Trump, Xi Jinping i Modi [premier Indii], Polska będzie ich bojkotować?

istotny fragment z: https://nczas.info/2025/11/30/mentzen-reaguje-na-decyzje-nawrockiego-bedziemy-ich-teraz-wszystkich-bojkotowac

Jak poinformował w niedzielę szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, prezydent Nawrocki ograniczy program swojej wizyty na Węgrzech wyłącznie do szczytu prezydentów Grupy Wyszehradzkiej w Ostrzyhomiu.

Przydacz zaznaczył, że stało się tak w związku ze zrealizowaną przez premiera Węgier Viktora Orbana wizytą w Moskwie i jej kontekstem.

„Odwołując się w swej polityce do dziedzictwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który podkreślał, że bezpieczeństwo Europy zależy od solidarnego działania, także w dziedzinie energii, w związku ze zrealizowaną przez Premiera Viktora Orbana wizytą w Moskwie i jej kontekstem, Prezydent K. Nawrocki zdecydował się ograniczyć program swojej wizyty na Węgrzech wyłącznie do szczytu prezydentów Grupy Wyszehradzkiej w Ostrzyhomiu” – podał Przydacz.

Do decyzji Nawrockiego odniósł się Sławomir Mentzen. „Z Putinem w ostatnim czasie oprócz Orbana spotkali się Trump, Xi Jinping i Modi, przywódcy najpotężniejszych państw na świecie” – zaznaczył na początku. [Narendra Modi – Premier Indii.md]

„Będziemy ich teraz wszystkich bojkotować? Czy zbojkotowalibyśmy też rozmowy pokojowe z Rosją, gdyby ktoś jakimś cudem zaprosił nas do stołu?” – pyta jeden z liderów Konfederacji Wolność i Niepodległość.

Mamy z Orbanem trochę wspólnych interesów i warto o nie dbać. Nie rozumiem tego demonstracyjnego odwołania spotkania z nim. Jeżeli nawet z Węgrami nie będziemy rozmawiać, to z kim w tej Unii możemy się dogadać?” – zakończył Mentzen.

Pałac Prezydencki czy Ministerstwo Głupich Kroków? A może Dudenstein 2.0?

Pałac Prezydencki czy Ministerstwo Głupich Kroków? A może Dudenstein 2,0?

Autor: CzarnaLimuzyna, 30 listopada 2025

Przyznam się szczerze, że od samego początku nie byłem pewien czy Karol Nawrocki ma zamiar zostać prezydentem „wszystkich Polaków” czy może odważy się spróbować drugiej opcji i stać się prezydentem Polaków normalnych.

Ostatnie kroki prezydenta belwederskiego, Nawrockiego skłaniają niektórych komentatorów do obaw, że za chwilę ujawni się nam, w pełnej krasie, kolejny polityczny Frankenstein w wersji “Dudenstein 2,0”.

Zerknijmy jeszcze na to, co opublikował na X sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, Marcin Przydacz

Prezydent Karol Nawrocki konsekwentnie opowiada się za szukaniem realnych sposobów zakończenia wojny na Ukrainie wywołanej przez Federację Rosyjską. Odwołując się w swej polityce do dziedzictwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który podkreślał, że bezpieczeństwo Europy zależy od solidarnego działania, także w dziedzinie energii, w związku ze zrealizowaną przez Premiera Viktora Orbana wizytą w Moskwie i jej kontekstem, Prezydent K. Nawrocki zdecydował się ograniczyć program swojej wizyty na Węgrzech wyłącznie do szczytu prezydentów Grupy Wyszehradzkiej w Ostrzyhomiu. (…)

Odwoływanie się, po raz kolejny, do dziedzictwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zdrajcy lizbońskiego, nie wróży niczego dobrego dla Polski. Oznacza to chorobliwą fiksację blokującą racjonalne myślenie, a tym samym możliwość rozwinięcia samodzielnej, patriotycznej polityki nazywanej przez antypolskich politruków, w zależności od epoki, ale zawsze fałszywie: w latach 1944-56. – proimperialistyczną i proamerykańską, a dziś prorosyjską.

Ciekawe, czy pan Przydacz tylko udaje niewiedzącego czy naprawdę, z jakiś nieodgadnionych do dziś, tajemniczych powodów nie wie, że wojnę proxy na Ukrainie zainicjowały USA w 2014 roku, a atak wojsk rosyjskich w 2022 nie był jej początkiem, lecz kolejnym, tragicznym etapem?

Zwracam uwagę również na to sformułowanie: „także w dziedzinie energii”. Wtedy rzeczywiście mieliśmy problem z uzależnieniem energetycznym od Rosji, a dziś metodą “z deszczu pod rynnę” problem zwiększył się w dwóch aspektach. W formie uzależnieniu od droższych dostawców oraz w formie zakazu korzystania z tradycyjnych, tanich źródeł. I kto tu z kogo robi idiotę? Odpowiedzią na pytanie niech będzie poniższa grafika przedstawiająca Olaków.

AIX

W niewoli „dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego”

W niewoli „dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego”

Jan Engelgard https://myslpolska.info/2025/11/30/w-niewoli-dziedzictwa-lecha-kaczynskiego

„Odwołując się w swej polityce do dziedzictwa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który podkreślał, że bezpieczeństwo Europy zależy od solidarnego działania, także w dziedzinie energii, w związku ze zrealizowaną przez Premiera Viktora Orbana wizytą w Moskwie i jej kontekstem, Prezydent K. Nawrocki zdecydował się ograniczyć program swojej wizyty na Węgrzech wyłącznie do szczytu prezydentów Grupy Wyszehradzkiej w Ostrzyhomiu” – napisał na profilu X Marcin Przydacz z Kancelarii Prezydenta w „uzasadnieniu” odmowy spotkania z Viktorem Orbanem.

Na pana ministra posypał się grad negatywnych opinii wyrażanych przez zwolenników Nawrockiego. Oto kilka z nich: 

Niestety bardzo zła decyzja, pokazująca, że w Kancelarii Prezydenta nikt nie patrzy realistycznie na zakończenie wojny na Ukrainie, tylko dalej wierzy się w mrzonki o zwycięstwie Ukrainy. Orban to przyjaciel Polski,  Zełenski wróg.  I taka jest rzeczywistość”;

Żenujące. Andrzej Duda 2.0? Szybko się auto-degraduje Pan Prezydent. Wielka szkoda. Wpływ nawiedzonego rusofoba z małym rozumkiem-Cenckiewicza, czy już toksyczne ukąszenie polityczna poprawnością Gazety Wyborczej?”;

Bardzo, ale to bardzo zła decyzja… Przyjacielem się jest nie za coś, lecz pomimo czegoś. Zachowanie małego człowieka, zwyczajnie nam nie przystoi, tym bardziej jeżeli Polska ma być liderem Grupy Wyszehradzkiej i powinna dążyć do dialogu, a nie demonstrować focha”.

—————————————-

Pomimo tego, że Kancelaria wie, jakie są nastroje elektoratu Karola Nawrockiego – nie po raz pierwszy zachowuje się tak, jak w tym przypadku. Prezydent wydał już dwa oświadczenia zgodne z oczekiwaniami Donalda Tuska i Radosław Sikorskiego – potępiając „rosyjską” dywersję, mimo tego, że nie było żadnych dowodów na to, kto ją zlecił i przyłączając się do obłudnej kampanii po śmierci 7-letniej Amelki z Tarnopola, sugerując, że Rosja celowo zabija dzieci.

Z czego wynikają te posunięcia Nawrockiego i Kancelarii? Po pierwsze, jego otoczenie, zaplecze eksperckie i on sam to zbiorowisko ideologicznych rusofobów, niezdolnych do jakiejkolwiek zmiany myślenia o konflikcie na Ukrainie.

Po drugie, otoczenie Prezydenta panicznie boi się ataku ze strony rządowej propagandy już uznającej Nawrockiego za narzędzie Moskwy. Ten strach i takie a nie inne poglądy sprawiają, że Nawrocki traci szansę na sformułowanie innych priorytetów polityki polskiej jaką dają mu rządy Donalda Trumpa, przykład Węgier Viktora Orbana i zmiana nastrojów społecznych w Polsce.

Rację ma J. D. Vance, wiceprezydent USA, uważając że Polska razem z krajami skandynawskimi i bałtyckimi jest skrajnie rusofobiczna i nie jest przydatna dla Ameryki w jej wysiłkach zmierzających do zakończenia wojny. Rację ma także jeden z publicystów mainstreamu, że dopóki na czele PiS stoi Jarosław Kaczyński polityczna i ideologiczna rusofobia pod płaszczykiem „dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego” będzie kontynuowana.

PS: Nie wiem czy podczas wizyty w Budapeszcie Nawrocki, pod jakimś pretekstem, nie spotka się z Viktorem Orbanem, być może nawet to oświadczenie Przydacza jest jakąś formą „zasłony” dymnej – nie zmienia to jednak faktu, że Pan Prezydent wlecze się w ogonie Globalistycznej Partii Wojny.

Jan Engelgard

Komentarz ten ukaże się także w najnowszym papierowym numerze Myśli Polskiej (nr 49/50/2025)

Sejm blokuje ustawy prezydenta. Licznik zamrażarki bije, a kluczowe projekty czekają

Sejm blokuje ustawy prezydenta.

Licznik zamrażarki bije,

a kluczowe projekty czekają

29.11.2025 https://www.tysol.pl/a150282-sejm-blokuje-ustawy-prezydenta-licznik-zamrazarki-bije-a-kluczowe-projekty-czekaja

Od ponad stu dni prezydenckie inicjatywy czekają w Sejmie na jakiekolwiek procedowanie. Projekty dotyczą bezpieczeństwa, rodzin, energii, zdrowia i rozwoju państwa, jednak izba niższa nie kieruje ich nawet do prac komisji.

Na stronie prezydent.pl, uruchomiono również licznik tzw. zamrażarki sejmowej pokazujący, ile dni projekty czekają na rozpoczęcie procedowania.

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki / Mikołaj Bujak KPRP

Wizja państwa przedstawiona w orędziu

W orędziu inauguracyjnym z 6 sierpnia prezydent Karol Nawrocki zapowiedział budowę Polski „suwerennej, bezpiecznej, praworządnej i normalnej, a także Polski dobrobytu i dużych inwestycji”. Jak przypomniano na stronie prezydent.pl, realizacja tej wizji odbywa się poprzez kierowanie do Sejmu kolejnych inicjatyw ustawodawczych.

Dlaczego projekty trafiają do zamrażarki

W Kancelarii Prezydenta przygotowano regulacje mające przyspieszać rozwój państwa, wzmacniać rodzinę, chronić polskie rolnictwo i wspierać ratowanie służby zdrowia.

Podkreślono, że inicjatywy te często odpowiadają na problemy, wobec których rząd nie przedstawia rozwiązań, a ich powstanie jest realizacją zobowiązań z kampanii popartych przez 10,6 mln wyborców.

Koalicja nie realizuje własnych obietnic

Zaznaczono, że obecna większość sejmowa nie tylko nie wdraża własnych zapowiedzi, lecz także utrudnia wprowadzanie prezydenckich regulacji.

Wskazano, że sam marszałek Sejmu zapowiedział obstrukcję wobec inicjatyw prezydenta, choć jego rolą jest organizowanie pracy nad wszystkimi projektami.

Jak napisano, rządzący krytykują stosowanie weta przez głowę państwa, podczas gdy własnym politycznym wetem obejmują wszystkie przedłożenia prezydenta.

Apel o rzetelną debatę

Prezydent zwrócił się do marszałka Sejmu, ugrupowań rządzących i całego parlamentu o podjęcie uczciwej debaty nad przesyłanymi projektami, z pełnym poczuciem odpowiedzialności za przyszłość kraju.

Ponad sto dni zwłoki. Lista zablokowanych inicjatyw

Jak przypomniano na prezydenckiej stronie, złożone w pierwszych dniach prezydentury projekty od ponad stu dni zalegają w izbie niższej. Obywatele czekają na ich rozpatrzenie. Na liście znajdują się:

  • Tak dla CPK – 07.08.2025
  • PIT Zero. Rodzina na Plus – 08.08.2025
  • Ochrona polskiej wsi – 09.08.2025
  • Mrożenie cen energii – 21.08.2025
  • Ustawa ukraińska – 25.08.2025
  • Technologie Przełomowe – 29.08.2025
  • Stop Banderyzmowi – 26.09.2025
  • Obywatelstwo polskie – 26.09.2025
  • Tak! Dla Polskich Portów – 17.10.2025
  • Godna Emerytura – 03.11.2025
  • Tani prąd –33 proc. – 07.11.2025
  • Prawo o ruchu drogowym – 07.11.2025
  • Fundusz Medyczny – 18.11.2025

Jak napisano, na stronie prezydent.pl, uruchomiono również licznik tzw. zamrażarki sejmowej pokazujący, ile dni projekty czekają na rozpoczęcie procedowania.

Minister: Sejm blokuje, a my nie możemy nawet uzasadnić projektów

Pokazujemy jak długo czekają prezydenckie inicjatywy ustawodawcze na rozpatrzenie ich przez Sejm

– wyjaśniał prezydencki minister Rafał Leśkiewicz, wskazując, że wiele z nich nie znajduje uznania u marszałka i posłów, a tym samym nie trafia pod obrady.

Nie mamy szans na to, aby zaprezentować merytoryczne uzasadnienie, dlaczego prezydenckie są dobre – dodał.

Nawrocki stawia ultimatum Tuskowi. Wojna?

Nawrocki stawia ultimatum Tuskowi. Szykuje się polityczna wojna

28.11.2025

karol nawrocki donald tusk
Karol Nawrocki i Donald Tusk / fot. PAP / Paweł Supernak

Karol Nawrocki postawił Donaldowi Tuskowi ultimatum w sprawie służb specjalnych. Dopóki premier nie zezwoli szefom służb na spotkanie z prezydentem, dopóty nominacje oficerskie i odznaczenia nie będą wręczane funkcjonariuszom. Szef rządu nie zamierza jednak ustąpić głowie państwa.​

Konflikt narastał przez kilka tygodni, a opinia publiczna usłyszała o nim, gdy prezydent Nawrocki odmówił podpisania wniosków dotyczących awansów dla młodych funkcjonariuszy służb specjalnych na pierwszy stopień oficerski. W odpowiedzi premier Donald Tusk oskarżył głowę państwa o sabotaż wymierzony w bezpieczeństwo państwa i próbę przejęcia kompetencji rządu.​

Prezydent Nawrocki odpowiada, że to premier podjął decyzję o zakazie spotkań szefów służb specjalnych z głową państwa. Odwołano cztery spotkania prezydenta z szefami służb, podczas których miały być omawiane kluczowe kwestie bezpieczeństwa oraz podejmowane decyzje dotyczące nominacji oficerskich. Nawrocki zarzucił również, że odmówiono udzielenia istotnych informacji przedstawicielowi prezydenta podczas posiedzenia Kolegium ds. służb specjalnych, co miało być kolejnym przypadkiem wykorzystania służb specjalnych w walce politycznej.​

Służby formalnie podlegają premierowi, ale dotychczas nikt nie robił większych problemów z organizacją spotkań z prezydentem. Nawrocki i jego otoczenie wychodzą z założenia, że prezydent może oczekiwać bezpośrednich raportów o stanie bezpieczeństwa państwa.

Nie wygląda na to, by któraś ze stron w najbliższym czasie odpuściła. Jak wynika z ustaleń Wirtualnej Polski, Kancelaria Premiera pozostaje w tej sprawie nieprzejednana. Tusk i spółka nie zgodzą się na spotkanie szefów służb specjalnych z Nawrockim.

A prezydent odpowiada, że skoro tak, to on nie podpisze nominacji dla osób wskazanych przez tzw. uśmiechniętą koalicję. Klincz będzie trwał.

Prezydent ostro o TV: Dezinformuje nas każdego dnia

Prezydent ostro o TVP: Dezinformuje nas każdego dnia

28.11.2025 https://www.tysol.pl/a150226-prezydent-ostro-o-tvp-dezinformuje-nas-kazdego-dnia

– My żyjemy w sytuacji, w której telewizja publiczna, na którą ja płacę podatki, i Wy płacicie podatki, dezinformuje nas właściwie każdego dnia – stwierdził w piątek podczas ECR Kongresu Młodych w Lublinie prezydent Karol Nawrocki.

Prezydent Karol Nawrocki

Prezydent Karol Nawrocki / fot. Mikołaj Bujak / KPRP

———————————————

W piątek prezydent Karol Nawrocki bierze udział drugiej edycji ECR Kongresu Młodych 2025 pod hasłem „Silna Polska. Przyszłość jest w nas”. Podczas jednej z debat zabrał głos w sprawie Telewizji Publicznej.

Karol Nawrocki o Telewizji Publicznej

Zdaniem Karola Nawrockiego telewizja publiczna sieje dezinformację. Przypomniał sytuację z prezydenckiej kampanii wyborczej, kiedy to – jak stwierdził – sam padał ofiarą krytyki.

– My żyjemy w sytuacji, w której telewizja publiczna, na którą ja płacę podatki, i Wy płacicie podatki, dezinformuje nas właściwie każdego dnia. Na przykład, pozycjonując, potencjalne a niezgodne z prawdą i publicznie przeze mnie krytykowane czy pokazujące za moją sprawą, że to jest nieprawda, telewizja publiczna dezinformuje.

Żyjemy w sytuacji, w której telewizja publiczna, czy część telewizji komercyjnych, które kształtują świadomość dużej części Polaków, regularnie, każdego dnia, dezinformują o funkcjonowaniu organów państwa polskiego albo wpływają za sprawą swojej dezinformacji na kampanię wyborczą, proces wyborczy. Mówimy o instytucji publicznej – dodał.

Prezydent zapytany o cenzurę w internecie

Prezydent Karol Nawrocki zapytany o ustawę ws. blokowania nielegalnych treści w internecie stwierdził, że jest ona „nadregulacją” unijnych przepisów i dąży do zabierania Polakom możliwości dzielenia się w sieci swoimi opiniami. Dodał, że jako człowiek przywiązany do wolności widzi w ustawie zagrożenia.

– To jest chęć wprowadzenia głębokiej nadregulacji i zabrania głosu wielu z was, którzy pod imieniem i nazwiskiem dzielą się swoimi opiniami, które być może nie są mainstreamem, być może ktoś się z nimi nie zgadza – zaznaczył.

Gdyby Trzaskowski wygrał wybory

Gdyby Trzaskowski wygrał wybory

Zygmunt Białas

 zygmuntbialas/gdyby-trzaskowski-wygral-wybor

Droga do federalizacji Unii Europejskiej i totalitarnych rządów byłaby prostsza i szybsza. Łatwiej byłoby zneutralizować ‚maruderów’  z Europy Środkowej: Węgry, Słowację i ewentualnie Czechy. A pośpiech jest konieczny, by zdążyć zahamować upadek UE czy też przełomowe zmiany w obsadzie stanowisk w Brukseli.

Wygrał jednak Karol Nawrocki. Społeczeństwo Polski, widząc fatalne, półtoraroczne wówczas, rządy Tuska, zapobiegło monopolizacji władzy w rękach ludzi nieodpowiedzialnych. Także wielu z nas, którym z PiS-em nie całkiem jest po drodze, poszło do lokali wyborczych i oddało głos na obecnego prezydenta. Ja też.

Czy nasz głos był pomyłką? – Osobiście jestem zawiedziony, gdy słyszę antyrosyjskie wypowiedzi Nawrockiego i jego współpracowników. Czyżby oni nie czuli, że inne wiatry wieją, że ich sprzymierzeniec Donald Trump pertraktuje z Rosją i Białorusią? Że odwracanie się od Rosji jest nie tylko nieuzasadnione, ale też nie ma przyszłości?

W innych sprawach prezydent porządnie wykonuje swoją robotę. Jest przede wszystkim zaporą wobec unijnych zakusów, jak też prezentuje trzeźwe stanowisko wobec kijowskiego reżimu. To nie może podobać się Tuskowi, który dąży do zwarcia z głową państwa, jak dotąd bezskutecznie.

Rządowe media przedstawiają prezydenta w nader niekorzystnym świetle, podobnie jak kiedyś czyniły za pierwszych rządów Tuska wobec Lecha Kaczyńskiego. Zwerbowano do akcji nawet PiS-owskiego byłego ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza:

„Ja to określę tak” – mówił Czaputowicz w programie ‚Newsroom’ – „pozycja prezydenta Polski, nie chcę tutaj obraźliwie tych słów użyć, ale jego rola, jego funkcja to jest taka funkcja pożytecznego idioty. Nie mówię o osobie, że jest idiotą, tylko o roli, która była już określona przez naukowców radzieckich za czasów Lenina, to znaczy działania na rzecz realizacji – wydaje się, że interesów Polski – a w rzeczywistości interesów, które służą Władimirowi Putinowi”.

W programie Moniki Olejnik wystąpił Roman Kuźniar, kiedyś rozsądny analityk z PRL-owskiej szkoły. Na pytanie, czy Karol Nawrocki powinien udać się do Kijowa, odpowiedział: „Ależ oczywiście, że tak! Jeżeli nie jedzie, to znaczy, że jest tchórzem tak jak Trump. Wszyscy przywódcy zachodni byli w Kijowie, z wyjątkiem tego tchórza Trumpa… Interes Polski wymaga, żeby nasz prezydent był w Kijowie”. – Jaki to interes, to jest chyba Kuźniarowi wiadome.

Dużo hejtu wobec prezydenta i jego rodziny. Nie oszczędzono nawet dziecka – jego córki. To za to, że zdołał wygrać wybory, psując szyki Tuskowi i Ursuli von der Leyen. Za wetowanie ustaw szkodliwych dla Polski. Dziś, wetując dwie rządowe ustawy, prezydent mówił:

„Chcę jasno powiedzieć, że korzystam z prawa weta wyłącznie wtedy, gdy wymaga tego interes obywateli, przejrzystość prawa oraz stabilność państwa. To obywatele powierzyli mi tę prerogatywę, wybierając mnie w wyborach powszechnych”.

Zygmunt Białas

Mocne wystąpienie Karola Nawrockiego w Dniu Niepodległości! Prezydent jasno o atakach na polskość

Mocne wystąpienie Karola Nawrockiego w Dniu Niepodległości! Prezydent jasno o atakach na polskość

https://pch24.pl/mocne-wystapienie-karola-nawrockiego-w-dniu-niepodleglosci-prezydent-jasno-o-atakach-na-polskosc

(fot. Piotr Nowak/PAP)

Patrząc na ponad tysiąc lat polskiej historii i wielkie dzieło ojców polskiej niepodległości, pytam więc, gdzie jest nasze jestestwo, nasze wartości chrześcijańskie, które budowały fundamenty Rzeczpospolitej i czemu musimy być świadkami i odpierać presję protezy wartości chrześcijańskich, jaką mają być obce nam ideologie w polskich szkołach i polskim systemie edukacji – mówił prezydent Karol Nawrocki.

Prezydent Karol Nawrocki przemawiał we wtorek 11 listopada na Placu Piłsudskiego przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Nie zabrakło jasnych, dobitnych słów na temat polskości i polskiej niepodległości. 

Prezydent Nawrocki podczas obchodów 107. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości podkreślił, że choć ojcowie niepodległości różnili się od siebie, to nie zawiedli „pięciu pokoleń, które pracowało na wolną i niepodległą Polskę”.

Zaznaczył, że udało się wytrzymać napór bolszewików ze wschodu, „bo wciąż w polskim żołnierzu i w polskim chłopie było to, co Maurycy Mochnacki nazwał jestestwem”.

Było przywiązanie do narodowych wartości i do naszej tożsamości, bo nie udało się międzynarodówce syrenim śpiewem przekonać polskiego chłopa, że tożsamość narodowa się nie liczy; bo chłop chciał ginąć za to, co polskie i żołnierz polski chciał ginąć za Polskę, za biało-czerwone barwy i za nasze narodowe jestestwo.

Przyznał, że choć scena polityczna II Rzeczpospolitej była mocno skonfliktowana, to jednak „nigdy nie oddała tego, czego potrzebuje cała narodowa wspólnota – swoich marzeń i ambicji – Centralnego Okręgu Przemysłowego, portu w Gdyni, polskiej złotówki, która była, jest i będzie symbolem polskiej suwerenności”.

Za największy sukces II Rzeczpospolitej prezydent Nawrocki uznał „wychowanie w polskiej szkole ucznia, który od początku do końca wiedział, że jest Polakiem i że ma obowiązki polskie”.

Patrząc na ponad tysiąc lat polskiej historii i wielkie dzieło ojców polskiej niepodległości, pytam więc, gdzie jest nasze jestestwo, nasze wartości chrześcijańskie, które budowały fundamenty Rzeczpospolitej i czemu musimy być świadkami i odpierać presję protezy wartości chrześcijańskich, jaką mają być obce nam ideologie w polskich szkołach i polskim systemie edukacji – powiedział Nawrocki.

Podkreślił także, że to „nie jest nasze, to niepolskie”. – Prezydent Polski nigdy nie pozwoli, abyśmy znów stali się pawiem i papugą narodów, bezwolnie powtarzającą to, co przychodzi z Zachodu – zadeklarował. Wskazał, że mówi to jako zwolennik Polski w Unii Europejskiej. – Ale mówiący przede wszystkim: Polska, przede wszystkim Polacy – oświadczył.

Prezydent zwrócił uwagę, że Polska wolna, niepodległa i suwerenna jest naszym zobowiązaniem. – O tym jest to święto – podkreślił Nawrocki.

Wskazał na doświadczoną walkami o granice i z bolszewikami II Rzeczpospolitą. – My współcześni Polacy, żyjący w niewspółmiernie lepszych czasach, chcemy powiedzieć tym z 11 listopada 1918 roku, że nie stać nas na nasze marzenia, na Centralny Port Komunikacyjny, na Polską Żeglugę Śródlądową, nie stać nas na rozwój polskich portów, polskiego atomu, nie stać nas na Centrum Technologii Przełomowych? – pytał prezydent.

Zaznaczył, że niepodległość to także sprawiedliwość. – Tak, Polacy oczekują sprawiedliwości. Polacy nie chcą politycznych, partyjnych szopek i teatrów – podkreślił prezydent.

Wskazał, że Polacy chcą móc dostać się do lekarza, zostać wyleczeni, taniej płacić za prąd i za artykuły spożywcze. – Nasza niepodległość, wolność i solidarność to także sprawiedliwość społeczna i tego jako prezydent w obliczu dzisiejszego święta zamierzam się domagać – powiedział. 

Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska niejakiego Szłapki

Kompromitacja rzecznika rządu Donalda Tuska Adama Szłapki na platformie „X”

08.11.2025 https://www.tysol.pl/a149202-kompromitacja-rzecznika-rzadu-donalda-tuska-adama-szlapki-na-platformie-x

W relacjach między premierem Donaldem Tuskiem a prezydentem Karolem Nawrockim doszło do kolejnego sporu – tym razem o zasady współpracy ze służbami specjalnymi. Prezydent poinformował, że premier zakazał szefom służb kontaktów z głową państwa, co Biuro Bezpieczeństwa Narodowego uznało za „groźne dla bezpieczeństwa Polski”. W związku z brakiem kontaktu z szefami służb Karol Nawrocki wstrzymał nominacje oficerskie.

Fake news Adama Szłapki

– Podpisywanie nominacji oficerskich to konstytucyjny obowiązek Prezydenta – zaszczytny, ale obowiązek. Nie łaska, nie dobra wola, nie kaprys.

– napisał rzecznik rządu Adam Szłapka.

Tymczasem w Konstytucji żaden zapis o takim obowiązku nie istnieje.

Za to w Ustawie o ABW istnieje zapis o konieczności niezwłocznego informowania Prezydenta RP.

– Art. 18.

1. Szefowie Agencji, każdy w zakresie swojej właściwości, przekazują niezzwłocznie Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i Prezesowi Rady Ministrów informacje mogące mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji Rzeczypospolitej Polskiej.

2. Szefowie Agencji, każdy w zakresie swojej właściwości, przekazują niezwłocznie Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej informacje, o których mowa w ust. 1, w każdym przypadku, kiedy Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej tak zdecyduje. 

– czytamy w Ustawie.

Komentarze internautów

Tweet Adama Szłapki stał się obiektem powszechnych szyderstw.

– W Konstytucji nie ma nic o obowiązku

– pisze Cezary Gmyz.

– Człowieku, nogi umyj. Zrób to dla siebie. Bo dla Polaków nie masz nic do zaoferowania

– pisze Agnieszka Siewiereniuk-Maciorowska.

– Adaś, ty o Konstytucji? Serio?

– A ten jak zwykle ŁŻE JAK PIES!!! STARY OSZUŚCIE w Konstytucji RP NIC NIE MA o OBOWIĄZKU podpisywania czegokolwiek!!

– Gdzieś tu miałem nagrodę złotego goebbelsa za kłamstwa i propagandę.- piszą inni internauci.

Atak Donalda Tuska na Prezydenta RP

W piątek Donald Tusk przekazał, że nie mógł wziąć udziału w uroczystości wręczenia stopni oficerskich funkcjonariuszom Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ponieważ – jak twierdzi – prezydent Karol Nawrocki nie podpisał nominacji. Premier skomentował to ostro, mówiąc: – Żeby być prezydentem, nie wystarczy wygrać wyborów.

– To nieprawda, że służby specjalne nie przekazują informacji prezydentowi. Otrzymuje on tak samo jak poprzednicy stosowne informacje, podobnie jak uprawnieni urzędnicy jego kancelarii. Współpracę prezydenta ze służbami specjalnymi regulują przepisy, które nie przewidują indywidualnych odpraw prezydenta z szefem służby. Obok przekazywanych  dokumentów formą współpracy prezydenta ze służbami jest Kolegium do spraw Służb Specjalnych, w którym zasiadają przedstawiciele prezydenta i BBN. Nigdy nie odmówiono im jakichkolwiek informacji (…)

– twierdzi minister członek Rady Ministrów, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.

Stanowisko rzecznika Prezydenta RP Rafała Leśkiewicza

– Po wczorajszym żenującym i kłamliwym stand – upie Pana Premiera Donalda Tuska dotyczącym promocji oficerskich w służbach specjalnych, w sukurs Panu Premierowi ruszyli jego podwładni. Powielając retorykę fałszu i manipulacji, rodem z podręczników szkoleniowych komunistycznej „bezpieki”. 

Tymczasem fakty są takie, że pierwszy raz w historii III RP szefowie służb specjalnych nie przyjęli zaproszenia Prezydenta RP na spotkania dotyczące istotnych spraw związanych z bezpieczeństwem państwa. Odcięto Pana Prezydenta od dostępu do informacji. 

Te spotkania miały także dotyczyć nominacji oficerskich. Prezydent chciał omówić z szefami służb skierowane do niego wnioski. Do spotkań nie doszło, bo Pan Premier zakazał  przyjęcia zaproszeń od Pana Prezydenta. Cóż, być może obawiał się, co powiedzą Panu Prezydentowi podczas spotkań w cztery oczy. 

Jak widać po wczorajszej kampanii dezinformacji uruchomionej przez rządzących, rozpoczętej tuż po prezentacji prezydenckiego projektu ustawy obniżającej ceny energii elektrycznej o 33 %, Pan Premier postanowił wykorzystać Bogu ducha winnych młodych funkcjonariuszy służb do swoich rozgrywek politycznych. 

Najgorsza jest w tym wszystkim postawa szefów służb specjalnych. Wysokich rangą oficerów, którym zabrakło poczucia odpowiedzialności i odwagi, by stawić się na zaproszenie Pana Prezydenta – najwyższego przedstawiciela RP odpowiedzialnego za bezpieczeństwo państwa. Po to żeby zrealizować ich ustawowe obowiązki opisane w artykule 18 ustawy o ABW i AW a także w art. 19 ustawy o SKW i SWW.

Drodzy rządzący, pomyślcie czasem o Polsce…

– pisze Rafał Leśkiewicz.

Mocna odpowiedź Karola Nawrockiego

Na reakcję głowy państwa nie trzeba było długo czekać. Karol Nawrocki odpowiedział w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych.

– Pan premier Tusk musi zrozumieć, że nie jest królem, tylko szefem rządu – stwierdził.

Prezydent oskarżył szefa rządu o upolitycznianie służb. – Żeby być premierem, nie wystarczy wrzucanie postów na X. Trzeba jeszcze umieć rządzić i stawiać państwo ponad partyjne interesy. Pan premier w swoim stylu skłamał i nie wyjaśnił, co naprawdę się wydarzyło – mówił Karol Nawrocki.

Jak podkreślił, Donald Tusk miał uniemożliwić prezydentowi kontakt z najważniejszymi służbami.

– Donald Tusk podjął decyzję, że szefowie służb specjalnych mają zakaz spotykania się z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. W ten sposób po raz kolejny premier wykorzystał służby specjalne w walce politycznej – powiedział.

Nawrocki zaznaczył, że takie działania utrudniają mu wykonywanie konstytucyjnych obowiązków.

– W czasie, gdy za naszą wschodnią granicą trwa wojna, zdecydował, że prezydent, zwierzchnik sił zbrojnych, ma być pozbawiony dostępu do najważniejszych informacji o bezpieczeństwie państwa. Odmówiono udzielenia istotnych informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa przedstawicielowi prezydenta podczas posiedzenia Kolegium do spraw Służb Specjalnych – wyjaśnił.

Dodał również, że w ostatnim czasie odwołano kilka kluczowych spotkań. – Odwołano cztery moje spotkania z szefami służb specjalnych. To właśnie na nich miały zostać omówione kluczowe kwestie dla bezpieczeństwa Polski. Miały też zapaść decyzje dotyczące nominacji oficerskich. Tak się jednak nie stało, bo pomylono interes państwa z interesem partyjnym. Na to nie może być i nie będzie mojej zgody – podsumował Karol Nawrocki.

Tusk kontra Nawrocki. Bezczelna reakcja premiera. „Prezydent w Polsce nie jest od tego”

Tusk kontra Nawrocki. Bezczelna reakcja premiera. „Prezydent w Polsce nie jest od tego”

8.11.2025 https://nczas.info/2025/11/08/tusk-kontra-nawrocki-bezczelna-reakcja-premiera-prezydent-w-polsce-nie-jest-od-tego

donald tusk
NCZAS.INFO | Donald Tusk / fot. PAP / Radek Pietruszka

Prezydent w Polsce nie jest od tego, żeby wzywać podległych rządowi urzędników państwowych – powiedział premier Donald Tusk, pytany o zarzut prezydenta Karola Nawrockiego o zakaz spotkań szefów służb specjalnych z głową państwa. – Są formaty przewidziane konstytucją i ustawami, jak RBN – dodał.

Premier Tusk zamieścił w piątek na portalu X nagranie, w którym zarzucił prezydentowi, że ten zablokował nominacje na pierwszy stopień oficerski 136 przyszłych oficerów Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak ocenił, to „dalszy ciąg wojny prezydenta z polskim rządem”.

Do sprawy – również w nagraniu na X – odniósł się prezydent Nawrocki. – Żeby być premierem, nie wystarczy wrzucanie postów na X; trzeba jeszcze umieć rządzić i stawiać państwo ponad partyjne interesy. Pan premier w swoim stylu skłamał i nie wyjaśnił, co wydarzyło się naprawdę – zarzucił Tuskowi Nawrocki.

Prezydent powiedział, że „Donald Tusk podjął decyzję, że szefowie służb specjalnych mają zakaz spotykania się z prezydentem RP”.

– Odmówiono udzielenia istotnych informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa przedstawicielowi prezydenta podczas posiedzenia Kolegium ds. służb specjalnych. Odwołano 4 moje spotkania z szefami służb – to właśnie na nich miały zostać omówione kluczowe kwestie dla bezpieczeństwa Polski; miały też zapaść decyzje dotyczące nominacji oficerskich – zaznaczył Nawrocki.

Braun o tajemniczym spotkaniu Nawrockiego w USA. Z Lauderem ze Światowego Kongresu Żydów.

NASZ WYWIAD. Braun o tajemniczym spotkaniu Nawrockiego. „Kolejny policzek wymierzony w Polaków”

15.10.2025 Marek Skalski

Grzegorz Braun
NCZAS.INFO | Grzegorz Braun. / foto: PAP

Grzegorza Brauna zapytaliśmy o opinię w sprawie spotkania Prezydenta RP ze środowiskami żydowskimi w Nowym Jorku. Sprawa jest – jak zwykle – tajemnicza. Ponadto zwróciliśmy uwagę, że partia Brauna jako jedyna opcja polityczna nie otrzymała możliwości transmisji swoich materiałów na popularnym, internetowym Kanale ZERO, jak dotąd postrzeganym przez wielu Polaków jako medium niezależne, starające się być obiektywnym.

Marek Skalski: – Prezydent Karol Nawrocki, podczas swojej wizyty w USA, spotkał się z p. Ronaldem Lauderem ze Światowego Kongresu Żydów. Co mogło być tematem i przyczyną tych rozmów, jaki jest Twój komentarz w tej sprawie? Bo sprawa jest tajemnicza.

Grzegorz Braun: Sprawa się sama komentuje, bo jest to już praktyka wieloletnia, żeby nie powiedzieć wielopokoleniowa. W polityce postokrągłostołowej z Warszawy jeżdżą osoby pierwsze, drugie lub trzecie w państwie i spotykają się z Żydami, a nie chociażby z Polakami w Stanach Zjednoczonych. A jeśli spotykają się z Polakami, no to jest to oczywiście nieproporcjonalne, ponieważ rozmowy z liderami różnych organizacji żydowskich mają charakter zakulisowy. Nawet Kancelaria Prezydenta nie chwali się tym, a już na pewno nie zapowiada tych spotkań na swojej stronie. Natomiast spotkania z Polakami mają charakter publiczny, jawny. Ale to dlatego, że są to spotkania – z całym szacunkiem – do których politycznego znaczenia Warszawa nie przywiązuje wielkiej uwagi. Oczywiście znaczenie propagandowe jest istotne. Jakieś cepeliowskie kadry, jakieś stroje ludowe i też jakieś akcenty religijne. Ale to, jeśli trwa już kolejną dekadę, niestety jest kolejnym policzkiem wymierzonym w Polaków w kraju i za granicą. W Polsce, i w diasporze.

Bardzo dobre pytanie Pan postawił – „jaki był temat tej rozmowy?”. Czy z rozmowy z Ronaldem Lauderem będzie cokolwiek dla Polski?

Ja sądzę, że naprawdę już jest zbyt późno, żeby tutaj ulegać jakimkolwiek złudzeniom. Żydzi poprzez swoje państwo położone w Palestynie i również w diasporze – trzeba to jasno powiedzieć – prowadzą walkę z narodem polskim. Prowadzą walkę o nasze dobre imię! Prowadzą walkę o naszą majętność, nasze terytorium i – uwaga – rząd dusz, który sprawują za polskie pieniądze, egzekwując kolejne rytuały. Jeśli nie wprost religijne (patrz: świeczniki chanukowe w gmachach użyteczności publicznej), to quasi-religijne, obowiązkowe w kanonie poprawności politycznej. Znaki hołdu i służalczości (patrz: tekturowe żonkile w klapach marynarek), niebagatelne inwestycje – Muzeum Polin. Ale i tego im nie dosyć! Wrogo przejęte Muzeum Auschwitz-Birkenau realizujące żydowski program – hagadę holocaustu snującą międzynarodową radą oświęcimską. Nie dosyć i tego. W Warszawie za polskie pieniądze powstaje Muzeum Getta Warszawskiego.

Żeby ktoś nie myślał, że robi to tylko aktualna władza. Przypomnę, że poprzednia władza – pan minister Gliński przeznaczył 100 milionów na żydowski cmentarz w Warszawie. Który polski cmentarz, która polska nekropolia była otoczona taką troską rządzących w Warszawie?

Ostatnio też zainteresowały naszych dziennikarzy działania Kanału ZERO, popularnej telewizji internetowej. M. in. Tomasz Sommer umieścił w swoich mediach społecznościowych filmik, pt.: „Odwagi, Krzychu”! Chodzi o redaktora Krzysztofa Stanowskiego. Kanał ZERO, który według ustaleń, jakie miały miejsce kilka miesięcy temu, zaoferował, że każda z partii politycznych w Polsce otrzyma swoje „okienko” (czas dla siebie). I chciałbym wiedzieć, jak to wygląda z perspektywy Twojej i Konfederacji Korony Polskiej.

Każda partia ma okienko, tylko nie Konfederacja Korony Polskiej. Po prostu, Kanał ZERO doszlusował do kartelu przemilczenia i przekłamania. ZERO minut, ZERO sekund – takie memy widziałem na profilu Konfederacji Korony Polskiej. Ile razy można zrobić z gęby kalosz? Już wcześniej, przez lata, padały tam deklaracje o charakterze dezinformacji względem własnej publiczności, która najwyraźniej jakoś zauważała obowiązujący na mnie zapis. Redaktorzy wykręcali się sianem, do cenzorskiego zapisu dorabiali teorie.

To byłoby śmieszne – bo groteska rodzi efekt komiczny – gdyby nie było groźne. Nie ze względu na mnie osobiście, na Konfederację Korony Polskiej, ale ze względu na ćwiczenie wariantów gry, które prędzej czy później dotkną innych. I jeżeli jest przyzwolenie, jeżeli jednocześnie prowadzone jest polowanie z nagonką – kolejne wnioski na uchylenie mojego euro-immunitetu – to widać, że jest to szeroka akcja, która ma mi zorganizować czas. Tak, żebym w najbliższych sezonach maksymalną liczbę dni spędzał w sądach w Warszawie, czy w szerokiej Polsce.

Zapoznałem się z czterema takimi wnioskami. Jedna sprawa już jest procedowana, trzy następne w toku. Szanowni Państwo, to jest próba egzekucji, próba wykonania wyroku śmierci cywilnej na mnie. I powtarzam: nie idą po mnie, idą po Was! Jeżeli komuś się zdaje, że problem jest tylko w tym, że trzeba moderować własny przekaz i akomodować do warunków brzegowych; że można – tak to ujmijmy – zoptymalizować własne działanie na scenie politycznej, to znaczy że już nie tylko ma knebel, ale go nawet łyknął i uwewnętrznił.

Czy redakcja Kanału ZERO to jakoś umotywowała, wytłumaczyła? Czy nie było nawet takich prób?

Tam jest głuchy telefon. Nie ma odpowiedzi na korespondencję (którą nie ja prowadzę, tylko rzecznicy prasowi). Ludzie pozujący na niezależnych publicystów, redaktorów, liderów opinii, sami wystawiają sobie w ten sposób świadectwo. A jeszcze raz zapewniam, że to nie jest tak, że myśmy coś przegapili, wstawiliśmy lewą nogą czy się obraziliśmy, bo zapraszali nas, ale myśmy przespali – nic takiego nie zachodzi. My, Szanowni Państwo, zgodnie z ewangelicznym nakazem nastajemy w porę i nie w porę i w żadnym wypadku nie marnowalibyśmy okazji kontaktu z Państwem za pośrednictwem każdego medium. Ale właśnie jest, jak jest, dlatego cieszę się, że rozmawiamy w telewizji „Nczas”!, która jak to zdefiniował Norwid, „prawdom fałszywym się nie kłania”.

Ja to potwierdzam. Redakcja „Najwyższego Czasu!” nikogo nie będzie wykluczać. Mamy przedstawicieli różnych opcji. Oczywiście są takie opcje i tacy przedstawiciele, którzy w ogóle, nawet z obrzydzeniem, nie przyjęliby takiej propozycji. Ale jeśli chodzi o szeroko rozumianą prawicę, to jesteśmy bardzo otwarci.

=============================

Tu ludzie z NCz. podkłamują:

W energetyce mają swoich „guru”, dość wąsko myślących. Np. moich artykułów o magazynowaniu energii tak z EJ, jak i z odnawialnych – nie tylko nie publikują, ale nawet nie odpowiadają z jakich przyczyn. To nie tylko brak Kinderstube. Mirosław Dakowski

Panie Prezydencie, nie wolno dać się oszukać! Zatrzymajmy instytucjonalną homo-rewolucję

Panie Prezydencie, nie wolno dać się oszukać! Zatrzymajmy instytucjonalną homo-rewolucję

https://pch24.pl/panie-prezydencie-nie-wolno-dac-sie-oszukac-zatrzymajmy-instytucjonalna-homo-rewolucje

(Źródło: PAP /Marian Zubrzycki /Radek Pietruszka)

Prezydent Karol Nawrocki nie może pozwolić sobie, by zapisać się w dziejach narodu Polskiego jako ten, który wyraził zgodę na pierwszy krok instytucjonalnej homo-rewolucji.

Mógłbym napisać kolejny, tysięczny już tekst o wszystkich aspektach związanych z instytucjonalną homo-rewolucją, którą szykują nam rządzący. Ale Państwo, czytelnicy i dobrodzieje PCh24.pl, już te argumenty znają. Przedstawianie ich ministrom rządu Tuska, z oczywistych względów, mija się z celem, byłaby to zwykła strata czasu.

Dlatego przedstawiam je, nieco inaczej, Prezydentowi Karolowi Nawrockiemu. Tu, na naszych łamach, gdyż nigdy nie miałem sposobności by z Panem Prezydentem rozmawiać. Żywię jednak głęboką nadzieję, że ktoś lepiej ustosunkowany, przekaże to głowie Państwa Polskiego.

Zwalczyć pokusę bieda-konserwatyzmu

Panie Prezydencie, wiem, że to kusi. Że podczas kampanii wyborczej, by pokazać się szerszej publiczności zdecydował się Pan na deklarację, że jest Pan gotów na rozmowy o ustawie o „statusie osoby najbliższej”. Wiem, że wokół Pana mogą znaleźć się osoby, które będą sugerować, że przyjmując ją, otworzy się Pan na nowy elektorat, a być może nawet zamknie Pan, przynajmniej na czas kolejnych wyborów, jeden z „niewygodnych” dla prawicy tematów, a więc temat związków partnerskich. Ale proszę pamiętać, to tylko mydlenie oczu.

Przedstawiciele rządu Donalda Tuska zapowiedzieli dziś, że zamierzają apelować do Pana o współpracę przy wprowadzaniu w życie nowego „prawa”. Oznajmili nawet, że trwają już jakieś „obiecujące rozmowy” między nimi a ludźmi z Pana otoczenia.

Apeluję – proszę nie dać się zwieść! Dali się zwieść chadecy na Zachodzie, nawet brytyjska Partia Konserwatywna i proszę zobaczyć jak skończyli. I jak skończyły ich społeczeństwa.

PODPISZ APEL DO PREZYDENTA RP!

To tylko pierwszy krok

Pan doskonale wie, że jakikolwiek krok prawny mający – choćby częściowo – upodobnić konkubenckie relacje osób dowolnej płci do przywilejów, jakimi cieszą się małżeństwa, stanowi zbliżenie się do przepaści, za którą czyhają homo-małżeństwa. Choćby nie wiem w jak piękne słówka swoje projekty ubierali przedstawiciele Lewicy, zawsze chodzi im przecież o to samo – o krok do instytucjonalnej homo-rewolucji. Zadaniem Prezydenta RP jest powstrzymanie tego marszu! 

Proszę pamiętać, że w większości państw, które dziś uznają małżeństwa jednopłciowe, droga do tego absurdalnego prawa była procesem stopniowym. Najpierw pojawiały się właśnie ustawy o związkach partnerskich – nawet jeśli projekt rządu Tuska tak się nie nazywa, to mówi dokładnie o tym. Rewolucjoniści przedstawiali to zawsze jako „kompromis między tradycją a rosnącą świadomością praw człowieka”. Taki model przyjęły między innymi Dania, Niemcy, Francja czy Szwecja. Związki partnerskie dawały część praw małżeńskich, ale bez symbolicznego i prawnego statusu małżeństwa. Z czasem jednak „okazywało się”, że różnice między obiema instytucjami są coraz trudniejsze do obrony, a społeczeństwa przyzwyczajone już do związków partnerskich, ulegały w końcu niesłabnącej przecież presji środowisk LGBTitp. 

Dokładnie to samo rząd najgorszego premiera w dziejach III RP – jak sam Pan go nazwał – chce zafundować Polakom. Ten „ewolucyjny” model” jest doskonale opisany przez socjologów i innych komentatorów życia politycznego – wprowadzanie zmian oswajało opinię publiczną, zmiękczało podłoże ewentualnych konfliktów politycznych i, jak piszą sami teoretycy homo-rewolucji, pozwalało „budować akceptację krok po kroku”. Dzięki temu wrogom rodziny udawało się przekonać całe zlaicyzowane narody, że przejście od „sformalizowanych konkubinatów” do małżeństw stanowić miało „logiczne następstwo, a nie rewolucję”. Kraje, gdzie lobby gejowskiemu od razu udało się zalegalizować tzw. małżeństwa jednopłciowe należą do mniejszości.

Są jednak jeszcze miejsca na Zachodzie, w tym w Europie, w których wciąż obowiązują ustawy o „związkach partnerskich”, łudząco podobne w nadawanych uprawnieniach do tego, co proponuje rząd Tuska. Ale presja lobby LGBTitp. w tamtych miejscach nie ustała, wręcz przeciwnie – prawicowi politycy wciąż są mocno naciskani przez środowiska gejowskie i globalistyczne, aby zrobić kolejny krok. Tylko w ubiegłym roku takim naciskom uległy parlamenty Estonii i Grecji, po zaledwie kilku latach obowiązywania prawa o „związkach partnerskich”. Winowajcami tego stanu rzeczy są nie tylko politycy, którzy głosowali teraz – ale także ci przedstawiciele władzy, którzy pozwolili jakiś czas temu na postawienie pierwszego kroku na drodze do instytucjonalnej homo-rewolucji.

Jestem przekonany, że Pan Prezydent nie chce zapisać się w historii Polski jako ten, który pozwolił na rozpoczęcie tego procesu.

Dlaczego ja mam przywileje, a oni nie?

Panie Prezydencie, doskonale wie Pan, czym jest małżeństwo. Związek ten nie jest jedynie prywatnym układem między dwiema osobami, lecz instytucją o fundamentalnym znaczeniu dla dobra wspólnego. To właśnie trwały związek kobiety i mężczyzny, otwarty na przekazywaniu życia, tworzy naturalne środowisko wychowania nowych pokoleń i przekazywania wartości kulturowych. Właśnie z tego powodu małżeństwo jest chronione przez Konstytucję RP. Państwo, jeśli ma działać w sposób racjonalny i odpowiedzialny, musi wspierać i chronić tę instytucję, ponieważ od jej stabilności zależy stabilność całej wspólnoty narodowej. Zrównywanie małżeństwa z innymi formami związków czy relacji oznaczałoby de facto odebranie mu szczególnego statusu.

Osoby LGBT nie żądają wcale „równych praw”, jak twierdzą. Oni żądają przywilejów – takich, jakimi cieszą się małżeństwa, lub przynajmniej częściowo takich, jakimi cieszą się małżeństwa. Ponieważ małżeństwa rzeczywiście są uprzywilejowane i powinny być uprzywilejowane. Oto przecież ulgi podatkowe, wspólne rozliczanie dochodów, prawo do dziedziczenia czy ochrona w kodeksie rodzinnym i wszystkie inne zapisy nie są kaprysem ustawodawcy, lecz logiczną konsekwencją tego, że małżeństwo służy dobru publicznemu. Małżonkowie wychowują dzieci, troszczą się o siebie nawzajem, ponoszą ciężary społeczne, których nie można porównywać z innymi relacjami. Uznanie tej roli przez prawo nie jest dyskryminacją kogokolwiek, ale wyrazem sprawiedliwości i odpowiedzialności państwa wobec tych, którzy tworzą fundament społeczeństwa.

Bez małżeństw nie będzie narodu polskiego! Wiemy przecież, jak bardzo Polacy narażeni są dziś na wymarcie – kto sobie jeszcze tego nie uświadomił, niech obejrzy film PCh24.pl „Polska umiera”. I niech przypomni sobie, że 70% polskich dzieci rodzi się w małżeństwach, 30% w konkubinatach, ale oczywiście dwupłciowych – a więc w związkach które mają pełne prawo zawarcia związku małżeńskiego, choć przecież nikt ich zmusić do tego nie może. W związkach jednopłciowych natomiast, co nie dziwi, dzieci się nie rodzą.

Panie Prezydencie, dziś, gdy ideologie relatywizmu próbują rozmyć pojęcie małżeństwa i rodziny, obrona tej instytucji staje się jednym z najważniejszych zadań. Jeśli zgodzimy się, że każda relacja dwojga osób może otrzymać część z pośród przywilejów małżeństwa, utracimy zdolność rozróżniania tego, co naturalne i budujące, od tego, co chwilowe i subiektywne. Historia pokazuje, że społeczeństwa, które podważały znaczenie małżeństwa i rodziny, szybko traciły wewnętrzną siłę, poczucie celu i ciągłość kulturową. Dlatego właśnie prawo powinno chronić małżeństwo nie ze względu na sentyment, lecz z obowiązku wobec przyszłych pokoleń.

PODPISZ APEL DO PREZYDENTA RP!

Nawrocki w Belwederze, czyli żadnych zmian w polityce międzynarodowej?

[Jednak usunąłem tego „Andrzeja” z tytułu – i dodałem pytajnik. To wyraz pewnej nadziei. md]

Andrzej Nawrocki w Belwederze, czyli żadnych zmian w polityce międzynarodowej

Były prezydent Polski Andrzej Duda prowadził politykę skrajnego kundlizmu wobec kijowskiego reżimu i Anglosasów. Wielu spodziewało się, że co prawda Karol Nawrocki nie będzie prowadził polityki wielowektorowej, aczkolwiek będzie się hamował w wielu kwestiach, ażeby mieć szanse na reelekcję w 2030 roku. 

Ja miałem podejście realistyczno-pesymistyczne w odniesieniu do prognoz co do prezydentury Nawrockiego w kontekście międzynarodowym. Spodziewałem się, że będzie się on póki co hamował, jeśli chodzi o serwilizm wobec Anglosasów i kijowskiego reżimu.  Niestety nie minęły dwa miesiące, a Karol Nawrocki jest kopią Andrzeja Dudy, jeśli chodzi o politykę zagraniczną. 

Antybanderyzm nieskuteczny

Pisałem już na łamach „Myśli Polskiej” na temat polityki Nawrockiego wobec Litwy i kijowskiego reżimu. Tytułem uzupełnienia: prezydent złożył projekt ustawy o penalizacji banderyzmu. Politycy kijowskiego reżimu zapowiadają odwet za to, a jednocześnie polski prezydent planuje już wizytę w Kijowie. Jak już pisałem, antybanderyzm jest nieskuteczny, jeśli chociaż nie gra się możliwością wykonania telefonu do Moskwy. 

Na kierunku białoruskim bez zmian

USA w ostatnim czasie znormalizowały swoje stosunki z Białorusią. Do Mińska przybył gen. Keith Kellog, prezydent USA Donald Trump złożył życzenia urodzinowe prezydentowi Białorusi Aleksandrowi Łukaszence. Jak sami Jankesi przyznają, Białoruś ma pełnić rolę pośrednika w rozmowach między USA a Federacją Rosyjską.

Tymczasem Karol Nawrocki spotkał się ostatnio z była kandydatką na prezydenta Białorusi Swiatłaną Cichanouską. Mało kto już bierze udział na świecie w operetce w postaci uznawania tej pani za prezydenta Białorusi. Dodajmy, że Cichanouska, finansowana przez rząd PiS, w kampaniach wyborczych wspierała „konkurentów” z PO. Parę dni później z byłą kandydatką na prezydenta Białorusi spotkał się Rafał Trzaskowski, konkurent Karola Nawrockiego z wyborów prezydenckich. Trzaskowski spotkał się wtedy także z Georgette Mosbacher, byłą ambasador USA w Polsce, która za rządów PiS de facto przez Twittera rządziła naszą ojczyzną. Karol Nawrocki w żaden sposób nie sprzeciwił się obłąkanej polityce zamykania granicy z Białorusią przez rząd Donalda Tuska.

Zaskakująco podobni

Nawrocki w ONZ produkował się na temat ważności prawa międzynarodowego w stosunkach międzynarodowych. Podobnie jak wcześniej Duda, dużo mówił o integralności terytorialnej, oczywiście w kontekście Ukrainy. Skoro dla Karola Nawrockiego to takie ważne, to gdyby był konsekwentny, złożyłby deklarację o tym że Rzeczpospolita Polska powinna cofnąć uznanie dla częściowo uznawanego na arenie międzynarodowej Kosowa. Politycy PiS i prezydent Nawrocki dużo mówią o reparacjach od Republiki Federalnej Niemiec. Tymczasem PiS i on sam atakują podżegacza wojennego, niemieckiego kanclerza Friedricha Merza za to, że za mało służy Ukrainie. W mediach związanych z PiS półgębkiem wspomina się, że Niemcy mogliby przeznaczyć reparacje dla Polski w postaci sprzętu dla polskiej armii czy dozbrojenia kijowskiego reżimu. 

Nie minęły dwa miesiące, a Karol Nawrocki idzie w ślady Andrzeja Dudy. Jego prezydentura niczym nie różni się od prezydentury poprzednika. Nawet ja jestem lekko zaskoczony, ponieważ spodziewałem się lekkiej korekty i tego, że pewne rzeczy będą robione bardziej po cichu. 

Kamil Waćkowski

Ganianie banderowskiego króliczka

Rękas: Ganianie banderowskiego króliczka

Konrad Rękas

Kolejna ustawa niby to mająca doprowadzić do zakazania w Polsce tego, co i tak jest zabronione – to tylko prymitywna sztuczka mająca odwrócić uwagę od podpisania przez prezydenta Karola Nawrockiego kolejnej ustawy przedłużającej przywileje podatkowe i socjalne ukraińskich nachodźców w Polsce.

Skończył się czas kampanii wyborczej i zachodni mocodawcy każą Polakom dalej płacić i za kontynuowanie wojny, i za utrzymywanie Ukraińców, którym fundujemy opiekę zdrowotną, świadczenia rodzinne i emerytury. Na pociechę zaś możemy się trochę połudzić, że czegoś kijowianom możemy zabronić lub coś nakazać. O prezydencie Andrzeju Dudzie mówiono, że jest ukraińskim wiceprezydentem (i sekretarzem stanu syjonistów). Prezydent Nawrocki płynnie wszedł w tę samą rolę. To jest ICH prezydent.

Banderyzm jest nazizmem

Do znudzenia też trzeba przypominać, że w polskim Kodeksie karnym istnieje zapis o brzmieniu: „Art.  256. [Propagowanie nazizmu, komunizmu, faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego] §  1.  Kto publicznie propaguje nazistowski, komunistyczny, faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. §  1a.  Tej samej karze podlega, kto publicznie propaguje ideologię nazistowską, komunistyczną, faszystowską lub ideologię nawołującą do użycia przemocy w celu wpływania na życie polityczne lub społeczne. §  2.  Karze określonej w § 1 podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, zbywa, oferuje, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1 lub 1a albo będące nośnikiem symboliki nazistowskiej, komunistycznej, faszystowskiej lub innej totalitarnej, użytej w sposób służący propagowaniu treści określonej w § 1 lub 1a.”.

Banderyzm JEST NAZIZMEM. Nie trzeba go dodatkowo zakazywać. Wystarczy ścigać i tępić – stawiać przed sądem, deportować, aresztować nazistów, ukraińskich czy każdych innych. To jest takie proste. To kwestia WOLI politycznej, nie zapisów. Tylko, że tej woli nie ma.

Polska pod okupacją

Współczesna Polska jest pod banderowską okupacją. Partyjne gierki tego nie zmienią. PiS i PSL przypominają sobie o zbrodniach ukraińskich szowinistów tylko, gdy są w opozycji i potrzebują głosów Kresowian. Nawet lider Konfederacji, Sławomir Mentzen, zagłosował ostatnio przeciw dodatkowej penalizacji banderyzmu, mętnie tłumacząc to swoim… amerykańskim podejściem do wolności słowa.

Tymczasem ważniejszy był zapewne telefon z amerykańskiej ambasady, ostrzegający, że bez popierania Kijowa Mentzen ani nikt z jego kręgu nie może liczyć na wejście na salony, na które nadal obowiązuje podwójna przepustka, sprowadzająca się do popierania obu nazizmów, tego w Kijowie i tego w Tel Awiwie.

Banderyzm był, jest i będzie w III RP propagowany jawnie i bezkarnie, bo gdyby nawet jakaś rzekomo antybanderowska ustawa została uchwalona – rząd, prokuratura, policja, ani sądy nie będą jej stosować, a następnie przegłosowane niesłusznie przepisy zostaną szybko usunięte, tak jak robiono to poprzednio, w 2019 r. decyzją PiS-owskiego Trybunału Konstytucyjnego. Bo przecież dla narodów Europy Wschodniej „są też dobre nazizmy” i bez wątpienia należy do nich banderyzm, jak kiedyś napisała Ann Applebaum, żona ministra spraw zagranicznych Radka Sikorskiego, prawdopodobnie następnego kierownika anglosaskiego zarządu powierniczego nad Polską.

Nie mamy polskiego prezydenta

Nie znaczy to jednak, że nie można pograć zakazem banderyzmu w imię mikrogierek III RP i podtrzymania polaryzacji, bez której partyjna polityka państwa z dykty już dawno rozleciałaby się w pył. Dlatego właśnie PKN [Nawrocki] jedną ręką podpisuje ustawę sankcjonującą wydawanie kolejnych miliardów z budżetu państwa, a drugą macha świstkiem nie mającym już nawet większego znaczenia propagandowego. W końcu cóż szkodzi obiecać!

Skądinąd zresztą o wecie PKN do pierwszej ustawy o finansowaniu Ukraińców w Polsce dowiedzieli się wszyscy, bo naiwna blogosfera szlochała „Mamy wreszcie polskiego prezydenta!”.  O tym, że PKN ostatecznie ustawę podpisał nie dowie się nikt, bo ci wcześniej rozradowani teraz ze wstydu się nie odezwą, a uwagę reszty może da się odwrócić pozorowaniem antybanderyzmu.  

Co przy tej okazji zaś szczególnie zabawne, w usprawiedliwieniach dla podpisania przez PKN ustawy o dalszym utrzymywaniu ukraińskich nachodźców czytamy ostatnio rozbrajające “No bo przecież inaczej musieliby 1. października wracać do siebie!”. Pomijając, że to niestety nieprawda (bo obowiązują przecież ogólne zasady pobytu, pracy i świadczeń dostępnych dla cudzoziemców), to podstawowe pytanie brzmi na takie dictum: No i co? Gdzie jest słaby punkt? To nie o to chodzi, żeby wrócili do siebie?

Rozwiązałoby to wszak oba problemy na raz. Nie musielibyśmy już za nich płacić składek i nie miałby kto w Polsce propagować banderyzmu (no, może poza garstką funkcjonariuszy PiS i PO). A co z nazizmem i oligarchią na Ukrainie – to już i tak przecież zapewne zostanie załatwione za nas i oby bez naszego czynnego udziału.

Konrad Rękas

Wypatrywanie końca wojny. Jerzy Karwelis.

Wypatrywanie końca wojny

Jerzy Karwelis https://dziennikzarazy.pl/30-08-wypatrywanie-konca-wojny

kWU

30 sierpnia, wpis nr 1372

Ja wiedziałem, że tak będzie, ale znowu wychodzi, że prorokowanie do niczego nie prowadzi, bo co to za radość z gorzkiej satysfakcji? Przenikliwość i dar przepowiadania przyszłości to dla regularnych adeptów tej przygody przekleństwo Kasandry, dla proroków incydentalnych, czyli niewprawionych, to pożywka do frustracji, że świat się jednak nie posłuchał.

Chodzi mi o sprawę ukraińską w Polsce.

Tak, mówiłem, grubo wcześniej, że będą z tym kłopoty i to na różne sposoby, nawet widać było na horyzoncie skalę tych problemów, które dzisiaj zaczynają się dopiero ukazywać. Intuicyjnie można było przewidzieć zwykłe ludzkie falowanie: od euforii pomagania, poprzez rutynę działań humanitarnych, obojętność i wreszcie wkurzenie na gości.

To ludzkie, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, które nie lubią stabilności, którą uważają za stagnację. A więc nam się znudziło, jako społeczeństwu, ale mamy tu jeszcze dwa elementy: władze nasze kochane i samych Ukraińców – i tu ważne – w podziale też na ichnie władze i lud rządzony.

My, Polacy

Polacy zareagowali spontanicznie i jak zwykle przy polskich reakcjach emocjonalnych poruszeń zbiorowych – wyjątkowo. Ludzie jeździli na granicę, by odebrać do domów nieznanych sobie ludzi, pomagali, dowozili, karmili i odziewali, dawali robotę. Państwo tu się mocno spóźniło, najpierw jak zwykle podciągnęły samorządy, potem zaczęło się jakoś ogarniać państwo. Odżyła polska, a właściwie ludzka, solidarność, Polacy przypomnieli sobie jak to z nimi jest, a właściwie – mogło by być.

Od samego początku w polskim kotle zawrzało. Lud potoczny zajął się pomocą humanitarną, zaś nadbudowa analizą i knuciem. Na samym początku pojawiły się nieśmiałe i ostracyzmowane głosy, że to nie jest wszystko takie proste, że to nie jest tak, iż jakoś tak sama z siebie, z mocarstwowego odruchu, Rosja rzuciła się na niewinną Ukrainę. Takie głosy były od razu wyzywane od ruskich onuc i ich wołanie na puszczy było zagłuszane coraz bardziej kontr-emocjami niż argumentami.

Ten proces trwa do dziś, jednak okazało się, że grono tych wątpiących w prosty przekaz manichejskich relacji powiększyło się (mnożąc argumenty geopolityczne), zaś grono akolitów antyonucyzmu zmniejszało się w tempie przyspieszonym. Co charakterystyczne – grupa zmniejszająca się liczebnie, czyli antyonucowa, pokrywała odpływ swoich zwolenników proporcjonalnym wzrostem hałaśliwości a właściwie – agresji.

Wywiązała się też debata, żeby tak rzec – geopolityczna. O dziwo odbywała się ona poza nurtem narracji państwowej. Różni osintowcy [ OSINT – Biały wywiad md] snuli swoje prognozy, oparte bardziej o kompilacje materiałów oficjalnych, ale pojawiły się obok dwa nurty: jeden wojskowo-taktyczny, drugi – geopolityczny na poziomie rozsupływania węzłów światowych implikacji wojny na Ukrainie. W tych pierwszych grupach, powiedzmy operacyjno-taktycznych przewodzili emerytowani wojskowi, którzy wręcz z mapkami w rękach tłumaczyli strategiczną wagę bojów o pojedyncze wioski lub przyczółki. Druga grupa – wyciągała wnioski na poziomie globalnym, z dużą dozą możliwych konsekwencji dla Polski, ba – nawet z postulatami konstrukcji na przyszłość.

Ten ostatni trend był mocno dynamiczny, gdyż zmieniał się w zależności od losów tej wojny. Najpierw się martwiono o Polskę, potem, kiedy „specjalna operacja wojskowa” ugrzęzła i przeradzała się w klęskę Rosji zaczęto snuć dywagacje, żeby Rosję docisnąć, porobić jakieś wielkie sojusze ze zwycięską Ukrainą i jeśli nawet nie iść z nią na Kreml, to chociażby zbudować ekstra sojusz, otwierający drogę do realizacji marzeń o Trójmorzu. Niewiele z tego zostało, gdyż losy wojny potoczyły się inaczej. Teraz ten komentariat raczej jest na grani dylematu: czy skończyć tę wojnę, by jednak coś ocalić, czy kontynuować ją, choć grozi jeszcze większą klęską Ukrainy? Tak jakbyśmy mieli wpływ na takie dylematy.

Ale to pozarządowa elita kraju. Lud miał co innego na głowie. Zaczęło się grymaszenie i znowu kolejny temat, tym razem ukraiński, stał się kolejną pożywką do wojny polsko-polskiej. Co dziwne, nie przejęły tych konfrontacyjnych proporców jak zwykle naprzemiennie partie POPiS-u, ale kwestia ukraińska podzieliła bardziej naród niż polskie partie. Te szły noga w nogę, ale do władz jeszcze wrócimy. Zaczęły się problemy, zwłaszcza dla tych, którzy widzieli nie tyle wyprzytkiwanie się z uzbrojenia, ale gniewali się już nie na niesłuszne zrównywanie praw Ukraińców z Polakami, ale wręcz uprzywilejowanie ich względem rodaków. Pomoc socjalna, na którą to polski obywatel się składał, zaś ukraiński nie. Uprzywilejowanie w naborach do szkół, przyjęciach do szpitala, uzyskiwanie praw na bezrobociu, czy praw emerytalnych. To było widać, Polacy dziwili się, że sami zasuwają na głodowe emerytury, zaś Ukrainiec po miesiącu pracy uzyskuje prawa do wyrównania mu emerytury do poziomu  najniższej w Polsce.

W dodatku rozpoczęło się, co oczywiste, sztuczne uchodźctwo na papierze, gdy można było uzyskać te wszystkie apanaże praktycznie nie ruszając się z Ukrainy. Procedery te rozwijały się na całego, zaś informowanie o nich było blokowane. Pojawił się znany z Zachodu syndrom, by złymi wieściami nie wzbudzać niechęci do migrantów. Tyle że u nas kolorowych przybyszów zamienili tylko Ukraińcy – sam to ćwiczyłem, kiedy chciałem się dowiedzieć o narodowości jakiegoś bandziora, który w Olsztynie rozjechał ciężarówą przystanek autobusowy. Nie można się było dowiedzieć kto zacz, co dawało jasną przesłankę – kto zacz, bo wiadomo kogo chronimy przed domniemanym gniewem ludu. Tak jak na Zachodzie. I tak jak na Zachodzie władzuchna wiedziała co ma myśleć większość, o czym ma mówić, a o czym nie, oczywiście dla jej dobra. Narastała frustracja tym tematem, tym większa, im bardziej tłumiona przez media i przemilczana przez autorów tego procederu – władzę.

Przygodę społeczną kończymy sfrustrowani, mamy gulę do Ukraińców, zbieramy na nich haki ich wpadek oraz deklaracje banderowskie, jako kształtujące ich tożsamość narodową i aksjologiczną. Ta frustracja została wyłapana przez polityków, którzy badają opinię publiczną i użyta do zdobywania popularności, czyli w demokracji – władzy. Szczególnie wyszło to w kampanii prezydenckiej, która ma tę cechę, że tu system jest nieszczelny i można usłyszeć w takiej kampanii najbardziej nieprawomyślne, antysystemowe tezy oraz zebrać za nie nagrodę poparcia. Ma więc ona coraz bardziej utrwalone i potwierdzone podstawy, choć, tak jak z ostatnim wetem prezydenta co do pomocy Ukrainie, klasa polityczna wciąż prawnie jedzie tym samym torem, choć społeczeństwo przestawiło już zwrotnicę swego poparcia. A taka sytuacja prowadzi do wykolejenia się pociągu może nie III RP, ale mainstreamu – na pewno.

Władzuchna

No tak, okazało się, że pomagaliśmy sprzętem wojskowym jak się dało, za darmo i bez żadnych warunków. Inne kraje postępowały bardziej powściągliwie, co nawet im wypominaliśmy. I kraje te do dziś nam to pamiętają i kiedy odwrócił się nasz (chwilowy) dobry fart – dziś dojeżdżają nas, trzymając w oślej ławce ustaleń. Okazało się, że ciężko wyjść z tego lejka, bo jak się zaczęło dawać od razu za darmo, to trzeba by było kiedyś przestać, a jak przestać, skoro tam Ukraińcy walczą za nas? I tak dojechaliśmy do rozebrania naszego wojska i znaleźliśmy się w próżni sprzętowej, gdyż starego sprzętu nie mamy, zaś stal na sprzęt nowy jest wciąż z rudach żelaza koreańskich czy amerykańskich kopalń. Mamy więc dziurę strategiczną strukturalnego osłabienia. Tyle militaria. Do tego dochodzi kredytowanie w ciemno interesu Ukrainy, nawet wtedy, gdy jest on sprzeczny z naszym.

Co do strategii polskich władz to mieliśmy do czynienia z rzadkim przypadkiem porozumienia ponad podziałami. Cała klasa polityczna obstawała przy eskalacji wsparcia – pal licho, że militarnego w sprzęcie, ale dlaczego socjalnego, to już nie rozumiem. Szły boje wojny polsko-polskiej o największe bzdury, ale tu akurat zgadzano się w zupełności ze sobą. Ba, nawet mieliśmy przypadki zarzutów ze strony opozycji, że za mało, coś jak za kowida, że rząd (tu wstawić dowolny rząd) nie dość się stara. Fenomen ten jeszcze bardziej eskalował frustrację społeczeństwa, gdyż okazało się, że cała klasa polityczna ma je gdzieś, co rodziło podejrzenia o systemowe układanie się niby-wrogów.

Wielu postulowało, że ten pokój w wojence polsko-polskiej powodowany jest jednością racji stanu ponad podziałami.

Nic takiego nie miało i nie ma miejsca. Mieliśmy jedność, bo tak akurat nałożyły się priorytety naszych patronów – dla PiS-u amerykańskiego interesu, dla Tusków – niemieckiego, kiedy obie strony chciały kontynuowania tej wojny. Tak naprawdę dla ludu było to sprzedanie bajeczki, że tym razem cudzymi rękoma osłabiamy naszych wrogów, nie jesteśmy „first to fight”, a więc lepiej dawać sprzęt, gdyż każdy zabity polską haubicą Ruski, to Ruski, który nie wejdzie na polską ziemię. A więc wydawało nam się, że mocarstwowo wręcz toczymy wojnę per procura.

Ale taka narracja prowadziła do wciskania ludowi również i bajeczki, że to „nasza wojna”, a więc stopień jej zaangażowania miał być taki, jakbyśmy co najmniej toczyli wojnę prewencyjną, albo wręcz na nią się wybierali. Wizja klęski Ukrainy była automatycznie przenoszona na „następne kraje”, bo to Rosja miałaby się nie zatrzymać i odwojować całe po-stowieckie imperium, łącznie z nami. Ta narracja jest szczególnie kultywowana na Ukrainie, gdyż stanowi jedyne już uzasadnienie przewlekania przegranej wojny w prometejskim mesjanizmie krwawej ofiary w imię ocalenie Europy. A taka konstatacja prowadziła u nas do podżegania wojennego, gdyż taka wojna musiałaby się skończyć kompletną klęską Rosji, co stawało się szkodliwym marzeniem za cenę przelewania ukraińskiej krwi. W ogóle kontynuowanie wojny stało się priorytetem dla większości, oprócz ludu ukraińskiego. Putinowi dobrze idzie, a więc po co mu pokój, Zełenski też nie chce skończyć tej wojny, gdyż warunki ewentualnego pokoju będą o wiele gorsze niż propozycje stambulskie, które prezydent Ukrainy odrzucił na początku wojny. I ktoś się może zapytać dlaczego i po co zginęły po tym setki tysięcy ukraińskich żołnierzy? Europa, w przebraniu unijnych globalistów, też chce tę wojnę pociągnąć, gdyż interesy idą w najlepsze, również z Rosją jak nigdy dotąd, zaś panikowanie Europejczyków strasznym Putinem, jak za kowida, służy za pretekst do odzierania nas wszystkich z własności i wolności, domykając projekt federalizacyjny, tak przecież konieczny w obliczu jednakowych zagrożeń.

I polskie władze, bez względu na barwy siedzą teraz w tym wszystkim po uszy. Wyprztykani, jesteśmy wyproszeni z salonów, Polak zrobił swoje i Polak może odejść. PiS angażował się w Ukrainę dla przyjaźni z Ameryką, Tusk, bo taka postawa jest na rękę jego niemieckim mocodawcom. Tak czy owak – zawsze Nowak.

Najgorsze właśnie nadchodzi, gdyż, przy budowaniu z obu stron politycznego sporu jedności postaw antyrosyjskich, zbliżenie Trumpa i Putina wywala wszystko do góry nogami. Wywala, gdyż nie da się pogodzić dążenia do pokoju ze strony Trumpa z naszymi, nawet do niego, deklaracjami wrogości wobec Moskwy, kiedy z nią układają się USA. To raczej obciąża naszą pozycję, jako partnera dla Waszyngtonu – jesteśmy w tym układzie koleżką co prawda zasłużonym, ale i kłopotliwym. Kiedy układają się na nowo losy świata (nie jakiejś tam Ukrainy) to my wyskakujemy ze swoją pryncypialnością, głosząc rewelacje, że Putin kłamie i nie należy mu wierzyć. Jest to przenoszenie na grunt światowy naszych debilnych postaw dyplomacji opartej na zaufaniu, wierze, nie zaś na sile – tym największym gwarancie porozumień i traktatów. 

Niemieckie ambicje lokowane w Polsce każą Tuskowi również przeć do eskalacji wojny poprzez kontynuowanie tej beznadziei, która może pogorszyć los Ukrainy i w konsekwencji naszą pozycję. I nie dlatego, że Rosjanie zbliżą się do naszych granic (bo i tak już są zbliżeni), tylko dlatego, że przez naszą pozycję elementu bezwolnego w tej rozgrywce, Trump z Putinem mogą namówić się na różne koncesje, zaś Kreml jasno deklaruje, że pokój będzie naprawdę, jak znikną „źródłowe przyczyny tej wojny”. Nasza upokarzająca pozycja na końcu tej wojny pokazuje mizerię całej naszej dyplomacji w III RP. Płacimy rachunki za nie budowanie własnej siły, nieuzgodnienie naszej racji stanu, używanie polityki zagranicznej wyłącznie na użytek wewnętrzny i serwilizm wobec priorytetów naszych zewnętrznych patronów. POPiSowy ten układ wątek ukraiński naraża na upadek, gdyż jest to polityczne złoto dla zwolenników tezy o pryncypialnej jedności modelu popisowskiego i pozorności wojny polsko-polskiej. A jest to konstatacja antyestablishmentowa, stanowiąca pożywkę dla populizmu, w jego trumpowskim, zdroworozsądkowym zastosowaniu, które może systemowo rozsadzić kompradorski model III RP.

Ukraińcy

Zacznijmy od ludu. Mamy tu, z punktu widzenia polskiego, do czynienia z trzema grupami. Przyjmijmy, na potrzeby klarowności dyskursu, mocno wątpliwe założenie, że tam na Ukrainie lud jest w miarę jednolity co do stosunku do tej wojny, ale jeszcze wrócimy do tego wątku. Teraz zajmijmy się Ukraińcami w Polsce. Ja już tu pisałem, że mamy u nas do czynienia z dwiema grupami migracji: przedwojenną i powojenną. Uwaga – w dużej mierze wrogimi sobie. Przedwojenni ze zgrozą widzą tę nową migrację: butną, roszczeniową (wszak walczymy w imieniu Europy, no może nie my osobiście, bo my akurat w Polsce), coraz bardziej zideologizowaną na antypolonizm. No wypisz-wymaluj jak inżynierowie na Zachodzie. I ci pierwsi patrzą się na to ze zgrozą, bo przedwojenni mieli swój pomysł na siebie w Polsce raczej na stałe, chcieli się tu może nie zasymilować, ale co najmniej zintegrować. Za granicą, ale blisko swego kraju. W dobrych relacjach z Polakami. A tu zachowania drugiej migracji są przez Polaków wrzucane do jednego wora ocen. Ocen idących w dół. 

A tu wjeżdżają na pełnej petardzie nie tylko chłopaczki w wieku poborowym, jednocześnie wzywający Polaków do wsparcia, nie tylko oszuści socjalni, ale zaczyna do nas napływać cały ten oligarchiczny eksport z Ukrainy. Ten rak społeczno-polityczny, który i przed wojną doprowadzał ukraiński potencjał do ruiny. Nowa, powojenna migracja psuje te subtelne relacje, które tkali uważnie Ukraińcy przedwojenni. I przedwojenni praktycznie nic nie wiedzieli o jakichś tam banderowcach, teraz zaś ze zgrozą widzą tę ideologię, jako główny wyróżnik tożsamości ukraińskiej, zbudowanej na krwi i nienawiści do wrogów.

Pomoc socjalną Ukraińcy odbierają jako polskie frajerstwo, na zasadzie: „masz frajera to go duś, jak się zesra, to go puść”. I teraz ta bańka pękła. I to na dwie części – nagle skończyło się bajanie o kluczowym wkładzie migracji ukraińskiej w polską gospodarkę. Ta miałaby się rozpaść bez Ukraińców, którzy z naddatkiem oddają ponoć to, co dostają w pomocy społecznej. Jak doszło do prezydenckiego weta to wszystko się posypało, bo przecież takie 800+ będzie zabrane tym, co nie pracują, a więc nie dokładają się z naddatkiem do polskiej pomocy społecznej. Argument został zbity, bo pracujący Ukraińcy dalej przecież będą się dokładać, zaś ci, co się nie dokładają – nie dostaną nic. Zaczęły się pojawiać rzeczywiste bilanse ukraińskiego wkładu do budżetu i tego budżetu wydatków na Ukrainę i Ukraińców. I, już bez zarzutów o onucyzm, okazało się, że ten bilans jest tak z grubsza 10:1 albo i więcej na korzyść Ukraińców.

Drugim argumentem w sprawie weta odnośnie pomocy dla Ukrainy był mit matki z dziećmi w Polsce (a więc niepracującej), której mąż walczy na Ukrainie za Europę. Takie osoby należałoby wspierać. A tu właśnie im zabieramy. I tu zaczęły się na niekorzyść Ukraińców pojawiać argumentu ciężkiej wagi. Jak to jest, że Polska, kraj o dwa razy większym deficycie budżetowym niż wojująca Ukraina, ma wspierać państwo o wyraźnie lepszej pozycji budżetowej? Po co mają tu siedzieć żony wojujących ojców, skoro mogą pojechać na Ukrainę, zwolnić męża z frontu, a na jego miejsce wstawić ze trzech młodych byczków, co to hulają po klubach nie tylko w Polsce, nie tylko w Europie, ale i w Kijowie  i Odessie? Czemu to Polska ma być historycznym ewenementem państwa utrzymującego dwa kraje i dwa narody?

No i zostali nam jeszcze Ukraińcy na Ukrainie i ich władze. Lud tam się mocno dzieli na tych, co mają już dość i tych, co to do krwi ostatniej. Obie postawy są zrozumiałe, ale ci pierwsi – zwolennicy pokoju – nie mają przełożenia na działanie władz. Trump ma w garści Zełenskiego, który może nie tylko wyłączyć Zełenskiego w sekundę zabraniem mu broni, a bardziej informacji wywiadowczych i tzw. targetingu (Ukraińcy się wyrobili we własnej produkcji), ale pokazaniem Ukraińcom co najmniej przeczuwanych przez nich machlojek zarabiających na krwi ukraińskiej oligarchów, z samym prezydentem włącznie. Zełenski na razie jest trochę wypuszczony na wolność, bombarduje Rosję, ale Trump na to się godzi, gdyż ma nadzieję, ze to popchnie Putina do pokoju. A co może w tej wojnie Trump widać było w czasie ostatniej wizyty w Waszyngtonie. Putinowi zrobić Trump nic nie może, ale Ukrainie i Europie na tyle dużo, że w Białym Domu wszyscy przycupnęli jak grzeczne pieski i słuchali pana jak będą wyglądały spacerki i treningi, oraz ile za to pieski zapłacą.

Ukraińcy na Ukrainie przeszli długą drogę. Najpierw dumy ze zwycięstwa, później pedagogiki narracyjnego męstwa, kiedy jednym tchem domagali się pomocy, szacunku do swego wysiłku wojennego, drugim zaś namawiali swoje dzieci, by spylały dokąd oczy poniosą. Króluje jeszcze, choć w stopniu gasnącym mit, że Ukraina poświęca się dla pokoju w Europie i w ogóle na świecie. Nie jest to prawda, gdyż ta opowieść, jako już tu się rzekło, jest jedynym uzasadnieniem kontynuowania przegrywanej wojny dla Ukraińców, zaś dla Zachodu jest to pretekst do wzmożenia wysiłku pomocowego, głównie w formie deklaratywnej, bo militarnie Europa musi byś słabiutka, skoro to ponoć my jesteśmy jej największym zasobem wojskowym.

Moi znajomi Ukraińcy interesują się Polską, ostatnio dopytywali mnie z troską, jeszcze w trakcie kampanii, o Nawrockiego. Byli bowiem straszeni, tam u siebie i na migracji w Polsce, że Nawrocki jest ukrainożercą, choć dowody na to leżały w domaganiu się ekshumacji ofiar Wołynia, niewiele więcej. Teraz, po wecie prezydenta, mają uzasadnienie swych wcześniejszych obaw, nie wiedząc (nie pamiętając?), że podobne postulaty co do ograniczenia 800+ dla Ukraińców miał i kontrkandydat Nawrockiego. Ale kto tam się bawi w takie subtelności.

Moi Ukraińcy przeszli pewien proces, który uzasadnia tezę o budowaniu swej tożsamości na fladze symbolizującej krew i ziemię. Kiedy w 2017 roku Elinie powiedziałem o filmie Wołyń, ta nic nie wiedziała ani o tej tragedii, ani nawet o jakimś Banderze, co dopiero Szukiewiczu, czy innych piewcach czystki etnicznej. Kiedy dotarła do filmu, obejrzała go, to zadzwoniła do mnie, że to wszystko ruska propaganda, która ma nas skłócić. Nie było więc o czym gadać. Dziś Elina, po z górą trzech latach tej wojny wie już doskonale kto to jest Bandera i że Wołyń był smutnym pokłosiem walki tambylców z „polskimi panami”. Skądś się o tym dowiedziała, że z jakiegoś powodu zmieniła zdanie. Coś tam się narracyjnie dzieje na tej Ukrainie i nie są to dobre wieści dla sąsiedzkiej współpracy.

Co ciekawe – kogo słucha Ukraina okazało się właśnie niedawno. Wystarczyło, że ukrainofila Dudę zastąpił Nawrocki i okazało się, że i można naszą politykę prowadzić inaczej i Ukraińcy, dotąd butni po naszym bezwarunkowym wyprztykaniu się, zaczynają na poziomie władz trzeźwieć. Wystarczyło się tylko postawić. Nawrocki, który wybiera się do Trumpa pokazał jak to jest z tą tezą Tuska, że „rząd rządzi, zaś prezydent – reprezentuje”. Nawrocki jadąc do Waszyngtonu zwołał naradę państw bałtyckich, by uzgodnić wspólne stanowisko i zanieść jakieś supliki do Trumpa, a więc zaczął robotę (wreszcie!) na poziomie kreowania koalicji wspólnych interesów, czego Tusk zrobić nie jest w stanie, bo ani go w USA nie tolerują, a w sprawach europejski (jeśli już w ogóle) jedzie w trzecim wagonie. Ale po zakończeniu tych bałtyckich rozmów Nawrocki doprasza do narady Zełenskiego, zaś ten zachowuje się racjonalnie. Nie pyskuje, nie świeci w polskie oczy naszym onucyzmem, nawet nie zająkuje się o 800+. Dziękuje za to, że został zaproszony, za to, że będzie miał szansę ustami Nawrockiego może dodać coś do obecnych ustaleń, tych bez Polski. Czyli widać (co oczywiste, ale nie dla nas), że Ukraina szanuje tylko siłę i sprawczość, nie zaś Dudzie zaśpiewy o Ukropolinie.

Z nimi trzeba twardo – realizować nasz interes narodowy i zabierać ze sobą Ukrainę tylko wtedy, kiedy nasze interesy nie są konfliktowe. Inaczej niż czynił Duda, co tylko rozzuchwaliło Kijów. Mam nadzieję, że te czasy się właśnie kończą, co – paradoksalnie – może wyjść na dobre Ukrainie, która nie widzi, że jej romans z Niemcami jest przez nie instrumentalnie wykorzystywany.            

Przed Ukrainą ciężkie czasy – lud widzi, że został nie tylko wycyckany, ale i wykrwawiony, że wojna mogła się skończyć wcześniej, że nie wiadomo kiedy się skończy, ale wiadomo, że im dłużej potrwa, tym gorzej się skończy. Kijów jest rozgrywany do realizacji interesów o większej skali, jest tylko tematem zastępczym, pod którego pretekstem Trump ułoży się z Putinem, choćby i na temat Arktyki, zaś Niemcy pod pretekstem zagrożeń z Moskwy skończą swój projekt federacyjny z europejską armią sterowaną z Berlina, która nie wiadomo na kogo ma pójść.

Epilog

Ja wiedziałem, że tak będzie. Wiedziałem w ciemno, bo wszystkie nasze szlachetności to wyraz naiwnej postawy, która w obecnym świecie przegrywa na całego. Jesteśmy pechowi z tymi poruszeniami, gwałceni jak Kasandra, która miała rację, choć (a właściwie dlatego) przegrała. Nawet to przeczuwałem, kiedy byliśmy na szpicy w pomocy militarnej i humanitarnej, kiedy wszyscy patrzyli z zachwytem na nas, Polaków. Już wtedy wiedziałem, że to zostanie spitolone, nie wiedziałem jak, ale wiedziałem, że jak zwykle wyjdzie po staremu. I wyszło, wyszło, że dla Ukraińców jesteśmy wrogiem nr. 2 (na razie) po Putinie. I mamy zakorzenione poczucie niewdzięczności ze strony Ukraińców. Po tym wszystkim, co dla nich zrobiliśmy. No, rzeczywiście, Putin nie mógł sobie wyobrazić, albo lepiej przygotować, takiej historii. Dwaj najwięksi wrogowie Rosji pokłócili się ze sobą. Dobra inwestycja na przyszłość.  

Piszę ten tekst, jakby ta wojna miała się zaraz skończyć. Nadzieje na to są raczej płonne, gdyż o tym pokoju się tylko gada, zaś nikt go sobie chyba nie wyobraził jeszcze. Wszystkie strony są w impasie, by jej jednak nie kończyć, bo może dojść wtedy do gorszących bilansów. Nie wiadomo co będzie. U nas wiadomo jedno – mizeria naszej pozycji stoi jak słoń w kącie salonu i każdy udaje, że go nie widzi.

Ale żeby się uratować to właśnie trzeba go po pierwsze zauważyć, po drugie wystawić na środek, by o nim pogadać i po trzecie – zastanowić się co wynika z tej lekcji, by jej nie powtarzać. A wiadomo przecież, że jeśli historia się powtarza to nie poprzez zrządzenie losu wraca jako farsa. Ona wraca jako farsa dlatego, że elity nie wyciągnęły z niej wniosków, nie zapobiegły konsekwencjom, wchodząc w korkociąg w dół, coraz stromszy, z coraz węższymi obrotami. Ku ziemi, tej ziemi…                          

Napisał i przeczytał Jerzy Karwelis

Wszystkie wpisy na moim blogu „Dziennik zarazy”.

=========================================

mail:

Autor jakby nie widział o czym pisze.

Sprawa była nagrana przynajmniej od 2016 r., a przypuszczalnie wcześniej
Już w latach dziewięćdziesiątych rozpoczęto wybielanie banderyzmu.
Na drugi dzień po rozpoczęciu specjalnej akcji wojskowej cała Polska 
zakwitła sino-żółtymi sztandarami.
Kościół, zazwyczaj tak powściągliwy i roztropny natychmiast włączył się 
do akcji.
Na kościołach zawisły sino-żólte barwy, nawet skrzynki „na ubogich” 
zmieniły nazwę i dostały opaski we właściwym kolorze.

Ci co tu przyjeżdżali przeważnie nie byli żadnymi uciekinierami.
Wojna w Donbasie trwała już od ośmiu lat,
i jeżeli stamtąd uciekano, to do Rosji.

Było to planowe przesiedlenie, uzgodnione z polskim rządem, na czyj 
wniosek, Zelenskiego, Putina, Bidena, nie wiem.
Celem jest rozbicie polskiego narodu obcym elementem, i następnie jego 
likwidacja.

Fakty są proste: weto Nawrockiego = ratunek dla portfeli Polaków

facebook.com/story

„Zanim ktoś zacznie płakać nad „wielkim dramatem” po wecie Prezydenta Nawrockiego, warto zobaczyć fakty:

1. Ustawa wiatrakowa

Bez weta: Tusk przepchnął ustawę napisaną pod niemieckie koncerny. Większe rachunki za prąd, chaotyczne inwestycje w środku wsi, a Niemcy zgarniają kasę. W dodatku zamrożenie cen energii było tylko PR-em na kilka miesięcy, potem podwyżki o 30–40%.

Po wecie: Blokada prezentu dla Berlina. Ochrona polskich konsumentów i kontrola nad rynkiem.

2. Nowelizacja kodeksu karnego skarbowego + ordynacja podatkowa

Bez weta: Rząd Tuska planował wycisnąć z nas dodatkowe 10 miliardów złotych. Wyższe kary, szybsze blokowanie kont, jeszcze więcej kontroli i fiskalnej opresji. Mały przedsiębiorca staje się podejrzanym numer jeden.

Po wecie: Koniec planu na drenowanie Polaków. Firmy nadal oddychają, a fiskus nie dostaje batów do masowego zamrażania kont.

3. Świadczenia dla obywateli Ukrainy

Bez weta: Kolejne miliardy złotych na rozszerzenie 800+ dla Ukraińców, nawet tych, którzy nie pracują. Rocznie kosztowałoby to polskich podatników ok. 6–8 mld zł. Wypłaty bez kontroli, a Polacy dalej na końcu kolejki.

Po wecie: Świadczenia tylko dla tych, którzy faktycznie pracują. Koniec finansowania socjalu dla ludzi, którzy z naszym krajem nie mają nic wspólnego.

4. Ustawa o zapasach ropy i gazu

Bez weta: Plan Tuska = oddanie kluczowej infrastruktury pod kontrolę zagranicy. W praktyce ryzyko, że w kryzysie zostajemy z pustymi magazynami.

Po wecie: Pełna kontrola nad naszymi rezerwami, bezpieczeństwo energetyczne w polskich rękach.

5. Ustawa o środkach ochrony roślin

Bez weta: Otwieramy drzwi dla zachodnich korporacji agro, które zalewają nas zagraniczną chemią. Polscy rolnicy mieliby jeszcze większe koszty, a konkurencja byłaby praktycznie nieuczciwa.

Po wecie: Obrona polskiego rynku i wsparcie rodzimych producentów.

6. Ustawa deregulacyjna

Bez weta: Kolejne przywileje dla zagranicznych gigantów. Małe i średnie polskie firmy dostają po kieszeni, bo „europejski kapitał” musi zarobić więcej.

Po wecie: Równe zasady gry i brak faworyzowania niemieckich korpo.

7. Ustawa „Lex Kamilek”

Bez weta: Kolejny bubel prawny przepychany na emocjach. Brak sensownych procedur, chaos legislacyjny i prawo tworzone na kolanie.

Po wecie: Stop robieniu pokazówek i psuciu systemu prawnego.

Podsumowanie:

Bez Nawrockiego płacilibyśmy wyższe rachunki, tracilibyśmy kontrolę nad energią, gazem i ropą, nasze podatki szłyby na zagraniczne firmy i świadczenia dla Ukraińców. Tusk szykował nam finansową pętlę na szyję – Nawrocki to wstrzymał.
Rząd Tuska krzyczy o „odpowiedzialności”, a jedyne, co robi, to rozdaje miliardy obcym, podnosi Polakom koszty życia i sprzedaje rynek zagranicy.

Fakty są proste: weto Nawrockiego = ratunek dla portfeli Polaków.

Tekst pochodzi z komentarza https://www.facebook.com/share/1J3QnH64b4/?

===================================

A pod nim – zajrzałem – pełno wrednych , bez meritum, opluwań. Chyba ten sam, płatny troll produkuje u „uśmiechniętych” takie pomyje.. M. Dakowski

Veto Karola Nawrockiego utrudni życie banderowcom w Polsce

Veto Karola Nawrockiego utrudni życie banderowcom w Polsce

, 25 sierpnia 2025

Prezydent III RP, Karol Nawrocki zawetował ustawę o dalszej pomocy dla obywateli Ukrainy w Polsce. Ponadto chce ustawowego zrównania symboli Bandery z symbolami nazistowskimi i komunistycznymi.


X

Dostęp do naszych systemów socjalnych oraz ochrony zdrowia wyłącznie dla pracujących i płacących składki w Polsce. Wydłużenie okresu umożliwiającego uzyskanie obywatelstwa oraz zakaz banderyzmu. To niektóre założenia ustawy Prezydenta Karola Nawrockiego. /Nawrocki 2025/X

„Mały sukces duchowy” Karola Nawrockiego. Stanowski do spowiedzi !!

Pierwsze duchowe owoce prezydentury Nawrockiego? Stanowski potwierdził, że pójdzie do spowiedzi

https://pch24.pl/pierwsze-duchowe-owoce-prezydentury-nawrockiego-stanowski-potwierdzil-ze-pojdzie-do-spowiedzi

(Debata prezydencka w Końskich. Na zdjęciu Krzysztof Stanowski i Karol Nawrocki, fot. Jacek Szydlowski / Forum)

Internauci przypomnieli pewne zobowiązanie Krzysztofa Stanowskiego z czasu kampanii wyborczej. Twórca Kanału Zero zapowiedział, że jeśli Karol Nawrocki wygra wybory prezydenckie, Stanowski pierwszy raz po wielu latach pójdzie do spowiedzi. Wkrótce ma spełnić obietnicę.

We środę 6 sierpnia swoją prezydenturę zainaugurował Karol Nawrocki. Kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość zwyciężył w drugiej turze wyborów prezydenckich, pokonując wiceszefa PO Rafała Trzaskowskiego. W kampanii wyborczej doszło wówczas do wielu rozmów i debat na Kanale Zero. Jedna z nich zaowocowała obietnicą złożoną przez Krzysztofa Stanowskiego.

W rozmowie z Karolem Nawrockim, dziennikarz a zarazem kandydat w wyborach prezydenckich został zachęcony do skorzystania z sakramentu spowiedzi. Wszystko zaczęło się od tego, że Karol Nawrocki przyznał, że robi sobie rachunek sumienia i korzysta z sakramentu pokuty.  „Ja z tych co nie robię. Nie chodzę do spowiedzi” – odparł Stanowski. „A, no to przykro. Zachęcam. Ja chodzę i [to] daje moc” – odpowiedział Karol Nawrocki.

Następnie twórca Kanału Zero odparł, że jeśli kandydat popierany przez PiS zostanie prezydentem, „uzna to za rozkaz i wtedy pójdzie” do spowiedzi. „O, to tak się umawiamy. To będę miał mały sukces duchowy” – powiedział Karol Nawrocki.

Sprawa została przypomniana już po zaprzysiężeniu nowego prezydenta. W materiale nagrywanym dla Kanału Zero, prezydent Karol Nawrocki zapytał operatora kamery czy Krzysztof Stanowski był już u spowiedzi jak zapowiedział w kampanii prezydenckiej. Dopytywać o to zaczęli również internauci.

Ostatecznie Stanowski sam odpowiedział na „zaczepki” internautów, którzy przypominali mu o złożonej obietnicy. „Jeszcze nie byłem, ale pójdę. Nie musicie przypominać!” – napisał twórca Kanału Zero.

Jednocześnie Stanowski podzielił się, że dzień po zwycięstwie wyborczym, Karol Nawrocki zadzwonił do niego przypominając złożoną obietnicę. Prezydent miał wówczas powiedzieć: „Zaprowadzenie Pana do spowiedzi to moje największe czerwcowe zwycięstwo, więc musi Pan iść!” – relacjonuje dziennikarz.

My przypominamy, że sakrament pokuty i pojednania wymaga spełnienia pięciu warunków.

Są nimi:

  1. Rachunek sumienia.
  2. Żal za grzechy
  3. Postanowienie poprawy
  4. Szczera spowiedź
  5. Zadośćuczynienie Bogu i bliźnim.

Źródło: niedziela.pl, X.com, PCh24.pl

WMa

https://pch24.pl/bledy-podczas-spowiedzi-jak-ich-uniknac/embed/#?secret=LCo6eZM5M4#?secret=BWKsDRcfR8

Prezydentem III RP został Polak. Czy okaże się zdrajcą czy patriotą?

Prezydentem III RP został Polak. Czy okaże się zdrajcą czy patriotą, czas pokaże

CzarnaLimuzyna, 7 sierpnia 2025

Cytaty użyte podczas orędzia nowego prezydenta III RP przynależnej do unijnej struktury w ramach której dokonuje się zagłada Polski, m.in. cytat z Ignacego Paderewskiego „Walczyć trzeba z tymi, którzy naród pchają do upadku i do upodlenia” oraz końcowy okrzyk „Niech Bóg błogosławi Polsce! Niech żyje Polska!” wywołał pianę nienawiści wśród sympatyków odrzuconego w wyborach „Żonkila”.

Okrzyk “Niech Bóg błogosławi Polsce! Niech żyje Polska!” zawsze się kojarzył degeneratom z “okrzykami nienawiści” lub z „kibolstwem”. Podczas okupacji  za napis “Niech żyje Polska!” Niemcy rozstrzeliwali. Dziś, podobne hasła, antypolskie środowiska określają mianem „rasizmu”.

Kogo mogą oburzać patriotyczne okrzyki? Na samym początku najbardziej oburzały meneli spod budki z “Gazetą Wyborczą” zwaną wymiotną, tej samej w której ukazał się swego czasu artykuł „patriotyzm jest jak rasizm”. Trucizna wymiotnej zatruła arterie  uległych politycznie mediów, stając się rytualnym zawołaniem, reakcją na widok polskiej flagi lub na hasło „Polska dla Polaków”.

Zaprzysiężenie Nawrockiego  i jego orędzie zbulwersowało “nienawidzących razem” do tego stopnia, że Internet ponownie zalała nienawiść w stopniu równym lub większym niż podczas kampanii prezydenckiej.

„ To było skandaliczne! Skandaliczne Orędzie…”

Zacytuję, dla utrwalenia w pamięci, kilka zdań z orędzia, które dla jednych stały się znakiem nadziei, dla sceptyków były tylko ozdobną retoryką, a dla degeneratów powodem do rozdzierania unijnych szat.

Wolny wybór, wolnego narodu postawił mnie dziś przed państwem. Postawił mnie przed państwem wbrew wyborczej propagandzie, kłamstwom, wbrew teatrowi politycznemu i wbrew pogardzie.

Nie wiem jaki jest desygnat „wolnego narodu”. Być może jest to tylko ta część, która głosowała na Nawrockiego lub przeciw Trzaskowskiemu. Czy naród, który nie może decydować o rodzajach energii w swojej gospodarce i dysponować swobodnie swoją kurczącą się własnością jest narodem wolnym?

To głos, że dalej tak rządzić nie można i że Polska tak dzisiaj wyglądać nie powinna. To, drodzy państwo, głos Polek i Polaków, głos Polek i Polaków, że chcą, aby politycy spełniali obietnice składane w czasie kampanii wyborczych. 1 czerwca to wyraźny sygnał, że Polacy chcą wypełniania obietnic wyborczych.

Karol Nawrocki spłycił sprawę do “obietnic wyborczych”. Istota rzeczy nigdy nie była poruszana w zapowiedziach wyborczych kandydatów mainstreamu.

Będę więc głosem tych, którzy chcą Polski suwerennej. Polski, która jest w Unii Europejskiej, ale Polski, która nie jest Unią Europejską, tylko jest Polską i pozostanie Polską. (…) nigdy nie zgodzę się na to, aby Unia Europejska zabierała Polsce kompetencje,  szczególnie w sprawach, które nie zostały zapisane w traktatach europejskich, a te nie powinny się zmienić. Tak, będę głosem obywateli, którzy chcą suwerenności. Będę głosem tych, którzy chcą Polski bezpiecznej.

Czy w takim razie Nawrocki będzie reprezentował opcję “targowicy umiarkowanej” (PiS)? Eurokołchoz – tak, wypaczenia- nie. Skąd my to znamy? Z czasów Eurokołchozu numer jeden. A propos bezpieczeństwa: nie ma bezpiecznej Polski w granicach której przebywają potomkowie banderowców.

Drodzy Państwo, Polska musi wrócić na drogę praworządności. Dzisiaj Polska nie jest na drodze praworządności… A będę promował, awansował i nominował tych sędziów, którzy porządek konstytucyjno-prawny Rzeczypospolitej Polskiej zgodnie z konstytucją i ustawami przyjętymi przez Polski parlament i podpisanymi przez pana prezydenta respektują.

…i ustawami przyjętymi przez Polski parlament – to poważny mankament tej deklaracji, ale ogólnie dobry kierunek.

(…) powołam Radę do Spraw Naprawy Ustroju Państwa.

Tak, drodzy Państwo, dalej być nie może i Polacy chcą naprawy ustroju państwa. Zaproszę oczywiście do tej Rady przedstawicieli wszystkich środowisk politycznych.

Grzegorz Braun w Radzie do Spraw Naprawy Ustroju Państwa? Zobaczymy, ale dlaczego tylko „środowisk politycznych”? Czy prezydent skorzysta z wiedzy ks. prof. Tadeusza Guza i Ordo Iuris, profesorów Collegium Intermarium?

Chyba nikt w tej izbie nie ma wątpliwości, że jesteśmy Polakami i mamy obowiązki polskie.

Poważnie mówiąc, jest inaczej. Już za chwilę prezydent Nawrocki będzie mieć okazję zawetować ustawę okradającą Polaków- przedłużającą wydatki na Ukraińców przebywających w Polsce. Zobaczymy jak postąpi.

Aborterzy i LGBT będą naciskać na Prezydenta Nawrockiego

RatujŻycie.pl

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Za nami dziesięć lat prezydentury Andrzeja Dudy, dekady pełnej rozczarowań, pozorowanych działań i unikania odpowiedzialności w kluczowych momentach walki o życie i wartości rodzinne. Ostatnie miesiące kadencji jeszcze raz potwierdziły ten bilans.

W ostatnich dniach, gdy lobby LGBT próbowało wprowadzić ustawę, która ułatwia zmienianie dzieciom płci bez wiedzy rodziców, Prezydent Duda, zamiast od razu zawetować ten skandaliczny projekt, odesłał go do Trybunału Konstytucyjnego. Podobnie jak uczynił w kwietniu z tzw. ustawą kagańcową, penalizującą krytykę ideologii LGBT. Zamiast wetować, umył ręce i także odesłał ją do TK.

Jeszcze większym cieniem na mijającej prezydenturze kładzie się prezydencki projekt ustawy dopuszczającej aborcję dzieci chorych – złożony tuż po wyroku TK z października 2020 roku. Andrzej Duda nigdy nie wycofał z Sejmu swojego projektu, napisanego, aby zadowolić Martę Lempart i jej wulgarne towarzystwo, które w tamtym czasie urządzało rozróby na ulicach i profanowało kościoły. Ustawa pozostała symbolem haniebnego kompromisu z barbarzyństwem. Po raz pierwszy w historii III RP Prezydent RP aktywnie zaproponował legalizację aborcji – tego nie zrobili wcześniej nawet Aleksander Kwaśniewski ani Wojciech Jaruzelski.

Dekada iluzji konserwatyzmu kończy się. Dzieci narodzone i te jeszcze nienarodzone poniosły największe konsekwencje gry pozorów. A jeśli w polityce nie staje się jednoznacznie po stronie dobra, zostawia się pole złu. Dzieci nie mogą być zakładnikami politycznego kalkulowania.

Dziś byliśmy pod Sejmem, aby w chwili, gdy nowy Prezydent obejmuje urząd, przypomnieć, że ratowanie życia dzieci to fundament.

Nowy Prezydent, nowe nadzieje? Karol Nawrocki rozpoczął swoją kadencję mocnym akcentem. W wystąpieniu inauguracyjnym wybrzmiały słowa o niezależności i suwerenności Polski, o służbie wobec własnego narodu, o polskiej edukacji dla polskich dzieci. W kontrze do postępującej ukrainizacji szkolnictwa usłyszeliśmy o konieczności czytania polskich lektur. Była także zapowiedź przywracania praworządności i rozpoczęcia prac nad nową Konstytucją.

To słowa, które dają nadzieję, ale też są wielkim zobowiązaniem ze strony nowego Prezydenta. Szczególnie w kontekście ciągłego łamania wyroków Trybunału Konstytucyjnego zakazujących aborcji. Dziś w Polsce wciąż zabija się dzieci nienarodzone – pod pretekstem złego samopoczucia matki, często tuż przed porodem. To musi się skończyć i Prezydent ma tu konkretne narzędzia, których może użyć.

Ale dobre zmiany nie wydarzą się same. Skąd to wiem? Z doświadczenia pracy z politykami i z uważnego wsłuchania się w orędzie Prezydenta. Choć były tam wątki, które mogą napawać ostrożnym optymizmem, zapowiedź ochrony życia dzieci nienarodzonych przed aborcją, a narodzonych przed lobby LGBT nie została wyrażona wprost. Prezydent uchylił furtkę, ale nie opowiedział się jednoznacznie. Lobby aborcyjne i LGBT będzie teraz naciskać na Karola Nawrockiego, aby ugiął się przed ich żądaniami. Musimy ich zatrzymać.

Mamy zatem jasność: jeśli nie będzie naszej wspólnej aktywności, nic się nie zmieni. Jeśli nie będziemy wymagać, patrzeć władzy na ręce, działać, to Polska dalej będzie staczać się w dół po równi pochyłej wprost w ramiona cywilizacji śmierci.

Dlatego dziś proszę Pana o wsparcie działań Fundacji Życie i Rodzina. Jesteśmy zawsze na pierwszej linii – i wiemy, że przed nami wiele, wiele pracy.

Dzięki Pańskiemu wsparciu będziemy:

– nagłaśniać prawdę o aborcji i LGBT,

– wstawiać się za ofiarami cywilizacji śmierci,

– podejmować działania prawne i edukacyjne,

– monitorować władzę i reagować na czas,

– organizować akcje w obronie dzieci.

Bez Pańskiego wsparcia nie zrobimy nic.

Bardzo proszę o pomoc finansową dziś

====================================================

Fundacja Życie i Rodzina

Numer konta:

47 1160 2202 0000 0004 7838 2230

Kod SWIFT: BIGBPLPW

Blik/karty/szybkie przelewy:

www.RatujZycie.pl/wesprzyj

Z wyrazami szacunku i serdecznymi pozdrowieniami,

Kaja GodekKaja Godek
Kaja GodekFundacja Życie i Rodzina
www.RatujZycie.pl

PS – Nowa prezydentura niesie nadzieję. Jeśli jednak zabraknie oddolnej pracy społecznej, aborterzy znajdą sposoby, aby nacisnąć także na nowego Prezydenta. Nie oddawajmy Polski walkowerem, trzeba działać, a Pańskie wsparcie jest tu kluczowe.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE
DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:
IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

MOŻNA TEŻ SKORZYSTAĆ Z SYSTEMÓW DO SZYBKICH PRZELEWÓW, BLIKA LUB PŁATNOŚCI KARTAMI POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

RatujŻycie.pl