Gigantyczny skandal w środowisku psychologicznym ! Zaświadczenia potrzebne do t.zw. zmiany płci w ciągu jednej wizyty – bez żadnej diagnostyki…

Totylkoteoria.pl sSndoetproua43tat0f7gdhzl64t67io19ghchu331m5.h0igcu6 5ti83l1  ·

Gigantyczny skandal w środowisku psychologicznym!

W “Instytucie Splot”, czyli warszawskiej firmie zajmującej się psychoterapią i psychologią, wystawiane są zaświadczenia potrzebne do t.zw. zmiany płci w ciągu jednej wizyty – bez żadnej diagnostyki, szeregu sesji w ramach wywiadu klinicznego itp. Co więcej, zaświadczenia mogą być wydawane online, czyli człowiek je wystawiający nie widzi nawet pacjenta na własne oczy, a jedynie na ekranie. Zaświadczenia wystawia Anna Wiatrowska, aktywistka i psycholożka znana jako profil „queerowy feminizm”, i robi to za przyzwoleniem właścicieli “Instytutu Splot” – który sam się reklamuje tym, że daje diagnozy na 1 wizycie, online.

Co więcej, swoje usługi reklamuje na grupach indoktrynujących osoby cierpiące na dysforię płciową. Według informacji na portalu Tranzycjapl, który zajmuje się promowaniem t.zw. “zmiany płci”, także u dzieci, Anna Wiatrowska przyjmuje osoby „od 12 roku życia”.

Anna Wiatrowska z Instytutu Splot posługuje się skompromitowanym modelem „świadomej zgody”, w którym zakłada się, że każdy sam wie „kim się czuje”, więc nie ma sensu i potrzeby robić badań. Model ten wypracowała organizacja WPATH (ang. World Professional Association for Transgender Health), zrzeszająca aktywistów trans oraz współpracujących z nimi lekarzy, psychologów i prawników. Z wycieku wewnętrznych danych WPATH (marzec 2024) roku wynika, że specjaliści WPATH wiedzą, że „model świadomej zgody” nie ma nic wspólnego z świadomą zgodą. Jeden z seksuologów WPATH przyznał nawet w ujawnionej rozmowie, że mówiąc pacjentom o efektach ubocznych zmiany płci czuje się, jakby „mówił jak do ściany”. Model ten został już zakazany lub ograniczony m.in. w Wielkiej Brytanii, Finlandii, Szwecji, Danii, Norwegii i Francji, a dosłownie tydzień temu 128. Niemieckie Zgromadzenie Medyczne również wezwało do zakazania tego procederu.

Co ciekawe, Anna Wiatrowska została ostatnio nagrodzona tytułem „Bizneswoman roku” na gali Sukces Pisany Szminką (jest to konferencja dla “elit najwyższego szczebla“, obecna była tam m.in. Małgorzata Rozenek, Beata Tadla i wiele innych celebrytów, gwiazd i person showbiznesu). Nie jest to zatem niszowe wydarzenie, lecz mainstreamowa legitymizacja nieetycznego procederu, który zakazywany jest lub ograniczany w coraz większej liczbie krajów Europy.

Gdy byłem dzieckiem sam padłem ofiarą dokładnie tego rodzaju szarlataństwa, a badania pokazują, że takich osób, zmanipulowanych do identyfikowania się jako transseksualiści, a potem kierowanych na zmianę płci po 1. wizycie, przybywa w błyskawicznym tempie.

===========================

Neo-Sodoma w akcji: Trans-ideolo zniosła parytet płci. Meksykańscy politycy… zmieniają płeć, by móc startować w wyborach

Transideologia zniosła parytet płci. Meksykańscy politycy… zmieniają płeć, by móc startować w wyborach

https://www.fronda.pl/a/Transideologia-zniosla-parytet-plci-Meksykanscy-politycy-zmieniaja-plec-by-moc-startowac-w-wyborach,229997.html


To nie jest skecz z kabaretowego występu: lewicowi meksykańscy politycy zmienili płeć, by móc startować w wyborach do władz samorządowych jako kobiety. Ekologiczna Partia Zielonych Meksyku i Partia Rewolucyjno-Demokratyczna spotkała się z krytyką ze strony pozostałych partii lewicowych za to, że wystawiły jako swoje „kandydatki” w wyborach miejskich w stanie San Luis de Potosí… mężczyzn. Obie partie nominowały w sumie czterech mężczyzn twierdzących, że są kobietami.

Jeden z tych panów (pań?) – Saulo Morales Guerrero – z początku zarejestrował się jako mężczyzna, ale następnie zmienił płeć. Oznacza to w Meksyku po prostu wypełnienie dokumentów w ramach tzw. „autoidentyfikacji” transpłciowej. Jak podaje feministyczny portal „Reduxx”, postępowanie obu partii „wydaje się być sposobem wykorzystania luki w Prawie o równości płci w meksykańskiej Konstytucji, które wymaga, by 50 proc. wszystkich wybranych stanowisk były zajmowane przez kobiety w dążeniu do zwalczania szerzącej się w tym kraju przemocy seksualnej”.

Jak pisze Nuria Muíña García z „Reduxx”, „każda partia polityczna musi nominować co najmniej pięć kobiet, by uczestniczyć w wyborach”. Albo zatem wspomniane partie nie miały wystarczającej liczby kandydatek, albo postanowiły podbić swoje szanse wygrania wyborów, gdyż jeśli zasada równości płci nie zostaje spełniona, to panie „przeskakują” w finale męskich przeciwników.

Tymczasem, jak podaje portal „Pulso”, Partia Rewolucyjno-Demokratyczna tłumaczy swój ruch następująco: „Proces w tym roku otwiera drzwi dla historycznej sposobności konstruowania równości i inkluzji, gdzie wszystkie grupy społeczne – kobiety, rdzenna ludność, społeczność LGBTQ+ i osoby z niesprawnościami – mogą mieć gwarancje uczestnictwa i że ich głos będzie słyszany w każdej przestrzeni”.

Rzut oka na zdjęcia czterech „kandydatek” obu partii pokazuje, że żaden (żadna?) z panów nie starał się w jakikolwiek sposób upodobnić do kobiety. Żaden z nich również nie zmienił imienia, a na zdjęciach można zobaczyć tych lewicowych polityków z żonami i dziećmi. „Reduxx” twierdzi, że kobiety rzekomo boją się wypowiadać krytycznie o „transpłciowych kandydatkach”, gdyż są zastraszane.

Jak skomentował całą sprawę Jonathon Van Maren z „Life Site News”: „To chyba najlepszy przykład progresywizmu duszącego samego siebie, węża dławiącego się swoim własnym ogonem”.

Przyczyną takich absurdów jest działalność aktywistów transpłciowych, którzy domagają się możliwości „autoidentyfikacji” polegającej po prostu na stwierdzeniu, że jest się np. kobietą lub mężczyzną bez potrzeby przechodzenia jakiejkolwiek procedury czy badań. Wśród feministek sprzeciw wobec ideologii transpłciowej w ostatnim czasie głośno wyraża J.K. Rowling, autorka powieści o Harrym Potterze. Rowling dostrzega w tej ideologii różne zagrożenia dla kobiet, w tym ich bezpieczeństwa, gdy np. do więzień żeńskich trafiają mężczyźni identyfikujący się jako kobiety.