Kiedy Polska broni Zełenskiego i jego oligarchów przed złowrogim Putinem, od tyłu zachodzą nas Judejczykowie, a od frontu Banderowcy, z żądaniami wypłacenia odszkodowań za deportacje.
Ukraińcy naśladują Żydów w jeszcze innej dziedzinie. „Washington Post” pisze: „Ukraińskie służby stoją za zabójstwami ludzi Kremla. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy stała za zamachem na Aleksandra Dugina. Kampania zabójstw prominentnych postaci rosyjskiego reżimu trwa”. Były funkcjonariusz CIA, wskazując na izraelską służbę znaną z zabójstw poza granicami kraju, powiedział gazecie: „Jesteśmy świadkami narodzin służb wywiadowczych, które są jak Mosad w latach 70.”. Gazeta dodaje, że operacje te budzą niepokój i mieszane oceny zarówno po stronie amerykańskiej, jak i wśród samych Ukraińców, którzy wskazują, że w przyszłości podobne operacje mogą wymknąć się spod kontroli”. I tu pytanie: Czy nie powinny też budzić „niepokoju” po stronie polskiej, tej ukrainosceptycznej?
Ukraińcy, naśladując Żydów w metodach grillowania Polaków. Przy czym żydowskie polegają na alarmujących raportach o wzroście antysemityzmu w Polsce i wysyłaniu w świat kłamstw o „polskich obozach”. Przykładem wypowiedź izraelskiego ministra: „Antysemici, od inwazji Rosji na Ukrainę, przywołując żydowskie pochodzenie Zełenskiego wykorzystują wojnę, jako pożywkę dla propagowania antysemickich teorii spiskowych. Niektórzy twierdzą, że sama wojna jest aranżowana przez Żydów”. To samo z pytaniem żydowskiej dziennikarki CNN do prezydenta RP: „Czy polska pomoc dla Ukrainy nie jest próbą naprawienia krzywd polskich obozów koncentracyjnych?”. Czy taką metodą nie jest także to, że dla Ukrainki Weroniki Marczuk zarzuty korupcyjne CBA pod jej adresem to „efekt antyukraińskich uprzedzeń” i że podczas debaty w Muzeum Polin młody żydowski naukowiec stwierdził: „Mówienie o skorumpowanych sitwach u władzy i ich rozbijaniu jest antysemickie”?
Ukraińców wspomaga w tym gazeta Michnika. Tok FM, radio należące do koncernu Agora, przytacza wypowiedź (lub raczej wkłada w usta) Ukrainki Poliny: „Tak Polacy ubliżają w kolejce po bułki – UkrainiectotakinowyŻyd, chciwy i niewdzięczny”. Ukrainka Polinka dodaje: „Jak już o Żydzie zaczęli mówić, to pomyślałam, że to wyborcy Brauna. Moim zdaniem Braun to zły człowiek. Gdy coś mówi, słyszę Putina i jego służby”. Polince wtóruje socjolog M. Troszyński. Na pytanie Dziennik.pl, czy między Żydem a Ukraińcem stawiamy teraz znak równości, odpowiada: Tak. Podobnie jak wcześniej była w użyciu inwektywa „Ty Żydzie”, wypowiadana z intencją obrażenia i dotknięcia danej osoby, zwrócenia uwagi na jej negatywne cechy, tak w dyskursie internetowym traktujemy dziś Ukraińców”. Dodajmy też, że i „Wyborcza” i socjolodzy dwoją się i troją, żeby wykazać, iż wzrost nastrojów antyukraińskich i antyimigranckich to antysemityzm.
Czy rządzący Polską konspirują przed Polakami? Odpowiedź brzmi: Tak. Decyzja o wypłaceniu rekompensat za „deportacje” już zapadła. Można przewidzieć, jak to będzie wyglądało. Po krótkich rokowaniach w lokalu konspiracyjnym Związku Ukraińców w Polsce, rząd ogłosi: Ukraińcy zgodzili się, aby Polska dała im pieniądze w gotówce na odbudowę Donbasu. Polska zwróci potomkom rzeźników z UPA lasy w Bieszczadach i będzie wypłacać 100 euro miesięcznej renty przesiedlonym w wyniku akcji „Wisła” i ich potomkom (a oni, w zamian, gdy Żydzi będą odbierać swe majątki, popilnują Polaków, jak ci strażnicy obozowi w Sobiborze). Polska zgodzi się na zbudowanie 100 pomników Bandery w miejscach wskazanych przez ambasadora Ukrainy (nie wyłączając trawnika obok pomnika Lecha Kaczyńskiego), a Ukraińcy ogłoszą: Ekshumacje na Wołyniu wykazały, że w dołach śmierci leżą bojcy UPA zamordowani przez AK. Polska wyasygnuje 100 mln na renowację pomników UPA (tak, jak wyasygnowała 100 mln na renowację cmentarza żydowskiego w Warszawie, na którym „spoczywa” Józef Różański vel Goldberg, kat i morderca Polaków), a lud pracujący miast i wsi Podkarpacia będzie dalej głosował na PiS, słoiki z warszawskiego Wilanowa na PO.
A my? My będziemy dalej dziwić się, że na rządzącą Polską żonkilowo-tryzubową koalicję, na wynarodowioną hołotę, dla której na pierwszym miejscu liczy się interes żydowski i ukraiński głosuje 3/4 Polaków.
Poprosiliśmy Grzegorza Brauna o komentarz dotyczący wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat zamieszania, które wywołała jego kontrowersyjna wypowiedź o komorach gazowych. Jak się okazuje, między wierszami prezes Prawa i Sprawiedliwości zdradził również swoje obawy co do przyszłości relacji Polski ze Stanami Zjednoczonymi oraz realnej konkurencji, jaka tworzy się po prawej stronie sceny politycznej w naszym kraju.
Tomasz Sommer: Jarosław Kaczyński skomentował twoje wypowiedzi o komorach. Efekt szczerości tutaj wystąpił: „Mówienie, że nie było Holokaustu, po pierwsze jest haniebnym kłamstwem historycznym, ale też niszczy nasze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. (…) Nie było administracji tak mocno związanej ze środowiskami żydowskimi jak ta”.
Grzegorz Braun: Prezes Jarosław Kaczyński rzucił snop jasnego światła na scenę polityczną lokalną, ale i globalną. Oczywiście przyłącza się do chóru oszczerców i kłamców, formułując wobec mnie taki przesądzający zarzut, z którego miałoby wynikać, że ja po prostu neguję realia historyczne. Ja nie neguję realiów historycznych, i mówiłem to w ostatnich dniach szereg razy. Nam, Polakom, nikt nie musi przypominać, uświadamiać, do czego Niemcy są zdolni wobec słabszych. Bestialstwo, zdziczenie i systemowe wdeptywanie ludzi w ziemię – tak, to fakty. Akcent w wypowiedzi pada na to, że aktualny reżim amerykański jest reżimem żydowskim, z którym Jarosław Kaczyński, tak rozumiem z analizy, chce mieć jak najlepsze relacje, a ja mu w tym przeszkadzam.
Dalsza część wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego: „To jest skrajnie szkodliwe i chyba robione z pełną koncepcją. Trzeba też ludziom uświadamiać, że gdyby ktoś z tutaj siedzących, albo na przykład ja, wpadł z gaśnicą i rozgonił święto Chanuki w Sejmie, już dawno byłoby po wyroku”.
Czyli Jarosław Kaczyński rzuciłby na Ciebie Wąsika z Kamińskim, sędzię Manowską i nie wiem, kogo jeszcze, i już by było po sprawie.
Z obfitości serca usta mówią i najwyraźniej Jarosław Kaczyński sądzi innych po sobie. Jestem wdzięczny prezesowi Kaczyńskiemu, że nie pozostawia wątpliwości co do tego, że mój byt polityczny, moja aktywność polityczna, jest z całą pewnością poza horyzontem jego marzeń i jego wyobrażeń.
Zacytujmy dalej: „Trzeba nam wszystkim realizmu. Wzywam do realizmu także działaczy naszej partii. Załóżmy, że mamy w tym momencie około 30%, chociaż ostatnio Braun nam zabrał trochę punktów. Oni mają łącznie około 20%. Musicie Państwo zauważyć wszystkie różnice, ciągłe ataki na nas. Oni są gotowi uczestniczyć w systemie, który jest przeciwko Polsce, a ten system musi się skończyć!”.
System musi się skończyć. Przyłączamy się do tego wyzwania!
========================================
Pan prezes sugeruje, że na sojusz z Konfederacjami po upadku Tuska nie należy liczyć.
Ja to inaczej zrozumiałem. Akcent pada na to, że pan Jarosław Kaczyński czuje się osobiście przeze mnie poszkodowany.
Tak, to niewątpliwie.
I dlatego ponagla Tuska z ministrem sprawiedliwości i ich siepaczami medialnymi czy prokuratorskimi do szybszej rozprawy. I daje do zrozumienia, że gdyby to od niego zależało, gdyby nadal był nadministrem od bezpieki, bo był takim ministrem w rządzie Mateusza Morawieckiego przez jakiś czas, to sprawy na pewno ruszyłyby z kopyta.
Ruszyłyby. Żeby się posypały „piękne wyroki”, jak to pisał poeta. A więc taką mamy sytuację polityczną według Jarosława Kaczyńskiego.
Żydzi w diasporze i w państwie położonym w Palestynie są wrogami Polski. Są wrogami Polski i polskości pojmowanej tradycyjnie…
W Warszawie odbyła się pikietakłamali i kłamią… Przemówienie wygłosił m.in. Grzegorz Braun
Taką mieliśmy dziś obstawę na pikiecie w dniu 23.07.2025 “Kłamali, kłamią i kłamać będą”. Panowie z ruchu Bronimy Polskiej Granicy – serdecznie dziękuję za tak liczne przybycie – napisała na X Diana Ruchniewicz z Konfederacji Korony Polskiej.
Fot. Diana Ruchniewicz/X
Fragment przemówienia Grzegorza Brauna
Chciałbym jeszcze raz podyktować do protokołu. Tak, Żydzi w diasporze i w państwie położonym w Palestynie są wrogami Polski.
Są wrogami Polski i polskości pojmowanej tradycyjnie wedle cywilizowanych wzorców, wyrosłej i kształtującej się. I nie ma, nie ma takiego scenariusza, w którym byłaby jakaś linia demarkacyjna. Linia demarkacyjna, że dajmy na to, osiągniemy tę linię, to znaczy my, cofając się pod ścianę do rogu, osiągniemy tę linię i wtedy oni powiedzą no to już teraz sobie tu żyjcie po polsku.
Nie, nie ma takiej linii demarkacyjnej. Mamy zniknąć. My, Polacy tradycyjni, mają zostać Polacy eurokołchoźnicy. Polacy zglobalizowani i zjudaizowani. I na to jest promesa i do tego jest szczera zachęta. Otóż ja tej oferty ani nie przyjmuję, ani innym nie rekomenduję.
Praca państwowa, czy mundurowa, czy cywilna, sprowadza się w istocie do rozpoznawania, trafnego rozpoznawania zagrożeń i szans, i szans. Nie zmarnować szans, nie przegapić zagrożeń. I otóż w kontekście notorycznie, permanentnie celebrowanej bredni dialogu polsko-żydowskiego i tysiącletniej mniemanej wspólnoty dziejów, bo naprawdę niektórzy zdążyli w to uwierzyć.
Jeszcze raz powtarzam. Mamy do czynienia z wrogiem i z wrogiem nie zawsze musimy się nieustannie bić. Zwłaszcza, że po naszej stronie jest poważny deficyt sił i środków, organizacji, planów. To nie o to chodzi, żeby być stale w zwarciu, ale żeby rozumieć z kim mamy do czynienia.
I otóż, zauważcie Państwo, chwała Bogu, nikt nie przedstawia Polakom wybitnych działaczy socjalistycznych, bohaterów historii XX wieku, Józefa Stalina i Adolfa Hitlera, jako naszych serdecznych przyjaciół. Nikt nie przedstawia nam ich jako naszych serdecznych przyjaciół i podległych im organizacji, jako organizacji sojuszniczych, armii sojuszniczych. No i chwała Bogu, bo to jest realistyczne rozpoznanie.
A otóż przedstawia się nam państwo żydowskie jako mniemany lotniskowiec cywilizacji europejskiej tam na Bliskim Wschodzie, z którym my mamy odczuwać solidarność. Ten lotniskowiec dokonuje właśnie ludobójstwa, Szanowni Państwo. Dokonuje eksterminacji ludzi zdefiniowanych przez elity żydowskie jako podludzie. I my mamy być w solidarności z tym działaniem i z tym teoretyzowaniem, które dzieli ludzi na ludzi i podludzi? Nie, nie gódźmy się na to. To jest wróg.
Wróg każdego świadomego, cywilizowanego człowieka. A z wrogiem trzeba w każdym razie mieć się na baczności. Trzeba, o ile to możliwe, trzymać się z daleka. W związku z tym branie udziału w jakichś festiwalach przyjaźni, fundowanie kolejnych ośrodków żydowskich i dezinformacji na polskiej ziemi.
O, dzisiaj na Komisji Kultury, słuchałem transmisji, pan minister Gliński wylegitymował się całą listą muzeów, które zafundował Żydom na polskiej ziemi. I to była linia jego ataku na aktualnie rządzących, że oni jeszcze tyle Żydom nie zaoferowali, ile zdążył rząd Zjednoczonej łże Prawicy.
Na to się licytują, który z nich lepiej zrobi Żydom. To jest definicja kariery w polskiej polityce i to jest najwyraźniej plan sięgania po władzę. Kto przelicytuje wyżej, kto da więcej, a zatem kto zlicytuje sprawę polską niżej. Konfederacja Korony Polskiej nigdy nie będzie brała udziału w takich licytacjach.
[Po przeczytaniu umieszczam. Sam byłem ofiarą żydowskiej nienawiści. W Białowieży 10 lutego 1940 roku oni, nasi dotychczasowi mili krawcy i szewcy, ale już w czerwonych opaskach NKWD, wzięli mnie, jako trzyletniego ‘szpiona kapitalistow”, na Sybir. Mirosław Dakowski]
=================================
Wciąż słyszymy o antysemityzmie wśród Polaków. Jak to “Polacy podczas wojny wydawali Żydów za litr wódki ” itp. Powstało wiele anty-polskich “dzieł” filmowych typu – “Pokot”, „Ziarno prawdy”, “Ida” , “Pokłosie” itp.
Ale o terrorze jakiego doznali Polacy ze strony Żydów, NIKT nie odważył się powiedzieć głośno ! Również “nasi ” rządzący nie odważą się ujawnić pewnych historycznych faktów. Wolą pokutnie bić się w piersi w imieniu całego narodu, posłusznie palić świece chanukowe i być całkowicie uległymi wobec polityki naszych “braci w wierze”.
Czy znajdzie się kiedyś, ktoś ,w tym kraju i opisze, zekranizuje, na przykład tę historię ? Przecież nie odosobnioną!
Oto historia jaką opowiedział Henryk, organista z kościoła, mieszkaniec miasta Rohatyń (do 1945 w Polsce )
===============================
— Wtedy, przed wojną , w tych miasteczkach większość mieszkańców to byli Żydzi. W czasach rozbiorów Polski, car przymusowo kierował na te tereny Żydów z całej Rosji. [t.zw. litwacy] Od dziecka zachwycała mnie muzyka organowa. Tak się składało, że mogłem uczestniczyć w niedziele na wszystkich mszach świętych. Takie przebywanie w kościele musiało zwrócić uwagę proboszcza. On jednak myślał, że ja mam powołanie do kapłaństwa. Gdy mu wyjaśniłem był rozczarowany, ale zainteresował się mną. Mogłem teraz wchodzić na chór i przyglądać się jak organista gra na organach. Nadszedł wreszcie taki dzień, kiedy organista dopuścił mnie do organów. Z początku ciężko mi szło, ale z czasem zacząłem zastępować starego organistę.
Na wiosnę 1939 roku powołano mnie do wojska, mimo że proboszcz jeździł i prosił, żeby mnie nie brali. A we wrześniu była już wojna. Nim jednak powołano mnie do wojska, chciałem się żenić. Ale w tamtych czasach nie było to takie proste, w grę wchodziło, co posiada młody, a co młoda. Ileż to tragedii było na tych terenach spowodowanych faktem, że albo jedni, albo drudzy rodzice nie pozwalali na taki związek, gdzie chłopak lub dziewczyna byli zbyt biedni. Moja pozycja jako organisty była raczej średnia. Ale serce, jak mówią, nie sługa i nie patrzy, kto ma ile hektarów tylko kocha. Tak właśnie było i ze mną – mówił Henryk.
Gdy wojna się kończyła, major, który dowodził naszym oddziałem powiedział: „Chłopcy, wasze życie będzie potrzebne jeszcze Polsce. Teraz trzeba zdobyć cywilne ubrania i wrócić do domu. Przyjdzie czas to was odnajdziemy”. Rzeczywiście, nie było sensu walczyć, bo nawet nie mieliśmy czym.
Wróciłem do domu, a tu Armia Czerwona zajmuje nasze tereny.
Zaraz na drugi dzień Żydzi poszli do milicji i do NKWD. Zaczęły się aresztowania i wywózki na Wschód. Ci nasi koledzy Żydzi, którzy chodzili z nami do polskiej szkoły, teraz nas Polaków nie znają, nie można już im mówić po imieniu, teraz oni są tu władzą. Każdej nocy podjeżdżali pod domy i zabierali ludzi, i to całymi rodzinami, z dziećmi i starcami.
Ja spałem na plebanii, więc na razie omijali proboszcza, ale zakazali odprawiania mszy w kościele. „Musicie mieć pozwolenie na piśmie, żeby zbierać tych ludzi w kościele” – mówili. Mimo to ksiądz w niedzielę mówi do mnie, że idziemy i msza się odbędzie normalnie. Tak też było, ale na wieczór przyjechali i pobili księdza dotkliwie, a mnie zabrali z sobą na wieś.
W czasie wiezienia mnie furmanką widzę, że wszyscy milicjanci to moi koledzy Żydzi ze szkoły. Zaczynam więc prosić jednego i mówić: „Czego wy chcecie ode mnie? Żadna polityka mnie nie interesuje. Nie należę też do żadnej grupy czy partyzantki”. „Tak, to prawda – odpowiada mi jeden – ale grasz w kościele – i to twoja wina. Więcej grać już nie będziesz”. Wiozą mnie, żeby zabić – pomyślałem. Ale stało się inaczej.
Wjechali na podwórko do znajomego rolnika i pytają się: „Masz siekierę?” Chłop, przerażony, oczywiście daje im siekierę, a ja już jestem przekonany, że zabiją mnie właśnie tą siekierą. Tym bardziej, że po wioskach było tak zamordowanych dużo Polaków. „A gdzie masz pień do rąbania drewna?” – pytał chłopa milicjant. „O, stoi na środku drewutni” – pokazywał przestraszony chłop. Zwalili mnie z wozu i kazali iść do tej drewutni. No to już moje ostatnie chwile – myślałem i modlę się po cichu.
Przy pieńku kazali mi położyć prawą rękę na pniu. „Co do cholery, chcecie mnie po kawałku rąbać” – spytałem Jakuba, tego, co chodził ze mną do szkoły. „Kładź” krzyknął, bo przybiję gwoździami jak nie położysz. Dwóch złapało za moją rękę w okolicy łokcia i położyli na pieńku. Jakub rąbnął siekierą i poczułem straszliwy ból. Puścili moją rękę, z której przez parę sekund krew nawet nie leciała. Patrzę, a na pieńku leżą moje trzy palce. Ale pozostali Żydzi zaczęli krzyczeć na Jakuba: „Miałeś urąbać mu wszystkie palce, a nie tylko trzy”. „Miałem, miałem” – powtarzał Jakub. „Weź i utnij ty, skoro ja nic nie umiem” – bronił się Jakub. Zaczęła obficie płynąć krew więc zacząłem ściskać tę rękę. „Teraz to pobrudzimy się tą krwią – zaczęli mówić. Niech tak zostanie, już nie będzie mógł grać więcej”…. Rano lekarz mówi: „Idź pan do domu. Na szczęście równo ucięli panu i nie musiałem nic robić poza szyciem”.
Wróciłem więc do rodziców i matka zaczęła przykładać mi na tą ranę lniane szmatki. Wygoiło się szybko, za dwa miesiące chodziłem już bez tych szmatek, ale grać rzeczywiście już nie mogłem. Organistą już nie będę i wyjeżdżać nie ma już po co – pomyślałem. Zacząłem unikać Krysi, która przysyłała mi kartki przez koleżanki, żebym przyszedł i się z nią spotkał.
Rozpoczęły się straszne represje. Cała władza to prawie nieomal Żydzi, Polacy nie mieli nic do powiedzenia. W dzień oficjalnie konfiskowali Polakom mienie, w nocy ci sami dokonywali grabieży z użyciem broni, a opornych zabijali i nie było nawet gdzie iść na skargę, bo w większych miastach całe komendy milicji to Żydzi.
Sąsiad poszedł do Tarnopolu, bo zabrali mu wszystko, co posiadał, a przy tym zgwałcili córkę i pobili żonę; poszedł i nie wrócił więcej.
Wiedzieliśmy, że Polska jest cała zajęta przez Niemców. Czasem zdarzało się, że udało się z Polski uciec dawnym komunistom. Wierzyli oni, że towarzysze radzieccy ich przygarną i zaopiekują się nimi, tymczasem takich właśnie zabijano, bo jak głosiła plotka zdradzili komunistów w Moskwie.
Wielu moich kolegów ukrywało się po lasach, żeby ocalić życie. Zbrodnie, były teraz na porządku dziennym. Co parę dni dowiadywaliśmy się, że w lesie leży dużo trupów. Ludzie chodzili rozpoznawać, bo przecież prawie z każdego domu kogoś zabrali i nie wrócił. Najgorzej było zimą. Trudno było ukryć się w lesie, gdyż zostawiało się ślady, poza tym w milicji i w NKWD byli miejscowi Żydzi. Oni doskonale wiedzieli, ile w każdym domu powinno być ludzi, jeśli więc brakowało kogoś, kogo oni szukali, to brali zakładników i trzymali dotąd, aż poszukiwany sam przyszedł, żeby tylko matkę i ojca wypuścić. Już nie odprawiano mszy prawie we wszystkich kościołach, bo zakaz zgromadzeń rozszerzono na Kościół.
Jednego dnia zabrali mnie na komendę milicji. „Gdzie jest twój brat Stanisław Ślaski?” – Pytali. Mówię, że nie wiem. Jak zaczęła się wojna to był pilotem i walczył z Niemcami, potem nie było od niego żadnej wiadomości, może zginął. Zamknęli mnie w piwnicy, w której siedziało już dwóch naszych księży i ojciec mojej Krysi. Cała trójka pobita i pokrwawiona. Mnie do tej pory nie bili. Przesiedzieliśmy cały dzień i noc. Nawet wody do picia nam nie dali, nie mówiąc o jedzeniu. Następnego dnia wyprowadzili nas na podwórko, i za parę minut wjechał ciężarowy samochód, a na nim jeszcze dwóch księży i dwóch rolników spod Złoczowa, których znałem. Teraz było czterech księży, ojciec Krysi i tych dwóch chłopów oraz ja. Władowali nas na samochód i trzy rowery, w tym mój, który mi zabrali.
Jakub kierował tą akcją i wydawał rozkazy. Zauważyłem, że jeszcze czekają na kogoś, bo Jakub parę razy spojrzał na zegarek. Wreszcie krzyknął na jednego i kazał mu wziąć rower i pojechać zobaczyć, dlaczego tak długo kogoś nie ma.
Młody Żydek mieszkał z rodzicami obok mojego ojca. Znałem go dobrze, grywaliśmy razem w piłkę na podwórku. Wziął mój rower i pojechał kogoś tam pośpieszyć. Za chwilę widzę, że wraca, ale nie sam. Drugi Żydek, milicjant, prowadzi zapłakaną Krysię i jeszcze jedną dziewczynę. Wsadzili je do nas na samochód. Krysia zaraz przytuliła się do mnie i mówi, że wiozą nas zabić gdzieś za wieś, bo słyszała jak między sobą mówili ci milicjanci. Ruszyliśmy znaną mi drogą na Tarnopol, a ja myślę, czy uda mi się uciec. Ale z nami na samochodzie jest czterech z pepeszami, a w szoferce kierowca i Jakub.
Moje rozważania jak uciekać przerwał Jakub. Samochód się zatrzymał i on wychylając się, spytał jednego ze swoich, gdzie ta droga do olejarni. Ten, którego wysłał rowerem, odpowiedział mu, że jeszcze kilometr i trzeba skręcić w prawo. Znałem to miejsce i wiedziałem, że tam już nie ma nikogo, gdyż dwa miesiące temu właśnie Jakub ze swoimi ludźmi zabił całą rodzinę olejarza, który nie chciał mu oddać pieniędzy. Rzeczywiście, zajechaliśmy na podwórko tej olejarni w lesie. Okna wybite, drzwi wyrwane, ale kot, miaucząc, wyszedł z pustego domu. Jakub wycelował i strzelił, zwierze skoczyło do góry i opadło, poruszając nogami. „No to, panowie Polaczki – powiedział Jakub – jeśli się nie dogadamy, to też będziecie tak wierzgać nogami”.
Ustawili nas pod domem i Jakub mówi: „Pan młynarz ma pieniądze, ale schował i nie chce nam oddać. Panowie rolnicy też mają kosztowności pochowane, bo przecież wiemy, kto i ile kupował złota. A panowie księża również zaoszczędzili i pochowali. Ale wszyscy się uparli i mówią, że nie dadzą nam. No to zaraz zobaczymy, czy nie dacie”. „Daniel – krzyknął Jakub – dawaj gwoździe i młotek”. Daniel to również do tej pory znajomy i kolega, ale nie teraz. Wywołany przyniósł w torbie gwoździe i młotek, a dwóch milicjantów złapało pierwszego księdza i przycisnęło do ściany. Uderzenie – gwóźdź przebił dłoń i został wbity w drewnianą ścianę domu. Za chwilę z drugą ręką dzieje się tak samo. Całej czwórce księży przybito ręce do ściany, a nogami stali na ziemi. Przybici księża jęczeli z bólu, a krew płynęła po ścianie aż do ziemi. Jakub podszedł do nich i powiedział: „No i czego jęczycie, przybiliśmy was tak samo jak waszego Chrystusa. Powinniście być nam wdzięczni za to, bo zaraz do nieba pójdziecie”. Zwracając się do młynarza, powiedział: „Teraz, panie młynarz, pana kolej. Albo pan da to, co pochował, albo pan Polak zaraz będzie przybity do ściany, a córeczkę też tak przybijemy, ale najpierw na nią ma chęć kierowca i jeszcze jeden”. –
Wiedziałem, że to zrobią, bo już w okolicy to robili nie raz. Więc mówię do młynarza: „Oddaj im pan, co masz, bo widzisz, że nie żartują”. Jakby na potwierdzenie mych słów Jakub kazał tych dwóch rolników wyprowadzić w las i zastrzelić, mówiąc: „Oni zapłacą za swoje pyski. Źle mówili o Żydach i więcej gadać już nie będą”. Dwóch milicjantów wyprowadziło, popychając lufami, obu chłopów za budynki i rozległy się strzały. Wrócili i powiedzieli, że zrobili, co trzeba. Młynarz, widząc, że za chwilę może być przybity jak księża, zdecydował, że odda to, co ma schowane. „Puśćcie córkę to ona pokaże, gdzie schowałem złoto, co chcecie” – mówi. Ale Jakub zdecydował, że inaczej to trzeba zrobić. „Po to właśnie wzięliśmy Ślaskiego. On pojedzie z dwoma milicjantami i przywiozą to złoto. Dopiero ciebie i córkę puścimy wolno. Mów, gdzie ono jest” – rozkazał Jakub. Ale młynarz teraz nabrał odwagi i zaparł się, że nie powie na głos, ale tylko na ucho mnie, a nie milicjantom. Byłem tym zaskoczony i dopiero jak mi powiedział, o co chodzi to zrozumiałem, jaki ma plan.
Jakub długo nie chciał się zgodzić na propozycję młynarza, ale widząc, że ten się zawziął i jakby nie bał się przybicia do ściany, zgodził się. „Macie Ślaskiego nie spuścić z oka. Nie odstąpić na krok od niego. W razie gdyby coś kombinował – zabić” – zakończył Jakub. „Niech ci mówi, gdzie ukrył to złoto” – rozkazał.
Podszedłem więc do młynarza i podstawiłem ucho. Wyjaśnił mi gdzie jest skrytka i powiedział: „Leży tam nabity rewolwer. Strzelaj do nich, jeśli ci się uda przyjedź i zabij ich. Oni i tak, by się nas pozbyli, bo świadków nie zostawiają”. Sprytnie to sobie Jakub wymyślił. Pewnie myśli, że ja i strzelać nie mogę z powodu braku tych palców. Więc po to brał te rowery na samochód, bo z góry zakładał, jaki będzie przebieg sprawy.
Zostawiłem zapłakaną Krysię i jej ojca, który dopiero teraz popatrzył mi głęboko w oczy. „On cały czas ma jechać pierwszy, a wy za nim. Rozumiecie?” – przykazał Jakub.
Trzeba było wejść do piwnicy, znaleźć to miejsce i usunąć kamień. Następnie sięgnąć ręką głęboko i dopiero namaca się złoto. Ale w piwnicy było ciemno. Gdy dochodziłem do tego miejsca to zauważyłem, że od strony drzwi w ogóle go nie widać bez oświetlenia. Odwracając się w kierunku drzwi, widać natomiast na tle otworu drzwiowego postacie obu Żydów. Gdy powiedziałem, żeby jeden z nich poszukał czegoś do oświetlenia, to obaj głośno zaprotestowali: „Jeden z tobą nie zostanie. Szukaj, trochę widać”. Zauważyłem, że na końcu korytarza jest wnęka i dobrze, będzie się gdzie schować – pomyślałem. Kamień rzeczywiście dał się usunąć, położyłem go w tej wnęce. Wsadziłem rękę i wyczułem rękojeść rewolweru. Ostrożnie obmacałem go i sprawdziłem. Młynarz, mówiąc mi, że jest nabity, miał na myśli, że jest w nim magazynek z nabojami, ale trzeba przecież wprowadzić nabój i odbezpieczyć. Nie mogę tego robić jak wyjmę rewolwer, muszę strzelać od razu, bo oni mogą strzelić pierwsi. Ostrożnie oparłem rękojeść o coś stałego i naciągnąłem, wprowadzając do komory pierwszy nabój. Teraz jeszcze bezpiecznik. „No, co ty tam tak długo nie wyjmujesz?” – spytał mnie jeden. „Właśnie wyjmuję” – odpowiedziałem i strzeliłem kilka razy do postaci na tle otwartych drzwi. Obaj padli bez życia. Zabrałem obie pepesze, sprawdziłem, czy mają pełne magazynki i zatkałem kamieniem otwór, gdzie była broń. Nawet nie sprawdzałem, czy jest tam jakieś złoto czy nie. Obu zabitych zaniosłem i wrzuciłem pod turbinę wodną. Rowery utopiłem w wodzie obok turbiny i z dwoma pepeszami i rewolwerem wracałem do olejarni. Pół kilometra przed olejarnią po cichutku, czołgając się w krzakach, zbliżyłem się do olejarni.
Księża już nie żyli, ale nie zmarli z powodu przybicia do ściany, widać znęcali się nad nimi, bo ich twarze były zmasakrowane.
Ale młynarza i dziewczyn nie widzę, czterech milicjantów też nie. Co się stało, przecież mieli czekać i uwolnić młynarza i dziewczyny. Taka była umowa. Ale czy z Żydem można robić umowę? Usłyszałem jakieś głosy w stodole, więc cichutko podczołguję się i patrzę.
Młynarz wisi na lince bez spodni, krew mu cieknie z miejsca jego genitaliów, widać, że mu je ucięli. Przyglądam się lepiej i spostrzegam obie dziewczyny – rozebrane do naga, z rozszerzonymi nogami i butelkami wepchniętymi w pochwy… Widać też, że i one nie żyją.
Czyli byli pewni swego, nie czekali na swoich towarzyszy, tylko zrobili to, co zaplanowali. Moja Krysia leży martwa, i zgwałcona, sponiewierana przez ludzi, z którymi przed wojną chodziłem do szkoły i przyjaźniłem się. Przez jakiś czas z tych nerwów nic nie widziałem. Migały mi przed oczami tylko czerwone latarnie.
Oprawcy stali nad dziewczyną i sikali na jej martwe ciało. Nie mieli w ręku żadnej broni, po prostu niczego się nie obawiali. Broń stała oparta o sąsiednią ścianę. Wstałem i dopiero mnie zauważyli, ale do pepesz mieli kilka metrów, a ja gotową do strzelania. Jakub miał przy pasie nagan i chciał po niego sięgnąć, ale za późno. Płacę ci za moje palce, pobicia i za wszystkich tych, co zamordowałeś – pomyślałem.
Już wyciągał z kabury nagan, gdy skosiła go moja seria z paru metrów. Pozostałych trzech też zabiłem.
Wróciłem rowerem do miasteczka i powiedziałem ludziom, że trzeba pochować tych, co leżą w lesie przy olejarni. Ale, niektórzy widzieli, że i ja tam byłem wieziony, a wśród zabitych mnie nie ma. Prosiłem rodziców, żeby uciekali do Rohatynia. Żydzi dojdą do tego, że to ja ich pozabijałem i zemszczą się. Tylko, że każde przemieszczanie się z miasteczka do miasteczka, wymagało zgody milicji, z wioski do wioski można było chodzić, ale też jak złapali to pobili. Jak więc uciec?
Ojciec miał pod Równem w miasteczku Zdołbunów brata, który też był kowalem. Nie było na co czekać, więc uciekając dotarłem do stryja, który od razu powiedział: Jeśli brat z żoną nie uciekną to zginą. Za mniejsze winy oni zabijają, cóż dopiero za swoich sześciu ludzi”. Ukrył mnie dobrze w ziemiance, na którą wyrzucił obornik od krowy hodowanej dla własnych potrzeb, przez wsuniętą rurę dochodziło powietrze i mogliśmy przez nią rozmawiać. Dwa tygodnie było spokojnie, ale jednego dnia usłyszałem krzyki i strzały. Siedziałem jeszcze dwa dni w tej ziemiance, a nikt mi nie dawał jeść ani pić. Pewnie ich zabili – pomyślałem i w nocy wygrzebałem się z tego gnoju. Stryjek z żoną od dwóch dni leżeli zabici na podwórku. W ogródku wykopałem dół i zakopałem oba ciała. Zadawałem sobie pytanie, co teraz robić…
Czy Izrael to tylko kraj? A może kluczowy gracz w globalnej układance sił?
Zapraszamy na mocne, analityczne i otwarte spotkanie poświęcone tematowi geopolityki Żydów – w kontekście państwa Izrael, jego roli w światowej polityce, wpływów, zagrożeń i wewnętrznych napięć. Przyjrzymy się nie tylko bieżącym konfliktom zbrojnym i sojuszom, ale również historii, ideologii i strategii, które kształtują decyzje podejmowane w Jerozolimie, Tel Awiwie, Waszyngtonie i Teheranie.
Poruszymy m.in.: – jak Izrael zarządza konfliktem i narracją wokół siebie, – jakie znaczenie mają żydowskie elity w kluczowych państwach świata, – co wiemy, a czego nie mówi się głośno o polityce wewnętrznej Izraela, – jakie są scenariusze dalszego rozwoju sytuacji na Bliskim Wschodzie, – oraz jakie miejsce w tym wszystkim zajmuje Polska i Europa.
To spotkanie nie będzie poprawne politycznie. To będzie uczciwa, ostra i rzetelna rozmowa o tematach, które zbyt długo były pomijane. Dla ludzi myślących. Dla tych, którzy nie boją się prawdy.
Pierwszym z rozmówców jest Dymitr (Dimitrije) Ljotić (1891-1945), chrześcijański nacjonalista, serbski działacz polityczny oraz przywódca ruchu o nazwie Jugosłowiański Ruch Narodowy „Zbor”. (Jugoslovenski narodni pokret Zbor; zbor – wspólnota, sobór), adwokat z profesji. https://www.nacjonalista.pl/2020/07/31/dimitrije-ljotic-polityczny-zolnierz-serbskiego-nacjonalizmu/ Drugim jest żydowski nacjonalista (syjonista), prezentujący ciekawe podejście do zagadnienia antysemityzmu, a który pozostaje postacią anonimową.
Dialog został opublikowany w numerze 36 tygodnika „Prosto z Mostu” z 1936 r. w przekładzie na polski dokonanym przez Dragutina (Drago) Jaksicia, innego z członków ruchu „Zbor”.
Zwracam uwagę na datę ww. publikacji, która przesądza o tym, iż dialog nie jest obciążony kontekstem dramatu Żydów czasu II wojny, jak i innych zdarzeń z lat powojennych (zaleta). Natomiast wadę tekstu o tak znacznej odległości w czasie stanowi pewna archaiczność składni, ortografii oraz określeń, co zapewne jest udziałem tłumacza, a które zdecydowałem się uwspółcześnić. Jeśli jednak ktoś preferuje lekturę bez tego rodzaju ingerencji, może bez większego trudu dotrzeć do treści wywiadu w jego wersji oryginalnej.
*******
Odpowiedź Dymitra Ljoticia na zapytanie rozmówcy, czy jest antysemitą.
– Nie jestem antysemitą. Uważam, że nie jest to właściwe określenie. Natomiast w stosunku do Żydów jestem ostrożny i myślę, że taki brak zaufania jest uzasadniony, a także potrzebny. Ponadto uważam, że Żydzi stanowią pewnego rodzaju fenomen rasowo-biologiczny i religijno-socjologiczny. Obserwując ten fenomen, nie mogę pozbyć się dla nich uczucia podziwu. Oto bowiem, z wszystkich ras i narodów, wy, Żydzi, zdołaliście zachować największą spójność. Ten fenomen staje się jeszcze bardziej wyrazisty, gdyż już od bardzo dawna zostaliście rozproszeni pomiędzy narodami, pomimo to nadal jesteście postrzegani bardziej jako jedna wielka rodzina, niż osobny naród. Wasza spójność podtrzymywana jest przez małżeństwa wyłącznie pośród swoich. Mimo zakazu mieszania krwi z innymi, nie sposób u was dostrzec śladów degeneracji rasowej, a nawet jakby przeciwnie. Inne rasy, gdyby przyszło im egzystować w podobnych warunkach, wykazywały by widoczne cechy dezintegracji. A wy nie okazujecie objawów zmęczenia, choć żyjecie w rozproszeniu po świecie. Zapomnieliście swego języka, mówicie wszystkimi językami poza własnym. Ale zachowaliście, na ile to możliwe, waszą wiarę i wasze zwyczaje. Moją opinię formułuję przez porównanie z innymi narodami, które w takiej sytuacji roztopiłyby się w obcym otoczeniu, wy jednak potrafiliście zachować nienaruszony fundament narodowej odrębności.
– Wasz praojciec Jakub walczył przez cała noc z Aniołem Pańskim, lecz nie został pokonany. Został natomiast kaleką. Przykład ten przybiera na ostrości przy retrospektywnym spojrzeniu na waszą historię. Dwudziestowiekowa tułaczka, która rozgrywała się jakby jednocześnie na niebie i na ziemi, wytworzyła wasze legendy pozwalające wam przetrwać, chociaż uczyniła was kalekami.
– Dla chrześcijan, wasza historia i wasza religia są częściami składowymi ich religii. Jeśliby uznać wasze księgi za fałszerstwo, jednocześnie utracą wiarygodność i święte księgi chrześcijan. Wasze księgi osądzają was. Wiele lat przed waszym wygnaniem napisano w nich, że przyjdzie Mesjasz i że go nie przyjmiecie. I dlatego zostaniecie odtrąceni i rozwiani jak proch po świecie, że stracicie swą ziemię i swych królów. To wszystko się ziściło. Ale wy nosicie ze sobą te księgi, które was oskarżają, uważacie je za największą świętość, przechowujecie je i zazdrośnie ich strzeżecie. Gdyby te księgi chwaliły was, a nie ganiły i osądzały, to gdybyście wówczas nosili je ze sobą i uznawali za świętość, nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak dogadzałyby waszej próżności. Ale tak, jak jest, te księgi i wy sami zaświadczacie o Chrześcijaństwie. Pomimo tego zmuszony jestem uznać, że nieufność wobec Żydów musi pozostać do czasu, aż okaże się, że jest nieuzasadniona i dłużej niepotrzebna. I osądź sam, czy nie mam po temu ważnych powodów.
– Żydzi są narodem bardzo religijnym, co więcej uważają, iż są narodem wybranym i że ten wybór nie ma znaczenia przenośnego, ale dosłowne. Jest to głównym powodem tego, że trzymają się kurczowo swojej wiary, stosując się ściśle do jej reguł. Jednocześnie najwybitniejszymi przedstawicielami materialistycznej i ateistycznej ideologii są ludzie pochodzenia żydowskiego.
– Żydzi są narodem strzegącym swojej odrębności i zamkniętym na kontakty z innymi narodami, stąd bardzo trudno zostać członkiem ich społeczności. Ale tak się składa, że najgorętszymi głosicielami internacjonalizmu okazują się reprezentanci tej wspólnoty.
– Żydzi rygorystycznie kultywują własne zasady życia rodzinnego, a jednocześnie najostrzejsze ataki propagandowe na rodzinę są autorstwa osób pochodzenia żydowskiego.
– Żydzi przywiązują nadzwyczajną wagę do pieniędzy i wartości materialnych, największe znaczenie ma dla nich kumulowanie bogactwa. Ale jednocześnie ich intelektualiści zaciekle atakują tak kapitalizm jak i samą własność prywatną.
– Żydzi mają dla swoich potrzeb odrębny wzorzec moralny, natomiast wobec innych nacji (gojim; przypis S.O.) ich nie stosują, a co więcej, znajdują religijne uzasadnienie dla takiego postępowania.
-Zatem gdy weźmie się pod uwagę wskazane przykłady świadczące o tym, iż Żydzi z w stosunku do swojej rodziny, swojej nacji i swojej religii zachowują jeden sposób postępowania, a zupełnie przeciwny wobec obcych rodzin, nacji i religii, nasuwa się wniosek, że stanowią oni czynnik destrukcyjny w społeczeństwie, w którym się znajdują i żyją.
– Żydzi w historii swojego wygnania, gdziekolwiek przebywali, napotykali na niedowierzanie, nieufność, a także nienawiść. A ze względu na identyczność podobnych odczuć pośród rozmaitości narodów, nasuwa się wniosek, że obiektywnie powód tego musi tkwić w samych Żydach. A to generuje podejrzenie, że istnieje międzynarodowy, tajnie zorganizowany spisek żydowski, skierowany na destrukcję społeczeństw, wśród których oni żyją.
Odpowiedź syjonisty, który w żadnym momencie nie przerywał wypowiedzi D. Ljoticia
– W zasadzie pańskie wywody są trafne, a nie zdając sobie z tego sprawy jest pan syjonistą. Skoro znacie żydowska historie, nie mogła wam umknąć uwagi, że Żydzi, do chwili wygnania, byli rolnikami i rzemieślnikami. A wszyscy wiedzą, czym zajmują się dzisiaj. Oprócz tego, co Żydzi zachowali na wygnaniu ze swojej tradycji, jednocześnie coś zagubili. Zmienili bowiem swoją duszę. Zmiana egzystencji wywołana wygnaniem musiała nieuchronnie spowodować głębokie zmiany w ich duszy (bardziej precyzyjnie: duchowości; przypis S.O.). Tylko naszemu narodowi zasady religijne zabraniają kultu zmarłych. Wszystkie inne narody kult ten odgrywa wielka rolę, podczas gdy Żydom zabrania się upiększania i remontowania grobów, zabrania chodzenia na cmentarz za wyjątkiem jednego dnia w roku. A nawet od tego obowiązku można pod byle pretekstem zostać zwolnionym. Modlitwy za zmarłych możemy bowiem odmawiać w każdym miejscu. Oczywiście, inaczej było wówczas, gdy Żyd mieszkał na własnej ziemi (we własnym kraju; przypisS.O.). Było tak samo jak wszędzie dokoła. Ale co można zrobić na wygnaniu z kultem zmarłych? Ten, kto gdzieś ma swój cmentarz, przywiązany jest do tego kawałka świata. Każda inna nacja, oprócz Żydów, ma taki kawałek ziemi. Bo Żyd musi być ostrożny oraz przygotowany do szybkiej zmiany miejsca pobytu. Dlatego musi być także wolny od przywiązania do cmentarza.
– Wspomniałeś, że Żyd dąży do gromadzenia bogactwa. Ale można zauważyć, że nie koncentruje się na inwestowaniu w nieruchomości. Nieruchomość niezbyt nadaje się do spekulacyjnego szybkiego obrotu kapitałem. Ponadto istnieje podobna przyczyna jak omówiona w przypadku cmentarza. Co pocznie Żyd z nieruchomością w kraju, w którym jego pobyt jest obarczony niepewnością? Dlatego woli mienie ruchome typu złoto, papiery wartościowe, weksle dłużne lub temu podobne aktywa.
– Nie podejmę się rozstrzygania kwestii, czy Żydzi w każdym przypadku byli winni wywołaniu wrogiego stosunku do nich. Na pewno była w tym po części i ich wina. Ale nawet gdyby tak było w istocie, to naród tak ciężko doświadczany przez długie wieki, musiał w stosowny sposób zacząć siebie postrzegać w kontekście innych. U podstaw tego legły głębokie pokłady strachu, goryczy i poczucia niewoli. Ponadto z konieczności zmiana zajęcia zawodowego i form kultu religijnego. A odczuwając wrogość otoczenia i swoją słabość, czyli w poczuciu stałego zagrożenie egzystencji, niejako w ramach samoobrony doszli do wniosku, że jedynym dla nich ratunkiem będzie słabość wrogiego im otoczenia. Stali się zatem dla tego otoczenia czynnikiem dążącym do jego rozkładu i destrukcji.
– Ale ten kij ma też drugi koniec, bo w ten sposób Żydzi stawali się elementem niebezpiecznym nie tylko dla otoczenia, ale i dla samych siebie. Brnięcie w opisany mechanizm powoduje, że coraz bardziej oddalają się również od zasad własnej religii i tradycji. Z tego względu syjonizm dąży do radykalnej zmiany obecnych uwarunkowań żydowskiej egzystencji, czyli ponownego związania Żydów z ziemią ich pochodzenia. Jest to warunek odbudowy psychiki żydowskiej (duchowości; S.O.), zagubionej w trakcie wieków wygnania. Syjonizm zatem stanowi ratunek nie tylko dla Żydów, ale także innych społeczeństw, które w ten sposób może wyzwolić od obcego i niechcianego przez nich elementu, który na zasadzie akcji i reakcji musi na te społeczeństwa oddziaływać. Dlatego błędem jest potępianie syjonizmu bądź traktowanie go jako kwestii wyłącznie żydowskiej. Syjonizm bowiem oferuje jedyne całościowe, praktyczne i humanitarne rozwiązanie obecnej „kwestii żydowskiej”.
[Chrystus] Jest przedstawiony w talmudzie jako jeden z trzech największych zdrajców Izraela; jako ten, który wiódł lud na manowce i który został za to ukarany. Według księgi judaizmu, przebywa obecnie w najgłębszej czeluści piekieł i znosi najbardziej okropne, najbardziej haniebne męki, jakie sobie można wyobrazić. Talmud opisuje obecny, pośmiertny los Pana Jezusa jako przebywającego „we wrzącym kale” – mówi Paweł Lisicki w rozmowie z Romanem Motołą pt. Kościół ma głosić prawdę, a nie szukać „dialogu” za wszelką cenę, opublikowanej w KWARTALNIKU PCh24.PL
Na czym, mówiąc bardziej szczegółowo, polega to odcięcie się talmudu od ciągłości Starego i Nowego Testamentu? Czy naprawdę żydowska księga zawiera jawnie wrogie odniesienia do chrześcijaństwa i do samego Pana Jezusa?
Myślę, że można powiedzieć o takich dwóch formach tego odcięcia się, tej różnicy. Obie wynikają z tego, że postchrześcijański judaizm, albo judaizm rabiniczny, odrzucając Chrystusa, odrzucił Logos, zanegował Bożą, powszechną Mądrość. Dlatego judaizm ten stał się z jednej strony skrajnie ekskluzywny, z drugiej roi się w nim od sprzeczności i błędów, co najwyraźniej widać badając tradycję kabalistyczną. Stąd bierze się podatność na panteizm i na gnozę, stąd bierze się praktyczne zatarcie granic między tym co boskie i tym co ludzkie – charakterystyczna cecha żydowskiej myśli ezoterycznej.
Z kolei, jak wspomniałem, charakterystyczną cechą od samego początku chrześcijaństwa był uniwersalizm. To było przekonanie, że Chrystus jest wypełnieniem wszystkich oczekiwań, wszystkich przepowiedni dotyczących całej ludzkości.
Ta kategoria – Chrystus jest drugim Adamem – od samego początku pojawia się wyraźnie w listach świętego Pawła. Była traktowana jako wypełnienie tego pierwotnego proroctwa, tej pierwszej przepowiedni. Można by było nawet powiedzieć, że chrześcijaństwo zawsze postrzegało siebie jako wypełnienie tego, co jest napisane w 3. rozdziale, 15. wersie Księgi Rodzaju, kiedy Bóg zwraca się do Szatana, mówiąc: „wprowadzam nieprzyjaźń między potomstwo twoje a potomstwo Jej; ono zmiażdży ci głowę, a ty zmierzysz mu piętę” (Rdz 3, 15). Potomstwo, o które tutaj chodzi, to właśnie Mesjasz, który miał przynieść wybawienie całej ludzkości, całemu światu. Od początku taką rolę pełnił Chrystus. Jego śmierć na krzyżu była śmiercią za wszystkich, odkupieniem całej ludzkości.
Oczywiście to nie oznaczało, że każdy z automatu zostaje zbawiony, ale była to i jest oferta zwrócona do wszystkich ludzi. Zresztą święty Paweł później bardzo wyraźnie podkreślał: „Nie ma już żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28). W 2. rozdziale Listu do Efezjan, gdzie mowa jest o tym, kim jest Chrystus, autor bardzo mocno podkreśla zniszczenie bariery oddzielającej żydów od nie-żydów.
On zniósł wrogość – mówi się tutaj o samym Chrystusie (por. Ef 2, 14). To element bardzo ważny, to pierwsze pole, na którym widzimy ową zasadniczą różnicę. Czytając teksty talmudyczne można łatwo zauważyć, że mamy do czynienia z radykalizacją oddzielenia, odrębności, ekskluzywizmu żydowskiego w stosunku do nie-żydów. Nie ma tam więc mowy o żadnym uniwersalnym zbawieniu. Cała troska, koncentracja, uwaga zwrócona jest na to, żeby zachować żydowską odrębność, poczucie inności, odosobnienia, ekskluzywności w stosunku do pozostałych ludzi. Tak można by ująć to w kategoriach najbardziej ogólnych.
Natomiast druga rzecz, również charakterystyczna dla tekstów talmudycznych, to bezpośrednie odrzucenie chrześcijaństwa i samego Chrystusa. Jest On przedstawiony w talmudzie jako jeden z trzech największych zdrajców Izraela; jako ten, który wiódł lud na manowce i który został za to ukarany. Według księgi judaizmu, przebywa obecnie w najgłębszej czeluści piekieł i znosi najbardziej okropne, najbardziej haniebne męki, jakie sobie można wyobrazić.
Talmud opisuje obecny, pośmiertny los Pana Jezusa jako przebywającego „we wrzącym kale”. Ta sama wrogość przejawia się w tych tekstach względem Jego Matki, Najświętszej Maryi Panny, którą przedstawia się jako nierządnicę, osobę lekkich obyczajów, tyle że mówiąc o tym „nieklasycznym” językiem.
I tak samo bardzo krytycznie talmud odnosi się do innych nauczycieli chrześcijaństwa. Czyli mamy do czynienia – w sensie takim, nazwijmy to: ideowym – z odrzuceniem tego chrześcijańskiego uniwersalizmu; z przekonaniem, że podział na żydów i nie-żydów jest stały, wieczny, nienaruszalny, z koncentracją uwagi na to, żeby za wszelką cenę ten podział zachować. To rozróżnienie odnosi się i do kwestii obyczajowych, i rytualnych, ale również do kwestii moralnych.
Podsumowując: Tak naprawdę talmud głosi dwie różne formy moralności – osobną dla żydów i osobną w relacjach między żydami a nie-żydami.
Po drugie, w talmudzie znajdujemy cały szereg wrogich, niechętnych, nienawistnych wobec chrześcijaństwa tekstów, szczególnie mocno uderzających w samego Pana Jezusa, ale też w Jego Matkę i apostołów. Tak możemy to ująć (…)
Cały zapis rozmowy z Pawłem Lisickim przeczytacie Państwo w Kwartalniku PCh24.pl
Z inicjatywy felietonisty i publicysty pana Radosława Patlewicza, wydawnictwo Magna Polonia pod patronatem medialnym m.in. „Najwyższego Czasu!”, dnia 7 czerwca 2025 r. zorganizowali w Warszawie I Powojenną Konferencję Żydoznawczą. Przez kilka tygodni unikano publicznego informowania o lokalizacji imprezy ze względu na zmasowane ataki środowisk żydowskich, którym ten pomysł się zdecydowanie nie spodobał, oraz nagromadzenie internetowych gróźb i hejtu.
Już po krótkim czasie od założenia przez organizatorów zrzutki na popularnym portalu do zbiórek, zrzutka została zablokowana. Organizatorzy byli więc zmuszeni ufundować konferencję z bezpośredniego wsparcia darczyńców oraz własnych środków. Te turbulencje zakończyły się jednak dużym sukcesem, gdyż wydarzenie cieszyło się dużą frekwencją i pozytywnym odbiorem, również podczas odtworzeń transmisji internetowej.
Wybitni polscy eksperci przełamali TABU
Konferencja rozpoczęła się modlitwą za Żydów, którzy wciąż tkwią w ciemności Talmudu. Pierwszym prelegentem był znany polski historyk pan profesor Jerzy Robert Nowak, specjalista w temacie spraw wschodnich i kresowych. Opowiedział o micie antysemityzmu w czasach komunistycznej Rosji. Wystosował apel do obecnych na wydarzeniu: „czas najwyższy, aby teraz sięgnąć mocniej do tych tematów, pokazać zbrodnie na Polakach i Żydów na Żydach”. Następnie pan Krzysztof Zagozda, również historyk i publicysta, podjął kontrowersyjne zagadnienie żydowskich kolaborantów Hitlera i omówił tajniki działalności Jakuba Franka na niekorzyść Polski. Głos zabrał również jeden z organizatorów konferencji pan Przemysław Holocher, poruszając bardzo ciekawą kwestię związaną z obrazem Jezusa Chrystusa i chrześcijan w Talmudzie.
Ten obraz w naturalny sposób przeczy wartościom cywilizacji łacińskiej, która nie uznaje podziału wartości dusz na lepszych i gorszych. A jest rdzeniem wierzeń zarówno Żydów związanych z Kabałą, którzy działają w Polsce, chociażby poprzez sektę Chabad-Lubawicz, jak i wartości Talmudu. I to klei się w jedną całość z gardzącym stosunkiem Unii Europejskiej do wartości chrześcijańskich. Przecież sama przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zadeklarowała, że Europa wyznaje wartości Talmudu. Za sprawą tego typu prożydowskiej narracji, nawet we współczesnych chrześcijanach potrafi tkwić poczucie bliżej nieokreślonej podległości wobec narodu żydowskiego, który – jak w ostatniej naszej rozmowie stwierdził Przemysław Holocher – z własnej woli odrzucając Chrystusa jako Mesjasza, odrzucił swoje wybraństwo.
Redaktor Michał Murgrabia opowiedział o tym, czym jest pojęcie judeochrześcijaństwa. Z pewnością każdemu z naszych czytelników zdarzyło się słyszeć o micie „starszych braci w wierze”, który kreśli przed nami obraz tego, że Żydów należałoby traktować nie tyle jako pierwowzór narodu wybranego, co być może nawet jako autorytet, mogący wytyczać nam rzekomo właściwy kierunek pobożności i praktykowania naszej wiary. Nic bardziej mylnego. W sytuacji kiedy Kościół posoborowy za swoje czołowe postulaty przyjmuje drogę Kościoła synodalnego i ekumenizm, nikogo nie dziwią już Dni Judaizmu w Kościele katolickim. Bardzo naiwne zaś zdawałoby się pokładanie nadziei w tym, że mogłoby dojść do organizacji Dni Katolicyzmu lub w ogóle Dni Chrześcijaństwa w synagodze. Władze Kościelne jednak próbowały podejmować wysiłki związane z nawracaniem Żydów, chociażby w ramach działalności Związku Przyjaciół Izraela. Ten został jednak skasowany dekretem papieskim Kongregacji Świętego Oficjum.
Przemilczanym, jednak wciąż aktualnym zagadnieniem, są również roszczenia żydowskie. Prelekcję na ten temat wygłosił jeden z kultowych postaci polskiej prawicy pan redaktor Stanisław Michalkiewicz, wyjaśniając, że Polska wciąż jest kompromitowana na arenie międzynarodowej ze względu na szantaże dotyczące roszczeń. A to dlatego, że niesłusznie jest oczerniana podczas podejmowania debaty na temat sprawców lub współwinnych holocaustu. Jednym z prelegentów był również wybitny polski historyk pan Leszek Żebrowski. To on postanowił głębiej omówić, co kryje się pod określeniem żydokomuna. „Precz z komuną. Precz z eurokomuną, precz z żydokomuną”.
Tak brzmiało jedno ze sztandarowych haseł podczas kampanii prezydenckiej pana Grzegorza Brauna i właśnie wtedy nabrało rozgłosu. W pierwszej kolejności prelegent wyraził swoje niezrozumienie dla kontrowersji, jakie wiążą się jednak z samym słowem „ludoznawcy”, wyjaśniając, że słowo „żydoznastwo” jest całkowicie neutralne i nie różni się niczym od bibliotekoznastwa, czy kulturoznastwa, choć jego zawartość jest wrażliwa ze względu na cenzurę. W końcu od II wojny światowej minęło przeszło 80 lat i to dopiero teraz niezależna nisza ekspertów decyduje się otwarcie zgłębić ten temat.
Głos zabrał również inicjator wydarzenia pan Radosław Patlewicz w temacie powojennych prowokacji pogromowych i beneficjentów powojennych pogromów żydowskich. Opinii publicznej jak dotąd być może nawet nie przyszło na myśl, że wśród Żydów mogli znaleźć się również beneficjenci pogromów. Historie, o których usłyszeliśmy, były jednak autentyczne i miały miejsce chociażby w Krakowie czy Kielcach, a pan Patlewicz szczegółowo opisywał szereg zdarzeń, które doprowadziły do oficjalnej, łudzącej narracji, do dziś sprzedawanej Polakom.
Dlaczego Palestyńczycy nie chcieli zabrać głosu?
Prezes wydawnictwa Magna Polonia pan Przemysław Holocher jest pozytywnie zaskoczony zainteresowaniem, jakie zjednała sobie konferencja, która dzięki profesjonalnej ochronie i dobrej organizacji przebiegła spokojnie i bez większych komplikacji. W naszej ostatniej rozmowie dla „Najwyższego Czasu!” wspomniał jednak również o smutnej wiadomości, czyli odmowie udziału w konferencji gości z Palestyny, którzy deklarowali wcześniej swoją obecność i zabranie głosu, a następnie zrezygnowali ze względu na obawy związane z możliwym oskarżeniem o antysemityzm. Niestety nie znamy szczegółów, które wpłynęły na strach obywateli ziem okupowanych przez Izrael i spowodowały ich wycofanie się.
„Zastrasza się nas, organizatorów konferencji i prelegentów. Na konferencji miała wystąpić strona palestyńska. Jeden z panów miał jakieś inne zajęcia, więc skontaktowaliśmy się z kolejnym Palestyńczykiem, który przystał na to, by zabrać głos. Powiedziałem mu, z czym to się wiąże, że są ataki na konferencję. Był bardzo serdeczny, bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało, więc byłem pewien, że pomimo ataków przyjdzie. Niestety po kilku dniach, kiedy ogłosiliśmy jego udział w konferencji, zrezygnował, tłumacząc że bardzo przeprasza, ale nie może, ponieważ zostanie oskarżony o antysemityzm. Dla mnie wydało się to dziwne, że ludzie, którym mordują rodziny, boją się oskarżeń o antysemityzm” – stwierdził Przemysław Holocher.
– „Palestyńczycy są ewidentnie jawnie zastraszani przez stronę izraelską. Być może w sytuacji szantażu, strachu o rodzinę, o żonę i dzieci można to działanie zrozumieć i wytłumaczyć” – zasugerowałam. – „Tak myślę, że musiał być to jakiś bardzo potężny atak” – podsumował Holocher.
W związku z liczną frekwencją i szerokim zainteresowaniem podjętą tematyką, organizatorzy już teraz zapowiedzieli drugą edycję wydarzenia i utworzyli prywatną zbiórkę. Poinformowali, że II Powojenna Konferencja Żydoznawcza odbędzie się być może nawet wcześniej niż za rok i nie będzie kolidować z cykliczną Konferencją Prawicy Wolnościowej, organizowaną przez „Najwyższy Czas!”.
Irańskie rakiety nad Izraelem. Czy Francja „oberwie” rykoszetem?
(Emmanuel Macron)
Francja posiada największą w Europie diasporę żydowską, a jednocześnie rosnącą w liczebność i siłę mniejszość muzułmańską. Atak Izraela na Iran i riposta rakietowa tego kraju wzbudzają nad Sekwaną duże zaniepokojenie. Władze obawiają się przeniesienia tego konfliktu na terytorium Francji.
We Francji istnieją coraz mocniejsze nastroje antyizraelskie i rośnie liczba aktów uznawanych za antysemickie. W podparyskim i imigranckim departamencie Seine-Saint-Denis palestyńska flaga została 13 czerwca oficjalnie podniesiona na maszcie ratusza Saint-Denis, a ten weekend ma być we Francji dniem „mobilizacji na rzecz Palestyny”. Wezwało do tego kilka dużych central związkowych. Warto podkreślić, że palestyńska flaga została wciągnięta na maszt przed merostwem Saint Denis w obecności ambasador Palestyny we Francji.
Wszystko to spowodowało, że prezydent Emmanuel Macron ogłosił podniesienie stanu alertu bezpieczeństwa w ramach operacji antyterrorystycznej „Sentinel”. Macron zapewnił, że „podjęto środki w celu zagwarantowania bezpieczeństwa „naszych obywateli, naszych żołnierzy i naszych ambasad w regionie”. „Nadchodzące dni są niezwykle niebezpieczne dla całego regionu i nie tylko” – powiedział francuski prezydent.
Jego zdaniem „izraelskie ataki na Iran to nowy etap wojny” na Bliskim Wschodzie. Prezydent mówił wprost o możliwych „zagrożeniach” dla Francji, przypominając, że Iran już „wykazywał swoją zdolność do przeprowadzania działań terrorystycznych” za granicą. Dlatego w ramach operacji Sentinel Force przewiduje się m.in. rozmieszczenie dodatkowych patroli wojskowych wokół wrażliwych obiektów infrastruktury, a także do pilnowania miejsc uczęszczanych przez Francuzów i turystów. Macron zalecił także wstrzymanie się od wyjazdów w region konfliktu. Poinformował również o postawieniu w stan podwyższonej gotowości francuskich sił wojskowych w regionie Bliskiego Wschodu.
Prezydent Republiki wezwał „wszystkie strony do zachowania powściągliwości”. Dodał, że „nie ma zamiaru” angażować kraju w ten konflikt, ale zaznaczył, że Francja będzie jednak mogła uczestniczyć w „operacjach obronnych Izraela”. Mówiąc o irańskim programie nuklearnym, Macron dodał, że „w tym kontekście Francja potwierdza prawo Izraela do swojej ochrony i zapewnienia sobie bezpieczeństwa”.
„Nie możemy żyć w świecie, w którym Iran posiada broń jądrową” — oświadczył prezydent, twierdząc, że zagraża to nie tylko regionowi, ale także Europie. [kotuś, a dlaczego ci to przeszkadza? pozatem – ten twój wywiad jest do dupy (oh, przepraszam, że dotykam niechcący twych zainteresowań.). md
Dla Emmanuela Macrona Iran jest „blisko krytycznego etapu”, który „pozwoli mu produkować urządzenia nuklearne”. Zaznaczył jednak, że Paryż „nie planuję udziału w żadnej ofensywnej operacji”. Według Macrona, konflikt będzie też miał poważne „globalne konsekwencje gospodarcze”, w tym pod względem produkcji ropy naftowej i zapowiedział przygotowania na różne scenariusze.
Zapalił też „ogarek” przed pro-palestyńskimi nastrojami we własnym społeczeństwie. Emmanuel Macron oświadczył, że „zdemilitaryzowane państwo palestyńskie” jest niezbędnym warunkiem” pokoju regionalnego. Poinformował także, że konferencja ONZ na temat państwa palestyńskiego, która miała się odbyć w przyszłym tygodniu w Nowym Jorku, „musi zostać przełożona ze względów logistycznych i bezpieczeństwa, chociaż nie zmienia to „naszej determinacji do kontynuowania wdrażania rozwiązania dwupaństwowego”.
Przestarzałe F-14, hipersoniczne pociski „Fattah”, zabójcze drony: jaką wagę militarną ma Iran w porównaniu z Izraelem?
Był czas, kiedy armia irańska była – obok Izraela – najpotężniejszą na Bliskim Wschodzie. Ale w tym czasie państwo imperialne rządzone przez perską dynastię Pahlawi było nie tylko sojusznikiem państwa żydowskiego, ale także „przyjacielem” i jako takie współpracowało w sprawach wojskowych, podpisując nawet umowę w 1977 r. w sprawie rozwoju wspólnych pocisków balistycznych.
Dziś oba kraje, obecnie zaprzysiężeni wrogowie, nigdy nie były bliżej otwartej wojny. Izrael zaatakował dziesiątki obiektów nuklearnych i wojskowych w Iranie w nocy z czwartku na piątek, zabijając w szczególności przywódcę Gwardii Rewolucyjnej. Armia izraelska ogłosiła wielodniową operację w celu wyeliminowania „zagrożenia nuklearnego” ze strony Iranu. Teheran obiecał „silną odpowiedź”. Od dawna przygotowując się na taką ewentualność, Republika Islamska rozwijała swoje siły zbrojne odpowiednio przez cztery dekady.
Czy istnieje coś takiego jak geopolityka żydowska? Skąd pytanie? Stąd, że każde państwo ma własną wizję swoich celów i interesów, które wynikają z jego położenia geograficznego, dominującego w nim światopoglądu, potrzeb surowcowych, historii etc. W przypadku Żydów sprawa mocno się komplikuje ze względu na „podwójność” podmiotu i radykalne rozszpaltowanie światopoglądowe tej grupy, która sama ze sobą nie może się zgodzić, czy jest narodem, czy religią, a jeśli jest religią, to czy jest (była i będzie?) „narodem wybranym”?
Zacznijmy od „podwójności” podmiotu geopolitycznego. Ze względów historycznych, a mianowicie z powodu funkcjonowania przez blisko 2000 lat w diasporze, po powstaniu Państwa Izraela po II wojnie światowej, na jego terenie mieszka mniejszość członków narodu/religii izraelskiego. Ocenia się, że jest to mniej niż połowa, ponieważ ok. 45 proc. całej populacji. Są to dane przybliżone, gdyż nikt dokładnie nie wie, ile osób poczuwa się do tej narodowości, gdyż dane precyzyjne mamy tylko odnośnie wspólnot wyznaniowych, a część Żydów wiarę przecież odrzuciła.
Skoro w Państwie Izraela mieszka jednak mniejszość, to możemy mówić o dwóch podmiotach geopolityki:
państwo, które posiada swoją rację stanu;
naród/religia, która posiada swój interes narodowy lub interes wyznaniowy (w zależności od zdefiniowania żydowskości).
Interes Państwa Izraela niekoniecznie musi być zgodny z interesem całej diaspory, czyli większości.
Drugim problemem są niezwykle głębokie podziały światopoglądowe. Zaczynają się one już na poziomie pytania, kto jest Żydem/żydem? Nieprzypadkowo użyłem tutaj raz dużej, a raz małej litery. Ortodoksyjny judaizm uważa, że chodzi wyłącznie o religię – i wtedy należy pisać przez małe „ż” (tak jak chrześcijanie czy muzułmanie). Są więc żydami tylko ci, którzy dochowują przymierza Mojżesza z Jahwe i czekają na przybycie Mesjasza, które zacznie się, gdy na Wzgórze Świątynne z Niebios spadnie w jednym kawałku odbudowana świątynia.
Żydzi zlaicyzowani nie są już żydami. Nie jest to więc naród czy grupa etniczna, lecz religia. Dlatego żydzi mogą mieszkać we wszystkich państwach świata i być ich obywatelami. Ortodoksyjni rabini uczą, że winni być dobrymi Polakami, Amerykanami, Francuzami, nawet Persami, gdyż chodzi jedynie (aż!) o religię. Nic przeto dziwnego, że ortodoksyjni rabini często w ogóle nie uznają Państwa Izraela, a syjonizm postrzegają jako bluźnierstwo polegające na sekularyzacji religii i wspólnoty wyznaniowej w laicki naród.
Drugi nurt stanowią żydowscy nacjonaliści, czyli syjoniści. Fundament ich myślenia jest głęboko niereligijny. Są spadkobiercami tych Żydów, którzy jakieś 4000 lat temu krzyczeli do sędziego Samuela: „król będzie nad nami, abyśmy byli jak wszystkie narody” (1 Sm 8,19-20). Stanowiło to odrzucenie Przymierza z Jahwe i ukonstytuowanie się polityczne Izraela na wzór innych narodów, czyli przemianę wspólnoty religijnej we wspólnotę narodowo-polityczną. Współcześni syjoniści zdecydowanie podporządkowują interesy judaizmu (wobec którego są sceptyczni) i diaspory racji stanu Państwa Izraela. Uważają członków diaspory za „krypto-obywateli” izraelskich, którzy winni przedkładać interesy własnego państwa narodowego nad interesy państw, których są obywatelami. Postrzegają omówionych wcześniej ortodoksów jako w najlepszym razie dziwaków, a w najgorszym razie zdrajców sprawy narodowej, żyjących apokaliptyczną wizją przyjścia Mesjasza i mało zainteresowanych interesami Państwa Izraela.
Co więcej, ortodoksi często tego państwa nie uznają. W internecie można znaleźć sporo filmów i zdjęć ortodoksyjnych rabinów palących „bluźniercze” flagi syjonistycznego Państwa Izraela. Część ortodoksów stara się dokonać pewnego miksu religii i syjonizmu, twierdząc, że należy wspierać Państwo Izraela, gdyż choć jest laickie i niereligijne, to zapewne jego rozwój jest warunkiem przyjścia Mesjasza, a świątynię winni odbudować żydzi własnymi rękami, gdyż w ten sposób wypełnią wolę Jahwe. Jest to pewnego rodzaju syjonizm religijny, uznający warunkowo Państwo Izraela za centralny dla sprawy żydowskiej podmiot geopolityczny.
Zarzuty ortodoksów, że syjoniści i izraelska partia Likud to zwykły nacjonalizm, „jak u innych narodów”, są zasadne. Partia Likud jest obserwatorem eurogrupy Patrioci dla Europy, której trzon stanowią klasyczne europejskie partie konserwatywno-narodowe: Fidesz Viktora Orbana, Rassemblement National Marine Le Pen, austriacka FPÖ, hiszpański VOX, włoska Lega Salviniego i dwójka europosłów polskich z Ruchu Narodowego. Benjamin Netanjahu jest nie tyle nacjonalistą, co szowinistą, co dobrze wyraża polityka izraelska w Strefie Gazy. Jest to polityka, której prowadzenia nie wyobraża sobie żadna europejska partia narodowa, na przykład wobec imigrantów. Ale niektórym wolno więcej…
Wreszcie mamy ostatnią kategorię, którą ktoś kiedyś nazwał trafnym mianem „Żydów nowojorskich”. Są to „post-Żydzi”, czyli liberalno-lewicowi kosmopolici. W sumie nie uważają się już nawet za Żydów, przyznając się tylko do żydowskich korzeni. Ich ideałem jest zjednoczony świat, w którym nie będzie więcej narodów i religii, a wszyscy będą tylko (aż) „ludźmi”. Będzie to świat bez nacjonalizmu, antysemityzmu, ksenofobii etc. To znany nam dobrze w Polsce „liberalny salonik” zapełniony „postępowymi intelektualistami” i „autorytetami moralnymi”. Ci Żydzi są zapiekłymi wrogami zarówno ortodoksyjnych żydów, będących dla nich trudnymi do pojęcia fanatykami, jak i laickich syjonistów, którzy wprawdzie nie przynoszą wstydu swoim strojem, lecz są symbolem nacjonalizmu, ksenofobii i rasizmu, które „Żydzi nowojorscy” potępiają. Człowiekiem-symbolem tego środowiska jest oczywiście George Soros, nieprzypadkowo znienawidzony zarówno przez Viktora Orbana, jak i Benjamina Netanjahu. Soros chce zapełnić Węgry i Państwo Izraela uchodźcami, aby przerobić je z państw narodowych w tzw. multi-kulti.
Jak Państwo widzą, nie ma i być nie może jednej żydowskiej geopolityki.
Ataki na białych przychodzą ze wszystkich stron, a imigracja zastępcza, multikulturalizm, feminizm, pornografia, promocja LGBT+, dyskryminacja białych w edukacji i na rynku pracy oraz prawa zakazujące mowy nienawiści to tylko niektóre aspekty niekończących się prześladowań rasy, która stworzyła największą cywilizację znaną człowiekowi.[1]
Pluralizm etniczny i religijny służy również zewnętrznym interesom żydowskim, ponieważ Żydzi stają się tylko jedną z wielu grup etnicznych. Powoduje to dyfuzję wpływów politycznych i kulturowych wśród różnych grup etnicznych i religijnych, a rozwijanie zjednoczonych, spójnych grup gojów zjednoczonych w sprzeciwie wobec judaizmu staje się trudne lub niemożliwe. Historycznie rzecz biorąc, główne ruchy antysemickie miały tendencję do wybuchania w społeczeństwach, które były, poza Żydami, religijnie lub etnicznie jednorodne (patrz Separation and Its Discontents). Z drugiej strony, jednym z powodów względnego braku antysemityzmu w Stanach Zjednoczonych w porównaniu z Europą było to, że „Żydzi nie wyróżniali się jako samotna grupa [religijnych] nonkonformistów” (Higham 1984, 156). Chociaż pluralizm etniczny i kulturowy z pewnością nie gwarantuje zaspokojenia interesów żydowskich, niemniej jednak jest tak, że społeczeństwa etnicznie i religijnie pluralistyczne były postrzegane przez Żydów jako bardziej prawdopodobne do zaspokojenia interesów żydowskich niż społeczeństwa charakteryzujące się etniczną i religijną jednorodnością wśród gojów.
Rzeczywiście, na podstawowym poziomie, motywacja całej żydowskiej aktywności intelektualnej i politycznej omawianej w tym tomie jest ściśle związana z obawami przed antysemityzmem. Svonkin (1997, 8ff) pokazuje, że poczucie „niepokoju” i niepewności przenikało amerykańskich Żydów w następstwie II wojny światowej, nawet w obliczu dowodów, że antysemityzm zmniejszył się do tego stopnia, że stał się zjawiskiem marginalnym. W bezpośrednim rezultacie „podstawowym celem żydowskich agencji ds. stosunków międzygrupowych [tj. AJCommittee, AJCongress i ADL] po 1945 r. było… zapobiegnięcie pojawieniu się antysemickiego reakcyjnego ruchu masowego w Stanach Zjednoczonych” (Svonkin 1997, 8).
Pisząc w latach 70., Isaacs (1974, 14ff) opisuje wszechobecną niepewność amerykańskich Żydów i ich nadwrażliwość na wszystko, co można by uznać za antysemickie. Przeprowadzając wywiady z „wybitnymi osobistościami publicznymi” na temat antysemityzmu na początku lat 70., Isaacs zapytał: „Czy uważasz, że mogłoby się to zdarzyć tutaj?” „Nigdy nie było konieczne definiowanie ‘tego’. W prawie każdym przypadku odpowiedź była mniej więcej taka sama: ‘Jeśli w ogóle znasz historię, musisz zakładać nie, że to mogłoby się zdarzyć, ale że prawdopodobnie się zdarzy’ lub ‘To nie jest kwestia czy; to jest kwestia kiedy’” (s. 15).
Isaacs, moim zdaniem słusznie, przypisuje intensywność żydowskiego zaangażowania w politykę temu strachowi przed antysemityzmem. Aktywizm żydowski na rzecz imigracji jest tylko jednym aspektem wielotorowego ruchu mającego na celu zapobieganie rozwojowi masowego ruchu antysemityzmu w społeczeństwach zachodnich. Inne aspekty tego programu są krótko omówione poniżej.
Wyraźne stwierdzenia łączące politykę imigracyjną z żydowskim zainteresowaniem pluralizmem kulturowym można znaleźć wśród wybitnych żydowskich naukowców społecznych i aktywistów politycznych. W swojej recenzji książki Horace’a Kallena (1956) Cultural Pluralism and the American Idea, która ukazała się w Congress Weekly (wydawanym przez AJCongress), Joseph L. Blau (1958, 15) zauważył, że „pogląd Kallena jest potrzebny, aby służyć sprawie grup mniejszościowych i kultur mniejszościowych w tym kraju bez stałej większości” — co oznacza, że ideologia multikulturalizmu Kallena sprzeciwia się interesom jakiejkolwiek grupy etnicznej w dominacji nad Stanami Zjednoczonymi. Znany autor i wybitny syjonista Maurice Samuel (1924, 215), pisząc częściowo jako negatywną reakcję na ustawę imigracyjną z 1924 r., napisał: „Jeśli zatem walka między nami [tj. Żydami i poganami] ma kiedykolwiek wyjść poza sferę fizyczną, wasze demokracje będą musiały zmienić swoje żądania rasowej, duchowej i kulturowej jednorodności w obrębie państwa. Ale byłoby głupotą traktować to jako możliwość, ponieważ tendencja tej cywilizacji jest w przeciwnym kierunku. Istnieje stałe podejście do identyfikacji rządu z rasą, zamiast z państwem politycznym”.
Samuel potępił ustawodawstwo z 1924 r., twierdząc, że narusza ono jego koncepcję Stanów Zjednoczonych jako bytu czysto politycznego, bez żadnych implikacji etnicznych:
Właśnie byliśmy świadkami w Ameryce powtórzenia, w osobliwej formie dostosowanej do tego kraju, złowrogiej farsy, do której doświadczenie wielu stuleci jeszcze nas nie przyzwyczaiło. Jeśli Ameryka miała jakiekolwiek znaczenie, to leżało ono w osobliwej próbie wzniesienia się ponad trend naszej obecnej cywilizacji — utożsamianie rasy z państwem. . . . Ameryka była zatem Nowym Światem pod tym istotnym względem — że państwo było czystym ideałem, a narodowość była tożsama jedynie z akceptacją ideału. Ale teraz wydaje się, że cały punkt widzenia był błędny, że Ameryka nie była w stanie wznieść się ponad swoje korzenie, a pozór idealnego nacjonalizmu był jedynie etapem we właściwym rozwoju powszechnego ducha gojowskiego. . . . Dzisiaj, gdy rasa triumfuje nad ideałem, antysemityzm obnaża swoje kły, a do bezdusznej odmowy najbardziej podstawowego prawa człowieka, prawa do azylu, dodano tchórzliwą zniewagę. Nie tylko jesteśmy wykluczeni, ale w nieomylnym języku praw imigracyjnych mówi się nam, że jesteśmy „gorszym” narodem. Bez moralnej odwagi, by stawić czoło swoim złym instynktom, kraj przygotowywał się, za pośrednictwem swoich dziennikarzy, przez długi ciąg oczerniania Żyda, a gdy wystarczająco zainspirowany popularnymi i „naukowymi” miksturami, popełnił czyn. (str. 218–220)
Podobnego zdania jest wybitny żydowski socjolog i aktywista etniczny Earl Raab, który bardzo pozytywnie odniósł się do sukcesów amerykańskiej polityki imigracyjnej, jeśli chodzi o zmianę składu etnicznego Stanów Zjednoczonych od 1965 r.[2]Raab zauważa, że społeczność żydowska przejęła wiodącą rolę w zmianie północno-zachodnioeuropejskiego uprzedzenia amerykańskiej polityki imigracyjnej (1993a, 17) i utrzymuje również, że jednym z czynników hamujących antysemityzm we współczesnych Stanach Zjednoczonych jest to, że „rosnąca heterogeniczność etniczna, będąca wynikiem imigracji, jeszcze bardziej utrudniła rozwój partii politycznej lub masowego ruchu bigoterii” (1995, 91). Lub bardziej kolorowo:
Biuro Spisowe właśnie poinformowało, że wkrótce około połowa populacji amerykańskiej będzie niebiała lub nieeuropejska. I wszyscy będą obywatelami amerykańskimi. Przekroczyliśmy punkt, w którym partia nazistowsko-aryjska będzie mogła zwyciężyć w tym kraju.
My [Żydzi] pielęgnujemy amerykański klimat sprzeciwu wobec bigoterii od około pół wieku. Ten klimat nie został jeszcze doprowadzony do perfekcji, ale heterogeniczna natura naszej populacji sprawia, że staje się on nieodwracalny — i sprawia, że nasze konstytucyjne ograniczenia przeciwko bigoterii są bardziej praktyczne niż kiedykolwiek. (Raab 1993b, 23)
A pisarka Boston Globe, SI Rosenbaum, która w 2019 r. twierdziła, że główną lekcją „Holocaustu” jest to, że „biała supremacja może zwrócić się przeciwko nam w każdej chwili” i że strategia odwoływania się do białej większości „nigdy nie działała dla nas. Nie chroniła nas w Hiszpanii, Anglii, Francji ani Niemczech. Nie ma powodu, aby sądzić, że zadziała teraz”. Centralnym pytaniem żydowskiego zaangażowania politycznego w społeczeństwach zachodnich, jak nalegała, jest „jak przetrwamy jako populacja mniejszościowa”, gdzie jedną wielką zaletą, z której korzysta amerykańscy Żydzi, jest to, że „w przeciwieństwie do innych miejsc, w których rozkwitł etniczny nacjonalizm, USA szybko zbliżają się do pluralizmu mniejszości”. Przewodnictwo nad koalicją grup niebiałych, aby aktywnie sprzeciwiać się interesom białych, jest nowym żydowskim etniczno-politycznym nakazem: „Jeśli Żydzi mają przetrwać w przyszłości, będziemy musieli stanąć po stronie ludzi kolorowych dla naszego wzajemnego dobra”.[3]
Argument „różnorodność jako bezpieczeństwo” został przedstawiony przez Leonarda S. Glickmana, prezesa i dyrektora generalnego Hebrew Immigrant Aid Society, żydowskiej grupy, która od ponad wieku opowiada się za otwartą imigracją do Stanów Zjednoczonych. Glickman stwierdził: „Im bardziej zróżnicowane jest amerykańskie społeczeństwo, tym bezpieczniejsi są [Żydzi]”.[4]Obecnie HIAS jest mocno zaangażowany w rekrutację uchodźców z Afryki, którzy mają emigrować do USA.
Pozytywne nastawienie do różnorodności kulturowej pojawiło się również w innych wypowiedziach na temat imigracji żydowskich autorów i przywódców. Charles Silberman (1985, 350) zauważa: „Amerykańscy Żydzi są oddani tolerancji kulturowej ze względu na swoje przekonanie – mocno zakorzenione w historii – że Żydzi są bezpieczni tylko w społeczeństwie akceptującym szeroki zakres postaw i zachowań, a także różnorodność grup religijnych i etnicznych. To właśnie to przekonanie, na przykład, a nie aprobata homoseksualizmu, sprawia, że przytłaczająca większość amerykańskich Żydów popiera „prawa gejów” i zajmuje liberalne stanowisko w większości innych tak zwanych „społecznych” kwestii”.[5]
Podobnie, wymieniając pozytywne korzyści imigracji, dyrektor waszyngtońskiego biura akcji Council of Jewish Federations stwierdził, że imigracja „to kwestia różnorodności, wzbogacenia kulturowego i możliwości ekonomicznych dla imigrantów” (w Forward, 8 marca 1996, 5). A podsumowując zaangażowanie Żydów w ustawodawcze batalie o imigrację w 1996 r., w artykule w gazecie stwierdzono, że „grupy żydowskie nie zdołały zniszczyć szeregu przepisów, które odzwierciedlają rodzaj politycznej celowości, którą uważają za bezpośredni atak na amerykański pluralizm” (Detroit Jewish News, 10 maja 1996).
Ponieważ liberalna polityka imigracyjna jest żywotnym interesem żydowskim, nie dziwi fakt, że poparcie dla liberalnej polityki imigracyjnej obejmuje całe żydowskie spektrum polityczne. Sidney Hook, który wraz z innymi nowojorskimi intelektualistami może być postrzegany jako intelektualny prekursor neokonserwatyzmu, utożsamiał demokrację z równością różnic i maksymalizacją różnorodności kulturowej (patrz rozdz. 6). Neokonserwatyści byli silnymi zwolennikami liberalnej polityki imigracyjnej, a między przeważnie żydowskimi neokonserwatystami a przeważnie nieżydowskimi paleokonserwatystami doszło do konfliktu w kwestii imigracji z Trzeciego Świata do Stanów Zjednoczonych. Neokonserwatyści Norman Podhoretz i Richard John Neuhaus zareagowali bardzo negatywnie na artykuł paleokonserwatysty zaniepokojonego, że taka imigracja ostatecznie doprowadzi do zdominowania Stanów Zjednoczonych przez takich imigrantów (patrz Judis 1990, 33). Innymi przykładami są neokonserwatyści Julian Simon (1990) i Ben Wattenberg (1991), którzy obaj opowiadają się za bardzo wysokim poziomem imigracji ze wszystkich stron świata, tak aby Stany Zjednoczone stały się tym, co Wattenberg opisuje jako pierwszy na świecie „naród uniwersalny”. Na podstawie ostatnich danych Fetzer (1996) podaje, że Żydzi są nadal o wiele bardziej przychylni imigracji do Stanów Zjednoczonych niż jakakolwiek inna grupa etniczna lub religia.
Jak zauważył żydowski dziennikarz Charles E. Silberman, amerykańscy Żydzi angażują się w tego typu działania, „ze względu na ich historycznie ugruntowane przekonanie, że Żydzi są bezpieczni tylko w społeczeństwie, które akceptuje szeroki wachlarz postaw i zachowań, a także różnorodność grup religijnych i etnicznych”.[6]
Podobnie myśli żydowski felietonista New York Timesa i laureat Nagrody Pulitzera, neokonserwatysta Bret Stephens, jest przekonany, że
Żydzi mogą prosperować i być bezpieczni na świecie tylko wtedy, gdy dominującymi wartościami są wartości liberalne. Przez liberalne nie mam na myśli Kamali Harris i Elizabeth Warren, mam na myśli liberalne w klasycznym sensie, szacunek dla pluralizmu, nacisk na tolerancję, nacisk na wolności jednostki, te baldachimy wartości, które są DNA tego, co nazywamy liberalno-demokratycznym społeczeństwem. Administracja Trumpa reprezentuje znaczący i niebezpieczny regres od tych wartości. Uważam, że komentarze, postawa tej administracji wobec imigracji, imigracji meksykańskiej, imigracji latynoamerykańskiej, są skandalem. Bycie antyimigranckim wydaje mi się sprzeczne z etosem wartości liberalnych, które były tak korzystne dla nas, Żydów. To odwrócenie liberalizmu, nie tylko w odniesieniu do imigrantów, ale także w odniesieniu do stosunku do mediów, nieuprzejmości i ataków na podstawowe instytucje rządowe, jest, moim zdaniem, w dłuższej perspektywie niebezpieczne dla Żydów, ponieważ trudno mi sobie przypomnieć nieliberalne porządki w przeszłości, które nie zbuntowałyby się przeciwko Żydom, i trudno mi sobie wyobrazić populistyczne porządki w przeszłości, które nie zakończyły się buntem przeciwko Żydom […].[7]
Jako Żyd, George Soros, jeden z najwierniejszych propagatorów multikulturalizmu i różnorodności seksualnej, czuje się komfortowo i swobodnie, aby działać tak, jak chce, tylko w krajach wielorasowych, wieloetnicznych i pluralistycznych. W krajach podzielonych na kilka enklaw seksualnych, etnicznych i rasowych, gdzie mniejszości mogą żyć swobodnie zgodnie ze swoimi zwyczajami i gdzie dozwolone są najbardziej dekadenckie obyczaje, Żydzi w tym bałaganie czują się jak ryby w wodzie. „Mój ojciec”, wyjaśnia Alex Soros, „jest przekonany, że Żyd może czuć się bezpiecznie tylko w świecie, w którym wszystkie mniejszości są chronione. Walczysz o otwarte społeczeństwo, ponieważ jako Żyd możesz żyć tylko w takim społeczeństwie, chyba że zostaniesz nacjonalistą i będziesz walczył tylko o swoje prawa we własnym kraju”,[8]jak na przykład w Izraelu…
Jak zauważa francuski pisarz Hervé Ryssen w swojej książce Le fanatisme juif ( Fanatyzm żydowski ), Elie Wiesel wyraził tę ideę bardzo dobrze w swoich Wspomnieniach :
Spędziłem szabat z żydowską rodziną w Bombaju” – pisze. Poszedłem do synagogi. Żydzi z dumą opowiadali mi o swoim sukcesie. Sassoonowie i Kadouri to bogate rodziny, dynastie, ale nikomu nigdy nie przyszłoby do głowy, żeby ich nienawidzić z powodu ich pochodzenia lub żydowskich powiązań; w tym rozległym kraju jest tak wiele grup etnicznych, tak wiele języków, tak wiele kultur, tak wiele tradycji, że Żydzi nie wyróżniają się jako konkretna grupa.[9]
Tak należy interpretować oświadczenie Anthony’ego Blinkena na temat znaczenia promowania praw LGBTQ+ na całym świecie. Aby zwyciężyć i zrealizować swoje hegemoniczne cele, etniczność żydowska musi stworzyć przyjazny Żydom świat. W poniższym cytacie przedstawiliśmy w nawiasach prawdziwe znaczenie tego oświadczenia. To jest dwójmyślenie w najlepszym wydaniu. Żydzi tacy jak Charles E. Silberman, Bret Stephens, George Soros i Elie Wiesel cytowani powyżej, są jak ryby w wodzie w krajach opisanych poniżej, z moimi interpolacjami:
Obrona i promowanie praw LGBTQI+ na całym świecie to właściwa rzecz do zrobienia, ale poza tym jest to mądra i konieczna rzecz do zrobienia dla naszego kraju [dla Żydów], dla naszego bezpieczeństwa narodowego [bezpieczeństwa narodowego Żydów], dla naszego dobrobytu [dobrostanu Żydów]. I dlaczego tak jest? To dość podstawowe. Jeśli rozejrzysz się po świecie i spojrzysz na kraje, które szanują prawa społeczności LGBTQI+, są one bardziej stabilne [niestabilne], są zdrowsze [moralnie i fizycznie zepsute], są bardziej zamożne [zubożałe, zadłużone], są bardziej demokratyczne [są bardziej podatne, osłabione i w rezultacie bardziej filosemickie]. Ci, którzy tego nie robią, nie są [ci, którzy tego nie robią, są zbyt silni i antysemiccy]. I to jest dość fundamentalna rzecz, ponieważ świat stabilnych [niestabilnych], zdrowych [niezdrowych], zamożnych [zubożałych], demokratycznych krajów [bardziej podatnych, osłabionych i bardziej filosemickich] jest światem dobrym dla Stanów Zjednoczonych [Żydów]. Świat, który prezentuje przeciwieństwo [silny i moralnie zdrowy] nie jest [dobry dla Żydów]. I istnieje bezpośrednia korelacja — bezpośrednia korelacja — między krajami szanującymi te prawa a zdrowiem ich społeczeństw [zdrowiem społeczeństwa żydowskiego], jak widzimy każdego dnia.
Brytyjski arystokrata Anthony M. Ludovici,
[…] nie ma powodów, ani antropologicznych, ani historycznych, aby uważać Żydów za coś innego niż określony, wysoce wyspecjalizowany typ ludzkości. Od swoich przodków Beduinów odziedziczyli pewne cechy, z których niektóre zostały zachowane w znacznym stopniu niezmienione do dziś. Zachowaniu przez nich tych przodków sprzyjały częściowo okoliczności ich historii jako ludu, a częściowo pierwotny pęd, jaki posiadały same cechy. Wśród bardziej wyrazistych z tych cech: ukryta tendencja do demokratycznego i liberalnego poglądu na świat, która staje się aktywna i bojowa, gdy Żydzi stają przed problemem osiedlenia się wśród konserwatywnego ludu. Ta demokratyczna i liberalna tendencja ma dwa możliwe korzenie — nawyk indywidualnej wolności i nieobowiązywania nikogo w państwie koczowniczym; i uznanie przez Żydów, gdy mają do czynienia z narodem konserwatywnym lub zorganizowanym na wzór arystokratyczny, pożyteczności opowiadania się po stronie i wspierania wszystkich tych elementów w kraju, które podważają tradycje konserwatywne i arystokratyczne.[10]
Odniesienia
Higham, J. (1984). Wyślij to do mnie: imigranci w miejskiej Ameryce , wyd. poprawione. Baltimore: Johns Hopkins University Press.
Isaacs, SD (1974). Żydzi i polityka amerykańska . Garden City, NY: Doubleday.
Judis, J. (1990). Konserwatywny krach. The American Prospect (jesień): 30–42.
Kallen, HM (1915). Demokracja kontra tygiel. Nation 100 (18 i 25 lutego): 190–194, 217–220.
——— (1924). Kultura i demokracja w Stanach Zjednoczonych. Nowy Jork: Arno Press.
Raab, E. (1993a). Jewish Bulletin (23 lipca).
——— (1993b). Jewish Bulletin (19 lutego).
——— (1995). Czy antysemityzm może zniknąć? W: Antisemitism in America Today: Outspoken Experts Explode the Myths , red. JA Chanes. Nowy Jork: Birch Lane Press.
Samuel, M. (2022). You Gentiles ; przedmowa Kevina MacDonalda. Antelope Hill; oryg. wyd.: Harcourt, Brace, 1924.
Simon, J. (1990). Kwestie populacji: ludzie, zasoby, środowisko i imigracja. New Brunswick, NJ: Transaction Press.
Svonkin, S. (1997). Żydzi przeciwko uprzedzeniom: Amerykańscy Żydzi i walka o wolności obywatelskie. Nowy Jork: Columbia University Press.
Wattenberg, B. (1991). Pierwszy naród uniwersalny: główne wskaźniki i idee dotyczące wzrostu Ameryki w latach 90. XX wieku . Nowy Jork: Free Press.
[2] Raab był związany z ADL i jest emerytowanym dyrektorem wykonawczym Perlmutter Institute for Jewish Advocacy na Brandeis University. Jest również felietonistą w San Francisco Jewish Bulletin. Jest między innymi współautorem, wraz z Seymourem Martinem Lipsetem, The Politics of Unreason: Right-Wing Extremism in America, 1790–1970 (Lipset & Raab 1970), tomu z serii książek o antysemityzmie w Stanach Zjednoczonych sponsorowanej przez ADL i omawianej w rozdziale 6. Lipset jest uważany za członka New York Intellectuals omawianego w rozdziale 7.
[3] SI Rosenberg, „Szokująco duża liczba Żydów chętnie współpracowała z supremacją białych”, The Boston Globe (1 marca 2019).
[4] Cattan, N. (2002). „Społeczność kwestionuje „otwarte drzwi”: zażarta debata na temat imigracji”. Forward , 29 listopada.
[5] Co więcej, głęboką obawę, że etnicznie i kulturowo jednorodna Ameryka zagrozi interesom Żydów, można dostrzec w komentarzach Silbermana (1985, 347–348) na temat atrakcyjności Żydów dla „Partii Demokratycznej… z jej tradycyjną gościnnością wobec grup etnicznych niebędących WASP-ami… Wybitny ekonomista, który stanowczo nie zgadzał się z polityką ekonomiczną Mondale’a, mimo to na niego głosował. „Oglądałem konwencje w telewizji” — wyjaśnił — „i Republikanie nie wyglądali na ludzi, których lubię”. Ta sama reakcja sprawiła, że wielu Żydów głosowało na Cartera w 1980 roku, pomimo ich niechęci do niego; „Wolę żyć w kraju rządzonym przez twarze, które widziałem na konwencji Demokratów, niż przez te, które widziałem na konwencji Republikanów” — powiedział mi znany autor.
[6] Charles E. Silberman, A Certain People: American Jews and Their Lives Today , Simon and Schuster, 1985. Cytowane przez Scotta Howarda w The Transgender-Industrial Complex , Antelope Hill Publishing, s. 116.
[8] Michael Steinberger, „George Soros postawił wszystko na liberalną demokrację: teraz boi się, że przegrywa”, The New York Times Magazine , 17 lipca 2018 r.
[9] Elie Wiesel, Mémoires, tom I, Le Seuil, 1994, s. 20-30. 287.
[10] Anthony M. Ludovici, Żydzi i Żydzi w Anglii , Boswell Publishing Co. Ltd., 1938, s. 179.
Koniec kampanii wyborczej. Niektórzy z kandydatów rozpoczynają ostatnią szarżę – jedni w stronę ciemności, inni w stronę Prawdy.
Gdy zaczął przemawiać Braun, pod „Muzeum Polin” w Warszawie, fałszerze… bardziej prawidłowo – fałszyści od mowy nienawiści… zamarli. Stali potem jeszcze przez całą godzinę, w rozkroku, nie wiedząc w którą stronę się ruszyć. Ocenzurować i przemilczeć czy zacząć pluć?
Niektórym z Państwa, być może i tu obecnych, zdaje się, że żydowskie klimaty, dialog polsko-żydowski, obecność Żydów na polskich ziemiach przez setki lat, że cóż, to jest jakaś taka miła wizja, jakiś taki skrzypek na dachu Tejwie Mleczarz, a może to nie Tejwie Mleczarz, tylko raczej doktor Hannibal Lecter wprowadził się po sąsiedzku i rości sobie pretensje do tego, żeby zarządzać naszym życiem?
GRZEGORZ BRAUN POD MUZEUM P0LiN
To pseudomuzeum ( „Polin” – przypis red.) operuje materiałem zmanipulowanym, niepełnym, bądź też jawnie kontrfaktycznym, propaguje fałszywą, urojoną wersję historii stosunków polsko-żydowskich. Stosunki polsko-żydowskie to nie idylla. Stosunki polsko-żydowskie to nie jest też przybycie, jak nam to prezentuje ta ekspozycja, jakichś miłych talmudystów do pustego lasu, w którym sarenki i wiewióreczki tylko kicają i tę ziemię Żydzi czynią sobie poddaną.
Zauważcie, tak właśnie zaprasza do odbioru tej historii ośrodek Polin swoich gości zwiedzających. To jest fałsz. Żydzi przybyli na ziemię polskie jako handlarze i łowcy niewolników, jako fałszerze monety.
To jest początek, to jest początek tej inwazji talmudystów na ziemię polską. Dzisiaj, tysiąc lat później, rzecz jasna, formy niewolnictwa się zmieniły, formy oszustwa, wyłudzenia rozbójniczego się zmieniają.
Trzeba w każdym razie z talmudystami bardzo uważać, prawda, bo jak zapraszają na obiad, to nie wiadomo, co będziemy jeść i czy przypadkiem nie nas będą jedli.
Dialog chrześcijańsko-żydowski, dialog polsko-żydowski jest to dialog ludożerców z wegetarianami, Szanowni Państwo. Nie da się uzgodnić wspólnego menu. Albo my, albo oni.
Deklaruję, za mojej kadencji nie będzie ani złotówki więcej na tworzenie w Polsce stref de facto eksterytorialnych, takich jak Ośrodek POLIN, którego pilnują tutaj dzisiaj funkcjonariusze nie tylko polskiej policji, nie tylko państwa polskiego. I to woła nie tylko o pomstę do nieba, ale dopomina się też zdecydowanych działań ze strony państwa polskiego. Tylko aby takie działania zostały podjęte, no to państwo polskie musi wrócić w całym swoim majestacie i z całą swoją siłą.
To, że Polak pod flagą biało-czerwoną jest na cenzurowany, staje się persona non grata. Właśnie. Na przykład w obozie Auschwitz, w którym stracił życie jeden z moich starszych kuzynów, brat cioteczny mojej mamy, nastoletni Aleksander.
Jeśli tam Polak pod flagą biało-czerwoną musi prosić o jakieś specjalne zezwolenia, uzgodnienia, to coś tu nie jest w porządku. I ja zadbam o przywrócenie porządku. Zadbam o to, żeby polska wrażliwość historyczna, żeby polska pamięć historyczna były jedyną troską instytucji, funkcjonariuszy najwyższych przedstawicieli państwa polskiego.
Naród Polski nie będzie grubym płatnikiem żydowskiej, antypolskiej propagandy.
Ogłaszam zatem dosyć tego. Nigdy więcej tak, nigdy więcej propagandy antypolonizmu, nigdy więcej celebrowania talmudycznego rasizmu w Polsce.
Całość na filmie, którego “ustawienia fabryczne” są ciut szybsze…
Kiedy wg Talmudu płód ludzki staje się człowiekiem?
Czy w chwili poczęcia, czy później?
[Podziwiajmy jasność i jednoznaczność nauczania rabinów. Do działań “Baby Jagi” – morderczyni Jagielskiej to wszystko pasuje. “gra i koliduje” md ]
Osobą która zgodnie z prawem zabija jest kat. Każdy lekarz wykonujący morderstwo zgodnie z prawem winien pracować w szpitalu jako kat.
=======================
AS:
Ogólnie rzecz biorąc:
W tradycji talmudycznej płód nie jest uznawany za pełnoprawną osobę (nefesz) aż do narodzin.
Oto, jak się to przedstawia:
1. Do 40. dnia po poczęciu: „woda”
Talmud (np. Jevamot 69b) mówi, że do 40. dnia ciąży płód jest traktowany jako „mayim be’alma” – po prostu „woda”. W tym czasie nie ma jeszcze żadnego statusu prawnego jako istota ludzka.
(“Mayim be’alma” (מים בעלמא) to wyrażenie w języku aramejskim, które dosłownie oznacza “woda w świecie” lub “zwykła woda”.
Używane jest w literaturze talmudycznej i w innych tekstach żydowskich w odniesieniu do zwykłej, naturalnej wody, w odróżnieniu od wody, która została poświęcona lub użyta w jakimś rytuale. Może również oznaczać wodę bez żadnych specjalnych właściwości.
W szerszym kontekście, “mayim be’alma” może odnosić się do czegoś prostego, zwyczajnego lub pozbawionego szczególnego znaczenia.)
2. Po 40. dniu – początek formowania
Po 40. dniu płód zaczyna nabierać pewnej formy, ale nadal nie jest uważany za osobę w pełnym znaczeniu (nefesz). Jego status stopniowo wzrasta, ale wciąż można podejmować decyzje oparte np. na zdrowiu matki, a nie na „prawach” płodu.
3. Pełna ludzkość – dopiero przy urodzeniu (głowa lub większość ciała na zewnątrz)
W Traktacie Ohalot 7:6 czytamy, że płód nie ma statusu osoby (nefesz) aż do momentu, gdy głowa (lub większość ciała) wyjdzie na zewnątrz podczas porodu.Jeśli życie matki jest zagrożone, można przerwać ciążę aż do momentu, kiedy głowa dziecka się ukaże – potem już nie, bo nie można „zabić jednego nefesz, by uratować inny nefesz”.
To klasyczne talmudyczne podejście do wartości życia matki i dziecka – matka ma pierwszeństwo aż do momentu narodzin dziecka.
Ogólna zasada:
Podstawą do zezwolenia na przerwanie ciąży w przypadku zagrożenia życia matki jest zasada “pierwszeństwo życia” (pikuach nefesz). W judaizmie życie ludzkie ma najwyższą wartość i jego ratowanie ma pierwszeństwo przed niemal wszystkimi innymi przykazaniami.
Moment graniczny:
Większość autorytetów rabinicznych zgadza się, że dopóki dziecko nie wyszło w większości na świat (niektórzy mówią o większości ciała, inni konkretnie o główce), płód nie jest jeszcze uważany za pełnoprawną “nefesz” (duszę, życie) w pełnym tego słowa znaczeniu w kontekście zasady “nie zabijaj”.
W związku z tym, jeśli życie matki jest zagrożone, przerwanie ciąży jest dozwolone, aby je ratować.
Jednakże, gdy główka dziecka się ukaże, wielu autorytetów uważa, że dziecko jest już traktowane jako pełna “nefesz”. W tym momencie zasada “nie można zabić jednej nefesz, by uratować inną nefesz” zaczyna mieć zastosowanie. Oznacza to, że bezpośrednie zabicie dziecka w celu ratowania matki staje się problematyczne.
Różnice w interpretacji:
Warto zaznaczyć, że istnieją różne niuanse i interpretacje tej zasady wśród różnych odłamów i autorytetów judaizmu. Niektóre opinie mogą dopuszczać pewne działania nawet po ukazaniu się główki, jeśli życie matki jest nadal w bezpośrednim niebezpieczeństwie, argumentując, że wciąż istnieje stan “pościgu” (rodef), w którym płód “ściga” życie matki.
Podsumowując:
Ogólnie rzecz biorąc, w judaizmie istnieje przyzwolenie na przerwanie ciąży w celu ratowania życia matki do momentu ukazania się główki dziecka.
Po tym momencie sytuacja staje się bardziej złożona i podlega różnym interpretacjom, opierając się na zasadzie ochrony życia i definicji “nefesz”.
4. Znaczenie duszy – brak pojęcia „duszy” przy poczęciu
W tradycji rabinicznej nie ma jednego wyraźnego momentu „wszczepienia duszy” – nie funkcjonuje tu koncepcja momentalnego „zduchowienia” jak w niektórych nurtach chrześcijańskich. Nefesz i neszama (dwa z pojęć oznaczających różne aspekty duszy) rozwijają się stopniowo i mają związek z oddechem, świadomością, relacją z Bogiem – nie z momentem poczęcia.”Nefesz” (נֶפֶשׁ) i “neszama” (נְשָׁמָה) to dwa kluczowe pojęcia w myśli żydowskiej, odnoszące się do różnych aspektów duszy lub istoty życia. Choć oba są często tłumaczone jako “dusza”, reprezentują odmienne poziomy i funkcje.
Oto główne różnice między nimi:
Nefesz (נֶפֶשׁ):Najniższy poziom duszy: Nefesz jest uważana za najniższy poziom duszy, związany z życiem biologicznym, instynktami, pragnieniami fizycznymi i emocjami. Jest to “siła życiowa”, która ożywia ciało.
Powszechna dla wszystkich żywych istot: Nefesz nie jest unikalna dla ludzi. Zwierzęta również posiadają nefesz, która odpowiada za ich podstawowe funkcje życiowe.
Związana z ciałem: Nefesz jest silnie związana z ciałem i ustaje wraz ze śmiercią fizyczną.
Przykłady funkcji: Oddychanie, odżywianie się, rozmnażanie, podstawowe emocje jak głód, pragnienie, strach.
W Biblii: Termin “nefesz” jest często używany w Biblii w odniesieniu do osoby jako całości (“cała nefesz, która wyszła z domu Jakuba do Egiptu…”). Może również oznaczać “życie”, “osobę”, “apetyt” lub “pragnienie”.
Neszama (נְשָׁמָה):Wyższy poziom duszy:
Neszama jest uważana za wyższy, bardziej duchowy poziom duszy, który jest unikalny dla ludzi. Jest to “tchnienie życia” dane człowiekowi przez Boga. Związana z intelektem i duchem: Neszama jest związana z rozumem, świadomością, moralnością, intuicją i zdolnością do połączenia z Bogiem. Jest to iskra boskości w człowieku.
Trwa po śmierci ciała: Wierzy się [nie wszyscy] , że neszama jest nieśmiertelna i powraca do swojego źródła po śmierci ciała.
W Biblii: W Księdze Rodzaju (2:7) jest napisane: “Wtedy Pan Bóg ukształtował człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia (niszmat chajim); i stał się człowiek istotą żywą (nefesz chaja)”. Tutaj “niszmat chajim” (tchnienie życia) odnosi się do neszamy, która ożywia nefesz (ciało
5. Prawo a metafizyka
Rabiniczne rozważania są bardziej halachiczne (dotyczące prawa) niż filozoficzne. Nie odpowiadają bezpośrednio na pytanie: „kiedy płód staje się człowiekiem w sensie ontologicznym?”, ale raczej: „kiedy i w jakich okolicznościach można podjąć takie lub inne decyzje?”.
Podsumowując:
Wg Talmudu: Do 40 dni – płód to „woda”.Po 40 dniach – zaczyna się uznawanie płodu za coś „więcej”, ale nie jest to jeszcze osoba (nefesz). Osobą staje się dopiero przy narodzinach (głowa na zewnątrz). Życie matki ma pierwszeństwo nad życiem płodu do momentu narodzin.
Poniżej zebrałem najważniejsze źródła talmudyczne oraz komentarze klasycznych autorytetów żydowskich na temat statusu płodu i tego, kiedy staje się on człowiekiem w rozumieniu halachicznym i egzystencjalnym. Dodałem także krótkie wyjaśnienia kontekstu.
🔹 1. ŹRÓDŁA TALMUDYCZNE
📜 Talmud Babiloński, Jevamot 69b
„Ubar yerekh imo” – „Płód jest jak udo matki” (czyli część jej ciała). „Do 40 dni to tylko woda” (mayim be’alma).To podstawowy tekst, na którym opiera się tradycyjna interpretacja, że płód nie ma jeszcze niezależnego statusu do 40. dnia od poczęcia. W praktyce prawnej oznacza to, że zabieg aborcyjny (zwłaszcza w dawnych czasach) do tego momentu nie był traktowany jako poważne naruszenie prawa religijnego.
📜 Talmud Babiloński, Sanhedrin 72b
„Jeśli kobieta ma trudny poród i życie jej jest zagrożone, wolno [zniszczyć] płód – ponieważ życie matki ma pierwszeństwo. Ale jeśli już urodziła (np. głowa dziecka się pokazała), nie wolno, bo nie odrzuca się jednego nefesz, by uratować drugi.
”Tu pojawia się jasno: pełny status osoby (nefesz) przysługuje dopiero dziecku w trakcie porodu – kiedy już „głowa wyszła na zewnątrz”. Przedtem można poświęcić płód, aby ratować matkę. Po tym momencie – nie.
📜 Miszna, Ohalot 7:6
„Jeśli kobieta cierpi przy porodzie, można rozciąć płód i wyjąć go człon po członie, ponieważ jej życie ma pierwszeństwo. Ale jeśli większość [ciała] się już pojawiła – nie wolno go dotknąć, bo nie można odsunąć jednej duszy, by ratować drugą.
”To źródło halachiczne (z Miszny), które potwierdza powyższy pogląd. Płód nie ma pełnego statusu nefesz do momentu porodu.
🔹 2. KOMENTARZE RABINICZNE
🧠 Raszi (Rabi Szlomo Icchaki, XI w.)
Do Sanhedrin 72b komentuje:„Dopóki dziecko nie wyszło, nie nazywa się nefesz – duszą żyjącą – i można je zabić, by ratować matkę.” (Komentarz do Talmudu, Sanhedrin 72b)Raszi jasno identyfikuje narodziny jako moment uzyskania statusu osoby.
🧠 Maimonides (Rambam, XII w.)
W Mishne Torah, Hilchot Rotzeach 1:9: „To [płód] nie jest uważane za duszę (nefesz), i można go zniszczyć, by ratować życie matki. Ale gdy głowa dziecka się ukaże, nie wolno – bo to już nefesz, i nie można poświęcić jednej duszy dla drugiej.
”Maimonides, lekarz i prawodawca, potwierdza klasyczną interpretację – status prawny osoby zaczyna się w momencie narodzin (lub tuż przed, przy pokazaniu się główki).
🧠 Rabi Meir Abulafia (XIII w.)
W komentarzach do Jevamot 69b: „Do 40 dni nie ma jeszcze formy ani duszy. Później zaczyna się rozwój, ale status osoby zależy od wyjścia z ciała matki. Abulafia wzmacnia przekonanie, że proces stawania się człowiekiem jest stopniowy, ale prawnie wiążący moment to dopiero poród.
🔹 3. PÓŹNIEJSZE ROZWINIĘCIA
🧠 Szulchan Aruch, Choszen Miszpat 425:2
Nie dotyczy bezpośrednio aborcji, ale potwierdza: „Zabicie płodu nie jest równoznaczne z zabójstwem człowieka.”W praktyce halachicznej oznacza to, że aborcja – choć może być grzechem – nie jest traktowana jako morderstwo.
🔹 PODSUMOWANIE
Moment ciąży
Status w Talmudzie / Halasze
Do 40. dnia – Płód to „woda” – brak niezależnego statusu
Po 40. dniu – Rozpoczyna się rozwój, ale płód nadal nie jest pełnoprawną osobą
trakcie porodu – Status nefesz – osoba, dusza
Po porodzie – Pełnia praw i ochrona życia
============================================
mail:
Szanowny Panie Profesorze, rozważania tam zawarte tyczą żydów a nie gojów.
===================================
Ależ oczywiście!!! Tylko żydów.
Ale co jeśli aborterka jest żydówką? A “matka” gojką???
warto przytoczyć opinie rabinów.
===============================================
mail:
Niemiec. Żydówka.
=================================
mail:
Ursula von der Leyen wyznała: “Europa ma wartości Talmudu”.
Wszyscy się oburzali, tymczasem ona powiedziała prawdę!!! Oczywiście, że tak! Wszystko w co nas wprowadzają, wkręcają, czy jak to tam nazwać ma fundament w Talmudzie – więcej niż dwie płcie, pedofilia, kazirodztwo…
Nie tylko aborcja.
A co do aborcji u gojów, to jest ona morderstwem… ale nie ma się co dziwić, wszak jesteśmy zwierzętami, więc jakby wszystkie gojki wyskrobać, to nie miałby kto służyć panom… tyle że ostatnio cóś za dużo ty służby, aż tyle nie potrzeba… więc… as
===============================
Aborcja – puste znaczenie słowa
Morderstwo lub zbrodnia – słowo które wyraża wszystko w języku polskim.
Gdyby w prawie nazwano ten czyn po imieniu to wiele kobiet by się zastanowiło.
Osoba która zgodnie z prawem zabija jest kat.
Każdy lekarz wykonujący morderstwo zgodnie z prawem winien pracować w szpitalu jako kat. —
Oremus et pro perfidis Judaeis: ut Deus et Dominus noster auferat velamen de cordibus eorum; ut et ipsi agnoscant Jesum Christum Dominum nostrum.
Omnipotens sempiterne Deus, qui etiam Judaicam perfidiam a tua misericordia non repellis: exaudi preces nostras, quas pro illius populi obcaecatione deferimus; ut agnita veritatis tuae luce, quae Christus est, a suis tenebris eruantur. Per eundem Dominum…
W języku polskim:
Módlmy się i za Żydów wiarołomnych: niech Bóg i Pan nasz zdejmie zasłonę z ich serc, aby i oni poznali Jezusa Chrystusa Pana naszego[1].
Wszechmogący, wieczny Boże, który nawet wiarołomnych Żydów nie odrzucasz od swego miłosierdzia, wysłuchaj próśb naszych, jakie zanosimy za ten naród zaślepiony, aby uznając światło prawdy, którym jest Jezus Chrystus, został wyrwany ze swoich ciemności. Przez tegoż Pana…[2].
Barbara Lerner Spectre – jest Żydówką, założycielką Instytutu Studiów Żydowskich Paideia. Finansowana przez państwo szwedzkie, Paideia ma na celu nauczanie «wartości żydowskich» przywódców na całym świecie. Według Lerner Spectre, wielokulturowość jest «niezbędna dla przetrwania Europy». https://paideia-eu.org/https://paideia-eu.org/people-p/paideia-staff/(2 osoby urodzone w Polsce)
“Europa nie stała się jeszcze wielokulturowa i wierzę, że będziemy częścią jej transformacji. Europa nie będzie już takim monolitycznym społeczeństwem, jakim była w przeszłości. Żydzi znajdą się w centrum owej ogromnej transformacji Europy, a niektórym będzie przykro z powodu priorytetowej roli Żydów. Ale bez tej priorytetowej roli i bez tej transformacji Europa nie przetrwa” – stwierdza Lerner Spectre
Żydzi są głównymi promotorami imigracji i wielokulturowości w Europie. Chcą Europy wieloetnicznej – bez tożsamości narodowej. I to nie jest żadna «teoria spiskowa», to nie jest tajemnica. To fakt i oni sami to przyznają.
Wielokulturowość: Żydzi chcą jej w cudzych krajach, ale nie w Izraelu! – Masowa imigracja: Żydzi chcą jej w Europie, ale w Izraelu wznieśli mury pod napięciem, aby uniemożliwić migrantom wejście do ich państwa! – Metysaż: Żydzi sponsorują go na Zachodzie, ale sami kojarzą się między sobą. Oni są “wybrańcami”, inni to goje.
Barbara Lerner Spectre (ur. 1942) jest naukowcem[1] i wykładowcą filozofii, który jest dyrektorem-założycielem organizacji Paideia,[2] Europejskiego Instytutu Studiów Żydowskich w Szwecji, bezwyznaniowego instytutu akademickiego założonego w 2001 roku. Barbara Spectre urodziła się w Madison w stanie Wisconsin. Studiowała filozofię i uzyskała tytuł Bachelor of Arts na Columbia University oraz tytuł Master of Arts na NYU, uzyskując tytuł doktora filozofii na Uniwersytecie Bar-Ilan. Wyszła za mąż za rabina Philipa Spectre i w roku 1967 przeprowadziła się do Aszkelonu w Izraelu, gdzie pracowała na wydziale studiów żydowskich w Achva College of Education. Po przeprowadzce do Jerozolimy w 1982 roku, pracowała na wydziale filozofii w Instytucie Shalom Hartman w Jerozolimie, Centrum Melton Uniwersytetu Hebrajskiego i Yellin College of Education, gdzie została uznana za wybitnego wykładowcę w latach 1995-1997. Była przewodniczącą-założycielką Instytutu Schechtera w Jerozolimie w 1984 roku. W latach 1987, 1990, 1992, 1996 była stypendystką United Synagogues, Midwest Regions i prowadziła liczne wykłady w całych Stanach Zjednoczonych. https://en.wikipedia.org/wiki/Barbara_Lerner_Spectre
…………………..
David Touitou jest francuskim rabinem. Jest znany głównie we francuskojęzycznej społeczności żydowskiej i publikuje w Internecie filmy wideo z “kursami”, w których mówi o judaizmie. Jest również związany z francuskojęzyczną żydowską stroną internetową Torah Box, gdzie często dzieli się swoimi poglądami. Stał się znany dysydentom dzięki kilku filmom wideo, zwłaszcza nagranym przez antysyjonistycznych i antysemickich dysydentów. Te dwa filmy są czasami wykorzystywane przez dysydentów do uzasadnienia teorii żydowsko-syjonistycznego spisku mającego na celu zniszczenie Europy i chrześcijaństwa. Kontrowersje wokół rabina wynikają z dwóch nagrań wideo, często łączonych ze sobą, w których mówi on o Europie, chrześcijaństwie i islamie.
W nagraniu wideo z 2013 r. rabin Touitou mówi, że Europa zostanie wkrótce “najechana” przez islam i opisuje tę “inwazję” jako “doskonałą wiadomość” dla Żydów. Opowiada się również za tym, by islam zastąpił chrześcijaństwo jako religia większościowa w Europie.
Wideo to zostało wyemitowane przez E&R w 2016 roku[1], ale także w filmie Raptor Dissident, w którym atakowany jest Alain Soral[2], lub w utworze Juden Raus nacjonalistycznego rapera YoM. Wideo jest również przekazywane przez innych dysydentów, często antysemickich, w sieciach społecznościowych i Internecie.
Na drugim filmie rabin Touitou mówi, że islam dąży do wyeliminowania “siedziby chrześcijaństwa”, co uważa za dobrą rzecz. 3] Ten film, podobnie jak pierwszy, jest często wykorzystywany w kręgach dysydenckich, na przykład przez rapera YoM i Alaina Sorala. Rabin twierdzi, że islam może być użyty jako “miotła Izraela”, aby chrześcijaństwo zniknęło. https://wiki-dissidence.dimg.fr/David_Touitou
Talmud mówi: Kto widzi domy gojowskie zamieszkałe, mówi: Pan zburzy dom pysznego! A kto widzi zburzone, ten mówi: Boże pomsty! Objawił się Pan, Bóg zemsty! Talmud Babiloński, Berachot 58 b.
A obrońcy talmudu mówią: Talmud uczył żydów życzliwości i uczynności dla narodów współzamieszkałych. Samson Raf. Hirsch.
Więc czym jest talmud i co znaczy dla żydów? ? O tym jest ta książka
Ludzkość, jak wiadomo, dzieli się na dwie kategorie: Żydów i “gojów”. Kryterium tego podziału jest proste, jak budowa cepa; “gojami” są wszyscy, którzy nie są Żydami. Żydzi bowiem, jak wiele innych ludów, które przechowały aż do dzisiejszego dnia anachroniczne wyobrażenia o sobie – na przykład Kanakowie, a “Kanaka” to znaczy po prostu człowiek – tylko siebie uważają za ludzi, podczas gdy wszystkich pozostałych – za istoty tylko człekopodobne.
Tak w każdym razie pisał w broszurze “Chrześcijanin w Talmudzie żydowskim” ksiądz Bonawentura Pranajtis, który naukowo specjalizował się w hebraistyce i był uważany za jednego z najlepszych znawców Talmudu. Ponieważ nieznajomości Talmudu niepodobna mu było zarzucić, był tedy oskarżany o “tendencyjną” jego interpretację. Ale we wspomnianej broszurze, oprócz “interpretacji” są też cytaty, więc jeśli ktoś odrzuca “interpretacje” księdza Pranajtisa, to na podstawie tych cytatów może wyrobić sobie własny pogląd. Ot na przykład coś takiego: “Stworzył ich (Bóg) w kształcie ludzi na cześć Izraela, nie są bowiem stworzeni w innym celu, jak dla służenia (Żydom) dniem i nocą.”
Ciekawe, czy wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler mówiąc o “nadludziach” i “podludziach” nie inspirował się przypadkiem właśnie Talmudem? Kiedyś bowiem był on znacznie bardziej rozpowszechniony, niż teraz. Stanisław Cat-Mackiewicz wspomina, że kiedy był redaktorem wileńskiego “Słowa”, ze zdziwieniem dowiedział się, że oprócz drukarni tej gazety, posiadającej bodajże tylko dwa linotypy, jest w Wilnie drukarnia, mająca ich ponad 60. Należała ona do “Wdowy i braci Romm” i drukowała właśnie Talmudy, rozsyłane potem na cały świat.
Wspomniałem tu o Adolfie Hitlerze, który – chociaż Żydów nienawidził – paradoksalnie przyczynił się do umocnienia ich pozycji międzynarodowej. Wykorzystując współczucie świata dla Żydów po masakrze, jaka spotkała ich z rąk Niemców podczas II wojny światowej, zaczęli oni formułować wobec “gojów” coraz bardziej kategoryczne żądania, które – dzięki wpływowi, jaki uzyskali w Stanach Zjednoczonych – przybrały postać ustawy o zwalczaniu antysemityzmu w Europie. Zdefiniowane zostały tam iście orwellowskie “myślozbrodnie”, które albo już są, albo wkrótce będą karane sądownie. Jedną z takich “myślozbrodni” jest “formułowanie (…) stereotypowych opinii (…) o kontrolowaniu przez Żydów mediów, gospodarki, rządu lub innhych społecznych instytucji”. Każdy, kto był, a przynajmniej – kto słyszał o stosunkach panujących w USA, to wie, że takie “opinie”, to najprawdziwsza prawda, że Żydzi w znacznym stopniu kontrolują tamtejsze media, przemysł rozrywkowy i gospodarkę, przede wszystkim poprzez kontrolowanie sektora finansowego.
Co do kontrolowania rządów, to nie musimy wcale sięgać do przykładów amerykańskich, bo przecież nie tak w końcu dawno, rząd Izraela oficjalnie występował pod adresem Polski o odwołanie z rządu ówczesnego wicepremiera i ministra edukacji Romana Giertycha.
Wprawdzie wydarzenia potoczyły się trochę inaczej, ale samo takie żądanie jest dowodem, iż Żydzi przynajmniej chcieliby mieć wpływ na kontrolowanie rządów państw “gojowskich”. Ale jeszcze lepszym dowodem takich ambicji jest fragment całkiem świeżego, bo pochodzącego z dni ostatnich, wspólnego oświadczenia organizacji żydowskich “poparcia roboczej definicji antysemityzmu międzynarodowego sojuszu na rzecz pamięci o holokauście”: Po wyliczeniu wszystkich “myślozbrodni” sygnatariusze deklaracji oświadczają: “Będziemy wykorzystywać definicję IHRA, między innymi w szkoleniach i edukacji, jako narzędzie zaangażowania i edukacji decydentów, organów ścigania, wychowawców i liderów społeczności nieżydowskich. Będziemy zachęcać do stosowania definicji IHRA, jako wskazówki dla nauczycieli, sędziów, prokuratorów i funkcjonariuszy organów ścigania w rozpoznaniu działań antysemickich lub ustaleniu, czy domniemany czyn był motywowany antysemityzmem.” Mamy tu wyłożony cały program tresury “gojów”. Żeby było zabawniej, to we wspomnianym “oświadczeniu” czytamy m.in. o “micie o międzynarodowym spisku żydowskim”. Jak widzimy, to nie żaden “mit”, tylko rzeczywista rzeczywistość. Toteż Wielce Czcigodna Wanda Nowicka, której syn pochwalał katyński mord na polskich oficerach, bo dzięki temu łatwiej było Sowietom przeprowadzić w Polsce rewolucję komunistyczną, nawołuje do “potępienia” przez Sejm kaliskiego marszu, którego kulminacyjnym momentem było groteskowe spalenie “Statutu Kaliskiego” – dokumentu, który nie obowiązuje co najmniej od 300 lat. Za tym “potępieniem” mogą pójść represje wobec każdego, kto podpadnie pod definicję antysemityzmu z IHRA, która najwyraźniej stawia znak równości między antysemityzmem i spostrzegawczością.
Może to rodzić rozmaite dysonanse poznawcze. Na przykład, gdy biją Murzynów, to bardzo źle i w swoim czasie to właśnie zarzucano Amerykanom, by wykazać wyższość ustroju socjalistycznego nad kapitalistycznym. Gdy goje biją Żydów, to jeszcze gorzej; już nic gorszego być nie może.
Jak jednak potraktować sytuację, gdy Żydów biją Murzyni? Tak właśnie było kiedyś w Nowym Jorku, gdzie Murzyni bili Żydów z inspiracji Ludwika Farrakhana, co to oskarża Żydów że wymyślili socjalizm, żeby zniszczyć Murzynów i grozi oskarżeniem ich za udział w handlu niewolnikami, co – mówiąc nawiasem – nie jest pozbawione podstaw i tak się stało całkiem niedawno w Londynie. Murzyni bowiem żadnymi definicjami IHRA się nie przejmują, podobnie jak innymi myślo -zbrodniami i na przykład w rozmowach między sobą nazywają się wzajemnie “czarnuchami”, podczas gdy biały człowiek za coś takiego wędruje za kraty. Ale każda akcja rodzi reakcję i pewnie dlatego przewodniczący Światowego Kongresu Żydów bije na alarm, że co trzeci Niemiec poniżej 25 lat ma “antysemickie” poglądy. Najwyraźniej Niemcy, w odróżnieniu od safandulskich Polaków, bardziej zdecydowanie reagują na tresurę, więc sytuacja pewnie ma charakter rozwojowy.
Na tle tego wszystkiego lepiej rozumiemy, dlaczego polscy “wychowawcy” i “liderzy” Kościoła katolickiego tak gorliwie uprawiają judaszyzm, podczas gdy niemieccy – być może ze względów, o których wspomina przewodniczący Światowego Kongresu Żydów, podlizują się “gejom”, czyli sodomczykom płci obojga. To podlizywanie się sodomczykom przybiera również postać nowej, uproszczonej teologii, według której Pan Bóg, który stworzył wszystko, a więc – również sodomczyków – a przy tym widział, że wszystko, co stworzył, było “bardzo dobre”, nie ma teraz wyjścia, tylko musi “kochać” wszystkich jak leci i na wszystko patrzeć przez palce. Prekursorem tej nowej teologii był poeta Henryk Heine, z pierwszorzędnymi korzeniami. Kiedy na łożu śmierci proponowano mu pojednanie się z Bogiem, odparł po francusku: “Dieu me pardonnera, c`est son metier”, co sie wykłada, że Bóg mi wybaczy, to Jego zawód.
Termin „Judeopolonia” wiąże się z próbą utworzenia na ziemiach zaboru rosyjskiego w czasie I wojny światowej politycznego tworu, podporządkowanego Niemcom, w ramach zamierzonego przez nich tworzenia Mitteleuropy. Stanowić on miał państwo satelickie Niemiec, które na stałe rozczłonkowałoby i odizolowało ludność polską zaboru rosyjskiego od Polaków w powiększonym zaborze niemieckim i austriackim oraz uniemożliwiłoby definitywnie odrodzenie się niepodległej Polski. Projekt takiego państwa buforowego (Pufferstaat) zgłosił władzom niemieckim powstały we wrześniu 1914 r. w Berlinie Niemiecki Komitet Wyzwolenia Żydów Rosyjskich (Deutsches Komitee zur Befreiung der Russischen Juden, zwany często Komitee zur Befreiung der Ostjuden). W skład tego państwa, leżącego między Bałtykiem a Morzem Czarnym, weszłoby około 6 milionów Żydów z ziem polskich i Rosji, którzy obok 1,8 miliona Niemców byliby najbardziej uprzywilejowaną warstwą ludności. Oprócz tego w Judeopolonii byłoby około 8 milionów Polaków, 5-6 milionów Ukraińców, 4 miliony Białorusinów oraz około 3,5 miliona Litwinów i Łotyszów -również pozbawionych własnej państwowości. Pierwotna forma tego projektu została przekreślona Aktem Listopadowym (5 XI 1916) powołującym Królestwo Polskie pod patronatem cesarzy Niemiec i Austro-Węgier. Jednak aż do czasu zakończenia wojny polsko-bolszewickiej (18 X 1920) trwały próby jego realizacji w odmiennych formach.
ODRODZENIE IZRAELA
Emancypacja Żydów, jaka nastąpiła w Europie w XIX wieku rozbudziła wśród nich nowe idee polityczne, pośród których jedną z najważniejszych był niewątpliwie syjonizm. Głosił on, iż Żydzi w diasporze są narodem jak inne, a nie tylko wspólnotą wyznaniową. Podobną tezę głosiły też i inne ugrupowania, ale syjoniści widzieli rozwiązanie tzw. kwestii żydowskiej poprzez utworzenie własnego państwa – „żydowskiej siedziby narodowej” w Palestynie. W tym celu zalecali masową emigrację do tej ziemi – aliję, ze wszystkich krajów diaspory. Uważali też, iż taka działalność zahamuje procesy asymilacyjne mniejszości żydowskiej w poszczególnych krajach.
Do prekursorów syjonizmu należał niezaprzeczalnie urodzony w Lesznie Wielkopolskim, późniejszy rabin Torunia – Cwi Hirsch Kalischer, który zwrócił się do frankfurckich Rotszyldów o fundusze na wykupienie od Arabów Erec Israel (Kraju Izraela) lub przynajmniej samej Jerozolimy, by rozpocząć tam zwarte osadnictwo żydowskie. Rabin Juda Akalai z Semlin koło Belgradu rozwinął natomiast koncepcję, że tworzone w Palestynie osadnictwo stanowić może model powszechnego działania Żydów z całego świata jako jednego narodu, którego językiem byłby uwspółcześniony hebrajski, a ojczyzną – Palestyna, jako przyszłe królestwo Mesjasza, którego przyjścia spodziewał się niemal każdej godziny. Prekursorem syjonizmu był także Moses Hess, autor wydanej w 1862 r. książki „Rom und Jerusalem”. Pochodził on z ziem polskich (w beletrystyce łączono go nawet z Powstaniem Styczniowym), ale pisał po niemiecku, bo język ten był wówczas głównym językiem żydowskim. Hess przedstawił w swej książce obraz żydowskiego państwa narodowego, które rozwiązałoby dwa skrajne problemy: uniknięcie całkowitej asymilacji, zalecanej przez ideologów żydowskiego oświecenia, oraz kompletne ignorowanie świata zewnętrznego przez ortodoksów. Dzięki stworzonemu przez siebie państwu Żydzi – odrzucając zarówno „przesądy” chrześcijaństwa, jak orientalizm islamu – mogliby rzeczywiście stać się politycznym światłem dla pogan. Podobne poglądy reprezentowali: Dawid Baer Gordon z Wilna oraz Perec Smolenskin i Leo Pisker z Rosji.
Za głównego jednak twórcę syjonizmu uważa się – mylnie -wiedeńskiego dziennikarza Teodora Herzla (l860-1904), który w 1896 r. wydał rozprawę pt. „Der Judenstaat” („Państwo żydowskie”), będącą jakby manifestem syjonizmu.
Przeświadczenie o realności stworzenia państwa żydowskiego opierał on na wierze w potęgę Żydów i na bezradności ich wrogów. Pisał:
„(…) Nie można właściwie nic skutecznego przeciw nam uczynić. Na dole proletaryzujemy się na wywrotowców, tworzymy podoficerów wszystkich rewolucyjnych partii, a równocześnie ku górze wzrasta nasza straszna potęga pieniądza (…)” (T. Herzl, „Der Judenstaat”, Neue Auflage, w: S. Trzeciak, „Mesjanizm a kwestia żydowska”, s. 229).
Jednak idee Herzla wywoływały wśród Żydów więcej sprzeciwów niż pochwał, we Wschodniej Europie wśród ortodoksów i socjalistów, w Zachodniej zaś wśród zwolenników oświecenia i asymilacji. Od roku 1897 poczynając odbyło się kilka spotkań zwolenników syjonizmu w Bazylei i Londynie, zwanych kongresami, w toku których wypracowywano metody realizacji tej idei. Niezależnie jednak od traktowania przez wielu Żydów propozycji Herzla jako utopii, miały one wielki wpływ na kształtowanie się nowej mentalności żydowskiej. W całej Europie niemal wytworzył się prąd narodowy i Żydzi zaczęli traktować siebie jako jeden naród, rozdzielony tylko diasporą. Szybko też idea ta znalazła poparcie wśród żydowskich publicystów, polityków i działaczy społecznych i tylko nieliczni odnosili się do niej sceptycznie.
DWIE KONCEPCJE PAŃSTWOWOŚCI ŻYDOWSKIEJ
W momencie, gdy wydawało się, że idee budowy państwa żydowskiego w Palestynie odniosły ostateczne zwycięstwo, nagle pojawiły się poważne wątpliwości. Okazało się bowiem, że – nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach, w Palestynie można będzie osiedlić zaledwie niewielką część światowego żydostwa. Zauważył to już Herzl, który w swoich”Pamiętnikach” napisał:
„Przez jakiś czas myślałem o Palestynie (…), ale mój system przeniesienia Żydów dałby się tam z trudnością przeprowadzić. Potrzeba, abyśmy mieli klimat obejmujący różne temperatury dla Żydów nawykłych do sfer zimniejszych i cieplejszych. Musimy posiadać wybrzeże morskie ze względu na międzynarodowy handel; dla gospodarstwa zaś rolnego niezbędne są wielkie równiny”.
W związku z powyższym pojawiło się natychmiast kilka pomysłów nowej „siedziby narodowej”- w Afryce, na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Południowej… Były to jednak projekty tak utopijne, że je szybko zarzucono. I tu pojawił się kolejny teoretyk państwowości żydowskiej – Izrael Zangwill. Zgłosił on projekt, aby:
„Budować Jerozolimę w każdym poszczególnym kraju, również jak w Palestynie; oto jest misja Żydów” (S. Laudynowa, „Sprawa światowa. Żydzi, Polska, ludzkość”, t. I – s. 169, t. II – s. 37,67,68).
W wyniku tego roszczenia żydowskie do utworzenia państwa na ziemiach zamieszkanych przez Arabów poszerzone zostały o tworzenie autonomicznych tworów państwowych w krajach diaspory. Trzeba przy tym zaznaczyć, że dotyczyło to przeważnie państw, w których żydowska świadomość narodowa rozwijała się najszybciej, a więc w Europie Środkowo-Wschodniej. Najsilniej rozwinęły się te idee wśród Żydów na ziemiach polskich, czyli tam, gdzie najmocniej objawiały się wśród gojów poczucie narodowe i patriotyzm.
Tak więc ruch syjonistyczny podzielił się na dwie grupy: syjonistów ścisłych, czyli tych, którzy uważali, iż siedzibą narodową winna być Palestyna, i terytorialistów, dążących do stworzenia państewek żydowskich w krajach diaspory. Gdy na jednym z kongresów większość syjonistów pod kierownictwem Maxa Nordaua opowiedziała się za Palestyną, terytorialiści pod przewodnictwem Izraela Zangwilla założyli Jüdische Territorial Organisation – ITO (por. M. Phillippson, „Neueste Geschichte des jüdischen Volkes”). W duchu tym działał także historyk i teoretyk państwowości żydowskiej – Szymon Dubnow, który rozwinął teorię „fołkizmu”, zwanego także „autonomizmem”.
Opierając się na naukach politycznych Otto Bauera i Karola Rennera o prawach mniejszości narodowych do autonomii narodowo-kulturalnej w Monarchii Habsburskiej, postawił tezę, iż naród żydowski jest „faktem konkretnym i autochtonicznym” w diasporze, opierającym się na specyficznym sposobie społeczno-ekonomicznego bytowania i odrębności wyznaniowo-kulturalnej. Nie powinni więc Żydzi szukać swej przyszłości w złudnej wierze powstania państwa żydowskiego w Palestynie. Przyszłość Żydów leży w krajach ich dotychczasowego zamieszkania, gdzie trzeba walczyć o pełne i faktyczne równouprawnienie obywatelskie oraz o prawo do autonomii narodowo-kulturalnej i personalnej. Antysyjonistyczny „fołkizm” był nie mniej niż syjonizm konsekwentnym przeciwnikiem wszelkich teorii i praktyk asymilacji Żydów, twierdząc, że członkiem danego narodu trzeba się urodzić, bo „przyjść doń nie można” (por. J. Orlicki, „Szkice z dziejów stosunków polsko-żydowskich 1918-1949″, s. 27)
Była to ludność zamieszkująca przeważnie miasta i miasteczka, chroniona przez prawo i mająca zapewniony samorząd w swoich kabałach (gminach), ale izolowana lub izolująca się od reszty społeczeństwa. Żydzi opanowali handel, trudnili się rzemiosłem, chałupnictwem oraz zajmowali się najbardziej nieproduktywnymi procederami, jak pośrednictwo, lichwa i wyszynk. Stosowano wobec nich ograniczenia dotyczące m.in. nabywania własności ziemskiej i dzierżawy dóbr narodowych. Car rosyjski Mikołaj I powołał Żydów do służby wojskowej i starał się o usunięcie ich odrębności. Szykanowanie jednak za noszenie pejsów, bród, jarmułek i długich ubiorów, tzw. chałatów, dawało tylko biurokracji carskiej okazję do zdzierania z Żydów potężnych haraczów.
Za równouprawnieniem Żydów i ich asymilacją opowiadało się w Królestwie liberalne ziemiaństwo i wszystkie ugrupowania demokratyczne. Wśród samych Żydów istniał już w tym czasie kierunek asymilatorski i patriotycznie polski. Wielka burżuazja żydowska, oświecona i liberalna, stała się nie tylko siłą ekonomiczną, ale również intelektualną. Główny jej przedstawiciel, Leopold Kronnenberg, odegrał wielką rolę w wydarzeniach lat 1861 -1864, choć mocno kontrowersyjną. Obok Kronnenberga dużą rolę w procesie asymilacji mieli: Matias Rosen, bracia Epsteinowie, rabin Beer Meisels, Henryk Wohl i wielu innych.
Żydzi włączyli się czynnie do manifestacji patriotycznych lat 1861 -1863 oraz uczestniczyli w Powstaniu Styczniowym, pełniąc odpowiedzialne funkcje (np. Kronnenberg – Dyrekcja Białych, Wohl – minister skarbu Rządu Narodowego). Nie wszędzie jednak tak było. Na Litwie „rewolucyjne dążenia Polaków budziły wstręt wśród Żydów” -jak stwierdził ówcześnie żyjący historyk i jednocześnie rabin, J. Stejnberg – „w Królestwie Żydzi byli najbardziej skutecznymi szpiegami carskimi” (D. Fajnhauz, „Ludność żydowska na Litwie i Białorusi a powstanie 1863″). Ten sam autor przytacza w swej pracy, co następuje:
„Znaczna jednak część burżuazji żydowskiej była prorosyjska, niektórzy zaś jej przedstawiciele wręcz współpracowali z władzami carskimi przeciw powstaniu (…). Z władzami carskimi współpracowało wielu członków zarządów gmin żydowskich, którzy z racji zajmowanego stanowiska byli administracyjnie i politycznie związani z aparatem państwowym. Po stronie caratu stała też ugodowo nastawiona hierarchia rabinacka, której wodzem duchowym był wileński rabin rządowy Stejnberg, zaufany Murawiowa, z którym ten ostatni porozumiewał siew sprawach walki z powstaniem” (j .w.).
Współpraca Żydów z caratem w tłumieniu Powstania Styczniowego, a także w finansowym wspieraniu go – miała głębszy sens. Przed wybuchem powstania Żydzi otrzymali od Wielkopolskiego prawo nabywania dóbr ziemskich, czego przed 1862 r. nie wolno im było czynić. Upadek powstania i konfiskata przez carat 4254 majątków szlachty polskiej oraz grabież ziemi dokonana wysiedlonym na Sybir 7000 rodzin z zaścianków szlacheckich stworzyły niebywałą okazję do wykupu przez Żydów polskiej ziemi. Władze carskie bowiem część zagrabionych majątków dały w nagrodę swoim „zasłużonym” urzędnikom,(podkr. moje – WK.) większość wystawiły na sprzedaż. Już w roku 1885 statystyki w Królestwie notują 2966 Żydów, którzy byli właścicielami bądź dzierżawcami dużych majątków, w jakich pracownikami zostali Polacy. Nie garnęli się natomiast Żydzi do pracy na roli. Wszystkich zatrudnionych wówczas w rolnictwie – rolników, oficjalistów, księgowych i urzędników – było razem z rodzinami zaledwie 5000 (A. Eisenbach, „Ludność żydowska w Królestwie Polskim w końcu XIXw.”).
Na tym jednak nie koniec. Ogólne straty polskie w powstaniu (poległych, wymordowanych, zesłanych na katorgę) wynosiły około 250.000 osób. Jeżeli zdamy sobie sprawę, że polska ludność Królestwa liczyła wówczas nieco ponad 4 miliony, to nasuwa się tu wniosek, że był to ogromny cios wymierzony w polską substancję etniczną. Dotknął on nie tylko dwory i zaścianki, ale także ludność w miastach. Ją również zsyłano na Sybir, zamykano w więzieniach, włączano do rot aresztanckich i pozbawiano własności. Pojawiła się kolejna okazja do wykupu za bezcen polskiej własności, tym razem miejskiej. Rozpoczęła się inwazja Żydów na duże miasta: wykupywanie wystawionych na licytację domów po powstańcach i masowe budowanie tanich, tandetnych, ubogich w urządzenia sanitarne „czynszówek”, przeznaczonych dla robotników napływających masowo ze względu na rozwijający się przemysł.
W tym właśnie miejscu warto zwrócić uwagę na zagadkową rolę Leopolda Kronnenberga i grupy asymilantów. Ciekawe spostrzeżenia na ten temat wysnuł Stanisław Wysocki. Pisze on:
„w powietrzu czuć proch, ale dla nas to nic złego(…) skorzystajmy z dobrej okazji. Zamiast bawić się w patriotyzm, asymilację itp. mrzonki, myślmy przede wszystkim o sobie. Chłop polski nie lubi nas, wiemy o tym, ale chłop jest głupi – nie boimy się go. O szlachtę głównie nam idzie. Wmiesza się ona przez sam punkt honoru w awanturę, pójdzie do lasu, na krwawe pole, za co ją rząd ukarze, zniszczy, wytępi, wydusi, wywłaszczy, a wówczas dla nas droga otwarta” (cyt. za T. Jeske-Choiński, „Historia Żydów w Polsce,” s. 137)
I kolejny warty przytoczenia cytat:
„W każdym narodzie musi się wyrobić ponad masy jakaś inteligencja i rodzaj arystokracji. My jesteśmy materiałem gotowym, my zawładniemy krajem, opanujemy już przez giełdy i przez wielką część prasy nad polową Europy. Ale naszym właściwym królestwem, naszą stolicą, naszym Jeruzalem będzie Polska. My będziemy jej arystokracją, my tu rządzić będziemy. Kraj ten należy do nas jest nasz„ (S. Dider, „Rola neofitów w dziejach Polski(link is external),” s. 111; wyróżnienia w tekście, te i następne – ALS).
Znana jest dobrze działalność Kronnenberga z okresu powstania i nie ma sensu jej tu przypominać, warto jednak nadmienić, że wyasygnował on na cele powstańcze 1 milion złotych rubli. Była to na owe czasy ogromna suma, za którą powstańcy kupowali m.in. broń za granicą. Ale też zaraz po zakupie Żyd warszawski Tugenhold, szpieg rosyjski, piastując funkcję sekretarza pułkownika Teofila Łapińskiego (dowodzącego wyprawą statku „Ward Jakson” w 1863 r.), zdradził Rosjanom szlaki przerzutowe broni i amunicji zakupionej w Anglii przez Rząd Narodowy, co uniemożliwiło zaopatrzenie powstańców w odpowiednią ich ilość (por. J. B. Pranajtis, „Chrześcijanin w Talmudzie żydowskim,” s. 325).
10 IV 1864 dyktator Rządu Narodowego Romuald Traugutt został wydany żandarmerii carskiej przez Żyda Artura Goldmana, zatrudnionego w skarbowości powstańczej. W następstwie tego władze rosyjskie aresztowały wielu członków Rządu i z czasem poznały dokładnie wiele tajemnic powstańczych, a wśród nich rolę Kronnenberga i jego działalność na rzecz powstania. I o dziwo! Car odznaczył Leopolda Kronnenberga najwyższym rosyjskim odznaczeniem: Orderem św. Włodzimierza oraz przyznał mu dziedziczne szlachectwo (por. J. Polak, „Zbrodnicze plemię” s. 75;S.Dider,op.cit.s.28).
„WASZE ULICE, NASZE KAMIENICE”
Po zamachu na cara Aleksandra II w 1881 r. władze rosyjskie w ramach odwetu zaczęły przesiedlać na ziemie polskie z Rosji Centralnej i Litwy tamtejszych Żydów, zwanych „litwakami”. Był to element obcy polskiej kulturze, nie znający języka polskiego i wrogo nastawiony do polskich dążeń niepodległościowych. „Litwacy” osiedlali się najchętniej w osłabionym represjami Królestwie Polskim, a szczególnie w Warszawie i Łodzi. Reprezentując przede wszystkim kupców i przemysłowców, stali się poważną konkurencją dla przemysłowo-handlowych sfer Królestwa w ekspansji na rosyjskie rynki zbytu, na których „zaczęli monopolizować różne działy handlu, zakładali składy i domy komisowe firm rosyjskich w Warszawie i Łodzi” (S. Kempner, „Dzieje gospodarcze porozbiorowej Polski,” s. 304).
Ponadto „litwacy” odgrywali jeszcze jedną, wrogą Polakom rolę: prześladowani i wysiedlani z Rosji i Litwy, stawali się gorliwymi rusyfikatorami na ziemiach polskich.
Wnikliwy obserwator stosunków panujących na ziemiach polskich na przełomie wieku XIX i XX, pozytywista Bolesław Prus, tak ujął tę sprawę w „Kronikach”:
„Stosunek niektórych grup żydowskich do Polaków jest nie tylko niegodziwy, ale wprost – nieprzyzwoity. Prawie w tej samej chwili, kiedy liberałowie żydowscy drwiącym tonem w imię rycerskości żądają od Polaków, aby głosowali za zupełnym równouprawnieniem Żydów w radach miejskich, w tej samej chwili ” litwacy” odgrywają rolę rusyfikatorów u nas, nawet obrażają nas, a Żydzi poznańscy wręcz głoszą, że zawsze walczyli przeciw Polakom w interesie Niemców (…). No i naturalnie upominają się o łapówkę. Dla zupełności tego ohydnego obrazu niektóre partie czygrupy Żydów nie cofają się przed pogróżkami, a nawet czynami. Polskim sklepom kooperatywnym Żydzi nie chcą wynajmować mieszkań w swoich domach; młynarze-Żydzi roszczą pretensje wyłącznego prawa dzierżawienia wszystkich młynów w kraju (…) Żydzi prawowierni u nas znają tylko jedną formę uspołecznienia: swoją narodowość; lekceważą zaś prawa jednostki (choćby co do przechodzenia na inne wyznanie, lekceważą sąsiadów i używając łagodnego wyrazu nie tolerują cywilizacji. Takie stanowisko nie ma przyszłości (…)” (B. Prus, „Kroniki”, t. XX).
Nieco dalej Prus ocenia sytuację Żydów w Królestwie:
„Wracam teraz do Żydów nieprzejednanych. Narzekają oni na upośledzenie. To prawda, są oni upośledzeni – w państwie, ale nie wobec nas, Polaków. Wobec nas posiadają oni przywileje, o których ciągle się zapomina:
1) mają swój samorząd gminny, do którego nigdy nie mieszał się żaden Polak;
2) posiadali i posiadają mnóstwo, ale to mnóstwo stowarzyszeń ekonomicznych, filantropijnych i oświatowych;
3) prawie każdy Żyd umie czytać, pisać i rachować dzięki szkólkom elementarnym, które Żydzi w swoim języku mają, a jakich nam mieć nie wolno;
4) w razie konkurencji z chrześcijanami nie robią sobie ceremonii, to jest, nie dopuszczają do współzawodnictwa, bojkotują, doprowadzają do bankructwa i jeszcze wniebogłosy narzekają na ucisk!
Innymi słowy, w wyścigu o dobrobyt, dzięki zakazom, które spadły na nas, a nie dotyczyły ich, Żydzi mają i mieli ogromną przewagę. Toteż już dziś prawie cały handel, cale płynne bogactwo narodu znajduje się w ich rękach” (j.w.)
Nieprawidłowości, jakie zaczęły wytwarzać się na ziemiach polskich w wyniku ekspansji „litwaków”, zauważali także pisarze polscy pochodzenia żydowskiego. Historyk Wilhelm Feldman pisał:
„Dopiero Żydzi rosyjscy w Warszawie założyli dzienniki żargonowe. Nie znając mowy polskiej, zaczęli odnosić się do niej wrogo i w ogóle występować wobec społeczeństwa polskiego prowokacyjnie. (…) Nad Wisłą dążyli do uzyskania prawno-państwowej zagwarantowanej odrębności, co by Królestwo pozbawiło charakteru polskiego. Równocześnie czując, iż tylko z Żydami rosyjskimi tworzą potęgę, stali się centralistami rosyjskimi -tym samym stając w opozycji do najżywotniejszych interesów polskich”(W. Feldman, „Dzieje polskiej myśli politycznej,” s. 367).
W wyniku wszystkich tych działań wytworzyła się na ziemiach polskich specyficzna sytuacja w stosunkach polsko-żydowskich, którą podsumowuje Bolesław Prus w swoich „Kronikach”:
„Zobaczmy rezultat ostateczny tych stosunków. W naszych miastach Żydzi stanowią od czterdziestu do osiemdziesięciu procent ogółu mieszkańców i należy do nich czterdzieści jeden procent nieruchomości miejskich, choć w kraju tworzą tylko piętnaście procent mieszkańców. Dzięki temu nasz chłop, któremu już jest za ciasno na roli, nie może przenieść się do miasta, gdyż Żydzi nie dopuszczą go tam. We Włocławku -pisze „Dziennik Kujawski” – Żydzi na ulicy Nowej, będącej główną arterią miasta, zakupili w ostatnich czasach kilkadziesiąt domów, ażeby wyprzeć stamtąd handel polski. Koroną zaś naszego położenia są następujące cyfry. Wciągu ostatnich dwunastu lat emigrowało Polaków do Ameryki dziewięćset czterdzieści dziewięć tysięcy, prawie milion. A ilu ich wyszło do Niemiec, ilu do Cesarstwa? Do Cesarstwa uciekali przeważnie rzemieślnicy, znękani ciągłymi strajkami, zaś ich miejsce kto zajął? (…) Byłem teraz w Lublinie, który znam od czasów dzieciństwa, i zdumiałem się nad mnóstwem sklepów i warsztatów żydowskich. Ulice, kiedyś niepodzielnie zamieszkane przez chrześcijan, dziś są żydowskimi i mnóstwo domów przeszło na własność Żydów.
W takim stanie rzeczy mamy dwie perspektywy. Ponieważ Żydzi rosną i wzmacniają się na naszych błędach, więc -albo ulepszymy siebie samych i nasze wewnętrzne stosunki, albo – w emigracji zmarnujemy najdzielniejsze siły, a reszta -stanie się lennikami Żydów”.
Dla zobrazowania w przybliżeniu tego, o czym pisze B. Prus, podajemy poniższe zestawienie:
W latach 1864-1914 ziemie polskie opuściło 4 327 000 Polaków, którzy zmuszeni byli udać się na emigrację w poszukiwaniu pracy i chleba. Ich majętność przechodziła w obce ręce (por. J. Topolski „Dzieje Polski,” s. 532).
Zmiany w strukturach społecznych i narodowościowych na ziemiach polskich w taki oto sposób ujął Feliks Koneczny, historyk cywilizacji:
„Wolne zawody przechodziły w ręce żydowskie w nieproporcjonalnym odsetku. Prasa poszła w znacznej części na żołd Żydów, ekonomia żydowska zapanowała niepodzielnie nad stosunkami gospodarczymi, a po miastach topniała własność nieruchoma chrześcijańska „. We wszystkich miastach zaboru austriackiego i rosyjskiego ” tubylcy uciekali przed Żydami na peryferie miasta. Handel żydowski przybrał cechy jakby monopolu, a rolnictwo popadało w niesłychane zadłużenie u Żydów, rzemiosło zaś grzęzło w nędzy, i niestety, w ciemnocie. Rozrost zaludnienia żydowskiego wyprzedzał przyrost ludności polskiej coraz silniej; poczęły się wprost obliczenia, kiedy ilość Żydów zrówna się z liczbą Polaków na polskich ziemiach, kiedy ją prześcignie. Zadawano sobie już całkiem poważnie pytanie: czy oni są u nas czy też my u nich?” (F. Koneczny, „Cywilizacja żydowska,” s. 353).
To w tym właśnie okresie narodziło się powiedzenie żydowskie: „Wasze ulice, nasze kamienice”, i nie było to tylko ironiczne stwierdzenie istniejącego stanu rzeczy, ale w pewnym sensie określenie przyszłego programu działań wobec Polaków.
„NASZYM JERUZALEM BĘDZIE POLSKA”
Wszystkie procesy politycznego odrodzenia się Żydów, poszukiwania własnej tożsamości narodowej i kreowanie nowych rozwiązań ideowych i terytorialnych, najmocniej zaznaczyły się na ziemiach polskich.
Złożyły się na to następujące przyczyny:
1. Dzięki – bezprecedensowej w dziejach – polskiej tolerancji, Żydzi znaleźli na ziemiach polskich azyl przed prześladowaniami w innych krajach Europy, doskonałe warunki do rozwoju, ochronę prawa (1264,1334) i autonomię, jakiej nie mieli nigdzie na świecie poza Palestyną. W wyniku tego Rzeczpospolita stała się Paradissus Judeaorum – „Rajem dla Żydów”, czego wyraźnym objawem był stały ich napływ z Azji i Europy. W Polsce znalazło się najwięcej Żydów, kilkakrotnie więcej niż w jakimkolwiek innym państwie.
2. W wyniku rozbiorów Rzeczypospolitej przez ościenne mocarstwa w II połowie XVIII wieku i podziału narodu między zaborców, upływu krwi polskiej w wyniku wojen i licznych przegranych zrywów niepodległościowych, germanizacji, rusyfikacji i nieustannej wojny psychologicznej naród polski znalazł się w sytuacji, którą jego wrogowie uznali za beznadziejną, nie rokującą odrodzenia jakiejkolwiek formy państwowości. Uznano go za „gnijącego trupa”, a skoro jest „trup”, to natychmiast „pojawia się robactwo, które chciałoby go toczyć”. Naród na pozór słaby i konający chciano przywalić kamieniem grobowym i uniemożliwić mu zmartwychwstanie. Cywilizacja talmudyczna me zna bowiem pojęcia „wdzięczność”, ale nade wszystko przedkłada bożka Interesu.
Taki układ stosunków nasunął niektórym ugrupowaniom żydowskimmyśl, że na ziemiach polskich można będzie bez truduutworzyć „ziemię judzką”, czyli „wykroić kawał Polski” dla Żydów, na państwo wyłącznie żydowskie. Koncepcję taką wysunął już w XVIII wieku Jakub Frank, ale w owym czasie mogły to być tylko marzenia. Uznano zatem, iż dopiero na przełomie wieków XIX i XX pojawiły się warunki do realizacji takiego pomysłu. Nie rezygnowano przy tym z projektów, aby tworzyć państwo żydowskie do spółki z tubylcami, z gojami, na całym obszarze ziem polskich, chcąc – na miejsce mającego się odrodzić państwa polskiego – wprowadzić nowy rodzaj państwa żydowsko-polskiego: Judeopolonię oficjalną, uznawaną i przez Polaków, i przez czynniki międzynarodowe.
Powstały w ten sposób dwa programy nawzajem się uzupełniające. Na pewnym obszarze powstałoby państwo żydowskie, w którym Polacy nie mieliby w ogóle głosu, a niezależnie od tego, i obok tego, mogliby Żydzi stanowić w całej Judeopolonii równoprawny czynnik polityczny. Rozwiązania takie popierało międzynarodowe żydostwo, czemu wyraz dano m.in. w „Okólniku kierowników politycznych kół żydowskich z XI 1898 r. do Żydów polskich”. Na stronie 173. napisano w nim:
„Bracia i Współwyznawcy! Trzeba aby kraj został naszym królestwem (…). Starajcię się po trochu usunąć Polaków ze wszystkich ważniejszych stanowisk i skupić w naszych rękach wszystkie nici władzy społecznej. Wszystko, co do chrześcijan należy, powinno stać się waszą własnością, związek izraelski dostarczy wam potrzebnych do tego środków. Już zaczęto na ten cel zbierać potrzebne fundusze, a udaje się lepiej, niż przypuścić by można. Dla doprowadzenia do skutku planu wyrwania stanowczo Galicji chrześcijanom, wszyscy nasi wielcy bogaci zapisali się na znaczne sumy. Da baron Hirsch, dadzą Rotschyldzi, Bleichrederowie i Mendelsonowie i inni dadzą (…). Bracia i współwyznawcy! Dołóżcie wszelkich usiłowań, ażeby doprowadzić do skutku to, co zamierzamy” (por. J. Polak, op. cit. , s.28; S. Wysocki, „Żydzi w dziejach Polski,” s. 89).
Jakby w odpowiedzi na to wezwanie w 1902 r. odbył się w Mińsku Litewskim Wszechrosyjski Zjazd Żydowski o wyraźnym charakterze nacjonalistycznym, postulujący narodową ofensywę żydowską w krajach golusu (golus= świat nieżydowski – ALS). Jego uchwała stanowiła podbudowę do kształtowania się programów żydowskich partii politycznych.
Oprócz działających ideologów syjonistycznych na ziemiach polskich zaczęły się tworzyć ośrodki skupiające aktywistów, starające się narzucić pozostałym Żydom swój punkt widzenia.
„POLSKA JEST NASZĄ WSPÓŁWŁASNOŚCIĄ”
Fołkistowskie teorie „budowania Jerozolimy w każdym kraju” diaspory były oparte na zasadach powszechnie wprowadzanej emancypacji, na prawach gwarantowanych jednostce ludzkiej i mieściły się w granicach dozwolonego działania mniejszości narodowych. W rzeczywistości jednak nigdzie nie podejmowano prób ich realizacji i nigdzie też nie zostały zrealizowane.
Inaczej było na ziemiach polskich. Żydzi, którzy w początkach XX wieku stanowili tu średnio od 8 do 10% (w zależności od zastosowanych metod statystycznych), zdecydowanie sprzeciwiali się określaniu ich jako mniejszości narodowej i żądali traktowania siebie jako pełnoprawnych współgospodarzy ziem polskich. Takiego absurdalnego żądania nie zgłosili w żadnym innym kraju.
Żydzi, prześladowani i wypędzani ze wszystkich krajów Europy (i nie tylko), znaleźli schronienie i opiekę prawa w Polsce, teraz niepomni na ten fakt, przygotowywali się do odebrania Polakom praw decydowania o losach własnej ojczyzny. Podstawą do roszczeń stała się teza, że Żydzi są odwiecznymi mieszkańcami ziem polskich i że to oni byli twórcami państwowości polskiej. Nie bodziemy tu rozważać szczegółowych rewelacji, jak to „banda Piasta zdetronizowała żydowskiego króla i przejęła w Polsce władzę”, a przejdziemy do opisu dwóch bliższych nam wydarzeń, rzucąjucych nieco światła na tę sprawę. Oddajmy głos B. Mieszkiewiczowi, uczestnikowi pewnego spotkania:
„Bardzo pouczające pod tym względem było spotkanie, jakie odbyło się w połowie maja 1987 w Instytucie Francuskim w Warszawie z Rachelą Erthel, profesorem Uniwersytetu Paryskiego, wykładającą cywilizację żydowską i język jidysz, autorką kilku książek z tej dziedziny. Zaraz na początku wykładu usłyszeliśmy, że Żydzi żyli w Polsce od niepamiętnych czasów, zaś większy napływ na skutek prześladowań w innych krajach nastąpił w XII wieku, a nazwa Polska pochodzi wg żydowskiej legendy („legende”, a nie „conte”, co byłoby synonimem „podania”, „opowieści”) od hebrajskiej nazwy „po lin”, która jest synonimem drugiej Ziemi Obiecanej, a która zniekształcona przez Niemców na Polen dała nazwę kraju. (…) Nie chcę wszakże podejrzewać złej woli, zwłaszcza, że wykład był skierowany do polskiego audytorium, więc jest to dobry przykład homine unius libri odrzucającego wszelkie fakty, które mogłyby zakłócić spoistość poglądów. Zauważmy przy tym, że owa sugestia, iż Żydzi żyli w Polsce od niepamiętnych czasów, a więc może od II wieku… (że przeczą temu tak źródła pisane, jak i archeologia – tym gorzej dla źródeł) i że to od nich pochodzi nazwa kraju, zmienia pozycję Żydów: z obcych przybyszów stają się współgospodarzami, jeśli nie pierwotnymi mieszkańcami tej ziemi, po których dopiero osiedlili się Słowianie podczas Wędrówki Ludów. Jest to jeden z klocków do łamigłówki, pozwalający lepiej odczuć i zrozumieć postawy i zachowanie się Żydów przed rokiem 1918 i po nim.
Znałem tę opowiastkę, wykładnię słów „po lin”, znaczących dosłownie „tu odpoczniesz”, odpoczniesz w oczekiwaniu na Mesjasza, który wywiedzie cię do Ziemi Obiecanej – choć przyznam, że zaskoczyło mnie wygłoszenie jej ex professe przez profesora paryskiego uniwersytetu” (B. Mieszkiewicz, „Antysemityzm?,” s. 4).
Autor powyższych słów zaskoczony był „rewelacjami” prof. Racheli Erthel na temat pochodzenia nazwy „Polska”. Dziś zapewne jest świadom, iż wygłoszona przez nią teoria została uznana urzędowo za prawdziwą, a co więcej, odpowiednio jeszcze zmodyfikowana, a raczej bardziej pogmatwana. W Jewish Museum w Nowym Jorku, przy Fifftest Avenue, w dziale poświęconym Żydom z ziem polskich, znajduje się informacja, że Żydzi wypędzeni z Hiszpanii i tułający się po Europie zatrzymali się wmiejscu, które uznali za właściwe, aby spocząć („Po-lin”); i stąd pochodzi nazwa Polska. Przytaczamy ten napis w oryginalnym angielskim brzmieniu: „After the Jews, were expelled from Spain, they traveled eastward. At one point they stopped to rest, and a note dropped down from the sky. „Po-lin”, it said in Hebrew -„Stay here”. That is how Poland got its name” (odpis ze zdjęcia wykonego ll VIII 1994).
Warto przypomnieć, że „Edykt o wygnaniu Żydów z Hiszpanii” podpisany został 31 III 1492 r., a znękani Żydzi dotarli do Polski po wielu latach, via Portugalia i północna Afryka. Polska w owym czasie udzieliła już schronienia wielu falom prześladowanych Żydów, a sama jako państwo przeżywała swój Złoty Wiek. Z informacji w Jewish Museum wynikałoby, że wówczas nie miała nawet jeszcze nazwy. Niewątpliwie w tworzeniu tego muzeum udział brało wielu profesorów, wykładowców wyższych uczelni całego swiata. Zostawmy to bez komentarzy.
Idea, że Żydzi są pełnoprawnymi współgospodarzami Polski, jest nadal aktualna. Nie przypadkiem wynikły kontrowersje przy ustalaniu napisu na pomniku poświęconym tragedii Żydów w Jedwabnem, gdy pojawiło się tam stwierdzenie, że zamordowani byli „współgospodarzami” tej ziemi. I nie przypadkiem to określenie zostało tam wprowadzone.
NIEPODLEGŁOŚĆ POLSKI TO „DROBNOMIESZCZAŃSKIE REAKCYJNE ZBOCZENIE”
Przełom XIX i XX wieku to okres formowania się na ziemiach polskich ruchu socjalistycznego, który w przyszłości miał odegrać doniosłą rolę zarówno w dziejach odbudowy państwa polskiego, jak i określenia jego kształtu polityczno-społecznego. Gdy w 1892 r. nowo powstała Polska Partia Socjalistyczna ogłosiła swój program niepodległościowy, w odpowiedzi na to już w roku następnym pojawiał się silny sprzeciw w środowiskach socjalistycznych. Część krajowych działaczy, odcinając się całkowicie od PPS, utworzyła nową partię :Socjal-Demokrację Królestwa Polskiego (SDKP), a w 1900 r. Socjal-Demokrację Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL). Partia ta, pod przywództwem działaczy pochodzenia żydowskiego: Róży Luksemburg, Karola Sobelsona („Radka”), Jogichesa Tyszki, Adolfa Warskiego-Warszawskiego oraz Juliana Marchlewskiego i Feliksa Dzierżyńskiego, – przystąpiła do walki z „socjalpatriotyzmem”, jak określano niepodległościowy program PPS. Rozpoczęto ostrą kampanię wśród niemieckich, rosyjskich i zachodnich działaczy oraz na wszystkich kongresach międzynarodowych.
Podstawą tej walki była teoria Róży Luksemburg, według której poszczególne części Polski stopniowo ulegają „organicznemu wcieleniu” do mocarstw zaborczych i zrastają się z nimi gospodarczo, a tym samym społecznie i politycznie. Królestwo Polskie jest nieodwołalnie związane z Rosją, bo produkuje na rynki wschodnie. Burżuazja polska „krzewi przemysł w najzupelniejszej zgodzie i w porozumieniu z Rosją”, a popierając przez to samowładny system carski, przenosi go do Królestwa jako „polski absolutyzm”. Odnosząc się do przeszłości, Róża Luksemburg twierdziła, że powstania wywoływała szlachta, by utrzymać pańszczyznę i poskromić burżuazję, że burżuazja była przeciwna powstaniom, a chłopi są nadal oddani carowi, zaś proletariat ulega organicznemu wcieleniu do proletariatu państw rozbiorowych. Nie można zatem wysuwać postulatu niepodległości, ponieważ może on szkodzić procesowi scalania ziem polskich z zaborcami. Niepodległości Polski nie należy również domagać się w przypadku wybuchu rewolucji, bo po przejęciu przez proletariat władzy w kraju i tak nastąpi zniesienie państwa. Dlatego też wysuwanie przez PPS postulatu odbudowy państwa polskiego określała jako „drobnomieszczańskie reakcyjne zboczenie”. Ta kolejna żydowska teoria przeciwstawiająca się odbudowie niepodległej Polski, zgłoszona tym razem przez partię socjaldemokratyczną, podszywającą się pod partię polską, została ostro skrytykowana przez niemiecką socjaldemokrację, a jej przywódca, Karol Kautski, pisał: „ Skoro kierunek ten partię (chodzi o PPS – ALS) rozbija domagając się od proletariatu, aby nie tylko wyrzekł się niepodległości narodowej, to jest gruntu, na którym jedynie dojść może do rozwoju swych sił, lecz aby nawet zwalczał wszystko, co stanowić może krok naprzód na drodze do niepodległości, to kierunek ten zostaje wprawdzie całkiem zabezpieczony oddrobnoburżuazyjnego nacjonalizmu, lecz wpada za to w daleko większe niebezpieczeństwo: poparcia interesów ciemięzców Polski” (K. Kautski, „Socjal-Demokracja,” s. 29).
(…)
„PRECZ Z BIAŁĄ GĘSIĄ”, „PRECZ Z KRZYŻEM”
(…) Okres 1905-1907 był bardzo ważnym etapem w dążeniu do realizacji idei klasycznej Judeopolonii, żydowsko-polskiego państwa. W tym czasie wszystkie żydowskie stronnictwa i partie oraz Żydzi skupieni w stronnictwach polskich opowiedzieli się za: 1) budowaniem żydowskiej autonomii na ziemiach polskich; 2) narzuceniem swojego języka (albo dwóch) pozostałym 90% społeczeństwa Oraz przeciw: 1) dążeniom do odbudowy państwa polskiego; 2) jakiejkolwiek asymilacji.
Z uwagi na powyższe fakty, warto jeszcze zapoznać się z opiniami na temat wydarzeń w latach rewolucji oraz o roli w niej Żydów. Znany wówczas polski lekarz Kazimierz Niedzielski pisze: „Z dawna już publiczną stało się tajemnicą, że lud żydowski, tak chętnie piszący się na popularne w sferach niektórych zasady międzynarodówki, tak zwalczający uczucia narodowe u chrześcijan, sam do typowych zalicza się nacjonalistów. (…) krzewiąc idee internacjonalizmu, gra farsę tylko ośmieszającą tradycje ludów innych, nawdowe odrębności swoje uważa za nietykalne, święte. Ze czcią otacza je opieką, składając dowód wyrobienia politycznego i mądrości. Od czasu rozproszenia się »narodu wvbranego«, na cztery końce świata. Żydzi w każdym kraju, w którym pozwolono im osiedlićsię, stali się czynnikiem rozkładu społecznego i fermentem, osłabiającym napięcie uczuć patriotycznych. (…) Żaden z narodów świata idei nacjonalizmu nie trzyma się tak ślepo, jak trzyma się syn Izraela. (…) Żyd będzie Żydem zawsze, Żydem z krwi i kości,(…). Żyd modli się do Jehowy swego i wzywa go, aby przyśpieszył triumf Izraela i ostateczny upadek niewiernych „ (T. Jeske-Choiński, „Historia Żydów w Polsce,” s. 308-309).
Polski ruch narodowy bardzo niechętnie odnosił się do rewolucji, czemu dawał wielokrotnie świadectwa. Jeden z jego czołowych działaczy, Zygmunt Balicki, tak pisał na ten temat: „Domaga się początkowo jak najszerszych swobód obywatelskich, a kończy się na mordowaniu przeciwników politycznych za to tylko, że do wrogiego obozu należą, a wreszcie na terroryzowaniu wszystkich. Poczyna od wielkich haseł odrodzenia przez proletariat, a werbuje do swych szeregów prostych opryszków, którzy potem uzupełniają rozbijanie kas publicznych przez partie zwyczajnymi rabunkami i morderstwami w celu zysku osobistego.” (cyt. za Z. Balicki, „Egoizm narodowy,” s. 15).
Balicki miał tu na myśli zbrojne wystąpienia bojówek SDKPiL przeciwko ruchowi narodowemu i szereg akcji ekspropriacyjnych dokonywanych zarówno przez te bojówki, jak i przez prowokatorów będących na służbie policji carskiej. Jest jednak faktem, że to właśnie bojówki partii wrogiej niepodległości Polski rozpoczęły mordy przeciwników politycznych.
Bardzo znamienna jest ocena roli Żydów w rewolucji 1905-1907 dokonana przez Juliana Unszlichta, pisarza pochodzenia żydowskiego, ale szczerego polskiego patriotę. Był on rodzonym bratem Józefa Unszlichta, bolszewika, członka Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski (TKRP), który jako „rząd polski” przywieziony został przez Sowietów do Białegostoku w początkach sierpnia 1920 r. Julian, w swej pracy pt. „O pogromy ludu polskiego” (l 913), tak pisał o charakterze rewolucji i udziale w niej Żydów: „Bólem i wstydem przejmuje nas Polaków pochodzenia żydowskiego, sama świadomość tego pochodzenia wobec niesłychanej w dziejach ludzkości zdrady przez żydostwo tak gościnnej zawsze ojczyzny naszej w wyjątkowo krytycznej chwili jej dziejów (…). Ubiegła rewolucja (…) była rewolucją żydowską, mającą na celu utrwalić hegemonię Izraela nad Polską i zrealizować utopijny ideał »Judeo-Polonii« (…). Siły proletariatu polskiego miały służyć Żydom do wywarcia presji na rząd, by zdobyć na nim ustępstwa, których koszta poniesie Polska, a korzyści zagarnie żydostwo. Do tak niesłychanego eksperymentu dał się użyć socjalizm w Polsce. Socjalizm polski nie umiał stawić czoła parciu nacjonalizmu żydowskiego, gdyż element żydowski, który się w nim licznie zagnieździł, nie dopuszczał do żadnej krytyki działalności politycznej żydostwa, natomiast zmuszał go ustawicznie do walki z reakcją polską, nie za jej ugodowość (…), lecz za jej antysemityzm, któremu żer obfity dawały wybryki antypolskie socjal-litwactwa. Żydostwo stało się panem sytuacji w rewolucji. Coraz natarczywiej żądało od socjalistów polskich, by się wyparli swej narodowości, swych ideałów, a z proletariatu polskiego uczynili hołotę nacjonalizmu żydowskiego. (…) Żydostwo zobrzydzając ludowi polskiemu męczeństwo dziejowe Polski, utraciło tym samym prawo do polskiego współczucia. A morze krwi polskiej przez żydostwo przelane, jako zaplata za wiekową gościnę, uczyniło dla niego dalszy pobyt w Polsce piekłem prawdziwym. Na głowę Izraela spada kataklizm dziejowy, którego żadna silą już nie odwróci. Wielki Exodus Izraela z Polski jest koniecznością, bez której nie masz szczęścia i wolności naszego narodu. Przyśpieszać tedy ten proces dziejowy jest obowiązkiem każdego prawego Polaka, dbającego o przyszłość swojej ojczyzny. Wyrugowanie żydostwa z Polski jest nie tylko dla niej koniecznością życiową, lecz i wypełnieniem się sprawiedliwości dziejowej” (T. Jeske-Choiński, op. cit, s. 273-274; S. Wysocki, op. cit., s. 90).
„WYDRWIĘ CI TWEGO BOGA, TWĄ OJCZYZNĘ…”
W okresie między Powstaniem Styczniowym a wybuchem I wojny światowej stosunek Polaków do Żydów był zaskakująco beztroski.Polacy chcieli zapamiętać tylko to, co było dobre, a więc postawę Żydów w czasie manifestacji 1861 -1862, a rugowali zupełnie z pamięci szpiegostwo na rzecz caratu i przechwytywanie mienia polskiego po upadku powstania. Pisze o tym świadek tych czasów: „U nas w Polsce nie wolno było dotykać Żyda pod grozą obruszenia się całej niemal myślącej inteligencji narodu. Doprawdy, że kierujące długo opinią sfery literacko-postępowe zwalczały u nas wprost namiętnie wszelki odruch samoobrony narodu przed Żydami, wszelką ich krytykę, dyktowaną zdrowym instynktem zbiorowym, który jednak przez cały polski »postęp« wnet piętnowany był jako zachłanność, ciemnota i fanatyzm „ (S. Laudynowa, op. cit., 1.1, s. 80). (…)
Gdy pozyty-wiści przekonali się o żydowskiej megalomanii, pogardzie i arogancji wobec innych narodów, w tym i narodu polskiego, utracili całkowicie żywą wiarą w możliwości asymilacji i zaczęli przechodzić na pozycje obrony przeciwko inwazji żydowskiej. Ocknęli się z bałamucenia ich kłamliwym i fałszywym humanitaryzmem i liberalizmem. Pisarz i wolnomyśliciel A. Niemojewski, początkowo zachwycony żydostwem, po smutnych doświadczeniach i przeanalizowaniu Talmudu wydał krytyczną pracę: „Dusza żydowska w zwierciadle Talmudu”. Wcześniej jeszcze, w artykule pod wymownym tytułem „Dwużydzian Polaka”, pisał, co następuje: „Na gruncie drwin wytworzyło się duchowe współżycie Żydów i Polaków. Żyd powiedział Polakowi: Nie mogę z tobą nic wspólnie kochać, czcić, uwielbiać, nad niczym wspólnie cierpieć i do niczego wspólnie dążyć – ale możemy wspólnie drwić ze wszystkiego. Wydrwię ci twego Boga, twą Ojczyznę, twą tradycję i twe ideały, twe pragnienia i twe wysiłki i obaj będziemy wyżsi ponad to wszystko(uwaga red.: należy jednak bardzo uważać – polski racjonalizm polityczny jest zwalczany przez niezwykle licznych „patriotycznych” publicystów właśnie jako „drwienie z ideałów” – czytelnika odsyłamy do analizy tego typu działania: S. Michalkiewicz: obrzydzanie realizmu politycznego(link is external)). Zeszedł się żydowski kpiarz z polskim kpem i zaczęli ze wszystkiego kpić. I wytworzyło się środowisko, w którym żadna wielka idea, żaden wielki czyn nie mógł dojrzeć. Albowiem żydowski »odczynnik« rozkładał skutecznie na drwiny wszelkie przejawy woli (…). w Żydzie zasymilowanym dwie cząsteczki żydowskie przypadały na jedną cząsteczkę polską. Polskość nie jest kwasem rozkładającym kruszec żydowski; natomiast takim kwasem jest żydowskość i polski kruszec rozkłada. Dlatego Żyd asymilowany będzie w ostateczności brał zawsze stronę żydostwa. I dlatego filosemita przestanie być czułym na sprawy polskie, lecz zawsze będzie nader wrażliwym na sprawy żydowskie „(F. Koneczny, op. cit.,s. 354) (uwaga red.: filosemici są poważnym problemem polskiego życia politycznego i polskiej publicystyki, myli się jednak ten, kto uważa, że filosemityzm jest domeną liberałów i lewicowców, w Polsce mamy przedstawicieli całkiem licznej frakcji tzw.judeochrześcijan – o czym dobitnie świadczą publikacje takie jak np.:Mirosław Salwowski, Ja też jestem Żydem (duchowym), konserwatyzm.pl, 19 stycznia 2013(link is external) czy Tomasz P. Terlikowski, A mnie jest wstyd! Cholernie wstyd!, Salon24.pl, 2 września 2011(link is external) – gorąco zachęcamy do lektury tych tekstów – i przemyślenia, co kieruje autorami).
Bolesław Prus, początkowo wierzący naiwnie w asymilację, jak wszyscy pozytywiści, dość szybko przekonał się, że wszelka krytyka może być tylko jednostronna, to znaczy wymierzona przeciw Polakom. W jednej z „Kronik” z 1889 r. pisał: „Kwestii żydowskiej prawie niepodobna dotknąć bez wywołania hałasów i kwasów. Wszystko wolno krytykować, nawet pewniki matematyczne, ze wszystkiego można żartować, tylko kwestię żydowską głaskać z włosem i to jeszcze bardzo delikatną ręką w bardzo aksamitnej rękawiczce.” W „Kurierze Codziennym” napisał o tym po raz kolejny, oburzony krytyką: „Dziwna rzecz! Od kilkunastu lat z gryzącym sarkazmem odzywam się o książkach, szlachcie, o naszych kupcach i rzemieślnikach, o niemieckich przemysłowcach, a przecież nikt z tych panów nie oskarżał mnie o złość, o rozszerzanie przesądów i szerzenie nienawiści. Lecz gdy pierwszy raz potrąciłem o stanowisko Żydów, zaraz mi zrobiono wojnę”. Gdy dwaj warszawscy publicyści – Jan Jeleński i Teodor Jeske-Choiński – podjęli walkę z przewrotnością Żydów i wskazywali dobitnie ich szkodliwą gospodarczo i społecznie działalność, byli przez blisko dwadzieścia lat bojkotowani przez środowisko publicystyczne i nazywani wstecznikami, obskurantami, głupcami, idiotami, „czarną sotnią” itp.
„ODŻYDZIĆ POLSKI POSTĘP…”
W tym czasie uaktywnili się „litwacy”, nie znający języka polskiego, obcy wszelkim dążeniom narodu. Sprowadzony do Łodzi z serią odczytów jeden z ich przywódców, Żyd z Odessy, Władimir Żabotyński, wzywał do popierania rusyfikacji ziem polskich zaboru rosyjskiego i oficjalnie nawoływał do tworzenia Judeopolonii, używając tej nazwy. Szczególnie interesujący jest tu fakt, że Żabotyński zakładał pełną judaizację miast polskich, na wsi zaś miała pozostać ludność polska pracująca dla Żydów.
Bolesław Prus, obserwujący bacznie rozwój wydarzeń, tak skomentował w jednej z „Kronik” z 1909 r. nową sytuację na ziemiach polskich: „Część postępowców polskich w sposób głośny i uroczysty wystąpiła przeciwko czerwonemu czy postępowemu nacjonalizmowi żydowskiemu. Albowiem żywe polskie serce targnąć się musiało bólem i oburzeniem, gdy po ulicach Warszawy znieważano nasz symbol narodowy, gdy przekonywać zaczęto robotnika polskiego w pismach drukowanych po polsku, że Polska jest trupem, od którego odwrócić się powinien ze wstrętem. Z tego oburzenia i bólu urodził się prąd, nazywany dziś mianem »antysemityzmu«, któremu dają publiczny wyraz: Andrzej Niemojewski, Iza Moszczeńska, Ehrenberg, Unszlicht i inni. Hasłem tego ruchu jest: »odżydzić polski postęp, polski socjalizm, polską myśl niepodległą«.(…) Okoliczność ta zmusza nas do spojrzenia na sprawę żydowską w naszym kraju już nie z sentymentalnego, ale z faktycznego punktu, ażeby zrozumieć: czv my naprawdę jesteśmy owym wilkiem krwiożerczym, drącym skórę z żvdowskiego jagnięcia, czyli też … stadem baranów, wśród których gęsto uwijają się lisy żydowskie, wyglądające tak, jakby wiązała ich bardzo mądra, silna i celowa organizacja?W tym miejscu, znowu nie wiem po raz który, powtarzam, iż nie chcę żadnych ograniczeń, żadnych wyjątkowych praw przeciwko Żydom. Lecz gdy okaże się, że Żydzi toczą z nami walkę o nasz byt, o nasze istnienie już nie tylko jako narodu, lecz wprost jako gatunku zoologicznego, gdy to okaże się, będę w imię równouprawnienia wymagał, ażeby nam, Polakom, wolno było bronić się, naturalnie środkami i sposobami uczciwymi i doprowadzić walkę do takiej granicy względem nich, jaką Żydzi nakreślili względem nas. Jest nam coraz ciaśniej; dotychczas my ustępowaliśmy miejsca Żydom, musi więc nadejść czas, że Żydzi nam miejsca ustąpią.” (…)
TRZYMAJ SIĘ TEGO, KOMU SZCZĘŚCIE SPRZYJA
Trzymaj się tego, komu szczęście sprzyja (Talmud)
(…) Po przeanalizowaniu zaistniałej sytuacji (uwaga red.: w roku 1914, przed wybuchem I Wojny Swiatowej), ustalono, co następuje: 1) Wykluczono całkowicie jakiekolwiek poparcie dla polskich dążeń niepodległościowych, uważając za niepożądane odrodzenie Polski, a nawet uzyskanie przez Polaków jakiejkolwiek autonomii, gdyż uznano, że byłoby to przeciwne żydowskim dążeniom do stworzenia ich autonomii lub Judeopolonii. W związku z tym postanowiono sprzeciwić się każdej polskiej akcji niepodległościowej. 2) Carat rosyjski uznano za wroga Żydów i żaden z kierunków politycznych nie planował z nim współpracy. Pomoc w rusyfikacji Polaków – owszem, ale współdziałanie z caratem – nie. Zastrzegano jednak, że jeżeli w Rosji „zwycięży demokracja” i „zapanują stosunki demokratyczne” (uwaga red.: cóż takiego jest w tej „demokracji”, że o jej zwycięstwo do dziś polskojęzyczne elity wojują – z Białorusią, Rosją, i Ukrainą?), to możliwa będzie współpraca ośrodków żydowskich z Rosjanami. Nie sprecyzowano przy tym, o jaką demokrację rosyjską tu chodzi. 3) Część partii żydowskich, jak „Bund”, Cejre Syjon czy „polska” SDKPiL, stawiała na rewolucję społeczną i gotowa była ją realizować w sprzyjających warunkach. W okresie przed wybuchem l wojny światowej o sytuacji rewolucyjnej nie było mowy i plany takie stanowiły czystą abstrakcję. Wiadomo jednak, że opierałaby się ona na współpracy organicznej z rosyjskimi bolszewikami, gdyż „Bund” i SDKPiL stanowiły część składową SDPRR. 4) Austrię traktowali politycy żydowscy z ziem polskich przychylnie i nie wyrzekali się z nią współpracy, zwłaszcza że była ona sojusznikiem Niemiec. Jednak swoich planów nie budowali z myślą o jej pomocy. 5) Za rzeczywistego, niekwestionowanego patrona w przyszłej walce uznali Żydzi bezwzględnie i bezapelacyjnie Niemców. W praktyce uczyniły to wszystkie kierunki, łącznie z bolszewizującymi. Zapomniano, iż przez kilka wieków w całych Niemczech prowadzona była akcjaJudensau, zohydzająca i upodlająca Żydów, wybaczono kilkunastokrotne wypędzania Żydów z Niemiec, wybaczono pogromy, jakie miały w przeszłości miejsce w całych Niemczech… (…) W 1901 r. na wiecu w Poznaniu Żyd Jaffe powiedział: „Zwracam uwagę na stanowisko, jakie my Żydzi zajmujemy na pruskim wschodzie. Przed prawie tysiącem lat przodkowie nasi, pod grozą prześladowań, przywędrowali z zachodu do Polski. Nigdy nie wyparli się sprawy niemieckiej, po niemiecku mówili, mówili niemczyzną swej francuskiej i szwabskiej ojczyznv kiedy ojcowie niejednego, który nas odsądza od niemczyzny, głęboko jeszcze tkwili w słowiańszczyźnie. A kiedy ten kraj przyłączono do Prus, wtedy to ojcowie nasi przyjęli na swoje barki wielką część kulturalnego dzieła. Jeżeli miasta poznańskie stały się głównie warowniami niemczyzny, to właśnie ojcowie nasi spełnili w tym kierunku dobrą, a może najłepszą część pracy. Tysiącami polonizowali się chrześcijańscy Niemcy, lecz żaden Żyd tego nie zrobił i nie zerwał swego związku z niemiecką ideą. Nie tylko więc stoimy na naszym prawie, ale stoimy też na szmacie ziemi, którą pomagaliśmy zniemczyć, a na to dziś głównie kładziemy nacisk”(„Biesiada Literacka”, Warszawa 1901 r.; por. S. Wysocki, op. cit.).
Polskie czasopismo „Dzień” pisało na temat roli Żydów w niemieckiej polityce następująco: „Żydzi w zaborze pruskim są najlepszym narzędziem w polityce antypolskiej. Roli tej Żydów w polityce hakatystycz-nej zarówno świadom jest rząd, jak sami Żydzi. Rząd atoli pruski, nie mając zupełnie zamiaru odwdzięczenia się Żydom za ich usługi, oficjalnie zdaje się tego nie widzieć i we wszelkich dziedzinach życia socjalno-politycznego, gdzie może, prowadzi politykę antysemicką.
Tymczasem Żydzi na odwrót, gdzie tylko mają sposobność, afiszują się z tym, co dotychczas zrobili i nadal robią dla wzmocnienia niemczyzny na kresach -próbując w ten sposób przebłagać dla siebie wrogi rząd. Jedną z podobnych sposobności, mających publicznie skonstatować arcylojalne stanowisko Żydów wobec hakatyzmu (…), będzie trzeci zjazd walny niemieckich Żydów ” („Dzień” 1909, nr 258).
Na zjeździe tym (Wrocław 1909 – ALS) poseł Wolffz Leszna stwierdził m.in.: ” Niemiec bez pomocy Żyda nie może z Polakiem współzawodniczyć (…). Żydzi oddawali zawsze i gotowi są nadal oddawać największe usługi narodowości niemieckiej. „
Podczas zjazdu, podjęto specjalną uchwałę, w której stwierdzono: „Żywotny interes państwa pruskiego wymaga utrzymania usposobionej patriotycznie ludności żydowskiej na kresach wschodnich (chodzi tu o niemieckie kresy wschodnie – ALS).
Dlatego zgromadzenie domaga się, aby przy obsadzaniu urzędów publicznych nie pomijano Żydów, aby zapewniono im równouprawnienie w stosunkach towarzyskich i aby władze uwzględniły ich przy oddawaniu robót i dostaw na kresach wschodnich, a nie popierały zakładów, spółek i stowarzyszeń (kolonizacyjnych), które usuwają Żydów od zarządu lub pomijają w stosunkach handlowych ” („Dzień” 1909, nr 294). Jak widać z powyższego tekstu i wielu innych z tego okresu, Żydzi bardzo kochali Niemców, ale za swą miłość domagali się natychmiast koncesji. (…)
BUDOWANIE JUDEOPOLONII
(…) 5 VIII 1915 r. Niemcy wkroczyli do Warszawy, a 24 VIII ogłosili utworzenie Generalnego Gubernatorstwa na terenach swojej okupacji. Otworzyli uniwersytet polski w Warszawie i powołali Tymczasową Radę Stanu. W Berlinie wydano mapę, na której widniało Kónigsreich Polen, utworzone na obszarach Królestwa Polskiego z 1815 r. (w rozmiarach znacznie większych od planowanej potem tzw. Besselerówki), z adnotacją: „Polen stark mit Juden vermengt” („Polacy silnie przemieszani z Żydami”) i objaśnieniem, że to będzie równouprawniona mniejszość narodowa. Zająwszy Warszawę, władze pruskie opracowały tego samego roku program tego „dwunarodowego państwa”. Ambasador niemiecki w Waszyngtonie – Johann graf von Bernstorff, robił Niemcom reklamę wśród żydostwa amerykańskiego, posyłając do redakcji „The American Jewish Chronicie” zapewnienie, że to, co Niemcy przygotowują w nadwiślańskiej Judeopolonii, „prześcignie wszelkie dotychczasowe konstytucje dla Żydów” (F. Koneczny, op. cit.,s. 356). Jednocześnie prowadzono szeroką akcję wyjaśniającą. Niemiecki sekretarz stanu spraw zagranicznych, A. Zimmermann, w odpowiedzi na zapytanie „The American Jewish Chronicie” – za pośrednictwem ambasadora przed jego wyjazdem z Waszyngtonu – oświadczył, że nowy statut organiczny gmin żydowskich w Polsce przekracza pod względem rozległości wszystko, co Żydzi kiedykolwiek posiadali. Statut autonomiczny żydowski daje już możność tworzenia własnych szkół z własnym odrębnym systemem edukacyjnym. Kwestia autonomii narodowej Żydów może być rozstrzygnięta tylko przez konstytucję polską, na podstawie wzajemnej zgody Polaków i Żydów, dla uniknięcia konfliktu z obopólnych interesów. Rozporządzenia niemieckie zapewniają w każdym razie kwitnące życie Żydom w Polsce i postęp ich rozwoju bez żadnych przeszkód. Gminy żydowskie mają prawo dowolnie organizować swój własny system podatkowy, powoływać poważne korporacje do obrony interesów żydowskich, tworzyć gminne rady administracyjne żydowskie oraz najwyższą Żydowską Radę. Wszystko to pozwoli Żydom wziąć udział w przyszłym rządzie Polski. (…) We wrześniu 1915 r. w wiedeńskiej „Judische Zeitung” ukazało się oświadczenie Nathana Birnbauma następującej treści:„Nie pojmujemy bynajmniej, dlaczego Polacy mieliby mieć więcej prawa, by żądać spolszczenia naszych mas żydowskich, aniżeli my możemy zażydzenia mniejszości polskich w miastach żydowskich„ (S. Laudynowa, op.cit., t.I, s. 159). Tenże sam autor wydał również we wrześniu 1915 r. w Wiedniu broszurę pt. „Den Ostjuden ihr ilecht” („Żydom Wschodu ich prawa”), która stała się podstawy antypolskiej kampanii prasowej. Autor przedstawia w niej Żydów Austrii jako ..Oster-reichs reifstes Volk” („dojrzały naród Austrii”), przywiązany bardziej do Monarchii Habsburgów, niżja) ikolwiek inny naród będący pod jej panowaniem. Stwierdza też, że Żydzi stanowią dla Rzeszy Niemieckiej pomost między Niemcami a Słowianami, ale pomost właściwie niemiecki, bo ich żargon zalicza się do języka niemieckiego, a sympatie żydowskie do Niemców znane są od wieków. Obok wspólności języka zachodzi wspólność interesów, którą Niemcy muszą zrozumieć i we własnym interesie postarać się, żeby stworzyć nad Wisłą nie Polskę, lecz Judeopolonię. Trzeba uznać Żydów osobnym narodem, żeby z ich pomocą „rozszerzać wpływy niemieckiej potęgi w głąb obszarów obcych narodów i państw” (F. Koneczny, op. cit, s. 356).
Żydzi sami, z dobrej i nieprzymuszonej woli, ogłaszali się jako forpoczta niemiecka na Wschodzie, jako germanizatorzy ziem słowiańskich. (…)
Histeria antypolska przybrała już takie rozmiary, że wśród nielicznych kręgów polskiego żydostwa obudziła ona przerażenie, iż gdyby państwo polskie powstało wbrew tej propagandzie, mogłoby pociągnąć żydostwo do odpowiedzialności. Wyrazem tego lęku jest książka „Die polnishe Judenfrage” wydana w Berlinie w roku 1916. Autorem jej był Benjamin Segel, Żyd galicyjski, który już wcześniej pisał artykuły w obronie atakowanej Polski. W tej książce, traktującej o problemie żydowskim w Polsce, pisze on: „W Ameryce mial miejsce cały szereg zgromadzeń żydowskich, na których odmawiano wyrażenia sympatii dla polskich dążeń wolnościowych i – co jeszcze przed rokiem byłoby niemożliwością – na innvch zgromadzeniach podjęto niesłychane i niewiarygodne uchwały, że będzie się walczyć o to, aby w przyszlości ochronić Żydów w Polsce przed pogromamioraz przed prześladowaniem i uciskiem ze strony Polaków„ (B. Segel, „Die polnische Judenfrage”, s. 89). W dalszym ciągu swoich rozważań Segel wyraża niepokój, iż jego rodacy idą za daleko w swych żądaniach wobec Polaków, co może być powodem do wzrostu nienawiści między obu nacjami: „Przy sposobności najmniejszego gospodarczego, społecznego, czy politycznego kryzysu rozgorzalaby przeciwko nam nienawiść i wściekłość, która by mogła nas zniszczyć. Gdzie na całym świecie istnieje państwo, które by zniosło taką kość w gardzieli? ” (j.w. s.52). Gdy zaniepokojony rozwojem wypadków i mający rozeznanie w sytuacji politycznej Segel chciał się dowiedzieć, dlaczego Żydzi tylko w Polsce mają się upominać o prawa państwowe, otrzymał tylko jedną odpowiedź: „Tutaj mają oni to prawo, tam tego nie mają”. Miało to znaczyć: w Królestwie Polskim Żydzi mają prawo domagać się praw narodowych, w innych krajach świata nie przysługuje im to prawo. Dlaczego? Na to pytanie nie otrzymał odpowiedzi (S. Laudynowa, op. cit., 1.1, s. 199). Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż mimo wielkiego hasła-: „Jerozolima w każdym kraju” roszczenia żydowskich praw narodowych i politycznych ograniczone były tylko do samej Polski, podczas gdy mniejszość żydowska była liczna także w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej (np. Węgry, Rumunia). Żydzi nigdy nie odważyliby się zaproponować czegoś takiego jak Judeopolania w żadnym innym kraju, gdyż z góry było wiadomo, z jakim spotkałoby się to przyjęciem. (uwaga red.: stanowisko społeczności żydowskiej w kwestii Judeopolonii nie było jednolite, o Żydach-przeciwnikach Judeopolonii pisze A.L. Szcześniak w „Judeopolonii …” na stronach 62-66, zalecamy lekturę całości) (…)
„NIE DOPUŚĆCIE DO POWSTANIA WOLNEJ POLSKI” (…) Środowiska żydowskie, nawet te, które odcinały się od tworzenia Judeopolonii, z entuzjazmem przyjęły ustalenia traktatów brzeskich. Taką właśnie postawę zajęło środowisko skupione wokół poczytnego pisma „Der Jude”, gromadzące żydowską elitę intelektualną. „Przykładem krótkowzrocznej analizy faktów, prowadzonej tylko pod kątem interesów żydowskich, doraźnie zresztą i źle zrozumianych, oraz noszącej piętno żydowsko-niemiec-kiego sposobu myślenia z początków wojny, była reakcja »Der Jude« na traktat brzeski. To, co w społeczeństwie polskim przyjęto z najwyższym oburzeniem, wzbudziło w kręgach Bubera nadzieję. »Utworzenie państwa litewskiego z Grodnem, Wilnem i Biafymstokiem – pisaf Behr -Jest na rękę Żydom. Stają się oni na Litwie dużą grupą obok niewiele liczniejszych Polaków, Litwinów i Białorusinów. Z dwoma ostatnimi spośród wymienionych narodów utrzymują Żydzi dobre stosunki i będą zgodnie z nimi współdecydować o losach państwa. Gdyby Gro-dzieńszczyzna i Białostocczyzna nie znalazły się w jej granicach – dowodził Behr – byłoby ono zbyt słabe ekonomicznie. Litewska Jerozolima – Wilno – uschłaby oderwana od korzeni – mas żydowskich z historycznych regionów litewskich, które uniknęły oto wpadnięcia w ręce nietolerancyjnych Polaków«” (P. Wróbel, op. cit., s. 81). W późniejszym czasie Żydzi robili wszystko, aby nie dopuścić do przyłączenia Wilna do Polski. Żargonowa gazeta „Lecte Najer” tak przedstawiała problem Wilna: „Tajemnicą publiczną jest, że Polacy zwrócili się do żydów z propozycją wspólnego działania za przyłączeniem Litwy do Polski. Dziękujemy za polską moralność hotentocką w Europie, powtarzamy wyraźnie, że nie mamy najmniejszej chęci zostać »polskimi żydami«. Chcemy mieć takie samo równouprawnienie społeczne i narodowe, jak Polacy. Kultura żydowska jest starsza i bardziej rozwinięta niż polska. Przyłączenie do państwa polskiego odrzucamy jednomyślnie, mając w Wilnie 75 tysięcy Żydów, czyli liczbę żadną miarą nie mniejszą, niż Polacy… Gdyby była mowa o zmianie granic, to moglibyśmy się zgodzić na każde rozwiązanie, byle nie polskie. Gdyby wystąpiła tendencja oddania Wilna Polsce, wówczas musielibyśmy zmobilizować cale żydostwo do obrony naszej Jerozolimy litewskiej” („Lecte Najer”, Wilno VI 1918; H. Ro-licki, op. cit., s. 336). (…) (uwaga red.: patrz też Tadeusz Gluziński (pseud. Henryk Rolicki), „Zmierzch Izraela”, rozdział „Żydzi a niepodległość Polski”, str. 331 i dalsze(link is external))
„WY NAS ZNAJDZIECIE NA DRODZE DO GDAŃSKA…”
Jeszcze przed przyjazdem delegacji polskiej do Paryża, w dniu 11 XI 1918 r. przedstawiciela Polski w Paryżu hrabiego Ksawerego Orłowskiego odwiedził Żyd francuski, finansista Maurycy Rothschild i zagroził: „Jeżeli na Kongresie oficjalnym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej będzie ten były od miasta Warszawy, członek Dumy Państwowej Rosyjskiej, który zyskał wszechświatowy rozgłos jako zajadły antysemita (chodziło o Romana Dmowskiego – ALS), to cały Izrael i on sam, będą uważali taką nominację za policzek wymierzony w twarz całego ich narodu i stosownie do tego postąpią. Hrabia Orlowski powinien wiedzieć, że wpływy żydowskie na postanowienia Kongresu pokojowego są bardzo wielkie. Niech wie z góry i uprzedzi, kogo należy, że kiedy Polska będzie reprezentowana przez tego pana, to Izrael zastąpi drogę ku wszystkim jej celom, a one są nam znane(…). Wy nas znajdziecie na drodze do Gdańska, na drodze do Śląska Pruskiego i Cieszyńskiego, na drodze do Lwowa, na drodze do Wilna i na drodze wszelkich waszych projektów finansowych. Niech Pan hrabia to wie i stosownie do tego postąpi”. (S. Trzeciak, „Talmud o gojach”, s. 329: S. Wysocki, op. cit.. s. 93-94). (uwaga red.: Problematykę sabotowania przez Żydów polskich i całą diasporę odrodzenia państwa polskiego opisywał również Tadeusz Gluziński (pseud. Henryk Rolicki) w książce „Zmierzch Izraela”, rozdział „Żydzi a niepodległość Polski”, str. 331 i dalsze(link is external)) (…)
PODSUMOWANIE
Próba „przywalenia Polski kamieniem grobowym” –jak określił to prof. J. R. Nowak – przez stworzenie na ziemiach polskich sztucznego tworu przy pomocy Niemców, zwanego Judeopolonią, zakończyła się fiaskiem. Jednak w walce o niedopuszczenie do realizacji tych planów Polska poniosła duże straty i stała się przedmiotem manipulacji na arenie międzynarodowej. Wrogowie nie potrafili docenić narodowych dążeń Polaków i wydawało się im, że nieograniczone pieniądze i wsparcie potężnego mocarstwa mogą być silniejsze nad wolę narodu do odrodzenia własnej Ojczyzny.
Z obłędnych planów jednak nie zrezygnowano. Nie udało się stworzyć dywersyjnego tworu państwowego przy pomocy Niemców, więc już od roku 1919 zaczęto planować zniewolenie Polski przy pomocy bolszewików, co zaowocowało w 1944 r. stworzeniem tzw. Polski Ludowej, w której mordy elementu niepodległościowego, znieważanie godności narodu i walka z polskimi tradycjami miały doprowadzić do wynarodowienia i stalinizacji „mas polskich”. Okaleczony naród, chociaż poniósł ogromne straty, zdołał jednak zachować w sobie tyle żywotności, aby walczyć o to, „żeby Polska, były Polską”. Uwaga red.: W tym miejscu wypada zapytać, czy coś pomiędzy stalinizmem a rokiem 1989 istniało na ziemiach polskich, czy też nie – a jeśli istniało, to czy było bardziej polskie i lepiej służyło narodowi polskiemu niż to, co istnieje od 1989 roku, czy nie. Autor nie może ot tak prześlizgiwać się nad dziejami narodu polskiego w okresie jego największych w historii sukcesów gospodarczych – nigdy nie budowano rocznie tylu mieszkań, nigdy nie powstawało rocznie tyle fabryk i miejsc pracy. Nigdy skuteczniej nie przezwyciężono nędzy i wykluczenia społecznego. Jeśli Autor dostrzega antypolskość III RP, czyli przeznaczonej do wyludnienia prowincji niemiecko-francuskiej UE, to tylko przez kontrast pomiędzy PRL a III RP.
Trzecia próba zniewolenia i zniszczenia Polski narodowej została podjęta od roku 1989, gdy pod pretekstem transformacji zaczęto jawnie propagować likwidację państw narodowych (nie wszystkich!!!) i stworzenie globalistycznego kibucu, składającego się z kosmopolitycznych euroregionów, sterowanych przez międzynarodowy kapitał. Miejmy nadzieję, że i tym razem Polakom nie zabraknie siły i chęci aby walczyć o zachowanie wartości, o które walczyli i za które ginęli nasi Ojcowie.
dr Leszek Szcześniak
Bibliografia do tematu „Judeopolonia”
Bałaban M., „Historia i literatura żydowska”, Lwów – Kraków – Warszawa 1925 Bałaban M., „Studia historyczne”, Warszawa 1927 Bimbaum N., „Den Ostjuden ihr Recht”, Wien 1915 Dmowski R., „Świat powojenny a Polska”, wyd. III, Warszawa 1932 Dmowski R., „Myśli nowoczesnego Polaka”, Londyn 1953 Eisenbach A., „Ludność żydowska w Królestwie Polskim w końcu XIX w, w: ,Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego”, 1959, nr 29 Fajnhauz D., „Żydzi na Litwie i Białorusi w XIX w”, w: „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego”, 1959, nr 51; Fajnhauz D., „Ludność żydowska na Litwie i Białorusi a powstanie 1963″, w: „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego”, 1961, nr 38 Ford H., „Międzynarodowy Żyd”, Warszawa 1998 Hartglas A., „Zasady naszego programu politycznego w Polsce”, Warszawa 1918 Hirschhorn S., „Historia Żydów w Polsce od Sejmu Czteroletniego do wojny europejskiej (1788-1914)”, Warszawa 1921 Jeske-Choiński T., „Historia Żydów w Polsce”, Warszawa 1919 Johnson R, „Historia Żydów”, Kraków 1998 Kautski K., „Rasse und Judentum”, Berlin 1914 Kautski K., „Socjal-Demokracja”, w: „Rewolucja proletariacka i jej program” [przekład polski]. Warszawa 1924 Kempner S., „Dzieje gospodarcze porozbiorowej Polski”, Warszawa 1912 Kobyliński S., „Sprawa polska a kwestia żydowska”, Poznań 1924 Koneczny F., „Logos i Ethos”, Poznań 1921 Koneczny F., „Cywilizacja żydowska”, Warszawa 1997 Korsch H., „Żydowskie ugrupowania wywrotowe w Polsce”, Warszawa 1925
Kruszyński J. MT, „Żydzi i kwestia żydowska”, Włocławek 1920 Krysiak F., „Dwa dni grozy we Lwowie”, Kraków 1919 Krajewski J., „Białe karty w sprawach polsko-żydowskich na przełomie XIX i XX wieku do roku 1939″, Warszawa 1989 Kurnatowski J., „W sprawie żydowskiej”. Warszawa 1914 Laudynowa S., „Sprawa światowa. Żydzi, Polska, ludzkość”, t. I-II, Chicago 1919 Marchlewski J., „Antysemityzm a robotnicy” [reprint]. Warszawa 1972 Marks K., „W kwestii żydowskiej”, w: K. Marks, F. Engels, „Dzieła”, t. I, Warszawa 1961 Marylski A., „Dzieje sprawy żydowskiej w Polsce”, Warszawa 1912 Mieszkiewicz B., „Antysemityzm?”, Kraków b.r. Niemojewski A., „Prawo żydowskie o gojach”. Warszawa 1918 Niemojewski A., „Dusza żydowska w zwierciadle Talmudu”, Warszawa 1920 Nowaczyński A., „Mocarstwo anonimowe”, Warszawa 1920 Nowak J. R., „Haniebna karta”, w: „Słowo – dziennik katolicki”, 24-25 III 1995 Nowak J. R., „Judeopolonia. Nieucy z „Wyborczej””, w: „Nasza Polska”, 24 III 1999, nr 12 Orlicki J., „Szkice z dziejów stosunków polsko-żydowskich 1918-1949″, Szczecin 1983 Pawlikowski M., „Dwa światy”, Londyn 1952 „Pamiętnik z I zjazdu Zjednoczenia Polaków Wyznania Mojżeszowego wszystkich ziem polskich”, Warszawa 1919 Phillippson M., Neueste Geschichte desjudischen Volkes”, Band I-III,Leipzig l911 Pobóg-Malinowski W., „Najnowsza historia polityczna Polski”, t. II, Londyn 1983 Pogonowski J. C., „Jews in Poland. A Documentary History”, New York 1993 Polak J., „Zbrodnicze plemię”, Wrocław – Warszawa b.r. Pranajtis J. B., „Chrześcijanin w Talmudzie żydowskim”. Warszawa 1937 Reich L., „Żydowska Delegacja Polaków w Paryżu”, Lwów 1922 Rolicki H., „Zmierzch Izraela”, Warszawa 1932
Rostański K., „Polonii w Ameryce z Żydami sprawa w dobie odbudowy Państwa Polskiego”, Warszawa 1925 Segel B., „Die polnische Judenfrage”, Berlin 1916 Szczepański W, „Najstarsze cywilizacje Wschodu klasycznego”, t. I: „Egipt”, t. III: „Egea i Hatti”, Lwów 1922-1923 Tartakower A., „Emigracja żydowska z Polski”, Warszawa 1934 Tartakower A., „Zarys socjologii żydostwa”. Warszawa 1938 Topolski J., „Dzieje Polski”, Warszawa 1977 Trzeciak S., „Mesjanizm a kwestia żydowska”, Warszawa 1934 Trzeciak S., „Program światowej polityki żydowskiej”, wyd. III rozszerzone, Warszawa 1936 Trzeciak S., „Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce”, Warszawa 1939 Tworakowski S., „Polska bez Żydów”, Warszawa 1939 Wasiutyński B., „Ludność żydowska w Polsce w wieku XIX i XX (Studium statystyczne)”, Warszawa 1930 Witos W, „Moje wspomnienia”, IWW 1978 Wróbel P, „Między nadzieją a zwątpieniem”, w: „Więź”, VII-VIII 1986 Zadrecki T., „Talmud w ogniu wieków”. Warszawa 1936 Znaniecki F., „Upadek cywilizacji zachodniej”, Warszawa 1921 Żabotyński W., „Polaki i Jewreje”, Odessa 1921 Żabotyński W., „Państwo Żydowskie”, Warszawa – Lwów, b.r. „Żydzi a powstanie styczniowe”. Materiały i dokumenty opracowane do druku przez A. Eisenbacha, D. Fajnhauza i A. Weissa, Warszawa 1963
WK: do pozycji wymienionych przez dr Szcześniaka dodać można: Odpowiedź Jędrzeja Giertycha „Dziennikowi Polskiemu”, „Myśl Polska”, Londyn 1975 Maciej Giertych, „Nisko nad Sanem – planowane przez Niemców państwo żydowskie na terenach Polski”, „Opoka w Kraju” nr 36(57) z grudnia 2000
===============================
Książka jest poszerzoną wersją hasła „Judeopolonia”, które obok innych mogą Państwo znaleźć w Encyklopedii „Białych Plam” Polskiego Wydawnictwa Encyklopedycznego.
Ks. dr Stanisław Trzeciak: Jak Żydzi zdradzali Polskę w 1920 roku
{Przypominam 9 kwietnia 2025 ze względu na czyny tej pacynki europejskiej, Ursuli WodęLeje md]
… było: dezerterów 202, a w tym żydów 193, uchylających się od poboru wojskowego 411, a w tym żydów 398, działających na szkodę Państwa Polskiego 328, w tym żydów 325″.
„Cud nad Wisłą” jest wielką szkołą dla Narodu i Państwa Polskiego. Wymownie nas uczy, że Polska może się opierać tylko na Polakach zjednoczonych umiłowaniem swojej Ojczyzny i złączonych silnymi węzłami narodowymi. Jest tu zarazem wielkie ostrzeżenie przed żydami, którzy bezprzykładnie, jak w żadnym państwie, łączyli się z naszym wrogiem i działali na szkodę zagrożonego naszego bytu państwowego. Dezercja, zdrada, sianie defetyzmu wśród ludności cywilnej, w wojsku, łączenie się wprost z wrogiem przez przyłączanie się do niego z bronią na froncie lub tworzenie oddziałów wojskowych z ludności cywilnej i przechodzenie na pomoc do wroga, by walczyć przeciw wojskom naszym — oto obraz zachowania się żydów w Polsce, dźwigającej się z okowów niewoli, która miała przed sobą postawioną kwestię „być albo nie być”. Małe tylko były wyjątki.
Tu znów niech przemówią fakty i suche komunikaty Naczelnego Dowództwa: „Komunikat z dnia 18 kwietnia 1919 r. Front litewsko-białoruski: Wczorajsze walki o Lidę były uporczywe. Nieprzyjaciel zgromadził wielkie siły, starannie przygotował się do obrony i umocnił ważniejsze obiekty. Piechota nasza musiała kilkakrotnie łamać bagnetem opór wroga, zwłaszcza suwalski pułk piechoty, który wśród ciężkich walk ulicznych, biorąc dom za domem, oczyszczał miasto od nieprzyjaciela. Miejscowa ludność żydowska wspomagała bolszewików, strzelając do naszych żołnierzy”.
Dodać tu należy, że kiedy wymieniony 41 pp. opuścił ze względów taktycznych czasowo Lidę, to żydzi z okien i z dachów strzelali do żołnierzy naszych, lali wrzątkiem na nich i rzucali kamieniami. Kiedy zaś później wymieniony pułk ponownie zajął miasteczko, ludność polska wskazała na kloaki, do których żydzi wrzucili siedmiu oficerów naszych, których jako ostatnio wycofujących się postrzelili, pojmali, w okrutny sposób zmasakrowali i rzucili do kloaki.
Komunikat z 19 sierpnia 1920 r: „W Siedlcach wzięto do niewoli ochotniczy oddział żydowski, rekrutujący się z miejscowych żydów komunistów”.
Komunikat z dnia 21 sierpnia 1920 r.:
„Front środkowy… W walkach pod Dubienką, gdzie odrzuciliśmy nieprzyjaciela za Bug, odznaczył się porucznik Danielak z 11 pp., który samorzutnie, nie czekając na nadejście swej kompanii, z 8 żołnierzami zaatakował linię nieprzyjacielską, biorąc 20 jeńców do niewoli. Stwierdzono w tym okręgu, że walczy po stronie bolszewickiej oddział ochotniczy z Włodawy”. Widzimy tu zatem niezwykłe bohaterstwo naszych żołnierzy, którzy oprócz wroga zewnętrznego musieli jeszcze pokonywać wewnętrznego wroga, żydów. Podobną sytuację mamy również w walkach zaciekłych w Białymstoku, jak stwierdza Komunikat z 24 sierpnia 1920 r.: „Front północny… Przy zdobyciu Łomży wzięto 2.000 jeńców, 9 dział, 22 karabiny maszynowe i bardzo duży materiał wojenny. Po zajęciu przez 1-szą dywizję Legionów w dniu 22 bm. rano Białegostoku trwały w samym mieście jeszcze przez 20 godzin zaciekłe walki uliczne z przybyłą na pomoc z Grodna 55-ą dywizją sowiecką i miejscową ludnością żydowską, która wydatnie zasilała szeregi bolszewickie”.
Jeśli z powyższych Komunikatów Naczelnego Dowództwa przekonujemy się, że ludność cywilna żydowska w czasie wojny uderza sztyletem w plecy naszego żołnierza, zmagającego się z wrogiem lub łączy się z wrogiem do otwartej walki przeciw naszej Armii, to inne Komunikaty charakteryzują żydów w Armii na froncie jako dezerterów i zdrajców najpodlejszego gatunku.
Raport Dowódcy 5p. Ułanów do Szefa Sztabu Generalnego:
„Dnia 21 czerwca 1920 na odcinku IV Batalionu 106 pp. na Słuczy 3 żołnierze, żydzi przyłapani zostali na rozmowie z bolszewikami, którzy proponowali zdradzić nas i wspólnie przełamać front. Batalion ten miał w swym składzie 130 żołnierzy żydów. Dwóch żydów z wyroku Sądu Doraźnego, zostało rozstrzelanych, trzeci ułaskawiony”. „Dnia 26 czerwca również silnie zażydzony I Batalion 106 pp. bronił przyczółka mostowego w Hulsku. Trzykrotnie odważni semici uciekali z okopów i trzykrotnie ułani 5 pułku zapędzali ich płazem szabli na miejsce. W trakcie tego żyd, sierżant 106 pp. zabił dwiema kulami wachmistrza 3 szwadronu Pilcha, który zapędzał go na miejsce. Wynikiem tego boju było nowe przełamanie naszego frontu (na Słuczy i Horyni).
Dnia 3 sierpnia 1920 r. Budionnyj skoncentrował się naprzeciwko Ostroga, bronionego przez oddziały 106 pp., do którego powróciła tymczasem większość żydów — dezerterów. Dnia czwartego o świcie garnizon Ostroga bez strzału, nie napierany przez bolszewików, panicznie wycofał się z miasta. Bolszewicy mimo trudnej przeprawy, przeszli Horyń i wyruszyli na Zdołbunowo”. „Z faktów przytoczonych wypływa, że przepełniony żydami 106 pp. służył ulubionym punktem ataku dla Budionnego i dwukrotnie odegrał fatalną rolę bezpośredniej przyczyny przełamania naszego frontu (na Słuczy i Horyni). Dane powyższe są w Armii naszej powszechnie znane i szeroko omawiane wśród żołnierzy. Oburzenie ich jest tak wielkie, że dalsze pozostawienie żydów w składzie Armii jest wykluczone. Nasuwa się konieczność niezwłocznego wydzielenia ich z pułków na froncie, inaczej mogą zajść krwawe ekscesy. Wartość bojowa na takim odżydzeniu może tylko zyskać”.
O tych wypadkach mówi również Wacław Sobieski: „Niezapomnianym będzie również stanowisko tych żydów, którzy witali armię Bronsztaina-Trockiego manifestacyjnie. W czasie cofania się Gen. Szeptycki trzykrotnie przysyłał do Naczelnego Dowództwa W.P. raporty o zdradzie oficerów żydów, zaś pod Radzyminem batalion wartowniczy, składający się z żydów, przeszedł na stronę bolszewików”. Jeżeli się zważy, że wtedy nawała bolszewicka zbliżała się już prawie do przedmieść Warszawy, to się zrozumie nadzwyczaj ciężkie położenie naszej Armii i naszego Narodu i musi się przyznać, że jedynym ratunkiem przed żydami, jako wrogiem wewnętrznym, był nadzwyczaj doniosły rozkaz ówczesnego Ministra Spraw Wojsk. Gen. Sosnkowskiego, by żydów wydzielić z armii i osadzić w obozie koncentracyjnym w Jabłonnie.
Rozkaz ten opiewa:
„Ministerstwo Spraw Wojskowych — Oddział I Sztabu Licz. 13679 mob. Usunięcie żydów z D.O. Gen. Warszawy i formacji podległych wprost M. S. Wojsk. W związku z mnożącymi się ciągle wypadkami, świadczącymi o szkodliwej działalności elementu żydowskiego, zarządza M. S. Wojsk, co następuje: 1. Dla D. O. Gen. Warszawa. 2. Dla wszystkich Oddziałów szt. M. S. Wojsk, i Dep. M.S.W. z poszczególnymi, w drodze tych Oddz. szt. i Dow. wprost M. S. Wojsk., podlegającymi formacjami, zakładami, instytucjami itd.
ad 1. D. O. Gen. Warszawa usunie ze wszystkich mu podległych formacji, stacjonowanych w Warszawie, Modlinie, Jabłonnie i Zegrzu, żydów szeregowych, pozostawiając w tych formacjach tylko 5% tego żywiołu. D. O. Gen. Warszawa wyznaczy punkt zborny, dla tych wyeliminowanych żydów, tworząc z takowych po wydzieleniu rzemieślników, oddziały robotnicze. Oddziały te powinny być formowane na sposób kompanii robotniczych o maksymalnej sile 250 szeregowych na kompanię. Na każdą taką kompanię robotniczą wyznaczy:; D.O. Gen. Warszawa 1 oficera, 5 podoficerów, 10 szeregowych wyznań chrześcijańskich. W razie zapotrzebowania oficerów niezdolnych do służby frontowej zwróci się D. O. Gen. Warszawa z zapotrzebowaniem takowych do Oddz. I Sztabu M. S. Wojsk. Po sformowaniu wymienionych kompanii robotniczych, wyda M. S. Wojsk, dalsze zarządzenia, co do numeracji i gdzie wymienione kompanie zużytkowane zostaną. Przeprowadzenie tego rozkazu należy niezwłocznie wykonać, licząc się z obecną sytuacją. O wycofaniu z formacji żydów zamelduje D. O. Gen. Warszawa do M. S. Wojsk. Oddz. I Sztabu do dnia 12. VIII. 1920 r. ad 2. Wszystkie oddziały szt. M. S. Wojsk., jak również i Departamenty usuną do 5% z podległych im (wprost M. S. Wojsk.) formacji, zakładów, instytucji itd. szeregowych żydów, oddając takowych do dyspozycji D. O. Gen. Warszawa, które ich wcieli do tworzących się robotniczych komp. Zaznacza się przy tym, że w samych biurach i kancelariach poszczególnych oddz. szt. i Departamentów, należy wszystkich żydów szeregowych usunąć. Zatrzymanie żydów w biurach lub innych instytucjach pod pretekstem, że takowi są niezbędni lub politycznie pewni, tym samym zakazuje się. Wyeliminowanie żydów i oddanie takowych do dyspozycji D. O. Gen. Warszawa winno być bezwarunkowo z dniem 12. VIII. 1920 r. skończone. Wykonanie tego rozkazu zamelduje D. O. K. Gen. Warszawa Oddziałowi I Dep. M. S. Wojsk., zawiadamiając o wykonaniu Oddz. X. Sztabu M. S. Wojsk. Otrzymują: Woj. Gub. Warszawy, D.O. Gen. Warszawa, Biuro Prezydialne, Kancelaria Wiceministra, Wszystkie Oddz. Sztabu M. S. Wojsk., Wszystkie Dep. M. S. Wojsk., Dep. dla spraw Morskich, Dow. m. Warszawy, N. Dow. W. P. Prich Płk. Szt. Gen. Szef Oddziału I.”
Jeżeli Minister Spraw Wojsk, zmuszony był do przeprowadzenia oczyszczenia Armii z żywiołu żydowskiego w najkrytyczniejszej dla Państwa chwili, bo w chwili, kiedy wróg był prawie pod murami stolicy, to czyż nie jest rzeczą niezbędną i konieczną dla Państwa oczyścić w zupełności Armię od żydów w czasie pokoju na podstawie ustawodawstwa, wyznaczającego żydów do batalionów robotniczych i nakładającego na nich progresywny podatek stosownie do zamożności?
Jeżeli służba w Armii Polskiej jest zaszczytem i chlubą dla Polaka, to nie może być w niej miejsca dla tych, którzy łapownictwem od niej się wymykają, dezerterują, szpiegostwo i zdradę uprawiają, a takimi są żydzi, bo jak mówi Wacław Sobieski w r. 1920 „wśród zbiegłych do Śląska Górnego, a następnie wydanych Władzom Polskim, było: dezerterów 202, a w tym żydów 193, uchylających się od poboru wojskowego 411, a w tym żydów 398, działających na szkodę Państwa Polskiego 328, w tym żydów 325″.
Taką rolę odegrali żydzi w chwili powstania Państwa Polskiego. Czyż więc się godzi tych, którzy zdradzali Polskę i łączyli się z jej wrogami, stawiać na równi z tymi, którzy krwią i życiem jej bronili i dla niej wszystko poświęcili, i jednym i drugim dawać równe, jedne i te same prawa? Czy też przeciwnie? — Czyż sprawiedliwość i instynkt samozachowawczy nie przemawia za tym, by żydom odjąć równouprawnienie i by ich wykluczając z Armii, nie dopuścić do dostaw wojskowych, żołnierzom zakazać wszelkiego stykania się z nimi, a żydom zabronić nawet blisko koszar mieszkać?