Święty Józef – ratunek przed cywilizacją Piotrusiów Panów i odtrutka na kryzys męskości. Co jednak stało się z mężczyznami?

(Guido Reni, fragment obrazu pt. św. Józef z Dzieciątkiem Jezus.)

Święty Józef według znanego określenia Jana Dobraczyńskiego jest „cieniem ojca”. Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny pełnił funkcję ojca ziemskiego Syna Człowieczego w sposób tak doskonały, perfekcyjny i oddany, że w pełni zasługuje na to, żeby być patronem katolickiego Dnia Ojcamówi w rozmowie z PCh24.pl ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.

Czy 19 marca, w uroczystość św. Józefa – Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny – katolicy powinni obchodzić Dzień Ojca?

Jak najbardziej! To świetny pomysł i od wielu lat gorąco go popieram. Święty Józef według znanego określenia Jana Dobraczyńskiego jest „cieniem ojca”. Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny pełnił funkcję ojca ziemskiego Syna Człowieczego w sposób tak doskonały, perfekcyjny i oddany, że w pełni zasługuje na to, żeby być patronem katolickiego Dnia Ojca.

Którą cechę charakteru św. Józefa uważa Ksiądz profesor za najważniejszą?

Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta. Z jednej strony mamy bowiem bardzo niewiele dokładnych informacji na temat biografii świętego Józefa, ale z drugiej strony te informacje, które mamy mówią o nim bardzo wiele.

Zwróciłbym uwagę w pierwszej kolejności na określenie, które pojawia się w Ewangelii według świętego Mateusza, że będąc człowiekiem prawym św. Józef zamierzał oddalić poślubioną sobie kobietę potajemnie.

Ewangelista podkreśla, że św. Józef był człowiekiem prawym, a określenie to cechowało już w Starym Testamencie ludzi najwyżej rangi. Być człowiekiem prawym znaczyło: żyć zgodnie z wolą Bożą, zgodnie z Dekalogiem i tym wszystkim do czego człowiek został powołany przez Stwórcę.

Święty Józef był, jak dowiadujemy się z Ewangelii, człowiekiem na wskroś wiernym Bogu i jednocześnie otwartym na głos Pana. Nie był on zamknięty wyłącznie w jakiejś ustalonej tradycji, ale był otwarty na dynamikę zdarzeń. Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych może brzmieć to bardzo ogólnikowo, ale chciałbym zwrócić uwagę, że w biografii świętego Józefa jest moment, w którym będąc człowiekiem wiernym Tradycji i Prawu stanął on w obliczu dramatycznej sytuacji: poślubiona przez niego kobieta jest w stanie błogosławionym, jest brzemienna.

I w tej sytuacji św. Józef zamierza ją oddalić, ponieważ chce ją uchronić przed karą za domniemane cudzołóstwo, a więc karą ukamienowania. Święty Józef chce więc postąpić zgodnie ze swoją największą wrażliwością sumienia i troską. Jednocześnie w momencie, kiedy rozważa, co ma uczynić, przychodzi do niego głos Boga przemawiający przez anioła i św. Józef modyfikuje swoje plany. Powtórzę więc: święty Józef będąc wiernym tradycji jest otwarty na głos Stwórcy.

W mojej ocenie jest to wyraz jego wierności, odwagi i wrażliwości. Te cechy zarówno łącznie jak i osobno zasługują na zauważenie i odniesienie do ojcostwa.

Od siebie dodałbym jeszcze jedną cechę, jaką charakteryzuje się św. Józef, a jest nią odpowiedzialność, której szczególnie dzisiaj brakuje bardzo wielu mężczyznom i ojcom…

Zdecydowanie zgadzam się z Panem i powiem więcej – odpowiedzialność jest kluczem do wspomnianych przeze mnie cech świętego Józefa. To, że święty Józef był człowiekiem odpowiedzialnym potwierdza się w jego trosce, gdy razem z Maryją udali się do Betlejem i w samym Betlejem, a także w przymusowej emigracji do Egiptu. We wszystkich tych momentach św. Józef jest przy Chrystusie i Maryi, a są to niezwykle dramatyczne momenty w życiu Świętej Rodziny. To, że św. Józef nie dezerteruje, nie ucieka, nie załamuje się tylko chroni swoich bliskich jest właśnie wyrazem jego odpowiedzialności i męstwa.

Warto zwracać na to uwagę zwłaszcza w odniesieniu do współczesnych czasów, ponieważ dzisiaj bardzo wielu ojców ma status „wielkich nieobecnych” w swoich domach przez co tracą oni realną możliwość odpowiedzialności za swoją rodzinę – żonę i dzieci.

Niejednokrotnie na łamach PCh24.pl miałem okazję rozmawiać z Księdzem profesorem o kryzysie macierzyństwa i „zabijaniu kobiety w kobiecie”, czego chcą spadkobiercy Marksa i Engelsa. Czy w XXI wieku mamy również do czynienia z kryzysem męskości i ojcostwa i to nie tylko ze względu na to, że ojciec, jak Ksiądz profesor powiedział bardzo często jest „wielkim nieobecnym”?

Kryzys, o który Pan pyta nie pojawił się wczoraj, a trwa od bardzo wielu lat. Jedną z jego przyczyn jest inwazja radykalnego feminizmu, która zepchnęła tematykę ojcostwa w jakiś wielki niebyt.

Pozwolę sobie przypomnieć, że kiedy w ramach wielkiego jubileuszu tysiąclecia św. Jan Paweł II zapowiadając przygotowanie modlitewno-duchowe do tego wydarzenia ogłosił pierwszy rok tychże przygotowań „Rokiem Boga Ojca”, to spotkało się to z wielkimi oporami ze strony niektórych teologów, którzy nie chcieli podkreślać roli ojcostwa Boga…

Dlaczego?

Ponieważ część z nich po prostu uważała, że nie ma sensu tego podkreślać, że może to zagrozić ekumenizmowi, że lepiej mówić o Bogu jako Stwórcy, ale nie jako o Ojcu. To był dla mnie dowód, że mamy do czynienia z potwornym kryzysem ojcostwa, ponieważ nie jest ono rozumiane i to przez niektórych ludzi, którzy powinni promować ojcostwo po katolicku na wzór św. Józefa.

Wspomniany przeze mnie „Rok Boga Ojca” był swoistym przełomem, ponieważ z jednej strony pokazał, że mamy do czynienia z ogromnym problemem, a z drugiej pomógł u części mężczyzn i ojców odnowić świadomość tego, że ojciec jest równie ważny jak matka. Powiem więcej i to narażając się na zarzut myślenia patriarchalnego: jest on postacią pierwszoplanową, ponieważ to ojciec jest odpowiedzialny za całą swoją rodzinę i powinien dzierżyć prymat tej odpowiedzialności.

Niestety mimo wielu starań kryzysu ojcostwa nie udało się przezwyciężyć w odpowiednim stopniu. Kryzys ten, to nie tylko kwestia tej nieustannej nieobecności. To przede wszystkim kwestia wyzbywania się przez wielu ojców wszystkich klasycznych cech, które cechowały ojców w tradycji chrześcijańskiej. Obecnie zostały one zdewaluowane, zbezczeszczone i zamknięte w szafie m.in. przez radykalny feminizm.

Co jednak stało się z mężczyznami? Dlaczego wielu z nich za wzór stawia sobie nie świętego Józefa, tylko Piotrusia Pana?

Oprócz wymienionego przeze mnie radykalnego feminizmu jedną z przyczyn jest dechrystianizacja świata, jaki znamy. Dechrystianizacja sprawia, że wyzbywając się tego, co przez wieki było ostoją naszej cywilizacji pozbywamy się również tego, co jest najgłębiej ludzie i najgłębiej odpowiadające naszemu powołaniu życiowemu, czyli drodze do zbawienia siebie i innych, szczególnie najbliższych.

Druga sprawa: nie da się ukryć, że model św. Józefa jest niezwykle wymagającym i głęboko angażującym. Św. Józef to człowiek ciężko pracujący, modlący się, oddany Bogu i rodzinie. To także człowiek, który nie boi się stawiać czoła wyzwaniom i dla ochrony rodziny porzucić świat, jaki znał i ruszyć w nieznane. Dla wielu nie jest to na pewno model do zaakceptowania zwłaszcza biorąc pod uwagę współczesną kulturę natychmiastowości, lekkości, łatwości i przyjemności, w której tak wielu zostało wychowanych.

Właśnie dlatego dla wielu wzorem jest Piotruś Pan, bo on jest najprostszą ucieczką od wszystkiego. Będąc Piotrusiem Panem mężczyzna nie musi być ojcem tylko co najwyżej człowiekiem grającym czy też udającym ojca. Tego chce współczesny świat. Mało tego: świat wmawia mężczyznom, że to jest atrakcyjne i tak trzeba żyć! Bez odpowiedzialności, bez odwagi, bez wrażliwości, bez żadnego zaangażowania etc. Jest to jednak drogą donikąd, która w rzeczywistości pozostawia za sobą zgliszcza i zniszczenie.

Jak to przezwyciężyć? Jak przekonać mężczyzn, żeby powiedzieli TAK świętemu Józefowi oraz NIE Piotrusiowi Panu?

Odpowiedź jest prosta i jest nią jak zawsze gorąca modlitwa.

Proszę zauważyć, że od kilku lat mamy do czynienia z odrodzeniem mężczyzn w Kościele, a co za tym idzie – Odrodzenie ojcostwa w Kościele. Mam tutaj na myśli np. Męski Różaniec, Rycerzy Kolumba, Wojowników Maryi czy Rycerzy św. Jana Pawła II. To są wszystko formacje męskie, które coraz dobitniej dają o sobie znać.

Sam przed paru laty uczestniczyłem w niezapomnianej dla mnie pielgrzymce mężczyzn w Międzyrzeczu. To nie są tereny szczególnie urodzajne pod względem katolicyzmu, a jednak byłem zauroczony, że w tym wydarzeniu zorganizowanym zupełnie oddolnie przez dwóch duszpasterzy wzięło udział około 1000 mężczyzn w każdym wieku.

W mojej ocenie warto promować tego typu ruchy. Warto również tam gdzie ich nie ma organizować i inicjować duszpasterstwa mężczyzn, pokazywać wzory mężczyzn, którzy nie boją się bronić rodziny, Kościoła i wiary, takich jak św. Józef i ci wszyscy, którzy proszą o jego wstawiennictwo. To są ludzie, którzy dają mi nadzieję, że przezwyciężymy kryzys ojcostwa i pokazują, że mężczyźni mogą odrodzić dzisiaj Kościół!.

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek