Czyście kiedyś widzieli Czyściec? Spojrzenie okiem świętych i mistyków

Czyście kiedyś widzieli Czyściec? Spojrzenie okiem świętych i mistyków

pch24.pl/czyscie-kiedys-widzieli-czysciec

(Workshop of Peter Paul Rubens (Flemish, Siegen 1577–1640 Antwerp)/ metmuseum.org)

„Po tamtej stronie bowiem nie ma tupetu! Nikt nie może i nie chce udawać innego, niż jest, nie może i nie chce nadrabiać niczego krętactwem i formą. Żadne względy nie istnieją. JEST TYLKO TO, CO JEST. Każda dusza widzi jasno stopień swej doskonałości, a widzi go w świetle Prawdy, której ani zagmatwać, ani odłożyć, ani uniknąć, ani zmylić niepodobna!

Ta Prawda – jest! I nie tylko jest, ale więcej nic nie ma.” [1]– pisze Stefania (Fulla) Horak (1909-1993) polska współczesna mistyczka, sybiraczka i filozof, którą mieszkańcy Nieba odwiedzali, niemalże jak sąsiedzi, w jej mieszkaniu we Lwowie. Z porzuconą w młodości wiarą, ciętym językiem, filozoficznym, dociekliwym i bystrym umysłem – pragnęła Boga ponad wszystko. Jej nad wyraz rozwinięty zmysł obserwacji pozwolił zobaczyć z bliska nawyki, pozory i fałsz, czyli to, jak ludzie przeżywają miłość. Dziwiła się, że niedoskonały człowiek, pełen wad i naleciałości może w sposób doskonały zawładnąć sercem i myślami drugiego. Głód PRAWDY pchał Fullę do poszukiwań. Nie znalazł zaspokojenia jej pod zasłoną ludzkiej miłości, którą łączyła nić milczącej umowy: „ja będę kłamał tobie, a ty mnie…” [2]

Żyła więc w rozdarciu.  Z jednej strony widząc wokół siebie, w relacjach człowieka z człowiekiem tylko niesytych i przesyconych, myślała, że może jakoś zgubi się pośród nich, z drugiej zaś, w wielkiej udręce poszukiwała PRAWDY. PRAWDY, która jest DO-SŁOWNA. Nie tylko jest słowem, które było na początku i przez które wszystko się stało, ale dotrzymuje słowa, bez którego nic się nie stało, z tego, co się stało.[3]„Chciałabym wierzyć w Boga…Jaką okrutną zabawkę wymyślił sobie Ten, kto nas stworzył!…A ponad wszystkim ta paląca tęsknota za niepojętą a przeczuwaną – Wiecznością”.[4] „Bóg gdyby był – musiałby ludzi kochać. Czyżby ich inaczej stwarzał? Skończyłby niewątpliwie nawet Sam ze Sobą, nie mając żadnej istoty, którą by mógł uszczęśliwić i gdyby mu wszystkie sprawy tego świata były równie obojętne, jak mnie”– pisała Fulla do zaprzyjaźnionej zakonnicy. I ciągnęła dalej: „Czy Matka wie, że gdyby Bóg do mnie przyszedł z otwartością bym Go przyjęła i dałabym Mu się nasycić? Gdybym Go odczuła, serce moje doznałoby ulgi, ciężar, który je ugniata, spłynąłby, a ja odnalazłabym rzeczy niewypowiedziane”…[5]

W rozpaczliwych katuszach, nienasyceniu, głodzie poszukiwań, i strzępów nadziei na jej spełnienie – Fulla modliła się: „Boże! Jeśli jesteś – daj mi światło!” [6] Zalecana przez spowiednika, a przez trzy miesiące, na wpół świadomie powtarzana przez nią modlitwa zaowocowała tym, że 10.08.1935r o godzinie 6-tej po południu podczas salonowego spotkania – światło zaczęło kręcić się nad głową Fulli. Zbiegło się to w czasie, kiedy jedna z uczestniczek spotkania opowiadała o cudzie, który zawdzięcza Matce Boskiej Częstochowskiej. Fullę ogarnął wówczas gwałtowny, niepochamowany, rozdzierający płacz. „Poprzez oszołomienie, poprzez szum walącej w uszach krwi, dotarły wreszcie do mej świadomości bezładne słowa o jakimś świetle nade mną. Potem usłyszałam, że wszyscy o tym tylko mówią. O świetle, które zjawiło się nad moją głową. (…) Przebiegając salon, słyszałam jeszcze ich zdumione okrzyki, że owo światło posuwa się razem ze mną i razem ze mną wychodzi”. [7]

Bóg potrafi zaskakiwać. Nie tylko fizycznym doświadczeniem tego, że JEST, ale tego, że JEST Bogiem Do – SŁOWNYM. Przykład Fulii jest doskonałym potwierdzeniem słów Jezusa: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”. (Mt, 7,7-8) Św. Magdalena Zofia Barat, założycielka Sacré Coeur we Francji była pierwszym gościem, który przyszedł do Fulii z zaświatów. To właśnie ona, była kierownikiem Fulii na drodze chrześcijańskiej doskonałości, rozpalając w niej miłość do Najświętszego Serca Jezusa.

Światło, którym Bóg zaspokoił głód poszukującej PRAWDY Fulii pozwoliło jej doświadczyć rzeczywistości Piekła, Nieba i Czyśćca.

„Czyściec jest. I to jest tak samo naprawdę – a raczej prawdziwiej – niż to wszystko, co tu na ziemi, daje się zmysłami rozpoznać. Jakże więc straszną niespodzianką, jakiem zaskoczeniem będzie dla każdego niewierzącego człowieka to wszystko, co duszę jego musi już spotkać po śmierci (…) Bezmyślność nie uratuje człowieka przed niczem. Strusie chowanie głowy w piasek jest tu najbezsensowniejszą stratą czasu, który by można spożytkować na skuteczne zapobieganie przyszłym mękom”.[8]

 Tajemnicę czyśćca poznało wielu mistyków i świętych. Wszyscy mówią jednogłośnie, że pragnienie Boga jest najstraszliwszą męką duszy. Nieśmiertelna, wyzwolona z ciasnoty zmysłów, pragnie powrócić do swego Stwórcy i Pana. „Bóg ciągnie ją ku Sobie, jak olbrzymi, o przemożnej, obezwładniającej sile magnes (…) Tęsknota za Bogiem jest więc czemś, czego dusza wyzbyć się nie może, tak jak ślepe, bezwolne opiłki metalu nie mogą przestać rwać się ku przyciągającym je biegunom magnesu. Tęsknota ta jest więc niejako tłem, na którem zarysowują się rozmaite desenie i zygzaki cierpień, udręczeń i stanów pokutującej duszy.” [9]

Czyściec jest więc lustrzanym odbiciem prawdy. Dostaniemy tam wszystko to, czym grzeszyliśmy za życia. Zupełnie tak, jakby grzeszne skłonności mówiły do nas: „Chcesz? – to masz.” Jednak zaspokojenie ich nie ma już ziemskiego smaku, którym da się napompować ludzkie ego. Jest to smak goryczy, gdyż z chwilą gdy oczy ciała zamykają się na zawsze – na zawsze otwierają się oczy duszy. Jednym, ogarniającym spojrzeniem widzą one jasno wszelkie odchylenia, lekceważenia, zaniedbania – od nakreślonej Bożym planem linii. W tym duchowym układzie odniesienia widzą również bilans zysków i strat. Jakże odmienny od tego, który powszechnie, dostępny jest na ziemi. Właśnie owo widzenie zysku, który dusza mogłaby osiągnąć, a który z własnej woli utraciła, powoduje w niej najsroższe męczarnie. „Pomyślmy, jak dręczyłby się człowiek, który by za grosze odsprzedał los, na który potem padłaby główna wygrana!” [10]  Jednocześnie dusza czyśćcowa chce cierpieć moralnie, gdyż będąc w prawdzie – podziwia Bożą sprawiedliwość, dlatego tak jak z własnej woli, żyjąc w ciele – zrezygnowała z głównej wygranej, łapiąc to, czym nęcił świat, tak i teraz dobrowolnie przyjmuje wszelkie cierpienie, by móc przygotować się, oczyścić i dojrzeć w miłości do spotkania z Ojcem.

Dusza będąca w PRAWDZIE widzi również każde najdrobniejsze drgnienie swego serca, które zaliczone jest na jej dobro, każdą zwycięską walkę, która doprowadziła do ujarzmienia dla Boga cielesnej natury. To widzenie następuje natychmiast, od pierwszej chwili rozstania się z ciałem.[11] „Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Łk 12,40) Moment śmierci – to najważniejszy moment życia. To moment grozy. Moment świadomości. Bycia nagim i samotnym wobec Sprawiedliwości.

Objawienia mistyczne i spotkania ze świętymi[12] w sposób plastyczny ukazały Fulli Horak rzeczywistość czyśćca. Składa się z rozmaitych kręgów, w których każda wina ma swój odpowiednik w cierpieniu. Prócz Kręgu Głodu, Lęku, Grozy i Utrapień, Fulla wyróżnia dwanaście innych przez które przechodzi odłączona od Źródła dusza. Nie mniej, jak sama zauważa, ukazanie stanów wyzwolonej z materii duszy jest przełożeniem tego, co niepojęte, na nieporadną ciasnotę jaką dysponuje ludzki język. Choćby przez pryzmat tej trudności zaglądnijmy tam na chwilę.

1.Krąg Błądzeń jest najstraszniejszym Kręgiem Czyśćca. Dusza krąży wówczas blisko ziemi lecz nie ma z nią już żadnego kontaktu. Nie widząc kresu swej obecnej męki bez wytchnienia porusza się bezcelowym, ciągłym ruchem, szukając nie wiadomo czego. Błądząca świadomość własnej osobowości szuka właściwego sobie miejsca. Jednak nie czując czasu, przestrzeni, celu ani sensu, poza upiorną teraźniejszością – nie wie co z nią będzie. Znajdują się tu niektórzy z niepotępionych oprawców Chrystusa.

2.Krąg Ciemności jest stanem gdzie dusza nadal nie wie jeszcze niczego o Bogu. Z drobiazgowością rozpamiętuje własne winy, grzechy, błędy, pomyłki i zaniedbania, rozumiejąc jedynie to, jak nędznym i marnym był zysk w porównaniu ze stratą. Żal do samej siebie, rozpacz i bezsilność, świadomość opuszczenia – to niegasnący żar, który ją trawi.

3.Krąg Bałwochwalców – znajdują się tu ci, którzy na pierwszym miejscu stawiali siebie, innych ludzi, ambicję, naukę, czy przedmioty. Mają oni teraz świadomość Jedynego Boga. Chcą widzieć światło i błagać Go o pomoc, jednak w którąkolwiek stronę nie spojrzą widzą przed sobą dawne bożki. I do nich zwracają się z pomocą, mimo, że rozumieją cały bezsens swej prośby.

4.Krąg Współwinnych – przebywają w nim wszyscy, którzy pomagali sobie w grzechu. Najwięcej jest tu dusz, które łączyła grzeszna miłość. Mając się nieustannie przed oczyma i nie mogąc się przed sobą ukryć czują do siebie żal i wyrzuty sumienia. Teraz już jasno widzą swe plugawe wartości. Chcieliby o sobie wzajemnie zapomnieć zrzucając na ukochaną za życia osobę całą odpowiedzialność – jednak rozstać się nie mogą. Pamięć wspólnych chwil rodzi u nich żal i wstyd, którego nie znali za życia.

5.Krąg Widzenia Następstw jest okrutnie bolesny, gdyż przebywająca w nim dusza jasno i wyraźnie widzi wszelkie konsekwencje swych złych uczynków, błędów, złego przykładu, czy fałszywie głoszonych zasad i pojęć. Widzi jak każde odchylenie od Bożych prawd mści się na dzieciach, wnukach i prawnukach. Cierpi więc nie tylko za siebie, ale również za wszystkie grzechy, których stała się powodem. Oglądając najdalsze następstwa swych win na ziemi widzi również pracę swojego życia, której podwalinami był grzech i występek.

6.Krąg Samotności – męczą się tu dusze, które bezmyślnie zagłuszały się w życiu pustą gadaniną, bezwartościowym zgiełkiem czy grzeszną rozrywką. Teraz w absolutnej samotności rozmyślają nad straconymi latami. Otaczając się za życia ludźmi i hałasem – chcieliby jak dawniej kogoś przywołać, ale zewsząd napotykają jedynie beznadziejną pustkę nie mając żadnej pewności jej końca.

7.Krąg Gwarnej Udręki – tu w kontraście do Kręgu Samotności znajdują się dusze tych, którzy grzeszyli biernie, ceniąc sobie ponad wszystko spokój. Pozornie nie robili nic złego, jednak z wyniosłej, wzgardliwej i egoistycznej zachłanności na siebie samych – byli zamknięci na bliźniego nie czyniąc dobra, którym mogliby się z innymi podzielić. Stęsknione za ciszą, wszędzie napotykają czyjąś obecność. „Ruch-gwar-zamęt-ruch-i-gwar-nieustająca, nieznająca wypoczynku udręka i znużenie…” [13]

8.Krąg Pragnienia – w nim to, z pełną świadomością ohydy swoich czynów znajdują się dusze tych, którzy pragnienia ciała zaspokajali w użyciu, zboczeniach i rozpuście. Czując dławiący wstręt do samych siebie, brud, skalanie i niechlujstwo, pali je nieugaszone pragnienie czystości. Tęsknota za źródłem Wody Żywej – gdy wokół wszystko jest suche, gorące i wrogie – pobudza świadomość szpetoty ich grzechu.

9.Krąg Urojenia obejmuje swym zasięgiem dusze tych, którzy żyjąc zachciankami permanentnie szukali nowych przeżyć, póz, czy nieszczęść. Pławiąc się w nich wybierali te, w których im było do twarzy. Są tu dusze tych, którzy żyli z dala od prozaicznych obowiązków życia codziennego. Teraz plątają się w fałszywej gmatwaninie własnej sztuczności, świadomie i prawdziwie już ocenianej.

10.Krąg Zwodniczych Nadziei „przytula” tych, którzy budząc próżną nadzieję u innych nie dotrzymali danego słowa czy obietnic. Mieli mnóstwo dobrych postanowień i porywów, których z niedbalstwa nie doprowadzali do końca, na później odkładając poprawę i prawdziwą modlitwę. „Będzie się im ciągle zdawało, że dochodzą już do kresu swej udręki, że (…) tylko rękę wyciągnąć – parę kroków zrobić – i nagle poczują się na samym dnie zwątpienia i rozpaczy. Wytężone pięcie się po szklanej prostopadłej ścianie i bezsilne usuwanie się na sam dół…” [14]

11.Krąg Właściwej Pokuty to krąg przez który przejdzie każda dusza mająca coś do odpokutowania. Tu – w przeciwieństwie – do kręgów niższych dusza nie męczy się już własnym bólem, ale patrząc niejako z lotu ptaka na całe swoje życie, pamięta każdy dzień, każdą chwilę i każdą myśl którą obrażała Stwórcę. Im subtelniejsza i bardziej uposażona – tym większy jest jej ból i rozpacz. „Oczyszczona w poprzednich kręgach ze wszystkiego, co osobiste, przetopiona niejako cierpieniem, wyługowana męką z wszystkich naleciałości ziemskich – trwa oto myślą przed Stwórcą swoim i Panem, bolejąc najstraszliwiej nad obrazą Jego Przedwiecznej Doskonałości”.[15]

12.Krąg Obojętny przynosi duszy ogromną ulgę. Jest bowiem stanem, w którym dusza nic już nie czuje. Tu już się nie cierpi. Tu się czeka. I choć dusza nie wie jak długo trwać będzie to czekanie, wita ten krąg jak rozbitek, który widzi zbawczą wyspę. Jedne dusze odpoczywają tu po przebytych mękach, inne czekają, aż ktoś na ziemi naprawi to, co zniszczyli, czy zaniedbali w życiu. Są tu dusze księży niedbale odprawiających Mszę Świętą, są dusze literatów piszących przeciw prawom Bożym, a także takie, które dzięki wstawiennictwu Maryi, prośbom swego patrona, czy modlitwom i uczynkom żyjących – Bóg skrócił mękę z poprzednich kręgów, zamieniając jakość kary z krótszej i cięższej, na dłuższą i łagodniejszą.[16]

Nasze światy przenikają się. Jak mówił ksiądz Piotr Pawlukiewicz: „To nie jest tak, że oni umarli, a my żyjemy. To oni żyją, a my umieramy.” Potrzebujemy się więc wzajemnie, by osiągnąć pełnię zjednoczenia w Chrystusie. Chrystusie, który jest Drogą, Prawdą i Życiem.[17] Nikt też, żaden przywódca religijny, czy prorok, nie oddał swojego życia za nasze życie. Jezus oddał je po to, by móc przygotować nam miejsce w domu Ojca. Można by więc dywagować, przytaczać argumenty i prowadzić najrozmaitsze dysputy na temat tego, co jest pełnią i jak do niej dojść… Nie mniej, najdelikatniej mówiąc, ignorancją byłoby przejść obok Do-słownej Prawdy. Prawdy naszej wiary, której pełnomocnictwa i autorytetu SŁOWA doświadczyła poszukująca jej Fulla, wchodząc w namacalną rzeczywistość tego, czym jest niebo, piekło, a także czyściec i świętych obcowanie. Ale nie tylko ona…

Życie Marii Simmy (1915-2004) prostej, austriackiej kobiety wypełnione było szczególnym kontaktem z duszami czyśćcowymi. Przychodziły one do niej, jak święci do Fulli. Widziała je, rozmawiała z nimi i podejmowała czyny ekspiacyjne. Jak to zwykle bywa, gdy świat duchowy odsłania przed niektórymi ludźmi swoje tajemnice, psychiatrzy i teolodzy odsłaniają swoje diagnozy. Tak było i w przypadku Marii. Nikt jednak nie dopatrzył się oszustwa, czy choroby.  W rozmowie z dziennikarzem Nickiem Eltzem mistyczka prezentuje w wielu kwestiach ciekawy punkt widzenia, jeśli chodzi o życie dusz czyśćcowych. Jakże zbieżny do tego, co doświadczyła Fulla. Ta sama treść, choć ubrana w inną formę.

Podkreśla, że czyściec jest nie tylko stanem, jak naucza dziś wielu teologów, ale również miejscem, które składa się z trzech poziomów. Im niższy poziom, tym większe cierpienie dusz. „Tak, wydaje się, że gromadzą się najliczniej wokół ołtarza lub w okolicach miejsca śmierci. (…) Dusze nie przychodzą do mnie lub do nas z Czyśćca, ale przychodzą do nas z Czyśćcem. To jest wiele różnych miejsc, nie jedno, i wiele różnych stanów, a nie tylko jeden. (…) Dzieje się zapewne tak, gdyż według niej: (…) Bóg nigdzie dusz NIE UMIESZCZA! Dusze osądzają się same i potem przyporządkowują się same na odpowiedni poziom. To ONE SAME chcą się oczyścić zanim dołączą do Boga. Niektóre są tam zaledwie pół godziny, a inne cały czas aż do ostatniego dnia. Przeciętnie, według dusz jest to okres czterdziestu lat.” [18] Oczywiście, w obrazowym przełożeniu na ziemskie jednostki postrzegania czasu, gdyż po tym życiu czas przestaje istnieć. Będąc w prawdzie i mając jasne doświadczenie Boga są cierpliwie i chcą cierpieć, by móc pojawić się przed JEGO obliczem w nieskazitelnym stanie. Nie chcą tu wcale wrócić, nie mniej pojawiają się, wyłącznie za zgodą Boga po to, by błagać nas o pomoc.

Maria wspominając rok 1940, kiedy po raz pierwszy pokazała się jej dusza czyśćcowa, tak opisuje to wydarzenie: „Obudziłam się słysząc, że ktoś chodzi po moim pokoju. Rozglądałam się, myśląc, kto by to mógł być. Nigdy nie byłam bardzo bojaźliwa. Raczej zaatakowałabym, zamiast się bać. Zauważyłam, że jakiś mężczyzna przechadza się obok mnie wolnym krokiem. Cierpkim tonem zażądałam wyjaśnień:

– Jak tu wszedłeś? Czego tu szukasz?

Jakby nic nie słyszał, nadal chodził po pokoju – tam i z powrotem.

– Co robisz? – pytałam dalej. Nie otrzymałam jednak żadnej odpowiedzi.

Wyskoczyłam z łóżka i chciałam go schwytać, ale łapałam tylko powietrze. Nie było nic więcej. Wróciłam do łóżka, a on znowu zaczął chodzić. „No, dobrze – pomyślałam. – Widzę tego człowieka, a zatem czemu nie mogę go złapać? Wstałam z łóżka jeszcze raz i zaczęłam chodzić powoli obok niego. Chciałam go zatrzymać… po raz kolejny trafiłam jednak w próżnię. Nic więcej. Poczułam się mniej pewnie. Była prawie 4.00 nad ranem. Mężczyzna zniknął, ale ja nie mogłam zasnąć. Po Mszy Świętej poszłam do mojego kierownika duchowego i opowiedziałam mu całe zdarzenie.

– Jeśli coś podobnego się jeszcze powtórzy – wyjaśnił mi krótko – nie pytaj: „Kim jesteś?”, ale: „Czego ode mnie chcesz?”.

Następnej nocy postać wróciła. Była to ta sama osoba co poprzednio. Spytałam:

– Czego ode mnie chcesz?

Mężczyzna odpowiedział:

-Ofiaruj w mojej intencji trzy Msze Święte, a będę uwolniony.

(…) Inne dusze czyśćcowe prosiły mnie, bym dla nich cierpiała. Były to wielkie cierpienia. Kiedy dusza przychodzi, budzi mnie, stukając, wołając lub szturchając albo w jeszcze inny sposób. Pytam ją szybko: „czego chcesz?” albo: „co mam robić?”…Tak jedna z dusz zapytała mnie kiedyś:

– Możesz dla mnie cierpieć?

Wydawało mi się to dziwne, ponieważ do tej pory żadna z nich nie wyraziła takiego pragnienia.

Odpowiedziałam jej:

-Tak, ale co mam robić?

Ona zaś rzekła:

-Przez trzy godziny doświadczysz ogromnego bólu całego ciała, ale po upływie tego czasu będziesz mogła wstać i kontynuować swoją pracę, jakby się nic nie stało. W ten sposób odejmiesz mi dwadzieścia lat czyśćca.

Zgodziłam się. Miałam takie bóle, że ledwie rozumiałam, gdzie jestem, (…) Wydawało mi się, że te trzy godziny to raczej trzy dni albo trzy tygodnie. Kiedy wszystko się skończyło, okazało się, że rzeczywiście upłynęły tylko trzy godziny. Czasem musiałam cierpieć tylko pięć minut, ale jakże dłużył mi się ten czas!” [19]

Życie wielu świętych i mistyków, idąc w głąb historii duchowości katolickiej, przeplatało się z nawiedzeniami dusz czyśćcowych. Spośród nich należy wspomnieć chociażby Św. Grzegorza Wielkiego który zapoczątkował praktykę Mszy Świętych gregoriańskich odprawianych przez cały miesiąc. A historia była taka.

Kiedy Grzegorz Wielki był jeszcze opatem w klasztorze na wzgórzu Celio, jego współbrat Justus przyznał się do kradzieży trzech złotych soldów. Jako pokutę i przestrogę dla innych współbraci, z polecenia opata umarł w osamotnieniu na niepoświęconej ziemi, zaś do jego grobu wrzucono wspomniane trzy soldy. Grzegorzowi jednak sumienie nie dawało spokoju, poczuł litość, a na myśl o katuszach czyśćcowych zakonnika polecił, aby  odprawiono za niego trzydzieści Mszy Świętych. Po ich odprawieniu dusza Justusa ukazała się Kopiozjuszowi, jego rodzonemu bratu, powiadamiając go, że właśnie została uwolniona z Czyśćca.[20] Historia ta pokazuje jak wielką siłą dla wyzwolenia duszy jest bezkrwawa ofiara Chrystusa podczas Mszy Świętej, gdzie już nie grzesznik, ale sam Chrystus prosi Swojego Ojca o zbawienie dla duszy. W przypadku gregorianek istnieje uzasadnione przekonanie o szczególnej ich skuteczności.

Siłę Komunii Świętej w intencji dusz czyśćcowych poznała  również Św. Małgorzata Maria Alacoque, która w swoim Pamiętniku duchowym pisze: „Widziałam pewną zakonnicę, zmarłą już od dłuższego czasu, która mi powiedziała, że cierpi wiele w czyśćcu (…) a był nim widok jednej z krewnych wtrąconej do piekła. (…) zdawało mi się jakby owa dusza swoje cierpienia we mnie wcisnęła”.[21] Wyznała, że cierpi z powodu lenistwa, niedbalstwa i niewierności względem Boga. Widziała ją rozciągniętą na łożu z płomieni którego spód był utworzony z ostrych, ognistych gwoździ wnikających w jej ciało. „Rozdzierają mi serce żelaznymi grzebieniami z ognia – jest to najsroższa boleść moja za myśli szemrzące i krytykujące (…) a mój język pożera robactwo za mowy, które prowadziłam przeciw miłości (…)oto usta moje całe owrzodziałe.” [22] I ciągnęła dalej:  „Proś Boga za mną, ofiaruj Mu swoje cierpienia w łączności z cierpieniami Jezusa Chrystusa, by ulżyć moim.” [23] mówiła prosząc jednocześnie o przystępowanie za nią do Komunii Świętej.  „Skoro przyjęłam Komunię Świętą, o którą mnie prosiła, powiedziała mi, że jej straszliwe męczarnie znacznie się zmniejszyły, gdyż na jej intencję odprawiono Mszę Świętą ku czci Męki Pańskiej; jednak została jeszcze długo w czyśćcu, w którym cierpiała męki należne duszom, które były oziębłe w służbie Bożej”.[24]

Św. Gertruda, Św. Katarzyna z Genui, Św. Teresa z Avili, Św. Małgorzata z Kortony, Św. Brygida, Św. Weronika Giuliani, bł. Anna Katarzyna Emmerich, Św. Gemma Galgani, Św. Faustyna Kowalska, Teresa Neumann, Maria Valtorta, Teresa Musco i wielu innych – wszyscy oni – mieli wgląd w rzeczywistość czyśćca i podejmowali heroiczne czyny ekspiacyjne, które nie tylko przyczyniały się do wzrostu ich własnej wiary, ale były realnym dowodem miłości bliźniego. „Święta i zbawienna jest myśl modlić się za umarłych, aby byli od grzechu rozwiązani.” (2 Mch 12,45)

Anna Katarzyna Emmerich porównywała czyściec do piekła, gdzie jedyną różnicą był ograniczony czas jego trwania. W najgłębszych jego czeluściach widziała złe duchy dręczące dusze przypominaniem popełnionych kiedyś grzechów, dusze biczowane, rozrywane zębami psów, poniewierane, leżące w okowach lub jedna na drugiej, zamurowane, znoszące głód, pragnienie, zimno, upał, nędzę, trwogę i opuszczenie. Cierpienia duchowe też były zróżnicowane, zależnie od rodzaju grzechów. Były to męczarnie sumienia lub serca.[25] Dlatego właśnie świadomość doniosłości bezkrwawej ofiary Chrystusa i jej zaniedbywanie przez tych, którzy znajdują się jeszcze na ziemi, nazywała: „szkaradnym okradaniem najbiedniejszych spośród biednych.” [26]

Nie sposób nie wspomnieć Św. Ojca Pio, który nieustannie modlił się za dusze czyśćcowe heroicznym aktem ofiarowania swych cierpień, a także w czasie sprawowania Mszy Świętej. W jego życiu chlebem powszednim było przenikanie się światów realnego i duchowego – a ze zmarłymi cierpiącymi w czyśćcu łączyła go szczególna więź. Kiedy pewnego razu Ojciec Pio w czasie obiadu opuścił refektarz, udając się do drzwi wyjściowych klasztoru, w ślad za nim podążyło dwóch braci. Będąc już blisko niego usłyszeli, że prowadzi rozmowę z kimś, kogo nie widzieli. Zakłopotani osłupieli ze zdziwienia, nie wiedząc, co o tym myśleć. Pio spokojnie wyjaśnił: „Nie martwcie się! Właśnie rozmawiam z kilkoma duszami, które są w drodze z czyśćca do raju. Zatrzymały się tutaj, by mi podziękować, ponieważ dziś rano wspomniałem je podczas Mszy Świętej.” [27] Innym razem pewna kobieta zapytała go: „Ojcze, proszę mi opisać czyściec”. Odpowiedział: „Córko moja, dusze z czyśćca wolałyby rzucić się w ogień ziemski, gdyż dla nich byłoby to niczym rzucenie się do źródła świeżej wody.” [28]

Misterium nieśmiertelności – Czyściec. Wraz ze swoim Aniołem Stróżem odwiedziła go również  Św. Faustyna. W Dzienniczku, tak wspomina tą wizytę: „Ujrzałam Anioła Stróża, który kazał mi pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które paliły je, nie dotykały mnie. I zapytałam się tych dusz, jakie jest ich największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednozgodnie, że największe dla nich cierpienie, to tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję „Gwiazdą Morza”. Ona przynosi im ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. Usłyszałam głos wewnętrzny, który powiedział: Miłosierdzie moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe.” [29]

To właśnie Maryja, choć korzy się przed Bożą sprawiedliwością – jest najczulszą Orędowniczką dusz cierpiących w Czyśćcu. Cierpienie dobrowolnie przyjęte i złożone w Jej ręce ma największą wartość. Ona – Matka Miłosierdzia – ma moc i prawo w każde Swoje Święto wyzwolić kilka dusz najsrożej cierpiących lub uprosić u Swojego Syna złagodzenie kar i przejście w łagodniejszy krąg czyśćca.[30]

Szczytem wędrówki przez czyściec i kontakty z duszami tam cierpiącymi jest Muzeum Dusz Czyśćcowych, a raczej „pokój dusz czyśćcowych” zrobiony z małej zakrystii w kościele Sacro Cuore del Suffragio w Rzymie.[31] Powstał on z inicjatywy ojca Victora Jouëta, mającego szczególne nabożeństwo za zmarłych. Impulsem do jego założenia był pożar, który wybuchł w tymże kościele 15 listopada 1897r. Rozprzestrzeniający się od ołtarza ogień wypełnił kaplicę, a wierni na drewnianym  panelu przy ołtarzu dostrzegli oblicze cierpiącej osoby. Pożar ugaszono, świątynię odbudowano, zaś wydarzenie uznano za nadprzyrodzone, związane z objawieniem się duszy czyśćcowej. Znajdujące się tam muzealne relacje i eksponaty fizycznie zaświadczają o rzeczywistości czyśćca, a wypalone w książkach i na fragmentach tkanin ślady dłoni i palców uwidaczniają przenikanie się światów i komunikację między nimi.

 Właśnie dlatego dusze, które z chwilą swojej ziemskiej śmierci, w domu Ojca jeszcze się nie znalazły, obcują z nami na ziemi prosząc o pomoc w dojściu do Nieba. Śnią się, zjawiają, zostawiają namacalne, realnie wypalone ślady dłoni, czy samych tylko końcówek palców. Są jak bezdomni żebracy żyjący w rozkroku między Niebem, a Ziemią. Jak pisze ojciec Victor Jouët: „Życie dusz czyśćcowych to również życie. Trzeba więc uznać to, co wymyka się naszej kontroli, i nie odrzucać tego rozumowo. Bóg jest Panem ducha i materii, stworzył jedno i drugie. Cóż więc dziwnego w tym, że chce – zawsze z korzyścią dla swoich stworzeń – działać, wykorzystując ducha i materię w sposób dla nas niezrozumiały?” [32]

Dusze czyśćcowe są Kościołem Cierpiącym, a cierpienie jest jedyną modlitwą, która zbliża je do celu. Nie mogą już nic dla siebie zrobić. Żyją w PRAWDZIE, którą z odwagą myślenia poszukiwała Fulla Horak. Są nędzarzami, którzy z dopustu Bożego proszą Kościół Wojujący o jałmużnę miłości. Chcąc z nami obcować – fizycznie zjawiają się i pukają do naszych serc poprzez pukanie do okna, drzwi, naciskanie klamki, zrzucanie przedmiotów… I nie jest to doświadczenie tylko świętych, mistyków, czy ktoś mógłby dodać – chorych psychicznie ludzi…

Msza Święta, Komunia, każdy najmniejszy nawet ból, uzyskiwanie odpustów zupełnych, które całkowicie uwalniają z czyśćca jedną konkretną duszę. Ale także każdy dobry uczynek, myśl, modlitwa, wyrzeczenie, post, jałmużna, kroki w drodze na cmentarz, zapalone światełko – wszystko to ma  dla dusz czyśćcowych ogromne znaczenie. O ile poniesione jest w ich intencji. Tak jak ciało, by żyć potrzebuje pożywienia, tak dusza potrzebuje modlitwy. Modlitwa za zmarłych jest najlepszą duchową inwestycją, która przynosi 100% zysku. Jak mówi nam Św. Jan Maria Vianne’y w swoim kazaniu – „Ten co się modli za duszami w czyśćcu cierpiącymi, skoro tylko stanie przed trybunałem Jezusa Chrystusa dla zdania rachunku ze swego życia, dusze owe już staraniem jego uwolnione z czyśćca rzucą się do stóp Zbawiciela i powiedzą: Panie, zlituj się nad tą duszą ona nas wyrwała z płomieni, ona za nas uczyniła zadość Twej sprawiedliwości. Zapomnij jej przewinień, jak ona błagała, żebyś zapomniał przewinień naszych”. [33]

Oby święty dzień śmierci dla wszystkich był odnalezieniem zagubionej perły.

Danuta Knap – Nowotarska 

[1] F. Horak, Święta Pani, wyd. AA, Kraków 2020, s.185

[2] Tamże, s. 40

[3] Zob. (J 1,1- 4)

[4] F. Horak, tamże, s. 8

[5] F. Horak, tamże, s. 22-23

[6] Tamże, s. 43

[7] Tamże, s. 46

[8] Tamże, s. 186

[9] Tamże, s. 187

[10] Tamże, s. 184

[11] Zob. tamże, s. 183

[12] Fullę w jej mieszkaniu przy ul. Kopernika we Lwowie odwiedzali: (prócz Św. Magdaleny Zofii Barat pod dyktando której spisywała swoje doświadczenia) kardynał Mercier, Jan Bosko, Teresa od Dzieciątka Jezus, January i Sylwester, Andrzej Bobola, Jan Vianney, Katarzyna Emmerich, Pierre Giorgio Frassati, Joanna d’Arc, Stefan, Mikołaj.

[13] Tamże, s.191

[14] Tamże, s. 193

[15] Tamże, s. 194

[16] Zob. tamże, s.185-196

[17] Zob. (J, 14,6)

[18] Uwolnijcie Nas Stąd!, Z Marią Simmą rozmawia Nicky Eltz, wyd. M, Kraków 2015, s. 24-29        

[19] Maria Simma, Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi, pierwsze polskie wydanie, za: Marcello Stanzione, Cierpiące dusze, wyd. Esprit, s.150-154

[20] https://bernardyni-alwernia.pl/msza-sw-gregorianska/

[21] Pamiętnik Duchowny Św. Małgorzaty Marii Alacoque, wyd. Apostolstwa Modlitwy Księża Jezuici, Nihil obstat, Kraków 1947 s.146

[22] Tamże, s. 147.

[23] Tamże, s.146

[24] Tamże, s. 148

[25] Zob. A. K. Emmerich, Sekrety dusz czyśćcowych, wyd. AA, Kraków 2011, s. 9-10

[26] Tamże, s. 9.

[27] Głos Ojca Pio 6/132/2021

[28] Tamże

[29] Św. Faustyna Kowalska, Dzienniczek, wyd. Misericordia, Nihil obstat, Imprimatur, Kraków 1979, s. 45

[30] Zob. F. Horak, Święta Pani, wyd. AA, Kraków 2020, s. 201

[31] Zob. Grzegorz Fels, Ratujcie nas, wyd. Fronda, s.174

[32] Marcello Stanzione, Cierpiące dusze, wyd. Esprit, Kraków 2013, s. 12

[33] https://stacja7.pl/swieci/to-boza-izba-chorych-jak-czysciec-opisywal-sw-jan-maria-vianney/

O rzeczach ostatecznych. Nauka katolicka i posoborowa.

Dwie eschatologie: katolicka i posoborowa

ks. Karol Stehlin FSSPX

Zawsze Wierni nr 6/2001 (43)

===================================

Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją.

Św. Ignacy, Ćwiczenia duchowe, Zasada pierwsza i podstawowa

——————-

Zachowaj się na ziemi jak pielgrzym i gość, którego nie obchodzą sprawy świata. Zachowaj serce wolne i wzniesione ku Bogu, albowiem nie mamy miasta trwałego, ale przyszłego szukamy. Tam zwracaj ze łzami codziennie modlitwy i westchnienia, by dusza twoja zasłużyła na szczęśliwe przyjście po śmierci do Pana.

Naśladowanie Chrystusa, I, 23 nr 9

——————————-

Ratuj swoją duszę!

Słowa te, często narysowane na krzyżach misyjnych i na grobowcach, ciągle powtarzane w pismach Ojców i Świętych, najwyraźniej ukazują główną troskę Kościoła, którego ostatecznym celem jest wieczna szczęśliwość, a którego zadaniem jest prowadzenie ludzi do tego celu. Nauka o rzeczach ostatecznych (eschatologia) jest tak ważna dla katolika, jak ważna jest dla kierowcy dokładna wiedza o celu jego podróży. Jedna z najważniejszych zasad całego stworzenia brzmi: Omne agens agit propter finem – każdy działający dokonuje swych czynów z powodu celu, do którego dąży. Jeśli jakaś fundacja lub stowarzyszenie zmienia swe cele statutowe, to zmienia się w swej istocie i staje się de facto nową instytucją, nawet jeśli zachowuje starą nazwę.

Obserwując od wielu lat głębokie zmiany, dokonujące się w Kościele, można stwierdzić, że wynikają one z całkowicie zmienionego celu, który przedstawiają hierarchowie. Przedstawienie tej nowej eschatologii odbywa się w różnych szczeblach: a) pozwolono heretykom zająć kluczowe stanowiska w Kościele, np. Hansa Urs von Balthasara, który negował wieczność piekła, mianowano kardynałem; na naszym podwórku o. Hryniewicz jest hołubionym przez hierarchów (i media) profesorem KULu etc. b) w sposób niejasny przedstawiana jest nauka o rzeczach ostatecznych w katechezie dzieci: np. unika się mówienia o piekle, aby nie straszyć dzieci albo nie wywołać w nich wrażenia „mściwego Boga”; c) prawie całkowicie ignoruje się tę naukę w oficjalnych dokumentach, zapewne po to, by w ciągu kilkunastu lat wierni zupełnie o niej zapomnieli; d) promowana jest „nowa teologia”, której punktem centralnym jest sytuacja człowieka na ziemi.

W ten sposób stwarza się nową orientację „horyzontalną”, przeciwną starodawnej katolickiej orientacji „wertykalnej”, bowiem tradycyjna nauka Kościoła i duchowość Świętych spogląda w górę, od ziemi ku niebu, od doczesności ku wieczności, a człowiek jest wedle niej tylko wędrowcem (homo viator), pielgrzymem w tej dolinie łez, z pragnieniem „oczekującym wiecznej ojczyzny”. Wprost przeciwnie, nowa orientacja koncentruje się na tym, co dzieje się tu i teraz, zajmując się tylko losem człowieka na ziemi:

wszyscy jesteśmy powołani, aby być braćmi. I dlatego na podstawie tego samego powołania ludzkiego i Bożego możemy i powinniśmy bez gwałtu, bez podstępu, w prawdziwym pokoju współpracować ze sobą przy budowie świata1.

Katechizm Kościoła Katolickiego (liczący 738 stron) poświęcił całej nauce o rzeczach ostatecznych zaledwie 5 stron, które – pomimo przypomnienia wielu punktów tradycyjnej nauki – utwierdzają i „cementują” nową orientację, co poniższa analiza ma udowodnić2.

Nieśmiertelność duszy ludzkiej

Nauka Kościoła

Kościół katolicki zawsze uczył, że „człowiek jest stworzeniem, składającym się z duszy rozumnej i ciała organicznego3, zaś w chwili śmierci dusza odłącza się od ciała i „staje przed trybunałem Chrystusa na sądzie szczegółowym4. Magisterium nieomylnie stwierdziło, że dusza ludzka jest nieśmiertelna5, a Benedykt XII orzekł, że dusze tych, którzy

w chwili śmierci nie mieli nic do odpokutowania (…) jeszcze przed odzyskaniem swoich ciał i przez Sądem Ostatecznym (…) były, są i będą w niebie, w królestwie i raju niebieskim z Chrystusem, przyłączone do uczestnictwa aniołów i Świętych5.

Ponieważ po II Soborze Watykańskim coraz rzadziej głosi się te prawdy wiary, Kongregacja Nauki Wiary w 1979 r. napisała list do biskupów7, aby „przestrzec przed niebezpieczeństwem wyobrażeń fantazyjnych i zbyt dowolnych” i potwierdziła katolicką naukę o eschatologii. Jednak właśnie ten dokument stał się okazją do wiele znaczącego wydarzenia: w niemieckim i francuskim tłumaczeniu zabrakło właśnie tych słów, które precyzyjnie wyrażają fakt dalszego istnienia duszy odłączonej od ciała!8

Posoborowe zmiany w liturgii

Pytanie o duszę staje się szczególnie ważne, gdy człowiek umiera. Co się dzieje z duszą w chwili śmierci? W 21 formularzach Mszy za zmarłych9 tradycyjna liturgia mówi o duszy 78 razy, w łacińskim tekście Novus Ordo Missae jeszcze 5 razy. W niemieckim wydaniu nowego mszału słowa „dusza” w ogóle nie ma. Przykładowo jeśli np. w łacińskim tekście Kanonu było napisane „na odkupienie ich dusz”, niemieckie tłumaczenie brzmi „na ich odkupienie”.

Wymieniony wyżej dokument Kongregacji Nauki Wiary upomina:

Kościół wyklucza wszelką formę myśli lub wyrazu, która czyniłaby niezrozumiałymi i niedorzecznymi modlitwy i obrzędy pogrzebowe oraz kult zmarłych, a więc rzeczywistości, które w swojej istocie stanowią przecież miejsca teologiczne.

Ale jaką wiarę można z tych „modlitw i obrzędów pogrzebowych” wywnioskować, skoro nie są w nich wyrażone istnienie i nieśmiertelność duszy? Eliminacja słowa „dusza” w tekstach liturgicznych staje się przyczyną zapominania wiernych o swojej duszy, a nawet mniemania, że nie ma czegoś takiego jak „dusza nieśmiertelna”, a więc summa summarum katolicy przestają także wierzyć w „żywot wieczny”.

Zmiany posoborowe w nauczaniu

Wystarczy otworzyć jakikolwiek katechizm przeznaczony dla dzieci, aby przekonać się o wrogości nowoczesnych katolików wobec pojęcia duszy. Holenderski katechizm, który stał się wzorem wszystkich katechez dla dorosłych na całym świecie, głosił: „Śmierć oznacza koniec całego człowieka, takiego, jakiego znaliśmy” oraz „Biblijny język nie zna nie-cielesnej duszy ludzkiej10. Chociaż KKK przypomina prawdę wiary o nieśmiertelności duszy, to jednak nie zapobiegł powszechnej zmianie w życiu religijnym, która spowodowała notoryczne ignorowanie losu nieśmiertelnej duszy.

Optymizm zbawienia

Nauka Kościoła i Świętych

Osiągnięcie wiecznego zbawienia jest owocem nieustannej i twardej walki. Kościół zawsze uczył, że zbawienie człowieka jest ciągle zagrożone przez rozmaite pokusy ze strony szatana lub świata, a także przez nieuporządkowane własne namiętności, a jeśli człowiek umiera w stanie choćby jednego grzechu śmiertelnego, będzie potępiony na wieki. Katechizm katolicki tak podsumowywał walkę o zbawienie:

Chrześcijaninie! Bądź gotów stracić wszystkie dobra ziemskie, znieść wszystkie nieszczęścia, i ponieść nawet śmierć, a nie skalać się grzechem śmiertelnym, który jest jedynym prawdziwym i wielkim nieszczęściem dla człowieka, jest nieskończoną obrazą Boga, okrutną niewdzięcznością, niesłychanym zuchwalstwem i upadkiem twej duszy, który sam w sobie jest niepowetowany. A jeżeli cię kiedy napadnie pokusa, pomyśl o przepaści piekła, do której się wtrącisz, jeżeli popełnisz grzech śmiertelny; pamiętaj na Jezusa Ukrzyżowanego, którego Krew i rany miałbyś podeptać. Niech ci nigdy z pamięci nie wypadną słowa Eklezjastyka Pańskiego (21, 2): „Uciekaj przed grzechem jak przed wężem”.

Tradycyjna liturgia w swoich modlitwach nieustannie błaga o łaskę wytrwania, o nawrócenie, o siłę w walce z pokusami. Skruszony uczestnik wyznaje, że wielokrotnie zasłużył na wieczne potępienie i prosi o Boże miłosierdzie. Teksty liturgiczne oraz perykopy z Ewangelii często przypominają człowiekowi, jak bardzo jego zbawienie jest zagrożone i że ma się przejmować nim jako swym unum necessarium – czymś jedynie ważnym dla niego.

Zmiany posoborowe w liturgii

NOM starannie wyeliminował wzmianki o niebezpieczeństwie wiecznego zatracenia – dlatego całkowicie zmieniono ceremoniał pogrzebowy oraz liturgię za zmarłych. Usunięto sekwencję Dies irae (‘Dzień gniewu’), a także modlitwy, które proszą o zwolnienie od ognia wiecznego, od gniewu Bożego, od wydania się na pastwę diabelskiego lwa i piekła. Czarny kolor jako symbol smutku i sądu został zmieniony na fioletowy, a w niektórych przypadkach nawet na biały: w taki sposób tak pożyteczne uczucia jak strach przed śmiercią, sądem i piekłem oraz powagi w obliczu godziny śmierci zostały zastąpione uczuciami pewności zbawienia i „nieskończonego miłosierdzia dobrego Boga”, który przecież nie dopuści, aby ktoś mógł zostać potępiony.

Straszne skutki spowodowało także fałszywe przetłumaczenie słów pro multis podczas Przeistoczenia: Krew Chrystusa za wszystkich wylana! Nie tylko jest to pogwałcenie objawionego i natchnionego tekstu Pisma świętego, ale także zamazanie w umysłach wiernych rozróżnienia między tym, co w Odkupieniu jest obiektywne i subiektywne. Obiektywnie Chrystus umarł na krzyżu dla zbawienia wszystkich, lecz subiektywnie nie wszyscy korzystają z zasług Chrystusa. Prawda ta była jasno podkreślana przez słowa „za wielu”. Używając słowa „za wszystkich” nasuwa się myśl, że faktycznie wszyscy będą zbawieni.

Zmiany w nauczaniu

Prof. Johannes Dörmann, analizując pierwsze encykliki papieża Jana Pawła II, udowodnił, że jego przewodnią myśl teologiczną można podsumować heretycką tezą powszechnego zbawienia. Teza ta nieobca jest także „duchowi Soboru” Watykańskiego II, który „otworzył” heretykom i poganom szerokie możliwości zbawienia11 bez potrzeby nawrócenia. Także KKK sugeruje tę ideę:

Jeżeli jest prawdą, że nikt nie może zbawić się sam z siebie, to jest również prawdą, że Bóg „pragnie, by wszyscy ludzi zostali zbawieni” (1 Tym 2,4), i że «u Boga wszystko jest możliwe» (Mt 19, 26)12.

Ostatni cytat został zupełnie wyrwany z kontekstu, bo na pytanie Piotra, czy w ogóle ktoś może się zbawić, Pan Jezus odpowiada, że dla ludzi jest to niemożliwe, ale dla Boga – tak.

Również czasy ostateczne KKK przedstawia wyłącznie w sposób pozytywny:

Na końcu czasów Królestwo Boże osiągnie swoją pełnię. Wtedy sprawiedliwi, uwielbieni w ciele i duszy, będą królować z Chrystusem na zawsze, a sam wszechświat materialny zostanie przemieniony. Bóg będzie w życiu wiecznym „wszystkim we wszystkich”13.

Prof. Hacker komentuje:

Fałszywy optymizm zbawienia jest najbardziej „dyskretną” i dlatego najbardziej skuteczną bramą apostazji w Kościele14.

Śmierć

Nauka Kościoła

Po śmierci nie ma już czasu na zasługi. „Na którym miejscu drzewo upadnie, tam będzie” (Ekle 11, 3), tzn. w jakim stanie śmierć człowieka zaskoczy, w takim na wieki człowiek pozostanie. Dlatego napomina nas Pan Jezus, byśmy zasługiwali sobie, póki dzień mamy (za życia), bo gdy noc (śmierć) nadejdzie, nikt nie będzie mógł pracować (zasługiwać sobie) (J 9, 4)15.

Posoborowe zmiany

KKK uczy:

Śmierć jest końcem ziemskiej pielgrzymki człowieka, czasu łaski i miłosierdzia, jaki Bóg ofiaruje człowiekowi, by realizował swoje ziemskie życie według zamysłu Bożego i by decydował o swoim ostatecznym przeznaczeniu16.

Jest to podsumowanie „nowej teologii” o śmierci, szczególnie opracowanej przez Borosa17, Rahnera i Schoonenberga17. Ta nowa koncepcja śmierci sprzeczna jest z nauką katolicką w dwóch punktach:

  1. Nie dla wszystkich śmierć jest czasem łaski i miłosierdzia, lecz tylko dla tych, którzy w należyty sposób się do niej przygotowali. Brak tego ważnego rozróżnienia powoduje zupełnie błędne rozumienie śmierci, którą poprzedza najcięższa wewnętrzna walka duszy przeciw ostatnim pokusom szatana.
  2. Dusza po odłączeniu od ciała już nie decyduje o swoim ostatecznym przeznaczeniu, gdyż decyzja ta została podjęta przed śmiercią. Decyzja jest aktywnym czynem, a sama śmierć już tylko biernym cierpieniem.

Idea możliwości podjęcia ostatecznej decyzji w kierunku Boga lub przeciw Bogu w chwili śmierci ma źródło w herezji apokatastazy, która głosi, że i najbardziej zatwardziały grzesznik nie będzie potępiony, bo w chwili śmierci – widząc Boga – może się jeszcze raz zupełnie dobrowolnie zdecydować, a w obliczu Boga na pewno zdecyduje się na ofertę wiecznego szczęścia.

Teza ta jest również sprzeczna z duchowością Świętych, wyrażoną w przysłowiu: jak żyjesz, tak umrzesz! Jest ona największym grzechem przeciw miłości bliźniego, pomniejszając i bagatelizując najważniejszą dla niego godzinę, do której ma się według nauki Pana Jezusa nieustannie przygotowywać (zob. np. przypowieść o pannach mądrych i głupich, Mt 25, 1–12). Zapominanie o chwili śmierci powoduje, że człowiek zwraca się coraz bardziej ku doczesności i powiększa zagrożenie, że w owej najważniejszej chwili nie będzie należycie przygotowany:

przyjdzie pan sługi w dzień, którego się nie spodziewa i o godzinie, której nie wie; i odłączy go, a cząstkę jego położy z obłudnikami. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów (Mt 24, 50–51).

Sąd szczegółowy

Nauka Kościoła

Zaraz po śmierci człowieka jego dusza jest sądzona przez Chrystusa, który oświeca jej umysł tak, że dusza w tym świetle przypomina sobie wszystkie swe dobre i złe myśli, słowa i uczynki z całego swego życia na ziemi i równocześnie poznaje wyrok na nią wydany. Wyrok ten bezzwłocznie zostanie wykonany. Osądzona dusza idzie albo do czyśćca, albo do nieba, albo do piekła. Według Pisma świętego Kościół zawsze z największą powagą traktował tajemnicę tego sądu. W liście do Hebrajczyków (10, 26–31) jest mowa o „straszliwym oczekiwaniu sądu”, o „żarze ognia”. Paragraf ten kończy się tymi słowy: „Straszna to rzecz, wpaść w ręce Boga żywego”.

Posoborowe zmiany

Nowa liturgia znacznie pomniejsza powagę Sądu, starannie unikając wzmianek o „sądzie Bożym”, o „wiekuistym Sędzi” etc. Przykładowo usunięto sekwencję Dies irae, recytowaną ongiś w każdej Mszy żałobnej, która opisuje zgrozę i okropności Sądu. NOM wyeliminował także we wszystkich lekcjach o świętej Eucharystii słowa św. Pawła, które Apostoł napisał bezpośrednio po opowieści o ustanowieniu świętej Eucharystii:

Tak więc ktokolwiek by jadł ten chleb, albo pił kielich Pański niegodnie, będzie winien ciała i krwi Pańskiej (…) Kto bowiem je i pije niegodnie, sąd sobie je i pije, nie rozróżniając ciała Pańskiego (1 Kor 11, 27–29).

W „nowej teologii” sąd jest przedstawiony jako spotkanie z Bogiem na zawsze, w którym

doświadczamy Boga nie tylko jako naszego sędziego, a także i zawsze jako Boga miłosierdzia i miłości19.

Koniec świata

Nauka Kościoła

Św. Tomasz z Akwinu poświęcił całe dwa zagadnienia (Suma teologiczna, Supl., 73 i 74) „znakom poprzedzającym Sąd Ostateczny”. Po wymienieniu znaków kosmicznych opisanych w Piśmie świętym komentuje on:

Chociaż ludzie będą przejęci strachem na widok znaków zapowiadających sąd, to jednak zanim te znaki zaczną się ukazywać, bezbożni czuć się będą bezpiecznie i spokojnie, nie widząc po śmierci Antychrysta natychmiastowego zniszczenia świata, czego się spodziewali.

Uczy także, że

elementy świata powinny zostać oczyszczone z przeciwieństw (zniszczoność i skażenie grzechem), zanim będą wprowadzone do nowości chwały, odpowiednio do tego, co powiedziano o człowieku.

Oczyszczenia tego dokona ogień, który jest bliżej określony jako fizyczny i prawdziwy, a nie tylko symboliczny. Św. Tomasz podsumowuje tu tylko naukę Pisma świętego20 i Ojców Kościoła, szczególnie św. Augustyna, który pisał:

Oto są znaki, które będą towarzyszyć sądowi Pańskiemu: przyjście Eliasza, nawrócenie Żydów, prześladowanie ze strony Antychrysta, sąd Chrystusa, wskrzeszenie zmarłych, oddzielenie dobrych od złych, spłonięcie świata i jego odnowienie21.

Posoborowe zmiany

KKK podsumowuje nową wizję końca świata w ten sposób:

Na końcu czasów Królestwo Boże osiągnie swoją pełnię. Wtedy sprawiedliwi, uwielbieni w ciele i duszy, będą królować z Chrystusem na zawsze, a sam wszechświat materialny zostanie przemieniony22.

Sobór Watykański II uczy:

Kościół (…) osiągnie pełnię dopiero w chwale niebieskiej, gdy nadejdzie czas odnowienia wszystkiego i kiedy wraz z rodzajem ludzkim również świat cały (…) w sposób doskonały odnowi się w Chrystusie23.

Przemija wprawdzie postać tego świata zniekształcona grzechem, ale pouczeni jesteśmy, że Bóg gotuje nowe mieszkanie i nową ziemię, gdzie mieszka sprawiedliwość, a szczęśliwość zaspokoi i przewyższy wszelkie pragnienia pokoju, jakie żywią serca ludzkie. Oczekiwanie jednak nowej ziemi nie powinno osłabiać, lecz ma raczej pobudzać zapobiegliwość, aby uprawiać tę ziemię, na której wzrasta ciało nowej rodziny ludzkiej, mogące dać pewne wyobrażenie nowego świata. Przeto, choć należy starannie odróżniać postęp ziemski od wzrostu Królestwa Chrystusowego, to przecież dla Królestwa Bożego nie jest obojętne, jak dalece postęp ten może przyczynić się do lepszego urządzenia społeczności ludzkiej24.

Taka wizja przedstawia dwie nowości, zupełnie przeciwne tradycyjnej nauce katolickiej:

  1. brak rozróżnienia między porządkiem przyrodzonym i nadprzyrodzonym: „rodzaj ludzki i cały świat będzie odnowiony”, „wzrastanie ciała nowej rodziny ludzkiej”, „wyobrażenie nowego świata”. O jaki świat tu chodzi? O świat jako obraz i ślad Boga, który musi być przemieniony do swego przeznaczenia nadprzyrodzonego, czy o świat w sensie słów św. Jana, gdy mówi, że „świat nienawidzi” Chrystusa: świat grzechu i przewrotności? Podobnie „rodzaj ludzki” jest pojęciem przyrodzonym i jako taki nie będzie odnowiony. Tylko ta część rodzaju ludzkiego, która dostąpi i przetrwa w łasce Bożej, będzie przemieniona w chwale.
  2. ciągłość między rozwojem tego dwuznacznego „Królestwa Bożego na ziemi” a osiągnięciem jego pełni na końcu. Katolicka nauka, jak i Pismo święte mówią o wielkim oczyszczeniu świata na jego końcu. Ponadto „rodzaj ludzki” i „cały świat” mają być w ostatnich czasach prawie całkowicie pod tyranią szatana25, a na końcu kierowane przez Antychrysta26. Królestwo Boże, tj. Kościół, jest w nieustannej wojnie z „całym światem” i historia świata skończy się ogromną i decydującą bitwą pomiędzy tymi, na których czole znajduje się znak bestii, a tymi, na których czole napisano znak Baranka Bożego27.

Przedstawione wyżej nowinki przypominają jako żywo potępioną doktrynę Teilhard de Chardina, który postrzega historię świata jako ciągłą ewolucję aż do szczytu, którym jest „Chrystus-Omega”, wyimaginowany Chrystus jako podsumowanie wszystkich wysiłków budowniczych lepszego świata i raju na ziemi. Jest to herezja, która w praktyce neguje skutki grzechu pierworodnego oraz, co za tym idzie, grzeszny stan ludzkości, a zatem i bezwzględną konieczność jej oczyszczenia i nawrócenia do nadprzyrodzonego porządku. Neguje również wpływ szatana i jego ludzkich niewolników, śmiertelnych i nieubłaganych wrogów Chrystusa i Kościoła. Neguje w końcu boską instytucję Kościoła, który na ziemi jest nazwany Kościołem Wojującym z powodu nieprzejednanej i nieustannej wojny, jaka toczy się między nim (civitas Dei) a imperium zła (civitas diaboli).

Co do właściwego rozumienia „rodzaju ludzkiego”, to już św. Tomasz uczy, na czym ma polegać „odnowienie rodzaju ludzkiego”:

Otóż oczyszczenie rodzaju ludzkiego m. in. dokona się, kiedy nastąpi oddzielenie złych od dobrych, stosownie do słów św. Łukasza: „Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę, tj. wybranych, zbierze do spichlerza, a plewy, tj. odrzuconych, spali w ogniu nieugaszonym”. To właśnie stanie się w czasie oczyszczenia świata. Wszystko, co brzydkie i niecne, zostanie wraz z odrzuconymi wtrącone do piekła, zaś wszystko co piękne i szlachetne, zostanie zachowane na wyżynach niebieskich dla chwały wybranych28.

Zmartwychwstanie ciała

Nauka Kościoła

Na końcu czasów wszyscy ludzie, tak dobrzy, jak i źli, zmartwychwstaną. Prawda o zmartwychwstaniu ciał należy do fundamentalnych prawd naszej wiary (zob. np. J 5, 28 oraz 6, 55).

Wszyscy ludzie zmartwychwstaną, ale nie wszystkich ciała będą się znajdować w jednakim stanie. Ciała potępionych będą wstrętne, brzydkie, odrazę budzące – wierny obraz i odbicie ich brzydkiej duszy – ciała zbawionych będą piękne, bez braków, w stanie doskonałości28.

Posoborowe zmiany

KKK poświęca artykułowi CredoWierzę w ciała zmartwychwstanie” trzy strony, na których porównuje to wydarzenie ze zmartwychwstaniem Chrystusa Pana, a o losie potępionych mowa jest tylko w jednym jedynym zdaniu – cytacie:

Kto zmartwychwstanie? Wszyscy ludzie, którzy umarli: „Ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia” (J 5, 29)30.

Pozostałe teksty mówią tylko o zmartwychwstaniu sprawiedliwych i opisują ich zalety i wspaniałości. I tu brak jest rozróżnienia między całą ludzkością a osobami zmarłymi w stanie łaski:

Przez śmierć dusza zostaje oddzielona od ciała, ale w zmartwychwstaniu Bóg udzieli naszemu przemienionemu ciału niezniszczalnego życia, ponownie łącząc je z duszą. Jak Chrystus zmartwychwstał i żyje na zawsze, tak wszyscy zmartwychwstaniemy w dniu ostatecznym (podkreślenie K. S.).

Takie przedstawienie jest co najmniej dwuznaczne. Skoro nikt nie popełnia tylko złych uczynków, to powyższy cytat można i tak tłumaczyć, że praktycznie wszyscy pójdą na zmartwychwstanie życia. Czytający te słowa katolik widzi się już w rozkoszach zmartwychwstałego ciała w szczęśliwości, a nie jest zachęcany do zwrócenia uwagi na fakt, że łatwo może wpaść w przeciwną stronę – a już z pewnością w ogóle nie wyobraża sobie, jak wtedy jego ciało będzie wyglądać (zob. akapit wyżej, podający naukę Kościoła).

Czyściec

Nauka Kościoła

Czyśćcem nazywa się miejsce, gdzie dusze zmarłych w grzechach powszednich lub bez zadośćuczynienia na ziemi za grzechy odpuszczone cierpią, aż się całkowicie wypłacą sprawiedliwości Bożej. Kara w czyśćcu jest dwojaka: a) pozbawione są dusze w czyśćcu widzenia Boga; b) cierpią wielkie męki fizyczne i moralne31.

Posoborowe zmiany

Sobór Watykański II nie wymienia słowa „czyściec”, tylko wspomina w Konstytucji o Kościele (nr 49): „inni dokonawszy żywota poddają się oczyszczeniu”, a w nr 50:

Kościół od zarania religii chrześcijańskiej czcił z wielkim pietyzmem pamięć zmarłych, a „ponieważ święta i zbawienna jest myśl modlić się za umarłych, aby byli od grzechów uwolnieni” (2 Mach 12, 46), także modły za nich ofiarowywał.

W dokumentach Kongregacji Nauki Wiary z lat 1966–94, umieszczonych w książce W trosce o pełnię wiary, mowa jest o czyśćcu tylko jeden jedyny raz: Kościół

wierzy – jeśli chodzi o wybranych – w ich ostateczne oczyszczenie, które poprzedza samo oglądanie Boga, a które mimo wszystko jest całkowicie inne od kary należnej potępionym32.

KKK wspomina o czyśćcu jako o końcowym oczyszczeniu człowieka i określa go jako „ogień oczyszczający” bez dalszych wyjaśnień.

Łatwo zauważać tendencję przemilczania tego, co w doktrynie o czyśćcu jest najbardziej istotne, a mianowicie jego określenie jako miejsca strasznych mąk, cierpianych jako kara za popełnione grzechy33. Nie mówi się o poszczególnych karach ani o fakcie, że

każdy grzech musi być odpokutowany; a kto nie odpokutuje swych grzechów zupełnie już na ziemi, musi odpokutować je w czyśćcu34.

Język Ojców i Doktorów Kościoła jest posoborowym reformatorom zupełnie obcy:

Męki czyśćca są większe niż najstraszniejsze męki Męczenników (św. Augustyn)

Najmniejsze kary w czyśćcu są większe od największych cierpień na ziemi (św. Tomasz z Akwinu)

Wszystkie męki, jakie świat może wymyślić, są balsamem w porównaniu z najmniejszą męką czyśćca (św. Cyryl Aleksandryjski)

Ziemski ogień jest, w porównaniu z czyśćcowym, rozkosznym ogrodem (św. Magdalena de Pazzi)35.

O przebywaniu dusz w czyśćcu oraz o szczególnej pomocy zmarłym przez zyskanie odpustów posoborowe dokumenty również milczą.

W taki sposób, przez pominięcia i umniejszanie tego aspektu, który najbardziej nakłoniłby wiernych do starań, aby uniknąć kar czyśćcowych oraz przyjść z pomocą zmarłym, posoborowi nowatorzy zniekształcają pojęcie czyśćca, a kościelne modlitwy za spokój dusz wiernych zmarłych doznają wielkiego uszczerbku.

Sąd Ostateczny

Nauka Kościoła

Sąd Ostateczny jest potrzebny: 1° aby się okazała mądrość i sprawiedliwość Boga; 2° aby Chrystus był wysławiony. Chrystus na sądzie ostatecznym okaże światu swą moc i swój majestat, okaże dobrodziejstwa, jakie ludzkości wyświadczył, odbierze za nie od całej ludzkości pokłon My należny, a nad nieprzyjaciółmi swymi odniesie zupełny tryumf. 3° Aby dobrzy mieli przed całym światem chwałę, a źli hańbę i zawstydzenie. Bóg na sądzie ostatecznym zedrze maskę obłudy z ludzi złych i odkryje, ku ich zawstydzeniu i pohańbieniu, przed całym światem, całą ich nędzę moralną i ich głupotę, nieuczciwość i podłość; odsłoni znowu dobre uczynki sprawiedliwych, ich szlachetność i wielkość duszy, ich nadmierne poświęcenia36.

Sprawiedliwym wyrokiem Chrystus oddzieli na wieki dobrych i złych. Św. Tomasz z Akwinu podkreśla, że jest to prawdziwy sąd nad ludźmi:

Każdy człowiek nie tylko jest jakąś poszczególną osobą, ale także jest częścią całego rodzaju ludzkiego. Stąd też powinien odbyć się nad nim dwojaki sąd. Jeden osobisty. Będzie on miał miejsce po śmierci, kiedy to „każdy otrzyma zapłatę za uczynki dokonane w ciele”, aczkolwiek nie całkowicie, bo nie otrzymuje jej ciało, a tylko jego dusza. Drugi sąd powinien odbyć się nad człowiekiem jako nad częścią całego rodzaju ludzkiego. Podobnie jest według sprawiedliwości ludzkiej: powiadamy, że ktoś jest sądzony, kiedy poddaje się pod sąd wspólnoty, której jest częścią. Toteż i wtedy, kiedy będzie sąd powszechny nad całym ludzkim rodzajem przez powszechne oddzielenie dobrych od złych, również w następstwie każdy zostanie osądzony. Wszelako Bóg nie «sądzi dwa razy tego samego», ponieważ nie wymierza dwóch kar za jeden grzech, ale kara, która przed sądem ostatecznym nie była w pełni wymierzona, uzupełniona będzie na tymże sądzie, po którym bezbożni będą doznawać mąk zarazem na ciele i na duszy37.

Posoborowe zmiany

Sobór Watykański II wspomina jednym zdaniem o Sądzie Ostatecznym tymi słowy:

Albowiem zanim panować będziemy z Chrystusem pełnym chwały, wszyscy staniemy „przed trybunałem Chrystusowym, aby każdy zdał sprawę z czynów dokonanych w ciele, dobrych i złych” (2 Kor 5, 10), i na końcu świata «ci, którzy dobrze czynili, wyjdą na zmartwychwstanie życia, a którzy źle czynili, na zmartwychwstanie sądu» (J 5, 29)38.

KKK przedstawia ten sąd przede wszystkim jako

ujawnienie prawdy o relacji każdego człowieka z Bogiem. Sąd Ostateczny ujawni to, co każdy uczynił dobrego i to, czego zaniechał w czasie swego ziemskiego życia, łącznie z wszystkimi tego konsekwencjami. (…) Przez swego Syna Jezusa Chrystusa wypowie On [Ojciec] wówczas swoje ostatnie słowo o całej historii. Poznamy ostateczne znaczenie dzieła stworzenia i ekonomii zbawienia oraz zrozumiemy przedziwne drogi, którymi Jego Opatrzność prowadziła wszystko do ostatecznego celu39.

Modernistyczne przedstawienie Sądu Ostatecznego sprzeniewierza się doktrynie katolickiej z trzech racji:

  1. Brak właściwego charakteru sądzenia, które jest wyrokiem wszechmocnej Woli Bożej nad ludźmi. Sąd nie jest tylko „ujawnieniem” wszystkiego w oczach wszystkich, co należy do aktów poznania. Ujawnienie jest koniecznym warunkiem oraz przygotowaniem właściwego aktu Sądu: mianowicie działania Boskiego trybunału, wydającego ostateczny wyrok nad wszystkimi ludźmi. Lekceważenie tego istotnego czynu prowadzi do karykaturyzacji Sądu Ostatecznego i odebrania mu całej jego powagi: wiecznego rozdzielenia dobrych i złych.
  2. Centralne miejsce w Sądzie Ostatecznym zajmuje człowiek, jego historia, jego relacja z Bogiem. Tradycyjna nauka o Sądzie natomiast podkreśla, że w centrum stoi Bóg i zadośćuczynienie sprawiedliwości. Sąd jest końcowym aktem stworzenia, które oddaje ostatecznie Bogu to, co należy do Boga. Jest to godzina ostatecznego tryumfu Chrystusa Króla i Jego wysławienie40. Całkowite przemilczanie tego tryumfu zniekształca cały chrześcijański sens historii świata i zbawienia, który ma swój początek, środek i cel w panowaniu i tryumfie Chrystusa nad grzechem i szatanem.
  3. Nie ma mowy o skutkach dla złych w następstwie Sądu Ostatecznego. W ten sposób doktryna ta sprawia wrażenie, że osądzenie złych oraz ich wieczna hańba, jeśli w ogóle będzie mieć miejsce, będą czymś całkowicie ubocznym i nieważnym.

Niebo

Czytając w KKK opis nieba ma się wrażenie, że nie można lepiej wyrazić nauki katolickiej o żywocie wiecznym:

Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem oraz są doskonale oczyszczeni, żyją na zawsze z Chrystusem. Są na zawsze podobni do Boga ponieważ widzą Go „takim, jakim jest”, twarzą w twarz.

Następnie cytowana jest konstytucja Benedictus Deus Benedykta XII:

To doskonałe życie z Trójcą Świętą, ta komunia życia i miłości z Nią, z Dziewicą Maryją, aniołami i wszystkimi świętymi, jest nazywane „niebem”. Niebo jest celem ostatecznym i spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, stanem najwyższego i ostatecznego szczęścia41.

Jednak po porównaniu z tradycyjnym nauczaniem Kościoła o niebie należy i tu stwierdzić, że posoborowa nauka grzeszy przez całkowite przemilczenie istotnych aspektów wiecznej szczęśliwości – właśnie tych, które dla pielgrzymującego człowieka są najważniejsze:

  1. Niebo jest nagrodą: Istotną nagrodą człowieka jest jego szczęśliwość. Polega ona na tym, że nasza dusza łączy się doskonale z Bogiem i w pełni rozkoszuje się Nim jako doskonale widzianym i miłowanym. Ta właśnie nagroda zwie się przenośnie „wieńcem chwały”: już to ze strony zasługi, której nie nabywa się bez jakiejś walki, już to ze strony samej nagrody, dzięki której człowiek staje się poniekąd uczestnikiem bóstwa i w następstwie władzy królewskiej42. Rozumienie nieba jako nagrody pokazuje ścisły stosunek między naszym ziemskim życiem a wiecznością, innymi słowy, że nieba nie zdobywa się przez rozkosze, lecz przez cierpienia i zaparcie się. Święty Paweł mówi: „Przez wiele ucisków trzeba nam wnijść do Królestwa Bożego” (Dz Ap 14, 21). (…) Podobnym jest Królestwo niebieskie perle kosztownej, którą jeśli kto chce posiąść, musi wszystko za nią oddać (por. Mt. 13, 44), tzn. musi wyrzec się przywiązania do rzeczy doczesnych. „Ciasna brama i wąska jest droga, która wiedzie do żywota” (Mt 7, 14). (…) Kto chce osiągnąć Niebo, musi zostać męczennikiem, przynajmniej bezkrwawym, przez umartwianie własnego ciała43.
  2. Nie wszyscy w niebie jednakiej będą doznawać szczęśliwości, ale większej ci, którzy będą mieć większe zasługi. Pan Bóg daje temu większą szczęśliwość, kto więcej dobrych uczynków ma za sobą. Różnym jest stopień poznania i miłości Boga u świętych w niebie, różną też ich radość. Stopień szczęśliwości niebieskiej zawisłym jest od stopnia łaski uświęcającej, zdobiącej duszę w chwili śmierci, od wielkości miłości Boga, jaką posiadała dusza umierającego człowieka44. Nauka ta zachęca nas, aby ciągle wzrastać w miłości Bożej i w ten sposób osiągnąć jak największą chwałę w niebie.
  3. Oprócz nagrody istotnej, polegającej na osiągnięciu wiecznego celu, istnieje tzw. aureola, dodatkowa nagroda, jakaś radość z dzieł przez siebie dokonanych, które mają cechy wspaniałego zwycięstwa45. Aureola jest jakąś uprzywilejowaną nagrodą odpowiadającą uprzywilejowanemu zwycięstwu. I dlatego odpowiednio do trzech uprzywilejowanych zwycięstw w trzech walkach grożących każdemu człowiekowi rozróżniamy trzy aureole. I tak w walce z ciałem ten odnosi najwspanialsze zwycięstwo, kto całkowicie wstrzymuje się od rozkoszy seksualnych, które spośród rozkoszy są najsilniejsze. I dlatego dziewictwu należy się aureola. Ta walka, jaka toczy się ze światem, uchodzi za szczególną, w której wytrzymujemy prześladowanie ze strony świata aż do poniesienia śmierci. I dlatego męczennikom, którzy z tej walki wychodzą zwycięsko, należy się druga aureola. Wreszcie w walce, jaką toczy się z diabłem, to zwycięstwo uchodzi za wybitne, gdy ktoś odpędza wroga nie tylko od siebie, ale także z serc innych ludzi, a czyni to przez nauczanie wiary i jej głoszenie. I dlatego nauczycielom wiary i jej głosicielom należy się trzecia aureola46. Szczególna nagroda i chwała w niebie za zwycięstwo osiągnięte na ziemi wzbudza u wiernych podziw dla tych osób, które wybrały taki stan życia. U wielu rodzi się chęć do naśladowania ich, co jest źródłem nowych powołań; jeszcze inni są zachęceni, aby starać się bardziej zbliżyć do tego największego ideału przez lepsze zachowywanie VI przykazania, przez bardziej stanowczą walkę z diabłem lub przez głębsze studium tajemnic wiary i przekazywanie ich. Jeśli więc ci, którzy otrzymali aureolę, przynosili owoc stokrotny w swych walkach, to inni – pragnąc choć uczestniczyć w tym zwycięstwie i w jego nagrodzie – starają się przynajmniej przynosić owoc trzydziestokrotny (zob. Mt 13, 23).

Posoborowe nauczanie przez ignorowanie tych aspektów zaciemnia jeden z zasadniczych celów, dla których nauka o niebie została objawiona: ma ona bowiem zachęcać człowieka do większego pragnienia wiecznej szczęśliwości oraz do stosowania odpowiednich środków, aby w walce o niebo zwyciężyć i wywalczyć sobie jak największą nagrodę. Przeciwnie, sformułowania użyte w KKK sugerują łatwy dostęp do Królestwa niebieskiego, będącego jakby naturalnym końcem ludzkich starań o pokój i sprawiedliwość47. Jeśli zaś niebo osiąga się tylko przez wielki trud (św. Grzegorz Wielki), a posoborowe nauczanie „zapomina” o tym trudzie lub celowo przemilcza go, to można się zastanawiać, czy cała posoborowa eschatologia otwiera wiernym bramy do nieba, czy też raczej je zamyka? Ω

Przypisy

  1. Sobór Watykański II, Gaudium et spes, nr 92.
  2. Ponieważ inny artykuł w obecnym numerze (zobacz) opisuje posoborowe zmiany w nauce o piekle, temat ten nie będzie tu poruszany.
  3. Katechizm katolicki kard. Gasparriego, nr 59, Warszawa 1999, s. 26.
  4. Tamże, nr 583, s. 140.
  5. Np. V Sobór Laterański, sesja VIII, Mansi XXXII, 842 [w:] Katechizm, tamże s. 175.
  6. Konstytucja Benedictus Deus, DS 1000, Breviarium Fidei s. 598.
  7. AAS 71 (1979), 939–943.
  8. Prof. Jerzy May, „Una Voce Korrespondenz” 1979, s. 322–327.
  9. Chodzi o formularze Mszy odprawianej za zmarłego w dzień jego zgonu, na następny dzień, w rocznicę zgonu, Mszy za zmarłych kardynałów, za rodziców celebransa etc.
  10. S. 521 i 525 (wydanie niemieckie).
  11. Np. Lumen gentium nr 15 i 16, Ad gentes, nr 7.
  12. KKK nr 1058, s. 257.
  13. Tamże, nr 1060.
  14. „Teologisches”, kol. 1290.
  15. Ks. M. Sieniatycki, Dogmatyka katolicka, Kraków 1927, s. 226.
  16. KKK nr 1013, s. 248.
  17. L. Boros, Mysterium Mortis. Der Mensch in der Letyten Entscheidung, Fryburg 1962 r.
  18. G. Greshake, G. Lohfink, Naherwartung, Auferstehung, Unsterblichkeit, Fryburg 1978, s. 121–130.
  19. Np. G. Lohfink, Der Tod ist nicht das letzte Wort, Fryburg 1976, s. 36.
  20. 2 P 3,10–12; Ps 49, 3.
  21. De civitate Dei 20, 30 (PL 41, 708).
  22. Nr 1060, s. 257.
  23. Lumen gentium, nr 48, s. 152.
  24. Gaudium et spes, nr 39, s. 565–566.
  25. Zob. np. Ap 13, 3–4; 13, 11–17; 18, 3.
  26. 1 J 2, 18.
  27. Ap. 19, 20; 20, 7–10.
  28. Suma teologiczna, Supl. 74, 9.
  29. Ks. M. Sieniatycki, op. cit., s. 233–234.
  30. KKK nr 998.
  31. Ks. M. Sieniatycki, op. cit., s. 229.
  32. Tamże, s. 131.
  33. ST, Supl. 100 oraz komentarz do 4 Sent. d. 21. q. 1.
  34. Sobór Trydencki sesja VI, kan. 30, DS 1580 (Breviarium Fidei s. 130).
  35. [W:] ks. F. Spirago, Katolicki katechizm ludowy I, s. 392–393.
  36. Ks. M. Sieniatycki, op. cit., s. 227.
  37. ST, Supl. 88, a.2 ad 2.
  38. Lumen gentium VII, 48 (s. 153).
  39. KKK nr 1039–1040 (s. 254).
  40. Pięknym wyrazem tej nauki są dzieła sztuki mające za temat Sąd Ostateczny (np. w kaplicy Sykstyńskiej).
  41. KKK nr 1023–1024, s. 250.
  42. ST, Supl. 96, 1
  43. Ks. F. Spirago, op. cit., s. 383.
  44. Tamże, s. 382.
  45. ST, Supl. 96, 1.
  46. ST, Supl. 96, 11.
  47. Zob. Gaudium et spes, nr 39.

O niezwykłym przeżyciu księcia Lubomirskiego. Widzenie św. Brygidy o czyśćcu.

O niezwykłym przeżyciu księcia Lubomirskiego.

Widzenie św. Brygidy

„Widziałam miejsce ciemne, straszne i przepaść ognistą, a nad nią duszę, jakoby obleczoną ciałem… Straszne płomienie z głębiny wznosiły się ku niej i paliły ją z taką mocą, że pory jej ciała zdawały się być otwartymi żyłami, z których tryskał ogień… I słyszałam duszę wołającą pięć razy: Biada!… Biada mi, żem tak mało kochała Pana Boga, chociaż łaskami Jego hojnie obdarzona byłam!… Biada mi! żem się nie bała sprawiedliwości Jego! Biada mi! żem szukała haniebnych rozkoszy ciała! Biada mi! żem pragnęła bogactwa, zaszczytów i chwały! Biada mi! żem słuchała ciebie Szatanie, któryś prowadził mnie do złego. –Natenczas anioł rzekł do mnie: Przepaść ta jest piekłem, kto w nią wejdzie, nigdy Boga nie ogląda. Nad tą przepaścią jest miejsce największych mąk czyśćcowych. – Dusza, którą widzisz, cierpi upalenie ognia pożerającego… zasmucona jest ciemnością… wielce poniżona i zawstydzona i przerażona jest widokiem szatanów – a jednak w tych wszystkich mękach jest pocieszona wspomnieniem swoich dobrych uczynków. – Jest drugie miejsce oczyszczenia, gdzie męki są mniejsze. Dusze tam pozostające, podobne są do słabych, powoli odzyskujących siły i piękność. – Nareszcie jest trzecie miejsce, wyższe nad tym, czyściec duchowy, gdzie dusze cierpią tylko straszną mękę tęsknoty za Bogiem”. (O czyśćcu i duszach czyśćcowych, [w:] „Głosy Katolickie”, 1901. s. 8-9)

Objawienie w Zamora

„W klasztorze dominikańskim, w Hiszpanii, pokazał się jednemu z Ojców Dominikanów przyjaciel jego, zakonnik św. Franciszka, cały ogniem gorejący, mówiąc mu: „że jest zbawiony z miłosierdzia Bożego, lecz cierpi wiele w czyśćcu za mnóstwo drobnych uchybień, za które nie żałował za życia. Nic na świecie, dodał, nie może ci dać pojęcia tej strasznej męki!” I wtedy położył na stole rękę i natychmiast głęboki znak został wypalony jakby od żelaza rozpalonego. Stół ten zachowano na pamiątkę i dotąd go pokazują”. (O czyśćcu i duszach…, s. 9)

Widzenie o. Hipolita Scealvo

„W życiu świątobliwego o. Hipolita Scealvo, z zakonu OO. Kapucynów, czytamy, że miał wielkie nabożeństwo za dusze czyśćcowe i między innymi co dzień o świcie odmawiał officium za zmarłych. Gdy tak dnia jednego modlił się w chórze za dusze jednego z nowicjuszy, tej nocy zmarłego, ten objawił mu się w jaskrawych ognistych płomieniach, i mówił mu, że z polecenia Bożego przychodzi wyznać swoją winę i prosić o pokutę, którą o. Scealvo, jako przełożony jego, ma mu naznaczyć. O. Scealvo bez namysłu wyznaczył mu pokutę do prymy, tj. do pierwszej modlitwy, którą bracia zakonni rano w chórze odmawiają. – Na to słyszy głos tej duszy czyśćcowej: „O serce bez litości, o ojcze bez miłosierdzia nad cierpiącym synem. Czyż można taką dać pokutę za małą winę? Czyliż nie wiesz, jak straszne są męki ognia czyśćcowego? O pokuto bez miłosierdzia!” – Ojciec Scealvo struchlał cały!… Wpadł na pomysł… i w tej chwili biegnie do dzwonka i zwołuje zakonników do kościoła, opowiada im swoje widzenie, i każe zaraz odmawiać prymę… Przez 20 lat, które żył, nie mógł zapomnieć tego zdarzenia, i często je w swoich kazaniach opowiadał”. (O czyśćcu i duszach…, s. 9-10)

O zjawieniu się Anny Potockiej

W klasztorze PP Benedyktynek w Przemyślu ukazywała się po kilkakroć razy jednej zakonnicy dusza Anny Potockiej, żony Salezego Potockiego z Krystynopola. – Ostatnią razą w obecności komisji Biskupiej (…) i na dowód prawdy wypaliła jej na ręce ogniem krzyż. (…) Obszerny opis tego wraz z aktami komisji Biskupiej czytałem w kronice OO. Bazylianów w Krystynopolu, gdzie ciało Potockiej spoczywa”. (O czyśćcu i duszach…, s. 10-11)

Pokutujący Benedyktyn

„W opactwie OO. Benedyktynów w Latrobe, w Ameryce, ukazywał się od 18 września r. 1859 jeden zmarły Benedyktyn przez 2 miesiące, i powiedział w obecności drugiego jeszcze brata, że od 77 lat cierpi w czyśćcu za to, że nie odprawił siedmiu Mszy obowiązkowych, i prosił o tychże odprawienie. X. Opat Wimmer ogłosił to w gazetach”. (O czyśćcu i duszach…, s. 11)

Objawienie się hr. Łosiowej

„W Brzuchowicach koło Przemyślan, pokazała się dusza 19 lipca 1750 roku w jasny dzień Heleny z Cetnerów hr. Łosiowej, zmarłej 26 maja tegoż roku, prosząc o ratunek i na dowód prawdy wypaliła ślad ręki na stole. Syn jej hr. Józef Łoś dał ten stół z obszernym opisem na marmurowej tablicy do kościoła parafialnego w Przemyślanach, gdzie do dziś dnia się znajduje”. (O czyśćcu i duszach…, s. 10)

Objawienie się Teresy Giotti

„Roku 1859 w klasztorze PP. Franciszkanek we Foligno, koło Asyżu, ukazała się dusza zmarłej zakonnicy Teresy Giotti, następczyni swej na urzędzie, Annie Felicji – cała w ogniu, i wypaliła, na dowód prawdy, na drzwiach ślad swej ręki. Powiedziała, że straszne męki cierpi i że skazana jest na 40 lat czyśćca za niektóre drobne wykroczenia przeciw ubóstwu zakonnemu, i za to, że nie równym sercem kochała swe siostry zakonne. Powiedziała, że przychodzi z polecenia miłosierdzia Boskiego prosić o pomoc i ratunek. Po kilku dniach, gdy wiele modlitw i uczynków pokutnych, zwłaszcza Mszy św. za nią ofiarowano, pokazała się ponownie – dziękując za pomoc i oświadczając, że jest z czyśćca wybawioną i że idzie do nieba. Z polecenia ks. Biskupa z Foligno i zarządu miasta otworzono jej grób, wyjęto ciało z grobu i przyłożono rękę zmarłej do wypalonego śladu w drzwiach i przekazano, że ślad wypalony najzupełniej odpowiadał drobnej ręce zmarłej zakonnicy. Drzwi z wypalonym śladem zachowują się po dziś dzień w kościele. X. Biskup Segur widział na własne oczy te drzwi i ślad ręki w nich wypalony i opisał to zdarzenie obszernie w swym dziełku: »Jest piekło«”. (O czyśćcu i duszach…, s. 11-12)

Zjawienie się Antoniego Korso

Świątobliwy brat Korso, zakonu św. Franciszka, którego dla jego świątobliwego życia nazywano powszechnie aniołem ziemskim, po śmierci nie poszedł prosto do nieba, ale za pozwoleniem Bożym okazał się infirmarzowi klasztornemu bardzo smutny. Ten ochłonąwszy ze strachu – zawołał: „Cóż to? brat Antoni w czyśćcu? Mniemałem, żeś już w chwale niebieskiej?… I cóż cierpisz?…”.

– Ach, odpowie tenże, cierpię straszną mękę tęsknoty za Bogiem, bo jeszcze do oglądania Jego nie jestem przypuszczony. I choćbym cierpiał wszystkie cielesne katusze piekła znośniejszym by mi były, niźli ten ogień, który mnie pali i dręczy…

– Jest to srogi głód, niszczące pragnienie, od którego dusza usycha i kona, i skonać nie może. Nikt ze śmiertelnych tej strasznej męczarni pojąć nie zdoła. Módl się za mną i poleć mnie modlitwom wszystkich braci. Dopomóżcie mi do połączenia się z Bogiem! Dajcież mi Boga!… Ach! dajcie mi Boga mego!” (O czyśćcu i duszach…, s. 24-25)

Pokutująca Francuska

„W pewnym klasztorze we Francji, r. 1863, jedna z zakonnic wychodząc z celi, ujrzała wielką światłość i usłyszała, że ktoś ją woła po imieniu. Bardzo strwożona zrazu nic nie odpowiedziała – potem widząc przed sobą postać ludzką – więcej ośmielona, zapytała się zjawiska, kto jest i czego potrzebuje. – „Jestem siostrą twoją Zofią… pamiętasz, jak ci wczoraj mówiono, żeś podobna do siostry Zofii, zmarłej 7 lat, a tyś mnie w duchu prosiła o przyczynę za sobą, jeżeli jestem w niebie, a jeślim zatrzymana w czyśćcu, ofiarowałaś za mnie odpusty następnego dnia. Za ten czyn miłości P. Bóg pozwala mi prosić cię o wsparcie, którego bardzo potrzebuję. Ach! módl się za mnie i proś przełożonej, żeby mnie zaleciła modłom zgromadzenia, abym co prędzej Boga oglądać mogła”. – Po kilku dniach zakonnica ta słyszy znów wołanie – i widzi światłość dokoła, a dusza znów prosiła o pomoc: aby ze swej tęsknicy zwolnioną była, dodając, że wprawdzie odprawiono za nią wszystko, co reguła zakonna na siostry zmarłe naznacza, ale teraz nikt już na nią nie pamięta. – „Jeśli uczynicie mi miłosierdzie, przez całą wieczność będę wam wdzięczna”. Odprawiono więc za nią różne modlitwy i ofiarowano wiele Mszy św. i Komunii św. Od tego czasu zakonnica ta siostrę Zofię, jakby we mgle ustawicznie widziała przy sobie. Im więcej się modlono, tym zjawisko stawało się jaśniejszym i wyraźniejszym. – Trzy inne zakonnice widziały również tę duszę przed jej ostatecznym wybawieniem. Nareszcie po kilku tygodniach, ukazała się ostatni raz jaśniejąca blaskiem chwały – jako idąca już do nieba”. (O czyśćcu i duszach…, s. 25-26)

Wizja św. Gertrudy

„Świętej Gertrudzie pokazała się po śmierci dusza jednej bardzo (…) świątobliwej zakonnicy, mówiąc, że jest zatrzymana w czyśćcu za to, że w ostatniej chorobie zbytnich ulg i pociech szukała”. (O czyśćcu i duszach…, s. 30)

Objawienie bł. Weroniki

„U Bollandystów czytamy w życiu bł. Weroniki, iż miała od Boga objawione straszne męki czyśćcowe dusz zakonnych za małe nieposłuszeństwa, za niedbalstwa w odprawianiu ćwiczeń duchowych, za lekkie szemranie itd. Po tym widzeniu, cała smutkiem zdjęta i wielką boleścią i przerażeniem, poczęła wołać płaczliwym głosem: „Ach! ach! co za straszne męki dziś widziałam, co za straszne katusze!” To mówiąc popadła w wielką gorączkę i na dowód prawdy na całym jej ciele pokazały się znaki, wielkości dłoni, jakby płomienie ogniste”. (O czyśćcu i duszach…, s. 30-31)

Zjawienie się br. Konstantyna

„Brat Konstantyn, zakonu OO. Kapucynów, mąż świętości życia i słynący cudami za życia i po śmierci, pokazał się w kilka dni po swej śmierci jednemu z kapłanów tegoż zakonu. A gdy od niego zapytany o drugim życiu, odpowiedział: „Ach! bracie, jak straszne są sądy Pańskie! Całkiem różne od sądów ludzkich i mniemań! Co się żyjącym zdawało cnotą, od Pana Boga, który wszystko sprawiedliwie mierzy – często osądzone jest jako za występek! Ja wprawdzie z miłosierdzia Boskiego dostąpiłem zbawienia, ale 3 dni byłem w czyśćcu, które mi się zdawały, prawdę ci mówię – jakby 3 tysiące lat – a to za niektóre błędy, których za życia anim za wykroczenie uważał”. (O czyśćcu i duszach…, s. 32-33)

O niezwykłym przeżyciu księcia Lubomirskiego

„Książę Lubomirski, jak sam o tym opowiadał, napisał książkę przeciw nieśmiertelności duszy i miał ją już oddać do druku… gdy przechadzając się po swym ogrodzie, spotkał łzami zalaną wieśniaczkę, która do nóg mu się rzuciła i ze łzami go prosiła o jałmużnę na pogrzeb i na Mszę św. za duszę swego męża, dopiero co zmarłego – dodając, że on może w czyśćcu ratunku potrzebuje – a ona biedna nie może ani jednej Mszy św. zamówić. – Książę, choć w nieśmiertelność duszy nie wierzył – ale jakoś zmiękł – i od niechcenia dał jej sztukę złota…

W 5 dni potem, gdy książę w swym pokoju odczytywał swój bezbożny rękopis, ujrzał przed sobą stojącego wieśniaka, który mu rzekł: –„Przychodzę ci, książę, podziękować za twą jałmużnę. Jestem mężem tej ubogiej kobiety, która cię przed kilkoma dniami prosiła o jałmużnę na Mszę św. za mą duszę… Uczyniłeś jej i mnie miłosierdzie, Pan Bóg pozwolił mi przyjść ci podziękować”. To rzekłszy znikł – a książę do głębi przerażony i przejęty – nawrócił się i swój rękopis spalił i odtąd był przykładem cnót chrześcijańskich i uczynków miłosierdzia”. (O czyśćcu i duszach…, s. 43)

* * *

Z różnych autorów zebrał, ale też i własnym piórem opisał

ANDRZEJ SARWA

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

czyli opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (11)

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

wydawnictwo.armoryka@armoryka.pl

Jako ofiara jedna Mszy Świętej od piętnastu lat męki uwolniła umarłego

Jako ofiara jedna Mszy Świętej od piętnastu lat męki uwolniła umarłego

Ojciec Iwo, dominikanin, niegdyś prowincjał w Ziemi Świętej, odprawiając jutrznię w kościele, naraz ujrzał przed sobą jakowegoś mnicha w plugawy habit przyodzianego.

– Kim jesteś, i czego tu szukasz? – zapytał Iwo.

– Jak to? Nie poznajesz mnie? Wszak jestem twoim przyjacielem, który niedawno rozstał się z życiem. Po zgonie trafiłem do czyśćca, gdzie wyznaczono mi piętnaście lat srogiej męki.

– Aż tyle? – zdumiał się prowincjał, znał bowiem zmarłego i wiedział, że ów za żywota stawiany był jako wzór wszelkich cnót zakonnych.

– Ach! Sprawiedliwość Boska wie co czyni. Zaprawdę zasłużyłem na ów wyrok solennie. Gdybyś jednak zechciał okazać mi pomoc – na co miłosierdzie Najwyższego zezwoliło – to módl się w mojej intencji.

Skoro więc tylko rozedniało, Iwo przybrawszy się w szaty kapłańskie, podjął sprawowanie Najświętszej Liturgii, a pokonsekrowawszy hostię, tak mówił:

– Panie! Wszak nie jesteś okrutniejszy od Szatana. Błagam Cię i proszę, przez wzgląd na nieprzebrane miłosierdzie Twoje, wyzwól z więzienia czyśćcowego umiłowanego brata mego i przyjmij go do chwały wiekuistej.

A słowa te, z wielkim łez wylewaniem, powtarzał po wielokroć, tak że odprawianie Mszy Świętej niepomiernie się wydłużyło.

Następnej nocy, gdy Iwo znów modlił się w kościele, ponownie ujrzał owego zmarłego brata. Tym razem już nie w sukni plugawej, ale z jaśniejącego bisioru.

– Dobrze, że przez łaskę Bożą uprosiłeś u Pana skrócenie moich mąk, żeś mnie nie zawiódł i próśb mych nie zlekceważył. Oto dobry Bóg darował mi dalsze wypłacanie się sprawiedliwości Jego i oddał mnie tobie. Będąc tedy wybawionym z czyśćca, idę w towarzystwie duchów błogosławionych do niebieskiej ojczyzny, I wyrzekłszy to, zaraz znikł.

O dziwnym rozkazaniu św. Pachomiusza

Gdy św. Pachomiusz pewnego razu wizytował jeden z klasztorów, które miał pod swoją władzą, akurat trafił na pogrzeb pewnego zakonnika, który za życia nieświątobliwie się prowadził.

Pogrzeb był okazały, ze śpiewaniem psalmów i kadzeniami. Sam zaś umarły – zgodnie ze zwyczajem – w szaty kapłańskie przybrany. Skoro mnisi ujrzeli zbliżającego się św. Pachomiusza, jęli go błagać, by i on uczcił zmarłego, przyłączając się do okazałego pogrzebu.

Świątobliwy starzec miast tego rozkazał:

– Natychmiast przerwijcie kadzenia, a trupa rozdziejcie z szat kapłańskich, po czym cicho i bez rozgłosu złóżcie go do ziemi i usypcie nad nim mogiłę.

Skoro wszyscy jęli się oburzać na świętego za takie jego niemiłosierne postanowienie, które umarłego – w ich mniemaniu – krzywdziło, a rodzinie przynosiło despekt, Pachomiusz rzekł tak:

– Wszyscy wiecie, że ów zmarły niepoczciwe życie prowadził, i że Pan każe mu owo odpokutować w czyśćcu (a mówił to będąc pod natchnieniem Ducha Świętego). Wystawny pogrzeb, jaki zamierzaliście mu urządzić, trupowi i tak by w niczym nie pomógł, duszy zaś, która odeszła w zaświaty, przydałby jedynie dodatkowych, a wcale nie lekkich, mąk. Mając więc zmiłowanie nad nim, oszczędźcie mu tego dodatkowego bólu. W modlitwach tylko wstawiając się za nim.

Wtedy to obecni przy pochówku pojęli, że św. Pachomiusz podejmując taką właśnie decyzję, kierował się nieuprzedzeniem i niechęcią, ale miłosierdziem względem zmarłego.

Dlatego też uczyniono, jak im był rozkazał i w cichości, po pogrzebaniu zwłok, każdy poszedł w swoją stronę.

Nie godzi się umarłych obmawiać

Pewien szlachcic leżąc na łożu, a nie mogąc zasnąć, bo akurat pełnia była, począł przemyśliwać nad złym życiem pewnego swego znajomego, który niedawno był umarł.

Wynajdował mu różne grzechy i uchybienia – słowem niczego dobrego nie chcąc w nim dostrzec, i o samo złe go oskarżał.

Aż oto naraz, nie wiadomo skąd kiedy, ów umarły, o którym nasz szlachcic tak źle myślał, stanął przed nim, a doskonale był widoczny w blasku księżyca, który przez szeroko rozwarte okno zaglądał.

Zjawa jakiś czas milczała, by w końcu tymi się ozwać słowami:

– Przyjacielu, przestań o mnie źle myśleć, a jeżelim ci coś złego uczynił, albo w czym uchybił, z całego serca wybacz. Po śmierci bowiem trafiłem do czyśćca, gdzie srodze jestem męczony. Nie przysparzaj mi boleści ty jeszcze, a raczej wspomóż modlitwą.

Ponieważ leżący w łożu szlachcic nie należał do lękliwych, zapytał zjawę, za jakież to przewiny najsroższe cierpiała męki. W odpowiedzi usłyszał:

– Za to, żem na jednym cmentarzu w pojedynku krew przelał i za to, iżem z rannego suknię zdarł i ją sobie przywłaszczyłem. A suknia ta teraz, w czyśćcowej otchłani, bardziej mi ciąży niźli niebotyczna góra!

Gdy szlachcic przyobiecał pod słowem honoru, że pewnego zacnego i świątobliwego pustelnika uprosi, iżby się modlił w intencji owego zmarłego, ten mu oznajmił na koniec:

– Z wdzięcznością za obiecane poratowanie wyjawię ci, co jest dla ciebie ważniejsze od wszelkich innych rzeczy na świecie. Otóż, po upływie dwu lat, licząc od chwili obecnej, umrzesz. Masz czas, szykuj się na śmierć. Pokutuj, abyś uniknął losu, jaki mnie przypadł w udziale.

Dopowiedziawszy słów tych, widziadło znikło.

Przepowiednia owa zaś spełniła się co do joty, a szlachcic wziąwszy do serca słowa zjawy, dotychczasowe życie odmienił i zgromadziwszy wiele zasług, skoro owe dwa lata minęły, pobożnie zasnął w Panu.

Jako dusze zmarłych wspomogły księcia Euzebiusza

Dwoje książąt ustawicznie walki między sobą wiodło. Jeden pochodził z Sardynii, a Euzebiusz mu było na imię, drugi zaś z Sycylii Ostergisem zwany.

Euzebiusz wielkie miał staranie około dusz czyśćcowych, licznymi je wspomagając ofiarami. Ba! Mało tego! Jedno z miast swoich niejako umarłym na własność oddał. Bowiem wszelkie dochody, jakie ono przynosiło, przeznaczał na Msze i jałmużny mające dusze z ognia czyśćcowego ratować.

I stało się, iż wróg jego, książę sycylijski Ostergis, najechał owo miasto, podstępnie je zdobył i dla siebie zagarnął.

Jak nie trudno się domyślić, książę Euzebiusz wraz z wiernym sobie rycerstwem, ani myślał pozostawić zdobyczy w rękach najeźdźcy. Bał się jednak, że sromotną klęskę poniesie, ponieważ siły nieprzyjacielskie o wiele liczniejsze były od jego własnych.

Gdy tak się tym trapił, stojąc na szczycie baszty zamkowej, oto dostrzegł, iż w kierunku jego siedziby zbliża się nieprzebrana liczba zbrojnych. Armia tak ogromna, że aż po horyzont się ciągnąca. A każdy z owych zbrojnych przy–odziany był w białą zbroję, płaszcz biały, dzierżył w dłoni biały proporczyk i siedział na białym koniu, białym czaprakiem okrytym.

Czym prędzej Euzebiusz posłał swych ludzi ku owemu wojsku, aby zasięgnęli języka kim są i po co tu zmierzają.

Skoro posłowie wrócili, przekazali księciu najmilszą z wieści, jakich mógł oczekiwać:

– Oto, panie nasz, Bóg ci na pomoc przysyła swoje zastępy, aby odbiły z rąk nieprzyjacielskich miasto, któreś na pożytek dusz w czyśćcu cierpiących ofiarował.

I tak się stało.

Najeźdźca przestraszony niezliczoną liczbą zbrojnych, którzy ostro zażądali, by czym prędzej zagrabione miasto i ziemię opuścił, posłusznie wycofał się do swego kraju.

Tymczasem Euzebiusz wiedziony ciekawością ośmielił się zapytać zbrojnych, kim by oni byli, czyby nie aniołami samymi.

Lecz oni zaprzeczyli:

– Jesteśmy duszami zmarłych, które dzięki twoim dobrodziejstwom i jałmużnom, dostąpili chwały wiekuistej.

Potem zaś owi zmarli pożegnawszy się z księciem tąż drogą, którą przyszli, odeszli.

Nepotyzm przyczyną mąk czyśćcowych

Opat pewien, wśród podległych sobie mnichów wielkie poważania mający, a odznaczający się prawdziwą, a nie udawaną pobożnością i życiem ponad wszelki wyraz cnotliwym, umierając postanowił, przez względy rodzinne, namówić zakonników, iżby właśnie jego krewniaka, gdy czas po temu nadejdzie, obrali swoim opatem.

Stary opat umarł, a jego życzeniu stało się zadość.

Ponieważ żył świątobliwie i świątobliwie umarł, wszyscy byli przekonani, iż trafił wprost do niebiańskiej szczęśliwości. Tymczasem, razu pewnego, ukazał się on swemu krewniakowi, lamentując przy tym okrutnie.

Krewniak strachem zdjęty zapytał o powód jego narzekań. Umarły zaś odpowiedział:

– Jęczę i lamentuję, bo gorę!

– Ty goresz? Dlaczego?

– Bom z twego powodu trafił do czyśćcowej otchłani. Miast bowiem słuchać głosu Bożego, afektem ku tobie zaślepiony, ciebie poleciłem na swego następcę, i z tejże to przyczyny Bóg skazał mnie na czyściec.

Szczery żal za grzechy nawet zbrodniarza ratuje przed piekłem

Pewien młodzieniec szlachetnego rodu, z fantazji raczej, niźli z powołania, postanowił wstąpić do zakonu cystersów i po złożeniu ślubów, święcenia kapłańskie przyjął.

Krewniak jego, który był biskupem miejscowej diecezji, na próżno odwodził go od tego zamysłu. Nic owo nie pomogło.

Przeminął rok jeden i drugi, a naszemu młodemu mnichowi znudziło się klasztorne życie. Porzucił zatem zakon, zzuł z siebie habit i przywdział świeckie szaty.

Nie sporo mu jednak było wracać do rodziców, bo wstyd mu było iż nie wytrwał w zakonie. Nie bardzo wiedząc co ze sobą począć, przystał do bandy zbójców, I rychło tak się wyszkolił w bandyckim rzemiośle, że stał się najokrutniejszym spośród zbrodniarzy, budząc grozę nawet u najokrutniejszych z nich.

Ponieważ życie każdego z nas ma swój kres nadszedł też kres i owego występnego mnicha. Oto w jakiejś potyczce, śmiertelnie raniony, jął żegnać się już z doczesnością. Przed śmiercią jednak odezwały się w nim wyrzuty sumienia i poczuł prawdziwy, a szczery żal za grzechy.

Poprosił tedy kamratów, iżby przywiedli doń kapłana, by móc przed nim oczyścić się z grzechów i uzyskawszy rozgrzeszenie, przejść na drugą stronę żywota.

Gdy przybył pleban, nasz mnich uczynił przed nim szczere wyznanie. Oświadczył, iż jest kapłanem, zbiegiem z cysterskiego klasztoru. Że przez te wszystkie lata, kiedy był członkiem zbójeckiej bandy, zbroczył ręce krwią setek niewinnych ludzi, których pozbawił życia, na dodatek rabując ich mienie. Wyznał ponadto, iż zgwałcił wiele tak panien, jak i mężatek, nie przepuszczając nawet zakonnicom. Teraz zaś, stanąwszy w obliczu śmierci, szczerze żałuje tego zła, jakiego się dopuścił i ze łzami w oczach o rozgrzeszenie błaga.

Pleban, który owej spowiedzi słuchał, miał jakoweś dziwnie twarde serce, bowiem spowiadającemu się, tak powiedział:

– Grzechy twoje są tak straszne, że nie są godne odpuszczenia.

Darmo kajał się umierający, darmo żebrał litości i o absolucję prosił. Pleban uparł się i nawet nie chciał słyszeć o udzieleniu rozgrzeszenia.

Wtedy ex-mnich rzekł:

– Jeśli tak, to przynajmniej, na drogę wieczności, posil mnie Ciałem Pańskim.

– Czyś oszalał?! – zawołał ksiądz. – Jeśli cię nie chcę rozgrzeszyć, to udzielę ci Komunii Świętej?!

– Ha, skoro tak, to pozwól przynajmniej, że za moje niezliczone i potworne zbrodnie, sam sobie wyznaczę pokutę.

– Cóż, na to jedno mogę się zgodzić – łaskawie skinął głową pleban, a zaraz potem zapytał: – A jakąż to pokutę sobie wyznaczysz?

– Dwa tysiące lat mąk czyśćcowych – odrzekł mnich-rozbójnik i z tymi słowami na ustach skonał.

Gdy o jego śmierci dowiedział się kuzyn biskup, zdjęty litością, zarządził, iżby we wszystkich podlegających mu kościołach i klasztorach przez rok modlono się w intencji owego umarłego, i polecenie to skrzętnie było wypełnione.

Gdy się ów rok skończył, po mszy sprawowanej przez biskupa, za ołtarzem stojąc, ukazał się mu zmarły. Blady był, wyschły, nędzny, w odzieniu żałobnym.

Kiedy go biskup zapytał jak się miewa i skąd przybywa, odparł:

– W mękach jestem i z mąk przychodzę, ale dziękuję miłości twojej, iż rok ten, dla jałmużny i modlitw twoich, także dla dobrodziejstwa Kościoła świętego, o tysiąc lat męki moje skrócono, którem w czyśćcu cierpieć miał. A jeśli jeszcze przez następny rok także o mnie staranie mieć będziesz, całkiem uwolniony od kary zostanę.

Usłyszawszy to biskup uradował się i dzięki Bogu składał, i oczywiście zarządził kolejny rok modłów w intencji zmarłego mnicha – rozbójnika.

Gdy zaś rok ów minął, a biskup Mszę Świętą sprawował, ponownie ukazał mu się umarły i rzekł:

– Dla twojej usilności i miłosierdzia jestem wyratowany z mąk czyśćcowych i już do wesela mego Pana wchodzę. A owe dwa lata waszych modlitw i ofiar są mi poczytane za dwa tysiące lat.

Od tamtej pory już go ów biskup nigdy nie widział.

Lata cierpień w ciele, niczym są wobec jednej chwili w czyśćcu

Razu jednego pewien człek zachorował i cierpiał okrutne bóle. Cierpiał zaś tak srodze, że co dzień usilnie błagał Pana Boga o to, by zesłał nań śmierć, iżby już więcej się nie męczył.

Pan zamiast śmierci posłał doń anioła, który powiedział tak:

– Nasz Wszechmogący Stwórca daje ci do wyboru albo śmierć i trzy dni czyśćca po niej, albo jeszcze rok życia w ciele, cierpiąc tak, jak cierpisz teraz. Skoro jednak ów rok przeminie, pójdziesz prosto do nieba.

Rok, a trzy dni? Chory nie długo się zastanawiał. Wybrał czyściec.

Zatem stało się zadość jego życzeniu. Umarł i trafił do ognistej otchłani. Po upływie jednego dnia, ponownie nawiedził go anioł i zapytał, czy nadal trwa przy swym poprzednim postanowieniu.

Ale nasz umarły z oburzeniem wykrzyknął, że został oszukany, bowiem nie jeden dzień, jak twierdzi anioł, lecz wieki całe już się w ogniu smaży.

Posłaniec Pański, niezrażony tymi wyrzutami, wyjaśnił duszy, co następuje:

– Nie długością czasu, ale nieznośnością męki oszukany jesteś, a rzeczywiście: zaledwie dzień jeden w miejscu tej męki przebywasz! Nie lękaj się przecie. Pan zmiłował się nad tobą i zezwolił, żebyś do swego ciała powrócił.

O jakże ochotnie zgodził się na to nasz zmarły!

I tak jak miał wcześniej zapowiedziane, przez cały rok cierpiał z powodu choroby, potem zaś zawiedziono go wprost do raju.

Czyściec jako rzeka wrzącej smoły

Opisując dziwne widzenie Yinfridus albo Bonifacius w liście do siostry pewnego zmartwychwstałego człowieka, tak mówi:

Umarły brat twój widział miejsce przedziwnej uciechy, na którym piękni ludzie bawili się i weselili. A z tego miejsca dziwna jakaś słodkawa wonność do nozdrzy dochodziła.

Anioł, który mu towarzyszył, twierdził, że jest to część raju.

Ale oprócz raju ujrzał też rzekę toczącą miast wody potoki wrzącej smoły, a ponad brzegami jej przerzucony był zamiast mostu tylko pień suchego drzewa.

Po pniu owym przechodziły dusze, a wiele z nich spadało z niego. Niektóre we wrzącej smole całe się zanurzały, inne do pasa, jeszcze inne do kolan, a jeszcze inne ledwo do kostek. Po czym wychodziły na brzeg oczyszczone i jaśniejące.

Anioł przewodnik wyjaśnił, iż są to dusze, które w ten sposób przechodzą męki czyśćcowe, aby potem już godnie, dostąpić chwały wiekuistej i zamieszkać w świętym mieście, niebieskim Jeruzalem.

O duszy, która się uradowała z narodzin dziecka

Pewien człowiek, który był umarłym, a ożył, opowiadał potem, iż będąc w czyśćcu widział takie oto zdarzenie:

Oto dusza jedna, w samym największym ogniu gorejąca, nagle zawołała:

– O jakież to szczęście mnie spotkało!

A gdy ją zapytano o powód tej radości, odrzekła:

– Oto aniołowie mi objawili, że w tej minucie dziecko się narodziło, które w przyszłości zostanie kapłanem i podczas pierwszej mszy, jaką odprawi, mnie od mąk czyśćcowych wyzwoli.

W myślistwie się kochający nadmiernie, ciężką mękę cierpiał

Pewien człowiek nabożny wpadłszy w zachwycenie, widział pewnego żołnierza pogrążonego w czyśćcu. Chociaż żołnierz ów był czysty, dobry, uczynny i pobożnie żywot pędzący, trafił do ognia, bowiem w myślistwie zbytnio się kochał.

Kara zaś jego tak oto wyglądała:

Na jego ręku siedział ptak, który go w twarz, w ramię, w ręce kłując, sztukami mięso z owych miejsc wyrywał i w ten sposób pokutującego okrutnie dręczył.

A gdy ów człowiek w zachwyceniu będący pytał, czemu by to cierpiał, skoro tak przyzwoicie żył i praw Boskich nie łamał, żołnierz powiedział:

– Przykazania Boskie zachowywałem, nigdy nikogo w najdrobniejszej rzeczy nawet nie oszukał, tyle tylko żem ponad wszystko umiłował polowanie z ptakami, czyniąc z tego zajęcia bożka nieomal, I z owej przyczyny tak okrutną i ciężką mękę cierpię. A trwać to będzie do czasu, aż całkowicie oczyszczony zostanę.

Pokutujący zamilkł na chwilę, a potem znów począł mówić:

– Jeśli masz politowanie nade mną, proś Pana Boga w mojej intencji, i powiedz też synom i powinowatym, żeby mnie jałmużnami i modlitwami i świętymi ofiarami ratowali, albowiem nieopisane męki cierpię.

Człowiek nasz, o którym na początku wspomnieliśmy, skoro z zachwycenia wyszedł, nie zapomniał o prośbie duszy pokutującej, ale ją co do joty wypełnił, skarbiąc sobie wdzięczność u niej, a zasługę u Boga.

* * *

Z różnych autorów zebrał, ale też i własnym piórem opisał

ANDRZEJ SARWA

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

czyli opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (10)

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Opowiesci_czysccowe_o_objawianiu_sie_dusz.html

oraz elektronicznej:

https://virtualo.pl/ebook/opowiesci-czysccowe-i129334/

O pewnym żołnierzu, któremu dusze czyśćcowe życie uratowały

Prawdziwa historia o dziwnym ukazaniu się umarłego

Historia jest istotnie prawdziwa, nie we śnie, lecz na jawie widziana i poświadczona przez wiarygodnych świadków.

Oto przedziwny cud stał się w mieście Sylwaduku, w domu pani Dieldeńskej, w dniu 23 listopada Roku Pańskiego 1382.

Tegoż to dnia brat rzeczonej pani pokazał się w szatach, w tych samych, w jakich złożono go do grobu. To jest w czarnym płaszczu, a ubiorze spodnim uszytym z aksamitu, bez czapki.

A gdy uchylił poły płaszcza, buchnął straszny płomień, co świadkowie owego dziwowiska spostrzegłszy, pouciekali.

Córki zaś zmarłego i jego siostra (czyli ciotka dziewcząt), które na ten czas tam były obecne, zrozumiały, że to ich rodzony ojciec i brat przyszedł z tamtego świata na ziemię, za zezwoleniem Boskim się im ukazał. Przełamując lęk, jaki je ogarnął, z wielką usilnością pytały go, czegóż by to sobie od nich życzył i czy ludzką pomocą może być zratowany. Czy miejsce, w którym przebywa to czyściec, czyli też piekło ogniste?

Kiedy one deliberowały nad tym, jakiż to też los mógł go po śmierci spotkać, on z niejakim wyrzutem w głosie w te odezwał się słowa:

– I czemuż mnie nie ratujecie? Czemuż się mnie boicie? Nic złego z mojej strony was spotkać nie może!

Dziewczęta i ich ciotka odparły na to:

– Ze zbytniego strachu boimy się szczegółowiej wypytać cię, czego od nas oczekujesz.

Na te słowa zjawa znikła, a widać było, iż ogarnął ją smutek.

Lecz nie było to jej ostatnie ukazania się żyjącym. Tego samego dnia bowiem umarły, około drugiej po południu, pokazał się po raz drugi. Przez długi czas nie wyrzekł ani jednego słowa, a tylko ciężko i boleśnie wzdychał.

Wreszcie jednak rzekł do swojej siostry:

– Czemu mnie nie ratujesz? Ona zaś mu na to odparła:

– Gotowam cię ratować wszelkimi sposobami, jakie Kościół w takich przypadkach zaleca, przecież powiedz, które dla ciebie mogą być najkorzystniejsze i najskuteczniejsze.

– Właśnie na tak postawione pytanie czekałem i dał jej szczegółowe zlecenie, co czynić, aby mógł osiągnąć szczęście wiekuiste:

– Naprzód tedy – rzekł zmarły – zamów i dopilnuj, by zostały za mnie odprawione trzy msze. Potem idź do miasta Orchotu i tam w kościele, u ołtarza Krzyża Świętego, złóż pewną ofiarę pieniężną, którą-em był, będąc chorym, na intencję wyzdrowienia obiecał, ale wróciwszy do sił, pieniędzy poskąpił, co jest mi wielką męką i ciężarem w czyśćcu. Wreszcie też poprosił, aby tak jego córki, jak i brat modlili się za niego.

Umarły powiedział też, że dopóki siostra jego nie dopełni wszystkiego, o co ją prosił, nie opuści jej ani na moment, towarzysząc jej we dnie i w nocy. I tak się stało.

Powędrował z nią do kościoła, gdzie dopilnował, iżby złożyła pieniężną ofiarę, o której wcześniej wspomniał, nabożnie wysłuchał trzech mszy wrócił ze swą towarzyszką do miejsca ich zamieszkania.

Próbował z nią rozmawiać, lecz ona już nie chciała ani słuchać jego słów, ani na nie odpowiadać.

Wszystko to trwało od poniedziałku rana, aż do sobotniego świtania.

W sobotę, ledwo się zaróżowił nieboskłon, umarły obudził swoją siostrę i rozkazał, iżby się ubrała i szła do kościoła św. Jana, by – na jego intencję – adorować Najświętszy Sakrament.

Mówił też:

– Pokwap się, bo już czas mój krótki. A gdy ona, jak to kobieta, nazbyt marudziła przy ubieraniu się, pośpieszał ją:

– Śpiesz się! Śpiesz się! Bo już niedługo tu będę. Wyszedłszy na podwórze dał swojej siostrze ostatnie zlecenie, aby w jego imieniu ubłagała brata i bratanice, iżby zawsze trwali w wierze katolickiej i nigdy nie zaniedbywali modlitwy za umarłych, którym to owe modlitwy wielce są pomocne, i wielką ulgę w mękach przynoszą.

Dodał też, że jego męki czyśćcowe trwały przez pięć lat, ale dzięki modłom wiernych przyjaciół i rodziny, dzięki politowaniu Boskiemu, zostały mu znacznie skrócone.

Przemowę swoją zakończył słowami:

– Oto na wieki już jestem zbawiony! – a wyrzekłszy owo, zniknął.

Jak św. Krystyna pokutowała, by ulżyć doli dusz czyśćcowych

Ze świętą Krystyną rzecz tak się miała. Skoro umarła, aniołowie powiedli ją do raju, a tam Pan pozwolił jej zobaczyć straszliwą ciemnicę, dusz ludzkich pełną, które przerażające męki – wypłacając się sprawiedliwości Boskiej – cierpiały, i oznajmiono jej, że jest to czyściec.

Później natomiast zaprowadzono ją ponownie przed oblicze Pana Jezusa Chrystusa, który ją zapytał, czy teraz – przeszedłszy do wieczności w stanie łaski uświęcającej – zechce już na zawsze zostać w niebie, czy też – litując się nad nieborakami tak wielkie męki cierpiącymi, zechce – ale zupełnie dobrowolnie, bez żadnego przymusu! – powrócić do życia i tam podejmując jak najsroższe pokuty umniejszać męki i czas pokuty dusz czyśćcowych.

Święta Krystyna zdjęta litością nad onymi mizeraczkami rzekła Panu, że wybiera powrót na ziemię, I stało się zadość jej życzeniu.

Skoro tylko ocknęła się ze snu śmiertelnego, poczęła w piece gorejące się rzucać, do ognia się kłaść, w kotłach pełnych wrzącej wody zanurzać. W zimie natomiast, całymi godzinami pod lodem przebywać, głowę tylko wystawiając nad jego powierzchnię, aby móc oddychać.

Ba! Mało tego! W grobach, pomiędzy ciałami cuchnącymi, w stanie rozkładu, się kładła, a czasem nawet jeszcze sroższe umartwienia czyniła.

I rzecz szczególna. Mimo, że w tenże sposób się dręczyła, ogromne męki i boleści cierpiała, że niejednokrotnie z bólu aż wyła, ciało jej zawsze nienaruszone zostawało, bez najmniejszych nawet śladów ran, oparzeń, czy odmrożeń. Czego byli liczni świadkowie, którym nie mamy prawa nie dowierzać, tym bardziej że Pan Bóg niejednokrotnie – i to za naszych czasów, większe jeszcze cuda czyni, niźli te, które czynił za pośrednictwem św. Krystyny, tej wielkiej przyjaciółki i miłośniczki dusz czyśćcowych.

O ciężkiej męce mnicha pewnego, który nie będąc tego godnym zapragnął zostać diakonem

Mnich pewien z zakonu cystersów, słynący z dobrego i świątobliwego życia, skoro czas nadszedł po temu, opuścił ten padół.

W niedługi czas po jego zgonie, zakonnik pełniący obowiązki zakrystiana, przed udaniem się na nocny spoczynek, siedział w swojej celi, gotując się do snu.

I oto naraz, przed oczyma jego ukazała się postać niedawno zmarłego i w te odezwała się słowa:

– Ojcze zakrystianie, jestem tym bratem, który niedawno zmarł. A oto powód, dla którego cię odwiedzam. Wiedz o tym, iż jeszcze będąc w ciele, z żądzy wywyższenia się pragnąłem dostąpić łaski święceń diakonatu, co mi za przewinę poczytano i z tejże przyczyny teraz męki cierpię, odpokutowując owo.

Przerwał na chwilę, a potem podjął na nowo:

– Lecz dobrotliwy Pan pozwolił, ażebym ci się pokazał i o wspomożenie prosił, o co cię błagam przez miłosierdzie Boskie. Idź tedy czym prędzej do ojca przeora i opowiedziawszy mu coś widział i słyszał, proś by całe zgromadzenie modliło się w mojej intencji, a na dowód, iż nie padłeś ofiarą ułudy, wskaż mu miejsce, w którym znajduje się Psałterz, którego on od wielu już dni bezskutecznie szuka.

Po wypowiedzeniu owych słów widziadło znikło.

Ponieważ jednak zakrystian był człowiekiem rozsądnym i w byle przewidzenia nie wierzył, zdmuchnął świecę, ułożył się na pryczy i rychło zasnął głębokim snem.

Nazajutrz także niczego, z tego, czego był świadkiem, nie opowiedział ojcu przeorowi, ani tym bardziej braciom zakonnym.

Tymczasem nadeszła następna noc. Zakrystian, tak jak i poprzednio szykuje się do snu i… co to?

Znów widzi marę, posturą zmarłego brata przypominającą, która czyniąc mu wyrzuty, zobowiązała go, by następnego dnia, już nie bagatelizując całej sprawy, ani jej odwlekając, opowiedział o wszystkim przeorowi.

– Na znak, że nie jestem złudzeniem, oto weź z mojej ręki ów Psałterz, który wciąż jeszcze się nie odnalazł.

Biorąc księgę, zakrystian próbował pochwycić dłoń zjawy, lecz nie natrafił na materię, a jego palce przeszły przez powietrze.

Będąc teraz już w zupełności przekonanym o rzeczywistości zjawiska, skoro świt poszedł do przeora i braci, którym wszystko to, co widział i słyszał opowiedział, a na dowód prawdy swych słów okazał ów dawno zaginiony Psałterz.

Jak nie trudno się domyślić, dzięki licznym mszom, ofiarom i dobrym uczynkom, dusza owego cierpiącego brata, została z ciemnicy wybawiona, a do chwały wiekuistej zaprowadzona.

Dusze zmarłych z radością przyjmują do swego grona tych, którzy ich za życia wspomagali

W Brytanii, pewien wieśniak, mimo iż ustawicznie pracą zajęty, pobożnym będąc, nigdy nie zaniedbywał przykazań Bożych i kościelnych.

Miał on też taki oto zwyczaj chwalebny, że ilekroć kościół mijał, bądź przez cmentarz przechodził, tylekroć modlił się za umarłych tam spoczywających.

Ponieważ życie każdego z nas jak ma początek, tak i kres mieć musi, więc nadeszła też ostatnia godzina dla owego wieśniaka.

Prosił tedy, by mu sprowadzono plebana z Najświętszym Sakramentem, iżby ów zaopatrzył go na drogę ku wieczności. Ponieważ jednak była to noc, a pleban leniwy, polecił, by konającemu udzielił Komunii Świętej diakon, który mu pomagał w pracy parafialnej.

Diakon tedy wziąwszy Ciało Pańskie, udał się do umierającego i nakarmił go owym. Po czym zaraz wieśniak ów ducha wyzionął.

Diakonowi nie pozostało nic innego, jak wrócić się na plebanię. Ale oto, przechodząc obok kościoła, ujrzał, iż drzwi jego są rozwarte na oścież, a z przykościelnego cmentarza dobiegł go głos wołający gromko:

– Powstańcie wierni! Wszyscy! I to jak najrychlej! I wyjdźcie z grobów waszych, ile was na tym cmentarzu spoczywa! Pójdźmy wszyscy do kościoła i polećmy miłosierdziu Bożemu duszę tego zmarłego, który właśnie skonał, a za żywota nigdy o nas nie zapominał, gdyż ilekroć przez cmentarz przechodził, zawsze za nami do Pana Boga wzdychał.

Potem dał się słyszeć grzmot wielki, umarli poczęli wychodzić ze swych mogił, a potem weszli do świątyni, która rzęsiście oświetlona była setkami świec, które nie wiadomo kto, ani kiedy zapalił.

Tu odprawili solenne modły za duszę owego zmarłego chłopka, a potem każdy na miejsce swego wiecznego spoczynku powrócił.

Diakon, chcąc nie chcąc, był świadkiem tego wszystkiego, bowiem tak wielki strach go sparaliżował, iż nie mógł poruszyć się z miejsca.

Widzenie owo takie zaś na nim uczyniło wrażenie, że porzuciwszy stan kapłana świeckiego, czym prędzej wstąpił do zakonu o nader surowej regule, gdzie aż do śmierci szczególniej modlił się za zmarłych.

O pewnym żołnierzu, któremu dusze czyśćcowe życie uratowały

Pewien pobożny żołnierz miał zwyczaj, że ilekroć przechodził obok cmentarza, odmawiał modlitwy za spokój dusz zmarłych.

Razu jednego stało się tak, że spostrzegłszy go oddział nieprzyjaciół, zapragnął go zamordować. Wojskowy widząc się w niebezpieczeństwie śmierci, jął uciekać, a że droga wiodła przez cmentarz, znalazłszy się pośród mogił, pomyślał:

– Co mi czynić wypada? Żywot ratować, czy zwyczaju dochować i zwykłą za umarłych odmówić modlitwę?

Niezbyt długo bił się z myślami, bo czasu po temu nie stało.

Wybrał modlitwę za dusze. Skoro tedy przeżegnawszy się nabożnie jął „wieczne odpoczywanie” odmawiać, nieprzyjaciele jego wpadli na cmentarz, aby go rozsiekać.

I oto naraz prześladowcy zatrzymali się w miejscu niczym skamieniali. Ujrzeli bowiem owego żołnierza otoczonego niezliczoną rzeszą zbrojnych, którzy najwyraźniej pragnęli go bronić.

Prześladowcy widząc taką przewagę, czym prędzej uciekli.

Jeśli Czytelnik jeszcze się tego nie domyślił, wyjaśnię, że owe rzesze zbrojnych otaczających naszego żołnierza, to były dusze, które za szczególnym zezwoleniem Bożym swemu dobroczyńcy pośpieszyły na ratunek, chroniąc go od niechybnej śmierci.

Dusze zmarłych modlącemu się kapłanowi „Amen” odpowiedziały

W czasach kiedy klasztor kluniacki był w pełnym rozkwicie, jeden mnich, kapłan, urząd swój godnie sprawujący, między innymi cnotami, którymi był ozdobiony, miał i tę, iż przechodząc przez cmentarz, modlił się za spoczywających w grobach, nigdy nie zapominając o tym, iż Panu Bogu podoba się, gdy o umarłych pamiętamy i wspomagamy ich ofiarując im nasze zasługi.

Pewnego dnia, gdy znów wypadło mu ścieżkę cmentarną przemierzyć, modląc się po cichu, na głos dodał: Requiescant in paceNiech spoczywają w pokoju.

Wówczas, ku swemu wielkiemu zdumieniu, posłyszał głosy wielkiej rzeszy ludzi, którzy mu odpowiedzieli:

„– Amen! Amen!”

Zrozumiał mnich, iż były to głosy – pełne wdzięczności – tych, za których się modlił, utwierdzające go w przekonaniu, że to, co czyni, wielką ma wartość dla nich.

Od owej pory jeszcze gorliwiej modlił się za umarłych, pomagając im i przynosząc ulgę cierpiącym, a sobie skarbiąc wdzięczność tych, którym owych cierpień ujmował.

Jednocześnie także zdobywając zasługi w oczach Bożych, bo jak mówi Pismo Święte: „święta to i zbawienna myśl modlić się za umarłych”.

Nie należy też wątpić, że kiedy ów zakonnik kończył bieg swego żywota, osiągnął kres wędrówki przez doczesność, po drugiej stronie żywota czekały nań zastępy świętych, którym pomógł wydźwignąć się z ciemnej otchłani.

Wdzięczność dusz czyśćcowych dla swych dobroczyńców jest wielka i nigdy nie zapominają oni o tych, którzy wspomagali ich swymi modlitwami.

Jako św. Odylon wielu wiernych z rąk czartowskich uwolnił

Pewien zakonnik wracający statkiem z miasta świętego Jeruzalem, gdy korab wiatry zagnały do brzegów samotnej skalistej wysepki, spotkał tam świątobliwego męża, który zadał mu pytanie, czy nie zna niejakiego Odylona, opata kluniackiego.

Skoro zagadnięty znajomość tę potwierdził, z ust pustelnika usłyszał co następuje:

– Jest w pobliżu mego zamieszkania miejsce, kędy dusze czyśćcowe srodze są przez czartów dręczone. Lecz wiele dusz z diabelskich łap, dzięki modłom kluniackich mnichów i ich opata, zostaje wyrwanych i do chwały niebieskiej wprowadzonych, co niezmiernie złości złe moce. Skoro tedy dotrzesz w swoje strony, wydostawszy się z tej wysepki, postaraj się co rychlej uwiadomić o wszystkim Odylona, prosząc go, by jeszcze pilniej modlił się i jałmużnę dawał (wraz z braćmi swymi zakonnymi) w intencji umarłych, a wielu ich dzięki temu wspomoże.

Kiedy pielgrzym wrócił do kraju i stanął w Kluniaku, opowiedział o wszystkim Odylonowi. Tenże zaś we wszystkich swoich klasztorach postanowił, by dzień 2 listopada obchodzono jako „dzień zaduszny”, modląc się wówczas w sposób szczególny za umarłych. A obyczaj ten przetrwał aż po czasy nam współczesne.

O tym, jako łzy wylewane po umarłych szkody im przysparzają

Pewna kobieta miała syna. I bardzo mądrego, i bardzo pięknego, i odznaczającego się wielką zacnością. Kochała go też ogromnie, widząc w nim podporę swojej starości.

Przecież nie zawsze tak bywa, jak sobie zamarzymy. Stało się tedy dnia pewnego, iż ów syn umarł.

Boleść kobiety po stracie jedynaka przekraczała wszelkie granice i, nieukojona w żalu po nim, płakała przez wiele dni i tygodni całych.

Aliści razu pewnego – nie wiadomo czy doświadczyła tego na jawie, czy też w półśnie będąc, ujrzała przed sobą szeroką wygodną drogę, ciągnącą się śród pól, łąk i zagajników. Na jej obrzeżach w kępach całych rosły cudne kwiaty i soczysta trawa.

Środkiem owej drogi szło dwu młodzieńców niebiańskiej urody w świetlanych szatach, zaś z tyłu za nimi, o wiele, wiele kroków dalej, wlókł się powoli, noga za nogą, jej syn.

– Synu! – zakrzyknęła na jego widok. – I czemuż nie dołączysz do owych młodzieńców, którzy cię tak znacznie wyprzedzają? Wszak – jak mniemam – udają się oni do raju niebieskiego?!

– Tak, matko, lecz żebym nie wiem jak chciał, nie przyśpieszę. Spójrz, oto moja suknia, cała przesiąknięta twymi łzami, któreś po mojej śmierci wylała po próżnicy, tamuje mi ruchy i stanowi wielki ciężar. Och! Matko, gdybyś – zamiast rozpaczać i łzy wylewać – modliła się za mnie, nie tylko bym owych młodzieńców doścignął, ale i prześcignął nawet!

To wyrzekłszy rozpłynął się w powietrzu, a widzenie znikło.

Gdy kobieta ocknęła się, przemyślawszy całą sprawę i wyciągnąwszy z niej stosowną naukę, już więcej po swym jedynaku nie płakała.

O nieuczciwym siostrzeńcu

Działo się to w czasach, gdy cesarzował Karol Wielki. Miał on w swojej drużynie pewnego szlachetnego, prawego i nad wyraz bogobojnego rycerza. Ów, gdy śmierć zajrzała mu w oczy, widząc że nie obejdzie się bez tego, iżby musiał wypłacić Boskiej sprawiedliwości w czyśćcowej ciemnicy, zawołał do swego łoża siostrzeńca, którego darzył uczuciem i w te się doń odezwał słowa:

– Posłuchaj, mój miły. Ponieważ cały mój majątek, jaki posiadam stanowi zacny, szlachetnej krwi, koń bojowy, skoro skonam, sprzedaj go najdrożej jak potrafisz, a uzyskane w ten sposób pieniądze rozdaj ubogim, w intencji ukrócenia moich mąk czyśćcowych.

To rzekłszy zamknął oczy, aby nigdy ich już nie otworzyć.

Mimo, iż zaufał siostrzeńcowi, to przecież przeliczył się srodze, ów bowiem miast wypełnić wolę umierającego, rumaka sobie przywłaszczył i jeszcze chełpił się z jego posiadania.

I tak minął rok jeden. Aż oto któregoś razu, kiedy ów siostrzeniec odpoczywał wieczorem w swojej sypialnej komnacie, stanęła przed nim postać zmarłego wuja otoczona blaskiem nieziemskiej światłości.

– Nie uczyniłeś tego, o com cię był prosił – ozwała się zjawa – dla poratowania mego. Dlategom musiał srogie męki cierpieć w ogniu. Ale głos mojej skargi na ciebie dotarł do uszu Pana, a ów wiedziony miłosierdziem i sprawiedliwością resztę kary mi darował, jednocześnie postanawiając, że ty ją zamiast mnie dopełnisz. Jako widzisz udaję się do nieba. Ty natomiast szykuj się na srogie cierpienia, które odtąd będą już twoim stałym udziałem.

To rzekłszy zjawa znikła, nieuczciwy zaś siostrzeniec natychmiast zapadł na ciężką i bolesną chorobę, która go trapiła, póki żył.

O karze, jaką poniósł kapłan pewien, gdy przywłaszczył sobie cudzy płaszcz

We wsi pewnej, pielgrzym jeden ubogi umierając, za cały majątek płaszcz wełniany mający, oddał go tamtejszemu plebanowi, iżby ów w modlitwach polecił jego duszę Bogu.

Kapłan płaszcz wziął, a jakże, ale czy to przez roztargnienie, czyli też z jakowegoś innego powodu, rychło o nim zapomniał i za zmarłego się nie modlił.

Po latach kapłan ów, powodowany szczególnym powołaniem, wstąpił do klasztoru, gdzie pędził świątobliwe życie, wiele się modląc, poszcząc i biczując.

O płaszczu owym, o którym żeśmy wcześniej wspominali, ani o pielgrzymie, który go o westchnienie do Boga prosił, ani pamiętał.

Nie zapomniało przecież o tym niebo, i stało się razu jednego, ze szczególnego dopuszczenia Bożego, że nasz kapłan śpiąc w swojej celi, ujrzał się w piekle, kędy wielki tumult i rwetes panował, a demony na rozmaite sposoby znęcały się nad potępieńcami.

Przestraszony mocno tym, co oglądał, stanął cichuchno z boku, przemyśliwując jakby się tu niepostrzeżenie wymknąć z owego miejsca kaźni i wiekuistej rozpaczy.

Niestety – diabli go wypatrzyli, a jeden z nich wskazał nań palcem rzekł:

– Patrzcie! Oto przywłaszczyciel cudzego płaszcza, godzien odebrać zapłatę za swój grzech!

Po czym demon, nie wiedzieć skąd płaszcz ów wydobył, a zamoczywszy go w smrodliwym i wrzącym ługu, z całej siły po dwakroć uderzył nim w twarz nieuczciwego kapłana.

Ten, w owym momencie przebudził się ze snu, a czując nieznośny, nie do opisania ból, począł z całych sił krzyczeć:

– Ratujcie mnie! Ratujcie mnie! Bo płonę i umieram!

Zbiegli się zatrwożeni mnisi i zdumieni stanęli u łoża wołającego. Oto bowiem cała twarz jego spalona była miejscami aż do kości, skóra czarna i popękana, przez którą wyzierały krwawe płaty mięsa.

* * *

Z różnych autorów zebrał, ale też i własnym piórem opisał

ANDRZEJ SARWA

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

czyli opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (9)

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Opowiesci_czysccowe_o_objawianiu_sie_dusz.html

oraz elektronicznej:

https://virtualo.pl/ebook/opowiesci-czysccowe-i129334/

Czyściec według św. Franciszki Rzymianki. I innych Świętych.

Czyściec według św. Franciszki Rzymianki ANDRZEJ SARWA

„Ogień czyśćcowy różni się wielce od ognia piekielnego. Ten ostatni przedstawia się św. Franciszce jako płomień czarny; ogień w czyśćcu jest jasny i czerwony. Widzi ona – nie w czyśćcu, ale na zewnątrz – Anioła Stróża po prawej, Szatana kusiciela po lewej stronie. Anioł Stróż przedstawia Bogu modły ofiarowane przez żyjących za dusze w czyśćcu cierpiące. Co do modlitw ofiarowanych za te dusze, które sądzimy być w czyśćcu, a których tam nie ma, przeznaczenie ich według św. Franciszki jest następujące: Jeśli dusza, którą sądzimy być w czyśćcu, jest w niebie i modlitw naszych nie potrzebuje, modlitwa idzie na pożytek innych dusz w czyśćcu pozostających, a także na pożytek tego, który modły zanosi; jeżeli dusza, którą sądzimy być w czyśćcu jest w piekle, modlitwa za nią zaniesiona idzie całkowicie na pożytek osoby modlącej się i nie rozdziela się na inne dusze jak w razie poprzednim.

Święta Franciszka widzi w czyśćcu trojakie pomieszczenie, niejednakowo straszne i bolesne. Te części dzielą się jeszcze na oddziały. Wszędzie kara jest ustosunkowana do grzechu, do jego rodzaju, przyczyn, skutków i innych okoliczności”. (Ernest Hello, Oblicza świętych, Warszawa 1910, s. 57)

Czyściec w opisie S. Joanny a Jesu Maria

„Prowadzono mnie też wpośród czyśćca. Są tam równie okropne męki i utrapienia jako i indziej (czyli w piekle – przyp. red.), z tą jednak różnicą, że miejsce to jest miejscem pokoju, a nie złorzeczenia; bo tu Pana Boga nie przeklinają, i owszem, chwalą i błogosławią. To zaś najcięższe jest, co cierpią, że zatrzymani są, i Pana Boga nie widzą jeszcze. Wreszcie insze wszystkie męki prawie też są, jakom pierwej w piekle wspominała. O, gdyby to niektórych ludzi napomnieć i nastraszyć mogło! którzy grzechy niektóre lekce sobie ważą. Odpowiadają, kiedy się im o tym mówi, że Bóg nie jest takim jako my skrupulantem. O jak nie dobrze wiadomi są co się na tamtym świecie dzieje! wszystkie tam ściśle roztrząsają tak dalece, iż dziwna zgoła zdałaby się rzecz widzieć, gdyby wolno było, co się tam dzieje, kiedy surowie jedno słówko wolniejsze dla żartu wyrzeczone karzą”. (O żywocie wielebney panny siostry Joanny a Jesu Marya, druk XVII-wieczny, s. 67)

Jako błogosławiona Siostra Joanna a Jesu Maria duszom czyśćcowym pomagała

„Błogosławiona Joanna bardzo była litościwa i miłości wielkiej ku bliźnim. Do tego oczyma widziała i sama doznała okrutnych mąk czyśćcowych [za życia w ciele, na ziemi – przyp. red.], a uważała też, że w onych mękach będące dusze były przyjaciółkami Boga i w tejże łasce zostawały. Dlatego (…) politowanie miała nad zatrzymaniem ich w onym więzieniu i nic bardziej nie miała w staraniu, jako aby onych z tego więzienia na wolność wyzwolić, torując im drogę do wiecznej chwały. Utrapienia, umartwienia, boleści i pokuty jej do tego jedynie zmierzały, aby przez takowe dobre uczynki (…) ratować dusze z mąk czyśćcowych (…) mogła. (…) [Dusze czyśćcowe] Joannę na wszystkich miejscach oblatywały jako kurz promienie słoneczne i chodziły za nią, gdzie się tylko obróciła. Odnajmowała każdą [z dusz] oblubienicy Chrystusowej, jak długo i na wiele lat do czyśćca jest naznaczona, oraz i męki, które ponosiła. Obstępowały czasem ją i ogniem, silnie przypalały tak, iż wszystkie jej ciało z ciężkim bólem gorzało, i kości się paliły. Z tej tedy przyczyny i doświadczenia osobistego srogich mąk czyśćcowych, tym pilniej i silniej modliła się za dusze w czyśćcu będące. Kiedy raz Chrystus Pan oblubienicy swej niebezpieczeństwo królestwa tego hiszpańskiego dla ciężkich i różnych grzechów przed oczy przedłożył, tak usilnie turbowała się o to i starała przebłagać Majestat Boży, iż o duszach w czyśćcu będących zapomniała. Przyszedł tedy Piątek Wielki, gdy wszystkie klasztoru tego siostry odprawowały Męce Bożej, rozpamiętywając uroczyste nabożeństwo. Ksieni pierwsza dusze w czyśćcu będące siostrom swym polecała. Joanna tego nie usłyszawszy dobrze, pyta się jednej siostry co pani ksieni mówiła. Gdy zaś dowiedziała się, że dusze w czyśćcu będące zalecone są ich modlitwom, rzekła: „– Insze i pilniejsze dla nas potrzeby są: błogosławione dusze są na miejscu bezpiecznym, niech nieco poczekają. Tylko co to Joanna wymówiła, zaraz uczucie żelazną ręką ognistą, która całe ramię jej objęła i prawie spaliła, tak iż z bólu wielkiego bardzo zawołała: „– Gorę! Palę się!” Trwała ta męka przez czas niemały. Na ten czas doświadczeniem samym za sprawiedliwym dopuszczeniem Bożym poznała, iż na całym świecie większej potrzeby nie masz, nad potrzeby dusz w czyśćcu będących.

Nad to zawsze jej Bóg objawił srogość i rozliczność mąk czyśćcowych, i one do cierpienia i modlenia się za te dusze pobudzał. (…) [Urban VIII papież] skoro zszedł z tego świata, zaraz dzień zejścia jego S. Joannie był objawiony, i ona dosyć czyniąc powinności swoje, do których się zobowiązała, usilnie o wyzwolenie duszy jego modlitwami swymi starała się z czyśćca go wydobyć. Pokazał się jej sam papież, ale zewsząd tak wielkimi ogarniony mękami, iż stanu jego duszy poznać nie mogła. Nie przestawała za niego gorąco i płaczliwie modlić się, bijąc się dyscyplinami i biczami różnymi, a nadto wiele innych umartwień sobie zadając, jednak zawsze w tymże nędznym stanie zostającego go widziała, ani zdało się być co pociechy onej i czasem, kiedy w pokazaniu się powtórnym pytała o stan jego, odpowiedział jej, że nie ma pozwolenia od Boga oznajmić jej o stanie swym. Odpowiedź ta ciężkością napełniła serce Joanny (…) silniej tedy modlitwą swą nastąpiła i uprzykrzyła się Majestatowi Boskiemu, ale Bóg jakby zdał się nie słyszeć jej próśb. Ale ona tym bardziej prosiła. Nie mógł dłużej ignorować próśb oblubienicy Chrystus Pan, więc ją w końcu poinformował, że męka papieża skrócona być nie może i dopełnić się musi”. (O żywocie wielebney panny…, s. 74-79)

* * *

Siostra Joanna a Jesu Maria była Hiszpanką i żyła w latach 1564-1650. Doświadczała wielu przeżyć mistycznych.

Czyściec w objawieniach św. Brygidy Szwedzkiej

Święta Brygida Szwedzka była córką Birgera, – księcia z królewskiego rodu szwedzkiego – i Sugridy, pochodzącej także z królewskiego domu Gotów. Brygida urodziła się około roku 1303 w Szwecji, a zmarła w Rzymie w 1373 roku.

Chociaż żyła w małżeństwie, jej życie odznaczało się niezwykłą surowością. Wiele się modliła i umartwiała ciało na najróżniejsze sposoby. Szczególną łaską, jaką wyświadczył jej Pan Jezus, były objawienia, które zebrane zostały w wielką i grubą księgę. Objawienia te zostały uznane przez Kościół. Brygida po śmierci męża założyła zakon od imienia fundatorki zwany brygidkami. Jej objawienia – chociaż bardzo trudne i hermetyczne, (mimo iż niektóre z nich dawno się już zdezaktualizowały), godne są lektury, niosą bowiem ze sobą wiele pożytku duchowego.

Przykłady odnoszące się do czyśćca, miejsca i stanu dusz tam cierpiących, zaczerpnięto właśnie z księgi objawień tej wielkiej szwedzkiej świętej. Niektóre z nich nie robią większego wrażenia, niektóre zaś są wręcz drastyczne, ba! tracące horrorem!

„Trzecie miejsce [pośmiertnego bytowania, mówi Matka Boska, czego świadkiem jest św. Brygida – przy. red.] jest czyściec, a ci, co w nim są potrzebują trojakiego miłosierdzia, bo trojako trapieni zostają. Trapią się w słuchaniu, bo nic lepszego nie słyszą tylko męki, karania i nędze; trapią się widzeniem, bo nic nie widzą, tylko swą nędzę; trapią się dotknieniem, bo czują gorącość ognia nieznośnego, i ciężkiego karania. Dajże im mój SYNU i Panie miłosierdzie Twoje, dla próśb moich. Odpowiedział SYN. Chętnie dla ciebie dam trojakie miłosierdzie im: naprzód słuchowi ich ulżę; widzenie uspokoi się, i karanie umniejszy się i skromniejsze będzie. Na ostatek, którzykolwiek od tej godziny są w największych mękach czyśćcowych, będą przeniesieni do średnich, albo miernych; a ci zaś którzy są w miernym karaniu, otrzymają wolniusieńkie karanie, a którzy zaś są w wolniusieńkim karaniu, przeniosą się do odpoczynku wiecznego. Odpowiedziała MATKA BOŻA: Niech ci będzie cześć i chwała wieczna Panie mój (…)” (Skarby Niebieskich Taiemnic to iest Księgi Obiawienia niebieskiego Świętej Matki Brygidy z Rodzaju królewskiego. Xiężnej neryckiey ze Szwecyey. Fundatorki S. Salvatora. Z łacińskiego na polskie przełożone przez Zakonnika Braci Mniejszych Ojców Bernardynów, Lwów 1698, s. 75)

Widzenie czyśćca w objawieniach św. Brygidy

„Nad ciemnościami zaś tymi [to znaczy ponad miejscem wiecznych mąk, piekieł – przyp. red.] jest największe karanie czyśćcowe, które dusze mogą znosić, a dalej od tego miejsca insze, gdzie jest mniejsze karanie, które nie jest insze jedno defekt sił w męstwie, w piękności, i podobnych rzeczach, jako przez podobieństwo powiadam: nie inaczej, jedno kiedyby kto był chory, a gdy ustała choroba, albo męka nie miałby siły, żeby po leku przyjść do siebie. Trzecie zaś miejsce wyższe jest, gdzie żadnej męki nie masz, jedno pragnienie przyjść do BOGA (…) Na pierwszym miejscu, nad ciemnościami jest wielkie karanie czyśćcowe, gdzieś widziała one duszę oczyszczającą się. Tam jest dotykanie czartów, tam przez podobieństwo pokazują się jadowici robacy, i podobieństwo zwierząt srogich. Tam jest gorąco i zimno, tam ciemności i zamieszanie, które pochodzą z karania, które jest w [położonym niżej – przyp. red.] piekle. Tam niektóre dusze mają mniejsze męki, a niektóre większe, wedle tego jako kto poprawił się z grzechów swoich na ten czas, którego dusza wraz z ciałem mieszkała”. (Skarby Niebieskich Tajemnic…, s. 227-228)

O straszliwych mękach pewnej duszy, które widziała św. Brygida

Pewna dusza wiele zła popełniła w życiu doczesnym, stanąwszy przed obliczem Najwyższego, z Jego dekretu oto męki musiała wycierpieć, aby do wiekuistej światłości być dopuszczoną:

„…widziałam, że jakoby wiązka niejaka była przywiązana do głowy na kształt korony, którą tak bardzo ściskała, że tył głowy pospołu z obliczem złączył się; oczy zaś wypadły z miejsc swoich, i wisiały na żyłkach, aż na jagodach (policzkach – przyp. A.S.); włosy też jakoby od ognia zgorzały i uschły, mózg się też rwał płynąc przez nozdrza, i przez uszy, język był wywieszony, i zęby powypadały; kości w ramionach były pogruchotane, i jakby powrozy skręcone; ręce złupione do szyi przywiązane, piersi zaś i żywot (brzuch – przyp. A.S.) tak mocno się z grzbietem łączyły, że żebra połamawszy się, serce ze wszystkimi wnętrznościami wywrócone rozpękło się; lędźwie zaś wisiały po bokach i kości pogruchotane wypadały, i ciągnęły się jako cienkie nici. (…)

I Sędzia na ten czas rzekł: dla Męki mojej, będzie jej otworzone niebo, pierwej z grzechów oczyściwszy się, tak długo będzie powinna cierpieć, chyba że będzie miał wspomożenie z dobrych uczynków żyjących ludzi na świecie”. (Skarby Niebieskich Tajemnic…, s. 227).

* * *

Z różnych autorów zebrał, ale też i własnym piórem opisał

ANDRZEJ SARWA

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

czyli opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (8)

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Opowiesci_czysccowe_o_objawianiu_sie_dusz.html

oraz elektronicznej:

https://virtualo.pl/ebook/opowiesci-czysccowe-i129334/

O zakonniku, który za niedbalstwo w modlitwie do czyśćca trafił

Jałmużna za umarłych nie zostanie bez nagrody

Nie wszyscy mogą dawać wielkie jałmużny, ale i przy dobrej woli i małą ofiarą możemy wspomagać dusze cierpiące – aby zapewnić błogosławieństwo Boskie. Wdowa ewangeliczna złożyła dwa pieniążki, czyli jeden grosz, do skarbonki świątynnej, a Chrystus Pan pochwalił ją, iż dała co mogła.

Ten przykład naśladowała jedna uboga niewiasta neapolitańska, która zaledwie mogła wyżywić gromadkę drobnych dziatek. Mąż jej, ubogi wyrobnik pobożny i poczciwy, przynosił co wieczór nędzną zapłatę swej ciężkiej pracy. Jednego dnia niestety! ten biedny ojciec ujęty był i uwięziony za długi, a cały ciężar utrzymania rodziny spadł na nieszczęśliwą matkę, która nie miała innego sposobu życia, jak tylko pracę swoich rąk i ufność w miłosierdziu Bożym. Dzień i noc w serdecznej modlitwie błagała Boga o ratunek w tej niedoli, a szczególnie o uwolnienie męża, który jęczał w więzieniu nie za jakie występki, a biedna kobieta nie miała żadnej nadziei opłacenia tych długów.

Powiedziano jej o pewnym zamożnym obywatelu, który używał swego majątku na wsparcie nieszczęśliwych. Natychmiast uboga niewiasta starała się o napisanie prośby, w której wyraża swą nędzę i prosi o łaskę litościwego pana. Ale niestety, otrzymuje tylko drobną jałmużnę – mały pieniądz. Co począć i do kogo się udać? Zasmucona, zbolała nad wszelki wyraz, idzie do kościoła, a rzucając się do stóp Zbawiciela utajonego w Najświętszym Sakramencie, błaga o cud miłosierdzia dla swej nieszczęśliwej rodziny, bo próżna jest w ludziach nadzieja. Wtem jakby błyskawica uderza ją myśl, zapewne od Anioła Stróża, prosić o przyczynę dusz czyśćcowych. Słyszała od kogoś o ich cierpieniach i o wielkiej ich wdzięczności dla tych, którzy je wspierają. Pocieszona tym natchnieniem, idzie zaraz do zakrystii, składa swój pieniążek i prosi o odprawienie Mszy Świętej za dusze w czyśćcu. Jakiś litościwy kapłan tam będący, rozpoczął świętą Ofiarę, z którą ona swoje gorące modły łączyła, leżąc krzyżem na ziemi.

Powstała z tej modlitwy wielce wzmocniona i pocieszona na duchu, jakby pewną była, że ją Pan Bóg wysłuchał, I oto, gdy wracając do domu przebiega gwarne ulice miasta, zbliża się do niej jakiś poważny starzec i pyta: „czemu się tak smutną wydajesz?” Ona odpowiada wymownie o swoim utrapieniu. Nieznajomy słucha ją ze współczuciem, zachęca do ufności w Bogu, i oddalając się, wręcza jej list, prosząc, aby go zaniosła do wskazanej osoby. Biedna kobieta idzie prosto na oznaczone miejsce, a znalazłszy tam młodego człowieka, gospodarza domu, spełnia polecenie. Ten otworzywszy papier, z niezmiernym wzruszeniem, poznaje pismo swego ojca zmarłego od kilkunastu lat…

– Skąd masz ten list? Kto ci go dał? – woła nadzwyczaj zdziwiony.

– Panie! – rzecze przelękniona niewiasta – jakiś poważny mężczyzna spotkał mnie na ulicy, rozmawiał ze mną i kazał mi ten list przynieść do tego domu; nie wiem, co w nim napisano, nic mi o tym nie mówił.

Coraz więcej wzruszony i zdziwiony młodzieniec, czyta głośno list, jak następuje:

„Synu mój, twój ojciec dziś wybawiony jest z czyśćca przez tę ubogą niewiastę, która ci wręczy to pismo; z jej ofiary odprawiła się tego ranka Msza Święta, za dusze w czyśćcu, a Pan w miłosierdziu swoim przyjął ją na dopełnienie mego oczyszczenia: winniśmy jej przeto największą wdzięczność. Ta poczciwa kobieta jest w ciężkim niedostatku, polecam ją twojej opiece”. (A. Morawski, Cuda i Łaski…, s. 16-20)

Oczywiście nie trzeba chyba dodawać, iż syn ojca wybawionego z czyśćca suto zaopatrzył ową ubogą kobietę, zadbawszy o to, aby już nigdy nie zaznała niedostatku.

Jest to kolejny przykład, że miłosierdzie okazane duszom czyśćcowym sprowadza na nas cuda miłosierdzia Bożego.

O żołnierzach po śmierci o wspomożenie proszących

Około Roku Pańskiego 1078, nieopodal Wormacji, przez wiele dni i nocy obserwować można było wielkie dziwy. Oto wielka ilość zbrojnych – jednych pieszych, innych zasię konnych, pokazywała się okolicznym mieszkańcom, zgiełk czyniąc. A zdawało się jakby zastępy owe wychodziły z pobliskiej góry.

Zdarzenie owo wzbudzało nie tylko zdziwienie, ale i strach. Znalazł się jednak przecież mnich pewien, mieszkaniec Lunxurgeńskiego klasztoru, który wespół z kilkoma towarzyszami, zawiesiwszy sobie na szyi krzyż, wyszedł odważnie owym zbrojnym na spotkanie.

Skoro ich zagadnął kim są, skąd się tutaj wzięli i czego by żądali, usłyszał takową odpowiedź:

– Nie jesteśmy nocnym przywidzeniem, ani też żywymi ludźmi, lecz duszami, które niegdyś na tym świecie możnym panom służyły. Przed wielu laty w tym właśnie miejscu, w srogiej bitwie śmierć ponieśliśmy.

– A ponieważ bezbożny żywot pędziliśmy, karę teraz cierpieć musimy.

– Patrz na nas. Ubiór, zbroja, oręż, konie, które nam za życia służyły i niejednokrotnie były powodem grzechu, po śmierci stały się przyczyną straszliwych mąk. Wszystko, co teraz widzicie około nas, wszystko to jest dla nas ogniem, który nas pali, aczkolwiek wy go swymi śmiertelnymi oczyma nie widzicie.

A gdy zakonnik pytał, czy żywi mogą im jakoś pomóc i poratować, od tej samej duszy żołnierza usłyszał:

– Postami i modlitwami, a osobliwie ofiarami Ciała i Krwi Pana Jezusowej ratowani być możemy i o to prosimy.

Skoro skończył mówić, cała rzesza duchów jednym głosem zawołała po trzykroć:

„– Módlcie się za nami!”

I zaraz się zdało, jakby się wszyscy oni w ogień obrócili, a i góra sama, jakby ogniem gorzała, po niebie przetaczały się grzmoty, a korony drzew wydawały wielki szum.

O zakonniku, który za niedbalstwo w modlitwie do czyśćca trafił

W konwencie Poczęcia Najświętszej Panny w Parmie, roku 1541, umarł uważany przez wszystkich za nadzwyczaj świątobliwego ojciec Jan de Via.

Za życia przyjaźnił się on z równie nabożnym zakonnikiem, z bratem Ascentiusem.

Skoro po śmierci Jana Ascentius przez kilka dni trwał na modlitwie za spokój duszy swego przyjaciela, naraz ogarnęła go jasność wprost nie do opisania, a z owej jasności wyłoniła się postać zmarłego.

Tak straszny lęk zdjął Ascentiusza, że nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Ponieważ zjawisko to ciągle trwało, w końcu oswoiwszy się z nim nieco i wziąwszy na odwagę, zapytał, czego by umarły żądał od niego.

Ten zaś ozwał się w te słowa:

– Mimo świątobliwego życia, żarliwych modlitw, postów i pokut zaniedbywałem odmawiać Officium za umarłych, i chociaż Pan Bóg w miłosierdziu swoim mnie nie potępił, to jednak nie pierwej osiągnę chwałę wiekuistą i przekroczę bramy raju, aż wy żyjący w tym klasztorze dopełnicie tego, czegom ja nie dopełnił.

Po wyrzeczeniu owych słów, widzenie znikło.

Przestraszony i niemniej przejęty brat Ascentius powiadomił o zaszłych zdarzeniu gwardiana, a ów, nie zwlekając, zarządził to, o co prosiła pokutująca dusza ojca Jana de Via.

Po niejakim czasie tenże ostatni znów się ukazał swemu przyjacielowi, tyle że tym razem w daleko większej jasności, dziękując za spełnienie przedłożonej mu prośby, która dla umarłego miała tak kolosalne znaczenie.

Wartość Najświętszej Ofiary dla dusz czyśćcowych

Gdy ojciec Jan de Aluerna, franciszkanin, odprawiał Mszę Świętą w dzień zaduszny, ofiarując ją z takim uczuciem miłości i pobożności, że aż prawie popadł w zachwycenie, stał się świadkiem niezwykłego widzenia.

Skoro przy Mszy Świętej najświętsze Ciało Boże podnosił, ofiarując je Ojcu niebieskiemu, aby miłości tego, który na krzyżu wisiał wybawić raczył, ujrzał wprost niezliczoną liczbę dusz wychodzących z czyśćca, jakby wielość skier z pieca ognistego wystrzelający ku górze, i widział jak do ojczyzny niebieskiej wstępowały dla zasług Pana Chrystusowych, który dla zbawienia ludzkiego na krzyżu dał się przybić.

O mękach, jakie w czyśćcu cierpią niegodni mnisi

Mnich pewien – niestety historia nie przekazała nam ni jego imienia, ni czasu, w jakim żył – będąc bliskim śmierci, popadł w zachwycenie i zaprowadzony został w miejsce, kędy doznaje się szczególniejszych mąk.

To, co ujrzał, wprawiło go i w zdumienie i w przerażenie zarazem. Oto bowiem dostrzegał postaci demonów, które ponawdziewawszy na rożna niegodnych mnichów, równo ich nad ogniem piekły, a wrzący tłuszcz, który z nich wypłynął, skrzętnie zbierały i polewały nim spieczone tołuby.

Anioł, który był mu za przewodnika, widząc, że ów nie może ze spokojem patrzeć na owe męczarnie okropne, wyprowadził go stamtąd czym prędzej na miejsce ochłody i powiedział:

– Ci, których widziałeś, że ich w ogniu wielkim pieczono, nie służyli Panu ochotnie w bojaźni i z drżeniem. Nie dosyć przestrzegali karności Reguły, modlili się bez żarliwości. W świecie natomiast byli dworni, krotochwilni, cudze kąty nawiedzający, zbytek miłujący, gnuśni i lekkomyślni. Dlatego nie pierwej dostąpią chwały wiekuistej, aż się nie wypłacą Panu aż do ostatniego pieniążka.

Godzina w czyśćcu się zdaje wiecznością

Pewien zakonnik umierając prosił, aby opat podobnie tak jak wszystkich ten padół opuszczających, zaopatrzył go na śmierć świętymi sakramentami i dał mu rozgrzeszenie.

Ponieważ opat koniecznie musiał właśnie w tym czasie na pewien okres opuścić klasztor, nie przypuszczając, że mnich ów rzeczywiście prędko umrze, rzecz całą postanowił odłożyć do swojego powrotu.

Los sprawił, iż pod nieobecność opata konający rozstał się z tym światem.

Skoro opat powrócił, ciało umarłego nie było jeszcze pogrzebane. Opat zaś udawszy się do kościoła, ze smutkiem myślał, że nie spełnił prośby umierającego, narażając go przez to na cierpienia po przekroczeniu progu żywota.

Tak się jednak złożyło, że mnich ów umarł obciążony jedynie grzechami lekkimi, więc nie zasługiwał na wieczne potępienie i nie mógł być strącony do piekła ognistego.

Ze szczególnego pozwolenia Bożego pozwolono umarłemu objawić się bolejącemu nad jego losem opatowi, a gdy ów go ujrzał, umarły jął się domagać od niego przyobiecanego rozgrzeszenia i wyznaczenia stosownej pokuty.

Opat nie wiedząc, co by za pokutę zadać nieboszczykowi, rzekł:

– Jako zadośćuczynienie za twoje przewiny, masz przebywać w czyśćcu do momentu, aż twoje ciało zostanie pogrzebane.

Skoro to umarły usłyszał, tak okrutnie i tak rozpaczliwie krzyknął, że głos jego po całym opactwie się rozległ.

– Och! Ty niemiłosierny człowiecze! Skazałeś mnie na tak długie męki. Rozkazałeś mi tak długo trwać w ogniu, gdzie czas upływa zgoła inaczej niż w doczesności, a minuta równa się wiekom całym.

To wykrzyknąwszy – zniknął.

O ciężkości mąk czyśćcowych

Był pewien zakonnik dominikanin, nader pobożny i świątobliwy, który wielce się przyjaźnił z jednym minorytą.

Pewnego razu, podczas rozmowy dotyczącej wieczności i bytowania po śmierci w nowej rzeczywistości, niebacznie sobie obiecali, że (jeżeli taka by była wola Pańska), który z nich pierwszy z tego świata zejdzie, objawi się temu, który jeszcze pomiędzy żywymi się ostanie i o swoim stanie mu oznajmi.

Umarł tedy jako pierwszy franciszkanin minoryta, a po upływie kilku dni, gdy dominikanin był w refektarzu, ukazał mu się umarły, i gdy ze sobą przez chwilę rozmawiali, niektóre mu rzeczy bardzo dziwne, a dotyczące przyszłego żywota, powiedział, a w końcu i to, iż doświadcza niezmiernie ciężkich mąk czyśćcowych.

Na potwierdzenie tejże prawdy, położył rękę na stole i zaraz wypalił nią ognisty, głęboki ślad, który po dziś dzień w Armoreńskim Konwencie można oglądać, na dowód, że istnieje życie po śmierci, i że w tym życiu – kto winien – musi się wypłacać Boskiej sprawiedliwości.

* * *

Z różnych autorów zebrał, ale też i własnym piórem opisał

ANDRZEJ SARWA

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

czyli opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (7)

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Opowiesci_czysccowe_o_objawianiu_sie_dusz.html

oraz elektronicznej:

https://virtualo.pl/ebook/opowiesci-czysccowe-i129334/

O żołnierzach po śmierci o wspomożenie proszących . Jałmużna za umarłych nie zostanie bez nagrody.

O żołnierzach po śmierci o wspomożenie proszących . Jałmużna za umarłych nie zostanie bez nagrody.

Nie wszyscy mogą dawać wielkie jałmużny, ale i przy dobrej woli i małą ofiarą możemy wspomagać dusze cierpiące – aby zapewnić błogosławieństwo Boskie. Wdowa ewangeliczna złożyła dwa pieniążki, czyli jeden grosz, do skarbonki świątynnej, a Chrystus Pan pochwalił ją, iż dała co mogła.

Ten przykład naśladowała jedna uboga niewiasta neapolitańska, która zaledwie mogła wyżywić gromadkę drobnych dziatek. Mąż jej, ubogi wyrobnik pobożny i poczciwy, przynosił co wieczór nędzną zapłatę swej ciężkiej pracy. Jednego dnia niestety! ten biedny ojciec ujęty był i uwięziony za długi, a cały ciężar utrzymania rodziny spadł na nieszczęśliwą matkę, która nie miała innego sposobu życia, jak tylko pracę swoich rąk i ufność w miłosierdziu Bożym. Dzień i noc w serdecznej modlitwie błagała Boga o ratunek w tej niedoli, a szczególnie o uwolnienie męża, który jęczał w więzieniu nie za jakie występki, a biedna kobieta nie miała żadnej nadziei opłacenia tych długów.

Powiedziano jej o pewnym zamożnym obywatelu, który używał swego majątku na wsparcie nieszczęśliwych. Natychmiast uboga niewiasta starała się o napisanie prośby, w której wyraża swą nędzę i prosi o łaskę litościwego pana. Ale niestety, otrzymuje tylko drobną jałmużnę – mały pieniądz. Co począć i do kogo się udać? Zasmucona, zbolała nad wszelki wyraz, idzie do kościoła, a rzucając się do stóp Zbawiciela utajonego w Najświętszym Sakramencie, błaga o cud miłosierdzia dla swej nieszczęśliwej rodziny, bo próżna jest w ludziach nadzieja.

Wtem jakby błyskawica uderza ją myśl, zapewne od Anioła Stróża, prosić o przyczynę dusz czyśćcowych. Słyszała od kogoś o ich cierpieniach i o wielkiej ich wdzięczności dla tych, którzy je wspierają. Pocieszona tym natchnieniem, idzie zaraz do zakrystii, składa swój pieniążek i prosi o odprawienie Mszy Świętej za dusze w czyśćcu. Jakiś litościwy kapłan tam będący, rozpoczął świętą Ofiarę, z którą ona swoje gorące modły łączyła, leżąc krzyżem na ziemi.

Powstała z tej modlitwy wielce wzmocniona i pocieszona na duchu, jakby pewną była, że ją Pan Bóg wysłuchał, I oto, gdy wracając do domu przebiega gwarne ulice miasta, zbliża się do niej jakiś poważny starzec i pyta: „czemu się tak smutną wydajesz?” Ona odpowiada wymownie o swoim utrapieniu. Nieznajomy słucha ją ze współczuciem, zachęca do ufności w Bogu, i oddalając się, wręcza jej list, prosząc, aby go zaniosła do wskazanej osoby. Biedna kobieta idzie prosto na oznaczone miejsce, a znalazłszy tam młodego człowieka, gospodarza domu, spełnia polecenie. Ten otworzywszy papier, z niezmiernym wzruszeniem, poznaje pismo swego ojca zmarłego od kilkunastu lat…

– Skąd masz ten list? Kto ci go dał? – woła nadzwyczaj zdziwiony.

– Panie! – rzecze przelękniona niewiasta – jakiś poważny mężczyzna spotkał mnie na ulicy, rozmawiał ze mną i kazał mi ten list przynieść do tego domu; nie wiem, co w nim napisano, nic mi o tym nie mówił.

Coraz więcej wzruszony i zdziwiony młodzieniec, czyta głośno list, jak następuje:

„Synu mój, twój ojciec dziś wybawiony jest z czyśćca przez tę ubogą niewiastę, która ci wręczy to pismo; z jej ofiary odprawiła się tego ranka Msza Święta, za dusze w czyśćcu, a Pan w miłosierdziu swoim przyjął ją na dopełnienie mego oczyszczenia: winniśmy jej przeto największą wdzięczność. Ta poczciwa kobieta jest w ciężkim niedostatku, polecam ją twojej opiece”. (A. Morawski, Cuda i Łaski…, s. 16-20)

Oczywiście nie trzeba chyba dodawać, iż syn ojca wybawionego z czyśćca suto zaopatrzył ową ubogą kobietę, zadbawszy o to, aby już nigdy nie zaznała niedostatku.

Jest to kolejny przykład, że miłosierdzie okazane duszom czyśćcowym sprowadza na nas cuda miłosierdzia Bożego.

==================================

O żołnierzach po śmierci o wspomożenie proszących

Około Roku Pańskiego 1078, nieopodal Wormacji, przez wiele dni i nocy obserwować można było wielkie dziwy. Oto wielka ilość zbrojnych – jednych pieszych, innych zasię konnych, pokazywała się okolicznym mieszkańcom, zgiełk czyniąc. A zdawało się jakby zastępy owe wychodziły z pobliskiej góry.

Zdarzenie owo wzbudzało nie tylko zdziwienie, ale i strach. Znalazł się jednak przecież mnich pewien, mieszkaniec Lunxurgeńskiego klasztoru, który wespół z kilkoma towarzyszami, zawiesiwszy sobie na szyi krzyż, wyszedł odważnie owym zbrojnym na spotkanie.

Skoro ich zagadnął kim są, skąd się tutaj wzięli i czego by żądali, usłyszał takową odpowiedź:

– Nie jesteśmy nocnym przywidzeniem, ani też żywymi ludźmi, lecz duszami, które niegdyś na tym świecie możnym panom służyły. Przed wielu laty w tym właśnie miejscu, w srogiej bitwie śmierć ponieśliśmy.

– A ponieważ bezbożny żywot pędziliśmy, karę teraz cierpieć musimy.

– Patrz na nas. Ubiór, zbroja, oręż, konie, które nam za życia służyły i niejednokrotnie były powodem grzechu, po śmierci stały się przyczyną straszliwych mąk. Wszystko, co teraz widzicie około nas, wszystko to jest dla nas ogniem, który nas pali, aczkolwiek wy go swymi śmiertelnymi oczyma nie widzicie.

A gdy zakonnik pytał, czy żywi mogą im jakoś pomóc i poratować, od tej samej duszy żołnierza usłyszał:

– Postami i modlitwami, a osobliwie ofiarami Ciała i Krwi Pana Jezusowej ratowani być możemy i o to prosimy.

Skoro skończył mówić, cała rzesza duchów jednym głosem zawołała po trzykroć:

„– Módlcie się za nami!”

I zaraz się zdało, jakby się wszyscy oni w ogień obrócili, a i góra sama, jakby ogniem gorzała, po niebie przetaczały się grzmoty, a korony drzew wydawały wielki szum.

O zakonniku, który za niedbalstwo w modlitwie do czyśćca trafił

W konwencie Poczęcia Najświętszej Panny w Parmie, roku 1541, umarł uważany przez wszystkich za nadzwyczaj świątobliwego ojciec Jan de Via.

Za życia przyjaźnił się on z równie nabożnym zakonnikiem, z bratem Ascentiusem.

Skoro po śmierci Jana Ascentius przez kilka dni trwał na modlitwie za spokój duszy swego przyjaciela, naraz ogarnęła go jasność wprost nie do opisania, a z owej jasności wyłoniła się postać zmarłego.

Tak straszny lęk zdjął Ascentiusza, że nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Ponieważ zjawisko to ciągle trwało, w końcu oswoiwszy się z nim nieco i wziąwszy na odwagę, zapytał, czego by umarły żądał od niego.

Ten zaś ozwał się w te słowa:

– Mimo świątobliwego życia, żarliwych modlitw, postów i pokut zaniedbywałem odmawiać Officium za umarłych, i chociaż Pan Bóg w miłosierdziu swoim mnie nie potępił, to jednak nie pierwej osiągnę chwałę wiekuistą i przekroczę bramy raju, aż wy żyjący w tym klasztorze dopełnicie tego, czegom ja nie dopełnił.

Po wyrzeczeniu owych słów, widzenie znikło.

Przestraszony i niemniej przejęty brat Ascentius powiadomił o zaszłych zdarzeniu gwardiana, a ów, nie zwlekając, zarządził to, o co prosiła pokutująca dusza ojca Jana de Via.

Po niejakim czasie tenże ostatni znów się ukazał swemu przyjacielowi, tyle że tym razem w daleko większej jasności, dziękując za spełnienie przedłożonej mu prośby, która dla umarłego miała tak kolosalne znaczenie.

Wartość Najświętszej Ofiary dla dusz czyśćcowych

Gdy ojciec Jan de Aluerna, franciszkanin, odprawiał Mszę Świętą w dzień zaduszny, ofiarując ją z takim uczuciem miłości i pobożności, że aż prawie popadł w zachwycenie, stał się świadkiem niezwykłego widzenia.

Skoro przy Mszy Świętej najświętsze Ciało Boże podnosił, ofiarując je Ojcu niebieskiemu, aby miłości tego, który na krzyżu wisiał wybawić raczył, ujrzał wprost niezliczoną liczbę dusz wychodzących z czyśćca, jakby wielość skier z pieca ognistego wystrzelający ku górze, i widział jak do ojczyzny niebieskiej wstępowały dla zasług Pana Chrystusowych, który dla zbawienia ludzkiego na krzyżu dał się przybić.

O mękach, jakie w czyśćcu cierpią niegodni mnisi

Mnich pewien – niestety historia nie przekazała nam ni jego imienia, ni czasu, w jakim żył – będąc bliskim śmierci, popadł w zachwycenie i zaprowadzony został w miejsce, kędy doznaje się szczególniejszych mąk.

To, co ujrzał, wprawiło go i w zdumienie i w przerażenie zarazem. Oto bowiem dostrzegał postaci demonów, które ponawdziewawszy na rożna niegodnych mnichów, równo ich nad ogniem piekły, a wrzący tłuszcz, który z nich wypłynął, skrzętnie zbierały i polewały nim spieczone tołuby.

Anioł, który był mu za przewodnika, widząc, że ów nie może ze spokojem patrzeć na owe męczarnie okropne, wyprowadził go stamtąd czym prędzej na miejsce ochłody i powiedział:

– Ci, których widziałeś, że ich w ogniu wielkim pieczono, nie służyli Panu ochotnie w bojaźni i z drżeniem. Nie dosyć przestrzegali karności Reguły, modlili się bez żarliwości. W świecie natomiast byli dworni, krotochwilni, cudze kąty nawiedzający, zbytek miłujący, gnuśni i lekkomyślni. Dlatego nie pierwej dostąpią chwały wiekuistej, aż się nie wypłacą Panu aż do ostatniego pieniążka.

Godzina w czyśćcu się zdaje wiecznością

Pewien zakonnik umierając prosił, aby opat podobnie tak jak wszystkich ten padół opuszczających, zaopatrzył go na śmierć świętymi sakramentami i dał mu rozgrzeszenie.

Ponieważ opat koniecznie musiał właśnie w tym czasie na pewien okres opuścić klasztor, nie przypuszczając, że mnich ów rzeczywiście prędko umrze, rzecz całą postanowił odłożyć do swojego powrotu.

Los sprawił, iż pod nieobecność opata konający rozstał się z tym światem.

Skoro opat powrócił, ciało umarłego nie było jeszcze pogrzebane. Opat zaś udawszy się do kościoła, ze smutkiem myślał, że nie spełnił prośby umierającego, narażając go przez to na cierpienia po przekroczeniu progu żywota.

Tak się jednak złożyło, że mnich ów umarł obciążony jedynie grzechami lekkimi, więc nie zasługiwał na wieczne potępienie i nie mógł być strącony do piekła ognistego.

Ze szczególnego pozwolenia Bożego pozwolono umarłemu objawić się bolejącemu nad jego losem opatowi, a gdy ów go ujrzał, umarły jął się domagać od niego przyobiecanego rozgrzeszenia i wyznaczenia stosownej pokuty.

Opat nie wiedząc, co by za pokutę zadać nieboszczykowi, rzekł:

– Jako zadośćuczynienie za twoje przewiny, masz przebywać w czyśćcu do momentu, aż twoje ciało zostanie pogrzebane.

Skoro to umarły usłyszał, tak okrutnie i tak rozpaczliwie krzyknął, że głos jego po całym opactwie się rozległ.

– Och! Ty niemiłosierny człowiecze! Skazałeś mnie na tak długie męki. Rozkazałeś mi tak długo trwać w ogniu, gdzie czas upływa zgoła inaczej niż w doczesności, a minuta równa się wiekom całym.

To wykrzyknąwszy – zniknął.

O ciężkości mąk czyśćcowych

Był pewien zakonnik dominikanin, nader pobożny i świątobliwy, który wielce się przyjaźnił z jednym minorytą.

Pewnego razu, podczas rozmowy dotyczącej wieczności i bytowania po śmierci w nowej rzeczywistości, niebacznie sobie obiecali, że (jeżeli taka by była wola Pańska), który z nich pierwszy z tego świata zejdzie, objawi się temu, który jeszcze pomiędzy żywymi się ostanie i o swoim stanie mu oznajmi.

Umarł tedy jako pierwszy franciszkanin minoryta, a po upływie kilku dni, gdy dominikanin był w refektarzu, ukazał mu się umarły, i gdy ze sobą przez chwilę rozmawiali, niektóre mu rzeczy bardzo dziwne, a dotyczące przyszłego żywota, powiedział, a w końcu i to, iż doświadcza niezmiernie ciężkich mąk czyśćcowych.

Na potwierdzenie tejże prawdy, położył rękę na stole i zaraz wypalił nią ognisty, głęboki ślad, który po dziś dzień w Armoreńskim Konwencie można oglądać, na dowód, że istnieje życie po śmierci, i że w tym życiu – kto winien – musi się wypłacać Boskiej sprawiedliwości.

* * *

Z różnych autorów zebrał, ale też i własnym piórem opisał

ANDRZEJ SARWA

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

czyli opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (7)

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Opowiesci_czysccowe_o_objawianiu_sie_dusz.html

oraz elektronicznej:

https://virtualo.pl/ebook/opowiesci-czysccowe-i129334/

Dbałość o duszę. Pamięć dusz o nas.

Dbałość o duszę

Zasłużony pisarz Walenty Wielogłowski opowiada: „Piotr Gamrat, biskup krakowski, z życia i pokuty do św. Magdaleny był podobny. Za młodu, świeckim będąc, życie prowadził rozpustne, mając do swoich swawoli towarzysza i przywódcę niejakiego Kurosza, czyli Kurozwańskiego. Z czasem jednak tknięty łaską Ducha Świętego dawne życie porzucił i kapłanem został. Doszedł do godności biskupa krakowskiego. Dla ubogich był miłosiernym, że na każdy dzień stu ich swoim chlebem żywił, i za nim chodziły zawsze dwa wozy naładowane kożuchami i inną odzieżą. Więc gdy kogo obdartego albo od zimna drżącego na drodze spotkał, nie tylko go przyodział, ale i obdarował. Raz w wigilię święta jakiegoś wybierał się na nieszpory do kościoła; w pokoju tedy sam siedząc, czekał, rychło mu dadzą znać, że czas już nadchodzi.

Tymczasem stanęła przed nim postać znajomej mu osoby, a mianowicie owego Kurosza, dawno już zmarłego. Zrazu począł się lękać, ale przyszedłszy do siebie, pytał Kurosza skąd przychodzi. Odpowiedział:

– Żyję i daleko szczęśliwszym życiem niż wy.

– Gamrat na to: Czy może być, abyś ty był zbawionym, któryś życie tak sprośne prowadził, o czym i ja wiem?

Wtedy Kurosz odpowiedział.

– W młodym wieku będąc w cudzych krajach, byłem w towarzystwie takiego, który bluźnił i lżył Matkę Boską, a ja zdjęty gorliwością o Jej honor, ująłem się i dzielnie broniłem. W dalszym życiu nigdy mi ta rzecz na myśl nie przyszła, aż wtenczas, gdy dusza moja z ciałem się rozstawać miała. Gdy słusznie sądu Bożego się lękałem, stawa przede mną Najświętsza Panna z orszakiem aniołów i rzuciwszy na mnie okiem miłosierdzia rzekła:

– Czyliż mój żołnierz, obrońca honoru mego ma zginąć? Wstawiła się tedy Najświętsza Panna za mną do Syna swego, a gdy się to stało, wzięła mnie skrucha serdeczna z obrzydzeniem dawnych nałogów. Prosiłem już nie ustami, ale sercem swoim o miłosierdzie Boskie i przyjął Bóg żal mój i gdym w nim skonał, nie potępił duszy mojej, ale ją między wybranych swoich policzył. Teraz mnie do ciebie posłał, żebym cię o bliskim życia schyłku przestrzegł. Tyle twoja litość nad ubogimi przed majestatem Bożym sprawiła, że ci miłosierdzie Boże zjednała. Wiedz, że za sześć miesięcy pewnie się z tym światem rozstaniesz. Masz więc jeszcze czas pokuty i przejednania Boga.

To wyrzekłszy, zniknął z oczu Gamrata, a on zlawszy się łzami, szczerze o poprawie życia i pokucie myśleć począł i nikogo tego dnia do siebie nie dopuszczając, nierychło potem poufałym sobie powiedział, co się z nim stało.

Oddał się cały pokucie i w sześć miesięcy potem (w r. 1545), jak mu przepowiedzianym było, zszedł z tego świata”. (Co warta dusza. Karta z życia Siostry Dominiki, Szarytki, z czasów wojny Francusko-Pruskiej w 1870 roku, Warszawa 1930, s. 23-26)

Pamięć dusz o nas

Ks. Jezuita Mrowiński pisze: „W gnieźnieńskim powiecie znajduje się wieś Czeszewo, która przed kilkudziesięciu laty należała do radcy sądowego śp. Szumana. Stracił on w późnym już wieku małżonkę i zamieszkał sam jeden, bo był bezdzietnym, dość obszerny dwór staropolski.

Dwór ten był stawiany, jak prawie wszystkie dawniejsze, z drewna i miał tę nierzadką na owe czasy osobliwość, że będąc pokrytym słomą, zaciekał, ile razy deszcz padał.

W kilku miejscach pokoju stawiano talerze na łóżkach, szafkach itd. dla chwytania przeciekającej wody. Oczywiście, że sufity i belki bardzo na tym cierpiały. – W kilka tygodni po śmierci żony, pan radca spał sobie najsmaczniej, nagle budzi się i widzi we drzwiach, prowadzących do drugiego pokoju, nieboszczkę, żonę swoją, która patrząc nań uprzejmie, kiwa palcem, żeby wstał i do niej się zbliżył. Zbudzony zapalił świecę, ale nic nie widząc, nie fatygował się, mruknął sobie: „imaginacja!” zgasił świecę i zasnął.

Po chwili ta sama postać żony w tym samym miejscu jemu się pokazuje i tak samo jak przedtem na niego kiwa. Radca zapalił świecę, ale że widzenie znikło, a on był bardzo trzeźwym człowiekiem i w żadne strachy nie wierzył, zgasił światło i usnął. Po chwili pokazuje mu się zmarła żona po raz trzeci w tym samym miejscu i kiwa nań z wielką usilnością.

Radcy było tego już za wiele, zapalił świecę, wdział na siebie szlafrok i wychodzi do drugiego pokoju, dokąd weszła żona; świeci, szuka, nie ma nikogo. Kiedy zmieszany trochę już się wraca do sypialnego pokoju, wtem słyszy łoskot i krach łamiących się belek, spadającego sufitu, który zdruzgotał łóżko i wszystko, co było w sypialnym pokoju. Z przestrachu upadł na ziemię, chmura kurzu zaległa salę, w której się znajdował. Wkrótce jednak przyszedł do siebie, a następnie opowiedział wszystkim to dziwne zdarzenie, o którym i ja słyszałem od jego bratanków, powszechnie szanowanych w Księstwie Poznańskim obywateli, z których jeden był prezesem Koła sejmowego polskiego w Berlinie”. (Co warta dusza…, s. 27-29)

Cuda miłosierdzia Bożego za przyczyną dusz czyśćcowych

Wilhelm Freyszen, sławny księgarz w Kolonii, otrzymawszy dwie znakomite łaski od Boga, w roku 1649, przez przyczynę dusz czyśćcowych napisał list do Ojca Jakuba Monfort, gorliwego szerzyciela nabożeństwa za zmarłych, przez wydanie książki pod tytułem: De misericordia defunctis exhibenda. List ten podajemy w całości.

„Piszę do Was, mój Ojcze, aby Wam oznajmić o dwojakim cudzie, którego doznałem z miłosierdzia Bożego, to jest uzdrowienie mojej żony i mojego syna. W dni świąteczne sklep mój zwyczajnie jest zamknięty; mając tedy więcej czasu, zabrałem się do czytania książki o nabożeństwie za dusze czyśćcowe, której wydrukowanie łaskawie mi powierzyć raczyłeś. Gdym jeszcze był zajęty tym czytaniem, oznajmują mi, że moje dziecko, czteroletni chłopczyk, ciężko zachorował; po kilku dniach tak mu się pogorszyło, że doktorowie nie mieli żadnej nadziei wyleczenia go, i już czyniono przygotowania do pogrzebu. W ciężkiej boleści mojej, zwróciłem się do Boga i przyszła mi myśl, że może go uratuję, czyniąc ślub na korzyść dusz czyśćcowych. Nazajutrz rano idę do kościoła i gorąco proszę Pana Boga, aby mnie wysłuchał, obowiązując się ślubem rozdać darmo sto egzemplarzy tej książeczki zachęcającej do miłosierdzia nad Kościołem cierpiącym, a rozdać je kapłanom i zakonnikom, aby z większym pożytkiem wypełnione były praktyki, które tam są wskazane.

Byłem pełen nadziei. Gdym wrócił do domu, znalazłem lepiej syna mojego; prosił o posiłek, chociaż od kilku dni nie mógł przełknąć ani kropli wody. Nazajutrz zdrów był zupełnie, wstał poszedł na przechadzkę, jadł, jakby nigdy nie chorował. Przejęty wdzięcznością starałem się jak najprędzej dopełnić mego przyrzeczenia. Poszedłem do księży, prosiłem, aby ze stu egzemplarzy wzięli dla siebie, ile zechcą, a resztę, żeby sami rozdali kapłanom, zakonnikom, klasztorom; aby dusze czyśćcowe, moje dobrodziejki, miały z ich modlitwy ratunek…”.

(Tenże sam człowiek za wstawiennictwem dusz czyśćcowych wyprosił uleczenie śmiertelnie chorej żony, pomijam ów opis, jako bardzo podobny do poprzedniego). (A. Morawski, Cuda i Łaski Miłosierdzia Bożego, Warszawa 1892, s. 12-14)

* * *

Z różnych autorów zebrał, ale też i własnym piórem opisał

ANDRZEJ SARWA

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

czyli opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (6)

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

================

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Opowiesci_czysccowe_o_objawianiu_sie_dusz.html

oraz elektronicznej:

https://virtualo.pl/ebook/opowiesci-czysccowe-i129334/

O czyśćcu, czyli o stanie raczej niż miejscu w zaświatach

Z różnych autorów zebrał, ale też i własnym piórem opisał

ANDRZEJ SARWA

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

czyli opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (4)

CZYŚCIEC

Kościół katolicki naucza o czyśćcu, czyli o stanie raczej niż miejscu w zaświatach, gdzie przebywają przez pewien określony czas dusze wszystkich tych ludzi, którzy co prawda nie zmarli w stanie grzechu śmiertelnego, ale bądź to byli skażeni grzechami powszednimi, bądź też umierając nie zdążyli ponieść kar, jakie za przewinienia winni byli ponieść, żyjąc jeszcze w doczesności. A dla sprawiedliwości Bożej nie ma zasługi bez nagrody, jak również nie ma winy bez kary.

Ponieważ nic niedoskonałego nie może wejść do przybytków rajskiej szczęśliwości, logicznym się wydaje, iż Bóg powinien był utworzyć czyściec – miejsce ekspiacji za drobniejsze przewinienia, miejsce, w którym dusze zmarłych w pewnym określonym czasie zdołają się zupełnie wybielić, by móc osiągnąć niebieską nagrodę.

Tak więc czyściec jest potrzebny boskiej sprawiedliwości. Ale jest też potrzebny boskiej miłości. To właśnie owa miłość pozwala duszom, dla których najdrobniejszy nawet występek, czy niespłacony dług zamykały drogę do nieba, pozbyć się tego balastu ciągnącego je w dół, i w końcu – po odpokutowaniu – w pełni zjednoczyć się z Bogiem.

Kościół katolicki naucza, że żyjący mogą pomagać duszom czyśćcowym modlitwą, postami, dobrymi uczynkami, odprawianiem w ich intencji Mszy Świętej i przystępowaniem do Stołu Pańskiego.

A na co powołuje się Kościół, nauczając o czyśćcu?

Mimo iż w Piśmie Świętym tak Starego, jak i Nowego Testamentu słowo czyściec nie występuje ani razu, to jego istnienia można się domyślić z różnych tekstów biblijnych, które pozwolę sobie tutaj przytoczyć:

Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone. Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym. (Mt 12, 31-32)

Co oznaczają te słowa? Ano jedno, to mianowicie, iż chociaż śmierć człowiecza jest kresem zarówno zasługi, jak i winy, to przecież Bóg już „po tamtej stronie” może odpuszczać pewne grzechy.

A zatem konsekwentnie: jeśli nic skażonego nie może wejść do Królestwa Niebieskiego, więc nie tam owe grzechy mogą zostać odpuszczone, lecz w jakimś innym miejscu. To zaś, iż jest ono miejscem czasowych tylko cierpień nasuwa się samo.

Innymi fragmentami biblijnymi zdającym się w sposób alegoryczny wskazywać na istnienie czyśćca są te:

Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus, I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. (1 Kor 3, 10-15)

Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą. (Łk 12, 47-48)

I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec Mój niebieski, jeśli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu. (Mt 18, 34)

Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz. (Mt 5, 25-6)

Święty Paweł Apostoł w owym tekście z 1 Listu do Koryntian zdaje się mówić o tym, iż różne może być życie poszczególnych chrześcijan, opierające się na jednym z możliwych do przyjęcia dla nich fundamentów – na Jezusie Chrystusie. Dokonania przecież mogą mieć całkiem rozmaite – od wielkich i chwalebnych, po nic nie znaczące, które nie wytrzymają próby i ogień je strawi, ale chociaż sami ludzie, których czyny pochłonie ogień, poniosą przez to stratę, to jednak przez tenże ogień sami zostaną oczyszczeni.

Ponieważ ocena dokonań ludzkich będzie dopiero po śmierci, to i oczyszczenie przez ogień nie za życia, ale po przejściu do nieśmiertelności.

Prócz zacytowanych wyżej fragmentów nowotestamentowych, teologowie katoliccy powołują się także i na słowa zawarte w Drugiej Księdze Machabejskiej. A oto interesujący nas fragment:

Potem Juda zebrał wojsko i powiódł do miasta Adullam. Ponieważ zaś wypadł siódmy dzień, zgodnie ze zwyczajem oczyścili się i tam spędzili szabat. Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach. Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i z tej właśnie przyczyny zginęli. Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany. Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mają przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, który zginęli. Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda – była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu. (2 Mch 12, 38-45 BT)

Powyższy fragment ma dowodzić, że odpuszczenie grzechów jest możliwe także i po śmierci, co ma – jak wiemy – uzasadniać katolicką naukę o czyśćcu.

Ale przecież teologowie, nauczając o czyśćcu, powołują się nie tylko na Biblię, lecz również na starochrześcijańską tradycję. A dokładniej na obyczaj modlenia się za zmarłych. Co czynili chrześcijanie już w pierwszych wiekach istnienia Kościoła:

Okazują to gorącymi, a nieraz niespokojnymi życzeniami ochłody dla tych dusz, obrony ich od zła, uchylenia od nich ciemności. Okazują to jeszcze wyraźniej samym faktem, że się modlą za nie i o modlitwy za nie na wszystkie strony proszą: rozumiejąc, że te dusze są w takim stanie, w którym czegoś brakuje i pomocy potrzebują. Najwyraźniej wreszcie to wierzenie w czyściec okazują przez rozróżnienie, jakie czynią między duszami: nie modlą się wcale za dzieci, które po chrzcie, bez zmazy grzechu poszły do Boga, ani za tych, którzy śmiercią męczeńską jak drugim chrztem oczyścili się doskonale; więc kiedy za innych się modlą, to dlatego, że przypuszczają u nich możliwość win niezupełnie zgładzonych. (Ks. J. Morawski, Świętych obcowanie, cz. 1, Komunia między duszami, Kraków 1904, s. 99-100)

Ponieważ według objawienia boskiego, po śmierci nie ma już ani zasługi, ani też winy, a zatem człowiek sam z siebie, nie jest w stanie odmienić swego losu i zaraz po sądzie szczegółowym trafia do miejsca ostatecznego przeznaczenia, to gdyby nie istniało miejsce, w którym możliwe jest oczyszczenie się z grzechów lekkich lub odbycie niedopełnionych kar, wszelkie modlitwy za umarłych nie miałyby najmniejszego sensu i nie wywoływałyby żadnych skutków.

Tymczasem od wieków Kościół modli się za zmarłych w grzechach. Uczy ponadto, że żywi poprzez swoje modlitwy i inne pobożne praktyki odbywane w intencji ulżenia cierpieniom osób znajdujących się w czyśćcu, mogą im nie tylko przynosić ulgę, ale i skracać czas oczekiwania na oglądanie Boga w wieczności.

* * *

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Opowiesci_czysccowe_o_objawianiu_sie_dusz.html

oraz elektronicznej:

https://virtualo.pl/ebook/opowiesci-czysccowe-i129334/

A KIEDY UMRZESZ, ODBIERZESZ SWOJĄ ZAPŁATĘ

Z różnych autorów zebrał, ale też i własnym piórem opisał

ANDRZEJ SARWA

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

czyli opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (3)

A KIEDY UMRZESZ, ODBIERZESZ SWOJĄ ZAPŁATĘ

Jak już wcześniej wspomniałem, sąd, jaki odbywa się nad duszą ludzką po śmierci, nie przypomina zgoła sądu znanego nam z ziemskiego życia.

Jest to oficjalne – w obliczu Chrystusa – potwierdzenie wyboru, jakiego człowiek dokonał żyjąc na ziemi. Wynika to z wolnej woli, którą rodzaj ludzki został obdarowany w chwili stworzenia. Bóg dając ludzkiej istocie wolność wyboru czynu, dał jej jednocześnie i rozum, który pozwala rozróżnić, który czyn dokąd zaprowadzi: czy do wiekuistej szczęśliwości, czy na wiekuistą mękę.

Jeśli człowiek żyje zgodnie z prawem nadanym przez Stwórcę, wybiera niebo, jeśli zaś to prawo świadomie i dobrowolnie łamie i przekracza, wybiera piekło. Można to porównać z dzieckiem, które poucza matka: „Nie baw się nożem – powiada ona – bo się skaleczysz”. Dziecko może jej posłuchać lub nie, a zatem skaleczyć się lub nie.

Przed ponad dwustu laty tak oto rzecz tę ujął ksiądz Karol Fabiani:

Jeżeli mówić będziesz, byłem w tylu okazjach i niebezpieczeństwach, w których niepodobna mi się dało grzechu ustrzec i uchronić, odpowiedzą ci alboś nie wiedział, że Bóg upominał i przestrzegał: Qui amat periculum, in illo peribit (kto się w niebezpieczeństwie kocha, w niebezpieczeństwie zginie)? Byłeś w tylu okazjach, któż ci tam być kazał? Sameś okazji do złego szukał, sameś się na nią narażał. Więc też z ciebie samego zguba. (Ks. K. Fabiani, Kazania niedzielne całego roku…, Kalisz 1786, s. 48-49)

Ponieważ Bóg z miłości do człowieka nie pozbawia go prawa do wolności, szanując je zawsze, nawet i wówczas, gdy człowiek – z punktu widzenia Boga – źle go używa i co w efekcie prowadzi do tragedii, nie można Bogu zarzucać okrucieństwa.

Największym dobrem człowieka jest właśnie wolność i Bóg tę wolność szanuje.

A zatem wiemy już, iż to, gdzie się znajdujemy po śmierci, zależy wyłącznie od nas samych. A wedle nauki katolickiej znaleźć się można w trzech miejscach: w niebie, czyśćcu bądź piekle.

Przyjrzyjmy się czyśćcowi:

* * *

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Opowiesci_czysccowe_o_objawianiu_sie_dusz.html

oraz elektronicznej:

https://virtualo.pl/ebook/opowiesci-czysccowe-i129334/

SĄD SZCZEGÓŁOWY – POKAŻĄ DUSZY JEJ CZYNY, ZWAŻĄ I OSĄDZĄ

Z różnych autorów zebrał, ale też i własnym piórem opisał

ANDRZEJ SARWA

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

czyli opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (2)

SĄD SZCZEGÓŁOWY – POKAŻĄ DUSZY JEJ CZYNY, ZWAŻĄ I OSĄDZĄ

Natychmiast po tym, gdy dusza opuści martwe ciało, staje przed obliczem Chrystusa na sąd. Wszystkie czyny człowieka, zarówno dobre, jak i złe, zostają ujawnione i dokonuje się moralnej oceny umarłego, a potem feruje wyrok. Za życie dobre, przepojone miłością Stwórcy i bliźniego – nagroda, zaś za złe, pełne nienawiści i samouwielbienia kara. W chwili śmierci kończy się możliwość jakiejkolwiek zmiany swego losu, ponieważ nadszedł kres zasługi i winy, co wynika z dwu przyczyn. Po pierwsze: dusza odłączona od ciała, nie jest już pełnym, takim, jaki powstał w zamyśle Bożym, w chwili stwarzania, człowiekiem. Pozbawiona materialnej formy, z którą tworzyła psychofizyczną jedność, nie może działać. Po drugie zaś: czas wyznaczony na dokonanie wyboru pomiędzy Bogiem a Szatanem się skończył.

Czy sąd szczegółowy należy rozumieć jako analogiczny do ludzkiego, ziemskiego, kiedy to występują: sądzący, podsądny, oskarżyciel i obrońca oraz istnieje określona procedura prawna? Na pewno nie. To raczej dusza mając pokazane całe jej życie, dokonuje samooceny, uświadamiając sobie co wybrała, a Bóg swoim autorytetem to potwierdza.

Oto co na temat sądu szczegółowego pisze Ks. Marcin Ziółkowski:

Materią sądu szczegółowego są wszystkie myśli, słowa i czyny, począwszy od chwili, kiedy człowiek zaczął używać rozumu i wolnej woli, a tym samym rozeznawać dobro i zło. Całe więc życie moralne człowieka jest przedmiotem sądu szczegółowego; cokolwiek człowiek uczynił dobrego lub złego w tym życiu, z tego zdaje rachunek jego dusza na sądzie boskim. Jak ścisły i sprawiedliwy jest ten sąd, możemy przypuszczać ze słów Chrystusa:

„Powiadam wam, że z każdego słowa próżnego, które by ludzie wyrzekli, zdadzą sprawę w dzień sądu. Albowiem ze słów twoich będziesz usprawiedliwiony i ze słów twoich będziesz potępiony». (Mt 12, 36-37)

Sąd szczegółowy odbywa się za pomocą specjalnego oświecenia bożego, które duszy odsłania i ukazuje jej całe życie moralne. W chwili rozłączenia z ciałem dusza otrzymuje od Boga wlane idee poznawcze oraz specjalne światło. Dzięki tym wlanym ideom poznawczym, wzmocnionym przez działanie bożego światła, dusza intuicyjnie poznaje doskonale i jasno cały swój stan moralny, a więc wszystkie swoje zasługi i grzechy. Wszystkie dobre czy złe myśli, słowa i czyny z życia doczesnego na ziemi wychodzą na jaw. Światło boże oświecające umysł duszy jest tak silne, że dzięki niemu dusza poznaje jak najdokładniej i najbardziej szczegółowo wszystko, cokolwiek dobrego czy złego dokonała w ciele na ziemi.

Również na sposób specjalnego oświecenia bożego następuje wydanie wyroku. Dusza mianowicie poznaje intuicyjnie i jak najdokładniej swój stan moralny, uświadamia sobie również i to, że w tym momencie jest sądzona przez Boga i otrzymuje wyrok taki, na jaki sobie zasłużyła. Wyrok, który zapada na sądzie szczegółowym, natychmiast podlega wykonaniu. Dusza (…) natychmiast dostaje się do miejsca swego przeznaczenia. (…) Miejscem sądu szczegółowego jest miejsce śmierci. Gdzie człowiek umiera, tam też odbywa się sąd boży nad jego duszą. (…) Dusza (…) w momencie sądu nie poznaje bezpośrednio swego sędziego – Chrystusa (…) Dusza jednak w chwili sądu dzięki specjalnemu oświeceniu bożemu ma doskonałą świadomość, że w tym momencie Chrystus ją sądzi i na nią wydaje wyrok. (Ks. M. Ziółkowski, Eschatologia, Sandomierz 1963, s. 130-132)

Teraz rozpoczyna się dalsza część egzystencji, trwająca od momentu wydania wyroku aż do dnia zmartwychwstania ciał i Sądu Ostatecznego. Chociaż dusze zostały oddzielone od świata materialnego, to jednak zachowały z nim pewną, więź. Uczy o tym dogmat o świętych obcowaniu, podkreślający jedność Kościoła ziemskiego i pozaziemskiego. Żywi mogą pomagać umarłym modląc się za nich, i odwrotnie. Oczywiście z owej jedności są wyłączeni potępieni, ponieważ ani im nie można już pomóc, ani oni nie potrafią i nie chcą pomagać żyjącym. Zaabsorbowani wyłącznie sobą, zrozpaczeni i pogrążeni w piekle – cierpiący od ognia i od nienawiści – nienawidzący i Boga, i samych siebie, aż do bólu.

* * *

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Opowiesci_czysccowe_o_objawianiu_sie_dusz.html

oraz elektronicznej:

https://virtualo.pl/ebook/opowiesci-czysccowe-i129334/

Opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (1)

Z różnych autorów zebrał, ale też i własnym piórem opisał

ANDRZEJ SARWA

OPOWIEŚCI CZYŚĆCOWE

czyli opowieści prawdziwe o objawianiu się dusz czyśćcowych (1)

ŚMIERĆ NIE JEST KOŃCEM ISTNIENIA

Według nauki Kościoła katolickiego, ziemskie życie człowieka jest tylko etapem na drodze ku wieczności. Nie należy zatem okazywać większego niż to oczywiście konieczne, zainteresowania dobrami materialnymi.

Człowiek jest istotą złożoną z dwu współzależnych elementów: materialnego ciała i niematerialnej duszy. Pierwszy z nich, którego istnienie jest ściśle uwarunkowane łącznością z drugim, podlega śmierci, a po niej zniszczeniu. Dusza natomiast po opuszczeniu ciała żyje nadal, jako z natury swej nieśmiertelna, ale mimo iż zachowuje wszelkie przymioty psychiczne żyjącego człowieka, w pełni nim nie jest, bo nie ma już żadnej możliwości działania na płaszczyźnie materialnej.

Śmierć zatem (czyli innymi słowy: ustanie wszelkich funkcji życiowych ciała) nie jest ostatecznym kresem istnienia, lecz zmianą formy trwania. Kończy się trwanie w czasie, a rozpoczyna w wieczności.

Człowiek jest istotą stojącą na pograniczu dwu światów: materialnego, bowiem zniszczalnym (co należy do jego natury) ciałem przypomina zwierzęta oraz duchowego, ponieważ nieśmiertelnością duszy podobny jest aniołom, a nawet samemu Bogu.

Niegdyś, na początku czasów, Stwórca obdarzył pierwszych ludzi nieśmiertelnością, warunkując ją jednak absolutnym poddaniem się ustanowionemu prawu. Jednocześnie jednak Adam i Ewa posiadali wolną wolę, czyli możliwość wyboru w postępowaniu i mogli to prawo zachować i żyć wiecznie, bądź je przekroczyć i umrzeć.

Wtedy na widownię ludzkości wkroczył Szatan. Niegdyś najpiękniejszy z aniołów, a na skutek buntu przeciwko Bogu – powodowany pychą – najszpetniejszy i ziejący nienawiścią ku Stworzycielowi.

Od chwili utraty swego stanowiska w Raju, wykorzystujący każdą sposobność aby uczynić Bogu na złość, postanowił, że użyje do tego Pierwszych Rodziców. Skoro Bóg powiedział:

…z drzewa poznania dobra I zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz. (Rdz 2,17)

on natychmiast zaprzeczył:

«Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło». (Rdz 3, 4-5)

Adam i Ewa dali wiarę Szatanowi i w efekcie utracili nieśmiertelność, bo:

Zapłatą za grzech jest śmierć. (Rz 6, 23)

A prawem sukcesji konieczność umierania przeszła na wszystkich ich potomków, I – jak uczy Kościół – nie ma nikogo, kto by nie podlegał temu prawu. Nawet Pan Jezus, z chwilą, gdy przyjął ludzkie ciało, mu się poddał.

Zatem wszyscy muszą umrzeć. Wiąże się z tym również w sposób istotny element niepewności: Kiedy? Dziś, jutro, za dwadzieścia lat? Skoro więc momentu śmierci nie można przewidzieć, należy żyć w taki sposób, aby do niej być stale przygotowanym. Jak więc trzeba to czynić, aby ów warunek wypełnić? Najpełniejszą odpowiedź znajdziemy w Ewangelii św. Łukasza, który przytacza przypowieść Jezusa o pewnym bogaczu, który zgromadziwszy znaczny majątek poczuł się zabezpieczony na przyszłość. Cieszył się ze swego bogactwa, planując oddanie się próżnowaniu. Cóż, kiedy przyszło mu umrzeć. Jego dorobek materialny okazał się niczym w oczach Najwyższego, a bogactw duchowych nie posiadał, bo nie zabiegał o nie, zaabsorbowany wyłącznie potrzebami ciała:

I opowiedział im przypowieść: «Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów, I rzekł: „Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra, I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj!” Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?” Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem». (Łk 12, 16-21)

Chrześcijanin powinien żyć inaczej: na pierwszym miejscu stawiać wartości duchowe, a na drugim dopiero materialne. To, że w dziejach (a i obecnie również) nie zawsze postępowano zgodnie z ewangelicznymi nakazami, jest już inną sprawą. Niemniej takie rozumienie doczesności – jako etapu na drodze ku wieczności jest kamieniem węgielnym doktryny katolickiej i świadczy o jej eschatologicznym charakterze.

Chociaż prawo śmierci jest powszechne i musi ona nadejść w pewnym określonym przedziale lat żywota, to jednak, jak informuje Biblia, względem dwu ludzi zostało ono zawieszone na niezmiernie długi czas. Chodzi tu o Henocha i Eliasza. O pierwszym czytamy w Księdze Rodzaju:

Żył więc Henoch w przyjaźni z Bogiem, a następnie znikł, bo zabrał go Bóg. (Rdz 5, 23-24)

Drugi natomiast został w ciele porwany do nieba w wozie ognistym, czego barwny opis znajdujemy w Piśmie Świętym:

Kiedy Pan miał wśród wichru unieść Eliasza do nieba, szedł Eliasz z Elizeuszem z Gilgal. Wtedy rzekł Eliasz do Elizeusza: «Zostańże tutaj, bo Pan postał mnie aż do Betel». Elizeusz zaś odpowiedział: «Na życie Pana i na twoje życie: nie opuszczę cię!» Zatem przyszli do Betel. Wtedy uczniowie proroków, którzy byli w Betel, wyszli do Elizeusza i powiedzieli do niego: «Czy wiesz, że Pan dzisiaj zabierze pana twego wzwyż, ponad twą głowę?’» On zaś odrzekł: «Również i ja to wiem. Milczcie!» Wtedy powiedział do niego Eliasz: «Elizeuszu! Zostańże tutaj, bo Pan posłał mnie aż do Jerycha». On zaś odrzekł: «Na życie Pana i na twoje życie: nie opuszczę cię!» Weszli więc do Jerycha. Wtedy uczniowie proroków, którzy byli w Jerychu, przybliżyli się do Elizeusza i powiedzieli do niego: «Czy wiesz, że Pan dzisiaj zabiera pana twojego wzwyż, ponad twą głowę?» On zaś odpowiedział: «Również i ja to wiem. Milczcie!» Wtedy rzekł Eliasz do niego: «Zostańże tutaj, bo Pan posłał mnie aż do Jordanu». Elizeusz zaś odpowiedział: «Na życie Pana i na twoje życie: nie opuszczę cię!» I szli dalej razem.

A pięćdziesiąt osób z uczniów proroków poszło i stanęło z przeciwka, z dala, podczas gdy oni obydwaj przystanęli nad Jordanem. Wtedy Eliasz zdjął swój płaszcz, zwinął go i uderzył wody, tak iż się rozdzieliły w obydwie strony. A oni we dwóch przeszli po suchym łożysku. Kiedy zaś przeszli, rzekł Eliasz do Elizeusza: «Żądaj, co mam ci uczynić, zanim wzięty będę od ciebie». Elizeusz zaś powiedział: «Niechby – proszę – dwie części twego ducha przeszły na mnie!» On zaś odrzekł: «Trudnej rzeczy zażądałeś. Jeżeli mnie ujrzysz, jak wzięty będę od ciebie, spełni się twoje życzenie; jeśli zaś nie [ujrzysz], nie spełni się». Podczas gdy oni szli i rozmawiali, oto [zjawił się] wóz ognisty wraz z rumakami ognistymi i rozdzielił obydwóch: a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios. Elizeusz zaś patrzał i wołał: «Ojcze mój! Ojcze mój! Rydwanie Izraela i jego jeźdźcze». I już go więcej nie ujrzał. Ująwszy następnie szaty swoje, Elizeusz rozdarł je na dwie części i podniósł płaszcz Eliasza, który spadł z góry od niego. Wrócił i stanął nad brzegiem Jordanu.

I wziął płaszcz Eliasza, który spadł z góry od niego, uderzył wody, lecz one się nie rozdzieliły. Wtedy rzekł: «Gdzie jest Pan, Bóg Eliasza?» I uderzył wody, a one rozdzieliły się w obydwie strony. Elizeusz zaś przeszedł środkiem. Uczniowie proroków, którzy byli w Jerychu, ujrzeli go z przeciwka, i oświadczyli: «Duch Eliasza spoczął na Elizeuszu». Wyszli zatem naprzeciw niego, oddali mu pokłon do ziemi i powiedzieli do niego: «Oto wśród twoich sług jest pięćdziesięciu dzielnych ludzi. Niechaj pójdą i poszukają pana twojego, czy go nie uniósł Duch Pański i nie spuścił na jakąś górę lub na jakąś dolinę». Lecz on odpowiedział: «Nie posyłajcie!» A gdy nalegali na niego zbyt mocno, powiedział: «Poślijcie!» Posłali więc pięćdziesięciu mężów, którzy szukali Eliasza trzy dni i nie znaleźli go. Skoro wrócili do niego, gdy przebywał w Jerychu, rzekł do nich: «Czyż wam nie powiedziałem: Nie chodźcie»? (2 Kr 12, 1-18)

Tych dwu proroków – Henocha (inaczej: Enocha) i Eliasza Bóg zachował przy życiu aż do czasów ostatecznych. Ks. Marcin Ziółkowski w swojej „Eschatologii” tak pisze:

Według tradycji ci dwaj mężowie ze Starego Testamentu dotąd nie umarli, lecz żyją gdzieś w miejscu Bogu wiadomym. „Nie wątpimy – mówi św. Augustyn – że Henoch i Eliasz żyją w tych ciałach, w których się urodzili”. Przed końcem świata mają oni znowu zjawić się na ziemi, aby przez głoszenie nauki Chrystusowej i nawoływanie ludzi do pokuty przygotować wszystkich na drugie przyjście Chrystusa. Ich specjalne posłannictwo na ziemi będzie przypadało na czasy panowania antychrysta i powszechnej apostazji ludzi od zasad wiary. Stąd według Ojców Kościoła Henoch i Eliasz mają stoczyć walkę z antychrystem i mają zginąć w tej walce męczeńską śmiercią. „Henoch i Eliasz żyją, – mówi św. Augustyn – zostali przeniesieni, i gdziekolwiek są, to żyją. A jeśli pewne przypuszczenie wiary na podstawie Pisma Bożego nas nie myli, to mają umrzeć. Wspomina bowiem Apokalipsa o dwóch cudownych prorokach, że umrą i wobec ludzi zmartwychwstaną i wstąpią do Pana. Przez nich rozumie się Henocha i Eliasza, jakkolwiek tam ich imiona są zamilczane”. (Ks. M. Ziółkowski, Eschatologia, Sandomierz 1963, s. 23)

Znamy już zatem katolicki pogląd na kwestię śmierci, jej nieuchronność i jednocześnie nieśmiertelność duszy. Cóż wobec tego czeka człowieka po przejściu owej granicy dzielącej dwa światy: doczesny i wieczny?

* * *

Książka niniejsza jest dostępna w wersjach papierowej:

https://ksiegarnia-armoryka.pl/Opowiesci_czysccowe_o_objawianiu_sie_dusz.html

oraz elektronicznej:

https://virtualo.pl/ebook/opowiesci-czysccowe-i129334/

Modlitwa za zmarłych – Godzinnik czyśćcowy. E-book.

MD: Nie rozumiem, ale zakładam, że potrzebujący potrafią użyć, skorzystać.

===========================

Andrzej Sarwa: Jest to plik drukarski!
My mamy zrobiony z tego e-book, ale nie udało się go nam umieścić na
platformach sprzedażowych jako darmowy, więc musieliśmy dać wymaganą
cenę. Np. empik:
https://www.empik.com/godzinki-za-dusze-zmarlych-w-czysccu-cierpiacych-na-caly-tydzien-anonim,p1253658514,ebooki-i-mp3-p
liczy sobie za to 4,67.

o, przepraszam, tu jest za darmo!
https://woblink.com/ebook/godzinki-za-dusze-zmarlych-w-czysccu-cierpiacych-na-caly-tydzien-anonim-239499u

———–
Andrzej Sarwa

więcej ew. tu: a.j.sarwa@gmail.com

Godzinnik czyśćcowy – Część druga.

Na Kompletę

Nawróć nas Jezu, grzeszników do siebie.

Daj jak najprędzej cieszyć się nam w niebie

Oswobodź dusze z ognia czyśćcowego.

Niechaj Cię chwalą w Trójcy jedynego.

Hymn

Jezu, nasz Zbawicielu i łaskawy Panie.

Wspomnij na dusz czyśćcowych niezmierne karanie.

Tęsknią do Twoich źródeł, schną do Twej ochłody

Daruj kaźń, skróć godziny, a zabierz na gody.

Te zwłaszcza co modlitwom moim przeznaczone.

Mają być z czyśćcowego ognia wyproszone.

V. Wieczny dać odpoczynek raczże jej mój Panie

R. A światłość wieczna niech jej świecić nie przestanie.

Modlitwa

Boże, który szczodrobliwość Twoją, nad duszami pokazujesz, zbawienie ludzkie miłujący, żebrzemy łaski Twojej, wejrzyj miłosiernym okiem Twoim na zgromadzenie rodziców, braci, sióstr i dobrodziejów naszych, którzy z tego świata zeszli a teraz w ogniu czyśćcowym cierpią, a osobliwie dusze, które pragną widzieć chwałę Twoją i któreś przeznaczył, aby niegodnymi modlitwami mymi z mąk wybawione były, zaprowadź je do chwały wiekuistej na wieki wieków. Amen.

Ofiarowanie

Przyjmij łaskawie, Ojcze te godzinki proszę,

Za dusze, za którymi ręce moje wznoszę.

Do miłosierdzia Twego; odpuść kary winę,

Przyjmij do uszu Twoich za nimi przyczynę.

A ja w godzinę śmierci niech szczęśliwym będę,

I za Świętych przyczyną niebo niech osiędę. Amen.

Godzinki za dusze zmarłych na środę

o Najsłodszym Imieniu Jezus

Na Jutrznię

Bogu niech będzie chwała z wysokości,

By wyrwał dusze z czyśćcowych ciemności.

Ojcu Synowi Duchowi świętemu.

W Trójcy na wieki Bogu jedynemu.

Hymn

Na Imię Jezus, niech wszelkie stworzenie

Oddaje chwałę Bogu, wyśpiewuje pienie.

Anielskie święte głosy niechaj chwałę dają,

Dusze za ich przyczyną niechaj ulgę mają.

Niech najprędzej gniew Boski uśmierzony będzie,

Człowiek grzeszny w niebieskiej chwale niech zasiędzie.

V. Niech Imię Pańskie będzie pochwalone.

R. A dusze z czyśćca prędko wybawione.

Modlitwa

Najsłodszy Panie Jezu Chryste, przez Najświętsze imię Twoje Jezus, aniołom przyjemne, czartom straszliwe, przed którym piekielne moce uciekają, zmiłuj się nad duszami w czyśćcu cierpiącymi. Zaprowadź je na miejsce światłości i pokoju. Amen.

Na Prymę

Bogu niech będzie chwała z wysokości,

By wyrwał dusze z czyśćcowych ciemności.

Ojcu Synowi Duchowi świętemu.

W Trójcy na wieki Bogu jedynemu.

Hymn

Najsłodszy Panie Jezu, dla Imienia Twego.

Raczże wybawić dusze z ognia czyśćcowego,

Niechaj Cię w chwale Twojej wiecznie wysławiają,

Na wieki nieskończone dzięki Ci oddają.

Święci w chwale niebieskiej będący duchowie,

Cieszcie się, gdy wprowadzają dusze Aniołowie.

V. Niech Imię Pańskie będzie pochwalone.

R. A dusze z czyśćca prędko wybawione.

Modlitwa

Boże, któryś najchwalebniejsze Imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, jednorodzonego Syna Twego uczynił wiernym Twoim przyjemne i słodkie, złym duchom ogromne i straszliwe, daj duszom cierpiącym, aby przez to Imię Jezus, pociechę w mękach uczuły i do wiekuistej radości, prędko się dostały, przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Na Tercję

Bogu niech będzie chwała z wysokości,

By wyrwał dusze z czyśćcowych ciemności.

Ojcu Synowi Duchowi świętemu.

W Trójcy na wieki Bogu jedynemu.

Hymn

Imię najświętsze, sławne nad wszystkie niebiosy

Gdy było ogłoszone anielskimi głosy.

Tobie Matko Maryjo i Józefie Święty,

Przez tę radość, którąś miał wtenczas, teraz wzięty

Do nieba, proś za dusze przybranego Syna.

By im grzechowa była darowana wina.

V. Niech będzie Imię Pańskie pochwalone.

R. A dusze z czyśćca prędko wybawione.

Modlitwa

O dobry Jezu! O miłosierny Jezu! Synu Maryi, raczże wlać w serca moje łaskę Twoją, abym mógł doskonale chwalić Imię Twoje Najświętsze, dusze zaś w czyśćcu będące za przyczyną Matki Najświętszej Twojej i Józefa Świętego niech z mąk będą wybawione. Amen.

Na Sekstę

Bogu niech będzie chwała z wysokości,

By wyrwał dusze z czyśćcowych ciemności.

Ojcu Synowi Duchowi świętemu.

W Trójcy na wieki Bogu jedynemu.

Hymn

Uchodzi nam czas grzeszny, uchodzą godziny

Prędko, czyli też późno, trzeba z tej doliny

Przenieść się w kraj daleki, tam czasu nie będzie

Poprawy ni pokuty; niechże nam przybędzie

Natenczas Imię Jezus, a dusze będące

W niebie niech nas ratują Bogu już służące.

V. Niech będzie Imię Pańskie pochwalone.

R. A dusze z czyśćca prędko wybawione.

Modlitwa

Boże wszystkich wiernych Stwórco i Odkupicielu, daj duszom w czyśćcu będącym odpuszczenie wszystkich grzechów, aby przez najsłodsze Imię Jezus tej łaskawości dostąpiły, której w tych mękach przez miłosierdzie Twoje pożądają na wieki wieków. Amen.

Na Nonę

Bogu niech będzie chwała z wysokości,

By wyrwał dusze z czyśćcowych ciemności.

Ojcu Synowi Duchowi świętemu.

W Trójcy na wieki Bogu jedynemu.

Hymn

Jak wiele ludzkie serca myśli zamykają.

Niechaj wszystkie na folgę duszom obracają.

Niech Imię słodkie Jezus straszne czartom w mocy

Dodaje duszom w czyśćcu do Nieba pomocy.

Niechaj święte Kościoła wspomogą ofiary,

A mąk ciężkich ogniste zagaszą pożary.

V. Niech będzie Imię Pańskie pochwalone.

R. A dusze z czyśćca prędko wybawione.

Modlitwa

O dobry Jezu! Ojcze miłosierdzia! Zmiłuj się nad duszami zmarłych, a daj im jak najprędzej widzenie światłości chwały majestatu Twego Boskiego, niech dusze wiernych odpoczywają na wieki wieków. Amen.

Na Nieszpór

Bogu niech będzie chwała z wysokości,

By wyrwał dusze z czyśćcowych ciemności.

Ojcu Synowi Duchowi świętemu.

W Trójcy na wieki Bogu jedynemu.

Hymn

Z głębokości przepaści wołamy do Ciebie,

Usłysz Jezu wołanie na wysokim niebie.

Skłoń ku duszom cierpiącym miłosierne uszy,

Niechaj Cię ich męczarnia ku litości wzruszy.

Niech zgasną w Imię Jezus czyśćcowe płomienie,

Niech ich Twego Imienia ratuje wspomnienie.

V. Niech Imię Pańskie będzie pochwalone.

R. A dusze z czyśćca prędko wybawione.

Modlitwa

Daj nam to słodki Jezu, prosimy cię, abyśmy wszyscy, którzy imię Jezus czcimy, w godzinę śmierci na ustach mieć je mogli, dusze zaś tych, którzy z miłosierdzia twojego w tym wypowiadaniu najsłodszego imienia Jezus skonały, z czyśćcowych mąk niech będą wybawione, aby cię na wieki wieków chwaliły. Amen.

Na Kompletę

Przybądź najsłodszy Jezu z miłosierdzia Swego,

Na ratunek cierpiącym z dekretu Twojego.

Wybaw ich jak najprędzej z ognia i katuszy.

Niechaj Cię w Niebie chwalą z czyśćca wzięte dusze.

Ojcu, Synowi, Duchowi Świętemu

Chwała na wieki w Trójcy jedynemu.

Hymn

O Jezu miłosierny! Wysłuchaj wzdychanie

Dusz udręczonych w czyśćcu, żałosne wołanie.

Niechaj Imię Twe Jezus będzie pochwalone,

A dusze z czyśćca przez nie wybawione.

A kiedy staną w chwale Boga Jedynego,

Niech przybędą na pomoc w dzień skonania mego.

V. Niech Imię Jezus z męki was wybawi.

R. I jak najprędzej w swej chwale postawi.

Modlitwa

Zmiłuj się najłaskawszy Jezu nad duszami w czyśćcu zatrzymanymi, dla których odkupienia naturę ludzką przyjąłeś i śmierć najokrutniejszą podjąłeś. Zmiłuj się nad wzdychaniem, zmiłuj się nad łzami, które do Ciebie wylewają, przez moc najsłodszego Imienia Twego Jezus i męki Twej, odpuść im karanie przez grzechy ich zasłużone, podaj im rękę, zaprowadź ich na miejsce ochłody, światłości i pokoju. Amen.

Ofiarowanie

Te godzinki Jezu mój, Tobie ofiaruję.

Za dusze, które w mękach Imię Twe ratuje.

Niechaj ulgę nieszczęśni w bólach swoich mają,

Gdy najsłodsze Twe imię tam wypowiadają.

Ja zaś gdy stąd pójść muszę przed oblicze Twoje,

Niechaj to słowo Jezus zamknie mowę moję. Amen.

Godzinki za dusze zmarłych na czwartek do Przenajświętszego Sakramentu

Pójdźmy czym prędzej, padłszy na kolana.

Oddajmy pokłon, powitajmy Pana,

Który w Najświętszym będąc Sakramencie

Przyjmie ukłony w codziennym momencie

Nie wzgardzi prośbą, którą wzniesiem usty.

Ażeby czyściec został bez dusz pusty.

Na Jutrznię

Gdy Anielskiego chleba człek pożywa.

Niech męki w ogniach czyśćcowych ubywa.

Bogu cześć chwałę w Trójcy świętej dajmy,

Majestat Boski za dusze błagajmy.

Hymn

Padam przed Tobą Boże utajony,

Którego kryją chlebowe zasłony.

Padam przed tobą stawiać tajemnice,

Prosząc by święte krwi twojej krynice

Zalały ogień, który dusze pali,

Niechaj czym prędzej każda cię z nich chwali.

V. Dałeś nam Panie pożywać chleba.

R. Wszelkiego smaku rozkoszy z nieba.

Modlitwa

Boże któryś nam w cudownym sakramencie Męki Twojej pamiątkę zostawił, daj nam tak, prosimy cię, te święte tajemnice Ciała i Krwi Twojej szanować, abyśmy przez to odkupienie nasze, pożytek uczuli, a duszom w ogniach czyśćcowych będącym wieczny odpoczynek uczynili. Amen.

V. Duszom w czyśćcu będącym do Najśw. Sakramentu nabożnym,

P. Daj Panie wieczny odpoczynek. Amen.

Na Prymę

Gdy Anielskiego chleba człek pożywa.

Niech męki w ogniach czyśćcowych ubywa.

Bogu cześć chwałę w Trójcy świętej dajmy,

Majestat Boski za dusze błagajmy.

Hymn

Człowiekiem z Panny, Bóg był narodzony,

By człowiek z grzechu został uwolniony.

Słowo przedwieczne ciałem się już stało.

Jak wielkie cudo widzieć się nam dało.

A że ten Chleb jest niewymownej mocy,

Niech duszom w czyśćcu dodaje pomocy.

V. Dałeś nam Panie pożywać chleba.

P. Wszelkiego smaku rozkoszy z Nieba.

Modlitwa

Boże, któryś nam w Najświętszym Sakramencie pamiątkę męki Twojej zostawił, prosimy Cię, którzy tę tajemnicę w uczciwości mamy, Ciała i Krwi Twojej zażywamy, śmierć i mękę Twoją rozpamiętywamy, abyśmy wiecznego błogosławieństwa Twego, łaskę otrzymać mogli, duszom w mękach czyśćcowych będącym wieczny odpoczynek uprosili, oto prosimy Cię, który żyjesz Bóg na wieki wieków. Amen.

V. Duszom w czyśćcu będącym do Najśw. Sakramentu nabożnym,

P. Daj Panie wieczny odpoczynek. Amen.

Na Tercję

Gdy Anielskiego chleba człek pożywa.

Niech męki w ogniach czyśćcowych ubywa.

Bogu cześć chwałę w Trójcy świętej dajmy,

Majestat Boski za dusze błagajmy.

Hymn

Cud to nad cuda jest niewysławiony,

Gdy przy wieczerzy Pańskiej odmieniony,

Chleb w Ciało wino w Krew się Boską mieni.

Takim Bóg cudem, człeka sobie ceni.

Niechże przytomny Bóg w tym Sakramencie

Ratuje dusze w codziennym momencie.

V. Dałeś nam Panie pożywać chleba.

R. Wszelkiego smaku rozkosze z Nieba.

Modlitwa

Niechże ja nieustannie sercem i myślą przy nogach Twoich, pod zasłoną chleba utajony Panie mój, leżę, niech co moment za grzechy moje i całego świata płaczę, niech się stanę wszystkich zasług Twoich i odpustów od Kościoła świętego nadanych uczestnikiem i niech to będzie wszystkim duszom w czyśćcu ku ochłodzie i pomocy.

V. Duszom w czyśćcu będącym do Najśw. Sakramentu nabożnym,

P. Daj Panie wieczny odpoczynek. Amen.

Na Sekstę

Gdy Anielskiego chleba człek pożywa.

Niech męki w ogniach czyśćcowych ubywa.

Bogu cześć chwałę w Trójcy świętej dajmy,

Majestat Boski za dusze błagajmy.

Hymn

Ciałem przybrane, ach! Czy cudów mało?

Słowo przedwieczne chleb mieni w swe ciało;

Tego myśl ludzka nigdy nie obejmie,

Lecz serce wiarą pojmuje uprzejmie.

Niechże szczęśliwie ten wikt dusze mają,

Które zgłodniałe o pomoc wołają.

V. Dałeś nam Panie pożywać chleba.

R. Wszelkiego smaku rozkoszy z Nieba.

Modlitwa

O przenajświętsza Ofiaro, która nam wrota niebieskie otwierasz, otwórzże Serce miłosierne, a spuść rosę niebieską na ochłodzenie duszom w ogniu będącym, zalej Krwią Twoją Najświętszą, płomienie i zaprowadź ich do chwały wiekuistej, aby Cię na wieki chwaliły. Amen.

V. Duszom w czyśćcu będącym do Najśw. Sakramentu nabożnym,

P. Daj Panie wieczny odpoczynek. Amen.

Na Nonę

Gdy Anielskiego chleba człek pożywa.

Niech męki w ogniach czyśćcowych ubywa.

Bogu cześć chwałę w Trójcy świętej dajmy,

Majestat Boski za dusze błagajmy.

Hymn

Aniołów chleba, o jaki cud wielki!

Gdy chce, pożywa śmiele człowiek wszelki;

Żywotem prawda jest sprawiedliwemu,

Lecz ach! jest zgubną w grzechu biorącemu.

Przeto proszę, niech mnie i święte dusze,

Broni ten pokarm od wiecznej katuszy.

V. Dałeś nam Panie pożywać chleba.

R. Wszelkiego smaku rozkoszy z Nieba.

Modlitwa

Panie! Przez wszystką dobroć serca Twego, dajże duszom w czyśćcu cierpiącym pokój wieczny i widzenie twarzy Twojej Boskiej, osobliwie za życia swego do Najświętszego Sakramentu nabożnym, niechaj Cię jako najprędzej w niebie chwalą. Dusze wiernych zmarłych niech odpoczywają w pokoju. Amen.

V. Duszom w czyśćcu będącym do Najśw. Sakramentu nabożnym,

P. Daj Panie wieczny odpoczynek. Amen.

Na Nieszpór

Gdy Anielskiego chleba człek pożywa.

Niech męki w ogniach czyśćcowych ubywa.

Bogu cześć chwałę w Trójcy świętej dajmy,

Majestat Boski za dusze błagajmy.

Hymn

Czcijmy grzesznicy te niebieskie dary,

Którymi nas Bóg częstuje bez miary

I czego rozum nasz pojąć nie może,

Niechaj prawdziwa wiara go wspomoże.

Krew Jezusowa niech serca zagrzewa,

A duszom w czyśćcu niech ogień zalewa.

V. Dałeś nam Panie pożywać chleba.

R. Wszelkiego smaku rozkoszy z Nieba.

Modlitwa.

O Sakramencie najchwalebniejszy! Według możności mojej oddaję Ci należący Tobie mój pokłon i należną ofiaruję wdzięczność za tak wielkie dobrodziejstwa Twoje, że będąc prawdziwym Bogiem, do nas grzesznych codziennie się skłaniasz, skłońże też miłosierdzie swoje na dusze w czyśćcu cierpiące, ażeby przez ofiary Mszy świętej, które się kiedykolwiek za nie odprawiają, z mąk wybawione, chwaliły Cię na wieki wieków. Amen.

V. Duszom w czyśćcu będącym do Najśw. Sakramentu nabożnym,

P. Daj Panie wieczny odpoczynek. Amen.

Na Kompletę

Nawróć nas Boże z gościńca błędnego,

Nawróć nam serca do Ciebie samego.

Gdy Anielskiego chleba człek pożywa.

Niech męki w ogniach czyśćcowych ubywa.

Bogu cześć chwałę w Trójcy świętej dajmy,

Majestat Boski za dusze błagajmy.

Hymn

Boże przytomny przez słowa Kapłana,

Niechaj Ci chwała będzie ponawiana.

Którąć dajemy, wierząc, żeś prawdziwy,

Pod cieniem chleba Bóg i człowiek żywy,

Niechże pamiątka śmierci świętej Twojej,

Pomoże duszom wynijść z męki swojej.

V. Dałeś nam Panie pożywać chleba.

R. Wszelkiego smaku rozkoszy z Nieba.

Modlitwa

Najsłodszy Panie Jezu Chryste, ofiaruję za dusze w czyśćcu zostające wszystkie uczucia Najświętszej Panny Maryi, Matki Twojej, do Najświętszego Sakramentu. Ofiaruję ukłony, którymi Cię czcili święci Aniołowie, przy pierwszym postanowieniu tego Najświętszego Sakramentu, a także cześć, którą Ci czyni i później czynić będzie świat cały. Amen.

V. Duszom w czyśćcu będącym do Najśw. Sakramentu nabożnym,

P. Daj Panie wieczny odpoczynek. Amen.

Ofiarowanie

Na pamiątkę mój Jezu Twej ku mnie miłości

Oddaję te godzinki, abyś z Twej litości,

Wybawił dusze z czyśćca, darując im winę,

Przez krwi Twojej i męki najdroższej przyczynę.

Niech ten Anielski pokarm, który dałeś z Nieba

Posili je pragnące, pod osłoną chleba.

Gdy ostatnia godzina życia mego będzie,

Niech Jezus w Sakramencie Najświętszym przybędzie,

Ażebym umierając nim był posilony.

A po śmierci w niebieskiej chwale osadzony. Amen.

Godzinki za dusze zmarłych

na piątek

o Męce Pańskiej

Na jutrznię

Zacznijcie wargi nasze chwalić Pańskie rany,

Aby Jezus za grzechy nasze katowany;

Wybawił dusze z czyśćca krwią swoją i męką,

I w prowadził do nieba miłosierną ręką:

By w weselu jasności wiecznej spoczywały,

I chwałę nieśmiertelną Stwórcy swemu dały.

Hymn

Jezu, któryś w Ogrojcu krew przelał dla ludzi,

Niechaj Cię zmarłych męka do litości wzbudzi.

Przez powrozy, którymiś Jezu był związany,

I na śmierć Piłatowi od żydów podany.

Rozwiąż więzy czyśćcowe, wyprowadź z więzienia,

Niechaj Cię chwalą, będąc wdzięczne odkupienia.

Antyfona

Wieczny odpoczynek, przez krwawy pot Twój w Ogrojcu, daj im Panie.

Modlitwa

Boże światło dusz wiernych, który łaskawym okiem stworzone dusze w ciała ludzkie wprowadzasz, aby Cię chwaliły, przez krwawy pot Twój proszę, abyś dusze wiernych zmarłych, z mąk czyśćcowych wybawić raczył, aby Cię chwaliły na wieki wieków. Amen.

V. Wysłuchaj Panie za nimi modlitwy nasze.

R. A wołanie nasze niech przyjdzie do Ciebie.

Na Prymę

Wybaw niewinny Jezu krwawą swoją męką

Dusze z czyśćca, a wprowadź miłosierną ręką

Na gody wiekuiste, aby Cię chwaliły,

I miłosierdzie Twoje na wieki wielbiły.

Hymn

Piłatowi oddany na niesłuszne sądy,

Biczowany okrutnie za grzechów nierządy.

Niechaj krew, która z ran Twych obficie się leje

Ogień dusz pałających łaskawie zaleje.

Aby ochłody z ognia prędko otrzymały,

I do chwały Twej świętej wiecznej się dostały.

Antyfona

Wieczny odpoczynek przez biczowanie Twoje daj im miły Panie.

Modlitwa

O Panie Jezu Chryste, przez biczowanie Twoje i okrutne rany, niech krew Twoja Przenajświętsza zaleje ogień czyśćcowy, którym w sprawiedliwości Twojej karzesz grzeszne dusze, wprowadź je na miejsce wiekuistej ochłody. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze.

R. A wołanie nasze niech do Ciebie przyjdzie.

Na Tercję

Wybaw niewinny Jezu krwawą swoją męką

Dusze z czyśćca, a wprowadź miłosierną ręką

Na gody wiekuiste, aby Cię chwaliły,

I miłosierdzie Twoje na wieki wielbiły.

Hymn

Nie dosyć dobry Jezu, żeś był biczowany,

Lecz i z ciernia koroną ukoronowany.

Zmiłuj się nad duszami w czyśćcu będącymi,

Osobliwie, co żyjąc były nabożnymi

Do męki Głowy Twojej, byś cierniem zraniony,

Był na wieki mój Jezu od nich pozdrowiony.

Antyfona

Wieczne odpoczywanie przez krwawe koronowanie Twoje daj im Panie!

Modlitwa

Najsłodszy Panie Jezu Chryste, któryś tak ciężką cierpiał mękę przy koronowaniu Twoim, osobliwie, kiedy trzy ości ciernia głowę Twoją świętą do mózgu przebiły, zmiłuj się nad duszami w mękach czyśćcowych cierpiącymi, zaprowadź je do wiekuistej chwały. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze za niemi:

R. A wołanie nasze niech do Ciebie przyjdzie.

Na Sekstę

Wybaw niewinny Jezu krwawą swoją męką

Dusze z czyśćca, a wprowadź miłosierną ręką

Na gody wiekuiste, aby Cię chwaliły,

I miłosierdzie Twoje na wieki wielbiły.

Hymn

Obmywa Piłat ręce, sądząc niewinnego,

Chcąc hamować zawziętość ludu niewdzięcznego.

Przez Twe niewinne Jezu na śmierć osądzenie,

Daj duszom z czyśćca prędkie sam siebie widzenie.

Niech Cię chwalą ze Świętymi Twymi wybranymi,

Niechaj się w niebie modlą za nami grzesznymi.

Antyfona

Wieczny odpoczynek przez niewinne Twoje na śmierć osądzenie na śmierć daj im Panie.

Modlitwa

Najsłodszy Jezu przez ciężki żal z niewdzięczności ludu Twego, kiedy Cię gorszym poczytali od złego Barabasza, i pragnęli rozlania Krwi Twojej niewinnej, zmiłuj się nad duszami w czyśćcu cierpiącymi, osobliwie nad sędziami, którym się trafiło niesprawiedliwie sądzić, odpuść im te winy, i zaprowadź do królestwa Twego. Gdzie Ty żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze za nimi.

R. A wołanie nasze niech przyjdzie do Ciebie.

Na Nonę

Wybaw niewinny Jezu krwawą swoją męką

Dusze z czyśćca, a wprowadź miłosierną ręką

Na gody wiekuiste, aby Cię chwaliły,

I miłosierdzie Twoje na wieki wielbiły.

Hymn

Wychodzisz na śmierć z krzyżem wiekuisty Panie!

Dźwigasz tak wielki ciężar, mdlejesz niesłychanie.

Leje się krew Twa droga po ulicach miasta,

Zachodzi drogę Matka, ociera niewiasta.

Twarz Twą, zasłoń portretem wtenczas wyrażonym,

Twarzy Twej, ogień duszom w czyśćcu umęczonym.

Antyfona

Wieczny odpoczynek przez dźwiganie krzyża Twego, daj im Panie.

Modlitwa

Boże wszystkich wiernych Stwórco i Odkupicielu, daj duszom sług i służebnic twoich odpuszczenie grzechów, a przez krew twoją Jezu mój najsłodszy, przy dźwiganiu krzyża wylaną, wybaw dusze w czyśćcu będące, osobliwie które się za życia w strojach, malowaniu twarzy i innych próżnościach kochały, odpuść i winy i zaprowadź do królestwa twego. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze za niemi.

R. A wołanie nasze niech do Ciebie przyjdzie.

Na Nieszpór

Wybaw niewinny Jezu krwawą swoją męką

Dusze z czyśćca, a wprowadź miłosierną ręką

Na gody wiekuiste, aby Cię chwaliły,

I miłosierdzie Twoje na wieki wielbiły.

Hymn

Jezu niemiłosiernie do krzyża przybity,

Leje się srodze potok z ran Twoich obfity.

Matka Najświętsza, słysząc młoty, ciężko mdleje,

Niechajże Krew Twa, która z ran się wtenczas leje,

Zagasi ogień w czyśćcu, a Matki przyczyna,

Niech wolność duszom sprawi u miłego Syna.

Antyfona

Wieczny odpoczynek daj im Panie, przez Krew na krzyżu z ran Twoich wylanie.

Modlitwa

Matko Najświętsza, wspólnie z Synem umierająca z widzenia Syna Twego Jezusa Chrystusa na krzyżu zawieszonego i zamordowanego, uproś miłosiernym Sercem duszom w czyśćcu cierpiącym wybawienie, osobliwie do męki Syna Twego na krzyżu nabożnym, aby Go jak najprędzej w szczęśliwej wieczności chwaliły. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze za nimi.

R. A wołanie nasze niech do Ciebie przyjdzie.

Na Kompletę

Przybądź skrwawiony Jezu im na wspomożenie,

Aby prędko oddały z ust swoich uczczenie.

Wybaw niewinny Jezu krwawą swoją męką

Dusze z czyśćca, a wprowadź miłosierną ręką

Na gody wiekuiste, aby Cię chwaliły,

I miłosierdzie Twoje na wieki wielbiły.

Hymn

Jezu Ducha swojego w ręce oddający

Ojcu, za nieprawości ludzkie się modlący.

Oddajesz Matce Jana, a Matkę Janowi,

Niechże się duszom w czyśćcu łaska Twa ponowi.

Oddaję i ja także grzeszną moją duszę,

W ręce Twe i Twej Matki, gdy zejść z świata muszę.

Antyfona

Wieczny odpoczynek przez trzy godziny konania Twego, daj im Panie.

Modlitwa

Boże wiekuisty i wszechmogący, któryś się dla nas z czystej Panny narodzić raczył, daj nam to, abyśmy mękę Twoją rozpamiętywając, na wieczne zbawienie zarobili. Prosimy Cię także Królowo anielska przez boleść mękę i śmierć Syna Twego, abyś uprosiła duszom wybawienie z czyśćca, a jako w osobie Jana Świętego oddał nas wszystkich Syn Twój umierający na krzyżu Tobie, tak i ja oddaje się opiece Twojej ze wszystkimi moimi potrzebami dusznymi i cielesnymi, a osobliwie w godzinę śmierci mojej. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze na ziemi.

R. A wołanie nasze niech przyjdzie do Ciebie.

Ofiarowanie

Przyjmij Jezu zmęczony te Godzinki, proszę,

O tę łaskę do Ciebie ręce moje wznoszę.

Zmiłuj się Jezu, zmiłuj, nad tymi więźniami,

W godzinę śmierci niechaj modlą się za nami.

Byśmy z nimi na gody niebieskie trafili,

A z gościńca wieczności nigdy nie zbłądzili. Amen.

Godzinki za dusze zmarłych

na sobotę

do Najświętszej Panny Bolesnej

Na Jutrznię

Otwórz me wargi na chwalenie Ciebie.

Matko Bolesna, aby dusze w niebie

Za Twą przyczyną, żałosna Maryja.

Były już w chwale, wspólnie z nimi i ja.

Przybądź zdręczonym duszom ku pomocy,

A wyrwij z ognia władzą Twojej mocy,

Niech chwalą Boga w Trójcy jedynego,

Na wieki wieków nam królującego.

Hymn

Panno najświętsza, wielkim żalem zdjęta.

Gdy z Symeona ta jest powieść wzięta.

Że miecz boleści Twe serce przerazi,

Niech z twej przyczyny i ogień się skazi,

Który czyśćcowym swym upałem dręczy.

Dusze, niechaj ich już dłużej nie męczy.

V. Odpoczynek wieczny racz dać duszom Panie.

R. Za przyczyną Twej Matki niech ogień ustanie.

Modlitwa

Najmiłosierniejsza Maryjo, Matko łaskawości i zmiłowania, uproś przez boleści serca swego, któreś wtenczas miała, gdy Ci Symeon prorokował, że miecz boleści miał przebić duszę Twoją, uproś miłosiernym a zbolałym sercem Twoim, żeby sprawiedliwość Boska ulżyła męki duszom w czyśćcu zostającym, aby Syna Twego i Ciebie jak najprędzej chwaliły w niebie. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze.

R. A wołanie nasze niech do Ciebie przyjdzie,

A dusze wiernych zmarłych, przez miłosierdzie Boże niech odpoczywają w pokoju wiecznym. Amen.

Na Prymę

Przybądź o Matko duszom ku pomocy,

Wyrwij z boleści władzą Twojej mocy,

Niech chwalą Boga w Trójcy jedynego,

Na wieki wieków nam królującego.

Hymn

O Panno, która gdyś Syna zgubiła

Ciężkąś na sercu, żałość ponosiła,

Kto pojmie boleść, kto pojmie żal srogi?

Stąd, że z twych oczu zniknął skarb tak drogi.

Niechże ten smutek z Twej tak wielkiej szkody

Wprowadzi dusze na niebieski gody.

V. Wieczny odpoczynek racz dać duszom Panie

P. Za przyczyną Twej Matki niech ogień ustanie.

Modlitwa

Prosimy Cię najłaskawsza Królowo świata i aniołów; żebyś przez żal zgubienia Syna Twego uprosiła folgę tym, którzy ogień czyśćcowy cierpią. O najsłodsza Matko! Uproś im odpuszczenie grzechów, a światłość wiekuista niechaj im świeci na wieki. Amen.

V. Panie wysłuchaj modły nasze.

R. A wołanie nasze niech przyjdzie do Ciebie.

A dusze wiernych zmarłych, przez miłosierdzie Boże niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.

Na Tercję

Przybądź o Matko duszom ku pomocy,

Wyrwij z boleści władzą Twojej mocy,

Niech chwalą Boga w Trójcy jedynego,

Na wieki wieków nam królującego.

Hymn

A któraż Matka taką żałość miała?

Jak Ty, gdyś Syna na mękę żegnała.

Ach! Co za boleść, jakie serca rany.

Gdy na śmierć idzie Syn Twój ukochany.

Lecz przeszła miłość, ludzkiego zbawienia

Żal: taż niech doda duszom pocieszenia.

V. Odpoczynek wiekuisty racz dać duszom Panie.

R. Za przyczyną Twej Matki niech ogień ustanie.

Modlitwa

Ucieczko grzesznych, Panno i Boga mego najmilsza Matko, ubolewam serdecznie nad tym ciężkim smutkiem Twoim, któryś miała, kiedyś Syna najukochańszego Twojego Pana Jezusa na śmierć okrutną po ostatniej wieczerzy wyprawiła. Przez tak ciężkie to ostatnie Twoje pożegnanie, proszę Cię i przez te łzy, któreś natenczas wylała i przez krwawy pot jego w Ogrójcu, abyś uprosiła duszom jak najprędsze z mąk czyśćcowych wybawienie, aby na wieki Boga chwaliły. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze.

R. A wołanie nasze niech przyjdzie do Ciebie.

Dusze wiernych zmarłych, przez miłosierdzie Boże niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.

Na Sekstę

Przybądź o Matko duszom ku pomocy,

Wyrwij z boleści władzą Twojej mocy,

Niech chwalą Boga w Trójcy jedynego,

Na wieki wieków nam królującego.

Hymn

Ach jaka boleść w sercu Twym urosła

Matko, kiedy wiadomość Ci przyniosła.

Że Syn jedyny od ucznia wydany,

Zostaje w więzach mocno skrępowany.

Pomnij na ten żal, a dodaj litości.

Duszom co cierpią dla swych nieprawości.

V. Na wieczny odpoczynek dusze wprowadź Panie.

R. Za przyczyna Twej Matki niech męka ustanie.

Modlitwa

Pamiętaj Panno i Matko, gdy będziesz stała przy sądzie Syna Twego, abyś za nimi prośbę swoją wniosła, aby syn Twój, a Sędzia sprawiedliwy, oddalił gniew swój od nas i miłosierdzie z nami uczynił. Ponadto proszę Cię, o Matko Bolesna, abyś duszom w czyśćcu cierpiącym uprosiła z mąk jak najprędsze wybawienie, co im racz dać Chryste Jezu za przyczyną Matki Twojej. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze.

R. A wołanie nasze niech przyjdzie do Ciebie.

A dusze wiernych zmarłych, przez miłosierdzie Boże niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.

Na Nonę

Przybądź o Matko duszom ku pomocy,

Wyrwij z boleści władzą Twojej mocy,

Niech chwalą Boga w Trójcy jedynego,

Na wieki wieków nam królującego.

Hymn

Bolesna Matko, widzisz, że zraniony

Syn, przy pręgierzu stoi obnażony.

Widzisz, że skłuta cierniem święta głowa,

Widzisz, ach żałość rośnie w sercu nowa,

Łzy, które wtenczas oczy Twoje lały

Niechaj przygaszą czyśćcowe upały.

V. Na wieczny odpoczynek przyjmij dusze Panie,

R. Za przyczyną Twej Matki niech ogień ustanie.

Modlitwa

Matko najświętsza, pociecho utrapionych, ubolewam serdecznie nad tym niewypowiedzianym żalem, któryś miała kiedyś najukochańszego Syna Twego do słupa kamiennego przywiązanego, okrutnie biczowanego widziała, potem cierniem niemiłosierne koronowanie z zawziętości ludu żydowskiego. Przez te łzy któreś natenczas wylewała i przez Krew jego najświętszą z tak wielu tysięcy ran płynącą, zmiłuj się nad duszami w czyśćcu cierpiącymi, dodaj im łzami swymi posiłku i ochłody, aby jak najprędzej z Bogiem i z Tobą w niebie się cieszyły. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze.

R. A wołanie nasze niech przyjdzie do Ciebie.

Dusze wiernych zmarłych, przez miłosierdzie Boże niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.

Na Nieszpór

Przybądź o Matko duszom ku pomocy,

Wyrwij z boleści władzą Twojej mocy,

Niech chwalą Boga w Trójcy jedynego,

Na wieki wieków nam królującego.

Hymn

Matko bolesna pod krzyżem stojąca,

Na Syna swego ze łzami patrząca,

Zwłaszcza gdy trudno dodać mu pomocy,

Niech ten żal ciężki dodaje swej mocy,

Duszom, co Twojej przyczyny wołają

W ogniach, a z ludzi posiłku nie mają.

V. Daj wieczny duszom odpoczynek Panie,

R. Za przyczyną Twej Matki niech ogień ustanie.

Modlitwa

Najsmutniejsza Panno, a Boga mojego Matko, ubolewam serdecznie nad tą nieznośną serca Twego ciężkością, kiedyś Syna swego na krzyżu rozciągniętego i okrutnie przebitego widziała, a proszę Cię przez tę ciężką boleść Twoją, dodaj pomocy duszom w czyśćcu zostającym, niech im ta Krew z ran na krzyżu Jego płynąca zaleje ogień czyśćcowy, aby przez szczęśliwą wieczność Boga chwaliły. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze.

R. A wołanie nasze niech przyjdzie do Ciebie.

A dusze wiernych zmarłych, przez miłosierdzie Boże niech odpoczywają w pokoju wiecznym. Amen.

Na Kompletę

Nawróć grzeszników serca do miłości

Boże za przeszłe niech Cię chwalą złości.

Przybądź o Matko duszom ku pomocy,

Wyrwij z boleści władzą Twojej mocy,

Niech chwalą Boga w Trójcy jedynego,

Na wieki wieków nam królującego.

Hymn

Gdy ciało z krzyża uczniowie zdejmują,

Na wskroś Cię Matko żałości przejmują.

Okrutne miecze serce przerażają,

Kiedy na łono Twe Syna składają.

Matko bolesna, przez smutek tak srogi

Więźniom czyśćcowym zjednaj okup drogi.

V. Daj wieczny odpoczynek wiernym duszom Panie.

R. Za przyczyną Twej Matki niech ogień ustanie.

Modlitwa

Matko najświętsza i Pani moja Maryjo, o jak ciężki żal opanował serce Twoje, kiedyś Syna Twego z krzyża zdjętego, Krwią oblanego na łonie Twoim piastowała. O niewypowiedziany smutku! Jakże się serce Twoje od żałości nie rozpadło? Niech ten żal Twój uśmierzy ogień czyśćcowy, który dusze tam cierpiące za grzechy ich karze, aby pociechę, z mąk wyszedłszy, otrzymały. Amen.

V. Panie wysłuchaj modlitwy nasze.

R. A wołanie nasze niech przyjdzie do Ciebie.

Dusze wiernych zmarłych, przez miłosierdzie Boże niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.

Ofiarowanie

Z pokłonem serca do nóg, ofiaruję Tobie,

Te godzinki za dusze ku Twojej ozdobie,

Bolesna Matko, prosząc przez siedm Twych boleści

Pomóż więźniom czyśćcowym z wrodzonej litości,

Wzrusz Boga, żeby duszom otworzywszy wrota,

Wprowadził je na rozkosz wiecznego żywota.

Mnie grzesznego, proszę Cię, weź w Twoją obronę,

I na sądzie ostatnim trzymaj moją stronę,

Daj umrzeć w łasce Boskiej dokonać w miłości,

Niech mnie Jezus posili na drogę wieczności.

Dusze zaś wybawione z ognia czyśćcowego,

Niech przybędą na pomoc w dzień zejścia mojego Amen.

Po godzinkach

Wybaw Trójco Przenajświętsza z ognia czyśćcowego, a zaprowadź te dusze do raju wiecznego (3 razy).

A ci, którzy w czyśćcu zostają, niechaj ulgę mają za przyczyną Najświętszej Maryi Panny (3 razy).

Godzinnik czyśćcowy. Część I.

Godzinnik czyśćcowy

Andrzej Sarwa

Jak nietrudno zauważyć, przyszło nam żyć w czasach, kiedy to prawie każda msza pogrzebowa jest równocześnie quasi mszą kanonizacyjną, podczas której zwykle z ust celebransa słyszymy, że zmarły, zmarła „jest już w domu Ojca”.

Brzmi to jak najsłodsza muzyka w uszach bliskich zmarłego i leje się niczym balsam na ich obolałe dusze, a często zalecza też wyrzuty sumienia, jeśli dla osoby zmarłej nie było się dobrym, bądź względem niej uczciwym…

Często jednak dusza trafia i w inne miejsca w zaświatach – do piekła albo do czyśćca, ale o tym jakoś na pogrzebach ani na niedzielnych tzw. homiliach nie słychać.

Ma być miło i przyjemnie, po co sobie zaprzątać głowę tym, że razem ze śmiercią cierpienia człowiecze niekoniecznie kończyć się muszą.

Co idzie wraz z tym? Ano to, iż coraz mniej ludzi regularnie modli się za bliskich zmarłych, a jeszcze mniej za dusze w czyśćcu cierpiące.

No bo – logiczne to jest – skoro wszyscy trafiają do „domu Ojca”…

Mając na względzie dobro owych dusz czyśćcowych, zachęcam gorąco do modlitw, postów, spełniania dobrych uczynków, dawania jałmużny ubogim, aby Pan Bóg skrócił ich cierpienia.

Może będzie przydatny starodawny, z połowy XIX wieku „Godzinnik czyśćcowy”, na każdy dzień tygodnia, który od dzisiaj będzie publikowany w odcinkach.

Jednocześnie informuję, że w ciągu najbliższych dni wydrukuję na własny koszt 100 egz. broszurki z tekstem modlitw i przygotuję tenże godzinnik w formie elektronicznej, jako e-book w formatach epub i mobi do darmowego pobierania z Internetu.

Adres internetowy do pobierania godzinnika będzie podany, gdy już e-book będzie gotowy i możliwy do pobrania.

Te 100 egz. broszurki chciałbym przesłać, po co najmniej pięć egz., uczciwym osobom, którym zależny na dobru zmarłych, które by się podjęły jego dalszej dystrybucji, przekazując go osobom, które zadeklarowałyby się podjąć się trudu ustawicznego modlenia się w intencji zmarłych tak bardzo potrzebujących pomocy…

[Takie Osoby mogą już teraz zgłaszać się – i swe adresy pocztowe – do mnie, na dakowy@o2.pl , przekażę zbiórczo Autorowi. Mirosław Dakowski]

=================================

Godzinki

za dusze zmarłych

w czyśćcu cierpiących

na cały tydzień

DO ŚPIEWANIA LUB ODMAWIANIA

Pieśń przed godzinkami

Z głębokości wołałem do Ciebie, Panie, Panie wysłuchaj głosu mego. Niech się nakłonią uszy Twoje na głos mojego błagania. Jeśli będziesz zważał na występki Panie, o Panie któż się ostoi. Lecz u Ciebie jest ubłaganie i dla zakonu Twego czekałem Cię, Panie. Czekała dusza moja na słowo Jego, nadzieję miała dusza moja w Panu. Od straży porannej aż do nocy niechaj nadzieję ma Izrael w Panu. Bo u Pana miłosierdzie i obfite u Niego odkupienie. A On odkupuje Izraela od wszystkich nieprawości jego.

Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie,

A światłość wiekuista niechaj im świeci!

Od mocy piekielnej wybaw Panie ich dusze,

Niech odpoczywają w pokoju wiecznym. Amen.

Panie wysłuchaj modlitwy nasze, a wołanie nasze Niech do Ciebie przyjdzie. Słodkie Serce Maryi Pociecho tych, co cierpią, Módl się za duszami opuszczonymi w czyśćcu.

Godzinki za dusze zmarłych

na niedzielę

do Trójcy Przenajświętszej

Na Jutrznię

Przybądź im Przenajświętsza Trójco ku pomocy,

Wybaw dusze cierpiące z czyśćcowych niemocy,

Chwała bądź Bogu Ojcu i Synowi,

Wspólnie równemu świętemu Duchowi.

Hymn

Dzień się poczyna, już słońce nadchodzi,

Spełzły ciemności, zorza się rozwodzi.

Wstańmy czym prędzej, modląc się za dusze,

By je wybawić z ogniowej katuszy.

Boże Najświętszy i w Trójcy jedyny,

Odpuść umarłym ciężkie w czyśćcu winy.

V. Boże w Trójcy Jedyny, błagam Cię z pokorą.

R. Wybaw dusze z cierpienia, daj ochłodę skorą.

Modlitwa

Wszechmogący wieczny Boże, któryś dał w wyznaniu prawdziwej wiary Przenajchwalebniejszej Trójcy świętej chwałę, i w możności majestatu Twego jedność wyznać, prosimy Cię, abyśmy tejże wiary statecznością od wszelkich złych przygód byli wybawieni, dusze zaś w mękach czyśćcowych pozostające mocą Trójcy Przenajświętszej do nieba niech będą wprowadzone. Amen.

Na Prymę

Przybądź im Przenajświętsza Trójco ku pomocy,

Wybaw dusze cierpiące z czyśćcowych niemocy,

Chwała bądź Bogu Ojcu i Synowi

Wspólnie równemu świętemu Duchowi

Hymn

W swej łaskawości nigdy nie pojęty,

Ojcze i Synu i Duchu, nasz święty,

Przyjmij, prosimy do królestwa Twego

Więźniów mizernych z ognia czyśćcowego.

Niech chwalą Ciebie w Trójcy jedynego,

Na wieki wieków Boga wszechmocnego.

V. Boże w Trójcy Jedyny, błagam Cię z pokorą.

R. Wybaw dusze z cierpienia, daj ochłodę skorą.

Modlitwa

Wszechmogący wieczny Boże, któryś dał w wyznaniu prawdziwej wiary Przenajchwalebniejszej Trójcy świętej chwałę, i w możności majestatu Twego jedność wyznać, prosimy Cię, abyśmy tejże wiary statecznością od wszelkich złych przygód byli wybawieni, dusze zaś w mękach czyśćcowych pozostające mocą Trójcy Przenajświętszej do nieba niech będą wprowadzone. Amen.

Na Tercję

Przybądź im Przenajświętsza Trójco ku pomocy,

Wybaw dusze cierpiące z czyśćcowych niemocy,

Chwała bądź Bogu Ojcu i Synowi

Wspólnie równemu świętemu Duchowi

Hymn

Jezu najmilszy przez mąk Twych gorzkości.

Wybaw, proszę Cię, z ogniowych srogości.

Dusze krwią świętą Twoją wykupione.

Niechaj nie będą okrutnie dręczone.

W imię Najświętszej Trójcy niechaj będą,

Z mąk wybawione i Niebo osiędą.

V. Boże w Trójcy Jedyny, błagam Cię z pokorą.

R. Wybaw dusze z cierpienia, daj ochłodę skorą.

Modlitwa

Wszechmogący wieczny Boże, któryś dał w wyznaniu prawdziwej wiary Przenajchwalebniejszej Trójcy świętej chwałę, i w możności majestatu Twego jedność wyznać, prosimy Cię, abyśmy tejże wiary statecznością od wszelkich złych przygód byli wybawieni, dusze zaś w mękach czyśćcowych pozostające mocą Trójcy Przenajświętszej do nieba niech będą wprowadzone. Amen.

Na Sekstę

Przybądź im Przenajświętsza Trójco ku pomocy,

Wybaw dusze cierpiące z czyśćcowych niemocy,

Chwała bądź Bogu Ojcu i Synowi

Wspólnie równemu świętemu Duchowi

Hymn

Duchu Najświętszy, Duchu niezrodzony

Z nikogo, przyjmij do twojej obrony

Dusze i nawiedź czyśćcowe więzienia.

Niechaj się cieszą z Boskiego widzenia.

Oświeć jasnością czyśćcowe tarasy.

Niech Trójcę Świętą chwalą po wsze czasy.

V. Boże w Trójcy Jedyny, błagam Cię z pokorą.

R. Wybaw dusze z cierpienia, daj ochłodę skorą.

Modlitwa

Wszechmogący wieczny Boże, któryś dał w wyznaniu prawdziwej wiary Przenajchwalebniejszej Trójcy świętej chwałę, i w możności majestatu Twego jedność wyznać, prosimy Cię, abyśmy tejże wiary statecznością od wszelkich złych przygód byli wybawieni, dusze zaś w mękach czyśćcowych pozostające mocą Trójcy Przenajświętszej do nieba niech będą wprowadzone. Amen.

Na Nonę

Przybądź im Przenajświętsza Trójco ku pomocy,

Wybaw dusze cierpiące z czyśćcowych niemocy,

Chwała bądź Bogu Ojcu i Synowi

Wspólnie równemu świętemu Duchowi

Hymn

Maryjo Panno! Córko Ojca Boga

A Syna Matko, niechaj kara sroga;

Oblubienico Ducha Najświętszego,

Skończona będzie ognia czyśćcowego.

Niech Trójca Święta za przyczyną Twoją

Zgasi ten ogień Boską mocą swoją.

V. Boże w Trójcy Jedyny, błagam Cię z pokorą.

R. Wybaw dusze z cierpienia, daj ochłodę skorą.

Modlitwa

O najmiłosierniejsza Matko! Maryjo pełna łaski, przez Twoją przemożną przyczynę uproś duszom w czyśćcu cierpiącym, aby je moc Trójcy Przenajświętszej do nieba doprowadziła. Amen.

Na nieszpór

O Przenajświętsza Trójco! Ratuj w czyśćcu dusze,

Które tam w ogniach cierpią, ukróć ich katusze.

Niech będzie chwała Ojcu, cześć Synowi wiecznie,

I Duchowi Świętemu w niebie trzem społecznie

Hymn

Co Trójcy Świętej honor oddawacie

I nieustannie jej pienia śpiewacie,

Anieli święci proście za duszami,

Niechaj te pienia śpiewają wraz z wami.

Niech chwalą Boga stojący przy tronie,

Z wami na wieki w niebieskim Syjonie.

V. Boże w Trójcy Jedyny, błagam Cię z pokorą.

R. Wybaw dusze z cierpienia, daj ochłodę skorą.

Modlitwa

O Święci Aniołowie! Stróżowie dusz ludzi z tego świata zeszłych, proszę Was serdecznie, raczcie te dusze Przedwiecznemu niebieskiemu Ojcu polecić i przedstawić Mu najdroższe zasługi Jezusa Syna Jego najmilszego, jako i zasługi Jego Najświętszej Matki i wszystkich świętych, a to dla wybawienia dusz z czyśćcowego ognia, aby razem z Wami w królestwie niebieskim, majestat Boski wychwalały na wieki. Amen.

Na Kompletę

O Przenajświętsza Trójco! Ratuj w czyśćcu dusze,

Które tam w ogniach cierpią, ukróć ich katusze,

Niech będzie chwała Ojcu, cześć Synowi wiecznie.

I Duchowi Świętemu w Niebie trzem społecznie.

Hymn

Co Boga w niebie już wiecznie chwalicie.

Święci wybrani a tam się modlicie.

Za grzesznikami by z grzechów powstali.

A Boga nigdy niczym nie gniewali.

Wnieście też prośbę za dusze cierpiące.

Trójcy Najświętszej widzenia pragnące.

V. Boże w Trójcy Jedyny, błagam Cię z pokorą.

R. Wybaw dusze z cierpienia, daj ochłodę skorą.

Modlitwa

Wszyscy Święci i Święte, którzy konającym do szczęśliwej śmierci pomagacie i dusze z czyśćca i przyczyną swoją do Boga wprowadzacie, pomóżcie i nam w godzinę śmierci naszej, a potem wyprowadźcie nas z mąk czyśćcowych, mocą Trójcy Przenajświętszej, byśmy Boga na wieki z tymi świętymi duszami chwalili. Amen.

Ofiarowanie

W Trójcy jedyny nieśmiertelny Boże!

Niech nasza prośba te dusze wspomoże,

Które w czyśćcowych płomieniach zostają,

I najmniejszego ratunku nie mają.

Przyjmij, o Boże te godzinki, proszę.

Od niegodnego, który prośby wznoszę.

Niech dusze z ognia będą wybawione,

Trójcy Najświętszej chwałą ucieszone.

Godzinki za dusze zmarłych

na poniedziałek

Do Rodziny Pana Jezusowej

Na Jutrznię

Jezu najsłodszy wspomóż usta moje,

Bym przez najświętszą Rodzinę Twoję

Uprosił duszom prędkie wybawienie,

Z czyśćca, a potem duszy mej zbawienie.

Bogu w Osobach trzech niepojętemu,

Ojcu, Synowi Duchowi Świętemu.

Chwała, że Boską naturę z człowieczą

Zjednoczył, by miał o nas większą pieczą.

Hymn

A kogóż, mówią, wzywać na pomoc będziemy?

A przez czyjąż przyczynę grzechów się zbędziemy

Któż zaleje płomienie i ognie wzniecone,

W których dusze goreją okrutnie palone.

Nadzieję składam w Twej Rodzinie świętej

Jezu! Skutek mej prośby niech będzie przyjęty,

V. Ogarnęły mię boleści śmierci.

R. Boleści piekielne otoczyły mię. – Ps 17.

Modlitwa

Jezu najmilszy! Któryś z miłości zbawienia ludzkiego, będąc Bogiem od wieków niepojętym i nieogarnionym, zamknąłeś się w szczupłych i subtelnych wnętrznościach Matki Przenajświętszej Maryi Panny, proszę Cię przez cudowne Twoje Poczęcie za przyczyną tejże Matki i całej najmilszej rodziny Twojej, daj duszom w ogniach czyśćcowych będącym, jak najprędsze wybawienie, by Ciebie Odkupiciela na wieki chwaliły. Amen.

Na Prymę

Jezu najsłodszy wspomóż usta moje,

Bym przez najświętszą Rodzinę Twoję

Uprosił duszom prędkie wybawienie,

Z czyśćca, a potem duszy mej zbawienie.

Bogu w Osobach trzech niepojętemu,

Ojcu, Synowi Duchowi Świętemu.

Chwała, że Boską naturę z człowieczą

Zjednoczył, by miał o nas większą pieczą.

Hymn

O prześwietna Rodzino Jezusa mojego

Zbawiciela, gdy łączy moc Bóstwa swojego,

Bóg, z człowieka naturą, uniżając siebie.

Proszę Waszej przyczyny, niechaj dusze w Niebie

Za Waszym wstawiennictwem z czyśćca wybawione

Będą i chwałą wieczną u Boga wsławione.

V. Ogarnęły mię boleści śmierci.

R. Boleści piekielne otoczyły mię.

Modlitwa

Jezu najdobrotliwszy, któryś przez dziewięć miesięcy w przeczystym żywocie Matki Twojej Najświętszej Maryi Panny chętnie mieszkał, dajże przez Jej przyczynę i całej Rodziny Twojej, duszom w ogniach czyśćcowych cierpiącym jak najprędzej w niebie mieszkanie. Który żyjesz i królujesz Bóg i człowiek na wieki wieków. Amen.

Na Tercję

Jezu najsłodszy wspomóż usta moje,

Bym przez najświętszą Rodzinę Twoję

Uprosił duszom prędkie wybawienie,

Z czyśćca, a potem duszy mej zbawienie.

Bogu w Osobach trzech niepojętemu,

Ojcu, Synowi Duchowi Świętemu.

Chwała, że Boską naturę z człowieczą

Zjednoczył, by miał o nas większą pieczą.

Hymn

Matko Najświętsza z czystym oblubieńcem swoim

Józefem, pomóż grzesznym by ratunkiem Twoim,

Też Anny z Joachimem Twymi rodzicami,

Dusze w niebie mogły być prędko dziedzicami.

Weźcie je, proszę o to, na swoją obronę.

Niech w dziedzictwie odbiorą niebieską koronę.

V. Ogarnęły mię boleści śmierci.

R. Boleści piekielne otoczyły mię.

Modlitwa

Jezu najcudowniejszy, przez ubogie między zwierzętami Narodzenie Twoje daj łaskawie za przyczyną najmilszej Matki i całej Rodziny Twojej, żeby dusze w ogniu czyśćcowym cierpiące w niebieskie przeniosły się pociechy, co racz im dać jak najprędzej Zbawicielu świata. Amen.

Na Sekstę

Jezu najsłodszy wspomóż usta moje,

Bym przez najświętszą Rodzinę Twoję

Uprosił duszom prędkie wybawienie,

Z czyśćca, a potem duszy mej zbawienie.

Bogu w Osobach trzech niepojętemu,

Ojcu, Synowi Duchowi Świętemu.

Chwała, że Boską naturę z człowieczą

Zjednoczył, by miał o nas większą pieczą.

Hymn

Święci Elżbieto z Zachariaszem, kapłanem

Rodzice, i z poprzednikiem Jezusowym: Janem

Raczcie przybyć na pomoc tym, co już skonali

Cierpią męki, niechby się do Nieba dostali.

Niech się cieszą chwaląc Boga z wysokości.

Niech i nas poratują w trwodze śmiertelności.

V. Ogarnęły mię boleści śmierci.

R. Boleści piekielne otoczyły mię.

Modlitwa

Jezu najpokorniejszy, przez prace w całym życiu Twoim dla zbawienia rodzaju ludzkiego podjęte, daj z dobroci Twojej, za przyczyną Najświętszej Matki i całej Twej Rodziny, aby dusze z mąk czyśćcowych codziennie za przyczyną niegodnych modlitw naszych wybawiane były. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

Na Nonę

Jezu najsłodszy wspomóż usta moje,

Bym przez najświętszą Rodzinę Twoję

Uprosił duszom prędkie wybawienie,

Z czyśćca, a potem duszy mej zbawienie.

Bogu w Osobach trzech niepojętemu,

Ojcu, Synowi Duchowi Świętemu.

Chwała, że Boską naturę z człowieczą

Zjednoczył, by miał o nas większą pieczą.

Hymn

I Was z Zebedeuszem Jezusa kochanie.

Wzywam braci o pomoc, Jakubie i Janie.

Prośbą jednajcie duszom żywot wiekuisty.

By z ognia wyszły prędko, jako kryształ czysty

Świeciły wspólnie z sobą święta Familija.

A mnie też Twoja łaska, Boże, niech nie mija.

V. Ogarnęły mię boleści śmierci.

R. Boleści piekielne otoczyły mię.

Modlitwa

Jezu najdoskonalszy, przez gorące i godne nauki Twoje, niech prośby i modlitwy nasze za przyczyną Najświętszej Matki i całej Rodziny Twojej będą od Ciebie przyjęte, na wybawienie dusz z ognia czyśćcowego, za co niech Ci będzie chwała na wieki wieków. Amen.

Na Nieszpór

Jezu najsłodszy wspomóż usta moje,

Bym przez najświętszą Rodzinę Twoję

Uprosił duszom prędkie wybawienie,

Z czyśćca, a potem duszy mej zbawienie.

Bogu w Osobach trzech niepojętemu,

Ojcu, Synowi Duchowi Świętemu.

Chwała, że Boską naturę z człowieczą

Zjednoczył, by miał o nas większą pieczą.

Hymn

Przyczyń się Symeonie z Anną sprawiedliwy,

Niech w czyśćcu dusz nie pali ogień przeraźliwy.

Modlitwa Tadeusza, Kleofy, Barnaby

Niech sprawi, abym nie był w uproszeniu słaby.

By koniec miały dusze karania i winy.

Aby wzięły ochłodę, dodajcie przyczyny.

V. Ogarnęły mię boleści śmierci,

R. Boleści piekielne otoczyły mię.

Modlitwa

Jezu najcierpliwszy, przez krzywdy zelżywości, mękę i śmierć Twoją racz dać z miłosierdzia Twego, za przyczyną, najukochańszej Matki i całej Rodziny Twojej świętej, duszom w czyśćcu cierpiącym wybawienie, nam zaś za ich przyczyną w utrapieniach doczesnych pociechę, a po śmierci wieczne zbawienie na wieki wieków. Amen.

Na Kompletę

Nawróć do siebie serca obłąkane,

A pociesz dusze sług Twoich stroskane,

Jezu najsłodszy wspomóż usta moje,

Bym przez najświętszą Rodzinę Twoję

Uprosił duszom prędkie wybawienie,

Z czyśćca, a potem duszy mej zbawienie.

Bogu w Osobach trzech niepojętemu,

Ojcu, Synowi Duchowi Świętemu.

Chwała, że Boską naturę z człowieczą

Zjednoczył, by miał o nas większą pieczą.

Hymn

Wam zalecam westchnienia do ucha Boskiego

Elkano z Samuelem, i proszę mniejszego

Jakuba i Salome, Annę, Alfeusza,

Przez Was niech folgę z czyśćca bierze wszelka dusza,

Stawcie ich, stawcie moje przed Bogiem pragnienie,

Duszom niebo i moje wyproście zbawienie.

V. Ogarnęły mię boleści śmierci.

R. Boleści piekielne otoczyli mię.

Modlitwa

O Panie Jezu Chryste, który dla powetowania straty z upadku Aniołów człowieka z ziemi otworzyłeś, a dla niego przybrawszy człowieczeństwo, na krzyżu umarłeś, abyś mu łaskę przez grzech utraconą odzyskał, proszę Cię pokornie, abyś wszystkim wiernym zmarłym przez miłosierdzie Twoje i przez przyczynę Matki Twojej Najświętszej i wszystkich miłośników Twoich najprędsze wybawienie z czyśćca dać raczył, aby Cię na wieki chwalili. Amen.

Ofiarowanie

Połączeni Rodziną Boga Wcielonego

Z Boską oraz i ludzką nierozdzielnego

Naturą, Wam oddaję te niegodne modły.

Chociaż od grzechów moich jestem podły,

To ufam, że za dusz czyśćcowych pomocą

Okropne pierzchną strachy, gdy śmiertelną nocą,

Oczy już śmierć zamykać będzie ostatecznie,

Niechaj święta Rodzina broni mię statecznie

Od piekielnej napaści czarta przeklętego

I dodaje pomocy do zejścia świętego. Amen.

Godzinki

za dusze zmarłych

na wtorek

Na Jutrznię

Stawiam przed sądem Twoim miłosierny Panie

Dusze, które za grzechy cierpią swe karanie,

Wybaw je miłosierny Jezu zasługami

Twymi i Matki Twej, wszak były sługami

I teraz są waszymi. Święci Aniołowie

Wyprowadźcie ich z ognia, wy wierni stróżowie.

Hymn

Oświadczam tu mój Panie, że pragnę Twej chwały

Pomnożenia i by dusze chwałę ci oddały.

Osobliwie ta dusza, która niemająca

Ratunku, w zapomnieniu omdlewa, żebrząca

Ochłody prędkiej z ognia, więc wybaw ją Panie

Niech nie będzie zbyt długie jej oczekiwanie.

V. Wieczny dać odpoczynek raczże jej mój Panie

R. A światłość wieczna niech jej świecić nie przestanie.

Modlitwa

Panie Jezu Chryste, proszę Cię przez Krew Twoją Najświętszą, którąś w Ogrójcu wylał, racz wyzwolić dusze wiernych zmarłych a szczególnie żadnego ratunku w czyśćcu nie mające, zaprowadź je do chwały wiekuistej, gdzie niechaj Cię chwalą na wieki wieków. Amen.

Na Prymę

O Panie, wybaw dusze z ognia czyśćcowego,

Niechaj Cię w niebie chwalą w Trójcy jedynego.

Hymn

Do podziemnego Panie przenoszę się domu,

Z modły mymi za dusze, gdzie wiem, że nikomu

Nie dadzą stamtąd wynijść, póki nie uczyni

Zadość kto grzechami Bogu co zawini.

Proszę Cię za tą duszą, która wyjścia bliższa,

Niechaj ją łaska Twoja do nieba wywyższa.

V. Wieczny dać odpoczynek raczże jej mój Panie

R. A światłość wieczna niech jej świecić nie przestanie.

Modlitwa

Panie Jezu Chryste, proszę Cię przez Najświętszą Krew Twoją, którąś wylał w okrutnym biczowaniu Twoim, racz wybawić od ognia czyśćcowego dusze wiernych zmarłych, a osobliwie duszę, która najbliższa jest wyjścia, i zaprowadzić ją do chwały Twojej wiekuistej. Amen.

Na Tercję

O Panie! Wybaw dusze z ognia czyśćcowego,

Niechaj Cię w niebie chwalą w Trójcy jedynego,

Hymn

Prawdziwe nad duszami miej pożałowanie,

Które dłuższe za grzechy mają wypłacanie.

Tę mękę, którą cierpią w ognistej tęskności,

Skróć Panie, a zażyj Twojej nad nimi litości.

Krew co się od korony z głowy Twojej leje,

Niechaj najdłuższą mękę tej duszy zaleje.

V. Wieczny dać odpoczynek raczże jej mój Panie

R. A światłość wieczna niech jej świecić nie przestanie.

Modlitwa

Panie Jezu Chryste, proszę Cię, przez krew Twoją Przenajświętszą, którąś w cierniowym koronowaniu wylać raczył, wybawże dusze wiernych Twoich zmarłych od ognia czyśćcowego, osobliwie duszę ze wszystkich na ostatku mającą wypłacać karanie, zaprowadź je do chwały wiekuistej, aby Ciebie na wieki chwaliła. Amen.

Na Sekstę

O Panie! wybaw dusze z ognia czyśćcowego.

Niechaj Cię w niebie chwalą w Trójcy jedynego,

Hymn

Uczuciem, którym dusza goreje do Ciebie,

Najbogatsza w zasługi chcąc być prędko w niebie.

Proszę Cię dobry Jezu, niechaj męka Twoja,

Dopomoże jej prędko, niegodna też moja

Modlitwa, którą rzucam pod Twe nogi Panie,

Niech jej za drogi prezent w łasce Twojej stanie.

V. Wieczny dać odpoczynek raczże jej mój Panie

R. A światłość wieczna niech jej świecić nie przestanie.

Modlitwa

O Panie Jezu Chryste, proszę Cię, przez Krew Twoją Przenajświętsza, którąś przy okrutnym krzyża dźwiganiu wylał, racz wyzwolić dusze wiernych zmarłych od ognia czyśćcowego, a osobliwie duszę najbogatszą w zasługi, zaprowadź ją do chwały Twojej na wieki wieków. Amen.

Na Nonę

O Panie! Wybaw dusze z ognia czyśćcowego,

Niechaj Cię w niebie chwałą w Trójcy Jedynego.

Hymn

Ucieczko ludzi grzesznych, Najświętsza Maryja

Dopomóż duszom, niechaj Twoja protekcyja

Wybawi dusze z czyśćca w ogniu gorejące,

Twojej przyczyny Panno pokornie proszące.

Dopomóż prośbą swoją i Barbaro święta

Niechaj ta dusza będzie prędko w niebo wzięta.

V. Wieczny dać odpoczynek raczże jej mój Panie

R. A światłość wieczna niech jej świecić nie przestanie.

Modlitwa

O Panie Jezu Chryste, proszę Cię, przez Krew Twoją Najświętszą, którąś przy okrutnym krzyżowaniu wylać raczył, racz wyzwolić dusze wiernych zmarłych od ognia czyśćcowego, a osobliwie tę duszę, która miała największe nabożeństwo do Matki Twojej i świętej Barbary, zaprowadź ją do chwały Twojej wiekuistej, gdzie niechaj Cię chwali na wieki wieków. Amen.

Na Nieszpór

O Panie! Wybaw dusze z ognia czyśćcowego.

Niechaj Cię w niebie chwalą w Trójcy jedynego.

Hymn

Wszyscy święci Patroni, w chwale już będący

Z Chrystusem Zbawicielem swoim królujący.

Dopomóżcie tym duszom, które wam służyły,

Najbardziej na tym świecie w Bogu was chwaliły,

By przez waszą przyczynę w szczęśliwej jasności

Cieszyły się, wyszedłszy z czyśćcowych ciemności.

V. Wieczny dać odpoczynek raczże jej mój Panie

R. A światłość wieczna niech jej świecić nie przestanie.

Modlitwa

O Panie Jezu Chryste! Prosię Cię przez Krew Twoją Przenajświętszą, którąś wylał z boku Twego, racz wyzwolić dusze wiernych zmarłych od ognia czyśćcowego, osobliwie te dusze, które do różnych swoich świętych Patronów nabożeństwo miały i modlitwami im swymi na tym świecie służyły, a teraz czyśćcowe cierpią ognie, niech im ta Krew z wodą z Boku Twego Boskiego wylana zaleje ogień czyśćcowy, aby jak najprędzej Ciebie Boga widziały, pozyskały i chwaliły. Amen.