Dlaczego aktualny Kim już nie chce zjednoczenia Korei

źródło: https://sniper.neon24.net/post/175067,dlaczego-aktualny-kim-juz-nie-chce-zjednoczenia-korei

W moim swobodnym przekładzie przedstawiam tekst autorstwa  Fiodora Tertnickiego współpracownika naukowego na południowokoreańskim Uniwersytecie Kookmin.

Tekst został opublikowany na stronie Carnegie Politika z datą  23.01.2024 r.
 

Korea Północna przeszła rewolucję ideologiczną na skalę, jakiej nie widziano w tym kraju od 50 lat. Przemawiając na plenum Komitetu Centralnego Partii, a następnie na Najwyższym Zgromadzeniu Ludowym, sekretarz generalny, marszałek  Kim Dzong Un definitywnie pogrzebał ideę zjednoczenia Korei.  Ni mniej, ni więcej wezwał do “wykreślenia z narodowej historii samych pojęć „zjednoczenie”, „pojednanie” oraz  „zjednoczony naród'” i jednocześnie do “zburzenia Łuku Trzech Zasad Zjednoczenia Ojczyzny”, 30-metrowego pomnika w południowym rejonie stolicy kraju, mieście Pjongjang.
https://wyborcza.pl/7,75399,30626372,zniknal-luk-zjednoczenia-symbol-przyszlego-polaczenia-obydwu.html

Deklaracja Kima jest ideologiczną zmianą o prawdziwie tektonicznym wymiarze. Podstawowa zasadą istnienia odrębności  KRLD była idea, że podzielona Korea zostanie pewnego dnia zjednoczona. Triada zasad dla zjednoczonej ojczyzny – “pokój, suwerenność i wielka konsolidacja narodowa” – zostały przedstawione jeszcze przez jego ojca Kim Il-sunga (Kim Ir Sen).

Kim Dzong Un postanowił zburzyć łuk postawiony na cześć jego własnego dziadka, odrzucając symbolicznie jeden dotychczasowych głównych wektorów ideologicznych. Coś jakby w latach 70-tych gensek Leonid Breżniew ogłosił, że w ZSRR już dłużej nie będzie się budowało komunizmu.

Niemniej jednak decyzja została podjęta. Niesie ona ze sobą spore ryzyko dla Kima, ale wydaje się niezbędna do osiągnięcia jego długoterminowych celów.

Podział Korei w 1945 r. rozpoczął się jako decyzja czysto taktyczna. ZSRR i Stany Zjednoczone, które walczyły przeciwko Japonii, zgodziły się podzielić półwysep wzdłuż 38 równoleżnika na dwie, mniej więcej, równe strefy okupacyjne, chociaż główne miasto Seul przypadło Amerykanom. Jednak prowizorka,  pomyślana wszak rozwiązanie tymczasowe, wykazała nadzwyczajną trwałość: dwie strefy okupacyjne najpierw stworzyły oddzielne administracje, a już w 1948 r., proklamowane zostały odrębne  państwa. Mimo to ojcowie założyciele Korei Północnej i Południowej, Kim Il Sung i Rhee Syng-man  (Syngman Rhee), wciąż uznawali podział kraju za niefortunny zbieg okoliczności, pokładając nadzieję na zjednoczenie w całość siłą pod swoim przywództwem. Jednak trzyletnia krwawa wojna koreańska (1950-1953) niewiele zmieniła w tej kwestii: nowa linia demarkacyjna, wytyczona wzdłuż linii frontu w lipcu 1953 r., niewiele  różniła się w swoim przebiegu od starej linii wyznaczonej według 38 równoleżnika.

Po zawieszeniu działań wojennych Seul i Pjongjang odmawiały przez kolejne  dziesięciolecia zaakceptowania podziału kraju, nieufnie oceniając wszelkie posunięcia zmierzające do wzmacniania status quo. Dopiero w 1972 r.  skonfliktowane strony koreańskie zgodziły się na podpisanie  Wspólnej Deklaracji Północ-Południe, stanowiącej praktycznie pakt o nieagresji. Deklaracja wprowadziła do stosunków między obiema Koreami dwuznaczną koncepcję “pokojowego zjednoczenia”. Zakładano, że w pewnym momencie oba kraje “zgodzą się”, aby stać się jednym krajem. Jednak nie skonkretyzowano,  jaką drogą należałoby podążać do osiągnięcia tego ambitnego celu w sytuacji szczelnie chronionej granicy jak też braku stosunków dyplomatycznych.

Po śmierci Kim Il Sunga w 1994 r., jego następcy Kim Dzong Il i Kim Dzong Un byli znacznie mniej przychylnie nastawieni do koncepcji zjednoczonej Korei, niemniej  taka wytyczna wciąż obowiązywała w północnokoreańskim katalogu ideologicznym. Dopiero nawiązanie współpracy międzykoreańskiej w 2002 r., oraz jej zakończenie w 2016 r. w dużym stopniu utrwaliło podział Korei w oczach jej mieszkańców. Pojawienie się wspólnych projektów  pokazało Koreańczykom z Południa, że możliwe jest współdziałanie z KRLD, podobnie  jak ze zwyczajnym innym państwem. Natomiast  ich zamknięcie  było wskazówką, że  taka współpraca jest mało atrakcyjna, zas  posiada znaczenie głównie dla image’u politycznego przywódców w obu Koreach. Innymi słowy, idea zjednoczenia Korei powoli obumierała w okresie 70 lat od zakończenia wojny w 1953 r. Choć już sam czas trwania tej atrofii ukazuje, jak bardzo dramatyczny zwrot wykonał Kim Dzon Un.

Idea zjednoczenia zawsze była trudna do dopasowania do czarno-białej północnokoreańskiej ideologii. W niej wszystko było jasne – oto  my, na Pólnocy, jesteśmy szczęśliwymi ludźmi, którzy mają szczęście żyć pod przywództwem genialnego wodza narodu. I są wrogowie – amerykańscy imperialiści, japońscy rewanżyści i różni zdrajcy socjalizmu, tacy jak Chruszczow i Gorbaczow. Są również przyjaciele – oczywiście nie są tak sprytni jak my (skoro nie mają tak mądrego przywódcy), którzy na ogół  nie są złymi ludźmi. Ale co począć z Koreańczykami z Południa? Z jednej strony są naszymi braćmi, którzy płaczą pod obcasem okupanta, ale jednoczesnie  są też naszymi wrogami i marionetkami Amerykanów.

Z powyższego względu idea zjednoczenia musiała łączyć w sobie zarówno militaryzm, jak i pacyfizm. Północnokoreańska telewizja grała zarówno piosenkę “Wodzu, daj tylko rozkaz“, której słowa mówiły o gotowości do natychmiastowego zmiażdżenia wroga, jak i “Tęczę zjednoczenia“, piosenkę o tym, jak ta tęcza rozciąga się od najwyższej góry na północy kraju do najwyższej góry na jego południu.

Koreańczycy z Północy czuli się znacznie bardziej komfortowo z drugą, pokojową wersją idei zjednoczenia. Zazwyczaj mówili o tym własnymi, szczerymi słowami, nie zaś propagandowymi frazesami. Wielu opowiadało o tym, że marzyli o wyjeździe na Południe po dokonanym zjednoczeniu i spotkaniu z tamtejszymi mieszkańcami.

To przyjazne nastawienie do Koreańczyków z Południa stanowiło wielkie zagrożenie dla reżimu północnokoreańskiego, ponieważ rodziło całą serię pytań. Dlaczego ludzie tam, pod obcasem amerykańskiego imperializmu, żyją bogato, podczas gdy my, w objęciach wielkiego przywódcy, żyjemy biednie?
Dlaczego południowcy pod uciskiem kapitału i neokolonializmu mogą swobodnie podrózowac po świecie  albo  wiecować przeciwko swoim  liderom politycznym, podczas gdy my nie, lecz  za to musimy mieć w każdym domu, portret przywódcy narodu wiszący na honorowym miejscu? I tak dalej.
Takie pytania mogły wywoływać jeszcze bardziej niebezpieczne porównania. Choćby np. takie, że jeśli na Południu są Koreańczycy tacy jak my, ale żyją znacznie lepiej, to czy dzieje się tak dlatego, że nie przewodzi im Wielki Marszałek Kim? Czy może jest też tak, że przywództwo Wielkiego Marszałka Kima wcale nie jest tym, czego potrzebujemy?

Innymi słowy, od samego początku ideowa bomba zegarowa była wbudowana w ideologiczne fundamenty państwa północnokoreańskiego. Sposobem jej rozbrojenia stała się transformacja ideologii państwowej, która ogłosiła, że Południe nie jest zamieszkane przez Koreańczyków “takich jak my”, lecz przez ludzi, którzy są naszymi wrogami.

Wyprowadzenie idei zjednoczenia z mentalności mieszkańców Korei Północnej (KRLD) nie będzie zadaniem łatwym. To przecież dla obywateli mających poniżej 50 lat, pierwszy o tej skali zwrot ideologiczny od czasu odrzucenia zasad Marksa, Lenina i Stalina oraz konstytucyjnego wprowadzenia na początku lat 70-tych wieczystych rządów dynastii Kimów.

Jak każda zmiana  ideolo, powoduje ona sama przez się ryzyko w postaci wzmacniania sił opozycyjnych stawiających na zachowanie dotychczasowego status quo jako argumentu do przejęcia władzy. Gdy wyobrazimy sobie wojskowy zamach stanu, wówczas zamachowcy nie mieliby problemu z jego uzasadnieniem. Oto obalili Kim Dzong Una, gdyż okazał się zdrajcą idei zjednoczenia  ojczyzny określonej przez jego dziadka i ojca. (Kim Il-Sunga i Kim Dzong Ila).

Zapewne Kim Dzong Un zdawał  sobie z tego sprawę. Mógł przecież wydać poufną dyspozycję dla mediów, aby wyciszyły tematykę zjednoczenia, a zamiast tego kładły nacisk na pokazywanie nieusuwalnych różnic pomiędzy obiema częściami podzielonego półwyspu. Skoro więc odrzucenie idei zjednoczenia nastąpiło publicznie, definitywnie i przy jej stosownym nagłośnieniu, także miedzynarodowym, oznacza to, że według Kima idea ta stała się na tyle atrakcyjna i niebezpieczna, że należy zadysponować radykalne środki, aby ją wyeliminować.

Teraz Koreańczycy z Północy będą musieli za swój przyjąć nowy dogmat głoszący, że “koncepcja dwóch Korei” nie jest antynarodową ideą rozpowszechnianą przez imperialistów, a przeciwnie, stanowi ona ucieleśnienie mądrości przywódcy państwa. Jak też, że  „Republika Korei” nie jest nazwą dla marionetkowej kliki, która tymczasowo i nielegalnie przejęła władzę w  południowej części kraju, ale dla kolejnego wrogiego państwa, podobnego do takich jak Japonia czy Stany Zjednoczone. I że „zjednoczenie” nie jest już pozytywną ideą o dniu, w którym przygarnięci zostaną zagubieni bracia (i siostry) z Południa, ale reliktem przeszłości, dla którego właściwym miejscem jest śmietnik historii, zaś mapy z pokazaną podzieloną na dwoje Koreą,  nie stanowią  wytworu antynarodowej  propagandy Południa, ale są jedynie właściwe, gdyż prezentują  je oficjalne państwowe instytucje i agendy, w tym programy szkolne i  i TV.

Zapewne nie wszystkim będzie łatwo zaakceptować tę zmianę. Odrzucenie koncepcji zjednoczenia może wyprowadzić z ideologicznej strefy komfortu szczególnie przedstawicieli inteligencji, i sprawić, że będą soni ię zastanawiać, dokąd ich kraj jest prowadzony przez obecnego przywódcę. Pomimo tego, kasta sprawująca władzę w Korei Północnej jest zdania, że gra jest warta świeczki, a  ryzyko buntu nie jest zbyt wysokie. Oprócz propagandowego zaniechania porównań z Południem, reżim Kima oczekuje również taktycznych korzyści z dokonania ideologicznego zwrotu. I to już w dającej się przewidzieć przyszłości.

W ostatnich miesiącach Pjongjang zaangażował się w swoją ulubioną grę dyplomatyczną – eskalację napięcia na Półwyspie Koreańskim w celu uzyskania korzyści od społeczności międzynarodowej. KRLD jest zainteresowana zniesieniem sankcji oraz otrzymywaniem  pomocy gospodarczej. Kim Dzong Un miał nadzieję na porozumienie w tej sprawie za czasów prezydentury Trumpa, ale ten ostatni na szczycie w Hanoi w 2019 r. zdezawuował  wszystkie jego umizgi,  oświadczając “nie jesteś gotowy na porozumienie” , czyli  pozostawił Kima z niczym.

Obecnie wyglądają realnie szanse na powrót Trumpa do Białego Domu, więc Pjongjang zdecydował się naciskać na odbycie kolejnej rundy rozmów. Aby Trump, jeśli zostanie wybrany, mógł zająć się negocjacjami z Koreą Północną, kwestia północnokoreańska powinna  stać się stałym punktem programu podczas kampanii wyborczej. Ale standardowe groźby Kima o tym, że “zamienieni Seul w morze ognia” mogą już nie zadziałać. Potrzebne jest coś zupełnie innego – na przykład odrzucenie koncepcji zjednoczenia Korei. Takie zerwanie może wskazywać na większe prawdopodobieństwa wybuchu wojny  na półwyspie , gdyż psychologicznie łatwiej jest wojować z  z”obcymi”,  niż wszczynać  kolejną wojnę domową.  A w ciągu ostatnich kilku lat  świat stał się znacznie mniej stabilny i przewidywalny  w odniesieniu do mapy  konfliktów militarnych.

Zwrot w wykonniu Pjongjangu zmienia wiele priorytetów także dla Korei Południowej. Po pierwsze, temat odnowionej współpracy międzykoreańskiej, tak ukochany przez południowokoreańską lewicę, przeszedł  do przeszłości. W latach 2017-2022 Kim Dzong Un rozpoznał oblicze lewicowej  administracji na Południu i nie spodobało mu się, że w tym okresie  tematyka odprężenia i współpracy została zredukowana w praktyce wyłącznie do retoryki. Obecnie nie zanosi się, aby Kim miał chęć na powtórkę podobnego eksperymentu .

Seul nie powinien oczekiwać, że porzucenie idei zjednoczenia pomoże zmniejszyć napięcia na Półwyspie Koreańskim. Kim Dzong Un konsekwentnie podtrzymuje stanowisko, że w przypadku jakiejkolwiek “agresji na KRLD”, Korea Południowa zostanie zmieciona z powierzchni ziemi. Oznacza to, że armie obu Korei będą pozostawały w pełnej gotowości. W Pjongjangu  już nie wspomina się o otwarciu ambasady w Seulu czy  wznowieniu handlu i turystyki między Koreami.

Zatem i Korea Południowa będzie mogła ostatecznie pogrzebać ideę zjednoczenia, która w przypadku realizacji pociągnęłaby ogromne nakłady. Sondaże wskazują, że umiarkowane poparcie dla zjednoczenia nadal dominuje na Południu, jednakże  ponad połowa ankietowanych wybiera opcję “zjednoczenie jest dobrą rzeczą, jeśli nie kosztuje zbyt wiele”.

Z kolei udział przeciwników zjednoczenia obecnie ponad 30 procent) powoli, ale systematycznie rośnie. To efekt zmian pokoleniowych  i wzrastającej świadomości co do  skali kosztów, jakich wymagałoby zjednoczenie z wychudzonym biedakiem, jakim jest KRLD. Teraz tendencja  wzrostowa dla przeciwników zjednoczenia może przyspieszyć, gdyż inna jest sytuacja , gdy to sama Północ niejako wyciąga rękę i zachęca do dialogu, zaś  zupełnie inna, gdy sam Pjongjang ostentacyjnie odcina się od Południa.

Ale konieczność zjednoczenia jest wyraźnie zapisana również w konstytucji Korei Południowej, więc póki co, problem nie jest rozwiązany obustronnie. Wydaje się możliwe, że uda się taki zapis zmienić w kontekście ostatnich oświadczeń Pjongjangu. I wówczas  prawdopodobnie  przesądzi to o utrwaleniu podziału Korei na okres kolejnego stulecia.

Wielki Przełom !!! Kim Dzong Un zakazał popełniania samobójstw, szczególnie z głodu.

Wielki Przełom !!! Kim Dzong Un zakazał popełniania samobójstw.

kim-dzong-un-zakazal-popelniania-samobojstw

Komunistyczni przywódcy wiedzą, jak uszczęśliwiać swoich obywateli. Kim Dzong Un na przykład bardzo szybko zareagował na wzrost liczby samobójstw w Korei Północnej i zakazał odbierania sobie życia. Cyk i po problemie.

– W Korei Północnej istnieje wiele wewnętrznych czynników niepokoju, spowodowanych codziennymi trudnościami, z którymi borykają się ludzie –
powiedział rzecznik Narodowej Służby Wywiadowczej Korei Południowej.

O ok. 40 proc. wzrosła liczba samobójstw popełnianych w Korei Północnej w tym roku. W mieście Chongjin i hrabstwie Kyongsong odnotowano tylko w tym roku, który dobija przecież dopiero do połowy, już 35 samobójstw.

– Pomimo polityki zapobiegania samobójstwom, ratyfikowanej przez Sekretarza Generalnego, urzędnicy nie byli w stanie wymyślić odpowiedniego rozwiązania, która zmniejszyłoby skalę tego problemu.
Większość samobójstw była spowodowana skrajnym ubóstwem i głodem, więc nikt nie może teraz wymyślić środka zaradczego – mówi jeden z północnokoreańskich urzędników.

– W mieście Hyesan 10-letni chłopiec mieszkał z babcią po tym, jak jego rodzice umarli z głodu. Tak naprawdę jednak matka i ojciec odebrali sobie życie, jedząc trutkę na szczury –relacjonuje.

Na szczęście odpowiedni sposób na zapobieganie odbieraniu sobie życia wymyślił światły przywódca narodu – Kim Dzong Un. Komunistyczny dyktator stwierdził, że samobójstwo to „zdrada przeciwko socjalizmowi” i zakazał odbierania sobie życia.

W komunizmie wszystko jest prostsze – można zlikwidować ustawą ubóstwo, zakazać ludziom popadania w depresję i popełniania samobójstw. Na papierze można rozwiązać każdy problem!

More than 1,000 South Koreans died shortly after receiving Covid-19 shots. Protests.

One of the most vaccinated nations on earth is seeing increased public pushback over Covid-19 jabs, as demonstrators in South Korea are demanding accountability for deaths that they blame on the shots.

Demonstrators claiming their family members were killed by Covid-19 vaccines are shown at a rally earlier this month in South Korea.

Protesters gathered in Busan on Sunday after a similar rally was held in Seoul on Christmas Day. Aggrieved demonstrators held up large portraits of deceased family members – like those typically displayed at funerals in South Korea – and testified as to how their loved ones died soon after being vaccinated against Covid-19.

Dozens of funeral portraits were displayed at Saturday’s demonstration at the government complex in Seoul. Protesters called for the government to identify the causes of adverse reactions and admit that vaccines are to blame.

More than 1,000 South Koreans died shortly after receiving Covid-19 shots, but the government has confirmed a causal connection to vaccines in only a few of those cases. In one of the rare instances where a serious adverse reaction was acknowledged, a nursing assistant was recognized in August as a victim of an industrial accident and awarded government benefits after suffering paralysis in the wake of receiving AstraZeneca’s Covid-19 shot.

Just one week into its rollout of Covid-19 vaccines in late February and early March, South Korea’s Disease Control and Prevention Agency said that seven people had died and 24 had reported serious adverse reactions after receiving their AstraZeneca jabs. The government reportedly began an investigation in August after a teenager with no underlying health conditions died following inoculation with the Pfizer-BioNTech Covid-19 vaccine.

An association called the Covid-19 Vaccine Victims and Families Council has held rallies in several South Korean cities. Demonstrators on Sunday marched from Busan City Hall to Busan National University of Education, Yonhap News reported.

Vaccine safety may become a contentious issue in South Korea’s presidential election. The opposition People’s Power Party last week held a public hearing on vaccine side effects, inviting alleged victims and their family members to offer suggestions for support measures that presidential candidate Yoon Seok-yeol may adopt.

Kim Jong-in, the party’s campaign chairman, reportedly accused President Moon Jae-in’s administration of being indifferent on vaccine damages. The administration has pledged to compensate victims of vaccine side effects, but it’s also the arbiter of whether injuries and deaths are attributed to the jabs. “I think the people have reached a point where they can’t trust the government,” Kim said.

South Korea typically has some of the world’s highest jab rates for various vaccines, and the Covid-19 shots have been no exception. About 83% of South Koreans have been vaccinated against Covid-19, easily the highest rate among G20 nations.

26 Dec, 2021 https://www.rt.com/news/544464-south-korea-vaccine-death-protests/