„Przybyliśmy, zobaczyliśmy i Bóg zwyciężył.” – 340. rocznica Bitwy pod Wiedniem

W cyklu “Przegląd historyczny RDI” będziemy przypominać wybrane wydarzenia, które ukształtowały historię Polski. Popularyzacja wiedzy historycznej jest dla Reduty ważnym celem, który poprzez przekaz zgodny z prawdą historyczną, utrwala wiedzę, jak i również zapobiega zniekształceniu historii naszego kraju.
„Przybyliśmy, zobaczyliśmy i Bóg zwyciężył.” – 340. rocznica Bitwy pod Wiedniem
 12 września 2023 roku obchodzimy 340. rocznicę zwycięstwa Polaków w bitwie pod Wiedniem. “Venimus, vidimus et Deus vicit.” (Przybyliśmy, zobaczyliśmy, i Bóg zwyciężył) – to zdanie pochodzi z listu, który król Jan III Sobieski wysłał, w tym właśnie dniu, w 1683 roku do papieża Innocentego XI, informując go o triumfie nad armią osmańską. 
Oprócz pisma papież otrzymał także zdobytą chorągiew turecką, którą dawniej błędnie uważano za tzw. świętą chorągiew Proroka, najważniejszy symbol armii tureckiej. 
Zwycięstwo Polaków pod Wiedniem, było kluczowym wydarzeniem w historii Europy, gdyż zapobiegło inwazji tureckiej na kontynent. Pamiętajmy, że w bitwie pod Wiedniem dowodzeni przez króla Jana III Sobieskiego polscy husarze, w połączeniu z wojskami sprzymierzonymi, pokonali znacznie liczniejszą armię osmańską, wykazując się niezrównanymi umiejętnościami bojowymi i odwagą. Król Jan III Sobieski stał się bohaterem narodowym, a jego triumf przyniósł Polsce zarówno sławę, jak i również wzmocnił pozycję Rzeczypospolitej w Europie, która uznała Polskę za obrońcę wartości chrześcijańskich na kontynencie. 
Gwoli przypomnienia: Imperium Osmańskie przez wieki umacniało swoją potęgę poprzez podboje, głównie na obszarze Azji. Jednak w XVII wieku Turcy rozpoczęli ekspansję w kierunku europejskim, docierając do Bałkanów, Węgier, księstw rumuńskich, Krety i Siedmiogrodu. W 1672 roku zajęli także Podole, które wcześniej należało do Polski. W październiku tego samego roku, w Buczaczu, zawarto traktat pokojowy między Imperium Osmańskim a Rzecząpospolitą, który nie został jednak zatwierdzony przez polski sejm. Traktat ten przewidywał oddanie przez Polskę wschodnich ziem Imperium Osmańskiemu oraz płacenie Turcji rocznego haraczu w wysokości 22 tysięcy talarów. W 1673 roku sejm Rzeczypospolitej odrzucił ten pokój, który powszechnie nazwano “haniebnym pokojem w Buczaczu”, ponieważ sprawił, że Polska stała się w pewnym sensie państwem zależnym od Imperium Osmańskiego. 
11 listopada 1673 pod Chocimiem, pomiędzy armią Rzeczypospolitej Obojga Narodów – dowodzoną przez hetmana Jana III Sobieskiego a Imperium Osmańskim, rozegrała się zwycięska dla Polski bitwa, zakończona rozejmem. Należy pamiętać, że zwycięstwo pod Chocimiem zapewniło hetmanowi Janowi III Sobieskiemu polską koronę. Pomimo zwycięstwa zagrożenie ze strony Turcji nie zostało zażegnane. Król Jan III Sobieski, zdając sobie sprawę, że kolejne starcia zbrojne z Imperium Osmańskim są nieuniknione, podjął działania mające na celu pozyskanie sojuszników. Planował m.in. utworzenie koalicji z Francją i Szwecją oraz zwrócił się do Habsburgów i Rosji (zarówno car, jak i cesarz nie reagowali przychylnie na polskie starania). Dopiero w obliczu realnego zagrożenie ze strony tureckiej oraz niepowodzenia działań z Osmanami – Leopold I Habsburg (król Węgier od 1655, król Czech od 1656, arcyksiążę Austrii od 1657, a także król Niemiec i cesarz rzymski od 1658 roku) dążył do zawarcia przymierza z Polską.
Ostatecznie 1 kwietnia 1683 roku został zawarty sojusz, który zobowiązywał do wzajemnej pomocy w razie ataku tureckiego. Gwarantem dotrzymania postanowień przymierza stał się papież Innocenty XI. Warto nadmienić, że armia polska miała otrzymać wsparcie finansowe ze strony cesarza i papieża. W tym samym czasie Imperium Osmańskie podjęło intensywne działania wojenne przeciwko sojusznikom. Organizując potężną armię, na której czele stanął wielki wezyr Kara Mustafa, planowano atak, jednak do ostatniej chwili nie było pewności, czy uderzą na Polskę, czy na Austrię. W momencie gdy do armii tureckiej dołączyli Tatarzy wielki wezyr, chcąc zaskoczyć sojuszników (co w części się powiodło), wyznaczył kierunek natarcia, ruszając w głąb Austrii. Pod naporem wojsk osmańskich cesarz Leopold I zwrócił się o pomoc do sojuszników. Ekspansja turecka z potężną siłą zmierzała w kierunku stolicy cesarstwa – Wiednia, 14 lipca 1683 roku armia osmańska zbliżyła się do miasta, a 16 lipca 1683 roku otoczyła Wiedeń, wypierając, oddziały austriackie. Wiedeń był dobrze przygotowaną do obrony twierdzą, broniącą się za pomocą 11-tysięcznej załogi, 5-tysięcznej straży miejskiej oraz artylerii. Niestety, w ciągu dwóch miesięcy oblężenia, Turcy dzięki ciągłym atakom i działaniom podziemnym zdołali zdobyć pierwsze fortyfikacje miasta, co stanowiło poważne zagrożenie dla samej twierdzy, której obrońcy zostali w wyniku tych starć zdziesiątkowani. 
Polskie działania sojusznicze Polska, wypełniając zobowiązania sojusznika podjęła szereg działań, by ruszyć z odsieczą do Wiednia. Sejm Rzeczypospolitej przegłosował zgodę na działania wojenne poza granicami Polski oraz uchwalił nadzwyczajny podatek na utworzenie blisko 50 tysięcznej armii. Atak armii Imperium Osmańskiego spowodował, że król Jan III Sobieski zarządził mobilizację pod Krakowem, gdzie przybyło 27 tys. wojsk koronnych. Nie czekając na spóźniających się Litwinów, ruszył na pomoc Wiedniowi. 3 września 1683 roku, po przeprawie przez Śląsk, Morawy i Czechy, wojska polskie połączyły się nad Dunajem (40 km od Wiednia) z oddziałami austriackimi i niemieckimi. Wodzem naczelnym powstałej blisko 70 tysięcznej armii był Król Polski, który był zarówno twórcą planu uderzenia na pozycje tureckie, jak i również architektem zwycięstwa nad armią wielkiego wezyra Kara Mustafy. Bitwa pod Wiedniem Król Jan III Sobieski wydał rozkazy, by oddziały austriackie i niemieckie zaatakowały wojska tureckie wzdłuż prawego brzegu Dunaju, natomiast armia polska miała przedrzeć się do Wiednia okrężną drogą. 
Rano 12 września 1683 roku rozpoczęła się bitwa. Armia turecka pewna swojej przewagi militarnej, (jednakże słabo umocniona fortyfikacjami), została zmuszona do odpierania ataków sił austriacko-niemieckich wzdłuż Dunaju, co spowodowało, że polskie oddziały miały zapewnioną wolną przestrzeń od strony Lasu Wiedeńskiego (armia turecka nie posiadała tam znaczących sił, gdyż z tej strony nie spodziewała się ataku), skąd w godzinach popołudniowych został wyprowadzony atak. Na skraju Lasu Wiedeńskiego rozciągała się dolina rzeczki, opadająca łagodnie w kierunku Wiednia. Nieco bliżej znajdowało się wielkie obozowisko tureckie, a w winnicach okalających stoki ukrywały się oddziały janczarów. Król Jan III Sobieski postanowił oczyścić ten teren i wydał rozkaz generałowi Marcinowi Kazimierzowi Kątskiemu, aby wysunął do przodu piechotę i artylerię. Po kilku godzinach walki, polscy piechurzy wyparli wojska tureckie i otworzyli drogę dla kawalerii. 
Kolejny element strategii obranej przez Jana III Sobieskiego wiązał się z wysłaniem jednej chorągwi husarii (pod dowództwem porucznika Zbierzchowskiego) na rozpoznanie terenu. Manewr ten miał przynieść informację, czy na wskazanym obszarze występują rowy, wilcze doły czy rowy oblężnicze itp. Chorągiew polska przebiegła cwałem przez pozycje tureckie, wprowadzając chaos, a wycofując się pociągnęła za sobą większość tureckiej kawalerii, która dostała się pod ostrzał polskiej artylerii. Akcja polskiej jazdy potwierdziła dane wywiadowcze, że atak z tej strony jest możliwy, niestety w jej wyniku zostały poniesione duże straty osobowe. 
Około godziny 18:00 król Polski dał znak do przeprowadzenia głównego ataku. Do szarży na wojska tureckie ruszyła husaria dowodzona przez hetmanów Stanisława Jabłonowskiego oraz Mikołaja Sieniawskiego, a także pułki dowodzone bezpośrednio przez Jana III Sobieskiego. Armia osmańska nie wytrzymała siły polskiego natarcia, w pierwszej kolejności zostali rozbici Tatarzy, potem spahisi, następnie piechota janczarska, dotąd oblegająca Wiedeń. Pod napływem zdecydowanej przewagi polskich wojsk z pola bitwy uciekł wielki wezyr – Kara Mustafa wraz ze świtą. Polacy triumfowali!
Według historyków odsiecz wiedeńska trwała ok. 12 godzin, z czego 11 i pół godziny trwał ostrzał artyleryjski, którego celem było przygotowanie ataku polskiej husarii. Szarża armii Jana III Sobieskiego miała zakończyć się w ciągu pół godziny. 
W liście z pola bitwy Jan III Sobieski napisał do swej Marysieńki: „Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały.” Triumf wiedeński dał początek serii sukcesów armii chrześcijańskich: zwycięstwa pod Parkanami z udziałem Sobieskiego w październiku 1683 roku, zdobycia Budy w 1686 roku i wygranej pod Zentą w 1697 roku. 26 stycznia 1699 roku Święta Liga podpisała w Karłowicach traktat pokojowy z Imperium Osmańskim. W wyniku, którego Turcja utraciła na rzecz Habsburgów Węgry z Siedmiogrodem, Peloponez i Dalmację na rzecz Wenecji. Podole powróciło do Rzeczypospolitej.

Janczarzy, „styl życia” a KRUCJATY czyli głowy Rigby, Gordona i Konstantyna XI

U dziennikarzy portalu Fronda.pl, obcięta głowa dobosza Rigbiego, brytyjskiego żołnierza zarżniętego tępym rzeźnickim nożem na jednej z ulic Londynu (tępym, bo w końcu okazało się, że wyznawca miłującej pokój religii, który się tej zbrodni dopuścił, nie zdołał nieszczęsnego dobosza skutecznie zdekapitować) wywołała skojarzenie z obciętą i zatkniętą na palu głową brytyjskiego generała-majora Charlesa Gordona, poległego w 1885 r. podczas obrony Chartumu przed wojskami islamskich mahdystów. Skojarzenie słuszne, choć mam inne, jak mi się wydaje jeszcze trafniejsze.

Dziś mija 560 rocznica upadku Konstantynopola zdobytego przez sułtana i kalifa Mehmeda II – najwyższego wówczas religijnego przywódcę muzułmanów. To właśnie Mehmed kazał pozbawić głowy ciało cesarza Konstantyna XI Paleologa i osadzić ją na kolumnie na placu Augusteum, a później zakonserwowaną w miodzie obwozić po muzułmańskich dworach („Kiedy więc spotkacie tych, którzy nie wierzą, to uderzcie ich mieczem po szyi”, Koran 47,4). 

Islamska agresja była bezpośrednią przyczyną upadku Cesarstwa Wschodniego, ale najpewniej nie doszłoby do niego, gdyby nie przyczyny, których należy szukać w samym Bizancjum. Można je znakomicie opisać cytatem ze słów Chrystusa Pana, który mówił do faryzeuszów, że „dom, jeśliby przeciw sobie był rozdzielony, taki dom nie może się ostać” (Mk 3,25). I nie chodzi tylko o to, że historia bizantyjskiego dworu przypomina krwawą szekspirowską pięcioaktówkę Tytus Andronikus, o której znawcy teatru mówią, że gdyby miała akt szósty, to wówczas mordowano by już widzów w pierwszych rzędach.

Idzie również o rolę Zachodu, który w decydującej chwili nie kiwnął palcem w obronie Konstantynopola (choć nie należy zapominać o poświęceniu garstki śmiałków z Wenecji, Genui i Katalonii), a 250 lat wcześniej, w wyniku niesławnej IV krucjaty, doprowadził Bizancjum do upadku, z którego Cesarstwo już się nie podniosło. To wówczas rycerze z Zachodu zmienili cel swojej pielgrzymki, którym nie był już Grób Pański, ale groby cesarzy Bizancjum.

Różnica była taka, że Grób Pański był pusty, a groby cesarskie pełne kosztowności (od bizantyjskiego historyka Niketasa Choniatesa wiemy, że nie oszczędzono nawet grobu Justyniana Wielkiego, którego zwłoki ograbiono – na Zachodzie powiemy zwłoki, ale dla prawosławnych były to relikwie, bo Justynian, czego by o nim nie sądzić, czczony jest przez nich jako święty). 

Tymi, którzy jako pierwsi wdarli się do upadającego Drugiego Rzymu byli janczarzy – oddziały formowane z porwanych chrześcijańskich chłopców zmuszanych do przyjęcia islamu i wychowywanych na religijnych fanatyków gotowych zginąć w imię religii, która ich uciemiężyła.

Kim innym, jeśli nie współczesnym janczarem był morderca dobosza Rigbiego, Michael Adebolajo? Urodził się przecież w praktykującej chrześcijańskiej rodzinie w Wielkiej Brytanii. I to na Wyspach, a nie w Nigerii, skąd pochodzą jego rodzice, dostał się pod wpływ muzułmańskich imamów i jako nastolatek przeszedł na islam.

Brytania jest dziś przeżarta polityczną poprawnością (o czym świadczą kolejne aresztowania internautów dających upust swej bezsilnej złości) i tak finansowo zależna od kapitału spod znaku półksiężyca, jak Bizancjum było przeżarte korupcją, a w całej Europie Zachodniej nie ma dziś żadnej wspólnej idei, która byłaby w stanie zjednoczyć jej mieszkańców w walce przeciwko muzułmańskiemu zagrożeniu. „Będziemy bronić naszego stylu życia” – mówią politycy, ale przecież nikt nie będzie umierać za „styl życia”.

Jedyną receptą wydaje się poważne potraktowanie przez Europejczyków możliwości powrotu do ich chrześcijańskiej wiary. I tutaj ujawnia się kolejne podobieństwo do sytuacji Bizancjum. Kiedy szukając obrony dla swego kraju cesarz Konstantyn XI zawarł unię z Rzymem, wówczas usłyszał od swych wzburzonych poddanych, że „woleliby zobaczyć w środku miasta turecki turban, niż papieską tiarę”.

Wygląda więc na to, że historia się powtórzy, bo nie sądzę by Brytyjczycy byli w stanie powtórzyć nad Tamizą zwycięstwo lorda Kitchenera spod Omdurmanu, albo Polacy – zarówno na ci Wyspach, jak i ci na Kontynencie – potrafili dokonać dzieła podobnego temu, którego dokonał król Jana III (swoją drogą w tym roku mija również 330 rocznica Wiktorii Wiedeńskiej, kiedy to na jakiś czas – na jaki, to się dopiero okaże – powstrzymano islam w jego marszu przez Europę).

Cóż, muszę się pospieszyć ze zwiedzaniem angielskiej prowincji, zanim widoki zostaną zeszpecone przez wieże minaretów.

[dedykuję Polakom – mamy w Polsce Krucjaty Różańcowe ! MD]

Jacques Blutoir  Za: Pod mitrą – nie tylko kościelne safari (29.05.2013)

Jacques Blutoir 2013-05-30 http://www.bibula.com/?p=68618