Weganie czy wegetarianie puszczają bąki siedem razy częściej niż nieweganie… UE: Opodatkować lub utylizować !

Weganie czy wegetarianie puszczają bąki siedem razy częściej niż nieweganie – wynika z badania.

Wnioski: “Pierdzenie jest oznaką zdrowej diety i zdrowego jelita grubego”. Konieczne ich opodatkowanie !

Vegan Men Fart Seven Times More Than Non-Vegans, Study Finds

menshealth.com/uk/nutrition

Jeśli niedawno przeszedłeś na dietę wegańską – lub dzielisz łazienkę z kimś, kto to zrobił – będziesz aż za dobrze zaznajomiony z pułapkami związanymi z przejściem na dietę roślinną. Teraz badania potwierdziły to, co już wiedziałeś: mężczyźni stosujący głównie dietę wegańską pierdzą siedem razy więcej niż ci, którzy stosują dietę opartą głównie na mięsie.

Dwudziestu mężczyznom w wieku od 18 do 38 lat przydzielono dwa plany żywieniowe: niskotłuszczową, wzbogaconą błonnikiem dietę śródziemnomorską (FMD) [To raczej są wegetarianie… MD] i wysokotłuszczową dietę typu zachodniego (WD). Po dwóch tygodniach mężczyźni zrobili sobie dwutygodniową przerwę, a następnie przez dwa tygodnie stosowali przeciwną dietę.

Warzywa, owoce, rośliny strączkowe i ograniczona ilość produktów pochodzenia zwierzęcego (takich jak ryby) znajdowały się w menu podczas etapu diety FMD, podczas gdy w fazie WD uczestnicy spożywali mięsa i produkty mleczne, takie jak szynka, jajka i wołowina.

Podczas badania naukowcy zbadali związek między dietą a zdrowiem jelit, przyglądając się próbkom kału uczestników i śledząc wzdęcia. Jeśli zastanawiasz się, jak zarejestrowali to drugie – karmiąc badanych duszoną fasolą, przyczepiając balony do ich odbytnic i monitorując wyniki.

Pod koniec badania okazało się, że osoby z FMD nie tylko produkowały więcej stolca – i to bardziej miękkiego – ale także puszczały bąki do siedmiu razy więcej – dziennie. Co więcej, każdy.. hm… – pierd zawierał około 50 procent więcej gazu.

Jeśli możesz się do tego odnieść – i czujesz się zażenowany tym, jak aktywne są twoje jelita – pociesz się faktem, że twoje gazy są dobrą rzeczą. Odkrycia wskazują, że ludzie, którzy oparli swoją dietę na warzywach, mają zdrowsze bakterie jelitowe i lepsze zdrowie okrężnicy.

“Nasz zachodni pogląd, że puszczanie bąków jest oznaką czegoś złego, jest całkowicie fałszywy” – powiedziała dla New Scientist Rosemary Stanton z University of New South Wales w Sydney.

“Pierdzenie jest oznaką zdrowej diety i zdrowego jelita grubego”.

—————————-

MD: Ale jakie szkody dla Gai, czyli Matki Ziemi… Należy ich mocno opodatkować.

============================

mail: jak nam gazu zabraknie to pod dojarke gazowa takich zadojować  i fasolka na azotanach z białoruskiej fabryki nawozów i po dwa pedały do robienia prądu  – i nie będzie ciemności jak nam elektrownie zamkną  

Diety wegańska i wegetariańska odpowiadają za niedorozwój mózgu, obniżoną inteligencję i słabe zdrowie psychiczne.

Diety wegańska i wegetariańska odpowiadają za niedorozwój mózgu, obniżoną inteligencję i słabe zdrowie psychiczne.

17 listopada 2022

„Rzeczpospolita” zaskakuje! „Restrykcyjna dieta wegańska odpowiada za niedorozwój mózgu”

https://pch24.pl/rzeczpospolita-zaskakuje-restrykcyjna-dieta-weganska-odpowiada-za-niedorozwoj-mozgu/

#dieta #mięso #niedorozwój #weganizm #wegetarianizm

Wyniki współczesnych badań wskazują, że restrykcyjne diety wegańska i wegetariańska odpowiadają za niedorozwój mózgu, obniżoną inteligencję i słabe zdrowie psychiczne – alarmuje na łamach „Rzeczpospolitej” prof. dr hab. Jarosław Całka. Jak podkreśla, wykluczenie potraw mięsnych z diety jest szczególnie niebezpieczne dla dzieci w okresie intensywnego rozwoju.

Profesor przypomina, że mózg jest najbardziej aktywnym metabolicznie organem ciała, a tkanka mózgowa jest niezwykle wrażliwa na niedobory tlenu oraz składników pokarmowych i energetycznych. Bardzo ważne z perspektywy rozwoju mózgu jest zachowanie odpowiedniego poziomu jodu, który obecny jest głównie w mięsie.

„Badania wykazały, że nawet u 15 proc. płodów ze znacznym niedoborem jodu rozwija się kretynizm, a u osób pozornie normalnych obciążonych ciężkim niedoborem jodu stwierdzono utratę 10-15 punktów ilorazu inteligencji (IQ)” – podkreśla prof. Całka. Niedobór jodu odpowiada również za problemy z tarczycą przejawiające się w ciągłym poczuciu słabości i zmęczenia, trudnościach z koncentracją i pamięcią, a także depresją.

A jak stwierdzili w 2022 r. holenderscy badacze Nicole Neufingler i Ans Eilander, spożycie jodu, witaminy B12, żelaza i wapnia były generalnie niższe w dietach roślinnych w porównaniu z osobami jedzącymi mięso. Liczne badanie naukowe wskazują również, że dzieci weganek znajdują się w grupie ryzyka niedoborów witaminy B12. Witamina, której głównym dostarczycielem jest mięso, a następnie mleko i jaja odgrywa kluczową rolę w tworzeniu osłonek włókien nerwowych.

Niedobór składnika wiąże się nie tylko z anemią, ale negatywnymi konsekwencjami dla rozwoju poznawczego. Jak przekonują szwajcarskie badaczki Doreen Gille i Alexandry Schmid, długotrwały niedobór witaminy B12 może prowadzić do nieodwracalnych uszkodzeń mózgu.

Z dietą wegańską i wegetariańską łączy się również niebezpieczeństwo niedoborów żelaza. Jedynie mięso dostarcza bowiem składnik w postaci łatwo-przyswajalnej. Natomiast dieta pozbawiona produktów mięsnych nie tylko korzysta z trudno wchłaniającego się żelaza w tzw. formie niehemowej, ale zawiera liczne blokery zawarte w roślinach strączkowych i produktach pełnoziarnistych.

„Deficyt żelaza w diecie powoduje zahamowanie syntezy hemoglobiny, prowadząc do spadku liczby czerwonych krwinek i niedotlenienia tkanki nerwowej. Anemia z niedoboru żelaza jest szczególnie niebezpieczna w okresie niemowlęcym. Skutkuje przyhamowanym rozwojem umysłowym i ruchowym, a w późniejszym dzieciństwie nieuwagą, słabymi zdolnościami poznawczymi i niższymi osiągnięciami szkolnymi. Negatywne skutki anemii wywołanej niedoborem żelaza w tzw. „oknach rozwojowych” są trwałe i nie można ich zrekompensować w późniejszym okresie” – pisze prof. Całka.

Badania przeprowadzone w 2006 r. na Uniwersytecie Michigan dowiodły, że dzieci u których stwierdzono anemię przed ukończeniem 2. roku życia wykazywały deficyty poznawcze i problemy w osiągnięciach szkolnych między 4. a 19. rokiem życia.

Źródło: rp.pl PR

Cztery przerażające opowieści mające na celu (dosłownie) zniechęcić cię do jedzenia

Warzywne jajka czyli czym zalać robaka

AlterCabrio https://www.ekspedyt.org/2022/06/15/warzywne-jajka-czyli-czym-zalac-robaka/ [Odnośniki – w oryginale. MD]

Za mediami promującymi spożywanie robaków kryje się nowa energia. Ale ten reklamowany wielki ruch jest niewątpliwie punktem zwrotnym w kierunku hodowanego w laboratoriach mięsa i nabiału. Propaganda płynie szerokim strumieniem.

−∗−

W menu na dziś nowe danie żywnościowe. Materiał opisujący kampanie medialne na temat rzekomej kancerogenności naszych wiktuałów. Trudno to sobie wyobrazić, ale okazuje się, że pojawili się ‘eksperci’, twierdzący, iż produkty spożywane dotychczas praktycznie codziennie jak wołowina, ryby czy nabiał, nagle mogą stanowić przyczynę ciężkich chorób. Czy rzeczywiście takie zjawisko ma miejsce, kto tak uważa i czy proponuje coś w zamian? O tym Kit Knightly w swoim felietonie.

Zapraszam do lektury.

[Temat praktycznie nie istnieje w polskich mediach głównego nurtu, ale warto wiedzieć czym żyje zagranica gdyż może to być tylko kwestią czasu, a odpowiedni ‘dietetycy’ znajdą się również u nas]

_____________***_____________

Cztery przerażające opowieści mające na celu (dosłownie) zniechęcić cię do jedzenia

Nagle zupełnie zwyczajna żywność może wywoływać u ciebie raka. Dlaczego? I kto na tym zyska?

◊ ◊ ◊

Od miesięcy piszemy o narastającym kryzysie żywnościowym. Wyszczególniając w jaki sposób gospodarka była celowo sabotowana, aby podnieść koszty życia, zwłaszcza żywności, poprzez lockdowny i sankcje.

Ale wojny propagandowe są jak zwykłe wojny: mają teatry, fronty oraz jawne i tajne kampanie.

Tak, ten wielki szum związany z jedzeniem polega na tym, że musimy się zmienić, aby „ocalić planetę”, ale w mniejszych sferach dzieje się jeszcze więcej. Nieustanny strumień historii, artykułów i opracowań mających na celu podważenie powszechnego zaufania do spożywanego przez nas jedzenia.

Oto cztery przykłady, wszystkie z ostatnich dziesięciu dni.

1. Wołowina powoduje raka

3 czerwca MedicalXpress poinformował o nowym badaniu, w którym rzekomo (będziemy często używać tego słowa) stwierdzono, że czerwone mięso zwiększa ryzyko raka u niektórych osób.

„Badanie” to, przeprowadzone w Boston University School of Medicine i pierwotnie opublikowane w Journal of Nutrition, twierdzi, że odkryto, iż „nieprzetworzone” czerwone mięso zwiększa ryzyko raka jelita grubego {CRC} – u czarnych kobiet:

„Spożycie nieprzetworzonego czerwonego mięsa było związane ze zwiększonym ryzykiem CRC wg niniejszego badania, które jest pierwszym pozytywnym dowodem na to, że czerwone mięso odgrywa rolę w etiologii CRC u czarnych kobiet”

2. I ryby też

Następnie, 9 czerwca, Sky News poinformowało o innym badaniu, w którym stwierdzono, że regularne spożywanie ryb także zwiększa ryzyko – tym razem raka skóry.

To „badanie”, przeprowadzone na Brown University i opublikowane w czasopiśmie Cancers Causes and Control, stwierdza, że ci, którzy jedzą ponad 40g ryb dziennie, mają o 22% zwiększone ryzyko raka skóry:

„Odkryliśmy, że wyższe całkowite spożycie ryb, tuńczyka i ryb niesmażonych było pozytywnie powiązane z ryzykiem zarówno czerniaka złośliwego, jak i czerniaka in situ. Potrzebne są dalsze badania, aby prześledzić potencjalne mechanizmy biologiczne leżące u podstaw tych powiązań”

3. …i jeszcze więcej raka, tym razem z nabiału

Trzecie badanie, ponownie w MedicalXpress, tym razem z 9 czerwca, wykazało zwiększone ryzyko raka prostaty u mężczyzn pijących dużo mleka.

„Badanie”, przeprowadzone w Loma Linda University Health i opublikowane w American Journal of Clinical Nutrition, podsumowuje:

„Mężczyźni spożywający więcej produktów mlecznych, ale nie wapnia nienabiałowego, mieli wyższe ryzyko raka prostaty w porównaniu z mężczyznami, którzy spożywali ich mniej. Powiązania były nieliniowe, co sugeruje największy wzrost ryzyka przy stosunkowo niskich dawkach”

Jest to analogiczne do badania z zeszłego roku, przeprowadzonego przez tych samych naukowców, którzy odkryli, że picie mleka zwiększa ryzyko raka piersi.

4. Aha, i hodowanie własnych kurczaków powoduje zatrucia pokarmowe

Tym razem nie jest to badanie – i technicznie nie tylko o jedzeniu – ale 10 czerwca CBSNews poinformowało, że amerykańskie CDC uruchomiło „sondę” w sprawie wzrostu przypadków zatruć pokarmowych rzekomo związanych z ludźmi hodującymi własne kurczaki:

„Federalni urzędnicy ds. zdrowia badają kilka wielostanowych ognisk infekcji salmonellą związanych z drobiem przydomowym, twierdząc, że w tym roku ponad 200 Amerykanów zostało tym dotkniętych, z jednym zgłoszonym zgonem.

Przyziemne hobby hodowania podwórkowych stad stało się już modne w niektórych częściach Stanów Zjednoczonych podczas pandemii, ponieważ Amerykanie tkwiący w domu zakładali kurniki z myślą o świeżych jajach i towarzystwie zwierząt. Ale takie wysiłki w drobnym gospodarstwie mogą mieć swoją cenę”

Oczywiście wywodzi się to bezpośrednio z „epidemii ptasiej grypy”, która spowodowała ubój milionów sztuk drobiu, a ceny jajek i kurczaków gwałtownie wzrosły.

Co ciekawe, mówi się już, że to kurczęta ekologiczne i te z wolnego wybiegu są najbardziej dotknięte ptasią grypą, przez co niektórzy pytają, czy ptasia grypa może oznaczać „koniec kurczaków z wolnego wybiegu”.

Żadnych kurczaków z wolnego wybiegu, żadnej hodowli własnych kurczaków… hmmm… wydaje się, że niedługo jedynym sposobem na zdobycie kurczaka (i jajek) będą korporacyjne giganty Big Food.

Rozwiązanie

Tak więc, zgodnie z The ScienceTM – cała naturalna żywność, którą ludzie (i większość innych zwierząt) jedli dosłownie przez tysiące pokoleń, nagle w jakiś sposób prowadzi do raka.

Jeśli o mnie chodzi, to już umieram ze strachu.

Ale nie martwcie się, ponieważ istnieje kilka gotowych rozwiązań tego problemu: jeśli chcesz uchronić się od tego całego paskudnego kurczaka, jajek i mleka, spróbuj „alternatywnych form białka”.

To nic innego jak medialna gadka o jedzeniu owadów.

Nacisk na ten kurs rozpoczął się wiele lat temu, artykułami takimi jak ten z marca 2021r.:

„Jeśli chcemy ocalić planetę, przyszłość żywności to owady”

Było wiele negatywnych reakcji, a „Eat Ze Bugs” [Jedzta robaki] stało się ironicznym hasłem dla tych, którzy opierają się Nowej Normalności. Taki odzew na jakiś czas skutecznie zniechęcił do podawania w wiadomościach historii typu „Jedzmy owady”. Ale teraz to wróciło.

22 maja Forbes poinformował o kolejnym nowym „badaniu”, które najwyraźniej wykazało, że „jedzenie owadów może zmniejszyć wpływ na środowisko o ponad 80%”.

28 maja The Sun stwierdziło, że jedzenie owadów (między innymi) może „rozwiązać niedobory żywnościowe”.

6 czerwca skoncentrowany na dzieciach Newsround BBC nakłaniało dzieci do zadawania (raczej wiodących) pytań:

„Jedzenie owadów: czy powinniśmy jeść więcej? Dlaczego są tak dobre?”

A potem 11 czerwca Toronto Star po prostu zapytało:

„Dlaczego jeszcze wszyscy nie jemy owadów?”

A więc, tak, za mediami promującymi spożywanie robaków kryje się nowa energia. Ale ten reklamowany wielki ruch jest niewątpliwie punktem zwrotnym w kierunku hodowanego w laboratoriach mięsa i nabiału. Propaganda płynie szerokim strumieniem.

Pod koniec maja magazyn naukowy FreeThink poinformował, że nowa firma o nazwie Formo prowadzi badania nad wyhodowanymi w laboratorium produktami mlecznymi – „prawdziwym serem bez krowy”. Podczas gdy TechCrunch nagłaśniał roślinne substytuty jaj YoEgg.

6 czerwca Forbes poinformował, że „Owoce morza z hodowli komórkowej to nie tylko pomysł. To rzeczywistość”.

Zaledwie trzy dni temu ogłoszono, że izraelska firma ReMilk uzyskała akceptację do rozpoczęcia sprzedaży „precyzyjnie sfermentowanych produktów mlecznych bez udziału krów” w Stanach Zjednoczonych.

Tak więc, podczas gdy cykle informacyjne zalewają nas historiami, że wołowina, ryby i mleko powodują raka lub zatrucia pokarmowe, media głównego nurtu są pełne historii o korzyściach płynących z hodowli białek.

Czasopisma medyczne publikują artykuły takie jak ten, sugerując, że mięso hodowane w laboratorium jest „zdrowsze” niż mięso naturalne.

Artykuł sponsorowany przez Fundację Schmidta w Guardianie z 4 czerwca mówi nam, że mięso hodowane w laboratoriach może uratować planetę, jeśli ludzi da się „przekonać do dokonywania racjonalnych wyborów żywieniowych”.

6 czerwca CNN wybił w nagłówku:

Jak mięso z «laboratorium» może pomóc naszej planecie i naszemu zdrowiu”

… i dalej sugeruje, że fałszywe mięso zapobiegłoby „przyszłym pandemiom”, usuwając ryzyko przenoszenia wirusa odzwierzęcego.

Komunikat już nie mógł być jaśniejszy.

Cui Bono?

Załóżmy więc, że w ciągu najbliższego roku coraz więcej naturalnych produktów mięsnych/rybnych/mlecznych na rynku zostanie zastąpionych alternatywami wyhodowanymi w laboratoriach lub na bazie warzyw. Kto na tym skorzysta?

Odpowiedź na to pytanie jest niestety przewidywalna: to ci sami ludzie, którzy zawsze odnoszą korzyści.

Problemy są wielorakie, reakcje zróżnicowane, ale rozwiązanie jest zawsze takie samo – dać elicie więcej pieniędzy i więcej władzy.

Bill Gates mocno zainwestował w firmy hodujące mięso w laboratoriach, a także firmy produkujące „jajka” na bazie warzyw. Podobnie postępuje Jeff Bezos.

Warto zauważyć, że zaledwie wczoraj dyrektor generalny jednego z największych dostawców drobiu na świecie wezwał UE do zezwolenia na sprzedaż mięsa hodowlanego.

Czemu?

Ponieważ tak jak wielkie koncerny naftowe zareagowały na histerię zmian klimatycznych dużymi inwestycjami w odnawialne źródła energii, korporacyjni producenci mięsa zajęci są wykupywaniem alternatywnych firm „mięsnych”.

Gdy w grę wchodzą „siły rynkowe” i „polityka przyjazna klimatowi”, rządy wprowadzą środki, takie jak proponowane „podatki od mięsa”, dzięki czemu taniej będzie kupować fałszywe mięso niż prawdziwe mięso.

W końcu ci sami ludzie odnoszą korzyści bez względu na to, skąd czerpiesz energię elektryczną, i – w miarę trwania wojny z żywnością – ci sami ludzie odniosą korzyści, niezależnie od tego, czy kupujesz prawdziwe mięso, mięso hodowane w laboratorium, czy „alternatywne formy białka”.

Najbardziej poszkodowane przez to będą rodzinne gospodarstwa rolne, małe lokalne firmy oraz wszyscy producenci mięsa i nabiału o ekologicznym i etycznym pochodzeniu. I wielu z nich zostanie wyrzuconych z biznesu.

W międzyczasie społeczeństwo będzie miało „wybór” między nadmiernie drogim, masowo produkowanym, rzeczywistym mięsem nafaszerowanym hormonami i antybiotykami, a fałszywym mięsem laboratoryjnym zrobionym z Bóg wie czego.

A ponieważ ci sami korporacyjni giganci będą oferować obie opcje, tak czy inaczej napełnisz te same kieszenie.

Bon appetit.

_______________

4 Scare Stories designed to (literally) put you off your food, Kit Knightly, Jun 14, 2022

Uzupełnienia:

Piątka z bonusem czyli jak wykreować głód
Utrzymywanie wysokiej ceny ropy naftowej jest świadomą decyzją polityczną, która pokazuje, że koszty życia w kryzysie – i wszelkie wynikające z niego niedobory żywności – są projektowane celowo. (…)Po latach […]

_______________

Nowa Normalność w kurniku czyli jak smakuje jajko mRNA
Powodzenia w byciu „antyszczepionkowcem”, gdy ustanowią prawo by dosłownie wstrzykiwać do całej żywności białka kolczaste, eksperymentalne modyfikatory mRNA lub kto wie co jeszcze. […]

_______________

Sankcje – prawdziwy cel
Tak więc zakrojone na szeroką skalę sankcje nałożone na Rosję przez Zachód, rzekomo w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę, nie mają na celu zdemolowania rosyjskiej gospodarki, ale wywołują wzrost cen […]

_______________

Wojna na Ukrainie i „huragan głodu”
Wszystko wskazuje na to, że potrzebne są regionalne i lokalne systemy żywnościowe oparte na krótkich (lub przynajmniej krótszych) łańcuchach dostaw żywności, które będą w stanie poradzić sobie z przyszłymi wstrząsami. […]

_______________

Świat według Klausa
Ty i ja nie będziemy jeść robaków. Ty i ja nie będziemy wiecznie nosić masek. Ty i ja nie będziemy odgrywać ról cyborgów. I ty i ja nie będziemy w […]