Dmytro Ushmaiev, “oligarcha” kupił polską fabrykę Calfrost i ją zamknął. “Boimy się o nasze życie”.

Ukraińcy kupili polską fabrykę i ją zamknęli. “Boimy się o nasze życie”

Paweł Kula 2024-06-17 superbiz/ukraincy-kupili-polska-fabryke-i-ja-zamkneli

Trwa dramat pracowników po upadku firmy Calfrost z Kalisza. Znany w regionie producent mrożonek został przejęty przez ukraińskiego oligarchę, który… zwolnił całą załogę. Z końcem czerwca kończy się ich okres świadczenia pracy, ale to nie koniec ich zmartwień. – Nie tylko straciłyśmy pracę, ale boimy się też o nasze życie – mówią “Super Expressowi” pracownice, które zimą jeszcze dostały wypowiedzenie umów o pracę. Skąd ten strach? – Po tym, jak sprawa trafiła do mediów dostajemy informację, że Ukraińcy nie są zadowoleni z rozgłosu – mówi nasza informatorka. Do sprawy odniósł się nawet prezydent Kalisza.

Upadek Calfrost w Kaliszu. Zatrudnieni tracą pracę

Tajemnicą poliszynela w Kaliszu było od dawna, że Calfrost jest niedoinwestowany i ma poważne kłopoty finansowe. Poza tym, Ukraińcy mieli być zainteresowani tylko produkcją lodów, a Calfrost specjalizował się w mrożonkach. Kupował warzywa i owoce od lokalnych rolników i sam czyścił, oparzał, blanszował, mroził i przechowywał. Po ubiegłorocznej podwyżce prądu, kłopoty na dobre dopadły Calfrost. Poprzedni właściciel o zwolnieniach nie mówił, tylko spółkę sprzedał.

Ukraińska spółka Three Bears przejmuje Calfrost i zwalnia wszystkich

Pracę w zakładzie przy ul. Wrocławskiej w Kaliszu, zajmującym się od 70 lat produkcją mrożonych warzyw i owoców, straciły 52 osoby.

Obecnie właścicielem spółki jest 48-letni Dmytro Ushmaiev. Jego pierwszą decyzją dotyczącą Calfrostu było… wygaśnięcie spółki. Pracownicy o wszystkim dowiedzieli się dopiero po kilku miesiącach. Domyślali się, że dzieje się coś złego, bo decyzje nowych władz spółki były irracjonalne dla pracowników. – Kazali czyścić magazyny, nie zamawiać towaru – mówi jedna z pracownic Calfrostu.

Wiosną dramat Calfrost zmienia się w skandal

Do sprawy odniósł się na m.in. Sławomir Mentzen, który będąc w Kaliszu rzekł, że to nieeleganckie, że nawet swoim pracownikom nowi właściciele nie powiedzieli dlaczego są zwolnieni.

– Nowy właściciel, nie podając przyczyny, zwolnił wszystkich pracowników. W marcu i kwietniu 2024 roku wręczono im wypowiedzenia – informacje tego rodzaju obiegły media i spowodowały oburzenie. Wyglądało na przejęcie spółki w celu jej zniszczenia. Jednak wcześniej wspomniane informacje o niedoinwestowaniu segmentu produkcji mrożonych warzyw rzucają nieco inne światło, a strona ukraińska mogła być ustawiona w negatywnym świetle bardziej niż na to zasługiwała.

Zwolnienie pracownicy Calfrost obawiają się o swoje życie

– Nie znamy tych ludzi, a oni znają nasze adresy. To ukraiński oligarcha, który podobno jest bardzo zły, że to wszystko wyszło poza mury zakładu. Boimy się o swoje dzieci – mówią i dodają, że właśnie dlatego chcą pozostać całkowicie anonimowi – ujawniono korespondentce “Super Express”.

Emocje studzi prezydent Kalisza – Na pewno będę chciał, żeby urzędnicy przyjrzeli się tej transakcji, bo jest to branża dla naszej gospodarki strategiczna – powiedział Krystian Kinastowski “Super Expressowi” i dodaje, że będzie interweniował u posłów i posłanek z regionu. Podkreślił ponadto, że „na terenie Kalisza mogą czuć się bezpiecznie”.

Zostaniemy oligarchami?

Stanisław Michalkiewicz 2 czerwca 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5189

Wśród niezliczonych zbrodni wojennych, jakich na Ukrainie dopuszcza się Putin (sama Ukraina prowadzi 14 tysięcy śledztw, znacznie więcej, niż wynoszą jej straty w ludziach, bo Rosjanie strzelają tam przeważnie do cywilów, a szczególnie uwzięli się na dzieci), jest rabunek nie tylko lodówek, czy muszli klozetowych, ale również bardziej wartościowych rzeczy, jak np. zapasy zboża, które jest wywożone do Rosji.

To oczywiście bardzo nieładnie, bo nawet typowe dla ustroju socjalistycznego, przejściowe trudności w zaopatrzeniu ludności w podstawowe artykuły, nie mogą przecież być żadnym usprawiedliwieniem. Chociaż nieładnie, to jednak inspirująco, bo oto słyszymy, że państwa miłujące pokój zaczynają wkraczać na tę samą drogę. Wprawdzie żadne z nich, nawet nasz nieszczęśliwy kraj, który zresztą niedługo zostanie pewnie przyłączony do Ukrainy, jak nie jako łup wojenny, to jako rekompensata za utracone tereny na wschód od Dniepru, nie wypowiedziało Rosji wojny, ale to nikogo nie powstrzymuje przed nakładaniem „sankcji” nie tylko na Federację Rosyjską, ale nawet na jej obywateli. Pozorem uzasadnienia legalności rabunku ich mienia jest okoliczność, że są oni „oligarchami”.

Ale „oligarchowie” są również na Ukrainie i właśnie jeden z nich, Rinat Achmetow, zamierza procesować się z Putinem o odszkodowanie za zniszczone zakłady metalurgiczne „Azowstal” w Marioupolu. Ten Rinat Achmetow jest miliarderem, więc starczy mu forsy nie tylko na cały pułk adwokatów, ale również na niezawisłych sędziów, więc tylko patrzeć, jak wygra proces i uzyska korzystny wyrok zaoczny. Jednak on jest „oligarchą” ukraińskim, więc chociaż nawet nie jest Żydem, jak np. wynalazca prezydenta Żełeńskieego, Igor Kołomojski, więc w odróżnieniu od „oligarchów” rosyjskich, jego majątek jest pod międzynarodową ochroną.

Ten przypadek pokazuje, że z „oligarchami” jest tak, jak z sukinsynami. Jak wiadomo, dzielą sie oni na dwie grupy; tak zwanych „naszych sukinsynów” i na sukinsynów jakichś takich nie naszych. Naszych sukinsynów hołubimy i nawet stawiamy ich na czele rozmaitych zaprzyjaźnionych nieszczęśliwych krajów w charakterze Umiłowanych Przywódców, podczas gdy sukinsynów jakichś takich nie naszych, tępimy, skazując ich nawet na karę śmierci przez powieszenie. Ten podział nie jest jednak sztywny, bo dotychczasowy, wieloletni nasz sukinsyn, w jednej chwili może zostać sukinsynem jakimś takim nie naszym, a wtedy marny jego los. Tak właśnie było z Saddamem Husajnejm . Dopóki wojował z Iranem, był sukinsynem naszym, a potem, kiedy zaczął wojować z Kuwejtem, trafił do tej długiej grupy i w końcu dosięgnęła go surowa ręka sprawiedliwości ludowej za pośrednictwem niezawisłego irackiego sądu. Podobna sytuacja przytrafiła się afrykańskiemu mężowi stanu, znanemu jako Józef Desire Mobutu Sese Seko Kuku Mgbendu wa za Banga. Władał on przez kilkadziesiąt lat Zairem jako nasz sukinsyn. Zdarzyło się jednak, że w prowincji Katanga pojawił się jegomość zwany Wawrzyńcem Kabilą, który amerykańskim koncernom górniczym zaoferował znacznie korzystniejsze warunki koncesji na wydobycie tamtejszych, bajecznych bogactw mineralnych. I co się okazało? Okazało się, że Józef Desire Mobutu – i tak dalej – w jednej chwili przestał być naszym sukinsynem i nie tylko został sukinsynem jakimś takim nie naszym, ale w dodatku okazało się, że „łamie prawa człowieka”. W rezultacie umarł w Maroku, a rządy w charakterze naszego sukinsyna objął Kabila, który założył dynastię, więc po jego śmierci w wyniku zamachu, nowym Umiłowanym Przywódcą został jego syn Józef, który, ma się rozumieć, korzystne warunki koncesji dla amerykańskich koncernów utrzymał.

Wróćmy jednak z tych egzotycznych stron na teren naszego nieszczęśliwego kraju, Najwyraźniej pozazdrościwszy innym krajom miłującym pokój, a pewnie i wysłuchawszy zachęty Naszego Najważniejszego Sojusznika, Nasi Umiłowani Przywódcy z rządu „dobrej zmianywpadli na pomysł zmiany konstytucji w taki sposób, by można było konfiskować nie tylko mienie Federacji Rosyjskiej, z którą formalnie nie jesteśmy w stanie wojny, ale nawet majątki obywateli tego państwa, których w tym celu trzeba by awansować do rangi „oligarchów”, będących w dodatku sukinsynami jakimiś takimi nie naszymi. Umiłowani Przywódcy z obozu zdrady i zaprzaństwa tłumaczyli im, że w tym celu nie trzeba wcale zmieniać konstytucji, bo wystarczy, żeby na podstawie dotychczasowej wprowadzić rewolucyjną praktykę i wszystko będzie gites tenteges, podobnie jak w innych, miłujących pokój krajach, które „konfiskują” ruskie majątki, chociaż też nie są z Rosją w stanie wojny.

Ale bo też, zgodnie z odpowiedzią, której w swoim czasie udzieliło swemu słuchaczowi Radio Erewań, obecnie nie ma żadnych „wojen”, tylko albo „operacje pokojowe”, albo „misje stabilizacyjne”, albo „walki o pokój”, a ostatecznie – „operacje specjalne”. Dlatego państwa miłujące pokój mogą brać w nich udział bez obawy poobcierania sobie puszku pierwotnej niewinności.

Oczywiście przyczyną takiej rewolucyjnej praktyki, funkcjonującej na bazie opisanej wyżej rewolucyjnej teorii, jest umiłowanie pokoju i praworządności, ale tak naprawdę chodzi również o to, że państwa miłujące pokój przeżywają trudności finansowe. Spowodowane są one zarówno przez uprawianie polityki przekupywania obywateli ich własnymi pieniędzmi, aktywizmem epidemicznym, który nakazuje zamykanie całych gałęzi gospodarki, jak i wojną, jaką Rosja prowadzi na Ukrainie z NATO i państwami uzależnionymi od Stanów Zjednoczonych, czyli państwami należącymi do „wolnego świata”. W dodatku, niezależnie od wydatków związanych z tą wojną, a ściślej – „operacją specjalną”, do jakich podczas konferencji w Ramstein zobowiązał ich amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin, trzeba będzie tak czy owak Ukrainę „odbudowywać”. Do tego pomysłu odniósł się entuzjastycznie podczas swojej pielgrzymki do Kijowa pan prezydent Andrzej Duda, ale w porywie entuzjazmu nie pomyślał, że pociąga to za sobą konsekwencje finansowe. Toteż pan premier Morawiecki, który musi znaleźć dla pomysłów pana prezydenta sposoby finansowania, bo w przeciwnym razie pan prezydent przestanie go popierać w konflikcie z ministrem Ziobrą.

Świadom nadciągającej katastrofy finansowej państwa, wykombinował sobie, by finansować odbudowę Ukrainy ze skonfiskowanego mienia Federacji Rosyjskiej i oczywiście – tamtejszych „oligarchów”. Nie ma w tym nic dziwnego, bo już Alexis de Tocqueville zauważył że nie ma takiego okrucieństwa, ani takiej niesprawiedliwości, jakiej nie dopuściłby się rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy. Gdyby zatem z konstytucją jednak nie wyszło – a chyba nie wyszło – rząd „dobrej zmiany” już kombinuje nad stworzeniem pozorów legalności dla konfiskowania samochodów obywateli posadzonych o wykroczenia drogowe. W ten sposób zostaną oni zrównani z „oligarchami”, ale jakimiś takimi nie naszymi.