Tragedia Ukrainy; czyli nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło
Ukraina rytualną ofiarą prawdy?
DR IGNACY NOWOPOLSKI AUG 23 |
Wieki „wyczynów” Zachodu na polu „szerzenia wolności, demokracji i kultury materialnej” nie docierało do szerszych mas Europy Zachodniej. Propagandowa narracja była zawsze miła dla ucha przeciętnego Europejczyka: „nadzwyczajne cechy mieszkańców Europy Zachodniej, czynią z nich katalizator wszelkiego dobra i światowego postępu”.
Trudno dziwić się zachodnim Europejczykom, że tak łatwo uwierzyli w tą bajkę. Każdemu jest miło słuchać komplementy o samym sobie.
Zapewne większość z nich nie utraciła jeszcze Boskiego Daru Sumienia i skonfrontowana z autentyczną rzeczywistością zareagowałaby poprawnie na jej widok.
Problemem był jednak dystans geograficzny i informacyjny, tworzący przepaść pomiędzy Zachodem i resztą świata.
Dopiero XXI wiek przybliżył informacyjnie resztę świata do Zachodu i to pomimo energicznej walki globalistycznych władców z „dezinformacją”.
Jednak dopiero agresja proxy NATO na Rosję zerwała zasłonę propagandową na ukraińskim teatrze wojny.
Od 2014 roku, bo wtedy się ona pełnowymiarowo zaczęła, do dziś, udawało się zachodniej propagandzie maskować prawdę na jej temat.
Jednak monstrualne rozmiary klęski, nieszczęść ludzkich i destrukcji Ukrainy coraz trudniej było ukryć. Czy się to komuś podoba czy nie Ukraina leży w samym centrum kontynentu europejskiego i skonstatować gigantyczne rozmiary jej tragedii nie jest tak trudno, dla uczciwego obserwatora.
W miarę narastania konfliktu i związanych z nim nieszczęść Ukraińców, wzrastała też świadomość garstki autentycznych zachodnich elit, których głos stawał się coraz wyraźniejszy.
Proces przyspieszył jeszcze w wyniku dojścia do władzy Donalda Trumpa, który pomimo swych wad, słabości i niedostatków, szczerze próbuje doprowadzić konflikt do zakończenia. Zarówno on, jaki i członkowie jego gabinetu jasno scharakteryzowali wojnę na Ukrainie, jako „konflikt proxy NATO z RF”.
Czy uda mu się osiągnąć ten cel, w obliczu obłędnej nienawiści „europejskich elit” do Słowiańszczyzny, zostaje otwartym pytaniem?
Jedno jest pewne, że ogromu tragedii i zła wyrządzonego Ukraińcom nie da się już ukryć.
Nie zmienia to faktu agresywnego i szowinistycznego nastawienia ukraińskiej populacji do swych sąsiadów.
Jednakowoż trudno pokonać zło innym złem.
Zresztą nie to było i jest celem Zachodu. Niezmiennym celem od stuleci jest kolonializm, czyli rabunek, eksploatacja i ludobójstwo „lesser peoples”, jak eufemistycznie określa się obecnie „podludzi”.
Truizmem jest stwierdzenie, że nie wszystkie narody Europy są złe w samej swej naturze.
I konstatacja obłędnej rzeczywistości musi powodować u dużej części zachodniego społeczeństwa odruch odrazy.
Niestety rozmiary totalitaryzmu globalistycznego skutecznie tłumią wszelkie odruchy sumienia.
Jednakowoż jest nadzieja, że zachodnie społeczeństwa skonstatują fakt, że na obecnym etapie globalizmu i one są poddane kolonialnej eksploatacji. A to może stanowić pierwszy impuls odnowy.